1
Bolesław Prus, Lalka – tre
ść
Tom I, rozdz. 1
Jak wygl
ą
da firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek?
Pocz
ą
tek roku 1878. Na
ś
wiecie: pokój san-stefa
ń
ski, wybór papie
ż
a, zagro
ż
enie wojny w Europie. W
Warszawie kwesti
ą
jest przyszło
ść
sklepu na Krakowskim Przedmie
ś
ciu. Pan Deklewski (fabrykant
powozów, który zdobył maj
ą
tek pracuj
ą
c w jednym fachu) i radca W
ę
growicz (od 20 lat członek i opiekun
Tow. Dobroczynno
ś
ci) przepowiadali Wokulskiemu ruin
ę
, bo nie pilnuje swego fachu i nie szanuje fortuny.
Pojechał on ze spadkiem po
ż
onie na tureck
ą
wojn
ę
robi
ć
maj
ą
tek, zapewniaj
ą
c dostawy dla wojska.
W 1860 r. Wokulski był subiektem u Hopfera (stołówka serwuj
ą
ca wina i delikatesy), miał 20-kilka lat.
Nocami studiował w Szkole Przygotowawczej, potem w Szkole Głównej. Mimo
ż
e był opryskliwy, przyci
ą
gał
klientów jako subiekt-student, głównie innych studentów. Po roku rzucił Szkoł
ę
Główn
ą
, przyst
ą
pił do
powstania i wyl
ą
dował koło Irkucka. W 1870 wrócił do Warszawy z niewielkim maj
ą
tkiem. Dzi
ę
ki protekcji
Rzeckiego, Minclowa przyj
ę
ła go do sklepu. A
ż
e była wdow
ą
, to rok potem si
ę
z ni
ą
o
ż
enił. Była du
ż
o
starsza od niego, po 4 latach umarła.
Sklep nie upadł mimo wyjazdu Wokulskiego. Pogłoski o bankructwie przyci
ą
gały klientów, a po wje
ź
dzie
wła
ś
ciciela po towary zgłaszali si
ę
rosyjscy kupcy. Trzej subiekci mieli pełno roboty – blond-włosy suchotnik,
brodaty filozof i elegant z w
ą
sikiem. Sukces sklep zawdzi
ę
czał jednak głównie zarz
ą
dcy – Ignacemu
Rzeckiemu, który od 40 lat tu pracował.
rozdz. 2
Rz
ą
dy starego subiekta
Od 25 lat Rzecki mieszkał w pokoju przy sklepie. Zmieniali si
ę
wła
ś
ciciele i szyldy, ale on trwał. W pokoju nic
nie zmieniał, codziennie wstawał o 6. Pół godziny potem ju
ż
był w sklepie i czytał rozkład dnia.
Do sklepu pierwszy przychodził Klein (suchotnik). Rozmawiali o Wokulskim i wojnie. Rzeckiego nie
obchodziła taka, w której nie bierze udziału Bonaparte. Klein polemizował, mówi
ą
c,
ż
e wi
ę
ksz
ą
pot
ę
g
ą
od
bonapartyzmu jest socjalizm. Drugi przyszedł Lisiecki (z brod
ą
), który docinał Rzeckiemu (z wzajemno
ś
ci
ą
)
kolejnymi konceptami. Mraczewski (elegant) wpadał dopiero koło 9, oczywi
ś
cie z szeregiem usprawiedliwie
ń
.
Gdy tylko wszedł klient, jeden z subiektów ju
ż
był przy nim i nim ten zd
ąż
ył si
ę
otrz
ą
sn
ąć
, ju
ż
płacił za co
ś
w
kasie. Szczegóły z
ż
ycia współpracowników Rzecki zapisywał w swym katalogu. Wieczorami Rzecki robił
podsumowanie i plany na kolejny dzie
ń
.
Niedziela to najprzyjemniejszy dla Rzeckiego dzie
ń
, bo wtedy planował wystawy na cały tydzie
ń
. Okna miały
streszcza
ć
zasoby sklepu, ale i przyci
ą
ga
ć
uwag
ę
. Bawił si
ę
przy zmianie wystaw ruchomymi zabawkami.
Czekał na powrót Stasia, by wyjecha
ć
na całe lato. Nie miał z kim rozmawia
ć
, wi
ę
c mówił do siebie i pisywał
pami
ę
tnik.
rozdz. 3
Pami
ę
tnik starego subiekta
Coraz mniej jest dobrych subiektów i polityków, bo stosuj
ą
si
ę
do mody i zmieniaj
ą
pogl
ą
dy. Polityk
ę
powinno si
ę
opiera
ć
na wielkich dynastiach, a nie jednostkach. Napoleon IV na razie uczy si
ę
w Anglii, ale on
jeszcze
ś
wiatu poka
ż
e.
Ojciec Rzeckiego był
ż
ołnierzem, a potem wo
ź
nym w Komisji Spraw Wewn. Mieszkali z ciotk
ą
na Starym
Mie
ś
cie. Skromnie, ale Rzecki wesoło wspomina dzieci
ń
stwo. Ojciec ozdabiał pokój Napoleonami, ciotka –
ś
wi
ę
tymi. Ojciec z kolegami – Raczkiem i Doma
ń
skim – snuł wizje przyszło
ś
ci rodu Napoleonów. To on uczył
Rzeckiego czyta
ć
, pisa
ć
, klei
ć
koperty i musztrowa
ć
si
ę
.
Ok. 1840 roku ojciec zachorował. Usłyszawszy,
ż
e Napoleon odnalazł si
ę
, umarł spokojnie. Ignacego wysłali
do Mincla, a Raczek o
ż
enił si
ę
z ciotk
ą
Zuzann
ą
. Napoleona wsadzili do fortecy.
Jan Mincel był wła
ś
cicielem sklepu, który po sufit wypchany był towarem. Na wystawie wisiał kozak, który
ruszał si
ę
za poci
ą
gni
ę
ciem sznurka. Mincel od czasu do czasu nim ruszał. Drugim cz
ę
stym jego zaj
ę
ciem
było liczenie dochodów i bicie rózg
ą
subiektów – Franca i Jana Minclów i Ignacego. August Katz nie
dostawał rózg
ą
nigdy. Słu
żą
ca i matka Mincla robiły im bułki i kaw
ę
. Ignacy był tam 8 nudnych i
monotonnych lat. Towary kolonialne i mydło były tanie i sprzedawały si
ę
w du
ż
ych ilo
ś
ciach. W galanterii
trzeba było wyczuwa
ć
nastroje wytwornych klientów, ale oni te
ż
du
ż
o kupowali. W niedziel
ę
Mincel dawał
Rzeckiemu lekcje towarów, cen i ich historii. Wigili
ę
sp
ę
dzali razem. Przy wypłacie musieli wylegitymowa
ć
si
ę
ze sporz
ą
dzonych oszcz
ę
dno
ś
ci.
Mincel i jego matka lubili Niemców, a nienawidzili Napoleona. Młodzi Minclowie i Katz – odwrotnie. W 1846 r.
Jan Mincel umarł (zasn
ą
ł w fotelu po sprawie w s
ą
dzie o rozbijanie własnych szyb, gdy obroty spadały),
2
Rzecki został subiektem, a Ludwik Napoleon uciekł z wi
ę
zienia. W 1850 r. Franc został na Podwalu z
towarami kolonialnymi, a Jan przeniósł si
ę
z galanteri
ą
i mydłem na Krakowskie, gdzie s
ą
do tej pory. Jan
o
ż
enił si
ę
z Małgorzat
ą
Pfeifer, pó
ź
niejsz
ą
ż
on
ą
Wokulskiego. Matka starego Mincla
ż
yła jeszcze długo.
Kiedy
ś
pryncypał
ż
ył
ż
yciem sklepu, a praktykantów traktował jak uczniów. Dzi
ś
zajmuje si
ę
jedynie zyskami
i troszczy si
ę
o to, by dzieci jego nie zostały kupcami.
Sta
ś
nadal jest w Bułgarii, ale pisze,
ż
e wojny nie b
ę
dzie, mimo
ż
e Austria si
ę
zbroi.
rozdz. 4
Powrót
Mimo marcowej zawiei
ś
nie
ż
nej, Rzecki jest wesoły i przygrywa sobie na gitarze, bo wraca Sta
ś
, wi
ę
c
zbli
ż
aj
ą
si
ę
jego wakacje. Wrócił po 8 miesi
ą
cach. Wie
ś
ci ze
ś
wiata: Austria chce zabra
ć
Bo
ś
ni
ę
i
Hercegowin
ę
. Równie
ż
Anglia dostanie kompensat
ę
na koszt Turcji. Wg Wokulskiego to jest sprawiedliwe,
bo po prostu silniejsi przetrwaj
ą
. Pomno
ż
ył maj
ą
tek z 30 tys. na 300 tys. rubli.
Sta
ś
dopytywał si
ę
o Ł
ę
ckiego. Rzecki twierdzi,
ż
e ten zbankrutuje i sprzedadz
ą
jego kamienic
ę
, nawet u
nich w sklepie ma kredyt. Izabela Ł
ę
cka jeszcze nie wyszła za m
ąż
, bo nie ma posagu. Wokulski opowiadał
o tym, jak go łapała t
ę
sknota za krajem i... nie tylko. Sklep go mało obchodził, chciał tylko zna
ć
wysoko
ść
kredytu Ł
ę
ckiego i to, co ostatnio kupował Izabela.
rozdz. 5
Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa
Tomasz Ł
ę
cki mieszkał nie w swojej kamienicy, ale w wynajmowanym lokalu przy Alejach Ujazdowskich. Z
nim mieszkała córka Izabela i kuzynka – panna Florentyna. Mieszkanie było wygodne, eleganckie, ale nie za
ozdobne.
Ł
ę
cki miał 60-kilka lat, był niewysoki i przy tuszy. Pochodził z senatorskiego rodu, ale maj
ą
tek zabrały
zdarzenia polityczne (powst. styczniowe lub reforma uwłaszczeniowa z 1864 r., która pozbawiła go
pa
ń
szczy
ź
nianej siły). Wiele podró
ż
ował, był w bliskich stosunkach z Wiktorem Emanuelem II (król Włoch
zjednoczonych). Jaki
ś
czas temu wycofał si
ę
z
ż
ycia towarzyskiego i wst
ą
pił do Resursy Kupieckiej (s
ą
dził,
ż
e nara
ż
a si
ę
arystokracji, co nie było prawd
ą
, to tylko jego przewra
ż
liwienie). Izabela nadal bywała u
hrabiny Karolowej, wi
ę
c poszły pogłoski,
ż
e Ł
ę
cki ukrywa maj
ą
tek, by wyda
ć
Iz
ę
za m
ąż
z miło
ś
ci, a nie dla
jej maj
ą
tku – wielbiciele znów si
ę
pojawili, do czasu pogłoski,
ż
e Ł
ę
ckiemu licytuj
ą
kamienic
ę
.
Izabela była pi
ę
kna.
Ś
wiat uwa
ż
ała za zaczarowany ogród, a siebie sam
ą
za bogink
ę
. Była niesamowicie
rozpieszczana. Nawet w czasie burzy na morzu u
ś
miechała si
ę
, my
ś
l
ą
c,
ż
e to przedstawienie dla niej, a nie
rzeczywiste niebezpiecze
ń
stwo. W jej otoczeniu artystów, in
ż
ynierów, kapitanów i panów panowało wieczne
ś
wi
ę
to – z wizytami, obiadami, spacerami, koncertami itp.
Ś
wiat inny ogl
ą
dała Iza z okien karety i podobała jej si
ę
jego malowniczo
ść
. Był to
ś
wiat rolników,
rzemie
ś
lników, kupców, przekupek. Stamt
ą
d pochodziły rzeczy jej potrzebne – sprz
ę
ty i jedzenie oraz
Mikołaj i Anusia – słu
ż
ba. Wiedziała,
ż
e cz
ęść
jest nieszcz
ęś
liwa, wi
ę
c cz
ę
sto dawała jałmu
ż
n
ę
, s
ą
dz
ą
c,
ż
e
to Chrystus pod postaci
ą
ubogiego staje na jej drodze. S
ą
dziła,
ż
e ci ludzie popełnili ci
ęż
ki grzech, skoro Bóg
skazał ich na prac
ę
.
Przestraszył j
ą
widok fabryki
ż
elaza we Francji, gdzie zobaczyła brudnych i ci
ęż
ko pracuj
ą
cych robotników.
Był to widok jak z Okopów
Ś
w. Trójcy jej dalekiego kuzyna, Zygmunta (Nieboska komedia).
Ś
wiat arystokracji mie
ś
cił ludzi o odpowiednim urodzeniu i maj
ą
tku – a to dostaj
ą
tylko wybrane przez Boga
familie. Trzeba uwa
ż
a
ć
, by ostro
ż
nie dobiera
ć
mał
ż
onków, aby Bóg im pobłogosławił. Miło
ść
pojawia si
ę
potem, by
ż
ona mogła dobrze prezentowa
ć
si
ę
w domu, a m
ąż
asystowa
ć
jej w
ś
wiecie. Teraz jest coraz
wi
ę
cej mezaliansów. Izabela czuła wstr
ę
t do mał
ż
e
ń
stwa i do m
ęż
czyzn. Teraz zostało przy niej tylko dwóch
kandydatów – baron i marszałek, bogaci, ale starzy. Nigdy nie była zakochana, kochała tylko pos
ą
g Apolla,
który dzi
ę
ki tej miło
ś
ci o
ż
ył (jak pos
ą
g Pigmaliona;)).
Rok temu, gdy Ł
ę
cki wst
ą
pił do Resursy, Wokulski zobaczył Iz
ę
i si
ę
w niej zakochał. Hrabina Karolowa
natomiast namawiała Iz
ę
na mał
ż
e
ń
stwo, by ratowa
ć
maj
ą
tek. Kto
ś
kupił długi Ł
ę
ckiego.
rozdz. 6
W jaki sposób nowi ludzie ukazuj
ą
si
ę
nad starymi horyzontami
Pocz
ą
tek kwietnia, przełom zimowo-wiosenny. Iza czyta „Une page d’amour” Zoli. Rozmy
ś
la o stroju na
Wielkanoc i na kwest
ę
przy grobie Chrystusa, na któr
ą
jeszcze j
ą
nie zaproszono. Modli si
ę
„Aktem
rezygnacji” (z siebie) o najlepsz
ą
toalet
ę
i najlepszy ko
ś
ciół do kwesty.
3
List od Karolowej nie przyniósł zaproszenia, ale propozycj
ę
wykupienia sreber (za 3tys.), bo podobno ofert
ę
ich kupna zło
ż
yła znienawidzona przez nie Krzeszowska (za 5 tys.). W ps-ie dodaje,
ż
e Wokulski dał 1000
rubli na jej ochronk
ę
. Florentyna pociesza Izabel
ę
,
ż
e jej ojciec jednak ma pieni
ą
dze. Pan Tomasz twierdzi,
ż
e ich srebra trafi
ą
na bankierski stół, jak kiedy
ś
na kozacki czy tatarski, z tym,
ż
e teraz trwa wojna nie na
kosy, ale na ruble.
Ł
ę
cki chce z Wokulskim zorganizowa
ć
mieszcza
ń
stwo i stworzy
ć
towarzystwo do handlu ze Wschodem. Wg
Izabeli Wokulski to gbur, pie
ń
o czerwonych r
ę
kach (odmro
ż
one na Syberii). Humor jej poprawił list od Joasi
(Karolowa), w którym przepraszała za propozycj
ę
wykupu sreber i zapraszała j
ą
na kwest
ę
, na któr
ą
kupi jej
sukni
ę
. Wydało si
ę
,
ż
e Ł
ę
cki wygrywa pieni
ą
dze na drobne wydatki w karty, graj
ą
c z Wokulskim. A zadłu
ż
aj
ą
si
ę
u lokaja.
Izabeli
ś
ni si
ę
,
ż
e jedzie z ojcem poci
ą
giem nad przepa
ś
ci
ą
pełn
ą
dymu i pary, w której jest Wokulski i gra z
jej ojcem w karty. Iza chce po przebudzeniu odda
ć
serwis jednak ciotce za mniejsz
ą
kwot
ę
, ale srebra s
ą
ju
ż
kupione przez Wokulskiego. Iza przeczuwa,
ż
e to on wykupił weksle Ł
ę
ckiego, a wszystko po to, by j
ą
zdoby
ć
– nie wielbi
ć
, ale zdoby
ć
.
rozdz. 7
Goł
ą
b wychodzi na spotkanie w
ęż
a
Karolowa po
ż
yczyła Izabeli powóz na Wielk
ą
Ś
rod
ę
. Pojechała do sklepu Wokulskiego, czuj
ą
c si
ę
jak w zoo,
gdy chciała dotkn
ąć
tygrysa w ucho. (Prus wspomina tylko o polskim napisie na sklepie, specjalnie pomija
rosyjski!) Poprosiła Mraczewskiego o r
ę
kawiczki i perfumy. Wokulski siedział w k
ą
cie nad rachunkami i czuł,
ż
e Izabela jest mu oboj
ę
tna. Na jej pytanie odpowiedział,
ż
e srebra zamierza sprzeda
ć
z zyskiem za granic
ą
.
Mimo oboj
ę
tno
ś
ci co
ś
go zakłuło, gdy Mraczewski przechwalał si
ę
,
ż
e zdob
ę
dzie Iz
ę
.
rozdz. 8
Medytacje
Wokulski był zniech
ę
cony do wszystkiego, do nowego sklepu, do ludzi, którym dał zatrudnienie. Twierdził,
ż
e
ludzie maj
ą
tylko złudzenie,
ż
e kieruj
ą
swym
ż
yciem,
ż
e w rzeczywisto
ś
ci pcha ich jaki
ś
fatalny pr
ą
d.
Wszystkie dzieła ludzkich r
ą
k przemin
ą
. Domy ubogich nad Wisł
ą
były dla niego miniatur
ą
kraju, gdzie
wszystko d
ąż
y do upadku. On sam oddałby si
ę
nauce, gdyby nie ujrzał w teatrze Izabeli. By si
ę
z ni
ą
pozna
ć
, zdobył dyplom potwierdzaj
ą
cy szlachectwo i wyjechał do Bułgarii po maj
ą
tek, za namow
ą
Suzina,
przyjaciela z Syberii.
Przed wyjazdem Wokulski był u Szumana, znajomego lekarza-
ś
yda, który badał włosy. Pytał go o chorob
ę
,
kiedy oboj
ę
tnieje si
ę
na
ś
mier
ć
, a kobiet
ę
kocha si
ę
idealnie, bez po
żą
dania. Wg Szumana to zakochanie. W
wieku 45 lat jest gorsze od pierwszej miło
ś
ci, bo nie ma ju
ż
nadziei na kolejne. Szumanowi zmarła
narzeczona, otruł si
ę
wi
ę
c chloroformem, ale uratował go kolega.
Nad Wisł
ą
Wokulski spotkał furmana Wysockiego i dał mu pieni
ą
dze na
ś
wi
ę
ta. Po nich miał si
ę
zgłosi
ć
do
niego po prac
ę
. Jego brata, Kaspra, obiecał przenie
ść
na stacj
ę
kolejow
ą
do Skierniewic. Wg Wokulskiego
Wysocki miał szcz
ęś
cie, bo łatwo mu pomóc. Widział jedn
ą
nadziej
ę
dla ludzko
ś
ci – prac
ę
obowi
ą
zkow
ą
, ale
słusznie wynagradzan
ą
. W Anglii wszystko si
ę
doskonali, ale u nas wy
ż
sza warstwa wytworzyła osobny
gatunek i ma wstr
ę
t do reszty. On i Izabela s
ą
jak robak i motyl. Zaszła w nim zmiana – widział n
ę
dz
ę
ludzi i
nieme pro
ś
by o pomoc. Umiał współodczuwa
ć
, miał nowe cele – pomoc.
W sklepie Krzeszowska targowała si
ę
o neseser, gdy wszedł jej ma
ż
, baron i nakupił pełno drobiazgów do
jazdy konnej. Do niej si
ę
nie odezwał, bo trwa mi
ę
dzy nimi proces o maj
ą
tek. Ona nie chce mu da
ć
rozwodu,
on nie pozwala jej kupi
ć
kamienicy po Ł
ę
ckich, w której baronowa mieszka i gdzie straciła córk
ę
.
Mraczewski dostał wymówienie. Oboje Krzeszowscy wstawiali si
ę
za nim, s
ą
dz
ą
c,
ż
e to z ich winy. Rzecki
te
ż
si
ę
wstawił za nim, s
ą
dził,
ż
e Wokulski go zwolnił za to,
ż
e Mraczewski nie popierał socjalistów.
Przyszedł za niego Zi
ę
ba, który dostosował si
ę
do wszystkich – przy Rzeckim był bonapartyst
ą
, przy
Lisieckim – antysemit
ą
, przy Klejnie – socjalist
ą
.
rozdz. 9
Kładki, na których spotykaj
ą
si
ę
ludzie ró
ż
nych
ś
wiatów
Wokulski poszedł do ko
ś
cioła dopiero w Wielk
ą
Sobot
ę
. Był w ko
ś
ciele ostatnio na
ś
lubie i na pogrzebie
ż
ony. Nie mógł zrozumie
ć
, po co ludzie tu przychodz
ą
. Z drugiej strony takie budynki dawały mu dowód na
istnienie innego
ś
wiata.
W ko
ś
ciele były trzy
ś
wiaty – ten, który modlił si
ę
i stawiał pałace na chwał
ę
Boga (ju
ż
wymarł), drugi, który
modlił si
ę
, ale wznosił tylko swoje lepianki, trzeci, który wznosił sobie pałace, a w ko
ś
ciołach urz
ą
dzał
schadzki. Wokulski dał plik banknotów na stół hrabiny. Izabela szydziła po angielsku, wiedz
ą
c,
ż
e nie
zrozumie. Na pro
ś
b
ę
hrabiny obiecał da
ć
Mraczewskiemu posad
ę
w Moskwie z wy
ż
sz
ą
pensj
ą
. Wokulski
obserwował Izabel
ę
z konfesjonału, postanowił kupi
ć
powóz i nauczy
ć
si
ę
angielskiego, narzekał na obłud
ę
i
4
zakłamanie dzisiejszych czasów. Hrabina i Izabela nudziły si
ę
, gdy po drugiej stronie ko
ś
cioła biedacy na
kolanach czołgali si
ę
do krzy
ż
a.
Wokulski zainteresował si
ę
młod
ą
pi
ę
kn
ą
kobiet
ą
z córeczk
ą
. Ale wtedy do stolika podszedł młodzieniec, na
widok którego Iza si
ę
zarumieniła. W ko
ś
ciele była te
ż
prostytutka, płakała. Wokulski wzi
ą
ł j
ą
do siebie,
zapłacił jej długi, dał prac
ę
i wysłał do magdalenek. Wiedział ju
ż
,
ż
e społecze
ń
stwa nie naprawi, bo
potrzebna jest gruntowna odbudowa.
W Wielk
ą
Niedziel
ę
Wokulski zajechał wynaj
ę
t
ą
karet
ą
do hrabiny. Ze wzgl
ę
du na niego Ł
ę
cki si
ę
z ni
ą
pogodził. Ksi
ążę
, kuzyn Karolowej, martwił si
ę
, czy interes Wokulskiego nie zniszczy polskich fabryk,
oczywi
ś
cie chodzi mu o dobro pa
ń
stwa. Na pewno zmniejszy ich dochody i zlikwiduje monopol, a Sta
ś
dba o
zmniejszenie kosztów dla klientów i swój zysk, w ramach zdrowej konkurencji. Przedstawiono go prezesowej
Zasławskiej. Na wspomnienie stryja Wokulskiego, który walczył w powstaniu listopadowym, a zmarł 5 lat
temu, prezesowa rozpłakała si
ę
. Stryj jego jest pochowany w Zasławiu. Po powrocie z emigracji mieszkał
tam i co dzie
ń
odwiedzał ruiny zamku, szczególnie stary kamie
ń
. Byli kochankami, ale ona była bogata, a on
nie. Poprosiła,
ż
eby Sta
ś
w jej imieniu postawił mu nagrobek z kamienia (z fragmentem „Do M***”), na
którym siadywali. Wokulski wyszedł nie widz
ą
c ju
ż
Izabeli. Wracał w obł
ą
kaniu na piechot
ę
. Iza wyznała
wieczorem Florentynie,
ż
e si
ę
go boi.
rozdz. 10
Pami
ę
tnik starego subiekta
Rzecki bał si
ę
budowy nowego sklepu w niepewnych czasach, gdy Anglia, Austria i Turcja si
ę
zbroj
ą
(1878).
Ale wojny nie ma, a interes kwitnie. Wspomina czas, gdy Ludwik Napoleon (III) uciekł w 1846 r. z wi
ę
zienia,
gdy ukazywały si
ę
nowe pisemka, a znikali ludzie (powst. krakowskie było zupełnie niezale
ż
ne od ucieczki
Napoleona). W 1848 ukazał mu si
ę
zmarły ojciec, a wuj Raczek dał pieni
ą
dze i z Katzem poszedł do W
ę
gier
bi
ć
Austriaków. Dalej opowiada o bitwie, któr
ą
dowodził Bem; wci
ąż
zwraca si
ę
do Katza. Dopóki nie weszli
w lini
ę
ognia wszystko wygl
ą
dało wspaniale, ale mało strasznie. Przez dym i huk wycofali si
ę
, ale oficerowie
pchali ich do przodu. Strzelali na o
ś
lep, w za
ś
lepieniu zabijali. Po bitwie ukl
ę
kli do modlitwy.
Potem ju
ż
w wi
ę
kszo
ś
ci przegrywali. Pod Komornem czekali na dobre wie
ś
ci, ale twierdza skapitulowała.
Poszli w przebraniu w stron
ę
Turcji. Katz gor
ą
czkował, mówił,
ż
e nikt si
ę
za nimi nie wstawi,
ż
e trzeba było
zgin
ąć
na froncie. Tej nocy zastrzelił si
ę
. Rzecki sam bł
ą
kał si
ę
po
ś
wiecie, jedyn
ą
pociech
ą
były wie
ś
ci o
Napoleonie, który został ju
ż
prezydentem; cesarstwa nie przywrócił, ale zostawił syna. W 1851 r. Rzecki
wrócił do kraju, do Zamo
ś
cia (wi
ę
zienie), gdzie dobrze drwa r
ą
bał (prace wi
ę
zienne). Jan Mincel sprowadził
go dwa lata potem do Warszawy. Wszystko było po staremu – babcia z kaw
ą
i Franc drwi
ą
cy z Napoleona,
przez co kłócił si
ę
wci
ąż
z bratem. Franc uwa
ż
ał si
ę
za Niemca, Jan za Polaka. Mimo to, Franc zapisał bratu
cały maj
ą
tek, a zmarł w 1856 r.
Rzecki nie rozumie Stasia, jego niespokojnego zabiegania o wci
ąż
nowe rzeczy, spółki i dochody. Nie wiem,
po co pomaga biednym. Rzecki ci
ęż
ko prze
ż
ył przeprowadzk
ę
na nowe mieszkanie, ale Sta
ś
przeniósł mu
do pokoju wszystkie sprz
ę
ty ze starego. Wiele swatów przychodzi do sklepu, ale Sta
ś
nie chce si
ę
ż
eni
ć
.
Mówiono o nim,
ż
e dochody z wojny s
ą
zapewne nieuczciwe, a teraz swym handlem zabija przemysł
krajowy.
Niepokoi Rzeckiego,
ż
e wizytówki zostawia Stasiowi nauczyciel angielskiego, ale powi
ą
zał to z zamachem
Hodla. Pani Meliton zaprasza go do Łazienek, z których wrócił z wie
ś
ci
ą
,
ż
e w Berlinie zbierze si
ę
kongres
do zako
ń
czenia wojny. Inne takie schadzki wi
ą
zały si
ę
te
ż
z politycznymi wiadomo
ś
ciami.
W sklepie jest 5 nowych subiektów i nie mog
ą
si
ę
porozumie
ć
ze starymi. Wszyscy dokuczaj
ą
Henrykowi
Szlangbaumowi, który jako sprzedawca jest niezrównany, ale jest
ś
ydem, a do nich ro
ś
nie niech
ęć
. Był on
na Syberii ze Stasiem i Szumanem. Nazywał si
ę
Szlangowski i był zasymilowanym
ś
ydem. Teraz ju
ż
si
ę
nie
ochrzci, bo nienawi
ść
do niego i tak by si
ę
nie zmieniła. [Stwórca
ś
wiata formuj
ą
c cud natury, zwany kobiet
ą
,
z pewno
ś
ci
ą
nie zastanowił si
ę
, jakiej kl
ę
ski narobi kupcom.
☺
]
Mraczewski przyjechał z Moskwy z jakimi
ś
„prykaszczykami” (subiekci) i broszurami. Rzecki wietrzy
rewolucj
ę
. Mraczewski został socjalist
ą
i nihilist
ą
, głosił,
ż
e Boga nie ma, a kapitali
ś
ci to złodzieje,
ż
e po
rewolucji wszystko b
ę
dzie wspólne.
Rzecki upatrzył kobiet
ę
dla Stasia – młod
ą
wdow
ę
z córeczk
ą
. Na uroczysto
ś
ci po
ś
wi
ę
cenia sklepu bardziej
troszczono si
ę
o obiad, ni
ż
o ksi
ę
dza. Pisano o nich w gazetach, reporter twierdził,
ż
e najlepsz
ą
reklam
ą
byłaby jaka
ś
tragedia, nie przyj
ą
ł „prezentu”. Na przyj
ę
ciu był mówca, który musiał by
ć
literatem, bo gadał
du
ż
o i bez sensu.
☺
Mraczewski odgadł po co to wszystko – dla Ł
ę
ckiej. Szuman orzekł,
ż
e w Stasiu jest
dwóch ludzi – romantyk sprzed roku ’60 i pozytywista z ’70.
5
rozdz. 11
Stare marzenia i nowe znajomo
ś
ci
Pani Meliton była oddan
ą
nauczycielk
ą
, ale nie lubiano jej. Wyszła za m
ąż
pó
ź
no, za podstarzałego
guwernera, który pił i bił j
ą
. Gdy umarł, zaopiekowała si
ę
psem, ale on z kolei dostał w
ś
cieklizny. Pół roku
była w szpitalu, przez co postarzała si
ę
przedwcze
ś
nie. Odt
ą
d rekomendowała nauczycielki i swatała pary,
wszystko za opłat
ą
. Wokulskiemu pomagała w zbli
ż
eniu si
ę
do Izabeli, np. mówiła mu, kiedy wybiera si
ę
na
spacer do Łazienek.
Tego dnia wybierał si
ę
do Łazienek, gdzie miała by
ć
Iza, hrabina i prezesowa, ale zatrzymał go ksi
ążę
–
wzi
ą
ł go do siebie, by kilku znajomym obja
ś
nił projekt spółki. Ksi
ążę
uwa
ż
ał,
ż
e istnieje klasa panów i zwykły
tłum. Był motłochowi
ż
yczliwy, jak Prometeusz, który musi biednym sprowadzi
ć
ogie
ń
z nieba. Za punkt
honoru uwa
ż
ał cierpienie nad poło
ż
eniem kraju. Czuł i cierpiał za miliony, ale nigdy nie zrobił nic
po
ż
ytecznego. Zarzutem przeciw projektom Wokulskiego było oczywi
ś
cie to,
ż
e podkopuj
ą
krajowy przemysł
tkanin. Wg Wokulskiego te „nasze” fabryki s
ą
w wi
ę
kszo
ś
ci niemieckie. Poza tym towary byłyby ta
ń
sze, a
pieni
ą
dze wło
ż
one w ten interes przyniosłyby zysk samym interesantom. Zgarbiony hrabia i hrabia-Anglik
(„tek”, Lici
ń
ski) od razu si
ę
zgodzili.
Ł
ę
cki przedstawił Wokulskiemu ich kuzyna, Juliana Ochockiego. Poszli we dwóch do Łazienek. Ochocki
sko
ń
czył przyrod
ę
i mechanik
ę
, ulepszył mikroskop i lamp
ę
elektryczn
ą
, ale chciałby stworzy
ć
machin
ę
lataj
ą
c
ą
ci
ęż
sz
ą
od powietrza. Swataj
ą
go z Iz
ą
, ale jego laboratorium nie pasuje do jej salonów. Miał dwa
pytania – kiedy Stasiowi zoboj
ę
tniała nauka (rok temu, gdy miał 45 lat) i kiedy oboj
ę
tniej
ą
kobiety (nigdy).
Wokulski potem długo bł
ą
kał si
ę
po ogrodach, my
ś
lał nawet o samobójstwie, ale oprzytomniał.
rozdz. 12
W
ę
drówki cudzymi interesami
Na Stasia czekał list od pani Meliton, w którym radziła o
ś
wiadcza
ć
si
ę
, bo kamienica Ł
ę
ckich idzie pod
licytacj
ę
i posag Izabeli przepadnie, a wtedy b
ę
dzie skazana na starego marszałka. Radzi te
ż
kupi
ć
klacz,
któr
ą
baron Krzeszowski sprzedał niedawno
ż
onie i w ogóle podej
ść
ostro do Izabeli, bo kobiety lubi
ą
siln
ą
r
ę
k
ę
.
Nazajutrz Mraczewski przyszedł z propozycj
ą
sprzedania klaczy. Dobili targu. Wokulski poszedł obejrze
ć
kamienic
ę
Ł
ę
ckich, która była najbardziej
ż
ółtym domem w okolicy. Spotkał tam kobiet
ę
z dzieckiem, t
ę
sam
ą
, co w ko
ś
ciele. Była to Helena Stawska. Oprócz niej mieszkała tu Krzeszowska, Maruszewicz,
emerytka i studenci. Kto
ś
ć
wiczył gamy, a studenci lali wod
ę
na głow
ę
Krzeszowskiej. U adwokata Wokulski
kazał kupi
ć
kamienic
ę
na 90 000, mimo
ż
e baronowa dawała tylko 60 000. Wg adwokata to romantyczne
mrzonki, lepiej zdusi
ć
przeciwnika i zabra
ć
łup (Iz
ę
). Sta
ś
poprosił Szlangbauma,
ż
eby był trzecim kupcem,
tylko po to, by podbi
ć
cen
ę
dla zachowania pozorów. Przy okazji dowiedział si
ę
,
ż
e
ś
ydzi zajmuj
ą
si
ę
szaradami,
ć
wicz
ą
rozum, wi
ę
c zawojuj
ą
ś
wiat, nie to, co polska arystokracja.
Sta
ś
chciał wprowadzi
ć
klacz do wy
ś
cigu bezimiennie. Był pewien,
ż
e je
ś
li wygra, Iza go pokocha. Tu
ż
przed
wy
ś
cigiem hrabia-Anglik w imieniu barona chciał odkupi
ć
klacz za 1200 rubli. Odszedł z niczym, ale wydało
si
ę
,
ż
e wszyscy wiedz
ą
,
ż
e on kupił klacz.
rozdz. 13
Wielkopa
ń
skie zabawy
Tłum na wy
ś
cigach był dla Wokulskiego odpychaj
ą
cy dopóki nie przyjechała Izabela. Była mu wdzi
ę
czna za
kupno konia, bo zało
ż
yła si
ę
z cioci
ą
,
ż
e baron go do wy
ś
cigów nie utrzyma. Zało
ż
yła si
ę
te
ż
,
ż
e klacz wygra.
I rzeczywi
ś
cie, d
ż
okej Yung wygrał. Wygran
ą
dał Sta
ś
Izie na ochronk
ę
. Baron zirytowany wpadł na
Wokulskiego, wymienili si
ę
bilecikami – b
ę
dzie pojedynek.
Szuman narzekał na zł
ą
korekt
ę
jego pracy o włosach. Sta
ś
poprosił go na sekundanta. Drugim był Rzecki, a
po drugiej stronie – hrabia-Anglik i jaki
ś
egiptolog. Baron był gotów przeprosi
ć
listownie Stasia, ale w ko
ń
cu
stan
ę
ło na strzałach do pierwszej krwi. Tak naprawd
ę
był si
ę
, bo baron nazwał go wielbicielem Izy, a j
ą
wtedy oblał rumieniec wstydu. Baron mało spał tej nocy, nie trafił Stasia, a sam dostał w skro
ń
. Sta
ś
wyznał
mu,
ż
e dostał, bo obraził kobiet
ę
.
Gdy Wokulski miał lekcj
ę
angielskiego, przyszedł Maruszewicz z wiadomo
ś
ci
ą
,
ż
e nie mo
ż
e mu pomóc w
licytacji kamienicy (to jego wynaj
ą
ł Szlangbaum). Ale zaraz na drugi dzie
ń
przyszedł prosi
ć
o po
ż
yczk
ę
w
imieniu barona, tak naprawd
ę
pieni
ą
dze wzi
ą
ł sobie. Adwokat doniósł,
ż
e niektórzy chc
ą
si
ę
wycofa
ć
ze
spółki, bo Wokulski je
ź
dzi na wy
ś
cigi, a pieni
ą
dze potem rozdaje – jak arystokrata. Je
ś
li kupi kamienic
ę
za
drogo, to mu nie zaufa ju
ż
nikt. Rzecki wyznał,
ż
e ludzie mówi
ą
,
ż
e Sta
ś
zaczyna wariowa
ć
, robi du
ż
y
szwindel, a na pewno zbankrutuje. Ł
ę
cki zaprosił go w imieniu córki na obiad.
rozdz. 14
Dziewicze marzenia
Iza była w kropce, bo nie mogła Wokulskiemu przyszy
ć
łatki, był zbyt skomplikowany. Był to zuchwały
kupczyk, który chciał j
ą
zdoby
ć
; zakochany i pełen czci dla niej; parweniusz, o znajomo
ść
z którym zabiegali
6
najwi
ę
ksi arystokraci. Iza kochała salony, ale zacz
ę
ła gardzi
ć
lud
ź
mi, bo odsuwali si
ę
od niej z powodu utraty
maj
ą
tku. Mimo to Wokulski mógłby by
ć
dla niej jedynie doradc
ą
, przyjacielem, nawet m
ęż
em, ale nigdy
kochankiem. Kiedy jednak chciała go zobaczy
ć
w Łazienkach, jego akurat nie było.
Przez kolejne dni wszyscy w mie
ś
cie mówili o Wokulskim w superlatywach. Iza stwierdziła,
ż
e chciał przez
ni
ą
wej
ść
na salony, ale udało mu si
ę
to i bez niej, dlatego nie zabiega ju
ż
o ni
ą
. Wtedy miała miejsce
historia z klacz
ą
. Gdy Sta
ś
wyzwał barona na pojedynek, stwierdziła,
ż
e byłby on miłym wielbicielem, gdyby
nie był kupcem galanteryjnym. Po pojedynku była zdziwiona,
ż
e opłakany przez ni
ą
łaskawie we
ś
nie
Wokulski nie zgin
ą
ł. Ł
ę
ccy zacz
ę
li miewa
ć
go
ś
ci. Do tego baron pogodził si
ę
z Iz
ą
. Iza marzyła,
ż
e Sta
ś
b
ę
dzie jej idealnym wielbicielem,
ż
e znajdzie jej m
ęż
a, jej dzieciom – bony, a gdy ona umrze, zastrzeli si
ę
na
jej grobie.
rozdz. 15
W jaki sposób dusz
ę
ludzk
ą
szarpie nami
ę
tno
ść
, a w jaki rozs
ą
dek
Głos rozs
ą
dku mówił Wokulskiemu,
ż
eby unikał samic innego ni
ż
on gatunku, bo nawet lew jest wstr
ę
tny dla
krowy. Ale wariat tkwi
ą
cy w nim chciał si
ę
ż
eni
ć
. Patrz
ą
c na pomnik niedocenionego za
ż
ycia Kopernika,
Sta
ś
stwierdził,
ż
e mo
ż
e pracowa
ć
dla szcz
ęś
cia, ale dla społecze
ń
stwa czy przyszłej sławy – nigdy. Fryzjer,
który go ci
ą
ł, opowiadał,
ż
e teraz młodzie
ż
boi si
ę
pojedynku, nawet gdy kto
ś
dam
ę
uderzy. Sta
ś
ubrał w
ko
ń
cu frak, a nie surdut i pojechał.
rozdz. 16
„Ona” – „On” – i ci inni
Iza była rozmarzona, bo przyjechał wielki włoski tragik, Rossi i wypytywał o ni
ą
. Pi
ę
knie ubrana poszła do
ciotki, ale on nie przyjechał, przysłał tylko list wyja
ś
niaj
ą
cy. W domu czytała „Romea i Juli
ę
” od Rossiego.
Sta
ś
mógłby by
ć
powiernikiem jej miło
ś
ci.
Przed obiadem Sta
ś
rozmawiał z Ł
ę
ckim. Miał dosta
ć
pieni
ą
dze ze sprzeda
ż
y kamienicy i obiecał Ł
ę
ckiemu
20% zysku. Obł
ę
d i pomieszanie opu
ś
ciły Stasia, gdy tylko usiadł przy Izabeli. Nawet obliczył koszt jej
ubioru.
☺
Specjalnie robił bł
ę
dy przy stole. Gdy jadł ryb
ę
no
ż
em i widelcem, Ł
ę
cki zacz
ą
ł je
ść
tak samo!
Uznał,
ż
e odkocha si
ę
przed ko
ń
cem obiadu. Tłumaczył im,
ż
e prawdziwe wysokie towarzystwa nigdy nie s
ą
niewolnikami etykiety i zachowuj
ą
si
ę
jak im wygodniej. Wzbudził podziw w rozmówcach.
Po obiedzie do Tomasza przyszedł list od hrabiny (wła
ś
ciwie od niego samego), bo musiał zosta
ć
sam, by
si
ę
zdrzemn
ąć
. Gdy zostali sami, Iza podzi
ę
kowała Stasiowi za „uprzejmo
ś
ci”. Chciała si
ę
zrewan
ż
owa
ć
.
Poprosił o to, by mógł jej słu
ż
y
ć
. Długo jeszcze rozmawiali we trójk
ę
. Postanowili razem jecha
ć
do Pary
ż
a.
rozdz. 17
Kiełkowanie rozmaitych zasiewów i złudze
ń
Sta
ś
miło wspominał wieczór, wyzbył si
ę
uprzedze
ń
do wielkich panów. Chciał nagle pomaga
ć
całej
ludzko
ś
ci. W sklepie zastał płacz
ą
cego inkasenta Obermana, który zgubił ponad 400 rubli. Przy ludziach
kazał mu zapłaci
ć
, ale po cichu powiedział,
ż
e te pieni
ą
dze mu zwróci. Znalazł zaj
ę
cie byłej prostytutce, a
zakwaterował j
ą
u Wysockiego. Postanowił te
ż
pomóc Krzeszowskiemu, ale go nie wpuszczono. Do tego
baron naopowiadał Lici
ń
skiemu,
ż
e Sta
ś
traci pieni
ą
dze na wy
ś
cigi,
ż
e si
ę
zadaje z Maruszewiczem i ten
postanowił mie
ć
go na oku. Adwokat powiedział Stasiowi,
ż
e hrabia za
żą
dał ostrej kontroli wydatków spółki.
Wokulski dogadał si
ę
u adwokata ze Szlangbaumem, który miał kupi
ć
za niego kamienic
ę
, a potem pobiegł
do Łazienek. Iza wzi
ę
ła go na spacer do Pomara
ń
czarni. Mówiła mu o Rossim,
ż
e Warszawa go za mało
oklaskuje. Wokulski obiecał,
ż
e to si
ę
zmieni (zlecił to Obermanowi). Ł
ę
cki zirytował si
ę
, gdy hrabina
zauwa
ż
yła,
ż
e Sta
ś
interesuje si
ę
Bel
ą
.
rozdz. 18
Zdumienia, przywidzenia i obserwacje starego subiekta
Zainteresowania Stasia włoskimi teatrami strasznie dziwiło Rzeckiego. Do tego przez teatr zaniedbałby
interes ze Szlangbaumem (Ignacy si
ę
tym zaj
ą
ł) i nie przyj
ą
ł zaproszenia na wieczór u mecenasa. Sam
Rzecki musiał wr
ę
cza
ć
Rossiemu jaki
ś
album! Jego staromodne ubranie i fryzura sprawiły,
ż
e potraktowano
go jak prowincjonalnego dziwaka. Rzecki zauwa
ż
ył,
ż
e Iza była zamagnetyzowana Rossim, Wokulski – Iz
ą
,
a do tego Sta
ś
dyrygował klakierami. Wieczorem Rzecki upił si
ę
w karczmie!
☺
Drugiego dnia spó
ź
nił si
ę
do
sklepu. Przyszedł list od „
ż
yczliwej”,
ż
eby Sta
ś
opami
ę
tał si
ę
i nie kupował kamienicy. Chodziły pogłoski,
ż
e
Wokulski kupuje j
ą
przez podstawion
ą
osob
ę
. Ignacy wypytał o to Henryka Szlangbauma – zasymilowanego
syna Szlangbauma starszego.
Przyjechał Mraczewski. Opowiadał o Stawskiej, której m
ąż
uciekł do Stanów i nie wiadomo, czy jest m
ęż
atk
ą
czy wdow
ą
. Suzin chce zabra
ć
Stasia za darmo do Pary
ż
a, ale ten odmawia, cho
ć
ma jecha
ć
i tak za par
ę
dni. Ignacy był pewny,
ż
e to wszystko przez polityk
ę
.
Rzecki poszedł zobaczy
ć
licytacj
ę
kamienicy, wyrzucaj
ą
c sobie,
ż
e zaniedbuje obowi
ą
zki kupieckie. Kobiety
w s
ą
dzie zbieraj
ą
si
ę
, by obejrze
ć
zabójc
ę
i usłysze
ć
mow
ę
– to lepsze od teatru. Ignacy był
ś
wiadkiem, jak
7
Szlangbaum kaptował ludzi do podbijania ceny. W ko
ś
ciele widzi baronow
ą
i Ł
ę
ckiego, ka
ż
de prosi Boga w
swojej sprawie. Szlangbaum kupuje dom za 90 tysi
ę
cy. Mimo to, Rzecki nadal twierdzi,
ż
e pogłoski o Stasiu i
Izabeli to tylko plotki.
rozdz. 19
Pierwsze ostrze
ż
enie
W sklepie Mraczewski rozpacza,
ż
e Sta
ś
nie chce jecha
ć
z Suzinem do Pary
ż
a,
ż
eby zarobi
ć
50 tysi
ę
cy.
Przyszedł list od Beli, w którym zaprasza Stasia, by przygotowa
ć
po
ż
egnanie Rossiego i wspólny wyjazd do
Pary
ż
a. Rzecki powiedział wprost – Sta
ś
musi da
ć
sobie spokój z Ł
ę
ck
ą
, bo ona kocha innego, wobec kobiet
trzeba by
ć
bezczelnym, Sta
ś
nie potrafi. Groch o
ś
cian
ę
– za moment przyszedł Ł
ę
cki. Skar
ż
ył si
ę
,
ż
e
kamienica poszła za tanio. Wokulski ocucił go z ataku apopleksji, a potem obiecał 10 tysi
ę
cy rocznie nawet
od wkładu 30 tysi
ę
cy.
Iza my
ś
lała,
ż
e te 10 tysi
ę
cy to 10% (masakra...). Wieczorem przyszedł Szpigelman, od którego Iza wreszcie
dowiedziała si
ę
,
ż
e jej ojciec ma od dłu
ż
szego czasu du
ż
e długi. Ciotka oznajmiła,
ż
e z Anglii przyjechał
Kazio Starski. Radziła Beli nie jecha
ć
do Pary
ż
a, ale wzi
ąć
si
ę
za Starskiego.
Na drugi dzie
ń
przyszli
ś
ydzi-wierzyciele. Napisano po Wokulskiego, by uregulował dług. Przyszedł list od
Krzeszowskiej, w którym prosiła, by wstawi
ć
si
ę
za ni
ą
, by nie wyp
ę
dzano jej z kamienicy – Iza dowiedziała
si
ę
, kto naprawd
ę
j
ą
kupił i za ile. Ojciec wyja
ś
nił jej,
ż
e Sta
ś
bawi si
ę
w przyja
źń
z nimi, a robi interesy i
kamienic
ę
sprzeda dro
ż
ej. Przyszedł Wokulski. Ju
ż
wyznał Izie,
ż
e jest ich wiernym sług
ą
,
ż
e chce im spod
nóg usuwa
ć
przeszkody, gdy przyszedł Starski. Rozmawiali po angielsku, flirtuj
ą
c. Tymczasem lekarze
zalecili Ł
ę
ckiemu jecha
ć
na wie
ś
. Sta
ś
postanowił jecha
ć
do Pary
ż
a jeszcze tej nocy.
Tom II, rozdz. 1
Pami
ę
tnik starego subiekta
Rzecki wietrzył w wyje
ź
dzie Stasia polityczny podst
ę
p zwi
ą
zany ze zbli
ż
aj
ą
c
ą
si
ę
wojn
ą
, Napoleonem i
interesem Suzina. Starski jechał tym samym poci
ą
giem. Szuman na dworcu stwierdził,
ż
e ludzie s
ą
najgorszymi ze zwierz
ą
t, bo u nas kobieta nie mo
ż
e nale
ż
e
ć
do m
ęż
czyzny, któremu si
ę
podoba, za du
ż
o
warunków musi by
ć
spełnionych. Poza tym klasy inteligentne nie przestrzegaj
ą
higieny miło
ś
ci, która mówi:
„Jedz, kiedy masz apetyt”.
Przyjechał Machalski, kiper od Hopfera, który był z Ignacym na W
ę
grzech. Rozmawiali o dawnych czasach i
o Stasiu. W 1857/58 r. Ignacy zobaczył u Hopfera po raz pierwszy Stasia i jego ojca, który krzyczał na syna,
ż
e wydaje pieni
ą
dze na ksi
ąż
ki, a nie na proces o maj
ą
tek po dziadku. Sta
ś
w ogóle nie zwracał wtedy uwagi
na córk
ę
Hopfera. Uczył go Leon, który wmawiał mu,
ż
e musz
ą
by
ć
gotowi na ofiary, jak Chrystus,
ż
e kiedy
ś
nadejdzie
ś
wiat, gdzie wszyscy b
ę
d
ą
równi. W 1861 r. Sta
ś
rzucił handel, zamieszkał u Rzeckiego i zacz
ą
ł
chodzi
ć
na wykłady. Gdy rzucał sklep, zabrali mu drabin
ę
, by nie mógł wyj
ść
z piwnicy i zobaczył jak to jest
si
ę
ga
ć
za wysoko – ale Sta
ś
sobie poradził i wyszedł. Uczył si
ę
całymi dniami i robił eksperymenty z
balonami. Małgorzata Minclowa próbowała go swata
ć
, ale bez skutku.
Rzecki poszedł raz ze Stasiem do piwnicy Machalskiego, gdzie Leon organizował zebranie. Leon wzywał do
czynu i tylko Sta
ś
si
ę
odwa
ż
ył skoczy
ć
na bruk ulicy. Odt
ą
d rzucił ksi
ąż
ki i wzi
ą
ł si
ę
za konspiracj
ę
, a
ż
wreszcie wyjechał i odezwał si
ę
z Irkucka. Wrócił w 1870 r. jako uczony. Nie dostał zaj
ę
cia w sklepie jako
uczony, a na uczelni jako eks-subiekt. W tym czasie zmarł Jan Mincel, a Wokulski o
ż
enił si
ę
pół roku potem
z wdow
ą
. Sta
ś
wzi
ą
ł si
ę
do pracy i polepszył znacznie obroty sklepu, ale
ż
ona miała go zupełnie pod
pantoflem. Po 5 latach Małgorzata natarła si
ę
jakim
ś
kosmetykiem i zmarła, przekazawszy m
ęż
owi cały
maj
ą
tek. Sta
ś
znów zagrzebał si
ę
w ksi
ąż
kach. Rok po jej
ś
mierci Sta
ś
poszedł do teatru, zmienił si
ę
,
wyjechał do Bułgarii po maj
ą
tek.
rozdz. 2
Pami
ę
tnik starego subiekta
Rzecki my
ś
li,
ż
e w grudniu b
ę
dzie wojna, mimo
ż
e ludziom si
ę
zdaje,
ż
e wojna mo
ż
e wybuchn
ąć
tylko
wiosn
ą
. W
ę
grzy zaj
ę
li Bo
ś
ni
ę
i Hercegowin
ę
, partyzant Had
ż
i Loja daje im si
ę
we znaki. Rzecki zajmuje si
ę
teraz kamienic
ą
. Budynek jest w opłakanym stanie, nikt nie płaci czynszu.
Rzecki zgadał si
ę
z gospodarzem domu, Wirskim, który walczył pod Magent
ą
(1859), teraz był eks-
obywatelem (byłym szlachcicem-ziemianinem). Pokazał on Ignacemu kilka mieszka
ń
– brudny pokój
studentów (Malecki, Patkiewicz i trzeci), którzy w trupich główkach trzymali tyto
ń
i cukier i chodzili nago, gdy
było gor
ą
co; u baronowej było pełno kurzu, narzekała na s
ą
siadów i błagała przez łzy w imi
ę
zmarłej córki,
by jej nie wyrzuca
ć
, a nawet czynsz zmniejszy
ć
; mieszkanie Stawskiej było zadbane i przytulne,
ż
yła tam z
córk
ą
i matk
ą
, któr
ą
wci
ąż
czekała na zi
ę
cia – Ludwika (znaleziono morderc
ę
i ogłoszono jego niewinno
ść
,
mógł wraca
ć
do kraju), Rzecki zmniejszył im czynsz i obiecał wyja
ś
ni
ć
spraw
ę
m
ęż
a w przeci
ą
gu roku.
8
rozdz. 3
Szare dnie i krwawe godziny
Wokulski jechał jak w apatii, tylko po ludziach w przedziale wiedział, czy s
ą
w Niemczech czy we Francji.
Odebrał go Suzin. Pary
ż
go przytłoczył swoim ogromem i wspaniało
ś
ci
ą
– i dobrze mu z tym. Lajlichszy
sklep jest pi
ę
kniejszy od jego sklepu, najlepszego w Warszawie. Wsz
ę
dzie widzi Iz
ę
.
Po powrocie do hotelu załatwiał interesantów. Jeden oferował swoje usługi jako przewodnik, inny chciał
sprzeda
ć
karabin, inny ruletk
ę
, dyplomy, ordery. Baronowa chciała mu sprzeda
ć
za 20 tysi
ę
cy pewn
ą
tajemnic
ę
. Potem Jumart wyło
ż
ył mu teori
ę
o czterech rodzajach ludzi: których i dochody i wydatki zna,
których dochody zna, których wydatki zna, o których nic nie wie.
Wokulski znów poszedł na spacer i doszedł na plac Zgody, gdzie został sprytnie okradziony przez
rzekomego przewodnika. Odt
ą
d cz
ę
sto zwiedzał miasto, przerywaj
ą
c wycieczki naradami u Suzina. Czasem
tylko przypominał sobie o ranie w duszy, wypijał wtedy karafk
ę
koniaku. Wkrótce odkrył logiczny plan w
zabudowie Pary
ż
a – ma on kształt półmiska. Uznał,
ż
e w społecze
ń
stwie nie ma przypadku, ale nieugi
ę
te
prawo. Cywilizacja miała pomóc mu odkry
ć
te
ż
tajemnice jego duszy. Tu wszystko jest u
ż
yteczne, ale i
pi
ę
kne, kolejne pokolenie przejmuje dorobek poprzedniego. Sta
ś
postanowił nie wraca
ć
do Warszawy.
rozdz. 4
Widziadło
W
ś
ród interesantów do Wokulskiego był Geist. Potrzebował maj
ę
tnego desperata, a widział,
ż
e Sta
ś
chciał
skaka
ć
z galerii. Poradził Wokulskiemu,
ż
eby zamiast skaka
ć
z powodu kobiety, przyszedł do niego do
pracowni. Wynalazł nowy materiał wybuchowy i sposób na zmian
ę
ci
ęż
aru gatunkowego ciał. Potrzebuje
pieni
ę
dzy do pracy nad metalem l
ż
ejszym od powietrza, który odda prawdziwym ludziom, by głupota si
ę
nie
szerzyła.
Jumart wzi
ą
ł Wokulskiego na pokaz magnetyzera Palmieriego. Potrafił on wmówi
ć
komu
ś
,
ż
e trzyma w r
ę
ce
bardzo ci
ęż
k
ą
rzecz – Sta
ś
stwierdził,
ż
e tak go nabrał Geist. Palmieri jednak uznał,
ż
e Stasia nie da si
ę
u
ś
pi
ć
. Chyba
ż
e przez długi czas (jak Izabela?).
Wokulski kupił tomik Mickiewicza i zlecił baronowej odnalezienie Stawskiego. Sp
ę
dzał czas intensywnie, ale
brak celu go m
ę
czył. Odwiedził znów Geista i uderzyło go ubóstwo jego pokoju i ubioru, chemik całe
fundusze przeznaczał dla dobra przyszłej ludzko
ś
ci. Sta
ś
sprawdzał autentyczno
ść
metali. Geist wytłumaczył
mu,
ż
e zmienił ich budow
ę
, zast
ę
puj
ą
c pełne cz
ą
stki pustymi, co zmniejszyło ich ci
ęż
ar. Ofiarował mu jeden
z kamieni i zaprosił znów, kiedy sko
ń
czy ju
ż
obrachunki ze
ś
wiatem. Wokulski nosił metal w złotym
medalionie na szyi. Uznał,
ż
e to sentymentalne pogl
ą
dy na miło
ść
romantyków (s. odeskie) zatruło si
ę
ż
ycie
jego i dwóch pokole
ń
. Stwierdził jednak,
ż
e Mickiewicz pisał tak, bo kochał kobiet
ę
, z któr
ą
nie mógł by
ć
,
winna wszystkiemu jest wi
ę
c arystokracja i odwieczne konwenanse.
Wokulski ju
ż
postanowił,
ż
e zostanie w Pary
ż
u, ale dostał list od prezesowej, w którym zapraszała go do
siebie, gdzie jest Bela. Natychmiast wyjechał do kraju...
rozdz. 5
Człowiek szcz
ęś
liwy w miło
ś
ci
Wokulski po powrocie zastał wiele listów, jedne od jego zwolenników, inne z pogró
ż
kami. Jego dochody
znacznie wzrosły, wi
ę
c budził powszechne zainteresowanie. Sta
ś
zgodził si
ę
na nowy interes z Suzinem, ale
na razie wyjechał do prezesowej.
W poci
ą
gu przysiadł si
ę
do niego siwy ju
ż
baron Dalski. On te
ż
jechał do prezesowej. Mówił o meblowaniu
mieszkania, pokazywał klejnoty, a Sta
ś
my
ś
lał,
ż
e to wszystko dla Izabeli. Okazało si
ę
jednak,
ż
e Dalski
o
ś
wiadczył si
ę
Ewelinie Janockiej, wnuczce prezesowej. Opowiadał mu o swoim szale
ń
czym zakochaniu.
Nawet j
ą
sprawdził, wypisuj
ą
c intercyz
ę
– miała dosta
ć
50 tys. rubli, gdyby zerwał zar
ę
czyny. Ale ona si
ę
nie
pokusiła, nawet płakała,
ż
e jej nie ufa.
U prezesowej była jeszcze 30-letnia wdówka Kazimiera W
ą
sowska, Kazimierz Starski, 18-letnia Fela
Janocka, kuzynka Eweliny, Ochocki, a czasem wpadał Ł
ę
cki z córk
ą
.
rozdz. 6
Wiejskie rozrywki
Na spotkanie Wokulskiego i barona wyjechał brek z Julianem Ochockim, Starskim, W
ą
sowsk
ą
, Ewelin
ą
i
Felicj
ą
. Starski nadskakiwał wdowie, która go ironicznie odprawiała, Fela była zauroczona Wokulskim, z
Ochockiego
ś
miano si
ę
,
ż
e nie umie powozi
ć
, a baron wci
ąż
całował sw
ą
smutn
ą
i pełn
ą
obaw narzeczon
ą
w
r
ę
k
ę
. Dotarli wreszcie do Zasławka.
Po
ś
niadaniu Wokulski poszedł na spacer. Ugłaskał psa, który najpierw na niego warczał, a potem domagał
si
ę
pieszczot. Od Ochockiego dowiedział si
ę
,
ż
e Starski robi długi i podró
ż
uje, a w mi
ę
dzyczasie bałamuci
9
młode m
ęż
atki. Prezesowa czytała powa
ż
ne rozprawy naukowe, a w swej posiadło
ś
ci miała przytułek dla
starców i ochronk
ę
dla parobcz
ą
t.
Po obiedzie Starski dowodził,
ż
e sens maj
ą
tylko mał
ż
e
ń
stwa zawarte z rozs
ą
dku, a nie z miło
ś
ci. Wszyscy
mówi
ą
,
ż
e pieni
ą
dz jest podły, ale on daje swobod
ę
. Dzi
ę
ki niemu m
ęż
czyzna ma czas, by ubóstwia
ć
kobiet
ę
. Ewelina potajemnie rozmawiała ze Starskim. Prezesowa poszła na obchód swego folwarku,
zwierz
ę
ta witały j
ą
rado
ś
nie.
Wokulski zdziwiony był,
ż
e baron nie widzi,
ż
e Ewelina jest z nim tylko dla pieni
ę
dzy. Nowe pokolenie ma
mocne głowy i zimne serca.
Drugiego dnia W
ą
sowska wzi
ę
ła Stasia na przeja
ż
d
ż
k
ę
konno. Udowadniał jej,
ż
e to nie pieni
ą
dze daj
ą
szcz
ęś
cie. W
ą
sowska sprowokowała sytuacj
ę
, kiedy dotkn
ę
ła kolanem Wokulskiego, ale ten nie zareagował.
Irytowały go jej przechwałki o licznych podbojach. Ona za
ś
odparła,
ż
e to
ś
wiat m
ęż
czyzn obdziera kobiet
ę
z
ideałów, a gdy ju
ż
zgodzi si
ę
na mał
ż
e
ń
stwo i konwencje, zabrania jej powrotu do kochania.
rozdz. 7
Pod jednym dachem
Prezesowa wezwała Izabel
ę
do siebie na wie
ś
. Iza zrezygnowała ze Starskiego, bo ten nie dziedziczył
maj
ą
tku prezesowej, poza tym wyznał jej,
ż
e nie o
ż
eniłby si
ę
z „goł
ą
pann
ą
”. Zmiana obiektu westchnie
ń
barona (na Ewelin
ę
) ugodziła w jej miło
ść
własn
ą
.
W
ą
sowska dowiedziała si
ę
od prezesowej,
ż
e Wokulski mo
ż
e kocha
ć
si
ę
w Izabeli. Wg jej mniemania,
mo
ż
na uwielbia
ć
tylko j
ą
, wi
ę
c wzi
ę
ła go na spacer i zrobiła scen
ę
z siodłem. W tym czasie dotarła Izabela.
To,
ż
e Sta
ś
jej nie przywitał, znów j
ą
ubodło.
Prezesowa zło
ś
ciła si
ę
na uprzedzenia Beli wobec kupców i na jej wzgl
ę
dy na urodzenie. Wysławiała Stasia i
zapewniała,
ż
e wkrótce salony b
ę
d
ą
stały w jego przedpokoju, bo to człowiek czynu.
Wokulski przed obiadem był zmieszany, ale gdy zobaczył Iz
ę
rozmawiaj
ą
c
ą
ze Starskim, wezbrał w nim
gniew, nawet przekomarzał si
ę
z W
ą
sowsk
ą
. Powoli przekonywał si
ę
jednak,
ż
e Starski interesuje si
ę
Ewelin
ą
.
Gdy baron poszedł po szal dla Eweliny, ta próbowała wyci
ą
gn
ąć
z Wokulskiego, co s
ą
dzi o jej zam
ąż
pój
ś
ciu
(z lito
ś
ci i dla pieni
ę
dzy). Odparł,
ż
e nie
ż
ebrałby nigdy o miło
ść
i takiej wy
ż
ebranej ofiary by nie przyj
ą
ł.
Starski wywołał go do reszty towarzystwa, a sam został z Ewelin
ą
. Prezesowa z wdow
ą
poszły przodem, a
Sta
ś
rozmawiał z Iz
ą
o Pary
ż
u. Mówił,
ż
e dopiero widz
ą
c jego wspaniało
ś
ci docenia si
ę
sił
ę
i moc człowieka.
Kłócił si
ę
z ni
ą
,
ż
e to nie arystokracja stworzyła dzieła Luwru, ale ludzie pracuj
ą
cy fizycznie i umysłowo.
Piel
ę
gnowanie uczu
ć
i obyczajów nale
ż
y do kobiet, a nie do jakiej
ś
wy
ż
szej rasy. Iza pos
ą
dzała go o
przepłacenie za ich dom, ale teraz Krzeszowska chce da
ć
90 tysi
ę
cy.
Wieczorem Sta
ś
spławił barona, mówi
ą
c,
ż
e mo
ż
e za bardzo ubóstwiaj
ą
kobiety, a to Starski wła
ś
nie znalazł
do nich drog
ę
. Przeja
ż
d
ż
a drugiego dnia miała odby
ć
si
ę
w parach – narzeczeni, Starski z wdow
ą
, Ochocki
poprosił Iz
ę
, a Stasiowi została Fela.
rozdz. 8
Lasy, ruiny i czary
Ochocki zostawił Iz
ę
na ko
ź
l
ę
, gdy usłyszał,
ż
e Wokulski opowiada o je
ź
dzie balonem. W lesie ka
ż
da para
miała zbiera
ć
grzyby osobno. Fela poszła ze słu
żą
cymi, Ochocki zamy
ś
lony poszedł sam i Iza została z
Wokulskim. Wyznała mu,
ż
e geniusz nie b
ę
dzie jej m
ęż
em. W lesie Iza dostrzegała ró
ż
ne kształty, ko
ś
cioły,
rynek... Nie zgadzała si
ę
,
ż
e las ma warto
ść
sam w sobie, wg niej był stworzony tylko na po
ż
ytek
człowiekowi. Sta
ś
wyznał jej,
ż
e my
ś
li o niej dniami i nocami. Pozwoliła mu o sobie my
ś
le
ć
.
Zasławska poleciła Stasiowi i reszcie pojecha
ć
do ruin zamku, gdzie na kamieniu miał by
ć
wyryty napis ku
czci jej ukochanego. Proboszcz zaj
ą
ł si
ę
spraw
ą
, polecił j
ą
W
ę
giełkowi. Rezolutny chłopak tak spodobał si
ę
Wokulskiemu,
ż
e obiecał mu zabra
ć
go do Warszawy. Zaprowadził jego i Iz
ę
do zamku i opowiedział
legend
ę
– kiedy
ś
płyn
ę
ła t
ę
dy rzeka, a na jej dnie był kamie
ń
zasłaniaj
ą
cy wej
ś
cie do podziemi, gdzie
ś
pi
ś
liczna panna, a jej łzy zmieniaj
ą
si
ę
w klejnoty.
Ś
pi, bo ma szpilk
ę
wbit
ą
w głow
ę
, a pilnuj
ą
jej ró
ż
ne
straszydła. Kamie
ń
odsuwał si
ę
w Wielkanoc i na
ś
w. Jana. Zobaczył j
ą
raz kowal i nie mógł ju
ż
zazna
ć
spokoju. Stara baba poradziła mu, by zszedł do podziemi i nie l
ę
kał si
ę
zjaw, a uratuje pann
ę
. Zrobił jak mu
kazała. Przel
ą
kł si
ę
dopiero wtedy, gdy panna krzykn
ę
ła z bólu przy wyci
ą
ganiu szpilki. Krew kowala
wytrysn
ę
ła na kamienie (do dzi
ś
j
ą
wida
ć
), potok wysechł, a panna została na zawsze w podziemiach na
wpół rozbudzona.
10
Iza tak wzruszyła si
ę
histori
ą
,
ż
e na pytanie Wokulskiego, czy kiedy
ś
obudzi si
ę
dla niego odpowiedziała,
ż
e
jest to mo
ż
liwe. W breku zdawało mu si
ę
,
ż
e co
ś
zaszło mi
ę
dzy Iz
ą
a Starskim. Na drugi dzie
ń
, przed jej
wyjazdem, wyznał wszystkie swe uczucia. Nie otrzymał odpowiedzi, ale te
ż
nie dostał odmowy. Wieczorem
Sta
ś
rozmawiał z prezesow
ą
. Ubolewała nad kobietami-lalkami, które oddaj
ą
swoje serce starym bogaczom
lub
ś
miałym hultajom, a gdy chc
ą
pozna
ć
prawdziwego człowieka, jest ju
ż
za pó
ź
no. Wokulski nie wiedział,
czy chodzi jej o Ewelin
ę
czy o Izabel
ę
. Baronowi powiedział,
ż
e nie da si
ę
walczy
ć
z prawem, które ka
ż
e
suce i
ść
za psem, a nie za lwem.
Wokulski pojechał do lasu zobaczy
ć
miejsca, gdzie byli z Iz
ą
. Marz
ą
cego na pniu zastała go W
ą
sowska.
Ostrzegła go,
ż
e w obecnych czasach kobiety s
ą
inne, ładne, miłe, dbaj
ą
tylko o przyjemno
ś
ci. Sta
ś
postanowił wyjecha
ć
, co miał mu za złe Ochocki, który nie zd
ąż
ył z nim porozmawia
ć
. Wokulski zaprosił
Ochockiego do siebie, gdy b
ę
dzie w Warszawie, zabrał W
ę
giełka, którego
ż
egnała mama, i wyjechał.
Na kamieniu widniał ju
ż
napis z Do M*** Mickiewicza: „Na ka
ż
dym miejscu i o ka
ż
dej dobie, / Gdziem z tob
ą
płakał, gdziem si
ę
z tob
ą
bawił, / Wsz
ę
dzie i zawsze b
ę
d
ę
ja przy tobie, / Bom wsz
ę
dzie cz
ą
stk
ę
mej duszy
zostawił”.
rozdz. 9
Pami
ę
tnik starego subiekta
Rok 1879. Ko
ń
cem poprzedniego Anglia zacz
ę
ła wojn
ę
z Afganistanem, Austria miła kłopoty w Bo
ś
ni, a w
Macedonii wybuchło powstanie. Miały miejsce zamachy na królów – hiszpa
ń
skiego Alfonsa i włoskiego
Humberta. Zmarł hr. Józef Zamoyski, przyjaciel Stasia. Teraz Anglicy zacz
ę
li kolejn
ą
wojn
ę
– w Afryce, na
Przyl
ą
dku Dobrej Nadziei. W okolicach Astrachania wybuchła d
ż
uma i kupcy pos
ą
dzaj
ą
Wokulskiego,
ż
e
wraz z towarami z Moskwy sprowadzi t
ę
chorob
ę
.
Krzeszowska wytoczyła Stawskiej proces kryminalny o kradzie
ż
. Z tego zmartwienia Rzecki zacz
ą
ł wpada
ć
do knajpy na piwo. Postanowił wyswata
ć
Stasia ze Stawsk
ą
, a potem strzeli
ć
sobie w łeb. Tymczasem
Wokulski wrócił z Moskwy z 70 tysi
ą
cami rubli.
ś
yczliwi radzili Rzeckiemu, by ostrzegł go przed Suzinem,
który jest podejrzany. Mówili,
ż
e Sta
ś
szkodzi polskiemu przemysłowi.
W pa
ź
dzierniku Matejko sko
ń
czył Bitw
ę
pod Grunwaldem. Maruszewicz przyszedł z propozycj
ą
od
baronowej – chciała odkupi
ć
kamienic
ę
za 90 tys. rubli. Adwokat poradził wzi
ąć
wi
ę
cej, bo teraz ceny
kamienic rosn
ą
.
Rzecki wraca do procesu – baronowa nie lubiła Stawskiej, my
ś
l
ą
c,
ż
e wszyscy si
ę
w niej kochaj
ą
; chciała te
ż
tanio kupi
ć
kamienic
ę
. Ignacy cz
ę
sto odwiedzał Stawsk
ą
po ró
ż
nymi pozorami. Domownicy (pani
Misiewiczowa, pani Helena i mała Helunia) przyjmowali go
ż
yczliwie. Rzecki obserwował studentów
walcz
ą
cych z Krzeszowsk
ą
, Maruszewicza, którego
ż
ycie było bardzo regularne (regularnie nie płacił
czynszu, regularnie odwiedzał go komornik, regularnie odzyskiwał meble).
Rzecki namówił Stasia, by odwiedził Stawsk
ą
. Zakomunikował im wie
ś
ci o Ludwiku – dwa lata temu był w
NY, potem chory przeniósł si
ę
do Londynu. Dziecko w podzi
ę
ce ucałowało Wokulskiego. S
ą
siedzi ich
obserwowali. Rzecki był zły, bo Sta
ś
nie zrobił nic, by zacie
ś
ni
ć
znajomo
ść
ze Stawsk
ą
. S
ą
dził,
ż
e to przez
zapach kalafiorów z kuchni.
Na drugi dzie
ń
Wokulski dostał anonim od baronowej, w którym zarzucała mu potajemne schadzki z kobiet
ą
złego prowadzenia i donosiła,
ż
e Rzecki obni
ż
a warto
ść
kamienicy zmniejszaj
ą
c czynsze. Anonim radził, by
jak najszybciej pozby
ć
si
ę
domu za mał
ą
cen
ę
. Potem przyszedł do nich adwokat Krzeszowskiej, mówi
ą
c,
ż
e
chce kupi
ć
dla pewnego „Litwina” kamienic
ę
za 80 tys. rubli. Wokulski zarz
ą
dał 100 tys. do Nowego Roku i
wyrzucił go za drzwi. Rzecki chciał ostrzec Stawsk
ą
przed baronow
ą
, ale w zamian poszedł do baru. Tam
radca W
ę
growicz powiedział mu,
ż
e
ś
ydzi kupuj
ą
sklep od Wokulskiego. Rzecki chciał bi
ć
si
ę
ze Szprotem,
gdy ten powiedział,
ż
e to pewnie dla Ł
ę
ckiej go sprzedaje. Wokulski odparł,
ż
e nawet, gdyby sprzedał sklep i
o
ż
enił si
ę
z Ł
ę
cka, to co w tym byłoby złego. I tak przekonał Rzeckiego... A o procesie dalej nic nie wiemy...
:/
rozdz. 10
Pami
ę
tnik starego subiekta
Misiewiczowa z wnuczk
ą
siedziały jak zwykle w oknie i obserwowały
ś
wiatła w budynkach, które układały si
ę
w literki. Wygl
ą
danie oknem to ich jedyna przyjemno
ść
. Opowiedziały,
ż
e odwiedziła je baronowa i na widok
Heluni rozpłakała si
ę
. Krzeszowska poprosiła Stawsk
ą
o pomoc w uporz
ą
dkowaniu gospodarstwa, za
odpłat
ą
oczywi
ś
cie. Baronowa całe dnie sp
ę
dzała w pokoju córeczki, mało co jadła, przyjmowała
Maruszewicza, adwokata i jakie
ś
stare kobiety, z którymi rozmawiała o m
ęż
u. Namawiała Stawsk
ą
, by
wstawiła si
ę
za ni
ą
u Wokulskiego. Na wzmiank
ę
o rzekomym
ś
lubie Wokulskiego Stawska wyszła z pokoju.
Za baronow
ą
wstawiali si
ę
te
ż
inni – ksi
ążę
, nawet ksi
ą
dz.
11
Krzeszowska pozwoliła Stawskiej przychodzi
ć
na sprz
ą
tanie z córeczk
ą
. Heluni podoba si
ę
najbardziej lalka
Mimi, która mówi „mama”. Dziewczynka nie mo
ż
e jednak dotyka
ć
zabawek.
W ko
ń
cu baronowa kupiła kamienic
ę
za 100 tysi
ę
cy. Cz
ęś
ci lokatorom podwy
ż
szyła czynsz, cz
ęść
wyrzuciła.
Wszyscy przychodzili na skargi lub
ż
ale do Rzeckiego.
Stawska przyszła do sklepu kupi
ć
lalk
ę
. Dostała j
ą
za 3 ruble. Baronowa zrobiła jej scen
ę
za to,
ż
e nie
wstawiła si
ę
za ni
ą
u Stasia, wi
ę
c Stawska zrezygnowała z posady. Krzeszowska wymówiła im mieszkanie
od Nowego Roku. Przed Wigili
ą
baronowa oskar
ż
yła Stawska o kradzie
ż
lalki. Wpadła z rewirowym, kazała
zabra
ć
lalk
ę
, spisa
ć
protokół i odda
ć
spraw
ę
do s
ą
du. S
ą
d Stawsk
ą
uniewinni, ale skandal pozostaje.
W mieszkaniu Stawskiej panowała grobowa atmosfera. Wokulski uspokoił kobiety, zamówił ju
ż
dla nich
adwokata, który miał oskar
ż
y
ć
baronow
ą
o oszczerstwo. Stawskiej zaproponował posad
ę
kasjerki w sklepie,
który przeszedł po
ś
mierci wła
ś
ciciela na niego, zarz
ą
dzała nim wdowa. Ofiarował Helenie 75 rubli na
miesi
ą
c. Wirski znalazł im nowe mieszkanie.
Anglicy na pocz
ą
tku 1879 r. zwyci
ęż
yli w Afganistanie pod wodz
ą
jen. Robertsa. W Witlance wybuchła
d
ż
uma, a Wokulski i Rzecki dostali wezwania do s
ą
du. Wszyscy mieli przed spraw
ą
złe przeczucia. Rano
kobiety poszły do spowiedzi. W s
ą
dzie toczyła si
ę
sprawa mi
ę
dzy baronow
ą
a studentami, których chciała
wyrzuci
ć
. Zarzucała im hałasowanie, wylewanie płynów z okien, zwabianie słu
żą
cych, stukanie do jej okna
trupi
ą
główk
ą
. Patkiewicz straszył j
ą
robi
ą
c miny trupie. Nie chciała ju
ż
komornego, chciała,
ż
eby si
ę
tylko
wyprowadzili. Wyrok kazał im zapłaci
ć
komorne i wyprowadzi
ć
si
ę
przed 8 lutego. Patkiewicz zemdlał.
Zebrani wskazywali na boronow
ą
jako na przyczyn
ę
nieszcz
ęś
cia.
Wokulski poszedł porozmawia
ć
z s
ę
dzi
ą
. S
ę
dzia był z Rosji (mówi „nu, a co
ś
tam...”). Stawska była po
spowiedzi spokojna. Maruszewicz jako
ś
nie chciał potwierdzi
ć
,
ż
e jest pewien,
ż
e lalka Stawskiej nale
ż
y do
baronowej. Wewn
ą
trz lalki był napis „Mincel i Wokulski”, a baronowa kupiła swoj
ą
u Lessera. Słu
żą
ca
baronowej przyznała si
ę
,
ż
e stłukła lalk
ę
. Stawsk
ą
uniewinniono.
rozdz. 11
Pami
ę
tnik starego subiekta
Przykład Stawskiej posłu
ż
ył udowodnieniu,
ż
e istnieje sprawiedliwo
ść
. Rzecki jest pewien,
ż
e Stawska i
Wokulski wezm
ą
ś
lub, a Napoleon zostanie cesarzem i podbije Niemców.
W knajpie Rzecki dowiedział si
ę
,
ż
e Wokulski rzekomo sprzedał sklep Szlangbaumowi. Szuman wyznał mu
natomiast,
ż
e Stach zapisał mu 20 tys. rubli, a sam wci
ąż
brnie w zwi
ą
zek z Izabel
ą
. Kiedy Wokulski zacz
ą
ł
si
ę
koło niej kr
ę
ci
ć
, pojawili si
ę
inni wielbiciele, on to widzi, ale Iza jest dla niego bóstwem, od którego nie
mo
ż
e si
ę
uwolni
ć
. Sta
ś
był rozdra
ż
niony, bo nie dostał jeszcze zaproszenia na bal u ksi
ę
cia!
Wokulski przyznał,
ż
e sprzedaje sklep Szlangbaumowi.
ś
ydzi według niego zostali wyt
ę
pieni, ale najsilniejsi
przetrwali – oni mistrzowsko władaj
ą
pieni
ą
dzem. Sta
ś
nie chce zatrzymywa
ć
sklepu, nie zyskał przez niego
ż
adnego uznania, same tylko oszczerstwa. Rzecki próbował mu udowodni
ć
,
ż
e arystokraci go wykorzystuj
ą
.
W ko
ń
cu przyszło zaproszenie, ale Wokulski je podarł, postanowili i
ść
do Stawskiej. Ł
ę
cki ju
ż
go prawie
przekonał do pój
ś
cia, ale znów interwencja Rzeckiego odwiodła go od tego zamiaru.
Tego wieczoru Misiewiczowa narzekała na wielkie damy, które s
ą
gorsze i bardziej gryma
ś
ne od Zydówek.
Sta
ś
rozmawiał ze Stawsk
ą
, Rzecki my
ś
lał,
ż
e co
ś
zaiskrzyło. Wokulski tej jeszcze nocy wymkn
ą
ł si
ę
pod
dom ksi
ę
cia i patrzył w okna. Rzecki i Misiewiczowa postanowili działa
ć
. Ignacy s
ą
dził,
ż
e to lalka ł
ą
czy t
ę
par
ę
– od procesu Wokulski zacz
ą
ł zwraca
ć
uwag
ę
na Helen
ę
. Bywał teraz cz
ęś
ciej u niej. Cała kamienica
ju
ż
wiedziała,
ż
e si
ę
w niej podkochuje – taka tajemnica.
Wirski opowiedział Rzeckiemu, jak studenci „wyprowadzali si
ę
” z kamienicy. Zamkn
ę
li si
ę
od
ś
rodka,
komornik ze
ś
lusarzem próbowali si
ę
dosta
ć
do nich. Tymczasem oni zacz
ę
li wyrzuca
ć
rzeczy przez okno, a
potem spuszczali Patkiewicza na sznurach. Na wysoko
ś
ci okna baronowej krzykn
ę
li,
ż
e si
ę
sznur urywa,
wi
ę
c stójkowy kazał mu puka
ć
. W mieszkaniu pokazał baronowej trupa i wyszedł. Baronowa poszła te
ż
do
Stawskiej i prosiła kobiety o wybaczenie jej procesu.
MacMahon upadł, a miał zrobi
ć
zamach na rzecz Napoleona. Prezydentem został mieszczanin Grevy, a
Napoleon pojechał na wojn
ę
do Natalu w Afryce.
rozdz. 12
Damy i kobiety
Izabela (25 lat) zacz
ę
ła si
ę
zastanawia
ć
, czy bale w ich domu nie zawdzi
ę
czaj
ą
swej popularno
ś
ci
Wokulskiemu. Panowie mieli do niego interesy, panie chciały wyda
ć
za niego za m
ąż
siebie lub swe córki.
Sam Sta
ś
za
ś
wahał si
ę
mi
ę
dzy uwielbieniem a zw
ą
tpieniem.
12
Na pro
ś
b
ę
Ł
ę
ckiego ksi
ążę
zaczerpn
ą
ł wie
ś
ci o Wokulskim. Szlachta chełpiła si
ę
nim, przeciwstawiano go
ż
ydowskim bankierom, kupcy zarzucali mu „wielkopa
ń
stwo”, wiele prostych ludzi, studentów, robotników
wychwalało go za pomoc. Iza zdecydowała si
ę
ju
ż
na
ś
lub. W
ą
sowskiej wyznała swój plan. Chce przekona
ć
Stasia do sprzedania sklepu, waha si
ę
, czy zostawi
ć
spółk
ę
handlow
ą
, bo przy niej dochody s
ą
du
ż
o
wy
ż
sze, zastrzegła sobie zatrzymanie wszystkich dotychczasowych stosunków. Prezesowa mawiała pono
ć
,
ż
e z Wokulskim nie mo
ż
na igra
ć
, a Iza doceni jego warto
ść
za pó
ź
no. Zasławska jest umieraj
ą
ca.
Gdy Iza rozmawiała z Wokulskim, przyszli panowie Rydzewski i Pieczarkowski zaprosi
ć
j
ą
na przyj
ę
cia w
wielkim po
ś
cie do pa
ń
stwa Rze
ż
uchowskich, gdzie jada si
ę
kasz
ę
tatarczan
ą
na srebrnych półmiskach. Iza
patrzyła na nich z zachwytem. Sta
ś
nie mógł zrozumie
ć
, jak mo
ż
e to robi
ć
, gdy jeszcze przed chwil
ą
to jego
kokietowała. Spokój znajdował Wokulski w towarzystwie Stawskiej, była dla niego jak
ś
wi
ę
ta. Stawska
pocz
ą
tkowo czuła do Wokulskiego wdzi
ę
czno
ść
, potem podziw. Współczuła mu i była niech
ę
tna Ł
ę
ckiej.
My
ś
lała wci
ąż
o nim, ale nie potrafiła go pokocha
ć
. Wkrótce zacz
ę
ły si
ę
plotki,
ż
e Stawska jest kochank
ą
Wokulskiego. Helena powiedziała matce hardo,
ż
e nie jest jego kochank
ą
tylko dlatego,
ż
e jeszcze tego nie
za
żą
dał, bo ten człowiek zabrał jej dusz
ę
. Rzecki poszedł naradzi
ć
si
ę
do Szumana.
rozdz. 13
W jaki sposób zaczynaj
ą
otwiera
ć
si
ę
oczy
Szuman postanowił wreszcie zarabia
ć
i powierzy
ć
kapitał Szlangbaumowi. 10 lat zmarnował na badanie
włosów i nic mu to nie przyniosło. Twierdził,
ż
e
ż
ydowski system triumfuje nad polskim. Szuman został
zwolennikiem nowego programu. Za złe miał Wokulskiemu,
ż
e ogl
ą
da si
ę
za Iz
ą
zamiast powi
ę
ksza
ć
maj
ą
tek, Ochockiemu –
ż
e nie kontynuuje bada
ń
, ale je
ź
dzi po Warszawie z W
ą
sowsk
ą
. Ludzie nie powinni
trwa
ć
w miejscu i obrasta
ć
mchem jak kamienice, ale pi
ąć
si
ę
w gór
ę
.
W czasie postu organizowano bale i festiwale z „okazji” wezbrania Wisły, powodzi w Szegedyniu.
Arystokracja uczestniczyła w prelekcji krakowianina, kandydata na Osady Rolne. Iza bywała wsz
ę
dzie,
wzdychali za ni
ą
Rydzewski, Pieczarkowski, Niwi
ń
ski, Malborg, a Szastalski był bliski odebrania sobie
ż
ycia.
Przyjechał skrzypek Molinari. Recenzje miał jak najlepsze, ale Wokulskiemu si
ę
nie podobał. Mimo to podj
ą
ł
si
ę
załatwienia jego koncertu na pro
ś
b
ę
Izabeli. Słu
ż
ba hotelowa
ż
artowała,
ż
e skrzypek zabawia si
ę
z
paniami w ró
ż
nych pokojach.
Do Wokulskiego przyszedł W
ę
giełek – chciał si
ę
o
ż
eni
ć
z Mariann
ą
, magdalenk
ą
. Bał si
ę
tylko, czy Marianna
nie chodzi do Wokulskiego, bo tak ludzie gadaj
ą
. W
ę
giełek pogardzał wyst
ę
pkiem, ale Marianna była
nieszcz
ęś
liwa, dlatego miał dla niej miłosierdzie. Ta logika spodobała si
ę
Stasiowi.
Na koncercie Molinariego u Rze
ż
uchowskiej Wokulski spostrzegł,
ż
e jest on podobny do Starskiego. Z
najwi
ę
ksz
ą
nami
ę
tno
ś
ci
ą
słuchała go Ł
ę
cka, której został przedstawiony. Tego wieczoru Iza nie zwracała w
ogóle uwagi na Wokulskiego. Ochocki stwierdził,
ż
e na szcz
ęś
cie Wokulski ma odskoczni
ę
, gdy si
ę
ocknie –
wynalazki. W
ą
sowska wyznała,
ż
e Sta
ś
j
ą
obchodzi, ale wła
ś
nie dlatego chce mu da
ć
t
ą
, któr
ą
on pokochał.
Molinari nieco lekcewa
ż
ył Iz
ę
, zajmuj
ą
c si
ę
innymi, ale to tylko bardziej j
ą
do niego przyci
ą
gało. Po
ż
egnała
go jednak chłodno, bo dowiedziała si
ę
,
ż
e zrobił na towarzystwie złe wra
ż
enie. Wieczorem wspominała z
rumie
ń
cem jego nami
ę
tne gesty, wyznania miło
ś
ci. Zapomniała o skrzypku par
ę
dni po jego niechlubnym
opuszczeniu Warszawy.
Wokulski siedział w domu i rozmy
ś
lał o teorii Darwina. Doszedł do wniosku,
ż
e ludzkim instynktem
przetrwania jest obawa przed
ś
mierci
ą
i
ż
e jest ona bezzasadna. Nie pojechał da
ć
Ł
ę
ckiemu procentu, bywał
za to u Stawskiej, czym ucieszył Rzeckiego. Opowiedał jej historie –
ż
e człowiek jest jak
ć
ma, co zbli
ż
a si
ę
do ognia, ale mo
ż
e oprzytomnie
ć
;
ż
e byli przyjaciele, którzy rozmin
ę
li si
ę
jad
ą
c si
ę
odwiedzi
ć
, a w drodze
spali w pokojach obok siebie nie wiedz
ą
c o tym. Ofiarował pieni
ą
dze na sklep dla Stawskiej.
Od W
ą
sowskiej Wokulski dowiedział si
ę
,
ż
e Iza kokietowała Molinariego w odwecie za jego zainteresowanie
Stawsk
ą
. Od razu pobiegł do Izy, ona mu wielkodusznie przebaczyła i dała nadziej
ę
. Ofiarował jej medalion z
blaszk
ą
od Geista – wybrał sw
ą
przyszło
ść
. Uznał si
ę
za jej narzeczonego. Od Rzeckiego dowiedział si
ę
,
ż
e
Stawski
ż
yje w Algierze jako Ernest Walter. Stawska zastanawiała si
ę
nad wyjazdem z Warszawy...
rozdz. 14
Pogodzeni mał
ż
onkowie
Baronowa złagodniała, przygotowuj
ą
c si
ę
na przyj
ę
cie m
ęż
a, który nie miał ju
ż
z czego spłaca
ć
długów, wi
ę
c
była szansa,
ż
e do niej wróci. Przygotowywała mieszkanie i czekała. Baron wprowadził si
ę
z Leonem (to ten
sam lokaj, który wcze
ś
niej nazywał si
ę
Konstanty), który kazał sobie da
ć
osobny pokój. Miał mnóstwo
rzeczy, a baron walizk
ę
i parasol.
Baron wyrzucał
ż
onie,
ż
e ma trzy procesy, które ha
ń
bi
ą
nazwisko. Jego procesy o długi si
ę
nie liczyły.
Zarzucał jej pisanie anonimów i to,
ż
e Stawska musiała wyjecha
ć
. Postanowił zako
ń
czy
ć
procesy, da
ć
13
baronowej opiek
ę
, uratowa
ć
nazwisko. Pozamykał procesy, Stawskiej posłał bukiet i przeprosiny, składał
wizyty z
ż
on
ą
, a przez Maruszewicza informował,
ż
e brak rewizyty b
ę
dzie równał si
ę
wyzwaniu gospodarza
na pojedynek. Baronowa w zamian spłacała jego długi.
Kiedy Rzecki upomniał si
ę
o spłat
ę
długu (bo oddawali sklep), wyszło na jaw,
ż
e Sta
ś
dał baronowi 600 rubli
za klacz, a kwit wzi
ą
ł na 800 – to Maruszewicz zwi
ę
kszył t
ę
liczb
ę
. Maruszewicz te
ż
sfałszował kwit na
pieni
ą
dze po
ż
yczone od Wokulskiego.
Baron i Wokulski pogodzili si
ę
. Krzeszowski chciał przepis na zdobycie maj
ą
tku. Maruszewicza chciał posła
ć
do wi
ę
zienia. Sam Maruszewicz przyszedł potem do Stasia, gro
żą
c,
ż
e zabije jego, a potem siebie. Wokulski
podarł papiery go obci
ąż
aj
ą
ce, by nie mie
ć
na sumieniu uwi
ę
zienia człowieka (dla Izy oczywi
ś
cie), nie
pomy
ś
lał,
ż
e mógł uwolni
ć
ś
wiat od oszusta.
rozdz. 15
Tempus fugit, aeternitas manet
Przyznawano,
ż
e Wokulski post
ą
pił z Maruszewiczem szlachetnie, ale nie po m
ę
sku. Sta
ś
zacz
ą
ł czu
ć
wstr
ę
t
do sklepu, bo tracił w oczach Izy jako kupiec. Zaanga
ż
ował si
ę
w spółk
ę
, bo ona przynosiła dochód. Był
bezgraniczne oddany Izabeli, cho
ć
troch
ę
mu było
ż
al Stawskiej. Nie pojechał na pogrzeb Zasławskiej, by
nie rozstawa
ć
si
ę
z Iz
ą
!
Wyjechali do Krakowa, gdzie Iz
ę
wzywała bogata chora krewna. Ł
ę
cka zabrała te
ż
Starskiego. W poci
ą
gu
rozmawiała z nim po angielsku spokojnym tonem, by zmyli
ć
co do tre
ś
ci Wokulskiego, którego nie
podejrzewała o znajomo
ść
tego j
ę
zyka. Usłyszał,
ż
e zgubili blaszk
ę
, gdy „szukali medalionu”, który Iza nosiła
na piersi.
Na stacji w Skierniewicach Wokulski poprosił o kieliszek wódki, ale jej nie wypił. Kazał konduktorowi poda
ć
sobie kartk
ę
– niby telegram. Obwie
ś
cił,
ż
e musi wraca
ć
do Warszawy. Przedtem po
ż
egnał Starskiego
kilkoma przytykami, daj
ą
c do zrozumienia,
ż
e wszystko zrozumiał. A Ł
ę
ckiej krzykn
ą
ł: Farewell, miss Iza,
farewell. Czuł si
ę
jak pod gruzami, spod których nie ma wyj
ś
cia. Trzeba było poznawa
ć
kobiety nie przez
okulary Mickiewiczów, Krasi
ń
skich albo Słowackich, ale ze statystyki, która uczy,
ż
e ka
ż
dy biały anioł jest w
dziesi
ą
tej cz
ęś
ci prostytutk
ą
. Potem zdawało mu si
ę
,
ż
e jest w lesie sosnowym, a skrawki nieba układaj
ą
si
ę
w u
ś
cisk Izy i Starskiego. Z kamienia zmienił si
ę
na czas znajomo
ś
ci Izy w człowieka, ale został po tym tylko
ż
al. Miał pian
ę
na ustach. Poczuł cierpienie i rzucił si
ę
pod poci
ą
g. Z torów
ś
ci
ą
gn
ą
ł go Wysocki – dró
ż
nik.
Sta
ś
usiadł pod drzewem i zapłakał, wzywaj
ą
c Boga, a potem zasn
ą
ł. Rano podzi
ę
kował Wysockiemu, ale
radził mu na drugi raz nie ratowa
ć
człowieka, który chce dobrowolnie stan
ąć
ze sw
ą
krzywd
ą
przed boskim
s
ą
dem.
rozdz. 16
Pami
ę
tnik starego subiekta
Zawi
ą
zały si
ę
dwie koalicje – Rosja z Turcj
ą
i Niemcy z Austri
ą
i Angli
ą
. Garibaldi agituje we Włoszech
przeciw Austrii. Napoleon, który walczy w wojsku angielskim, zostanie zrobiony cesarzem, Anglia pomo
ż
e
wykupi
ć
od Niemców Alzacj
ę
i Lotaryngi
ę
. Wtedy Bismarck z du
ż
ymi funduszami zacznie wojn
ę
. Podobno
pasjami lubi on Polaków, a za
ż
on
ę
ma Puttkamerówn
ę
, spokrewnion
ą
z Mickiewiczami.
Rzecki jest ju
ż
zm
ę
czony, nie ma zaj
ę
cia. Chciałby przed
ś
mierci
ą
pojecha
ć
na W
ę
gry. W mie
ś
cie i w
gazetach jest coraz wi
ę
ksza nagonka na
ś
ydów. Szuman znów na nich narzekał, bo Szlangbaum chciał go
naci
ą
gn
ąć
, z potulnego zmienił si
ę
w aroganta. Dla go
ś
ci jest uni
ż
ony, ale podwładnych depcze.
Wirski namawiał Rzeckiego do wyjazdu, Klejn chodzi na jakie
ś
tajne sesje. W kamienicy barona zamieszkali
znów Maleski i Patkiewicz. Dokuczaj
ą
Maruszewiczowi, a Klejn odbywa z nimi tajne sesje.
Wokulski teraz le
ż
y u siebie całymi dniami. Szuman domy
ś
lił si
ę
powodów powrotu Stasia, ale Rzecki my
ś
li,
ż
e miał on telegram od Suzina. Mraczewski (który cz
ę
sto odwiedza Stawsk
ą
pod Cz
ę
stochow
ą
) potwierdził
wersj
ę
Szumana. Rzecki w ko
ń
cu zdecydował si
ę
na wyjazd, ale wysiadł zaraz na pierwszej stacji i wrócił...
rozdz. 17
Dusza w letargu
W drodze ze Skierniewic Wokulski oprzytomniał dopiero koło Alej Jerozolimskich. W mieszkaniu stracił
rachub
ę
czasu, zapadł w letarg. Szuman próbował go leczy
ć
. Powoli przechodził z apatii w ból. Powoli
wracała mu
ś
wiadomo
ść
, wspominał Pary
ż
, przegl
ą
dał rysunki, gł. Don Quichota. Potem czytał. W literaturze
polskiej znalazł kiedy
ś
złudzenia, obca dawała mu teraz spokój, gł. Tysi
ą
c i jedna noc.
Szalngbaum próbował wyci
ą
gn
ąć
od Wokulskiego jego wkład w sklep oraz udziały w spółce. W Pary
ż
a
przyszły dokumenty potwierdzaj
ą
ce
ś
mier
ć
Stawskiego, ale Sta
ś
nie wiedział, co z nimi zrobi
ć
. Szuman
namawiał go do poł
ą
czenia si
ę
z
ś
ydami – Wokulski został stłamszony przez arystokracj
ę
, jak
ś
ydzi przez
wieki.
ś
ydzi b
ę
d
ą
now
ą
inteligencj
ą
ludu, naucz
ą
go nowej filozofii, polityki i ekonomii. Szuman gardził
14
jednostkami, ale szanował gromad
ę
– Wokulski odwrotnie. Chc
ę
, by dzi
ę
ki Wokulskiemu spółk
ą
zawładn
ę
li
ś
ydzi uniwersyteccy, a nie chederowi.
Rzecki coraz bardziej upadał na zdrowiu. Przyniósł wie
ść
,
ż
e Klejna i studentów aresztowano za spraw
ą
Maruszewicza. Maruszewicz a
ż
sam si
ę
przestraszył tego, co si
ę
stało. Nawet Rzecki wygadywał na
ś
ydów,
ż
e zajmuj
ą
wszystkie stanowiska. Kazał Stasiowi
ż
eni
ć
si
ę
ze Stawsk
ą
, bo Mraczewski go ubiegnie. Dla
Wokulskiego wszystkie kobiety uosabiały głupot
ę
i fałsz.
Szuman i Szlagbaum chc
ą
si
ę
porozumie
ć
w imi
ę
interesu. Szuman nawet zgadza si
ę
ochrzci
ć
, bo chc
ą
go
ż
eni
ć
. Wokulskiemu radził zapomnie
ć
o przeszło
ś
ci i znale
źć
sobie nowy cel. Wokulski zrozumiał,
ż
e
post
ę
pował głupio – był wyleczony. Zacz
ą
ł korespondowa
ć
z Suzinem. Geist wierzył,
ż
e wi
ę
kszo
ść
ludzi to
bydl
ę
ta, ale rasa człowiecza ma przed sob
ą
przyszło
ść
. Wokulski uznawał zwierz
ę
ta ludzkie za wyj
ą
tki.
Szuman twierdził,
ż
e jedynymi nie-zwierz
ę
tami s
ą
ś
ydzi i to si
ę
nie zmieni. Pesymizm Szumana zacz
ą
ł silnie
wpływa
ć
na Wokulskiego.
Wokulski wycofał si
ę
ze spółki. Ksi
ążę
zarzucał mu,
ż
e teraz opanuj
ą
ich starozakonni, wi
ę
c Sta
ś
poradził,
by nie zamykali swej sfery, a znajd
ą
Polaka, który b
ę
dzie im przewodniczył. Zarzucił arystokracji pogard
ę
dla
pracy i obowi
ą
zków. Spółk
ę
przej
ę
li
ś
ydzi. Wokulski miał wiele odwiedzin, ale nikomu nie współczuł,
zoboj
ę
tniał na ludzi. Zdawało mu si
ę
,
ż
e choruje na modn
ą
chorob
ę
woli (zapowied
ź
dekadentyzmu).
W
ę
giełek opowiedział Wokulskiemu jak w Zasławiu widział Starskiego z Ewelin
ą
(
ż
on
ą
barona). Marianna
zapłakała na jego widok – to on sprowadził j
ą
na zł
ą
drog
ę
. W zło
ś
ci W
ę
giełek wyznał wtedy baronowi,
ż
e
jego
ż
ona jest w krzakach ze Starskim. W
ę
giełek nie mo
ż
e ju
ż
patrze
ć
na
ż
on
ę
jak dawniej.
Wokulski doszedł do wniosku,
ż
e to nie Starski jest przyczyn
ą
nieszcz
ęść
, ale głupota jego ofiar. To
społecze
ń
stwo jest zaka
ż
one.
Ochocki przyniósł wie
ś
ci,
ż
e baron rozwodzi si
ę
. Pojedynkował si
ę
ze Starskim i został ranny. Starski
wyjechał za granic
ę
. Dzi
ę
ki tej przygodzie testament prezesowej pójdzie na sieroty, a nie dla Starskiego –
chciał on si
ę
procesowa
ć
, a dzi
ę
ki Ewelinie ju
ż
prawie przekonał do tego barona. Baron poza tym zgodził si
ę
na sfinansowanie pracowni technologicznej. Ochocki nie b
ę
dzie na ni
ą
czekał, jedzie za granic
ę
.
Wokulski zrobił sobie mał
ą
pracowni
ę
chemiczn
ą
i zacz
ą
ł eksperymenty. Pojechał do Łazienek, by sprawdzi
ć
sw
ą
wytrzymało
ść
, ale przypomniał mu si
ę
wyjazd Izabeli z Zasławka – jeszcze go bolało.
Ś
niło mu si
ę
,
ż
e
umizgi Izy w poci
ą
gu były tylko snem. Zacz
ą
ł nabiera
ć
ch
ę
ci na wyjazd do Geista, ale brakowało mu impulsu
do działania.
W
ą
sowska zaprosiła Wokulskiego. Robiła mu wyrzuty za porzucenie Ł
ę
ckich i spółki. Zaprosiła na wie
ś
.
Baron był dla niej człowiekiem bez honoru, bo zha
ń
bił kobiet
ę
. Lepiej by było, gdyby sam si
ę
zastrzelił.
Wokulski twierdził,
ż
e umysłem i prac
ą
kobieta jest ni
ż
sza od m
ęż
czyzny, ale obyczajami i uczuciem ma go
przewy
ż
sza
ć
– to si
ę
wyrównuje. Je
ż
eli kobieta handluje sob
ą
, zasługuje na pogard
ę
. Oszustwem nie jest
samo posiadanie kochanków, ale pozowanie na niewinno
ść
, gdy si
ę
ich posiada. Przez miło
ść
idealn
ą
ś
wiat
mo
ż
e straci
ć
po
ż
ytecznego człowieka. W
ą
sowska powiedziała,
ż
e Bela gotowa jest mu przebaczy
ć
. Ale on
był ju
ż
od niej wolny po tej rozmowie. W
ą
sowska zacz
ę
ła mu si
ę
podoba
ć
, na ulicy zauwa
ż
ał inne kobiety.
Wokulski poznał nareszcie, jaka bogini pos
ą
gowa jawiła mu si
ę
w marzeniach ukryta w chmurach. Była to
Sława. Na jej szczytach najwi
ę
ksz
ą
przyjemno
ś
ci
ą
jest prawa i niebezpiecze
ń
stwa. Szukał od dzieci
ń
stwa
rzeczy wielkiej i nieznanej, a poniewa
ż
kobiety znał tylko dzi
ę
ki poetom – my
ś
lał,
ż
e to one s
ą
t
ą
rzecz
ą
.
W
ą
sowska dała mu list otrzymany od Izabeli. Pisała,
ż
e umiera z nudów, ojciec robi jej wymówki za
Wokulskiego, a marszałek o
ś
wiadczył si
ę
o jej r
ę
k
ę
. Wokulski poczuł,
ż
e gardzi ni
ą
, ale wci
ąż
j
ą
kocha.
W
ą
sowska wezwała go na drugi dzie
ń
. Chciała si
ę
poradzi
ć
, kiedy kupi
ć
franki, bo ko
ń
cem roku jedzie za
granic
ę
. Był to pretekst, w rzeczywisto
ś
ci chciała pogodzi
ć
go z Iz
ą
. Zerwał z nimi obiema. Na koniec Sta
ś
odwiedził starego Rzeckiego. Wyznał mu,
ż
e wyje
ż
d
ż
a i albo zrobi co
ś
dla
ś
wiata, albo zako
ń
czy
ż
ycie.
Wyjechał nagle. Jego ruchomo
ś
ci kupił Szlangbaum.
rozdz. 18
Pami
ę
tnik starego subiekta
Chodz
ą
wie
ś
ci,
ż
e 26 listopada zgin
ą
ł w Afryce Ludwik Napoleon. Rzecki nie czytuje ju
ż
gazet, bo
komentarze mieszaj
ą
w głowach. Podejrzewa jednak,
ż
e Napoleon si
ę
ukrył. Klejna nie ma, a Lisiecki
przeniósł si
ę
do Astrachania nad Wołg
ę
. Na urodziny Szlangbauma przyszli wszyscy przyjaciele i
nieprzyjaciele Wokulskiego. Krzeszowsk
ą
nazywa si
ę
najzacniejsz
ą
, bo dała 200 rubli na jaki
ś
przytułek.
15
O
ś
ydach mówi si
ę
coraz gorzej, a Szuman cieszy si
ę
z tego,
ż
ałuje,
ż
e nie s
ą
bardziej solidarni. Wokulski
wyjechał do Moskwy do Suzina. Mraczewski o
ś
wiadczył si
ę
Stawskiej i został przyj
ę
ty. Je
ś
li otworz
ą
sklep w
Warszawie, to Rzecki przy nich zamieszka. Zaczyna ju
ż
w
ą
tpi
ć
w odgórny plan
ś
wiata. Mo
ż
e wszystkim
rz
ą
dzi przypadek.
rozdz. 19
... ? ...
Rzecki cierpiał na serce. Subiekci go lekcewa
ż
yli, go
ś
cie dziwnie mu si
ę
przypatrywali. My
ś
lał wiele o
Wokulskim. Wegrowicz i Szprot go odwiedzili z piwem. W mie
ś
cie mówi
ą
,
ż
e Wokulski zbankrutował.
Wszyscy na niego pomstuj
ą
. Szuman wygonił go
ś
ci, bo Rzeckiemu nie wolno pi
ć
. Według Szumana
Wokulski to polski romantyk, zawsze d
ąż
ył do czego
ś
, czego nie miał, poza rzeczywisto
ść
.
Szuman przyniósł wie
ś
ci,
ż
e Wokulski wyjechał do Odessy, sk
ą
d chce si
ę
uda
ć
do Indii, Chin, Japonii i
Ameryki. Rzecki zacz
ą
ł czu
ć
si
ę
coraz gorzej.
Ochocki poinformował Rzeckiego,
ż
e zmarł Ł
ę
cki. Iza przyj
ę
ła marszałka, ale z pewnym in
ż
ynierem je
ź
dziła
cz
ę
sto do ruin zamku. T
ę
skniła za Stasiem. Gdy in
ż
ynier to spostrzegł, przestał z ni
ą
je
ź
dzi
ć
. W tym samym
czasie zostawił j
ą
marszałek. Ł
ę
cki zmarł. Rzecki u
ś
ciskał Ochockiego, gdy ten powiedział,
ż
e Sta
ś
to
człowiek o szerokiej duszy, patrz
ą
cy w przyszło
ść
. Zrozumiał,
ż
e Wokulski chce zerwa
ć
z przeszło
ś
ci
ą
– on
sam spalił kiedy
ś
podr
ę
czniki łaciny i greki, bo przypominały mu 5 dni i nocy nieustannej nauki. Rozmowa ta
podziałała uzdrawiaj
ą
co na Rzeckiego.
Podobno furman zmarłej prezesowej widział Wokulskiego na koniu w lesie zasławskim.
ś
yd handluj
ą
cy
w
ę
glami mówił,
ż
e widział go w D
ą
browie, podobno kupował dynamit. Przyszedł z Moskwy testament Stasia.
140 tys. zapisał Ochockiemu, 25 tys. Rzeckiemu, 20 tys. Heluni Stawskiej, a 5 tys. na sw
ą
słu
ż
b
ę
i
znajomych biedaków. Polecił, by traktowa
ć
go jak umarłego, a testament otworzy
ć
dopiero w pa
ź
dzierniku.
Ochocki chciał z cał
ą
sum
ą
wyjecha
ć
za granic
ę
. Z Geista podobno
ś
mieje si
ę
cała Akademia, jak z wariata.
Sklep troch
ę
podupadał. Szuman dowiedział si
ę
od Wysockiego o próbie samobójczej Wokulskiego.
Wywnioskował z tego,
ż
e Stach na pewno ju
ż
nie
ż
yje. W
ę
giełek napisał,
ż
e we wrze
ś
niu miał miejsce
podwójny wybuch w zamku. Matka W
ę
giełka spotkała wtedy Wokulskiego id
ą
cego w stron
ę
zamku. Nie
znaleziono
ż
adnego ciała. Postawili tam krzy
ż
z napisem Non omnis moriar. Według rzeckiego Stach
zniszczył zamek tak jak Ochocki swoje ksi
ąż
ki, ale sam
ż
yje.
W sobot
ę
rzecki po raz kolejny ustawiał wystaw
ę
sklepow
ą
. Nakr
ę
cił swoim zwyczajem wszystkie lalki.
Cz
ęść
powywracała si
ę
– nie potrafiły sobie pomóc, ale niszczy
ć
cudze
ż
ycie umiały jak ludzie. Izydor
Gutmorgen
ś
ledził go – Rzecki pracował za darmo, wi
ę
c podejrzewano,
ż
e kradnie. Wydało si
ę
, bo Izydor
musiał wyj
ść
z kryjówki, bo było mu niedobrze.
Rzecki napisał list do Stawskiej, czy nie chce wej
ść
z nim w spółk
ę
i otworzy
ć
sklepu w Warszawie. Drugi do
Lisieckiego – czy nie chciałby pracowa
ć
w jego sklepie. Co
ś
go zakłuło. Zamkn
ą
ł oczy i zobaczył swe
ż
ycie.
Wkrótce ogarn
ę
ła go ciemno
ść
. Słu
żą
cy Kazimierz znalazł go w porze obiadowej.
Ł
ę
cka wyjechała za granic
ę
, do klasztoru. Ochocki te
ż
zbierał si
ę
do wyjazdu. Szuman ubolewał,
ż
e
zostawali tylko ludzie tacy jak Szlangbaum czy Maruszewicz. Zmarł ostatni romantyk. Z kieszeni wystawała
mu kartka z napisem Non omnis moriar.
THE END