Udostępnij
Skomentuj
Wyciekł cały raport komisji TVN ws. Kamila
Durczoka
Dziennikarz Tomasz Szymborski ujawnił cały raport komisji TVN badającej pogłoski o
mobbingu i molestowaniu w redakcji "Faktów" przez Kamila Durczoka. Z ujawnionego
dokumentu wynika, że stacja nie podała opinii publicznej więcej szczegółów sprawy w
obawie o pozwy ze strony Durczoka i poszkodowanych osób. O sprawie piszą Wirtualne
Media.
Z raportu wynika także, że nadawca nie zdecydował się otwarcie podać powodów zakończenia
współpracy z Kamilem Durczokiem, a jedynie przekazać lakoniczny komunikat prasowy, aby
"dostarczyć niezbędnych informacji, a zarazem chronić Spółkę przed ewentualnym pozwem ze
strony Pana Durczoka".
Gdyby ten został publicznie wskazany przez TVN jako winny niepożądanych zachowań, mógłby
424
551
Foto:
Bartłomiej Barczyk / Agencja Gazeta
Kamil Durczok
REKLAMA
pozwać stację za naruszenie jego dóbr osobistych. Wówczas osoby poszkodowane musiałyby
złożyć obciążające go zeznania również przed sądem. Komisja jednak zasugerowała kierownictwu
TVN, żeby najpierw skonsultowało z poszkodowanymi, czy gotowi są złożyć takie same zeznanie
w sądzie.
Post z twittera dziennikarza Tomasza Szymborskiego
Ponadto, komisja zwróciła uwagę, że osób poszkodowanych może być więcej niż trzy, które udało
się pierwotnie ustalić. Jeśli TVN zdecydowałaby się zaproponować tym trzem osobom
zadośćuczynienie finansowe, pozostałe mogłyby publicznie wystąpić z podobnymi
oczekiwaniami.
Co więcej, komisja oceniła, że zachowania
Kamila Durczoka są wystarczające do
dyscyplinarnego zwolnienia dziennikarza,
mimo jego kłopotów zdrowotnych. Nie
zasugerowała jednak stacji takiego rozwiązania,
ponieważ znów kwestie molestowania
musiałyby potwierdzić
poszkodowane
kobiety
przed sądem. Komisja
uznała, że to mogłoby być dla tych kobiet zbyt
stresujące w obliczu znalezienia się w centrum
wydarzeń.
Sprawa Kamila Durczoka
Na początku lutego tygodnik "Wprost" napisał
o molestowaniu seksualnym w jednej ze stacji telewizyjnych. Opublikowano relację anonimowej
"znanej dziennikarki", która była molestowana przez byłego przełożonego. Szybko się okazało, że
chodzi o TVN24 i Kamila Durczoka.
"Nigdy nie molestowałem żadnej
kobiety
. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem
cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy" mówił w stacji radiowej TOK FM Durczok.
Przypomniał, że stawiane mu zarzuty są oparte na anonimowych informacjach.
Po artykule tygodnika w TVN została powołana komisja ds. zbadania zarzutów dotyczących
mobbingu i molestowania. TVN podała, że komisja przeprowadziła rozmowy z pracownikami i
współpracownikami tej stacji. W komunikacie stacji mówiono, że "TVN nie toleruje żadnych form
mobbingu ani molestowania, w tym także molestowania seksualnego".
Afery z Durczokiem spowodowała, że dziennikarz został zwolniony ze stacji. Potem dziennikarz
zażądał 7 mln zł zadośćuczynienia od AWR Wprost. Agencja WydawniczoReklamowa "Wprost"
(AWR Wprost) spółka zależna PMPG Polskie Media otrzymała od Sądu Okręgowego
w
Warszawie
odpis drugiego pozwu wniesionego przez Kamila Durczoka 2 kwietnia br.,
poinformowało PMPG. Wartość przedmiotu sporu została określona na kwotę 7 mln zł.
"Przedmiotem wszczętego postępowania jest ochrona dóbr osobistych powoda w związku z
rzekomym ich naruszeniem w wydawanym przez AWR Wprost tygodniku »Wprost« (w artykule
»Kamil Durczok. Fakty po Faktach« z dnia 16 lutego 2015 roku)" czytamy w komunikacie.
Wartość przedmiotu sporu została określona na kwotę 7 mln zł. Powództwo zostało wniesione
przeciwko AWR Wprost oraz dziennikarzom sporządzającym publikację mającą naruszać dobra
osobiste powoda, podano także.
PMPG uważa powództwo za bezzasadne. "Emitent stoi na stanowisku, że publikacja prasowa
rzekomo naruszająca dobra osobiste pana Kamila Durczoka była sporządzona w zgodzie z
obowiązującymi przepisami prawa. Nadto, w ocenie emitenta wysokość żądanego przez pana
Kamila Durczoka zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w związku z rzekomym naruszeniem
dóbr osobistych jest rażąco wygórowana, nieodpowiednia do podnoszonego naruszenia, i jako
taka sprzeczna z przyjętym w kraju porządkiem prawnym" napisano w materiale.
Jak podano, jest to drugi pozew Kamila Durczoka przeciwko AWR Wprost. Pierwszy z nich
spółka również uważa za bezzasadny.
Durczok wniósł także prywatny akt oskarżenia przeciwko dziennikarzom tygodnika "Wprost", w
którym zarzuca im popełnienie czynu zabronionego z art.212 Kodeksu karnego (zniesławienie).
"W ocenie emitenta działania dziennikarzy nie wypełniły znamiona jakiegokolwiek czynu
zabronionego, bowiem podane informacje były prawdziwe i przekazane z należytą starannością
dziennikarską" czytamy w komunikacie PMPG.
PMPG Polskie Media jest grupą kapitałową funkcjonującą w szeroko pojętym obszarze mediów i
komunikacji marketingowej. Jest m.in. wydawcą tygodników "Wprost" i "Do Rzeczy" oraz
miesięcznika "Historia do Rzeczy", a także serwisów internetowych.
Tymczasem w Sądzie Okręgowym w
Warszawie
miała odbyć się kolejna rozprawa z udziałem
Kamila Durczoka, który walczy o odszkodowanie od tygodnika "Wprost". Jak podaje "Fakt", do
rozprawy nie doszło, ponieważ dziennikarz trafił do szpitala.
Dziennikarze "Faktu" dowiedzieli się, że Kamil Durczok trafił do szpitala. Dziennikarz przebywa
na oddziale chirurgii ogólnej i endokrynologii. Informacje tabloidu potwierdziła żona Durczoka,
Marianna DufekDurczok.
Mąż faktycznie wczoraj trafił do szpitala w Jaworznie, który mieści się przy ulicy Chełmońskiego
28. W związku z rozprawą, w której chciał uczestniczyć, wyszedł na własne żądanie. Niestety dziś
rano znalazł się w nim ponownie. Jeśli chodzi o przyczynę, bardzo proszę o uszanowanie
prywatności i intymności. Dziękuję za troskę i pozdrawiam serdecznie – mówi.
Rozprawa została przełożona na 12 listopada.