EiS 2004-04
TESTY
Korg microKontrol
sterownik MIDI
Maciej Dobrski
Na polu urządzeń do kontroli wirtualnego studia panuje nadzwyczajne ożywienie. Nie dziwota,
bowiem operowanie myszką w gąszczu gałek i suwaków na panelach komputerowych
instrumentów i mikserów jest zadaniem niewdzięcznym. Czy Korg microKontrol wypełnia luki i
szczeliny pozostawione przez konkurentów?
KmK jest typowym przedstawicielem trendu, który powstał w
obliczu wzrastającej popularności laptopów w zastosowaniach
muzycznych. Istotą konceptu jest mobilność, możliwość rejestracji
lub odtwarzania muzyki gdziekolwiek poza studiem - na trasie
koncertowej, w hotelu, w lesie. Miniaturowa forma laptopa
gwarantuje tę kuszącą wygodę, ale pociąga za sobą szereg
kompromisów w obsłudze komputera, że wymienię tylko niezdarny
touchpad. To samo odnosi się do KmK: miniaturyzacja kosztem
skuteczności.
Pierwsze wrażenie po rozpakowaniu pudła jest bardzo miłe:
microKontrol to dobry przykład japońskiej precyzji i estetyki
wykonania, z jakiej słynie firma Korg. Mimo lekkości (2,5kg)
konstrukcja jest sztywna i solidna dzięki sprytnej kombinacji
plastiku i aluminium. Stylistyka dość wyraźnie nawiązuje do epoki
kultowego TB-303, będąc kontynuacją całej serii urządzeń
dedykowanych domowym muzykom, którą nie tak dawno
rozpoczął bardzo udany syntezator "kieszonkowy" microKorg (test
EiS 06/2003).
Po wstępnym obmacaniu cacuszka euforia mi nieco ostygła: te
same miniaturowe, dla dzieci jakby zaprojektowane klawiszki!
Iście japoński upór i przesadna skłonność do miniaturyzacji, która
wprawdzie znajduje uzasadnienie w kraju kwitnącej wiśni (ogólna
ciasnota i - poza elitą zapaśników sumo - generalna chuderlawość
wyspiarzy), ale nam zwyczajnie nie pasuje. A przynajmniej w
moim przypadku, bo natura wyposażyła mnie w serdelkowate
paluchy. Już pierwsze próby "wklepania" jakiejś muzyki w
sekwencer zaowocowały mnóstwem fałszywych sąsiadujących nut.
Po paru godzinach w końcu wypracowałem sobie jakąś technikę
gry, która może się sprawdzić w warunkach domowego studia, ale
o swobodnej wirtuozerii mowy nie ma.
Wielka szkoda, bowiem Korg wyposażył ten kontroler w
imponujący zestaw funkcji i patentów, które obsługę wirtualnego
środowiska czynią radosnym doświadczeniem. Czy to DAW
(Digital Audio Workstation), czy sekwencer audio/MIDI, czy "pętlownia" w stylu Cakewalk
Project 5 (hej, wymyśliłem nowe słowo!), w końcu samotnie tkwiący na ekranie monitora
instrument - microKontrol da sobie radę. Zasilany na trzy sposoby (zasilacz zewnętrzny, via USB i
baterie) kontroler znajdzie się zarówno obok komputera w studiu, jak i przy laptopie na estradzie, i
oczywiście obsłuży dowolny moduł brzmieniowy lub sterownik świateł MIDI tradycyjną metodą.
Manipulatory
Korg microKontrol ma na pokładzie 8 gałek i 8 suwaków, do których można przypisać dowolne
polecenia MIDI Control Change (MCC), wliczając w to polecenia specyficzne dla konkretnej
marki i modelu (NRPN) i typowe dla wszystkich (RPN). Gałki rotacyjne - tzw. enkodery - oraz
suwaki mają osobne, podświetlone okienka LCD, które ukazują nazwę i wartość kontrolowanego
parametru. Kolor tła w tych okienkach można ustalić różnie w celu łatwiejszej identyfikacji.
16 dynamicznie wrażliwych triggerów może służyć do zapisu sekwencji perkusyjnej lub
jakiejkolwiek innej, jeśli stukanie opuszkami palców w gumowe guziki okaże się lepszą opcją niż
gra na klawiaturze. Każdy guzik (pad) będzie transmitował dowolną nutę na dowolnym kanale
MIDI, przy czym nazwa nuty i jej dynamika jest ukazywana w okienku kontrolnym. W
fabrycznym ustawieniu pady wybierają jeden z 12 zmagazynowanych w pamięci presetów, które
spreparowane zostały do obsługi konkretnych aplikacji (np. sekwencera Cubase, samplera HALion,
syntezatora NI FM7 itd.). W praktyce można je zmusić do wysyłania dowolnego polecenia MIDI
dowolnym wyjściem (USB lub standard) i do pracy np. w trybie przełącznika (toggle) - czyli
"jest/nie ma" - co kwalifikuje je do obsługi np. guzików transportu w wirtualnym magnetofonie lub
systemu świetlnego. Również i tu kolor iluminacji każdego guzika można dobrać indywidualnie,
co może się przydać w warunkach koncertowych. Osobne zadania pady spełniają w edycji i
transmisji strumienia SysEx, działając jako specyficzny kalkulator heksadecymalny.
Dżojstik w
manewrach X-Y pełni rolę oczywistego pitchbendera i modulatora, ale można mu przypisać
dowolne polecenie MCC do każdego ruchu od pozycji spoczynkowej, czyli centralnej, w której
także dodatkowo działa jak zwykły przełącznik. W sumie dżojstik może obsłużyć 5 funkcji.
Ach, ta klawiatura...
37 dynamicznie wrażliwych klawiszy to niewiele jak na koncertowy instrument, ale w warunkach
domowego muzykowania i przy zastosowaniu funkcji Octave Shift i Transpose mamy dostęp do
wszystkich znanych humanoidom nut. Biorąc pod uwagę istotne ograniczenia wynikające z
przesadnej miniaturyzacji tej klawiatury muszę jednak uchylić czapki wobec pomyślunku
japońskich konstruktorów, którzy zadbali o wyposażenie jej w 8 różnych czułości. Mowa tu o tzw.
krzywych velocity, które determinują dynamikę nut w zależności od stylu gry. Rzecz jest
spotykana w bardziej zaawansowanych klawiaturach MIDI, ale tu ma szczególne znaczenie.
Trochę eksperymentowania na tym polu i zarówno pady jak i klawisze posłusznie reagują na
wgrywanie sekwencji.
Zapamiętaj to, co ustawię
12 komórek pamięciowych pomieści tyleż różnych konfiguracji kontrolera - zwanych scenami -
które zawierają ustawienia do obsługi konkretnego środowiska lub systemu: syntezatora,
sekwencera itp. KmK jest wstępnie zaprogramowany, mając w rozumie 12 w pełni edytowalnych
scen kilku popularnych programów. Naturalnie administracja aparatem o takim stopniu
komplikacji i przy takiej mnogości oprogramowania byłaby piekłem bez pomocy komputera,
dlatego Korg zadbał o odpowiedni program. Librarian działa niezawodnie w obydwie strony przy
pomocy funkcji MIDI Dump, kolekcjonując nasze prywatne ustawienia i transmitując je na żądanie
do jednej z tych 12. komórek pamięciowych w kontrolerze. Tam sceny są natychmiastowo
aktywowane przy pomocy odpowiednich padów. Librarian ma w swoich zbiorach ok. 50
dodatkowych scen, obsługujących większość najpopularniejszych sekwencerów, instrumentów i
DAW-ów. Każda ze scen zawiera szereg (nierzadko kilkanaście) pod-scen w zależności od stopnia
złożoności obsługiwanego środowiska, np. w Reasonie są osobne sceny dla obydwu połówek
miksera, sceny dla Dr.Rex, Malstroma, NN-XT itd. Jaka szkoda, że organy Hammonda mają 9 tzw.
drawbarów, a KmK tylko 8 suwaków - aż się prosi o obsługę znakomitego NI B-4...
W praktyce
Korg microKontrol sprawował się nienagannie, choć przewidziany jest do pracy tylko w
środowisku Windows XP lub OS X. Instalacja sterowników USB i Librarian w komputerze
przebiegła automatycznie i w mgnieniu oka, dwustronna komunikacja - po chwili zadumy nad
asygnatą nowych portów MIDI, które wykorzystują łącze USB - odbywała się ze swadą i lekkością
primabaleriny. Warto zaznaczyć, że KmK jest właściwie interfejsem USB MIDI, co umożliwia
elastyczną konfigurację hardware/software. A to oznacza, że wystarczy doń podłączyć rasową
klawiaturę sterującą, zignorować te nieszczęsne miniaturki i pełnymi garściami czerpać z
prawdziwych zdolności tego kontrolera.
Muszę przyznać, że ze wszystkich dotychczas przez nas testowanych kontrolerów microKontrol
oferuje najbardziej imponującą listę opcji i możliwości. Co miałem w komputerze to sprawdziłem
w kooperacji z kontrolerem po wywołaniu stosownych scen z pamięci wewnętrznej lub z
obszerniejszej biblioteki i mimo starań nie znalazłem poważniejszych błędów, a te drobne z
łatwością podlegały edycji. Serce się raduje, gdy suwaczki w mikserze Cubase SX posłusznie i
płynnie podążają za palcami, a w Moog Modular da się kontrolować dwa filtry (nie opanowałem
sztuki kręcenia dwoma gałkami jedną ręką - czy ktoś to potrafi?). Spreparowanie całkiem nowej
sceny, np. dla Sonara 3, wymagało uważnej lektury instrukcji, wystarczy jednak trochę poczekać i
jestem pewien, że w przepastnej internetowej sieci znajdzie się paru maniaków, którzy spreparują
sceny dla wszystkich aplikacji w tej galaktyce.
Potem przyszła kolej na próby wgrania jakichś nutek w sekwencję. No cóż, jak już wspomniałem,
w moim przypadku rezultaty operowania klawiaturą wykazały konieczność intensywnego
wymazywania fałszywych sąsiednich nut, musiałem także zastosować nieco łagodniejszą
krzywiznę velocity, ale w końcu coś z tego grania zaczęło wychodzić. Nie ma się jednak co
oszukiwać - to jest pięta achillesowa microKontrolera. Kusiło mnie także, żeby wykorzystać czułe
na dynamikę pady do gry filcowymi pałeczkami, co wydawało mi się naturalnym sposobem na
wgranie sekwencji perkusyjnej. Niestety, to był poroniony pomysł - z jakiegoś powodu nawet
solidne łomotanie nie dawało żadnych rezultatów. Pady są przewidziane do reakcji na balistykę
palców (tu znowu warto eksperymentować z doborem odpowiedniej krzywej VR) i w tej roli
sprawdzają się wybornie.
Więc w końcu jak: kupować, nie kupować?
Z jednej strony wszystko jest super: microKontrol jest zgrabny i urodziwy, skrupulatnie
przemyślany w funkcjach, elegancki w każdym niemal calu, świetnie wyposażony w presety.
Jednym słowem jest to z pewnością jeden z najlepszych kontrolerów dla wirtualnego studia AD
2004, z klasą - rzec by można - i z całkiem przystępną ceną. Z drugiej strony te nieszczęsne
klawisze... aż mnie złość bierze, że Korg z uporem trzyma się tego rozwiązania wbrew logice i
wbrew zgodnej opinii wszystkich ekspertów. Dlatego nie skorzystam tym razem z przywileju
udekorowania tego wyrobu medalem Nasz Typ. A szkoda.
Rada widzi mi się taka: zanim z ciężkim sercem wyłożysz ładnych parę złotych na to cacko, poproś
pana sklepowego o szansę skrupulatnego testu praktycznego. O paradoksie, ta klawiatura może się
okazać całkiem skuteczna w przypadku twórców, którzy nie mają dużej praktyki i nawyków
klawiszowca. Przy odrobinie wprawy i edycji parametru Velocity Response klawiatura KmK
wystarczy do zagrania akordów, krótkiego riffu, wstukania perkusyjnego wzoru dwoma palcami w
sekwencer. Być może Matka Natura wyposażyła was w paluszki, które dużo łatwiej niż moje
kluchy znajdą wspólny język z tym kontrolerem. Jeśli nie - sprawdźcie konkurentów, wśród
których najbliżej stoją kontrolery Edirol PCR-30 (test EiS 11/2003) i PCR-1, oraz - znacznie
droższy - Novation ReMOTE 25.
Nie ulega wątpliwości, że KmK nie jest przewidziany jako profesjonalny kontroler MIDI do
koncertowej gry. KmK jest przede wszystkim sprawnym, elastycznym i wszechstronnym
przedłużeniem myszki w wirtualnym świecie, w którym sprawdza się znakomicie. Jeśli pominiemy
kontrowersyjną klawiaturę, to tylko w roli interfejsu USB MIDI i operatora wirtualnych gałek i
suwaków Korg microKontrol jest ofertą godną wytężonej uwagi.