Konferencja o Joseph Marie Verlinde

background image

www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=18370

2009-10-01

Konferencja

O. Joseph-Marie VERLINDE

Święty Józef i Święta Rodzina w życiu Bł. Zelii i Ludwika MARTIN,

Rodziców św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Kiedy 19 października 2008 papież Benedykt XVI dokonywał beatyfikacji Ludwika i Zelii Martin, nie była to

wspólna beatyfikacja dwóch osób, z których każda podążała swoją własną drogą, ale po raz w drugi w swej

historii Kościół beatyfikował małżeństwo jako takie.

Początkowo były to dwa niezależne procesy otwarte i wdrożone w latach 1957 i 1960 przez biskupów

Alençon i Lisieux. Jednak na prośbę wiernych, obydwie dokumentacje zostały połączone w jedną sprawę. Tak

więc przejawem niezrozumienia z naszej strony byłoby rozważanie nabożeństwa tej przykładnej pary jedynie

do świętego Józefa. Powinniśmy raczej kontemplować ich związek z Najświętszą Rodziną, ponieważ Ludwik

i Zelia Martin zostali dani Kościołowi na początku tego trzeciego tysiąclecia, aby pomóc nam w odnalezieniu

drogi do świętości rodzinnej, której niezrównanym wzorem pozostają Maryja z Józefem.

Tak więc, na podstawie pobieżnego przyjrzenia się ich biografii, postaramy się rozeznać jakie aspekty łaski

Najświętszej Rodziny, otrzymali Zelia i Ludwik Martin jako misję do przekazania naszym czasom.

Pierwsze skojarzenie jakie się nam narzuca z postaciami Maryi i Józefa z Nazaretu jest takie, że zanim

jeszcze się poznali, to Ludwik Martin i Maria-Azelia Guerin pragnęli poświęcić się Bogu w życiu radami

ewangelicznymi.

Jednak Opatrzność postanowiła inaczej: Ludwik musiał zrezygnować z pragnienia pozostania mnichem w

klasztorze na Wielkiej Przełęczy Świętego Bernarda, a Maria-Azelia - nazywana w skrócie "Zelią" - nie

została przyjęta do zgromadzenia sióstr szarytek (Córek Miłosierdzia świętego Wicentego a Paulo).

Obydwoje odczuwali z tego powodu smutek, lecz nie rozgoryczenie: najważniejsza bowiem rzeczą nie jest

realizacja swoich własnych marzeń, lecz pełnienie woli Bożej. Dlatego też obydwoje tych młodych ludzi

powierzyło się Bogu prowadząc życie, całkowicie Jemu poświęcone, nie uciekając jednocześnie od tego

świata. Ani jedno ani drugie nie pozostało bezużytecznym: Ludwik kontynuował naukę zawodu zegarmistrza

www.radiomaryja.pl

Strona 1/8

background image

w Strasburgu, a później w Paryżu, zanim ostatecznie zamieszkał w Alençon, przy ulicy Pont-Neuf. W tym

samym czasie Maria-Azelia uczy się koronczarstwa i zamieszkuje także, pracując na własny rachunek jako

"wytwórczyni haftu z Alençon".

Podobnie jak Maryja i Józef przed i po spotkaniu się ze sobą, starali się oni, aby talenty, które Pan im

powierzył przynosiły owoc, nie stając się jednak niewolnikami zysku czy wydajności pracy, które miałby za

cel jedynie jakiś swój własny nieokreślony rozwój.

Nie unikali przy tym z pewnością pracy i starali się swoją pracę dobrze wykonywać; jednak ich ambicja nie

dotyczy spraw związanych z zawodowym sukcesem: wierni swemu zasadniczemu powołaniu, Ludwik i Zelia

Martin dążą przede wszystkim do świętości i wykorzystują środki umożliwiające im dokonywanie na tej

drodze postępu: codzienną eucharystię, modlitwę osobistą, czytania duchowe, czas na rekolekcje w milczeniu,

a to wszystko w czujnym wyczekiwaniu na wskazówki z nieba, któremu zawierzyli swoją przyszłość.

Taka bezwarunkowa dyspozycyjność wobec Ducha Świętego umożliwi im poznanie siebie i rozpoznanie w

tym wydarzeniu ręki Bożej. Dlaczego zwlekać jeśli to Opatrzność połączyła ich ze sobą, a oni się kochają? Po

czterech miesiącach okresu zaręczyn odpowiedzieli na to, co uznali za wezwanie Boże i wypowiedzieli swoje

"tak" 13 lipca 1858 roku.

Z tego związku przyjdzie na świat dziewięcioro dzieci, z których czworo odeszło przedwcześnie: (Maria)

Helena umiera w wieku 5 lat; dwóch małych Józefów i pierwsza Teresa (Maria) odejdą od nich w wieku kilku

miesięcy.

Pięć dziewczynek stanie się radością i dumą rodziny; w porządku przyjścia na świat to: Maria, Paulina,

Leonia, Celina i Teresa. Wszystkie z nich pójdą drogą ślubów zakonnych. Jeśli jednak małżeństwo Martin

zostało beatyfikowane to nie z tego powodu, że dało Kościołowi pięć sióstr zakonnych, w tym "największą

świętą czasów współczesnych" (Pius X), ale z powodu heroiczności cnót, której obydwoje dowiedli w

okolicznościach ich bardzo "zwyczajnego" życia - na wzór Najświętszej Rodziny z Nazaretu.

Przed założeniem rodziny, para ta będzie jednak przez dziesięć miesięcy żyła jak brat z siostrą. Panu Martin

zależy na uszanowaniu małżonki, która nie była wprowadzona w "sprawy tego świata". Ludwik stawiał sobie

pytanie co do ważności nieskonsumowanego małżeństwa, lecz nie mamy wątpliwości, że musiał upewniać

ich, a nawet zachęcać, przykład Józefa i Maryi. Wynikało to z tego, że obydwoje małżonkowie hołubili

www.radiomaryja.pl

Strona 2/8

background image

pragnienie wspólnego życia ideałem zakonnym, którego musieli się wyrzec, w życiu małżeńskim, w

zjednoczeniu miłością nie tylko czystą, ale również wstrzemięźliwą. Niczym dobry święty Józef, Ludwik

będzie czystym stróżem dziewictwa swej małżonki, i obydwoje będą podążali u swego boku na drodze

świętości.

Te dziesięć miesięcy braterskiego życia będzie czasem dojrzewania i pogłębiania się ich miłości, który

doprowadzi ich do uświadomienia sobie specyfiki powołania do małżeństwa, które nie może wykluczyć

otwarcia się na życie. Czy bowiem konsekrowane dziewictwo Maryi jak i Józefa nie pozostawały całkowicie

na służbie nadprzyrodzonej płodności zarezerwowanej dla tej wyjątkowej pary?

Pojawienie się dzieci wpłynie na zmianę spojrzenia Zelii i Ludwika i umożliwi im wejście prosto w sedno ich

powołania: poprzez całkowite oddanie siebie na służbę wzrastania i wychowywania tych małych istot

otrzymanych od Boga, małżonkowie Martin, którzy stali się rodzicami, sami będą wzrastali w miłości i

podążać drogą doskonałości. Od tej pory uświęcają się już nie wbrew małżeństwu, ale w małżeństwie.

Jeśli dzieci posiadały w ich życiu absolutny priorytet, to nie działo się tak nigdy kosztem ich wzajemnej

miłości, lecz przeciwnie: dzieci jednoczą ich jeszcze bardziej we wspólnej trosce "wznoszenia ich ku niebu".

Podobnie jak Józef i Maryja, tak Ludwik i Zelia dobrze zrozumieli swoją posługę "administratorów" łaski

wobec tych dzieci, które Bóg im powierzył, ale które nie były ich własnością. Dali temu najbardziej wymowne

świadectwo w okolicznościach śmierci czworga spośród ich "małych aniołków". Nie ma ani słowa buntu w

listach, jakie piszą do swoich krewnych, ale heroiczne zawierzenie Opatrzności, której drogi są niezbadane, i

absolutna ufność w dobroć Boga, co do którego nie wątpią ani przez chwilę, że przyjmuje te dzieci do swej

radości i swej słodkiej światłości swego własnego życia.

Ludwik i Zelia w pełni żyli zaleceniem Pańskim: "Kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie

godzien" (Mt 10, 37). Kochali swoje dzieci w Bogu i pozwolili Bogu na miłowanie tych dzieci w nich, w

doskonałym wyrzeczeniu i darze z siebie w każdej chwili życia.

W tym także byli doskonałymi naśladowcami Józefa i Maryi, których całe życie wychodziło poza nich

samych i koncentrowało się na Synu obietnicy. Tak jak Maryja, Zelia umacnia Ludwika swoim

samozaparciem i odwagą; tak jak Józef, Ludwik daje Zelii umocnienie i wsparcie swoją obecnością. Ona jest

pełna podziwu wobec jego miłosierdzia, które ujawnia się, zwłaszcza w posłudze wobec ubogich; jego

odwagą, prawością, uczciwością. Obydwoje rywalizują w pobożności, lub raczej, w zależności od

www.radiomaryja.pl

Strona 3/8

background image

okoliczności jednoczą się we wspólnym dziękczynieniu, uwielbieniu czy ufnym błaganiu.

Życie rodzinne nie gasi płomienia pragnienia świętości, lecz wręcz przeciwnie, dodatkowo go podsyca

dostarczając codziennie każdemu z małżonków tysięcy okazji do wyrzeczenia się samego siebie dla swego

małżonka, albo dla dzieci: "Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce

znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je" (Mt 10, 38-39).

W życiu państwa Martin nie ma żadnego mistycyzmu: oczywistym dla nich jest, że droga chwały wiedzie

przez krzyż; zresztą same okoliczności życia wezmą na siebie ciężar przekonania ich o tym. Będą wspinali się

po tej drodze ręka w rękę, z oczami utkwionymi w Pana, który ich oczekuje, pełni radości z tego, że wkrótce

będą mogli spotkać się z Nim w Królestwie.

Z kolei córki państwa Martin uczą się życia przed obliczem Boga, w Jego obecności, w powierzaniu Mu

wszystkich swoich trosk i wszystkich swoich problemów, w życiu pewnością Jego życzliwej miłości i Jego

łaski, które nigdy nie zawiodą tych, którzy Mu ufają.

Nie ma potrzeby pogrążania się w wielkich rozważaniach czy korzystania ze wzniosłej argumentacji: czy ktoś

może powątpiewać, że na rodzinie państwa Martin spoczywa łaska Nazaretu? Zelia uczestniczy w łagodności,

pokorze, dyskrecji macierzyńskiej miłości Dziewicy; na Ludwika spływają dary umiejętności, rady i męstwa,

które przynależą do chwały Józefa.

Synowskie posłuszeństwo "Ojcu, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi" (Ef 3, 15) jest

inną cnotą, która zbliża Ludwika Martin do świętego Józefa. Mimo, że ich dwie działalności przynosiłyby

duże zyski z pracy w niedzielę, pan Martin nigdy nie przekroczył nakazu niedzielnego odpoczynku z

uszanowania dla "dnia Pańskiego". Paradoksalnie, Zelia przypisywała dobrobyt materialny, jakim cieszyła się

rodzina, takiemu skrupulatnemu przestrzeganiu tego przykazania.

Tak jak święty Józef uczył się posługi ojcostwa poprzez kontemplowanie Dziewicy sprawującej swoje

macierzyństwo, podobnie Ludwik czynił tak samo obserwując swoją małżonkę. Ona zaś pogłębiała swoją

własną posługę w świetle, tak budującego przykładu ojca jej dzieci.

Niestosowna rzeczą byłoby oddzielanie ojcostwa od macierzyństwa, skoro sam nasz Pan zechciał przyjść na

świat w rodzinie i wzrastać w swym człowieczeństwie w otoczeniu ojca i matki, korzystając z

komplementarności właściwych im powołań i misji.

www.radiomaryja.pl

Strona 4/8

background image

Termin "ojciec" jest pojęciem względnym, który odnosi się nie tylko do pojęcia "syn", ale także do pojęcia

"matka". Nie można mówić o ojcostwie Józefa nie wspominając o macierzyństwie Maryi i odwrotnie; w

podobny sposób wyglądało to w małżeństwie Ludwika i Zelii.

Jako prawdziwe dzieci Kościoła, państwo Martin nie zadowalają się tylko przedstawianiem Bogu swoich

próśb odnoszących się do ich własnych potrzeb. Na sercu leży im, by poprzez modlitwę i ofiarę brać udział w

wielkim misyjnym ruchu ich czasów.

Obcowanie świętych sprawia, że wstawiają się nie tylko za Kościołem walczącym, ale także za Kościołem

cierpiącym: zbawienie grzeszników znajdujących się w niebezpieczeństwie śmierci jest stałą intencją w

modlitwie państwa Martin. I właśnie w perspektywie takiej rodzinnej praktyki należy usytuować słynny

epizod owocnego wstawiennictwa małej Tereski w intencji Pranziniego.

Ta modlitwa za dusze, które znalazły się w niebezpieczeństwie śmierci na nowo kieruje nas do świętego

Józefa, "patrona dobrej śmierci". Ten święty Patriarcha miał swoje znaczące miejsce, obok swej małżonki

Maryi, w modlitwie rodziny Martin. Jeśli potrzeba na to dowodu, przypomnijmy, że dwaj chłopcy, którzy

narodzili się z związku Ludwika i Zelii, otrzymali imię Józefa - wbrew wysiłkom otoczenia zmierzającym do

zniechęcenia rodziców do ponownego nadawania tego samego imienia drugiemu z chłopców, po śmierci

pierwszego.

Nie ma żadnej wątpliwości, że Maryja i Józef w szczególny sposób towarzyszyli rodzicom Martin w chwilach

gdy umierały ich dzieci. W okresie trzech lat pochowali oni ich czworo: mały Józef umiera na zapalenie jelit

w wieku 5 miesięcy; Pan powołuje do siebie drugiego Józefa w niecały rok od chwili jego narodzin; później

ich córka Helena, w wieku 5 lat zostaje im odebrana, lub raczej wspólnie ofiarowują ją Bogu; w końcu

pierwsza Teresa umiera także w kilka tygodni po przyjściu na świat. Trzy lata później, 2 stycznia 1873 roku,

rodzi się kolejna Teresa, która unika szczęśliwie przedwczesnej śmierci, zanim rozpocznie swój gigantyczny

bieg.

Gdzież, jeśli nie w sercu Maryi, sercu przeszytym mieczem boleści, Zelia znajduje siłę, by napisać mówiąc o

śmierci swych dzieci:

"Dobry Bóg jest Panem, nie musiał prosić mnie o pozwolenie na wezwanie do siebie naszych dzieci".

A w jaki sposób Ludwik mógł pozostać wierny swej funkcji głowy rodziny, wbrew przytłaczającemu go

cierpieniu, gdyby święty Józef w szczególny sposób mu nie pomagał?

www.radiomaryja.pl

Strona 5/8

background image

Małżonkowie Martin dadzą świadectwo heroicznej cierpliwości nie tylko w chwili, gdy są postawieni wobec

śmieci swoich dzieci, ale także wobec swej własnej śmierci. Kiedy ujawnia się rak piersi, który zabierze Zelię,

jej jedyną troską staje się pocieszanie wszystkich dokoła przy pomocy dobrego humoru i wesołego nastroju.

Zgadza się na odbycie pielgrzymki do Lourdes, by prosić tam o uzdrowienie dla siebie, "jeśli taka jest wola

dobrego Boga"; i śpieszy z dołączeniem kilku dodatkowych intencji za dzieci i najbliższe osoby.

Kiedy, mimo pielgrzymek, nowenn i modlitw, wszystko wydaje się wskazywać, że czas powrotu do Ojca jest

bliski, rozdziela domowe obowiązki pomiędzy córki biorąc pod uwagę ich wiek i prosi Marię, by ta

kontynuowała w jej miejsce je posługę i stała się Matką jej dzieci.

Aż do samego końca, i pomimo olbrzymiego cierpienia wynikającego z choroby, będzie czyniła wszystko, co

możliwe i niemożliwe, by móc uczestniczyć w mszy o godzinie siódmej, jak miała zwyczaj to czynić.

Jednak choroba postępuje nieubłaganie i pokona wkrótce jej ostatnie zasoby sił. Z heroiczną odwagą, ta

46-letnia matka, żegna się z piątką swoich dzieci, zanim wyda ostatnie tchnienie o świcie 28 sierpnia 1877

roku.

Pan Martin zgadza się na przeprowadzkę, wraz ze swoimi pięcioma córkami do Lisieux, by być bliżej Izydora

i Celiny Guérin - czyli brata i szwagierki Zelii. Jednak Ludwik, któremu na żonie zależało bardziej niż na

źrenicy oka, nie poddaje się: musi pozostać mężny i mocny (por. Joz 1, 6.9) dla swoich dzieci. Pozostając w

ścisłej komunii z tą, która dołączyła już do nieba, jeszcze bardziej otworzy swe serce, by móc w nim przyjąć,

poza obecną w nim już łaską ojcostwa, także łaskę uczuć macierzyńskich, których jego córki potrzebują, a

których nie może im już rozdzielać ich matka. Staje się takim "ojcem o macierzyńskiej, miłosiernej miłości", o

którym mówi Biblia, a którego w pełni objawia nam Jezus.

Porównanie ze świętym Józefem staje się w tym miejscu trudniejsze, ponieważ odwrotnie niż z przypadku

Zelii, to Maryja przeżyła swojego małżonka. Jednak, kogo innego poza świętym Józefem, Ludwik mógł prosić

o moc podążania dalej tą drogą, w chwili gdy stracił tę, która była jego drugą nim?

Przechodząc ponad swym cierpieniem i swym żalem, zapominając całkowicie o sobie samym, Pan Martin

żyje już tylko dla swoich dzieci. Całkowicie oddaje się na posługiwanie im, czuwając nad tym, aby w

domostwie utrzymywała się pełna pokoju radość Ducha, o której wie, że jest niezbędna dzieciom, by mogły

się rozwijać.

www.radiomaryja.pl

Strona 6/8

background image

Wkrótce jednak czeka na niego kolejne doświadczenie na drodze świętości, na którą w rak wspaniałomyślny

sposób wkroczył. Żąda się od niego nowego wyrzeczenia: Pan będzie zachęcał go do oderwania od córek,

które po kolei wzywa do życia zakonnego.

Na początek zezwala Paulinie, z pełnym łez uśmiechem, na wstąpienie do Karmelu w Lisieux. Cztery lata

później, w 1886 roku, najstarsza córka, Maria, ta która zastąpiła mamę wobec swoich sióstr, wyraża

pragnienie dołączenia do Pauliny w Karmelu. Jest to wielka ofiara dla tego, już tak doświadczonego ojca,

który widzi jak jego ludzkie wsparcie zostaje mu stopniowo, po kolei odbierane. Przyzwala jednak na to, nie

opierając się.

Później przychodzi kolej na Teresę, która po doznaniu łaski nawrócenia w Boże Narodzenie 1886 roku,

płonie wręcz z chęci podążania za swoimi siostrami do Karmelu. Ludwik nie tylko się nie przeciwstawia, ale

czyni wszystko, co tylko jest w jego mocy, by usunąć przeszkodę jaką stanowi młody wiek Teresy, posuwając

się nawet aż do zawiezienia jej do Rzymu, by prosić Ojca świętego o wyrażenie na to zgody. Można

powiedzieć, że to dzięki gorliwości przejawianej przez Ludwika Martin, 1 stycznia 1888 roku Teresa uzyskuje

zezwolenie na wstąpienie do Karmelu, podczas gdy ma wtedy zaledwie 15 lat.

Wkrótce potem Leonia wstępuje do wizytek, a Celina, ostatnia z sióstr wyraża pragnienie udzielenia

odpowiedzi na wezwanie Boga, który zaprasza ją do tego, by i ona przyłączyła się do swych sióstr w Karmelu.

Reakcja tego Abrahama naszych czasów jest godna podziwu:

"Chodź, odezwał się do nie po wysłuchaniu jej zwierzenia, chodźmy razem przed Najświętszy Sakrament

podziękować Panu za łaski jakich udziela naszej rodzinie i za zaszczyt jaki mi czyni wybierając sobie

oblubienice w moim domu. Tak, dobry Bóg czyni mi wielki zaszczyt prosząc o wszystkie moje dzieci.

Gdybym miał jeszcze coś lepszego, śpieszyłbym, aby Jemu to ofiarować".

Czysto duchowa radość tego przyjaciela Boga, który nie może Mu niczego odmówić, nie wyklucza jednak

cierpienia tego ojca, który widzi jak jest pozbawiany wszystkich, najdroższych mu więzi uczuciowych. Kiedy

oddał już Bogu wszystkich, których On mu wcześniej był powierzył, nie pozostało mu nic innego jak

ofiarować Mu swoje własne życie i uczyni to z bezgraniczną wielkodusznością, kontynuując te linię, która

stanowiła o całym jego życiu.

W wieku 64 lat pojawiają się u niego pierwsze objawy arteriosklerozy dodatkowo zwiększone przez ataki

przewlekłej niewydolności nerek, które stopniowo doprowadzą do jego paraliżu, ale przede wszystkim dotkną

jego władz umysłowych.

www.radiomaryja.pl

Strona 7/8

background image

Jego stan będzie się stopniowo pogarszał: niedomagania, utrata pamięci, utrata poczucia czasu i w końcu

zaburzenia halucynacyjne, w wyniku których trafi do szpitala psychiatrycznego "azylu szaleńców" , czego

zawsze się najbardziej obawiał. Straszliwe upokorzenia, jakie przyjmuje i heroicznie składa w ofierze w

chwilach przytomności mówiąc:

"Wszystko dla chwały Bożej";

Oraz:

"Wiem dlaczego dobry Bóg tak mnie doświadcza: przejawiałem za mało pokory w swoim życiu; musiało to

się zdarzyć, żeby moja pycha została zwalczona".

Nie prosi o uzdrowienie, ale o siłę do tego, by w pokoju móc przyjmować wole Bożą. Nie mogą już chodzić i

nie stwarzając zagrożeń dla swego otoczenia, uzyskuje zgodę na opuszczenie szpitala. Dzięki temu może

ostatni raz pozdrowić swoje córki w Karmelu, wyznaczając im następne spotkanie "w niebie".

Zmartwychwstały Pan pośle świętego Józefa po swojego wiernego sługę pewnego niedzielnego poranka - 29

lipca 1894 roku. Po raz ostatni otwiera oczy na wezwanie wypowiedziane przez córkę, Celinę brzmiące:

"Jezus, Maryja, Józef", a potem na zawsze zamyka swe oczy i wyrusza na spotkanie swej małżonki i czworga

swoich dzieci; w oczekiwaniu, aż cała rodzina odnajdzie się z powrotem dla wieczności, w domu Boga,

którego wszyscy tak umiłowali.

19 sierpnia Teresa napisze:

"Najdroższy nasz Ojczulek jest przy nas. Po śmierci trwającej pięć lat, co za radość, że go odnajdujemy

takim, jakim był zawsze, szukającego jak niegdyś wszelkich sposobów, by nam zrobić przyjemność." (List

169, 19 sierpnia 1894)

To tajemnica świętych obcowania, która nie ma żadnych tajemnic dla czystych serc.

Tłumaczenie z francuskiego Andrzej GRABOŃ

www.radiomaryja.pl

Strona 8/8


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Droga Ojca Jacquesa Verlinde, O. Joseph Marie Verlinde - SPECJALOSTA I ZNAWCA OKULTYZMU, o Joseph Ma
Nasz brat, O. Joseph Marie Verlinde - SPECJALOSTA I ZNAWCA OKULTYZMU
Planowanie strategiczne i operac Konferencja AWF 18 X 07
konferencje bolewski medytacja chrzescijanska jako modlitwa
definicja zdolnoci wg josepha renzulliego
konferencja prasowa na miarę firmy
KPR konferenceprispevek16
Ludzie najsłabsi i najbardziej potrzebujący w życiu społeczeństwa, Konferencje, audycje, reportaże,
konferencje wielkiej trojki i ich konsekwencje dla polski i swiata
polskie badania nad społ. inf, Przydatne Studentom, konferencja agh
konferencja - kuratorium - kraków, pedagogika, PEDAGOGIKA SPECJALNA
Zajęcia (23 05 2012) Myśl polityczna wczesnego konserwatyzmu?mund Burke i Joseph? Maistre
IG Konferencja ID Formatka DK i Nieznany
1) Konferencja w Teheranie
Pomiary jakosci energii Konfere Nieznany
Akt Końcowy Konferencji Bezpieczeństwa w Europie, PDF I DOC HISTORYCZNE
Lojalizm, konferencje naukowe, AFB Lojaliści Ulsterscy
konferencja waszyngtonska, studia
Wywiad z Davidem Ervinem, konferencje naukowe, AFB Lojaliści Ulsterscy

więcej podobnych podstron