Poszukiwanie własnej mocy
Autor: Maria Słaboń
Copyright - Prawa Autorskie
Pragnę się z wami podzielić swoimi doświadczeniami związanymi z odzyskiwaniem swojej
własnej pierwotnej energii na podstawie analizy snów swoich i klientów oraz pracy z nimi w
sesji.
Otóż często dotykałam tego zjawiska skądinąd dla mnie zawsze tajemniczego, Tzw. “jaja
energetycznego”. Zdarza mi się napotykać w trakcie sesji, a nawet częściej z opowieści o
marzeniach sennych (to i tak wszystko jedno, bo traktuję je podobnie jak symbole
archetypowe) o przeżyciach związanych z wędrówką w poszukiwaniu swojego jaja. Ciekawe,
że jak do tej pory taką potrzebą i w tej symbolice zawartej sygnalizują głównie mężczyźni.
Otóż śni im sie lub przeżywają to w sesji, że poszukują swojego jaja, muszą go wykopać.
Jeden z panów śpiąc czy z zamkniętymi oczami po omacku dociera do niego i integruje się z
nim, po czym skorupa pęka, a On doznaje “wyklucia” narodzin. Jego opis zgadzałby się z
opisem ciała eterycznego uświęconego autorki książki “Dłonie Pełne Światła” Barbary Ann
Brennan.
“Siódmy poziom jest mentalnym poziomem planu duchowego i nazywa się go ciałem
keterycznym uświęconym. Sięga od siedemdziesięciu pięciu do stu dziesięciu centymetrów
poza ciało. Kiedy wznosimy naszą świadomość na siódmy poziom aury, wiemy, że tworzymy
jedność ze Stwórcą. Zewnętrzna forma ma kształt jaja i zawiera w sobie wszystkie ciała
auryczne związane z obecną inkarnacją danego człowieka. Również to ciało jest bardzo
podobne do świątyni o bardzo skomplikowanej konstrukcji. W mojej wyobraźni wygląda ono
jak zbudowane z maleńkich nici złotosrebrnego światła o wielkiej trwałości, które
podtrzymują kształt całej aury. Zawiera złotą strukturę siatkową ciała fizycznego i wszystkich
czakramów.
Dostrajając się do poziomu wibracji siódmej warstwy postrzegam wspaniałe złote światło,
pulsujące tak szybko, że nazywam je “migoczącym”. Przypomina to tysiące złotych nici.
Forma kojarzy się ze złotym jajkiem sięgającym od stu do stu dziesięciu centymetrów poza
ciało, z mniejszym końcem pod stopami i większym około stu centymetrów nad głową. Jeśli
osoba jest bardzo naenergetyzowana, ciało to może rozszerzyć się jeszcze bardziej.
Zewnętrzna krawędź przypomina mi skorupkę jajka; wydaje się, że jego grubość od pół do
jednego centymetra. Ta zewnętrzna część siódmej warstwy jest bardzo mocna i elastyczna,
odporna na przenikanie i służy jako ochrona pola, tak jak skorupka chroniąca małe kurczątko.
Wszystkie czakramy i formy cielesne na tym poziomie sprawiają wrażenie zbudowanych ze
złotego światła. Jest to najmocniejsza, najbardziej elastyczna warstwa pola aurycznego.”
No i ten opis szczegółowo wyjaśnia czego śniący i przeżywający dotyka, czego poszukuje.
Nie jest to jedyny symbol energii o jaką chodzi. Spotkałam się również z symbolem wysokiej
choinki obranej z gałęzi, gdzie pozostaje tylko sam pień. Jakby Kręgosłup. Śniący używał jej
jako katapulty do wystrzelenia się za ocean. To też forma energii skumulowanej w rdzeniu
kręgowym, o tym mówią z kolei legendy starosłowiańskie. Opisał ją Wojciech Jóźwiak
“Godzamba, czyli wyprawa po moc”. Mowa tu o mężczyźnie, który traci wszystko, by
zmierzyć się z siłą przeciwko, której może wystawić tylko i aż to co sam posiada wewnątrz
siebie.
“[...] Godzięba-Godzamba ścigany przez przemożnego przeciwnika kieruje swoje kroki ku
skrajowi i ku mocy skraju. W obliczu klęski wychodzi poza ziemie ludzi. Jego ucieczka do
lasu jest zarazem wyjściem poza ekumenę, poza świat przez ludzi oswojony (gdyż czymś
takim, an-ekumeną był las) - i wejściem w zaświaty, do krainy duchów, co może bez
wielkiego błędu dałoby się porównać ze współczesnymi doświadczeniami ludzi, którzy
przeszli przez śmierć kliniczną i near death experiences. Ale bohater wnika w te nie-ludzkie
światy w pełni sił fizycznych i psychicznych, a więc postępuje jak typowy szaman. Jego
ucieczka nie jest błędem i nie jest haniebnym odwrotem - przeciwnie, jest wyprawą po moc.
I - zauważmy - nie jest to moc mieszkająca w środku! To jest ta inna moc, moc skraju. [...]“
Teraz pytanie jak do tego dojść, jak wydobyć z siebie i odkryć to co utraciliśmy, albo o czym
zapomnieliśmy.
Jak dotąd z mojego wyłącznie doświadczenia wynika, że najważniejszym krokiem jest
uświadomienie sobie, że tego pragniemy i nic co do tej pory zgromadziliśmy nie zbliżyło nas
do tego. Trzeba pozwolić sobie utracić wszystko w co wierzyliśmy, do czego byliśmy
przywiązani, co uważaliśmy za niezbędne aby trwać. Porzucić iluzje i zdobyć się na odwagę
“Eneasza” wyruszyć za ten ocean.
Miałam kiedyś sen o tym, że w moim kościele stoję ściśnięta tłumem ludzi, którzy zagradzają
mi drogę do ołtarza i Światłości Boga. Wreszcie przyszła śmierć, która swoim płaszczem
okrywała te istoty, aż zostałam tylko ja i mój mężczyzna. Pierwiastek męski i żeński.
Połączeni ruszyliśmy we wspólną, nową drogę. Myślę, że o to chodzi, o uwolnienie
wszelakich wzorców, przywiązań, aż dojdziemy do pierwotnej energii męskiej i żeńskiej,
która pokonuje śmierć i nareszcie możemy doświadczyć spotkania ze swoim Bogiem, który
jest w nas.
No ale do tego potrzeba wytrwałości, cierpliwości, uwagi, ciekawości podróżnika, odwagi
odkrywcy, determinacji wojownika, zaufania do procesów i wiary.
A największy grzech to “grzech zaniechania”.
Literatura
Barbara Ann Brennan, “Dłonie Pełne Światła”, przekład z języka angielskiego Marcin
Wawrzyńczak, Wydawnictwo Amber Sp. z o. o., Warszawa 2002
Wojciech Jóźwiak, “Godzamba, czyli wyprawa po moc”, 25 października - 2 listopada 2000
http://taraka.pl/index.php?id=godzamba.htm
Maria Słaboń
Maria Słaboń o sobie:
Doświadczenia w pracy nad rozwojem duchowym rozpoczęłam w dwutysięcznym roku z
reebertingiem. Po dwóch latach rezultatem były narodziny duchowe, które zaowocowały
nową drogą – Regresingiem. Pod okiem Leszka Żądło uzyskałam licencje regresera
indywidualnego grupowego. Dzięki doświadczeniom w pracy z ludźmi, oraz poszerzaniem
wiedzy z zakresu filozofii, psychologii, ezoteryki, badaniom symboliki sennej i ich
archetypów wypracowałam, sobie własną drogę.
Maria Słaboń w swoim mieszkaniu, w Bytomiu.
Poprzednie doświadczenia zawodowe takie jak praca z dziećmi przedszkolnymi - jako
nauczyciel pozwalają mi na głębsze zrozumienie wewnętrznego dziecka w dorosłych i
oczyszczania jego zranień. Właśnie z doświadczeń zawodowych z dziećmi wyniosłam hasło
„przede wszystkim nie szkodzić i nie wychowywać” Każdy ma swoją intuicje, drogę i plan.
Należy to uszanować i honorować. Staram się pomagać w zadawaniu pytań, oczyszczaniu
wzorców, wyszukiwaniu i wyśledzeniu tego, co już nieważne i nieaktualne. Pomagam
również nauczyć się wykształcić pozytywne mechanizmy, które pozwolą na nowe uważne i
świadome życie. Świadomość i uwaga to siostry miłości, więc tak naprawdę pomagam
odzyskać radość życia i chęć odczuwania miłości. Dziś wiem że koleje mojego życia
przygotowywały mnie do tego pięknego zajęcia, już od dzieciństwa i robię to naprawdę z
przyjemnością.
Maria Słaboń, ur. 08.01.1959 r., terapeutka, regreser indywidualny i grupowy, pracowała m.
in. jako nauczyciel w przedszkolu miejskim w Będzinie. Obecnie mieszka w Bytomiu, gdzie
prowadzi własną praktykę terapeutyczną.
Pani Maria Słaboń oferuje sesje indywidualne Regresing®’u.
Czas trwania sesji: 3h (na którą składają się konsultacje przed sesją, sesja Regresing®’u,
konsultacje po sesji)
Cena: 100 zł
Kontakt z Panią Marią Słaboń:
Bytom, telefon komórkowy: 691 818 841
Nie wychowywać dzieci
Autor: Maria Słaboń
Copyright - Prawa Autorskie
W moim opisie swojej sylwetki użyłam sformułowania “… i nie wychowywać [dzieci]“.
Śpieszę pokrótce wyjaśnić, w związku z pojawiającymi się pytaniami co miałam na myśli w
tym wypadku. Może wyjdę od powiedzenia pewnego starożytnego filozofa (nazwiska nie
pamiętam) “… wychowywać dzieci należy na miarę czasów, które dopiero nadejdą…” Któż
może się odważyć powiedzieć jak to zrobić?
Podczas pracy nad uwalnianiem swoich i klientów wzorców (odreagowywaniem) w sesji
regresingu uświadamiałam sobie jak jest ich wiele. Cała masa niepotrzebnych, starych
wzorców, iluzji, przywiązań, ich mechanizmów już od dawna nieprzydatnych, a nawet
przeszkadzających w naszym rozwoju. Po matce, ojcu, dziadkach, ciotkach, wujkach, rodach,
narodach, religiach itd., że powielanie ich jeszcze w naszych dzieciach naprawdę już nie ma
sensu. Kwestia tylko otwarcia świadomości co należy do nas, a co jest nie nasze.
Dokładnie nie wiemy jak zaopatrzyć nasze dzieci żeby mogły funkcjonować w
społeczeństwie i świecie tak, by realizowały siebie, a przy tym harmonizowały z resztą
świata, czuły się jego ważną i nieodłączną cząstką. Wystarczy sobie uświadomić jak szybko
zmienia się energia na Ziemi i w ludziach, jak wiedza np. z dziedziny fizyki kwantowej,
biologi, genetyki zmieniła się i pogłębiła w trakcie ostatnich 20 lat, żeby przez chwilę się
zastanowić jak to sie ma do starych zasad wychowania i postrzegania naszych dzieci. Ich
energia dziś jest zupełnie inna niż nasza i naszych rodziców. Dla przykładu spróbujcie
posłuchać jednej piosenki z lat 60-tych i takiej z dzisiejszych list przebojów. Porównajcie
energię tych utworów i piosenkarza.
W przedszkolu nauczyłam się wnikliwie obserwować dzieci zanim wydałam osąd, nim
przywołałam do tzw. “posłuszeństwa”. Dziecko reaguje na świat w specyficzny dla siebie
sposób interpretując go na miarę swoich spostrzeżeń, sygnalizują nam swoje potrzeby lub
odzwierciedlają dokładnie to czym my sami jesteśmy.
Dzieci naśladują as bardzo dokładnie toteż żadne tzw. wychowanie (czasem przeradza się to
w tresurę) nie odnosi pożądanego skutku, gdyż sami reprezentujemy inne zachowania. Często
wychowanie służy dorosłym do manipulacji i dominacji. Wychowanie młodzieży np. do
podporządkowania sobie ich ogromnej energii dla swoich własnych celów i idei (najczęściej
między 17-21 rokiem kształtowanie się idei młodego człowieka). Wielu klientów musi wrócić
do tego okresu żeby odreagować i zweryfikować postanowienia z tego okresu (misje).
Jest tak wiele niebezpieczeństw, które grozi dzieciom i młodzieży, a kryjących się pod ogólną
nazwą “wychowanie”, że trudno mi je wszystkie wymienić. Chciała bym jedynie zaznaczyć,
ze takie “niewinne” słowo kryje w sobie dziwne cele dorosłych, a mniej interes dziecka.
Zachęcam raczej do pokazywania i proponowania tego co najlepsze, najpiękniejsze,
wartościowe. Pokazanie wśród czego mogą wybierać chcąc się realizować i odkrywać swoje
talenty. Żeby je obudzić trzeba im to pokazać, również własnym przykładem. Jeśli sami
macie w sobie jakieś pasje i realizujecie je na oczach dziecka, ono też będzie chciało rozwijać
jakąś w sobie przy waszym boku. No i jeszcze jedno. Przyznawajcie się do tego, jeśli czegoś
nie wiecie, nie umiecie i zwróćcie im uwagę na źródła gdzie mogą znaleźć odpowiedź.
Zachęcajcie do własnych poszukiwań.
Natomiast to, że przez wychowanie rozumie się nieustanną pomoc przy selekcjonowaniu, co
jest dobre, a co złe, tak, by nie pozwolić krzywdzić siebie samego i innych, uczenie dziecka
szacunku do siebie i innych itd., przez własną postawę przede wszystkim, to już ufam, że
sami to doskonale robicie.
A i tak uważam, ze to my mamy czego uczyć się od dzieci. Obserwowanie ich uzmysłowi
nam, ze one urodziły się z wiedzą o tym co i jak się tu na Ziemi zmieniać będzie i jak się do
tego dostosować. To my powinniśmy postarać się za nimi nadążyć, choćby po to by nie
odpaść przedwcześnie z powodu zmieniającej się energii tego naszego świata, która już teraz
co niektórych wyrzuca na zewnątrz z impetem, bo nie umiemy odpowiednio szybko
transformować swojej energii nadal usilnie trzymając się starych wzorców i przyzwyczajeń,
jakby trzymając się źdźbła trawy, która już dawno nie rośnie na łące tylko wiruje bezwładnie
w środku tornada. A nam się zdaje, że to źdźbło to cała trawa. Nie ustalajmy takich dziwnych
jednostek chorobowych jak ADHD, bo to nie one “biegają za szybko, tylko my za wolno”.
Wzorzec „ Matki
dominującej (pożerającej)”
Autor: Maria Słaboń
Copyright - Prawa Autorskie
Już od najdawniejszych czasów matki rodzące synów wiedziały, że kiedy dorośnie będzie
zastępował ojca w walce o byt a nawet przetrwanie. Ojciec również miał to na uwadze więc
od najmłodszych lat przyuczał go do męskich obowiązków. Syn także się na to zgadzał. Nikt
tu nie walczył i nie dyskutował z niezaprzeczalnie przydatnym wzorcem rodziny. Jednak
czasami przybierał on formę agresywną i niszczącą wszystkie strony uczestniczące w nim.
Dziś kobieta ma na ogół wystarczająco możliwości, aby w razie potrzeby poradzić sobie
ekonomicznie ‘ być samodzielną’ a nawet twórczą. Jednak wzorzec u kobiet jest na tyle silny,
że choć mógłby być nieaktualny, od chwili narodzin chłopca włącza się automatycznie.
Jeśli mężczyzna (ojciec) jest silny, zdrowy i aktywny funkcjonują w miarę prawidłowo, ale
gdy syn dorasta i osiąga wiek męski, wzorzec zaczyna się nasilać. Matka coraz częściej widzi
w nim „swojego mężczyznę” stosując wszelkiego rodzaju presje i manipulacje (zupełnie
nieświadomie).Używa słów, które wprost o tym świadczą. Ofiarowuje obowiązki ojca.
Telepatycznie lub wprost zmusza go do rywalizacji, a nawet walki. Ojciec oczywiście to
odczuwa, presje obojga powodują niejednokrotnie, że włącza się u niego z kolei mechanizm
samozniszczenia (pora się usunąć – odczuwa).Popada w różnego rodzaju choroby, alkoholizm
lub w najlepszym przypadku ratuje się ucieczką. Syn odczuwa jednak poczucie winy. Wie
gdzieś głęboko, że zabija własnego ojca, a związek z matką odczuwa jako kazirodczy i sam
zaczyna kombinować jak by się tu ukarać. Matka jednak w nieświadomości swojej presje i
manipulacje wytęża, bo oto nareszcie jest namacalny dowód, że głowa rodziny choruje jest
słaby, pije, nie ma wystarczająco dużo energii żeby utrzymać rodzinę. Ma powód by syna
„posadzić na tronie” Obaj mężczyźni są w potrzasku. Młodzi Panowie a niektórzy nawet po
czterdziestce niejednokrotnie ujawniali mi to na sesjach regresingowych jak bardzo są
nieszczęśliwi ponieważ niczego ich życiu prywatnym nie mogą sobie ułożyć. Gdy tylko
próbują założyć swoją rodzinę, poznać kobietę, mieć swój własny dom zawsze im się coś
rozsypuje. Ich kobiety nie chcą walczyć z matką, odchodzą. Mężczyzna często traci kolejną
pracę, dom. Znowu wracają do matki, którą trzeba się stale opiekować. W końcu sam sięga po
alkohol nie mogąc wyjść z tego „zaklętego koła”, albo ciężko choruje a nawet tak jak
Aleksander Wielki sam wybiera swoja śmierć. Znam takich przykładów bardzo wiele. Jedni
do dziś nie maja rodziny i choć pojawiały się kolejne kobiety każda rezygnowała w obliczu
tak dominującej matki. W innym przypadku syn po śmierci ojca zapada na podobna chorobę i
umiera. Jeszcze inny stał się alkoholikiem kolejny jeździ nieustannie po całym Świecie
nigdzie nie mogąc zagrzać miejsca choć jest tym już całkiem zmęczony i nieszczęśliwy. Nikt
w twej walce nie wygrywa wszyscy giną powoli choć wcale tak nie musi być.
Jeżeli taki mężczyzna trafia do mnie, na sesji regresingowej, widzi wyraźnie jak to wygląda,
uświadamia sobie wszystkie presje i manipulacje matki. Wtedy to właśnie on może przerwać
ten łańcuch nieszczęść braku wolności wszystkich stron. Pracujemy nad uwalnianiem się od
matki, wybaczaniem sobie walki z ojcem, zwolnieniem siebie z obowiązku bycia mężczyzną
dla matki. Tylko on może to zrobić, bo reszta rodziny i tak będzie prawdopodobnie trwała w
nieświadomości. Często taki mężczyzna ma wątpliwości, przecież ojciec pije choruje muszę
matce pomagać”. No właśnie choruje bo ten plan matki zaczyna działać już od poczęcia
dziecka i realizuje się. Nie można tego wykluczyć, że ojciec właśnie dlatego pije i właśnie
dlatego choruje. Trzeba mu oddać co jego.
Najczęściej powraca wolność dla wszystkich harmonia i spokój. Ojciec powraca do zdrowia a
syn zaczyna swoją drogę życiową wg własnej woli i własnego planu. Matka z kolei ma
własne możliwości. Może sama wziąć los w swoje ręce , znaleźć innego mężczyznę jeśli ten
jej nie odpowiada, żyć twórczo i aktywnie. Jeśli nie chce to już jej sprawa. To ona i jej mąż
SĄ odpowiedzialni za to kim są i jakie są ich relacje.
Warto sobie uświadomić ten wzorzec ponieważ występuje on bardzo często w naszym
społeczeństwie o silnych wzorcach DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików). Alkoholików tu
przykład Obserwowałam jak w młodym małżeństwie matka ośmioletniego chłopca
(atrakcyjna i samodzielna finansowo) wprost wmawiała chłopcu że jest jej mężczyzną. „Ty
mój dzielny mężczyzno. No widzisz na tatę nie można liczyć, tobie daję klucze do domu i
dostęp do bankomatu”. Chłopczyk zaczął chorować i źle się uczyć aż któregoś dnia w mojej
obecności zwymiotował matce wprost pod nogi ostentacyjnie. Całe jego zachowanie i ciało
mówiło zobacz jak mi z tym ciężko nie mogę i nie chcę tego dźwigać to za duża
odpowiedzialność. Zwróć mi dzieciństwo. Zarówno mężczyźni jak i młode mamy
wychowujące dopiero swoich synów powinny znać ten wzorzec, aby uważnie śledzić czy już
nie krzywdzą swojego dziecka. Ten wzorzec już jest nieaktualny!
Każda z Was ma siłę twórczą i możliwości aby zwrócić wolność swoim dzieciom i być w
pełni odpowiedzialnym za swoje związki i decyzje. Dziecko nie może tego robić. Ma swój
własny plan i swoją niezależną od nas wolę. Żelazny Jan Robert Bly „… mężczyzna nie może
prosić matki o klucz do wolności, nigdy się na to nie zgodzi. Trzeba go jej wykraść spod
poduszki (oczekiwania i własne plany dla niego, niespełnione marzenia).„
W sesjach regresingowych klient pokazywał na miejsca w których czuł uzależnienia i
zniewolenia od matki
•
ból kolan i wszelkie choroby z tym związane (podcinanie nóg gdy chciał zrobić krok
w kierunku uwolnienia lub własnej drogi)
•
ucisk i ból w okolicach między pępkiem a splotem słonecznym (pozbawianie przez
matkę woli)
•
gardło np. anginy (niemożność wypowiedzenia się i protestowania)
•
obręcz wokół klatki piersiowej uczuciowe zduszenia wszelkie choroby oskrzeli i płuc
Najbardziej z wyraźnych symptomów walki z ojcem
•
choroby związane z prawą noga często zwyrodnienie prawego biodra
•
silne obciążenia kręgosłupa (nadmiar obowiązków)
•
zranienia ciała po prawej stronie.
Przykład
Mężczyzna – blizny po kłutych i ciętych ranach. Prowokowanie otoczenia do uzewnętrznienia
walki z ojcem. Prawa strona ciała.
Następny ważny proces to wybaczenie matce, że nam to robiła ”nieświadomie” ONA TO
ROZUMIE JAKO MIŁOŚĆ .Odreagować złość, pozwolić sobie na ujawnienie się jej, a
następnie zastąpić to miłością.
Zupełnie co innego, gdy matce pomaga się z miłości, troskliwości z czułością, a co innego
gdy poddajemy się jej manipulacjom. Kontakty z matką mogą i powinny być oparte
wyłącznie na miłości. USTĄPI WALKA, A W JEJ MIEJSCE POWOLI ZAISTNIEJE
HARMONIA I LEKKOŚĆ. Odreagowanie powyższego wzorca wcale nie oznacza zrywania
więzi rodzinnych a jedynie je oczyszcza.
No to do roboty Panowie kobiety czekają!