background image

http://www.synapsis.pl/sps/dex?id=152

lęk i depresja 

Czym jest depresja? - tekst wprowadzający. 
Różne depresje - próby podziału. 
Etiologia depresji
Stres a depresja
Geny a depresja
Czy przyczyny depresji tkwią w dzieciństwie? 
Epidemiologia.

 

Lęk nerwicowy
Lęk depresyjny
Lęk paniczny (zaburzenie paniczne) 

Depresja sezonowa, depresja zimowa 

Depresja u osób starszych

 

Depresja atypowa

 

Podstawowe zagadnienia związane z farmakologicznym 
leczeniem depresji
1. Czy zawsze potrzebne jest leczenie farmakologiczne?
2. Najczęstsze obawy przed leczeniem farmakologicznym 
depresji
3. Jak długo prowadzić leczenie?
4. Jakie są efekty leczenia depresji? 

Zespół napięcia przedmiesiączkowego

 

 

 

  

Leki przeciwdepresyjne w leczeniu przedmiesiączkowego 
zaburzenia dysforycznego PMDD 
Między migreną, depresją a lękiem. 
Zaburzenia depresyjne i lękowe mieszane (ZDLM)

 

    

Depresja a choroba niedokrwienna serca 
Czy możliwe jest leczenie depresji w czasie ciąży?

 

Co to jest fibromialgia?

 

    

czym jest depresja? - tekst wprowadzający 

O wielości koncepcji - stresowy model depresji - zintegrowany model psychorozwojowy

Słowo "depresja" jest używane wieloznacznie. Zasadnicze trzy znaczenia to: 

zwyczajne życiowe przygnębienie (stan fizjologiczny) 

głębszy stan przygnębienia i bezradności, związany zarówno z wydarzeniami 
życiowymi jak, prawdopodobnie, pewnymi cechami osobowości, zwykle 
przewlekający się, wymagający nieraz pomocy, zwłaszcza psychologicznej 
(pogranicze fizjologii i patologii) 

background image

taka zmiana nastroju, o charakterze przemożnego przygnębienia, zwykle z 
towarzyszącymi licznymi innymi objawami, psychicznymi i somatycznymi 
składającymi się na stan jednoznacznie uważany za chorobowy. 

Nawet ograniczając się do owej trzeciej grupy, do owej depresji-choroby (słynne hasło 
"depresja jest chorobą"!) i chcąc uchwycić co jest istotą depresji  stajemy przed kilkoma 
problemami. Pierwszym jest ten, że owe trzy grupy "stanów depresyjnych" nie są tak 
zupełnie od siebie odrębne jak mogłoby się wydawać. Stany życiowych napięć, stresu, 
frustracji i smutku mogą (choć raczej tylko u niektórych osób!) prowadzić do ujawnienia się 
chorobowej depresji. 

Drugim problemem jest to, że nawet ta podkategoria: depresja - choroba nie jest 
schorzeniem jednorodnym, tak pod względem prowadzących do niej mechanizmów i 
przyczyn, jak i klinicznego obrazu. Jest po prostu wiele różnych depresji. 

Jednak chcąc odpowiedzieć na pytanie co jest istotą depresji, nie wystarczy opisać jej 
objawy kliniczne (patrz nasz tekst: jak rozpoznać depresję?), ale trzeba, choćby częściowo, 
wskazać jakie są przyczyny tej choroby. Czytając literaturę przedmiotu można dostać 
małego zawrotu głowy i nadal pozostać z wieloma pytaniami. Czy depresja jest prostą sumą 
przykrych przeżyć, smutku 
i bezradności, życiowego zagubienia, nazbyt dużą na siły jednego człowieka? Czy źle 
wróżącym typem osobowości cechującym się tłumieniem złości i bombardowaniem 
negatywnymi ocenami samego siebie? A może jest w swej istocie niewłaściwym sposobem 
myślenia, odznaczającym się dość swoistymi błędami logicznymi, powodującym coraz 
większe zamknięcie się w depresyjnym kręgu? Może siłą sprawczą depresji są głęboko w 
człowieku ukryte psychiczne potęgi, bezgraniczne poczucie pustki, nicości, drzemiące od 
czasu dziecięcych urazów, teraz dochodzą do głosu i sieją depresyjne spustoszenie? Może 
wreszcie, jak chciało wąskie podejście medyczne, depresja jest uszkodzeniem i zaburzeniem 
działania niektórych ośrodków ludzkiego mózgu?

Rzeczywiście, wszystkie powyższe kierunki myślenia możemy spotkać w tym co się pisze o 
tej chorobie. Ustosunkowując się do tych różnych kierunków teoretycznych trzeba jednak 
pamiętać, że nie jest tak, żeby opisywały one to samo, aczkolwiek z innych stron. Trzeba 
rozumieć, że są one niejednokrotnie ze sobą niezgodne. Z pewnością jednak depresja jest 
zjawiskiem skomplikowanym i bogatym, że zasługuje na opisywanie różnorakich realnie 
istniejących aspektów. Stąd na naszej stronie znajdują się teksty dotyczące problemu 
osobowości depresyjnej, szkodliwości traum zaistniałych w okresie wczesnodziecięcym, 
aktualnych społecznych trudności, niepowodzeń i innych.

Podejmujemy też ryzyko przedstawienia pewnego zarysowującego się z szeregu naukowych 
badań modelu rozwoju depresji, który można określić jako stresowy model depresji. Ma on 
charakter psychobiologiczny i rozwojowy. Interesująco łączy i wyjaśnia wiele faktów 
klinicznych i danych naukowych, także i doświadczeń leczących depresje profesjonalistów. 
Gdy inne spojrzenia na depresję mają wyraźnie redukcjonistyczny charakter, model 
stresowy depresji uwzględnia zarówno  biologię organizmu jak i osobowość, różnorakie 
doświadczenia ludzkie i czynniki społeczne. Dopiero koncepcja tego rodzaju pozwala 
zrozumieć dlaczego w leczeniu depresji przydatne są zarówno leki przeciwdepresyjne jak 
i psychoterapia, choć metod tych nie można jednak uważać za alternatywne, równoważne.  
O tej interesującej koncepcji mówi tekst: 

Etiologia depresji

. 

background image

Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra

różne depresje - próby podziału 

Depresje - podział

Depresje są niewątpliwie grupą zaburzeń, o różniącej się etiologii 
oraz odmiennym obrazie klinicznym, stąd wyłania się potrzeba 
podziału i uporządkowania. Istnieją trzy zasadnicze podejścia do 
tego problemu. Pierwsze to podział wg etiologii depresji - 
ryzykowny, a nawet karkołomny, gdyż etiologia tej choroby nie 
jest dostatecznie poznana. Drugie to podział wg obrazu klinicznego 
- solidniejszy, ale o ograniczonym znaczeniu. Trzecie podejście to 
propozycja, żeby z rozbudowanego podziału depresji zrezygnować. 
Znalazło ono swój wyraz m.in. w międzynarodowej klasyfikacji 
chorób. Znajdujący się tam uproszczony podział zaskakująco 
dobrze służy wielu celom klinicznym. 

Podział depresji według etiologii: 

To raczej cała tradycja o rodowodzie przeważnie europejskim, z 
psychiatrią niemiecką na czele. Wywarła ona duży wpływ na 
psychiatrię w naszym kraju. Wywodzące się z niej podziały uznają 
istnienie trzech grup czynników etiologicznych depresji. Określane 
są jako: endogenne, psychogenne (reaktywne) i somatyczne. 
Endogenne ma tu oznaczać hipotetyczne metaboliczne 
mechanizmy wewnątrzmózgowe, być może uwarunkowane 
genetycznie. Psychogenne - wpływ różnych wydarzeń życiowych. 
Somatyczne - inne choroby, tak mózgu jak i innych narządów oraz 
zatrucia. Z podziału tego wywodzą się pojęcia depresji endogennej, 
psychogennej i somatogennej. 

Taki podział czynników w pewnym okresie psychiatrii miał duże 
znaczenie porządkujące. Na jego gruncie powstało jednak zbyt 
łatwo przekonanie, że można wyodrębnić i ostro rozgraniczyć 
wspomniane trzy rodzaje depresji. W rzeczywistości różne rodzaje 
czynników współuczestniczą w skomplikowanym procesie 
chorobowym, a ich znaczenie i ewentualnie dominowanie może 
nawet zmieniać się w różnych okresach tej choroby. Ponadto ostre 
oddzielenie czynników "endogennych" od "psychogennych" 
ugruntowało błędne przekonanie, że te pierwsze są zupełnie 
niezależnie od wpływów zewnętrznych np. środowiskowych a 
depresja endogenna to choroba jakby generowana całkowicie w 
środku organizmu (wewnątrzmózgowo). Dlatego pojęcia depresji 
endogennej, psychogennej i somatogennej powinny być używane 
"ostrożnie" albo zarzucone. Właściwsze wydaje się używanie 
określenia po prostu depresji z zaznaczeniem jej ciężkości, i, o ile 
to możliwe, precyzowanie, zwykle złożonych przyczyn depresji u 
danej osoby. Szczególnie pojęcie endogenii może prowadzić do 

background image

nieporozumień. 

Aktualność zachowuje natomiast podstawowy podział Leonarda. 
Podzielił on depresje na występujące w przebiegu choroby 
afektywnej jednobiegunowej oraz w przebiegu chorobowy 
afektywnej dwubiegunowej. Są to rzeczywiście różne choroby 
(depresje), wymagające innej długofalowej strategii leczniczej. 

Podział depresji wg obrazu choroby:

W literaturze można spotkać następujące terminy stworzone 
według kryterium klinicznego:

depresja prosta 

depresja z zahamowaniem (osłupienie depresyjne) 

depresja lękowa 

depresja agitowana 

depresja hipochondryczna 

depresja z natręctwami (anankastyczna) 

depresja z urojeniami (zespół depresyjno-urojeniowy) 

depresja psychotyczna 

poronna (subdepresja), depresja maskowana, ekwiwalent 
depresji. depresja podprogowa 

Większość z powyższych terminów odwołuje się w nazwie do 
dominującego w obrazie klinicznym danej depresji objawu (lęku, 
natręctw, myślenia hipochondrycznego, urojeń albo dolegliowości 
somatycznych).  Nie muszą to być jednak odrębne choroby. 

Podział według Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji 
Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10 

Podział prosty, klarowny, mający duże znaczenie praktyczne. 
Klasyfikacja umożliwia z jednej strony odróżnienie depresji w 
przebiegu zaburzenia dwubiegunowego jak i występującej poza 
nim. Depresje dzieli się ponadto według nasilenia i liczby objawów 
na: łagodne, umiarkowane, ciężkie bez objawów psychotycznych i 
ciężkie z objawami psychotycznymi. W klasyfikacji tej 
zrezygnowano, i słusznie, z ambicji ściślejszego określenia 
etiologii danej depresji. Podział ten określa jednak niezwykle 
istotne dla praktyki leczniczej cechy depresji: jej głębokość oraz 
występowanie - lub nie - urojeń depresyjnych. 

Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra

background image

etiologia depresji 

Co jest przyczyną depresji? 

Przyczyny depresji są, niestety, niedostatecznie poznane. Z pewnością błędne, 
choć nieraz zdobywające dużą popularność, są poglądy sprowadzające 
przyczyny tej choroby do jednego tylko czynnika np. stresu, słabości 
osobowości, specyficznego "depresyjnego" sposobu myślenia, zaburzenia 
metabolicznego serotoniny, skazy genetycznej (endogenii) i innych. Do tych 
upraszczających spojrzeń na etiologię depresji należy zadomowiony w polskiej 
literaturze podział na depresje endogenne, reaktywne i somatogenne. Podział ten 
słabo przystaje do rzeczywistości. Nazbyt wiele przemawia za tym, że etiologia 
depresji jest wyjątkowo złożona, uczestniczy w niej wiele czynników 
chorobotwórczych a prowadzący do niej proces jest wieloletni. Czynniki 
chorobotwórcze występują prawdopodobnie u różnych osób z różną siłą 
i w różnych konstelacjach. W procesie chorobotwórczym niektóre z tych 
czynników u danej osoby mogą nie występować, widać siłą innych jest 
wystarczająca do tego, żeby ujawniła się choroba. 

Czynniki prowadzące do depresji

Należą do nich:

predyspozycja genetyczna, dziś jeszcze mało poznana, 
wiążąca się prawdopodobnie z różną ekspresją genów 
związanych z niektórymi układami neuroprzekaźników. 

trudne wydarzenia życiowe w dzieciństwie, zwłaszcza 
wydarzenia powtarzające się 

i o znacznej sile, powodujące przewlekły stres, czego 
wynikiem, u części przynajmniej osób jest przetrwała 

nadreaktywność biologicznych mechanizmów stresu. 

pewien typ rozwoju osobowości, formujący się być może 
równolegle do niesprzyjających doświadczeń życia w 
dzieciństwie i młodości, będący podłożem emocjonalnej 

wrażliwości, mniejszej sprawności w społecznym 
funkcjonowaniu i nadmiernej gotowości do 

wewnętrznego stresu. (Zwraca się tu uwagę na 
znaczenie takich cech jak: pesymizm, niewiarę w siebie, 

nadmierny krytycyzm wobec siebie i innych, 
perfekcjonizm, nadmierną zależność od aprobaty i 

akceptacji innych osób, niezdolność do wyrażania złości i 
kierowania jej na zewnątrz.) 

biologicznie uwarunkowana wrażliwość na sezonowy 
deficyt światła słonecznego 

aktualny stres ("bezpośrednio przedchorobowy", często 
przewlekły) 

Co jest osią wieloletniego procesu prowadzącego do depresji?. Według jednej z 
interesujących hipotez, już coraz lepiej udokumentowanych, może nim być 
odmienna reaktywność stresowa. Dotyczy ona przede wszystkim tzw. osi 
podwzgórze - przysadka - nadnercze. U osób z depresją, a u części z nich jeszcze 
na długo przed depresją, układ ten reaguje odmiennie, co polega na nadmiernym 
wydzielaniu hormonów typowych dla stresu i braku fizjologicznego hamowania. 
Kluczowy hormon stresu u człowieka: kortyzol, fizjologicznie pełni też rolę 
substancji hamującej mechanizmy stresu. Istnieją dowody, że u osób z depresją 
ów mechanizm samoograniczania nie działa należycie. Poziomy wielu substancji 
wydzielanych w stresie, m.in. kortykoliberyny, niektórych prozapalnych cytokin 

background image

są znacznie wyższe. Prowadzi to do zmian w działaniu ośrodków regulujących 
nastrój, napęd, emocjonalność, zakłócenia szeregu naturalnych biorytmów oraz 
mechanizmów pamięci. W ostatnich latach przypuszcza się, że w depresji 
dochodzi też do zmian morfologicznych komórek mózgowych, choć możliwe, że 
odwracalnych. Opisano zmiany dotyczące tak zmniejszania się całkowitego 
rozmiaru ważnego jądra podkorowego, hipokampa, jak też zmniejszenia się 
liczby jego komórek. Badania ujawniły też zmiany polegające na zubożeniu 
wypustek neuronalnych oraz odmienności synaptycznych połączeń. Z drugiej 
strony opisuje się normalizację komórkowej morfologii pod wpływem leczenia 
lekami przeciwdepresyjnymi, podobnie zresztą jak normalizację pobudzenia 
całej osi podwzgórze- przysadka – nadnercze. 

Współczesne koncepcje etiologii depresji nie tyle odchodzą od dotychczasowych 
rozważań wewnątrzsynaptycznych zjawisk i roli mediatorów (serotoniny i 
noradrenaliny), co spojrzenie na mechanizmy depresji wydatnie poszerzają. 
Wiązanie biologicznych mechanizmów depresji z przewlekłym stresem podważa 
tradycyjne podziały tej choroby. W nowych koncepcjach odnajdują się intuicje 
mówiące, że depresja jest schorzeniem ciała z istotnymi zaburzeniami 
mechanizmów ludzkiej biologii, ale też chorobą wiążącą się trudnymi 
wydarzeniami życia, problemami w realizacji celów życiowych, życiowym 
stresem a być może także pewnych typem osobowości. Dopiero taki model 
pozwala zrozumieć, że w leczeniu depresji nierzadko potrzebne jest 
współdziałanie leczenia farmakologicznego oraz pomocy psychologicznej. 

Droga do zachorowania na depresję 

W myśl powyżej zarysowanego rozumienia depresji kliniczne objawy choroby 
poprzedza długi proces rozwijania się predyspozycji i przedklinicznych 
manifestacji. Proces ten może u niektórych osób zaczynać się już od 
specyficznego genetycznego wyposażenia. Obecnośc niektórych odmian genów 
(alleli), być może kodujących białka dla kluczowych neurotransmiterów i białek 
transportujących, predysponuje, choć prawdopodobnie nie jest wystarczająca dla 
przyszłego zachorowania. Następnie we wczesnym okresie życia tej osoby mogą 
mieć miejsce obciążające zdarzenia życiowe, o znacznej sile, mające charakter 
psychicznych urazów. Mogą to być na przykład śmierć bliskich dziecku osób, 
sytuacja opuszczenia, bieda, nałogi lub przemoc. Tego rodzaju wydarzenia mogą 
z jednej strony powodować pewne, nawet "niegroźnie" wyglądające zmiany 
osobowości i zachowań, z drugiej, mało uchwytne w codziennej obserwacji, 
trwałe zmiany neurobiologiczne, dotyczące szczególnie układu hormonalnego i 
nerwowego autonomicznego aktywnych w stresie. Zmiany te mają charakter 
nadwrażliwości, osoby spotykając się nadal z trudnościami ca życia reagują na 
bodźce stresowe silniej, znacznym pobudzeniem układu nerwowego i 
nadmiernym wydzielaniem silnych substancji pośredniczących w reakcji 
stresowej do których należą glikokortykoidy, noradrenalina oraz mediatory 
układu odpornościowego (cytokininy). 

W jakimś momencie życia (jeszcze przed dorosłością, albo, częściej, w życiu 
dojrzałym) owa częsta i nadmierna aktywacja mechanizmów stresu i odporności 
nabiera wyraźnie patologicznego charakteru. Burzliwy stres, wyzwolony przez 
aktualne trudne zdarzenia życiowe, zwłaszcza o charakterze przewlekłym, toruje 
drogę do niektórych schorzeń somatycznych (jak choroba nadciśnieniowa, 
wieńcowa) ale też, co najważniejsze, może pociągać za sobą destabilizację 
wewnątrzmózgowych mechanizmów regulacji nastroju i emocji, co spowoduje 
ujawnieni się wyraźnej, klinicznej depresji. 

Oczywiście indywidualne drogi do depresji mogą a nawet muszą się bardzo 
różnić. Zaburzenia reagowania stresem, w okresie przedchorobowym, nie 

background image

występują u wszystkich osób 
z depresją. Jest też podgrupa chorych, u których bardzo istotna jest specyficzna 
wrażliwość na światło słoneczne. Wrażliwość ta, albo towarzyszy innym 
czynnikom prowadzącym do choroby, albo czasem dominuje i wtedy kształtuje 
odmienny typ depresji nazywanej depresją sezonową. 

                                                             Stanisław Porczyk 

stres a depresja 

W języku codziennym słowo "stres" używane jest zwykle na 
określenie  niepokoju, napięcia, lęku (czyli emocji) związanych z 
jakaś trudną sytuacją życiową. Inaczej w medycynie: tu przez stres 
rozumie się wszystkie zjawiska biologiczne i psychiczne, całość 
reakcji organizmu, pojawiające się po zadziałaniu niekorzystnego 
lub niespodziewanego bodźca. Celem reakcji stresowej jest 
sprostanie trudnej sytuacji, np. likwidacja niebezpieczeństwa, 
uniknięcie go, poddanie stresora kontroli. Stres polega na 
uruchomieniu rezerw energetycznych, metabolicznych i 
psychicznych. Reakcja stresowa ma więc charakter "wzbudzenia", 
w istotnej mierze hormonalnego i metabolicznego.

Oto jak to mniej więcej wygląda: zwiększona czynność 
podwzgórza rozpoczyna łańcuch nawzajem pobudzających się 
ośrodków hormonalnych (jest to tzw. oś podwzgórze - przysadka - 
nadnercza, PPN). Wydzielany na końcu tego łańcucha kortyzol, 
zwany hormonem stresu, silnie zmienia metabolizm organizmu. 
Wzrasta synteza glukozy w organizmie, a jej zużywanie przez 
tkanki staje się oszczędne. W ustroju pojawia się w większej ilości 
adrenalina i noradrenalina. Gra naczyniowa przesuwa krew do 
mięśni i mózgu, przyspiesza się tętno, wzrasta kurczliwość mięśnia 
sercowego. Drogi oddechowe rozszerzają się, przyspiesza oddech, 
a większa agregacja płytek przygotowuje do ewentualnego 
zranienia. Zmieniają się też się stężenia wielu substancji układu 
immunologicznego i liczba komórek odpornościowych. 

Cóż jednak te wszystkie zmiany, pojawiające się pod wpływem 
różnych stresorów takich jak np. zagrożenie, zranienie, hałas, 
informacja o stracie pracy czy ciężkiej chorobie, mogą mieć 
wspólnego z depresją? Otóż wykazano, że organizm wielu osób 
z tą chorobą funkcjonuje w podobny sposób jak w stresie. Próbuje 
się to wyjaśniać tym, że depresja jako choroba wiążąca się z 
dolegliwościami fizycznymi i przykrymi "depresyjnymi" 
przeżyciami, sama jest mocnym czynnikiem stresującym. Stres jest 
więc może tylko oczywistą reakcją na tę chorobę, depresję. 
Prawdopodobnie chodzi tu jednak o związek znacznie głębszy. 
Stres rozumiany jako, obejmujące wiele funkcji organizmu, 

background image

wzbudzenie, przynajmniej u części osób z depresją (wg sugestii z 
niektórych badań u połowy chorych?) nie jest wobec niej wtórny, 
ale ją na wiele lat poprzedza i z nią współistnieje. I nie o 
równoległość tych spraw chodzi, ale o ich przenikanie, wspólne 
mechanizmy, można powiedzieć, że częściową tożsamość. 
Depresja, przynajmniej u części chorych, jest zapewne formą, 
odmianą stresu, stresu jakby "rozszerzonego", nie podlegającego 
normalnemu fizjologicznemu hamowaniu. 

Jak jednak rozumieć tak daleko idące pokrewieństwo reakcji 
stresowej z depresją, skoro pierwsza jest naturalna reakcją 
organizmu a druga jawną chorobą? Otóż depresja wykazuje 
podobieństwo nie tyle do stresu ostrego, ograniczonego w czasie, 
którego korzystny charakter jest oczywisty, co do stresu 
przewlekłego. W stresie przewlekłym mechanizmy organizmu 
działają już nie tylko ochronnie, ale i w szkodliwy sposób. 
Zarówno w depresji jak i stresie przewlekłym obserwuje się z np. 
brak odpowiedniego (fizjologicznego) hamowania reakcji 
stresowej. Organizm ujawnia cechy wyczerpania niektórych 
funkcji. Przykładem może być obniżenie odporności w stresie 
przewlekłym. Prawdopodobnie ów biologiczny stres zaczyna w 
jakimś momencie wpływać na czynność  ośrodków, które 
zawiadują nastrojem, energią, mechanizmami snu i procesami 
poznawczymi prowadząc do depresji. 

Szuka się dziś momentów w biologii stresu, w których 
dochodziłoby do zetknięcia się procesów stresu z mechanizmami 
regulacji nastroju. Wskazuje się na hipokamp, ważne jądro 
podkorowe, gdzie mechanizmy hormonalne (osi PPN) spotykają się 
z układem serotoninergicznym wzajemnie się regulując. Innymi 
takim miejscem jest układ immunologiczny w którego czynność w 
depresji istotnie zmienia się. Duże zainteresowanie budzą w tym 
kontekście cytokininy, substancje immunologiczne o wszechstron- 
nym biologicznym działaniu. Ciekawe jest, że działanie 
biologiczne niektórych tych substancji, z teoretycznego punktu 
widzenia, może wyjaśniać ujawnienie się podstawowych objawów 
klinicznych depresji. 

Przyczyny depresji pozostają niewyjaśnione, ale widać znaczącą 
ewolucję poglądów. Od depresji "endogennej" mającej wynikać z 
tkwiących głęboko w organizmie tajemniczych genetycznych 
czynników, do depresji jako skutku, albo nawet formy (!) 
przewlekłego stresu wymykającego się już naturalnej regulacji. 
Podejście takie, zwracające wielką uwagę na biologiczne podłoże 
depresji, nie musi być jednak jednostronne i skutkować jedynie 
farmakologicznym podejściem do tej choroby. W rzeczywistości 
zarysowane ujęcie stanowi dobrą podstawę do zrozumienia 
znaczenia zarówno leczenia farmakologicznego jak i 
psychoterapii. 

background image

Stanisław Porczyk, psychiatra

geny a depresja 

Czynnik genetyczny podejrzewano w depresji dawno, głównie na 
podstawie częstszego występowania tej choroby w niektórych 
rodzinach. Czynniki środowiskowe tego faktu, bowiem, 
wystarczająco nie tłumaczą. Uważane za rozstrzygające dla 
różnicowania czynników środowiskowych i genetycznych badania 
bliźniąt adoptowanych wskazują na obecność ściśle genetycznych 
czynników w patogenezie tej choroby.  

Badania genetyczne ostatnich lat posługują się innymi i coraz 
bardziej szczegółowymi metodami badań. Jedną z bardziej 
interesujących technik badawczych są badania "genów 
kandydujących". W metodzie tej bada się częstość występowania 
określonych odmian (tzw. alleli) niektórych genów w grupie osób 
chorych na depresje i zdrowych. Będące przedmiotem badania 
geny są uprzednio wytypowane (właśnie dlatego "kandydujące") na 
podstawie teoretycznych przesłanek. W badaniach nad 
przyczynami depresji są nimi geny związane z metabolizmem 
ważnych dla regulacji nastroju i napędu mózgowych substancji: 
dopaminy, serotoniny noradrenaliny, kwasu 
gammaaminomasłowego i innych. 

Co wykazały te badania?  Rzeczywiście są takie allele (odmiany 
genów), które u osób z depresją występują częściej niż u osób 
zdrowych. Zwraca się uwagę szczególnie na trzy takie geny. 
Pierwszym jest gen kodujący jeden z receptorów dla dopaminy 
(D4). U osób na depresje częściej występuje odmiana genu (allel) z 
dużą ilością powtórzeń pewnej sekwencji DNA (pięć i więcej 
powtórzeń). Dalsze badania wykazały, że rzeczywiście ta odmiana 
genu wiąże się z zaburzoną funkcją receptorów dla dopaminy. 
Innym genem, którego jedna z odmian prawdopodobnie sprzyja 
zachorowaniu na depresję jest gen receptora GABA, czyli kwasu 
gammaaminomasłowego, uniwersalnej mózgowej substancji 
hamującej. 

Trzecim genem, wzbudza on ostatnio duże zainteresowanie, jest 
gen transportera serotoniny. Koduje on białko, które uczestniczy w 
transportowaniu serotoniny przez błonę komórek nerwowych. 
Jedna z odmian genu, związana jest z gorszą wydajnością białka-
transportera i występuje częściej u osób z chorobami afektywnymi. 

Ustalenia powyższe opierają się na wynikach rzetelnych badań 
molekularnych, na dużych grupach chorych. Jednak badania te są 

background image

trudne i nieraz niejednoznaczne. Często badacze spotykają 
specyficzności genetyczne związane z jakąś grupa etniczną, jest 
bardzo prawdopodobne, że niektóre anomalie genetyczne 
odgrywają rolę tylko w specyficznych grupach chorych. Nieznany 
jest też obiektywne znacznie posiadania danych anomalii 
genetycznych, takie same odmiany genów, tylko z mniejszą 
częstością zdarzają się w grupie osób zdrowych. Brak podstaw do 
twierdzenia, że wszystkie osoby chore na depresję posiadają taki 
"bagaż genetyczny" i niewykluczone, że jego znaczenie jest 
znacznie mniejsze niż się przypuszcza. Jesteśmy w gruncie rzeczy 
świadkami dynamicznej, co prawda, ale wstępnej fazy rozwoju 
badań w tej pasjonującej dziedzinie. 

Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra

czy przyczyny depresji tkwią w dzieciństwie? 

Czy środowisko dziecka, trudne przeżycia, nadmierny stres mogą 
czynić go podatnym na depresję w przyszłości? Związek taki 
odczuwany jest instynktownie. Znalazł także potwierdzenie w 
obserwacjach klinicznych i rzetelnych badaniach naukowych choć 
nie zawsze łatwo jest określić precyzyjnie, które z czynników 
środowiskowych mają tu najistotniejsze znaczenie. 

Ryzyko depresji jest większe u osób, które straciły rodziców we 
wczesnym dzieciństwie. Klasyczne badania Browna i Harrisa w 
Londynie mówiły o stracie matki przed okresem pokwitania jako o 
czynniku torującym depresję. Późniejsze badania stwierdzały też 
związek depresji z utratą rodzica w późniejszym okresie życia 
dziecka, oraz, także, ojca. Jeszcze inne badania wskazywały na 
depresjogenny wpływ utraty rodziców, ale tylko wtedy, gdy 
dziecko pozostawione było bez odpowiedniej opieki.

Częściej chorują na depresję dzieci, których matka była chora na 
depresję. Powody tego są niejasne. Wskazuje się, że w rodzinach 
tych obserwuje się więcej konfliktów, wyolbrzymianie problemów 
wychowawczych, mniejszą tolerancję.  Ponadto depresja na pewien 
czas "oddala" emocjonalnie matki od dzieci, zdarzają się 
hospitalizacje. Wiadomo też, że dzieci kobiet z depresją 
poporodową charakteryzują się gorszym rozwojem poznawczym 
i większą liczbą negatywnych reakcji emocjonalnych. 

Jako inne czynniki środowiskowe sprzyjające zachorowaniu na 
depresje w życiu dorosłym wymienia się w literaturze: dłuższą 
separację od rodziców, nieodpowiednią opiekę ze strony matki 
(brak rodzicielskiego ciepła), konflikty w rodzinie, choroby 
psychiczne rodziców, nadużywanie przez rodziców substancji 

background image

psychoaktywnych.

Osobną grupą traumatycznych zdarzeń w rodzinie są nadużycia 
seksualne oraz przemoc. Takie traumatyczne wydarzenia, trwające 
przez czas kilku miesięcy i więcej, są prawdopodobnie najbardziej 
obciążające. Kobiety, które były ofiarami maltretowania w 
dzieciństwie chorują na depresję w życiu dorosłym 4 razy częściej 
niż rówieśniczki bez takiej przeszłości. Niektóre z badań wskazują 
ponadto, że im we wcześniejszym wieku dziecka spotykają się z 
przemocą, tym ryzyko depresji jest większe i wcześniej się ta 
choroba ujawnia. 

Jednak choć nie można zaprzeczyć, że u wielu osób powyższe 
czynniki i zdarzenia życia torują drogę przyszłej depresji, ich 
znaczenie nie jest w pełni jasne. Nie są to czynniki swoiste tj. 
sprzyjają zarówno przyszłemu zachorowaniu depresję jak i na inne 
zaburzenia nerwowe np. napady paniki lub zespół leku 
uogólnionego (nerwicę). Ponadto znaczna część (a w szeregu badań 
nawet większość!) osób doznających dzieciństwie różnych urazów 
psychicznych, o takiej samej sile i rodzaju, w ogóle na depresję nie 
zachorowuje. Z drugiej strony w życiorysach wielu osób z depresją 
nie można doszukać się dramatycznych faktów. Dlatego też sam 
fakt depresji nie musi niezbicie wskazywać na traumatyczną 
przeszłość i nie powinien być powodem do oskarżeń osób bliskich. 
                                                        

Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra

epidemiologia 

Choruje przynajmniej 3% populacji, dla krajów europejskich 
wskaźnik ten prawdopodobnie jest wyższy i wynosi ok.4%. (Inne 
szacunki uwzględniające także tzw. depresje maskowane są jednak 
wyższe i sięgają do 10%). Liczba chorych jest różna w różnych 
kategoriach wiekowych i w wieku ryzyka choruje przynajmniej ok. 
10% populacji. Jeszcze wyższy procent, bo ok. 20%, to 
występowanie depresji u ludzi starszych.

Oszacowanie faktycznego występowania depresji jest utrudnione 
m.in. tym, że choroba ta u wielu osób nie jest rozpoznana. Dzieje 
się tak albo z powodu mylącego obrazu zaburzeń, albo względnie 
łagodnego nasilenia objawów. Wielu pacjentów udaje się ze swymi 
dolegliwościami (a faktycznie z depresją) do lekarzy pierwszego 
kontaktu. Szacuje się, że ok. 15% pacjentów lekarzy ogólnych to 
chorzy z depresją. Jednak z tej liczby tylko u połowy stawia się to 
rozpoznanie (dotyczy depresji w nasileniu będącej wskazaniem do 
leczenia). Ostatecznie w całej grupie osób z depresją 
(zgłaszających się do lekarzy i nie), jak szacuje się w badaniach, 

background image

tylko mniejsza część leczy się specjalistycznie. Do leczenia 
dochodzi prawdopodobnie u ok. 20-25% osób z tą chorobą. 
Depresje o mniej typowym obrazie, w tym "depresje maskowane" 
są prawdopodobnie bardziej liczne od depresji o obrazie typowym, 
co zresztą może być punktem wyjścia do dyskusji co jest 
"typowym" 
a co "nietypowym" obrazem depresji i czy istnieje uzasadnienie dla 
terminu "maskowane".  

Prawdopodobnie w ostatnich kilkudziesięciu latach nastąpił 
rzeczywisty wzrost zachorowań na depresję. Za czynniki sprawcze 
podaje się: 1. niekorzystne czynniki środowiskowe: katastrofalne 
doświadczenia wojen, migracje, zagrożenia osobistego 
bezpieczeństwa, , izolację, osamotnienie 2. wydłużenie średniego 
czasu życia 3. depresjogenny wpływ substancji chemicznych, 
zwłaszcza niektórych leków.

opr. Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra

częściowo na podstawie: 

Stanisław Pużyński - Depresje i zaburzenia afektywne, 
Wydawnictwo Lekarskie PZWL Warszawa 1996.

ęk nerwicowy 

Pojęcie lęku nerwicowego jest dziś używane rzadziej niż przed 
dwudziestu laty. Dzieje się tak z powodu zmian w terminologii 
psychiatrycznej, które zaszły w tym czasie. Zakwestionowano 
sensowność samego pojęcia nerwicy, wskazując na to, że 
odpowiada mu zaburzenie niejednorodne, prawdopodobnie cały 
zespół zaburzeń i zdrowotnych problemów.  Poglądy te znalazły 
odbicie we współczesnej klasyfikacji zaburzeń lękowych, która 
próbuje wyodrębnić, w miejsce dawnej „nerwicy”,  zaburzenia o 
bardziej specyficznym obrazie. Klasyfikacja ta wyróżnia: 

Zaburzenia lękowe w postaci fobii: agorafobia, fobie 
społeczne (lęk społeczny), fobie specyficzne 

Zaburzenie lękowe z napadami lęku (zaburzenie paniczne); 

Zaburzenie stresowe pourazowe; 

Ostrą reakcję na stres 

Zaburzenie lękowe uogólnione; 

Zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne (nerwicę natręctw); 

Zaburzenie hipochondryczne (obejmujące dysmorfofobię); 

Zaburzenie somatyzacyjne; 

Dysfunkcje autonomiczne występujące pod postacią 

background image

somatyczną.

Gdy rezygnuje się z pojęcia nerwicy znika także miejsce na pojęcie 
lęku nerwicowego. Niekoniecznie jednak trzeba się z tym godzić. 
Jest oczywiste, co prawda, że takie terminy jak lęk społeczny czy 
lęk paniczny są użyteczne. Nie wiadomo jednak, czy owo 
„rozbicie”  nerwicy na szereg zaburzeń lękowych jest rozbiciem 
definitywnym. Część badań ostatnich lat nie potwierdza całkowitej 
odrębności wymienionych w najnowszych klasyfikacjach zaburzeń. 
Różne formy lęku nieraz przechodzą w dłuższej perspektywie 
czasu jedna w drugą, bądź współistnieją (u 30-40% chorych)1 u 
jednej osoby. Są to argumenty za łączeniem tych zaburzeń 
lękowych (podobnie jak to było wcześniej) w pojęcie “nerwicy”, 
czy jak pisze się czasem “ogólnego zespołu neurotycznego”.  
Dlatego, niezależnie od zmieniającej się terminologii, nadal można 
ogólnie określać lęk o którym mowa, jako lęk nerwicowy. 
Występuje on w istotnym natężeniu u 5-10% populacji. U podłoża 
znajdują się czynniki genetyczne,  rozwojowe (niekwestionowany 
wpływ niekorzystnych czynników środowiskowych w wieku 
rozwojowym, osobowościowe, powodujące w zetknięciu z aktualną 
trudną sytuacją życiową wystąpienie różnych form lękowych 
zaburzeń. Chorzy skarżą się na dolegliwości somatyczne typowe 
dla lęku. Lęk opisują jako uporczywie im towarzyszący, “rozlany” 
albo krótszy, natężony. Tematem skarg lękowych są 
nieumiejętności społecznego działania, lęk przed krytyką, 
odrzuceniem, skrzywdzeniem, przed podjęciem odpowiedzialnych 
zadań. U części pacjentów występują napady lęku. Szczególne 
problemy mogą sprawiać osoby, u których lęk przejawia się 
wyłącznie w postaci objawów somatycznych ze względu na 
psychologiczne wyparcie przeżycia lęku, albo ci, którzy są mocno 
przekonani, że przeżywany lęk jest wtórny do podejrzewanych 
przez nich chorób somatycznych. U takich chorych rozpoznanie 
psychogennego tła dolegliwości można niejednokrotnie postawić 
jedynie z pewnym prawdopodobieństwem. 
 Do niedawna jeszcze uważano, że jedyną formą terapii zaburzeń 
lękowych jest psychoterapia, a farmakoterapia jest nieskuteczna i 
nawet szkodliwa, zarezerwowana do zupełnie wyjątkowych 
sytuacji. Poglądy takie, zresztą nadal wypowiadane, nie mogą być 
już uważane za aktualne. W literaturze i myśleniu o zaburzeniach 
lękowych obserwuje się wyraźne przesunięcie z rozważań 
psychodynamicznych w kierunku koncepcji neurofizjologicznych, 
neurofarmakologicznych i biochemicznych. 

Farmakologiczna pomoc w wielu formach lęku nerwicowego – 
dotyczy to szczególnie zaburzenia panicznego, fobii społecznej i 
zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego – okazała się skuteczna, a u 
części pacjentów jest praktycznie jedyną możliwą formą pomocy. 
Farmakologiczne leczenie jest szczególnie wskazane, w zasadzie 
niezbędne, w lęku napadowym oraz zaburzeniu obsesyjno-
kompulsywnym. U tych chorych, farmakoterapia powinna być 

background image

prowadzona równolegle z psychoterapią. Ostatnie badania  
wskazują też na większe niż początkowo przypuszczano znaczenie 
farmakoterapii w fobii społecznej (lęku społecznym)2. U 
pacjentów z lękiem nerwicowym, psychoterapia pozostaje jednak 
nadal niezwykle ważną, nieraz główną formą pomocy. Pomoc taka 
powinna zostać zaproponowana w zasadzie każdemu pacjentowi z 
nerwicą w wieku do 50 r.ż., o ile posiada on motywację do zmiany 
swojego sposobu myślenia i reagowania oraz jest zdolny do 
autorefleksji. Znaczenie głębszej psychoterapii wzrasta zwłaszcza u 
pacjentów młodych, o dużej dynamice objawów, w okresie 
pokonywania trudnych etapów życiowych, jak kluczowe egzaminy, 
rozpoczęcie studiów, usamodzielnianie się od rodziców, ważne 
decyzje i konflikty w życiu osobistym. Dla wielu chorych 
perspektywa terapii może jednak budzić obawy i niedowierzanie. 
Pacjenci często domagają się natychmiastowej, łatwej pomocy 
farmakologicznej i potrzebują nieraz długiego czasu, nawet 
miesięcy i lat, zanim podejmą decyzję o skorzystaniu z pomocy 
psychologa.  

opr. Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra

Literatura:
1. Wciórka J.: Miejsce lęku w psychopatologii. Postępy psychiatrii 
i neurologii. 1994, tom 3, zeszyt 1 : 37-52
2. Versiani i wsp. Ultra-long-term pharmacotherapy of social 
phobia. Eur. Neuropsychopharmacol. , 1997, 7. (supl.2), 24

lęk depresyjny 

Lęk niemal zawsze towarzyszy depresji, a ponadto często jest jej 
najbardziej widocznym objawem. Typowe zmiany nastroju 
(przygnębienie, drażliwość, emocjonalne zobojętnienie na bodźce) 
są nieraz trudne do zauważenia, a na pierwszy plan wysuwa się lęk 
lub dolegliwości somatyczne. Lęk ten może być uderzająco 
podobny do lęku nerwicowego, jego treścią mogą być obawy przed 
ludźmi, przed podjęciem odpowiedzialnych decyzji, przed 
odrzuceniem; może mieć też formę lęku hipochondrycznego. 
Zarówno osoba z depresją jak i lekarz mogą mieć wrażenie, że 
mają do czynienia z osobą z "ciężką nerwicą", co tylko częściowo 
może być uważane za błąd zważywszy, że wiele osób z aktualną 
depresją wcześniej miało problemy nerwicowe z ich lękową 
manifestacją. Za depresją przemawia jednak wtedy dość wyraźny 
początek zaburzeń odpowiadający zjawisku fazy depresyjnej, oraz 
depresyjna treść skarg chorego: o "byciu gorszym", niesprawnym 
fizycznie bądź intelektualnie. Pewność diagnostyczną można mieć, 

background image

gdy występują, choćby dyskretne, tzw. somatyczne objawy 
depresji, do których należą: zaburzenia snu w drugiej połowie nocy 
z przedwczesnym budzeniem się (charakterystyczne budzenie się z 
lękiem i egzystencjalną trwogą), zaostrzanie się wszystkich 
objawów "nerwicy" w pierwszej połowie dnia a złagodzenie po 
południu lub wieczorem, wyraźne spowolnienie ruchowe i 
psychiczne oraz szczególna, nie występująca w nerwicy, 
chorobliwa zmiana nastroju. U osób z depresją występują też inne, 
dość specyficzne, formy lęku. Należy do nich przede wszystkim 
"lęk przedsercowy" niemal zawsze towarzyszący depresji z 
objawami somatycznymi (melancholii). Bardzo charakterystyczne 
jest odczuwanie tego lęku jako dolegliwości fizycznej. Chorzy 
opisują go często, jako "ucisk, dławienie, rozdygotanie". Pojawia 
się szczególnie rano, typowo po obudzeniu, czasem po krótkim 
okresie wewnętrznego spokoju, trwa długo, nawet większą część 
dnia. Towarzyszy mu zwykle generalna trwoga o własne życie i 
przyszłość. Jest to uczucie utraty podstawowego wewnętrznego 
oparcia, wiary w siebie i w pomyślność życia. 

W trwożnych rozważaniach chorych z depresją, zwłaszcza w 
godzinach przedpołudniowych, pojawiają się obawy przed ruiną 
materialną, nie podołaniem życiowym obowiązkom bądź utratą 
miłości. W ciężkiej depresji wręcz przygniata poczucie 
nieuzasadnionej winy i trwoga przed spodziewaną karą. Pospolite 
w depresji są lęki przed groźną chorobą, utratą sprawności 
fizycznej i władz umysłowych. W ostatnich latach częstą obawą 
jest lęk przed chorobą Alzheimera (pogorszenie sprawności 
intelektu jest niemal stałym objawem depresji), rzadziej chorobą 
nowotworową. Zdarza się w stanach najcięższych, że bardzo silny 
lęk wiąże się z pewnością; chory wypowiada urojenia winy, 
grzechu, czekającej go kary. 

Z innych rodzajów lęku u osób z depresją bardzo typowy jest lęk 
przed nocą, jako czasem męczących wybudzeń, niepokojów i 
koszmarnych snów. Zbliżająca się noc może też budzić obawy jako 
nazbyt krótki czas, który oddziela lepszy dla chorego wieczór od 
koszmarnego porannego obudzenia się z lękiem i trwogą.
Szczególną formę lęku spotykamy u osób z depresjami 
maskowanymi. Stwierdzenie go, zwykle tylko z pewnym 
prawdopodobieństwem, wymaga dużego klinicznego wyczucia i 
doświadczenia. Chory nie czuje depresji, on skarży się tylko na 
cielesne dolegliwości, w których nikt nie potrafił mu dotąd pomóc. 
Nie może z niezrozumiałego powodu spać, ma dolegliwości 
związane z oddawaniem moczu, odczuwa nieprzyjemne 
dolegliwości bólowe w jakimś miejscu ciała, albo w nim całym. 
Obawy jego można by uznać za adekwatne, zrozumiałe, a jednak 
zrozumiałe nie są. Nazbyt duży jest lęk, z odcieniem katastrofy, 
krążący niejako wokół niejasnego a niepokojącego stanu 
fizycznego zdrowia. Trwożliwe rozważania o swoim cierpieniu 
mogą mieć wtedy wręcz obsesyjny charakter i towarzyszyć im 

background image

może poczucie wręcz niemożliwości dalszego życia, pozostające w 
jaskrawej dysproporcji do rzeczywistego stanu somatycznego 
zdrowia. 

Stanisław Porczyk, psychiatra

lęk paniczny 

Napad lęku panicznego (panika), to stan bardzo silnego lęku, 
któremu towarzyszą szybko narastające objawy wegetatywne. 
Panika narasta szybko,  w ciągu minut, do krańcowych nieraz 
rozmiarów, cały napad trwa zwykle nie dłużej niż 30 minut. 
Towarzyszące objawy somatyczne są różne u różnych pacjentów, 
do najpospolitszych należą: uczucie gwałtownego bicia serca, bóle 
w klatce piersiowej, skrócenie oddechu bądź uczucie dławienia się, 
zawroty głowy, pocenie się, uczucie nierealności świata i zmiany 
własnej psychiki. Z reguły towarzyszą temu przeżycia, które można 
uważać za wtórne do zachodzącej zmiany fizycznej i psychicznej. 
Chory ma uczucie katastrofy, zbliżającej się śmierci, obawia się 
utraty kontroli nad sobą, szaleństwa. Napad lęku o takim obrazie 
jest zjawiskiem klinicznym nieswoistym i dość częstym; 
występuje, przynajmniej jeden raz u ok. 9% osób w całej populacji. 
Może być sprowokowany substancjami psychoaktywnymi, 
niektórymi lekami (np. penicyliną prokainową), nadużyciem 
kofeiny. Napady takie towarzyszą czasem chorobom serca 
(zwłaszcza zespołowi wypadania płatka zastawki dwudzielnej!), 
nadczynności tarczycy, guzowi chromochronnemu nadnerczy, 
mogą należeć do obrazu napadu padaczkowego. Zdarzają się też w 
zespole abstynencyjnym alkoholowym, mogą być częścią obrazu 
depresji. Po wykluczeniu tych schorzeń zostaje jednak grupa 
pacjentów, u których czynnika wyzwalającego nie daje się ustalić. 
Stawia się wtedy rozpoznanie zaburzenia lękowego z napadami 
lęku (zaburzenia panicznego). 

Tego rodzaju zaburzenie jest częste, występuje u 1-2% populacji z 
nasileniem wymagającym  leczenia. Dodatkowo jeszcze ok. 1% 
osób ujawnia zaburzenia łagodne, nie wymagające pomocy 
lekarskiej. Kobiety chorują dwukrotnie częściej niż mężczyźni. 
Okresem typowym dla rozwiniętego obrazu choroby jest 25-44 r. 
ż., natomiast pierwszy atak paniki występuje najczęściej między 10 
a 28 r. ż. Pomiędzy napadami paniki chory bynajmniej nie czuje się 
zdrowy. Oczekuje on z niepokojem nawrotu napadu, albo też ma 
inne dolegliwości lękowe, bądź somatyczne psychogennej natury. 
Typowy jest szczególnie ów "lęk przed lękiem". Właśnie 
połączenie  niespodziewanych, powtarzających się napadów paniki 
z owym "lękiem przed lękiem" jest tym, co wyróżnia owo 
zaburzenie spośród innych zaburzeń lękowych. 

background image

Inną formą lęku, który może towarzyszyć zaburzeniu panicznemu 
jest agorafobia, czyli lęk przed opuszczaniem domu, wejściem do 
sklepu, przebywaniem w miejscach publicznych, samotnym 
podróżowaniem. Etiologia schorzenia jest mało poznana. Dotąd 
wyjaśniana w kategoriach psychodynamicznych, ostatnio coraz 
częściej jako dysfunkcja niektórych układów neurotransmisyjnych 
mózgu, bądź jako nadwrażliwość chemoreceptorów na poziom CO

we krwi u osób z ogólniejszą dysfunkcją układu autonomicznego. 
Oba podejścia nie muszą się jednak wykluczać.

Zaburzenie paniczne jest problemem dokuczliwym i niebanalnym. 
Obraz kliniczny bardzo często jest powodem szukania pomocy u 
lekarzy pierwszego kontaktu. Wiąże się to ze stałą obecnością, 
zwykle dominacją, burzliwych objawów wegetatywnych. Istnieje 
też szczególna, ale wcale nierzadka, forma zaburzenia panicznego, 
tzw. zaburzenie paniczne "bez uczucia lęku". W czasie napadu 
chory nie doświadcza typowego lęku, natomiast objawy dysfunkcji 
układu krążenia, bądź oddechowego są powodem interwencji 
lekarskiej. 

Napady paniki dość często występują u osób z zespołem wypadania 
płatka zastawki dwudzielnej. Przyczyny tego nie są jasne. 
Wiadomo, że lęk nie jest stałym elementem zespołu wypadania 
płatka zastawki dwudzielnej. U 60% osób z tym zespołem nie 
występują żadne dolegliwości podmiotowe i często nie wiedzą one 
o swej przypadłości. Sugeruje się, że u niektórych z tych osób 
dochodzi do inicjacji zaburzeń lękowych na skutek nieprawidłowo 
podanej przez lekarza informacji o odkrytej, nieraz przypadkowo, 
dysfunkcji aparatu zastawkowego. Prawdopodobnie czynnik 
jatrogenny odgrywa też doniosłą rolę w grupie osób 
odczuwających dolegliwości związane z wypadaniem płatka. W tej 
grupie osób także lękowa interpretacja rzeczywistych 
somatycznych dolegliwości, takich jak bóle w klatce piersiowej, 
kołatanie serca, osłabienie, może prowadzić do utrwalonego 
zaburzenia lękowego. 
Bardzo ciekawe są teorie wskazujące na głębsze pokrewieństwo 
etiologii obu schorzeń. Być może oba są manifestacją 
uogólnionego zaburzenia funkcjonowania układu wegetatywnego. 
Dysfunkcja tego układu w zespole wypadania płatka wydaje się 
być udowodniona. Z badań Gaffnera wynika, że u osób z zespołem 
wypadania płatka zastawki dwudzielnej dysfunkcja ta polega na 
zmniejszonym napięciu układu przywspółczulnego i zwiększonym 
napięciu alfa-adrenergicznym. 

Domyślanie się czynników etiologicznych o charakterze 
biologicznym nie powinno jednak spowodować zaniedbania 
analizy psychologicznej osobowości i aktualnej sytuacji chorego. 
Zespół napadów paniki często (ma to dotyczyć nawet 50% 
pacjentów z tym schorzeniem) współistnieje z innymi zaburzeniami 

background image

lękowymi i niektórymi zaburzeniami psychicznych, do których 
należy przede wszystkim depresja i nadużywanie substancji 
psychoaktywnych. W grupie chorych z zaburzeniem panicznym 
szczególnie często stwierdza się  duże trudności socjalne, brak 
rozwoju związku ze swoim partnerem, zależność finansową od 
bliskiej osoby, gorszy ogólny stan zdrowia fizycznego. Problemy 
psychosocjalne u wielu z tych osób zdają się być tu większe niż u 
osób z innymi zaburzeniami lękowymi. Charakterystyczne jest 
ponadto częste korzystanie z różnych form pomocy lekarskiej, tak 
ze strony służb psychiatrycznych, jak i ogólnej pomocy medycznej.

Leczenie powinno równolegle obejmować farmakoterapię i 
psychoterapię. Celem leczenia jest całkowite wyeliminowanie 
napadów paniki oraz zwiększenie siły osobowości i umiejętności 
społecznych pacjenta. Niektóre leki przeciwdepresyjne odznaczają 
się bardzo dużą skutecznością w zapobieganiu napadom paniki (70-
100%). Pierwsze spostrzeżenia dotyczyły imipraminy, jeszcze 
skuteczniejsza okazała się klomipramina. Skuteczne są też leki 
przeciwdepresyjne o działaniu serotoninergicznym, jak 
paroksetyna, fluoksetyna i podobne oraz leki o innych 
mechanizmach działania, np. moklobemid. Leki przeciwdepresyjne 
o dominujacym działaniu serotoninergicznym należą obecnie do 
leków pierwszego wyboru w leczeniu tego schorzenia. 
Alternatywny sposób leczenia polega na podawaniu niektórych 
benzodwuazepin, stosuje się szczególnie alprazolam. 
Krótkodziałające benzodwuazepiny można stosować też doraźnie, 
dla złagodzenia bądź przerwania aktualnego napadu. 

Ustąpienie napadów paniki często nie oznacza jednak 
wyzdrowienia. Chory może być nadal sterroryzowany owym 
lękiem przed lękiem, którego nasilenie niejednokrotnie 
uniemożliwia samodzielne opuszczanie domu i przebywanie w 
miejscach publicznych. U jego podłoża leży nie tylko pamięć 
nieprzyjemnych odczuć panicznych, ale często głębsze czynniki 
psychologiczne. Stąd potrzeba psychoterapii, z reguły 
długotrwałej. Osoby z depresją w czasie której wystąpi lęk 
paniczny powinny przejść staranną i długotrwałą kurację 
odpowiednio dobranym lekiem przeciwdepresyjnym. 

Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra

Literatura: 
1. Rabe-Jabłońska J.: Ataki paniki i zaburzenia paniczne. 
Rozpoznawanie, rozpowszechnienie, etiopatogeneza, obrazy 
kliniczne i leczenie. Psychiatria Polska 1993,
2. Kasper S.: Diagnostyka i farmakoterapia zespołu leku 
napadowego. Lęk i Depresja 1998, tom 3, suplement
3. Rybakowski J. Farmakologiczne leczenie leku napadowego. Lęk 
i Depresja 1998, tom 3, suplement.
4. Potoczek A.: Lęk napadowy (panic disorder). Najnowsze 

background image

koncepcje etiologiczne i diagnostyczne. Psychiatria Polska 1997, 
tom XXXI, numer 4, strony 437-448.

depresja sezonowa 

termin wprowdził  Levy i wsp. (1982). Stał się popularny w 
ostatnich latach jednak depresja tego rodzaju występowała z 
pewnością znacznie wcześniej, może już w starożytności. 

terminy bliskoznaczne bądź synonimy: 
zaburzenia afektywne sezonowe, choroba afektywna sezonowa, 
depresja o sezonowym wzorcu przebiegu. Używa się też terminu 
"depresja zimowa" nie jest on jednak sciśle rzecz biorąc 
synonimem depresji sezonowej, gdyż istnieje inna jeszcze postać 
depresji sezonowej, depresja letnia (o odrębnej, prawdopodobnie 
niezwiązanej ze światlem patogenezie) rzadko spotykana w 
naszych szerokościach geograficznych, dośc częsta jednak w 
okolicy międzyzwrotnikowej. Okresy depresji przypadają wtedy na 
miesiące letnie. W tekście niniejszym mówi się przeważnie o 
występującej na naszych szerokościach geograficznych depresji 
zimowej. 

rozpowszechnienie i epidemiologia:
częściej u młodych, ujawnia się typowo w okresie 20-30 r.ż.  
występuje u 1-4% populacji ogólnej, jednak postać subkliniczna 
może być bardziej rozpowszechniona, nawet do 10%
nasilenie choroby zwiększa się z wiekiem i prawdopodobnie 
łagodnieje w starości
częściej u kobiet: 60-90% (choć niektórzy to kwestionują)
więcej w rejonach niedoboru światła słonecznego (na Alasce do 
10%)

typowy obraz kliniczny: początek i koniec fazy depresyjnej 
przypada na tę samą porę roku (ten sam 90-dniowy okres), depresja 
trwa kilka tygodni do kilku miesięcy, epizody są zwykle łagodne 
lub umiarkowane, rzadziej ciężkie. Do dość typowych cech 
depresji należą: hipersomia (nadmierna senność - jednak ze 
znacznym pogorszeniem jakości snu),  znaczne obniżenie napędu, 
wzmożony apetyt na węglowodany i przyrost masy ciała

pokrewieństwo z innymi typami chorób afektywnych: istotne 
wydają się tu być dwie obserwacje: 1. u części (aż u ok.50%?) osób 
sezonowy przebieg depresji jest tylko wstępem przed chorowaniem 
w sposób niesezonowy albo w inny sposób jest wikłany przez dużą 

background image

niesezonową depresję. 2. pojawiające się sezonowo okresy depresji 
o części chorych mogą być jedynymi manifestacjami choroby 
afektywnej, u innych zaś występują ponadto okresy 
hipomaniakalne, zwłaszcza w okresie wiosennym. Ta druga 
sytuacja jest częstsza, częściej więc depresja zimowa jest więc 
wariantem choroby afektywnej dwubiegunowej. 

patogeneza: nieznana. Przypuszcza się, ze wyjściową przyczyną 
była migracja ludności z terenów wokołorównikowych daleko na 
północ i południe, niedawna z ewolucyjnego punktu widzenia. 
Depresja występuje prawdopodobnie nie z samego tylko 
"niedoboru" słonecznego oświetlenia, ale i z powodu osobniczej 
wrażliwości. Wiąże sie ona zapewne z odmiennościa - u niektórych 
osób - okołorocznych biorytmów  powiązanych także ze zmianami 
przekaźnictwa serotoninergicznego i noradrenergicznego. Jakąś 
rolę odgrywa tu zapewne badana szeroko melatonina, 
prawdopodobnie w odmienny sposób wydzielana u chorych z 
depresją sezonową. 

leczenie: 
choć leczenie fototerapią i farmakologiczne mają podobną, w 
depresji sezonowej, skuteczność - zaleca się powszechnie leczenie 
fototerapią. Może być prowadzone w ośodkach medycznych, 
jednak z chwilą pojawiena się na rynku lamp do fototerapii bywa 
też prowadzone przez samych pacjentów. Fototerapia składa się w 
szeregu, zwykle 10-14 seansów-naświetleń. W zależności od 
natężenia źródła światła czas seansu ma dlugość od pół do dwóch 
godzin. Pora leczenia światłem może być różna, dotąd częciej 
zalecaną była pora poranna. Działania niepożądane są rzedkie. 
Należa do nich: bóle głowy, uczucie "ciśnienie w oczach", suchość 
śluzówek i oczu. Ostrożność wymagana jest przy niektórych 
chorobach oczu jak zwyrodnienie barwnikowe siatkówki i u osób 
stosujących leki uwrazliwiające na działanie światła. Notowano też 
nudności, drżenia, bezsenność, nadaktywność i podniecenie. 
Ponieważ fototerapia, jak każda skuteczna metoda leczenia 
depresji, wzmaga ryzyko wystąpienia hipomanii lub manii (w 
wypadku zaburzenia dwubiegunowego) i z tego powodu, że 
leczenie może wymagać, przynajmniej w niektórych fazach 
leczenia, także i jednoczesnego zastosowania leczenia 
farmakoloicznego, trudno doradzić prowadzenie fototerapii na 
własną rękę, bez kontaktu z lekarzem. Depresja, także sezonowa, 
może być skutecznie leczona, ale wciąż pozostaje chorobą 
niebanalną. 

opr.(SP)

korzystałem: 
Ł.Święcicki - Choroba afektywna sezonowa-historia, 
epidemiologia, symptomatologia, patogeneza w: Dyskusje o 

background image

depresji, 2003, nr 23

depresja u osób starszych 

1. Depresja u osób starszych jest chorobą występującą co najmniej 
tak samo często jak w całej populacji. Jej występowanie szacuje się 
przynajmniej na 4-5%, ale niemal na pewno są to wartości 
zaniżone. Szereg badań sugeruje, że występowanie choroby może 
sięgać 10 a nawet 20% osób w tej grupie wiekowej.

2. Obraz depresji u osób starszych jest podobny jak we 
wcześniejszych okresach życia.

3. Podobnie jak u osób młodszych można mówić o obrazie 
typowym i nietypowym depresji ludzi starszych.

4. Obraz typowy to przygnębienie, spowolnienie ruchowe i mowy, 
niepokój, pogorszenie łaknienia z chudnięciem, zaburzenia snu.

5. Obraz nietypowy może być zwłaszcza podobny do nerwicy z 
drażliwością, nerwowością, niepokojem, zamartwianiem i lękiem. 
Może mieć też charakter różnego rodzaju nasilonych obaw o swoje 
zdrowie i fizycznych dolegliwości, których przyczyny nie daje się 
zdiagnozować. 

6. Badania ostatnich lat wskazują, wbrew poprzednim opiniom, że 
depresja osób starszych może zupełnie dobrze poddawać się 
leczeniu. Rokowanie może być więc dobre. Wiąże się to zapewne z 
wprowadzeniem do leczenia lepiej tolerowanych i bezpiecznych 
leków przeciwdepresyjnych.

7. Depresja u osoby starszej nie powinna być uważana przez 
rodzinę czy lekarza za stan „normalny w tym wieku”, ale być 
leczona jak każda inna choroba.   

(SP)

depresja atypowa? 

Konkretne obrazy kliniczne depresji są różnorodne. U jednych 
chorych na pierwszym planie jest obniżony nastrój, u innych 
niepokój i lęk, inni mogą najbardziej cierpieć w związku z 
pogorszeniem funkcji intelektualnych bądź dotkliwych zaburzeń 
snu. W związku z tym wskazywanie na to jaka depresja jest 
depresją „typową” a jaka „nietypową” jest problematyczne. Intuicje 
badaczy naukowców i praktyków idą jednak w tym kierunku, że 

background image

depresja nie jest grupą jednorodną i można zasadnie wyróżnić 
pewne podgrupy depresji, a może wręcz osobne zaburzenia. Do 
takich prób   wyodrębnienia bardziej specyficznych podtypów 
depresji należy koncepcja tzw. depresji atypowych. Pojęcie 
pojawiło się w drugiej połowie lat sześćdziesiątych (Overall i wsp., 
Paykel). Za charakterystyczne cechy depresji atypowej uznano 
wtedy tzw. „odwrócenie” niektórych objawów tj. występowanie 
nadmiernej senności, wzmożenia apetytu i pogorszenie się 
samopoczucia wieczorem. Depresja tego rodzaju ma się więc 
charakteryzować brakiem uznanych za typowe dla depresji 
objawów melancholicznych (czyli tzw. endogennych). 

W ostatnich kilkudziesięciu latach pojęcie depresji atypowej 
ewoluowało i jest wciąż dyskutowane. Rozbieżności dotyczą tego, 
które objawy depresji atypowej są najbardziej dla niej podstawowe, 
znaczące czy „osiowe”. Dyskutowana jest także ciągle jej 
odrębność jako jednostki chorobowej. Ostatnio dominuje koncepcja 
stworzona na Uniwersytecie Columbia. Według niej depresja 
atypowa jest odrębną jednostką chorobową a najważniejszym, 
podstawowym jej objawem jest reaktywność nastroju występująca 
w czasie choroby. Za dodatkowe, ale charakterystyczne i potrzebne 
do rozpoznania objawy, uznaje się według niej: zwiększony apetyt 
lub wzrost masy ciała, nadmierną senność, uczucie ciężkości 
kończyn (tzw. paraliż ołowiany) oraz nadwrażliwość na odrzucenie 
w kontaktach międzyludzkich istniejącą także przed depresją. Taka 
depresja ma lepiej reagować na terapię inhibitorami 
monoaminooksydazy niż lekami z innych grup, mieć tendencję do 
rodzinnego występowania i cechować się odrębnymi cechami z 
zapisach EEG.

Koncepcja z Uniwersytetu Columbia bywa podważana. Niektóre 
badania ostatnich lat zdają się, nie kwestionując samego faktu 
występowania u osób  z depresją cech uznanych za „atypowe”, 
podważać głębszą odrębność tej grupy. Część badaczy widzi np. w 
większej reaktywności nastroju cechę nie tyle samej depresji, co 
przejaw innego typu osobowości bądź wskaźnik mniejszego 
nasilenia zaburzeń nastroju. To samo może dotyczyć niektórych 
innych cech atypowych. Sugeruje się więc, że depresja atypowa to 
obraz depresji u osób z pewnymi cechami czy typami osobowości, 
zwłaszcza osobowością zależną i unikającą. Zgodny z tym jest fakt 
częstszego rozpoznawania w tej grupie chorych niektórych 
zaburzeń lękowych a zwłaszcza lęku napadowego, fobii społecznej 
i hipochondrii. Wyjaśniałoby to także, że wiek pierwszego 
zachorowania na depresję atypową jest nieco wcześniejszy niż u 
osób z innymi obrazami depresji. Taki sposób spojrzenia na 
depresję atypową wiąże się z zakwestionowaniem jej wyraźnej 
odrębności. 

Leczenie „depresji atypowej”, mimo wszystko, można ogólnie 
określić jako zbliżone do leczenia depresji o innym obrazie. Należy 

background image

uwzględnić jedynie indywidualną specyfikę chorego. Mogą należeć 
do niej nieco inne problemy psychologiczne i życiowe oraz 
współistniejące objawy lękowe. Istotne jest, że obraz „atypowy” 
depresji mogą mieć niejednokrotnie depresje wykazujące 
jednocześnie cechy depresji sezonowych, ale nie jest to regułą.  
Wydaje się też, że depresja o takim obrazie może być częściej fazą 
zaburzeń afektywnych dwubiegunowych, choć to ostatnie 
stwierdzenie też bywa kwestionowane.

Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra

Zródło:  
1. Current Opinion in Psychiatry, wydanie polskie, tom 3 nr 4, 
2005
2. Dyskusje o Depresji, 2005, nr 25.

czy zawsze potrzebne jest leczenie farmakologiczne 

Rozpoznanie depresji bardzo przybliża decyzję o rozpoczęciu leczenia farmakologicznego. 
Bywają jednak sytuacje, gdy leczenie to może albo nawet musi zostać odroczone. 

Nie przynagla do rozpoczęcia leczenia sytuacja, gdy objawy depresji są rzeczywiście łagodne i 
utrzymują się krótko. Można wtedy domniemywać, że mogą samoistnie ustąpić, co czasem 
zdarza się, zwłaszcza przy pierwszych rzutach choroby. Jeśli ponadto depresja ma ewidentny 
związek z trudną, stresującą sytuacją, może wystarczyć rozwiązanie problemu, odsunięcie się od 
kłopotliwych spraw, zwolnienie od pracy lub wyjazd wypoczynkowy. Każdej osobie z łagodną 
depresją można zalecić też umiarkowany a systematyczny wysiłek fizyczny i wypoczynek,  a 
zwłaszcza codzienne spacery po świeżym powietrzu, w dobrym dziennym oświetleniu. Często 
bywa jednak tak, że nadzieje na to, że niefarmakologiczne sposoby pomocy spowodują 
odzyskanie psychicznej równowagi, nie spełniają się a depresja ujawnia swoją własną autonomię 
i siłę. Dlatego próby niefarmakologiczne pomocy nie powinny trwać zbyt długo i opóźniać 
leczenia zwłaszcza wtedy, gdy depresja jest wyraźna i szybko nie ustępuje. To samo można 
powiedzieć o psychoterapii, która może być wystarczającą  pomocą w niektórych łagodnych 
stanach depresyjnych, ale może też ujawnić swoją niewystarczalność. 

Odrębnymi są te sytuacje, gdy istnieją wyraźne wskazania do leczenia farmakologicznego, ale ze 
szczególnych powodów nie można go rozpocząć. Tak jest na przykład w okresie ciąży lub 
karmienia, przy nietolerancji wszystkich leków przeciwdepresyjnych bądź przy występowaniu 
nieprzezwyciężalnych obaw przed takim leczeniem. Ta ostatnia sytuacja, psychologicznych 
trudności uniemożliwiających podjęcie decyzji o leczeniu zdarza się stosunkowo często. 

(SP)

najczęstsze obawy przed leczeniem 
farmakologicznym depresji 

Leczenie farmakologiczne bywa odrzucone z różnych powodów. Mogą to być obawy przed 
działaniem samego leku, przed statusem pacjenta a może też być tak, że osobie z depresją trudno 

background image

jest przyjąć prawdę o swojej chorobie i sztywno trzyma się własnej, niechętnej leczeniu, 
koncepcji swojego problemu. 

a) obawy przed działaniem leku

Wiele osób, nie znając działania leków przeciwdepresyjnych sądzi, że odznaczają  się one jakąś 
przemożną chemiczną siłą. Niesłusznie wyobrażają sobie, że mogą przeżywać coś podobnego do 
działania narkotyków, stan odurzenia, głębokiej psychicznej zmiany, bądź w jakiś inny sposób 
utracą kontrolę nad swoją psychiką. Obawy dotyczą tego czy pozostaną w trakcie i po leczeniu 
tymi samymi osobami, czy ich psychika nie straci swojej naturalną sprawności i regulację. 
Prawda jest inna i dość prozaiczna. Osoba w depresji już, niestety, nie cieszy się sprawnością 
swoich biologicznych mechanizmów, zaś leki przeciwdepresyjne mają szansę te mechanizmy 
usprawnić, a nawet całkowicie wyregulować. Trudno w działaniu tych leków dopatrywać się 
jakiejś przemożnej siły, odmiennej niż w wypadku innych leków stosowanych w medycynie. Nie 
należy do rzadkości, że działanie to jest raczej zbyt słabe, a nawet żadne, co zmusza do zalecenia 
przyjmowania innego preparatu. 
 Mimo iż leki przeciwdepresyjne nie należą do uzależniających spotyka się czasem mityczne 
przeświadczenie, że osoba, która rozpocznie leczenie lekami przeciwdepresyjnymi nie będzie 
mogła już  z tego leczenia zrezygnować. Rzeczywiście wiele osób przyjmuje te leki długotrwale, 
ale na skutek własnej decyzji i przewlekania się bądź nawracania choroby, a nie w mechanizmie 
lękowego uzależnienia analogicznego do uzależnienia od alkoholu bądź innych grup leków (np. 
benzodiazepin). 
 Bardziej uzasadnione są natomiast obawy przed objawami ubocznymi leku. Te w medycynie 
spotykamy zawsze. W wypadku wielu leków przeciwdepresyjnych praktycznym problemem jest 
przybór wagi. Szczęśliwie problem ten jest jednak znacząco mniejszy niż w przypadku 
stosowanych w psychozach neuroleptyków; one to głównie zapracowały na złą opinię leków 
psychotropowych, o których myśli się czasem jako o lekach zmieniających wygląd człowieka. W 
wypadku leków przeciwdepresyjnych działanie to dotyczy tylko części leków, o starszej historii, 
podczas gdy nowe preparaty takie jak: wenlafaksyna, moclobemid, fluoksetyna, paroksetyna czy 
citalopram takiego działania są pozbawione, albo ryzyko wzrostu masy ciała jest minimalne. 
Podobnie też jest w przypadku innych objawów ubocznych, np. dotyczących układu krążenia, 
występujących w przypadku leków starszej generacji – obecnie możliwości doboru 
odpowiedniego leku, dobrze tolerowanego, są duże. 

b) obawy przed statusem pacjenta

Jest zrozumiałe, że nie chce się być pacjentem i to pacjentem korzystającym z leczenia u 
psychiatry. Wchodzi się wtedy w krąg osób mających podstawy czuć się w jakiś sposób 
upośledzonych. Choroba, ale szczególna, dotycząca swoich emocji, nastroju, myśli i dążeń. Z 
bólem trzeba powiedzieć, że może zdarzyć się reakcja niechęci ze strony bliskich, przyjaciół, 
przełożonych w pracy. Nawet lekarze psychiatrzy nie są wolni od pokusy traktowania swoich 
pacjentów z góry, jak jakieś zepsute maszyny. Mimo akcji popularyzujących depresję, mimo 
nawet pewnej mody na to określenie, konkretny człowiek chory na depresję nieraz pozostaje ze 
swoją chorobą sam. Udać się po pomoc to też przyznać się do własnej ograniczoności, do 
bezradności nawet a to może być tym, przed czym niejedna z osób chorych na depresję broni się 
zawzięcie. To wszystko składa się na to, że trudno zdobyć się na tę pierwszą wizytę u lekarza. 
Bywa ona bardzo ważna. Pierwsze doświadczenie kontaktu z psychiatrą może niestety 
podtrzymać te wszystkie obawy, może też być doświadczeniem pozytywnym zmniejszającym 
niepokój i podtrzymującym nadzieję, że nie będzie się już zmagało się ze swoją choroba 

background image

samemu, ale w sojuszu ze swoim lekarzem. 

c) odmienna koncepcja swojego problemu

Depresja jest schorzeniem niejako rozpostartym między tym, co psychiczne a co biologiczne. To 
biologiczne jest w rozwiniętej depresji niepomijalne, bardzo istotne. W rzeczywistości jednak 
lekarz często spotyka się z postawą psychologicznego spirytualizmu, gdy chce się wszystko 
sprowadzić tylko do psychologicznego problemu, do psychologicznie pojętych sytuacyjnych 
uwarunkować, do sposobu myślenia bądź pamięci dawnych strat i innych złych doświadczeń. 
Ciało ma nie odgrywać istotnej w depresji roli, co najwyżej odbija się w nim owo psychiczne 
cierpienie i reagowanie. Z tej spirytualistycznej perspektywy leki wydają się rozwiązaniem 
nieadekwatnym a nawet złym, odrywającym człowieka od swoich istotnych problemów. Przy 
chęci pomocy idzie się wtedy do psychologa, a nawet rozpoczyna psychoterapię, która nierzadko 
zawodzi.  Może być też tak, że wszelką pomoc z zewnątrz z góry się odrzuca gdyż góruje 
potrzeba wielkiej niezależności, tak wielkiej, że za wszelką cenę chce się "samemu rozwiązać 
swoje problemy". Tym samym niestety chory człowiek ustawia się sam poza kręgiem możliwej 
pomocy. 
 Depresja może też być, a może zawsze jest, doświadczeniem duchowym. Bywa powodem 
osobistych niepowodzeń, zmiany życiowych planów, pozwala odczuć swoją własną niemoc i 
ograniczenia. Osoba z depresją musi niejako się do tego ustosunkować, przekroczyć, niejedno 
przewartościować. Bywa, że odczytuje w tym duchowy a nawet religijny sens i nowy etap 
własnego rozwoju. Błędem jednak jest sprowadzanie depresji wyłącznie do doświadczenia 
duchowego w taki sposób, że przyjmuje się stanowisko wrogie wobec tego, co może 
zaproponować współczesna medycyna. 

(SP)

jak długo prowadzić leczenie? 

W tej materii zaszła znacząca zmiana poglądów w ciągu ostatnich 
dwudziestu lat. Początkowo uważano, że leki powinno przyjmować 
się tylko w okresie depresji, a więc stosunkowo krótko. Obecnie 
wiadomo, że wykazują one także działanie profilaktyczne i że 
korzystne jest, u części osób, prowadzenie leczenia przez dłuższy 
okres czasu. Umownie wyodrębnia się przy tym trzy okresy 
leczenia. Pierwszy, leczenie samej fazy chorobowej to minimum 
kilka miesięcy leczenia farmakologicznego depresji aż do 
ustąpienia jej objawów. Drugim jest leczenie utrwalające - kilka 
miesięcy w okresie już bezobjawowym, dla ugruntowania wyniku 
leczenia. Wreszcie u niektórych osób, leczenie podtrzymujące, 
profilaktyczne, które może trwać nawet wiele lat, albo być 
przewlekłe, bezterminowe. Leczenie osoby z depresją powinno 
składać się conajmniej z fazy leczenia aktywnego i 
kontynuowanego. Leczenie depresji powinno trwać przy tym 
minimum 6-12 miesięcy. 

Decyzję o podtrzymującym, długoterminowym stosowaniu leków 
przeciwdepresyjnych należy zawsze rozważyć u osób, które 
przebyły 3 epizody depresji lub 2 epizody w minionych 5 latach, 

background image

albowiem prawdopodobieństwo pojawienia się kolejnego epizodu 
jest w takich przypadkach znaczne. Za celowością wdrożenia 
takiego postępowania przemawia także utrzymywanie się 
poronnych zaburzeń afektywnych (subdepresji) po przeminięciu 
epizodu, początek choroby przed 30. rokiem życia, duże nasilenie 
przebytych epizodów, obecność tendencji samobójczych, 
nadużywanie leków anksjolitycznych, leków nasennych, alkoholu 
oraz występowanie zaburzeń depresyjnych u krewnych pierwszego 
stopnia.  Długie leczenie korzystne bywa też u osób w trudnej  
sytuacji życiowej, związanej ze stresem i "podtrzymującej" 
depresję. 

(SP)

jakie są efekty leczenia depresji? 

Depresja jest nie tylko stanem obniżonego nastroju, ale i 
rozregulowania wielu fizjologicznych funkcji, stąd obserwowany 
zakres działania  leku jest szeroki. Ponieważ poszczególne 
konstelacje objawów (obrazy kliniczne) depresji są u różnych 
pacjentów odmienne to i proces zdrowienia może wyglądać różnie. 

Mówiąc ogólnie można spodziewać się powolnego ustępowania 
wszystkich objawów choroby. Pierwszym przejawem poprawy 
bywa poprawa snu, zwiększenie jego długości i głębokości, 
ustąpienie sennych koszmarów. W innych przypadkach najpierw 
pojawia się uspokojenie, zmniejszenie depresyjnej drażliwości, 
poczucie większej siły psychicznej i odporności na stres. 

W procesie zdrowienia zmniejszają się wszystkie występujące u 
danej osoby formy lęku: łagodnieje podstawowa trwożliwość, 
łatwiej podejmować decyzje. Jeśli występował w depresji lęk 
społeczny, paniczny lub natręctwa to stopniowo zmniejszają się aż 
do ustąpienia. Nastrój poprawia się, ale zanim stanie się pogodny 
upływa sporo czasu. Wpierw staje się mniej drażliwy, mniej 
ponury, związany z mniejszym cierpieniem i wewnętrznym 
napięciem, w mniejszym stopniu atakują trwożliwe rozważania i 
przewidywania złych scenariuszy zdarzeń. Może wystąpić faza 
emocjonalnego zobojętnienia zanim zaczną odżywać emocje, także 
pogoda i radość. Ustępują, jeśli były, bóle głowy lub innych 
rejonów ciała. Poprawia się apetyt, ale może też zmniejszyć się, o 
ile był w depresji zwiększony. Chorego zaczyna bardziej 
interesować świat, podejmuje łatwiej codzienne czynności, do 
niektórych wraca po dłuższej przerwie. Zwykle dość długo 
utrzymują się trudności w koncentracji i słabsza pamięć, ale tu też 
obserwuje się poprawę, mniej męczy czytanie i wszelka praca 

background image

umysłowa, więcej rzeczy zostaje w pamięci. 

Poprawa różnych funkcji może następować nierównomiernie, mogą 
być dni lepsze i gorsze przy dominującym korzystnym trendzie. 
Poprawa może też najpierw ujawniać się w niektórych porach 
doby. Zwykle lepsze stają się wpierw godziny wieczorne i okres 
poprawy stopniowo nasuwa się coraz bardziej na wczesne pory 
popołudniowe a następnie przedpołudniowe, podczas gdy godziny 
poranne mogą najdłużej pozostać depresyjne. 

Na początek działania leków przeciwdepresyjnych czeka się 1-3 
tygodnie. Na istotniejszą odczuwalną poprawę 3-4 tygodnie, 
objawy zespołu mogą ustąpić po 1-2 miesiącach leczenia, rzadziej 
może to dziać się to szybciej lub po dłuższym czasie. Efekty 
leczenia są bardzo dobre lub dobre u 60-70 % leczonych w czasie 
kuracji pierwszym lekiem przeciwdepresyjnym. W razie potrzeby 
stosuje się inny, drugi lub ewentualnie trzeci lek, można wtedy 
oczekiwać dobrego efektu u zdecydowanej większości pacjentów. 

W sumie efekty leczenia konkretnego epizodu depresji są bardzo 
konkretne i korzystne. Gorzej sprawa wygląda jeśli patrzy się na 
depresję w przeciągu dłuższego, kilkuletniego okresu. Widać 
wtedy, że depresja jest chorobą u wielu osób nawracającą, 
okresowo wyraźnie utrudniającą funkcjonowanie. Leczenie 
profilaktyczne istotnie zmniejsza ryzyko nawrotu depresji, ale mu 
całkowicie nie zapobiega. W sumie jednak leczenie jest bardzo 
pożyteczne i zdejmujące wiele z ciężaru choroby. 

(SP) 

Zespół napięcia przedmiesiączkowego 

Określenie: Jest to zespół objawów o charakterze emocjonalnym, 
behawioralnym i fizjologicznym występujące w okresie na kilka 
dni do dwóch tygodni przed miesiączką. W literaturze medycznej 
wyróżnia się zespół napięcia przedmiesiączkowego (PMS) oraz 
postać dysforyczną tego zespołu (PMDD). Zasadniczo różnią się 
one natężeniem objawów, PMDD jest poważnym problemem, 
występuje chwiejność kilku procent kobiet chwiejność może 
wyraźnie utrudniać pracę zawodową i wpływać na relacje 
rodzinne. 

Rozpoznanie: za typowe objawy dla zespołu napięcia 
przedmiesiączkowego uważa się:

depresyjny nastrój, uczucie braku nadziei, myśli o braku 
swojej wartości 

background image

wyraźny lęk, napięcie, labilność afektywną 

gniewliwość, drażliwość 

spadek zainteresowań 

trudności w koncentracji 

męczliwość 

objadanie się lub utratę apetytu 

nadmierna senność lub bezsenność 

poczucie nieradzenia sobie z własnymi emocjami 

objawy somatyczne jak: tkliwość i obrzmienie piersi, bóle 
głowy, stawów i mięśni, uczucie opuchnięcia, przyrost 
masy ciała 

U danej osoby może występować tylko część objawów

Zespół napięcia przedmiesiączkowego a depresja

Zwraca uwagę, że przeważna część objawów PMS i PMDD to 
właściwie objawy depresji, które w odróżnienia od typowej 
depresji występują w ścisłej synchronizacji z cyklem 
miesiączkowym. Choć w podejściu do problemu traktuje się zespół 
napięcia przedmiesiączkowego jako zjawisko odrębne od depresji, 
inaczej określone diagnostycznie pozostaje jednak sprawą otwartą 
czy nie można tu mówić o odmianie depresji sprowokowanej 
cyklicznymi zmianami hormonalnymi. Stanowiska takie uzyskało 
ostatnio dodatkowe uzasadnienie w związku z wprowadzeniem do 
leczenia zespołu napięcia przedmiesiączkowego leków 
przeciwdepresyjnych. 

Przyczyny: wbrew temu co można przeczytać w literaturze czy w 
internecie przyczyny zespołu nie są jasne. Przeważa pogląd, że 
powodem zaburzenia nie są same odchylenia bezwzględnie ujętych 
stężeń hormonów, ale raczej osobnicza, prawdopodobnie 
genetycznie uwarunkowana, wrażliwość na cykliczne zmiany tych 
hormonów. Badania ostatnich dwudziestu lat sugerują ponadto 
istnienie jakiegoś defektu układu serotoninergicznego mózgu 
biorącego udział w regulacji nastroju, poziomu drażliwości i 
tendencji agresywnych. Jeszcze inne, bardzo interesujące badania, 
wskazują, że może występować u kobiet z PMS osłabienie 
działania układu kwasu gammaaminomasłowego. Układ ten ma 
charakter uniwersalnego wewnątrzmózgowego układu hamującego. 
Jest przy tym być może funkcjonalnie związany z progesteronem i 
jego niektórymi metabolitami. 

Leczenie: Liczba sposobów pomocy, które zalecano osobom z 
dolegliwościami przedmiesiączkowymi jest ogromna, wiele z nich 
nie spełniło oczekiwań, inne lepiej oparły się czasowi. Znaleziono 
też nowe, skuteczniejsze. Osoby z łagodniejszym PMS mogą 
spróbować sposobów niefarmakologicznych. Korzystnie może 
działać wysiłek fizyczny, np. aerobik, ale i wypoczynek, bądź 
ćwiczenia relaksacyjne. Jeśli to możliwe, dobrze jest unikać stresu, 

background image

a wykonanie trudniejszych zadań zaplanować na pierwszą połowę 
cyklu. Pomocne mogą być inhalacje olejków eterycznych, zaleca 
się zmniejszenie spożycia sodu i kofeiny. Założenie swoistego 
dzienniczka i notowanie zauważanych zmian nastroju, sposobów 
reagowania i fizycznych dolegliwości może pomóc w zrozumieniu 
zachodzących w organizmie zmian i kontrolowaniu zachowania. 
Zrozumienie i akceptacja ze strony bliskich ma oczywiście 
kapitalne znaczenie; kobieta ma prawo w tym okresie oczekiwać 
różnorakiej pomocy i tolerancji. 

Przy większym nasileniu dolegliwości przedmiesiączkowych, a 
zwłaszcza w pełnoobjawowym PMDD, sposoby 
niefarmakologiczne z reguły zawodzą i nie powinny być 
stosowane, jako jedyny sposób postępowania, dłużej niż 3 
miesiące. Po tym okresie powinno się rozważyć 
farmakoterapię. Jako leki pierwszego rzutu, o udowodnionej 
skuteczności, stosuje się obecnie leki przeciwdepresyjne z grupy 
SSRI (serotoninergiczne). Jest interesujące, że badania wskazują na 
podobną skuteczność tych leków stosowanych zarówno 
nieprzerwanie jak i w sposób przerywany, tylko w drugiej fazie 
cyklu. Ostatnio preferuje się tę drugą strategię. Leki te mogą 
spowodować ustąpienie bądź wybitne złagodzenie większości 
objawów PMDD. Inne farmaceutyki są mniej skuteczne, działają 
na niektóre objawy albo są związane z większym ryzykiem 
stosowania. Udowodniono pewną skuteczność syntetycznych 
analogów podwzgórzowego hormonu uwalniającego 
gonadotropiny, nie są one jednak rutynowo zalecane. Leki te 
radykalnie zmieniają stan hormonalny organizmu, m. in. znoszą 
owulację, mogą mieć ponadto inne istotne objawy uboczne, 
wreszcie są drogie. 

Istnieje kilka leków przydatnych w niektórych przypadkach w 
łagodzeniu poszczególnych objawów zespołu. Alprazolam łagodzi 
psychiczne napięcie, ale ze względu na możliwość uzależnienia 
powinien być unikany. Z leków moczopędnych zalecany jest tylko 
spironolakton; może on zmniejszyć obrzęki ciała, zaś niesterydowe 
leki przeciwzapalne, szczególnie naproxen i kwas mefenamowy, 
mogą być korzystne zwłaszcza wtedy, gdy ważnym objawem 
zespołu jest ból. Obrzmienie i tkliwość piersi mogą łagodzić: 
witamina E podawana tylko w drugiej połowie cyklu oraz kwas 
gammalinolenowy (np. w olejku z wiesiołka dwuletniego). W 
części badań wykazano korzyści przyjmowania węglanu wapnia w 
dawce 1200mg dziennie, w czasie trzech cykli miesięcznych. Brak 
natomiast dowodów na skuteczność uzupełniania magnezu, 
manganu i innych mikroelementów. Nie potwierdzono też istotnej 
skuteczności stosowania środków antykoncepcyjnych. 

Czy możę pomóc psychoterapia? Ze względu na charakter 
poruszanego problemu wypowiedź musi być tu wyważona. PMDD 

background image

jest niewątpliwie stanem fizycznej destabilizacji nieraz 
wymagającym rzetelnego leczenia farmakologicznego i brak 
podstaw aby uważać, że jakiś rodzaj psychoterapii, jako metoda 
wyłączna, mógłby być uważany za właściwy i skuteczny sposób 
postępowania. Jednak osoba z PMDD często znajduje się w 
sytuacji niezrozumienia ze strony bliskich, skonfliktowania, 
potrzebuje wsparcia i pomocy w zrozumieniu jej stanu fizycznego i 
psychicznego. Dlatego pomoc psychologa może być ważna. 
Ponadto, uwzględniając fakt, że etiologia zespołu nie jest dobrze 
poznana, prawdopodobieństwo pokrewieństwa PMDD z chorobą 
depresyjną oraz statystyki mówiące o większej liczbie trudnych 
życiowych doświadczeń w tej grupie osób, można zakładać, że 
częściej może zaistnieć wśród osób z PMDD potrzeba także i 
dłuższej psychoterapii. Wydaje się, że właściwym czasem dla 
takiej pomocy może być okres już po opanowaniu najcięższych 
objawów farmakologicznie. 

opr. Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra

Źródło: L. Kahn, U. Halbreicht, Zespół napięcia 
przedmiesiączkowego – rozpoznanie i leczenie W: Psychiatria po 
dyplomie tom 1, numer 0, grudzień 2003. 

Leki przeciwdepresyjne w leczeniu PMDD 

Wyznaczenie granicy między fizjologicznymi objawami 
(psychicznymi i fizycznymi) zbliżającej się miesiączki a stanem 
nieprawidłowym nie jest łatwe. Ogólnie uważa się, że tylko 
kilkanaście procent kobiet nie odczuwa żadnych oznak zbliżającej 
się miesiączki, ponad 80% odczuwa wyraźne objawy określane 
zwykle jako zespół napięcia przedmiesiączkowego (PMS) ale tylko 
u 3-5% nasilenie objawów jest tak silne, że usprawiedliwia to 
mówienie o zaburzeniu (PMDD). Zachodzi tu paradoks, bo choć 
PMS uważane jest za stan fizjologiczny a PMDD za zaburzenie, to 
w rzeczywistości istnieje ciągłość miedzy tymi stanami a różnice 
dotyczą nasilenia i dokuczliwości objawów, a nie ich charakteru. 
Stąd w literaturze można zauważyć pewną chwiejność także w 
stosowaniu tych pojęć; o PMDD mówi się, że jest albo najcięższą 
postacią PMS, albo traktuje się je jak stan odrębny. Podstawowym 
zagadnieniem pozostaje natomiast jaką pomoc można zaoferować 
kobietom cierpiących z powodu nasilonego PMS/PMDD. W tym 
tekście jest mowa o znaczeniu leków przeciwdepresyjnych, jednak 
trzeba pamiętać, ze ich stosowanie nie wyczerpuje wszystkich 
możliwości pomocy.  

Leki przeciwdepresyjne

background image

Stosowanie leków przeciwdepresyjnych, zwłaszcza z grupy SSRI 
stało się głównym sposobem farmakologicznej pomocy dla kobiet z 
nasilonym PMS/PMDD. Skuteczność tej pomocy jest wysoka. |Jak 
dotąd udowodniono skuteczność sertraliny, fluoksetyny i 
paroksetyny. Z pośród leków z innych grup niż SSRI z 
powodzeniem stosowano też wenlafaksynę i klomipraminę. 

W leczeniu lekami przeciwdepresyjnymi stosuje się dwa główne 
sposoby podawania tych leków: w sposób ciągły i w sposób 
przerywany tj. tylko w drugiej fazie cyklu (od owulacji do 
pierwszego dnia miesiączki). Dawki leków przeciwdepresyjnych są 
stosunkowo małe. W leczeniu PMS/PMDD leki przeciwdepresyjne 
wykazują szybszy początek działania niż w leczeniu depresji. Ich 
korzystne działanie może ujawniań się w czasie pierwszego cyklu, 
ponadto są skuteczne przyjmowane tylko okresowo, przez mniej 
więcej połowę cyklu, który to sposób nie jest skuteczny w 
przypadku leczenia depresji. Zjawisko to wyjaśnia się odmiennym 
mechanizmem działania tych leków w obu tych schorzeniach. Jest 
także sprawa interesującą, że leki przeciwdepresyjne mogą także 
zmniejszać obrzmienie piersi u kobiet z PMS/PMDD i ograniczać 
dolegliwości bólowe stawów. 

Odmienne sposoby podawania LPD

Istnieje tendencja do zalecania kobietom z PMS/PMDD 
przyjmowania leków przeciwdepresyjnych w sposób przerywany. 
Przemawia za tym to, że przyjmuje się w ten sposób w sumie 
mniejszą dawkę leku, ogranicza ryzyko ewentualnych objawów 
niepożądanych, a leczenie jest mniej kosztowne. Jednak ten sposób 
leczenia jest niewłaściwy u kobiet u których rozpoznanie nie 
zostało postawione w sposób prawidłowy i rzekomy PMS/PMDD 
jest tylko zaostrzeniem objawów przewlekłej, obejmującej obydwie 
fazy cyklu miesięcznego, depresji. Tego rodzaju błąd 
diagnostyczny jest częsty, gdyż wiele kobiet, a za nimi lekarzy 
diagnostów, może skupiać swoja uwagę na dotkliwych objawach 
drugiej części cyklu a nie przywiązywać uwagi do mniej 
nasilonych objawów występujących w pierwszej fazie cyklu. 
Leczenie przerywane u tych kobiet może być leczeniem 
niedostatecznym, generalnie mniej skutecznym. 

W leczeniu przerywanym próbowano, z dobrym skutkiem, 
stosować leki z grupy SSRI o przedłużonym działaniu, które można 
stosować co kilka dni, nawet co tydzień. Preparaty tego rodzaju nie 
są jednak jeszcze obecne na polskim rynku. Nie ma jednak danych, 
żeby z ich stosowaniem związana była jaka szczególna przewaga. 

Leki przeciwdepresyjne z grupy OSSI i zbliżone do nich są lekami 
bezpiecznymi i stosunkowo dobrze tolerowanymi. Objawy uboczne 
są zazwyczaj przemijające i łagodne, choć bywają osobnicze 

background image

nietolerancje dane leku, powodujące konieczność odstawienia 
danego preparatu. Przy długotrwałym stosowaniu moa występować 
dysfunkcje seksualne (zmniejszenie potrzeb seksualnych i 
obniżenie do odczuwania przyjemności seksualnej) oraz, 
zdecydowanie rzadziej, umiarkowany przyrost  masy ciała. Zakłada 
się, że leczenie przerywane może wiązać się z mniejszym ryzykiem 
objawów niepożądanych jednak badań naukowych 
potwierdzających to założenie obecnie nie ma. Opublikowano 
nawet jedna pracę, która wskazuje, że krótkotrwałe i niegroźne 
objawy oboczne mogą jednak utrzymywać sie dłużej przy leczeniu 
przerywanym niż prowadzonym przewlekle.

Podsumowanie

Leki przeciwdepresyjne są obecnie środkami o dowiedzionej 
skuteczności w leczeniu ciężkich form PMS/PMDD u kobiet.  
Stosowane są wtedy jako leki pierwszego rzutu. 

Uzasadnienie do stosowania leków przeciwdepresyjnych istnieje 
tylko u kobiet z nasilonym PMS/PMDD. Nie powinno traktować 
się ich jako środka na łagodne dolegliwości związane ze zbliżającą 
się miesiączką. 

Poglądy na to jak długo leczenie powinno być prowadzone - nie są 
ostatecznie ustalone. Obecnie można zakładać, że może istnieć 
potrzeba długotrwałego podawania leków przeciwdepresyjnych u 
kobiet z nasilonym PMS/PMDD, w sposób podobny jak ma to 
miejsce u osób z depresją. 

opr. Stanisław Porczyk, psychiatra

Między migreną, depresją a lękiem. 

Określenie: Jest to zespół objawów o charakterze emocjonalnym, 
behawioralnym i fizjologicznym występujące w okresie na kilka 
dni do dwóch tygodni przed miesiączką. W literaturze medycznej 
wyróżnia się zespół napięcia przedmiesiączkowego (PMS) oraz 
postać dysforyczną tego zespołu (PMDD). Zasadniczo różnią się 
one natężeniem objawów, PMDD jest poważnym problemem, 
występuje chwiejność kilku procent kobiet chwiejność może 
wyraźnie utrudniać pracę zawodową i wpływać na relacje 
rodzinne. 

Rozpoznanie: za typowe objawy dla zespołu napięcia 
przedmiesiączkowego uważa się:

depresyjny nastrój, uczucie braku nadziei, myśli o braku 

background image

swojej wartości 

wyraźny lęk, napięcie, labilność afektywną 

gniewliwość, drażliwość 

spadek zainteresowań 

trudności w koncentracji 

męczliwość 

objadanie się lub utratę apetytu 

nadmierna senność lub bezsenność 

poczucie nieradzenia sobie z własnymi emocjami 

objawy somatyczne jak: tkliwość i obrzmienie piersi, bóle 
głowy, stawów i mięśni, uczucie opuchnięcia, przyrost 
masy ciała 

U danej osoby może występować tylko część objawów

Zespół napięcia przedmiesiączkowego a depresja

Zwraca uwagę, że przeważna część objawów PMS i PMDD to 
właściwie objawy depresji, które w odróżnienia od typowej 
depresji występują w ścisłej synchronizacji z cyklem 
miesiączkowym. Choć w podejściu do problemu traktuje się zespół 
napięcia przedmiesiączkowego jako zjawisko odrębne od depresji, 
inaczej określone diagnostycznie pozostaje jednak sprawą otwartą 
czy nie można tu mówić o odmianie depresji sprowokowanej 
cyklicznymi zmianami hormonalnymi. Stanowiska takie uzyskało 
ostatnio dodatkowe uzasadnienie w związku z wprowadzeniem do 
leczenia zespołu napięcia przedmiesiączkowego leków 
przeciwdepresyjnych. 

Przyczyny: wbrew temu co można przeczytać w literaturze czy w 
internecie przyczyny zespołu nie są jasne. Przeważa pogląd, że 
powodem zaburzenia nie są same odchylenia bezwzględnie ujętych 
stężeń hormonów, ale raczej osobnicza, prawdopodobnie 
genetycznie uwarunkowana, wrażliwość na cykliczne zmiany tych 
hormonów. Badania ostatnich dwudziestu lat sugerują ponadto 
istnienie jakiegoś defektu układu serotoninergicznego mózgu 
biorącego udział w regulacji nastroju, poziomu drażliwości i 
tendencji agresywnych. Jeszcze inne, bardzo interesujące badania, 
wskazują, że może występować u kobiet z PMS osłabienie 
działania układu kwasu gammaaminomasłowego. Układ ten ma 
charakter uniwersalnego wewnątrzmózgowego układu hamującego. 
Jest przy tym być może funkcjonalnie związany z progesteronem i 
jego niektórymi metabolitami. 

Leczenie: próbowano różnych metod, ale w ostatnich latach w 
pierwszej kolejności zaleca się leczenie lekami 
przeciwdepresyjnymi z grupy brokerów wychwytu zwrotnego 
serotoniny. Leki te, takie jak fluoksetyna, sertralina, paroksetyna, 
citalopram, wywierają korzystny wpływ na objawy PMS. Stosuje 

background image

się je, w niewielkich dawkach, albo w sposób ciągły albo w 
przerywany, tylko w okresie poowulacyjnym. Mniej zalecane, choć 
u wielu kobiet skuteczne, są leki przeciwlękowe jak alprazolam. 
Uważa się ponadto, że korzystna jest dieta wzbogacona w wapń, 
magnez, witaminę B6, wyciąg z niepokalanka mnisiego. 

opr. Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra

Źródło: L. Kahn, U. Halbreicht, Zespół napięcia 
przedmiesiączkowego – rozpoznanie i leczenie W: Psychiatria po 
dyplomie tom 1, numer 0, grudzień 2003. 

 

zaburzenia depresyjne i lękowe mieszane 

Mają to być takie zaburzenia w depresyjność i lęk występują w 
stopniu łagodnym nie pozwalającym na rozpoznanie żadnego z 
tych zaburzeń (depresji i lęku uogólnionego). Tak określone 
zaburzenie stało się w sposób nieunikniony jednym z najbardziej 
niejasnych i kontrowersyjnych pojęć dzisiejszej psychiatrii. 
Odróżnienie go od nerwicy lękowej bądź depresji jest trudne jeśli 
w ogóle możliwe. Kontrowersje z tym związane ostro widać w 
wypowiedziach autorów, z których cześć mówi o tym, że takie 
zaburzenia ostatnio występują coraz częściej, inni uważają samo 
używanie pojęcia za nieuzasadnione i powodujące niepotrzebne 
mnożenie medycznych rozpoznań. W takiej sytuacji, gdy samo 
istnienie bytu, nie jest pewne, jest zrozumiałe, że w literaturze i 
praktyce lekarskiej trudno o ustalone poglądy na temat 
występowania postulowanego zaburzenia, przebiegu i rokowania 
jak również najwłaściwszego leczenia. Ostrożnie na podstawie 
literatury można przytoczyć natomiast kilka interesujących i 
dotyczących tego tematu faktów:

1. Zwolennicy używania pojęcia zaburzeń depresyjnych i 

lękowych mieszanych początkowo oceniali jego 
rozpowszechnienie w szerokich granicach od 1 do 11% 
populacji, uważając je jednak przeważnie za zaburzenie 
częste. W ostatnich latach zdecydowanie za bliższe prawdy 
uważa się te szacunki, które mówią o występowaniu go 
najwyżej u 1-2%. 

2. Pojęcie ZDLM istnieje we współczesnych klasyfikacjach 

diagnostycznych w szczególny sposób. W klasyfikacji |
WHO: ICD-10 znalazło się wśród zaburzeń nerwicowych, a 
jego opis kliniczny jest nieprecyzyjny i ogólny, bez podania 
ściślejszych kryteriów rozpoznawania. W klasyfikacji 

background image

amerykańskiej: DSM-IV zaburzenie to nie znalazło się 
wśród głównych kategorii diagnostycznych a próba 
ustalenia precyzyjniejszych kryteriów rozpoznawania 
opiera się na stosowaniu listu objawów, które są właściwie 
tożsame z objawami depresji. Problem więc zakreślenia 
różnicy między ZDLM a depresją nie znalazł tu żadnego 
rozwiązania a raczej przeciwnie. 

3. Niektórzy autorzy zwracają słusznie uwagę, że obserwując 

w ciągu dłuższego czasu pacjentów z rozpoznanym ZDLM 
u wielu z nich można widzieć to zaburzenie jako niepełne 
remisje w przebiegu zaburzeń nastroju lub lękowych. 

4. Nie określono żadnego specyficznego leczenia 

postulowanych zaburzeń. Proponowane i stosowane 
leczenie jest właściwie identyczne jak w depresji. Stosuje 
się leki przeciwdepresyjne i psychoterapię. 

5. Przebieg ZDLM nie jest dobrze poznany. Opisuje się jednak 

ogólnie albo przebieg epizodyczny jak i przewlekły, co 
przypomina przebieg choroby depresyjnej. 

W sumie:
Dzisiejszy stan wiedzy nie pozwala raczej myśleć o ZDLM jako o 
specyficznym, osobnym typie zaburzeń. Ma to duże znaczenie 
praktyczne: brak np. podstaw do szukania jakiejś ustalonej i 
osobnej wiedzy dla tej grupy zaburzeń w tym leczenia, 
prognozowania przebiegu, wniosków orzeczniczych itp. Nie 
wydaje się przy tym właściwe myślenie o osobach ze względnie 
łagodną represyjnością i lękiem jak o osobach chorych na osobne 
zaburzenie. Są one raczej tymi, u których  choroba depresyjna 
(depresja) i lękowe objawy nerwicowe współistnieją czy „spotykają 
się”  w nieco inny sposób. Praktyka kliniczna każe obejmować te 
osoby taką samą uwagą i troską jak osoby z niewątpliwą, 
pełnoobjawową depresją. 

Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra

Źródło: Dyskusje o Depresji, 2005, nr 25.

Dodatek:  

Próba określenia kryteriów diagnostycznych zaburzenia 
depresyjnego i lękowego mieszanego w ICD i DSM-IV

Depresja a choroba niedokrwienna serca 

Depresja często współwystępuje z chorobą niedokrwienną serca

Osoby z chorobami krążenia, w tym z chorobą niedokrwienną serca 
(wieńcową) częściej chorują na depresję. W porównaniu z całą 

background image

populacją jest to wzrost blisko dwukrotny: depresja występuje u 
15-23% tej grupy osób. Współwystępowanie tych chorób, jak już 
dziś wiadomo, wiąże sie z mniej korzystnym przebiegiem choroby 
niedokrwiennej serca. Ogólny stan zdrowia tych chorych jest 
słabszy, rehabilitacja trudniejsza a rokowanie co do efektywnej 
pracy zawodowej gorsze. U chorych na serce i depresję istnieje 
także kilkakrotnie większe ryzyko nawracania incydentów 
sercowo-naczyniowych, a nawet zawału. Uważa się ponadto, że 
niekorzystna koincydencja tych dwóch schorzeń dotyczy 
szczególnie chorych, którzy mają za sobą zawał serca. Obserwacja 
ta ma szczególną wagę w obliczu faktu, że w grupie osób po 
zawale depresja jest jeszcze częstsza niż u osób z chorobą 
wieńcową bez zawału i sięga, według niektórych szacunków, nawet 
50% chorych.  W ostatnich latach sprawa postępowania wobec 
osób chorujących jednocześnie na chorobę niedokrwienną serca i 
depresję jest przedmiotem dużej uwagi lekarzy i celem wnikliwych 
badań. 

W jaki sposób depresja wpływa na przebieg choroby 
niedokrwiennej serca?

Związki między depresja a chorobą niedokrwienną serca nie są 
jasne. Gorszy przebieg  choroby wieńcowej może nie zależeć 
wprost od samej depresji, ale od czynników, które jej często 
towarzyszą. Osoby depresyjne częściej i w większej ilości palą 
papierosy, mogą nie stosować się do zaleceń dietetycznych bądź 
nieregularnie przyjmować leki. Istnieją jednak powody sądzić, że 
związek obu chorób jest głębszy i sięga wspólnych mechanizmów 
patogenetycznych. 

Rozważając prawdopodobne wspólne mechanizmy chorobowe 
wskazuje sie na to, że organizm osób z depresją jest w szczególny 
sposób „pobudzony”. Pobudzenie to polega zwłaszcza na 
wzmożonej aktywności układu noradrenergicznego oraz osi 
podwzgórze-przysadka-nadnercza (HPA). Organizm produkuje i i 
wydziela znacznie więcej noradrenaliny i 
innych neuroprzekaźników oraz hormonów osi HPA. Stężenie 
tych, zasadniczo fizjologicznych substancji, jest nadmierne 
i powoduje niekorzystne skutki dla organizmu. Istotnymi, z punktu 
choroby wieńcowej, skutkami owej aktywacji są: przyspieszenie 
tętna, wzrost ciśnienia tętniczego, zwiększenie zapotrzebowania na 
tlen (przez to narażenie tkanek na niedotlenienie) i większa 
skłonność płytek krwi do agregacji. To ostatnie zjawisko jest 
bardzo istotne, bo agregujące zbyt łatwo płytki wydzielają przy tym 
duże ilości substancji o silnym biologicznym działaniu, co może 
powodować uszkodzenie śródbłonków małych naczyń, 
upośledzenie procesów naprawczych i ułatwiać postęp miażdżycy 
naczyń.  

background image

Łatwo przeoczyć depresję u osób z problemami 
kardiologicznymi.
  

Depresja jest chorobą, ujawniającą się na wiele sposobów, o 
nierzadko wprowadzającym w błąd obrazie, łatwym do 
całkowitego przeoczenia bądź zbagatelizowania. Te 
niebezpieczeństwa dotyczą szczególnie osób z depresja, które 
jednocześnie chorują na poważne schorzenia somatyczne. Skargi 
na obawy będące w rzeczywistości objawami depresji (np. 
przygnębienie, różnorakie obawy, ogólną słabość, zaburzenia snu i 
apetytu) mogą być wiązane wyłącznie z chorobą serca. Nawet jeśli 
lekarz lub rodzina dostrzegają depresję to stan ten mogą brać za 
fizjologiczna reakcję na somatyczną chorobę. Obydwa te 
spojrzenia prowadza z jednej strony do troski o dalsze leczenie 
kardiologiczne osoby chorej, z drugiej strony pozbawiają go 
możliwości właściwego leczenia depresji.        

Czy leczenie depresji u osób z chorobą niedokrwienną jest 
uzasadnione i bezpieczne?
 

Odpowiedź na to pytanie już znamy. Leczenie takie jest 
uzasadnione i może być w pełni bezpieczne aczkolwiek powinno 
być prowadzone przez specjalistę. Dysponujemy już szeregiem 
badań, dotyczących dużych grup chorych, które określają 
bezpieczeństwo stosowanych leków przeciwdepresyjnych w tej 
grupie chorych. Dotyczy to także chorych po zawale serca. Choć 
badania te ciągle wymagają prowadzenia i dąży się do dalszego 
uściślenia wiedzy na ten temat, już obecna wiedza pozwala na 
stosowanie leków przeciwdepresyjnych w grupie osób z chorobami 
kardiologicznymi. Za najbardziej właściwe uważa się obecnie leki 
z grupy SSRI. Jako prawdopodobnie wystarczająco bezpieczne 
wymienia się także: tianeptynę, moklobemid, mirtazapinę i 
wenlafaksynę. 

Jest ciekawa sprawą, że istnieją rzetelne badania, które wskazują, 
że psychoterapia kognitywna, mająca ostatnio tak dobrą ostatnio 
prasę, jest nieskuteczna w pomocy osobom po ciężkich incydentach 
wieńcowych i zawale. Stwierdzono nawet, że niektóre próby 
pomocy niefarmakologicznej, zwiększenie kontaktów ze 
specjalistami (w jednym z badań były to pielęgniarki mające 
stanowić wsparcie w okresie rehabilitacji) mogą być wręcz 
szkodliwe. 

Leczenie przeciwdepresyjne u osób ze współistniejąca depresją i 
chorobą niedokrwienną serca 
powoduje poprawę samopoczucia i ogólnej sprawności, może 
skrócić okres rehabilitacji i sprzyja odzyskaniu sprawności 
zawodowej. Nie wiadomo natomiast czy takie leczenie może w 

background image

znaczący sposób zmienić przebieg samej choroby niedokrwiennej, 
zasadniczo zmienić rokowanie w tej chorobie i np. uchronić 
chorego przed znaczącymi incydentami wieńcowymi w 
przyszłości. Łagodniejszy przebieg choroby wieńcowej jest 
prawdopodobny, ale dotychczasowe badania tego przekonywująco 
nie udowodniły. Tym niemniej realna „poprawa życia” tych 
chorych, zmniejszenie cierpienia, jest wystarczającym powodem, 
aby myśleć o leczeniu depresji u osób chorych na chorobę 
wieńcową, zwłaszcza po dokonanym zawale i nie pozbawiać ich 
istniejących możliwości pomocy. Leczenie takie powinien 
prowadzić specjalista psychiatra we współpracy z lekarzem 
kardiologiem. 

opr. Stanisław Porczyk, psychiatra

Bibliografia: 
European Heart Journal / 1 stycznia 2004  

Czy możliwe jest leczenie depresji w czasie ciąży? 

Leczenie farmakologiczne depresji w ciąży? 

Kobiety chore na depresję, te zwłaszcza, które mają już za sobą 
doświadczenie depresyjnego nawrotu, zadają sobie pytanie, jak 
ciąża może wpłynąć na ich stan zdrowia. Czy może nastąpić nawrót 
depresji, a jeśli tak, to jaka wtedy jest możliwa pomoc.  

Czy ciąża wpływa na stan psychiczny?

Można spotkać się z twierdzeniem, że ciąża chroni przed 
zaburzeniami czy chorobami psychicznymi. Niestety, nie jest to 
prawda. Znaczny odsetek, bo ok. 20% kobiet w ciąży ma depresję. 
Wykazano, że depresja w ciąży jest nie tylko przykrym stanem dla 
kobiety, ale większe nasilenie objawów depresji w czasie ciąży, 
wiążę się też z większym prawdopodobieństwem wystąpienia w 
stanów depresyjnych u dziecka w przyszłości.  Z drugiej strony 
istnieją zaburzenia, których przebieg w okresie ciąży może 
złagodnieć. Statystyka mówi, że tak jest u kobiet z chorobą  
afektywną dwubiegunową (ChAD), z których 80% doświadcza w 
tym okresie poprawy stanu zdrowia. Podobnie u kobiet z lękiem 
panicznym – stan ciąży często korzystnie wpływa na przebieg tego 
zaburzenia. 

Główne zasady leczenia depresji w ciąży. 

background image

Leczenie depresji w czasie ciąży jest trudne ze względu na wyraźne 
ograniczenia do stosowania farmakoterapii. Co prawda, ok. 35% 
kobiet w ciąży przyjmuje, choćby okresowo jakieś leki 
psychotropowe (zwykle benzodiazepiny) jednak odbywa się to 
często ”na własną rękę”, bez zaleceń lekarskich albo wręcz wbrew 
nim. Trzeba bowiem z całą mocą podkreślić, że żaden z leków 
psychotropowych, w tym także przeciwdepresyjnych, nie jest 
przeznaczony do stosowania w okresie ciąży. Wiadomo m. in., że 
wszystkie leki psychotropowe przechodzą przez łożysko do 
krwiobiegu płodu. Dlatego preferuje się w okresie ciąży pomoc 
psychoterapeutyczną i odłożenie leczenia farmakologicznego 
depresji na czas po urodzeniu dziecka, najlepiej po okresie 
karmienia. Istnieje także możliwość stosowania fototerapii, choć 
tylko niektóre osoby są wrażliwe na ten sposób leczenia.
 
Nie oznacza to jednakże, że nie mogą  zaistnieć szczególne 
wskazania do przyjmowania leków przeciwdepresyjnych w ciąży. 
Mimo wszystko względy zdrowotne mogą  spowodować, że 
zostanie podjęta decyzja o leczeniu farmakologicznym depresji , 
ale decyzja ta zasługuje na status decyzji wyjątkowej. Wtedy 
wszystkie możliwe okoliczności z nią związane, tak przewidywane 
korzyści jak i ryzyko związane ze stosowanie leków powinny być 
uwzględnione i omówione między osobą chorą na depresję a jej 
lekarzem. Dobrze jeśli w takiej decyzji uczestniczyć będzie 
najbliższa rodzina osoby chorej. 

Niestety szacowanie „stosunku ryzyka i korzyści”, przed podjęciem 
decyzji o leczeniu w czasie ciąży nie może być precyzyjne. Nasza 
wiedza o szkodliwości poszczególnych leków dla matki i płodu jest 
bowiem niepełna. Liczna badań naukowych i obserwacji dotycząca 
tego zagadnienia jest zdecydowanie niewystarczająca. U niektórych 
osób może ponadto mieć miejsce osobnicza, prawdopodobnie 
genetyczna, podatność na szkodliwe działanie leku na płód – co 
czyni przewidywanie ewentualnej szkodliwości terapii jeszcze 
bardziej trudnym. 

Ogólnie można powiedzieć, że dotychczasowa wiedza pozwala, w 
wypadku ewentualnej farmakoterapii depresji w ciąży, na 
prowadzenie jej w sposób najbezpieczniejszy, że znane są zasady  
zmniejszające ryzyko ewentualnej szkodliwości. Jednak w 
konkretnym przypadku nigdy nie można wykluczyć ryzyka 
działania teratogennego (szkodliwego na płód). 

Szczegółowe zasady stosowania leków przeciwdepresyjnych i 
przeciwlękowych w ciąży:

1. Przyjmowanie leków przeciwdepresyjnych depresyjnych i 
przeciwlękowych w czasie ciąży bezwzględnie powinno odbywać 
się tylko wtedy, gdy lekarz tak zaleci. 

background image

2. Decyzja o podjęciu takiego leczenia powinna być poprzedzona 
wyczerpującą informacją ze strony lekarza dla kobiety w ciąży. Jest 
bardzo wskazane, żeby analogiczną informację otrzymał także jej 
partner i decyzja o leczeniu farmakologicznym została podjęta we 
wspólnej rozmowie. 

3. Jeśli farmakoterapia jest niezbędna, to preferuje się stosowanie 
jednego, dobrze znanego leku.

4. W leczeniu stosuje się możliwie najmniejsza dawkę, a 
przyjmowanie leku dzieli się na 2-3 dawki w ciągu dnia, aby 
zminimalizować stężenie leku we krwi. 

5. Szczególnie w pierwszych trzech miesiącach ciąży leków 
psychotropowych nie powinno się stosować – jest to okres bardzo 
intensywnego formowania się struktur poszczególnych narządów 
dziecka. 

6. Jest bardzo zalecane, aby leki psychotropowe zostały stopniowo 
odstawione na kilka 3-4 tygodnie przed porodem. Zapobiega to 
objawom „z braku leku” („abstynencyjnym”) u noworodka po 
porodzie.

W sumie należy rozumieć ewentualność leczenia 
farmakologicznego depresji w okresie ciąży jako sytuację bardzo 
rzadką, wyjątkową, jednak czasem uzasadnioną. 

Co to jest fibromialgia? 

Czy fibromialgia jest depresją?

Wśród autorów prac naukowych nie ma zgodności co do tego czym 
jest fibromialgia. Wątpliwości tych nie rozwiewają spotykane 
definicje tej choroby. Fibromialgia bywa określana jako 
„zaburzenie bólowe charakteryzujące się uogólnionym bólem 
mięśni szkieletowych, tkliwością miejsc przyczepów ścięgien oraz 
innymi jeszcze zaburzeniami czynnościowymi”. Czytając tę 
definicję można, co najwyżej, zrozumieć dlaczego schorzenie to 
tradycyjnie zaliczane jest do chorób reumatycznych i często jego 
leczeniem zajmują się lekarze reumatolodzy. Od razu jednak 
napotykamy tu na problemy. Termin „schorzenie reumatyczne”  
lub „dolegliwości reumatyczne” jest szeroki, nieprecyzyjny i 
wychodzi z języka współczesnej medycyny. Dawniej pojęcie 
„reumatyzmu” używane było do określenia rozmaitych 

background image

niezapalnych i niezwiążanych z urazami schorzeń manifestujących 
sie bólami mięśni, ścięgien i stawów. Fibromialgia rzeczywiście 
mieściłaby się w tak szeroko określonym zakresie „reumatyzmu”. 
Są jednak dwa powodu dla których trudno fibromialgię określać 
jako typowe schorzenie rematyczne.  Pierwszy to ten, że sami 
reumatolodzy termin reumatyzmu obecnie zawężają i za właściwy 
przedmiot swoich zainteresowań uważają tzw. układowe choroby 
tkanki łącznej a do tych fibromialgia raczej nie należy. Drugim 
powodem jest to, że fibromialgia, aczkolwiek związana z dotkliwą 
bolesnością mięśni, ma być uwarunkowana nie tyle stanem owych 
mieśni czy pobliskich tkanek miękkich, ale, jak się uważą obecnie, 
odmienną regulacją bólu na poziomie ośrodkowego układu 
nerwowego. W chorobie tej zdaje się brakować hamowania doznań 
bólowych, które nie wygaszają się, ale sumują się ze sobą, co wiaże 
się z nadmierną percepcją doznań bólowych. Jeśli tak jest 
naprawdę, a wiele badań wskazuje na to, ze przyczyna 
rzeczywiście leży na poziomie ośrodkowego układu nerwowego, to 
może właściwe byłoby, żeby fibromialgia przedmiotem 
zainteresowania także psychiatrów i neurologów?

Złożony obraz fibromialgii

W badanie i leczenie fibromialgii już od dawna angażują się 
psychiatrzy i neurolodzy. Powszechnie dostrzega się, że osoby z 
uogólnioną bolesnością mięśni „typu fibromialgicznego” często 
mają depresyjne zmiany nastroju i inne objawy depresji. Zauważą 
się, że wspomniane na końcu cytowanej definicji „zaburzenia 
czynnościowe” niemal calkowicie pokrywają się z objawami 
somatycznymi depresji. Dlatego niektórzy formułują 
przypuszczenie, że fibromialgia jest po prostu pewną odmianą 
depresji, bliską tym obrazom chorobowym, które bywały kiedyś 
określane jako depresje maskowane. Przyjęcie tego faktu ma 
ogromne znaczenie dla postępowania i pomocy cierpiącym 
osobom. 

Koncepcja depresji a rozumienie fibromialgii. 

Pytanie czy fibromialgia jest choroba reumatyczną czy depresją 
traci swoją ostrość, gdy uświadomimy sobie, że depresja nie jest, 
jak to się błędnie  powszechnie uważa „chorobą nastroju”, ale 
schorzeniem organizmu, obejmującym wiele funkcji somatycznych 
(należy też do nich odmienna czynność wielu ośrodków 
regulacyjnych ośrodkowego układu nerwowego w tym także 
zmiana sposobu i intensywności odczuwania bólu). Dlatego, w 
przypadku, gdy niektóre objawy i zaburzenia somatyczne typowe 
dla depresji są szczególnie nasilone i widoczne w obrazie choroby, 
może dojść, i niejednokrotnie dochodziło, do tego, że lekarze 
innych specjalności niż psychiatria znajdowali swoje własne 
określenia na owe kliniczne obrazy zaburzeń depresyjnych 

background image

(podobnie zresztą jak i niektórych lękowych). Do podręczników 
interny weszły opisy „żołnierskiego serca”. „dystonii 
neurowegetatywnej”. „nerwic narządowych” „jelita 
nadwrażliwego” i innych. Przynajmniej częściowo opisy te stosują 
się do stanów depresji, lęku panicznego i pokrewnych zaburzeń 
lękowych. Mielibyśmy to więc raczej różnicę języka niż opis 
rzeczywiscie różnych stanów chorbowych. W wypadku osób z tzw. 
fibromialgią, przynajmniej w wielu takich przypadkach, zaburzenie 
to spełnia kryteria zarówno schorzenia reumatycznego jak i 
depresji. Byłoby więc uzasadnienie do mówienia o fibromialgii z 
depresją, a może raczej depresji z fibromialgią, albo wręcz po 
prostu o depresji. Innymi słowy, mamy tu kolejne potwierdzenie, 
że potrzebujemy medycyny interdyscyplinarnej.

Jakie są argumenty za tym, żeby fibromialgię traktować jako 
odmianę depresji?

1. podobnie jak w wypadku dolegliwości będących częścią 

choroby depresyjnej nie znajduje się, u osób z fibromialgią, 
odchyleń w rutynowych badaniach dodatkowych, 
rutynowych wskaźnikach stanu zapalnego oraz zdjęciach 
RTG.

2. ból fibromialgiczny ma cechy bólu ośrodkowego, 

związanego z praca ośrodków mózgu, a nie nie przyczyną 
w samych mięśniach. Jest raczej nadmierną percepcją bólu, 
związaną z obniżeniem progu wrażliwości na ból. 

3. zmiany nastroju typu depresyjnego często towarzyszą 

fibromialgii.

4. u osób z fibromialgią występują niezwykle często inne 

dolegliwości, z których wszystkie lub niemal wszystkie, są 
znane skądinąd, jako objawy zespołu depresyjnego. Można 
tu wymienić: uczucie stałego zmęczenia (u 78-94%!) , 
zaburzenia snu (u 76-92%), obniżoną aktywność, 
pogorszenie czynności poznawczych, bóle i zawroty głowy, 
uczucie zimna kończyn, suchość w ustach, poczucie 
niemiarowości pracy serca, brak powietrza, parestezje,. Z 
objawów tradycyjnie bardziej uznawanych za „psychiczne”: 
lęk i uczucie dławienia w gardle (typu „klucha w gardle” 
czy globus histericus). 

5. wydaje się (wskazują na to opisy kazuistyczne), że dość 

typowe dla fibromialgii jest zaostrzenie dolegliwości w 
godzinach rannych, a sam początek dolegliwości nierzadko 
zaczyna się jesienią. 

background image

6. obserwacje wskazują na udział, u chorych z fibromialgią, 

podobnych czynników psychologicznych i stresu, co w 
grupie osób z depresją. Ponadto badania wskazują na 
znaczące współwystępowanie fibromialgii i chorób 
afektywnych w jednej rodzinie (dotyczy to zarówno 
choroby afektywnej jednobiegunowej jak i 
dwubiegunowej).

7. istnieją interesujące daleko idące analogie epidemiologiczne 

między osobami z rozpoznaną fibromialgią a depresją; 
najczęstszy wiek rozpoznania choroby to 30-50 lat, rzadko 
w młodości, brak danych o rozpoznawaniu u młodszych 
dzieci. Przewaga kobiet do mężczyzn wynosi
przynajmniej 6 : 1. 

Co przynoszą badania biochemicznych mechanizmów 
fibromialgii?

U osób z fibromialgią stwierdza się zaburzony metabolizm 
serotoniny, polegający głównie na zmniejszeniu ilości tego 
neurotransmitera w mózgu. W interesującym badaniu, w którym 
brali udział polscy naukowcy, stwierdzono występowanie u tych 
chorych, przeciwciał przeciwko serotoninie oraz gangliozydom 
(substancji stanowiącym element struktury receptorów 
serotoninowych). Trzeba od razu jednak podkreślić, że podobne 
zaburzenia obserwuje się u chorych na depresję. Dotyczą one 
jednak tylko pewnej grupy, mniej więcej połowy, osób z 
fibromialgią i depresją. 

Jest bardzo interesującą rzeczą, że w grupie osób z fibromialgią 
częściej znajduje sie przeciwciała przeciwtarczycowe. Dokładne 
znaczenie tego faktu nie jest znane, ale nie ulega wątpliwości 
udział czynników immunologicznych w fibromialgii, podobnie 
zresztą jak i w depresji.

Interesująca cechą, która zdaniem niektórych autorów, ma 
wyraźnie odróżniać osoby z fibromialgią od osób z depresją bez 
fibromialgii ma być, u tych pierwszych, niższe stężenie kortyzolu 
we krwi. Jest to przejawem obniżonej aktywności osi stresu 
(podwzgórze-przysadka-nadnercza), podczas, gdy u osób z 
depresją często obserwuje się nadczynność tego układu. Sprawa 
bardzo interesująca, wymaga dalszych badań. Komplikuje ją fakt, 
ze istnieje spora grupa osób z depresją bez fibromialgii u których 
aktywność osi stresu nie jest podwyższona, może być nawet 
obniżona. 

Leczenie fibromialgii (depresji z fibromialgią?)

Typowe dla leczenia chorób reumatycznych leki jak środki 
przeciwbólowe, zmniejszające napięcie mięśni i niesteroidowe leki 

background image

przeciwzapalne nie okazały się skuteczne. Podobnie nieskuteczne 
były próby doustnego leczenia steroidami (pochodnymi kortyzolu), 
mimo, ze fibromialgia, jak powiedziano powyżej, ma wiązać się z 
niedoborem kortyzolu. U niektórych osób stosowano z jednak 
pewnym skutkiem miejscowo (we wstrzyknięciach) preparaty 
steroidowe. Były też próby leczenia hormonem wzrostu oraz 
estrogenami (u kobiet).

Zwraca uwagę, że zdecydowanie najbardziej skutecznymi środkami 
w leczeniu fibromialgii okazały się leki przeciwdepresyjne. 
Stosowano zwłaszcza leki trójpierścieniowe i z grupy SSRI, ale tez 
i leki przeciwdepresyjne z poza tych grup np. milnacipran. 
Istotnym czynnikiem leczniczym ma być także rehabilitacja 
ruchowa. Nawet ćwiczenia aerobowe w „dawce” godzina jeden raz 
w tygodniu mogą bardzo korzystnie wpływać na dyspozycję tych 
osób. Jest jednak uzasadnione, aby ćwiczenia ruchowe zalecać jako 
uzupełnienie farmakoterapii, a nie jej alternatywę. W 
uzasadnionych wypadkach, bardzo pomocna może być pomoc 
sychoterapeutyczna. Wskazane jest więc, żeby pomoc i leczenie 
miała charakter zintegrowany i indywidualny. 

Stanisław Porczyk, psychiatra

Żródła: 
1.Olga Olszewska. Fibromialgia jako problem interdyscyplinarny. 
Czy fibromialgia jest postacią depresji maskowanej? Psychiatria w 
Praktyce Ogólnolekarskiej 2005, 70m 5, nr 3
2.Samborski W., Łacki J.K., Służewska A. I wsp. Przeciwciała 
przeciwko serotoninie i gangliozydom w fibromialgii i endogennej 
depresji. Nowiny Lekarskie 1997; 66: 73-77