Wawro Jerzy Skąd się biorą kłopoty finansowe Polski (2)

background image

Skąd się biorą kłopoty finansowe Polski (2)?



Zróbmy sobie inflację

Wyobraźmy sobie, że każdy chętny członek miłościwie nam panującej Partii dostaje od rządu 1 mln
zł na otwarcie własnego biznesu. Pojawia się nagle masa pieniądza, która musi wywołać inflację.
Dla pogłębienia efektu, można zwiększyć - powiedzmy o 100% pobory w sferze budżetowej,
emerytury etc... W efekcie ceny muszą znacząco wzrosnąć. Gdybyśmy mieli do czynienia z
wolnym rynkiem - to z czasem ceny ustabilizowałyby się zapewne na poziomie odpowiednim dla
nowej ilości pieniądza. Straciliby przede wszystkim ci, którzy mieli oszczędności w starych
warunkach (ktoś odłożył sobie na dom, a teraz może kupić tylko pół). Inflacja może więc zadziałać
jak pożar niszczący ślady kradzieży.

Czy dokładnie taki mechanizm zadziałał w roku 1989 w Polsce? Trudno powiedzieć. Ta tematyka
jest skrzętnie omijana nie tylko przez bałwochwalców (bardziej adekwatna nazwa dla tzw.
dziennikarzy). Nie pojawia się nawet w naukowych opracowaniach dotyczących tamtego okresu.
Nic więc dziwnego, że wyobrażenie przeciętnego Polaka o tamtych czasach jest mniej więcej takie:
Nad Polską zbierały się ciemne chmury. Nagle zagrzmiało i na kraj spadła inflacja - niczym jedna z
plag egipskich. Szalała przez kilka miesięcy, aż Wielki Reformator przebił ją piką swych reform.

Przyczyny inflacji

Poniżej umieściłem wykres inflacji za poszczególne miesiące 1989 roku i początku roku 1990 (na
podstawie danych GUS).

Zaznaczyłem na tym wykresie trzy punkty:
A: sierpień 1989 - M. Rakowski uwalnia ceny żywności.
B: październik 1989 - następuje automatyczna, kwartalna indeksacja płac (zgodnie z ustaleniami
"Okrągłego stołu"); później podniesiono także renty i emerytury;
C: Leszek Bałwan rozpoczyna walkę z inflacją podwyższając ceny.
Jak widać, ten wykres może być doskonałą ilustracją reakcji rynku na impulsy inflacyjne. O ile
inflacja z roku 1989 była zainicjowana poszerzeniem sfery wolnego rynku (i być może nie była ona
do uniknięcia), to inflacja z 1990 roku była wywołana głównie regulacjami rządu.
Mieliśmy wówczas w Polsce wolny rynek z niewielką ilością cen regulowanych przez państwo. Te
ceny oczywiście także musiały być podniesione, by zrównoważyć inflację (taki charakter miały
podwyżki z września i października 1989 roku). Ale jeśli ceny regulowane podnosimy znacząco
więcej niż wynosi inflacja, to stanowią one dodatkowy impuls inflacyjny. Pomyślmy co by się stało
gdyby teraz podniesiono ceny energii czterokrotnie!
Jaki był więc cel podnoszenia cen w styczniu 1990 roku? Nadążanie za inflacją, czy wywoływanie
inflacji? Bałwan nie pozostawia najmniejszych wątpliwości: "Wzrost cen dotowanych nośników
energii musiał być na tyle duży,żeby nie trzeba było przez co najmniej kilka miesięcy dokonywać
kolejnych podwyżek. Poziom ustalona następująco: ceny węgla i gazu podwyższono czterokrotnie,
elektryczności trzykrotnie, taryfy kolejowe pasażerskie o 250 % zaś towarowe dwukrotnie. Dzięki
temu ceny w następnych miesiącach mogły rosnąć znacznie wolniej.
" [podkreślenie moje, źródło:

http://balcerowicz.wirtualia.pl/planbalcerowicza.htm

].

Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy nadany przeze mnie naszemu Wielkiemu Ekonomiście przydomek
jest słuszny, to po przeczytaniu powyższego powinien je porzucić.

background image

Gdzie się podziały pieniądze ze składek ZUS

Jak już wspomniałem - przepływy środków, jakie następowały pod koniec rządów Rakowskiego są
dziś niezmiernie trudne do prześledzenia (wystarczy wspomnieć, że afera z pieniędzmi jakie dostała
czerwona mafia od KGB wyszła na jaw wyłącznie dlatego, że napisała o tym rosyjska gazeta). Być
może tajemnicze śmierci Faltzmana i Pańki skutecznie odstraszają potencjalnych badaczy.
Jednak ze strzępków dostępnych informacji da się wyłowić kilka interesujących historii. Na
przykład ta dotycząca ZUS'u. Jak wiadomo - ZUS był wówczas jednostką budżetową. W
konsekwencji nie posiadał osobowości prawnej, a jego rachunki były utrzymywane w NBP. Premier
mógł bez problemu przeksięgować środki z rachunku ZUS na inne konta budżetu i postawić je do
dyspozycji rządu. Z tej możliwości premier Rakowski nie omieszkał skorzystać. Jednak nawet
wszechwładny Pierwszy Sekretarz i Premier (dwa w jednym) nie mógł sprawić, by bank
zaksięgował operację jednostronnie. W miejsce pieniędzy ZUS powstało zobowiązanie rządu do ich
zwrotu (niestety nie wiem jaka to była kwota). Prędzej czy później rząd musiałby to uregulować. I
tu przyszła z pomocą hiperinflacja. "Porządkując" stosunki kredytowe nasz Wielki Reformator
jakoś przeoczył zobowiązania budżetu wobec różnych funduszy. Jakie by te kwoty zobowiązań nie
były - po roku przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie. Od tamtej pory przyjęło się uważać że po
PRL'u nie zostały żadne fundusze związane z ubezpieczeniami społecznymi, a naszym
obowiązkiem jest solidarność międzypokoleniowa.

Odsłon: 1480 (w tym z lubczasopism 182) | Tagi:

zus

,

balcerowicz

Dodaj do:

Do obserwowanych

Do lubczasopisma

RSS komentarze

skomentuj

Komentarze do notki42 |

Zgłoś nadużycie

No dobra...

...Panie Jurek. Jest rok 1989. Rakowski już zdążył namieszać a Ty zostałeś Balcerowiczem.
Co robisz?

JERZY.63

46 350 | 02.10.2010 08:49

link

nadużycie

odpowiedz

Inflacja

Oprócz zwalczania hiperinflacji, w 1990 celem była jednocześnie także transformacja
gospodarki, likwidacja niedoborów rynkowych, likwidacja gigantycznego w 1989 deficytu
budżetowego (finansowanego przez NBP dodrukiem) czy rozwiązanie problemu długu
zagranicznego. Podwyżki cen paliw i energii to po prostu wynik radykalnych cięć dotacji
budżetu w tym zakresie i powrót do właściwych relacji cen - nagle skończył się XX stopień
zasilania, a najbardziej rentowna i proeksportowa produkcja otrzymała nielimitowany dostęp
do energii, surowców i dewiz. Oszczędzanie energii stało się naturalnie opłacalne i nie
wymagało odgórnych, sztucznych regulacji czy brutalnego wyłączania zasilania. 1990 r
zakończył się jedyną nadwyżką budżetową od co najmniej 1980 r., nadwyżką w handlu
zagranicznego ok 4 mld USD oraz likwidacją niedoborów niespotykaną dotychczas w PRL
przy jednoczesnej redukcji wzrostu cen z +639% w 1989 do +249% w 1990 i +60% w 1991.

ANATOL

8 294 | 02.10.2010 09:14

link

nadużycie

odpowiedz

background image

@Jerzy.63

Przeprasza, że się wtrącam

...Panie Jurek. Jest rok 1989. Rakowski już zdążył namieszać a Ty zostałeś Balcerowiczem.
Co robisz?

Wprowadzam, a nie robię sobie konstytucyjnych jaj ze społecznej gospodarki rynkowej. Był
to doskonały czas aby wprowadzić to: http://nikander.salon24.pl/234803,sgr-albo-
gospodarcze-pospolite-ruszenie

Podział kapitału na kapitał statutowy i przedsiębiorstwa już był zrobiony. Temu "uczonemu"
brakło wyobraźni. Władza (ta opresyjna) łaskawym okiem spoglądała na nadreński model
kapitalizmu.

NIKANDER

137 959 | 02.10.2010 09:20

link

nadużycie

odpowiedz

@Autor

Dyrektorzy państwowych przedsiębiorstw, ich zastępcy, prezesi spółdzielni oraz działacze
partyjni okazali się zwycięzcami w wyścigu przy podziale prywatyzacyjnego tortu. Bowiem
faktyczna prywatyzacja zaczęła się w Polsce jeszcze przed 1990 rokiem.

W naszym kraju utarło się powiedzenie o tak zwanym uwłaszczeniu nomenklatury - mówi
prof. Jacek Tittenbrun, poznański socjolog, który od kilkunastu lat bada prywatyzację, autor
książki "Meandry polskiej prywatyzacji". - W rzeczywistości majątki przedsiębiorstw za
bezcen przejmowali nie tylko członkowie ówczesnej władzy, ale także kierownicy,
dyrektorzy, czy ich rodziny i znajomi. To stwarzało pole do wielu nadużyć.

Wprowadzone w 1990 roku przepisy miały taką dziką prywatyzację ucywilizować -
tłumaczy prof. Jacek Tittenbrun. - W rzeczywistości jednak zwłaszcza pierwsza połowa lat
90. to niekończące się gry, układy. Kierownicy przedsiębiorstw państwowych często
próbowali dogadywać się z inwestorami, zawierali z nimi zakulisowe porozumienia. A
inwestorzy, zwłaszcza zagraniczni, musieli na nich polegać, bo przecież nie mieli wiedzy o
lokalnym rynku (...).

Całość mojej notki w tym temacie w LC " Liberalizm: yes or no "

Pozdrawiam

ZEBE

1092 9919 | 02.10.2010 09:28

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

Jednak nie należy zapominać, ze to był także czas wyjątkowego pospolitego ruszenia w
gospodarce, który uratował "doktrynę uczonego" przed zupełną klapą. Ocenia się, że w
kieszeniach obywateli było wtedy około 16 mld USD, które zostały gospodarczo
uruchomione. Teraz niestety takich rezerw nie ma. Odwrotnie, są długi.

NIKANDER

137 959 | 02.10.2010 09:33

background image

link

nadużycie

odpowiedz

@nikander

Pospolite ruszenie zostało aktywowane poprzez likwidację barier w gospodarce oraz tzw.
małą prywatyzację (sklepy i drobne usługi). Kowalski otrzymał dostęp do surowców,
energii, dewiz, importowanych towarów i kredytów na identycznych warunkach co Huta
Katowice czy sieć sklepów Pewex. Bez tego nic by nie ruszyło (tak jak to było za czasów
Wilczka i Rakowskiego) - a jeszcze np. na wiosnę 1989 uruchomienie np. Gazety Wyborczej
wymagało załatwienia centralnych przydziałów papieru, farby drukarskiej oraz mocy
przerobowych w drukarni.

ANATOL

8 294 | 02.10.2010 09:45

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

Zgadzam się z Tobą, ale na dodatek ludzie mieli dewizy i wyjątkowo dużo samozaparcia. To
zamortyzowało kompletna gospodarczą klapę. Pisze o tym, bo często się o tym zapomina.

NIKANDER

137 959 | 02.10.2010 09:49

link

nadużycie

odpowiedz

@nikander

Jakoś dewizy Polaków nie uratowały gospodarki w 1988 czy 1989. Od 1 stycznia 1990
dzięki ujednoliceniu kursu wolnorynkowego i NBP wszyscy Polacy zarabiali praktycznie w
dewizach - w 1990 5-10 razy więcej niż w 1989.

Plan Balcerowicza zakończył się nie idealnym ale jednak olbrzymim sukcesem. Obrazowo
porównałbym go do skutecznej chemioterapii gospodarki znajdującej się w ostatniej fazie
raka. Przeciwnicy chcieliby łagodniejszego leczenia aspiryną tak jak to realizowano podczas
poprzednich reform w latach 80-tych.

ANATOL

8 294 | 02.10.2010 10:09

link

nadużycie

odpowiedz

@Jerzy.63

W latach 1989/1990 dzięki stworzeniu podstaw wolnego rynku obserwowaliśmy niebywałą
aktywność gospodarczą Polaków.
Wystarczyło zadbać, by ta aktywność nie była tłamszona, ale obracała się ku dobru ogółu.
Mazowiecki miał dobrą intuicję - poszukując polskiego Erharda. Niestety niejaki Kuczyński
wcisnął mu Balcerowicza....
A tak konkretnie - w kwestii inflacji - jedynym problemem jaki należało rozwiązać to
zerwanie z automatyczną indeksacją płac.

JUREKW

152 1577 | 02.10.2010 10:25

link

nadużycie

odpowiedz

background image

@Anatol

Czy mogę prosić o podanie źródeł - skąd informacja o dotacjach do cen energii? Mogę
prosić o podanie przyczyny, dla której - skoro ceny te nabrały charakteru rynkowego, nie
zostały po prostu uwolnione? Może poda Pan przyczynę dla której Balcerowicz mówi o
podwyżkach 'na zapas', a nie o likwidacji dotacji? A w końcu - proszę o informację na temat
źródeł olbrzymiej inflacji w latach 1990, 1991.
Bez tych informacji Pański wpis pozostaje jedynie wyznaniem wiary - czyli
bałwochwalstwem.

JUREKW

152 1577 | 02.10.2010 10:30

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

"..Plan Balcerowicza zakończył się nie idealnym ale jednak olbrzymim sukcesem..."

Kpisz pan czy drogę pytasz? Dla kogo to był sukces, dla warszawki może... Cena jaką
zapłaciło społeczeństwo za ten sukces w każdym innym kraju urochomiłaby szafot.

NIKANDER

137 959 | 02.10.2010 10:34

link

nadużycie

odpowiedz

@Zebe

Słusznie. Prywatyzacja to kolejne wielkie "osiągnięcie" tamtych lat.

JUREKW

152 1577 | 02.10.2010 10:35

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

"Plan Balcerowicza zakończył się nie idealnym ale jednak olbrzymim sukcesem."

Właśnie staram się ten sukces krok po kroku opisać.

"Pospolite ruszenie zostało aktywowane poprzez likwidację barier w gospodarce oraz tzw.
małą prywatyzację (sklepy i drobne usługi). Kowalski otrzymał dostęp do surowców,
energii, dewiz, importowanych towarów i kredytów na identycznych warunkach co Huta
Katowice"

Jak czytam takie brednie, to mi się nóż w kiszeni otwiera. Ja należałem do milionów
rodaków, którzy wzięli wówczas sprawy w swoje ręce. Wkrótce okazało się, że władze robią
wszystko, by zniszczyć wolny rynek i stworzyć warunki preferencyjne dla cwaniaków oraz
krewnych i znajomych królika. Miałem rynkowy produkt
(http://www.computerworld.pl/artykuly/41345/Jeszcze.jeden.dobry.slownik.html), którego
nie mogłem zacząć sprzedawać na większą skalę, bo brakowało mi pieniędzy na porządne
jego wydanie. W banku nieomal mnie wyśmiali. Żyłem przez kilka lat z obsługi drobnych
przedsiębiorstw. Większość z nich padła - bynajmniej nie wskutek działań mechanizmów

background image

rynkowych, ale z powodu celowych działań władz, niesamowitej korupcji i rodzących się
'układów'.
To wszystko było w jakiś sposób powiązane z 'planem Balcerowicza'.

JUREKW

152 1577 | 02.10.2010 10:43

link

nadużycie

odpowiedz

=>autor

widze, że jesteś zwolennikiem niewidzialnej ręki rynku. procesy będą zachodziły wtedy w
sposób naturalny, czyli dłużej. Czy wtedy był na to czas? czy ktoś wiedział co robić?
Wszystko było wtedy pionierskie, eksperci to byli teoretycy, brak było nowoczenych
technologii itd, długo by wyliczać. Każdy poełniał jkakieś błędy. To jest nieprawdopodobne,
że jesteśmy w tym miejscu gdzie jesteśmy a nie podzieliliśmy losu np Ukrainy czy Rumunii.
łatwo podejmowac decyzje patrząc wstecz i mieć dzisiejsza wiedzę...ukłony

DRY

119 5256 | 02.10.2010 10:47

link

nadużycie

odpowiedz

@jurekw

To były dotacje kosztów produkcji np. do samego węgla pomimo dużych podwyżek cen
"...tak zwana dotacja przedmiotowa do sprzedanego węgla jeszcze w 1990 r. wyniosła 932,7
mln PLN. W 1991 r. zmniejszono ją do 500,7 mln PLN, a w 1992 r. wypłacono w ramach
dotacji tylko w I kwartale szczątkowe 75 mln PLN zł." ( http://www.sitg.pl/bilans9.htm )
oraz do końcowej ceny sprzedaży. O subsydiowaniu cen energii :
http://www.ure.gov.pl/wai/pl/245/1352/Rozdzial_2_Proces_taryfowania.html

Wzrost cen w ciągu 12 miesięcy (grudzień poprzedniego roku = 100 ):
http://www.stat.gov.pl/gus/5840_1638_PLK_HTML.htm
1989 - 739%
1990 - 349%
1991 - 160%

ANATOL

8 294 | 02.10.2010 11:00

link

nadużycie

odpowiedz

@dry

Przyznaję, że w roku 1989 żyłem w błogiej nieświadomości. Nie miałem pojęcia co się
dzieje i co należałoby zrobić. Ufałem, że "Solidarność" znalazła najlepszych fachowców i
wie co robi (mój spokój mącił jedynie nico T. Syryjczyk, którego wprawdzie znałem jako
łebskiego faceta, ale widziałem też że nie ma nic wspólnego z gospodarką - zresztą
'reklamowano' jego kompetencje informując że jeździł na saksy).
Kim jest Leszek B. zrozumiałem dopiero w czasie rządów Buzka.
Nadal jednak byłem w stanie usprawiedliwiać jego działania tym, że nie było alternatywy i
każdy jest omylny. Od niedawna wiem, że alternatywy były.

A co do wiary - to ja wierzę przede wszystkim w przedsiębiorczość ludzi. Jeszcze w czasach
studiów żartowaliśmy, że trzeba zamknąć akademie ekonomiczne i dać władzę studentom z
AWF. Oni potrafili wówczas (połowa lat 80-tych) prywatnie sprowadzić kontenery skarpet,

background image

czy rękawic narciarskich z Tajwanu!
Polacy korzystali z każdej nadarzającej się sposobności by 'brać sprawy w swoje ręce'. Kto
nie przeżył tego 'pospolitego ruszenia', ten nie jest w stanie tego zrozumieć. Rolą władz było
jedynie stworzyć warunki stabilnego rozwoju i uczciwej konkurencji. Wszystkie działania
po 1989 roku podejmowano w odwrotnym kierunku. Znajomy, który wrócił z USA z małym
kapitałem i otworzył mały biznes w Polsce, po kilku latach opowiada zbulwersowany, jak na
"forum biznesu" jeden nomenklaturowy dupek go wyśmiał, że w ten sposób to on się do
usranej śmierci nie dorobi. Trzeba było wziąć kredyt, przepisać majątek na żonę i
zbankrutować. To dobrze oddaje promowane przez władze zasady działania.

JUREKW

152 1577 | 02.10.2010 11:07

link

nadużycie

odpowiedz

@nikander

Cena jaką zapłaciły inne społeczeństwa demoludów wskutek nie przeprowadzenia reform
była znacznie większa - w efekcie do Polska osiągnęła najwyższy wzrost PKB w
porównaniu 1989 przy rekordowym rocznym wskaźniku tłumienia inflacji i poprawie
zaopatrzenia rynku wśród wszystkich byłych krajów RWPG a nawet większości krajów
EWG/UE.

Trzeba pamiętać że do kosztów samych reform nałożyły się koszty szoków zewnętrznych
np. upadek gospodarki ZSRR i likwidacja NRD co wiązało się z radykalną redukcją
eksportu do tych krajów (hgenir przemysł ciężki, zbrojeniowy, lotniczy, stoczniowy i jego
dostawcy, przejście na rozliczenie dewizowe po cenach światowych za surowce
importowane z ZSRR, globalny dołek koniunktury gospodarczej i gwałtowny wzrost cen
ropy w skutek wojny w Kuwejcie. Zbankrutowana gospodarka PRL by tego nie przeżyła, a
w podobnych warunkach zewnętrznych gospodarka np. Finlandii zaliczyła większy spadek
PKB i wzrost bezrobocia niż Polska.

ANATOL

8 294 | 02.10.2010 11:15

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

To nie jest odpowiedź na moje pytania.

Jeśli chodzi o ceny węgla - to przy tej skali "mieszania" naprawiaczy w górnictwie trudno
mówić o jakichkolwiek rynkowych mechanizmach (np. rząd wprowadził 80% cła
eksportowego na węgiel).

JUREKW

152 1577 | 02.10.2010 11:16

link

nadużycie

odpowiedz

@jurekw

Pomimo radykalnej redukcji dotacji, ceny węgla w dalszym ciągu były znacznie niższe o
cen światowych - przy liberalizacji handlu zagranicznego, bez tych ceł węgla by zabrakło w
kraju albo wzrost jego ceny (i energii) byłby jeszcze większy.

To była cała masa czynników które były kalkulowane w ciągu 2 miesięcy przygotowań do

background image

reformy w oparciu o same wówczas niewiadome. W 1989 nikt nie wiedział jaka minimalna
cena czy kurs walutowy zagwarantuje w 100% poziom równowagi popytu i podaży, albo jak
zachowają się państwowi uczestnicy rynku. Zacytuję komentarz Kołodki z 1989
ówczesnych perspektywach jakichkolwiek reform gospodarczych :
http://www.tiger.edu.pl/aktualnosci/transformacja.pdf

"Rząd polski stara się rozwiązać trzy problemy na raz: stłumić inflację, przekształcić system
gospodarczy zbliżając go do mechanizmów rynkowych oraz dokonać restrukturyzacji sfery
realnej gospodarki.[...]Często porównuje się Polskę z krajami Ameryki Łacińskiej[...]ale jest
jedna zasadnicza różnica: żaden z tych krajów nie miał do czynienia z niedoborami w
czasie, gdy zaczynały one realizować programy stabilizacyjne.[...]
"...Polski pacjent jest gotów do operacji bardziej niż kiedykolwiek przedtem, ale każda
operacja jest ryzykiem. Uważam, że operacji nie wolno odkładać, nawet jeśli wyników nie
da się w pełni przewidzieć. Im wcześniej, tym lepiej. Jest to jedna z ostatnich okazji do
przełomu w procesie przemian. Ale nie róbmy sobie złudzeń, jak czyni to J.Sachs.

Jeśli po raz pierwszy od wielu lat rządowe plany wsparte przez MFW i Bank Światowy
zostaną z powodzeniem zrealizowane, uznam to za jeszcze jeden cud. Przyzwyczailiśmy się
już w Polsce do cudów i pragnąłbym, żeby niepoprawny optymista Sachs, miał rację. Ale on
racji mieć po prostu nie może, ponieważ przebieg procesów dostosowawczych w Polsce po
wprowadzeniu pakietu stabilizacyjnego nie będzie ani taki jak w Izraelu, ani taki jak w
Argentynie. A to dlatego, że rzeczywistość gospodarcza i polityczna w Polsce jest na razie
inna."

ANATOL

8 294 | 02.10.2010 11:47

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

Argument o groźbie braku węgla w kraju kłóci się z podjętymi od samego początku
działaniami zmierzającymi do likwidacji kopalń i zmniejszeniem wydobycia.

Znam przebieg tej dyskusji Sachsa z Kołodką. Historia pokazała, że więcej racji miał
Kołodko. Ale mniejsza z tym. Inna rzecz jest tu bardzo charakterystyczna. Brak wiary w
mechanizmy rynkowe. Te opowieści o kalkulowaniu całej masy czynników...
Ja wtedy nawet wierzyłem w istnienie jakichś symulacji.
Tylko od 20 lat jakoś nikt ich nie przedstawił :-(
Nie jestem fanatykiem wolnego rynku.
Ale wolność gospodarcza lat 1989/1990 to było coś pięknego. Rząd powinien podjąć kroki
w kierunku urynkowienia regulowanych sektorów gospodarki bez niszczenia pozytywnych
tendencji - a nie bawić się w Wielkie Plany i ich wdrażanie przy pomocy 'ręcznego
sterowania', generując przy okazji liczne patologie.
Jeszcze raz odwołam się do reform Erharda. Zaczęły się one w roku 1948. Ale ceny ropy
naftowej i niektórych innych paliw uwolniono dopiero w 1951, węgla w 1954, wody i gazu
w 1959.
Ale w centrum widzenia Erharda było społeczeństwo, a nie jakaś doktrynerska 'terapia
szokowa'.

JUREKW

152 1577 | 02.10.2010 12:11

link

nadużycie

odpowiedz

background image

@35stan

1. Kuczyński się chwali, że to jego pomysł.
2. Gdzieś w internecie widziałem artykuł pt. "Balcerowicz - inteligentny zdrajca". Moja
ocena jest inna. Sądzę że to po prostu dureń i megaloman.

JUREKW

152 1577 | 02.10.2010 18:37

link

nadużycie

odpowiedz

@35stan

Stały kurs złotówki wobec dolara był utrzymywany przez cały PRL (np. nie zmieniał się
przez 10 lat Gierka) i tutaj nic się nie zmieniło, a w 1989 nie było żadnych rezerw
dewizowych do wytransferowania czy do obsługi choćby kilku mld USD rocznych odsetek
od długu zagranicznego - dlatego państwa zachodnie przeznaczyły 1 mld USD na fundusz
stabilizacji złotego przy pomocy którego można było na starcie reform zagwarantować
wymienialność wewnętrzną (http://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Fundusz_Stabilizacyjny).
Przy olbrzymiej na owe czasy nadwyżce handlowej z 1990 bez skupu dewiz po stałym
kursie złoty tylko umocniłby się co nie byłoby bardziej korzystne dla gospodarki (no nie
powstałyby już w 1990 kilkumiliardowe rezerwy NBP).

ANATOL

8 294 | 03.10.2010 08:44

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

Absurdalne argumenty.
jak można porównać stałe kursy z czasów PRL ze stałymi kursami po 1989?
Natomiast argument dotyczący mozliwego drenazu polskich finansów oparty o rezerwy
walutowe NBP świadczy o bliskiej zeru widzy na ten temat.
Jakieś wyobrażenie o zachodzących wówczas procesach może dać informacja z NBP na
temat kreacji pieniądza w owym czasie. W roku 1990 źródłem kreacji pieniądza w
gospodarce aż w 46% były aktywa zagraniczne. Mogło się to odbywać na przykład tak:
agent KGB przywoził z Moskwy w tczce pół miliona dolarów i dawał swemu koledze w
Polsce. Ten wpłacał do banku, zamieniając następnie na lokatę złotówkową. NBP kupował
zaś od banku te dolary za złotówki.
W następnym roku - przed planowanym uwolnieniem kursu, polski współpracownik KGB
likwidował lokatę i kupował po stałym kursie dolary, dzieląc się z agentem zyskiem.
Potwierdzeniem może być ujemny wskaźnik kreacji pieniądza w oparciu o aktywa
zagraniczne w roku 1991.

JUREKW

152 1577 | 03.10.2010 10:11

link

nadużycie

odpowiedz

@jurekw

Od strony NBP który ustalał oficjalne kursy wymiany nie ma było żadnej różnicy pomiędzy
np. 1980, 1989 czy 1990. Jedyna różnica dotyczyła płynności dewizowej, która w 1990 była
nieporównywalnie lepsza dzięki 4,5 mld USD nadwyżki handlu zagranicznego.

Zapytuję więc gdzie w 1989 znajdowało się w Polsce kilkanaście mld USD które rzekomo

background image

zostały wytransferowane z Polski w latach 1990-91 i dlaczego z tego powodu nie doszło do
załamania płynności dewizowej czyli do kryzysu walutowego ?

Dodam że transfer walizkowy musiałby być olbrzymią operacją logistyczną - np. 1 banknot
waży 1 g a więc 1 mld USD to ok. 500 walizek po 20 kg banknotów 100 USD, a w
przypadku banknotów 10 USD które były w kantorach bardziej dostępne od 100 USD to
będzie już 5000 walizek dla których trzeba zapewnić ludzi do obsługi transakcji w setkach
kantorów (1 kantor nie poradziłby sobie z taką transakcją), transportu (TIRy ?), przeliczenia,
ochrony (także już poza granicami Polski)oraz łapówki na granicy żeby taki transport
przepuszczono.

ANATOL

8 294 | 03.10.2010 10:53

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

Sorry, ale szkoda mi czasu na dyskusję na tym poziomie.
Powtórzę wskaźniki kreacji pieniądza w oparciu o aktywa zagraniczne uprawdopodabniają
tezę o drenażu polskich finansów wskutek utrzymywania stałego kursu dolar/złoty.
Jeśli masz jakieś kontrargumenty - z chęcią się z nimi zapoznam.
Na roztrząsanie niuansów bałwochwalstwa szkoda mi czasu.
Zwłaszcza, że napotkałem na stronę: http://jerzyprzystawa.salon24.pl/8101,wojciech-
blasiak-w-odpowiedzi-anatolowi,
która świadczy o tym, że mam do czynienia z kimś wyjątkowo odpornym na jakąkolwiek
argumentację (nie będę wnikał w to, czy to wynik tępoty, czy zacietrzewienia).

JUREKW

152 1577 | 03.10.2010 11:14

link

nadużycie

odpowiedz

@jurekw

Głównym argumentem jest proste porównanie salda bilansu płatniczego, stanu rezerw
dewizowych oraz poziomu importu dewizowego w 1989 i latach następnych, z których
wynika duży przyrost aktywów dewizowych w posiadaniu państwa i sektora prywatnego w
Polsce a nie ich ubytek. Przy pomocy kilkunastu mld USD doprowadzono do załamania
gwarantowanego kursu funta brytyjskiego więc co to mówić przy takich sumach o
możliwościach utrzymania wymienialności złotego .

Jestem bardzo ciekaw jak z 1 mld USD wykreowano netto kilkanaście mld USD w gotówce,
bez szkody dla bilansu płatniczego i importu oraz dlaczego z takiego oscylatora nie
skorzystali Gierek i Jaruzelski w celu spłaty zadłużenia oraz zapełnienia półek sklepowych ?

Co Panów Przystawy i Błasiaka również nie odpowiedzieli mi na to pytanie oraz nie
opublikowali żadnych źródeł ze swoich archiwów które negowałyby oficjalne dane GUS,
dane znane przez Klub Paryski i Londyński i inne międzynarodowe instytucje finansowe.

ANATOL

8 294 | 03.10.2010 13:17

link

nadużycie

odpowiedz

background image

@Anatol

Widać panowie Przystawa i Błasik ocenili celnie od razu to, do czego ja dochodzę powoli.
Skoro ktoś wypisuje takie brednie, nie podejmując nawet wysiłku skonstruowania
rzeczowego argumentu - to reakcja ww panów jest jedyną racjonalną (jak można na
przykład porównywać zadłużenie z roku 1989 z tym w roku 1995 nie biorąc pod uwagę
redukcji długów!!!).
Wcale mnie nie dziwi usilne trzymanie się anonimowości w tej sytuacji. Prędzej czy później
na takie brednie każdy reaguje milczeniem - co pobudza takie durnowate trole do
aktywności, albo wobec niemożności prowadzenia dyskusji opisuje sytuację, co może być
wzięte za argumentację ad personam.

JUREKW

152 1577 | 03.10.2010 14:21

link

nadużycie

odpowiedz

@jurekw

Porównanie długów z 1989 i 1995 potwierdza skalę redukcji, która dotyczyła przede
wszystkim należnych do 2004 odsetek zaś samego kapitału w niewielkiej części (ok. 5-10%)

Rozumiem że tutaj również nie doczekam się danych i konkretnej kalkulacji o sytuacji
dewizowej państwa i sektora bankowego w grudniu 1989 sprzecznej z danymi GUS, NBP,
naszych wierzycieli i mediów zagranicznych.

ANATOL

8 294 | 03.10.2010 15:00

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

Skoro już wypisujesz swoje pseudoargumenty - to może zadbałbyś o to, żeby przynajmniej
podawane liczby były zbliżone do rzeczywistości? Przynajmniej te, które można znaleźć w
Wikipedii.

Co do kalkulacji - podałem dwie wielkości (kreacja pieniądza w oparciu o środki
zagraniczne w roku 1990 i 1991). Jeśli komuś potrzebne konkretne liczby, to nie ma
problemu z ich odszukaniem.
Kreacja pieniądza w roku 1990 wyniosła 2,5 razy powyżej planu, a w 46% źródłem były
aktywa zagraniczne (4-5 mld USD).
W roku następnym zamiast gwałtownego (nie spotykanego w historii) wzrostu podaży z
tego źródła, mamy spadek. Oczywiście wiem, że ktoś wierzący w mądrość Bałwana jest w
stanie uwierzyć, że te zbieżność z okresem obowiązywania stałego kursu złoty/dolar jest
przypadkowa:-(
"Zadłużenie w 1989 wzrosło o 1.6 miliarda USD a w 1990 o 7,7 miliarda USD" - z notatki
służbowej Faltzmana.

źródła:
Ustawa z 23 lutego 1990 w sprawie założeń polityki pieniężnej na rok 1990 (zakłada kreację
pieniądza na poziomie 4,1mld).
R. Kokoszczyński w książce "Współczesna polityka pieniężna" podaje, że było około 10
mld.
http://www.univ.rzeszow.pl/ekonomia/Zeszyt4/30_bator-kedra.pdf

background image

tabela na str. 360 "Źródła kreacji podaży pieniądza w latach 1990–1998" -

JUREKW

152 1577 | 04.10.2010 00:28

link

nadużycie

odpowiedz

@jurekw

W 1990 mieliśmy nadwyżkę w handlu zagranicznym = ok. 4,5 mld USD + 6 mld rubli
transferowych. NBP skupując płatności ze faktury eksportowe musiał wykreować
odpowiednią ilość złotówek (po pomniejszeniu całego salda o zrealizowaną obsługę długu).
Przy stałym kursie USD, wzrost cen w PLZ w 1990 pogorszył opłacalność eksportu i
poprawił opłacalność importu - w efekcie bilans handlowy począwszy od 1991 jest ujemny
(w 1991 bodaj -0,6 mld USD). Finansowanie eksportu w rublach transferowych - po
skompensowaniu naszego całego długu w tej walucie - zostało wstrzymane co spowodowało
tez redukcję większości eksportu do krajów ZSRR (za USD nie chcieli importować).
Niezależnie od tego NBP w żaden sposób nie byłby w stanie wykreować kilkunastu mld
USD gotówki do wywiezienia w walizkach.

Faltzman sam ustalił ze przez cały lata 80-te dług praktycznie - poza Klubem Londyńskim -
nie był obsługiwany, więc dziwię się że nie wyciągnął z tego wniosków :

http://mikro.univ.szczecin.pl/bp/pdf/29/18.pdf (tabela1)

w 1989 z należnych odsetek 3,9 mld USD spłacono tylko 0,4 mld USD, a więc 3,5 mld USD
musiało powiększyć kwotę zadłużenie tak jak i niespłacone odsetki z poprzednich lat.

Faltzman - tak jak i panowie Przystawa i Błasiak - mógł nie znać się na rynkach
walutowych, ale jego usprawiedliwia brak dostępu do internetu. Wycena długu w
przeliczeniu na USD zmieniał się w zależności od kursu USD - teraz takie rzeczy wiedzą
nawet ludzie po zawodówce, którzy zaciągnęli kredyty walutach obcych. Akurat w 1990
nastąpiło duże osłabienie USD - np. do ECU (a więc i walut EWG na których ECU było
oparte) :

http://www.federalreserve.gov/releases/h10/Hist/dat96_ec.txt
02-01-1990 1 ECU = 1,1986 USD
31-12-1990 1 ECU = 1,3680 USD

a więc same różnice kursowe mogły spowodować wzrost wyceny długu w USD do +14%
(dla 42 mld USD z 1989 dałoby to kwotę 5,8 mld USD, ale trzeba odliczyć tę część długu
która była nominowana w USD).

ANATOL

8 294 | 04.10.2010 22:39

link

nadużycie

odpowiedz

@autor

"Inflacja może więc zadziałać jak pożar niszczący ślady kradzieży."

niestety nie bardzo rozumiem jak to mialoby wygladac - moglbys wytlumaczyc?
jezeli ukradlem 100 milionow (za ktore moglbym kupic 100 domow) i doprowadzilem do
hiperinflacji, to zrobilo mi sie 50 domow, wiec troche nie ten tego.

background image

hmmmm....

SIEGFRIED

6 1216 | 04.10.2010 23:02

link

nadużycie

odpowiedz

@Siegfried

Przepraszam, że się wtrącam, ale to już jest dziecinnie proste. Ukradłeś (czytaj pożyczyłeś,
wiedząc, że idzie hiperinflacja)pieniędzy na 100 domów, kupiłeś je. Oddałeś, może nawet z
niejakim procentem. I ten, któremu oddałeś może sobie teraz kupić za to 2 domy. To był
powszechnie stosowany numer partyjnej nomenklatury w tamtym czasie.

JERZY.63

46 350 | 05.10.2010 06:57

link

nadużycie

odpowiedz

@Jerzy.63, @Siegfreid

Taki zakup za pożyczone pieniądze to jest wersja "soft".
W wersji "hard" nie ma żadnych pożyczek. Towarzysze po prostu sobie "wydrukowali"
pieniądze za które dokonali "inwestycji". A że te transakcje spowodowały inflację - to tym
lepiej.

JUREKW

152 1577 | 05.10.2010 09:54

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

"ale jego [Faltzmana] usprawiedliwia brak dostępu do internetu"

Internet ma niestety tą wadę, że każdy może przytaczając jakieś liczby udając, że czegoś one
dowodzą. Często te liczby w rzeczywistości świadczą za czymś dokładnie odwrotnym, niż
się wydaje (zob. niżej).

1.W roku 1990 mieliśmy nadwyżkę w eksporcie 4,8mld razem z eksportem na wschód (dane
GUS - w walutach wymienialnych było tylko 2,2mld). Na dodatek nie wiadomo, ile z tych 6
mld rubli było faktycznego eksportu, a ile fikcyjnego (tzw. afera rublowa).
2.Mechanizm transferu pieniędzy z Polski polegał między innymi na fikcyjnych
transakcjach handlowych. Zamawiało się towar z Polski, dając przedpłatę. To zostało
zamieniane na lokatę złotówkową. Potem transakcja była unieważniana, a pieniądze
transferowane z dużym zyskiem. Opowiadał o tym kiedyś A. Glapiński. Zresztą te
transakcje nie musiały być fikcyjne. Sam wiem o jednej takiej transakcji - gdzie olbrzymia
partia towaru wróciła z powodu złej jakości - wtedy okazało się, że towar nawet nie był
rozpakowany.
3. Kurs miał niewielki wpływ na nasz eksport. Mógł mieć pewien wpływ na import, który
zaczął dynamicznie rosnąć. Nie wiadomo ile z tego importu było związanego z aferami
(realizacja zysków, pranie pieniędzy etc). Dziwna dynamika wskazuje na znaczący udział
aferzystów i spekulantów.
4. Na to wszystko nakłada się stale rosnący handel przygraniczny. To on sprawiał, że stale
rosły rezerwy walutowe - pomimo ujemnego salda handlowego.
5.W Euro mieliśmy ok. 35% długu chwilę wprowadzenia euro. Prawdopodobnie w 1990
było to jeszcze mniej. Daje to wzrost na różnicach kursowych nie więcej niż 2 mld.

background image

Twierdzenie, że wzrost zadłużenia wynika z braku obsługi długu jest właśnie z tych
śmieszniejszych - gdyż może on świadczyć co najwyżej za tezą o wytransferowaniu
pieniędzy. FOZZ dostał ok. 10 bln ówczesnych złotówek na wykup długu - i według relacji
Żemka 2,5mld wykupił (choć przy ówczesnych cenach powinno być cztery razy więcej).

Bez szczegółowych analiz (danych do których nie mamy dostępu) nie jesteśmy teraz w
stanie ustalić na ile nas ograbiono. Ale przesłanek za tym, by stwierdzić że grabież na wielką
skalę miała miejsce jest dużo. A ustalony przez Balcerowicza kurs dolara 9500zł z
pewnością się do tej grabieży przyczynił.

JUREKW

152 1577 | 05.10.2010 10:28

link

nadużycie

odpowiedz

@jurekw

ad1) ok 2,2 mld USD z II obszarem płatniczym + 0,4 mld USD w walutach
rozrachunkowych nadwyżki handlowej w dewizach i jak sprawdziłem 6,6 mld rubli, które
wystarczyły do rozliczenia całego naszego długu w rublach transferowych niezależnie od
afer

ad2) poproszę o zestawienie kwot

ad3 i 4) gwałtownie rosnące wpływy zarówno wpływy z oficjalnego eksportu jak i z handlu
przygranicznego, które de facto też jest eksportem oraz transfery prywatne to zasługa zmian
po 1989 - w tym nowej polityki dewizowej; z drugiej strony mamy mamy rozchody z tytułu
importu i transferów a syntetyczną oceną całego systemu jest bilans płatniczy i płynność
dewizowa kraju - nie porównywalnie lepsze od okresów sprzed reform i to przy
jednoczesnej, radykalnej poprawie zaopatrzenia rynku wewnętrznego

1990 :
Eksport : 10,8 + 1,2 mld USD
Kredyty z MFW i BŚ : 1,4 mld USD

Import : 8,6 mld USD + 0,8 mld USD (+27% wobec 1989)
Rezerwy dewizowe : ok. +3,5 mld USD (w sumie 4,5 mld)
Spłaty zadłużenia i odsetek : 0,74 mld USD

Gdzie tu miejsce na kilkanaście mld USD wytransferowanych w walizkach za granicę, z
zwłaszcza że w 1990 polskie banki wypłaciły 24,6 bln PLZ = ok. 2,5 mld USD odsetek (w
tym np. z wkładów na książeczkach mieszkaniowych) - MRS GUS 1991 ?

ad5)

Klub Paryski w 1994 :
http://www.kontrateksty.pl/files/news/20030917225540.html
Z 26,8 mld USD - USA 1,6 mld USD, Kanada 2,7 mld USD, Brazylia 3,7 mld - reszta czyli
64% to Europa i 6% Japonia

Klub Londyński 1994 :
http://mikro.univ.szczecin.pl/bp/pdf/29/18.pdf

background image

z 14 mld USD 20% to banki USA, 25% niemieckie, 9% brytyjskie, 7% francuskie, 7%
japońskie

Spokojnie można założyć 70% długu w walutach europejskich i jenach a więc ok. 4 mld
USD wzrostu wyceny z powodu osłabienia USD.
Dług powiększał się o niespłacane odsetki przez całe lata 80-te i naturalnie niespłacone
odsetki były kapitalizowane także w 1989 i 1990. Czyli mamy wyjaśniony wzrost wartości
długu dewizowego ok. 3,5 + 4 = 7 mld USD, do tego można doliczyć zaciągnięte kredyty z
MFW ok. 0,35 mld USD oraz Banku Światowego ok. 1,05 mld USD :
http://www.sciaga.pl/tekst/29017-30-organizacje_miedzynarodowe

ANATOL

8 294 | 05.10.2010 20:01

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

Mam dość tych bzdur.
Cieszę się, że przynajmniej całkowicie bzdurnych danych już nie przytaczasz. Sensu w tym
nadal za grosz nie ma.

"Gdzie tu miejsce na kilkanaście mld USD wytransferowanych w walizkach za granicę, z
zwłaszcza że w 1990 polskie banki wypłaciły ..."

1. A gdzie ja pisałem o wywożeniu miliardów w walizkach. Z tego co kojarzę, to prof.
Przystawa wręcz argumentował przeciw oficjalnej wersji afery Art-B w ten sposób.
2. Pod uwagę nalezy wziąć odsetki z 1990 i 1991 roku.

JUREKW

152 1577 | 05.10.2010 23:33

link

nadużycie

odpowiedz

@jurekw

Była mowa o drenażu finansowym Polski możliwej dzięki kreacji złotego w 1990, w
kontekście mojej odpowiedzi na inny post w kwestii wytransferowanych kilkunastu mld
USD.

Doliczenie niespłaconych w 1990 odsetek do zadłużenia już w 1990 można zrobić ale nie
zmieni to całej kalkulacji (3,5 mld USD dotyczyło jednak 1990, w 1989 było to 2,4 mld
USD niespłaconych odsetek).

W 1991 nastąpił I etap redukcji - w sumie 30% NPV zadłużenia - w Klubie Paryskim, w tym
80% redukcji odsetek wymaganych w okresie od IV.1991 do III.1994 (a ponadto spłacono
160 mln USD kapitału i 750 mln USD odsetek) i z powodu tej redukcji poziom zadłużenia
w 1991 nie zmienił się (nie było też istotnych wahań kursu USD).

Reasumując - w oparciu o analizę bilansu płatniczego nie widzę miejsca na "drenażowy"
transfer z Polski więcej niż 1 mld USD, co i tak nie zniwelowało efektu znacznego
polepszenia płynności dewizowej, wzrostu rezerw dewizowych i możliwości importu w
latach 1990-91 względem lat 8o-tych - czyli polityka dewizowa w tych latach była
prawidłowa.

background image

ANATOL

8 294 | 06.10.2010 23:28

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

Dyskusja z durniem to niestety najczęściej never ending story.
A dureń uzbrojony w internet jest szczególnie upierdliwy.
Nie rozumie taki argumentów, nie potrafi odnieść się do kontrargumentów, ale potrafi
wygooglać jaieś liczby - prawdziwe lub nie.
Odnotujmy dla porządku (z nadzieją że to kończy dyskusję):
1. Został stworzony mechanizm, który pozwalał każdemu kto wiedział o długotrwałości
stałego kursu zarabiać na różnicach oprocentoania.
2. Bagsik i Gąsiorowski wymyślili oscylator, ale Przystawa i Dakowski wykazali (to są
twarde liczby), że w oficjalnej wersji on nie mógł dać takich efektów - a więc bardzo
prawdopodobne, że skorzystali oni z mechanizmu o którym mowa w pkt. 1.
3. Nie mamy szczegółowych danych dotyczących transferów w tamtym okresie. Ale dzięki
obowiązkowemu wykupowi dewiz możemy je oszacować na podstawie opublikowanego
wskaźnika kreacji pieniądza w oparciu o aktywa zagraniczne. Oczywiści an Anatol nie jest
w stanie tego zrozumieć i pisze brednie o "drenażu finansowym Polski możliwej dzięki
kreacji złotego".
4. Użycie opisanego przez Dakowskiego i Przystawę mechanizmu wymagało transferu
dolarów do kraju w 1990 roku, a następnie transferu z powrotem za granicę - już
pomnożonego kapitału. Analiza wspomnianego wskaźnika kreacji pieniądza potwierdza, że
takie strumienie pieniędzy miały miejsce (choć ujmuje on tylko te przypadki, gdy operacja
obejmowała więcej niż rok).
5. Mamy też conajmniej jeden bardzo znany przykład takich transferów: tzw. pożyczkę
moskiewską.
6. Kontrargument zbudowany na tezie że nie było czego transferować jest bzdurny, gdyż
FOZZ transferował dewizy polskich przedsiębiorstw. Fakt znany i potwierdzony w
śledztwie dotyczącym FOZZ.
7. Drugim bzdurnym kontrargumentem jest wielkość odsetek wypłaconych przez bank w
1990 roku. Moja uwaga, że należy wziąć pod uwagę także te wypłacone w 1991 roku nie
została oczywiście zrozumiana. Te wielkości oczywiście stanowią pewne ograniczenie
(pozwalają ograniczyć od góry szacunki do zaledwie (!?) kilku miliardów USD. Ale należy
wziąć pod uwagę także możliwość inwestycji USD - lokata w PLZ - udział w
"prywatyzacji". W końcu cały plan Balcerowicza został wymyślony właśnie dla takiego
efektu. Dlatego nie da się wykluczyć, że straty z tytułu stałych kursów mogły wynieść nawet
kilkanaście miliardów. Choć mnie bardziej prawdopodobne wydaje się, że raczej było to 1-2
(!?) miliardy USA.

Z innych drobiazgów:
a. Argument dotyczący walizek został użyty dokładnie tak jak u Przystawy i Dakowskiego, a
panu Anatolowi wydaje się że użył go przeciw tym dwóm fizykom.
b. Kilkakrotnie były przytaczane nieprawdziwe liczby - tylko po to by 'się zgadzało'.
c. Argumenty dotyczące dużej nadwyżki w handlu zagranicznym w roku 1990 oraz braku
obsługi długu w tym okresie ośmieszają autora, gdyż stanowią potwierdzenie tezy z którą on
walczy :-)

JUREKW

152 1577 | 07.10.2010 08:52

link

nadużycie

odpowiedz

background image

@jurekw

Jak dotychczas poza określeniami typu : bzdury, dureń nie zostały wykazane błędy w moich
obliczeniach i nie zostały przedstawione inne dane, sprzeczne z tymi które zastosowałem do
obliczeń. Same opinie nie są żadnym argumentem.

ad3) nie zostały podane dane liczbowe i konkretne kalkulacje z których wynikają
jakiekolwiek liczby dotyczące transferów dewiz z Polski w latach 1990-91 spowodowane
dynamiką kreacji złotówek, pomimo stwierdzenia że możną je oszacować

ad4) w dalszym ciągu uważam że w latach 1990-91 nie tylko nie nastąpił w Polsce ubytek
stanu dewiz i towarów importowanych za dewizy, ale nawet ich znaczny przyrost w
stosunku do 1989 czy 1988 (rezerwy NBP +3 mld USD, import dewizowy +1,3 mld USD w
1990 i +5,4 mld USD w 1991) przy czym zwiększony wolumen importu i wysoka płynność
rynku kantorowego w porównaniu do 1989 były widoczne także gołym okiem; dodatkowo
wykazałem że źródło finansowania dewizowego nadmiernych ewentualnych transferów nie
miało oparcia w we wzroście wyceny długu zagranicznego w 1990

ad6) zawłaszczenie środków FOZZ - jak Pan słusznie zauważył - zostało w śledztwie
udokumentowane do kwoty ok. 330 mln PLN; również z raportu NIK nie wynikają większe
kwoty :
http://www.raportnowaka.pl/doc/FOZZ%20protokol%20Falzmanna.pdf
przy czym część nieuzasadnionych kosztów powstała chyba przed 1990

ad7) sądziłem ze chodzi o odsetki od długu zagranicznego, które podałem; wypłacone w
bankach odsetki w 1991 wyniosły 51,6 bln PLZ czyli równowartość od 5,43 mld USD do
4,7 mld USD w zależności od przyjętego kursu z tego roku; jednocześnie depozyty złotowe
osób fizycznych wzrosły z 40,5 bln PLZ na koniec 1990 do 100,4 bln PLZ na koniec 1991;
w latach 1990-91 była tylko tzw. mała prywatyzacja + 5 pierwszych spółek na GPW -
zarówno sprywatyzowanych sklepów jak i spółek nie wytransferowano za granicę

a) jeżeli ktoś podtrzymuje tezę o wywożeniu bez zezwolenia dewizowego dziesiątek
miliardów USD w gotówce, to musi sobie wyobrazić te tysiące walizek z dolarami - na
ulicach, w pociągach i ciężarówkach, wraz z liczną ochroną,

c) brak pełnej obsługi długu (w praktyce obsługiwano tylko Klub Londyński) występował
przez całe lata 80-te, natomiast obsługa w latach 1990 - 1991 była niższa w sumie ok. 1,5
mld USD podczas gdy nadwyżka handlowa wyniosła w sumie ok. 2,7 mld USD przy
imporcie większym o ok. 7 mld USD (wobec lat 1988-89) - więc saldo korzyści polityki jest
dodatnie.

ANATOL

8 294 | 07.10.2010 22:00

link

nadużycie

odpowiedz

@Anatol

Użyłem epitetów, bo sądziłem że to sposób na pozbycie się trolla (a nie można wykluczyć,
że to nie troll, ale rzeczywiście wyjątkowo mało bystra osoba nie będąca stanie zrozumieć
słowa pisanego). Raz jeszcze okazuje się, że jedyny sposób na trolla to ignorowanie.

JUREKW

152 1577 | 08.10.2010 04:18


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tad Williams Skad sie biora marzenia
Skąd się biorą wpadki
Worki pod oczami skąd się biorą i jak z nimi walczyć
skąd się biorą dzieci
Skąd się biorą psychopaci
SKĄD SIĘ BIORĄ DIOKSYNY
SKĄD SIĘ BIORĄ ZMARSZCZKI
Skąd się biorą niepowodzenia szkolne i jak można im zapobiegać, pedagogika
Skąd się biorą mali czarodzieje, Fan Fiction, Harry Potter
Skąd się biorą nocne lęki naszych dzieci, Psychoterapia, Lęki, fobie, obsesje
Skad sie Biora Dzieci, Inne
Skąd się biorą sieroty społeczne, studia, II ROK, Resocjalizacja
SKĄD SIĘ BIORĄ PIENIĄDZE
Skąd się biorą nałogi
Skąd się biorą Lemingi Proste z Wilanowa, Polska dla Polaków, DLA LEMINGA
Skąd się biorą pieniądze w Lyoness czyli trochę matematyki dla już trochę osadzonych w systemie
Mirosław Huszcz Skąd się biorą dzieci
SKĄD SIĘ BIORĄ TYRANI 2
List Skąd się biorą dzieci w szkołach To proste (17 03 2011)

więcej podobnych podstron