Carvajal Francisco, Lenistwo duchowe Smutek uśpionej duszy

background image
background image
background image

Francisco Fernández-Carvajal

Lenistwo duchowe

Smutek uśpionej duszy

Wydawnictwo AA

Kraków

background image

Tytuł oryginału:
Donde duerme la ilusión. La tibieza

Przekład:

Wojciech Krawczyk

Skład, łamanie

i

opracowanie graficzne:

Agnieszka Siekierżycka

Ilustracja na okładce:
Georges de La Tour, Magdalena pokutująca,
Metropolitan Museum of Art, New York

Copyright © by Ediciones Palabra S.A. Paeso de la Castellana,
210-28046 MADRID (España)

© Copyright for the Polish editron by Wydawnictwo AA s.c., Kraków

Imprimatur
Nr 78/2012 z dnia 10 stycznia 2012 r.
bp Damian Muskus OFM, wikariusz generalny
ks. Kazimierz Moskała, wicekanclerz
ks. dr Krzysztof Gryz, cenzor

ISBN 978-83-62927-76-0

Wydawnictwo AA s.c.

30-332 Kraków, ul. Swoboda 4

tel.: 12 292 04 42, fax 12 292 09 05
e-mail: klub@religijna.pl

www.religijna.pl

background image

WSTĘP

Każda książka ma swoją krótką historię. Ta narodziła się po
kilku dniach rekolekcji, po czym została poszerzona i wy­
dana pod tytułem Lenistwo duchowe. Był to rok 1978. Od
tego czasu doczekała się dwunastu wydań.

Obecnie, po wnikliwej aktualizacji, której podstawę

stanowiło wiele lat doświadczeń, ukazuje się pod nowym
tytułem: Smutek uśpionego serca

1

. Ta choroba miłości, któ­

ra usypia ideały chrześcijanina, czai się w ukryciu, chcąc
zniszczyć życie w pełnym oddaniu albo przynajmniej prze­
szkodzić nam w radosnym podążaniu za Jezusem.

Lenistwo duchowe jest wielkim, na początku niezauwa­

żalnym, wrogiem miłości, który sprawia, że uczucie to po­

wszednieje i gaśnie. Upodabnia się do tych bezobjawowych

chorób, które powoli rozprzestrzeniają się w całym organi­
zmie, a osoba nią dotknięta, aż do chwili całkowitego spu­
stoszenia organizmu, nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia.
Można ją opisać słowami włoskiego poety poświęconymi

1

Pod takim tytułem ukazało się najnowsze wydanie książki w języ

ku hiszpańskim (przyp. tłumacza)

5

background image

Francisco Fernández-Carvajal

śmiertelnie rannemu żołnierzowi: andava camminando ed

era morto („Szedł, ałe był już martwy”).

W książce tej starałem się dokładnie opisać wielką, i nie­

porównywalną z żadną inną, radość podążania za Chry­
stusem, a także smutek uśpionego serca, które zapomniało
lub zapomina jak kochać. Mimo to, choroba dotykająca tę
miłość może zostać wyleczona przez naszego dobrego Le­
karza

Jezusa Chrystusa, który jest zawsze gotowy podać

nam pomocną dłoń.

6

background image

STWORZENI DO SZCZĘŚCIA

Substytuty szczęścia

Po ślubie, podczas którego mężczyzna i kobieta przysięgają

sobie wierność małżeńską, ksiądz żegna nowożeńców sło­
wami: „Bądźcie szczęśliwi. Niech Pan zawsze będzie z wami”.
Tak naprawdę chodzi o jedno jedyne pragnienie: pozostać
z Panem i równocześnie żyć szczęśliwie. Święty Josemaria
Escrivá zapewniał: „Ból i smutek są przeciwieństwem istoty

Boga, który jest największym szczęściem” i radził: „Jeżeli

jesteście zmęczeni, powiedzcie to Panu, jeżeli natrafiacie

na zdecydowane trudności, powierzcie je rękom Pana. Ale
podkreślam, nie dopuśćcie do tego, aby ktokolwiek z wa­
szego zachowania mógł wywnioskować, że jarzmo Mi­
strza nie jest słodkie, że nie jest jarzmem podejmowanym
z miłości”

2

. Jeżeli tak się stanie, będzie to dowód na to, że

zaczynamy oszukiwać Boga.

2

J. Echevarría, Wspomnienie o świętym Josemarii Escrivie założy­

cielu Opus Dei, Wydawnictwo Księży Marianów MIC, Warszawa
2006, s. 24

7

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Niewiele jest stanów ducha, których tak mocno życzy­

my naszym bliźnim, jak szczęścia. Zwroty: „wszystkiego
najlepszego”, „bądźcie szczęśliwi” itp. są znane we wszyst­
kich językach i miejscach na ziemi i werbalizują chęć posia­
dania czegoś głębokiego i nad wyraz wartościowego, czegoś
istotnego dla każdego z nas.

Jednak, nawet kiedy są nam dostępne wszystkie środki,

które wydają się konieczne do osiągnięcia szczęścia tj. zdro­
wie, pieniądze, miłość, sukces czy choćby szacunek ze strony

innych ludzi, nieczęsto udaje nam się je zdobyć. Jeśli nie za­
dbamy o pragnienie prawdziwego szczęścia, niepostrzeżenie
zapomnimy

o nim,

a ono oddali się w nieokreśloną, z dnia

na dzień coraz bardziej odległą przyszłość i wraz z upływem
czasu wymknie się z naszych rąk, stając się nieosiągalne.

Słowa: szczęście, radość, przyjemność, harmonia, itp.

możemy porównać do rzadkich monet z kolekcji, które od­
znaczają się dużą wartością, ale bywają trudne do zdobycia.
Ile byśmy dali za miesiąc, dzień albo co najmniej za jedno
popołudnie prawdziwej radości i miłości! Takich, jakich
pragnie nasze serce.

Źródła historyczne podają, że po śmierci kalifa Abd

ar-Rahmana III odnaleziono jego list, w którym napisał:
zdobyłem wszystko, czego człowiek może zapragnąć na tym

świecie, żyłem 75 lat, 50 lat sprawowałem władzę, szczęśliwy

byłem 9 dni.

Pragnienie szczęścia u wszystkich z nas jest tak silne, że

na ziemi nie sposób jest je zrealizować: „Pragnienie to ma

8

background image

Stworzeni do szczęścia

Boskie pochodzenie; Bóg wszczepił je w serce człowieka,
by przyciągnąć je do siebie, ponieważ tylko On może je

zaspokoić”

3

. Dobrze znane słowa św. Augustyna mówią:

„Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I nie­
spokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”

4

.

I nikt inny nie może go wypełnić. A my wszyscy, mężczyźni
i kobiety, w różnoraki sposób, nierzadko wybierając nie­
właściwe drogi, błądzimy w jego poszukiwaniu.

Ponieważ wielu z nas, sceptyków, wątpi w istnienie

czegoś, co spełni pragnienia naszych serc, wymyślamy
i tworzymy substytuty, które, tak jak produkty zastępcze,
opisujemy etykietami w rodzaju: „w

smaku

podobne

d o . . . " , a l e często przypisujemy tym produktom niewłaści­

we nazwy. I tak: spokój nazywamy pokojem, przyjemność
- miłością, a szczęście, w postaci, w jakiej pragnie go nasze

serce, uznajemy za nieosiągalne. W rzeczywistości jednak
istnieje i jest osiągalne dla wszystkich ludzi dobrej woli.

Wielu z nas nie cieszy się nim, ponieważ szuka go tam,

gdzie go nie ma: w luksusie, pieniądzach, pragnieniu wła­
dzy i przyjemnościach. Czy można znaleźć kamienie szla­
chetne w sklepie z tanią biżuterią?

Pewnego znanego pisarza, który był już w podeszłym

wieku zapytano podczas wywiadu radiowego czy wierzy

3

Katechizm Kościoła Katolickiego, 1718, Wydawnictwo Pallotti-

num, Poznań 1994. Wszystkie cytowane fragmenty Katechizmu po­
chodzą

z

powyższego wydania.

4

Św. Augustyn, Wyznania, Księga I, 1, 1.

9

background image

Francisco Fernández-Carvajal

w postęp.

Pisarz, który od wielu

lat

mieszkał na

wsi i każde­

go ranka wyglądając

przez okno swojego domu obserwo­

wał jakąś

nowoczesną kosiarkę, traktor czy inną maszynę

o nieznanym mu przeznaczeniu, odpowiedział: „Jak mogę
nie

wierzyć w postęp, skoro każdego roku obserwuję żni­

wa,

które dawniej, okupione ogromnym wysiłkiem, trwały

dwa

miesiące,

a

obecnie kończą się po dwóch tygodniach?”

A po

chwili dodał: „To postęp, który rozgrzewa i wypełnia

żołądek, ale

w

sercu pozostawia chłód

i

pustkę”. Prawdziwy

postęp

ludzkości to postęp człowieka i jego osobowości.

Postęp techniczny, chociaż przyczynia się do podniesienia
komfortu bytowego,

jest

substytutem szczęścia i pozostanie

nim, jeżeli

nie będzie mu towarzyszył rzeczywisty rozwój

wewnętrzny wzbogacający duszę.

Prawdziwe szczęście zaprasza nas przede wszystkim „do

oczyszczenia

naszego serca ze złych skłonności i do poszuki­

wania

nade wszystko miłości Bożej. Uczy nas, że prawdzi­

we

szczęście nie polega ani na bogactwie czy dobrobycie,

na

ludzkiej sławie czy władzy, ani na żadnym ludzkim dziele,

choćby było tak użyteczne jak nauka, technika czy sztuka,

ani

nie tkwi

w

żadnym stworzeniu, ale znajduje się w sa­

mym Bogu, który jest źródłem wszelkiego dobra i wszelkiej
miłości”

5

. I tylko w Nim.

Już

kard. Newman

w

swoich czasach zwracał uwa­

gę, że

bogactwo było bożyszczem ówczesnej epoki.

5

Katechizm Kościoła Katolickiego, 1723.

10

background image

Stworzeni do szczęścia

W rzeczywistości było nim zawsze i nadał

pozostaje. „To

jemu właśnie wielu ludzi składa hołd. Mierzą oni

szczęście

według

stanu

posiadania,

a

także według stanu posiadania

odmierzają szacunek... Wszystko to bierze się z przekona­
nia, że będąc

bogatym

można wszystko. Bogactwo jest

więc

jednym z bożków dzisiejszych czasów. Innym jest

uzna­

nie... Doszło do tego, że uznanie, fakt bycia znanym,

czy­

nienia wrzawy w świecie (co można by nazwać rozgłosem
prasowym) uważa się za dobro samo w sobie, za

najwyższe

dobro, za przedmiot najwyższej czci”

6

. Bogactwo, sukces,

rozgłos

same

w sobie również pozostawiają na koniec

w

ser­

cu chłód

i

pustkę.

Prawdziwa radość i harmonia, które wypełniają serce,

istnieją tylko w Bogu. Poza Nim

nie

sposób

ich

znaleźć.

Zostaliśmy stworzeni przez

Boga

i dla Boga, i ku

Niemu

podążamy. To prawda pozwalająca w pełni zrozumieć ist­

nienie człowieka.

Pewnego dnia Pan zwrócił się do swoich uczniów

mó­

wiąc: Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą,

i

uszy wasze,

że

słyszą (Mt 13,16)

7

. Nazwał ich szczęśliwymi oraz wyjaśnił,

że

szczęścia nie daje zdobywanie pieniędzy i władzy ani od­

porność

na

ból, porażki, choroby i trudności. Wytłumaczył

im, że będą szczęśliwi i radośni nie dlatego, że wszystko to,

6

J. H. Newman,

O

świętości, za Katechizmem Kościoła Katolickiego,

1723.

7

Wszystkie cytaty z Biblii pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wyd. IV,

Wydawnictwo Pallottinum.

11

background image

Francisco Fernández-Carvajal

co czasami się nie układa, ,> będzie się układać”, ale dlate­
go, że ich oczy widzą i ich uszy słyszą to, co tak wielu ludzi
chciałoby zobaczyć i usłyszeć. Są szczęśliwi, bo pozostają
otwarci na wiarę i na Chrystusa. A bliskość Jezusa to mo­
tor i źródło ich szczęścia, tego szczęścia, którego świat nam
nigdy nie odbierze. Nie odbiorą nam go też trudności, które
napotkamy i porażki, których zaznamy. Chodzi o głębokie
szczęście i pokój, których nie sposób zdobyć płacąc dobrami
materialnymi. Raczej szczęście można osiągnąć wyrzekając
się tych dóbr, używając ich jako narzędzi, nie wkładając
serca w ich

zdobywanie i

nie traktując

ich jako

celu samego

w sobie ani

dobra

absolutnego.

W poszukiwaniu szczęścia

Radość

-

jak zapewnia święty Tomasz z Akwinu — jest

pierwszym skutkiem miłości, a tym samym, pierwszym
owocem oddania

8

. Można powiedzieć, że jest tyle rodzajów

radości, ile rodzajów istniejącej miłości. Radość osoby, któ­
ra lubi dobre jedzenie różni się od tej, jaką cieszy się ktoś,
kto właśnie się zakochał. Uprawnione jest więc zdanie: „Po­

wiedz mi, jaka jest twoja radość, a powiem ci jaka jest twoja

miłość i jak mocno bije twoje serce”.

8

Św. Tomasz, Suma Teologiczna, 2—2, zag.

28, art.

4. Tłumaczył

ks. Andrzej

Głażewski.

12

background image

Stworzeni do szczęścia

Radości, która jest owocem miłości do Boga, nie można

porównać z żadną inną istniejącą na ziemi: „Powinieneś wy­

różniać się nie ową fizjologiczną radością zdrowego zwierzę­
cia”,
która jest dobra, ale zbyt mała dla syna Bożego, „lecz
inną: nadprzyrodzoną, która wypływa z porzucenia wszyst­
kiego i oddania samego siebie w miłujące ramiona naszego

OjcaBoga”

9

. Chrześcijanin jest radosny, ponieważ istotą

jego życia jest miłość, a szczególnie miłość do Boga. Powi­

nien on kochać Boga, aby czuć się kochanym przez Niego.

Amare et amari! Kochać i być kochanym

mówił święty Au­

gustyn. Nie sposób wyobrazić sobie prawdziwego chrześ­
cijanina, który

żyje swoją

wiarą bez

radości, i któremu

nie

towarzyszy ten pogodny nastrój właściwy

synom

Bożym.

Trwać blisko Chrystusa, kochać Go i być obdarzonym Jego

miłością - oto prawdziwa radość. Powtarzajmy Panu każ­
dego dnia, jak wielką radością jest dla nas pójście za Nim!

Najprawdziwsza radość cechuje tych, którzy w najróż­

niejszych sytuacjach spotykali Nauczyciela i pozostawali
Mu wierni. Czemuście Go nie pojmali? (J 7, 45)

zapy­

tał dowódca straży świątyni swoich podwładnych, którym
za niewykonanie rozkazu groziło więzienie. Strażnicy od­
powiedzieli: Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten
człowiek przemawia (J 7, 46). Nigdy nie przeczytali podob­
nych słów w Księdze Prawa, nie usłyszeli ich od Proroków

9

Ś

w. Josemaría Escrivá, Droga, 659, Wydawnictwo św. Jacka, Ka­

towice 2001. Wszystkie cytowane fragmenty

dzieł tego

autora po­

chodzą z książek

wydanych

przez powyższe

wydawnictwo.

13

background image

Francisco Fernández-Carvajal

czy od swoich nauczycieli. Radość okazał też święty Piotr
na górze Tabor, kiedy powiedział: „Panie, dobrze, że tu je­

steśmy” (Mt 17, 4) oraz trzej królowie, którzy bardzo się

uradowali,

gdy

ujrzeli gwiazdę (Mt 2, 10), ponieważ zapro­

wadziła ich do Dzieciątka Jezus. Cieszyli się bardzo wielką

radością. Podobnie starzec Symeon, który oznajmił: Teraz,
o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według

Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie (Łk 2,

29—30). Także ci dwaj uczniowie ogarnięci przygnębieniem

w drodze do Emaus, którzy później uskrzydleni dobrą no­
winą wrócili do Jeruzalem i oznajmili, że Nauczyciel żyje.

A

także uczony, który wspaniałomyślnie wyznał Jezusowi:

Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz (Mt 8,

19). Zostawię dla Ciebie wszystko! Jezus słuchał tych słów

z ogromną radością i słyszy je również teraz. Święty Pa­
weł mówiąc o swoich cierpieniach, których źródłem było
zwątpienie, oświadczył otwarcie: Z wielką ufnością odnoszę
się do was, chlubię się wami bardzo. Pełen jestem pociechy,

opływam w radość w każdym ucisku (2 Kor 7,4). Innym ra­

zem

wyjaśnił powód swojej radości, która towarzyszyła mu

w chwilach największych trudności i w cierpieniu: Bardzo
dobrze wiem, komu uwierzyłem! Jezus jest jego skałą, daje
mu siłę, w której św. Paweł odnajduje sens swojego życia.

Ale największa jest radość Maryi, która powiedziała: Wiel­

bi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim

Zbawcy (Łk 1, 46,47). Nikt inny na ziemi nie miał serca
wypełnionego radością i oddaniem tak, jak Ona.

14

background image

Stworzeni do szczęścia

Relacje uczniów o Zmartwychwstaniu cechuje szcze­

gólny rodzaj radości. Radości, która zawsze gości w ich du­

szach, nawet w chwilach cierpienia i prześladowania. Jest

ona spełnieniem obietnicy danej im przez

Pana

podczas

Ostatniej Wieczerzy: I rozraduje się serce wasze, a radości

waszej nikt wam nie zdoła odebrać (J 16, 22), żadna oko­

liczność, jedynie grzech może tego dokonać.

Ewangeliści są zgodni co do radości, która zapanowała

wśród Apostołów po Zmartwychwstaniu Jezusa, kiedy Ten

się im ukazał: Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana

(J 20, 20). Ich radość nie była nastrojowa, nie wynikała

ze

zdrowia ani z żadnej ludzkiej przyczyny, ale spowodowana

była tym, że ujrzeli Pana i pozostali z Nim. Także anioł, któ­

ry przybył do Maryi podczas Zwiastowania i oznajmił ra­

dośnie: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, od razu dał jej powód

do tak wielkiej radości: ponieważ Pan z Tobą (Łk 1, 28).

Powodem tak wielkiej radości, nieporównywalnej z żadną

inną, jest bliskość Boga. Jego obecność sprawia, że źródłem

naszej radości jest nie życie zgodne z własnymi oczekiwania­

mi, ale fakt, że jesteśmy z Panem, który otacza nas opieką.

Oto tajemnica radości chrześcijańskiej. Kiedy Bóg jest obec­

ny w naszym życiu, jesteśmy pełni radości. Radość to dowód

na to, że nie straciliśmy Go z powodu lenistwa duchowego

ani braku hojności. Oddalając się od Boga w poszukiwa­

niu szczęścia znajdujemy jedynie samotność i pogrążamy się

w smutku. Doświadczenie tych wszystkich, którzy odwró­

cili się od Pana klucząc po fałszywych ścieżkach, uczy, że

15

background image

Francisco Fernández-Carvajal

szczęścia

nie

można odnaleźć z dala od

Niego.

Znajdujemy

wtedy wyłącznie smutek i ciemność. Wielu z błądzących

miało podobne doświadczenie, co syn marnotrawny.

Natomiast każdy krok przybliżający nas do

Boga

jest

jednocześnie krokiem w kierunku pełni i miłości. Króle­

stwo

niebieskie jest podobne do skarbu i perły, o których

opowiada Ewangelia św. Mateusza (Mt 13,

44).

Tym sa­

mym spotkanie z Chrystusem

lub

Jego ponowne

odnale­

zienie, jeśli Go zgubiliśmy, jest dla nas ogromną radością.

Aby

dojść

do

Niego, opłaca się każdy wysiłek, każde po­

święcenie, każde małe upokorzenie.

Pamiętam mojego przyjaciela, studenta architektury,

który opowiadał mi o pierwszej rozmowie ze swoim pro­

fesorem podczas zajęć plenerowych: Rysowaliśmy w jed­

nym

z madryckich parków, a nasze prace sprawdzał starszy

już profesor. Kiedy podszedł

do

mnie, ustawił mnie

tak,

aby

przedmiot, który rysowałem, znalazł się

w

jednym kierunku

ze

szkicownikiem i moimi oczami. Wtedy powiedział: „Pa­

miętaj, musisz

go

mieć zawsze przed sobą”.

Chrystus też zawsze musi być dla nas dobrze widoczny.

Musimy Go widzieć wyraźnie oczami naszej wiary. Dramat
chrześcijanina zaczyna się wtedy, gdy lenistwo duchowe
lub grzech zamazują obraz Chrystusa,

co

sprawia, że

Jego

postać staje się niewyraźna i zbyt oddalona,

a

Jego Oblicze

nieznane

i

obce.

Radość jest jak górskie rośliny żyjące na dużych wy­

sokościach: tylko tam znajdują odpowiednie warunki

do

16

background image

Stworzeni do szczęścia

swojego rozwoju; gdyby rosły w dolinach,

obumarłyby.

Zwiędłyby tak, jak umiera radość, zamieniając się

w smu­

tek, kiedy zapominamy

o

wielkich horyzontach,

które

roztacza przed nami Bóg

i

wpadamy do

studni egoizmu.

A przecież tak bardzo możemy

się

cieszyć

podążając za

Nim, żyjąc w Jego obecności, zwracając się do Niego i

słu­

chając

Go! Pozostanę

z

wami

na

zawsze...

background image

background image

PODĄŻAĆ ZA JEZUSEM

Dwa orszaki

Święty Łukasz tak opisał przybycie Jezusa do małego miasta

w Galilei, oddalonego dwie godziny od Nazaretu, zwanego

Nain (por. Łk 7, 11): Jezus szedł w towarzystwie uczniów,

a za nimi podążał radosny tłum ciesząc się bliskością Na­
uczyciela. U bram miasta natknęli się na kondukt pogrze­
bowy z ciałem zmarłego młodzieńca, jedynego syna wdowy.

Znając dalszy ciąg tego przekazu wiemy, że Jezus kierując
się swoim wielkim miłosierdziem, nie czekając na prośbę ze
strony matki, zwrócił jej żywego syna.

Jan Paweł II nawiązywał do tego ewangelicznego opi­

su porównując dwa orszaki: pogrzebowy — kierujący się na

cmentarz i radosny — towarzyszący Jezusowi. Zwracał uwa­

gę na to, że w następstwie zdarzeń oba orszaki zjednoczyły
się wokół Chrystusa, świętując dokonanie cudu, bo świę­
towanie było jego logicznym następstwem. Bawili się wszy­
scy, radując się obecnością Nauczyciela: przywrócony do
życia młodzieniec, jego matka i przyjaciele, a nawet płacz­
ki. Dzień, który rozpoczął się żałobą i płaczem, zakończył

19

background image

Francisco Fernández-Carvajal

się radością i weselem. Przed spotkaniem orszaki różniły się
od siebie zasadniczo: jeden był konduktem śmierci, drugi
orszakiem życia.

Obecnie także możemy spotkać smutny orszak, w któ­

rym

dominuje brak nadziei, iluzja pełnego pokus społe­

czeństwa konsumpcyjnego, zapominającego o prawdziwej
radości, powierzchowność, obojętność wobec cudzego
cierpienia

i

nieuporządkowana uczuciowość. Papież wspo­

minając Ewangelię świętego Łukasza, a także przy innych
okazjach chciał nam przypomnieć jak Chrystus zbliża się

do każdego z

nas, zwracając

się

do

nas

tak jak

do

młodzień­

ca, którego

ożywił:

Wstań! Przyjmij

wezwanie, które postawi

cię na nogi!

10

Naprzód!

Zycie zaczyna się na nowo! Uświa­

dommy sobie,

że

wspomniany młodzieniec natychmiast

dołączył do

orszaku

życia i nigdy już nie zostawił Nauczy­

ciela. Jest

jedną

z

wielu osób podążających za Chrystusem,

opisywanych

w Ewangelii.

Jakże radosny jest orszak idący za Jezusem! I jakże

smutny jest orszak pogrzebowy młodzieńca! Dokonajmy

wyboru: „Chrześcijaństwo nie jest jakimś rodzajem kultu­

ry czy ideologii, systemem wartości i zasad, nawet bardzo

wzniosłych. Chrześcijaństwo to Osoba, obecność, oblicze:

to

Jezus, który daje człowiekowi sens i pełnię życia”

11

.

10

Jan Paweł II, Przemówienie do młodzieży, Berno, 05. 06. 2004 r.

11

Ibidem.

20

background image

Podążać za Jezusem

Źródło

Źródłem radości chrześcijańskiej jest prawdziwa wiara

i

miłość: To wam powiedziałem, aby radość moja w

was była

i aby radość wasza była pełna (J 15, 11). Jezus znajduje

upo­

dobanie w swoich uczniach,

a

oni odnajdują w Nim pełnię

swojej radości i pokoju.

Jeżeli prawdziwie przeżywamy naszą wiarę, patrzymy

na

świat z większym spokojem ducha, widząc go takim, jakim

jest

-

takim, jakim widzi go Bóg:

Wiara bowiem rozjaśnia

wszystko nowym światłem i ujawnia Boży zamysł

odnośnie

do

pełnego powołania

człowieka”

12

naucza Konstytucja

Duszpasterska

o

Kościele w Świecie Współczesnym

Gau-

dium et spes. To dzięki wierze „spoglądamy

na

wszystko,

co nas

otacza,

w

nowym świetle. I chociaż wszystko

po­

zostaje niezmienione, dostrzegamy,

że

jest inne, ponieważ

wszystko jest wyrazem miłości Boga. Nasze życie przemie­

nia się w ten sposób w nieustanną modlitwę, pogodę

ducha

i pokój, które nigdy się nie kończą; w akt dziękczynienia
powtarzany godzina za godziną”’

3

. W wierze odnajdujemy

sens naszego życia w każdej sytuacji, w której się znajduje­
my, ponieważ „ten, kto żyje wiarą, może napotkać trudno­
ści, walkę, cierpienie, a nawet gorycz, ale nigdy nie dozna

12

Sobór Watykański II, Konstytucja Gaudium et spes, 11.

13

św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 144.

21

background image

Francisco Fernández-Carvajal

zniechęcenia ani przygnębienia, ponieważ wie, że jego życie

jest pożyteczne, wie, po co przyszedł na tę ziemię”

14

.

Czy musimy być smutni albo przygnębieni? Nasze ży­

cie

jest w rękach Boga, który pragnie wyłącznie naszego

doczesnego i wiecznego dobra, kierując wszystkimi zdarze­
niami, które mają w nim miejsce. Jak wykorzystamy te zda­

rzenia życiowe i czy będą one służyć naszemu dobru, zależy

już tylko od nas samych, od tego jak się staramy, by nasza
wola była zgodna z Jego wolą, tak jak zachowują się dzieci

ufające w dobroć ojca.

Pewność, że Bóg pragnie dla nas tego, co najlepsze,

sprawia, że nasze zaufanie pozostaje nie podważone

i

prze­

pełnione radością, także w tych nieoczekiwanych i nie­
sprzyjających okolicznościach, w których zamiast bolesnych
i nieuzasadnionych rozczarowań odkrywamy Boga i nie­
opisane dobro: „Ileż przeciwności znika, kiedy powierzamy
się całkowicie w ręce Boga, który nigdy nas nie opuszcza!

W różny sposób przejawia się ta miłość Jezusa do swoich:

do kalekich, chorych... On zapytuje: Co cię boli? Odpo­

wiadamy:

Boli

mnie... I natychmiast przychodzi światło,

albo przynajmniej pogodzenie

i

pokój”

15

. Przy Nim nic nas

„nie boli”, On daje nam pewność.

Nasze grzechy nie tyle powinny wywoływać w nas przy­

gnębienie, co uczyć pokory, większego zaufania do łaski

14

Ibidem, 45.

15

św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, 249.

22

background image

Podążać za Jezusem

Bożej, a mniejszego zaufania do nas samych: „Nawet gdyby
się nam wydawało, że wszystko się wali na naszych oczach,
nic się nie wali, bo Ty, o Boże, jesteś mocą moją. Jeśli Bóg
zamieszka w naszej duszy, wszystko inne, choćby wydawa­
ło się ważne, jest drugorzędne, przemijające, my natomiast
trwając w Bogu jesteśmy tym, co nieprzemijające.

Przez dar pobożności Duch Święty zsyła nam pewność,

że jesteśmy dziećmi Bożymi. A dlaczego, będąc dziećmi
Bożymi, mielibyśmy być smutni? Smutek jest osadem ego­
izmu. Jeżeli będziemy chcieli żyć dla Pana, nie zabraknie
nam nigdy radości, nawet jeśli będziemy odkrywać swoje
błędy i swoją nędzę”

11

?. Nigdy nie jesteśmy mocniejsi

niż

wówczas, kiedy ufamy Panu. On jedynie skalą i zbawieniem

moim, twierdzą moją, więc się nie zachwieję. W Bogu jest

zbawienie moje i moja chwała, skała mojej mocy, w Bogu

moja ucieczka (Ps 62, 2, 3).

Przez całe życie walczymy z problemami w pracy, w na­

szym otoczeniu, w apostolstwie czy w życiu wewnętrznym
i często towarzyszy tym zmaganiom zmęczenie fizyczne,
psychiczne, choroby i oschłość w realizacji zobowiązań

wo­

bec Boga i bliźnich. Im większe i poważniejsze są trudności
zagrażające pokojowi i radości, tym bardziej powinniśmy
zbliżyć się do fundamentalnej chrześcijańskiej prawdy,
która mówi, że jesteśmy dziećmi Bożymi. To Bóg powie­
dział: Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one

16

Ibidem, 92.

23

background image

Francisco Fernández-Carvajal

za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki

i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który M i j e dal,

jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki

mego Ojca (J 10, 27—29).

Nie sposób uniknąć trudności w życiu. Mierzą się z nimi

wszyscy ludzie: mierzyli się z nimi zarówno ci, którzy odeszli,
mierzą się ci, którzy żyją obecnie i mierzyć się będą ci, którzy

narodzą się w przyszłości. Ludzie bogaci i biedni. Z trud­

nościami zmagała się Najświętsza Maryja Dziewica, Apo­

stołowie, święci oraz wszyscy ci, którzy nie odnaleźli Boga

w swoim życiu. umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku

was trwa dla

waszego

doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was

spotkało

coś

niezwykłego (1 P 4, 12). Trudności są powszedni­

mi przeszkodami,

z

którymi musimy się liczyć w życiu, nie

możemy naiwnie oczekiwać pojawienia się epoki pozbawio­
nej problemów czy pokus. Co więcej, bez tych przeszkód nie
byłoby zwycięstw, a ci, którzy chcą być blisko Jezusa, nie do­

skonaliliby swoich cnót - swój lot ptak zawdzięcza nie tylko,
ruchowi skrzydeł, ale także oporowi prądów powietrznych.

Nasza radość jest oparta na mocnym fundamencie, nie

na chwiejnych, niestałych okolicznościach, jak pomyślne

wydarzenia, dobre wiadomości czy zdrowie. Święty Paweł

pisał do pierwszych chrześcijan z Koryntu: Niech każdy

jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt

nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a któ­
rym jest Jezus Chrystus
(1 Kor 3, 10-11). Jedynie Pan jest

pewnym fundamentem. Tylko On jest twardą skałą, która

24

background image

Podążać za Jezusem

przetrwa wszystko. I nie należy wątpić, że Bóg może nas
uleczyć: Nie bój się; wierz tylko, a będzie ocalona (Łk, 8,50)

- tak przecież mówił. Jezus zna okoliczności towarzyszące

naszemu życiu, także te, które są skutkiem nierozważnego
postępowania i braku świętości. I potrafi znaleźć wyjście
z tych sytuacji.

Potrzebujemy radości

Paul Claudel zwykł mówić po swoim nawróceniu: „Jedynym
obowiązkiem ludzi

na

świecie jest radość!”.

Radość to

dowód

naszej miłości do

Boga

oraz dobra uczynionego przez nas bliź­

nim i nam samym. Musimy być radośni, i

radość powin­

ni dostrzegać nasi bliźni. Radość jest formą dziękczynienia
Bogu za niezliczone dary, którymi nas obdarza każdego dnia:
„Bóg stworzył nas, abyśmy byli radośni, powołał nas do życia

jako radosne stworzenia, a nasza radość jest pierwszą zapłatą,

którą jesteśmy Mu winni oraz najprostszym i najszczerszym

dowodem naszej świadomości otrzymanych darów natury
i łaski oraz okazanej za nie wdzięczności”

17

. W przeciwień­

stwie do ludzi, zwierzęta nie potrafią okazywać wdzięczności
i uśmiechać się, dlatego Bóg cieszy się razem z nami, widząc
naszą radość, prawdziwą radość synów Bożych.

17

P. A. Reggio, Espíritu sobrenatural

y

buen humor [Duch nadprzy­

rodzony i pogoda ducha], Madryt 1966, s. 12 (tłum. własne).

25

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Naszą radością możemy zrobić dużo dobrego dla otocze­

nia, ponieważ radość prowadzi do Boga. Dawanie radości
i nadziei innym to często jeden z największych przejawów
miłości do Boga i najbardziej wartościowy skarb, który Mu
ofiarujemy.

Bierzmy przykład z pierwszych chrześcijan. Ich życie

było pełne pokoju i radości, w tym duchu pracowali każde­
go dnia, a w obliczu męczeństwa cechował ich także spokój
ducha i miłość bliźniego. „Rodziny, które żyły Chrystusem

i ukazywały Chrystusa. Niewielkie wspólnoty chrześcijań­

skie, które były jakby ośrodkami szerzenia ewangelicznego

przesłania.

Domy

podobne

do

innych domów w tamtych

czasach, ale ożywione nowym duchem, przekazywanym

wszystkim, którzy je znali i którzy mieli z nimi kontakt.
Tacy byli pierwsi chrześcijanie i tacy też powinniśmy być
my, dzisiejsi chrześcijanie: siewcami pokoju i radości, tego
pokoju i tej radości, które przyniósł nam Jezus”

18

. Wielu

bliźnich może odnaleźć Boga w naszym spokoju i w naszym
pogodnym obliczu. Dom chrześcijanina musi być radosny,
ponieważ życie chrześcijańskie jest pełne cnót (wspaniało­
myślność, serdeczność, poświęcenie) bezpośrednio zwią­
zanych z radością. I czystą radością wyniesioną z domu

powinniśmy dzielić się z ludźmi, którzy nas otaczają. Świat

bywa smutny i niespokojny, często pogrążony w otchłani

18

Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 30.

26

background image

Podążać za Jezusem

materializmu. Iluż ludzi odnalazło drogę do Boga dzięki
dobremu przykładowi, serdeczności i pogodnej radości!

Radość potrzebna jest również nam samym dla utrzy­

mania wewnętrznej równowagi. Będąc pozbawionym ra­
dości, trudno jest robić postępy na drodze prowadzącej
do miłości Boga. Święty Tomasz pisał: „Każdy, kto chce
uczynić postęp w życiu duchowym, koniecznie potrzebuje
radości”

19

. Smutek pozbawia nas sił, jest jak błoto przyle­

pione do butów wędrowca, które nie dość, że brudzi, to
utrudnia swobodną marszrutę. Księga Przysłów uczy, że ra­
dość serca wychodzi na zdrowie, duch przygnębiony wysusza

kości (Prz 17, 22), zabierając siły i życie. A w Księdze Ne-
hemiasza zapisano: Radość w Panu jest waszą ostoją (Ne

8,

10), która chroni przed wieloma pokusami i zagubieniem.

Smutna dusza, która nie walczy z przygnębieniem, jest na
łasce pokus, a smutek był i jest powodem wielu grzechów!

Radość Boga jest naszą wielką siłą i ogromnym wspar­

ciem w szerzeniu wiary. Mamy obowiązek przekazywania
przesłania Chrystusa z radością. Sam Pan promieniuje
radością odsłaniając przed nami cuda Królestwa Niebie­
skiego. Jezus okazuje swoją niepowstrzymaną radość we­

wnętrzną na wiele sposobów - sam jest radością. Radość

Boga jest także niezbędna w realizacji naszych zobowiązań.
Im poważniejsze zobowiązania, tym większa potrzeba po­
koju. Im większa jest nasza odpowiedzialność, tym większy

19

Św. Tomasz, Comm. in ep. ad Philip., c. 4, lec. 1.

27

background image

Francisco Fernández-Carvajal

mamy obowiązek odnalezienia pokoju i radości, które
powinniśmy darować naszym bliźnim: kapłanom, ojcom,
przełożonym, nauczycielom.

Najlepsza wiadomość

Po

zakończonej Mszy Świętej ksiądz rozdaje wiernym kart­

ki prosząc,

aby odpowiedzieli

na

pytanie: „Jaka wiadomość

sprawiłaby

ci

największą radość?”. Pisemną odpowiedź

pa­

rafianie mają oddać w następną niedzielę.

Po

tygodniu kapłan dowiaduje się, że największą radość

sprawiła im wiadomość

o

otrzymaniu pracy, zdaniu

eg­

zaminów oraz wyleczeniu matki i syna uzależnionego od
narkotyków. Ale czy takich odpowiedzi się spodziewał?

Po­

nownie

rozdaje

kartki, tym razem

z

odpowiednią uwagą:

„Proszę, pamiętajcie,

że

pytanie jest skierowane do wierzą­

cych

chrześcijan”. Wtedy parafianie zaczynają się domyślać,

o co

chodzi. Uświadamiają sobie, że chociaż księdzu nieob­

ce

problemy bezrobocia czy uzależnienia, to jednak, po­

mimo ich wagi, odpowiedź na pytanie: „Jaka jest najlepsza

wiadomość dla mnie, człowieka wierzącego?” może być tyl­

ko

jedna. Człowiek wierzący daje wiarę życiu wiecznemu,

tym samym

najlepszą wiadomością, jaką może usłyszeć, jest

ta,

że będzie żył wiecznie i będzie miał zapewnione zbawie­

nie. Czy jest inna wiadomość, która może sprawić większą
radość osobie wierzącej, chrześcijaninowi? Oto ona: „Bóg

background image

Podążać za Jezusem

jest twoim Ojcem, a Jezus Chrystus jest bardzo blisko cie­

bie i wzywa cię, abyś

teraz

poszedł za

Nim”

20

.

Żadna inna

nowina nie wypełnia taką radością naszego serca. Po jakimś
czasie

będziemy z

Bogiem na zawsze, na zawsze, na zawsze,

jak z upodobaniem powtarzała święta Teresa od Jezusa.

20

J. M. Cabodevilla, El padre del hijo pródigo [Ojciec syna marno­

trawnego], BAC, Madryt, s. 156 (tłum. własne).

29

background image

——————

background image

KRÓTKOWZROCZNOŚĆ I „ZMĘCZENIE”:
LENISTWO DUCHOWE

Osobie

leniwej

duchowo można przypisać

słowa włoskiego poety,

opisujące śmiertelnie rannego żołnierza:

„andava camminando ed era morto”

21

.

Ukryta choroba

Wielkim wrogiem radości jest lenistwo duchowe, brak mi­

łości. Są choroby, które przebiegają niezauważone i rozwi­

jają się bezobjawowo, a kiedy się ujawnią, często jest już

za późno, aby je wyleczyć. Podobny przebieg może mieć
choroba duszy. Lenistwo duchowe jest dolegliwością ukry­

tą i paraliżującą duszę, co sprawia, że jej postępu nie spo­
sób zahamować. Na wstępie atakuje rozum, zaciemniając
go; potem dotyka wolną wolę, którą osłabia i wyniszcza,
pozbawiając zdolności do wysiłku. Lenistwo duchowe to

21

„Szedł, ale był już martwy”.

31

background image

Francisco Fernández-Carvajal

niechęć do tego wszystkiego, co odnosi się do Boga. Du­
sza czuje się zbyt zmęczona, aby kochać. Rośnie w niej
pragnienie rekompensat materialnych, uczucie pustki
i przygnębienia małostkowością, skłonnością do plotek,
negatywnych osądów i nieprzychylnych opinii o innych
osobach, rozproszenia, na które pozwala podczas modlitw
ustnych... Ta choroba powoduje brak szczęścia, ponieważ
przeciwstawia się miłości do Boga. Miłości, która daje nam
pokój i radość, łączące nas z Panem. Pamiętajmy o słowach
skierowanych do pierwszych chrześcijan: Wy, choć nie wi­
dzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie,

przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i peł­

ną chwały (1 P 1, 8). Pełną radością. Bóg się nie zmienia,

czeka na nas na każdym rogu, każdym skrzyżowaniu dróg.
Nie znika i nie porzuca nas. Jan Paweł II mówiąc o cywi­
lizacyjnych przemianach zachodzących w życiu młodzieży
zaznaczył: „Jakże zmienił się kontekst kulturalny i społecz­
ny, w którym żyjemy! Ale Chrystus nie, On się nie zmienił!
On jest Odkupicielem człowieka wczoraj, dziś i zawsze!”
i dodał: „Młodzi z tamtego czasu zmienili się, jak i ja się
zmieniłem, ale wasze serce, jak moje, jest wciąż spragnione
prawdy, szczęścia, wieczności, a więc jest wciąż młode!”

22

.

Święty Augustyn w IV wieku pytał: „Czyż nie powoduje

w nas zdumienia, że Ukrzyżowany jest najbardziej ukocha­
ną osobą na świecie?”. Obecnie, po wielu wiekach, wielką

22

Jan Paweł II, Przemówienie

do

młodzieży rzymskiej, Plac św. Pio­

tra, 01. 04. 2004.

32

background image

Krótkowzroczność i „zmęczenie"; lenistwo duchowe

radością

napełnia

nas

fakt, że nadal taką osobą pozostaje.

Wielu ludzi, zarówno mężczyzn, jak i kobiet oddało za

Niego życie.

Mimo to podążanie za Nim nieustannie pozo­

staje

wielką przygodą. Radość, pogoda ducha, optymizm,

młodość serca powinny nam towarzyszyć nawet w najtrud­
niejszych sytuacjach życiowych.

Młoda chrześcijanka żydowskiego pochodzenia, Etty

Hillesum, która zginęła we wrześniu 1942 roku w obozie
koncentracyjnym w Auschwitz, w wydanym dopiero nie­
dawno dzienniku opisała swoje życie w Holandii w okresie
nasilonego prześladowania Żydów. Dzięki pomocy swoje­

go

przyjaciela, także Żyda, ta niezbyt żarliwa chrześcijanka

odkryła

wartość wiary: modlitwę, obecność

Boga

i zaufanie

Opatrzności. Ta wrażliwa dziewczyna w obecności Boga
stała się silna, bardzo silna, nie tracąc w tych trudnych wa­
runkach wewnętrznego pokoju i radości życia. Odczuwała

pełnię wolności egzystując w samym środku otaczającego

piekła: „Jadąc tego ranka na rowerze przez Stadionka-

de, oddychając świeżym powietrzem, które jeszcze nie jest

nam

racjonowane, cieszyłam się widokiem rozciągającym

się od przedmieść aż do centrum miasta. Wszędzie napi­

sy

informujące,

że

zabrania się Żydom poruszać ulicami,

które prowadzą za miasto. Ale nad tym. fragmentem ulicy,
po której nie zakazano nam się przemieszczać, widać było

całe

niebo. Pomyślałam wtedy, że nic nam nie mogą zrobić,

absolutnie nic. Mogą jedynie sprawić, że nasze życie bę­

dzie

bardzo ciężkie, pozbawić pewnych dóbr materialnych,

33

background image

Francisco Fernández-Carvajal

odebrać wolność poruszania się... Jednak to nikt inny, jak
tylko nasza pożałowania godna psychika obezwładnia nas
tą ogromną siłą wpędzającą nas w poczucie prześladowa­
nia, poniżenia, uciemiężenia, urazu i fałszywej odwagi po­
trzebnej do ukrycia naszego strachu. Mamy pełne prawo
do tego, co jest ludzkie i zrozumiałe, aby czasami odczuwać
smutek i przygnębienie, ponieważ zadają nam cierpienie.

Ale prawdziwy ból zadajemy sobie my sami. Zycie jest dla

mnie takie piękne... i czuję się wolna. W moim wnętrzu

rozpościera się całe ogromne sklepienie niebieskie. Wierzę

w Boga i człowieka, i mam odwagę przyznać się do tej wiary

bez fałszywego wstydu... Jestem szczęśliwą kobietą, a jakże!
Moje serce bije z radości, a ja chwalę to życie w roku Pań­

skim 1942... A który to już rok wojny?”

23

.

Powodem smutku są nie tyle trudności zewnętrzne, ale

i wewnętrzne. Jest nim grzech w każdej postaci oraz kryzys
cnót teologalnych, który dotyka letniej i niezdolnej do mi­
łości duszy. Chrześcijanin dotknięty tą chorobą traci powo­
li radość serca, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. A jego
dusza gaśnie.

23

Cytat za J. Philippe, La libertad interior [Wolność wewnętrzna],

Rialp, Madryt 2003, s. 24-26 (tłum. własne).

34

background image

Krótkowzroczność i „zmęczenie”: lenistwo duchowe

Nie widać i nie słychać Jezusa

Lenistwo duchowe sprawia, że Chrystus zostaje przez nas
zapomniany i oddala się od naszego serca: nie widać Go

i nie słychać. Zerwane zostaje osobiste obcowanie z Nim.

Zycie wewnętrzne niepostrzeżenie ogranicza się do „robie­
nia jakichś tam rzeczy”, nie polega już na miłowaniu Kogoś.

Dusza letnia zostaje pusta bez Boga i stara się wypełniać tę

pustkę innymi rzeczami, które nie są Bogiem i nie potrafią
nasycić jej, a wtedy nasze życie duchowe ogarnia szczególny

rodzaj zniechęcenia. Tracimy energię i radość oddania, traci­
my wiarę, ponieważ nasza miłość wygasa.

„Jesteś

letni, jeśli

leniwie i niechętnie wypełniasz to, co odnosi

się

do Pana;

jeśli z wyrachowaniem i «chytrością» starasz się ograniczyć

swe obowiązki; jeśli myślisz tylko o sobie i o własnej wy­
godzie; jeśli twoje rozmowy są czcze i próżne; jeśli nie czu­

jesz wstrętu do grzechów powszednich; jeśli działasz jedynie

z ludzkich pobudek”

24

. „Świętość chrześcijanina jest obecna

w miłości i w devotio, to znaczy, w wierze kochającej i w mi­
łości wierzącej”

25

.

Lenistwo duchowe to poważna choroba miłości, którą

możemy zostać dotknięci w każdym okresie życia ducho­

wego. Może na nią zapaść każda dusza, która doświadczyła

24

Św. Josemaría Escrivá, Droga, 331.

25

P. Rodríguez, Fe y vida de Fe [Wiara i życie w wierze], Eunsa,

Pampeluna 1974,

s.

14

(tłum. własne).

35

background image

Francisco Fernández-Carvajal

obecności Boga. Chrześcijanin ogarnięty tym rodzajem
obojętności „wycofuje się”, a

jego

dusza staje się „zmęczo­

na” i zniechęcona, tracąc Chrystusa z horyzontu życia.

Lenistwu duchowemu zawsze towarzyszy kryzys na­

dziei, stan zniechęcenia, a jednocześnie załamanie wiary
i miłości. Chrystus postrzegany jest jako postać mało wyra­
zista, mało konkretna, o zamazanych rysach. Dusza zatraca
swoją dawną hojność. Osoba leniwa duchowo zadowala się
określonym minimum. Jan Paweł II mówił do młodzieży:

„Wierzcie w Jezusa Chrystusa, kontemplujcie oblicze Pana
ukrzyżowanego i zmartwychwstałego! To oblicze, które tak

wielu chce zobaczyć, lecz często nie pozwala

na

to nasze

słabe przywiązanie do Ewangelii

i

nasz grzech!”

26

.

Święty Tomasz określa lenistwo duchowe jako „swego

rodzaju smutek; przez niego człowiek jest ociężałym, nie­
chętnym do czynności duchowych w obawie przed wy­
siłkiem, którego wymagają”

27

. Ta dobrowolna niechęć do

spraw Bożych, ten brak energii w miłości do Boga i

du­

chowe osłabienie pojawia się wtedy, gdy dusza chce zbliżyć
się do Pana, wkładając w to niewiele wysiłku, bez wyrze­
czeń, nie dbając o szczegóły, starając się pogodzić życie we­

wnętrzne z nawykami i sytuacjami, które nie podobają się

Bogu. Człowiek w

takim

stanie ducha idzie na ustępstwa,

26

Jan Paweł II, Przemówienie do młodzieży rzymskiej, Plac św. Pio­

tra, 01.04.2004.

27

Św. Tomasz, Suma Teologiczna, t. 5, zag. 63, art. 2, ad. 2. Tłu­

maczył o. Pius Bełch.

36

background image

Krótkowzroczność i „zmęczenie”: lenistwo duchowe

porzucając walkę o doskonalenie własne; dopuszcza się ła­
two grzechów powszednich. Jego kontakt z Bogiem ulega
rozluźnieniu, nie szuka pogłębiania przyjaźni z Panem. Ta
droga prowadzi „do wygodnictwa, do braku gorliwości,
który popycha do szukania tego, co łatwiejsze i przyjem­
niejsze, drogi z pozoru krótszej, nawet kosztem uchybienia

wierności Bogu”

28

.

Warto podkreślić, że w życiu duchowym na wszystkie

choroby można znaleźć lekarstwo. Zawsze można na nowo

odkrywać ukryty skarb — Chrystusa, który wcześniej na­
dawał sens naszej egzystencji. Łatwiej jest odkrywać Go

na początku choroby, ale również można znaleźć Go póź­
niej, tak jak w przypadku trędowatego w zaawansowanym

stadium tej choroby, całego pokrytego trądem (Łk 5, 12).
Zdawać by się mogło, że nie ma dla niego lekarstwa, ale
pewnego dnia postanowił zbliżyć się do Chrystusa i w Nim
znalazł uzdrowienie.

Lenistwo duchowe rodzi się z przewlekłego zaniedba­

nia życia duchowego. Poprzedza go cały szereg nielojalnych
zachowań i wiarołomstwa, które wpływają na relacje du­
szy z Bogiem. Skutkiem wspomnianego zaniedbania jest
lekceważenie codziennych spraw, brak poczucia winy za
popełnione błędy oraz brak celów związanych z naszymi
działaniami wobec Boga i bliźnich. Życie duchowe pozba­

wione zostaje prawdziwych postanowień, które mogą nas

28

Św. Josemaría Escrivá,

To Chrystus przechodzi, 5.

37

background image

Francisco Fernández-Carvajal

zainspirować do działania. Bez tego rodzaju celów życie „ja­
koś leci”, ale pozbawione jest woli walki o własne doskona­
lenie. Nasze działanie cechuje apatia lub mała skuteczność.

Stan ten można porównać do równi pochyłej, która oddala
nas coraz bardziej od Boga lub do stromego wzniesienia,

które wydaje się nie do zdobycia; rezygnujemy więc ze

wspinaczki i oddalamy się od Boga. Niepostrzeżenie roś­

nie w nas strach przed „przesadzeniem” i rodzi się prag­

nienie pozostania w bezpiecznym miejscu oraz schronienia

się jedynie przed grzechem śmiertelnym, przy akceptacji

grzechu powszedniego. Takie bierne i pozbawione celów
zachowanie usprawiedliwiamy fałszywą naturalnością

lub

brakiem zdrowia. Stajemy się obojętni i tolerujemy nasze
nieuporządkowane przywiązanie do osób, rzeczy i wygód,
które wydają nam się nieodzowne. A potęga duszy niknie
dzień po dniu.

Dla osoby owładniętej lenistwem duchowym Chry­

stus pozostaje niewidoczny w życiu wewnętrznym (już nie

jest Tym, Kim był dawniej!). Gaśnie światło wewnętrz­

ne, a w konsekwencji praktyki pobożności zaczynają nas
uwierać i stają się „czymś, co trzeba jakoś spełnić”. Akty
pobożne zaczynają przypominać punkty w regulaminie,
które wcześniej czy później przestaną być przez nas prze­
strzegane. Są aktami pozbawionymi duchowej żywotności,
w rzeczywistości nas nudzą, a zamiast przybliżać — oddalają
od Boga. Realizujemy je z poczucia nikłego już obowiązku

albo bardziej z przyzwyczajenia. Osoba ogarnięta letniością

38

background image

Krótkowzroczność i „zmęczenie”: lenistwo duchowe

duchową „nadal robi to, co dotychczas robiła..., lecz na
próżno. Przypuszczalnie wykazuje osobliwy zapal..., ale
pełen goryczy. To, co niegdyś było miłością do Boga, za­
mieniła w miłość do regulaminowych przepisów, jej wcześ­
niejsza miłość do prawdy stała się niczym innym, jak tylko
obroną tej prawdy. Pewnie nadal rozmawia o Bogu, ale nie
rozmawia z Nim”

29

.

Stan lenistwa duchowego przejawia się także w braku

prawdziwego duchowego uwielbienia Boga podczas Mszy
świętej. Naszej Komunii świętej towarzyszy obojętność

wynikająca z braku miłości i przygotowania, nie z powo­

du oschłości. Modlitwa zazwyczaj jest jałowa, niestaran­
na i ogólnikowa, brak nam szczerego kontaktu z Panem.
Rachunku sumienia już się nie robi albo przeprowadza się
go powierzchownie. W takiej sytuacji chrześcijanin letni
myśli przede wszystkim o tym jak trudno jest zachować
się dobrze i jak przyjemnie zachować się źle. W jego duszy
rośnie przygnębienie wynikające z niemożności osiągnię­
cia pewnych rekompensat, co znajduje swój wyraz w nie­
dbałej walce z pokusami, które odrzuca niezdecydowanie.
Gaśnie pragnienie zbliżania się do Boga, które wygląda na
niemożliwe do zrealizowania: „Cierpię na widok niebezpie­

czeństwa letniości, które ci grozi, gdy widzę, że nie dążysz
poważnie do doskonałości w swoim stanie”

30

. Lenistwo

29

J. M. Pero-Sanz, La Iglesia en tiempo de crisis [Kościół w czasie

kryzysu], Barcelona 1975, s. 55 (tłum. własne).

30

Św. Josemaría Escrivá, Droga, 326.

39

background image

Francisco Fernández-Carvajal

ducha to

brak

pragnienia doskonalenia się, dramat osoby,

która

już zapomniała,

że -

licząc się z konsekwencjami

pewnego dnia zdecydowała się pójść za Chrystusem.

Choroba letniości kończy

się

zniechęceniem

i

przygnę­

bieniem. Dusza pozbawiona żaru jest bezsilna

i

małodusz­

na

w tym, co odnosi się do Boga. Wystrzega się kontaktów

z

Bogiem i ogranicza do minimum Jego bliskość (nawet

w czasie poświęconym na modlitwę), co jest wyrazem

„świadomej niechęci

i

faktycznej ucieczki

od

Boga”

31

.

Ta

ucieczka rodzi się w naszym wnętrzu. Dla leniwego ducho­

wo

chrześcijanina

Pan

przestaje być już atrakcyjny i z dnia

na

dzień staje się bardziej obcy. Pan, który był światłem jego

życia!

Jego opoką! Zaczyna mu zagrażać niebezpieczeństwo

największych pokus, a na ich pokonanie brak mu sił.

31

J. Pieper,

Sobre

la esperanza [O nadziei], Madryt 1961, s. 72

(tłum. własne).

40

background image

KIEDY WSZYSTKO KOSZTUJE

Oschłość duchowa

Trzeba wyraźnie odróżnić lenistwo duchowe od niechęci do

uczestnictwa i wykonywania obrzędów i aktów religijnych,

często spowodowanej osłabieniem (zmęczeniem, chorobą,
itp.) lub chwilową utratą entuzjazmu. W tym celu warto
przeprowadzić sumienne rozpoznanie. „Piszesz, żeś

«stra­

cił entuzjazm». - Powinieneś' pracować powodowany nie
entuzjazmem, lecz miłością, świadomy obowiązku, który

polega

na zaparciu się samego siebie”

32

.. Można być pozba­

wionym entuzjazmu, pozbawionym miłych odczuć, ale

miłość do Boga ma fundamentalne znaczenie. W chwilach
faktycznego zmęczenia Pan

nie

prosi

nas

o większy wysiłek,

ale o większą miłość. Lenistwo duchowe cechuje brak miło­
ści,

a

po jakimś czasie także brak „sił”.

Równie czytelnie należy odróżnić lenistwo duchowe od

oschłości duchowej

,

która może być konsekwencją wcześ­

niej popełnionych błędów lub próby, którą Bóg nam zsyła

dla naszego dobra i z której dusza może wyjść oczyszczona

32

św. Josemaría Escrivá,

Droga, 994.

41

background image

Francisco Fernández-Carvajal

i zahartowana. Zdaje się, że — w stanie oschłości duchowej —
kontakt z Bogiem traci swoje rzeczywiste znaczenie i wyda­

je się być komedią. Zatem, kiedy „całe nasze postępowanie
wydawać się nam będzie komedią, będziemy się czuć ozięb­

li, obojętni, zniechęceni i bezwolni. Z trudem będzie nam
przychodziło spełnianie obowiązków, a postawione cele wy­

dawać się nam będą zbyt wysokie. Wtedy właśnie nadszedł
czas, byśmy pomyśleli, że to Bóg bawi się z nami, i oczekuje,
że potrafimy z klasą odegrać naszą rolę w tej komedii.

Mogę spokojnie powiedzieć, że przy różnych okazjach

Bóg udzielił mi wielu łask, z reguły jednak muszę iść pod

wiatr. Pracuję

nad

tym, czego się podjąłem, nie dlatego, że

mi to sprawia przyjemność, ale dlatego, że powinienem to

czynić z miłości. «Ależ, Ojcze - słyszę - czy można grać ko­
medię przed Bogiem? Czy nie jest to obłudą?» Bądź spokoj­
ny: nadeszła dla ciebie chwila odegrania ludzkiej komedii

w obliczu Boskiego widza. Wytrwaj, gdyż twoją grę ogląda

Ojciec, i Syn, i Duch Święty. Czyń wszystko, co czynisz,
z miłości do Boga, by Mu się podobać, chociażby cię to
wiele kosztowało”

33

.

W stanie oschłości duchowej, chociaż niczego nie spo­

sób odczuwać, a obcowanie z Bogiem wymaga wiele wy­
siłku, towarzyszy nam pobożność, którą święty Tomasz
definiuje jako „wolę gotową oddać się wszystkiemu temu,

33

Św. Josemaría Escrivá,

Przyjaciele Boga, 152.

42

background image

Kiedy wszystko kosztuje

co podlega służbie Boga”

34

. Natomiast lenistwo duchowe

wyklucza pobożność: Ale mam przeciw tobie to

mówi Pan

że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości (Ap 2, 4), że roz­

luźniłeś więzy, które nas łączyły i nie obcujesz ze Mną tak

jak dawniej.

Człowiek ogarnięty oschłością duchową podczas modli­

twy czuje się tak, jakby mozolnie, wiadro po wiadrze, wycią­

gał wodę ze studni (jeden i drugi akt strzelisty, kolejne akty

zadośćuczynienia...). Kosztuje go to wiele wysiłku, ale - co

ważne - w końcu wyciąga te wiadra wody. Natomiast w sta­

nie lenistwa duchowego wyobraźnia działa samodzielnie
i prowadzi do tego, że modlitwa jest bezowocna albo w ogóle
zostaje zaniedbana. Lenistwo duchowe jest jałowe i szkodli­

we, a oschłość duchowa oczyszcza duszę i zbliża do Boga.

Pobożność nie jest kwestią uczuć i nie należy jej my­

lić z emocjonalną czułością. Co nie oznacza, że uczucia
czy emocje są czymś złym, przeciwnie, są częścią natury

ludzkiej, którą stworzył Bóg, a ich istnienie jest bardzo po­
mocne w obcowaniu z Nim. Ale nie powinny zajmować
pierwszego miejsca w pobożności, ponieważ nie stanowią

jej podstawy. Uczucia i żarliwość wzmagają pobożność, na­

tomiast jej trzonem jest gotowość poszukiwania i służenia
Bogu niezależnie od odczuwanego entuzjazmu czy innych
okoliczności. Bóg może dopuścić do tego, że pobożności
będzie towarzyszyć całkowita oschłość duchowa. W takich

34

św. Tomasz, Suma teologiczna, 2-2, zag. 82, art. 1.

43

background image

Francisco Fernández-Carvajal

sytuacjach obcowanie z Nim często osiąga najczystszy wy­
miar. Oschłość „jest elementem kontemplacji, gdy serce jest
wyjałowione nie znajdując upodobania w myślach, wspo­
mnieniach i uczuciach, nawet duchowych. Jest to chwi­
la czystej wiary, która wiernie trwa przy Jezusie w agonii

i w grobie. Jeżeli ziarno pszenicy obumrze, przynosi plon
obfity (J 12, 24). Jeśli oschłość pochodzi z braku korze­
ni, gdyż słowo padło na skałę, wówczas wałka zależy od
nawrócenia”

35

.

W pobożności nie powinniśmy ulegać uczuciom, tylko

kierować się umysłem wzmocnionym i oświeconym wiarą.

„Kierowanie

się

uczuciami jest jak odebranie kluczy właś­

cicielowi domu i oddanie ich jego słudze. Uczucia nie są
złe, zła jest waga, jaką im przypisujemy... Emocje rodzą

w niektórych duszach poczucie wielkiej pobożności, a kie­

dy wygasną, dusze te nabierają przekonania, że straciły także
pobożność. Boże! Nie kocham! Nie „czuję” już nic! Dlatego,
że poza sentymentem nic nie odczuwały, a kiedy straciły go,
nic nie pozostało. Nie straciły więc pobożności, ponieważ

jej nie miały. Gdyby potrafiły zrozumieć, że to jest właśnie

moment, w którym powinny zacząć być pobożne!”

36

.

35

Katechizm Kościoła Katolickiego, 2731.

36

). Tissot, La Vida interior [Życie duchowe], Barcelona 1963,

s. 100 (tłum.

własne).

44

background image

Kiedy wszystko kosztuje

Idziemy! Idziemy!

W życiu spełniają się słowa Pana: Każdemu bowiem, kto

ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś,

kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma (Mt 25, 29). Święty

Jan Chryzostom pisał: „Tak samo czynimy również my:

gdy widzimy, że ktoś nieuważnie słucha i pomimo licznych
upomnień nie nakłonimy go do uważania, wówczas mil­
czymy. Gdybyśmy kontynuowali upominanie, jego opie­
szałość wzrosłaby jeszcze bardziej. Chętnego zaś do uczenia
się przyciągamy do siebie i wpajamy mu wiele rzeczy. Pięk­
nie [Pan nasz - przyp. tłumacza] powiedział: Co mu się wy­
daje, że ma
(Łk 8, 18). Gdyż nie ma nawet tego”

37

.

Zycie duchowe wymaga od nas, abyśmy byli otwarci na

nowe łaski. Jeżeli nie ustajemy, Duch Święty nieustannie nas

wspiera większymi łaskami. Kiedy przestajemy się starać, tra­

cimy zdolność do ich otrzymywania od Pana, który pragnie
nam je ofiarować. Klasyczna już zasada dotycząca życia du­
chowego brzmi: „Kto nie idzie do przodu, ten się cofa”

38

.

Każdego dnia trzeba zdobywać miłość Boga, bo każdego

dnia walcząc o tę miłość napotykamy trudności i problemy,
które mogą przyczynić się do tego, że miłość wygaśnie albo

37

Św. Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według świętego Ma­

teusza, 45, 1, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001.

38

Św. Grzegorz Wielki, Regida Pastoralis, 3, 34, Dzieła Wszystkie,

Bac, Madryt 1958 (tłum. własne).

45

background image

Francisco Fernández-Carvajal

ostygnie. Każdy dzień jest darem od Boga, który mamy wy­
pełnić miłością dzięki radosnemu oddaniu, przeciwstawiając

się

trudnościom. Każdy dzień jest chwilą, w której nieznacz­

nie lub bardzo znacznie przybliżamy się do Niego.

Jesteśmy zobowiązani, aby

wzmacniać życie

w wierze

aż do końca naszych dni. Pan chce ujrzeć nas dojrzałych
duchowo oraz pełnych cnót ludzkich i nadprzyrodzonych.
Przecież w tym celu ustanowił konieczne

łaski.

Łaski, które

wymagają od chrześcijanina pragnienia ciągłego rozwoju.
Życie w świecie doczesnym jest okresem zbierania zasług
i wykorzystywania ofiarowanych nam talentów. Bóg wzywa

nas, abyśmy zawsze się doskonalili pamiętając, że jedynym

celem jest osiągnięcie chwały w Królestwie Niebieskim.

Je­

żeli go nie zdobędziemy, poniesiemy definitywną porażkę.
Wówczas nic -

ani

sukcesy

zawodowe,

ani

dobrobyt,

ani

chwała, nic nie będzie warte.

Święty Francesco Caracciolo, neapolitańczyk

z

arysto­

kratycznej rodziny, żyjący w latach 1563-1608, ponownie

odnalazł wiarę w wieku

22

lat podczas

długiej i

ciężkiej

choroby. Kiedy umierał,

bezustannie

powtarzał imiona

Jezusa,

Maryi i Józefa

i ze

świętą

cierpliwością ponawiał

również wezwanie: Idziemy!

Idziemy!... Zapytany:

Dokąd

mamy iść?

-

odpowiedział: Do nieba...

Tak brzmiały

jego

ostatnie słowa. Tam właśnie mamy

iść

i

pamiętajmy,

że

życie jest krótkie.

46

background image

Kiedy wszystko kosztuje

Radosne zmagania

To

codzienna

walka

skłania nas do dobrego wypełniania

ak­

tów pobożności wobec Boga. I

żadna

siła nie powinna nam

w tym przeszkodzić.

Nie

utrudni nam ich wypełniania

na­

sze

złe samopoczucie czy mnogość obowiązków. Możemy

skonkretyzować tę walkę w sposobie praktykowania

miło­

ści: walcząc

ze

słabościami charakteru, okazując wszystkim

życzliwość

i

delikatność, realizując sumiennie naszą

pracę

ofiarowaną Bogu, apostołując skutecznie w naszym

środo­

wisku, stosując odpowiednie

środki,

by udoskonalać

naszą

formację... Zwykle chodzi o walkę

w

rzeczach małych.

„Po­

słuchajmy

Pana,

który mówi: Kto w drobnej rzeczy jest wier­

ny, ten i iv wielkiej będzie wierny, a

kto w

drobnej

rzeczy jest

nieuczciwy, ten

i

w wielkiej nieuczciwy będzie

(Łk

16,

10). To

tak, jakby nam przypominał: walcz w każdej chwili

w tych

drobiazgach, z pozoru nieistotnych,

ale

wielkich w

Moich

oczach; wypełniaj punktualnie swoje obowiązki; uśmiechaj

się

do tych, którzy tego potrzebują, choćbyś sam miał

zbolałą

duszę; poświęć na modlitwę konieczny czas, nie szczędząc

go;

przyjdź z pomocą temu, kto cię szuka; praktykuj sprawied­
liwość, rozszerzając ją dzięki łasce miłości. Właśnie te

i po­

dobne

poruszenia odczujemy codziennie w swoim wnętrzu,

jak

ciche ostrzeżenie, które każe nam zaprawiać się

w

tym

nadprzyrodzonym sporcie przezwyciężania samego siebie”

39

.

39

Św. Josemaría Escrivá,

To

Chrystus przechodzi,

77.

47

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Takie zachowanie zakłada czujną miłość, skuteczne

pragnienie poszukiwania Pana w ciągu dnia. Letniość du­
chowa znajduje się na antypodach takiej postawy, ponieważ
cechuje ją zaniedbanie, brak zainteresowania w poszuki­

waniu Nauczyciela oraz lenistwo i smutek w spełnianiu

praktyk pobożności.

Porcelanowy wazon

Pragnienie doskonalenia naszej przyjaźni z Bogiem jednak
nie zawsze się spełnia, a powody mogą być różne: ważne
lub błahe. W każdym razie skrucha i zadośćuczynienie
oraz

jeżeli jest potrzebna

-

spowiedź zawsze zbliżą nas

jeszcze bardziej do Pana. Wszystko można bowiem na­

prawić, kiedy człowiek ufa Panu. Nic nie jest ostatecznie
przesądzone i nie należy się zniechęcać. Zawsze istnieje
możliwość uzyskania przebaczenia i rozpoczęcia od nowa.

Nawet jeżeli nasze życie rozpadnie się na tysiąc drobnych
kawałków, to Bóg zdoła je odtworzyć pod warunkiem,
że okażemy skruchę. Nasza pokuta spowoduje, że otrzy­
mamy przebaczenie i Bożą pomoc. „Wówczas budzi się

w duszy prawdziwa radość, nawet jeśli na skrzydłach

spostrzegamy ciągle błoto naszej nędzy. Później, dzięki
umartwieniom, odpadnie ono i będziemy mogli wznieść

48

background image

Kiedy wszystko kosztuje

się wysoko, podtrzymywani sprzyjającym wiatrem miło­
sierdzia Bożego”

40

.

Coraz częściej dowiadujemy się, że do muzeum czy koś­

cioła wtargnął jakiś szaleniec i zdewastował kolejne dzieło
sztuki. Ten akt wandalizmu wynika niekiedy z czystego
upodobania do niszczenia, innym razem z chęci kradzieży
przedmiotu o niekoniecznie największej wartości.

My także wielokrotnie dokonujemy podobnego prze­

stępstwa! Choć zewnętrznie nie widać, nieświadomie wy­
rządzamy sobie krzywdę - niszcząc z uporem obraz Boga,
który nosimy w duszy.

Straty spowodowane zniszczeniem dzieła sztuki często

bywają nieodwracalne. W życiu wewnętrznym jest ina­
czej. Wszystkie nieszczęścia, nawet te największe, mogą
zostać naprawione. A każda słabość czy upadek mogą stać
się powodem powrotu do Boga. Wszystko bowiem może
naprawić jeden akt skruchy i szczerości. „Czy nie zwrócili­
ście uwagi, z jaką pieczołowitością w domach rodzinnych
przechowuje się jakieś wartościowe, a kruche przedmio­
ty dekoracyjne

-

na przykład porcelanowy wazon - żeby

się nie stłukły? Aż pewnego dnia dziecko podczas zabawy
strąca któryś z nich na podłogę i cenna pamiątka rozbi­

ja się na kawałki. Przykrość jest wielka, ale natychmiast

przystępuje się do naprawy: zbiera się skorupy, skleja je
starannie, tak że odrestaurowany przedmiot jest w końcu

40

Św. Josemaría Escrivá,

Przyjaciele Boga, 249.

49

background image

Francisco Fernández-Carvajal

tak piękny,

jak wcześniej. A jeśli przedmiot jest

z fajansu

lub

tylko z wypalanej gliny, wystarczy spiąć rozbite części

paroma klamrami

i odrutowane w

ten

sposób naczynie

zyskuje

nowy, oryginalny czar. Odnieśmy ten przykład

do naszego życia

wewnętrznego. W

obliczu

naszej nędzy

i

naszych grzechów, w obliczu naszych błędów - nawet

gdyby, dzięki łasce Bożej, były małej wagi

zwróćmy

się

w

modlitwie ku naszemu

Ojcu

i powiedzmy Mu: «Panie,

popatrz

na moją

nędzę

i

moje słabości. Jestem tylko roz­

bitym

glinianym naczyniem, w

mojej nędzy

pozostały

ze

mnie tylko skorupy. Panie mój, pospinaj mnie

na

nowo

klamrami, a

wtedy

-

w moim

żalu

i przy Twoim przeba­

czeniu -

będę silniejszy i

bardziej

Ci miły». Módlmy się

w ten

sposób, kiedy stłucze się nasza nędzna glina,

a

znaj­

dziemy

pocieszenie.

Nie

dziwmy się naszej kruchości, niech

nie

szokuje

nas

to,

że

tak łatwo załamuje się nasze dobre postępo­

wanie. Ufajcie Panu, który natychmiast pośpiesza z po­

mocą:

Pan światłem

i

zbawieniem moim: kogóż mam

się

lękać

?

(Ps 27, 1). Nikogo! Jeśli w ten sposób zwrócimy

się

do

naszego Ojca w Niebie, nie będziemy się bać nikogo

”41

i niczego .

41

Św. Josemaría Escrivá,

Przyjaciele Boga, 95.

50

background image

Kiedy wszystko kosztuje

Rozpocząć od nowa

I zaczynamy nasze

życie

od nowa, Z nową radością i

po­

korą. Nawet jeżeli bardzo uraziliśmy Boga i wyrządziliśmy

bliźnim wiele krzywdy, możemy znaleźć się bardzo

blisko

Niego w życiu doczesnym i wiecznym. Rzekł bowiem

Pan:

Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy

i

nierządnice wchodzą

przed wami do królestwa niebieskiego (Mt

21,

31). „Do­

świadczenie grzechu nie powinno

więc

skłaniać nas do

wątpienia

w

naszą misję (...) Moc Boża ukazuje się

w

na­

szej słabości

i

pobudza nas do walki, do zmagania

się ze

swoimi wadami, nawet jeśli wiemy, że w ciągu naszej ziem­

skiej

wędrówki

nigdy

w

pełni nie osiągniemy zwycięstwa.

Zycie

chrześcijańskie to ciągłe zaczynanie

i

rozpoczynanie

od

nowa,

odnawianie się każdego dnia”

42

. Bóg liczy się

z

naszymi słabościami. Wciąż nam wybacza, ale koniecznie

musimy powstać

i

wzbudzić w sobie akt skruchy.

Kiedy

za­

czynamy

od

nowa,

zawsze towarzyszy nam nadzwyczajna,

z niczym nieporównywalna radość. I czynimy tak wielo­
krotnie

w

ciągu całego

życia, ponieważ

wady, ułomności,

słabości i grzechy ciągle nam towarzyszą. Bóg uwzględnia

nasze

codzienne porażki, oczekując od nas

wielu

małych

zwycięstw

w

życiu.

Aby

każdego dnia podejmować od nowa małe i wiel­

kie wyzwania, konieczna

jest

znajomość samego siebie.

42

św. Josemaría Escrivá,

To Chrystus przechodzi, 114.

51

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Syn marnotrawny, jak mówi Ewangelia (por. Łk 15,11—32),
może wrócić do domu ojca tylko wtedy, kiedy przemy­
śli swoje życie i odnajdzie się. Jeśli uzyskałby przebacze­
nie zbyt łatwo, znalazłby wiele motywów, prawdziwych

lub

fałszywych, które traktowałby jako swoje uspra­

wiedliwienie. W takim przypadku pokuta i nawrócenie

byłyby niewykonalne.

Poznanie siebie ułatwia nam rachunek sumienia. Dzięki

niemu uświadamiamy sobie, czego oczekiwał lub oczekuje
od nas Bóg.

Okno

Niekiedy porównuje się duszę do zamkniętego pokoju,

w którym po uchyleniu okna wpadające światło pozwala
lepiej dostrzec nieporządek i brud. To światło jest darem

od Boga i dowodem Jego miłosierdzia, bez niego dusza
tonęłaby w ciemności braku poznania samej siebie i zo­

stałaby

bez możliwości naprawy. Rachunek sumienia,

dzięki pomocy łaski, pozwala nam właśnie na dokonanie
tego rozpoznania, na poznanie siebie, jacy jesteśmy wo­
bec Boga.

Święci zawsze przyznawali się do grzechu, ponieważ

dzięki swojej wielkiej miłości byli gotowi otworzyć okno
na oścież, a wpadający ogrom światła Bożego oświetlał całe
ich domostwo.

52

background image

Kiedy wszystko kosztuje

Kiedy grzesznik lub osoba leniwa duchowo nie znajduje

powodów do skruchy, to nie wynika z prawdziwego bra­
ku grzechów. Raczej wynika z tego, iż dusza skazała się na

ciemność zamknąwszy to okno, przez które wpada światło.

Nie dostrzega kurzu, krzywo ustawionego krzesła, nierów­

no wiszącego obrazu oraz innych zaniedbań, które mogą
odegrać ważną rolę w jej życiu. Taka osoba szybko rezygnu­

je z rachunku sumienia (albo nie przykłada się do niego),

ponieważ nie chce widzieć tego wszystkiego, co oddziela

ją od Boga, nie pozwala, aby jej dusza została oświetlo­

na. Godzi się na popełnione błędy i idzie na kompromis

z jej wadami.

„W pewnym mieście domy miały okna, ale nie znano

światła. Ulice pogrążone były w mroku, ponieważ zanie­
czyszczone powietrze tworzyło zasłonę, przez którą nie
przebijało się światło. Jego mieszkańcy nie mieli nosów.
Przyzwyczajeni do takiego życia zdawali się być szczęśli­

wi. Zamieszkiwali w cieniu i troszczyli się jedynie o pracę,
która pozwalała im żyć z pełnymi żołądkami i zaspokajać
pragnienia...

Pewnego dnia w mieście zjawiła się staruszka, która

wykrzykiwała: «Mam do sprzedania lampę i nos!». Obcą

kobietą zainteresował się miejscowy przechodzień, którego
oczy iskrzyły w ciemności jak dwa robaczki świętojańskie.
Kupił lampę i nos. Ale kiedy chciał zapłacić, staruszka od­
mówiła przyjęcia pieniędzy. Mężczyzna pośpiesznie wrócił
do swojego pokoiku. Zaraz po zatrzaśnięciu drzwi w jego

53

background image

Francisco Fernández-Carvajal

nozdrza wdarł się nieprzyjemny zapach paraliżujący zmysły.
Zaświecił lampę. To, co wydawało mu się pięknym, czystym
i spokojnym miejscem, okazało się gniazdem pająków peł­
nym śmieci, zepsutego jedzenia, mebli zniszczonych przez
korniki i tłustych plam. Nie mógł pozostać dłużej w tym
ohydnym miejscu! Wybiegł więc na ulice w poszukiwaniu
staruszki. A kiedy ją odnalazł, zapytał: «Co zrobiłaś z moim
domem, wiedźmo? Dawniej, jak wszyscy, mieszkałem wy­
godnie i nawet nie myślałem o twoim nosie ani o lampie,

a teraz te dwa przedmioty zmieniły moje życie. Co to za
podłość?» Staruszka odpowiedziała: «Twoje życie nie uległo
zmianie, wierz mi! Poprzednio nie byłeś tego świadomy,
sądziłeś, że żyje ci się dobrze w miejscu, które wcześniej lub
później by cię zniszczyło. Kiedy zdobywamy nowe narzę­

dzia poznania

i

staje się światło, cierpimy, ponieważ widzi­

my siebie takimi, jakimi jesteśmy w rzeczywistości, a nie

takimi jakimi chcielibyśmy być. Teraz już wiesz, jaka jest
twoja rzeczywistość, musisz otwierać okna, zabijać szkodni­
ki, odświeżać ściany, sprzątać mieszkanie i będziesz szczęśli­

wy. Dlatego przekaż lampę i nos innym mieszkańcom, tak
jak ja to uczyniłam»”

43

.

W takim cieniu żyją tylko dusze pogrążone w grzechu

śmiertelnym i należące do grzeszników, którzy uciszyli
swoje sumienie, żeby nie dostrzegać otaczającej ich rzeczy­
wistości. Ale, jak mówiła Święta z Ávili, serce osoby leniwej

43

A. Jodorowsky, El tesoro de la sombra [Skarb cienia], Siruela, Ma­

dryt 2003, s. 215-216 (tłum. własne).

54

background image

Kiedy wszystko kosztuje

duchowo jest brudne i pełne „morowego powietrza”. Wiele

jest bowiem grzechów powszednich. Jeżeli przez lenistwo

zaniedbamy rachunek sumienia, to nasze wady, wiarołom-
stwo, złe ciągoty zadomowią się w duszy i krok po kro­
ku, nieświadomie, uzależnimy się od nich. Tacy jesteśmy!

odpowiemy. Szedłem koło roli próżniaka i koło winnicy

głupiego: a oto wszystko zarosło pokrzywą, ciernie całą jej po­

wierzchnię pokryły, kamienny mur rozwalony (Prz 24, 30-

31). W leniwej duszy, odmawiającej rachunku sumienia,
mogą zakorzenić się i wyrosnąć wszystkie rodzaje chwa­

stów. Dokonując rachunku sumienia stajemy w obecności

Boga, prosząc o światło pozwalające dojrzeć

nasze

wady.

Pozbawieni łaski, jesteśmy ślepi. Zastanówmy

się

nad tym,

co uczyniliśmy w danym dniu i porównajmy nasze uczyn­
ią z oczekiwaniami Boga. Zastanówmy się, czy Pan jest
zadowolony?

Niech za przykład posłuży poniższa historia. Pewien

chłopiec wszedł do sklepu i zapytał, czy może skorzystać

z telefonu. Sprzedawca zgodził się i usłyszał następującą

rozmowę:

Czy rozmawiam z Panem Jonesem... ? Chciałbym dla

Pana pracować, Panie Jones.

.

.

Ach, już ma Pan kogoś! A czy jest Pan zadowolony z jego

pracy? Tak? To dobrze! Dziękuję i do widzenia.

Chłopak, odłożył słuchawkę i zwracając się do sprze­

dawcy, powiedział:

55

background image

Francisco Fernández-Carvajal

-

Bardzo dziękuję. Jestem chłopcem na

posyłki

pracującym

dla

pana Jonesa i chciałem się dowiedzieć, co

o

mnie myśli.

Dziękuję

panu.

W rzeczywistości, ważniejsze jest to,

co myśli

o nas Bóg,

a

nie

to co

my sami myślimy o sobie. To, jak Bóg widzi

nasz dzień i nasze życie.

I

czy jest z nas zadowolony? Kiedy

dokonujemy rachunku sumienia, bądźmy przygotowani na
spotkanie z „niemym szatanem”, naszą pychą, która nie po­
zwala nam zobaczyć siebie takimi, jakimi jesteśmy. Rachu­

nek

sumienia bez pokory jest egzaminem zdawanym

po

omacku: ich uszy stępiały

i

oczy swe zamknęli,

żeby

oczami

nie

widzieli ani uszami nie słyszeli (Mt 13, 15). Faryzeusze,

do których Pan skierował

te

słowa, stali się głusi i ślepi

na

własne życzenie, ponieważ w głębi duszy

nie

byli gotowi,

mimo tak wielu wyraźnych znaków, aby się zmienić.

Podczas codziennego rachunku sumienia dokonywa­

nego z pokorą i w obecności Boga odkrywamy przyczynę
braku miłości, lenistwa, smutku i braku pobożności w na­
szym życiu i pełni optymizmu jesteśmy gotowi stanąć

do

walki o ich odzyskanie. Po tej synowskiej rozmowie

z

Bo­

giem

w

czasie rachunku sumienia odczuwamy ból, który

jest nadprzyrodzonym owocem tego sprawdzianu. Ważne
jest, abyśmy zakończyli go aktem żalu oczyszczającym nas

z przewin dnia powszedniego. I

-

pełni skruchy i nadziei -

rozpoczęli nowy dzień.

56

background image

SZUKAM TWEGO OBLICZA

„Szukam,

o

Panie, Twojego oblicza (Ps 27, 8).

Ta

tęskno­

ta

Psalmisty sprzed stuleci nie mogła doczekać się wspa­

nialszego i bardziej zdumiewającego zaspokojenia niż

kontemplacja oblicza Chrystusa. W Nim Bóg napraw'dę
pobłogosławił nam i sprawił, że zajaśnieje dla nas Jego obli­

cze! (Ps

67,

3)”

44

.

Największy cud

„Przywołuję wspomnienie

-

pisze pewien znany literat

pewnego wieczoru spędzonego na cyplu wybrzeża kanta-
bryjskiego, słynącego z pięknych zachodów słońca. Ludzie
gromadzili się tam tylko po to, żeby obserwować tarczę
słoneczną znikającą za linią horyzontu. Przychodzili roz­
mawiając, ale kiedy docierali na miejsce, tkwili w milcze­
niu, patrząc na morze co chwilę zmieniające kolor. Byli
wśród nich dwaj milczący marynarze. Stali w obliczu tej

nieskończoności, jeden obok drugiego, bardzo długo nie

44

Jan Paweł

II,

List apostolski Novo millennio ineunte, 23.

57

background image

Francisco Fernández-Carvajal

wymieniając słów. W końcu jeden z nich - nie odwracając

się do swego towarzysza — powiedział, ale tylko jedno sło­

wo; «Spójrz». Wtedy wszyscy, którzy go usłyszeli, spojrzeli

przed siebie... I jestem pewien, że każdy z nich ujrzał swój

własny cud”

45

.

Podobne zdarzenie, tyle że o bardziej podniosłym cha­

rakterze, ma miejsce, kiedy patrząc na Chrystusa mówimy
do wszystkich, którzy nas otaczają: Spójrzcie! Patrząc na

Jezusa każdy z nas widzi cud, którego oczekiwał. W Nim

odnajdujemy to wszystko, czego chcemy i pragniemy. Tyl­
ko On może napełnić ludzkie serce. W obecności Jezusa

wszystko ma drugorzędne znaczenie. Dla Niego wyzułem się
ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chry­

stusa (Flp 3, 8) - pisał święty Paweł do Filipian.

Kiedy Jezus jest obecny i ma swoje szczególne miejsce

w naszym sercu, wszystko nabiera innej wagi: praca, ra­

dość, choroba, śmierć... Wszystko. Jezus rozjaśnia światłem
ludzkie istnienie ofiarując mu siłę potrzebną do spełnienia

Jego oczekiwań. W tej sytuacji życie chrześcijańskie za­

mienia się w rozkwitającą przyjaźń i miłość do Chrystusa.
Uświadamiamy sobie, że nie przybyliśmy na ten świat, aby
się bawić, otaczać dobrami, a już na pewno nie po to, by
absolutnym celem naszej egzystencji stało się, jak mówią
niektórzy, „odniesienie sukcesu”. Jesteśmy tu, żeby kochać

Boga całą naszą duszą poprzez pracę, cierpienie, rodzinę...

45

J. Maragall, Elogio de la palabra, Obras completas [Pochwala sło­

wa, Dzieła zebrane], Salvat, Madryt 1970, s. 44 (tłum. własne).

58

background image

Szukam Twego oblicza

Uzmysławiamy sobie, że znaleźliśmy się na ziemi, aby słu­
żyć Bogu. Każdy z nas w swoim miejscu, przepełniony ra­
dością i pośród codziennych zdarzeń. Jezus Chrystus jest
punktem centralnym, wokół którego chodzą i kształtują
się wszyscy powołani na ten świat ludzie. Kościół „wierzy,

że klucz, ośrodek i cel całej ludzkiej historii znajduje się
w jego Panu i Nauczycielu”

46

. Trafi ten, który w życiu od­

nalazł Chrystusa i za Nim podąża; natomiast błądzi ten,
który nie widzi Jezusa na horyzoncie. Być z Chrystusem
i podążać za Nim oznacza mieć własny styl życia. Styl pe­
łen radości, jasny i nasycony miłością. Dla mnie bowiem
żyć to Chrystus (Flp 1,21) — przekonywał święty Paweł. To
samo powinien powtarzać każdy chrześcijanin, każdy z nas.

Chrystus jest Życiem.

Spotkanie

Świadomego swojej wiary teoretyka, który jednak według
niej nie żyje, pewien duński filozof porównał z młodym,
człowiekiem, który zbudował dla siebie wspaniały dom
i poświęcił się jego urządzaniu. Kupił meble i wyposażył

w najnowsze sprzęty, zapewniające najwyższy komfort życia.
A jednak oddając się temu zajęciu i zmartwieniom towarzy­
szącym mu w życiu, zapominał o czymś najistotniejszym:

46

Sobór Watykański II, Konstytucja Gaudium et spes, 10.

59

background image

Francisco Fernández-Carvajal

spotkaniu z osobą, która zgodzi się dzielić z nim jego rado-
s'ci i troski. Mimo, że zbudował i umeblował piękny dom,

pozostał nieszczęśliwy. W swojej przestronnej posiadłości

będzie mógł jedynie przechadzać się w towarzystwie włas­

nej samotności lub zapraszać znajome małżeństwa, które

zwiedzą dom jakby był wystawą, zachwycając się obrazami,

nową porcelaną, fotelami, dywanami i nowinkami tech­
nicznymi w kuchni. Ale kiedy goście wyjdą, zamykając

za sobą drzwi, osamotniony odkryje otaczający go chłód

i pustkę. Dlaczego? Dlatego, że nie miał okazji spotkać oso­
by, która pomogłaby zmienić je w ciepło ogniska domowe­
go: przekształcić dom w miejsce, w którym mógłby dzielić
się miłością i gdzie miałby szansę kochać i być kochanym,
co uchroniłoby go przed chorobą samotności.

Istotą chrześcijańskiego życia jest osobiste spotkanie

z żywym Chrystusem, aby odwzajemniać Jego miłość:

amare et amari, kochać i być kochanym, jak mawiał święty

Augustyn. „Sam Chrystus nas żywi”

-

powtarzali święci.

Wyłącznie On wypełnia nasze serca. Wyłącznie On, nawet
wtedy, gdy nic nie mamy lub jesteśmy dotknięci chorobą.

60

background image

Szukam Twego oblicza

Kiedy poszukuje się szczęścia błądząc ślepymi
drogami

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie

wierzcie! (J 14, 1). Z sercem jest tak, jak z winem: są wina,

które z upływem łat szlachetnieją, są też takie, które kwaś­
nieją, psują się i zamieniają w ocet.

Szlachetność serca ludzkiego potężnieje dzięki wiel­

koduszności, radosnemu poświęceniu, czystości docho­

wywanej ze względu na Boga, dbałości o drobne sprawy,

przebaczeniu i pobożności. Dzięki tym cnotom nasze serce
rośnie, staje się lepsze i zdolne

do

jeszcze większej miło­

ści. Karleje zaś niszczone nienawiścią, kłótniami, zgorzk­
nieniem, nieczystością, egoizmem, lenistwem duchowym

- maleje, zanim zdąży dojrzeć. Młodość duszy nie więd­

nie wraz z upływem lat. Ileż wspaniałych przykładów na
potwierdzenie tego stwierdzenia moglibyśmy przytaczać.
Natomiast lenistwo duchowe przyczynia się do wewnętrz­
nego starzenia. Osoba leniwa duchowo, letnia, starzeje się
przedwcześnie. Chrześcijanin leniwy duchowo zapomi­
na o miłości, jego serce wypełnia się egoizmem, a on sam
poszukuje rekompensaty w dobrach, którymi się otacza.

Wyraźnymi objawami lenistwa duchowego są: pragnienie

posiadania coraz większej ilości „rzeczy”, spełnienia kapry­
sów i zaspokojenia sztucznych potrzeb. Można powiedzieć,
że bardziej niż symptom, jest to konsekwencja letniości

61

background image

Francisco Fernández-Carvajal

duchowej: powstała pustka wewnętrzna, którą należy wy­
pełnić innymi rzeczami.

Mówi się, iż serce nie znosi być puste: jeśli nie jest wy­

pełnione wielką Miłością, zapełnia się marnościami, re­
kompensatami, które nigdy go nie nasycą: „Zaniedbana

dusza — pisze święty Grzegorz Wielki

będzie cierpia­

ła głód; kiedy nie dąży z zapałem do tego, co najwyższe,
marnuje się bezczynnie, zaspokajając grzeszne pragnienia;
i z tych samych powodów, które sprawiają, że uwalnia się
od narzucenia sobie dyscypliny, jest wabiona pragnieniem
przyjemności”

47

oraz innego rodzaju pokusami.

Sprawdza

się

więc przysłowie: „Kto karmi się okrucha­

mi, zawsze będzie głodny”. Dusza letnia ciągle jest niespo­
kojna. Serce jest nienasycone jak żołądek: jeżeli nie wypełni
się prawdziwą miłością, to zadowoli się czymkolwiek. Jedy­
nie Bóg może w całości nasycić ludzkie serce. Nasze serce

jest stworzone dla wieczności i nieskończoności: dla Boga.

„Kościół naprawdę wie, że sam Bóg, któremu służy, odpo­

wiada najgłębszym pragnieniom serca ludzkiego, którego

pokarmy ziemskie nigdy w pełni nie nasycą”

48

.

Osoba leniwa duchowo powoli odsuwa Boga od serca:

rozluźnia delikatne więzy oddania i pozostaje sama. Dla­

tego często potrzebuje jakby uciekać od siebie samej, aby

robić różne rzeczy i czuć się użyteczną. Poświęca pełnię

47

Św. Grzegorz Wielki, Regula pastoralis (tłum. własne).

48

Sobór Watykański II, Konstytucja Gaudium et spes, 41.

62

background image

Szukam Twego oblicza

swojej energii różnym zajęciom, jakby to one były całym

jej życiem. „Ta krzątanina manifestuje potrzebę odnalezie­

nia czegoś ważnego, widocznego, zastępującego powsze­
dnie zajęcia, których znaczenie i wartość — nadprzyrodzona
i być może także ludzka

-

nie posiadają dla niej siły «moty­

wacyjnej». Wzorcowy i wyzwalający przykład 30 lat ukry­

tego życia naszego Pana nic jej nie mówi. Odkąd codzienna
egzystencja takiej osoby stała się pustką, odczuwa ona lęk
zmagania się z próżnością. Aby więc uniknąć powyższego

wyzwania i zamaskować to „nic”, które odczuwa, zasłania

się efektowną ochroną w postaci wszystkich tych czynności

- mało znaczących, ale przynoszących natychmiastową ko­

rzyść: skromnych sukcesów, rozrywek czy zarozumialstwa

wynikającego choćby z pojawienia się jej nazwiska w gaze­

cie. .. Zasłania się pancerzem, o który rozbijają się wszelkie

wezwania próbujące wyrwać ją z tego stanu: lektura, kaza­

nia, dobre osobiste rady. Wszystkie one «odbijają się» od
niej albo najwyżej «ześlizgują», a ona pozostaje nieczuła na
bodźce nadprzyrodzone, które nudzą ją jak słowa nużące,

pozbawione rzeczywistego sensu”

49

.

Osoba letnia cierpi na szczególny rodzaj lenistwa: po­

trafi podejmować przedsięwzięcia przynoszące jej korzyści,
ale które nie są w stanie powiększać jej miłości do Pana.
Nie ma czasu dla Pana, za to nie brakuje jej go na wiele in­
nych zajęć. Poświęca się czynnościom, które nie uświęcają

49

J. M. Pero-Sanz, La Iglesia en tiempo de crisis [Kościół w czasie

kryzysu], Barcelona 1975, s. 58 (tłum. własne).

63

background image

Francisco Fernández-Carvajal

jej.

Lenistwu duchowemu może towarzyszyć wykonywanie

wielu prac

i

niezliczonej liczby obowiązków. Ponieważ fak­

tycznym przeciwieństwem letniości „nie jest pracowitość
i gorliwość, lecz wielkoduszność

i

radość, będące owocami

nadprzyrodzonej miłości Bożej”

50

. Radość oddania i płod­

na

praca w imię Boga i dla Boga.

¡a

podążam za moim królem

Miłość

do

Boga wymaga od nas wyrzeczeń i traktowania

dóbr

doczesnych

jako

zwykłych narzędzi, które pomagają

nam godnie żyć, czynić dobro oraz osiągnąć zbawienie. Stąd

ważne

jest, aby

nie

stały się one celem ostatecznym

i

nie za­

jęły

miejsca, które nie należy im się w naszym sercu.

Pewnego dnia, kiedy Jezus opuszczał miasto, udając

się

w dalszą drogę, podbiegł

do

Niego bogaty młodzie­

niec i uklęknąwszy u Jego stóp zadał mu kluczowe dla nas

wszystkich pytanie: Nauczycielu, co dobrego mam czynić,
aby otrzymać życie wieczne

?

(Mt 19, 16). Młody człowiek

zdobył się na odwagę, aby zbliżyć się do Jezusa, kiedy już

opuszczał

On

miasto w towarzystwie swoich uczniów.

Chrystus zatrzymał się,

a

młodzieniec uklęknął. Pozostali

z zaciekawieniem obserwowali, co się dalej wydarzy. A Pan

50

J. Pieper,

Sobre

la esperanza [O

nadziei], Madryt

1961,

s.

70

(tłum. własne).

64

background image

Szukam Twego oblicza

odpowiedział: Zachowaj przykazania (Mt 19, 16). Mło­
dzieniec: Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze

brakuje? (Mt 19, 20). To samo pytanie być może zadawa­

liśmy sobie w chwilach rozczarowania, kiedy docierało do
nas, że codzienne życie nie jest w stanie ukoić naszego ser­
ca

i

zaspokoić naszych ukrytych pragnień. Na to pytanie

Chrystus ma odpowiedź dla każdego z nas.

Najpierw Jezus spojrzał na niego i to spojrzał z miłością

(Mk 10,21). Doszło do prawdziwego osobistego spotkania.

Młodzieniec czekał na odpowiedź Nauczyciela

z

ogromną

nadzieją. To, co miał usłyszeć, było bez wątpienia naj­

ważniejsze w jego życiu. A później Jezus rzekł: Brakuje ci

jednej rzeczy. Idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim,

a będziesz miał skarb

w

niebie. Potem przyjdź

i

chodź

za

Mną! (Mt 19, 21). Nie takiej odpowiedzi młodzieniec się

spodziewał. Rzeczywiście, nie zawsze Boskie plany odpo­

wiadają naszym, pełnym próżności oczekiwaniom snutym
w wyobraźni. Jednak to Bóg ma rację, a my się mylimy. On
wie, gdzie jest nasze szczęście. Bóg ma dla nas najpiękniej­

szy plan, o którym nawet nie moglibyśmy marzyć, choć

w pierwszej chwili może nas przerastać. Młodzieniec z tru­

dem wstał, zniósł spojrzenie Pana i odszedł... zasmucony.
Święty Mateusz tłumaczy to tymi słowami: Odszedł zasmu­
cony, miał bowiem wiele posiadłości
(Mt 19, 22) i był do
nich przywiązany.

Spotkanie z Chrystusem odsłoniło prawdziwy stan du­

cha młodego człowieka: sądził, że przestrzegając przykazań

65

background image

Francisco Fernández-Carvajal

postępuje zgodnie z wolą Bożą. Tymczasem w chwili,
w której Chrystus oczekiwał większego oddania, młodzie­

niec uświadomił sobie, jak mocno jest przywiązany do
swoich dóbr,

a jak

słabo do Bożej woli. Tego dnia jego serce

pomniejszyło się jeszcze bardziej.

Odszedł smutny, bowiem radość odczuwamy wyłącznie

wtedy, gdy postępujemy wielkodusznie. Zycie wypełnia się
pokojem ducha, kiedy podporządkowujemy się woli Bo­
żej, która objawia się w szczególnych momentach naszej

egzystencji i zawsze wymaga wyrzeczenia się jakichś dóbr,
oderwania się od pewnych ludzi lub planów. Serce musi

być

wolne, aby kochać.

Jeżeli nie jesteśmy oderwani od dóbr doczesnych, nie

dosięgniemy Boga. Nasz skarb jest w Niebie, a wszystkie
doczesne dobra są jedynie narzędziami, które mól i rdza

niszczą (Mt 6, 19). Nie są wieczne. Albo naszym celem bę­
dzie Bóg, do którego się zbliżamy wykorzystując jako na­
rzędzia także dobra materialne, albo będzie nim bogactwo

różnie się przejawiające: kosztownymi kaprysami, niekon­

trolowanym pragnieniem posiadania, wygodnictwem...
Serce człowieka może zostać skierowane na osiągnięcie

tylko jednego z dwóch wspomnianych celów, bowiem je­
den wyklucza drugi. W duszy przywiązanej do dóbr ma­

terialnych, nie ma miejsca dla Boga. Chrześcijanin musi

się więc regularnie kontrolować, aby nie uzależnić się ani
od dóbr doczesnych, ani od własnych pragnień i planów,

ale aby móc kochać te ofiarowane mu przez Boga. Musi

66

background image

Szukam Twego oblicza

być ostrożny i unikać wielkopańskich manier i wygodni­

ctwa, które nie przystoją uczniowi Chrystusa. Powinien

być wstrzemięźliwy, ograniczać wydatki, nie ulegać kapry­
som, eliminować zbędne potrzeby, wykazywać się aktami
dobroczynności, dbać o rzeczy w domu i w pracy, pozbyć
się tego, co zbyteczne.

Pewien wszechpotężny sułtan przemierzał pustynię z or­

szakiem, wioząc swój skarb: złoto i szlachetne kamienie.

W połowie drogi jeden z wyczerpanych wielbłądów two­

rzących karawanę runął porażony palącymi promieniami
słońca i skonał. Skrzynia, którą transportował, ześlizgnęła
się z jego garbu i otworzyła, staczając się z wydmy, a szla­
chetne kamienie i perły rozsypały się na piasku. Sułtan
nie chciał się zatrzymywać, nie miał zapasowych kufrów,
a wielbłądy i tak były przeciążone. Zdecydował się więc na
trudny, ale jakże szczodry gest: pozwolił swoim pachołkom
i giermkom zebrać dla siebie tyle kosztowności, ile tylko

mogli unieść. On zaś kontynuował swoją podróż w głąb pu­
styni, pozostawiając za sobą chciwych młodzieńców, którzy
w poszukiwaniu klejnotów zapamiętale rozgrzebywali pia­
sek. Po jakimś czasie zauważył, że jeden z jego poddanych,
zlany potem i z trudnością łapiący powietrze, pieszo podąża
za karawaną. „Dlaczego nie zostałeś?” — zapytał, kiedy ten
doszedł do orszaku. Młodzieniec odpowiedział z godnością
i dumą: „Idę za moim królem”.

Światło wiary pozwala nam zrozumieć, że dobra mate­

rialne nie zasługują na to, abyśmy lokowali w nich nasze

67

background image

Francisco Fernández-Carvajal

serce, ponieważ mają one wartość wyłącznie przejściową,
natomiast dobra duchowe są wieczne i pomagają odnaleźć

prawdziwe szczęście w Panu. Kiedy jesteśmy przywiązani do

dóbr materialnych i w nich szukamy szczęścia, ich użycie
ulega zepsuciu. I nasza dusza napełnia się smutkiem, sta­

jąc się więźniem dóbr doczesnych. Nie dążmy do nich, jak

poddani chciwie zbierający klejnoty. Naszym skarbem jest

Chrystus.

Czystość serca

Większość problemów współczesnego świata dotykających

rodziny i jednostek pozostaje związanych z sercem czło­

wieka, które jest zdolne do popełniania czynów najwznio­

ślejszych i najpodlejszych. „Właściwością serca jest radość:

niech się cieszy me serce z Twojej pomocy (Ps 13, 6); skru­

cha: jak wosk się staje moje serce, we wnętrzu moim topnieje

(Ps 22, 15); sławienie Boga: z mego serca tryska piękne słowo

(Ps

45, 2); postanowienie słuchania Pana: gotowe serce moje

(Ps 108, 2); miłosne czuwanie: ja śpię, lecz serce me czuwa
(Pnp 5, 2). A także zwątpienie i strach: niech się nie trwoży

serce wasze [...] we Mnie wierzcie (J 14, 1). Serce nie tylko

czuje, ale również rozumie. Do serca przyjmujemy Prawo
Boże, gdzie zostaje zapisane. Pismo dodaje jeszcze: z obfi­
tości serca usta mówią
(Mt 12, 34). Pan wyrzucał uczonym

w Piśmie: Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach?

68

background image

Szukam Twego oblicza

(Mt 9, 4). A streszczając grzechy, które człowiek może

popełnić, powiedział: Z serca bowiem pochodzą złe myśli,

zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe
świadectwa, przekleństwa (Mt 15, 19)”

51

.

Czystość wewnętrzna zwiększa potencjał miłości ludz­

kiego serca, które nie jest nieczułym sercem kamiennym,
lecz sercem z ciała, które potrzebuje miłości. Święty Augu­
styn pisał: „Nie jest cnotliwy ten, kto pozostaje niewzru­
szony, tak jak nie osiąga doskonałego stanu ducha ten, kto

jest obojętny”

52

.

To nieczystość, wyniosłość i egoizm są powodem pust­

ki, nieczułości i ślepoty wewnętrznej. Stąd konieczny jest
ciągły osobisty wysiłek i działanie łaski, aby unikać zanie­
dbania i gnuśności, aby zbliżyć się coraz bardziej do Boga
i do stworzeń w sposób zgodny z Jego planem, aby osiągnąć
trwałą młodość wewnętrzną. Jeżeli chcemy dostrzec Boga,
nieodzowne jest oczyszczenie serca, co pozwala także na
urzeczywistnienie chrześcijańskiego ideału miłości i służ­
by bliźniemu. „Sercom czystym” jest obiecane widzenie
Boga twarzą w twarz i upodobnienie do Niego. Czystość

serca jest warunkiem wstępnym tego widzenia. Już dzisiaj

uzdalnia nas ona do widzenia tak, jak widzi Bóg, przyj­
mowania drugiego człowieka jako „bliźniego”; uzdalnia nas
do uznania ciała ludzkiego — naszego własnego i naszego

51

Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 164.

52

Święty Augustyn, O państwie Bożym, 14, 9 (tłum. własne).

69

background image

Francisco Fernández-Carvajal

bliźniego - za świątynię Ducha Świętego, przejaw Boskiego
piękna”

53

.

Czyste serce jest sercem nasyconym, zamieszkałym

przez Boga. „Podobnie jak dom, w którym nie mieszka
jego właściciel, staje się mroczny, zaniedbany i zniszczony,
wypełnia się brudem i kurzem, tak też dusza opuszczona

przez swego Pana, który przebywał w niej z chórem anio­

łów, wypełnia się ciemnością grzechów, brudem pożądań

i wszelką brzydotą.

Biada drogom, którymi nikt nie chodzi i na których nie

słychać żadnego głosu ludzkiego! Albowiem stają się one
schronieniem dla zwierząt. Biada duszy, której nie odwie­
dza Pan i swoim krzykiem nie przepędza z niej złych bestii!
Biada domowi niezamieszkałemu przez właściciela! Biada
ziemi porzuconej przez osadnika, który mógłby ją upra­
wiać! Biada okrętowi opuszczonemu przez sternika! Albo­
wiem zatonie on pod nawałem burzy!”

54

. Serce nie może

zostać pozbawione miłości, ponieważ łatwo się deprawuje.

Kościół zawsze uczył, że chrześcijanin wsparty łaską po­

siada odpowiednie środki pozwalające mu żyć i zwiększać
czystość wewnętrzną w każdym momencie swojej egzysten­
cji. Dzięki tej czystości będzie w stanie oglądać Boga i po­
siadać Go już w tym życiu.

53

Katechizm Kościoła Katolickiego, 2519.

54

Homilie św. Makarego, Homilia 28 (tłum. własne).

70

background image

Szukam Twego oblicza

Chrześcijanin powinien uważać, żeby jego serce nie ule­

gło deprawacji i nie utraciło zdolności do życia wewnętrz­
nego z powodu cielesności, skąpstwa, pretensji, opieszałości

w przebaczaniu, egoizmu, które są małostkowością i nie

podobają się Bogu. Te złe nawyki niełatwo jest pokonać,
a ich przezwyciężenie wymaga od nas codziennej gotowości
do walki.

Nasze serce powinno być jak dobre wino: nabierać ja­

kości z upływem lat. W sercu rodzi się bowiem całe dobro
charakteryzujące każdą osobę, a przede wszystkim prawdzi­

wa miłość, więź z Bogiem, pobożność, a także zrozumienie
względem innych.

Zatem prośmy Pana, żeby obdarował nas

dobrym

ser­

cem. Zdolnym do delikatnego z Nim obcowania, rozumie­

jącym bliźniego, szybko wybaczającym, współczującym
wszystkim stworzeniom. Pełnym dobroci należnej bliźnim,

często rozbitym wewnętrznie, którzy zbliżają się do nas pro­
sząc, a nierzadko błagając o odrobinę światła, zachęty czy

zrozumienia. Być może nasza prośba zostanie wysłuchana,

jeżeli pomodlimy się słowami Sekwencji z Liturgii Słowa

odprawianej w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego:

Obmyj, co nieświęte,

oschłym wiej zachętę,
ulecz serca ranę.

Nagnij, co jest harde,

rozgrzej serca twarde,

prowadź zabłąkane.

71

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Naszej prośbie winny towarzyszyć: skuteczna walka

0

czystość serca, zdolność do wybaczania, unikanie uraz,

zazdrości, zawiści, ducha krytycznego, plotkarstwa

i

wszyst­

kiego, co

grzeszne.

Powinniśmy również miłować Sakrament Spowiedzi,

który

oczyszcza nasze serca, napełniając nas nową łaską

1 zdolnością do czynienia dobrych uczynków. Wtedy z czy­

stym sercem będziemy mogli spojrzeć na Jezusa i znaleźć

w

Nim nasz skarb.

„W dwa tysiące łat po tych wydarzeniach Kościół przeży­

wa

je tak, jak gdyby dokonały się dzisiaj. Jako Oblubienica

Chrystusa kontempluje w Jego obliczu swój skarb i swoją
radość. «Dulcís

lesu

memoria, dans

vera

cordis gaudia»: jakże

słodko

jest wspominać Jezusa, źródło prawdziwej radości

serca! Pokrzepiony tym doświadczeniem, Kościół wyrusza

dziś w dalszą drogę, aby głosić Chrystusa światu na począt­

ku

trzeciego tysiąclecia: On jest wczoraj i dziś, ten sam także

na wieki

(Hbr 13, 8)”

55

.

55

Jan Paweł

II, List apostolski Novo millennio ineunte., 28.

72

background image

MIŁOŚĆ I DROBNOSTKI

Niuanse i uprzejmości

Pewnego razu Jezus został zaproszony na biesiadę. Ku

za­

skoczeniu zgromadzonych gości, pojawiła się tam również
kobieta prowadząca grzeszne życie. Weszła, niosąc alaba­
strowy flakonik napełniony olejkiem. Widząc Jezusa, zbli­
żyła się i stanąwszy z tylu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami

oblewać Jego

nogi

i włosami

swej

głowy je wycierać. Potem ca­

łowała Jego stopy

i

namaszczała

je

olejkiem (Łk 7, 38). Wyra­

ziła w ten sposób żal za popełnione grzechy oraz pragnienie
powrotu do normalnego życia.

Szymon, który zaprosił Jezusa, wzburzony obecnością

grzesznicy w swoim domu w czasie poczęstunku, obserwo­

wał tę scenę w milczeniu. W głębi duszy gardził tą kobietą

i jej życiem. Jezus już jej przebaczył, on natomiast wydał na
nią wyrok

w

swoim sercu. Uznał, że ów Prorok z Nazaretu

nie jest aż tak święty, jak sądzili inni. Jak to możliwe, że
pozwolił zbliżyć się tej kobiecie

do

siebie? Po chwili Jezus

zwrócił się do niego mówiąc: Widzisz

kobietę? Wszedłem

do

twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami

73

background image

Francisco Fernández-Carvajal

oblata Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi po­

całunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg
moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem na­
maściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej

liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała (Łk 7, 44). Oto
powód przebaczenia: wielkie umiłowanie.

Szymon w swoim mniemaniu bardzo dobrze ugościł

Jezusa. Mimo to Chrystusowi brakowało w tym domu

najzwyklejszych uprzejmości, dzięki którym poczułby
się właściwie przyjętym i szanowanym gościem, nawet

jeżeli jedzenie nie byłoby tak wykwintne. Szymon sądził

zaś, że wystawne dania rozwiązują problem gościnności.
Natomiast Jezus zwracał uwagę na dobre wychowanie,
uprzejmość i atencję należne zaproszonym, tj. cechy, które
świadczą o wartości wewnętrznej gospodarza. Ale Szymon
tych zalet nie okazał. Faryzeuszowi zabrakło szacunku
do Chrystusa.

Bóg nie pozostaje obojętny na zachowanie zwracające

uwagę na szczegóły. Nie pozostaje obojętny, kiedy widzi, że
Go pozdrawiamy, kiedy wchodzimy do świątyni lub obok
niej przechodzimy. Docenia punktualność, z jaką przycho­
dzimy na Mszę świętą (wskazane jest, abyśmy zjawiali się

kilka minut przed jej rozpoczęciem), sposób, w jaki klęka­
my przed Nim obecnym w tabernakulum (Panie Mój! Boże
Mój!) oraz nasze skupienie, kiedy znajdujemy się w Jego
obecności. Kiedy widzimy kogoś pobożnie klękającego
przed tabernakulum, łatwo nam odgadnąć, że jest to osoba

74

background image

Miłość i drobnostki

obdarzona wiarą i miłością do Chrystusa. Ten drobny gest
szacunku sprawia, że także pozostali okazują Jezusowi więk­

szą wiarę i miłość.

Dwie kochające się osoby wyrażają swoją miłość szere­

giem drobnych gestów i szczegółów. Narzeczony stara się
podarować narzeczonej możliwie najpiękniejszy pierścio­
nek, aby wartość tego przedmiotu wyrażała w jakiś sposób
miarę jego miłości. Gesty są więc, między innymi, środ­

kiem pozwalającym uzewnętrznić nasze uczucia. To rodzaj
prostego rytuału, dzięki któremu manifestujemy nasze we­
wnętrzne uczucia. Czasami same słowa to za mało.

Nasza relacja z Bogiem pełna jest drobnych aktów mi­

łości, oddania i delikatności, gdyż niewiele naprawdę zna­
czących rzeczy będziemy mogli zaoferować Panu w czasie
naszego życia

56

. Natomiast codziennie nadarza się wiele

okazji dających nam możliwość okazania naszej wierności.

Właśnie te pozornie mało znaczące chwile i drobne sprawy
są naszą szansą, to dzięki nim każdego dnia możemy pogłę­
biać miłość do Boga.

I tak można na przykład rozwijać ducha umartwienia,

który jest owocem drobnych wyrzeczeń podejmowanych

w ciągu całego dnia, wyrażających się np. umiarkowaniem
w jedzeniu, punktualnością w pracy, uprzejmym zachowa­

niem, porządkiem i dbałością o miejsce i narzędzia używa­
ne w pracy.

56

Patrz: św. Josemaría Escrivá, Droga, 813—830.

75

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Troska o drobne sprawy życia codziennego to dyskretny

(choć czasami wymagający heroizmu) sposób, aby żyć mi­

łością do naszych bliźnich. Uczynki miłości to między in­

nymi: umiejętność słuchania, zaangażowanie w problemy
bliźnich, a nie tylko w swoje, darowanie uraz, serdeczność,
modlitwa w intencji potrzebujących, zaniechanie krytyki,
umiejętność dziękowania. Wspomniane umiejętności są

w zasięgu naszej ręki. Dotyczy to każdej z cnót. Aby być

wiernymi w drobnych sprawach, musimy kochać Boga.

I vice versa, miłość do Boga wzrasta dzięki pracy w drob­
nych sprawach.

Osoba leniwa duchowo pozostaje wobec tych spraw

obojętna. Praktycznie ich nie dostrzega. Nie wie, że traci

przez to możliwość zbliżenia się do Pana.

Zaniedbywanie codziennych drobnych obowiązków

rodzi wiele niebezpiecznych pokus i prowadzi do leni­
stwa duchowego — choroby, która czyni nas obojętnymi
i nieczułymi na działanie Ducha Świętego. „Musimy zro­
zumieć, że największym wrogiem skały nie jest kilof ani
topór, ani uderzenie jakiegokolwiek innego narzędzia,
choćby nie wiem jak miażdżące — jest nim ta niepozor­
na woda, która kropla po kropli wdziera się w szczeliny
skały, niszcząc w końcu jej strukturę. Najpotężniejszym
niebezpieczeństwem dla chrześcijanina jest lekceważenie

walki w tych małych potyczkach, które powoli przenikają

76

background image

Miłość i drobnostki

do duszy, czyniąc ją miękką, słabą i obojętną, nieczułą na

wołanie Boga”

57

.

Kiedy zaczyna nas ogarniać lenistwo duchowe, szczegó­

ły w życiu pobożnym, pracy i praktyce cnót stają się dla nas

mało znaczące. Zaniedbujemy to, co najważniejsze w na­
szej egzystencji. „Nieszczęście jest tym bardziej przygnębia­

jące i nieodwracalne, że im głębiej się w nim pogrążamy,

tym bardziej zaczynamy wobec niego obojętnieć. Żyjemy

w coraz większej i zgubnej ułudzie, przekonując samych

siebie, że nie ma to większego znaczenia i jest tylko grze­
chem powszednim. Stan, w jakim żyjemy, unicestwia nasze
życie duchowe — to rzecz dla wszystkich oczywista’

58

. Co­

raz częściej spóźniamy się do spowiedzi, na

Mszę

świętą,

porzucamy obowiązki zawodowe i rodzinne.

Codzienna wierność

Niewierność wobec spraw małych to praprzyczyna każde­
go wielkiego upadku duchowego.

Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam (Mt 26, 25)

— rzekł Judasz do arcykapłanów. Co stało się z jego

duszą? Został przecież wybrany przez samego Pana.

57

Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 77.

58

B. Baur, La confesión frecuente [Regularna spowiedź], Herder,

Barcelona 1974, s. 105 (tłum. własne).

77

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Spełniał warunki, które pozwalały mu znaleźć się w gro­

nie

Dwunastu!

Po Wniebowstąpieniu, kiedy trzeba było zastąpić Juda­

sza,

Piotr przypomniał: On zaliczał się do nas i miał udział

w

naszym posługiwaniu

(Dz

1, 17). Judasz brał czynny

udział w ewangelizacji, widział owoce swojej misji Aposto­
ła i czynił cuda, tak jak pozostałych Dwunastu. Podobnie
jak inni Apostołowie, prowadził również osobiste rozmowy
z Nauczycielem. Co więc sprawiło, że zdradził Go?

Zanim zdradził, niewątpliwie musiał stopniowo odda­

lać się od Pana, obojętnieć i służyć z coraz mniejszym od­
daniem. Już

rok

przed swoją zdradą sercem był daleko od

Chrystusa, mimo to nadal pozostawał w gronie Dwunastu.
Po dyskusji o „Żywym Chlebie”, kiedy wielu postanowiło
odejść, Chrystus powiedział: „Czyż nie wybrałem was dwu­
nastu? A jeden

z

was

jest

diabłem”. Mówił zaś o Judaszu, synu

Szymona Iskarioty. Ten bowiem - jeden

z

Dwunastumiał

Go wydać (J 6, 70-71).

Zerwanie Judasza z Nauczycielem pewnie następowało

stopniowo. Iskariota wiele razy opierał się pomocnej dłoni
podanej mu przez Nauczyciela, aby zacząć od nowa. Przy
okazji wielu rozmów

z

Jezusem judasz potrafił mówić nie

i sprzeciwiać się Mu, na przykład podczas uczty w Betanii,

w której opisie św. Jan tak podsumowuje postawę przy­

szłego zdrajcy: Był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co

składano (J 12, 6). Życie judasza ogarnęła pustka,

a

dawną

miłość do Chrystusa zastąpiło skąpstwo i inne wady.

78

background image

Miłość i drobnostki

W końcu nadszedł dzień, w którym stracił wiarę

w Je­

zusa. I chociaż nadal za Nim podążał, robił

to

bez

prze­

konania. Był to ostatni etap postępującego już od

dawna

procesu

zobojętnienia wewnętrznego.

Jego

życie, niegdyś

pełne poświęcenia

dla

Chrystusa, zamieniło się w farsę.

Judasz niecierpliwie oczekiwał już tylko

na

pierwszą

lep­

szą

okazję, aby zdradzić Nauczyciela

i

zerwać ze swoim

powołaniem. Wszystkie szczęśliwe chwile spędzone

z Pa­

nem odeszły w niepamięć, zerwał więzy przyjaźni łączące

go

z Apostołami

i

poszedł na bezdroża. „Niech nikt

nie

przypisuje tego,

że

zbłądził - pisze Jan Kasjan

-

nagłemu

upadkowi, tylko temu, że ulegał złym radom

i

stopniowo

oddalał

się od

cnoty z powodu długotrwałego lenistwa

du­

chowego. W taki sposób zaczynają niepostrzeżenie przewa­

żać złe nawyki

i

dochodzi do skrajnych sytuacji.

.

. Dzieje

się

to

samo,

co

z domem: pewnego dnia zamienia się w

ruinę

z powodu dawnego uszkodzenia fundamentów lub trwa­
łego niedbalstwa mieszkańców. Niewielkie krople

drążą

niepostrzeżenie podpory dachu

i

niszczą je; powtarzający

się

brak uwagi powoduje, że rozszerzają się szczeliny

i po­

większają uszkodzenia. Po czym deszcze i burze wdzierają

się

gwałtownie do wewnątrz”

59

.

Pan

tak o tym mówił:

Kto

w

drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie

wier­

ny;

a

kto

w

drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w

wielkiej

nieuczciwy będzie (Łk 16, 10). Wierność przez całe życie,

59

J. Kasjan, Konferencje z Ojcami, mowa 6, 17 (tłum. własne).

79

background image

Francisco Fernández-Carvajal

świętość polega na wierności w rzeczach małych i na umie­

jętności rozpoczynania na nowo za każdym razem, kiedy
- z powodu słabości - zabłądziliśmy.

Nasze dzieła sztuki

Sam Pan kilka dni przed swoją Męką wyjaśnił nam wartość
tego, co małe. Patrzył w kierunku skarbony, do której ludzie

wrzucali swoje datki. Wielu bogatych wrzucało duże ofiary,

ale Jezus dostrzegł też ubogą wdowę, która wepchnęła tam

dwa

pieniążki i

rzekł:

Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga

wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni (Łk 21, 3).

Święty Marek pisze, że widząc to Jezus przywołał swoich

uczniów i nakazał podziwiać zachowanie tej kobiety, która tak

poruszyła Jego serce. Przywołał tych, którzy za kilka dni mieli
się stać fundamentem Jego Kościoła. Chciał, aby wzięli przy­
kład z ubogiej wdowy, na którą nikt nie zwracał uwagi, a która
w obecności Boga tego dnia ofiarowała największy datek.

Z

myślą o czytelnikach spoza ówczesnej Palestyny

św. Marek precyzyjnie ocenia wartość wrzuconych monet

szczególną uwagę zwracając na to, że jest ona minimal­

na. Chodziło bowiem o najmniejsze monety będące wów­
czas w obiegu. Stanowiły one równowartość quadransu,
rzymskiej monety będącej czwartą częścią asa. Natomiast
as to szesnasta część denara, będącego główną jednostką
pieniężną. W tamtych czasach jednego denara wypłacano

80

background image

Miłość i drobnostki

robotnikowi za jeden dzień pracy w polu lub legioniście za
dniówkę. Z czego wynika, że wspomniane monety nie mia­

ły prawie żadnej wartości. Ale były na tyle wartościowe, aby
zdobyć uznanie w oczach Boga.

W ten sposób Duch Święty chciał nauczyć nas, że rze­

czywista wartość rzeczy nie znajduje się w nich samych, lecz

w nas. W każdej sytuacji, tej błahej i tej znaczącej, możemy

zachować się tak, aby Bóg był z nas zadowolony. Pan, poru­
szony miłością, z jaką traktujemy drobne rzeczy, spojrzy na

nas z radością. Każdy z nas może sprawić, że zwykły dzień

stanie się wyjątkowy za sprawą naszego zaangażowania —

ofiarując Jezusowi małe akty oddania. On ich oczekuje.

Nawet pozornie nic nieznaczące drobnostki mogą nabrać
nowej, innej wartości. Różnica między niedbałym a staran­
nym pokłonem oddającym cześć Panu — dla nas ledwie do­
strzegalna

-

dla Boga jest wyraźnie widoczna. Pierwsza jest

przejawem obojętności, druga - wyrazem szacunku i wiary.
Dotyczy to także sposobu odpowiadania w czasie rozmowy

z kimś. Dziecko Boże odpowiada zawsze uprzejmie, a nie

niecierpliwie i nerwowo. Wszystkie nasze staranne gesty
i słowa, nawet najdrobniejsze, są odzwierciedleniem cnoty
miłości.

Wejście do kościoła, by nawiedzić Pana obecnego w ta­

bernakulum zajmuje ledwo parę minut, a w zamian za
to zyskamy tak wiele! Chrystus jest dobrym płatnikiem.
Każda chwila poświęcona Chrystusowi zostanie nam do­
brze wynagrodzona. W ciągu tych kilku minut zostaniemy

81

background image

Francisco Fernández-Carvajal

obdarowani ogromną łaską pozwalającą nam iść dalej wy­

braną przez nas drogą. Bądźmy także punktualni w dniu

spowiedzi, nie spóźniajmy się na Mszę świętą, przygotujmy

się

do

Komunii, przestrzegajmy postu zgodnie z przepisem

liturgicznym i pozostańmy kilka minut dłużej po przyjmo­
waniu Eucharystii, aby podziękować Panu. Na tym polega­
ją nasze duchowe dzieła sztuki.

W pracy, w relacjach rodzinnych i społecznych, zawsze

możemy wybrać między partaniną a małym dziełem sztuki

owocem życia wewnętrznego — które ofiarujemy Bogu.

Osoba leniwa duchowo jest partaczem w sprawach Bo­

skich,

a często

także

ludzkich.

Cześć należna Bogu

Chrześcijanin żyjący prawdziwą wiarą jest zobowiązany

okazać szczególną dbałość o sprawy związane bardziej bez­

pośrednio z naszym Panem. Zastanówmy się na przykład,

jak powinniśmy przyjmować gości w naszym domu.

Co

by pomyśleli, gdyby zostali przyjęci w nieposprzątanym
mieszkaniu? A gdyby zobaczyli niepościelone łóżka, brud­
ne naczynia, poplamiony, wyblakły obrus, liczne usterki,
niedbale porozrzucane rzeczy i byle jak stojące krzesła, za­
kurzone meble czy niedokończone prace remontowe? Jak

by się poczuli w tej sytuacji? Prawdopodobnie poczuliby się
nieswojo: odnieśliby wrażenie, że nie są mile widzianymi

82

background image

Miłość i drobnostki

gośćmi i pomyśleliby o jak najszybszym wyjściu. Mogliby
sądzić, że mają do czynienia z ludźmi mało kulturalnymi,

niezdolnymi do właściwego obcowania z bliźnimi. Możli­

we, że właściciele tego domu, przyzwyczajeni do panują­

cego nieporządku i traktowania gości w sposób niedbały,
byliby przekonani, że zachowują się „normalnie”.

Stan, w jakim znajduje się ten dom, może odpowiadać

stanowi duszy obojętnej wobec Boga. Czy możemy w takiej
sytuacji zaprosić Go do naszego domu, do naszej duszy? Je­
zus przychodzi do nas osobiście w czasie Komunii, odwie­
dza nas z Ciałem, Krwią, Duszą i Bóstwem. To ten sam Syn
Maryi, który odwiedził Betanię, Nain i Nazaret. Szymonie,
mam ci coś powiedzieć... Wszedłem do twego domu, a nie po­
dałeś Mi wody do nóg... Nie dałeś Mi pocałunku... Głowy

nie namaściłeś Mi oliwą (Łk 7, 40—46). Potraktowałeś Mnie
niedbale. Mógłby też powiedzieć nam to samo. Zapytać
nas, ile razy zdarzyło się nam podobne niedbalstwo.

Dbajmy o swoje dyspozycje wewnętrzne: o swoją wiarę,

miłość, pokorę i pragnijmy regularnej spowiedzi w ramach
przygotowania się do Komunii świętej. Przestrzegajmy
również przygotowania co do naszego ciała: zachowuj­
my post, troszczmy się o wygląd zewnętrzny i stosowny
ubiór, dbajmy o wewnętrzne skupienie. „Kiedy byłem
dzieckiem - pisał święty Josemaría Escrivá — praktyka czę­

stego przystępowania do Komunii świętej nie była jeszcze

rozpowszechniona. Pamiętam, jak się przygotowywano

do przyjęcia Komunii: starannie przygotowywano duszę

83

background image

Francisco Fernández-Carvajal

i ciało. Najlepsze ubranie, porządnie uczesane włosy, czy­

ste (również w znaczeniu fizycznym) ciało, a nawet trochę
perfum... Była to delikatność właściwa zakochanym, du­

szom

delikatnym i silnym, które umieją za Miłość odpła­

cać miłością”

60

. Pan niecierpliwie czeka na nas po Mszy

i Komunii, abyśmy z Nim obcowali w skupieniu. „Miłość

do Chrystusa, który ofiaruje się za nas, pobudza nas do
znalezienia po zakończeniu Mszy kilku minut na osobiste,
zażyłe dziękczynienie, które w ciszy serca przedłuży to dru­
gie dziękczynienie, jakim jest Eucharystia”

61

. Powoli, bez

pośpiechu, bo minuty spędzone z Panem są najważniejsze.

Dbajmy o

to,

aby oddać Bogu należną Mu cześć również

w formie „grzecznościowej pobożności”. Trzeba pamiętać,

że „w pobożności istnieją również formy grzecznościowe.

Naucz się ich. — Żal ogarnia na widok tych «pobożnych»

osób, które nie potrafią zachować się podczas Mszy świętej

- chociaż uczestniczą w niej codziennie - nie potrafią ani

przeżegnać się (robią w pośpiechu jakieś dziwaczne ruchy),
ani zgiąć kolan przed tabernakulum (ich śmieszny sposób
przyklękania zakrawa na kpiny), ani pochylić z uszanowa­

niem głowy przed wizerunkiem Matki Najświętszej”

62

.

Kiedy brakuje nam wiary i władzę nad naszą duszą

przejmuje lenistwo duchowe, wspomniane wyżej przejawy

60

Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 91.

61

Ibidem

,

91

62

św. Josemaría Escrivá, Droga, 541.

84

background image

Miłość i drobnostki

pobożności przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Sposób
postrzegania świata przez osobę letnią duchowo, powodu­

je, że cześć należna Bogu schodzi na dalszy plan. Nie zwra­

ca się do Boga z czułością, z jaką powinno się traktować
ukochaną osobę.

Jezus urodził się nago i umarł pozbawiony szat. Ale Jego

ciało zostało oddane w ręce tych, którzy Go kochali i towa­
rzyszyli Mu aż do końca. Ich uwielbienie, szacunek i mi­

łość sprawiły, że Jezus został pochowany jak bogaty Żyd,
z największą możliwą czcią, biorąc pod uwagę okoliczno­
ści związane z Jego śmiercią. Gdy Jezus umarł na krzyżu

około godziny dziewiątej (według ówczesnej rachuby cza­

su)

-

z uwagi na przypadające następnego dnia żydowskie

święto

-

nie wolno już było kontynuować koniecznych

przygotowań do pogrzebu. Mimo to Józef przygotował ca­

łun, w który miał być owinięty Chrystus, a Nikodem kupił

odpowiednie wonności. Święty Jan odnotował ten fakt, za­

skakując nas ilością: i przyniósł około stu funtów mieszaniny

mirry i aloesu (J 19, 39), czyli ponad 30 kilogramów. Jezus
nie został pochowany na cmentarzu, lecz w nowym gro­

bie. Przypuszczalnie w tym, który przygotował dla siebie

Józef. Były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei.

Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa.

Po powrocie przygotowały wonności i olejki (Łk 23, 55—56).
W sobotę nie robiły nic, przestrzegając prawa. Ale z kobie­
cą skrupulatnością już planowały namaścić Jezusa następ­
nego dnia. Ciało Chrystusa było w rękach tych, którzy Go

85

background image

Francisco Fernández-Carvajal

kochali. A wszyscy doglądali zwłok z szacunkiem. I trakto­
wali je z należną czcią!

W tabernakulum żywy Jezus jest tak bezbronny, jak

na

Krzyżu. Oddaje się więc pod opiekę naszej miłości

i należnej troskliwości, kosztem naszego czasu, sił i środ­
ków. „«Obchodźcie się z Nim dobrze!»

mówił ze łzami

w oczach pewien sędziwy biskup do nowych kapłanów,

których właśnie wyświęcił. - Panie! Któż mi użyczy donio­
słego głosu i odpowiedniego autorytetu, bym mógł w ten
sam sposób wołać do uszu i serc jakże licznych chrześcijan.

Jakże licznych!”

63

.

Nasza miłość do Pana wyraża się, podobnie jak miłość

do bliźniego, dbałością o małe rzeczy. Ich zaniedbywanie
byłoby przejawem niechlujstwa, lenistwa duchowego i bra­
ku miłości.

63

Ibidem, 531.

86

background image

SZEROKA DROGA

Letni duchowo nie obejmują krzyża,

lecz ciągną go za sobą.

św. Teresa

Osoba leniwa duchowo szuka szerokich dróg

Osoba leniwa duchowo szuka szerokich dróg: wygod­
nych i przyjaznych, których pokonanie wymaga jak naj­

mniej wysiłku. Tak samo wygodnie zachowuje się w pracy,

w domu i wśród bliźnich. Jest egoistą i widzi wyłącznie

siebie. Pierwszym z objawów lenistwa duchowego jest bar­
dziej lub mniej świadome odrzucenie i pogarda okazywane
poświęceniu i wysiłkowi.

I

rzekł Pan: Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka

jest brama i przestronna ta droga., która prowadzi do zguby,

a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna

jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a malo jest

takich, którzy ją znajdują! (Mt 7, 13-14).

Są to dwie drogi, dwie postawy na życie. Celem pierwszej

jest poszukiwanie wygody i przyjemności, rozpieszczanie

87

background image

Francisco Fernández-Carvajal

ciała oraz ucieczka od poświęcenia i pokuty. Natomiast
druga to radosne pełnienie woli Bożej, choć często wymaga

wysiłku, pilnowania uczuć i ciała. Możemy wybierać po­

między życiem, jakie wiodą pielgrzymi (korzystając tylko
z tego, co niezbędne, zachowując dystans do dóbr material­
nych, mając świadomość, że nasza doczesna egzystencja jest
przejściowa) oraz życiem wypełnionym wygodą i uciecha­

mi (stawiając sobie za cel zdobywanie dóbr doczesnych).

Jeśli

kto

chce iść za Mną

,

niech się zaprze samego siebie,

niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! (Łk 9,

23). Zaproszenie Pana do niesienia krzyża jest jasne i zro­
zumiałe. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto
straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa (Łk 9, 24).

Bóg prosi nas, abyśmy wyrzekali się nie tyle dóbr ma­

terialnych, ale samych siebie: własnego „ja”, tego, co sta­
nowi dla nas największą wartość. Jezus nie pragnie gałęzi,
chce całego drzewa; nie żąda naszych pieniędzy, naszego
czasu - chce nas. Pragnie, abyśmy byli gotowi oddać włas­
ne życie, aby żyć dla Boga (Ga 2, 19)

-

poświęcić się Bogu

w każdej sytuacji życiowej. Wtedy odzyskamy życie w Nim
w całej pełni i ostatecznie.

Zycie dla samych siebie zrujnuje nas, kierując natych­

miast na szeroką drogę. Albowiem źródłem wszystkich
problemów wewnętrznych jest egoizm - miłość własna,
która może mieć różnoraki charakter.

Zycie dla samego siebie

-

ponieważ stanowi konkret­

ną postawę życiową

dotyka wszystkich sfer egzystencji

background image

Szeroka droga

i objawia się przez nadwrażliwe poczucie własnej wartości,
stawiające

na

pierwszym miejscu zawsze własne „ja” oraz

przez nadmierny nacisk na własny odpoczynek i zdrowie,

na własną karierę, na osiągnięcie sukcesu

i

pomyślnej

przy­

szłości oraz na chorobliwą uwagę na to, co mówią

o

nas

inni.

Może się zdarzyć, że

ta

nieuporządkowana miłość własna

wywoła chorobę

i

sprawi,

że

staniemy się nieszczęśliwi:

„Głównym wyznacznikiem pozwalającym rozpoznać różne
rodzaje zaburzeń nerwicowych wydaje się być egocentryzm,
zdominowany przez niepokój, niepewność, które zamykają
się

w

sobie konwulsyjnie. Niezdolność do «zawierzenia»,

która nawet

na

moment nie pozwala uwolnić

się

od włas­

nego

spojrzenia, tego szczególnego rodzaju miłości własne­

go, życia, która prowadzi wprost do samounicestwienia”

64

.

Pewien nawrócony filozof żydowski w swojej książce

zatytułowanej Zaćmienie Boga ¿twierdza pewien fakt: to,

co

często pojawia się między Bogiem a człowiekiem

w

taki

sposób, że Bóg pozostaje ukryty, jakby zaćmiony w

jego

cieniu, to sam człowiek. Jest on tak mocno skupiony na

so­

bie, na swoich sprawach, że traci pełną zdolność widzenia
Pana dostrzegając jedynie Jego zarysy w ciemności.

Chrystus także się zatraca,

ale

na odwrót, też zapomina,

ale o

Sobie - skupiając się na nas, przejmując się naszym

losem, niosąc odkupienie, radość i pokój oraz zdolność

kontemplowania Chrystusa, uwalniając nas

tym

samym od

64

J.

Pieper, Sobre

la

esperanza [O nadziei], Madryt 1961, s.

208

(tłum.

własne).

89

background image

Francisco Fernández-Carvajal

kontemplacji własnego

„ja”.

Dewiza Jana

Chrzciciela,

bę­

dąca fundamentem

życia chrześcijańskiego: „Potrzeba,

aby

On

wzrastał,

a ja się

umniejszał” określa pewien porządek,

- w którym na pierwszym planie jest Pan, a na drugim nasze

własne

„ja”.

Osoba

letnia duchowo

nie

jest wstrzemięźliwa

ani umiarkowana

Ci

wszyscy, którzy nie

przyzwyczajeni do wyrzeczeń,

tyl­

ko do

spełniania

własnych

kaprysów, którzy

ponadto nie

potrafią

kontrolować swoich zmysłów i

lubią życie

zbyt

wygodne,

nie

będą w

stanie

w pełni

nadzorować własnego

życia i trwać

w jedności

z

Bogiem. Stępiona zostanie

ich

wrażliwość na

to, co

Boskie,

a także na

wiele

ludzkich

war­

tości.

Jakże trafne są słowa Pana: Uważajcie na siebie, aby

wasze serca nie były ociężałe wskutek

obżarstwa, pijaństwa

i trosk doczesnych, żeby

ten

dzień

nie przypadł na

was znie­

nacka...

Czuwajcie więc... (Łk21,

34.

36).

Musimy zachować czujność, aby

nie

zatracić się w nie­

kontrolowanym

pędzie do

dobrobytu typowym dla wielu

w

naszym współczesnym świecie; dla tych, którzy myślą,

że celem

życia jest podniesienie statusu materialnego, ży­

cie w przepychu

i sukces. Wysiłek skierowany

na

zaspo­

kojenie

pragnień materialnych

może

zamienić człowieka

w

niewolnika uzależnionego od wspomnianych żądz. „Stąd

90

background image

Szeroka droga

tak istotna jest rola umiarkowania, które prowadzi

do po­

wściągliwości i panowania

w

korzystaniu z dóbr

doczes­

nych - z których trzeba skorzystać na tyle, na ile

pomagają

nam w realizacji celów osobistych. Należy przy

tym

pamię­

tać, że radość i przyjemności życia oraz rozsądny komfort
mogą być doskonale zharmonizowane z umiarkowaniem
chrześcijańskim, które nie powinno wyłącznie ograniczać
naszych działań, ale koordynować je

i

zestrajać, aby

życie

emocjonalne służyło osiągnięciu ludzkiego szczęścia, głę­

boko

związanego z życiem chrześcijańskim”

65

.

Umiarkowanie uczłowiecza. Jego brali powoduje,

że

człowiek, opuszczony i zdominowany przez własne

in­

stynkty, jest jak pociąg, który wypada z toru, wykoleja

się

i nie może kontynuować swojej drogi. Najistotniejsze atry­
buty (inteligencja i wola) zostają zdominowane przez te

mniej istotne (instynkt, namiętności). Osoby pozbawione
umiarkowania są, jak mówił Jan Paweł II, „jak ciało

bez

duszy”. Pozostają tylko ciałem, skupionym wyłącznie

na

różnorodności przeżyć zmysłowych. „Umiarkowanie... jest
nawykiem, który porządkuje i chroni harmonię wewnętrz­
ną człowieka. Tak zdefiniowane umiarkowanie nie tylko
zachowuje byt ludzki, ale ponadto broni go i czuwa nad
nim, chroniąc

go

przed nim samym. Od momentu

grze­

chu pierworodnego człowiek ma silne predyspozycje

do

występowania przeciwko własnej naturze, kochając siebie

65

C. J. Pinto de Olivera, hasło: Powściągliwość, w Wielkiej Encyklo­

pedii Rialp, wyd. V, Madryt 1989, tom 22, s. 175 (tłum. własne).

91

background image

Francisco Fernández-Carvajal

samego bardziej niż Boga, swojego Stworzyciela. Umiarko­

wanie przeciwstawia się zaburzeniu porządku wewnętrzne­

go, dzięki któremu istnieje i działa osoba duchowa”

66

.

Czystość, wstrzemięźliwość, pokora i łagodność, to cnoty

pokrewne umiarkowaniu, które istnieją tylko dzięki ćwicze­

niu się w drobnych wyrzeczeniach i są wewnętrzne związa­
ne z pełną treści radością wewnętrzną. Ten rodzaj radości

serca jest nieomylnym znakiem obecności umiarkowania.

Paweł VI wspominał o niebezpieczeństwie towarzyszą­

cym naszym czasom, w których zapomina się o koniecz­
ności ofiary i umartwienia. „Jeśli znamy kierunek rozwoju
kultury współczesnej, widzimy, że prowadzi do pewnego
rodzaju hedonizmu, do łatwego życia. Stwierdzimy istnie­
nie pewnego uporu, by wykluczyć krzyż z naszego hory­

zontu życiowego”

67

. I ta tendencja zagraża nam wszystkim:

„Czy nie odczuwaliśmy niejednokrotnie takiej pokusy iż
nadszedł czas zmiany chrześcijaństwa w coś łatwego, wy­
godnego, bez żadnej ofiary, zgodnego z wygodnymi, wy­
kwintnymi, modnymi formami życia innych ludzi i ze
światowym stylem życia? Tak być nie może! Chrześcijań­
stwo nie może wyzbywać się krzyża, życie chrześcijańskie
nie może istnieć bez mocnego ciężaru obowiązku... Jeżeli
będziemy chcieli uwolnić od niego nasze życie, stworzymy
sobie złudzenie i osłabimy chrześcijaństwo, zamieniając je

66

J. Pieper, Sobre la esperanza [O nadziei]., Madryt 1961, s. 28

(tłum. własne).

67

Paweł VI, Przemówienie, 08. 04. 1966.

92

background image

Szeroka droga

w przyjemną i wygodną koncepcję życia”

68

. Nie na tym po­

lega podążanie za Chrystusem.

W nagrodę za to, że za Nim idziemy, Pan nie obiecał

nam wygodnego życia, obiecał nam owocne życie.

Każdego dnia nieś swój krzyż

Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być

moim uczniem (Łk 14, 27).

Krzyż, na którym Chrystus zwyciężył grzech, to droga,

którą wszyscy musimy pójść, aby dotrzeć

do

Królestwa

Niebieskiego. Nie

ma

świętości bez Krzyża.

Nieść krzyż - to

bardzo

popularny zwrot używany od

wieków, symbol poświęcenia i oddania życia.

Niesienie krzyża nie jest smutnym obowiązkiem. Jeżeli

odrzucamy wszystko, co wymaga poświęcenia, kiedy nie
akceptujemy nieuniknionego bólu, nasza dusza staje się
zgorzkniała i smutna. Źle, jeżeli całkowicie angażujemy ser­
ce w sprawy przejściowe, doczesne. Zycie traci wtedy swój
sens i staje się ponure. Smutny jest ból, który nie zbliża
do Boga i szkoda dni, w których nie podążamy za Panem.
Ponure i smutne jest lenistwo duchowe i trwanie w grze­
chu. Tymczasem poświęcenie prowadzące do Miłości nigdy

68

Ibidem.

93

background image

Francisco Fernández-Carvajal

nie jest

smutne, ponieważ blisko

Jezusa

dusza wypełnia się

pokojem, który jest owocem poświęcenia.

Jeśli ktoś chce

iść za Mną,

niech

się zaprze samego siebie,

niech co

dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! (Łk

9,

23).

„Krzyż co dnia. Nulla dies sine cruce! Żadnego dnia

bez

krzyża!

Żadnego dnia,

w

którym

nie

nieślibyśmy

krzyża

Pańskiego, w którym nie przyjęlibyśmy Jego brzemienia...

Droga

naszego osobistego uświęcenia prowadzi codziennie

przez

krzyż: nie jest to droga smutna, ponieważ sam Chry­

stus

nam pomaga,

a

przy Nim

nie

ma miejsca na smutek.

In laetitia nulla dies sine cruce!- lubię powtarzać. -

Z

duszą

przenikniętą radością, żadnego dnia bez

Krzyża!”

69

.

Krzyż Pański czeka na nas każdego dnia, i mamy

obo­

wiązek

nieść go przez całe życie. Nie jest to ten rodzaj krzy­

ża wymyślonego przez

nasz

egoizm, zawiść czy lenistwo.

Takie krzyże nie pochodzą od Pana

i

nie mogą uświęcać nas

- są one wynikiem konfliktów generowanych przez starego

człowieka, są owocem naszej miłości własnej.

Czasami jest nam dane odnaleźć krzyż Pański

w

nęka­

jących nas problemach dużej wagi: w poważnej

i

bolesnej

chorobie,

w

kłopotach finansowych, w śmierci ukochanej

osoby,

w

niezrozumieniu czy

w

przypadku rażącej

nie­

sprawiedliwości. Najczęściej natomiast towarzyszą nam

małe

problemy i trudności: w pracy, w relacjach między­

ludzkich, nieprzewidziane wydarzenia komplikujące nam

69

Św. Josemaría Escrivá,

To Chrystus przechodzi, 176.

94

background image

Szeroka droga

dzień. Problemem może być

także

trudny charakter

współ­

pracownika lub psujące się narzędzia,

z których

korzystamy

w

pracy

zawodowej,

a

nawet

anomalie

klimatyczne,

niepo­

rozumienia,

przeziębienie

ograniczające naszą

zdolność

do

działania, czyli „drobne ukłucia dnia powszedniego”

70

.

Każdego dnia doświadczamy wielu drobnych

trudności,

w

wyniku których możemy w duchu umartwienia

dosko­

nalić naszą cierpliwość, miłość albo zbuntować się, popaść

w

zniechęcenie

i

w zniecierpliwienie. Wielu chrześcijan

pod

koniec

dnia traci radość życia

nie

dlatego,

że zmagali się

z dużymi problemami,

ale

dlatego, że nie potrafili

uświę­

cić niewielkich trudności, które towarzyszyły im tego dnia.
Mały lub duży krzyż, który niesiemy, powoduje

w

nas

ra­

dość

mimo

cierpienia. Kiedy odrzucamy krzyż,

dusza zo­

staje wewnętrznie zbuntowana, co wyraża się na zewnątrz

w przygnębieniu i smutku.

Mały krzyż

Wobec małego krzyża dnia powszedniego należy

mieć

zdecydowaną postawę. Każdy dzień wnosi w nasze

życie

nowy krzyż, który należy nieść. Chrześcijanin unikający

tej

odpowiedzialności, uciekający od poświęcenia nigdy

nie

70

Św. Josemaría Escrivá, Droga, 204.

95

background image

Francisco Fernández-Carvajal

odnajdzie Pana i prawdziwego duchowego pokoju. Będzie
się oddalać od świętości.

Niełatwo jest dotrzymać postanowienia niesienia krzy­

ża w ciągu dnia. „Dla wielu wyrzeczenie się jedzenia i pi­
cia czy wygodnego łóżka nie jest wielkim wysiłkiem. Za
to niewielu stać na zniesienie niesprawiedliwości, krzywdy
czy nieżyczliwego słowa”

71

. Dlatego prośmy Boga o pomoc

i wróćmy po nasz krzyż tam, gdzie go porzuciliśmy. Zwykle

pozostawiamy go tam, gdzie się skarżymy i narzekamy.

Przeciwności, te małe i duże, z którymi się pogodziliśmy

ofiarując je Bogu, zazwyczaj nie przygniatają nas ani nie
ciążą nam, wręcz przeciwnie, w sytuacjach powszednich
przygotowują

duszę

do modlitwy i do spotkania z Bogiem.

„Tak lekki jest ciężar Chrystusa, że zamiast obciążać przy­
nosi ulgę. Nie jest to ten rodzaj ciężaru, o którym mówi­
my, że jest tak lekki, że prawie nic nie waży. Odczuwamy

go. Jest różnica między dźwiganiem dużego ciężaru i ma­
łego ciężaru czy nie dźwiganiem żadnego ciężaru. Ten, kto

niesie lekki ciężar, ugina się pod nim, ale mniej niż ten,
kto ma na sobie ciężar wielki. Ten, kto nie niesie żadnego
ciężaru, ma swobodne ramiona. Ciężar Chrystusa jest od­
mienny, bowiem jeżeli go niesiesz, przynosi ulgę, natomiast

jeżeli go porzucisz, będziesz uginał się pod jego ciężarem.

Spójrzcie na ptaki. Dźwigają ciężar swoich skrzydeł, i za­
uważcie, że je składają, kiedy chcą odpocząć, siadając na

71

św. Jan Chryzostom, Traktat „O kapłaństwie”, 3, 13 (tłum.

własne).

96

background image

Szeroka droga

ziemi. Czy sądzicie, że są one dla nich ciężarem? Pozbawcie

je piór skrzydeł, a ptaki spadną, im mniej ich będą mia­

ły, tym gorzej będą latać. Wyrazem miłosierdzia nie będzie
pozbawienie ich ciężaru piór, a jego pozostawienie. A jeżeli

już ich nie mają, pozwól, aby odrosły, w ten sposób choć

ciężar, który dźwigają wzrośnie, będą w stanie wznosić się

swobodnie wysoko nad ziemią”

72

.

Umartwienie wewnętrzne polega na kontrolowaniu

wyobraźni i pamięci oraz usuwaniu z nich bezużytecz­

nych myśli i wspomnień, a nade wszystko powściąganiu

nieuporządkowanej miłości własnej, pychy i zmysłowości.

Umartwienie ma także wymiar zewnętrzny i

dotyczy

zmy­

słów: wzroku, słuchu, węchu i smaku. Pozwala

nam

unikać

niepotrzebnych, bezużytecznych rozmów i plotek. Umar­
twienie cielesne definiują słowa: „Ciału należy dawać nieco
mniej niż potrzebuje. W przeciwnym razie - zdradza”

73

.

Nieco mniej wygodnictwa i innych zachcianek. „Najłatwiej

odnaleźć umartwienie w rzeczach zwykłych, powszednich:

w wytężonej, konsekwentnej i uporządkowanej pracy

wiedząc, że najlepszym przejawem ducha umartwienia jest
wytrwałość prowadząca do doskonałego wykonania roz­
poczętego zadania; w punktualności — wypełniając dzień

bohaterskimi minutami; w dbałości o rzeczy, które posia­
damy i używamy; w wytrwałości w służbie, która pozwala

72

Św. Augustyn, Kazanie 11.6.

73

św. Josemaría Escrivá, Droga, 196.

97

background image

Francisco Fernández-Carvajal

nam wykonywać skrupulatnie najdrobniejsze zadania;

i w uczynkach miłosierdzia, aby droga do świętości na

świecie była dla wszystkich przyjemna; uśmiech może nie­
kiedy być najlepszym świadectwem naszego ducha pokuty.

Ducha pokuty ma ten, który potrafi się opanować każdego
dnia, ofiarując Panu, bez zbędnego spektaklu, tysiące ma­

łych rzeczy. Na tym polega poświęcenie miłości, którego

oczekuje od nas Bóg”

74

.

Umartwienie prowadzi nas do Pana, bez niego natomiast

pozostaniemy przygnieceni ciężarem na ziemi. Regularne
umartwienie nieustannie zbliża nas do roli uczniów Chry­
stusa. Pod warunkiem, że będziemy je stale praktykować.

74

Św. Josemaría Escrivá, List z dnia 24. 03. 1930, GER, tom 16,

s. 336 (tłum. własne).

98

background image

Z KAGANKIEM WIARY

„Amor notitia est, mówiono w starożytności.

Jedynie miłość, nadająca wierze ostrożności,

może sprawić\ że ludzka inteligencja

będzie w stanie przenikać większe i mniejsze szczegóły

opatrznościowej interwencji Boga

w

historię i zachowanie ludzkości”

7,5

.

Lenistwo duchowe: działanie wyłącznie z ludz­

kich pobudek

Lenistwo duchowe nie jest przypadłością, która ogarnia nas
gwałtownie. Przeciwnie, obezwładnia ono powoli, paraliżu­

jąc krok po kroku nadprzyrodzone spojrzenie na rzeczywi­

stość i sprawia, że zaczynamy rozumować, oceniać i działać

wyłącznie w sposób ludzki, doczesny. Wiara przestaje roz­
jaśniać rzeczy i zdarzenia. Ten brak światła uniemożliwia

również rozpoznanie przedmiotów, które nas otaczają, co

75

A. del Portillo, Wykład wygłoszony 12. 06. 1976, Uniwersytet

Nawarry.

99

background image

Francisco Fernández-Carvajal

powoduje, że potykamy się i upadamy. Lenistwo duchowe

wciąga naszą duszę w wielką ciemność. Wdziera się w du­

szę z taką łatwością, jak krople deszczu penetrują wszystkie
niezabezpieczone przed nimi zakamarki. Kiedy opanuje
duszę, sprawia, że porzucamy wszystkie wyzwania wyma­
gające wysiłku i zaangażowania. Zmienia się kryterium na­
szego działania. Naszą ambicją przestaje być Boża chwała,
zaczynają nią być przyziemne motywacje: spełnianie włas­
nych kaprysów, próżność, wygoda, sukces, skupianie uwagi
na własnej osobie, chęć bycia zauważonym, itp. Dotyczy to

wszystkich sfer życia: pracy, rodziny itd.

Wówczas

Bóg i

Jego chwała przesuwają

się

w naszym

życiu na dalszy

plan.

Traktujemy Boga jako jednego z wie­

lu. Nie rozjaśnia On już naszych codziennych działań.

Przestajemy się liczyć z Panem, kierujemy się pobudkami

czysto przyziemnymi. Tłumaczymy sobie, że takie zacho­

wanie jest bardziej racjonalne i „ludzkie”, a ponadto prak­

tykowane przez większość ludzi. W tej sytuacji człowiek
liczy jedynie na własne siły i zdolności, chociaż jeszcze zna
teoretycznie potrzebę Bożej pomocy i nadprzyrodzony cel
egzystencji. Jednak wszystko to, co pochodzi od Boga, ma
wyłącznie wymiar teoretyczny i nie wpływa bezpośrednio
na nasze działanie. Bóg wydaje się być zbyt oddalony od
spraw naszego powszedniego życia, które są dla nas jedy­

ne realne. Ta ludzka wizja życia - ostatecznie pozbawiona

wiary

prowadzi „do cenienia jedynie tego, czego można

dotknąć. To pożądliwość oczu, które jak gdyby przylgnęły

100

background image

Z kagankiem wiary

do rzeczy ziemskich i z tego właśnie powodu nie umieją
odkryć rzeczywistości nadprzyrodzonych. Dlatego może­

my używać tego określenia Pisma Świętego w odniesieniu
do pożądania dóbr materialnych, a także do tej deformacji,
która prowadzi do postrzegania tego, co nas otacza - in­
nych ludzi, okoliczności naszego życia i naszych czasów -
tylko na sposób ludzki”

76

. W takiej sytuacji nie prosimy już

Boga o wsparcie i zapominamy o słowach Jezusa: sine me
nihil. Nic dobrego nie możemy robić bez Pana.

W życiu człowieka leniwego duchowo brak jest próśb

o wsparcie nadprzyrodzone i równolegle niewiele w nim
aktów dziękczynienia. Ile razy dziękowaliśmy

Bogu

w dniu

dzisiejszym, w minionym tygodniu czy roku? A

powodów

przecież nam nie brakowało.

Teoretyczna wiedza o istnieniu dobrego Boga Ojca dla

osoby letniej ma niewielkie znaczenie praktyczne. Dla

większości leniwych duchowo chrześcijan „istotą życia jest

to, co doczesne, przejściowe, pobudzające zmysły. To, co
duchowe jest prawdą teoretyczną, w praktyce jest jedynie

pomroką... Osoby leniwe duchowo starają się przeżyć każ­
dy dzień możliwie najlepiej, albo co najmniej nie najgo­
rzej. Pracują, jeżeli to konieczne, aby żyć; w przeciwnym
przypadku nie robią nic. Nie widzą nic poza określonymi
celami, które mogą natychmiast osiągnąć. Starają się nie
myśleć o śmierci. I trwają w życiu jakby w oczekiwaniu,

76

Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 6.

101

background image

Francisco Fernández-Carvajal

a jednocześnie nie oczekując niczego”

77

. Osoba letnia jest

jakby potencjalnym ateistą, do którego już jest podobny
w swoim zachowaniu.

Przenikliwe spojrzenie na życie

Życie wewnętrzne, obcowanie z Bogiem pozwalają do­
głębnie spojrzeć na naszą egzystencję ukazując nam jej
nadprzyrodzony sens. Wówczas widzimy rzeczy i zdarze­
nia w świetle wiary i w pewnym stopniu uczestniczymy

w poznaniu Boga odnośnie do tych samych rzeczywistości.

Nasz rozum w poznaniu nadprzyrodzonym sięga ponad

jego naturalne zdolności poznawcze, dzięki czemu jeste­

śmy w stanie poznawać wszystko według jego najwyższej
przyczyny, czyli Boga. Dzięki temu we właściwej skali po­

trafimy oceniać to, co nas otacza: rodzinę, pracę, zdrowie,

choroby itd.

Jeśli posiadamy odpowiednie dyspozycje wewnętrzne

(pobożność, serce czyste) dostrzegamy Boga we wszystkim:

w samej przyrodzie, w bólu, w porażkach, w miejscu pra­

cy. Osobista historia każdego człowieka pełna jest znaków

pochodzących od Boga. Ale by odnaleźć w nich Boga, nie­
zbędna jest odpowiednia wrażliwość i żywa wiara, którą

77

J. Leclerc, Diálogo del hombre y Dios [Rozmowa człowieka

i Boga], s. 143-145 (tłum. własne).

102

background image

Z kagankiem wiary

osoba leniwa duchowo stopniowo traci. Bez nich nawet

wyjątkowe znaki pozostaną nieczytelne. Bez odpowiednich

dyspozycji wewnętrznych nie sposób ich odczytać. Zasła­
nia je bowiem lenistwo duchowe. Tych dyspozycji nie po­
siadali żydzi, którzy nie nawrócili się nawet po cudzie tak

wielkim, jak wskrzeszenie Łazarza (mało tego, zareagowali

odmiennie, oddalając się jeszcze bardziej od Chrystusa).

Natomiast łotr potrafił rozpoznać Mesjasza właśnie wtedy,

kiedy Jego Bóstwo było najbardziej ukryte, a w sytuacji,

w jakiej się znajdował, trudno było dostrzec racjonalne

znaki zewnętrzne na potwierdzenie tej prawdy.

Dopiero nadprzyrodzone spojrzenie, patrząc po ludz­

ku uczy nas dostrzegać Boga w otaczającym nas świecie
i poznawać oraz doceniać to, co ma w naszej egzystencji

wartość absolutną. Pozwala zrozumieć, że śmierć jest tyl­

ko przystankiem w drodze do Boga Ojca: jest początkiem,

a nie tragicznym końcem naszego istnienia. Uczy chrześci­
janina oceniania wiary ponad wszystko oraz bycia realistą

zarówno w perspektywie doczesnej, jak i wiecznej.

Żywa wiara umożliwia nam dostrzeganie w bliźnich

dzieci Bożych i otaczanie ich takim szacunkiem, na jaki
zasługują; pozwala odnaleźć w miejscu pracy osobistą świę­
tość i uczy, że „nie istnieją porażki, jeśli się postępuje z pro­
stotą intencji i z pragnieniem pełnienia woli Bożej, licząc
zawsze na Jego łaskę i licząc się z własną nicością”

78

. Jeżeli

78

Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 76.

103

background image

Francisco Fernández-Carvajal

jesteśmy zjednoczeni

z

Panem, nigdy nie wydarzy się nic,

czego nie będziemy mogli naprawić.

Chrześcijanin odznaczający się żywą wiarą w swoim

działaniu kieruje się nadprzyrodzonym zmysłem. Jego nor­
mą postępowania

nie są

kaprysy

ani

pragnienie przypo­

dobania się innym, ani szukanie największej korzyści, ale

woli Boga. Sprawdzianem naszej miłości do Boga jest nasze

szczere pragnienie pełnienia Jego woli w każdej sytuacji.

Zadania, które mamy zrealizować, wytyczają naszą dro­

gę. Gdybyśmy nie wypełnili wiernie wyznaczonych zobo­
wiązań, nie moglibyśmy uświęcić się. Nasze powinności

dają nam możliwość praktykowania i doskonalenia cnót;

wówczas wszystko, co nas otacza, pomaga nam rozwijać ży­

cie wewnętrzne i wzrastać w miłości do Boga.

Wolę Bożą możemy również dostrzec w tym,

co

Bóg

dopuszcza, mając na względzie nasze dobro: Wierny też, że
Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla
ich dobra (Rz 8, 28). W każdym z wydarzeń ukryte są śla­
dy

Bożej

Opatrzności, która sprawia, że nic nie dzieje się

przypadkowo i wszystko służy naszemu zbawieniu. Doty­
czy to zarówno zdarzeń bardziej ogólnych, jak i tych, które
mają miejsce w naszej pracy czy w naszym domu. Wszystko
to może i powinno nam pomóc w odnalezieniu Boga oraz

przynieść pokój

i

harmonię.

Ważne, abyśmy w tych zdarzeniach, które często wyda­

ją się stać w sprzeczności z naszymi myślami i uczuciami,

umieli dostrzec tę Bożą Opatrzność i właściwie ją odczytać.

104

background image

Z kagankiem wiary

Często zdarza się, że wydarzenia dzieją się nie do końca

zgodnie z naszym planem i logiką. Bez spojrzenia w świetle
wiary mielibyśmy ograniczony ogląd rzeczywistości. Nad­
przyrodzone spojrzenie zdarzeń, rzeczy i osób uwalnia nas

od wielu cierpień, smutku i złego usposobienia.

Boga odnajdziemy również w tej niezliczonej ilości do­

brodziejstw i łask, którymi codziennie jesteśmy obdarowy­

wani. Wiara uświadamia nam, że powodów do radości jest
zawsze więcej niż powodów do smutku, i inspiruje nas do

bezustannego dziękczynienia. Osoba leniwa duchowo nie
dostrzega tych wszystkich dóbr, za które powinniśmy Bogu
okazać wdzięczność.

Wdzięczność

Żyjąc wiarą możemy zdać sobie sprawę, w jakim stopniu
nasza historia jest historią Miłosierdzia Bożego i nieustan­
nej pomocy Bożej. Nawet w najgorszych chwilach naszego

życia znajdziemy wiele powodów, aby wyrazić Bogu naszą
wdzięczność.

Bóg oczekuje wyrazów naszej wdzięczności, czego do­

wodem jest Ewangelia. Podczas swojej ostatniej podróży do

Jerozolimy, jak informuje święty Łukasz (Łk 17, 11), Jezus

dotarł na pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wszedł do wsi,

wyszło do Niego dziesięciu trędowatych, którzy zatrzymali
się z daleka (Łk 17, 12). Stali w grupie, w której był jeden

!f'.

105

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Samarytanin,

i głośno zawołali: „Jezusie,

Mistrzu,

ulituj się

nad nami!” (Łk

17, 13). Po

czym

zaczęli

się

zbliżać,

a

wtedy

Jezus

wezwał

ich,

aby

pokazali się kapłanom, jak nakazywało

Prawo

w przypadku uzdrowienia trędowatego (Lb

14). Byli

posłuszni

słowom Chrystusa

i

dlatego zostali

uzdrowieni.

Ich radość

była

ogromna. Ale tylko

jeden

z nich - Sama­

rytanin -

wrócił

chwaląc Boga donośnym

głosem (Łk 17,

15).

Swoim

zachowaniem zwrócił na siebie uwagę wszystkich

obserwujących

to zdarzenie.

Samarytanin

upadł na twarz

do nóg Jego

i

dziękował

Mu (Łk 17,

16).

Samarytanin zachował

się bardzo ludzko

i pięknie:

„Jaką

lepszą rzecz

możemy nosić

w

sercu, wymawiać

ustami, pi­

sać

piórem niż słowa:

Dzięki Ci, Boże.

Nie

ma

rzeczy,

którą

można wyrazić

bardziej zwięźle, usłyszeć z większą radoś­

cią, odczuć

w większym uniesieniu i wykonać

z

większym

pożytkiem”

79

- pisał święty Augustyn.

Jezus

ucieszył się

słysząc

podziękowania tego człowieka.

Ale

jednocześnie zauważył nieobecność pozostałych:

Żaden

się nie znalazł,

który by wrócił

i oddał

chwałę

Bogu,

tylko ten

cudzoziemiec (Łk 17,

18).

Oczekiwał wszystkich dziesięciu,

którzy

pamiętali o Nim,

ale

tylko w godzinie nieszczęścia.

Być

może z biegiem

czasu

sądzili, że ich uzdrowienie

to

rzecz

naturalna, normalna,

do

której mieli prawo. Właś­

nie tak

wobec niezliczonej ilości darów

Boga

zachowują

się

osoby

leniwe duchowo.

73

Św. Augustyn, Listy, 72 (tłum. własne).

106

background image

Z kagankiem wiary

A my? Czy nie zaliczamy się do grupy

tych

dziewięciu,

którzy odeszli

do

swoich domów

i

swoich spraw? Zycie wy­

daje

nam

się czymś normalnym, w rzeczywistości jednak

jest

ono darem, który otrzymujemy od Boga. Czyż

nie sądzimy,

że mamy naturalne

prawo do rzeczy takich tak narodziny,

wzrok, istnienie osób, które kochamy, spożywanie

codzien­

nego posiłku? Bóg

ciągle

obdarowuje

nas

darami, na które

w żaden

sposób nie

zasługujemy: życiem, Odkupieniem,

Najświętszą Eucharystią, tajemniczym i nieprzerwanym
działaniem

Ducha

Świętego...

To

dary, które dostaliśmy

od

Boga za darmo. Dzień dzisiejszy jest także

Jego

darem.

Jeżeli zastanowimy się nad naszym życiem,

uświadomi­

my sobie,

że

być może jesteśmy podobni

do tego dłużnika,

który nie miał z czego oddać (Mt 18). I możemy zrobić

tylko

jedno: dziękować Bogu. Święty Paweł pisał

do

pierwszych

chrześcijan z Tesalonik: W każdym położeniu dziękujcie,

taka

jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was

(1

Tes

5, 18). Te słowa

kierowane dzisiaj także

do nas.

Wielki dług wdzięczności łączy nas

z

Bogiem Ojcem,

bowiem, jak pisał święty Jan Chryzostom: „On ofiarowuje
nam wiele darów, z których większość jest nam nieznana”

80

.

Nadejdzie dzień, w którym zrozumiemy, że nasze życie było
pełne niezliczonych darów Bożych, tylu „dobrodziejstw,
których ilość przekracza liczbę ziarenek morskiego piasku”

81

.

80

św. Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według świętego

Ma­

teusza, 25, 4, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001.

81

Ibidem.

107

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Poznawanie tych wszystkich, nierzadko ukrytych, Bożych

dobrodziejstw wymaga od nas żywej wiary. Osoba leniwa
duchowo nie zdaje sobie sprawy, że każdy dzień życia to
czysty dar od Boga. „Wystarczy minimum zastanowienia

się, by

odnaleźć poważne powody, aby okazywać wdzięcz­

ność wobec Boga... Poznawszy

to, co

Bóg nam darował,

znajdziemy bardzo

wiele

powodów

do

dziękczynienia”

82

.

Jakże ludzka i Boska jest wdzięczność! I kosztuje tak nie­

wiele! Wystarczy zastanowić się chwilę, zapomnieć

o

pysze

i

lenistwie, aby odnaleźć czekającego na nas Chrystusa.

Każdy

akt wdzięczności wobec Boga pomnaża dary,

które od Niego

otrzymujemy.

W

obecności Pana

Życie

wiarą

jest swego

rodzaju rolą, którą odgrywamy

przed

Bogiem, obserwującym nasze poczynania jako widz.

Zainteresowany naszym wystąpieniem, jest zawsze gotowy
podać nam pomocną dłoń. A my na scenie życia odgrywa­

my

rolę, którą nam wyznaczył.

Aktor na scenie jest świadomy obecności publiczności,

mimo że światła rampy nie pozwalają mu jej zobaczyć.

Jest

świadomy, że publiczność obserwuje go w skupieniu,

82

Św.

Bernard, Dominica

IV

post Pentecosten, 25, 4 (tłum.

własne).

108

background image

Z kagankiem wiary

zainteresowana

rolą,

którą gra. Zależy mu więc, aby jego

występ

był udany,

dlatego

wkłada w swoją rolę dużo wysił­

ku

i zaangażowania.

Jest

zobowiązany wobec publiczności

i

dlatego skupia

się

na każdym geście, ruchu i słowie

stara­

jąc się recytować i poruszać się z największą maestrią.

Gdyby wychodząc

na

scenę aktor widział pustą

salę lub

zauważał, że publiczność wyszła

w

trakcie przedstawienia,

wówczas grałby

źle,

niedbale, byle jak. Może nawet

sam

aktor by opuścił scenę. To zachowanie typowe dla osób let­

nich,

leniwych

duchowo, zapominających

o

tym, że Bóg

obserwuje

w

skupieniu

ich

życie - rolę, którą dla nich

wy­

brał, dlatego zobowiązani są odgrywać

ją jak

najlepiej.

Osoba

letnia porzuca swoją

rolę w

połowie przedstawie­

nia,

minimalizując wysiłek włożony

w

wypełnianie

swoich

obowiązków. Czy nasze życie nie byłoby

całkiem odmien­

ne,

gdybyśmy liczyli się z obecnością Pana?

Czy dzięki temu

nie pozbylibyśmy się jednym zamachem przeciętności i

ru­

tyny? Dlaczego więc nie odgrywamy naszej roli sumiennie,

wiedząc, że Bóg ogląda ją z zainteresowaniem?

Staranie, by

żyć

w obecności Boga skłoni nas do skupie­

nia wewnętrznego, do pilnowania zmysłów, do skoncentro­

wania się na

wartościach

wewnętrznych, do uzmysłowienia,

że nosimy

w

sobie coś, co ma ogromną wartość. Czyż

nie

wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który
w

was

jest.

.

.

? (1 Kor 6,

19).

Świadomość obecności

Boga zobowiązuje do ujarz­

mienia wyobraźni, którą

święta

Teresa

nazywała „wariatką

109

background image

Francisco Fernández-Carvajal

domową”. Jeżeli

nie

potrafimy jej kontrolować

za

pośred­

nictwem umartwienia wewnętrznego, nie będziemy żyć ży­

ciem

wewnętrznym. „Jeżeli jej

nie

zdominujesz, nigdy nie

będziesz się cieszył tym spokojem, który jest tak potrzebny,

aby

służyć Bogu... Jeśli jej nie przyhamujesz, nigdy nie za­

znasz tego

realizmu wymaganego przez życie święte. Cisza,

trzeźwość, spokój, obiektywizm

-

to cnoty rodzące się tam,

gdzie

kończy się tyrania wyobraźni; cnoty, które się dosko­

nalą i umacniają w ascetycznym wysiłku, aby kontrolować
fantazję”

83

.

Skupienie, którego potrzebujemy, jest do pogodzenia

z aktywnością zewnętrzną, z naszą pracą, z naszymi relacja­

mi

społecznymi. Co więcej

życie

ludzkie, jeśli nie koncen­

truje się

wyłącznie na tym, co przypadkowe, jeżeli nie jest

zdominowane przez lekkomyślność, zawsze posiada głęb­
szy, intymny wymiar, który osiąga swój pełny sens tylko
w Bogu.

83

S. Canals,

Rozważania

ascetyczne,

Wydawnictwo Księży Maria­

nów, Warszawa 2007.

110

background image

GRZECH POWSZEDNI
I LENISTWO DUCHOWE

„Nieuniknione jest, że idąc, będziemy podnosić

kurz.

Jesteśmy

stworzeniami i jesteśmy

pełni

wad.

Powiedziałbym, że zawsze powinniśmy

je

mieć:

są cieniem,

który

sprawia, że

w

naszej

duszy

—prawem kontrastu

bardziej uwidacznia

się

łaska

Boża

i

nasz wysiłek odpowiadania na Bożą

dobroć.

I ten światłocień uczyni nas bardziej

ludzkimi,

pokornymi, wyrozumiałymi, hojnymi

84

.

Grzech powszedni

Pan liczy się z tymi

wadami

i błędami, które towarzyszą

nam w życiu: zna dobrze nasze słabości i w każdej

chwi­

li jest gotowy służyć nam niezbędną pomocą. Pamiętaj­
my jednak, że akceptacja, pogodzenie się

z

tymi brakami

i grzechami potęguje osłabienie duszy i jest jednoznacznym

Josemaría Escrivá. To Chrystus przechodzi, 76.

111

background image

Francisco Fernández-Carvajal

objawem lenistwa duchowego lub błądzenia prowadzą­
cego do niego. „Grzechy powszednie wyrządzają duszy

wielką szkodę”

85

.

To nie porażki prowadzą nas do lenistwa duchowego,

tylko akceptacja grzechu powszedniego, który jest oznaką
braku odpowiedzi na laskę i miłość. Od tego, jaką postawę

przyjmiemy wobec grzechu powszedniego, w dużym stop­

niu zależy rozwój i postęp życia wewnętrznego.

Największym nieszczęściem, jakie dotyka człowieka, jest

niewątpliwie grzech śmiertelny: „W świetle wiary nie ma

większego zła niż grzech i nic innego nie powoduje gor­

szych skutków dla samych grzeszników, dla Kościoła i dla

całego

świata”

86

. To zło nieporównywalnie większe od utra­

ty majątku, honoru, poważnej i bolesnej choroby - nic nie

jest porównywalne z grzechem śmiertelnym. Popełniając

go, tracimy łaskę uświęcającą, cnoty i dary, a także wszyst­
kie dotąd zdobyte zasługi.

Drugim największym po grzechu śmiertelnym nie­

szczęściem i zagrożeniem dla człowieka jest grzech powsze­

dni. „Grzech powszedni osłabia miłość; jest przejawem
nieuporządkowanego przywiązania do dóbr stworzo­
nych; uniemożliwia postęp duszy w zdobywaniu cnót
i praktykowaniu dobra moralnego; zasługuje na kary
doczesne. Grzech powszedni, świadomy i pozostawiony

85

Św. Josemaría Escrivá, Droga, 329.

86

Katechizm Kościoła Katolickiego, 1488.

112

background image

Grzech powszedni i lenistwo duchowe

bez skruchy, usposabia nas stopniowo do popełnienia grze­
chu śmiertelnego”

87

.

Stan osoby popełniającej grzech powszedni różni się istot­

nie od stanu osoby, która zdecydowanie odchodzi od Boga,
bo „ten, kto popełnia grzech śmiertelny, jest jak podróżnik,
który idąc do wyznaczonego punktu nagle odwraca się od
niego i zaczyna iść w przeciwnym kierunku. Natomiast ten,
kto popełnia grzech powszedni, jedynie zbacza z prostej dro­
gi lub ją omija, ale nie tracąc orientacji nadal idzie w wyzna­
czonym kierunku do określonego punktu”

88

.

Inne skutki

Akceptacja wspomnianych grzechów prowadzi do odrzuce­

nia miłości i znieważenia Boga, wskutek czego nabiera cech
zła nieporównywalnie większego od wszystkich ludzkich
nieszczęść i klęsk spadających na człowieka. I pozbawia nas

wielu aktualnych łask, których Duch Święty udziela tym,

którzy żyją wiarą albo przynajmniej potrafią okazać skruchę,

jeśli nie dochowali wierności. Tracimy ogromny skarb.

Grzech powszedni gasi gorliwość miłości i paraliżuje,

pogrążając nas w przeciętności duchowej. Blokuje nasze

87

Katechizm Kościoła Katolickiego, 1863.

88

A. Royo Marín, Teología moral [Teologia moralna], Madryt

1973, s. 198 (tłum. własne).

113

background image

Francisco Fernández-Carvajal

życie wewnętrzne, które powinno nieprzerwanie wzrastać,
tak jak każda prawdziwa miłość. „Jakże mi ciebie żal, że
nie czujesz skruchy z powodu twoich grzechów powsze­
dnich! Dotąd nie rozpocząłeś bowiem prawdziwego ży­
cia wewnętrznego”

89

. Ten rodzaj grzechu przeszkadza

w praktykowaniu cnót, które stopniowo stają się coraz

bardziej trudne i uciążliwe. Skłania do popełnienia grze­
chu śmiertelnego, którego się dopuścimy, jeżeli szybko
nie zareagujemy.

Grzechy powszednie sprawiają, że zaczynamy być nie­

czuli na to, co Boskie, tracimy zdolność postrzegania tego,
co nadprzyrodzone. Dzieje się z nami coś podobnego, jak
z osobą zaproszoną

na

wspaniały koncert, który ją nudzi,

ponieważ nie potrafi docenić znakomitej muzyki. Bóg za­
prasza nas codziennie na wielki koncert!

Wskutek popełniania grzechów powszednich będzie­

my potrzebowali po śmierci oczyszczenia w czyśćcu; nie­

zbędnego, „by uzyskać świętość konieczną do wejścia do
radości nieba”

90

- Grzech powszedni więc umniejsza nasze

szczęście w wieczności. Chwała, którą oddamy Bogu bę­
dzie mniejsza niż ta, którą oddalibyśmy, gdybyśmy nie
popełnili tych grzechów.

89

Św. Josemaría Escrivá, Droga, 330.

90

Katechizm Kościoła Katolickiego, 1030.

114

background image

Grzech powszedni i lenistwo duchowe

Walka z grzechem powszednim

Dobrze wiemy, że słabości i grzechy powszednie będą to­

warzyszyć nam przez całe nasze życie. Bez szczególnej łaski,

którą została obdarowana tylko Najświętsza Maryja Panna,
nie jest możliwe trwać w miłości Bożej. Dlatego starajmy

się zawsze walczyć i wytrwale unikać świadomego grzechu

powszedniego — jednocześnie w duchu pokuty wynagra­
dzając Bogu za grzechy, których nie potrafiliśmy uniknąć.
Życie wewnętrzne zaczyna się dopiero wtedy, gdy dusza de­

cyduje się ostatecznie na walkę z grzechem powszednim.

W walce z grzechem powszednim naszym obowiąz­

kiem jest w pierwszej kolejności korzystanie

ze

środków

nadprzyrodzonych. Nie wystarczą zwykłe chęci i wysiłek
grzesznika. Święty Paweł pisał do Filipian, że to Bóg jest
w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z Jego] wolą

(Flp 2, 13). Już samo pragnienie pozbycia się słabości, któ­

re są obrazą dla Pana, jest możliwe tylko dzięki specjalnej

łasce Ducha Świętego.

Prośmy nieustannie o wrażliwość, która pozwala nam

rozpoznać grzech powszedni i również o silne pragnienia,

aby unikać wszelkiej obrazy Boga. Wielką łaską jest utrzy­
mywanie poczucia grzechu. Popełniamy wiele niedopa­
trzeń wobec Boga, którym nie nadajemy dostatecznej wagi
tj.: niedoskonałość naszych intencji, brak miłości, lenistwo,
zniecierpliwienie, niesprawiedliwa krytyka, obojętność na

115

background image

Francisco Fernández-Carvajal

ból

bliźniego, zawiść, gniew, nadmierne przywiązanie do

rzeczy i osób, niesumienna modlitwa i obojętne uczestni­

ctwo

we Mszy Świętej, zachcianki, gwałtowne zmiany na­

stroju, brak wdzięczności, uleganie pokusom cielesnym,

które

powinniśmy zdecydowanie odrzucać, chwiejność

i brak zdecydowania w niesieniu pomocy bliźnim, suro­

we traktowanie innych, brak serdeczności

i

radości wobec

najbliższych i kolegów z pracy, wszystkie przejawy próżno­
ści,

brak

nadprzyrodzonego spojrzenia w ocenie zdarzeń

i tyle innych zaniedbań. „Jeżeli wszystkie te ułomności
nagromadzą

się

w nas, czyż nie przytłoczą nas, nawet jeśli

są zwyczajne?

Co to

za

różnica,

czy

jesteś przygnieciony

ołowiem czy

piaskiem? Ołów

to

jedna zbita masa,

piasek

to

pojedyncze ziarenka, ale ich wielość

może

cię pogrze­

bać.

Grzechy lekkie! Nie wiesz,

że

zwykłe krople powodują

wystąpienie rzeki z brzegów i zalanie pól? Są małe, lecz jest

ich

wiele”

91

.

Panie, naucz nas nie lekceważyć tego, co wydaje się

małe: grzechów lekkich, zanim sprowokują nas do popeł­

nienia

grzechów ciężkich!

Kiedy będziemy starać się żyć w obecności Bożej, często

uda

się nam unikać grzechów powszednich, a jeżeli popeł­

nimy je, pobożność poprowadzi nas szybko do skruchy.

91

Święty Augustyn, Kazanie 56, 12.

116

background image

Grzech powszedni i lenistwo duchowe

Merlin i król Artur

Legenda mówi, że kiedy Artur został królem, Merlin rzekł

do niego: „Jutro spotkasz karła, który wyzwie cię na po­

jedynek. Masz go zabić”. I tak też się stało: Artur

spotkał

i pokonał karła, ale gdy ten poprosił

o

łaskę, król darował

mu życie. Następnego dnia Merlin ostrzegł Artura: „Jeżeli
nie zabijesz karła, on zniszczy ciebie”. Doszło do drugie­
go pojedynku. W tym czasie karzeł urósł trzy centymetry,
ale przegrał powtórnie i ponownie poprosił o darowanie
mu życia. Jeszcze

dziesięciokrotnie

powtarzano pojedynek,

a karzeł

rósł

dalej

i osiągnął wzrost dorosłego człowieka.

Jedenastego dnia nieprzyjaciel

-

już słusznej i wzbudzającej

respekt postury

-

runął na

Artura

prosto z drzewa,

zabił

wierzchowca

i

niewiele brakowało, żeby uśmiercił samego

króla. Ten jednak

w

ostatniej chwili odwrócił się

i

zręcznym

uderzeniem miecza rozpłatał mu czaszkę. Merlin odnalazł

króla zbroczonego krwią, pełnego skruchy i żałującego, że

nie posłuchał go wcześniej

92

.

W życiu duchowym nie ma małych wrogów i nie wolno

lekceważyć żadnego z nich, albowiem „pomalutku wkracza

w nas przebiegły wróg, jeśli nie wyparliśmy go na początku.
A jeśli kto zwleka i ociąga

się

w tej walce, staje się coraz

92

J. Martínez, Hablemos de

la fe

[Porozmawiajmy o wierze], Rialp,

Madryt 1992, s. 235 (tłum. własne).

117

background image

Francisco Fernández-Carvajal

bardziej bezsilny, gdy wróg rośnie w siłę”

93

. Nie pozwólmy,

aby miał nad nami przewagę.

Nauka świętych

Możemy porównać nasze grzechy powszednie do ran cie­
lesnych. Jedne bywają cięższe od drugich, ale wszystkich
staramy się unikać i pamiętając o tym, zachowujemy się
według określonych reguł:

- Po pierwsze, wystrzegamy się ich., starając się omijać sy­

tuacje, które

mogą

je sprowokować. Nikt bowiem kierują­

cy się zdrowym rozsądkiem nie ucina własnego palca, nie

wsadza ręki między drzwi ani nie wciska jej do ula. Raczej

staramy się unikać wspomnianych okoliczności.

- Po drugie, jeżeli zranimy się mimo zachowania ostroż­

ności i zdrowego rozsądku, jak najszybciej leczymy rany — ze

świadomością, że otwarte lub źle leczone mogą wywołać
poważniejsze konsekwencje zdrowotne (ze śmiercią włącz­
nie). Zdajemy sobie także sprawę, że jeżeli dobrze ich nie

wyleczymy, mogą utrudniać nam dalsze życie, nie tylko

zawodowe, ale i rodzinne, nawet jeśli nie wydają się bar­

dzo poważne. Podobnie rzecz się ma z tymi ranami organi­

zmu nadprzyrodzonego, które nie są śmiertelne, to znaczy

93

T. Kempis, O naśladowaniu Chrystusa,

1,

13, 5, dum. A. Ka­

mieńska, Pax, Warszawa 1980.

.118

background image

Grzech powszedni i lenistwo duchowe

z grzechami powszednimi. One także „czynią wiele szkód

w duszy”. Z tą jednak różnicą, że rany cielesne z upływem

czasu zabliźniają się same, a w życiu nadprzyrodzonym sam
czas ich nie zabliźni. W tym przypadku wyłącznym lekar­
stwem są skrucha i miłość. Ponadto - i to jest najważniejsze

-

popełniając grzech powszedni wyrządzamy krzywdę nie

tylko sobie, ale oddalając się od Boga krzywdzimy także
bliźnich. Każdy kolejny grzech powszedni jest krokiem

wstecz na naszej drodze do przyjaźni z Bogiem oraz jest

ciężarem dla Kościoła.

Musimy prosić Boga o łaskę, by mieć poczucie grze­

chu powszedniego. Jeżeli nie będziemy świadomi ich wagi,
utracimy miłość. Powinniśmy również prosić

o to, by

nie

stracić wrażliwości i

nie

lekceważyć małych zaniedbań.

Z pomocą łaski znajomość naszych słabości wprowadza

nas na drogę skruchy i powoduje, że natychmiast zaczy­
namy szukać Bożego przebaczenia. Skrucha powoduje, że

zapominamy o nas samych i z większą miłością zbliżamy się
ponownie do Boga, postępując dzięki temu wiele kroków
naprzód. Akt skruchy poprawia jakość naszego życia we­

wnętrznego i pozwala uzyskać Boże miłosierdzie. Ja patrzę

na tego, który jest biedny i zgnębiony na duchu, i który z drże­
niem czci moje słowo
(Iz 66, 2) - mówi Pan.

Akt skruchy nie dokona się, jeżeli szukamy usprawied­

liwienia dla grzechu, a często mamy taką tendencję. Za­
miast przyznać się do naszych wad

i

słabości, skłaniamy

119

background image

Francisco Fernández-Carvajal

się do ich usprawiedliwiania. Nie chcemy się przyznać, że
jesteśmy leniwi, zarozumiali, tchórzliwi, zmysłowi i samo­

lubni. Znajdujemy powody usprawiedliwiające nasze złe

cechy charakteru. Albo też akceptujemy je, przyznając

z pesymizmem: faktycznie jestem tchórzem, jestem zmien­

ny, mało wytrwały w wysiłku, jestem egoistą... jednak

wówczas świadomość tych wad wzbudza w nas tylko smu­

tek i zniechęcenie. „Możliwość wyjścia z tej sytuacji daje
nam chrześcijańskie nauczanie o pokucie. Czas więc na­
uczyć się pokuty. Akt pokuty - to tyle, o co prosi nas Bóg,
aby zmienić naszą sytuację, niedobrą dla nas i dla naszego
otoczenia, tę intymną sytuację przepełnioną pesymizmem
i smutkiem oraz pozbawioną nadziei. Oto wiedza, którą

posiedli święci”

94

. Zdobądźmy ją i my.

Punkt odniesienia

„Przepraszam, przykro mi” - to słowa, które powtarzamy

w relacjach z bliźnimi. Wymawiamy te lub im podobne

słowa każdego dnia w sytuacjach, w których sprawiliśmy
komuś przykrość lub postąpiliśmy nierozważnie. Czasami
czujemy z tego powodu żal, w pozostałych przypadkach
mają one charakter grzecznościowego zwrotu. Ale kiedy

94

A. Garcia Dorronsoro, Tiempo para creer [Czas wiary], Rialp,

Madryt 1976, s. 136 (tłum. własne).

120

background image

Grzech powszedni i lenistwo duchowe

mówimy do Boga: „Żałuję, że Cię zraniłem, wybacz mi”,
nie róbmy tego z grzeczności, bowiem nasze uczucia mu­
szą odpowiadać temu aktowi skruchy. Nasza pokuta musi
mieć wewnętrzny charakter.

Prawdziwy żal wywołany grzechami, które popełnili­

śmy, niekoniecznie musi iść w parze z odczuwaniem żalu

emocjonalnego. Tak jak miłość, również i ten rodzaj żalu

jest aktem woli, a nie emocji. Podobnie jak możemy ko­

chać Boga nie doznając zmysłowych emocji, możemy też

odczuwać silny wewnętrzny żal wzbudzony grzechami, lecz
nie wywołujący żadnej reakcji emocjonalnej. Bywają jed­
nak sytuacje, w których doznawane silne uczucia wzmac­

niają naszą pobożność.

Skruchę, która jest silnym lekarstwem na lenistwo du­

chowe, powinniśmy okazywać zawsze, gdy coś jest nie tak

w naszym życiu, a także każdego wieczoru przy okazji ra­

chunku sumienia, a szczególnie przed regularnie odbywaną
spowiedzią. W tym sakramencie Bóg nie tylko odpuszcza
nam popełnione grzechy, ale przygotowuje i wzmacnia du­
szę na przyszłość, dzięki skrusze, rozgrzeszeniu i zadanej

przez kapłana pokucie. Również powstrzymuje tendencję

do ponownego upadku, wzmacnia skłonność do czynienia
dobra oraz udziela nowych i skuteczniejszych łask, które

pozwalają nam oprzeć się grzechowi powszedniemu lub go

uniknąć. Dlatego jest oczywiste, że nasz duchowy postęp

zależy w dużej mierze od tego, jak wykorzystamy ten sakra­

ment, unikając rutyny.

121

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Antidotum

Pewnej nocy

na

spotkanie z Jezusem przyszedł Nikodem

bogaty i wpływowy faryzeusz. Długo rozmawiali, a to­

warzyszył im prawdopodobnie święty Jan, dzięki któremu

znamy tę rozmowę. (J 3, 1-21). Nikodem -

człowiek wy­

kształcony i pełen dobrej woli - widział w Jezusie kogoś
szczególnego. Ponadto był jednym z tych Żydów, którzy
szczerze pragnęli zbawienia Izraela.

Podczas rozmowy zwracał się

do

jeszcze

mało

znanego

Jezusa delikatnie, nazywając Go Nauczycielem. Ten będący

już w podeszłym wieku członek Sanhedrynu pokazał, jak

fascynuje

go

tajemnica Chrystusa. W czasie rozmowy

nie­

zmiennie okazywał Jezusowi szacunek: Rabbi,

wiemy, że od

Boga przyszedłeś jako nauczyciel (J 3, 2). Odwiedził Chry­
stusa w nocy, ale bynajmniej nie było to oznaką braku

sza­

cunku

(w

chwili śmierci Jezusa publicznie dał wyraz swego

oddania), tylko wyrazem zrozumiałej ostrożności.

Chrystus przemawiał do Nikodema jak do człowieka

uczonego i znającego Prawo. Pouczał go w sprawach do­
tyczących chrztu tłumacząc, że sakrament ten pozwala

wejść

do

Królestwa, otrzymać Ducha Świętego i

dostąpić

zbawienia po śmierci. Wspominał też

o

Sobie nawiązując

do Starego Testamentu: A jak Mojżesz wywyższył węża

na

pustyni,

tak

potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego,

aby

każdy, kto

w Niego wierzy, miał życie wieczne (J

3,

14-15).

122

background image

Grzech powszedni i lenistwo duchowe

Było to

nawiązanie do wydarzeń opisanych w Księdze

Liczb, kiedy Ind Izraela wszczął knowania przeciwko Bogu
i Mojżeszowi, zmęczony drogą, którą podążał w kierunku
Ziemi Obiecanej: zesłał więc Pan na lud węże o

jadzie

palą­

cym, które kąsały ludzi tak, że wielka liczba Izraelitów zmar­

ła. Przybyli

więc ludzie do Mojżesza mówiąc: Zgrzeszyliśmy,

szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami

do Pana, aby oddalił od nas węże. I wstawił się Mojżesz za lu­

dem. Wtedy rzekł Pan

do

Mojżesza: «Sporządź węża i umieść

go

na

wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy

na

niego, zostanie przy życiu» (Lb 21, 6-8).

„Węże”, które od wieków atakują Lud Boży kierujący

się ku Ziemi Obiecanej, przyjmują powtarzające się formy,

a

należą do nich: knowania, zawiść, samolubstwo, zmysło­

wość, fałszywe świadectwo i mają podobne działanie do

działania jadu. Łaska - ofiarowana nam podczas chrztu
i dążąca do pełnego rozwoju - zawsze jest zagrożona przez

właściwie tych samych wrogów. W IV wieku były to cie­
lesność, samolubstwo, herezja i chaos, podobnie w wieku
XIII

i

XXI. Także w wieku XXII grzech pierworodny bę­

dzie miał podobne konsekwencje.

Trzy rzeczy trwają niezmienione na przestrzeni wieków:

węże, ich jad oraz jedyne skuteczne antidotum. Pozostaje

nim od zawsze spojrzenie na Chrystusa. Podziwianie Go,

kontemplowanie i pozostawanie w jego obecności, czyli
pobożność. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak

potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto

123

background image

Francisco Fernández-Carvajal

w Niego

wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg

umi­

łował

świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby

każ­

dy, kto

w Niego wierzy, nie zginął,

ale

miał życie wieczne

(J 3, 14-16).

Nie możemy przestać patrzeć na

Chrystusa,

jeżeli chce­

my dojść

do

Ziemi Obiecanej, która znajduje

się u

kresu

tej

krótkiej drogi życia. Nie możemy odwrócić wzroku

od

Chrystusa, ponieważ ujrzymy otaczające nas spustoszenie,

będące dziełem wroga. Nikt

z

nas

nie nabywa odporności

sam z siebie. Antidotum na nasze wady

i

błędy ma

nadprzy­

rodzone pochodzenie.

Szukajmy

go w modlitwie, w

sakra­

mentach i w przyjaznym obcowaniu z Panem.

Kiedy

do dużego

budynku wdziera się przez szczeliny

mroźny wiatr, można je zatkać, żeby

zimne

powietrze nie

przenikało do wnętrza. Ale również można najpierw roz­
palić wewnątrz

wielki

ogień, a następnie uszczelniać ściany

rozpoczynając od tych

największych

szczelin. Wspomniany

„wielki ogień”

jest

nam

niezbędny

i możemy

go rozpalić

wyłącznie, gdy regularnie

obcujemy z

Chrystusem, kiedy

trwamy w zwykłej i szczerej pobożności. „Staraj się trzymać

wytrwale określonego planu

życia:

kilka minut modlitwy

myślnej, udział we

Mszy Świętej

-

w

miarę

możności co­

dziennie

i częsta

Komunia

Święta; regularne przystępo­

wanie do Sakramentu

Pokuty,

nawet

kiedy

sumienie nie

wyrzuca ci grzechu

ciężkiego;

nawiedzenie Jezusa obecne­

go w tabernakulum;

odmawianie i rozważanie

tajemnic

Różańca świętego

-

i

tyle innych

dobrych praktyk, które

124

background image

Grzech powszedni i lenistwo duchowe

już znasz

lub których możesz się nauczyć...

Z

twej duszy

będzie płynąć więcej jeszcze aktów miłości, aktów strzeli­
stych, dziękczynienia, zadośćuczynienia, duchowych ko­
munii świętych. A wszystko

to

podczas pełnienia zwykłych

obowiązków: przy odkładaniu słuchawki telefonu, podczas

wsiadania

do

autobusu, przy zamykaniu czy otwieraniu

drzwi,

przy przechodzeniu obok kościoła,

na

początku każ­

dej nowej pracy, podczas niej i po jej zakończeniu; wszyst­
ko

to

masz odnosić do swego

Ojca

Boga”

95

.

Zwiększyć ciśnienie

Podobno

jednym

z

najpoważniejszych problemów

pasa­

żerskiej kolei żelaznej pokonującej pampę argentyńską był

wiatr. Wiatr suchy, praktycznie bezustanny, pełen kurzu

i ziarenek piasku. Na początku, mimo podjętych działań (po

dokładnym sprawdzeniu uszczelek, wprawieniu podwój­

nych szyb, itp.) pasażerowie dojeżdżali do miejsca przezna­

czenia pokryci kurzem. Po upływie jakiegoś czasu, po wielu
analizach znaleziono rozwiązanie: postanowiono zwiększyć
ciśnienie wewnętrzne, co wyeliminowało problem.

Podobna sytuacja ma czasem miejsce w naszym życiu

wewnętrznym: silnie wiejący, pełen zanieczyszczeń wiatr,

mimo naszych wysiłków wdziera się w duszę i oblepia ją

v

5

Św.

Josemaría

Escrivá, Przyjaciele Boga, 149.

125

background image

Francisco Fernández-Carvajal

kurzem.

Na wiele niedoskonałości,

które

dotykają nas

z

ze­

wnątrz, nie

ma

innego rozwiązania, jak nasilenie wewnętrz­

nej

pobożności. Wiele niedoskonałości brudzących duszę

lub co najmniej

utrudniających obcowanie

z

Bogiem zosta­

je od

razu wyeliminowanych poprzez spotęgowanie poboż­

ności, przez co nie urastają one nawet do rangi problemu.

Bez

ducha pobożności ich eliminacja byłaby utrudniona

albo

wręcz niemożliwa.

Wielu grzechów powszednich, a nawet pokus,

można

się

pozbyć walcząc o jak najczęstszą obecność wobec Boga,

o

częste i dyskretne obcowanie

z

Nim. Cnota pobożności

uzewnętrznia się w czystym i nadprzyrodzonym spojrzeniu

na

rzeczy i osoby w sposób prosty i naturalny, bez nadmier­

nych

rozważań. Łaska ofiaruje duszy pewną „naturalność”

porównywalną z tą, którą posiada zwykły człowiek, spra­
wiającą, że napotykając na swojej drodze kałużę brudnej
wody człowiek omija ją lub przeskakuje. Ta sama „natu­

ralność” pomaga nam uwalniać się każdego dnia od wielu

grzechów powszednich.

126

background image

„CÓRKI” LETNIOŚCI DUCHOWEJ

Chwasty w duszy

Letniość duchowa stwarza

w

duszy szczególne warunki

uła­

twiające i sprzyjające kiełkowaniu

i

wyrastaniu chwastów

takich jak: żądza i poszukiwanie substytutów lub rekom­
pensat, poczucie pustki i smutku, irytacja, plotkarstwo,
krytyczny i lekceważący

osąd

bliźniego, niezdolność

do

szczerego wybaczania oraz niedbała modlitwa.

Święty Tomasz

96

,

za

świętym Grzegorzem Wielkim

oraz

innymi klasycznymi autorami, nazywa je córkami letniości.
Do tych grzechów i wad, które zapuszczają swoje korzenie

w sercu pozbawionym miłości, należą przede

wszystkim:

Brak

nadziei, który objawia

się

zniechęceniem, upad­

kiem ducha wobec tego, co Boskie

i

pewnym rodzajem nie­

zdolności do życia w modlitwie. Osoba leniwa duchowo
zostaje „odarta z sił”.

-

Niekontrolowana wyobraźnia. Osoba leniwa duchowo

puszcza

cugle

wyobraźni

i

ukrywa się w fantazji z zamiarem

96

św. Tomasz, Suma teologiczna, 2-2, zag. 35, art.

4, ad. 2.

tłum.

A. Głażewski.

127

background image

Francisco Fernández-Carvajal

odnalezienia w niej fałszywego heroizmu, pozornych suk­
cesów oraz fikcyjnego szczęścia, którego nie potrafi znaleźć

w powszednim życiu przeżywanym według planu Bożego.

-

Niechęć i lenistwo umysłowe odnoszące się do tego,

co nadprzyrodzone. Gnuśna dusza „niepobudzona zapa­

łem zapada ukradkiem w coraz większe odrętwienie, które

doprowadza do agonii pragnienia dobra...”

97

, aż do jego

całkowitej eliminacji.

- Małoduszność. Osoba letnia traci ducha, który zani­

ka stopniowo w obliczu nadprzyrodzonych wyzwań, czego
skutkiem jest grzech zaniedbania. Wskutek tego dusza traci
wiele łask Ducha Świętego, na które nie odpowiada hojnie.

-

Uraza i duch krytykanctwa wobec tych osób, które

walczą o to, by stać się lepszymi. Gniew, złość i obraza

to częste grzechy tych, którzy nie chcą zmieniać swoich
złych nawyków i usprawiedliwiają się mówiąc, że to inni
są w błędzie. Osoby oziębłe gardzą postawą ludzi dobrych,
którzy służą innym swoim przykładem, dodają otuchy oraz
zachęcają braci, aby powrócili do Boga. Traktują ich tam-

quam importunos monitores

98

, jak niewygodnych świadków,

którzy pojawili się nie w porę. Takie postępowanie prowa­
dzi do znienawidzenia dobra duchowego.

- To gniewne przeciwstawianie się innym może pro­

wadzić do szóstej córki lenistwa duchowego - do oporu

97

Św. Grzegorz Wielki, Regula pastoralis (tłum. własne).

98

Prümer, Manuale Theologiae Moralis, Fryburg 1961 wyd. XV,

s. 435.

128

background image

„Córki" letniości duchowej

i nienawiści względem samego Boga i wszystkiego, co Boże

(odium religionis). Jest to już świadomy i bezsprzeczny

wybór zła, jeden z najcięższych grzechów popełnianych

przez człowieka.

Zniechęcenie osoby leniwej duchowo

Osoba leniwa duchowo zapada w odrętwienie i zniechęce­
nie, ponieważ na skutek zaniedbania traci cel walki we­

wnętrznej i sens życia. Bóg, który wcześniej wypełniał jej
życie, został zastąpiony innymi wartościami,

które

w prak­

tyce stały się celem ostatecznym, choć osoba letnia teore­
tycznie temu zaprzecza. „Jeśli jednak nasze doczesne plany
stają się dla nas celem ostatecznym, kiedy tracimy z oczu
życie wieczne w Bogu

-

cel, dla którego zostaliśmy stworze­

ni: kochać i czcić Pana, aby posiąść Go później w Niebie —
to nawet najwspanialsze dążenia zawodzą, a nawet stają się
środkiem poniżenia człowieka. Przypomnijcie sobie słynne
i tak głęboko prawdziwe słowa świętego Augustyna, który

zaznał tyle goryczy, zanim spotkał się z Bogiem i kiedy poza
Nim szukał szczęścia: Stworzyłeś nas, Panie, dla siebie i nie­
spokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie

19

. Może

w życiu ludzkim nie ma nic bardziej tragicznego od rozcza­

rowań spowodowanych przez deprawację łub sfałszowanie

99

Św. Augustyn, Wyznania, Księga I, 1, 1

.

129

background image

Francisco Fernández-Carvajal

nadziei, kiedy pokłada się ją w czym innym niż w Miłości,
która nasyca nie powodując przesytu”

100

. Wspomniane fał­

szerstwo jest największym rozczarowaniem, którego może
doświadczyć człowiek.

Musimy żyć z jasno określonymi celami, zarówno do­

czesnymi, jak i nadprzyrodzonymi. Wtedy zrozumiemy,
że wszystkie dobra ziemskie mają zawsze względny cha­

rakter i powinny być podporządkowane życiu wiecznemu
oraz temu, co jest z nim związane. Nadzieja chrześcijańska

w sposób absolutny przenika wszystko, co doczesne.

Taka postawa wobec życia

-

podtrzymująca nadzieję

- wymaga codziennej walki duchowej, zmagań z samym
sobą, ponieważ człowiek ma tendencję,

aby

zostać „tutaj na

dole” i zamienić swoje ziemskie życie w „wieczne miasto”.

Pozwolić sobie pomóc

Dzięki świętemu Łukaszowi znamy historię dwóch męż­
czyzn, którzy pozbawieni nadziei szli do Emaus. Chrystus,
któremu poświęcili swoje życie, umarł. Jednak niespodzie­

wanie Jezus zbliżył się do nich i szedł z nimi. Lecz oczy ich

były niejako na uwięzi

,

tak że Go nie poznali (Łk 24, 16).

Ich twarze były smutne, a ton ich głosów zdradzał za­

łamanie - to rezultat dezorientacji i rozpaczy, które ich

100

Św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, 208.

130

background image

„Córki" letniości duchowej

ogarnęły po stracie Jezusa. Był dla nich wszystkim. Ale pod­
czas rozmowy narodziło się w ich sercach silne doznanie,
które sprawiło, że poprosili Go: Zostań z nami, gdyż ma się
ku wieczorowi i dzień się już nachylił (Łk 24, 29). „Z tym
usilnym zaproszeniem dwaj uczniowie zdążający do Emaus

wieczorem w dniu zmartwychwstania zwrócili się do Wę­

drowca, który przyłączył się do nich w drodze. Przygnębieni
smutnymi myślami nie przypuszczali, że ten Nieznajomy to
ich Mistrz, już zmartwychwstały. Odczuwali jednak, jak «pa­
łało w nich serce» (Łk 24, 32), kiedy On z nimi rozmawiał
i «wyjaśniał Pisma». Światło słowa roztapiało ich twarde ser­
ca i «otwierało im oczy» (Łk 24, 31). Pośród cieni dnia chy­
lącego się ku zachodowi i mroku zalegającego

w

duszy ów

Wędrowiec był jasnym promieniem, na nowo budzącym na­

dzieję i otwierającym ich ducha na pragnienie pełni światła.
«Zostań z nami» - prosili. A On przyjął zaproszenie. Wkrót­
ce oblicze Jezusa miało zniknąć, ale Mistrz miał «pozostać»
pod zasłoną «łamanego chleba», wobec którego otworzyły
się ich oczy”

101

. Podobnie rzecz się ma z nami: „Na naszej

drodze, pełnej pytań, niepokojów, nieraz także bolesnych
rozczarowań, Boski Wędrowiec nadal przyłącza się do nas
i nam towarzyszy prowadząc nas przez wyjaśnianie Pism do
zrozumienia Bożych tajemnic. Kiedy spotkanie staje się peł­
ne, miejsce światła słowa zajmuje światło płynące z «Chle­
ba życia», przez który Chrystus wypełnia w najdoskonalszy

101

jan Paweł II, List apostolski Mane nobiscum, 1.

131

background image

Francisco Fernández-Carvajal

sposób swą obietnicę, że «będzie z nami przez wszystkie dni,

do

skończenia świata» (por. Mt 28, 20)”.

102

W naszym życiu także pojawić się może zniechęcenie

i

brak nadziei, ale Jezus nie pozwoli nam odejść. Ktoś,

kto będzie nam towarzyszyć

na

drodze życia, wyjaśni nam

w Jego

imieniu znaczenie Pism, a dzięki temu zmieni się

nasze spojrzenie na otaczający świat i nasze odrętwiałe serce
ponownie rozpali się żarem wiary w Chrystusa. Uświado­

mimy

sobie, że On, pozornie oddalony od nas, zawsze stoi

u naszego

boku. Jest bardzo prawdopodobne, że ponow­

nie

ujrzymy Pana, kiedy

szczerze

otworzymy naszą duszę

w kierownictwie

duchowym. Spotkaniu z Jezusem

zawsze

towarzyszy radość

i pragnienie,

abyśmy jak najprędzej

po­

wrócili

na

właściwą drogę: W

tej

samej godzinie wybrali się

i wrócili do Jerozolimy (Łk 24, 33). Aby tak się stało, mu­

simy

pozwolić sobie pomóc, musimy przyjąć dłoń podaną

nam przez

Niego.

Prawdopodobnie i my spotkamy na naszej drodze osoby,

które straciły nadprzyrodzony sens swojego życia. Naszym
obowiązkiem będzie więc - w imię Pana - doprowadzić je
tam, gdzie jest światło i nadzieja. Wiele jest bowiem leni­

stwa

duchowego i ciemności na świecie.

132

background image

„Córki” letniości duchowej

Niekontrolowana

wyobraźnia i otępienie

umysłowe

Osoby,

które

cechuje

dojrzałe życie wewnętrzne, potrafią

uchwycić sens

rzeczy i zrozumieć bliźniego. Wszystko,

co ich otacza, wzbogaca

ich

duszę. Nie oczekują na nad­

zwyczajne sytuacje, które spowodowałyby ich wewnętrzną
przemianę.

świadomi, że takie sytuacje zdarzają się bar­

dzo rzadko. Dla nich każde zdarzenie jest znaczące.

Wydarzenia codziennego życia, aktywność zawodo­

wa,

radości i cierpienia nie wywierają wpływu na

życie

wewnętrzne

osoby

letniej duchowo. Nie doświadcza

ona

łask, których Duch Święty udziela,

aby

przemieniać ludz­

ką duszę. Osoba

leniwa

duchowo

traci

kontakt

z

tym,

co

nadprzyrodzone.

Poddaje

się wpływom

świata zewnętrz­

nego albo wikła się w meandry swojego wnętrza.

Często

nie potrafi

się

oprzeć zewnętrznym pokusom

i w

jej duszy

panuje wielka pustka, nawet jeśli jeszcze spełnia niektóre
praktyki pobożności. Brak jej wewnętrznej głębi. Porusza
się po omacku. Nie

ma

własnego zdania, kieruje się głosem

otoczenia, prasy

i

mediów.

Nie ma upodobania w życiu we­

wnętrznym

i

nie potrafi rozważać głęboko podstawowych

prawd

wiary.

Osoba

letnia

nie

potrafi odnaleźć w życiu codziennym

piękna i radości, które mają swe

źródło w

Bogu.

Własne

„ja” to powód jej smutku.

A ponieważ „żaden człowiek nie

133

background image

Francisco Fernández-Carvajal

może żyć

w

smutku'

103

, ostatecznie stara się uciekać od sa­

mej

siebie

i

od rzeczywistości.

Śni

na jawie, ciągle snuje

fantazje, a wyobraźnia w coraz większym stopniu wymy­

ka

się

jej spod

kontroli. Przeżywane iluzje wprowadzają ją

w stan

zmysłowości lub nieczystości, który wyklucza my­

ślenie

o sprawach nadprzyrodzonych. „Jeśli to zbłądzenie

tkwi w umyśle rzucającym się raz na to, drugi raz na coś
innego, zachodzi roztrzepanie umysłowe; jeśli to zbłądze­

nie

jest w myśleniu, zachodzi ciekawość; jeśli w słowach,

zachodzi gadatliwość; jeśli dotyczy ciała, tak że człowiek

nie

może usiedzieć spokojnie, zachodzi niepokój cieles­

ny, a

mianowicie gdy nieuporządkowane ruchy członków

wskazują na roztargnienie umysłu; jeśli natomiast ktoś nie

może

wysiedzieć na jednym miejscu, lecz pędzi z jednego

na

drugie, zachodzi niestałość, która jednak może też ozna­

czać

zmienność postanowień”

104

.

Bardzo blisko z tym stanem wewnętrznym związana

jest

kolejna „córka” letniości, otępienie

i

lenistwo umysłowe'.

rodzaj

niezdolności do zgłębiania spraw Bożych niepowo-

dowany żadną z chorób. Manifestuje się to przede wszyst­
kim w czasie modlitwy (wywołuje wrażenie utraty czasu)
i w czasie bezowocnej lektury Ewangelii oraz innych dzieł
traktujących o sprawach duchowych (niemożność zrozu­
mienia tekstu). Życie duchowe wydaje się nieosiągalne,

103

Św. Tomasz, O złu, 11,4.

104

Św. Tomasz, Sum,a teologiczna, zag. 35, art. 4, ad. 2, tłum.

A.

Głażewski.

134

background image

„Córki” letniości duchowej

po czym zostaje w pełni zanegowane. Są to początki prag­
matyzmu

i

światowego życia, które z Bogiem ma niewie­

le wspólnego albo wręcz już całkiem nic. Cechuje ono to
pokolenie chrześcijan, którzy zostali ochrzczeni, otrzymali
pewne wykształcenie religijne

i

być może byli pobożni, ale

z czasem zsekularyzowane

i

materialistyczne społeczeństwo

odcisnęło piętno w ich duszy, zmieniając ich

życie.

Resztki

pobożności, którą

-

jak się wydaje - wielu z nich zachowa­

ło, straciły moc sprawczą w ich życiu. Stali się oni niezdolni
do modlitwy.

Małoduszność

Księga Liczb (Lb 13 i 14) przedstawia nam rozmowę, w któ­
rej Jahwe zachęca Mojżesza do wysłania mężów, aby zbadali
ziemię obiecaną im przez

Pana.

Mojżesz wysłał dwunastu,

a byli ci mężowie wodzami Izraelitów (Lb 13,3). I przez
czterdzieści dni badali, jak żyzna jest ta ziemia. Wrócili
zaskoczeni wielkim bogactwem, ale poczuli strach, który
przekazali także ludowi Pana. Popełnili jednak duży błąd,
licząc wyłącznie na własne

siły.

Porównywali

swoje

siły z si­

łami nieprzyjaciela, zapominając o Bogu, który przeznaczył

dla nich tę ziemię, i na którego potencjał i wielkoduszną

pomoc zawsze mogli liczyć. Realizując swoje plany, zapo­

mnieli o potędze Jahwe. Stracili ducha i odwagę, a wyol­

brzymili siły wroga, zniechęcając

w

ten sposób lud Izraela

135

background image

Francisco Fernández-Carvajal

do działania. Kraj, któryśmy przeszli, aby go zbadać, jest kra­

jem, który pożera swoich mieszkańców. Wszyscy zaś ludzie,

których tam widzieliśmy, są wysokiego wzrostu. Widzieliśmy
tam nawet olbrzymów — Anakici pochodzą od olbrzymów

a

w

porównaniu

z

nimi wydaliśmy się sobie jak szarańcza

i takimi byliśmy w ich oczach (Lb 13, 32—33). Jahwe, zawsze

gotowy, aby pomóc swojemu ludowi, rzekł do Mojżesza:
Dokądże jeszcze ten lud będzie Mi uwłaczał? (Lb 14, 11).

Brak zaufania i małoduszność, niewiara w uzyskanie

pomocy w obliczu trudności, „krok wstecz” w realizacji
zadań wyznaczonych nam przez Boga — są lekceważeniem

Pana. Izraelici zostali za to ukarani i skazani na ponowne
błąkanie się po pustyni. Tylko słudze memu Kalebowi, któ­
ry ożywiony innym duchem okazał Mi pełne posłuszeństwo,

dozwolę wejść do kraju, który już przewędrował, i potom­
stwu jego dam go w posiadanie... Jutro zawrócicie i pociąg­

niecie na pustynię w kierunku Morza Czerwonego (Lb 14,

24—25). I przez czterdzieści lat błądził ten lud po piaskach
pustyni. Dusza leniwa duchowo także wiedziała, co Bóg
dla niej przewidział, ale była niezdolna iść naprzód. Za­
trzymał ją brak miłości i niezdolność do poświęceń. Sama
skazała się na trwanie na nieurodzajnej, pustynnej ziemi

w przeciętności i bez wyznaczonego celu. Małoduszność

to stan, w którym traci się ducha w obliczu jakichkolwiek
nadprzyrodzonych wyzwań. W tym stanie wszystko prze­
rasta duszę, która - zaatakowana chorobą letniości — traci
zapał i wolę osiągnięcia celu wskazanego jej przez Boga.

136

background image

„Córki” letniości duchowej

Woli skarleć i utracić zdolność do stawiania sobie wysokich

celów. „W gruncie rzeczy nie pragnie się bowiem osiągnąć
żadnego prawdziwego dobra, ani duchowego, ani godzi­

wego materialnego. Największym pragnieniem niektórych

ludzi jest uniknięcie wszystkiego,

co

mogłoby zakłócić spo­

kój - pozorny spokój

-

ich miernej egzystencji. Człowiek

o duszy bojaźliwej, przygaszonej, leniwej napełnia się sub­
telnym egoizmem i godzi się z tym, że jego życie mija sine
spe nec metu, bez aspiracji wymagających wysiłku, bez utra­
pień walki. Ważne jest dla niego tylko uniknięcie ryzyka

kompromitacji i łez. Jakże trudno jest cokolwiek osiągnąć,

jeśli z obawy przed trudnościami na drodze do osiągnięcia

celu zatraca się samo pragnienie tego celu!”

105

.

To

rodzaj

wynaturzonej pokory i fałszywej skromności, rezygnują­

cej z przyjmowania dóbr nadprzyrodzonych, aby uniknąć
zobowiązań z nimi związanych. Szuka ona fałszywych po­

wodów, które mają usprawiedliwić jej brak zaangażowania

1 oddania: „udawanie, ukrywanie się, podstęp, nielojalność
są ostoją dla ducha małoduszności i niechęci”

106

.

Wielkoduszność jest cechą prawdziwego życia wewnętrz­

nego. Święty Tomasz określa ją jako nastawienie duszy ku

wielkim przedsięwzięciom

(

extensio animi ad magna)

107

- Ta

zdolność do realizacji wielkich wyzwań dla Boga i bliźnich

105

Św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, pkt. 207.

106

J. Pieper, Las virtudes fundamentales [Cnoty główne], Rialp,

Madryt 1976, s. 54.

107

Święty Tomasz, Suma teologiczna, 2—2, zag. 129.

137

background image

Francisco Fernández-Carvajal

zawsze towarzyszy bogatemu i zdyscyplinowanemu życiu
wewnętrznemu.

Święci byli ludźmi wielkodusznymi, ponieważ z zaanga­

żowaniem wypełniali swoje zadania apostolskie, a ponadto
- nie bacząc na grzechy bliźnich popełnione w przeszłości

i obecnie

-

postrzegali ich jako synów Bożych, zdolnych do

życia w świętości.

Podstawą cnoty wielkoduszności jest pokora, wspa­

niałomyślność oraz silne pragnienie życia nadprzyrodzo­
nego, które to cechy są obce osobie leniwej duchowo.

Jednak głównym jej fundamentem jest pełne zaufanie do

Boga. Święty Paweł pisał: Któż nas może odłączyć od miło­

ści Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód

czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? (Rz 8, 35)... Ale we

wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który

nas umiłował (Rz 8, 37).

Osoba wielkoduszna nie obawia się tego, co ją prze­

rasta, ponieważ „każdy dar łaski podnosi człowieka ku
czemuś, co przekracza ludzką naturę”

108

- Dzięki łasce dzia­

łania tej osoby nabierają Bożej skuteczności: w jej życiu
objawia się moc Boga, Pana wszechmocnego, zdolnego,
aby z tych kamieni wzbudzić dzieci Abrahamowi (Mt 3,9).
Osoba wielkoduszna jest odważna w pełnieniu misji apo­
stolskiej, ponieważ ma świadomość, że „Duch Święty
posługuje się mową człowieka jakby jakimś narzędziem:

108

Święty Tomasz, Suma teologiczna, 2—2, zag.171, art. 2, ad. 3.

138

background image

„Córki” letniości duchowej

sam zaśdokańcza działania wewnątrz”

109

. Jest przekona­

na, że skuteczność nauczania apostolskiego tkwi zawsze

w Bogu, który daje wzrost (1 Kor 3,7). Osoba leniwa du­

chowo nie posiada zmysłu nadprzyrodzonego, brak jej też
żywej wiary. I chociaż ufa we własne siły, zniechęca się do
działania. Jest „mała duchem”, wskutek czego jej zamie­
rzenia są ograniczone.

Uraza i zgorzknienie

Osobę leniwą duchowo cechuje niepozbieranie

i

poczucie

niezadowolenia. Nierzadko usprawiedliwieniem jej we­

wnętrznego niezadowolenia są inne osoby lub wydarzenia.

Sporządza „listę winnych”, odpowiedzialnych za jej brak

wierności, brak pracy, itp.

Odpowiedzialnymi za swoje nieskuteczne działania czy

zaniedbania czyni osoby, z którymi obcuje na co dzień,
którym podlega albo którymi zarządza. Odpowiedzialne
za jej niepowodzenia są także miejsca, w których przeby­
wa i mieszka czy niegroźne choroby — rzeczy, które tak na­
prawdę nie mają nic wspólnego z jej złym samopoczuciem.
Nie wie, że zasadniczej przyczyny swojego nadwątlonego
zdrowia duchowego powinna szukać w swoim oddale­
niu się od Boga. Jest to osoba, której właściwie wszystko

109

Święty Tomasz, Suma teologiczna, 2-2, zag.177, 1.

139

background image

Francisco Fernández-Carvajal

przeszkadza

i

drażni. „Chociaż wydaje

się

to dziwne,

obu­

rzają ją obce

wady, ponieważ ułomności innych

osób

uwa­

ża za

niezmienne,

a

nigdy za błędy przejściowe,

które

z

pomocą łaski Bożej mogą

zostać

przezwyciężone. Jednak

jeszcze

bardziej drażnią ją

cnoty

innych,

które traktuje jak

wymierzone jej kolejne policzki, i nie waha się gardzić

nimi

jako

niedorzecznymi przejawami entuzjazmu. Szczególnie

irytują ją

inicjatywy o charakterze apostolskim: to,

że

moż­

na zachęcać

innych

do

poświęcenia się (w kapłaństwie,

w służbie

Bogu, itp.)

, do

oddania, na które i

ona

kiedyś

się

zdecydowała,

a

teraz cierpi, ponieważ zgubiła jego sens

i nie

rozumie podobnego

zaangażowania.

Mało tego:

do­

prowadza

to do

wściekłości”

110

.

W

takiej osobie rodzi się

ukryta

uraza,

a

czasami

tak­

że

przytłaczający

duch

krytycyzmu wobec tych, którzy

tak

zaprawdę zasługują na

duży

szacunek i miłość.

Ogła­

sza się

ona

sędzią, a

dostrzega wyłącznie to, co negatyw­

ne.

Nie zdaje sobie sprawy,

że jej

życie pozostawia wiele

do

życzenia. Osoby letnie „odbierają wszystko —

jak

mówi

dawna sentencja filozoficzna

- na

sposób odbierającego:

poddawszy to własnej deformacji. Dla nich nawet to, co

najbardziej prawe, odzwierciedla mimo wszystko postawę

fałszywą,

która obłudnie przyjmuje pozory dobra. Kiedy

odkryją tu

sposób

oczywisty dobro

-

pisze św. Grzegorz

ba­

dają je

dociekliwie, żeby sprawdzić, czy jest

w

nim jeszcze

110

J. M. Pero-Sanz, la Iglesia en tiempo de crisis [Kościół w czasie

kryzysu],

Barcelona 1975, s. 59 (tłum. własne).

140

background image

„Córki” letniości duchowej

jakieś

ukryte

zło

111

.

Osoby, u których takie zniekształcanie

staje

się

niemal drugą naturą,

trudno

jest przekonać,

że

myślenie o bliźnich dobrze

jest

bardziej ludzkie

i

bardziej

zgodne z

prawdą. św. Augustyn daje następującą radę:

sta­

rajcie się zdobyć cnoty, których -

jak

sądzicie

brakuje

wa­

szym braciom, a już nie będziecie dostrzegać ich wad,

gdyż

sami

nie

będziecie ich mieli

112

. Dla niektórych ten sposób

postępowania utożsamia

się z

naiwnością. Oni

większy­

mi

realistami, są rozsądniejsi”

113

. Wspomniana uraza

i duch

krytycyzmu może przekształcić się w rzeczywistą

odium

religionis, nieracjonalną szatańską nienawiść skierowaną

przeciw wszystkiemu,

co

odnosi się

do

Boga

114

.

Każdy osąd wymaga obiektywizmu, czyli weryfikacji

da­

nych, którymi się dysponuje,

ale także

świadomości

ogrom­

nej

roli,

jaką ogrywają wewnętrzne predyspozycje osoby

oceniającej. Osądzanie innych osób lub

rzeczy

jest „nazna­

czone” wspomnianymi predyspozycjami wewnętrznymi

osoby

osądzającej. Osoby przegrane, dumne, zgorzkniałe

łub

zazdrosne pozostawią swoje osobiste piętno w

osą­

dzie innych

ludzi.

Osoba

leniwa

duchowo jest niezdolna

do osądzania, ponieważ czyniąc to będzie się sugerować

111

Św. Grzegorz Wielki, Moralia,

6,

22.

112

Św. Augustyn,

Enarr.

In

Ps., 30, 2, 7.

113

Św.

Josemaría Escrivá,

To

Chrystus przechodzi, 67-68.

114

Por.

św. Tomasz, Suma teologiczna, 2—2, zag. 34, art.

6;

zag. 158, art.

7,

ad. 2.

Tłumaczenie ks. ks. Andrzej

Głażewski

i Stanisław Bełch.

141

background image

Francisco Fernández-Carvajal

smutkiem i dysharmonią swojej duszy. „Tak więc, aby osąd
był sprawiedliwy i konstruktywny, skuteczny i uświęcający,
należy kochać innych, kochać bliźniego. Wtedy taka kryty­
ka będzie zawsze aktem cnoty i pomocą dla tego, kto jest

oceniany: Frater qui adiuvatur a fratre quasi civitas firma

(brat broniony przez brata jest jak warowne miasto)”

115

.

Osoba leniwa duchowo będzie osądzać zgorzkniała w swo­
im wewnętrznym smutku, ponieważ jej wiara jest uśpiona

i utraciła prawdziwą miłość.

„Uwolnij mnie, Panie, od tego serca z kamienia, uwolnij

mnie od tego twardego i nieczystego serca. Ty, który oczysz­
czasz duszę

i

kochasz serca nieskazitelne, weź

w

posiadanie

moje i zamieszkaj

w

nim, wypełniając je swoją obecnością.

Ty, który jesteś potężniejszy od tego, co we mnie najwięk­
sze, i który docierasz głębiej, niż moja intymność, Ty, który

jesteś doskonałym Wzorem piękna i Znakiem świętości, na­

znacz moje serce Twoim miłosierdziem. Ty, Boże, o którym
rozmyśla moje serce, moja wieczna spuścizno. Amen”

116

.

115

S. Canals, Ascética meditada [Ascetyka kontemplowana], Rialp,

Madryt 1976, wyd. XII, s. 119, (tłum. własne).

116

Św.

Baldwin

z

Canterbery, Tratados [Traktaty], 10.

142

background image

MIŁOŚĆ BOGA I BLIŹNIEGO

Brak ci „porywu”. — To jest powodem tego,

iż pociągasz za sobą tak niewielu

117

.

Nie ma nic piękniejszego niż wpaść w sieci Ewangelii

Chrystusa. Nie

ma

nic piękniejszego jak

poznać

Go

i opowiadać innym

o

przyjaźni z Nim.

Zadanie paste­

rza, rybaka ludzi, może się często wydawać

żmudne.

Ale jest ono piękne i wielkie, bowiem ostatecznie służy

radości, radości Boga, który chce wejść w ten świat

118

.

Nikt nie dzieli się tym, czego nie posiada

Munster zostało niemal całkowicie zrównane z ziemią

na skutek bombardowania podczas

II

Wojny Światowej,

a wraz z nim większa część znajdujących się w tym mie­
ście kościołów. Na głównym ołtarzu jednego z nich

stał

117

Św.

Josemaría Escrivá, Droga, 791.

118

Benedykt XVI, Homilia wygłoszona podczas Mszy inauguracyjnej

pontyfikatu, 24. 04. 2005.

143

background image

Francisco Fernández-Carvajal

naturalnych rozmiarów krucyfiks wyrzeźbiony w drewnie

w roku 1929 przez Heinricha Bäumera. Mieszkańcy miasta

traktowali go z ogromnym nabożeństwem i otaczali czcią.
Po bombardowaniu w roku 1944 odnaleźli go wśród gru­

zów. Rzeźbie brakowało ramion.

Kiedy rok później odbudowywano kościół, zastanawia­

no się, czy zrekonstruować tę wspaniałą rzeźbę. W końcu
głosami parafian zdecydowano pozostawić ją w pierwot­
nym stanie. I właśnie taką można podziwiać do dzisiaj

w głównym ołtarzu. Obok widnieje napis: Ich habe keine

anderen Hände als die Euren (Nie mam innych rąk niż
wasze). Wy jesteście moimi ramionami.

Jesteśmy ramionami Chrystusa na ziemi. On zdecydo­

wał się pozostać

w

tabernakulum i tam możemy Go nawie­

dzić, usłyszeć i zaczerpnąć od Niego sił. Stamtąd posyła nas
do przekazywania Jego Dobrej Nowiny i nauki wszystkim
ludziom. Chce, abyśmy byli Jego narzędziami. Ale czy jest
to możliwe bez życia nadprzyrodzonego i osobistej święto­
ści? Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie

wpadną w dół obydwaj? (Łk 6, 39).

Jedynie kiedy chrześcijanin jest osobiście święty, zjed­

noczony z Panem, wydaje owoc oczekiwany przez Boga

(zrozumienie, radość, miłosierdzie, apostolstwo), ponie­

waż „nikt nie dzieli się tym, czego nie posiada”. Każde

dobre drzewo wydaje dobre owoce (Mt 7,17). A drzewo jest
dobre, gdy czerpie dobre soki dzięki obcowaniu z Chry­
stusem: kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc

144

background image

Miłość Boga i bliźniego

obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,
5). Dzięki codziennemu obcowaniu z Chrystusem uczy­

my się owocnego działania, radości, zrozumienia i praw­

dziwego umiłowania bliźnich. Chrystusowi zawdzięczamy

naszą siłę i jakość życia chrześcijańskiego. Często spotyka­
my przyjaciół, kolegów z pracy, krewnych, błądzących po
omacku przez życie. Zagubieni oczekują naszej pomocy,
chcą, abyśmy zostali ich przewodnikami i skierowali na
drogę prowadzącą do Boga. Pragną, abyśmy im pomagali

wytrwale głosząc Dobrą Nowinę.

Apostolstwo rodzi się z wielkiej miłości do Chrystusa.

On jest Światłem

na

drogach naszego życia, Prawdą, której

uczymy, Życiem, które głosimy. „Kto został

powołany

do

«nauczania Chrystusa», powinien zatem starać się przede

wszystkim o tę «najwyższą wartość poznania Chrystusa»;

trzeba zgodzić się wszystko stracić, «bylebym pozyskał
Chrystusa i znalazł się w Nim... przez poznanie Jego: za­
równo mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego
cierpieniach

-

w nadziei, że upodabniając się do Jego śmier­

ci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych» (Flp 3,
8-10). Z tego przenikniętego miłością poznania Chrystusa
rodzi się pragnienie głoszenia Go, «ewangelizowania» i pro­

wadzenia innych do «tak» wiary w Jezusa Chrystusa. Rów­

nocześnie jednak daje się odczuć potrzeba coraz lepszego

poznania tej wiary”

119

.

119

Katechizm Kościoła Katolickiego, 428-429.

145

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Niemożliwa neutralność

Jesteśmy przyczyną radości lub smutku, światła lub ciemnoś­

ci, źródłem spokoju lub niepokoju, zaczynem lub balastem
utrudniającym innym dojście do Boga. Nasza obecność na

ziemi nie jest obojętna: albo pomagamy bliźnim odnaleźć

Chrystusa, albo oddalamy ich od Niego; albo wzbogacamy
ich, albo ich zubożamy. Nie jesteśmy więc neutralni ani

indyferentni.

Chrystus prosi nas, abyśmy przybliżyli do zbawienia,

radości i wspaniałomyślności tych, którzy

nas

otaczają. Ale

jeżeli trwamy

w lenistwie

duchowym,

jest to

zadanie nie­

wykonalne.

Czy można

wymagać od niesprawnego spor­

towca zwycięstwa na olimpiadzie?

Apostolstwo jest umiejętnością, której powodzenie zale­

ży w mniejszym stopniu od predyspozycji takich jak talent,

wygląd zewnętrzny, elokwencja czy lekkość pióra, nato­

miast w dużo większym od miłości do Boga.

Przed ostatecznym powołaniem Piotra do szczególnej

służby Kościołowi, Chrystus przypomina mu trzykrotnie

o wymaganiu, które musi spełnić, aby zostać na ziemi Jego
namiestnikiem i przemawiać w Jego imieniu: Szymonie,

synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? (J 21, 15).

Apostolstwo (szybko rozpoczęte przez Piotra i Apostołów

oraz tych, którzy już wierzyli) było konsekwencją miło­
ści do Chrystusa oraz tej szczególnej pewności, którą daje

146

background image

Miłość Boga i bliźniego

miłość. Wyłącznie ten, kto jest przekonany, może przeko­
nać drugiego. Wspomniana pewność rodzi się, gdy naj­
pierw rozmawia się

z

Bogiem zanim zacznie się rozmawiać

0 Bogu. „Musisz być «Bożym człowiekiem», człowiekiem
życia wewnętrznego, człowiekiem modlitwy i poświęcenia.

Twoje apostolstwo winno być wylewaniem się nadmiaru
życia wewnętrznego”

120

. Tego życia, które ma swoje źródło

w intymnej modlitwie.

Bezwzględnie sprawdzają się słowa Pana: Beze Mnie nic

nie możecie uczynić (J 15, 5). A z Nim możemy wszyst­

ko. Naszym dobrym przykładem jesteśmy w stanie oświe­

cać i pociągać za

sobą

innych, nawet w najtrudniej szych

1 kłopotliwych sytuacjach. Historia Kościoła niech będzie

żywym tego przykładem. „Nie bójcie się, jeśli przepowie­

działem Wam wiele cierpień, pomimo tego zajaśniejecie

i zwyciężycie wszystko”

121

. I zwyciężyli, w krótkim czasie

zaszczepiając wiarę w ogniskach domowych, w senacie,

w wojsku, w pałacu cesarskim. „Jesteśmy od wczoraj i już
wypełniliśmy świat i wszystko, co wasze: miasta i domy,

twierdze, gminy i wsie, nawet obozy i wojsko, dwór, senat
i rynek”

122

. Za pomocą skąpych środków nakłonili świat

pogański, żeby się nawrócił i otworzył na życie nadprzy­
rodzone, a było to niełatwe. Co takiego wydarzyło się od

120

Św.

Josemaría Escrivá, Droga, 961.

121

Św.

Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według świętego Ma­

teusza, 46, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001.

122

Tertulian, Apologeticum, 37 (tłum. własne).

147

background image

Francisco Fernández-Carvajal

tego czasu? Dlaczego chrześcijanie czasami są tak mało
przekonujący? Przecież wiara się nie zmieniła, a Chrystus

jest między nami. „Ręka Boża, Jej moc, nie zmniejszyła

się!”

123

. Czyżby całe narody pogrążyły się w letniości?

„Jedynie lenistwem duchowym tysięcy, milionów chrześ­

cijan,

można wytłumaczyć fakt,

że

przedstawiamy światu

obraz chrześcijaństwa dopuszczającego w swoim wnętrzu
do głosu tyle herezji i niedorzeczności. Lenistwo ducho­

we

odbiera wierze siłę i moc, stając się sprzymierzeńcem

kompromisów

i

wygodnych dróg, tak w wymiarze indy­

widualnym, jak i

wspólnotowym”

124

. W życiu publicznym

i prywatnym

dochodzi

nierzadko

do

wyrażających

brak

spójności

zdarzeń, które

trudno

wytłumaczyć. Wiara wielu

chrześcijan jest

uśpiona,

a ich

miłość wygaszona. Są śro­

dowiska,

w

których

„normalność chrześcijańska”

jest

zro­

zumiana jako

letniość

i

przeciętność. Rozprzestrzenia

się

nowy

rodzaj pogaństwa, zdobywając coraz więcej przestrze­

ni, nawet wśród ochrzczonych.

Dla pierwszych chrześcijan słowo „normalność” ozna­

czało heroiczną codzienność i - kiedy zachodziła taka ko­
nieczność - męczeństwo, czyli poświęcenie swojego życia

w

imię

wiary. Dla nich wiara była o wiele więcej warta niż

życie. Woleli poświęcić życie, aniżeli wiarę.

123

Św. Josemaría Escrivá, Droga,

586.

124

P. Rodríguez, Fe y vida

de fe

[Wiara i życie w wierze], Eunsa,

Pampeluna 1974, s. 142 (tłum. własne).

148

background image

Miłość Boga i bliźniego

Kiedy miłość wygasa, a wiara jest uśpiona, zaczyn prze­

mienia się w ciasto, traci swoją moc i przestaje zakwaszać.

Lenistwo lub przeciętność duchowa jest przyczyną bez­

owocnego apostolstwa. Osoba letnia, nawet jeśli próbuje
apostołować, nie potrafi przekonywać innych, nie znajduje
odpowiedniego słowa, które mogłoby porywać innych do
bliższego obcowania

z

Chrystusem. Chrześcijanie letni

bezużyteczni. Osoba leniwa duchowo, jak mucha uwięzio­

na

w słabo widocznej, ale wytrzymałej pajęczynie, z

każdą

chwilą słabnie. Wpadła w pułapkę zastawioną przez pają­
ka, który z pewnością dopadnie

ofiarę osłabioną

szamo­

taniem

się w

sieci.

Leniwy

duchowo chrześcijanin także

wpadł w pułapkę obojętności

i

braku miłości,

traci życie

wewnętrzne i

siły potrzebne, aby zaprowadzić innych

do

Chrystusa. Taka

osoba nie

jest w stanie

porwać

za

sobą

żadnej

innej,

wszystko wydaje

się

zbyt trudne.

Dlatego le­

nistwo duchowe jest wielkim wrogiem apostolstwa.

Cała

istota zaczynu polega na tym, że potrafi przekształ­

cać wszystko to, co jest dokoła,

zmieniając

całe otoczenie.

Jeżeli nie powoduje takiego skutku, prawdopodobnie już

nie jest zaczynem: przemienił się w ciasto.

Pociąg na bocznicy

Bezowocność apostolstwa często świadczy o braku życia

wewnętrznego i prawdziwego obcowania z Bogiem. Osoba

149

background image

Francisco Fernández-Carvajal

letnia uległa zahamowaniu rozwoju duchowego. Można ją
porównać do pociągu, który po przejechaniu z obfitym ła­
dunkiem wielu kilometrów został skierowany na bocznicę.
Pociąg stoi i niszczeje, nie

wraca

na trasę, ładunek się psu­

je, a

cenny czas

mija

nieubłaganie. Tyle przejechanych

na

próżno kilometrów

i

nic. Mało tego, deszcz i wiatr niszczą

skład i szanse na dalszą jazdę maleją z dnia na dzień. Tak

jak w życiu wewnętrznym: „Kto nie idzie do przodu, ten

się cofa”

125

.

Dla osoby leniwej duchowo wszystko jest zbyt trudne.

Natomiast dla tych, którzy kochają, „nic nie jest twarde

i trudne”

126

. Nihil difficile volenti: dla chcącego nic trudne­

go — mówi przysłowie.

Miłość była i jest motorem napędowym życia świętych.

Dodaje skrzydeł, pozwalając pokonać każdą przeszkodę
osobistą i apostolską. Wzmacnia nas w obliczu przeciwno­
ści. Natomiast lenistwo duchowe zatrzymuje nas przed każ­
dym, nawet najmniejszym problemem (list, który musimy
napisać, telefon, który powinniśmy wykonać, umówione
spotkanie, rozmowa, brak pewnych środków). Sprawia, że

ziarnko piasku zamienia się w górę nie do pokonania.

Mi­

łość Boga sprawia, że góra zamienia się w ziarnko piasku:
a ni śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani

rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani

125

Św. Grzegorz Wielki, Regula Pastoralis, 3 (tłum. własne).

126

Św. Hieronim, Epistoła 22.

150

background image

Miłość Boga i bliźniego

co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas
odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu
naszym (Rz 8, 38,39). Miłość przemienia duszę, napełnia

ją nowymi ideami i otwiera wobec niej nowe horyzonty,

pobudza

i daje

jej nowe

zdolności.

Tego typu tragedia zaczyna się, gdy człowiek przesta­

je już dostrzegać Jezusa, gdy wskutek lenistwa duchowego

znika On z jego horyzontu. Zaczyna wówczas działać za

Jego plecami, jakby On nie istniał. Tym samym Jezus prze­

staje być obecny w jego życiu.

Nie możemy tracić Pana z oczu, musimy rozpoznawać

Go z każdej odległości, krzycząc radośnie: Dominus est! —

To jest

Pan! (J

21,

7).

Identyfikujmy Go w każdej sytuacji

naszego codziennego życia.

Czasami zdarza nam się, że zachowujemy się jak fary­

zeusze: będąc w pobliżu, nie rozpoznajemy Go. I to jest
naszą największą klęską. Dlatego nie możemy pozwolić,
aby z powodu naszych zaniedbań i braku miłości Chry­
stus zniknął z naszego życia. To dla nas największe wyzwa­
nie. Pozwólmy, aby kierował naszą pracą każdego dnia.
„Jeśli codziennie będziemy walczyć o świętość, każdy
z nas zgodnie z własną sytuacją w świecie i poprzez własną
pracę zawodową, w naszym życiu codziennym, ośmielam
się zapewnić, że Pan uczyni nas narzędziami zdolnymi do
czynienia cudów i, jeśli to byłoby konieczne, do tych nad­

zwyczajnych cudów. Będziemy przywracać wzrok ociem­

niałym. Któż z nas nie mógłby opowiedzieć licznych

151

background image

Francisco Fernández-Carvajal

przykładów,

jak to

człowiek ślepy prawie od urodzenia

odzyskuje cały blask światła Chrystusowego? Inni byli

głusi, a

jeszcze

inni

niemi,

i nie

mogli słyszeć

albo

wypo­

wiadać słów jako dzieci Boże...

I

oczyścili swoje zmysły,

i słyszą, i mówią, już jako ludzie, a nie jako zwierzęta. In

nomine lesu! (Dz 3,6).

W imię

Jezusa Jego Apostołowie

przywracają władzę poruszania się chromemu, niezdolne­
mu do żadnej pożytecznej czynności. Inny, leniuch, znał

swe

obowiązki, ale

ich

nie wypełniał... I do niego odnosi

się

słowo: W imię Pańskie,

surge

et ambula! (Dz 3,6) —

wstań i chodź. Jeszcze inny, już zmarły, rozkładający się,

cuchnący trupem, usłyszał głos Boży, tak jak i syn wdowy
z miasteczka Nain: Młodzieńcze, tobie mówię, wstań! (Łk

7,14).

Będziemy czynić

cuda

jak Chrystus, jak Apostoło­

wie. Może takie cuda dokonały się w tobie samym i

we

mnie. Może byliśmy ślepi albo głusi, albo sparaliżowani;

może

cuchnęliśmy jak trup i słowo Pańskie wyniosło nas

z dołu. Jeżeli kochamy Chrystusa, jeżeli szczerze Go na­
śladujemy, jeśli nie szukamy siebie, tylko Jego, to w Jego

imię

będziemy mogli przekazać innym darmo to, co sami

darmo otrzymaliśmy”

127

.

Razem

z Chrystusem będziemy

Apostołami na całym świecie, w każdej sytuacji, gdziekol­
wiek się znajdziemy.

127

Św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, 262.

152

background image

Miłość Boga i bliźniego

Wizja Ezechiela

Następnie zaprowadził mnie

z

powrotem przed wejście

do

świątyni, a oto wypływała woda spod progu świątyni

w kie­

runku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni

była

skierowana ku wschodowi;

a

woda płynęła spod prawej

strony

świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez

bramę północną na zewnątrz

i

poza murami powiódł mnie

od

bramy zewnętrznej, skierowanej ku wschodowi.

A

oto

woda

wypływała spod prawej ściany świątyni, na południe

od

ołta­

rza. Potem poprowadził mnie ów mąż w kierunku wschodnim;
miał on w ręku pręt mierniczy, odmierzył tysiąc łokci

i kazał

mi przejść przez wodę; woda sięgała aż do kostek. Następnie

znów odmierzył tysiąc [łokci]

i

kazał mi przejść przez wodę:

sięgała aż do kolan; i znów odmierzył tysiąc [łokci] i kazał

mi

przejść: sięgała aż do bioder;

i

znów odmierzył jeszcze tysiąc

[łokci]: był tam już potok, przez który nie mogłem przejść,

gdyż woda była za głęboka, była

to w

oda do pływania, rze­

ka, przez którą nie można było przejść. Potem rzekł do

mnie:

«Czy widziałeś to, synu człowieczy?»

I

poprowadził mnie

z

po­

wrotem wzdłuż rzeki. Gdy się odwróciłem, oto po obu stro­

nach na brzegu rzeki znajdowało się wiele drzew. A On rzeki
do mnie: «Woda ta płynie

na

obszar wschodni, wzdłuż ste­

pów,

i

rozlewa się w wodach słonych, i wtedy wody jego stają

się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi,

dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będą tam

153

background image

Francisco Fernández-Carvajal

leż

niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą

te wody, wszystko

będzie

uzdrowione...

(Ez

47,1—9).

Święty Jan zanotował słowa Jezusa, które przypominają

nam wizję Ezechiela: Jeśli ktoś jest spragniony, a

wierzy we

Mnie

niech

przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło

Pismo:

Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza (J 7,38-39).

My, chrześcijanie, powinniśmy być jak te krystalicz­

nie czyste strumienie, które oczyszczają społeczeństwo,
miejsce pracy, rodzinę... Jesteśmy bowiem

korytami

łaski

oczyszczającej, tej czystej żywej wody, której źródło

bije

w

Chrystusie. Jesteśmy światłem, które oświetla

ziemię.

Je­

śli stracimy czujność, ogarnie

nas

lenistwo i

przeciętność

duchowa, a w konsekwencji społeczeństwo szybko ulegnie
deprawacji. Byłoby to wielkie zwycięstwo

szatana.

„Jesteśmy dziećmi Bożymi. Nosicielami jedynego pło­

mienia będącego w stanie oświecić ziemskie

drogi

dusz;

jedynego blasku, w którym nie

będzie

nigdy miejsca

dla

ciemności, mroku

i

cienia.

Pan

posługuje się nami

jak

po­

chodniami, by światło to świeciło... Od

nas

zależy,

by

wielu

ludzi nie żyło w ciemnościach, lecz kroczyło drogami, które
prowadzą do życia wiecznego”

128

.

Papież Benedykt XVI nauczył nas powierzać Mat­

ce

Jezusa tę gorliwość posługi w imię miłości

dla

całej

ludzkości:

128

Św. Josemaría Escrivá, Kuźnia, 1.

154

background image

Miłość Boga i bliźniego

Święta Maryjo, Matko Boża,

Ty wydałaś na świat prawdziwe światło,

Jezusa, Twojego Syna - Bożego Syna.

Na wezwanie Boga oddałaś się cała

i

tak stałaś się źródłem dobroci,

które z

Niego wytryska.

Pokaż nam Jezusa. Prowadź nas ku Niemu.
Naucz nas, jak Go poznawać i kochać,
abyśmy my również mogli stać się
zdolni do prawdziwej miłości

i

być źródłami wody żywej

w spragnionym świecie

129

.

129

Benedykt XVI, Encyklika Deus Caritas est, 42.

155

background image
background image

KTO NAS NAPRAWI?

Nie można odnaleźć świętości,

uwzględniając powołanie, które każdy

otrzymał od Boga, bez regularnego

i żarliwego korzystania z tego Sakramentu

nawrócenia i uświęcenia™.

Skrzypce i skrzypek

Pewien ubogi człowiek wędrował od miasta do miasta zara­
biając na życie grą na starych skrzypcach. Koncertował na
ulicy, po czym wchodził między otaczających go ludzi ze

starym beretem w ręku i z nadzieją, że zostanie on wypeł­
niony groszem.

Pewnego dnia rozpoczął swój stały repertuar jak zwy­

kle — wydobywając z instrumentu mniej lub bardziej har­
monijne dźwięki. Zniszczone skrzypce uniemożliwiały mu

jednak mistrzowską grę, a i jego umiejętności były ogra­

niczone. W pewnej chwili do grona słuchaczy dołączył

130

Jan Paweł II, Przemówienie, 19. 06. 2004.

157

background image

Francisco Fernández-Carvajal

przechodzący obok znany kompozytor i wirtuoz skrzypiec.

W końcu instrument trafił do jego rąk. Kompozytor spoj­

rzał na skrzypce okiem znawcy, nastroił i... zagrał prze­

piękny utwór. Zaskoczony i zdumiony ich właściciel zaczął
przechwalać się krzycząc: „Słuchajcie, to moje skrzypce!
Moje skrzypce!”. Nie sądził, że z tych starych strun można

jeszcze tyle wydobyć.

Po krótkim zastanowieniu każdy z nas przyzna, że nie

zawsze w pełni wykorzystuje swoje możliwości. Bywają sy­

tuacje, w których możemy się porównać do starych, znisz­
czonych skrzypiec, którym brakuje struny: do wysłużonego

i

rozstrojonego instrumentu. I jeżeli chcemy coś w życiu

zagrać, wydajemy co najwyżej fałszywe dźwięki. Nieobca

jest nam także potrzeba wyciągnięcia kapelusza: pragnie­

my być oklaskiwani, szanowani i wychwalani, łakniemy
pochlebstw jak pożywienia. Czujemy się zawiedzeni, jeżeli

widownia nie spełni tych oczekiwań. Sprawdza się powie­

dzenie: „Kto żywi się okruchami, zawsze chodzi głodny”.

To, co mamy w zasięgu ręki, nie zaspokaja naszego głodu,

nie satysfakcjonuje nas.

Sytuacja ulega zmianie, gdy pozwolimy, aby Bóg, ten

wielki Kompozytor, nastroił nas, naprawił, założył bra­
kującą strunę i zagrał. Stajemy się wtedy instrumentami

Boga i zaskakuje nas mnogość możliwości drzemiących

w naszym sercu. Uświadamiamy sobie, że kiedy jesteśmy

instrumentami Pana, nasze życie jest piękne i wartościowe.
On sprawia, że jesteśmy szczęśliwi, ponieważ zostaliśmy

158

background image

Kto nas naprawi?

stworzeni dla życia wiecznego. Tylko Jezus Chrystus może
uzdrowić nasze życie, nastroić instrument. Wyłącznie On

potrafi uporządkować i zharmonizować nasze życie.

Jest Nauczycielem, który wskazuje nam drogę prowadzą­

cą ku radości i zbawieniu. Uczył ich bowiem jak ten, który
ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie (Mk 1, 22).

Jest Lekarzem, który dysponuje wiedzą i odpowiednimi

lekarstwami. Dla Chrystusa nie ma chorób, których nie

mógłby wyleczyć, na każdą znajdzie potrzebny medyka­
ment. Musimy się jedynie zbliżyć do Niego i ufając Mu

pozwolić się leczyć. „Jest Lekarzem i leczy nasz egoizm, jeśli
pozwalamy, żeby Jego łaska przeniknęła do głębi duszy. Je­
zus ostrzegł nas, że najgorszą chorobą jest hipokryzja, pycha
prowadząca do maskowania własnych grzechów. Wobec
Lekarza niezbędna jest całkowita szczerość, wyznanie ca­

łej prawdy i powiedzenie: Domine, si vis, potes me mundare

(Mt 8,2): Panie, jeśli chcesz

a Ty chcesz zawsze

-

możesz

mnie oczyścić. Ty znasz moje niedomagania: odczuwam ta­

kie objawy, cierpię z powodu takich słabości. I pokażemy
Mu z prostotą rany i ropę, jeśli jest ropa. Panie, Ty, który
uleczyłeś tyle dusz, spraw, żebym przyjmując Cię w swoim
sercu albo kontemplując Cię w tabernakulum, uznał Cię za
Boskiego Lekarza”

131

. A kiedy pewnego dnia poczujemy, że

cierpimy na wiele dolegliwości, przypomnijmy sobie pełne
otuchy słowa Jezusa: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci,

131

Św. Josemaría Escrivá,

To Chrystus przechodzi, 93.

159

background image

Francisco Fernández-Carvajal

którzy się źle mają

(Mt 9,

12).

I

chociaż będzie się nam wy­

dawać, że nie ma lekarstwa na naszą chorobę - szczególnie

jeśli jest ona poważna — On będzie bardzo blisko nas.

Przyjaciel

Jezus nade wszystko jest także naszym Przyjacielem. „Wiel­

kim Przyjacielem, który nigdy nie zdradza”

132

. Nigdy nie

spotkamy drugiego takiego jak On. Wciąż jest gotowy, aby
nam pomagać. Ciągle nas słucha

i

mobilizuje. Dzięki Nie­

mu nigdy nie jesteśmy samotni. Pragnie, abyśmy zbliżyli
się do Niego pełni zaufania. Jest wszechmogący.

To

Dobry Pasterz szukający zbłąkanej owieczki: kiedy

ją odnajduje, odnosi do zagrody. Kiedy idziemy zagubieni

przez życie, Chrystus wyrusza, aby nas odnaleźć, i jeśli po­

zwolimy,

otoczy nas troską niespodziewaną, bez względu

na to, że zboczyliśmy z drogi z naszej

winy.

Każdy z nas jest

día Niego wyjątkowy. Zna wszystkie swoje owieczki, broni

je

i osłania, prowadzi na

bezpieczne i urodzajne pastwiska.

Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego (Ps 23, 1) —

wyznajemy

z ufnością. Chociażbym chodził ciemną doliną,

zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska

(Ps

23,

4). Ty jesteś moją siłą.

m

Św. Josemaría Escrivá, Droga, 88.

160

background image

Kto nas naprawi?

Chrystus działa bezpośrednio w duszy lub za pośred­

nictwem sakramentów, które są jak rzeki łaski, a także
poprzez ludzi i zdarzenia. Ale to w sakramencie pokuty
Pan przywraca nas do życia w łasce. Sakrament ten został
ustanowiony przez miłosiernego Boga w celu przebacza­
nia naszych grzechów, wad i słabości. Dzięki spowiedzi
możemy być pewni, że Bóg, który nie zachowuje urazy,
zawsze nam wybaczy, zapominając o naszych niedosko-
nałościach. „Istotnie, sakrament pojednania z Bogiem
powoduje prawdziwe zmartwychwstanie duchowe, przy­

wrócenie godności i dóbr życia dzieci Bożych. Najcen­

niejszym z tych dóbr jest przyjaźń z Bogiem”

133

. Kiedy się

spowiadamy, odzyskujemy radosną i pełną nadziei życio­

wą postawę. Bóg zawsze nas rozumie, pomaga i wszystko
wybacza. Czeka na nas z otwartymi ramionami, ponieważ
Jego miłosierdzie jest wieczne. W głębi serca czujemy, że

mówi do nas: Dalej, naprzód!

Regularna spowiedź sprawia, że jesteśmy dobrymi

Bożymi instrumentami, bez względu na ilość naszych

wad i grzechów. Dzięki spowiedzi Bóg czyni nasze życie

harmonijnym.

133

Katechizm Kościoła Katolickiego, 1468.

161

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Walka z lenistwem duchowym i regularna

spowiedź

Lenistwo duchowe rozwija się, kiedy trafi na podatny grunt.
Najczęściej jego podłożem są: niedbalstwo, zaniedbanie,
opieszałość i grzech powszedni. Często wyrasta nie z poważ­
nych występków, ale ze zwykłych, drobnych słabości: z bra­
ku wstrzemięźliwości, z wad charakteru, niepunktualności,
zbytniego przywiązania do pieniędzy, rzeczy lub osób. Zda­
rza się, że skłaniają one do popełnienia grzechu śmiertelne­

go, zawsze jednak są wyśmienitym podłożem dla rozwoju
chwastu, którym jest lenistwo duchowe. „Człowiek w tym

życiu jest niezdolny do niepopełniania grzechów, zwłasz­

cza tych lekkich; ale nie lekceważ tych grzechów lekkich,
o których jest mowa. Wiele rzeczy małych tworzy jedną
dużą; wiele małych kropel tworzy jedną dużą, wiele dużych
kropel tworzy rzekę, wiele ziaren tworzy kopiec. Czy jest

więc

jakaś

nadzieja? Przede wszystkim spowiedź”

134

.

Poprzez szczerą i pełną skruchy spowiedź oczyszczamy

duszę ze wszystkich wad. Ze względu na nasze słabości

wyłącznie regularna, pozbawiona rutyny spowiedź może

trwale oczyścić nasze wnętrze, a tym samym uniemożliwi
zakorzenienie się w nas lenistwa duchowego. „Częsta spo­

wiedź zabezpiecza w wielu sposobach przed lenistwem du­

chowym. Po pierwsze: zmusza nas do rzetelnego rachunku

134

Św. Augustyn, Epist. ad Parthos 1, 6 (tłum. własne).

162

background image

Kto nas naprawi?

sumienia, do szczerego aktu skruchy i mocnego postano­

wienia poprawy. Zmusza nas

do

sumiennego zastanawiania

się nad poprawą naszego życia. Ponadto w tym sakramen­
cie działa na nas moc samego Chrystusa. On działa w tym
sakramencie, aby zaszczepić w nas nienawiść do grzechu,

wzmocnić naszą wolę, by chwalić Ojca całym naszym ży­

ciem oraz ugruntować naszą wierność

w

służbę Bogu i cał­

kowite podporządkowanie się Jego woli. Wreszcie również
pomagają wskazówki spowiednika, który podczas spowie­
dzi zachęca i dodaje odwagi do energicznej kontynuacji

wędrówki ku świętości. Praktyka częstej spowiedzi chroni

przed lenistwem duchowym, dlatego Kościół z taką siłą na­
lega i zaleca regularną spowiedź. Musimy zrobić wszystko,

żeby spowiadać się świadomie, sumiennie i często”

135

.

Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy (Mt 9, 2)

-

powiedział Jezus do paralityka leżącego na łożu, który

myślał raczej o wyzdrowieniu, a nie o tym, by zaczynać od
nowa uwolniony od swoich grzechów. Być może na

po­

czątku patrzył na Pana z bojaźnią, ale później już twarzą

w twarz i z bezgraniczną wdzięcznością.

Chrystus powtarza powyższe słowa podczas każdej spo­

wiedzi wypełnionej skruchą. „Ufaj, mój synu

-

mówi do

nas - rozpocznij od nowa...”.

Przez sakrament pokuty Bóg udziela łaski

-

lub pomna­

ża je, gdy przystępujemy w stanie łaski uświęcającej - ex

135

B. Baur, La confesión frecuente [Regularna spowiedź], Herder,

Barcelona 1974, s. 106—107 (tłum. własne).

163

background image

Francisco Fernández-Carvajal

opere

operato: skutecznie, niezawodnie. Niemniej jednak

owoce tego sakramentu zawsze są wprost proporcjonalne
do dyspozycji osoby, która do niego przystępuje. Podobnie

jak słońce, które — choć zawsze jest tym samym

-

czasami

grzeje mocniej, innym razem słabiej, w zależności od pory
roku czy przeszkód, które musi pokonać. Są przeszkody,
na skutek których światło i ciepło nie przedostaną się i nie
dosięgną do niektórych rzeczy.

Dobra spowiedź

Już od dawna, autorzy duchowi wymieniają szesnaście

cech dobrej spowiedzi: prosta, pokorna, zupełna, czysta,

wierna, częsta, klarowna, dyskretna, dobrowolna, wstyd­

liwa, skruszona, krótka, mężna, poufna, oskarżająca się
i gotowa do posłuszeństwa

136

. Nasza spowiedź zwykle nie

powinna być długa: powinniśmy ograniczyć ilość słów do
tych niezbędnych, by z pokorą wyznawać nasze występki
i grzechy. Spowiedź powinna być przede wszystkim nad­

przyrodzona, jak przystoi temu, który prosi o przebaczenie

samego Chrystusa, naszego Pana. To pomaga nam odrzucić
pokusę nieszczerości wobec spowiednika, który w tej chwi­

li działa w imieniu Chrystusa. Wówczas spowiedź będzie
prawdziwym aktem miłości do Boga. W głębi naszej duszy

136

Św. Tomasz, Suppl. 9, 4.

164

background image

Kto nas naprawi?

usłyszymy Jezusa mówiącego nam jak do Piotra: Szymo­
nie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?
(J 21,15). A my, słowami

Apostoła, możemy odpowiedzieć: Domine, tu omnia nostri,

tu seis quia amo te. Panie, Ty wiesz wszystko, wiesz, że cza­

sami jestem zagubiony, ale wiesz również, że mimo to ko­
cham Cię.

Powinniśmy unikać spowiedzi bezosobowej, niejasnej,

ogólnikowej i rozwlekłej. Tego rodzaju spowiedź jest obja­

wem nadmiernej miłości własnej i kamuflażem, po który

nasz egoizm sięga w celu usprawiedliwiania grzechów. Na­

wet w sposobie mówienia („oskarżam się o... ”) powinniśmy

być rzeczowi i merytoryczni. Spowiedź nie jest opowiada­
niem przeżytych zdarzeń, tylko wyznaniem popełnionych
grzechów, samooskarżeniem przed samym Bogiem. Musi­
my uciekać od czającego się niemego szatana. Szczerość pro­

wadzi do rzetelnego rachunku sumienia (nie oznacza to, że

ma być on długi), przygotowanego najlepiej przed taber­
nakulum i zawsze w obecności Boga. W obecności Boga,
o wiele lepiej niż w samotności, uświadamiamy sobie, cze­

go On od nas oczekiwał i czy spełniliśmy Jego wymagania;
lepiej też odróżniamy dobro od zła w naszych działaniach;

widzimy również wszystkie zaniedbania i stracone okazje

do uświęcania się. Jeśli przeprowadzamy rachunek sumie­
nia sami, a nie w obecności Boga, może dojść do tego, że
będziemy usprawiedliwiali popełnione grzechy i zlekcewa­

żymy błędy, których się dopuściliśmy. W obecności Jezusa

wszystkie działania nabierają rzeczywistej wartości, a dusza

165

background image

Francisco Fernández-Carvajal

(nawet, jeżeli popełnialiśmy poważne błędy) wypełnia się

pokojem i nadzieją. Szczerość powoduje, że spowiedź staje

się kompletna, nie zatajamy żadnych grzechów z powodu
fałszywego wstydu lub pychy.

Powodowani pragnieniem wyznania błędu nie ukrywa­

my go ani nie fałszujemy jego ważności. Spowiedzi powinna
towarzyszyć jasność (zgrzeszyłem przeciwko Bogu i przeciwko

Tobie), a także pokora. Musimy odrzucić chęć przypodoba­

nia się. Nie mamy prawa niczego wymagać, bo na to nie
zasługujemy: nie jestem godzien być synem Twoim.

Spowiedź ma być radosna, ponieważ Bóg Ojciec czeka

na nas z otwartymi ramionami: jak w przypowieści - bieg­
nie nam na spotkanie, aby hojnie nas obdarować swoją

oj­

cowską miłością.

Wyznaniu win musi towarzyszyć skrucha. Dzięki niej

ponownie odzyskujemy nadzieję bycia tym, kim byliśmy
dawniej. Możemy żałować za grzech i z pomocą łaski wyjść
z obecnej niekorzystnej sytuacji: Zabiorę się i pójdę do mego

ojca... (Łk 15, 18) - powiedział syn marnotrawny pełen

skruchy i gotowy zacząć od nowa. Spowiedź jest nawró­
ceniem, powrotem do Chrystusa, pełnym i oddanym,

bez

względu na to, czy popełniliśmy grzech ciężki, powszedni

lub drobny występek.

166

background image

Kto nas naprawi?

Spowiedź bez rutyny

Naszym obowiązkiem jest podjęcie mocnego i konkretnego

postanowienia walki duchowej. Po pierwsze - walki z tymi

wadami i grzechami, które mogą nas oddalić od Boga na

dłużej (z pomocą łaski możemy je pokonać). Po drugie —
z niewiernością w drobnych sprawach, która może prowa­
dzić nas do lenistwa duchowego.

Nie powinniśmy się dziwić temu, że często musimy pro­

sić o przebaczenie tych samych grzechów i wad. „Patrz

-

pisał

święty Augustyn - jak woda morska przeciska się przez nie­
szczelności kadłuba, powoli zbierając się w ładowni. Jeśli
się jej nie usunie, zaleje statek... Naśladujcie marynarzy:
ich ręce nie spoczną, aż nie osuszą dna statku... Jednak
pomimo wszystko pokład ponownie napełni się wodą,
ponieważ przetrwają szczeliny słabości ludzkiej. I ponow­
nie trzeba będzie wypompowywać wodę”

137

. Mowa o tych

trudnościach codziennego życia, których nie sposób po­

zbyć się od razu, bo wymagają od nas ciągłej dyspozycji

do walki. Dlatego potrzebujemy często przystępować do

sakramentu pojednania.

Są takie chwile w życiu, kiedy jako rekonwalescenci

nabieramy sił po ciężkiej chorobie. Ten stan wymaga od

nas pokory i przestrzegania zaleceń lekarza oraz odpowied­
niego stosowania leków. Jak dobrze jest mieć lekarza i leki

137

Św.

Augustyn, Kazania, 16, 7 (tłum. własne).

167

background image

Francisco Fernández-Carvajal

w zasięgu ręki! Sakrament pokuty to dar, za który powinni­
śmy Bogu nieustannie dziękować.

Święci zawsze spowiadali się często, i to nie ze względu

na skrupuły czy niepokój sumienia, ale dlatego, że pragnęli

bliskości Boga. Wiedzieli, że najskuteczniejszym sposobem
doskonalenia życia wewnętrznego jest spowiedź, pokorna
i pełna skruchy.

Umiłowanie regularnej spowiedzi jest ewidentnym ob­

jawem delikatności wewnętrznej i miłości do Boga. Na­

tomiast unikanie i obojętność wobec tego sakramentu są
symptomami świadczącymi nie tylko o braku wspomnia­
nej wrażliwości, ale często także o tępej obojętności wobec
tego, co nadprzyrodzone. „Częsta spowiedź zobowiązuje nas
do wytrwałej walki ze świadomym grzechem powszednim.

Taka powinna być nasza postawa, jeżeli praktykujemy re­

gularną spowiedź. Z drugiej strony to oczywiste, że częsta
spowiedź jest naprawdę dobra i owocna, gdy coraz bardziej
umacniamy się w naszej walce z grzechem powszednim.
Szlachetny wysiłek

i

wytrwałość w zwalczaniu uświado­

mionych grzechów powszednich są barometrem, na któ­
rym możemy odczytać, do jakiego stopnia praktykujemy
częstą spowiedź

z

powagą i owocnie”

138

.

Regularność spowiedzi zależy od potrzeb naszej duszy.

Jeżeli dana osoba jest całkowicie zdeterminowana, aby

w pełni wypełniać wolę Boga oraz kompletnie należeć do

m

B. Baur

,

La confesión frecuente [Regularna spowiedź], Herder,

Barcelona 1974, s. 76-77 (tłum. własne).

168

background image

Kto nas naprawi?

Niego, można zalecać jej spowiedź raz w tygodniu lub raz
na dwa tygodnie. Jeśli ktoś jest nazbyt skrupulancki, jest

wskazane, aby zrobił dłuższą przerwę między kolejnymi
spowiedziami. A jeżeli popełnimy grzech ciężki - wtedy
musimy natychmiast przystąpić do tego sakramentu życia.

Bardzo pomocny w kwestii częstotliwości spowiedzi bę­

dzie nasz kierownik duchowy, który zawsze powinien słu­
żyć nam radą.

Paul Claudel nawiązując do Liturgii Wigilii Paschalnej

porównuje spowiedź do zmartwychwstania, bo każda spo­

wiedź jest zmartwychwstaniem duchowym.

„Boże mój, zmartwychwstałem

i jestem ponownie z Tobą!
Spałem, leżąc

jak nieboszczyk w objęciach nocy.

Bóg rzekł: niech się stanie światło,

i zbudziłem się.

Z gwałtownością krzyku
zmartwychwstałem i zbudziłem się,

jestem i witam nowy dzień!

Ojcze mój, który mnie stworzyłeś

przed brzaskiem,

stawiam się u Twego boku.
Moje serce jest wolne,

a moje usta otwarte,

ciało i duch umartwione.

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Jestem, uwolniony od wszystkich moich grzechów,

które wyznałem jeden po drugim.
Pierścień ślubny widnieje na moim palcu,

a moje oblicze jest czyste.

Jestem jak niewinne istnienie w objęciach laski,

którą mnie obdarzyłeś’™.

139

P. Claudel, Corona benignitatis anni Dei, Paryż 1976, s. 377

(tłum. własne).

170

background image

ŻAR

Miłość do Matki Najświętszej

będzie podmuchem, który żywym płomieniem rozpali

ledwie tlące się węgle cnót,

ukrytych pod popiołem twojej łetniości

U{

\

W Kanie

Maryja Dziewica ożywia ten żar miłości, tę tęsknotę za
Bogiem, zawsze obecną w sercu, które doświadczyło Jego
bliskości. Pojawia się zawsze, kiedy Ją wzywamy i potrzebu­

jemy Jej pomocy. „Monstra te esse Matrem! Pokaż, że jesteś

Matką! Teraz jesteś nam potrzebna!” Jest zawsze obecna.
Pojawia się nawet wtedy, gdy Jej nie wzywamy.

Pierwszy cud Jezusa, poprzez który objawił swoją chwa­

łę i uwierzyli w Niego uczniowie, nie był „cudem na zamó­

wienie”. Był wynikiem Jej zaangażowania. Ona wstawiła się
w imieniu młodej pary, kiedy zabrakło wina. A młodożeńcy
nie byli nawet świadomi Jej interwencji. Jezus dokonał cudu

140

Św.

Josemaría Escrivá,

Droga, 492.

171

background image

Francisco Fernández-Carvajal

na prośbę swojej Matki i dla Niej przyspieszył Jego godzinę.
Maryja wyprosiła nadzwyczajną łaskę, tak samo jak potem
uczyniła tyle razy w historii Kościoła, w historii każdego

z nas.

Wspomniany cud relacjonuje towarzyszący Panu święty

Jan: Trzeciego dnia [od powołania Filipa] odbywało się wese­

le

w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono

na to wesele także Jezusa i Jego uczniów (J 2, 1-2).

I była tam Matka Jezusa — święty Jan przywiązuje do tego

faktu szczególną wagę. Jej obecność była równie znacząca,

jak sam cud. Przybyła prawdopodobnie z Nazaretu leżącego

kilka kilometrów (parę godzin pieszej wędrówki) od Kany.

A powodem Jej pojawienia się mogły być więzy przyjaźni

lub pokrewieństwa. Forma: i była tam Matka Jezusa wska­
zuje, że kiedy zjawił się Jezus, Maryja była już na miejscu.
Brak informacji o Józefie, o którym Ewangelista wspominał

wcześniej jako o ojcu Jezusa, może oznaczać, że ten zmarł.

Maryja jest zaangażowana w przygotowanie uroczysto­

ści, co w przypadku wesel organizowanych w Palestynie
było obowiązkiem sióstr, najbliższych krewnych i przyja­

ciółek panny młodej. Jej rola była więc znacząca: informo­

wano ją o wszystkim, wiedziała o każdej sytuacji i zdarzeniu
wcześniej niż starosta weselny. Jezus i Maryja spotykają się

może po kilkumiesięcznej rozłące. Jezus zachowuje się dys­

kretnie i cieszy się spotkaniem z Matką.

172

background image

Żar

I zdarza się cos' nieprzewidzianego: kończy się wino.

Maryja, która dobrze zna swojego Syna, zwraca się do Nie­
go taktownie: Nie mają już wina (J 2, 3). Podobnie zwróci

się do Niego rodzina z Betanii: Panie, oto choruje ten, któ­

rego Ty kochasz (J 11,3). Był to rodzaj subtelnego wołania,

trafiającego do duszy Jezusa.

Jezus odpowiada Maryi: Czyż to moja lub Twoja sprawa,

Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? (J 2, 4).
Aby właściwie odczytać tę rodzinną, dyskretną i uroczystą

rozmowę, należałoby widzieć gesty Jezusa i słyszeć intonację

Jego głosu. Odbywa się ona w bardzo intymnej atmosferze.

Z kontekstu można odnieść wrażenie, że Jezus odmówił.

Ale Maryja, Jego Matka, postępuje tak, jakby się zgodził. Po

mistrzowsku odczytuje Bożą wolę. Wie, jakie jest znaczenie
słów Syna. I radząc, a jednocześnie nakazując, powiedziała do

sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2, 5).

Służba

Służba w milczeniu i z uwagą przysłuchuje się tej rozmo­

wie. Ileż to razy nasze rozkojarzenie i niezwracanie uwagi

na to, co Boże, sprawiły, że w naszym życiu nie mógł do­
konać się cud?

Jezus ulega woli Matki. To wydarzenie bez precedensu.

Od tej chwili i poprzez wieki Maryja będzie postrzega­
na jako Pośredniczka i Orędowniczka. Kierując się Bożą

173

background image

Francisco Fernández-Carvajal

intuicją, to w Jej osobie chrześcijanie od wieków od­
najdują najkrótszą drogę, która prowadzi ich do Jezusa.
Dowodem na to są miliony próśb i uzyskanych łask. To
dzięki swojemu wstawiennictwu Maryja podtrzymuje na­
szą modlitwę do Boga. „Modlitwa Kościoła jest jakby pro­

wadzona przez modlitwę Maryi”

141

. I rzeczywiście, jeżeli

Jezus, jedyny Pośrednik, jest Drogą naszej modlitwy, to

Maryja, Jego czysty odblask, wskazuje nam Drogę, i „na
podstawie tego szczególnego współdziałania Maryi z dzia­
łaniem Ducha Świętego Kościoły rozwinęły modlitwę do
świętej Matki Boga, skupiając ją na Osobie Chrystusa
ukazanej w Jego misteriach”

142

. Przykład wesela w Kanie

opisany w Ewangelii jest przykładem wstawiennictwa
Maryi, która jest rzecznikiem ludzkich potrzeb wobec Je­
zusa: Nie mają już wina (J 2, 3). „Ona staje przed Ojcem,
który obdarzył Ją pełnią łask, i przed Synem zrodzonym
z Jej łona, modląc się z nami i za nas”

143

.

Jezus zwraca się do służby: Napełnijcie stągwie wodą!

(J 2, 7). A oni wypełnili Jego wolę i napełnili je aż po brzegi
(J 2, 7). Cała ta ogromna ilość wody została zamieniona

w wino. Jezus zachował się bardzo delikatnie i szlachetnie,

odpowiadając na prośbę Matki. Nie tylko ilość się liczyła,
ale także jakość: było to dobre wino (J 2, 10).

141

Katechizm Kościoła Katolickiego, 2679.

142

Ibidem, 2675.

143

Jan Paweł II, List apostolski Rosarium Virginis Mariae, 16.

174

background image

Żar

Natomiast służba zrobiła to, co do niej należało: napeł­

niła stągwie wodą — tą, którą dysponowała, zwykłą i mdłą.

Ten kontrast pomiędzy wodą i winem uwidacznia ogrom­

ne znaczenie wstawiennictwa Maryi. Natomiast zaangażo­

wanie służby, ten ludzki pierwiastek sprawia, że cud stał się

możliwy. Wagę wydarzenia z Kany Galilejskiej dodatkowo
podkreśla fakt, że święty Jan w swojej Ewangelii opisuje

jedynie siedem cudów.

Kiedy Jezus umierając na krzyżu powiedział do

św. Jana: Synu, oto Matka twoja (J 19, 27)

chciał prze­

kazać nam, abyśmy zawsze pamiętali, że możemy zwrócić
się do Niej o pomoc. „Wiele nawróceń, wiele decyzji od­
dania się na służbę Bogu poprzedziło spotkanie z Maryją.
Matka Boża wzmagała pragnienia poszukiwania, ożywiała
po matczynemu dążenia duszy, pobudzała chęć przemia­

ny, nowego życia”

144

. Serce pełne miłości i pobożności dla

Maryi Dziewicy nigdy nie ulegnie lenistwu duchowemu.
Serce Maryi przynagla nas do obcowania z Bogiem, pobu­
dza nas do apostolstwa, skłania do szczerości życia i spo­
wiedzi, zachęca nas, żebyśmy zawsze zaczynali od nowa
i przysparza nam potrzebnej łaski, abyśmy podążali za
Panem po ścieżce naszego życia.

Nie ma lepszego lekarstwa chroniącego przed lenistwem

duchowym lub pozwalającego się go pozbyć niż głęboka
pobożność maryjna.

144

Św. Josemaría Escrivá,

To Chrystus przechodzi

,

149.

175

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Obcować z Maryją

Kilka miesięcy po cudzie w Kanie, kiedy nauczanie i cuda

Jezusa były już powszechnie znane, pewna uboga kobieta

zapoczątkowała kult Maryi. Gdy Jezus przemawiał oto­
czony tłumem słuchającym Go w milczeniu, nagle jakaś

kobieta krzyknęła, zachwycona Jego słowami: Błogosła­

wione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś (Łk 11,27).

W tym momencie Jezus przypomniał sobie o swojej

Matce, a ta pochwała słuchającej Go kobiety dotknęła
Go głęboko.

Zaczynają

się

więc spełniać słowa Magníficat: Oto

bowiem błogosławić mnie

będą

odtąd wszystkie pokolenia

(Łk 1,48). Prosta kobieta z ogromną szczerością zaczęła

wychwalać Maryję, a kult Matki Chrystusa będzie trwać
wiecznie. Słowa hymnu Magníficat spełniają się od wie­

ków: miliony wiernych, kobiet i mężczyzn, w każdym

wieku, począwszy od dzieci, poprzez rzemieślników, wa­

lecznych rycerzy, poetów, intelektualistów, a skończywszy
na koronowanych głowach, we wszystkich językach wiel­
bią Matkę Chrystusa. A Jezus, odwołując się do pochwały
kobiety, pogłębił jej słowa mówiąc: Owszem, ale przecież

błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują

je (Łk 11, 28).

Nikt poza Jego Matką nie słuchał słowa Bożego

z większą uwagą. Ona z wielką żarliwością przechowywała

176

background image

Żar

słowo Boże w swoim sercu, przekuwając je w czyny. Jezus

wychwala cnotliwość i delikatność Maryi w wypełnia­

niu planów Najwyższego, a Kościół wybrał ten urywek
Ewangelii w tekstach liturgicznych czytanych przy okazji

świąt maryjnych.

Komplementujmy więc tę kobietę z tłumu za jej spon­

taniczność, chwalmy także świętego Łukasza, jedynego
Ewangelistę, który zrelacjonował nam to wydarzenie.

Dziękujmy za tę znakomitą pochwałę oraz cześć okazaną

Synowi Bożemu i Jego Matce. Jezus bierze sobie głęboko
do serca hymny pochwalne na cześć Maryi. Łatwo jest
trafić do Niego za pośrednictwem Matki. Za sprawą Du­
cha Świętego chrześcijanie na zawsze posiedli ten rodzaj
Bożej intuicji, dzięki której trafiają do Chrystusa za wsta­

wiennictwem Maryi.

W chwilach bezsilności, bezradności, zmęczenia

i upadku ducha zwracamy się do Maryi. Przybliżmy się
więc z ufnością do tronu laski, abyśmy otrzymali miło­

sierdzie i znaleźli laskę dla [uzyskania] pomocy w stosow­

nej chwili (Hbr 4, 16). „Wszystkimi zatem siłami serca,

wszystkimi uczuciami i całą duszy potęgą czcijmy Mary­
ję, bo taka jest wola Tego, który wszystko chciał nam dać

przez Maryję”

145

.

145

Św. Bernard z Clairvaux, Kazanie o Akwedukcie, 6, Kazania

o Najświętszej Maryi Pannie, Warszawa 2000, s. 179.

177

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Radość Maryi. Pokonać lenistwo duchowe.

Radość chrześcijańska wymaga od nas dwóch rzeczy:

niezłomnego przekonania, że Bóg nas kocha

(

Myśmy po­

znali i

uwierzyli miłości, jaką Bóg

ma

ku nam - 1 J

4,

16)

oraz

codziennego wysiłku,

aby

być wiernym i zachować

przyjaźń z Chrystusem. Wierność nakłada

na

nas otwar­

tość, aby spełnić stawiane nam wymagania. Nie można
ograniczyć naszego oddania (tego, które jest podstawą
i celem powołania chrześcijańskiego zaszczepionego w Sa­
kramencie Chrztu), nie możemy poprzestać na przeko­

naniu,

że daliśmy wszystko za jednym razem (Bóg

prosi

dziś o coś

nowego, innego niż wczoraj), nie możemy też

stawiać

warunków ani ustalać granic.

Najświętsza Maryja Dziewica jest wzorem radości

w wierności i doskonałej miłości Boga. Już Anioł w chwili

Zwiastowania zaprasza Ją, aby się radowała: Bądź pozdro­
wiona, pełna laski, Pan

z

Tobą (Łk 1,

28).

Powodem Jej

radości jest bliskość Boga. Elżbieta także nazywa Ją bło­

gosławioną (Łk 1, 42) za to,

że

uwierzyła, że powiedziała

„tak” i pozostała wierna. I sama Maryja wyśpiewuje swoją

radość

Bogu: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch

mój w

Bogu, moim Zbawcy”

146

. Słowa te potwierdzają

wielkość Jej duszy, tak bliskiej Stwórcy.

146

Św. Josemaría Escrivá,

To Chrystus przechodzi, 144.

178

background image

Żar

Źródłem wierności Maryi (a tym samym Jej radości)

są: bezinteresowność, pokora, modlitwa, dyspozycyjność

i zaufanie. Wskutek bolesnych przeżyć wierność Maryi

wielokrotnie zostanie wystawiona na próbę. Ale wiara

Maryi będzie się nieprzerwanie umacniać, napełniając

czystą radością, pełną zaufania i prostoty w pełnieniu woli
Bożej. Patrząc na Nią, łatwiej nam zrozumieć podstawo­

we prawdy: to, że szczęście polega na ciągłym mówieniu

Bogu „tak”, że powinniśmy być wierni we wszystkich sytu­

acjach życiowych, że szczęście to umiejętność wyrzekania
się własnych planów i rzeczy, że powinniśmy być zawsze
gotowi, aby z radością pełnić wolę Bożą, która pozwala
nam każdego dnia zbliżać się do Boga. Prośmy Ją, żeby
nas nauczyła kontemplować Jezusa. Jeżeli będziemy Go

widzieć wyraźnie, znajdziemy miłość do Boga. Maryi nie

sprawia to żadnej trudności, ponieważ „oblicze Syna nale­
ży do Niej ze szczególnego tytułu. To w jej łonie ukształ­
towało się, biorąc od Niej również ludzkie podobieństwo,
które wskazuje na jeszcze większą bliskość duchową. Nikt
nie oddawał się równie pilnie kontemplowaniu Chrystu­

sowego oblicza, jak Maryja”

147

.

147

Jan Paweł II, List apostolski Rosarium Virginis Mariae, 10.

179

background image

Francisco Fernández-Carvajal

I na zakończenie rada świętego Bernarda:

Zawsze naprzód.
Zawsze w górę.
Zawsze więcej.
Zawsze lepiej.

Ale nie w towarzystwie osób leniwych duchowo.

Chociaż, jeżeli pragniemy ponownie zaszczepić gor­

liwość w osobach leniwych duchowo, powinniśmy być

tak blisko nich, jak drożdże są bliskie ciastu, by rosło.
Może święty Bernard chciał nam przez ten tekst powie­
dzieć,

że

musimy powziąć wszelkie środki, aby przebywa­

jąc w towarzystwie ludzi letnich, nie zarazić się od nich tą

groźną chorobą.

180

background image

Spis treści

Wstęp....................................................................................... 5

Stworzeni do szczęścia

Substytuty szczęścia......................................................... 7

W poszukiwaniu szczęścia............................................12

Podążać za Jezusem

Dwa orszaki.................................................................... 19
Źródło..............................................................................21
Potrzebujemy radości....................................................25
Najlepsza wiadomość....................................................28

Krótkowzroczność i „zmęczenie”:

lenistwo duchowe

Ukryta choroba...............................................................31
Nie widać i nie słychać Jezusa..................................... 35

Kiedy wszystko kosztuje

Oschłość duchowa........................................................ 41
Idziemy! Idziemy!...........................................................45
Radosne zmagania......................................................... 47

181

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Porcelanowy wazon.......................................................48
Rozpocząć od nowa.......... ...........................................51
Okno................................................................................52

Szukam Twego oblicza

Największy cud...............................................................57

Spotkanie.........................................................................59
Kiedy poszukuje się szczęścia

błądząc ślepymi drogami.......................................... 61

Ja podążam za moim królem....................................... 64

Czystość serca................................................................ 68

Miłość i drobnostki

Niuanse i uprzejmości...................................................73

Codzienna wierność...................................................... 77

Nasze dzieła sztuki........................................................ 80

Cześć należna Bogu...................................................... 82

Szeroka droga

Osoba letnia duchowo szuka szerokiej drogi............87

Osoba letnia duchowo

nie jest wstrzemięźliwa ani umiarkowana...............90

Każdego dnia nieś swój krzyż......................................93
Mały krzyż ..................................................................... 95

Z kagankiem wiary

Lenistwo duchowe: działanie wyłącznie

z ludzkich pobudek....................................................99

182

background image

Spis treści

Przenikliwe spojrzenie na życie.................................. 102

Wdzięczność................................................... ............. 105
W obecności Pana....................................................... 108

Grzech powszedni i lenistwo duchowe

Grzech powszedni.......................................................111
Inne skutki......................

;

............................................. 113

Walka z grzechem powszednim.................................115

Merlin i król Artur....................................................... 117
Nauka świętych............................................................ 118
Punkt odniesienia........................................................ 120

Antidotum..................................................................... 122

Zwiększyć ciśnienie..................................................... 125

„Córki” letniości duchowej

Chwasty w duszy..........................................................127
Zniechęcenie osoby leniwej duchowo......................129
Pozwolić sobie pomóc................................................130

Niekontrolowana wyobraźnia

i otępienie umysłowe...............................................133

Małoduszność.............................................................. 135
Uraza i zgorzknienie....................................................139

Miłość Boga i bliźniego

Nikt nie dzieli się tym, czego nie posiada................143
Niemożliwa neutralność............................................. 146
Pociąg na bocznicy...................................................... 149
Wizja Ezechiela............................................................ 153

183

background image

Francisco Fernández-Carvajal

Kto nas naprawi?

Skrzypce i skrzypek......... ........................................... 157
Przyjaciel....................................................................... 160

Walka z lenistwem duchowym

i regularna spowiedź.................... ........................... 162

Dobra spowiedź...........................................................164
Spowiedź bez rutyny................................................... 167

Żar

W Kanie.........................................................................171
Służba............................................................................173

Obcować

z Maryją

......................................................176

Radość

Maryi.

Pokonać lenistwo duchowe

.

........... 178

184


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2 Duchowa analiza czakr i cial duszy
Duchowość franciszkańska - skrypt, Franciszkańskie, Duchowość
Jak przezwyciężyć smutek życia Duchowe spojrzenie na depresję Anselm Grün ebook
Weryński Henryk Przewodnik życia duchownego z dzieł św Franciszka Salezego
DZIEŁA UJMUJĄCE W SPOSÓB OGÓLNY FRANCISZKAŃSKĄ DUCHOWOŚĆ
Podstawy duchowości św Franciszka z Asyżu
WYWOŁYWANIE DUCHÓW
Jest taki smutek
Duchowość miłosierdzia
A gdy wglab duszy wnikniemy t I
Wyzwania i gotowość do zmian, Rozwój duchowy
Duchowość niedoskonałości, Terapia uzależnień(1)
Metoda dwupunktowa, Rozwój duchowy, Dwupunkt
Arystoteles - O duszy, Psychologia rok I, HMP
Rozeznawanie duchów cz 2, Po drugiej stronie-zycie po smierci
Korzystaj z intuicyjnych inspiracji, Rozwój duchowy

więcej podobnych podstron