Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Rozdział 9
Przez następne dwa dni, spędzamy niezapomniane chwile w Nowym Yorku. Widzimy
tak wiele, odwiedzając literackie zabytki, które wiele znaczą dla Laury, i te artystyczne, które
przemawiają do mnie. Robimy również to, co każdy turysta, na przykład wjazd na szczyt
Empire State Building. Podziwiam Frick Collection i wspaniałe nowoczesne prace w MOMA,
i napawam się atmosferą eleganckiej Village. Jest też czar Świąt Bożego Narodzenia, który
daje szczególny blask wszystkim sklepom: w jedno popołudnie spotkałyśmy około
dwudziestu Mikołajów idących Fifth Avenue i nie mogłyśmy się oprzeć przejażdżce dorożką
wokół oszronionego Nowym Yorku prowadzonej przez samego Świętego Mikołaja.
Spędzamy cudowne chwile, ciesząc się luksusem naszego apartamentu, spełnianiem
naszych zachcianek, jak i zwiedzaniem Manhattanu. Chociaż uwielbiam być z Laurą i
wszystko co razem robimy, to jednak ogarnia mnie tęsknota za Dominic. Gdy Laura i ja
przytulamy się w naszym powozie przykryte kocem, chcę nagle i żarliwie, by to on zawinął
swoje ramiona wokół mnie i całował delikatnie, mknąc przez Central Park. Dzwonki na
lejcach dzwonią, nasz Święty Mikołaj woła: Ho, ho, ho! A my jedziemy w bajkową podróż.
Dostaję wiadomość od Dominic i odbieram ją na Mac w apartamencie. Pyta tylko czy
dobrze się bawię. Odpisując podaję mu najważniejsze wydarzenia. Przecież będę w domu w
poniedziałek wieczorem, i po opadnięciu wszystkich emocji, mogę powiedzieć mu o
dziwnych rzeczach, które się zdarzyły.
W poniedziałek rano, jesteśmy zmęczone, ale wciąż nie chce nam się wracać do domu,
a nasz lot jest wieczorem. Dostaję maila. Tak szybko, jak ja to widzę, moje serce zaczyna
walić, a moje dłonie pocić się. Nie zdawałam sobie sprawy, że zapomniałam o Andrei na cały
ten weekend, dopóki nie zobaczyłam jego nazwiska na ekranie.
Beth.
Moja gospodyni mówi mi, że nadal cię nie było w moim mieszkaniu. Czy zamierzasz
tam iść? Proszę, daj mi znać.
A
To jest powrót do trudnej rzeczywistości. Zatraciłam się w przyjemnym świecie,
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
dobrze bawiąc się z Laurą.
Zawsze wiedziałam, że w domu problemy wciąż na mnie czekają, ale dałam się
zatracić przez chwilę. Ten mail przypomniał mi o nich.
Dzwonię do Laury, która wyszła na taras zrobić zdjęcia naszego niesamowitego
widoku. Po chwili wchodzi do środka, jej nos jest świecący od mroźnego powietrza na
zewnątrz.
- Och, Beth, nie mogę uwierzyć, że to nasz ostatni dzień. Nie chcę wracać do domu!
- Ja też nie, to było niesamowite. Ale, słuchaj, co ty na to, jeżeli wprowadzimy
ostatnie poprawki co do dzisiejszego dnia? Wiem, że musimy być w drodze na lotniska o
siódmej i miałyśmy pewne plany, ale dostałam maila od Andrei - Muszę iść do jego
mieszkania. To nie potrwa długo, a jego nie będzie. Czy możemy tak zrobić?
Laura siada na poręczy krzesła i patrzy na ekran.
- Żartujesz? Założę się, że jego mieszkanie jest niesamowite, chciałabym je zobaczyć.
Uśmiecham się do niej.
- Świetnie. Powiem jego gospodyni, że będziemy dzisiaj.
Mieszkanie Andrei jest na krańcu Centralnego Parku we wspaniałym budynku, który wygląda
jak wiktoriański Gotycki zamek, ozdobiony rzeźbą. Wchodzimy do tego okazałego budynku i
informujemy odźwiernego, że mamy odwiedzić mieszkanie Pana Dubrovski. Sprawdził nasze
imiona. Jesteśmy wprowadzone przez wyrzeźbiony łukowaty otwór drzwiowy, a następnie
całkowicie do olbrzymiego, imponującego przedpokoju, gdzie czeka na nas bagażowy w
barwach firmowych.
- Gospodyni pana Dubrovski spodziewa się nas - mówię wyniośle, jakbym była jedną
z tych sławnych osób i prawdopodobnie zabrzmiało to bardzo głupio. Laura kręci się wokół
mnie, oczy ma szeroko otwarte i rozgląda się.
Porter sprawdza listę leżącą na krawędzi biurka i kiwa głową.
- Tak, oczekuje was. Proszę udać się na osiemnaste piętro.
Winda jest niezwykła, położona za dwiema przesuwnymi bramami z kutego żelaza i
zawierająca czerwone aksamitne siedzenia pod dużymi lustrami w pozłacanych ramkach.
Naciskam duży czarny guzik i winda płynnie wznosi się na osiemnaste piętro. Wychodzimy
na korytarz, grubo wyłożony wykładziną dywanową i na wprost, przed nami, są olbrzymie
mahoniowe drzwi ze złotymi liczbami 755.
- To tutaj - mówię do Laury.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Ok - jej oczy są olbrzymie, patrzy jakby była wystraszona.
To jest, jak do tej pory, najbardziej nieprzewidywalna część naszej podróży.
- Chodź. Miejmy to już za sobą.
Idziemy naprzód i pukamy do drzwi. Chwilę później otwiera nam elegancko ubrana
kobieta po czterdziestce. Nic nie mówi, ale patrzy na nas pytająco.
- Nazywam się Villiers Beth - mówię niepewnie - Panie Dubrovski chciał żebym tu
przyszła.
Jej twarz mięknie natychmiast.
- Tak, oczywiście - mówi głosem zaskakująco przyjaznym. - Dostałam wiadomość.
Proszę wejść.
Wchodzę do środka, Laura idzie za mną. Od razu zauważamy skrajny luksus w tym
miejscu: wszystko jest lśniące, polerowane, kosztowne i z doskonałym smakiem, podłogi z
białego i zielonego marmuru, polerowane świeczniki z hebanu. Jak mieszkanie Andrei w
Albany, to miejsce jest zrobione w wyraźnym neoklasycznym stylu, ale zauważalne jest to,
jak i w tamtym miejscu, że nie ma żadnych obrazów na ścianach.
Domyślam się, co zobaczę dalej.
- Oprowadzę was po mieszkaniu - mówi gospodyni, prowadząc nas do pięknie
urządzonego pokoju z przepięknym widokiem na park. Z szerokich okien widać rozpiętość
parku oblamowanego pięknymi budynkami. W salonie wypolerowany fortepian stoi przy
oknie, wygodne sofy ustawione naprzeciw siebie, pod wyściełanymi otomanami
załadowanymi pięknymi książkami o sztuce.
- To jest prywatny salon - wyjaśnia gosposię i prowadzi nas przez tuzin innych
pomieszczeń, w tym długi drewniany pokój, gdzie zawieszono kilka olbrzymich
kryształowych żyrandolów - ona nazwała go salą balową.
- Niewiarygodne - wzdycha Laura, kiedy przechodzimy z pokoju do pokoju. - To jest
niezwykłe. Wyobrażam sobie ile to musi być warte.
Nic nie mówię - to mnie nie zaskakuje, przecież znam Andrei. Nawet jak idziemy po
schodach na inne piętro, gdzie znajduje się sześć luksusowych sypialni i sypialnia z zatopioną
marmurową wanną, czuję się tak, jakby to było dokładnie to, co spodziewałabym się po
właścicielu. To jest niewiarygodne i drogie, ale czegoś tu brakuje: prawdziwego serca i kogoś
z namiętnościami i zainteresowaniami, kogoś kto faktycznie tu żyje. Wiem, że on chciałby
mnie w tym domu razem z moim wyborem sztuki. Pamiętam, jak mieszkanie Albany
wydawało się fajne, gdy obrazy zostały zawieszone. Wspaniały Fragonard portret, który
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
kupiłam do jego łazienki sprawił, że pomieszczenie to ożywiło się. Tego właśnie to miejsce
potrzebuje.
Wracamy na parter i gospodyni zaprowadza nas do pierwszego pokoju, przez który
weszłyśmy do apartamentu - przytulny mały salon z jego widokiem na Central Park.
- Podać może kawę? - proponuje gosposia. - Może herbatę?
Zerkam na zegarek. Mamy tylko kilka godzin na powrót do hotelu, by się spakować i
złapać taksówkę na lotnisko.
- Nie jestem pewna... - mówię.
- Tak, dziękuję, poproszę kawę - zapiszczała Laura.
Jak tylko gosposia nas opuszcza, Laura odwraca się do mnie z szelmowskim
uśmiechem i trąca mnie swawolnie.
- No! Jak często mamy okazję być w takim miejscu? To są ostanie nasze godziny w
Nowym Yorku. Cieszmy się trochę życiem.
- Dobrze - przytakuje, nie chcę jej mówić, że nie czuję się dobrze w tym miejscu. Ono
sprawia, że myślę o wielu sposobach, jakimi Andrei chce mnie kontrolować. A jestem w
stanie oddać siebie tylko komuś, kto kocha i ceni mnie. Właśnie bycie w tym mieszkaniu
uświadamia mi, jakie są moje relacje z Andrei - nie ma w nich tego wszystkiego.
Siedzimy w tym wspaniałym mieszkaniu, które sprawia, że czujemy się, jakbyśmy
płynęły ponad parkiem. Gosposia przynosi nam kawę i herbatniki z orzechami laskowymi, a
następnie zostawia nas. Laura papla, a ja słucham i najchętniej bym stąd wyszła.
- Czy wszystko w porządku? - pyta Laura, gryząc ciastko. - Jesteś strasznie cicha.
- Tak... ale chcę wrócić do hotelu - mówię.
- Masz rację - mówi Laura. Dopija kawę i kładzie ją na spodek.
- To jest dom, ale jest też milion razy zimniejszy i mniej przyjemny niż nasz piękny
apartament. Wróćmy tam i cieszmy się nim, póki możemy.
Gosposia odprowadza nas do drzwi i mówi:
- Mam nadzieję że niedługo będziemy się częściej widywać, panno Villiers.
Wychodzimy na korytarz.
- Być może - odpowiadam.
- A ty wyjeżdżasz dzisiaj? - pyta. - Tego wieczoru?
- Tak, zgadza się. Jedziemy na lotnisko za kilka godzin - mówię.
Chcę polubić tą pozornie przyjazną kobietę, ale jakoś nie mogę. Czuję niechęć i
uważam żeby nie powiedzieć zbyt wiele.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Życzę wspaniałej podróży do domu - uśmiecha się do Laury. - Tobie również życzę.
- Dziękuje...my! - Laura daje jej szeroki, otwarty uśmiech. Zazdroszczę jej zdolności:
ufać wszystkim, kto jest zatrudniony u Andrei Dubrovski.
- Do widzenia! - mówię, starając się ukryć zniecierpliwienie, aby jak najszybciej
znaleźć się w drodze do hotelu
- Chodź, Laura, musimy iść.
W taksówce mogę odetchnąć z ogromną ulgą. Nie czułam się dobrze w tym
mieszkaniu. Przez cały czas, gdy byłyśmy tam, czułam się pod obserwacją. Choć Laura
zachwyca się pięknem tego mieszkania i tym, jaka będę szczęśliwa pracując tam, jednak
wszystko, a ja myślę tylko o tym, jak się cieszę, że mogę wyjechać i jak bardzo nie chciałbym
tam wracać.
To smutne, wrócić do naszego apartamentu na poddaszu. Spędziłyśmy w nim
wspaniały czas i czułam się tu jak w domu, mimo że byłam tak krótko. Laura zarezerwowała
ostatni masaż w naszym apartamencie i gdy ona jest masowana, korzystam z okazji, aby
zalogować się na swoją pocztę i nadrobić zaległości. Chcę wysłać moim rodzicom informacje
o podróży i przesłać kilka zdjęć.
Jak tylko się zalogowałam, widzę wiadomość do mnie, oznaczoną pilne. I klikam
szybko, aby go otworzyć. To od Caroline:
Kochana Beth,
Mam nadzieję, że mail dojdzie na czas! Dobra wiadomość - Mark wychodzi ze
szpitala. Zrobił wielkie postępy w ostatnich dniach, lub coś takiego i lekarze pomyśleli, że
będzie mu bardziej komfortowo w domu. On wygląda dużo lepiej, nie rozpoznałabyś go.
Powiedziałam mu, że jesteś w Nowym Jorku na krótkim urlopie i był bardzo podekscytowany.
Wiem, że prawdopodobnie masz już plany, ale tylko w przypadku, gdy czytasz to o czasie -
Mark chce wiedzieć, czy możesz zatrzymać się w Nowym Yorku na kilka dni. On ma tam jakieś
spotkanie i chciałby żebyś wzięła w nim udział, oraz też w sprzedaży, która się zbliża w
Christie. Zapłaci za Twój nowy bilet powrotny i pokój w hotelu. Ja tutaj zajmę się wszystkim.
Daj mi znać, co zamierzasz zrobić - i do zobaczenia wkrótce!
Z poważaniem,
Caroline...
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Odczytuję wiadomość trzy razy zanim pojmuję zawartość jak należy. Trudno mi to
ogarnąć. Rozumiem dopiero jak Laura czyta na głos.
- Och, szczęściara z ciebie - wykrzykuje Laura. - Zostajesz tutaj!
- Ale to oznacza, że będziesz lecieć do domu sama - mówię z przerażeniem.
Nie mogłam się doczekać, naszego lotu z powrotem.
- Tak. - Wygląda na trochę przygnębioną. - To nic takiego, nie martw się, jestem
bardzo zmęczona i prawdopodobnie będę spać całą drogę.
W głosie słychać lekką zazdrość:
- Czy to znaczy, że masz zamiar zostać w tym apartamencie?
Śmieję się.
- Nie sądzę, żeby budżet Marka to wytrzymał. Nie wiem ile kosztuje noc w tym
apartamencie, ale przypuszczam że kilka tysięcy. Poza tym Caroline dała mi do zrozumienia,
że mam znaleźć sobie inny pokój.
Nie mówiłam jej, ani nie pisałam, że to apartament, tylko że jest to pokój czysty i
ładny.
Laura wychodzi cicho.
- Nie pomyślałam o tym - mówi po chwili, oczywiście nieco onieśmielona. - Nigdy
nie zapomnę tego, naprawdę. Nie martw się, że nie będziemy razem w domu, miałam już
niesamowite doświadczenie, ponieważ byłam tu z tobą. Trzymaj się i baw się dobrze.
- To nie będzie zabawa, jeśli nie jestem tu dla przyjemności - tylko w pracy -
podkreślam.
- To wciąż New York - mówi z uśmiechem.
I nie można z tym dyskutować.
Czas wrzucić wyższy bieg, Laura jest gotowy do jazdy z powrotem na lotnisko, a ja
szukam innego pokoju. Zastanawiam się nad pobytem w Grand, gdzie spędziłam wspaniale
czas, ale również nad tym, jak będę się czuła w zupełnie nowym miejscu. Andrei
zarezerwował to, i tak długo jak tu jestem, będzie miał mnie na oku. Wysyłam maila do
Caroline o radę, a ona odpowiada, że zarezerwuje pokój w hotelu, w którym Mark zwykle
pozostaje i wysyła mi szczegóły, wraz z instrukcjami, co Mark chciałby abym zrobiła.
To straszne żegnać się z Laurą, przed samochodem, który zabiera ją na lotnisko.
Przytulamy się mocno.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
- Do zobaczenia w Londynie - mówi Laura. - To było niesamowite.
- Wrócę przed końcem tygodnia - obiecuję.
- Lepiej żeby tak było - uśmiecha się.
- Muszę być w domu na święta, prawda? - Uśmiecham się do niej.
- Miłej podróży do domu.
Nic nie mogę zrobić, moje oczy robią się szkliste, jak widzę odjeżdżający samochód,
który zabiera mając Laurę z dala ode mnie. I nagle czuję się bardzo samotna.
Chodź, mówię do sobie, Jesteś silna. Poradzisz sobie. Teraz, ruszaj.
Wymeldowuję się z Grand Hotel, podaję taksówkarzowi adres, który napisała mi
Caroline. To jest w zielonej, mieszkalnej części miasta zdominowanej przez wielkie domy,
kamienice z elewacją z piaskowca. Zawieszam spojrzenie na miejsce, które przypomina dom
prywatny, a różnica polega na tym, że ten budynek ma wystający maszt z frontu i sześć
migoczących choinek na frontonie nad drzwiami głównymi.
Idę po schodach i uśmiechając się do siebie, otwieram ciężkie, drewniane drzwi. To
miejsce jest jak Mark: to jest jak klub eleganckich dżentelmenów, urządzony w bardzo
dobrym smaku, z doskonałymi obrazami zdobiącymi ściany. Estetyczny, nowoczesny dworek,
i mogę zrozumieć, dlaczego Mark czuł się tutaj jak w domu.
Recepcjonista jest przyjazny ale rzeczowy:
- Panna Villiers? Witamy. Nasz boy hotelowy zaprowadzi panią do jej pokoju. Proszę
cieszyć się pobytem u nas. Proszę, również mówić, jeżeli będziemy mogli coś dla Pani zrobić.
Pan Palliser jest naszym przyjacielem i chcielibyśmy uczynić Pani pobyt u nas jak najbardziej
przyjemnym.
Pokój został mi zaprezentowany i zostały mi również dostarczone bagaże.
Pomyślałam właśnie, że przez ostatnich parę miesięcy byłam w wielu hotelach, to więcej niż
w całym swoim życiu. To nie były jakieś tam hotele, ale najlepsze - St Petersburg, Paris i
Nowy York. Mój pokój jest bardzo ładny i wygodny, nic na to nie poradzę, że chce, by
Dominic był tu teraz ze mną.
Rozpoczynam pracę dla Marka następnego ranka. Jestem bardzo zadowolona ze
szczegółowego planu podróży Caroline i map, które mi dostarczyła, ponieważ gdy tylko
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
jestem daleko od szlaku turystycznego, Nowy York staje się dużo bardziej skomplikowany.
Teraz szukam galerii sztuki w drogich, ale niejasnych częściach miasta, lub na uboczu,
lokalizacji biura wewnątrz ogromnych drapaczy chmur w śródmieściu, nawet na Brooklynie,
aby znaleźć kupców w ich kryjówkach. Potem, przedstawiam się i rozmawiam o najnowszych
odkryciach Marka, pokazuję jego katalog, robię notatki o obecnych wystawach i
interesujących odkryciach. Zaznaczam jakiekolwiek sprzedaże, które pojawiają się i plotki na
temat jakichkolwiek dużych nabywców, którzy obnoszą się z tym, ze względu na
wymagającego artystę albo styl. Stale robię notatki dla siebie, żeby potem pisać raporty na
maila do Marka, aby ten znał każdy szczegół mojej pracy. Po dwóch takich dniach, zaczynam
czuć się zupełnie jak nowojorczyk, wbijając się śmiało do taksówek, lub wchodząc do metra,
przeciskając się przez tłumy świąteczne, ściskając na wynos kawę i obwarzanek.
Przyzwyczajam się do jedzenia w samotności, ponieważ śniadanie i obiad konsumuję w
biegu, ale za to kolacje zamówiłam u obsługi do pokoju. To żadna zabawa, ale przynajmniej
w swoim pokoju mogę oglądać telewizję, albo mogę czytać, zawsze to jakieś towarzystwa.
Również mogę sprawdzać swoje maile. Laura pisze, że wróciła bezpiecznie pierwszą
klasą. Zastanawiam się co Andrei teraz myśli, jestem w innym hotelu i wtedy przychodzi
wiadomość:
Beth,
Dlaczego nie przyleciałaś z powrotem? Gdzie jesteś?
A
Patrzę na maila i czuję zadowolenie, że udało mi się uciec spod obserwacji Andriei.
Przypuszczam, że tak jak długo, byłam w Soho Grand, wiedział, gdzie może mnie znaleźć.
Teraz mu się wymknełam, a on tego nie lubi.
Nie odpowiadam. Za to piszę wiadomość do Dominic:
Cześć kochanie
Zgadnij co się stało! Mark poprosił mnie, aby została jeszcze na kilka dni w Nowym
Yorku w sprawach służbowych. Tu jest cudownie, cieszę się, że tu jestem, ale ciężko pracuję.
Już nie ma zakupów i koktajli, jak to było z Laurą, gdy miło spędzałyśmy czas. Będę w domu
pod koniec tygodnia, a następnie jadę do moich rodziców na gwiazdkę. Gdzie jesteś? Co
robisz? Kiedy możemy się zobaczyć? Tęsknię za tobą.
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Bardzo tęsknię za Tobą w każdym calu.
All my love. Beth
Następnego dnia, jest jeszcze jedna wiadomość od Andrei.
Beth,
Powiedz mi gdzie jesteś. Natychmiast.
A
Śmieję się łagodnie do siebie. Ha, ha, pan Kontrola. Nie podoba ci się to, prawda?
Tak więc, nie jestem twoją własnością i nie jestem w twoim posiadaniu. Ale nie chcę, za
bardzo, doprowadzić do wściekłości tygrysa, bo on może stracić kontrolę i zdecyduje się
wypuścić swoje pazury.
Odsyłam krótką odpowiedź:
Andrei,
Zostałam w Nowym Yorku.
B
Napisałam w ten sam sposób: tak lapidarny i bezpośredni, jak jego własny
wiadomości. Jest odpowiedź od Dominic ale jakaś krótka:
Wspaniała dziewczyno,
Cudownie, że nadal jesteś w Nowym Yorku, gdzie mieszkasz? Nadal nie wiem, jakie
będą moje plany świąteczne. Dam ci znać. Spotkamy się, jak tylko będę wolny.
D xx
Wiem, że jest zajęty, ale wciąż chciałabym by napisał do mnie trochę więcej
wiadomości. Odsyłam maila informując go, gdzie jestem, ale on nie odpowiada.
Plusem jest to, że moja praca jest fascynująca. Kocham to, uczę się o
międzynarodowym rynku dzieł sztuki, i jak Mark pracuje z jego biznesowymi rywalami, aby
wszyscy mogli dobrze zarabiać na tym ciekawym świecie. Godziny mijają niezauważone, a
kiedy znalazłam się na aukcji Christie, podnosząc moje wiosło do oferty na Chagalla. Nie
mogę w to uwierzyć i muszę się uszczypnąć. Jednak Chagall idzie do chińskiego licytanta,
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
siedzącego w końcu sali, ale mimo wszystko, jestem przyprawiona o dreszczyk emocji - być
tam, wśród wszystkich innych handlowców. Piję kawę z głową dwudziestowiecznej sztuki, a
następnie wracam do mojego hotelu na lunchu, przed moim popołudniowym spotkaniem,
które jest w części miasta, gdzie jeszcze nie byłam wcześniej, do lepszej dzielnicy na West
Side.
Wychodzę z hotelu i zauważam, że pogoda się zmieniła. Świetliste niebieskie niebo
zniknęło i zostało zastąpione ciężkimi biało-szarymi chmurami, które zasysają całe dzienne
światło. Temperatura spada, a po kilku chwilach spaceru, czuję drętwienie stóp. Nie mogę
nosić dżinsów i butów sportowych na spotkania biznesowe, więc jestem zmuszona do
noszenia jednej pary cienkich butów, które przywiozłam ze sobą, kiedy myślałam, że to
weekendowy wypad, a nie podróż służbowa. Nie było czasu, aby kupić coś innego. Na
szczęście mam kurtkę, która mnie ogrzewa od góry, ale nie obejmuje moich ud, a i moja
spódnica nie jest szczególnie ciepła. Cóż, to tylko kilka przecznic, aż wrócę do metra.
Wkładam ręce do kieszeni, brodę umieszczam w szalu i idę szybciej, aby pobudzić krążenie
krwi.
Niemniej jednak, do czasu gdy dostaję się do stacji metra, mam dreszcze. Na stacji,
szukam peronu, który zabierze mnie do właściwej dzielnicy. Często gubiłam się i mimo
prostej drogi, nie wiedziałam, gdzie jestem. Jak tylko wysiadłam z metra zdałam sobie
sprawę, że stoję przed niewłaściwą stroną, więc poszłam na lustrzane odbicie mojej trasy,
która zmierza dokładnie w przeciwnym kierunku. To trochę potrwało zanim uświadomiłem
sobie swój błąd. Chcę wsiąść w pociąg, który zatrzyma się na początkowej stacji, co
wyczytałam, że jest to północna krawędź Upper West Side. Spojrzałam na mapę i miejsce, do
którego zmierzam, nie znajduje się w tym obszarze, jednak to nie wydaje się zbyt daleko.
Pociąg zbliża się do stacji i myślę, że to ten, więc kontynuuję podróż i siadam. Sięgam
po moją mapę i po przewodnik, i od razu przeklinam się psychicznie, gdyż widzę je teraz na
stoliku w moim pokoju, gdzie umieściłam je w porze lunchu i nie zabrałam ponownie.
Wszystkie dane są schowane w przewodniku. I nie mam nawet adresu sprzedawcy.
Wyciągam telefon i szukam maila od Caroline, aby znaleźć dane wysłane do mnie i
jestem zadowolona, że odnajduję wiadomość, wraz z załącznikami trasy. Dobra. Kiedy
wysiądę, powinnam być w stanie, dowiedzieć się, gdzie trzeba iść.
Po chwili patrzę w górę, stając się świadoma, że pociąg nie zatrzymał się na stacji. W
rzeczywistości przejechał przez stację bez zatrzymywania się. Co się dzieje? Dlaczego się nie
zatrzymał?
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
Mój żołądek nurkuje do dołu, ponieważ zdaję sobie sprawę, że musiałam pojechać
pociągiem ekspresowym przez pomyłkę, to jeden z tych co ściga się w górę na północ
pomijając wszystkie stacje położone w środku miasta. Czuję strzałkę strachu - gdzie on się
zatrzyma? Wyobrażam sobie, jak jechał w górę, kawałkiem wyspy, tunelem pod rzeką i na
zewnątrz do północnych dzielnic Nowego Jorku, wywożąc mnie do jakiegoś odległego i
dziwnego miejsca.
Opuszczę to spotkanie! Myślę i zaczynam panikować.
Pociąg trajkocze, a ja próbuję zachować spokój. To jest zupełnie proste. Mogę
przecież zdążyć na pociąg z powrotem. Nie ma co się martwić, to będzie świetna zabawa.
Wagon jest teraz całkiem pusty, pojedyncze osoby, cichy Nowy York. Mam nadzieję, że nie
wyglądam na przerażoną. Opowiadania z dreszczykiem o bezsilnych turystach,
zaatakowanych i napadniętych przemykają przez mój umysł.
Nie bądź głupia. Wystarczy zachować spokój, a wszystko będzie w porządku.
Wreszcie pociąg zatrzymuje się. Biorę torebkę i wysiadam, starając stworzyć
wrażenie, że to jest dokładnie tu, gdzie chciałam być. Pod wpływem impulsu wkładam bilet w
barierę i udaję się na stację. Gdy będę nad ziemią mogę uzyskać dostępu do maili i załadować
mapy tak, że żeby zobaczyć, gdzie jestem.
Na zewnątrz, jest już ciemno, a ja jestem z dala od dobrze oświetlonego centrum
miasta, blasku i brokatu Manhattanu, który niemal całkowicie zniknął. Nie mam pojęcia gdzie
jestem, tyle tylko że ulice są w wysokim 100s. Próbuję kliknąć na załączniki, które Caroline
wysłała mi z adresem galerii. Trochę to trwa, więc korzystam z okazji i próbuję otworzyć
swoją aplikację mapy, aby sprawdzić, jaka jest moja pozycja i dostać wskazówki, jak dotrzeć
do hotelu.
Czekam wieki, klikając. Cholera! Dlaczego nie mam dostępu do niczego? Jestem
oczywiście poza zasięgiem. Biorę telefon i spróbuj restartu, ale z tym samym rezultatem. Nie
mogę uzyskać dostępu do Internetu.
Cholera, cholera, cholera!
Rozglądam się wokół i widzę w pobliżu mężczyznę. Stoi między mną, a wejście do
metra, oparty plecami o ścianę, trzymający ręce w kieszeniach. Patrzy dokładnie w moją
stronę, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że on robi to świadomie, może nawet mnie obserwuje.
A ja tu jestem, stoję sam, bawię się telefonem. Co jeśli on właśnie ma napaść na mnie?
Musi tu być niedaleko, jakaś kawiarnia albo bar z Wi-Fi. Podejmuję natychmiastową
decyzję, odwracam się i idę w kierunku.... chyba centrum. Czuję się lepiej, jak jestem w
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
ruchu, ale teraz jest mi zimno, bo wyszłam ze stacji. Drżę i zaczynam iść tak szybko, jak to
tylko możliwe, mając szeroko otwarte oczy. Jest bardzo zimno. Wydaje mi się, że jestem
bardzo blisko dzielnicy willowej. Idąc mijam blok po bloku i budynki mieszkalne. Są też
sklepy, ale żaden z nich nie wyglądał na miejsce, gdzie mogę wejść i ogrzać się, lub znaleźć
połączenie z Internetem.
Co jakiś czas próbuję się połączyć. Jest tak zimno, a moje ręce są zdrętwiałe i trudno
mi wciskać przyciski na moim telefonie, który jest cały czas w trakcie ładowania. Moje
policzki pieką pod wpływem gryzącego wiatru, a moich nóg już prawie nie czuję, ale nadal
idę.
Wtedy zdaję sobie sprawę, że człowiek, którego starałam się unikać, idzie za mną.
Widzę go kątem oka i wiem, pełna obaw, że on jest za mną. Poznaję jego skulony kształt i
ręce w kieszeniach.
O Boże, on chce mnie zaatakować?
Przyspieszam swój krok, ale moje przemarznięte stopy odmawiają pójścia dużo
szybciej. Są tak otępiałe, że potykam się.
Cholerny telefon!
Nie śmiem wyjąć rąk z kieszeni teraz, gdy ten facet chce napaść na mnie dla telefonu.
Muszę dostać się do sklepu, jakiegokolwiek sklepu. Ale teraz, nic nie widzę, żadnego sklepu.
Idę niepewnym krokiem w ciemnościach. Każę sobie iść pod górę do drzwi głównych,
jakichkolwiek drzwi, i walić albo dzwonić. Na pewno ktoś mi pomoże. Ale jakoś nie mogę
znaleźć w sobie odwagi, by podejść do nieznajomych w ten sposób. Znajdę sklep, mówię
sobie.
Zbliża się do mnie. Boję się teraz. Gubię się w ciemnościach w obcym mieści, jest mi
przeraźliwie zimno i właśnie mam zostać zaatakowana. Słyszę jego kroki coraz bliżej.
Dogania mnie.
Nie mogę do tego dopuścić. Nie pozwolę mu mnie skrzywdzić.
Odwracam się do niego. Nie dostrzegam jego rysów w ciemności, ale staram się
mówić odważnie, chociaż tylko słyszę swój drżący głos:
- Czego chcesz? Czy mojego telefonu? Chcesz tego?
Zatrzymuje się. Jego oczy błyszczą w ciemnościach, ale nic nie mówi.
- No i....? Dlaczego mnie śledzisz?
Nadal mężczyzna nic nie mówi, tylko gestem wskazuje drogę. Olbrzymi czarny
samochód zatrzymuje się przy krawężniku obok mnie. Tylne drzwi otwierają się i jakiś głos
Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu”
tłumaczenie: marton
Beta: Kaya
mówi:
- Beth, wsiadaj natychmiast!
To Andrei Dubrovski.