Archiwum Gazety Wyborczej; Zachodowi ku przestrodze
WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?
informacja o czasie
dostępu
Gazeta Wyborcza
nr 9, wydanie P z dnia
1995/01/11, dział ŚWIAT,
str. 6
oprac. mak
Rosja łamie w Czeczenii
międzynarodowe normy i traktaty rozbrojeniowe - alarmuje wysoki ekspert
brytyjski Jonathan EYAL
Zachodowi ku przestrodze
(P) Zachód chciałby jak najszybciej zamknąć sprawę czeczeńską i liczy na to,
że po upadku Groznego stosunki z Moskwą unormują się. Nic bardziej złudnego -
ostrzega Jonathan Eyal, dyrektor londyńskiego Królewskiego Instytutu
Zjednoczonych Sił Zbrojnych na łamach "Wall Street Journal".
Przed przewidzianym pod koniec obecnego tygodnia w Genewie spotkaniem
Christopher - Kozyriew amerykański sekretarz stanu zapewnia, że rozmowy będą
dotyczyły Czeczenii jedynie w niewielkim stopniu i
że stosunki Wschód - Zachód to nie tylko sprawa Czeczenii. Wątpliwe zresztą, czy sprawa zakończy się na
jednej Czeczenii. Konflikt na Kaukazie ujawnił
zarówno bankructwo rosyjskiej polityki wobec Zachodu, jak kruchość rosyjskiej
demokracji. Politycy zachodni, którzy uwierzyli, że najlepszą odpowiedzią na
wojnę w Czeczenii jest milczenie, stwarzają
warunki do poważnego konfliktu z Moskwą w przyszłości - uważa Eyal.
Grozny a Gettysburg
Nie ulega kwestii, że utrzymanie integralności terytorialnej Rosji leży w
interesie nas wszystkich. Niedopuszczalne jest jednak - jak to uczynił
przedstawiciel amerykańskiego Departamentu Stanu - porównywanie interwencji
rosyjskiej do wojny secesyjnej. Czy to się podoba Zachodowi czy nie, Czeczeńcy
mają pełne prawo do samostanowienia: są narodem, zachowali własny język,
religię, tradycję i mieszkają na wyraźnie wyodrębnionym terytorium.
Niejednokrotnie walczyli w przeszłości z Rosją o niepodległość.
Nie oznacza to jednak - stwierdza Eyal - że Zachód winien wypowiedzieć się za
secesją Czeczenii, a prawo do samostanowienia
powinno być uznawane automatycznie i powszechnie, ponieważ byłaby to recepta na
światowy chaos.
Wobec przemocy
Biorąc to pod uwagę, zbyt daleko idący byłby wniosek, że Zachód ma rację
uznając wojnę w Czeczenii za wewnętrzną sprawę
Rosji. Nie wystarczy też, aby niektóre rządy zachodnie potępiły nadużycie siły w
Groznym. Należałoby raczej oświadczyć jasno, że prawo do samostanowienia nie
musi koniecznie oznaczać secesji (wiele państw potrafiło zaspokoić aspiracje
rozmaitych grup etnicznych) i, co ważniejsze, że Rosja łamie międzynarodowe
normy bezpieczeństwa.
Niesłuszna jest sugestia, że Zachód nie miał innego wyjścia niż poparcie
polityki Jelcyna. Trzeba pamiętać, że ustrój federacyjny zakłada branie pod
uwagę interesów wszystkich tworzących federację grup etnicznych. Dowodem, że
jest to możliwe, było przyznanie w ubiegłym roku daleko posuniętej autonomii
republice Tatarstanu.
Zachód mógł się teraz powołać na tatarski precedens. Do niedawna jednak,
zamiast obserwować sytuację w Czeczenii, zachodni
politycy woleli udawać, że nic się nie dzieje. Przymykanie oczu na niebezpieczne
działania Moskwy jest od dawna specjalnością Zachodu, ale trzeba za tę słabość
zapłacić. Wiedząc, że Zachód nie kiwnie palcem, Borys Jelcyn dał się łatwo
przekonać, że użycie siły dla rozwiązania konfliktu czeczeńskiego pozwoli
załatwić sprawę szybko i bez dyplomatycznych komplikacji.
Społeczeństwo obywatelskie w Rosji?
Jelcyn nie zrozumiał, że kiedy telewizja na całym świecie pokaże rozlew krwi,
żaden rząd zachodni nie będzie mógł sobie pozwolić na milczenie. Ale największe
zdumienie wywołuje tym razem reakcja rosyjskiej opinii publicznej. Fakt, że
parlamentarzyści, dziennikarze i politycy nie dali sobie zamknąć ust, dowodzi
najlepiej, że rodzi się wreszcie w Rosji społeczeństwo obywatelskie.
Popierając ślepo Jelcyna - pisze Eyal - Zachód sądzi, że tragedia Czeczenii ma swoje plusy, gdyż po doświadczeniach
czeczeńskich Rosja stanie się ostrożniejsza na przyszłość i postara się uniknąć
dalszych awantur. Nic bardziej mylnego. Moskwa zachęcona zwycięstwem nad
Czeczeńcami może uznać użycie siły za najlepszą metodę rozwiązywania konfliktów
etnicznych. Dlatego tak ważne jest, by Zachód stanowczo potępił agresję rosyjską
w Czeczenii, zanim ją Rosja powtórzy w innych
regionach.
Czy Moskwie można ufać?
Skutki wojny czeczeńskiej - uważa Eyal - sięgają daleko poza Czeczenię. Nie reagując odpowiednio na agresję Zachód
przyzwala na łamanie przez Moskwę międzynarodowych układów rozbrojeniowych.
Porozumienia KBWE (niektóre z nich uzgodniono zaledwie w zeszłym miesiącu w
Budapeszcie) zobowiązują prezydenta Jelcyna do powiadamiania z 42-dniowym
wyprzedzeniem o wszelkich operacjach wojskowych, jeśli uczestniczy w nich ponad
9 tys. żołnierzy czy lotnictwo. Rosjanie nie tylko zapomnieli o tych
uzgodnieniach, ale domagają się rewizji traktatu o użyciu sił konwencjonalnych w
Europie.
Moskwie chodzi po prostu o utrzymanie znacznych kontyngentów wojskowych na
Kaukazie. Nie można więc zakładać, że Rosjanie będą przestrzegali podpisanych
przez siebie układów. Jest to potężny argument przeciw uwzględnieniu ich
specjalnych interesów w NATO i innych instytucjach.
[Hasła: Eyal Jonathan; Rosja - Wielka Brytania;
Rosja; Czeczenia; Rosja - Czeczenia; wojska rosyjskie, pobyt]
(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
24 23 Styczeń 1995 Zachód musi zrozumieć11 9 Styczeń 1995 Wszystko na Jelcyna18 16 Styczeń 1995 Spacyfikować jak najszybciej143 14 (11)16 13 Styczeń 1995 Kto winien22 20 Styczeń 1995 Czy dziś umrze miasto12 10 Styczeń 1995 Klasówka z Czeczenii06 5 Styczeń 1995 Świat zaczyna protestować4 Zginanie scinanie zadania 14 11 26WSM 14 11 pl(1)Geo fiz wykład 14 11 201209 7 Styczeń 1995 W obronie Czeczeniidictionary 14 11więcej podobnych podstron