Powierz Bogu ca swoj przyszo

background image

Powierz Bogu całą swoją przyszłość

By David Wilkerson

May 22, 2006 Pewnego dnia Pan ukazał się Abrahamowi i dał mu niezwykłe polecenie: “Wyjdź z ziemi
swojej i od rodziny swojej, i z domu ojca swego do ziemi, którą ci wskażę” (1 Mojż. 12:1).

Jakież to zdumiewające. Naraz Bóg wybrał człowieka i powiedział do niego: “Chcę, byś wstał i
poszedł, zostawiając za sobą wszystko – swój dom, swoich krewnych, nawet swój kraj. Chcę wysłać cię
gdzieś, a w drodze będę ci wskazywał, jak tam dojść”.

Jak Abraham zareagował na to niesamowite słowo od Pana? “Przez wiarę usłuchał Abraham, gdy
został powołany, aby pójść na miejsce, które miał wziąć w dziedzictwo, i wyszedł, nie wiedząc, dokąd
idzie” (Hebr.11:8).

O co chodziło Bogu? Dlaczego przeszukiwał narody, by znaleźć jednego człowieka, a potem kazał mu
opuścić wszystko i udać się w podróż bez mapy, bez wytyczenia kierunku i określenia końca tej
podróży? Pomyślcie, czego Bóg chciał od Abrahama. Nie powiedział mu, z czego będzie żyć jego
rodzina. Nie powiedział mu, jak to daleko, albo kiedy tam dojdzie. Na początku powiedział mu tylko
dwie rzeczy: “Idź” oraz “Ja wskażę ci drogę”.

Bóg polecił mu zrobić niesamowitą rzecz. W gruncie rzeczy powiedział Abrahamowi: “Od tego dnia
chcę, byś oddał Mi całe twoje jutro. Na resztę życia masz twoją przyszłość złożyć w Moich rękach, ale
tak stopniowo, po jednym dniu. Abrahamie, chcę byś podporządkował swoje życie tej obietnicy, którą
Ja ci składam. Jeżeli się na to zgodzisz, będę ci błogosławił i zaprowadzę cię do miejsca, o którym
nawet nie śniłeś”.

Miejsce, do którego Bóg chciał zaprowadzić Abrahama, to miejsce, do którego chce poprowadzić
każdego członka ciała Chrystusowego. Abraham jest, jak nazywają to bibliści “modelem” – kimś, kto
służy jako wzór tego, jak należy chodzić z Panem. Również przykład Abrahama pokazuje nam, co jest
potrzebne tym, którzy chcą podobać się Bogu.

Nie popełnijcie tutaj błędu. Kiedy Bóg zażądał tego kroku, Abraham nie był już młodym człowiekiem.
Był stryjkiem Lota i prawdopodobnie planował bezpieczną przyszłość dla swojej rodziny. Dlatego,
rozważając to Boże wezwanie, musiał wziąć pod uwagę wiele spraw. Oznaczało to oddzielenie jego
rodziny od krewnych i przyjaciół oraz zaufanie Bogu, że się o nich zatroszczy. Jednak Abraham
“uwierzył Panu, a On poczytał mu to ku usprawiedliwieniu” (1 Mojż. 15:6).

Apostoł Paweł mówi nam, że wszyscy, którzy uwierzą i zaufają Bogu, są dziećmi Abrahama. Inaczej
mówiąc, jesteśmy ludźmi, którzy ufają Bogu i dlatego Jemu się podobają. Również tak, jak Abraham,
jesteśmy uznani za sprawiedliwych, gdyż przyjęliśmy to samo wezwanie, by powierzyć całą swoją
przyszłość w ręce Pana.

Jezus wzywa nas też do takiego samego sposobu życia, byśmy nie martwili się o jutro, ale powierzyli
je w Jego ręce. “Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo:
Czym się będziemy przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz
niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.

Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane.
Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma
dzień swego utrapienia” (Mat. 6:31-34).

background image

Jezus nie chce tu powiedzieć, że nie mamy nic planować naprzód, czy nie myśleć wcale o przyszłości.
Po prostu raczej mówi: “Nie zamartwiajcie się myślami o jutrze”. Jeżeli o tym myślimy, to większość
naszych zmartwień dotyczy tego, co może się zdarzyć jutro. Jesteśmy ciągle gnębieni dwoma
słowami: “Co, jeśli?”

A co, jeśli ekonomia się załamie i stracę pracę? Jak zapłacę za czynsz? Jak przeżyje moja rodzina? A
jeżeli stracę ubezpieczenie zdrowotne? Jeżeli zachoruję lub pójdę do szpitala, będziemy zrujnowani.
Albo co, jeżeli w doświadczeniach zawiedzie moja wiara? Wszyscy mamy tysiące takich “co, jeśli”.

Jezus przerywa nasze “co, jeśli” i mówi nam: “Wasz Ojciec Niebiański wie, jak się o was zatroszczyć”.
Chrystus mówi nam: “Nie musicie się martwić. Wasz Ojciec wie, że tego wszystkiego potrzebujecie i
On was nie opuści. On jest wierny w tym, by zapewnić wam pożywienie, odzienie i zaspokoić wasze
potrzeby”.

“Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski
żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one? A co do odzienia, czemu się troszczycie?
Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w
całej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z nich.

Jeśli więc Bóg tak przyodziewa trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, czyż nie o
wiele więcej was, o małowierni?” (Mat. 6:26,28-30).

Chętnie oddajemy naszemu Panu nasze wczoraj i nasze przeszłe grzechy. Wierzymy, że przebaczy
nam nasze przeszłe upadki, zwątpienia i obawy. Dlaczego zatem nie oddajemy Mu naszej przyszłości?
Prawda jest taka, że większość z nas trzyma się kurczowo naszej przyszłości, by mieć prawo do
trzymania się własnych marzeń. Nasze plany opracowujemy niezależnie od Boga, a później prosimy
Go, by pobłogosławił i spełnił te nadzieje i pragnienia.

Właśnie teraz kościół jest w takim okresie czasu, jak nigdy przedtem w historii. Jest to czas wielkiego
zamętu, a kultura materializmu tego świata wkrada się wszędzie. Lud Boży słyszy, że mają mieć
wielkie wizje, plany wielkości, myśleć o wielkich rzeczach, “zdobywać złoto”. Wielu chrześcijańskich
rodziców żyje pod presją kształtowania kariery swoich dzieci, bo jeżeli tego nie będą robić, to
przyszłość ich dzieci stoi pod znakiem zapytania. Tragicznym skutkiem tego jest ukształtowanie
pokolenia młodzieży nastawionej na sukcesy do tego stopnia, że jest to młodzież zestresowana,
wyczerpana i wypalona.

Te dzieciaki otrzymały przesłanie, że nigdy nie mają być zaspokojone. W rezultacie niektórzy popadli
w skrajności, upijając się i hulając na zabawach, jakby to wszystko miało się jutro zawalić. Wielu
chcąc osiągać jeszcze lepsze wyniki bierze środki farmakologiczne na uspokojenie nerwów, by
sprostać nierealnym wymaganiom. W międzyczasie zwyczajne dzieciaki, mające zwykłe marzenia,
czują się nieudacznikami, bo nie nadążają za resztą. Wszystkim wpojono strach przed jutrem.

Jak do tego doszło? Jak stało się to normą wśród starszych chrześcijan, którzy doświadczyli Bożej
wierności? Ci starsi wierzący wiedzą, że Bóg dotąd troszczył się o nich. Dlaczego nie miałby
zatroszczyć się o ich dzieci?

Ponad tym zgiełkiem zamieszania i zmagania – ponad tymi wszystkimi staraniami o dobra materialne
i cielesną wielkość – rozlega się głos, niosący to samo polecenie, jakie usłyszał Abraham: “Zostaw ten
sposób życia. Wstań i idź, a Mnie oddaj swoje jutro. Pozwól Mi zaplanować twoje kroki, a Duch Święty

background image

cię poprowadzi. Porzuć swoje ludzkie plany i zdaj się na Mnie”.

Nasz praojciec Abraham musiał zrezygnować ze wszystkich swoich planów, nadziei, marzeń i obaw o
przyszłość swojej rodziny. To nie było łatwe. Oznaczało to odrzucenie wszelkich obaw i trosk o
przyszłość i zaufanie Bogu, że będzie się o nich troszczył i zachowa ich w każdej sytuacji. Nasz Ojciec
Niebiański oczekuje obecnie tego samego od Swojego ludu.

Kiedy Paweł pisał swój list do zboru w Filipii, przebywał w rzymskim więzieniu.Kiedy Paweł oczekiwał
na proces w Rzymie, był trzymany w strasznych warunkach. Pilnowali go przez 24 godziny na dobę
żołnierze gwardii pretoriańskiej, a jego nogi przykuto do żołnierza po jego lewej i prawej stronie. To
byli twardzi ludzie, często przeklinający. Oni widzieli już wszystko i dla takich każdy więzień był
kryminalistą, a więc Paweł też.

Wyobraźcie sobie poniżenie, jakie znosił Paweł w takiej sytuacji. Nie miał żadnej prywatności, ani
chwili wolności. Każde odwiedziny przyjaciół były ściśle kontrolowane, a strażnicy być może
wyszydzali to, co mówił Paweł. Tak łatwo ten bogobojny człowiek mógłby stracić swoje opanowanie i
dostojność z powodu takiego traktowania.

Pomyślcie o tym: oto człowiek, który był bardzo aktywny, lubił podróżować pustymi drogami i przez
otwarte morza, by mieć społeczność z ludem Bożym. Największą radością Pawła było odwiedzanie
zborów, które sam założył w tym rejonie świata. Teraz był skuty łańcuchami, dosłownie związany z
najtwardszymi i najbardziej skalanymi ludźmi.

Nawet niektórzy chrześcijanie, którzy znali Pawła, zaczęli szemrać, że z tego powodu przynosi on
ujmę Ewangelii: “Gdyby Paweł był naprawdę mężem Bożym, coś takiego by go nie spotkało. Dlaczego
Pan go nie uwolni? Gdzie ta moc modlitwy Pawła? Inni słudzy Ewangelii są błogosławieni, a dlaczego
on nie? Apollos osiąga wspaniałe wyniki, a inni młodsi, jak Tymoteusz i Tytus też. Paweł po prostu nie
ma już nic do powiedzenia”.

Jak Paweł reagował na to “związanie przez okoliczności”?Wszyscy słyszeliśmy znane powiedzenie:
“Dobrych ludzi też spotykają złe rzeczy”. W jednym dniu, w ciągu kilku godzin nasze okoliczności
mogą zmienić się całkowicie. Każde jutro może wymknąć się z naszych rąk, a nasze plany i marzenia
mogą pójść z dymem.

Prawdopodobnie każdy czytający te słowa zna kogoś, kto doświadczył czegoś takiego. Wydarzyła się
jakaś tragedia, coś, czego nie mogli przewidzieć i to zmieniło wszystko. W ciągu jednej nocy zostali
przykuci przez okoliczności życia. Nasza misja otrzymuje całe skrzynie listów opisujących takie
łańcuchy i ludzi przeżywających nieopisane cierpienia.

Niedawno, kiedy czekałem u lekarza na moją żonę Gwen, pewna starsza wdowa zaczęła mi
opowiadać o dniu, który zmienił całą jej przyszłość. Wraz z mężem cieszyli się wspaniałym wspólnym
życiem, kiedy to nagle on dostał wylewu. Ona była jedyną opiekunką męża i nagle oboje zostali
uwięzieni w domu z powodu tej sytuacji. Ona kochała swojego męża i wiernie troszczyła się o niego,
ale przez prawie pięć lat nie mogli sobie zaplanować żadnego “jutra”.

Z biegiem czasu on popadł w depresję i pewnego dnia przywołał ją do swojej sypialni i zaczął wylewać
do niej swoje żale. Mówił jak ten wylew obrabował go z jego nadziei i marzeń. Powiedział jej, że ona
nie ma nawet pojęcia, co to jest nie móc chodzić: “Ty sobie nawet nie wyobrażasz, co znaczy takie
cierpienie w łóżku. Przez te wszystkie lata byłem obrabowany z użytecznego życia, bez nadziei na

background image

lepsze jutro. Nie mam nic, tylko smutek i cierpienie”.

Ona odpowiedziała: “Wydaje mi się, że zapomniałeś, że ja byłam przy tobie przez te lata. Nie tylko ty
cierpiałeś. Ja też miałam plany i marzenia, ale przez te wszystkie lata całą energię skupiłam na opiece
nad tobą. Usługiwałam ci 24 godziny na dobę. Ja też straciłam całą moją przyszłość”.

Niedługo po tym on zmarł i chociaż jej go brakowało, można było odnieść wrażenie, że jest trochę
zgorzkniała z powodu tych “utraconych lat”.

Cierpienia spotykają nas wszystkich i nawet teraz wielu świętych jest skutych przez swoje cierpienia.
Ich okoliczności przemieniły ich radość w uczucie bezsilności i bezużyteczności. Wielu w bólu zadaje
pytanie: “Dlaczego mnie to spotyka? Czy Bóg gniewa się na mnie? Co złego zrobiłem? Dlaczego On
nie odpowiada na moje modlitwy”?

Paweł nie pytał: “Dlaczego mnie to spotkało?”, ale raczej: “Jak mam się zachować w tej sytuacji”?
Paweł miał w tej sytuacji dwa wyjścia. Mógł popaść w niezdrowy, kwaśny nastrój, zadając ciągle na
nowo to samo samolubne pytanie: “Dlaczego ja?”. Mógł wpaść w przepaść rozpaczy, prowadzącej do
beznadziejnej depresji, zupełnie pochłonięty tą jedną myślą: “Oto jestem związany, a moja służba
jest skończona, podczas gdy inni cieszą się i zbierają żniwo zbawionych dusz. Dlaczego?”.

Zamiast tego Paweł postanowił pytać: “Jak moja obecna sytuacja może przynieść chwałę
Chrystusowi? Jak z tego mojego doświadczenia może powstać coś dobrego?”. Ten sługa Boży
postanowił w sercu: “Ja sam nie potrafię zmienić swoich okoliczności. Mogę nawet tu umrzeć. Jednak
wiem, że moimi krokami kieruje Pan. Dlatego będę wywyższał Chrystusa i będę świadectwem dla
świata, chociaż jestem w więzach”. “(...) tak i teraz, uwielbiony będzie Chrystus w ciele moim, czy to
przez życie, czy przez śmierć” (Filipian 1:20).

Nastawienie Pawła pokazuje jedyny sposób, w jaki możemy być wyzwoleni z naszej ciemności,
zmartwień i unieszczęśliwienia. Widzicie, że można zmarnować całej naszej przyszłości, niecierpliwie
czekając na wyzwolenie z naszych cierpień. Jeżeli tylko na to zwracamy uwagę, zupełnie rozminiemy
się z cudem i radością wyzwolenia jeszcze podczas trwania naszych doświadczeń.

Zwróćcie uwagę na to, co Paweł napisał do Filipian: “A chcę, bracia, abyście wiedzieli, że to, co mnie
spotkało, posłużyło raczej ku rozkrzewieniu ewangelii” (Filipian 1:12). Paweł właściwie mówi: “Nie
użalajcie się nade mną, ani nie myślcie, że jestem zniechęcony co do mojej przyszłości. Proszę, nie
mówcie, że moja praca jest już skończona. Tak, jestem w łańcuchach i cierpię, ale przez to wszystko
też jest głoszona ewangelia”.

Wyobrażam sobie, jak Paweł mówi: “Mój ucisk stał się źródłem radości. Kiedy strażnicy rzymscy
odchodzą po swojej zmianie, mówią wszystkim w koszarach o moim świadectwie. Potem idą do
domów i opowiadają o tym swoim rodzinom i znajomym. W rzeczywistości całe to miejsce jest pełne
rozmów o Ewangelii, którą głoszę. Możecie myśleć, że moje ręce są skute łańcuchami, a moje
świadectwo skończone, że jestem beznadziejnym przypadkiem i nic nie mogę czynić dla Chrystusa,
ale jest wprost przeciwnie. Te więzy spowodowały, że moje głoszenie jest odważniejsze, niż
kiedykolwiek”.

Nie zrozumcie tego źle: Pawłowi nie było obojętne jego położenie. Odczuwał ból zadawany przez te
łańcuchy. On nie mówił sobie: “To jest ucisk, który dopuścił na mnie Bóg i muszę to jak najlepiej
wykorzystać. Nie będę narzekał i postaram się pokazać szczęśliwy wyraz twarzy. Nikt nie będzie

background image

widział, że cierpię”. Nie, nigdy! Tak nie wygląda powierzanie Bogu całej przyszłości.

Zwróćcie uwagę na końcowe słowa Pawła do Filipian: “Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam,
radujcie się” (Filipian 4:4). On nie mówił: “Te łańcuchy są błogosławieństwem. Jestem tak szczęśliwy,
że jestem uwięziony”. Nie! Ja jestem przekonany, że Paweł modlił się codziennie o uwolnienie, a
czasami wołał o siłę, by mógł to wytrzymać. Nawet Pan Jezus w godzinie doświadczenia i bólu wołał
do Ojca: “Czemuś Mnie opuścił”? Taki jest nasz pierwszy impuls w naszych doświadczeniach.
Wołamy: “Dlaczego?”. A Pan jest cierpliwy, kiedy tak wołamy.

Bóg jednak przygotował odpowiedź w Swoim Słowie na te nasze “co jeśli” oraz “dlaczego”. Paweł
pisze: “wiedząc, że jestem tu, aby bronić ewangelii... Chrystus [jest] zwiastowany, z tego się raduję i
radować będę” (Filipian 1:17-18). Innymi słowy mówi nam: “Postanowiłem, że Słowo Boże musi być
zwiastowane poprzez moją reakcję na to doświadczenie. Postanowiłem, że nie przyniosę hańby
Ewangelii, ani nie sprawię wrażenia, że nie ma ona mocy.

Prawdą jest, że Chrystus jest zwiastowany poprzez spokój na mojej twarzy i odpocznienie wśród tego
wszystkiego. Każdy, kto mnie widzi, wie, że Ewangelia, którą zwiastuję, prowadzi mnie przez te
trudne czasy. To dowodzi również, że Pan może przeprowadzić każdego przez wszelką sytuację,
przez ogień i wodę, a przez te doświadczenia będzie głoszona jego Ewangelia”.

Ja słyszę w tym słowie takie przesłanie Pawła i Abrahama: nie musimy robić czegoś wielkiego dla
Pana. Musimy Mu jedynie zaufać. Naszym zadaniem jest złożyć nasze życie w Boże ręce i zaufać, że
On się o nas zatroszczy. Jeżeli to zrobimy tak prosto, to Ewangelia jest głoszona bez względu na
okoliczności, a Chrystus będzie objawiony w nas szczególnie w naszych trudnych sytuacjach.

Pewnego razu Sam, starszy naszego zboru, powiedział mi: “Pastorze Dawidzie, ja obserwuję, jak
zachowujesz się w trudnych chwilach i dla mnie jest to świadectwo”. Sam nie wie, że to jego życie
jest świadectwem dla mnie. Żyje on z chronicznym bólem, który nie pozwala mu spać w nocy dłużej,
niż kilka godzin. Pomimo tego nieustającego bólu, jego oddanie dla Pana jest świadectwem dla nas
wszystkich. Sam może nie ma jakiejś widocznej służby, ale jego życie głosi Chrystusa z taką mocą,
jak każde z kazań Pawła.

Czy zatem Chrystus jest głoszony w twoim obecnym doświadczeniu? Czy twoja rodzina widzi
Ewangelię działającą w tobie? Czy też może widzą tylko panikę, desperację i kwestionowanie Bożej
wierności? Jak reagujesz na swoje uciski?

Paweł mówił o dniu, kiedy stanie przed Panem.Paweł pisze: “Trzymając się słowa prawdy, bym mógł
radować się w dzień Chrystusowy, że nie na darmo biegłem i nie na darmo pracowałem” (Filipian
2:16). Paweł wyobrażał sobie dzień, kiedy stanie przed obliczem Chrystusa i wtedy będą odsłonięte
tajemnice odkupienia.

Pismo Święte mówi, że tego dnia nasze oczy zostaną otwarte i będziemy oglądać chwałę naszego
Pana, a On nas wcale nie będzie ganił. Nasze serca będą rozpalone, kiedy On będzie otwierał przed
nami tajemnice wszechświata i pokaże nam Swoją moc, która tym rządzi. Nagle zobaczymy realność
tego, co było dla nas dostępne podczas naszych ziemskich doświadczeń; całą moc i niebiańskie
zasoby, aniołów stróżów i obecność Ducha Świętego.

Kiedy będziemy podziwiać wspaniałość tych rzeczy, Pan powie do nas: “W tym wszystkim Moje wojska
były wokół ciebie – cała armia potężnych posłańców, przydzielonych do twej ochrony. Nigdy nie byłeś

background image

w niebezpieczeństwie ze strony szatana. Nigdy nie miałeś powodów, by martwić się o swe jutro”.

Potem Chrystus pokaże nam Ojca, a będzie to niesamowity moment. Kiedy będziemy podziwiać
majestat naszego Ojca Niebiańskiego, zrozumiemy w pełni Jego miłość i troskę o nas i naraz w pełnej
mocy dotrze do nas ta prawda: “To był i jest, i na zawsze będzie nasz Ojciec, potężny JESTEM, KTÓRY
JESTEM”.

Oto dlaczego Paweł podkreślał słowo o Bożej wierności. Tego wspaniałego dnia nie chciał stanąć
przed obliczem Pana, myśląc: “Dlaczego byłem tak ślepy? Dlaczego nie zaufałem w pełni celowi, jaki
wyznaczył mi Pan? Wszystkie moje zmartwienia i znaki zapytania były na darmo”.

Paweł zachęca nas: “Tego dnia, kiedy moje oczy zostaną w pełni otwarte, chcę się radować. Chcę móc
cieszyć się każdym objawieniem, wiedząc, że zaufałem Jego obietnicom i że wykonywałem swoje
zadanie nie będąc pełnym wątpliwości. Chcę być pewien, że głosiłem Słowo Żywota również poprzez
moje reakcje na moje cierpienia, że staczałem dobry bój i że okazałem się wierny mojemu Panu”.

Następnie Paweł podsumowuje to słowo tak: “Jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, i zdążając
do tego, co przede mną” (Filipian 3:13). Krótko mówiąc, on uważał, że nie jest możliwe oddanie
swojej przyszłości w ręce Pana, jeżeli najpierw nie zostawi się za sobą swojej przeszłości. Nie może
mieć miejsca żadne żałowanie tego, co było, ani przeżywanie na nowo dawnych grzechów i upadków,
ani też zastanawianie się, co by mogło być.

Tak, jak Paweł, ja też patrzę teraz w przyszłość, bo wiem, że mój Ojciec się o mnie troszczy... że
dotrzymuje Słowa... że współdziała we wszystkim ku mojemu dobru... że jest ze mną i nigdy mnie nie
zostawi... że Jego oczy zwrócone są na mnie i że ma o mnie dobre myśli... że Jego obietnice nigdy nie
zawiodą.

Zachęcam was: powierzcie Panu całą swoją przyszłość. Niech wasze obecne doświadczenia głoszą
poselstwo o Jego wierności.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Powierz Bogu całą swoją przyszłość-d.willkerson, wykłady-kazania, Kazania Dawida Wilkersona
David Wilkerson Powierz Bogu całą swoją przyszłość
David Wilkerson Powierz Bogu całą swoją przyszłość
powierzanie bogu swoich problemów
Jak chronić swój majątek przed przyszłymi wierzycielami
przyszlosciowe zawody
Obliczanie powierzchni
W8proteiny powierzchnia
020 AC CA
wykład+nr+8+ +Obróbki+powierzchniowe
Związki powierzchniowo czynne; tenzydy
CYFROWA PRZYSZŁOŚĆ
T10 Przekroje wielościanów i powierzchni
ochrona powierzchni ziemi ppt
epi w10 zasady dekontaminacji malych i duzych powierzchni
fizykochemia powierzchni

więcej podobnych podstron