Jolanta Krasnowska-
Dyńka
Święci od wszystkiego
W pierwszych dniach lutego Kościół katolicki obchodzi trzy niezwykłe święta. Są
one poświęcone patronom, którzy chronią nasze domy przed klęskami
żywiołowymi, strzegą od przeróżnych chorób, a za ich wstawiennictwem dzieją
się prawdziwe cuda.
Kiedyś w czasie potężnych burz ludzie stawiali w oknach gromnice i
modlitwami szturmowali niebo. Wierzyli, że przed pożarem ich dom ochroni
chleb św. Agaty. Klękali przed jej wizerunkiem i prosili o wstawiennictwo,
powtarzając w myślach przysłowie: „Sól świętej Agaty strzeże od ognia chaty”.
A kiedy bolało ich gardło, jedli miód, modlili się do św. Błażeja i prosili kapłana
o błogosławieństwo tzw. błażejkami. Dzisiaj mamy piorunochrony, gaśnice,
wykrywacze dymu, na gardło bierzemy cholinex. A na opowieści tych, którzy
doświadczyli interwencji Boga za wstawiennictwem św. Agaty czy Błażeja, wielu patrzy z przymrużeniem oka. No
bo czy to możliwe, by wszechpotężny Pan Zastępów posługiwał się takimi detalami, jak kawałek wosku, kryształki
soli czy kilka kropel wody?
Gromnica jak piorunochron
2 lutego, w święto Matki Boskiej Gromnicznej, po raz ostatni w roku liturgicznym w Kościołach śpiewa się kolędy.
Kończy się bowiem okres Bożego Narodzenia. Jest to dzień Ofiarowania Pańskiego. Zaczęto go uroczyście obchodzić
już w IV w.: najpierw w Jerozolimie, a od VI w. w innych prowincjach Kościoła - jako pamiątkę ofiarowania Jezusa
w świątyni jerozolimskiej kilkadziesiąt dni po Jego narodzeniu. Według Ewangelii św. Łukasza, Maryja i Józef
ofiarowali Jezusa w świątyni jerozolimskiej i, zgodnie ze zwyczajem, złożyli ofiarę z dwóch gołębi. W czasie
ofiarowania starzec Symeon rozpoznał w ich dziecku Mesjasza, którego nazwał „światłem na oświecenie pogan i
chwałę ludu Izraela” (Łk 2, 32). Stąd świece, które zanosi się tego dnia do kościoła, symbolizują człowieczeństwo
Jezusa, a ich płomień - Chrystusa jako światło świata.
Świece te zwano gromnicami, gdyż przypisywano im moc chronienia od uderzeń gromów i błyskawic. Ponieważ
święto Matki Boskiej Gromnicznej wypada w połowie zimy, przełom ten uważano za odpowiedni moment do
wywróżenia pogody i urodzaju: „Gdy z gromnicy w Kościele ciecze, zima się jeszcze powlecze”; „Gdy gromnica
skwierczy, będzie rok burzowy”; „Gdy w gromnicę mróz, będzie dużo zbóż”.
Święty od bólu gardła
Natomiast 3 lutego, w dzień św. Błażeja, w kościołach odbywał się bardzo ciekawy obrzęd błogosławieństwa za
pomocą specjalnych świec, zwanych błażejkami. Są to świece woskowe ułożone na krzyż i związane u dołu
uformowaną ze wstążki pętlą. Przykłada się je do gardła wiernym, proszącym o specjalne błogosławieństwo. Kapłan
wypowiada wtedy słowa: „Za wstawiennictwem świętego Błażeja, biskupa i męczennika, niech Bóg zachowa cię od
choroby gardła i wszelkiej innej dolegliwości. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.
Coraz częściej w Kościołach błogosławieństwa tego udziela się w dniu Matki Boskiej Gromnicznej. Jest to
podyktowane względami praktycznymi, gdyż 2 lutego więcej ludzi przychodzi do kościołów, a o niezwykłym
patronie z 3 lutego mało kto już pamięta.
Św. Błażej żył bowiem na przełomie III i IV w. w tureckim mieście Sebaste. Był lekarzem. Jako człowiek zamożny
pomagał biednym, czym zyskał sobie sympatię i wdzięczność mieszkańców miasta. Dlatego też po śmierci
tamtejszego biskupa był najlepszym kandydatem do pełnienia tej funkcji. Nie było mu jednak dane sprawować jej
zbyt długo. Bowiem w tym czasie rozpoczęły się prześladowania chrześcijan ze strony Licyniusza. Św. Błażej musiał
się więc ukryć. Zamieszkał w skalnej jaskini, gdzie, jak głosi legenda, pożywienie przynosiły mu ptaki. Wkrótce
jednak jego kryjówkę odkryto i został uwięziony.
Podczas wędrówki do więzienia, otoczony żołnierzami, nie przestawał nauczać i dokonywał cudów. Szczególnie
znane było uzdrowienie chłopca, któremu rybia ość utkwiła w gardle. Pewna kobieta położyła mu pod stopami
swojego umierającego syna, błagając o ozdrowienie chłopca. Św. Błażej położył na nim rękę, pobłogosławił i
chłopiec wyzdrowiał.
W więzieniu św. Błażej był okrutnie torturowany, gdyż nie chciał wyrzec się swojej wiary. Według legend, w
chwili śmierci modlił się i prosił Boga, aby wszyscy ludzie chorzy na gardło lub z inną dolegliwością, a którzy będą
prosić o zdrowie za jego wstawiennictwem, zostali wysłuchani i natychmiast uzdrowieni. Głos z nieba oznajmił mu
wówczas, że zostanie spełnione to, o co prosił. Św. Błażej został skazany na ścięcie w 316 r. Jest uważany za
opiekuna chorych cierpiących na różne dolegliwości gardła: bóle, wrzody, zapalenie, chrypki, duszności i obrzęki
gruczołów szyjkowych i inne. Jest także patronem lekarzy. Został zaliczony do tzw. Czternastu Wspomożycieli w
Każdej Potrzebie.
Pewien ksiądz z Warszawy potwierdził cudowną moc błogosławieństwa św. Błażeja. - Było to trzy lata temu -
opowiada - jeden z moich współbraci przeziębił się podczas głoszenia rekolekcji w zimnym kościele. Stracił głos i
jak się okazało nawet operacja strun głosowych niewiele mogła pomóc. Lekarze powiedzieli mu, że już nigdy nie
odzyska głosu. 3 lutego sprawowałem wraz z nim Mszę św. i przykładałem mu do gardła skrzyżowane świece. Ksiądz
ten poprosił św. Błażeja o uzdrowienie gardła. Po kilku dniach odzyskał głos i od tamtej pory głosi rekolekcje.
Poskro
micielka żywiołów
Zanika obrzęd święcenia soli, wody, chleba, a nawet obrączek i chust w dniu św. Agaty, który przypada 5 lutego.
O niej samej wiemy niewiele. Żyła w latach 235-251. Pochodziła z miasta Katania na Sycylii, z zamożnego rodu
rzymskiego. Odznaczała się wielką urodą i nie brakowało jej adoratorów. Przyjąwszy chrześcijaństwo, złożyła ślub
czystości. Odrzuciła rękę prefekta miasta, Kwincjana. Znieważony senator kazał swoją wybrankę uwięzić. Następnie
umieścił ją w domu rozpusty, ale św. Agata w sposób cudowny zachowała dziewictwo. Potem skazano ją na tortury,
podczas których obcięto jej piersi. Zmarła rzucona na rozżarzone węgle. Legenda głosi, że kiedy na Sycylii
wybuchła Etna, mieszkańcy Katanii wzięli z grobu św. Agaty szczątki jej welonu i ruszyli z procesją wokół miasta.
Uchroniło to Katanię przed zniszczeniem.
Św. Agata jest patronką kominiarzy, ludwisarzy, odlewników i wspomożycielką w czasie pożarów. Uważana jest
za opiekunkę kobiet karmiących. Wierzono również, że jedzenie poświęconego 5 lutego chleba uchroni ciężarne
przed strata dziecka. Natomiast współczesny Kościół uczynił Agatę patronką kobiet chorych na raka piersi.
Sól, woda i chleb, które dawniej święcono w dniu św. Agaty w kościołach, miały chronić przed pożarami,
powodziami i innymi klęskami żywiołowymi. Do tej pory popularnym zwyczajem na wsi jest obchodzenie podczas
burzy domostw z obrazem św. Agaty. Są świadkowie, którzy z przejęciem potwierdzają cuda, jakie się dokonują za
sprawą wizerunku świętej.
- Codziennie dowiadujemy się o różnego rodzaju kataklizmach, jakie dotykają mieszkańców naszego globu.
Zwykle w obliczu szalejących żywiołów stajemy bezradni, szczególnie mocno doświadczając kruchości naszego życia
oraz zawodności niewątpliwych osiągnięć nauki i techniki. Jednak człowiek wierzący, w sytuacji zagrożenia może i
powinien zwrócić się o ratunek do Stwórcy i Pana wszelkich żywiołów. Tak jak moja babcia, która w przypadku
pożaru zawsze prosiła o interwencję św. Agatę - opowiada Wanda. - Niezwykły obraz dostała od swojego
chrzestnego. Zaś od swojej matki dowiedziała się, że kiedy domowi grozi pożar, trzeba go obejść z obrazem i
gorąco prosić św. Agatę o ratunek i odwrócenie ognia. Kiedy byłam dzieckiem, na własne oczy widziałam, jak Agata
pomogła naszym sąsiadom. Podczas żniw zapaliła się ich stodoła. Był wiatr więc ogień błyskawicznie rozprzestrzenił
się na inne budynki gospodarcze. Wezwano straż pożarną, ale ogień był tak wielki, że strażacy niewiele mogli
zrobić. Wtedy zobaczyłam, jak zza rogu wyszła babcia z wielkim obrazem w dłoniach. Zbliżała się w skupieniu do
miejsca, gdzie pożar już zaczynał dotykać płotu i gdybym tego nie widziała na własne oczy, to bym nie uwierzyła:
ogień nagle się zatrzymał i po prostu zgasł. Na wielu ludziach to niezwykłe ugaszenie pożaru wywarło duże
wrażenie. Babcia już po raz drugi uratowała dom od płomieni. Za pierwszym razem pożar zagroził domowi jej
brata. Wzięła wtedy obraz św. Agaty i obeszła z nim cały budynek - pożar zgasł. Za drugim razem uratowała dom
swojej córki - wspomina kobieta i dodaje, że w jej życiu również już kilka razy sprawdziło się ludowe przysłowie
„Gdzie święta Jagata, bezpieczna tam chata”.
Jolanta Krasnowska-Dyńka
Echo Katolickie 5/2011
Okiem duszpasterza
O. Stanisław Jarosz, paulin, przeor klasztoru i proboszcz parafii św. Ludwika we Włodawie.
Bez nich niebo byłoby puste
Po co nam współczesnym ludziom święci? Świeci są nieodzowni, konieczni, potrzebni jak tlen w atmosferze
ziemskiej. Bez nich niebo byłoby puste. To podstawowa prawda, że do nieba dostaną się tylko święci. Zbawienia
może dostąpić człowiek święty, nie inny. Celem naszego życia jest osiągnięcie świętości. Każdy z nas musi zostać
świętym. Do tego jesteśmy powołani. „Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48).
Kanonizowanie nowych świętych jest dla nas ważną informacją: świętość jest możliwa. Najczęściej myślimy - to
nie dla mnie, ja się do tego nie nadaję. Ja świętym? Śmiechu warte. Nasze doświadczenie życiowe jest
doświadczeniem grzeszników, a nie świętych. Dlatego nie dopuszczamy do siebie podstawowej prawdy - mam stać
się świętym. To bardzo poważny problem, ponieważ jak ktoś nie chce się nauczyć, nie chce się wyleczyć, to, co
można zrobić? Trzeba chcieć!
Kanonizacje różnych ludzi pokazują, że świętym może zostać każdy: mężczyzna, kobieta, dziecko. Człowiek
każdej profesji, każdego stanu, od papieża po żebraka, ponieważ świętym zostaje człowiek uznający się za
grzesznika. Bez tego nie będzie drogi do nawrócenia. Właśnie zwyczajność ludzi kanonizowanych, którzy żyli,
trudzili się, cierpieli, chodzili do spowiedzi, prosili o modlitwę za siebie, uważali się za ludzi słabych i grzesznych
może nam pomagać odkrywać prawdę, że tylko sam Bóg jest święty, i ten jest święty, kto ma w sobie Ducha Jezusa
Chrystusa, kto chce być mieszkaniem Ducha Świętego.
Mieć w sobie Jezusa najpierw przez wiarę, później przez sakramenty, to pozwolić Mu działać w nas modląc się o
dar pełnienia woli Bożej: „Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi”, a On będzie nas uświęcał. Sprawdzianem
takiej świętości będzie relacja miłości do bliźniego. Wtedy prawdziwie, bez kłamstwa śpiewać będziemy mszalną
aklamację po podniesieniu: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie, oczekujemy
Twego przyjścia w chwale”. Głosimy śmierć Twoją - akceptujemy krzyż życia, wyznajemy zmartwychwstanie -
żyjąc bez lęku przed umieraniem, oczekujemy przyjścia - tak żyjąc, by przyśpieszyć przyjście Pana.