Francisco Fernández-Carvajal
Lenistwo duchowe
Smutek uśpionej duszy
Wydawnictwo AA
Kraków
Tytuł oryginału:
Donde duerme la ilusión. La tibieza
Przekład:
Wojciech Krawczyk
Skład, łamanie
i
opracowanie graficzne:
Agnieszka Siekierżycka
Ilustracja na okładce:
Georges de La Tour, Magdalena pokutująca,
Metropolitan Museum of Art, New York
Copyright © by Ediciones Palabra S.A. Paeso de la Castellana,
210-28046 MADRID (España)
© Copyright for the Polish editron by Wydawnictwo AA s.c., Kraków
Imprimatur
Nr 78/2012 z dnia 10 stycznia 2012 r.
bp Damian Muskus OFM, wikariusz generalny
ks. Kazimierz Moskała, wicekanclerz
ks. dr Krzysztof Gryz, cenzor
ISBN 978-83-62927-76-0
Wydawnictwo AA s.c.
30-332 Kraków, ul. Swoboda 4
tel.: 12 292 04 42, fax 12 292 09 05
e-mail: klub@religijna.pl
WSTĘP
Każda książka ma swoją krótką historię. Ta narodziła się po
kilku dniach rekolekcji, po czym została poszerzona i wy
dana pod tytułem Lenistwo duchowe. Był to rok 1978. Od
tego czasu doczekała się dwunastu wydań.
Obecnie, po wnikliwej aktualizacji, której podstawę
stanowiło wiele lat doświadczeń, ukazuje się pod nowym
tytułem: Smutek uśpionego serca
1
. Ta choroba miłości, któ
ra usypia ideały chrześcijanina, czai się w ukryciu, chcąc
zniszczyć życie w pełnym oddaniu albo przynajmniej prze
szkodzić nam w radosnym podążaniu za Jezusem.
Lenistwo duchowe jest wielkim, na początku niezauwa
żalnym, wrogiem miłości, który sprawia, że uczucie to po
wszednieje i gaśnie. Upodabnia się do tych bezobjawowych
chorób, które powoli rozprzestrzeniają się w całym organi
zmie, a osoba nią dotknięta, aż do chwili całkowitego spu
stoszenia organizmu, nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia.
Można ją opisać słowami włoskiego poety poświęconymi
1
Pod takim tytułem ukazało się najnowsze wydanie książki w języ
ku hiszpańskim (przyp. tłumacza)
5
Francisco Fernández-Carvajal
śmiertelnie rannemu żołnierzowi: andava camminando ed
era morto („Szedł, ałe był już martwy”).
W książce tej starałem się dokładnie opisać wielką, i nie
porównywalną z żadną inną, radość podążania za Chry
stusem, a także smutek uśpionego serca, które zapomniało
lub zapomina jak kochać. Mimo to, choroba dotykająca tę
miłość może zostać wyleczona przez naszego dobrego Le
karza
—
Jezusa Chrystusa, który jest zawsze gotowy podać
nam pomocną dłoń.
6
STWORZENI DO SZCZĘŚCIA
Substytuty szczęścia
Po ślubie, podczas którego mężczyzna i kobieta przysięgają
sobie wierność małżeńską, ksiądz żegna nowożeńców sło
wami: „Bądźcie szczęśliwi. Niech Pan zawsze będzie z wami”.
Tak naprawdę chodzi o jedno jedyne pragnienie: pozostać
z Panem i równocześnie żyć szczęśliwie. Święty Josemaria
Escrivá zapewniał: „Ból i smutek są przeciwieństwem istoty
Boga, który jest największym szczęściem” i radził: „Jeżeli
jesteście zmęczeni, powiedzcie to Panu, jeżeli natrafiacie
na zdecydowane trudności, powierzcie je rękom Pana. Ale
podkreślam, nie dopuśćcie do tego, aby ktokolwiek z wa
szego zachowania mógł wywnioskować, że jarzmo Mi
strza nie jest słodkie, że nie jest jarzmem podejmowanym
z miłości”
2
. Jeżeli tak się stanie, będzie to dowód na to, że
zaczynamy oszukiwać Boga.
2
J. Echevarría, Wspomnienie o świętym Josemarii Escrivie założy
cielu Opus Dei, Wydawnictwo Księży Marianów MIC, Warszawa
2006, s. 24
7
Francisco Fernández-Carvajal
Niewiele jest stanów ducha, których tak mocno życzy
my naszym bliźnim, jak szczęścia. Zwroty: „wszystkiego
najlepszego”, „bądźcie szczęśliwi” itp. są znane we wszyst
kich językach i miejscach na ziemi i werbalizują chęć posia
dania czegoś głębokiego i nad wyraz wartościowego, czegoś
istotnego dla każdego z nas.
Jednak, nawet kiedy są nam dostępne wszystkie środki,
które wydają się konieczne do osiągnięcia szczęścia tj. zdro
wie, pieniądze, miłość, sukces czy choćby szacunek ze strony
innych ludzi, nieczęsto udaje nam się je zdobyć. Jeśli nie za
dbamy o pragnienie prawdziwego szczęścia, niepostrzeżenie
zapomnimy
o nim,
a ono oddali się w nieokreśloną, z dnia
na dzień coraz bardziej odległą przyszłość i wraz z upływem
czasu wymknie się z naszych rąk, stając się nieosiągalne.
Słowa: szczęście, radość, przyjemność, harmonia, itp.
możemy porównać do rzadkich monet z kolekcji, które od
znaczają się dużą wartością, ale bywają trudne do zdobycia.
Ile byśmy dali za miesiąc, dzień albo co najmniej za jedno
popołudnie prawdziwej radości i miłości! Takich, jakich
pragnie nasze serce.
Źródła historyczne podają, że po śmierci kalifa Abd
ar-Rahmana III odnaleziono jego list, w którym napisał:
zdobyłem wszystko, czego człowiek może zapragnąć na tym
świecie, żyłem 75 lat, 50 lat sprawowałem władzę, szczęśliwy
byłem 9 dni.
Pragnienie szczęścia u wszystkich z nas jest tak silne, że
na ziemi nie sposób jest je zrealizować: „Pragnienie to ma
8
Stworzeni do szczęścia
Boskie pochodzenie; Bóg wszczepił je w serce człowieka,
by przyciągnąć je do siebie, ponieważ tylko On może je
zaspokoić”
3
. Dobrze znane słowa św. Augustyna mówią:
„Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I nie
spokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”
4
.
I nikt inny nie może go wypełnić. A my wszyscy, mężczyźni
i kobiety, w różnoraki sposób, nierzadko wybierając nie
właściwe drogi, błądzimy w jego poszukiwaniu.
Ponieważ wielu z nas, sceptyków, wątpi w istnienie
czegoś, co spełni pragnienia naszych serc, wymyślamy
i tworzymy substytuty, które, tak jak produkty zastępcze,
opisujemy etykietami w rodzaju: „w
smaku
podobne
d o . . . " , a l e często przypisujemy tym produktom niewłaści
we nazwy. I tak: spokój nazywamy pokojem, przyjemność
- miłością, a szczęście, w postaci, w jakiej pragnie go nasze
serce, uznajemy za nieosiągalne. W rzeczywistości jednak
istnieje i jest osiągalne dla wszystkich ludzi dobrej woli.
Wielu z nas nie cieszy się nim, ponieważ szuka go tam,
gdzie go nie ma: w luksusie, pieniądzach, pragnieniu wła
dzy i przyjemnościach. Czy można znaleźć kamienie szla
chetne w sklepie z tanią biżuterią?
Pewnego znanego pisarza, który był już w podeszłym
wieku zapytano podczas wywiadu radiowego czy wierzy
3
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1718, Wydawnictwo Pallotti-
num, Poznań 1994. Wszystkie cytowane fragmenty Katechizmu po
chodzą
z
powyższego wydania.
4
Św. Augustyn, Wyznania, Księga I, 1, 1.
9
Francisco Fernández-Carvajal
w postęp.
Pisarz, który od wielu
lat
mieszkał na
wsi i każde
go ranka wyglądając
przez okno swojego domu obserwo
wał jakąś
nowoczesną kosiarkę, traktor czy inną maszynę
o nieznanym mu przeznaczeniu, odpowiedział: „Jak mogę
nie
wierzyć w postęp, skoro każdego roku obserwuję żni
wa,
które dawniej, okupione ogromnym wysiłkiem, trwały
dwa
miesiące,
a
obecnie kończą się po dwóch tygodniach?”
A po
chwili dodał: „To postęp, który rozgrzewa i wypełnia
żołądek, ale
w
sercu pozostawia chłód
i
pustkę”. Prawdziwy
postęp
ludzkości to postęp człowieka i jego osobowości.
Postęp techniczny, chociaż przyczynia się do podniesienia
komfortu bytowego,
jest
substytutem szczęścia i pozostanie
nim, jeżeli
nie będzie mu towarzyszył rzeczywisty rozwój
wewnętrzny wzbogacający duszę.
Prawdziwe szczęście zaprasza nas przede wszystkim „do
oczyszczenia
naszego serca ze złych skłonności i do poszuki
wania
nade wszystko miłości Bożej. Uczy nas, że prawdzi
we
szczęście nie polega ani na bogactwie czy dobrobycie,
na
ludzkiej sławie czy władzy, ani na żadnym ludzkim dziele,
choćby było tak użyteczne jak nauka, technika czy sztuka,
ani
nie tkwi
w
żadnym stworzeniu, ale znajduje się w sa
mym Bogu, który jest źródłem wszelkiego dobra i wszelkiej
miłości”
5
. I tylko w Nim.
Już
kard. Newman
w
swoich czasach zwracał uwa
gę, że
bogactwo było bożyszczem ówczesnej epoki.
5
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1723.
10
Stworzeni do szczęścia
W rzeczywistości było nim zawsze i nadał
pozostaje. „To
jemu właśnie wielu ludzi składa hołd. Mierzą oni
szczęście
według
stanu
posiadania,
a
także według stanu posiadania
odmierzają szacunek... Wszystko to bierze się z przekona
nia, że będąc
bogatym
można wszystko. Bogactwo jest
więc
jednym z bożków dzisiejszych czasów. Innym jest
uzna
nie... Doszło do tego, że uznanie, fakt bycia znanym,
czy
nienia wrzawy w świecie (co można by nazwać rozgłosem
prasowym) uważa się za dobro samo w sobie, za
najwyższe
dobro, za przedmiot najwyższej czci”
6
. Bogactwo, sukces,
rozgłos
same
w sobie również pozostawiają na koniec
w
ser
cu chłód
i
pustkę.
Prawdziwa radość i harmonia, które wypełniają serce,
istnieją tylko w Bogu. Poza Nim
nie
sposób
ich
znaleźć.
Zostaliśmy stworzeni przez
Boga
i dla Boga, i ku
Niemu
podążamy. To prawda pozwalająca w pełni zrozumieć ist
nienie człowieka.
Pewnego dnia Pan zwrócił się do swoich uczniów
mó
wiąc: Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą,
i
uszy wasze,
że
słyszą (Mt 13,16)
7
. Nazwał ich szczęśliwymi oraz wyjaśnił,
że
szczęścia nie daje zdobywanie pieniędzy i władzy ani od
porność
na
ból, porażki, choroby i trudności. Wytłumaczył
im, że będą szczęśliwi i radośni nie dlatego, że wszystko to,
6
J. H. Newman,
O
świętości, za Katechizmem Kościoła Katolickiego,
1723.
7
Wszystkie cytaty z Biblii pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wyd. IV,
Wydawnictwo Pallottinum.
11
Francisco Fernández-Carvajal
co czasami się nie układa, ,> będzie się układać”, ale dlate
go, że ich oczy widzą i ich uszy słyszą to, co tak wielu ludzi
chciałoby zobaczyć i usłyszeć. Są szczęśliwi, bo pozostają
otwarci na wiarę i na Chrystusa. A bliskość Jezusa to mo
tor i źródło ich szczęścia, tego szczęścia, którego świat nam
nigdy nie odbierze. Nie odbiorą nam go też trudności, które
napotkamy i porażki, których zaznamy. Chodzi o głębokie
szczęście i pokój, których nie sposób zdobyć płacąc dobrami
materialnymi. Raczej szczęście można osiągnąć wyrzekając
się tych dóbr, używając ich jako narzędzi, nie wkładając
serca w ich
zdobywanie i
nie traktując
ich jako
celu samego
w sobie ani
dobra
absolutnego.
W poszukiwaniu szczęścia
Radość
-
jak zapewnia święty Tomasz z Akwinu — jest
pierwszym skutkiem miłości, a tym samym, pierwszym
owocem oddania
8
. Można powiedzieć, że jest tyle rodzajów
radości, ile rodzajów istniejącej miłości. Radość osoby, któ
ra lubi dobre jedzenie różni się od tej, jaką cieszy się ktoś,
kto właśnie się zakochał. Uprawnione jest więc zdanie: „Po
wiedz mi, jaka jest twoja radość, a powiem ci jaka jest twoja
miłość i jak mocno bije twoje serce”.
8
Św. Tomasz, Suma Teologiczna, 2—2, zag.
28, art.
4. Tłumaczył
ks. Andrzej
Głażewski.
12
Stworzeni do szczęścia
Radości, która jest owocem miłości do Boga, nie można
porównać z żadną inną istniejącą na ziemi: „Powinieneś wy
różniać się nie ową fizjologiczną radością zdrowego zwierzę
cia”, która jest dobra, ale zbyt mała dla syna Bożego, „lecz
inną: nadprzyrodzoną, która wypływa z porzucenia wszyst
kiego i oddania samego siebie w miłujące ramiona naszego
Ojca — Boga”
9
. Chrześcijanin jest radosny, ponieważ istotą
jego życia jest miłość, a szczególnie miłość do Boga. Powi
nien on kochać Boga, aby czuć się kochanym przez Niego.
Amare et amari! Kochać i być kochanym
—
mówił święty Au
gustyn. Nie sposób wyobrazić sobie prawdziwego chrześ
cijanina, który
żyje swoją
wiarą bez
radości, i któremu
nie
towarzyszy ten pogodny nastrój właściwy
synom
Bożym.
Trwać blisko Chrystusa, kochać Go i być obdarzonym Jego
miłością - oto prawdziwa radość. Powtarzajmy Panu każ
dego dnia, jak wielką radością jest dla nas pójście za Nim!
Najprawdziwsza radość cechuje tych, którzy w najróż
niejszych sytuacjach spotykali Nauczyciela i pozostawali
Mu wierni. Czemuście Go nie pojmali? (J 7, 45)
—
zapy
tał dowódca straży świątyni swoich podwładnych, którym
za niewykonanie rozkazu groziło więzienie. Strażnicy od
powiedzieli: Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten
człowiek przemawia (J 7, 46). Nigdy nie przeczytali podob
nych słów w Księdze Prawa, nie usłyszeli ich od Proroków
9
Ś
w. Josemaría Escrivá, Droga, 659, Wydawnictwo św. Jacka, Ka
towice 2001. Wszystkie cytowane fragmenty
dzieł tego
autora po
chodzą z książek
wydanych
przez powyższe
wydawnictwo.
13
Francisco Fernández-Carvajal
czy od swoich nauczycieli. Radość okazał też święty Piotr
na górze Tabor, kiedy powiedział: „Panie, dobrze, że tu je
steśmy” (Mt 17, 4) oraz trzej królowie, którzy bardzo się
uradowali,
gdy
ujrzeli gwiazdę (Mt 2, 10), ponieważ zapro
wadziła ich do Dzieciątka Jezus. Cieszyli się bardzo wielką
radością. Podobnie starzec Symeon, który oznajmił: Teraz,
o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według
Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie (Łk 2,
29—30). Także ci dwaj uczniowie ogarnięci przygnębieniem
w drodze do Emaus, którzy później uskrzydleni dobrą no
winą wrócili do Jeruzalem i oznajmili, że Nauczyciel żyje.
A
także uczony, który wspaniałomyślnie wyznał Jezusowi:
Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz (Mt 8,
19). Zostawię dla Ciebie wszystko! Jezus słuchał tych słów
z ogromną radością i słyszy je również teraz. Święty Pa
weł mówiąc o swoich cierpieniach, których źródłem było
zwątpienie, oświadczył otwarcie: Z wielką ufnością odnoszę
się do was, chlubię się wami bardzo. Pełen jestem pociechy,
opływam w radość w każdym ucisku (2 Kor 7,4). Innym ra
zem
wyjaśnił powód swojej radości, która towarzyszyła mu
w chwilach największych trudności i w cierpieniu: Bardzo
dobrze wiem, komu uwierzyłem! Jezus jest jego skałą, daje
mu siłę, w której św. Paweł odnajduje sens swojego życia.
Ale największa jest radość Maryi, która powiedziała: Wiel
bi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim
Zbawcy (Łk 1, 46,47). Nikt inny na ziemi nie miał serca
wypełnionego radością i oddaniem tak, jak Ona.
14
Stworzeni do szczęścia
Relacje uczniów o Zmartwychwstaniu cechuje szcze
gólny rodzaj radości. Radości, która zawsze gości w ich du
szach, nawet w chwilach cierpienia i prześladowania. Jest
ona spełnieniem obietnicy danej im przez
Pana
podczas
Ostatniej Wieczerzy: I rozraduje się serce wasze, a radości
waszej nikt wam nie zdoła odebrać (J 16, 22), żadna oko
liczność, jedynie grzech może tego dokonać.
Ewangeliści są zgodni co do radości, która zapanowała
wśród Apostołów po Zmartwychwstaniu Jezusa, kiedy Ten
się im ukazał: Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana
(J 20, 20). Ich radość nie była nastrojowa, nie wynikała
ze
zdrowia ani z żadnej ludzkiej przyczyny, ale spowodowana
była tym, że ujrzeli Pana i pozostali z Nim. Także anioł, któ
ry przybył do Maryi podczas Zwiastowania i oznajmił ra
dośnie: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, od razu dał jej powód
do tak wielkiej radości: ponieważ Pan z Tobą (Łk 1, 28).
Powodem tak wielkiej radości, nieporównywalnej z żadną
inną, jest bliskość Boga. Jego obecność sprawia, że źródłem
naszej radości jest nie życie zgodne z własnymi oczekiwania
mi, ale fakt, że jesteśmy z Panem, który otacza nas opieką.
Oto tajemnica radości chrześcijańskiej. Kiedy Bóg jest obec
ny w naszym życiu, jesteśmy pełni radości. Radość to dowód
na to, że nie straciliśmy Go z powodu lenistwa duchowego
ani braku hojności. Oddalając się od Boga w poszukiwa
niu szczęścia znajdujemy jedynie samotność i pogrążamy się
w smutku. Doświadczenie tych wszystkich, którzy odwró
cili się od Pana klucząc po fałszywych ścieżkach, uczy, że
15
Francisco Fernández-Carvajal
szczęścia
nie
można odnaleźć z dala od
Niego.
Znajdujemy
wtedy wyłącznie smutek i ciemność. Wielu z błądzących
miało podobne doświadczenie, co syn marnotrawny.
Natomiast każdy krok przybliżający nas do
Boga
jest
jednocześnie krokiem w kierunku pełni i miłości. Króle
stwo
niebieskie jest podobne do skarbu i perły, o których
opowiada Ewangelia św. Mateusza (Mt 13,
44).
Tym sa
mym spotkanie z Chrystusem
lub
Jego ponowne
odnale
zienie, jeśli Go zgubiliśmy, jest dla nas ogromną radością.
Aby
dojść
do
Niego, opłaca się każdy wysiłek, każde po
święcenie, każde małe upokorzenie.
Pamiętam mojego przyjaciela, studenta architektury,
który opowiadał mi o pierwszej rozmowie ze swoim pro
fesorem podczas zajęć plenerowych: Rysowaliśmy w jed
nym
z madryckich parków, a nasze prace sprawdzał starszy
już profesor. Kiedy podszedł
do
mnie, ustawił mnie
tak,
aby
przedmiot, który rysowałem, znalazł się
w
jednym kierunku
ze
szkicownikiem i moimi oczami. Wtedy powiedział: „Pa
miętaj, musisz
go
mieć zawsze przed sobą”.
Chrystus też zawsze musi być dla nas dobrze widoczny.
Musimy Go widzieć wyraźnie oczami naszej wiary. Dramat
chrześcijanina zaczyna się wtedy, gdy lenistwo duchowe
lub grzech zamazują obraz Chrystusa,
co
sprawia, że
Jego
postać staje się niewyraźna i zbyt oddalona,
a
Jego Oblicze
nieznane
i
obce.
Radość jest jak górskie rośliny żyjące na dużych wy
sokościach: tylko tam znajdują odpowiednie warunki
do
16
Stworzeni do szczęścia
swojego rozwoju; gdyby rosły w dolinach,
obumarłyby.
Zwiędłyby tak, jak umiera radość, zamieniając się
w smu
tek, kiedy zapominamy
o
wielkich horyzontach,
które
roztacza przed nami Bóg
i
wpadamy do
studni egoizmu.
A przecież tak bardzo możemy
się
cieszyć
podążając za
Nim, żyjąc w Jego obecności, zwracając się do Niego i
słu
chając
Go! Pozostanę
z
wami
na
zawsze...
■
PODĄŻAĆ ZA JEZUSEM
Dwa orszaki
Święty Łukasz tak opisał przybycie Jezusa do małego miasta
w Galilei, oddalonego dwie godziny od Nazaretu, zwanego
Nain (por. Łk 7, 11): Jezus szedł w towarzystwie uczniów,
a za nimi podążał radosny tłum ciesząc się bliskością Na
uczyciela. U bram miasta natknęli się na kondukt pogrze
bowy z ciałem zmarłego młodzieńca, jedynego syna wdowy.
Znając dalszy ciąg tego przekazu wiemy, że Jezus kierując
się swoim wielkim miłosierdziem, nie czekając na prośbę ze
strony matki, zwrócił jej żywego syna.
Jan Paweł II nawiązywał do tego ewangelicznego opi
su porównując dwa orszaki: pogrzebowy — kierujący się na
cmentarz i radosny — towarzyszący Jezusowi. Zwracał uwa
gę na to, że w następstwie zdarzeń oba orszaki zjednoczyły
się wokół Chrystusa, świętując dokonanie cudu, bo świę
towanie było jego logicznym następstwem. Bawili się wszy
scy, radując się obecnością Nauczyciela: przywrócony do
życia młodzieniec, jego matka i przyjaciele, a nawet płacz
ki. Dzień, który rozpoczął się żałobą i płaczem, zakończył
19
Francisco Fernández-Carvajal
się radością i weselem. Przed spotkaniem orszaki różniły się
od siebie zasadniczo: jeden był konduktem śmierci, drugi
orszakiem życia.
Obecnie także możemy spotkać smutny orszak, w któ
rym
dominuje brak nadziei, iluzja pełnego pokus społe
czeństwa konsumpcyjnego, zapominającego o prawdziwej
radości, powierzchowność, obojętność wobec cudzego
cierpienia
i
nieuporządkowana uczuciowość. Papież wspo
minając Ewangelię świętego Łukasza, a także przy innych
okazjach chciał nam przypomnieć jak Chrystus zbliża się
do każdego z
nas, zwracając
się
do
nas
tak jak
do
młodzień
ca, którego
ożywił:
Wstań! Przyjmij
wezwanie, które postawi
cię na nogi!
10
Naprzód!
Zycie zaczyna się na nowo! Uświa
dommy sobie,
że
wspomniany młodzieniec natychmiast
dołączył do
orszaku
życia i nigdy już nie zostawił Nauczy
ciela. Jest
jedną
z
wielu osób podążających za Chrystusem,
opisywanych
w Ewangelii.
Jakże radosny jest orszak idący za Jezusem! I jakże
smutny jest orszak pogrzebowy młodzieńca! Dokonajmy
wyboru: „Chrześcijaństwo nie jest jakimś rodzajem kultu
ry czy ideologii, systemem wartości i zasad, nawet bardzo
wzniosłych. Chrześcijaństwo to Osoba, obecność, oblicze:
to
Jezus, który daje człowiekowi sens i pełnię życia”
11
.
10
Jan Paweł II, Przemówienie do młodzieży, Berno, 05. 06. 2004 r.
11
Ibidem.
20
Podążać za Jezusem
Źródło
Źródłem radości chrześcijańskiej jest prawdziwa wiara
i
miłość: To wam powiedziałem, aby radość moja w
was była
i aby radość wasza była pełna (J 15, 11). Jezus znajduje
upo
dobanie w swoich uczniach,
a
oni odnajdują w Nim pełnię
swojej radości i pokoju.
Jeżeli prawdziwie przeżywamy naszą wiarę, patrzymy
na
świat z większym spokojem ducha, widząc go takim, jakim
jest
-
takim, jakim widzi go Bóg:
„
Wiara bowiem rozjaśnia
wszystko nowym światłem i ujawnia Boży zamysł
odnośnie
do
pełnego powołania
człowieka”
12
—
naucza Konstytucja
Duszpasterska
o
Kościele w Świecie Współczesnym
Gau-
dium et spes. To dzięki wierze „spoglądamy
na
wszystko,
co nas
otacza,
w
nowym świetle. I chociaż wszystko
po
zostaje niezmienione, dostrzegamy,
że
jest inne, ponieważ
wszystko jest wyrazem miłości Boga. Nasze życie przemie
nia się w ten sposób w nieustanną modlitwę, pogodę
ducha
i pokój, które nigdy się nie kończą; w akt dziękczynienia
powtarzany godzina za godziną”’
3
. W wierze odnajdujemy
sens naszego życia w każdej sytuacji, w której się znajduje
my, ponieważ „ten, kto żyje wiarą, może napotkać trudno
ści, walkę, cierpienie, a nawet gorycz, ale nigdy nie dozna
12
Sobór Watykański II, Konstytucja Gaudium et spes, 11.
13
św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 144.
21
Francisco Fernández-Carvajal
zniechęcenia ani przygnębienia, ponieważ wie, że jego życie
jest pożyteczne, wie, po co przyszedł na tę ziemię”
14
.
Czy musimy być smutni albo przygnębieni? Nasze ży
cie
jest w rękach Boga, który pragnie wyłącznie naszego
doczesnego i wiecznego dobra, kierując wszystkimi zdarze
niami, które mają w nim miejsce. Jak wykorzystamy te zda
rzenia życiowe i czy będą one służyć naszemu dobru, zależy
już tylko od nas samych, od tego jak się staramy, by nasza
wola była zgodna z Jego wolą, tak jak zachowują się dzieci
ufające w dobroć ojca.
Pewność, że Bóg pragnie dla nas tego, co najlepsze,
sprawia, że nasze zaufanie pozostaje nie podważone
i
prze
pełnione radością, także w tych nieoczekiwanych i nie
sprzyjających okolicznościach, w których zamiast bolesnych
i nieuzasadnionych rozczarowań odkrywamy Boga i nie
opisane dobro: „Ileż przeciwności znika, kiedy powierzamy
się całkowicie w ręce Boga, który nigdy nas nie opuszcza!
W różny sposób przejawia się ta miłość Jezusa do swoich:
do kalekich, chorych... On zapytuje: Co cię boli? Odpo
wiadamy:
Boli
mnie... I natychmiast przychodzi światło,
albo przynajmniej pogodzenie
i
pokój”
15
. Przy Nim nic nas
„nie boli”, On daje nam pewność.
Nasze grzechy nie tyle powinny wywoływać w nas przy
gnębienie, co uczyć pokory, większego zaufania do łaski
14
Ibidem, 45.
15
św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, 249.
22
Podążać za Jezusem
Bożej, a mniejszego zaufania do nas samych: „Nawet gdyby
się nam wydawało, że wszystko się wali na naszych oczach,
nic się nie wali, bo Ty, o Boże, jesteś mocą moją. Jeśli Bóg
zamieszka w naszej duszy, wszystko inne, choćby wydawa
ło się ważne, jest drugorzędne, przemijające, my natomiast
trwając w Bogu jesteśmy tym, co nieprzemijające.
Przez dar pobożności Duch Święty zsyła nam pewność,
że jesteśmy dziećmi Bożymi. A dlaczego, będąc dziećmi
Bożymi, mielibyśmy być smutni? Smutek jest osadem ego
izmu. Jeżeli będziemy chcieli żyć dla Pana, nie zabraknie
nam nigdy radości, nawet jeśli będziemy odkrywać swoje
błędy i swoją nędzę”
11
?. Nigdy nie jesteśmy mocniejsi
niż
wówczas, kiedy ufamy Panu. On jedynie skalą i zbawieniem
moim, twierdzą moją, więc się nie zachwieję. W Bogu jest
zbawienie moje i moja chwała, skała mojej mocy, w Bogu
moja ucieczka (Ps 62, 2, 3).
Przez całe życie walczymy z problemami w pracy, w na
szym otoczeniu, w apostolstwie czy w życiu wewnętrznym
i często towarzyszy tym zmaganiom zmęczenie fizyczne,
psychiczne, choroby i oschłość w realizacji zobowiązań
wo
bec Boga i bliźnich. Im większe i poważniejsze są trudności
zagrażające pokojowi i radości, tym bardziej powinniśmy
zbliżyć się do fundamentalnej chrześcijańskiej prawdy,
która mówi, że jesteśmy dziećmi Bożymi. To Bóg powie
dział: Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one
16
Ibidem, 92.
23
Francisco Fernández-Carvajal
za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki
i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który M i j e dal,
jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki
mego Ojca (J 10, 27—29).
Nie sposób uniknąć trudności w życiu. Mierzą się z nimi
wszyscy ludzie: mierzyli się z nimi zarówno ci, którzy odeszli,
mierzą się ci, którzy żyją obecnie i mierzyć się będą ci, którzy
narodzą się w przyszłości. Ludzie bogaci i biedni. Z trud
nościami zmagała się Najświętsza Maryja Dziewica, Apo
stołowie, święci oraz wszyscy ci, którzy nie odnaleźli Boga
w swoim życiu. umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku
was trwa dla
waszego
doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was
spotkało
coś
niezwykłego (1 P 4, 12). Trudności są powszedni
mi przeszkodami,
z
którymi musimy się liczyć w życiu, nie
możemy naiwnie oczekiwać pojawienia się epoki pozbawio
nej problemów czy pokus. Co więcej, bez tych przeszkód nie
byłoby zwycięstw, a ci, którzy chcą być blisko Jezusa, nie do
skonaliliby swoich cnót - swój lot ptak zawdzięcza nie tylko,
ruchowi skrzydeł, ale także oporowi prądów powietrznych.
Nasza radość jest oparta na mocnym fundamencie, nie
na chwiejnych, niestałych okolicznościach, jak pomyślne
wydarzenia, dobre wiadomości czy zdrowie. Święty Paweł
pisał do pierwszych chrześcijan z Koryntu: Niech każdy
jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt
nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a któ
rym jest Jezus Chrystus (1 Kor 3, 10-11). Jedynie Pan jest
pewnym fundamentem. Tylko On jest twardą skałą, która
24
Podążać za Jezusem
przetrwa wszystko. I nie należy wątpić, że Bóg może nas
uleczyć: Nie bój się; wierz tylko, a będzie ocalona (Łk, 8,50)
- tak przecież mówił. Jezus zna okoliczności towarzyszące
naszemu życiu, także te, które są skutkiem nierozważnego
postępowania i braku świętości. I potrafi znaleźć wyjście
z tych sytuacji.
Potrzebujemy radości
Paul Claudel zwykł mówić po swoim nawróceniu: „Jedynym
obowiązkiem ludzi
na
świecie jest radość!”.
Radość to
dowód
naszej miłości do
Boga
oraz dobra uczynionego przez nas bliź
nim i nam samym. Musimy być radośni, i
tą
radość powin
ni dostrzegać nasi bliźni. Radość jest formą dziękczynienia
Bogu za niezliczone dary, którymi nas obdarza każdego dnia:
„Bóg stworzył nas, abyśmy byli radośni, powołał nas do życia
jako radosne stworzenia, a nasza radość jest pierwszą zapłatą,
którą jesteśmy Mu winni oraz najprostszym i najszczerszym
dowodem naszej świadomości otrzymanych darów natury
i łaski oraz okazanej za nie wdzięczności”
17
. W przeciwień
stwie do ludzi, zwierzęta nie potrafią okazywać wdzięczności
i uśmiechać się, dlatego Bóg cieszy się razem z nami, widząc
naszą radość, prawdziwą radość synów Bożych.
17
P. A. Reggio, Espíritu sobrenatural
y
buen humor [Duch nadprzy
rodzony i pogoda ducha], Madryt 1966, s. 12 (tłum. własne).
25
Francisco Fernández-Carvajal
Naszą radością możemy zrobić dużo dobrego dla otocze
nia, ponieważ radość prowadzi do Boga. Dawanie radości
i nadziei innym to często jeden z największych przejawów
miłości do Boga i najbardziej wartościowy skarb, który Mu
ofiarujemy.
Bierzmy przykład z pierwszych chrześcijan. Ich życie
było pełne pokoju i radości, w tym duchu pracowali każde
go dnia, a w obliczu męczeństwa cechował ich także spokój
ducha i miłość bliźniego. „Rodziny, które żyły Chrystusem
i ukazywały Chrystusa. Niewielkie wspólnoty chrześcijań
skie, które były jakby ośrodkami szerzenia ewangelicznego
przesłania.
Domy
podobne
do
innych domów w tamtych
czasach, ale ożywione nowym duchem, przekazywanym
wszystkim, którzy je znali i którzy mieli z nimi kontakt.
Tacy byli pierwsi chrześcijanie i tacy też powinniśmy być
my, dzisiejsi chrześcijanie: siewcami pokoju i radości, tego
pokoju i tej radości, które przyniósł nam Jezus”
18
. Wielu
bliźnich może odnaleźć Boga w naszym spokoju i w naszym
pogodnym obliczu. Dom chrześcijanina musi być radosny,
ponieważ życie chrześcijańskie jest pełne cnót (wspaniało
myślność, serdeczność, poświęcenie) bezpośrednio zwią
zanych z radością. I czystą radością wyniesioną z domu
powinniśmy dzielić się z ludźmi, którzy nas otaczają. Świat
bywa smutny i niespokojny, często pogrążony w otchłani
18
Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 30.
26
Podążać za Jezusem
materializmu. Iluż ludzi odnalazło drogę do Boga dzięki
dobremu przykładowi, serdeczności i pogodnej radości!
Radość potrzebna jest również nam samym dla utrzy
mania wewnętrznej równowagi. Będąc pozbawionym ra
dości, trudno jest robić postępy na drodze prowadzącej
do miłości Boga. Święty Tomasz pisał: „Każdy, kto chce
uczynić postęp w życiu duchowym, koniecznie potrzebuje
radości”
19
. Smutek pozbawia nas sił, jest jak błoto przyle
pione do butów wędrowca, które nie dość, że brudzi, to
utrudnia swobodną marszrutę. Księga Przysłów uczy, że ra
dość serca wychodzi na zdrowie, duch przygnębiony wysusza
kości (Prz 17, 22), zabierając siły i życie. A w Księdze Ne-
hemiasza zapisano: Radość w Panu jest waszą ostoją (Ne
8,
10), która chroni przed wieloma pokusami i zagubieniem.
Smutna dusza, która nie walczy z przygnębieniem, jest na
łasce pokus, a smutek był i jest powodem wielu grzechów!
Radość Boga jest naszą wielką siłą i ogromnym wspar
ciem w szerzeniu wiary. Mamy obowiązek przekazywania
przesłania Chrystusa z radością. Sam Pan promieniuje
radością odsłaniając przed nami cuda Królestwa Niebie
skiego. Jezus okazuje swoją niepowstrzymaną radość we
wnętrzną na wiele sposobów - sam jest radością. Radość
Boga jest także niezbędna w realizacji naszych zobowiązań.
Im poważniejsze zobowiązania, tym większa potrzeba po
koju. Im większa jest nasza odpowiedzialność, tym większy
19
Św. Tomasz, Comm. in ep. ad Philip., c. 4, lec. 1.
27
Francisco Fernández-Carvajal
mamy obowiązek odnalezienia pokoju i radości, które
powinniśmy darować naszym bliźnim: kapłanom, ojcom,
przełożonym, nauczycielom.
Najlepsza wiadomość
Po
zakończonej Mszy Świętej ksiądz rozdaje wiernym kart
ki prosząc,
aby odpowiedzieli
na
pytanie: „Jaka wiadomość
sprawiłaby
ci
największą radość?”. Pisemną odpowiedź
pa
rafianie mają oddać w następną niedzielę.
Po
tygodniu kapłan dowiaduje się, że największą radość
sprawiła im wiadomość
o
otrzymaniu pracy, zdaniu
eg
zaminów oraz wyleczeniu matki i syna uzależnionego od
narkotyków. Ale czy takich odpowiedzi się spodziewał?
Po
nownie
rozdaje
kartki, tym razem
z
odpowiednią uwagą:
„Proszę, pamiętajcie,
że
pytanie jest skierowane do wierzą
cych
chrześcijan”. Wtedy parafianie zaczynają się domyślać,
o co
chodzi. Uświadamiają sobie, że chociaż księdzu nieob
ce
są
problemy bezrobocia czy uzależnienia, to jednak, po
mimo ich wagi, odpowiedź na pytanie: „Jaka jest najlepsza
wiadomość dla mnie, człowieka wierzącego?” może być tyl
ko
jedna. Człowiek wierzący daje wiarę życiu wiecznemu,
tym samym
najlepszą wiadomością, jaką może usłyszeć, jest
ta,
że będzie żył wiecznie i będzie miał zapewnione zbawie
nie. Czy jest inna wiadomość, która może sprawić większą
radość osobie wierzącej, chrześcijaninowi? Oto ona: „Bóg
Podążać za Jezusem
jest twoim Ojcem, a Jezus Chrystus jest bardzo blisko cie
bie i wzywa cię, abyś
teraz
poszedł za
Nim”
20
.
Żadna inna
nowina nie wypełnia taką radością naszego serca. Po jakimś
czasie
będziemy z
Bogiem na zawsze, na zawsze, na zawsze,
jak z upodobaniem powtarzała święta Teresa od Jezusa.
20
J. M. Cabodevilla, El padre del hijo pródigo [Ojciec syna marno
trawnego], BAC, Madryt, s. 156 (tłum. własne).
29
——————
KRÓTKOWZROCZNOŚĆ I „ZMĘCZENIE”:
LENISTWO DUCHOWE
Osobie
leniwej
duchowo można przypisać
słowa włoskiego poety,
opisujące śmiertelnie rannego żołnierza:
„andava camminando ed era morto”
21
.
Ukryta choroba
Wielkim wrogiem radości jest lenistwo duchowe, brak mi
łości. Są choroby, które przebiegają niezauważone i rozwi
jają się bezobjawowo, a kiedy się ujawnią, często jest już
za późno, aby je wyleczyć. Podobny przebieg może mieć
choroba duszy. Lenistwo duchowe jest dolegliwością ukry
tą i paraliżującą duszę, co sprawia, że jej postępu nie spo
sób zahamować. Na wstępie atakuje rozum, zaciemniając
go; potem dotyka wolną wolę, którą osłabia i wyniszcza,
pozbawiając zdolności do wysiłku. Lenistwo duchowe to
21
„Szedł, ale był już martwy”.
31
Francisco Fernández-Carvajal
niechęć do tego wszystkiego, co odnosi się do Boga. Du
sza czuje się zbyt zmęczona, aby kochać. Rośnie w niej
pragnienie rekompensat materialnych, uczucie pustki
i przygnębienia małostkowością, skłonnością do plotek,
negatywnych osądów i nieprzychylnych opinii o innych
osobach, rozproszenia, na które pozwala podczas modlitw
ustnych... Ta choroba powoduje brak szczęścia, ponieważ
przeciwstawia się miłości do Boga. Miłości, która daje nam
pokój i radość, łączące nas z Panem. Pamiętajmy o słowach
skierowanych do pierwszych chrześcijan: Wy, choć nie wi
dzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie,
przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i peł
ną chwały (1 P 1, 8). Pełną radością. Bóg się nie zmienia,
czeka na nas na każdym rogu, każdym skrzyżowaniu dróg.
Nie znika i nie porzuca nas. Jan Paweł II mówiąc o cywi
lizacyjnych przemianach zachodzących w życiu młodzieży
zaznaczył: „Jakże zmienił się kontekst kulturalny i społecz
ny, w którym żyjemy! Ale Chrystus nie, On się nie zmienił!
On jest Odkupicielem człowieka wczoraj, dziś i zawsze!”
i dodał: „Młodzi z tamtego czasu zmienili się, jak i ja się
zmieniłem, ale wasze serce, jak moje, jest wciąż spragnione
prawdy, szczęścia, wieczności, a więc jest wciąż młode!”
22
.
Święty Augustyn w IV wieku pytał: „Czyż nie powoduje
w nas zdumienia, że Ukrzyżowany jest najbardziej ukocha
ną osobą na świecie?”. Obecnie, po wielu wiekach, wielką
22
Jan Paweł II, Przemówienie
do
młodzieży rzymskiej, Plac św. Pio
tra, 01. 04. 2004.
32
Krótkowzroczność i „zmęczenie"; lenistwo duchowe
radością
napełnia
nas
fakt, że nadal taką osobą pozostaje.
Wielu ludzi, zarówno mężczyzn, jak i kobiet oddało za
Niego życie.
Mimo to podążanie za Nim nieustannie pozo
staje
wielką przygodą. Radość, pogoda ducha, optymizm,
młodość serca powinny nam towarzyszyć nawet w najtrud
niejszych sytuacjach życiowych.
Młoda chrześcijanka żydowskiego pochodzenia, Etty
Hillesum, która zginęła we wrześniu 1942 roku w obozie
koncentracyjnym w Auschwitz, w wydanym dopiero nie
dawno dzienniku opisała swoje życie w Holandii w okresie
nasilonego prześladowania Żydów. Dzięki pomocy swoje
go
przyjaciela, także Żyda, ta niezbyt żarliwa chrześcijanka
odkryła
wartość wiary: modlitwę, obecność
Boga
i zaufanie
Opatrzności. Ta wrażliwa dziewczyna w obecności Boga
stała się silna, bardzo silna, nie tracąc w tych trudnych wa
runkach wewnętrznego pokoju i radości życia. Odczuwała
pełnię wolności egzystując w samym środku otaczającego
ją
piekła: „Jadąc tego ranka na rowerze przez Stadionka-
de, oddychając świeżym powietrzem, które jeszcze nie jest
nam
racjonowane, cieszyłam się widokiem rozciągającym
się od przedmieść aż do centrum miasta. Wszędzie napi
sy
informujące,
że
zabrania się Żydom poruszać ulicami,
które prowadzą za miasto. Ale nad tym. fragmentem ulicy,
po której nie zakazano nam się przemieszczać, widać było
całe
niebo. Pomyślałam wtedy, że nic nam nie mogą zrobić,
absolutnie nic. Mogą jedynie sprawić, że nasze życie bę
dzie
bardzo ciężkie, pozbawić pewnych dóbr materialnych,
33
Francisco Fernández-Carvajal
odebrać wolność poruszania się... Jednak to nikt inny, jak
tylko nasza pożałowania godna psychika obezwładnia nas
tą ogromną siłą wpędzającą nas w poczucie prześladowa
nia, poniżenia, uciemiężenia, urazu i fałszywej odwagi po
trzebnej do ukrycia naszego strachu. Mamy pełne prawo
do tego, co jest ludzkie i zrozumiałe, aby czasami odczuwać
smutek i przygnębienie, ponieważ zadają nam cierpienie.
Ale prawdziwy ból zadajemy sobie my sami. Zycie jest dla
mnie takie piękne... i czuję się wolna. W moim wnętrzu
rozpościera się całe ogromne sklepienie niebieskie. Wierzę
w Boga i człowieka, i mam odwagę przyznać się do tej wiary
bez fałszywego wstydu... Jestem szczęśliwą kobietą, a jakże!
Moje serce bije z radości, a ja chwalę to życie w roku Pań
skim 1942... A który to już rok wojny?”
23
.
Powodem smutku są nie tyle trudności zewnętrzne, ale
i wewnętrzne. Jest nim grzech w każdej postaci oraz kryzys
cnót teologalnych, który dotyka letniej i niezdolnej do mi
łości duszy. Chrześcijanin dotknięty tą chorobą traci powo
li radość serca, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. A jego
dusza gaśnie.
23
Cytat za J. Philippe, La libertad interior [Wolność wewnętrzna],
Rialp, Madryt 2003, s. 24-26 (tłum. własne).
34
Krótkowzroczność i „zmęczenie”: lenistwo duchowe
Nie widać i nie słychać Jezusa
Lenistwo duchowe sprawia, że Chrystus zostaje przez nas
zapomniany i oddala się od naszego serca: nie widać Go
i nie słychać. Zerwane zostaje osobiste obcowanie z Nim.
Zycie wewnętrzne niepostrzeżenie ogranicza się do „robie
nia jakichś tam rzeczy”, nie polega już na miłowaniu Kogoś.
Dusza letnia zostaje pusta bez Boga i stara się wypełniać tę
pustkę innymi rzeczami, które nie są Bogiem i nie potrafią
nasycić jej, a wtedy nasze życie duchowe ogarnia szczególny
rodzaj zniechęcenia. Tracimy energię i radość oddania, traci
my wiarę, ponieważ nasza miłość wygasa.
„Jesteś
letni, jeśli
leniwie i niechętnie wypełniasz to, co odnosi
się
do Pana;
jeśli z wyrachowaniem i «chytrością» starasz się ograniczyć
swe obowiązki; jeśli myślisz tylko o sobie i o własnej wy
godzie; jeśli twoje rozmowy są czcze i próżne; jeśli nie czu
jesz wstrętu do grzechów powszednich; jeśli działasz jedynie
z ludzkich pobudek”
24
. „Świętość chrześcijanina jest obecna
w miłości i w devotio, to znaczy, w wierze kochającej i w mi
łości wierzącej”
25
.
Lenistwo duchowe to poważna choroba miłości, którą
możemy zostać dotknięci w każdym okresie życia ducho
wego. Może na nią zapaść każda dusza, która doświadczyła
24
Św. Josemaría Escrivá, Droga, 331.
25
P. Rodríguez, Fe y vida de Fe [Wiara i życie w wierze], Eunsa,
Pampeluna 1974,
s.
14
(tłum. własne).
35
Francisco Fernández-Carvajal
obecności Boga. Chrześcijanin ogarnięty tym rodzajem
obojętności „wycofuje się”, a
jego
dusza staje się „zmęczo
na” i zniechęcona, tracąc Chrystusa z horyzontu życia.
Lenistwu duchowemu zawsze towarzyszy kryzys na
dziei, stan zniechęcenia, a jednocześnie załamanie wiary
i miłości. Chrystus postrzegany jest jako postać mało wyra
zista, mało konkretna, o zamazanych rysach. Dusza zatraca
swoją dawną hojność. Osoba leniwa duchowo zadowala się
określonym minimum. Jan Paweł II mówił do młodzieży:
„Wierzcie w Jezusa Chrystusa, kontemplujcie oblicze Pana
ukrzyżowanego i zmartwychwstałego! To oblicze, które tak
wielu chce zobaczyć, lecz często nie pozwala
na
to nasze
słabe przywiązanie do Ewangelii
i
nasz grzech!”
26
.
Święty Tomasz określa lenistwo duchowe jako „swego
rodzaju smutek; przez niego człowiek jest ociężałym, nie
chętnym do czynności duchowych w obawie przed wy
siłkiem, którego wymagają”
27
. Ta dobrowolna niechęć do
spraw Bożych, ten brak energii w miłości do Boga i
du
chowe osłabienie pojawia się wtedy, gdy dusza chce zbliżyć
się do Pana, wkładając w to niewiele wysiłku, bez wyrze
czeń, nie dbając o szczegóły, starając się pogodzić życie we
wnętrzne z nawykami i sytuacjami, które nie podobają się
Bogu. Człowiek w
takim
stanie ducha idzie na ustępstwa,
26
Jan Paweł II, Przemówienie do młodzieży rzymskiej, Plac św. Pio
tra, 01.04.2004.
27
Św. Tomasz, Suma Teologiczna, t. 5, zag. 63, art. 2, ad. 2. Tłu
maczył o. Pius Bełch.
36
Krótkowzroczność i „zmęczenie”: lenistwo duchowe
porzucając walkę o doskonalenie własne; dopuszcza się ła
two grzechów powszednich. Jego kontakt z Bogiem ulega
rozluźnieniu, nie szuka pogłębiania przyjaźni z Panem. Ta
droga prowadzi „do wygodnictwa, do braku gorliwości,
który popycha do szukania tego, co łatwiejsze i przyjem
niejsze, drogi z pozoru krótszej, nawet kosztem uchybienia
wierności Bogu”
28
.
Warto podkreślić, że w życiu duchowym na wszystkie
choroby można znaleźć lekarstwo. Zawsze można na nowo
odkrywać ukryty skarb — Chrystusa, który wcześniej na
dawał sens naszej egzystencji. Łatwiej jest odkrywać Go
na początku choroby, ale również można znaleźć Go póź
niej, tak jak w przypadku trędowatego w zaawansowanym
stadium tej choroby, całego pokrytego trądem (Łk 5, 12).
Zdawać by się mogło, że nie ma dla niego lekarstwa, ale
pewnego dnia postanowił zbliżyć się do Chrystusa i w Nim
znalazł uzdrowienie.
Lenistwo duchowe rodzi się z przewlekłego zaniedba
nia życia duchowego. Poprzedza go cały szereg nielojalnych
zachowań i wiarołomstwa, które wpływają na relacje du
szy z Bogiem. Skutkiem wspomnianego zaniedbania jest
lekceważenie codziennych spraw, brak poczucia winy za
popełnione błędy oraz brak celów związanych z naszymi
działaniami wobec Boga i bliźnich. Życie duchowe pozba
wione zostaje prawdziwych postanowień, które mogą nas
28
Św. Josemaría Escrivá,
To Chrystus przechodzi, 5.
37
Francisco Fernández-Carvajal
zainspirować do działania. Bez tego rodzaju celów życie „ja
koś leci”, ale pozbawione jest woli walki o własne doskona
lenie. Nasze działanie cechuje apatia lub mała skuteczność.
Stan ten można porównać do równi pochyłej, która oddala
nas coraz bardziej od Boga lub do stromego wzniesienia,
które wydaje się nie do zdobycia; rezygnujemy więc ze
wspinaczki i oddalamy się od Boga. Niepostrzeżenie roś
nie w nas strach przed „przesadzeniem” i rodzi się prag
nienie pozostania w bezpiecznym miejscu oraz schronienia
się jedynie przed grzechem śmiertelnym, przy akceptacji
grzechu powszedniego. Takie bierne i pozbawione celów
zachowanie usprawiedliwiamy fałszywą naturalnością
lub
brakiem zdrowia. Stajemy się obojętni i tolerujemy nasze
nieuporządkowane przywiązanie do osób, rzeczy i wygód,
które wydają nam się nieodzowne. A potęga duszy niknie
dzień po dniu.
Dla osoby owładniętej lenistwem duchowym Chry
stus pozostaje niewidoczny w życiu wewnętrznym (już nie
jest Tym, Kim był dawniej!). Gaśnie światło wewnętrz
ne, a w konsekwencji praktyki pobożności zaczynają nas
uwierać i stają się „czymś, co trzeba jakoś spełnić”. Akty
pobożne zaczynają przypominać punkty w regulaminie,
które wcześniej czy później przestaną być przez nas prze
strzegane. Są aktami pozbawionymi duchowej żywotności,
w rzeczywistości nas nudzą, a zamiast przybliżać — oddalają
od Boga. Realizujemy je z poczucia nikłego już obowiązku
albo bardziej z przyzwyczajenia. Osoba ogarnięta letniością
38
Krótkowzroczność i „zmęczenie”: lenistwo duchowe
duchową „nadal robi to, co dotychczas robiła..., lecz na
próżno. Przypuszczalnie wykazuje osobliwy zapal..., ale
pełen goryczy. To, co niegdyś było miłością do Boga, za
mieniła w miłość do regulaminowych przepisów, jej wcześ
niejsza miłość do prawdy stała się niczym innym, jak tylko
obroną tej prawdy. Pewnie nadal rozmawia o Bogu, ale nie
rozmawia z Nim”
29
.
Stan lenistwa duchowego przejawia się także w braku
prawdziwego duchowego uwielbienia Boga podczas Mszy
świętej. Naszej Komunii świętej towarzyszy obojętność
wynikająca z braku miłości i przygotowania, nie z powo
du oschłości. Modlitwa zazwyczaj jest jałowa, niestaran
na i ogólnikowa, brak nam szczerego kontaktu z Panem.
Rachunku sumienia już się nie robi albo przeprowadza się
go powierzchownie. W takiej sytuacji chrześcijanin letni
myśli przede wszystkim o tym jak trudno jest zachować
się dobrze i jak przyjemnie zachować się źle. W jego duszy
rośnie przygnębienie wynikające z niemożności osiągnię
cia pewnych rekompensat, co znajduje swój wyraz w nie
dbałej walce z pokusami, które odrzuca niezdecydowanie.
Gaśnie pragnienie zbliżania się do Boga, które wygląda na
niemożliwe do zrealizowania: „Cierpię na widok niebezpie
czeństwa letniości, które ci grozi, gdy widzę, że nie dążysz
poważnie do doskonałości w swoim stanie”
30
. Lenistwo
29
J. M. Pero-Sanz, La Iglesia en tiempo de crisis [Kościół w czasie
kryzysu], Barcelona 1975, s. 55 (tłum. własne).
30
Św. Josemaría Escrivá, Droga, 326.
39
Francisco Fernández-Carvajal
ducha to
brak
pragnienia doskonalenia się, dramat osoby,
która
już zapomniała,
że -
licząc się z konsekwencjami
—
pewnego dnia zdecydowała się pójść za Chrystusem.
Choroba letniości kończy
się
zniechęceniem
i
przygnę
bieniem. Dusza pozbawiona żaru jest bezsilna
i
małodusz
na
w tym, co odnosi się do Boga. Wystrzega się kontaktów
z
Bogiem i ogranicza do minimum Jego bliskość (nawet
w czasie poświęconym na modlitwę), co jest wyrazem
„świadomej niechęci
i
faktycznej ucieczki
od
Boga”
31
.
Ta
ucieczka rodzi się w naszym wnętrzu. Dla leniwego ducho
wo
chrześcijanina
Pan
przestaje być już atrakcyjny i z dnia
na
dzień staje się bardziej obcy. Pan, który był światłem jego
życia!
Jego opoką! Zaczyna mu zagrażać niebezpieczeństwo
największych pokus, a na ich pokonanie brak mu sił.
31
J. Pieper,
Sobre
la esperanza [O nadziei], Madryt 1961, s. 72
(tłum. własne).
40
KIEDY WSZYSTKO KOSZTUJE
Oschłość duchowa
Trzeba wyraźnie odróżnić lenistwo duchowe od niechęci do
uczestnictwa i wykonywania obrzędów i aktów religijnych,
często spowodowanej osłabieniem (zmęczeniem, chorobą,
itp.) lub chwilową utratą entuzjazmu. W tym celu warto
przeprowadzić sumienne rozpoznanie. „Piszesz, żeś
«stra
cił entuzjazm». - Powinieneś' pracować powodowany nie
entuzjazmem, lecz miłością, świadomy obowiązku, który
polega
na zaparciu się samego siebie”
32
.. Można być pozba
wionym entuzjazmu, pozbawionym miłych odczuć, ale
miłość do Boga ma fundamentalne znaczenie. W chwilach
faktycznego zmęczenia Pan
nie
prosi
nas
o większy wysiłek,
ale o większą miłość. Lenistwo duchowe cechuje brak miło
ści,
a
po jakimś czasie także brak „sił”.
Równie czytelnie należy odróżnić lenistwo duchowe od
oschłości duchowej
,
która może być konsekwencją wcześ
niej popełnionych błędów lub próby, którą Bóg nam zsyła
dla naszego dobra i z której dusza może wyjść oczyszczona
32
św. Josemaría Escrivá,
Droga, 994.
41
Francisco Fernández-Carvajal
i zahartowana. Zdaje się, że — w stanie oschłości duchowej —
kontakt z Bogiem traci swoje rzeczywiste znaczenie i wyda
je się być komedią. Zatem, kiedy „całe nasze postępowanie
wydawać się nam będzie komedią, będziemy się czuć ozięb
li, obojętni, zniechęceni i bezwolni. Z trudem będzie nam
przychodziło spełnianie obowiązków, a postawione cele wy
dawać się nam będą zbyt wysokie. Wtedy właśnie nadszedł
czas, byśmy pomyśleli, że to Bóg bawi się z nami, i oczekuje,
że potrafimy z klasą odegrać naszą rolę w tej komedii.
Mogę spokojnie powiedzieć, że przy różnych okazjach
Bóg udzielił mi wielu łask, z reguły jednak muszę iść pod
wiatr. Pracuję
nad
tym, czego się podjąłem, nie dlatego, że
mi to sprawia przyjemność, ale dlatego, że powinienem to
czynić z miłości. «Ależ, Ojcze - słyszę - czy można grać ko
medię przed Bogiem? Czy nie jest to obłudą?» Bądź spokoj
ny: nadeszła dla ciebie chwila odegrania ludzkiej komedii
w obliczu Boskiego widza. Wytrwaj, gdyż twoją grę ogląda
Ojciec, i Syn, i Duch Święty. Czyń wszystko, co czynisz,
z miłości do Boga, by Mu się podobać, chociażby cię to
wiele kosztowało”
33
.
W stanie oschłości duchowej, chociaż niczego nie spo
sób odczuwać, a obcowanie z Bogiem wymaga wiele wy
siłku, towarzyszy nam pobożność, którą święty Tomasz
definiuje jako „wolę gotową oddać się wszystkiemu temu,
33
Św. Josemaría Escrivá,
Przyjaciele Boga, 152.
42
Kiedy wszystko kosztuje
co podlega służbie Boga”
34
. Natomiast lenistwo duchowe
wyklucza pobożność: Ale mam przeciw tobie to
—
mówi Pan
—
że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości (Ap 2, 4), że roz
luźniłeś więzy, które nas łączyły i nie obcujesz ze Mną tak
jak dawniej.
Człowiek ogarnięty oschłością duchową podczas modli
twy czuje się tak, jakby mozolnie, wiadro po wiadrze, wycią
gał wodę ze studni (jeden i drugi akt strzelisty, kolejne akty
zadośćuczynienia...). Kosztuje go to wiele wysiłku, ale - co
ważne - w końcu wyciąga te wiadra wody. Natomiast w sta
nie lenistwa duchowego wyobraźnia działa samodzielnie
i prowadzi do tego, że modlitwa jest bezowocna albo w ogóle
zostaje zaniedbana. Lenistwo duchowe jest jałowe i szkodli
we, a oschłość duchowa oczyszcza duszę i zbliża do Boga.
Pobożność nie jest kwestią uczuć i nie należy jej my
lić z emocjonalną czułością. Co nie oznacza, że uczucia
czy emocje są czymś złym, przeciwnie, są częścią natury
ludzkiej, którą stworzył Bóg, a ich istnienie jest bardzo po
mocne w obcowaniu z Nim. Ale nie powinny zajmować
pierwszego miejsca w pobożności, ponieważ nie stanowią
jej podstawy. Uczucia i żarliwość wzmagają pobożność, na
tomiast jej trzonem jest gotowość poszukiwania i służenia
Bogu niezależnie od odczuwanego entuzjazmu czy innych
okoliczności. Bóg może dopuścić do tego, że pobożności
będzie towarzyszyć całkowita oschłość duchowa. W takich
34
św. Tomasz, Suma teologiczna, 2-2, zag. 82, art. 1.
43
Francisco Fernández-Carvajal
sytuacjach obcowanie z Nim często osiąga najczystszy wy
miar. Oschłość „jest elementem kontemplacji, gdy serce jest
wyjałowione nie znajdując upodobania w myślach, wspo
mnieniach i uczuciach, nawet duchowych. Jest to chwi
la czystej wiary, która wiernie trwa przy Jezusie w agonii
i w grobie. Jeżeli ziarno pszenicy obumrze, przynosi plon
obfity (J 12, 24). Jeśli oschłość pochodzi z braku korze
ni, gdyż słowo padło na skałę, wówczas wałka zależy od
nawrócenia”
35
.
W pobożności nie powinniśmy ulegać uczuciom, tylko
kierować się umysłem wzmocnionym i oświeconym wiarą.
„Kierowanie
się
uczuciami jest jak odebranie kluczy właś
cicielowi domu i oddanie ich jego słudze. Uczucia nie są
złe, zła jest waga, jaką im przypisujemy... Emocje rodzą
w niektórych duszach poczucie wielkiej pobożności, a kie
dy wygasną, dusze te nabierają przekonania, że straciły także
pobożność. Boże! Nie kocham! Nie „czuję” już nic! Dlatego,
że poza sentymentem nic nie odczuwały, a kiedy straciły go,
nic nie pozostało. Nie straciły więc pobożności, ponieważ
jej nie miały. Gdyby potrafiły zrozumieć, że to jest właśnie
moment, w którym powinny zacząć być pobożne!”
36
.
35
Katechizm Kościoła Katolickiego, 2731.
36
). Tissot, La Vida interior [Życie duchowe], Barcelona 1963,
s. 100 (tłum.
własne).
44
Kiedy wszystko kosztuje
Idziemy! Idziemy!
W życiu spełniają się słowa Pana: Każdemu bowiem, kto
ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś,
kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma (Mt 25, 29). Święty
Jan Chryzostom pisał: „Tak samo czynimy również my:
gdy widzimy, że ktoś nieuważnie słucha i pomimo licznych
upomnień nie nakłonimy go do uważania, wówczas mil
czymy. Gdybyśmy kontynuowali upominanie, jego opie
szałość wzrosłaby jeszcze bardziej. Chętnego zaś do uczenia
się przyciągamy do siebie i wpajamy mu wiele rzeczy. Pięk
nie [Pan nasz - przyp. tłumacza] powiedział: Co mu się wy
daje, że ma (Łk 8, 18). Gdyż nie ma nawet tego”
37
.
Zycie duchowe wymaga od nas, abyśmy byli otwarci na
nowe łaski. Jeżeli nie ustajemy, Duch Święty nieustannie nas
wspiera większymi łaskami. Kiedy przestajemy się starać, tra
cimy zdolność do ich otrzymywania od Pana, który pragnie
nam je ofiarować. Klasyczna już zasada dotycząca życia du
chowego brzmi: „Kto nie idzie do przodu, ten się cofa”
38
.
Każdego dnia trzeba zdobywać miłość Boga, bo każdego
dnia walcząc o tę miłość napotykamy trudności i problemy,
które mogą przyczynić się do tego, że miłość wygaśnie albo
37
Św. Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według świętego Ma
teusza, 45, 1, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001.
38
Św. Grzegorz Wielki, Regida Pastoralis, 3, 34, Dzieła Wszystkie,
Bac, Madryt 1958 (tłum. własne).
45
Francisco Fernández-Carvajal
ostygnie. Każdy dzień jest darem od Boga, który mamy wy
pełnić miłością dzięki radosnemu oddaniu, przeciwstawiając
się
trudnościom. Każdy dzień jest chwilą, w której nieznacz
nie lub bardzo znacznie przybliżamy się do Niego.
Jesteśmy zobowiązani, aby
wzmacniać życie
w wierze
aż do końca naszych dni. Pan chce ujrzeć nas dojrzałych
duchowo oraz pełnych cnót ludzkich i nadprzyrodzonych.
Przecież w tym celu ustanowił konieczne
łaski.
Łaski, które
wymagają od chrześcijanina pragnienia ciągłego rozwoju.
Życie w świecie doczesnym jest okresem zbierania zasług
i wykorzystywania ofiarowanych nam talentów. Bóg wzywa
nas, abyśmy zawsze się doskonalili pamiętając, że jedynym
celem jest osiągnięcie chwały w Królestwie Niebieskim.
Je
żeli go nie zdobędziemy, poniesiemy definitywną porażkę.
Wówczas nic -
ani
sukcesy
zawodowe,
ani
dobrobyt,
ani
chwała, nic nie będzie warte.
Święty Francesco Caracciolo, neapolitańczyk
z
arysto
kratycznej rodziny, żyjący w latach 1563-1608, ponownie
odnalazł wiarę w wieku
22
lat podczas
długiej i
ciężkiej
choroby. Kiedy umierał,
bezustannie
powtarzał imiona
Jezusa,
Maryi i Józefa
i ze
świętą
cierpliwością ponawiał
również wezwanie: Idziemy!
Idziemy!... Zapytany:
Dokąd
mamy iść?
-
odpowiedział: Do nieba...
Tak brzmiały
jego
ostatnie słowa. Tam właśnie mamy
iść
i
pamiętajmy,
że
życie jest krótkie.
46
Kiedy wszystko kosztuje
Radosne zmagania
To
codzienna
walka
skłania nas do dobrego wypełniania
ak
tów pobożności wobec Boga. I
żadna
siła nie powinna nam
w tym przeszkodzić.
Nie
utrudni nam ich wypełniania
na
sze
złe samopoczucie czy mnogość obowiązków. Możemy
skonkretyzować tę walkę w sposobie praktykowania
miło
ści: walcząc
ze
słabościami charakteru, okazując wszystkim
życzliwość
i
delikatność, realizując sumiennie naszą
pracę
ofiarowaną Bogu, apostołując skutecznie w naszym
środo
wisku, stosując odpowiednie
środki,
by udoskonalać
naszą
formację... Zwykle chodzi o walkę
w
rzeczach małych.
„Po
słuchajmy
Pana,
który mówi: Kto w drobnej rzeczy jest wier
ny, ten i iv wielkiej będzie wierny, a
kto w
drobnej
rzeczy jest
nieuczciwy, ten
i
w wielkiej nieuczciwy będzie
(Łk
16,
10). To
tak, jakby nam przypominał: walcz w każdej chwili
w tych
drobiazgach, z pozoru nieistotnych,
ale
wielkich w
Moich
oczach; wypełniaj punktualnie swoje obowiązki; uśmiechaj
się
do tych, którzy tego potrzebują, choćbyś sam miał
zbolałą
duszę; poświęć na modlitwę konieczny czas, nie szczędząc
go;
przyjdź z pomocą temu, kto cię szuka; praktykuj sprawied
liwość, rozszerzając ją dzięki łasce miłości. Właśnie te
i po
dobne
poruszenia odczujemy codziennie w swoim wnętrzu,
jak
ciche ostrzeżenie, które każe nam zaprawiać się
w
tym
nadprzyrodzonym sporcie przezwyciężania samego siebie”
39
.
39
Św. Josemaría Escrivá,
To
Chrystus przechodzi,
77.
47
Francisco Fernández-Carvajal
Takie zachowanie zakłada czujną miłość, skuteczne
pragnienie poszukiwania Pana w ciągu dnia. Letniość du
chowa znajduje się na antypodach takiej postawy, ponieważ
cechuje ją zaniedbanie, brak zainteresowania w poszuki
waniu Nauczyciela oraz lenistwo i smutek w spełnianiu
praktyk pobożności.
Porcelanowy wazon
Pragnienie doskonalenia naszej przyjaźni z Bogiem jednak
nie zawsze się spełnia, a powody mogą być różne: ważne
lub błahe. W każdym razie skrucha i zadośćuczynienie
oraz
—
jeżeli jest potrzebna
-
spowiedź zawsze zbliżą nas
jeszcze bardziej do Pana. Wszystko można bowiem na
prawić, kiedy człowiek ufa Panu. Nic nie jest ostatecznie
przesądzone i nie należy się zniechęcać. Zawsze istnieje
możliwość uzyskania przebaczenia i rozpoczęcia od nowa.
Nawet jeżeli nasze życie rozpadnie się na tysiąc drobnych
kawałków, to Bóg zdoła je odtworzyć pod warunkiem,
że okażemy skruchę. Nasza pokuta spowoduje, że otrzy
mamy przebaczenie i Bożą pomoc. „Wówczas budzi się
w duszy prawdziwa radość, nawet jeśli na skrzydłach
spostrzegamy ciągle błoto naszej nędzy. Później, dzięki
umartwieniom, odpadnie ono i będziemy mogli wznieść
48
Kiedy wszystko kosztuje
się wysoko, podtrzymywani sprzyjającym wiatrem miło
sierdzia Bożego”
40
.
Coraz częściej dowiadujemy się, że do muzeum czy koś
cioła wtargnął jakiś szaleniec i zdewastował kolejne dzieło
sztuki. Ten akt wandalizmu wynika niekiedy z czystego
upodobania do niszczenia, innym razem z chęci kradzieży
przedmiotu o niekoniecznie największej wartości.
My także wielokrotnie dokonujemy podobnego prze
stępstwa! Choć zewnętrznie nie widać, nieświadomie wy
rządzamy sobie krzywdę - niszcząc z uporem obraz Boga,
który nosimy w duszy.
Straty spowodowane zniszczeniem dzieła sztuki często
bywają nieodwracalne. W życiu wewnętrznym jest ina
czej. Wszystkie nieszczęścia, nawet te największe, mogą
zostać naprawione. A każda słabość czy upadek mogą stać
się powodem powrotu do Boga. Wszystko bowiem może
naprawić jeden akt skruchy i szczerości. „Czy nie zwrócili
ście uwagi, z jaką pieczołowitością w domach rodzinnych
przechowuje się jakieś wartościowe, a kruche przedmio
ty dekoracyjne
-
na przykład porcelanowy wazon - żeby
się nie stłukły? Aż pewnego dnia dziecko podczas zabawy
strąca któryś z nich na podłogę i cenna pamiątka rozbi
ja się na kawałki. Przykrość jest wielka, ale natychmiast
przystępuje się do naprawy: zbiera się skorupy, skleja je
starannie, tak że odrestaurowany przedmiot jest w końcu
40
Św. Josemaría Escrivá,
Przyjaciele Boga, 249.
49
Francisco Fernández-Carvajal
tak piękny,
jak wcześniej. A jeśli przedmiot jest
z fajansu
lub
tylko z wypalanej gliny, wystarczy spiąć rozbite części
paroma klamrami
i odrutowane w
ten
sposób naczynie
zyskuje
nowy, oryginalny czar. Odnieśmy ten przykład
do naszego życia
wewnętrznego. W
obliczu
naszej nędzy
i
naszych grzechów, w obliczu naszych błędów - nawet
gdyby, dzięki łasce Bożej, były małej wagi
—
zwróćmy
się
w
modlitwie ku naszemu
Ojcu
i powiedzmy Mu: «Panie,
popatrz
na moją
nędzę
i
moje słabości. Jestem tylko roz
bitym
glinianym naczyniem, w
mojej nędzy
pozostały
ze
mnie tylko skorupy. Panie mój, pospinaj mnie
na
nowo
klamrami, a
wtedy
-
w moim
żalu
i przy Twoim przeba
czeniu -
będę silniejszy i
bardziej
Ci miły». Módlmy się
w ten
sposób, kiedy stłucze się nasza nędzna glina,
a
znaj
dziemy
pocieszenie.
Nie
dziwmy się naszej kruchości, niech
nie
szokuje
nas
to,
że
tak łatwo załamuje się nasze dobre postępo
wanie. Ufajcie Panu, który natychmiast pośpiesza z po
mocą:
Pan światłem
i
zbawieniem moim: kogóż mam
się
lękać
?
(Ps 27, 1). Nikogo! Jeśli w ten sposób zwrócimy
się
do
naszego Ojca w Niebie, nie będziemy się bać nikogo
”41
i niczego .
41
Św. Josemaría Escrivá,
Przyjaciele Boga, 95.
50
Kiedy wszystko kosztuje
Rozpocząć od nowa
I zaczynamy nasze
życie
od nowa, Z nową radością i
po
korą. Nawet jeżeli bardzo uraziliśmy Boga i wyrządziliśmy
bliźnim wiele krzywdy, możemy znaleźć się bardzo
blisko
Niego w życiu doczesnym i wiecznym. Rzekł bowiem
Pan:
Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy
i
nierządnice wchodzą
przed wami do królestwa niebieskiego (Mt
21,
31). „Do
świadczenie grzechu nie powinno
więc
skłaniać nas do
wątpienia
w
naszą misję (...) Moc Boża ukazuje się
w
na
szej słabości
i
pobudza nas do walki, do zmagania
się ze
swoimi wadami, nawet jeśli wiemy, że w ciągu naszej ziem
skiej
wędrówki
nigdy
w
pełni nie osiągniemy zwycięstwa.
Zycie
chrześcijańskie to ciągłe zaczynanie
i
rozpoczynanie
od
nowa,
odnawianie się każdego dnia”
42
. Bóg liczy się
z
naszymi słabościami. Wciąż nam wybacza, ale koniecznie
musimy powstać
i
wzbudzić w sobie akt skruchy.
Kiedy
za
czynamy
od
nowa,
zawsze towarzyszy nam nadzwyczajna,
z niczym nieporównywalna radość. I czynimy tak wielo
krotnie
w
ciągu całego
życia, ponieważ
wady, ułomności,
słabości i grzechy ciągle nam towarzyszą. Bóg uwzględnia
nasze
codzienne porażki, oczekując od nas
wielu
małych
zwycięstw
w
życiu.
Aby
każdego dnia podejmować od nowa małe i wiel
kie wyzwania, konieczna
jest
znajomość samego siebie.
42
św. Josemaría Escrivá,
To Chrystus przechodzi, 114.
51
Francisco Fernández-Carvajal
Syn marnotrawny, jak mówi Ewangelia (por. Łk 15,11—32),
może wrócić do domu ojca tylko wtedy, kiedy przemy
śli swoje życie i odnajdzie się. Jeśli uzyskałby przebacze
nie zbyt łatwo, znalazłby wiele motywów, prawdziwych
lub
fałszywych, które traktowałby jako swoje uspra
wiedliwienie. W takim przypadku pokuta i nawrócenie
byłyby niewykonalne.
Poznanie siebie ułatwia nam rachunek sumienia. Dzięki
niemu uświadamiamy sobie, czego oczekiwał lub oczekuje
od nas Bóg.
Okno
Niekiedy porównuje się duszę do zamkniętego pokoju,
w którym po uchyleniu okna wpadające światło pozwala
lepiej dostrzec nieporządek i brud. To światło jest darem
od Boga i dowodem Jego miłosierdzia, bez niego dusza
tonęłaby w ciemności braku poznania samej siebie i zo
stałaby
bez możliwości naprawy. Rachunek sumienia,
dzięki pomocy łaski, pozwala nam właśnie na dokonanie
tego rozpoznania, na poznanie siebie, jacy jesteśmy wo
bec Boga.
Święci zawsze przyznawali się do grzechu, ponieważ
dzięki swojej wielkiej miłości byli gotowi otworzyć okno
na oścież, a wpadający ogrom światła Bożego oświetlał całe
ich domostwo.
52
Kiedy wszystko kosztuje
Kiedy grzesznik lub osoba leniwa duchowo nie znajduje
powodów do skruchy, to nie wynika z prawdziwego bra
ku grzechów. Raczej wynika z tego, iż dusza skazała się na
ciemność zamknąwszy to okno, przez które wpada światło.
Nie dostrzega kurzu, krzywo ustawionego krzesła, nierów
no wiszącego obrazu oraz innych zaniedbań, które mogą
odegrać ważną rolę w jej życiu. Taka osoba szybko rezygnu
je z rachunku sumienia (albo nie przykłada się do niego),
ponieważ nie chce widzieć tego wszystkiego, co oddziela
ją od Boga, nie pozwala, aby jej dusza została oświetlo
na. Godzi się na popełnione błędy i idzie na kompromis
z jej wadami.
„W pewnym mieście domy miały okna, ale nie znano
światła. Ulice pogrążone były w mroku, ponieważ zanie
czyszczone powietrze tworzyło zasłonę, przez którą nie
przebijało się światło. Jego mieszkańcy nie mieli nosów.
Przyzwyczajeni do takiego życia zdawali się być szczęśli
wi. Zamieszkiwali w cieniu i troszczyli się jedynie o pracę,
która pozwalała im żyć z pełnymi żołądkami i zaspokajać
pragnienia...
Pewnego dnia w mieście zjawiła się staruszka, która
wykrzykiwała: «Mam do sprzedania lampę i nos!». Obcą
kobietą zainteresował się miejscowy przechodzień, którego
oczy iskrzyły w ciemności jak dwa robaczki świętojańskie.
Kupił lampę i nos. Ale kiedy chciał zapłacić, staruszka od
mówiła przyjęcia pieniędzy. Mężczyzna pośpiesznie wrócił
do swojego pokoiku. Zaraz po zatrzaśnięciu drzwi w jego
53
Francisco Fernández-Carvajal
nozdrza wdarł się nieprzyjemny zapach paraliżujący zmysły.
Zaświecił lampę. To, co wydawało mu się pięknym, czystym
i spokojnym miejscem, okazało się gniazdem pająków peł
nym śmieci, zepsutego jedzenia, mebli zniszczonych przez
korniki i tłustych plam. Nie mógł pozostać dłużej w tym
ohydnym miejscu! Wybiegł więc na ulice w poszukiwaniu
staruszki. A kiedy ją odnalazł, zapytał: «Co zrobiłaś z moim
domem, wiedźmo? Dawniej, jak wszyscy, mieszkałem wy
godnie i nawet nie myślałem o twoim nosie ani o lampie,
a teraz te dwa przedmioty zmieniły moje życie. Co to za
podłość?» Staruszka odpowiedziała: «Twoje życie nie uległo
zmianie, wierz mi! Poprzednio nie byłeś tego świadomy,
sądziłeś, że żyje ci się dobrze w miejscu, które wcześniej lub
później by cię zniszczyło. Kiedy zdobywamy nowe narzę
dzia poznania
i
staje się światło, cierpimy, ponieważ widzi
my siebie takimi, jakimi jesteśmy w rzeczywistości, a nie
takimi jakimi chcielibyśmy być. Teraz już wiesz, jaka jest
twoja rzeczywistość, musisz otwierać okna, zabijać szkodni
ki, odświeżać ściany, sprzątać mieszkanie i będziesz szczęśli
wy. Dlatego przekaż lampę i nos innym mieszkańcom, tak
jak ja to uczyniłam»”
43
.
W takim cieniu żyją tylko dusze pogrążone w grzechu
śmiertelnym i należące do grzeszników, którzy uciszyli
swoje sumienie, żeby nie dostrzegać otaczającej ich rzeczy
wistości. Ale, jak mówiła Święta z Ávili, serce osoby leniwej
43
A. Jodorowsky, El tesoro de la sombra [Skarb cienia], Siruela, Ma
dryt 2003, s. 215-216 (tłum. własne).
54
Kiedy wszystko kosztuje
duchowo jest brudne i pełne „morowego powietrza”. Wiele
jest bowiem grzechów powszednich. Jeżeli przez lenistwo
zaniedbamy rachunek sumienia, to nasze wady, wiarołom-
stwo, złe ciągoty zadomowią się w duszy i krok po kro
ku, nieświadomie, uzależnimy się od nich. Tacy jesteśmy!
—
odpowiemy. Szedłem koło roli próżniaka i koło winnicy
głupiego: a oto wszystko zarosło pokrzywą, ciernie całą jej po
wierzchnię pokryły, kamienny mur rozwalony (Prz 24, 30-
31). W leniwej duszy, odmawiającej rachunku sumienia,
mogą zakorzenić się i wyrosnąć wszystkie rodzaje chwa
stów. Dokonując rachunku sumienia stajemy w obecności
Boga, prosząc o światło pozwalające dojrzeć
nasze
wady.
Pozbawieni łaski, jesteśmy ślepi. Zastanówmy
się
nad tym,
co uczyniliśmy w danym dniu i porównajmy nasze uczyn
ią z oczekiwaniami Boga. Zastanówmy się, czy Pan jest
zadowolony?
Niech za przykład posłuży poniższa historia. Pewien
chłopiec wszedł do sklepu i zapytał, czy może skorzystać
z telefonu. Sprzedawca zgodził się i usłyszał następującą
rozmowę:
—
Czy rozmawiam z Panem Jonesem... ? Chciałbym dla
Pana pracować, Panie Jones.
.
.
—
Ach, już ma Pan kogoś! A czy jest Pan zadowolony z jego
pracy? Tak? To dobrze! Dziękuję i do widzenia.
Chłopak, odłożył słuchawkę i zwracając się do sprze
dawcy, powiedział:
55
Francisco Fernández-Carvajal
-
Bardzo dziękuję. Jestem chłopcem na
posyłki
pracującym
dla
pana Jonesa i chciałem się dowiedzieć, co
o
mnie myśli.
Dziękuję
panu.
W rzeczywistości, ważniejsze jest to,
co myśli
o nas Bóg,
a
nie
to co
my sami myślimy o sobie. To, jak Bóg widzi
nasz dzień i nasze życie.
I
czy jest z nas zadowolony? Kiedy
dokonujemy rachunku sumienia, bądźmy przygotowani na
spotkanie z „niemym szatanem”, naszą pychą, która nie po
zwala nam zobaczyć siebie takimi, jakimi jesteśmy. Rachu
nek
sumienia bez pokory jest egzaminem zdawanym
po
omacku: ich uszy stępiały
i
oczy swe zamknęli,
żeby
oczami
nie
widzieli ani uszami nie słyszeli (Mt 13, 15). Faryzeusze,
do których Pan skierował
te
słowa, stali się głusi i ślepi
na
własne życzenie, ponieważ w głębi duszy
nie
byli gotowi,
mimo tak wielu wyraźnych znaków, aby się zmienić.
Podczas codziennego rachunku sumienia dokonywa
nego z pokorą i w obecności Boga odkrywamy przyczynę
braku miłości, lenistwa, smutku i braku pobożności w na
szym życiu i pełni optymizmu jesteśmy gotowi stanąć
do
walki o ich odzyskanie. Po tej synowskiej rozmowie
z
Bo
giem
w
czasie rachunku sumienia odczuwamy ból, który
jest nadprzyrodzonym owocem tego sprawdzianu. Ważne
jest, abyśmy zakończyli go aktem żalu oczyszczającym nas
z przewin dnia powszedniego. I
-
pełni skruchy i nadziei -
rozpoczęli nowy dzień.
56
SZUKAM TWEGO OBLICZA
„Szukam,
o
Panie, Twojego oblicza (Ps 27, 8).
Ta
tęskno
ta
Psalmisty sprzed stuleci nie mogła doczekać się wspa
nialszego i bardziej zdumiewającego zaspokojenia niż
kontemplacja oblicza Chrystusa. W Nim Bóg napraw'dę
pobłogosławił nam i sprawił, że zajaśnieje dla nas Jego obli
cze! (Ps
67,
3)”
44
.
Największy cud
„Przywołuję wspomnienie
-
pisze pewien znany literat
—
pewnego wieczoru spędzonego na cyplu wybrzeża kanta-
bryjskiego, słynącego z pięknych zachodów słońca. Ludzie
gromadzili się tam tylko po to, żeby obserwować tarczę
słoneczną znikającą za linią horyzontu. Przychodzili roz
mawiając, ale kiedy docierali na miejsce, tkwili w milcze
niu, patrząc na morze co chwilę zmieniające kolor. Byli
wśród nich dwaj milczący marynarze. Stali w obliczu tej
nieskończoności, jeden obok drugiego, bardzo długo nie
44
Jan Paweł
II,
List apostolski Novo millennio ineunte, 23.
57
Francisco Fernández-Carvajal
wymieniając słów. W końcu jeden z nich - nie odwracając
się do swego towarzysza — powiedział, ale tylko jedno sło
wo; «Spójrz». Wtedy wszyscy, którzy go usłyszeli, spojrzeli
przed siebie... I jestem pewien, że każdy z nich ujrzał swój
własny cud”
45
.
Podobne zdarzenie, tyle że o bardziej podniosłym cha
rakterze, ma miejsce, kiedy patrząc na Chrystusa mówimy
do wszystkich, którzy nas otaczają: Spójrzcie! Patrząc na
Jezusa każdy z nas widzi cud, którego oczekiwał. W Nim
odnajdujemy to wszystko, czego chcemy i pragniemy. Tyl
ko On może napełnić ludzkie serce. W obecności Jezusa
wszystko ma drugorzędne znaczenie. Dla Niego wyzułem się
ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chry
stusa (Flp 3, 8) - pisał święty Paweł do Filipian.
Kiedy Jezus jest obecny i ma swoje szczególne miejsce
w naszym sercu, wszystko nabiera innej wagi: praca, ra
dość, choroba, śmierć... Wszystko. Jezus rozjaśnia światłem
ludzkie istnienie ofiarując mu siłę potrzebną do spełnienia
Jego oczekiwań. W tej sytuacji życie chrześcijańskie za
mienia się w rozkwitającą przyjaźń i miłość do Chrystusa.
Uświadamiamy sobie, że nie przybyliśmy na ten świat, aby
się bawić, otaczać dobrami, a już na pewno nie po to, by
absolutnym celem naszej egzystencji stało się, jak mówią
niektórzy, „odniesienie sukcesu”. Jesteśmy tu, żeby kochać
Boga całą naszą duszą poprzez pracę, cierpienie, rodzinę...
45
J. Maragall, Elogio de la palabra, Obras completas [Pochwala sło
wa, Dzieła zebrane], Salvat, Madryt 1970, s. 44 (tłum. własne).
58
Szukam Twego oblicza
Uzmysławiamy sobie, że znaleźliśmy się na ziemi, aby słu
żyć Bogu. Każdy z nas w swoim miejscu, przepełniony ra
dością i pośród codziennych zdarzeń. Jezus Chrystus jest
punktem centralnym, wokół którego chodzą i kształtują
się wszyscy powołani na ten świat ludzie. Kościół „wierzy,
że klucz, ośrodek i cel całej ludzkiej historii znajduje się
w jego Panu i Nauczycielu”
46
. Trafi ten, który w życiu od
nalazł Chrystusa i za Nim podąża; natomiast błądzi ten,
który nie widzi Jezusa na horyzoncie. Być z Chrystusem
i podążać za Nim oznacza mieć własny styl życia. Styl pe
łen radości, jasny i nasycony miłością. Dla mnie bowiem
żyć to Chrystus (Flp 1,21) — przekonywał święty Paweł. To
samo powinien powtarzać każdy chrześcijanin, każdy z nas.
Chrystus jest Życiem.
Spotkanie
Świadomego swojej wiary teoretyka, który jednak według
niej nie żyje, pewien duński filozof porównał z młodym,
człowiekiem, który zbudował dla siebie wspaniały dom
i poświęcił się jego urządzaniu. Kupił meble i wyposażył
w najnowsze sprzęty, zapewniające najwyższy komfort życia.
A jednak oddając się temu zajęciu i zmartwieniom towarzy
szącym mu w życiu, zapominał o czymś najistotniejszym:
46
Sobór Watykański II, Konstytucja Gaudium et spes, 10.
59
Francisco Fernández-Carvajal
spotkaniu z osobą, która zgodzi się dzielić z nim jego rado-
s'ci i troski. Mimo, że zbudował i umeblował piękny dom,
pozostał nieszczęśliwy. W swojej przestronnej posiadłości
będzie mógł jedynie przechadzać się w towarzystwie włas
nej samotności lub zapraszać znajome małżeństwa, które
zwiedzą dom jakby był wystawą, zachwycając się obrazami,
nową porcelaną, fotelami, dywanami i nowinkami tech
nicznymi w kuchni. Ale kiedy goście wyjdą, zamykając
za sobą drzwi, osamotniony odkryje otaczający go chłód
i pustkę. Dlaczego? Dlatego, że nie miał okazji spotkać oso
by, która pomogłaby zmienić je w ciepło ogniska domowe
go: przekształcić dom w miejsce, w którym mógłby dzielić
się miłością i gdzie miałby szansę kochać i być kochanym,
co uchroniłoby go przed chorobą samotności.
Istotą chrześcijańskiego życia jest osobiste spotkanie
z żywym Chrystusem, aby odwzajemniać Jego miłość:
amare et amari, kochać i być kochanym, jak mawiał święty
Augustyn. „Sam Chrystus nas żywi”
-
powtarzali święci.
Wyłącznie On wypełnia nasze serca. Wyłącznie On, nawet
wtedy, gdy nic nie mamy lub jesteśmy dotknięci chorobą.
60
Szukam Twego oblicza
Kiedy poszukuje się szczęścia błądząc ślepymi
drogami
Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie
wierzcie! (J 14, 1). Z sercem jest tak, jak z winem: są wina,
które z upływem łat szlachetnieją, są też takie, które kwaś
nieją, psują się i zamieniają w ocet.
Szlachetność serca ludzkiego potężnieje dzięki wiel
koduszności, radosnemu poświęceniu, czystości docho
wywanej ze względu na Boga, dbałości o drobne sprawy,
przebaczeniu i pobożności. Dzięki tym cnotom nasze serce
rośnie, staje się lepsze i zdolne
do
jeszcze większej miło
ści. Karleje zaś niszczone nienawiścią, kłótniami, zgorzk
nieniem, nieczystością, egoizmem, lenistwem duchowym
- maleje, zanim zdąży dojrzeć. Młodość duszy nie więd
nie wraz z upływem lat. Ileż wspaniałych przykładów na
potwierdzenie tego stwierdzenia moglibyśmy przytaczać.
Natomiast lenistwo duchowe przyczynia się do wewnętrz
nego starzenia. Osoba leniwa duchowo, letnia, starzeje się
przedwcześnie. Chrześcijanin leniwy duchowo zapomi
na o miłości, jego serce wypełnia się egoizmem, a on sam
poszukuje rekompensaty w dobrach, którymi się otacza.
Wyraźnymi objawami lenistwa duchowego są: pragnienie
posiadania coraz większej ilości „rzeczy”, spełnienia kapry
sów i zaspokojenia sztucznych potrzeb. Można powiedzieć,
że bardziej niż symptom, jest to konsekwencja letniości
61
Francisco Fernández-Carvajal
duchowej: powstała pustka wewnętrzna, którą należy wy
pełnić innymi rzeczami.
Mówi się, iż serce nie znosi być puste: jeśli nie jest wy
pełnione wielką Miłością, zapełnia się marnościami, re
kompensatami, które nigdy go nie nasycą: „Zaniedbana
dusza — pisze święty Grzegorz Wielki
—
będzie cierpia
ła głód; kiedy nie dąży z zapałem do tego, co najwyższe,
marnuje się bezczynnie, zaspokajając grzeszne pragnienia;
i z tych samych powodów, które sprawiają, że uwalnia się
od narzucenia sobie dyscypliny, jest wabiona pragnieniem
przyjemności”
47
oraz innego rodzaju pokusami.
Sprawdza
się
więc przysłowie: „Kto karmi się okrucha
mi, zawsze będzie głodny”. Dusza letnia ciągle jest niespo
kojna. Serce jest nienasycone jak żołądek: jeżeli nie wypełni
się prawdziwą miłością, to zadowoli się czymkolwiek. Jedy
nie Bóg może w całości nasycić ludzkie serce. Nasze serce
jest stworzone dla wieczności i nieskończoności: dla Boga.
„Kościół naprawdę wie, że sam Bóg, któremu służy, odpo
wiada najgłębszym pragnieniom serca ludzkiego, którego
pokarmy ziemskie nigdy w pełni nie nasycą”
48
.
Osoba leniwa duchowo powoli odsuwa Boga od serca:
rozluźnia delikatne więzy oddania i pozostaje sama. Dla
tego często potrzebuje jakby uciekać od siebie samej, aby
robić różne rzeczy i czuć się użyteczną. Poświęca pełnię
47
Św. Grzegorz Wielki, Regula pastoralis (tłum. własne).
48
Sobór Watykański II, Konstytucja Gaudium et spes, 41.
62
Szukam Twego oblicza
swojej energii różnym zajęciom, jakby to one były całym
jej życiem. „Ta krzątanina manifestuje potrzebę odnalezie
nia czegoś ważnego, widocznego, zastępującego powsze
dnie zajęcia, których znaczenie i wartość — nadprzyrodzona
i być może także ludzka
-
nie posiadają dla niej siły «moty
wacyjnej». Wzorcowy i wyzwalający przykład 30 lat ukry
tego życia naszego Pana nic jej nie mówi. Odkąd codzienna
egzystencja takiej osoby stała się pustką, odczuwa ona lęk
zmagania się z próżnością. Aby więc uniknąć powyższego
wyzwania i zamaskować to „nic”, które odczuwa, zasłania
się efektowną ochroną w postaci wszystkich tych czynności
- mało znaczących, ale przynoszących natychmiastową ko
rzyść: skromnych sukcesów, rozrywek czy zarozumialstwa
wynikającego choćby z pojawienia się jej nazwiska w gaze
cie. .. Zasłania się pancerzem, o który rozbijają się wszelkie
wezwania próbujące wyrwać ją z tego stanu: lektura, kaza
nia, dobre osobiste rady. Wszystkie one «odbijają się» od
niej albo najwyżej «ześlizgują», a ona pozostaje nieczuła na
bodźce nadprzyrodzone, które nudzą ją jak słowa nużące,
pozbawione rzeczywistego sensu”
49
.
Osoba letnia cierpi na szczególny rodzaj lenistwa: po
trafi podejmować przedsięwzięcia przynoszące jej korzyści,
ale które nie są w stanie powiększać jej miłości do Pana.
Nie ma czasu dla Pana, za to nie brakuje jej go na wiele in
nych zajęć. Poświęca się czynnościom, które nie uświęcają
49
J. M. Pero-Sanz, La Iglesia en tiempo de crisis [Kościół w czasie
kryzysu], Barcelona 1975, s. 58 (tłum. własne).
63
Francisco Fernández-Carvajal
jej.
Lenistwu duchowemu może towarzyszyć wykonywanie
wielu prac
i
niezliczonej liczby obowiązków. Ponieważ fak
tycznym przeciwieństwem letniości „nie jest pracowitość
i gorliwość, lecz wielkoduszność
i
radość, będące owocami
nadprzyrodzonej miłości Bożej”
50
. Radość oddania i płod
na
praca w imię Boga i dla Boga.
¡a
podążam za moim królem
Miłość
do
Boga wymaga od nas wyrzeczeń i traktowania
dóbr
doczesnych
jako
zwykłych narzędzi, które pomagają
nam godnie żyć, czynić dobro oraz osiągnąć zbawienie. Stąd
ważne
jest, aby
nie
stały się one celem ostatecznym
i
nie za
jęły
miejsca, które nie należy im się w naszym sercu.
Pewnego dnia, kiedy Jezus opuszczał miasto, udając
się
w dalszą drogę, podbiegł
do
Niego bogaty młodzie
niec i uklęknąwszy u Jego stóp zadał mu kluczowe dla nas
wszystkich pytanie: Nauczycielu, co dobrego mam czynić,
aby otrzymać życie wieczne
?
(Mt 19, 16). Młody człowiek
zdobył się na odwagę, aby zbliżyć się do Jezusa, kiedy już
opuszczał
On
miasto w towarzystwie swoich uczniów.
Chrystus zatrzymał się,
a
młodzieniec uklęknął. Pozostali
z zaciekawieniem obserwowali, co się dalej wydarzy. A Pan
50
J. Pieper,
Sobre
la esperanza [O
nadziei], Madryt
1961,
s.
70
(tłum. własne).
64
Szukam Twego oblicza
odpowiedział: Zachowaj przykazania (Mt 19, 16). Mło
dzieniec: Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze
brakuje? (Mt 19, 20). To samo pytanie być może zadawa
liśmy sobie w chwilach rozczarowania, kiedy docierało do
nas, że codzienne życie nie jest w stanie ukoić naszego ser
ca
i
zaspokoić naszych ukrytych pragnień. Na to pytanie
Chrystus ma odpowiedź dla każdego z nas.
Najpierw Jezus spojrzał na niego i to spojrzał z miłością
(Mk 10,21). Doszło do prawdziwego osobistego spotkania.
Młodzieniec czekał na odpowiedź Nauczyciela
z
ogromną
nadzieją. To, co miał usłyszeć, było bez wątpienia naj
ważniejsze w jego życiu. A później Jezus rzekł: Brakuje ci
jednej rzeczy. Idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim,
a będziesz miał skarb
w
niebie. Potem przyjdź
i
chodź
za
Mną! (Mt 19, 21). Nie takiej odpowiedzi młodzieniec się
spodziewał. Rzeczywiście, nie zawsze Boskie plany odpo
wiadają naszym, pełnym próżności oczekiwaniom snutym
w wyobraźni. Jednak to Bóg ma rację, a my się mylimy. On
wie, gdzie jest nasze szczęście. Bóg ma dla nas najpiękniej
szy plan, o którym nawet nie moglibyśmy marzyć, choć
w pierwszej chwili może nas przerastać. Młodzieniec z tru
dem wstał, zniósł spojrzenie Pana i odszedł... zasmucony.
Święty Mateusz tłumaczy to tymi słowami: Odszedł zasmu
cony, miał bowiem wiele posiadłości (Mt 19, 22) i był do
nich przywiązany.
Spotkanie z Chrystusem odsłoniło prawdziwy stan du
cha młodego człowieka: sądził, że przestrzegając przykazań
65
Francisco Fernández-Carvajal
postępuje zgodnie z wolą Bożą. Tymczasem w chwili,
w której Chrystus oczekiwał większego oddania, młodzie
niec uświadomił sobie, jak mocno jest przywiązany do
swoich dóbr,
a jak
słabo do Bożej woli. Tego dnia jego serce
pomniejszyło się jeszcze bardziej.
Odszedł smutny, bowiem radość odczuwamy wyłącznie
wtedy, gdy postępujemy wielkodusznie. Zycie wypełnia się
pokojem ducha, kiedy podporządkowujemy się woli Bo
żej, która objawia się w szczególnych momentach naszej
egzystencji i zawsze wymaga wyrzeczenia się jakichś dóbr,
oderwania się od pewnych ludzi lub planów. Serce musi
być
wolne, aby kochać.
Jeżeli nie jesteśmy oderwani od dóbr doczesnych, nie
dosięgniemy Boga. Nasz skarb jest w Niebie, a wszystkie
doczesne dobra są jedynie narzędziami, które mól i rdza
niszczą (Mt 6, 19). Nie są wieczne. Albo naszym celem bę
dzie Bóg, do którego się zbliżamy wykorzystując jako na
rzędzia także dobra materialne, albo będzie nim bogactwo
różnie się przejawiające: kosztownymi kaprysami, niekon
trolowanym pragnieniem posiadania, wygodnictwem...
Serce człowieka może zostać skierowane na osiągnięcie
tylko jednego z dwóch wspomnianych celów, bowiem je
den wyklucza drugi. W duszy przywiązanej do dóbr ma
terialnych, nie ma miejsca dla Boga. Chrześcijanin musi
się więc regularnie kontrolować, aby nie uzależnić się ani
od dóbr doczesnych, ani od własnych pragnień i planów,
ale aby móc kochać te ofiarowane mu przez Boga. Musi
66
Szukam Twego oblicza
być ostrożny i unikać wielkopańskich manier i wygodni
ctwa, które nie przystoją uczniowi Chrystusa. Powinien
być wstrzemięźliwy, ograniczać wydatki, nie ulegać kapry
som, eliminować zbędne potrzeby, wykazywać się aktami
dobroczynności, dbać o rzeczy w domu i w pracy, pozbyć
się tego, co zbyteczne.
Pewien wszechpotężny sułtan przemierzał pustynię z or
szakiem, wioząc swój skarb: złoto i szlachetne kamienie.
W połowie drogi jeden z wyczerpanych wielbłądów two
rzących karawanę runął porażony palącymi promieniami
słońca i skonał. Skrzynia, którą transportował, ześlizgnęła
się z jego garbu i otworzyła, staczając się z wydmy, a szla
chetne kamienie i perły rozsypały się na piasku. Sułtan
nie chciał się zatrzymywać, nie miał zapasowych kufrów,
a wielbłądy i tak były przeciążone. Zdecydował się więc na
trudny, ale jakże szczodry gest: pozwolił swoim pachołkom
i giermkom zebrać dla siebie tyle kosztowności, ile tylko
mogli unieść. On zaś kontynuował swoją podróż w głąb pu
styni, pozostawiając za sobą chciwych młodzieńców, którzy
w poszukiwaniu klejnotów zapamiętale rozgrzebywali pia
sek. Po jakimś czasie zauważył, że jeden z jego poddanych,
zlany potem i z trudnością łapiący powietrze, pieszo podąża
za karawaną. „Dlaczego nie zostałeś?” — zapytał, kiedy ten
doszedł do orszaku. Młodzieniec odpowiedział z godnością
i dumą: „Idę za moim królem”.
Światło wiary pozwala nam zrozumieć, że dobra mate
rialne nie zasługują na to, abyśmy lokowali w nich nasze
67
Francisco Fernández-Carvajal
serce, ponieważ mają one wartość wyłącznie przejściową,
natomiast dobra duchowe są wieczne i pomagają odnaleźć
prawdziwe szczęście w Panu. Kiedy jesteśmy przywiązani do
dóbr materialnych i w nich szukamy szczęścia, ich użycie
ulega zepsuciu. I nasza dusza napełnia się smutkiem, sta
jąc się więźniem dóbr doczesnych. Nie dążmy do nich, jak
poddani chciwie zbierający klejnoty. Naszym skarbem jest
Chrystus.
Czystość serca
Większość problemów współczesnego świata dotykających
rodziny i jednostek pozostaje związanych z sercem czło
wieka, które jest zdolne do popełniania czynów najwznio
ślejszych i najpodlejszych. „Właściwością serca jest radość:
niech się cieszy me serce z Twojej pomocy (Ps 13, 6); skru
cha: jak wosk się staje moje serce, we wnętrzu moim topnieje
(Ps 22, 15); sławienie Boga: z mego serca tryska piękne słowo
(Ps
45, 2); postanowienie słuchania Pana: gotowe serce moje
(Ps 108, 2); miłosne czuwanie: ja śpię, lecz serce me czuwa
(Pnp 5, 2). A także zwątpienie i strach: niech się nie trwoży
serce wasze [...] we Mnie wierzcie (J 14, 1). Serce nie tylko
czuje, ale również rozumie. Do serca przyjmujemy Prawo
Boże, gdzie zostaje zapisane. Pismo dodaje jeszcze: z obfi
tości serca usta mówią (Mt 12, 34). Pan wyrzucał uczonym
w Piśmie: Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach?
68
Szukam Twego oblicza
(Mt 9, 4). A streszczając grzechy, które człowiek może
popełnić, powiedział: Z serca bowiem pochodzą złe myśli,
zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe
świadectwa, przekleństwa (Mt 15, 19)”
51
.
Czystość wewnętrzna zwiększa potencjał miłości ludz
kiego serca, które nie jest nieczułym sercem kamiennym,
lecz sercem z ciała, które potrzebuje miłości. Święty Augu
styn pisał: „Nie jest cnotliwy ten, kto pozostaje niewzru
szony, tak jak nie osiąga doskonałego stanu ducha ten, kto
jest obojętny”
52
.
To nieczystość, wyniosłość i egoizm są powodem pust
ki, nieczułości i ślepoty wewnętrznej. Stąd konieczny jest
ciągły osobisty wysiłek i działanie łaski, aby unikać zanie
dbania i gnuśności, aby zbliżyć się coraz bardziej do Boga
i do stworzeń w sposób zgodny z Jego planem, aby osiągnąć
trwałą młodość wewnętrzną. Jeżeli chcemy dostrzec Boga,
nieodzowne jest oczyszczenie serca, co pozwala także na
urzeczywistnienie chrześcijańskiego ideału miłości i służ
by bliźniemu. „Sercom czystym” jest obiecane widzenie
Boga twarzą w twarz i upodobnienie do Niego. Czystość
serca jest warunkiem wstępnym tego widzenia. Już dzisiaj
uzdalnia nas ona do widzenia tak, jak widzi Bóg, przyj
mowania drugiego człowieka jako „bliźniego”; uzdalnia nas
do uznania ciała ludzkiego — naszego własnego i naszego
51
Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 164.
52
Święty Augustyn, O państwie Bożym, 14, 9 (tłum. własne).
69
Francisco Fernández-Carvajal
bliźniego - za świątynię Ducha Świętego, przejaw Boskiego
piękna”
53
.
Czyste serce jest sercem nasyconym, zamieszkałym
przez Boga. „Podobnie jak dom, w którym nie mieszka
jego właściciel, staje się mroczny, zaniedbany i zniszczony,
wypełnia się brudem i kurzem, tak też dusza opuszczona
przez swego Pana, który przebywał w niej z chórem anio
łów, wypełnia się ciemnością grzechów, brudem pożądań
i wszelką brzydotą.
Biada drogom, którymi nikt nie chodzi i na których nie
słychać żadnego głosu ludzkiego! Albowiem stają się one
schronieniem dla zwierząt. Biada duszy, której nie odwie
dza Pan i swoim krzykiem nie przepędza z niej złych bestii!
Biada domowi niezamieszkałemu przez właściciela! Biada
ziemi porzuconej przez osadnika, który mógłby ją upra
wiać! Biada okrętowi opuszczonemu przez sternika! Albo
wiem zatonie on pod nawałem burzy!”
54
. Serce nie może
zostać pozbawione miłości, ponieważ łatwo się deprawuje.
Kościół zawsze uczył, że chrześcijanin wsparty łaską po
siada odpowiednie środki pozwalające mu żyć i zwiększać
czystość wewnętrzną w każdym momencie swojej egzysten
cji. Dzięki tej czystości będzie w stanie oglądać Boga i po
siadać Go już w tym życiu.
53
Katechizm Kościoła Katolickiego, 2519.
54
Homilie św. Makarego, Homilia 28 (tłum. własne).
70
Szukam Twego oblicza
Chrześcijanin powinien uważać, żeby jego serce nie ule
gło deprawacji i nie utraciło zdolności do życia wewnętrz
nego z powodu cielesności, skąpstwa, pretensji, opieszałości
w przebaczaniu, egoizmu, które są małostkowością i nie
podobają się Bogu. Te złe nawyki niełatwo jest pokonać,
a ich przezwyciężenie wymaga od nas codziennej gotowości
do walki.
Nasze serce powinno być jak dobre wino: nabierać ja
kości z upływem lat. W sercu rodzi się bowiem całe dobro
charakteryzujące każdą osobę, a przede wszystkim prawdzi
wa miłość, więź z Bogiem, pobożność, a także zrozumienie
względem innych.
Zatem prośmy Pana, żeby obdarował nas
dobrym
ser
cem. Zdolnym do delikatnego z Nim obcowania, rozumie
jącym bliźniego, szybko wybaczającym, współczującym
wszystkim stworzeniom. Pełnym dobroci należnej bliźnim,
często rozbitym wewnętrznie, którzy zbliżają się do nas pro
sząc, a nierzadko błagając o odrobinę światła, zachęty czy
zrozumienia. Być może nasza prośba zostanie wysłuchana,
jeżeli pomodlimy się słowami Sekwencji z Liturgii Słowa
odprawianej w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego:
Obmyj, co nieświęte,
oschłym wiej zachętę,
ulecz serca ranę.
Nagnij, co jest harde,
rozgrzej serca twarde,
prowadź zabłąkane.
71
Francisco Fernández-Carvajal
Naszej prośbie winny towarzyszyć: skuteczna walka
0
czystość serca, zdolność do wybaczania, unikanie uraz,
zazdrości, zawiści, ducha krytycznego, plotkarstwa
i
wszyst
kiego, co
grzeszne.
Powinniśmy również miłować Sakrament Spowiedzi,
który
oczyszcza nasze serca, napełniając nas nową łaską
1 zdolnością do czynienia dobrych uczynków. Wtedy z czy
stym sercem będziemy mogli spojrzeć na Jezusa i znaleźć
w
Nim nasz skarb.
„W dwa tysiące łat po tych wydarzeniach Kościół przeży
wa
je tak, jak gdyby dokonały się dzisiaj. Jako Oblubienica
Chrystusa kontempluje w Jego obliczu swój skarb i swoją
radość. «Dulcís
lesu
memoria, dans
vera
cordis gaudia»: jakże
słodko
jest wspominać Jezusa, źródło prawdziwej radości
serca! Pokrzepiony tym doświadczeniem, Kościół wyrusza
dziś w dalszą drogę, aby głosić Chrystusa światu na począt
ku
trzeciego tysiąclecia: On jest wczoraj i dziś, ten sam także
na wieki
(Hbr 13, 8)”
55
.
55
Jan Paweł
II, List apostolski Novo millennio ineunte., 28.
72
MIŁOŚĆ I DROBNOSTKI
Niuanse i uprzejmości
Pewnego razu Jezus został zaproszony na biesiadę. Ku
za
skoczeniu zgromadzonych gości, pojawiła się tam również
kobieta prowadząca grzeszne życie. Weszła, niosąc alaba
strowy flakonik napełniony olejkiem. Widząc Jezusa, zbli
żyła się i stanąwszy z tylu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami
oblewać Jego
nogi
i włosami
swej
głowy je wycierać. Potem ca
łowała Jego stopy
i
namaszczała
je
olejkiem (Łk 7, 38). Wyra
ziła w ten sposób żal za popełnione grzechy oraz pragnienie
powrotu do normalnego życia.
Szymon, który zaprosił Jezusa, wzburzony obecnością
grzesznicy w swoim domu w czasie poczęstunku, obserwo
wał tę scenę w milczeniu. W głębi duszy gardził tą kobietą
i jej życiem. Jezus już jej przebaczył, on natomiast wydał na
nią wyrok
w
swoim sercu. Uznał, że ów Prorok z Nazaretu
nie jest aż tak święty, jak sądzili inni. Jak to możliwe, że
pozwolił zbliżyć się tej kobiecie
do
siebie? Po chwili Jezus
zwrócił się do niego mówiąc: Widzisz
tę
kobietę? Wszedłem
do
twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami
73
Francisco Fernández-Carvajal
oblata Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi po
całunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg
moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem na
maściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej
liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała (Łk 7, 44). Oto
powód przebaczenia: wielkie umiłowanie.
Szymon w swoim mniemaniu bardzo dobrze ugościł
Jezusa. Mimo to Chrystusowi brakowało w tym domu
najzwyklejszych uprzejmości, dzięki którym poczułby
się właściwie przyjętym i szanowanym gościem, nawet
jeżeli jedzenie nie byłoby tak wykwintne. Szymon sądził
zaś, że wystawne dania rozwiązują problem gościnności.
Natomiast Jezus zwracał uwagę na dobre wychowanie,
uprzejmość i atencję należne zaproszonym, tj. cechy, które
świadczą o wartości wewnętrznej gospodarza. Ale Szymon
tych zalet nie okazał. Faryzeuszowi zabrakło szacunku
do Chrystusa.
Bóg nie pozostaje obojętny na zachowanie zwracające
uwagę na szczegóły. Nie pozostaje obojętny, kiedy widzi, że
Go pozdrawiamy, kiedy wchodzimy do świątyni lub obok
niej przechodzimy. Docenia punktualność, z jaką przycho
dzimy na Mszę świętą (wskazane jest, abyśmy zjawiali się
kilka minut przed jej rozpoczęciem), sposób, w jaki klęka
my przed Nim obecnym w tabernakulum (Panie Mój! Boże
Mój!) oraz nasze skupienie, kiedy znajdujemy się w Jego
obecności. Kiedy widzimy kogoś pobożnie klękającego
przed tabernakulum, łatwo nam odgadnąć, że jest to osoba
74
Miłość i drobnostki
obdarzona wiarą i miłością do Chrystusa. Ten drobny gest
szacunku sprawia, że także pozostali okazują Jezusowi więk
szą wiarę i miłość.
Dwie kochające się osoby wyrażają swoją miłość szere
giem drobnych gestów i szczegółów. Narzeczony stara się
podarować narzeczonej możliwie najpiękniejszy pierścio
nek, aby wartość tego przedmiotu wyrażała w jakiś sposób
miarę jego miłości. Gesty są więc, między innymi, środ
kiem pozwalającym uzewnętrznić nasze uczucia. To rodzaj
prostego rytuału, dzięki któremu manifestujemy nasze we
wnętrzne uczucia. Czasami same słowa to za mało.
Nasza relacja z Bogiem pełna jest drobnych aktów mi
łości, oddania i delikatności, gdyż niewiele naprawdę zna
czących rzeczy będziemy mogli zaoferować Panu w czasie
naszego życia
56
. Natomiast codziennie nadarza się wiele
okazji dających nam możliwość okazania naszej wierności.
Właśnie te pozornie mało znaczące chwile i drobne sprawy
są naszą szansą, to dzięki nim każdego dnia możemy pogłę
biać miłość do Boga.
I tak można na przykład rozwijać ducha umartwienia,
który jest owocem drobnych wyrzeczeń podejmowanych
w ciągu całego dnia, wyrażających się np. umiarkowaniem
w jedzeniu, punktualnością w pracy, uprzejmym zachowa
niem, porządkiem i dbałością o miejsce i narzędzia używa
ne w pracy.
56
Patrz: św. Josemaría Escrivá, Droga, 813—830.
75
Francisco Fernández-Carvajal
Troska o drobne sprawy życia codziennego to dyskretny
(choć czasami wymagający heroizmu) sposób, aby żyć mi
łością do naszych bliźnich. Uczynki miłości to między in
nymi: umiejętność słuchania, zaangażowanie w problemy
bliźnich, a nie tylko w swoje, darowanie uraz, serdeczność,
modlitwa w intencji potrzebujących, zaniechanie krytyki,
umiejętność dziękowania. Wspomniane umiejętności są
w zasięgu naszej ręki. Dotyczy to każdej z cnót. Aby być
wiernymi w drobnych sprawach, musimy kochać Boga.
I vice versa, miłość do Boga wzrasta dzięki pracy w drob
nych sprawach.
Osoba leniwa duchowo pozostaje wobec tych spraw
obojętna. Praktycznie ich nie dostrzega. Nie wie, że traci
przez to możliwość zbliżenia się do Pana.
Zaniedbywanie codziennych drobnych obowiązków
rodzi wiele niebezpiecznych pokus i prowadzi do leni
stwa duchowego — choroby, która czyni nas obojętnymi
i nieczułymi na działanie Ducha Świętego. „Musimy zro
zumieć, że największym wrogiem skały nie jest kilof ani
topór, ani uderzenie jakiegokolwiek innego narzędzia,
choćby nie wiem jak miażdżące — jest nim ta niepozor
na woda, która kropla po kropli wdziera się w szczeliny
skały, niszcząc w końcu jej strukturę. Najpotężniejszym
niebezpieczeństwem dla chrześcijanina jest lekceważenie
walki w tych małych potyczkach, które powoli przenikają
76
Miłość i drobnostki
do duszy, czyniąc ją miękką, słabą i obojętną, nieczułą na
wołanie Boga”
57
.
Kiedy zaczyna nas ogarniać lenistwo duchowe, szczegó
ły w życiu pobożnym, pracy i praktyce cnót stają się dla nas
mało znaczące. Zaniedbujemy to, co najważniejsze w na
szej egzystencji. „Nieszczęście jest tym bardziej przygnębia
jące i nieodwracalne, że im głębiej się w nim pogrążamy,
tym bardziej zaczynamy wobec niego obojętnieć. Żyjemy
w coraz większej i zgubnej ułudzie, przekonując samych
siebie, że nie ma to większego znaczenia i jest tylko grze
chem powszednim. Stan, w jakim żyjemy, unicestwia nasze
życie duchowe — to rzecz dla wszystkich oczywista’
58
. Co
raz częściej spóźniamy się do spowiedzi, na
Mszę
świętą,
porzucamy obowiązki zawodowe i rodzinne.
Codzienna wierność
Niewierność wobec spraw małych to praprzyczyna każde
go wielkiego upadku duchowego.
Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam (Mt 26, 25)
— rzekł Judasz do arcykapłanów. Co stało się z jego
duszą? Został przecież wybrany przez samego Pana.
57
Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 77.
58
B. Baur, La confesión frecuente [Regularna spowiedź], Herder,
Barcelona 1974, s. 105 (tłum. własne).
77
Francisco Fernández-Carvajal
Spełniał warunki, które pozwalały mu znaleźć się w gro
nie
Dwunastu!
Po Wniebowstąpieniu, kiedy trzeba było zastąpić Juda
sza,
Piotr przypomniał: On zaliczał się do nas i miał udział
w
naszym posługiwaniu
(Dz
1, 17). Judasz brał czynny
udział w ewangelizacji, widział owoce swojej misji Aposto
ła i czynił cuda, tak jak pozostałych Dwunastu. Podobnie
jak inni Apostołowie, prowadził również osobiste rozmowy
z Nauczycielem. Co więc sprawiło, że zdradził Go?
Zanim zdradził, niewątpliwie musiał stopniowo odda
lać się od Pana, obojętnieć i służyć z coraz mniejszym od
daniem. Już
rok
przed swoją zdradą sercem był daleko od
Chrystusa, mimo to nadal pozostawał w gronie Dwunastu.
Po dyskusji o „Żywym Chlebie”, kiedy wielu postanowiło
odejść, Chrystus powiedział: „Czyż nie wybrałem was dwu
nastu? A jeden
z
was
jest
diabłem”. Mówił zaś o Judaszu, synu
Szymona Iskarioty. Ten bowiem - jeden
z
Dwunastu — miał
Go wydać (J 6, 70-71).
Zerwanie Judasza z Nauczycielem pewnie następowało
stopniowo. Iskariota wiele razy opierał się pomocnej dłoni
podanej mu przez Nauczyciela, aby zacząć od nowa. Przy
okazji wielu rozmów
z
Jezusem judasz potrafił mówić nie
i sprzeciwiać się Mu, na przykład podczas uczty w Betanii,
w której opisie św. Jan tak podsumowuje postawę przy
szłego zdrajcy: Był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co
składano (J 12, 6). Życie judasza ogarnęła pustka,
a
dawną
miłość do Chrystusa zastąpiło skąpstwo i inne wady.
78
Miłość i drobnostki
W końcu nadszedł dzień, w którym stracił wiarę
w Je
zusa. I chociaż nadal za Nim podążał, robił
to
bez
prze
konania. Był to ostatni etap postępującego już od
dawna
procesu
zobojętnienia wewnętrznego.
Jego
życie, niegdyś
pełne poświęcenia
dla
Chrystusa, zamieniło się w farsę.
Judasz niecierpliwie oczekiwał już tylko
na
pierwszą
lep
szą
okazję, aby zdradzić Nauczyciela
i
zerwać ze swoim
powołaniem. Wszystkie szczęśliwe chwile spędzone
z Pa
nem odeszły w niepamięć, zerwał więzy przyjaźni łączące
go
z Apostołami
i
poszedł na bezdroża. „Niech nikt
nie
przypisuje tego,
że
zbłądził - pisze Jan Kasjan
-
nagłemu
upadkowi, tylko temu, że ulegał złym radom
i
stopniowo
oddalał
się od
cnoty z powodu długotrwałego lenistwa
du
chowego. W taki sposób zaczynają niepostrzeżenie przewa
żać złe nawyki
i
dochodzi do skrajnych sytuacji.
.
. Dzieje
się
to
samo,
co
z domem: pewnego dnia zamienia się w
ruinę
z powodu dawnego uszkodzenia fundamentów lub trwa
łego niedbalstwa mieszkańców. Niewielkie krople
drążą
niepostrzeżenie podpory dachu
i
niszczą je; powtarzający
się
brak uwagi powoduje, że rozszerzają się szczeliny
i po
większają uszkodzenia. Po czym deszcze i burze wdzierają
się
gwałtownie do wewnątrz”
59
.
Pan
tak o tym mówił:
Kto
w
drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie
wier
ny;
a
kto
w
drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w
wielkiej
nieuczciwy będzie (Łk 16, 10). Wierność przez całe życie,
59
J. Kasjan, Konferencje z Ojcami, mowa 6, 17 (tłum. własne).
79
Francisco Fernández-Carvajal
świętość polega na wierności w rzeczach małych i na umie
jętności rozpoczynania na nowo za każdym razem, kiedy
- z powodu słabości - zabłądziliśmy.
Nasze dzieła sztuki
Sam Pan kilka dni przed swoją Męką wyjaśnił nam wartość
tego, co małe. Patrzył w kierunku skarbony, do której ludzie
wrzucali swoje datki. Wielu bogatych wrzucało duże ofiary,
ale Jezus dostrzegł też ubogą wdowę, która wepchnęła tam
dwa
pieniążki i
rzekł:
Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga
wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni (Łk 21, 3).
Święty Marek pisze, że widząc to Jezus przywołał swoich
uczniów i nakazał podziwiać zachowanie tej kobiety, która tak
poruszyła Jego serce. Przywołał tych, którzy za kilka dni mieli
się stać fundamentem Jego Kościoła. Chciał, aby wzięli przy
kład z ubogiej wdowy, na którą nikt nie zwracał uwagi, a która
w obecności Boga tego dnia ofiarowała największy datek.
Z
myślą o czytelnikach spoza ówczesnej Palestyny
św. Marek precyzyjnie ocenia wartość wrzuconych monet
—
szczególną uwagę zwracając na to, że jest ona minimal
na. Chodziło bowiem o najmniejsze monety będące wów
czas w obiegu. Stanowiły one równowartość quadransu,
rzymskiej monety będącej czwartą częścią asa. Natomiast
as to szesnasta część denara, będącego główną jednostką
pieniężną. W tamtych czasach jednego denara wypłacano
80
Miłość i drobnostki
robotnikowi za jeden dzień pracy w polu lub legioniście za
dniówkę. Z czego wynika, że wspomniane monety nie mia
ły prawie żadnej wartości. Ale były na tyle wartościowe, aby
zdobyć uznanie w oczach Boga.
W ten sposób Duch Święty chciał nauczyć nas, że rze
czywista wartość rzeczy nie znajduje się w nich samych, lecz
w nas. W każdej sytuacji, tej błahej i tej znaczącej, możemy
zachować się tak, aby Bóg był z nas zadowolony. Pan, poru
szony miłością, z jaką traktujemy drobne rzeczy, spojrzy na
nas z radością. Każdy z nas może sprawić, że zwykły dzień
stanie się wyjątkowy za sprawą naszego zaangażowania —
ofiarując Jezusowi małe akty oddania. On ich oczekuje.
Nawet pozornie nic nieznaczące drobnostki mogą nabrać
nowej, innej wartości. Różnica między niedbałym a staran
nym pokłonem oddającym cześć Panu — dla nas ledwie do
strzegalna
-
dla Boga jest wyraźnie widoczna. Pierwsza jest
przejawem obojętności, druga - wyrazem szacunku i wiary.
Dotyczy to także sposobu odpowiadania w czasie rozmowy
z kimś. Dziecko Boże odpowiada zawsze uprzejmie, a nie
niecierpliwie i nerwowo. Wszystkie nasze staranne gesty
i słowa, nawet najdrobniejsze, są odzwierciedleniem cnoty
miłości.
Wejście do kościoła, by nawiedzić Pana obecnego w ta
bernakulum zajmuje ledwo parę minut, a w zamian za
to zyskamy tak wiele! Chrystus jest dobrym płatnikiem.
Każda chwila poświęcona Chrystusowi zostanie nam do
brze wynagrodzona. W ciągu tych kilku minut zostaniemy
81
Francisco Fernández-Carvajal
obdarowani ogromną łaską pozwalającą nam iść dalej wy
braną przez nas drogą. Bądźmy także punktualni w dniu
spowiedzi, nie spóźniajmy się na Mszę świętą, przygotujmy
się
do
Komunii, przestrzegajmy postu zgodnie z przepisem
liturgicznym i pozostańmy kilka minut dłużej po przyjmo
waniu Eucharystii, aby podziękować Panu. Na tym polega
ją nasze duchowe dzieła sztuki.
W pracy, w relacjach rodzinnych i społecznych, zawsze
możemy wybrać między partaniną a małym dziełem sztuki
—
owocem życia wewnętrznego — które ofiarujemy Bogu.
Osoba leniwa duchowo jest partaczem w sprawach Bo
skich,
a często
także
ludzkich.
Cześć należna Bogu
Chrześcijanin żyjący prawdziwą wiarą jest zobowiązany
okazać szczególną dbałość o sprawy związane bardziej bez
pośrednio z naszym Panem. Zastanówmy się na przykład,
jak powinniśmy przyjmować gości w naszym domu.
Co
by pomyśleli, gdyby zostali przyjęci w nieposprzątanym
mieszkaniu? A gdyby zobaczyli niepościelone łóżka, brud
ne naczynia, poplamiony, wyblakły obrus, liczne usterki,
niedbale porozrzucane rzeczy i byle jak stojące krzesła, za
kurzone meble czy niedokończone prace remontowe? Jak
by się poczuli w tej sytuacji? Prawdopodobnie poczuliby się
nieswojo: odnieśliby wrażenie, że nie są mile widzianymi
82
Miłość i drobnostki
gośćmi i pomyśleliby o jak najszybszym wyjściu. Mogliby
sądzić, że mają do czynienia z ludźmi mało kulturalnymi,
niezdolnymi do właściwego obcowania z bliźnimi. Możli
we, że właściciele tego domu, przyzwyczajeni do panują
cego nieporządku i traktowania gości w sposób niedbały,
byliby przekonani, że zachowują się „normalnie”.
Stan, w jakim znajduje się ten dom, może odpowiadać
stanowi duszy obojętnej wobec Boga. Czy możemy w takiej
sytuacji zaprosić Go do naszego domu, do naszej duszy? Je
zus przychodzi do nas osobiście w czasie Komunii, odwie
dza nas z Ciałem, Krwią, Duszą i Bóstwem. To ten sam Syn
Maryi, który odwiedził Betanię, Nain i Nazaret. Szymonie,
mam ci coś powiedzieć... Wszedłem do twego domu, a nie po
dałeś Mi wody do nóg... Nie dałeś Mi pocałunku... Głowy
nie namaściłeś Mi oliwą (Łk 7, 40—46). Potraktowałeś Mnie
niedbale. Mógłby też powiedzieć nam to samo. Zapytać
nas, ile razy zdarzyło się nam podobne niedbalstwo.
Dbajmy o swoje dyspozycje wewnętrzne: o swoją wiarę,
miłość, pokorę i pragnijmy regularnej spowiedzi w ramach
przygotowania się do Komunii świętej. Przestrzegajmy
również przygotowania co do naszego ciała: zachowuj
my post, troszczmy się o wygląd zewnętrzny i stosowny
ubiór, dbajmy o wewnętrzne skupienie. „Kiedy byłem
dzieckiem - pisał święty Josemaría Escrivá — praktyka czę
stego przystępowania do Komunii świętej nie była jeszcze
rozpowszechniona. Pamiętam, jak się przygotowywano
do przyjęcia Komunii: starannie przygotowywano duszę
83
Francisco Fernández-Carvajal
i ciało. Najlepsze ubranie, porządnie uczesane włosy, czy
ste (również w znaczeniu fizycznym) ciało, a nawet trochę
perfum... Była to delikatność właściwa zakochanym, du
szom
delikatnym i silnym, które umieją za Miłość odpła
cać miłością”
60
. Pan niecierpliwie czeka na nas po Mszy
i Komunii, abyśmy z Nim obcowali w skupieniu. „Miłość
do Chrystusa, który ofiaruje się za nas, pobudza nas do
znalezienia po zakończeniu Mszy kilku minut na osobiste,
zażyłe dziękczynienie, które w ciszy serca przedłuży to dru
gie dziękczynienie, jakim jest Eucharystia”
61
. Powoli, bez
pośpiechu, bo minuty spędzone z Panem są najważniejsze.
Dbajmy o
to,
aby oddać Bogu należną Mu cześć również
w formie „grzecznościowej pobożności”. Trzeba pamiętać,
że „w pobożności istnieją również formy grzecznościowe.
—
Naucz się ich. — Żal ogarnia na widok tych «pobożnych»
osób, które nie potrafią zachować się podczas Mszy świętej
- chociaż uczestniczą w niej codziennie - nie potrafią ani
przeżegnać się (robią w pośpiechu jakieś dziwaczne ruchy),
ani zgiąć kolan przed tabernakulum (ich śmieszny sposób
przyklękania zakrawa na kpiny), ani pochylić z uszanowa
niem głowy przed wizerunkiem Matki Najświętszej”
62
.
Kiedy brakuje nam wiary i władzę nad naszą duszą
przejmuje lenistwo duchowe, wspomniane wyżej przejawy
60
Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 91.
61
Ibidem
,
91
62
św. Josemaría Escrivá, Droga, 541.
84
Miłość i drobnostki
pobożności przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Sposób
postrzegania świata przez osobę letnią duchowo, powodu
je, że cześć należna Bogu schodzi na dalszy plan. Nie zwra
ca się do Boga z czułością, z jaką powinno się traktować
ukochaną osobę.
Jezus urodził się nago i umarł pozbawiony szat. Ale Jego
ciało zostało oddane w ręce tych, którzy Go kochali i towa
rzyszyli Mu aż do końca. Ich uwielbienie, szacunek i mi
łość sprawiły, że Jezus został pochowany jak bogaty Żyd,
z największą możliwą czcią, biorąc pod uwagę okoliczno
ści związane z Jego śmiercią. Gdy Jezus umarł na krzyżu
około godziny dziewiątej (według ówczesnej rachuby cza
su)
-
z uwagi na przypadające następnego dnia żydowskie
święto
-
nie wolno już było kontynuować koniecznych
przygotowań do pogrzebu. Mimo to Józef przygotował ca
łun, w który miał być owinięty Chrystus, a Nikodem kupił
odpowiednie wonności. Święty Jan odnotował ten fakt, za
skakując nas ilością: i przyniósł około stu funtów mieszaniny
mirry i aloesu (J 19, 39), czyli ponad 30 kilogramów. Jezus
nie został pochowany na cmentarzu, lecz w nowym gro
bie. Przypuszczalnie w tym, który przygotował dla siebie
Józef. Były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei.
Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa.
Po powrocie przygotowały wonności i olejki (Łk 23, 55—56).
W sobotę nie robiły nic, przestrzegając prawa. Ale z kobie
cą skrupulatnością już planowały namaścić Jezusa następ
nego dnia. Ciało Chrystusa było w rękach tych, którzy Go
85
Francisco Fernández-Carvajal
kochali. A wszyscy doglądali zwłok z szacunkiem. I trakto
wali je z należną czcią!
W tabernakulum żywy Jezus jest tak bezbronny, jak
na
Krzyżu. Oddaje się więc pod opiekę naszej miłości
i należnej troskliwości, kosztem naszego czasu, sił i środ
ków. „«Obchodźcie się z Nim dobrze!»
—
mówił ze łzami
w oczach pewien sędziwy biskup do nowych kapłanów,
których właśnie wyświęcił. - Panie! Któż mi użyczy donio
słego głosu i odpowiedniego autorytetu, bym mógł w ten
sam sposób wołać do uszu i serc jakże licznych chrześcijan.
Jakże licznych!”
63
.
Nasza miłość do Pana wyraża się, podobnie jak miłość
do bliźniego, dbałością o małe rzeczy. Ich zaniedbywanie
byłoby przejawem niechlujstwa, lenistwa duchowego i bra
ku miłości.
63
Ibidem, 531.
86
SZEROKA DROGA
Letni duchowo nie obejmują krzyża,
lecz ciągną go za sobą.
św. Teresa
Osoba leniwa duchowo szuka szerokich dróg
Osoba leniwa duchowo szuka szerokich dróg: wygod
nych i przyjaznych, których pokonanie wymaga jak naj
mniej wysiłku. Tak samo wygodnie zachowuje się w pracy,
w domu i wśród bliźnich. Jest egoistą i widzi wyłącznie
siebie. Pierwszym z objawów lenistwa duchowego jest bar
dziej lub mniej świadome odrzucenie i pogarda okazywane
poświęceniu i wysiłkowi.
I
rzekł Pan: Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka
jest brama i przestronna ta droga., która prowadzi do zguby,
a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna
jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a malo jest
takich, którzy ją znajdują! (Mt 7, 13-14).
Są to dwie drogi, dwie postawy na życie. Celem pierwszej
jest poszukiwanie wygody i przyjemności, rozpieszczanie
87
Francisco Fernández-Carvajal
ciała oraz ucieczka od poświęcenia i pokuty. Natomiast
druga to radosne pełnienie woli Bożej, choć często wymaga
wysiłku, pilnowania uczuć i ciała. Możemy wybierać po
między życiem, jakie wiodą pielgrzymi (korzystając tylko
z tego, co niezbędne, zachowując dystans do dóbr material
nych, mając świadomość, że nasza doczesna egzystencja jest
przejściowa) oraz życiem wypełnionym wygodą i uciecha
mi (stawiając sobie za cel zdobywanie dóbr doczesnych).
Jeśli
kto
chce iść za Mną
,
niech się zaprze samego siebie,
niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! (Łk 9,
23). Zaproszenie Pana do niesienia krzyża jest jasne i zro
zumiałe. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto
straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa (Łk 9, 24).
Bóg prosi nas, abyśmy wyrzekali się nie tyle dóbr ma
terialnych, ale samych siebie: własnego „ja”, tego, co sta
nowi dla nas największą wartość. Jezus nie pragnie gałęzi,
chce całego drzewa; nie żąda naszych pieniędzy, naszego
czasu - chce nas. Pragnie, abyśmy byli gotowi oddać włas
ne życie, aby żyć dla Boga (Ga 2, 19)
-
poświęcić się Bogu
w każdej sytuacji życiowej. Wtedy odzyskamy życie w Nim
w całej pełni i ostatecznie.
Zycie dla samych siebie zrujnuje nas, kierując natych
miast na szeroką drogę. Albowiem źródłem wszystkich
problemów wewnętrznych jest egoizm - miłość własna,
która może mieć różnoraki charakter.
Zycie dla samego siebie
-
ponieważ stanowi konkret
ną postawę życiową
—
dotyka wszystkich sfer egzystencji
Szeroka droga
i objawia się przez nadwrażliwe poczucie własnej wartości,
stawiające
na
pierwszym miejscu zawsze własne „ja” oraz
przez nadmierny nacisk na własny odpoczynek i zdrowie,
na własną karierę, na osiągnięcie sukcesu
i
pomyślnej
przy
szłości oraz na chorobliwą uwagę na to, co mówią
o
nas
inni.
Może się zdarzyć, że
ta
nieuporządkowana miłość własna
wywoła chorobę
i
sprawi,
że
staniemy się nieszczęśliwi:
„Głównym wyznacznikiem pozwalającym rozpoznać różne
rodzaje zaburzeń nerwicowych wydaje się być egocentryzm,
zdominowany przez niepokój, niepewność, które zamykają
się
w
sobie konwulsyjnie. Niezdolność do «zawierzenia»,
która nawet
na
moment nie pozwala uwolnić
się
od włas
nego
spojrzenia, tego szczególnego rodzaju miłości własne
go, życia, która prowadzi wprost do samounicestwienia”
64
.
Pewien nawrócony filozof żydowski w swojej książce
zatytułowanej Zaćmienie Boga ¿twierdza pewien fakt: to,
co
często pojawia się między Bogiem a człowiekiem
w
taki
sposób, że Bóg pozostaje ukryty, jakby zaćmiony w
jego
cieniu, to sam człowiek. Jest on tak mocno skupiony na
so
bie, na swoich sprawach, że traci pełną zdolność widzenia
Pana dostrzegając jedynie Jego zarysy w ciemności.
Chrystus także się zatraca,
ale
na odwrót, też zapomina,
ale o
Sobie - skupiając się na nas, przejmując się naszym
losem, niosąc odkupienie, radość i pokój oraz zdolność
kontemplowania Chrystusa, uwalniając nas
tym
samym od
64
J.
Pieper, Sobre
la
esperanza [O nadziei], Madryt 1961, s.
208
(tłum.
własne).
89
Francisco Fernández-Carvajal
kontemplacji własnego
„ja”.
Dewiza Jana
Chrzciciela,
bę
dąca fundamentem
życia chrześcijańskiego: „Potrzeba,
aby
On
wzrastał,
a ja się
umniejszał” określa pewien porządek,
- w którym na pierwszym planie jest Pan, a na drugim nasze
własne
„ja”.
Osoba
letnia duchowo
nie
jest wstrzemięźliwa
ani umiarkowana
Ci
wszyscy, którzy nie
są
przyzwyczajeni do wyrzeczeń,
tyl
ko do
spełniania
własnych
kaprysów, którzy
ponadto nie
potrafią
kontrolować swoich zmysłów i
lubią życie
zbyt
wygodne,
nie
będą w
stanie
w pełni
nadzorować własnego
życia i trwać
w jedności
z
Bogiem. Stępiona zostanie
ich
wrażliwość na
to, co
Boskie,
a także na
wiele
ludzkich
war
tości.
Jakże trafne są słowa Pana: Uważajcie na siebie, aby
wasze serca nie były ociężałe wskutek
obżarstwa, pijaństwa
i trosk doczesnych, żeby
ten
dzień
nie przypadł na
was znie
nacka...
Czuwajcie więc... (Łk21,
34.
36).
Musimy zachować czujność, aby
nie
zatracić się w nie
kontrolowanym
pędzie do
dobrobytu typowym dla wielu
w
naszym współczesnym świecie; dla tych, którzy myślą,
że celem
życia jest podniesienie statusu materialnego, ży
cie w przepychu
i sukces. Wysiłek skierowany
na
zaspo
kojenie
pragnień materialnych
może
zamienić człowieka
w
niewolnika uzależnionego od wspomnianych żądz. „Stąd
90
Szeroka droga
tak istotna jest rola umiarkowania, które prowadzi
do po
wściągliwości i panowania
w
korzystaniu z dóbr
doczes
nych - z których trzeba skorzystać na tyle, na ile
pomagają
nam w realizacji celów osobistych. Należy przy
tym
pamię
tać, że radość i przyjemności życia oraz rozsądny komfort
mogą być doskonale zharmonizowane z umiarkowaniem
chrześcijańskim, które nie powinno wyłącznie ograniczać
naszych działań, ale koordynować je
i
zestrajać, aby
życie
emocjonalne służyło osiągnięciu ludzkiego szczęścia, głę
boko
związanego z życiem chrześcijańskim”
65
.
Umiarkowanie uczłowiecza. Jego brali powoduje,
że
człowiek, opuszczony i zdominowany przez własne
in
stynkty, jest jak pociąg, który wypada z toru, wykoleja
się
i nie może kontynuować swojej drogi. Najistotniejsze atry
buty (inteligencja i wola) zostają zdominowane przez te
mniej istotne (instynkt, namiętności). Osoby pozbawione
umiarkowania są, jak mówił Jan Paweł II, „jak ciało
bez
duszy”. Pozostają tylko ciałem, skupionym wyłącznie
na
różnorodności przeżyć zmysłowych. „Umiarkowanie... jest
nawykiem, który porządkuje i chroni harmonię wewnętrz
ną człowieka. Tak zdefiniowane umiarkowanie nie tylko
zachowuje byt ludzki, ale ponadto broni go i czuwa nad
nim, chroniąc
go
przed nim samym. Od momentu
grze
chu pierworodnego człowiek ma silne predyspozycje
do
występowania przeciwko własnej naturze, kochając siebie
65
C. J. Pinto de Olivera, hasło: Powściągliwość, w Wielkiej Encyklo
pedii Rialp, wyd. V, Madryt 1989, tom 22, s. 175 (tłum. własne).
91
Francisco Fernández-Carvajal
samego bardziej niż Boga, swojego Stworzyciela. Umiarko
wanie przeciwstawia się zaburzeniu porządku wewnętrzne
go, dzięki któremu istnieje i działa osoba duchowa”
66
.
Czystość, wstrzemięźliwość, pokora i łagodność, to cnoty
pokrewne umiarkowaniu, które istnieją tylko dzięki ćwicze
niu się w drobnych wyrzeczeniach i są wewnętrzne związa
ne z pełną treści radością wewnętrzną. Ten rodzaj radości
serca jest nieomylnym znakiem obecności umiarkowania.
Paweł VI wspominał o niebezpieczeństwie towarzyszą
cym naszym czasom, w których zapomina się o koniecz
ności ofiary i umartwienia. „Jeśli znamy kierunek rozwoju
kultury współczesnej, widzimy, że prowadzi do pewnego
rodzaju hedonizmu, do łatwego życia. Stwierdzimy istnie
nie pewnego uporu, by wykluczyć krzyż z naszego hory
zontu życiowego”
67
. I ta tendencja zagraża nam wszystkim:
„Czy nie odczuwaliśmy niejednokrotnie takiej pokusy iż
nadszedł czas zmiany chrześcijaństwa w coś łatwego, wy
godnego, bez żadnej ofiary, zgodnego z wygodnymi, wy
kwintnymi, modnymi formami życia innych ludzi i ze
światowym stylem życia? Tak być nie może! Chrześcijań
stwo nie może wyzbywać się krzyża, życie chrześcijańskie
nie może istnieć bez mocnego ciężaru obowiązku... Jeżeli
będziemy chcieli uwolnić od niego nasze życie, stworzymy
sobie złudzenie i osłabimy chrześcijaństwo, zamieniając je
66
J. Pieper, Sobre la esperanza [O nadziei]., Madryt 1961, s. 28
(tłum. własne).
67
Paweł VI, Przemówienie, 08. 04. 1966.
92
Szeroka droga
w przyjemną i wygodną koncepcję życia”
68
. Nie na tym po
lega podążanie za Chrystusem.
W nagrodę za to, że za Nim idziemy, Pan nie obiecał
nam wygodnego życia, obiecał nam owocne życie.
Każdego dnia nieś swój krzyż
Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być
moim uczniem (Łk 14, 27).
Krzyż, na którym Chrystus zwyciężył grzech, to droga,
którą wszyscy musimy pójść, aby dotrzeć
do
Królestwa
Niebieskiego. Nie
ma
świętości bez Krzyża.
Nieść krzyż - to
bardzo
popularny zwrot używany od
wieków, symbol poświęcenia i oddania życia.
Niesienie krzyża nie jest smutnym obowiązkiem. Jeżeli
odrzucamy wszystko, co wymaga poświęcenia, kiedy nie
akceptujemy nieuniknionego bólu, nasza dusza staje się
zgorzkniała i smutna. Źle, jeżeli całkowicie angażujemy ser
ce w sprawy przejściowe, doczesne. Zycie traci wtedy swój
sens i staje się ponure. Smutny jest ból, który nie zbliża
do Boga i szkoda dni, w których nie podążamy za Panem.
Ponure i smutne jest lenistwo duchowe i trwanie w grze
chu. Tymczasem poświęcenie prowadzące do Miłości nigdy
68
Ibidem.
93
Francisco Fernández-Carvajal
nie jest
smutne, ponieważ blisko
Jezusa
dusza wypełnia się
pokojem, który jest owocem poświęcenia.
Jeśli ktoś chce
iść za Mną,
niech
się zaprze samego siebie,
niech co
dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! (Łk
9,
23).
„Krzyż co dnia. Nulla dies sine cruce! Żadnego dnia
bez
krzyża!
Żadnego dnia,
w
którym
nie
nieślibyśmy
krzyża
Pańskiego, w którym nie przyjęlibyśmy Jego brzemienia...
Droga
naszego osobistego uświęcenia prowadzi codziennie
przez
krzyż: nie jest to droga smutna, ponieważ sam Chry
stus
nam pomaga,
a
przy Nim
nie
ma miejsca na smutek.
In laetitia nulla dies sine cruce!- lubię powtarzać. -
Z
duszą
przenikniętą radością, żadnego dnia bez
Krzyża!”
69
.
Krzyż Pański czeka na nas każdego dnia, i mamy
obo
wiązek
nieść go przez całe życie. Nie jest to ten rodzaj krzy
ża wymyślonego przez
nasz
egoizm, zawiść czy lenistwo.
Takie krzyże nie pochodzą od Pana
i
nie mogą uświęcać nas
- są one wynikiem konfliktów generowanych przez starego
człowieka, są owocem naszej miłości własnej.
Czasami jest nam dane odnaleźć krzyż Pański
w
nęka
jących nas problemach dużej wagi: w poważnej
i
bolesnej
chorobie,
w
kłopotach finansowych, w śmierci ukochanej
osoby,
w
niezrozumieniu czy
w
przypadku rażącej
nie
sprawiedliwości. Najczęściej natomiast towarzyszą nam
małe
problemy i trudności: w pracy, w relacjach między
ludzkich, nieprzewidziane wydarzenia komplikujące nam
69
Św. Josemaría Escrivá,
To Chrystus przechodzi, 176.
94
Szeroka droga
dzień. Problemem może być
także
trudny charakter
współ
pracownika lub psujące się narzędzia,
z których
korzystamy
w
pracy
zawodowej,
a
nawet
anomalie
klimatyczne,
niepo
rozumienia,
przeziębienie
ograniczające naszą
zdolność
do
działania, czyli „drobne ukłucia dnia powszedniego”
70
.
Każdego dnia doświadczamy wielu drobnych
trudności,
w
wyniku których możemy w duchu umartwienia
dosko
nalić naszą cierpliwość, miłość albo zbuntować się, popaść
w
zniechęcenie
i
w zniecierpliwienie. Wielu chrześcijan
pod
koniec
dnia traci radość życia
nie
dlatego,
że zmagali się
z dużymi problemami,
ale
dlatego, że nie potrafili
uświę
cić niewielkich trudności, które towarzyszyły im tego dnia.
Mały lub duży krzyż, który niesiemy, powoduje
w
nas
ra
dość
mimo
cierpienia. Kiedy odrzucamy krzyż,
dusza zo
staje wewnętrznie zbuntowana, co wyraża się na zewnątrz
w przygnębieniu i smutku.
Mały krzyż
Wobec małego krzyża dnia powszedniego należy
mieć
zdecydowaną postawę. Każdy dzień wnosi w nasze
życie
nowy krzyż, który należy nieść. Chrześcijanin unikający
tej
odpowiedzialności, uciekający od poświęcenia nigdy
nie
70
Św. Josemaría Escrivá, Droga, 204.
95
Francisco Fernández-Carvajal
odnajdzie Pana i prawdziwego duchowego pokoju. Będzie
się oddalać od świętości.
Niełatwo jest dotrzymać postanowienia niesienia krzy
ża w ciągu dnia. „Dla wielu wyrzeczenie się jedzenia i pi
cia czy wygodnego łóżka nie jest wielkim wysiłkiem. Za
to niewielu stać na zniesienie niesprawiedliwości, krzywdy
czy nieżyczliwego słowa”
71
. Dlatego prośmy Boga o pomoc
i wróćmy po nasz krzyż tam, gdzie go porzuciliśmy. Zwykle
pozostawiamy go tam, gdzie się skarżymy i narzekamy.
Przeciwności, te małe i duże, z którymi się pogodziliśmy
ofiarując je Bogu, zazwyczaj nie przygniatają nas ani nie
ciążą nam, wręcz przeciwnie, w sytuacjach powszednich
przygotowują
duszę
do modlitwy i do spotkania z Bogiem.
„Tak lekki jest ciężar Chrystusa, że zamiast obciążać przy
nosi ulgę. Nie jest to ten rodzaj ciężaru, o którym mówi
my, że jest tak lekki, że prawie nic nie waży. Odczuwamy
go. Jest różnica między dźwiganiem dużego ciężaru i ma
łego ciężaru czy nie dźwiganiem żadnego ciężaru. Ten, kto
niesie lekki ciężar, ugina się pod nim, ale mniej niż ten,
kto ma na sobie ciężar wielki. Ten, kto nie niesie żadnego
ciężaru, ma swobodne ramiona. Ciężar Chrystusa jest od
mienny, bowiem jeżeli go niesiesz, przynosi ulgę, natomiast
jeżeli go porzucisz, będziesz uginał się pod jego ciężarem.
Spójrzcie na ptaki. Dźwigają ciężar swoich skrzydeł, i za
uważcie, że je składają, kiedy chcą odpocząć, siadając na
71
św. Jan Chryzostom, Traktat „O kapłaństwie”, 3, 13 (tłum.
własne).
96
Szeroka droga
ziemi. Czy sądzicie, że są one dla nich ciężarem? Pozbawcie
je piór skrzydeł, a ptaki spadną, im mniej ich będą mia
ły, tym gorzej będą latać. Wyrazem miłosierdzia nie będzie
pozbawienie ich ciężaru piór, a jego pozostawienie. A jeżeli
już ich nie mają, pozwól, aby odrosły, w ten sposób choć
ciężar, który dźwigają wzrośnie, będą w stanie wznosić się
swobodnie wysoko nad ziemią”
72
.
Umartwienie wewnętrzne polega na kontrolowaniu
wyobraźni i pamięci oraz usuwaniu z nich bezużytecz
nych myśli i wspomnień, a nade wszystko powściąganiu
nieuporządkowanej miłości własnej, pychy i zmysłowości.
Umartwienie ma także wymiar zewnętrzny i
dotyczy
zmy
słów: wzroku, słuchu, węchu i smaku. Pozwala
nam
unikać
niepotrzebnych, bezużytecznych rozmów i plotek. Umar
twienie cielesne definiują słowa: „Ciału należy dawać nieco
mniej niż potrzebuje. W przeciwnym razie - zdradza”
73
.
Nieco mniej wygodnictwa i innych zachcianek. „Najłatwiej
odnaleźć umartwienie w rzeczach zwykłych, powszednich:
w wytężonej, konsekwentnej i uporządkowanej pracy
—
wiedząc, że najlepszym przejawem ducha umartwienia jest
wytrwałość prowadząca do doskonałego wykonania roz
poczętego zadania; w punktualności — wypełniając dzień
bohaterskimi minutami; w dbałości o rzeczy, które posia
damy i używamy; w wytrwałości w służbie, która pozwala
72
Św. Augustyn, Kazanie 11.6.
73
św. Josemaría Escrivá, Droga, 196.
97
Francisco Fernández-Carvajal
nam wykonywać skrupulatnie najdrobniejsze zadania;
i w uczynkach miłosierdzia, aby droga do świętości na
świecie była dla wszystkich przyjemna; uśmiech może nie
kiedy być najlepszym świadectwem naszego ducha pokuty.
Ducha pokuty ma ten, który potrafi się opanować każdego
dnia, ofiarując Panu, bez zbędnego spektaklu, tysiące ma
łych rzeczy. Na tym polega poświęcenie miłości, którego
oczekuje od nas Bóg”
74
.
Umartwienie prowadzi nas do Pana, bez niego natomiast
pozostaniemy przygnieceni ciężarem na ziemi. Regularne
umartwienie nieustannie zbliża nas do roli uczniów Chry
stusa. Pod warunkiem, że będziemy je stale praktykować.
74
Św. Josemaría Escrivá, List z dnia 24. 03. 1930, GER, tom 16,
s. 336 (tłum. własne).
98
Z KAGANKIEM WIARY
„Amor notitia est, mówiono w starożytności.
Jedynie miłość, nadająca wierze ostrożności,
może sprawić\ że ludzka inteligencja
będzie w stanie przenikać większe i mniejsze szczegóły
opatrznościowej interwencji Boga
w
historię i zachowanie ludzkości”
7,5
.
Lenistwo duchowe: działanie wyłącznie z ludz
kich pobudek
Lenistwo duchowe nie jest przypadłością, która ogarnia nas
gwałtownie. Przeciwnie, obezwładnia ono powoli, paraliżu
jąc krok po kroku nadprzyrodzone spojrzenie na rzeczywi
stość i sprawia, że zaczynamy rozumować, oceniać i działać
wyłącznie w sposób ludzki, doczesny. Wiara przestaje roz
jaśniać rzeczy i zdarzenia. Ten brak światła uniemożliwia
również rozpoznanie przedmiotów, które nas otaczają, co
75
A. del Portillo, Wykład wygłoszony 12. 06. 1976, Uniwersytet
Nawarry.
99
Francisco Fernández-Carvajal
powoduje, że potykamy się i upadamy. Lenistwo duchowe
wciąga naszą duszę w wielką ciemność. Wdziera się w du
szę z taką łatwością, jak krople deszczu penetrują wszystkie
niezabezpieczone przed nimi zakamarki. Kiedy opanuje
duszę, sprawia, że porzucamy wszystkie wyzwania wyma
gające wysiłku i zaangażowania. Zmienia się kryterium na
szego działania. Naszą ambicją przestaje być Boża chwała,
zaczynają nią być przyziemne motywacje: spełnianie włas
nych kaprysów, próżność, wygoda, sukces, skupianie uwagi
na własnej osobie, chęć bycia zauważonym, itp. Dotyczy to
wszystkich sfer życia: pracy, rodziny itd.
Wówczas
Bóg i
Jego chwała przesuwają
się
w naszym
życiu na dalszy
plan.
Traktujemy Boga jako jednego z wie
lu. Nie rozjaśnia On już naszych codziennych działań.
Przestajemy się liczyć z Panem, kierujemy się pobudkami
czysto przyziemnymi. Tłumaczymy sobie, że takie zacho
wanie jest bardziej racjonalne i „ludzkie”, a ponadto prak
tykowane przez większość ludzi. W tej sytuacji człowiek
liczy jedynie na własne siły i zdolności, chociaż jeszcze zna
teoretycznie potrzebę Bożej pomocy i nadprzyrodzony cel
egzystencji. Jednak wszystko to, co pochodzi od Boga, ma
wyłącznie wymiar teoretyczny i nie wpływa bezpośrednio
na nasze działanie. Bóg wydaje się być zbyt oddalony od
spraw naszego powszedniego życia, które są dla nas jedy
ne realne. Ta ludzka wizja życia - ostatecznie pozbawiona
wiary
—
prowadzi „do cenienia jedynie tego, czego można
dotknąć. To pożądliwość oczu, które jak gdyby przylgnęły
100
Z kagankiem wiary
do rzeczy ziemskich i z tego właśnie powodu nie umieją
odkryć rzeczywistości nadprzyrodzonych. Dlatego może
my używać tego określenia Pisma Świętego w odniesieniu
do pożądania dóbr materialnych, a także do tej deformacji,
która prowadzi do postrzegania tego, co nas otacza - in
nych ludzi, okoliczności naszego życia i naszych czasów -
tylko na sposób ludzki”
76
. W takiej sytuacji nie prosimy już
Boga o wsparcie i zapominamy o słowach Jezusa: sine me
nihil. Nic dobrego nie możemy robić bez Pana.
W życiu człowieka leniwego duchowo brak jest próśb
o wsparcie nadprzyrodzone i równolegle niewiele w nim
aktów dziękczynienia. Ile razy dziękowaliśmy
Bogu
w dniu
dzisiejszym, w minionym tygodniu czy roku? A
powodów
przecież nam nie brakowało.
Teoretyczna wiedza o istnieniu dobrego Boga Ojca dla
osoby letniej ma niewielkie znaczenie praktyczne. Dla
większości leniwych duchowo chrześcijan „istotą życia jest
to, co doczesne, przejściowe, pobudzające zmysły. To, co
duchowe jest prawdą teoretyczną, w praktyce jest jedynie
pomroką... Osoby leniwe duchowo starają się przeżyć każ
dy dzień możliwie najlepiej, albo co najmniej nie najgo
rzej. Pracują, jeżeli to konieczne, aby żyć; w przeciwnym
przypadku nie robią nic. Nie widzą nic poza określonymi
celami, które mogą natychmiast osiągnąć. Starają się nie
myśleć o śmierci. I trwają w życiu jakby w oczekiwaniu,
76
Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 6.
101
Francisco Fernández-Carvajal
a jednocześnie nie oczekując niczego”
77
. Osoba letnia jest
jakby potencjalnym ateistą, do którego już jest podobny
w swoim zachowaniu.
Przenikliwe spojrzenie na życie
Życie wewnętrzne, obcowanie z Bogiem pozwalają do
głębnie spojrzeć na naszą egzystencję ukazując nam jej
nadprzyrodzony sens. Wówczas widzimy rzeczy i zdarze
nia w świetle wiary i w pewnym stopniu uczestniczymy
w poznaniu Boga odnośnie do tych samych rzeczywistości.
Nasz rozum w poznaniu nadprzyrodzonym sięga ponad
jego naturalne zdolności poznawcze, dzięki czemu jeste
śmy w stanie poznawać wszystko według jego najwyższej
przyczyny, czyli Boga. Dzięki temu we właściwej skali po
trafimy oceniać to, co nas otacza: rodzinę, pracę, zdrowie,
choroby itd.
Jeśli posiadamy odpowiednie dyspozycje wewnętrzne
(pobożność, serce czyste) dostrzegamy Boga we wszystkim:
w samej przyrodzie, w bólu, w porażkach, w miejscu pra
cy. Osobista historia każdego człowieka pełna jest znaków
pochodzących od Boga. Ale by odnaleźć w nich Boga, nie
zbędna jest odpowiednia wrażliwość i żywa wiara, którą
77
J. Leclerc, Diálogo del hombre y Dios [Rozmowa człowieka
i Boga], s. 143-145 (tłum. własne).
102
Z kagankiem wiary
osoba leniwa duchowo stopniowo traci. Bez nich nawet
wyjątkowe znaki pozostaną nieczytelne. Bez odpowiednich
dyspozycji wewnętrznych nie sposób ich odczytać. Zasła
nia je bowiem lenistwo duchowe. Tych dyspozycji nie po
siadali żydzi, którzy nie nawrócili się nawet po cudzie tak
wielkim, jak wskrzeszenie Łazarza (mało tego, zareagowali
odmiennie, oddalając się jeszcze bardziej od Chrystusa).
Natomiast łotr potrafił rozpoznać Mesjasza właśnie wtedy,
kiedy Jego Bóstwo było najbardziej ukryte, a w sytuacji,
w jakiej się znajdował, trudno było dostrzec racjonalne
znaki zewnętrzne na potwierdzenie tej prawdy.
Dopiero nadprzyrodzone spojrzenie, patrząc po ludz
ku uczy nas dostrzegać Boga w otaczającym nas świecie
i poznawać oraz doceniać to, co ma w naszej egzystencji
wartość absolutną. Pozwala zrozumieć, że śmierć jest tyl
ko przystankiem w drodze do Boga Ojca: jest początkiem,
a nie tragicznym końcem naszego istnienia. Uczy chrześci
janina oceniania wiary ponad wszystko oraz bycia realistą
—
zarówno w perspektywie doczesnej, jak i wiecznej.
Żywa wiara umożliwia nam dostrzeganie w bliźnich
dzieci Bożych i otaczanie ich takim szacunkiem, na jaki
zasługują; pozwala odnaleźć w miejscu pracy osobistą świę
tość i uczy, że „nie istnieją porażki, jeśli się postępuje z pro
stotą intencji i z pragnieniem pełnienia woli Bożej, licząc
zawsze na Jego łaskę i licząc się z własną nicością”
78
. Jeżeli
78
Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 76.
103
Francisco Fernández-Carvajal
jesteśmy zjednoczeni
z
Panem, nigdy nie wydarzy się nic,
czego nie będziemy mogli naprawić.
Chrześcijanin odznaczający się żywą wiarą w swoim
działaniu kieruje się nadprzyrodzonym zmysłem. Jego nor
mą postępowania
nie są
kaprysy
ani
pragnienie przypo
dobania się innym, ani szukanie największej korzyści, ale
woli Boga. Sprawdzianem naszej miłości do Boga jest nasze
szczere pragnienie pełnienia Jego woli w każdej sytuacji.
Zadania, które mamy zrealizować, wytyczają naszą dro
gę. Gdybyśmy nie wypełnili wiernie wyznaczonych zobo
wiązań, nie moglibyśmy uświęcić się. Nasze powinności
dają nam możliwość praktykowania i doskonalenia cnót;
wówczas wszystko, co nas otacza, pomaga nam rozwijać ży
cie wewnętrzne i wzrastać w miłości do Boga.
Wolę Bożą możemy również dostrzec w tym,
co
Bóg
dopuszcza, mając na względzie nasze dobro: Wierny też, że
Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla
ich dobra (Rz 8, 28). W każdym z wydarzeń ukryte są śla
dy
Bożej
Opatrzności, która sprawia, że nic nie dzieje się
przypadkowo i wszystko służy naszemu zbawieniu. Doty
czy to zarówno zdarzeń bardziej ogólnych, jak i tych, które
mają miejsce w naszej pracy czy w naszym domu. Wszystko
to może i powinno nam pomóc w odnalezieniu Boga oraz
przynieść pokój
i
harmonię.
Ważne, abyśmy w tych zdarzeniach, które często wyda
ją się stać w sprzeczności z naszymi myślami i uczuciami,
umieli dostrzec tę Bożą Opatrzność i właściwie ją odczytać.
104
Z kagankiem wiary
Często zdarza się, że wydarzenia dzieją się nie do końca
zgodnie z naszym planem i logiką. Bez spojrzenia w świetle
wiary mielibyśmy ograniczony ogląd rzeczywistości. Nad
przyrodzone spojrzenie zdarzeń, rzeczy i osób uwalnia nas
od wielu cierpień, smutku i złego usposobienia.
Boga odnajdziemy również w tej niezliczonej ilości do
brodziejstw i łask, którymi codziennie jesteśmy obdarowy
wani. Wiara uświadamia nam, że powodów do radości jest
zawsze więcej niż powodów do smutku, i inspiruje nas do
bezustannego dziękczynienia. Osoba leniwa duchowo nie
dostrzega tych wszystkich dóbr, za które powinniśmy Bogu
okazać wdzięczność.
Wdzięczność
Żyjąc wiarą możemy zdać sobie sprawę, w jakim stopniu
nasza historia jest historią Miłosierdzia Bożego i nieustan
nej pomocy Bożej. Nawet w najgorszych chwilach naszego
życia znajdziemy wiele powodów, aby wyrazić Bogu naszą
wdzięczność.
Bóg oczekuje wyrazów naszej wdzięczności, czego do
wodem jest Ewangelia. Podczas swojej ostatniej podróży do
Jerozolimy, jak informuje święty Łukasz (Łk 17, 11), Jezus
dotarł na pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wszedł do wsi,
wyszło do Niego dziesięciu trędowatych, którzy zatrzymali
się z daleka (Łk 17, 12). Stali w grupie, w której był jeden
!f'.
105
Francisco Fernández-Carvajal
Samarytanin,
i głośno zawołali: „Jezusie,
Mistrzu,
ulituj się
nad nami!” (Łk
17, 13). Po
czym
zaczęli
się
zbliżać,
a
wtedy
Jezus
wezwał
ich,
aby
pokazali się kapłanom, jak nakazywało
Prawo
w przypadku uzdrowienia trędowatego (Lb
14). Byli
posłuszni
słowom Chrystusa
i
dlatego zostali
uzdrowieni.
Ich radość
była
ogromna. Ale tylko
jeden
z nich - Sama
rytanin -
wrócił
chwaląc Boga donośnym
głosem (Łk 17,
15).
Swoim
zachowaniem zwrócił na siebie uwagę wszystkich
obserwujących
to zdarzenie.
Samarytanin
upadł na twarz
do nóg Jego
i
dziękował
Mu (Łk 17,
16).
Samarytanin zachował
się bardzo ludzko
i pięknie:
„Jaką
lepszą rzecz
możemy nosić
w
sercu, wymawiać
ustami, pi
sać
piórem niż słowa:
Dzięki Ci, Boże.
Nie
ma
rzeczy,
którą
można wyrazić
bardziej zwięźle, usłyszeć z większą radoś
cią, odczuć
w większym uniesieniu i wykonać
z
większym
pożytkiem”
79
- pisał święty Augustyn.
Jezus
ucieszył się
słysząc
podziękowania tego człowieka.
Ale
jednocześnie zauważył nieobecność pozostałych:
Żaden
się nie znalazł,
który by wrócił
i oddał
chwałę
Bogu,
tylko ten
cudzoziemiec (Łk 17,
18).
Oczekiwał wszystkich dziesięciu,
którzy
pamiętali o Nim,
ale
tylko w godzinie nieszczęścia.
Być
może z biegiem
czasu
sądzili, że ich uzdrowienie
to
rzecz
naturalna, normalna,
do
której mieli prawo. Właś
nie tak
wobec niezliczonej ilości darów
Boga
zachowują
się
osoby
leniwe duchowo.
73
Św. Augustyn, Listy, 72 (tłum. własne).
106
Z kagankiem wiary
A my? Czy nie zaliczamy się do grupy
tych
dziewięciu,
którzy odeszli
do
swoich domów
i
swoich spraw? Zycie wy
daje
nam
się czymś normalnym, w rzeczywistości jednak
jest
ono darem, który otrzymujemy od Boga. Czyż
nie sądzimy,
że mamy naturalne
prawo do rzeczy takich tak narodziny,
wzrok, istnienie osób, które kochamy, spożywanie
codzien
nego posiłku? Bóg
ciągle
obdarowuje
nas
darami, na które
w żaden
sposób nie
zasługujemy: życiem, Odkupieniem,
Najświętszą Eucharystią, tajemniczym i nieprzerwanym
działaniem
Ducha
Świętego...
To
dary, które dostaliśmy
od
Boga za darmo. Dzień dzisiejszy jest także
Jego
darem.
Jeżeli zastanowimy się nad naszym życiem,
uświadomi
my sobie,
że
być może jesteśmy podobni
do tego dłużnika,
który nie miał z czego oddać (Mt 18). I możemy zrobić
tylko
jedno: dziękować Bogu. Święty Paweł pisał
do
pierwszych
chrześcijan z Tesalonik: W każdym położeniu dziękujcie,
taka
jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was
(1
Tes
5, 18). Te słowa
są
kierowane dzisiaj także
do nas.
Wielki dług wdzięczności łączy nas
z
Bogiem Ojcem,
bowiem, jak pisał święty Jan Chryzostom: „On ofiarowuje
nam wiele darów, z których większość jest nam nieznana”
80
.
Nadejdzie dzień, w którym zrozumiemy, że nasze życie było
pełne niezliczonych darów Bożych, tylu „dobrodziejstw,
których ilość przekracza liczbę ziarenek morskiego piasku”
81
.
80
św. Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według świętego
Ma
teusza, 25, 4, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001.
81
Ibidem.
107
Francisco Fernández-Carvajal
Poznawanie tych wszystkich, nierzadko ukrytych, Bożych
dobrodziejstw wymaga od nas żywej wiary. Osoba leniwa
duchowo nie zdaje sobie sprawy, że każdy dzień życia to
czysty dar od Boga. „Wystarczy minimum zastanowienia
się, by
odnaleźć poważne powody, aby okazywać wdzięcz
ność wobec Boga... Poznawszy
to, co
Bóg nam darował,
znajdziemy bardzo
wiele
powodów
do
dziękczynienia”
82
.
Jakże ludzka i Boska jest wdzięczność! I kosztuje tak nie
wiele! Wystarczy zastanowić się chwilę, zapomnieć
o
pysze
i
lenistwie, aby odnaleźć czekającego na nas Chrystusa.
Każdy
akt wdzięczności wobec Boga pomnaża dary,
które od Niego
otrzymujemy.
W
obecności Pana
Życie
wiarą
jest swego
rodzaju rolą, którą odgrywamy
przed
Bogiem, obserwującym nasze poczynania jako widz.
Zainteresowany naszym wystąpieniem, jest zawsze gotowy
podać nam pomocną dłoń. A my na scenie życia odgrywa
my
rolę, którą nam wyznaczył.
Aktor na scenie jest świadomy obecności publiczności,
mimo że światła rampy nie pozwalają mu jej zobaczyć.
Jest
świadomy, że publiczność obserwuje go w skupieniu,
82
Św.
Bernard, Dominica
IV
post Pentecosten, 25, 4 (tłum.
własne).
108
Z kagankiem wiary
zainteresowana
rolą,
którą gra. Zależy mu więc, aby jego
występ
był udany,
dlatego
wkłada w swoją rolę dużo wysił
ku
i zaangażowania.
Jest
zobowiązany wobec publiczności
i
dlatego skupia
się
na każdym geście, ruchu i słowie
stara
jąc się recytować i poruszać się z największą maestrią.
Gdyby wychodząc
na
scenę aktor widział pustą
salę lub
zauważał, że publiczność wyszła
w
trakcie przedstawienia,
wówczas grałby
źle,
niedbale, byle jak. Może nawet
sam
aktor by opuścił scenę. To zachowanie typowe dla osób let
nich,
leniwych
duchowo, zapominających
o
tym, że Bóg
obserwuje
w
skupieniu
ich
życie - rolę, którą dla nich
wy
brał, dlatego zobowiązani są odgrywać
ją jak
najlepiej.
Osoba
letnia porzuca swoją
rolę w
połowie przedstawie
nia,
minimalizując wysiłek włożony
w
wypełnianie
swoich
obowiązków. Czy nasze życie nie byłoby
całkiem odmien
ne,
gdybyśmy liczyli się z obecnością Pana?
Czy dzięki temu
nie pozbylibyśmy się jednym zamachem przeciętności i
ru
tyny? Dlaczego więc nie odgrywamy naszej roli sumiennie,
wiedząc, że Bóg ogląda ją z zainteresowaniem?
Staranie, by
żyć
w obecności Boga skłoni nas do skupie
nia wewnętrznego, do pilnowania zmysłów, do skoncentro
wania się na
wartościach
wewnętrznych, do uzmysłowienia,
że nosimy
w
sobie coś, co ma ogromną wartość. Czyż
nie
wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który
w
was
jest.
.
.
? (1 Kor 6,
19).
Świadomość obecności
Boga zobowiązuje do ujarz
mienia wyobraźni, którą
święta
Teresa
nazywała „wariatką
109
Francisco Fernández-Carvajal
domową”. Jeżeli
nie
potrafimy jej kontrolować
za
pośred
nictwem umartwienia wewnętrznego, nie będziemy żyć ży
ciem
wewnętrznym. „Jeżeli jej
nie
zdominujesz, nigdy nie
będziesz się cieszył tym spokojem, który jest tak potrzebny,
aby
służyć Bogu... Jeśli jej nie przyhamujesz, nigdy nie za
znasz tego
realizmu wymaganego przez życie święte. Cisza,
trzeźwość, spokój, obiektywizm
-
to cnoty rodzące się tam,
gdzie
kończy się tyrania wyobraźni; cnoty, które się dosko
nalą i umacniają w ascetycznym wysiłku, aby kontrolować
fantazję”
83
.
Skupienie, którego potrzebujemy, jest do pogodzenia
z aktywnością zewnętrzną, z naszą pracą, z naszymi relacja
mi
społecznymi. Co więcej
życie
ludzkie, jeśli nie koncen
truje się
wyłącznie na tym, co przypadkowe, jeżeli nie jest
zdominowane przez lekkomyślność, zawsze posiada głęb
szy, intymny wymiar, który osiąga swój pełny sens tylko
w Bogu.
83
S. Canals,
Rozważania
ascetyczne,
Wydawnictwo Księży Maria
nów, Warszawa 2007.
110
GRZECH POWSZEDNI
I LENISTWO DUCHOWE
„Nieuniknione jest, że idąc, będziemy podnosić
kurz.
Jesteśmy
stworzeniami i jesteśmy
pełni
wad.
Powiedziałbym, że zawsze powinniśmy
je
mieć:
są cieniem,
który
sprawia, że
w
naszej
duszy
—prawem kontrastu —
bardziej uwidacznia
się
łaska
Boża
i
nasz wysiłek odpowiadania na Bożą
dobroć.
I ten światłocień uczyni nas bardziej
ludzkimi,
pokornymi, wyrozumiałymi, hojnymi
84
.
Grzech powszedni
Pan liczy się z tymi
wadami
i błędami, które towarzyszą
nam w życiu: zna dobrze nasze słabości i w każdej
chwi
li jest gotowy służyć nam niezbędną pomocą. Pamiętaj
my jednak, że akceptacja, pogodzenie się
z
tymi brakami
i grzechami potęguje osłabienie duszy i jest jednoznacznym
Josemaría Escrivá. To Chrystus przechodzi, 76.
111
Francisco Fernández-Carvajal
objawem lenistwa duchowego lub błądzenia prowadzą
cego do niego. „Grzechy powszednie wyrządzają duszy
wielką szkodę”
85
.
To nie porażki prowadzą nas do lenistwa duchowego,
tylko akceptacja grzechu powszedniego, który jest oznaką
braku odpowiedzi na laskę i miłość. Od tego, jaką postawę
przyjmiemy wobec grzechu powszedniego, w dużym stop
niu zależy rozwój i postęp życia wewnętrznego.
Największym nieszczęściem, jakie dotyka człowieka, jest
niewątpliwie grzech śmiertelny: „W świetle wiary nie ma
większego zła niż grzech i nic innego nie powoduje gor
szych skutków dla samych grzeszników, dla Kościoła i dla
całego
świata”
86
. To zło nieporównywalnie większe od utra
ty majątku, honoru, poważnej i bolesnej choroby - nic nie
jest porównywalne z grzechem śmiertelnym. Popełniając
go, tracimy łaskę uświęcającą, cnoty i dary, a także wszyst
kie dotąd zdobyte zasługi.
Drugim największym po grzechu śmiertelnym nie
szczęściem i zagrożeniem dla człowieka jest grzech powsze
dni. „Grzech powszedni osłabia miłość; jest przejawem
nieuporządkowanego przywiązania do dóbr stworzo
nych; uniemożliwia postęp duszy w zdobywaniu cnót
i praktykowaniu dobra moralnego; zasługuje na kary
doczesne. Grzech powszedni, świadomy i pozostawiony
85
Św. Josemaría Escrivá, Droga, 329.
86
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1488.
112
Grzech powszedni i lenistwo duchowe
bez skruchy, usposabia nas stopniowo do popełnienia grze
chu śmiertelnego”
87
.
Stan osoby popełniającej grzech powszedni różni się istot
nie od stanu osoby, która zdecydowanie odchodzi od Boga,
bo „ten, kto popełnia grzech śmiertelny, jest jak podróżnik,
który idąc do wyznaczonego punktu nagle odwraca się od
niego i zaczyna iść w przeciwnym kierunku. Natomiast ten,
kto popełnia grzech powszedni, jedynie zbacza z prostej dro
gi lub ją omija, ale nie tracąc orientacji nadal idzie w wyzna
czonym kierunku do określonego punktu”
88
.
Inne skutki
Akceptacja wspomnianych grzechów prowadzi do odrzuce
nia miłości i znieważenia Boga, wskutek czego nabiera cech
zła nieporównywalnie większego od wszystkich ludzkich
nieszczęść i klęsk spadających na człowieka. I pozbawia nas
wielu aktualnych łask, których Duch Święty udziela tym,
którzy żyją wiarą albo przynajmniej potrafią okazać skruchę,
jeśli nie dochowali wierności. Tracimy ogromny skarb.
Grzech powszedni gasi gorliwość miłości i paraliżuje,
pogrążając nas w przeciętności duchowej. Blokuje nasze
87
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1863.
88
A. Royo Marín, Teología moral [Teologia moralna], Madryt
1973, s. 198 (tłum. własne).
113
Francisco Fernández-Carvajal
życie wewnętrzne, które powinno nieprzerwanie wzrastać,
tak jak każda prawdziwa miłość. „Jakże mi ciebie żal, że
nie czujesz skruchy z powodu twoich grzechów powsze
dnich! Dotąd nie rozpocząłeś bowiem prawdziwego ży
cia wewnętrznego”
89
. Ten rodzaj grzechu przeszkadza
w praktykowaniu cnót, które stopniowo stają się coraz
bardziej trudne i uciążliwe. Skłania do popełnienia grze
chu śmiertelnego, którego się dopuścimy, jeżeli szybko
nie zareagujemy.
Grzechy powszednie sprawiają, że zaczynamy być nie
czuli na to, co Boskie, tracimy zdolność postrzegania tego,
co nadprzyrodzone. Dzieje się z nami coś podobnego, jak
z osobą zaproszoną
na
wspaniały koncert, który ją nudzi,
ponieważ nie potrafi docenić znakomitej muzyki. Bóg za
prasza nas codziennie na wielki koncert!
Wskutek popełniania grzechów powszednich będzie
my potrzebowali po śmierci oczyszczenia w czyśćcu; nie
zbędnego, „by uzyskać świętość konieczną do wejścia do
radości nieba”
90
- Grzech powszedni więc umniejsza nasze
szczęście w wieczności. Chwała, którą oddamy Bogu bę
dzie mniejsza niż ta, którą oddalibyśmy, gdybyśmy nie
popełnili tych grzechów.
89
Św. Josemaría Escrivá, Droga, 330.
90
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1030.
114
Grzech powszedni i lenistwo duchowe
Walka z grzechem powszednim
Dobrze wiemy, że słabości i grzechy powszednie będą to
warzyszyć nam przez całe nasze życie. Bez szczególnej łaski,
którą została obdarowana tylko Najświętsza Maryja Panna,
nie jest możliwe trwać w miłości Bożej. Dlatego starajmy
się zawsze walczyć i wytrwale unikać świadomego grzechu
powszedniego — jednocześnie w duchu pokuty wynagra
dzając Bogu za grzechy, których nie potrafiliśmy uniknąć.
Życie wewnętrzne zaczyna się dopiero wtedy, gdy dusza de
cyduje się ostatecznie na walkę z grzechem powszednim.
W walce z grzechem powszednim naszym obowiąz
kiem jest w pierwszej kolejności korzystanie
ze
środków
nadprzyrodzonych. Nie wystarczą zwykłe chęci i wysiłek
grzesznika. Święty Paweł pisał do Filipian, że to Bóg jest
w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z Jego] wolą
(Flp 2, 13). Już samo pragnienie pozbycia się słabości, któ
re są obrazą dla Pana, jest możliwe tylko dzięki specjalnej
łasce Ducha Świętego.
Prośmy nieustannie o wrażliwość, która pozwala nam
rozpoznać grzech powszedni i również o silne pragnienia,
aby unikać wszelkiej obrazy Boga. Wielką łaską jest utrzy
mywanie poczucia grzechu. Popełniamy wiele niedopa
trzeń wobec Boga, którym nie nadajemy dostatecznej wagi
tj.: niedoskonałość naszych intencji, brak miłości, lenistwo,
zniecierpliwienie, niesprawiedliwa krytyka, obojętność na
115
Francisco Fernández-Carvajal
ból
bliźniego, zawiść, gniew, nadmierne przywiązanie do
rzeczy i osób, niesumienna modlitwa i obojętne uczestni
ctwo
we Mszy Świętej, zachcianki, gwałtowne zmiany na
stroju, brak wdzięczności, uleganie pokusom cielesnym,
które
powinniśmy zdecydowanie odrzucać, chwiejność
i brak zdecydowania w niesieniu pomocy bliźnim, suro
we traktowanie innych, brak serdeczności
i
radości wobec
najbliższych i kolegów z pracy, wszystkie przejawy próżno
ści,
brak
nadprzyrodzonego spojrzenia w ocenie zdarzeń
i tyle innych zaniedbań. „Jeżeli wszystkie te ułomności
nagromadzą
się
w nas, czyż nie przytłoczą nas, nawet jeśli
są zwyczajne?
Co to
za
różnica,
czy
jesteś przygnieciony
ołowiem czy
piaskiem? Ołów
to
jedna zbita masa,
piasek
to
pojedyncze ziarenka, ale ich wielość
może
cię pogrze
bać.
Grzechy lekkie! Nie wiesz,
że
zwykłe krople powodują
wystąpienie rzeki z brzegów i zalanie pól? Są małe, lecz jest
ich
wiele”
91
.
Panie, naucz nas nie lekceważyć tego, co wydaje się
małe: grzechów lekkich, zanim sprowokują nas do popeł
nienia
grzechów ciężkich!
Kiedy będziemy starać się żyć w obecności Bożej, często
uda
się nam unikać grzechów powszednich, a jeżeli popeł
nimy je, pobożność poprowadzi nas szybko do skruchy.
91
Święty Augustyn, Kazanie 56, 12.
116
Grzech powszedni i lenistwo duchowe
Merlin i król Artur
Legenda mówi, że kiedy Artur został królem, Merlin rzekł
do niego: „Jutro spotkasz karła, który wyzwie cię na po
jedynek. Masz go zabić”. I tak też się stało: Artur
spotkał
i pokonał karła, ale gdy ten poprosił
o
łaskę, król darował
mu życie. Następnego dnia Merlin ostrzegł Artura: „Jeżeli
nie zabijesz karła, on zniszczy ciebie”. Doszło do drugie
go pojedynku. W tym czasie karzeł urósł trzy centymetry,
ale przegrał powtórnie i ponownie poprosił o darowanie
mu życia. Jeszcze
dziesięciokrotnie
powtarzano pojedynek,
a karzeł
rósł
dalej
i osiągnął wzrost dorosłego człowieka.
Jedenastego dnia nieprzyjaciel
-
już słusznej i wzbudzającej
respekt postury
-
runął na
Artura
prosto z drzewa,
zabił
wierzchowca
i
niewiele brakowało, żeby uśmiercił samego
króla. Ten jednak
w
ostatniej chwili odwrócił się
i
zręcznym
uderzeniem miecza rozpłatał mu czaszkę. Merlin odnalazł
króla zbroczonego krwią, pełnego skruchy i żałującego, że
nie posłuchał go wcześniej
92
.
W życiu duchowym nie ma małych wrogów i nie wolno
lekceważyć żadnego z nich, albowiem „pomalutku wkracza
w nas przebiegły wróg, jeśli nie wyparliśmy go na początku.
A jeśli kto zwleka i ociąga
się
w tej walce, staje się coraz
92
J. Martínez, Hablemos de
la fe
[Porozmawiajmy o wierze], Rialp,
Madryt 1992, s. 235 (tłum. własne).
117
Francisco Fernández-Carvajal
bardziej bezsilny, gdy wróg rośnie w siłę”
93
. Nie pozwólmy,
aby miał nad nami przewagę.
Nauka świętych
Możemy porównać nasze grzechy powszednie do ran cie
lesnych. Jedne bywają cięższe od drugich, ale wszystkich
staramy się unikać i pamiętając o tym, zachowujemy się
według określonych reguł:
- Po pierwsze, wystrzegamy się ich., starając się omijać sy
tuacje, które
mogą
je sprowokować. Nikt bowiem kierują
cy się zdrowym rozsądkiem nie ucina własnego palca, nie
wsadza ręki między drzwi ani nie wciska jej do ula. Raczej
staramy się unikać wspomnianych okoliczności.
- Po drugie, jeżeli zranimy się mimo zachowania ostroż
ności i zdrowego rozsądku, jak najszybciej leczymy rany — ze
świadomością, że otwarte lub źle leczone mogą wywołać
poważniejsze konsekwencje zdrowotne (ze śmiercią włącz
nie). Zdajemy sobie także sprawę, że jeżeli dobrze ich nie
wyleczymy, mogą utrudniać nam dalsze życie, nie tylko
zawodowe, ale i rodzinne, nawet jeśli nie wydają się bar
dzo poważne. Podobnie rzecz się ma z tymi ranami organi
zmu nadprzyrodzonego, które nie są śmiertelne, to znaczy
93
T. Kempis, O naśladowaniu Chrystusa,
1,
13, 5, dum. A. Ka
mieńska, Pax, Warszawa 1980.
.118
Grzech powszedni i lenistwo duchowe
z grzechami powszednimi. One także „czynią wiele szkód
w duszy”. Z tą jednak różnicą, że rany cielesne z upływem
czasu zabliźniają się same, a w życiu nadprzyrodzonym sam
czas ich nie zabliźni. W tym przypadku wyłącznym lekar
stwem są skrucha i miłość. Ponadto - i to jest najważniejsze
-
popełniając grzech powszedni wyrządzamy krzywdę nie
tylko sobie, ale oddalając się od Boga krzywdzimy także
bliźnich. Każdy kolejny grzech powszedni jest krokiem
wstecz na naszej drodze do przyjaźni z Bogiem oraz jest
ciężarem dla Kościoła.
Musimy prosić Boga o łaskę, by mieć poczucie grze
chu powszedniego. Jeżeli nie będziemy świadomi ich wagi,
utracimy miłość. Powinniśmy również prosić
o to, by
nie
stracić wrażliwości i
nie
lekceważyć małych zaniedbań.
Z pomocą łaski znajomość naszych słabości wprowadza
nas na drogę skruchy i powoduje, że natychmiast zaczy
namy szukać Bożego przebaczenia. Skrucha powoduje, że
zapominamy o nas samych i z większą miłością zbliżamy się
ponownie do Boga, postępując dzięki temu wiele kroków
naprzód. Akt skruchy poprawia jakość naszego życia we
wnętrznego i pozwala uzyskać Boże miłosierdzie. Ja patrzę
na tego, który jest biedny i zgnębiony na duchu, i który z drże
niem czci moje słowo (Iz 66, 2) - mówi Pan.
Akt skruchy nie dokona się, jeżeli szukamy usprawied
liwienia dla grzechu, a często mamy taką tendencję. Za
miast przyznać się do naszych wad
i
słabości, skłaniamy
119
Francisco Fernández-Carvajal
się do ich usprawiedliwiania. Nie chcemy się przyznać, że
jesteśmy leniwi, zarozumiali, tchórzliwi, zmysłowi i samo
lubni. Znajdujemy powody usprawiedliwiające nasze złe
cechy charakteru. Albo też akceptujemy je, przyznając
z pesymizmem: faktycznie jestem tchórzem, jestem zmien
ny, mało wytrwały w wysiłku, jestem egoistą... jednak
wówczas świadomość tych wad wzbudza w nas tylko smu
tek i zniechęcenie. „Możliwość wyjścia z tej sytuacji daje
nam chrześcijańskie nauczanie o pokucie. Czas więc na
uczyć się pokuty. Akt pokuty - to tyle, o co prosi nas Bóg,
aby zmienić naszą sytuację, niedobrą dla nas i dla naszego
otoczenia, tę intymną sytuację przepełnioną pesymizmem
i smutkiem oraz pozbawioną nadziei. Oto wiedza, którą
posiedli święci”
94
. Zdobądźmy ją i my.
Punkt odniesienia
„Przepraszam, przykro mi” - to słowa, które powtarzamy
w relacjach z bliźnimi. Wymawiamy te lub im podobne
słowa każdego dnia w sytuacjach, w których sprawiliśmy
komuś przykrość lub postąpiliśmy nierozważnie. Czasami
czujemy z tego powodu żal, w pozostałych przypadkach
mają one charakter grzecznościowego zwrotu. Ale kiedy
94
A. Garcia Dorronsoro, Tiempo para creer [Czas wiary], Rialp,
Madryt 1976, s. 136 (tłum. własne).
120
Grzech powszedni i lenistwo duchowe
mówimy do Boga: „Żałuję, że Cię zraniłem, wybacz mi”,
nie róbmy tego z grzeczności, bowiem nasze uczucia mu
szą odpowiadać temu aktowi skruchy. Nasza pokuta musi
mieć wewnętrzny charakter.
Prawdziwy żal wywołany grzechami, które popełnili
śmy, niekoniecznie musi iść w parze z odczuwaniem żalu
emocjonalnego. Tak jak miłość, również i ten rodzaj żalu
jest aktem woli, a nie emocji. Podobnie jak możemy ko
chać Boga nie doznając zmysłowych emocji, możemy też
odczuwać silny wewnętrzny żal wzbudzony grzechami, lecz
nie wywołujący żadnej reakcji emocjonalnej. Bywają jed
nak sytuacje, w których doznawane silne uczucia wzmac
niają naszą pobożność.
Skruchę, która jest silnym lekarstwem na lenistwo du
chowe, powinniśmy okazywać zawsze, gdy coś jest nie tak
w naszym życiu, a także każdego wieczoru przy okazji ra
chunku sumienia, a szczególnie przed regularnie odbywaną
spowiedzią. W tym sakramencie Bóg nie tylko odpuszcza
nam popełnione grzechy, ale przygotowuje i wzmacnia du
szę na przyszłość, dzięki skrusze, rozgrzeszeniu i zadanej
przez kapłana pokucie. Również powstrzymuje tendencję
do ponownego upadku, wzmacnia skłonność do czynienia
dobra oraz udziela nowych i skuteczniejszych łask, które
pozwalają nam oprzeć się grzechowi powszedniemu lub go
uniknąć. Dlatego jest oczywiste, że nasz duchowy postęp
zależy w dużej mierze od tego, jak wykorzystamy ten sakra
ment, unikając rutyny.
121
Francisco Fernández-Carvajal
Antidotum
Pewnej nocy
na
spotkanie z Jezusem przyszedł Nikodem
—
bogaty i wpływowy faryzeusz. Długo rozmawiali, a to
warzyszył im prawdopodobnie święty Jan, dzięki któremu
znamy tę rozmowę. (J 3, 1-21). Nikodem -
człowiek wy
kształcony i pełen dobrej woli - widział w Jezusie kogoś
szczególnego. Ponadto był jednym z tych Żydów, którzy
szczerze pragnęli zbawienia Izraela.
Podczas rozmowy zwracał się
do
jeszcze
mało
znanego
Jezusa delikatnie, nazywając Go Nauczycielem. Ten będący
już w podeszłym wieku członek Sanhedrynu pokazał, jak
fascynuje
go
tajemnica Chrystusa. W czasie rozmowy
nie
zmiennie okazywał Jezusowi szacunek: Rabbi,
wiemy, że od
Boga przyszedłeś jako nauczyciel (J 3, 2). Odwiedził Chry
stusa w nocy, ale bynajmniej nie było to oznaką braku
sza
cunku
(w
chwili śmierci Jezusa publicznie dał wyraz swego
oddania), tylko wyrazem zrozumiałej ostrożności.
Chrystus przemawiał do Nikodema jak do człowieka
uczonego i znającego Prawo. Pouczał go w sprawach do
tyczących chrztu tłumacząc, że sakrament ten pozwala
wejść
do
Królestwa, otrzymać Ducha Świętego i
dostąpić
zbawienia po śmierci. Wspominał też
o
Sobie nawiązując
do Starego Testamentu: A jak Mojżesz wywyższył węża
na
pustyni,
tak
potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego,
aby
każdy, kto
w Niego wierzy, miał życie wieczne (J
3,
14-15).
122
Grzech powszedni i lenistwo duchowe
Było to
nawiązanie do wydarzeń opisanych w Księdze
Liczb, kiedy Ind Izraela wszczął knowania przeciwko Bogu
i Mojżeszowi, zmęczony drogą, którą podążał w kierunku
Ziemi Obiecanej: zesłał więc Pan na lud węże o
jadzie
palą
cym, które kąsały ludzi tak, że wielka liczba Izraelitów zmar
ła. Przybyli
więc ludzie do Mojżesza mówiąc: Zgrzeszyliśmy,
szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami
do Pana, aby oddalił od nas węże. I wstawił się Mojżesz za lu
dem. Wtedy rzekł Pan
do
Mojżesza: «Sporządź węża i umieść
go
na
wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy
na
niego, zostanie przy życiu» (Lb 21, 6-8).
„Węże”, które od wieków atakują Lud Boży kierujący
się ku Ziemi Obiecanej, przyjmują powtarzające się formy,
a
należą do nich: knowania, zawiść, samolubstwo, zmysło
wość, fałszywe świadectwo i mają podobne działanie do
działania jadu. Łaska - ofiarowana nam podczas chrztu
i dążąca do pełnego rozwoju - zawsze jest zagrożona przez
właściwie tych samych wrogów. W IV wieku były to cie
lesność, samolubstwo, herezja i chaos, podobnie w wieku
XIII
i
XXI. Także w wieku XXII grzech pierworodny bę
dzie miał podobne konsekwencje.
Trzy rzeczy trwają niezmienione na przestrzeni wieków:
węże, ich jad oraz jedyne skuteczne antidotum. Pozostaje
nim od zawsze spojrzenie na Chrystusa. Podziwianie Go,
kontemplowanie i pozostawanie w jego obecności, czyli
pobożność. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak
potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto
123
Francisco Fernández-Carvajal
w Niego
wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg
umi
łował
świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby
każ
dy, kto
w Niego wierzy, nie zginął,
ale
miał życie wieczne
(J 3, 14-16).
Nie możemy przestać patrzeć na
Chrystusa,
jeżeli chce
my dojść
do
Ziemi Obiecanej, która znajduje
się u
kresu
tej
krótkiej drogi życia. Nie możemy odwrócić wzroku
od
Chrystusa, ponieważ ujrzymy otaczające nas spustoszenie,
będące dziełem wroga. Nikt
z
nas
nie nabywa odporności
sam z siebie. Antidotum na nasze wady
i
błędy ma
nadprzy
rodzone pochodzenie.
Szukajmy
go w modlitwie, w
sakra
mentach i w przyjaznym obcowaniu z Panem.
Kiedy
do dużego
budynku wdziera się przez szczeliny
mroźny wiatr, można je zatkać, żeby
zimne
powietrze nie
przenikało do wnętrza. Ale również można najpierw roz
palić wewnątrz
wielki
ogień, a następnie uszczelniać ściany
rozpoczynając od tych
największych
szczelin. Wspomniany
„wielki ogień”
jest
nam
niezbędny
i możemy
go rozpalić
wyłącznie, gdy regularnie
obcujemy z
Chrystusem, kiedy
trwamy w zwykłej i szczerej pobożności. „Staraj się trzymać
wytrwale określonego planu
życia:
kilka minut modlitwy
myślnej, udział we
Mszy Świętej
-
w
miarę
możności co
dziennie
—
i częsta
Komunia
Święta; regularne przystępo
wanie do Sakramentu
Pokuty,
nawet
kiedy
sumienie nie
wyrzuca ci grzechu
ciężkiego;
nawiedzenie Jezusa obecne
go w tabernakulum;
odmawianie i rozważanie
tajemnic
Różańca świętego
-
i
tyle innych
dobrych praktyk, które
124
Grzech powszedni i lenistwo duchowe
już znasz
lub których możesz się nauczyć...
Z
twej duszy
będzie płynąć więcej jeszcze aktów miłości, aktów strzeli
stych, dziękczynienia, zadośćuczynienia, duchowych ko
munii świętych. A wszystko
to
podczas pełnienia zwykłych
obowiązków: przy odkładaniu słuchawki telefonu, podczas
wsiadania
do
autobusu, przy zamykaniu czy otwieraniu
drzwi,
przy przechodzeniu obok kościoła,
na
początku każ
dej nowej pracy, podczas niej i po jej zakończeniu; wszyst
ko
to
masz odnosić do swego
Ojca
Boga”
95
.
Zwiększyć ciśnienie
Podobno
jednym
z
najpoważniejszych problemów
pasa
żerskiej kolei żelaznej pokonującej pampę argentyńską był
wiatr. Wiatr suchy, praktycznie bezustanny, pełen kurzu
i ziarenek piasku. Na początku, mimo podjętych działań (po
dokładnym sprawdzeniu uszczelek, wprawieniu podwój
nych szyb, itp.) pasażerowie dojeżdżali do miejsca przezna
czenia pokryci kurzem. Po upływie jakiegoś czasu, po wielu
analizach znaleziono rozwiązanie: postanowiono zwiększyć
ciśnienie wewnętrzne, co wyeliminowało problem.
Podobna sytuacja ma czasem miejsce w naszym życiu
wewnętrznym: silnie wiejący, pełen zanieczyszczeń wiatr,
mimo naszych wysiłków wdziera się w duszę i oblepia ją
v
5
Św.
Josemaría
Escrivá, Przyjaciele Boga, 149.
125
Francisco Fernández-Carvajal
kurzem.
Na wiele niedoskonałości,
które
dotykają nas
z
ze
wnątrz, nie
ma
innego rozwiązania, jak nasilenie wewnętrz
nej
pobożności. Wiele niedoskonałości brudzących duszę
lub co najmniej
utrudniających obcowanie
z
Bogiem zosta
je od
razu wyeliminowanych poprzez spotęgowanie poboż
ności, przez co nie urastają one nawet do rangi problemu.
Bez
ducha pobożności ich eliminacja byłaby utrudniona
albo
wręcz niemożliwa.
Wielu grzechów powszednich, a nawet pokus,
można
się
pozbyć walcząc o jak najczęstszą obecność wobec Boga,
o
częste i dyskretne obcowanie
z
Nim. Cnota pobożności
uzewnętrznia się w czystym i nadprzyrodzonym spojrzeniu
na
rzeczy i osoby w sposób prosty i naturalny, bez nadmier
nych
rozważań. Łaska ofiaruje duszy pewną „naturalność”
porównywalną z tą, którą posiada zwykły człowiek, spra
wiającą, że napotykając na swojej drodze kałużę brudnej
wody człowiek omija ją lub przeskakuje. Ta sama „natu
ralność” pomaga nam uwalniać się każdego dnia od wielu
grzechów powszednich.
126
„CÓRKI” LETNIOŚCI DUCHOWEJ
Chwasty w duszy
Letniość duchowa stwarza
w
duszy szczególne warunki
uła
twiające i sprzyjające kiełkowaniu
i
wyrastaniu chwastów
takich jak: żądza i poszukiwanie substytutów lub rekom
pensat, poczucie pustki i smutku, irytacja, plotkarstwo,
krytyczny i lekceważący
osąd
bliźniego, niezdolność
do
szczerego wybaczania oraz niedbała modlitwa.
Święty Tomasz
96
,
za
świętym Grzegorzem Wielkim
oraz
innymi klasycznymi autorami, nazywa je córkami letniości.
Do tych grzechów i wad, które zapuszczają swoje korzenie
w sercu pozbawionym miłości, należą przede
wszystkim:
—
Brak
nadziei, który objawia
się
zniechęceniem, upad
kiem ducha wobec tego, co Boskie
i
pewnym rodzajem nie
zdolności do życia w modlitwie. Osoba leniwa duchowo
zostaje „odarta z sił”.
-
Niekontrolowana wyobraźnia. Osoba leniwa duchowo
puszcza
cugle
wyobraźni
i
ukrywa się w fantazji z zamiarem
96
św. Tomasz, Suma teologiczna, 2-2, zag. 35, art.
4, ad. 2.
tłum.
A. Głażewski.
127
Francisco Fernández-Carvajal
odnalezienia w niej fałszywego heroizmu, pozornych suk
cesów oraz fikcyjnego szczęścia, którego nie potrafi znaleźć
w powszednim życiu przeżywanym według planu Bożego.
-
Niechęć i lenistwo umysłowe odnoszące się do tego,
co nadprzyrodzone. Gnuśna dusza „niepobudzona zapa
łem zapada ukradkiem w coraz większe odrętwienie, które
doprowadza do agonii pragnienia dobra...”
97
, aż do jego
całkowitej eliminacji.
- Małoduszność. Osoba letnia traci ducha, który zani
ka stopniowo w obliczu nadprzyrodzonych wyzwań, czego
skutkiem jest grzech zaniedbania. Wskutek tego dusza traci
wiele łask Ducha Świętego, na które nie odpowiada hojnie.
-
Uraza i duch krytykanctwa wobec tych osób, które
walczą o to, by stać się lepszymi. Gniew, złość i obraza
to częste grzechy tych, którzy nie chcą zmieniać swoich
złych nawyków i usprawiedliwiają się mówiąc, że to inni
są w błędzie. Osoby oziębłe gardzą postawą ludzi dobrych,
którzy służą innym swoim przykładem, dodają otuchy oraz
zachęcają braci, aby powrócili do Boga. Traktują ich tam-
quam importunos monitores
98
, jak niewygodnych świadków,
którzy pojawili się nie w porę. Takie postępowanie prowa
dzi do znienawidzenia dobra duchowego.
- To gniewne przeciwstawianie się innym może pro
wadzić do szóstej córki lenistwa duchowego - do oporu
97
Św. Grzegorz Wielki, Regula pastoralis (tłum. własne).
98
Prümer, Manuale Theologiae Moralis, Fryburg 1961 wyd. XV,
s. 435.
128
„Córki" letniości duchowej
i nienawiści względem samego Boga i wszystkiego, co Boże
(odium religionis). Jest to już świadomy i bezsprzeczny
wybór zła, jeden z najcięższych grzechów popełnianych
przez człowieka.
Zniechęcenie osoby leniwej duchowo
Osoba leniwa duchowo zapada w odrętwienie i zniechęce
nie, ponieważ na skutek zaniedbania traci cel walki we
wnętrznej i sens życia. Bóg, który wcześniej wypełniał jej
życie, został zastąpiony innymi wartościami,
które
w prak
tyce stały się celem ostatecznym, choć osoba letnia teore
tycznie temu zaprzecza. „Jeśli jednak nasze doczesne plany
stają się dla nas celem ostatecznym, kiedy tracimy z oczu
życie wieczne w Bogu
-
cel, dla którego zostaliśmy stworze
ni: kochać i czcić Pana, aby posiąść Go później w Niebie —
to nawet najwspanialsze dążenia zawodzą, a nawet stają się
środkiem poniżenia człowieka. Przypomnijcie sobie słynne
i tak głęboko prawdziwe słowa świętego Augustyna, który
zaznał tyle goryczy, zanim spotkał się z Bogiem i kiedy poza
Nim szukał szczęścia: Stworzyłeś nas, Panie, dla siebie i nie
spokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie
19
. Może
w życiu ludzkim nie ma nic bardziej tragicznego od rozcza
rowań spowodowanych przez deprawację łub sfałszowanie
99
Św. Augustyn, Wyznania, Księga I, 1, 1
.
129
Francisco Fernández-Carvajal
nadziei, kiedy pokłada się ją w czym innym niż w Miłości,
która nasyca nie powodując przesytu”
100
. Wspomniane fał
szerstwo jest największym rozczarowaniem, którego może
doświadczyć człowiek.
Musimy żyć z jasno określonymi celami, zarówno do
czesnymi, jak i nadprzyrodzonymi. Wtedy zrozumiemy,
że wszystkie dobra ziemskie mają zawsze względny cha
rakter i powinny być podporządkowane życiu wiecznemu
oraz temu, co jest z nim związane. Nadzieja chrześcijańska
w sposób absolutny przenika wszystko, co doczesne.
Taka postawa wobec życia
-
podtrzymująca nadzieję
- wymaga codziennej walki duchowej, zmagań z samym
sobą, ponieważ człowiek ma tendencję,
aby
zostać „tutaj na
dole” i zamienić swoje ziemskie życie w „wieczne miasto”.
Pozwolić sobie pomóc
Dzięki świętemu Łukaszowi znamy historię dwóch męż
czyzn, którzy pozbawieni nadziei szli do Emaus. Chrystus,
któremu poświęcili swoje życie, umarł. Jednak niespodzie
wanie Jezus zbliżył się do nich i szedł z nimi. Lecz oczy ich
były niejako na uwięzi
,
tak że Go nie poznali (Łk 24, 16).
Ich twarze były smutne, a ton ich głosów zdradzał za
łamanie - to rezultat dezorientacji i rozpaczy, które ich
100
Św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, 208.
130
„Córki" letniości duchowej
ogarnęły po stracie Jezusa. Był dla nich wszystkim. Ale pod
czas rozmowy narodziło się w ich sercach silne doznanie,
które sprawiło, że poprosili Go: Zostań z nami, gdyż ma się
ku wieczorowi i dzień się już nachylił (Łk 24, 29). „Z tym
usilnym zaproszeniem dwaj uczniowie zdążający do Emaus
wieczorem w dniu zmartwychwstania zwrócili się do Wę
drowca, który przyłączył się do nich w drodze. Przygnębieni
smutnymi myślami nie przypuszczali, że ten Nieznajomy to
ich Mistrz, już zmartwychwstały. Odczuwali jednak, jak «pa
łało w nich serce» (Łk 24, 32), kiedy On z nimi rozmawiał
i «wyjaśniał Pisma». Światło słowa roztapiało ich twarde ser
ca i «otwierało im oczy» (Łk 24, 31). Pośród cieni dnia chy
lącego się ku zachodowi i mroku zalegającego
w
duszy ów
Wędrowiec był jasnym promieniem, na nowo budzącym na
dzieję i otwierającym ich ducha na pragnienie pełni światła.
«Zostań z nami» - prosili. A On przyjął zaproszenie. Wkrót
ce oblicze Jezusa miało zniknąć, ale Mistrz miał «pozostać»
pod zasłoną «łamanego chleba», wobec którego otworzyły
się ich oczy”
101
. Podobnie rzecz się ma z nami: „Na naszej
drodze, pełnej pytań, niepokojów, nieraz także bolesnych
rozczarowań, Boski Wędrowiec nadal przyłącza się do nas
i nam towarzyszy prowadząc nas przez wyjaśnianie Pism do
zrozumienia Bożych tajemnic. Kiedy spotkanie staje się peł
ne, miejsce światła słowa zajmuje światło płynące z «Chle
ba życia», przez który Chrystus wypełnia w najdoskonalszy
101
jan Paweł II, List apostolski Mane nobiscum, 1.
131
Francisco Fernández-Carvajal
sposób swą obietnicę, że «będzie z nami przez wszystkie dni,
aż
do
skończenia świata» (por. Mt 28, 20)”.
102
W naszym życiu także pojawić się może zniechęcenie
i
brak nadziei, ale Jezus nie pozwoli nam odejść. Ktoś,
kto będzie nam towarzyszyć
na
drodze życia, wyjaśni nam
w Jego
imieniu znaczenie Pism, a dzięki temu zmieni się
nasze spojrzenie na otaczający świat i nasze odrętwiałe serce
ponownie rozpali się żarem wiary w Chrystusa. Uświado
mimy
sobie, że On, pozornie oddalony od nas, zawsze stoi
u naszego
boku. Jest bardzo prawdopodobne, że ponow
nie
ujrzymy Pana, kiedy
szczerze
otworzymy naszą duszę
w kierownictwie
duchowym. Spotkaniu z Jezusem
zawsze
towarzyszy radość
i pragnienie,
abyśmy jak najprędzej
po
wrócili
na
właściwą drogę: W
tej
samej godzinie wybrali się
i wrócili do Jerozolimy (Łk 24, 33). Aby tak się stało, mu
simy
pozwolić sobie pomóc, musimy przyjąć dłoń podaną
nam przez
Niego.
Prawdopodobnie i my spotkamy na naszej drodze osoby,
które straciły nadprzyrodzony sens swojego życia. Naszym
obowiązkiem będzie więc - w imię Pana - doprowadzić je
tam, gdzie jest światło i nadzieja. Wiele jest bowiem leni
stwa
duchowego i ciemności na świecie.
132
„Córki” letniości duchowej
Niekontrolowana
wyobraźnia i otępienie
umysłowe
Osoby,
które
cechuje
dojrzałe życie wewnętrzne, potrafią
uchwycić sens
rzeczy i zrozumieć bliźniego. Wszystko,
co ich otacza, wzbogaca
ich
duszę. Nie oczekują na nad
zwyczajne sytuacje, które spowodowałyby ich wewnętrzną
przemianę.
Są
świadomi, że takie sytuacje zdarzają się bar
dzo rzadko. Dla nich każde zdarzenie jest znaczące.
Wydarzenia codziennego życia, aktywność zawodo
wa,
radości i cierpienia nie wywierają wpływu na
życie
wewnętrzne
osoby
letniej duchowo. Nie doświadcza
ona
łask, których Duch Święty udziela,
aby
przemieniać ludz
ką duszę. Osoba
leniwa
duchowo
traci
kontakt
z
tym,
co
nadprzyrodzone.
Poddaje
się wpływom
świata zewnętrz
nego albo wikła się w meandry swojego wnętrza.
Często
nie potrafi
się
oprzeć zewnętrznym pokusom
i w
jej duszy
panuje wielka pustka, nawet jeśli jeszcze spełnia niektóre
praktyki pobożności. Brak jej wewnętrznej głębi. Porusza
się po omacku. Nie
ma
własnego zdania, kieruje się głosem
otoczenia, prasy
i
mediów.
Nie ma upodobania w życiu we
wnętrznym
i
nie potrafi rozważać głęboko podstawowych
prawd
wiary.
Osoba
letnia
nie
potrafi odnaleźć w życiu codziennym
piękna i radości, które mają swe
źródło w
Bogu.
Własne
„ja” to powód jej smutku.
A ponieważ „żaden człowiek nie
133
Francisco Fernández-Carvajal
może żyć
w
smutku'
103
, ostatecznie stara się uciekać od sa
mej
siebie
i
od rzeczywistości.
Śni
na jawie, ciągle snuje
fantazje, a wyobraźnia w coraz większym stopniu wymy
ka
się
jej spod
kontroli. Przeżywane iluzje wprowadzają ją
w stan
zmysłowości lub nieczystości, który wyklucza my
ślenie
o sprawach nadprzyrodzonych. „Jeśli to zbłądzenie
tkwi w umyśle rzucającym się raz na to, drugi raz na coś
innego, zachodzi roztrzepanie umysłowe; jeśli to zbłądze
nie
jest w myśleniu, zachodzi ciekawość; jeśli w słowach,
zachodzi gadatliwość; jeśli dotyczy ciała, tak że człowiek
nie
może usiedzieć spokojnie, zachodzi niepokój cieles
ny, a
mianowicie gdy nieuporządkowane ruchy członków
wskazują na roztargnienie umysłu; jeśli natomiast ktoś nie
może
wysiedzieć na jednym miejscu, lecz pędzi z jednego
na
drugie, zachodzi niestałość, która jednak może też ozna
czać
zmienność postanowień”
104
.
Bardzo blisko z tym stanem wewnętrznym związana
jest
kolejna „córka” letniości, otępienie
i
lenistwo umysłowe'.
rodzaj
niezdolności do zgłębiania spraw Bożych niepowo-
dowany żadną z chorób. Manifestuje się to przede wszyst
kim w czasie modlitwy (wywołuje wrażenie utraty czasu)
i w czasie bezowocnej lektury Ewangelii oraz innych dzieł
traktujących o sprawach duchowych (niemożność zrozu
mienia tekstu). Życie duchowe wydaje się nieosiągalne,
103
Św. Tomasz, O złu, 11,4.
104
Św. Tomasz, Sum,a teologiczna, zag. 35, art. 4, ad. 2, tłum.
A.
Głażewski.
134
„Córki” letniości duchowej
po czym zostaje w pełni zanegowane. Są to początki prag
matyzmu
i
światowego życia, które z Bogiem ma niewie
le wspólnego albo wręcz już całkiem nic. Cechuje ono to
pokolenie chrześcijan, którzy zostali ochrzczeni, otrzymali
pewne wykształcenie religijne
i
być może byli pobożni, ale
z czasem zsekularyzowane
i
materialistyczne społeczeństwo
odcisnęło piętno w ich duszy, zmieniając ich
życie.
Resztki
pobożności, którą
-
jak się wydaje - wielu z nich zachowa
ło, straciły moc sprawczą w ich życiu. Stali się oni niezdolni
do modlitwy.
Małoduszność
Księga Liczb (Lb 13 i 14) przedstawia nam rozmowę, w któ
rej Jahwe zachęca Mojżesza do wysłania mężów, aby zbadali
ziemię obiecaną im przez
Pana.
Mojżesz wysłał dwunastu,
a byli ci mężowie wodzami Izraelitów (Lb 13,3). I przez
czterdzieści dni badali, jak żyzna jest ta ziemia. Wrócili
zaskoczeni wielkim bogactwem, ale poczuli strach, który
przekazali także ludowi Pana. Popełnili jednak duży błąd,
licząc wyłącznie na własne
siły.
Porównywali
swoje
siły z si
łami nieprzyjaciela, zapominając o Bogu, który przeznaczył
dla nich tę ziemię, i na którego potencjał i wielkoduszną
pomoc zawsze mogli liczyć. Realizując swoje plany, zapo
mnieli o potędze Jahwe. Stracili ducha i odwagę, a wyol
brzymili siły wroga, zniechęcając
w
ten sposób lud Izraela
135
Francisco Fernández-Carvajal
do działania. Kraj, któryśmy przeszli, aby go zbadać, jest kra
jem, który pożera swoich mieszkańców. Wszyscy zaś ludzie,
których tam widzieliśmy, są wysokiego wzrostu. Widzieliśmy
tam nawet olbrzymów — Anakici pochodzą od olbrzymów
—
a
w
porównaniu
z
nimi wydaliśmy się sobie jak szarańcza
i takimi byliśmy w ich oczach (Lb 13, 32—33). Jahwe, zawsze
gotowy, aby pomóc swojemu ludowi, rzekł do Mojżesza:
Dokądże jeszcze ten lud będzie Mi uwłaczał? (Lb 14, 11).
Brak zaufania i małoduszność, niewiara w uzyskanie
pomocy w obliczu trudności, „krok wstecz” w realizacji
zadań wyznaczonych nam przez Boga — są lekceważeniem
Pana. Izraelici zostali za to ukarani i skazani na ponowne
błąkanie się po pustyni. Tylko słudze memu Kalebowi, któ
ry ożywiony innym duchem okazał Mi pełne posłuszeństwo,
dozwolę wejść do kraju, który już przewędrował, i potom
stwu jego dam go w posiadanie... Jutro zawrócicie i pociąg
niecie na pustynię w kierunku Morza Czerwonego (Lb 14,
24—25). I przez czterdzieści lat błądził ten lud po piaskach
pustyni. Dusza leniwa duchowo także wiedziała, co Bóg
dla niej przewidział, ale była niezdolna iść naprzód. Za
trzymał ją brak miłości i niezdolność do poświęceń. Sama
skazała się na trwanie na nieurodzajnej, pustynnej ziemi
—
w przeciętności i bez wyznaczonego celu. Małoduszność
to stan, w którym traci się ducha w obliczu jakichkolwiek
nadprzyrodzonych wyzwań. W tym stanie wszystko prze
rasta duszę, która - zaatakowana chorobą letniości — traci
zapał i wolę osiągnięcia celu wskazanego jej przez Boga.
136
„Córki” letniości duchowej
Woli skarleć i utracić zdolność do stawiania sobie wysokich
celów. „W gruncie rzeczy nie pragnie się bowiem osiągnąć
żadnego prawdziwego dobra, ani duchowego, ani godzi
wego materialnego. Największym pragnieniem niektórych
ludzi jest uniknięcie wszystkiego,
co
mogłoby zakłócić spo
kój - pozorny spokój
-
ich miernej egzystencji. Człowiek
o duszy bojaźliwej, przygaszonej, leniwej napełnia się sub
telnym egoizmem i godzi się z tym, że jego życie mija sine
spe nec metu, bez aspiracji wymagających wysiłku, bez utra
pień walki. Ważne jest dla niego tylko uniknięcie ryzyka
kompromitacji i łez. Jakże trudno jest cokolwiek osiągnąć,
jeśli z obawy przed trudnościami na drodze do osiągnięcia
celu zatraca się samo pragnienie tego celu!”
105
.
To
rodzaj
wynaturzonej pokory i fałszywej skromności, rezygnują
cej z przyjmowania dóbr nadprzyrodzonych, aby uniknąć
zobowiązań z nimi związanych. Szuka ona fałszywych po
wodów, które mają usprawiedliwić jej brak zaangażowania
1 oddania: „udawanie, ukrywanie się, podstęp, nielojalność
są ostoją dla ducha małoduszności i niechęci”
106
.
Wielkoduszność jest cechą prawdziwego życia wewnętrz
nego. Święty Tomasz określa ją jako nastawienie duszy ku
wielkim przedsięwzięciom
(
extensio animi ad magna)
107
- Ta
zdolność do realizacji wielkich wyzwań dla Boga i bliźnich
105
Św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, pkt. 207.
106
J. Pieper, Las virtudes fundamentales [Cnoty główne], Rialp,
Madryt 1976, s. 54.
107
Święty Tomasz, Suma teologiczna, 2—2, zag. 129.
137
Francisco Fernández-Carvajal
zawsze towarzyszy bogatemu i zdyscyplinowanemu życiu
wewnętrznemu.
Święci byli ludźmi wielkodusznymi, ponieważ z zaanga
żowaniem wypełniali swoje zadania apostolskie, a ponadto
- nie bacząc na grzechy bliźnich popełnione w przeszłości
i obecnie
-
postrzegali ich jako synów Bożych, zdolnych do
życia w świętości.
Podstawą cnoty wielkoduszności jest pokora, wspa
niałomyślność oraz silne pragnienie życia nadprzyrodzo
nego, które to cechy są obce osobie leniwej duchowo.
Jednak głównym jej fundamentem jest pełne zaufanie do
Boga. Święty Paweł pisał: Któż nas może odłączyć od miło
ści Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód
czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? (Rz 8, 35)... Ale we
wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który
nas umiłował (Rz 8, 37).
Osoba wielkoduszna nie obawia się tego, co ją prze
rasta, ponieważ „każdy dar łaski podnosi człowieka ku
czemuś, co przekracza ludzką naturę”
108
- Dzięki łasce dzia
łania tej osoby nabierają Bożej skuteczności: w jej życiu
objawia się moc Boga, Pana wszechmocnego, zdolnego,
aby z tych kamieni wzbudzić dzieci Abrahamowi (Mt 3,9).
Osoba wielkoduszna jest odważna w pełnieniu misji apo
stolskiej, ponieważ ma świadomość, że „Duch Święty
posługuje się mową człowieka jakby jakimś narzędziem:
108
Święty Tomasz, Suma teologiczna, 2—2, zag.171, art. 2, ad. 3.
138
„Córki” letniości duchowej
sam zaśdokańcza działania wewnątrz”
109
. Jest przekona
na, że skuteczność nauczania apostolskiego tkwi zawsze
w Bogu, który daje wzrost (1 Kor 3,7). Osoba leniwa du
chowo nie posiada zmysłu nadprzyrodzonego, brak jej też
żywej wiary. I chociaż ufa we własne siły, zniechęca się do
działania. Jest „mała duchem”, wskutek czego jej zamie
rzenia są ograniczone.
Uraza i zgorzknienie
Osobę leniwą duchowo cechuje niepozbieranie
i
poczucie
niezadowolenia. Nierzadko usprawiedliwieniem jej we
wnętrznego niezadowolenia są inne osoby lub wydarzenia.
Sporządza „listę winnych”, odpowiedzialnych za jej brak
wierności, brak pracy, itp.
Odpowiedzialnymi za swoje nieskuteczne działania czy
zaniedbania czyni osoby, z którymi obcuje na co dzień,
którym podlega albo którymi zarządza. Odpowiedzialne
za jej niepowodzenia są także miejsca, w których przeby
wa i mieszka czy niegroźne choroby — rzeczy, które tak na
prawdę nie mają nic wspólnego z jej złym samopoczuciem.
Nie wie, że zasadniczej przyczyny swojego nadwątlonego
zdrowia duchowego powinna szukać w swoim oddale
niu się od Boga. Jest to osoba, której właściwie wszystko
109
Święty Tomasz, Suma teologiczna, 2-2, zag.177, 1.
139
Francisco Fernández-Carvajal
przeszkadza
i
drażni. „Chociaż wydaje
się
to dziwne,
obu
rzają ją obce
wady, ponieważ ułomności innych
osób
uwa
ża za
niezmienne,
a
nigdy za błędy przejściowe,
które
z
pomocą łaski Bożej mogą
zostać
przezwyciężone. Jednak
jeszcze
bardziej drażnią ją
cnoty
innych,
które traktuje jak
wymierzone jej kolejne policzki, i nie waha się gardzić
nimi
jako
niedorzecznymi przejawami entuzjazmu. Szczególnie
irytują ją
inicjatywy o charakterze apostolskim: to,
że
moż
na zachęcać
innych
do
poświęcenia się (w kapłaństwie,
w służbie
Bogu, itp.)
, do
oddania, na które i
ona
kiedyś
się
zdecydowała,
a
teraz cierpi, ponieważ zgubiła jego sens
i nie
rozumie podobnego
zaangażowania.
Mało tego:
do
prowadza
ją
to do
wściekłości”
110
.
W
takiej osobie rodzi się
ukryta
uraza,
a
czasami
tak
że
przytłaczający
duch
krytycyzmu wobec tych, którzy
tak
zaprawdę zasługują na
duży
szacunek i miłość.
Ogła
sza się
ona
sędzią, a
dostrzega wyłącznie to, co negatyw
ne.
Nie zdaje sobie sprawy,
że jej
życie pozostawia wiele
do
życzenia. Osoby letnie „odbierają wszystko —
jak
mówi
dawna sentencja filozoficzna
- na
sposób odbierającego:
poddawszy to własnej deformacji. Dla nich nawet to, co
najbardziej prawe, odzwierciedla mimo wszystko postawę
fałszywą,
która obłudnie przyjmuje pozory dobra. Kiedy
odkryją tu
sposób
oczywisty dobro
-
pisze św. Grzegorz
— ba
dają je
dociekliwie, żeby sprawdzić, czy jest
w
nim jeszcze
110
J. M. Pero-Sanz, la Iglesia en tiempo de crisis [Kościół w czasie
kryzysu],
Barcelona 1975, s. 59 (tłum. własne).
140
„Córki” letniości duchowej
jakieś
ukryte
zło
111
.
Osoby, u których takie zniekształcanie
staje
się
niemal drugą naturą,
trudno
jest przekonać,
że
myślenie o bliźnich dobrze
jest
bardziej ludzkie
i
bardziej
zgodne z
prawdą. św. Augustyn daje następującą radę:
sta
rajcie się zdobyć cnoty, których -
jak
sądzicie
—
brakuje
wa
szym braciom, a już nie będziecie dostrzegać ich wad,
gdyż
sami
nie
będziecie ich mieli
112
. Dla niektórych ten sposób
postępowania utożsamia
się z
naiwnością. Oni
są
większy
mi
realistami, są rozsądniejsi”
113
. Wspomniana uraza
i duch
krytycyzmu może przekształcić się w rzeczywistą
odium
religionis, nieracjonalną szatańską nienawiść skierowaną
przeciw wszystkiemu,
co
odnosi się
do
Boga
114
.
Każdy osąd wymaga obiektywizmu, czyli weryfikacji
da
nych, którymi się dysponuje,
ale także
świadomości
ogrom
nej
roli,
jaką ogrywają wewnętrzne predyspozycje osoby
oceniającej. Osądzanie innych osób lub
rzeczy
jest „nazna
czone” wspomnianymi predyspozycjami wewnętrznymi
osoby
osądzającej. Osoby przegrane, dumne, zgorzkniałe
łub
zazdrosne pozostawią swoje osobiste piętno w
osą
dzie innych
ludzi.
Osoba
leniwa
duchowo jest niezdolna
do osądzania, ponieważ czyniąc to będzie się sugerować
111
Św. Grzegorz Wielki, Moralia,
6,
22.
112
Św. Augustyn,
Enarr.
In
Ps., 30, 2, 7.
113
Św.
Josemaría Escrivá,
To
Chrystus przechodzi, 67-68.
114
Por.
św. Tomasz, Suma teologiczna, 2—2, zag. 34, art.
6;
zag. 158, art.
7,
ad. 2.
Tłumaczenie ks. ks. Andrzej
Głażewski
i Stanisław Bełch.
141
Francisco Fernández-Carvajal
smutkiem i dysharmonią swojej duszy. „Tak więc, aby osąd
był sprawiedliwy i konstruktywny, skuteczny i uświęcający,
należy kochać innych, kochać bliźniego. Wtedy taka kryty
ka będzie zawsze aktem cnoty i pomocą dla tego, kto jest
oceniany: Frater qui adiuvatur a fratre quasi civitas firma
(brat broniony przez brata jest jak warowne miasto)”
115
.
Osoba leniwa duchowo będzie osądzać zgorzkniała w swo
im wewnętrznym smutku, ponieważ jej wiara jest uśpiona
i utraciła prawdziwą miłość.
„Uwolnij mnie, Panie, od tego serca z kamienia, uwolnij
mnie od tego twardego i nieczystego serca. Ty, który oczysz
czasz duszę
i
kochasz serca nieskazitelne, weź
w
posiadanie
moje i zamieszkaj
w
nim, wypełniając je swoją obecnością.
Ty, który jesteś potężniejszy od tego, co we mnie najwięk
sze, i który docierasz głębiej, niż moja intymność, Ty, który
jesteś doskonałym Wzorem piękna i Znakiem świętości, na
znacz moje serce Twoim miłosierdziem. Ty, Boże, o którym
rozmyśla moje serce, moja wieczna spuścizno. Amen”
116
.
115
S. Canals, Ascética meditada [Ascetyka kontemplowana], Rialp,
Madryt 1976, wyd. XII, s. 119, (tłum. własne).
116
Św.
Baldwin
z
Canterbery, Tratados [Traktaty], 10.
142
MIŁOŚĆ BOGA I BLIŹNIEGO
Brak ci „porywu”. — To jest powodem tego,
iż pociągasz za sobą tak niewielu
117
.
Nie ma nic piękniejszego niż wpaść w sieci Ewangelii
Chrystusa. Nie
ma
nic piękniejszego jak
poznać
Go
i opowiadać innym
o
przyjaźni z Nim.
Zadanie paste
rza, rybaka ludzi, może się często wydawać
żmudne.
Ale jest ono piękne i wielkie, bowiem ostatecznie służy
radości, radości Boga, który chce wejść w ten świat
118
.
Nikt nie dzieli się tym, czego nie posiada
Munster zostało niemal całkowicie zrównane z ziemią
na skutek bombardowania podczas
II
Wojny Światowej,
a wraz z nim większa część znajdujących się w tym mie
ście kościołów. Na głównym ołtarzu jednego z nich
stał
117
Św.
Josemaría Escrivá, Droga, 791.
118
Benedykt XVI, Homilia wygłoszona podczas Mszy inauguracyjnej
pontyfikatu, 24. 04. 2005.
143
Francisco Fernández-Carvajal
naturalnych rozmiarów krucyfiks wyrzeźbiony w drewnie
w roku 1929 przez Heinricha Bäumera. Mieszkańcy miasta
traktowali go z ogromnym nabożeństwem i otaczali czcią.
Po bombardowaniu w roku 1944 odnaleźli go wśród gru
zów. Rzeźbie brakowało ramion.
Kiedy rok później odbudowywano kościół, zastanawia
no się, czy zrekonstruować tę wspaniałą rzeźbę. W końcu
głosami parafian zdecydowano pozostawić ją w pierwot
nym stanie. I właśnie taką można podziwiać do dzisiaj
w głównym ołtarzu. Obok widnieje napis: Ich habe keine
anderen Hände als die Euren (Nie mam innych rąk niż
wasze). Wy jesteście moimi ramionami.
Jesteśmy ramionami Chrystusa na ziemi. On zdecydo
wał się pozostać
w
tabernakulum i tam możemy Go nawie
dzić, usłyszeć i zaczerpnąć od Niego sił. Stamtąd posyła nas
do przekazywania Jego Dobrej Nowiny i nauki wszystkim
ludziom. Chce, abyśmy byli Jego narzędziami. Ale czy jest
to możliwe bez życia nadprzyrodzonego i osobistej święto
ści? Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie
wpadną w dół obydwaj? (Łk 6, 39).
Jedynie kiedy chrześcijanin jest osobiście święty, zjed
noczony z Panem, wydaje owoc oczekiwany przez Boga
(zrozumienie, radość, miłosierdzie, apostolstwo), ponie
waż „nikt nie dzieli się tym, czego nie posiada”. Każde
dobre drzewo wydaje dobre owoce (Mt 7,17). A drzewo jest
dobre, gdy czerpie dobre soki dzięki obcowaniu z Chry
stusem: kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc
144
Miłość Boga i bliźniego
obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,
5). Dzięki codziennemu obcowaniu z Chrystusem uczy
my się owocnego działania, radości, zrozumienia i praw
dziwego umiłowania bliźnich. Chrystusowi zawdzięczamy
naszą siłę i jakość życia chrześcijańskiego. Często spotyka
my przyjaciół, kolegów z pracy, krewnych, błądzących po
omacku przez życie. Zagubieni oczekują naszej pomocy,
chcą, abyśmy zostali ich przewodnikami i skierowali na
drogę prowadzącą do Boga. Pragną, abyśmy im pomagali
wytrwale głosząc Dobrą Nowinę.
Apostolstwo rodzi się z wielkiej miłości do Chrystusa.
On jest Światłem
na
drogach naszego życia, Prawdą, której
uczymy, Życiem, które głosimy. „Kto został
powołany
do
«nauczania Chrystusa», powinien zatem starać się przede
wszystkim o tę «najwyższą wartość poznania Chrystusa»;
trzeba zgodzić się wszystko stracić, «bylebym pozyskał
Chrystusa i znalazł się w Nim... przez poznanie Jego: za
równo mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego
cierpieniach
-
w nadziei, że upodabniając się do Jego śmier
ci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych» (Flp 3,
8-10). Z tego przenikniętego miłością poznania Chrystusa
rodzi się pragnienie głoszenia Go, «ewangelizowania» i pro
wadzenia innych do «tak» wiary w Jezusa Chrystusa. Rów
nocześnie jednak daje się odczuć potrzeba coraz lepszego
poznania tej wiary”
119
.
119
Katechizm Kościoła Katolickiego, 428-429.
145
Francisco Fernández-Carvajal
Niemożliwa neutralność
Jesteśmy przyczyną radości lub smutku, światła lub ciemnoś
ci, źródłem spokoju lub niepokoju, zaczynem lub balastem
utrudniającym innym dojście do Boga. Nasza obecność na
ziemi nie jest obojętna: albo pomagamy bliźnim odnaleźć
Chrystusa, albo oddalamy ich od Niego; albo wzbogacamy
ich, albo ich zubożamy. Nie jesteśmy więc neutralni ani
indyferentni.
Chrystus prosi nas, abyśmy przybliżyli do zbawienia,
radości i wspaniałomyślności tych, którzy
nas
otaczają. Ale
jeżeli trwamy
w lenistwie
duchowym,
jest to
zadanie nie
wykonalne.
Czy można
wymagać od niesprawnego spor
towca zwycięstwa na olimpiadzie?
Apostolstwo jest umiejętnością, której powodzenie zale
ży w mniejszym stopniu od predyspozycji takich jak talent,
wygląd zewnętrzny, elokwencja czy lekkość pióra, nato
miast w dużo większym od miłości do Boga.
Przed ostatecznym powołaniem Piotra do szczególnej
służby Kościołowi, Chrystus przypomina mu trzykrotnie
o wymaganiu, które musi spełnić, aby zostać na ziemi Jego
namiestnikiem i przemawiać w Jego imieniu: Szymonie,
synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? (J 21, 15).
Apostolstwo (szybko rozpoczęte przez Piotra i Apostołów
oraz tych, którzy już wierzyli) było konsekwencją miło
ści do Chrystusa oraz tej szczególnej pewności, którą daje
146
Miłość Boga i bliźniego
miłość. Wyłącznie ten, kto jest przekonany, może przeko
nać drugiego. Wspomniana pewność rodzi się, gdy naj
pierw rozmawia się
z
Bogiem zanim zacznie się rozmawiać
0 Bogu. „Musisz być «Bożym człowiekiem», człowiekiem
życia wewnętrznego, człowiekiem modlitwy i poświęcenia.
Twoje apostolstwo winno być wylewaniem się nadmiaru
życia wewnętrznego”
120
. Tego życia, które ma swoje źródło
w intymnej modlitwie.
Bezwzględnie sprawdzają się słowa Pana: Beze Mnie nic
nie możecie uczynić (J 15, 5). A z Nim możemy wszyst
ko. Naszym dobrym przykładem jesteśmy w stanie oświe
cać i pociągać za
sobą
innych, nawet w najtrudniej szych
1 kłopotliwych sytuacjach. Historia Kościoła niech będzie
żywym tego przykładem. „Nie bójcie się, jeśli przepowie
działem Wam wiele cierpień, pomimo tego zajaśniejecie
i zwyciężycie wszystko”
121
. I zwyciężyli, w krótkim czasie
zaszczepiając wiarę w ogniskach domowych, w senacie,
w wojsku, w pałacu cesarskim. „Jesteśmy od wczoraj i już
wypełniliśmy świat i wszystko, co wasze: miasta i domy,
twierdze, gminy i wsie, nawet obozy i wojsko, dwór, senat
i rynek”
122
. Za pomocą skąpych środków nakłonili świat
pogański, żeby się nawrócił i otworzył na życie nadprzy
rodzone, a było to niełatwe. Co takiego wydarzyło się od
120
Św.
Josemaría Escrivá, Droga, 961.
121
Św.
Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według świętego Ma
teusza, 46, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001.
122
Tertulian, Apologeticum, 37 (tłum. własne).
147
Francisco Fernández-Carvajal
tego czasu? Dlaczego chrześcijanie czasami są tak mało
przekonujący? Przecież wiara się nie zmieniła, a Chrystus
jest między nami. „Ręka Boża, Jej moc, nie zmniejszyła
się!”
123
. Czyżby całe narody pogrążyły się w letniości?
„Jedynie lenistwem duchowym tysięcy, milionów chrześ
cijan,
można wytłumaczyć fakt,
że
przedstawiamy światu
obraz chrześcijaństwa dopuszczającego w swoim wnętrzu
do głosu tyle herezji i niedorzeczności. Lenistwo ducho
we
odbiera wierze siłę i moc, stając się sprzymierzeńcem
kompromisów
i
wygodnych dróg, tak w wymiarze indy
widualnym, jak i
wspólnotowym”
124
. W życiu publicznym
i prywatnym
dochodzi
nierzadko
do
wyrażających
brak
spójności
zdarzeń, które
trudno
wytłumaczyć. Wiara wielu
chrześcijan jest
uśpiona,
a ich
miłość wygaszona. Są śro
dowiska,
w
których
„normalność chrześcijańska”
jest
zro
zumiana jako
letniość
i
przeciętność. Rozprzestrzenia
się
nowy
rodzaj pogaństwa, zdobywając coraz więcej przestrze
ni, nawet wśród ochrzczonych.
Dla pierwszych chrześcijan słowo „normalność” ozna
czało heroiczną codzienność i - kiedy zachodziła taka ko
nieczność - męczeństwo, czyli poświęcenie swojego życia
w
imię
wiary. Dla nich wiara była o wiele więcej warta niż
życie. Woleli poświęcić życie, aniżeli wiarę.
123
Św. Josemaría Escrivá, Droga,
586.
124
P. Rodríguez, Fe y vida
de fe
[Wiara i życie w wierze], Eunsa,
Pampeluna 1974, s. 142 (tłum. własne).
148
Miłość Boga i bliźniego
Kiedy miłość wygasa, a wiara jest uśpiona, zaczyn prze
mienia się w ciasto, traci swoją moc i przestaje zakwaszać.
Lenistwo lub przeciętność duchowa jest przyczyną bez
owocnego apostolstwa. Osoba letnia, nawet jeśli próbuje
apostołować, nie potrafi przekonywać innych, nie znajduje
odpowiedniego słowa, które mogłoby porywać innych do
bliższego obcowania
z
Chrystusem. Chrześcijanie letni
są
bezużyteczni. Osoba leniwa duchowo, jak mucha uwięzio
na
w słabo widocznej, ale wytrzymałej pajęczynie, z
każdą
chwilą słabnie. Wpadła w pułapkę zastawioną przez pają
ka, który z pewnością dopadnie
ofiarę osłabioną
szamo
taniem
się w
sieci.
Leniwy
duchowo chrześcijanin także
wpadł w pułapkę obojętności
i
braku miłości,
traci życie
wewnętrzne i
siły potrzebne, aby zaprowadzić innych
do
Chrystusa. Taka
osoba nie
jest w stanie
porwać
za
sobą
żadnej
innej,
wszystko wydaje
się
zbyt trudne.
Dlatego le
nistwo duchowe jest wielkim wrogiem apostolstwa.
Cała
istota zaczynu polega na tym, że potrafi przekształ
cać wszystko to, co jest dokoła,
zmieniając
całe otoczenie.
Jeżeli nie powoduje takiego skutku, prawdopodobnie już
nie jest zaczynem: przemienił się w ciasto.
Pociąg na bocznicy
Bezowocność apostolstwa często świadczy o braku życia
wewnętrznego i prawdziwego obcowania z Bogiem. Osoba
149
Francisco Fernández-Carvajal
letnia uległa zahamowaniu rozwoju duchowego. Można ją
porównać do pociągu, który po przejechaniu z obfitym ła
dunkiem wielu kilometrów został skierowany na bocznicę.
Pociąg stoi i niszczeje, nie
wraca
na trasę, ładunek się psu
je, a
cenny czas
mija
nieubłaganie. Tyle przejechanych
na
próżno kilometrów
i
nic. Mało tego, deszcz i wiatr niszczą
skład i szanse na dalszą jazdę maleją z dnia na dzień. Tak
jak w życiu wewnętrznym: „Kto nie idzie do przodu, ten
się cofa”
125
.
Dla osoby leniwej duchowo wszystko jest zbyt trudne.
Natomiast dla tych, którzy kochają, „nic nie jest twarde
i trudne”
126
. Nihil difficile volenti: dla chcącego nic trudne
go — mówi przysłowie.
Miłość była i jest motorem napędowym życia świętych.
Dodaje skrzydeł, pozwalając pokonać każdą przeszkodę
osobistą i apostolską. Wzmacnia nas w obliczu przeciwno
ści. Natomiast lenistwo duchowe zatrzymuje nas przed każ
dym, nawet najmniejszym problemem (list, który musimy
napisać, telefon, który powinniśmy wykonać, umówione
spotkanie, rozmowa, brak pewnych środków). Sprawia, że
ziarnko piasku zamienia się w górę nie do pokonania.
Mi
łość Boga sprawia, że góra zamienia się w ziarnko piasku:
a ni śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani
rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani
125
Św. Grzegorz Wielki, Regula Pastoralis, 3 (tłum. własne).
126
Św. Hieronim, Epistoła 22.
150
Miłość Boga i bliźniego
co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas
odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu
naszym (Rz 8, 38,39). Miłość przemienia duszę, napełnia
ją nowymi ideami i otwiera wobec niej nowe horyzonty,
pobudza
ją
i daje
jej nowe
zdolności.
Tego typu tragedia zaczyna się, gdy człowiek przesta
je już dostrzegać Jezusa, gdy wskutek lenistwa duchowego
znika On z jego horyzontu. Zaczyna wówczas działać za
Jego plecami, jakby On nie istniał. Tym samym Jezus prze
staje być obecny w jego życiu.
Nie możemy tracić Pana z oczu, musimy rozpoznawać
Go z każdej odległości, krzycząc radośnie: Dominus est! —
To jest
Pan! (J
21,
7).
Identyfikujmy Go w każdej sytuacji
naszego codziennego życia.
Czasami zdarza nam się, że zachowujemy się jak fary
zeusze: będąc w pobliżu, nie rozpoznajemy Go. I to jest
naszą największą klęską. Dlatego nie możemy pozwolić,
aby z powodu naszych zaniedbań i braku miłości Chry
stus zniknął z naszego życia. To dla nas największe wyzwa
nie. Pozwólmy, aby kierował naszą pracą każdego dnia.
„Jeśli codziennie będziemy walczyć o świętość, każdy
z nas zgodnie z własną sytuacją w świecie i poprzez własną
pracę zawodową, w naszym życiu codziennym, ośmielam
się zapewnić, że Pan uczyni nas narzędziami zdolnymi do
czynienia cudów i, jeśli to byłoby konieczne, do tych nad
zwyczajnych cudów. Będziemy przywracać wzrok ociem
niałym. Któż z nas nie mógłby opowiedzieć licznych
151
Francisco Fernández-Carvajal
przykładów,
jak to
człowiek ślepy prawie od urodzenia
odzyskuje cały blask światła Chrystusowego? Inni byli
głusi, a
jeszcze
inni
niemi,
i nie
mogli słyszeć
albo
wypo
wiadać słów jako dzieci Boże...
I
oczyścili swoje zmysły,
i słyszą, i mówią, już jako ludzie, a nie jako zwierzęta. In
nomine lesu! (Dz 3,6).
W imię
Jezusa Jego Apostołowie
przywracają władzę poruszania się chromemu, niezdolne
mu do żadnej pożytecznej czynności. Inny, leniuch, znał
swe
obowiązki, ale
ich
nie wypełniał... I do niego odnosi
się
słowo: W imię Pańskie,
surge
et ambula! (Dz 3,6) —
wstań i chodź. Jeszcze inny, już zmarły, rozkładający się,
cuchnący trupem, usłyszał głos Boży, tak jak i syn wdowy
z miasteczka Nain: Młodzieńcze, tobie mówię, wstań! (Łk
7,14).
Będziemy czynić
cuda
jak Chrystus, jak Apostoło
wie. Może takie cuda dokonały się w tobie samym i
we
mnie. Może byliśmy ślepi albo głusi, albo sparaliżowani;
może
cuchnęliśmy jak trup i słowo Pańskie wyniosło nas
z dołu. Jeżeli kochamy Chrystusa, jeżeli szczerze Go na
śladujemy, jeśli nie szukamy siebie, tylko Jego, to w Jego
imię
będziemy mogli przekazać innym darmo to, co sami
darmo otrzymaliśmy”
127
.
Razem
z Chrystusem będziemy
Apostołami na całym świecie, w każdej sytuacji, gdziekol
wiek się znajdziemy.
127
Św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, 262.
152
Miłość Boga i bliźniego
Wizja Ezechiela
Następnie zaprowadził mnie
z
powrotem przed wejście
do
świątyni, a oto wypływała woda spod progu świątyni
w kie
runku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni
była
skierowana ku wschodowi;
a
woda płynęła spod prawej
strony
świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez
bramę północną na zewnątrz
i
poza murami powiódł mnie
od
bramy zewnętrznej, skierowanej ku wschodowi.
A
oto
woda
wypływała spod prawej ściany świątyni, na południe
od
ołta
rza. Potem poprowadził mnie ów mąż w kierunku wschodnim;
miał on w ręku pręt mierniczy, odmierzył tysiąc łokci
i kazał
mi przejść przez wodę; woda sięgała aż do kostek. Następnie
znów odmierzył tysiąc [łokci]
i
kazał mi przejść przez wodę:
sięgała aż do kolan; i znów odmierzył tysiąc [łokci] i kazał
mi
przejść: sięgała aż do bioder;
i
znów odmierzył jeszcze tysiąc
[łokci]: był tam już potok, przez który nie mogłem przejść,
gdyż woda była za głęboka, była
to w
oda do pływania, rze
ka, przez którą nie można było przejść. Potem rzekł do
mnie:
«Czy widziałeś to, synu człowieczy?»
I
poprowadził mnie
z
po
wrotem wzdłuż rzeki. Gdy się odwróciłem, oto po obu stro
nach na brzegu rzeki znajdowało się wiele drzew. A On rzeki
do mnie: «Woda ta płynie
na
obszar wschodni, wzdłuż ste
pów,
i
rozlewa się w wodach słonych, i wtedy wody jego stają
się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi,
dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będą tam
153
Francisco Fernández-Carvajal
leż
niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą
te wody, wszystko
będzie
uzdrowione...
(Ez
47,1—9).
Święty Jan zanotował słowa Jezusa, które przypominają
nam wizję Ezechiela: Jeśli ktoś jest spragniony, a
wierzy we
Mnie
— niech
przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło
Pismo:
Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza (J 7,38-39).
My, chrześcijanie, powinniśmy być jak te krystalicz
nie czyste strumienie, które oczyszczają społeczeństwo,
miejsce pracy, rodzinę... Jesteśmy bowiem
korytami
łaski
oczyszczającej, tej czystej żywej wody, której źródło
bije
w
Chrystusie. Jesteśmy światłem, które oświetla
ziemię.
Je
śli stracimy czujność, ogarnie
nas
lenistwo i
przeciętność
duchowa, a w konsekwencji społeczeństwo szybko ulegnie
deprawacji. Byłoby to wielkie zwycięstwo
szatana.
„Jesteśmy dziećmi Bożymi. Nosicielami jedynego pło
mienia będącego w stanie oświecić ziemskie
drogi
dusz;
jedynego blasku, w którym nie
będzie
nigdy miejsca
dla
ciemności, mroku
i
cienia.
Pan
posługuje się nami
jak
po
chodniami, by światło to świeciło... Od
nas
zależy,
by
wielu
ludzi nie żyło w ciemnościach, lecz kroczyło drogami, które
prowadzą do życia wiecznego”
128
.
Papież Benedykt XVI nauczył nas powierzać Mat
ce
Jezusa tę gorliwość posługi w imię miłości
dla
całej
ludzkości:
128
Św. Josemaría Escrivá, Kuźnia, 1.
154
Miłość Boga i bliźniego
Święta Maryjo, Matko Boża,
Ty wydałaś na świat prawdziwe światło,
Jezusa, Twojego Syna - Bożego Syna.
Na wezwanie Boga oddałaś się cała
i
tak stałaś się źródłem dobroci,
które z
Niego wytryska.
Pokaż nam Jezusa. Prowadź nas ku Niemu.
Naucz nas, jak Go poznawać i kochać,
abyśmy my również mogli stać się
zdolni do prawdziwej miłości
i
być źródłami wody żywej
w spragnionym świecie
129
.
129
Benedykt XVI, Encyklika Deus Caritas est, 42.
155
KTO NAS NAPRAWI?
Nie można odnaleźć świętości,
uwzględniając powołanie, które każdy
otrzymał od Boga, bez regularnego
i żarliwego korzystania z tego Sakramentu
nawrócenia i uświęcenia™.
Skrzypce i skrzypek
Pewien ubogi człowiek wędrował od miasta do miasta zara
biając na życie grą na starych skrzypcach. Koncertował na
ulicy, po czym wchodził między otaczających go ludzi ze
starym beretem w ręku i z nadzieją, że zostanie on wypeł
niony groszem.
Pewnego dnia rozpoczął swój stały repertuar jak zwy
kle — wydobywając z instrumentu mniej lub bardziej har
monijne dźwięki. Zniszczone skrzypce uniemożliwiały mu
jednak mistrzowską grę, a i jego umiejętności były ogra
niczone. W pewnej chwili do grona słuchaczy dołączył
130
Jan Paweł II, Przemówienie, 19. 06. 2004.
157
Francisco Fernández-Carvajal
przechodzący obok znany kompozytor i wirtuoz skrzypiec.
W końcu instrument trafił do jego rąk. Kompozytor spoj
rzał na skrzypce okiem znawcy, nastroił i... zagrał prze
piękny utwór. Zaskoczony i zdumiony ich właściciel zaczął
przechwalać się krzycząc: „Słuchajcie, to moje skrzypce!
Moje skrzypce!”. Nie sądził, że z tych starych strun można
jeszcze tyle wydobyć.
Po krótkim zastanowieniu każdy z nas przyzna, że nie
zawsze w pełni wykorzystuje swoje możliwości. Bywają sy
tuacje, w których możemy się porównać do starych, znisz
czonych skrzypiec, którym brakuje struny: do wysłużonego
i
rozstrojonego instrumentu. I jeżeli chcemy coś w życiu
zagrać, wydajemy co najwyżej fałszywe dźwięki. Nieobca
jest nam także potrzeba wyciągnięcia kapelusza: pragnie
my być oklaskiwani, szanowani i wychwalani, łakniemy
pochlebstw jak pożywienia. Czujemy się zawiedzeni, jeżeli
widownia nie spełni tych oczekiwań. Sprawdza się powie
dzenie: „Kto żywi się okruchami, zawsze chodzi głodny”.
To, co mamy w zasięgu ręki, nie zaspokaja naszego głodu,
nie satysfakcjonuje nas.
Sytuacja ulega zmianie, gdy pozwolimy, aby Bóg, ten
wielki Kompozytor, nastroił nas, naprawił, założył bra
kującą strunę i zagrał. Stajemy się wtedy instrumentami
Boga i zaskakuje nas mnogość możliwości drzemiących
w naszym sercu. Uświadamiamy sobie, że kiedy jesteśmy
instrumentami Pana, nasze życie jest piękne i wartościowe.
On sprawia, że jesteśmy szczęśliwi, ponieważ zostaliśmy
158
Kto nas naprawi?
stworzeni dla życia wiecznego. Tylko Jezus Chrystus może
uzdrowić nasze życie, nastroić instrument. Wyłącznie On
potrafi uporządkować i zharmonizować nasze życie.
Jest Nauczycielem, który wskazuje nam drogę prowadzą
cą ku radości i zbawieniu. Uczył ich bowiem jak ten, który
ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie (Mk 1, 22).
Jest Lekarzem, który dysponuje wiedzą i odpowiednimi
lekarstwami. Dla Chrystusa nie ma chorób, których nie
mógłby wyleczyć, na każdą znajdzie potrzebny medyka
ment. Musimy się jedynie zbliżyć do Niego i ufając Mu
pozwolić się leczyć. „Jest Lekarzem i leczy nasz egoizm, jeśli
pozwalamy, żeby Jego łaska przeniknęła do głębi duszy. Je
zus ostrzegł nas, że najgorszą chorobą jest hipokryzja, pycha
prowadząca do maskowania własnych grzechów. Wobec
Lekarza niezbędna jest całkowita szczerość, wyznanie ca
łej prawdy i powiedzenie: Domine, si vis, potes me mundare
(Mt 8,2): Panie, jeśli chcesz
—
a Ty chcesz zawsze
-
możesz
mnie oczyścić. Ty znasz moje niedomagania: odczuwam ta
kie objawy, cierpię z powodu takich słabości. I pokażemy
Mu z prostotą rany i ropę, jeśli jest ropa. Panie, Ty, który
uleczyłeś tyle dusz, spraw, żebym przyjmując Cię w swoim
sercu albo kontemplując Cię w tabernakulum, uznał Cię za
Boskiego Lekarza”
131
. A kiedy pewnego dnia poczujemy, że
cierpimy na wiele dolegliwości, przypomnijmy sobie pełne
otuchy słowa Jezusa: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci,
131
Św. Josemaría Escrivá,
To Chrystus przechodzi, 93.
159
Francisco Fernández-Carvajal
którzy się źle mają
(Mt 9,
12).
I
chociaż będzie się nam wy
dawać, że nie ma lekarstwa na naszą chorobę - szczególnie
jeśli jest ona poważna — On będzie bardzo blisko nas.
Przyjaciel
Jezus nade wszystko jest także naszym Przyjacielem. „Wiel
kim Przyjacielem, który nigdy nie zdradza”
132
. Nigdy nie
spotkamy drugiego takiego jak On. Wciąż jest gotowy, aby
nam pomagać. Ciągle nas słucha
i
mobilizuje. Dzięki Nie
mu nigdy nie jesteśmy samotni. Pragnie, abyśmy zbliżyli
się do Niego pełni zaufania. Jest wszechmogący.
To
Dobry Pasterz szukający zbłąkanej owieczki: kiedy
ją odnajduje, odnosi do zagrody. Kiedy idziemy zagubieni
przez życie, Chrystus wyrusza, aby nas odnaleźć, i jeśli po
zwolimy,
otoczy nas troską niespodziewaną, bez względu
na to, że zboczyliśmy z drogi z naszej
winy.
Każdy z nas jest
día Niego wyjątkowy. Zna wszystkie swoje owieczki, broni
je
i osłania, prowadzi na
bezpieczne i urodzajne pastwiska.
Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego (Ps 23, 1) —
wyznajemy
z ufnością. Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska
(Ps
23,
4). Ty jesteś moją siłą.
m
Św. Josemaría Escrivá, Droga, 88.
160
Kto nas naprawi?
Chrystus działa bezpośrednio w duszy lub za pośred
nictwem sakramentów, które są jak rzeki łaski, a także
poprzez ludzi i zdarzenia. Ale to w sakramencie pokuty
Pan przywraca nas do życia w łasce. Sakrament ten został
ustanowiony przez miłosiernego Boga w celu przebacza
nia naszych grzechów, wad i słabości. Dzięki spowiedzi
możemy być pewni, że Bóg, który nie zachowuje urazy,
zawsze nam wybaczy, zapominając o naszych niedosko-
nałościach. „Istotnie, sakrament pojednania z Bogiem
powoduje prawdziwe zmartwychwstanie duchowe, przy
wrócenie godności i dóbr życia dzieci Bożych. Najcen
niejszym z tych dóbr jest przyjaźń z Bogiem”
133
. Kiedy się
spowiadamy, odzyskujemy radosną i pełną nadziei życio
wą postawę. Bóg zawsze nas rozumie, pomaga i wszystko
wybacza. Czeka na nas z otwartymi ramionami, ponieważ
Jego miłosierdzie jest wieczne. W głębi serca czujemy, że
mówi do nas: Dalej, naprzód!
Regularna spowiedź sprawia, że jesteśmy dobrymi
Bożymi instrumentami, bez względu na ilość naszych
wad i grzechów. Dzięki spowiedzi Bóg czyni nasze życie
harmonijnym.
133
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1468.
161
Francisco Fernández-Carvajal
Walka z lenistwem duchowym i regularna
spowiedź
Lenistwo duchowe rozwija się, kiedy trafi na podatny grunt.
Najczęściej jego podłożem są: niedbalstwo, zaniedbanie,
opieszałość i grzech powszedni. Często wyrasta nie z poważ
nych występków, ale ze zwykłych, drobnych słabości: z bra
ku wstrzemięźliwości, z wad charakteru, niepunktualności,
zbytniego przywiązania do pieniędzy, rzeczy lub osób. Zda
rza się, że skłaniają one do popełnienia grzechu śmiertelne
go, zawsze jednak są wyśmienitym podłożem dla rozwoju
chwastu, którym jest lenistwo duchowe. „Człowiek w tym
życiu jest niezdolny do niepopełniania grzechów, zwłasz
cza tych lekkich; ale nie lekceważ tych grzechów lekkich,
o których jest mowa. Wiele rzeczy małych tworzy jedną
dużą; wiele małych kropel tworzy jedną dużą, wiele dużych
kropel tworzy rzekę, wiele ziaren tworzy kopiec. Czy jest
więc
jakaś
nadzieja? Przede wszystkim spowiedź”
134
.
Poprzez szczerą i pełną skruchy spowiedź oczyszczamy
duszę ze wszystkich wad. Ze względu na nasze słabości
wyłącznie regularna, pozbawiona rutyny spowiedź może
trwale oczyścić nasze wnętrze, a tym samym uniemożliwi
zakorzenienie się w nas lenistwa duchowego. „Częsta spo
wiedź zabezpiecza w wielu sposobach przed lenistwem du
chowym. Po pierwsze: zmusza nas do rzetelnego rachunku
134
Św. Augustyn, Epist. ad Parthos 1, 6 (tłum. własne).
162
Kto nas naprawi?
sumienia, do szczerego aktu skruchy i mocnego postano
wienia poprawy. Zmusza nas
do
sumiennego zastanawiania
się nad poprawą naszego życia. Ponadto w tym sakramen
cie działa na nas moc samego Chrystusa. On działa w tym
sakramencie, aby zaszczepić w nas nienawiść do grzechu,
wzmocnić naszą wolę, by chwalić Ojca całym naszym ży
ciem oraz ugruntować naszą wierność
w
służbę Bogu i cał
kowite podporządkowanie się Jego woli. Wreszcie również
pomagają wskazówki spowiednika, który podczas spowie
dzi zachęca i dodaje odwagi do energicznej kontynuacji
wędrówki ku świętości. Praktyka częstej spowiedzi chroni
przed lenistwem duchowym, dlatego Kościół z taką siłą na
lega i zaleca regularną spowiedź. Musimy zrobić wszystko,
żeby spowiadać się świadomie, sumiennie i często”
135
.
Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy (Mt 9, 2)
-
powiedział Jezus do paralityka leżącego na łożu, który
myślał raczej o wyzdrowieniu, a nie o tym, by zaczynać od
nowa uwolniony od swoich grzechów. Być może na
po
czątku patrzył na Pana z bojaźnią, ale później już twarzą
w twarz i z bezgraniczną wdzięcznością.
Chrystus powtarza powyższe słowa podczas każdej spo
wiedzi wypełnionej skruchą. „Ufaj, mój synu
-
mówi do
nas - rozpocznij od nowa...”.
Przez sakrament pokuty Bóg udziela łaski
-
lub pomna
ża je, gdy przystępujemy w stanie łaski uświęcającej - ex
135
B. Baur, La confesión frecuente [Regularna spowiedź], Herder,
Barcelona 1974, s. 106—107 (tłum. własne).
163
Francisco Fernández-Carvajal
opere
operato: skutecznie, niezawodnie. Niemniej jednak
owoce tego sakramentu zawsze są wprost proporcjonalne
do dyspozycji osoby, która do niego przystępuje. Podobnie
jak słońce, które — choć zawsze jest tym samym
-
czasami
grzeje mocniej, innym razem słabiej, w zależności od pory
roku czy przeszkód, które musi pokonać. Są przeszkody,
na skutek których światło i ciepło nie przedostaną się i nie
dosięgną do niektórych rzeczy.
Dobra spowiedź
Już od dawna, autorzy duchowi wymieniają szesnaście
cech dobrej spowiedzi: prosta, pokorna, zupełna, czysta,
wierna, częsta, klarowna, dyskretna, dobrowolna, wstyd
liwa, skruszona, krótka, mężna, poufna, oskarżająca się
i gotowa do posłuszeństwa
136
. Nasza spowiedź zwykle nie
powinna być długa: powinniśmy ograniczyć ilość słów do
tych niezbędnych, by z pokorą wyznawać nasze występki
i grzechy. Spowiedź powinna być przede wszystkim nad
przyrodzona, jak przystoi temu, który prosi o przebaczenie
samego Chrystusa, naszego Pana. To pomaga nam odrzucić
pokusę nieszczerości wobec spowiednika, który w tej chwi
li działa w imieniu Chrystusa. Wówczas spowiedź będzie
prawdziwym aktem miłości do Boga. W głębi naszej duszy
136
Św. Tomasz, Suppl. 9, 4.
164
Kto nas naprawi?
usłyszymy Jezusa mówiącego nam jak do Piotra: Szymo
nie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? (J 21,15). A my, słowami
Apostoła, możemy odpowiedzieć: Domine, tu omnia nostri,
tu seis quia amo te. Panie, Ty wiesz wszystko, wiesz, że cza
sami jestem zagubiony, ale wiesz również, że mimo to ko
cham Cię.
Powinniśmy unikać spowiedzi bezosobowej, niejasnej,
ogólnikowej i rozwlekłej. Tego rodzaju spowiedź jest obja
wem nadmiernej miłości własnej i kamuflażem, po który
nasz egoizm sięga w celu usprawiedliwiania grzechów. Na
wet w sposobie mówienia („oskarżam się o... ”) powinniśmy
być rzeczowi i merytoryczni. Spowiedź nie jest opowiada
niem przeżytych zdarzeń, tylko wyznaniem popełnionych
grzechów, samooskarżeniem przed samym Bogiem. Musi
my uciekać od czającego się niemego szatana. Szczerość pro
wadzi do rzetelnego rachunku sumienia (nie oznacza to, że
ma być on długi), przygotowanego najlepiej przed taber
nakulum i zawsze w obecności Boga. W obecności Boga,
o wiele lepiej niż w samotności, uświadamiamy sobie, cze
go On od nas oczekiwał i czy spełniliśmy Jego wymagania;
lepiej też odróżniamy dobro od zła w naszych działaniach;
widzimy również wszystkie zaniedbania i stracone okazje
do uświęcania się. Jeśli przeprowadzamy rachunek sumie
nia sami, a nie w obecności Boga, może dojść do tego, że
będziemy usprawiedliwiali popełnione grzechy i zlekcewa
żymy błędy, których się dopuściliśmy. W obecności Jezusa
wszystkie działania nabierają rzeczywistej wartości, a dusza
165
Francisco Fernández-Carvajal
(nawet, jeżeli popełnialiśmy poważne błędy) wypełnia się
pokojem i nadzieją. Szczerość powoduje, że spowiedź staje
się kompletna, nie zatajamy żadnych grzechów z powodu
fałszywego wstydu lub pychy.
Powodowani pragnieniem wyznania błędu nie ukrywa
my go ani nie fałszujemy jego ważności. Spowiedzi powinna
towarzyszyć jasność (zgrzeszyłem przeciwko Bogu i przeciwko
Tobie), a także pokora. Musimy odrzucić chęć przypodoba
nia się. Nie mamy prawa niczego wymagać, bo na to nie
zasługujemy: nie jestem godzien być synem Twoim.
Spowiedź ma być radosna, ponieważ Bóg Ojciec czeka
na nas z otwartymi ramionami: jak w przypowieści - bieg
nie nam na spotkanie, aby hojnie nas obdarować swoją
oj
cowską miłością.
Wyznaniu win musi towarzyszyć skrucha. Dzięki niej
ponownie odzyskujemy nadzieję bycia tym, kim byliśmy
dawniej. Możemy żałować za grzech i z pomocą łaski wyjść
z obecnej niekorzystnej sytuacji: Zabiorę się i pójdę do mego
ojca... (Łk 15, 18) - powiedział syn marnotrawny pełen
skruchy i gotowy zacząć od nowa. Spowiedź jest nawró
ceniem, powrotem do Chrystusa, pełnym i oddanym,
bez
względu na to, czy popełniliśmy grzech ciężki, powszedni
lub drobny występek.
166
Kto nas naprawi?
Spowiedź bez rutyny
Naszym obowiązkiem jest podjęcie mocnego i konkretnego
postanowienia walki duchowej. Po pierwsze - walki z tymi
wadami i grzechami, które mogą nas oddalić od Boga na
dłużej (z pomocą łaski możemy je pokonać). Po drugie —
z niewiernością w drobnych sprawach, która może prowa
dzić nas do lenistwa duchowego.
Nie powinniśmy się dziwić temu, że często musimy pro
sić o przebaczenie tych samych grzechów i wad. „Patrz
-
pisał
święty Augustyn - jak woda morska przeciska się przez nie
szczelności kadłuba, powoli zbierając się w ładowni. Jeśli
się jej nie usunie, zaleje statek... Naśladujcie marynarzy:
ich ręce nie spoczną, aż nie osuszą dna statku... Jednak
pomimo wszystko pokład ponownie napełni się wodą,
ponieważ przetrwają szczeliny słabości ludzkiej. I ponow
nie trzeba będzie wypompowywać wodę”
137
. Mowa o tych
trudnościach codziennego życia, których nie sposób po
zbyć się od razu, bo wymagają od nas ciągłej dyspozycji
do walki. Dlatego potrzebujemy często przystępować do
sakramentu pojednania.
Są takie chwile w życiu, kiedy jako rekonwalescenci
nabieramy sił po ciężkiej chorobie. Ten stan wymaga od
nas pokory i przestrzegania zaleceń lekarza oraz odpowied
niego stosowania leków. Jak dobrze jest mieć lekarza i leki
137
Św.
Augustyn, Kazania, 16, 7 (tłum. własne).
167
Francisco Fernández-Carvajal
w zasięgu ręki! Sakrament pokuty to dar, za który powinni
śmy Bogu nieustannie dziękować.
Święci zawsze spowiadali się często, i to nie ze względu
na skrupuły czy niepokój sumienia, ale dlatego, że pragnęli
bliskości Boga. Wiedzieli, że najskuteczniejszym sposobem
doskonalenia życia wewnętrznego jest spowiedź, pokorna
i pełna skruchy.
Umiłowanie regularnej spowiedzi jest ewidentnym ob
jawem delikatności wewnętrznej i miłości do Boga. Na
tomiast unikanie i obojętność wobec tego sakramentu są
symptomami świadczącymi nie tylko o braku wspomnia
nej wrażliwości, ale często także o tępej obojętności wobec
tego, co nadprzyrodzone. „Częsta spowiedź zobowiązuje nas
do wytrwałej walki ze świadomym grzechem powszednim.
Taka powinna być nasza postawa, jeżeli praktykujemy re
gularną spowiedź. Z drugiej strony to oczywiste, że częsta
spowiedź jest naprawdę dobra i owocna, gdy coraz bardziej
umacniamy się w naszej walce z grzechem powszednim.
Szlachetny wysiłek
i
wytrwałość w zwalczaniu uświado
mionych grzechów powszednich są barometrem, na któ
rym możemy odczytać, do jakiego stopnia praktykujemy
częstą spowiedź
z
powagą i owocnie”
138
.
Regularność spowiedzi zależy od potrzeb naszej duszy.
Jeżeli dana osoba jest całkowicie zdeterminowana, aby
w pełni wypełniać wolę Boga oraz kompletnie należeć do
m
B. Baur
,
La confesión frecuente [Regularna spowiedź], Herder,
Barcelona 1974, s. 76-77 (tłum. własne).
168
Kto nas naprawi?
Niego, można zalecać jej spowiedź raz w tygodniu lub raz
na dwa tygodnie. Jeśli ktoś jest nazbyt skrupulancki, jest
wskazane, aby zrobił dłuższą przerwę między kolejnymi
spowiedziami. A jeżeli popełnimy grzech ciężki - wtedy
musimy natychmiast przystąpić do tego sakramentu życia.
Bardzo pomocny w kwestii częstotliwości spowiedzi bę
dzie nasz kierownik duchowy, który zawsze powinien słu
żyć nam radą.
Paul Claudel nawiązując do Liturgii Wigilii Paschalnej
porównuje spowiedź do zmartwychwstania, bo każda spo
wiedź jest zmartwychwstaniem duchowym.
„Boże mój, zmartwychwstałem
i jestem ponownie z Tobą!
Spałem, leżąc
jak nieboszczyk w objęciach nocy.
Bóg rzekł: niech się stanie światło,
i zbudziłem się.
Z gwałtownością krzyku
zmartwychwstałem i zbudziłem się,
jestem i witam nowy dzień!
Ojcze mój, który mnie stworzyłeś
przed brzaskiem,
stawiam się u Twego boku.
Moje serce jest wolne,
a moje usta otwarte,
ciało i duch umartwione.
Francisco Fernández-Carvajal
Jestem, uwolniony od wszystkich moich grzechów,
które wyznałem jeden po drugim.
Pierścień ślubny widnieje na moim palcu,
a moje oblicze jest czyste.
Jestem jak niewinne istnienie w objęciach laski,
którą mnie obdarzyłeś’™.
139
P. Claudel, Corona benignitatis anni Dei, Paryż 1976, s. 377
(tłum. własne).
170
ŻAR
Miłość do Matki Najświętszej
będzie podmuchem, który żywym płomieniem rozpali
ledwie tlące się węgle cnót,
ukrytych pod popiołem twojej łetniości
U{
\
W Kanie
Maryja Dziewica ożywia ten żar miłości, tę tęsknotę za
Bogiem, zawsze obecną w sercu, które doświadczyło Jego
bliskości. Pojawia się zawsze, kiedy Ją wzywamy i potrzebu
jemy Jej pomocy. „Monstra te esse Matrem! Pokaż, że jesteś
Matką! Teraz jesteś nam potrzebna!” Jest zawsze obecna.
Pojawia się nawet wtedy, gdy Jej nie wzywamy.
Pierwszy cud Jezusa, poprzez który objawił swoją chwa
łę i uwierzyli w Niego uczniowie, nie był „cudem na zamó
wienie”. Był wynikiem Jej zaangażowania. Ona wstawiła się
w imieniu młodej pary, kiedy zabrakło wina. A młodożeńcy
nie byli nawet świadomi Jej interwencji. Jezus dokonał cudu
140
Św.
Josemaría Escrivá,
Droga, 492.
171
Francisco Fernández-Carvajal
na prośbę swojej Matki i dla Niej przyspieszył Jego godzinę.
Maryja wyprosiła nadzwyczajną łaskę, tak samo jak potem
uczyniła tyle razy w historii Kościoła, w historii każdego
z nas.
Wspomniany cud relacjonuje towarzyszący Panu święty
Jan: Trzeciego dnia [od powołania Filipa] odbywało się wese
le
w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono
na to wesele także Jezusa i Jego uczniów (J 2, 1-2).
I była tam Matka Jezusa — święty Jan przywiązuje do tego
faktu szczególną wagę. Jej obecność była równie znacząca,
jak sam cud. Przybyła prawdopodobnie z Nazaretu leżącego
kilka kilometrów (parę godzin pieszej wędrówki) od Kany.
A powodem Jej pojawienia się mogły być więzy przyjaźni
lub pokrewieństwa. Forma: i była tam Matka Jezusa wska
zuje, że kiedy zjawił się Jezus, Maryja była już na miejscu.
Brak informacji o Józefie, o którym Ewangelista wspominał
wcześniej jako o ojcu Jezusa, może oznaczać, że ten zmarł.
Maryja jest zaangażowana w przygotowanie uroczysto
ści, co w przypadku wesel organizowanych w Palestynie
było obowiązkiem sióstr, najbliższych krewnych i przyja
ciółek panny młodej. Jej rola była więc znacząca: informo
wano ją o wszystkim, wiedziała o każdej sytuacji i zdarzeniu
wcześniej niż starosta weselny. Jezus i Maryja spotykają się
może po kilkumiesięcznej rozłące. Jezus zachowuje się dys
kretnie i cieszy się spotkaniem z Matką.
172
Żar
I zdarza się cos' nieprzewidzianego: kończy się wino.
Maryja, która dobrze zna swojego Syna, zwraca się do Nie
go taktownie: Nie mają już wina (J 2, 3). Podobnie zwróci
się do Niego rodzina z Betanii: Panie, oto choruje ten, któ
rego Ty kochasz (J 11,3). Był to rodzaj subtelnego wołania,
trafiającego do duszy Jezusa.
Jezus odpowiada Maryi: Czyż to moja lub Twoja sprawa,
Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? (J 2, 4).
Aby właściwie odczytać tę rodzinną, dyskretną i uroczystą
rozmowę, należałoby widzieć gesty Jezusa i słyszeć intonację
Jego głosu. Odbywa się ona w bardzo intymnej atmosferze.
Z kontekstu można odnieść wrażenie, że Jezus odmówił.
Ale Maryja, Jego Matka, postępuje tak, jakby się zgodził. Po
mistrzowsku odczytuje Bożą wolę. Wie, jakie jest znaczenie
słów Syna. I radząc, a jednocześnie nakazując, powiedziała do
sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2, 5).
Służba
Służba w milczeniu i z uwagą przysłuchuje się tej rozmo
wie. Ileż to razy nasze rozkojarzenie i niezwracanie uwagi
na to, co Boże, sprawiły, że w naszym życiu nie mógł do
konać się cud?
Jezus ulega woli Matki. To wydarzenie bez precedensu.
Od tej chwili i poprzez wieki Maryja będzie postrzega
na jako Pośredniczka i Orędowniczka. Kierując się Bożą
173
Francisco Fernández-Carvajal
intuicją, to w Jej osobie chrześcijanie od wieków od
najdują najkrótszą drogę, która prowadzi ich do Jezusa.
Dowodem na to są miliony próśb i uzyskanych łask. To
dzięki swojemu wstawiennictwu Maryja podtrzymuje na
szą modlitwę do Boga. „Modlitwa Kościoła jest jakby pro
wadzona przez modlitwę Maryi”
141
. I rzeczywiście, jeżeli
Jezus, jedyny Pośrednik, jest Drogą naszej modlitwy, to
Maryja, Jego czysty odblask, wskazuje nam Drogę, i „na
podstawie tego szczególnego współdziałania Maryi z dzia
łaniem Ducha Świętego Kościoły rozwinęły modlitwę do
świętej Matki Boga, skupiając ją na Osobie Chrystusa
ukazanej w Jego misteriach”
142
. Przykład wesela w Kanie
opisany w Ewangelii jest przykładem wstawiennictwa
Maryi, która jest rzecznikiem ludzkich potrzeb wobec Je
zusa: Nie mają już wina (J 2, 3). „Ona staje przed Ojcem,
który obdarzył Ją pełnią łask, i przed Synem zrodzonym
z Jej łona, modląc się z nami i za nas”
143
.
Jezus zwraca się do służby: Napełnijcie stągwie wodą!
(J 2, 7). A oni wypełnili Jego wolę i napełnili je aż po brzegi
(J 2, 7). Cała ta ogromna ilość wody została zamieniona
w wino. Jezus zachował się bardzo delikatnie i szlachetnie,
odpowiadając na prośbę Matki. Nie tylko ilość się liczyła,
ale także jakość: było to dobre wino (J 2, 10).
141
Katechizm Kościoła Katolickiego, 2679.
142
Ibidem, 2675.
143
Jan Paweł II, List apostolski Rosarium Virginis Mariae, 16.
174
Żar
Natomiast służba zrobiła to, co do niej należało: napeł
niła stągwie wodą — tą, którą dysponowała, zwykłą i mdłą.
Ten kontrast pomiędzy wodą i winem uwidacznia ogrom
ne znaczenie wstawiennictwa Maryi. Natomiast zaangażo
wanie służby, ten ludzki pierwiastek sprawia, że cud stał się
możliwy. Wagę wydarzenia z Kany Galilejskiej dodatkowo
podkreśla fakt, że święty Jan w swojej Ewangelii opisuje
jedynie siedem cudów.
Kiedy Jezus umierając na krzyżu powiedział do
św. Jana: Synu, oto Matka twoja (J 19, 27)
—
chciał prze
kazać nam, abyśmy zawsze pamiętali, że możemy zwrócić
się do Niej o pomoc. „Wiele nawróceń, wiele decyzji od
dania się na służbę Bogu poprzedziło spotkanie z Maryją.
Matka Boża wzmagała pragnienia poszukiwania, ożywiała
po matczynemu dążenia duszy, pobudzała chęć przemia
ny, nowego życia”
144
. Serce pełne miłości i pobożności dla
Maryi Dziewicy nigdy nie ulegnie lenistwu duchowemu.
Serce Maryi przynagla nas do obcowania z Bogiem, pobu
dza nas do apostolstwa, skłania do szczerości życia i spo
wiedzi, zachęca nas, żebyśmy zawsze zaczynali od nowa
i przysparza nam potrzebnej łaski, abyśmy podążali za
Panem po ścieżce naszego życia.
Nie ma lepszego lekarstwa chroniącego przed lenistwem
duchowym lub pozwalającego się go pozbyć niż głęboka
pobożność maryjna.
144
Św. Josemaría Escrivá,
To Chrystus przechodzi
,
149.
175
Francisco Fernández-Carvajal
Obcować z Maryją
Kilka miesięcy po cudzie w Kanie, kiedy nauczanie i cuda
Jezusa były już powszechnie znane, pewna uboga kobieta
zapoczątkowała kult Maryi. Gdy Jezus przemawiał oto
czony tłumem słuchającym Go w milczeniu, nagle jakaś
kobieta krzyknęła, zachwycona Jego słowami: Błogosła
wione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś (Łk 11,27).
W tym momencie Jezus przypomniał sobie o swojej
Matce, a ta pochwała słuchającej Go kobiety dotknęła
Go głęboko.
Zaczynają
się
więc spełniać słowa Magníficat: Oto
bowiem błogosławić mnie
będą
odtąd wszystkie pokolenia
(Łk 1,48). Prosta kobieta z ogromną szczerością zaczęła
wychwalać Maryję, a kult Matki Chrystusa będzie trwać
wiecznie. Słowa hymnu Magníficat spełniają się od wie
ków: miliony wiernych, kobiet i mężczyzn, w każdym
wieku, począwszy od dzieci, poprzez rzemieślników, wa
lecznych rycerzy, poetów, intelektualistów, a skończywszy
na koronowanych głowach, we wszystkich językach wiel
bią Matkę Chrystusa. A Jezus, odwołując się do pochwały
kobiety, pogłębił jej słowa mówiąc: Owszem, ale przecież
błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują
je (Łk 11, 28).
Nikt poza Jego Matką nie słuchał słowa Bożego
z większą uwagą. Ona z wielką żarliwością przechowywała
176
Żar
słowo Boże w swoim sercu, przekuwając je w czyny. Jezus
wychwala cnotliwość i delikatność Maryi w wypełnia
niu planów Najwyższego, a Kościół wybrał ten urywek
Ewangelii w tekstach liturgicznych czytanych przy okazji
świąt maryjnych.
Komplementujmy więc tę kobietę z tłumu za jej spon
taniczność, chwalmy także świętego Łukasza, jedynego
Ewangelistę, który zrelacjonował nam to wydarzenie.
Dziękujmy za tę znakomitą pochwałę oraz cześć okazaną
Synowi Bożemu i Jego Matce. Jezus bierze sobie głęboko
do serca hymny pochwalne na cześć Maryi. Łatwo jest
trafić do Niego za pośrednictwem Matki. Za sprawą Du
cha Świętego chrześcijanie na zawsze posiedli ten rodzaj
Bożej intuicji, dzięki której trafiają do Chrystusa za wsta
wiennictwem Maryi.
W chwilach bezsilności, bezradności, zmęczenia
i upadku ducha zwracamy się do Maryi. Przybliżmy się
więc z ufnością do tronu laski, abyśmy otrzymali miło
sierdzie i znaleźli laskę dla [uzyskania] pomocy w stosow
nej chwili (Hbr 4, 16). „Wszystkimi zatem siłami serca,
wszystkimi uczuciami i całą duszy potęgą czcijmy Mary
ję, bo taka jest wola Tego, który wszystko chciał nam dać
przez Maryję”
145
.
145
Św. Bernard z Clairvaux, Kazanie o Akwedukcie, 6, Kazania
o Najświętszej Maryi Pannie, Warszawa 2000, s. 179.
177
Francisco Fernández-Carvajal
Radość Maryi. Pokonać lenistwo duchowe.
Radość chrześcijańska wymaga od nas dwóch rzeczy:
niezłomnego przekonania, że Bóg nas kocha
(
Myśmy po
znali i
uwierzyli miłości, jaką Bóg
ma
ku nam - 1 J
4,
16)
oraz
codziennego wysiłku,
aby
być wiernym i zachować
przyjaźń z Chrystusem. Wierność nakłada
na
nas otwar
tość, aby spełnić stawiane nam wymagania. Nie można
ograniczyć naszego oddania (tego, które jest podstawą
i celem powołania chrześcijańskiego zaszczepionego w Sa
kramencie Chrztu), nie możemy poprzestać na przeko
naniu,
że daliśmy wszystko za jednym razem (Bóg
prosi
dziś o coś
nowego, innego niż wczoraj), nie możemy też
stawiać
warunków ani ustalać granic.
Najświętsza Maryja Dziewica jest wzorem radości
w wierności i doskonałej miłości Boga. Już Anioł w chwili
Zwiastowania zaprasza Ją, aby się radowała: Bądź pozdro
wiona, pełna laski, Pan
z
Tobą (Łk 1,
28).
Powodem Jej
radości jest bliskość Boga. Elżbieta także nazywa Ją bło
gosławioną (Łk 1, 42) za to,
że
uwierzyła, że powiedziała
„tak” i pozostała wierna. I sama Maryja wyśpiewuje swoją
radość
Bogu: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch
mój w
Bogu, moim Zbawcy”
146
. Słowa te potwierdzają
wielkość Jej duszy, tak bliskiej Stwórcy.
146
Św. Josemaría Escrivá,
To Chrystus przechodzi, 144.
178
Żar
Źródłem wierności Maryi (a tym samym Jej radości)
są: bezinteresowność, pokora, modlitwa, dyspozycyjność
i zaufanie. Wskutek bolesnych przeżyć wierność Maryi
wielokrotnie zostanie wystawiona na próbę. Ale wiara
Maryi będzie się nieprzerwanie umacniać, napełniając
Ją
czystą radością, pełną zaufania i prostoty w pełnieniu woli
Bożej. Patrząc na Nią, łatwiej nam zrozumieć podstawo
we prawdy: to, że szczęście polega na ciągłym mówieniu
Bogu „tak”, że powinniśmy być wierni we wszystkich sytu
acjach życiowych, że szczęście to umiejętność wyrzekania
się własnych planów i rzeczy, że powinniśmy być zawsze
gotowi, aby z radością pełnić wolę Bożą, która pozwala
nam każdego dnia zbliżać się do Boga. Prośmy Ją, żeby
nas nauczyła kontemplować Jezusa. Jeżeli będziemy Go
widzieć wyraźnie, znajdziemy miłość do Boga. Maryi nie
sprawia to żadnej trudności, ponieważ „oblicze Syna nale
ży do Niej ze szczególnego tytułu. To w jej łonie ukształ
towało się, biorąc od Niej również ludzkie podobieństwo,
które wskazuje na jeszcze większą bliskość duchową. Nikt
nie oddawał się równie pilnie kontemplowaniu Chrystu
sowego oblicza, jak Maryja”
147
.
147
Jan Paweł II, List apostolski Rosarium Virginis Mariae, 10.
179
Francisco Fernández-Carvajal
I na zakończenie rada świętego Bernarda:
Zawsze naprzód.
Zawsze w górę.
Zawsze więcej.
Zawsze lepiej.
Ale nie w towarzystwie osób leniwych duchowo.
Chociaż, jeżeli pragniemy ponownie zaszczepić gor
liwość w osobach leniwych duchowo, powinniśmy być
tak blisko nich, jak drożdże są bliskie ciastu, by rosło.
Może święty Bernard chciał nam przez ten tekst powie
dzieć,
że
musimy powziąć wszelkie środki, aby przebywa
jąc w towarzystwie ludzi letnich, nie zarazić się od nich tą
groźną chorobą.
180
Spis treści
Wstęp....................................................................................... 5
Stworzeni do szczęścia
Substytuty szczęścia......................................................... 7
W poszukiwaniu szczęścia............................................12
Podążać za Jezusem
Dwa orszaki.................................................................... 19
Źródło..............................................................................21
Potrzebujemy radości....................................................25
Najlepsza wiadomość....................................................28
Krótkowzroczność i „zmęczenie”:
lenistwo duchowe
Ukryta choroba...............................................................31
Nie widać i nie słychać Jezusa..................................... 35
Kiedy wszystko kosztuje
Oschłość duchowa........................................................ 41
Idziemy! Idziemy!...........................................................45
Radosne zmagania......................................................... 47
181
Francisco Fernández-Carvajal
Porcelanowy wazon.......................................................48
Rozpocząć od nowa.......... ...........................................51
Okno................................................................................52
Szukam Twego oblicza
Największy cud...............................................................57
Spotkanie.........................................................................59
Kiedy poszukuje się szczęścia
błądząc ślepymi drogami.......................................... 61
Ja podążam za moim królem....................................... 64
Czystość serca................................................................ 68
Miłość i drobnostki
Niuanse i uprzejmości...................................................73
Codzienna wierność...................................................... 77
Nasze dzieła sztuki........................................................ 80
Cześć należna Bogu...................................................... 82
Szeroka droga
Osoba letnia duchowo szuka szerokiej drogi............87
Osoba letnia duchowo
nie jest wstrzemięźliwa ani umiarkowana...............90
Każdego dnia nieś swój krzyż......................................93
Mały krzyż ..................................................................... 95
Z kagankiem wiary
Lenistwo duchowe: działanie wyłącznie
z ludzkich pobudek....................................................99
182
Spis treści
Przenikliwe spojrzenie na życie.................................. 102
Wdzięczność................................................... ............. 105
W obecności Pana....................................................... 108
Grzech powszedni i lenistwo duchowe
Grzech powszedni.......................................................111
Inne skutki......................
............................................. 113
Walka z grzechem powszednim.................................115
Merlin i król Artur....................................................... 117
Nauka świętych............................................................ 118
Punkt odniesienia........................................................ 120
Antidotum..................................................................... 122
Zwiększyć ciśnienie..................................................... 125
„Córki” letniości duchowej
Chwasty w duszy..........................................................127
Zniechęcenie osoby leniwej duchowo......................129
Pozwolić sobie pomóc................................................130
Niekontrolowana wyobraźnia
i otępienie umysłowe...............................................133
Małoduszność.............................................................. 135
Uraza i zgorzknienie....................................................139
Miłość Boga i bliźniego
Nikt nie dzieli się tym, czego nie posiada................143
Niemożliwa neutralność............................................. 146
Pociąg na bocznicy...................................................... 149
Wizja Ezechiela............................................................ 153
183
Francisco Fernández-Carvajal
Kto nas naprawi?
Skrzypce i skrzypek......... ........................................... 157
Przyjaciel....................................................................... 160
Walka z lenistwem duchowym
i regularna spowiedź.................... ........................... 162
Dobra spowiedź...........................................................164
Spowiedź bez rutyny................................................... 167
Żar
W Kanie.........................................................................171
Służba............................................................................173
......................................................176
184