tłumaczenie:
burzyk771
1
Rozdział XVIII
Wakacje są do bani.
Striderzajął krzesełko turystyczne, które ukradłWilliam. Przyglądał się wyschniętej
ziemi i zachodzącemu słońcu.To była podróż z piekła.
Po nieudanej rozmowie z niewidzialną dziewczyną, będącą obsesją Parysa -
Sienną, puściły mu hamulce i zaatakował Williama za to, że nie powstrzymał Kronosa
przed jej zabraniem. Stride rzużył całą swoją siłę -wbijając sztylet w złamane serce
przyjaciela - by pokonać rozhisteryzowanego wojownika.
Krwawiący i rozjuszony Parys kopnął Stridera i Williama siedzącego tuż obok
striptizerek. Szybko jednak zdał sobie sprawę z tego, że Siena może znowu uciec
Kronosowi i wrócić do niego. Bez Williama nie dowie się o tym, ponieważ tylko on ich
zobaczył.
Obrażony Parys musiał więc nadal z nim przebywać i pilnie obserwować. Nie było to
trudne odkąd postanowili wyjechać na odpoczynek. Przez jakiś czas przynajmniej.
Kac po przepiciu ambrozją trzymał ich odkąd przyjechali. Byli na prostej drodze by
stracić nad sobą kontrolę a Parys przez większość czasu wygrażał Kronosowi
wkurzając wszystkich wokół.
Wreszcie zamilkł i teraz spał klapnięty na tylnym siedzeniu. Upływ krwi osłabił go.Tuż
przed tym obiecał zadzwonić do Luciana i wymusić na dozorcy demona Śmierci
przeniesienie go do nieba byuśmierzyć swój ból.
Parys zamierzał zapolować na swoją kobietę.
Ten rodzaj obsesji w stosunku do jednej, specyficznej kobiety nie był rozsądny.
Strider potwierdził to przekraczając granicę w stosunku do Ex. Nie lubił Parysa.
Chętnie oddał tę kobietę i wreszcie był spokojny.
Miałby kontynuować tę drogę. W ostateczności pobiłby dla niej Amuna. Przecież
walka z przyjacielem o kobietę była szczytem głupoty. Błędem, pod każdym
względem.
Po pierwsze - straci jego przyjaźń. Po drugie - żadna kobieta nie była warta by być
powodem takich problemów. Wiedział, że pewnego dnia straciłby zainteresowanie
nią. Po trzecie – Łowcy nie byli warci takiego zachodu. Po czwarte - sex był tylko
sexem. Mężczyzna mógł go mieć zawsze, przykładem tego był Parys.
tłumaczenie:
burzyk771
2
Westchnął i skoncentrował się na pieprzonym otoczeniu. Drzewa. Otaczające ich
góry. Cholera. Udawany spokój odszedł.
- Zatrzymaj się. – rozkazał.
- Co? – William trącił go, spoglądając znacząco – to-nie jest-czas-na żarty. – Mamy
chwile cisy przed burzą, a ty chcesz to spieprzyć? Jesteś taki dziecinny.
- Red Hots, dupku. –Zrobiłby wszystko dla jednego kawałeczka.- Zatrzymaj ten
pieprzony samochód.
- Misiaczku, mogłeś coś powiedzieć. – Samochód zjechał na prawo, wjechał na
drogę serwisową i zatrzymał się tuż obok 24-godzinnego sklepu. Kierowcy tirów
kręcili się wokół wchodząc i wychodząc.
William wskazał kciukiem tylne siedzenie. – Co robimy ze śpiącym przystojniakiem?
- Chyba się nie zabije kiedy nas nie będzie?
- Masz jakieś instynkty samozachowawcze? – Lodowate, błękitne oczy błyszczały w
ironicznym uśmiechu. – Mam na myśli, co zrobimy jeśli się obudzi i ukradnie nasz
samochód a potem nas porzuci?
- Spokojnie. Ukradniemy cośi będziemy go ścigać. Zawsze chciałem poprowadzić
jakąś dużą brykę.
- Lubię to twoje Striderowe - dążenie do zwycięstwa . Może i tak to zrobimy.
Zgodnie ze zwyczajem Strider przeskanował dokładnie otoczenie przed wyjściem.
Podczas podróży kiedy był pogrążony w myślach sprawdzał czy nie mają jakiegoś
ogona. Jak na razie jest dobrze, ale pierwszy raz miał pewne podejrzenia. Żeby być
szczerym, to go w pewien sposób rozczarowywało. Spodziewał się, że facet Haidee
będzie go szukał. Cholera, facet przysiągł pozbawić go wszystkich kończyn i usunąć
wnętrzności. Cóż.
Weszli kolejno do sklepu, a potem się rozdzielili .
Nadal nosili szorty, koszulki i japonki. Byli totalnie nieprzygotowani kiedy wyruszyli,
więc teraz chwytali wszystko czego potrzebowali. Ludzie gapili się na nich. Może
dlatego że byli wyżsi i bardziej umięśnieni do innych. A może z powodu broni
znajdującej się przy ich pasach. A może wreszcie dlatego, że William otworzył torbę
Doritos i zjadł wszystkie w trakcie robienia zakupów.Ciężko powiedzieć.
- Widziałeś gdzieś żelki? – zapytał William.
tłumaczenie:
burzyk771
3
Strider balansował z pięcioma pudełkami Red Hotsów i taką samą ilością Hot
Tamales kołyszących się na jednej ręce podczas gdy drugą przeglądał zawartość
stojaka.
- Sorry alenie. – Zgarnął kilka Twinksów dla Parysa i wrzucił na górę całej sterty. Nie
byli przyjaciółmi, ale do diabla z tym. Kobiety szukały pocieszenia kiedy miały
złamane serce, a Parys dawał im je i definitywnie lubił kobiety. Ten facet byłby
wdzięczny za którąkolwiek z nich.
Strier chichotał pod nosem kiedy podszedł do dystrybutora napojów gazowanych.
Parys lubił kobiety. Co w tym nowego?Kiedy wstrząśnięty płyn zapienił się przy
brzegu założył pokrywkę i wcisnął słomkę. Ciężko mu to szło, ale się udało. Łyknął.
Pyszne.
Nagle usłyszał za sobą dyszenie. Rozejrzał się dookoła, oczekując problemów z
Williamem – ale wyszpiegował jedynie Lucjana z jego gniewnym spojrzeniem i ręką
spoczywająca na ramieniu oszałamiającejrudowłosej kobiety. Była drobnej budowy
ciała, sięgała mu do ramienia, i cholernie ponętna. Jej piersi wypełniały koronkowy
top. Talie odkrywały bardzo niskie jeansy. Tak niskie, że nie mogła nosić na sobie
ż
adnej bielizny. Tak, z pewnością jej nie miała. Nogi były wystarczająco szczupłe i
długie by oplotły go w pasie.
Chciał przekląć.
- Kaia? – Strider mrugnął, pewny że to jakiś koszmar. Harpia, była ostatnią rzeczą z
jego długiej listy jakiej w tym momencie pragnął. Rozwali mu wakacje na dobre.
Wiedział, że noc nie mogła zapowiadać się gorzej.
- O, Big Gulp. – Zmniejszając dystans pomiędzy nimi podeszła do niego i
wyszarpnęła kubek z mocarnego uścisku. Potem nie czekając na jego pozwolenie
siorbnęła zawartość. – Dzięki.
Tylko nie wyzwanie, nie cholerne wyzwanie - powiedział swojemu demonowi.
Spokojnie. Porażka leniwie ruszył się w jego głowie. Dzięki bogom bestia nie zmusiła
go do działania. Jeszcze.
Kaia skrzywiła się z dezaprobatą. – Co to za świństwo? Kwas akumulatorowy?
- To jedyny płyn jaki tutaj mieli, przypominający napój gazowany. – twardo sięgnął
wolną ręką w jej kierunku i machnął palcami. – Teraz oddaj mi to i mów co tutaj
robisz?
tłumaczenie:
burzyk771
4
Jej zmysłowe usta odsłoniły zęby kiedy syknęła, szaro-złote oczy błysnęły z
wściekłości. - Moje.
To nie jest wyzwanie, krzyknął wewnątrz .
Porażka w jego głowie drgnęła wbrew niemu, odrobinę protestowała ale nadal nie
nalegała.
Strider nie zrobił nic. Pozwolił by jego ręka opadła. Harpie mogły jeść tylko to co
ukradły lub zarobiły, wszystko inne powodowało chorobę. Wiedział, że musiała kraść
kiedy nadarzała się tylko okazja do tego. Wiedział równie, że Harpie były zazdrosne
o rzeczy, tak jak ona teraz. Kaia uważała, że od teraz to jej napój. Jeśli jednak
posunie się dalej jego demon może chcieć zmusić go do działania. Strider wiedział
to, czuł to. Nie było jeszcze cholernego powodu by móc wyzwać Harpię przeciw
niemu. Osobiście musiał coś zrobić by nadstawiając tyłek nie wyjść na mięczaka
przed innymi.
- Pytałem już, ale zrobię to ponownie. Co tutaj robisz?
Skupił się na Lucjanie zanim mogła odpowiedzieć.
- Co ona tutaj robi?
Lucjan rzucił mu spojrzenie i dał mały znak.
- Nudziła się, wiec zadzwoniła do mnie i zapytała czy ją wezmę do ciebie. Ponieważ
lubię swoje klejnoty tam gdzie są, zdecydowałem zaspokoić jej żądanie.
- Zabrać ją do mnie? – Strider uderzył się w klatkę piersiową by się upewnić, że Kaia,
prosząc Lucjana, na pewno jego miała na myśli. – Dlaczego ja? – Żadne nie
odpowiedziało na jego pytanie.
- Przyjacielu, życzę ci dobrej nocy. Onaod teraz jest twoim wrzodem na tyłku. –
powiedział Lucjan i po odmeldowaniu się Striderowi ruszył do miejsca, z którego
mógł zniknąć bez świadków.
Strider zwrócił swoją uwagę na Kaie. Zatrzepotała do niego rzęsami, niewinnie
używając kobiecej sztuczki. Gdyby nie spędził z nią wcześniej trochę czasu, gdyby
nie wiedział dokładnie jak podstępnie walczyła, używając ciosów poniżej pasa,
mógłby uwierzyć jej gierkę. Mimo iż znał ją, z trudnością przekonał siebie, że jej
zadziwiające umiejętności to tylko sztuczki.
Była tutaj z jakiegoś powodu, nie musi mu się to podobać.Pocieszające było to, że
lubił na nią patrzeć. Szczerze, jeśli bogowie zapytaliby go o ideał kobiety, wskazalby
tłumaczenie:
burzyk771
5
Kaie. Miała uwodzicielską, delikatną budowę kości, długie czerwone włosy o
podkręconych końcach. Miała szelmowską twarz chochlika, kły jak u węża i ciało
gwiazdy porno z drobną różnicą- bez implantów. Jej skóra, och bogowie, jej skóra.
Wszystkie Harpie posiadały skórę taką jak ona. Jak wypolerowane opale z
rozsypanymi diamentami, błyszczącymi wszystkimi kolorami tęczy. Musiały ją
ukrywać pod makijażem i ubraniami ponieważ mężczyźni którzy ją zobaczyli
zaczynali się ślinić na jej widok. Strider zareagował tylko raz na ten widok. Podczas
jednego z treningów, jej koszulkapodsunęła się odsłaniającw całości pępek, a on
całkowicie stracił kontrolę nad swoim ciałem. Owładnęło nim pożądanie, musiał ją
mieć.
Ukryła się przed jego atakiem, aż pożądanie opadło. Ostatecznie, nawet wtedy,
pamiętał, że chciał ją rozebrać i posiąść.
Nie ma mowy. W żadnym razie, do diabła. Mogła znaleźć się na liście jego kochanek,
ale również mogła sprawić więcej problemów niż Łowca. Była nałogowym kłamcą i
nie okazującym skruchy złodziejem. Zabijała bez zastanowienia, i cóż, była silniejsza
od niego.
To z grubsza najważniejsze problemy z nią.
Dodatkowo,pierwszy raz kiedy odwiedziła swoją siostrę Gwen w fortecy, Strider
zauważył, kilkakrotnie, spojrzenia wojowników obserwujące ją jakby była lizakiem.
Nie zauważała lub nie przejmowała się tym, a on nie chciał konkurować o jej uczucia.
Podjął właściwą decyzję.
Nadal jednak nie mógł uwierzyć, że przespała się z Parysem.
Parys. Hmmm, ok. Jej potrzeba znalezienia Stridera zaczynała mieć jakiś sens. Był z
Parysem, jaki jest lepszy sposób na spędzenie czasu,niż z wojownikiem, bez
przyznawania się czego naprawdę chciała?
Nie powinno go to obchodzić, ale do diabla, nie lubił być wykorzystywany.
- Jeśli jesteś tutajby wygrać z ukochaną Parysa, to właśnie przegrałaś.Teraz, bez
ż
adnych wątpliwościwie, że Sienna jest gdzieś tam i desperacko chce do niej
dotrzeć. Nie wzbudzisz w nim zazdrości przymilając się do mnie, nie uda ci się to.
- Możesz się zamknąć? – Kaia zabrała paczkę Red Hotsów iotworzyła wieczko.
Zabrał je jej zanim zdążyła zjeść choćby jednego. Porażka mruknęła z satysfakcją.
- Hej.
tłumaczenie:
burzyk771
6
- Moje. – warknął panowanie. Wystarczy, wystarczy tego.
Zamiast zaatakować go, założyła swoją wolną rękę na doskonałe biodro.
- Widzisz, nie chciałabym cię urazić w ten sposób, ale byłeś takim dupkiem.
Więc…trudno. Parys był jednoazowym wyskokiem, nie dlatego że nie może mieć
dwa razy z tej samej kobiety. Ech, zafundował mi chyba z bilion orgazmów, ale po
wszystkim, nie spodobało mi się to, jak się poczułam. Nie mogłam przestać
powtarzać sobie-nigdy więcej. - Kiedy potrząsnęła głową,była wkurzona. - Wszystko
co chce powiedzieć to to, że nie jestem tutaj z jego powodu. Chciałam zobaczyć…..
- Kaia, kochanie. – Przerwał jej William, prawie dobiegając do nich z suszoną
wołowiną. Wpośpiechu przyciągnął ją.
Strider spochmurniał kiedy William przysunął ją do siebie bliżej by uścisnąć, ale nie
miał pewności dlaczego.Sukinsyn szczerzył się delektując chwilą, jakby Kaia była
wszystkim czego potrzebował by zabić nudę.
- Jesteś tutaj by walczyć ze striptizerkami, które umilają czas towarzysząc mi? –
klepnął jej pupę z aprobatą.
- Prawie – powiedziała, zrzucając jej wspaniałe włosy z ramienia pojedynczym
ruchem nadgarstka. - Jestem tutaj żeby podziękować im za to że dotrzymywły ci
towarzystwa. Proszę powiedz, że nadal są z tobą.
William udał że ociera łezkę. – Nóż w serce, moja kochana. Nóż w serce.
Bogowie, byli tacy irytujący. William starał się dobrać do majtek Kai od miesięcy.
Ona, oczywiście, trzymała go na dystans.
To był kolejny powód, dla którego Strider nigdy nie zagra z nią w tę grę.
Kaia mogła być jego największym wyzwaniem, nie dbałby o to że przegra. Piekło,
mógł chcieć przegrać, nawet myślenie o tym przyprawiało go o fizyczne cierpienie.Jej
dążenie do rywalizacji było tak bardzo rozbudowane jak jego własne.
- Jesteśmy na wakacjach, Kaia – strider warknął – Nie byłaś zaproszona.
Puściła mimo uszu jego słowa jakby były nieistotne.
- W głębi duszy wiem, że zamierzałeś mnie zaprosić, wiec ta-da. Jestem. Możesz
mnie przywitać.
- To straszne jak dobrze nas znasz. Masz, zapłać za to. – William rzucił w ręce
Stridera swoje cukierki. – Będziemy w samochodzie. Powodzenia.
tłumaczenie:
burzyk771
7
Pierwszy raz Kaia pozostała na miejscu spoglądając na Stridera. Cokolwiek od niego
chciała, nie może jej tego dać. Przesłała mu buziaka i pozwoliła ciemnym włosom
wojownika poprowadzić ją. Nawet nie starając się tego ukryć, wepchnęła Twinksy do
tylnej kieszeni swoich jensów i chwyciła parę gazet zanim wyszła ze sklepu.
Strider ruszył do kasy złorzecząc przez zaciśnięte zęby. Z jakiegoś powodu, ludzie
schodzili mu z drogi tak szybko jak to tylko było możliwe. Nawet ktoś stojący przy
kasie odszedł.
- Hm, nie mogłem wszystkiego donieść ale do pewnego stopnia mam chyba prawie
wszystko.
Kasjer z nadwagą stał się nerwowy. – Tutaj są kamery, a mój szef lubi oglądać
nagrane filmy, hm..,myślę, że ta drobna pani wzięła…
- Wiem, Po prostu to dolicz.
Zapłacił i wyszedł ze sklepu. Torba wypełniona słodyczami uderzała o jego uda przy
każdym kroku.
Uderzyło go stojące, chłodne nocne powietrze,rozpraszając mroczny
nastrój.Wreszcie nie myślisz o Ex. Pojawił się promyk nadziei. Nie pierwszy i nie
ostatni raz. Może, na prawdę - może, jego pociąg do Ex był nadmiernie przesadzony.
Jeśli na prawdę jej chciał, nie mógłby się dzisiaj przespaćz kimś innym. Mógłby
ostatecznie powalczyć o jej uczucia, nie ważne jak głupie by to było, ale przyjaciele
byli ważniejsi od kobiety.
Spójrzmy na Parysa. Facet potrzebował sexu by przeżyć, ale nie spędził
intensywnieostatniegoczasu z ani jedną ze striptizerek.
Nie zmniejszało to ukłucia odrzucenia, jednak, może to jest powód, dla którego
myślał, że pożądanie Ex jest takie cholernie złe. Ponieważ ona go nie chciała.
Ponieważ ona była – czym? Wyzwaniem. Wyzwaniem, którego domagał się, ale go
nie chciał. I nie chce.
Pieprzyć to. Nigdy więcej wyzwań.Musiał dać sobie spokój z tym zanim go to
wykończy.
Dotarł do samochodu. Zobaczył, że Kaia zajęła jego miejsce i całkowicie popsuła
zawiasy w bocznych drzwiach. Wcisnął się do środka i usadowił obok nadal
ś
piącego Parysa. Co do cholery tak pachniało? Bułeczki z cynamonem? Postanowił
wyładować na niej swoją irytację.
tłumaczenie:
burzyk771
8
- Użyłaś perfum? – warknął, kopiąc w jej fotel żeby wiedziała, że mówił do niej.
Odkręciła się spoglądając na niego, uśmiech przeleciał przez jej wargi.
- Nie noszę – żadnych - jadalnych majtek.
Wiedział, że nie nosi żadnej bielizny, mały złośliwiec, nie potrzebował takiego rodzaju
konfirmacji.
Laluś. To jest uśmiech. Spódnica. Nie, spójrz do góry.
Zamknij się.
Ś
wietnie, zaczął mówić do siebie.Czyż to nie wspaniałe?
- Więc?
- Nie, żadnych perfum, ale odwiedziłam piekarnię zanim zapolowałam na Lujana.
Czemu pytasz? Pachnę tak słodko jak cukierek?
Nie, do cholery, pachniała jakby potrzebowała dobrego lizania. Kaia, w łóżku. Naga.
Otwarta. Jego umysł polubił ten obrazek. Do diabła, obudzi demona.
Strider prędzej by umarł, niż zaakceptował kolejne wyzwanie – mówiąc w przenośni,
oczywiście – jego demon oszalałby bez niego. Najlepszym zaspokojeniem dla niego
była wygrana. Nie zamierzał mu jednak pozwolić na to z Kaią. Ani dzisiaj, ani
kiedykolwiek. Kaia nie mogła być większym wyzwaniem niż zazwyczaj. Rywalizowała
z nim o wszystko, nie mógł mieć ani chwili spokoju.Porażka przy niej,praktycznie,
urabiał sobie ręce po łokcie. Strider spochmurniał. Nie, nie, do cholery nie. Nie
pójdziemy w tym kierunku. To jest Harpia. Nie możemy z nią wygrać.
Będziemy cierpieć.
Nadal.
Warkot.Jęk. Złość i obawa, zmieszały się razem i pojawiła się odrobina, oh…,
przyjemności. Bogowie. Nie. To było bardziej niż miłe. Nawet jeśli jakaś część
Stridera polubiła ten pomysł sparingu z Kaią. Zestawienie zdrowego rozsądku
iostrości może być zabawne, spokój był zazwyczaj przeceniany.
Nadal jednak nie mógł sobie pozwolić na bycie z nią. Inaczej niż inni wojownicy, nie
pozwalał sobie spać z kobietą, którą przetestował wcześniej jeden z nich. Nie było od
tego wyjątków.
Pomimo że dla Ex, byłby chętny zrobić wyjątek. Co oznaczało, że jego natura do
rywalizacji była większa niż jego instynkt posiadania. Kaia jednak nie mogła być tym
wyjątkiem.
tłumaczenie:
burzyk771
9
Porażka wydał kolejny pomruk, ten oznaczał…..rozczarowanie? W żadnym razie.
Jestem po prostu zmęczony. Wyobraziłem sobie to tylko.
Jego demon dbał jedynie o wygrane, nie mógł zainteresować się tąwyjątkowa
kobietą.
Kaia ostatecznie poddała się i odwróciła do przodu. William wjechał na autostradę, a
wózek pokonywał kolejne mile. Oczywiście musiał podsumować swój flirt z Harpią.
Przez niewiele ponad godzinę, Strider zjadł swoje cukierki i zakurzył. Tak, wspaniałe
wakacje. Na następnym postoju na poboczu mógłby po prostu urwać się swoim
kompanom i wyruszyć w swoją stronę.
Kiedy Kaia zachichotała z czegoś co powiedział Willam, Strider w drodze wyjątku
zdecydował poczekać by dojechać do kolejnego postoju, co było bardzo głupie.
Mógłby wysiąść teraz i złapać autostop. Tego rodzaj rozkosznych kobiet drażnił jego
nerwy. Tak, drażnił a nie oczarowywał.
Definitywnie potrzebował zwiększyć dystans pomiędzy nim a Kaią. Musi przestać o
niej myśleć. Przestać reagować na nią. Przestać troszczyć się o jej przeszłość. Po
tym wszystkim, mógłby uzyskać jedynie złe doświadczenia a nie potrzebował
kolejnych cierpień. Dodatkowo, kiedy ostatniowydarzyłosię to coś między nimi,
zostawił ją. Odszedł, a wszystkie męczarnie minęły. Musiał przyznać że, jego reakcja
nie była spokojna, ale raczej wybuchowa. Nie było powodu by sądzić, że tym razem
będzie inaczej.
- Więc dokąd jedziemy? – rzuciła w próżnię Kaia.
- Nigdzie. – Odpowiedział Strider.
- Zabić rodzinę Gilly. – Rzucił gładko William.
Stridermusiał pogadać z tym facetem. Nie mógł podważać zaufania swoich przyjaciół
boto było gorsze niż przerwanie komuś w zliczeniu panienki.
Kaia rzuciła Striderowi- Zamknij się. - zanim podskoczyła na siedzeniu. – Mogę
pomóc? Proszę? Mogę? Możesz tego nie wiedzieć, ale jestem bardzo zręczna w
używaniu jakichkolwiek ostrzy, pił, biczy.
- Hej! Ktoś wziął moją torbę. – zapytał William.
- Więc? – kontynuowała Kaia, kiedy William nie odpowiadał. – Dowolna broń. Jestem
w tym dobra.
Nie był pod wrażeniem. – Nie będziemy używać broni. Będziemy dusić.
tłumaczenie:
burzyk771
10
- Oh, możemy zagrać w kto udusi ich więcej!
- Nie, nie możemy ponieważ nie będziesz nam pomagać. – Powiedział Strider w tym
samym czasie kiedy William palnął.
- Byłbym rozczarowany gdybyś nam nie pomogła.
Kaia chrząknęła na niego.
- Po prostu postaraj się nie zniszczyć całego sąsiedztwa – warknął. Nikt go już nie
słuchał.
Przymrużone oczy zwróciły się na niego. Nie było w nich nawet odrobiny czerni, wiec
wiedział, że jej Harpia była pod kontrolą.
- Czemu jesteś taki gderliwy.
- Nie jestem gderliwy. Tylko kobiety są gderliwe.
- Jesteś. – rzucił William.
- Ty jesteś. – odgryzł się Strider. Zdał sobie sprawę, że zabrzmiał jak dziecko,
przechylił się do przoduopierając łokcie na kolanach, chowając twarz w dłoniach .
Co do cholery było z nim nie tak?
William się z niego podśmiewał. Kaiapo prostu patrzyła a jej mina była
nieodgadniona.
- Więc, gderasz czy nie – powiedziała. – mam wiadomość, która cię rozweseli,
Strider.
Przysunięcie się do przodu było głupim ruchem. Zapach cynamonu i słodyczy był
teraz intensywniejszy, otaczał go, sprawiając że usta wypełniła ślina. Czy Kaia mogła
smakować tak smakowicie jak pachniała?
Niespodziewanie zdrętwiała. – Pachniesz jak kobieca oliwka do ciała aromatyzowana
brzoskwinią.
Poważnie? Pomyślał o striptizerce, którą miał na kolanach kiedy byli na ranczu
Parysa. I tak, przypomniał sobie zapach brzoskwini. Kaia musiała nienawidzić
brzoskwini, ponieważ wyglądała jakby najprawdopodobniej planowała zabić twórcę
tej oliwki.
- Zabiję cię. – Tak, czerń pojawiła się w jej oczach. Jej paznokcie wydłużyły się i
zmieniły w szpony, które wbiły się w plastikową konsolę pomiędzy kierowcą a
siedzeniem pasażera.
Halo, dzwoni bestia.
tłumaczenie:
burzyk771
11
Mentalna notka: nigdy nie jeść brzoskwini przy Kai.
Wygraj? Porażka powiedział drżącym głosem, pytanie nie miało znaczenia, w tym
nieciekawym momencie, był przestraszony.
Ech. Powodzenia z tym, kolego. Ona zje cię na lunch i wypluje twoje resztki.
- Umyję się, ok. – Strider szarpnął się w prawo, tak daleko od jej niebiańskiego
aromatu jak tylko mógł. – I tak na marginesie, nie jestem ciekawy twoich wieści.
- Nie mogę go zabić – mamrotała do siebie. – Nie mogę go zabić. Obiecałam Biance,
ż
e poprzestanę na dziesięciu ciałach na dzień. Już przekroczyłam tę wartość
pięciokrotnie. – Nie mogę go zabić.
Tak szybko jak podmuch wiatru, wściekłość odeszła. Uspokajała się, czerń z jej oczu
zniknęła, szpony również.
Strider wyjrzał przez okno, podczas liczenia drzew rzucił szybkie spojrzenie na jej
przepiękną twarz.- Teraz słuchaj jaskierku. Stri-Stri zamierza się zdrzemnąć.
Wszyscy ucisząteraz swoje wielkie i grube usteczka. – Lepiej udawać nudną
drzemkę niż przypadkowo znowu wkurzyć Kaie.
- Świetnie. Śpij. – w jej chrapliwym głosie zabrzmiała nuta dziecięcej irytacji.
Mimo że nie skrzeczała, to był kolejny znak, że niebezpieczeństwo minęło.
- Wiedz tylko, że kiedy będziesz dbał o urodę drzemiąc, przegapisz moją historię o
tym jak wielu Łowców w tym tygodniu spakowałam i ometkowałam.
- Boże. – Spakowała i ometkowała, kilku? Starał się nie patrzeć z zaintrygowaniem,
nawet jeśli przemyślał ponownie swoją strategie. – Bardzo proszę, zaczynaj swoją
opowieść. Jestem pewny, że ze znudzenia opadnie mi głowa.
- Nie. Byłeś niegrzecznym chłopcem inie zasługujesz na nagrodę. Dlatego, nie
powiem ci, że za twoim śladem podąża pewien Łowca i cały czas sięprzybliża.
- Zawsze tak jest.
Zirytowana wypuściła powietrze. – Również nie powiem ci że…
Przekornie zachrapał najgłośniej jak mógł, prawie uśmiechnął się kiedy cichutko
pisnęła. Część jego polubiła ten werbalny pojedynek. Lubił ją denerwować i
doprowadzać jej ciało do skwierczenia ze złości.
- Dosyć tego! Słyszysz mnie Strider? Dosyć tego! Wyzywam cię byś mnie
wysłuchał.Teraz.
Tego nie lubił.
tłumaczenie:
burzyk771
12
Demon w jego głowie nastroszył się. Teraz desperacko chciał wygrać. Strider
gniewnie spojrzał na cholernie piękną twarz Kai. Jeśli ją wkurzył, nie spieprzy tego.
- Wiedziałem, że to zrobisz. Wiedziałem, że mnie wyzwiesz. Jesteś jak inne kobiety.
Zawsze to wiedziałem. Nie, nawet jesteś gorsza. Wiesz co się ze mną dzieje kiedy
przegrywam, ale i tak mnie wyzwałaś.
Na jej twarzy na moment zagościł przebłysk bólu, szybko jednak zniknął.
Niewątpliwie popełniła błąd. Harpio - doprowadzanie do szału było specjalnością
Harpi – nie krzywdź go. Nigdy. – Wiesz, że możesz wygrać.
-Więc kontynuuj. – warknął. – Mów. Umieram z tęsknoty by usłyszeć co masz do
powiedzenia.
Kaia przejechała różowym języczkiem po zębach, a jej żołądek nerwowo zacisnął
się. Mogła mu odmówić i doprowadzić do tego by rzucił się na kolana szarpiąc w
bólu.
- Schwytałeś Haidee. Jej facet i jego towarzysze ścigali cię. Proszę. Powiedziałam.
Wysłuchałeś i wygrałeś.
Nie poczuł się jakby wygrał. Jego demon również. Nie było przypływu przyjemności,
potrzebował prawdziwego wyzwania. Musiał coś zrobić. Nie chcę zostać z niczym,
rozumiesz? Cisza. Wszystko w nim zastygło, jego bicie serca, płuca.
Krew zawrzała w żyłach.
- Jest coś więcej. Powiedz mi wszystko.
- Dobrze. Bardzo proszę. Kiedy ty się bawiłeś w okolicy ja ścigałam faceta Haidee i
jego towarzyszy. Swoją drogą było w nich coś dziwnego, ale on był najgorszy.
Byli…Nie wiem, mroczniejsi niż inni ludzie dookoła. Poczułam…. się nieswojo,
dlatego sprawiłam im bardzo dużo bólu zanim ich rozłożyłam. Powinieneś był ich
widzieć. Zanim zabrałam się za nich…
- Odbiegasz od tematu, Kaia.
-. Poważnie! Gdzie to ja byłam? Aaaaa, tak. Jej facet. Nie mogłam podejść do niego
wystarczająco blisko by zrozumieć jego zachowanie, co mnie zaniepokoiło.Jak już
mówiłam był mroczny i podstępny, potrafił mnie zmylić, co oznacza że jest dobry,
bardzo, bardzo dobry i przebiegły ponieważ jestem bardzo, bardzo dobra w tropieniu,
Mówiłam już o tym że kiedyś…
- Kaia!
tłumaczenie:
burzyk771
13
- Nie ważne, nie byłbyś zdolny ukryć się przed nim. Był blisko, wkurwiony, chce z
ciebie zrobić swoją sukę.
- Jak blisko?
Jej podbródek z uporem podniósł się. - Wystarczająco by uznaćza szczęście, że cię
nie zastrzelił na tej maleńkiej stacji.
Nie powiedziała mu jeszczeniczego istotnego. Nie dała mu szansy wpaść w pułapkę.
Mogła śmiać się, kraść jedzenie, pozwolić mu sięnie spieszyć. Mogła troszczyć się o
rozmowę z Williamem, mila za milą, jakby nie byłonaglących spraw.Wszystko by
ukarać go za nie przywitanie jej w ich grupie, był tego pewien. Harpie były tak bardzo
mściwe jak destrukcyjne.
Najbardziej. Irytująca. Kobieta, Jaką. Kiedykolwiek. Spotkał.
Jego palce wbiły się w uda byprzypadkiem jej nie udusić. Wiedział, że długo będzie
miał siniaki. – Dlaczego go śledziłaś?
Jedno delikatne ramie, nie osłonięte przez koronkowy różowy top, podniosło się ze
wzruszeniem.
- Kiedy wszyscy opuścili fortecę, rozdzielając się by ukryć artefakty i ochronić swoje
kobiety, bla, bla, bla….Podążyłam za tobą i zobaczyłam cię w akcji, miałam rację.
Kurwa. Musiał stracić czucie. Nigdy, przenigdy jej nie zrozumie.
- Jesteś mile widziana, tak na marginesie.
- Złapałeś i wywiozłeś Haidee, ale zostawiłeś za sobą krew prowadzącą do twoich
drzwi w pokoju motelowym. Rozpoczęli nalot na cały budynek, kiedy złapałam
wszystkich, niestety lider znikł. Ten mały sukinsyn uciekł. Powinieneś był wykończyć
go kiedy miałeś okazję, ponieważ teraz zgromadził wielu ludzi.Byłam ostra.
- Dobra, jesteś niezła. Ale poważnie, jak spotkałaś się z Lucjanem? – Zapytał William
wtrącając się do rozmowy.
- Anya i ja jesteśmy w kontakcie. Powiedziała jej, że chcę pożyczyć jej przyjaciela
gentelmena, a ona się zgodziła za pewną opłatą. – Kaia dodała z domieszką złości –
Ktoś z tu obecnych powinien zwrócić mi koszty.
- Przyjaciel gentelmen. Miłe. – William otworzył usta by dodać coś jeszcze,
prawdopodobnie by powiedzieć jej, że z chęcią zapłaci. Strider uprzedził go jednak. –
Cokolwiek to było, zajmę się tym.
tłumaczenie:
burzyk771
14
Zgadywał,że był jej to winien. Nie podobało mu się to, ale nie chciał być niczego
winny komukolwiek.
- Boże. Jesteś mi winien dziesięcio-minutowy pocałunek z języczkiem.
Mrugnął, był pewny, że się przesłyszał. Spodziewał się serc Łowców lub odciętych
kończyn.
- Anya chciała, żebyś ją pocałowała?
- Na następnym postoju spodziewam się rekompensaty od ciebie.
- Ja zapłacę. – William zaszczebiotał. – Po tym jak opiszesz dokładnie ten wasz
wspólny pocałunek. Poczułaś coś. Tak, poczułaś ty mała latawico. Założę się, że
jęknęłaś, prawda.
- Dla ciebie jest już za późno. – powiedziała śpiewnym głosem.- Strider właśnie się
zaoferował, a ja zaakceptowałam jego ofertę. I nie, nie będę opisywać niczego.
Możesz sobie jedynie wyobrażać jak bardzo byłotoseksowne. A, i Willy, żebyś
wiedział, twoje wyobrażenia nie będą nawet odrobinę bliskie prawdzie.
Kłamała. Musiała kłamać. Ale czemu miałaby kłamać na temat pocałunku. Co
mogłaby mieć nadzieje zyskać zmuszając go do pocałowania jej. Strider opadł na
fotel i zaczął gapić się na dach. Żadna odpowiedź nie przychodziła mu do głowy i
wątpił by znalazła się jakakolwiek.
Poza tym, miał wiele ważnych powodów by to zrobić. Na przykład psychiczny-facet
Haidee.
Jak blisko był ten sukinsyn?
Wygraj, powiedział Porażka w jego głowie. Wygraj, wygraj. To nie było pytanie tym
razem. W żadnym razie.
Ś
wietnie. Faceta tutajnawet nie było a wyzwanie zostało rzucone, zaakceptowane i
teraz musi je wypełnić.
- Zatrzymaj się. – powiedział do Wiliama drugi raz tej nocy.
- Dlaczego? Tutaj nie ma sklepu.
Kaia szturchnęła Stridera uśmiechając się porozumiewawczo. – Nie, obudził się
demon którego znam i kocham. On zamierza zastawić pułapkę, Willie, a my
zamierzamy mu pomóc.
- Nie, zamierzam wysiąść i zrobić to solo. – ogłosił Strider.
tłumaczenie:
burzyk771
15
William miał kilka osób do zabiciana własnym kącie, a Strider nie zamierzał spędzić
więcej czasu z Kaią niż to konieczne.
Jej uśmiech zastygł, kąciki wykrzywiły się ukazując emocje których nie potrafił
nazwać. – Naprawdę? Cóż, wydaje mi się, że pamiętam jak mówiłeś, że jestem
gorsza niż wirus żołądka. Najwyższy czas to udowodnić. Wyzywam cię byś pozwolił
mi sobie pomóc, Strider. Wyzywam cię byś skrzywdził tego skurwiela bardziej niż mi
się to udało i wyzywam cię byś zabił więcej jego ludzi niż ja.
Cholera! Pomyślał nawet wtedy kiedy jego demon zaczął skakać wkoło
denerwowany, podekscytowany. Ok, bardziej zdenerwowany. Wygraj, wygraj,
wygraj. Proszę wygraj.
Kiwnął sztywno nagle nienawidząc Kai każdą komórką swojego ciała. Gra się
rozpoczęła.
- Kiedy to się skończy – powiedział cicho - zmuszę cię żebyś z tozapłaciła.
- Wiem. – odpowiedziała, a jej ton był dziwnie łagodny. – Uwierz mi, wiem.