Kuhn Struktura rewolucji naukowych

background image

Jamesowi B. Conantowi, który tę pracę inspirował

Thomas S. Kuhn

Struktura rewolucji naukowych

Przełożyła Helena Ostromęcka Posłowie przełożyła Justyna

Nowotniak

niczej zmianie. Moje zainteresowania przeniosły się z fizyki na historię nauki, by następnie od
stosunkowo prostych problemów historycznych przesunąć się ku kwestiom bardziej
filozoficznym, które uprzednio popchnęły mnie właśnie ku problematyce historycznej.
Niniejsza rozprawa, jeśli nie liczyć kilku artykułów, jest moją pierwszą ogłoszoną drukiem
pracą opartą na tych wczesnych koncepcjach. Jest ona w pewnej mierze próbą wyjaśnienia
sobie samemu i moim przyjaciołom, jak to się stało, że odszedłem od nauki jako takiej,
skupiając się na jej dziejach.

Pierwszą okazją do pogłębienia niektórych z poglądów, jakie niżej przedstawię, był

trzyletni staż w charakterze Junior Fellow w Harvard University. Bez tego okresu swobody w
układzie moich zajęć przerzucenie się do nowej dziedziny badań byłoby bez porównania
trudniejsze, a może nawet nierealne. Część swego czasu w tych latach poświęciłem
bezpośrednio historii nauki. W szczególności prowadziłem studia nad pismami Alexandre^
Koyré oraz po raz pierwszy zetknąłem się z pismami Emile'a Meyersona, Hélène Metzger i
Anneliese Maier

1

. Jaśniej niż większość współ

czesnych uczonych wykazali oni, na czym

polegał naukowy sposób myślenia w okresie, w którym kanony myśli naukowej były
zupełnie inne niż dzisiaj. Chociaż niektóre z ich historycznych interpretacji budzą we mnie
coraz większe wątpliwości, to jednak gdy chodzi o kształtowanie się mych poglądów na to,
czym może być historia nauki, te właśnie prace — łącznie z książką

Wielki łańcuch bytu

A.O.

Lovejoya

2

— zajęły miejsce czołowe, tuż za podstawowymi materiałami źródłowymi.

Równocześnie poświęcałem w owych latach wiele czasu zagadnieniom, które —

pozornie nie związane z historią nauki — nasuwają jednak współczesnym badaczom
problemy analogiczne do tych, jakie ongiś w niej właśnie dojrzałem. Przypadkowo
napotkany odnośnik zwrócił moją uwagę na doświadczenia Jeana Piageta ukazujące

1 Szczególny wpływ na rozwój moich poglądów wywarły prace: Alexandre Koyré,

Etudes

Galilèennes,

Paris 1939; Emile Meyerson,

Identité et réalité,

Paris 1900; Hélène Metzger,

Les

doctrines chimiques en France du début du XVII

e

à ta fin du XVII' siècle,

Paris 1923; Hélène

Metzger,

Newton, Stahl, Boerhaave et la doctrine chimique,

Paris 1930; Anneliese Maier,

Die

background image

różne wyobrażenia o świecie kształtujące się z wiekiem u dzieci oraz przechodzenie od
jednego z nich do drugiego

3

. Jeden z kolegów namówił mnie do zapoznania się z

pracami z dziedziny psychologii

Vorläufer Galileis im 14. Jahrhundert. Studien zur Naturphilosophie der Spätscholastik,

Rome

1949.

2

Arthur O. Lovejoy,

Wielki łańcuch bytu,

przeł. A. Przybysławski, Warszawa 1999.

background image

Struktura rewolucji naukowych

Ostatnie stadium opracowywania niniejszej

monografii przypadło na lata 1958-1959, kiedy
zaproszono mnie na rok do Center for Advanced Studies
in the Behavioral Sciences. Raz jeszcze mogłem
poświęcić się wyłącznie zagadnieniom,
1 których niżej mowa. Co ważniejsze, rok spędzony w
środowisku złożonym głównie ze specjalistów od nauk
społecznych uświadomił mi różnice między tą
zbiorowością a środowiskiem przyrodników, w którym
wcześniej przebywałem. Uderzyła mnie zwłaszcza
wielość i zakres występujących tu kontrowersyjnych
opinii na temat naukowo uprawnionych problemów i
metod. Zarówno historia, jak i obserwacje wynikające z
osobistych znajomości nasuwały mi wątpliwość, czy
rzeczywiście odpowiedzi udzielane na tego typu pytania
przez przyrodników odznaczają się większą pewnością
2 trwałością. Jednak bądź co bądź praktyka w dziedzinie
astronomii, fizyki, chemii czy biologii nie wywołuje na
ogół tylu polemik dotyczących kwestii podstawowych,
jakie nagminnie występują wśród psychologów czy
socjologów. Wysiłki zmierzające do odszukania źródła
tych różnic doprowadziły mnie do odkrycia roli pewnych

3

Szczególnie ważne wydały mi się dwa
kierunki przeprowadzonych przez Piageta
doświadczeń, gdyż ukazywały one pojęcia i
procesy wynikające również bezpośrednio z
historii nauki. Zob. Jean Piaget,

La notion

de causalité chez l'enfant,

Paris 1923;

tenże,

Les notions de mouvement et de

vitesse chez l'enfant,

Paris 1946.

background image

Struktura rewolucji naukowych

istotnych dla badań naukowych czynników, które od tej
pory nazwałem

paradygmatami.

Nazywam w ten sposób

mianowicie powszechnie uznawane osiągnięcia naukowe,
które w pewnym czasiedostarczają społeczności
uczonych modelowych problemów

jjQz- wiążań. Z

chwilą kiedy ten fragment mojej łamigłówki trafił na
właściwe miejsce, szybko powstał szkic niniejszej pracy.

Nie ma potrzeby odtwarzać dalszej historii tego

szkicu, należy jednak poświęcić parę słów jego formie,
którą zachował po wielu redakcjach. Nim pierwsza
wersja została ukończona i bardzo dokładnie
skorygowana, zakładałem, że tekst zostanie
wydrukowany wyłącznie jako tom

Encyclopedia of

Unified Science.

Wydawcy tej pionierskiej pracy

najpierw prosili mnie o to, później wciągnęli mnie do
ścisłej współpracy, wreszcie z nadzwyczajnym taktem
i cierpliwością oczekiwali na wynik moich poczynań.
Wiele im zawdzięczam, a zwłaszcza Charlesowi
Morrisowi, który dodawał mi otuchy i udzielał rad
dotyczących gotowego już rękopisu. Ograniczone
ramy

Encyklopedii

zmuszały jednak do wysławiania się

w formie nadzwyczaj skondensowanej, schematycznej.
Aczkolwiek dalsze wydarzenia rozluźniły nieco te
restrykcje i umożliwiły jednoczesne niezależne
publikacje, niniejsza praca pozostała raczej esejem niż
pełną monografią, jakiej właściwie wymaga mój temat.

4

background image

Struktura rewolucji naukowych

czam, że dokładne rozpatrzenie tych kwestii nie
zmieniłoby głównych tez niniejszej rozprawy, ale w
istotnym wymiarze pogłębiłoby analizę i rozumienie
postępu naukowego.

Wreszcie, co być może najważniejsze, w książce

zabrakło miejsca na należyte omówienie filozoficznych
implikacji przedstawianej tu historycznie zorientowanej
wizji nauki. Oczywiście, takie implikacje istnieją;
próbowałem wskazać i udokumentować te najistotniejsze.
Czyniąc to, wstrzymywałem się jednak zwykle od
szczegółowego omawiania różnych stanowisk, jakie w
poszczególnych kwestiach zajmują współcześni
filozofowie. Jeśli przejawiałem niekiedy sceptycyzm, to
częściej w stosunku do postawy filozoficznej niż do
jakiegoś określonego stanowiska będącego jej wyrazem.
W rezultacie ci, którzy znają lub akceptują któryś z tych
poglądów, sądzić by mogli, że nie uchwyciłem ich punktu
widzenia. Przypuszczam, że się mylą, ale praca ta nie ma

5

Ponieważ zależało mi przede wszystkim na
tym, by zainicjować zmianę sposobu
widzenia i oceniania dobrze znanych faktów,
schematyczny charakter tej pierwszej próby
nie musi być wadą. Przeciwnie, ci czytelnicy,
których własne badania przygotowały do
tego rodzaju reorientacji poglądów, jakiej tu
bronię, mogą uznać, że forma eseju jest i
bardziej przekonywająca, i łatwiej
zrozumiała. Ma ona jednak i swoje złe
strony. Dlatego właśnie od samego początku
staram się wskazać kierunek, w jakim
pragnąłbym rozszerzyć i pogłębić moje
rozważania, nadając im pełniejszy

background image

Struktura rewolucji naukowych

na celu przekonania ich o tym. Wymagałoby to napisania
zupełnie innej, o wiele dłuższej książki.

niach naukowych,

przeł. i posłowiem opatrzył S.

Amsterdamski, Warśząwa 1985, s. 113-161;

Engineering

Precedent for the Work of Sadi Carnot,

„Archives

internationales d'histoire des sciences", 1960, t. XIII, s.

247-251;

Sadi Carnot and the Cagnard Engine,

„Isis",

1961, t. LII, s. 567-574. Tak więc rolę czynników

zewnętrznych uważam za mniej istotną tylko w

odniesieniu do zagadnień poruszanych w niniejszej

rozprawie.

Otwierające niniejszą przedmowę uwagi

autobiograficzne miały wskazać na te prace uczonych i te
instytucje, którym zawdzięczam najwięcej, jeśli chodzi o
kształtowanie się mojej myśli. Resztę tego długu
postaram się spłacić poprzez odpowiednie odnośniki w
tekście. Cokolwiek bym jednak powiedział, będzie to co
najwyżej odnotowanie ilości i rodzaju moich osobistych
zobowiązań w stosunku do wielu osób, których
wskazówki i krytyka przy różnych okazjach
podtrzymywały mój rozwój intelektualny i nadawały mu
kierunek. Zbyt wiele upłynęło już czasu od chwili, kiedy
zaczęły się kształtować myśli zawarte w niniejszej
rozprawie. Lista osób, które mogłyby doszukać się na jej
kartach śladu swego wpływu, pokrywałaby się niemal z
listą moich znajomych i przyjaciół. Muszę więc
ograniczyć się do wymienienia tych, którzy wywarli
wpływ tak istotny, że nawet zawodność pamięci nie
zdołała zatrzeć jego śladów.

6

background image

W

ST

ĘP

: O R

OL

Ę

D

LA

H

ISTORII

Wiedza historyczna, jeśli nie traktować jej wyłącznie
jako składnicy chronologicznie uporządkowanych
anegdot, zmienić może w zasadniczy sposób obraz
nauki, jaki zawładnął naszym myśleniem. Został on
niegdyś ukształtowany, zresztą przy udziale samych
uczonych, głównie na podstawie analizy gotowych
osiągnięć nauki, w tej postaci, w jakiej przedstawia się
je czy to w dziełach klasycznych, czy też — w
nowszych czasach — w podręcznikach, na których
kształci się każde nowe pokolenie uczonych. Dzieła
takie mają wszakże przede wszystkim cele
informacyjne i pedagogiczne. Oparty na nich pogląd na
istotę nauki daje takie mniej więcej wyobrażenie o
rzeczywistości, jak obraz kultury narodowej wysnuty z
przewodników turystycznych czy też z tekstów do nauki
języka. W rozprawie tej zamierzam wykazać, że w
sposób zupełnie zasadniczy wprowadzały nas one w

7

Mam tu na myśli Jamesa B. Conanta, rektora
Harvard University, który pierwszy zapoznał
mnie z historią nauki, inicjując w ten sposób
zmianę moich poglądów na istotę postępu
naukowego. Od samego początku hojnie
obdarowywał mnie swymi pomysłami,
uwagami krytycznymi i czasem, m.in.
czytając rękopis i sugerując wprowadzenie
ważnych zmian. Leonard K. Nash, wraz z
którym przez pięć lat prowadziłem
historycznie zorientowane wykłady
zainicjowane przez Conanta, był moim
bliskim współpracownikiem w okresie, kiedy
moje pomysły zaczęły nabierać kształtu, i
bardzo mi go brakowało w późniejszym
stadium ich rozwoju. Na

background image

błąd. Chcę naszkicować zupełnie inną koncepcję
nauki, jaka wyłonić się może z historycznych źródeł
dotyczących samej działalności naukowej.

8

background image

Struktura rewolucji naukowych

za pomocą tego samego rodzaju metod i utrzymywać
się na mocy tego samego rodzaju racji, jakie
współcześnie prowadzą do wiedzy naukowej. Jeśli
natomiast poglądy te zaliczyć mamy do nauki, to
będzie ona zawierała zespoły przekonań absolutnie
niezgodnych z tymi, którym hołdujemy obecnie.
Historyk postawiony wobec takiej alternatywy mu- ; si
wybrać drugą ewentualność. Nieaktualne teorie nie są
z zasady nienaukowe tylko dlatego, ze je odrzucono.
Taka decyzja utrudnia jednak"potrak towańie rozwoju
nauki jako procesu kumulacji. Te

same

historyczne

badania, które wskazują na kłopoty związane z
wyodrębnieniem indywidualnych pomysłów i odkryć,
nasuwają również poważne wątpliwości co do
kumulatywnego charakteru procesu, jaki wedle
rozpowszechnionego mniemania miał włączać do
nauki indywidualne osiągnięcia.

Wynikiem tych wątpliwości i trudności jest

historiograficzna rewolucja w badaniach nad
rozwojem nauki, rewolucja, która dopiero się zaczyna.
Stopniowo, często nawet nie zdając sobie z tego
sprawy, historycy nauki zaczęli formułować pytania
innego rodzaju i wytyczać naukom inne, często mniej
kumulatywne linie rozwoju. Zamiast dążyć do
odtworzenia ciągłej linii rozwoju w minionych
epokach — rozwoju, który doprowadzić miał do stanu
obecnego — próbują wykjyć_Justorycznąl
integralność-nauki

-W

-poszczcKÓlnych okresach Nie

\pytają na przykład, jaki zachodzi związeKT między
nauką Galileusza i wiedzą współczesną, lecz raczej o

9

background image

Struktura rewolucji naukowych

to, jak się miały poglądy Galileusza do poglądów jego

grupy

naukowej, tj. jego mistrzów, rówieśników i

bezpośrednich kontynuatorów. Co więcej, kładą
szczególny nacisk na to, aby poglądy tej grupy i
innych jej podobnych badać z takiego punktu widzenia
— zwykłe odbiegającego znacznie od stanowiska
współczesnej nauki — który nada im maksymalną
spoistość wewnętrzną i możliwie największą zgodność
z przyrodą. Nauka, jaką przedstawiają prace
wynikające z takiego podejścia — najlepszym chyba
przykładem są tu prace Ale- xandre'a Koyre — wydaje
się czymś całkiem innym niż ta opisywana przez
historyków

hołdujących

starej

tradycji

historiograficznej. Tak więc tego rodzaju studia
historyczne sugerują przynajmniej możliwość
stworzenia nowego obrazu nauki. Celem tej rozprawy
jest właśnie próba jego zarysowania poprzez wyraźne
przedstawienie niektórych implikacji tej nowej
historiografii.

10

background image

Struktura rewolucji naukowych

) będziemy starali się przedstawić takie badania jako

zawzięte, uparte m*óby wtłoczenia przyrody wj)CH

Jęciowe szufladki uTŚrmowane. ..przez-zawodowe

wykształcenie. Jednocześnie wątpić można, czy

prace^baciawcze byłyby w ogóle możliwe bez tych

szufladek, niezależnie od arbitralnych czynników, jakie

11

Jakie aspekty nauki wysuwają się
przy tym podejściu na plan
pierwszy? Po pierwsze — by
wymienić je w tej kolejności, w

jakiej się nimi zajmiemy — okazuje
się, że same tylko dyrektywy
metodologiczne nie pozwalają
sformułować wiążących wniosków
w wypadku wielu problemów
naukowych. Ktoś, kto zabierze się
do badania zjawisk elektrycznych
lub chemicznych, nie mając żadnej
wiedzy w tych dziedzinach, ale
wiedząc, na czym polega metoda
naukowa, dojść może z równym
powodzeniem do jednego z wielu
sprzecznych ze sobą wniosków. To
zaś, do którego spośród wszystkich
tych zasadnych wniosków dojdzie,
zdeterminowane będzie zapewne

przez doświadczenie, które zdobył
poprzednio w

innych dziedzinach,

background image

Struktura rewolucji naukowych

historycznie mogły brać udział w ich

po

wstaniu i

niekiedy w dalszym rozwoju.

Jednakże ten element dowolności rzeczywiście

istnieje i również wywiera poważny wpływ na rozwój
nauki. Mówić o tym będziemy w rozdziale szóstym,
siódmym i ósmym. Nauka normalna, tj. działalność,
której większość uczonych w nieunikniony sposób
poświęca prawie cały swój czas, opiera się na założeniu,
że społeczność uczonych wie, jaki jest świat. Wiele
sukcesów tej działalności wynika z gotowości do obrony
tego mniemania, w razie potrzeby nawet dużym
kosztem. Nauka normalna często na przykład tłumi
zasadnicze innowacje, gdyż podważają one
fundamentalne dla niej przeświadczenia. Mimo to w tej
mierze, w jakiej przeświadczenia te zachowują element
arbitralności, sama natura badań normalnych gwarantuje,
że innowacji nie będzie się tłumić zbyt długo. Niekiedy
jakiś zupełnie prosty problem nadający się do
rozwiązania za pomocą utartych zasad i metod opiera się
ponawianym atakom najzdolniejszych przedstawicieli
kompetentnego w tej sprawie środowiska. Kiedy indziej
znów jakiś szczegół wyposażenia zaprojektowanego i
wykonanego dla celów normalnych badań funkcjonuje
zupełnie inaczej, niż można się było tego spodziewać, i
ujawnia

taką anomalię, która mimo ponawianych wysiłków nie
daje się uzgodnić z przewidywaniami. Tym samym nauka
normalna raz po raz trafia w ślepy zaułek. A kiedy to się
dzieje, to znaczy gdy grupa specjalistów nie potrafi już
unikać anomalii burzących obowiązującą tradycję

12

background image

Struktura rewolucji naukowych

praktyki naukowej, rozpoczynają się nadzwyczajne
badania, w wyniku których zostaje w końcu
wypracowany nowy zespół założeń, dostarczający
podstawy nowej praktyki badawczej. Właśnie takie
nadzwyczajne zdarzenia, polegające na zasadniczym
zwrocie w zawodowych przekonaniach, nazywam w
niniejszej rozprawie rewolucjami naukowymi. Ponieważ
rozbijają one tradycję, są dopełnieniem przywiązanej do
tradycji nauki normalnej.

Najbardziej oczywistymi przykładami rewolucji

naukowych są słynne wydarzenia w rozwoju nauki, które
dotąd zwykło się określać tym mianem. Dlatego w
rozdziałach dziewiątym i dziesiątym, kiedy przejdziemy
bezpośrednio do omówienia istoty rewolucji naukowych,
wielokrotnie będzie mowa o zasadniczych dla rozwoju
nauki punktach zwrotnych, związanych z nazwiskami

Kopernika, Newtona, Lavoisiera czy Einsteina. Jaśniej niż
większość innych wydarzeń tego typu w historii
— przynajmniej jeśli chodzi o nauki fizyczne

wątpliwie rozszerzenie to przekształca jej
zwyczajowe rozumienie. Mimo to również odkrycia
nazywał będę zjawiskami rewolucyjnymi, bo właśnie

13

ukazują one, na czym polega rewolucja
naukowa. Każde z nich pociągało za sobą
konieczność odrzucenia przez całą grupę
uczonych jakiejś wysoko cenionej dotąd
teorii naukowej na rzecz innej, sprzecznej z
nią. Każde powodowało przesunięcia w
problematyce badań naukowych i zmianę
wzo-

background image

Struktura rewolucji naukowych

możliwość porównania ich struktury ze strukturą na
przykład rewolucji kopernikańskiej sprawia, że ta
rozszerzona koncepcja wydaje mi się tak ważna.
Dotychczasowe rozważania wskazują, w jakim
kierunku komplementarne pojęcia nauki normalnej i
rewolucji naukowych zostaną rozwinięte w
następnych dziewięciu rozdziałach. Ostatnie rozdziały
dotyczą trzech innych istotnych zagadnień. W
rozdziale jedenastym, omawiając tradycje
podręcznikowe, zastanawiam się, dlaczego dawniej
tak trudno było dostrzec rolę rewolucj i naukowych.
W rozdziale dwunastym zostało przedstawione
rewolucyjne

współzawodnictwo

pomiędzy

zwolennikami starej tradycji nauki normalnej i
zwolennikami nowej. Tak więc rozpatruje się w nim
proces, który mógłby w teorii badań naukowych
zastąpić znane nam z tradycyjnego obrazu nauki
procedury konfirmacji . lub falsyfikacji. Jedynyi^hist^
który rzeczywiście doprowadza do_zarzucenia pet
PĘZgdnio akceptowanej teorii i do przyjęcia,nowej,
jest współzawodnictwo miedzy poszczególnymi
odłamami środowiska_naukowego. .Wreszcie w
rozdziale trzynastym stawiam pytanie, w jaki sposób j
pogodzić rozwój drogą rewolucji z postępem, z któ- \
rym najwyraźniej mamy do czynienia w nauce. Na to
pytanie jednak rozprawa niniejsza przynosi tylko
zarys odpowiedzi, odwołującej się do charakterystyki
społeczności uczonych, a ta kwestia wymaga wielu
dodatkowych badań i studiów.

14

background image

Struktura rewolucji naukowych

Dorastałem intelektualnie, karmiąc się tymi i

podobnymi odróżnieniami, i choćby dlatego daleki
jestem od pomniejszania ich znaczenia i wagi. Przez
długie lata uważałem, że dotyczą one natury wiedzy
w ogóle, i nadal przypuszczam, że właściwie
przeformułowane mogą nam one powiedzieć coś
istotnego. Jednakże wysiłki, jakie podejmowałem,
chcąc zastosować te odróżnienia, choćby

gros- so

modo,

do obecnych warunków zdobywania,

akceptowania i asymilowania wiedzy, sprawiły, iż
wydają mi się one niesłychanie problematyczne. Nie

15

Z pewnością niejeden czytelnik zadał już
sobie pytanie, czy badania historyczne mogą
doprowadzić do takiego przeobrażenia
poglądów, jakie zostało tu zamierzone. Za
pomocą całego arsenału dychotomii można
próbować wykazać, iż jest to niemożliwe.
Historia, jak to zbyt często podkreślamy, jest
dyscypliną czysto opisową. Wysuwane wyżej
tezy mają natomiast często charakter
interpretacyjny, a niekiedy i normatywny. Co
więcej, wiele-moic

tLuogólnień dotyczy

socjologii lub psy^

chologii społecznej

świata

jiczonych. Wreszcie nie- które moje

wnioskizaliczasię tradycyjnie do logiki lub
epistemologii. Mogłoby się nawet wydawać,
że w powyższych wywodach naruszyłem
bardzo istotne współcześnie rozróżnienie
pomiędzy „konteks- \ tem odkrycia" i
„kontekstem uzasadnienia". Czy 1 takie
pomieszanie różnych dziedzin i podejść
może" doprowadzić do czegoś innego niż do
głębokiego zamętu?

background image

Struktura rewolucji naukowych

są to podstawowe logiczne czy metodologiczne
rozróżnienia, które jako takie wyprzedzałyby anali-
nych pokoleń uczonych. Nadawały się do tego celu,
gdyż miały dwie istotne wspólne cechy.
Reprezentowany w nich dorobek był dostatecznie
oryginalny i atrakcyjny, aby odwrócić uwagę stałej
grupy zwolenników danej teorii od konkurencyjnych
sposobów uprawiania nauki. Jednocześnie dorobek
ten był na tyle otwarty, że pozostawiał nowej szkole
najrozmaitsze problemy do rozwiązania.

Osiągnięcia odznaczające* się^wskazanymi cechami

będę odtąd nazywał paradygmatamiJ Termin ten
pozostaje w ścisłym zwiążku z poi^ciem nauki
normalnej.
Ma on wskazywać na to, że pewne
akcepŁowaneuwzory^ faktycznej praktyki naukowej —
wzory obejmujące równocześnie prawa,"Teorie,
.zastosowania i wyposażenie techniczne — tworzą
model, z którego wyłania się jakaś szczególna, zwarta
tradycja badań naukowych. Z takimi tradycjami mamy na
przykład do czynienia, kiedy historycy mówią o
astronomii ptolemeuszowej (lub kopernikańskiej),
dynamice arystotelesowskiej (czy newtonowskiej),
optyce korpuskularnej (albo falowej) itd. Właśnie
studiowanie paradygmatów, często o wiele bardziej
wyspecjalizowanych niż te, które przykładowo
wymieniłem, przygotowuje studenta do przyszłego
uczestnictwa w pracach danej wspólnoty naukowej.
Ponieważ w ten sposób przyłącza się on do grupy, która
uczyła się podstaw swej dyscypliny na tych samych
konkretnych modelach, jego przyszła działalność rzadko

16

background image

Struktura rewolucji naukowych

kiedy doprowadzi go do wniosków zasadniczo
sprzecznych z tym modelem w kwestiach
podstawowych. Uczeni, których badania oparte są na
wspólnych paradygmatach, podlegają w swej praktyce
naukowej tym samym regułom i standardom. Takie
współuczestnictwo i wynikająca z niego jednomyślność
są niezbędnymi warunkami nauki normalnej, tzn.
ukształtowania się i trwania określonej tradycji
badawczej.

17

background image

Struktura rewolucji naukowych

nik, z którego Newton wyprowadził pierwszy niemal
powszechnie przyjęty paradygmat optyki fizycznej.
Każda definicja uczonego, która nie obejmuje
przynajmniej bardziej twórczych przedstawicieli łych
różnych szkół, wyklucza zarazem ze swego zakresu ich

18

Ponieważ pojęcie paradygmatu będzie w tych
rozważaniach często zastępowało wiele
dobrze znanych pojęć, musimy szerzej
wyjaśnić przyczyny jego wprowadzenia.
Dlaczego tym pierwotnym czynnikiem
kształtującym zawodową wspólnotę ma być
konkretne osiągnięcie naukowe, a nie
rozmaite pojęcia, prawa, teorie i punkty
widzenia, które mogą być z niego
wyabstrahowane? W jakim sensie wspólny
paradygmat jest podstawową jednostką dla
badacza rozwoju nauki, i to jednostką, której
nie sposób w pełni zredukować do jej
logicznie składowych części, które mogłyby
przejąć jej funkcje? W rozdziale piątym
zobaczymy, że odpowiedź na te i inne
podobne pytania jest niezbędna do
zrozumienia nauki normalnej i związanego z
nią pojęcia paradygmatów. Ta bardziej
abstrakcyjna analiza będzie jednak wymagała
uprzedniego przytoczenia przykładów
paradygmatów i funkcjonowania nauki
normalnej. Obydwa omawiane pojęcia staną
się jaśniejsze, kiedy zrozumiemy, że pewien
rodzaj badań naukowych może się obyć bez
paradygmatów, a przynajmniej bez tak
wiążących i jednoznacznych jak wymienione
wyżej. Ukształtowanie się paradygmatu i
bardziej wyspecjalizowanych badań, na jakie
on pozwala, jest oznaką dojrzałości danej
dyscypliny naukowej.

background image

Struktura rewolucji naukowych

nowożytnych następców. Ludzie ci byli niewątpliwie
uczonymi. Wszelako zapoznanie się z optyką fizyczną
epoki przed Newtonem może nas doprowadzić do
wniosku, że chociaż badacze tej dziedziny zjawisk byli
uczonymi, to jednak ostatecznego rezultatu ich
działalności nie można w pełni nazwać nauką. Nie mogąc
uznać żadnego z funkcjonujących zespołów przekonań za
dostatecznie uzasadniony, każdy, kto pisał na temat
optyki fizycznej, czuł się zmuszony do budowania swej
teorii od podstaw. Korzystał przy tym ze względnej
swobody doboru najbardziej odpowiadających mu
obserwacji i doświadczeń, brak było bowiem
jakiegokolwiek modelu wyznaczającego, z jakich metod
każdy musi korzystać i jakie zjawiska musi umieć
wyjaśnić. W tych okolicznościach wywody przedstawiane
w rozprawach zwracały się w równej mierze do
przedstawicieli innych szkół, co do samej przyrody.
Schemat ten nie jest czymś niezwykłym również i dzisiaj
w wielu dziedzinach, nie wyklucza on też dokonywania
ważnych odkryć i wynalazków. Nie jest to jednak ten
schemat, wedle którego optyka fizyczna rozwijała się po
Newtonie i który rozpowszechniony został przez inne
gałęzie przyrodoznawstwa.

Chociaż ten typ zbierania faktów był nader istotnym

czynnikiem powstania wielu ważnych nauk, to jednak badając
na przykład encyklopedyczne pisma Pliniusza albo
siedemnastowieczne „historie naturalne" Bacona, trudno
oprzeć się wrażeniu, że prowadzą one na manowce. Nabieramy
wątpliwości, czy literatura taka zasługuje na miano naukowej.
Baconowskie „historie" ciepła, barwy, wiatru, górnictwa itd.

19

background image

Struktura rewolucji naukowych

20

Jeszcze lepszego i bardziej znanego
przykładu rozwoju nauki przed osiągnięciem
przez nią ogólnie uznanego paradygmatu
dostarcza historia badań nad elektrycznością
w pierwszej połowie XVIII wieku. W tej
epoce funkcjonowało prawie tyle poglądów
na istotę elektryczności, ilu było
poważniejszych eksperymentatorów — ludzi
takich jak Hauksbee, Gray, Desaguliers, Du
Fay, Nollet, Watson, Franklin i inni.
Wszystkie ich koncepcje, a było ich wiele,
miały wspólną cechę: po części wywodziły
się z takiej czy innej wersji mechanis-
tyczno-korpuskularnej filozofii nadającej
wówczas kierunek wszystkim badaniom
naukowym. W dodatku wszystkie były
komponentami rzeczywistych teorii
naukowych, teorii opartych w pewnej mierze
na eksperymencie i obserwacji i częściowo
wyznaczających wybór i interpretację innych
problemów podejmowanych w badaniach.
Mimo że wszystkie te eksperymenty
dotyczyły elektryczności, a
eksperymentatorzy w większości wypadków
zaznajamiali się wzajemnie ze swymi
pracami, teorie ich odznaczały się najwyżej
pokrewieństwem rodzinnym.

gmatu lub

czegoś, co do

tej roli

mogłoby pretendować,

wydaje się,

że wszystkie fakty, które mogą
przyczyniać się do rozwoju danej
dyscypliny, są równie doniosłe. W
rezultacie gromadzenie faktów we
wczesnym okresie ma charakter o
wiele bardziej przypadkowy niż
działalność badawcza, którą znamy
z późniejszego okresu rozwoju

background image

Struktura rewolucji naukowych

przepełnione są informacjami niekiedy nawet bardzo
wyszukanymi. Stawiają jednak na równi fakty, które później
okazują się rewelacjami (np. ciepło mieszania), z innymi (np.
ciepło kupy nawozu), które długo jeszcze były zbyt
skomplikowane, by mogły być teoretycznie ujęte

2

. W dodatku,

wobec tego, że każdy opis musi być niepełny, typowa „historia
naturalna" w swych najbardziej szczegółowych
sprawozdaniach pomija właśnie te szczegóły, które w
przyszłości staną się dla uczonych szczególnie inspirujące.
Niemal żadna z dawnych „historii" elektryczności nie
wspomina o tym, że skrawki przyciągnięte przez potarty
szklany pręt opadają z powrotem. Zjawisko to uważano raczej
za mechaniczne niż elektryczne

3

. Co więcej, ponieważ

przypadkowy zbieracz faktów rzadko kiedy rozporządza
czasem i środkami niezbędnymi do zajęcia postawy
krytycznej, „historie naturalne" często zestawiają opisy tego
rodzaju co wyżej przytoczony z innymi, np. z ogrzewaniem
przez chłodzenie, których absolutnie nie jesteśmy w stanie
sprawdzić

4

. Tylko zupełnie sporadycznie, jak cepcja

elektryczności jako fluidu dla grupy jej zwolenników.

2 Por. omówienie „historii naturalnej" ciepła, które podaje

Francis Bacon,

Novum Organum,

przeł. J. Wikar- jak, Warszawa

1955, s. 174-209.

3 D. Roller, D.H.D. Roller, dz. cyt., s. 14, 22, 28, 43. Dopiero

po pracy omówionej w ostatnim z tych fragmentów (s. 43)

uznano, że odpychanie jest zjawiskiem bez wątpienia

elektrycznym.

4 F. Bacon, dz. cyt., s. 241, 343, mówi: „Lekko podgrzana

woda zamarza łatwiej od zupełnie zimnej". Częściowe

omówienie wcześniejszej historii tej dziwnej

21

background image

Struktura rewolucji naukowych

Wskazywał on, jakie doświadczenia warto podejmować, a
jakimi zajmować się nie warto, gdyż ujawnić mogą tylko bądź
uboczne, bądź zbyt złożone zjawiska elektryczne. Z tym tylko,
że paradygmat ten o wiele skuteczniej spełniał tę funkcję. Po
części dlatego, że wygaśnięcie sporów między poszczególnymi
szkołami położyło kres stałemu przeformulowywaniu podstaw
teoretycznych, częściowo zaś z tej racji, że uczeni, przekonani
o słuszności obranej drogi, ośmielili się podejmować bardziej
precyzyjne, wyspecjalizowane i szeroko zakrojone prace

5

.

Zwolnieni z obowiązku rozpatrywania wszystkich zjawisk
elektrycznych łącznie i każdego z osobna, badacze
elektryczności mogli się zająć bardziej szczegółowymi
badaniami, projektując w tym celu specjalną aparaturę i
korzystając z niej w sposób bardziej wytrwały i systematyczny
niż kiedykolwiek przedtem. Zarówno zbieranie faktów, jak

5 Należy podkreślić, że przyjęcie teorii Franklina nie

zakończyło definitywnie dyskusji. W roku 1759 Robert

Symmer przedstawił nową wersję tej samej teorii, tj. koncepcję

dwu fluidów, i przez wiele lat badacze elektryczności dzielili

się na zwolenników poglądu, że elektryczność jest jednym

fluidem, i tych, którzy uważali, że składają się na nią dwa

fluidy. Wszystkie związane z tym spory potwierdzają jednak to,

co zostało wyżej powiedziane na temat sposobu, w jaki ogólnie

uznane osiągnięcie jednoczy specjalistów. Mimo stałej

rozbieżności poglądów w tej kwestii badacze elektryczności

szybko doszli do wniosku, że żadne doświadczenie nie może

rozstrzygnąć sporu na rzecz jednej z konkurujących teorii i że

wobec tego są one równoważne. Obie szkoły zatem mogły

posługiwać się teorią Franklina i obie chętnie się do niej

odwoływały. Por. I.B. Cohen, dz. cyt., s. 543-546, 548-554.

22

background image

Struktura rewolucji naukowych

budowanie teorii stało się działalnością ściśle ukierunkowaną
przez przyjęte zasady. Równocześnie badania nad
elektrycznością stawały się coraz bardziej owocne i skuteczne,
potwierdzając tym samym słuszność metodologicznego
aforyzmu Franciszka Bacona: „Prawdę łatwiej wyłowić z
błędów niż z zamętu"

6

.

a prac£__ich są ignorowane. Nowy paradygmat narzuca
nowe, bardziej restryktywne określenie przedmiotu badań
danej dziedziny. Wszyscy, którzy nie chcą lub nie mogą się
do niego przy-

tematyką. Będą się one natomiast ukazywać

w formie krótkich artykułów przeznaczonych dla kolegów
specjalistów, tj. dla ludzi, co do których można założyć, że
znany im jest wspólny paradygmat, i którzy rzeczywiście
jako jedyni są w stanie czytać tego typu publikacje.

6 F. Bacon, dz. cyt., s. 216.

23

Istotą tych ukierunkowanych, czyli opartych
na paradygmacie, badań zajmiemy się w
następnym rozdziale. Na razie jednak
musimy pokrótce rozważyć, w jaki sposób
wyłonienie się paradygmatu wpływa na
strukturę grupy zajmującej się badaniem
danej dziedziny zjawisk. Kiedy w naukach
przyrodniczych po raz pierwszy
indywidualnie lub grupowo osiągnięta
zostaje synteza zdolna przyciągnąć
zainteresowanie następnych pokoleń
badaczy, następuje stopniowy upadek
dawnych szkół. Po 1 części jest to
następstwem przyjęcia przez ich
zwolenników nowego paradygmatu.

Zawsze pozo-

stajej

ednak pewna

ilość b

ad

aczy wiernych te

mii

czy

innemu dawnemu poglądowi.
Zostają oni

po 1 prostu__§toiIIen^

background image

Struktura rewolucji naukowych

24

Dzisiaj w naukach przyrodniczych książki są
bądź podręcznikami, bądź retrospektywnymi
refleksjami związanymi z takim czy innym
aspektem życia naukowego. Uczpny, który
książkę taką pisze, bardziej naraża swą
reputację na szwank, niż ją umacnia. Tylko w
dawniejszych, * przedparadygmatycznych
stadiach rozwoju nauk przyrodniczych
^tosunek między napisaniem książki a
wartością naukowych osiągnięć był taki, jaki
w innych dziedzinach twórczych pozostał po
dzień dzisiejszy. I tylko w tych dziedzinach,
w których książka—wraz z artykułami czy
bez nich—pozostaje nadal środkiem
naukowego komunikowania się,
profesjonalizacja jest wciąż jeszcze na tyle
luźna, że laik może liczyć, iż nadąży za
postępem, zapoznając się z oryginalnymi
relacjami badaczy. Zarówno w matematyce,
jak w astronomii doniesienia o pracach
badawczych przestały być zrozumiałe dla
przeciętnie wykształconego odbiorcy już w
starożytności. W dynamice stały się one
podobnie wyspecjalizowane w późnym
średniowieczu; odzyskały swą zrozumiałość
dla ogółu tylko na krótki okres w wieku
XVII, kiedy nowy paradygmat zastąpił
dawny, kierujący badaniami
średniowiecznymi. Prace dotyczące
elektryczności wymagały objaśniania ich
laikom od końca wieku XVIII, a większość
innych dziedzin nauk fizycznych prze

stała

być zrozumiała dla każdego w
wieku XIX. W ciągu tych samych
dwustu lat podobne zjawiska można
zaobserwować w różnych
dziedzinach badań biologicznych, a

background image

Struktura rewolucji naukowych

Już od czasów prehistorycznej starożytności jedna

dziedzina wiedzy po drugiej przekraczała w swym rozwoju
punkt, który dzieli jej dzieje — mówiąc słowami historyka —
na prehistorię i historię właściwą. Te przejścia rzadko kiedy
zachodziły tak nagle i jednoznacznie, jakby to mogło wynikać
z moich, z konieczności schematycznych, rozważań. Ale nigdy
też nie miały one charakteru tak stopniowego, by można było
uznać, że rozciągają się na cały okres rozwoju dyscypliny, w
której miały miejsce. Autorzy traktujący o elektryczności w
pierwszym czterdziestoleciu XVIII wieku dysponowali dużo
większą ilością informacji o zjawiskach elektrycznych niż ich
szesnastowie- czni poprzednicy. W ciągu następnych
pięćdziesięciu lat po roku 1740 do informacji tych dodano
niewiele nowego. Jednak jeśli chodzi o sprawy podstawowe,
wydaje się, że to, co w ostatnich trzydziestu latach XVIII
wieku pisali o elektryczności Cavendish, Coulomb i Volta,
bardziej odbiega od prac Graya, Du Faya i nawet Franklina niż
zastosowaniu funkcjonowanie paradygmatu polega

na

tym, że

pozwala on powielać przykłady, z których każdy mógłby w
zasadzie zająć jego miejsce. W nauce natomiast paradygmat
rzadko kiedy jest przedmiotem takiego odwzorowania. Stanowi
on raczej, podobnie jak decyzja prawna

w

prawie

zwyczajowym, przedmiot dalszego uszczegółowienia i
uściślenia

w

nowych lub trudniejszych

wa

runkach.

By to zrozumieć, musimy sobie uzmysłowić, jak

bardzo ograniczony zarówno pod względem swego
zakresu, jak i ścisłości może być nowo powstały
paradygmat. Paradygmaty uzyskują swój status dzięki
temu, że okazują się bardziej skuteczne od swych
konkurentów w rozwiązywaniu niektórych problemów

25

background image

Struktura rewolucji naukowych

uznanych przez grono praktyków za palące. Nie znaczy
to jednak, że paradygmaty są całkowicie skuteczne, gdy
chodzi o rozwiązanie pojedynczego problemu czy, tym
bardziej, większej ich ilości. Sukces paradygmatu — czy
to będzie Arystotelesowska analiza ruchu,
Ptolemeuszowe obliczenia położeń planet, zastosowanie
wagi przez Lavoisiera czy też matematyzacja pola
elektromagnetycznego przez Maxwella—to początkowo
przede wszystkim obietnica sukcesu, na jaki liczy się,
mając do dyspozycji tylko wybrane i niepełne przykłady.
Nauka normalna urzeczywistnia tę obietnicę,
rozszerzając wiedzę o faktach, które dany paradygmat
ukazuje jako szczególnie ważne, poszerzając zakres
zgodności między tymi faktami a formułowanymi na
gruncie paradygmatu przewidywaniami oraz uściślając
sam paradygmat.

Spośród ludzi, którzy nie zajmują się uprawianiem

którejś z dojrzałych nauk, tylko niewielu zdaje sobie
sprawę z tego, jak szerokie pole dla tego rodzaju
porządkowych prac pozostawia jeszcze paradygmat i jak
fascynująca może być to praca. I to właśnie wymaga
zrozumienia. Większość uczonych poświęca się w swojej
działalności zawodowej pracom porządkowym^ One
właśnie składają się na to, co nazywam nauką normalną.
Jeśli poddać je dokładniejszej analizie, czy to w aspekcie
historycznym, czy w ich współczesnej postaci, odnosi się
wrażenie, że polegają one na próbie wtłoczenia przyrody
do_ goto\vych._.już t względnie sztywnych szufladek,
których dostan cza paradygmat. .Celem nauki normalnej
nie jest j "bynajmniej szukanie nowych rodzajów zjawisk;

26

background image

Struktura rewolucji naukowych

raczej nie dostrzega ona tych, które nie mieszczą się w jej
gotowych szufladkach. Również uczeni nie starają się
zazwyczaj wynajdywać nowych teorii i są często
nietolerancyjni wobec tych, które sformułowali inni

7

.

Badania w ramach nauki normalnej dążą do
uszczegółowienia tych zjawisk i teorii, których dostarcza
paradygmat.

7 Bernard Barber,

Resistance by Scientists to Scientific

Discovery,

„Science", 1961, CXXXIV, s. 596-602.

27

background image

Struktura rewolucji naukowych

nia metod, które opracowali z myślą o ponownym ujęciu
znanych już uprzednio rodzajów faktów.

Druga często występująca, choć węższa klasa badań

eksperymentalnych dotyczy tych faktów, które — choć
same przez się są często mało interesujące — mogą być
bezpośrednio porównywane z prognozami
formułowanymi na gruncie teorii paradygmatycznych.
Wkrótce, kiedy przejdę od omawiania problemów
doświadczalnych nauki normalnej do jej zagadnień
teoretycznych, będziemy mogli się przekonać, że niewiele
jest takich obszarów, na których teoria naukowa,
zwłaszcza jeśli jest znacznie zmatematyzowana, może być
bezpośrednio konfrontowana z przyrodą. Nawet dziś
znane są tylko trzy grupy faktów, za pomocą których
sprawdzać można ogólną teorię względności Einsteina

8

.

8 Jedynym dawnym i nadal aktualnym sprawdzianem jest

precesja perihelium Merkurego. Przesunięcie ku czerwieni

widma odległych gwiazd można wyjaśnić na gruncie

prostszych założeń niż ogólna teoria względności. Tak samo

może być w wypadku ugięcia promieni świetlnych w polu

grawitacyjnym Słońca, zjawiska, które nadal jest przedmiotem

dyskusji. W każdym razie pomiary z nim związane nie są

jednoznaczne. Dodatkowym nowo odkrytym sprawdzianem

może być przesunięcie grawitacyjne promieniowania

28

Są to, być może, wady. Obszary objęte
badaniami nauki normalnej są oczywiście
bardzo ograniczone; badania te mają
niezwykle zawężony horyzont. Ale okazuje
się, że restrykcje zrodzone z wiary w
paradygmat mają zasadnicze znaczenie dla
rozwoju nauki. Paradygmat koncentruje
uwagę

background image

Struktura rewolucji naukowych

Co więcej, nawet w tych dziedzinach, w których
możliwość taka istnieje, często niezbędne jest stosowanie
zarówno teoretycznych, jak i doświadczalnych
przybliżeń, co znacznie ogranicza zgodność
uzyskiwanych

wyników

z

teoretycznym

przewidywaniem. Zmniejszanie tych rozbieżności lub
znajdowanie nowych obszarów, na których można by
taką zgodność wykazać, jest ciągłym wyzwaniem dla
umiejętności i wyobraźni eksperymentatorów i
obserwatorów. Specjalne tele-

J

skopy mające

potwierdzić kopernikańską prognozę

;

rocznej paralaksy,

maszyna Atwooda po raz pierwszy zaprojektowana sto
lat po ukazaniu się

Prin- cipiów,

aby udowodnić drugie

prawo Newtona, aparatura Foucaulta pomyślana w celu
wykazania, że prędkość światła jest większa w powietrzu
niż w wodzie, lub gigantyczne liczniki scyntylacyjne,
które miały wykazać istnienie neutrina — te i inne tego
rodzaju przyrządy i aparaty pokazują, jak ogromnego
wysiłku i pomysłowości było trzeba, aby uzyskiwać coraz
większą zgodność teorii z przyrodą

3

. Te właśnie dążenia

do wykazania

perimental Tests of Theories of Relativity,

„Physics Today",

1961, t. XIV, s. 42-48.

Mössbauera. Nie jest wykluczone, że w najbliższym czasie

znajdzie się jeszcze wiele innych sprawdzianów w tej tak

żywotnej obecnie, a tak długo uśpionej dziedzinie. Najnowsze

doniesienia z tego zakresu przynosi praca Leonarda I. Schiffa

A Report on the NASA Conference on Ex-

29

background image

Struktura rewolucji naukowych

30

3

O dwóch teleskopach paralaksowych mowa

jest w pracy Abrahama Wolfa

A History of

Science, Technology, and Philosophy
in the Eighteenth Century,

wyd. 2,

London 1952, s. 103—105. Jeśli chodzi o
maszynę Atwooda, zob.: Norwood R.
Hanson,

Patterns of Discovery,

Cambridge 1958, s. 100-102, 207-208.
Ostatnie dwa przykłady aparatury omówione
są w pracach: J.B.L. Foucault,

Méthode

générale pour mesurer la vitesse de la
lumière dans l'air et les milieux
transparants.

nego Coulomba, formuła Joule'a wiążąca
wytwarzane ciepło z oporem elektrycznym i
prądem — wszystkie one należą do tej
właśnie kategorii. Być może to, że
warunkiem koniecznym wykrywania tego
rodzaju praw jest paradygmat, nie wydaje się
zbyt oczywiste. Często słyszy się, że wykryto
je w wyniku przeprowadzania analizy jakichś
pomiarów podejmowanych dla nich samych,
bez żadnej podbudowy teoretycznej. Historia
jednak nie świadczy na rzecz takich skrajnie
Baconowskich metod. Doświadczenia
Boyle'a były nie do pomyślenia (a gdyby je
nawet podjęto, inaczej by je zinterpretowano
albo też wcale nie zostałyby zinterpretowane)
dopóty, dopóki nie uznano powietrza za
sprężysty fluid, do którego można było
stosować wszystkie poprzednio
wypracowane pojęcia hydrostatyki. Coulomb
zawdzięczał sukces skonstruowanej przez
siebie specjalnej aparaturze do pomiaru siły
między ładunkami punktowymi. (Ci badacze,
którzy poprzednio mierzyli siły elektryczne,
posługując się zwykłymi wagami
szalkowymi itp., w ogóle nie wykryli żadnej

background image

Struktura rewolucji naukowych

Ograniczmy na chwilę nasze rozważania do kwestii

ścisłości. Omówiliśmy już wyżej doświadczalny aspekt tego
zagadnienia. Do uzyskania danych niezbędnych do
konkretnych zastosowań paradygmatu newtonowskiego
potrzebna była specjalna aparatura, taka jak przyrząd
Cavendisha, maszyna Atwooda czy też ulepszone teleskopy.
Podobne kłopoty z uzyskaniem zgodności [między teorią a
doświadczeniem] istniały od strony teoretycznej. Na przykład
stosując swe prawa do wahadła, Newton zmuszony był założyć,
że cała masa ciężarka skupiona jest w jednym punkcie. Było to
niezbędne do jednoznacznego określenia długości wahadła.
Jego twierdzenia, wyjąwszy te o charakterze hipotetycznym i
wstępnym, nie uwzględniały również skutków oporu powietrza.
Były to trafne fizyczne przybliżenia. Wszelako jako
przybliżenia ograniczały oczekiwaną zgodność między
prognozami Newtona a rzeczywistymi wynikami doświadczeń.
Podobne trudności występowały — i to jesz- wanie. Na
przykład nie zawsze łatwo było stosować

Principia

— po części

wskutek tego, że będąc pierwszym sformułowaniem teorii,
musiały być w pewnym stopniu niedopracowane, a częściowo
dlatego, że w wielu przypadkach ich istotny sens wyłaniał się
dopiero w trakcie stosowania. W każdym razie dla wielu
zastosowań w mechanice ziemskiej pozornie nie związany z
koncepcją Newtona zbiór technik kontynentalnych wydawał się
znacznie efektywniejszy. Dlatego wielu najwybitniejszych
europejskich fizyków-teoretyków — od Eulera i Lagrange'a w
wieku XVIII, do Hamiltona, Jacobiego i Hertza w wieku XIX
— wciąż usiłowało tak przeformułować teorię Newtona, aby
uzyskać system równoważny, lecz bardziej zadowalający pod
względem logicznym i estetycznym. To znaczy, chcieli oni

31

background image

Struktura rewolucji naukowych

nadać i jawnym, i ukrytym wnioskom wypływającym z

Principiów

oraz mechaniki kontynentalnej spójniejszą postać

logiczną, tak by można je było stosować w sposób bardziej
jednorodny i zarazem bardziej jednoznaczny do nowo
podejmowanych problemów mechaniki

9

.

Podobne przeformułowania paradygmatu występowały

stale we wszystkich naukach, w większości wypadków jednak
prowadziły one do bardziej zasadniczych zmian w jego treści
niż przytoczone wyżej przeformułowania

Principiów.

Zmiany

takie są wynikiem badań empirycznych mających na celu
uszczegółowienie paradygmatu,

1 czym mówiliśmy poprzednio. Potraktowanie ich jako
empirycznych było więc w pewnej mierze arbitralne. Problemy
związane z uszczegółowieniem paradygmatu, bardziej niż
jakikolwiek inny rodzaj badań normalnych, mają charakter
teoretyczny i eksperymentalny zarazem. Ilustrują to wyżej
przytoczone przykłady. Zanim Coulomb mógł zbudować swe
przyrządy pomiarowe, musiał korzystać z teorii elektryczności,
aby je zaprojektować. Rezultaty tych pomiarów były zarazem
uściśleniem teorii. Podobnie uczeni, którzy projektowali
doświadczenia mające na celu rozstrzygnięcie pomiędzy
różnymi teoriami ogrzewania przez sprężanie, byli z reguły
autorami tych teorii, które porównywali ze sobą. Praca ich
miała zarówno charakter doświadczalny, jak teoretyczny, a jej
rezultatem było nie tylko uzyskanie nowych informacji, lecz
2

uściślenie paradygmatu w wyniku eliminacji

dwuznaczności, jakie zawierał w swej pierwotnej postaci. W

9 René Dugas,

Histoire de la mécanique

, Neuchâtel 1950, ks.

IV-V.

32

background image

Struktura rewolucji naukowych

wielu dziedzinach nauki znaczna część normalnych badań ma
taki właśnie charakter.

33

background image

Struktura rewolucji naukowych

W wieku XVIII na przykład niewiele poświęcano

uwagi eksperymentalnym pomiarom przyciągania
elektrycznego za pomocą takich przyrządów jak waga
szalkowa. Ponieważ nie dawały one spójnych i jasnych
wyników, nie można było wykorzystywać ich do
uszczegółowienia paradygmatu, na którym były oparte.
Dlatego właśnie pozostawały one „gołymi" faktami, nie
powiązanymi i nie dającymi się powiązać ze stale
rozwijającymi się badaniami zjawisk elektrycznych.
Dopiero retrospektywnie, na gruncie kolejnego
paradygmatu, można dostrzec, jakie cechy zjawisk
elektrycznych ujawniały te eksperymenty. Oczywiście,
Coulomb i jego współcześni dysponowali już tym
późniejszym paradygmatem, a w każdym razie takim,
który w zastosowaniu do zagadnień przyciągania
prowadził do tych samych przewidywań. Dlatego właśnie
Coulomb mógł zaprojektować przyrząd, który dawał
wyniki dopuszczalne przy uszczegółowieniu

34

Te trzy klasy zagadnień — bad

anie

istotn

ygji faktów, konfrontącjajaktó

w z

teorią i

uszczegóło

wianie te

orii —

wyczerpują, jak sądzę, problematykę
zarówno doświadczalną, jak i teoretyczną,
której poświęcona jest literatura nauki
normalnej. Nie wyczerpują one jednak
oczywiście całości literatury naukowej.
Istnieją również zagadnienia nadzwyczajne i
być może właśnie ich rozwiązywanie nadaje
nauce jako całości tak wielką wartość. Ale
problemy nadzwyczajne nie pojawiają się na
zawołanie. Wyłaniają się one w szczególnych
okolicz-

background image

Struktura rewolucji naukowych

paradygmatu. Ale również dlatego wyniki te nikogo nie
zaskoczyły, a wielu współczesnych Coulombowi
uczonych mogło je z góry przewidzieć. Nawet w
eksperymencie, którego celem jest uszczegółowienie
paradygmatu, nie chodzi o odkrycie czegoś

nieoczekiwanego.

35

background image

Struktura rewolucji naukowych

36

background image

Struktura rewolucji naukowych

37

Jeśli jednak w nauce normalnej nie dąży się
do czegoś zasadniczo nowego, jeśli
niepowodzenie w uzyskaniu wyniku
bliskiego przewidywanemu oznacza
zazwyczaj niepowodzenie uczonego, to
czemu problemy te są w ogóle
podejmowane? Częściowo odpowiedzieliśmy
już na to pytanie. Przynajmniej dla samego
uczonego wyniki uzys

kane w toku

normalnych badań są ważne,
rozszerzają bowiem zakres
stosowalności paradygmatu i
zwiększają ścisłość tych
zastosowań. Odpowiedź ta jednak
nie tłumaczy, dlaczego uczeni
wkładają w takie badania tyle
entuzjazmu i zapału. Nikt przecież
nie zdecyduje się poświęcić wielu
lat pracy na ulepszanie spektrometru
lub na uściślanie rozwiązania
problemu drgających strun tylko ze
względu na znaczenie informacji,
jakie w wyniku tego uzyska. Dane,
jakie można uzyskać, obliczając
efemerydy albo dokonując dalszych
pomiarów za pomocą istniejących
już przyrządów, są często równie
ważne, a jednak uczeni odnoszą się
zazwyczaj do takich badań z
lekceważeniem, gdyż polegają one

background image

Struktura rewolucji naukowych

Terminy

łamigłówka

i

rozwiązywanie łamigłówek

pozwolą

lepiej ująć niektóre istotne kwestie wały

10

. Przedsięwzięcia

naukowe w swej całości okazują się niekiedy rzeczywiście
użyteczne, odkrywają nowe obszary, wskazują na porządek,
pozwalają sprawdzić przyjmowane od dawna poglądy.
Wszelako

jednostka

zajmująca się normalnym problemem

badawczym

niemal nigdy nie czyni czegoś takiego.

Z chwilą gdy

zaangażuje się ona w badania, motywacja jej postępowania jest
inna. Jest nią przekonanie, że jeśli tylko zdobędzie dość
umiejętności, zdoła rozwiązać łamigłówki, których nikt dotąd
nie rozwiązał, a co najmniej nie rozwiązał tak dobrze. Wiele
najtęższych umysłów naukowych poświęcało całą swoją
zawodową uwagę takim wymagającym łamigłówkom. W
większości wypadków poszczególne dziedziny specjalizacji nie
stwarzają żadnych innych możliwości prócz tej właśnie, przez
co bynajmniej nie stają się mniej fascynujące dla prawdziwych
zapaleńców.

Przejdźmy teraz do kolejnego, trudniejszego i bardziej
znaczącego aspektu analogii między łamigłówkami a
problemami nauki normalnej. Do tego, by uznać problem za
łamigłówkę, nie wystarczy to, że ma on zagwarantowane
rozwiązanie. Istnieć muszą ponadto reguły, które
wyznaczają tak zakres możliwych do przyjęcia
rozstrzygnięć, jak

10 Rozczarowanie wynikające z konfliktu między rolą

jednostki i powszechnym wzorcem rozwoju nauki może jednak

niekiedy przybierać ostrą formę. Na ten temat zob. Lawrence

S. Kubie,

Some Unsolved Problems of the Scientific Career,

„American Scientist", 1953, t. XLI, s. 596-613; 1954, t. XLII,

s. 104-112.

38

background image

Nauka normalna rozwiązuje łamigłówki

i metody, za pomocą których można je uzyskać.
Rozwiązanie układanki nie polega po prostu na „ułożeniu
jakiegoś obrazka". Zarówno dziecko, jak współczesny
artysta potrafi to zrobić, rozrzucając wybrane kawałki,
jako abstrakcyjne kształty, na jakimś neutralnym tle.
Powstały w ten sposób obrazek może być o wiele lepszy,
a z pewnością będzie bardziej oryginalny od całości, z
której pochodzą wybrane fragmenty. Jednak obrazek ten
nie będzie rozwiązaniem. Aby je uzyskać, trzeba
wykorzystać wszystkie fragmenty, obrócić czystą stroną
na dół i tak długo cierpliwie je przekładać, aż wszystkie
zaczną pasować do siebie. Na tym m.in. polegają reguły
rozwiązywania układanki. Podobne ograniczenia zakresu
możliwych do przyjęcia rozwiązań łatwo wskazać w
wypadku krzyżówek, zagadek, problemów szachowych
itd.

Gdybyśmy zgodzili się używać terminu „reguO ła" w

szerszym sensie — równoważnym nieluedy „ustalonemu
pu^owLwjd^nia" lub „powziętemu z góry przekonaniu"
— to problemy dostępne~na / gruncie określonej tradycji
badawczej wykazywałyby cechy bardzo zbliżone do
wyżej wskazanych. Ktoś, kto buduje przyrząd
przeznaczony do określenia długości fal świetlnych, nie
może się zadowolić tym, że jego aparat przyporządkowuje
określone liczby poszczególnym liniom widma. Nie jest
on po prostu wynalazcą lub mierniczym. Przeciwnie, musi
wykazać, analizując działanie swego przyrządu w
kategoriach ustalonej teorii optycznej, że uzyskane przez
niego liczby włączone być mogą do teorii jako długości
fal. Jeśli jakieś niejasności

background image

Nauka normalna rozwiązuje łamigłówki

znaczały możliwe wyniki analiz chemicznych,
informowały chemików, czym są atomy i cząsteczki
chemiczne, związki i mieszaniny

11

. To samo znaczenie

mają i tę samą funkcję pełnią dziś równania Maxwella
i prawa termodynamiki statystycznej.

11 Przykłady te będą omówione szczegółowo pod koniec

rozdz. 10.

background image

Nauka normalna rozwiązuje łamigłówki

Nie jest to jednak ani jedyny, ani najbardziej

interesujący rodzaj reguł, na jakie wskazują badania
historyczne. Na poziomie niższym czy bardziej
konkretnym niż poziom praw i teorii doszukać się można
na przykład całego mnóstwa przekonań związanych z
preferowanymi rodzajami przyrządów i uprawnionymi
sposobami posługiwania się nimi. Dla rozwoju
siedemnastowiecznej chemii zasadnicze znaczenie miały
zmieniające się poglądy na rolę, jaką w analizie
chemicznej odgrywa ogień

12

. W wieku XIX Helmholtz

napotkał silny opór fizjologów, kiedy twierdził, że

doświadczenia fizyczne mogą z powodzeniem być
stosowane do badań w ich dziedzinie

13

. W naszym

stuleciu interesująca historia chromatografii
chemicznej

14

znów wskazuje, jak przekonania dotyczące

aparatury ba- i dawczej, w równej mierze co prawa i
teorie, dostar

czają uczonym ich reguł gry. Kiedy badamy

odkrycie promieni X, wykryć możemy przyczyny tego rodzaju
przekonań.

Inną cechą nauki — mniej lokalną i tymczasową, choć
również nie niezmienną—jaką na ogólniejszym poziomie
ujawniają stale badania historyczne, jest jej zależność od
przekonań

quasi-meta- fizycznych. Gdzieś po roku 1630 na

przykład, zwłaszcza po ukazaniu się niezwykle wpływowych
prac Kartezjusza, większość fizyków sądziła, że
wszechświat składa się z mikroskopijnych korpus- kuł i że
wszystkie zjawiska przyrody można wytłumaczyć przez
odwołanie się do ich kształtu, wielkości, ruchu i wzajemnego
oddziaływania. Przekonania te wywierały wpływ zarówno
metafizyczny, jak i metodologiczny. W płaszczyźnie
metafizycznej mówiły one uczonym, jakiego rodzaju byty
istnieją we wszechświecie, a jakich w nim nie ma: istnieje
tylko materia w ruchu. W płaszczyźnie metodologicznej
mówiły, jaką postać mają mieć ostateczne prawa i
podstawowe wyjaśnienia naukowe: prawa ujmować mają
ruch cząstek i ich oddziaływania, wyjaśnienia zaś
redukować muszą każde zjawisko przyrody do ruchów i

12 H. Metzger,

Les doctrines...,

dz. cyt., s. 359-361;

Marie Boas,

Robert Boyle and Seventeenth-Century Chemistry,

Cambridge 1958, s. 112-115.

13 Leo Kónigsberger,

Hermann von Helmholtz

, przeł.

i

Francis A. Welby, Oxford 1906, s. 65-66.

14 James E. Meinhard,

Chromatography: A Perspec- \ tive,

„Science", 1949, t. CX, s. 387-392.

background image

Nauka normalna rozwiązuje łamigłówki

oddziaływań wskazanych przez te prawa. Co ważniejsze,
korpuskularna koncepcja wszechświata mówiła uczonym,
jakie powinny być ich problemy badawcze. Na przykład
chemik przyjmujący —jak Boyle — tę nową filozofię zwracał
szczególną uwagę na reakcje chemiczne, które potraktować
można jako transmutacje. O wiele jaśniej bowiem niż
wszelkie inne ujawniały one proces przegrupo-

background image

P

RIORYTET

P

ARADYGMATÓW

Aby wykryć relacje zachodzące między regułami,
paradygmatami i nauką normalną, zastanówmy się najpierw, w
jaki sposób histoiyk wyodrębnia konkretne przekonania,
opisane wyżej jako przyjęte reguły. Dokładna historyczna
analiza danej dziedziny w określonym czasie ujawnia zbiór
powtarzających się ^wasi-standardowych ilustracji rozmaitych
teorii w ich pojęciowych, doświadczalnych i instrumentalnych
zastosowaniach. Są to właśnie paradygmaty obowiązujące w
danej społeczności, przedstawiane w podręcznikach,
wykładach i ćwiczeniach laboratoryjnych. Studiując je i
opierając się na nich w praktyce, członkowie tej społeczności

uczą się swojego zawodu. Oczywiście historyk wykryje
ponadto cienisty obszar osiągnięć, których status pozostaje
wątpliwy, ale zrąb rozwiązanych problemów i przyswojonych
technik badawczych jest zwykle wyraźny. Mimo tych czy
innych niejasności paradygmaty dojrzałej społeczności
naukowej da się określić stosunkowo łatwo.

uczonego w ramach określonej tradycji badawczej nauki
normalnej? Co znaczy wyrażenie „bezpośrednie badanie
paradygmatów"? Częściową odpowiedź na tego typu pytania,
chociaż w zupełnie innym kontekście, podał zmarły niedawno
Ludwig Wittgenstein. Wobec tego, że jest to kontekst bardziej
elementarny i znany, ułatwimy sobie zadanie, zapoznając się

43

Określenie wspólnych
paradygmatów to jednak

nie to

samo co

określenie wspólnych

reguł. To

background image

najpierw z jego sposobem argumentacji. Co musimy wiedzieć,
pytał Wittgenstein, aby móc posługiwać się takimi terminami
jak „krzesło", „liść" czy „gra" w sposób jednoznaczny, nie
wywołując sporów

15

?

15 Ludwig Wittgenstein,

Dociekania filozoficzne,

przeł. B.

Wolniewicz, PWN, Warszawa 1972, par. 65-77,

s.

49-57.

Wittgenstein nie mówi jednak nic

o tym, jaka

musiałaby być

natura świata, aby przed

stawiony

przez niego sposób

nazywania był zasadny.

Dlatego

też dalszych rozważań nie

opieram

na

jego

poglądach.

44

background image

45

background image

Te konsekwencje naukowego kształcenia mają też

odwrotną stronę, co wskazuje zarazem na trzecią rację, dla
której wolno nam sądzić, że paradygmaty kierują pracą
badawczą zarówno przez bezpośrednie jej modelowanie, jak i

46

Na to stare pytanie przeważnie odpowiadano,
że musimy, świadomie lub intuicyjnie,
wiedzieć, czym jest krzesło, liść, gra. Innymi
słowy, uchwycić musimy właściwości, jakie
przysługują wszystkim grom i tylko grom.
Wittgenstein doszedł jednak do wniosku, że
sposób, w jaki korzystamy z języka, i
charakter świata, do którego go stosujemy,
nie wymaga istnienia takiego zespołu cech.
Chociaż rozpatrzenie

niektórych

cech

wspólnych

pewnej liczbie

gier, krzeseł czy

liści pomaga nam często nauczyć się
stosowania danego terminu, nie istnieje
jednak taki zespół cech, które można by
jednocześnie przypisać wszystkim
elementom danej klasy i tylko im. Gdy jakąś
nie znaną nam dotąd czynność nazywamy
grą, postępujemy tak dlatego, że dostrzegamy
jej bliskie „podobieństwo rodzinne" z tymi
czynnościami, które uprzednio nauczyliśmy
się tak nazywać. Krótko mówiąc, według
Wittgensteina gry, krzesła czy liście to
naturalne rodziny, a każdą z nich konstytuuje
sieć zachodzących na siebie i krzyżujących
się podobieństw. Istnienie tego rodzaju sieci
jest wystarczającym warunkiem powodzenia
w identyfikowaniu odpowiednich obiektów i
czynności. Tylko w wypadku, gdyby rodziny,
które nazywamy, zachodziły na siebie i
stopniowo przechodziły jedna w drugą —
tzn. gdyby nie istniały rodziny

naturalne

— powodzenie w identyfikacji i nazywaniu
świadczyłoby o istnieniu zespołu wspólnych
cech odpowiadających każdej nazwie

background image

poprzez wyabstrahowane reguły. Nauka normalna obywać się
może bez reguł tylko dopóty, dopóki odpowiednia społeczność
naukowa akceptuje bez zastrzeżeń uzyskane poprzednio
rozwiązania poszczególnych zagadnień. Reguły uzyskiwać
więc mogą znaczenie,

a

obojętność wobec nich znikać, gdy

rodzi się

poczucie, że paradygmaty czy też modele są

niepewne. Tak właśnie dzieje się rzeczywiście. Zwłaszcza
okres przedparadygmatyczny z reguły odznacza się
występowaniem zasadniczych dyskusji na temat
uprawnionych metod, problemów i standardów rozwiązań,
choć dyskusje te bardziej sprzyjają ukształtowaniu się szkół
niż uzyskaniu porozumienia. Wspominaliśmy już poprzednio
o tego rodzaju dyskusjach w optyce i w nauce o
elektryczności. Jeszcze większą rolę odegrały one w rozwoju
siedemnastowiecznej chemii i dziewiętnastowiecznej
geologii

16

. Co więcej, dyskusje tego rodzaju nie znikają raz

na zawsze z chwilą ukształtowania się paradygmatu.
Aczkolwiek cichną w okresie sukcesów nauki normalnej,
odżywają na nowo w okresie poprzedzającym rewolucje
naukowe i w trakcie tych rewolucji, a więc wtedy, gdy
paradygmat zostaje po raz pierwszy zaatakowany i następnie
ulega zmianie. Przejście od mechaniki Newtona do
mechaniki kwantowej zrodziło wiele dyskusji na temat istoty
i standardów wiedzy fizycznej, przy czym niektóre z nich
ciągną się nadal

17

. Żyją dziś czaj bardzo szerokiemu gronu

uczonych. Z paradygmatami tak być nie musi. Badacze

16 Na temat chemii zob.: H. Metzger,

Les doctrines...,

dz.

cyt., s. 24-27,146-149; M. Boas,

Robert Boyle...,

dz. cyt., rozdz.

II. Na temat geologii zob.: Walter F. Cannon,

The

Uniformitarian-Catastrophist Debate,

„Isis", 1960, t. LI, s. 38-55;

Charles C. Gillispie,

Genesis and Geology

, Cambridge, Mass.

1951, rozdz. IV-V.

47

background image

odległych od siebie dziedzin — powiedzmy, astronomii i
systematyki roślin — mogą być wykształceni na zupełnie
innych osiągnięciach opisanych w zgoła różnych książkach. I
nawet ludzie zajmujący się tymi samymi lub bliskimi sobie
dziedzinami, zaczynając od studiowania tych samych niemal
książek i osiągnięć, mogą później w toku dalszej specjalizacji
zawodowej dojść do różnych paradygmatów.

17 Na temat dyskusji w mechanice kwantowej zob.: Jean

Ullmo,

La crise de la physique quantique,

Paris 1950, rozdz. II.

48

background image

Jeszcze jeden przykład skutków specjalizacji wzmocnić

może siłę przekonywającą tych rozważań. Badacz, który chciał
się dowiedzieć, na czym — zdaniem uczonych — polega teoria

49

Rozpatrzmy jeden tylko przykład — liczne i
zróżnicowane środowisko fizyków. Wszyscy
oni uczą się dzisiaj, powiedzmy, praw
mechaniki kwantowej i większość z nich
korzysta z tych praw na pewnym etapie
swoich badań czy w nauczaniu. Nie uczą się
jednak wszyscy tych samych zastosowań
tych praw, a tym samym zmiany zachodzące
w uprawianiu mechaniki kwantowej nie
dotyczą ich w jednakowym stopniu. Na
drodze do naukowej specjalizacji niektórzy z
nich mają do czynienia tylko z
podstawowymi zasadami mechaniki
kwantowej. Inni badają szczegółowo
paradyg- matyczne zastosowania tych zasad
do chemii, jeszcze inni — do fizyki ciała
stałego itd. To, jaki sens ma dla każdego z
nich mechanika kwantowa, zależy od tego,
jakich wykładów słuchał, jakie teksty czytał,
jakie studiował czasopisma. Jakkolwiek więc
zmiana praw mechaniki kwantowej byłaby
czymś rewolucyjnym dla nich wszystkich, to
zmiana dotycząca tylko takiego lub innego
paradyg- matycznego zastosowania
mechaniki kwantowej

może się

ograniczać w swoim rewolucyjnym
oddziaływaniu do określonej
podgrupy specjalistów. Dla
pozostałych przedstawicieli tej
specjalności i dla tych, którzy
zajmują się innymi działami fizyki,
zmiana taka wcale nie musi być
rewolucją. Krótko mówiąc, chociaż
mechanika kwantowa (lub

background image

atomowa, zwrócił się do wybitnego fizyka oraz do słynnego
chemika z pytaniem, czy pojedynczy atom helu jest cząsteczką.
Obaj odpowiedzieli bez wahania, ale ich odpowiedzi były
różne. Dla chemika atom helu był cząsteczką, gdyż
zachowywał się tak, jak wymaga tego kinetyczna teoria gazów.
Dla fizyka natomiast atom helu nie był cząsteczką, przysługuje
mu bowiem widmo molekularne

18

. Obaj mówili

dygmacie.

Taki jest bowiem rezultat pojawiania się zasadniczo nowych
faktów i teorii. Niebacznie powołane do życia w grze opartej
na pewnym zespole reguł, wymagają one — by mogły zostać
; zasymilowane — opracowania nowego zespołu reguł. Z
chwilą gdy stały się częścią nauki, działalność badawcza —
przynajmniej w tych dziedzinach, których nowo odkryte
fakty i teorie dotyczą — nie pozostaje nigdy tym samym,
czym była dotąd.

Aby przekonać się, jak ściśle splecione są ze sobą odkrycia

doświadczalne i teoretyczne, przyjrzyjmy się słynnemu
przykładowi odkrycia tlenu. Co najmniej trzech uczonych
rościć sobie może uzasadnione do niego pretensje, a wielu
innych chemików w latach siedemdziesiątych XVIII stulecia
musiało uzyskiwać w swych przyrządach laboratoryjnych —
nie zdając sobie z tego sprawy — wzbogacone powietrze

19

.

18 Badaczem tym był James K. Senior i on też relacjonował

mi te fakty. Niektóre związane z tym kwestie omówione są w

jego artykule

The Vernacular of the Laboratory,

„Philosophy of

Science", 1958, t. XXV, s. 163-168.

19 Jeśli chodzi o klasyczną już prezentację odkrycia tlenu,

zob.: Andrew N. Meldrum,

The Eighteenth-Century Revolution

in Science — the First Phase,

Calcutta 1930, rozdz. V.

Niezastąpione współczesne ujęcie, obejmujące omówienie

sporów o pierwszeństwo, to praca Maurice'a Daumasa

Lavoisier, théoricien et expérimentateur,

Paris 1955, rozdz. II—

III. Pełniejsze omówienie i bibliografię podaję również w pracy

50

background image

Historyczna struktura odkrycia naukowego,

w: T.S. Kuhn,

Dwa

bieguny...,

dz. cyt., s. 239-254.

51

Obecnie zająć się musimy pytaniem, w jaki
sposób zmiany tego rodzaju zachodzą, przy
czym najpierw omówimy odkrycia nowych
faktów, a następnie powstawanie nowych
teorii. Rozróżnienie między wykrywaniem
nowych faktów a formułowaniem nowych
teorii okaże się jednak z miejsca sztucznym
uproszczeniem. Jego sztuczność jest kluczem
do szeregu zasadniczych tez niniejszej
rozprawy. Rozważając w tym rozdziale
wybrane odkrycia, przekonamy się szybko,
że nie są one izolowanymi zdarzeniami, lecz
rozciągłymi w czasie epizodami o regularnie
powtarzalnej strukturze. Początek swój biorą
one ze świadomości anomalii, tj. z uznania,
że przyroda gwałci w jakiejś mierze
wypływające z paradygmatu przewidywania,
które rządzą nauką normalną. Dalszym
krokiem są mniej lub bardziej rozległe
badania obszaru, na którym ujawniają się
anomalie. Epizod zamyka się dopiero wtedy,
gdy teoria paradygmatyczna zostaje tak
dopasowana do faktów, że tó, co dotąd było
anomalią, staje się czymś przewidywanym.
Asymilacja nowego rodzaju faktu wymaga
czegoś więcej niż

rozszerzenia teorii i

dopóki nie dostosuje się jej do
faktów — dopóki uczony nie
nauczy się patrzeć na przyrodę w
nowy sposób — nowy fakt nie jest
właściwie w ogóle faktem
naukowym.

background image

Postęp nauki normalnej, w tym wypadku chemii
pneumatycznej

20

, utorował drogę przełomowi. Pierwszym z

pretendentów jest szwedzki aptekarz C.W. Scheele, który
otrzymał czystą próbkę tego gazu. Możemy jednak pominąć
wyniki jego prac, nie zostały one bowiem opublikowane do
czasu, kiedy o odkryciu tlenu donosić zaczęto powszechnie, a
wobec tego nie

kryciem, to dokonywał tego każdy, kto

kiedykolwiek zbierał w zamkniętym naczyniu atmosferyczne
powietrze. Ponadto jeśli Priestley jest odkrywcą, to kiedy
dokonał swojego odkrycia? W roku 1774 sądził on, że
otrzymał tlenek azotu — gaz, który już znał. W roku 1775
uznał, że wyodrębniona substancja jest zdeflogistonowanym
powietrzem — a więc ciągle jeszcze nie ma mowy o tlenie
ani w ogóle o jakimś nie przewidywanym dla zwolenników
teorii flogistonowej rodzaju gazu. Pretensja Lavoisiera jest
lepiej uzasadniona, ale rodzi te same problemy. Jeśli
odmawiamy pierwszeństwa Priestleyowi, to nie możemy go
przyznać również pracy Lavoisiera z roku 1775, w wyniku
której traktował on otrzymany gaz jako „czyste całkiem
powietrze". Być może czekać mamy do roku 1776 lub 1777,
kiedy Lavoisier nie tylko odkrył nowy gaz, ale zrozumiał,
czym on jest. Ale nawet taka decyzja byłaby
problematyczna, gdyż w roku 1777, i do końca swego życia,
Lavoisier twierdził, że tlen jest atomową „zasadą
kwasowości" i że gaz ten powstaje wówczas, gdy „zasada" ta
łączy się z cieplikiem — fluidem cieplnym

21

. Czy mamy

zatem uznać, że tlen nie był jeszcze odkryty w roku 1777?
Niektórzy skłaniać się mogą do takiego wniosku. Ale pojęcie
zasady kwasowości przetrwało w chemii nawet po roku

20 Tak nazywano w XVII w. chemię gazów. (Przyp.

21 Hélène Metzger, La Philosophie de la matière chez Lavoisier,
Paris 1935; M. Daumas, dz. cyt., rozdz. VII.

52

background image

1810, a pojęcie cieplika — aż do lat sześćdziesiątych XIX
wieku. Tlen zaś uznany zo

stał za pierwiastek chemiczny z

pewnością wcześniej.

Widać więc wyraźnie, że do_analizy takich zdarzeń jak
odkrycie tlenu niezbędne jest nowe słownictwo i
hówyjpara^pojęciowy. Choć zdanie: „tlen został odkryty" jest
niewątpliwie słuszne, to jednak jest mylące, sugeruje bowiem,
że odkrycie czegoś jest jednostkowym prostym aktem,
przypominającym ujrzenie czegoś (przy czym to obiegowe
rozumienie aktu widzenia jest również problematyczne). W
związku z tym uznajemy, że odkrycie czegoś, podobnie jak
ujrzenie czy dotknięcie, inożna jednoznacznie przypisać jakiejś
jednostce i osadzić w ściśle oznaczonym czasie. W istocie
rzeczy daty nigdy nie sposób określić dokładnie, a i autorstwo
pozostaje często wątpliwe. Pomijając Scheelego, możemy
spokojnie uznać, że tlen nie został odkryty przed rokiem 1774 i
że w roku 1777 lub nieco później był on już znany. Ale w tych -
- lub innych podobnych - - granicach wszelka próba bliższego
określenia daty musi być nieuchronnie arbitralna. Odkrycie
nowego rodzaju zjawiska jest bowiem z konieczności procesem
złożonym; składa się nań zarówno wykrycie tego^ że coś
istnieje, jak i tego,

czym

to coś jest. Zauważmy na przykład, że

gdybyśmy uznawali tlen za zciefłog i stonowane powietrze, nie
mielibyśmy najmniejszej wątpliwości co do pierwszeństwa
Priest- leya, ale nadal nie potrafilibyśmy dokładnie określić
daty. Jeśli jednak w odkryciu obserwacja łączy się
nierozerwalnie z konceptualizacją, fakty z dopasowywaną do
nich teorią, to jest ono

1

procesem

53

background image

Struktura rewolucji naukowych

1

i od omówionego odkrycia tlenu. Przykład pierwszy:
promienie X — to klasyczny przykład odkryć
przypadkowych, zdarzających się o wiele częściej, niż
można sądzić na podstawie standardowych doniesień
naukowych. Cała historia rozpoczęła się w dniu, kiedy
Roentgen przerwał normalne badania nad promieniami
katodowymi, ponieważ zauważył, że w trakcie
wyładowania żarzy się ekran znajdujący się w pewnej
odległości od jego przyrządu. Dalsze badania — trwające
przez siedem gorączkowych tygodni, w trakcie których
Roentgen nie opuszczał swego laboratorium —
wskazały, że przyczyną żarzenia są promienie biegnące
po linii prostej z rurki katodowej, że rzucają one cienie,
że nie uginają się w polu magnetycznym oraz szereg
innych szczegółów. Jeszcze przed ogłoszeniem swojego
odkrycia Roentgen doszedł do przekonania, że
zaobserwowane zjawisko nie jest spowodowane przez
promienie katodowe, lecz przez jakiś czynnik
zdradzający przynajmniej pewne podobieństwo do
promieni świetlnych

8

.

Zdarzenie to, nawet w tak krótkim ujęciu, bardzo

przypomina odkrycie tlenu. Lavoisier, jeszcze nim
rozpoczął doświadczenia z czerwonym tlenkiem rtęci,
przeprowadzał eksperymenty, które dawały wyniki nie
mieszczące się w przewidywaniach formułowanych na
gruncie paradygmatu flo- gistonowego. Badania
Roentgena rozpoczęły się od

8

Lloyd W. Taylor,

Physics, the Pioneer Science,

Boston

1941, s. 790-794; Thomas W. Chalmers,

Historic

Researches

, London 1949, s. 218-219.

no!

background image

Anomalie a pojawianie się odkryć naukowych

stwierdzenia, że jego ekran wbrew wszelkim
przewidywaniom żarzy się. W obu wypadkach
wykrycie^ anomalii, tj. zjawiska, którego nie
po/walal oczekiwać paradygmat, utorowało drogę do
dostrzeżenia c^g^^sadniczojiowego. W obu jednak
wypadkach stwierdzenie, że coś jest nie tak, jak być
powinno, stanowiło dopiero preludium odkrycia.
Zarówno tlen, jak i promienie X wyłoniły się dopiero
w wyniku dalszych doświadczeń i prac
teoretycznych. Ale jak rozstrzygnąć na przykład, w
którym momencie badania Roentgena doprowadziły
faktycznie do odkrycia promieni X? W każdym razie
nie doszło do tego wtedy, gdy stwierdzono samo
żarzenie się ekranu. Zjawisko to stwierdził co
najmniej jeszcze jeden badacz, który jednak — ku
swemu późniejszemu zmartwieniu — niczego nie
odkrył

22

Jest również zupełnie jasne, że daty odkrycia

nie można przesunąć na ostatnie dni owych
siedmioty- godniowych badań, kiedy to Roentgen
dochodził własności nowego promieniowania,
którego istnienie

poprzednio

stwierdził. Możemy

tylko powiedzieć, że promienie X odkryte zostały w
Wurzburgu między 8 listopada a 28 grudnia 1895
roku.

22 Edmund T. Whittaker,

A History of the Theories

of Aether and Electricity,

wyd.

2,

1.1, London 1951, s.

358, przyp. 1. George Thomson poinformował mnie o

drugim Wypadku podobnego przegapienia.

Zaalarmowany nieprzewidywalnym zadymieniem

płytek fotograficznych, William Crookes był również

na tropie tego odkrycia.

background image

Struktura rewolucji naukowych

1

n

ak. przekształciły one również istniejaee wcześniej
obszary badań. Kazały one inaczej spojrzeć na
wyposażenie aparaturowe uznawane dotąd za para-
dygmatyczne.

Krótko mówiąc, decyzja korzystania w określony

sposób z pewnego rodzaju przyrządów oparta jest,
świadomie lub nieświadomie, na założeniu, że będzie się
miało do czynienia tylko z określonym rodzajem
okoliczności. W nauce mamy do czynienia nie tylko z
przewidywaniami teoretycznymi, ale i instrumentalnymi
— i często odgrywają one w jej nawoju decydującą rolę.
Jedno z takich przewidywań zaważyło na historii
spóźnionego odkrycia tlenii. Korzystając ze
standardowej metody spraw dzania „czystości
powietrza", zarówno Priestley, iak I avoisier mieszali
dwie objętości nowo otrzy

manego

gazu

z

jedną

objętością tlenku azotu, wstrząsali mieszaninę nad wodą
i mierzyli obietośr pozostałości. Dotychczasowe
doświadczenia.

na

których oparta była ta metoda,

wskazywały, że w wypadku powietrza atmosferycznego
otrzymuje sie jedną objętość, natomiast w wypadku
innych gazów (oraz zanieczyszczonego powietrza) pozo
stałość gazowa ma objętość większą. W doświad heniach
z tlenem obaj stwierdzili, że otrzymują mniej więcej
jedną objętość gazu, i odpowiednio identyfikowali
badany gaz. Dopiero o wiele póź niej, częściowo
zawdzięczając to przypadkowi, Priestley porzucił tę
standardową metodę i próbo wał mieszać tlenek azotu ze
swoim ga7em w in nych stosunkach. Stwierdził
wówczas, że przy pn rvu/órnej obje*

n

^

r

' tlenku a70tn w

ogóle nie po7o staje żaden gaz. Jego przywiązanie do
starej metody usankcjonowanej przez dotychczasowe
doświadczenie decydowało zarazem o przeświadczeniu,
że nie mogą istnieć gazy, które zachowywałyby się tak,
jak zachowuje się tlen".

Przykładów tego rodzaju przytaczać można wiele.

Tak więc jedną z przyczyn późnego rozpoznania rozpadu
promieniotwórczego uranu było to, że badacze, którzy
wiedzieli, czego należy się spodziewać przy
bombardowaniu atomów uranu, korzystali z metod

Pod innym jednak względem analogia
między odkryciem promieni X

a

odkryciem tlenu jest

background image

Struktura rewolucji naukowych

1

chemicznych odpowiednich dla pierwiastków lekkich

12

.

Czyż mając na uwadze to,

11

Karl K. Darrow,

Nuclear Fission,

„Bell System

Technical Journal", 1940, t. XIX, s. 267-289. Krypton,

jeden z dwóch głównych produktów rozpadu, został, jak

się zdaje, zidentyfikowany chemicznie dopiero wówczas,

gdy zrozumiano, na czym polega reakcja. Inny jej

produkt, bar, został zidentyfikowany chemicznie dopiero

w ostatnim stadium badań, przypadek bowiem zrządził,

że do roztworu radioaktywnego w celu osadzenia

ciężkiego pierwiastka poszukiwanego przez chemików

dodawano właśnie baru. Próby oddzielenia dodanego

baru od produktów rozpadu trwały przez pięć lat i nie

przyniosły rezultatu. Świadectwem tego może być

następujące doniesienie: „Badania te powinny zmusić

nas jako chemików do zmiany wszystkich nazw w

schemacie tej reakcji. Zamiast Ra, Ac, Th powinniśmy

pisać Ba, La, Ce. Ale jako «chemicy jądrowi»,

spokrewnieni blisko z fizykami, nie możemy przystać na

to, albowiem przeczyłoby to całemu dotychczasowemu

doświadczeniu fizyki jądrowej. Być może szereg

dziwnych przypa- nasunęła badaczom pomysł zbierania

tego fluidu w butelce. W tym celu do trzymanego w ręku

naczynia wypełnionego wodą wprowadzali przewód

wiodący od maszyny elektrostatycznej. Odłączając

butelkę od maszyny i dotykając drugą ręką wody lub

zanurzonego w niej przewodu, odczuwa się silny

wstrząs. Jednak te pierwsze doświadczenia nie

doprowadziły jeszcze do wynalazku butelki lejdejskiej.

Trwało to znacznie dłużej i znów nie sposób powiedzieć

dokładnie, kiedy proces ten dobiegł końca. Pierwsze

próby zbierania fluidu elektrycznego udawały się tylko

dlatego, że eksperymentator, stojąc sam na ziemi,

trzymał butelkę w rękach. Badacze elektryczności mieli

się jeszcze przekonać, że naczynie musi być wyposażone

w zewnętrzną i wewnętrzną osłonę będącą dobrym

przewodnikiem i że w gruncie rzeczy żadnego fluidu w

butelce nie zebrano. Dopiero w toku badań, które im to

wyjaśniły i które w efekcie doprowadziły właśnie do

wyraźnych anomalii, powstał przyrząd, który zwykliśmy

nazywać butelką lejdejską. Co więcej, te same

doświadczenia, które do wynalazku tego ostatecznie

doprowadziły, a które w znacznym stopniu

zawdzięczamy Franklinowi, ujawniły zarazem

konieczność zasadniczej rewizji koncepcji elektryczności

J.B. Conant, dz. cyt., s. 18-20.

background image

Struktura rewolucji naukowych

1

fluidu, dostarczając tym samym pierwszego pełnego

paradygmatu badań nad elektrycznością

23

.

Wiele badanych osób nazywało większość kart nawet
przy najkrótszej ekspozycji, a przy nieznacz-

kiedy

poznaliśmy już ten proces, możemy wreszcie
zrozumieć, dlaczego nauka normalna, która nie jest
nastawiona na poszukiwanie nowości i która
początkowo nawet je tłumi, może mimo to tak
skutecznie je wywoływać.

23 O rozmaitych stadiach wynalazku butelki

lejdejskiej pisze I.B. Cohen,

Franklin and Newton...,

dz.

cyt., s. 385-386, 400-406, 452-467, 506-507. Ostatnie

stadium wynalazku opisuje E.T. Whittaker, dz. cyt., s.

50-52.

background image

Struktura rewolucji naukowych

1

W rozwoju każdej nauki pierwszy uzyskany
paradygmat wydaje się zazwyczaj w pełni
zadowalający i skuteczny w wyjaśnianiu większości
obserwacji i eksperymentów łatwo dostępnych
badaczom. Dalszy rozwój wymaga przeto z reguły
konstruowania wymyślnych przyrządów, rozwinięcia
wyspecjalizowanego słownictwa i umiejętności,
uściślenia pojęć, które wskutek tego coraz bardziej
oddalają się od swych potocznych prototypów. Ta
specjalizacja prowadzi z jednej strony do ogromnego
ograniczenia pola widzenia uczonego i znacznego
oporu wobec zmiany paradygmatu. Nauka staje się
coraz bardziej sztywna. Z drugiej zaś strony, w tych
obszarach, na które paradygmat skierowuje uwagę
badaczy, nauka normalna pozwala zdobyć tak
szczegółowe wiadomości i dopasować teorię do
obserwacji w tak ścisły sposób, jaki bez tego byłby
niemożliwy. Co więcej, ta szczegółowość i precyzja w
zgraniu teorii i doświadczenia ma wartość
przekraczającą ich nie zawsze wielkie samoistne
znaczenie. Bez specjalnych przyrządów, które buduje

Wskazane wyżej cechy trzech omówionych
przykładów są — w większym lub
mniejszym zakresie (odpowiadającym
kontinuum od wyników zaskakujących po
oczekiwane) — wspólne wszystkim
odkryciom, które prowadzą do poznania
nowego typu zjawisk. Charakteryzuje je
m.in.: wstępne uświadomienie sobie
anomalii, stopniowe i jednoczesne
wyłanianie się nowych obserwacji i pojęć, a
w konsekwencji zmiana paradygmatycznych
kategorii i procedur badawczych, czemu
towarzyszy zazwyczaj opór tradycji. Co
więcej, istnieją świadectwa przemawiające za
tym, że są to zarazem cechy
charakterystyczne samego procesu
postrzegania. Na szczególną uwagę zasługuje
pewien mało znany poza kręgiem
specjalistów eksperyment psychologiczny
przeprowadzony przez Brunera i Postmana.
Prosili oni badane osoby o identyfikację, po
krótkich seriach ekspozycji, kart do gry.
Wiele kart było zupełnie zwykłych, niekiedy
jednak zdarzały się anomalie w postaci na
przykład czerwonej szóstki pik albo czarnej
czwórki kier. Każda faza doświadczenia
polegała na pokazywaniu pojedynczej osobie
jednej karty w serii stopniowo przedłużanych
ekspozycji, przy czym każdorazowo pytano
badanego, co widział. Doświadczenie
kończyło się po dwóch kolejnych
prawidłowych odpowiedziach.

background image

Struktura rewolucji naukowych

1

się głównie do przewidzianych zadań, nie można
uzyskać wyników prowadzących ostatecznie do
czegoś nowego. A nawet wówczas, kiedy przyrządy te
istnieją, to, co nowe, ujawnia się tylko temu, kto

dokładnie

wie, czego powinien się spodziewać, i zdolny

jest

stwierdzić, że coś jest inaczej, niż być powinno.

Anomalie ujawniają się tylko na gruncie paradygmatów.
Im ściślejszy jest paradygmat i im dalej sięga, tym
czulszym staje się wskaźnikiem anomalii dających
asumpt do zmiany paradygmatu. W normalnym toku
odkryć nawet opór przeciwko zmianom może być
korzystny, o czym przekonamy się w następnym
rozdziale. Opór ten oznacza, że paradygmat nie jest
pochopnie odrzucany, a dzięki temu badacze nie dają się
zbyt łatwo rozproszyć i anomalie, które domagają się
zmiany paradygmatu, mogą przeniknąć do sedna
istniejącej wiedzy. Już sam fakt, że istotne odkrycia
naukowe pojawiają się jednocześnie w różnych
laboratoriach, jest tu znaczący: wskazuje on zarówno na
tradycyjny charakter nauki normalnej, jak na
konsekwentny sposób, w jaki ona sama toruje drogę
swym przeobrażeniom.

mi paradygmatów wynikającymi z pojawiania się
nowych teorii.

Pamiętając o tym, że w nauce nie da się w

sposób kategoryczny odgraniczyć faktów i teorii,
odkrywania i wymyślania, nie powinniśmy się
dziwić, że treść niniejszego rozdziału pokrywać się
będzie częściowo z treścią poprzedniego.
(Niewiarygodne przypuszczenie, że Priestley
najpierw odkrył tlen, a Lavoisier następnie go
wymyślił, ma w sobie coś frapującego. Dotychczas
mówiliśmy o odkryciu tlenu; niebawem zajmiemy
się tlenem jako pomysłem teoretycznym.) Analiza
wyłaniania się nowych teorii pogłębi zarazem nasze
rozumienie sposobu dokonywania odkryć.
Jednakże pokrywanie się to nie to samo co
identyczność. Tego rodzaju odkrycia, jakie
omówiliśmy w poprzednim rozdziale, nie były,
przynajmniej brane z osobna, przyczyną takich
zmian paradygmatów, jak rewolucja
kopernikańska, newtonowska, einsteinowska czy
też rewolucja chemiczna. Nie były one również
wyłączną przyczyną nieco mniejszych — bo
bardziej specjalistycznych — zmian paradygmatów

background image

Struktura rewolucji naukowych

1

związanych z falową teorią światła, mechaniczną
teorią ciepła czy też elektromagnetyczną teorią
Maxwella. W jaki więc sposób tego rodzaju teorie
pojawiać się mogą w wyniku rozwoju nauki
normalnej, która dąży do nich w jeszcze mniejszym
stopniu niż do odkrywania zasadniczo nowych
faktów?

background image

Struktura rewolucji naukowych

wane w jednym miejscu pojawiają się na nc

W

o

■N innym

5

.

Jeśli uświadomienie sobie anomalii jest
istotnym czynnikiem warunkującym
odkrywanie nowego rodzaju zjawisk, nie
powinniśmy się dziwić

temu, że

analogiczna, tylko pogłębiona
świadomość jest wstępnym
warunkiem wszelkich
dopuszczalnych zmian teorii. Pod
tym względem świadectwa
historyczne są, jak sądzę, zupełnie
jednoznaczne. Stan astronomii
Ptolemeuszowej był skandalem już
przed ogłoszeniem prac Kopernika.
Wkład Galileusza do badań nad
ruchem był ściśle związany z
ograniczeniami teorii Arystotelesa,
na które wskazali jej scholastyczni
krytycy. Nowa teoria światła i barw
Newtona zrodziła się z odkrycia, że
żadna z istniejących
przedparadygmatycznych teorii nie
była w stanie wyjaśnić długości
widma, a teoria falowa, która
zastąpiła Newtonowską, wyłoniła
się z rosnącego zainteresowania
anomaliami, do jakich na gruncie tej
ostatniej prowadziły zjawiska
dyfrakcji i polaryzacji. U podłoża
termodynamiki leżał konflikt
między dwiema istniejącymi w
wieku XIX teoriami fizycznymi,
natomiast

background image

Struktura rewolucji naukowych

7.e względu na to, że czynniki zewnętrzne stale

naruszały ciągłość tradycji astronomicznej, a brak
druku utrudniał porozumiewanie się astronomów
miedzy sobą, nieprędko dostrzeżono te trudności. Z
czasem jednak to nastąpiło. W wieku XIII Alfons X
mógł sobie pozwolić na twierdzenie, że gdyby Bóg,
stwarzając świat, poszukał rady u niego, otrzymałby
szereg cennych wskazówek. W wieku XVI
współpracownik Kopernika Domenico da Novara
utrzymywał, że żaden system, który stał się tak toporny
i nieścisły jak ptolemeuszowy, nie może być zgodny z
przyrodą. Sam zaś Kopernik w Przedmowie do De
revolutionibus
pisał, że astronomiczna tradycja, jaka
odziedziczył, stworzyła tylko jakiś dziwoląg. Ma
początku wieku XVI coraz częściej najlepsi
astronomowie europejscy dochodzili do wniosku, że
aktualny astronomiczny paradygmat zawodzi przy
rozwiązywaniu problemów, które sam zrodził.
Świadomość tego faktu kazała Kopernikowi odrzucić
paradygmat ptolemeuszowy i poszukiwać nowego,
íego słynna Przedmowa stanowi po dziś dzień przykład
klasycznego opisu kryzysu teoretycznego

6

.

Załamanie w normalnych technicznych

czyn

nościach rozwiązywania łamigłówek nie jest oczy

John L.E. Dreyer,

A History of Astronomy frt

m

Thales to Kepler,

wyd. 2, New York 1953, roz(|

z

XI-XII.

T.S. Kuhn, Przewrot kopemikanski..., dz. cy s.

209-220.

background image

Struktura rewolucji naukowych

Rozważmy teraz inny przykład, a mianowicie

kryzys, który poprzedził pojawienie się tlenowej teorii
spalania Lavoisiera. W latach siedemdziesiątych XVIII
wieku na kryzys w chemii złożyło się wiele czynników,
a historycy nie są zgodni ani co do ich istoty, ani co do
znaczenia. Dwóm z nich jednak przyznaje się
powszechnie główne znaczenie. Chodzi mianowicie o
powstanie chemii pneumatycznej i o problem
stosunków wagowych. Historia chemii pneumatycznej
zaczyna się w wieku XVII wraz z powstaniem pompy
powietrznej i jej zastosowaniem w badaniach
chemicznych. W cią- pozostawał nadal zjawiskiem
odosobnionym. Większość substancji naturalnych (np.
drewno) traci na wadze przy spalaniu, co pozostawało
w zgodzie z przewidywaniami teorii flogistonowej.

Przejdźmy teraz do trzeciego i ostatniego

przykładu — kryzysu w fizyce pod koniec XIX wieku,

wiście jedynym elementem kryzysu astronomii, w
obliczu którego stanął Kopernik. Szersze rozpat-
tzenie tej sprawy wymagałoby omówienia również
wpływu potrzeb społecznych domagających się
feformy kalendarza, co sprawiało, że rozwiązanie
zagadki precesji stawało się szczególnie pilne. Ponadto
uwzględnić należałoby średniowieczne krytyki
Arystotelesa, ukształtowanie się renesansowego
neoplatonizmu oraz inne jeszcze czynniki historyczne.
Jednakże sedno kryzysu leżało w problemach
technicznych. W nauce dojrzałej — a astronomia stała
się nią już w starożytności — takie czynniki
zewnętrzne jak wymienione wyżej wywierają
szczególnie istotny wpływ na chwilę, w której
następuje kryzys, na jego uświadomienie sobie oraz na
obszar, w jakim — ze względu na szczególne nim
zainteresowanie — kryzys ten najpierw się ujawnia.
Tego rodzaju kwestie, aczkolwiek niezwykle doniosłe,
wykraczają jednak poza ramy niniejszej pracy.

background image

Struktura rewolucji naukowych

W wieku XVIII jednakże coraz trudniej
było obstawać przy tych początkowo
zadowalających ujęciach zjawiska
przyrostu ciężaru. Działo się tak
częściowo dlatego, że waga stawała się
coraz częściej używanym w chemii
przyrządem, częściowo zaś z tej racji, że
rozwój chemii pneumatycznej umożliwiał
i domagał się zbierania gazowych
produktów reakcji, które teraz badano,
stwierdzając coraz częściej przyrost
ciężaru przy spalaniu. Jednocześnie za
sprawą stopniowej asymilacji teorii
grawitacji Newtona chemicy doszli do
przekonania, że przyrost ciężaru musi być
równoznaczny z przyrostem ilości
materii. Wnioski te nie zmuszały do
odrzucenia teorii flogistonowej, którą
można było w rozmaity sposób z nimi
pogodzić. Można było na przykład
założyć, że flogiston ma ciężar ujemny
albo że do ciała spalonego przyłączają się
cząstki ognia czy też coś innego, podczas
kiedy wyzwala się z niego flogiston.
Możliwe były i inne wyjaśnienia. Jeśli
jednak problem przyrostu ciężaru nie
zmuszał do odrzucenia teorii,
doprowadził do szczegółowych badań, w
których odgrywał zasadniczą rolę. Jedna
z takich prac,

O flogistonie

traktowanym jako substancja
ważka i (analizowanym) ze
względu na zmiany ciężaru, jakie
powoduje w ciałach, z którymi się
łączy,

przedstawiona została Francuskiej

Akademii na początku roku 1772, pod
koniec tego samego roku Lavoisier
przesłał sekretarzowi Akademii swą
słynną rozprawę. Do tego czasu problem
przyrostu ciężaru, z którym mierzyli się
chemicy, pozostawał główną nie

background image

Struktura rewolucji naukowych

który torował drogę powstaniu teorii względności.
Jedno z jego źródeł sięgało końca XVII wieku, kiedy
wielu filozofów przyrody, a przede wszystkim
Leibniz, krytykowało obstawanie Newtona przy
klasycznej koncepcji przestrzeni absolutnej

24

. Bliscy

oni byli, choć nigdy nie udało im się to w pełni,
wykazania, że pojęcia absolutnego położe- wiska
elektromagnetyczne są w zasadzie wynikiem
mechanicznego ruchu cząstek eteru. Pierwsza
zaproponowana przez niego wersja teorii
elektryczności i magnetyzmu odwoływała się
bezpośrednio do hipotetycznych właściwości, które
miał mieć eter. Usunięte one zostały wprawdzie z
ostatecznego sformułowania teorii, ale Maxwell nadal
wierzył, że teoria elektromagnetyczna da się pogodzić
z jakimś uszczegółowieniem teorii Newtona

25

.

Znalezienie tego wariantu stało się głównym zadaniem
dla niego samego i dla jego następców. W praktyce
jednak, jak to się zazwyczaj zdarza w rozwoju nauki,
takie uszczegółowienie teorii okazało się niezwykłe
trudne. Podobnie jak propozycje Kopernika, wbrew
optymizmowi autora, pogłębiły kryzys aktualnych
teorii ruchu, tak też i teoria Maxwella, mimo swych
Newtonowskich źródeł, doprowadziła do kryzysu
paradygmatu, z którego sama wyrosła

26

. Co więcej,

24

Max Jammer,

Concepts of Space: The History of

25Richard T. Glazebrook,

James Clerk Maxwell and

Modern Physics,

London 1896, rozdz. IX. Na temat

późniejszego stanowiska Maxwella zob. jego własną

pracę

A Treatise on Electricity and Magnetism,

wyd. 3,

Oxford 1892, s. 470.

26O roli astronomii w rozwoju mechaniki piszę w

pracy

Przewrót kopernikański...,

dz. cyt., rozdz. VII.

background image

Struktura rewolucji naukowych

obszarem, na którym kryzys ten uwidocznił się ze
szczególną ostrością, były problemy, o których przed
chwilą mówiliśmy, tzn. kwestie związane z ruchem
względem eteru.

Omówione trzy przykłady są typowe. We

wszystkich wypadkach nowa teoria pojawiała się
dopiero po jakimś wyraźnym niepowodzeniu w
normalnym rozwiązywaniu łamigłówek. Co więcej, z
wyjątkiem przypadku Kopernika, w którym czynniki

background image

Struktura rewolucji naukowych

pozanaukowe odegrały szczególnie wielką rolę,
załamanie się i będące jego oznaką rozszczepienie
teorii na konkurujące wersje następowało nie więcej
niż dziesięć-dwadzieścia lat przed ogłoszeniem ło
długotrwałe

bagatelizowanie

przez

osiemnastowiecznych i dziewiętnastowiecznych
uczonych relatywistycznych krytyk teorii Newtona.

Filozofowie nauki niejednokrotnie pokazywali, że te
same dane doświadczalne służyć mogą za podstawę

Analizując zjawiska elektromagnetyczne
związane z ruchem ciał, Maxwell nie
odwoływał się do ruchów cząstek eteru;
wprowadzenie tej hipotezy do jego teorii
okazało się bardzo trudne. W rezultacie
więc wszystkie poprzednie obserwacje
mające na celu wykrycie przesunięć
względem eteru musiały zostać uznane za
anomalie. Dlatego też po roku 1890
podejmowano wiele prób, zarówno
doświadczalnych, jak teoretycznych,
wykrycia ruchu względem eteru i
wprowadzenia go do teorii Max- wella.
Wszystkie usiłowania doświadczalne
okazały się bezskuteczne, chociaż
niektórzy eksperymentatorzy uważali, że
uzyskane wyniki nie są rozstrzygające.
Usiłowania teoretyczne doprowadziły
natomiast do kilku obiecujących
rezultatów — zwłaszcza Lorentza i
Fitzgeralda — lecz i one ujawniły
ostatecznie szereg trudności i w
konsekwencji doprowadziły do powstania
wielu różnych konkurencyjnych hipotez,
co, jak już widzieliśmy, towarzyszy
kryzysowi. W tym właśnie historycznym
układzie wyłoniła się szczególna teoria
względności Einsteina sformułowana w
roku 1905.

background image

Struktura rewolucji naukowych

różnych konstrukcji teoretycznych. Historia nauki
wskazuje, że zwłaszcza we wczesnych okresach
rozwoju nowego paradygmatu nie jest zbyt trudno
wymyślać tego rodzaju alternatywne teorie. Jednak
uczeni czynią to rzadko, z wyjątkiem okresów
przedparadygmatycznych rozwoju danej nauki i
szczególnych okoliczności w toku jej późniejszej
ewolucji. Póki paradygmat dostarcza skutecznych

narzędzi do rozwiązywania formułowanych na jego
gruncie problemów, nauka rozwija się szybciej i dociera
głębiej, opierając się na wypróbowanych
zastosowaniach tych narzędzi. Przyczyny tego są jasne.
Podobnie jak w przemyśle, tak i w nauce — nowe
oprzyrządowanie jest przedsięwzięciem
nadzwyczajnym, zarezerwowanym na szczególne
okoliczności, które tego niezbędnie wymagają.
Znaczenie kryzysów polega na tym, że wskazują one, iż
nadszedł czas takiego przedsięwzięcia.

Przyjmijmy więc, że kryzysy są koniecznym
warunkiem wstępnym pojawiania się nowych teorii, i
zapytajmy, w jaki sposób uczeni reagują na nie. Część
odpowiedzi — równie ważną jak oczywistą — można
odnaleźć, wskazując ogólnie na to, czego uczeni nigdy
nie robią, gdy mają do czynienia nawet z ostrymi i
długotrwałymi anomaliami. Chociaż mogą tracić
zaufanie do paradygmatu i poszukiwać alternatywnych
wobec niego rozwiązań, nie odrzucają paradygmatu,
który doprowadził do kryzysu. To znaczy nie traktują
anomalii jako świadectw obalających teorię, jak by się
tego domagała filozofia nauki. Uogólnienie to jest
częściowo po prostu konstatacją historycznych faktów,

Odpowied

ź na Kryzys

background image

Struktura rewolucji naukowych

opartą na przykładach, jak te, które omówiliśmy
poprzednio, i innych, o których jeszcze będzie mowa.
Pokazują one — co wyraźniej pokaże dalsza analiza
sposobu odrzucania paradygmatów - - że teoria
naukowa, która uzyskała już status paradygmatu,
uznawana jest dopóty, dopóki nie pojawi się inna,
zdolna pełnić tę funkcję. Historyczne badania przez się
nie może obalić. Podobnie ma się rzecz z uogólnieniem
mówiącym, że uczeni nie odrzucają paradygmatów,
kiedy napotykają anomalie lub świadectwa sprzeczne z
paradygmatami. Nie mogą tego czynić, nie przestając
zarazem być uczonymi.

Chociaż historia nie notuje ich imion, niektórzy

badacze niewątpliwie porzucili naukę z tej racji, że nie
umieli tolerować kryzysu. Podobnie jak artyści,
twórczy uczeni muszą umieć niekiedy żyć w świecie
pozbawionym ładu; konieczność tę nazwałem kiedyś

27

„zasadniczym napięciem" towarzyszącym badaniom
naukowym. Takie porzucenie nauki na rzecz innego
zajęcia jest, jak sądzę, jedynym możliwym rodzajem
odrzucenia paradygmatu, do jakiego może doprowadzić
samo tylko stwierdzenie anomalii. Odkąd znaleziono
pierwszy paradygmat pozwalający ujmować przyrodę,
nie istnieje coś takiego jak badanie naukowe bez
paradygmatu. Odrzucenie paradygmatu bez
jednoczesnego zastąpienia go innym paradygmatem
jest równoznaczne z porzuceniem samej nauki. Akt taki

27 T.S. Kuhn,

Dwa bieguny: tradycja i nowatorstwo w

badaniach naukowych,

w: tenże,

Dwa bieguny...,

dz. cyt.,

s. 316-335. O podobnym zjawisku wśród artystów

pisze Frank Barron,

The Psychology of Imagination,

„Scientific American", 1958", t. CXCIX, s. 151-166,

zwłaszcza s. 160.

background image

Struktura rewolucji naukowych

nie świadczy o paradygmacie, lecz o człowieku.
Koledzy potraktują go niewątpliwie jak „ptaka, który
własne gniazdo kala".

background image

Struktura rewolucji naukowych

background image

Struktura rewolucji naukowych

Z równą słusznością powiedzieć można
odwrotnie: nie istnieje coś takiego jak
badanie naukowe, które nie trafia na
anomalie. Na czym polega zatem różnica
między nauką normalną a nauką w stanie
kryzysu? Z pewnością nie na tym, że
pierwsza nie ma do czynienia z faktami
przeczącymi teorii. Przeciwnie, to, co
uprzednio nazwaliśmy łamigłówkami
składającymi się na naukę normalną,
istnieje tylko dlatego, że żaden
paradygmat będący podstawą badań
naukowych nie rozwiązuje bez reszty
wszystkich ich problemów. Te zaś
nieliczne paradygmaty, które — jak
optyka geometryczna — zdają się
rozwiązywać wszystkie problemy,
wkrótce przestają być płodne, nie
nasuwają nowych zagadnień badawczych
i przekształcają się po prostu w narzędzia
technologii. Z wyjątkiem zagadnień
czysto instrumentalnych wszystkie
problemy, które dla nauki normalnej są
łamigłówkami, można — z innego
punktu widzenia — potraktować jako
świadectwa sprzeczne z teorią, a więc
jako źródło kryzysów. To, co dla
większości następców Ptolemeusza było
łamigłówką polegającą na
dopasowywaniu teorii do doświadczenia,
Kopernik potraktował jako fakty
przeczące teorii. Dla Lavoisiera
przykładem podważającym teorię było to,
co Priestley traktował jako zadowalające
rozwiązanie łamigłówki polegające na
uszczegółowieniu teorii flogistonowej.
Podobnie dla Einsteina kontrprzykładem
było to, co Lorentz, Fitzgerald i inni
traktowali jako łamigłówki związane z
uszczegółowianiem teorii Newtona i
Maxwella. Co więcej, nawet pojawienie
się kryzysu samo przez się nie
przekształca jeszcze łamigłówki w

background image

Struktura rewolucji naukowych

Przejście od paradygmatu znajdującego się w stanie

kryzysu do innego, z którego wyłonić się może nowa
tradycja nauki normalnej, nie jest bynajmniej procesem
kumulatywnym; nie następuje ono w wyniku
uszczegółowienia czy też roz- nych. Z tego powodu
poniższe uwagi będą z konieczności bardziej
prowizoryczne i mniej kompletne niż to, co mówiliśmy
dotychczas.

Nowy paradygmat wyłania się niekiedy —

przynajmniej w stanie zaczątkowym — nim jeszcze
kryzys zdąży się rozwinąć lub zanim zostanie wyraźnie
rozpoznany. Przykładem może być praca Lavoisiera.
Jego notatka przedstawiona została Francuskiej
Akademii Nauk w niecały rok po pierwszych
badaniach stosunków wagowych, a przed publikacjami
Priestleya, które w pełni ujawniły kryzys w chemii
pneumatycznej. Podobnie, pierwsze ujęcie teorii
falowej przez Younga opublikowane zostało we
wczesnym stadium kryzysu w optyce, kryzysu, który
pozostałby niemal niezauważony, gdyby — zresztą bez
udziału samego Younga — nie doprowadził w ciągu
dziesięciolecia do międzynarodowego skandalu
naukowego. W tego rodzaju wypadkach można jedynie
powiedzieć, żę nieznaczne załamanie się paradygmatu i
pierwsze zachwianie się jego reguł dla nauki normalnej
wystarczyło, by ktoś spojrzał na całą dziedzinę w nowy
sposób. Między dostrzeżeniem pierwszych oznak
kłopotów a uznaniem alternatywnego paradygmatu
zachodzą procesy w znacznej mierze nie
uświadamiane.

Klasycznymi przykładami takich bardziej

przypadkowo prowadzonych badań, do jakich
prowadzi świadomość anomalii, mogą być próby ujęcia

background image

Struktura rewolucji naukowych

W innych przypadkach natomiast —
powiedzmy, Kopernika, Einsteina czy
współczesnej fizyki jądrowej — między
uświadomieniem sobie załamania się
starego paradygmatu a pojawieniem się
nowego upłynąć musiało wiele czasu.
Takie sytuacje pozwalają historykowi
uchwycić przynajmniej niektóre cechy
badań nadzwyczajnych. Mając do
czynienia z zasadniczą anomalią
teoretyczną, uczeni starają się przede
wszystkim dokładniej ją wyodrębnić i
ująć w pewną strukturę. Mając
świadomość, że reguły nauki normalnej
nie są tu w pełni przydatne, będą jednak
starali się korzystać z nich w sposób
jeszcze bardziej rygorystyczny niż dotąd,
aby przekonać się, w jakim zakresie
dadzą się one stosować w dziedzinie
nastręczającej trudności. Jednocześnie
poszukiwać będą sposobów pogłębienia
kryzysu, uczynienia go bardziej
uderzającym, a być może i bardziej
sugestywnym niż wówczas, gdy
ujawniony został przez pierwsze
doświadczenia, których wyniki — wbrew
temu, co się okazało — miały być z góry
znane. I w tej właśnie swej działalności,
bardziej niż na jakimkolwiek innym
etapie postparadygmatycznego rozwoju
nauki, uczony zachowywać się będzie
mniej więcej zgodnie z potocznymi
wyobrażeniami o działalności naukowej.
Po pierwsze, będzie on przypominał
człowieka szukającego po omacku,
robiącego eksperymenty tylko po to, by
zobaczyć, co się zdarzy, poszukującego
zjawisk, których natury nie potrafi
odgadnąć. Jednocześnie, ponieważ
żadnego eksperymentu nie da się podjąć
bez jakiegoś rodzaju teorii, uczony w
epoce kryzysu stale próbuje tworzyć
spekulatywne teorie; jeśli zdobędą one

background image

Struktura rewolucji naukowych

ru- kryzysu z jasnością, która nieosiągalna jest w
laboratorium.

Wraz z zastosowaniem tych czy innych

nadzwyczajnych procedur zajść może jeszcze coś
innego. Skupiając uwagę badawczą na wąskim
obszarze trudności i przygotowując uczonych na
rozpoznawanie anomalii, kryzys rodzi często nowe
odkrycia. Wspominaliśmy już o tym, jak świadomość
kryzysu różniła badania Lavoisiera nad tlenem od
Priestleyowskich. Tlen nie był też bynajmniej jedynym
gazem, który chemicy, świadomi anomalii, mogli
odkryć w pracach prowadzonych przez Priestleya.
Innym przykładem może być szybkie gromadzenie się
nowych odkryć w dziedzinie optyki tuż przed
wyłanieniem się falowej teorii światła i w czasie, gdy
ta teoria się wyłaniała. Niektóre z nich, jak polaryzacja
przez odbicie, były rezultatem przypadków, które
zdarzają się nieraz, gdy prace skupiają się na obszarze
anomalii. (Ma- lus, który dokonał tego odkrycia,
przygotowywał wówczas pracę dla Akademii
poświęconą podwójnemu załamaniu. Zjawisko to,
powszechnie wówczas znane, nie miało
zadowalającego wyjaśnienia i Akademia wyznaczyła
nagrodę za jego podanie.) Inne odkrycia, jak
stwierdzenie występowania prążków świetlnych w
środku cienia okrągłej tarczy, prognozowano na
gruncie nowych hipotez, których sukces przyczynił się
do przekształcenia ich w paradygmat dalszych prac
badawczych. Jeszcze inne, takie jak barwy cienkich
błon, były związane ze zjawiskami często
obserwowanymi już wcześniej i niekiedy
odnotowywanymi, lecz — podobnie jak

background image

Struktura rewolucji naukowych

Badania nadzwyczajne odznaczać

się

muszą jeszcze

innymi cechami i prowadzić do innych jeszcze skutków,
ale obecnie dopiero zaczynamy się orientować, jakie w
tej materii należałoby podjąć problemy. Być może na
razie wystarczą nam te wskazane; dotychczasowe uwagi
pozwalają zrozumieć, w jaki sposób kryzys
jednocześnie i rozluźnia stereotypy, i dostarcza danych
niezbędnych do zasadniczej zmiany paradygmatu.
Niekiedy kształt nowego paradygmatu zapowiada już
struktura, jaką nadzwyczajne badania nadają anomalii.
Einstein pisał, że zanim wypracował jakąkolwiek teorię,
która mogłaby zastąpić mechanikę klasyczną,
dostrzegał już związek między znanymi anomaliami —
promieniowaniem ciała czarnego, efektem
fotoelektrycznym, ciepłem właściwym

28

. Zazwyczaj

jednak struktura taka nie jest z góry świadomie
postrzegana. Przeciwnie, nowy paradygmat lub
wystarczające do jego późniejszego sprecyzowania cia
od badań normalnych do nadzwyczajnych. I właśnie w
pierwszym rzędzie one, a nie rewolucje, leżą u podstaw
pojęcia nauki normalnej.

Istota i Nieuchronno

ść

Rewolucji Naukowych

28 A. Rinstein, dz. cyt.

Priestleyowski tlen — łączono je
z innymi, dobrze znanymi
zjawiskami, co uniemożliwiało
właściwe rozpoznanie ich natury.
Analogicznie można by
przedstawić rozmaite odkrycia,
które gdzieś od roku 1895
towarzyszyły powstawaniu
mechaniki kwantowej.

background image

Struktura rewolucji naukowych

Jeden z aspektów tej analogii jest już chyba

oczywisty. Źródłem rewolucji politycznych jest rosnące
— przynajmniej u części społeczeństwa siły. Chociaż
rewolucje odgrywały żywotną rolę w ewolucji
instytucji politycznych, rola ta uwarunkowana jest
przez to, że były one po części zdarzeniami
pozapolitycznymi i pozainstytucjonalnymi.

W pozostałych rozdziałach niniejszej rozprawy

chcemy pokazać, że historyczne badanie zmian
paradygmatu ujawnia bardzo podobne cechy w
rozwoju nauki. Wybór pomiędzy paradygmatami jest,
tak jak wybór między konkurencyjnymi instytucjami
politycznymi, wyborem między dwoma nie dającymi
się ze sobą pogodzić sposobami życia społecznego.
Tak więc nie jest on i nie może być zdeterminowany
wyłącznie przez metody oceniania właściwe nauce
normalnej, te bowiem zależą częściowo od

Powyższe uwagi pozwalają nam wreszcie
przystąpić do omówienia zagadnień, którym
rozprawa niniejsza zawdzięcza swój tytuł.
Czym są rewolucje naukowe i jaką pełnią
funkcję w rozwoju nauki? Fragmenty
odpowiedzi na te pytania zawarte już były w
poprzednich rozdziałach. Między innymi
wskazaliśmy, że rewolucje traktowane są tu
jako takie niekumulatywne epizody w rozwoju
nauki, w których stary paradygmat zostaje
zastąpiony częściowo bądź w całości przez
nowy, nie dający się pogodzić z poprzednim.
Jest to jednak tylko część odpowiedzi. Aby ją
uzupełnić, zadać musimy kolejne pytanie:
dlaczego zmianę paradygmatu nazywać mamy
rewolucją? Jakie analogie między rozwojem
naukowym i politycznym — tak zasadniczo
różnymi zjawiskami — pozwalają mówić w
obu wypadkach o rewolucjach?

background image

Struktura rewolucji naukowych

określonego paradygmatu, który właśnie jest
kwestionowany. Z chwilą gdy w sporze o wybór
paradygmatu odwołujemy się do paradygmatu — a jest
to nieuniknione — popadamy nieuchronnie w błędne
koło. Każda grupa, występując w obronie własnego
paradygmatu, odwołuje się w argumentacji właśnie do
niego.

To błędne koło nie decyduje jeszcze o tym, że

argumentacja taka jest fałszywa czy też nieskuteczna.
Człowiek zakładający paradygmat, którego broni w
swojej argumentacji, może mimo to jasno ukazać,
czym byłaby praktyka naukowa dla tych, którzy
przyjmują nowy pogląd na przyrodę; może to pokazać
niezwykle, a nawet nieodparcie przekonująco.
Jednakże bez względu na siłę oddziaływania
argumentacja oparta na błędnym kole może pełnić
wyłącznie funkcję perswazyjną. Nie sposób sprawić,
by była ona przekonująca logicznie czy choćby w
pewnym stopniu do przyjęcia dla kogoś, kto odmawia
wejścia w owo błędne koło. Przesłanki i wartości
akceptowane przez spierające się strony nie
wystarczają do rozstrzygnięcia sporu

1 paradygmat. Podobnie jak w rewolucjach
społecznych, tak i w sporach o paradygmaty nie istnieje
żadna instancja nadrzędna ponad tymi, które uznaje
każda ze stron. Aby dowiedzieć się, w jaki sposób
wywoływane są rewolucje naukowe, zbadać musimy
zatem nie tylko wpływ samej przyrody i logiki; trzeba
też zbadać techniki perswazyjnej argumentacji
skuteczne w obrębie poszczególnych grup, z których
składa się społeczność uczonych.

background image

Struktura rewolucji naukowych

następnych. Wiele przykładów takich różnic
wskazaliśmy już poprzednio, a nie ulega wątpliwości,
że historia dostarczyć może wielu innych. Rzeczą o
wiele bardziej wątpliwą i dlatego wymagającą
zbadania w pierwszej kolejności jest kwestia, czy
tego rodzaju przykłady dostarczają istotnej informacji
na temat istoty nauki. Uznając nawet odrzucanie
paradygmatów za niewątpliwy fakt historyczny,
spytać należy, czy świadczy on o czymś więcej niż o
ludzkiej łatwowierności i omylności. Czy istnieją
jakieś wewnętrzne przyczyny, dla których asymilacja
jakiegoś nowo odkrytego zjawiska nauka nie dąży do
tego ideału, jaki ukazuje wizja jej kumulatywnego
rozwoju. Być może jest to przedsięwzięcie innego
rodzaju.

Ta sama argumentacja, nawet w sposób jeszcze

jaśniejszy, odnosi się do tworzenia nowych teorii.
Zasadniczo istnieją tylko trzy rodzaje zjawisk, na
gruncie których tworzyć można nową teorię. Po
pierwsze, mogą to być zjawiska uprzednio już dobrze
wytłumaczone przez istniejące paradygmaty; rzadko
kiedy jednak są one motywem czy też punktem wyjścia
do konstruowania nowej teorii. Gdy jednak tak się
dzieje — jak w wypadku trzech słynnych antycypacji,
które omówiliśmy pod koniec rozdziału siódmego —
uzyskane w rezultacie teorie nie znajdują zazwyczaj

Aby przekonać się, dlaczego decyzja w
sprawie wyboru paradygmatu nigdy nie
może być jednoznacznie wyznaczona
tylko przez logikę i eksperyment, musimy
pokrótce rozważyć, na czym polegają
różnice dzielące obrońców tradycyjnego
paradygmatu i ich rewolucyjnych
następców. To właśnie jest głównym
celem rozdziału niniejszego

background image

Struktura rewolucji naukowych

Skoro zaś opór faktów wzbudzi już w nas tc
podejrzenia, to biorąc pod uwagę sprawy, o
których wcześniej mówiliśmy, można dojść do
wniosku, że kumulatywne zdobywanie nowej
wiedzy jest nie tylko faktycznie zjawiskiem
rzadkim, ale w zasa dzie nieprawdopodobnym.
Badania normalne, któ re rzeczywiście mają
charakter kumulatywny, za wdzięczają swe
powodzenie zdolności uczonych do wybierania
tych problemów, które mogą zostai rozwiązane
za pomocą przyrządów i aparatur pojęciowej
już znanych lub bardzo do nich podobnych.
(Dlatego właśnie uparte zajmowanie się
problemami zastosowań, niezależnie od ich
stosunki do istniejącej wiedzy i techniki, może
tak łatwo zahamować postęp naukowy.)
Uczony, który dąż) do rozwiązania problemu
wyznaczonego przez istniejącą wiedzę i
technikę, nie rozgląda się po prostu dookoła.
Wiedząc, co chce osiągnąć, odpowiednio
projektuje swoje przyrządy i zajmuje
odpowiednią postawę myślową. Coś
nieoczekiwanego, nowe odkrycie, może
wyłonić się tylko wtedy, gdy jego
przewidywania dotyczące przyrody lub
przyrządów okażą się błędne. Często znaczenie
dokonanego w ten sposób odkrycia będzie
proporcjonalne do zakresu i oporności
anomalii, która je zapowiadała. Jest zatem
oczywiste, że pomiędzy paradygmatem,
względem którego odkrycie to jest anomalią, a
paradygmatem, który czyni je czymś
prawidłowym, zachodzić musi konflikt.
Przykłady

odkryć dokonywanych

poprzez odrzucenie paradygmatu, o
których mówiliśmy w rozdziale
szóstym, były czymś więcej niż
historycznymi przypadkami. Nie
istnieje żaden inny skuteczny sposób
dokonywania odkryć.

background image

Struktura rewolucji naukowych

uznania, brak bowiem dostatecznych racji, by
rozstrzygnąć o' ich słuszności. Po drugie, mogą to być
zjawiska, których naturę określa istniejący,
paradygmat, lecz których szczegóły zrozumiane być
mogą tylko w wyniku dalszego uszczegółowienia
teorii. Są to zjawiska, których badaniu uczony
poświęca większość swego czasu. Jego celem jednakże
jest

tu

raczej uściślenie istniejących paradygmatów

niż

zastąpienie ich innymi. Dopiero wtedy, gdy tego
rodzaju próby uściślenia zawodzą, uczony ma do
czynienia z trzecim rodzajem zjawisk — z
rozpoznanymi anomaliami, które charakteryzuje to, iż
uporczywie opierają się ujęciu za pomocą istniejących
paradygmatów. Ten rodzaj zjawisk sam daje początek
nowym teoriom. Paradygmaty wyznaczaniem
większość inżynierów oraz — w niektórych
zastosowaniach — wielu fizyków. Co więcej,
poprawność tych zastosowań starej teorii może zostać
dowiedziona na gruncie tej właśnie teorii, która ją —
gdy chodzi o inne zastosowania — zastąpiła. Na
gruncie teorii Einsteina wykazać można, że prognozy
wyprowadzone z równań Newtona będą na tyle
dokładne, na ile pozwalają na to przyrządy pomiarowe,
z których korzystamy we wszystkich zastosowaniach
spełniających niewielką liczbę ograniczających
warunków. Jeśli chcemy, aby teoria Newtona dała
dostatecznie dokładne wyniki, to na przykład względne
prędkości rozważanych ciał muszą być małe w
porównaniu z prędkością światła. Nakładając na teorię
Newtona ten i kilka innych warunków, można
wykazać, że teorię tę da się wyprowadzić z teorii
Einsteina, że zatem jest ona jej szczególnym
przypadkiem.

background image

Struktura rewolucji naukowych

Żadna teoria — kontynuują zwolennicy

omawianego poglądu — nie może być sprzeczna z
którymś z jej przypadków szczególnych. Jeśli na
gruncie teorii Einsteina dynamika Newtonowska
wydaje się fałszywa, to tylko dlatego, że niektórzy
zwolennicy tej ostatniej byli na tyle nieostrożni, że
twierdzili, iż daje ona całkowicie dokładne wyniki
bądź że stosuje się również do ciał poruszających się z
bardzo dużymi prędkościami względnymi. A
ponieważ żadne świadectwa nie uprawniały ich do
tego rodzaju twierdzeń, ci, którzy je wysuwali,
sprzeniewierzali się standardom naukowości. W tej
mierze, w jakiej teoria Newtona była kiedykolwiek
teorią naprawdę naukową, rzeczywiście potwierdzoną,
w tej mierze jest słuszna i dziś. Tylko zbyt dalekie
ekstrapolacje tej teorii — ekstrapolacje, które w
gruncie rzeczy nigdy nie były naukowo uzasadnione
— okazały się niesłuszne w świetle teorii Einsteina.
Oczyszczona z tych dodatków, teoria Newtona nigdy
nie została zakwestionowana i nie może być
zakwestionowana.

Pewien wariant tej argumentacji może doprowadzić do

konkluzji, że każda teoria, z której kiedykolwiek

korzystała istotna grupa kompetentnych badaczy, jest

nie do obalenia. Na przykład ciesząca się złą sławą

teoria flogistonowa porządkowała wielką ilość zjawisk

fizycznych i chemicznych. Tłumaczyła ona, dlaczego

ciała ulegają spalaniu (dlatego, że zawierają dużo

flogistonu), dlaczego metale mają znacznie więcej cech

wspólnych niż ich rudy. Metale składać się miały z

rozmaitych elementarnych ziem połączonych z flogi-

stonem, któremu właśnie metale zawdzięczają swe

wspólne cechy. Ponadto teoria flogistonowa wyjaśniała

background image

Struktura rewolucji naukowych

wiele reakcji, w których w wyniku spalania substancji

takich jak węgiel i siarka powstawały kwasy. v

Tłumaczyła ona również zmniejszanie się objętości jj'

podczas spalania w skończonej objętości powietrza: ;

flogiston wyzwolony ze spalonego ciała „niweczył"

sprężystość powietrza, które go absorbowało, jak

ogień : „niweczy" sprężystość stalowej sprężyny

3

.

Gdyby były ! to jedyne zjawiska, które teoretycy

flogistonu usiłowali

background image

Struktura rewolucji naukowych

łącznie wyrażają prawa teorii względności. Twierdzenia
te zawierają zmienne i parametry dotyczące położeń
przestrzennych, czasu, masy spoczynkowej itd. Z nich,
za pomocą aparatu matematycznego i logicznego, da się
wyprowadzić cały zespół twierdzeń pochodnych, m.in.
takie, które można sprawdzić doświadczalnie. Aby
dowieść słuszności dynamiki Newtona jako przypadku
szczególnego, musimy do naszego szeregu E

x

dołączyć

dodatkowe twierdzenia, takie jak (v/c)

2

« 1,

ograniczające zakres parametrów i zmiennych. Z tego
rozszerzonego zespołu twierdzeń uzyskać wówczas

możemy twierdzenia pochodne TV,,

N

2

,..., N

mi

identyczne

w swej formie z prawami ruchu Newtona, prawem
grawitacji itd. Pozornie dynamika Newtona
wyprowadzona zostaje, przy założeniu pewnych
warunków ograniczających, z Einsteinowskiej.

Jednakże wyprowadzenie to jest złudne,

przynajmniej do tego punktu. Chociaż twierdzenia N

}

,

N^..., N

m

są szczególnymi przypadkami praw mechaniki

relatywistycznej, nie są to prawa Newtona — w każdym
razie dopóty, dopóki tamte pierwsze prawa nie zostaną
zinterpretowane w sposób, jaki umożliwiła dopiero
teoria Einsteina. Zmienne i parametry, które w
Einsteinowskim szeregu

E

{

oznaczały położenia

przestrzenne, czas, masę itd., występują nadal w ciągu
N

{

i oznaczają w nich Einsteinowską przestrzeń, czas i

masę. Jednak fizyczne odpowiedniki tych

i.

3

J.B. Conant, dz. cyt., s. 13-16; J.R. Partington, dz. i

cyt., s. 85-88. Najpełniejsze omówienie osiągnięć teorii
flogistonowej podaje H. Metzger,

Newton, Stahl,

Boer- $ haave...,

dz. cyt., cz. II.

background image

Struktura rewolucji naukowych

Einsteinowskich pojęć nie są w żadnym razie identyczne
z odpowiednikami pojęć Newtonowskich wyrażanych
tymi samymi nazwami. (Masa Newtonowska ulega
zachowaniu;

background image

Struktura rewolucji naukowych

Ta konieczność zmiany sensu ustalonych i dobrze

znanych pojęć ma zasadnicze znaczenie, jeśli chodzi o
rewolucyjne oddziaływanie teorii Einsteina. Ta
przebudowa pojęciowa — choć subtel- niejsza niż
przejście od geocentryzmu do heliocent- ryzmu, od

masa Einsteinowska jest równoważna
energii. Tylko przy małych prędkościach
względnych można mierzyć obie w ten
sam sposób, ale nawet wówczas nie
można traktować ich jako tego samego.)
Póki nie zmienimy definicji zmiennych
występujących w ciągu twierdzeń

N

{

,

zdania, które wyprowadziliśmy, nie będą
prawami Newtona. Jeśli zaś je zmienimy,
nie mamy właściwie prawa mówić, że

wyprowadziliśmy

prawa Newtona, w

każdym razie nie w tym sensie, w jakim
zazwyczaj rozumiane jest słowo
„wyprowadzić". Rozumowanie nasze
wyjaśniło oczywiście, dlaczego w ogóle
wydaje się, że prawa Newtona
obowiązują. W ten sposób uzasadniliśmy
na przykład to, że kierowca samochodu
zachowuje się tak, jakby żył w świecie
newtonowskim. Argument tego samego
rodzaju wykorzystuje się jako
uzasadnienie w nauczaniu mierniczych
astronomii geocentrycznej. Ale argument
ten nie uzasadnia tego, co miał uzasadnić.
Nie wykazuje on, że prawa Newtona są
granicznym przypadkiem praw Einsteina.
Albowiem w trakcie przechodzenia do
granicy zmieniła się nie tylko forma
praw. Jednocześnie zmienić musieliśmy
zasadnicze elementy strukturalne, z
jakich złożony jest świat, do którego te
prawa się stosują.

background image

Struktura rewolucji naukowych

flogistonu do tlenu czy też od cząstek do fal — jest
równie destrukcyjna w stosunku do paradygmatu.
Jeszcze przed urodzeniem Newtona „nowa nauka"
stulecia zdołała odrzucić arystotele- sowskie oraz
scholastyczne wyjaśnienia odwołujące się do istoty ciał
materialnych. Powiedzenie, że kamień spada, bo ze
swojej „natury" dąży on do środka wszechświata,
zaczęto traktować jako tauto- logiczny wybieg werbalny,
choć poprzednio brano je poważnie. Odtąd cała
rozmaitość jakości zmysłowych — w tym barwy, smaki,
a nawet ciężary — tłumaczona być miała w kategoriach
kształtu, wielkości, położenia i ruchu elementarnych
cząstek materii. Przypisywanie atomom jakichś innych
własności uznawano za nawrót do okultyzmu, a więc coś
nie mieszczącego się w ramach nauki. Molier dobrze
uchwycił ducha tego nowego podejścia, kiedy drwił z
lekarza, który tłumaczy usypiające działanie opium,
przypisując mu „siłę usypiania". W drugiej połowie
XVII wieku wielu uczonych mówiło natomiast, że
okrągły kształt cząstek opium pozwala im koić nerwy,
po których się poruszają

29

.

Chociaż prace Newtona dotyczyły w większości

zagadnień postawionych przez mechanistycz- no-
korpuskularny pogląd na przyrodę i ucieleśniały jego
standardy, to jednak paradygmat, jaki dzy rozmaitymi
substancjami chemicznymi, podejmowali eksperymenty,
jakich poprzednio nawet sobie nie wyobrażano, i
poszukiwali nowych rodzajów reakcji. Bez danych i

29 Na temat teorii korpuskulamej zob.: M. Boas,

The

Establishment...,

dz. cyt., s. 412-541. Na temat wpływu

kształtu cząstek na smak zob.: tamże, s. 483.

background image

Struktura rewolucji naukowych

W okresie wcześniejszym wyjaśnianie w
kategoriach ukrytych jakości stanowiło
integralną część twórczej pracy
naukowej. Jednak w XVII stuleciu
zaufanie do wyjaśnień mechanistyczno-
korpusku- larnych okazało się dla szeregu
dyscyplin niezwykle owocne, wyzwoliło
je od problemów, które nie znajdowały
powszechnie akceptowanych rozwiązań, i
podsunęło w ich miejsce inne. Na
przykład w dynamice trzy prawa ruchu
Newtona są wynikiem nie tyle nowych
doświadczeń, ile raczej próby
reinterpretacji dobrze znanych obserwacji
w kategoriach ruchu i oddziaływań
pierwotnie neutralnych cząstek.
Rozpatrzmy jeden konkretny przykład.
Ponieważ cząstki neutralne mogły
oddziaływać na siebie tylko
bezpośrednio, mechanistyczno-korpus-
kularny pogląd na przyrodę skierował
uwagę uczonych na nowe zagadnienie
badawcze — zmianę ruchu cząstek
wskutek zderzenia. Kartezjusz dostrzegł
ten problem i podał pierwsze
przypuszczalne rozwiązanie. Huyghens,
Wren i Wallis opracowywali go dalej,
częściowo w drodze eksperymentalnej
(doświadczenia ze zderzającymi się
ciężarkami wahadeł), lecz głównie
stosując do tego nowego problemu
dobrze znane uprzednio charakterystyki
ruchu. Wyniki ich badań zawarł Newton
w trzecim prawie ruchu: równe sobie
„działanie" i „przeciwdziałanie" to
zmiany ilości ruchu dwu zderzających się
ciał. Ta sama zmiana ruchu jest podstawą
definicji siły dynamicznej, zawartej

implicite

w drugim prawie Newtona. W

tym wypadku, podobnie jak w wielu
innych w wieku XVII, paradygmat

background image

Struktura rewolucji naukowych

pojęć chemicznych, jakie uzyskano w toku tych badań,
późniejsze osiągnięcia Lavoisiera, a zwłaszcza Daltona,
byłyby nie do pojęcia

30

. Zmiany standardów

wyznaczających uprawnione problemy, koncepcje i
wyjaśnienia mogą przeobrazić naukę. W następnym
rozdziale powiemy, że w pewnym sensie przeobrażają
one nawet świat.

30 Na temat elektryczności zob.: tamże, rozdz. VIII-

IX. Na temat chemii zob.: H. Metzger,

Newton, Stahl,

Boerhaave...,

dz. cyt., cz. I.

background image

Struktura rewolucji naukowych

Przykład dalszy: Clerk Maxwell podzielał wraz z
innymi dziewiętnastowiecznymi zwolennikami falowej
teorii światła przekonanie, że ośrodkiem, w którym
rozchodzą się fale świetlne, musi być materialny eter.
Zbudowanie mechanicznego modelu owego ośrodka
przenoszącego fale było standardowym problemem
dla wielu najzdolniejszych ówczesnych fizyków.
Jednakże teoria samego Maxwella,

Inne przykłady tego rodzaju
niesubstancjalnych różnic między
kolejnymi paradygmatami odnaleźć
można w historii każdej nauki w
dowolnym niemal okresie jej rozwoju.
Zatrzymajmy się na dwóch jeszcze
przykładach. Przed rewolucją chemiczną
jednym z uznanych zadań chemii było
tłumaczenie jakości substancji
chemicznych i zmian, jakim jakości te
ulegają w toku reakcji. Za pomocą
niewielkiej ilości elementarnych „zasad"
— jedną z nich był flogiston — chemik
wyjaśnić miał, dlaczego jedne substancje
są kwasami, inne metalami, dlaczego są
palne itd. Uzyskano na tym polu wiele
sukcesów. Zauważyliśmy już poprzednio,
że flogiston tłumaczyć miał
podobieństwo między metalami, a
podobną argumentację przytoczyć można
i dla kwasów. Lavoisierowska reforma
chemii usunęła z niej wszelkie tego
rodzaju „zasady", a tym samym
pozbawiła chemię w poważnym stopniu
jej siły wyjaśniającej. Aby
zrekompensować te straty, niezbędna
była zmiana standardów. W ciągu całego
niemal wieku XIX nikt nie oskarżał
chemii o to, iż nie potrafi wyjaśnić
własności ciał złożonych.

background image

Struktura rewolucji naukowych

elektromagnetyczna teoria światła, w ogóle nie mówiła
o ośrodku, który mógłby być nośnikiem fal świetlnych,
a co więcej, na gruncie tej teorii sformułowanie
takiego wyjaśnienia stało się jeszcze trudniejsze niż
poprzednio. Początkowo z tych właśnie względów
odrzucano teorię Maxwella. Podobnie jednak jak w
przypadku Newtona okazało się, że bez tej teorii
trudno się obejść. Z chwilą zaś gdy uzyskała status
paradygmatu, stosunek uczonych do niej zmienił się.
Na początku XX wieku nacisk, jaki kładł w swoim
czasie Maxwell na istnienie mechanicznego eteru,
potraktowano jako daninę spłaconą przez niego
obyczajom, czym zdecydowanie nie była, i
zaniechano prób zaprojektowania takiego ośrodka.
Uczeni przestali uważać, że nienaukowe jest
mówienie cje te tworzą jakby mapę, której dalsze
szczegóły ujawniane są przez dojrzałe badania
naukowe. A że przyroda jest zbyt skomplikowana i
zbyt różnorodna, by można ją było badać w sposób
przypadkowy, mapa ta odgrywa równie ważną rolę w
rozwoju nauki jak obserwacja i eksperyment.
Paradygmaty, poprzez ucieleśnione w nich teorie, są
konstytutywnym elemenłem aktywności badawczej.
Są one jednak konstytutywne dla nauki również pod
innymi względami, i to jest właśnie ten nowy moment.
W szczególności nasze ostatnie przykłady pokazują,
że paradygmaty dostarczają uczonym nie tylko owej
mapy, lecz także pewnych zasadniczych wskazówek
kartograficznych. Przyswajając sobie paradygmat,
uczony poznaje zarazem teorię, metody i standardy,
splecione zazwyczaj w jeden węzeł. Dlatego też wraz
ze zmianą paradygmatu następują zazwyczaj istotne
przemiany kryteriów wyznaczających uprawnione
problemy i rozwiązania.

background image

Struktura rewolucji naukowych

Stwierdzenie to cofa nas do punktu wyjścia
niniejszego rozdziału. Tłumaczy bowiem po części,
czemu wybór między konkurencyjnymi
paradygmatami z reguły rodzi problemy, których nie
można rozwiązać, odwołując się do kryteriów nauki
normalnej. W tej mierze, w jakiej dwie szkoły nie
zgadzają się co do tego, na czym polega problem i co
uznać za rozwiązanie, zwolennicy każdej z nich będą
usiłowali przelicytować się we wskazaniu zalet swoich
paradygmatów. W wynikających stąd, opartych
częściowo na błędnym kole argumentacjach okazuje
się, że każdy paradygmat w mniejszej lub większej
mierze spełnia kryteria, jakie sam sobie stawia, i nie
może sprostać tym, które narzuca mu stanowisko
konkurencyjne. Istnieją również inne przyczyny owego
ograniczonego kontaktu logicznego, cechującego
spory o paradygmat. Skoro na przykład żaden
paradygmat nigdy nie rozwiązuje wszystkich
problemów, jakie stawia, i skoro żadne dwa
paradygmaty nie pozostawiają bez rozwiązania tych
samych dokładnie problemów, to w sporze między
nimi rodzi się zawsze pytanie: rozwiązanie których
problemów jest ważniejsze? Podobnie jak kwestię
konkurencyjnych standardów, tak i to pytanie
dotyczące wartości można rozstrzygnąć jedynie za
pomocą kryteriów spoza nauki normalnej i właśnie
odwołanie się do tych zewnętrznych kryteriów nadaje
sporom o paradygmat rewolucyjny charakter. W grę
wchodzi tu jednak coś jeszcze bardziej zasadniczego
niż standardy i wartości. Dowodziłem dotychczas, że
paradygmaty są konstytutywnym elementem nauki.
Chciałbym teraz pokazać, że w pewnym sensie
konstytuują one również samą przyrodę.

background image

Struktura rewolucji naukowych

badania. W tej mjerze, w jakiej mają oni do czynienia ze
światem jako uczeni, chciałoby się powiedzieć, że po
rewolucji żyją oni w innym świecie.

Dobrze znane z,psychologii postaci doświadczenia, w

których dostrzega się raptem zupełnie inny kształt, mogą
być dobrym prototypem tego rodzaju przeobrażeń świata
uczonych. To, co w świecie uczonego było przed
rewolucją kaczką, po rewolucji staje się królikiem. Ktoś,
ktoi najpierw widział pudełko z zewnątrz i od góry,
później ogląda jego wnętrze widziane od dołu. Tego
rodzaju przeobrażenia, tyle że zachodzące stopniowo i
prawie zawsze nieodwracalne, znane są dobrze jako
zjawiska towarzyszące procesowi kształcenia naukowego.
Patrząc na mapę konturową, uczeń widzi nakreślone na
papierze linie, kartograf zaś — obraz terenu. Oglądając
fotografię wykonaną w komorze pęcherzykowej, student
widzi pogmatwane linie łamane, a fizyk zapis dobrze
znanych zjawisk zachodzących w mikroświecie. Dopiero
gdy zajdzie szereg takich przeobrażeń sposobu widzenia,
student staje się mieszkańcem świata uczonych: zaczyna
widzieć to, co widzą uczeni, i reagować tak jak oni.
Jednakże świat, do którego student wtedy wkracza, nie
jest raz na zawsze określony, ani, z jednej strony, przez
samą naturę otoczenia, ani, z drugiej, przez naturę nauki.
Określa go łącznie otoczenie i konkretna tradycja nauki
normalnej, zgodnie z którą uczono studenta postępować.
Kiedy więc w okresie rewolucji tradycja ta się

I zmienia, musi ulec przekształceniu percepcja
otoczenia przez uczonego

sytuacji dobrze

| sobie znanej musi się nauczyć dostrzegać i nowe
kształty. W następstwie tego świat jego ' badań
naukowych tu i ówdzie sprawiać będzie wrażenie

background image

Struktura rewolucji naukowych

zupełnie niewspółmiernego z tym,

i w

którym

uprzednio się obracał. Jest to druga I przyczyna, dla
której szkoły kierujące się różnymi paradygmatami
zawsze trochę się rozmijają.

background image

Struktura rewolucji naukowych

Doświadczenia psychologii
postaci ilustrują | zazwyczaj
jedynie istotę przeobrażeń
percepcji. Nie mówią one o tym,
jaką rolę w procesie postrzegania
odgrywa paradygmat lub
poprzednio ) nabyte
doświadczenie. Kwestii tej
poświęcona I jest jednak bogata
literatura psychologiczna, I którą
zawdzięczamy w znacznej
mierze pionierskim pracom
wykonanym w Instytucie
Hanowerskim. Ktoś, komu w
celach doświadczalnych |
nałożono specjalne okulary o
soczewkach od- | wracających,
widzi początkowo cały świat do
góry nogami. W pierwszej chwili
jego aparat [ percepcyjny
funkcjonuje tak, jak się tego
nauczył bez okularów, czego
wynikiem jest całkowita I
dezorientacja i silne
zdenerwowanie. Kiedy jed- I nak
osobnik nauczy się obcować ze
swoim nowym światem, całe
jego pole widzenia po | okresie
przejściowych zakłóceń znów się
i odwraca. Widzi teraz wszystko
tak, jak widział przed włożeniem
okularów. Nastąpiła asymilacja |

background image

Struktura rewolucji naukowych

nymi przykładami, musimy najpierw zorientować się,
jakiego rodzaju świadectw możemy w ogóle oczekiwać od
historii, a jakich nie.

Osobnik będący obiektem tego rodzaju badań

psychologicznych wie, że sposób jego postrzegania uległ
zmianie, bo może wielokrotnie przechodzić od jednego do
drugiego sposobu widzenia, trzymając w ręku tę samą
książkę czy kawałek papieru. Wiedząc, że nic się w jego
otoczeniu nie zmieniło, zwraca coraz baczniejszą uwagę
nie na postacie (kaczkę czy królika), lecz na linie na
papierze, na który patrzy. W końcu może się nawet
nauczyć dostrzegać tylko linie, nie widząc żadnej z figur, i
wówczas może stwierdzić (czego nie mógł w sposób
uprawniony powiedzieć wcześniej), że naprawdę widzi
jedynie te linie, ale widzi je na przemian jako kaczkę i
jako królika. Podobnie osoba poddana doświadczeniom z
niezwykłymi kartami wie (a ściślej mówiąc, można ją
przekonać), że jej sposób ppstrzęgąnia musiał ulec
przeobrażeniu, gdyż zewnętrzny autorytet w osobie
eksperymentatora zapewnia ją, że niezależnie od tego, co
widziała, patrzyła cały czas na czarną piątkę kier. W obu
tych wypadkach, tak samo zresztą jak we wszystkich
podobnych doświadczeniach psychologicznych,
skuteczność demonstracji zależy od tego, czy da się ona
zanalizować w ten sposób. Gdyby nie zewnętrzny
wzorzec, do którego można się odwołać, aby
zademonstrować przeobrażenie sposobu widzenia, nie
można by wnioskować o możliwości zmiennego
postrzegania.

background image

Struktura rewolucji naukowych

Gdy chodzi jednak o obserwacje naukowe, sytuacja

jest dokładnie odwrotna. Uczony nie może odwołać się do
niczego ponad to lub poza tym, co widzi na własne oczy i
za pomocą przyrządów. Gdyby istniał dlań wyższy
autorytet i gdyby odwołanie się do niego mogło wykazać
zmianę jego sposobu widzenia, to sam ten autorytet stałby

się dlań źródłem danych, a jego sposób widzenia —
źródłem problemów (tak jak dla psychologa sposób
widzenia podmiotu poddanego eksperymentom).
Problemy tego samego rodzaju powstałyby, gdyby uczony
mógł przestawiać się z jednego sposobu widzenia na inny,
tak jak podmiot eksperymentów z psychologii postaci.
Okres, w którym światło było „niekiedy falą, a niekiedy
cząstką", był okresem kryzysu

— i zakończył się on dopiero wraz z powstaniem
mechaniki kwantowej i zrozumieniem, że światło jest
bytem swoistego rodzaju, różnym zarówno od fali, jak od
cząstki. Jeżeli więc w nauce zmianom paradygmatu
towarzyszą zmiany sposo.- bu postrzegania, nie możemy
oczekiwać, że uczeni będą temu dawali bezpośrednie
świadectwo. Ktoś, kogo dopiero co przekonano do koper-
nikanizmu, nie powie, patrząc na Księżyc: „Zwykle
widziałem planetę, a teraz widzę satelitę". Oświadczenie
takie sugerowałoby, że system Ptolemeusza był kiedyś
słuszny. Świeży wyznawca nowej astronomii powie raczej:
„Kiedyś uważałem Księżyc za planetę (albo: traktowałem
Księżyc jako planetę), ale myliłem się". Tego typu
stwierdzenia rzeczywiście padają po rewolucjach

okresem, w którym coś działo się nie tak

background image

Struktura rewolucji naukowych

naukowych. Skoro zazwyczaj maskują one prze- .tów w
pierwszej połowie XIX wieku

31

. Historia astronomii

przynosi wiele innych, znacznie mniej dwuznacznych
przykładów zmian sposobu postrzegania świata przez
uczonych pod wpływem przeobrażeń paradygmatu. Czy na
przykład można uznać za przypadek, że astronomowie
Zachodu dostrzegli po raz pierwszy zmiany w uznawanych
poprzednio za niezmienne niebiosach w przeciągu pół
wieku po pierwszym sformułowaniu nowego paradygmatu
przez Kopernika? Chińczycy, których poglądy w
dziedzinie kosmologii nie wykluczały zmian na niebie, o
wiele wcześniej odnotowali pojawienie się na niebie wielu
nowych gwiazd. Również Chińczycy, i to bez pomocy
teleskopu, systematycznie notowali pojawienie się plam na
Słońcu całe wieki przed tym, nim dostrzegł je Galileusz i
jemu współcześni

32

. Ale ani plamy na Słońcu, ani nowa

gwiazda nie są jedynymi przykładami zmian, które zaszły
na niebie zachodniej astronomii bezpośrednio po
Koperniku. Posługując się tradycyjnymi przyrządami,
niekiedy tak prostymi jak kawałek nitki, astronomowie
końca XVI wieku stwierdzali wielokrotnie, że komety
swobodnie wędrują w obszarach przestrzeni poprzednio
zastrzeżonych dla

31

Rudolph Wolf,

Geschichte der Astronomie,

München 1877, s. 513-515, 683-693. Warto zwłaszcza

zauważyć, z jaką trudnością przychodzi Wolfowi

wytłumaczyć te odkrycia jako konsekwencję prawa

Bodego.

32 Joseph Needham,

Science and Civilization in

China,

t. III, Cambridge 1959, s. 423-429, 434-436.

background image

Struktura rewolucji naukowych

nieruchomych gwiazd i planet

7

. Ze względu na łatwość i

szybkość, z jaką astronomowie dostrzegali coś nowego,
patrząc na dawno znane obiekty za pomocą starych
przyrządów, ma się ochotę powiedzieć, że po
Koperniku zaczęli oni żyć w zupełnie innym świecie. W
każdym razie o tym wydają się świadczyć ich badania.

Wyżej przytoczone przykłady zaczerpnięte zostały z

astronomii, gdyż w sprawozdaniach z obserwacji ciał
niebieskich używa się zazwyczaj języka złożonego z
względnie czystych terminów obserwacyjnych, a jedynie
takie sprawozdania ujawnić mogą ewentualnie pełną
analogię między obserwacjami uczonych a obserwacjami
osobników poddawanych eksperymentom
psychologicznym. Nie mamy jednak powodu upierać się
przy pełnej analogii; wiele można osiągnąć, korzystając z
luźniejszego modelu. Jeśli zadowolimy się czasownikiem
„widzieć" w jego najbardziej codziennym sensie, szybko
stwierdzimy, że.mieliśmy już sposobność || zetknąć się z
wieloma innymi przykładami zmian : sposobu postrzegania
towarzyszących przeobraże- i niom paradygmatów. To
rozszerzone użycie terminów „postrzeżenie" i „widzenie"
spróbujemy wkrótce uzasadnić, na razie jednak wskażemy,
na czym polega ono w praktyce. : Spójrzmy ponownie na
dwa spośród naszych i poprzednich przykładów z historii
elektryczności. I W wieku XVII uczeni prowadzący
badania w myśl Bv

________

7

T.S. Kuhn,

Przewrót kopernikański...,

dz. cyt.,

background image

Struktura rewolucji naukowych

jeden przykład jego zastosowania. Będzie to przykład
zaczerpnięty z jednej z najlepiej znanych części dzieła
Galileusza. Już od zamierzchłej starożytności większość
ludzi stykała się z takim czy innym ciężarem swobodnie
kołyszącym się na linie czy łańcuchu, póki nie osiągnie
stanu spoczynku. Arystotelicy, którzy uważali, że ciężar
dzięki swej naturze porusza się z góry w dół, aby osiągnąć
stan naturalnego spoczynku, twierdzili, że takie huśtające
się ciało ma po prostu trudności ze spadaniem. Uwięzione
na łańcuchu, osiągnąć może stan spoczynku w dolnym
punkcie dopiero po dłuższym czasie ruchu wymuszonego.
Natomiast Galileusz, patrząc na kołyszący się ciężar,
widział wahadło — ciało, któremu niemal udaje się
powtarzać ten sam ruch w nieskończoność. Kiedy zaś
dostrzegł już tyle, dojrzał również i inne właściwości
wahadła, na których oparł wiele najważniejszych i
najbardziej oryginalnych części swej dynamiki. Z
własności wahadła wyprowadził na przykład swój jedyny
kompletny i pewny dowód niezależności prędkości
spadania od ciężaru oraz od stosunku między wysokością a
prędkością końcową w ruchu po równi pochyłej

33

.

Wszystkie te zjawiska postrzegał on inaczej, niż widziano
je poprzednio.

Co doprowadziło do tego przeobrażenia? Oczywiście,

osobisty geniusz Galileusza. Należy jednak zaznaczyć, że

33

Galileo Galilei,

Dialog o dwu najważniejszych

układach świata

:

Ptolemeuszowym i Kopernikowym,

przeł.

E. Ligocki, Warszawa 1953, s. 22-28.

s. 314-319.

background image

Struktura rewolucji naukowych

ów geniusz nie przejawił się w dokładniejszej czy też
bardziej obiektywnej obserwacji wahającego się ciała.
Obserwacje Arystotelesa są pod względem opisowym
równie ścisłe. Kiedy Galileusz zauważył, że okres drgań
wahadła nie zależy od amplitudy, nawet przy amplitudach
sięgających 90°, jego poglądy na wahadło pozwoliły mu
dostrzec o wiele większą regularność niż ta, jaką potrafimy
dziś wykryć". Wydaje się, że rola geniuszu polegała tu
raczej na wykorzystaniu możliwości percepcyjnych, jakie
stworzyła średniowieczna zmiana paradygmatu. Galileusz
nie wyrósł całkowicie na gruncie ary sto tel izmu.
Przeciwnie, uczono go analizy ruchu w kategoriach teorii
impetu, późnośredniowiecznego paradygmatu, który głosił,
że ciało ważkie porusza się nieprzerwanym ruchem dzięki
sile wszczepionej mu przez ciało, które wprawiło je w
ruch. Jean Buridan i Mikołaj z Oresme, czternastowieczni
scholastycy, którzy nadali teorii impetu najdoskonalszą
postać, znani są z tego, że pierwsi dostrzegli w ruchu
wahadłowym przynajmniej część tego, co później zobaczył
Galileusz. Buridan, opisując ruch drgającej struny, podaje,
że impet został jej po raz pierwszy przekazany przy
uderzeniu; następnie zostaje on zużyty na przemieszczenie
struny wbrew oporowi jej napięcia; napięcie to odciąga z
kolei strunę z powrotem, przy czym odzyskuje ona swój
impet aż do chwili, kiedy osiąga położenie wyjściowe;
teraz znów impet przemieszcza strunę w kierunku
przeciwnym, wbrew jej napięciu, i tak dalej, przy czym ten

background image

Struktura rewolucji naukowych

Jak dotąd żadna z tych zwiastujących kryzys dziedzin

nie wyłoniła dość silnej koncepcji alternatywnej wobec
tradycyjnego paradygmatu teorio- poznawczego.
Zaczynają one jednak wskazywać, jakie powinny być
niektóre charakterystyczne cechy tego odmiennego
paradygmatu. Osobiście zdaję sobie doskonale sprawę z
trudności, na jakie się narażam, powiadając, że kiedy
Arystoteles i Galileusz patrzyli na kołyszący się kamień,
pierwszy z nich dostrzegał utrudnione spadanie, a drugi

wahadło. Do tych samych trudności, może nawet w

postaci jeszcze bardziej zasadniczej, prowadzą wstępne
zdania niniejszego rozdziału — mimo iż świat nie ulega
zmianie wraz ze zmianą paradygmatu, kiedy ona nastąpi,
uczony pracuje w innym świecie. Jednakże jestem
przekonany, że musimy nauczyć się nadawać sens tego
rodzaju wypowiedziom. Tego, co się dzieje w trakcie
rewolucji naukowej, nie da się sprowadzić do rein-
terpretacji poszczególnych, niezmiennych danych. Po
pierwsze, dane te nie są jednoznacznie ustalone. Ani
wahadło nie jest spadającym kamieniem, ani tlen —
zdeflogistonowanym powietrzem. W konsekwencji, jak
wkrótce zobaczymy, różne są też dane, które zbierają
uczeni, obserwując te rozmaite przedmioty. Co ważniejsze,
proces, za pośrednictwem którego jednostka czy też
zbiorowość przechodzi od koncepcji utrudnionego
spadania do koncepcji wahadła albo od
zdeflogistonowanego powietrza do tlenu, nie przypomina
interpretacji. Jest to oczywiste, skoro uczony nie

" Tamże, s. 250.

background image

Struktura rewolucji naukowych

rozporządza jednoznacznie ustalonymi danymi, które
miałby

interpretować. Badacz, który przyjmuje nowy paradygmat,
przypomina bardziej człowieka korzystającego z soczewek
odwracających niż interpretatora. Stykając się z tą samą co
przedtem konstelacją przedmiotów i zdając sobie z tego
sprawę, stwierdza jednak, że uległy one zasadniczej
przemianie w wielu szczegółach.

Żadna z powyższych uwag nie ma na celu wykazania,

że uczeni nie interpretują faktów i danych. Przeciwnie,
Galileusz interpretował ruchy wahadła, Arystoteles —
spadającego kamienia, Musschenbroek — obserwacje
naładowanej elektrycznością butelki, a Franklin —
obserwacje kondensatora. Ale każda z owych interpretacji
zakładała pewien paradygmat. Stanowiły one część nauki
normalnej, tj. działalności, która — jak to stwierdziliśmy
— zmierza do uściślenia, rozszerzenia i uszczegółowienia
już istniejącego paradygmatu. Rozdział trzeci dostarczył
nam wielu przykładów, w których interpretacja odgrywała,
zasadniczą rolę. Są to przykłady typowe dla zdecydowanej
większości prac badawczych. W każdym z nich uczony,
dzięki akceptowanemu paradygmatowi, wiedział, co jest
dane, jakich przyrządów można użyć, aby te dane uzyskać,
i jakie pojęcia zastosować w procesie interpretacji. Gdy
dany jest paradygmat, interpretacja danych stanowi
zasadniczy element opartych na nim badań.

background image

Struktura rewolucji naukowych

i okres wahania, czyli dokładnie te wielkości, których
interpretacja mogła zrodzić jego prawa dotyczące
wahadła. W tym przypadku interpretacja okazała się
niemal niepotrzebna. Opierając się na galileuszowym
paradygmacie, takie prawidłowości jak w wypadku
wahadła można było nieomal dostrzec. W jaki bowiem
inny sposób moglibyśmy wytłumaczyć odkrycie
Galileusza, że okres drgań jest zupełnie niezależny od
amplitudy, odkrycie, którego ślady nauka normalna
wywodząca się od Galileusza musiała zatrzeć i którego
nie możemy dziś w żaden sposób udokumentować?
Prawidłowości, które nie mogły istnieć dla arystotelika (i
których istotnie przyroda nigdzie jasno nie ujawnia), były
konsekwencjami bezpośredniego doświadczenia dla
kogoś, kto patrzył na kołyszący się kamień tak jak
Galileusz.

Jeśli chodzi o język czysto obserwacyjny, być może

zostanie on kiedyś jednak stworzony. Ale w trzy stulecia
po Kartezjuszu związane z tym nadzieje wciąż opierają się
wyłącznie na teorii postrzegania i umysłu. Natomiast
współczesne doświadczenia psychologiczne gwałtownie
rozszerzają krąg zjawisk, z którymi tamta teoria nie może
sobie poradzić. Przypadek „kaczka-królik" dowodzi, że
ludzie odbierający na siatkówce oka te same wrażenia
mogą widzieć różne rzeczy, natomiast doświadczenie z

Interpretacja jednak — jak pokazaliśmy
w przedostatnim ustępie — może tylko
doprowadzić do uszczegółowienia
paradygmatu, a nie do jego korekty.
Nauka normalna w żadnym razie nie

background image

Struktura rewolucji naukowych

Być może jest to przykład zbyt
oderwany, arystotelicy bowiem nie
rozpatrywali problemu wahającego się na
uwięzi kamienia. Na gruncie ich
paradygmatu było to zjawisko niezwykle
złożone. Rozważali jednak przypadek
prostszy — swobodnego spadku
kamienia — odnaleźć możemy tu te same
różnice w sposobie widzenia. Patrząc na
spadający kamień, Arystoteles widział
raczej zmianę stanu niż proces.
Właściwymi miarami ruchu były dlań
przeto cała przebyta odległość i cały czas
trwania tego ruchu, parametry, które
pozwalały uzyskać to, co obecnie
nazwalibyśmy nie prędkością, lecz
prędkością średnią. Jednocześnie,
ponieważ kamień ze swej natury
zmuszony był dążyć do końcowego stanu
spoczynku, Arystoteles traktował
odległość raczej jako miarę drogi,- która
w każdej chwili ruchu pozostawała do
przebycia, niż jako miarę drogi przebytej.
Te pojęcia leżą u podstaw i nadają sens
większości z jego dobrze znanych „praw
ruchu". Częściowo opierając się na teorii
impetu, częściowo zaś na doktrynie
zwanej rozpiętością form, scholastyczna
krytyka przekształciła ten sposób
widzenia ruchu. Kamień wprawiony w
ruch przez impet uzyskiwać go miał
coraz więcej w miarę oddalania się od
punktu wyjścia. W związku z tym
istotnym parametrem stała się raczej
odległość „od" niż droga „do". Ponadto
Arystotele- sowskie pojęcie prędkości
zostało rozszczepione przez
scholastyków na dwa — które wkrótce po
Galileuszu przybrały znaną nam postać

background image

Struktura rewolucji naukowych

soczewkami odwracającymi pokazuje, że dwie osoby
odbierające na siatkówce różne wrażenia mogą widzieć to
samo. Psychologia dostarcza wielu innych podobnych
świadectw, a wszelkie wynikające stąd wątpliwości
potęguje dodatkowo historia wysiłków podejmowanych w
celu stworzenia języka obserwacyjnego. Żadne ze znanych
prób osiągnięcia tego celu nie doprowadziły jak dotąd do
zbudowania powszechnie stosowalnego języka czystej
percepcji. Te zaś poczynania, które najbardziej się do tego
zbliżyły, mają pewną właściwość, która dobitnie wspiera
zasadnicze tezy niniejszej rozprawy. Od samego początku
zakładają mianowicie pewien paradygmat, czy to
zaczerpnięty z którejś ze współczesnych teorii naukowych,
czy z jakiegoś fragmentu języka potocznego, i próbują
potem wyeliminować zeń wszystkie terminy pozalogiczne i
niepostrzeże- niowe. W niektórych dziedzinach próby te
doprowadzono bardzo daleko, osiągając fascynujące
rezultaty. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że warto je
podejmować nadal. Wynikiem ich jednak jest język, który
— podobnie jak języki stosowane w nauce — kryje w
sobie mnóstwo przewidywań dotyczących przyrody i
przestaje funkcjonować z chwilą, gdy te się nie sprawdzają.
Takie właśnie stanowisko zajął na przykład Nelson
Goodman, pisząc o celu, jaki przyświecał jego pracy

Structure of Appearance

: „Całe szczęście, że nie chodzi o

nic więcej [niż o zjawiska, o których wiadomo, że
naprawdę istnieją]; albowiem pojęcie przypadków
«możliwych», które nie istnieją, lecz mogłyby istnieć, jest

background image

Struktura rewolucji naukowych

bardzo niejasne"

34

. Żaden język ograni- zmianie ulegają

jego reakcje, oczekiwania, wierzenia, czyli duża część
postrzeganego przez nie świata. Podobnie zwolennicy
Kopernika, odmawiając Słońcu nazwy „planeta", nie tylko
dowiadywali się, co znaczy „planeta" lub czym jest Słońce.
Zmieniali zarazem znaczenie słowa „planeta", tak by nadal
mogło ono być przydatne w świecie, w którym wszystkie
ciała niebieskie, nie tylko Słońce, były widziane inaczej niż
poprzednio. To samo dotyczy każdego z wymienionych
wcześniej przykładów. To, że jakiś uczony dostrzega tlen
zamiast zdef- logistonowanego powietrza, kondensator
zamiast butelki lejdejskiej lub wahadło zamiast
utrudnionego spadania — stanowi tylko część zmiany jego
całościowego sposobu widzenia ogromnej różnorodności
powiązanych ze sobą zjawisk chemicznych, elektrycznych
czy też dynamicznych. Paradygmat determinuje rozległe
obszary doświadczenia naraz.

Aby podsumować ten rozdział, pomińmy już kwestię

reakcji siatkówki i skoncentrujmy uwagę na czynnościach
laboratoryjnych dostarczających uczonemu konkretnych,
choć fragmentarycznych wskazówek dotyczących tego, co
zaobserwował. Wielokrotnie wskazywaliśmy już jeden ze
sposobów, w jaki zmiany paradygmatów wpływają na
metody laboratoryjne. W wyniku rewolucji naukowej
wiele dawnych pomiarów i operacji przestaje znajdować

34 Nelson Goodman,

The Structure of Appearance,

Cambridge, Mass. 1951, s. 4-5. Fragment ten wart jest

obszerniejszego zacytowania: „Gdyby wszyscy mieszkańcy

Wilmington w roku 1947 o wadze między 175 i 180 funtów

i tylko ci byli rudzi, wówczas określenia

background image

Struktura rewolucji naukowych

zastosowanie i zastąpione zostaje innymi. Nie można
stosować tych samych dokładnie metod badań
doświadczalnych do tlenu i do zdef- Iogistonowanego

doświadczenie zostanie tak
zdeterminowane, rozpocząć można
poszukiwania definicji operacyjnych lub
czystego języka obserwacyjnego. Uczony
lub filozof, który pyta, dzięki jakim
pomiarom lub dzięki jakim reakcjom
siatkówki wahadło staje się tym, czym
jest, musi najpierw sam umieć rozpoznać
wahadło, kiedy je zobaczy. Gdyby
zamiast wahadła widział utrudnione
spadanie, nie potrafiłby postawić takiego
pytania. Gdyby zaś widział wahadło, ale
patrzył na nie w ten sam sposób co na
kamerton lub oscylującą wagę, jego
pytanie musiałoby pozostać bez
odpowiedzi. Co najmniej zaś nie można
by

na nie odpowiedzieć w ten

sam sposób, nie byłoby to
bowiem to samo pytanie. Tak
więc pytania dotyczące reakcji
siatkówki lub skutków
poszczególnych zabiegów
laboratoryjnych, mimo że są
zawsze uprawnione, a niekiedy
bardzo owocne, z góry zakładają
świat o jakiejś już określonej
strukturze percepcyjnej i
pojęciowej. W pewnym sensie
pytania takie są częścią nauki
normalnej, uzależnione są
bowiem od istnienia

background image

Struktura rewolucji naukowych

powietrza. Jednakże tego rodzaju zmiany nigdy nie są
totalne. Po rewolucji uczony — cokolwiek by teraz
dostrzegał —■ patrzy wciąż jednak na ten sam świat.
Ponadto część terminologii i większość przyrządów
laboratoryjnych pozostaje bez zmiany, choć dawniej mogły
być stosowane w inny sposób. W rezultacie nauka okresu
porewolucyjnego zawsze zachowuje wiele spośród
dawnych operacji, posługując się tymi samymi bardzo
silne. Sama teoria powinowactwa była mo-. cno
uzasadniona. Poza tym powstawanie związku chemicznego
tłumaczyć miało obserwowaną jednorodność substancji
roztworu. Gdyby na przykład tlen i azot były tylko
zmieszane w atmosferze, a nie połączone, wówczas gaz
cięższy, tlen, powinien by osiadać na dole. Daltonowi,
który traktował atmosferę jako mieszaninę gazów, nigdy
nie udało się w pełni wytłumaczyć, dlaczego tak się nie
dzieje. Przyjęcie jego teorii atomistycznej wytworzyło
anomalię tam, gdzie przedtem żadnej anomalii nie było

35

.

Podczas kiedy wszystko to się działo, nastąpiła

równocześnie inna typowa i bardzo ważna zmiana. Tu i
ówdzie zmieniać się zaczęły dane liczbowe z dziedziny
chemii. Kiedy Dalton zaczął szukać w literaturze
chemicznej danych, które mogłyby potwierdzić jego teorię
fizyczną, natknął się na kilka opisów odpowiednich
reakcji, ale znalazł też inne świadectwa, niezgodne z tą
teoria. Na przykład przeprowadzone przez samego Prousta

35 Tamże, s. 124-129, 139-148. Na temat Daltona zob.:

Leonard K. Nash,

The Atomic-Molecular Theory,

„Harvard

Case Histories in Experimental Science", Case 4,

Cambridge, Mass. 1950, s. 14-21.

background image

Struktura rewolucji naukowych

pomiary dotyczące dwóch tlenków miedzi dały na
stosunek wagowy tlenu wartość 1,47:1, a nie 2:1, jak tego
wymagała teoria atomistyczna. Tymczasem właśnie od
Prousta należało się spodziewać potwierdzenia

Można by powiedzieć, że różnica między
poglądem tych chemików, którzy
uważali, że roztwór jest związkiem, a
poglądami ich następców sprowadzała się
tylko do definicji. W pewnym sensie
mogło tak być rzeczywiście — o ile
mianowicie przez definicję nie
rozumiemy po prostu dogodnej
konwencji. W wieku XVIII nie można
było w sposób doświadczalny ściśle
wyznaczyć granicy między związkami i
mieszaninami. Nawet gdyby chemicy
poszukiwali takich metod, szukaliby
kryteriów, według których roztwór jest
związkiem. Odróżnienie mieszaniny od
związku stanowiło część ich
paradygmatu, współtworzyło ich sposób
widzenia całej dziedziny ich badań i jako
takie miało wyższość nad każdą
poszczególną metodą laboratoryjną,
mimo że nie miało jej w stosunku do
całości nagromadzonego w chemii
doświadczenia.
Ale w czasie kiedy wyznawano tego
rodzaju poglądy na chemię, zjawiska
chemiczne stanowiły przejaw zupełnie
innych praw niż te, które pojawiły się
wraz z przyjęciem nowego paradygmatu
Dal- tona. W szczególności, póki
roztwory traktowano jako związki
chemiczne, żadne doświadczenia,

background image

Struktura rewolucji naukowych

przewidywań Daltona

36

. Proust był bowiem świetnym

eksperymentatorem i jego poglądy na stosunek mieszaniny
i związku chemicznego były bardzo zbliżone do poglądów
Daltona. Trudno znaczenie. Można oczekiwać, że
przykłady historyczne wówczas tylko będą
przekonywające, jeśli wskażemy i przeanalizujemy, na
czym ten autorytet polega. Ponadto — aczkolwiek tę
kwestię będę mógł omówić szerzej dopiero w ostatnim
rozdziale — poniższa analiza pozwoli wskazać jeden z
aspektów pracy naukowej, który różni ją wyraźnie od
wszelkich innych dziedzin twórczości, z wyjątkiem może
teologii.

Mówiąc o autorytatywnym źródle, mam przede

wszystkim na myśli podręczniki naukowe oraz wzorujące
się na nich popularyzacje i prace filozoficzne. Wszystkie te
trzy kategorie prac — a obecnie nie mamy żadnych innych
poważnych źródeł informacji o nauce, wyjąwszy samą
praktykę badawczą — mają jedną wspólną cechę.
Odwołują się one do wypracowanego już zespołu
problemów, danych, teorii, najczęściej do konkretnego
zespołu paradygmatów, które akceptowane są przez
społeczność uczonych w czasie, kiedy prace te są pisane.
Podręczniki mają na celu rozpowszechnienie słownictwa i

36 Na temat Prousta zob.: A.N. Meldrum,

The

Development of the Atomic Theory: (1) Berthollet 's Doctrine
of Variable Proportions,

dz. cyt., s. 8. Szczegółową historię

stopniowych zmian w pomiarach składu chemicznego i

ciężarów atomowych należałoby dopiero napisać, jednak

wiele pożytecznych informacji na ten temat można znaleźć

w cytowanej wcześniej pracy Parting- tona.

background image

Struktura rewolucji naukowych

składni współczesnego języka nauki. Prace
popularyzacyjne usiłują opisywać to samo językiem
bardziej zbliżonym do codziennego. Filozofia nauki zaś,
zwłaszcza w krajach anglojęzycznych, poddaje analizie
logiczną strukturę gotowego systemu wiedzy naukowej.
Choć istnieją niewątpliwie istotne różnice między tymi
trzema gatunkami piśmiennictwa, nas interesują tu
najbardziej zachodzące między nimi podobieństwa.
Wszystkie one rejestrują trwałe rezultaty minionych
rewolucji i w ten sposób ukazują podstawy aktualnej
tradycji nauki normalnej. Aby spełnić swoją funkcję, nie
muszą dostarczać autentycznych informacji na temat tego,
w jaki sposób podstawy te zostały najpierw odkryte, a
następnie przyjęte przez specjalistów danej dziedziny. Gdy
chodzi o podręczniki, można nawet powiedzieć, że muszą
one z reguły wprowadzać w tej sprawie w błąd.

background image

Struktura rewolucji naukowych

Stąd właśnie przemożna tendencja do nadawania

historii nauki pozorów procesu liniowego i
kumulatywnego, tendencja, która dochodzi do głosu nawet

114

W rozdziale drugim była mowa o tym, że
w każdej dziedzinie nauki powstawaniu
pierwszego paradygmatu nieodmiennie
towarzyszył wzrost zaufania do
podręczników czy jakiegoś ich
odpowiednika. W ostatniej części
niniejszej rozprawy będziemy dowodzić,
że wskutek dominacji takich tekstów
model rozwoju dojrzałej nauki znacznie
odbiega od tego, co obserwujemy w
innych dziedzinach twórczości. Na razie
przyjmijmy po prostu, że — w stopniu
niespotykanym w innych dziedzinach —
zarówno laicy, jak uczeni opierają swoją
znajomość nauki na podręcznikach i
kilku innych, pochodnych rodzajach
piśmiennictwa. Jednakże podręcznik —
ten pedagogiczny czynnik napędowy
nauki normalnej — wymaga zawsze
ponownego, w całości lub częściowo,
opracowania, gdy zmienia się język,
struktura problematyki czy standardy
nauki normalnej. Mówiąc krótko:
podręczniki należy pisać ponownie po
każdej rewolucji naukowej, z chwilą zaś
gdy zostaną przerobione, maskują nie
tylko rolę, ale i samo istnienie rewolucji
naukowych, które powołały je do życia.
Historyczny zmysł czytelnika literatury
podręcznikowej, czy będzie nim aktywny
zawodowo uczony, czy laik, o ile
osobiście w ciągu własnego życia nie
przeżył

background image

Struktura rewolucji naukowych

w poglądach uczonych na ich własne wcześniejsze
badania. Na przykład wszystkie trzy, niezgodne zresztą,
sprawozdania Daltona z rozwoju jego koncepcji atomizmu
chemicznego sugerują, że od początku swych badań
interesował się on właśnie tymi problemami chemicznymi
dotyczącymi stosunków wagowych pierwiastków w
związkach, których późniejsze rozwiązanie przyniosło mu
sławę. W istocie zaś wydaje się, że dostrzegł on te
problemy dopiero wtedy, kiedy je rozwiązał, i to nie
wcześniej, niż jego badania znalazły się w stadium
końcowym

37

. Wszystkie sprawozdania Daltona pomijają

natomiast rewolucyjne skutki zastosowania w chemii pytań
i pojęć poprzednio zastrzeżonych dla fizyki i meteorologii.
A to właśnie jest jego osiągnięciem. Doprowadziło ono do
reorientacji problemowej, dzięki której chemicy nauczyli
się zadawać nowe pytania i wyciągać nowe wnioski z
dotychczasowych danych.

Przytoczone wyżej przykłady ukazują, każdy w

kontekście konkretnej rewolucji, początki procesu
poprawiania historii, procesu, który doprowadzają do
końca porewolucyjne podręczniki. Chodzi tu wszakże o
coś więcej niż mnożenie — ilustrowanych wyżej —
opacznych tłumaczeń historycznych. W wyniku takich
interpretacji rewolucje radygmatu w ogóle nie istniały.
Znaczy to, że i teorie nie ewoluują w ten sposób, że krok
po kroku coraz lepiej ujmują fakty, które w postaci
niezmiennej Były zawsze obecne. Wyłaniają się one
raczej, wraz z faktami, do których pasują, z rewolucyjnego
przeformułowania tradycji naukowej, tradycji, w obrębie

37 L.K. Nash,

The Origins...,

dz. cyt., s. 101-116.

115

background image

Struktura rewolucji naukowych

której inaczej wyglądała zapośredniczona przez wiedzę
relacja między uczonym a przyrodą.

Jeszcze jeden, ostatni już przykład pomoże naświetlić

wpływ, jaki wywiera podręcznikowy sposób wykładu na
nasze poglądy dotyczące rozwoju nauki. Każdy

116

Inny przykład: Newton pisał, że Galileusz
odkrył, iż stała siła grawitacyjna
wywołuje „ruch proporcjonalny do
kwadratu czasu". W rzeczywistości zaś
twierdzenie kinematyczne Galileusza
przybiera taką postać dopiero wtedy, gdy
włączy się je w ramy pojęciowe dynamiki
Newtona. Galileusz zaś nic podobnego
nie mówił. Jego analiza rzadko kiedy
wspomina w ogóle o siłach, a jeszcze
rzadziej o stałej sile grawitacyjnej
powodującej spadanie ciał. Imputując
Galileuszowi odpowiedź na pytanie,
którego jego paradygmat nigdy nie
pozwoliłby mu zadać, sprawozdanie
Newtona ukrywa fakt drobnej, ale
rewolucyjnej różnicy w sposobie
zadawania pytań dotyczących ruchu oraz
w typach odpowiedzi, jakie uczeni mogli
zaakceptować. A właśnie tego rodzaju
zmiany w sposobie formułowania pytań i
odpowiedzi, w o wiele większym stopniu
niż nowe odkrycia empiryczne, tłumaczą
przejście od dynamiki Arystotelesa do
dynamiki Galileusza, a od niej z kolei —
do dynamiki Newtona. Podręcznikowa
tendencja do linearnego ujmowania
postępu nauki przesłania takie zmiany, a
tym samym ukrywa proces leżący w
samym centrum epizodów najbardziej
istotnych dla jej rozwoju.

background image

Struktura rewolucji naukowych

podstawowy podręcznik chemii musi omawiać pojęcie
pierwiastka chemicznego. Tam, gdzie się je wprowadza,
początki jego niemal zawsze wiąże się z nazwiskiem
siedemnastowiecznego chemika Roberta Boyle'a. W jego
dziele

Chemik-sceptyk {Sceptical Chymisi)

uważny

czytelnik odnaleźć może definicję „pierwiastka" bardzo
zbliżoną do dzisiejszej. Nawiązanie do Boyle'a pomaga
uświadomić początkującemu, że chemia nie rozpdczęła
się ocl leków sulfamidowych. Poza tym dowiaduje się on
w ten sposób, że wynajdywanie takich pojęć jest jednym z
tradycyjnych zadań uczonego. Nawiązanie to, jako jeden
z pedagogicznego arsenału środków przekształcających
człowieka w uczonego, jest niesłychanie pożyteczne.
Jednakże znów ilustruje ono wzór historycznego
nieporozumienia, które zarówno studentów, jak laików w
dziedzinie nauki wprowadza w błąd co do istoty
działalności naukowej.

117

background image

12

143

Według Boyle'a, który miał tu całkowitą
słuszność, jego „definicja" pierwiastka
nie była niczym

innym jak parafrazą

tradycyjnego pojęcia
chemicznego. Boyle użył jej
tylko po to, aby udowodnić, że
coś takiego jak pierwiastek
chemiczny w ogóle nie istnieje;
pod względem historycznym
podręcznikowa wersja wkładu
Boyle'a jest więc całkowicie
mylna. Jest to błąd oczywiście
trywialny, choć nie bardziej niż
jakiekolwiek inne przeinaczenie
danych. Nie jest już jednak
bynajmniej trywialne to, jakie
wyobrażenie o nauce powstaje,
kiedy błąd tego rodzaju zostaje
wbudowany w techniczną
konstrukcję podręcznika. Pojęcie
pierwiastka, podobnie jak pojęcia
czasu, energii,.-siły łub cząstki,
należy do tych elementów
podręcznika, o których w ogóle
trudno powiedzieć, że kiedyś
zostały wymyślone czy odkryte.
W szczególności jeśli chodzi o
definicję Boyle'a, jej ślady
można odnaleźć, poczynając co
najmniej od Arystotelesa, a
później poprzez Lavoisiera aż po
teksty współczesne. Nie znaczy
to jednak, że nauka od czasów
starożytnych rozporządzała

background image

12

Skutki Rewolucji

143

background image

12

143

Podręczniki, o których mowa
była w poprzednim rozdziale,
powstają dopiero w wyniku
rewolucji naukowej. Stanowią
one podstawę nowej tradycji
nauki normalnej. Zajmując się
ich budową, wybiegliśmy jednak
nieco naprzód. Na czym polega
bowiem proces, w wyniku
którego nowy paradygmat
zastępuje stary? Każda nowa
interpretacja przyrody, czy
będzie to odkrycie, czy teoria,
powstaje najpierw w umyśle
jednego lub kilku badaczy. To
oni właśnie pierwsi potrafią
inaczej spojrzeć na naukę i na
świat. Sprzyjają temu zazwyczaj
dwie okoliczności, które
wyróżniają ich w obrębie danej
grupy zawodowej. Po pierwsze,
uwaga ich skupiona jest na
problemach, które brzemienne są
w kryzys. Po drugie, są to
zazwyczaj ludzie młodzi albo od
niedawna zajmujący się
dziedziną dotkniętą kryzysem, a
przez to mniej przywiązani niż
większość ich kolegów po fachu
do wizji świata i reguł, jakie
narzucał stary paradygmat. W

background image

12

Zupełnie inne podejście do tego zespołu zagadnień

przedstawił Karl R. Popper, który w ogóle zaprzecza
istnieniu jakichkolwiek procedur weryfikacji

38

. W zamian

kładzie on nacisk na znaczenie falsyfikacji, tzn. takich
zabiegów sprawdzających, których negatywny wynik
zmusza do odrzucenia akceptowanej teorii. Widać
wyraźnie, że rola, jaką przypisuje on falsyfikacji,
przypomina bardzo tę, jaką niniejsza rozprawa wiąże z
anomaliami, tj. z doświadczeniami, które, rodząc kryzys,
torują drogę nowej teorii. Jednakże nie można
identyfikować anomalii z doświadczeniami
falsyfikującymi. Osobiście wątpię, czy te ostatnie w ogóle
istnieją. Jak już wielokrotnie podkreślałem, żadna teoria
nie rozwiązuje nigdy wszystkich łamigłówek, z którymi
jest konfrontowana w określonym czasie; często też nie
wszystkie uprzednio uzyskane rozwiązania są doskonałe.
Co więcej, to właśnie niekompletność i niedoskonałość
dopasowania istniejących danych do teorii wyznacza wiele
spośród łamigłówek charakterystycznych dla nauki
normalnej. Gdyby każdy zakończony niepowodzeniem
wysiłek pogodzenia teorii z faktami stanowił podstawę do
odrzucenia teorii, wszystkie teorie musiałyby w polemice
dotyczącej stałości składu związków chemicznych muszą
one wysuwać mijające się argumenty. Chociaż każda ze
stron żywić może nadzieję, że uda się jej przekonać drugą
do swojego sposobu widzenia nauki i jej problemów, żadna
nie może dowieść swej słuszności. Współzawodnictwo
między paradygmatami nie jest sporem, który może zostać
rozstrzygnięty na mocy dowodów.

38 Karl R. Popper,

Logika odkrycia naukowego,

przeł. U.

Niklas, Warszawa 1977, zwłaszcza rozdz. I-IV.

143

background image

12

Ukazaliśmy już wiele przyczyn, dla których

porozumienie między zwolennikami konkurencyjnych
paradygmatów jest z konieczności ograniczone. Wszystkie
te przyczyny łącznie przedstawione zostały jako
niewspółmierność przed- i porewolucyjnej tradycji nauki
normalnej. Obecnie musimy dokonać tylko krótkiego
podsumowania.

Po

pierwsze,

zwolennicy

współzawodniczących paradygmatów często zajmować
będą sprzeczne stanowisko, jeśli chodzi
1 zbiór problemów, które powinien rozwiązać każdy
potencjalny paradygmat. Uznają oni różne standardy czy
też definicje nauki. Czy teoria ruchu musi koniecznie
tłumaczyć przyczynę działania sił przyciągania między
cząstkami materii, czy też wystarczy, że będzie
uwzględniała istnienie tych sił? Dynamikę Newtona
odrzucano głównie dlatego, że — w przeciwieństwie do
teorii Arystotelesa i Kartezjusza—pociągała za sobą tę
drugą odpowiedź. Kiedy zaś przyjęto teorię Newtona,
pytonie o przyczynę grawitacji znalazło się poza
granicami nauki. Pytanie to jednak podniosła znów ogólna
teoria względności

143

background image

12

143

background image

12

Chodzi jednak o coś więcej niż o niewspółmier- ność

standardów. Skoro nowe paradygmaty wywodzą się z
dawniejszych, to przeważnie przejmują znaczną część
słownictwa i aparatury, zarówno pojęciowej, jak i
laboratoryjnej, którą posługiwał się tradycyjny paradygmat.
Rzadko kiedy jednak te przejęte elementy wykorzystywane
są w sposób zupełnie tradycyjny. W ramach nowego
paradygmatu dawne terminy, pojęcia i eksperymenty
wchodzą w nowe wzajemne związki. Nieuniknionym tego
rezultatem są — choć nie. jest to całkiem adekwatne
określenie

nieporozumienia

między

143

słusznie może się szczycić jego
rozwiązaniem. Inny przykład:
rozpowszechniona w XIX wieku
chemiczna teoria Lavoisiera nie
dopuszczała pytania, dlaczego
wszystkie metale są podobne,
natomiast teoria flogis- tonowa
pytanie to stawiała i udzielała na
nie odpowiedzi. Przejście do
paradygmatu Lavoisiera,
podobnie jak do
Newtonowskiego, oznaczało nie
tylko poniechanie uprawnionego
pytania, lecz również osiągniętej
odpowiedzi. Nie była to jednak
strata nieodwracalna. W wieku
XX pytania o jakości substancji
chemicznych wróciły ponownie
do nauki i po części znalazły
rozwiązanie.

background image

12

współzawodniczącymi szkołami. Nie należy sądzić, że ci,
którzy wyszydzali ogólną teorię względności, mówiąc, że
przestrzeń nie może być „zakrzywiona", po prostu mylili
się czy też nie mieli racji. To samo dotyczy matematyków,
fizyków i filozofów, którzy próbowali zbudować
euklidesową wersję teorii Einsteina

39

. To, co poprzednio

przejdzie konwersji, którą nazywaliśmy zmianą
paradygmatu. Przejście od jednego do drugiego
paradygmatu, właśnie z. powodu ich niewspółmier- ności,
nie może odbywać się krok po kroku, pod wpływem logiki
i neutralnego doświadczenia. Jak w wypadku zmiany
widzenia postaci, dokonuje się ono od razu (choć
niekoniecznie w jednej chwili) — lub wcale.

Jak więc dochodzi do tego, że uczeni przestawiają się

na nowy paradygmat? Częściowo odpowiedź zasadza się
na tym, że bardzo często wcale tego nie robią. W sto lat po
śmierci Kopernika niewielu było jeszcze zwolenników
kopernikanizmu. Teoria Newtona nie była jeszcze
powszechnie uznawana w pięćdziesiąt lat po ukazaniu się

Principiów

40

, zwłaszcza na Kontynencie. Priestley nigdy nie

przyjął teorii tlenowej,

a Kelvin

— teorii

elektromagnetycznej. Często sami uczeni podkreślali
trudność dokonania takiej konwersji. W jednym ze
znamiennych ustępów pod koniec

Pochodzenia gatunków

Darwin pisał: „Jakkolwiek zupełnie jestem przekonany o
słuszności poglądów w dziele tym w zwięzłej formie
zawartych, nie spodziewam się jednak bynajmniej
przekonać wytrawnych przyrodników, których umysły

39 Na temat reakcji laików na koncepcję zakrzywionej

przestrzeni zob.: Philipp Frank,

Einstein, His Life and

Times,

przeł. i red. George Rosen, Suichi Kusaka, New

40 I.B. Cohen, dz. cyt., s. 93-94.

143

background image

12

przepełnione są licznymi faktami rozpatrywanymi w ciągu
wielu lat z punktów widzenia wprost przeciwnych moim...
Z ufnością jednak spoglądam w przyszłość na młodych
naprzód podążających przyrodników, którzy zdolni będą
do bezstronego osądzenia tej kwestii"

7

. Max Planck

natomiast, analizując własną karierę naukową, smętnie
zauważył w swojej

Naukowej autobiografii'.

„Nowa' prawda

naukowa nie odnosi triumfu dzięki temu, że udaje się jej
przekonać przeciwników i sprawić, aby dojrzeli światło,
lecz raczej wskutek tego, że oponenci wymierają i wzrasta
nowe pokolenie dobrze z nią obeznanych badaczy"

8

.

Te i tym podobne fakty są zbyt dobrze znane, aby

wymagały specjalnego podkreślania. Wymagają natomiast
przewartościowania. Ongiś miały najczęściej świadczyć o
tym, że uczeni, będąc tylko ludźmi, nie zawsze mogą
uznać swe własne błędy, nawet wówczas, gdy staną wobec
wyraźnych dowodów. Osobiście byłbym raczej zdania, że
w tych kwestiach nic chodzi ani o dowód, ani o błąd.
Przejście spod władzy jednego paradygmatu pod władzę
drugiego jest doświadczeniem nawrócenia, do którego, nie
można zmusić. Wytrwały opór, szczególnie ze strony tych,
których działalność twórcza była przywiązana do dawnej
tradycji nauki normalnej, nie jest pogwałceniem
naukowych standardów, lecz wyrazem istoty pracy
naukowej. Źródłem oporu jest niewątpliwie przekonanie,
że dawniejszy paradygmat sam ostatecznie rozwiąże
wszystkie swoje problemy, że przyroda da się

Karol Darwin,

O powstawaniu gatunków,

przei. Sz.

Dickstein, J. Nusbaum, Warszawa 1955, s. 507.

143

background image

Struktura rewolucji naukowych

to pytanie w inny sposób. Nie będziemy się interesować
argumentami, które faktycznie powodują zmianę poglądów
tej, czy innej jednostki, lecz całą społecznością, która —
wcześniej czy później — zawsze jako grupa zmieni w
końcu swoje poglądy. Problem ten zostawiam jednak na
później, a na razie zajmę się rozpatrzeniem tych typów
argumentacji, które w walce o zmianę paradygmatu
okazują się szczególnie skuteczne.

Najbardziej chyba rozpowszechniony argument

wysuwany przez zwolenników nowego paradygmatu
mówi, że potrafią oni rozwiązać te zagadnienia, które
doprowadziły do kryzysu dawniejszy paradygmat. Jeśli
twierdzenie to ma słuszne podstawy, jest to zapewne
argument najmocniejszy. Wiadomo przecież było, że
paradygmat napotyka trudności w dziedzinie, do badania
której był przeznaczony. Trudności te wielokrotnie badano,
ale wszelkie wysiłki zmierzające do całkowitego ich
usunięcia stale okazywały się bezskuteczne.
„Doświadczenia krzyżowe", tj. eksperymenty pozwalające
szczególnie ostro konfrontować dwa paradygmaty, były
znane i uznane, nim jeszcze sformułowany został nowy
paradygmat. Tak właśnie Kopernik twierdził, że rozwiązał
niepokojący od dawna

127

8

Max

Planck,

Scientific

Autobiography and Other

Papers

,

przel. Frank Gaynor, New York
1949,

s.

33-34.

background image

Struktura rewolucji naukowych

słana została bez podpisu. Stowarzyszenie odrzuciło ją

jako dzieło jakiegoś „miłośnika paradoksów". Wkrótce

potem praca już podpisana została przyjęta i spotkała się z

entuzjastycznymi recenzjami. Zob. Robert J. Strutt,

John

William Strutt, Third Baron Rayleigh,

New York 1924, s.

228.

problem długości roku kalendarzowego, Newton że
pogodził mechanikę ziemską i niebieską,

Lavoisier

— że

rozwiązał zagadnienie identyczności gazów oraz problem
stosunków wagowych, a Einstein — że dzięki niemu
elektrodynamika stała się zgodna z przebudowaną teorią
ruchu.

Argumenty tego rodzaju mogą okazać się skuteczne

zwłaszcza wtedy, gdy nowy paradygmat oferuje wyniki
ilościowe o znacznie większej precyzji. Większa ścisłość
tablic Rudolfińskich opartych na teorii Keplera od
wszystkich tablic opartych na teorii Ptolemeusza była
głównym czynnikiem w konwersji astronomów na
kopernikanizm. Powodzenie, jakie osiągnął Newton w
przewidywaniu ilościowych wyników obserwacj i
astronomicznych, było prawdopodobnie najistotniejszą
przyczyną triumfu jego teorii nad bardziej uzasadnionymi,
ale operującymi tylko jakością poglądami przeciwników.
W naszym zaś stuleciu uderzający sukces ilościowego
prawa promieniowania Plancka oraz teorii atomu Bohra
szybko przekonał wielu fizyków do ich przyjęcia, mimo że
z punktu widzenia fizyki jako całości o wiele więcej
problemów przysporzyły, niż rozwiązały" Rzadko kiedy
jednak rozwiązanie problemu wywołującego kryzys jest
argumentem wystarczającym. Nie mówię już o tym, że

128

background image

Struktura rewolucji naukowych

takie przekonanie bywa niekiedy błędne. W
rzeczywistości teoria

129

background image

Struktura rewolucji naukowych

potrafi on lepiej rozwiązywać problemy niż jego
konkurent. Dla uczonych takie właśnie argumenty są
zazwyczaj najbardziej istotne i przekonywające. Wyżej
przytoczone przykłady nie pozostawiają wątpliwości co do
źródła siły ich oddziaływania. Jednak z pewnych
względów, do których jeszcze wrócimy, nie mogą one
ostatecznie zmusić do zmiany stanowiska ani
poszczególnego uczonego, ani grupy. Na szczęście istnieją
jeszcze innego rodzaju względy mogące skłonić uczonych
do porzucenia starego paradygmatu na rzecz nowego. Są to
argumenty rzadko formułowane

explicite,

odwołujące się

do indywidualnego poczucia stosow- ności czy estetyki;
mówi się, że nowa teoria jest „zgrabniejsza", „trafniejsza",
„prostsza" od dawnej. Prawdopodobnie tego rodzaju
argumenty są mniej skuteczne w naukach przyrodniczych
niż w matematyce. Wczesne wersje nowych
paradygmatów cechuje zazwyczaj pewna surowość. Zanim
nabierze on estetycznej wymowności, większość uczonych
zdąży się już do niego przekonać z innych względów.
Jednak względy estetyczne mogą niekiedy odgrywać rolę
decydującą. Wprawdzie przeważnie pozyskują one dla
nowej teorii tylko nielicznych, ale oni właśnie mogą

130

" Na temat problemów
zrodzonych przez mechanikę
kwantową zob.: F. Reiche, dz.
cyt., rozdz. II, VI-IX. Na temat
innych przykładów z tego ustępu
zob. wcześniejsze przypisy w
tym rozdziale.

background image

Struktura rewolucji naukowych

zadecydować o jej ostatecznym sukcesie. Gdyby jej szybko
nie poparli ze względów czysto osobistych, nowy
paradygmat mógłby się w ogóle nie rozwinąć na tyle, by
uzyskać uznanie całej społeczności uczonych.

131

background image

Struktura rewolucji naukowych

132

background image

Struktura rewolucji naukowych

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w toku dyskusji, nim

jeszcze podręczniki zostaną napisane. Oponenci nowego

133

Chcąc zrozumieć, na czym polega
znaczenie tych bardziej subiektywnych i
estetycznych motywów, przypomnijmy
sobie, czego dotyczy dyskusja nad
paradygmatem. Rzadko kiedy się zdarza,
aby nowy paradygmat zdążył, zanim stał
się paradygmatem, rozwiązać jakąś
znaczniejszą .ilość problemów spośród
tych, ź którymi się zetknął, a i te
rozwiązania, które dał, są przeważnie
dalekie od doskonałości. Do czasów
Keplera teoria koper- nikańska niewiele
uściśliła przewidywania Ptolemeusza
dotyczące położenia planet. Kiedy
Lavoisier po raz pierwszy uznał tlen za
„zupełnie czyste powietrze", jego teoria
nie mogła w żaden sposób objąć
wszystkich problemów związanych z
odkrywaniem coraz to nowych gazów, co
Priestley bardzo skutecznie wykazał w
swym kontrataku. Takie przypadki jak
biała plama Fresnela są niezwykle
rzadkie. Przeważnie dopiero o wiele
później — kiedy nowy paradygmat
rozwinie się, zostanie przyjęty i znajdzie
zastosowania — pojawiają się argumenty
decydujące, takie jak wahadło Foucaulta,
które wykazało obroty Ziemi, czy też
eksperyment Fizeau, dow;odząęy, że
światło biegnie w powietrzu szybciej niż
w wodzie: Poszukiwanie takich
argumentów stanowi część nauki
normalnej i odgrywają one rolę nie w
dyskusji nad paradygmatem, lecz w
porewolucyjnych podręcznikach.

background image

Struktura rewolucji naukowych

paradygmatu mogą, przeważnie z dużą słusznością,
twierdzić, że nawet na terenie objętym kryzysem jest on
niewiele lepszy od swego tradycyjnego konkurenta.
Oczywiście, ma lepsze podejście do niektórych
problemów, wykrywa pewne nowe prawidłowości.
Przypuszczalnie jednak wierzyć, iż nowy paradygmat
wyjdzie w przyszłości zwycięsko z konfrontacji z wieloma
złożonymi problemami, wiedząc na razie tylko tyle, że
stary parokrotnie zawiódł. Taka decyzja oparta być może
tylko na wierze.

Na tym m.in. polega znaczenie poprzedzającego tę

decyzję kryzysu. Ci uczeni, którzy kryzysu nie przeszli,
rzadko kiedy zrezygnują z wyraźnego kryterium
rozstrzygania problemów na rzecz czegoś, co okazać się
może tylko błędnym ognikiem. Sam kryzys jednak nie
wystarcza. Oprócz niego istnieć musi jakaś inna podstawa
— choć niekoniecznie racjonalna i często może się ona
ostatecznie okazać wątpliwa — na której opiera się wiarę
w wybranego kandydata. Musi istnieć coś takiego, co
przynajmniej u paru uczonych wzbudzi poczucie, że nowa
propozycja wytycza słuszną drogę. Niekiedy dokonać tego
może tylko jakieś osobiste i nie sprecyzowane wrażenie
estetyczne. Ludzie kierowali się nim nieraz, gdy większość
dających się jasno przedstawić argumentów technicznych
wyraźnie wskazywała inne drogi. Kiedy po raz pierwszy
ogłoszona została astronomiczna teoria Kopernika czy też
teoria materii De Brogliego, żadna z nich nie dysponowała
zbyt wielkimi możliwościami odwołania się do innych
racji. Nawet dziś ogólna teoria względności Einsteina
pociąga ludzi głównie ze względów estetycznych, które

134

background image

Struktura rewolucji naukowych

wszakże, wyjąwszy matematyków, przemawiają do
niewielu.

Początkowo nowa koncepcja pretendująca do roli
paradygmatu może mieć niewielu zwolenników, a
motywy ich wydawać się mogą niekiedy wątpliwej

135

Nie mam zamiaru przekonywać, że nowy
paradygmat triumfuje ostatecznie dzięki
jakiejś tajemniczej estetyce. Przeciwnie,
bardzo nieliczne jednostki porzucają
tradycję wyłącznie z tego powodu.
Często zresztą okazuje się, że popełniły
one błąd. O ile jednak paradygmat ma z
czasem zatriumfować, musi pozyskać
pierwszych zwolenników, ludzi, którzy
będą go rozwijać aż do chwili, gdy
pojawią się trzeźwe argumenty. Ale
nawet wówczas one same nie są
decydujące. Uczeni są ludźmi
rozsądnymi, a więc większość z nich da
się ostatecznie przekonać za pomocą
takiego czy innego argumentu. Nie
istnieje jednak taki jeden argument, który
mógłby lub powinien przekonać ich
wszystkich. To, co się dzieje, jest raczej
postępującą zmianą układu preferencji w
obrębie społeczności naukowej niż
nawróceniem całej grupy.

background image

Struktura rewolucji naukowych

wartości. Jednakże jeśli są oni kompetentni, to
udoskonalą go, zbadają jego możliwości i ukażą, jak
przedstawiałaby się praca w społeczności, którą by on
rządził. Jeśli sądzone jest paradygmatowi wygrać tę
walkę, to stopniowo wzrasta ilość i siła przemawiających
za nim argumentów. Nawraca się wówczas większa
liczba uczonych i zgłębia możliwości nowego
paradygmatu. Stopniowo wzrasta ilość doświadczeń,
przyrządów, artykułów, książek opartych na nowym
paradygmacie. Przekonawszy się o płodności nowego
poglądu, coraz więcej osób przyjmuje nowy styl
uprawiania nauki normalnej. Wreszcie opierają mu się
już tylko nieliczni starsi uczeni. Jednak mają swe
odpowiedniki w przedparadygmatycznym okresie
rozwoju tych dziedzin, które dziś są powszechnie do
nauki zaliczane. W dyskusjach tych wiele uwagi
poświęca się definicji tego niepokojącego terminu.
Niektórzy dowodzą na przykład, że psychologia jest
nauką, ponieważ odznacza się takimi to a takimi
cechami. Inni sądzą, że cechy te nie są konieczne lub
że nie są wystarczające do tego, aby daną dziedzinę
traktować jako naukę. Często w dyskusje takie wkłada
się wiele energii i namiętności, przy czym ktoś
obserwujący je z zewnątrz nie bardzo rozumie,
dlaczego. Czy tak wiele zależy od tego, jak

zdefiniuje się

naukę? Czy definicja może komuś odpowiedzieć, czy
jest on uczonym? A jeśli tak, to dlaczego przyrodnicy i
humaniści nie troszczą się o tę definicję? Trudno oprzeć
się przypuszczeniu, że chodzi tu o coś bardziej
zasadniczego. Zapewne rzeczywiście zadaje się pytania
w rodzaju: „Dlaczego moja dziedzina nie wykazuje
takiego postępu jak, powiedzmy, fizyka?" lub „Jak

136

background image

Struktura rewolucji naukowych

należałoby zmienić metody, techniki badawcze czy też
ideologię, aby to się stało możliwe?". Nie są to jednak
pytania, na które można odpowiedzieć, uzgadniając
definicję. Co więcej, o ile odwołać się do precedensów,
jakich dostarcza historia nauk przyrodniczych, pytania te
przestaną niepokoić nie wskutek wypracowania definicji,
lecz wówczas, gdy społeczności żywiące obecnie
wątpliwości co do swego statusu osiągną konsensus w
kwestii swoich minionych i aktualnych osiągnięć.
Znamienne być może na przykład, że ekonomiści mniej
spierają się o to, czy ich dziedzina jest nauką, niż
przedstawiciele niektórych innych nauk społecznych.
Czy jest tak dlatego, że ekonomiści wiedzą, co to jest
nauka? Czy raczej dlatego, że zgadzają się co do tego,
czym jest ekonomia?

Zagadnienie to ma również i drugą stronę, której

analiza — choć nie chodzi tu już o kwestie tylko
semantyczne — może naświetlić nierozerwalne związki
zachodzące między pojęciem nauki i pojęciem postępu.
Przez wiele stuleci, zarówno w starożytności, jak i we
wczesnym okresie historii Europy nowożytnej, traktowano
malarstwo właśnie jako dyscyplinę kumulatywną.
Uważano wówczas, że celem artysty jest odtwarzanie
rzeczywistości. Krytycy i historycy, na przykład Pliniusz
czy Vasa- ri, odnotowywali wówczas z pietyzmem
najrozmaitsze wynalazki techniczne — od skrótu
perspektywicznego do światłocienia — które umożliwiały
stopniowo coraz dokładniejsze kopiowanie natury

41

. Był to

41 Ernst H. Gombrich,

Sztuka i złudzenie. O psychologii

przedstawiania obrazowego

, przeł. J. Zarański, Warszawa

1981, s. 21-22.

137

background image

Struktura rewolucji naukowych

jednak zarazem czas, kiedy — zwłaszcza w okresie
Odrodzenia — uważano, że nie ma wielkiej przepaści
między nauką a sztuką. . Leonardo był tylko jednym z
wielu, którzy działali z powodzeniem to w jednej
dziedzinie, to w drugiej — dopiero później wyraźnie się
one od siebie oddzieliły

42

. Co więcej, nawet później, kiedy

ustała współzawodniczące ze sobą szkoły, z któiych każda
stale kwestionuje najbardziej podstawowe założenia
innych. Ktoś, kto twierdzi, że na przykład w filozofii nie
dokonuje się postęp, ma na myśli raczej to, że wciąż
jeszcze istnieją arystotelicy, a nie to, że w arystotelizmie
nie dokonał się żaden postęp.

Tego rodzaju wątpliwości występują jednak również w

naukach przyrodniczych. W całym okresie
przedparadygmatycznym, kiedy istnieje wiele
zwalczających się szkół, bardzo trudno znaleźć świadectwa
postępu, chyba że chodzi o postęp dokonywany w obrębie
poszczególnych szkół. Opisywaliśmy to w rozdziale
drugim, wskazując, że wówczas jednostki uprawiają
wprawdzie naukę, ale rezultaty ich działalności nie
składają się na to, co zwykliśmy nazywać nauką. Kiedy zaś
w okresie rewolucji podaje się ponownie w wątpliwość
fundamentalne założenia jakiejś dziedziny, stale pojawiają
się wątpliwości co do samej możliwości ciągłego postępu
w wypadku przyjęcia tego czy innego konkurencyjnego
paradygmatu. Ci, którzy odrzucali teorię Newtona,

42 Tamże, s. 155 oraz: Giorgio de Santillana,

The Role

of Art in the Scientific Renaissance,

w: Marshall Clagett

(red.),

Critical Problems in the History of Science,

Madison,

Wis. 1959, s. 33-65.

138

background image

Struktura rewolucji naukowych

twierdzili, że jej odwoływanie się do sił wrodzonych
cofnie naukę do mrocznych wieków średniowiecza. Ci,
którzy sprzeciwiali się chemii Lavoisiera, głosili, że
odrzucenie „zasad" chemicznych i zastąpienie ich
laboratoryjnymi pierwiastkami

43

prowadzi do rezygnacji z

uzyskanych wyjaśnień i zadowolenia się nową nazwą.
Podobne, choć wyrażone oględniej odczucia leżały, jak się
zdaje, u podstaw sprzeciwu Einsteina, Bohma i innych
wobec dominującej probabilistycznej interpretacji
mechaniki kwantowej. Krótko mówiąc, tylko w okresie
panowania nauki normalnej postęp wydaje się czymś
oczywistym i zapewnionym. Ale w tym okresie
społeczność uczonych nie może inaczej traktować owoców
swojej pracy.

43 Lavoisier twierdził, że pierwiastkiem jest taka

substancja, której nie potrafimy rozłożyć metodami

laboratoryjnymi na substancje prostsze. (Przyp. red. wyd.

pol.)

139

background image

Struktura rewolucji naukowych

140

Tak więc gdy chodzi o naukę
normalną, część odpowiedzi na
pytanie o postęp zależy po prostu
od tego, co widzą ci, którzy je
stawiają. Postęp w nauce nie
różni się gatunkowo od postępu
w innych dziedzinach, ale
ponieważ przez większość czasu
brak tu ścierających się szkół,
kwestionujących wzajemnie
swoje cele i standardy, przeto w
społeczności uprawiającej naukę
normalną o wiele łatwiej
dostrzec postęp. Jest to jednak
tylko część odpowiedzi, i to nie
najważniejsza. Zauważyliśmy już
na przykład, że z chwilą gdy
społeczność uczonych
zaakceptuje wspólny
paradygmat, co uwalniają od
konieczności stałego
sprawdzania od nowa swych
podstawowych zasad,
członkowie tej społeczności
mogą skoncentrować swoją
uwagę wyłącznie na
najsubtelniejszych i najbardziej
ezoterycznych spośród
zajmujących ją zjawisk. Z
konieczności prowadzi to do
wzrostu skuteczności i
wydajności w rozwiązywaniu

background image

Struktura rewolucji naukowych

dziedzinie aż do trzeciego czy czwartego roku studiów
doktoranckich, kiedy student zaczyna badania naukowe na
wiasną rękę, polegać on musi głównie na podręcznikach.
Wiele programów nauczania nie żąda nawet od
doktorantów, aby czytali inne prace prócz tych pisanych
specjalnie dla studentów. Te nieliczne programy, które
zalecają jako lekturę uzupełniającą czasopisma naukowe i
monografie, ograniczają się do wskazówek dla
najstarszych, najbardziej zaawansowanych kursów i do
takich materiałów, które podejmują dany temat mniej
więcej w tym miejscu, do jakiego został on doprowadzony
w podręczniku. Aż do ostatniego stadium kształcenia
naukowego podręczniki systematycznie zastępują tę
twórczą literaturę naukową, która jest ich podstawą. Ze
względu na zaufanie, jakie uczeni żywią do swoich
paradygmatów i które umożliwia taką metodę nauczania,
niewielu z nich chciałoby ją zmienić. Po co zresztą miałby
na przykład student fizyki czytać prace Newtona, Faradaya,
Einsteina lub Schródingera, jeśli wszystko, co powinien o
tych pracach wiedzieć, zostało wyłożone w formie o wiele
krótszej, o wiele dokładniej i bardziej systematycznie w
wielu nowoczesnych podręcznikach?

Tak więc w swoim stanie normalnym społeczność

uczonych jest niezwykle skutecznym narzędziem
rozwiązywania problemów czy łamigłówek wyznaczanych
przez jej paradygmaty. Co więcej, wynikiem rozwiązania
tych problemów musi być bezwarunkowo postęp. Co do
tego nie może być żadnych wątpliwości. To, co
powiedzieliśmy, rzuca cja, ale nie byłaby to rewolucja
naukowa. Samo istnienie nauki zależy od tego, że prawo

141

background image

Struktura rewolucji naukowych

142

Nie zamierzam bynajmniej
bronić skrajności, w jaką popada
się czasem przy tym modelu
nauczania, ale trudno nie
zauważyć, że system ten na ogół
daje świetne rezultaty. Jest to
oczywiście wykształcenie o
węższym i sztywniejszym
charakterze niż wszystkie inne, z
wyjątkiem może ortodoksyjnej
teologii. Ale tak wykształcony
uczony jest niemal idealnie
przystosowany do pracy w
ramach nauki normalnej, tj. do
rozwiązywania łamigłówek w
obrębie tradycji definiowanej
przez podręczniki. Co więcej,
jest równie dobrze
przysposobiony do innego
zadania — do doprowadzenia
nauki normalnej do poważnych
kryzysów. Oczywiście, nie jest
równie dobrze przygotowany do
poradzenia sobie z nimi, kiedy
się już wyłonią. Mimo że
przewlekłe kryzysy znajdują
prawdopodobnie odbicie w mniej
rygorystycznej praktyce
nauczania, szkolenie naukowe
nie sprzyja wytwarzaniu w
uczonych gotowości
przyjmowania nowych

background image

Struktura rewolucji naukowych

rozstrzygania sporów o paradygmaty przysługuje członkom
szczególnego rodzaju społeczności. Na to, jak bardzo
szczególna musi to być społeczność, aby nauka mogła
przetrwać i rozwijać się, może wskazywać choćby to, że
społeczeństwa długo nie przywiązywały wielkiej wagi do
działalności naukowej. Każda z cywilizacji, o których
mamy dane historyczne, posiadała technologię, sztukę,
religię, system polityczny, prawa itd. W niektórych
wypadkach te rozmaite przejawy cywilizacji były równie
rozwinięte jak obecnie. Jednakże tylko te cywilizacje, które
wywodzą się z hellenistycznej Grecji, mają rozwiniętą
naukę. Większa część wiedzy naukowej jest produktem
europejskim, pochodzącym z ostatnich czterech stuleci.
Nigdy i nigdzie indziej te bardzo szczególne społeczności
umożliwiające naukową produktywność nie cieszyły się
takim poparciem.

Ta krótka lista wspólnych cech społeczności

naukowych oparta została całkowicie na praktyce nauki
normalnej, i tak być powinno. Jest to bowiem ta
działalność, do której przygotowywany jest uczony.
Zauważmy jednak, że chociaż lista ta jest krótka, to jednak
w zupełności wystarczy do odróżnienia takich społeczności
od wszystkich innych grup zawodowych. Zauważmy
ponadto, że chociaż oparta jest na normalnej działalności
badawczej, to jednak zdaje sprawę z wielu szczególnych
cech możliwa jakakolwiek gwarancja. Czy może tu istnieć
lepsze kryterium niż decyzja grupy uczonych?

143

background image

Struktura rewolucji naukowych

144

Jakie są zasadnicze cechy tych
społeczności? Wymaga to oczywiście
dalszych dokładnych studiów. Pokusić
się tu można co najwyżej o przybliżone
uogólnienia, lecz mimo to wiele
warunków uczestnictwa w zawodowej
wspólnocie naukowej rysuje się już w
całkiem jasny sposób. Uczony musi na
przykład zajmować się rozwiązywaniem
problemów dotyczących zachowania się
przyrody. Ponadto, chociaż interesować
się on może przyrodą w ogóle, problemy,
nad którymi pracuje, muszą być
szczegółowe. Co ważniejsze,
akceptowane przezeń rozwiązanie nie
może być tylko jego osobistym
poglądem; musi ono znaleźć uznanie u
innych. Grupa podzielająca to
przekonanie nie może być wszakże
wybrana ze społeczeństwa na chybił
trafił, lecz stanowić musi ściśle określoną
wspólnotę zawodową. Jedną z
zasadniczych, choć niepisanych reguł
życia naukowego jest zakaz odwoływania
się w kwestiach naukowych do władzy
państwowej czy też do opinii szerokiego
ogółu. Uznanie istnienia jedynej
kompetentnej grupy zawodowej jako
wyłącznego arbitra w kwestiach
osiągnięć zawodowych pociąga za sobą
dalsze konsekwencje. Członkowie tej
grupy, każdy z osobna, na mocy
uzyskanego wspólnego wykształcenia i
doświadczenia muszą być postrzegani
jako jedyni dysponenci reguł gry czy
jakiejś innej równoważnej podstawy
wydawania jednoznacznych sądów.
Powątpiewanie, że dysponują oni taką
wspólną podstawą do wydawania ocen,

background image

Struktura rewolucji naukowych

W ostatnich ustępach tej pracy chciałbym wskazać na

kierunek, w którym, jak sądzę, prowadzić się powinno
dalsze badania nad problemem rozwoju nauki. Wskażą one
być może, że postęp naukowy jest czymś innym, niż
sądziliśmy. Ale zarazem pokażą, że jakiegoś rodzaju
postęp towarzyszyć będzie nauce, dopóki będzie ona
istniała. Nauka nie wymaga innego rodzaju postępu.
Mówiąc wyraźniej, będziemy może zmuszeni zarzucić
pogląd, że zmiany paradygmatów coraz bardziej zbliżają
uczonych i tych, którzy od nich czerpią wiedzę — do
prawdy.

Pora już zwrócić uwagę na fakt, że aż do ostatnich

stron, z wyjątkiem jednego cytatu z Bacona, nie używałem
w tej rozprawie w ogóle terminu „prawda". I nawet na tych
ostatnich stronach pojawił się on tylko po to, by wskazać
na źródło przekonania uczonych, że wzajemnie niezgodne
reguły uprawiania nauki mogą współistnieć tylko w okresie
rewolucji, kiedy zadaniem wspólnoty zawodowej jest
właśnie wyeliminowanie wszystkich zbiorów reguł, z
wyjątkiem jednego. Proces rozwojowy opisany został w tej
pracy jako ewolucja

od

prymitywnych początków, jako

proces, którego kolejne stadia odznaczają się coraz to
subtelniej szym i bardziej szczegółowym rozumieniem
przyrody. Nic z tego jednak, co zostało i zostanie tu
powiedziane, nie wskazuje na to, by miał to być proces
zdążający

ku

czemuś. Musiało to niewątpliwie zaniepokoić

wielu czytelników. Zwykliśmy bowiem postrzegać naukę
jako taką właśnie działalność, która zbliża się wciąż do
pewnego wyznaczonego z góry celu.

145

background image

Struktura rewolucji naukowych

Nie potrafię jeszcze wskazać wszystkich konsekwencji
tego alternatywnego punktu widzenia. Warto jednak
zdać sobie sprawę z tego, że sugerowana tu
reorientacja pojęciowa bardzo przypomina to, co
zdarzyło się na Zachodzie dokładnie 100 lat temu. W
obu wypadkach główne przeszkody tej reorientacji były
identyczne. Kiedy Darwin po raz pierwszy, w roku 1859,
opublikował swoją teorię ewolucji w drodze doboru
naturalnego, tym, co głównie zaniepokoiło specjalistów,
nie było ani pojęcie zmian gatunkowych, ani
pochodzenie człowieka od małpy. Świadectwa na rzecz
ewolucji, włącznie z ewolucją człowieka, gromadzono od
dziesięcioleci, a idea ewolucji była szeroko
rozpowszechniona już wcześniej. Chociaż koncepcja
jalizacji i zróżnicowania. I cały ten proces mógł
przebiegać — jak wedle obecnych poglądów
przebiegała przypuszczalnie ewolucja biologiczna —

146

Czy cel taki rzeczywiście musi istnieć?
Czy nie można zdać sprawy zarówno z
istnienia nauki, jak z jej sukcesów w
kategoriach ewolucji

od

pewnego stanu

wiedzy społeczności w dowolnym
okresie? Czy rzeczywiście będziemy
mieli łatwiejsze zadanie, jeśli założymy,
że istnieje jakiś pełny, obiektywny,
prawdziwy obraz przyrody i że właściwą
miarą osiągnięć naukowych jest to, na ile
dane osiągnięcie przybliża nas do tego
ostatecznego celu? Gdybyśmy potrafili
zastąpić ewolucję-do-tego-co-chcielibyś-
my-wiedzieć ewolucją-od-tego-co-
wiemy, pozbylibyśmy się wielu
kłopotliwych problemów. Gdzieś w tej
gmatwaninie leżeć musi na przykład
problem indukcji.

background image

Struktura rewolucji naukowych

bez z góry przewidzianego celu, bez jakiejś niezmiennej
prawdy naukowej, której coraz lepszym wyrazem
miałoby być każde następne stadium rozwoju wiedzy
naukowej.
Każdego, kto śledził naszą argumentację, niepokoić
może jednak pytanie, dlaczego ten ewolucyjny proces
miałby w ogóle zachodzić. Jaka musi być przyroda,
łącznie z człowiekiem, aby nauka była w ogóle możliwa?
Dlaczego społeczności uczonych mają być zdolne do
osiągania trwałego konsensusu nieosiągalnego w
innych dziedzinach? Dlaczego zgodność ta przetrwać
może kolejne zmiany paradygmatów? I dlaczego zmiana
paradygmatu miałaby zawsże prowadzić do powstania
narzędzi doskonalszych niż znane uprzednio? Na
wszystkie te pytania, z wyjątkiem pierwszego, w
pewnym sensie odpowiedzieliśmy. W innym jednak
sensie pozostają one otwarte. Szczególnymi cechami
odznaczać się musi nie tylko społeczność naukowa, ale
również świat, którego częścią jest ta społeczność;
nasze rozważania nie zbliżyły nas wcale do odpowiedzi
na pytanie, jakie to mają być własności. Tego problemu
— jaki musi być świat, aby człowiek mógł go poznawać?
— nie stworzyła jednak niniejsza rozprawa. Przeciwnie,
jest to pytanie równie stare jak nauka —- i wciąż
pozostaje bez odpowiedzi. Nie musi ono jednak być tu
rozstrzygane. Każda koncepcja przyrody zgodna z wizją
rozwoju nauki przez sprawdzanie da się pogodzić
również z tym poglądem na ewolucję nauki, jaki powyżej
przedstawiliśmy. A że pogląd ten pozostaje również w
zgodzie z dokładnymi obserwacjami życia naukowego,
istnieją uzasadnione powody, by korzystać z niego,

147

background image

Struktura rewolucji naukowych

podejmując próby roz

wiązania mnóstwa problemów dotąd

nie rozstrzygniętych.

książki

2

. Tymczasem wykorzystuję okazję, by

naszkicować potrzebne zmiany, odnieść się do niektórych
powtarzających się uwag krytycznych i zasygnalizować,
w jakim kierunku obecnie rozwija się moje myślenie

3

.

Spośród ważniejszych trudności związanych z moim

dawnym tekstem wiele skupia się wokół pojęcia
paradygmatu i od nich właśnie zacznę moje rozważania

4

.

Najpierw, w pierwszym punkcie, mówię o potrzebie
odłączenia tego pojęcia od pojęcia społeczności
uczonych, pokazuję, jak można to

mwmwmmm.mMm<.

2

Na użytek niniejszego wydania postanowiłem nie

dokonywać żadnej zasadniczej przeróbki, zmiany

ograniczając do paru błędów drukarskich oraz dwóch

fragmentów zawierających możliwe do poprawienia

błędy. Jeden z nich to opis roli Newtonowskich

Principiów

w rozwoju mechaniki osiemnastowiecznej, s.

65-70, drugi dotyczy odpowiedzi na kryzys na s. 154—

155.

3

Inne wskazówki można znaleźć w dwóch moich

najnowszych rozprawach:

Rejlection on My Critics,

w:

Imre Lakatos, Alan Musgrave (red.),

Criticism and the

Growth of Knowledge,

Cambridge 1970 oraz

Raz jeszcze o

paradygmatach,

dz. cyt. W dalszym ciągu będę cytował

pierwszą z tych rozpraw jako

Reflections,

cały tom jako

Growth of Knowledge-,

druga będzie przytaczana jako

Raz

jeszcze...

4

Szczególnie przekonującą krytykę mojego

pierwotnego ujęcia paradygmatów można znaleźć w:

148

background image

Struktura rewolucji naukowych

Margaret Masterman,

The Nature of a Paradigm,

w:

Growth of Knowledge,

oraz Dudley Shapere,

The Structure

of Scientijic Révolutions,

„Philosophical Review", 1964, t.

LXXIII, s. 383-394.

Ten drugi sens słowa „paradygmat" jest głębszy niż

pierwszy, przynajmniej z filozoficznego punktu widzenia, i
właśnie to, co twierdziłem na ten temat, stało się głównym
źródłem kontrowersji i nieporozumień, jakie wywołała
moja książka, w szczególności zarzutu, iż czynię z nauki

149

background image

Struktura rewolucji naukowych

przedsięwzięcie subiektywne i irracjonalne. Kwestie te
rozważam w punkcie czwartym i piątym. W pierwszym z
nich twierdzę, że terminów takich jak „subiektywny" i
„intuicyjny" nie można poprawnie stosować do tych
składników poznania, które opisywałem jako milcząco
zawarte w przykładach podzielanych odpowiedzialność za
różne istniejące aktualnie specjalności jest podzielona
pomiędzy grupy o przynajmniej z grubsza określonym

150

zrobić, i rozważam niektóre istotne
konsekwencje powstającego w ten sposób
analitycznego rozdziału. Następnie
zastanawiam się, do czego prowadzi
próba ujęcia paradygmatów poprzez
badanie zachowań członków

uprzednio

określonej

społeczności uczonych.

Postępowanie takie szybko ujawnia, że w
większej części książki terminu
„paradygmat" używa się w dwóch
różnych sensach. Z jednej strony odnosi
się on do całej konstelacji przekonań,
wartości, technik itd. wspólnych
członkom danej społeczności. Z drugiej
zaś oznacza jeden rodzaj elementów w
obrębie tej konstelacji, a mianowicie
konkretne rozwiązania łamigłówek,
które, stosowane jako modele czy
przykłady, mogą zastępować wyraźne
reguły, dając podstawę do rozwiązań
pozostałych łamigłówek nauki normalnej.
Pierwszy sens tego terminu, nazwijmy go
socjologicznym, omawiam w punkcie
drugim poniższych rozważań; punkt
trzeci poświęcony jest paradygmatom w
rozumieniu wzorcowych osiągnięć
przeszłości.

background image

Struktura rewolucji naukowych

składzie. Zakładam więc tutaj, że uda się znaleźć bardziej
systematyczne sposoby ich wyodrębniania. Zamiast
przedstawiać wstępne wyniki badań, pozwolę sobie
pokrótce wysłowić intuicyjne pojęcie społeczności leżące u
podstaw pierwszych rozdziałów mojej książki. Jest to
rozumienie rozpowszechnione obecnie wśród
przyrodoznawców i socjologów, podzielane także przez
licznych historyków nauki.

Zgodnie z tym poglądem społeczność uczonych składa

się z osób uprawiających określoną specjalność naukową.
Zdobyły one, w stopniu niespotykanym w większości
innych dziedzin, podobne wykształcenie i w podobny
sposób zostały wdrożone do zawodu; w procesie tym
przyswoiły sobie tę samą literaturę techniczną i wyniosły z
niej zbliżony zasób wiedzy. Zazwyczaj zakres tej
standardowej literatury wytycza przedmiotowe granice
danej młuki i każda społeczność zwykle posiada własny
przedmiot badań. W obrębie nauk istnieją szkoły, tj.
społeczności, które prezentują różne, niezgodne ze sobą
ujęcia tego samego przedmiotu badań. Są tu one jednak o
wiele rzadsze niż w innych dziedzinach; zawsze ze sobą
konkurują i to ich współzawodnictwo zwykle szybko się
kończy. W wyniku tego członkowie danej społeczności
naukowej postrzegają siebie i są postrzegani przez innych
jako osoby w sposób wyłączny odpowiedzialne za
realizację szeregu wspólnych im celów, w tym za szkolenie
swoich następców.

151

background image

Struktura rewolucji naukowych

Społeczności takie istnieją, rzecz jasna, na różnych

poziomach. Najogólniejsza jest społeczność wszystkich
przyrodników. Wśród głównych naukowych grup
zawodowych mamy społeczności fizyków, chemików,
astronomów, zoologów itp. Jeśli pominąć obszary
graniczne, w wypadku tych większych ugrupowań łatwo
jest określić przynależność do danej społeczności.
Tematyka dysertacji, członkostwo w towarzystwach
naukowych oraz czytane czasopisma są tu zwykle
całkowicie wystarczającym kryterium. Za pomocą
podobnych technik da się również wyodrębriić większe
podgrupy: chemików organików, a wśród nich, dajmy na
to, specjalistów od chemii białka, fizyków ciała stałego i
fizyków wysokich energii, radioastronomów itd. Dopiero
na kolejnym, niższym poziomie pojawiają się problemy
empiryczne. W jaki sposób — by posłużyć się
współczesnym przykładem — można byłoby wyodrębnić
grupę badaczy fagów przed jej publicznym uznaniem?
Trzeba by się odwołać do danych dotyczących
uczestnictwa w specjalistycznych konferencjach,

152

W obrębie takich grup zachodzi
względnie pełna komunikacja, a poglądy
na kwestie zawodowe cechuje względna
jednomyślność. Poniewąż uwaga różnych
społeczności naukowych skupia się na
odmiennych kwestiach, zawodowa
komunikacja pomiędzy poszczególnymi
grupami jest nieraz utrudniona, rodzi
często nieporozumienia i może, jeśli się
do niej dąży, ujawnić znaczące i
wcześniej niespodziewane różnice
poglądów.

background image

Struktura rewolucji naukowych

poprzedzającej publikację dystrybucji maszynopisów albo
korekt szczotko- winiętej nauki, które dawniej wiązałem z
przyswojeniem paradygmatu, ująłbym obecnie jako
konsekwencje przyjęcia pewnego typu paradygmatu,
takiego mianowicie, któiy tożsamy jest z formułowaniem
łamigłówek, dostarcza klucza do ich rozwiązania i
gwarantuje, że naprawdę zdolny uczony osiągnie w tym
sukces. Tylko ci, którzy czerpali otuchę z faktu, że ich
własna dziedzina (czy szkoła) ma paradygmaty, mogą
odczuć, że coś ważnego traci się wskutek tej zmiany.

Druga kwestia, ważniejsza przynajmniej dla

historyków, dotyczy zawartego

implicite

w tej książce

jedno-jednoznacznego utożsamienia społeczności
uczonych i przedmiotu nauki. Chodzi o to, że
wypowiadałem się po wielekroć tak, jak gdyby na przykład
„optyka fizyczna", „elektryczność" i „ciepło" musiały być
nazwami społeczności naukowych, ponieważ są nazwami
przedmiotów badań. Jedynym, jak się zdaje,
alternatywnym ujęciem, które dopuszczał mój tekst, było
przyporządkowanie wszystkich tych przedmiotów badań
społeczności fizyki. Jednak utożsamienia tego rodzaju nie
wytrzymują na ogół próby, na co wielokrotnie wskazywali
moi koledzy historycy. Nie istniała na przykład
społeczność fizyki przed połową XIX wieku, a uformowała
się ona w wyniku fuzji części dwóch wcześniej
oddzielonych społeczności, matematyki i filozofii
naturalnej

{physique expérimentale).

To, co dzisiaj jest

przedmiotem badań pojedynczej rozległej społeczności, w
przeszłości bywało rozmaicie podzielone między różne
środowiska. Inne węższe dziedziny przedmiotowe, na

153

background image

Struktura rewolucji naukowych

przykład ciepło i teoria materii, istniały przez długi czas,
nie stając się specjalnym przedmiotem kompetencji żadnej
konkretnej społeczności naukowej. Jednakże uprawianie
nauki normalnej oraz dokonywane w nauce rewolucje są
jak najbardziej związane z istnieniem określonych
społeczności. Aby zanalizować naukę normalną i
rewolucje, trzeba najpierw rozwikłać zmieniającą się w
czasie społeczną strukturę nauk. Paradygmat rządzi w
pierwszej kolejności nie dziedziną przedmiotową, lecz
raczej grupą praktykujących uczonych. Wszelka analiza
badań kierujących się paradygmatem bądź też
rozbijających paradygmat musi zacząć od zlokalizowania
odpowiedniej grupy czy grup.

154

background image

Struktura rewolucji naukowych

2.

Paradygmaty jako konstelacja grupowych przekonań

Przejdźmy teraz do sprawy paradygmatów i zapytajmy,
cóż to takiego. Nie ma bardziej niejasnej i ważniejszej
kwestii w moim pierwotnym tekście. Pewna życzliwa
czytelniczka, podzielająca moje przeświadczenie, iż w
pojęciu paradygmatu skupiają się najważniejsze
filozoficzne treści książki, przygotowała częściowy
indeks analityczny i doszła do wniosku, że terminu tego
używa się w niej na co najmniej dwadzieścia dwa różne
sposoby

44

. Większość tych różnic bierze się, jak dziś

44 M. Masterman, dz. cyt.

155

Jeśli w ten właśnie sposób podejdziemy
do analizy rozwoju nauki, wiele
trudności, na których skupiała się uwaga
krytyków, przypuszczalnie zniknie.
Wielu komentatorów odwoływało się na
przykład do teorii materii, by pokazać, że
drastycznie wyolbrzymiam
jednomyślność uczonych w ich
posłuszeństwie danemu paradygmatowi.
Jeszcze stosunkowo niedawno, powiadają
oni, teorie jte były przedmiotem ciągłych
kontrowersji i dyskusji. Zgadzam się z
tym opisem, ale nie sądzę, by przykład
ten podważał moje ujęcie. Teorie materii
nie były, przynajmniej do roku mniej
więcej 1920, specjalną dziedziną czy
przedmiotem badań jakiejkolwiek
społeczności naukowej. Były natomiast
narzędziami dla bardzo wielu grup
specjalistów. Członkowie różnych
społeczności wybierali czasami różne
narzędzia i krytykowali wybór
dokonywany przez innych. A co
ważniejsze, teoria materii nie

background image

Struktura rewolucji naukowych

sądzę, z niekonsekwencji stylistycznych (np. prawa
Newtona są czasem paradygmatem, czasem częścią
paradygmatu, a kiedy indziej znowu są paradyg-
matyczne) i można je względnie łatwo usunąć. Jednakże
gdyby wykonać tę pracę redakcyjną, wciąż pozostaną
dwa bardzo różne sposoby użycia tego terminu i należy
je rozdzielić. Ogólniejsze użycie omawiamy w tym
punkcie; drugie rozważymy w następnym.

Wyodrębniwszy konkretną społeczność specjalistów

za pomocą technik takich, jak wyżej opisane, warto
zapytać: co takiego łączy jej członków i tłumaczy
względną pełnię ich zawodowego porozumienia oraz
względną jednomyślność ich sądów na tematy
zawodowe? Odpowiedź, jakiej udzieliłem na to pytanie
w mojej książce, brzmi: paradygmat lub zbiór
paradygmatów. Jednak w tym użyciu, w przeciwieństwie
do drugiego, o którym będzie mowa niżej, termin ten
jest nieodpowiedni. Sami uczeni powiedzieliby, że łączy
ich pewna teoria lub zespół teorii, i cieszyłbym się,
gdyby ten właśnie termin przyjąć ostatecznie w tym
użyciu. Wszelako słowo „teoria", tak jak używa się go
obecnie w filozofii nauki, oznacza strukturę o wiele
bardziej ograniczoną w swej naturze i zakresie niż ta, o
jaką tutaj chodzi. Dopóki nie uwolni się tego określenia
od jego obecnych implikacji, unikniemy zamętu,
stosując inne. Dla celów bieżących proponuję termin
„matryca dyscyplinarna": „dyscyplinarna", gdyż chodzi
o coś stanowiącego wspólną własność uczonych
zajmujących się konkretną dyscypliną; „matryca",
ponieważ składa się ona z Uporządkowanych elementów
różnego rodzaju, z ¿których każdy wymaga dalszej

156

background image

Struktura rewolucji naukowych

specyfikacji. Składnikami matrycy dyscyplinarnej
byłyby wszystkie lub większość przedmiotów
wspólnych grupie przekonań, które ujmowałem dawniej
jako paradygmaty, części paradygmatów iub
paradygmatyczne. Jako takie tworzą one pewną całość i
wspólnie funkcjonują. Nie powinno się jednak
wszystkich tych elementów rozważać tak, jakby były
jednorodnej natury. Nie zamierzam tu podać
wyczerpującej listy, ale wskazanie głównych rodzajów
składników matrycy dyscyplinarnej pozwoli mi wyjaśnić
istotę mojego obecnego stanowiska i zarazem przejść do
kolejnego punktu rozważań.

Trzeci rodzaj elementów matrycy dyscyplinarnej

określę tu jako wartości. Zwykle są one wspólne różnym
społecznościom, a więc bardziej rozpowszechnione niż
symboliczne uogólnienia czy modele, i to one w
znacznym stopniu są źródłem poczucia wspólnoty
wszystkich przyrodników. Choć funkcjonują we
wszystkich epokach,: ich szczególne znaczenie
wychodzi na jaw wtedy, gdy członkowie konkretnej
społeczności muszą uznać kryzys, czy też, później,
dokonać wyboru pomiędzy różnymi, nie dającymi się
pogodzić sposobami uprawiania swojej dyscypliny.
Zapewne najgłębiej osadzone są wartości dotyczące
prognoz: powinny one być dokładne; ilościowe
prognozy są stawiane wyżej niż jakościowe; jakikolwiek
byłby margines dopuszczalnego błędu, należy go
konsekwentnie przestrzegać w danej dziedzinie; i tak
dalej. Istnieją wszakże również wartości stosowane w
ocenianiu całych teorii: teorie mają przede wszystkim
umożliwiać układanie i rozwiązywanie łamigłówek;

157

background image

Struktura rewolucji naukowych

158

Jeden z istotnych rodzajów tych
składników nazwę „symbolicznymi
uogólnieniami", mając na myśli te
wyrażenia — nie budzące zastrzeżeń
Rozważmy teraz drugi typ składników
matrycy dyscyplinarnej, ten, któremu
poświęciłem wiele miejsca w mojej
książce, omawiając „paradygmaty
metafizyczne" bądź „metafizyczne części
paradygmatów". Chodzi tu o podzielane
przez członków grupy przekonania, jak:
ciepło to energia kinetyczna cząstek
składowych ciała; wszystkie postrzegal-
ne zjawiska są rezultatem oddziaływań
pozbawionych jakości atomów
poruszających się w próżni albo,
alternatywnie, materii i siły, albo też pól.
Opracowując moją książkę na nowo,
opisałbym takie przekonania jako wiarę
w konkretne modele i rozszerzyłbym
kategorię modeli tak, by obejmowała
także względną różnorodność
heurystyczną: obwód elektryczny można
potraktować jako stan stały układu
hydrodynamicznego; cząsteczki gazu
zachowują się jak malutkie elastyczne
kule bilardowe poruszające się w sposób
nieuporządkowany. Jakkolwiek siła
przeświadczeń grupowych zmienia się —
co ma nietrywialne konsekwencje — w
zależności od-tego, na ile są to modele
heurystyczne, na ile ontologiczne,
wszystkie te modele pełnią podobne
funkcje. Są one m.in. źródłem
preferowanych bądź dopuszczalnych w
danej grupie analogii i metafor. Jako
takie pomagają one określić, co będzie
przyjmowane jako wyjaśnienie i jako
rozwiązanie łamigłówki; z drugiej strony
biorą udział w określaniu listy zagadek

background image

Struktura rewolucji naukowych

powinny być w miarę możności proste, wewnętrznie
spójne i wiarygodne, czyli zgodne z innymi aktualnie
stosowanymi teoriami. (Teraz uważam za słabą stronę
mojego tekstu, że w analizie źródeł kryzysu i czynników
działających w wyborze teorii tak mało uwagi
poświęciłem takim wartościom jak wewnętrzna i
zewnętrzna spójność.) Istnieją jeszcze inne rodzaje
wartości — na przykład to, że nauka powinna (albo że
nie musi) być społecznie nieodmiennie zarazem te, w
których trzeba podejmować ryzyko. Większość anomalii
rozwiązuje się przy użyciu środków normalnej nauki;
większość proponowanych nowych teorii rzeczywiście
okazuje się błędna. Gdyby wszyscy członkowie danej
społeczności reagowali na każdą anomalię jak na źródło
kryzysu albo przyjmowali każdą nową teorię wysuwaną
przez kolegę, nauka by się skończyła. Gdyby z drugiej
strony nikt nie reagował na anomalie albo na najnowsze
teorie, podejmując najwyższe ryzyko, byłyby tylko
nieliczne rewolucje albo nie byłoby ich wcale. W
kwestiach tego rodzaju społeczność będzie się
odwoływać raczej do wspólnych wartości niż do
wspólnych reguł rządzących indywidualnym wyborem,
ażeby odpowiednio rozłożyć ryzyko i zapewnić na
dłuższą metę powodzenie swoim poczynaniom.

Przejdźmy teraz do czwartego rodzaju elementów

tworzących matrycę dyscyplinarną; są jeszcze inne, ale
nie będę już ich tutaj omawiał. Na jego określenie
termin „paradygmat" byłby całkiem stosowny, zarówno
ze względów językowych, jak i autobiograficznych; to
właśnie ten składnik wspólnych grupie przekonań
skłonił mnie do wyboru tego słowa. Jednak z uwagi na

159

background image

Struktura rewolucji naukowych

to, że termin ten funkcjonuje już w sposób niezależny,
zastąpię go tu określeniem „wzory". Mam na myśli
przede wszystkim konkretne rozwiązania problemów, z
jakimi studenci stykają się od początku swojego
kształcenia naukowego, czy to w laboratoriach, czy to
na egzaminach, czy to na końcu rozdziałów w
podręcznikach. Do tych wspólnych wzorów należy
wszelako dodać przynajmniej niektóre z technicznych
rozwiązań

problemów

występujące

w

czasopiśmiennictwie; naukowcy stykają się z nimi w
trakcie swoich późniejszych badań i one również
ukazują im poprzez przykłady, jak powinni wykonywać
swoją pracę. Różnice w zestawie wzorów w większym
stopniu niż inne rodzaje składników matrycy
dyscyplinarnej budują subtelną, opartą na wspólnocie
strukturę nauki. Na przykład wszyscy fizycy zaczynają
od poznawania tych samych wzorów: problemów
takich, jak równia pochyla, wahadło stożkowe i orbity
Keplera; przyrządów takich jak wernier, kalorymetr,
mostek Wheatstone'a. Jednak na dalszych etapach nauki
poznawane przez nich wszystkich symboliczne
uogólnienia są w coraz większym stopniu ilustrowane
innymi przykładami, Choć równanie Schrodingera jest
uznawane zarówno przez fizyków ciała stałego, jak i
przez fizyków teorii pola, to tylko jego bardziej
elementarne zastosowania są wspólne obu grupom.

3. Paradygmaty jako wspólne przykłady

160

background image

Struktura rewolucji naukowych

A jednak ucząc się rozpoznawania sił, mas i
przyspieszeń w różnych wcześniej nie napotykanych
sytuacjach fizycznych, student nauczył się też
projektować odpowiednią wersję / =

ma,

za pomocą

której należy je powiązać, wersję, której dosłownego
odpowiednika często wcześniej nie napotkał. Jak się
tego nauczył?

Rola, jaką odgrywa dostrzeganie związków

podobieństwa, ujawnia się też w historii nauki. Uczeni
rozwiązują łamigłówki, modelując je na wzór
poprzednich rozwiązań, często tylko w minimalnym
stopniu uciekając się do pomocy symbolicznych
uogólnień. Galileusz stwierdził, że kula tocząca się po
równi pochyłej nabiera dokładnie takiej prędkości, jakiej
potrzeba do tego, by powróciła na tę samą wysokość na
drugiej równi, niezależnie od kąta jej nachylenia, i

161

Paradygmat jako wspólny
przykład to kwestia
najważniejsza ze względu na to,
co obecnie wydaje mi się
najbardziej nowatorskim i
najmniej rozumianym aspektem
tej książki. Stąd trzeba mu
poświęcić więcej uwagi niż
pozostałym rodzajom
składników matrycy
dyscyplinarnej. Filozofowie
nauki zazwyczaj nie zajmowali
się problemami, z jakimi student
spotyka się w laboratorium czy

background image

Struktura rewolucji naukowych

162

Zjawisko znane dobrze zarówno
studentom nauk przyrodniczych,
jak i historykom nauki dostarcza
klucza do odpowiedzi na to
pytanie. Ci pierwsi często
mówią, iż przeczytawszy
stosowny rozdział tekstu i w
pełni go zrozumiawszy, mieli
mimo to trudności z
rozwiązaniem wielu zadań
zamieszczonych na jego końcu.
Zazwyczaj trudności te znikają
również w ten sam sposób.
Student odkrywa, czy to sam, czy
z pomocą nauczyciela, sposób
widzenia danego problemu jako

podobnego

do innego problemu, z

którym miał już do czynienia.
Dostrzegłszy to podobieństwo,
uchwyciwszy analogię między
dwoma czy więcej odrębnymi
problemami, potrafi powiązać
symbole i odnieść je do
rzeczywistości w sposób, który
wcześniej okazał się efektywny.
Szkic prawa, powiedzmy, / =

ma,

spełnił funkcję narzędzia,
informując studenta o tym,
jakich szukać podobieństw,
sygnalizując postać, pod jaką
należy postrzegać daną sytuację.
Wypływająca stąd umiejętność

background image

Struktura rewolucji naukowych

doszedł do ujęcia tej sytuacji eksperymentalnej jako
przypominającej wahadło, którego cała masa skupiona
jest w jednym punkcie. Potem Huyghens rozwiązał
problem środka wahań wahadła fizycznego, wyobrażając
sobie, że jego korpus składa się z Galiieuszowych
wahadeł punktowych, momentalnie i w dowolnej chwili
roz- łączalnych w czasie ruchu. Po rozłączeniu
pojedyncze wahadło punktowe poruszałoby się
swobodnym ruchem wahadłowym, ale ich wspólny
środek ciężkości w chwili, gdy każde osiągało swój
najwyższy punkt, podniósłby się, tak jak w wypadku
wahadła Galileusza, tylko na tę wysokość, z której raz
jeszcze po użyteczne określenie Michaela Pola- nyiego,
wynikiem tego procesu jest,»milcząca wiedza", którą
zdobywa się raczej uprawiając naukę, niż zapoznając się
z regułami jej uprawiania.

4.

Milcząca wiedza a intuicja

Odwoływanie się do milczącej wiedzy i jednoczesne
podważenie roli reguł odsyła do kolejnego problemu,
któiy niepokoił wielu moich krytyków i stał się
podstawą zarzutów wytykających mi subiektywność i
irracjonalność. Niektórzy czytelnicy odnieśli wrażenie,
iż w moim ujęciu nauka opiera się na nieanalizowalnych
indywidualnych intuicjach, a nie na logice i prawach.
Jednakże interpretacja ta jest chybiona z dwóch
istotnych względów. Po pierwsze, jeśli w ogóle mówię o
intuicjach, nie są one indywidualne. Są one raczej
sprawdzoną, wspólną własnością członków odnoszącej

163

background image

Struktura rewolucji naukowych

sukces grupy, a nowicjusz wchodzi w ich posiadanie
poprzez szkolenie będące częścią przygotowania do jego
członkostwa. Po drugie, nie są one zasadniczo
nieanalizowalne. Wręcz przeciwnie; eksperymentuję
obecnie z programem komputerowym, który umożliwić
ma zbadanie ich własności na elementarnym poziomie.

O samym tym programie nie będę tu mówił

45

,

wspominam o nim jednak, by oddać istotę mego
stanowiska. Kiedy mówię o wiedzy zawartej we
wspólnych wzorach, nie chodzi mi o wiedzę

[knowing]

mniej systematyczną czy mniej dostępną analizie niż
wiedza [

knowledge

] zawarta w regułach, prawach czy

kryteriach identyfikacji. Mam natomiast na myśli tego
rodzaju wiedzę

[knowing],

która ulega zniekształceniu,

gdy rekonstruować ją w terminach reguł, które są
najpierw wyabstraho- wywane ze wzorów, a potem mają
funkcjonować zamiast nich. Czy też, by wyrazić to
inaczej, kiedy mówię o nabywaniu dzięki wzorom
umiejętności rozpoznawania danej sytuacji jako
podobnej bądź niepodobnej do pewnych sytuacji
wcześniej napotykanych, nie mam na myśli procesu,
który nie byłby potencjalnie w pełni wyjaśnialny w
terminach mechanizmów neuromózgowych. Twierdzę
natomiast, że wyjaśnienie to ze swej istoty nie przyniesie
odpowiedzi na pytanie: „Pod jakim względem
podobnej?". To pytanie domaga się podania reguły, w
tym wypadku kryteriów, przy użyciu których grupuje się
konkretne sytuacje w zbiory związane podobieństwem, a
moim zdaniem powinniśmy w tym wypadku oprzeć się

45 Pewne informacje na ten temat można znaleźć w

Raz jeszcze...,

dz. cyt.,

s.

428-429.

164

background image

Struktura rewolucji naukowych

pokusie szukania kryteriów (czy przynajmniej pełnego
ich zbioru). Jednakże występuję tutaj nie przeciw
systemowi w ogóle, lecz przeciw konkretnemu
rodzajowi systemu.

165

background image

Struktura rewolucji naukowych

podobne sytuacje mogą być następującymi po sobie
czuciowymi przedstawieniami tej samej osoby
powiedzmy, matki, którą rozpoznaje się w końcu, gdy
tylko się ją ujrzy, jako matkę właśnie i jako kogoś
różnego od ojca czy siostry. Mogą to być przedstawienia
członków rodzin naturalnych, dajmy na to, łabędzi z
jednej strony, a gęsi z drugiej. Albo mogą to być, dla
członków bardziej wyspecjalizowanych grup, przykłady
sytuacji newtonowskiej, to jest przykłady sytuacji
podobnych do siebie przez to, że podpadają pod pewną
wersję symbolicznej formuły / =

ma,

a różniących się,

powiedzmy, od tych, do których stosują się szkice praw
optyki.

Czy też, ściślej mówiąc, są to rzeczy, które możemy

robić dopiero po tym, jak doznaliśmy pewnych wrażeń,
gdy już cośi spostrzegliśmy. Wówczas rzeczywiście
często szukamy kryteriów i robimy z nich użytek.
Wówczas możemy zająć się interpretowaniem,
rozważaniem, które prowadzi do wybierania między
alternatywnymi posunięciami, czego nie czynimy w
samym postrzeganiu. Przypuśćmy, że w tym, co
ujrzeliśmy, jest coś osobliwego (przypomnijmy sobie
niezwykłe karty do gry). Skręcając za róg, widzę matkę
wchodzącą do sklepu w śródmieściu w czasie, gdy, jak

166

By uwyraźnić, w czym rzecz, pozwolę
sobie na krótką dygresję. To, co powiem,
dziś wydaje mi się oczywiste, ale fakt, iż
pierwotnie w moim tekście wciąż
uciekałem się do wyrażeń takich jak
„świat się zmienia", każe sądzić, że nie
zawsze tak było.

background image

Struktura rewolucji naukowych

167

Załóżmy na chwilę, że coś
takiego istotnie ma miejsce. Czy
mamy powiedzieć, że tym, co
zostało wydobyte ze wzorów, są
reguły i umiejętność ich
stosowania? Opis taki jest
kuszący, ponieważ nasze
widzenie danej sytuacji jako
podobnej do tych napotkanych
przez nas wcześniej musi być
wynikiem przetwarzania
nerwowego, którym w pełni
rządzą prawa fizyczne i
chemiczne. W tym sensie, jeśli
już się tego nauczyliśmy,
rozpoznawanie podobieństwa
musi być równie systematyczne
jak bicie naszego serca. Ale to
właśnie porównanie ujawnia, iż
rozpoznawanie może być
również mimowolne, może być
procesem, nad którym nie mamy
kontroli. A jeśli tak, to nie może
być poprawne ujęcie go jako
czegoś, czym rozporządzamy,
stosując reguły i kryteria.
Mówienie o nim w tych
kategoriach sugeruje, że możliwe
są alternatywne zachowania, że
moglibyśmy na przykład nie
postąpić zgodnie z regułą albo
źle zastosować kryterium, albo

background image

Struktura rewolucji naukowych

sądziłem, jest w domu. Rozważając to, co zobaczyłem,
nagle wykrzykuję: „To nie była mama, bo ona jest
ruda!". Wszedłszy do sklepu, widzę ponownie tę kobietę
i wydaje mi się nie do pojęcia, że mogłem ją wziąć za
mamę. Albo widzimy na przykład pióra ogonowe ptaka
wodnego wyjadającego coś z dna dziwne użycie tego
słowa, brakuje bowiem jednej cechy charakterystycznej.
Nie mamy bezpośredniego dostępu do tego, co wiemy,
nie dysponujemy żadnymi regułami czy uogólnieniami,
za pomocą których moglibyśmy wyrazić tę wiedzę.
Reguły, które mogłyby zapewnić ten dostęp, odnosiłyby
się do bodźców, nie do wrażeń, a bodźce możemy
poznać tylko dzięki wypracowaniu odpowiednio
złożonej teorii. Jeśli jej nie ma, wiedza osadzona na
drodze wiodącej od bodźca do wrażenia pozostaje
milcząca.

Choć jest to oczywiście ujęcie wstępne i nie musi

być poprawne we wszystkich szczegółach, to, co
powiedzieliśmy na temat wrażenia, należy rozumieć
dosłownie. W ostateczności jest to przynajmniej
hipoteza dotycząca widzenia, którą powinno się móc
poddać badaniu eksperymentalnemu, choć zapewne nie
da się jej bezpośrednio sprawdzić. Ale to, co mówimy o
widzeniu i wrażeniach, pełni również funkcje
metaforyczne, tak jak w samej książce. Nie

widzimy

elektronów, lecz raczej ich tory, a właściwie pęcherzyki
pary w komorze kondensacyjnej. W ogóle nie

widzimy

prądu elektrycznego, lecz wskazówkę amperomierza czy
gal- wanometru. Mimo to na kartach tej książki,
zwłaszcza w rozdziale dziesiątym, wielokrotnie
wypowiadałem się tak, jak gdybyśmy postrzegali byty

168

background image

Struktura rewolucji naukowych

teoretyczne, takie jak prąd, elektrony i pola, jak
gdybyśmy nauczyli się tego, studiując wzory, i jakby
również w tych wypadkach niewłaściwe było mówienie
o kryteriach i interpretacji zamiast o widzeniu. Metafora
przenosząca „widzenie" do kontekstów takich jak te nie
jest właściwie dostateczną podstawą do wypowiadania
tego rodzaju twierdzeń. Trzeba ją będzie w przyszłości
wyeliminować na rzecz bardziej dosłownego ujęcia.

Wspomniany wcześniej program komputerowy

dostarcza pierwszych wskazówek, w jaki sposób można
by to zrobić, jednak zarówno ograniczone ramy tego
tekstu, jak i moje obecne rozumienie problemu nie
pozwalają mi wyeliminować tutaj tej metafory

14

.

Zamiast tego spróbuję usprawiedliwić

169

background image

Struktura rewolucji naukowych

170

14

Czytelnikom tekstu

Raz

jeszcze...

przydać się mogą

następujące wstępne uwagi.
Możliwość bezpośredniego
rozpoznawania członków rodzin
naturalnych zależy od istnienia,
po nerwowym przetworzeniu,
wolnej przestrzeni percepcyjnej
pomiędzy rodzinami, które ma
się odróżnić. Gdyby na przykład
istniało postrzegane kontinuum
ptaków wodnych sięgające od
gęsi do łabędzi, musielibyśmy
wprowadzić specyficzne
kryterium umożliwiające ich
rozróżnienie. Podobnie rzecz się
ma z takimi bytami, których nie
da się obserwować. Jeśli jakaś
teoria fizyczna nie dopuszcza
istnienia, niczego innego
przypominającego prąd
elektryczny, to niewielka liczba
kryteriów, które mogą być
bardzo różne w poszczególnych
wypadkach, wystarczy do
rozpoznania, że mamy do
czynienia z prądem, choć nie
istnieje zbiór reguł określających
konieczne i wystarczające
warunki tego rozpoznania. A
jeśli tak, to można by stąd
wysnuć wiarygodny, sięgający

background image

Struktura rewolucji naukowych

wyższość jednej teorii nad drugą jest czymś, czego nie
da się dowieść w toku dyskusji. Zamiast tego każda ze
stron musi, jak to podkreślałem, próbować poprzez
perswazję nawrócić tę drugą. Tylko filozofowie w
sposób zasadniczo mylny zinterpretowali moje intencje,
jeśli chodzi o te partie mojej argumentacji. Zdaniem
niektórych z nich głoszę następujące poglądy

46

:

zwolennicy niewspółmiernych teorii w ogóle nie są w
stanie porozumiewać się ze sobą; wskutek tego w
dyskusji dotyczącej wyboru teorii nie można się odwołać
do

dobrych

racji; teorię musi się w związku z tym wybrać

na podstawie racji, które są ostatecznie natury osobistej i
subiektywnej; swego rodzaju mistyczna apercep- cja jest
odpowiedzialna za to, jaka faktycznie zapada decyzja.
Fragmenty, na których bazują te nieporozumienia,
przyczyniły się bardziej niż jakiekolwiek inne części
książki do zarzutów, iż bronię irracjonalności.

Rozważmy naprzód moje uwagi na temat

dowodzenia. Starałem się wskazać na prostą sprawę, od
dawna znaną w filozofii nauki. Sporów dotyczących
wyboru między teoriami nie da się ująć w formie w pełni
przypominającej dowód logiczny czy matematyczny. W
tych ostatnich przesłanki i reguły wnioskowania są od
początku założone. Jeśli zachodzi różnica zdań co do
wniosków, nie zgadzające się strony mogą prześledzić
kolejne kroki wnioskowania, sprawdzając każdy z nich

przez

porównanie z wcześniejszymi założeniami. Na

końcu tego procesu jedna lub druga strona musi
przyznać, że popełniła błąd, pogwałciła przyjętą

46 Zob. prace cytowane w przypisie 9 oraz rozprawę

Stephena Toulmina w

Growth of Knowledge.

171

background image

Struktura rewolucji naukowych

wcześniej regułę. Przyznawszy to, nie może się już
odwołać do niczego innego i dowód oponenta jest
wówczas nie do odparcia. Tylko w sytuacji, gdy obie
strony odkrywają, że różnią się co do rozumienia lub
sposobu zastosowania przyjętych reguł, że ich
wcześniejsze uzgodnienia nie dają dostatecznych
podstaw do przeprowadzenia dowodu, dyskusja trwa
dalej w formie, jaką nieuchronnie przybiera w trakcie
rewolucji naukowych. Spór dotyczy tu przesłanek i
strony odwołują się wówczas do perswazji
wyprzedzającej możliwość dowodu.

172

background image

Struktura rewolucji naukowych

Problemy takie, choć ujawniają się naprzód w

komunikacji, nie są natury czysto językowej i nie można
ich rozwiązać, uzgadniając po prostu definicje
kłopotliwych terminów. Ponieważ słowa, wokół których
narastają trudności, poznaje się po części poprzez
bezpośrednie stosowanie ich do wzorów, osoby
doświadczające załamania komunikacji nie mogą
powiedzieć: „Używam słowa «pierwiastek» (czy
«mieszanina», czy «planeta», czy też «ruch
niewymuszony») w sposób określony przez następujące
kryteria". To znaczy, nie mogą odwołać się do
neutralnego języka, którego obie używałyby w ten sam

173

Z tej dość dobrze znanej tezy nie wynika
wcale, że w takiej sytuacji nie istnieją
dobre racje po temu, by zostać do czegoś
przekonanym, ani że nie są one
ostatecznie decydujące dla grupy. Nie
wynika z niej nawet, że racje wyboru są
różne od tych zwykle wymienianych
przez filozofów nauki: ścisłości, prostoiy,
owocności itp. Powinna ona natomiast
uzmysłowić; że racje takie pełnią funkcję
wartości i że ludzie szanujący te same
wartości mogą je różnie stosować, czy to
indywidualnie, czy grupowo. Jeśli dwie
osoby nie zgadzają się na przykład co do
względnej owocności swoich teorii albo
jeśli zgadzają się co do tego, ale różnią
się w ocenie względnego znaczenia
owocności i, powiedzmy, zasięgu jako
kryteriów wyboru teorii, żadnej z nich nie
można udowodnić, że popełnia błąd. I o
żadnej z nich nie można też powiedzieć,
że postępuje nienaukowo. Nie istnieje
neutralny al-

background image

Struktura rewolucji naukowych

sposób i który byłby adekwatny do wyrażenia tych
dwóch różnych teorii czy choćby ich konsekwencji
empirycznych. Częściowo różnica między tymi osobami
jest wcześniejsza niż zastosowania języka, wszelako w
nich właśnie znajduje swe odbicie.

Krótko rzecz ujmując, uczestnikom załamania

komunikacyjnego pozostaje uznanie siebie nawzajem
za członków różnych społeczności językowych i

174

background image

Struktura rewolucji naukowych

175

uchwycić. Bodźce, jakie na nie
oddziałują, są takie same. Taki sam jest
również ich ogólny aparat nerwowy, bez
względu na to, jak różnie byłby
zaprogramowany. Co więcej, wyjąwszy
mały, choć znaczący, obszar
doświadczenia, nawet ich nerwowe
zaprogramowanie musi być niemalże
takie samo, mają bowiem wspólną
historię, z wyjątkiem bezpośredniej
przeszłości. Wskutek tego łączy ich
zarówno codzienny świat i język, jak i
znaczna część świata i języka
naukowego. Mając tak wiele wspólnego,
powinny być w stanie dowiedzieć się
wiele na temat tego, co je różni. Techniki,
jakich tu potrzeba, nie są jednak

proste

ani wygodne i nie należą też do
normalnego arsenału środków
stosowanych przez uczonych.
Uczeni rzadko doceniają ich
znaczenie i rzadko używają ich
przez czas dłuższy niż
niezbędny do tego, by
doprowadzić do konwersji lub
przekonać się, że do niej nie
dojdzie.

background image

Struktura rewolucji naukowych

przyjęcie roli tłumaczy

47

. Czyniąc przedmiotem badań

różnice między dyskursem panującym w ich własnej
grupie a dyskursem pomiędzy grupami, mogą naprzód
starać się odnaleźć te terminy i wyrażenia, które,
używane w obrębie każdej społeczności w sposób
nieproblematyczny, są jednak źródłem trudności w
dyskusjach między grupami. (Wyrażenia nie
stwarzające takich trudności można przekładać
homofonicznie.) Wyodrębniwszy w komunikacji
naukowej takie obszary trudności, mogą następnie
uciec się do pomocy wspólnego im poto-

można

przełożyć

z języka jednej społeczności na język innej.

Ponadto w miarę tego, jak postępuje tłumaczenie,
niektórzy członkowie każdej ze społeczności mogą też
zacząć pośrednio rozumieć, jak twierdzenie wcześniej
nieprzejrzyste mogło wydawać się wyjaśnieniem
członkom przeciwnej grupy. Dostępność technik tego
rodzaju nie jest oczywiście gwarancją skuteczności
perswazji. Dła większości ludzi przekład jest procesem

47 Klasycznym już źródłem większości istotnych

aspektów problemu przekładu jest W. V.O. Quine'a

Słowo i przedmiot,

przeł. C. Cieśliński, Warszawa 1999,

rozdz. 1 i 2. Jednak Quine zakłada, jak się zdaje, że

dwoje ludzi otrzymujących te same bodźce musi mieć te

same wrażenia, a przez to ma niewiele do powiedzenia

na temat tego, w jakiej mierze tłumacz musi być w

stanie

opisać

świat, do którego stosuje się przekładany

język. Jeśli chodzi o tę ostatnią kwestię, zob. Eugene A.

Nida,

Linguistics and Ethnology in Translation Problems,

w: Del Hymes (red.),

Language and Culture in Society,

New York 1964, s. 90-97.

176

background image

Struktura rewolucji naukowych

zatrważającym, a normalnej nauce jest on całkowicie
obcy. W każdym razie kontrargumenty są zawsze
dostępne i nie ma racji przeważających szalę na korzyść
któregokolwiek z poglądów. Jednak w miarę tego, jak
przybywa argumentów i jak dany pogląd opiera się
skutecznie kolejnym wyzwaniom, tylko ślepy upór może
w końcu tłumaczyć dalsze sprzeciwianie się mu.

A skoro tak, to ogromnego znaczenia nabiera drugi

wymiar przekładu, od dawna znany dobrze zarówno
historykom, jak i językoznawcom. Przełożenie jakiejś
teorii (czy światopoglądu) na nasz język nie oznacza, że
staje się ona naszą własną teorią. Trzeba ją sobie jeszcze
przyswoić, odkryć, że myślimy i pracujemy w języku,
który przedtem był nam obcy, a nie po prostu
tłumaczymy z niego. Przejście to wszakże nie jest
czymś, na co jednostka może się zdecydować albo od
czego może się powstrzymać, kierując się świadomym
wyborem, bez względu na to, jak bardzo chciałaby to
zrobić. Jest raczej tak, że w pewnym momencie procesu
polegającego na nauce tłumaczenia spostrzega ona, że to
przejście się dokonało, że wślizgnęła się do nowego
języka, bez podejmowania jakiejkolwiek decyzji. Albo
też, jak wielu ludzi, którzy w wieku średnim po raz
pierwszy zetknęli się, powiedzmy, z teorią względności
czy mechaniką kwantową, ktoś jest w pełni przekonany
do nowego poglądu, ale mimo to nie jest w stanie go
zinternalizować i odnaleźć się w świecie widzianym
przez pryzmat tych teorii. Człowiek taki intelektualnie
dokonał wyboru, ale nie dochodzi do konwersji, która
mogłaby uczynić ten wybór efektywnym. Mimo
wszystko może on używać nowej teorii, ale będzie to

177

background image

Struktura rewolucji naukowych

czynił tak jak cudzoziemiec w obcym otoczeniu; będzie
to dlań możliwe tylko dzięki temu, że mieszkają tu
tubylcy. Jego praca pasożytuje na ich pracy, brak mu
bowiem całej konstelacji dyspozycji umysłowych,
których przyszli członkowie tej społeczności nabiorą
wraz z wykształceniem.

178

background image

Struktura rewolucji naukowych

podobnie

jak

biologiczny,

procesem

jednokierunkowym i nieodwracalnym. Późniejsze
teorie naukowe są lepsze niż wcześniejsze, gdyż lepiej
rozwiązują łamigłówki, i to często w bardzo różnych
środowiskach, w których się je stosuje. Nie jest to
/stanowisko relatywistyczne i widać tu, w jakim sensie
jestem przekonanym zwolennikiem postępu
naukowego.

Jednak w porównaniu z pojęciem postępu

najbardziej rozpowszechnionym zarówno wśród
filozofów nauki, jak i wśród laików, stanowisku temu

179

Doświadczenie konwersji, które
porównałem do zmiany sposobu
widzenia postaci, należy przeto
do istoty procesu rewolucyjnego.
Ważne powody do dokonania
wyboru dostarczają motywów do
konwersji oraz stwarzają dla niej
sprzyjający klimat. Przekład
może być ponadto punktem
wyjścia przeprogramowania
systemu nerwowego, które,
jakkolwiek dotychczas nie
zbadane, musi leżeć u podłoża
konwersji. Jednak ani ważne
powody, ani przekład nie
konstytuują konwersji i to ten
właśnie proces musimy wyjaśnić,
żeby zrozumieć zasadniczy typ
zmian w nauce.

background image

Struktura rewolucji naukowych

brak pewnego istotnego elementu. Zazwyczaj uznaje
się teorię naukową za lepszą niż jej poprzedniczki nie
tylko w tym sensie, że jest lepszym narzędziem
odkrywania i rozwiązywania zagadek, lecz również
dlatego, że w jakiś sposób lepiej przedstawia to, jaka
naprawdę jest przyroda. Słyszy się często, że
następujące po sobie teorie są coraz bliższe prawdy,
coraz bardziej się do prawdy zbli- . żają. Generąlizacje
tego rodzaju ewidentnie nie odnoszą się do rozwiązań
łamigłówek i konkretnych prognoz wyprowadzanych z
teorii, lecz raczej do jej ontologii, to jest do związku
pomiędzy bytami, jakimi teoria ta zaludnia przyrodę, a
tym, co „naprawdę" istnieje.

Być może jest jakiś inny sposób, by ocalić pojęcie

prawdy w zastosowaniu do całych teorii, ale tą metodą
akurat nie da się tego zrobić. Nie istnieje, jak sądzę,
żaden niezależny od teorii sposób rekonstrukcji
wyrażeń w rodzaju Jest naprawdę"; idea związku
między ontologią danej teorii i tym, co jej „naprawdę"
odpowiada w naturze,

wydaje mi się teraz z gruntu iluzoryczna. Poza tym jako
historyk mam poczucie, że jest to pogląd uderzająco
niewiarygodny. Nie wątpię na przykład, że mechanika
Newtona jest doskonalsza od Arys- totelesowskiej, a
mechanika Einsteina od Newtonowskiej, jeśli traktować
je jako narzędzia rozwiązywania zagadek. Ale nie
dostrzegam w ich następowaniu po sobie żadnego
koherentnego kierunku rozwoju ontologicznego. Wręcz
przeciwnie, pod pewnymi ważnymi względami, choć
bynajmniej nie wszystkimi, ogólna teoria względności
Einsteina jest bliższa teorii Arystotelesa niż

180

background image

Struktura rewolucji naukowych

którakolwiek z nich koncepcji Newtona. Jakkolwiek
zrozumiała jest pokusa nazwania tego podejścia
relatywistycznym, określenie to wydaje mi się
niewłaściwe. Z drugiej strony, jeśli to ma być
stanowisko relatywistyczne, nie mogę pojąć, że
relatywista traci cokolwiek z tego, czego potrzeba do
wyjaśnienia natury i rozwoju nauk.

7.

Natura nauki

Niektórzy czytelnicy mojego tekstu zauważyli, że

wielokrotnie przeskakuję od ujęcia opisowego stały one
bowiem zapożyczone z innych dziedzin. Historycy
literatury, muzyki, sztuki, rozwoju politycznego i wielu
innych rodzajów ludzkiej działalności od dawna
opisywali swój przedmiot w ten sam sposób.
Periodyzacja przeprowadzana w kategoriach
rewolucyjnych przełomów w stylu, smaku i strukturze
instytucjonalnej należy do ich standardowych narzędzi.
Jeśli było coś oryginalnego w moim odwołaniu się do
tego rodzaju pojęć, to głównie dzięki zastosowaniu ich
do nauki, a więc do dziedziny, o której dość

181

Na koniec omówię krótko dwojakiego
typu reakcje, z jakimi spotykał się mój
pierwotny tekst, krytyczną i przychylną,
przy czym żadna nie jest moim zdaniem
całkiem słuszna. Chociaż nie wiążą się
one z tym, co dotąd powiedziałem, ani ze
sobą, obie były na tyle powszechne, że
wymagają jakiejś odpowiedzi.

background image

Struktura rewolucji naukowych

powszechnie sądzono, że rozwija się w inny sposób. Być
może także pojęcie paradygmatu jako konkretnego
osiągnięcia stanowiącego pewien wzorzec wnosi coś
nowego. Przypuszczam na przykład, że niektóre z
notorycznych trudności związanych z pojęciem stylu w
sztuce mogłyby zniknąć, gdyby traktować obrazy jako
powstające jeden na wzór drugiego, a nie w zgodzie z
jakimiś oderwanymi kanonami stylu

48

W książce tej wszakże chciałem też zwrócić uwagę

na coś innego, co dla wielu jej czytelników było mniej
widoczne. Choć rozwój naukowy może przypominać
rozwój innych dziedzin bardziej, niż zazwyczaj
przypuszczano, są tu również uderzające różnice.
Powiedzenie na przykład, że w nauce, przynajmniej od
pewnego punktu jej rozwoju, mamy do czynienia z
postępem, który nie występuje w innych dziedzinach, nie
może być pozbawione słuszności, bez względu na to,
czym byłby postęp jako taki. Jednym z celów książki
było zbadanie takich różnic i próba ich wytłumaczenia.

Wiele razy na przykład podkreślałem, że w

rozwiniętych naukach brak jest czy

jak bym

dziś powiedział —jest stosunkowo konkurujących ze
sobą szkół. Zwracałem też uwagę na to, w jakiej mierze
członkowie danej społeczności uczonych stanowią
jedyną publikę i są jedynymi sędziami prac tej
społeczności. Mówiłem o szczególnym charakterze
kształcenia naukowego, o rozwiązywaniu łamigłówek

48 Jeśli chodzi o tę kwestię, jak również obszerniejszą

analizę tego, co stanowi o specyfice nauk ścisłych, zob.

T.S. Kuhn,

Uwagi o stosunkach między nauką a sztuką,

w:

tenże,

Dwa bieguny,

dz. cyt., s. 467—482.

182

background image

Struktura rewolucji naukowych

jako celu, o systemie wartości, jaki stosuje grupa
uczonych w okresach kryzysu i podejmowania decyzji.
Książka wyodrębnia inne cechy tego samego typu;
żadna z nich nie jest koniecznie wyłączną cechą nauki,
ale ich połączenie pozwala ująć specyfikę tej
aktywności.

183

background image

Struktura rewolucji naukowych

Cajori Florian 243
Cannon Walter F. 95 Carr
Harvey A. 200 Carroll
John G. 8 Cavell Stanley
16, 356 Cavendish Henry
51,

61, 67, 132 Chalmers

Thomas Wig-

htman 110 Chambers

Robert 296

Cieslinski

Cezary

347

Clagett

Marshall

43,

127, 219

Clairaut

Alexis

Claude

150

.........

184

Nasza wiedza o wszystkich tych
cechach nauki pozostawia
jeszcze wiele do życzenia.
Rozpocząłem to postscriptum,
wskazując na potrzebę badań nad
społecznie określoną strukturą
nauki; zakończę je, podkreślając
potrzebę podobnych, a nade
wszystko komparatywnych
badań nad odpowiednimi
społecznościami w innych
dziedzinach. Jak wybiera się i jak
jest się wybieranym na członka
konkretnej społeczności,
naukowej lub innej? Na czym
polega proces społecznego
wrastania w grupę i jakie są jego
fazy? Co grupa kolektywnie
postrzega jako swoje cele; jakie
toleruje odstępstwa, czy to
indywidualne, czy grupowe; i jak
kontroluje niedo-

background image

Struktura rewolucji naukowych

Cohen

I. Bernard 39, 45-

46, 81, 118, 127,

188, 262

Conant James B. 15,

104, 115, 179

Coulomb Charles Augu-
stin de 51, 62-63, 71, 73-
74 Cowan Clyde L. 60
Crane Diana 305
Crombie Alistair
Cameron 40

Crookes sir William

168

D'Alembert

Jean

de

Roud 66 Dalton John

145,

190, 228, 230-231,

233- -236, 312, 332, 345

Darrow Karl Kelcher 115

Darwin Charles 49, 263,

295-297, 312 Daumas

Maurice 103 Davisson
Clinton Joseph 80
Desaguliers John Theo-

philus 39 Dickstein C.

263 Doig Peter 205
Dreyer John Louis Emil

130, 160, 272 Du Fay

Charles François 39, 51
Dugas René 70,96,161,

187, 328 Dupree A.

Hunter 296

Einstein Albert 27-28,

36, 58, 139, 147, 153-
154, 158, 161, 163,
177-179, 182- -184,
193, 248, 259- -260,
267,

269, 274,

283,

286,

312, 317,

355

Eiseley Loren 296 Epikur
37

Euler Ulf Svante von 68,

70

Faraday Michael 286
Farrand Max 48
Feyerabend Paul K. 16,

356

Fierz Markus 154
Fitzgerald George 139,
147

Fizeau Armand Hyppo-

lite Louis 271

Fleck Ludwig 8
Foucault Jean
Bernard

Leon 59, 271 Frank

Philipp #59.y > ' Franklin

Benjamin 33, 39-41,45-

46,48-49, 51-52,

118,189, 208, 215

185

background image

Struktura rewolucji naukowych

Fresnel Augustin Jean

36, 137, 269, 271

Galileusz

(Galileo

Galilei) 22, 63, 66, 96,
127, 161, 206, 210-
-215, 217-220, 232,

242-243, 327-328, 345

Garfield Eugene 308
Gauss Carl Friedrich 69
Gay John 234 Gay-
Lussac Joseph Louis 234
Gaynor Frank 263
Gillispie Charles C. 48,

95, 192 Glazebrook

Richard Te-

tley 138 Gombrich

Ernst H. 279 Goodman
Nelson 223— -224
Gray Stephen 39-40, 51
Guerlac Henry 109, 135

Hadamard Jacques 216
Hagstrom Warren O.

8:1, 305 ' Hahn Otto

116 Hall Alfred Rupert
127 Hamilton William 70
Hankins Thomas L. 67
Hanson Norwood Russell

59, 145, 156, 201 Hastorf
Albert H. 200 Hatfield

Henry

Stafford

128

186

background image

Struktura rewolucji naukowych

Nida Eugene Albert 347 Niklas Urszula 255 Nollet
Jean Antoine 39, 48
Nordmann Charles 260 Novara Domenico da 130
Noyes H. Pierre 16 Nusbaum J. 263

Ohm Georg Simon 317 Orwell George 289

Partington James Rid- dick 132-133, 141, 231, 235,
272 Pauli Wolfgang 154 Piaget Jean 7 Planck Max
36, 96, 263, . 267 .

Platon

37

Pliniusz 42, 279

Polanyi Michael 89,330 Popper sir Karl Raymund

255-256, 321, 352

Postman

Leo 119, 121 Poynting

John Henry 61

Price

Derek J. de Solle

305, 308

Priestley

Joseph 36, 48, 104-106, 109, 112,

114, 126, 132, 147,

157-158, 160, 162, 209, 212-213, 257, 262

Proust Joseph Louis 231-232, 234-235, 257, 349

Przybysławski Artur 7 Ptolemeusz 33-34, 127—
-129, 141, 147, 152, 177, 268, 271

Quine Willard

Van

Orman 8, 347

Rayleigh John William

Strutt 265-266 Reiche Fritz 128,

267 Rey Jean

141 Richter Burton 231-234 Roentgen Wilhelm
Conrad 110-113, 168 Roller Duane 39,43,45,

52, 63, 208 Roller H.D. Duane 39,
43, 45, 52, 63, 208 Ronchi Vasco 37, 163 Rosen

George 259

187

Hauksbee Francis

39,

208

background image

Struktura rewolucji naukowych

Santillana Giorgio de 279 Schagrin Morton 317
Scheele Carl Wilhelm 103-104, 107, 132
Scheffler Israel 321 Schiff Leonard Isaac 58 Schilpp
Paul Arthur

154, 269 Schródinger Erwin Rudolf 286, 323

Senior James K. 99 Shapere Dudley 321,352 Spencer
Herbert 296 Spiers A.G.H. 62 Spiers I.H.B. 62
Stanosz Barbara 8 Stokes George Gabriel 137
Strassman Fritz 116 Stratton George M. 200 Strutt
Robert John 266 Sutton Francis X. 8
Symmer Robert 46

<*» , i

Taton Jean 37 Taylor Lloyd

William

110

Thompson

Silvanus P.

96,

113, 128, 176 Thomson George 111 Toulmin

Stephen 342 Truesdell Clifford 67,328 Tuszkiewicz
M. 8

Ullmo Jean 95

Vasari Giorgio 279 Volta Alessandro 51

Walker W. Cameron 52 Wallis John 187 Watson
Henry William 39
Weisskopf Victor Frederick 154 Wheastone William
323 Whewell William 68,

81, 127, 150 Whitehead Norton 241 Whittaker

Edmund Taylor 111, 118, 127, 139, 151, 192, 269
Whorf Benjamin Lee 8 Wiener Philip Paul 177
Wikaijak Jan 43 Wittgenstein Ludwig

90-91 Wolf Abraham 59 Wolf Rudolph 206

Wolniewicz

Bogusław

90

188

background image

Struktura rewolucji naukowych

Wren sir Christopher

187

Young Charles

Augus

tus 36, 158

Księgarnia Internetowa UNUS poleca książki Grupy

Wydawniczej Aletheia:

Hannah Arendt Kondycja ludzka James Clifford Kłopoty z

kulturą Roland Barthes Mitologie Gilles Deleuze Bergsonizm

Mircea Eliade Kosmologia i alchemia babilońska Michel

Foucault Szaleństwo i literatura Sigmund Freud Życie

seksualne Karl Jaspers Autorytety Carl Gustav Jung

Psychologia a alchemia Rudolf Otto Mistyka Wschodu i

Zachodu Willard Van Orman Quine Z punktu widzenia logiki

Richard Rorty Obiektywność, relatywizm i prawda Bernard

Williams Moralność Ludwig Wittgenstein Uwagi o podstawach

matematyki

Nowości:

Rudolf Carnap Wprowadzenie do filozofii nauki Gilles Deleuze

Nietzsche Manfred Geier Gra językowa filozofów Erving

Goffman Człowiek w teatrze życia codziennego James Griffin

Sąd wartościujący Pierre Hadot Czym jest filozofia starożytna?

Martin Heidegger Pytanie o rzecz Emmanuel Lévinas Inaczej

niż być lub ponad istotą Jean-François Lyotard Fenomenologia

Bertrand Russell Dzieje filozofii Zachodu Ludwig Wittgenstein

O pewności

Wkrótce:

Roland Barthes Lektury Michael Detlefsen Logika od

A do Z Mircea Eliade Religie australijskie John Gray Po

liberalizmie Werner Jaeger Paideia Saul Kripke Nazywanie a

konieczność Claude Lévi-Strauss Myśl nieoswojona Karl Lôwith

Od Hegla do Nietzschego Maurice Merleau-Ponty

Fenomenologia percepcji Oswald Spengler Zmierzch Zachodu

Nasz adres:

http://www.unus.shop.pi

skiep@unus.shop.pl

obserwacji można znaleźć w pracy Marshalla Clagetta,

189

Zarański J. 279 Zembrzuski T.
127

background image

Struktura rewolucji naukowych

Giovanni Marliani and Late Medieval Physics,

New York

1941, rozdz. IV.

pomiaru w nowożytnej fizyce,

w: tenże,

Dwa bieguny,

dz.

cyt,, s. 255-315.

red. wyd. pol.)

E.T. Whittaker, dz. cyt., 1.1, s. 94-109; W. Whewell,

dz. cyt., t. II, s. 396-466.

Theories of Space in Physics,

Cambridge, Mass. 1954, s.

114-124.

Caloric Theory...

(dz. cyt.), s. 136-137. Na temat

precesji perihelium Merkurego zob.: E.T. Whittaker,

dz. cyt., t. II, s. 151, 179.

I

179

284-298, 345-356.

190


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
02 T S Kuhn Struktura rewolucji naukowychid
Kuhn Struktura rewolucji naukowych opracowanie
Kuhn 'Struktura rewolucji naukowych' cz2#4
Kuhn T S Struktura rewolucji naukowych
Kuhn - Struktura rewolucji naukowych - opracowanie, Filozofia
4 marca - T. Kuhn - Struktura rewolucji naukowych (r. 9-12), Filozofia, FILOZOFIA WSPÓŁCZESNA, Miszt
Kuhn 'Struktura rewolucji naukowych' cz4#4
02 T S Kuhn Struktura rewolucji naukowychid
Thomas Kuhn, Struktura rewolucji naukowej
Kuhn T S Struktura rewolucji naukowych
Kuhn Struktura rewolucji naukowych opracowanie
Kuhn Struktura rewolucji naukowych cz4#4
Struktura rewolucji naukowych Thomas S Kuhn — Notatnik[1]
Struktura rewolucji naukowych, Filozofia
Rewolucja naukowa, wypracowania szkolne gimnazjum
rewolucja naukowo 7MWU4OFQ3S4J62RFTOVGDLII753NWCFDEAV6CTI
Obróbka cieplna powoduje zmianę struktury, Pomoce Naukowe 2, SEMESTR 4, Materiałoznawstwo okrętowe
rozdział 12 Rewolucje naukowe i paradygmaty, Wstęp do filozofii współczesnej A.Nogal

więcej podobnych podstron