Pewien mały chłopiec zachorował na jedną z tych chorób, na które nie wynaleziono jeszcze
lekarstwa. Jego rodzice robili co mogli, aby powstrzymać rozwój choroby i ratować jego
życie, ale bezskutecznie. Chociaż chłopiec był jeszcze mały wiedział już, że prędzej czy
później, każdy człowiek musi umrzeć. Z tego powodu bardzo pragnął dowiedzieć się i
zrozumieć czym jest śmierć, tym bardziej, że miał budzące lęk przeczucie, że on też
niebawem rozstanie się z życiem.
Pewnego dnia, leżąc w łóżku, słuchał jak jego mama czytała historię o walecznych i
szlachetnych rycerzach okrągłego stołu i o tej ostatniej bitwie, w czasie której wielu z nich
poległo.
Bardzo przejęty tym, co usłyszał, po chwili milczenia zapytał w końcu o to, co tak bardzo go
nurtowało:
- Mamo, jak to jest, kiedy się umiera? Czy to boli?
Gdy zadał to pytanie, natychmiast łzy napłynęły jej do oczu, więc pod jakimś pozorem
odwróciła się i na chwilę wyszła do kuchni. Wiedziała, że bardzo dużo zależy od tego, w jaki
sposób odpowie na to pytanie. Dlatego w gorliwej modlitwie poprosiła o mądrość, i o to, by
zdołała powstrzymać się od płaczu, gdy będzie o tym mówić.
I gdy skończyła modlitwę, wiedziała już, co ma powiedzieć. Wróciła więc do pokoju, usiadła
obok chłopca i powiedziała:
- Synku, czy pamiętasz, jak nie raz bawiłeś się bez opamiętania przez cały dzień, a kiedy
zbliżał się wieczór, byłeś już tak bardzo zmęczony, że nie miałeś siły, aby pójść do swojego
pokoju, ani się rozebrać, więc zasypiałeś w ubraniu leżąc na moim łóżku? Zasypiałeś tak, że
nie można było cię obudzić. Łóżko, na którym zasypiałeś nie było twoim łóżkiem. Ale rano,
kiedy się budziłeś, zdziwiony zauważałeś, że znajdujesz się w swoim pokoju, ubrany w
piżamę i leżysz we własnym łóżku. Znalazłeś się tam, dlatego, że ktoś cię kochał i troszczył
się o ciebie. Twój ojciec brał cię w swoje silne ramiona i przenosił do twojego pokoju i kładł
na twoim łóżku.
Widzisz synku, ze śmiercią jest podobnie. Pewnego dnia, po prostu zasypiamy, zasypiamy
tak, że nikt z ludzi nie jest w stanie nas obudzić i nie jesteśmy niczego świadomi, ani nie
czujemy upływu czasu. Ale pewnego dnia obudzimy się w nowej cudownej rzeczywistości, z
nowym wspaniałym ciałem, obudzimy się po to, by spotkać się z Panem Jezusem w czasie,
gdy wróci po tych, którzy w niego wierzą. Jest tak, dlatego, że On bardzo nas kocha i tęskni
za nami.
Gdy chłopiec to usłyszał, z jego twarzy zniknął smutek, bo w końcu zrozumiał, czym jest
śmierć. Od tamtej pory w jego sercu, miejsce niepewności i lęku, już na zawsze zajął pokój i
niezachwiana wiara w to, że jest tak jak powiedziała mama, i już nigdy więcej nie pytał o to,
czym jest śmierć. A kilka tygodni później, z ufnością i bez lęku, chłopiec ten spokojnie
zasnął, zasnął tak, jak powiedziała mama.
Smutną prawdą jest to, że każdy z nas jest skazanym na śmierć grzesznym człowiekiem, ale
cudowną nowiną jest fakt, że nikt z nas nie musi umierać na zawsze, bo jeśli tylko wierzymy
w to, że "nasz stary człowiek został wespół z Chrystusem ukrzyżowany" (Rzym. 6:6), to
"mamy żywot wieczny, nie staniemy przed sądem i przeszliśmy ze śmierci do żywota" (Jan.
5:24)!