Garść wspomnień o Oppenheimerze i Hornerze Jendrasiak

background image

GARŚĆ WSPOMNIEŃ O TONYM OPPENHEIMERZE I TOMIE HORNERZE
Andrzej Jendrasiak, ABS nr. 1(6) 1999 / 2(7) 1999


Pisząc o Raymondzie Oppenheimerze, wydało mi się konieczne wspomnieć o jego
współpracy z Tomem Hornerem. Jego też wspomnienia są ważnym, może głównym źródłem
informacji o Oppenheimerze w ogóle.
Obaj – wielki hodowca i słynny sędzia, autor książek o terierach, w tym bulterierach, są
postaciami nam współczesnymi, chociaż już nieżyjącymi od około 10 lat. Z fińskich
magazynów dotyczących bulteriera można wyczytać całkiem współczesne opisy fińskich
psów, pozostawione przez Hornera z czasów, kiedy to bardzo niedawno sędziował tam
prestiżowe wystawy oceniając miejscowe, skandynawskie oraz importowane np. z Anglii
bulteriery. Mógłbym przytoczyć jako przykłady rzetelnej, zootechnicznej roboty. Utkwił mi w
pamięci najbardziej nietypowy, najbardziej formalny fragment opisu psa Quest Magical
Xavier. Wówczas już bardzo znanego, sporo wygrywającego Xaviera w swym opisie Horner
podsumował następująco: „szybko stałby się championem w ojczyźnie rasy”. Czy potrzebny
jest komuś lepszy „certyfikat jakości”?
O Oppenheimerze Horner pisze z równą swobodą: „Dokładnie w 1937 roku miało miejsce
bardzo ważne wydarzenie dla rasy i hodowli. Pojawił się bogaty, młody człowiek kupujący
bulteriery w wielu miejscach”. Doświadczony już wówczas w kynologii Horner stwierdził, że
oto pojawił się człowiek, któremu chciałby pomóc w osiągnięciu sukcesu hodowlanego.
Napisał do Oppenheimera list, ofertę i niemal natychmiast otrzymał odpowiedź: Oppenheimer
go nie potrzebuje!! Był to dla Hornera czarny dzień, jak sam twierdził. Jednak po pary
tygodniach otrzymał zaproszenie do kennelu tego młodego, legendarnego człowieka, który
posiadał już kilka championów rasy. Ku zaskoczeniu Oppenheimera, Horner rozszyfrował
anagram Ormandy, którego źródłem było imię Oppenheimera – Raymond. Ponoć wszelkie
krzyżówki słowne i anagramy były pasją Oppenheimera, choć jak się zdaje, nie pojawiły się
one w nazwach psów. Musiały by być bardzo sprytne i wobec tego do końca nie rozwiązane.
Większość psów tego hodowcy miała dość jednoznaczne imiona. Zaś Ormandy stało się
najsłynniejszym przydomkiem na świecie na wiele lat, przydomkiem nieśmiertelnym.
Rodowody ponoć deklamował młody Oppenheimer jak poezję. O każdym pojedynczym psie
wiedział absolutnie wszystko, więcej niż Tom Horner – jak sam przyznaje. Myślenie o pracy
dla tego kennelu, służenie mu radami i pomocą płynącą ze znajomości rasy w oczywisty
sposób stanęło w sferze marzeń i abstrakcji. Kilka minut rozmowy z Oppenheimerem
sprawiło, że zwłaszcza doświadczony kynolog pozbywał się opinii, że ma do czynienia z tyleż
bogatym co głupim i niekompetentnym zapaleńcem. Znał wszystkich hodowców z imienia, a
także każdego pojedynczego psa, o którym kiedykolwiek słyszał Horner, oraz o wielu o
których nie słyszał nawet on. W ciągu następnych dwóch lat Oppenheimer i Horner mieli parę
wspólnych sukcesów. Najważniejsze z nich to Regent Trophy dla Mc Guffin oraz runner z
Silverstar. Później przyszła II Wojna Światowa. W tym krótkim czasie, jak podaje sam
Horner, nauczył się od Raymonda więcej niż od kogokolwiek. W każdym razie dał mu
Oppenheimer pewne rady będące być może pierwowzorem słynnych w punkty ujętych
prawideł dotyczących naszej rasy.
Podobnie swoje doświadczenia spisał Jack Mildenhall, w punktach, o różnych aspektach
naszej „bulterierologii stosowanej”. Rady Oppenheimera były w rodzaju: nie wierzyć
niczemu bez sprawdzenia, dociekania prawdy. Nie wierzyć stereotypom i nigdy nie być do
końca zadowolonym z efektów swych starań. Tylko to, co jest najlepsze jest ich warte. Tom
Horner twierdzi, że rady w tym rodzaju zmieniły jego spojrzenie na kynologię, myślał tu
zapewnie o praktyce, o hodowli. Po wojnie Horner założył własny kennel z przydomkiem
Tartary. Początkowo hodował we współpracy z Oppenheimerem, później ze swoją żona Pat.

background image

Parę słynnych psów miało wspólny przydomek Ormandy i Tartary ( w jednej nazwie ).
Jednak prawdziwie wieloletnia współpraca łączyła z inną „przedwojenną hodowczynią”.
Ogromna większość sław z Ormandy miała podwójny przydomek na skutek fuzji z
Souperlative, hodowlą należącą do Miss E.M. Weatherhill. Myślę, że ważniejsze od
chronologii będzie spojrzenie na praktykę hodowlana Oppenheimera, na ile można ją po
latach prześledzić. Kiedy psy z Ormandy Souperlative były najsławniejsze, hodowlę zasilały
najwybitniejsze zwierzęta z całej Anglii, zawsze jednak spokrewnione z własnymi. Działo się
tak dzięki popularności i atrakcyjności reproduktorów będących w rękach Oppenheimera i
jego współpracownicy. Część potomstwa urodzonego w innych hodowlach trafiała – nie
zawsze tylko jedno szczenię jak byśmy to nazwali „za krycie” – w ręce hodowców z
Ormandy Souperlative. Rozmach przedsięwzięcia był ogromny, pieniądze nie były barierą.
Psy urodzone „poza domem” ale pochodzące po własnych reproduktorach miewały, jeśli
trafiły do tej wielkiej hodowli, dopisywany przydomek, zgodnie z angielską praktyką.
Oczywiście przydomek Ormandy za zgodą nominalnego hodowcy i być może jak to bywa, za
opłatą wnoszoną przez stronę zainteresowaną.
Proszę sobie wyobrazić, że w szczytowym okresie w Ormandy Souperlative „przybywało”
rocznie około trzydziestu bulterierów, z czego po roku zostawały góra trzy najlepsze. Zawsze
miały swój przydomek wskazujący miejsce urodzenia oraz dopisywany w majestacie
przepisów i obyczajów: Ormandy. Przykład: Ch. Meardy Maestro Of Ormandy, jeden z
ostatnich wielkich ( lata siedemdziesiąte ). Urodzony w Meandry nazywającej swe szczenięta
tylko na literę „M”, ujrzał światła rampy w rękach Oppenheimera jako gwiazda z Ormandy.
Inny, Ch. Badlesmere Bonaparte Of Ormandy, pies z podobnego okresu a jego nazwę proszę
rozszyfrować według powyższego klucza. Naprawdę ostatni z wielkich, Ch. Souperlative
Jackadandy Of Ormandy, urodzony „u siebie” na ogół legitymował się obydwoma
przydomkami macierzystymi. Poświęcono mu specjalną wystawę, na którą zaproszono
wyłącznie jego dzieci, a i to wyłącznie championy. Było ich naprawdę sporo i w chyba tylko
jeden kolorowy, w dodatku tricolor. Dlaczego w dodatku? Do niedawna utrzymywano, że jest
o umaszczenie niejako uboczne, nie dające championów. Może kiedyś tak było, jednak
przyszedł czas, gdy pojawiła się spora grupa championów, tricolorów. Tak w Anglii jak i w
Europie.
Za życia Oppenheimera trudno było importować z Anglii wartościowe zwierzę naszej rasy.
Przynajmniej trudniej niż teraz. Barierą był „patronat” możnego hodowcy nad rasą, nad całym
jej pogłowiem w Anglii. Bywało ponoć, ze cenne zwierzę mające opuścić wyspy pozostało w
kraju z inicjatywy właśnie wielkiego współczesnego „ojca rasy”. Płacił po prostu za
sprzedane zwierzę pod warunkiem, że nie zmieni właściciela.
Współczesna RPA ogromnie wysoki poziom hodowli bulterierów zawdzięcza właśnie
Raymondowi Oppenheimerowi!! Do tego tajemniczego wówczas kraju trafiały „najlepiej
urodzone” bulteriery z wysp, często miotowe rodzeństwo największych gwiazd.
Jednym z najsłynniejszych bulli w RPA była miotowa siostra słynnego Ormandy Souperlative
Bar Minister. Czy można zacząć hodowlę od lepszej suki? Jako ciekawostkę dodam, ze Bar
Minister, może najważniejszy reproduktor w tej rasie, nigdy nie był pokazany na wystawie.
Przyczyna – wnętrostwo, może jedyna wada tego psa. Związki Oppenheimera z RPA były
proste, wiele w tym kraju przebywał a jego nazwisko słusznie pozwala domyśleć się koligacji
rodzinnych…
Pisząc o legendarnych hodowcach, znawcach naszej ulubionej rasy, mam świadomość, że jest
to jedynie impresja na temat klasyków, trochę laurka nie zaś systematyczne, monograficzne
opracowanie.
Ch. Abraxas Audacity to bulterier, który zapisał się w historii rasy w sposób jak dotąd
bezprecedensowy. W 1972 roku wygrał on może najbardziej prestiżową wystawę psów,
słynnego Crufta. Nigdy przedtem ani jak dotąd potem nie spotkała nas podobna przyjemność.

background image

Pisząc nas, gdyż działo się to wczasach mojej osobistej „świadomości kynologicznej”, choć
byłem wtedy dobrze przed maturą. W owym czasie „Pies” był jedynym pismem
kynologicznym w Polsce, a jednymi z ciekawszych artykułów były relacje z dalekich wystaw.
Anglia leżała wówczas, w 1972 roku dużo dalej niż obecnie, toteż relacje z Crufta pisane do
„Psa” były oczekiwane z niecierpliwością. Bulteriery w Anglii nigdy nie cieszyły się ogromną
popularnością, taką, aby panowała na nie ogromna moda, lub żeby wielkość pogłowia
osiągnęła poziom najpopularniejszych ras takich jak staffordshire bulterier bijący rekordy
popularności od lat. Tak więc zwycięstwo na Crufcie bardzo nobilitowało naszą rasę,
postawiło tego bardzo ekscentrycznej budowy psa pomiędzy nie tylko najlepszymi
eksterierowo, ale również ładniejszymi, pięknymi, prosto z salonu kosmetycznego.
Spodziewam się, że właśnie ekscentryczna uroda bulteriera sprawia, że nie wygrywa on
BISów tak często, jakby to wynikało z postępów hodowli psów tej rasy. Któż dokonał wobec
tego wyłomu tak bezprecedensowego? Zwycięstwo na Cruft’s 1972 zdobył Abraxas
Audacity. Zaś BIS wybierał ( jak to się potocznie określa ) czołowy specjalista i znawca
terierów w Wielkiej Brytanii Tom Horner. Rodzicami Audacity byli Anraxas Athenia oraz
Romany River Pirate. Cała trójka, bez przesady, mogłaby wygrywać wystawy i dziś, co
ś

wiadczy o ich klasie w sposób najdobitniejszy. Zaś czy Audacity wygrałby w 1972 roku

Crufta gdyby BIS wybierał ktoś inny niż ten wielki miłośnik rasy, pozostanie tajemnicą. Tu
pytanie: czy wielu jest w innych rasach zwycięzców tak prestiżowych wystaw, np. Cruftów z
początku lat siedemdziesiątych, którzy by mogli wygrać ważne wystawy do dziś?
Przeglądając stare „Annuals”, „Dog World” i „Our Dogs” myślę, ze nie i to świadczy o
wielkości tego bulterierowego zwycięstwa. Znana podobizna Audacity zdobi do dziś
ilustrowaną edycję omówienia wzorca bulteriera ( wydane staraniem Toma Hornera a
opublikowane przez Bull Terrier Club ). Opracowanie to jest całkiem zbieżne z analogicznym
zamieszczonym w książce Toma Hornera „All About Bull Terrier” i moim zdaniem często
należy doń zaglądać, odświeżać swoje spojrzenie na aktualne pogłowie rasy. Pogląd nasz o
ulubionej rasie zawsze jest stymulowany przez poziom pogłowia jakie mamy okazję
obserwować. Jest to sytuacja powodująca swoisty subiektywizm oceny. Nie broni się przed
tym subiektywizmem sam Horner pisząc o Bar Sinisterze: „..nigdy nie widziałem lepszego
psa”. Również zdjęcie suki Ch. Souperlative Rominten Rheingold opatrzone jest podpisem: „
I have never seen a better bitch”. W obu przypadkach podpis jest opatrzony cudzysłowem
przez samego Hornera i prawdę mówiąc nie wiem, kto jest autorem tego charakterystycznego,
subiektywnego acz uniwersalnego zwrotu, który przeszedł już chyba na stałe do słownika
kynologicznego. Osobiście uważam, że sędzia, jak każdy człowiek, ma spojrzenie
subiektywne, zaś swoje werdykty winien legitymować swą kompetencją. Przy tym zarówno
Bar Sinister jak i Rheingold usprawiedliwiają tę pochodzącą z około 1973 roku opinię swoim
eksterierem ocenianym właśnie na tle pogłowia z początku lat siedemdziesiątych.
T.Horner i R.Oppenheimer byli nie tylko znawcami eksterieru ale oczywiście wielkimi
hodowcami przede wszystkim. W sprawach hodowli mimo pewnych pryncypiów
wypowiadają się mniej krytycznie. Wiadomo, materia nieco delikatniejsza. Nawet formułując
swoje dwadzieścia punktów, zasad dotyczących hodowli Oppenheimer zastrzega się, że nie
planował nigdy nikomu narzucać „ jedynych słusznych” zasad postępowania. Deklaruje to
zresztą pisząc, by sprawdzać teorię w praktyce, nie poniechać doświadczeń wierząc teorii. Nie
wierzy w istnienie idealnego psa tak w historii jak i w przyszłości. Z jednej strony przestrzega
przed poszukiwaniem idealnego psa, z drugiej strony zaleca być świadomym wad
reproduktora, którego chce się użyć. Przestrzega przed pogonią za jedną cechą bez dbałości o
inne. Szukając szlachetności radzi nie zaniedbywać masy. Kiedy indziej wspomina, że piękną
głowę można uzyskać przez jedno krycie ( tj. w jednym pokoleniu ) i dość łatwo ją zachować.
Anatomię i masę wyhodowuje się latami.

background image

To doświadczenie angielskiego hodowcy dysponującego olbrzymią bazą hodowlaną brzmi jak
przestroga. Sam pamiętam i widać to na zdjęciach, że był okres w Wielkiej Brytanii, kiedy to
„najlepszymi” okazywały się psy stosunkowo lekkie, gdyż ich konkurentom brakowało
szlachetności temperamentu czy dobrej anatomicznie budowy.
Raymond Oppenheimer był nie tylko wielkim hodowcą, teoretykiem rasy oraz autorytetem
we wszystkich merytorycznych zagadnieniach. Znamy go jako możnego mecenasa, o czym
już wspominałem, ale także był i niejako ciągle jest fundatorem najpoważniejszych nagród
dla psa i suki bulteriera, wyrażonych może najbardziej prestiżowymi tytułami na Wyspach.
Mam tu na myśli różnego rodzaju Trophies ( Trophy ) oferowane przez Bull Terrier Club w
Anglii, których to tytułów zdobywcy pozostają po wsze czasy w historii rasy a ich nazwy
często są publikowane w podsumowaniach dorocznych. Niemal tak, jak zwycięzcy naszej
wystawy championów, która zadomowiła się w Lesznie. Tyle, że Trophy jest wystawą dla
zaproszonych czy zakwalifikowanych psów i udział w niej nie jest otwarty dla wszystkich
chętnych. Tak więc Ormandy Jug rozgrywane jest osobno dla psów, osobno dla suk, zaś
komitet wybiera spośród najlepszych trzy psy i trzy suki, które w minionym roku były
wystawiane Championship Shows ( wystawach wyższej rangi ). Od 1957 selekcja
automatycznie obejmuje wszystkie te psy, które zakończyły championat w danym roku.
Wybór do tej konkurencji jest bardzo staranny, pies, który nie wygra tytułu a był zaproszony,
może być zaproszony w następnym roku. Szczegóły konkurencji, również młodzieżowej,
„Junior Warrant” i klasyfikacji do niej uzależnione są i współgrają ściśle z brytyjskim
systemem zbierania punktów na różnej rangi wystawach. System jest dość skomplikowany w
porównaniu ze zdobywaniem, podobnie jak u nas certyfikatów na championa: małych i
dużych CC, cc. W każdym razie, by ta relacja nie kończyła się suchym przybliżeniem
regulaminu dodam, że za życia fundatora, jego psy ( Ormandy ) startowały w konkurencji o to
„własne” Trophy, czasem je wygrywały i werdykty były odbierane jako sprawiedliwe, bo
Raymond Oppenheimer Wielkim hodowcą był. By dalej nie parafrazować, dodamy, że jego
postać otoczona jest szacunkiem i czułą pamięcią do dziś.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Edward Evans Pritchard Garść wspomnień i refleksji nad pracą terenową
Boradyn Zofia Garść wspomnień szkolnych
Głosy po śmierci Papieża, # Autobiografie,biografie,wspomnienia i pamiętniki
Wspomnienia i refleksje, Psychologia DDA, DDD
27 Odruch?bińskiego, odruch Rossolimo, odruch Oppenheima, odruch Moro –
IV ŻC+ Wspomnienia S Bukar 7 04
Cackowski wspomnienia
Antologia Legiony w bitwach (wspomnienia)
O Romanie Dmowskim Wspomnienia narodowców z 1939 roku
Na placu boju, Rodzinne wspomnienia, Piosenki, patriotyczne
W naszym kościółku od brzóz zielono, Rodzinne wspomnienia, Wiersze
Obliczanie wartosci wielomianów schemat Hornera
Chwile wspomnień, Teksty
Wspomnienia z egiptu, Egipt
Wspomnienia sapera z warszawskiego powstania
Erich von Däniken Wspomnienia z przyszłosci
POLOWANIE Z MOICH WSPOMNIEŃ
Leśne wspomnienie

więcej podobnych podstron