Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Rozdział 12
Co robię? Czy to właśnie nie rozzłości Andrei - sprawi, że spełni swoje groźby?
Siedzę z tyłu taksówki, która czeka z włączonym silnikiem na zewnątrz restauracji.
Domyślam się, że samochód Andrei jest gdzieś w pobliżu i czeka na niego. Drżę i owijam się
trochę mocniej czarnym płaszczem z kaszmiru.
To czyste szaleństwo! Nie mam nic. Nawet ubranie, w którym jestem, nie jest moje!
Słyszę stukot obcasów na chodniku, a następnie otwierają się drzwi taksówki i moja
nowa przyjaciółka siada obok mnie. Podaje adres kierowcy i ruszamy.
- Co powiedział? – pytam. Przesuwa spojrzenie w moim kierunku i patrzy z pod
czarnych rzęs.
- Nie powiedziałaś mi, że twój przyjaciel to jest Andrei Dubrovski.
- Och... Tak... Powinnam powiedzieć.
Zapomniałam,
że
Andrei
jest
dobrze
znany
w
tym
mieście.
- On ma dość zastraszający charakter, słyszałam co nieco o nim. Więc była niewielka zmiana
planu. Powiedziałam mu, że rozchorowałaś się w toalecie i że zamierzam zająć się tobą.
Powiedziałam, że odwiozę cię do domu, gdy tylko poczujesz się lepiej.
- Czy on ci uwierzył?
Ona śmieje się.
- Nie jestem pewna. Ale chciał abym, to zrobiła. Poprosił mnie, bym przywiozła cię do
jego mieszkaniu i dał mi swoją wizytówkę. Powiedziałam, że teraz powinnaś być z kobietą i
to go uciszyło. Nie zna mojego imienia ani adresu, więc teraz jesteś bezpieczna.
- Nie na długo - mówię głuchym głosem.
Muszę wrócić do niego, wiem o tym. Zaczynam zdawać sobie sprawę, że Andrei mnie
otacza. Nie mam wyboru. Będę musiała jakoś to wyjaśnić Dominicowi. Moje serce jest
złamane, bo kiedy znaleźliśmy naszą drogę z powrotem do siebie, to już mamy się rozdzielić,
tylko tym razem na zawsze.
- Jutro poczujesz się lepiej - mówi z przekonaniem. - Na pewno jest jakieś wyjście, nie
martw się.
Nagle mój telefon dał znać, że nadeszła wiadomość. Wyciągam i patrzę:
Rosa, gdzie jesteś? Twój pan cię potrzebuje.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Ciężko oddycham. Dominic! Co to znaczy? Gdzie on jest? Nie odpowiadam od razu -
mój mózg wariuje, bo przypuszczam, że on może być w Nowym Jorku. Co zrobić?
Rozpaczliwie chcę powiedzieć mu, o wszystkim, co się wydarzyło, ale nagle zastanawiam się
czy to rozsądne. Wiem, że Dominic będzie śmiać się w obliczu gróźb Andrei. On jest bardziej
zdecydowany pobić swojego dawnego szefa - a to, może podpisać na Marka wyroku śmierci.
Wpatruję się w swój telefon, próbując coś zrobić.
Rosa, pan pyta czy postanowiłaś służyć komuś innemu? Czy o to chodzi? Powiedziano
mi, że byłaś tu dzisiaj z jakimś mężczyzną i zabrałaś swój bagaż. Czy straciłem Rose?
O mój Boże, on jest w Nowym Jorku? Oddycham gwałtownie, drżąc z podniecenia.
Chcę do niego teraz zadzwonić, ale nie mogę, bo jestem z moim nowym przyjacielem w
taksówce.
- Wszystko w porządku? - mówi, patrząc na mnie. - To nie jest on? Nie grozi ci,
prawda?
- Nie, nie - mówię szybko. - To mój drugi przyjaciel.
Szybko odpisuję:
Panie, Rosa cię uwielbia i chce służyć tylko Tobie. Oferuje swoje pokorne przeprosiny
i pragnie, abyś dołączył do niej.
Dostaję szybko odpowiedz:
Gdzie jesteś, Rosa? Czy jesteś bezpieczna?
Piszę kolejną wiadomość:
Tak, ale nie wiem, gdzie jestem. Dam ci znać bardzo szybko, jak tylko się dowiem.
Telefon brzęczy niemal natychmiast:
Dobrze. Będę czekać, na wiadomość od ciebie.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Jestem pełna nadziei. Dominic musi być tu, w Nowym Jorku. O Boże, mam nadzieję,
że to jest prawda! Moja każda komórka bardzo za nim tęskni i chce z nim być. Jeśli go tylko
zobaczę i poczuję, choć jeszcze raz, na pewno wszystko skończy się dobrze.
Wtedy moja przyjaciółka bierze swój telefon, bo również dostała wiadomość.
- Dobrze - mówi. - To jest mój brat. Jest już w drodze, najprawdopodobniej ze swoją
dziewczyną. Możemy wysłać go od razu, żeby odebrał twoje rzeczy od Andrei - wygląda
przez okno. - Jesteśmy na miejscu, jesteśmy w domu.
Taksówka zatrzymuje się przy wysokim domu z piaskowca. Ona płaci, a potem
prowadzi mnie po zużytych kamiennych schodach.
-”Home sweet home!” - mówi, i otwiera malowane na biało drzwi wejściowe.
Od razu jesteśmy w przytulnym przedpokoju, zamieszkanego domu. Jest elegancki, z
czystymi współczesnymi meblami oraz książkami i obrazami. Na wypolerowanej drewnianej
podłodze gdzie nie gdzie porozrzucane są buty i gazety, a na krzesłach wiszą rzeczy. Czuję
ulgę, ze mogę być w tym domu, a nie w hotelu, które są pozbawione charakteru, tak jak i
mieszkanie Andrei.
- Rozgość się - mówi, kiedy wiesza mój płaszcz na antycznym wieszaku. - Połóż
swoje rzeczy gdziekolwiek, rozbierz buty i tam pod schodami leżą kapcie, załóż dla wygody.
Zaraz przyniosę ci bluzę, bo zmarzniesz w tej przepięknej sukience.
Kiedy prowadzi mnie do salonu, mówi:
- A tak przy okazji, nazywam się Georgina. Możesz mówić do mnie Georgie. Jak ty się
nazywasz?
- Beth - mówię, czując się milion razy lepiej będąc w normalnym miejscu.
- Beth? - marszczy brwi. - To dziwne - opamiętuje się nagle - Chcesz coś? Kawę,
herbatę? Coś mocniejszego? Mam wino lub whisky, jeśli czujesz się naprawdę w szoku!
- Herbatę, chętnie, dziękuję - mówię z wdzięcznością.
- Tak, stary dobry brytyjski zwyczaj. Przywożę ją z domu, kiedy tylko mogę. Oni po
prostu nie mają takiej tutaj.
Cieszę się, że zamieniłam te wysokie obcasy na parę miękkich, wełnianych,
futrzanych, domowych kapci. Georgina zbiera pulower z oparcia krzesła i podaje mi go.
Podczas gdy ona znika robić herbatę, wkładam pulower i rozkoszuję się jego przytulnym
ciepłem. Czekam na nią, rozglądając się po pokoju i przeglądając półki, patrząc na zdjęcia i
grzbiety jej książek.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Po tym wieczorze, czegoś takiego w ogóle się nie spodziewałam. Myślałam, że będę
jadła kolacja w hotelu, przygotowywała się do nocnego lotu i podróż powrotnej do domu na
Święta Bożego Narodzenia. Teraz jestem w obcym domu, gdzieś w Nowym Jorku, mam na
sobie strój wieczorowy i nie mam bagażu.
Podnoszę niektóre fotografie na półkach. Pokazują one Georgie z przyjaciółmi, na
stoku narciarskim, na plaży, na balach, przyjęciach ogrodowych i weselach. Wyblakła
fotografia pokazuje dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci stojących na werandzie w dużej willi,
gdzieś gdzie jest egzotycznie i gorąco. Biorę i przyglądam się uważnie. Dzieci to: chłopiec i
dziewczynka, dziewczynka wygląda na starszą, ma ciemne włosy i ciemne oczy. To na pewno
Georgie, pomimo różnicy pomiędzy dzieckiem z krótką fryzurą, a kobietą z długimi nogami
w kuchni. Chłopiec to musi być jej młodszy brat: ma oczy takie jak jej, ubarwione na ciemno.
Obydwoje są opaleni. Za nimi stoją rodzice, mężczyzna w kostiumie wizytowym z kobietą w
ukwieconej letniej sukience na ramiączkach i w kapeluszu. Odkładam zdjęcie na półce i
podchodzę do kominka, gdzie jest więcej obrazów w srebrnych ramach.
Georgie przychodzi z kubkiem parującej herbaty, którą umieszcza na stoliku do kawy.
- Tu jesteś - mówi wesoło. - Siadaj i rozgość się.
- Dziękuję - mówię.- Oglądałam twoje zdjęcia, mam nadzieję, że ci to nie
przeszkadza.
- Pewnie że nie.
Pokazuję na fotografię dwóch dzieci z rodzicami.
- Czy to ty?
Georgie patrzy i kiwa głową.
- Tak, to ja, mój brat i moi rodzice. Oboje już nie żyją.
- Och, przepraszam - mówię i myślę, że ona wydaje się być za młoda, by być sierotą.
- Tak, to jest raczej niesprawiedliwe, ale tak to już jest. Mój ojciec pracował ciężko, a
moja matka piła zbyt wiele - była taktowną żoną i Ona była znudzona tymi wszystkimi
niekończącymi się imprezami, na których musiała być obecna, szczególnie wtedy, gdy
żyliśmy za granicą i opuściła swój dom, rozpaczliwie za nim tęskniła. Ostatecznie koktajle
stały się jej jedyną pociechą - smutne wspomnienie odbija się na twarzy Georgie. - I to ją w
końcu zabiło. Miała tylko pięćdziesiąt lat.
- To takie smutne - mówię cicho.
Georgie uśmiecha się.
- Tak. Wciąż tęsknię za nią. Jeśli mam być szczera, to zmieniło mnie to trochę w
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
dziwaka zdrowotnego. Ale nic w tym złego, może czasami powinniśmy uczyć się na błędach
swoich rodziców.
Zastanawiam się, czy ona ma partnera lub męża, kogoś kto by ja pocieszał w
smutnych chwilach, ale nie ma śladu nikogo mieszkającego tutaj i wydaje mi się niegrzeczne
pytać ją o to. Myślę o drugim dziecku, z fotografii, stojącym na werandzie.
- A czy twój brat mieszka też w Nowym Jorku?
Wzdycha ze smutnym uśmiechem
- Chciałabym, żeby tak było. Ale on nie umie zostać w jednym miejscu na dłużej.
Uwielbiam go, ale śledzenie go nie jest łatwe. On ma zwyczaj znikać i nawet przez miesiąc
nie mam z nim kontaktu. Nawet nie wiedziałem, że będzie w mieście, aż do dzisiaj. Nie
spodziewałem się go nawet na Święta Bożego Narodzenia.
W tym momencie zadzwonił dzwonek i Georgie mówi:
- To musi być on. Przepraszam na chwilkę.
Wychodzi, a ja odwracam się do kominka. Moje oczy spojrzały na duże zdjęcie, które
nie jest oprawione, ale zostało podparte za innymi. Podchodzę, żeby je wydobyć. Nagle słyszę
głosy dochodzące z przedpokoju.
- Cześć kochaniutki. Więc gdzie ona jest?
Odpowiedź przychodzi z powrotem głębokim męskim głosem.
- Ona nie mogła przyjść, obawiam się, że muszę ci wystarczyć sam.
W tej samej chwili, kiedy wyciągam fotografię, ton głosu przeszywa mnie jak strzała. Zdaję
sobie sprawę, że patrzę na obraz Georgie i Dominika, głowami blisko siebie, z wielkimi
uśmiechami na ich twarzach. Są bardzo podobni do siebie, oliwkowa karnacja, ciemne oczy. I
wiem, że ponad wszelką wątpliwość, że głos który właśnie słyszę jest jego.
Sapię, kręci mi się w głowie, odwracam się i... W drzwiach stoi Georgie i mówi:
- Beth, to jest mój brat, Dominic.
Wskazuje człowieka za nią, a ja stoję i niedowierzam własnym oczom, ponieważ
Dominic stoi tam, wysoki, przystojny, i za tym wzrokiem tęskniłam najbardziej na świecie.
On też na mnie patrzy ze zdumieniem, a następnie szeroki uśmiech pojawia się na jego
twarzy.
- Beth! - wykrzykuje i idzie do mnie, z otwartymi ramionami. Pędzę do przodu i
zatracam się w nich a on zamyka mnie w swoim uścisku. Jednocześnie śmieję się i płaczę, ale
jestem przeszczęśliwa i czuję ulgę, że mogę już być z nim.
- Masz ogromną zdolność zaskakiwania mnie - mówi czule, kładąc pocałunek na
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
mojej głowie. - Po prostu, kiedy myślę, że straciłem cię, to los sprowadza cię z powrotem do
mnie.
Wycofuje się lekko i teraz może zobaczyć moją twarz.
- Ale co ty tu robisz?
- Chwileczkę! - mówi Georgie, który stoi z rękami na biodrach, patrząc całkowicie
oszołomiona. - Czy chcesz mi powiedzieć, że to jest Beth? Twoja Beth, z którą miałeś się
spotkać dziś wieczorem?
Dominic odwraca się by uśmiechnąć się do niej, jego oczy iskrzą.
- Dokładnie. Oto ona. Nie było jej w hotelu, kiedy tam dotarłem, a obsługa pomyślała,
że to będzie miła niespodzianka, kiedy ją zaskoczę. Czy ty ją znalazłaś?
Georgie wygląda na zmartwioną i mówi:
- Dom, czy mogę zamienić z tobą słówko, proszę?
Pokazuje na korytarz. On nie chce mnie puścić, mogę to wyczuć, ale po chwili
zmienia zdanie i mówi:
- Oczywiście - i wychodzi za nią.
Stoję w salonie szczęśliwa i podekscytowana, ale słyszę o czym oni rozmawiają.
- Dom, ta dziewczyna jest zaangażowana z Andrei Dubrovski! - Georgie syczy. -
Znalazłem ją płaczącą w łazience restauracji, ponieważ on próbuje wymusić na niej, aby
związała się z nim! Czy wiesz, jakie to jest niebezpieczne? Twoja historia z nim jest ledwie
słodkością i światłem, ale jeśli on dowie się, że chcesz ukraść jego dziewczynę, nie będzie
taki łaskawy.
- Ja nie kradnę niczego ani nikogo - Dominic odwraca się spokojnie. - Beth i ja
jesteśmy razem od dawna, zanim poznała Andrei.
- Co? Jak?
- To długa historia. Opowiem ci pewnego dnia.
- Ale Dubrovski ma rzeczy Beth. Miałam zamiar wysłać cię, abyś odebrał je, jednak
teraz nie sądzę, żeby w tych okolicznościach, to był dobry pomysł.
- On myśli, że może ją mieć jeśli zechce. Beth, nie zamierza pozwolić na to ani ja.
Teraz chodźmy z powrotem, chcę ją przytulić. Nie lubię rozmawiać o niej w ten sposób.
Wracają do pokoju, Georgie wygląda na speszoną i pełną niepokoju, podczas gdy
Dominic wydaje się silny i szczęśliwy. Podchodzi do mnie i obejmuje czułe.
- To wszystko brzmi jak jakiś obłęd. Andrei ucieka się do swoich starych podstępów?
Kiwam głową i dopiero dochodzi do mnie, w jakiej strasznej sytuacji się znalazłam.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Jest gorzej niż kiedykolwiek.
- Chcę usłyszeć o wszystkim - Uśmiecha się do mnie, a w jego ciemnych brązowych
oczach widać ciepło i miłość. - Ale najpierw usiądźmy i ochłońmy trochę. Zamierzałem
zaskoczyć cię dziś wieczorem ale, jak zwykle, twoja niespodzianka jest większa i lepsza.
Georgie, zrobisz mi herbatę? Brakowało mi twojej herbaty. - Uśmiecham się do niej.
Georgie kręci głową i wzdycha, jakby to była beznadziejna sprawa, jednak nie może
oprzeć się jego urokowi.
- Okay, Dom. Zaraz ci przyniosę herbatę.
Gdy tylko jesteśmy samym Dominic przyciąga mnie do siebie.
- O Boże, jak dobrze jest mieć cię z powrotem - mówi gardłowym głosem, a następnie
całuje mnie najpierw czule, a potem namiętnie, tak że moje usta otwierają się dla niego. Gdy
nareszcie rozdzielamy się niechętnie, mówi:
- Dzięki Bogu, nic ci nie jest. Byłem cholernie zmartwiony, odkąd przybyłem do
hotelu, i usłyszałem, że odeszłaś.
- Andrei śledził mnie - wyjaśniam Dominicowi, kiedy prowadzi mnie na kanapę,
wciąż trzymając mocno za rękę. - I naciska na mnie jak nigdy przedtem. Grozi, że zniszczy
Marka i ciebie, jeżeli nie będę z nim.
Oczy Dominica iskrzą niebezpiecznie i mówi cicho:
- Tego chce? Tak więc, musi nauczyć się, że nie wszystko da się zdobyć taktyką
zastraszania i groźbami. Udowodnimy mu to - mówi. - A jeśli będzie chciał walczyć, to
wyjdziemy mu naprzeciw.
Kładę moją drugą rękę na kolanie i mówią ze strachem:
- Proszę, Dominic, nie wiesz, jaki on jest... co on powiedział... Nie mogłabym tego
znieść, gdyby zrobił ci krzywdę.
- Wręcz przeciwnie - Dominic odpowiada. - Wiem dokładnie, jaki on jest i dlaczego to
robi. On chce mnie zamknąć, bo znam, wszystkie jego słabości. Kiedy pracowałem dla niego,
to radziłem sobie z jego honorem i tajemnicami, które mi powierzył. Ale teraz on pokazał, jak
chce postępować, a ja nie mam nic przeciwko temu. Chcę, żeby żałował, że ze mną zadarł.
- Co zamierzasz zrobić? - Jestem przerażona perspektywą, że Dominic chce stanąć
naprzeciw kogoś takiego jak Andrei, kogoś kto wydaje się być teraz silniejszy i bardziej
pewny siebie niż kiedykolwiek.
- Mam pomysł, a nawet dwa - mówi tajemniczo. - Ale nie mówmy o nich teraz.
Poczekaj, aż pójdziemy do mnie.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Do ciebie? - powtarzam zdziwiona.
Dominic kiwa głową.
- Rzeczy się zmieniają, Beth. Praca, którą wykonałem w ciągu ostatnich kilku tygodni
opłaciła się. Mam kilka dużych inwestorów, którzy chcą wejścia na pokład ze mną i moja
firma ma stać się ważnym graczem w świecie górnictwa i surowców. Chcę otworzyć biura w
Nowym Jorku, a także w Londynie. Dubrovski nie będzie zachwycony, gdy usłyszy, kim są
moi nowi partnerzy. Głównie dlatego, że są to ludzie, o których względy zabiegał i nie
potrafił wygrać - przyciąga mnie mocno do siebie. - Mój asystent wynajął mi mieszkanie, do
czasu aż nie znajdę czegoś, co będę chciał kupić.
Wpatruję się w Dominica. On jest teraz swoim własnym szefem i to mu odpowiada.
Zdaję sobie sprawę, że od kiedy go poznałam, tego właśnie pragnął. Jest teraz jak pantera,
która jest uśpiona, ale rozciąga kończyny i pręży mięśnie, przygotowując się, by wykorzystać
swoją moc w polowaniu.
Georgie wraca do pokoju, niosąc dwie filiżanki herbaty, stawia je na stole i siada w
fotelu. Wygląda teraz na szczęśliwszą.
- Nie mogę się nadziwić - mówi, kręcąc głową i patrząc to na mnie, to na Dominica. -
Kiedy powiedziałaś mi, że masz na imię Beth, pomyślałam, że to dziwne, bo Dom zamierza
się spotkać Beth, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że to ty możesz nią być!
To jest dziwne.
- Zgadzam się - uśmiecham się do niej, moja ręka wciąż mocno trzyma Dominica.
Rzucam na niego spojrzenie. - On nigdy nie powiedział mi, że ma siostrę!
Dominic chrząka i mówi niewyraźnie:
- Naprawdę?
- Nie, nie powiedziałeś!
Georgie podaje mu filiżankę parującej herbaty.
- To mnie wcale nie zaskakuje, obawiałam się tego, Beth. Nie miałam pojęcia, że też
istniejesz, aż do dziś - patrzy na brata udzielając mu nagany. - Dom, ty naprawdę musisz się
nauczyć dzielić trochę bardziej.
- Postaram się - mówi z uśmiechem, biorąc kubek. - Dziękuję za herbatę.
- Beth, masz ty swoje sposoby aby go zmienić - Georgie mówi do mnie siadając.
Uśmiecham się do niej. Kocham Dominica, widząc go w tym środowisku rodzinnym.
Czuję się bardziej związana z nim niż kiedykolwiek, a teraz jestem jeszcze akceptowana
przez jego siostrę. Ona po prostu zakłada, że jesteśmy razem, jak normalny chłopak i
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
dziewczyna. Myśl ta napełnia mnie szczęściem i ciepłem.
- A tak przy okazji, Georgie - mówi Dominic - Obawiam się, moja wizyta będzie nieco
krótsza niż planowałem. Zabieram stąd Beth.
- Pomyślałam, że zamierzasz to powiedzieć - Georgie mówi ale bez urazy. - Dobrze, to
ogromna przyjemność zobaczyć cię chociażby przez taką krótką chwilę.
- Będę w przyszłości spędzał tutaj więcej czasu - mówi Dominic. - Będę tu pracować
przez około pół roku.
- Och to dobrze - Georgie mówi szczęśliwym głosem. - Tęsknię za moim braciszkiem,
chcę widzieć cię częściej - odwraca się do mnie. - A co z tobą, Beth, gdzie mieszkasz?
- W Londynie - mówię, czując się nagle ponuro, jak zdaję sobie sprawę, że przez co
najmniej sześć miesięcy będę żyć bez Dominica. Wtedy czuję jego dłoń zaciskającą się wokół
mojej.
- Na razie - mówi cicho, a wybuch szczęścia promieniuje przeze mnie.
Pół godziny później jedziemy ulicami Nowego Jorku w stalowo-szarym sportowym
samochodzie.
- Twoja siostra była bardzo miła dla mnie, miała zamiar pozwolić mi zostać w jej
domu. Mam nadzieję, że nie myśli, że jestem niegrzeczna.
- Jestem pewien, że nie - Dominic mówi, a jego oczy patrzą na drogę.
Przerywam na chwilę a następnie mówię:
- Wiesz że nigdy nie mówiłeś mi o sobie, że masz siostrę, o rodzicach... Przykro mi
było słyszeć że oboje odeszli.
Zapadła cisza, podczas gdy Dominic patrzy na drogę przed sobą, i nagle mówi cicho:
- Wiesz, że zawsze trudno otwarcie o takich rzeczach mówić. Cieszę się, że już
poznałaś Georgie, naprawdę jestem szczęśliwy. I obiecuję, że od tej pory będę więcej
rozmawiać się z tobą, przyrzekam.
Cieszę się, że to słyszę, ale nie chcę, naciskać na niego, nie teraz, więc mówię:
- Byłoby miło zatrzymać się nieco dłużej u Georgie i poznać ją lepiej.
- Mmm.. - Dominic strzela mi znaczące spojrzenie. - Ja mam nadzieję, że rozumiesz,
że nie mogę robić z tobą tych wszystkich rzeczy, które tak bardzo pragnę, będąc w pokoju
gościnnym, w domu mojej siostry. To naprawdę nie jest w moim stylu.
Czuję drżenie pysznego oczekiwania. Końcówka dzisiejszego wieczoru zapowiada się
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
obiecująco, a ja nie chcę już wspominać wcześniejszych wydarzeń, kiedy szlochałam w
toalecie.
Dominic wiezie nas umiejętnie przez Manhattan i nagle zabiera nas z drogi w dół, do
parkingu podziemnego. Zatrzymuje samochód i patrzy na mnie, jego twarz ukryta jest w
cieniu.
- Jesteśmy na miejscu - mówi łagodnie.
Moje serce zaczyna mocno walić, wydaje głuchy odgłos w mojej klatce piersiowej,
następuje szybki przypływ adrenaliny z radosnego podniecenia. Otwiera drzwi, wychodzi,
podchodzi do mnie i otwiera moje. Wyciąga do mnie rękę, a ja podaję mu swoją. Pomaga mi
wyjść z nisko osadzonego fotela. Ciągnie mnie mocno do siebie. Trzyma w ciasnym objęciu
ramion, przebiegając jedną rękę w dół po moich plecach, a drugą delikatnie masując kark.
Patrzę w jego oczy i widząc pragnienie, które tam płonie, a potem jego usta spadają na moje i
całują cudownie. Poddaję mu się całkowicie, otwieranie usta i pozwalam jego językowi
zawładnąć mną. Smakuje wspaniale. Chcę zatracić się w nim, przyciągnąć, abyśmy stali się
jednością. Przechylam głowę do tyłu i zatracam się w jego ramionach. Przyciska mnie i czuję
na plecach twardy łuk dachu samochodu. Ma jedno kolano wciska między moje uda, naciska,
bym bardziej je rozchyliła. Czuję wybrzuszenie jego krocza, na dowód jego pożądania.
- Pragnę cię właśnie tu - mówi cicho. - Ale... - patrzy w górę w kierunku kamery
CCTV, które były skupione na nas -... nie szczególnie chciałbym, dać pokaz ochroniarzom.
Chodźmy na górę.
Muszę przełknąć ślinę i spróbować odzyskiwać równowagę. Byłam gotowa pozwolić
mu pieprzyć mnie tu, przy samochodzie, albo na dole, na zatłuszczonej podłodze parkingu.
Chwycił mnie za rękę i zaprowadził do windy. Drzwi rozsuwają się, i moment później,
jesteśmy w lustrzanym wnętrzu. Rzucam okiem w górę, świadoma oka kamery nadzorującej.
- Pieprzyć ich - mówi Dominic. - Chcę cię całować.
Kiedy winda szybuje w górę, on pociągnął mnie do siebie i całuje mocno. Jego język
w moich ustach jest taki gorący i rozpalony. Jesteśmy nienasyceni siebie. Moje palce w jego
włosach, ciągnę jego głowę do siebie, jego ramiona mocno mnie obejmują, jedną ręką
głaszczę delikatnie moją szyję i wrażliwe miejsca pod uchem. Chcę krzyczeć i żebrać, prosić
go, by wziął mnie natychmiast i nie ważne, czy ktoś patrzy, ale zamiast tego upajam się
namiętnością naszego pocałunku. Wiem, że mam to, na co czekałam przez tak długi czas.
Następnie winda zatrzymuje się i otwierają się drzwi. Mrugam oszołomiona, jakbym
właśnie obudziła z intensywnego snu.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Chodź - mruczy Dominika, biorąc mnie za rękę. Prowadzi korytarzem do drzwi
mieszkania, które otwiera kodem.
Wchodzimy i jesteśmy w dużym apartamencie z widokiem na panoramę miasta, którą
widać przez sięgające od podłogi do sufitu okna. Wnętrze jest spartańskie, martwe i tylko
minimalna ilością mebli.
- Wynajęte - mówi Dominic zamykając drzwi za nami. - I tak nie będę tu długo, ale
teraz musi to nam wystarczyć.
Zwracam się do niego, a mój płaszcz bezwładnie opada. Stoję przed nim w mojej
czerwonej sukience i wysokich obcasach. Spogląda na mnie z uznaniem.
- Wyglądasz wspaniale - mówi. Następnie zauważa perły na szyi. - Czy to nowe?
Sięgam w górę i odpinam naszyjnik. Upuszczam go na płaszcz.
- Pożyczone tylko - odpowiadam. - Myślę, że do północy to wszystko zniknie.
Zerka na zegarek.
- Jest prawie północ.
- Dlatego to musi odejść - mówię.
Sięgam po zamek z boku sukienki, by pociągnąć go w dół. Pozwalam materiałowi
zjechać w dół mojego ciała i zostaję w samej bieliźnie. Stoję przed nim w staniku i majtkach.
Pozwalam jego spojrzeniu podróżować po moim ciele, a następnie zrzucam buty.
- Teraz - mówię. - Zaklęcie zostało złamane.
- Jesteś uwolniona od czarów - mówi, patrząc na mnie uważnie.
- Zawsze byłam - odpowiadam. - Nigdy nie udało mu się umieścić mnie w wieży, bez
względu na to, jak bardzo się starał.
Dominic robi krok w moim kierunku.
- Beth...
Moje serce to słyszy.
- Beth? - mówię łagodnie. - Nie... Rosa?
Uśmiecha się do mnie szczerze, z zachwytem w oczach, a to przyprawia mnie o
zawrót głowy.
- Uwielbiam Rose. Ona jest taka słodka, taka dająca, tak... uległa. Daje mi wielką
przyjemność móc uczyć Rose, jak być posłuszną i pokazać jej, co ona potrafi. Mam nadzieję,
że będę miał jeszcze taką możliwość w przyszłości. - Stawia kolejny krok w moim kierunku,
jego bliskość wysyła moje zmysły w korkociąg. - Ona zrobiła również coś bardzo ważnego.
Przyprowadziła mnie do ciebie, Beth.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Teraz on jest tak blisko, że czuję ciepło promieniujące od niego, wdycham jego
wspaniały zapach. To sprawia, że jestem roztrzęsiona i w środku płonę z pragnienia.
- Rosa jest moim towarzyszem zabaw - ale Beth... jesteś moją miłością.
Wciągam gwałtownie oddech. To wspaniałe, niesamowite, usłyszeć, jak to mówi. On
mnie kocha! Wiedziałam o tym, ale usłyszeć to..... zachwyca.
- Kocham cię - odpowiadam.
Wyciąga rękę i przeciąga łagodnie po moim ramieniem, w dół przez moją klatkę
piersiową. Jego koniuszki palców zostawiają rozpalony szlak. Głaszczę sutki, które zaczynają
nabrzmiewać. Czuję jak moje piersi podnoszę się i opadają z tempem mojego oddechu. Jego
dotknięcie rozpala mnie, ale jest w tym coś innego. Dziś wieczorem nie jestem Rosa, a
Dominic nie jest moim Panem. Nie zamierzamy bawić się w karę, jaką wykonałby, aby
pobudzić moje zmysły i sprawić bym szalała z pożądania. Zamiast tego, z każdym
dotknięciem jego dłoni, czuję czułość, jakby podziwiał miękkość mojej skóry i wspaniałość
moich piersi. Bierze mnie za rękę i prowadzi do pokoju obok, mniejszego, ciemniejszego, z
oknami w dachu, skąpo umeblowanego w łóżko, komodę i lampę, która świeci na ścianę,
emitując przygaszone złote światło.
Kiedy docieramy do łóżka, Dominic odwraca się i bierze mnie w ramiona,
przyciskając do siebie i całując z nieskończoną powolnością i intensywnością. Oboje
zatracamy się w sobie, pochłonięci przez ruchy naszych ust i języków. Obsesyjnie
degustujemy siebie, pozwalając wrzeć emocjom w naszych ciałach i rozkoszować się
podnieceniem. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo kocham takie momenty, ten dreszcz
oczekiwania i pragnienia, tworzące takie przyjemne odczucie potrzeby. Szybkiego
zaspokojenia potrzeby. Nasze ciała reagują, eksploduje jego silna, twarda męskość, delikatnie
dotyka moich piersi i płeć. Oboje wiemy, że każdy z nas ma możliwość dać i otrzymać
najbardziej intensywną rozkosz. Możemy poddać się jej, doprowadzić do zmysłowej
przyjemności, pławić się w naszej żądzy, robić co chcemy, bo jesteśmy jednej myśli, tej samej
chęci i, co najważniejsze, jednego serca. Przyjemność zatracania się w siebie jest taka słodka,
bo nie ma nikogo innego na świecie, z kim chcielibyśmy to robić. Kiedy jesteśmy razem, jego
ciało jest połączone z moim, poruszając się we mnie, a nasze usta złączone, to nie liczy się
nikt, ani nic innego.
Cały nasz świat jest tu, gdzie my jesteśmy i radość z naszego związku...
A dzisiaj, przypominam sobie, że nie jestem Rosa. Wyciągam i zaczynam rozpinać
jego koszulę, coś czego Rosa nigdy nie zrobiłaby, chyba że by jej kazał. Dominic przygląda
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
się moim palcom. Jego klatka piersiowa unosi i opada trochę szybciej. Odpinam i przesuwam
do tyłu szeleszczącą bawełnę. Zostawiam koszulę na jego przedramionach, tak aby był lekko
obezwładniony. Przejeżdżam swoimi palcami po klatce piersiowej pokrytej miękkimi
włoskami między sutkami. Pochylam głowę do przodu i umieszczam moje usta na sutku,
biorąc mały czerwony pączek w moje zęby i przeciągam językiem naokoło. Ciągnę go lekko
zębami, a drugiego szczypię biorąc między kciuk a palec wskazujący, przekręcam lekko.
Dominic jęczy. On to lubi, wiem to. Po tym jak pobudziłam jego sutki do twardych punktów,
moje usta zostawiają je i przenoszą się na klatkę piersiową, gdzie wciągam jego zapach i
szczypię lekko skórę. Moje ręce głaszczą okolice brzucha i pleców, moje paznokcie
zostawiają ślady na powierzchni. Patrzy na mnie, jak składam hołd jego ciału moimi
wargami, językiem i koniuszkami palca, upajając się tym. Unoszę się na czubkach swoich
palców, całuję jego szyję, gryzę delikatnie, liżę go, czuję jego smak, przesuwam się, by
dosięgnąć jego ust. Rozpaczliwie potrzebuje naszego pocałunku, mogę to wyczuwać, ale
wciąż jest uwięziony w koszuli, której jeszcze nie pozwoliłam mu zdjąć. Przyciskam się do
niego, pozwalam moim piersiom ocierać się o jego nagą klatę piersiową. Materiał stanika
pobudza moje sutki. W końcu przechylam głowę do jego i przesuwam opuszkiem palca po
jego ustach, odsuwając się, zanim skradnie mi pocałunek, którego tak pragnie. Wracam,
przesuwam językiem po jego drżących wargach. Otwiera lekko usta, jego oddech przyspiesza,
ale ja nie pozwolę mu skrócić mojego czasu. Chcę cieszyć się w tym wyjątkowym
oczekiwaniu, aż to, co robię doprowadzi nas na skraj wytrzymałości. Pozwalam swojemu
językowi poruszać się z większą siłą, zanurzać go w jego ustach na tyle długo, by pomyślał,
że może go mieć bez mojej zgody. Moje wargi trącają i całują usta tego pełnoprawnego pirata,
którego kocham tak bardzo. W końcu, nie mogę już dłużej czekać, bo łaknę ciemnej,
głębokiej własności jego ust. Przysuwam usta, przyciskam go do siebie, pijąc jego odurzający
smak, a on odpowiada, mocno, biorąc ode mnie tyle ile może. Ściągam jego koszulę, tak że
jego ręce są wolne. Od razu ujmuje nimi moją twarz, jakby chciał mnie mieś tak blisko, jak to
tylko możliwe.
Nie wiem, jak długo całujemy się, ale nasze zmysły są bardzo pobudzone przez taniec
naszych języków i ust. Nigdy wcześniej nie rozkoszowałam się tak długo w pocałunku, i nie
zdawałam sobie sprawy, że przez dłużej splecione usta, pożądanie staje się silniejsze. Mam
wrażenie, że przekraczam granice jestestwa, ponieważ nasze pocałunki stają się głębsze i
wszechogarniające.
Nagle zdaję sobie sprawę, że on unosi mnie, a ja instynktownie owijam nogi wokół
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
niego, aby łatwiej mógł zanieść mnie do łóżka. Opada powoli na kolana, nasze usta nadal są
złączone, kładzie mnie na łóżko. Odciąga się od naszego pocałunku i pozwala mi leżeć na
plecach, a sam klęczy nade mną i patrzy płonącymi oczami na moje ciało. Wyciągam rękę,
żeby przeciągnąć moimi koniuszkami palców po jego klatce piersiowej. Odnajdując zarys
jego cudownych mięśni, ciągnąc w dół szlakiem do ciemnych włosów z nad jego talii.
Prowadzę palce tam, gdzie wiem, że czeka na mnie skarb. Wpatruję się w jego oczy, gdy moje
palce rozpinają klamrę jego paska, a następnie guziki przy jego spodniach. Widzę wielkie
wybrzuszenie pod materiałem, ale uważam by go nie dotknąć - jeszcze nie.
Chcę wziąć wszystkie te przyjemności ale powoli. To nie jest noc gier albo
pośpiesznego spełnienia przyjemności, gdzie puszczamy się w galop bez tchu, spragnieni
końca kursu. To jest noc dla wolnego, zmysłowego kochania się, właśnie dla nas, dla
Dominica i Beth, których ciała razem współpracują tak świetnie.
Kiedy ściągam mu spodnie patrzy na mnie i dyszy lekko. Teraz jest w samych
bokserkach i widzę jego wspaniałą długość penisa, tak silnego i twardego, pełnego pożądania.
Sięgam wewnątrz spodenek i uwalniam go. Jest taki wspaniały i spragniony. Dominic wydaje
ciche westchnienie, gdy go dotykam, ale szybko puszczam, by nacieszyć nim moje oczy.
Samo patrzenie sprawia, że pulsuję między nogami, to takie pulsujące łaskotanie mówiące mi,
że moja płeć już tęskni, by czuć tą żelazna długość w mojej mokrej głębokości.
Ale jeszcze nie teraz... jeszcze nie..
Chcę dać mu przyjemność pierwsza. Chcę całować i lizać jego erekcję, wziąć go w
usta i kochać. On wciąż klęczy przede mną, więc unoszę się, by przytrzymać go za biodra,
abym mogła przeciągnąć swoim językiem w górę jego długości, od jąder do gładkiej główki.
Jęczy gdy mój język sunie po czubku jego penisa, rysując ósemki w około maleńkiej dziurki i
czuję jak napręża się jeszcze bardziej. Wtedy owijam ustami jego wrażliwą skórę, nawilżam,
a następnie zabieram moje wargi, delikatnie przygryzam zębami, ponownie przeciągam
językiem, aż do samej podstawy. Robię to jeszcze dwa razy, przedłużając etapie podróży po
jego penisie tak długo, jak to tylko możliwe.
Wiem, że on ledwie może wytrzymać to, ale chcę mu sprawić rozkosz najlepiej jak
potrafię. Słyszę, jak ciężko oddycha. Przygląda się temu co robię i zanurza palce w moich
włosach, wywierając niewielkie naciski na moja głowę, gdy dotykam wrażliwego miejsca.
Jęczy trochę, gdy moje zęby dotykają go, a moje delikatne pociągnięcie wywołują u niego
gwałtowny wdech.
- O Boże, Beth - mruczy. - Już dłużej nie wytrzymam. Do cholery, co ty ze mną
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
robisz...
Gdy puszczam jego penisa, on wie od razu co zrobić i przekręca się tak, aby jego
penis był blisko moich ust, a jego twarz przy mojej płci. Jego język i zęby natychmiast skubią
moje uda. Wzdycham z radością. Pragnę moich ust na jego penisie i dotyku jego języka na
mojej łechtaczce, w tym samym czasie. On wie to i chce tego samego. Wciąga mój zapach i
pozwala swojemu językowi bawić się u wejściu do mojej płci, a jego penis naciska na moje
usta. Wygląda, jakby rozkoszował się zlizując moje soki, które spływają ze mnie i spieszą na
spotkanie z jego językiem. Napływają mu do ust i chlupoczą przy jego wargach. Czuję palącą
tęsknotę za nim, kiedy jego język trąca mój wrażliwy pączek. Biorę w usta tyle jego długości,
ile tyko mogę i ssie go mocno. On wręcz zakopuje swoją twarz we mnie, a jego język
przynosi mi tak nieznośnie wspaniałe doznania, że moje kończyny stają się płynne.
Rozpływam się z rokoszy.
Pracujemy swoimi ustami by dać sobie cudowną przyjemność, czuję wzrost radosnego
podniecenia. Moja płeć pulsuje, małymi drgającymi falami, za każdym razem, gdy jego język
naciska i łaskocze nieznośnie po mojej łechtaczce. Chce być głaskana i rozpieszczana,
prowadzona bez przerwy i rytmicznie do punktu kulminacyjnego. Dominic liże i robi
okrążenia językiem, to niewyobrażalne uczucie rosnące w siłę, powoduje, że otwieram się jak
kwiat. Ale ja nie chcę, żeby już przyszło. Jeszcze nie. To dopiero początek.
Odsuwam się od erekcji Dominca, rozumie to i odwraca się do mojej twarzy. Jego usta są
mokre od moich soków, przyciska je tak mocno do moich, jakby rościł sobie prawo do nich,
wciskając swój język głęboko, oddając smak mojej płci. Całuję go z zapałem, pobudzona
przed smak naszych pieszczot. Teraz żadne z nas nie może już dłużej czekać, nasze ciała nie
chcą się oprzeć nakazowi połączenia się. Nie mogę tego powstrzymać i nawet gdybym
chciała trochę opóźnić naszą przyjemność, to on mi nie pozwala. Czuję jego gorący, ciężki
oddech i potrzebę bycia we mnie. Przyciska swojego taranującego penisa do mojego wejścia,
a moje wylewające się ze mnie soki łagodzą jago natarcie.
- O Boże! - krzyczę, otwierając się na niego, jak mogę szeroko, by go przyjąć.
- Czy chcesz tego? - pyta. - Czy to jest to czego pragniesz?
- Chcę tego!- To jest twoje, wszystko z tego... wszystko ze mnie... to jest wszystko
twoje. - Pcha mocno do środka.
Wyginam plecy w łuk i pochylam się do niego. Jedna ręką chwytam jego pośladki i
ściskam mocno, by przysunąć go jeszcze bliżej, głębiej, a drugą przeciągam po jego plecach i
wbijam paznokcie w skórę z siłą, tym większą im większą rozkosz mi daje, zachęcając go
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
jednocześnie, by mnie mocniej i ostrzej pieprzył.
Zrozumiał moją zachętę. Moje zachęcające ręce i usta odnajdują zaciekły rytm, biorąc
jego penisa głęboko, kiedy on porusza się tam i z powrotem, wysuwając się i wsuwając,
znowu i znowu, a każdy jego ruch sprawiał, że poziom erotycznej siły wzrastał. Nie wiem, jak
długo uda mi się oprzeć się zanim poddam się tej elementarnej potrzebie dojścia. Wychodzę
naprzeciw każdemu pchnięciu, kołysząc się przeciwko niemu, aby wziąć jak najwięcej
przyjemność i za każdym pchnięciem wspinam się coraz wyżej i coraz bliżej jestem
szczytowania.
- O Chryste, Beth - mówi. - Zamierzasz dojść teraz? Dojdź dla mnie, proszę, chcę
widzieć, jak dochodzisz.
Jego słowa wywołują dreszcz, a to znaczy, że jestem na krawędzi. Nie mogę z tym
walczyć. To nadchodzi. Mam konwulsje, moje ciało skręca się, jest potrząsane wielkimi
falami orgazmu. Nic nie widzę i tylko wiem, że jestem opętana przez całą przyjemność, która
roznosi się po całym moim ciele, aż do końca każdej kończyny. Myślę, że krzyczę, może
wrzeszczę, nie mam pojęcia. Gdy jednak wracam do pewnego rodzaju świadomości, wciąż
ruszają mną ostatnie, cudowne fale mojego orgazmu. Zdaję sobie sprawę, że Dominic nie był
tam jeszcze i przygotowuje się na drugą rundę mocnego, przyjemnego pieprzenia w moją
bardzo mokrą i otwartą cipkę po orgazmie. Mogłabym tak leżeć tu całą noc, ciesząc się
wspaniałymi ruchami jego penisa we mnie, ale wiem, że nie będzie to tak długo trwało. Jest
coraz bliżej, jego pchnięcia są szybsze, mój orgazm jeszcze bardziej go podniecił, teraz jego
kolej.
Czuję jak jego penis rośnie we mnie, jego ruchy stają się wolniejsze, ale silniejsze,
ponieważ pcha mocniej i głębiej, by wywołać punkt kulminacyjny, którego tak bardzo
potrzebuje. Otwieram oczy, pragnąc, zakosztować jego przyjemności. Uwielbiam oglądać, jak
on sztywnieje, wygina plecy w łuk, a jego orgazm rozlewa się strumieniem po nim całym.
- Och Beth, - jęczy w rozkoszy orgazmu.
Przytulam go mocno, upajając się słodkością jego punktu kulminacyjnego i miłością,
którą mogę słyszeć w jego głosie.