Rozdział X
Bella
Sali wszedł lekarz.
- Panie doktorze wiadomo ju
ż
, co mi jest?
Stał spojrzał na mnie i nie wiedział co ma powiedzie
ć
. Stał tak
kulka mi minut a
ż
w ko
ń
cu raczył co
ś
powiedzie
ć
. Poprosił tylko
aby wyszedł Edward oraz Matt, który był wtedy w pokoju. Obaj
wyszli, ale niech
ę
tnie to zrobili. Siedziałam i czekałam co ma mi
do powiedzenia w ko
ń
cu nie wytrzymałam i powtórzyłam
pytanie.
- Wiadomo ju
ż
, co mi jest?
- Nie do ko
ń
ca, ale mam przypuszczenia co mo
ż
e to by
ć
.
- To prosz
ę
mówi
ć
. – powiedziałam zdenerwowana
- Bello przypuszczam,
ż
e masz Guza mózgu, ale równie dobrze
mo
ż
e to by
ć
krwiak, który powstał w wyniku uderzenia.
- Siedziałam i patrzyłam si
ę
na ojca Edwarda jak na… nie wiem
na kogo. To co powiedział jeszcze do mnie nie docierało.
- Wszystko w porz
ą
dku? – spytał ze zmartwieniem w głosie.
- Tak. – tylko tyle zdołałam powiedzie
ć
.
Kiedy min
ą
ł szok. Spytałam si
ę
Carlisle’a jakie mog
ą
by
ć
tego
objawy.
- Tego mog
ą
by
ć
ró
ż
ne objawy, ale najcz
ę
stsze s
ą
to: bóle
głowy, zm
ę
czenie, senno
ść
, utrata przytomno
ś
ci.
- Carlisle’a?
- Tak Bello?
- Mo
ż
esz zadzwoni
ć
do Ema i Jaspera?
- Mog
ę
zaraz to zrobi
ę
. Zawoła
ć
którego
ś
z chłopaków?
- Nie. Mam jeszcze jedno pytanie ?
- Tak?
- Co b
ę
dziecie robi z Krwiakiem?
Na razie poczekamy mo
ż
e sam si
ę
wchłonie, a jak nie to
spróbujemy go wyci
ąć
. Nie martw si
ę
na razie.
- Dzi
ę
kuje. Teraz chciałabym zosta
ć
sama.
- Dobrze. Odpoczywaj pó
ź
niej do ciebie przyjd
ę
i zrobimy reszt
ę
bada
ń
aby si
ę
upewni
ć
.
Carlisle
Kiedy wchodziłem do pokoju Belli nie wiedziałem jak mam jej
powiedzie
ć
. Stałem tak kilka minut i patrzyłem na Bell
ę
.
Zdecydowałem,
ż
e na razie powiem tylko jej wyprosiłem z
pokoju mego syna i chłopaka Belli.
Spytała mnie po chwili co jej jest, a ja nie wiedziałem jak ubra
ć
to w słowa.
- Wiadomo Ju
ż
, co mi jest?
- Nie do ko
ń
ca. – To była prawda, ale ja mam tylko
przypuszczenia. Bello podejrzewam u ciebie guza mózgu b
ą
d
ź
krwiaka, który powstał w skutek uderzenia.
Siedziała jakby była w szoku. Siedziała a
ż
w ko
ń
cu spytałem. –
- Wszystko w porz
ą
dku?
- Tak.
Spytała si
ę
mnie jakie s
ą
tego objawy?
- Tego mog
ą
by
ć
ró
ż
ne objawy, ale najcz
ę
stsze s
ą
to: bóle
głowy, zm
ę
czenie, senno
ść
, utrata przytomno
ś
ci.
- Carlisle’a?
- Tak Bello?
- Mo
ż
esz zadzwoni
ć
do Ema i Jaspera?
- Mog
ę
zaraz to zrobi
ę
. Zawoła
ć
którego
ś
z chłopaków?
- Nie. Mam jeszcze jedno pytanie ?
- Tak?
- Co b
ę
dziecie robi z Krwiakiem?
Na razie poczekamy mo
ż
e sam si
ę
wchłonie, a jak nie to
spróbujemy go wyci
ąć
. Nie martw si
ę
na razie.
- Dzi
ę
kuje. Teraz chciałabym zosta
ć
sama.
- Dobrze. Odpoczywaj pó
ź
niej do ciebie przyjd
ę
i zrobimy reszt
ę
bada
ń
aby si
ę
upewni
ć
.
Wi
ę
c zostawiłem j
ą
sam
ą
w Sali. Kiedy wyszedłem podszedł do
mnie Edward oraz Matt.
- Tato wiadomo co jest Belli.
- Powiedziałem,
ż
e tak, ale nic wi
ę
cej nie mog
ę
im powiedzie
ć
.
- Dlaczego?
- Bo… Bella mnie o to prosiła. Jak b
ę
dzie chciała to sama Wam
o wszystkim powie.
- Mo
ż
na wej
ść
teraz do niej? – spytał Matt.
- Nie. Chciała zosta
ć
sama i musi odpocz
ąć
, wi
ę
c teraz
wracajcie do domu.
- Dobrze. Do zobaczenia pó
ź
niej Edwardzie.
- Na razie Tato.
Poszedłem do gabinetu aby zadzwoni
ć
do Jaspera.
Przypuszczam,
ż
e nie poszli do szkoły tylko do Alice i Rose.
Zadzwoniłem do domu.
- Hallo?
- Witaj Esme. – Carlisle? Spytała zdziwiona moim telefonem.
- Tak. Jest w pobli
ż
u ciebie Jasper?
- Nie, ale zaraz go zawołam.
Esme
- Jasper ! – Krzykn
ę
łam.
- Tak? O co chodzi Esme?
- Carlisle chce z tob
ą
porozmawia
ć
. Chyba chodzi o Bell
ę
.
Podałam mu słuchawk
ę
.
Carlisle
- Jasper?
- Tak. Chodzi o Bell
ę
?
- Tak. Mo
ż
esz razem z Emmettem przyjecha
ć
do szpitala?
- Dobrze zaraz b
ę
dziemy. Co
ś
powa
ż
nego?
- Nie. Tylko jak przyjedziecie to przyjd
ź
cie do mojego gabinetu.
OK.
Jasper
Wróciłem na gór
ę
aby wzi
ąć
kurtk
ę
. Po drodze zapukałem do
pokoju Rose.
- Puk puk.
- Tak? Przepraszam Rose, ale musz
ę
zabra
ć
Emma.
- Dobrze, ale stało si
ę
co
ś
? – spytała zmartwiona.
- Tak. To nic strasznego. Em zbieraj si
ę
jedziemy do szpitala.
- Ale po co ?
- Carlisle chce nam co powiedzie
ć
.
- Mo
ż
emy jecha
ć
z wami? – spytała mnie Alice.
Dobrze chod
ź
my ale szybko.
Wyruszyli
ś
my do szpitala. Po drodze trafili
ś
my na wypadek
samochodowy. Jeden samochód był podobny do Volvo, który
miał Edward. Nie zwracali
ś
my na to uwagi, bo spieszyli
ś
my si
ę
do szpitala. Gdy dojechali
ś
my od razu udali
ś
my si
ę
do gabinetu
Carlisle’a. Dziewczyny mo
ż
ecie i
ść
do Belli? My idziemy do
Waszego taty.
- Dobrze, ale pó
ź
niej powiecie nam co jest Belli.
- Porz
ą
dku, ale tylko wtedy gdy ona wyrazi na to zgod
ę
.
Weszli
ś
my do gabinetu.
- Cze
ść
Carlisle. Mo
ż
esz nam powiedzie
ć
dokładnie o co
chodzi?
- Tak. Podejrzewam u Belli guza mózgu albo krwiaka dokładnie
b
ę
d
ę
wiedział po tych badaniach dzisiejszych.
- Jak to mo
ż
liwe. Przecie
ż
był to zwykły upadek.
- Wła
ś
nie ten upadek spowodował tego guza lub krwiaka.
- Carlisle czy Bella wyjdzie z tego ?
- Nie wiadomo, ale b
ą
d
ź
cie do… przepraszam mam telefon.
- Hallo?
- Carlisle przyjd
ź
na izb
ę
przyj
ęć
wioza nam na razie dwójk
ę
ludzi z dzisiejszego wypadku. Jedna z tych osób jest twój syn
Edward oraz jego znajomy.
- Co? Ju
ż
id
ę
! Czekajcie tam na mnie.
- Co si
ę
stało ?
- Tak. Edward i jego znajomy mieli wypadek musz
ę
ju
ż
i
ść
.
- w takim razie my idziemy do Belli.
Bella
Od momentu wyj
ś
cia Carlisle’a z sali min
ę
ło sporo czasu, ale ja
na dal nie mogłam uwierzy
ć
w to co on mi powiedział. Mo
ż
e
min
ę
ły dwie lub trzy godziny gdy zjawiła si
ę
piel
ę
gniarka aby
zabra
ć
mnie na badania o których mówił Carlisle. Po jaki
ś
dwóch godzinach wróciłam z bada
ń
bardzo wyko
ń
czona i
marzyłam aby si
ę
poło
ż
y
ć
i odpocz
ąć
. Bardzo bolała mnie
głowa wiec poprosiłam piel
ę
gniark
ę
aby dała mi tabletk
ę
przeciwbólow
ą
. Usn
ę
łam
ś
niło mi si
ę
straszny wypadek tylko
nie wiem kto ucierpiał w tym wypadku. Zmieniła si
ę
sceneria
znajdowałam si
ę
na polanie.
Kiedy si
ę
obudziłam nie byłam sama w sali. Były w niej
Dziewczyny. Pytały mnie o zdrowie i jak si
ę
czuje. Poprosiłam
je aby
ś
my zmieniły temat zgodziły si
ę
. Gadały
ś
my na ró
ż
ne
tematy. Nawet nie wiem kiedy min
ą
ł ten czas. Wła
ś
nie do nas
doł
ą
czyli chłopaki, ale nie mieli za wesołych min.
- Alice, Rose mo
ż
emy was na chwil
ę
prosi
ć
?
- Ju
ż
idziemy.
- co si
ę
stało?
- Wasz brat…