MARTA ROBIN (50 LAT BEZ JEDZENIA I PICIA Z WYJĄTKIEM KOMUNII ŚWIĘTEJ)

background image

1

MARTA ROBIN

(50 LAT BEZ JEDZENIA I PICIA Z WYJĄTKIEM KOMUNII ŚWIĘTEJ)

background image

2

W

W

S

S

T

T

Ę

Ę

P

P

Cała ówczesna elita francuska głęboko była poruszona jej życiem. Papież Jan
Paweł II, książęta Kościoła i wierni odwiedzali ją pytając o radę. Jej świadectwo
wiary w Boga zmieniło życie niejednej osoby. Życie Marty Robin to DOWÓD na
to, że Bóg istnieje. Dowodem jest życie BEZ JEDZENIA I PICIA (z wyjątkiem
komunii św.) przez 50 lat. To jest sprawdzone i udokumentowane. Nie ulega
żadnej wątpliwości, że to cud życia bez pokarmu jest prawdziwy. Pokonuje się,
że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Poniżej przedstawiam tekst opisujący jej
życie i szczególną miłośd do Jezusa Chrystusa.

Fot. Marta Robin (1902-1981)

P

P

O

O

S

S

Ł

Ł

U

U

S

S

Z

Z

N

N

A

A

C

C

Ó

Ó

R

R

E

E

C

C

Z

Z

K

K

A

A

W miasteczku w regionie Drome, noszącym nazwę Chateauneuf-de-Galaure, w
rodzinie paostwa Robin, urodziła się 13 marca 1902 dziewczynka. To już szóste
dziecko w rolniczej rodzinie, posiadającej cztery córki i jednego syna. Ojciec,
Józef Robin, zajmował się małą fermą liczącą dziesięd hektarów. Z ledwością
wystarczało to na utrzymanie licznej rodziny. Jego małżonka, Amelia,
prowadziła dom oraz doglądała krów, kóz i drobiu. Jeśli chodzi o życie religijne,
Józef Robin przypominał sobie o kościele od wielkiego święta. Mawiał, że jest
wolnomyślicielem, lecz nie był wrogi religii. Jego małżonka zaś była
praktykującą katoliczką, chod nie miała w sobie nic z mistyczki.

Trzeba tu jednak też zaznaczyd, że okolica była w dużej mierze
zdechrystianizowana. Nierzadko katoliccy kapłani byli tu źle traktowani, a śluby
i pogrzeby traktowano, jako uroczystości typowo świeckie. Idąc za przykładem
rodziców, dzieci porzucały wszelkie praktyki religijne zaraz po przystąpieniu do
pierwszej Komunii świętej. Aby zrobid przyjemnośd swej żonie Józef Robin

background image

3

przybił nad wejściowymi drzwiami domu prosty krzyż, który sam wykonał, ale
bez sylwetki Chrystusa.

Pewnego dnia, kiedy wracał do domu ze swą małą Martą, mającą wówczas
cztery może pięd lat, pokazał jej, że nie ma nikogo na tym krzyżu. Dziewczynka
odpowiedziała bez namysłu: "W takim razie my tam będziemy!" I to w istocie
czyniła przez całe swe życie.

W wieku 20 miesięcy mała Marta, podobnie jak liczni członkowie rodziny,
zaraziła się tyfusem. Z pewnością stał się on główną przyczyną, jaka nadwątliła
jej zdrowie.

Po osiągnięciu wieku szkolnego zaczęła uczęszczad do szkoły podstawowej. Była
zdolna i posłuszna, tak nauczycielce, jak i rodzicom. Pewnego dnia powie:
"Zawsze byłam posłuszna. Rodzice mogli mnie posład w ogieo." Ale było tak nie
tylko w okresie szkolnym. Nawet przy koocu swego życia Marta wyzna, że
zawsze była posłuszna.

Co do nauki katechizmu, ferma rodziców nie przynależała do Chateauneuf-de-
Galaure, lecz do sąsiedniej parafii Saint Bonnet. Marta musiała udawad się tam
pieszo, pokonując 4 kilometry drogi. Dla dziecka tak wątłego jak ona było to
zbyt męczące. Proboszcz zezwolił jej więc po jakimś czasie na naukę katechizmu
w rodzinnej miejscowości. Pouczenia w czasie lekcji religii pasjonowały Martę,
wszystko przyjmowała dosłownie.

Najbardziej naturalnie na świecie zwracała się do Boga jak do swego ojca i
bardzo szybko pochłonęła ją modlitwa. Modliła się w ciągu dnia, kiedy tylko
mogła. Jeśli zaś ganiły ją szorstko siostry, wtedy nadrabiała stracony czas,
modląc się nocą.

15 sierpnia 1912 roku Marta, mając 10 i pół roku została dopuszczona do
pierwszej Komunii św. Odkryła przed nami swe odczucia zwierzając się: "Sądzę,
że moja pierwsza, prywatna Komunia św. była całkowitym wzięciem mnie w
posiadanie przez naszego Pana. On w tamtej chwili mną zawładnął..."

W maju 1914 roku odbyła się uroczystośd, którą nazywano wówczas uroczystą
Komunią św. Potem zakooczyła się oficjalna katechizacja, ona jednak przez całe
swe życie nadal pogłębiała wiarę. Czyniła to przez lektury, dzięki swemu
kierownikowi duchowemu, dzięki rozmowom z Panem Jezusem i Jego Świętą
Matką.

W roku 1915, mając 13 lat, definitywnie opuściła szkołę, żeby pomagad w domu
i w gospodarstwie. Pilnowała krów i kóz. A wszystko co robiła, robiła dobrze.
"Lubiłam dobrze wykonaną pracę - mawiała opowiadając o tym czasie. Lubiłam
to ktokolwiek mi ją zlecał." Co się tyczy miłości - było tak samo.

background image

4

W domu jej miano w zwyczaju gościd żebraków i wędrowców. Nie zadowalano
się przyjmowaniem ich na progu, lecz zapraszano do rodzinnego stołu. Tu
otrzymywali przynajmniej solidny posiłek i szklankę wina. Nawet więc jeśli
rodzice nie byli zbyt pobożni, to jednak wprowadzali w czyn wielkie przykazanie
miłości. Marta nigdy tego nie zapomni i powie pewnego dnia: "Jeśliby mi
pozwolono, przeszłabym góry i doliny, żeby dotrzed do jakiegoś chorego. Nie po
to, żeby się nim opiekowad, lecz żeby mu okazad miłośd."

P

P

R

R

Z

Z

Y

Y

G

G

O

O

T

T

O

O

W

W

A

A

N

N

I

I

E

E

K

K

R

R

Z

Z

Y

Y

Ż

Ż

A

A

Nadszedł lipiec 1918 roku. Zbliżał się kres tego, co nazwano "Wielką Wojną".
Marta ukooczyła 16 lat. Wtedy ostatecznie i szybko zaczęło poupadad jej
zdrowie. Wszystko rozpoczyna się od straszliwych bólów głowy. Najpierw
myślano, że jest to porażenie słoneczne, potem - epilepsja... Lecz nie było u niej
głównych objawów, chod zdarzało się jej utracid przytomnośd. Lekarze są
bezradni. W koocu listopada Marta upada w kuchni. Paraliż obydwu nóg nie
pozwala jej się podnieśd o własnych siłach. Na kilka dni powraca władza w
nogach, lecz bardzo często wymiotuje. Dnia 2 grudnia definitywnie kładzie się
do łóżka. Podejrzewana jest o zapalenie opon mózgowych lub o paraliż
dziecięcy. Jednakże po miesiącu wydaje się, że choroba ustępuje.

W styczniu 1919 roku paraliż znika i Marta może na nowo chodzid, chod musi to
czynid z umiarem. W lutym ponownie pojawiają się potworne bóle głowy,
silniejsze niż w poprzednim roku. Może są to odległe następstwa tyfusu, jaki
przeszła w dzieciostwie? Marta nie może już znieśd światła ani żadnego
jedzenia. Lekarze wciąż nic nie pojmują.

Z początkiem 1921 roku, kiedy ksiądz proboszcz złożył jej wizytę, Marta straciła
przytomnośd. Obudziła się... po miesiącu, zaskoczona, że ksiądz już wyszedł.
Poszukano go w pośpiechu, a Marta - utraciwszy wszelkie poczucie czasu -
podjęła rozmowę w punkcie, w którym przerwali ją przed miesiącem. 20 maja
tego samego roku doszło do niezwykłego wydarzenia. Siostra Marty, Alicja,
starsza od niej o 8 lat, spała głębokim snem u jej boku. Nagle obudziło ją
intensywne światło wypełniające pokój. Pyta Martę, co to za światło i
otrzymuje odpowiedź: "Tak, to piękne światło, ale ja widziałam też Najświętszą
Dziewicę".

To pierwsze z licznych objawieo, jakie otrzymała w czasie swego długiego życia.
Po tej wizji jej zdrowie nieco się poprawiło. Mogła na nowo chodzid, przy
pomocy kul. W sierpniu i we wrześniu udała się nawet z pielgrzymką w okolice
Chateauneuf-de-Galaure. W koocu listopada mogła uczestniczyd we mszy św. w
parafii. Sądziła, że jest uzdrowiona, powróciła więc do swej dawnej myśli, by
oddad swe ziemskie życie Bogu, wstępując do Karmelu, jak św. Tereska z

background image

5

Lisieux, do której żywiła wielki podziw. Jednak w tym samym okresie
postanowiła bezwarunkowo wypełniad po prostu wolę Bożą: "Oddałam siebie
Bogu całkowicie nie postanawiając zostad karmelitanką, lecz nie wybierając
absolutnie nic." Pod koniec listopada powróciły bóle nóg i paraliż dolnych
kooczyn. Na szczęście Marta mogła jeszcze posługiwad się rękoma i korzystała z
tego, haftując, aby zarobid na "swój chleb". Cierpiała bowiem czując, że jest dla
swej rodziny obciążeniem.

Kiedy jej wzrok, który w pewnym okresie znacznie się pogorszył, nieco się
poprawił, korzystała z tego, by czytad. Pochłaniała książki z dziedziny życia
duchowego: Ewangelię, O Naśladowaniu Jezusa Chrystusa, Historię pewnej
duszy, żywoty świętych. Notowała myśli, które najbardziej ją uderzały. Na
przykład: "Miłośd niczego nie potrzebuje, jedynie tego, by nie napotykad na
opór". "Trzeba, abyś była w stanie nieustannej ofiary". Pewnego dnia po
odłożeniu swej książki usłyszała wewnętrzny głos, który jej zapowiedział: "Dla
ciebie to będzie cierpienie". Otwierając ponownie książkę uderza ją inne
zdanie: "Bogu trzeba oddad wszystko". Te myśli coraz bardziej wnikały do samej
głębi jej duszy.

C

C

A

A

Ł

Ł

K

K

O

O

W

W

I

I

T

T

A

A

O

O

F

F

I

I

A

A

R

R

A

A

W listopadzie 1923 roku bóle głowy pojawiły się ponownie. Wrócił też paraliż
nóg. Zaczęły ją także boled ramiona. Lekarze w dalszym ciągu nie mogli nic
temu zaradzid. Było więc jasne, że nie ma co oczekiwad uzdrowienia od ludzkiej
nauki. Ksiądz proboszcz zaproponował jej więc wyjazd na pielgrzymkę do
Lourdes. Marta gorliwie na to przystała. Tymczasem kapłan po kilku dniach
przyszedł do niej ponownie, mówiąc: "Jedna z moich parafianek, bardzo chora,
prosiła mnie o możliwośd pojechania do Lourdes, a ja nie mogę jej zapewnid
miejsca, bo służba diecezjalna nie przydzieliła mi drugiego." Mówiąc to nie
potrafił wytrzymad wzroku Marty.

Po chwili milczenia, odczuwając, jak upada w niej cała nadzieja na ostatnią
szansę uzdrowienia Marta, odczuła nagle w sobie niewypowiedziany spokój,
potem powiedziała: "Niech ksiądz proboszcz da jej to miejsce". Później
zwierzyła się jednej ze swoich przyjaciółek: "Od tej chwili byłam napełniona
łaską".

Do wszystkich cierpieo fizycznych dołącza się i to wspomniane już wyżej Marta:
cierpi, że jest obciążeniem dla rodziny. Zgryzota ta nasila się szczególnie
dlatego, iż wie, że jej rodzice nie mają zbyt wiele pieniędzy. Poza tym matka
poupada na zdrowiu. Jedna z jej przyjaciółek usłyszała, jak pewnego dnia Józef
Robin powiedział: "Z Marty nie mamy żadnego pożytku". A przecież jak długo
potrafiła, haftowała... Ale to nie przynosiło rodzinie wielkiego zarobku. Natura

background image

6

ludzka odtrąca cierpienie. Sam Chrystus odczuwał to w Getsemani. Musiał
walczyd, żeby przyjąd wolę Ojca. Tak samo jest z Martą. Będzie walczyd przez
długie lata zanim je przyjmie.

W koocu 15 października 1925 roku napisała swój Akt oddania siebie i
ofiarowania Miłości i woli Bożej". Zaczynał się od słów:

Panie, mój Boże, o

wszystko poprosiłeś swą małą służebnicę, weź więc i przyjmij wszystko. W dniu
dzisiejszym oddaję się Tobie bez reszty, o umiłowany mojej duszy! To jedynie
Ciebie pragnę i dla Twojej miłości wyrzekam się wszystkiego..."

Kooczy słowami:

Kocham Cię, błogosławię Cię, uwielbiam Cię, całkowicie oddaję się Tobie, w
Tobie się chronię. Ukryj mnie w Sobie, gdyż moja natura drży pod brzemieniem
okrutnych doświadczeo, jakie zewsząd mnie przygniatają i dlatego, że ciągle
jestem sama. Mój umiłowany, pomóż mi, zabierz mnie ze Sobą. To jedynie w
Tobie pragnę żyd i jedynie w Tobie umrzed. Pomóż mi!"

C

C

Z

Z

Y

Y

C

C

H

H

C

C

E

E

S

S

Z

Z

B

B

Y

Y

Ć

Ć

J

J

A

A

K

K

J

J

A

A

?

?

W ciągu roku 1926 ogólny stan Marty stale się pogarszał. W pewnym dniu
sądzono nawet, że jej śmierd jest już bliska. Zdawało się, że rozpoczyna się
agonia. Był to stan śpiączki, który trwał przez 3 tygodnie. Wyszła z tego stanu
stwierdzając: "Sądzę, że nie umrę", potem dodała: "Widziałam świętą Teresę.
Odwiedziła mnie trzy razy". W następnym roku zredagowała nowy akt
ofiarowania się, w którym położyła jeszcze większy nacisk na całkowitą miłośd
do Boga, prosząc, by On zniszczył w niej wszystko co mogłoby stanowid
przeszkodę dla całkowitego stopnienia się z jej Umiłowanym. Prosi, by jej ofiara
służyła nawróceniu całej ludzkości. Przyzywa równocześnie pomocy Maryi, Swej
ukochanej Matki.

W 1927 roku jej cierpienia obejmują, prócz głowy i nóg, także ramiona i plecy.
Począwszy od marca 1928 roku dotyka ją całkowita blokada krążenia w
kooczynach. Odtąd musi aż po kres swego życia na ziemi leżed na tapczanie z
poduszkami ułożonymi pod plecami, z pogiętymi nogami. Poza tym nie śpi
wcale, nie je wcale, nie pije wcale... Pragnienie będzie ją dręczyło przez całe
życie. Ale nie będzie potrafiła pid. Dnia 2 listopada 1928 roku zostaje przyjęta
do III Zakonu św. Franciszka. Następnej nocy demon uderza ją z wściekłości
pięścią tak mocno, że wybija jej dwa zęby. Szatan nigdy nie darzył miłością tych,
którzy składają siebie w ofierze za ocalenie dusz.

2 lutego 1929 roku traci władzę w ramionach i nie może już odtąd haftowad. W
czerwcu traci władzę w dłoniach i nie może już przesuwad paciorków różaoca.
Wobec rozwoju choroby, która coraz bardziej pogarszała jej stan, wszyscy
myśleli, że zbliża się kres jej życia... Tymczasem Marta miała przed sobą jeszcze
ponad pół wieku cierpienia dla dobra ludzi. Odtąd bowiem może już jedynie

background image

7

modlid się i cierpied! To w ten sposób przyczyni się do zbawienia niezliczonej
liczby dusz.

Przy koocu września 1930 roku ukazał się jej Jezus i zapytał ją: "Czy chcesz byd
jak Ja?" Ona już w akcie oddania siebie i złożenia w ofierze przyjęła z góry
upodobnienie się we wszystkim do swego Boskiego Wzoru... Z początkiem
października Jezus ukazał się jej na nowo, jednak tym razem na krzyżu, prosząc
ją najpierw o ofiarowanie mu rąk: "Wydawało mi się, powiedziała, że włócznia
wychodziła z jego serca i rozszczepiła się na dwa promienie, żeby przeszyd moją
prawą dłoo i lewą..." Jezus poprosił ją o ofiarowanie Mu stóp. Uczyniła to.
Potem - klatki piersiowej. I ją także przeszył cios włóczni. Wreszcie Zbawiciel
umieścił na jej głowie koronę krzyżową. Marta wyznała: "silnie ją wcisnął". Na
koniec Jezus powiedział jej: "Odtąd będziesz się nazywad Moją córeczką
ukrzyżowaną z miłości". Potem znikł. Niemal w każdą noc nowa stygmatyczka
wylewała krwawe łzy, a w każdy piątek aż po kres swego życia na ziemi
przeżywała Mękę Chrystusa.

Pomimo zaleceo otoczenia milczeniem tego faktu, jakich udzielił proboszcz
parafii, nowina rozeszła się lotem błyskawicy nie tylko w miejscowości
Chateauneuf-de-Galaure, lecz także w okolicy. Zaczęli przybywad ludzie. Jedni
przybywali ze zwykłej ciekawości, inni - żeby się modlid. Szybko ujawnił się więc
inny cud, chod mniej dostrzegalny: nawrócenia. Region, praktycznie ateistyczny,
stopniowo powracał do Boga, a o Marcie zaczęto mówid, "święta".

Fot. Ks. Georges Finet

.

N

N

A

A

D

D

R

R

Z

Z

Y

Y

R

R

O

O

D

D

Z

Z

O

O

N

N

E

E

Z

Z

J

J

A

A

W

W

I

I

S

S

K

K

A

A

Marta przeżywała więc przez ponad 50 lat Mękę Zbawiciela. Od czwartku
wieczora, od godziny agonii w Getsemani do piątku, do godziny 15-tej, cierpiała
okrutnie. W rysach jej były widoczne bolesne skurcze. A ulgę znad było dopiero
w godzinie, gdy nasz Pan oddał Bogu ducha. Kiedy jednak jej bóle się kooczyły,
wtedy była jakby martwa. Powracała do siebie dopiero w niedzielny poranek, w

background image

8

godzinie zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Czasem jej kierownik duchowy,
ojciec Georges Finet, przywoływał ją na ten świat "w imię posłuszeostwa".

Marta upodabniała się do swego Boskiego Wzoru poprzez swą całkowitą ofiarę.
"Ja nigdy nie mam wrażenia, że leżę w łóżku, mawiała, to ołtarz, to krzyż!" Poza
jej cierpieniami fizycznymi doświadczała również cierpieo moralnych. Miała
wrażenie, że Bóg ja opuścił, podobnie jak Chrystus pytał z krzyża Ojca:
"Dlaczego Mnie opuściłeś?" (por. Mt 27,46)

Przez ponad 50 lat nie przyjmowała żadnego pożywienia ani napoju. Jej
jedynym pokarmem była hostia i nie można wyzbyd się nasuwającej się tutaj
myśli o słowach Chrystusa do uczniów, którzy przyszli do Niego przy studni w
Sychar. Samarytanka właśnie odeszła, a On powiedział im: "Moim pokarmem
jest spełnianie woli Mojego Ojca" (por. J 4,34). I tak samo w synagodze w
Kafarnaum, nazajutrz po rozmnożeniu chleba: "Moje ciało jest pokarmem"
(por. J 6,55). Marta wyrzekła się wszelkiej swojej woli, żeby pełnid jedynie wolę
Boga i karmiła się jedynie Jego pokarmem.

Świadkowie zasygnalizowali także kilka przypadków bilokacji. Marta - podobnie
jak ojciec Pio i inni mistycy - nie opuszczając swego posłania była obecna w
wielu miejscach, w tym samym czasie pomagając ludziom w trudnościach czy to
fizycznych, czy też duchowych, odwodząc wiele osób od popełnienia
samobójstwa. Miała też dar zgadywania, co zawiera list, jaki otrzymała, zanim
jeszcze go otwarto i przeczytano. Potrafiła też od razu rozpoznad osobę, która
czekała w przedpokoju, a przyszła jedynie z ciekawości. Prosiła, aby ją odesład.
Kiedyś powiedziała pewnemu kapłanowi na pożegnanie: "Do zobaczenia,
księże, w Niebie!" Ksiądz myślał z pewnością, że Marta mówi o swej bliskiej
śmierci. Tymczasem to on zginął w wypadku samochodowym. Jak wielu
mistyków, którzy ofiarowali swe życie dla ocalenia licznych dusz, Marta była
przez całe swe życie dręczona przez demona. W Męce, jaką przeżywała co
tydzieo prowadziła istną walkę z mocami Piekieł.

Diabeł uderzał ją, czasem silnie, a nawet zrzucał z łóżka. Za każdym razem
podnoszono ją poranioną. Ofiarowała Bogu te nowe cierpienia, zadawane jej
przez nieprzyjaciela. Dzięki temu udawało się jej wyrwad szatanowi kolejne
dusze.

Kiedy Marta przeżywała cierpienia korony cierniowej, diabeł uderzał jej głową o
mur, ażeby wbid ciernie jeszcze głębiej. Innymi razy wpajał w nią przekonanie,
że jest potępiona i że w rezultacie daremnym było tak wiele cierpied. Na trzy
miesiące przed jej śmiercią diabeł wykręcił jej kręgosłup, co wywoływało u niej
ból nie do zniesienia. Demon uprzedzał ją, że posunie się do ostateczności... I
jak się wydaje istotnie miało to miejsce 6 lutego 1981 roku: znaleziono Martę
martwą na podłodze jej pokoju.

background image

9

A

A

K

K

T

T

Z

Z

A

A

W

W

I

I

E

E

R

R

Z

Z

E

E

N

N

I

I

A

A

I

I

O

O

F

F

I

I

A

A

R

R

O

O

W

W

A

A

N

N

I

I

A

A

S

S

A

A

M

M

E

E

J

J

S

S

I

I

E

E

B

B

I

I

E

E

M

M

I

I

Ł

Ł

O

O

Ś

Ś

C

C

I

I

B

B

O

O

Ż

Ż

E

E

J

J

.

.

1

1

5

5

P

P

A

A

Ź

Ź

D

D

Z

Z

I

I

E

E

R

R

N

N

I

I

K

K

A

A

1

1

9

9

2

2

5

5

R

R

O

O

K

K

U

U

Panie, mój Boże!

Poprosiłeś Twoją małą służebnicę o wszystko – weź więc i

przyjmij wszystko. Dzisiaj daję samą siebie i poświęcam się Tobie bez reszty i
nieodwołalnie.

O, Ukochany mojej duszy!

Pragnę tylko Ciebie i dla Twe Miłości wyrzekam się

wszystkiego...

Boże Miłości! Weź moją pamięd i wszystkie jej wspomnienia.

Weź

mój rozum i spraw, by służył on jedynie dla Twej największej chwały...

Weź

moją wolę...

Weź moje ciało i wszystkie jego zmysły, mój umysł i wszystkie jego

zdolności, moje serce i wszystkie jego uczucia.

Przyjmij ofiarę mnie samej, jaką każdego dnia i o każdej godzinie

składam Tobie

w ciszy.

Racz ją przyjąd i przemienid łaski i błogosławieostwa dla tych

wszystkich, których kocham: dla nawrócenia grzeszników i dla uświęcenia
dusz...

Weź i uświęd wszystkie moje słowa, wszystkie moje czyny, wszystkie moje
pragnienia.

Bądź dla mej duszy jej dobrem i jej wszystkim. Tobie ją daję i

powierzam.

Akceptuję z miłością wszystko, co przychodzi od Ciebie: zmartwienia, ból,
radośd, pocieszenie, oschłośd, porzucenie,

osamotnienie, pogardę, poniżenia,

pracę, cierpienie, doświadczenia...Boże mój! Ty znasz moją kruchośd i
nieskooczoną głębię mojej wielkiej słabości.

Gdybym miała byd kiedyś niewierna Twojej Najwyższej Woli względem mnie,
gdybym miała opuścid Twoją drogę Miłości.... och, błagam i zaklinam Ciebie:
uczyo mi łaskę, bym umarła natychmiast!

O Boże mojej duszy! O Boskie Słooce! Kocham Cię, błogosławię Ciebie; Tobie
cała się powierzam. Chronię się u Ciebie. Ukryj mnie w głębi Ciebie... Zabierz
mnie ze sobą. Tylko w Tobie pragnę żyd.

M

M

O

O

D

D

L

L

I

I

T

T

W

W

A

A

D

D

O

O

Ś

Ś

W

W

.

.

J

J

Ó

Ó

Z

Z

E

E

F

F

A

A

O chwalebny święty Józefie, głowo świętej
Rodziny z Nazaretu, tak bardzo gorliwy w
zaspakajaniu jej potrzeb, rozciągnij swą czułą
opiekę nad wszystkimi Ogniskami Miłości, nad
ich ojcami, nad ich rodzinami i nad wszystkimi
ich przyjaciółmi.
Prowadź wszystkie sprawy duchowe i doczesne,
które ich dotyczą i spraw, aby służyły na chwałę
Bogu i dla zbawienia dusz. Amen.

background image

10

M

M

O

O

D

D

L

L

I

I

T

T

W

W

A

A

M

M

A

A

R

R

T

T

Y

Y

R

R

O

O

B

B

I

I

N

N

Z

Z

A

A

K

K

A

A

P

P

Ł

Ł

A

A

N

N

Ó

Ó

W

W

O Jezu, Najwyższy Kapłanie, Boski Arcykapłanie!
Ty, który w niewypowiedzianym porywie miłości
do ludzi pozwoliłeś, by z Twego Najświętszego
Serca wytrysnęło kapłaoskie chrześcijaostwo,
zechciej nadal przelewad, coraz obficiej w twych
kapłanach

orzeźwiające,

uświęcające

i

przebóstwiające

strumienie

nieskooczonej

miłości.

Żyj w nich, tak jak żyłeś w Twej

Najdroższej Betanii.

Spraw, by utożsamili się z Tobą, przemieo ich
wszystkich w Ciebie... Uczyo ich świętymi i
boskimi jak Ty. Uczyo ich przez Twoją łaskę

doskonałymi narzędziami Twego Miłosierdzia i
Twojej Miłości...

Działaj w nich, razem z nimi i poprzez nich, i
spraw,

aby cali odziani Tobą przez wierne

naśladownictwo Twoich wspaniałych cnót,
dokonywali wszyscy, w Twoje imię i mocą
Twojego Ducha, dzieł, które Ty sam dokonałeś
dla zbawienia świata.

O Jezu, powród do nas, króluj nad nami poprzez
Twoich kapłanów. Odżyj w nich prawdziwie,
całkowicie, przedłużaj samego siebie poprzez
nich i na nowo przebiegnij świat nauczając,
przebaczając,

pocieszając,

błogosławiąc,

uświęcając, zbawiając, zawiązując na nowo więzi
Miłości między Sercem Boga i sercem człowieka.
Amen.

O

O

M

M

A

A

T

T

K

K

O

O

U

U

K

K

O

O

C

C

H

H

A

A

N

N

A

A

O Matko ukochana, która tak dobrze znasz drogi
Świętości i Miłości ucz nas często wznosid umysł
i serce ku Trójcy Świętej, w Niej utkwid wzrok
pełen szacunku i miłości. A ponieważ Ty idziesz z
nami po drodze życia wiecznego, bądź bliska
nam, biednym pielgrzymom, których Twoja
miłośd pragnie przygarnąd. Zwród ku nam swoje
miłosierne spojrzenie, przyciągnij nas do Twojej
jasności, napełnij nas Twą dobrocią, unieś nas

background image

11

do Światła i Miłości, unoś nas zawsze coraz dalej
i wyżej we wspaniałośd Nieba. Niech nic nie
zakłóca naszego pokoju i nie oddala nas od
myślenia o Bogu, lecz niech każda chwila coraz
bardziej wprowadza nas w głębię chwalebnej
Tajemnicy, aż do dnia, w którym nasza dusza
całkowicie jaśniejąca blaskiem zjednoczenia z
Bogiem, ujrzy wszystko w wiecznej Miłości i
Jedności. Amen.

O

O

M

M

A

A

R

R

Y

Y

J

J

O

O

,

,

P

P

O

O

Ś

Ś

R

R

E

E

D

D

N

N

I

I

C

C

Z

Z

K

K

O

O

W

W

S

S

Z

Z

E

E

L

L

K

K

I

I

C

C

H

H

Ł

Ł

A

A

S

S

K

K

O Maryjo, Pośredniczko wszelkich łask Ofiaruj
Bogu nasz kraj i cały rodzaj ludzki.
O Maryjo, Pośredniczko pokoju - Wprowadź
pokój w serca ludzkie i do wszystkich narodów.
O Maryjo, Królowo Ognisk - Bądź wśród nas
Królową i we wszystkich Ogniskach, które Ciebie
kochają.
O Maryjo, Królowo serc - Bądź Królową nas
wszystkich i każdego z osobna.
Chwała Ojcu, Chwała Synowi, Chwała Duchowi
Świętemu, chwała Tobie, Najświętsza Dziewico
Maryjo, Matko Boga i nasza Matko, Królowo
Nieba i ziemi, teraz i zawsze i na wieki wieków.
Amen.

M

M

O

O

D

D

L

L

I

I

T

T

W

W

A

A

M

M

A

A

R

R

T

T

Y

Y

Z

Z

A

A

R

R

E

E

K

K

O

O

L

L

E

E

K

K

C

C

J

J

E

E

Mój

Boże,

Ty

rozpostarłeś

już

swoje

błogosławieostwo i rozlałeś tyle łask na nasze
rekolekcje. Proszę Cię, otaczaj nieustannie swoją
łaskawością wszystkich, którzy uczestniczą w
rekolekcjach. Obdarz ich spojrzeniem pełnym
miłości. Niech zrozumieją, jak bardzo trzeba
umierad, aby żyd w pełni.
Moja Miłości i moje Wszystko, wyzwól ich od
wszelkiego

zła,

ożywiaj

ich

dobrem

nieskooczonym...
Moja droga Matko, unieś ich wraz z Tobą ku
Trójcy Świętej. Niech rozumieją każdego dnia
trochę więcej, aby rozumieli w pełni


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hinduski jogin zawstydzi%c5%82 naukowc%c3%b3w! Dowi%c3%b3d%c5%82, %c5%bce mo%c5%bcna %c5%bcy%c4%87 b
inne03, Załącznik nr 3 - III grupa wiekowa od 40 do 50 lat
20 lat bez łopaty mądry ogród Zamiatkina
5, 50 lat temu sytuacja epidemiologiczna chorób zakaźnych w Polsce była zła
Rola jedzenia i picia w procesie odchudzania, Odchudzanie i Zdrowie
50 lat CERN u
Funkcjonalnosc stron www 50 witryn bez sekretow
GWIAZDY W ODLEGŁOŚCI 50 LAT ŚWIETLNYCH
9 kobieta 50 lat 160 60, Dietetyka, Żywienie człowieka
65 Lat Bez Zmarszczki
Kern S, Hiszpania 50 lat baskijskiego terroryzmu
Funkcjonalność stron www 50 witryn bez sekretów
65 Lat Bez Zmarszczki
50 LAT POLSKICH KOMPUTERÓW HISTORIA ROMANTYCZNA
www stosunkimiedzynarodowe info artykul,458,Hiszpania 50 lat baskijskie
Marta Robin

więcej podobnych podstron