Notatka o "Iluzjach codzienności" Małgorzaty Jacyno
Pomysł socjologa Pierre'a Bourdieu, który przybliżyła polskim czytelnikom Małgorzata
Jacyno w "Iluzjach codzienności", powinien zainteresować wszystkich pechowców i
malkontentów. Mnie zaskoczył swoją oczywistością i zawstydził intelektualnie. Okazało się,
ż
e sposób, w jaki widzę przeważnie rzeczywistość codzienną, wcale nie jest mój
indywidualny, że opiera się na matrycach, konstrukcjach i - o zgrozo albo może na szczęście -
mogłam się mylić w ocenach sytuacji, które tyle razy uznałam za beznadziejne i ponure.
Opowieść należałoby chyba zacząć od propozycji, jaka wyłania się z teorii Bourdieu. Jest nią
próba dostrzeżenia w rzeczach codziennych struktur z ideologemów, małych całostek
niosących łatwo rozpoznawalne znaczenie. Przykładem ideologemu może być opornik w
klapie marynarki, czerwony krawat do zielonego garnituru, czarne stroje kobiet i srebrna
biżuteria w okresie popowstaniowym etc. Gdy opornik zostanie gdzieś zamontowany,
czerwony krawat zjawi się w towarzystwie np. granatowego garnituru, a kobieta będzie się
nosić czarno ze srebrem współcześnie, wtenczas łatwiej dostrzec znaczenia zagłuszone
wcześniej przez ideologię. Mówiąc o ideologii Polak myśli o polityce. Bourdieu jako
ideologię rozumie wiarę w określoną rzeczywistość, w iluzję codzienności.
Każdy z nas ma własną ideologię. Pozwala ona oswoić rzeczywistość poprzez jej
uporządkowanie w jakimś schemacie. Konstruujemy go z najróżniejszych elementów. Nie
wszystko, co przynosi codzienność, pasuje do wypracowanej ideologii, więc jest pomijane.
Dodatkowo elementy, które uznajemy za na tyle istotne, by się nimi zajmować (np. martwić
się i snuć gorzkie rozważania), są postrzegane jak ideologemy ograniczające wielość punktów
widzenia do jednego (dlaczego pesymistycznego?).
Przykład niedaleki, z okolic Walentynek. Ten sam fakt zaproszenia na kawę urasta do rangi
wyznania miłosnego, jest próbą podtrzymania znajomości z kimś, kto ma dobre notatki albo
może sposobem dotarcia do niedostępnej koleżanki poprzez tą bardziej otwartą. Któż to wie?
Zaproszenie na kawę staje się ideologemem o jednym konkretnym znaczeniu, gdy pasuje do
naszej ideologii codziennej i oczekiwań, jakie mamy względem rzeczywistości. Działa
mechanizm zwany habitusem, który służy utrzymaniu równowagi poprzez dostosowanie do
siebie obiektywnych zdarzeń i ich subiektywnego postrzegania.
Bourdieu podsuwa myśl, by uwolnić się z myślowych gorsetów, by być świadomym różnych
możliwości. Zwraca też uwagę na to, że jesteśmy poddani ingerencji propagandy, reklamy,
najróżniejszych sugestii i małych manipulacji, że sposób widzenia codzienności jest
kształtowany przez np. szkołę, literaturę etc.
Porównanie teorii Pierre'a Bourdieu do banału o dwóch stronach medalu trywializuje i
zawęża jego myśl, jednak odpowiada potrzebom notatki, jaką jest mój tekst.
Na drzwiach mojej klasy w liceum była namalowana pętla, pod nią człowiek i napis: "Głowa
do góry!". Sobie i czytającym życzyłabym większej dawki optymizmu niż ta najmniejsza -
podtrzymująca przy życiu.