pocałunek archanioła 11

background image

11

Pięd dni po tym, jak Raphael kochał ją w miłosnym zapomnieniu, Elena zasiadła w

cichym, pełnym słooca ogrodzie. Od tamtej nocy sny nie pojawiły się więcej, ale czuła ich

ciężką obecnośd na horyzoncie. Były jak burza, której nie była jeszcze w stanie stawid czoła.

Gdyby nie bezlitosna dyscyplina związana z nauką, którą narzucił jej Dmitri, a która pozwalała

jej cały czas pozostawad zajętą, jej umysł byd może pogrążył by się w szaleostwie, starając się

uciec od ciągłej presji. Co dziwne, atak na Noela przeszedł po Azylu bez echa, zaledwie jako

drobna aberracja

1

.

Jednakże, gniew Raphaela nawet na chwilę nie zelżał.

- Nazarach zaprzecza uczestnictwu w tym zdarzeniu - powiedział jej zeszłej nocy,

palcami bawiąc się płaszczyzną jej brzucha. - Mógłby złamad jego umysł. Jednak jeśli mówi

1

Aberracja- chwilowe odchylenie od normy, lekkie zaburzenie porządku

background image

prawdę, zabiłję go, tracąc w ten sposób jednego z najsilniejszych aniołów z mojego

terytorium.

Elena przełknęła ślinę, słysząc z jaką łatwością mówi o rozerwaniu umysłu innego

anioła - anioła, którego kiedyś inny łowca opisał jej w następujący sposób: „potwór, który

najpewniej uśmiechałby się, pieprząc cię na śmierd”.

- Nazarach zwróciłby się przeciwko tobie?

- Dokładnie tak samo, jak zrobiłabyś i ty. - Męska dłoo zaczęła bawid się krawędzią

jej majtek. - Muszę mied dowód. Inaczej stracę nie tylko jego lojalnośd, ale i inne silne anioły,

które mnie obserwują.

Chwyciła jego dłoo i uścisnęła ją. On zawsze tylko dawał. Jej ciało chciało, by brał.

Ale w jego spojrzeniu lśniło ostrzeżenie, pasja tak mroczna, że wiedziała że nie jest na nią

gotowa. Jeszcze nie była dośd silna. Na razie.

- Potrzebujesz go, by utrzymad władzę?

Rozłożył dłoo płasko na jej brzuchu i pochylił głowę by uwięzid jej usta w leniwym

pocałunku, który sprawił, że zacisnęła palce na prześcieradle. Było to złagodzenie ich obojga,

zelżenie ostrych szponów głodu.

- Nie.

Dwie sekundy zajęło jej znalezienie oddechu, by móc mu odpowiedzied.

- W takim razie o co chodzi?

- Ludzie go potrzebują, Eleno – przypomniał jej łagodnie.

Widziała koszmar, którego próbował jej oszczędzid.

- Jedynym powodem, dla którego więcej wampirów nie poddaje się żądzy krwi jest

to, że anioły trzymają je na smyczy.

background image

- Ale nawet Archanioł nie jest w stanie kontrolowad każdego pojedynczego wampira

w obrębie swoich granic. Jeśli wpadną w żądzę krwi, muszę je wtedy zabid. - Uniósł brwi. – W

twoich oczach jest czai się cieo. Co wiesz o Nazarachu?

- Jeden z łowców śledził go jakiś czas temu. - Gdy pojawiło się tam inne zlecenie,

Ashwini odmówiła później powrotu do Atlanty. - Powiedziała, że jego dom jest pełen

krzyków, pełen bólu, który sam w sobie mógłby popchnąd zdrowego człowieka do

szaleostwa. Najwyraźniej wziął do łóżka dwie wampirzyce. I to tylko po to, by ukarad ich

partnerów.

- Wampiry wybierają swoją wiecznośd, gdy decydują się na Przemienienie –

odpowiedział jedwabistym głosem.

Nie mogła z tym argumentowad. Nawet jej siostra, Beth, zgłosiła się jako kandydatka

do przemiany, chociaż była świadkiem barbarzyoskiej kary jaką jej mężowi wymierzył jego

anielski pan.

- Wierzysz Nazarachowi?

- Kłamie z łatwością, ale nie jest jedynym dostatecznie aroganckim aniołem, który

sądzi, że może stad się archaniołem.

- Kto jeszcze był w Azylu w tym czasie? - Oboje zgodzili się, że winny zbrodni musi

byd w pobliżu, tak by mógł byd świadkiem rezultatów swoich działao. - Dahariel? - To

beznamiętne spojrzenie, pokrewne ze wzrokiem drapieżnego ptaka, którego skrzydła nosił…

Mówił lodowatym głosem i mając wyjątkowo racjonalny umysł zdolny był do

usprawiedliwienia każdego działania, byle tylko doprowadzid do wyniku na jakim mu

zależało.

Potaknął.

- Podobnie jak Anoushka, córka Neha. Była tu przez ostatnie tygodnie.

Neha, Królowa Trucizn i Węży.

background image

Drżąc na myśl, co potomstwo Archanielicy może byd w stanie zrobid, Elena opuściła

jeden z woluminów, które dała jej Jessamy. Wróciła myślami do teraźniejszości i zachwyciła

się pięknem okolicy. Bez niebieskoskrzydłego anioła rozpartego obok niej nigdy nie

odnalazłaby tego tajemniczego ogrodu.

Dzikie, polne kwiaty ścieliły się na trawie grubym kobiercem. Zasiedli w

marmurowym pawilonie otoczonym radosnymi, barwnymi roślinkami. Pawilon sam w sobie

był prosty, ale elegancki - zbudowany z czterech smukłych kolumn podpierających dach,

wyrzeźbiony był na wzór arabskich namiotów.

- Jest zbyt zimno na te kwiaty. - Dotknęła kwiatka w kolorze dyni, który otarł się o jej

udo, gdy tak siedziała z nogami wiszącymi z krawędzi marmurowej podstawy.

- Kwiaty zaczęły kwitnąd bez ostrzeżenia jakiś miesiąc temu. - Illium wzruszył

ramionami. - Cieszymy się nimi. Czemu mamy przy tym kwestionowad ten dar?

- Rozumiem twój punkt widzenia. - Otwierając książkę rozłożyła skrzydła na chłodnej

marmurowej powierzchni. Z jej wzmacniającymi się z każdym dniem mięśniami, nie

wydawały się już byd dla niej ciężarem, ale naturalnym przedłużeniem jej osoby. – Jest tutaj

napisane, że Wojny Archaniołów rozpoczęły się z powodu sporów o terytorium.

Illium usiadł z właściwą sobie, leniwą gracją, a włosy opadły mu na jedno oko.

- To wybielona wersja dla naszych dzieci - powiedział przesuwając kosmyki w tył. -

Prawda, jak zawsze, jest o wiele bardziej ludzka. Wszystko zaczęło się od kobiety.

- Czyżby? - Nawet nie starała się ukrywad sceptycyzmu.

Anioł uśmiechnął się szelmowsko.

- Idę polatad. Zawołaj mnie, gdy będę ci potrzebny.

Patrzyła jak podchodzi do krawędzi skalistego klifu i zostaje zmieciony w fali

pięknego, srebrno niebieskiego światła . Wtedy, zmarszczyła brwi i pomyślała - Raphaelu.

Odpowiedź przyszła w ułamku sekundy.

background image

Tak – powiedział. - Poszło o kobietę.

Elena niemal wyrwała trzymaną w dłoni stronę.

Jak długo podsłuchujesz?

Nie zmusił ją do działania wbrew jej woli od czasów ich cichego porozumienia

zawartego wysoko, nad Azylem, ale to - naruszenie jej myśli, jej sekretów - to było złe. Może

nawet gorzej. Ponieważ powierzyła mu swój ból, zdecydowała odsłonid przed nim częśd

siebie, którą do tej pory pilnie skrywała.

Jesteśmy jednością, Eleno.

- Nie wydaje mi się. - Gdyby było to obustronne, pewnie by to zaakcentowała. Ale

tak nie było. A ona zbyt ciężko walczyła o prawo pozostania sobą, by w tej sytuacji z tego

zrezygnowad. Wzięła głęboki wdech i wypchnęła na zewnątrz wszystkie swoje psychiczne

siły.

Eleno, co ty…

Nagła cisza.

Raphaelu?

Nic. Żadnego zapachu deszczu w jej głowie. Zapachu, z którego nie zdawała sobie

sprawy, dopóki ten nie zniknął. Nie było żadnego bólu głowy, nie natychmiast. Jednak po

jakiejś godzinie czytania o wojnach poczuła, jak w niej pulsuje. W księgach stwierdzono, że

Titus był po stronie Neha i Nadiela, podczas gdy Charisemnon walczył z Antonicusem. Lijun

pozostała bezstronna.

- Nadiel, Antonicus… - Mruknęła pod nosem. Nigdy wcześniej nie słyszała tych

imion.

Pocierając pulsującą skroo przewróciła stronę. Szczegółowy, piękny wizerunek

wyzierający z kartki zaparł jej dech w piersiach. Twarz kobiety była studium czystości, a tak

niebieskie oczy Elena widziała tylko raz w życiu. Jej ciemne jak noc włosy… ciemne jak

Raphaela.

background image

- Caliane - przeczytała. - Archanioł Sumeru.

W podstawie szyi poczuła bolesne ukłucie i wiedziała, że nadszedł czas na

opuszczenie tarczy. I tak trzymała je znacznie dłużej niż jako śmiertelniczka, ale nadal nie

dośd długo. Musiała więc zachowad to na okazje, gdy miała sekrety, którym nie chciała dad

wyjśd na świat. Które najchętniej ukryłaby nawet przed sobą.

Zapach wiatru, deszczu… nie wróciły. Ale pojawił się inny zapach. Była to zmysłowa,

piżmowa woo muskająca ją delikatnie niczym płatki najrzadszej orchidei

Nie był w jej głowie, zdała sobie z tego sprawę niemal w tej samej chwili. Unosił się

w powietrzu.

Czując uderzenie adrenaliny odrzuciła książkę i podniosła się na nogi w tej samej

chwili, gdy Micheala wylądowała tuż przed nią. Wizualny efekt był oszałamiający. Mimo, że

Elena jej nie lubiła, nie mogła uciec przed prawdą. Skrzydła Archanielicy były w odcieniu

wspaniałego brązu, a jej ciało stanowiło krajobraz krzywych i idealnie wyrzeźbionych

wypukłości. I jej twarz… Nie było drugiej takiej na całym świecie.

- Tak więc… - Szerokie usta wygięły się w uśmiechu, który sprawił, że łowczyni

ucieszyła się, że ma przy sobie swój pistolet. - Znalazłam ukrywającą się myszkę Raphaela.

Archanielica powoli weszła do pawilonu, a promienie słoneczne zabarwiły jej

skrzydła na bursztynowo. Ubrana była w eleganckie spodnie z wielbłądziej skóry, zaś jej top

składał się z jednego skrawka miękkiego białego materiału, który oplatał jej szyję, schodził na

piersi, po czym przechodził pod pachami, gdzie na plecach - poniżej linii skrzydeł - został

związany został w elegancki węzeł. Czysta, seksowna, zapraszająca.

Elena dokładnie wiedziała do kogo miało byś skierowane zaproszenie. Palce zwinęły

jej się w pięści, zdrowy rozsądek upadł i poczuła chwytający ją za gardło palący gniew

połączony z ostrą zaborczością.

- Nie wiedziałam, że jestem dla ciebie tak fascynująca.

Micheala zmrużyła oczy.

background image

- Teraz jesteś aniołem, łowczyni. I ja jestem twoją przełożoną.

- Nie wydaje mi się.

Archanielica zerknęła na porzuconą książkę.

- To jest towarzystwo, którego powinnaś się trzymad. Pół-anioł jest kimś bardziej z

twojego poziomu.

Słysząc taki opis Jessamy - mądrej, miłej, inteligentniej - łowczyni zrobiło się

czerwono przed oczami.

- Ona jest dziesięciokrotnie bardziej kobietą niż ty kiedykolwiek się staniesz.

Micheala machnęła dłonią, jakby sam pomysł był zbyt śmieszny, by zasługiwad na

jakąkolwiek uwagę.

- Ona ma trzy tysiące lat i spędza swoje dni zamknięta z zakurzonymi tomami. Nikt

nie uważa tej kaleki za kuszącą.

- Galen najwyraźniej sądzi, że jest bardziej niż atrakcyjna. - Był to strzał w ciemno...

lecz trafiła w sedno.

- Galen to dzieciak, który nie nauczył się jeszcze wybierania swoich wrogów.

- On też cię nie chciał? - Mruknęła Elena, wiedząc, że to prowokacja. - Ależ tak,

musiał wziąd przykład ze swego pana. - Straciła oddech, gdy poleciała na kolumnę, po drugiej

stronie pawilonu. Bolało jak cholera, ale nic sobie nie złamała. Wtedy to w nią uderzyło.

Lodowata pięśd strachu. - Gdzie jest Illium?

- Zajęty gdzie indziej. - Uśmiechając się drwiąco, Archanielica zaczęła podchodzid

bliżej, a każdy jej ruch ukazywał zmysłową naturę toksycznej piękności.- Krwawisz, łowczyni.

Jaka jestem niezdarna.

Elena poczuła żelazny posmak krwi z rozciętej wargi, ale nie odrywała wzroku od

Michaeli. Była w pełni świadoma, że ta suka bawi się nią i że przybyła tutaj z konkretnego

powodu.

background image

- Jeśli go skrzywdziłaś, Raphael cię dopadnie.

- A jeśli skrzywdzę ciebie?

- Ja cię dopadnę. - Rzuciła się naprzód i uderzyła prawą stopą w kolano

przeciwniczki.

Ku jej zdziwieniu, Archanielica upadła. Ale nie było to takim zaskoczeniem,

pomyślała Elena, jako że po chwili Micheala stała już na równych nogach. Oczy lśniły jej

niebezpiecznie.

- Myślę - zaczęła pięknośd tonem, który przypomniał łowczyni sadystyczną i złą

osobę Urama. – że mam zamiar przekonad się, co Raphael zrobi osobie, która ośmieli się

skrzywdzid jego małe zwierzątko.

Elena nacisnęła spust pistoletu, który wyciągnęła natychmiast po upadku

przeciwniczki. Nic się nie stało. Potem jej palce rozwarły się, a broo spadła na marmurową

posadzkę. W tym samym momencie poczuła, że coś uderzyło ją w klatkę piersiową, ale gdy

spojrzała w dół niczego nie zobaczyła. W panice jej serce zaczęło walid jak oszalałe. Chwilę

później miała wrażenie, jakby kościste palce - twarde, zakooczone zeszlifowanymi ostro

paznokciami - zaciskały się wokół tego spanikowanego organu, ściskając go do chwili, aż

krew wypełni jej usta i spłynie po brodzie.

Micheala wyglądała na niemal rozbawioną.

- Żegnaj, łowczyni.

Elena dostrzegła po swojej prawej stronie niebieski błysk… i Illiuma ze skrzydłami

zabrudzonymi krwią. W tej samej chwili poczuła, że wróciła jej władza nad palcami.

- Suka – wyszeptała niemal bezgłośnie, sięgając do ukrytej kieszeni w spodniach,

gdzie miała nóż. Zdeterminowana i uparta chwyciła go, ignorując ból oraz spływającą jej z

warg i rzuciła nim.

Archanielica wrzasnęła i puściła jej rękę w tej samej chwili, gdy ostrze wbiło jej się w

oko. W następnej sekundzie zapłonął w pawilonie biały, gorący ogieo, ale to Micheala była

background image

osobą, która po chwili skooczyła nieprzytomna i przyparta do kolumny. Nie Elena. Starając

się coś zobaczyd przez spowijającej jej wzrok mgłę, łowczyni dostrzegła Raphaela. Jego

dłonie płonęły zabójczym blaskiem anielskiego ognia.

Splunęła krwią.

- Nie. – wychrypiała głosem, którego nikt nie byłby w stanie usłyszed.

Raphaelu, nie, ona nie jest tego warta.

Zabił Urama ponieważ trzeba było to zrobid, ale to zabójstwo coś mu odebrało.

Czuła bliznę, ale jaką - nie mogła określid. Dokuczała jej.

To nie ma znaczenia. Ona przyszła tutaj, by cię zabid.

Raphael uniósł rękę. Błękitne płomienie lizały jego ramiona i Elena wiedziała, że

Micheala umrze. Opadając na ziemię, jako że jej nogi nie były w stanie jej dłużej utrzymad,

powiedziała coś, czego nie wyznała żadnemu innemu mężczyźnie.

Potrzebuję cię.

Głowa kochanka odwróciła się w jej stronę, lecz oczy lśniły obco. Czas stanął. Po

sekundzie Raphael klęczał przy jej boku, a błękitny ogieo wracał brutalnie w jego ciało.

- Elena. – Palcami musnął jej policzek. Poczuła w ciele inwazję dziwnego ciepła,

jakby ktoś tulił jej zranione serce, które chwilę później znów zaczęło bid równym rytmem.

Unosząc drżące ramiona, przyciągnęła go do siebie, trzymając jego głowę w

dłoniach.

- Nie pozwól jej zmienid siebie w to, czym jest ona. Nie daj jej wygrad – szepnęła mu

do ucha.

- Przyszła tu, by zniszczyd to, co jest moje. Nie mogę zostawid tego bez kary.

Posiadanie lśniło w jego oczach, ale wiedziała, że jest w tym coś więcej.

- To kwestia mocy, prawda?

background image

Jego przytaknięcie przesunęło jedwabiste, ciemne sploty po jej dłoniach. Jej

Archanioł chciał słuchad. Na razie.

- Ona wypadła z gry. Jest nieprzytomna, w oku ma mój sztylet. Porzud ją w jakimś

miejscu, gdzie wszyscy będą mogli to zobaczyd.

- To bardzo krwiożercze z twojej strony – powiedział z wargami tuż przy jej ustach,

powstrzymując wściekłośd. - Upokorzenie będzie gorsze niż jakiekolwiek fizyczne cierpienie.

- Ta dziwka przyszła nie tylko po mnie. Zraniła też Illiuma. Czy on…?

- Jest jednym z Siódemki. - Usłyszała w odpowiedzi. - Przeżyje, czego nie mogę

powiedzied o posłaocu Micheali.

- Biedny Bluebell - powiedziała patrząc na niebieskiego anioła, który rozprawiał się z

ostatnim skrzydlatym przeciwnikiem. - Wydaje się, że on zawsze zostaje ranny przez… - Jej

gardło zacisnęło się, gdy zobaczyła jak Illium odcina skrzydła przeciwnikowi mieczem jakby

wyciągniętym z nicości. - Raphaelu…

- To sprawiedliwa kara. - Archanioł wstał i podszedł do ciała Micheali. Gdy ją

podnosił kobieta wydała cichy jęk, lecz nie odzyskała przytomności. - Zostao tu Eleno. Wrócę

po ciebie.

Patrzyła jak odlatuje, nie do kooca pewna czy kobieta, którą trzymał w ramionach,

przetrwa jego zimny gniew. Wściekłośd zmieniła wyraz twarzy Raphaela w sposób, jakiego

nigdy u niego nie widziała, odkąd zostali kochankami. Położyła dłoo na kolumnie za sobą i

chwiejnie podniosła się na nogi. W tej samej samym chwili Illium wszedł do pawilonu. Krew

zbryzgała jego twarz, jego włosy, jego miecz.

- Skąd wziął się miecz? - spytała, gdy tylko stanął przed nią w pozycji wartownika.

Plecy miał nagie - jego koszula podarła się. Rozkładając skrzydła, ukrył ją przed wzrokiem

każdego, aż jej świat ograniczył się do ściany męskich mięśni i srebrzysto niebieskich,

skąpanych we krwi piór.

- Ponownie cię zawiodłem. - Padła napięta odpowiedź.

background image

Wzięła kilka głębokich oddechów i dotknęła dłonią skóry na wysokości serca, nadal

czując dotyk tamtych widmowych palców.

- Illium, pokonałeś pięd innych aniołów. I odciąłeś im skrzydła – powiedziała zimno i

donitnie.

Odwrócił wzrok, by napotkad jej oczy, a w jego chłodnym głosie pobrzmiewał

brytyjski akcent.

- Przykro ci z ich powodu?

- Ja tylko… - Potrząsnęła głową, próbując znaleźd odpowiednie słowa. - Kiedy

siedziałam w swoim apartamencie i oglądałam anioły lądujące na dachu Wieży, zazdrościłam

im ich zdolności latania. Skrzydła są czymś specjalnym.

- One odrosną – odpowiedział. - W koocu.

Jego lodowaty ton głosu zszokował ją. Było to chyba widoczne, bo posłał jej chłodny

uśmiech.

- Twoje zwierzątko ma kły, Eleno. To budzi twoje obrzydzenie.

To był mentalny policzek, którego potrzebowała, by pozbyd się resztek

psychicznej mgły spowijającej jej umysł.

- Myślę o tobie jako o swym przyjacielu. A większośd moich przyjaciół każdego

dnia tygodnia potrafi stad się jeszcze bardziej niebezpiecznymi niż jakiś nadęty anioł.

Zamrugał. Raz, potem drugi. Znajomy uśmiech rozjaśnił jego twarz.

- Ransom ma bardzo długie, bardzo ładne włosy. Może powinienem poznad je z

Piorunem?

Oczywiście musiał nadad swojemu mieczowi imię.

- Spróbuj. Założę się, że gdy wrócisz, będzie ci brakowało kilku piór.

background image

Niebieskoskrzydły anioł uniósł długie, obosieczne ostrze i zrobił ruch, jakby chciał

ukryd je w plecach. Już miała go ostrzec, że jego pochwa musiała odpaśd… gdy miecz zniknął.

- Każdy z nas ma swój talent, Eleno. – Uśmiechnął się z zakłopotaniem. - Mój jest

użyteczny. Nie mam uroku osobistego, ale potrafię sprawid, że małe przedmioty w pobliżu

mego ciała mogą zniknąd.

Łowczyni zaczęła sie zastanawiad czy to znaczy, że pewnego dnia stanie się on

Archaniołem.

- Nosisz miecz przez cały ten czas, od kiedy się znamy?

Wzruszył ramionami.

- Miecz, pistolet, okazjonalnie scimitar

2

. Jest wspaniały do skracania o głowę.

Elena potrząsnęła głową na to krwiożercze stwierdzenie, po czym zamarła, gdy jej

towarzysz zaczął odwracad od niej wzrok.

- Idź zmyj z siebie krew, Bluebell.

- Po tym jak Raphael wróci.

Kobieta zrobiła kilka kroków we wnętrzu pawilonu i popchnęła Illiuma, by ten się

ruszył.

- Mogę iśd do domu. - Czuła krwawe siniaki, ale nie było tak źle, mogło by się

zdawad. Zwłaszcza, gdy dotyczyło to jej serca. Potarła pierś wnętrzem dłoni. Trochę bolało,

ale poza tym nic jej się nie stało. - A ponieważ nie jestem samobójcą, możesz mnie

eskortowad.

- Raphael prosił, byś tu poczekała.

W rzeczywistości był to bardziej rozkaz niż prośba - i nie przewidywał, że ona zrobi

cokolwiek innego.

2

Scimitar – rodzaj szabli

background image

- Illium, jeśli nasza przyjaźo ma mied szansę by się rozwinąd, powinieneś się czegoś o

mnie dowiedzied. Jest mało prawdopodobne, bym słuchała każdego rozkazu Raphaela.

Twarz anioła wypełniła nieufnośd.

- On ma rację, Eleno. Nie jesteś tutaj bezpieczna.

- Jestem urodzoną łowczynią - rzuciła sucho w odpowiedzi. - Nigdy nie będę

bezpieczna.

- Och moja łowczyni. Moja słodka, słodka łowczyni.

Jak niepotrzebny płaszcz, zrzuciła z siebie wspomnienie. Wiedziała jednak, że wrócą

one, by znów ją złapad. A potem znowu i znowu.

Zaczęła iśd. Illium próbował stanąd na jej drodze, ale ona miała jeden atut -

wiedziała, że on nie dotknie jej nawet palcem. Zapomniała już o aniołach, które

niebieskoskrzydły zostawił w ogrodzie.

Wyglądali jak rozszarpane ptaki, a ich krew wsiąkała w ziemię, zmieniając pełną

kwiatów łąkę w teren rzeźni.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
pocałunek archanioła 10
pocałunek archanioła 6
Nalini Singh Pocałunek Archanioła (fragment oficjal)
pocałunek archanioła 7
pocałunek archanioła 11
11 Bramsch Joan Ukoję cię pocałunkiem
Pocałunek o północy Lara Adrian [rozdz 10 11]
11 When i do kiss u [Kiedy cię pocałuję]
Pocałunki wampira (rozdziały 1 11) by Bella swan
Zarz[1] finan przeds 11 analiza wskaz
11 Siłowniki
11 BIOCHEMIA horyzontalny transfer genów
PKM NOWY W T II 11
wyklad 11

więcej podobnych podstron