Swierłow Orientacja niewidomych w przestrzeni


W. SWIERŁOW
ORIENTACJA NIEWIDOMYCH W PRZESTRZENI
PORADNIK DLA NAUCZYCIELI I WYCHOWAWCÓW W SZKOŁACH DLA NIEWIDOMYCH

WARSZAWA 1957 PAŃSTWOWE ZAKŁADY WYDAWNICTW SZKOLNYCH

Tytuł oryginału :
B. C. CBEPJIOB
nPOCTPAHCTBEHHAfl OPHEHTHPOBKA C;iEI[blX MOCKBA 11151
Tłumaczyła z rosyjskiego : HANNA TEMERSON
Redaktor naukowy : IIK WŁODZIMIERZ DOLANSKI
(Okładkę projektowała: JANINA KURCZAK
Redaktor : HAUNA HANDELZALCOWA
Redaktor techniczny: BARBARA GARLICKA
Książka zatwierdzona pismem Ministerstwii Oświaty
nr PO 8-1311/57 z dnia 6 czerwra 1957 r. do bibliotek
pedagogicznych oraz do bibliotek nauczycielskich
w szkołach specjalnych
PAŃSTWOWE ZAKŁADY WYDAWNICTW SZKOLNYCH-.-\VAUS/,AWA 1957
Wydanie pierwsze


Oddano do składania 9 VII 1957 r.

Nakład 500 + 180 egz.

Podpisano do druku 8 XI 1957 r.

Arkuszy druk. 11,75; wyd. 10,4

Druk ukończono w listopadzie 1957 r.

Cena zł 6,30

Zam. nr 360/731 E-18

Papier druk. sat. 61 x H6
70 g, kl. V z fabryki w Skolwame
ZAKŁADY ClKAl-MC/NK I'ZWS \V K YIXI()SZC/Y, UL. -IAO! KLLOSrSKA i

W poradniku tym autor poddaje dokładnej analizie spostrzeżenia oparte na poszczególnych rodzajach wrażeń: słuchowych, dotykowych, węchowych, temperatury, proprioceptywnych, pamięci mięśniowej, wibracji. Wszystkie te spostrzeżenia umożliwiają niewidomym pokonywanie trudności podczas orientowania się w przestrzeni. W ten sposób autor wskazuje środki prowadzące do rozstrzygnięcia najważniejszych zadań w nauczaniu szkolnym niewidomych - możliwie najlepszego przystosowania ich do realizacji wymagań życia codziennego.

Terminem orientowanie się lub orientacja określamy umiejętność rozeznania się w środowisku, przede wszystkim w otaczającej nas przestrzeni. Orientować się w przestrzeni - to znaczy określić jej wielkość, kształt oraz wielkość i kształt wypełniających ją przedmiotów, ich rozmieszczenie oraz własną pozycję w stosunku do każdego z nich.
Gdy mówimy o orientacji niewidomych, mamy zwykle na myśli właśnie orientację w dużej przestrzeni, w obrębie dużych przedmiotów, np. ulic i budynków, w miejscu zaludnionym. Nie należy jednak zapominać o tym, że każdy z ludzi, a w naszym przypadku - niewidomy, powinien być zorientowany również w niewielkiej przestrzeni, np. w przestrzeni swego miejsca pracy, dającego się wymierzyć decymetrami kwadratowymi, wśród drobnych przedmiotów, a nawet w obrębie takich przedmiotów, których rozciągłość przestrzenna jest minimalna.
Czyż można jednak, mówiąc o orientacji niewidomych, ograniczać ją jedynie do orientacji przestrzennej, która obejmuje dużą lub małą przestrzeń, wypełnioną "martwymi" przedmiotami? Przecież wszystkie te przedmioty człowiek albo stworzył, albo przekształcił i przystosował do swych czynności. Wreszcie sama przestrzeń, w której należy się orientować, jest terenem działalności ludzkiej. Dlatego też mówić tylko o orientacji przestrzennej, to znaczy pominąć najważniejszy czynnik określający jej warunki, jak i w ogóle warunki każdej działalności, to znaczy zapominać o człowieku.
Każdy człowiek, nie wyłączając niewidomego, powinien umieć dobrze orientować się nie tylko w otaczającej go przestrzeni

z tym wszystkim, co ją wypełnia, ale również wśród ludzi, którzy go otaczają, w osobowości i zachowaniu się każdego z nich oraz w funkcjonowaniu całego kolektywu, którego jest członkiem. Innymi słowy: człowiek powinien być dobrze zorientowany nie tylko w środowisku materialnym, ale także w środowisku społecznym. Poza obrębem takiej orientacji w kolektywie i w społeczności normalna działalność ludzka jest niemożliwa. O tym zawsze powinien pamiętać pedagog, zaszczepiając swym niewidomym wychowankom niezbędne umiejętności i nawyki.
Zagadnienie orientacji społecznej niewidomych to dość obszerna, a jednocześnie jeszcze bardzo słabo opracowana dziedzina wiedzy. Obejmuje ona wszystkie aspekty działalności niewidomego jako członka kolektywu i wymaga specjalnego rozpatrzenia. Dlatego też zagadnieniu społecznej orientacji niewidomych zostanie poświęcona osobna książka, w pracy niniejszej zaś rozważymy problemy związane wy łącznie z orientacją w przestrzeni.
Publikacja ta jest owocem długoletnich obserwacji, eksperymentów oraz osobistych doświadczeń autora. Zawiera ona: psychologiczną analizę aktu orientacji w związku ze specyficznymi cechami spowodowanymi ślepotą; charakterystykę praktycznych sposobów opracowanych w toku wieloletniego doświadczenia niewidomych (sposobów wskazanych przez autora, opartych na konkretnych przykładach zaczerpniętych z codziennego życia ludzi pozbawionych wzroku); opis technicznych sposobów i udogodnień ułatwiających -niewidomym orientację lub też zwiększających gwarancję bezpieczeństwa podczas ich poruszania się; omówienie zasad metodyki kształcenia nawyków orientacji w przestrzeni u tych, którzy stracili wzrok w różnych okresach życia.
Bez uwzględnienia tych zagadnień ani rodzice dziecka^ niewidomego, ani nauczyciele i wychowawcy powołani do kształcenia przyszłych pełnowartościowych członków społeczeństwa, ani lekarze i pracownicy Wszechrosyjskiego Stowarzyszenia Niewidomych Ł), ani żadna z osób pracujących wśród niewidomych albo też wśród tych, którzy tracą wzrok, nie będą w stanie wyjaśnić całkowicie wszystkich możliwości, jakimi dysponuje niewidomy,
') Organizacja niewidomych w ZSRR, odpowiadająca u nas w Polsce organizacji p. n. Polski Związek Niewidomych (przyp. tłum.).

ani wskazać warunków, przy zachowaniu których możliwości te mogą być wykorzystane z dobrymi wynikami.
Idąc drogą wskazaną przez J. Sieczenowa oraz I. Pawłowa rozpatrujemy orientację jako akt psychofizjologiczny, oparty na skomplikowanym współdziałaniu organizmu ludzkiego jako całości ze środowiskiem materialnym i społecznym. Poddając analizie różne aspekty orientacji będziemy rozpatrywać działanie poszczególnych analizatorów, pamiętając zawsze o tym, że to nie narządy, receptor czy analizator odczuwają wpływ środowiska, ale człowiek, którego kora mózgowa jest najwyższym regulatorem licznych narządów zmysłów (receptorów), zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych. "Organizm zwierzęcy - pisze I. Pawłów - przedstawia niezmiernie skomplikowany system, składający się z nieskończonego szeregu cząstek, zarówno zespolonych ze sobą, jak i tworzących jednolitą całość z otaczającą przyrodą" 1).
Przyroda nieustannie oddziałuje na poszczególne receptory - składniki tej całości. Wysyłają one odpowiednie bodźce do najwyższego odcinka ośrodkowego układu nerwowego, który, według sformułowania I. Pawłowa, "zawiaduje wszystkimi zjawiskami zachodzącymi w organizmie". Rezultatem skomplikowanej pracy kory mózgowej, dokonującej się na podstawie dostarczanych w ten sposób wiadomości o otaczającym świecie, jest obraz - wyobrażenie otaczającej przestrzeni - powstały w naszej świadomości. Im bogatsze i bardziej konkretne są te wyobrażenia, tym ściślejsze stają się pojęcia przestrzenne człowieka, tym dokładniejsza jego orientacja w przestrzeni. Świadomie bowiem i dokładnie może się orientować w przestrzeni tylko ten, kto ją sobie wyobraża dostatecznie prawidłowo.
Orientacja przestrzenna to praktyczne zastosowanie wyobrażeń przestrzennych. Orientacja ta może i powinna być kryterium naszych sądów o stopniu dokładności wyobrażeń przestrzennych u niewidomych.
Podstawą orientacji przestrzennej człowieka widzącego są spostrzeżenia wzrokowe, które dominują nad wszystkimi innymi i tłumią je. Natomiast u niewidomego orientacja przestrzenna
') H. HMBJIOB. IlojiHoe co6pB; t. 2; s. 452.

powstaje na podstawie innych spostrzeżeń, które dostarczają mu wiadomości o tym, co go otacza. Mobilizuje on wszystkie rodzaje wrażeń, którymi dysponuje a które działając łącznie mogą do pewnego stopnia kompensować brak wzroku. Uruchamia więc i wykorzystuje: resztki wzroku, słuch, węch oraz wrażenia temperatury i wibracji, poza tym wiele innych różnorodnych wrażeń, zespolonych w złożone kompleksy tzw. zmysłu dotykowo-ruchowego i stawowo-mięśniowego.
Tak przedstawiają się założenia,, na których opiera się nasze studium. Pewne zawarte w nim wnioski różnią się od "prawd", które już dawno stały się w tyflopedagogice l) komunałami, dlatego też, zanim przejdziemy do tematu zasadniczego Dawna psychologia idealistyczna badała funkcje poszczególnych narządów zmysłowych analitycznie, rozpatrując je w sposób izolowany, niezależnie od ich wzajemnego -powiązania.
Nie uwzględniono przy tym znaczenia, jakie mają dla spostrzegania indywidualne cechy organizmu ludzkiego, traktowanego jako całość, chociaż w ogóle omawiano ten problem. Korzystając z uzyskanych w ten sposób wyników tworzono zakrojone na szeroką skalę uogólnienia psychologiczne, które stanowiły podstawę odpowiednich działów pracy w zakresie wychowania i nauczania dzieci, w naszym przypadku - niewidomych.
Badano wrażliwość zmysłów skórnych przy dotyku biernym. W toku tych badań stwierdzono, że minimalnym odchyleniem między nóżkami cyrkla, przy którym na powierzchni palca odczuwa się dwa dotknięcia, jest odległość dwóch milimetrów. Wielkość tę, charakteryzującą wrażliwość skóry przy dotyku, uznano za.próg przestrzenny wrażliwości dotykowej lub - wyrażając to prościej - za próg dotykowy. Jednocześnie wiadomo, że ustalony w ten sposób próg dotykowy, praktycznie, w akcie dotykania ulega gwałtownym zmianom - obniża się. Wiadomo również, że linia przerywana, składająca się z wypukłych punktów o średnicy 0,25 mm i mniejszych z takimi samymi odstępami, nigdy nie jest spostrzegana dotykiem jako linia ciągła, ale zawsze jako punktowana.
') W książce tej używa się terminów tyflopedagogika i tyflopsycho-logia. Odpowiednikami w terminologii polskiej są: pedagogika niewidomych i psychologia niewidomych (przyp. red.).

Podamy jeszcze jeden przykład, bardzo znamienny dla tyflo-psychologów starej szkoły i współczesnej praktyki.'
Przeprowadzając badania nad spostrzeżeniami słuchowymi u niewidomych psychologowie ci wychodzili z ogólnie znanego w fizyce twierdzenia, że dźwięk nie posiada elementów przestrzennych.
W swoich eksperymentach, przeważnie laboratoryjnych, badacze ci polecali lokalizować dźwięk w przestrzeni, ściśle mówiąc - określić jego kierunek. Jako źródło dźwięku wykorzystywano zwykle przedmioty wydające tony muzyczne: trąbę, gwizdek, dzwonek, kamer ton. Na podstawie uzyskanych w ten sposób wyników, charakteryzujących jedną ze stron funkcji słuchowej, poczyniono obszerne i daleko idące uogólnienia", całkowicie błędne. Weszły one jednak w skład wielu obecnie stosowanych poradników praktycznych.
Tak więc "ustalono", że za pomocą samego słuchu nie podobna zlokalizować źródła dźwięku w przestrzeni, że można jedynie z pewnym stopniem dokładności określić jego kierunek. Stąd już logicznie wynikało, że dźwięk ma bardzo ograniczone znaczenie dla niewidomych, zarówno przy kształceniu ich orientacji, jak i w procesie kształtowania się wyobrażeń przestrzennych w ogóle. W ten sposób ustalono "prawdę" mającą wyjątkowo duże znaczenie, że niewidomi określają odległość od źródła dźwięku według stopnia jego intensywności, że osłabienie siły dźwięku jest równoznaczne dla nich z oddalaniem się przedmiotu wydającego dźwięk, a nasilenie z jego przybliżaniem się. Dlatego wyobrażenia niewidomych o przestrzeni dzielącej ich od źródła dźwięku pozbawione jest całkowicie tego konkretnego elementu przestrzenności, tak charakterystycznego dla odpowiadających im wyobrażeń ludzi widzących.
Znane nam jest "klasyczne" twierdzenie współczesnego amerykańskiego tyflopedagoga i psychologa doktora Hayes'a, który uważa, że za pomocą samego słuchu nie jesteśmy w stanie odróżnić odległego huczenia samolotu od bzykania muchy na szybie.-
Oczywiście, spotykaliśmy również bardziej spostrzegawczych i wnikliwszych psychologów, zwracających uwagę na jakościową stronę zjawiska. Na przykład rosyjski profesor A. Krogius pisał: "Do zjawiska rozróżniania według intensywności binaural-

nych bodźców dźwiękowych dołącza się rozróżnianie tych bodźców według ich właściwości; w ten sposób powstaje dodatkowy i prawdopodobnie najważniejszy czynnik lokalizacji" a).
W innym miejscu profesor Krogius pisze: .,Zdolność lokalizacji jest u niewidomych bardziej rozwinięta aniżeli u widzących, innymi słowy: niewidomi spostrzegają lepiej niż widzący różnicę dotyczącą intensywności i jakości dźwięku, na podstawie których odbywa się lokalizacja" 2).
Jednakże te uwagi, rzucone mimochodem i nie wyjaśniające istoty zjawiska, nie mogły zmienić istniejącego stanu rzeczy. Stare błędy tak mocno zakorzeniły się w umysłach tyflopedagogów. że nie są od nich całkowicie wolne nawet najnowsze podręczniki. Mamy tu na myśli poradnik metodyki geografii w szkole dla dzieci niewidomych D. Zoriczewa, który mówiąc o orientacji niewidomych na podstawie słuchu, opiera ją przede wszystkim na zmianach w intensywności dźwięku. U tegoż autora znajdujemy między innymi następujący wniosek: "Uczniowie zrozumieli, że dźwięk sam w sobie nie może wyznaczać wielkości przestrzeni, że wszystko zależy od intensywności sygnału dźwiękowego i od łączności, która powinna być ustalona między spostrzeżeniem dźwiękowym a dotykiem" 3).
W praktyce, zawsze zmierzającej do określonego celu, niewidomy nie obserwuje oderwanych dźwięków. Faktycznie obserwuje on nie dźwięki, ale przedmioty lub zjawiska wydające różnorodne dźwięki, które posiadają przy tym, niemal bez wyjątku, charakter złożonych szmerów. Szmery te zawsze w sposób wyrazisty i charakterystyczny (dla określonego źródła dźwięku) zmieniają swój skład, a w następstwie tego - barwę, czyli tembr; dzieje się to w ścisłej zależności od zmiany położenia w przestrzeni przedmiotu wydającego dźwięk. Przy tym niewidomy wykorzystując dźwięk dla celów orientacji nie jest jakąś niepojętą istotą, posiadającą jedynie zmysł słuchu. Obserwuje on zjawiska
1) A. Kpornyc. ncHxcviorHH cjieni>ix H ee 3Ha"ieHHe AJifl oSmeft ncHxojiornrf. 1926; s. 23.
. -) Tamże; s. 26.
3) R. SopHiee. OcoóeHHOcTH ofiyieHHH (yienux aeTeft reorpaifwH. ymieflrn3. 1950; s. 102.

l
oraz dokonuje analizy dźwięku w związku ze swymi uprzednimi doświadczeniami.
Wobec tego dźwięk jako zjawisko fizyczne nie posiada elementów przestrzennych, ale nabywa je w chwili, gdy staje się bodźcem zewnętrznym, spostrzeżonym przez człowieka.
Dźwięk w percepcji człowieka jest jednocześnie zwiastunem przestrzeni i niezawodnym jej probierzem. Na podstawie jego wskazówek, jak się później przekonamy, niewidomy może budować wystarczająco ściśle i dokładnie pojęcia o rozciągłości, kształtach i ruchach. Można to zrozumieć jedynie wtedy, gdy rozpatruje się zjawiska w świetle teorii Sieczenowa oraz Pawłowa, które, według słów samego Pawłowa, "uzyskały dla badań fizjologicznych zamiast połowicznego - niepodzielny organizm zwierzęcy. W tym właśnie tkwi - mówi Pawłów - całkowita i bezsporna zasługa nas, Rosjan, w nauce światowej, w ogólnym dorobku myśli ludzkiej" l).
Każdy nauczyciel czy wychowawca rozpoczynający kształcenie niewidomego w orientacji przestrzennej powinien dokładnie zdać sobie sprawę i pamiętać o tym, że ma przed sobą człowieka, który nie tylko w pewnym okresie słucha, w innym dotyka, w jeszcze innym wyczuwa zmiany temperatury, ale że człowiek ten zdolny jest do czegoś bez porównania większego.
W procesie orientacji człowiek nie poprzestaje jedynie na choćby najbardziej skomplikowanym akcie różnorodnej i jednoczesnej recepcji. Taka orientacja właściwa jest zwierzętom, których możliwości, według określenia Sieczenowa, zamykają się w obrębie myślenia ,,zmysłowo-autematycznego". Człowiek dysponuje drugim układem sygnalizacyjnym, opanował również potężny środek w zakresie orientacji przestrzennej - myślenie przestrzenne. Daje to szerokie możliwości wykorzystania dotychczasowych doświadczeń, odtworzenia w wyobraźni spostrzeżeń zmysłowych z przeszłości, skonfrontowania ich ze współczesnością oraz sprawdzenia adekwatności wyobrażeń na podstawie licznych, najsłabszych nawet i niekompletnych sygnałów dochodzących z zewnątrz - albo opisów słownych.
Nauczyciel powinien dokładnie uświadomić sobie i pamiętać
') H. I;iB.'K)B. riojiHoe co6paHHe coMHHeHHfi; t. 1; s. 27.

10

o tym, że jego niewidomy uczeń spostrzega otaczającą przestrzeń uraz wszystkie zjawiska, jakie w niej zachodzą, poprzez całor-kształt narządów zmysłów, którymi dysponuje, zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych; że dąży on przy tym do zinterpretowania i oceny wszelkich sygnałów docierających do niego ze świata zewnętrznego. Nauczyciel powinien starać się o to, aby jego uczeń uświadomił sobie istotną treść jak największej ilości spostrzeżeń (to właśnie będzie głównym celem kształcenia orientacji) oraz żeby interpretacja tych spostrzeżeń, ich ocena była jak najbardziej prawidłowa i ścisła. Jedynie na podstawie uzyskanych tą drogą i właściwie wyjaśnianych wiadomości o otaczającej przestrzeni może powstać w świadomości niewidomego jej obraz, właściwe o niej pojęcie.
Z tego, co powiedzieliśmy, widać jasno, że postępy w zakresie orientacji przestrzennej niewidomych zależą przede wszystkim od dokładności ich wyobrażeń przestrzennych. Jest to zasadniczy problem tyflopsychologii. Niestety, z ubolewaniem należy stwierdzić, że do dnia dzisiejszego nie jest on ostatecznie rozstrzygnięty. Istota wyobrażeń przestrzennych jest różnie rozumiana przez tyflopsychologów. Jest to widoczne nawet wtedy, gdy wypowiedzi na ten temat są ze sobą zgodne.
Powyższa okoliczność zmusza nas, aby, nie wdając się w rozważania dotyczące poszczególnych teorii, nakreślić w ogólnych zarysach stan tego problemu. Od właściwego bowiem rozstrzygnięcia tego zagadnienia uzależniona jest sprawa zorganizowania pracy w zakresie kształcenia niewidomych w orientacji przestrzennej oraz wyniki tej pracy.
Przez długi okres panowało w psychologii przeświadczenie, że tylko oko może spostrzegać przestrzeń. Na tej podstawie uważano, że niewidomy nie posiada absolutnie żadnych wyobrażeń przestrzennych.
Potem stwierdzono, że nie tylko oko, ale również i ręka jest zdolna do spostrzegania przestrzeni. Jednakże rozważając ten problem z pozycji subiektywno-idealistycznych uważano, że jeżeli nawet niewidomi posiadają pojęcia przestrzenne, to między ich wyobrażeniami, a odpowiadającymi im wyobrażeniami widzących istnieje tak głęboka i zasadnicza różnica, że nigdy nie będą mogli zrozumieć się wzajemnie.
11

Na szczęście okres ten minął. Obecnie zdecydowana większość zgodna jest co do tego, że w kwestii wyobrażeń przestrzennych istnieje między niewidomymi a widzącymi całkowite zrozumienie.
Profesor A. Krogius pisze: "Widzący nie jest w stanie bezpośrednio przeżyć i konkretnie odtworzyć tych wyobrażeń przestrzennych, które są udziałem niewidomego. Może je tylko zrozumieć przez sztuczne odtworzenie drogą analizy i syntezy psychologicznej" l).
Prof. Krogius jest przy tym zdania, że podstawą do takiego ujęcia kwestii jest obecność w spostrzeżeniach wzrokowych i dotykowych jednorodnych (ilościowych) elementów formalnych. Jakościowo zaś spostrzeżenia przestrzenne niewidomych i widzących, a wobec tego także ich wyobrażenia przestrzenne, są zupełnie odmienne.
Prof. Krogius w cytowanej pracy ujawnia pewną niesłychanie ważną rozbieżność w poglądach psychologów na specjalne cechy wyobrażeń przestrzennych u niewidomych.
Według niemieckich tyflopedagogów najwszechstronniej i najbardziej konsekwentnie jest opracowana teoria prof. Steinberga, który stoi na krańcowo reakcyjnych pozycjach. Według niego "symultanicznie" (jednocześnie) można sobie wyobrazić tylko to, co zostało "symultanicznie" spostrzeżone. Stąd jednoczesnemu, całościowemu wyobrażeniu niewidomego dostępna jest tylko przestrzeń spostrzeżona jednocześnie, tj. taka, którą można objąć powierzchnią obu rąk, powierzchnią dłoni i palców, tzw. "wąska przestrzeń dotykowa". Jeśli natomiast przedmiot wykracza poza ramy takiej "wąskiej przestrzeni"; wówczas badanie odbywa się kolejno, częściami i wyobrażenia powstają również kolejno, częściowo. Niewidomy, dostrzegając w nich części pewnej całości, nie włącza ich w "symultaniczny obraz ogólnej przestrzeni". Stein-berg za kres największych możliwości niewidomego uważa to. że jednocześnie może on wyobrazić sobie nawet bardzo duży co do rozmiarów przedmiot, jednakże niezbyt skomplikowany. Przedmiot nie może przy tym przekroczyć granicy tzw. "szerokiej
') A. Kporwyc. rh-nxojiorHH c.neni>ix n ee 3Ha12

przestrzeni dotykowej" i powinien być zupełnie podobny do przedmiotu mieszczącego się w "wąskiej przestrzeni dotykowej".
Terminem "szeroka przestrzeń dotykowa" określamy przejrzeń, która jest dostępna uchwytowi obu ramion przy nierucho-'mym tułowiu.
Natomiast przestrzeni, która wykracza poza granice szer-./ego dotyku, w ogóle nie można dotykowo wyczuć i dlatego przestaje ona być obiektem poznania poglądowego.
Prof. Krogius nie zgadza się z podstawową tezą Steinberga d "symultaniczności" spostrzeżeń i uważa, że różnice między niewidomymi a widzącymi, "które tak precyzyjnie ustalił Steinberg", mają jedynie znaczenie względne. Przypuszcza, że możemy jednocześnie wyobrazić sobie pewien okres czasu i szereg następujących po nim momentów oraz szereg wykonanych ruchów. Jednakże jest zdania, że "takie symultaniczne wyobrażenie nie może być uważane za rzeczywiste odtworzenie zmysłowych spostrzeżeń. Jest ono raczej znanym rodzajem wiedzy niepoglądowej, jednak zupełnie określonej i symultanicznej. Skłonni jesteśmy przypuścić, że nie tylko wąska i szeroka przestrzeń dotykowa, ale przestrzeń w ogóle staje się dla niewidomego przedmiotem takiej symultanicznej, niepoglądowej wiedzy" J).
"Do zasobu tej wiedzy, nie sprawdzonej naocznie - mówi prof. Krogius - włączają się, w większym lub mniejszym stopniu, elementy wrażeń zmysłowych; mają one jednak przypadkowy i uzupełniający charakter". I dalej: "Właśnie ta niepoglądowa wiedza posiada,decydujące znaczenie dla zrozumienia przez niewidomych stosunków przestrzennych" 2).
Owa symultaniczna wiedza o przestrzeni i poznanie jej stanowi zwykle ogólne tło dla spostrzeżeń dotyczących poszczególnych form przestrzennych.
Przytoczone tu sądy prof. Krogiusa o wyobrażeniach przestrzennych niewidomych są bez wątpienia błędne. Po pierwsze dlatego, że prof. Krogius w danym przypadku rozpatruje niewidomego jako istotę posługującą się wyłącznie dotykiem, ignoruje
') A. Kpornyc. IlcnxojiorMH cjienbix H ee 3Ha>ieHHe 1926; s. 97.
*) Tamże.
ncHxojiorHH.
13

zaś inne spostrzeżenia, które składają się na materiał wyobrażeniowy o danej przestrzeni albo sprzyjają tworzeniu się wyobrażeń. Po drugie, poglądy te są błędne dlatego, że prof. Krogius lekceważy również poprzednie doświadczenie niewidomego, na podstawie którego tworzą się wyobrażenia wywołane dowolnym bodźcem, między innymi bodźcem słownym.
Po trzecie, poglądy te są niesłuszne ze względu na to, że prof. Krogius pojmuje wyobrażenie w sposób prymitywny, niby jakieś zwierciadlane odbicie tego, co zostało bezpośrednio spostrzeżone, zapominając, że wyobraźnia jest zdolna do odtworzenia nie tylko obrazów przeszłości, ale również tych obrazów, które nie były dane w spostrzeżeniu.
W ten sposób w świadomości konstruktora powstaje wyobrażenie o maszynie, jakiej w rzeczywistości jeszcze nie było, albo w świadomości artysty - obraz, którego w ogóle nie obserwował, nie badał, a nawet nie mógł go oglądać. Podobnie niewidomy, na podstawie uprzedniego doświadczenia, może wyobrazić sobie przestrzeń, której bezpośrednio nie zbadał, posługując się np. tylko opisem. Przy zachowaniu określonych warunków wyobrażenie takie może być zupełnie konkretne i adekwatne w stosunku do realnej przestrzeni.
Wreszcie przytoczone wyżej sądy prof. Krogiusa są błędne dlatego, że mówiąc o poznaniu ignoruje logiczne myślenie oraz jego rolę w procesie poznania.
Pojęcie "niepoglądowej wiedzy", zdecydowanie oderwane, pozbawione podstaw zmysłowych, przeciwstawia Krogius wyobrażeniu i wrażeniom zmysłowym, które, według jego słów, "mają charakter przypadkowy i pomocniczy". Nie wyobrażenie, lecz zrozumienie, i nie obraz, lecz idea.
Nie możemy jednak logicznego myślenia przeciwstawić zmysłowemu spostrzeganiu; powinniśmy rozpatrywać je jako jednolity proces poznawczy, którego prawdziwość potwierdza praktyka. Tego właśnie uczył Lenin: "Od żywego oglądu - do myślenia abstrakcyjnego - i od niego do praktyki - taka jest dialektyczna droga poznania prawdy, poznania realności obiektywnej" x).
*) W. Lenin Zeszyty filozoficzne. "Książka i Wiedza". Warszawa 1956; s. 145.
14
m
' ^

Nic dziwnego, że na podstawie swojej teorii prof. Krogius ujmuje orientację niewidomych w przestrzeni jako proces nadmiernie długotrwały i skomplikowany.
"Warto sobie wyobrazić, ile olbrzymiego wysiłku musi niewidomy włożyć w to, aby zorientować się w jakimkolwiek pomieszczeniu. Względne położenie dwóch przedmiotów określa się przede wszystkim na podstawie ustalenia najbliższej odległości miedzy nimi. Trzeba wymierzyć tę odległość krokami, nie wolno przy tym zboczyć z raz obranego właściwego kierunku. Poza tym jakież trudne określenia należy sformułować, aby na podstawie ustosunkowania się do dwóch przedmiotów wyznaczyć położenie Irzeciego. Trzeba zapamiętać dokładnie odległość przedmiotu trzeciego od pierwszego i drugiego albo od jakiegokolwiek punktu pośredniego na linii najkrótszej odległości. Trzeba zapamiętać kierunek linii łączącej np. pierwszy przedmiot z trzecim, w stosunku do linii łączącej pierwszy przedmiot z drugim. Żeby poznać rozlokowanie wszystkich przedmiotów w pokoju, należy tę linię poprowadzić we wszystkich kierunkach. Trzeba przy tym zapamiętać zasadniczy kierunek, stosunek i odległości innych kierunków od niego. W przypadku gdy zaistnieje na drodze nieoczekiwana przeszkoda - uwaga niewidomego - oczywiście, skierowuje^ się przede wszystkim na nią. Należy przy tym koniecznie uwzględnić rozmiary i kierunek ruchów już wykonanych" l).
Nikt. oczywiście, nie będzie zaprzeczał temu, że przed niewidomym w procesie orientacji piętrzą się trudności. Wynikają one jednak wcale nie dlatego, że nie jest on zdolny do wyobrażenia sobie danej przestrzeni, że powinien zapamiętać kierunek i rozmiary wykonanych ruchów, jak to stara się wykazać Krogius w przytoczonym urywku, tylko stąd, że niewidomy albo nie rozporządza takimi środkami, które pozwoliłyby mu opanować przestrzeń, albo - i w tym tkwi sedno sprawy - nie opanował umiejętności i nawyków orientacji przestrzennej, które powinny były mu wpoić dom rodzinny i szkoła.
Koncepcję prof. Krogiusa o wyobrażeniach przestrzennych niewidomych, a tym bardziej koncepcję Steinberga powinniśmy uważać za miniony etap w tyflopsychologii. Jednak poglądy wy-
>) A. Krogius, op. cii; s. 100.
l.ł

mienionych autorów, aczkolwiek nie odpowiadają naszemu światopoglądowi, znalazły pewne odbicie również we współczesnej literaturze z zakresu tyflopedagogiki. Mam na myśli książkę D. Zoriczewa, na którą już powoływałem się. Wspominając o modelach geomorfologicznych, które służą do rozwoju wyobraźni przestrzennej niewidomych, Zoriczew pisze: "Przede wszystkim model rozmiarami swymi powinien odpowiadać prawu (podkreślenie moje - W. S.) symultaniczności spostrzeżeń dotykowych, tzn. wielkość jego nie powinna wykraczać poza dotykowe granice dłoni. Daje to możność jednoczesnego spostrzegania dotykiem modelu - jako całości" 1). .
Tę samą myśl rozwija autor i w innych miejscach swego poradnika. W rezultacie w najnowszym podręczniku radzieckim podciąga się do rangi prawa twierdzenie dawno obalone przez teorię materialistyczną oraz codzienną praktykę niewidomych.
Inny z pedagogów radzieckich, prof. B. Kowalenko, w podręczniku swoim pt. Zasady metodyk przedmiotowych w pracy z dziećmi niewidomymi pisze: ,,W wyobrażeniach przestrzennych niewidomych ważną rolę odgrywa zmysł mięśniówo-musku-larny (prawdopodobnie mowa o zmyśle mięśniowo-ruchowym - przyp. W. S.). Oparte na tej podstawie somografowanie jest zgodne co do swego charakteru z wyobrażeniami niewidomych. Ciało, a szczególnie ręka, jest dla niewidomego najbardziej konkretną przestrzenią. Dlatego też odtwarzanie przez somografowanie, wykorzystujące zmysł mięśniowo-muskularny, chociaż znacznie uproszczone, jest w wystarczającym stopniu konkretne" 2). "Odtwarzanie kształtów przez somografowanie - według słów Kowa-lenki - jest to takie odtwarzanie, przy którym uczniowie posługują się własnym ciałem jako tworzywem" 3).
W cytowanej wypowiedzi prof. Kowalenki ważne są dla nas dwa twierdzenia: po pierwsze, zmysł mięśniowo-ruchowy "odgrywa ważną rolę" właśnie w wyobrażeniach przestrzennych niewidomych, a nie przy ich powstawaniu. I takie ujęcie kwestii jest słuszne.
J) R. 3opnneB. Ooo6eHHOCTH oóyMBHHH cjienbix AeTeii reorp;i(pHH. 1950; s. 34.
2) B. KoBajie.HK.o. OcHOBbT npeAMeTHbK MemnnK. yraąurHS. 1936; s. 78.
3) Tamże; s. 75.

Oparte na tej zasadzie somografowanie "ma zgodne właści-
'OŚci z wyobrażeniem samych niewidomych" (podkreślenie moje
W. S.). Tak więc, według prof. Kowalenki, wyobrażenia prze-
'1'Senne niewidomych odzwierciedlają nie obiektywny świat, ale
>i seżycia subiektywne, stan narządów zmysłów, w tym przypadku
zmysłu mięśniowo-ruchowego.
Po drugie, prof. Kowalenko podkreśla dwukrotnie, że posłu-iwanie się zmysłem mięśniowo-ruchowym przy zdobywaniu yobrażeń przestrzennych jest właściwe tylko niewidomym i przeciwstawia je odpowiadającym im wyobrażeniom przestrzennym widzących.
Rzeczywiście, obraz przestrzenny, i niewidomego, i widzącego, reguły jest wolny od elementów mięśniowo-ruchowych. Nato-niiast spostrzeżenia mięśniowo-ruchowe odgrywają istotną, a na-\vct decydującą rolę w kształtowaniu się wyobrażeń przestrzennych, zarówno u niewidomego, jak i widzącego.
Bogate doświadczenie niewidomych wskazuje, że przy badaniu dużego, skomplikowanego przedmiotu za pomocą dotyku, niewidomy w ogóle nie wyobraża sobie poszczególnych części tego przedmiotu jako ,,oddzielnych elementów, których nie włącza do symultanicznego obrazu ogólnej przestrzeni" - jak przypuszcza Steinberg i jego kontynuatorzy - ale już w samym procesie obserwacji w świadomości niewidomego powstaje i utrwala się całościowy obraz tego, co spostrzega częściami, jak wskazuje ,1. Sieczenow, podkreślając przy tym znaczenie pamięci.
Doświadczenie niewidomych przekonuje nas o tym, że ten całościowy obraz jest wolny od jakichkolwiek towarzyszących mu wyobrażeń odzwierciedlających stan narządu zmysłowego, spostrzeżeń mięśniowo-ruchowych, stawowo-mięśniowych i innych. Oczywiście, niewidomy może odtworzyć te spostrzeżenia, może je wywołać w świadomości, podobnie jak widzący może wywołać w swojej świadomości spostrzeżenia mięśniowo-ruchowe, przedstawiające pracę mięśni oka przy obserwacji wzrokowej.
Sam jednak obraz wzrokowy wolny jest od tego rodzaju spostrzeżeń.
Doświadczenia niewidomycj; ność nauki Sieczenowa
mięśniowo-ruchowy w ks
2 - Orientacja nirwidumyrh \v jr:
potwierdziły słusz-odgrywa zmysł przestrzennych
17

u każdego człowieka, bez względu na to, czy jest to niewidomy! czy też widzący. Sieczenow poświęcił temu zagadnieniu wiele miejsca w swojej pracy pt. Zarys fizjologii.
Analizując problem spostrzegania przestrzeni okiem i ręką Sieczenow podkreśla, że nie ma zasadniczej różnicy w przebiegu tego procesu w jednym i drugim przypadku. Bez uczestnictwa wrażeń mięśniowo-ruchowych, wywołanych ruchami oczu i głowy w chwili oglądania, spostrzeżenie przestrzeni byłoby niemożliwe. Bez ruchów mięśni ocznych i głowy odbicie przedmiotów na, siatkówce byłoby płaskie. Zmysł mięśniowo-ruchowy warunkuje* spostrzeżenia przestrzenne dokonywane za pomocą wzroku.
J. Sieczenow przyrównuje ruchliwą we wszystkich kierunkach* rękę, wraz z dotykową powierzchnią jej dłoni, do równie ruchli-J wego oka o wrażliwej na światło siatkówce. Według jego słów, mięśnie ręki przy dotyku przestrzennym odgrywają taką samą rolę, jak mięśnie gałki ocznej skierowujące osi wzrokowe.
"Czy będzie mowa o zarysach i wielkości, czy też o odległości i odpowiednim rozmieszczeniu przedmiotów, ruchowe reakcje oka przy patrzeniu i rąk przy palpacji mają zupełnie jednakowy sens" - mówi J. Sieczenow l), wskazując w ten sposób jasno na jednolitą zasadę spostrzeżeń przestrzennych u niewidomych i widzących.
Bogate doświadczenia w zakresie organizacji pracy dla ociemniałych w ZSRR, w tej liczbie również niewidomych od urodzenia oraz tych, którzy stracili wzrok we wczesnym dzieciństwie, doświadczenia przodowników zakładów przemysłowych, racjonalizatorów i wynalazców dają obfity i różnorodny materiał, potwierdzający pełnowartościowość wyobrażeń przestrzennych niewidomych, oczywiście wówczas, gdy rodzina i szkoła zapewniły im normalne warunki rozwoju.
Nie będziemy tu głębiej analizować tego materiału, ograniczymy się jedynie do podania kilku uwag ludzi, którzy poświęcili wiele trudu i czasu na opracowanie problemów nauczania i organizacji pracy niewidomych.
W książce poświęconej orientacji przestrzennej niewidomych M. Ziemcowa pisze: "Trudno powiedzieć, w jaki sposób tworzą się
') H. Ce'ienoB. n:jH<>.i<)rn'iecKne o>iepKH. 1923; cz. 2; s. 269. 18

n U1 widomego obrazy przestrzenne i wyobrażenia, ale jest zu-plnio zrozumiałe, że niezależnie od tego, jakim narządem zmy-luwym spostrzega się przedmioty w przestrzeni - spostrzeżenia są zawsze w mniejszym lub większym stopniu całościowe i sy-lultaniczne". A dalej: "Zarówno wzrokowe, jak dotykowo-ruchowe jpostrzeżenia przestrzenne posiadają wspólne cechy charakterystyczne, a mianowicie: całościowe spostrzeganie przedmiotu, iifidanie mu kształtu, wzajemny związek między częściami a ca-In-icią".
Autorka wyjaśnia to za pomocą poznawczej czynności półkul mózgowych i pisze: "Procesy percepcji są rozliczne, ale wyobra-
'iiia i pojęcia o stosunkach przestrzennych są jednakowe u nie-
. idomych i widzących" 1).
A oto, w jaki sposób charakteryzuje G. Roganow procesy opanowywania przez niewidomych czynności przy wiertarce. ,,W znacznym stopniu rozwinięte myślenie przestrzenne pozwala niewidomym zbadać skomplikowane warsztaty mechaniczne oraz grozumieć pracę składowych części ich mechanizmu. Jest to niezbędny warunek poprawnego i zapewniającego bezpieczeństwo kierowania maszyną przy wykonywaniu zadań produkcyjnych. Myślenie przestrzenne rozwiązuje zagadnienie orientowania się niewidomych w otaczających ich urządzeniach produkcyjnych, przy warsztacie pracy i w oddziale fabrycznym. Ono pozwala im przechodzić od jednego stanowiska pracy do drugiego, pokrewnego <<) do typu, oraz szybko je opanować" 2).
Ktokolwiek obserwował niewidomych w ich codziennym /yciu i czynnościach, wie o tym, że umiejętność orientowania się nie u każdego z nich jest rozwinięta w równym stopniu. Jedni poru-
szają się swobodnie i bez wysiłku, rzadko zwracają się o pomoc do innych, w towarzystwie zachowują się w sposób naturalny nie różniąc się niczym, ani swym wyglądem zewnętrznym, ani zachowaniem się, od otaczających ich ludzi widzących. Inni, na odwrót, odcinają się w sposób jaskrawy od swego otoczenia, co
') M. 3eMii,(>B;]. O npocTpaHcTBeHHeft opHeirnipoBKe cjienux. "Boccra-rpyaocnocofiHocTH H npHcnoco&ieHHe K Tpyay HHB:i,THaoBOTeiiecTBeHHoii UH3THH. 1946; s. 57-58.
2) T. FloraHOB. MerrojiHKa o6yKyiiiMX > raHKax; UH3THH; 1941; s. 52.
19


łatwo dostrzec od pierwszego wejrzenia. Postawa ich jest nienaturalna, u niektórych można zaobserwować bezmyślne stereotypowe ruchy. Jedni orientują się doskonale na ulicy, w ruchliwych punktach miasta, chociaż zachowali pewne właściwości postawy i ruchy nietypowe dla widzącego, inni natomiast chodzą wolno, ujawniając charakterystyczne skrępowanie we wszystkich ruchach, zupełną bezradność i całkowitą zależność od otoczenia.
Wszystkie te objawy mają różne przyczyny natury biologicznej i społecznej.
Z tego, co powiedzieliśmy, należy wyciągnąć następujące wnioski. Po pierwsze, wszelkie, niekiedy daleko idące uogólnienia, które skłonni są wypowiadać widzący na temat niewidomych, są, zupełnie niewłaściwe.
Po drugie, ten, kto pracuje z niewidomymi, a przede wszystkim! ten, kto ich wychowuje i organizuje im pracę, powinien bardzo' uważnie zbadać indywidualne możliwości każdego z niewidomych, z którym obcuje, wyjaśnić przyczyny hamujące ich orientację i albo obmyślić środki usuwające te przyczyny, albo, jeśli nie można ich usunąć, ułatwić warunki orientacji. :
Po trzecie, normalnie rozwinięci niewidomi opanowują w wysokim stopniu umiejętność orientowania się; należy więc dążyć do tego, aby wśród nich było jak najwięcej takich, którzy zdobyli. tę orientację, żeby wszyscy niewidomi byli właśnie tacy, z. wy- jątkiem tych, którym stają na przeszkodzie nieodwracalne zaburzenia stanu zdrowia. W tym kierunku powinny zmierzać wysiłki wychowawców, nauczycieli, lekarzy, pracowników Wszechrosyj- j skiej Organizacji Niewidomych i w ogóle wszystkich tych, którzy j pozostają w bliskich stosunkach z niewidomymi w rodzinie,] w szkole, w społeczeństwie i mają możność pewnego wpływu na ich sytuację.
Pracując wydatnie w tej dziedzinie nie powinniśmy nigdy za-' pominąć, że w zakresie orientacji przestrzennej, w szerszym znaczeniu tego pojęcia, przy wysokim stopniu rozwoju uzdolnień i umiejętności niewidomego, możliwości jego będą zawsze ograniczone, a często niewspółmierne do możliwości widzącego. Przy orientacji przestrzennej trzeba ocenić wielkość przestrzeni, -wiel- i kość pojedynczych przedmiotów, poszczególne części tych przedmiotów, ich kształt, kolor, pozycję i rozmieszczenie w przestrzeni

oraz odległość między nimi. Człowiek, który widzi, dokonuje tego wyłącznie za pomocą wzroku.
Jakkolwiek skomplikowane byłoby środowisko, w którym i rzeba się koniecznie zorientować ogólnie (nie mamy tu na myśli badania sytuacji), widzący czyni to bez żadnego trudu, od pierwszego wejrzenia. Zachowanie się jego przy tym reguluje się w zasadzie automatycznie, bez wyraźnego udziału świadomości. Na przykład na drodze znalazła się nieskomplikowana przeszkoda: kałuża lub wyboje na chodniku. Człowiek widzący obchodzi prze-/.kodę albo przekracza ją, nie zwracając na nią uwagi, nie myśląc niej, i najczęściej zapomina o przeszkodzie, skoro tylko ją minie.
Widzący jadąc autobusem, np. po pracy, nie potrzebuje co chwila zwracać uwagi na to, dokąd jedzie. Pochłonięty jest my-ńlami i w ogóle nie dostrzega tego, co go otacza. W pewnej chwili 'ocknął się i - rzuciwszy przelotne spojrzenie w okno pojazdu - natychmiast określa, w jakim miejscu się znajduje, oczywiście, icśli teren, przez który przejeżdża, jest mu znany. Autobus zatrzymuje się w oznaczonym miejscu na trasie. Widzący wysiada niego i nie myśląc o tym, co robi, idzie w kierunku bramy na prawo lub na lewo od przystanku.
Zupełnie inaczej zachowuje się niewidomy.
Nieoczekiwane pojawienie się przeszkody na drodze grozi mu poważnymi konsekwencjami. Dlatego też nie może jej ominąć mc zwróciwszy na nią uwagi, tak jak to czyni widzący. Prze-i iwnie, musi zmobilizować swoją uwagę i pamięć, aby określić miejsce, w którym znajduje się przeszkoda. Zbliżając się ku niej ostrożnie musi przeprowadzić właściwe badania w małym zakre-hic, aby przekonać się o obecności przeszkody, znaleźć najdogodniejszy punkt do jej pokonania i obejść ją, kontrolując przy tym l>r/ustannie z całą świadomością swoje czynności.
Nawiązując do przykładu jazdy autobusem, analogicznie do wyżej opisanego przypadku, należy podkreślić, że niewidomy pan/er chcąc wiedzieć, przez jakie miejscowości przejeżdża, musi wielkim natężeniem pamięci, uwagi i wyobraźni, bez przerwy, liiwlczas całej drogi, od chwili wyruszenia aż do właściwego przy-lanku, śledzić bieg pojazdu, jego skręty, przystanki na skrzyżowaniach ulic itp. Konieczna jest przy tym absolutna znajomość
21

marszruty. Niezależnie jednak od znajomości trasy i ciągłej jej kontroli niewidomy nie ma żadnej pewności co do tego, czy nie popełnił omyłek w swoich obliczeniach. Wystarczy bowiem, że kierowca nieznacznie tylko zmienił trasę albo niewidomy pasażer pominął jakiś jeden szczegół, aby wszystkie jego obserwacje obróciły się wniwecz, o ile w dalszej drodze nie ma jakiegoś szczególnie wyróżniającego się znaku, np. przejazdu przez most albo przez tory kolejowe, dokładnie zaznaczonego wzniesienia lub pochyłości. Oto koniec trasy. Niewidomy straciwszy w drodze orientację nie wie, z której strony podjechał do znanego mu dobrze budynku: z boku czy od frontu, oraz w jakim kierunku znajdują się drzwi, przez które należy wejść. Powinien zatrzymać się na pewien czas. stanąć i słuchać. Jedynie na podstawie znanych sobie dźwiękowych sygnałów orientacyjnych może ocenić sytuację, w której się znajduje, i wyznaczyć kierunek, w którym powinien iść. Sygnałem orientacyjnym w danym przypadku może być dźwięk wydawany przez drzwi przy otwieraniu i zamykaniu, który zawsze posiada indywidualne cechy charakterystyczne, właściwe poszczególnym drzwiom, mimo że są one tak bardzo podobne jedne do drugich. Porównując metody orientacji przestrzennej stosowane przez widzących i niewidomych łatwo ustalić, że w orientacji widzących decydującą rolę odgrywa wzrok, a pozostałe narządy zmysłów nie mogą się z nim porównać. Wprawdzie zdarzają się takie sytuacje, w których także widzący zmuszeni są orientować się na podstawie dźwięków, należą one jednak do wyjątków i spotykamy je wtedy, gdy widzący nie jest w stanie zorientować się za pomocą wzroku. Na przykład w czasie gęstej mgły sternik wprowadza swój statek do przystani, orientując się według dźwięków syreny lub dzwonu. Człowiek idąc przez gęsty las niekiedy także orientuje się za pomocą dochodzących do jego uszu dźwięków. Najczęściej jednak dźwięk tylko pomaga orientować się widzącym, działając jako sygnał pobudzający ich uwagę. Widzący obrzuca wejrzeniem otaczającą go przestrzeń, natychmiast ocenia sytuację, a skomplikowane procesy regulujące jego ruchy dokonują się w nim automatycznie, bez wyraźnego uczestnictwa świadomości. Zupełnie inaczej przebiega proces orientacji przestrzennej u niewidomego. Decydująca jest w tym przypadku rola słuchu. Sygnały dźwiękowe stają się kierującymi, podczas gdy wszystkie inne, oddziałując na węch,
22

dotyk (w szerszym tego słowa znaczeniu) oraz zmysł temperatury, odgrywają rolę podrzędną, pomocniczą - dopóki trwa orientacja w dużej przestrzeni.
Jednocześnie owe drugorzędne sygnały orientacyjne, bez w/ględu na ich pomocniczy charakter, nie tracą swojej doniosłości, a czasami stają się nieodłączną częścią składową sygnału <1/wiekowego.
W orientacji niewidomych błyskawiczność reakcji i automatyzacja odsuwają się na dalszy plan. Miejsce ich zajmują obserwa-< je, niekiedy dość długie, porównania i wnioski. Marszruta, która widzącemu nie sprawia najmniejszych trudności, od niewidomego wymaga zmobilizowania i napięcia wszystkich sił witalnych, co (i-st. połączone z ogromną stratą czasu i energii psychicznej. Aczkolwiek nie bierze się w rachubę tej utraty energii w każdym pojedynczym przypadku, to jednak w sumie na przestrzeni dłużnego okresu działalności niewidomego sprawa ta nabiera znaczenia i może stać się czynnikiem określającym tryb życia niewidomi'go oraz całą jego sytuację.
Przytoczę tu pewien przykład, aby. lepiej uwypuklić istotną
in/nicę w orientacji widzącego i niewidomego. Wskazuje on na
in. że w życiu niewidomego trafiają się takie sytuacje, kiedy
nic/ależnie od jego uzdolnień, dużej umiejętności orientowania
H.-, niezależnie nawet od wkładu energii i czasu, może on
r uleźć się w położeniu bez wyjścia, z którego nie będzie mógł
H- wydostać samodzielnie, bez narażenia się na przykre dla siebie
i "n.sekwencje. Na przykład idąc znaną trasą w dużym mieście nie-
nlomy trafia na odcinek, na którym przebudowuje się ulicę.
ijelo asfalt i całą nawierzchnię. Za każdym krokiem nogi poty-
'!'! się o zwały żwiru i innych materiałów budowlanych. Laska
krywa leżące na powierzchni rury, szyny, brzegi rowów kana-
icyjnych oraz różne podziemne instalacje odsłonięte na skutek
i r remontowych.
Niewidomy nie jest w stanie iść długo taką ulicą. Nawet nie v,e przejść przez nią sam bez obawy wpadnięcia do błotnistego
u lub złamania ręki. Przytoczyliśmy tu dość jaskrawy przy-I; łatwiejsze sytuacje napotyka niewidomy na drodze w róż-
h miejscach i w różnym czasie. Są one dla niego dość skompli-lliiwune i nieprzyjemne, tym bardziej że odkrywa je często dopiero
23

wtedy, gdy bezpośrednio zetknie się z nieoczekiwaną przeszkodą, nie myśli wówczas o tym, jak jej uniknąć, ale raczej, jak wyjść z tej sytuacji obronną ręką.
Z tego, co powiedzieliśmy, nie należy oczywiście wyciągać wniosku, że niewidomi działając w małej lub dużej przestrzeni nieustannie myślą o tym, w jakiej znajdują się sytuacji, co powinni robić, aby ich ruchy były prawidłowe i celowe. Nie należy również sądzić, że niewidomi w procesie orientacji muszą, przy niesłabnącej uwadze, obmyślać i wyliczać każdy swój ruch, każdy krok. Przy orientacji, zarówno niewidomych, jak i widzących, jest pewna liczba czynności, których regulacje sensomotoryczne (czuciowo-ruchowe), na skutek częstego powtarzania, stają się nawykowymi i przebiegają w sposób automatyczny, bez widocznego udziału świadomości. Przy wykonywaniu tych czynności, zarówno niewidomy, jak i widzący, nie myślą o nich, ale o czymś dowolnym, nie mającym związku z daną czynnością. Na przykład robotnik, który podkłada pod sztancę automatycznej prasy jednakowe części czy też wykonuje inne stereotypowe ruchy robocze, albo człowiek, który spokojnie porusza się w dobrze znanej sobie miejscowości - mogą prowadzić rozmowę ze swym współtowarzyszem na najpoważniejsze tematy lub roztrząsać skomplikowane problemy wymagające skupienia uwagi i wytężonej pracy umysłowej.
Inna grupa czynności, dotycząca zarówno orientacji w warsztacie pracy, jak i przy poruszaniu się w dużej przestrzeni, wymaga od niewidomego i od widzącego przemyślenia i uwagi dowolnej.
Wtedy człowiek przerywa zaczętą rozmowę, ucinając ją niekiedy w pół słowa, otrząsa się z zamyślenia, zaczyna obserwować i wyciąga wnioski.
Zrozumiałe jest, że nie można dokładnie określić zakresu tych dwu rodzajów czynności, podobnie jak nie można wyznaczyć granicy przejścia od podświadomości do świadomości. Można jednak twierdzić, że ilościowy stosunek czynności jednej i drugiej grupy, u widzących i u niewidomych, częstotliwość ich występowania w praktyce u jednych i u drugich są niewspółmierne! Wystarczy na stanowisku pracy niewidomego albo w codziennynl jego życiu w minimalny sposób naruszyć ustalony porządek rzeczy, który z kolei zakłóci prawidłowość zautomatyzowanych na-

24
ków ruchowych, aby wywołać u niewidomego przejście od mimowolnych, spontanicznych czynności orientacyjnych do obserwo-^ mia i wnioskowania. Natomiast widzący w ogóle nie dostrzega podobnego zakłócenia porządku.
Różnica ta uwydatnia się jeszcze bardziej przy orientacji
dużej przestrzeni. Drobny pył z budowy na czystym asfalcie i "K l worzą fabrycznego świadczy o zmianach w normalnej sytuacji '1.1 drodze, powtarzanie się jednego rodzaju znaków orientacyjnych albo całkowity ich brak na trudnym odcinku, powstawanie i lx wieków sygnalizujących o skomplikowaniu się sytuacji - n zatem wszystko to, co pozostaje poza zasięgiem uwagi widzącego zmusza niewidomego do świadomego zmobilizowania uwagi, pamięci, wyobraźni, przerzucając jego orientację ze sfery pod-wiadomości w świadomie kontrolowaną sferę obserwacji i wnio-.ków.
Aby to, co powiedzieliśmy, było bardziej zrozumiałe i wyra-'i8te, przytoczę tu opis konkretnej marszruty - na podstawie łów jednego z niewidomych.
Wracając z miejsca pracy do domu musi on przejść przez
iHwną dzielnicę wzdłuż gwarnej ulicy, brukowanej diabazem,
i n'xeciąć ją, przejść jeszcze jedną długą dzielnicę wzdłuż szero-
i i K j asfaltowej ulicy, na której panuje ożywiony ruch. Zasadnicza
niinica w ruchliwości obu ulic polegała na tym, że wzdłuż drugiej
-iknął sznur pojazdów pasażerskich (samochody osobowe i trolejbusy), podczas gdy pierwsza była w zasadzie przeznaczona dia literowych środków transportowych. Na tym odcinku niewi-lilnmy musi przejść przez ulicę i skręcić w trzecią, po której (kursuje tramwaj, podejść do przystanku, poczekać i wsiąść do właściwego tramwaju.
"Wychodząc z bramy przecinam ukośnie dość szeroki chod-tiik, wsłuchując się w kroki przechodniów, aby uniknąć zderzenia, idy obok przejeżdżają ciężarówki, co właściwie występuje prawie , muszę natężyć uwagę, ponieważ poprzez łoskot pojazdów kroków można uchwycić jedynie z bardzo niewielkiej Jltgłości. Dotarłszy do brzegu chodnika, co ustalam za pomocą tki, idę wzdłuż niego spokojnie, rozwijając znaczną szybkość, iieważ chodnik asfaltowany jest gładki i na znacznym odcinku |i zupełnie wolny. Zdarza się wprawdzie, że na krawędzi
25

chodnika zatrzyma się z niewiadomych powodów jakiś przechodzień, wtedy następuje zderzenie. Rzecz polega na tym, że za pomocą zdolności wyczuwania przeszkód można wykryć obecność] człowieka tylko wtedy, gdy spodziewamy się tego, albo gdy się idzie niezbyt szybko w spokojnym otoczeniu i w ciszy. W danym przypadku prawie nigdy nie ma takich warunków".
Z tego, co powiedzieliśmy, wynika, że zasadniczym czynnikiem orientacji w dużej przestrzeni jest wzrok, a gdy brak wzroku, zastępuje go słuch. Rozpatrujemy jednak orientację ni tylko w warunkach dużej przestrzeni, ale również w przestrzeń} o wymiarach dowolnych, byleby przestrzeń ta była dostępna dl orientacji przebiegającej bez kontroli wzroku oraz umożliwiał niewidomym analizę. Wytwarzają się przy tym warunki, w k rych znaczenie słuchu stopniowo maleje, a miejsce jego zajmuj dotyk. Resztki wzroku, słuch i dotyk w określonym środowisk działają'wspólnie z węchem, a nawet smakiem; zmysły te prz ważnie są analizatorami pomocniczymi i jedynie w rzadkich przy; padkach odgrywają kierowniczą rolę.
Gdy rozpatrujemy przestrzeń z punktu widzenia uczes nictwa w jej poznawaniu poszczególnych zmysłów i ich kompleks powinniśmy podzielić ją na szereg kategorii. W bardzo dużej prz strzeni działa tylko słuch. Przy pewnym jej zwężeniu do orientac włączają się kolejno: węch, resztki wzroku i wrażenia temperatur Te dwa ostatnie zmysły biorą udział także przy orientacji w duż przestrzeni, ale udział ich ogranicza się jedynie do uwzględniani wpływu promieni słonecznych.
Przy dalszym zmniejszaniu się przestrzeni do orientac włącza się dotyk: z początku jako dotyk pośredni za pomocą las lub podobnego do niej narzędzia, a potem jako dotyk bezpośred W zależności od tego w procesie dotykania z początku uczestnic zmysł mięśniowo-stawowy, zaliczany do rzędu wrażeń propri ceptywnych, następnie dotyk bezpośredni, w postaci wrazi muśnięcia i ucisku, których działanie potęguje się przez elemen ruchu. Przy orientowaniu się w przestrzeni osiągalnej przez dot bierze udział całe ciało ludzkie oraz laska, ubranie, obuwie i W takiej przestrzeni dźwięk w dalszym ciągu odgrywa bań ważną rolę, traci jednak znaczenie zmysłu dominującego, staj się jednym z równorzędnych członów kompleksu zmysłów. Zn

n- jego, podobnie jak innych członów kompleksu, jest uza-iime od okoliczności.
Niekiedy w orientacji biorą również udział wrażenia wibracji, ciu głuchoniemych zajmują one naczelne miejsce, ale dla łu-
< isługujących się słuchem, zarówno niewidomych, jak widzą-
rola tego czynnika jest znikoma. W miarę tego jak zmniejsza się przestrzeń, ulega również
imicjszeniu powierzchnia ciała biorącego udział w orientacji, ełowiek przechodzi od metody badania oburącz do obserwacji
i pomocą jednej ręki, następnie bada powierzchnią dotykową
Inego lub kilku palców. W przypadkach zaś, gdy przestrzeń pod-
nu badaniu jest mała, a zwłaszcza wtedy, gdy wymaga ona tzw.
;bokiego dotyku w celu zapoznania się z nierównościami, do
irych palec nie może się dostać, wchodzą w grę: wargi, język
i, by, czasami paznokieć, niekiedy zaś. np. przy obserwacji wą-
i h otworów, również i dotyk pośredni, działający za pomocą
,, szczeciny itp. W celu zilustrowania powyższego przytoczę
u) przykładów zaczerpniętych z praktyki niewidomych. Każdy
i wyciel i wychowawca pracujący w szkole dla niewidomych
dobrze sposób, jakim posługują się dzieci, aby zbadać bardzo
cńki kwiatek, którego płatki i pręciki z trudem poddają się
rwacji za pomocą palców, np. kwiatek konwalii. Niewidomy
i osi go do ust i miękkimi, lekkimi dotknięciami bada ogólny
kształt oraz ogólny stosunek elementów jego budowy. Prze-
ijąc się ostrożnie końcem języka w głąb kielicha i czując
i dotknięcia pręcików stwarza sobie wyobrażenie o ich roz-
/czeniu oraz o słupku, który znajduje się w środku. Operując
cm języka i górną wargą niewidomy obrywa płatek, bada go,
' zerwaniu w ten sposób wszystkich płatków odkrywa dno
(owe z pręcikami i słupkiem, poddając je następnie bardziej
^ółowym obserwacjom. Zdobywa przy tym wyobrażenie
>lnym wyglądzie zewnętrznym pręcików, o ich elastyczności,
i" > /erwaniu pręcików - również o słupku. Aby przeprowadzić
H'i rodzaju obserwacje, należy postępować ostrożnie, z dużą
Tkliwością oraz z pewną wprawą. Należy liczyć się z tym, że
nim uda się niewidomemu zapoznać dokładnie z budową kwiatka,
IN| on nieraz zniszczyć kilka roślin.
Wzmożona wrażliwość dotykowa języka i ust dała podstawę
27

L. Szyfmanowi ') do nazwania tych narządów "lupą ślepców" W danym przypadku w orientacji uczestniczy przede wszystki dotyk, niekiedy węch i w pewnym stopniu smak przedmiotu.
Weźmy pod uwagę inny przykład orientowania się w równi
małej, a może nawet mniejszej przestrzeni. Niewidomy naby
kieszonkową tabliczkę brajlowską z drobnymi otworami i star
się dopasować do niej swój rysik, trochę za gruby do tej tabliczki
W tym celu opiłowuje stalowy sztyft rysika grubym pilnikiem
nadając mu właściwą grubość. Po takiej wstępnej obróbce rysi
stał się cieńszy, ale jego powierzchnia jest chropowata, poryso
wana, a koniec nierówny i zbyt ostry. Żeby rysik zyskał na jakość
i aby przystosować go do użytku, trzeba koniecznie w odpowied
sposób wytoczyć jego koniec, wygładzić wszelkie nierówności n
powierzchni i oszlifować go, szczególnie ostrze, jako najważniejsz
część rysika. Niewidomy zaopatruje się w pilnik o bardzo cienkie
wrębach i zaczyna cierpliwie szlifować stalowy sztyft rysika. P<
trwającym jakiś czas obrabianiu sztyft wydaje się być zupełni;
gładki, gdy się go obmacuje palcami. Badając paznokciem p
wierzchnie sztyftu nietrudno jest wyczuć na nim pewne chropc
watości, które znikają przy powtórnym obrabianiu. Braki w kszta
cię wytoczonego ostrza nie dadzą się ustalić nawet' językien
natomiast ząb wykrywa je bez trudu. W trakcie szlifowania chw
lami zmienia się dźwięk, wywołany przez pocieranie pilnik
o sztyft. Dźwięk ten jest szczególnie charakterystyczny przy obr<
bianiu ostrza. Niewidomy posiadający doświadczenie w tej prac
dobrze określa obecność najdrobniejszych szczerb i kantów i
pomocą odcieni dźwiękowych. Ręka kierująca ruchami pilni!
z pomocą zmysłu rnięśniowo-stawowego nieustannie wyczuw
nawet na powierzchni dokładnie oszlifowanej, najmniejsze ni1
równości, po których albo ślizga się bez żadnego oporu, albo j^
gdyby zaczepia o nie pokonując je z pewnym minimalnym natężj
niem. W tym przypadku zmysł mięśniowo-stawowy reagu
prawdopodobnie na ujawnienie się ziarnistej struktury metal
Wreszcie rysik został oszlifowany tak starannie, że ani pal
ani język, ani ząb nie wykrywa na jego powierzchni żadnych c
J) Jl. LUn(j>MaH. K Bonpocy B3aHMOCBH3H opraHOB WBCTB H BHAOB H HOcTH. TpyAbi HucwiyTa Mosra; t. 13; 1940.
28

fpktów. Wówczas niewidomy ucieka się do ostatniego sposobu
sprawdzenia jakości swej pracy. Kładzie przed sobą gładki papier,
h|i. zeszyt, i ustawiając rysik pod różnym kątem wykonuje na nim
kilka ruchów kreślarskich. Jeśli ostrze rysika jest-wypolerowane
!"/ zarzutu, ślizga się po papierze "jak po maśle". Jeśli zaś po-
>.l.ała na nim najmniejsza nawet szczerba, to przy przesuwaniu
,ika powstaje pewne drapanie, które wyczuwa się za pomocą
,iżeń proprioceptywnych mięśni rąk. .
W tym przykładzie, charakterystycznym dla orientacji w za-i iisie poznawania przedmiotów, przebiegającej tak często w ży-
iii i codziennej działalności niewidomych, dość wyraźnie wystę-i"i|<> znaczenie różnych rodzajów wrażliwości zmysłowej biorącej 1 /iał w orientacji.
Niewidomy zapoznaje się z popiersiem ludzkim, z którym knął się po raz pierwszy. Nim zacznie studiować szczegółowo v twarzy, przede wszystkim zaznajamia się z ogólnym kształ-i rzeźby. Obejmuje głowę popiersia kiściami obu rąk. Pod i iii-ami i dłońmi czuje wypukłości czoła, owal policzków i wzajemne proporcje nosa, ust oraz podbródka. Operując stopniowo Mftipami palców bada wypukłości czoła i brwi. Rozstawiając |i|rrwszy i drugi palec określa grubość i ukształtowanie nosa. Wkłada brzusiec palca we wgłębienie oczu, ust itd. i określa rysy iWHfzy, starając się zdobyć wyobrażenie o. ich wyrazistości, o tym M/ystkim, co wyraża indywidualność danego człowieka. Jedno-4cśnie niewidomy określa właściwości powierzchni popiersia. M podstawie wrażeń temperatury, wywołanych przez przewodnictwo ciepła, oraz na podstawie dźwięku, jaki wydaje po-iiersic w trakcie pocierania lub opukiwania paznokciami, niewi-!')iny określa materiał, z którego jest ono wykonane.
W ten sposób przebiega orientacja w przestrzeni, którą niełady nazywamy wąską przestrzenią dotykową. Jednakże przy i lentacji w tej przestrzeni biorą udział na równi z dotykiem, t k to wykazano na przykładzie, wrażenia temperatury, mięśnio-
'ił, słuch, a gdy obserwujemy, np. bukiet kwiatów - również
ich.
Niewidomy pragnie zdobyć wiadomości o jakimkolwiek przędne domowego użytku, np. o biurku. Gdy chce określić wy-tego przedmiotu, rozkłada ręce i stara się dosięgnąć jego
29

krańców. Nogą dotyka części dolnej i stwierdza, czy pudło biurka sięga aż do podłogi, czy też spoczywa na nóżkach, jaki kształt mają te nóżki: czy są proste, czy też toczone. Przesuwając ręką po krawędziach i szufladach biurka określa cechy dotyczące obróbki powierzchni i wykończenia. W ten sam sposób oznacza jakość materiału, który pokrywa blat. Naciskając na biurko całym ciężarem ciała i starając się go przesunąć niewidomy określa stopień jego statyczności itp.
Jeśli zachodzi potrzeba zbadania przedmiotu o znacznie większych rozmiarach (np. czołgu na wystawie zdobytego sprzętu wojennego), wówczas narządy ciała ludzkiego okazują się nie wystarczające do tego, aby można było jednocześnie zapoznać się z wszystkimi jego właściwościami. Niewidomy prze-.; chodzi wzdłuż krawędzi czołgu, żeby określić jego wymiary. Dotyka laską wieżyczek, ponieważ nie może ich dosięgnąć ręką. Laską również wodzi wzdłuż lufy działa. Wciskając ją w szczelinę przebitą pociskiem w krawędzi czołgu, niewidomy wysnuwa wniosek o grubości opancerzenia. Nie pozostają przy tym bez wrażenia:^ zapach benzyny i smarów, wrażenia powstałe przy dotykaniu różnych części maszyny oraz dźwięki.
Biurko mieści się w przestrzeni, którą czasami nazywamy szeroką przestrzenią dotykową, czołg wybiega poza jej granice Niemniej jednak, i w pierwszym, i w drugim przypadku, w orientacji biorą udział wszystkie rodzaje wrażeń, które mogą okazać użyteczne.
Niewidomy odebrał korespondencję w wiejskim urzędzie pocztowym i wraca do innej wsi, w której mieszka. Po zejściu z wysokiego ganku pewnie kroczy dobrze znaną, drogą. Przez jakiś czas idzie wzdłuż wiejskich domów. Gdy mija je, wyczuwa doskonale ich obecność i dobrze dostrzega przestrzeń, która je przedziela ogrodzoną tylko niskim płotkiem. Pomaga mu w tym trudne dc wyjaśnienia wrażenie, mało znane widzącym, ale bardzo rozwi-j nięte u większości niewidomych, którzy nazywają je wrażenier przeszkody, oraz wiele innych wrażeń: słuchowych, temperatur i węchowych, kształtujących wspólnie spostrzeżenie mniej lul bardziej ograniczonej przestrzeni. Po prawej stronie naszego nie widomego ciągnie się trakt, oddzielony od niego płytkim rower Niewidomy lekko bada laską brzeg tego rowu. Nie wyczuwa ji

i'lotu z lewej strony. Poczuł natomiast otwierającą się przestrzeń rzejazdu, a laska w tej chwili uderzyła o nawierzchnię mostka i /erzuconego przez rów. Niewidomy zdecydowanie skręcił w kie-inku przejazdu. Teraz idzie wzdłuż ogrodów. Stwierdziłby to' i c'omylnie nawet wtedy, gdyby o tym wcześniej nie wiedział, iwiem poczuł charakterystyczny, silny zapach, jaki wydają naganę słońcem liście wielu drzew owocowych.
Skończyły się ogrody. Teraz, jak informuje o tym słuch, >:)koła niewidomego rozciągają się pola. Pierś z zadowoleniem łycha gorące tchnienie powietrza, przesyconego aromatem kwit-cego żyta. Na polach panuje teraz cisza. Nie nadszedł jeszcze .is terkotania żniwiarki i zawiłego łoskotu kombajnu. W gęstym,
M.'ruchomym powietrzu trwa jedynie nie milknące brzęczenie
' ''ykańie owadów. Gdzieś z daleka dochodzą wesołe głosy dzie-
n,'ee, a w oddalającej się stopniowo wsi, także przycichłej o tej
r ii-/e dnia, rozlegają się zwykłe dźwięki: skrzypi żóraw nad
indnią, nawołują się koguty, przeciągle i jakoś żałośnie beczy
"l;|tko na wygonie. Te dźwięki pozwalają teraz niewidomemu
i rrślić wymiary otaczającego go przestworza. W pewnej chwili mął lekki wietrzyk i jego orzeźwiające" tchnienie przyniosło /emu podróżnikowi złagodzony na skutek odległości, jednakże raźnie uchwytny szum lasu. Jeszcze kilka minut marszu i las pełniony nie milknącym szelestem otoczył go swym orzeźwia-. vm cieniem.
Pod gęstym sklepieniem gałęzi prawie nie widać słońca;
i'i'linienie jego skąpymi smugami przesączają się przez zasłonę
ii';ci. Noga przez cały czas wyczuwa twardą, dobrze wyjeżdżoną
1 "irinę, która prowadzi niewidomego jak szyna koło wagonu.
i'U'ilami koleina znika w bezładnej plątaninie bruzd i bryłek
'hniętego, rozsypującego się pod nogami błota. Czasami teren
bniża, droga staje się miękka, koleiny głębsze, a noga wyczuwa
istającą wilgotność. Niewidomy w takich miejscach skręca
i zeg drogi albo nawet wspina się na wzniesienia, gdy zagraża
liebezpieczeństwo dostania się w kałużę.
l'u brzegiem drogi należy iść ostrożniej. Niewidomy częściej
-oluje drogę za pomocą laski. Twarz jego unika zetknięcia
.yisającymi nad drogą gałęziami. Czuć przenikliwy zapach
M^bionych pędów przydrożnej wikliny i młodych drzew. Pędy to

zbliżają się czepiając się gałęziami ubrania, to znów odsuwają, się i wtedy można je wyczuć tylko jako wrażenie przeszkody. Odczuwa się także wyraźnie kontury pni drzew i niewidomy uderza po nich laską, gdy zjawiają się zbyt blisko. Droga wyraźnie wspina się pod górę. Może to być nawet minimalne wzniesienie, a jednak wrażliwość stawowo-mięśniowa doskonale rejestruje tę zmianę. Krajobraz zmienia się stopniowo, lecz w sposób widoczny.
Słońce teraz częściej zalewa niewidomego potokiem ciepła. Umilkł drżący, szeleszczący wiew liści, zastąpił go przeciągły, jednostajny szum sosen. Powietrze wypełniło się niezrównanym aromatem sosnowego lasu. Droga się rozszerza i grunt staje się miękki, miejscami nogi stąpają po pulchnym piasku.
Po prawej stronie drogi las się przerzedził i skończył. Wyczucie przestrzeni spotęgowały z daleka napływające dźwięki. Niewidomy skręcił z drogi i począł iść po miękkich źdźbłach niskiej trawy. Wyczuł gwałtowną, zwiększającą się z każdym krokier pochyłość. Przed nim był kręty wysoki brzeg rzeki. Nasz podróżnił usiadł na trawie, aby odpocząć przed ostatnim odcinkiem drogij i głęboko oddycha starając się wchłonąć rzeźwiące tchnienie rzeki^ Słońce jest jeszcze wysoko i upalne fale powietrza odsuwają chłóc idący od rzeki, utrzymując go nad samym zwierciadłem wody.
Niewidomy pogrąża się w kontemplacji otaczającego go pej zażu. Przed nim na przeciwległym brzegu pluszcza się w rzec< dzieci; wesołe ich głosy, pluskanie i swawola informują podróżnegi o wysokości brzegu, na którym siedzi, oraz o szerokości rzeki.
Nie opodal z lewej strony rozlega się rytmiczny łoskol kończący się za każdym razem głośnym hukiem i specyficznyn odgłosem jęku padającej kłody. To ładują drzewo budul cowe. Pnie z hukiem staczają się jak po szynach wzdłuż żerdź z wysokiego brzegu na pomost barki, której żelazny kadłu odpowiada dźwięcznym łoskotem. Czasami kłoda zerwie si i z głośnym pluskiem wpada do wody. Wtedy rozlegają się wzbtl rzone okrzyki robotników, a różnorodne dźwięki informuj niewidomego o tym, jak odbywa się układanie źle spuszczoneg pnia na właściwe miejsce. Z oddali, tam gdzie wzdłuż brzegu ro2 łożyła się wieś, dochodzi zgrzyt piły, stuk toporów i monotonny jak gdyby bulgoczący, turkot pracującego silnika Diesla. Gdzie
32


Ico rodzi się niewyraźny szum. Szum ten stopniowo wzrasta,
taż nie przestaje być wciąż daleki. To o kilka kilometrów za i\ przejeżdża pociąg. Jest jeszcze daleko, ale hałas, który "duje, pozwala śledzić jego ruchy. Oto wjechał za jakąś
/kodę, prawdopodobnie za wzgórze, i szum jego został zagłu-iy. A teraz znowu wyrwał się na otwartą przestrzeń. Gwał-iy jego pęd zmniejsza się, a po chwili stukanie kół przechodzi niski, głęboki łoskot. Pociąg wjechał na most. Minął go i zbliżając ku stacji podał przeciągły sygnał. Potężny gwizd parowozu Ci/lł wielogłosowe echo. Dźwięk, odbijając się wielokrotnie od lNtych zboczy koryta rzeki, uniósł się daleko na zachód, jak jlyliy wzdłuż korytarza, pozwoliwszy niewidomemu zaobserwować
kierunek doliny rzecznej i biegu rzeki.
>Jie będziemy tu przytaczać innych przykładów orientacji Irzennej niewidomych w odmiennych warunkach środo-'. różnorodność ich bowiem jest ogromna. Nie uczynimy tego bardziej, że każde dalsze wyjaśnienie będzie stale ilu-me analogicznymi przykładami zaczerpniętymi z życia
lomych, w celu uniknięcia jakiejkolwiek sztuczności i dla-1nwnież, że chcemy poprzez codzienne doświadczenia niewi-
li w życiu i pracy wykazać skuteczność naszego systemu 'enia nawyków orientacji. Fakty zaś, które tu przytoczy-wystarczają, aby wyjaśnić psychologiczną istotę orientacji, l.ogo, co powiedzieliśmy, widać, że orientacja niewidomego,
ule jak każdego człowieka w ogóle, to skomplikowany proces
"tny, w którym uczestniczą różnorodne wrażenia, kształtu-
nrdzo złożone spostrzeżenia, w których składzie czasem
się zorientować.
i'kiedy spotyka się taki pogląd, że wśród niewidomych ujij różne typy: jedni z nich orientują się przede wszystkim 1 stawie resztek wzroku, inni kierują się słuchem, jeszcze
dotykiem. W rzeczywistości zaś nie tyle typ człowieka, ile nr/estrzeni wyznaczają charakter orientacji oraz rolę ana-biorącego w niej udział. Co prawda znane są w przyro-HIiii|il niewidomych w przestrzeni '''*

towania się za pomocą węchu, w tym przypadku - zmysłu ni szego. Nie możemy jednak, w żadnym wypadku, porównywać wieka nawet z najwyżej zorganizowanym zwierzęciem. Człowiek rozporządza drugim układem sygnalizacyjnym, jest istotą myśląc Różnorodne wiadomości dostarczane mu za pośrednictwem dów zmysłów, a jest ich znacznie więcej niż pięć, o któryc zwykło się mówić, nie tylko kojarzą się i syntetyzują w złożor spostrzeżenia automatycznie i podświadomie, ale są uwzględniar i przetwarzane również świadomie.
W rezultacie wyobrażenia przestrzenne tworzą się nie ty wówczas, gdy oddziałują przedmioty lub zjawiska charakteryzi jące daną przestrzeń, ale także wtedy, gdy oddziałują ich symbolj co zachodzi np. przy orientowaniu się według planu, według xło\ nych wskazówek oraz w wielu innych przypadkach.
Z tych różnorodnych i złożonych spostrzeżeń, bądź podświad^ mię, bądź całkowicie świadomie, wydzielają się spostrzeżer prostsze, oparte na grupie jednorodnych wrażeń, albo też poszc gólne wrażenia, zgodnie z którymi przebiegają czynności uczest^ czące w orientacji.
Należy tu podkreślić jeszcze jedną cechę świadomości luc kiej, która występuje również przy orientacji widzących. W sp sób szczególnie jaskrawy uwydatnia 'się ta cecha w orie tac j i niewidomych, przede wszystkim w orientacji związaij z poznawaniem przedmiotów, i ma dla nich bardzo duże znaczer Mam tu na myśli zjawisko stereognozy. Dość często się zdar że wystarczy, aby niewidomy obejrzał tylko część przedmiotu nawet dotknął go, by w jego świadomości powstało wyobrażę przedmiotu jako całości. Ta cecha poznania, łącząca w sobie menty wyobraźni i pamięci, w sposób szczególny pomaga domym przy orientacji w zakresie przedmiotów lub w przestrzj wówczas gdy są mu one już znane albo gdy jest przeświadcz o ich symetrycznej budowie. Wystarczy, aby niewidomy dotknął rogu znajomego sobie stołu czy warsztatu, żeby ' obejść go spokojnie, pewnie, nie uciekając się do dalszej ot wacji. Wystarczy, by spotkał na swojej drodze jakikolwiek, dot znany znak orientacyjny, aby śmiało i pewnie obrać właściwy runek i podejść ku niemu nie posługując się uzupełniając obserwacjami. Dzieje się. tak dlatego, że każdy sygnał,
34

Kicnie lub spostrzeżenie działające jako sygnał wywołuje ^obrażenie tego, co zostało spostrzeżone nie w postaci wyodręb-tNależy w porę przestrzec początkującego pedagoga i mało jwludczonego niewidomego przed przecenianiem znaczenia ste-;y w orientacji dotyczącej poznawania przedmiotów. Aby przedmiot, niezbędna jest szczegółowa jego obserwacja.
' wciwnym razie zamiast konkretnego wyobrażenia o przed-ic może się wytworzyć surogat wyobrażenia albo abstrak-pojęcie ogólne.
V celu ułatwienia studiów nad orientacją należy sklasyfiko-
icj elementy. Klasyfikacja ta, podobnie jak każda inna, może
"P^rta na różnych cechach. Przy tym w każdym przypadku
i n- ona całkowicie umowna, ponieważ pewne istotne cechy
pnldziałają i przeplatają się z innymi, nie mniej istotnymi. Nie
M żadnych wyraźnych granic w obrębie przyjętego podziału
kHifcdy z nich stopniowo, a niekiedy w sposób zupełnie nie-
iiwytny, może przejść w inny, związany z nim strefą, w której
prawach równości działają cechy charakteryzujące każdy
istniejących podziałów.
Przytaczam tu dwie spośród istniejących klasyfikacji. Jedna ' i ich bierze pod uwagę rodzaj przestrzeni, w której odbywa się 'pntacja, druga opiera się na narządach zmysłów biorących n l w j udział.
iJf/eli chodzi o rodzaj przestrzeni, w której przebiega orien-jfl, możemy ją podzielić na: 1) orientację przestrzenną w zakre-I n r/nawania przedmiotów, 2) orientację w przestrzeni roboczej,
i n 11 tac j ę w dużej przestrzeni.
1>.1 orientacji wymienionej w punkcie pierwszym, dotyczącej iiiiiwunia przedmiotów, należy:
n) Mała przestrzeń, w której obrębie nie można się zoriento-nuwet za pomocą opuszki palca. Przy orientacji w takiej kierującą rolę odgrywa subtelna wrażliwość proprio-
35

ceptywna, zmysł mięśniowo-stawowy i mięśniowo-ruchowy. rodzaj orientacji najczęściej spotykamy w życiu codzienny r (nawlekanie igły, czyszczenie igłą otworów w łączniku prymusa| określanie ostrości klingi noża lub brzytwy) i rzadziej w nauczaniij oraz produkcji. (Obserwacja bardzo małej rośliny, nastawianie pomocą paznokcia nacięć w przyrządzie pomiarowym, pról ostrości dłuta).
b) Orientacja w przestrzeni mieszczącej się pod dotyko\ powierzchnią opuszki jednego z palców. Ten najczęściej spotj kany rodzaj orientacji dotykowej wchodzi jako czynnik składo\ "do każdego podziału orientacji według dotyku.
c) Orientacja w przestrzeni mieszczącej się w jednoczesny ujęciu dłońmi obu rąk. Przedmiot jest wówczas spostrzegę całościowo, jednocześnie, symultanicznie. Ten rodzaj ofientac występuje jednakowo często, zarówno w życiu codziennym, i w nauczaniu oraz w pracy zawodowej.
Do orientacji wymienionej w punkcie drugim (przestrzeń r boczą) należy:
a) Orientacja w przestrzeni nie mieszczącej się w jedn czesnym ujęciu dłońmi obu rąk, ale nie przekraczającej grani w których działają wyłącznie ręce. Ten rodzaj orientacji je ogromnie rozpowszechniony zarówno w życiu codziennym, j i również w nauczaniu i w pracy zawodowej (przyrządzanie p siłków, maszynopisanie, obserwacja pomocy naukowych, praca pr; warsztacie). O ile w dwóch omówionych wyżej rodzajach orienta( główną rolę odgrywa dotyk (przy współudziale innych zmysłów to przy orientacji, o której mówimy obecnie, szczególnie pr\ ruchach roboczych, w życiu codziennym i w pracy zawoc we j rolę tę przejmuje zmysł stawowo-ruchowy, a niekiedy równi słuch (regulowanie mechanizmu).
b) Orientacja w przestrzeni przekraczającej granice wym| nione w poprzednim punkcie, ale jednocześnie zamykającej w jednoczesnym ujęciu oburącz przy rozpostartych ramionad Ten rodzaj "możemy nazwać orientacją w miejscu pracy (s| w pracy codziennej, ławka szkolna, stanowisko przy wars2 cię stolarskim w produkcji). W orientacji tej bierze udział c i ciało ludzkie, cały kompleks wrażliwości zmysłowej człowiel

y łowną rolę spełnia rodzaj wrażliwości, zależnej od charakteru wypełnianej pracy lub innych okoliczności.
c) Orientacja w przestrzeni przewyższającej nieco wymiary jtMiłowiska pracy. Wiąże się ona ze stereotypową translokacją i t/i, zwykle w obrębie kilku kroków. Jest charakterystyczna dla C)*'Mtacji w strefie roboczej, w produkcji lub w życiu codziennym, w gospodarstwie domowym i w zakresie samoobsługi. Ten - to stadium przejściowe do orientacji w dużej przestrzeni. W skład orientacji wymienionej w punkcie trzecim (orien-Cja w dużej przestrzeni) wchodzi:
;i) Orientacja w przestrzeni zamykającej się w granicach: Mirwielkiego pokoju, wagonu itp. Kierowniczą rolę ma tu często j\ł'iii/liwośe stawowo-mięśniowa i ruchowa, lecz częściej i wyraź-|łHi'j odczuwa się znaczenie słuchu.
b) Orientacja w zamkniętym pomieszczeniu, jak sala, hala iyczna, fabryka.
Możemy tu zaliczyć orientację w przestrzeni otwartej, ale Wyru/nie ograniczonej, np. na podwórzu. Działanie zmysłu sta-|Wowo-mięśniowego i słuchu jest tu ciągle jeszcze równoznaczne, w nieznanym otoczeniu; po głębszym zaś zastanowieniu rów-t, w znanym otoczeniu - prymat słuchu staje się oczywisty.
c) Orientacja w dużej, otwartej przestrzeni, którą można l ntfzwać orientacją w podróży oraz orientacją w terenie w pełnym 'nuezeniu tego słowa. Słuch w sposób oczywisty staje się tutaj nadniczym analizatorem przestrzeni, a dźwięk nie tylko podsta-M i\vyrn, ale jedynym jej sprawdzianem.
Klasyfikacja drugiego typu jest bardziej zrozumiała i prostsza. i łl>ejmuje ona: orientację za pomocą resztek wzroku, słuchu, na podstawie dotyku, za pomocą węchu i wreszcie - innych rodza-|o\v wrażliwości zmysłowej.
W dalszym ciągu naszych objaśnień będziemy się posługiwać właśnie tą drugą klasyfikacją. Rozważania na temat orientacji' j n /estrzennej zakończymy analizą przykładów całokształtu orien-liicji, ukazanych w przekroju pierwszej klasyfikacji - według typów przestrzeni.
Orientacja przestrzenna niewidomych wiąże się zawsze z wie-iii niewygodami, nieprzyjemnościami, a niekiedy nawet z nie-
37

bezpieczeństwem. Od dawna już troszczono się o to, aby ułatwić i uprościć orientację niewidomych zapewniając im bezpieczeństwo przy poruszaniu się. O tych usiłowaniach opowiem w oddzielnym rozdziale. Wspomnę również o projektach izolowania niewidomych w osobnych osiedlach i miastach, o zaniechanych i przyjętych w różnych miejscowościach projektach technicznych udogodnień, wymiarach ogrodzenia, znakach rozpoznawczych, o różnych przyrządach służących do lokacji oraz o lasce. Wspomnę także o psach- , -przewodnikach, o sposobach i metodach chodzenia z widzącym | towarzyszem podróży, o posługiwaniu się środkami lokomocji j oraz przestrzeganiu przepisów ruchu ulicznego.

ZNACZENIE RESZTEK WZROKU DLA ORIENTACJI
Podstawowym analizatorem przestrzeni jest wzrok, a funkcja odgrywa decydującą rolę w orientacji przestrzennej. Ogromnie r Ważną rolę funkcji tego zmysłu zapewnia nie tylko istnienie Inowartościowego wzroku, lecz zostaje ona zachowana również i'i/y znacznym obniżeniu jego ostrości. Poważne osłabienie l rości wzroku w sposób istotny obniża możliwości pracy ludzkiej. > /y dalszym obniżeniu ostrości następuje moment, kiedy praca , magająca wzroku staje się w zasadzie niemożliwa, a osobnik Iknięty ślepotą kwalifikuje się do drugiej grupy inwalidztwa. ikiego inwalidę nazywamy niedowidzącym. Za górną granicę "11'dowidzenia przyjęto zachowanie 10% normalnego wzroku i\ - 0,1). Granica ta, oczywiście, jest umowna, ponieważ wzrok, i i mc bardzo osłabiony, nie przestaje odgrywać w życiu człowieka i- i samej roli, jaką odgrywa w życiu osobnika normalnie widzą-ii. Niedowidzący nie przestaje/uważać się za widzącego. I tak jest pinie, ponieważ człowiek taki zawsze działa kierując się okiem. Uczy się zatem w szkole dla niedowidzących, w której ' nauczanie opiera się na wzroku i gdzie uczniowie czytają M mi, przy czym książki przeznaczone dla niedowidzących są 'kowane specjalnym powiększonym drukiem. Jest zupełnie zro-" i lute, że orientacja przestrzenna tych ludzi z normalnych wa-kach opiera się również całkowicie na wzroku. Za dolną granicę li widzenia uważa się zachowanie 5/o ostrości normalnego i>ku (V - 0,05). Osobnik, który zachował 0,04 lub mniej ostrości 'i>ku, jest praktycznie uważany za niewidomego. Zostaje on uczczony w szkole dla niewidomych, gdzie czytanie odbywa tM pomocą dotyku, według specjalnego wypukłego pisma

Braille'a. Zęby określić pierwszą grupę inwalidztwa, bierzemy pod uwagę inne normy. Za inwalidę pierwszej grupy, ze względu na wzrok, uważa się człowieka mającego 0,04 normalnego widzenia, jeśli zachowało się ono w jednym oku, oraz 0,02 jeśli resztki wzroku zachowały się w obu oczach (instrukcje Ministerstwa Ubezpieczeń Społecznych, obowiązujące od 15 lipca 1948 r.). Nawet przy tak znikomych resztkach wzroku (od 3 - 2% i mniej) człowiek, będący praktycznie niewidomym, wykonuje wiele czynności pomagając sobie wzrokiem i orientuje się w otoczeniu opierając się w zasadzie na wzroku, oczywiście wtedy, gdy warunki, a w szczególności oświetlenie, pozwalają mu na to,
Osobników z absolutną ślepotą, tzn. zupełnie nie reagujących na światło i niezdolnych do odróżnienia światła od ciemności, jest bardzo mało. Trudno jest określić ścisłą ich liczbę, ponieważ przy badaniach w większości przypadków zupełnie niewidomymi nazywają siebie również ci, którzy praktycznie nie utracili poczucia światła, pomagającego im w orientacji. Przyjęto, że takich ślepców wśród praktycznie niewidomych jest nie więcej niż jedna trzecia. Badania lekarskie przeprowadzane wśród uczniów dowiodły, że liczba zupełnie niewidomych jest wśród nich znacznie mniejsza, niż wykazuje to określony wyżej stosunek. Na przykład w szkole w Irkucku liczba zupełnie niewidomych w 1943 r. nie przekraczała 20% ogólnego stanu uczniów, podczas gdy 40/o dzieci miało tak znaczne resztki wzroku, że można je było uczyć, wykorzystując obrazki znajdujące się w podręcznikach przeznaczonych dla dzieci j widzących.
Podejmowano wiele prób, bardziej lub mniej udanych, w celu j opracowania tablicy przedstawiającej liczbowo problem resztek widzenia. Jednakże duże rozbieżności w stanowiskach różnych] autorów wymownie świadczą o względnej wartości ich twierdzeń.! Nie będziemy się tu zajmować oceną tych tablic. Wystarczy nami to, że jeżeli nawet do rzędu absolutnie niewidomych zaliczymy| pewną ilość osób, u których minimalne resztki wzroku są właściwie równoznaczne z całkowitą ślepotą, to nawet w tym wypadku można uważać, że więcej niż połowa spośród tych, których nazywamy niewidomymi, zresztą całkowicie słusznie, w mniejszym lub większym stopniu posługuje się resztkami wzroku do celów orientacji przestrzennej.
40.

Pewna liczba niewidomych, u których ostrość wzroku zbliża się do dolnej granicy niedowidzenia, dobrze rozpoznaje przedmioty '/,& znacznej odległości oraz prawidłowo określa odległość i kolory, fnni rozpoznają tylko najbardziej jaskrawe barwy albo. w ogóle nie rozróżniają ich z powodu achromatyzmu, jednak znane sobie przedmioty poznają według ich sylwetek. Jeszcze inni potrafią rozróżnić zarysy przedmiotów jedynie na tle kontrastowym. Są wreszcie i tacy, którzy widzą tylko ruch przedmiotów, ciemne plamy o nieokreślonym kształcie na jasnym tle albo też na odwrót odróżniają następujące po sobie światła i cienie. Jednak nawet !< /nikome resztki wzroku, stanowiąc tysiączne części wzroku niimialnego, w jakiś zdawałoby się zagadkowy, a jednak całkiem "kreślony sposób, pomagają niewidomym orientować się w prze-h/oni. Postaramy się wyjaśnić tę pozorną zagadkę na przykła- li ich zaczerpniętych z życia i doświadczeń samych niewidomych. Musimy to uczynić również w tym celu, aby ci spośród widzących, którzy utrzymują bliższe kontakty z niewidomymi, właściwie rozu-ttiifli i oceniali ich wzrokowe możliwości oraz żeby kształcąc orientację przestrzenną skupiali uwagę niewidomych na tym, co fllożo im pomóc, nie żądając od nich rozróżnienia tego, co przekracza ich możliwości, albo tego, co nie może im przynieść żadnej hor/yści. Przytoczone przykłady zaczerpnięte są z doświadczeń ych niewidomych, których resztki wzroku określa się w tysią-cząstkach albo którzy posiadają tak zwane jakościowe światła.
Jeden z niewidomych inwalidów wojennych, którego ostrość oku określono jako poczucie światła (nie rozróżnia on zary-ńw przedmiotów, ale odróżnia ciemność i jasność), swobodnie MI'ltMiluje się w dużym mieście i bardzo szybko chodzi po dobrze [iiiniiych ulicach. Jego zdolność orientowania się, jak twierdzi, |i"ii wynikiem umiejętnego wykorzystania resztek wzroku.
,,Nie widzę przedmiotów i nie odróżniam barw. Wszystko 'ni*iita mnie wydaje się szare, ale ta szarość ma swoje odcienie. KWIK- przedmioty albo ich części wydają mi się ciemniejsze, in-i Jaśniejsze. Gdy idę ulicą, to przy korzystnym oświetleniu widzę inllcgłości kilku metrów przed sobą chodnik w postaci jedno-H 11 n >j szarej smugi. Smuga ta jest oddzielona ciemniejszym pani ud strony płotu i także szarym - ale już o innym charakte-
41

! ^|y^^^
rze - nierównym pasem ulicy. Idę szybko i pewnie wzdłuż tego jasnoszarego pasa, dopóki nie napotkam na nim czegoś, co jest zabarwione bardziej intensywnie szarym albo nawet czarnym kolorem. Wtedy staram się zachować środki ostrożności. Oto na mojej drodze pojawia się ciemna plama o nieokreślonym kształcie. Może to być przedmiot leżący na chodniku albo dół, a może cień padający od jakiegoś przedmiotu lub po prostu ślad po kałuży. Jeżeli taka plama jest związana z tym miejscem i napotykam ją stale, to znając dobrze ten odcinek drogi nie odczuwam tego jako przeszkody, przeciwnie - plama taka służy mi za pewnego rodzaju znak orientacyjny. Na przykład taki niegłęboki, ale dość duży wybój na asfaltowym chodniku znajduje się w pobliżu bramy domu, który często odwiedzani. Niekiedy takie ciemne plamy wprowadzają mnie poważnie w błąd. Pewnego razu, przechodząc mało znaną mi ulicą, upadłem zawadziwszy] nogą o stopień, który wziąłem za cień słupa, i stąpnąłem nie podniósłszy nogi. Jeśli na drogę pada gęsty cień, pochodzący np. od j budynków okalających chodnik, wtedy już zupełnie nie odróż-j niam drogi i zmuszony jestem iść bardzo ostrożnie. Najgorzejj jest, gdy mam się poruszać w przestrzeni, w której stale występują na przemian: jasność i cień".
Inny niewidomy, mieszkaniec wsi, woli chodzić środkier ulicy, w pewnej odległości od domów. Nie myli się przy tj i z łatwością odnajduje potrzebny dom, podczas gdy idąc wzdłuż] domów, blisko nich, musi, jak to określa, "czepiać się różnyclr przedmiotów" albo nawet uciekać się do pomocy osób postronnych,! aby odszukać ten sam dom. Okazuje się, że idąc środkiem ulicyj niewidomy widzi na jasnym tle nieba ciemne sylwetki. Nie jest| wprawdzie w stanie na podstawie tych sylwetek rozpoznać przed-j miotów, które one oznaczają, ale, kierując się pewnymi charakte-j rystycznymi cechami ich kształtów, nauczył się odszukiwać tej które są mu potrzebne. Na przykład obok pewnego domu rośnie wysoka lipa. Niewidomy idąc po przeciwnej stronie ulicy, p<\ jednorodnym piaszczystym gruncie, gdzie brak jakichkolwiek dc tykowych znaków orientacyjnych - kieruje się właśnie na tf lipę. Na jasnym tle nieba widzi dom o nieokreślonych zarysac i wznoszący się nad nim, wyraźniej zarysowany, kontur drze\
42

Kierując się na ten wysoki kontur niewidomy przecina ulicę i trafia w bramę domu.
Pewna niewidoma studentka opowiadała mi o tym, w jaki sposób orientuje się na terenie instytutu, w którym studiuje. Zupełnie jednakowe drzwi pracowni i audytoriów wychodziły na długi korytarz i nie było żadnej możliwości odszukania wśród nich drzwi właściwych. Trudność tę powiększało jeszcze to, że w korytarzu podczas przerwy panował ciągły ścisk i hałas. Zna-i kurni orientacyjnymi były w tym wypadku okna, umieszczone na j przeciwległej ścianie korytarza. Szukając swego audytorium stu-Idontka szła powoli korytarzem nie zwracając zupełnie uwagi na drzwi, starała się jednak nie przeoczyć okna. Gdy przechodziła ubok okien, zauważyła, że przestrzeń się rozjaśnia-, gdy szła \v/dłuż ścian - przestrzeń ciemniała. Obliczyła więc sobie określo-n,l ilość okien i w ten sposób znajdowała potrzebne drzwi. Warto | >i idkreślić, że rogówkę obu oczu tej studentki pokrywają zniekształcające blizny oraz że w obu oczach nosi ona protezy. Lekarz, N l ury ją badał, oświadczył wręcz, że nie jest ona w stanie w ogóle widzieć światła. Jednakżs studentka widzi i to nie tylko przez * mętniała i owrzodzoną rogówkę, ale przez protezy. Przykład In i w oczywisty sposób wskazuje, do jakich granic może dojść umiejętność przystosowania się organizmu, i wyjaśnia, dlaczego M u'widomi tak cenią resztki wzroku, nawet znikome i pozornie 11 pełnie bezużyteczne. Dlatego nie zawsze wyrażają zgodę na 11| n-rację, która w pewnych przypadkach daje im nadzieję na ("iilwyższenie ostrości wzroku albo też może złagodzić ich rpienia.
Przytoczone tu przykłady nie wyczerpują wszystkich przy-Ików, w których resztki wzroku służą niewidomemu do orien-
ii. Sposobów posługiwania się nimi jest zapewne tak wiele, jak
le jest osób posiadających resztki wzroku. Nawet przy zachowaniu minimalnych, zanikających resztek oku niewidomi posługują się nimi niby drogowskazami w po-
/.y, nie tylko przez spostrzeganie przedmiotów lub ich sylwetek
posób niewyraźny i mglisty, ale wykorzystując nawet zwykłe
'ucie światła, nieznaczne rozjaśnienie pola widzenia, o ile
;óle można w takich wypadkach mówić o polu widzenia. Należy
tym bezwzględnie pamiętać, że najsłabsze nawet poczucie
43
^IP^^WdlHBIcP
światła nie występuje w formie izolowanej od innych wrażeń i spostrzeżeń, nie mówiąc już o bardziej skomplikowanych spostrzeżeniach.
W orientacji wzrokowej pomagają inne bodźce, występujące w roli pomocniczych sygnałów orientacyjnych. Rozszerzają ooe i 'precyzują orientację wzrokową. Na przykład niewidomy, który zachował minimalne resztki wzroku, widzi przed sobą jakąś bezkształtną sylwetkę. Nieznany przedmiot zagradza mu drogę. Natychmiast jednak po wyłonieniu się tego przedmiotu przed jego oczyma niewidomy zaczyna wyczuwać zapach spalonej benzyny i smarów i dochodzi do wniosku, że ma przed sobą samochód. Po zidentyfikowaniu przeszkody nie trudno już jest zapobiec zetknięciu się z nią albo ją pokonać. Niewidomy spostrzega łuk bramy lub sieni jako niewyraźną grę światłocieni i nie jest w stanie jej rozpoznać na podstawie cech wzrokowych. Jednocześnie jednak ze spostrzeżeniami wzrokowymi zjawiają się spostrzeżenia słuchowe, a dźwięki dochodzące z podwórza lub z ulicy współdziając z grą świateł i cieni tworzą całość spostrzeżeń dotyczących łuku. Na ich podstawie powstaje w świadomości wyobrażenie łuku. które czyni go niezawodnym sygnałem orientacyjnym, zapewniającym całkowicie dokładność orientacji.
Wszystko to należy uwzględnić kształtując nawyki orientacji, przede wszystkim w pracy z ociemniałymi, którzy stracili wzrok jako dorośli, a szczególnie z inwalidami wojennymi. Osoby te przyzwyczajone do orientowania się za pomocą wzroku fiksują zwykle swoją uwagę na tych zmianach świetlnych, które zachodzą w ich polu widzenia. Ta koncentracja uwagi na jednym dowolnym bodźcu ujawnia się zwłaszcza u pewnych ociemniałych w okresie pierwszych tygodni ich samodzielnych czynności w warunkach, jakie stwarza ślepota. Przy tym wszystkie inne bodźce towarzy-! szące bodźcom świetlnym wypadają z pola widzenia nie dostrzeżone i nie zarejestrowane w świadomości, a nawet w podświado-|
mości.
Dla wielu ludzi charakterystyczną cechą jest silne skon-j centrowanie uwagi. Zaabsorbowani wyłącznie jedną sprawą niej dostrzegają oni nic poza tym. Uwaga ich w danej chwili jest całkowicie pochłonięta kontemplacją przedmiotów lub zjawisk a wszystko to, co się dzieje dokoła nich, przechodzi bez żadnego
44

Takie skoncentrowanie uwagi nie byłoby dla niewidomych irzystne, lecz przeciwnie - szkodliwe. Niewidomy powinien liistrzegae i rejestrować wszystko to, co się dzieje dokoła niego, |(*/'li orientacja jego ma być dokładna i pewna, co z kolei gwa-ta 11 tuje dokładność i pewność jego czynności. Uwaga niewido-i'U'o powinna być podzielna. Taki stan uwagi wytwarza się efekcie końcowym u wszystkich niewidomych, przy czym zwiane z nim różnorodne skomplikowane regulacje (czuciowo-rucho-) z biegiem czasu automatyzują się, przebiegając bez widocznego Ifl/ialu świadomości - subsensorycznie. Stan taki osiąga się luprzez długotrwałe ćwiczenia, niekiedy za cenę dużego wysiłku \vidu nieprzyjemności.
Należy zrobić wszystko, aby skrócić do minimum okres [N,'lałtowania się niezbędnych regulacji i związków; w ten sposób lin lwi się i przyśpieszy osiągnięcie odpowiednich nawyków. Zro-lumiałe jest, że ten sposób kształcenia uwagi należy zastosować l" wszystkich przypadków orientacji każdego niewidomego, /ym będziemy jeszcze mieli okazję mówić w dalszym ciągu llnicjszej pracy. Z tego, co powiedzieliśmy dotychczas, widać, ti> ogromną rolę w orientacji przestrzennej niewidomego odgry-jii resztki wzroku, nawet takie, których zwykle nie uwzględnia , jako praktycznie bezużyteczne lub nie wchodzące z rachubę. Jednocześnie musimy liczyć się z paradoksalnym na pozór l cm ujemnego wpływu resztek wzroku na zdolność orien-j l przestrzennej. Zatrzymamy się na takich zjawiskach, Ijllirt' należy uwzględnić kształcąc orientację niewidomych ) ty ogóle pracując z nimi. Wśród osób, które straciły wzrok w doj-("Pttlym, a zwłaszcza w podeszłym wieku, spotyka się często takie, |Uór' bardzo źle się orientują, boją się samodzielnie chodzić po ^|h',V, a nawet zupełnie nie mogą się obejść bez pomocy z zewnątrz. Hń/iu1 mogą być przyczyny tego stanu rzeczy, a wśród nich - IfKholwiek pośrednio - występują również resztki wzroku.
Spośród różnych chorób oczu powodujących zupełną utratę MjMuku rozpowszechnione są rozmaite porażenia siatkówki i zapa-^nin tęczówki (retinitis - przyp. tłum.). Zdarzają się choroby, i|l"PV których człowiek dość dobrze widzący przy normalnym tWicUeniu, staje się kompletnym ślepcem, gdy zapadnie zmierzch. i'iłni(lając taki wzrok nie tylko dobrze orientuje się w normalnych

warunkach, ale również wykonuje wiele czynności związanycl z pracą zawodową posługując się wzrokiem. Oczywista, wiele na-J wyków, które posiadają niewidomi, jest mu obcych.
Taki człowiek nie przestaje uważać się za widzącego nawet! przy bardzo wyraźnym obniżeniu się ostrości wzroku, nie biorąc j tego pod uwagę, że widzenie jego już od dawna stało się achro-j matyczne i że nie jest w stanie rozróżnić barw. Znalazłszy : w niepomyślnej sytuacji, przy złym oświetleniu, taki "widzą przeobraża się nieoczekiwanie w zupełnego ślepca i przy t nagłym, choć tylko chwilowym zaniewidzeniu staje się zupel bezradny, a orientacja jego kompletnie zanika. Trudno jest v. różnic takiego osobnika w otoczeniu innych, gdy idzie po dot oświetlonej ulicy. Gdy jednak na drodze napotka np. bulv gdzie cień padający od drzew kładzie się nieforemnymi plama na ziemię, przeplatając się z takimi samymi bezkształtnymi plamami światła, nasz "widzący" znalazł się w sytuacji, w której zmienia się kolejno gra świateł i cieni; dezorientuje to go do tegc stopnia, że idąc wolno ledwie porusza nogami, nie odrywając ich prawie od ziemi.
Wykazaliśmy już na przytoczonym wyżej przykładzie, ze taki osobnik tak samo spostrzega wilgotną plamę na chodniku, cier padający od słupa, schodek wznoszący się w górę i głęboki dół1 Spostrzeżenia te w pewnych okolicznościach dla pewnej grupj ludzi są znakami orientacyjnymi, natomiast w odmiennych wa-j runkach w stosunku do innej grupy ludzi będą sygnałami zorientującymi ich całkowicie.
Nie wszyscy ludzie są w stanie jednakowo mężnie i spokój niil znosić podobną sytuację. Niektórzy dostają na skutek tego silnyc| urazów, wpadając w głęboką depresję.
Przy pewnych chorobach siatkówki pole widzenia uleg| ostrej deformacji. W jednych przypadkach zwęża się ono od ot wodu ku centrum, dochodząc do punktu fiksacji, w innych przejście prowadzi od centrum ku obwodowi.
Wtedy pole widzenia ma formę pierścienia, który stopnio\ rozpada się na poszczególne wycinki tak, że chory może widzie tylko niewielkie cząsteczki przestrzeni: albo u samych nóg, alt z boku, czy też w górze. W przypadku widzenia centralnego człc wiek patrzy na świat niby przez cieniutką trąbkę. Chcąc obejrzeć
46

jakiś większy przedmiot lub większą czy mniejszą przestrzeń, musi obrzucić ją spojrzeniem i rozpatrywać częściami.
Przy widzeniu obwodowym chory również widzi bardzo nie-11 i''Ikie odcinki przestrzeni, przy czym są one ugrupowane czasami l' i rdzo niekorzystnie. W takich wypadkach niewidomy widzi tylko 1'iulzo mały kawałek drogi bezpośrednio u swoich nóg. Może to i mu nawet pomocne, jeżeli oswoił się ze ślepotą i przestawił sposoby orientowania się bez udziału wzroku. Najczęściej iak bywa inaczej. Czasami człowiek widzi skrawek nieba oraz ue piętra domów. Idąc ulicą słyszy wokół siebie hałas poru->|.'!cych się środków transportowych: klaksony aut, dzwonki ii iiuwajów, ale nie widzi nic. Jest w stanie dojrzeć nad głową t" <'wody tramwajowe, ale nie może zobaczyć samego tramwaju. U lakich warunkach orientacja staje się niezwykle uciążliwa. l ludności te ogromnie nasilają się na skutek tego, że jak już l" Ikreślaliśmy, wielu spośród tych, którzy tracą wzrok, a posia-i:i| i takie właśnie resztki wzroku, obawiają się nadejścia zupełnej ! poty i zamiast być na nią przygotowani uparcie uważają się za i* "l/.acych, starając się wykorzystać resztki wzroku nawet wtedy, ^\ to im wyraźnie przeszkadza. Orientują się oni zazwyczaj dużo jjnr/rj od niewidomych i przeważnie znacznie trudniej zorganizo-r im pracę.
Przy sposobności trzeba zaznaczyć, że jeżeli taka deformacja ii widzenia wystąpiła we wczesnym dzieciństwie, może nie-tlirily prowadzić-do poważnych zniekształceń kośćca.
Dziecko posiadające dolną część wycinka pola widzenia od-i ui a głowę, a nawet tułów daleko do tyłu, siląc się dojrzeć to, (.' -,ię dzieje na przedzie.' '
Inne dziecko, u którego zachowała się górna część wycinka [|'"i.1 widzenia, pochyla głowę naprzód w ten sposób, że podbródek " sięga do piersi. Z biegiem czasu dziecko przyzwyczaja się lakiej postawy i zachowuje ją nawet wtedy, gdy całkowicie n-iło wzrok.
l
47

ZNACZENIE DOTYKU DLA ORIENTACJI
Zgodnie z szeroko rozpowszechnionym poglądem istniejj dwa rodzaje dotyku: czynny i bierny. W skład dotyku biernegq wchodzą: wrażenie dotknięcia, ucisku, ciepła, zimna, niekiedj bólu. Jeżeli zaś do wszystkich tych wrażeń dołączy się jeszcze wraj żenię związane ze zmianą miejsca jako następstwo poruszania sil narządu dotykającego - dotyk staje się czynny. W związki! z tym, że do czynnego dotyku włączają się elementy ruchu, naj biera on cech odróżniających go gruntownie od dotyku biernego Wielkości progowe w odniesieniu do pewnych rodzajów wrażlij wości gwałtownie się obniżają; wyczuwa się takie elementy, ktć rych w ogóle nie spostrzega się przy dotyku biernym. Dotyk staj| się subtelniejszy i bardziej dokładny. Oprócz tego przy dotyt biernym dość szybko następuje adaptacja, gdy ustaje wrażeni| dotknięcia i ucisku, a przedmiot pozostający przez jakiś czas ruchu w zetknięciu z określonym miejscem skóry, przy statycz nym położeniu narządu dotykającego, przestaje być spostrze gany. Ponadto dotyk czynny, w przeciwieństwie do dotyku biel nego, jest zdolny do ujmowania kształtu przedmiotu, co ni<| zmiernie podnosi jego znaczenie w zakresie orientacji przestrzenne niewidomych. Mamy np. kilka jednakowych drewnianych pałę czek. Jedną z nich pokryjemy glazurą, drugą - szorstkiij papierem, trzecią - cienką tkaniną papierową, a czwartą pc zostawimy niepokrytą. Teraz ostrożnie, po kolei .dotknijmy każe z tych laseczek do powierzchni skóry na dłoni lub do opuszl dotykowej palca (miejsce najbardziej wrażliwe). Zobaczymy wtd dy, że człowiek, którego ręki dotykaliśmy, nie zauważy żadn^ różnicy we wszystkich tych dotknięciach. Nie odczuje różnic
48

.mi we właściwościach powierzchni, ani w rodzaju przedmiotów l) rży łożonych do ręki, ani nawet w ich kształcie.
Załóżmy przy tym, że kształt laseczek był różny przy jednakowych, w przybliżeniu, rozmiarach, że w momencie dotknięcia uraz później, gdy przedmiot pozostawał na ręce badanego, nie nastąpiło jego osunięcie się.
Jeżeli natomiast takie osunięcie nastąpiło, choćby nawet minimalne i trwające przez mgnienie oka, wówczas badany wyczuje różnicę w charakterze powierzchni i w kształcie. Nie tylko wy-i'/uje różnicę, ale nawet określi, na czym ona polega. Stworzy nobie również bardziej lub mniej wyraźne wyobrażenie o właściwościach powierzchni. Jeżeli zaś będzie miał możność, choćby / lekka posunąć powierzchnię dotykającą, wówczas wyobrażenie |c^o stanie się zupełnie dokładne. Włos umieszczony na gładkim papierze nie zostanie dostrzeżony przy dotyku biernym, będzie nnl.omiast dobrze odczuty i zbadany w całej rozciągłości przy i li i łyku czynnym.
W skórze mieszczą się jednak nie tylko zakończenia nerwowe, i''.'trujące na dotknięcie i ucisk. Znajdują się tam również zakoń-< -ftiia nerwowe, wrażliwe na zmysł temperatury: punkty ciepła, 11 nna oraz bólu. W naszym przypadku wrażenia ciepła i zimna są nieodłączne od wrażeń dotknięcia i ucisku. Dlatego bfdany na-i'.-rlimiast zauważy różnicę w dotknięciu, gdy przyłożymy do jego irki kolejno: pałeczkę drewnianą i metalową. Różnica w materiale l,'Ci, którzy nie mają żadnej styczności z nauką biologii, zazwy- .ij włączają wrażliwość na temperaturę w skład wrażeń doty-i."\vych. W rzeczywistości jednak wrażenia ciepła i zimna oraz n i inny temperatury są całkowicie odrębnym rodzajem wrażli-ci, która może funkcjonować i jest czynna niezależnie od ku, a nawet dotknięcia. Ma ona dla orientacji specjalne znanie, toteż będziemy ją rozpatrywać osobno. Na równi z wrażliwością na temperaturę istnieją jeszcze inne aje wrażliwości, które nawet częściej, o ile nie zawsze, stniczą w akcie dotyku. Nie łatwo wyodrębnić je ze skompli-mwłinego spostrzeżenia dotykowego. Zakończenia nerwowe, wy-(lecjulizowane w rejestrowaniu różnych bodźców, umieszczone
l irirtil ;irJH nii-widomych \v ]>r/,i;str/rni
49

są wszędzie w rozmaitych narządach i tkankach naszego organizmu. Na przykład ucisk czujemy nie tylko powierzchnią naszego ciała, ale również narządami wewnętrznymi. Kęs źle przeżutego pokarmu wyczuwamy w czasie jego poruszania się w przewodzie pokarmowym. Gdy przedmiot, na którym siedzimy lub. stoimy, pochyli się nawet lekko, zauważymy to natychmiast.
Ludzie widzący wykonują bardzo dokładnie wiele różnorodnych ruchów, nie uciekając się do kontroli wzroku., Mogą jeść w zupełnej ciemności, trafiając łyżką do ust. Dzieje się tak dlatego, że odpowiednie narządy nerwowe - receptory - umieszczone są w różnych tkankach naszego organizmu. Wrażenia związane z położeniem ciała w przestrzeni, wrażenia dotyczące położenia ręki lub innego narządu (w następstwie jego ruchu) oraz wiele innych wrażeń odnosi się do tzw. wrażliwości proprioceptywnej: głębokich wrażeń mięśniowych, stawowo-mięśniowych, mięśnio-wo-ruchowych i innych.
Spostrzeżenie dotykowe związane jest nie tyle i nie tylko z uciskiem na powierzchnię skóry czy też z biernym przesuwaniem się dotykanego przedmiotu, ile raczej z uciskiem na narząd dotykający w całości oraz z jego ruchem. Zatem w kształtowaniu się spostrzeżenia biorą udział również te wrażenia, o których wspom- < nieliśmy przed chwilą, zaliczając je do wrażeń propriocep-tywnych. Niektórzy z autorów, nawet w literaturze specjalnej, odnoszą ten właśnie rodzaj wrażliwości do tzw. dotyku pośred- < niego.
Uwzględniając ścisły związek zachodzący między wrażeniami dotykowymi a pewnymi wrażeniami proprioceptywnymi rozpatrzymy je w niniejszym rozdziale jednocześnie z zagadnieniem j dotyku. Omówimy to raz jeszcze we właściwym miejscu w celuj uniknięcia ewentualnych nieporozumień i niejasności, które mogą powstać przy ujmowaniu tych zagadnień przez czytelnika - nie-;] specjalistę.
Zanim zaczniemy mówić o uczestnictwie dotyku w orientacji,! trzeba sprecyzować to pojęcie. Jest to konieczne, ponieważ pojęciu] temu nadaje się zupełnie różne znaczenia.
Terminem dotyk określamy skomplikowany zespół czynności,] w których skład wchodzi szereg wrażeń: dotknięcia, ucisku luł oporu, zmiany miejsca (przesuwania się), ciepła, niekiedy bóluj
ł JjjU^^^^^ij^^Hfi|^h^^^A;^,L^-,'
(tm)*^^P^IHI^B^p^^Sp5^^R^. r

W różnym stopniu wrażenia głębokich warstw skóry, mięśni, ścię-łjii'n, stawów oraz prawdopodobnie innych narządów i tkanek. Poszczególne rodzaje wrażliwości zmysłowej nie zawsze równym stopniu uczestniczą w czynnościach dotykowych. |wne rodzaje wrażliwości, np. wrażenia bólu, mogą w ogóle nie ^stępować. Natomiast inne wrażenia uczestniczą przy dotyku m'sze, kojarząc się ze sobą nieustannie. Na przykład wrażenia iknięcia, ucisku lub oporu i temperatury (ciepła lub zimna) rnktyce są nieodłącznie związane z wrażeniami dotyku. Dzieje lak dlatego, że narządy nerwowe tych rodzajów wrażliwości 11-żonę są wspólnym narządem - skórą, w której są tak gęsto
iiicszczone, że jakikolwiek przedmiot, dotykając dowolnego " f.sca skóry, na pewno przykrywa większą ilość tych narządów, tlnocześnie oddziałując na nie. Przy tym poszczególne przed-iilloty albo części przedmiotu, posiadając różne przewodnictwo fjiplne, wywołują odmienne wrażenia nawet wtedy, gdy tempe-1*111 urn ich jest jednakowa. Praktycznie rzecz biorąc, akt dotykowy nut niemożliwy bez ruchu. Przy tym jest najzupełniej obojętne, |py ruch ten ujawni się w postaci minimalnego przesunięcia ||'iichy Czermaka), czy też w postaci bardzo skomplikowanych, Mi/iwianych (częstotliwych) posunięć (palpacja).
Każdy ruch narządu związany jest z głęboką wrażliwością 'prioceptywną, która odgrywa istotną rolę przy dotyku.
Taka przestrzeń, w której przy orientacji uczestniczy dotyk, przestrzenią zamykającą w swych granicach przedmiot do-
iiiy jednoczesnemu zetknięciu się z ciałem ludzkim w obrębie imalnej i maksymalnej części jego powierzchni. W przestrzeni mieszczą się dowolne przedmioty: od cienko toczonego ostrza
'ku aż do przedmiotu możliwego do ujęcia całym ciałem przy
ostarciu obu rąk. Przestrzeń tę można dowolnie powiększyć .uwając stopniowo narząd dotykający. Przy czym orientacja i>mocą dotyku w każdym przypadku jest orientacją w zakresie niMiiawania przedmiotów.
Niezależnie' od tego ograniczenia możliwości orientacji i M
reognozy l), powstają wyobrażenia dowolnej przestrzeni, bez ni| bowiem jest niemożliwa jakakolwiek orientacja przestrzenna.
Rozpatrując dotyk jako czynnik orientacji w aspekcie właściwej analizy, tj. jako akt poznawania przestrzeni w praktycznej działalności niewidomego, uważamy, że najczęstsze i najpełniejsze zastosowanie dotyku znajdziemy w życiu codziennym, w nauczaniu oraz w zakładach produkcyjnych. Niewidomy najczęściej posługuje się dotykiem wtedy, gdy działa w granicach nie przekraczających przestrzeni jego roboczej strefy, przede wszystkim w przestrzeni stanowiska pracy (używając tego terminu w szerszym rozumieniu, nie tylko w odniesieniu do produkcji). Jeżelii zbadamy czynności niewidomego w przeciągu całego dnia, wówczas] z całą wyrazistością wystąpi: stopień uczestnictwa w orientacji^ oraz zakres jego zastosowania. Spróbujmy dokonać takiego przeglądu dnia w formie możliwie krótkiej.
Obudziwszy się niewidomy znajduje swoje ubranie, rozpoznaje poszczególne części i nakłada je, działając przede wszystkim za pośrednictwem dotyku. Jeżeli nie brać pod uwagę ruchów, które wykonuje przenosząc ręce od jednego przedmiotu do drugiego i przechodząc z miejsca na miejsce, to zarówno przy czynnościach związanych z codzienną toaletą, doprowadzeniem do porządku pokoju, jak również podczas przygotowywania posiłku -' dotyk odgrywa główną i bardzo istotną rolę. Używam tego określenia "główną" albo ,.istotną" dlatego, że analizując dokładnie j jakąkolwiek czynność wykonywaną przez człowieka w danych okolicznościach widzimy, że nie da się całkowicie odizolować do-j tyku od innych rodzajów wrażliwości zmysłowej. O tym, że powo-1 nienie i słuch odgrywają w takich wypadkach rolę podrzędną,! świadczy chociażby to, że niewidomi pozbawieni tych zmysłowi radzą sobie w sposób zupełnie zadowalający, orientując się w życiuj codziennym w warunkach, o których wyżej była mowa. Nie należy j jednak zapominać o tym, że orientacja tych osób w danych wa-| runkach jest mniej dokładna i trudniejsza niż niewidomych, którzy! posiadają normalnie funkcjonujące narządy tych zmysłów. Niej
') Podobnie formułuje to Yilley, który uważa, że zdolność stereo-j gnostyczna pozwala na wywołanie całości wyobrażenia na podstawie jego jednej części (przyp. tłum.).

k|Hnniy takiego człowieka, który by przy zachowaniu wrażliwości owej był zupełnie pozbawiony wrażliwości stawowo-mięśnio-fuchowej, a wyobrazić sobie jego czynności byłoby zupełnie '/liwe.
badajmy jednak dalej nasz przykład. Pominąwszy na razie i/irsz do miejsca, gdzie się uczy albo gdzie pracuje, charak-v'<:zny dla orientacji w dużej przestrzeni, spójrzmy na 'iści niewidomego w klasie i w zakładzie produkcyjnym,
warsztacie. Orientacja w obrębie ławki szkolnej oraz przy-inie przyborów szkolnych do lekcji odbywa się niewątpliwie li' wszystkim za pomocą dotyku. Przy czynności czytania wi on również główną rolę. Podczas pisania dotyk ustępuje < miejsce wrażeniom stawowo-mięśniowym i ruchowym, |thowując przede wszystkim kontrolę nad prawidłową orientacją \*\f badaniu palcem lewej ręki linii wiersza, bez czego zresztą .się obejść, jak widzimy na przykładzie pracy niewidomych (,'kich. Przy obserwacji pomocy naukowych: wypukłych Iłtinków, makiet lub modeli, skomplikowanej maszyny i bu-|wji - znaczenie dotyku jest widoczne. Mniej więcej podobne można zaobserwować przy pracy zawodowej w produkcji. dużego1 zróżnicowania zawodów i jeszcze większej różno-lt!ii,4ci operacji w procesach technologicznych udział dotyku montowaniu się przy pracy ulega dużym wahaniom.
Jeżeli np. będziemy uważnie obserwować pracę koszykarza. Mmdno stwierdzić, że stosuje się w niej bez przerwy dotyk, n Leciwieństwie do tego przy pracy na obrabiarce, która działa " isób mechaniczny, udział dotyku sprowadza się do minimum. v)u przykład w czasie pracy na wytłaczarce, gdy niewidomy wszy metalową taśmę w odpowiednie ograniczające opory '(znymi pchnięciami podsuwa ją pod prasę-przebijarkę, działa tylko w czasie przygotowywania taśmy metalowej 'iwadzenia jej do maszyny. We wszystkich tych przykładach
- dotyk palców i kiści jako całość. Jednakże z przykładów przy-
nyeh we wstępie widać, że w szeregu przypadków, dotyczą-
I- oiientacji w życiu codziennym i w pracy produkcyjnej, jako
H l dotykający działają wargi i koniec języka oraz, aczkolwiek
l -nilu), poszczególne części powierzchni ciała, ńp. przy siadaniu.
Wyptlurczy przypomnieć tu o ruchach, jakie wykonuje człowiek
l .53
F ^

w chwili, gdy np. siada w tramwaju na ławce szczelnie wypełnionej innymi pasażerami.
Jeżeli nawet orientacja przestrzenna może dokonywać siei za pomocą dotyku oraz przy udziale innego rodzaju wrażliwości J np. słuchu, to wymaga ona jednak, przy zachowaniu innych runków, kilkakrotnie dłuższego czasu. Im bardziej powiększa przestrzeń, w której odbywa się orientacja, w tym większ stopniu wzrasta zużycie czasu potrzebnego do takiej orientacji Wyjaśnimy to na przykładach.
W przedmiotach domowego użytku, jak również w zakresi^ narzędzi i materiałów znajdujących się w zakładzie przemyśle wym, niewidomy orientuje się przede wszystkim za pomocą dotyki
Aby wziąć przybór do pisania, leżący zwykle na stole, nie-] widomy podchodzi do stołu i wyciąga rękę w kierunku tegcj miejsca, na którym leży przybór. Odczuwszy jego dotknięcie natychmiast stereognostycznie określa miejsce, do którego dotknął, i wykonuje odpowiednie ruchy, aby go ująć. Jeżeli leżj on między innymi przedmiotami, np. między książkami, wtedj niewidomy, skonstatowawszy to za pomocą dotyku, postępuj^ tak, jak w pierwszym przypadku. Przypuśćmy jednak, że w chwil gdy wyciągnął rękę w kierunku przyboru, stwierdził, że nie ma go na miejscu. Wtedy musi zbadać najbliższe części stołu orał cały stół, orientując się w jego przestrzeni wyłącznie za pośredj nictwemi dotyku. Obserwacja taka wymaga oczywiście dużo czasi; Przypuśćmy teraz, że przybór nie został odnaleziony na stole, ż4 nie odszukano go również w innym miejscu, na którym wedłui prawdopodobieństwa powinien się znajdować. Wobec tego niewil domy musi zbadać cały pokój, orientując się przy tym wyłączni! za pomocą dotyku (wrażenia ruchowe i stawowo-mieśniowe zostań^ wykorzystane w dużym stopniu, działają one o tyle, o ile są zwią zane z dotykiem, nie mają więc bezpośredniego znaczenia prz| poszukiwaniach przyboru). Nietrudno sobie wyobrazić, jak wie! traci się przy tym czasu i energii. Tymczasem znacznie łatwiej jest odszukać zagubiony przybór np. za pomocą wzroku alt słuchu. Przykład ten doskonale podkreśla znaczenie, jakie dla niewidomego określony ład i systematyczność- w rzeczaclj Sami niewidomi najczęściej przyzwyczajają się do tego w tok codziennych doświadczeń i swoje osobiste rzeczy utrzymują w ndl

ftytym porządku, w miejscach raz na zawsze do tego przeznaczo-iyrh. Natomiast otaczający niewidomych widzący, często członko-fwl' ich rodzin, niepostrzeżenie dla samych siebie łamią te przepisy j l nie stosują się do nich nawet wtedy, gdy zdają sobie sprawę Ich znaczenia. Sprawia to niewidomemu wiele drobnych przy-Ilońci i powoduje wiele niewygód. Powinni o tym pamiętać iHiiezyciele i wychowawcy dzieci niewidomych oraz wszyscy ci, |irrzy stykają się z dorosłymi ociemniałymi, którzy stracili Nrok niedawno. W codziennej pracy z niewidomymi powinni oni fpoić odpowiednie nawyki dzieciom oraz tym, którzy niedawno li wzrok, a zwłaszcza ociemniałym i inwalidom wojennym, pierwszych dni ich samodzielnych czynności, jeszcze w murach lutytucji leczniczej.
Na podstawie przytoczonych wyżej przykładów wskazano. lii niewidomy pomaga sobie paznokciami, zębami lub cienkim |?i>dmiotem, np. igłą, wtedy gdy dotykowa powierzchnia palca l '/,& duża, aby zbadać przedmiot o bardzo małej powierzchni. |itlmńczenia nerwowe w ogóle nie dochodzą w głąb paznokcia, li rozgałęzienia w zębie są oddzielone od powierzchni dość 1'uli/i warstwą twardej substancji. Oprócz tego nie posiadają Jp narządów podobnych dotykowym, nie dysponują również IliKcjnmi dotykowymi, a na bodźce reagują wrażeniami bólu. jednak zarówno paznokciem, jak i zębem można wykryć nie |k<> bardzo małe nierówności, np. na gładkiej powierzchni me-JJU, wie również do pewnego stopnia określić kształt tych niecności i szczerb, szczególnie gdy mieszczą się one na krawę-Ii i ostrzach. Jeszcze dziwniejszy wydaje się fakt, że niewi-f& pomocą bardzo cienkiego przedmiotu, np. igły, może badać rzchnie zupełnie niedostępne dla jego narządów dotyko- Na przykład niewidomy uzbrojony w cienką igłę może i ii ć sobie zupełnie dokładne wyobrażenie o wąskim otworze lee metalowej, o jego średnicy, głębokości, o właściwościach vnetrza, słowem - określa rzeźbę otworu, a nawet czasami ubliczyć ilość nacięć. Wszystko to jest możliwe wyłącznie i l.emu, że w głębokich warstwach skóry, w małych i dużych '(ich, w stawach i ścięgnach są umieszczone zakończenia ner-warunkujące tak zwaną głęboką, gnostyczną wrażliwość. '.|cą w skład szerszego pojęcia wrażeń proprioceptywnych.
nr*

Mechanizm powstawania wielu wrażeń nie jest jeszcze jaśniony, a struktura wielu narządów zakończeń nerwowych ni<| jest jeszcze dostatecznie zbadana. Wiemy jednak, że właśnie tą narządy proprioceptywne (czyli czujące same siebie) sygnalizują nam o każdej minimalnej nawet zmianie położenia lub stanie poszczególnych części naszego organizmu. Właśnie te wrażenia,! współdziałając ściśle z narządami rozmieszczonymi na powierzchni naszego ciała, w tym przypadku z narządami dotykowymi - biorą udział w kształtowaniu się skomplikowanych spostrzeżeń, zwła-j szcza ruchowych i dotykowo-ruchowych, dostarczających naszemu poznaniu kryteriów do orientacji w przestrzeni, która na skutek] małych rozmiarów jest w ogóle niedostępna bezpośredniemuj spostrzeganiu. Spostrzeżenia takie nazywamy niekiedy dotykier pośrednim. Termin ten jednak nie jest ścisły i wymaga wyjaśnień! i omówień, których brak wprowadza często pewien zamęt, powo-j dując wyraźne uproszczenie pojęć. W pewnych wypadkach takie uproszczenie w odniesieniu do szerokich rzesz publiczności jeslj dopuszczalne, jednakże z tym zastrzeżeniem, żeby nie przerodziło się w wulgaryzację. Będzie jednak korzystniej, gdy nawet w ty r przypadku pojęcia będą w miarę możliwości sprecyzowane.
Podając przykład niewidomego piszącego wskazałem, że przj orientacji przestrzennej w tabliczce brajlowskiej dotyk uczestni-i czy przede wszystkim za pomocą kontrolowania ruchów wyko-j nywanych lewą ręką wzdłuż linii wiersza. Czasami niewidor obchodzą się w ogóle bez takiej kontroli. Prawa ręka przy pisanii doznaje wrażeń dotykowych przez zetknięcie z rysikiem ciskanym palcami. Wrażenia te niewątpliwie ulegają- pewnyr zmianom podczas pracy rysikiem, jednakże główna rola w orien J towaniu się na tabliczce, przy ruchach rysika wewnątrz prze-] grodek literowych oraz przy przenoszeniu go z jednej przegródŁ do drugiej, przypada głębokim wrażeniom mięśniowym i stawowyr w złożonym przegubie kiści, przedramienia a nawet bardziej oddal lonych mięśni i stawów pleców. Za pomocą tej wrażliwości, a nią dotyku pośredniego, doświadczony niewidomy może nawet czytad tekst napisany z odwrotnej strony kartki, "obmacując" rysikier wgłębienia wykłutych punktów. Dzięki tak skomplikowanej wrażliwości niewidomy orientuje się za pośrednictwem noża widelca lub łyżki w pokarmach leżących na jego talerzu i

bli,'du odróżnia mięso od ziemniaków i innych jarzyn. Przy pracy p wytłaczarce, o czym już mówiliśmy, ruchy robocze są niemal \wfacznie regulowane za pośrednictwem wrażeń ruchowych, za- wniających rytmiczność przesuwania się metalu pod tłocznik, is'le związanych z rytmem i z rozmiarami wytłaczanych detali. Doświadczenia robotnika pracującego w oddziale mecha-|i /nym przedsiębiorstwa szkoleniowo-produkcyjnego Związku li-widomych w Leningradzie przy wytłaczaniu baniek gutalino-yrh wskazały na właściwy sens i znaczenie, jakie ma wyłączenie łyku z orientacji przy pracy warsztatowej. Przy zwykłym zastą-ii-niu kontroli wzrokowej kontrolą dotykową, podczas ustawiania siny metalowej pod tłocznik, praca niewidomego na takiej prali- byłaby niemożliwa do wykonania na skutek bardzo powolnego oraz dużego niebezpieczeństwa urazów. Po ustawieniu puwiedniej aparatury, usuwającej niezbędność orientacji doił" we j, niewidomy nie tylko uzyskał możność pracy przy wyśnionej prasie, ale nawet osiągnął przeciętnie dwa tysiące m"/.cń w ciągu godziny, przekraczając w ten sposób o przeszło /o normę ustaloną dla robotników widzących. C/yż trzeba szerzej mówić o tym, że racjonalnie zorganizo-i praca niewidomego wymaga świadomej i dokładnej orien-na stanowisku pracy w celu skutecznego jej wykonania? ul.acja taka jest możliwa jedynie przy ścisłych wyobrażeniach, i-/ących przestrzeni i stosunków przestrzennych rozmieszczo-i w niej przedmiotów, którymi niewidomy operuje. Jeżeli te wielkości pozostają niezmienione, wówczas u robotnika \ arza się określony automatyzm ruchów roboczych oraz auto-/.m przenoszenia ręki w przestrzeni. Od precyzyjności tych 'w zależy efektywność samej pracy. W tych warunkach ulega nrż zautomatyzowaniu orientacja dotycząca stanowiska pracy. ff:,' < u zrozumieć, że ścisłość orientacji lub, co na jedno wychodzi, ' . /yjnbść ruchów roboczych jest całkowicie uzależniona od i <'ń proprioceptywnych. Badania Kekczejewa i Ziemcowej polczesnych tyflopedagogów radzieckich - przyp. tłum.) wy-łily, że w orientacji na stanowisku pracy przy zachowaniu ciała ipoczynku ruchy niewidomych są nawet dokładniejsze w zesta-wtilu z ruchami widzących wykonywanymi przez nich bez kon-wzroku.
57

Przy orientacji w dużej przestrzeni (orientacja przy chodzą niu) dotyk w ogóle nie jest potrzebny. Występuje dopiero wtedyl gdy niewidomy podczas marszu od czasu do czasu kontaktuje si z różnymi przedmiotami i musi je zbadać. Bywa tak np. przy naj potkaniu przeszkody, której nie podobna określić w inny sposót przy wchodzeniu do pomieszczeń i środków lokomocji, gdy trzet otwierać drzwi, posługiwać się poręczami itp. W podobnych. syj tuacjach orientacja w chodzeniu przekształca się właściwif w orientację w zakresie poznawania przedmiotów. Orientacji w dużej przestrzeni w zasadzie odbywa się za pośrednictwer dźwięku (o czym będziemy mówić osobno), przy szerokim udział - najczęściej w postaci pośredniej - wrażeń stawowo-mięśnic wych oraz mięśniowo-ruchowych.
Przy orientacji w marszu niewidomi chętnie posługują sil laską, która jest dla nich uniwersalnym narzędziem. Opiso\ jej poświęcimy osobny rozdział, tu omówimy ją tylko jako przj rząd przedłużający rękę i pozwalający w ten sposób uzyska wrażenie dotknięcia się przedmiotu, przede wszystkim gruntd albo nawierzchni, po których niewidomy kroczy, a któryclj nie może dosięgnąć -ręką nieuzbrojoną w laskę. "Obmacuji drogę laską" - oto szeroko rozpowszechniony zwrot, który lepiej charakteryzuje rolę laski. Wyrażenie to nie wyczerpuje jak to zaraz zobaczymy, wszystkich czynności wykonywanycl przez niewidomego za pomocą laski. Nie należy sądzić, że niewu domy w czasie marszu bez przerwy obmacuje drogę laską. Nie WE 'domy o pewnym doświadczeniu ucieka się do tego stosunkowi rzadko. Czyni to tylko wtedy, gdy czuje, albo wie, na podstawij różnych oznak, że droga, po której idzie, nie jest wolna, że prze nim znajduje się coś, co zagraża jego bezpieczeństwu. Co prawe spotykamy czasami takich niewidomych, którzy podczas chc dzenia bezustannie przestawiają przed sobą laskę na te miejsc^ gdzie powinni stąpnąć. Wymachują nią przy tym w 'powietrz przyczyniając wiele kłopotu napotykanym przechodniom. Zdarz się to jednak rzadko. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że talj niewidomy to człowiek, który stracił wzrok w późniejszym wie! i nie przyswoił sobie jeszcze ani nawyków posługiwania się lask| ani w ogóle nawyków orientacji. Niekiedy zaś okazuje się, że poważne defekty słuchu. Niewidomi, których ostrość słuchu j
58

IliHCznie obniżona, mają poważne trudności w orientowaniu się w- dużej przestrzeni. Normalnie niewidomy od czasu do czasu ti|>i-;iwdza prawidłowość swych ruchów dotykając laską brzegów nliodnika lub rowu, wzdłuż którego idzie, albo też porośniętych m.iwą brzegów, okalających drogę. Zbliżając się do przypuszczal-Mii'j lub ujawnionej przeszkody niewidomy z lekka unosi laskę |ir/ed siebie, aby właśnie za jej pośrednictwem znaleźć przeszkodę i w ten sposób uchronić się przed zderzeniem. Czasami ucieka się ilu pomocy laski w tym celu, aby zbadać duży przedmiot, nie-jhtstępny bezpośredniej obserwacji rękami, jak wykazaliśmy to j (ni przykładzie badania czołgu. Ruchy, które wykonuje łaską przy [lj czynności, przypominają zupełnie ruchy wykonywane przy Hulaniu przedmiotu palcem. Wyniki badań dokonanych za pośred-ijctwem laski, kija lub innego przedmiotu, w który uzbraja się są mniej dokładne niż przy bezpośrednim badaniu ręką. /ynika to stąd, że bezpośrednie wrażenia dotykowe wyłączają zawsze w znacznym stopniu ze złożonego kompleksu spostrze-pli dotykowo-ruchowych. Brak ich uzupełniają częściowo wra-słuchowe. Zasadniczo jednak przy takim spostrzeżeniu po-pclnim główną rolę odgrywają różne rodzaje wrażliwości proprio-Iptywnej. Bez względu jednak na stosunkowo mniejszą dokład-nawet takie pośrednie badania są wystarczające, aby niewi-jiniy stworzył sobie właściwe pojęcie o badanym przedmiocie, ) wymiarach, a w każdym razie o jego ogólnym kssstałcie. pośrednie badanie, w danym przypadku za pomocą laski, |h/:4 informacjami dotyczącymi rozciągłości przedmiotu, na pod-iwie których tworzą się wyobrażenia o jego wielkości i kształcie, uliircza również pewnych wiadomości o właściwości po-.ni, jej gładkości lub szorstkości (przy tym im dokładniejsze |r/gdzia użyte są do badania, tym subtelniejsze i dokładniejsze wyniki badań). Badania takie dostarczają również danych iwardości przedmiotu, jego elastyczności i ciągliwości. Dzięki iii doświadczony niewidomy, opierając się również na wraże-'h dźwiękowych dostarczanych za pośrednictwem laski lub 1'wowanego przedmiotu, bez trudu i omyłek określa materiał, Jnirgo dotyka: grunt piaszczysty lub twardy, asfalt, drzewo, |fiilfjodobnie jak ręce biorące udział w orientacji w dużej prze-
l
51)

strzeni działają za pomocą laski, nogi wykonują to samo za pośred-; nictwem obuwia. Okazuje się przy tym, że wrażliwość proprio-i ceptywna nóg rozwinięta jest w zdumiewającym stopniu. Jak j wiadomo, stopa nogi, jak każda inna część naszego ciała, posiada] wrażliwość dotykową; wiadomo również, że wrażliwość ta jest bardzo słabo rozwinięta w porównaniu z wrażliwością kiści ręki.j Udział stopy przy funkcjach dotykowych w orientacji przestrzen-J nej jest znikomy, podczas gdy rola funkcji proprioceptywnycl-zarówno stopy, jak i nogi, jest znaczna. Człowiek przy chodzenu] cały czas wyczuwa nogami drogę, po której idzie, określają! właściwie charakter gruntu lub nawierzchni. Nie trzeba wielkiegi wysiłku, aby wyczuć różnicę między asfaltem, kamieniem, drzej wem, brukowcem jezdni, gruntem gliniastym lub piaszczystyr trawnikiem czy też inną miękką nawierzchnią. Jest to tal powszechne, że nikt się temu nie dziwi, chociaż stwierdza się ti fakty nie w bezpośrednim zetknięciu z ciałem, ale za pośredl nictwem obuwia, w którym szereg warstw (tkanina, tektura, skórl albo guma, a niekiedy obie warstwy łącznie) oddziela nasze ciał{ od ziemi. Stokroć bardziej jednak zasługuje na uwagę fakt, poprzez takie izolatory możemy wyczuć monetę warte 10 groszy umieszczoną na gładkiej podłodze. Co więcej przy wnikliwej obserwacji możemy wykryć obecność grubsze warstwy pyłu na posadzce, a na chodniku cieniutką war'stewl w postaci niewielkiej ilości piasku lub pyłu z tynku, a naw pewną jego wilgotność. Ludzie widzący najczęściej przechod2 obojętnie obok tych zjawisk, nie zwracając na nie uwagi, chocis podobne bodźce dostępne są również ich spostrzeżeniu. Dla ni widomego natomiast taka zdolność ma ogromne znaczenie prał tyczne, szczególnie przy orientacji przestrzennej. Dla wyjaśnienij przytoczę kilka przykładów.
Niewidomy upuścił rękawiczkę lub złożony we czworo pal pierek. Nie usłyszał wywołanego padaniem przedmiotu dźwięki który pomógłby mu oznaczyć miejsce jego upadku. Nie chcą dotknąć ręką podłogi, a jednocześnie chcąc podnieść przedmioj o którego położeniu ma zaledwie przybliżone pojęcie, niewidomi posuwa się naprzód i nastąpiwszy na przedmiot, a czasami ledwj dotknąwszy brzegiem obuwia ustala ściśle jego położenie i wtec może go podnieść.
60

Niewidomy spokojnie i szybko idzie dobrze znaną drogą, Nagle na gładkiej powierzchni chodnika wyczuwa okruchy i kamyki nieodłącznie towarzyszące pracom remontowym. Natychmiast zwalnia kroku i zachowuje środki ostrożności, które, jak się okazuje, przedsięwziął w samą porę. Nie ulega wątpliwości, że spostrzeżenie wydeptanej w miękkim piasku lub śniegu ścieżynki, koleiny na drodze, dróżki wśród trawiastego poszycia itp. jest dla niewidomego wspaniałym, czasem niezastąpionym znakiem orientacyjnym, a zatem istotnym czynnikiem obserwacji przestrzennej. W przytoczonych przykładach ze szczególną wyrazistością występuje dająca się praktycznie stwierdzić różnica między wrażliwością dotykową a głęboką wrażliwością proprioceptywną. Ta okoliczność raz jeszcze podkreśla bezpodstawność terminu ..dotyk pośredni", który można przyjąć jako umowny, lepiej jednak go nic używać.
Na zakończenie rozdziału o dotyku rozpatrzmy jeszcze pewne mniej *ważne przypadki, gdy w orientacji bierze udział dotyk bo/pośredni, pośredni lub dotyk w ścisłym współdziałaniu z wrażeniami głębokimi. Nieco później zaś i na innym miejscu rozważymy te przypadki, w których wrażenia proprioceptywne, biorące udział w orientacji, nie wykazują żadnych widocznych związków dotykiem.
Gdy niewidomy porusza się w ciasnym lokalu czy też w pobli-u otaczających go przedmiotów, dotyka ich swoim ubraniem. [Choćby dotknięcie to było najlżejsze, zostaje jednak przekazane mułu i człowiek doznaje niekiedy skomplikowanych wrażeń, które j W pewnych sytuacjach pomagają w orientacji. W takich przy-i pudkach pomaga nam zdolność stereognozy. Dotknięcia w otoczeniu dobrze znanych sprzętów domowych pomagają obrać prawi-iltowy kierunek ruchów, korygują ich dokładność, pozwalają niewidomemu zatrzymywać się we właściwej postawie przed Nlołem, szafą, łóżkiem, wyciągać rękę w odpowiednim kierunku j nie myląc się brać niezbędny przedmiot. W wagonie tramwajo-jtoym lub w autobusie takie dotknięcia pomogą niewidomemu jllwierdzić, czy ma przed sobą wolne miejsce, czy też zajęte, M h>kkie muśnięcie zwisającego nad głową uchwytu o kapelusz, to [jedyne kryterium pozwalające stwierdzić obecność uchwytu. Wyznaczyć jego położenie oraz wykorzystać go, gdy jest potrzebny.

Ponadto wrażenia dotykowe pomagają niewidomemu (zreszt.-j tak samo jak widzącemu) orientować się w pewnych zjawiskach otaczającej przyrody, które niekiedy ułatwiają orientację w przestrzeni, a czasami ją utrudniają. Na przykład niewidomy może wydać sąd o kierunku i sile wiatru jedynie na podstawie spostrzeżeń dotykowych. Nadmierna wilgotność powietrza, gęsta mgła osiadająca na twarzy zaledwie dostrzegalną warstwą wilgoci, deszcz, szczególnie chłodny, jesienny czy mokry śnieg wywołują nieprzyjemne wrażenia dotykowe, odwracają uwagę niewido-^ mego i przeszkadzają mu orientować się.
Jakikolwiek jednak byłby bezpośredni udział dotyku w orien-J tac j i przestrzennej niewidomych należy zawsze pamiętać o tym, że tworzenie się wyobrażeń przestrzennych, bez których w ogóle orientacja jest nie do pomyślenia, możliwe jest tylko w związku ze spostrzeżeniami dotykowymi, współdziałającymi nierozerwalnie ze spostrzeżeniami proprioceptywnymi, które można połączyć w jedno wspólne pojęcie: spostrzeżeń dotykowo-ruchowyćh.

ZNACZENIE SŁUCHU DLA ORIENTACJI
Dźwięk jest bezpośrednim wynikiem ruchu. Gdzie występuje ich, tam pojawia się dźwięk. Ponieważ jednak w przyrodzie nie i.i.i nigdy absolutnego spokoju, nie ma w niej również zupełnej t:is/y. Całe życie ludzkie upływa w otoczeniu wypełnionym różnorodnymi dźwiękami, które w różny sposób, niekiedy bardzo łilny, oddziałują na nie. Wyróżniamy dźwięki w zależności od ; Ich tonu (częstotliwość drgań) i siły.
Nasze narządy słuchowe zaczynają spostrzegać dźwięk, gdy jego c/(,w, aczkolwiek oddziałują one bez przerwy na nasz organizm; ..-) to tzw. infradźwięki. Infradźwięki posiadają znaczną ilość t-nergii mechanicznej i zdolne są do wywoływania prawdziwych zaburzeń. Powodują one np. lawiny w górach, a przy bardzo dużej sile przekształcają się w to, co nazywamy' falą wybuchu (podmuchem). Bardzo niskie dźwięki, wyróżniane już jednak uchem ludzkim, przy bardzo dużej intensywności wywołują skurcze żołądka, podwyższają ciśnienie wewnątrzczaszkowe, wpływają na czynność stTca itp. Tak samo istnieją w przyrodzie dźwięki o częstotliwości drgań przewyższającej wielokrotnie 20 tysięcy drgań na sekundę. Są to ultradźwięki. Nie spostrzegamy ich jako dźwięków, ale w szerokim zakresie wykorzystujemy w technice. Bardzo wysokie dźwięki przy bardzo dużej intensywności wywołują nieprzyjemne uczucie łaskotania w uchu, czego bez wątpienia każdy z nas

doświadczał niejednokrotnie, np. podczas rozmowy przez telefor Przy dalszym wzroście siły dźwięku może nastąpić poważne uszkodzenie naszych narządów słuchowych. Siłę dźwięku, przy której błona bębenkowa zaczyna odczuwać ucisk, nazywamy progiem wrażeń słuchowych. W miarę zmniejszania się siły dźwięku staje się on coraz słabszy, a przy osiągnięciu pewnej granicy jest zupełnie niesłyszalny. Granica ta nazywa się progiem słyszalności. Ucho nasze niejednakowo spostrzega dźwięki o różnej wysokości. Narząd słuchu wykazuje największą wrażliwość na dźwięki w granicach od 2 000 - 4 000 herców. Poniżej i powyżej tej granicy wrażliwość ucha na dźwięki maleje. Abyśmy mogli słyszeć dźwięki o zwiększającej się lub zmniejszającej częstotliwości, powinny one coraz bardziej nasilać, swoją intensywność. Próg słyszalności dźwięku stopniowo podwyższa się przy podwyższeniu i obniżeniu tonu poza granice, sfery maksymalnej wrażliwości słuchowej. Dźwięki o różnej częstotliwości niejednakowo rozprzestrzeniają się w przyrodzie. Im większa częstotliwość drgań, im wyższy ton dźwięku, tym szybciej dźwięk zamiera. Prócz tego dźwięki o wyższej częstotliwości znacznie lepiej odbijają się od otaczających nas przedmiotów i szybciej są przez nie absorbowane. Dzięki tej ważnej właściwości dźwięki wyższe są, jeśli można się tak wyrazić bardziej żywotne niż dźwięki niższe. Przypuszczalnie każdy zwrócił uwagę na to, jak zmieniają się dźwięki wydawane przez orkiestrę dętą w miarę jej oddalania się. Z początku przestajemy słyszeć wyższe dźwięki, natomiast niższe słyszy się znacznie dłużej. Najdłużej słyszymy dźwięki basów oraz bębna tureckiego. Szczególnie łatwo to zaobserwować, gdy oddalająca się orkiestra niknie za węgłem dużego domu. Wysokie dźwięki odbijają się od ściany tego domu, podczas gdy niskie omijają ją i rozchodzą się daleko po ulicach. To samo zauważymy łatwo, gdy wsłuchamy się w dźwięki, jakie wydaje oddalający się tramwaj itp. Przejrzystość tego obrazu dźwiękowego w rzeczywistości może zostać zakłócona przez tę okoliczność, że liczne dźwięki składające się na szum tramwaju różnią się nie tylko wysokością, ale również intensywnością. Przy tym wyższy dźwięk może posiadać większą siłę niż dźwięk niski. Na skutek tego dźwięk wyższy słyszymy dłużej aniżeli dźwięk niższy, aczkolwiek to zupełnie nie zmienia znaczenia ogólnego prawa fizycznego.
64

l
: Wydaje się słuszne nadmienić tu jeszcze o pewnej własności dźwięków. Nie łatwo jest uzyskać dźwięk o jednym tonie, zu-(tołnie czysty, wolny od innych towarzyszących mu dźwięków. Nuwet zasadniczym tonom dowolnego instrumentu muzycznego wtórują liczne dźwięki towarzyszące, nadające mu określoną Iwrwę i tembr. To właśnie pozwala nam zawsze odróżnić dźwięk jednego instrumentu od dźwięku innych, chociaż wysokość ich tonu bidzie zupełnie jednakowa. W praktyce, w toku naszych codziennych czynności, nie spotyka się nigdy czystych dźwięków, t/ystych tonów. Zawsze mamy do czynienia ze złożonymi szme-rnmi; co ma dla nas ogromne znaczenie praktyczne. Dlatego też pozwolę sobie zatrzymać się tu na sprawach dobrze każdemu liiunych z elementarnego kursu fizyki. To przypomnienie pozwoli nam w dalszym ciągu lepiej zorientować się w zjawiskach, które towarzyszą orientacji niewidomych w dużej przestrzeni i warunkują jej jakość. .
Ażeby lepiej zrozumieć szczególne cechy orientacji za poradnictwem słuchu, należy wspomnieć również o pewnych nie-wykłych właściwościach naszego słuchu, których ignorowanie ,vywołuje niekiedy zamęt we wskazaniach i wytycznych z zakresu i v f lopedagogiki i pociąga za sobą niepożądane następstwa w prak-lycznej działalności wychowawców, nauczycieli oraz innych osób ' iracujących z niewidomymi.
Słuch jest skomplikowanym analizatorem, który dysponuje "Ipowiednio złożonym aparatem odbiorczym. Budowa anatomiczna tego aparatu jest dokładnie zbadana, natomiast w samym procesie fizjologicznym jest jeszcze wiele rzeczy niewyjaśnionych. Kunkcja słuchowa jest zjawiskiem bardzo złożonym. W skład tego /.jiiwiska wchodzą następujące momenty: przekazanie dźwięku uraz spostrzeżenie i zrozumienie tego, co się usłyszało. Narząd Cortiego, ten skomplikowany receptor, dostarcza naszej świadomo-lu-i takich informacji o dźwięku, które pozwalają nam spostrzegać l określać najsubtelniejsze zmiany w jego składzie, niedostępne nnwet dla 'analizy fizycznej. Możemy jednocześnie słyszeć i rozumieć dużą ilość dźwięków, uświadamiać sobie znaczenie każdego t nich oraz poszczególnych kompleksów dźwiękowych jako całości. Jednocześnie nasz słuch posiada zdolność odizolowania się od Innych dźwięków, wydzielania wybranego dźwięku, obserwowa-
- Orientacja niewidomych w przestrzeni
56

nią i rozpatrywania go niezależnie od innych, wchodzącyl w skład danego kompleksu. Odbywa się to zarówno wtedy, gd rozkoszujemy się dźwiękami trudnej symfonii, w wykonaniu duż< orkiestry, jak i wówczas, gdy niewidomy zbliżając się do gwarneg skrzyżowania ulic w wielkim mieście wybiera odpowiedni momer do przejścia. Nasz słuch ma również pewną swoistą właśc wość - operuje narządem parzystym: obu uszami. Jednoczesn| słyszenie obu uszami (słuch dwuuszny) pozwala nam z dostateczr ścisłością lokalizować źródło dźwięku w przestrzeni.
Zatrzymamy się jeszcze krótko na dwóch zagadnieniach, któr w praktycznych poradnikach z zakresu tyflopsychologii i tyfloj dagogiki, tak niezbędnych dla osób pracujących wśród niewidc mych, nie zawsze są sformułowane jasno i dokładnie. Pracownic J ci często nie mają możności głębszego przemyślenia poszczególnychl problemów, szczególnie jeśli wymagają one specjalnej wiedzy,! Rozstrzygają je więc kierując się wskazówkami podanymi na ten] temat w podręczniku.
Do problemów tych należą: po pierwsze - czy można rozwinąć i wykształcić słuch, po drugie - jakie stosunki i związkłj istnieją między słuchem a wyobrażeniami przestrzennymi, miedz j dźwiękiem a przestrzenią.
Był taki okres, kiedy uważano, że słuch u niewidomych jeslj zasadniczym narządem przy poznawaniu świata, że przejął or funkcje wzroku, rozwinął się i wyostrzył do tego stopnia, że nieJ widomi bez porównania lepiej niż widzący mogą słyszeć i poznaJ wać wszystko to, co jest poznawalne za pośrednictwem słuchu] W związku z powyższym, w literaturze specjalnej, a tym bardziej w. literaturze w ogóle spotykało się mnóstwo anegdot, absurdal-jj nych przykładów i propozycji. Proponowano np. aby wykorzystyl wać niewidomych do kierowania statkami we mgle, do wykrył wania według dźwięków okrętów nieprzyjacielskich w czasid pływania pod wodą, do ujawniania samolotów nieprzyjacielskiej itp. Uważano również, że wszyscy niewidomi są urodzonymi mu| zykami, wobec czego polecano zatrudnianie ich jako muzykó\ ponieważ jest to dla nich najodpowiedniejszy zawód.
Z biegiem czasu szeroki zakres doświadczenia w pracy z nid widomymi, włączając w to również starania związane z or ganizowaniem dla nich pracy, wykazały, że muzykalnośj
66

hv /adnym stopniu nie jest uzależniona od stanu wzroku, a utaił owani muzycy zdarzają się wśród niewidomych wcale nie . '.-ściej niż wśród widzących. Dla wyjaśnienia stopnia wyczulenia
iu<:hu u niewidomych przeprowadzono wiele badań porównaw-i vch na różnorodnym materiale w różnych krajach i w różnych i'i rosach czasu, od końca ubiegłego stulecia do chwili obecnej. lr niania przeprowadzano w rozmaitych warunkach: nad dziećmi w normalnie urządzonej izbie szkolnej lub na korytarzu, przy m posługiwano się kamertonem lub podręcznym źródłem >'< \ieku; nad dziećmi i nad dorosłymi - w obszernych salach za ! nocą specjalnych przyrządów oraz w środowisku naturalnym, i wolnym powietrzu. Większość autorów doszła do wniosku, że i l względem ostrości słuchu i zdolności lokalizacji dźwięku
przestrzeni, zarówno między niewidomymi, jak i między wi-'i icymi, są ogromne różnice, a pewne odchylenia w jednym i dru-t ni kierunku wśród różnych grup można wytłumaczyć przypad-I >.vym doborem osób badanych. Ogólnie biorąc, wyniki dotyczące mwno niewidomych, jak i widzących są zupełnie podobne. i Słuch pod' względem fizjologicznym pozostaje niezmieniony,
5*
67


zmienia się natomiast ustosunkowanie niewidomego do dźwięków.1 Kształci się uwaga słuchowa oraz ustala ścisła ocena tego, co siei słyszy. Rozwija się psychiczna zdolność dostrzegania najmniej-] szych zmian w brzmieniu, zdolność prawidłowej interpretacji! i wyzyskania tych zmian do celów praktycznych, zwłaszcza do l orientacji przestrzennej. l
Cóż to znaczy wykształcić uwagę i wyrobić umiejętność wy-1 korzystania dźwięku w celach praktycznych? Uwaga nie jest l procesem psychicznym. Jest to stan psychiczny właściwy każdemu l procesowi psychicznemu, w którym świadomość jest skierowana l na pewien dowolny przedmiot lub zjawisko. Dzięki temu świa-l domość może być skierowana na rozpatrywanie obiektu wzroko-l wego zupełnie tak samo, jak na wysłuchanie dowolnego obrazu l dźwiękowego albo na spostrzeżenie dotykowe itp. Przy tym różnił ludzie posiadają różne właściwości uwagi. U jednych jest onal bardziej skoncentrowana, u innych - podzielna. W przypadku! pierwszym w centrum świadomości ludzkiej znajduje się jedenl dowolny obiekt (słuchowy, wzrokowy itp.), którego rozważaniem! człowiek jest pochłonięty bez reszty i zwykle niczego więcej nie! dostrzega. Wszystko, co go otacza, przechodzi bez śladu. W przy-1 padku drugim człowiek zajęty obserwacją jakiegoś przedmiotu,! nie przestaje w tym samym czasie reagować także na liczne innel bodźce działające w danej chwili; istotną rolę odgrywa tu po-1 jemność uwagi. l
U jednych ludzi w centrum świadomości może jednocześniel mieścić się wiele przedmiotów, których ilość, na ogół biorąc, jesM bardzo ograniczona, podczas gdy u innych pozorna podzielnoś
wować to wszystko, co się dokoła niego dzieje i zauważyć nawet u j drobniejsze zmiany w otoczeniu.
Ta nieustanna i mimowolna obserwacja nie powinna mieć 'pływu na to, co w danej chwili jest najważniejsze, na co skie-|powana jest jego świadomość jako na główny obiekt, na to, co danym momencie jest przedmiotem namysłu, rozważań i rozmów. Każdy człowiek zaabsorbowany dowolnym obiektem nie-|!urhronnie przestawia swoją uwagę na inny, oczywiście jeśli nowy |t)nZdarza się jednak często, że uwaga zostaje skierowana na [tiodziec, który posiada nieznaczną intensywność, ale jest ważny życiowego punktu widzenia i wywołuje szczególne zaintereso-wwnie. Na przykład doświadczony traktorzysta natychmiast łHUważy zakłócenia w pracy motoru, gdy tylko w niezwykle zło-lone brzmienie kombajnu wplecie się jakiś, nawet bardzo słaby, il/więk, spowodowany uszkodzeniem mechanizmu. Niewidomy | K i winien posiadać właśnie taką uwagę, w przeciwnym razie nie 1't'dzie w stanie dostrzec słabego bodźca, który wywołuje wrażenie |ii/eszkody, a w ogóle z pola jego uwagi nieuchronnie wypadną lir/ne inne bodźce, warunkujące ścisłość i dokładność orientacji. Nn szczęście uwagę można kształcić. Uwaga poddaje się działaniu woli, a jej poszczególne cechy ulegają wyćwiczeniu i umacniają iit.1 w procesie praktyki. Gdy mówimy o kształceniu słuchu, mamy 11 H myśli kształcenie uwagi słuchowej, kształcenie zdolności jednoczesnego zachowania w polu uwagi licznych bodźców dźwiękowych, dostrzegania najmniejszych zmian dotyczących dźwięków MI aż słusznej oceny ich znaczenia.
Na uwagę zasługują wyniki ostatnich badań, które wykazały, j<- systematyczne ćwiczenie słuchu wpływa nawet na podwyższenie jego absolutnej ostrości. Udowodniono przy tym, że w toku Inldego długotrwałego ćwiczenia słuchu obniża się próg wrażenia głośności dźwięku. Zjawisko to jednak nie jest jeszcze dokładnie ł badane i w dalszym ciągu pozostaje niewyjaśnione, czemu mianowicie należy przypisać obniżenie progu wrażenia głośności (l /.wieku: zmianom przy ocenianiu przez nas wrażeń czy też l'.lotnemu obniżeniu fizjologicznego progu wrażliwości aparatu

nerwowego. Według zdania niektórych naukowców, np.KrL kowa, możliwe jest jedno i drugie 1. Abstrahując od ogromfJI wagi naukowej tego odkrycia, ma ono dla nas na razie tylko zna czenie teoretyczne. W praktyce dla orientacji nie jest bowier ważne to, czy poprzez ćwiczenia osiągnięto zdolność spostrzeganil dźwięków znacznie słabszych niż te, które spostrzegano poprzednią (aczkolwiek może to mieć określone, a czasami nawet duże zna czenie). Ważne natomiast jest to, że świadomość nauczyła rejestrować i właściwie oceniać korzystne dla orientacji zmianl w sytuacji dźwiękowej, które na początku nie były dostrzegani i mijały bez śladu. W procesie systematycznego kształcenia i czas działalności praktycznej w ośrodkach nerwowych powstajj skomplikowane związki, a w wyniku ich wytwarzają się złożon< prawidłowości psychosensoryczne. Powodują one automatyzacją wielu ruchów przebiegających bez wyraźnego udziału świado^ mości, co ma duże znaczenie dla orientacji. Na przykład zbliżają| się do jakiejkolwiek przeszkody i czując jej bliskość niewidorm uchyla się na bok i unika zderzenia, nie uświadamiając sobie tegq słabego wrażenia, które wywołała w nim bliskość przedmioti Proces spostrzegania przebiega w tym przypadku podświadoJ mię - subsensorycznie. Można jednak przestawić uwagę na bardz<( słabe podobne bodźce, zbliżyć je do centrum świadomości, uczył nić przedmiotem rozważań i obserwacji i dzięki temu istotni)) zwiększyć ich praktyczne znaczenie dla orientacji, a tym samyr dla zorganizowania pracy.
Następny problem, o którym wspominaliśmy, a który wyj niaga wyjaśnień uzupełniających, dotyczy stosunku spostrzeże słuchowych do wyobrażeń przestrzennych u niewidomych - stc sunku między dźwiękiem a przestrzenią.
W historii tyflopedagogiki był taki okres, kiedy poszczególr pedagodzy wiedli spór o to, co jest ważniejsze dla kształceni^ niewidomych: dotyk czy słuch. Byli tacy, którzy udowadniali, ż(j w życiu niewidomych dominuje słuch, wobec czego kształcer ich należy oprzeć na spostrzeżeniach słuchowych. Sądzili bowier że wyobrażenia przestrzenne mogą powstawać na podstawił
*) C. KpaBKOB. OiepK oómeft ncHxo(j)H3HOjiorHH opranoB MyscTE. M. 194(
s. 67.
70

-i'ostrzeżeń słuchowych, niezależnie od dotyku, wobec tego niewidomy może wyrobić sobie pełne pojęcie o przestrzeni tylko na l"'dstawie swoich spostrzeżeń słuchowych. We współczesnej [ t', rlopedagogice nie ma miejsca na podobne rozumowanie. Twier-e, że dotykowo-ruchowe spostrzeżenia są podstawą pojęć pr/c-strzennych niewidomych (jak również widzących) dawno już pluło się niezbitą prawdą. Uznając ten pewnik nie powinniśmy k pomniejszać roli słuchu w pojmowaniu i opanowaniu dużej p i /.ostrzeni, w tworzeniu o niej pojęć na podstawie posiadanych konkretnych wyobrażeń przestrzennych. Nie powinniśmy pomniej-|jyic roli słuchu w procesie orientacji przestrzennej, szczególnie dużej przestrzeni, co jednak zdarza się dość często. W sto-jjwanych obecnie podręcznikach psychologii i pedagogiki niewi-iinych autorzy powołują się na T. Hellera l), który na podstawie (płasnych badań wyciągnął wniosek, że niewidomi tłumaczą sobie iżde nasilenie dźwięku jako zbliżanie się przedmiotu wydającego Jłwięk i na odwrót - osłabienie dźwięku jako oddalanie się jego 'ńdła. T. Heller mógł otrzymać takie wyniki, ponieważ swój jlsperyment przeprowadzał z małymi dziećmi, nie posiadającymi świadczenia. Ale również i inni, bardziej współcześni tyflope-Igodzy, nawet o wysokich kwalifikacjach, powtarzają ten sam jfniosek, starając się go oprzeć na podstawach naukowych za-prpniętych z praw fizyki. "Dźwięk nie posiada elementów prze-iF/rnnych" - brzmi znane wszystkim prawo fizyczne. "Dźwięk li i/, wala tylko ze względną ścisłością określić kierunek źródła, iMiorniast o jego oddaleniu można sądzić jedynie na podstawie jhirnsywności". Leader amerykańskich tyflopedagogów, profesor Hayes, o którym już wspominałem, mówi: "Któż z nas nie ł wprowadzony w błąd, gdy przysłuchując się nie wiedział, ||n szczeka: maleńki pies w pobliżu czy też duży w odległości? o jest przyczyną brzęczenia: mucha na oknie czy też samolot >ddali".
Sądzę, że wątpliwość może powstać tylko u bardzo małego *rdzo niedoświadczonego dziecka. Dźwięk nie posiada elemen-przestrzennych. To słuszne. Słuszne jest jednak również i to,
') Niemiecki tyflopedagog i psycholog, m. in. autor pracy Studien żur nilenpsychologie. 1904 r. (Leipzig, Engelmann).
71

że słuch dwuuszny daje nam możność określić z dużą dokładność kierunek źródła dźwięku (liczne obserwacje wykazały, że omył nie przekraczają tutaj 3-4 stopni). Czysty muzyczny dźwięk ton nie zawierający żadnych uzupełniających dźwięków, tz towarzyszących, nadających mu określoną barwę, nie może st nowić żadnego kryterium do wydawania sądów o oddaleniu źróć dźwięku. Można o tym sądzić jedynie na podstawie intensywnoś dźwięku, co niewątpliwie pociągnie za sobą poważne omył Czyste dźwięki istnieją jednak tylko w teorii albo, w najlepszj wypadku, w laboratorium fizycznym. W przyrodzie zawsze i dzie wytwarzają się dźwięki złożone, najczęściej takie, które w zyce określa się terminem: szmery.
W codziennej działalności człowiek ma do czynienia z liczny^ mi, różnorodnymi i skomplikowanymi szmerami. Nawet wtedyj gdy mamy do czynienia z tonami muzycznymi, odznaczają się charakterystyczną dla każdego z nich barwą i występują najjj częściej z innymi towarzyszącymi im dźwiękami.
Doświadczenie życiowe nauczyło człowieka ustalać przyczyr wywołującą dźwięk oraz określać źródło dźwięku na podstaw jego właściwości: barwy albo części składowych szmeru.
Dźwięki złożone nie tylko pomagają określić źródło dźwięki. W miarę oddalania się źródła dźwięku intensywność szmerfi stopniowo maleje. W skład tych szmerów wchodzą zawsze dźwięi o różnej intensywności; toteż w miarę oddalania się przedmiot wydającego dźwięk stopniowo przestajemy słyszeć najpierw słat sze, potem silniejsze dźwięki. Dzięki temu szmer stopniowo zmi nią swój charakter. Doświadczenie życiowe nauczyło niewidomegj na podstawie tych zmian określić odległość, w jakiej w danym mc mencie znajduje się oddalające się lub zbliżające źródło dźwięki Oczywiście, nie każdy niewidomy i nie zawsze może prawidłowi ocenić tę odległość w metrach lub innych jednostkach miarj| Wszakże nie wszyscy widzący są w stanie zawsze to uczynić. Dl celów orientacji trzeba prawie zawsze oceniać odległość z tal właśnie dokładnością. Na przykład przy przejściu przez ulicę jest dla niewidomego najważniejszą sprawą ustalenie, ile metró^ dzieli go od zbliżającego się samochodu, natomiast bardzo ważi jest stwierdzenie, czy zdąży on przejść przez ulicę, czy też je już za późno i należy przeczekać, nim auto przejedzie. Systema

Iv rznę nauczanie i doświadczenie życiowe pozwalają niewidomemu ilnść trafnie dokonywać takiej oceny. Jest to możliwe dzięki zmia-ium zachodzącym w zestawie szmerów, które powstają przy zbli-iniu się lub oddalaniu źródła dźwięku.
Systematyczne kształcenie odpowiednich nawyków przed asowaniem ich w życiu ma tę zaletę, że określenia są wówczas Okładniejsze i bardziej przemyślane. Niewidomy, uczy się nie flko wyznaczać moment odpowiedni do przejścia przez ulicę, ale ' nież odległość od źródła dźwięku w rozmaitych fazach zmiany cru, co niewątpliwie udoskonala jego pojęcia dotyczące prze-c'ni. Oprócz tego przy kształceniu niewidomy uczy się rozu-ó znaczenie oraz przyczynę wywołującą takie czy inne 'brzmie-dźwięku, co z kolei ułatwia mu orientację w zakresie pozna-ia przedmiotów.
W przytoczonym przykładzie warkot samochodu składa się ze mego- szumu motoru, postukiwania pokrywy karburatora, ytania resorów, syczenia opon po asfalcie itd. Świadome drębnienie tych dźwięków daje pełniejsze wyobrażenie o sa-hodzie i pomaga poznać go w ruchu.
Rozważania powyższe prowadzą nas do sprecyzowania zagad-n La, w jakim stopniu słuch uczestniczy w kształtowaniu wyo-i/.ni przestrzennej oraz jaki jest stosunek dźwięku do prze-
oni. Dźwięk sam w sobie nie jest oczywiście w stanie wywołać brażenia przestrzennego, adekwatnego w stosunku do tego dmiotu, który wywołał dany dźwięk. Dźwięk sam w sobie nie urządza elementami przestrzennymi, nie posiada kształtu, nie e również odtworzyć kształtu przedmiotu, który go wywołał, tak w świadomości ludzkiej prawie zawsze powstają wyobra-/a o źródle dźwięku. Wyobrażenia te mogą być niedokładne > nawet fantastyczne, zwłaszcza gdy pochodzenie dźwięku jest
/.nane oraz gdy nie wywołuje on asocjacji z przedmiotem dobrze mym. Gdy zaś istota i źródło usłyszanego dźwięku są dobrze me, wówczas wyobrażenia o nim mogą być zupełnie adekwatne. Nie możemy tu snuć rozważań o jakimś abstrakcyjnym nie-Iornym, który urodził się jako ślepiec i posiada tak minimalne wiadczenie zmysłowe oraz tak znikomy zapas konkretnych po-przestrzennych, że istota dźwięków rozlegających się codzien-wokół nas jest dla niego nieznana i niezrozumiała.
73

M
fp
Nie należy zapominać, że wśród niewidomych, z któn spotykamy się w życiu codziennym, jest stosunkowo bardzo zupełnie niewidomych, a co najmniej połowa z nich posiada resztłi wzroku, które w większym lub mniejszym stopniu pomagają ir w kształtowaniu wyobrażeń przestrzennych. Należy równie: wziąć pod uwagę, że wśród stosunkowo niewielkiej liczby komJ piętnie niewidomych lub zbliżających się do zupełnej ślepot.J (u których ostrość wzroku nie przekracza jednej trzeciej norm y j znajdują się tacy, którzy stracili wzrok w wieku umożliwiającyi im nagromadzenie dość znacznego zasobu wyobrażeń przestrzeń^ nych w wyniku wzrokowego doświadczenia.
Studia nad kartoteką ewidencyjną w miejskim Oddzhild Związku Niewidomych w Leningradzie wykazały, że w 1948 ij na 100 osób niewidomych przypada (przeciętnie) na ociemniałych w dzieciństwie - 8 osób, w wieku dojrzałym - 92; posiadających resztki wzroku - 33 oraz słabo widzących - 37. Należy przy tyir, uwzględnić również to, że w rubryce "zupełnie niewidomi" bt wątpienia znalazło się wiele osób, które posiadają pewne-reszt wzroku, ale uważają, że nie mają one żadnego znaczenia prali tycznego i dlatego nie zasługują na wzmiankę przy wypełniań^ karty ewidencyjnej. Dane te wskazują, że tylko nieznaczny ods tek ogólnej liczby niewidomych, z którymi mamy do czynier w praktyce, nie posiada długotrwałego doświadczenia wzrokowej! Znaczna ich większość przeszła kurs nauczania w szkole dla rĄ widomych. Szkoła niezawodnie o tyle uzupełniła zapas pojęć pi strzennych, że szmery pomagające im praktycznie przy orientad wywołują asocjacje z przedmiotami dobrze znanymi z doświsj czenia: dźwięki środków transportowych w mieście, dźwięki dawane przez ludzi przy chodzeniu, przy zamykaniu i otwierar drzwi, przy pracach remontowych itp. Dźwięki te pozwalają formułowanie właściwych wniosków o tym, jakie praktyc znaczenie dla niewidomego obserwatora posiadają przedmij i czynności, które je wywołują.
Dźwięki niewątpliwie dostarczają niewidomemu wyobraź] wystarczających przynajmniej do celów orientacji. Dotyczą wielkości przestrzeni, czasami jej charakteru, a także zjawi które w niej zachodzą, w szczególności ustalenia kierunku
74

"oraz jego szybkości, co ma wyjątkowo duże znaczenie dla praktycznej działalności niewidomych.
Jednakże dźwięki nie tylko kształtują wyobrażenia o przedmiotach, wywołując je w pamięci ludzkiej na podstawie asocjacji poprzednim doświadczeniem, ale pomagają również w tworzeniu nowych wyobrażeń, budując je z pewnych elementarnych wyobra->'ń zdobytych uprzednio poprzez doświadczenie. Dźwięki wywołane uderzeniem o szybę, trąbę lub arkusz blachy posiadają tirhy tak charakterystyczne, że niepodobna ich pomylić. Nie można również pomylić dźwięków wywołanych uderzeniem w te jnyedmioty, pocieraniem o nie szorstkich powierzchni, ślizganiem po nich lub powolnym przetaczaniem innych przedmiotów. >r/ykład ten świadczy o właściwościach dźwięku i możliwościach |.sxego poznania przy ich wykorzystywaniu, co można przypisać jtiiicznej ilości przedmiotów i zjawisk przyczyniających się do. pszej orientacji niewidomych.
W czasie słuchania dźwięków wywołanych przez nieznany )l'/odmiot albo przez ruchy, których sens nie jest dla niewido-jasny - w świadomości jego powstają niekiedy całkowicie in krę tnę wyobrażenia dotyczące danego przedmiotu oraz danej lynności. Wyobrażenia te opierają się wyłącznie na pewnych -(cmentarnych wyobrażeniach wchodzących w skład nowych. v obrażeń. Może się okazać, że są to wyobrażenia surogatowe, fnlnakże mogą one być także wartościowe i w sposób korzystny |}ii/.;| praktycznej działalności niewidomego; w tym przypadku orientacji przestrzennej.
Bardzo duże znaczenie dla poznawania przestrzeni, a jedno-,'inie dla orientacji w niej ma właściwość naszego słuchu, która l/.wala z dostateczną ścisłością ustalić w każdej chwili położenie f fu Ha dźwięku.
Moje doświadczenia pozwoliły mi ustalić stopień dokładności Fr.y lokalizacji poruszającego się źródła dźwięku. Niewidomi Pjdując się w odległości pięciu metrów od eksperymentatora łnie dokładnie nazywali zmiany zachodzące w kierunku ruchu ul (a dźwięku. Źródłami dźwięku przy tych doświadczeniach /: cienka drewniana pałeczka, którą uderzano w ścianę, dzwo-przykryty ręką oraz dzwonek automatyczny. Eksperymenta-uderzając pałeczką w ścianę wodził ręką w prawo i w lewo,
75

w górę i w dół, kreśląc najprostsze figury geometryczne. Te sar ruchy wykonywał w powietrzu dzwonkiem automatycznym i ręc nym. Zbadano 20 niewidomych w wieku od 12 do 20 lat. Niewidor którzy posiadali resztki wzroku pomagające im w orientacji (ch ciąż byli badani z wyłączeniem wzroku), już podczas pierwsze eksperymentu określili dokładnie kierunek ruchu, jeżeli mo obserwując go wykonywać odpowiednie ruchy głową. Zupelr niewidomi w pierwszych badaniach popełniali istotne błęt ale po przeprowadzeniu pewnej liczby ćwiczeń wyrobili w -bie nawyk obserwowania ruchów i odtwarzania ich ręką, czym wykonywali ćwiczenia bezbłędnie. W opisanym przypadł-jak i w wielu innych, uwydatniło się kształcące znaczenie kontr wzroku.
' Widzący spostrzegając za pomocą słuchu zmiany kierun . ruchu źródła dźwięku jednocześnie obserwuje ten ruch wzi kiem. Najmniejsze zmiany w charakterze dźwięku, powstałe ni skutek zmiany kierunku lub szybkości ruchu, wiąże z przyczyni wywołującą te zmiany, ponieważ je widzi. Niewidomy wprawdzil słyszy, że zmieniło się brzmienie dźwięku, ale nie mając doświadl czenia albo nie będąc do tego wdrożony nie wie, co spowodowała tę zmianę. Stąd jego błędy w określeniach. Z chwilą, gdy zrozul mię, co było powodem zmiany właściwości dźwięku, określeni| jego zyskają na ścisłości i nie będą się różniły od określeń widzą cego. Fakt ten raz jeszcze przekonuje nas o tym', że w procesij nauczania dziecka niewidomego w szkole należy koniecznie w sj sób systematyczny zająć się kształceniem jego funkcji słuchowyc i to, w miarę możliwości, od pierwszych lat nauczania.
W doświadczeniach znalazł również potwierdzenie fakt dący przedmiotem obserwacji BiełogołowOwa1) nad widzącyr a wypływający z obserwacji niewidomych.
Lokalizacja dźwięku w przestrzeni jest najdokładniejsi wtedy, gdy źródło dźwięku znajduje się na przecięciu płaszczy2 symetrii dźwięku z płaszczyzną przechodzącą przez oś słucho\ Definicja ta jest słuszna tylko w stosunku do bardzo małyć odległości, na które nie ma wpływu niewielka w porównar
') BejiorojioeoB. O cJiyxoBOH opHeHrauHH B npocTpancTBe. >Kypnaji ytum HOCOBHX H ropjioBbix 6ojie3Heii. 1926, N 9-10.
76

[ y. prędkością światła - prędkość dźwięku, wskutek czego na dużych odległościach wyobrażenie dźwiękowe opóźnia się w zestawieniu ze wzrokiem. Obserwując z, daleka pracę człowieka rąbiącego siekierą deskę, słyszymy uderzenie o deskę w chwili, gdy siekiera wznosi się ponownie nad głową. Interesujące jest to. że Hielcgołowow w wyniku swoich obserwacji nad dokładnością lokalizacji dźwięku oraz wyczuwania przeszkody doszedł do wniosku, że człowiek dokładniej lokalizuje dźwięk i wyczuwa przeszkodę, gdy źródło jej znajduje się na wysokości twarzy. Z tym sformułowaniem Biełogołowowa zgadzają się określenia niewidomych, którzy potwierdzają, że dobrze wyczuwają tylko przedmioty znajdujące się na poziomie twarzy albo dochodzące do tego po-1 ziomu i).
' Ta właściwość słuchu jest wykorzystywana przez niewidomych; dzięki temu mogą oni iść o kilka kroków za widzącym w nieznanej miejscowości, powtarzając ściśle wszystkie zwroty l odchylenia ruchu od linii prostej, wymijającej doły, kałuże i wszelkie inne przeszkody. Dzięki tej właściwości niewidomy obserwując poruszanie się pojazdów po drodze może wyjaśnić, jaki jest rodzaj i kierunek tej drogi na znacznej przed nim odległości.
Ponadto koniecznie trzeba podkreślić praktyczną wartość przydatności słuchu, który symultanicznie, jak gdyby jednym "spojrzeniem", ocenia, spostrzega i uświadamia sobie znaczenie licznych dźwięków, oceniając ogólną sytuację w dużej przestrzeni, np. przy wejściu do lokalu albo przy wyjściu na ulicę. To właśnie sianowi podstawę dobrej orientacji w dużej przestrzeni.
!) Doświadczenia naszych tyflopedagogów nie potwierdzają tej tezy: lokalizować dźwięk można na każdej wysokości, ale źródło dźwięku nie może być zbyt oddalone od niewidomego (przyp. red.).

DŹWIĘK W ORIENTACJI
Bezradność położenia głuchociemnych zdanych na własne siły, gdy znajdują się w sytuacji nawet nieskomplikowanej, wyraźnie wskazuje na to, jakie znaczenie ma dźwięk dla orientacji przestrzennej niewidomych. Głuchociemni nie mogą w ogóle cho-- dzić samodzielnie po ulicach miasta. O. Skorochodowa w swej książce pt. "Jak postrzegam świat" przytacza na to szereg przykładów. Cechy węchowe i dotykowe służą głuchociemnym jakoj pewne sygnały orientacyjne tylko w dobrze znanym miejscu.
W podobnej sytuacji znajduje się niewidomy w nieznanejl miejscowości, pozbawionej dobrych znaków orientacyjnych, np.] na polu albo w lesie i podczas względnej ciszy.
Kłopotliwą sytuację stwarza również środowisko bardzo l silnych dźwięków, przeszkadzających niewidomemu słyszeć i ro-| zumieć inne dźwięki, o słabszej donośności.
Orientować się w przestrzeni to znaczy umieć w każdej chwil^ określić swoje położenie w stosunku do otaczających nierucho-< mych przedmiotów, odgrywających rolę znaków orientacyjnych.! Człowiek może dobrze orientować się w dużej przestrzeni tylko J wtedy, gdy dostatecznie jasno wyobraża sobie plan tej przestrzeni! i danej miejscowości oraz w każdej chwili potrafi wyznaczyć nai tym planie miejsce, w którym się znajduje. W przeciwnym raziel każdy, bez względu na to, czy to jest niewidomy, czy widzącyJ będzie, bardziej lub mniej pomyślnie, błąkać się po okolicy, jeżel nie zechce albo nie będzie mógł skorzystać z pomocy osób postron-f nych. Błądzenie będzie trwało tak długo, dopóki nie trafi się pc my-ślny znak orientacyjny, który pomoże podróżnikowi wyznaczy^ jego miejsce na planie.
78

O metodzie sporządzania planu bez kontroli wzroku, o technice odtwarzania go dla użytku niewidomych oraz o posługiwaniu się planem będziemy mówić na innym miejscu. Tu chcielibyśmy tylko w kilku słowach wyjaśnić znaczenie dźwięku dla pojęcia planu terenu. Za punkty orientacyjne w terenie służą widzącemu przedmioty wyróżniające się wśród innych i dobrze widoczne y. daleka. Dla niewidomych takimi znakami orientacyjnymi są dźwięki powstające zawsze w tych samych miejscach. Nie jest przy tym konieczne, aby dźwiękowy sygnał orientacyjny działał bez przerwy przez cały okres, w którym przebiega orientacja. Do sygnałów orientacyjnych działających okresowo można zaliczyć np. drzwi w często odwiedzanych instytucjach lub sklepach. Otwierają się one i zamykają, wydając zwykle dźwięk charakterystyczny dla poszczególnych drzwi.
Natomiast dźwiękowym sygnałem orientacyjnym czynnym bez przerwy jest np. szmer elektrycznego wentylatora albo' innego motoru, dolatujący od strony pomieszczeń fabrycznych. Znacznie częściej jednak sygnałami orientacyjnymi działającymi systematycznie są dźwięki wydawane przez poruszające się przedmioty; dźwięki te to charakterystyczne szmery rozlegające się zawsze w jednym i tym samym miejscu. Do takich szmerów w mieście /aliczamy: łoskot tramwaju na zwrotnicy, warkot samochodu na .skrzyżowaniu ulic, a na wsi - szmery powtarzające się i charakterystyczne dla danego miejsca (na klepisku, przy studni itp.).
Bardzo doniosłe znaczenie dla orientacji ma ten złożony szmer, który bezustannie wypełnia atmosferę i wchodzi w skład pojęcia ciszy. Nie odczuwamy go bezpośrednio, ale ponieważ ulega ekranizacji i odbiciu przez otaczające budynki, roślinność itp., pozwala nam wnioskować o wypełnieniu przestrzeni, daje możność odróżnić szeroki przestwór od przestrzeni wypełnionej budynkami, określić początek i koniec wolnej przestrzeni (obecność ulicy lub zaułków, rozległej polany wśród lasu itp.). Trudno ustalić obecność takiego szmeru, nie wszyscy nawet wierzą w jego istnienie, czasami jednak spostrzeżony nieświadomie staje się całkowicie wyczuwalny i konkretny. Ogólnie znany jest fakt, że wiele dźwięków należących do bardzo oddalonego, ale potężnego źródła oraz dźwięki bardzo słabe, dochodzące z niewielkich odległości, są zupełnie nieuchwytne w ciągu dnia, zwłaszcza wtedy, gdy według


powszechnego mniemania nastaje zupełna cisza. Nie pomaga przy, tym najbardziej uważne przysłuchiwanie się. Dźwięki te riatomiast słyszymy wyraźnie w nocy. Wiemy o tym wszyscy, że jo tej porze doby zwykłe dźwięki stają się o wiele głośniejsze i wyraźniej rozróżniane ,ha znacznie większych odległościach. Analogicznie do promieni świetlnych dźwięk przenika dużą przestrzeń i albo: ulega całkowitemu pochłanianiu (absorpcji), albo odbija się od przeszkody, informując o jej obecności. Tylko dźwięk może być j sprawdzianem dużej przestrzeni.
Gdy wzrok przestaje działać, słuch staje się najważniejszym, i a nawet jedynym jej analizatorem. Gdyby można było wyobrazić j sobie taką sytuację, w której ustałyby wszystkie dźwięki i na-J stąpiła absolutna cisza, wówczas poruszający się samodzielniej w tych warunkach niewidomy musiałby przyznać, że wolno mu] wydawać sąd tylko o tej przestrzeni i o tej znikomej, małej części powierzchni przedmiotów, których w danej chwili dotyka i nogami i rękami. Orientacja w tych warunkach byłaby niemożli-j wa. Szczęściem dla niewidomych, stan absolutnej ciszy w przyro-j dzłe w ogóle nie istnieje.
Przy orientacji za pośrednictwem dźwięku nie wystarcza; jednak istnienie dźwięku. Nie wystarcza również to, że został] przez nas spostrzeżony. Aby dźwięk nabrał znaczenia sygnału,j orientacyjnego, trzeba zrozumieć jego sens, określić kierunek źródła i ocenić odległość dźwięku od źródła. Czynności te wchodzą; w skład naszych funkcji słuchowych i przebiegają w naszej świadomości najczęściej automatycznie, bez udziału uwagi. Percepcja,'{ omijając centrum świadomości, utrzymuje się w jej obwodzie.
Sami niewidomi nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, w jaki] szerokim zakresie posługują się słuchem przy orientacji, chociaż; ciągle podkreślają jego wyjątkowe znaczenie. Otaczający zaś nie-] widomych ludzie widzący, nie wyłączając nauczycieli i wycho-: wawców, nie znają w ogóle wielu tych zagadnień. Dlatego ko-J rzystne będzie, jeżeli zatrzymamy się nad rozstrzygnięciem problemów, które pozornie nie zasługują na uwagę.
Niewidomy wchodząc do pokoju określa jego wymiary oraz\ ocenia, w jakim stopniu jest wypełniony przedmiotami. Dźwięki) własnego głosu, oddech oraz liczne dźwięki powstające przy
80

każdym ruchu człowieka pozwalają mu na dokonanie tego z mniejszą lub większą dokładnością, zależnie od uzdolnień i nawyków. Ekranizująca właściwość ścian nie pozwala dźwiękom przenikać
/ zewnątrz do każdego miejsca w pokoju i daje niewidomemu możność wyznaczenia położenia okien, które przepuszczają większość dźwięków z ulicy. Okno jest w tym przypadku nieruchomym źródłem dźwięku pozwalającym ściśle ustalić odległość od ;dany, w której mieści się okno, a następnie wymiary samego pokoju. Ludzie widzący, którzy odznaczają się dużą spostrzegawczością, wiedzą o tym, że istnieje możliwość określenia, w jakim stopniu pokój jest wypełniony meblami. Wielu z nich obserwowało np. jak brzmią ich kroki i głosy w pokoju, z którego w czasie sprzątania usunięto meble i inne przedmioty. Czujna uwaga niewidomych rejestruje zmianę dźwięku nawet wtedy, tfdy w pokoju zdjęto story lub wyniesiono z niego pościel: Właściwość pochłaniania dźwięków przez miękkie przedmioty zwykle ujawnia się w sposób szczególnie wyrazisty. O tym mógł przekonać się każdy, komu zdarzyło się przebywać w pokoju przeznaczonym dla maszynistek, w studio radiowym albo w ogóle w pokoju, którego ściany zawieszone są dywanami. Podobny wpływ przedmiotów absorbujących dźwięk (np. wyściełane meble) można bardzo dobrze zaobserwować, gdy wejdziemy do wagonu sypialnego przed zajęciem go przez pasażerów. Na pewno każdy / widzących potrafi stwierdzić, że wagon jest pusty, wyłącznie na podstawie tego, jak rozlegają się w nim głosy oraz inne dźwięki, L nie musi wcale zaglądać do sąsiednich przedziałów. Będą one brzmieć zupełnie inaczej, gdy wagon wypełni się pasażerami, a sytuacja dźwiękowa zmieni się jeszcze bardziej, gdy na półkach
/ostanie rozesłana pościel.
Tak samo zegar wiszący na ścianie i dźwięki głośnika (jeśli nawet znajduje się w sąsiednim pokoju) oraz inne dźwięki dobiegające z przyległych pomieszczeń dostarczą niewidomemu informacji, dając mu możność jak gdyby zajrzeć do nich.
Nie należy sądzić, że dźwięk pomaga niewidomemu orientować się tylko w dużej przestrzeni, podobnej do pokoju lub wagonu. Często dźwięk pomaga także w orientacji na stanowisku pracy. Orientacja taka jest zupełnie łatwa, gdy w obrębie tego stanowiska znajdują się przedmioty, które same wydają dźwięk:
6"- Orientacja niewidomych w przestrzeni
81

obrabiarka w ruchu, imbryk z gotującą się wodą na kuchence elAH trycznej oraz zegarek kieszonkowy leżący na stole. / 1
Czasami niewidomi zmuszają nieruchome przedmioty do wy-J dawania dźwięku i w ten sposób ujawniają ich obecność. Na przy-f kład zamiast stopniowo badać powierzchnię stołu ręką, niewidomy trąca go albo uderza po nim z lekka, aby odnaleźć leżące na stole , nożyczki, szklankę stojącą przy karafce, lampę stołową i wiele j innych przedmiotów. Przedmioty podobne do tych, które wymie-J niliśmy wyżej, często na taki wstrząs odpowiadają dźwiękiem, j
Dotychczas mówiliśmy o dźwiękach zakładając, że źródło l ich jest nieruchome. Nie mniejsze znaczenie dla orientacji niewi-J domych mają dźwięki, których źródło ciągle zmienia miejsce, l Znaczenie takich dźwięków stanie się całkowicie jasne, gdy l wyobrazimy sobie ulicę w mieście zapełnioną poruszającymi się l szybko środkami lokomocji, których ruch odbywa się absolutnie ' bez szmeru. Wypełniona ruchem ulica wydałaby się niewidomemu w tych warunkach pusta, a on - pozbawiony możliwości poruszania się po niej. i
Znaczenie ruchomych źródeł dźwięku jest bardzo ograniczone! w pomieszczeniach zamkniętych oraz na stanowisku pracy, to l znaczy w sytuacjach życia codziennego i w środowisku fabrycz- l nym. Sprowadza się ono przede wszystkim do tych stosunkowo l rzadkich przypadków, gdy niewidomy musi odszukiwać przed-1 mioty, które upadły i potoczyły się dalej. 'l
W doświadczeniach Biełogołowowa, gdy widzący próbowali! lokalizować dźwięk przenoszący się na poziomie podłogi, uzyski-! wali bardzo niedokładne, a nawet, jak to określił Biełogołowow, j komiczne wyniki. Natomiast niewidomi określają dźwięk z dużą l dokładnością, schylając się i wyciągając rękę ściśle w kierunku l tego miejsca, na które potoczył się naparstek, rysik lub moneta, l Takie określenia mają dla niewidomych doniosłe znaczenie prak- l tyczne, podczas gdy dla widzących nie mają żadnego znaczenia, l Niewidomi bardzo często mają do czynienia z ruchomym źródłem l dźwięku w orientowaniu się na ulicach miasta. Zaledwie niewido- l my wychodzi na ulicę, natychmiast ogarnia słuchem jej przestrzeń, l podobnie jak widzący czyni to wzrokiem. Słyszy zmieszane l dźwięki kroków i głosów ludzi idących chodnikiem oraz miękki! szmer zbliżającego się samochodu osobowego i mocniejszy - cię-1
82

żarówki, która w następnej chwili wychyli się zza węgła ulicy. Słyszy również charakterystyczne dźwięki rzucanych pustych drewnianych skrzynek i wie, że przed piekarnią wyładowują ciężarówkę. Jeżeli sytuacja nie jest zbyt skomplikowana, niewidomy ocenia ją błyskawicznie, jeżeli natomiast dźwięków jest dużo i zagłuszają się wzajemnie, przeszkadzając w ten sposób uchwycić ich sens, wówczas wsłuchuje się uważnie i uzgadnia swoje czynności z otoczeniem. Na tym właśnie polega prawidłowość jego orientacji.
- Niewidomy czeka, aż minie go auto osobowe, a jednocześnie upewnia się, że ciężarówka, która pojawiła się zza rogu, nie skręciła w ulicę, przy której stoi, ale przecięła ją. Teraz może bezpiecznie przejść przez ulicę, wobec czego przecina ją właśnie w tym miejscu, a nie na rogu, dlatego że tam wyładowują ciężarówkę i chodnik przed wejściem do piekarni zawalony jest pustymi skrzynkami; oprócz tego robotnicy wyładowujący samochód przeszkadzają swobodnie poruszać się.
Dobrze znaną drogą niewidomy idzie zwykle szybko, pewnym krokiem. Gdy jednak jest źle poinformowany o cechach charakterystycznych drogi, a szczególnie, gdy przechodzi nią po raz pierwszy, idzie ostrożnie, z pewnym lękiem. Chodniki w miastach szczególnie prowincjonalnych, nie są jednorodne. Części asfaltowane. występują na zmianę z drewnianymi; przy wejściu do bramy chodnik się urywa, od czasu do czasu napotyka się stopnie prowadzące w górę lub na dół. Nie można przewidzieć, jakie są zmiany charakteryzujące drogę, tylko dźwięk mógłby o nich poinformować, ale żaden rodzaj chodnika sam przez się nie wydaje dźwięków. Natomiast kroki ludzkie zupełnie inaczej dźwięczą w czasie chodzenia po różnorodnym gruncie i po różnych jego nawierzchniach.
Te właśnie kroki czasami bardzo pomagają niewidomemu w marszu drogą, która nie jest mu znana. Posługuje się wówczas, jeśli to jest możliwe, krokami człowieka idącego w odległości kilku metrów przed nim. Kroki tego mimowolnego zwiadowcy informują go o tym, że droga jest wolna. Wskazują one również te miejsca, gdzie kończy się kamienny lub asfaltowy chodnik, a zaczyna drewniany albo na odwrót - akcentują występy, przy czym można ustalić, gdzie się one znajdują: w górze czy na dole.
83

Wszystko to nadaje ruchom niewidomego więcej pewności i pozwala mu iść szybko i spokojnie. Oczywista, nawet wtedy możi spotkać go w drodze niespodzianka, ale co do tego, nigdy nie mi on całkowitej pewności. Niewidomi niekiedy używają takiego spol sobu orientowania się według kroków człowieka idącego przodemj nawet jeżeli idą z przewodnikiem. J
J
Najczęściej zdarza się to wtedy, gdy droga jest wąska alba gdy niewygodnie jest iść razem, np. idąc wąską ścieżynką wyj deptaną w śniegu, wśród błota, po desce przerzuconej przez rówJ po leśnej dróżce itp. i
W życiu niewidomych zdarzają się także sytuacje, w którycli przy chodzeniu muszą orientować się według kroków człowieka idącego z tyłu. Aby ten sposób, pozornie dziwaczny, był zrozul
miały, przytoczę przykład zaczerpnięty z życia. l
m W mieście przy pewnej trasie, odwiedzanej często przez ni&m
widomych, znajduje się niewielki plac. Niewidomi przecinając gfl czasami niepostrzeżenie zmieniają obrany kierunek i po przejścill placu nie mogą trafić dokładnie na róg przy skrzyżowaniu ulic. l
Znajdują się wówczas na jezdni ulicy równoległej, co- grozi ind przykrymi konsekwencjami, albo też skręciwszy w kierunku ulicjl poprzecznej trafiają na chodnik, który w tym miejscu jest nie* wygodny. Aby prosto przejść przez otwartą przestrzeń, trzeba mieć przed sobą jakikolwiek sygnał dźwiękowy (oczywiście, gdjl nie ma żadnego znaku orientacyjnego dla nóg lub laski). W danyiM wypadku takim sygnałem orientacyjnym są pewne dźwięki ulicy pdl jednej stronie placu, np. warkot oddalającego się auta. Nie zawszł jednak tak bywa. Jeżeli plac przecina człowiek idący przed niefl widomym w tym samym kierunku będzie to korzystne dla pram widłowej orientacji. Gdy ludzie idą naprzeciw niego, wówczas nm podstawie dźwięku ich kroków niewidomy może określić kierunekj Czasem jednak, zwłaszcza w późnych godzinach, w tej częśdB miasta jest mało przechodniów i wtedy zdarza się, że niewidomjB wkraczając na plac słyszy tylko dźwięk kroków człowieka idącegfl w pewnej odległości za nim. Wtedy niewidomy, idzie tak, abjB kroki człowieka, według których się orientuje, rozlegały się przej cały czas dokładnie z tyłu. Najmniejsze odchylenie w prawo lulB w lewo jest dokładnie rejestrowane. Przy takiej orientacji niewi-
84

domy powinien utrzymać w polu uwagi wszelkie inne oznaki, na podstawie których można korygować orientację, ponieważ nie ma on pewności, czy człowiek idący za nim posuwa się bez przerwy w tym samym kierunku i czy nie przyszło mu na myśl skierować się np. na lewą stronę ulicy zamiast na prawą, dokąd zdąża niewidomy.
Obserwując przesuwanie się źródła dźwięku wyobrażamy sobie linię tego ruchu, która utrwala się w naszej pamięci. -Widzący prawie nigdy tym się nie posługują, ponieważ mogą spojrzeniem obserwować linię poruszania się przedmiotu wydającego dźwięk. W życiu widzących spotykamy jednak czasami takie okoliczności, w których muszą przeprowadzać obserwacje za pomocą słuchu, ponieważ nie mogą posługiwać się wzrokiem. Na przykład w czasie wojny, gdy za pomocą pewnych aparatów podsłuchowych Irzeba określić ruchy nieprzyjaciela '(geofonu - przy dokonywaniu obserwacji pod ziemią, hydrofonu - gdy przedmiotem obserwacji jest łódź podwodna, aerofonu - kiedy określa się kierunek samolotu). Niewidomi przeprowadzają podobne obserwacje stosunkowo bardzo często, mają one dużą wartość praktyczną w ich życiu codziennym, a szczególnie pomagają przy pokonywaniu dużych, otwartych przestrzeni, na których poza przechodzącymi w oddali ludźmi i przejeżdżającymi od czasu do czasu końmi lub-autami brak innych znaków orientacyjnych. Zdolność dokładnego wyobrażenia sobie krzywej ruchu pomaga zwłaszcza wtedy, gdy np. trzeba, wobec braku innych sygnałów orientacyjnych, trafić na most, a wejście takie nie zawsze jest bezpieczne. Ponadto umiejętność ta daje niewidomemu jedyną możność uzyskania właściwych wyobrażeń o planie leżącej przed nim miejscowości / przylegającymi do niej drogami, po których poruszają się różne rodzaje środków transportowych, a on obserwuje te ruchy z miejsca górującego nad okolicą. Jeżeli przy tym są w terenie nieruchome znaki orientacyjne: niezawodne punkty, na których można się oprzeć, a wyjaśnienia widzącego uzupełniają obserwację obrazu dźwiękowego, wówczas niewidomy zyskuje pełne i wystarczająca konkretne wyobrażenie o danej miejscowości.
Zbyteczne jest szersze omawianie tego, że wszystkie obserwacje okażą się zupełnie niewykonalne, gdy niewidomy nie jest w stanie albo nie umie wyznaczyć kierunku, w którym porusza się
85
źródło dźwięku. Wspominaliśmy już o tym, że słuch dwuuszny daje możność lokalizacji dźwięku w przestrzeni z dokładnością wystarczającą do celów praktycznych oraz że niewidomi badani w warunkach laboratoryjnych wykazali dobre wyniki w zakresie takiej lokalizacji. Spójrzmy teraz, jak przedstawiają się podobne określenia w środowisku naturalnym, które charakterem i siłą dźwięków oraz odległością w sposób istotny różni się od środowiska sztucznego. Jeżeli weźmiemy pod uwagę najbardziej skomplikowane warunki orientacji w środowisku dużego miasta, możemy nakreślić następujący schemat przypadków, kiedy niewidomy musi wyznaczyć kierunek, w którym porusza się źródło dźwięku, a przede wszystkim - ruchy środków transportowych:
1) niewidomy wyznacza kierunek poruszających się środków transportowych przecinających w pewnym oddaleniu ulicę, po której idzie jako obserwator. Zwykle bywa tak, że przez pewien czas słychać szum pojazdu mechanicznego, np. samochodu, przedtem zanim wyjedzie on zza rogu ulicy i potem, dopóki nie skryje się za przeciwległym rogiem;
2) niewidomy stojąc na brzegu chodnika i wyczekując aż jezdnia lub droga stanie się wolna i nadejdzie stosowny moment do przejścia przez ulicę - określa kierunek i szybkość poruszania się środków transportowych znajdujących się blisko niego;
3) niewidomy określa kierunek i szybkość ruchów środków transportowych znajdujących się w znacznej odległości a posuwających się w jego kierunku albo w kierunku przeciwnym.
1. Obserwacje dotyczące ruchu pojazdów przecinających ulicę odbywały się w różnych punktach i przy różnym rozplanowaniu otaczających budynków. Obserwatorami byli dorastający uczniowie, ociemniali inwalidzi wojenni oraz niewidomi, którzy dawno stracili wzrok. Opiszemy tu na j charakterystycznie j sze obserwacje przeprowadzone w dwóch punktach:
a) stosunkowo cichą ulicę, odwiedzaną często przez niewidomych, przecina magistrala, na której panuje ożywiony ruch samochodowy i tramwajowy. Obserwacje dokonywane były wielokrotnie z różnych odległości. Z początku niewidomi zatrzymywali się w odległości 30 m od narożnika ulicy leżącego przy skrzyżowaniu. Każdy z nich musiał określić, z której strony rusza tramwaj, i powinien był to uczynić w tym czasie, gdy tramwaj znajdował

się jeszcze za węgłem domu. Z początku niewidomi, którzy nie przeprowadzali dotychczas podobnych obserwacji, podawali mniej więcej taką samą ilość prawidłowych i błędnych określeń. Jednakże szybko nauczyli się dostrzegać różnicę w odcieniach dźwięków, a określenia ich na tej odległości były bezbłędne. Warto podkreślić, że bardziej doświadczeni niewidomi zwracali jednocześnie uwagę na to, co ich nie obowiązywało. Na przykład zauważyli rodzaj sygnału, którym konduktor daje motorniczemu znak do odjazdu. Na podstawie tej cechy określili numer linii tramwajowej (w wagonach jednej linii jako sygnał słyżył dzwonek elektryczny, w wagonach innej linii był sygnał zwykły, wprawiany w ruch przez pociągnięcie sznura). Towarzyszący niewidomym ludzie widzący nie zauważyli różnicy w sygnałach dopóki nie zaczęli specjalnie skupiać na nich uwagi.
Po serii badań przeprowadzonych z odległości 30 m obserwacje przeniesiono do bardziej oddalonych punktów. W miarę zwiększania się odległości coraz trudniej było właściwie je określać, aż wreszcie w odległości mniej więcej 60 m określenia te były już wątpliwej wartości.
Należy podkreślić, że liczba prawidłowych i błędnych określeń u jednych i tych samych niewidomych w różnych okresach czasu ulegała znacznym wahaniom oraz że maksymalna odległość 60 mr powyżej której nie można uważać określeń za pewne, jest istotna tylko w danych okolicznościach. Wobec tego nie można stosować jej przy wszelkich obserwacjach tego typu;
b) ulica, przy której zatrzymali się obserwatorzy, podobnie jak ulica, która ją przecina, posiada linię tramwajową. Trasa, na której przeprowadzono obserwacje dotyczące ruchu, miała więc x dwóch stron zwrotnice tramwajowe; odegrały one decydującą rolę przy określaniu odległości.
Jeśli niewidomy nie zdążył przeprowadzić obserwacji w tym czasie, gdy tramwaj był jeszcze za rogiem ulicy albo w chwili, gdy wjeżdżał na pierwszą zwrotnicę, to w przeważającej większości przypadków w ogóle nie potrafił tego dokonać. Cała trudność polegała na tym, że tramwaj, zwłaszcza czteroosiowy, wywołuje na zwrotnicy okropny hałas. Bardzo silny dźwięk utrudnia orientację, /agłuszając inne, słabsze dźwięki, i według ogólnych praw psychologii zwraca na siebie uwagę obserwatora. W tym przypadku
87

zagłuszył on inne dźwięki wywołane przez tramwaj i przeszkodził -w ich zaobserwowaniu. Właśnie te inne dźwięki, spowodowane bezpośrednio przez wagon, były charakterystyczne dla ruchu, ponieważ dźwięk wywołany zderzeniem się kół ze złączami szyn na zwrotnicy jest dźwiękiem zrodzonym przez źródło nieruchome. Dlatego obserwatorzy odnieśli wrażenie, że tramwaj stojąc w miejscu powoduje hałas i dowolnie wyobrażali sobie kierunek jego ruchu. Ogólna sytuacja komplikowała się na skutek tego, że ulica, przy której stali obserwatorzy, nie przecinała się z następną, po której przejeżdżał tramwaj, tylko przylegała do niej, naprzeciwko zaś wznosił się wielopiętrowy dom. Dom ten stał się bardzo silnym reflektorem potęgującym hałas, a zrodzony przez niego odgłos splatał się z łoskotem kół i jeszcze bardziej utrudniał obserwacje. Odległość, przy której określenia w ogóle stawały się wątpliwe, nie przewyższała w tym doświadczeniu 30 - 40 m, a więc skróciła się mniej więcej dwukrotnie w porównaniu z poprzednim doświadczeniem (pkt. 1). Wspólne w obu przypadkach było to, że zjawiska przebiegały w otoczeniu wysokich domów, odgrywających rolę znakomitych ekranów. Na skutek tego, na mocy dyfrakcji większość wysokich dźwięków wchodzących w skład szmeru wywołanego przez tramwaj jest uchwytna tylko w pobliżu brzegów ekranu. Dlatego też obserwacje niewidomych były niezawodne, gdy wagon znajdował się w niewielkiej odległości od narożnika domu.
Gdy od strony obserwatora znajduje się niewysokie ogrodzenie (ulica, po której odbywa się ruch środków transportowych, ,J ogrodzona jest zwyczajnym płotem), łatwo zaobserwować na dużej odległości poruszanie się pojazdów aż do chwili , gdy wjadą | one na otwartą przestrzeń przy skrzyżowaniu. Wówczas określenia dotyczące kierunku ruchu są bezbłędne. Zdarzają się jednak sytuacje, które utrudniają takie określenia. Na przykład, gdy na jednym z narożników poprzecznej ulicy wznosi się duży dom J wtedy przy poruszaniu się samochodu z przeciwnej strony ten staje się dobrym reflektorem, powodującym silne odbicie| dźwięku: echo. Zjawia się wówczas wtórne źródło dźwięku, które nie zawsze łatwo odróżnić od pierwotnego - istotnego źródła. W składzie tych dźwięków istnieje niewątpliwie różnica, ale przy szybkimi ruchu, np. auta, różnicę można ustalić tylko za pomocą obserwacji
88

wymagającej pewnego, choćby niedługiego czasu, w którym samochód zdąży zbliżyć się o tyle, że położenie jego staje się wyraźne. Wówczas konieczność obserwacji sama przez się odpada.
2. Zagadnienie związane z wyznaczeniem kierunku poruszania się źródła dźwięku posuwającego się blisko obserwatora niewidomego może się wydać nieistotne. Człowiekowi widzącemu trudno jest wyobrazić sobie taką sytuację, w której obserwator stojący na chodniku, ma jakiekolwiek wątpliwości co do tego, w jakim kierunku posuwają się mijające go pojazdy: na prawo czy na lewo. Nawet i niewidomy może mieć takie wątpliwości, chociaż jest przyzwyczajony do orientowania się w warunkach stereotypowych, np. w dużym mieście, w którym ma do czynienia x sytuacją powtarzającą się stale: obserwuje ruch pojazdów mechanicznych. Sytuacje takie, aczkolwiek rzadko, zdarzają się w życiu niewidomych, powinniśmy więc je rozważyć, tym bardziej, że wielu niewidomych nie dostrzega ich (właśnie dlatego, że są one dość rzadkie), a ci z widzących, którzy mają kontakty z niewidomymi, w ogóle ich nie znają. Przytoczę przykłady.
Pewnego razu w prowincjonalnym mieście do rogu ulicy przy skrzyżowaniu zbliżyło się trzech niewidomych. Dwóch z nich straciło wzrok na wojnie. Obaj poruszali się już samodzielnie po mieście, nie zdążyli jednak jeszcze nabyć większego doświadczenia w zakresie orientacji. W chwili, gdy niewidomi podeszli do skrzyżowania, tabor konny przecinał ulicę, którą szli. Dominującym dźwiękiem było stukanie kopyt po bruku jezdni. Powstał problem: w jakim kierunku podąża tabor. Niewidomi, którzy stosunkowo niedawno stracili wzrok, nie potrafili bez wahania rozstrzygnąć tego problemu. Jednostajne stukanie kopyt rozchodziło się na znacznej przestrzeni. Należało wydzielić z ogólnego obrazu dźwiękowego jedno źródło dźwięku - jedną z furmanek i koncentrując na niej uwagę obserwować kierunek ruchu, co nie zajęłoby zbyt wiele czasu. Jednakże ci dwaj niewidomi nie mogli lego zrobić. Żaden z nich nie potrafił, opierając się na bezpośrednim spostrzeganiu dźwięków, prawidłowo określić kierunku, czy l,o z powodu chwiejności uwagi, która szybko i mimowolnie przenosiła się z jednego obiektu na inny, nie pozostawiając czasu na obserwację, czy też z powodu słabej ruchliwości uwagi, gdy -w centrum świadomości mieścił się całkowity obraz dźwiękowy,
89

a nie poszczególny "przedmiot, nad którym należało przeprowadzić obserwacje.
Co prawda jeden z nich ustalił później, że pojazdy posuwają się w lewo - co było zgodne z rzeczywistością - ale wniosek ten był wynikiem następującego rozumowania logicznego: "ruch uliczny odbywa się zawsze po prawej stronie, to znaczy że i w tym przypadku prawa strona ulicy będzie tą, po której odbywa się ruch, stąd wiadomy jest jego kierunek".
Trzeci towarzysz podróży nie tracąc nadarzającej się sposobności wskazał swym niezbyt doświadczonym kolegom sposób, za pomocą którego można było rozstrzygnąć postawiony na początku problem szybko, prawidłowo i bez trudu. Wskazał mianowicie jedną z furmanek, z której rozlegał się dźwięk metalowych przedmiotów, uderzających jeden o drugi, co właśnie wyróżniało ją spośród innych. Teraz w centrum świadomości ociemniałych, na tle ogólnego obrazu dźwiękowego, tkwił przedmiot dokładnie określony jako źródło dźwięku, którego ruch można było bez trudu ustalić.
Zapewne nie raz w życiu tym dwóm kolegom zdarzyły się podobne sytuacje, konieczna jednak była ingerencja trzeciego, bardziej doświadczonego, ażeby ich pouczyć, jak należy organizować uwagę słuchową. Nie ulega wątpliwości, że ta metoda została przez nich później zastosowana w praktyce.
Przykład ten jest charakterystyczny dlatego, że ukazuje znaczenie kształcenia uwagi słuchowej nawet u tych; którzy stracili wzrok w wieku dojrzałym. W poprzednim okresie życia czynnikiem zasadniczym - wyznaczającym ich sposób życia - był wzrok. Wzrok był głównym analizatorem przestrzeni, a spostrze- j żenią słuchowe dokonywały się przeważnie pod kontrolą wzroku. Bodźce dźwiękowe były przede wszystkim sygnałami mobilizują-, cymi uwagę - w pierwszym rzędzie uwagę wzrokową, a spostrze żenią słuchowe w większości przypadków towarzyszyły spostrzei żeniom wzrokowym, uzupełniały je. Teraz, w nowej sytuacji, gdj spostrzeżenia słuchowe zdobyły sobie samodzielne znaczenie wobec braku wzroku - trzeba było wiele czasu na to, aby wyrobić nawyki dokonywania niezbędnych określeń w sposób dokładny i ustalać konieczne związki wyłącznie za pośrednictwem słuchu, bez kontroli wzroku. Trzeba było wiele czasu, aby opracować
90

niezbędny automatyzm działania ośrodków nerwowych, a w następstwie tego regulacje sensomotoryczne (czuciowo-ruchowe).
Przytoczę tu pewien fakt, który dość często zdarza się w życiu. Na przykładzie tym nawet widzący będzie mógł przekonać się o tym, jakie są nieraz trudności przy konstatowaniu pewnych zjawisk, o których wyżej była mowa.
Pociąg, którym jedziecie, zatrzymał się na dworcu. Na sąsiednim torze stoi drugi skład towarowy. Zaledwie wasz pociąg /dążył się zatrzymać, gdy ów sąsiedni skład ruszył z miejsca. Nie widzieliście, jak ruszał. Spróbujcie teraz nie patrząc, z zamknię-lymi oczami, określić, w jakim kierunku się porusza. Nie od razu uda wam się to. osiągnąć - o ile w ogóle się uda. Gdy obserwuje się ruch pociągu od samego początku, wówczas bardzo łatwo jest określić jego kierunek, ponieważ dźwięk naciągających się złącz przy pierwszym gwałtownym szarpnięciu parowozu wyraźnie wstrząsa pociągiem od pierwszego do ostatniego wagonu. Aby to /auważyć, trzeba umieć obserwować i rozumieć zaobserwowane /jawiska. Jeżeli brak nam tej umiejętności albo jeśli nie dostrzegliśmy początku ruchu, wówczas bardzo trudno jest określić kierunek poruszania się pociągu. Dźwiękiem dominującym jest w tym wypadku stuk kół przejeżdżającego pociągu. Słyszycie ten rytmiczny i zupełnie jednostajny stuk przed sobą, ze strony prawej i z lewej. Wywołują go koła przy uderzaniu o styki szyn pozostające ciągle na tym samym miejscu, wobec tego stuk kół biegnącego pociągu jest dźwiękiem, którego źródło nie zmienia swego miejsca w przestrzeni, jest nieruchome i dlatego stuk nie może być charakterystyczny dla poruszającego się pociągu. Spróbujcie zaobserwować to zjawisko, a przekonacie się, że z równym powodzeniem będziecie mogli wyobrazić sobie ruch w każdym kierunku. Aby ustalić prawdziwy kierunek, należy obserwować dźwięk wydawany przez wagon, niezależnie od styków szyn. Takim dźwiękiem orientacyjnym jest skrzypienie resorów, zgrzytanie osi w łożyskach itp.
3. Bardzo często w życiu niewidomych spotykamy przypadki, j_;dy trzeba wyznaczyć kierunek poruszania się źródła dźwięku, najczęściej kierunek ruchu pojazdów mechanicznych przejeżdżających w znacznej odległości od obserwatora, przybliżających się ku niemu lub oddalających. Określenia te mają dla niewidomych

dużą wartość praktyczną, dlatego też umiejętność dokonywanej ich bez błędu jest zagadnieniem dużej wagi. Rozpatrzymy tu pewne przykłady.
Niewidomy idzie w kierunku ulicy, przez którą koniecznie musi przejść. Z lewej strony jest ona zupełnie wolna, ale z prawej słychać jakiś dźwięk. Zanim niewidomy wejdzie na jezdnię, powinien ustalić przyczynę wywołującą dźwięk oraz zorientować się. w jakim stopniu źródło tego dźwięku może zagrażać jego bezpieczeństwu. W tym celu musi stwierdzić: co powoduje dźwięk (koń zaprzężony do wozu, samochód ciężarowy, trolejbus, itp.); w jakim kierunku odbywa się ruch pojazdu (przybliża się do niego czy j oddala); jeżeli przybliża się, to z jaką szybkością oraz w jakiej odległości znajduje się w tej chwili. W zależności od uzyskanych wyników niewidomy podejmuje decyzję: czeka aż pojazdy przejadą obok niego albo przyśpiesza kroku i przechodzi przez ulicę - jeżeli są one jeszcze dość daleko. Różne rodzaje pojazdów wydają tak charakterystyczne dźwięki, że przy pewnym doświadczeniu rozpoznanie ich z daleka nie przedstawia wielkiego trudu.
Wzrost lub spadek intensywności dźwięku, związane z poją- l wianiem się lub znikaniem pojedynczych dźwięków w ogólnymi ich zestawie, stanowi kryterium do wydawania sądów o odda-1 laniu się lub przybliżaniu źródła dźwięku. Toteż należy mówićj nie o wzroście intensywności (szczególnie gdy bierzemy pódl uwagę krótkie okresy, w których trwa określanie kierunku),! lecz o zmianie ogólnych własności i barwie dźwięku. Przy tyna dźwięk nigdy nie jest abstrakcyjny, nie spostrzegamy go jak(tm) dźwięk w ogóle, jako coś, co symbolizuje zbliżanie się niebezpieJI
czeństwa. Spostrzeżenie słuchowe prawdopodobnie zawsze wyw^j^i
łuje zupełnie konkretne, choć nie zawsze wyraźne i dokładnfl wyobrażenie o poruszającym się przedmiocie powodującym szmeiM Dzięki efektom binauralnym przedmiot ten można lokalizował i rzutować w przestrzeni dość dokładnie tak, że wyobrażeni(tm) ociemniałego we wczesnym dzieciństwie, a nawet niewidomego ojl urodzenia należy uważać w tym zakresie za analogiczne do wjM obrażeń ludzi widzących. Ci ociemniali, którzy stracili wzroiB później (włączając w to również wiek dziecięcy) i zachowali bariB dziej lub mniej wyraźne wspomnienia o przedmiotach - wyobrJB
92

l yają je sobie zawsze wzrokowo z wyrazistością uzależnioną od wie-" [ku, w którym nastąpiła ślepota, oraz od okresu jej trwania.
Im wolniejszy ruch, tym wolniej narasta zmiana jakości l dźwięku, tym więcej czasu wymaga obserwacja przy wyznaczaniu : kierunku ruchu. Na przykład, aby określić, w jakim kierunku po-i rusza się koń zaprzężony do wozu, idący stępa na znacznej od-1 ległości (nie mniejszej niż 150 m), należy poświęcić na obserwację co najmniej około jednej minuty. Aby niewidomy wyrobił sobie nawyk wyznaczania odległości w metrach za pośrednictwem dźwięków, należy przeprowadzać obserwacje w miejscowości bardzo dobrze mu znanej, ze znakami orientacyjnymi zrozumiałymi dla nauczycieli posiadających wzrok - przy czym odległość między tymi znakami powinna być wcześniej wyznaczona. Obserwacje wykazały, że niewidomi natychmiast wykrywali i dokładnie precyzowali najmniejsze odchylenia od linii prostej przy poruszaniu się środków transportowych. Mogli w ten sposób obserwować nie tylko poruszanie się pojazdów na wszystkich zakrętach drogi - o czym wspominaliśmy wyżej - ale w ogóle każde ich zboczenie od linii prostej, szczególnie przy poruszaniu się w kierunku niewidomego.
Niewidomy potrafi dość dokładnie określić moment, gdy wkracza na linię, po której poruszają się pojazdy oraz gdy z niej ustępuje.
Przytoczyłem tu przykład najprostszej sytuacji dźwiękowej, gdy tylko jeden pojazd mechaniczny (samochód, trolejbus itp.) porusza się z jednej strony.
W praktyce sytuacja taka jest często bardziej skomplikowana. Środki transportowe poruszają się z różnych stron ulicy, z niejednakową szybkością i na różnej odległości, tak że jednocześnie trzeba uwzględniać wiele danych. Obserwacja komplikuje się jeszcze na skutek tego, że dźwięk pojazdów przejeżdżających w pobliżu obserwatora zagłusza inne dźwięki ulicy i bardzo przeszkadza w ocenie sytuacji. Każdy, kto miał okazję obserwować niewidomych, niewątpliwie zwrócił uwagę na taki obrazek.
Niewidomy podchodzi do rogu ulicy na skrzyżowaniu. W miejscu, gdzie musi przejść przez ulicę przed chwilą spotkały się dwie ciężarówki. Teraz oddalają się obie w różne strony, pozostawiwszy wolną i całkowicie bezpieczną linię przejścia. Niewi-
93

domy wie dobrze, że oba pojazdy oddalają się od niego l i wobec tego nie mogą mu zagrażać. Wie również dokładnie, że ta/| przestrzeń ulicy, przez którą ma przejść, jest wolna. Mimo to stoi w dalszym ciągu i wyczekuje na coś, wywołując niekiedy niecierpliwe okrzyki przechodniów zachęcających go do tego, aby przeszedł, dopóki jezdnia jest wolna. Niewidomy jednak ociągaj się. Wie, że ulica na linii przejścia jest wolna oraz że cięża-,1 rowki oddaliły się od niego, ale spoza szmeru, który wywołały,,' nie słyszy, co się dzieje w głębi ulicy i skąd może oczekiwać przykrości. Musi przeczekać, aż odjadą one na taką odległość, z której przestaną mu przeszkadzać w obserwacjach. Uwydatnia się w tym wyraźnie ogromny wpływ dźwięku na orientację niewidomych j (w tym przypadku jest on ujemny). Bardzo często zdarza'się, że j niewidomy straciwszy na takie czekanie całą minutę przeoczy J korzystny moment przejścia ulicy i musi znów długo czekać na ' pomyślną okazję.
Ciekawe, że szczególnie niemiłą przeszkodą w takiej sytuacji j są nie ciężarówki czy w ogóle pojazdy mechaniczne, ale koń, za-j przężony do zwykłego wozu. Porusza się on wolno, a hałas tego] ekwipażu, zwłaszcza wtedy, gdy przejeżdża po bruku ulicznym, jest tak intensywny, że na długo wypełniarcałą ulicę, zagłuszając wszelkie inne dźwięki. Jeżeli taka rozklekotana furmanka porusza się w tym samym kierunku, w którym idzie niewidomy, w nie-3 wielkiej odległości od niego, wówczas dźwięk, jaki wywołuje, może i go całkowicie zdezorientować. W takich wypadkach niewidomy albo zwalnia kroku, aby pozwolić furmance odjechać jak najdalej, albo też wyprzedza ją. W przytoczonym przykładzie bardzo wyraźnie uwydatnia się znaczenie małżowiny usznej, która przyczynia się do możliwie pełnego spostrzegania dźwięków dobiegają-.jcych z przodu i chroni narząd słuchu od dźwięków dochodzących z tyłu. Ujemny wpływ bardzo silnych szmerów zaznacza się do- j bitnie przy stosowaniu jeszcze jednego praktycznego sposobią orientacji, którym niewidomi często posługują się w czasie samoH dzielnych wędrówek po mieście. Opiszemy ten sposób. l Niewidomy wysiadł z wagonu tramwajowego, musi koniecznił przeciąć tory i przejść na przeciwległą stronę ulicy. Schodząc zfl stopni wagonu wsłuchuje się w to, co się dzieje przed nim na ulicyB wzdłuż trasy tramwaju. Jeżeli sytuacja jest pomyślna, nie czekaB
94

aż tramwaj ruszy i minie go, ale śpieszy się, aby przejść przez ulicę dopóki tramwaj stoi. Takie zachowanie dyktują niewidomemu następujące względy.
Przechodząc przez ulicę obok przystanku tramwajowego trzeba przeciąć tylko tę część jezdni, po której pojazdy zdążają z prawej strony, to znaczy należy obserwować tylko. to, co się dzieje na tym odcinku ulicy, nie troszcząc się zupełnie o to, co odbywa się po przeciwległej stronie. Dopóki wagon stoi, panuje względna cisza, co pozwala właściwie ocenić sytuację. Wystarczy jednak, aby tramwaj ruszył, wówczas hałas wypełni całą przestrzeń do tego stopnia, że niewidomy znowu musiałby czekać dość długo, zanim intensywność szumu nie osłabnie i będzie można obserwować inne dźwięki. Nastąpi to wtedy, gdy tramwaj oddali się mniej więcej trzydzieści metrów.
Dlatego też niewidomi starają się jechać w pierwszym wagonie i wysiadać przednim pomostem. Wysiadają jednak nie pierwsi, tylko jedni z pierwszych, aby idąc za innymi pozostawić sobie czas na przejście przez ulicę, dopóki tramwaj stoi.
DŹWIĘK ODBITY
Dotychczas omawialiśmy orientację za pomocą dźwięków dochodzących do niewidomego z pewnej odległości a wywołanych przez przedmioty ruchome lub nieruchome. Wspominaliśmy przy tym, że niekiedy przedmiot, który sam nie wydaje, tylko odbija padające na niego dźwięki, może spełnić rolę nieruchomego ich źródła. Odbite dźwięki mają często istotne znaczenie dla orientacji niewidomych, szczególnie wtedy, gdy je wydaje sam niewidomy. Rozpatrzymy teraz takie przypadki orientacji.
Dość silny dźwięk wywołany przez niewidomego, np. przez klaśnięcie w dłonie, unosi się w przestrzeni, napotyka tam pewną przeszkodę (ściany domu), odbija się od niej i wraca do źródła. Niewidomy słyszy go ponownie jako dźwięk o barwie nieco zmienionej, przy tym słuch jego spostrzega nie dźwięk w ogóle, przychodzący nie wiadomo skąd, ale dźwięk nadchodzący z określonego punktu w przestrzeni.
95

Słuch binauralny (dwuuszny) dość dokładnie lokalizuje powierzchnię, ściśle mówiąc - ten punkt na powierzchni, któr odbił część fali dźwiękowej przyniesionej do nas. Ten punkt pc wierzchni, odbijający czasami całą powierzchnię, spostrzegany jako samodzielne źródło dźwięku, dostarczające nam kryteriów"! do wydawania sądów o otaczającej przestrzeni. Tak pojmowany, dźwięk staje się prawdziwym i jedynym miernikiem przestrzeni, przynoszącym o niej pewne wiadomości.
Oparta na tej zasadzie lokacja dźwiękowa jest szeroko sto-, sowana we wszystkich tych przypadkach, gdy koniecznie trzeba J wyznaczyć położenie niewidocznego przedmiotu w przestrzeni.] Jednym z przyrządów do lokacji dźwiękowej jest sonda aku-| styczna (echolot - przyp. tłum.), używana przy pomiarach głębi-3 nowych w morzach, albo podobny przyrząd, przystosowany dój wykrywania przedmiotów pływających po morzu, np. gór lodo-| wych, które są dużym niebezpieczeństwem dla żeglugi morskiej.) Na tej samej zasadzie opiera się działanie najnowszych aparatówj w zakresie lokacji, w których fale dźwiękowe zamieniają się n^ fale radiowe.
Ciekawe, że również niektóre zwierzęta posługują się orientacji lokacją dźwiękową. Ostatnie badania wykazały, żd zadziwiająca zdolność nietoperzy do orientowania się bez pomocj wzroku tłumaczy się wyłącznie właściwością lokalizowania pr2 nie w przestrzeni wszystkich, nawet bardzo małych przedmiotóM za pośrednictwem dźwięków odbitych. Niewidomi w szerokim kresie posługują się lokacją dźwiękową, często nie zdając sobi\ z tego sprawy. Trzeba ich pouczyć, aby ustosunkowali się do sprawy zupełnie świadomie, co w znacznym stopniu rozszer możliwości wykorzystania tego sposobu do celów orientacji.
Wiemy z fizyki, że różne przedmioty odpowiednio zróżnicc wane pod względem wielkości, kształtu, materiału, z którego zbudowane, lub też pod względem oddalenia od źródła dźwięŁ w różnym stopniu odbijają dźwięk. Zupełnie tak samo dzieje si z dźwiękami. Jeden i ten sam przedmiot w różnym stopniu odbijl dźwięki, zależnie od długości fali i siły. Dźwięk odbity określam| słowem ,-,echo" (gdy przedmiot odbijający dźwięk jest dość odda lony i spostrzegany przez nas jako do pewnego stopnia same
96

dzielne źródło dźwięku) albo "oddźwięk" (gdy powierzchnia odbijająca jest położona tak blisko, że dźwięk odbity spostrzegamy niemal jednocześnie z pierwotnym, zlewającym się z nim prawie). Wystrzał armatni i gwizd lokomotywy budzą echo w górach-, odległych od miejsca wystrzału o wiele kilometrów. Strzał z pistoletu powoduje odgłos budynków oddalonych o setki metrów. Odgłos wywołany przez bardzo słabe dźwięki słyszymy z odległości dającej się wymierzyć w metrach.
Wspominaliśmy już o roli, jaką odgrywają dźwięki spowodowane przez niewidomych (głos, kroki, pokaszliwanie itp.) przy wyznaczaniu wymiarów pomieszczeń oraz przy określaniu, jak dalece są one zapełnione przedmiotami. Niektórzy z niewidomych, szczególnie niedawno ociemniali, usiłują temu przeczyć uważając, /e nie można dokonać takich określeń nie stosując bezpośredniej obserwacji dotykowej. Twierdzą, że każdy lokal wydaje się im pusty od czasu, gdy przestali go widzieć. Wypływa to stąd, że ci niewidomi nie nauczyli się jeszcze, przy dokonywaniu podobnych określeń, posługiwać zdolnością odbijania dźwięków przez różne przedmioty.
W związku z tym warto przypomnieć, że widzący bardzo lawno już stwierdzili istnienie zdolności niewidomych przy określaniu wielkości przestrzeni, w której się poruszają. Między innymi ' /wrócił na to uwagę znakomity filozof D. Diderot, który prawdopodobnie nie był pierwszym. W pracy swojej pod tytułem "Listy l D niewidomych ku przestrodze tych, co widzą", napisanej w 1749 r., mówi: "Miała zdumiewająco subtelny słuch i węch (mowa o znanej w owym czasie pianistce, pannie Salignac, z którą Diderota łączyła przyjaźń). Na podstawie wrażeń dostarczanych przez powietrze wydawała sądy o stanie atmosfery, o tym, jakie jest niebo: (pochmurne czy jasne. Czy przechodzi przez plac czy też przez ulicę , lub zaułek, w przestrzeni otwartej czy zamkniętej. Określała wy-jmiary każdej ograniczonej przestrzeni na podstawie szmeru własnych kroków albo na podstawie echa własnego głosu. Wystar-/ało jej przejść się wewnątrz jakiegokolwiek domu, aby topografia jego utrwaliła się w jej umyśle" J).
l) D. Diderot (Denis). Lettre sur les aveugles a l'usage de ceux qui |viiient. Loudres, 1749.
Orientacja niewidomych w przestrzeni

Nie należy oczywiście sądzić, że określając wielkość wnęts niewidomy ma podać jego powierzchnię w metrach kwadrat wych. Nie każdy widzący mógłby tego dokonać, ponieważ zaleś! to od wprawy. Niewidomy mający pewne doświadczenie mo; < podać wymiary niewielkich pomieszczeń nawet w metraci kwadratowych. Ważne jest to, że wszedłszy do nieznane^" lokalu, np. przedsionka czy pokoju, tworzy sobie natychmia; pewne wyobrażenie o jego wielkości, choćby w tym sensie, że ro: poznaje, jaki to jest pokój: bardzo mały czy po prostu mały, du? czy bardzo duży. Wchodząc do sieni i przysłuchując się uważni' poznaje klatkę schodową, zwłaszcza gdy jest na niej otwarł, "studnia" (szyb od windy - przyp. tłum.) prowadząca z dołu d' samej góry. Czasami może również określić, gdzie zaczyna S:H wejście na klatkę oraz gdzie się mieści zejście do suteren.
. Niewidomi dość często wykorzystują jako sygnały dźwiękowej pokasływanie, lekkie uderzenia w dłonie, mlaskanie językiemj albo klaskanie palcami, postukiwanie laską o podłogę. Stosują t sposoby nie tylko w pomieszczeniach zamkniętych, ale takźj często na otwartej przestrzeni.
Czasami zdarzają się sytuacje, w których niewidomy pośrednictwem wrażenia przeszkody wyczuwa niewyraźnie w bliżu siebie obecność jakiegoś przedmiotu. Jeżeli przedmiot jest duży, np. ściana domu, wówczas mgliste wyczucie obecności może wystąpić na znacznej odległości. Z tej czy inna przyczyny niewidomy nie może przekonać się o obecności przeć miotu przez bezpośrednie zetknięcie się z nim i wtedy urucham| sygnał dźwiękowy, którego oddźwięk natychmiast rozstrzyg wątpliwości. Tą samą metodą posługują się niewidomi, gd| według ich przypuszczeń lub obliczeń, w pobliżu powinien znajda wać się jakiś przedmiot, którego obecności nie mogą wykryć. Oq dźwięk, wywołany dotknięciem albo lekkim uderzeniem łasi natychmiast go ujawni lub ustali jego położenie w przestrzer Oczywiście, nie mamy tu na myśli przedmiotów małych, ale dc duże, np. słup, auto itp. Sposób ten daje dobre rezultaty, zwłaszc gdy niewidomy znajduje się w pobliżu niszy, łuku architekt nicznego lub podcienia. Elementy architektoniczne tego typu łaja jak wklęsłe zwierciadło (nisza) albo wzmacniają dźwięk pr2 wielokrotne odbicie od ścian i sklepienia (łuk architektonicznjj
98

szczególnie wtedy, gdy są zbudowane z kamieni i mają gładką powierzchnię. Przez takie wielokrotne odbicie lub, jak określają fizycy, rewerberację dźwięk wzmacnia się i nabiera odcieni dudniących lub dzwoniących. Zjawisko to znają równie dobrze widzący, którzy w utworach literackich często wyrażają się w ten sposób: "Kroki ich głośno rozlegały się pod sklepieniem" albo: ,,Szum w tunelu przerodził się w łoskot". Każdy bez trudu zauważy charakterystyczną barwę kroków, głosów oraz innych głośnych dźwięków pod sklepieniem bramy lub w dużym, pustyni lokalu. Uważny słuch niewidomego rejestruje wtedy tylko najsłabsze dźwięki. Mimo że są one tak słabe, nie tylko pomagają przy orien-;acji, ale czasami stają się sygnałem przewodnim.
WRAŻENIE PRZESZKODY
4
Działanie bardzo słabych dźwięków odbitych od przedmiotu wywołuje w pewnych warunkach bardzo słabe, niejasne wra-/onie o charakterze akustycznym, które trudno bliżej określić.
Niewidomy zbliża się do przeszkody, np. do słupa. Będąc \v pewnej odległości od niej zaczyna bardzo niewyraźnie odczuwać bliskość przedmiotu, który znajduje się przed nim lub obok niego. Niewidomi czują pewną niejasną zmianę otoczenia, ale nie 11 >otrafią dokładnie określić, na czym ona polega, i w różny sposób 11 umączą przeżycia towarzyszące temu zjawisku.
Niektórzy mówią, że wydaje się im jak gdyby wkraczali [w cień, ale nie optyczny, tylko taki, jaki się odczuwa w kompletnych ciemnościach lub przy zupełnym braku wzroku. Inni utrzymują, że cień kładzie się im na twarz. Jeszcze inni porównują swoje wrażenie z bardzo lekkim dotknięciem się do czegoś górną 'częścią twarzy (czoło, skroń, brwi, gałki oczne itp.). Niektórzy przypuszczają, że wrażenia ich wiążą się z pewną zmianą stanu powietrza.
Różni uczeni i pedagodzy zainteresowani tym zjawiskiem badali je na przestrzeni niemal pół wieku, jednakże nie osiągnęli l /godności poglądów.
Stworzono wiele hipotez i teorii dotyczących powstawania [togo typu spostrzeżeń, które różni autorzy w różny sposób nazy-

wali. Znamy około dwudziestu takich nazw; najczęściej używanym terminem w ostatnich latach był,termin: "szósty zmysł". Zgodnie z najbardziej rozpowszechnionym poglądem uważano, że wrażenie przeszkody powstaje na twarzy niewidomego pod wpływem słabego ciśnienia fali powietrza. Ci, co tak sądzą, przypuszczają, żel niewidomy przy poruszaniu się wprawia w ruch falę powietrza,] która rozprzestrzenia się przed nim, napotyka przeszkodę, odbija | się od niej i wracając wywołuje na jego twarzy wrażenie ucisku .j Pogląd ten jest bezpodstawny dlatego, że, jak wiemy z fizyls powietrze posiada taką prężność, iż ruchy człowieka nie w stanie wywołać w nirn sprężystych drgań. Ponadto barć często zdarza się sytuacja, w której i niewidomy, i przeszkoda! trwają w całkowitym bezruchu, nieruchome jest również po-j "wietrze, a mimo to powstaje wrażenie przeszkody, czasem nawet intensywniejsze niż w innych warunkach. Bezpodstawność poglądu jest oczywista również dlatego, że wrażenie' ucisku jest wrażeniem dotykowym. Lokalizuje się zawsze w tej części powierzchni ciała, na którą działa bodziec i dostarcza wyobrażeń tylko o przedmiocie stykającym się ze skórą, w tym wypadku - o powietrzu, które uciska na twarz. Wrażenie dotykowe nie powstaje jako wynik oddziaływania przedmiotu, który znajduje się w pewnej odległości od powierzchni naszej skóry i wobec tego nie może stanowić kryterium wydawania sądów o tym, co to za przedmiot i gdzie się znajduje. Niewidomi zaś za pośrednictwem wyczucia l przeszkody dość dokładnie lokalizują przedmiot w przestrzeni, a nawet do pewnego stopnia mogą wnioskować o jego wymiarach.
Inni uczeni wysunęli teorię, że wyczucie przeszkody nie jest l właściwie wrażeniem, tylko złożonym spostrzeżeniem, w którego skład wchodzi cały kompleks wrażeń: dotykowych, węchowych,] temperatury, słuchowych i w ogóle wszystkich tych, które mogą l być wywołane przez dany-przedmiot. Przy tym niektóre osoby l sądzą, że u podstawy takiego złożonego spostrzeżenia tkwi mimo l wszystko jakieś jedno dominujące wrażenie: dotykowe, słuchowej lub temperatury.
Teoria ta, oczywiście, nie rozwiązuje problemu, poniewa mówi o spostrzeganiu przeszkody, w którym możemy wyróżnij i zresztą wyróżniamy, różne wrażenia: temperatury, dotykową słuchowe, węchowe oraz jeszcze jedno - trudne do określenia

wyczucie przeszkody. Wszystkie wymienione tu składniki wrażeń mogą brać udział jednocześnie w spostrzeżeniu przeszkody oraz w różnych innych kombinacjach. Możemy przy tym dokonać analizy takiego spostrzeżenia, a nasza świadomość wykaże obecność lub brak jednego ze składników, w ich liczbie również wyczucia przeszkody.
Najmniejszą popularność ma teoria, według której wyczucie przeszkody zaliczono do wrażeń słuchowych, wywołanych przez dźwięki odbite od przeszkody. Teoria ta, głoszona na początku bieżącego stulecia, została odrzucona i nie doczekała się rozpowszechnienia, ponieważ nie miała uzasadnienia naukowego, a nawet była sprzeczna z faktami naukowymi i dlatego nie potrafiła wszechstronnie wyjaśnić zjawiska.
Moje ostatnie badania pozwoliły mi ujawnić i odrzucić błędne elementy teorii słuchowej oraz przedstawić zupełnie nową akustyczną' teorię wyczucia przeszkody; wyjaśnia ona, jak mi się wydaje, w sposób całkowicie zadowalający wszystkie strony zjawiska, które z punktu widzenia innych teorii wydawały się niezrozumiałe. Przytoczę tu swoją teorię w najbardziej zwięzłej formie. Szczegółowo przedstawiam ją w mojej książce pt. Wyczucie przeszkody i jego rola w orientacji niewidomych l).
Dźwięki, z którymi stykamy się w środowisku naturalnym, są bardzo złożone. Większość z nich, w tym również dźwięki mowy ludzkiej, składa się z niskich albo nawet bardzo niskich dźwięków. W zakresie tych niskich dźwięków o 200 Hz 2) i poniżej słuch nasz wykazuje bardzo wysoki próg słyszalności: jest on tym wyższy, im niższy jest dźwięk. Oprócz tego niskie dźwięki odznaczają się bardzo dużą energią, która wzrasta wraz z obniżaniem się dźwięku. Im niższy dźwięk, tym dłuższa jest jego fala, tym swobodniej omija ona przeszkody, tym mniejsza jej część odbija się od przedmiotów napotykanych na drodze. Przedmiot znajdujący się w pobliżu nas odbija liczne dźwięki, zarówno te, które wychodzą od nas, jak również te, które przychodzą z zewnątrz. Gdy są
') B. CeepJiOB. OiuymeHHe npennTCTBHH n ero pojib B opHeHTHpOBKe cjienux. 1 .VimeArn3, 1949.
2) Czas trwania poszczególnego drgania jest znacznie mniejszy od sekundy. Liczbę drgań, czyli okresów na sekundą, oznaczamy skrótem HZ Ilerz od nazwiska odkrywcy fal elektromagnetycznych (przyp. tłum.).
101

one dostatecznie intensywne, wówczas trafiającą do naszych uszl energię dźwiękową odczuwamy jako bardziej lub mniej mtenl sywny oddźwięk, nasilający dźwięk zasadniczy i nadający ml wyraźne zabarwienie. Jeśli natomiast dźwięki są bardzo słabi i zbliżają się do progu wrażliwości słuchowej (słyszalności), wtedjj nasz narząd słuchu reaguje tylko na te spośród nich, które posia* dają bardzo dużą energię, tj. na dźwięki bardzo niskie. Natomiast dźwięki, które zaledwie wznoszą się ponad próg wrażliwości słu| chowej (słyszalności) albo, wyrażając się ściśle, znajdują się w jegl polu, nie posiadają ani tonu, ani tembru. W tych warunkacH dźwięk traci swoje cechy charakterystyczne, a wywołanego przei niego wrażenia nie traktujemy jako wrażenia słuchowego, tyłki jako pewne bardzo słabe i niejasne wrażenie, które nie da sił ściśle określić, a w szczególnych przypadkach nosi nazwę wy czucia przeszkody. J
Przy wnikliwym rozważeniu sprawy nie możemy lokalizował tego rodzaju wrażenia w żadnej określonej części naszego ciała, biol rac pod uwagę jego akustyczny charakter. Wiadomo xaś, że dźwięłj usłyszany w naturalnych warunkach nie lokalizuje się w uszacłJ ale odnosi się do pewnego punktu w przestrzeni. Wyczuwamy przeszkodę jako coś, co dość dokładnie lokalizuje się w przestrzenfl Nasze utajone wrażenie słuchowe (kryptoakustyczne) odnosimj] do źródła dźwięku, jakim jest przeszkoda odbijająca dźwięki w tym przypadku - reflektor. j
Tylko wzrok i słuch posiadają zdolność lokalizowania w przestrzeni źródła bodźca. Zdolność ta co. prawda rozwija siJ w toku życiowej praktyki ustroju, jest to jednak możliwe tylktl dzięki budowie anatomicznej narządów parzystych, jak wzroku i słuchu, oraz dzięki długiej drodze rozwoju filogenetycznegcl Żadne ćwiczenie nie jest w stanie wykształcić i wyrobić takiei zdolności w stosunku do jakiegokolwiek innego zmysłu, poniewąl ich narządy nie są do tego przystosowane. Co się zaś tydH oświadczeń wielu niewidomych w kwestii wyczucia przeszkocM które wiążą oni z pewnym wrażeniem odczuwanym na twarH oraz ze spostrzeganiem przez nich przedmiotów znajdujących sH przede wszystkim na poziomie twarzy, to trzeba konieczna uwzględnić tu dwie możliwości. Po pierwsze, narządy słuchowi umieszczone są na głowie .w sposób symetryczny, po obu stronacB
102

twarzy. Ustawienie ich przy spostrzeganiu przeszkody powoduje odpowiednie ustawienie twarzy, - aczkolwiek nie ma to żadnego znaczenia dla danego spostrzeżenia. Doświadczenia Biełogołowowa i innych, o czym już wspominaliśmy, wykazały, że najdokładniej-za lokalizacja źródła dźwięku dokonuje się wtedy, gdy źródło to znajduje się na tym samym poziomie, co twarz niewidomego. Po drugie, obserwacje profesora Szyslina l) wykazały, że u pewnych osobników widzących na widok przedmiotu znajdującego się bezpośrednio przed twarzą i pozornie im zagrażającego (w opisanych doświadczeniach był to ołówek skierowany na twarz) w skórze Iwarzy powstaje charakterystyczne wrażenie pochodzenia wtórnego, podobne do dotykowego. Prawdopodobnie jest ono uwarunkowane kurczeniem się płytkich mięśni podskórnych. Bardzo łatwo wytwarzał się przy tym odruch warunkowy. Być może, że również u niewidomych powstaje w skórze twarzy podobne wrażenie jako odruch, który jednak zjawia się na skutek spostrzeżenia słuchowego, a nie, jak u widzących, wzrokowego. W warunkach laboratoryjnych, w zupełnej ciszy i ciemności, widzący wykazują /dolność wyczuwania przeszkody i reagują na zbliżające się ku nim przedmioty prawie tak dobrze jak niewidomi, osiągając nawet w poszczególnych przypadkach lepsze wyniki. W warunkach normalnych spostrzeżenia wzrokowe, bez porównania silniejsze i posiadające ogromną wartość praktyczną, tłumią to nadzwyczaj słabe wrażenie i dlatego widzący nie dostrzegają go. Wielu z nich iednak, zainteresowanych tym zjawiskiem, po rozpoczęciu systematycznych obserwacji wykryło u siebie zdolność wyczucia przeszkody.
Po dokonaniu ogólnych spostrzeżeń, niezbędnych do zrozumienia zjawiska, przejdziemy teraz do rozpatrzenia zdolności wyczuwania przeszkody jako czynnika orientacji przestrzennej.
Niewidomi z reguły w szerokim zakresie wykorzystują posiadaną zdolność wyczuwania przeszkody do celów orientacji, choć często robią to podświadomie lub automatycznie, nie zdając sobie / tego sprawy. Nie u wszystkich jednak jest ono jednakowo roz-
1) C. IllHCJIHH. O6 OCOOOM BH/16 BOCnpHHTHH H CPO OTHOMICHHH K TaK H33bl-
i.ieMOMy HyscTBy npenHTCTBHa y cjienhix. TpyAM AKaflCMHH MeAHŁi.nHCKHX HayK
.CCP. ICraHHMecKaH (j)H3HojiorHH opranoB lyscrs, 1949.
103

winietę, a niektórzy nie posiadają go wcale. Zależy to, być mośj od różnej wrażliwości słuchowej na niskie dźwięki; mogą istnie? również inne przyczyny tego zjawiska. U tych niewidomycł którzy posiadają w wysokim stopniu rozwiniętą zdolność wyczucie przeszkody, nie zawsze występuje ona z jednakową wyrazistości Stan chorobowy, zmęczenie lub odwrócenie uwagi odbijają się r, niej ujemnie. Hamująco również wpływają bardzo słabe bodźr oraz bardzo silne szmery, które je tłumią.
Dlatego też, gdy obok niewidomego, orientującego się skądi nad bardzo dobrze, z hałasem przemknie tramwaj albo gdy porusz się on w środowisku wypełnionym silnymi dźwiękami, zwalni. kroku, a ruchy jego stają się niepewne.
Odległości, z których można wykryć obecność przedmiotówJ posługując się zdolnością wyczuwania przeszkody, są bardzo różne. Przede wszystkim są one uzależnione od wielkości przedij miotu. Im większy przedmiot, z tym większej odległość spostrzegamy go, jeżeli oczywiście nie wchodzą w grę inne okc liczności komplikujące ten stosunek.
Idąc ulicą niewidomy zaczyna wyczuwać obecność kilkul piętrowego domu mniej więcej z odległości od czterech do pięciij metrów, a obecność samochodu stojącego przy chodniku - z ległości półtora metra, słup wysokości wzrostu człowieka - z od| ległości około metra. Przedmioty o powierzchni jednego metra kwadratowego znajdujące się na poziomie twarzy odczuwa mniej więcej z tej samej, a czasami z nieco większej odległości. Odległe przy wyczuwaniu bardzo małych przedmiotów, których pij wierzchnia nie przekracza jednej czwartej metra kwadratowe^ mierzy się w centymetrach. Tłumaczymy tę zależność w ten spJ sób, że ilość odbitej energii dźwiękowej jest wprost proporcji nalna do kwadratu powierzchni odbijającej i odwrotnie propo cjonalna do kwadratu odległości. Wprawdzie zależność uzyskc w praktyce nie mieści się ściśle w ramach tej formuły, poniewd w życiu mamy do czynienia z ruchem ludzkim, a nie z przyrządej fizycznym; zaś według prawa Webera - Fechnera *) między ni
') Mowa o psychologicznym prawie Webera-Fechnera, odnoszącj się do wszystkich zmysłów. W odniesieniu do słuchu nie ma ono jednj| bezwzględnego znaczenia, bowiem próg różnicy głośności dźwięków żale zarówno od natężenia, jak i wysokości tonów (przyp. tłum.).
104

tężeniem podniety a podnietą istnieje zależność logarytmiczna, która przybiera jeszcze bardziej skomplikowane formy, gdy chodzi o tak minimalne wielkości jak dźwięk na progu słyszalności.
Zaznaczyliśmy już, że stosunki między rozpatrywanymi wielkościami mogą ulegać istotnym zmianom, zależnie od wpływających na nie pewnych okoliczności, przy czym odległość, z której wykrywa się ten sam przedmiot, zmniejsza się lub zwiększa w znacznym stopniu w różnym środowisku.
W przeciwieństwie do ujemnego wpływu silnego hałasu, stosunkowo głęboka cisza jest czynnikiem niesłychanie sprzyjającym i zwiększającym intensywność wrażenia, a więc zwiększającym odległość, z której wyczuwa się przedmioty.
Obserwując stale te same przedmioty (ściany, drzewo lub stół) w ciągu dnia, wśród zwykłego miejskiego szumu, a potem wśród głębokiej nocy, gdy miejski gwar prawie zupełnie zamiera, /auważymy, że odległości, na których te przeszkody są wyczuwalne, wzrastają prawie podwójnie przy obserwacjach poczynionych nocą. Słup wyczuwalny w miejscu zaludnionym z odległości około 75 cm - wykrywamy, gdy stoi na otwartej, rozległej przestrzeni, z odległości kilku kroków. Niewysoki płot, wzrostu człowieka, obserwowany na rozległej, zupełnie otwartej przestrzeni, np. w polu, wyczuwamy wyraźnie z odległości około czterech metrów, podczas gdy na ulicy w mieście odległość ta rzadko przekracza półtora metra. W zupełnie otwartym terenie z odległości przekraczającej jeden metr wyczuwa się dokładnie przeszkodę ledwie sięgającą kolan, a czasami tak małą pod względem rozciągłości jak np. pień. Przy sposobności trzeba podkreślić, że pod wpływem poglądów niewidomych sprzed pół wieku, opisujących swoje obserwacje i zajmujących trwałą pozycję w klasycznej literaturze z zakresu tyflopedagogiki, do ostatnich czasów panowało przeświadczenie, że za pośrednictwem wyczucia przeszkody można wykryć tylko te przedmioty, które sięgają poziomu twarzy, w ostateczności - ramion.
Przeprowadzone przeze mnie w szerokim zakresie badania /a pomocą ankiet oraz liczne obserwacje wykazywały, że wrażenie przeszkody wywołują również przedmioty wznoszące się nad ziemią na wysokości 20-30 cm. Głowa obserwatora powinna być przy tym koniecznie pochylona ku przeszkodzie, a powierzchnia
105

odbijająca przeszkody musi znajdować się w płaszczyźnie os| słuchowej pod kątem dogodnym do odbicia.
W literaturze początków XX stulecia, a nawet wcześniej! spotykamy również przykłady opisujące, jak spostrzegano podobnej przedmioty, tzw. "percepcją twarzy" (według ówczesnej termi-j nologii). Przykłady te uznano za wyjątkowe. Ich wyjątkowość] polega na tym, że człowiek przy chodzeniu zwykle trzyma głowę j prosto, dlatego też stosunkowo rzadko trafiają się warunki sprzyjające takim spostrzeżeniom, o ile nie przeprowadza się przy tymj specjalnych obserwacji. Decydującą rolę w tym. przypadku, jak również w wielu innych, ma kształt powierzchni odbijający dźwięk, od którego czasami zależy intensywność wrażenia. Takiej przeszkody, jak stos nieporządnie rozrzuconych drew lub innych] przedmiotów, niewielki antałek, taczka lub skrzynka zwrócone j do obserwatora otwartą powierzchnią - wyczuwa się szczególniej dobrze nawet z tak dużych odległości, że budzą one ogólny podziw, j Wyjątkowo duże znaczenie dla wyczucia przeszkody posiada takżfl materiał, z którego jest zbudowana przeszkoda. Wiadomo, że różne materiały reagują w różny sposób na uderzające na nie fale dźwię* kowe. Jedne, twarde i polerowane, działają jak dobre zwierciadłq i odbijają prawie w całości padającą na nie energię dźwiękową inne, miękkie i pulchne, pochłaniają znaczną jej część, a odbijają tylko znikomą część. Dlatego też przedmioty duże, ale zbudowane z materiałów pochłaniających dźwięki wcale nie wywołują wra-j żenią przeszkody albo jest ono tak słabe, że nie możemy go dostrzec.
Aby wykazać, że wymienione wyżej cechy przedmiotów są ważne nie tylko z punktu widzenia teoretycznego, ale również dla-J tego, że mają dla niewidomych dużą wartość praktyczną, przytoczą kilka -przykładów zaczerpniętych z ich codziennych doświadczeń]
Ciągłym źródłem przykrości jest dla niewidomego pewien J nawet nieznaczny nieporządek, jaki wprowadzają w jego mieszkaniu ludzie, którzy z nim współżyją. Mam tu przede wszystkim na myśli meble stojące na niewłaściwych miejscach. Ustawiony w przejściu taboret czy odsunięte od stołu krzesło są przeszkc darni, o które nieuchronnie potyka się niewidomy i kaleczy sobie nogi. Półotwarte drzwi narażają go na jeszcze większe nieprzyjemności. Niewidomy nigdy nie potknie się o drzwi zamknięte.1
106

m
Ich szeroka płaszczyzna, ku której się zwraca, jest zbyt dobrym reflektorem, zbyt widoczną przeszkodą, aby można było na nie się natknąć. Jeżeli jednak drzwi są uchylone i płaszczyzna ich znajduje się pod pewnym kątem w stosunku do ruchów niewidomego, wówczas dźwięk odbija się na bok, a niewidomy nie dostrzega przeszkody albo za późno zwraca na nią uwagę, co w rezultacie powoduje zderzenie i pociąga za sobą bardzo niemiłe następstwa. Ta okoliczność, że przez półotwarte drzwi słychać dźwięki rozlegające się z sąsiedniego pokoju stwarza wrażenie, że droga jest wolna, co w znacznym stopniu zwiększa możliwości zderzenia.
To samo może się zdarzyć i zdarza się nieraz na ulicy. Niewielkie przedmioty pozostawione na chodniku mogą się stać przyczyną upadku przy szybkim marszu. Prymitywne barierki, w postaci poprzeczek, ogradzające pas ulicy, na której przebiega remont, nie ekranizują dźwięków dochodzących z przodu, co stwarza złudzenie, że droga jest wolna. Jednocześnie zaś przeszkoda taka jest za mała i niewygodnie umieszczona, aby odbić dźwięk i wywołać wrażenie przeszkody. W wyniku tych okoliczności zderzenie jest nieuniknione. Może ono stać się niebezpieczne, gdy barierka jest chwiejna i ogradza jakiś rów lub dół położony bezpośrednio za nią. Do takich przeszkód, trudnych do wykrycia, należą różne wystające części budynków: rynny, schody przy wejściach, skrzydła okien otwarte na zewnątrz. Te ostatnie z racji ich niewielkiej powierzchni wykrywa się za późno, chociaż są dość dobrymi reflektorami.
Przytoczyłem tu szereg przykładów, w których niewystarczająca wielkość przedmiotu, niesprzyjający odbiciu kształt, położenie w przestrzeni lub wreszcie materiał utrudniający odbicie dźwięku były przyczyną tego, że takie przedmioty nie wywoływały u niewidomych wrażenia przeszkody albo też powstawało ono za późno, co z kolei prowadziło do przykrych następstw.
Niewidomy napotyka jednak na drodze również przedmioty odznaczające się wysokimi walorami akustycznymi w zakresie odbijania dźwięków. Wówczas te przedmioty przestają być uciążliwymi przeszkodami, a stają się dobrymi sygnałami orientacyjnymi, ułatwiającymi orientację w przestrzeni i samodzielne poruszanie się niewidomych. Zwarty szereg domów, wzdłuż których niewidomy idzie ulicami miasta, jest dla niego doskonałym
107

punktem orientacyjnym. Niewidomy idzie w pewnej odległości ściany, spostrzegając ją dzięki zdolności wyczuwania przeszkodj nie zahacza o wystające części, a jednocześnie zachowuje kie runek ruchów po linii prostej. Nie myśląc przy tym o ściani orientuje się według niej podświadomie, a odpowiednie regulacj^ czuciowo-ruchowe przebiegają w nim zupełnie automatycznie.
W takiej sytuacji niewidomy z pewnym defektem słuchd musi ciągle sprawdzać odległość od ściany. Dlatego też od czasJ do czasu lub bez przerwy postukuje w ścianę laska. Jeżeli zaś tegd nie robi, wówczas linia, wzdłuż której się porusza, staje się zygzaj kowata: albo oddala się od ściany, albo zbliża się ku niej talj bardzo, że dotyka jej ramieniem.
Wszystkie przedmioty wznoszące się po obu stronach ulic) (słupy, drzewa, samochody stojące przy chodniku i inne przedni mioty) są łatwo wyczuwalne. Jeżeli zaś przedmiot tkwi bel przerwy w tym samym miejscu, np. słup, wówczas staje się wspaj niałym znakiem orientacyjnym, który pozwala bez błędu wyzna-] czać i odszukać punkt nie zaznaczony w inny sposób.
Przechodząc przez dużą, otwartą przestrzeń, na której brah ciągłych dźwiękowych sygnałów orientacyjnych lub innych, rozmieszczonych po drodze na ziemi, niewidomy czasami wyjątkowe wykorzystuje do skontrolowania przestrzeni znajdujące się z boki sygnały orientacyjne, które dzięki zdolności wyczuwania przeszkody dają znać o swojej obecności. Gdy niewidomy przeanalizuje] uważnie każdą swoją marszrutę, wtedy bez żadnych wątpliwości! znajdzie na niej wiele znaków orientacyjnych, którymi będzie siei posługiwać przede wszystkim za pomocą zdolności wyczuwania! przeszkody. Wyodrębnienie takich sygnałów orientacyjnych nief zawsze jest łatwe, ponieważ należą one do złożonego kompleksu l jako składniki równorzędne i nierozdzielne, tym bardziej, że słuch l przy orientacji jest wykorzystywany na równi z powonieniem l i wrażliwością dotykowo-ruchową, a wrażenie przeszkody tworzy) nierozłączną całość z wrażeniami o charakterze zdecydowanie? słuchowym.
Walory, jakie posiada zdolność wyczuwania przeszkody dla | orientacji w przestrzeni, zostały wspaniale opisane przez pewnegg inteligentnego niewidomego. Opis ten przytaczam.
108

"Od czasu, gdy zacząłem przeprowadzać systematyczne obserwacje dotyczące wyczucia przeszkody, które, jak się wydaje, mam dość dobrze ^rozwinięte, nie wątpiłem nigdy o tym, że ma ono charakter akustyczny, chociaż można to udowodnić tylko w drodze logicznego rozumowania. Żaden inny zmysł poza wzrokiem i słuchem nie jest w stanie umożliwić lokalizowania w przestrzeni przedmiotu, który wywołał wrażenie. Nie posiadam absolutnie wzroku, wobec tego słuch jest jedynym zmysłem, któremu można przypisać to wyczucie.
Pewnego razu musiałem prowadzić lekcje w nieznanej mi klasie. Wyczułem nad głową, nieco na przedzie, obecność jakiegoś przedmiotu. Nastąpiło to w momencie, gdy wypowiedziałem pierwsze słowo. Umilkłem i wtedy wrażenie przeszkody zawieszonej nad moją głową ustąpiło. Zjawiało się ponownie za każdym razem, gdy zaczynałem mówić i znikało, gdy milkłem lub cofałem się o krok w tył (przedtem stałem przy stole). Domyśliłem się,, że była to elektryczna lampka z abażurem, a przypuszczenia moje potwierdziły się później całkowicie. Podobne zjawiska wydarzyły mi się jeszcze dwukrotnie w życiu.
Innym razem uczestniczyłem w konferencji, która ciągnęła się przez kilka dni. Posiedzenia odbywały się w niewielkiej sali, w jednym z najstarszych domów Moskwy. Na pierwszym posiedzeniu siedziałem w trzecim rzędzie krzeseł i przez szereg godzin odczuwałem obecność czegoś, jakiejś przeszkody, chociaż nie mogłem pojąć, co to za przedmiot i gdzie się znajduje. Wiedziałem i czułem to, że ani z boku, ani przede mną nie ma nic i nie może być, ponieważ siedzę w sali wypełnionej rzędami krzeseł. Słyszałem głosy rozlegające się swobodnie oraz dochodzące od stołu prezydialnego i katedry, jednakże bezustannie wyczuwałem obecność czegoś, to mi przeszkadzało. Odwracało to bowiem moją uwagę i przeszkadzało mi słuchać. Podczas przerwy w posiedzeniu, skonstatowałem przy pomocy widzących, że na suficie w odległości mniej więcej jednego metra wzdłuż linii poziomej (a może nieco dalej) znajdował się występ zwrócony w kierunku sali (nad stołem prezydialnym sufit był niższy). Później już siadałem albo w pierwszym rzędzie, albo w dalszym niż trzeci. Wtedy wrażenie przeszkody nie występowało. Jednak gdy umyślnie, dla sprawdzenia, usiadłem w trzecim rzędzie, zjawiło się ponownie.
109

Nie miałem już potem żadnej wątpliwości co do tego, że przyczyną wyczucia przeszkody był tutaj występ w suficie, wywołujący! odpowiedni efekt akustyczny. / l
Innym razem wygłaszałem referat stojąc za katedrą, któral znajdowała się przy brzegu sceny. W ciągu całego przemówienia 3 czułem wyraźnie obecność jakiejś przeszkody z prawej strony, ; trochę na przodzie. Wrażenie to było niezwykle intensywne i miało > pewien nieuchwytny, lecz szczególny odcień. Przeszkoda jak j gdyby tłumiła mój głos i nadawała mu jakieś obce zabarwienie, j Wszystko to, wbrew woli, przykuwało moją uwagę, przeszkadzało i mi mówić i drażniło. Po skończonym zebraniu nie mogłem dowie- j dzieć się, co było przyczyną tego przykrego wrażenia, przy- ! puszczam jednak, że były to fałdy kurtyny zwieszającej się wzdłuż ściany.
W swoim mieszkaniu poruszam się zupełnie pewnie i swo- j bodnie. Mam takie wrażenie, jak gdybym widział te przedmioty, j które znajdują się w pokoju i które muszę omijać. Nie widzę ich j jednak i mogę potknąć się o nie, zbaczając nieco w lewo lub na ' prawo. I tak jest rzeczywiście. Czasami potykam się o stół lub krzesło, ale nigdy nie zdarzyło mi się potknąć o szafę, a to dlatego, że wyczuwam krawędź szafy oraz innych wysokich przedmiotów. Poruszając się po ulicy nieustannie czuję obecność ściany, wzdłuż której idę. Wrażenie moje przy tym przez cały czas zmienia swoją intensywność i odcień. Prawdopodobnie mają na to wpływ wszystkie najdrobniejsze nawet cechy ukształtowania i materiału przeszkody, wzdłuż której przechodzę. W sposób bardzo wyrazisty spostrzegam wszelkie występy oraz wgłębienia i nisze, co łatwo mogę sprawdzić. Trudniej jest jednak ustalić przyczynę pewnych mniej wyrazistych modyfikacji w spostrzeżeniu. Zapewne tkwi ona w drobnych architektonicznych szczegółach budynków.' (wystające i wgłębione części okien, drzwi itp.). J
Wyczuwam dokładnie nie tylko tak duże przedmioty, jak np. samochód stojący nieco na uboczu, ale również takie, jak słupy, drzewa i kolumny podtrzymujące drucianą siatkę. Nawet sama siatka wywołuje pewne, aczkolwiek znacznie słabsze wrażenie. Czuję obecność domów nawet po przeciwległej stronie uńcy, chociaż, dostrzegam je dopiero wtedy, gdy urywa się ich
110

szereg^ a po tej stronie ulicy zamiast domów zaczyna się szeroka, otwarta\ przestrzeń".
Zarówno w tym przypadku, jak i w wielu innych trudno określić Własności dużych przedmiotów polegające na odbijaniu czy ekranizowaniu dźwięków.
Dźwięk\ towarzyszą nam wszędzie, nie możemy dokonać obserwacji izolując się od nich.
ORIENTOWANIE SIĘ W PRZYRODZIE NA PODSTAWIE
DŹWIĘKÓW
Ludzie widzący również posługują się słuchem przy orientacji w przyrodzie. Wszyscy wiemy, że już od dawna nauczono się ustalać prognozę pogody na najbliższe dni, opierając się na sile i odcieniu dźwięków oddalonych lub echa. Gdy zapowiada się dobra pogoda, wówczas gwizdki parowozów z najbliższej stacji dochodzą wyraźnie, a echo rozlega się dźwięcznie i wielokrotnie powtarza. Natomiast przed pogorszeniem się stanu pogody te same gwizdki parowozu słyszymy przytłumione albo w ogóle przestajemy je słyszeć, a echo staje się bezbarwne i krótkie. Niewidomi również korzystają z tych objawów. Czynniki meteorologiczne jako składowa część atmosfery w większym lub mniejszym stopniu wpływają na wszystkie dźwięki, zmieniając ich barwę i intensywność. Jest to zupełnie zrozumiałe. Dźwięk jest integralnie uzależniony od stanu środowiska, w którym się rozwija, w danym przypadku - od stanu powietrza. Pył, para wodna, krople wody lub kryształków lodu w postaci deszczu czy śniegu niewątpliwie oddziałują na rozchodzenie się dźwięku. W jeszcze silniejszym stopniu wpływa na to obecność w powietrzu pewnych warstw o różnej temperaturze. Wiele z tych zjawisk zbadała gruntownie fizyka, ale pewne punkty pozostały niewyjaśnione, a niektóre wnioski nie znajdują potwierdzenia w praktyce. Oczywiście, przy takich warunkach widzący mogą chwytać i dostrzegać różne modyfikacje w odcieniach dźwięków nie gorzej niż niewidomi, ale nie ma to dla nich praktycznego znaczenia. Dlatego albo w ogóle nie zwracają uwagi na dźwięki, albo dostrzegają w nich tylko bardzo wyraźne zmiany (echo w górach) oraz takie
111

modyfikacje dźwięku, które mają dla nich pewien sens/praktyczny (echo -- jako prognoza pogody). Niewidomi są joardziej wrażliwi na podobne zmiany, notują je zawsze w świadomości, choć bardzo często rejestrują tylko sam fakt zmiany dźwięku, nie zdając sobie sprawy z tego, skąd on pochodzi i cc/ wskazuje.j Przytoczymy poniżej szereg przykładów i postaramy się wykazać^ jaką ma wartość dla niewidomych nie tylko umiejętność dostr gania pewnych zmian w charakterze dźwięków, ale również rozu-^J mienie przyczyn wywołujących owe zmiany.
W literaturze spotykamy nieraz wzmianki o tym, że niektórzj spośród niewidomych na "podstawie wrażeń dostarczanych ir przez powietrze" albo "według wrażeń odczuwanych na twarzy'*! sądzą o tym, czy niebo jest pochmurne czy jasne, a jeżelii pochmurne, to w jakim stopniu widnokrąg jest pokryty chmurami.j Może się to zdarzyć po pierwsze wtedy, gdy niewidomy posiada'^ resztki wzroku i wzrokowo reaguje na zmiany zachodzące w oświetleniu, będące rezultatem zakrycia słońca przez chmury. Po drugie, jest to możliwe wówczas, gdy słońce intensywnie grzeje, a niewidomy może obserwować zmiany wrażeń termicznych, powstałych na skutek zakrywania lub odsłaniania słońca przez warstwę chmur różnej grubości. Może się zdarzyć, że nie występują przy tym ani wrażenia wzrokowe, ani temperatury; mimo to niewidomy wyraźnie wyczuwa silne zachmurzenie. Wielu niewidomych nie potrafi zorientować się co do jakości swych wrażeń. Niektórzy np. twierdzą, że czują nad sobą niskie niebo czy pułap, jak gdyby sufit - nawet wtedy, gdy znajdują się na wolnym powietrzu. Przy wnikliwej obserwacji okazuje się, że całe zagadnienie sprowadza się do dźwięków. Istnieje pewien stan atmosfery, który zwykle towarzyszy całkowitemu i niskiemu zachmurzeniu, wtedy wszystkie dźwięki rozlegają się w szczególny sposób. Słyszymy je bardzo wyraźnie, ale jednocześnie nie wywołują one wrażenia szerokiej przestrzeni i są jak gdyby nieco stłumione. Pojawia się natomiast wrażenie podobne do tego, jakie odczuwamy w pokoju, w którym jest dużo dywanów lub innych miękkich przedmiotów. W takiej atmosferze ulica w mieście staje się podobna do korytarza. Dźwięki są jak gdyby przygięte do ziemi, a ton ich obniża się. Zjawisko to można dobrze zaobserwować na podstawie dźwięków oddalającego się tramwaju.
112

Wszelkie dźwięki słabe i wysokie, które wchodzą w ogólny szum ^fydawany przy poruszaniu się tego środka lokomocji, stosunkowo^ szybko zamierają i przestają być słyszalne przy jego oddalaniu się. Długo natomiast słychać niski, dudniący dźwięk (niższy, ni^; zwykle). Dźwięk ten jak gdyby ściele się po ziemi: to wzmacniając się z lekka, to słabnąc. Dochodzi niby z głębi długiego, głuchego korytarza, przypominając nieco dźwięk rozlegający się w podziemnej sztolni, gdy w pewnej odległości toczy się wagonik. Barwę taką prawdopodobnie przybiera na skutek inwersji temperatury, gdy nisko nad ziemią zwisa akustyczny obłok, tj. masa powietrza posiadająca wyższą temperaturę, aniżeli powietrze znajdujące się bezpośrednio nad ziemią. Dźwięk odbija się od powierzchni obłoku akustycznego stwarzając wrażenie pułapu zawieszonego nad ziemią. Wtedy ulica zabudowana wysokimi domami staje się rzeczywiście podobna do długiego korytarza i odtwarza jego cechy akustyczne.
Wiemy z fizyki, że deszcz nie wpływa na rozchodzenie się dźwięku. Praktyka potwierdza, że nie wykazuje on wyraźnego wpływu (w sensie akustycznym) na orientację .niewidomych. Co prawda w czasie silnej ulewy powstaje szum, który zagłusza
wiele dźwięków i może istotnie przeszkodzić w orientacji za północą słuchu. Podczas ulewy natomiast i w ogóle w czasie deszczu, .zwłaszcza zimnego i jesiennego, niezależnie od jakiejkolwiek akustyki, powstają warunki ogromnie niedogodne dla orientacji. Mam tu na myśli te nieprzyjemne wrażenia przeżywane przez człowieka idącego drogą pod strugami wody, gdzie na każdym kroku spotyka głębokie kałuże, których nie widzi i dlatego nie może ich ominąć.
Opady śnieżne również wpływają niekorzystnie na orientację, zwłaszcza gdy towarzyszy im wiatr. W czasie ich trwania, nawet przy łagodnej i stosunkowo ciepłej pogodzie, spotyka się
wiele przeszkód. Śnieg oblepia twarz i topi się na niej wywołując nieprzyjemne wrażenie. Również bardzo nieprzyjemne jest dotknięcie mokrego i zimnego kołnierza palta. Obficie padający śnieg pokrywa grubym, puszystym kobiercem ziemię i pochłania dźwięki, tłumiąc je do tego stopnia, że napotkani w drodze ludzie zjawiają się dopiero' w odległości jednego kroku od niewidomego l wyrastają nagle przed nim tak, że nigdy nie zdąży uzgodnić
8 - Orientacja niewidomych w przestrzeni
113

swoich ruchów z ich ruchami. Nawet tramwaj podczas /takiej pogody jedzie bardzo cicho, jak gdyby się skradał. Natomiast gdy przestanie padać, a śnieg leży na ziemi grubą puszystą warstwą, wytwarza się sytuacja bardzo korzystna do powstawania wrażeń dźwiękowych i wyczuwania przeszkód. Przedmioty SR wówczas łatwo wyczuwalne a dźwięki słychać wyraźnie z dużych odległości na tle ogólnej ciszy. Głośne dźwięki nabierają miękkich odcieni, ginie wszystko to, co hałaśliwe i co drażni słuch. }4awet dźwięki pojazdów mechanicznych, wrogów orientacji niewidomych, stają się łagodniejsze i tak bardzo nie przeszkadzają. Nawet tramwaj, jak to trafnie określił jeden z niewidomych, "chodzi w filcowych butach". Puszysty śnieg jest doskonałym materiałem absorbującym dźwięki. Pokrywa śnieżna stwarza idealne warunki do zwalczania hałasu na ulicach miast; do tego dąży również technika.
Niektórzy sądzą, że wiatr sprzyja orientacji niewidomych. Pomaga on jakoby przy określaniu kierunku (zakłada się, że wiatr w ciągu dłuższego lub bardzo długiego okresu zachowuje stały kierunek) i daje możność ustalenia, gdzie na ulicy kończy się ściana, a zaczyna przecznica itp. Najprawdopodobniej pogląd | ten stworzyli przede wszystkim ludzie widzący, którzy nie orientowali się nigdy na podstawie słuchu. W rzeczywistości zaś wiatr l w każdych warunkach staje się bardzo istotną przeszkodą w orientacji niewidomych, bowiem w niewielkiej przestrzeni, j ograniczonej wysokimi przedmiotami, rzadko zachowuje stały kie-j runek. W mieście, wśród budynków, szczególnie na rogach i skrzyżowaniach ulic wiatr ustawicznie i bardzo wyraźnie zmienia kie- : runek, często na zupełnie przeciwny, i powoduje jedynie za-] mieszanie. Główną jednak przeszkodą staje się szmer wywołany przez wiatr w otaczającej przestrzeni i w konchach usznych. Szum ten przeszkadza niewidomemu słuchać i właściwie oceniać sy-1 tuację. Do tego dołącza się jeszcze mechaniczne działanie wiatru,] który utrudnia ruchy, rozwiewa ubranie, zrywa kapelusz i ciska w twarz kurz.
W literaturze tyflopedagogicznej (Yilleyx) spotykamj wzmianki o tym, że dźwięk rozszerza widnokrąg niewidomymi
---- i
') Pierre Yilley-ociemniały profesor uniwersytetu w Cannes (Francja),] autor słynnej książki o niewidomych: Niewidomi wśród widzący ch\ (L'aveugle dans le monde des yoyants, 1927).
114

Przykładem takiego dźwięku jest grzmot. Niewidomy, który nie zna \pbrazow wzrokowych, nie opiera wrażenia o widnokręgu na spostrzeżeniu zmysłowym, ale tylko na wiedzy. Dźwięki do-chodzącse z daleka niewątpliwie sprzyjają konkretyzacji tego wyobrażenia, opartego na znajomości rzeczy, i w tym sensie rozszerzają widnokrąg niewidomego. Co prawda, nie zbyt fortunne jest powoływanie się na grzmoty, ponieważ dźwięki gromu nie są związane z żadnym punktem na ziemi i bardzo wątpliwe, aby mogły wywołać u niewidomego jakieś asocjacje z wyobrażeniem o obszarze ziemi. Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa z dźwiękami, które można związać z określonym punktem, np. dźwięk fabrycznego lub parowozowego gwizdka, wystrzał, echo tych dźwięków. Takie dźwięki mogą nie tylko "rozszerzyć" widnokrąg niewidomego, tj. dostarczyć mu ogólnego pojęcia o przestrzeni rozpościerającej się przed nim, ale również konkretyzują to pojęcie określając dokładne położenie tych punktów w przestrzeni, które są źródłem dźwięków, oraz rzeczywistą odległość od nich. W ten sposób tworzy się sieć punktów orientacyjnych, na podstawie których, jak już mówiliśmy, niewidomy może wyrobić sobie właściwe wyobrażenie o planie terenu. Co więcej, jeśli niewidomy potrafi umiejętnie interpretować znaczenie dźwięków i ich odcieni, może również wydawać sądy o rodzaju przestrzeni, tj. o jej ukształtowaniu, o przedmiotach, które ją wypełniają, oraz o zjawiskach, jakie w niej zachodzą. Wszystko to należy do elementów kształtujących krajobraz i w tym sensie możemy mówić o pejzażu dźwiękowym. Gdy człowiek, który widzi, uzupełni opisem tę kontemplację pejzażu dźwiękowego, wyobrażenie o nim staje się zupełnie konkretne, żywe, a nawet barwne (jeżeli niewidomy ma pojęcie o kolorach). Doświadczony przewodnik 1), np. nauczyciel szkoły dla niewidomych, powinien wykorzystać te możliwości, aby niewidomym dostarczyć pojęć nie tylko o krajobrazie dźwiękowym, ale również o obrazie barwnym.
We wstępie pisaliśmy o tym, jak niewidomy, siedząc na wysokim brzegu rzeki, obserwował dźwięki dochodzące do niego z różnych punktów rozścielającej się przed nim przestrzeni. Dały
') Autor ma na myśli człowieka widzącego, który towarzyszy w drodze niewidomemu (przyp. tłum.).
115

mu one możność wytworzenia sobie pojęcia o otaczającymi krajobrazie. Im więcej takich dź.więków dociera do niewidomego tym więcej obserwacji może dokonać i tym pełniejsze stają jego wyobrażenia. /
Wiele takich obserwacji może niewidomy przeprowadził! w pociągu podczas podróży. Stukot pociągu, -który towarzysz} jego biegowi, jest spostrzegany w różny sposób, zależnie od sytuacji. Stojąc w otwartym oknie wagonu łatwo zauważyć, że stuld kół i odgłosy wywołane przez obiekty, obok których przejeżdża pociąg, zmieniają ciągle swój ton i barwę. Każda budowla, którą mija, odpowiada na stukot kół. Odpowiada mu wyraźnie uchwytnym głosem nie tylko mała budka, ale nawet stojący blisko słup i lampa przy zwrotnicy. Gdy pociąg wjeżdża na stację, w stojących bliżej i dalej zestawach wagonów budzi się echo, dając wyobrażenie o wielkości stacji, tzn. o wielkości przestrzeni zajętej przez zapasowe tory. Według zmieniających się rytmicznie odgło-j sów można nawet obliczyć ilość wagonów w pociągu, obok któregc przejeżdża pociąg obserwatora. Nie można również nie dostrzec| tego, że pociąg przejeżdża przez most, nawet jeżeli most jest bardzo mały. Mosty średniej wielkości i większe dają dobre wyobrażenie o szerokości rzek, nad którymi zostały przerzucone"|
Szczególnie wiele różnorodnych odgłosów wywołuje dźwięli gwizdka parowozu i łoskot pociągu pędzącego po nierównym terenie. Dźwięk pociągu wyraźnie się zmienia pod wpływem każde-l go, nawet niewielkiego zagłębienia, nad którym przejeżdża,] Intensywność dźwięku wzrasta w miarę, jak wzrasta wysokość ścian okalających tory kolejowe. W tunelu i w wąskim wąwozie| zwłaszcza gdy jego ściany składają się z kruszców skalnych,, stukot pociągu przechodzi w łoskot. Szczególnie w pagórkowatyr i górzystym terenie gwizd lokomotywy budzi wielogłosowe! i dźwięcznie brzmiące echo, które daje specjalny efekt, gdy gwizdl rozlega się w lesie. Jeżeli jest pomyślny stan atmosfery, las rodził tak harmonijnie brzmiące echo, że słuchanie go sprawia zadowo-l lenie estetyczne. W otwartym, równinnym terenie stukot kół roz-l lega się wyraźnie, ale słabo i pochodzi bezpośrednio od źródła. Gwizd lokomotywy bez przeszkód .unosi się w dal i ginie bez śladu w przestrzeni, budząc czasami tylko krótkie echo w pagórku lub| budynku tkwiącym samotnie w oddali.
116
Całe to bogactwo dźwięków wnosi ożywienie w jednostajne i ubogie wrażenia niewidomego pasażera.
Dźwięki nie tylko urozmaicają monotonię podróży, ale dostarczają szeregu informacji o rodzaju miejscowości, przez które pociąg przejeżdża albo w których się zatrzymuje, o ile tylko niewidomy potrafi zorientować się w odcieniach brzmień, zrozumieć ich sens, zwłaszcza gdy jego bezpośrednim obserwacjom towarzyszą wyjaśnienia widzącego, który mu towarzyszy w podróży. Trzeba dodać, że podobne obserwacje byłyby niemożliwe w wagonach wykonanych całkowicie z metalu, o hermetycznie zamkniętych oknach.
Można byłoby przytoczyć jeszcze szereg urywków z opisów wrażeń i obserwacji przeprowadzonych przez niewidomych, można by również mnożyć przykłady zjawisk akustycznych, współdziałających skutecznie w orientacji przestrzennej niewidomych. Powiedziano już jednak dostatecznie dużo, aby zrozumieć, jak wielkie znaczenie ma słuch w orientacji przestrzennej przebiegającej bez kontroli wzroku, jak bogata jest różnorodność jego przejawów, nie tylko jako sygnału orientacyjnego i punktu oporowego w dużej przestrzeni, ale również jako sprawdzianu tej przestrzeni. Należy jednak pamiętać, że nie wszyscy niewidomi potrafią w dostatecznym stopniu wyzyskać te różnorodne możliwości, których dostarcza im dźwięk. Wielu z nich nie dostrzega pewnych cech akustycznych, nie zwraca na nie uwagi, nie interesuje się nimi zupełnie, nie myśli o korzyści, jaką przyniosłoby im świadome ustosunkowanie się' do czynności obserwowania dźwięków. Pochodzi to stąd, że większości tych niewidomych nie nauczono w odpowiednim czasie rozumieć, o czym mówi im ten czy inny dźwięk, co go wywołuje, co decyduje o jego odcieniach. Dlatego też dom rodzinny i szkoła powinny zwrócić szczególną uwagę na kształcenie słuchu, na konkretyzację zjawisk akustycznych oraz praktyczne nawyki w zakresie wykorzystywania dźwięku do celów orientacji. IW stosunku do. ociemniałych w późniejszym wieku, w tej liczbie również inwalidów wojennych, będzie to zadaniem instytucji leczniczych oraz Związku Niewidomych. Należy również mieć na względzie, że w przebiegu orientacji dźwięk jest zawsze ściśle związany z innymi składnikami tego złożonego aktu poznawczego i nigdy nie występuje jako czynnik izolowany.
i
117
ZNACZENIE WĘCHU DLA ORIENTACJI
Ludzie widzący również wykorzystują węch do celów orientacji. Zmysł ten odgrywa jednak w ich orientacji bardzo nieznaczną rolę i ogranicza się do wyjątkowo rzadkich przypadków. Pojawienie się w powietrzu jakiegoś niezwykłego zapachu, niespecyficznego dla danego środowiska, jest najczęściej sygnałem mobilizującym uwagę człowieka i kierującym jego świadomość ku nowej sytuacji. Potem zaczyna działać wzrok i przede wszystkim przy jego udziale ustala się przyczynę pojawienia się nowego bodźca.
Wyobraźmy sobie człowieka zajętego jakąkolwiek pracą, który nagle poczuł zapach spalenizny. W normalnych warunkach taki zapach nie powinien istnieć w tym środowisku. Pojawienie się jego świadczy o tym, że zdarzyło się coś takiego, co może grozić niebezpieczeństwem. Człowiek zaniepokoił się. Przerwał pracę i zaczyna "węszyć". Rozgląda się w różne strony, wciąga nosem powietrze, wstaje i posuwa się w różnych kierunkach, aby wykryć źródło zapachu. W dalszych badaniach nad przyczyną wywołującą zapach spalenizny pomagają mu różne zmysły. Może zobaczyć dym wychodzący z palącego się przedmiotu, usłyszeć lekki trzask, tak charakterystyczny dla pewnych tlących się materiałów. W końcu, najczęściej za pośrednictwem wrażeń temperatury, bólu i dotyku wykrywa źródło ognia (np. gdy przyczyną powodującą zapach spalenizny był niedopałek papierosa, niezga-szony i włożony przez roztargnienie do kieszeni marynarki, co zdarza się czasem niektórym palaczom).
Widzący korzystają z pomocy węchu w życiu codziennym, a czasami również w pracy zawodowej. Na przykład określenie
118

stopnia świeżości produktów żywnościowych, rozróżnianie jednakowych co do wyglądu cieczy wylanych do jednakowych naczyń - odbywa się zwykle za pomocą powonienia. Cechy uchwytne węchem odgrywają niekiedy bardzo ważną rolę w pracy chemika i mineraloga (przypomnijmy sobie chociażby przepisy dotyczące gazów trujących :).
Zrozumiałe, że niewidomi znacznie częściej posługują się węchem i w znacznie szerszym zakresie niż widzący korzystają z tego zmysłu do celów orientacji przestrzennej. Jeszcze większe znaczenie, ze zrozumiałych względów, posiada węch w życiu głuchoniemych. O. Skorochodowa w swojej książce pt. Jak postrzegam świat przytacza znaczną ilość różnorodnych przykładów ilustrujących, jak dalece sama wykorzystuje węch przy orientacji. Z tych bardzo licznych. przykładów widać, że węch pomaga jej orientować się przede wszystkim w jej najbliższym otoczeniu,, a następnie w szerszej przestrzeni.
Przytoczymy tu pewne konkretne przykłady orientacji przestrzennej i bytowej (socjalną - będziemy rozp*atrywać oddzielnie), aby wykazać praktyczną wagę orientowania się niewidomych według węchu.
Przedtem jednak podkreślimy pewne właściwości węchu, od których zależy stopień wykorzystania tej wrażliwości przy orientacji i które z tego względu należy zawsze mieć na uwadze.
Narząd węchu jest niesłychanie wrażliwy na substancje aromatyczne. Wystarczy minimalna domieszka substancji lotnych w powietrzu, abyśmy mogli ją zauważyć. Przy tym, jeżeli odznacza się ona wysokim stopniem lotności można ją wykryć na dość znacznej odległości od źródła. Ta okoliczność właśnie, być może niewystarczająca, stwarza podstawę do tego, aby zmysł węchu zaliczyć do tzw. receptorów odległościowych 2), tj. takich, za pomocą których mogą spostrzegać bodźce na odległość, nie kontaktując się z nimi bezpośrednio. Czasami jednak praktyczna wartość ostrości wrażeń węchowych sprowadza się do zera na skutek wyso-
') Autor używa skrótu: OB (orpaBJiaioinHe seiuecTBa) i ma na myśli instrukcję o obronie przeciwgazowej (przyp. tłum.).
2) Zmysły dalekosiężne, do których zaliczamy: wzrok, słuch, węch oraz. zmysł wibracji (przyp. tłum.).
119

kiej adaptacji węchu. Dzięki tej właściwości często odczuwamy zapachy bardzo krótko, a potem przyzwyczajamy się do nich i przestajemy je dostrzegać.
Duże znaczenie dla orientacji ma również ta okoliczność, że odróżniamy w powietrzu nie tylko minimalną ilość substancji aromatycznej, ale także najmniejsze zmiany dotyczące ilości lub intensywności zapachu. Od tego właśnie zależą "nasze możliwości rozpoznawania skąd, ż której strony pochodzi zapach oraz wyznaczania kierunku bodźca. Aby to stwierdzić, wystarczy niekiedy zwrócić twarz w różne strony. Czasami jednak obserwator musi przenosić się na większą lub mniejszą odległość, aby dostać się w sferę dużego nasycenia substancją lotną i w ten sposób odszukać kierunek, z którego pochodzi zapach. Posuwając się dalej w tym 1 kierunku łatwo już będzie wykryć źródło zapachu. Aby jednak i takie poszukiwania były uwieńczone powodzeniem, niezbędna jest ' ^obecność dość silnego strumienia (lub też prądu) zapachów.
Odszukanie źródła pachnącej substancji w przestrzeni - przesyconej nią równomiernie - wyłącznie za pomocą powonienia jest prawie niemożliwe, a co najmniej bardzo trudne. Na przykład wyszukanie na ulicy jadłodajni za pomocą zapachu nie przedstawia wielkich trudności. Jeżeli jednak jadłodajnia ta mieści się przy instytucji i zapach potraw unosi się równomiernie w całym hallu, wówczas- dalsze poszukiwania mogą być bardzo trudne, a czasami trzeba uciekać się do pomocy pytań lub zastosować inny sposób, np. wsłuchiwać się, skąd dobiegają dźwięki ustawianych talerzy i łyżekj charakterystyczne dla stołówki. Zaczerpnęliśmy ten przykład z opowiadań jednego z niewidomych, który pewnego razu postanowił odszukać stołówkę posługując się wyłącznie węchem.
Skorochodowa również ubolewa nad tym, że nie zawsze można według zapachu określić jego źródło, chociaż zapachy odgrywają bardzo istotną rolę w jej życiu. Prawdopodobnie dlatego znaczna większość przytoczonych przez nią przykładów odnosi się do orientacji socjalnej, a nie przestrzennej. Orientację przestrzenną charakteryzuje w jej praktycznych ćwiczeniach np. fakt odszukania kuchennego wejścia do szkoły na podstawie
120

zapachu dolatującego z kuchni. Przy czym zapach tylko bliżej określił położenie wejścia, które niewątpliwie było dobrze jej znane. Za pomocą powonienia Skorochodowa odnalazła krzak dzikiej róży w ogrodzie, świeżą gazetę na stole, pakiecik z szampionem oraz bukiet kwiatów na szafie. Wszystkie przytoczone przykłady są charakterystyczne dlatego, że w każdym z nich działał wyraźnie zaakcentowany ośrodek rozprowadzający intensywny zapach, który szybko słabnął na skutek oddalania się od źródła. W innym miejscu swej książki Skorochodowa opowiada, jak pewnego razu na podstawie zapachu wywnioskowała, że przyszła jedna z jej znajomych: "Było mi przyjemnie, że powonienie nie wprowadziło mnie w błąd. Widzimy więc, jak dalece węch i różnorodne bogactwo wrażeń, które nie cieszą się wielkim poważaniem u ludzi widzących i słyszących, zastępują-głuchociemnemu wzrok i słuch".
Uwaga Skorochodowej w stosunku do niewidomych, którzy słyszą, jest niezupełnie ścisła. Oczywiście, ciężar gatunkowy wrażeń węchowych w zestawieniu z ogólną masą innych wrażeń jest znacznie mniej wykorzystywany w praktyce życiowej niewidomych aniżeli głuchociemnych. Jednakże również u niewidomych "wrażenia węchowe są bardzo cenione", a w pewnych wypadkach odgrywają decydującą rolę przy orientacji. Fakty takie zdarzają się w życiu niewidomych słyszących znacznie częściej niż w życiu głuchociemnych, ponieważ samodzielna działalność niewidomych jest bez porównania szersza i bardziej różnorodna. Przytoczymy pewne przykłady podobne do tych, na które powołuje się Skorochodowa.
Wielu niewidomych, podobnie jak wielu ludzi w ogóle, cechuje szczególne upodobanie do kwiatów. Znalazłszy się w pokoju, w którym stoi bukiet kwiatów, natychmiast kierują się ku niemu, aby z bliska nasycić się jego zapachem i wyczuć, jakie kwiaty wchodzą w jego skład. Przy tym ogólnie znany jest fakt, który zresztą nikogo nie dziwi, że wielu niewidomych, jak również wielu widzących, nie myląc się określa kwiaty według ich zapachu, nawet gdy tkwią w bukiecie, wśród kwiatów różnych gatunków.
Niewidomi mają również właściwą orientację w zakresie wszelkich innych zapachów i w znacznej mierze wykorzystują węch w życiu codziennym oraz w pracy zawodowej. Na przykład
121

gdy do jednakowych butelek nalejemy olej różnego gatunku: słonecznikowy, lniany, konopny, nie mówiąc już o cieczach zdecydowanie różniących się zapachem, żaden z niewidomych, który ma z tym do czynienia, nie omyli się w wyborze, opierając się, właśnie na kryteriach węchowych.
Czasami niewidomi posługują się węchem w pracy zawodowej dla dokonania wyboru gatunku drewna, a niekiedy metalu. Wiemy, że wiele metali posiada wyraźny zapach, który niekiedy udziela się również rękom, jeżeli trzymamy w nich metal przez jakiś czas.
Ażeby odnaleźć drzwi wejściowe do różnych instytucji i przedsiębiorstw, niewidomi posługują się ich charakterystycznymi odznakami. Między innymi kierują się tu pamięcią mięśniową i ruchową, dźwiękiem, jeżeli położenie drzwi jest dobrze znane, oraz zapachem. Gdy niedokładnie wiadomo lub w ogóle nie wiadomo, gdzie znajdują się drzwi, zapachy stają się decydującymi lub jedynymi cechami wyróżniającymi. Wyjaśnię to na przykładzie zaczerpniętym z życia.
W pobliżu dużego zakładu przemysłowego niewidomych, przy którym mieści się również internat, przy głównej arterii dzielnicy, z obu stron ruchliwego skrzyżowania rozmieszczony jest szereg instytucji często odwiedzanych przez niewidomych. Po jednej stronie ulicy mieści się zakład szewski, zakład fryzjerski oraz sklep spożywczy, po drugiej stronie - sklep z naftą, skład owoców, sklep galanteryjny i piekarnia. Ożywiony ruch na ulicy, hałas i ścisk na chodniku utrudnia odszukanie drzwi wejściowych do wymienionych instytucji, tym bardziej, że fasady domów są jednostajne i nie posiadają żadnych znaków orientacyjnych. Niewidomi dobrze obznajmieni z sytuacją kierują się pewnie do właściwego wejścia, ale nie zawsze dokładnie w nie trafiają. Jeżeli to będzie sklep z naftą, piekarnia lub zakład fryzjerski, wówczas zaledwie uchylą drzwi lub zbliżą się do nich, natychmiast wy-kryją swój błąd. W okresie letnim, gdy drzwi do sklepów są zwykle otwarte, niewidomi bez trudu poznają je po zapachach i odnajdują ten sklep, który jest im potrzebny. Do takich sklepów, określanych za pośrednictwem węchu, należy poza wymienionymi wiele innych, np. sklepy z obuwiem, księgarnie, perfumerie, farbiarnie itp. Wewnątrz sklepów niewidomi wyszukują liczne
122

działy, również według zapachów, nie uciekając się do pomocy osób postronnych, zwłaszcza w sklepach z żywnością, w których mieszczą się działy różniące się zdecydowanie między sobą zapachami, a więc: warzywniczy, owocowy, cukierniczy, masarski., rybny itp.
Wszystkie cechy węchowe, co ustawicznie podkreślam, działają w ścisłym związku z cechami opartymi na innych rodzajach wrażliwości zmysłowej, a uzupełniając się wzajemnie czynią orientację niewidomych zupełnie dokładną.
W czasie wycieczki węch pomaga niewidomemu w ukształtowaniu się wyobrażeń o otaczającym środowisku, jak to częściowo wykazaliśmy na przykładzie przytoczonym we wstępie. Ogród i łan zboża, zagon konopny, moczary, a szczególnie las z jego nieskończoną mnogością zapachów nie tylko dostarczają nam praktycznych informacji, ale działając również na sferę emocjonalną wywołują pewien nastrój. Któż z nas nie zachował w pamięci lasu liściastego a zwłaszcza iglastego w początkach lata, gdy gorące słońce nagrzewa żywiczne pnie i aromatyczne igliwie, albo ostrej woni bagna i grzybów czy mocnego zapachu opadłych jesiennych liści - zapachu jesieni.

INNE CZYNNIKI ORIENTACJI
Pozostały nam do omówienia sposoby orientacji przestrzennej oparte na tych rodzajach wrażliwości zmysłowej, które w porównaniu z resztami wzroku, wrażliwością dotykowo-ruchową, słuchem, a nawet węchem możemy uważać za drugorzędne i pomocnicze, ponieważ nie są samowystarczalne i nie mają odrębnego znaczenia dla orientacji w przestrzeni, z wyjątkiem pewnych spostrzeżeń termicznych. Najczęściej wchodzą one jako części składowe do ogólnego kompleksu spostrzeżeń pomagających w orientacji.
Należy do nich: wrażliwość na zmiany temperatury, wrażenia proprioceptywne. pamięć mięśniowa, zmysł wibracji oraz metody pomocnicze o szczególnej doniosłości, jak liczenie kroków i przedmiotów.
WRAŻLIWOŚĆ NA TEMPERATURĘ
W skórze naszej bardzo nierównomiernie rozmieszczone są| zakończenia nerwowe reagujące na zmiany temperatury otoczenia,! Są to tzw. punkty ciepła i zimna. Choć może się to wydać bardzo! dziwne, jednak zmysł temperatury u człowieka nie jest jeszczef dostatecznie zbadany. Nieliczne eksperymenty porównawcze nad wrażliwością na temperaturę, przede wszystkim zaś nad wrażliwością termiczną u niewidomych i widzących, a szczególnie doświadczenia prof. A. Krogiusa wykazały, że niewidomi posiadają nieco wyższą wrażliwość niż widzący. Fakt ten możemy wyjaśnić tylko wzmocnieniem uwagi skierowanej na zmiany zachodzące w otaczającym środowisku, to znaczy w ten sam sposób,,
124


jak tłumaczyliśmy dotychczas pozornie zwiększoną wrażliwość innych rodzajów wrażeń u niewidomych (słuchu, dotyku itp.). Innymi słowy, i w tym przypadku mamy do czynienia nie z fizjologiczną stroną spostrzeżenia, tj. z podwyższeniem wrażliwości progowej, ale z jego aspektem psychicznym.
W praktyce przy orientacji w zakresie poznawania przedmiotów najczęściej doznajemy wrażeń ciepła i chłodu. Dotykając jakiegokolwiek przedmiotu wyczuwamy w nim nie tylko własności powierzchni, jego fakturę: stopień gładkości lub chropowatości, ale przede wszystkim jego temperaturę. Przy tym różne przedmioty posiadające tę samą temperaturę, tzn. temperaturę otoczenia, w którym się znajdują, wydają się nam chłodniejsze w zależności od ich przewodnictwa cieplnego oraz od tego, jaką ilość ciepła mogą pobrać od skóry w tym samym czasie. Wrażenia temperatury są przy tym tak ściśle związane z dotykowymi wrażeniami muśnięcia, że wydzielenie ich jest czasami zupełnie niemożliwe. Przypadki, w których człowiek posługuje się w codziennym życiu zmysłem temperatury, są powszechnie znane. Aby określić, czy ten lub inny przedmiot jest dostatecznie nagrzany (piec, imbryk z wodą itp.), przykładamy do nich rękę. Fryzjer zanim uchwyci szczypcami włosy, które zamierza ondulować, przybliża szczypce do ust - najbardziej wrażliwej części ciała - Lby stwierdzić, czy nie są zbyt mocno nagrzane. Matka chcąc przekonać się, czy dziecko nie ma podwyższonej temperatury, przykłada rękę do jego czoła. Niewidomi nie stanowią wyjątku w podobnych okolicznościach. Zdarzają się jednak takie przypadki, zarówno w życiu codziennym, jak i w pracy zawodowej, gdy niewidomy musi uciekać się do wrażeń temperatury, ponieważ nie może posługiwać się wzrokiem, tak jak to czyni widzący. Tak bywa, gdy niewidomy chce się przekonać, czy zapalono lampę albo czy w tej chwili świeci słońce. Zrozumiałe, że tylko zupełnie niewidomi posługują się tą metodą. Przy sposobności zaznaczmy że według mniemania pewnych osób, niewidomi jakoby mogą kontrolować nalewanie gorącej lub oziębionej cieczy do naczynia, kierując się wrażeniem ciepła lub zimna, gdy trzymają naczynie z zewnątrz. Jest to zupełnie mylny pogląd.
Taka kontrola i to bardzo względna, jest możliwa wtedy, gdy nalewamy gorącą ciecz do cienkiego metalowego naczynia. Prze-
125

wodnictwo cieplne metalu jest duże i naczynie szybko się nagrzewa. Natomiast nawet przy zachowaniu tych warunków powierzchnia wlewanej cieczy wyprzedza podnoszącą się w ślad za nią strefę nagrzania.
Niewidomi w praktyce dość rzadko mają do czynienia z naczyniami tego rodzaju. Bez porównania częściej używają naczynia szklanego, porcelanowego lub glinianego. Przewodnictwo cieplne tych naczyń jest tak małe, że zanim wyczuwalne podwyższenie temperatury dojdzie do połowy jej wysokości, ciecz przelewa SJQ przez brzeg kubka.
W orientacji przestrzennej za pośrednictwem wrażeń temperatury główną rolę odgrywa ciepło promieniowania, tj. takie ciepło, które dzięki przewodnictwu cieplnemu przenosi się przenikając przez ośrodek, podobnie jak promienie świetlne, a nie za pośrednictwem nagrzania ośrodka. Na pierwszym miejscu pod tym względem stoi ciepło słoneczne. Wiemy, jakie znaczenie dla orientacji ma umiejętność określania swego położenia w stosunku do stron świata. Ludzie widzący częstokroć mówią o orientacji według stron świata, ale nie zdają sobie nawet z tego sprawy, że orientują się według słońca. Natomiast niewidomi kształcąc swą orientację w szkole, w związku z przerabianiem odpowiedniego materiału z geografii, przy określaniu stron świata zawsze posługują się promieniami słońca (czasami kierują się nimi również przy orientacji w życiu codziennym).
Wrażenia świetlne są przy tym w większości przypadków wrażeniami decydującymi. Posługiwanie się bodźcami świetlnymi^ nawet przy nieznacznych resztkach wzroku, jest łatwiejszej wygodniejsze i daje bardziej widoczne efekty. Zupełnie niewi-| domi muszą posługiwać się przy tego rodzaju określeniach,.! ze zrozumiałych względów wyłącznie promieniami cieplnymiJ Przy tym na skutek pewnych osobliwości wrażeń temperaturyj uzyskuje się nieścisłe dane, a czasami zachodzą poważne omyłki! dochodzące aż do śmieszności. Istota sprawy polega na tym, żel wrażenia temperatury, w danym wypadku wrażenia cieplne,1 lokalizują się w tej części ciała, którą poddaje się ogrzewaniu. Ciepło promieniowania w tym sensie różni się od ciepła przenoszącego się, że przy działaniu pierwszego wrażenie jest uwa-
126

runkowane bodźcem cieplnym, podczas gdy przy drugim rodzaju ciepła dołącza się bodziec dotykowy. Wtedy poza wrażeniem ciepła powstaje na skórze wrażenie dotknięcia nagrzanego ciała. Receptory zmysłu temperatury są prymitywne i nieparzyste. Dlatego też nie są w stanie dostarczyć danych do wydawania sądów o właściwości źródła bodźca oraz o jego położeniu w przestrzeni. Na podstawie wrażenia temperatury możemy bezpośrednio sądzić jedynie o intensywności bodźca.
Tylko doświadczenie życiowe pozwala wnioskować, jaka była przyczyna wywołująca wrażenie ciepła lub chłodu oraz gdzie mieści się źródło bodźca. Wykażę na przykładach, do czego prowadzą niekiedy owe wnioski.
Dwóch niewidomych w czasie przejażdżki parostatkiem po rzece postanowiło podjąć próbę zbadania kierunku rzeki na podstawie ruchów parostatku. Czując na twarzach rozchodzące się ciepło niewiadomego pochodzenia (źródło jego nie zostało ustalone) wzięli je za ciepło promieni słonecznych i na tej podstawie stwierdzili, że parostatek płynie w tej chwili na wschód. Po sprawdzeniu okazało się, że słońce jest po przeciwległej stronie, schowane za chmurami, a więc, jak z tego wynika, parostatek płynie na zachód.
Pewien orientujący się dobrze niewidomy opowiadał, że kiedyś w zimie wszedł do nieznanego pomieszczenia i poczuł ciepło rozchodzące się z określonego miejsca pokoju. Wziąwszy je za ciepło idące od rozgrzanego pieca skierował się ku niemu, aby ogrzać zziębnięte ręce. Okazało się, że źródłem ciepła nie jest piec, tylko promienie słoneczne wpadające przez okna do pokoju.
Inny niewidomy przyszedłszy do pracy zajął swoje zwykłe miejsce przy stole. Wkrótce poczuł strumień ciepła, rozchodzący się od okna, do którego był zwrócony plecami. "Jak dziś mocno grzeje słońce" - zauważył i był zmieszany, gdy się dowiedział, że ciepło pochodzi od odbłyskowego grzejnika elektrycznego umieszczonego na oknie.
Wśród notatek dotyczących obserwacji i badań przeprowadzanych przez niewidomych jest wiele przykładów błędnych określeń oraz błędów w orientacji opierającej się na wrażeniach temperatury. Takie omyłki zdarzają się również przy wyznaczaniu np. źródła oraz odległości dźwięku, ale w odniesieniu do słuchu
127

są wyjątkowo rzadko notowane i wywołują zdziwienie. Obser jemy je wówczas, gdy niewidomy styka się z jakimś dźwiękie|j po raz pierwszy i nie ma pojęcia o jego źródle lub gdy traf w zupełnie nowe dla niego warunki, gwałtownie zmieniając barwę dźwięku. Podobne zjawiska obserwujemy wśród widzącyc gdy mówią o złudzeniaeh optycznych. Zdarza się to najczęście wtedy, gdy człowiek, który przyzwyczaił się widzieć przed sot teren sfałdowany albo pokryty lasem, trafia na obszerną; zupełni* otwartą przestrzeń, np. step lub morze. W takich warunkac odległości zwykle wydają się mniejsze niż w rzeczywistości. Zd;i rza się, że nawet bardzo doświadczeni ludzie, w niezwykłych sytuacjach mylą się w swoich określeniach.
Przypomnijmy sobie np. opowiadanie lotnika Mołokow.i który w czasie lotu na Wyspę Rudolfa skierował się ku widniej i cej górze położonej, jak mu się wydawało, niedaleko od miejsca jego lądowania. Nie mógł jednak dolecieć do niej, ponieważ ok;i zało się, że odległość wynosiła około dwudziestu kilometrów. Omyłka ta wydarzyła się z powodu niezwykłej przezroczystość powietrza, pozwalającej dokładnie widzieć przedmioty z takie odległości, przy której w normalnych warunkach byłyby nie widoczne.
W odniesieniu do słuchu lub wzroku podobne przypadki uwa^j żamy za anomalie, natomiast w stosunku do wrażeń temperatur są one zupełnie normalne i niewątpliwie powtarzałyby się stal| gdyby wydzielaniu się ciepła nie towarzyszyła obecność innyc bodźców - dźwięku lub zapachu. Bodźce te ułatwiają określeń^ rodzaju źródła wahań temperatury oraz pozwalają prawidłowi^ ustalić jego położenie w przestrzeni.
W życiu codziennym i w pracy zawodowej doznajemy częściej wrażeń ciepła, rzadziej - wrażeń zimna. Przy tym źródło ciepła oraz odległość od niego jest dobrze znana, ponieważ to źródło mieści się blisko niewidomego, w granicach stanowiska' pracy. Mimo to niewidomi, którzy mają do czynienia z przedmiotami silnie rozgrzanymi, dowiadują się o obecności takiego przedmiotu (imbryka, żelazka itp.) dopiero po bezpośrednim dotknięciu, dlatego często doznają oparzeń. Pochodzi to stąd, że promienie cieplne bardzo szybko rozpraszają się w powietrzu i - jeśli się tego specjalnie nie śledzi - wzrost temperatury staje się
128

uchwytny dopiero przy bezpośrednim zbliżeniu do nagrzanego ciała, gdy działa nie tyle ciepło promieniowania, ile ciepło przekazywane przez otoczenie. W takich warunkach człowiek nie zdąży powstrzymać ruchu ręki, odsunąć jej i często dotyka powierzchni rozgrzanego przedmiotu.
Przy orientacji przestrzennej, zwłaszcza chodząc po ulicy, niewidomy doznaje wielu różnorodnych wrażeń temperatury. W zimie są to zazwyczaj wrażenia ciepła, w lecie - wrażenia zimna. Oczywiście, zarówno w lecie, jak i w zimie doznaje się jednych i drugich wrażeń, ale świadomie spostrzegamy te, które kontrastują z otoczeniem. Na przykład otwarte drzwi do hallu, zejście do suteren, łuki architektoniczne, skąd w lecie wieje zwykle pewien chłód, są przyczyną bodźców wywołujących wrażenia temperatury, które z kolei pomagają w orientacji. Odczuwamy również chłód, gdy wchodzimy w cień drzew, podcieni, budynków itp. Wrażenia te powstają jednocześnie albo w następstwie innych wrażeń, często bardziej intensywnych, które są właściwymi sygnałami orientacyjnymi. Na przykład elektryczny wentylator wyciągowy, umieszczony w kuchni, w pracowni szewskiej lub w laboratorium chemicznym, zwraca na siebie uwagę przede wszystkim szumem. Z dużej odległości działa jako dobrze orientujący sygnał dźwiękowy. Zbliżywszy się bardziej, niewidomy zaczyna wyczuwać zapach, najczęściej nieprzyjemny, którym przesycone jest powietrze tłoczone przez wentylator. Zapach pozwala stwierdzić obok jakiej instytucji przechodzi niewidomy, ale jedynie w rzadkich przypadkach staje się przestrzennym sygnałem orientacyjnym.
Wreszcie, gdy niewidomy trafia bezpośrednio pod strumień powietrza pędzonego przez wentylator, czuje ciepło; wrażenie to jednak nie ma już żadnego znaczenia dla orientacji.
Te same zjawiska powtarzają się w większości innych przypadków, lecz są mniej widoczne, dokładne i wyraziste. Jedynie orientacja według słońca na podstawie wrażeń termicznych posiada wyjątkowe znaczenie - co zresztą już podkreślaliśmy - w tych stosunkowo bardzo rzadkich przypadkach, gdy mamy do czynienia z zupełnie niewidomymi, nie reagującymi na światło.
- Orientacja niewidomych w przestrzeni
129

WRAŻENIA PROPRIOCEPTYWNE l)
Omawiając problem znaczenia dotyku dla orientacji wspomi* naliśmy o pewnych rodzajach wrażeń proprioceptywnych. Zazna-l czyliśmy wówczas, że pewne wrażenia związane z tak zwaną! wrażliwością ustrojową, stawowo-mięśniową, mięśniowo-ruchowąl oraz wrażenia głębokie są tak integralnie związane z wrażeniami! wyłącznie dotykowymi, że bardzo trudno jest je wydzielić. Dlategol też często łączy się je we wspólne pojęcie wrażeń dotykowych] albo, co jest bardziej ścisłe, wrażliwości dotykowo-ruchowej.
Jest jednak wiele takich wrażeń proprioceptywnych, którflj absolutnie nie dadzą się zaliczyć do wrażeń dotykowych. Do nic? właśnie odnoszą się wrażenia związane z położeniem ciała w przestrzeni. Receptorem tych wrażeń jest przedsionek ucha we wnętrznego- kanały półkoliste. Towarzyszą im wrażenia dotyko-l we (dotknięcie i ucisk) oraz wrażenia stawowo-mięśniowe. Każdaf nierówność drogi, jaka powstaje na skutek odchylenia od położe-j nią poziomego, daje znać o sobie za pośrednictwem receptorów! umieszczonych w stawach śródstopia, ścięgnach i mięśniach nóg.l Gdy jednak nierówność terenu, chociażby na przestrzeni jednego] lub dwu kroków, wiąże się z korzystną lub niedogodną pochyłością] drogi, wówczas wrażenie, które przy tym powstaje, ma zdecy-^ dowanie inny odcień, a podłożem jego są kanały półkoliste. Nie równości drogi wywołujące te wrażenia często stają się dobrymi l i niezawodnymi znakami orientacyjnymi, które najczęściej zali-1 czarny do dotykowych (np. obniżenie chodnika przed wejściem] do bramy). O ile mi wiadomo, wielkości progowe tej wrażliwości] nie są ustalone, są one jednak uzależnione w sposób widoczny] zarówno od ilości czasu, w którym zaszła zmiana w położeniu ciała,t] jak również od odległości, na której zaistniała. Każde, nawet l najmniejsze odchylenie od położenia pionowego zostaje dostrze-l żonę, oczywiście jeśli dokonuje się dość szybko. Doskonale równieżj odczuwamy każde pionowe lub poziome przesunięcie się ciałaj lub obrót dokoła osi pionowej, gdy ruchy przebiegają dość szybko.J
') Mowa tu o wrażeniach ruchowych, równowagi i ustrojowych, tzn* odzwierciedlających ruchy poszczególnych części naszego ciała i stan narządów wewnętrznych, np. w ścianach żołądka, drogach oddechowych itj (przyp. tłum.).
130

Przy ruchu bardzo powolnym oraz przy bardzo nieznacznych i płynnych zmianach położenia ciała w przestrzeni zmiany te nie wywołują odpowiadających im wrażeń i przechodzą niepostrzeżenie. Nie dostrzegamy także ruchu przy dużej szybkości, gdy jest stały i równomierny, a więc gdy moment inercji staje się nieuchwytny.
Wszystko, co powiedzieliśmy, jest bardzo istotne, w każdym bądź razie istotniejsze dla niewidomych niż dla widzących, bowiem ma często decydujące znaczenie w ich orientacji. Widzący dostrzega nawet bardzo łagodny spadek drogi, słabe wzniesienie lub zbocze ciągnące się na znacznej przestrzeni dlatego, że widzi w dużej odległości od siebie różnorodne przedmioty znajdujące się wyżej lub niżej od miejsca, w którym stoi. Niewidomy dostrzeże zbocze zupełnie tak samo, gdy usłyszy dźwięki pochodzące od źródeł znajdujących się wyżej lub niżej, zależnie od spadzistości terenu. Jeżeli natomiast wzniesienie terenu nie posiada żadnych sygnałów orientacyjnych - ani wzrokowych, ani słuchowych - wówczas zarówno niewidomy, jak i widzący mogą go nie dostrzec. Obserwujemy to np. przy bardzo łagodnym i stopniowym wznoszeniu się samolotu. Bez uzupełniających sygnałów możemy zupełnie nie zauważyć zmiany ruchu w kierunku pionowym. Podczas gdy widzący wyjątkowo rzadko znajdują się w takiej sytuacji, w której brak jest wszelkich sygnałów wzrokowych - chyba, że wytworzymy taką sytuację sztucznie - niewidomi bardzo często mogą się w niej znaleźć, szczególnie, gdy mamy do czynienia z odchyleniem poziomym od obranego kierunku. Przy chodzeniu w otwartym terenie albo w miejscowości nie posiadającej w ogóle dobrych znaków orientacyjnych (o jednostajnym gruncie) niewidomy lekko zbacza od obranego kierunku na skutek nierówności drogi lub pewnej asymetrii ciała. Z drugiej strony, gdy droga, po której idzie, stopniowo odchyla się od właściwego kierunku, może tego nie zauważyć wobec braku sygnałów dźwiękowych, może odejść daleko od celu, nawet w przeciwnym kierunku. Wszelkie gwałtowne zwroty, następujące po sobie kolejno pod kątem poniżej lub powyżej 90 stopni, mają również dezorientujący wpływ na niewidomego. Niewidomy określa bardzo niedokładnie takie sumaryczne zmiany kierunku drogi, co pociąga za sobą przykre następstwa, a niekiedy poważne przykrości.
131

Pewien niewidomy w średnim wieku, tracąc powoli wzrc i znajdując się u progu zupełnej ślepoty, szedł znaną sobie dc dobrze trasą. Na skrzyżowaniu ulic znalazł się w skomplikowand sytuacji. Było to wczesną wiosną i na drodze wyrąbywano lóc W pewnym miejscu kawałki nie sprzątniętego lodu pokryły drogę,! a w kilku punktach ulicy ułożono go w stosy. Zszedłszy z chodnika] niewidomy od razu trafił na tę część jezdni, na której leżał lód,] Zaczai ślizgać się po odłamkach, które usuwały mu się spod nóg, j i po pierwszych krokach stracił kierunek, nie dostrzegłszy tego,] Znalazłszy się na środku ulicy trafił najpierw na jeden, potem na] drugi zwał zrąbanego lodu. Omijając je tak dalece zboczył w prawo, że w sumie zrobił zwrot o 180 stopni i przeszedłszy na prze-1 ciwległą stronę ulicy udał się nią w odwrotną stronę. Nie zwracając uwagi na dźwięki, które pomogłyby mu wykryć pomyłkę! oraz przypuszczając, że idzie tam, gdzie należy, niewidomy prze-I szedł cały odcinek ulicy i doszedłszy doznaj bliższego skrzyżowania] zatrzymał się zdumiony i zakłopotany. Zamiast hałaśliwego skrzyj żowania, którego oczekiwał, stanął przed cichą ulicą. W dodatki w narożnym domu, położonym ukośnie, raz po raz otwierały sil i zamykały drzwi, wydając brzęczący dźwięk, bardzo charakte rystyczny dla znajdującej się w pobliżu jego domu piekarni, którj często odwiedzał. Zwróciwszy się do jednego z przechodniów nie widomy dowiedział się, że przyszedł do swego domu, ale z drugie| strony ulicy, po której dotychczas nigdy nie chodził.
Inny niewidomy, który bez wzroku przeżył kilkadziesiąt lat) orientujący się wspaniale i posiadający bogate doświadczenie, opc wiadał następujący fakt. Pewnego razu wracał do domu późnyr wieczorem. Była jesień. Dął bardzo silny wiatr i padał chłodni deszcz. Przechodząc przez jedną z ulic, którą znał doskonalJ (znajdowała się bowiem w pobliżu jego domu), stracił kierunelj z powodu deszczu i wiatru; przeciął nie tylko ulicę poprzeczną ale również tę, po której szedł, i znalazł się na rogu położc nym na ukos od punktu wyjścia. Gdy tylko trafił na chodnik tychmiast wykrył swoją pomyłkę. Zorientował się, że przeszedł ulicę w niewłaściwym miejscu, ale nie potrafił określić tego, w ja-l kim kierunku właściwie zboczył - w prawo czy w lewo - ora gdzie trafił. Godzina była późna. Na opustoszałych ulicach było już żadnego ruchu, zewsząd dochodził tylko szum deszczi
132

i wiatru. Niewidomy musiał dojść do rogu i trzykrotnie przeciąć ulicę, aby wejść na właściwą drogę.
Nieżyjący już, znany działacz Związku Niewidomych N. W. odznaczał się wybitnymi uzdolnieniami w zakresie orientacji; odbywał też częste podróże w teren bez przewodnika widzącego. Pewnego razu w zimie wracał z zebrania, które przeciągnęło się do późna. Chcąc zyskać na czasie udał się krótszą drogą, odludnymi ulicami przylegającymi miejscami do pustkowi. Było bardzo zimno i dął silny wiatr. Szalała zawierucha. W niektórych miejscach potworzyły się zaspy śnieżne i trudno było rozpoznać drogę. Na jednym skrzyżowaniu, gdzie z obu stron rozciągało się obszerne pustkowie, W. zboczył z drogi i nie dostrzegłszy tego zagłębił się w jedno z tych pustkowi. Niebawem począł przewracać się wpadając w głębokie bruzdy wypełnione śniegiem. Próbował wrócić, ale nie mógł znaleźć ulicy. Zwrócił się w jednym kierunku, potem w innym. Wszędzie natykał się na zaspy śnieżne, a- pod nimi - na zdradzieckie bruzdy. W. próbował klaskać w dłonie, krzyczeć, najpierw w tym celu, aby wykryć budynki na podstawie pdbicia się dźwięku,, a potem, żeby zwrócić na siebie uwagę przechodniów. Przechodniów jednak nie było. Nic nie było słychać poza szumem wiatru, który ciskał mu w twarz całe masy kłującego śniegu. W. zatracił się zupełnie i zamiast iść w jakimś jednym kierunku dopóki nie skończy się otwarta przestrzeń, błądził bezradnie po pustkowiu. Dopiero po upływie dwóch godzin, bardzo zmarzniętemu i doszczętnie opadłemu z sił, udało się odnaleźć drogę.
Ociemniały inwalida wojenny P. opowiadał, że omal nie zmarzł znalazłszy się w podobnej sytuacji w pewnej wsi.
Wrażenia ustrojowe (proprioceptywne) mają dla niewidomych szczególne znaczenie w podróży, ponieważ umożliwiają wykrycie zmian dotyczących ruchu, jego prędkości i kierunku oraz położenia ciała w przestrzeni. Ruch, nawet bardzo szybki, przestaje być wyczuwalny, gdy nabiera cech ruchu stałego i jednostajnego. W czasie jazdy pociągiem czujemy równomierne wstrząsy wagonu, ale kierunek ruchu możemy określić dopiero wtedy, gdy spojrzymy przez szybę na nieruchome przedmioty. Aby osiągnąć ten cel, niewidomy musi wsłuchać się w odbite dźwięki lub wyciągnąć rękę przez okno, żeby wyczuć ruch powietrza; nie zawsze
133

jednak jest to możliwe. Natomiast, gdy pociąg zaczyna przyśpiq szać lub zwalniać biegu, kierunek jego staje się oczywisty. Odczt warny to szczególnie w tych momentach, gdy pociąg zatrzymuje albo gdy dopiero rusza. Towarzyszą temu wstrząsy, przy któryc na skutek siły bezwładności, człowiek odchyla się w kierunl przeciwnym do ruchu. Podczas jazdy łódką odczuwa się wstrząs tylko w momencie zagarniania wody wiosłami. Gdy łódka porus^ się, płynąc z prądem rzeki, oraz gdy nie wsłuchujemy się w głos dolatujące z brzegu, nie możemy w ogóle wykryć jej ruchu, samo odczuwamy podróżując dużym parowcem. Natomiast w czasj lotu niewidomy częściej odczuwa ruch za pośrednictwem wraże proprioceptywnych (wznoszenie się albo zniżanie samolotu) ora dotyku (jak gdyby ciało przyciskało się do siedzenia albo j akt siedzenie uciekało spod ciała). Odczuwamy to wyraźnie zwłaszcz wtedy, gdy samolot wpada w próżnię powietrzną. Przy gwaj townym lądowaniu lub starcie odczuwamy zmianę położeni Przy bardzo łagodnych wirażach - wznoszeniu się i opadaniu ciało odzyskuje położenie pionowe tak stopniowo i niepostrzeż^ nie, że zupełnie nie odczuwa się tych zmian. Nie dostrzegają ic również widzący, gdy nie patrzą przez okno na ziemię lub na skrzj dło samolotu. Bardzo powolne lądowanie można wyczuć tylko pośrednictwem nieprzyjemnych wrażeń w uszach, które towarzj szą przechodzeniu w strefę wyższego ciśnienia. Wrażenia, o którye była wyżej mowa, są interesujące nie dlatego, że do pewneg stopnia spełniają rolę wrażeń orientacyjnych, ale jako pewr przeżycia, niekiedy dość silne, urozmaicają nużącą podróż, rzadŁ obfitującą we wrażenia.
Wrażenia te nabierają zupełnie innego znaczenia przy posł giwaniu się środkami lokomocji w mieście, gdy na nich właśn^ opiera się całkowicie orientacja niewidomych. Niewidomy jadą autobusem lub tramwajem przez miasto powinien w każdej ch\ wiedzieć, gdzie się znajduje, ażeby przygotować się w porę wyjścia i wysiąść tam, gdzie trzeba. Gdy dobrze zna trasę, potrzebuje zwracać się z pytaniami do najbliższych pasażerów Na podstawie wrażeń, które towarzyszą mu w podróży, poznaj każdy przystanek na dowolnym odcinku drogi. Czasami po prost liczy przystanki od początku do końca trasy. Sposób ten jest wygodny i niepraktyczny. Posługując się nim niewidomy mi
134

bezustannie myśleć o tym, ile przystanków tramwaj już przejechał, a każdy następny utrwalać w świadomości. Jeżeli jednak podróż trwa długo, a niewidomy jest pochłonięty myślami lub rozmową, wówczas nie tak łatwo skupić uwagę na przystankach i nie zawsze się to udaje. Jeżeli zatem z ogólnego rachunku wypadnie chociażby jeden z przystanków, mogą z tego wyniknąć nieprzyjemności. Jednak żadna linia tramwajowa nie jest jednostajna na całej długości i to pomaga niewidomemu orientować się. . Każda marszruta, z bardzo nielicznymi wyjątkami, posiada zakręty w różnych kierunkach, które czasami zbiegają się z przystankami. Miejscami droga ciągnie się przez duże i małe mosty, miejscami zakręca lub spada w dół. Gdy tramwaj porusza się w przestrzeni otwartej, wśród wysokich budynków lub w innym otoczeniu, ruchom jego wtóruje charakterystyczne dźwięczenie, w którym niekiedy odbija się nawet skład podłoża. Zmiany dźwięków dostrzega się wyraźniej w lecie, gdy okna wagonu są otwarte, ale uważne ucho uchwyci je również w każdej innej sytuacji.
Gdy niewidomy zna dobrze wszystkie szczególne cechy drogi, nie przysparza sobie trudności liczeniem przystanków. Usadowiwszy się wygodnie może się oddać rozmyślaniom lub zająć rozmową z współtowarzyszem podróży, nie troszcząc się o to, do- . kąd jedzie. Gwałtowne szarpnięcie wagonu na zakrętach, wstrząsy i łoskot na zwrotnicach same dają znać o sobie, a jednocześnie wskazują niewidomemu kierunek jazdy. Jeśli zaś jest tak dalece pochłonięty myślami, że nic nie dostrzega dokoła, to jednak w pewnej chwili ocknie się i zacznie śledzić pewien odcinek drogi. Każdą z wymienionych tu właściwości trasy reprezentuje najczęściej złożone spostrzeżenie, cały kompleks wrażeń słuchowych, dotykowych i proprioceptywnych, przy czym wrażeniem dominującym jest jedno z nich. Na przykład, gdy tramwaj mija zwrotnicę, słyszymy charakterystyczny i bardzo złożony stukot; odczuwamy wstrząsy w kierunku pionowym i poziomym oraz kołysanie się wagonu. Spostrzegamy to zarówno narządami wewnętrznymi (interoceptywnie) - jednostronnym zwiększeniem ciśnienia narządów wewnętrznych na skutek bezwładności ciała, przesunięcia się limfy i otolitów w aparacie przedsionkowym - jak i poprzez narządy zewnętrzne (eksteroceptywnie) - wobec zwiększonego ciśnienia ławek i ścian w wagonie, o które pasażer się opiera, oraz
135

wzrostu tarcia odzieży itp. W czasie jazdy samochodem bodziec dźwiękowy słabnie lub całkowicie zanika, wzrastają natomiast wrażenia ustrojowe (proprioceptywne). Gdy obserwatorem jest głuchociemny, wówczas bodźce proprioceptywne wysuwają się n;i pierwszy plan. Potwierdzają to podane przez Skorochodową opisy jazdy autem lub parostatkiem. Jednakże w tym przypadku nie to jest dla nas ważne, że wrażenia proprioceptywne działają bardzo rzadko lub nie działają w ogóle w postaci czystej, izolowane ot l innych wrażeń, ale że działają one jako istotny czynnik orientacji. Wspominaliśmy już uprzednio o tym, do jakich wniosków doprowadza niewidomych próba określenia swego położenia w stosunku do stron świata na podstawie domniemanych promieni słonecznych. Widzący na ogół nie zdają sobie nawet sprawy z tego, jakie trudności sprawiają niewidomym- najprostsze sytuacje, których ocena wymaga od widzących tylko jednego przelotnego spój-j rżenia.
PAMIĘĆ MIĘŚNIOWA
Przy ponawianiu się ruchów, a zwłaszcza przy częstym ich j powtarzaniu (pochylanie się ciała, wyrzucanie rąk i nóg), kończyna] wykonująca ruch trafia dokładnie w ten punkt przestrzeni, w któr ry powinna była trafić. Mięśnie jak gdyby zapamiętują, bez\ udziału świadomości, wzorce skurczów warunkujące niezbędną] dokładność ruchów, dzięki czemu wyrabia się tak zwany automatyzm ruchów. Ta właściwość naszego układu nabiera szczególnego znaczenia podczas pracy w produkcji, przy której ręce bez jakiejkolwiek kontroli wzrokowej, nawet u widzących, przenoszą sio dokładnie z jednych przedmiotów na inne, znajdując je i operując nimi nieomylnie. W niektórych przypadkach od tej właściwości naszego ustroju zależy wysoka wydajność pracy. Stykamy się z nią ciągle w życiu codziennym; w sposób wyjątkowo efektowny występuje przy grze na instrumentach muzycznych. Kiść ręki wykonuje przy tym niekiedy bardzo skomplikowane i precyzyjne. ruchy, np. przy grze na skrzypcach. W ruchach tych biorą udzia całe górne kończyny, a nawet pierścień kostny górnych kończyi| (gra na fortepianie). Przy grze na organach włączają się do ruchóv również kończyny dolne.
136

Pamięć mięśniowa pomaga nam nie tylko przy orientacji przestrzennej na stanowisku pracy, ale czasami także w dużej przestrzeni. Po pierwsze, zdarza się to wtedy, gdy niewidomy musi w pewnym ustalonym miejscu zmienić kierunek drogi i skręciwszy pod określonym kątem przeciąć otwartą przestrzeń pozbawioną jakichkolwiek znaków orientacyjnych. W tym wypadku kąt zwrotu oraz kierunek drogi obieramy automatycznie, za pośrednictwem pamięci mięśniowej. Po drugie, ta właśnie pamięć mięśniowa pozwala zwykle bardzo ściśle wyznaczyć kierunek drogi bez szukania znaków orientacyjnych lub liczenia kroków, oczywista, jeśli odcinek jej nie jest zbyt długi. Zdarza się to w czasie chodzenia po jednostajnym korytarzu, gdy niewidomy, nie mając żadnych pomocniczych znaków orientacyjnych, przemierza pewien odcinek korytarza, długości około piętnastu kroków, i zatrzymuje się przed drzwiami, których szukał, albo po prostu przecina korytarz pod pewnym kątem trafiając właśnie tam, gdzie trzeba. Schody w domach wielopiętrowych są zwykle budowane symetrycznie, każdy bieg schodowy powinien posiadać jednakową ilość stopni. Niekiedy jednak zdarza się, że jeden z biegów schodowych górnego piętra ma mniej o jeden lub dwa stopnie. Idąc po takich schodach nie liczy się stopni, tylko jak gdyby mięśniowo zapamiętuje ilość odpowiadających ruchów. Doszedłszy do końca skróconego biegu schodowego człowiek często robi nogą ruch odpowiadający podnoszeniu się na nieistniejący stopień. Znamy przypadki, w których niewidomi posługują się tym jako znakiem orientacyjnym, wskazującym im kolejny numer piętra.
Uważa się, że na dłuższych odcinkach drogi, powyżej kilkudziesięciu kroków, pamięć mięśniowa przestaje funkcjonować, a orientacja odbywa się według czasu. Istnieje przypuszczenie, że niewidomy podświadomie zapamiętuje czas niezbędny do pokonania pewnej odległości. Jednakże, gdy zastanowimy się nad tym głębiej,_wówczas stanie się dla nas zrozumiałe, że i w tym przypadku nie mówimy o jakimś okresie wymiernym niezależnie od działalności ludzkiej, ale o pewnej ilości ruchów wykonanych przez człowieka w tym czasie. Czas bezwzględny, niezależny od działalności człowieka, nie poddaje się rachubie (czas podobnie jak ruch jest formą istnienia materii), i pod tym względem niewidomy niczym nie różni się od widzącego. Ten sam okres może
137

się ciągnąć długo i być nużący, gdy spędzamy go na oczekiwani lub przy nieciekawym, jednostajnym zajęciu. Gdy jednak człowie śpi lub gdy pochłania go interesująca czynność, ciekawa pracaJ rozmyślanie, czytanie itp., wtedy czas przechodzi bardzo szybko.^ W ten sposób człowiek orientując się według czasu kieruje się również wyczuciem ilości ruchów oraz ilością wykonanej pracy. To samo zachodzi, gdy bardzo długi odcinek drogi wymierza się ilością czasu zużytego na jej pokonanie. Przy czym czas określa się według zegarka lub, co na jedno wychodzi, według położenia słońca. Wtedy czas (mierzony ruchem wskazówki zegara albo ruchem słońca) staje się rzeczywiście znakiem orientacyjnym, nic znajdujemy w tym jednak nic specjalnego dla niewidomych.
WRAŻLIWOŚĆ WIBRACYJNA
Istota procesów tkwiących u podstawy wrażliwości wibracyjnej nie została jeszcze naukowo wyjaśniona, nie ustalone; również, jakie narządy nerwowe są jej receptorami. Wśród dość licznych badaczy zajmujących się tym problemem są tacy, którzy wrażliwość wibracyjną identyfikują z wrażliwością taktylną (dotykową - przyp. tłum.) - skórną wrażliwością dotknięcia lul ucisku, albo mówiąc o wrażliwości taktylno-wibracyjnej pod| kreślą j ą ścisły związek między tymi dwoma rodzajami wraził wości, aczkolwiek wrażliwość wibracyjną odnoszą do specjalnegłj rodzaju wrażliwości skórnej. Inni uczeni zaliczają ją do głęh kich wrażeń mięśniowych. Jeszcze inni przypuszczają, że ta mitywna wrażliwość jest właściwa w ogóle wszystkim tkankc ustroju, a więc również tkance kostnej. Niektórzy skłonni widzieć właśnie w kościach narząd percepujący wibrację. Słusz ność mają prawdopodobnie ci, którzy sądzą, że jeżeli nawet kość bierze udział w percepowaniu wrażeń wibracyjnych, to działa,; jako rezonator fizyczny, a nie jako podłoże fizjologiczne tego rodzaju wrażliwości.
Jeżeli nawet mechanizm wrażliwości wibracyjnej nie został je-i szcze dotychczas wyjaśniony, to jednak w obecnej dobie, zwłaszcza] po ukazaniu się prac E. Andrejew-Gołoniny, można uznać pewne, że nie wolno nam utożsamiać wrażliwości wibracyjnej z tak-
138

tylną. Świadczy o tym szereg faktów. Na przykład przy pewnych chorobach ośrodkowego układu nerwowego, zapaleniach i porażeniach nerwów obwodowych oraz przy znieczulicy skóry wymienione rodzaje wrażliwości albo działają niezależnie od siebie, albo też jedna z nich zanika. Nie wyklucza to możliwości niekiedy bardzo ścisłego współdziałania obu rodzajów wrażliwości. Wrażenia wibracji współdziałają ściśle również z innymi wrażeniami, np. słuchowymi lub wzrokowymi, jednakże współdziałanie z wrażliwością taktylną jest bardziej widoczne. Przy najbardziej rozpowszechnionych metodach badania, np. przy użyciu dźwięczącego kamertonu, wrażenie tego współdziałania potęguje się na skutek tego, że oba rodzaje wrażliwości łączy nie tylko wspólne źródło bodźca, ale także miejsce dotknięcia. Wibracja powstaje na skutek drgań dźwiękowych rozchodzących się w ciałach stałych, dlatego też spostrzegamy ją wtedy, gdy nasz ustrój wchodzi w kontakt z takim "dźwięczącym" ciałem stałym. Nie jesteśmy w stanie wyczuć dźwięku bezpośrednio przez powietrze powierzchnią naszego ciała, ale gdy drgania dźwiękowe określonej częstotliwości są przekazywań* naszemu ciału za pośrednictwem stałego przewodnika, odczuwamy je bardzo subtelnie. Wprawdzie gdy źródło dźwięku jest bardzo silne, wówczas spostrzegamy -wywołaną przez nie wibrację jak gdyby bezpośrednio przez powietrze, jednakże zjawisko to jest pozorne. Przy bardziej wnikliwej obserwacji również i w tym wypadku wykryjemy jakiś stały przewodnik dźwięku, który działa jako źródło wibracji. Każdy z nas może przekonać się o tym bez trudu.
Siedząc w dużej sali koncertowej nie odczuwamy żadnej wibracji nawet przy najsilniejszych dźwiękach, np. wydawanych przez orkiestrę dętą. Gdy jednak położy się ręce na poręczy krzesła, oprze o laskę, weźmie w rękę teczkę, książkę lub po prostu zwiniętą w trąbkę kartkę papieru, natychmiast odczuje się wyraźnie silną wibrację, spowodowaną nie tylko dźwiękami orkiestry dętej, fortepianu czy innego instrumentu muzycznego, ale także dźwiękami głosu ludzkiego. Można zaobserwować wszystkie zmiany wibracji, jakie powstają zależnie od siły dźwięku lub wysokości tonu. Swoisty obraz potężnego strumienia wibracji dają oklaski na sali.
Gdy włączymy dość silny głośnik i będziemy słuchać jego
139

dźwięków trzymając w rękach jakiś twardy przedmiot, najlepiej lekki, drewniany futerał, zwrócony otwartą powierzchnią w stronę głośnika, otrzymamy bardzo efektowny i plastyczny obraz spostrzeżeń wibracyjnych. W tym przypadku odczujemy szcze-. gólnie wyraziście całą skomplikowaną tkaninę wibracji oraz liczne jej zmiany - desenie. Poddając ten obraz pod kontrolę słuchu można stwierdzić, które tony i jakich instrumentów muzycznych lub głosu ludzkiego wywołują te zmiany. Łoskot motoru w samolocie przelatującym nad nami powoduje wibracje, której nie spostrzeglibyśmy w normalnych warunkach. Jednocześnie szyba okienna,! często odpowiada na huk motoru charakterystycznym dźwiękiem, dając rezonans. Jeśli w danej chwili dotkniemy szkła, doskonale odczujemy jego wibrację. Zauważono już dawno, że wibrację odczuwamy za pośrednictwem żeber i mostka: te części ciała na równi z kiściami rąk oraz stopami wyróżniają się jako części ciała najbardziej podatne na spotrzeżenia wibracyjne. Widocznie mają słuszność ci, którzy uważają kości za rezonator fizyczny. Silne dźwięki przychodzące z zewnątrz zmuszają do wibracji żebra, a receptory umieszczone w mięśniach odczuwają ich. wibrowanie. W rezultacie powstaje złudzenie, że receptory wrażliwości wibracyjnej odbierają bezpośrednio przez powietrze przekazywaną im wibrację, podczas gdy w rzeczywistości spostrzeżenia takie są pośrednie. W trakcie obserwacji, a zwłaszcza samoobserwacji należy nieodzownie mieć to na względzie, że różni ludzie posiadają w rozmaitym stopniu rozwiniętą wrażliwość wibracyjną. U jednych jest ona rozwinięta w wysokim stopniu, podczas gdy inni nie posiadają jej prawie wcale. Z tych Względów należy z góry ustalić stopień wrażliwości osobnika, nad którym przeprowadza się obserwację, aby przy wynikach badań uniknąć fałszywych uogólnień.
Obserwowałem pewnego niewidomego chłopca o przytępionym słuchu, który miał w chorobliwym stopniu rozwiniętą wrażliwość wibracyjną. Dźwięki orkiestry dętej, dochodzące słabo z dolnego piętra budynku szkolnego, wywoływały wibrację podłogi, co z kolei pobudzało chłopca do śmiechu i skakania. Mówił przy tym, że coś go mocno łaskocze w pięty. Chłopiec wzdrygał się również na ruch karetki w maszynie do pisania, gdy rozlegał się charakterystyczny chrzęst zębatki.
140

Z tego, co przedstawiliśmy, wynika, że często znajdujemy się pod silnym wpływem wibracji. Nie dostrzegamy jednak wielu wrażeń wibracyjnych, przynajmniej świadomie. Część tych wrażeń, choć spostrzegana przez nas dość wyraziście, jest jednak całkowicie podporządkowana spostrzeżeniom słuchowym, które towarzyszą im zawsze lub w przeważającej większości przypadków. Dźwięki oddziałują na nas znacznie silniej, a praktyczna ich wartość jest bez porównania wyższa. Na skutek tego wrażliwość wibracyjna nie odgrywa istotnej roli w orientacji niewidomych, a zwłaszcza w orientacji przestrzennej. Wrażenia te stają się niekiedy sygnałami mobilizującymi uwagę niewidomego, czasami zaś intensywność ich informuje niewidomego o jakości zjawiska lub przedmiotu, które wywołały wibrację. Na przykład wibracja spowodowana przez przejeżdżające obok auto daje pewne wyobrażenie o jego obciążeniu. To samo można powiedzieć o przejeżdżającej obok lokomotywie, elektrowozie itp. Ostatnie przykłady wskazują między innymi na to, że ujmujemy w jednakowy sposób wibrację wytworzoną przez dźwięki oraz wstrząsy spowodowane szarpnięciem bardzo ciężkich przedmiotów, co właśnie wskazuje na proprioceptywny charakter tych wrażeń.
Wrażliwość wibracyjna ma wielką wartość praktyczną dla niewidomych; nabiera jednak zupełnie wyjątkowego znaczenia, gdy chodzi o głuchociemnych. Zakres spostrzeżeń głuchociemnych jest bardzo-mały, wobec czego rozwinęła się u nich wzmożona wrażliwość na dostępne im bodźce, w tej liczbie również na wibrację. Występuje to bardzo wyraźnie w wypowiedziach Skorocho-dowej, która w swojej książce pt. Jak postrzegam świat poświęciła cały rozdział temu zagadnieniu. Z wypowiedzi autorki widać, że wrażliwość na wibrację odgrywa znaczną rolę, zwłaszcza w orientacji społecznej głuchociemnych, minimalną zaś - w orientacji przestrzennej. Pochodzi to stąd, że wrażliwość wibracyjna stwarza pewne możliwości, chociaż nie zawsze, ustalenia kierunku, w którym rozchodzi się wibracja. W żadnym jednak wypadku nie można określić odległości, w której znajduje się jej źródło, oczywiście, jeśli pochodzenie wibracji nie jest znane. Lokalizacja źródła wibracji w przestrzeni jest możliwa tylko wtedy, gdy opiera się na wiadomościach, a nie na spostrzeżeniu zmysłowym. Podkreśla to również Skorochodowa w niektórych
141

wypowiedziach, na przykład w swojej książce Jak postrzegam świat opowiada o tym, jak stuki położonej w oddali kotłowni wzięła w pewnej chwili za uderzenia dochodzące z sąsiedniego pokoju. Innym razem wibrację, wywołaną na skutek pęknięcia sprężyny w maszynie do pisania, na której w tym czasie pisała, wzięła za wybuch w sąsiednim pokoju. Czasami jednak, gdy wiedziała o tym. co powoduje wrażenia wibracyjne, dostarczały jej one wielu cennych i dokładnych informacji, między innymi również przestrzennych. Na przykład wibracja wywołana krokami ludzi pozwalała jej nie tylko wyciągnąć wnioski dotyczące osobistych cech człowieka, ale także odległości, na jakiej się znajduje, oraz kierunku, w którym przechodzi.
Na zakończenie tego, co pisaliśmy o uczestnictwie różnych rodzajów wrażliwości zmysłowej w orientacji, należy wspomnieć o wrażeniach smakowych. Jest zupełnie zrozumiałe, że wrażenia te nie odgrywają absolutnie żadnej roli w orientacji przestrzennej. Posiadają one natomiast wyjątkowo duże znaczenie tylko przy orientacji w zakresie pożywienia oraz substancji przeznaczonych do wewnętrznego spożycia, przy tym główna ich rola - to wrażenia obronne chroniące nasz ustrój przed możliwością dostania się do wewnątrz substancji, które mogłyby mu zaszkodzić.
LICZENIE KROKÓW
Niewidomi nie posiadający większego doświadczenia, szczególnie ci, którzy stosunkowo niedawno i w wieku dojrzałym stracili wzrok, bardzo często stosują liczenie kroków przy -samodzielnym poruszaniu się w ruchliwych punktach. Niewidomy taki po wyjściu z domu liczy kroki do miejsca, z którego wygodniej jest przejść przez ulicę. Liczy je do rogu bramy, w którą ma wejść. Oblicza również kroki na podwórzu, potem do drzwi, a na klatce schodowej liczy nawet ilość stopni, po których wchodzi itd. Metoda ta nie tylko niepotrzebnie obciąża pamięć ogromną ilością liczb, ale - co najważniejsze - przykuwa uwagę niewidomego do czynności orientowania się, podczas gdy orientacja ta powinna się odznaczać szczególną ruchliwością i swobodą. Niewidomy pochłonięty liczeniem kroków, których liczba niekiedy dochodzi
142

do kilkuset, nie dostrzega niczego wokół siebie i czasami położenie jego staje się nieprzyjemne; riie może szybko i odruchowo przestawiać uwagi z jednego bodźca na inny, który w tym momencie staje się korzystnym znakiem lub sygnałem informującym o zmianie sytuacji. To samo może się wydarzyć, gdy niewidomy licząc dużą ilość kroków lub innych przedmiotów pomyli się, a nie znalazłszy poszukiwanego przedmiotu tam, gdzie spodziewał się go zastać, zatraca się i nie może korzystać z innych, bardziej niezawodnych znaków, co potęguje jego bezradność. Zwracamy uwagę na'te sytuacje i zatrzymujemy się przy nich specjalnie dłużej dlatego, że w pewnych (zresztą nielicznych) podręcznikach omawiających orientację niewidomych podaje się liczenie kroków i przedmiotów jako bardzo korzystny sposób oraz zaleca się posługiwać nim możliwie jak najczęściej. Na przykład w książce profesora B. Kowalenko pt. Powrót ociemnialych do działalności zawodowej, wydanej w 1946 roku, poświęcono oddzielny rozdział orientacji niewidomych. W rozdziale tym obok wielu nadzwyczaj cennych rad i wskazówek spotykamy takie, które mogą w najlepszym razie wywołać wśród niewidomych zdumienie, a których nie sposób pominąć milczeniem. Mówiąc np. o roli uwagi, pamięci, myślenia i mowy w orientacji ociemniałych - profesor B. Kowalenko pisze: "Aby wykorzystać przy chodzeniu wszystkie funkcje kompensujące brak wzroku, niewidomy powinien chodzić wolno, skupić się całkowicie na czynności chodzenia i na nic innego nie zwracać uwagi". Podobne rady są nie dp przyjęcia nawet w stosunku do niewidomych, którzy dopiero zaczynają samodzielnie się orientować, nie mówiąc już o bardziej doświadczonych. Ociemniały, który zaczyna się samodzielnie poruszać, powinien chodzić wolno; wszelki pośpiech jest wtedy szkodliwy, a nawet niebezpieczny. Nie powinien jednak przy tym całkowicie koncentrować uwagi na chodzeniu, nie będzie bowiem mógł wyzyskać wszystkich funkcji kompensujących wzrok. Człowiek, który niedawno przestał widzieć, musi przyzwyczajać się dostrzegać wszystko, co się dzieje wokół niego, i rozumieć znaczenie tego, co słyszy. Nie wolno mu pominąć nawet przedmiotów czy przeszkód, obok których przechodzi i na które natrafiają jego nogi i laska, oraz osób, które idą przed nim lub naprzeciw niego itp. Tylko 'przy zachowaniu tych warunków niewidomy wyrabia swobodę
143

i elastyczność ruchów oraz tę szczególną równowagę, która cechuje większość niewidomych, pomaga jm utrzymać się na nogach i nie upaść przy różnych nieoczekiwanych zderzeniach lub w momencie, gdy się potknęli czy zawahali przed dalszym krokiem.
W dalszym ciągu prof. B. Kowalenko, stwierdzając słusznie rolę mimowolnego zapamiętywania drogi, podkreśla uwagę świadomego zapamiętywania i zaleca, aby utrwalać w pamięci wszystko: ilość zakrętów drogi, kroków, bram itp. Przy większych odległościach poleca dzielić drogę na odcinki oraz liczyć i liczyć, mjwi, że "trzeba liczyć narożniki ulic, od ustalonego rogu obliczać bramy, od bramy liczyć kroki. W poszczególnych przypadkach dobrze jest zastosować liczenie schodów".
Takie kategoryczne żądanie liczenia kroków i przedmiotów może przynieść wyłącznie szkodę. Chciałbym temu żądaniu prof. Kowalenko przeciwstawić następującą zasadę, opierając się na zbiorowym doświadczeniu niewidomych: przy orientacji przestrzennej niewidomi powinni jak najmniej liczyć i możliwie jak najrzadziej uciekać się do liczenia kroków lub przedmiotów. Licze-j nie wiąże uwagę, krępuje niewidomego i pozbawia jego orien-l tację jednej z podstawkowych cech - naturalności. Można stoso-l wać tę metodę, ale tylko wtedy, gdy brak innych, dogodnie j szychl znaków orientacyjnych oraz gdy bez liczenia kroków lub przed-l miotów nie można się obejść. Sytuacje takie, aczkolwiek rzadko,! jednak trafiają się w życiu niewidomych. Przytoczę tu kilka przy-| kładów.
Niewidomy N. przechodzi cykl leczenia w j poliklinice. Pc wyjściu z autobusu dość długo idzie brzegiem szerokiego, jednostajnego asfaltowanego chodnika. Nie ma na nim nic, co mogłobj posłużyć jako znak orientacyjny. Domy są daleko, ciągną się nieprzerwaną jednostajną ścianą, a z brzegów chodnika nie sposót dostrzec żadnego znaku, o który można byłoby się "zahaczyć" aby odnaleźć wejście do polikliniki. Zachodzi konieczność licze-^ nią kroków. Od przystanku autobusowego do wejścia jest jednak duża odległość, wobec tego trzeba ilość obliczanych kroków spro-, wadzić możliwie do minimum. Przy powtórnej wizycie w poliklinice N. znajduje na brzegu chodnika niewielkie prostokątne wgłębienie, przypuszczalnie przeznaczone dla kranu wodociągo-J
144

1*
wego. Stąd do wejścia jest zaledwie jedenaście kroków i te można z powodzeniem policzyć. Po kilku wizytach w poliklinice i ta konieczność odpada, ponieważ niewidomy zaczął dokładnie oceniać niewielką odległość za pośrednictwem zmysłu mięśniowo-ru-chowego.
Niewidoma C. stosunkowo często przychodzi do urzędu pocztowego. Dojście do niego jest mniej więcej takie, jak w wyżej opisanym przykładzie. Na długim i bardzo jednostajnym odcinku drogi nie sposób dostrzec jakiś znak orientacyjny, nawet jeżeli się idzie bezpośrednio wzdłuż ściany. W ciągu dłuższego czasu niewidoma męczy się liczeniem kroków, potem znajduje punkt zaczepienia ułatwiający jej orientację. Idzie po przeciwległej stronie ulicy i przechodzi przez nią naprzeciw sklepienia bramy. Teraz ilość obliczanych kroków zmniejszyła się trzykrotnie. Mija jeszcze pewien czas, a konieczność liczenia kroków w ogóle odpada. Tuż przed wejściem do instytucji niewidoma dostrzega występ, który wywołuje wrażenie przeszkody. Nie dostrzegła go uprzednio i być może, wcale go nie było. Jest to duża skrzynka pocztowa. Teraz niewidoma orientuje się właśnie według niej. Wrażenie przeszkody stało się wspaniałym sygnałem uprzedzającym o tym, że cel podróży został osiągnięty.
W ogromnej sali szpitala ocznego łóżka były ustawione w trzy rzędy. Ociemniali, zwłaszcza ci, którzy ulokowali się w końcu sali, przechodząc między rzędami liczyli poręcze mijanych łóżek, aby znaleźć swoje. Ten sposób sprzykrzył im się i wtedy na poręczach niektórych łóżek zwróconych w stronę przejścia pojawiły się nieskomplikowane znaki: na jednej był nawinięty drut od przewodu elektrycznego, do innej przywiązana wstążeczka itp. Owa konieczność znakowania poręczy z biegiem czasu okazała się całkowicie zbędna tym niewidomym, którzy przebywali dłużej w szpitalu. Posługując się kompleksem spostrzeżeń propriocep-tywnych, słuchowych i innych wyrobili w sobie nawyk odszukiwania łóżek. Znaki zaś zachowały znaczenie sprawdzianu.
Moglibyśmy przytoczyć jeszcze szereg podobnych przykładów, ale podaliśmy wystarczająco dużo, aby zrozumieć sens metody liczenia kroków i przedmiotów oraz przekonać się o tym, że niewidomi po zdobyciu prawidłowych nawyków orientacji sta-
10 - Orientacja niewidomych w przestrzeni
145

rają się unikać tego sposobu lub w miarę możności - ograniczyć liczenie, stosując je tylko w ostateczności. Natomiast ci niewidomi, którzy od chwili utraty wzroku przy wszystkich czynnościach nauczyli się liczyć kroki, przyzwyczajają się do tego w takim stopniu, że mimo woli zaczynają je liczyć nawet wtedy, gdy nie ma w tym żadnej konieczności.

ŚRODKI UŁATWIAJĄCE ORIENTACJĘ ORAZ ZWIĘKSZAJĄCE BEZPIECZEŃSTWO PRZY PORUSZANIU SIĘ

Nietrudno było wywnioskować z poprzednich rozważań, że dobra orientacja przestrzenna niewidomego jest uzależniona od nawyków, od umiejętności świadomego i pełnego wykorzystania wszystkich funkcji ustroju mogących dostarczyć mu informacji o środowisku, w którym działa, oraz o przestrzeni, którą musi pokonywać. Dobra orientacja niewidomych zależy również od umiejętności świadomego i wszechstronnego wykorzystania wszelkich zjawisk fizycznych, od osobliwości i modyfikacji istniejących i dokonujących się w środowisku. Zjawiska te służą jako materiał do wydawania sądów o przestrzeni otaczającej niewidomego oraz do analizy otaczających go urządzeń; pozwalają właściwie wyznaczyć położenie przedmiotów w przestrzeni, ich wzajemne rozmieszczenie oraz stosunek do nich niewidomego.
Orientację w przestrzeni można jeszcze udoskonalić przez aktywne oddziaływanie na środowisko oraz przez przystosowanie go do właściwej orientacji przy zastosowaniu różnych sposobów i udpgodnień technicznych. Sami niewidomi i bliscy im ludzie widzący przeprowadzali od dawna bardziej lub mniej udane próby, mające na celu ułatwianie niewidomym samodzielnego pokonywania przestrzeni, z którą ślepota w swej istocie pozostaje w stałym konflikcie. Istniało i w tej chwili istnieje wiele propozycji dotyczących zarówno prostych, jak i bardziej skomplikowanych udogodnień i metod pomagających osiągnąć ten cel. Niektóre z nich zostały odrzucone przez niewidomych jako sztuczne i niewygodne w praktyce, chociaż, być może, podyktowane szczerym pragnieniem przyjścia z pomocą bliźniemu, któremu przytrafiło
10*
147

się nieszczęście. Inne, zbadane dzięki zbiorowemu doświadczeniu niewidomych, tak głęboko i mocno ugruntowały się w ich życiu, że nawet nie uważa się ich za udogodnienia techniczne - przedmiot tyflotechniki. Za przykład może służyć laska. Zajmijmy się teraz opisem tych udogodnień i sposobów, których przydatność nie budzi wątpliwości.
PLAN TERENU
Powszechnie znane jest znaczenie planu terenu dla orientacji .niewidomych. Jest ono tak ważne, że pierwsze lekcje geografii w szkole poświęca się właśnie orientacji w terenie i orientacji według planu. Plan ważny jest jeszcze i z innych względów. Poza tym sani plan, jak również posługiwanie się nim w praktyce przez niewidomych, ma pewne specyficzne cechy, dlatego też należy je obecnie omówić.
Brak najważniejszego analizatora przestrzeni, jakim jest wzrok, musi wpłynąć na jakość wyobrażeń przestrzennych niewidomych, jeśli w ich życiu nie zostaną właściwie i wszechstronnie wykorzystane wszystkie funkcje, którymi mogą dysponować i dzięki którym mogą kompensować brak wzroku. Te względy-wskazują na konieczność wszechstronnego rozwijania wyobrażeń przestrzennych u dziecka niewidomego od najmłodszych lat. Na- "J leży stopniowo uczyć dziecko rozumieć plan opierając się na materiale zabawkowym, ażeby było do tej pracy całkowicie przygotowane, aby można je było uczyć właśnie orientacji według planu, a nie od początku kształtować wyobrażenia o dużej przestrzeni, gdy zgodnie z programem nauczania orientacja według planu zjawi się na porządku dziennym. Nie należy ograniczać się do tego, aby przeprowadzić tylko pewną ilość godzin lekcyjnych przeznaczonych na to zagadnienie w programie geografii i już nigdy więcej do niego nie wracać. Ćwiczenia z planem trzeba koniecznie powtarzać wprowadzając odpowiednie tematy do programu i do planu pracy wychowawczej. Należy je przeprowadzać nie na lekcjach geografii, ale wtedy, gdy nadarzy się okazja. Plan miejscowości trzeba stosować w każdej sytuacji, gdy można wskazać jego praktyczne walory, wypływające z umiejętności posługiwania się
148

nim. Plan miejscowości, w której przebywa niewidomy lub zespół niewidomych, należy przystosow*ać do praktycznych potrzeb niewidomych w czasie samodzielnych przemarszów albo pod kie-j runkiem nauczyciela czy wychowawcy. Zdarza się to przy każdym j wyjściu uczniów poza obręb szkoły, zarówno w czasie wycieczki * i przechadzek, jak i przy innych okazjach związanych z życiem codziennym i celami dydaktycznymi.
Rozważmy teraz, na czym właściwie polega różnica w ustosunkowaniu się widzących i niewidomych do planu.
Jak wiemy, widzący korzystają z planu wtedy, gdy z jakiejś przyczyny (duże wymiary przestrzeni, jej oddalenie od obserwatora lub zamaskowanie przed wzrokiem) nie mogą bezpośrednio widzieć miejscowości lub przestrzeni. Jednak podczas gdy widzący stosunkowo dość rzadko znajdują się w takiej sytuacji, a przeciętny człowiek posługuje się planem tylko w wyjątkowych przypadkach, to dla niewidomych takie warunki powstają za każdym razem i wszędzie, ilekroć znajdą się w otoczeniu, którego specjalnie nie badali. Widzący idzie po nie znanym terenie trzymając się ściśle wyznaczonej marszruty. Widzi dokoła siebie różne przedmioty i według nich się orientuje, odnajdując potrzebny zakręt albo po prostu liczy zakręty, zgodnie z otrzymaną instrukcją. W tym przypadku orientacja jego jest mechaniczna, bierna i nieświadoma. Człowiek, który gruntownie przestudiował plan nie znanej mu miejscowości, zachowuje się inaczej. Spotykając przedmioty zaznaczone na planie orientuje się według nich zupełnie świadomie i zestawia je z planem jako całością. Utrwaliwszy plan w swej świadomości, teraz jak gdyby unosi się nad miejscowością i ogląda ją z góry. Posługując się widocznymi znakami orientacyjnymi jak gdyby widzi cały teren i sam dokonuje wyboru trasy, kierując się względami wygody oraz oszczędzania odległości i czasu. Zupełnie tak samo postępuje w podobnych sytuacjach niewidomy.
Plan jest widzącemu bardzo potrzebny najczęściej wtedy, gdy musi się orientować w rozległym terenie, którego nie jest w stanie ogarnąć spojrzeniem. Zadowala się wtedy nielicznymi, widocznymi z daleka znakami orientacyjnymi, nie zagłębiając się w drobne szczegóły planu oraz jego mniejszych partii. Aby niewidomy mógł swobodnie orientować się w terenie, musi bardziej szczegółowo przestudiować plan. Teren wymagający przed orientacją przestu-
149

diowania według planu powinien być bez porównania mniejsz niż teren, z którym zapoznaje się człowiek widzący. Przestrzel którą niewidomy musi poznać na planie przed właściwą orientacją, powinna być równa wielkości pokoju. Niewidomy, który trafi' do nieznanego pomieszczenia - sali, audytorium itp. - powinien sobie wyobrazić jego plan wraz z wypełniającymi go przedmiotami, w przeciwnym bowiem razie nie potrafi odpowiednio zachować się w tym pomieszczeniu. Na podstawie słownego opisu widzącego lub chociażby na zasadzie schematycznego modelu, a wreszcie na podstawie własnych obserwacji dotyczących zachowania się otaczających go ludzi oraz dobiegających dźwięków kształtuje niewidomy swoje wyobrażenie o pomieszczeniu.
W opisanym przykładzie zachowanie się niewidomego jest równoznaczne z zachowaniem się widzącego, gdy znajdzie się w nieznanym pomieszczeniu, wśród zupełnych ciemności. Oczywiście, przykład jest dość sztuczny, ponieważ widzący w podobnej sytuacji natychmiast podejmuje środki zaradcze, aby jak najprędzej się z niej wydostać: zapala światło, otwiera drzwi do oświetlonego pomieszczenia. Jeżeli zaś nie można w żaden sposób go oświetlić, wówczas zachowanie się widzącego różni się w sposób istotny od zachowania niewidomego (mamy na myśli niewidomego z dużym doświadczeniem). Widzący porusza się wolno, prawie nie odrywając nóg od podłogi, wyciąga przed , siebie ręce i stara się przeniknąć wzrokiem leżącą przed nim przestrzeń nawet wtedy, gdy jest przekonany, że nic nie da się/j dojrzeć. To przeszkadza mu skupić się, spokojnie ocenić sytuację] i skorzystać z możliwości wyrobienia sobie wyobrażenia o planie! pomieszczenia. Jeżeli urządzenie pokoju jest widzącemu znane,' to nawet gdy zamknie oczy, porusza się w nim znacznie pewniej \ i swobodniej, chociaż nie może dorównać w tym doświadczonemu niewidomemu. Przebywając w ciemnościach w znanym lokalu widzący wyobraża sobie wypełniające go przedmioty tak, jak gdyby je widział przed sobą i kierując się tymi wyobrażeniami porusza się.
Człowiek, który niedawno stracił wzrok, również wzrokowo ujmuje otoczenie, w którym wypadło mu działać. W omawianym przypadku różnica między widzącym a niedawno ociemniałym polega na tym, że ociemniały ciągle trwa w tym stanie, w jakim
150

widzący znajduje się rzadko i krótko. Ociemniały działa nie tylko w środowisku dobrze sobie znanym, ale także w mało znanym lub zupełnie obcym. W ostatnim przypadku, na skutek głęboko zakorzenionego nawyku, w dalszym ciągu zupełnie podświadomie wyobraża sobie wzrokowo to, co go otacza, opierając się na informacjach, jakie przynoszą mu dźwięki. Wyobrażenia wzrokowe zechowują swą pierwotną wyrazistość i barwność przez dłuższy czas po stracie wzroku. Absolutnie wszyscy ociemniali twierdzą, że w ich wyobraźni wszystkie przedmioty mają właściwą im barwę. Jednakże z biegiem czasu wyrazistość wyobrażeń powoli traci blask, barwy bledną, szczegóły nikną i zacierają się, a wyobrażenia stają się mniej dokładne i ogólnikowe, ale mimo to do końca życia zachowują cechy wyobrażeń wzrokowych.
W nie znanym otoczeniu wyobrażenia niewidomego nie mogą być dokładne, ponieważ opierają się na niekonkretnej wiedzy, a niekiedy na samych ogólnikach; w tej chwili jednak nie ma to dla nas znaczenia. Nie to jest ważne, że wyobrażamy sobie przedmioty, np. domy czy drzewa, nie tak, jak jest w rzeczywistości, ale ważne jest to, że właściwie wyobrażamy sobie plan terenu, czyli rozmieszczenie tych przedmiotów w przestrzeni.
Człowiek, który stracił wzrok w bardzo wczesnym dzieciństwie lub urodził się jako niewidomy, nie wyobraża sobie przestrzeni wzrokowo. Nie przeszkadza mu to jednak wyobrazić ją sobie taką, jaką spostrzegł niegdyś, przebywając w niej. Wyobrażenia niewidomego o rzece, na której brzegu stoi, nie ograniczają się tylko do wyobrażenia o tym odcinku, który jest dostępny jego spostrzeżeniom zmysłowym w danej chwili. Wyobraża ją sobie rozciągającą się w określonym kierunku, jak gdyby w mgnieniu oka przemknął wzdłuż niej (wyobrażenie przestrzeni jest przy tym zupełnie wolne od wyobrażenia ruchu). Jednocześnie wyobrażenia niewidomego o ogólnym kierunku biegu rzeki, o najważniejszych zakrętach oraz o charakterystycznych cechach brzegów będą dokładniejsze, gdy wiedza o nich będzie bardziej kompletna. Tak właśnie wyobraża sobie niewidomy drogę leśną, miejską lub wiejską ulicę itp. Część terenu ograniczoną dużym zakrętem rzeki i porośniętą lasem, który przecinają w dwóch kierunkach dwie drogi, niewidomy wyobraża sobie jako jednolitą całość, jednocześnie - symulta-nicznie, jak to się zwykle określa. Wyobrażenia jego nie będą się
151

prawie różnić od takich samych wyobrażeń widzącego, jak to' było z wyobrażeniami o planie miejscowości. Im dokładniejsze jest wyobrażenie planu, tym dokładniejsza orientacja w terenie.
Zwróćmy uwagę na to, że wyobrażenia o planie miejscowości oraz wyobrażenie o samej miejscowości jakościowo nie pokrywają się ze sobą. Pierwsze z nich jest wyobrażeniem o planie konkretnym - tłoczonym w drukarni lub ręcznie, odtworzonym na papierze i wypełnionym liniami wypukłymi. 'Wyobrażenie o miejscowości w sensie rozmieszczenia przestrzennego pewnych znaków orientacyjnych (dróg, ulic, budynków lub użytków) jest to wyobrażenie o dużej przestrzeni ze znakami orientacyjnymi ugrupowanymi na planie zgodnie z ich wypukłym obrazem. Są one ujmowane tak, jak gdyby zostały dostrzeżone w momencie obserwowania ich w naturalnym środowisku, a nie za pomocą dotyku, jak na wypukłym planie. Gdy niewidomy ma na myśli zróżnicowany i duży teren, np. miasto z mnóstwem ulic, wówczas wyobraża sobie ogólny plan miasta w całości, właśnie w postaci ogólnej, bez żadnych szczegółów. Na tle jednak tego ogólnego planu, na którym ledwie zarysowują się podstawowe elementy przestrzenne jako zasadnicze znaki orientacyjne, powstaje bardziej wyraziste i szczegółowe wyobrażenie o poszczególnej części terenu, które w danym momencie mieści się w centrum świadomości. Przy tym zmiana tych części, trafiających do centrum świadomości i wyobrażanych na skutek tego bardziej lub mniej wyraziście, odbywa się tak szybko i niezależnie od kolejności oglądania, że powstaje wrażenie, jak gdyby każda część przestrzeni była wyobrażana jednocześnie i z jednakową dokładnością. Istotny bieg procesu myślowego daje się wykryć tylko drogą dokładnej samoanalizy.
Tego, co powiedzieliśmy wyżej, nie można odnieść bezwzględnie do wszystkich niewidomych (mamy tu na myśli ociemniałych w -bardzo wczesnym dzieciństwie lub niewidomych od urodzenia). Rozmowy z niektórymi niewidomymi ujawniły na przykład, że wyobrażają sobie źle i niedokładnie plan pomieszczenia, w którym mieszkali lub pracowali przez szereg lat, gdy rozmieszczenie pokojów nie jest symetryczne. Tacy niewidomi wszedłszy kilka pięter w górę nie mogą wyobrazić sobie tego, gdzie i w jakim kierunku znajduje się wejście do budynku oraz jak umieszczone są okna w stosunku do wejścia. Nawet w budynku
152

dwupiętrowym niewidomi ci w pierwszej chwili nie potrafią wyobrazić sobie, jakim pomieszczeniom dolnego piętra odpowiadają pomieszczenia piętra górnego, gdy rozmieszczenie pokojów na obu piętrach nie zgadza się ze sobą. Udaje im się to wyjaśnić tylko dzięki wytrwałej, wytężonej i dość długiej pracy wyobraźni. Muszą w myśli wyobrazić sobie samych siebie idących kolejno przez dolne i górne piętra, uwzględniając przy tym każdy zwrot.
Przechodząc wiele razy dowolną trasą nie są w stanie powiązać w przestrzeni krańcowych jej punktów nawet wtedy, gdy trasa jest dość prosta i krótka. Przyczyną ich słabej orientacji nie jest brak pełnowartościowych wyobrażeń przestrzennych, spowodowany wczesną lub wrodzoną ślepotą, ani też brak zdolności myślenia przestrzennego. Przyczyna kryje się w tym, że nie nauczono ich w okresie nauki szkolnej myśleć kategoriami przestrzeni, nie wpojono im nawyków posługiwania się planem miejscowości, w której przebywali, a co najważniejsze - nie wykształcono w nich potrzeby wyobrażenia sobie tego planu, potrzeby ciągłego kontrolowania swego położenia w stosunku do pewnych podstawowych punktów w mieście lub w dzielnicy, w której upływa ich życie i trwa praca.
Wielu z tych niewidomych orientuje się wspaniale. Całkowicie opanowawszy praktyczne sposoby orientacji przestrzennej chodzą szybko i pewnie, łatwo odnajdują potrzebne punkty, ale wykonują to wszystko w sposób mechaniczny, nie interesując się zupełnie ogólnym planem terenu oraz usytuowaniem siebie na tym planie. Oczywista, wśród widzących wielu ludzi w podobny sposób traktuje przestrzeń. Przypuszczalnie jest ich nawet więcej w stosunku do odpowiadającej im liczby niewidomych. Fakt ten jednak nie może służyć jako usprawiedliwienie tego, że wśród niewidomych spotyka się dość dużo podobnych osobników, ponieważ orientacja niewidomych jest bez porównania bardziej złożona niż orientacja widzących w analogicznych warunkach. Przy tym umiejętność i nawyk posługiwania się planem w sposób istotny ułatwiają orientację i czynią ją bardziej wszechstronną. Oto dlaczego praca nad planem w szkole nie powinna się ograniczać tylko do formalnych wymagań programu, ale, jak już wspominaliśmy, powinna głęboko przepoić życie uczniów oraz stać się ich nawykiem.
11 - Orientacja niewidomych w przestrzepi
153

Aby ułatwić orientację niewidomych w określonym zespole, trzeba koniecznie zaopatrzyć się w plany miejscowości i budynków najczęściej odwiedzanych przez niewidomych. Jeden z nich należy przeznaczyć na użytek osobisty, inne - na użytek ogólny. Duży ścienny plan miasta, o dużej podziałce, należy wywiesić w świetlicy, w klubie lub w innym miejscu, często odwiedzanym przez niewidomych. Na planie powinny być specjalnie zaznaczone punkty, bezpośrednio interesujące niewidomych. Wszyscy niewidomi należący do danego zespołu powinni obowiązkowo przestudiować: plan szkoły i internatu, instytucji leczniczej, gdzie leczą się ci, którzy stracili lub tracą wzrok, oraz plan internatu w zakładzie produkcyjnym, gdzie pracuje duża grupa niewidomych. Powinni oni również według planu przestudiować dostęp do wymienionych punktów oraz zasadnicze trasy w mieście. Podstawowe i obwodowe organizacje Związku Niewidomych powinny mieć zawsze przygotowane mapy obwodu lub dzielnicy dla obsłużenia terenu, na którym działa organizacja. Zupełnie zrozumiałe, że wymienione plany oraz mapy powinny służyć wszelkimi informacjami każdemu z niewidomych, któremu mogą być użyteczne, a nie pozostawać w ukryciu. Zwykłe zapoznanie się z planem pomaga poznać przestrzeń, która dotychczas jak gdyby ukrywała się w mroku. Wielu bowiem niewidomych ma często nieścisłe, a nawet zupełnie mylne wyobrażenie nawet o znanej miejscowości, ponieważ uprzednio nie opracowali jej planu.
Dotychczas nie ma wielonakładowych wydań wypukłych planów, nawet największych miast. Takie plany powinny być sporządzone we własnym zakresie. Nie każdy jednak da sobie z tym radę bez specjalnych instrukcji, dlatego większość organizacji Związku Niewidomych oraz instytucji i przedsiębiorstw obsługujących niewidomych w ogóle nie używa planów i map. Wskutek tego niewidomi nie przyzwyczajeni do posługiwania się planem terenu nie kształcą w sobie potrzeby wyobrażania go sobie oraz ciągłego kontrolowania własnego położenia w przestrzeni. W dalszym ciągu orientują się w sposób mechaniczny, wykorzystując wskazówki otoczenia oraz środki lokomocji, i nie zastanawiają się nad tym, jak są rozmieszczone w stosunku do siebie te punkty, do których każdy z nich musi się kierować.
Przytoczę tu opowiadanie pewnego niewidomego. Wskazuje
154

on, w jaki sposób osiągnął kompletną orientację na dość dużym terenie sanatorium "Czerwony szaniec" (pod Leningradem). Orientacja ta budziła podziw wśród widzących, szczególnie wtedy, gdy niewidomy zagłębiał się w zaniedbaną część parku przechodzącego stopniowo w las i bez żadnej pomocy znajdował z niego wyjście, nie mówiąc już o tym, że podczas spacerów po alejach i drogach przecinających teren sanatorium nigdy nie korzystał z pomocy widzących.
"Pierwszą moją czynnością było zbadać pawilon, w którym mnie umieszczono. Był to dość duży dwupiętrowy budynek, zbudowany pod kątem prostym i zwrócony wierzchołkiem na południe. Pomieszczenia na obu piętrach rozplanowane były w spo1-sób symetryczny (mój pokój znajdował się na drugim piętrze) tak, że nie miałem większych trudności i po upływie mniej więcej kwadransa zdobyłem pełne wyobrażenie o całym budynku oraz o położeniu mego pokoju w stosunku do pomieszczeń, z którymi ciągle miałem do czynienia. W ciągu pierwszych dwóch - trzech dni sanitariuszka odprowadzała mnie do jadalni i zakładu wodo-leczniczego, ale czułem się tym bardzo skrępowany i wytężałem wszystkie swe siły, aby możliwie w najkrótszym czasie poznać nieskomplikowane marszruty i w ten sposób uwolnić się od przykrej opieki. W tym celu przez dłuższy czas zatrzymywałem się przed wejściem do mego pawilonu przysłuchując się dźwiękom, które dochodziły do mnie od strony głównego budynku, od pawilonu, w którym znajdowała się jadalnia, oraz z innych punktów terytorium sanatoryjnego.- Były to następujące dźwięki: uderzenia dzwonu wiszącego u wejścia do jadalni, warkot samochodu rozlegający się często od strony głównego budynku, w którym mieściły się: kuchnia sanatorium, biblioteka, skład i in. W tym okresie naprawiano dach w moim pawilonie, tak że znajdując się w innych punktach sanatorium mogłem wycelować kierunek również na ten pawilon. Obserwacje te umożliwiły mi w ciągu kilku pierwszych dni oswojenie się z przestrzenią zamkniętą w trójkącie ograniczonym dwiema alejami i drogą, która łączyła trzy wymienione powyżej punkty. Przed pawilonem, w którym mieściła się jadalnia, od głównego placu biegła szeroka i długa aleja prowadząca do jeziora Czermienieckiego. W końcu alei, na brzegu jeziora znajdowała się przystań, a w pewnej odległości, na wysokim, lesi-
155

stym brzegu - kabiny, w których rozbierali się kąpiący. Główna! aleja - miejsce masowych spacerów - była z nimi połączona wąską, leśną ścieżką. Ścieżka ta, jak później stwierdziłem, prowadziła dalej wzdłuż krętego brzegu jeziora. Minęło jeszcze kilka dni, które zużyłem na opanowanie wszystkich tych szlaków. Wówczas przekonałem się, że od głównego placu, pod kątem ostrym do głównej alei, odchodziła jeszcze jedna alejka, od dawna zapomniana, wychodząca także na jezioro, ale bardzo daleko od przystani. Alejka ta, zarośnięta trawą i młodymi pędami drzew, nie wyglądała już jak alejka, tylko jak przesieka. W ten sposób odkryłem jeszcze jeden duży trójkąt ograniczony główną aleją, przesieką i ścieżyną prowadzącą wzdłuż brzegów jeziora. Trójkąt ten zamykał w sobie sosnowy las, po którym można było chodzić śmiało, bez obawy dłuższego błądzenia w poszukiwaniu drogi. W ten sposób w mojej świadomości wystąpił wyraźnie plan terenu składający się w zasadzie z dwóch trójkątów i stosunkowo niewielkich, przylegających do nich działek. Przestrzeń ta całkowicie mi dogadzała, wobec czego zaniechałem dalszych badań".
Podany przykład tylko częściowo ujawnia pracę niewidomego, jakiej wymaga zapoznanie się z terenem, stosunkowo niewielkiej i przejrzyście rozplanowanej działki, na co człowiek widzący zużyłby nie więcej niż godzinę i co oczywiście nie stano-* wiłoby dla niego żadnego problemu. Praca naszego niewidomego l byłaby ogromnie ułatwiona, gdyby miał w ręku wypukły plaril miejscowości. Korzystając z niego* opanowałby teren w ciągu] dwóch pierwszych dni.
Przejdziemy teraz do opisu pewnych metod sporządzania! planu. Istnieje bardzo wiele różnych sposobów i metod sporządza-I nią wypukłych planów, wszystkie jednak sprowadzają się do tego,! aby przy odtwarzaniu planu linie i inne oznaczenia, których uży-l wają widzący, zastąpić znakami wypukłymi, a przez to udostępnić ujęciu dotykowemu. Można wykorzystać do tego celu różnorodne materiały: sklejkę, karton, papier, szybko twardniejące i zasychające masy plastyczne, nici, sznurek itd.
Opiszę tu sposób wykonania tylko dwóch rodzajów planu: podstawowego, szczegółowego planu ściennego oraz planu lekkiego, łatwego do noszenia, przeznaczonego do indywidualnego
156

użytku. Nie będę natomiast wymieniał wielu podręcznych oraz bardziej skomplikowanych sposobów.
Aby zbadać rozległą przestrzeń z dużą ilością rozrzuconych w niej obiektów, np. miasto, trudno posługiwać się małym, podręcznym planem, chociażby dlatego, że przy bardzo małej po-działce nie można odtworzyć w sposób wypukły wielkiej ilości szczegółów tak, aby były łatwo dostępne dla dotyku. Wobec tego bardziej celowe jest wykorzystanie dużego ściennego planu, największego, jaki znajduje się w sprzedaży. Dla takich zaś dużych miast jak np. Moskwa czy Leningrad trzeba koniecznie nawet powiększyć plan. Duży, ścienny plan musi być trwały, wykonany solidnie, ponieważ będzie z niego korzystać wielu ludzi przez długi czas. Najlepszym materiałem do sporządzenia takiego planu jest dobra sklejka nie ulegająca rozwarstwieniu. Dla oznaczenia miasta leżącego nad brzegiem morza lub jeziora używamy trzech warstw sklejki. Natomiast oznaczając miasto leżące na równinie i nie posiadające w swym obrębie powierzchni wodnej można obejść się dwiema warstwami. Opiszemy tu pierwszy, bardziej skomplikowany przypadek.
Na pierwszy arkusz sklejki oznaczającej poziom powierzchni wody, który będzie służył za podstawę planu, należy nanieść kontur lądu. Z drugiego arkusza trzeba wypiłować sylwetkę lądu i nalepić go na arkusz podstawowy. Na otrzymane w ten sposób tło przenosimy rysunek wszystkich ulic oraz innych elementów, które powinny być uwidocznione na planie. Z trzeciego arkusza sklejki wypiłowuje się dzielnice miasta oraz inne oznaczenia w tej formie, w jakiej są wyrażone na planie dla widzących. Całość naklejamy w odpowiednich miejscach na podstawowym arkuszu. Powierzchnię wody i lądu trzeba koniecznie zróżnicować, używając różnych materiałów lub nawierzchni. Na przykład powierzchnię wody można okleić celofanem lub folią, pomalować farbą emaliowaną czy pokryć lakierem, aby nadać jej cechy wyraźnie odróżniające ją od powierzchni zajętej przez lądy. Pożądane byłoby, aby ulice, wzdłuż których przebiegają linie tramwajowe, wydzielić w jakiś sposób spomiędzy innych ulic, np. przeciągając przez nie cienki drucik. Główne obiekty miasta powinny być tak przedstawione, aby nie było żadnych kłopotów z odszukiwaniem ich za pomocą dotyku. Trzeba zaznaczyć również te punkty, które
12 - Orientacja niewidomych w przestrzeni

mają szczególne znaczenie dla niewidomych, np. zarząd oddziału Związku Niewidomych, szkołę dla dzieci niewidomych, klub Związku Niewidomych i inne. W tym celu w odpowiednich miejscach wbija się gwoździki z owalnymi i nieostrymi główkami. Cały plan powinien być bardzo starannie wykończony i pomalowany kontrastowymi kolorami (woda - na niebiesko, powierzchnia dzielnic miasta - na żółto, ulica - na brązowo), ponieważ należy uwzględnić, że będą z planu korzystać również osoby posiadające resztki wzroku oraz słabowidzące. Przy malowaniu użytków rolnych można użyć koloru zielonego i białego. Punkty, które wymagają specjalnego wyodrębnienia, oznaczamy również białą farbą. Plan powinien być umieszczony w instytucji najczęściej odwiedzanej przez niewidomych, np. w klubie, i zawsze utrzymywany w czystości oraz wystawiony w miejscu dostępnym do badania rękami. Zaleca się, aby obok planu umieścić tablicę wyjaśniającą znaczenie różnych znaków. Dobrze byłoby również tfLokować obok niewielki schematyczny plan tego samego miasta, z małą podziałką. Powinny być na nim zaznaczone podstawowe i najważniejsze punkty w mieście. Oznaczenia te ułatwią orientację na dużym planie. Położenie dzielnicy, w której znajduje się poszukiwany punkt, określa się uprzednio na planie schematycznym; po dokonaniu tego znacznie łatwiej odnaleźć go na dużym planie.
Przy odtwarzaniu planu mniejszej przestrzeni lub miejscowości, która nie wymaga szczegółowego badania, nie ma konieczności sporządzania go tak dokładnie. W celu odtworzenia niewielkiej dzielnicy miasta lub niedużego, ruchliwego punktu - publicz- | nego ogrodu, dowolnej sadyby lub budynku - skuteczne będzie przygotowanie serii planów do indywidualnego użytku, łatwych l do przenoszenia. Do tego celu należy użyć zwykłego planu przeznaczonego dla widzących, wydzielić na nim te elementy, które chcemy odtworzyć plastycznie, i przerysować go na arkusz ścisłego papieru przez kalkę. Uzyskany obraz będzie negatywem (obraz zwierciadlany). Gdy położymy przerysowany plan na sklejkę lub dość miękką podkładkę, np. na kilka warstw papieru -gazetowego, należy nakłuć gęsto linię rysunku rysikiem brajlowskim lub tępym szydłem tak, aby na odwrocie uzyskać równomierną przerywaną linię, składającą się z wypukłych punktów. Dotyk wspaniale uj-
158

muje rysunek wykonany w ten sposób i jeśli linie nie są zbyt gęsto przeprowadzone, rysunek odpowiada całkowicie swemu przeznaczeniu. Rysunek plastyczny jest bardzo trwały i służy tak długo, dopóki się nie porwie, o ile papier jest dość ścisły. Ażeby lepiej utrwalić rysunek, można nakleić na odwrotnej stronie arkusz zwykłego papieru, używając do tego klajstru lub kleju introligatorskiego. Opisany sposób sporządzania łatwego do przenoszenia planu jest bardzo tani i dla każdego dostępny.
Chcąc uzyskać linie wypukłe można również stosować naklejanie wąskich pasków kartonu lub sznurka oraz naszywanie drutem lub nićmi itp.
Można wreszcie przygotować stereotyp, za pomocą którego powielamy rysunki w dowolnej ilości. W praktyce stosuje się dwa najprostsze sposoby sporządzania stereotypów.
1. Rysunek planu przenosi się na papier. Na linie rysunku nakłada się drut, umocowany z odwrotnej strony (rysunek jak gdyby przeszywa się drutem). Gdy chcemy otrzymać linie zróżnicowane, należy użyć drutu różnej grubości albo zastosować drut skręcony. Aby odtworzyć punkty, wbijamy w sklejkę gwoździki z wypukłymi łebkami.
2. Zwierciadlany obraz planu przenosi się na arkusz blachy lub mosiądzu. Grubość arkusza nie powinna przekraczać 0,2-0,3 mm (można nie przenosić rysunku, tylko po prostu nakleić go na metalowy arkusz). Następnie przygotowujemy stalowe sztyfty o "długości 10-12 cm i zaostrzamy jeden ich koniec nadając mu kształt i wymiary kropki, jaką chcemy otrzymać. Za pomocą tego sztyftu lub kilku sztyftów różnie zaostrzonych oraz młotka wykłuwa się linię kropkowaną na blasze, zupełnie tak samo, jak rysikiem na papierze. Jako podkładka służy również sklejka. Taki stereotyp daje nam rysunek lepszy i dokładniejszy niż stereotyp wykonany pierwszym sposobem, ale wykonanie jego jest bardziej skomplikowane; przy tym praca ta wymaga pewnych nawyków i przyrządów (sztyfty stalowe). Aby uzyskać odbitki, posługujemy się prasą biurową, introligatorską lub inną (jeśli nie ma prasy, można wykorzystać deskę i obciążyć ją jakimś ciężarem). Na dolnej podstawie prasy umieszcza się stereotyp, na nim arkusz gęstego, lekko zwilżonego papieru, na wierzchu kawałek gęstego filcu lub inrą miękką podkładkę, po czym zamyka się prasę.
12*
159

W ten sposób można uzyskać dowolną ilość wypukłych odbitek.
LASKA
Laską posługują się od niepamiętnych czasów w szerokim zakresie nie tylko niewidomi, ale również widzący. Laska dla widzących jest zwykle tylko przedmiotem zbytku - ozdobą; w pewnych okolicznościach staje się dodatkowym oparciem, gdy trzeba się nią posługiwać z powodu starości lub choroby nóg. Niewidomy ma w stosunku do laski zupełnie inne i o wiele szersze wymagania, bowiem stanowi ona dla niego uniwersalne narzędzie, którego zalety tylko sam potrafi ocenić. Laska to przede wszystkim przedłużona ręka niewidomego i swoista macka. Za jej pośrednictwem zmysł stawowo-mięśniowy dostarcza mu wielu różnorodnych i bardzo cennych informacji o otaczających przedmiotach. Wodząc laską po brzegu chodnika niewidomy precyzuje kierunek swych kroków, "obmacuje" nierówności drogi, określa skład i jakość gruntu, upewnia się o obecności przewidywanej przeszkody, a operując nią jako szczególnego rodzaju buforem zapobiega zderzeniom. Za pomocą laski bada przedmiot zbyt duży, aby można było tego dokonać ręką, albo taki, do którego dotknięcie się ręką jest niewygodne lub niepożądane.
Postukując z lekka lub silniej (zależnie od okoliczności) o chodnik, niewidomy wysyła w przestrzeń sygnały dźwiękowe i łowi ich odgłosy powstające przy odbiciu od otaczających przedmiotów. Na podstawie tych odgłosów bardzo często stwierdza obecność przeszkody, wydaje sądy o własnościach przedmiotów, ich oddaleniu i rozmieszczeniu w przestrzeni. Wreszcie, przechodząc przez ulicę niewidomy laską daje sygnały kierowcom pojazdów, a niekiedy posługuje się nią jako znakiem rozpoznawczym.
Z tego, co przedstawiliśmy, widać, jaką odpowiedzialną pracę wykonuje laska w ręku niewidomego; stąd wniosek, że jakakolwiek pałka, która przypadkowo znajdzie się pod ręką, nie może być tak uniwersalnym i odpowiednim narzędziem. Tym właśnie tłumaczy się fakt, że niewidomi w stosunku do swojej laski wysuwają pewne dokładnie określone żądania, które dadzą się sformułować krótko w następujący sposób: laska niewidomego powinna być dobra-
160

na do jego wzrostu i wykonana solidnie, powinna być lekka i wygodna. Rozpatrzymy szczegółowo każde z tych żądań.
Gdy człowiek długo korzysta z pewnych przedmiotów, przyzwyczaja się do nich; wydają mu się one wygodne nawet wtedy, gdy nie odpowiadają pewnym warunkom. Na przykład niewidomy przyzwyczaja się do swojej laski i uważa za wygodną właśnie tę, z którą chodzi, którą posługuje się od kilku lafr, chociażby nawet nie odpowiadała zupełnie wymienionym wyżej warunkom. Utrudnia to ustalenie dokładnego wzorca. Nawet, gdy oprzemy się na materiale zebranym na podstawie ankiet, najczęściej zbyt szczupłym, otrzymamy sprzeczne opinie, odzwierciedlające subiektywną ocenę danej laski, a nie laski w ogóle. Jednakże obserwacje i samoobserwacje oraz badania przeprowadzane ze znaczną liczbą niewidomych pozwalają ustalić wzór laski.
Długość laski ustala się biorąc pod uwagę to, że niewidomy w pewnych sytuacjach przy chodzeniu musi nią badać drogę przed sobą, mniej więcej w odległości jednego kroku. Niekiedy musi również ustalić, jak wysoko wznosi się nad jezdnią chodnik, po którym idzie, albo też, jaka jest wysokość schodka czy występu, z którego trzeba zejść. Z tych względów laska niewidomego powinna być nieco dłuższa niż laska widzącego (przy jednakowych pozostałych warunkach), co widzący musi wziąć pod uwagę, gdy dobiera laskę dla niewidomego, kierując się przy tym własnym wyczuciem wygody. Najdogodniejszy stosunek długości laski do wzrostu niewidomego ustalamy w ten sposób: wyciągamy rękę w bok, poziomo, wyprostowujemy palce, następnie przykładamy laskę do wyciągniętej ręki tak, aby jej zakończenie zetknęło się z końcem palca średniego (trzeciego); drugi koniec tak ustawionej laski powinien zetknąć się z linią mostka piersiowego, a nawet nieco ją przekroczyć. Zupełnie tak samo, subiektywnie, ocenia się ciężar laski. Człowiek przyzwyczaja się do" ciężaru i ocenia go w zależności od swojej siły. Jednakże za lepszą laskę uważa się tę, która* jest lżejsza. Zdaje się, że z takim stwierdzeniem godzą się wszystkie kobiety. Wielu zaś mężczyzn formułuje swój stosunek do ciężaru laski w następujących słowach: "Powinna być w miarę lekka". Trzeba również uwzględnić tę okoliczność, że ciężar często ogranicza wytrzymałość laski. Bardzo lekka drewniana laska jest jednocześnie bardzo cienka. Podobnie lekka, metalowa laska wyglą-
161

da jak rurka o cienkich ściankach. I w jednym, i w drugim przypadku laska będzie mało trwała, co należy uznać za sprawę istotną. Żądanie maksymalnej wytrzymałości laski pochodzi stąd, że w czasie podróży bez kontroli wzroku zdarzają się często niespodzianki i drobne awarie. Słabe laski łamią się przy tym, a niewidomy przyzwyczajony do chodzenia z laską może się znaleźć w bardzo nieprzyjemnej, a nawet niekiedy trudnej sytuacji.
Przydatność laski ocenia się przede wszystkim na podstawie przydatności jej rękojeści. Za najwygodniejszą uważa się taką, która ma kształt prostego, gładkiego haka, z miękkim, płynnym wygięciem. Taką laskę trzyma się wygodnie w ręku, a gdy zajdzie potrzeba, można się na niej oprzeć. Gdy laska jest zbędna, wiesza się ją na zgiętej w łokciu ręce lub zahacza o klapę palta. W szatni nie trzeba troszczyć się o miejsce dla laski: umieszczamy ją na tym samym wieszaku, na którym wisi palto.
Omawiając problemy związane ze znaczeniem laski w życiu niewidomego należy położyć szczególny nacisk na wykończenie jej dolnego końca. Widzący bardzo często używają gumowej nasadki. Niewidomi za najodpowiedniejszą uważają laskę bez żadnego okucia.
Należy jeszcze wspomnieć o kolorze laski. W ogóle barwa laski nie ma praktycznego znaczenia, jest tylko kwestią dobrego smaku, z wyjątkiem tych przypadków, kiedy posługujemy się laską jako znakiem rozpoznawczym. Kolor laski jest wówczas reglamentowany, o czym będzie poniżej mowa.
Wymienimy zasadnicze sposoby używania laski. Niewidomy powinien z jednakową umiejętnością posługiwać się laską zarówno prawą, jak .i lewą ręką oraz używać jej tylko wtedy, gdy jest to konieczne. Posługiwanie się laską w pomieszczeniach jest dopuszczalne tylko w wyjątkowych okolicznościach. Zwłaszcza przy wsiadaniu do pojazdów mechanicznych należy manipulować laską j z umiarem, aby nie przeszkadzała i nie sprawiała otoczeniu przykrości. Przy chodzeniu nie należy wymachiwać laską na wszystkie strony, jak to nieraz czynią niedoświadczeni lub niedosłyszący niewidomi. Nie należy również bez specjalnej potrzeby badać przed sobą drogi. Idąc brzegiem chodnika lub rowu dobrze jest| z lekka dotykać brzegu, aby nie potknąć się.
162

Niektórzy niewidomi marzą o lekkiej, rozbieranej lub składanej lasce, którą można byłoby schować, np. do teczki, gdy nie jest potrzebna. Myśl słuszna, ale na razie jeszcze nie realizowana :). Inni niewidomi, szczególnie w wieku młodzieńczym, wstydzą się chodzić z laską. Tłumaczą to niechęcią do nadmiernego zwracania na siebie uwagi otoczenia. Jednocześnie ruchy tych niewidomych przy chodzeniu bez laski są niepewne,1 często zupełnie odruchowo, być może nie dostrzegając tego, unoszą z lekka przed sobą ręce. Chód ich i postawa są nienaturalne. Wszystko to w znacznie silniejszym stopniu zwraca uwagę otoczenia niż np. posługiwanie się laską, wywołuje przy tym nieprzyjemne wrażenie. Należy to koniecznie wytłumaczyć niedoświadczonym niewidomym, ulegającym fałszywemu wstydowi.
ZNAK ROZPOZNAWCZY
Dążenie niewidomych do zapewnienia sobie możliwie całkowitego bezpieczeństwa, szczególnie przy poruszaniu się w dużych miastach, wypełnionych hałasem i sunącymi szybko pojazdami mechanicznymi, oraz dążenie widzących, aby im najbardziej w tym pomóc, doprowadziły do powstania naj różnorodnie j szych projektów, które niekiedy dochodziły do absurdu.
Należy do nich projekt tak zwanych miast dla niewidomych. Wysuwano go w różnych okresach, w różnych krajach i poważnie nad nim dyskutowano (w Rosji, we Francji oraz w Niemczech). Niektórzy niewidomi tyflolodzy w tych krajach opracowali swoje projekty niezwykle szczegółowo. Były w nich przewidziane nie tylko techniczne szczegóły i urządzenia budynków, przejść przez ulicę itp., ale również system usług komunalnych, handlowych itp. Nie będziemy zatrzymywać się na rozpatrywaniu tych projektów, ponieważ są niedorzeczne i najwyraźniej sprzeczne z interesami niewidomych, przejdziemy natomiast do zagadnienia dotyczącego znaków rozpoznawczych dla niewidomych.
') Laski z duraluminium są już obecnie wyrabiane w Anglii i w Stanach Zjednoczonych (przyp. red.).
163.

W różnych okresach wysuwano propozycje różnorodnych znaków, z których jedne nie przyjęły się, podczas gdy inne znalazły zastosowanie i doczekały się w mniejszym lub większym stopniu rozpowszechnienia. Do pierwszych, odrzuconych przy zastosowaniu praktycznym, należy nakrycie głowy, które swym kształtem lub kolorem miało z daleka zwracać na siebie uwagę. Niewidomi odrzucili ten pomysł dlatego, że taki znak rozpoznawczy działał stale, nieustannie informował wszystkich otaczających o tym, że mają przed sobą ślepca, a poza tym zwracał uwagę otoczenia na niewidomego nawet wtedy, gdy ten pragnął pozostać niezauważony i zmieszać się z tłumem. Ponadto znak wymagał, aby niewidomy nosił go zawsze, niezależnie od pory roku. Nie liczono się przy tym z osobistym gustem i bagatelizowano przyzwyczajenie, np. chodzenia w lecie z odkrytą głową.
O ile wiemy, gwizdek również nie uzyskał rozpowszechnienia, a nawet, zdaje się, nie wyszedł ze stadium propozycji. Poza wieloma innymi niedogodnościami jest nie do przyjęcia przede wszystkim dlatego, że używanie gwizdka jako atrybutu stróżów porządku publicznego, jest wszędzie określone ścisłym przepisem, a posługiwanie się nim również przez niewidomych komplikowałoby w pewnych sytuacjach pracę milicji.
Do znaków rozpoznawczych, które w pewnym stopniu rozpowszechniły się, odnoszą się rozmaite znaki, czynne stale lub okresowo - zgodnie z życzeniem niewidomego. Do nich należy przede wszystkim opaska na ramieniu. Zawsze ilekroć wprowadzono ją oficjalnie, była koloru żółtego. Jest to kolor powszechnie przyjęty do sygnalizacji w transporcie. Opaska ma pewne istotne braki. Przede wszystkim, jak wszystkie opaski rozpoznawcze, powinna być noszona na lewym rękawie, cokolwiek powyżej łokcia. Takie umiejscowienie znaku sprawia, że np. gdy niewidomy przecina ulicę, kierowcy pojazdów widzą go tylko gdy przechodzi pierwszą połowę ulicy, tzn., gdy niewidomy ma do czynienia z falą ruchu płynącą z lewej jego strony. Wtedy jednak, gdy przechodzi drugą połowę ulicy i powinien strzec się pojazdów nadjeżdżających od strony prawej - znak rozpoznawczy przestaje działać, ponieważ jest niewidoczny dla kierowców znajdujących się po stronie prawej od niewidomego. Inną niedogodnością opaski na rękawie, nie pozbawioną znaczenia, jest niewątpliwie to, że szpeci
164

ona ubranie, stając się szczególnie niedogodną w porze letniej, gdy nosi się lekką odzież, a kobiety. - suknie ż krótkimi rękawami lub zupełnie bez rękawów.
Wreszcie znak rozpoznawczy na ramieniu należy do znaków działających ciągle i zwracających stale uwagę na tego, kto go nosi. Powyższe względy zadecydowały o tym, że opaska na ramieniu rozpowszechniła się tylko tam, gdzie wprowadzono ją bez zgody samych niewidomych. Posługiwali się nią tylko ci, którzy kosztem tych niedogodności chcieli zapewnić sobie bezpieczeństwo przy poruszaniu się w 'mieście. Na przykład żółta opaska z trzema czarnymi punktami .wprowadzona została już bardzo dawno w Niemczech. Nie udały się natomiast próby wprowadzenia żółtej opaski z błękitnym kołem w Leningradzie (1937 lub 1938 rok). Niewidomi nie chcieli jej nosić.
W niektórych miejscowościach przyjął się znak rozpoznawczy w postaci niewielkiej chorągiewki na krótkim kijku. Chorągiewka po zwinięciu łatwo mieści się w kieszeni lub torebce. Gdy niewidomy np. przy przechodzeniu przez ulicę rozwija ją i wznosi przed sobą - jest łatwo widoczna.
Z inicjatywy Leningradzkiego Oddziału Wszechrosyjskiego Związku Niewidomych przy współudziale Instytutu Naukowo-Badawczego organizacji pracy inwalidów w Leningradzie ("LI-TIN" 1) w początkach 1934 r. przeprowadzono wśród niewidomych szeroką dyskusję nad zagadnieniem, jaki znak rozpoznawczy należy wprowadzić w Leningradzie, ażeby zapewnić niewidomym większe bezpieczeństwo przy poruszaniu się na terenie miasta. W Domu Oświaty Niewidomych im. Szełgunowa odbyło się liczne zebranie aktywu związkowego, na którym po ożywionej wymianie myśli wyjaśniło się, że niewidomi za najodpowiedniejszy dla siebie znak rozpoznawczy uznali laskę koloru białego lub innego, oficjalnie ustalonego. Gdzieniegdzie już wcześniej wprowadzono takie laski a praktyka w pełni potwierdziła ich celowość oraz wygodę. Na przykład we Francji niewidomi używali laski koloru białego. Poza tym niekiedy pokrywano ją substancją fluoryzującą, wskutek czego świeciła w ciemności.
') Leningradzki Instytut Pracy i Nauczania Inwalidów (przyp. tłum.).
165

Prezydium Rady Miejskiej w Leningradzie na skutek starań Leningradzkiego Oddziału Związku Niewidomych, przy współudziale dzielnicowych komisariatów milicji, powzięło w 1934 r. uchwałę o wprowadzeniu w Leningradzie znaku rozpoznawczego dla niewidomych w postaci białej laski o żółtych końcach.
W tym samym czasie w Moskwie również toczyła się kampania o wprowadzenie analogicznego znaku, który oficjalnie został tam wprowadzony z dniem l lipca 1935 r. Jednakże w Leningradzie z przyczyn technicznych znak ten nie rozpowszechnił się, aczkolwiek przeprowadzono wśród ludności szeroką akcję uświadamiającą oraz wprowadzono odpowiednie punkty do instrukcji dotyczącej przepisów ruchu ulicznego i przepisów dla kierowców pojazdów. Prawdopodobnie z tych samych względów znak rozpoznawczy nie znalazł zastosowania również w Moskwie.
Wydaje się, że byłoby słuszne ponowne omówienie problemu dotyczącego znaku rozpoznawczego dla niewidomych i wprowadzenie go w formie specjalnej laski. Jeśli będą to laski w dobrym gatunku, dostosowane pod względem wymiarów, zaopatrzone w wygodną rączkę, niewidomi niewątpliwie będą się nimi posługiwać w szerokim zakresie. Próby wprowadzenia tego znaku wykazały, że momentem komplikującym produkcję lasek oraz zwiększającym koszty produkcji jest żądanie barwienia laski dwoma kolorami: białym i żółtym. W celu usunięcia tej trudności można byłoby wykonać laskę jednobarwną, białą lub - jeśli już koniecznie trzeba - zachować kolor ustalony przepisowo dla transportu - żółtą. Laska taka nie zwracałaby szczególnej uwagi otoczenia, a jednocześnie służyłaby niewidomemu w pewnych sytuacjach jako sygnał.
Wiemy o tym, że dla wszystkich obywateli w ogóle istnieją przepisy o ruchu ulicznym w mieście dla zapewnienia im bezpieczeństwa. W stosunku do inwalidów, a w tej liczbie również niewidomych, przepisy przewidują, co prawda nieliczne, wyjątki udzielające im pewnych prerogatyw w porównaniu z człowiekiem zdrowym. Do tych przywilejów należy np. prawo wchodzenia do wozu tramwajowego przez przedni pomost lub wchodzenie do pojazdów bez kolejki.
Na podstawie doświadczenia niewidomych wprowadzono jeszcze pewne zasady, które, aczkolwiek nie objęte przepisami, szeroko
166

rozpowszechniły się wśród niewidomych jako zwyczaj. Zaliczamy do nich następujące sytuacje:. gdy tramwaj zatrzymuje się, niewidomy stara się nie wysiadać z niego pierwszy, tylko jako jeden z pierwszych, ponieważ tramwaj bardzo często zatrzymuje się nie dochodząc do przystanku (wtedy, gdy przed nim stoi inny tramwaj). Zatrzymawszy się na kilka sekund wagon znowu rusza. Ten moment może się zbiec w czasie z momentem wysiadania niewidomego: jeżeli nawet zdążył wysiąść, nieuchronnie znajdzie się w trudnej i bardzo przykrej sytuacji. Aby temu zapobiec, niewidomy albo pyta otaczających go ludzi, czy może wysiąść, na co nie zawsze otrzymuje właściwą odpowiedź (czasami nie otrzymuje jej wcale), albo też czeka, aż ktoś wysiądzie pierwszy. Wysiadłszy z wagonu "wsłuchuje się w otaczającą go przestrzeń i jeśli uważa, że nastąpił stosowny moment, szybko przecina ulicę przed tramwajem, nim ten ruszył z miejsca. Gdy niewidomy traci dogodną chwilę ciszy i nie przejdzie przez ulicę, wówczas ruszające z miejsca, hałasujące pojazdy zatrzymują go na długo w miejscu.
Niewidomi unikają przechodzenia ulicy z jednego rogu na drugi dlatego, że w tej sytuacji mają do czynienia ze środkami lokomocji poruszającymi się z czterech stron, z wyjątkiem oczywiście tych przypadków, gdy obie przecinające się ulice w chwili przejścia są na znacznej odległości wolne od pojazdów. Warunki te stwarzają skomplikowaną sytuację, jeśli weźmiemy przy tym pod uwagę znaczny hałas panujący na skrzyżowaniach. Przeszkadza to niewidomemu przez dłuższy czas przejść przez ulicę, zmusza go do zwracania się o pomoc do osób postronnych. Aby tego uniknąć, niewidomi zwykle odchodzą na pewną odległość od rogu: tu hałas jest mniejszy, a środki transportowe poruszają się tylko w dwóch kierunkach, co w znacznym stopniu ułatwia przejście.
MECHANICZNY PRZEWODNIK
Ludzie widzący, obserwując niejednokrotnie niewidomych w trudnej sytuacji na ulicach dużych miast, od dawna zastanawiali się nad tym, w jaki sposób ułatwić im orientację w przestrzeni i zaopatrzyć w aparat, który mógłby uprzedzać ich o przeszkodach spotykanych na drodze. Widzący wynalazcy kierowani współczu-
167

ciem, nie znając jednak psychofizycznych właściwości niewidomych i nie rozumiejąc ich istotnych potrzeb, na przestrzeni wielu dziesiątków lat robili próby skonstruowania mechanicznych prze-' wodników, które w różnych wariantach powtarzały wciąż ten sam pomysł. Koncepcja ich polegała na tym, że przed niewidomym idącym ulicą przesuwała się pewna konstrukcja, której zadaniem było uprzedzać go o wzniesieniach i pochyłościach, o występach ścian i podcieniach, o które mógłby się uderzyć.
Najprostszym przewodnikiem była znacznie przedłużona laska, zaopatrzona na końcu w krążek lub w dwa kółka. Taki prymitywny przewodnik, tocząc się przed niewidomym, uprzedzał go o nierównościach drogi tylko w obrębie wąskiego pasa. Wynalazcy dążąc do usunięcia tego braku uzupełniają laskę na kółkach różnymi nadbudówkami. Znamy konstrukcję, która wyglądem zewnętrznym przypominała dziecięcy składany wózek; zupełnie niedawno, bo w 1938 r., był demonstrowany przewodnik, w którym nad takąż laską na kółkach wznosiła się konstrukcja składająca się z elastycznych, stalowych "wąsów" wykonanych z drutu na wzór oryginalnego krzaczka przypominającego zarysy postaci ludzkiej. Konstruktor zdawał sobie sprawę z tego, że taki przewodnik chroniąc niewidomego mógł wyrządzić szkodę przechodniom i przezornie zaopatrzył go w dzwonek rowerowy. Jest samo przez się zrozumiałe, że tego rodzaju konstrukcje "ułatwiające niewidomemu orientację" nie mogły znaleźć praktycznego zastosowania. Bez porównania więcej nadziei wiążą niewidomi z koncepcją "sztucznego oka".
Od czasu gdy fizyk rosyjs"ki Stoletow opracował teorię zjawisk fotoelektrycznych i w 1887 roku skonstruował pierwszą na świecie komórkę fotoelektryczną, pomysł sztucznego oka stał się realny, a uczeni w różnych krajach zaczęli go stosować.
Pierwszym, który zastosował komórkę fotoelektryczną do interesujących nas celów, był dr Kazimierz Nojszewski. Skonstruował on i zbudował przyrząd, który nazwał elektroftalmem (okiem elektrycznym). Przyrząd ten był demonstrowany na trzecim zjeździe rosyjskich lekarzy w 1889 roku. Elektroftalm Noj-szewskiego przedstawiał kamerę aparatu fotograficznego w kształcie maleńkiej światłoczułej rurki, która mieściła się na czole niewidomego, nad kością nosową. W tylnej ściance rurki była wmon-
168

towana komórka fotoelektryczna z selenu, zaopatrzona w system najcieńszych miedzianych drucików, które jak niezwykła szczotka wysuwały się z rurki i szczelnie przylegały do skóry na czole.
Według koncepcji autora elektroftalm powinien działać w sposób następujący: gdy w komórce fotoelektrycznej występuje pomniejszony i odwrócony obraz jakiegokolwiek przedmiotu, zaczyna ona w tym miejscu przewodzić prąd. Pod działaniem prądu odpowiednie druciki nagrzewają się i na czole niewidomego pojawia się cieplna plama (znak) odtwarzająca kształt obrazu. Gdy przedmiot, którego obraz odbił się w komórce fotoelektrycznej, porusza się, wówczas cieplny obraz na czole niewidomego będzie się również odpowiednio przesuwać. W ten sposób zgodnie z zamierzeniem drą Nojszewskiego niewidomy za pośrednictwem cieplnej plamy (znaku) na czole wyczuje, że coś zjawiło się przed nim oraz że to coś porusza się w określonym kierunku. Oprócz sygnałów cieplnych niewidomy otrzymywał sygnały dźwiękowe za pomocą czułego telefonu zawieszonego przy jego uchu. Oczywista, że w owym czasie elektroftalm nie mógł znaleźć praktycznego zastosowania. Dla nas jest on bardzo interesujący jako pierwsza próba skonstruowania aparatu, który mógłby ułatwić niewidomemu orientację w przestrzeni.
W dobie późniejszej przedstawiano wiele projektów podobnych aparatów, zarówno całkowicie fantastycznych, jak i uzasadnionych naukowo oraz możliwych do zrealizowania. Niektórzy z autorów proponowali zastosowanie komórek fotoelektrycznych w postaci guzików naszytych na ubranie niewidomego, kreujących go na "widzącego". Jedni nadawali swemu aparatowi kształt pomysłowych okularów, inni umieszczali aparat na głowie niewidomego, jako swoiste nakrycie głowy. W przeważającej większości przypadków żaden z autorów nie Wyszedł poza granice nieziszczal-nych projektów.
Do najbardziej przemyślanych projektów czy modeli aparatów skonstruowanych na zasadzie zjawiska komórki fotoelektrycznej należą te, które wykonali konstruktorzy radzieccy pracujący nad zagadnieniem czytającej maszyny. Są one oparte na naukowych podstawach i doskonałe pod względem technicznym. W 1925 roku taki aparat-sygnał został zbudowany w Leningradzie przez fizyka prof. Rozinga.

Mniej więcej w tym samym czasie nad rozstrzygnięciem analogicznego problemu pracował sędziwy wynalazca, jeden z pierwszych konstruktorów czytającej maszyny dla niewidomych E. Go-rin. W latach trzydziestych wystąpił ze swym projektem "automatycznej macki" młody podówczas badacz Michajłowski. Obecnie nad skonstruowaniem poclobnych przyrządów pracuje w ZSRR szereg konstruktorów, między innymi Grobowski i Bielianski, oraz Germanów i Muratów. Mamy nadzieję, że przyrządy ich, aczkolwiek nie wyszły jeszcze ze stadium eksperymentów laboratoryjnych, będą mogły w najbliższym czasie służyć niewidomym.
W związku z ogromnym postępem, jaki w ciągu ostatnich dziesięcioleci osiągnęła radiolokacja (mowa o radarze - przyp. tłum.) oraz technika telewizyjna i ultradźwiękowa, pojawiły się projekty i modele aparatów zbudowanych na zasadzie radaru i przeznaczonych do ułatwienia orientacji w przestrzeni niewidomych. Aparat taki w rękach niewidomego wysyła w przestrzeń wąski snop energii dźwiękowej lub świetlnej - promień dźwiękowy czy świetlny. Dźwięk lub światło napotkawszy w drodze jakąkolwiek przeszkodę odbija się od niej, wraca do aparatu i przekształca się w nim w taką postać energii, jaka' jest dostępna percepcji niewidomego. W pewnych okolicznościach niewidomy otrzymuje sygnały dźwiękowe, w innych aparat oddziałuje na zmysły skórne za pomocą specjalnego wibratora lub impulsów wywołanych przez prąd elektryczny o bardzo słabym natężeniu. Aparaty działające według zasad akustyki emanują dźwięki o bardzo dużej częstotliwości (ultradźwięki od 30-60 tysięcy drgań na sekundę). Opisywane aparaty na razie jeszcze są bardzo skomplikowane i drogie. Składają się z systemu akustycznych lub optycznych wzmacniaczy, silnika elektrycznego i baterii zasilającej. Aparatura ta wysyła i odbiera sygnały akustyczne i optyczne. Pod względem ciężaru i rozmiarów można to urządzenie porównać do dużej teczki, szczelnie wypełnionej książkami. Doświadczenie wykazało, że najwygodniejsza, prosta i łatwa do przenoszenia jest "latarka dźwiękowa", w której wykorzystuje się bardzo wysokie dźwięki - od dziesięciu do piętnastu tysięcy drgań na sekundę. Za pomocą tego aparatu wykrywa się z łatwością takie przeszkody, jak słupy, drzewa, schodki prowadzące w górę itp.
170

Zasadniczą niedogodność większości aparatów stanowi to, że przekazują one sygnały przez telefon (słuchawki), wobec czego
&
niewidomy musi chodzić z zasłoniętymi uszami, co oczywiście całkowicie go dezorientuje. Niektórzy konstruktorzy starając się usunąć tę niedogodność próbowali doprowadzić dźwięk przez kości czaszki lub bezpośrednio przez powietrze. Inni, jak już pisaliśmy, wykorzystują wrażliwość skórną, a sygnały dźwiękowe zastępują sygnałami dotykowymi. Tak czy inaczej, wszystkie opisane aparaty - to kwestia przyszłości, być może niezbyt odległej.
Na razie oko zwierzęcia ma większe i bardziej istotne znaczenie dla ułatwienia niewidomym orientacji w przestrzeni niż sztuczne oko lub przewodnik mechaniczny.
PIES-PRZEWODNIK
W wielu miastach, również i w Moskwie, spotyka się niewidomych trzymających na smyczy psa i kroczących śmiało po hałaśliwych ulicach. Specjalnie wytresowany pies-przewodnik pewnie prowadzi niewidomego dobrze znaną trasą lub skręca w prawo czy w lewo słuchając rozkazów swego pana. Pies uważnie obserwuje to wszystko, co dzieje się na drodze, którą postępuje niewidomy. Obchodzi przypadkowe przeszkody, zatrzymuje się przed stopniami schodów oraz przed przejściem przez ulicę. Idąc wzdłuż pociągu elektrycznego wypatruje, gdzie jest wolny pomost w wagonie, i ostrożnie prowadzi tam niewidomego.
Od niepamiętnych czasów niewidomi posługiwali się psem jako swym przewodnikiem. Na wizerunkach pochodzących z okresu na wiele wieków przed nową erą zachowały się postacie ludzkie prowadzone przez psa, a będące z całą pewnością ślepcami.
Należą do nich np. starogreckie gemmy (ozdoby z kamieni szlachetnych). Na ścianie jednego z domów Herkulanum, miasta przysypanego popiołem w czasie wybuchu Wezuwiusza, odkryto wizerunek niewidomego, którego pies prowadzi na długim sznurze. Fresk ten pochodzi z pierwszego wieku nowej ery. Jeszcze więcej podobnych obrazów zachowało się z czasów późniejszych. W pewnych źródłach literackich znajdujemy również opowiadania o niewidomych oraz o ich przewodnikach-psach (np. o niewidomym
171
I. Reizingenie mieszkającym w Wiedniu w końcu XVIII wieku). Nie jest przypadkiem, że przy wejściu do jednego z najstarszych muzeów przy zakładzie dla niewidomych w Steglitz przedstawiony jest niewidomy z psem-przewodnikiem.
Oczywiście, wszystkie podane przykłady, które dotarły do nas z dalekiej przeszłości, odnoszą się do sporadycznych i stosunkowo bardzo rzadkich przypadków wykorzystywania przez niewidomych psów jako przewodników. Masowa i zorganizowana akcja w tym kierunku zaczęła się po pierwszej wojnie światowej, gdy tysiące ociemniałych inwalidów wojennych pojawiło się na ulicach europejskich miast. Ludzie ci nie mogli poruszać się po ulicach bez pomocy. W wielu krajach zachodnio-europejskich zorganizowano specjalne ośrodki, w których kształcono i -tresowano psy-przewod-niki dla niewidomych. Budowa takich szkół, a przy nich specjalnych poligonów, na których były zainstalowane najrozmaitsze przeszkody, jakie napotyka niewidomy w naturalnych warunkach, wreszcie samo utrzymanie i tresura psów kosztowały dość dużo. Dlatego wytresowane psy sprzedawano niewidomym po cenie stosunkowo wysokiej. Dużą ilość psów-przewodników zakupiły i przekazały niewidomym organizacje dobroczynne. Na podstawie danych, które podaje A. Michajłowski, a opublikowanych w artykule pt. "Żywa proteza niewidomego" zamieszczonym w czasopiśmie Życie niewidomych (nr 5/1949 r.), w samych tylko Niemczech od 1920 do 1944 roku wytresowano 15 tysięcy psów.
W Rosji przed Rewolucją Październikową i później w ZSRR niewidomi posługiwali się psami w charakterze przewodników; r własnej inicjatywy przyuczali psy, nie posługując się żadną metodą, do pewnych nieskomplikowanych sposobów prowadzenia. Właściwie najczęściej nie uczono ich, tylko opierano się na tych instynktach i nawykach, jakie wykształcił w nich pewien tryb życia. W ZSRR pierwsze próby tresowania psów mające na celu specjalnie prowadzenie niewidomych,' a później zorganizowanie grupowego ich szkolenia, pochodzą z 1933-1934 roku. Doświadczenia przeprowadzone w północnym Kaukazie okazały się zupełnie udane. Na tej podstawie Rada Towarzystwa Współpracy z Armią w północnym Kaukazie wystosowała dnia 23 stycznia 1934 r. pismo do Zarządu Głównego Wszechrosyjskiego Związku Niewidomych, w którym proponuje zorganizowanie w trybie masowym
172

szkolenia psów-przewodników dla niewidomych na zamówienie dowolnej organizacji Związku Niewidomych. W piśmie tym Rada Towarzystwa wymienia, do czego pies będzie przyuczony. Wówczas Zarząd Związku zorganizował na łamach pisma Życie niewidomych dyskusję na temat psa-przewodnika. Dyskusja wyjaśniła, że niewidomi przychylnie przyjmują pomysł wprowadzenia w ich życie psa-przewodnika, ale widzą poważne przeszkody w szerokim jego rozpowszechnieniu przede wszystkim z powodu niesłychanie wysokiej ceny psa oraz dużych kosztów jego utrzymania.
W roku 1947 zadanie przygotowania doświadczalnej grupy psów-przewodników dla niewidomych powierzono Centralnej Szkole Hodowli Psów Usługowych. Decyzję podjęto w związku z odpowiednim projektem przedstawionym przez Zarząd Główny Wszechrosyjskiego Związku Niewidomych.
Po zbadaniu zagadnienia okazało się, że Niemcy posiadają najbardziej wszechstronnie opracowany system tresury psów-przewodników, jednakże metoda ich, po odpowiednim przeanalizowaniu, okazała się nieprzydatna w warunkach ZSRR.
Niemcy zaprzęgali psa do ustawionej na kółkach konstrukcji, która swymi wymiarami przypominała postać ludzką. Pies woził tego "człowieka" po terenie poligonu, na którym umieszczono różne przeszkody. Konstrukcja zawadzała o przeszkody, a pies za każdym razem otrzymywał bolesne uderzenie. Po upływie trzech do czterech miesięcy u psa wytwarzały się przy czynności obchodzenia przeszkód precyzyjne odruchy, dzięki którym konstrukcja przedstawiająca człowieka nie zawadzała o nie. Jednakże po przekazaniu psa niewidomemu trzeba było przez dłuższy czas oduczać go chodzenia w zaprzęgu i na nowo uczyć chodzić na smyczy z człowiekiem. Oprócz tego, i to jest bodaj najważniejsze, pies prowadził niewidomego w ten sam sposób, w jaki dotychczas ciągnął swój wózek, nie wykazując o niego żadnej troski.
Radzieccy instruktorzy-metodycy opracowali własną metodę tresury psów, opartą na głębokim przywiązaniu psa do swego pana. Pies od początku chodzi z żywym człowiekiem, najpierw z widzącym instruktorem, potem z niewidomym. W przyszłości przewiduje się od pierwszych dni szkolenia przyzwyczajanie psów do bezpośredniego prowadzenia niewidomych. Skraca się przy tym znacznie okres objęty tresurą, a pies od pierwszych kroków przy-
13 - Orientacja niewidomych w przestrzeni
173

zwyczaja się do swego pana. Jednocześnie odpada konieczność przekazywania niewidomemu psa przez instruktora.
Centralna Szkoła Hodowli Psów Usługowych, a później Towarzystwo Współpracy z Armią (stowarzyszeniu temu odpowiada w Polsce Liga Przyjaciół Żołnierza - przyp. tłum.) eksperymentalnie wyszkoliła osiem psów i w roku 1948 przekazała je niewidomym. Pies wyszkolony w ten sposób nie tylko oprowadza niewidomego dokoła najrozmaitszych przeszkód tak, aby go nie urazić, nie tylko zatrzymuje się, uprzedzając go o wzniesieniach i pochyłościach lub o przeszkodach umieszczonych nad ziemią powyżej wzrostu psa, ale również wprowadza niewidomego do tramwaju na przedni pomost przyczepnego wagonu, wybiera najodpowiedniejszy moment, aby wejść do niego, idzie nieznaną trasą, posłuszny odpowiednim rozkazom pana. Z kilku odbytych marszrut pies sam wybiera tę, której nazwę wymówi jego pan, a do domu przynosi mu różne przedmioty. Po upływie sześciu próbnych miesięcy, w czasie których psy znajdowały się pod ciągłą kontrolą instruktorów, nie popełniły ani jednego błędu, a ich właściciele nie ulegli żadnej, nawet nieznacznej awarii. Cytujemy urywek z listu niewidomego, tow. Karasiowa, zamieszkałego w Lipiecku (list został zamieszczony w artykule A. Michajłowskiego, o którym już wspominaliśmy). Karasiow charakteryzuje w następujących słowach pracę swego psa-przewodnika "Charta":
"Do chwili otrzymania psa nie mogłem poruszać się bez pomocy z zewnątrz. Trzeba było odrywać od pracy żonę, ojca lub syna. Teraz z pomocą "Charta" chodzę do pracy i z pracy do domu. Chodzę również do biblioteki, wracam itd. Pies-przewodnik jest zawsze na moje usługi. Prócz tego "Chart" okazał się dobrym przyjacielem. Trzymając go za smycz czuję moralne zadowolenie".
Tow. Karasiow chodzi po trasach skomplikowanych i niebezpiecznych.
Pies-przewodnik ,,Elza" prowadzi ociemniałego inwalidę wojennego tow. Bykowa przez ludne ulice i hałaśliwe skrzyżowania w Moskwie. Pracuje bardzo dokładnie, obchodzi różnorodne przeszkody i ani razu nie wprowadził swego właściciela na żadną z nich.
Po udanej próbie tresowania psów-przewodników Centralnu Szkoła Hodowli Psów Usługowych Towarzystwa Współpracy z Armią zorganizowała kursy dla instruktorów z różnych dzielnic
174
kraju. Wydano dla nich krótki podręcznik dotyczący tresury psów-przewodników dla niewidomych. Sprawę tresury psów powierzono miejscowym klubom Hodowli Psów Usługowych. Pewną przeszkodą do szerszego rozpowszechnienia psów-przewodników jest w tej chwili brak dla nich terenowych szkółek oraz słaba inicjatywa miejscowych oddziałów Związku Niewidomych.
SPOSOBY CHODZENIA
Dokładność orientacji w dużej przestrzeni, wygoda niewidomego oraz jego otoczenia, a nawet w pewnych okolicznościach bezpieczeństwo poruszania się są uzależnione w znacznym stopniu od umiejętności i nawyków chodzenia w różnych warunkach: pojedynczo, przy użyciu laski i różnorodnych znaków orientacyjnych, we dwoje: z niewidomym lub z widzącym.
Niewidomemu należy dostarczyć wiadomości dotyczących tych zagadnień oraz wpoić mu jak najwcześniej odpowiednie nawyki, o ile tylko pozwala na to wiek (jeśli ślepota wystąpiła w dzieciństwie). Gdy zaś utrata wzroku nastąpiła w późniejszym wieku, należy przy tym uwzględnić stan zdrowia oraz inne okoliczności.
Nie sposób przewidzieć tu i opisać wszystkie poszczególne przypadki zdarzające się przy chodzeniu niewidomego w najbardziej różnorodnych warunkach. Niepodobna również uwzględnić rozlicznych kombinacji komplikujących w najwyższym stopniu sytuację, w której musi się poruszać niewidomy. Zatrzymamy się tylko na przypadkach typowych, które będą mogły służyć niewidomym oraz ich kierownikom za podstawę do samodzielnej pracy w tej dziedzinie.
Niewidomi często wyróżniają się w tłumie przechodniów nienaturalną postawą oraz ruchami. Takie zachowanie się nie tylko "wywołuje niekorzystne wrażenie na otaczających ludziach, wnosząc niepożądany ton w ich ustosunkowanie się do niewidomych, ale czasami przeszkadza również bezpośrednio w orientacji.
Niektórzy niewidomi przy chodzeniu odrzucają głowę lub odcłfylają całą górną część tułowia do tyłu, wypinając przy tym brzuch. Inni na odwrót, opuszczają głowę i bardzo się garbią. Postawa taka najczęściej cechuje niewidomych, którzy stracili
13*
175

wzrok w dzieciństwie i przebywali w takich warunkach, w których l nikt nie troszczył się o ich zewnętrzny wygląd, ^sposób chodzenia] oraz orientację. Zwyczaj odrzucania głowy do tyłu powstaje niekiedy również u ociemniałych w późniejszym wieku. Zdarza się to wtedy, gdy człowiek stopniowo traci wzrok i przez dłuższy czas posługuje się wąskim wycinkiem pola widzenia - jego dolną częścią. Starając się zbadać drogę przed sobą na możliwie znacznej odległości człowiek taki siłą rzeczy odrzuca głowę. Z biegiem czasu wytwarza się przyzwyczajenie trzymania jej przy chodzeniu właśnie w ten sposób. Przyzwyczajenie to pozostaje nawet wtedy, gdy wzrok całkowicie zanika i odpada konieczność utrzymywania jej w tym położeniu. Gdy głowa jest odrzucona do tyłu lub opuszczona na piersi, lokalizacja źródła dźwięku w przestrzeni nie może być prawidłowa, a tymczasem właśnie dźwięki są dla niewidomych najważniejszymi sygnałami orientującymi w dużej przestrzeni.
Wielu z ociemniałych we wczesnym dzieciństwie przyzwyczaja się do wadliwego położenia nóg przy chodzeniu. Jedni zginając nogi w kolanach podnoszą je tak wysoko, jak gdyby na każdym kroku przekraczali jakiś niewidzialny próg. Inni idąc odginają stopę gwałtownie ku górze (zadzierając czubki palców). Jeden i drugi sposób wytworzył się jako metoda ochronna, zapobiegająca uderzaniu nóg o występy i nierówności gruntu. Nie upoważnia to jednak niewidomych do chodzenia w ten sposób w normalnych warunkach.
Niektórzy ociemniali w wieku dojrzałym nieprawidłowo posługują się laską przy chodzeniu. Za każdym krokiem przekładają ją przed sobą w prawo, gdy dają krok lewą nogą, a w lewo, gdy wysuwają nogę prawą. Niektórzy zakreślają przy tym dość duży łuk w powietrzu. Wywołuje to wiele niepotrzebnego hałasu, a czasami może przechodniom wyrządzić szkodę, zwłaszcza gdy laska jest zaopatrzona w metalową skuwkę lub cała wykonana z metalu.
W niektórych starych podręcznikach możemy znaleźć rady, które absolutnie nie nadają się do przyjęcia. Zalecają tam niewidomym, aby przy chodzeniu trzymali się środka chodnika, a przechodniom widzącym powierzają troskę o to, aby uniknąć z nimi zderzenia. Przeciwstawiamy się temu i podkreślamy nie-
176

odzowność przestrzegania również przez niewidomych ustalonych przepisów przy chodzeniu.
Niewidomy powinien zawsze chodzić prawą stroną chodnika, ti-zymając laskę w prawej ręce i od czasu do czasu (zależnie od właściwości drogi) kontrolować swoje ruchy dotykając nią lekko brzegu chodnika lub ściany, wzdłuż której idzie. Niewidomi, którzy mają normalnie rozwinięte wyczucie przeszkody, nie potrzebują korzystać z pomocy laski przy kontrolowaniu odległości od ściany. Wyczuwają bardzo dobrze jej obecność i właściwie oceniają dzielącą ich od niej odległość. Idąc wzdłuż ściany w miejscowości nie znanej, dobrze jest utrzymywać laskę w położeniu, które zapobiega zderzeniom z przedmiotami wystającymi: schodkami, rynnami, koszami do śmieci itp.
Niewidomy powinien tak wykształcić swą uwagę, aby mógł wszystko słyszeć i wszystko zauważyć, uwzględniając to, co może być korzystne przy orientacji. Rejestrując w świadomości i zapamiętując wszystkie właściwości drogi, które poznał za pośrednictwem zmysłu mięśniowo-ruchowego, słuchu lub innych rodzajów wrażliwości zmysłowej, niewidomy powinien obserwować wszystkie zmiany w sytuacji dźwiękowej w ten sposób, aby to przybrało charakter reakcji automatycznej i nie przeszkadzało mu w czynnościach świadomych. Przy chodzeniu powinien słyszeć kroki tych, którzy idą przed nim. Jest to dla niego znak orientacyjny pozwalający zachować prostą linię przy poruszaniu się oraz stanowi sygnał dostarczający niezawodnych informacji o stanie drogi, po której kroczy. Przechodząc przez otwartą przestrzeń, na której brak znaków orientacyjnych dla nóg i laski, niewidomy musi bezwzględnie wykorzystać każdy sygnał dźwiękowy, który może mu pomóc przy wyznaczeniu lub utrzymaniu potrzebnego kierunku. W takiej sytuacji, jak zaznaczyliśmy, należy wykorzystać również dźwięki dochodzące z tyłu, a więc umieć lokalizować źródło dźwięku znajdujące się za plecami. Szczególnie pomocne stają się niekiedy dźwięki kroków człowieka idącego w tym samym kierunku co niewidomy, ale za nim.
Gdy się przechodzi przez ulicę, trzeba zachować dużą ostrożność, spokój i zdecydowanie. Jeżeli w tym momencie niewidomy czuje, że znalazł się w trudnej sytuacji, nie powinien śpieszyć się, a zwłaszcza kierować się w różne strony. Powinien się zatrzymać,
177

2wrócić bokiem lub plecami w kierunku poruszających się środków transportu, podnieść laskę i stojąc na miejscu pozostawić kierowcom troskę o jego bezpieczeństwo. Zwrócenie się plecami do kierowcy ma następujący sens: gdy widzi on człowieka stojącego nieruchomo na jezdni i w ogóle nie reagującego na sygnały przypuszcza, że jest to .głuchy. Czując przy tym, że cała odpowiedzialność za ewentualne przykrości spada całkowicie na niego, działa ze szczególną ostrożnością. Tak właśnie należy się zachować, gdy zajdzie potrzeba, by stanąć na jezdni w oczekiwaniu na tramwaj.
Przy wsiadaniu do wagonu trzeba koniecznie uchwycić ręką (raczej prawą) za poręcz lub krawędź drzwi. Tylko w ten sposób można uchronić nogi od uderzenia o stopnie, co zdarza się często niewidomym, którzy zbliżają się do wagonu tramwajowego nie wzdłuż jego ściany, ale na wprost wejścia. W tej sytuacji niewidomy nie ma możności przystosowania swych kroków do położenia stopni i uderza o nie najbardziej wrażliwą częścią podudzia nabawiając się zwykle bolesnych zadraśnięć.
Każdy z niewidomych wie o tym, że jeśli idzie wyznaczoną drogą nie sam, lecz z innym niewidomym, wówczas czują się obaj bez porównania pewniej, niż wtedy, gdy każdy z nich idzie osobno. Przy takich przechadzkach we dwójkę prowadzącym jest jeden z nich, najczęściej ten, który idzie z prawej strony. Tłumaczymy to sobie w ten sposób, że prawdopodobnie idący z prawej strony trzyma laskę w prawej ręce, ponieważ ręka ta operuje nią znacznie lepiej niż ręka lewa, zupełnie tak samo jak przy posługiwaniu ,się nożem, łyżką, rysikiem itp.
CHODZENIE Z WIDZĄCYM
Widzących, którzy towarzyszą niewidomym, można podzielić na dwie grupy.
Do jednej należą osoby bliskie niewidomemu albo takie, które w ogóle dobrze znają niewidomych, przyzwyczaiły się do nich i wiedzą, jakie wymagania niewidomy stawia towarzyszącej mu osobie.
178

Do drugiej grupy należą osoby, zupełnie przypadkowo dobrane, nie znające specjalnych właściwości pracy z niewidomymi, a w szczególności sposobu chodzenia z nimi.
Obie grupy różnią się między sobą tym, że osoby należące do pierwszej z nich z reguły nie potrzebują żadnych wskazówek ze strony niewidomego, prowadzą go pewnie i spokojnie, bez niepotrzebnego uprzedzania oraz zbędnych objawów troskliwości nie myśląc o tym, że idą z niewidomym. Wytworzył się u nich znany automatyzm czynności i niewidomy w ich towarzystwie czuje się także całkowicie pewny siebie, zachowuje się spokojnie i swobodnie.
Natomiast osoby, należące do drugiej grupy z reguły są zupełnym przeciwieństwem grupy pierwszej, a niewidomy, któremu towarzyszą, nigdy nie jest całkowicie przeświadczony o tym, że ma jakiekolwiek gwarancje chroniące go przed wszelkimi możliwymi przykrościami. Należy przy tym uwzględnić również to, że bardzo wiele zależy od indywidualnych cech osoby prowadzącej, od jej charakteru. Zdarza się często, że ludzie, którzy przeżyli wspólnie z niewidomymi dziesiątki lat i dokładnie, zdawałoby się, poznali wszystkie ich specyficzne właściwości, zupełnie nie umieją ich prowadzić.
Na przykład wchodząc z niewidomym do sklepu, do foyer teatru, do instytucji itp. zostawiają go w naj nieodpowiednie j szym miejscu i odchodzą bez żadnego uprzedzenia. Przechodząc przez jakąś wąską przestrzeń przewodnik taki nie uprzedza niewidomega słowami ani ruchami o tym, że powinien zachować takie czy inne środki ostrożności. Wiedząc o tym, jakie znaczenie dla niewidomych ma zachowanie porządku w ich osobistych rzeczach, ludzie ci, oczywiście bez żadnych złych intencji, zostawiają nie uprzątnięte rzeczy służące do wspólnego użytku, przyczyniając w ten sposób niewidomym wiele trudności. Przytrafia się to najczęściej ludziom, którzy na wszystko reagują szybko i gwałtownie, a także osobom, które stanowią ich jaskrawe przeciwieństwo - flegmaty-kom, apatycznym i biernym w stosunku do wszystkiego. Obok tych osobników, będących zresztą dość licznymi wyjątkami wśród ludzi pierwszej grupy, spotyka się osoby z grupy drugiej, które chociaż absolutnie nie znają świata niewidomych, od pierwszej chwili zupełnie dobrze rozumieją ich właściwości oraz ich istotne potrzeby.
179

Zachowują się przy tym w ten sposób, jak gdyby całe swoje życie spędzili z niewidomymi i doskonale ich poznali. Sposób ich bycia wskazuje na specjalną strukturę umysłowości, zdolną do wysnuwania szybkich, jasnych i dokładnych wniosków, obdarzoną wysoko rozwiniętą spostrzegawczością i intuicją.
W związku z tym wskazane jest wspomnieć o pewnych sytuacjach, często zabawnych, dobrze znanych wszystkim niewidomym, którzy samodzielnie poruszają się po ulicach miast. Oto na drodze niewidomego znalazła się pewna przeszkoda (występ, dół, błoto itp.), której się nie spodziewał, a która może spowodować drobniejsze lub poważniejsze przykrości. Napotkany przechodzień chcąc przyjść mu z pomocą powiada np. "Trzymaj się prawej strony". Wówczas doświadczony niewidomy zatrzymuje się niezdecydowany i bada drogę laską. Postępuje w ten sposób dlatego, że nie jest pewny w stosunku do kogo ma się trzymać prawej strony: czy do siebie, czy też do idącego naprzeciw. Natomiast mniej doświadczony orientuje się zawsze w stosunku do siebie i w rezultacie trafia właśnie tam, gdzie nie należy.
Czasami na prośbę niewidomego, aby mu pomóc przejść przez ruchliwą ulicę, przypadkowy przechodzień ujmuje dwoma palcami jego ubranie lub chwyta za laskę i ciągnie go jak holownik, co bardzo krępuje niewidomego. Doprowadziwszy go w ten sposób do połowy ulicy i zdecydowawszy, że już nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo, przechodzień zostawia niewidomego mówiąc: "No, a teraz idź prosto". Zapomina o tym, że z danego miejsca można iść prosto w każdym kierunku. Nie wie i nie rozumie tego, że orientacja bez kontroli wzroku w gwarze ulicznym jest czymś odmiennym niż orientacja za pomocą wzroku oraz że w takich okolicznościach należy inaczej rozumieć "niebezpieczeństwo". Aby uniknąć nieprzyjemności, niewidomy w podobnej sytuacji powinien sam wziąć pod rękę swego przypadkowego współtowarzysza i ujawnić własną inicjatywę.
Większość widzących, występujących w charakterze przewodników niewidomych, wykazuje stałą tendencję do tego, aby brać ich pod ramię, zamiast zaproponować im własne. Ujawnia się w tym dążność do aktywnego kierowania ruchami niewidomego; tymczasem znacznie pożyteczniejszy dla niego jest właśnie drugi sposób, tj. gdy on sam bierze pod rękę widzącego. Gdy widzący
180

trzyma go pod rękę, niewidomy wyprzedza nieco swego towarzysza,. a noga jego wcześniej napotyka nierówności drogi. Widzący musi stale (słowami lub ruchami ręki) uprzedzać go o tym, żeby uchronić od niewygód oraz związanych z tym przykrości. Jednakże zupełną niemożliwością jest żądanie od przewodnika, aby całą swoją uwagę skupił na szczegółach nawierzchni drogi. Uwaga jego .w sposób naturalny i nieunikniony skupia się na rozmowie oraz na wszystkim, co się dzieje dokoła. Nic więc dziwnego, że ostrzeżenia widzącego bywają niekiedy spóźnione, niedokładne lub w ogóle ich brak. co stwarza sytuacje niemiłe dla obojga. Na przykład przewodnik mówi: "Ostrożnie, tu jest schodek". Nie wyjaśnia jednak lub nie zdąży powiedzieć, dokąd prowadzi stopień, w górę czy w dół, i niewidomy potyka się lub powija mu się noga. Przewodnik lakonicznie rzuca: ,,W dół", ale nie uprzedza, że w tym miejscu są trzy stopnie, a nie jeden. Skutki tego mogą być opłakane. Czasami przewodnik rozwlekle uprzedza niewidomego o jakiejś drobnej przeszkodzie, ale zapomina o następnej, bardziej istotnej. Wszystkie te niedogodności można zupełnie usunąć, gdy niewidomy weźmie pod rękę swego przewodnika. Wówczas widzący idzie nieco z przodu i pierwszy napotyka przeszkody oraz nierówności drogi.
Gdy człowiek idąc wykonuje ruch różniący się od zwykłego kroku (wznosi się na schodek, schodzi w dół, daje większy lub mniejszy krok), wówczas ruch ten lokalizuje się nie tylko i bezpośrednio w zasięgu kończyn dolnych, ale udziela się również mięśniom, które pozornie nie mają nic wspólnego z ruchami nóg. Utrzymanie w równowadze środka ciężkości ciała przy zmianie miejsca w czasie chodzenia wprawia w ruch nie tylko mięśnie w pasie kończyn dolnych, lecz również mięśnie pleców, brzucha i piersi. Nawet ręce, jak wiemy, nie są przy chodzeniu nieruchome. Gdy niewidomy idzie pod rękę z przewodnikiem, ręka jego spoczywa na przedramieniu albo-na plecach widzącego, nieco powyżej łokcia. Przy tym zewnętrzna część dłoni dotyka boku współtowarzysza, a przedramię spoczywa na jego talii. Wszystkie, nawet najbardziej nieznaczne ruchy udzielają się w ten sposób ręce niewidomego, który zupełnie mimowolnie, bez żadnego wysiłku ze swej strony, wyczuwa te ruchy i bardzo szybko uczy się rozumieć ich znaczenie. Idąc obok widzącego towarzysza podróży
181

niewidomy łowi jego ruchy, rozumie je i bez uprzedzenia powtarza prawie zupełnie automatycznie. Niewidomych, którzy stracili wzrok w dzieciństwie, nie trzeba uczyć tego sposobu. Zdobywają go niepostrzeżenie dla nich samych, w miarę nabywania doświadczenia życiowego. Ociemniali w późniejszym wieku, gdy skierujemy na to Ich uwagę, opanowują ten sposób bez szczególnego wysiłku. Należy tylko przestrzegać, aby ociemniały taki w czasie chodzenia z widzącym szedł razem z nim prawie ramię w ramię, a nie wlókł się na wyciągniętej ręce jak na linie holowniczej. Idąc w ten sposób obaj towarzysze podróży czują się dobrze i rozmawiają swobodnie. Widzący uwolnił się od ciągłego natężenia uwagi i obaw o niewidomego, a niewidomy nie odczuwa zbędnej i nie zawsze właściwej troskliwości ze strony swego widzącego przewodnika oraz dręczącego skrępowania, spowodowanego napięciem uwagi. Trzeba zaznaczyć, że niektórzy z widzących przyzwyczaili się chodzić po stronie prawej i nie mogą się wyrzec tego przyzwyczajenia również w towarzystwie niewidomego. W związku z tym niewidomy powinien nauczyć się wszechstronnie operować laską, trzymając ją w lewej ręce. Ponadto ociemniały w wieku dojrzałym powinien jak najczęściej ćwiczyć się w chodzeniu pojedynczo oraz z kimś, kto mu towarzyszy. Bez tego orientacja jego będzie zawsze bardzo niedoskonała, a ruchy niezręczne i niepewne.

ZAKOŃCZENIE
Rozpatrzyliśmy poszczególne spostrzeżenia warunkujące orientację w przestrzeni niewidomych a oparte na różnych rodzajach wrażeń zmysłowych, na odrębnych kategoriach wrażeń. Jednocześnie wszędzie, gdzie tylko można było to uczynić, podkreślaliśmy, że wrażenia jednego rodzaju, chociażby nawet bardzo złożone, nie występują nigdy odosobnione, w izolacji od wrażeń innego rodzaju.
Gdziekolwiek przebiegałaby orientacja przestrzenna - w przestrzeni jednego bardzo małego przedmiotu czy w rozległej przestrzeni otwartego terenu - niewidomy od razu zaczyna posługiwać się kilkoma zmysłami, całym kompleksem wrażeń, w mniejszym lub większym stopniu zdolnych kompensować brak wzroku.
Należy podkreślić, że również człowiek widzący, posiadający pełnowartościowy wzrok, przy orientacji w analogicznych sytuacjach nie izoluje się od innych wrażeń, chociaż posługuje się wzrokiem. Wykorzystuje je jednak, mimo że często nie dostrzega tego zupełnie, ponieważ bardzo liczne i niezwykle różnorodne wrażenia wzrokowe będą zawsze dominować w jego ujęciu przestrzeni. Tworzą one złożone spostrzeżenia wzrokowe, które przez swoją wyrazistość zajmują centrum świadomości i przytłaczają wszystkie inne, słabsze wrażenia. Niewidomy tym różni się od widzącego, że spostrzeżenie dominujące w pewnych okolicznościach (słuchowe przy orientacji w dużej przestrzeni i dotykowo--ruchowe przy orientacji w zakresie przedmiotów) nie zawsze może służyć jako wszechstronne kryterium przy wydawaniu sądów o przedmiocie lub sytuacji. Dlatego też niewidomy musi odwoły-
183

wać się do innych spostrzeżeń i wrażeń, mniej wyrazistych i .słabszych, a mogących dostarczyć uzupełniających informacji o przestrzeni, w której odbywa się orientacja, oraz uczynić ją bardziej wszechstronną i dokładniejszą.
Niewidomy przechodzi obok auta ciężarowego stojącego przy chodniku. Doznaje przy tym kryptosłuchowych wrażeń przeszkody. Na podstawie tych wrażeń dostrzega zmysłami obecność pewnego przedmiotu tylko w niewielkiej odległości. Może więc jedynie z bardzo względną dokładnością określić jego rozmiary, a niekiedy również ogólne zarysy. Jednakże na podstawie wiadomości zdobytych dzięki doświadczeniu życiowemu domyśla się, że ma przed sobą samochód, chociaż nie jest w stanie bez uzupełniających informacji określić, co to za samochód: osobowy, ciężarowy czy autobus. Ponadto nie może stwierdzić z całą stanowczością, że to jest właśnie samochód, a nie jakiś inny przedmiot o podobnych rozmiarach i kształcie.
Po wyczuciu przeszkody lub równocześnie z tym niewidomy doznaje wrażenia ciepła rozchodzącego się od silnika, który przed chwilą przestał pracować, oraz bardzo charakterystyczny dla auta zapach, zwykle intensywniejszy przy samochodzie ciężarowym niż pasażerskim. Na podstawie tego kompleksu wrażeń, składającego się na całokształt spostrzeżenia przedmiotu, niewidomy tworzy sobie wyobrażenie o samochodzie ciężarowym. Teraz nie jest to już przypuszczenie, lecz konkretne wyobrażenie mające wyraźną podstawę zmysłową. Jeżeli niewidomy ma ponadto pewną sumę specjalnych wiadomości, wówczas ze złożonego kompleksu wrażeń węchowych wydzieli dominujący zapach benzyny, ciężkiego paliwa lub tlenku węgla i na podstawie tego może dokładnie określić nie tylko to, że przed nim znajduje się samochód ciężarowy, ale również, że samochód ten posiada generator gazowy lub silnik Diesela. Wyobrażenie jego będzie wtedy zupełnie konkretne i bardzo dokładne, naturalnie w zależności od tego, jak dalece konkretne i poglądowe są jego wiadomości o danych maszynach.
We wstępie przytoczyliśmy przykład skomplikowanej marszruty przez wieś, pole i las, podczas której niewidomy wykorzystuje do celów orientacji różnorodne rodzaje wrażliwości zmysłowej. Na zakończenie opiszemy jeszcze jeden konkretny przykład
184

orientacji niewidomego w pomieszczeniu zamkniętym. Posłużymy się w tym celu wizytą w sklepie spożywczym.
Wiedząc dobrze lub też w przybliżeniu, gdzie mieści się taki sklep, niewidomy bez szczególnego trudu znajduje wejście, posługując się znanymi sobie nierównościami drogi, dźwiękami wydawanymi przez otwierające się i zamykające drzwi, architektonicznymi właściwościami ściany, obok której przechodzi, zahaczając o nie z lekka laską i wyczuwając je za pośrednictwem wrażenia przeszkody, wyraźnych spostrzeżeń słuchowych oraz na podstawie wielu innych objawów. Gdy dostęp do sklepu jest mu mało znany, wchodząc w drzwi może mieć wątpliwości, czy wybrał właściwe drzwi. Zaledwie jednak wszedł do wnętrza wątpliwości rozpraszają się. Złożone spostrzeżenie lokalu nieomylnie wskazuje na jego charakter. W chłodnej porze roku niewidomy czuje ciepło powietrza oraz różnorodne zapachy, które je przepełniają. Przeważa wśród nich zapach świeżego chleba i bułek. Jednocześnie niewidomy słyszy całą masę dźwięków składających się na ogromny szum charakterystyczny dla sklepu określonego typu. Z szumem łączą się dźwięki ludzkich głosów, głośny szmer kroków poruszającego się bezładnie tłumu, skomplikowane dźwięki wydawane przy ważeniu opuszczanych na wagę produktów, trzask i dzwonki automatycznych kas oraz szereg innych. W tym samym czasie niewidomy czuje wielokrotnie dotknięcie wchodzących i wychodzących ze sklepu ludzi. Dotknięcia te wyrażają się najczęściej w formie ocierania się jego ubrania o ubranie mijających go lub tłoczących się dokoła niego ludzi, rzadziej natomiast jako silniejsze lub słabsze pchnięcia. Wszystkie te, proste i złożone wrażenia i spostrzeżenia, nagromadzone pozornie w chaotycznym bezładzie, od pierwszej chwili łączą się w kompleks spostrzeżeń określających z dostateczną dokładnością charakter lokalu, do którego wszedł niewidomy. W następnej chwili ten ogólny kompleks spostrzeżeń o sklepie szybko rozpada się, ulega zróżnicowaniu na poszczególne grupy. Przy tym w centrum świadomości pozostają nie tyle spostrzeżenia wywołane przez najsilniejszy bodziec, ile przede wszystkim te, które w każdej chwili mogą okazać się najbardziej użyteczne.
Według intensywności zapachu pieczywa niewidomy ustala, że najbliżej wejścia mieści się właśnie ten dział, który
185

w danej chwili go nie interesuje. W jakimś ułamku sekundy skupia swoją uwagę na dźwiękach dochodzących z najbardziej oddalonego działu, a mianowicie na dźwiękach rąbanego siekierą mięsa. Na podstawie tych wrażeń konstatuje, jak położony jest sklep, po czym ustala dalsze swoje zachowanie się. Ostrożnie, ale pewnie posuwa się w głąb sklepu. Teraz w centrum jego świadomości przez pewien czas pozostają wrażenia wywołane dotknięciami laski i ubrania. Poprzez owe dotknięcia odnajduje kierunek, według którego najłatwiej jest poruszać się w tej sytuacji w tłumie, w którym zwykle nie przestrzega się ogólnie przyjętych przepisów ruchu.
W tym samym czasie, gdy niewidomy porusza się w tłumie, orientując się na podstawie wrażeń dotykowych i proprioceptyw-nych, nie przestaje obserwować zmian zachodzących w obrębie innych wrażeń. Zaledwie w powietrzu zjawił się zapach np. wędlin, które właśnie były celem jego wizyty w sklepie, a koncentracja tego zapachu wzmogła się o tyle, że można ustalić położenie źródła, z którego się rozprzestrzenia, gdy niewidomy już kieruje tam swoje kroki. Posługując się dźwiękami wydawanymi przy ważeniu oraz odpowiedziami ekspedienta niewidomy ustala, gdzie się znajduje ekspedient i zwraca się do niego.
Z powyższego przykładu, jak również ze wszystkiego, co powiedzieliśmy przedtem, wynika, że w orientacji przestrzennej niewidomych biorą udział wszystkie rodzaje wrażliwości zmysłowej, a więc: zmysły dalekosiężne (odległościowe - resztki wzroku, słuch, częściowo wrażenia temperatury i węchowe, o ile te ostatnie można zaliczyć do receptorów dalekosiężnych), wtedy gdy niewidomy orientuje się w przestrzeni wykraczającej poza granice osiągalne za pośrednictwem ciała oraz znaków orientacyjnych nie kontaktujących się z nim bezpośrednio. Biorą tu udział również zmysły stykowe: dotyk oraz częściowo wrażenia temperatury i proprioceptywne, gdy przestrzeń zamyka się w granicach osiągalnych przez narządy ciała, a znaki orientacyjne są percepowane w drodze bezpośredniego kontaktux). Wreszcie do wrażeń proprioceptywnych należą częściowo te wrażenia, których
') Katz wyróżnia tzw. zmysły dalekonośne i bliskonośne; patrz: jego-monografia o dotyku: Der Aujbau der Tostwelt. Le pzig, 19^5 (przyp. tłum.).
186

nie można zaliczyć do dalekosiężnych ani też do bliskich, gdy bodźcem staje się położenie lub ruchy ciała ludzkiego w przestrzeni.
W pewnych sytuacjach przy orientacji wyraźnie dominuje jakieś jedno złożone wrażenie czy jednorodne spostrzeżenie, np. dźwiękowe, przy orientacji w jednolitej otwartej przestrzeni. Niekiedy zaś różne rodzaje wrażliwości są tak ściśle ze sobą zespolone i tak współdziałają, że prawie nie sposób z ogólnego kompleksu wydzielić poszczególne składniki wrażeń, np. przy obserwacji doty-, kowej w zakresie poznawania przedmiotów.
Całe nasze studium badawcze opiera się przede wszystkim na analizie różnych przypadków dotyczących orientacji w przestrzeni niewidomych. W celu lepszego wyjaśnienia oraz wyodrębnienia' poszczególnych elementów orientacji często trzeba było dokonywać uproszczeń i schematyzować przykłady, dobierając spośród nich najbardziej proste i typowe dla danego przypadku. Nie sądźmy również, że w życiu przy zastosowaniu praktycznym orientacji przez niewidomych proces ten przebiega gładko i prosto. Aby wykorzystać w maksymalnym stopniu taki czy inny znak orientacyjny w ogólnym kompleksie sygnałów lub wyodrębnić go jako przewodni, trzeba umieć tego dokonać. Niewidomy powinien wyrobić w sobie subtelny zmysł obserwacyjny oraz wykształcić uwagę, czyniąc ją ruchliwą, elastyczną i podzielną; przez systematyczne ćwiczenia musi zautomatyzować wiele złożonych regulacji czu-ciowo-ruchowych (psychosenso-motorycznych), przenosząc je całkowicie w sferę podświadomości. Powinien przy tym nie tylko przystosować się sam do otaczającego go środowiska, ale również posiadać w tym samym stopniu umiejętność aktywnego oddziaływania na nie oraz dostosowania go do własnych potrzeb, oszczędzając maksymalnie swoje siły i czas, których tak wiele wymaga orientacja bez kontroli wzroku.
Orientacja to sztuka, której trzeba się uczyć. Aby opanować ją w stopniu doskonałym, trzeba koniecznie zdobyć dużą ilość wiadomości, umiejętności i nawyków. Aby zaś nauczanie było skuteczne i trwało jak najkrócej, należy je rozpoczynać od najwcześniejszego okresu ślepoty, o ile tylko pozwala na to wiek oraz stan zdrowia. Opanowanie we właściwym czasie nawyków orientacji przyczyni się do tym wszechstronniejszego włączenia niewidomych do działalności zawodowej.
187

SPIS TREŚCI

WSTĘP ................. 4
ZNACZENIE RESZTEK WZROKU DLA ORIENTACJI ... 39
ZNACZENIE DOTYKU DLA ORIENTACJI ...... 48
ZNACZENIE SŁUCHU DLA ORIENTACJI ...... 63
Dźwięk w orientacji ........... 78
Dźwięk odbity ............. 95
Wrażenie przeszkody ........... 99
Orientowanie się w przyrodzie na podstawie dźwięku . . 111
ZNACZENIE WĘCHU DLA ORIENTACJI . . . : . . . 118
INNE CZYNNIKI ORIENTACJI ......... 124
Wrażliwość na temperaturę ......... 124
Wrażenia proprioceptywne ......... 130
Pamięć mięśniowa ............ 136
Wrażliwość wibracyjna . . . . . . . . . . 138
Liczenie kroków ........... . 142
ŚRODKI UŁATWIAJĄCE ORIENTACJĘ ORAZ ZWIĘKSZAJĄCE
BEZPIECZEŃSTWO PRZY PORUSZANIU SIĘ . ..... 147
Plan terenu ... .......... 148
Laska ....... ....... 160
Znak rozpoznawczy .... . ...... 163
Mechaniczny przewodnik .......... 167
Pies-przewodnik ..... ........ 171
Sposoby chodzenia ............ 175
Chodzenie z widzącym.. . .... . u. 178
ZAKOŃCZENIE .............. 183

188



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
3 i 4 orientacja przestrzenna
2 Kształtowanie orientacji przestrzennej
Ksztaltowanie orientacji przestrzennej, poczucia rytmu, poszanowania tradycji narodowych
Osoby niewidome i słabowidzące w przestrzeni publicznej
19Ksztaltowanie orientacji przestrzennej i 43 zegar
Kształtowanie orientacji przestrzennej karta pracy
Klimasiński Rola wyobrażeń przestrzennych w rozwoju myślenia dzieci niewidomych
badania orientacji przestrzennej i klasyfikacji (dojrzalosc szkolna)
arkusz do zapisywania wynikow badania orientacji przestrzennej i klasyfikacji (dojrzalosc szkolna)
Rozwijanie umiejętności widzenia i orientacji przestrzennej małych słabowidzących dzieci Walczak
3 Kształtowanie orientacji przestrzennej
orientacja przestrzenna
Planowanie przestrzenne a polityka

więcej podobnych podstron