Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Rozdział 7
Tej nocy śpię bardzo głęboko, i o dziwo, nic mi się nie śni. Kiedy obudził mnie alarm,
poczułam się tak, jakbym dopiero przed chwilką zasnęła. Wydarzenia z ostatnich kilku dni, na
pewno przyczyniły się do takiego stanu rzeczy.
Jak tylko się umyłam i ubrałam, dołączyłam do Laury w kuchni na śniadanie, które
zazwyczaj jemy stojąc i opierając się o ladę. Wymieniamy najświeższe wiadomości. Laura
jest dzisiaj bardzo pogodna, ma jasne spojrzenie i chrupie swoje musli.
- Hej, panno Impulsywna! Dobrze cię widzieć. Czy planujesz dzisiaj zostać w kraju, a
może masz zaplanowany wyjazd do Florencji? A może błyskawiczny wylot na noc do
Wiednia?
Wybuchając śmiechem, wylewam na siebie śniadanie.
- Nie, nie dzisiaj. Może w przyszłym tygodniu będę mieć na to ochotę, zobaczymy.
- Cóż, właściwie, nie jesteś jedyną osobą, która decyduje się na podróż.
Laura wskazując na koperty, podparte o toster, z naszymi nazwiskami.
- Otwórz.
Podnoszę kopertę, przyglądam się jej, rozpoznaję pismo Laury, rozrywam i znajduję
kartkę świąteczną.
- Och, to jest piękne, Laura, dzięki! - Mówię, zaskoczona. Zwykle nie dajemy sobie
kartek.
- Otwórz! - nalega, zniecierpliwiona.
Otwieram kartkę i wypada z niej kawałek papieru. Podnoszę go i rozkładam. To jest
wydruk z serwisu internetowego, potwierdzającego zakup dwóch biletów na lot do Nowego
Jorku, z terminem od piątku do poniedziałku.
- To jest podróż, którą obiecałyśmy sobie, pamiętasz! - Laura podskakiwała z
podniecenia.
- Oczywiście - spoglądam na bilet.
- Babska podróż do Nowego Yorku. Jak cudownie.
- Postanowiłam wczoraj wziąć sprawy w swoje ręce. Mój szef przypomniał mi, że
muszę wziąć ostatnie dni urlopu z tego roku, żeby ich nie stracić, więc błyskawiczne
znalazłam i kupiłam bilety. Dostaniesz chyba wolne?
- Jestem pewna, że nie będzie z tym problemu.
- To chciałam usłyszeć. - Laura uśmiecha się szeroko do mnie.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Zadowolona?
- Zachwycona - odpowiadam - Nie mogę się już doczekać.
Podróż z Laurą do Nowego Yorku, to będzie fajna zabawa. Tylko dlaczego wyczuwam
niechęć, do opuszczenia Londynu? Próbuję usunąć to z mojej głowy. Kto by mógł prosić o
więcej, niż o podróż przed świąteczną do Nowego Jorku?
Caroline cieszy się, że biorę wolne przed świętami.
- Szczerze mówiąc, Beth, nie spodziewam się, że wyrobisz się z pracą przed nowym
rokiem. Mark zawsze mówił, że to spokojny czas, chyba, że ktoś zdecydował się kupić coś
naprawdę niesamowitego, jako prezent gwiazdkowy. Korzystaj z okazji, aby się zabawić.
Spodziewam się, że wszyscy zaczniemy od styczna.
Ona ma rację. Wszystko teraz zwolni. Możliwe, że ludzie wiedzą o chorobie Marka,
albo może rynek dzieł sztuki właśnie trochę się uciszył. Mimo tego mam sporo papierkowej
roboty. Rozważyć wcześniejszy wyjazd do domu na Boże Narodzenie, po powrocie z naszej
podróży do Nowego Yorku. Zastanawiam się, jak długo Mark będzie w szpitalu i czy podczas
rehabilitacji, będzie chciał mnie mieć przy sobie. Muszę o tym porozmawiać z Caroline.
Właśnie wtedy e-mail miga w skrzynce odbiorczej na moim komputerze. Wiadomość
jest od Andrei i kłąb lęku obraca się złośliwie w moim żołądku. Wiedziałam, że to tylko
kwestia czasu, zanim ponownie wezwie mnie do siebie. Ostatnią powiedział mi, że chce abym
pracowała dla niego, i że nie pozwoli mi zniknąć z jego życia.
Wiem, że udaję przed sobą, że poradzę sobie z Andrei Dubrowski i pozbędę się go, tak
łatwo, jak sobie myśli Dominic, ale prawda jest taka, że jestem z nim związana przez Marka.
Klikam na e-mail i otwieram go:
Beth,
Potrzebuję cię dziś wieczorem. Przyjdź do Albany o godzinie siódmej. to ważne spotkanie.
A
Jak zwykle, jego ton doprowadza do szału mnie. Żadnego proszę, dziękuję, żadnej
społecznej subtelności. Andrei najwyraźniej jest niezdolny do podstawowej uprzejmości.
Jemu się wydaje, że kiedy tylko mu się spodoba, to jestem na jego zawołanie.
Tylko problem w tym, że jestem. Dostaje po prostu to co chce.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Odpisuję mu, że będę. Dobrze, że nie mam innych planów.
Jest coś szczególnie świątecznego w Piccadilly. Może jest to staromodne, czuć coś do
budynków, okazałych starych domów, które są teraz sklepami i galeriami. Może są to:
błyszczące arkady z ich kuszącymi wystawami pełnymi klejnotów, srebra i skóry. To pewnie
dlatego, że Ritz ma porozwieszane dekoracje świąteczne i pełno błyszczącego światła, Royal
Academy - fronton zdobiony bladym, niebieskim światłem i Fortnum and Mason z
choinkami, błyszczącymi ekranami w oknach pełnych jedzenia i picia. Cokolwiek to jest,
trudno zignorować, zwłaszcza w mroźne zimowe wieczory.
Albany House, z dala od głównej drogi, z małym prywatnym parkingiem przed nim.
Tysiące ludzi przechodzi codziennie obok niego, nie wiedząc, że z zewnątrz ma wygląd
klasyczny, a w środku są dziesiątki luksusowych apartamentów, gdzie żyli poeci, politycy i
gwiazdy filmowe. To jest miejsce, gdzie Andrei postanowił mieć swój londyński dom, w
samym sercu centrum prestiżowej dzielnicy Mayfair. Wiadomo dlaczego to miejsce wybrał -
dla prywatności. Nikt nie może wejść bez pozwolenia. Portierzy pilnują wejścia głównego, a
kamery skierowane są na wejście z tyłu, które można otworzyć tylko za pomocą karty
bezpieczeństwa. Nie ulega wątpliwości, Andrei czuje się bezpiecznie i anonimowo wewnątrz
tego bastionu przywilejów.
Portier rozpoznaje mnie i mówi wesoło:
- Dobry wieczór, proszę pani.
Mijam małą portiernię. Nie tak dawno bywałam tu codziennie, żeby z katalogować
kolekcję sztuki Andrei. Czuje się, jak w innym życiu.
Idę Rope Walk do schodów Andrei, zastanawiając się czego on chce. Obawiam się, że
on ma nade mną władzę, a najgorsze w tym jest to, że on o tym wie. Jest typem człowieka,
który tak łatwo nie rezygnuje, z tego czego chce. Mam tylko nadzieję, że mam wystarczająco
wewnętrznej siły, aby zmierzyć się z nim. Jeśli będę mogła uciec od niego, to usunę ostatnią
przeszkodę, żeby być z Dominicem.
Pukam do drzwi mosiężną kołatką w kształcie ryby. Drzwi otwiera mi ochroniarz
Andrei i zaprasza do środka. Słyszę szmer głosów z salonu i sprawdzam, która godzina. Jest
jeszcze przed siódmą. Jakkolwiek ważne jest to spotkanie, już się zaczęło.
Ochroniarz, cichy jak zawsze, prowadzi mnie do salonu, otwiera drzwi i gestem
zaprasza bym weszła do środka. Robię krok i widzę kilku mężczyzn siedzących na kanapie, a
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Andrei na fotelu naprzeciwko nich. Jak tylko mnie ujrzał wstaje.
- Ach, Beth. Dobrze że jesteś.
Patrzy na mężczyzn i mówi:
- Panowie, pamiętacie Beth, z naszej wizyty w klasztorze, kiedy pierwszy raz
zobaczyłem Fra Angelico?
Przyglądam się im uważniej i zdaję sobie sprawę, że rozpoznaję dwóch z nich.
Jednym z nich jest opat klasztoru. Ubrany w garnitur prezentuje się zupełnie inaczej. Drugim
jest jeden z braci. Nie wiem natomiast kim są pozostali dwaj, chociaż jeden z nich, dziwnie na
mnie patrzy swoimi brązowymi oczami. Rzucam okiem jeszcze raz, ale nie rozpoznaję go.
- Wejdź Beth, i usiądź. Wezwałem cię tu, ponieważ ta sprawa dotyczy Marka. Mark,
niestety, nie może być tu osobiście, więc Beth reprezentuje go.
Andrei wskazuje mi krzesło, żebym usiadła. Wciąż zastanawiam się, jaki jest cel tego
spotkania. Mówi ponownie:
- Pierwszą rzecz, jaką chce powiedzieć to to, że chcemy to wszystko załatwić po cichu
- prawda, Beth?
Kiwam głową
- Nie ma sensu psuć reputacji Marka, albo postawić zarzut: oszustwa lub działalności
przestępczej. Opat jest tak samo zszokowany i przerażony jak ja tym, że obraz okazał się
fałszywy.
Rzucam okiem na opata, ale on nie wydaje się w szczególności wstrząśnięty albo
przerażony. Tak naprawdę, on wygląda na całkiem szczęśliwego. Kiwa zgodnie głową.
- Zatem zdecydowaliśmy, że po prostu zrobimy wymianę. Klasztor zwróci moje
pieniądze, a ja zwrócę obraz. Pod warunkiem, że nie będą próbować go sprzedać, jako
prawdziwego Fra Angelico.
- Rozumiem. - Spoglądam na mężczyzn i widzę, że ten z brązowymi oczami, ciągle na
mnie patrzy.
- To brzmi zadowalająco. Cieszę się, że przystałeś tak łatwo na zgodę.
Jestem zadowolona - a to jest z pewnością najlepsze rozwiązanie. Jeśli obraz bez
kłopotów powróci, to może reputacja Marka pozostanie niezbrukana. Może nawet będzie w
stanie zorganizować jakieś oświadczenie, w którym wycofa potwierdzenie autentyczności,
które Andrei wystawił w jego imieniu i Hermitage przyznała po fakcie. Czuję ponownie
sympatię do Andrei - zrobił to dla dobra nas. On ma dobre serce, widziałam to teraz i w
sierocińcu. Jednak naprawdę nie rozumiem dlaczego tu jestem. Wszystko zostało ustalone,
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
bez mojej pomocy, więc dlaczego chciał abym uczestniczyła w tym spotkaniu? Andrei
spojrzał na mnie:
- Beth, chciałbym żebyś zorganizowała transakcje zwrotną.
- Ja? - pytam zaskoczona - Jestem asystentem sztuki, nie bankierem.
Andrei pokiwał powolnie głową.
- Mark nie powiedział ci? Za wszystkie moje zakupy sztuki, on uzgadnia i organizuje
finansowa stronę. Płaci za pośrednictwem swoich kont, a ja zwracam mu pieniądze. I tak
chciałbym je odzyskać. Doradca opata uzgodni z tobą szczegóły. Pieniądze przyjdą na Marka
konto, a następnie na moje.
- Rozumiem.
Mnie wydaje się to raczej bezsensownym rozwiązaniem, ale Andrei i Mark muszą
mieć przy tym swoje powody. Jeśli to, odbywa się tak zawsze, musi tak zostać pozostać.
Andrei wstaje i uśmiecha się dość chłodno.
-
Dobrze.
Muszę
was
opuścić
na
chwilę.
Muszę
zadzwonić.
Beth, możesz podać swoje dane Bratu Gregor?
Po wyjściu Andrei, jeden z braci przychodzi do mnie, ale to nie jest ten od brązowych
oczu. Tamten nadal obserwuje mnie, jak omawiam szczegóły z Bratem Gregor. Po wymianie
mailami, żeby ułatwić płatności online, podchodzi i zawisa w pobliżu mnie, najwyraźniej
czekając na okazję, żeby móc porozmawiać. Gdy brat Gregor oddala się w kierunku opata,
podchodzi jeszcze bliżej.
- Chciałem z tobą porozmawiać. I sprawdzić, czy masz jakieś wieści.
- Wieści? - Ma głos, głęboki i niski zarazem, ma dziwny wpływ na mnie i brzmi
całkiem znajomo.
- Nie wiem, co masz na myśli?
- Wiadomości o Dominicu Stone. Od jakiegoś czasu nie był w klasztorze.
Moje wnętrzności zaciskają się na brzmienie imienia Dominic.
- N-n-nie.. - udaje mi się wydukać. - On nie wróci. Już nie pracuje dla Pana
Dubrovski.
Jego twarz pobladła.
- Jak mniemam - Panna Anna... też
- Anna? - Powtarzam, zdumiona słysząc jej imię, wypowiedziane przez tego mnicha.
Gdy James wspomniał o Annie wczoraj wieczorem, zastanawiałam się, co robiła od czasu,
kiedy tak nagle straciła zatrudnienie u Andrei. To wciąż mnie martwi, że nie odkryłam skąd
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
wiedziała, że Dominic zaczął ćwiczyć samobiczowanie, albo jak to się stało, że była w
posiadaniu tajemnic naszego życia. Pod warunkiem, że ona będzie trzymać z dala od
Dominica i mnie, mogę jakoś z tym żyć.
- Czy Panna Anna wróci? - pyta mnich niecierpliwie.
Oczami wyobraźni widzę jej piękną twarz: gładka skóra, kocie zielone oczy, pełne
usta i błyszczące ciemne włosy. Nic dziwnego, że jest rozczarowany, że nie ma tu jej oczu:
seksowna Anna jest przyczyną fal sejsmicznych wywołanych u mężczyzny żyjącego w
celibacie.
- Nie wiem, obawiam się. Nie sądzę... - Widzę jak przez jego twarz przechodzą linię
rozczarowania i rezygnacji.
- Przykro mi.
Odwraca się, by wrócić na swoje krzesło i mam nagły przebłysk pamięci. Nie wiem
kto to, ale jestem pewna, że nigdy go wcześniej nie widziałam. Ale ten głos. Słyszałam go...
ale kiedy? Wtedy to do mnie dotarło. Słyszałam, jak mówi do mnie w ciemności.
To jest to! To jest ten mnich, który zabrał mnie do Dominika, nocą. Czy jest on tym,
który nauczył Dominica, jak pokonać samego siebie w wiązanie lin, jak pozbyć się swoich
pragnień?
Nie mogę pytać o to tutaj przed wszystkich, ale jestem pewna, że to jest człowiek,
który w nocy poprowadził mnie przez ciemny klasztor, by ponownie połączyć z Dominicem.
Jak on miał na imię? Słyszę w pamięci roześmiany głos Dominica:
Czy Brat Giovanni nie wydaje ci się nie co dziwaczny?
Tak to był on, jego twarzy, kaptur, latarka... jak coś z horroru. Ten klasztor był na
pewno osobliwym miejscem.
To dziwne, że oni mają Fra Angelico do sprzedaży dla Andrei i że byli tam też jego
prawa ręka i kobieta - Dominic i Anna - pracując nad dużą transakcją.
Spotkanie dobiega końca. Zastanawiam się, czy mogę już wyjść, czy powinnam
zaczekać, aż Andrei wrócić i właśnie wtedy, mój telefon wydaje odgłos przychodzącej
wiadomości. Biorę go z kieszeni i czytam:
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Rosa, Pan chciałby się z Tobą zobaczyć dziś wieczorem.
Ciężko oddycham. Co on ma na myśli? Czy jest w Londynie? Szybko piszę
odpowiedź:
Gdzie?
Odpowiedź nadchodzi w ciągu kilku sekund:
W buduarze w ósmej.
Patrzę na zegarek. Jest 7:30. Mogę dostać się do buduaru na czas, pod warunkiem, że
będę mogłem wyjść już teraz. Wtedy przychodzi inny sms:
Gdzie jesteś?
O Boże. Nie chcę odpowiadać na to pytanie. Jeśli powiem, że jestem w Albany, to
będzie wiedział od razu, że jestem z Andrei, a ja nie chcę się jeszcze zmierzyć z tym
problemem.
Nie daleko. Mogę wkrótce być z tobą.
W tym momencie Andrei wraca do pokoju i chowam swój telefon. Zaczyna
rozmawiać z opatem, oczywiście dziękując mu i żegnając się z nim. Ochroniarz odprowadził
mnichów do drzwi. Kiedy zostajemy sami, Andrei odwraca się do mnie i uśmiecha.
- Cieszę się, że problem został rozwiązany bez większych trudności. Prawda?
- Tak - mówię szczerze - Dziękuję ci za to.
- Jest to też w moim interesie. Dasz mi znać, kiedy już przelejesz pieniądze?
Kiwam głową. Nie mogę się doczekać, by wyjść i pobiec do buduaru, ale nie chcę, by
Andrei odgadł moje zniecierpliwienie.
- Co z Markiem?
Podchodzi do barku i otwiera go. Wlewa wódkę do dwóch kryształowych kieliszków i
dodaje lodu z srebrnego wiaderka, oraz kilka plasterków cytryny. Podaje mi jeden, chociaż
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
nie prosiłam o to.
- Czuje się dobrze, taką mamy nadzieję - odpowiadam - Nie wiem, kiedy wyjdzie ze
szpitala. Jest jeszcze bardzo słaby i wkrótce będzie musiał rozpocząć radioterapię.
Andrei kiwa głową i sączy wódkę. Patrzy na mnie spod przymrużonych powiek. Czuję
się coraz bardziej niespokojna. Dominic jest w Londynie. Nie wiem dlaczego i kiedy przybył,
ale on na pewno tutaj jest i czuję, że muszę z nim być i walczyć o to.
- Czy wszystko w porządku, Beth?- mówi Andrei. - Wyglądasz trochę na
zdenerwowaną.
- Wszystko w porządku. Naprawdę.
- Mam nadzieję, że możemy uznać sprawę Fra Angelico za załatwioną. Mam kilka
nowych pomysłów, co do naszej następnej współpracy. Wykonałaś kawał dobrej roboty tutaj i
w moim domu w Londynie. Jestem bardzo zadowolony.
Uśmiecha się do mnie.
Odwdzięczam się tym samym, chociaż mój uśmiech nie jest tak szczery. Wszystko, o
czym mogę teraz myśleć, to to, że Dominic czeka na mnie - albo na Rosa - niedaleko. Nie
moc pójścia do niego jest nieznośna.
- I...
Wiruje wódką w kieliszku i lód brzęczy.
- Chciałbym, abyś zrobiła to samo z moim apartamentem na Manhattanie.
Dekoratorzy nie dawno zakończyli odświeżanie i chciałbym, abyś rzuciła na to okiem.
Patrzy na mnie, oceniając moją reakcję.
- Co o tym sądzisz? Czy pomysł spędzenia kilku tygodni w Nowym Jorku podoba się?
Próbuję oswoić się z nowymi wiadomościami. Kilka tygodni w Nowym Jorku? To
takie dziwne. Zanim zastanowię się nad tym, odpowiadam:
- Jadę tam w przyszłym tygodniu.
Andrei unosi brew.
- Naprawdę? Co za zbieg okoliczności.
- Weekend z moją współlokatorką - mówię. - Babskie rzeczy.
Wygląda na rozbawionego.
- Zakupy i koktajle? Domyślam się, że to jest to, co masz na myśli mówiąc babskie
rzeczy.
Rzuca mi ironiczne spojrzenie.
- Cóż, jak już tam będziesz, musisz odwiedzić moje mieszkanie i
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
rozejrzeć się. Jeśli chcesz tę pracę, to chciałbym, abyś rozpoczęła tak szybko, jak to jest
możliwe, zaraz po nowym roku. A jeśli chcesz uczestniczyć w niektórych aukcjach w moim
imieniu, tez możesz to zrobić. Jeśli znajdziesz odpowiednie dzieła sztuki, to jestem
przygotowany do wyłożenia wielkiego budżetu. Ufam twojemu gustowi i jestem pewien, że
będziesz wybierać to, co chcę i co mi się będzie podobać.
Patrzę na niego. O mój Boże, jak cudownie. Jest to wymarzona praca, a to oznacza, że
postanowił, że bez względu na to, co się stało na Fra Angelico, jest gotów utrzymać Marka
jako, jego doradca sztuki. Wyobrażam sobie, jak to może być: pobyt w Nowym Jorku, zakupy
z domów aukcyjnych z budżetem praktycznie nieograniczonym i praca poprzez gromadzenie
sztuki Andrei. Jeżeli jest tak jak w Londynie, to ten apartament musi być pełen skarbów. Co
za niezwykła okazja.....
Zaczekaj. Nie możesz tego zrobić.
Nie mogę zostać przy Andrei. Dominic nie będzie w stanie tego znieść i to nie jest
jedyny powód. Andrei dał mi jasno do zrozumienia, że on ma inne zamiary wobec mnie, a ta
praca jest prawdopodobnie częścią jego planu: uwiedzenia mnie. Nie jestem nim
zainteresowana, bez względu na to, jak wielkie zadanie mi przydzieli. Jeśli przyjmę jego
propozycję, to będzie również zgoda na jego warunki i pozwolenie na zbliżenie się do mnie
na poziomie osobistym. Zgoda będzie sugerować, że chcę więcej.
Świetnie. Moja idealna praca przychodzi z ciągiem komplikacji.
Otwieram usta, żeby odmówić, ale coś mnie powstrzymuje. Widzę Marka na jego
łóżku szpitalnym, kruchego i chorego. Nie mogę ryzykować, stawiając Andrei przeciwko
mnie, kiedy Mark jest nadal tak słaby. Za kilka tygodni kiedy nabierze sił, będę się mogła się
w końcu z tego wyplątać. Do tego czasu, będę musiała bawić się w grę na przeczekanie.
- To jest niesamowite - mówię i nie muszę udawać, bo taka jest prawda. - Obejrzę
wszystko, gdy będę w Nowym Yorku i po powrocie zastanowimy się. Oczywiście najpierw
będę musiała porozmawiać z Markiem o moim wolnym.
Patrzy na mnie tak przeszywająco, jakby umiał mi czytać w myślach. Zastanawia się
pewnie, dlaczego nie skaczę z radości i dlaczego nie odpowiedziałam od razu. Nagle odezwał
się:
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Dlaczego nie omawiamy tego przy obiedzie? Mam stolik w Caprice, możesz
dołączyć do mnie.
- Och... Ja... Nie mogę. Mam już plany.
- Masz plany?
Kiwam głową.
- Mam spotkanie z przyjacielem.
- Rozumiem.
Andrei podchodzi do kominka i opiera się o niego. Odwraca się do mnie i mówi:
- Przyjaciel, który przybył dziś wieczorem z Paryża?
Zaniemówiłam. Wpatruję się w niego, oniemiała.
Skąd do diabła wiesz, to?
Odpowiada mi, jakbym wypowiedziała to na głos:
- Mam swoje powody, żeby wszystko wiedzieć o ludziach z mojego otoczenia - kiedy
i gdzie są. Nie mogę spuścić z oka osoby, która może zagrozić mojej firmie. Jestem pewien,
że to rozumiesz.
Kładzie drinka na półce i podchodzi do mnie.
- Mówiłem ci, że on nie jest dla ciebie dobry. Nie możesz być związana z nami
dwoma. Musisz dokonać wyboru. Sądziłem, po naszej wcześniejszej rozmowie, że chcesz
zostać ze mną. - Patrzy na mnie z lodowatym wyrazem twarzy. - Nie można służyć dwóm
panom.
Mam żywy obraz wiadomości od Dominika:
Powiedz Rosie, że jestem kochającym Panem, jeśli ona jest chętną i posłuszną
pokojówką.
Ale Dominic jest moim Panem tylko w sypialni i tylko wtedy gdy postanawiamy
wcielić się w inne osoby. Poza tym jesteśmy na równi. Podczas gdy Andrei chce bym była
posłuszna mu w każdym aspekcie mojego życia, a to jest coś, czego nigdy nie zrobię.
Wpadam w furię przy jego arogancji.
Ty draniu. Jak śmiesz mnie zmusić do tego wyboru? Moje romantyczne życie nie ma
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
nic wspólnego z tobą i mylisz moją rolę jako profesjonalisty z czymś całkowicie innym.
Dominic pragnie żebym usunęła się z życia Andrei, ponieważ chce mnie chronić.
Andrei chce bym zostawiła Dominica aby mnie kontrolować i manipulować mną. Chcę
powiedzieć mu dokładnie, gdzie może sobie pójść, jasno i wyraźnie. Ale nie mogę. Jeszcze
nie teraz.
- Ok... - mówię cicho. Andrei przygląda mi się uważnie.
- Tzn... że pójdziesz ze mną na kolację?
- Nie dziś, - odpowiadam stanowczo. - Muszę się z nim zobaczyć. Muszę wyjaśnić.
Twarz Andrei stygnie i tężeje.
- Nie chcę byś spotykała się z tym wężem. On jest pieprzonym zdrajcą.
Nie Andrei, to ty jesteś zdrajcą. Jesteś także ogromnym egoistą, który nie może przyjąć
odrzucenia w dowolnej formie, nawet gdy lojalny pracownik wyjaśnia, że chce szansy zrobić
coś na własną rękę. Nie możesz też przyjąć faktu, że Cię nie chcę, a innego mężczyznę
pożądam.
- Powiem mu, że... - mówię. - Nie podoba Ci się ten pomysł?
Waha się po czym mówi:
- Ja... jestem zaskoczony, że jesteś gotowa, odrzucić go bez stawiania więcej oporu.
Mówię szybko.
- Dominic nie zrobił mi żadnych obietnic. Nie mogę liczyć na niego. Ilekroć są
jakiekolwiek kłopoty między nami, on znika. Oprócz tego, spieprzył. Spodziewam się, że
Anna powiedziała ci, to. Próbowałam dotrzeć do niego i pomóc mu ale to na nic. Nie mogę
być z kimś tak niezrównoważonym.
O Boże to brzmi tak wiarygodnie. Czy ja naprawdę tak czuję?
- Dobrze - mówi Andriej, patrząc zadowolony. Być może chce mi wierzyć. - Lepiej idź
na to spotkanie. Ale ja mam Dominica na oku. Nie mam wyboru, szczególnie teraz, kiedy jest
przeciwko mnie. Możesz mu to powiedzieć, jeśli chcesz.- Patrzy na mnie. - Nie podoba mi się
myśl, że jesteś z nim.
- Muszę zobaczyć się z nim teraz - patrzę na Andrei nie mrugając.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- W takim razie idź. Zakończ to.
Opuszczam Albany House, zaczynam biec, omijając ludzi z zakupami świątecznymi.
Chcę uciec od Andrei tak szybko, jak to możliwe.
Jak to możliwe, że to wszystko stało się jeszcze bardziej skomplikowane?
Niepokoi mnie myśl, że Andrei wie, że Dominic jest w kraju. Czy jego sieć kontroli
naprawdę sięga tak daleko? Jak daleko może się posunąć, żeby mieć na oku ludzi, którzy go
interesują? Czuję nagły strach i zaczynam się zastanawiać, czy ktoś idzie za mną, patrzy na
mnie w tym momencie? Rozglądam się, ale nie widzę nikogo, kto by podążał moim tropem.
Wszystko czego chcę, to być z Dominiciem. Mój telefon oznajmia mi przyjście
wiadomości:
Rosa spóźnia się. Będzie ukarana.
Dominic pragnie mnie. A może on pragnie Rosa? Albo jesteśmy tą samą osobą? Moja
skóra się cierpnie, ponieważ wyobrażam sobie, co mój Pan przygotował dla mnie w buduarze.
Myślę tylko o tym, co chce Dominik, a on chce Rose, a ja chcę mu ją dać.
- Wejdź!
Łagodny głos nadchodzi z wewnątrz buduaru. Zdyszana chodzę do ciemnego
pomieszczenia. Nic nie widzę. Słyszę klepnięcie skóry na wewnętrznej części dłoni i
wstrzymuję oddech.
- Spóźniłaś się. Kazałaś mi czekać. Wiesz co o tym myślę. - Głos Dominika jest niski i
pieszczotliwy, ale zarazem władczy.
- Tak, proszę pana.
Pulsuję z pożądania, nie wiedząc, co może mnie spotkać. Wierzę, że mój Pan chce
abym doświadczyła przyjemności bólu i bólu dla przyjemności, a to mnie podnieca. Nie
jestem teraz Beth. Jestem Rosa, gotowa, skromna, uległa dziewczyna, która przyjmie
wszystko co Pan chce jej dać.
- Uklęknij na kolana.
Klękam, opuszczam głowę i zamykam oczy.
- Zdejmij płaszcz.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Przesuwam go z ramion i spuszczam na podłogę. Słyszę kroki. Dominic oddala się
ode mnie. Zapala świece. Ja nadal klęczę i mam wzrok spuszczony na podłogę.
- Teraz, zdejmij ubranie.
Utrzymując swoją pozycję, rozpinam koszulę, zdejmuję spódnicę i jednocześnie buty.
Jestem w staniku, majtkach i w wełnianych zimowych rajstopach.
Mój Pan podchodzi do mnie, wyraźnie delektując się moim widokiem: klęczącej na
podłodze w bieliźnie, w łagodnym złotym blasku świec, igrającym na mojej skórze. Klęka
przy mnie. Ma w swoim ręku nożyczki i widzę, jak błyszczą w półmroku. Druga ręka ląduje
na moim karku i głaszczę moje plecy.
- Piękna Rosa - szepcze. - Jesteś tylko moja, prawda?
Kiwam głową.
- Spójrz na swoje piersi, jak wypełniają biustonosz. Są wspaniałe i soczyste. Chcę je
zobaczyć.
Bierze nożyczki i przyciska je do mojej klatki piersiowej, to nie boli ale sprawia, że
sapię ze zdziwieniem.
- Nie bój się Rosa, nie zrobię ci krzywdy. Chcę jedynie zobaczyć twoje ciało.
Przesuwa ostrze delikatnie w dół moich piersi, na złączeniu, a następnie pod lewą,
zataczając kółko. Łaskocze mnie, ale jednocześnie wysyła naelektryzowany sygnał,
przeszywając moje ciało. Sutki twardnieją i napiera na miękką koronkę stanika.
- To jest to - mówi łagodnie - To pokazuje mi, że to lubisz Rosa.
Potem zręcznie, odwraca ostrza i przecina niedaleko miseczki mojego biustonosza,
odsłaniając jedną pierś. Opuszcza usta, bierze mój twardy sutek, ssąc i gryząc delikatną
końcówkę.
- To jest piękne i pyszne. Mógłbym ssać cały dzień twoje sutki. Smakują jak miód.
Moje ciało napręża się, drży i staję się wilgotne z powodu podniecenia. Bierze
nożyczki i odcina drugą miseczkę, poddając moją pierś takiemu samemu, kochanemu
traktowaniu językiem i zębami.
- Znacznie lepiej - mówi, odsuwając się ode mnie i patrząc na moje piersi, mokre od
jego śliny.
- A teraz coś więcej. Klęcz Rosa.
Jestem posłuszna i mam świadomość, że mam na sobie grube czarne rajstopy.
Wkładając je, nie miałam pojęcia, że dzisiaj spotkam się z Dominiciem, w przeciwnym razie
ubrałabym coś bardziej sexownego. Obserwuje mnie.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Lubię twoją bieliznę - mówi cicho. - Jest bardzo odpowiednia dla Ciebie, Rosa. Nic
szczególnego. Może moglibyśmy zrobić ją trochę bardziej... przystępną.
Bierze nożyczki i przeciąga nimi po moim biodrze. Uczucie jest nie do zniesienia:
łaskotanie i dręczenie. Wiję się od tego dotyku, próbuję wytrzymać jeszcze, bo wiem, że on
tego oczekuje. Ostrze nurkuje ku dołowi, do mojej płci, przesuwając się po wzgórku, a ja nic
na to nie poradzę, że oddycham ciężko i trochę drżę. Cicho jęczę, bo ten dotyk przyprawia
mnie o zawrót głowy. Pożądanie pędzi po moich żyłach, wywołując uczucie gorąca, jakby
płynęła w nich lawa.
O Boże, nie miałam pojęcia, że taka zabawa, może wywołać taki efekt.
Jestem zaskoczona odgłosem cięcia. Dominic odsunął pas rajstop od mojej skóry i
zaczął silnym, pewnym i regularnym ruchem... Ciął od pasa w dół w stronę uda, potem
przekręcił ostrza i zrobił to po obwodzie.
- Prawie skończyłem - zamruczał i zaczął robić to samo po drugiej stronie.
Talia i klin moich rajstop całkowicie zniknęły, pozostawiając nogi zakryte tylko w
kierunku kolana.
- To jeszcze nie koniec - mówi i czuję, że się uśmiecha.
Robi dwa paski z resztek i obwiązuje nimi moje uda. Wygląda to teraz tak, jakby
podwiązki trzymały pończochy na moich nogach.
- Idealnie - mówi, obserwując swoje dzieło z satysfakcją. - Tak, jak chciałem. Ale...
Bierze ponownie nożyczki i dotyka ostrzem w okolicach moich białych majtek.
- Jest jeszcze coś, co wymaga mojej uwagi.
Czuję, że biała bawełna jest już mokre od moich soków i jestem pewna, że on to
widzi. Przesuwa ostrza do dołu, przyciskając je do mojej skóry, nie na tyle mocno, by sprawić
ból, ale wystarczająco, abym mogła czuć twardość na swoich miękkich wargach.
Boże, ta ostrość jest niesamowita. Trudno mi uwierzyć, że tak reaguje na ruch
nożyczek, że ledwo mogę się powstrzymać, żeby nie rozszerzyć ud. Moja łechtaczka napiera
na majtki, jakby prosząc o uwagę. Och, wow, to jest niesamowite...
Tym razem nie odcina moich majtek, zamiast tego naciąga mokry materiał i wycina
coś między palcami, zręcznie trzymając ostrze z dala od mojej skóry.
- Nie wystarczająco, nie mogę zobaczyć wszystkich twoich wdzięków - zauważa.
Tnie dalej tak, że odkrywa całą moją płeć.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Bardzo ładnie - mruczy, odchylając się do tyłu, aby obejrzeć swoje dzieło.
Czuję się niesamowicie. Wycinanie zostawiło mnie obszarpaną, zniszczyło bieliznę,
moje piersi i moja płeć jest teraz otwarta na jego widok, a rajstopach wyglądam, jak w
grubych czarnych pończochach związanych przetartymi wstążkami, ale to co czuje, to to, że
jest to jeden z najbardziej erotycznych strojów, jakie kiedykolwiek nosiłam. Cała drżę z siły
swojego pobudzenia.
- Rosa - on szepcze. - Jesteś taka piękna i taka nieposłuszna. Kazałaś mi czekać.
Musisz nauczyć się tego nie robić.
Bierze dużą poduszkę i rzuca mi ją.
- Pochyl się nad nią!
Robię co mi każe, zawijam ramiona wokół poduszki. On wstaje i staje za mną.
- Unieś swoją pupę do góry - rozkazuje.
Wypinam się.
Ponownie nożyczki naciskają na moje pośladki, a następnie tną tył majtek. Czuję, jak
moje pośladki stają się gołe. Nie zostało już z nich wiele: elastyczna i postrzępiona bawełna.
- Czas na karę, Rosa.
Pierwszy dotyk jest miękki i delikatny, lekko łaskoczący. Coś przesuwa się po moim
ciele. Zdaję sobie sprawę, że to jest pejcz długim ogonem włosów. Wzdycham. To jest
przyjemne i miękkie, ale wiem, że to oznacza, że coś inne zaraz nadejdzie. Rzeczywiście,
pejcz pozostawia mnie, ale tylko na moment. Chwilę później, słyszę gwizd i czuję uderzenie.
- Och! - Płaczę, ale bardziej z zaskoczenia, niż z bólu. To kłuje, ale nie na tyle, aby
spowodować prawdziwą krzywdę. Kolejny cios ląduje na moim tyłku, przesuwając się do
środka moich pośladków. Gryzące małe żądła drażnią wszędzie, wywołując pożądanie.
- Daj mi znać, że to działa, Rosa - mówi mój Pan.
Unoszę bardziej mój tyłek do góry i mówię:
- Zasłużyłam na moją karę, Panie.
On zwiększa swoje smagnięcie, a ja zalewam się łzami i krzyczę:
- Och, och... Panie krzywdzisz swoją Rosę
- Ponieważ ją kocham - mówi miłym głosem. - Ona musi dostać nauczkę.
Uderza mocno, niektóre włosy znajdują gorące miejsca na mojej płci. Bardzo boli, ale
nie mogę nic na to poradzić, reaguję na ukąszenia, wyginając plecy. O Boże, to mnie tak
niesamowicie pobudza, że chcę nacisnąć na poduszkę, aby złagodzić desperacką potrzebę
dotyku między nogami.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Teraz przesuwa pejcz tam i z powrotem po mojej płci - miękkie i delikatne
pociągnięcia na zaczerwienionym tyłku. Delikatnie kreśli ósemki na mojej skórze i to jest
takie przyjemnie, słodkie, aż nagle przerywa i - trach! - spada kolejne uderzenie.
- Ach - jęczę i ściskam mocno poduszkę. Ląduje kolejny i kolejny. Próbuję przesunąć
się, aby uniknąć uderzenia. Jęczę z bólu, chociaż nie jest to dręczący, okrutny ból. To mnie
pobudza, czyniąc moją skórę gorącą, wpływa na moją płeć jak nic jeszcze. Drżę z radosnego
podniecenia i tęsknoty.
Biorę dziesięć z męczących, pasjonujących ciosów. Krzyczę głośno za każdym
uderzeniem, delektuję się miękkimi kolistymi ruchami, pocałunkami między uderzeniami, i to
sprawia, że jestem bardziej mokrą i chcę więcej.
Mój Pan lubi słyszeć efekt mojej kary i krzyczę przy każdym ciosie. Wiem, że tak jest
i proszę go, aby nie zranił swojej pokojówki, która tylko chce go zadowolić. Kiedy zadał
dziesiąty cios, mówi:
- Dobrze zniosłaś swoją karę. Nadszedł czas na nagrodę.
Mój mistrz odwraca to i naciska grubą rękojeścią pejcza na wejście do mojej płci.
Wzdycham i jęczę, kiedy przesuwa nią po mojej wilgoci, w kierunku łechtaczki, a potem
naciska na guziczek. Będzie mnie pieprzyć twardą grubą fakturą trzonka. Nie nic poradzić na
to, że rozszerzam mocniej moje nogi, aby ułatwić mu dostęp. Chcę mieć to coś w sobie.
Natychmiast. Moje biodra już się poruszają, tak, jakbym była pieprzona. Wydaję z siebie niski
i gardłowy jęk pożądania.
Odsuwa rączkę. Czuję, jak przysunął się do mnie i słyszę dźwięk otwierania zamka
błyskawicznego.
O tak, dziękuję, Dominic, daj to mnie teraz.
Ku mojemu zadowoleniu, czuję jego penisa przy moim wejściu. Zatrzymuje się tylko
na chwilę, aby mieć pewność, że jest prawidłowo ułożony, a potem pcha go mocno we mnie,
wypełniając mnie całą jego długością. Jestem więc gotowa, mokra i otwarta, a on ślizga się z
łatwością, wpychając go do środka jednym silnym ruchem. Tego właśnie pragnę, a moje plecy
wyginają się w łuk, kiedy on uderza głęboko, wycofuje się i wchodzi we mnie jeszcze raz. To
jest zażarte pieprzenie, którego bardzo potrzebuje, po pobudzającej chłoście. Kładzie jedną
rękę na moim brzuchu, a drugą na moich piersiach, aby naprzeć mocniej i głębiej, ponieważ
pieprzy mnie bardzo ostro, popychając moje biodra z każdym pchnięciem.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Nagle opuszcza jedną rękę, znajduje mój wzgórek, zaczyna się nim bawić. Jęczę
głośno i wiem, co się dzieje, mój orgazm eksploduje z niezwykłą siłą, wiję się, ciężko
oddycham i drżę z powodzi uczucia, jakie mnie ogarnia.
Dominic robi kilka zażartych pchnięć, a następnie nagle, ku mojemu zaskoczeniu,
wycofuje się. Jestem zdyszana, wciąż rozkoszując się spazmami mojego orgazmu i
zastanawiam się co on robi.
- Doszłaś Rosa - mówi. - Doszłaś tak szybko, bez wątpienia z powodu chłosty i bardzo
mnie to cieszy. Ale myślę, że mam dla ciebie jeszcze więcej przyjemności, zanim sam się
zatracę.
Spoglądam przez ramię i widzę, że on się uśmiecha, a ja wciąż mam rozsunięte nogi,
wypięty nagi tyłek i nadal jestem otwarta dla niego.
Chwilę później czuję coś twardego i zimnego naciskającego na moją płeć. Co to jest?
Sztuczny penis? On zamierza pieprzyć mnie jeszcze raz czymś innym? Dawniej Dominic
lubił zaspokajać mnie zabawkami, albo rozkazywać mi, bym się pobudzała przed jego
przybyciem. Czy on zamierza robić to jeszcze raz?
- Jesteś bardzo dobra - mruczy. - To jest coś nowego dla ciebie, Rosa. Ale chcę byś
odprężyła się i pozwalam się temu zdarzyć. Obiecuję ci, będziesz cieszyć się rezultatem.
Czuję jak pociera i wciska jakąś krótką rzecz we mnie. To jest zbyt krótkie, zbyt
małe...zastanawiam się, jak on zamierza tego użyć. Dobrze się czuję tak posmarowana sokami
z mojego orgazmu.
Potem zatrzymuje krótką chłodną rzecz u mojego wejścia do tyłka. Nagle wiem, co on
zamierza robić i głośno wypuszczam powietrze. Nie sądzę bym tego chciała. Nigdy tego nie
pragnęłam.
- Pozwól mi spróbować, Rosa - mówi milutko - Jeśli ci się nie spodoba, to powiesz.
Daj mi szansę...
Dobrze? To jest takie małe, tak krótkie, aż wydaje się nieszkodliwe.
- Jeśli tego chcesz Panie - odpowiadam.
- Dziękuję.
Brzmi szczerze i wdzięcznie.
Dobrze nawilża małą zatyczkę moimi sokami i przyciska ją przed wejściem do
mojego tyłka.
O Boże, nie jestem pewna... Nie wiem...
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Pcha to łagodnie.
- Wyjdź naprzeciw temu, będzie łatwiej - mruczy więc naciskam lekko, obawiając się,
że mogę robić coś złego.
- Tak, to jest to. Jesteś tak piękna. Nie mam słów, by opisać, jak to działa na mnie.
Przedmiot jest zimny i gładki. Wszedł łatwiej niż to sobie wyobrażałam. Czuje go, jest
ogromny, wystający, ale to wcale nie boli.
- To jest to. Jest tam. Teraz, moja słodka, poczujesz to wszystko bardziej, obiecuję.
Jego penis ponownie jest w moim wejściu, głodny sexu równie mocno jak wcześniej,
a ruchy wykonuje z wykwintną powolnością i od razu rozumiem, dlaczego. Mała zatyczka
włożona zmniejszyła mój kanał, co czyni mnie ciaśniejszą, a jak jego penis ociera się o
przeszkodę we mnie.
- Ochchchch...
Nie mogę wytrzymać wypuszczając długi jęk. On napiera do przodu, wypełniając
mnie cudownie, jak nigdy wcześniej.
- Tak, to prawda - mruczy gardłowo, - chcesz tego, czy nie?
- Tak - jęczę - O Boże...
Jego penis wszedł głęboko, całą swoją długością, jego jądra są przyparte do mnie, a
uda napierają. Zaczyna się poruszać, cofając kilka cali, a następnie przesuwając do przodu w
rytmicznych pchnięciach. To uczucie jest niewiarygodne. To jest tak, jakby wypełnił mnie
całkowicie, a jego penis był trzy razy większy.
- Pieprz mnie - sapię ciężko. - Och nie wiem, nie mogę...
Każde jego bezczelne pchnięcie wyciska ze mnie jęk, ponieważ główka jego penisa
uderza o do końca mojej pochwy, a to sprawia mi ogromną przyjemność. Nie mogę się skupić
na jękach i sapaniu, ponieważ on zaczyna nabierać prędkości. Mój żołądek roztapia wściekła
żądza i moja łechtaczka działa jeszcze raz - drżę i przyciskam się do poduszki, by wpłynąć na
moje podniecenie również z przodu.
Dominika dyszy i warczy, kiedy jego kutas zanurza się we mnie. W następnym
momencie chwyta mnie ogromnymi rękami w pół, podciąga i odwraca mnie tak, że leżę przed
nim. Moje piersi wystają z podartego biustonosza, nogi ubrane w pończochy rozwarte i
otwarte dla niego. Spogląda w dół na moją płeć widoczna w świetle świec, a jego oczy płoną
z pożądania, i cała jego twarz płonie. Jego penis stoi dumnie wyprostowany, mokry od moich
soków. Kładzie się na mnie, jego penis bierze mnie ponownie w posiadanie, jego usta
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
pożerają moje ramiona i szyję, a następnie znajduje moje wargi.
Całujemy się gorączkowo i namiętnie, on pcha się w głąb mnie, jego biodra poruszają
się w rozkosznym ruchu, pchając penisa do mojego ciasnego przejścia.
Oboje jęczymy, całujemy się i czuję, jak wszystko gotujące się we mnie, to jest
głębsze i jeszcze bardziej mocniejsze niż wcześniej. Intensywny orgazm nadchodzi bez
ostrzeżenia, wyrywa się jak tornado, wirujące wokół mnie, prawie jak wystrzelony fajerwerk.
Poddaję się jego intensywności, a Dominic wciąga mnie jeszcze mocniej siłą własnego
orgazmu, kiedy wlewa się we mnie ogarnięty rozkoszą.
Gdy odzyskujemy oddech, Dominic usuwa mały srebrny korek, który spowodował tak
ogromy wybuch. Wybuchamy śmiechem, kiedy spoglądamy na mają garderobę, bo nie mam
na sobie zbyt wiele bielizny.
- Weź coś z sypialni - oferuje Dominic.
- Masz na myśli coś ze skóry, albo jedwabiu bez kroku? - pytam i chichoczę.
Kolekcja bielizny Dominika, którą zaprojektował dla mnie, nie jest praktyczna, ale po
prysznicu, znajduję jakieś jedwabne majtki i biustonosz. Moje rajstopy zostawiam dopóki
prowizoryczne podwiązki utrzymują je na miejscu. Dominic otwiera butelkę wina i pijemy
schłodzonego Chablis w salonie.
- Co robisz w Londynie? - pytam. - Myślałam, że będziesz w Czarnogórze.
- Jest jakieś opóźnienie i nie mogłem się spotkać z tym inwestorem, więc postanowiłem
przylecieć do ciebie. - Całuje mnie. - Albo raczej... do Rosa - Uśmiecha się złośliwie do mnie.
Cieszę się, że Rosa istnieje, bo ona jest sposobem na powrót do siebie, ale czuję lekkie
ukłucie niepokoju, że może ona być stałym elementem. Czy mogę sobie z tym poradzić?
Wiem, że zrobię wszystko, aby być z Dominiciem, ale nie mogę udawać, że chcę, aby mnie
kochał, a nie fikcyjną postać. Ale nie będę naciskać teraz - to pierwsze dni i czuję nasze
uzdrowienie związku, po niedawnych schizmach. Jeśli Rosa pomaga, to jest w porządku.
- Muszę ci coś powiedzieć - mówię niepewnie.
- Mmm? - patrzy na mnie.
Nie wiem, czy powinnam mu o tym mówić, ale zdecydowałam, że będę uczciwa
wobec Dominica i powiem prawdę.
- Ten wieczór... byłam z Andrei.
To było, jak spaść w przepaść. Jego twarz poważnieje, a oczy stają się wręcz
lodowate.
- Rozumiem.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Nie, poczekaj, posłuchaj mnie. Muszę ci wyjaśnić, dlaczego wciąż pracuję dla niego.
To z powodu Marka.
Dominic odwrócił głowę w moja stronę.
- Fra Angelico okazał się fałszywy, a Andriej chciał winić za to Marka. Nie mogłam na
to pozwolić, Dominic. Mark jest w tej chwili tak chory, Bóg jeden wie, co by to z nim zrobiło,
jego reputacja jest zniszczona.
- Jest fałszywy? - Dominic zmarszczył brwi. - A Andrei zapłacił za niego dużo
pieniędzy. Nic dziwnego, że jest wkurzony.
Kiwam głową.
- To jego wina, że go kupił zamiast poczekać, a teraz potrzebuje kozła ofiarnego, miał
być z nim Mark. Zwróciłam się do jego lepszej natury, a on zgodził się chronić Marka pod
jednym warunkiem.
Burzliwe spojrzenie Dominic napełnia mu oczy.
- Niech zgadnę. Jesteś częścią pakietu.
Zaczyna nerwowo chodzić po pokoju. Boże, jaki on jest przystojny, kiedy się złości.
- Cholera Dubrovski, on jest bezwzględny. On nie troszczy się o to co ma, a zrobi
wszystko, by dostać to co chce.
- Uspokój się, nie będzie mnie miał. Nie tak jak chce, nie w ten sposób. Ale muszę
kontynuować pracę dla niego, tylko do chwili aż Mark będzie wystarczająco silny. Musiałam
ci o tym powiedzieć. Chcę, żeby wszystko między nami było jasne. Żadnych tajemnic.
Szczęka Dominika porusza się, a usta ma zaciśnięte. Mogę powiedzieć, że walczyć z
wściekłością do Andrei.
- Proszę - mówię łagodnie.
- Musisz mi uwierzyć, nie zamierzam pozwolić czemuś się zdarzać i jak sądzę, Andrei
jest zbyt dumny, by przeforsować tę kwestię. On chce bym przeszła do niego z własnego
wyboru. Tak więc, on będzie czekać dopóki piekło nie zamarznie.
To wydaje się przełamać w nim lody i uśmiecha się niechętnie.
- Widzisz? - mówię triumfalnie. - Wiedziałam, że się uśmiechniesz!
Jego uśmiech poszerza się.
- Dobrze, dobrze.
Siada obok mnie na kanapie.
- To zabija mnie, że będziesz wciąż wokół Dubrovski, ale jeśli trzeba, to... dobrze,
niech tak będzie.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Dziękuję - mówię łagodnie.
- Znam cię i wiem, że nie chcesz tego powiedzieć, że... wiem, że mi ufasz. Tak przy
okazji, musisz trzymać się na baczności, musisz się bardzo pilnować.
- Naprawdę? - patrzy na mnie pytająco.
- Tak. Andrei wiedział, że przybyłeś tu do Londynu. Wygadał się, gdy powiedziałam,
że spotykam się z przyjacielem.
Dominic wygląda ponownie ponuro.
- To mnie nie dziwi, nie jestem pewnie jedyny - mówi. - Mówiłem ci, jaki on jest - jest
patologiczny jeśli chodzi o to, co myśli, że jest jego honorem. To jest po prostu staromodna
świnia. Dumę uważa za jakiś rodzaj męskiej jakości, prześladując swoich wrogów. Jego
ludzie będą mi deptać po piętach.
- On nie oznacza nic złego, prawda?- Pytam, nagle zaniepokojona.
Kiwa głową.
- On nie jest psychiczny, nie robi nikomu krzywdy cielesnej, przynajmniej nie w tym
momencie. Ale chce monitorować moje ruchy, bez wątpienia wiedzieć czy zbliżam się do
któregokolwiek z kontaktów, jakie zdobyłem przez niego. Podejrzewa, że będę chciał
zwerbować jego inwestorów dla własnej firmy. Jestem pewien, że jego prawnik gotów
pozwać mnie, jeśli spróbuj czegoś, co łamie warunki mojej starej umowy z nim.
- I co? Polują na każdego?
On wbija we mnie wzrok.
- Nie idę za nimi. Ale jeśli przyjdzie do mnie - no, to już inna sprawa.
- O Boże, Dominic bądź ostrożny – poczułam strach. - Nie chcę żeby Andrei w
odwecie zrobił ci krzywdę.
- Nie boję się - mówi ze śmiechem. - Robię co trzeba. Nie próbuję podchodzić do
nich. Ale nie zamierzam również odprawić ewentualnych inwestorów z mojego biznesu.
Zamierzam odnieść sukces. To jest to na co czekałem.
- Wiem, wiem...
Odwraca się, aby spojrzeć mi prosto w oczy, jego ciemnobrązowe spojrzenie jest teraz
szczere.
- Te tygodnie są kluczowe dla mnie, ty to wiesz. To dlatego nie możemy być teraz
razem. Muszę to zrobić. Ale jak tylko dostanę to co chcę, wrócę po ciebie, jeśli jest to to,
czego i ty chcesz.
- Oczywiście, że jest - mówię szeptem. - Nie jestem szczęśliwa bez ciebie.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Kładzie rękę i głaszczę mnie po policzku.
- Cieszę się, że jesteśmy razem. - Czy jesteśmy? - Pytam, kładąc rękę na jego dłoni i
cieszę się, że mogę trzymać ją przy mojej twarzy. - Z powrotem?
Kiwa głową, uśmiecha się.
- Nie sądzę, żebyśmy mogli coś na to poradzić. Żadnych tajemnic. - mówię.
Kiwa głową i pochyla się do mnie, żeby mnie pocałować.
- Absolutnie. Żadnych tajemnic.