Archiwum Gazety Wyborczej; Wszystko na Jelcyna












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 7, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1995/01/09, dział
ŚWIAT, str. 6
Jacek KALABIŃSKI, Waszyngton
Wszystko na Jelcyna
(P) Biały Dom zdecydował nadal stawiać wszystko na Borysa Jelcyna, mimo
sygnałów, że prezydent Rosji stracił panowanie nad siłami zbrojnymi.
Niektórzy przedstawiciele administracji prezydenta Clintona twierdzą, że
nieudolność rosyjskiej armii w Czeczenii dowodzi,
że nie ma potrzeby rozszerzania NATO na kraje Europy Środkowej. "Jest całkowitym
złudzeniem, że rosyjskie siły zbrojne mogłyby ponownie wtargnąć do Europy
Środkowej" - powiedział dziennikowi "Washington Post" wyższy urzędnik
amerykańskiego wywiadu.
Ale większość rządowych analityków jest zdania, że Jelcyn wyjdzie w kryzysu
czeczeńskiego tak osłabiony politycznie, iż USA muszą przygotować się albo na
zmianę warty w Moskwie, albo na sytuację, w której Jelcyn tylko pozornie będzie
sprawował władzę, a faktycznie rządzić będą "twardogłowi" nacjonaliści.
Na razie jednak w Waszyngtonie przeważyła opcja prorosyjska, której rzecznik,
zastępca sekretarza stanu Strobe Talbott, powiedział reporterce "New York
Timesa", że "tylko prostaczkowie spisują Jelcyna na straty".
Według dobrze poinformowanych źródeł rządowych prezydent Clinton odrzucił
punkt widzenia CIA i większości ekspertów Narodowej Rady Bezpieczeństwa
twierdzących, że Jelcyn stracił poparcie rosyjskich reformatorów i wobec tego
musi opierać się na wojskowych, wobec czego w sprawie Czeczenii zajmuje stanowisko bliskie Żyrynowskiemu.
Sekretarz Stanu Warren Christopher przyznał, że Jelcyn stracił kontrolę nad
sytuacją: "Jest oczywiste, że wydarzenia nie poszły tak, jak miał nadzieję, i
jasne jest, że został wprowadzony w błąd w sprawie sytuacji wojskowej".
Clinton wysłał w piątek osobisty list do Jelcyna, w którym wyraził
zaniepokojenie liczbą cywilnych ofiar wojny w Czeczenii i sugerował mediację OBWE, ale zarazem wyrażał
poparcie Waszyngtonu dla nienaruszalności granic Rosji. Według źródeł rządowych
ambasador amerykański w Moskwie Thomas Pickering ostrzegł w depeszy
dyplomatycznej do Departamentu Stanu, aby nie sądzić, że Jelcyn jest na wylocie,
choć przyznał, że prezydent Rosji jest w bardzo trudnej politycznie sytuacji.
"Czeczenia stała się cmentarzem moralnej
reputacji Ameryki" - napisał w niedzielnym "Washington Post" były doradca
prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego prof. Zbigniew Brzeziński. "Kiedy
niemal bezbronni Czeczeńcy rozrywani są na strzępy, ponieważ ośmielili się
domagać niepodległości, Ameryka nie tylko pozostaje obojętna, ale jej oficjalni
rzecznicy przyłączyli się do prześladowców, opluwając ofiary i usprawiedliwiając
agresję. Nie zdarzyło się to nigdy dotychczas w historii naszego kraju".
Brzeziński cytuje "wysokiego urzędnika Departamentu Stanu", który w niemal
rasistowskich sformułowaniach przedstawił Czeczeńców jako zbrodniarzy i sprawców
dziejącej się tragedii. Brzeziński ostro polemizuje z używanym przez Biały Dom
porównaniem napaści na Czeczenię z amerykańską
wojną secesyjną. "W wojnie domowej północni Amerykanie walczyli z południowymi
Amerykanami, ale w Czeczenii nie ma walk
północnych Rosjan z południowymi Rosjanami. Czeczeńcy nie są Rosjanami i
łagodnie mówiąc nie życzą sobie być Rosjanami".
Administracja Clintona sądzi, że zajęła "realistyczne stanowisko" w sprawie
Czeczenii opowiadając się przeciwko dezintegracji
Federacji Rosyjskiej. Nie przywiązuje wagi do tego, że rosyjskie środowiska
demokratyczne potępiają rosyjską napaść na Czeczenię.
[Hasła: USA; Rosja - USA; Rosja - Czeczenia; Czeczenia -
USA; Jelcyn Borys; politycy; polityka]

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: [e-mail]