Świat
PAP, mt/17.11.2009 14:24
Miliband przedstawia strategię ws. Afganistanu
Brytyjski minister spraw zagranicznych David Miliband oświadczył, że wojna w Afganistanie nie musi być
"wojną bez końca", jeśli będzie oparta na wyraźnej strategii, której wojskowe i polityczne elementy
uzupełniają się i tworzą spójną całość.
- Nie jest to wojna prowadzona w nieskończoność, ale jej sukces musi być oparty na skoordynowaniu militarnych
i cywilnych środków w ramach wyraźnej politycznej strategii - zaznaczył Miliband w przemówieniu
wygłoszonym w Edynburgu na forum Zgromadzenia Parlamentarnego NATO.
Pierwszym elementem strategii zakreślonej przez szefa brytyjskiej dyplomacji jest poprawa jakości rządzenia w
Afganistanie, zwłaszcza na lokalnym szczeblu tak, by miejscowa ludność stawała po stronie władz w konflikcie z
talibami, a nie po stronie talibów.
W tym kontekście zwrócił uwagę na inaugurację drugiej kadencji Hamida Karzaja, której termin wyznaczono na
czwartek. Według Milibanda Karzaj zaproponuje Afgańczykom "umowę społeczną" zakładającą m. in. walkę z
korupcją. Zwrócił też uwagę na znaczenie powołania w Afganistanie antykorupcyjnej agencji o szerokich
prerogatywach.
- Druga kadencja Karzaja musi być zdecydowanie lepsza od pierwszej - podkreślił.
Drugim elementem strategii jest wywołanie i podsycanie wewnętrznych podziałów wśród talibów, ponieważ - jak
zauważył - "ruch partyzancki nie jest monolitem". Miliband widzi możliwość włączenia się do życia politycznego
i społecznego tych talibów, którzy do ruchu partyzanckiego wstąpili dla pieniędzy lub dlatego, że popadli w
konflikt z władzą.
Ten element strategii nazywa "reintegracją" i wskazuje, że największa rola w jego realizacji powinna przypaść
władzom lokalnym. Ministerstwo obrony zdementowało we wtorek doniesienia "Timesa", w myśl których dla
nakłonienia talibów do zmiany frontu brytyjskie dowództwo będzie ich przekupywać pieniędzmi.
Trzecim elementem strategii jest budowa stosunków dobrego sąsiedztwa między Afganistanem a jego sąsiadami:
Iranem, Pakistanem i postsowieckimi republikami Azji Środkowej, tak by żaden z nich nie usiłował uzależnić go
od siebie.
- Afganistan musi być państwem silnym na arenie międzynarodowej - mówił Miliband, podkreślając, że nie wolno
dopuścić do tego, by Al-Kaida znów umieściła tam swoje bazy.
Ocenił, że realizacja tych elementów mogłaby umożliwić zmniejszenie natowskiego zaangażowania w
Afganistanie. - Tak jak inni chcę powrotu brytyjskich żołnierzy, ale nie można dopuścić do tego, by
(przedwczesne - PAP) wycofanie pozostawiło w Afganistanie próżnię, którą talibowie szybko by wypełnili -
wskazał.
O przyjęciu terminarza szkolenia afgańskich sił bezpieczeństwa i przekazywania im stopniowej kontroli nad
poszczególnymi dystryktami administracyjnymi, czyli tzw. afganizacji konfliktu, mówił w poniedziałkowym
przemówieniu premier Gordon Brown.
Przemówienie Milibanda jest uzupełnieniem przemówienia Browna; precyzuje polityczne i wojskowe przesłanki,
które muszą być spełnione, by można było opracować i zrealizować taki terminarz. Jeszcze w styczniu Brown
chciałby zorganizować w Londynie natowską konferencję na temat terminarza.
Sondaże opinii publicznej wskazują, że wojna w Afganistanie jest wśród Brytyjczyków coraz mniej popularna. W
ostatnich 12 miesiącach liczba poległych tam żołnierzy brytyjskich podwoiła się, osiągając 234.
http://wiadomosci.onet.pl/2079660,12,1,1,,item.html
dostęp: 20.11.2009 / 23:11:55