DZIECKO W DOKUMENTACH
Tomasz Wiślicz
Instytut Historii im. Tadeusza Manteuffl
a PAN
Dzieciobójstwo jako narzędzie polityki
reprodukcyjnej w Rzeczypospolitej
XVII–XVIII wieku*
D
zieciobójstwo w nowożytnej Polsce jest problemem badawczym, który ma już
swoją, może niezbyt obszerną, ale dość wyczerpującą literaturę. W związku
z faktem, że niemal wszystkie informacje na ten temat pochodzą z akt sądów kry-
minalnych (przede wszystkim miejskich), temat ten stawał się przedmiotem zainte-
resowania historyków przestępczości: począwszy od pionierskiego artykułu Witolda
Dżułyńskiego
1
, po szczegółowe studia Marcina Kamlera
2
i Andrzeja Karpińskiego
3
.
Zwłaszcza ustalenia tych dwóch ostatnich historyków wywarły ogromny wpływ
na interpretacje wszystkich badaczy, którzy w jakiś sposób musieli się zmierzyć z tą te-
matyką, żeby wspomnieć chociażby książkę Doroty Żołądź–Strzelczyk pt. Dziecko
w dawnej Polsce, w której dość obszerny rozdział poświęcony dzieciobójstwu powtarza
interpretacje obu tych autorów
4
. Warto tu może przypomnieć, że obaj — zarówno
Marcin Kamler w swoich analizach przestępczości we wczesnonowożytnej Polsce,
*
Artykuł jest rozwinięciem tez, które postawiłem w książce pt. Upodobanie. Małżeństwo i związ-
ki nieformalne na wsi polskiej XVII–XVIII wieku. Wyobrażenia społeczne i jednostkowe doświad-
czenia, Wrocław 2012.
1
W. Dżułyński, Dzieciobójstwo w świetle postępowania sądowo–karnego w XVIII stuleciu, „Polski
Tygodnik Lekarski” 1948, nr 6, 8, 9, 10.
2
M. Kamler, Dzieciobójstwa w miastach korony w drugiej połowie XVI i pierwszej połowie XVII w.,
„Czasopismo Prawno–Historyczne” 1986, z. 1, s. 171–184; tenże, Złoczyńcy. Przestępczość w Ko-
ronie w drugiej połowie XVI i w pierwszej połowie XVII wieku (w świetle ksiąg sądowych miejskich),
Warszawa 2010.
3
A. Karpiński, Kobieta w mieście polskim w drugiej połowie XVI i w XVII wieku, Warszawa
1995.
4
D. Żołądź–Strzelczyk, Dziecko w dawnej Polsce, Poznań 2002, s. 277 i nast.
w: W kr
ęgu rodziny epok dawnych. Dzieciństwo, red. Bożena Popiołek, Agnieszka
Ch
łosta-Sikorska, Marcin Gadocha, Warszawa: DiG 2014, s. 141-151
Tomasz Wiślicz
142
jak i Andrzej Karpiński, wykorzystujący materiały sądowe dla szerzej zakrojonych
tematów badawczych — rozpatrują zjawisko dzieciobójstwa na dwóch, wzajemnie
uzupełniających się płaszczyznach: po pierwsze — jako specyfi cznie kobiece przestęp-
stwo, które pociągało za sobą szczególną praktykę sądową i specjalne rodzaje karania,
a po drugie — od strony samych przestępczyń, próbując zrozumieć motywy ich czynu
na podstawie złożonych przez nie zeznań.
Pozostawiając na boku zagadnienia prawne, przyjrzyjmy się, w jaki sposób Kamler
i Karpiński rekonstruują motywy popełniania dzieciobójstwa we wczesnonowożyt-
nej Rzeczypospolitej. Zdaniem Kamlera, który swoje pierwsze opracowanie na temat
dzieciobójstwa napisał na podstawie zeznań 21 sądzonych kobiet z Krakowa, Kazimie-
rza, Lublina i Poznania z lat 1554–1646
5
, motywy dzieciobójstwa były raczej psycho-
logiczne niż ekonomiczne. Typowa dzieciobójczyni była niezamężną służącą (blisko
połowa pochodziła ze wsi), żadna z nich nie posiadała stałego partnera. W ciążę za-
chodziły zatem w wyniku przygodnych kontaktów, nierzadko ze swoim pracodawcą.
Ojciec dziecka całkowicie nie interesował się jego losem, a ciąża czasem powodowała
utratę pracy, osamotnienie i potępienie ze strony otoczenia. Motywami dzieciobójstwa
stawały się zatem wstyd i strach przed reakcją środowiska i rodziców. W zeznaniach
dzieciobójczynie wspominają również „pokusę czartowską” i niejasny przymus we-
wnętrzny. „Tak więc — podsumowuje Kamler — motywacje tego czynu, odnajdywane
w zeznaniach oskarżonych, wypływały prawie bez reszty z czynników psychicznych
i emocjonalnych”
6
. A. Karpiński, który miał do dyspozycji 84 sprawy o dzieciobójstwo
z największych miast polskich (gdyż swoje badania rozciągnął na cały wiek XVII), do-
chodzi do podobnych wniosków: „W świetle zachowanych materiałów [...] Wydaje się
[...] że główną rolę odgrywały tu czynniki psychiczno–emocjonalne: lęk przed środo-
wiskowym potępieniem, wstyd przed rodziną i pracodawcą, irracjonalny strach i wy-
wołana poporodowym szokiem niechęć do urodzonego dziecka [...] W paru jedynie
przypadkach pojawiają się próby tłumaczenia morderstwa trudną sytuacją materialną,
lub obawą utraty pracy. Brak ekonomicznych przesłanek przestępstwa jest tu dość za-
skakujący, zważywszy m.in. na warunki życia, jakie były udziałem samotnych matek
z biedoty oraz duże prawdopodobieństwo dalszej ich wegetacji w nędzy, bez możliwo-
ści otrzymania stałej pracy”
7
. Te właśnie ustalenia powtarza D. Żołądź–Strzelczyk, do-
dając jeszcze za Bogdanem Baranowskim dość kuriozalną tezę o tym, że „surowe kary
za dzieciobójstwo na wsi pańszczyźnianej miały być jednym z czynników zwiększania
zaludnienia wsi i tym samym zwiększenia liczby chłopów pańszczyźnianych”
8
.
5
M. Kamler, Dzieciobójstwa...., s. 171. W nowszej swojej pracy (Złoczyńcy...) autor ten wspomi-
na już o 40 znanych mu sprawach o dzieciobójstwo (s. 264), ale podwojenie ich liczby nie zmieniło
jego interpretacji.
6
M. Kamler, Dzieciobójstwa..., s. 179.
7
A. Karpiński, dz. cyt., s. 327–328.
8
D. Żołądź–Strzelczyk, dz. cyt., s. 281. Jest to teza sformułowana przez B. Baranowskiego
w książce Sprawy obyczajowe w sądownictwie wiejskim w Polsce wieku XVII i XVIII (Łódź 1955),
a wynikająca z ideologicznych założeń tej pracy.
Dzieciobójstwo jako narzędzie polityki reprodukcyjnej w Rzeczypospolitej XVII–XVIII wieku
143
Abstrahując od tej ostatniej opinii, możemy zauważyć, że w polskich badaniach
nad dzieciobójstwem ugruntował się model, widzący w dzieciobójstwie przestępstwo
wprawdzie marginalne liczbowo, ale znaczące wśród typowo kobiecych przestępstw
zagrożonych karą śmierci. Dopuszczać się go miały osoby zmarginalizowane społecz-
nie, wyobcowane ze swego środowiska, w jakiś sposób zdesperowane, powodowane
emocjami, nierzadko niekontrolujące swoich czynów i niepotrafi ące przewidzieć ich
konsekwencji. Dzieciobójstwo miało być czynem desperackim i ekstremalnym, tak jak
ekstremalną była kara, która groziła za jego popełnienie (a chodziło tu o karę śmierci,
orzekaną właściwie zawsze, gdy dzieciobójczyni przyznała się do winy lub winę jej
udowodniono; karę tę czasem wykonywano przez zakopanie żywcem i przebicie pa-
lem, lub w inny wyszukany sposób).
Pewną słabością tego obrazu jest milczące założenie, że kara w tym przypadku
wynika z przestępstwa, tzn. że czyn, potępiany społecznie, znajduje swoje przełożenie
na normę prawną, którą realizują odpowiednie instytucje sądowe, a niewielka liczba
procesów dzieciobójczyń wprawdzie nie oddaje rzeczywistej liczby popełnionych prze-
stępstw, ale znamionuje ich — w sumie marginalną — skalę. Tymczasem wielu ba-
daczy zajmujących się analogiczną tematyką w innych krajach europejskich zauważa,
że penalizacja dzieciobójstwa przed okresem oświeceniowym przypomina pod wielo-
ma względami procesy o czary, czyli celem jej jest nie tyle ukaranie konkretnych prze-
stępstw, co określenie grupy, spośród której typuje się jednostki, których ukaranie ma
spełnić pewne funkcje społeczne — dyscyplinujące, czy też zastraszające. W przypad-
ku procesów o dzieciobójstwo prześladowania sądowe dotykały po prostu inną grupę
kobiet, niż procesy o czary: mianowicie kobiety młode, niezamężne i ubogie, zwykle
pozostające — jako służące — w formalnej zależności od członków grupy sprawującej
władzę sądowniczą w mieście
9
. Procesy dzieciobójczyń kończyły się zwykle — jak już
wspomniałem — wyrokiem śmierci, więc oskarżenie o zamordowanie noworodka było
bardzo poważne, natomiast środki dowodowe dość dyskusyjne. Trudno było na ogół
określić jednoznaczną granicę między dzieciobójstwem a urodzeniem martwego dziec-
ka, zgonem noworodka z przyczyn naturalnych a zgonem z zaniedbania. Wszystko za-
leżało od opinii świadków i ekspertów (przede wszystkim położnych), a więc karanymi
dzieciobójczyniami stawały się w istocie te kobiety, które wskazała lokalna społeczność.
Wystarczy tu zwrócić uwagę na różnice praktyk społecznych w stosunku do podej-
rzeń o dzieciobójstwo w zależności od stanu cywilnego domniemanej przestępczyni.
W przypadku mężatek tłumaczenia, że urodziły martwe dziecko, uważano za cał-
kowicie wiarygodne
10
, podczas gdy panny niejako z góry podejrzewano o próbę za-
9
O. Ulbricht, Kindsmord und Aufk lärung in Deutschland, München 1990, s. 313 i nast.; R. van
Dülmen, Frauen vor Gericht. Kindsmord in der Frühen Neuzeit, Frankfurt am Main 1991,
s. 76–77; F. E. Dolan, Dangerous Familiars: Representations of Domestic Crime in England,
1550–1700, Ithaca–London 1994, s. 129–132; M. Kamler, Złoczyńcy..., s. 265.
10
Np. Księgi sądowe wiejskie, wyd. B. Ulanowski, Kraków 1921, t. 1–2 (Starodawne Prawa Pol-
skiego Pomniki, t. 11–12), nr 4398 [1763], nr 4632 [1699]; Księgi sądu rugowego klucza (kresu)
nawojowskiego z II połowy XVIII w., Archiwum Narodowe w Krakowie (dalej: AN Kraków),
Tomasz Wiślicz
144
bójstwa noworodka, nawet jeśli nie próbowały tego uczynić
11
. Warto dodać, że cechą
charakterystyczną w procesach o dzieciobójstwo — co podkreślali również Kamler
i Karpiński — było to, że oskarżona kobieta często odbywała poród w osamotnie-
niu, co samo w sobie już było podejrzane. Zwyczajowo przy porodach asystowały
bowiem inne kobiety doświadczone w tym względzie oraz „babka”, czyli położna.
Różnie opisuje się cele tego zgromadzenia. Historia feministyczna chętnie podkreśla
autonomiczność kobiecej wspólnoty wsparcia, spontanicznie zawiązującej się wokół
łoża położnicy. Laura Gowing ukazała jednak w swych ostatnich pracach, że grupa
ta posiadała również — a może przede wszystkim — cel kontrolny
12
. Można tu mó-
wić o specyfi cznym nadzorze ze strony grupy sąsiedzkiej. Nadzór ten — w zależności
od wielu czynników — mógł mieć na celu zapobieżenie ewentualnemu dzieciobój-
stwu noworodka, mógł jednak również zadecydować o celowym jego zaniedbaniu,
a potem zaświadczyć o naturalnej jego śmierci
13
.
Wątpliwości budzi również psychologizujące tłumaczenie pobudek dzieciobój-
stwa — idąc za tekstem źródła, przypisuje się tu podstawowe znaczenie wstydowi
i strachowi przed reakcją otoczenia, podczas gdy nawet sam M. Kamler zwrócił uwagę
na pewną niespójność tego tłumaczenia, zapisywanego w zeznaniach sądowych jako
wyjaśnienie czynu kobiety oskarżonej o morderstwo noworodka. Ówczesne społe-
czeństwo odnosiło się bowiem z dużą obojętnością, żeby nie powiedzieć tolerancją,
do panien z nieślubnym dzieckiem, zwłaszcza jeżeli pochodziły one — tak jak niemal
wszystkie podsądne — z dołów społecznych. Panny z dzieckiem wprawdzie traciły
czasem pracę, ale nie miały większych problemów ze znalezieniem nowej posady, nie
były również dotkliwie potępiane, a nierzadko — zwłaszcza na wsi — znajdowały
sobie nawet małżonka
14
.
Drugą słabością owego „sądowego” modelu badań nad dzieciobójstwem w Rzeczy-
pospolitej przedrozbiorowej jest fakt, że badania źródłowe nie sięgają XVIII stulecia,
które jest — przynajmniej w europejskiej perspektywie — kluczowe dla kwestii pena-
lizacji dzieciobójstwa po dziś dzień. Pod wpływem ideologii oświeceniowej najpierw
nastąpiło przesunięcie w teoretycznej podstawie karania dzieciobójczyń z uzasadnie-
nia religijnego na praktyczne — populacyjne, co doprowadziło do zaostrzenia i insty-
F. 227, k. [6] od tyłu [1758]; Księgi ławnicze starogrodzkie 9: 1757–1767, Archiwum Państwowe
w Toruniu, ASD 9, k. 94v–97v [1758].
11
Por. F. E. Dolan, dz. cyt., s. 132.
12
L. Gowing, Secret Births and Infanticide in Seventeenth–Century England, „Past and Present”
1997, T. 156, s. 103; tejże, Common Bodies. Women, Touch and Power in Seventeenth–Century
England, New Haven–London 2003, s. 149 i nast.
13
Jak na przykład wynika z procesu Jana Wielowskiego i Barbary Białozielonczonki, których
dziecko, być może ze względu na zbyt młody wiek kochanków i na ich zbyt bliskie pokrewień-
stwo, zostało przez asystujące porodowi kobiety skazane na śmierć zaraz po ochrzczeniu „z wody”,
zob. Księgi sądowe klucza jazowskiego 1663–1808, wyd. S. Grodziski, Starodawne Prawa Polskiego
Pomniki, seria II, dz. 2, t. 5, Wrocław 1967, nr 95 [1732].
14
M. Kamler, Dzieciobójstwo..., s. 179–180.
Dzieciobójstwo jako narzędzie polityki reprodukcyjnej w Rzeczypospolitej XVII–XVIII wieku
145
tucjonalizacji kontroli nad porodami. Następnie zaś — wraz z krytyką dotychczaso-
wego modelu prawa karnego — schyłek Oświecenia miał przynieść złagodzenie kar
i pogłębione rozumienie problemu niechcianego macierzyństwa
15
. Być może jednak
zmiany te były niedostrzegalne w polskiej praktyce prawnej XVIII wieku i trzeba by
przeanalizować przemiany, które nastąpiły w tym względzie wraz z adaptacją do pol-
skich warunków prawa państw zaborczych, zwłaszcza Austrii i Prus.
Podsumowując zatem problem sądowego ścigania dzieciobójstwa w Rzeczypospo-
litej XVI–XVIII wieku, należy stwierdzić, że miało ono znacznie szerszy kontekst niż
tylko karanie pewnego typu przestępstwa i na podstawie akt kryminalnych trudno
stawiać wniosek o niewielkiej i ograniczonej społecznie (praktycznie do służących)
skali tego zjawiska
16
. Niewielka liczba procesów wynikała chyba nie tyle z unikalności
dzieciobójstwa, ale z niskiej jego wykrywalności. Zachowane akta procesów wskazują,
że wiele osądzonych przypadków zamordowania dziecka przez matkę można, co dziś
jest oczywiste, składać na karb szoku poporodowego, nie brakuje jednak i dokumen-
tów, z których wynika, że zabójstwo wynikało z chłodnej kalkulacji, często było też
dokonywane przy współudziale innych osób, zwykle kobiet z najbliższej rodziny dzie-
ciobójczyni
17
.
Czas wytłumaczyć, czemu stawiam tezę, że dzieciobójstwo mogło służyć jako
narzędzie polityki prokreacyjnej w Rzeczypospolitej XVII–XVIII w. Pierwszą wąt-
pliwością może być pytanie, czy w ogóle istniało dążenie do ograniczania płodności
w tym okresie. Dopiero niedawno demografowie historyczni zaczęli się zastanawiać,
czy wczesnonowożytne rodziny świadomie nie ograniczały liczby dzieci. Nie pasowa-
ło to bowiem zbytnio do przyjętego modelu rodziny tradycyjnej, z zasady zaintere-
sowanej posiadaniem jak najliczniejszego potomstwa i niestosującej żadnej antykon-
cepcji. W Polsce ciekawe światło na to zagadnienie rzuciły analizy metryk parafi i św.
Krzyża w Warszawie, przeprowadzone przez Cezarego Kuklę. Wyniki tych badań po-
zwoliły mu na postawienie tezy, że praktyki i środki antykoncepcyjne były stosowane
15
O. Ulbricht, dz. cyt., s. 313 i nast.; R. van Dülmen, dz. cyt., s. 98–108; R. Leboutte, Off ence
against Family order: Infanticide in Belgium fr om the 15
th
through the Early Twentieth Centuries,
„Journal of the History of Sexuality” 1991, nr 2, s. 171–72; M. Francus, Monstrous Mothers, Mon-
strous Societies: Infanticide and the Rule of Law in Restoration and Eighteenth–Century England,
„Eighteenth–Century Life” 1997, s. 133–156; F. Breithaupt, Anonymous Forces of History: Th
e Case
of Infanticide in the Sturm und Drang, „New German Critique” 2000, s. 165 i nast.; K. Michalik,
Th
e Development of the Discourse on Infanticide in the Late Eighteenth Century and the New Legal
Standardization of the Off ense in the Nineteenth Century, [w:] Gender in Transition: Discourse
and Practice in German–speaking Europe, 1750–1830, red. U. Gleixner i M. W. Gray, A. Arbor
2006, s. 59–60; R. Poniat, Dzieciobójstwo przed londyńskim sądem w początku XIX wieku: trzy
historie, [w:] Granice i pogranicza. Mikrohistorie i historie życia codziennego, red. P. Guzowski,
M. Liedke i M. Ocytko, Kraków 2012.
16
Zob. M. Kamler, Złoczyńcy..., s. 264; A. Karpiński, Kobieta..., s. 328–333.
17
Na przykład Katarzynie Zajączkównie z Wilczej Góry pod Kleczewem pomagała jej własna
matka, przekonując przy tym: „ujdziesz jeszcze za dziwkę”, zob. Księga wójtowska m. Kleczewa
z lat 1624–1738, Biblioteka Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, rkps 859, k. 23v [1640].
Tomasz Wiślicz
146
w Warszawie u schyłku XVIII wieku
18
. Miałoby to znamionować pewne przemiany
w stosunku do rozrodczości, następujące wraz z nowoczesnością, której symbolem
na ziemiach polskich miała być oświeceniowa Warszawa. Z badań demografi cznych
dotyczących innych rejonów Polski i wcześniejszych okresów nie wynika, żeby w ja-
kikolwiek sposób udało się skutecznie ograniczyć płodność. Demografowie zwracają
jednak uwagę, że dążność do ograniczenia rozrodu niekoniecznie musiała odbijać się
na strukturze rodziny: działania antynatalistyczne w przeszłości mogły przyjmować
postać nieregularnych, nieuzależnionych od liczby posiadanego potomstwa i nieukie-
runkowanych na konkretną wielkość rodziny działań, podejmowanych z uwzględ-
nieniem aktualnych lub antycypowanych warunków bytowych i wcześniejszych do-
świadczeń
19
.
W społeczeństwie, nad którym wciąż wisiała groźba niedoboru żywności, nie bra-
kowało okoliczności, kiedy nawet w związku małżeńskim spłodzenie potomka nie
było najlepszym pomysłem, i to nie tylko w obliczu nieurodzajów i głodu, lecz również
w przypadku przedłużających się kłopotów fi nansowych czy zniszczeń wojennych
20
.
Dzieci stanowiły dość kosztowną inwestycję — liczne potomstwo było przywilejem
zamożniejszych grup ludności. Wedle obliczeń Krystyny Górnej, w śląskiej parafi i
Rząśnik w ostatnich latach XVIII wieku i pierwszej połowie wieku XIX w rodzi-
nach kmiecych rodziła się średnio czwórka dzieci, zaś w komorniczych — zaledwie
dwójka
21
.
W społeczeństwie staropolskim znane były rozmaite metody uniknięcia ciąży.
Wedle opinii historyków jedyną wówczas w miarę skuteczną metodą antykoncepcyj-
ną był tzw. coitus interruptus, czyli stosunek przerywany
22
. Pytanie tylko, czy metoda
18
C. Kuklo, Czy społeczeństwo polskie w dobie Oświecenia regulowało liczbę dzieci w rodzinach?,
„Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych” 1990/1991, s. 19–55.
19
M. Szołtysek, Rozrodczość w perspektywie ekonomicznej i demografi a przeszłości, „Roczniki
Dziejów Społecznych i Gospodarczych” 2005, s. 47.
20
Por. E. Van de Walle, Motivations and Technology in the Decline of French Fertility, [w:] Family
and Sexuality in French History, red. R. Wheaton i T. K. Hareven, Philadelphia 1980, s. 155–156;
L. A. Pollock, Embarking on a rough passage: the experience of pregnancy in early–modern soci-
ety, [w:] Women as Mothers in Pre–Industrial England. Essays in Memory of Dorothy McLaren,
red. V. A. Fildes, London–New York 1990, s. 58.
21
Dokładna średnia to u kmieci — 4,1, a u komorników — 2,2, zob. K. Górna, Analiza demo-
grafi czna metryk dolnośląskiej parafi i Rząśnik z lat 1794–1874, „Przeszłość Demografi czna Pol-
ski” 1986, s. 199, tab. 12.
22
A. McLaren, Reproductive Rituals: Th
e perception of fertility in England fr om the sixteenth cen-
tury to the nineteenth century, London–New York 1984, s. 75; P. Crawford, Sexual knowledge
in England, 1500–1750, [w:] Sexual Knowledge, Sexual Science. Th e History of Attitudes to Sexual-
ity, red. R. Porter i M. Teich, Cambridge 1994, s. 99; G. Santow, Coitus interruptus and the Con-
trol of Natural Fertility, „Population Studies” 1995, nr 1, s. 29; J. L. Flandrin, Historia rodziny,
Warszawa 1998, s. 265. Ostatnio „oczywistość” tej metody przekonująco skrytykowała Hera
Cook, Th
e Long Sexual Revolution. English women, sex, and contraception 1800–1975, Oxford–
New York 2004, s. 42–53.
Dzieciobójstwo jako narzędzie polityki reprodukcyjnej w Rzeczypospolitej XVII–XVIII wieku
147
ta rzeczywiście była powszechnie znana. Badacze spierają się o to, czy jest to metoda
„naturalna”, czy też wymagająca nauczenia się
23
. Przewagę zdobyła ta druga koncep-
cja, rozważająca źródła tej wiedzy i sposoby jej rozpowszechniania w danym społe-
czeństwie
24
. W polskich przekazach źródłowych z XVII–XVIII wieku bardzo rzadko
występują wzmianki, które można interpretować jako świadectwa znajomości i sto-
sowania takiej metody, co szczególnie nie dziwi, gdyż w ogóle mamy bardzo mało
informacji na temat życia seksualnego. Należy jednak zwrócić tu uwagę na podsta-
wową kwestię związaną z coitus interruptus: była to męska metoda antykoncepcyj-
na
25
. Cała odpowiedzialność za jej zastosowanie spadała na mężczyznę, a więc, innymi
słowy, to on musiał chcieć ją zastosować. Jednak poród — niezależnie czy bękarta,
czy dziecka spłodzonego w małżeństwie — zdecydowanie bardziej obciążał (zarówno
biologicznie, jak i społecznie) kobietę niż mężczyznę, więc w licznych przypadkach
nie mogła ona liczyć na jego współpracę w tym względzie.
Kobiece metody antykoncepcyjne były bardziej zróżnicowane i obejmowały kom-
pleks praktyk i środków z pogranicza magii i zielarstwa. Ich skuteczność była raczej
znikoma. Można wymienić wśród nich np. „palców pod się kładzenie, aby dzieci nie
rodzić”
26
, czy też magiczne manipulacje łożyskiem
27
. Antykoncepcję ziołową nato-
miast nie do końca daje się odróżnić od stosowania środków poronnych, które przy-
najmniej teoretycznie mogły czasem zadziałać. John M. Riddle podał cały katalog ziół
znanych w Europie od starożytności, które zdaniem współczesnej medycyny mogą
mieć takie działanie. Są to m.in.: piołun, ruta, mięta, polej i jałowiec
28
. Nierozwiązy-
walną kwestią jest tylko to, czy rzeczywiście stosowano je w celach aborcyjnych, we
właściwy sposób i w odpowiednich dawkach. Lecznictwo ludowe posługiwało się bo-
wiem rozmaitymi substancjami nie w sposób metodyczny, ale symboliczny, to znaczy
23
Podsumowanie tej dyskusji: G. Santow, dz. cyt., s. 19–20.
24
P. P. A. Biller, Birth–Control in the Medieval West in the Th
irteenth and Early Fourteenth
Centuries, „Past and Present” 1982, T. 94, s. 19; E. Van de Walle, H. V. Muhsam, Fatal Secrets
and the French Fertility Transition, „Population and Development Review” 1995, nr 2, s. 275.
25
Wprawdzie przedoświeceniowa medycyna (oraz teologia) zakładała, że do poczęcia wymagana
jest zarówno męska, jak i kobieca ejakulacja, dlatego czasem uważano, że dobrą metodą antykon-
cepcyjną jest również unikanie orgazmu przez kobietę, zob. G. Santow, dz. cyt., s. 31. Nie posiada-
my jednak żadnego poświadczenia o występowaniu tego poglądu na wsi polskiej.
26
M. Nowakowski, Kolęda duchowna parafi anom od Pasterzów dla wygody wszystkich od jednego
sprawiona, Kraków 1753, s. 140. Pomimo swojej absurdalności, metoda ta jest szeroko poświad-
czona w materiałach etnografi cznych dotyczących nie tylko ludów słowiańskich, zob. N. E. Hi-
mes, Medical History of Contraception, New York 1963 (wyd. 2), s. 175–176; A. Krawiec, Seksual-
ność w średniowiecznej Polsce, Poznań 2000, s. 230.
27
J. P. Różański, Sztuka babienia, Warszawa 1786, s. XI–XII; por. Acta malefi corum Wisniciae.
Księga złoczyńców sądu kryminalnego w Wiśniczu (1629–1665), wyd. W. Uruszczak i I. Dwornic-
ka, Kraków 2003, s. 256 [1662].
28
J. M. Riddle, Eve’s Herbs. A History of Contraception and Abortion in the West, Cambridge–
London 1997, s. 40–63; zob. też A. Macfarlane, Th
e Savage Wars of Peace: England, Japan
and the Malthusian Trap, Oxford 1997, s. 337 i nast.
Tomasz Wiślicz
148
koncentrując uwagę na przypisanych im magicznych wartościach. Domniemana sku-
teczność leku zależała przede wszystkich od czasu i miejsca zebrania jego składników,
wśród których poczesne miejsce zajmowały substancje zupełnie obojętne medycznie,
ale bogate znaczeniowo, takie jak sakramentalia, czy — z drugiej strony — rzeczy
wstrętne (ropuchy, jaja gadów itp.). Równie ważne były rytuały aplikowania leku, któ-
re nierzadko dodatkowo zmniejszały szanse na poprawne jego wykorzystanie, gdyż
odwoływały się do symbolicznej mapy ludzkiego ciała, a ignorowały jego fi zjologię.
Skuteczne zastosowanie ziołowych abortyfi kantów mogło być w takich warunkach
jedynie przypadkowe. Jeśli się udało, to tylko kosztem takiego zatrucia organizmu,
że doprowadziło do poronienia.
Jeżeli aborcja farmakologiczna nie powiodła się, to można było zastosować równie
niebezpieczne dla zdrowia i życia ciężarnej prymitywne metody fi zyczne — pracę po-
nad siły czy wykonywanie zajęć niewskazanych dla kobiet w ciąży. Na przykład nieja-
ka Zofi a Fielkowna z Łomny, która zaszła w ciążę ze swoim gospodarzem, leśniczym
Stanisławem Walczuchem, z premedytacją kamienie dźwigała, „żeby płód utracić”
29
.
Takie metody mogły spowodować poronienie bądź przedwczesny poród. A na za-
awansowanym etapie rozwoju płodu aborcja płynnie zamieniała się w dzieciobójstwo.
Nie można wykluczyć, że niektóre przypadki martwych urodzeń wynikały z udanej
próby aborcji w zaawansowanej ciąży. Należy tu dodać, że w polskiej kulturze ludowej
nie istniała cezura odczucia przez matkę pierwszego poruszenia się płodu (ang. quic-
kening, fr. éveil) jako początku jego życia czy też wstąpienia w niego duszy — cezura,
która miała bardzo duży wpływ zarówno na praktyki aborcyjne, jak i regulacje prawne
na zachodzie Europy
30
.
Na tle zagrażających życiu i zdrowiu praktyk aborcyjnych dzieciobójstwo było
stosunkowo bezpiecznym sposobem na pozbycie się niechcianego potomstwa.
Dodajmy, że z punktu widzenia prawa karnego nie było tu zasadniczej różnicy —
aborcja, jeśli została ujawniona, również karana była śmiercią sprawczyni. Teza
o wykorzystywaniu dzieciobójstwa jako metody regulacji narodzin w dawnych
społeczeństwach europejskich długo spotykała się jednak z oporem badaczy, którzy
wprawdzie przyznawali, że świadectwa etnografi czne dowodzą jej stosowania, ale
miało to się zdarzać tylko u pozaeuropejskich ludów „pierwotnych”, a nie w rzeczy-
wistości chrześcijańskiej Europy, gdzie zabicie noworodka uważano za ciężki grzech
i zbrodnię
31
. Nowsze prace wskazują jednak, że przed schyłkiem XVIII wieku pa-
nowała w Europie pewna tolerancja dla dzieciobójstwa, przynajmniej w społeczno-
29
Acta Nigra Malefi corum Wisniciae ab anno Domini 1665 legibus et poenis in eosdem sancitiso
unitorum inchoant, AN Kraków, IT 2059, s. 94 [1722].
30
A. McLaren, Policing Pregnancies: Changes in Nineteenth–Century Criminal and Canon Law,
[w:] Th
e Human Embryo: Aristotle and the Arabic and European Traditions, red. G. R. Dunstan,
Exeter 1990, s. 188–189.
31
N. E. Himes, dz. cyt., s. 52; K. Wrightson, Infanticide in Earlier Seventeenth–Century Eng-
land, „Local Population Studies” 1975, s. 10; A. Macfarlane, dz. cyt., s. 345.
Dzieciobójstwo jako narzędzie polityki reprodukcyjnej w Rzeczypospolitej XVII–XVIII wieku
149
ściach wiejskich
32
, i że uciekano się do niego również w celu ograniczania liczby
urodzin
33
.
Aby jednak popełnienie dzieciobójstwa miało sens, należało najpierw ukryć ciążę
przed otoczeniem. Czy było to możliwe w społeczeństwie, gdzie trudno było o mini-
mum prywatności i gdzie każdy podlegał ścisłemu nadzorowi grupy społecznej, tery-
torialnej lub zawodowej? W każdym razie podejmowano takie wysiłki. Z przekazów
źródłowych wiemy o próbach obwijania brzucha szmatami czy ukrywania go pod ob-
szerną odzieżą, co w zimie miało jakieś szanse powodzenia. Jednak takie, zdawałoby
się, oczywiste objawy ciąży, jak rosnący brzuch i piersi, wcale nie musiały stać się do-
wodem na stan odmienny. Gowing, analizując angielskie przypadki dzieciobójstw, za-
uważyła nie bez słuszności, że przy wczesnonowożytnym stanie wiedzy ginekologicz-
nej i przy funkcjonujących równocześnie rozmaitych wierzeniach na temat fi zjologii
kobiety, czasem zupełnie fantastycznych, każda ciąża mogła stać się przedmiotem dys-
kusji, powątpiewania i zaprzeczania niemal aż do samego czasu porodu
34
. Decyzję po-
dejmowały w praktyce kobiety z najbliższego otoczenia ciężarnej. To im przypisywano
najlepszą wiedzę na temat ciąży (zwykle nabywaną z własnego doświadczenia) i to one
miały dostęp do jej ciała — mogły się dokładnie przyjrzeć, obmacać piersi i brzuch.
Taka kontrola zwykle pewnie ucinała wątpliwości, jednak czasem kobiety te stawa-
ły się wspólniczkami ciężarnej w ukrywaniu jej stanu. W 1745 roku w Smrokowie
pod Miechowem wdowiec Stanisław Komeda zaczął podejrzewać, że jego córka zaszła
w ciążę, ale rzeczywisty stan córki przed nim ukryto: „pytałem się jej, coć się to dzieje
żeś tak zgrubiała? Odpowiedziała mi, że to miesięczne zatrzymanie; ja nie wierząc jej
prosiłem sąmsiady, aby wyrozumiała po niej, ale mi nic nie odpowiedziała i owszem
zatarła to”
35
. Agnieszka Mamczarzonka z Suchej pożyczała natomiast od swej siostry
koszule „ze znakami miesięcznej choroby”, aby jej stan nie wydał się przed ludźmi, zaś
kiedy urósł jej brzuch, matka ukrywała ją w chałupie, rozpowiadając, że poszła na za-
robek do innej wsi, a w końcu fachowo (będąc tzw. babką) odebrała poród
36
.
32
D. A. Symonds, Weep Not for Me. Women, Ballads, and Infanticide in Early Modern Scotland,
University Park 1997, s. 3 i nast.; M. Tausiet, Witchcraft as Metaphor: Infanticide and its Transla-
tions in Aragón in the Sixteenth and Seventeenth Centuries, [w:] Languages of Witchcraft . Narra-
tive, Ideology and Meaning in Early Modern Culture, red. S. Clark, Basingstoke 2001, s. 185.
33
E. Coleman, Infanticide in the Early Modern Ages, [w:] Women in Medieval Society, red. S. M. Stu-
ard, Philadelphia 1976, s. 47–70; P. C. Hoff er, N. E. H. Hull, Murdering Mothers: Infanticide
in England and New England, 1558–1803, New York–London 1981, s. 154; A. Šubartová, Kon-
tracepte, aborty a infanticida v pramenech k předstatistickému období, „Historicka Demografi e”
1991, s. 32–38; D. L. Ransel, Illegitimacy and Infanticide in Early Modern Russia, [w:] Early Mod-
ern Europe. Issues and Interpretations, red. J. B. Collins i K. L. Taylor, Malden–Oxford–Carlton
2006, s. 270.
34
L. Gowing, Secret Births..., s. 90; tejże, Common Bodies..., s. 138–147.
35
Liber malefi corum Miechowa 1571–1747, BJ, rkps 86, k. 97 [1745].
36
Rozmaite papiery i dokumenty sądowe i administracyjne dotyczące poddanych dominium Su-
cha z lat 1779–1800, AGAD, Zbiór Branickich z Suchej 409/523, s. 281, 275–277 [1799].
Tomasz Wiślicz
150
Inną metodą na ukrycie ciąży było udanie się w podróż daleko od rodzinnej miej-
scowości. Chyba jedynym możliwym i niepodejrzanym pretekstem takiej podróży dla
większości kobiet w Rzeczypospolitej przedrozbiorowej była pielgrzymka do jakiegoś
sanktuarium. Pod tym pozorem na przykład Antoni Dubel z Krzyżanowic wysłał
swoją brzemienną córkę Łucję na Kalwarię, „a ta czynność Łucji wspomnionej była
obłudna, chcąc przypadkiem jakim w podróży pozbyć ciężaru, i nie uczynić między
ludźmi obsławienia, ani ojcom sprowadzić niesławę”. Sprawa wyszła na jaw, gdyż jak-
kolwiek „tam w ciżbie mieszcząc się przy znacznym ludzi zgromadzeniu na odpust,
dała sobie okazją do niewczesnego porodzenia”, jednak rozwiązanie nastąpiło dopiero
po powrocie dziewczyny do rodzinnej wsi
37
.
Źródła mówią nam, rzecz jasna, przede wszystkim o tych przypadkach, kiedy pró-
ba ukrycia ciąży i porodu nie udała się. Niektóre zeznania wskazują jednak, że nie było
to niemożliwe. Dorota Prykowna ze wsi Wyciąże, która przed sądem kryminalnym
Krakowa obwiniona została o przynajmniej trzy dzieciobójstwa lub późne aborcje,
a pomimo tych licznych ciąż „za dziewkę się udawała”, podczas przesłuchania przy-
znała: „pierwsze dziecię urodziłam nieżywe już to na czwarty rok, niewczesne było,
zakopałam w ziemię w komorze gdziem urodziła, nie był nikt przy tym; gdy mi mó-
wiono żem była ciężarna, przałam żem niebyła taka. — — potym drugie z parobkiem
Jankiem domowym nieżywe było i to, — — schowałam go nad wodą rzeką, zako-
pałam go niegłęboko, matka nie pytała mnie o pierwszym, i o drugim nie wiedziała.
— — Ciotka mnie namówiła, żebym zgubiła to drugie, ale umarło, mówiąc: kiedyś
nieżywe urodziła to go zachowaj”
38
.
Tłumaczenie, że dziecko urodziło się nieżywe, powtarzały zawsze wszystkie oskar-
żone o dzieciobójstwo, chyba że zwłoki dziecka wyraźnie nosiły ślady morderstwa,
niemniej sam fakt ukradkowego pozbywania się ciała świadczył, zdaniem ówczesnych
sądów, przeciw nim. W zeznaniach Prykownej zwraca uwagę również namowa czy też
pomoc ze strony ciotki oskarżonej i zapewnianie o zupełnej nieświadomości jej matki,
co wydaje się próbą ochrony jej przed wymiarem sprawiedliwości. Podczas procesów
o dzieciobójstwo rozpatrywano bowiem zwykle wątek wspólnictwa innych kobiet,
na ogół z najbliższej rodziny podsądnej, co wynikało z uzasadnionego przekonania,
że bez ich pomocy trudno było nawet marzyć o zachowaniu tajemnicy.
Wydaje się zatem, że dzieciobójstwo mogło być w Rzeczypospolitej stosowane jako
narzędzie polityki reprodukcyjnej. Wprawdzie był to raczej sposób ostateczny, cza-
sem rozpaczliwy, bo zawsze obarczony ogromnym ryzykiem, zwłaszcza w przypadku
panien. Żeby spełnił swoją rolę, trzeba było ukryć ciążę, urodzić w ukryciu, a potem
37
Akta Wójtowskie prawa Magdeburskiego b. miasteczka Krzyżanowice 1528–1777, Archiwum
Diecezjalne w Kielcach, rkps II PK–XV/2, s. 465 [1773].
38
Prothocolla causarum criminalium offi
cii consularis Crac. 1709–1716, AN Kraków, Akta m.
Krakowa 872, s. 27–28 [1709]. Zeznania te brzmią trochę jak wyliczanka siedmiorga zamordo-
wanych noworodków w późniejszej balladzie ludowej pt. Dzieciobójczyni porwana do piekła, zob.
E. Jaworska, Katalog polskiej ballady ludowej, Wrocław 1990, s. 268–270.
Dzieciobójstwo jako narzędzie polityki reprodukcyjnej w Rzeczypospolitej XVII–XVIII wieku
151
pozbyć się ciała noworodka. Bez pomocy innych było to praktycznie niemożliwe,
a mogło skończyć się postawieniem przed sądem i skazaniem na śmierć. W przypadku
kobiet zamężnych nie trzeba było wprawdzie ukrywać ciąży, ale należało zdobyć sobie
poparcie innych kobiet ze swojej grupy społecznej, które, asystując przy narodzinach,
mogły zaświadczyć o naturalnym zgonie dziecka.
Infanticide
as a tool for
reproductive
policies
in Poland of
17
th
–18
th
century
While discussing the Polish study concerning the infanticide in the early modern period, one
has to remember that a specifi c model has been formed. According to it, the infanticide was
a marginal crime committed rarely by people from the dregs of society, alienated, desperate,
acting emotionally, frequently not controlling their actions and being unable to predict their
consequences. Referring to the comparative material from eastern and central Europe, it can be
argued that the insignifi cant number of trials of child–murderers resulted mainly from the low
detection rate. Among the surviving court records one can fi nd evidence that, at least in some
cases, the murder of a newborn child was the result of the mother’s cold–blooded calculation made
in the company of other people, usually female members of the child–murderess’ closest family.
When compared with ineff ective contraception methods and dangerous abortive procedures,
the infanticide was a relatively safe solution to the problem of unwanted children. What is more,
the unoffi
cial consent (usually in rural communities) could easily turn the infanticide into a useful
tool of the procreation policy.