Kazimierz Wierzyński, Wybór poezji
Na wstępie: Nitsch i Jacobson uważali, że Wierzyński jest największym polskim
poetą XX w.
Syn Andrzeja Wirstleina (osadnik niemiecki) i Felicji Dunin-Wąsowicz. Ur. się
27.08.1894 r. w Drohobyczu. W 1912 r. cała rodzina zmieniła nazwisko. Wierzyński
debiutował wierszem „Hej kiedyż, kiedyż!..” w 1913, już jako student UJ. Wcześniej
należał do tajnego kołka samokształceniowego i Drużyn Sokolich. W czasie wojny
wstąpił do Legionu Wschodniego, trafił do niewoli i obozu jenieckiego w Razaniu. Potem
zwiał i osiadł w Wwie. Występuje „Pod Picadorem”, drukuje w „Pro Arte” i publikuje
pierwszy zbiór wierszy „Wiosna i wino” (1919). Współtworzy Skamandra. W 1928
przyznano mu złoty medal na Konkursie Literackim IX Igrzysk Olimpijskich w
Amsterdamie za tom poezji „Laur olimpijski”. W 1932 wydaje zbiór recenzji teatralnych
pt. „W garderobie duchów”. Debiut prozatorski – 1933, zbiór opowiadań „Granice
świata”. W 1938 wybrano go do Polskiej Akademii Literatury (w 1935 dostał Złoty
Wawrzyn PAL i Państwową Nagrodę Literacką za całokształt twórczości – 1936). W
czasie II wojny światowej przebywa głównie w USA, dużo pisze (pięć zbiorów poezji,
broszura krytycznolit. „Współczesna literatura polska na emigracji”, tom opowiadań
„Pobojowisko”), od 1943 redaguje „Tygodnik Polski” w NY. Jeden z najpopularniejszych
pisarzy uchodźstwa. Wojna wywołuje kryzys psychiczny i przerwę w pisarstwie;
wychodzi z depresji przy pisaniu biografii Chopina – druk w 1949, sukces światowy. W
1951 r. ukazał się „Korzec maku”, inicjujący drugi, powojenny okres twórczości Wierzyń.
Wydał potem sześć tomów liryki oraz dwie książki w 1966 r.: „Cygańskim wozem.
Miasta, ludzie, książki” – zbiór esejów autobiograficznych i „Moja prywatna Ameryka” –
sylwetki twórców sztuki + własne wspomnienia. Prowadził szeroką korespondencję,
dużo podróżował, współpracował z Radiem Wolna Europa. W połowie lat 60-tych
przeniósł się na stałe do Europy, ale nie miał jednego miejsca do życia. Najbardziej
pragnął powrotu do Polski, co było niewykonalne. Zakończył swój „sen życia” 13 lutego
1969 w Londynie, pracując nad „Snem marą”.
OKRES MIĘDZYWOJENNY
Przełomowe cechy wczesnej poezji W.: ekstatyczna radość, alogiczność i
fantastyka, zabawa i gra. Przewrót ten był najbardziej widoczny w konstrukcji podmiotu
lirycznego – pojawia się autoironia, dystans wobec siebie i roli poety, np. „Ja bez
symbolu i całkiem po prostu Jestem codzienny człowiek[...] otwarcie wam powiem: nie
mogę inaczej, Nie myślę, czy będzie cokolwiek ze mnie.” („Przyjaciołom”). Poeta nie chce
służby społecznej i haseł użyteczności, woli zaskakiwać odbiorców humorem i zabawą.
Sięga po motyw dziecięcości. Ma on 2 funkcje: 1) powrót do pierwotności,
spontaniczność, natury, witalizm i panteizm 2) parodystyczne przedstawianie świata
(alogiczne związki, fantastyka), demiurgizm, tendencje anarchistyczne, utrata realnego
kontaktu ze światem (motyw kręcenia się w kółko, akrobacji, karuzeli, tańca). Dwie
ciekawe rzeczy – zniknięcie indywiduum („Zda się nie żyję – jestem żyty”), zjednoczenie
się ze strumieniem biologicznego życia oraz związek transu i naśladowania, np.
energetyczno-kreacyjnej działalności przyrody, spontaniczości dziecka itp. (związek
maski i transu). Często wiersz to zaproszenie do jego współtworzenia i radosnej,
ludycznej zabawy. Główne „elementy zabawy” widać w doborze pozornie błahych
tematów, humorystycznym traktowaniu motywów i kombinowaniu ich w fantastyczne
całości. Wierzyński chciał, by autonomiczność poezji – świat gry i zabawy – była
widoczna na poziomie całego tekstu, a nie tylko słowa/zdania (jak chcieli np.
awangardziści). Wg M. Dąbrowskiej <„Wiosna i wino” (1919) i „Wróble na dachu”
(1921) to najradośniejsza poezja wszystkich czasów>, a M. Dłuska zbadała, że dobór
dźwięków w wierszach tworzy „jasne i pogodne tło brzmieniowe”. To czas
przeciwstawiania się „przytłoczeniu człowieka przez Polaka”.
W następnych tomach W. odszedł od poezji ludycznej - w „Wielkiej
Niedźwiedzicy” (1923) i „Pamiętniku miłości” (1925) czy „Rozmowie z puszczą”
(1929) jest dużo wierszy melancholijnych, poważnych, smutnych... Do poezji gry i
zabawy wraca w „Laurze olimpijskim” (1927) – akcent na osiągnięcie celu i
pokonywanie przeszkód, a nie przeciwnika. Ewolucja modelu poezji ludycznej – miejsce
żywiołowej, bezładnej zabawy zajmuje zorganizowana gra, wymagająca samodyscypliny
i wysiłku. Dziecko, kuglarz, ekstatyk czy wędrowiec oddają pole mistrzom sportu czy
odkrywcom. Bohaterowie zindywidualizowani.
„Pieśni fanatyczne” (1929) - 7 wierszy o Wwie. Wielkomiejska fascynacja to u
Wierz. pesymistyczna ocena cywilizacji i dehumanizacja człowieka, bylejakość,
obrzydliwość.; wiersze krytyczne, czasem katastroficzne/profetyczne, ekspresyjne.
Niezwykłość zbioru polega na wszechstronnym i intensywnym przedstawieniu
kontrastu między naturalistyczno-trupim życiem przeciętnego warszawiaka a jego
kolorową sferą wyobraźni i słów. Bohater – mieszkaniec sutereny lub poddasza,
samotny w tłumie, zdepersonifikowany; bardziej „martwe zwierzę”, „grzyb pleśni” niż
człowiek. W. skupia uwagę (konsekwentnie) na rzeczach odrażających i ponurych, np.
szubienicy, kostnicy, lochach, zarazie itp. W myśl stwierdzenia, że świat jest układem
dwubiegunowym (składa się z przedmiotów empirycznych i świadomości odbierającej
ten świat), Wierz. daje swoim bohaterom możliwość zmiany percepcji, np. potęga
świadomości przemienia ulice w wąwóz. Wyobrażenia i sny pełnią funkcje
kompensacyjne. Trzy grupy tematyczne: 1)erotyka, 2)podróże, 3)przygoda, gra.
Wierzyński jako prekursor katastrofizmu.
„Gorzki urodzaj” (1933) – najobszerniejszy i najb. różnorodny. Wspólny motyw
– podróż i nieodwołalna utrata kraju lat dziecinnych. Precyzyjnie przedstawione piękno
natury, rejestrowane wszystkim zmysłami. Sztandarowe rejony – wschodnie
Podkarpacie i Ameryka (wybrzeża). Badacze zwracają uwagę na zalety kompozycji,
kunszt poetycki, oryginalność przenośni i harmonię. Utwory klasycyzujące, ale często też
wizyjno-katastroficzne, zbliżone do krakowskiej Awangardy.
Wierz. pod wpływem sytuacji polit. w 1933 wydał zbiór opowiadań „Granice
świata” o czasach I wojny św. „Wolność tragiczna” (1936) to tom niejako „historyczny”
dzięki tematyce oraz konstrukcji i tożsamości boh. lir., którym jest Józef Piłsudzki.
Reprezentuje dzieje Polski od 1963 do 1935. Historia walki wybitnej jednostki z
przeciętnością i biernością społeczeństwa. Najpierw walczy o wolność, a potem o
wzbudzenie woli wielkości (jedyną droga rozwoju dla Polski może być droga wielkości –
autonomiczność oparta na sile albo niewola). Wierz. nazywa swojego bohatera Wielkim
Realistą. Metaforyka wojenna + metaforyka mitologiczna i religijna = boh.-prorok/
natchniony przywódca. Wierz. chciał stworzyć wzór osobowy czł. czynu historycznego,
łączącego idealizm z realizmem i etykę ze skutecznością polityczną. Krytyka polskiego
sentymentalizmu i pasywności, kryjącej lęk przed czynem (wiersz „Ojczyzna
chochołów”). Wierz. występuje tu jako poeta romantyczny – wierzy, że słowo ma siłę
wywołania faktów, czynów.
„Kurhany” (1938) – osiem harmonijnych, wieloznacznych i wizyjnych poematów.
Wierz. przekazuje misję przywódczą w ręce wielkiej sztuki. Fiasko J.Piłs.: „wasz naród
nie skruszony przez moje sumienie”. W „Kurhanach” bohaterami są artyści (m. in.
Szekspir, Wyspiański, Chopin, Mickiewicz), mocny związek przeszłości kultury narodu z
jego teraźniejszością, konieczność kontynuowania tradycji.
Patriotyczne wiersze z przełomu VIII/IX 1939 kończą międzywojenny i krajowy
etap twórczości.
II WOJNA ŚWIATOWA
W wierszach tego okresu wpływ wojny powoduje często stereotypizację
przedstawień, tradycjonalizm formalny i przesadę emocjonalną. „Poeta uczuć
powszechnie odczuwanych” – zbiorowy podmiot, komentarz rzeczywistości.
„Ziemia-Wilczyca” (1941, Londyn) – nawiązania do czasów Wielkiej Emigracji,
romantyczne motywy. W niektórych ujęciach podaje się zbiór „Barbakan warszawski”
(1940) za osobny od „Ziemi-...” tom. Znaczeniowe bogactwo tytułu tomiku – ziemia
(wszyscy wiedzą) i wilczyca – etruska rzeźba, matka karmicielka Romulusa i Remusa.
Jeden z głównych pierwiastków światopoglądu Wierz.: ziemia nie jest bytem obcym dla
ludzi, to źródło wartości żywotnych i moralnych.
„Róża wiatrów” (1942, NY) Świat to bezsensowna furia, zmierzająca do zagłady
wartości. Szukanie sensu istnienia, także w religii. Wierz. szuka Boga znającego
cierpienie. Okrutny świat zmienia hierarchie: „zbudź mnie [...] w tej długiej śmierci
zwanej życiem”. Źródła nadziei to nie tylko Bóg, stwórca życia, ale też słowo i sztuka,
poezja. „Krzyże i miecze” (1946, Londyn) – Ideowy i moralny sens walki, obrona
fundamentalnych wartości, odzyskanie wolności, uniwersalizm („Bijemy się o cały świat
[...] O Grecję i Rzym”; „Jeśli padnie Warszawa, to nie miasto padnie/ [...] Lecz wolność
wszystkich ludzi”) - to główne przesłania. Tytuły i budowa wierszy sugerują odę, treść
jednak informuje o „urodzaju kanalii” i triumfie przemocy. Wierz. tworzy
antydytyramby: demaskatorskie, pełne gniewu lub obrzydzenia. W tomie tym używa też
innych gatunków genologicznych nacechowanych religijnie/filozoficznie, np. modlitwy,
litanie, parafrazy psalmów, przypowiednie. Potwierdza to tezę o zwiększonym ciśnieniu
tradycji narodowej i ogólnoświatowej na poezję. Wierz. chciał stworzyć „Wieczne
Teraz” polskości. Zdarzenia historyczne układał w cykle „walka – klęska – odrodzenie”
(„Jest w Polsce jedna droga, znana od stuleci, Którędy wolność wraca z wszystkich
wygnań. Miłość. [...] Powracają ojcowie, budzą synów – i walczą – polegli i żywi”). Mało
twórcze naśladowanie romantyków. Generalnie obniżenie wartości estetycznej całych
bloków poezji w tomikach wojennych...
Poza dwoma wyjątkami – „Balladą o Churchillu” i „Podzwonnym za kaprala
Szczapę” [tytuł wart zapamiętania ;) ] Poematy wielogłosowe, z ironicznymi
komentarzami, obiektywizmem, egzystencjalnymi rozważaniami itp. W „Podzwonnym...”
główna postać (mimo, że jest to umierający Szczapa) traktowana jest humorystycznie, to
skrzyżowanie Szwejka i Don Kichota – bohaterstwo i groteska, nieszczęścia i farsa,
tragikomizm.
Główne motywy przedwojennych wierszy Wierz. – gra, walka, podróż, ziemia,
dzieje – uzyskują całkiem nowe sensy w czasie wojny. Nie chodziło mu tylko jakieś
konstatacje moralne, ale i o płaszczyznę historiozoficzną – dzieje to ciągłość
destrukcyjnych sił, historia to gra mająca cel sama w sobie (nie zmierza do celów
etycznych czy też realizacji wartości kulturowych). Wierz. uważa, że nihilistyczne
organizmy cywilizacyjne nie giną całkowicie, lecz ustępują miejsca innych, równie
bezwartościowym, chociaż aktywniejszym.
TWÓRCZOŚĆ POWOJENNA
Po kilku latach przerwy, Wierz. znów pisze liryki. Wcześniej wydał kilka esejów, w
których komentuje swój powrót do poezji: „wydawało mi się, że pisząc te wiersze
poświęcone poezji i niczemu innemu [...] ocalam – na ile mnie stać – wolność poety i
wierność jego powołaniu”. Wśród badaczy tomy powojenne [zwł. „Korzec maku” (1951,
Londyn, 92 wiersze) i „Siedem podków” (1954, NY)] są uważane za „powtórny debiut”,
„drugie narodziny poetyckie” itp. Faktycznie Wierz. zmienia wersyfikację , porzuca
wierność rymom, zdramatyzował wypowiedzi, odrzucił przerosty retoryczne i
emocjonalne. Mistyka słowa, przekonanie o tajemniczych źródłach poezji, szukanie istoty
bytu – można mówić o orfickich pierwiastkach twórczości. Zmiany w tematyce: zamiast
polityki – sztuka, spraw społ. – sprawy osobiste, troski o zbiorowość – zainteresowanie
jednostką. Gatunkowo – chętnie sięga po balladę. Cechą wspólną zbiorów powojennych
jest ich duża objętość. Przełom lat 50/60-tych to powrót do utworów o tęsknocie za
ojczyzną, ale też dużo miniatur poetyckich (niezłych) i swoistych mikromonografii
poetyckich o dziełach wielkich malarzy i muzyków (m. in. Michała Anioła, Van Gogha,
Haydna, Scarlattiego). Napisał też podobno świetne erotyki dla żony. Inne tomy
powojenne to „Tkanka ziemi” (1960, Paryż) i „Kufer na plecach” (1964, Paryż).
Częstym środkiem poetyckim uczynił cytat – zestawienie z cudzym głosem to wg
Wierz. zderzenie dwóch energii semantycznych, dające niezłe efekty. Tak jak wcześniej
dbał o szczegóły i realizm przedstawienia, tak teraz woli obrazowanie symboliczne.
Tom „Czarny polonez” (1968, Paryż) – osobne miejsce w twórczość ze wzgl. na
spoistość kompozycyjną tomu i monotematyczność. Poświęcony aktualnym
wydarzeniom i nastrojom w Polsce. Jak napisał o nim Herbert: „Poezja K. W. nadawała
imiona zbiorowemu doświadczeniu. [...] była kroniką nadziei i rozpaczy,
sejsmograficznym zapisem doli narodu”. Różne oceny: od „pamfletu politycznego”,
doraźność i brak dystansu (Dłuska) do świetnego wyczucia językowego współczesnej
polszczyzny (Wierz. miał już 70 lat, a od 30 był na emigracji). M. Głowiński np. uznał, że
„Czarny polonez” – obok „Poematu dla dorosłych” Ważyka – jest najlepszym utworem w
dziedzinie poezji politycznej, napisanym po wojnie.
Ewolucja ludyzmu – wyeliminowanie kategorii zabawy i zmiana znaczenia gry –
teraz to już nie współzawodnictwo o czystych zasadach, ale gra z losem. Wygrywa się
przez przypadek albo z woli przeznaczenia. Ludzie są bardziej narzędziami dziejów a nie
twórcami. GEOHUMANIŚCI (termin ten pojawia się po raz pierwszy w wierszu
„Ogrodnicy”) – ludzie, którzy mają nadzieję na wygraną, są aktywni etycznie, wytrwali,
czujni, z wyobraźnią wybiegającą w przyszłość, łącza twórczość indywidualną i
dyscyplinę, zamiłowanie do ryzyka i cierpliwość. Nadzieja pozwala zachować godność,
spokój, pogodę ducha. Można by określić filozofię Wierz. jako chrześcijański stoicyzm.
Eschatologiczna fascynacja ziemią-tkanką: „Ziemia unosi mnie jak religia ponad
doczesność i jak religia przedłuża chwile mego istnienia. Jest wieczna”. Sztuka też ocala i
nadaje życiu sens, ale w inny sposób – poezja usprawiedliwia wszystkie inne istnienia,
przez sztukę można kontaktować się z prawdą. W „Słowie do Orfeistów” pisze:
„Powtarzajcie słowa podszeptywane,/ Nie patrzcie kto stoi za wami. DOBRZE,
CUDOWNIE ŻE JEST”.
Wierz. przez kontaminację językową (gr. ge – ziemia + łac. humanus – ludzki)
zespala dwa wątki filozoficzne: personalistyczno-egzystencjalny (heroistyczna etyka i
wątek wspólnotowy) oraz orientację ekologiczną (centralne miejsce ziemi i jej funkcja
przeciwwagi procesu dziejowego, postawa partnerstwa). Jedyne zadanie geohumanisty
– umacnianie i rozmnażanie życia. Połączenie perspektywy uniwersalnej i umiłowanie
codzienności, sceptycyzm historiozoficzny i absolutyzm moralny.
WIERSZE (z góry uprzedzam, że nigdy wcześniej nie opracowywałam wierszy i że
tak powiem – poniższy wybór jest dokonany na zasadzie – spodobał mi się wiersz, więc
o nim piszę.)
Tom „Wiosna i wino”
„Wiosna i wino”
Wiosna i wino: dwa płuca oddechem
Młodym wezbrane i w ślepym
zachwycie
Wyśpiewujące pogańskim swym
śmiechem
Ziemię, panteizm, człowieka i życie.
Wiosna i wino” dwie wargi, co swymi
pocałunkami mieszają sny w głowie,
Że się zawraca do góry i dymi!...
O, przyjaciele! Piję wasze zdrowie!
„Grzmi”
„Rozbieram się do naga
I przez okno wyskakuję,
Goły, szalony i wesoły.
– Cud! – „
zjednoczenie się z wichurą:
„Elektryczność piorunów
dostaje się do krwi!
Piorunami walę!
Hurra!
Grzmi!”
„Tyle jest we mnie bajecznej
pogody”
Tyle jest we mnie bajecznej pogody,
I tym szaleństwem mam głowę
nabrzmiałą,
I taki jestem rozlewny i młody,
Że mi już miejsca jest wszędzie za
mało. [...]
Bo która gra jest od życia piękniejsza
I szczęśliwszego cóż jest ponad życie,
„Słucham i patrzę”
Słucham i patrzę, oddycham i chodzę,
I nie ma zachwyt mój granic i końca!
[...]
Słucham i patrzę, oddycham i chodzę,
Jak Bóg, w codziennej mej
nieskończoności.”
[...]
Różne, wszechmocne, cudowne,
szalone,
Życie bez nazwy, bez dna i bez końca”
„Zielono mam w głowie” każdy zna ;) ; „Mapa” – podróże palcem po atlasie
mogą być jak prawdziwe, trzeba tylko uwierzyć jak dziecko. ; „I znów jest tak ni w pięć,
ni w dziewięć” – można robić głupoty, nie potrzeba żadnych trosk, by czuć, że się żyje
„[...] wielkie nic da największą treść”. „Gwiżdżę na wszystko” – jest kawalerzystą
radości, on – „życia wielki i bajeczny kawał”.
Tom „Wróble na dachu”
„Inwokacja” – zaprasza przechodnia-brata, by wspólnie z nim tworzył; jak
ulicznicy wypiszą na murach radości to, że każdy może tworzyć. „Manifest szalony” –
precz z poezjami, Pegazami, wieszczami, wybrańcami, miodem i ptasim mleczkiem dla
„Manifest szalony”
[...] Literatura kona w dzikich krzykach
A tłum się śmieje, śmieje do rozpuku!
Kpy jakieś tańczą po pomnikach
I wieszczom wrzeszczą: terefere-kuku!”
„Kuglarz”
Z torbą kuglarską wędruję po świecie[...]
Magister śmiesznej i głupiej nauki, [...]
/opis sztuczek/
Pod wieczór pełna jest torba ma pusta,
Noszę w niej serca nawróconej rzeszy.
A nocą w karczmie [...]
Łzy mi pijackie z rozrzewnienia płyną,
Żem, kuglarz, w ludziach cud wywołał
boski.
„Modlitwa”
Co ci mam jeszcze oddać, Panie,
Gdy ci już wszystko oddałem, [...]
wybranych, dość psychologii, form, bezpłciowych literackich stylów...
„Ballada o Kartaginie” – kochał się w Hanibalu, kiedy był w gimnazjum,
ogromnie przeżywał wszystkie jego dzieje jak własne aż do czasu, gdy... nauczyciel
przeszedł do następnej epoki. Później „wojny punickie są bajką zabawną / I już na
zawsze nie ma Kartaginy”. „Kolęda dziecinna” – narrator-dziecko mówi, że jeśli Jezus
pokaże mu drogę na skróty do stajenki (do z Polski to jest pół świata), to ono się nim
zajmie – przyniesie słomę i jabłka, nawet opowie zeszłoroczne jasełka, bo „Tak ślicznie
było. Tyś nie widział. Szkoda.” A potem razem pójdą na pasterkę. „Heroica” – Poezjo, Na
ulicę! Kiedyś można było ją znaleźć i w buszu i na Golgocie, i na całym świecie. Teraz
tylko w cyrku ludzie jeszcze w nią wierzą, tej „kurtyzanie sensacji”. Dopiero kiedy
pozwoli zdeptać się tłumowi, odrzucić, upokorzyć, może wtedy podniesie się z własnego
upadku, oczyszczona, silna, wolna, nowa.
Tom „Wielka Niedźwiedzica”
„Oda prowincjonalna” – Galicja,
gdzie każdy znał każdego, wszystko było
zwyczajne, monotonne, z dala od świata
i jego problemów. I jak go tu znalazły
skrzydła poezji?! „Wielka
„Oda prowincjonalna”
Chyba ty, zaprzepadła w głuchym zapomnieniu
Nawiałaś mi ten poszum, co nade mną lata,
Zamknięta w swej zadumie, podobna sumieniu,
Prowincjo mej młodości, serce świata!
Niedźwiedzica” – chce ujarzmić tę „ziemię astralną”. Ale jeśli mu się nie uda, wtedy ten
„geniusz męki” niech rozkaże zbuntowanym archaniołom rzucić go pod nogi proroków
jak niemą klątwę. „Popkowice” – „Tu ich wczoraj wykłuli”. Świadkami rzezi są nieme,
nie do poznania, śmierdzące trupy. Leżą po dwóch stronach drogi jak „krzyż, co wyrósł
na miejscu wstrząsającej grozy”.
Tom „Pamiętnik miłości”
Kilka kartek z podróży, np. „Wieczór w
Kampanii”, „Pocztówka z Neapolu”. „Klinika
lalek” – przytułek dla sierot to „sklepik, klinika
lalek”. Dzieci-lalki stoją za niemytymi szybami,
ale przechodnie mijają je obojętnie, nikt nie zna,
nikt nie lubi „kalekich rupieci”. „Oddech świata”
– nie ma już rzeczy wielkich ani małych, znikają
podziały. Nie ma już tajemnic, dróg bez celu. Jest
miłość i oddech ziemi, który wszystko scala.
Tom „Laur olimpijski”
Tytuły mówią same za siebie: „Defilada atletów”, „Sto metrów”, „Skok o
tyczce”, „Dyskobol”. „Paddock i Porritt” – obydwaj to świetni sprinterzy, Wierz.
przedstawił dwa różne style biegania – Paddock to raczej kangur, ciężka torpeda, silna
maszyna, Porritt – antylopa, uosobienie lekkości, czyste „prawo ruchu, przyroda”.
Tom „Rozmowa z puszczą”
„Kawiarnia pod
Pikadorem” – zima miesza się
z wiosną, poeci to przyjaciele
ludzi; dla jednych księżyc to
tylko puste słowo, dla drugich – melon złoty. Zachwyt poety, który właśnie zaczął
tworzyć... „Żona poety” – świat jej męża jest piękną, wielobarwną szarfą, której nie
może zdobyć, godzinami czeka pod zamkniętymi drzwiami, słucha kroków, samotna, w
ciemności, słucha, czy pojawi się „Ogień, co z ciebie wylata, / Ogień, co gaśnie przede
mną.”. „Szaragi” (dawne wieszaki na ubrania) wychudły, półnagi człowiek nagabuje
jesiennych przechodniów do kupna. On i towar są odrażający. Mówi szybko, narzuca się,
przekonuje... „Chce sprzedać szaragi, szaragi. / Chce jeść.” „Dzieje i śmierć Księżyca” –
jeszcze sto lat temu, za „czasów Maryli, Ludwiki”, księżyc był towarzyszem życia dla
ludzi. Stwarzał całe światy, realne i romantyczne. Dziś to tylko jedna z planet, dzikie
pustkowie. Ale ludzie bluźnią, mówiąc, że im już nie potrzeba księżyca. „Rozmowa z
puszczą” – wiersz poświęcony Żeromskiemu, mówiony jego głosem. W puszczy
jodłowej, matce, szukał siły, mocy zdolnej „szatanom sprostać”, „spalać trąd ziemi”.
Teraz wie, że ludziom zostawił tylko martwe ciało, a uwielbiana puszcza stała się ziemią
ostateczną, podzieliła się swoim spokojem i wiecznością. [...] zasypałaś oczy [...] nad
światem, nad urodą, nad nędzą istnienia”.
Tom „Pieśni fanatyczne”
„Film” – somnambulicy tłoczą się przed kinem, ale „w dzień film śpi”. „Setki,
miliony ruchów {...} / Żywcem męczonych, utrudzonych, / Na milach taśmy
roztrwonionych” muszą się zregenerować. Cienie postaci po zdjęciu masek
odpoczywają. Choć są tylko fikcją, nieudolną podróbką życia, to i tak mają lepiej niż ci,
którzy dobijają się nieustannie do drzwi kina: najnędzniejsi z nędznych – mieszkańcy
miasta. „Pieśń o szarości życia” – życie jest szare,
pokryte pajęczyną, stęchło i cuchnie. Ludzie to
paprocie, wyschłe zioła, porastają grzybem nicości.
„Świat jest jak łachman przeżarty przez mole / I
słońce, słońce naftaliną pachnie”. „Pieśń o nocach
przespanych” – pory roku przemijają, a my
„skostniałe Golemy”, wiecznie śpimy. Jeśli śni nam
się podróż morska, to tylko „na wodach gnijących”. Nawet lunatycy nie mogą się wyrwać
z tych snów mdłych, mętnych. Piękne, podniecające kobiety, zapraszające do łóżka –
spróbuj do nich podejść, a zmienią się w maź żelatyny, widmo popiołów.
Tom „Gorzki urodzaj”
„Słowa” – gonią go, osaczają, narzucają się słowa, które zdają się mieścić w sobie
cały świat, „Lucyferowie natchnieni”. Jest gotowy zginąć pod ich siłą i natłokiem, byleby
tylko mógł poznać słowo „niezaznanego poznania”. „Rozmowa w bibliotece” – dawne
„ja” liryczne poety, przekształcone w bohatera tomu poezji, apeluje do odbiorcy (autora,
czytelnika?) o przekroczenie granic tekstu i przywrócenie mu realnego życia: „I z
potrzasku oswobodź zatrzaśniętych strof”. Kilka wierszy o Stanach, np. „New York”,
„Hollywood”, „Santa Monica”.
Tom „Wolność tragiczna”
„Klechda” – dogasa powstanie
styczniowe, ostatni kurierzy zostają
zabici z meldunkami. „Noce, jak trupy”
pokrywają tragiczne losy powstańców
umierających w lasach. Wtem... wraca
ktoś do domu (oczywiście my wiemy,
że to Piłsudski) i ...puka do okien, budzi ludzi. – Etapy drogi - „Droga do Nowogródka”,
„Kraków”, „Rok 1914”: trzeba walczyć o wolność tym, co się ma, choćby jedną
kompanią, a nie wiecznie „wyciągać trupy spod podłogi, czekać na orkiestrę i
odpowiednią oprawę. „Victoria” – poetycki opis
przyjazdu Pił. do Wwy 18 maja 1920 r. po zajęciu
Kijowa i hołdem złożonym męstwu żołnierzy. „Idą! –
O, pierwsze wiersze w życiu! Pierwsza śmieszna sławo!
Czy można potem kochać goręcej i prościej!
„Rozmowa z Baryką”
Orzeł na drzewcu zwiądł i
opadł
Znudził się polski nam listopad
I pogrobowa uroczystość. [...]
Nam raz nareszcie się zachciało
Nażreć i naspać się do syta.
„Lalki”
Kupiłem ci dwie śmieszne laleczki,
Żebyś nie była taka rozumna,
Taka poważna i dumna,
Żebyś się chociaż na krótko
Roześmiała bez sensu,
Głupiutko.
I nie ma spokoju i nie ma ciszy,
Nie ma ucieczki i wybawienia – [...]
I od nocy przespanych.
Snów obłąkanych.
Zbawienia.
„Kraków” (fr. o Wawelu)
Nad miasto wydźwignięty, jak paw bezrozumny
I papuga narodów, mózg dziejów szalony
Z hukiem dzwonów królewskie przewraca korony
I świeci czaszką, w której zalęgły się trumny”
gdzie sięgnąć okiem [...] rośnie słup zwycięstwa.” Dłuższy poemat „Rozmowa z Baryką”
– konfrontacja wizji „szklanych domów” z konfliktową rzeczywistością pierwszych lat
niepodległości. „Cham dźgnął Kordiana” (aluzja do powieści Leona Kruczkowskiego
„Kordian i cham”) – ludzi już nie pociąga słowo „ojczyzna”, chcą dobrobytu i władzy.
Nawet jeśli nie mają o niej pojęcia... obserwujący to Piłsudski „pamięta wieki hańby, inni
niech się łudzą”. Nie odda Polski. Chce zbudować wyśnione szklane domy.
„Ojczyzna chochołów” – Podstawowe pyt. brzmi: „Z czego budujesz kraj ten?”
Krytyczna rejestracja narodowych mitów, stojących na przeszkodzie normalności:
(idylla romantyczna – chochoł, „sobowtór symbolu”, dalej straszy w polu, dalej nie ma
przywódcy; prometeizm – wyśmiany,
bo „[budujesz ten kraj] Znów jeden
za miliony, rękami aż dwiema?”,
czekanie na czterdzieści i cztery). Sen
Wielkiego Realisty – naród niegotowy. Karmi się mrzonkami. Nie ma nikt odwagi
tworzyć nowej wolności, bo jest tragiczna. „Samotność” – zmęczony, rozczarowany, „za
dużo zna ciemności. Za dużo – narodu”, Piłsudski zdaje sobie sprawę, że ludzie nie
potrafią sprostać ich nowej Polsce: „Niosłem was tam, gdzie się moja tylko moc
utrzyma”. „Werbel żałobny” składa się z „Trumny”, „Nocnego pochodu”, „Ostatniej
drogi” i „Wawelu”. Tytuły mówią same za siebie.
Tom „Kurhany”
„Łazienki” –zderzenie idyllicznych obrazków jesieni w parku, kolorowych pawi,
uśmiechniętych spacerowiczów i historii Łazienek: króla-zdrajcy, ofiar powstańców,
rosyjskich szpicli. Mur otaczający park
będzie ręką przestrogi i groźby.
„Szopen” – Anioły stoją nad nim, gdy
komponuje. Usypiają go, jego
niepokoje. Pojawia się kobieta [tak, tak
;)], wciąga w miłość, błahostki
codzienne. Jednak w bezsenne noce Szopen słucha „co go zagnuśnia”. Aż... Czuje się
Konradem, wywleka trupy z grobów, stwarza wolną Polskę i ... budzi się.
Tom „Róża wiatrów” cz. I (wiersze napisane przed II wojną światową)
„Róża wiatrów” – każdy z nas pod „niebem conradowskim” szuka własnej
ścieżki, lecz „wybrzeża ojczystej nie widać Itaki”. Poeta prosi, by róża wiatrów pokazała
mu jego własną wyspę. „Śmierć nocna” – budzi się w nocy, w panice widzi, że jego ciało
otacza kra, jest topielcem, którego ludzie odpychają od brzegu, chce, ale nie może
krzyczeć. Budzi się po raz drugi i już nie wie, gdzie jest:
czy wraca czy „wchodzi w głębinę”? „Na śmierć
Bolesława Leśmiana” – był jego przyjacielem, po nim
objął miejsce w PAL. Wiersz przedstawia człowieka,
który wiecznie był „nie stąd”. Stwarzał wokół siebie
kwitnące światy, a on... „Poranek paryski” –
wspomnienie miłości, maja i konwalii. Patrzy na siebie,
jakby czytał starą powieść. „Pochwała drzew” – Zachwyca się ich żywotnością, siłą,
potęgą, wiekuistością. Są dla niego świadkami pamięci, tradycją, historią. Przypomina
lipę Janową, dęby Mickiewicza... Wśród drzew pozbywa się „zła ludzkiego”.
Tom „Ziemia-wilczyca”
„Wstążka z <Warszawianki>” (napisał to 27 sierpnia 1939) – dialog z
dramatem Wyspiańskiego; przedstawienie „Warszawianki”, z wawelskiego grobu
powstaje Piłsudzki. W teatralnej rekwizytorni widzi kontusze, krwawą wstążkę,
płaszcze Konradów, skrzypce Chochoła i
przepowiada wojnę, która dziać się będzie nie
tylko na scenie teatrów, ale i w
rzeczywistości. Żołnierze po jego śmierci
przestali go słuchać, wiec teraz zwraca się do
poetów: „Muzo! Ucz ich zwyciężać lub wracać
na tarczy”. Niech się okopią na kurhanach i walczą za wolność. Wyłuszczony wers to
jedno z najsławniejszych zdań Wierz., wielokrotnie później cytowane. Parafrazy
hymnów religijnych „Święty Boże” i „Zstąp, Duchu mocy” – niech Bóg prowadzi ich
kule i „wzmoże siły nad wszelkie męczeństwo”, bo walczą w słusznej sprawie. „Wróć
nas do kraju” – parafraza Norwida. Do kraju, gdzie lud bogobojny prędzej czy później
losy ojczyste porówna do krzyża. „Sekwana” – sto lat wcześniej Francja była przystanią
dla emigrantów. Opisuje pomnik Mickiewicza, na którym jest Nike z mieczem. Paryżanie
zwą ją „Walczącym Aniołem”. „Pielgrzymom 1940 roku” – w kwietniu 1940 Polacy
mieli nadzieję, że nadchodzi „świt wolności”, Francja zdecydowała się walczyć. Szybko
jednak przegrali i zaczęli kolaborować z Niemcami „jakby Paryż był droższy niż dla nas
Warszawa”. Jednak polskie jednostki, zdradzone, osamotnione, zdziesiątkowane – ciągle
walczyły, starając się wydostać z kotłów francuskiej obławy.
Tom „Róża Wiatrów”, cz. II
Ślady trasy emigracyjnej Wierzyńskich: „Noc w Pirenejach”, „Jesień w
Lizbonie” („po obcym chodzę mieście, ja – z innego świata”; zna niby wszystko na co
patrzy, ale wie, że „z tego rozgromu tylko to
ocalało, co już nie jest moje”.), „Wiersz z Rio de
Janeiro”. Wiersze pełne tęsknoty, kiedy
wszystko kojarzy się z Polską: „Przywidzenie”,
„Droga do domu”, „Ktokolwiek jesteś bez ojczyzny” - jeśli jesteś sam, nie masz
ojczyzny, przyjdź do mnie, „będziemy razem nie mieć domu”.
„Podzwonne za kaprala Szczapę”
Kapral Szczapa to bardzo popularna ówcześnie postać stworzona przez Karola
Krzewskiego, typ szwejkowskiego wiarusa legionisty. Wiersz powstał po śmierci
Krzewskiego w Jerozolimie. Umierający Szczapa nabija się sam z siebie, że sobie głupi
moment wybrał na śmierć, jak tu się zaczynają widoki na wygraną. Zachęca sam siebie:
„Pohulaj znowu po Europie. Wieczność poczeka”. Wspomina Polskę przedwojenną,
rustykalną Polskę Prusa i Orzeszkowej. Chciałby tam wrócić, ale cóż – salwy grają.
Aż muzykę pod naród odległy podłożył:
I tętent porwał serce i z piersi je wygnał,
Ogień wypadł spod palców! ... Czy to już się pali
Na czterech rogach świata, święty znak z oddali?
„Wyrok pośmiertny”
[...] Wysoki i mściwy,
Skazuje was na wielkość. Bez niej zewsząd
zguba.
Ze wszystkich bogactw – cztery
ściany,
Z całego świata – tamta strona.
A on błądził bezdomny,
Spętany, ogołocony,
Coraz głębiej zachodząc
W smutek tamtej strony. [...]
I pospadały kwiaty w trumnę,
A on do siebie wrócił.
Lecz kiedy o zapłatę spytają się waszą
Za krew, za trud, za drogi zmierzone ich stopą
Czy cię te mroczne widma nagle nie przestraszą?
Jeśli walczysz o wolność – odpowiedz, Europo.
Malwy i koperek w ogródku zniszczy czołg. Nie dało by się spokojnie siedzieć na
przyzbie. Autor przypomina Szczapie, jak to we wrześniu zwiad donosił o tekturowych
czołgach, a oni się śmieli, że na polskich drogach, to się już na pewno rozwalą (Belkę
wyprorokował czy co?) – „ I dęliśmy co wiatru w miechach w naszą głupotę obłąkaną”. A
później upiorny taniec żelastwa i ułana na koniu, kosynierów kryjących się po lasach,
których „śmierć wykosiła”. Polacy to jacyś wariaci romantyczni, dla honoru dają się
zarzynać. Nie mają za grosz sprytu, jak choćby Czesi czy Francuzi, którzy potrafili się
historycznie ustawić. A Polak co? Szkapa przeprasza wszystkich zainteresowanych, ale
na łożu śmierci nie będzie pisał testamentu ani niczego nie wyjaśni. Wyobraża sobie, że
droga do śmierci wiedzie go po wołyńskich polach, gdzie przyroda jest jedną,
niewzruszoną i wieczną regułą. Tak samo „z kamienia zrodzeni” są polscy żołnierze –
niezależnie od tego, czy zginą czy nie: „Poszli, wybrali drogę, może niedorzecznie. / Idą,
idą, aż dojdą. Czy długo tak? Wiecznie.” Taka jest jego prawda prywatna – wolność,
człowiek i ziemia. Dlatego wraca do swoich lat dziecinnych, pierwszej miłości i ...
odchodzi. „Przechodniu, stań na chwilę. Wspomnij, pomyśl o nim.”
Tom „Krzyże i miecze”
Dużo wierszy skierowanych do Boga:
„Z Izajasza” – przybądź, odnów
swoje panowanie, ziemia jest czarna
od rozpaczy i nienawiści, a ludzie za
nic mają siebie i Boga; „Boże
rozpaczy” – skąd brać siłę?! „Boże
rozpaczy, tęsknoty i snów, / przebacz
słabości”. „Biblia polska” – „Dziady”,
„Irydion”, Pan Tadeusz”, „Kordian”
itp. kryją sobie całe „polskie światy”.
Można je traktować jako książki, ale
stamtąd się bierze siła dla
walczących. Wystarczy tylko zdjąć z
nich znak symboli, a odsłoni się to, za czym każdy tęskni, co go boli i co kocha. Kilka
wierszy o powstaniu warszawskim i upadku stolicy. „Krzyże i miecze” – taki już jest los
Polaków: „Sława i krzywda”; zawsze skłonni do walki, choć najczęściej nie jest ona
zwycięska. Lecz pomimo tego że los tak nas ciężko
doświadcza, jesteśmy niezmożeni, a nasze
„pęknięte serce” się nie zmieni. Wieczna nie
będzie przegrana, tylko wiara. Cały tom był
dedykowany zmarłym członkom rodziny. Podmiot
liryczny to prawie cały czas „my”.
Tom „Korzec maku”
Dużo wierszy o tematyce/nawiązaniach religijnych; sylwetki wielkich twórców
kultury i sztuki. „Litania na Monte Cassino” –
„Dolorosa Mogilna” pyta archaniołów, po co
przyszli zakłócać sen poległym. Ci śpiewają pieśni o walce, o krzywdzie, o zasługach
żołnierzy... Polegli obudzili się od tych „kantyczek” i mieli tylko jedna prośbę –
zaśpiewajcie nam nie o wojnie, ale o Polsce, bo „bez niej, pod ciężką chwałą, serce nam
skamieniało”. „Spotkanie z inwalidą” – „Czego tu szukasz, obwisły na kulach /
łachmanie ludzki (...)?”; nie będziesz nigdy ptakiem, nie powrócisz nad San, bo ci nie
wolno. Tylko nocą, patrząc na księżyc i „śniąc bezboleśnie”, dogonisz swoją młodość
„nawet o kuli”. „Wiersz określający światowe znaczenie lisa” – analizowany był na
wykładzie ;) „O moim geniuszu” – jego „wyższe ja” sprząta pokój na piętrze i myśli, że
„on pisze; trzeba tym elektroluksem jak najciszej”, a poeta – cóż, on nie pracuje, on lata i
stwarza światy. „Czemu nie jesteście moimi siostrami?” – apostrofa do jesieni, dotąd
przez niego nie zauważanych. A teraz jest ich pełno wokół niego, tylko nie może się ich
doliczyć... „Archiwum” – kiedy ktoś będzie robił spis i dojdzie do litery „W”, niech lepiej
zawoła do pracy studentów (bo to nic nie warta robota) i powie im:
A jeśli studenci pójdą wtedy do parku i zaczną się całować, to tym lepiej dla nich.
Tom „Siedem podków” (tytuł tomiku to „spotęgowanie zaklęcia na szczęście”)
„Matki traciły pamięć” – wiersz autobiograficzny, opisuje okoliczności śmierci
swoich braci (Hieronim i Bronisław – obóz i rozstrzelanie) oraz ojca (umarł od ran w
rowie, nikt mu nie pomógł). „Memento” –
wymyśliliśmy wyścigi samochodów, wybory miss
świata, aferę Dreyfusa, systemy filozoficzne (ich
zwycięstwa i bankructwa), wojny i pacyfistów, środki
znieczulające... wszystko po to, by zapomnieć od
śmierci. I śmiejemy się z tych, którzy nie wymyślili nic,
„ale wierzą w inny początek i koniec” i wieczorami
klękają, by powiedzieć „odpuść nam nasze winy”.
„Pochwała ziemi i prochu” – mit ziemi jako
praźródła wszelkich postaci i form istnienia. Jej
niewyczerpywalną siłę życiową podm. lir. chce pić jako „herbatkę z wrzosów i mchu”.
Ten „wywar podglebny” wyniesie ich ponad „ciemność i zaduch”, ocali ich. „U
źródłosłowu” – chciałby móc odmłodzić słowa, rozkrzewić, uformować na nowo; Jeśli
mu się to uda, „ocknie się wiosną”, zrozumie wszystko, on sam „zacznie się znowu”.
Tom „Tkanka ziemi” = „tkanka naszego istnienia”
„Piąta pora roku” – główny temat to czas, autor przechodzi przez swoje życie,
łącząc wspomnienia i refleksje w poetyckie obrazy. Przewodnikami w wędrówce są jego
zmarli rodzice. I poszli na spotkanie tej piątej pory roku: „śmierci i wieczności”. Widzi
wszystko, co zostawił za sobą, ale matka przekonuje go, że żal jest niepotrzebny, bo
„śmierć i życie to jedno”. „Wychyl się, spojrzyj” – zostały ludziom ich wynalazki,
cywilizacyjne dokonania, samoloty itd., tylko że kiedy patrzą na niebo, to widzą
wyłącznie mapę gwiazd. Wiatr tylko omiata symbole z kurzu. „Boże osamotnionych!/
[...]co nam zostało [...]/ Wszechświaty? / Jakże to mało!”. „Poprzebierani dla
niepoznaki” – chodzimy ulicą, widzimy na budynkach gargulce i inne rzeźby i nawet się
nie domyślamy, że to są poprzebierani „obcy”. Tych „żarłocznych grabarzy” męczy głód,
... Polak w mig otwiera
Świętości wszystkich antykwariat,
Że Samosierra i Elstera
I dumny skacze w przepaść. Wariat!
Czemu nie byłem wam wierny od początku,
Czemu zadawałem się z wiosną i winem,
Czemu traciłem głowę dla niepotrzebnych miłości?
Ten archaiczny poeta
Nie wart jest odkurzenia,
Macie dziś państwo, wolny wieczór.
To wszystko. Do widzenia.
„Strofa o Prometeuszu”
Pytasz kto jest ten więzień? Skazaniec zuchwały,
Co losu się nie uląkł i męką się trudzi.
Na górach łańcuchami przykuty do skały,
Pokarany przez bogów, męczony przez ludzi,
Nie wyrzekł się wolności i uparł się przy niej
I okiem swe dalekie obchodzi zastępy
I cokolwiek się stanie, co jeszcze zawini –
Wytrwa przy swoim ogniu. I biada wam sępy!
„Gorzkie usta”
Obumarły nasze wierzenia
Lecz Bóg nas tu szuka wytrwale
I mówi, że nic się nie zmienia:
Wszystko ludzkie ku jego chwale.
I w nocy, gdy sny nam się mącą
I czeluść otwiera pusta,
Pochyla się z gąbką rzeźwiącą
I gorzkie obmywa nam usta.
„Ewangelia”
Ulecz nas, ziemi trwała, ziemio sama w sobie,
Świecie nasz teraźniejszy i przyszły nasz grobie.
kiedyś rozszarpią nas jak ścierwo, zresztą i tak ludzie od środka są już jedzeni przez
robaki. Ale na razie cierpliwie czekają, „dla niepoznaki, poprzebierani za ptaki”. W ogóle
w tym tomie jest dużo wierszy o tematyce typu: czaszki, rozkładające się ciała,
zwycięstwo chamstwa, prostactwa, siły. Świadectwo choroby to wiersze „Badania
lekarskie” (kardiogram dobry – „I po co mi to? [...] / Jeśli mi słowo bić przestanie, / Co
mi po sercu.”), „Poduszka szpitalna” i „Medycyna”. „Nie dojechał” – opisuje
samobójczą śmierć Lechonia (rzucił się z okna w Paryżu). Uciekał przed zagładą „głową
w dół”. Gapiów interesowało tylko, z którego piętra wyskoczył, a nie kim jest. Ciało
pochowano „w ścisku umarłych” i tylko pamięć błąka się pod „bezsensownym paryskim
adresem.”. Dużo wierszy o matce-ziemi, jej sile, darach i wieczności – „Ziemskie
szczęście”, „Kantata o rzekach”, „Kantata o górach”, „Kantata o lasach”.
Tom „Kufer na plecach”
„Puszcza” – dwa jelenie splątały się rogami w
walce. Oba padły. Przyszły mrówki i obgryzły je
do białej kości. „Ale jaka to musiała być miłość!”.
„Sztuka i suka” – sąd poetycki nad kolegami po
fachu: „Herbert z metafizyczną kukułką, /
Różewicz z realnymi widmami (...) / Miron z
bizancjum słów” i ich poezja: „Jedno słowo na
plecach ma złoty wór, / Drugie wypluwa piołunne
pestki/ A trzecie żebrze.” Przy jego nodze suka
szuka miejsca dla młodych. Dużo wierszy o
tęsknocie za naturą, jest nawet „Erotyk dla
ziemi”: „Widnokrąg – objęcia miłosne, /Pośrodku
zieleń – ślubne łoże”, a całość napisał dla „mojej
ziemi-żony”.
„Przebity
światłem” – nadchodzący świt wydziera go z
ciemności. Komentarz Grudzińskiego – „(W.)
wysoki, wciąż prosty i smukły, gdy zapadał się
nagle w swoje absencje mroku i odrętwienia, aby
po chwili ocknąć się znowu i odgiąć, wyglądał naprawdę jak przebity włócznią światła”.
„Ogrodnicy” – pracują niestrudzenie, by upiększyć i uleczyć ziemię, chociaż dla tzw.
Historii są tylko „pinezką pod nogą słonia”.
Geohumaniści. „Kufer” – na strychu ma kufer, a w
nim paszport, wizę, ojczyznę, „normalny
nieszczęścia początek”, samotność, „psie wycie za
moją ziemią karpacką”. Ma otwarte wszystkie
strony świat
i żadnego wyjścia. Chce wrócić do kraju, to jego
„zguba i miłość, której zabić nie umiem ani
obronić.
Tom „Czarny polonez”
„Stabilizacja” – garść sloganów, którymi oszukują się ludzie – jakoś to będzie,
przyzwyczaimy się, pogodzimy, wszystko się zabliźni w kraju. Będzie „mała stabilizacja
(...)/ Racja racja / Śmiech.” „Przykazania” – zaprzeczenie obowiązujących norm
moralnych danych przez „nową władzę”, np. „4. czcij doskonałość naszą, aby nikt nie
wyszedł z naszego błędu”, „6. nie zabijaj bez nakazu, który wykonuj bez drżenia ręki i
serca”, „10. nienawidź bliźniego swego bardziej niż siebie samego”. „Nocna ojczyzna”-
jest jeszcze miłość, którą kochać trudno, bo ona każe być sprawiedliwym, świadomym
siebie, każe iść pod prąd, być wiernym. Kiedy nocą pracuje, przychodzą do niego „złe
godziny rozpaczy, / Zmory pamięci”. Ale wybiera tą miłość trudną i bolesną, bo...
Tom „Sen mara” - najsmutniejszy. Żegna się z przyjaciółmi, żoną, życiem, dalej
nie pogodzony z nową Polską.
Kilka wierszy w różny sposób ujmujący
Chrystusa Ukrzyżowanego np. „Pieta”.
Wiersze dla przyjaciół-poetów: „Lilce
Pawlikowskiej”, „Iłła” – akurat te są pisane
już po ich śmierci. „Podwójne dno” – piękno
i brzydota, zło i dobro, odwiecznie istniejące.
I pomiędzy nimi człowiek, „rozdarty sprzecznością”. „Ciepłe kraje” – wbrew domysłom,
te ciepłe kraje to dla autora naddniestrowe winnice, kraj lat dziecięcych. Ale żadna tam
Arkadia – ludzie żyli od jednego przewrotu do drugiego, jak się nic długo nie działo, to
czuli się nieswojo, wyczekiwali nieszczęścia. Brzoskwinie w sadach dojrzewały, co jakiś
czas naprawiano ogrodzenia, „przyszłość siadał na progu i obierała kartofle”. Do czasu
kolejnego rozlewu krwi. „Końskie kolana” – gdy był dzieckiem, widział jak koń upadł i
nie mógł wstać. Wyskoczył z dorożki, by mu pomóc. Potem nastała epoka wyskakiwania
z pociągów: „łamali nogi i żebra, / Nie mogli powstać, / By się ocalić”. 25 lat wcześniej
widział „niewyrażone zwierzęce proroctwo”. „Lekcja konwersacji” – nie mów o
Polakach i Żydach/Ukraińcach/Czechach/Litwinach, bo to pole minowe. Nie ma o czym
gadać, „póki będziemy paść się na łące zacietrzewionych osłów”. „Słyszę czas” – ciągle
zmienia adresy, gubi zapiski, nie wie ani gdzie mieszka, ani jak długo. Czas wiecznie go
goni, tylko nie mówi dokąd. Jednocześnie: „Jest to czas, w który nie mogę wkroczyć, /
Któremu nie mogę się sprzeciwić, / Do którego nie należę / A który jest wszystkim”.
„Sen mara” – gra tożsamości i przeciwstawień: snu i jawy, istnienia i nicości, wiary i
zwątpienia, życia i śmierci („Sen zbawienie, sen kara [...] Sen mara”).
„Nie ma takiej rzeczy”
Uzasadnienie bytu
Nieogarnięte w smutku jak NIGDY
Ciepłe od nadziei jak ZAWSZE.
„Moralitet o korycie”
(...) Jedno ryło włazi z kopytami,
Drugie ryło pcha się pod kopyta. (...)
Byle było ryło w ryło,
Wiwat Rzeczypospolita.
Obywatele,
Nie samym chlewem człowiek żyje.
„Uwikłany”
Uwikłany – to ja:
Uwikłany w przeszłość i przyszłość,
We włosy dwóch topielic.
„W związku z cytatą”
Życie? Nie mówmy o tym.
Wiadomo: „opowiadanie idioty”
I zgoda na wszystko bezczynna,
I może Bóg, jeśli go to interesuje,
Płaczący nad tym samotnie
Jak rynna.
Niech on sam, jeśli zapragnie sensu,
Słowo na to odnajdzie,
W ciemnym worku poszuka,
Wyjmie, wysłucha, opuka,
Prawdziwe jak serce,
Sztuczne jak sztuka.
„Powiedziane szeptem”
Rozum człowiek a nie wskazał mu dobra,
Geniusz nie wybrał, co wybrać powinien,
Mówimy humanizm, myślimy nadzieja
I nikt nie wywyższy nigdy
Zguby nad ocalenie.
Wierność sumieniu,
Sens ponad klęską,
Tego nie wezmą,
To było nasze
Jest i zostanie.