Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
Hasło: „Trzymajmy się morza”, zostało sformułowane dopiero w 1790 r. przez Stanisława
Staszica w Przestrogach dla Polski, ale nasi praojcowie już w dobie piastowskiej intuicyjnie
dążyli do opanowania wybrzeża bałtyckiego. Ponadto Bałtyk był naturalną północną granicą
Polski, której można było skutecznie bronić pod warunkiem posiadania własnej floty. Utrwalenie
panowania polskiego na tych terenach wymagało wielowiekowych wysiłków i niemało ofiar. Ideę
panowania na morzu sformułował Zygmunt August, ale jego następcy – poza Władysławem IV
– nie przywiązywali większej wagi do rozwoju programu bałtyckiego. Konsekwencje braku
polityki morskiej ponosił cały naród. Przyjrzyjmy się zatem tysiącletniemu zmaganiu naszych
przodków o dostęp do Bałtyku.
Od czasów starożytnych przez ziemie, które później weszły w skład państwa polskiego,
przechodziły szlaki handlowe, ciągnące się z południa ku Bałtykowi. We wczesnym
średniowieczu łączyły one świat arabski z krajami Europy Zachodniej i Północnej. Wszystkich
podróżników i kupców interesował bursztyn i sól. Nad Bałtykiem powstało szereg ośrodków
portowo-miejskich: Nowogród Wielki, Truso i Wolin, pośredniczących w handlu z krajami
skandynawskimi i zachodnimi.
Zasadnicze zmiany w tym regionie nastąpiły w IX w. Był to okres burzliwej ekspansji Niemców.
W następnym wieku została ona zahamowana dzięki powstaniu chrześcijańskich państw:
Polski, Rusi, Szwecji, Danii, Norwegii. Chrześcijaństwo ze swej natury łagodziło obyczaje i
narzucało bardziej spokojny i osiadły tryb życia. Nie udało się wszakże Słowianom połabskim
przetrwać i utworzyć organizacji państwowej. Złożyło się na to wiele przyczyn. Karol Górski
stwierdził, że Lucice przed najazdami Germanów ratowali się ucieczką do Polski lub na
Pomorze Szczecińskie, Obodrytów zniszczył głód, natomiast Połabian i Wagrów – najeźdźcy.
1 / 12
Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
Zanim Mieszko I oparł granice państwa o brzegi Bałtyku, musiał toczyć nieustanne walki z
separatystycznie usposobionymi plemionami morskimi - Wolinianami, Prusami i Wieletami,
oraz z margrabiami przygranicznych marchii, którzy reprezentowali interesy Cesarstwa
Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Po przyjęciu chrztu w 966 r. utworzył niezależną od
Magdeburga organizację kościelną. Po bitwie pod Cedynią (972) młode państwo polskie
zapewniło sobie szeroki dostęp do Bałtyku. Z dokumentu Dagome iudex dowiadujemy się, że
granice państwa Mieszka biegły wzdłuż Odry do „długiego morza”, czyli do Polski należało całe
Pomorze.
Syn Mieszka, Bolesław Chrobry, z misji chrystianizacyjnej Wojciecha do Prus i jego śmierci w
997 r., a potem kanonizacji, wyciągnął korzyści polityczne, doprowadzając w 1000 r. do zjazdu
gnieźnieńskiego, podczas którego utworzono metropolię w Gnieźnie i podlegające jej trzy nowe
biskupstwa we Wrocławiu dla Śląska, w Krakowie dla Małopolski i w Kołobrzegu – dla
Pomorza. Obaj ci władcy przez związki dynastyczne starali się utrzymywać poprawne stosunki
z władcami skandynawskimi (Erykiem Zwycięskim i Swenem Widłobrodym), utrwalającymi
wówczas przewagę na Bałtyku, losy Słowian połabskich odsunęli na dalszy plan, starając się
jedynie – na miarę sił i sprzyjających okoliczności – rozciągnąć tam swe wpływy polityczne.
W historii przyjęto słuszne założenie, że Słowianie byli ludem rolniczym, ale wydaje się, że to
nie rolnictwo, ale wielki handel bałtycki dał Piastom bogactwo, o czym wiedzieli Mieszko I i
Bolesław Chrobry. Kiedy wraz z utratą wpływów arabskich w Europie w XI w. i przesunięciu się
ławic śledzi do brzegów Danii podupadł handel bałtycki, Chrobry wyprawił się na Kijów, aby
nawiązać stosunki z Carogrodem w celu otwarcia nowej drogi handlowej, łączącej Polskę z
Morzem Czarnym. Próba ta powiodła się tylko jemu, ale już jego następcy: Mieszko II i
Kazimierz Odnowiciel ponosili klęski polityczne i z trudem zachowali swoją władzę nad Polską.
Należy pamiętać, że pierwsza, przekazana w Żywocie św. Wojciecha, nazwa Gdańska
brzmiała: „Gyddanyzc”, co wskazuje wyraźnie na jej słowiańskie pochodzenie.
Znaczenie kwestii bałtyckiej rozumiał Bolesław Krzywousty, który w latach 1113-1123 zakończył
podbój Pomorza Gdańskiego i Szczecińskiego, zhołdował Rugię i część ziem lucickich, a książę
Warcisław I złożył mu hołd i zobowiązał się do rocznej daniny w wysokości 300 grzywien. Z
tego okresu pochodzi pierwsza polska pieśń o morzu, zachowana w kronice Galla:
Naszym przodkom wystarczały ryby słone i cuchnące,
My po świeże przychodzimy w oceanie pluskające!
Naszym przodkom wystarczało, jeśli grodów dobywali,
2 / 12
Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
A nas burza nie odstrasza, ni szum groźny morskiej fali.
Nasi ojcowie na jelenie urządzali polowanie,
A my skarby i potwory łowim skryte w oceanie.
W swym dążeniu do morza Krzywousty przełamał wszelkie przeciwności zapewniając Polsce
wybrzeże na przestrzeni kilkuset kilometrów. Dla pełniejszej integracji wybrzeża ze swym
państwem wysłał na pierwszą wyprawę misyjną biskupa bamberskiego Ottona. W ten sposób
chciał zachować ciągłość ziem polskich od Karpat po Bałtyk. Jednakże po jego śmierci w
okresie rozbicia dzielnicowego Piastowie nie zdołali utrzymać ziem na zachodzie. W 1157 r.
Fryderyk Barbarossa narzucił im swe zwierzchnictwo, wymusił na papieżu odłączenie
biskupstwa szczecińskiego od gnieźnieńskiego, co było początkiem końca panowania Polski
nad Odrą. Ogromne straty ponieśli także Słowianie północno-zachodni: Albrecht Niedźwiedź
zakończył dzieło ujarzmiania Słowian połabskich, tworząc na ich ziemi Brandenburgię, a Henryk
Lew wraz z Waldemarem duńskim, wykorzystując Obodrytów, rozpoczęli germanizację
Pomorzan szczecińskich. Pod pozorem „zbawienia dusz” kolonizowali zajmowane tereny,
rugując ich prawowitych mieszkańców. „Z ziemi ich krwią i potem użyźnionej wyrosła – jak
napisał Władysław Konopczyński – dość szowinistyczna, choć nie pozbawiona wolnościowych
tradycji Meklemburgia”. Autor ten twierdzi dalej, że żaden władca Niemiec, aż do Fryderyka II,
nie układał programu ekspansji niemieckiej w tej części Europy, ale ciągnął Niemców na
wschód głód ziemi i instynkt „rugowania żywiołów słabszych i folgowania swojej sile”.
Bałtycka myśl polityczna Bolesławów została zaprzepaszczona po sprowadzeniu w 1226 r.
Krzyżaków, którzy podstępem i przemocą zajęli Pomorze Wschodnie (1308 r.). W tym czasie
Pomorze Zachodnie zostało ogarnięte wpływami duńskimi i niemieckimi; zwłaszcza linia
szczecińska Piastów coraz mocniej się germanizowała i wiązała z Brandenburgią, która po
zajęciu starych polskich warowni, Cedyni i Santoka, przedarła się ku Bałtykowi aż pod Gdańsk.
Polsce wierna pozostała linia wołogojsko-słupska z księciem Bogusławem V, za którego
Kazimierz Wielki wydał za mąż swoją córkę Elżbietę, a ich syn Kaźko – zgodnie z życzeniem
ostatniego Piasta – miał przejąć po nim sukcesję. W okresie reformacji na ziemiach słupskiej,
bytowskiej i lęborskiej ocalał katolicyzm z powodu dużej liczby ludności kaszubskiej, dla której
wprowadzono księgi liturgiczne „słowiańskie”. Trzeba pamiętać, że ludność ta, słowiańska i
kaszubska, zachowała swój język do wyzwolenia Pomorza Zachodniego w 1945 r.
W XII i XIII w. do współzawodnictwa o wpływy na Bałtyku z Niemcami stanęli Duńczycy.
Współzawodnictwo to wygrali Niemcy, których interesy gospodarcze reprezentowała Hanza,
narzucając swoje zwierzchnictwo miastom obszaru nadbałtyckiego. Gros dochodów czerpała
Lubeka jako centrum przeładunkowe, pozostałe porty pełniły funkcje wyspecjalizowane, np.
Gdańsk eksportował głównie zboże, a Szczecin – ryby. Drenaż gospodarczy był wstępem do
dokonania podboju politycznego. Po wytępieniu Słowian połabskich przyszła kolej na Polskę,
Prusy, Litwę i Inflanty. Zadanie to ułatwiały Niemcom zagrożone państwa, godząc się na
3 / 12
Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
założenie przez Brandenburczyków w 1202 r. w Inflantach Zakonu Kawalerów Mieczowych,
skąd będą mogli kontynuować ekspansję na ziemie litewskie i ruskie. Polacy gotowali sobie
zagładę przez sprowadzenie w 1226 r. Krzyżaków. Przebudzenie narodowe nastąpiło w okresie
jednoczenia państwa, a było ono dziełem Kościoła katolickiego.
Z gospodarczego znaczenia morza, i to nie tylko jako okna na świat, lecz jako źródła
dochodów, zdawał sobie sprawę Kazimierz Wielki. Po trzech wiekach panowania na Pomorzu
Polska została odcięta od Bałtyku, tracąc w 1308 r. ujście Wisły na rzecz Zakonu, dlatego też
ostatni Piast przez sojusze i związki dynastyczne z Pomorzem Zachodnim pragnął dotrzeć do
ujścia Odry, a stamtąd nawiązać bezpośrednie stosunki z Flandrią. Kiedy odzyskanie Pomorza
okazało się niemożliwe, zachował w pokoju kaliskim tytuł „pana i władcy Pomorza” dla
podkreślenia swoich praw zwierzchnich do tej ziemi. Lud polski mieszkający na Pomorzu
śpiewał taką pieśń:
Królu Kazimierze!
Nigdy nie żyj w mirze
Z Krzyżakami
Aż odzyszczesz Gdańsk!
Można by zadać pytanie, kto właściwie rozumiał prawdziwy interes narodowy: lud polski w XIV
w. czy Polacy XXI wieku? Odpowiedź wydaje się oczywista.
Kazimierz Wielki ponad dwadzieścia lat toczył ciężkie boje o Ruś Halicko-Włodzimierską, przez
którą biegł nowy szlak handlowy, będący odgałęzieniem starego, łączącego Zachód ze
Wschodem przez Morze Śródziemne. Król Kazimierz stworzył fundament gospodarczy potęgi
państwa, kładąc nacisk na kolonizację wewnętrzną i wykorzystanie dostępnych dróg
handlowych, umożliwiających wymianę międzynarodową. Gdyby zabrakło dzieła Kazimierza
Wielkiego, nie byłoby Grunwaldu i okiełznania ekspansji niemieckiej.
Dynastia jagiellońska, przejmując dziedzictwo Piastów, podjęła niezwykłe wyzwanie, jakim było
przełamanie przewagi niemieckiej na Bałtyku. Pierwszym etapem w tej rozgrywce była bitwa
pod Grunwaldem 15 lipca 1410 r., która złamała potęgę Zakonu, co wykorzystał Władysław
Jagiełło, konsekwentnie egzekwując prawa polskich kupców do korzystania z żeglugi na Wiśle.
Drugie decydujące starcie nastąpiło podczas wojny trzynastoletniej (1454-1466), zakończonej
podpisaniem pokoju toruńskiego (1466), w którym Polska odzyskała ujście Wisły, a pośrednio i
Pregoły. Do ostrego sporu pomiędzy Polską i Krzyżakami doszło już w 1442 r., kiedy Zakon
4 / 12
Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
zakazał sprzedawania statków Polakom, a Gdańsk wydał przepisy uniemożliwiające obcym
kupcom obrót przywożonymi towarami. Zatarg ten trwał aż do wydania przez króla aktu
inkorporacji Prus w 1454 r. O tym fakcie pamiętał Kazimierz Jagiellończyk, podpisując pokój
toruński, w którym znalazła się klauzula zapewniająca kupcom polskim swobodę handlu z
Flandrią, a król zaczął używać tytułu „pan i dziedzic Prus i wszystkich ziem pruskich”. Dbał też o
swobodny dostęp do portów Morza Czarnego. Ostatecznie pod wpływem żony, Elżbiety
rakuskiej, Kazimierz zaniedbał sprawy bałtyckie, powierzając handel polskim zbożem
Gdańskowi, który na przykład w 1492 r. wywiózł z Rzeczypospolitej na Zachód 25 637 ton
zboża. Decyzja miała zgubne skutki dla kraju, bowiem król pozbawił dochodów szlachtę polską.
Ceny tej nie równoważył sukces, jakim było osadzenie przezeń swego najstarszego syna
Władysława na dwóch tronach: czeskim i węgierskim. Trzy wieki panowania I Rzeczypospolitej
u ujścia Wisły miały ogromne znaczenie dla utrzymania polskości w Prusach Królewskich i na
Warmii.
Jagiellonowie mieli też możliwość rozciągnięcia wpływów u ujścia Odry, o co zabiegał książę
Pomorza Bogusław X. Były też widoki za Zygmunta Starego na otrzymanie korony szwedzkiej i
objęcie opieki nad Hanzą. Rzecznikami bałtyckiej polityki byli prymas Jan Łaski i Jan Długosz.
Uznawali ją za jeden z filarów polskiej racji stanu, ale nie rozumiał jej rangi król, reprezentujący
przede wszystkim tradycyjną litewską myśl polityczną, zmierzającą do utrzymania ziem ruskich,
do których zaczęła rościć pretensje Moskwa. Cena, jaką zapłaciły oba państwa za zmianę
kierunku polityki polskiej, była niezwykle wysoka. Rozpoczęta przez Litwę i trwająca ponad 30
lat wojna z Moskwą zakończyła się klęską polityczną Jagiellonów, bowiem po układzie w
Wiedniu w 1515 r., bezpieczeństwo granicy południowo-wschodniej państwa okupili oddaniem
Habsburgom korony czeskiej i węgierskiej, wyrzekli się Pomorza Szczecińskiego, oddali Śląsk,
który po Odrę był jeszcze polski, i Pomorze Nadodrzańskie, w znacznej mierze słowiańskie.
Utrwalili zatem niemczyznę nie tylko w Królewcu. Na szczęście Jagiellonowie nie dali się
wciągnąć w grę Habsburgom, którzy walkę z islamem chcieli przerzucić na barki Polaków.
Odzyskanie dostępu do Bałtyku było wielkim darem historii, bowiem upadek Konstantynopola
(1453) r. podciął handel wschodni, z którego Polska czerpała środki na wojnę z Zakonem. W
dobie odkryć geograficznych powstały oceaniczne szlaki handlowe, a nowe porty w Antwerpii,
Kadyksie i Sewilli przejęły po dawnych miastach włoskich i hanzeatyckich pośrednictwo w
handlu. Przyjęto zasadę mare liberum, zapewniającą wszystkim państwom korzystanie ze
szlaków morskich.
W 1535 r. wspólnym wysiłkiem Danii,
Szwecji, Norwegii, Prus i książąt pomorskich w bitwie pod Swendsborgiem została złamana siła
militarna Hanzy, co oznaczało także jej upadek polityczny. Zarysowała się wówczas możliwość
dla państw narodowych, szczególnie dla Rzeczpospolitej, eksportującej żywność, czerpania
korzyści z handlu na Morzu Bałtyckim, ale Zygmunt Stary zamiast budować okręty, zastosował
znany w Europie system kaperski. Rzeczypospolita dodatkowo musiała pokonać opór Gdańska,
który strzegł swojej niezależności i gotów był na układy z państwami obszaru bałtyckiego,
byleby nie dopuścić do zbudowania polskiej floty. Mówi się, że Polska była spichlerzem
Europy, ale stróżem i gospodarzem tego spichlerza był wyłącznie Gdańsk.
5 / 12
Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
Zygmunt August chciał zmienić tę sytuację i dlatego zgodził się na podyktowanie Gdańskowi
statutów biskupa Stanisława Karnkowskiego, wcielających miasto do Polski, ale wiedział też, że
trudno je będzie wyegzekwować, stąd jego zabiegi o wydłużenie linii brzegowej. Przyjął więc
Inflanty, ofiarowane Rzeczypospolitej przez Gotharda Kettlera, ryzykując wojną z Moskwą,
Danią i Szwecją. Ponieważ nie posiadał własnej floty, powołał na Bałtyku złożony z 30 okrętów
związek floty królewskiej pod polską banderą, przedstawiającą rękę z mieczem na czerwonym
tle. Okręty królewskie, korzystając z prawa embarga przeprowadzały kontrolę dokumentów i
ładunku obcych statków. Aby odciąć Moskwie dostęp do morza, służącym na nich kaprom
powierzył na czas wojny blokadę Narwy. Po wygranej wojnie sprowadził z Wenecji
budowniczych, którzy zbudowali mu galeonę. Stworzył pierwszą admiralicję polską pod nazwą
Komisja Morska i wyposażył ją we władzę i dochody. Wówczas po raz pierwszy sformułował
koncepcję dominium maris Baltici w znaczeniu absolutnego panowania na morzu. Król używał
określenia
mare nostrum dla całego pasa morskiego
obejmującego wody między Gotlandią a Zatoką Gdańską. Ksiądz Smolikowski w broszurze
Rozmowa kruszwicka
stwierdził: ...
kto ma państwo morskie, a nie używa go, albo je sobie da wydzierać, ten wszystkie pożytki od
siebie oddala [...], z wolnego niewolnikiem się staje, z bogatego ubogim, ze swego cudzym...
Pomny na przestrogę swego sekretarza, po przyłączeniu Inflant Zygmunt August dążył do
utrzymania wybrzeża, ale popełnił błąd polityczny, powielany później przez królów elekcyjnych,
wyrażając zgodę na sukcesję w Prusach Książęcych dla drugiej linii Hohenzollernów
brandenburskich.
W XVI i na początku XVII w. Rzeczpospolita odniosła zwycięstwo, uzyskując dostęp do morza,
ale nie zdobyła panowania na morzu, ponieważ zabrakło jej rodzimego stanu mieszczańskiego.
Tym samym pozbawiła się możliwości zdobywania dalekich mórz i kolonii oraz naraziła się w
XVII w. na atak Szwecji, która wykorzystała walkę w łonie dynastii Wazów o opanowanie
dwóch tronów: polskiego i szwedzkiego i rozpoczęła wojnę o opanowanie basenu Morza
Bałtyckiego. Główny atak skierowała na Rzeczpospolitą, dysponującą najdłuższym pasem
wybrzeża bałtyckiego, a następnie wzięła udział w wojnie trzydziestoletniej.
W starciu ze Szwecją Rzeczpospolita na prawie pół wieku pozbawiła się cła z portów
nadmorskich. Tylko za cła nałożone na litewskie zboże Gustaw Adolf opłacał wojsko walczące
przeciwko Koronie i Litwie. Rocznie z ceł w Gdańsku, Pilawie, Kłajpedzie i Rydze uzyskiwał 800
tys. talarów, czyli połowę budżetu swego państwa. Pozbawieni dochodów Polacy zrozumieli, że
obrona wybrzeża jest obroną bytu narodowego. Po rozejmie w Sztumskiej Wsi w 1635 r.
Władysław IV przystąpił do rozbudowania floty, która miała służyć do pobierania cła z portów
polskich w Gdańsku, Pilawie, Kłajpedzie i Libawie w wysokości 4,5% w ciągu dwóch lat.
Wojewoda sandomierski, Jerzy Ossoliński, doświadczony polityk i dyplomata, wyliczył, że
Rzeczpospolita rocznie miałaby z tego cła około 6 mln zł od cudzoziemców. Sprzeciwił się
6 / 12
Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
takiemu rozwiązaniu Gdańsk i korzystając z pomocy Duńczyków, wpłacił do skarbu polskiego
jednorazową kwotę 600 tys. talarów. Król Władysław nie miał siły, by sprawę rozegrać do
końca, i dlatego zrezygnował z pobierania cła.
W okresie wojny trzydziestoletniej (1618-1648) Fryderyk Wilhelm, zdobywszy część Pomorza
Szczecińskiego, połączył posiadłości ciągnące się od Berlina aż do Prus Wschodnich. Po
upadku Zakonu i Hanzy Niemcy ponownie wkroczyli na Bałtyk jako samodzielny czynnik
polityczny. W okresie, kiedy Polska toczyła ciężkie boje z Kozakami, Moskwą i Szwedami, w
latach 1655-1660, Prusy wymusiły traktaty welawsko-bydgoskie (1657), potwierdzone pokojem
w Oliwie w 1660 r., w których Rzeczpospolita zrzekła się lenna pruskiego i oddała przyszłemu
zaborcy Lębork, Bytów i Drahim na Pomorzu.
Następnemu królowi, Janowi Kazimierzowi, doradzano, aby zbudował nowy port w rejonie delty
wiślanej, czego jednak nie uczynił. Niebezpieczeństwo brandenburskie dostrzegał Jan III
Sobieski i próbował zmontować koalicję w oparciu o Francję w celu przyłączenia Prus
Książęcych do Rzeczypospolitej. Plan uniemożliwiły mu komplikacje wewnętrzne i
międzynarodowe. Były to już ostatnie sugestie aktywnej polityki polskiej na Bałtyku.
Zainteresowanie narodu koncentrowało się wokół spraw rolniczych i utrzymania Kresów
Wschodnich, dlatego też na ziemiach nadmorskich na hegemona wyrosły Prusy.
Kraj po wojnach był niezwykle zniszczony pod względem demograficznym i gospodarczym.
Dynamiczny dotychczas naród polski zmienił się w bierną masę, której Sasi, August II i August
III, zaproponowali nierząd, rozkład moralny, bezwład i ciemnotę i w takim stanie starali się go
utrzymać ku radości sąsiadów, snujących plany rozbiorów. August II bez akceptacji sejmu wziął
udział w wojnie północnej, wystawiając kraj na ogromne zniszczenia. Kończący ją pokój w
Nystad zepchnął Rzeczpospolitą i Danię na drugi plan, oddając dominium maris Baltici Rosji,
rządzonej przez Piotra Wielkiego. Na usługi Piotra przeszli Niemcy inflanccy, zajmując
najwyższe stanowiska w samorządzie, administracji państwowej i wojsku. Rosja carska przez
sześć pokoleń, od Nystad aż do Cuszimy (1905 r.), była państwem morskim, ale nie utrwaliła
swojej hegemonii na morzach północnych. Hegemonię na Bałtyku w sposób mistrzowski
przejęły Niemcy jako spadkobiercy Hanzy i Krzyżaków. Datą rozpoczynającą przewagę
niemiecką było otwarcie Kanału Kilońskiego w 1895 r. W pierwszej połowie XVIII w. dynastie
pochodzenia niemieckiego rządziły w następujących państwach: Danii i w Szwecji
holszytyńsko-gottorpska na życzenie cara Piotra I, w Rzeczypospolitej – saska, w 1701 r.
Hohenzollornowie utworzyli królestwo. Prusy, wykorzystując zmianę dynastyczną na tronie
austriackim, zajęły w 1740 r. Śląsk, a w następnej wojnie sukcesyjnej (1756-63) utrwaliły tam
swoje wpływy. W ten sposób Rzeczpospolita od zachodu, północy i północnego-wschodu
została otoczona przez żywioł niemiecki. Fryderyk Wielki napisał, że kto zajmie ujście Wisły, ten
będzie mocniej władał Rzeczpospolitą niż gdyby miał Warszawę. I miał rację, bo walka o ujście
Wisły toczy się z różnym natężeniem od X w. aż do dzisiaj.
7 / 12
Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
W czasach panowania Stanisława Augusta Rzeczpospolita próbowała dźwigać się z upadku,
ale mocarstwa sąsiednie rywalizowały już między sobą o spadek po byłym mocarstwie
jagiellońskim. Aby nie dopuścić do ożywienia gospodarczego Polski, Prusy po I rozbiorze
pobierały w Fordonie od polskich towarów cło w wysokości 12%, a przy ujściu Wisły 20% od
wartości ładunku. Państwo Hohenzollernów uzyskało wówczas kontrolę nad 95% handlu
zagranicznego Polski. Nic dziwnego, że wspominany już Stanisław Staszic wypowiedział
wówczas prorocze ostrzeżenie: Polacy, nikt z sąsiadów, tylko ten dom brandenburski z
potrzeby na waszą zgubę czatuje.
Polacy próbowali się bronić,
budując dwa kanały: Królewski i Ogińskiego, aby chociaż częściowo skierować eksport przez
Morze Czarne. Widać więc wyraźnie, że gdyby Polska nie utraciła dostępu do Morza
Bałtyckiego, odrodzenie gospodarcze przyszłoby szybciej, a za nim odrodzenie narodowe, ale
na przeszkodzie temu stanęła utrata świadomości zgodnej z polską racją stanu trzymania się
morza jako okna na świat i źródła bogactwa narodu.
W okresie 123-letniej niewoli jedynie Ksawery Drucki-Lubecki doceniał dostęp do morza, czemu
dał wyraz, budując Kanał Augustowski według projektu gen. Ignacego Prądzyńskiego. Była to
odpowiedź na wojnę celną, którą Prusy w 1823 r. wypowiedziały Królestwu Polskiemu,
narzucając cło na zboże w wysokości od 40% – 200%. Chciały udowodnić sygnatariuszom
kongresu wiedeńskiego, że powołane do życia Królestwo Polskie nie jest w stanie funkcjonować
samodzielnie. Po zniesieniu granicy celnej z Rosją w portach bałtyckich Prus nastąpił
katastrofalny spadek cen i zastój w handlu, co zmusiło Hohenzollernów do ustępstw, a więc
ostatecznie Lubecki wygrał wojnę celną z Prusami.
Powstanie państwa polskiego po I wojnie światowej Niemcy traktowali jako największe dla
siebie zagrożenie. Dostęp Polski do morza przecinał jedność terytorialną ich państwa, chcieli
więc za wszelką cenę utrzymać Prusy Wschodnie. Baron Gayl, komisarz plebiscytowy w
Olsztynie w swojej książce wydanej w 1940 r. napisał: Gdyby upadły Wschodnie Prusy,
niemczyzna byłaby wyparta z obszaru na wschód od Odry, odcięta od średniego Bałtyku, odtąd
niezdolna do odzyskania swej dziejowej roli przodowniczej na Wschodzie Europy i niezdolna do
wzięcia w swe ręce jej pacyfikacji. [...] W nieodzownej rozprawie polsko- niemieckiej zabrakłoby
najważniejszego strategicznego punktu wyjścia, z którego we wrześniu 1939 r. wyruszyła
zwycięska ofensywa.
Dwudziestolecie międzywojenne było okresem ogromnego wysiłku narodu o utrzymanie
dostępu do morza, który przyznano nam w Wersalu na mocy kryterium narodowościowego.
Gdyby Polacy na macierzystych ziemiach, przechodzących powoli od XII w. pod panowanie
niemieckie nie zachowali wiary i języka, nie byłoby 13. punktu w orędziu Wilsona. A można bez
ryzyka stwierdzić, że po rozbiorach podstawę terytorialną Austrii i Prus stanowiły ziemie
8 / 12
Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
słowiańskie.
Budując Gdynię i Centralny Okręg Przemysłowy Polacy dążyli do całkowitego uniezależnienia
się od gospodarki niemieckiej, zwłaszcza po wojnie celnej, wypowiedzianej Polsce w 1925 r.
Rzeczpospolita nie mogła liczyć na Gdańsk – chociaż przyjął on polską taryfę celną i był
portem tranzytowo-przeładunkowym dla portów bałtyckich i towarów płynących z
Czechosłowacji, Węgier i Rumunii – ponieważ urzędnicy niemieccy zwalniali od cła te towary,
które stanowiły dochód skarbu polskiego. Zatem dostęp do morza pozostawał w Gdańsku w
obcych rękach, wrogich Polsce. Nie dali się jednak Polacy zaszantażować żądaniom senatu
gdańskiego, aby cały handel morski był kierowany przez Wolne Miasto, lecz na swoim
wybrzeżu wybudowali nowe porty: w Gdyni, na Helu, w Jastarni, Pucku i Władysławowie.
Polacy odparli zarzuty Niemców kierowane do Ligi Narodów, że trudności Gdańska wynikały z
budowy portu w Gdyni. W dwóch memoriałach z 19 lipca i 11 października 1930 r., udowodnili,
iż prawdziwa przyczyna owych trudności tkwiła we wrogiej wobec Polski polityce senatu i w
przeroście administracji (sprowadzano urzędników z centralnych Niemiec), na którą
wydatkowano milionowe sumy. Przez polskie porty przechodziło 75% ogólnych obrotów handlu
zagranicznego, co potwierdza prawdę dziejową, że Polska związana jest nierozerwalnie z
Bałtykiem, czego symbolem były zaślubiny z morzem w dniu 10 lutego 1920 r. dokonane przez
gen. Józefa Hallera. Za tym stwierdzeniem przemawia spójność komunikacyjna dróg wodnych i
lądowych, a także bogactwa naturalne rozmieszczone na ziemiach macierzystych. Warunki te
stanowią fundament i dają nadzieję na suwerenny rozwój państwa polskiego.
Eugeniusz Kwiatkowski – twórca polskiej gospodarki morskiej w II Rzeczypospolitej – napisał,
że obrona praw Polski do nieskrępowanego dostępu do morza jest jak „niczym niewzruszony
dogmat”, który ustępujące pokolenia mają przekazywać następnym. Przestrzegał naród, że bez
dostępu do morza nie ma w tej części Europy miejsca dla niepodległej gospodarczo i politycznie
Polski. Uważał także, że trwałe posiadanie i wykorzystanie wybrzeża morskiego rozwiąże
wiekowe zagadnienie stosunków polsko-niemieckich i polsko-rosyjskich. Jego przewidywania,
że „bez Polski mocno opartej o brzeg morski zawiśnie w próżni cały powojenny układ polityczny
środkowej i wschodniej Europy”, realizuje się obecnie pod dyktando Unii Europejskiej,
reprezentującej interesy niemieckie.
W 1925 r. w Toruniu powołano do życia Instytut Bałtycki, który prowadził badania nad historią i
teraźniejszością Pomorza i polskich związków z morzem. Profesorowie Uniwersytetu
Poznańskiego – archeolog Jan Kostrzewski, językoznawca Mikołaj Rudnicki, geograf Tadeusz
Pawłowski, historycy: Teodor Tyc, Kazimierz Tymieniecki, Zygmunt Wojciechowski, socjolog
Florian Znaniecki – polemizowali z naukowcami niemieckimi, pragnącymi za wszelką cenę i
wbrew źródłom udowodnić, że powstanie państwa polskiego było dziełem niemieckiej myśli
politycznej. Polscy uczeni obalili hipotezę najazdu zewnętrznego i udokumentowali, że twórcą
państwa polskiego było plemię Polan, natomiast państwo niemieckie rozszerzyło swoje
9 / 12
Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
terytorium kosztem ziem słowiańskich rozciągających się aż do Łaby. Dzisiaj brakuje nam
takiej miary uczonych, którzy by z taką determinacją jak wymienieni profesorowie bronili praw
polskich do Bałtyku.
Druga wojna światowa rozpoczęła się „o korytarz” i o Gdańsk, czyli o polski dostęp do morza,
którego z takim heroizmem broniła załoga Westerplatte, Poczty Gdańskiej, Oksywia i Helu.
Determinacja i bohaterstwo, jaką wykazali się obrońcy Wybrzeża jest świadectwem głębokich
przemian w psychice narodu, który zrozumiał, że odbudowę gospodarczą w dwudziestoleciu
międzywojennym zawdzięczał morzu, a jego symbolem była Gdynia. Polscy marynarze na
„Orle”, „Błyskawicy”, „Burzy”, „Garlandzie”, „Piorunie”, „Dziku”, „Sokole”, „Krakowiaku” i wielu
innych okrętach przyczynili się znacznie do zwycięstwa nad hitleryzmem. Za poświęcenie i
bohaterstwo otrzymali m.in. 51 Krzyży Virtuti Militari, 1051 Krzyży Walecznych, 68 Krzyży
Zasługi z Mieczami, 83 odznaczenia brytyjskie i 15 odznaczeń francuskich. W czasie działań
poległo 23 oficerów, 8 podchorążych, 137 podoficerów i 236 marynarzy. Bohaterska postawa
wojska i narodu polskiego zagrodziła drogę bezkarnym podbojom III Rzeszy.
Decyzją mocarstw, kierujących się kryterium historycznym, na konferencji w Poczdamie – po
ostrych polemikach, trwających od pierwszych dni konferencji aż do jej zakończenia, 2 sierpnia
1945 r. podpisano Umowę Poczdamską. Rozdział IX Umowy zawierał ostateczny werdykt
Wielkiej Trójki w następującym sformułowaniu:
Trzej szefowie rządów zgadzają się, że zanim nastąpi ostateczne określenie zachodniej granicy
Polski, byłe niemieckie terytoria na wschód od linii biegnącej od Bałtyku bezpośrednio na
zachód od Świnoujścia, a stąd wzdłuż rzeki Odry do zbiegu jej z zachodnią Nysą i wzdłuż
zachodniej Nysy do granicy czechosłowackiej, włączając tę część Prus Wschodnich, która nie
została oddana pod administrację ZSRR, zgodnie z porozumieniem osiągniętym na niniejszej
konferencji, i włączając obszar byłego Wolnego Miasta Gdańska – będą pod administracją
Państwa Polskiego i ze względu na to nie będą uważane za część radzieckiej strefy
okupacyjnej w Niemczech!”
Powróciliśmy więc do politycznych granic z X w. na pewnych warunkach, nie rozstrzygniętych
do dzisiaj w traktacie pokojowym, które przestaną obowiązywać po wejściu Polski do Unii
Europejskiej. Jest to istotny powód, dla którego Niemcy popierają starania Polski do integracji z
Unią. Po tym fakcie dekrety Bieruta utracą moc prawną.;
Na Ziemiach Północnych i Zachodnich Polacy zastali ruiny i zgliszcza, zdewastowane trakty
10 / 12
Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
komunikacyjne, nieczynne fabryki. Z powodu ogromnych zniszczeń spowodowanych alianckimi
nalotami dywanowymi i wandalizmu wycofujących się oddziałów Wehrmachtu (zatapianie
statków, zwalanie dźwigów do kanałów portowych, wysadzanie w powietrze zakładów
przemysłowych, magazynów, elewatorów i urządzeń kolejowych) dopiero w 1953 r. w
Szczecinie zwodowano pierwszy statek. W podobnej sytuacji było Pomorze Gdańskie. Miasto
zostało zniszczone w 60%. Wojsko niemieckie wysadziło urządzenia odwaniające na
Żuławach, których wartość wyceniono na sumę 3,5 mld przedwojennych złotych, z Warmii i
Mazur wywiozło do Rzeszy zakłady przemysłowe i urządzenia, pozostawiając po sobie
niemalże spaloną ziemię.
Po latach ogromnego wysiłku całego narodu trzy największe polskie stocznie: gdańska im.
Lenina, gdyńska im. Komuny Paryskiej i szczecińska im. Adolfa Warskiego, w okresie PRL-u
miały ustaloną renomę światową ze względu na nowoczesne wyposażenie i wysoko
wykwalifikowaną kadrę. Nasze statki pływały pod banderami 20 państw. W 1984 r. ogółem
posiadaliśmy 6 stoczni wytwórczych, 6 remontowych i 2 jachtowe, z którymi kooperowało 1500
fabryk i zakładów przemysłowych w całym kraju. Polska flota transportowa w 1984 r. liczyła
278 jednostek, przy czym aż 15 miało ładowność powyżej 30 ton. W tym roku posiadaliśmy 92
statki przystosowane do połowów dalekomorskich i 81 trawlerów-przetwórni i zamrażalni.
Tego sukcesu nie mogła znieść Niemiecka Republika Demokratyczna, która jednostronnymi,
bezprawnymi działaniami wymierzyła „zabójczy cios w żywotne interesy narodowe Polski”,
łamiąc postanowienia poczdamskie i układ w Zgorzelcu. 20 grudnia 1984 r. rozszerzyła swoje
morze terytorialne do 12 mil morskich kosztem Zatoki Pomorskiej, blokując dostęp do otwartego
morza polskiemu zespołowi portowemu Szczecin – Świnoujście. W ten sposób pozbywała się
polskiego rywala i przechwyciła znaczną część tranzytu idącego przez Polskę. Rządzący
Polską komuniści nie przeciwstawili się bezprawiu, lecz w nowym atlasie geograficznym dla
klas VI i VII nanieśli samowolną i niezgodną z prawem delimitację obszarów morskich Polski i
NRD, co oznaczało aprobatę dla niemieckich roszczeń morskich.
W III Rzeczypospolitej demontaż państwa rozpoczęto od gospodarki morskiej, czego byliśmy
wszyscy świadkami. Po „restrukturyzacji” przemysłu morskiego w latach (1990-2003), żeby nie
wdawać się w szczegóły, chcę tylko podać szokujące dane, mianowicie: ze 173 statków
dalekomorskich i trawlerów posiadanych w 1984 r., obecnie mamy 5: dwa pływają pod banderą
polską, trzy – obcą. Zakłada się, że po wstąpieniu do Unii 40-50% statków, uznanych za
przestarzałe, zostanie wycofanych z połowów i złomowanych. Zostaną także obniżone limity
połowów wszystkich gatunków ryb.
Z pewnością nie chodziło tylko o ukaranie kolebki „Solidarności”, ale przede wszystkim
11 / 12
Bałtyk jako okno na świat w polityce polskiej na przestrzeni dziejów
Wpisany przez Piotr
sobota, 29 maja 2010 10:19
rozpoczęto proces odsuwania Polski od morza. Na tym polu współpracują ze sobą wrogowie
wewnętrzni i zewnętrzni. Niemcy rozpoczęli nową fazę swej ekspansji na wschód jako członek
Unii Europejskiej. Obecny postkomunistyczny rząd, aby umożliwić przesiedlonym Niemcom
powrót na polskie Ziemie Zachodnie i Północne, które po sześciu wiekach połączyły się z
macierzą, okupione krwią 6 milonów obywateli polskich i dewastacją w 38% przedwojennego
majątku narodowego, musi unieważnić 99 umów międzynarodowych, odwołać wspomniane
dekrety Bieruta i przyjąć unijne prawo własności. Po raz kolejny w naszych dziejach ojczystych
zostaniemy przez Niemców odsunięci od Bałtyku i kolejny raz z rzędu przegramy rywalizację o
dostęp do morza, które jest przede wszystkim źródłem bogactwa narodu, ale także i oknem na
świat.
Henryk Bagiński, znawca polskiej polityki morskiej, napisał, że Niemcy odmawiały Polsce
charakteru państwa morskiego i dlatego też na przestrzeni dziejów podejmowali planową akcję,
zmierzającą do odcięcia Polsce dostępu do wszystkich mórz i skazanie całego życia
gospodarczego, a następnie politycznego Polski na wyłącznie niemieckie pośrednictwo w
stosunkach międzynarodowych.
Nadzieją na wygranie przez Polskę wojny z Niemcami o swobodny dostęp do Bałtyku – wojny
brutalnej, choć propagandowo pięknie „opakowanej” – toczącej się z różnym natężeniem od X
w., będzie nasz kategoryczny sprzeciw przeciwko wejściu do Unii Europejskiej, wyrażony w
referendum, planowanym na 8 czerwca 2003 r.
dr Teresa Bloch, Nowy Przegląd Wszechpolski, 3-4, 2003
12 / 12