Paweł Wasiel
Św. Ignacy z Antiochii
Św. Ignacy, biskup i męczennik należy do najpiękniejszych postaci chrześcijaństwa pierwszych wieków. Dzieje jego bohaterskiej śmierci opisali między innymi: św. Ireneusz, Orygenes, Euzebiusz z Cezarei, św. Polikarp, św. Jan Chryzostom i św. Hieronim. Także z listów św. Ignacego możemy poznać osobowość tego niezwykłego świętego i rodzaj jego śmierci. Wszystkie swoje listy rozpoczyna od słów: "Ignacy, zwany Teoforem.".
Nie wiemy, czy było to faktycznie jego imię chrzest-ne, czy po prostu sam sobie nadał ten przydomek, by nim podkreślić swoje posłannictwo i zadanie, iż ma wszędzie głosić Boga.
Legenda głosi, że był on tym szczęśliwym dzieckiem, które Kiedyś Chrystus postawił przed uczniami i rzekł: ": Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje". (Mt 18, 3 - 5).
Niestety, nie wiemy nic o latach dziecięcych i młodzieńczych św. Ignacego. Spotykamy go dopiero jako trzeciego z kolei biskupa Antiochii.
Gdy wybuchło prześladowanie Kościoła za panowania cesarza Trajana, św. Ignacy został skazany na śmierć; rozszarpanie przez dzikie zwierzęta. Właśnie Trajan urządzał w Rzymie igrzyska, które miały swoją wspaniałością zaćmić wszystko, co dotąd oglądano. Potrzebne były do tego widowiska ofiary. Znaleziono je w chrześcijanach, których wysyłano na arenę do walki z wygłodzonymi dzikimi zwierzętami afrykańskimi. Dlatego namiestnik Syrii wysłał św. Ignacego pod eskortą do Rzymu jako głowę chrześcijan syryjskich, którzy tam przebywali. Święty dobrze zdawał sobie sprawę z tego, co go czeka. Nie przerażało go to jednak, lecz przeciwnie, napawało radością. W liście do Rzymian pisał: "Oddajcie mi przysługę największą i pozwólcie mi złożyć samego siebie Bogu w ofierze, jako że ołtarz jest przygotowany... Piszę do wszystkich kościołów i wszystkim oznajmiam, że chętnie umieram dla Boga".
W czasie podróży do Rzymu zatrzymał się w Smyrnie, gdzie czekał na okręt.
Korzystając z chwilowej przerwy napisał 4 listy: do Efezian, Magnezjan, Trallan i Rzymian.
Nie mamy dokumentów opisujących śmierć męczeńską św. Ignacego, ale wydaje się ona faktem niewątpliwym i miała miejsce ok. roku 107. Chrześcijanie zebrali pozostałe na arenie szczątki męczennika i przenieśli je do Antiochii. Wiemy o tym z mowy św. Jana Chryzostoma poświęconej św. Ignacemu. Cesarz Teodozjusz II (+450) nakazał umieścić jego relikwie w świątyni Fortuny, zamienioną na katolicką. Trzecie przeniesienie relikwii odbyło się w roku 540, kiedy Chozroes, król perski najechał na Palestynę i Syrię.
Wreszcie relikwie powróciły do Rzymu, kiedy w wieku VII Saraceni zajęli Syrię.
Obecnie relikwie św. Ignacego znajdują się w różnych kościołach Europy. Jego głowa od 1559 r. znajduje się w kościele jezuitów w del Gesui.
Św. Ignacy z Antiochii dał początek 9 świętym i błogosławionym noszącym jego imię. W Polsce aż 63 miejscowości mogły zapożyczyć swoje nazwy od tego wielkiego świętego.
Św. Jadwiga Królowa w Jarosławiu
Jedną z pierwszych czcicieli cudownej figury Matki Bożej Bolesnej była święta królowa Jadwiga.
W roku 1387 stanęła na czele wyprawy na Ruś Czerwoną, aby odzyskać Grody Czerwińskie z rąk węgierskich. Według zapisów w kronikach, będąc 18 lutego w Jarosławiu modliła się "w kaplicy pod miastem". W kilka dni później wojska polskie w bitwie pod pobliskim Stubnem pobiły wojska węgierskie. W podzięce królowa hojnie obdarowała "leśną samotnię" Bogarodzicy.
Św. Jadwiga
Św. Jadwiga była trzecią i najmłod-szą po Katarzynie i Marii córką króla Węgier i Polski, Ludwika Andegaweńskiego i Elżbiety, księżniczki Bośniackiej. Biła więc w niej krew węgierska i słowiańska. Urodziła się prawdopodobnie 18 lutego 1374 roku. Ród Jadwigi panował na Węgrzech od wieku XIV. Książęta francuscy Anjou dzięki poparciu papieży objęli w posiadanie królestwo Sycylii i Neapolu. Karol Robert Anjou objął tron węgierski, a w roku 1320 ożenił się z Elżbietą, córką króla polskiego Władysława Łokietka, siostrą Kazimierza Wielkiego. Ich synem był Ludwik I Węgierski, ojciec Jadwigi. Jako najbliższy krewny po zmarłym bez potomka męskiego Kazimierzu Wielkim objął tron polski. Wśród francusko-neapolitańskich przodków Jadwigi znajduje się św. Ludwik, biskup Tuluzy, co miało znaczenie w wychowaniu religijnym córek, mogących się pochwalić, że mają w swoim rodzie świętego.
Za rządów Ludwika Węgierskiego Węgry doszły do szczytu potęgi i świetności. Ludwik Węgierski zdobył najpierw dla swojego państwa Wołoszczyznę, potem Bośnię, z kolei Serbię i część Bułgarii. W wojnie z Wenecją poszerzył granice Węgier na południu po Dalmację. Wreszcie po śmierci Kazimierza Wielkiego drogą sukcesji został także królem Polski. Już jako król polski do Węgier przyłączył Ruś, która należała do Polski.
Słusznie Węgry nadali Ludwikowi I zaszczytny przydomek Wielkiego. Po śmierci Ludwika Węgierskiego dużą rolę polityczną odegrała żona zmarłego króla, a matka Jadwigi, Elżbieta z Bośni. Ambitną żonę Ludwik jeszcze za swojego życia ustanowił regentką w Polsce. Nie lubiana przez naród musiała po pewnym czasie Polskę opuścić. Na tronie węgierskim osadziła swoją córkę, Marię, ale sprawowała z nią współrządy. Po długich przetargach zgodziła się oddać Jadwigę na królowę Polski. Ambitna intrygantka, znienawidzona przez naród, została wtrącona do więzienia i uduszona. Rodzice planowali dla Jadwigi małżeństwo z Wilhelmem Habsburgiem. Dzieci połączono warunkowym ślubem, by go dopełnić w ich wieku dojrzałym, gdy Jadwiga będzie miała lat 12, a Wilhelm lat 14. W chwili zawarcia ślubu warunkowego mieli zaledwie - Jadwiga 4 lata, a Wilhelm 8 lat. W nadziei na przyszły ślub wysłano Jadwigę do Wiednia. W tym wszakże roku zmarła najstarsza córka Ludwika Węgierskiego, Katarzyna. W tej sytuacji odwołano Jadwigę na Węgry.
Po śmierci Ludwika Węgierskiego (1382) Węgrzy ogłosili królową córkę Elżbiety, Marię. Natomiast Polacy zaprosili na swój tron Jadwigę. Elżbieta zgodziła się na to w nadziei, że Jadwiga poślubi Wilhelma, który w ten sposób automatycznie zostanie królem Polski.
Jednak panowie polscy nie chcieli się na to zgodzić wobec o wiele korzystniejszej perspektywy połączenia Polski unią z Litwą. Panowie wielkopolscy chcieli natomiast osadzić na tronie krakowskim Ziemowita IV, księcia Mazowsza, by tę ziemię pozyskać dla Polski. Przetargi trwały dwa lata, bo także Elżbieta żywiła jeszcze nadzieję na koronę polską. Podobne starania czynił książę Opola, Władysław. Kiedy jednak panowie małopolscy zagrozili zerwaniem unii z Węgrami, Elżbieta została zmuszona zgodzić się na wyjazd Jadwigi do Polski. Dnia 16 października 1384 roku arcybiskup gnieźnieński, Bodzanta, dokonał koronacji 10-letniej Jadwigi. Wilhelm jednak nie myślał bynaj-mniej rezygnować z nadziei na uzyskanie polskiego tronu. Powołując się na prawo małżeńskie przy poparciu Władysława Opol-czyka zdołał wejść do Krakowa. Nie wpuszczono go wprawdzie na zamek, gdzie mieszkała Jadwiga, ale pozostał w pobliżu zamku, w domu Gniewosza z Dalewic, zaufanego rycerza Opolczyka. Młodzi widywali się w towarzystwie osób najbliższych. Kiedy jednak pertraktacje z Jagiełłą były już bliskie finalizacji, zmuszono Wilhelma do opuszczenia Polski. Jadwiga szczerze pokochała Wilhelma. Dlatego jego wydalenie przeżyła bardzo silnie. Doszło do tego, że usiłowała zbiec z Wawelu, nawet furtę, którą przed nim zamknięto, rąbała toporem, wziętym od straży.
Na szczęście biskup krakowski i panowie zdołali przekonać szczerze religijną królowę, że swoją ofiarą osobistą przysporzy wiele chwały Bożej, bo obietnicą ochrzczenia Litwy związał się Jagiełło. Nadto połączenie Polski z Litwą czyniło Polskę obszarem trzykrotnie większą. Unia Litwy z Polską umożliwiała natomiast Litwie zapewnienie obrony przed Krzyżakami, którzy zagonami swoich podbojów wdzierali się coraz głębiej w jej obszary. Wreszcie wśród tarć i walk o tron litewski umacniało to zdecydowanie pozycję Jagiełły. Dnia 1 lutego 1386 roku, po wyrażonej przez Jadwigę zgodzie na ślub z Jagiełło aktem wystawionym w Wołkowysku, posłowie polscy zaprosili Jagiełłę formalnie na objęciu tronu. Dnia 15 lutego Jagiełło był już na Wawelu i tegoż dnia odbył się jego Chrzest. Ponieważ wielki mistrz krzyżacki odmówił uczestniczenia przy Chrzcie Jagiełły jako ojciec chrzestny, w tym charakterze został zaproszony książę Władysław Opolczyk. Na matkę chrzestną króla zaproszono Jadwigę z Melsztyna Bilecką. Jagiełło przybrał sobie imię Władysława. Dnia 18 lutego tegoż roku (1386) odbył się ślub Władysława Jagiełły z Jadwigą w katedrze krakowskiej. Tam również 4 marca odbyła się koronacja Jagiełły na króla polskiego. Jagiełło miał wówczas 35 lat, Jadwiga - 12. Tak więc Jagiełło był od Jadwigi starszy o 23 lata.
Wiosną tegoż roku para królewska udała się do Wielkopolski, gdzie król uspokoił tamtejszych panów, mianując na wojewodę wielkopolskiego ich kandydata, Bartosza z Odolanowa. Wczesną wiosną 1387 roku wyruszył król, by dokonać na-wrócenia Litwy. Dnia 17 lutego tegoż roku założył pierwsze biskupstwo w Wilnie. Tymczasem panowie polscy zdołali przekonać Jadwigę, by stanęła na czele wojsk polskich i by na nowo przyłączyła Ruś do granic Polski. Starosta węgierski oddał Ruś bez oporu. Dnia 8 marca 1387 roku Jadwiga wjechała do Lwowa.
Rok 1389 był dla Polski szczególnie groźny. Sprzysięgli się bo-wiem przeciwko niej wszyscy jej wrogowie. I tak Opolczyk usiłował orężnie zdobyć dla siebie Kraków.
Pozbawiony przywłaszczonych sobie ziem polskich połączył się z Krzyżakami. Usiłowano wciągnąć do tej wrogiej koalicji także Wilhelma Habsburga i Zygmunta Luksemburga, który właśnie w roku 1387 przez małżeństwo z królową Węgier, Marią, stał się królem węgierskim, by niebawem nałożyć sobie koronę Niemiec, a wreszcie także Czech. Na domiar złego na samej Litwie powstał bunt. Wielki Książę Witold połączył się z Krzyżakami przeciwko Jagielle. Marzono już nawet o rozbiorze Polski. Usiłowano nadto do akcji wrogiej Polsce wciągnąć papieża Bonifacego IX, głosząc, że Jadwiga złamała kontrakt ślubny z Wilhelmem, że Jagiełło przyjął Chrzest święty pozornie, jedynie dla celów politycznych; przytaczano zbrodnie, jakich się jako poganin na własnej rodzinie dopuścił li tylko dla zaspokojenia chęci władzy. Dzięki jednak znakomitej dyplomacji ze strony króla, królowej i panów polskich, dzięki energicznej i wszechstronnej ich akcji udało się wyjść ze wszystkich niebezpieczeństw obronną ręką. Zwycięstwo zaś pod Grunwaldem (1410) nad wrogiem Polski nr 1 uspokoiło inne drapieżne umysły.
Jagiełło bardzo pragnął mieć potomka, który by zapewnił ciągłość jego rodu na tronie polskim. Kiedy więc Jadwiga została matką, zapanowała wielka radość na dworze królewskim. Niestety, trwała zbyt krótko i miała zakończyć się podwójną tragedią:
śmiercią dziecka i matki. Dnia 22 marca 1399 roku Jadwiga urodziła córkę, której na Chrzcie świętym dano imię matki bł. Jadwigi oraz (na cześć papieża) imiona: Elżbieta, Bonifacja. Po trzech wszakże tygodniach dziecię zmarło, a niebawem zmarła też matka. Zasnęła w Panu 17 lipca 1399 roku, w wieku 25 lat, okrywając naród polski żałobą. Jako królowa rządziła Polską sama 2 lata (1384-1386), razem z Jagiełłą dzieliła losy naszej Ojczyzny 13 lat (1386-1399).
Opłakiwaną przez wszystkich królowę pochowano w podziemiach katedry krakowskiej na Wawelu. W 1887 roku odnaleziono tam jej śmiertelne szczątki pod posadzką katedry. W 1949 roku grób jej otwarto ponownie i przeprowadzono naukowe badania. Według nich królowa Jadwiga była wzrostu wysokiego (175-182 cm), miała pełne uzębienie, włosy rudawe. Zachowane kości pochowano w nowej trumnie, którą umieszczono w artystycznym sarkofagu z białego marmuru, wykonanego przez A. Madeyskiego. Spoczywa w nim dotąd.
Św. Jakub Apostoł
Św. Jakub Apostoł zwany Większym albo Starszym był bratem św. Jana Apostoła i Ewangelisty. Wraz z ojcem Zebedeuszem byli rybakami. Mieszkał prawdopodobnie w Betsaidzie nad Jeziorem Galilejskim. Matką jego była Salom, należąca do grona osób towarzyszących i posługujących Chrystusowi. Należał do uprzywilejowanych uczniów Chrystusa, którzy byli świadkami wskrzeszenia córki Jaira, przemienienia na górze Tabor oraz modlitwy w Ogrójcu. Jakub był gwałtownego usposobienia i popędliwego charakteru, dlatego Pan Jezus nazy-wał go "Synem Gromu". Herod Agryppa I, wnuk Heroda Wielkiego, kazał ściąć go mieczem podczas pierwszego prześladowania. Tradycja utrzymuje, że Apostoł przed śmiercią ucałował swojego kata, który wzruszony tą postawą nawrócił się na wiarę chrześcijańską. Relikwie św. Jakuba są czczone w Compostella w Hiszpani.
Św. Jakub jest patronem Hiszpanii i Portugalii. Jego święto obchodzone jest 25 lipca.
Kamil Prusinowski
Św. Jan z Dukli
Św. Jan z Dukli urodził się ok. roku 1415. Poszukując większej więzi z Bogiem, zdecydował się na pustelniczy tryb życia. Przebywał na Górze Zaśpit i w lasach pod Cergową. Po kilku latach życia w pustelni wstąpił do zakonu franciszkanów. Był kilkakrotnie wybrany przełożonym klasztoru, tj. na gwardiana. Zajmował również stanowisko kustosza kustodii ruskiej. W życiu zakonnym pełnił wytrwale funkcję spowiednika i kaznodziei. Urzeczony surowością życia bernardynów, zmienia zakon i wstępuje do nich. Wzorcowy tryb życia i jego dobry charakter sprawia, że jest bardzo lubiany przez swoich braci. Przez świętość życia, pokorę, mądrość oraz gorliwość cieszy się wielką powagą wśród krajan.
Zmarł we Lwowie 29 września 1484 roku, otoczony opinią świętości. Od samego początku grób zakonnika stał się celem licznych pielgrzymek.
Łukasz Głąb
Św. Jan od Krzyża
Urodził się w 1542 roku w Fontiveros w Hiszpanii w niezamożnej rodzinie. Kiedy miał dwa lata, zmarł jego ojciec. Przez jakiś czas wychowywał się w sierocińcu. Później pracował jako: pielęgniarz, krawiec, tkacz, a nawet kościelny.
Zarobione pieniądze przeznaczał na rodzinę i na opłacenie nauki. W 1563 roku wstąpił do zakonu karmelitów w Mediolanie. W 1567 roku po ukończeniu studiów otrzymał święcenia kapłańskie. Głęboko pobożny, bolał nad panującym w zakonie kryzysem. Zamierzał nawet opuścić zakon, lecz po spotkaniu ze św. Teresą z Avilli i za jej namową podjął próby reformacji zakonu. W tym celu z grupą zakonników przeniósł się do klasztoru w Duruelo. Jako wychowawca nowicjuszy zachęcał do przywrócenia pierwotnej reguły.
Opatrzność nie szczędziła mu doświadczeń. Został oskarżony o wygórowane ambicje, sianie niezgody. Osadzono go w odosobnieniu. Wtedy powstały jego najwspanialsze dzieła "Noc ciemna" ,"Pieśń duchowa".
Po uwolnieniu w 1578 roku święty Jan dużo podróżował. Uczestniczył w kapitułach zakonu, a wszystko to w celu ugruntowania zapoczątkowanej odnowy życia karmelitańskiego. Wyczerpany trudami i chorobą, zmarł dnia 14 grudnia 1591 roku.
Został beatyfikowany przez papieża Klemensa X w 1675 roku, a kanonizowany przez papieża Benedykta XIII w 1726 roku.
Życie św. Jana Nepomucena
Nasz święty jest kapłanem męczennikiem. Zginął 20 marca 1393 r. w obronie tajemnicy sakramentu pokuty. Był on spowiednikiem Zofii, żony króla Czech Wacława II. Kiedy zausznicy króla zaczęli dono-sić bez żadnych dowodów, że królowa Zofia sprzyja różnym rycerzom, król rozkazał zeznać Janowi z jakich grzechów się spowiada królowa. Jan zdecydowanie odmówił złamania tajemnicy spowiedzi.
W takiej sytuacji rozgniewany król kazał podpiec jego ciało pochod-niami i wrzucić w nocy do rzeki Wełtawy w tajemnicy przed mieszkańcami. Jednak cała sprawa się wydała, ponieważ rzeka wyrzuciła jego ciało na powierzchnię, a wokół niego zapłonęło 5 ogni.
Ciało Jana wyłowiono i pochowano w kościele katedralnym w Pradze, gdzie spoczywa do dziś.
Dorota Fryda
Św. Józef, Oblubieniec NMP
patron Kościoła Powszechnego (19 marca)
Św. Józef, czysty oblubieniec Najświętszej Maryi Panny i opiekun naszego Pana, pochodził z królewskiego rodu Dawida. Ewangelia nazywa go "mężem sprawiedliwym". Był skromnym wiejskim cieślą z Nazaretu, którego Bóg wybrał na oblubieńca i opiekuna Dziewicy - Matki Jezusa Chrystusa, Wcielonego Boga. Jego wiernej i troskliwej opiece zostało powierzone dzieciństwo i młodość Odkupiciela świata.
Również Matka Boża, jako jedyne dziecię ludzkie została obdarzona i przyozdobiona naturalnymi i nadprzyrodzonymi cnotami. Św. Józef, odznaczał się czystością serca, prostotą, pokorą, cierpliwością, hartem ducha i łagodnością - był wzorem prawdziwego chrześcijanina.
Nie mógł być stary, gdy poślubił Maryję. Dopiero sztuka renesansu (a także nasze kolędy) zrobiły z Niego niesłusznie staruszka. Wedle powszechnej wiary Kościoła Zachodniego żył w czystości. Umarł prawdopodobnie przed publicznym wystąpieniem Zbawiciela, bo już więcej Ewangelia Go nie wspomina.
Ominęły Go zaszczyty i bogactwa tego świata, ale Bóg obdarzył Go swoją łaską pomnażając Jego zasługi, szlachetność i blask świętości. Ponieważ był przedstawicielem Wiecznego Ojca na ziemi, naznaczoną przez Boga głową Świętej Rodziny, która była początkiem wielkiej rodziny Bożej.
8 grudnia 1870 r. papież Pius IX, uroczyście ogłosił Go patronem Kościoła Powszechnego. Odtąd dzień 19 marca stał się świętem bardzo uroczystym na całym świecie.
Od pierwszych wieków chrześcijaństwa kult św. Józefa był bardzo wielki na Wschodzie. Z czasem rozprzestrzenił się szeroko i umocnił w całym chrześcijańskim świecie. Papież Jan XXIII wprowadził imię Józefa do Kanonu Rzymskiego (do I Modlitwy Eucharystycznej).
Ze swego Niebieskiego Tronu św. Józef strzeże i chroni Kościół Walczący. Nikt, kto Go wzywa w potrzebie, nigdy nie woła na próżno. Jest wzorem życia doskonałego chrześcijanina i patronem szczęśliwej śmierci. Swoją opieką obejmuje Mistyczne Ciało Chrystusa, rodzinę chrześcijańską, chrześcijańską szkołę i wszystkich potrzebujących, którzy zwłaszcza w godzinie śmierci odwołują się do Jego miłosierdzia i potężnego wstawiennictwa. W czas śmierci został otoczony czułą opieką Jezusa i Maryi. Można więc w pełni Jemu zaufać, że zjedna nam miłosierdzie Boga i łaskę spokojnej i świętej śmierci.
Dorota Fryda
Św. Kazimierz
królewicz patron Wilna i diecezji wileńskiej
Św. Kazimierz był drugim synem króla Kazimierza Jagielończyka i Elżbiety Rakuskiej, córki cesarza Alberta II. Urodził się 5 października 1458 r. w Krakowie. Wychowywał się pod okiem pobożnej i mądrej królowej zwanej "Matką Jagielonów". Oprócz tego wychowywał go też słynny kronikarz i kanonik Jan Długosz., św. Jan Kanty i Filip Kallimach. Wśród swoich braci odznaczał się wybitnymi zdolnościami, a zwłaszcza pobożnością i pilnością. Nie interesował się rycerskimi, hałaśliwymi zabawami, za to chętnie przebywał wśród ubogich, rozdzielając obfite jałmużny z własnych oszczędności. Rozwijało się też w jego duszy piękne życie wewnętrzne. Posiadł w wysokim stopniu dar modlitwy. Długie godziny spędzał u stóp ołtarza Matki Bożej lub przed zamkniętą bramą kościoła.
Miał dwanaście lat, gdy do Krakowa, na Wawel przybyli przedstawiciele Węgier, by ofiarować mu koronę, którą Węgrzy chcieli odebrać nielubianemu Maciejowi Korwinowi. Kazimierz na żądanie ojca wyruszył na Węgry, jednak pod stolicą zagrodził mu drogę Maciej Korwin z szesnastoma tysiącami wojska. Kazimierz nie otrzymał obiecanej pomocy z Węgier i przymuszony tą sytuacją powrócił do Polski.
Kiedy najstarszy z braci, Władysław zasiadł w roku 1475 na tronie czeskim, Kazimierz chciał zyskać koronę polską.. Od tego czasu towarzyszył ojcu w podróżach po kraju i uczestniczył w naradach jako przyszły monarcha. Gdy jego ojciec przez kilka lat musiał przebywać na Litwie, on sprawował rządy nad Koroną w zamku w Radomiu. Królewicz był znacznie osłabiony chorobą płuc, która ciągle rozwijała się. Latem 1483 r. przybył do Wilna, gdzie ze względu na inny klimat miał być leczony. Istotnie jego zdrowie poprawiło się tak, iż na Boże Narodzenie mógł pojechać do Grodna. Lekarze wtedy zaczęli nalegać, aby złamał ślub czystości lub poprosił o dyspensę i pomyślał o małżeństwie, co miało by poprawić jego zdrowie, ale on z oburzeniem odrzucił tę radę.
W styczniu 1484 r. Król Kazimierz wyruszył na sejm do Lublina, jednak na wieść o nagłym pogorszeniu się zdrowia królewicza zawrócił. W niedzielę 4 marca 1484 r.
Kazimierz Królewicz umarł w otoczeniu najbliższych. Jego ciało zostało przewiezione do Wilna i złożone w grobowcu w katedrze. Do trumny włożono mu jego ulubioną pieśń "Omni die dic Mariae", przypisywana dzisiaj św. Bernardowi, jednak za autora przez długi czas uważano św. Kazimierza.
Jego kanonizacja odbyła się w roku 1522. Bullę kanonizacyjną, zaginioną w drodze, kazał papież Klemens VII na nowo sporządzić w roku 1602 i nakazał jego cześć w całym Kościele w dniu 4 marca..
Św. Kosma i Damian
Kosma i Damian byli braćmi. Obaj przyszli na świat w Arabii. Zdobyli rozgłos z powodu biegłości w sztuce leczenia. Jako chrześcijanie przeniknięci byli duchem miłosierdzia. Nigdy nie żądali zapłaty za pomoc, jaką nieśli chorym. Miejscem ich życia i działalności była Egaea w Cylicji. Cieszyli się tam najwyższym szacunkiem. Kiedy wybuchło prześladowanie za Dioklecjana, zwrócono oczywiście uwagę na tych wybitnych ludzi. Lyzjasz, gubernator Cylicji, nakazał ich uwięzić i poddać torturom, a następnie ściąć. Ich męczeńska śmierć na-stąpiła około roku 283.
Krzysztof Stefan
Św. Krzysztof
Święci i błogosławieni noszący to imię są liczni. Bibliotheca Sanctorum wylicza ich aż piętnastu. Przedstawię tutaj postać najmniej znaną historycznie, ale najbardziej popularną. Będzie nią św. Krzysztof męczennik.
Legenda grecka widzi w Krzysztofie barbarzyńcę, który zaciągnął się do wojsk rzymskich i tam zapoznał się z wiarą chrześcijańską. Legenda zachodnia zaś mówi, iż był on rycerzem, który zmienia swoich panów, gdyż stara się służyć najpotężniejszemu. Tutaj spotykamy się z teologiczną wymową, że człowiek szukający prawdziwej wielkości musi w końcu zetknąć się z Bogiem. Najmłodsza legenda ukazuje Krzysztofa jako tego, który prze-nosi Dzieciątko Jezus przez rzekę. Z takim obrazem spotykamy się najczęściej w ikonografii.
Łącząc wszystkie te podania spróbuję od-tworzyć jak mogło wyglądać życie i droga tej postaci ku Chrystusowi. Ponieważ w każdej legendzie jest część prawdy, spróbuję więc wyłowić ją spośród dostępnych mi informacji, bo być może przyda się nam kiedyś w naszym życiu.
W dawnych czasach, żyło plemię kynocefalów, co tłumaczy się - psiogłowcy. Spośród tego plemienia, być może, wywodzi się nasz Krzysztof. Równie dobrze mógł być kananejskim olbrzymem o imieniu Replolus lub Adokymes. Szukał on kogoś, kto byłby wszech potężny, nie mający równego sobie. W swoich poszukiwaniach trafił na dwór cesarza.
Pewnego razu zauważył, że cesarz przeżegnał się trwożnie, gdyż śpiewak wykonujący pieśń wymówił imię diabła. Krzysztof opuszcza dwór i wyrusza dalej, by odnaleźć owego diabła. Odnajduje go i przystaje do niego na służbę. Ale i diabeł okazuje się być także trwożną istotą, która na widok krzyża umyka w ciemności. Jego również opuszcza nasz poszukiwacz. Odtąd Krzysztof postanawia znaleźć Chrystusa. Po długich poszukiwaniach znajduje pustelnika, który uczy go wiary i udziela chrztu. Za jego radą postanawia osiedlić się na brzegu rwącej rzeki i pomagać podróżnym przeprawiać się na drugą stronę. Pewnego dnia pojawił się nad wodą mały chłopiec i nalegając prosi o przeniesienie. Krzysztof bierze go na swoje barki i przenosi.
Jednak w połowie drogi dziecko zaczyna mu niezmiernie ciążyć. Z trudem przedostają się na drugi brzeg.
Z rozmowy dowiaduje się, że niósł na swych ramionach Pana wszechświata, który przepowiada mu męczeńską śmierć. Od tego wydarzenia Krzysztof staje się gorliwym wyznawcą Chrystusa i prowadzi życie pełne umartwień. Oddaje cześć Chrystusowi przez posługi względem bliźniego. Sporo naucza, a swoją naukę potwierdza życiem w czystości i trzeźwości oraz licznymi cudami, np.: Pewnego razu kij, który nosił ze sobą wbił w ziemię, a ten zamienił się w kwitnącą gałąź. Za swoją postawę zostaje pojmany i wrzucony do ciemnicy. Tam starano się wszystkimi sposobami odwieźć go od wiary. Posłano nawet do niego dwie piękne dziewczyny lekkich obyczajów - Nicetę i Akwilię. Ale one widząc wrogość i srogość na twarzy więźnia przestraszyły się i nie śmiały przystąpić do niego. Zaczęły natomiast polecać się jego modlitwom.
Po opuszczeniu więzienia przyznały się, że żałują swego czynu i życia, które było grzeszne i pełne bałwochwalstwa, i bezwstydności. Nakazano im zaraz złożyć ofiary Apollinowi, ale one odmówiły. To stało się przyczyną ich straszliwych cierpień. Krzysztofa zaś postawiono przed sądem i namawiano, by przestał bluźnić na starych bogów. Próbowano też odwieźć go od wiary mówiąc, że jest to głupota i szaleństwo. Poddano go licznym torturom. Nałożono mu na głowę rozżarzony hełm, który mocno Krzysztofa poparzył. Gdy to jednak nie poskutkowało, położono go na ławie rozgrzanej do czerwoności i polewa-no olejem. Ale on nadal był wierny Bogu i nie odniósł żadnych ran. Wybawiony cudownie opowiadał ludziom o Chrystusie, radząc, by uznali Go za Boga. Nawróciła się wtedy duża liczba ludzi. Jednak cesarz nie dawał za wygraną. Kazał strzelać do niego, ale strzały zawisały w powietrzu, a jedna z nich ugodziła cesarza w oko. Krzysztof polecił, aby pomazano ranę jego krwią i oko zostało natychmiast uleczone. Po tym cudzie cesarz uwierzył w Chrystusa i został Jego wyznawcą. Krzysztof zaś zgodnie z przepoiednią poniósł śmierć męczeńską w III wieku za cesarza Decjusza.
Pod wpływem legendy stał się jednym z 14 świętych wspomożycieli i patronem wielu zawodów. Czcili go zwłaszcza przewoźnicy, flisacy i pielgrzymi. Był także opiekunem podróżnych. wzywa się jego pomocy w czasie burzy i zarazy. Dzisiaj jest patronem kierowców. Jego wizerunek był na wielu wieżach obronnych, bramach miejskich, a nawet na domach, np. krakowskie Krzysztofory i herb Wilna. Spojrzenie na ten wizerunek chroniło od niebezpieczeństw. Istniały hospicja pod wezwaniem św. Krzysztofa. Pod jego opiekę uciekały się miasta.
Bogata jest także twórczość artystyczna związana z jego czcią. Na terenie Polski reprezentuje ją staropolska legenda, pieśń oraz wiele ciekawych obrazów.
Łukasz Głąb
Św. Łukasz Ewangelista
Św. Łukasz był z pochodzenia poganinem, a z zawodu lekarzem. Dołączył do św. Pawła w Troadzie podczas drugiej podróży misyjnej. Od tej chwili niemal stale mu towarzyszył, aż do jego śmierci. Św. Łukasz jest autorem Ewangelii i Dziejów Apostolskich. Nauczał na terenie Grecji, gdzie zmarł w wieku 84 lat. Jego relikwie znajdują się w Padwie we Włoszech.
Jemu przypisuje się namalowanie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, ale nie zostało to udokumentowane historycznie.
Św. Łukasz jest patronem lekarzy i służby zdrowia. Jego święto obchodzone jest 18 października.
Łukasz Głąb
Św. Maciej
Dzieje Apostolskie mówią, że św. Maciej towarzyszył Jezusowi od dnia Jego chrztu. Kiedy trzeba było wybrać jednego z apostołów na miejsce zdrajcy Judasza, św. Piotr powiedział: "Trzeba więc aby jeden z tych ludzi , którzy przebywali z nami przez cały czas, kiedy Pan Jezus działał wśród nas aż do dnia, w którym został wzięty od nas, trzeba właśnie, aby jeden z tych stał się wraz z nami świadkiem Jego Zmartwychwstania" (Dz 1, 21-22).
Kandydatów było dwóch: Barsaba i Maciej. Los padł na tego drugiego. Św. Maciej był jednym z siedemdziesięciu dwóch uczniów naszego Pana, na których później zstąpił Duch Święty.
Największą zasługą św. Macieja było wprowadzenie do życia kościoła daleko posuniętej wstrzemięźliwości i umartwień cielesnych. Źródła greckie podają, że św. Maciej został umęczony w Kolchidzie, nad brzegami Morza Czarnego.
Św. Maria Goretti dziewica i męczennica, patronka młodzieży
Maria Goretti, nazwana przez papieża Piusa XII "św. Agnieszką XX wieku", urodziła się na wsi pod Ankoną we Włoszech w roku 1890. Była, jak określiła jej matka, dziewczynką "szczęśliwą, dobrą, szczerą i uczuciową, bez kaprysów, poważną i zawsze posłuszną". Maria wychowywała się bez ojca, opiekowała się młodszym rodzeństwem, pomagała w pracach domowych, podczas gdy jej matka była zajęta przy gospodarstwie.
Pierwszą Komunię św. Maria przyjęła ukończywszy 11 lat i odtąd ze wszystkich sił dążyła, by codziennie być lepszą.
Sześć miesięcy później dziewczynka została poddana ciężkiej próbie. Rodzina Goretti dzieliła dom ze wspólnikiem ojca Marii, Aleksandrem, niegodziwym młodzieńcem, który zaczął prześladować dziewczynkę swą grzeszną namiętnością. Odepchnęła go natychmiast, ale nie poskarżyła się nikomu, gdyż Aleksander zagroził, że zabije ją i jej matkę, jeśli go wyda. Nie zrezygnował jednak i drugi raz gwałtownie zaatakował Marię. Święta znowu mu się oparła ze wszystkich sił krzycząc : "Nie, to jest grzech. Bóg tego nie chce". Aleksander, zdjęty strachem i gniewem, zaczął uderzać ją na oślep sztyletem. Kilkanaście ciosów przeszyło na wylot jej ciało.
Maria została przewieziona do szpitala w Netturno i chirurdzy pracowali gorączkowo nad ura-towaniem jej życia, ale wkrótce okazało się, że nic nie można już zrobić. Rankiem przyjęła ostatni raz komunię św. Zapytana o Aleksandra, odpowiedziała wyraźnie, że mu przebacza, że będzie modliła się za niego,i że chciałaby zobaczyć go w niebie. 6 lipca 1902 roku dziewczynka zmarła.
27 lipca 1950 roku ogłoszono ją świętą. Po raz pierwszy w historii Kościoła działo się to w obecności rodziny kanonizowanej. Modlitwy Marii w intencji jej mordercy zostały wysłuchane.
W ósmym roku pobytu w więzieniu Aleksander całkowicie się odmienił. Zwolniony po dwudziestu siedmiu latach za dobre sprawowanie, pospieszył błagać matkę świętej o przebaczenie. Potem wstąpił do zakonu kapucynów. Był świadkiem na procesie kanonizacyjnym Marii. Dane mu było również uczestniczyć w ceremonii jej kanonizacji.
Św. Małgorzata-Maria Alacoque (1647 - 1690)
Ta wielka święta przyszła na świat w 1647 roku w wiosce Verosvres w okręgu Charolais. Młodość jej naznaczyły cierpienia fizyczne i moralne. Już wówczas nie były jej obce doznania mistyczne.
Małgorzata-Maria Alacoque wstąpiła do klasztoru wizytek w Paray-le-Monial 20 czerwca 1671 roku. Podczas rekolekcji poprzedzających jej obłóczyny (6 listopada 1672), Chrystus objawił jej prawdziwe powołanie duchowe. W dniu 27 grudnia 1673 roku Jezus powiedział jej, że serce Jego płonie miłością do ludzi. Ona zaś została wybrana, aby roztaczać wśród nich płomienie miłosierdzia, którego to Serce nie mogło pomieścić.
Młoda zakonnica miała jeszcze dwa objawienia Najświętszego Serca: w roku 1674 i w czerwcu 1675: Oto serce, które tak ukochało ludzi! - rzekł wówczas Chrystus ukazując swe Serce i polecając ustanowienie specjalnego święta ku Jego czci. Małgorzata-Maria wiele wycierpiała od swych współtowarzyszek. Była jednak duchowo wspierana przez błogosławionego Klaudiusza z Colombiere. W roku 1684, po dokonaniu ostatecznego wewnętrznego oczyszczenia, została dopuszczona do mistycznych zaślubin z Chrystusem. Od tej chwili rozpoczyna pracę apostolską celem rozpowszechnienia nabożeństwa do Serca Jezusa. Będzie to szczególnym jej zadaniem jako wychowawczyni nowicjuszek. Również jej klasztor ofiarowuje się Bożemu Sercu w 1686 roku, zaś w 1688 zbudowano kaplicę poświęconą Najświętszemu Sercu. Święta umiera w wieku 43 lat, w dniu 17 października 1690 roku. Beatyfikowana w roku 1804 zostaje wyniesiona na ołtarze 13 maja 1920 roku.
Bez Eucharystii i Krzyża, nie mogłabym żyć, pisała Małgorzata-Maria. Od wczesnej młodości całą siłą uczucia szukała radości i pociechy w Najświętszym Sakramencie ołtarza. Jako zakonnica wszystkie wolne chwile spędzała przed tabernakulum, pragnąc być gorejącą świecą w obecności Jezusa-Eucharystii. Odczuwała również żywe pragnienie przyjmowania Go w Komunii Świętej.
Pewnego dnia, Jezus rzekł do niej: "Jeśli nie byłbym ustanowił Mego Świętego Sakramentu Miłości, zrobiłbym to z miłości dla ciebie, aby odczuwać radość zamieszkania w twej duszy i aby znaleźć przystań miłości w twym sercu".
Jezus ukazywał się jej zazwyczaj w obecności Najświętszego Sakramentu lub po przyjęciu Komunii Świętej. Właśnie podczas Komunii Świętej zostały jej udzielone największe łaski. Pierwsze i trzecie wielkie objawienie miały również miejsce przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Również w momencie przyjmowania Komunii Świętej podczas Mszy świętej celebrowanej przez Ojca z Colombiere, Jezus ukazał jej Swe serce w postaci płonącego ogniska, w którym także miały spłonąć ich serca.
Zdarzało się, że kiedy była chora, podczas podniesienia nagle zdrowiała. Czasem, podczas Komunii Świętej Hostia wydawała jej się rozpłomieniać jak słońce i wówczas Pan zbliżał się, aby na jej głowę włożyć koronę cierniową.
Celem ustanowienia święta Najświętszego Serca, o które prosił Chrystus, było wynagrodzenie obelg i niewdzięczności popełnionych wobec Sakramentu Miłości. W ten sposób powiernica Serca Jezusa została sama świętą Eucharystii.
Źródło:
Jean Ladame. Uprzywilejowani świadkowie Eucharystii. Wydawnictwo "Exter". Gdańsk 1994.
Marcin Brudek
Św. Marcin
W 316 r. w pogańskiej rodzinie przyszedł na świat chłopiec. Rodzice dali mu na imię Marcin. Po 15 latach zaczął służyć wraz z ojcem w armii cesarskiej. Już wtedy miewał różne, dziwne pomysły. Często zamieniał się ze swoim służącym i czyścił mu buty. Dla niektórych ludzi było to szokujące, ale kładli to na kark młodzieńczych wymysłów. Był to jednak początek nowego stylu życia. Marcin już od najmłodszych lat przychodził do kościoła i bez wiedzy rodziców starał się o przyjęcie na katechumena. Marcin nie chciał iść w ślady ojca, dlatego opuścił szeregi armii i rozpoczął nowe życie.
Jadąc do domu napotkał na drodze biedaka i oddał mu połowę płaszcza. W tamtych czasach, jedna połowa płaszcza, czyli obszernej opończy, należała do żołnierza, a druga do garnizonu, dlatego ten czyn uchodzi za nadzwyczajny, gdyż Marcin przez to oddał wszystko co posiadał. Tak właśnie Marcin zaczął realizować swoje powołanie głoszenia Ewangelii.
Kiedy wyszedł spod wpływu ojca, wzorem i oparciem był dla niego Chrystus. Mając 8 lat Marcin przyjął chrzest. W 356 r. jedzie do Poitiers, by zostać uczniem św. Hilarego. Następnie wraca do rodzinnej Panonii, gdzie udaje mu się nawrócić własną matkę. Ojciec niestety zostaje nadal poganinem. Niedługo potem wyrusza na zachód do Mediolanu, a potem na wyspę Gallineria.
Na wiadomość, że biskup Hilary wrócił z wygnania (360 r.), wyrusza na spotkanie z nim. Rok później zakłada klasztor, który dał początek życiu zakonnemu w Galii. Po krótkim czasie umiera biskup w Tours. Kiedy podstępem sprowadzono go do Tours, wbrew jego woli zostaje wybrany biskupem. Ostatnie lata jego życia były ciężkie. Ludzie oskarżają go o demokratyzm, prymitywizm oraz żołdackie pochodzenie.
Kiedy ma 80 lat zostaje wezwany do Candes, by pogodził tamtejszych mnichów. Dokonuje tego ale opuszczają go siły. Kładzie się na podłodze i modli się: "Jeśli jestem potrzebny, Panie, nie waham się cierpieć. Bądź wola Twoja". Te słowa były ostatnimi słowami wypowiedzianymi przez biskupa Marcina.
8 listopada 397 r. umiera w Candes. Do miasta przybywają tłumy wiernych. Poritiers nie może darować Tours, że zabrali im ich Marcina. Spór jest nierozstrzygnięty do następnego dnia. Legenda mówi, że ciało wykradziono przez okno, złożono na ubogiej barce i rzeką zostało przewiezione do Tours. Pochowano go w grobie. Na jego miejscu w 470 r. zbudowano Katedrę.
Święto św. Marcina obchodzone jest 11 listopada, ponieważ w tym dniu pochowano ciało świętego biskupa Marcina.
Łukasz Głąb
Marek Ewangelista (25 kwietnia)
Był Palestyńczykiem. Bardzo prawdopodobne, że do jego rodziny należał Wieczernik i Ogród Oliwny. Przyłączył się do św. Piotra, którego był uczniem, i do św. Pawła, z którym odbył kilka podróży misyjnych, a także towarzyszył Apostołowi, gdy ten przebywał w Rzymie. Wiadomości o nim Znajdujemy w tekstach obydwu apostołów. Pozostawił po sobie cenne świadectwo jakim jest Ewangelia, którą przeznaczył szczególnie dla nawróconych Greków i Rzymian. Wedle tradycji miał założyć gminę chrześcijańską w Aleksandrii i tam prawdopodobnie poniósł śmierć męczeńską za czasów cesarza Trajana (98-117).
Relikwie św. Marka znajdują się w Wenecji przewiezione tu w 828 roku z Aleksandrii. W Polsce i wielu innych krajach czczony jest jako patron wiosennych siewów. Imię Marek pochodzi od imienia mitycznego boga wojny Marsa.
Przemek i Krystian Kot
Św. Michał Archanioł
Już Stary Testament wspomina go jako jednego z najpotężniejszych duchów. Jest księciem aniołów, obdarzonym przez Boga szczególnym zaufaniem i kluczami do nieba. Jest zarazem aniołem sprawiedliwości i ładu, ale także aniołem łaski i zlitowania. Wstawia się za Izraelitami i jest ich aniołem, który towarzyszy temu ludowi w nowym Testamencie pojawia się również. W liście św. Judy walczy z szatanem o ciało Mojżesza, a w Apokalipsie św. Jana Michał prowadzi aniołów do zwycięskiego boju z szatanem.
Również pojawia się w piśmiennictwie wczesnochrześcijańskim. Uchodzi tam za księcia aniołów, archanioła, które-mu Bóg powierzył zadania wymagające szczególnej siły. Wstawia się za ludźmi u Boga, jest aniołem ludu chrześcijańskiego, stoi przy umierających, a potem towarzyszy duszom w drodze do nieba.
Z tego to tytułu jest on patronem kaplic cmentarnych, a XII w. przedstawiany jest z wagami do odmierzania dobrych uczynków. Poczynając od VI w. Michał uchodzi za wodza pogromciciela aniołów zbuntowanych, którzy stali się szatanami. W tym czasie istniało już wiele dowodów czci liturgicznej tego archanioła. Z czasem jego imię weszło do modlitw mszalnych np. przy poświęceniu kadzidła i Mszy za zmarłych. Grecy wspominali Michała 9 czerwca, 6 września i 8 listopada.
W dniu 29 września jego imieniem poświęcono bazylikę przy drodze Solaryjskiej w Rzymie. Najsławniejszą jednak budowlą poświęconą jego czci stał się kościół i klasztor na Mont Saint Michel pod Avranches, gdzie w 966 r. przybyli benedyktyni. Po reformie kalendarza liturgicznego (1969r.) święto Michała archanioła przywrócono na dzień 29 września.
Dołączono do niego wspomnienia archaniołów Gabriela i Rafała.
Przemek i Krystian Kot
Bł. Michał Czartoryski
O. Michał Czartoryski urodził się 19 lutego 1897 r. w Pełkiniach koło Jarosławia jako syn Witolda i Jadwigi z Dzieduszyckich.
Na Chrzcie św. nadano mu imię Jan Franciszek. Pierwsze nauki pobierał w domu. Po zdaniu matury wstąpił na politechnikę Lwowską i uzyskał tam tytuł inżyniera architekta. Z domu rodzinnego wyniósł żywą wiarę, szacunek dla pracy i wielką pasję społecznego działania.
W czasie studiów był jednym z założycieli Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Akademickiej "Odrodzenie". Brał udział w obronie Lwowa i został odznaczony za męstwo Krzyżem Walecznych.
W 1927 r. wstąpił do zakonu dominikanów, gdzie otrzymał imię zakonne Michał. Śluby złożył 25 września 1928 r., a święcenia kapłańskie otrzymał 20 grudnia 1931 r. w Jarosławiu.
W zakonie pełnił między innymi funkcję wychowawcy braci nowicjuszy i studentów w Krakowie i Warszawie. Jako architekt współdziałał w budowie klasztoru dominikańskiego w Warszawie na Słu-żewie (1937 39). Prowadził ożywioną działalność duszpasterską w kręgach polskiej inteligencji. Odznaczał się wielkim poczuciem odpowiedzialności, duchem modlitwy i ukochaniem zakonu. wybuch Powstania Warszawskiego zastał go na Powiślu. Następnego dnia zgłosił się jako kapelan do walczącego tam zgrupowania "Konrad" AK. Obowiązki kapelana pełnił z niezwykłym poświęceniem.
Dnia 6 września po upadku powstania na Powiślu nie wycofał się z oddziałami powstańczymi i nie skorzystał z możliwości ukrycia się przed Niemcami w stroju sanitariusza, lecz pozostał do końca w szpitalu z grupą ciężko rannych powstańców i cywilów. Uważał bowiem, że nie może opuścić chorych. Kiedy Niemcy zajęli szpital, odnosili się do niego i do innych chorych z wielką wrogością, dając niedwuznacznie do zrozumienia jaki czeka ich los.
O. Michał nie zwraca na to uwagi i spokojnie się modlił. Jego spokój udzielił się rannym. Pół godziny po ewakuacji obsługi szpitala hitlerowcy zamordowali o. Michała, a ciała ofiar spalili na pobliskiej barykadzie.
Dnia 15 czerwca 1999 r. papież Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym.
O. Marcin Babraj
Nasz święty sąsiad - Michał Czartoryski
Beatyfikowany przez Jana Pawła II 13 czerwca 1999 roku w Warszawie wraz ze 107 męczennikami drugiej wojny światowej, jest szczególnie związany z dominikańskim klasztorem w Jarosławiu, gdzie przyjął święcenia kapłańskie, a także z klasztorem św. Józefa na Służewie. Stąd 1 sierpnia 1944 roku wyruszył na Powiśle, które stało się dla niego ostatnią placówką służby kapłańskiej.
Urodził się 19 lutego 1897 roku w Pełkiniach koło Jarosławia, jako szóste z jedenaściorga dzieci Witolda i Jadwigi Czartoryskich. Na chrzcie otrzymał imiona Jan Chrzciciel, Franciszek. Życie rodzinne opierało się na mocnych zasadach, których fundamentem była wiara i miłość Boga oraz wypływające z nich umiłowanie Ojczyzny. Dwaj bracia Jana, Jerzy i Stanisław zostali księżmi diecezjalnymi, a siostra Anna wizytką. Jan po maturze w 1916 roku zapisał się na Politechnikę Lwowską, gdzie studiował architekturę. Przerwał studia, by w latach 1918-20 jako ochotnik walczyć w obronie odradzającej się Ojczyzny. Podczas obrony Lwowa dawał dowody męstwa i heroicznego poświęcenia dla innych. Za swoją walkę w pierwszej linii otrzymał Krzyż Walecznych. Następnie uczestniczył w plebiscycie na Śląsku. W 1920 powrócił na studia. Stał się jednym z założycieli powstałego w 1921 roku katolickiego stowarzyszenia młodzieży "Odrodzenie", dokładając starań, by ruch ten miał przede wszystkim charakter wychowawczo-społeczny i religijny, a nie polityczny.
W 1926 roku, po ukończeniu studiów wstąpił do seminarium duchownego obrządku łacińskiego we Lwowie. Tu przekonał się, że Chrystus pragnie od niego większej ofiary i bardziej radykalnego życia ewangelicznego.
18 września 1927 roku przyjął w Krakowie habit dominikański oraz zakonne imię Michał. 20 grudnia 1931 roku otrzymał w Jarosławiu święcenia kapłańskie. W Zakonie Dominikanów powierzono mu wychowanie nowicjuszy w klasztorze krakowskim. Stawiał sobie i wychowankom bardzo wysokie wymagania.
W 1936 roku władze zakonne zleciły ojcu Michałowi, jako architektowi z wykształcenia, czuwanie nad budową nowego klasztoru w Warszawie na Służewie, który miał być wielkim ośrodkiem studiów dla wszystkich słowiańskich prowincji Zakonu Dominikanów. Już w roku akademickim 1937/38 zamieszkali tu bracia studenci, a ojciec Michał został ich wychowawcą.
Niestety, wybuch wojny w 1939 roku położył kres tym dalekosiężnym projektom. Studium znów przeniesiono do Krakowa i ojca Michała również. Czekało go tam dużo intensywnej pracy. Wiosną 1944 roku, po odbyciu osobistych rekolekcji u benedyktynów w Tyńcu pod Krakowem, powrócił do Warszawy, aby wzmocnić swoje nie najlepsze zdrowie.
Ojciec Michał ogromnie kochał zakon i nieustannie czerpał z duchowości św. Dominika i jego synów. Otoczenie postrzegało go jako człowieka modlitwy. Z okazji dziewiątej rocznicy święceń kapłańskich zapisał 20 grudnia 1940 roku: Bóg ma względem mnie swoje święte zamiary. Im mam się oddać doskonale, całkowicie, spełniać je gorliwie i sumiennie, bo to wola Boża. Chrystus ukrzyżowany był jego powołaniem. To przeświadczenie towarzyszyło mu od dawna. 24 listopada 1934 roku zanotował w Krakowie:
W nocy, po wspólnej adoracji, zagłębiłem się w rozmyślaniu, patrząc na Pana umierającego na Krzyżu. Uświadomiłem sobie lepiej, że za Jego przykładem jestem obowiązany i powołany również do ofiary; do tego, by wydać siebie na całopalną ofiarę dla Niego, z miłości i przez miłość...
1 sierpnia 1944 roku wybrał się do okulisty, na Powiśle, gdzie po drodze zatrzymał się u swych przyjaciół, prof. Stanisława Kasznicy, rektora Uniwersytetu Poznańskiego i senatora RP, mieszkającego wraz z rodziną przy ul. Smulikowskiego 4a. Tam zastał go wybuch Powstania. Księża pracujący w kościele św. Teresy przy ul. Tamka opuścili placówkę; powstańcy i ludność Powiśla zostali pozbawieni opieki duszpasterskiej.
O. Michał, wezwany 2 sierpnia do rannego powstańca, zgłosił się natychmiast do dowództwa Grupy Bojowej "Krybar", III Zgrupowania "Konrad" Armii Krajowej, z gotowością pełnienia obowiązków kapelana. Działalność duszpasterską prowadził o. Michał w kościele św. Teresy, podle-gały mu też szpitaliki polowe, największy znajdował się w piwnicy dawnej firmy "Alfa Laval".
Córka profesora Kasznicy, Eleonora, która była sanitariuszką w Grupie Bojowej "Krybar", tak wspomina dziś tamte dni:
Ojciec Michał stale był na posterunku, tylko wpadał na "kwaterę", gdzie rodzice moi przebywali. Tam, jak było trochę spokoju, przespał się, coś zjadł, a z żywieniem było coraz trudniej... Ojciec stale był do dyspozycji tych, którzy potrzebowali spowiedzi, sakramentu namaszczenia. Usługiwał nie tylko żołnierzom, ale również mieszkańcom w piwnicach. "Chłopcy" (tak nazywaliśmy naszych żołnierzy) opowiadali mi, że często wybierali czas na spowiedź podczas silnego ostrzału, aby Ojciec nie wszystko usłyszał..., ale mimo tych "sztuczek" odchodzili poruszeni. Ze wzruszeniem opowiadali podczas Powstania i już później, po wojnie, że Ojciec miał swoje sposoby dotarcia do sumień. Mszę św. odprawiał początkowo w kościele św. Teresy na Tamce, naprzeciwko "Alfa Laval", dopóki kościół nie został zburzony. Później Msza św. sprawowana była na dziedzińcu Ubezpieczalni. Niezapomniane przeżycie. Pierwszy raz po pięciu latach wszyscy śpiewaliśmy z całych sił "Boże coś Polskę".
Wypełniony kościół, żołnierze i służba pomocnicza w ordynku, a także ludność. Dużo chłopców przystępowało do Komunii św.. Ojciec celebrował Mszę św. w wielkim skupieniu do dziś mam to w oczach. To i ze strony Ojca, jak i uczestników nie było formalnością.
W tamtych czasach, w tamtych chwilach nie było miejsca na nijakość. Właśnie w tym Ojciec nam pomagał, aby zło nie wzięło góry...
Na skutek ofensywy niemieckiej i coraz większych strat, zgrupowanie "Krybar" musiało opuścić Powiśle. Ewakuowano rannych. O. Michał wraz z ciężko rannymi i sanitariuszkami pozostał w szpitalu "Alfa Laval", mimo że wie-dziano, iż Niemcy mordują rannych w szpitalach. Ulicę Smulikowskiego zajęły znane z okrucieństwa oddziały SS Dirlewangera. Sanitariuszki popędzono do obsługi niemieckiego punktu sanitarnego. Te tragiczne wydarzenia tak utrwaliły się we wspomnieniach Eleonory Kasznicy:
6 września około 10-ej pojawili się pierwsi Niemcy. To było straszne przeżycie. Weszli do piwnicy, gdzie mieścił się szpitalik i gdzie leżeli nasi ranni. Większość z nich była przytomna, wie-dzieli, jaki czeka ich los. Pamiętam ich przerażone oczy, niektórzy z nich coś krzyczeli. Jeden z rannych w tym czasie zmarł. Ojciec podszedł do niego. Był moment, że wszyscy Niemcy wyszli, nas pozostawiając. Był wśród nas i mój Ojciec, który, tak jak i parę innych osób, namawiał Ojca Michała, aby przebrał się i wyszedł jako cywil z nami. Ojciec stanowczo odmówił. Powiedział, że szkaplerza nie zdejmie. Po tej stanowczej odmowie udzielił nam generalnej absolucji przed salą, gdzie leżeli ranni. Następnie wszedł do rannych, im wszystkim również udzielił generalnej absolucji i usiadł między łóżkami. Stałam przy drzwiach i widziałam, jak ranni uspokoili się, gdy Ojciec siadł koło nich, wziął różaniec i rozpoczął modlitwę różańcową. Mam w oczach spokojną, skupioną twarz Ojca. Tego się nie zapomina....
Rektor Stanisław Kasznica tak opisuje te ostatnie chwile w swoich Pamiętnikach:
...kazano nam wyjść. Ojca Michała zatrzymano. Pożegnaliśmy się w milczeniu, silnym uściskiem, z przejmującym wzruszeniem. On, jak zawsze, opanowany, spokojny, nawet pogodny. Czuliśmy, że to ostatnie pożegnanie, że nie zobaczymy się już nigdy więcej...
Wraz z rannymi został zamordowany w piwnicy. Ciała wszystkich ofiar złożono na barykadzie, oblano benzyną i podpalono.
Już wkrótce po śmierci, o. Michał przez ludzi, którzy go znali, a zwłaszcza przez świadków jego służby kapłańskiej podczas Powstania, uważany był za świętego i męczennika.
Pierwszy rektor Uniwersytetu Poznańskiego, prof. Stefan Dąbrowski napisał w liście do ojca zamordowanego dominikanina, a swe go przyjaciela, Witolda Czartoryskiego:
Kto znał tę piękną, jednolitą, wszelkich wahań pozbawioną duszę, ten nie mógł mieć żadnych wątpliwości, że rozkazu opuszczenia chorych "Ojciec Michał", a Twój kochany Jaś nie wykona. Został z nimi, z ciężko rannymi żołnierzami polskimi. On, dawny żołnierz kresowy, dziś sługa Chrystusowy, pokorny, a nieustraszony (1 XI 1944).
Było to najwspanialsze zwycięstwo światła i mocy Bożej nad podłością... (Stefan Świeżawski do Witolda Czartoryskiego, 12 XII 1944).
Michał Stryczek
Św. Mikołaj - biskup
Był biskupem Miry, która w czasach starożytnych była stolicą Licji (południowo-zachodnia Azja Mniejsza). Żył prawdo-podobnie w I połowie IV wieku. Niestety, nie zachowały się po nim żadne dokumenty, mówiące o jego życiu i działalności. To, co później napisano o nim, zaczerpnięto z pięknych legend lub biografii innych postaci, zwłaszcza z życiorysu opata Mikołaja z pobliskiego klasztoru Syjon.
Rozgłos i powodzenie zapewniły mu takie legendarne wątki, jak historia trzech niesprawiedliwie uwięzionych oficerów, uwolnionych za wstawiennictwem Mikołaja, czy opowieść o trzech ubogich pannach, wydanych za mąż dzięki posagom, których Święty dyskretnie dostarczył.
Przed najazdem muzułmanów z Azji Mniejszej w roku 1087 szczątki Świętego przewieziono do Barii w południowych Włoszech, dokąd wkrótce zaczęły ściągać liczne pielgrzymki. Jego wspomnienie obchodzimy 6 grudnia.