Zylbertal Wlodzimierz Miejscem Czlowieka jest Ziemia

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Wersja offline

[

Spis tre

ści

]

Włodzimierz H. Zylbertal

Miejscem cz

łowieka jest Ziemia

Wyk

łady z ekofilozofii

Wydawnictwo "Zielone Brygady"

Kraków 2000

WYDAWNICTWO "ZIELONE BRYGADY"

FUNDACJA WSPIERANIA INICJATYW EKOLOGICZNYCH

ELDONEJO "VERDAJ BRIGADOJ" - "GREEN BRIGADES" PUBLISHING HOUSE

ul. Sławkowska 12/24 (IV p.), PL-31-014 Kraków

tel./fax 48/12/4222147, tel. 0/603/363-721, SMS:

48603363721@text.plusgsm.pl

Internet:

zb@zb.most.org.pl

,

http://www.most.org.pl/zb

,

ftp://ftp.most.org.pl/zb

konto: BOS S.A. O/Kraków nr 15401115-105428-27005-00 FWIE swift: code ebos pl pw

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/index.htm (1 of 2) [07-May-11 6:02:39 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Włodzimierz H. Zylbertal

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii.

Copyright Włodzimierz H. Zylbertal

Wydanie I

Kraków 2000

Red. serii:

Andrzej Żwawa

Recenzenci wydawniczy:

prof. dr hab. Andrzej Delorme

- Politechnika Wrocławska

prof. dr hab. Ignacy S. Fiut

- Akademia Górniczo-Hutnicza

Korekta: Ryszard Skrzypiec, Viola Olender, Eliza Turczyńska

Wydawca:

Wydawnictwo "Zielone Brygady"

Biblioteka "Zielonych Brygad"

nr 35

Projekt okładki: Grzegorz Piasecki - copyright

Zdjęcia: Grzegorz Piasecki - copyright

Skład:

Andrzej Żwawa

HTML:

Agnieszka Misiak

Podziękowania dla:

Barbary Skupińskiej, Ignacego St. Fiuta, Andrzeja Delorme, Ryszarda Skrzypca, Joanny Kowalik

Wydanie publikacji dofinansowane przez

Ministerstwo Środowiska

ISBN 83-87331-25-2

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/index.htm (2 of 2) [07-May-11 6:02:39 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

SPIS TRE

ŚCI

PODZIĘKOWANIA

OD AUTORA

WYKŁAD PIERWSZY
Ekofilozof

WYKŁAD DRUGI
Ontologia ekologiczna, czyli w co chcemy wierzyć?

WYKŁAD TRZECI
Epistemologia ekologiczna, czyli co chcemy postrzegać?

WYKŁAD CZWARTY
Antropologia ekologiczna, czyli jak żyć w harmonii ze środowiskiem?

WYKŁAD PIĄTY
Mity, ekosystemy i kultura

WYKŁAD SZÓSTY
Miejscem człowieka jest Ziemia

WYKŁAD SIÓDMY
Ekologia jest wyborem

WYKŁAD ÓSMY
Nie czekamy na Apokalipsę

WYKŁAD DZIEWIĄTY
Świadomość ekologiczna, świadomość społeczna

WYKŁAD DZIESIĄTY
Społeczeństwo ekologiczne

WYKŁAD JEDENASTY

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi....%20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/spis.htm (1 of 2) [07-May-11 6:02:39 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Spłacanie długów, czyli nowa misja Europy

WYKŁAD DWUNASTY
Sukces duchowy

WYKŁAD TRZYNASTY
Ekofilozofia, a sprawa polska

ZAKOŃCZENIE

SUMMARY

INDEKS

BIBLIOGRAFIA

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi....%20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/spis.htm (2 of 2) [07-May-11 6:02:39 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

PODZI

ĘKOWANIA

K

si

ążka ta nie powstałaby, gdyby nie inspiracja, jakiej dostarczyli mi (i wciąż dostarczają) moi

wspaniali s

łuchacze z wrocławskiego Studium Edukacji Ekologicznej. Im więc należą się

najwi

ększe i najserdeczniejsze podziękowania. Dzięki ich entuzjazmowi, ich opiniom i

sugestiom, a tak

że temu, co w pracy nauczyciela najpiękniejsze, owemu nie do opisania

kontaktowi wyk

ładowcy i słuchaczy - mogę dziś zakończyć etap formowania podstaw wizji,

która, cho

ć z pewnością daleka od doskonałości, jednak potrafiła wzbudzić żywy oddźwięk

w

śród pierwszych słuchaczy i skłonić ich do namysłu nad kondycją świata i miejscem w nim

cz

łowieka.

Ogromn

ą wdzięczność odczuwam wobec profesora Henryka Skolimowskiego, którego dzieła

trafi

ły do mnie w ważnym momencie mego życia, pomagając mi znaleźć inspirację do

rozwi

ązania wielu nurtujących mnie problemów i dostarczając sił do kontynuowania mojej

drogi.

Wielkie podzi

ękowania należą się Wydawnictwu "Zielone Brygady" za zainteresowanie moją

twórczo

ścią i pozyskanie środków na jej wydanie. Niemały w tym udział mieli życzliwi

recenzenci: prof. Ignacy Fiut z krakowskiej AGH oraz prof. Andrzej Delorme z Politechniki
Wroc

ławskiej. Bez ich przychylnej opinii, bez docenienia przez nich mojej pracy, nie mogłaby

si

ę ona ukazać.

Tak

że moim wspaniałym przyjaciołom, którzy przez lata pracy nad książką podsuwali życzliwe

uwagi, zach

ęcali do pracy i strzegli przed błędami - chciałbym podziękować. Oni także są

wspó

łtwórcami tego dzieła. Dziękuję zwłaszcza Zdzisławowi Słowińskiemu z Wydawnictwa

"Toporze

ł" - za niepowtarzalne, twórczo przegadane noce i udostępnienie wspaniałej biblioteki

oraz Krzy

śkowi Smolnickiemu z Dolnośląskiej Fundacji Ekorozwoju - za propozycję

wspó

łpracy z magazynem "Kropla", w którym ukazywały się pierwsze fragmenty książki.

Dzi

ęki szczęściu, jakim stało się dla mnie napotkanie w życiu mądrych i życzliwych mi ludzi -

mog

ę dziś poddać swoje dzieło pod osąd publiczny.

W

łodzimierz H. Zylbertal

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/dzieki.htm (1 of 2) [07-May-11 6:02:40 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/dzieki.htm (2 of 2) [07-May-11 6:02:40 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

OD AUTORA

P

isz

ąc kolejną książkę poświęconą modnej i rozwijającej się dynamicznie "filozofii

ekologicznej", czy te

ż, jak chcą tego niektórzy radykalniejsi wyznawcy tego nurtu, "filozofii

Nowej Ery", nie sposób nie zada

ć sobie pytania: czy to już filozofia, z jej niezbędnymi

rekwizytami my

ślowymi - systemowością, logiką, przemyślanymi założeniami, porządnie w

my

śl tej logiki wywiedzionymi z założeń twierdzeniami - czy tylko kolejny "pomysł na lepszy

świat", ot choćby taki jak głośny swego czasu "Punkt zwrotny" F. Capry? Odpowiedzi na to
pytanie nie s

ą wcale oczywiste, a nawet komplikują się coraz bardziej, albowiem przedrostek

"eko" s

łuży obecnie w takim samym stopniu natchnionym wizjonerom w typie wspomnianego

przed chwil

ą Capry, jak i bezimiennym producentom - bo wszystko, co ma taki przedrostek,

mo

żna sprzedać o kilka dolarów drożej. My oczywiście nie będziemy używać go tylko po to, by

Czytelnik "Wyk

ładów" zapłacił za książkę nieco drożej - ale problem pozostaje. Dopóki

ekofilozofia nie stanie si

ę po prostu filozofią przełomu wieków XX i XXI, trzeba się do jej

nowinkarstwa i uroszcze

ń odnosić co najmniej krytycznie.

Czy zatem mo

żemy zrodzoną z buddyjskiego współczucia dla każdej nieświadomej, a przez to

cierpi

ącej istoty, naszkicowaną przez Arnie Naessa i doprowadzoną do pełni manifestacji przez

Henryka Skolimowskiego ekofilozofi

ę

1

nazwa

ć po prostu filozofią i wykładać ex cathedra ku

zgrozie kolejnych studenckich roczników? - Chyba jednak nie. A to dlatego,

że w ekofilozofii -

jak w ka

żdej formującej się dopiero dziedzinie ludzkiej penetracji umysłowej - nie ma

ustalonych pomys

łów i dobrze znanych chwytów metodologicznych. Każdy obecnie piszący o

ekofilozofii autor podaje co

ś "od siebie", choć oczywiście główny zarys systemu jest już

zauwa

żalny.

Jest to bodaj najprzyjemniejszy i najbardziej twórczy etap rozwoju omawianej tu teorii.
Poszczególni autorzy, publikuj

ący wyniki swych przemyśleń podają co prawda ustalone sądy,

lecz ekofilozofia jako ca

łość jest wciąż płynna. Nie ma ona jeszcze sformalizowanej, sztywnej

logiki, nie ma zbyt wielu zda

ń apriorycznych, ani też nie jest zbyt ścisła; za to można poruszać

si

ę po niej owym cudownym wynalazkiem, który niezapomniany Kazimierz Wyka nazwał był

kiedy

ś "bezdowodowym prawem eseisty". Na tym etapie ekofilozofia, nie rezygnując

bynajmniej z rygoryzmu wnioskowania w

łaściwego filozofii jako takiej, ma ogromne

mo

żliwości oddziaływania na wyobraźnię, z którą z kolei "porządna" i obrosła szacowną

sk

ądinąd tradycją filozofia akademicka radzi sobie słabo. Nie dziwota więc, że do tego

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/od_autor.htm (1 of 3) [07-May-11 6:02:41 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

oddzia

ływania sięga ekofilozofia chętnie i często. I tym mniej dziwne będzie, jeśli już tak

zostanie, je

śli filozofia wieku XXI będzie posługiwać się właśnie odwołaniem do wyobraźni

jako zasadnicz

ą metodą oddziaływania na odbiorcę.

Kolejnym problemem ekofilozofii jest... zakres zastosowa

ń filozofii: czy to tylko rozważania o

Bycie, J

ęzyku i Metodach Życia, czy może, wzorem wolteriańskim, więcej - myśl zdolna

podporz

ądkować sobie cały proces materializowania się obecnych w aktualnej świadomości

mitów i przeczu

ć? A może i jeszcze więcej: może ekofilozofia jest już dojrzała do roli nie tylko

stworzenia lege artis jakiej

ś ekologicznej ontologii, antropologii i epistemologii, lecz i do

odegrania aktywnej, mito- i kulturotwórczej roli spo

łecznej?

Takie i podobne pytania wci

ąż są obecne i aktywne w umysłach twórców i wyznawców

ekofilozofii. I jak d

ługo obecne i aktywne tam będą, tak długo filozofia ta, nie będąca przecie

niczym wi

ęcej jak tylko jednym jeszcze "systemem oswajającym Nieskończoność" - będzie

żywa i płodna. Oby taką pozostała jak najdłużej, a ponieważ sam twórca pojęcia "ekofilozofia"
mawia,

że powinna ona być własnością wszystkich, przeto i autor niniejszych rozważań - nie

umniejszaj

ąc ani trochę ogromu zobowiązań intelektualnych wobec prof. Skolimowskiego i

innych twórców filozofii ekologicznej - poczu

ł się zobowiązany, by do tej wspólnej własności

co

ś dodać, nie ograniczając się tylko do zreferowania aktualnego stanu ekofilozofii.

Teksty zamieszczone w ksi

ążce to nieznacznie tylko obrobione stylistycznie zapisy wykładów

wyg

łaszanych przez autora we wrocławskim Studium Edukacji Ekologicznej od roku

akademickiego 1994/95 (skondensowane i odfiltrowane z naturalnych podczas wyk

ładu, a

niestrawnych w lekturze, dygresji i anegdot; wtr

ęty niezbędne dla zrozumienia całości wywodu

umieszczono w przypisach). Eseistyczna forma, jak

ą nadano rozważaniom, to wyraz

przekonania,

że filozofia, bardziej może nawet niż literatura, jeśli chce oddziaływać - musi

"uwie

ść" Czytelnika, nie zanudzając go zbytnio kwestiami warsztatowych i terminologicznych

sporów wewn

ątrzśrodowiskowych. Zaś swobodnie pojmowana systemowość, pozwalająca w

filozoficznych ramach wtr

ącić swoje trzy grosze i do rozważań o kondycji współczesnej nauki,

sztuki, a nawet ekonomii, to wyraz przekonania autora,

że filozofia jednak nie powinna zamykać

si

ę w wyniosłym hermetyzmie akademickich katedr, że źródłem jej siły i zasadniczym jej raison

d'etre jest profesjonalne i daj

ące ludzkości poczucie metafizycznego bezpieczeństwa przejęcie

kontroli nad procesami mito- i kulturotwórczymi.

Nie jest to jednak li tylko zapis w

łasnych przemyśleń, studiów, wizji i chciejstwa autora, tak jak

oczekiwaliby

śmy tego od kogoś, kto sam tytułuje się filozofem, to raczej spisanie owej swoistej

i niepowtarzalnej wymiany my

śli i energii, jaka towarzyszy kontaktowi wykładowcy z jego

s

łuchaczami. Wtedy notatki nie są potrzebne: zdania wygłaszane są "same z siebie", zda się,

wprost z po

łączenia wykładowcy i odbiorców. A ponieważ większość słuchaczy-współtwórców

"Wyk

ładów" to ludzie młodzi, należący bez wątpienia do pokolenia Ery Wodnika, przeto autor

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/od_autor.htm (2 of 3) [07-May-11 6:02:41 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

nazywa t

ę metodę dochodzenia do teoretycznych uogólnień - sondowaniem świadomości

pokoleniowej.

Je

śli pozyskane opisaną wyżej metodą treści podane w wykładach przestaną z roku na rok (a

raczej z rocznika na rocznik studencki) zmienia

ć się i ewoluować, oznaczać to będzie

uchwycenie i zamkni

ęcie w jednolitą formę owego coraz już wyraźniejszego przełomu

pokoleniowego, który wraz ze studentami urodzonymi na pocz

ątku lat siedemdziesiątych i

źniej, wkracza na uczelnie - i domaga się od swych nauczycieli treści nowych, dopasowanych

do nowej wra

żliwości. Na razie jeszcze do takiego uchwycenia daleko, zatem i o jednolitości

ekofilozofii mówi

ć raczej trudno.

Ksi

ążka niniejsza nie ma zatem ambicji tworzenia jednolitej doktryny ekofilozoficznej, ani

nawet uporz

ądkowania pojęć z tej dziedziny; jest raczej jednym więcej kamyczkiem wrzuconym

do proekologicznego ogródka naszych czasów. Autor ma jednak nadziej

ę, że będzie to

kamyczek, który przyda si

ę do budowy solidnego gmachu, jaki niewątpliwie kiedyś z nich

powstanie.

1.

Sam termin "ekofilozofia" oraz jego rozwinięcie w kompletny system pochodzi od Henryka Skolimowskiego.

Ale miał on swoich poprzedników, których trzeba tu wspomnieć.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/od_autor.htm (3 of 3) [07-May-11 6:02:41 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD PIERWSZY


Ekofilozof

E

kofilozofia jest wci

ąż w powijakach. Dopiero co Henryk Skolimowski sformułował jej

nieokrzep

łe jeszcze myśli fundamentalne, dopiero raczkują poważniejsze centra takiej myśli,

dopiero zaczyna si

ę wielka polemika ekofilozoficznego nowinkarstwa z myśleniem zastanym i

ugruntowanym. Nie ma jeszcze ekofilozofia sta

łych chwytów dyskursywnych ani

metodologicznych. Ma jednak co

ś może i ważniejszego niż dostojne katedry i rzesze oddanych

wyznawców:

świeżość spojrzenia na świat i przekonanie, że może temu światu coś istotnego

da

ć. Potrafi względnie poprawnie określić samą siebie, tj. wskazać pochodzące z tradycji źródła

swoich inspiracji. Potrafi te

ż, choć nie do końca precyzyjnie, wysłowić swoje mity i

naszkicowa

ć świat według tych mitów urządzony.

Centraln

ą postacią świata ekologicznego jest świadoma siebie i swoich uwarunkowań kulturowo-

cywilizacyjnych osoba, któr

ą nazwiemy ekofilozofem. On to właśnie - a nie, jak to się często-

g

ęsto w filozofii zdarza, jakaś bezosobowa, nieprzyjemnie pachnąca dogmatem doktryna -

b

ędzie głównym bohaterem naszego cyklu opowieści o powstającej na naszych oczach nowej

filozofii. Zastanawia

ć się będziemy nad jego wyposażeniem emocjonalnym i intelektualnym,

nad mo

żliwościami, jakie stwarza mu świat i jakie on w tym świecie ma.

W

świetle przedstawionego powyżej założenia, ekofilozofia jest głęboko humanistyczna, skoro

ju

ż u swych początków, na etapie definiowania pojęć, deklaruje zainteresowanie człowiekiem,

jako swoim punktem centralnym, nie chc

ąc jednocześnie tracić cennego przedrostka "eko",

wymagaj

ącego od ekofilozofa perspektywy spojrzenia i odczuwania szerszej, niż dotychczasowy

egoistycznie pojmowany indywidualizm - perspektywy globalnej. Ekofilozof musi by

ć swoistą

"soczewk

ą Wszechświata", zdolną skupić w sobie i zrozumieć jak najwięcej jego sił.

Oczywi

ście nie wszystko trzeba tu wymyślać od zera. Ekofilozofia ma za sobą całkiem sporą

tradycj

ę filozofii jako takiej. Z dziś już istniejących i działających na zbiorową wyobraźnię

dzie

ł

2

, mo

żna, wyekstrahować cztery główne źródła inspiracji ekofilozoficznych:

buddyjska idea współodczuwania, z jej szacunkiem dla wszelkiego życia. Stała się podstawą

ekologii głębokiej. Najistotniejsze, co ekofilozofia z tego światopoglądu przejęła, to przekonanie o

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (1 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

równości i świętości wszelkich form życia oraz nakaz szacunku dla wszelkiego życia z tego

przekonania wynikający. Wiele nurtów ekofilozofii silnie akcentuje buddyjski nakaz nie

sprawiania cierpienia istotom żywym, stąd większość adherentów ekologii głębokiej to

zdeklarowani wegetarianie.

Z buddyzmu przejęto też rozumienie istoty cierpienia, jako wyniku nieświadomości.

Współodczuwanie nakazuje, by człowiek nie zamykał swej wrażliwości na cierpienie świata, nie

uciekał od tego doznania, lecz aby cierpienie było dla niego sygnałem do działania na rzecz

wzrostu świadomości i tym samym ulżenia cierpieniu świata jako całości. W popularnych dziełach

(zwłaszcza G. Sessionsa i A. Naessa) widoczne są nawiązania do mitologii Bodthisatvy - istoty

rezygnującej z własnego spełnienia, aby pomóc innym cierpiącym w nieświadomości bytom ową

nieświadomość i cierpienie z niej wynikłe pokonać.

światopogląd franciszkański, czyli chrześcijańska wersja współodczuwania. Św. Franciszek

silnie akcentuje jedność człowieka i natury (odwrotnie niż czyni to współczesna jemu samemu i do

dziś obowiązująca w kościołach chrześcijańskich doktryna personalistyczna), zwraca też uwagę

na odpowiedzialność człowieka za stan środowiska przyrodniczego, a czyni to w swoich

"Kwiatkach..." w sposób bliski buddyzmowi, choć nie akcentuje tak silnie jak buddyści elementu

wszechobecnego cierpienia i konieczności aktywnej pracy człowieka nad zrozumieniem i

przezwyciężeniem cierpienia. Dla św. Franciszka czynnikiem minimalizującym, lub wręcz

likwidującym cierpienie jest pełna cichego zachwytu nad dziełem Stwórcy kontemplacja świata.

W dzisiejszej ekofilozofii najpełniejszym chyba odpowiednikiem takiego zachwytu jest zdanie

Henryka Skolimowskiego: "często nie musimy rozumieć świata, wystarczy, jeśli umiemy go

podziwiać".

Św. Franciszek, wraz ze współczesnym mu Mistrzem Eckhartem, dali początek całej linii

kontemplatyków, którzy podkreślają jedność istoty człowieka i natury. Łańcuch ten, poprzez

Jakuba Boeme, Emanuela Swedenborga, Wiliama Blake'a prowadzi wprost do współczesnych

wizji Thomasa Mertona, Anthony'ego de Mello i pionierów ekofilozofii.

renesansowa filozofia przyrody z jej bezpieczeństwem egzystencjalnym i wolnością od grzechu

pierworodnego. Kosmologia i filozofia renesansowa stworzyły obraz świata, w którym nie ma

bytów zbędnych ani niepożądanych. Człowiek w takim świecie jest zawieszony między światem

natury a duchową rzeczywistością bogów i półbogów; nad tym wszystkim czuwa Bóg Stwórca.

Człowiek - dzięki dokonanej przed wiekami ofierze Chrystusa - jest wolny od grzechu, a poprzez

chrzest włącza się we wspólnotę realizująca plan boży. Wszechświat renesansowy jest

człowiekowi przyjazny i chętnie odsłania swoje tajemnice. Rządzi się nieodmiennymi prawami

"magii naturalnej" i jest w swojej naturze pełen wewnętrznego piękna. Mieszkańcy tego świata, od

roślin do bogów, są częścią wyższego porządku, znanego Stwórcy, lecz dostępnego i człowiekowi,

jeśli podejmie on trud nauczenia się języka, w jakim wyraża się porządek wszechrzeczy. Język ten

jest taki sam na wszystkich poziomach struktury, stąd gdziekolwiek go poznamy, mamy klucz do

wszelkiego poznania. Ludzie Odrodzenia za najlepiej nadający się do studiów nad tym
porządkiem uznali świat przyrodniczy

3

. Ze zjawisk w przyrodzie wyciągano wnioski dotyczące

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (2 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

zarówno społeczeństwa jak i światów wyższych, stąd np. znaczna i powszechnie doceniana w

renesansowej Europie rola astrologii i innych form dywinacji.

kulturalizm, który co prawda nie jest podany nigdzie explicite, lecz nawiązuje do niego wyraźnie

Henryk Skolimowski. Kulturalizm, tak jak się go pojmuje w XX stuleciu, głosi, że właściwym

terenem działania i twórczości człowieka jest kultura i jej wytwory. Nurt ten silnie podkreśla siłę
stwórczą człowieka

4

, ale i odpowiedzialność za skutki jej użycia. Współczesny kulturalizm

europejski bezpośrednie korzenie ma w myśli nietzscheańskiej, z jej "wolą mocy" i koniecznością

wewnętrznego wzrastania człowieka, ale na użytek ekofilozofii koncepcja ta jest modyfikowana:

"wola mocy", czy też "geniusz tworzycielski" nie są ani jedynym, ani nieodpartym motywem

działania człowieka. Podkreśla się jednocześnie wolność i odpowiedzialność, jako wartości

względem siebie komplementarne, więc niemożliwe do rozdzielenia. Istotnym novum, jakie

ekofilozofia do kulturalizmu dodała, jest postulat kształtowania kultury na podobieństwo
ekosystemu, tak, aby nie wytwarzała ona trwałych odpadów

5

i zachowywała równowagę, w

której każdy uczestnik kultury miałby swoje miejsce i mógłby realizować swoje wzrastanie bez

konfliktów z innymi realizującymi wzrastanie jednostkami.

Filozofia ekologiczna jako g

łówne miejsce bytowania człowieka wskazuje szeroko pojmowane

środowisko. Jest ono wielowarstwowe: przyrodnicze, kulturowe, społeczne, techniczne. Jest też
nieustannie zmienne i musi by

ć monitorowane. Wiedzę o zmianach w środowiskach: naturalnym

i technicznym, przejmuje si

ę na potrzeby ekofilozofii niemal w całości ze światopoglądu

naukowego, konkretnie z metodologii nauk przyrodniczych; wiedzy o bie

żących zmianach w

środowisku społecznym dostarczają analizy socjologiczne. Środowisko kulturowe, jako czynnik
najsilniej kszta

łtujący ludzkie postawy i motywacje, jest tu nadrzędne wobec wszelkich innych

typów

środowiska. Za siłę sprawczą zmian w środowisku kulturowym uznaje się mit.

Środowisko kulturowe, sterowane mitami, generuje zmiany w środowisku naturalnym (wyrabia
stosunek do przyrody), technicznym (poprzez kultur

ę techniczną użytkowników i stopień

zhumanizowania maszyn), i spo

łecznym.

Mit w ekofolozofii nie jest definiowany

6

. Mo

żna go więc fenomenologicznie opisać, można w

pewnym zakresie kszta

łtować, jednak jego istota pozostaje nieznana. O stanie mitu informuje

natomiast wra

żliwość pokoleniowa. Jeśli przekaz międzypokoleniowy jest sprawny, szkoły i

inne instytucje wychowawcze dobrze pe

łnią swą funkcję - mit jest kulturotwórczy i płodny.

Sytuacja kryzysu szkolnego, rozmijania si

ę wiedzy nauczyciela z potrzebami i podświadomymi

oczekiwaniami ucznia, jest sygna

łem zmian w sferze mitologicznej i zarazem informuje o

konieczno

ści modyfikacji kultury, a wraz z nią środowisk z nią związanych. Najsilniej

oczywi

ście na takie modyfikacje podatne jest środowisko kulturowe, najmniej przyrodnicze.

Kszta

łtujący najpierw wrażliwość pokoleniową, a potem postawy i motywacje ludzi dorosłych

mit - nie bardzo wiadomo sk

ąd się bierze

7

. Na pewno nie jest on produktem propaguj

ących go

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (3 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

ideologów, nie nale

ży do analizujących go filozofów, ani też nie jest własnością

wprowadzaj

ących go w życie decydentów. Ideolodzy, filozofowie i decydenci są raczej

przeka

źnikami, niż twórcami mitu. I powinni dobrze wyczuwać i rozumieć energię mitu,

bowiem od jako

ści tego rozumienia zależy społeczne oddziaływanie mitu i jakość ludzi przez

mit ukszta

łtowanych.

Szczególna rola przypada tu filozofowi. On w

łaśnie musi być najbardziej świadomy

mitologicznych mo

żliwości i ograniczeń. Jako ekofilozof, musi on dbać o takie podanie mitu

najpierw ideologowi, a potem decydentowi,

żeby nie naruszyć postulowanej wcześniej

równowagi. Ekofilozof musi by

ć blisko mitu, musi stale go obserwować jak najbliżej źródła.

Musi te

ż ocenić, jak podać treści mitologiczne, żeby nie zatracić kontaktu z wrażliwością

pokoleniow

ą swoją i swoich następców. Takie zadanie określimy jako profesjonalne oswojenie

mitu i uczynimy je pierwsz

ą powinnością ekofilozofa.

Mity ery ekologicznej oczywi

ście nie działają w próżni, lecz w warunkach społeczeństwa

masowego i amorficznego zarazem. Daje ono jednostce teoretycznie pe

łną wolność wyboru, w

praktyce czyni j

ą łatwą ofiarą bezpostaciowej masy. Stan taki nazwiemy, za socjologiem

Peterem Bergerem, psychoró

żnorodnością. Mit działający w warunkach psychoróżnorodności

mo

że niekontrolowanie mutować, może być łatwo zawłaszczony przez różne grupy społeczne.

Zatem drugim, po oswojeniu mitu, zadaniem ekofilozofa, czynimy konserwacj

ę mitu w

warunkach psychoró

żnorodności, czyli bieżące wprowadzanie w świadomość społeczną treści

podtrzymuj

ących mit i jednocześnie przygotowujących na ewentualne zmiany.

Zarysy dzi

ś już nieźle rozpoznanego, a nawet częściowo oswojonego mitu ekologicznego są

wyra

źnie widoczne i dają się czytelnie wyartykułować:

- Wszech

światem rządzą wprawdzie prawa natury, jednak nie są one w pełni dostępne naszemu

poznaniu (vide omawiana dalej koncepcja "porz

ądków ukrytych"); fakt ten nie powinien mieć

wp

ływu na bezpieczeństwo egzystencjalne ludzkości.

- Cz

łowiek nie jest wprawdzie panem stworzenia, ale władzę nad Naturą posiadł ogromną; ma

ju

ż moc zniszczenia wszystkiego, co przez miliardy lat ewolucji na Ziemi powstało i władzy tej

nie powinien nadu

żywać.

- Natura i cz

łowiek nie są bytami przeciwstawnymi sobie, ani też sobie obcymi; istnieją obszary

wspó

łdziałania człowieka i natury, ale są też takie, na których należy naturę i człowieka

rozdzieli

ć.

- Odrzuca si

ę wprawdzie jakąś globalną i zawsze działającą "wolę Bożą", lecz nie neguje faktu,

że siły Kosmosu wiele zrobiły, by nasz gatunek mógł się rozwinąć i by rozwijał się nadal. (Jest to

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (4 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

tzw. zasada antropiczna: Ca

ła znana nam historia ewolucji pracuje na człowieka i dla

cz

łowieka).

- Przyjmuje si

ę jawnie, lub co najmniej przeczuwa, że Wszechświat jako całość i poszczególne

jego sk

ładniki z osobna - są żywe

8

, gdy

ż stanowią cząstki uniwersalnego i powszechnego

procesu

życia. Proces ten miałby być nie tylko fenomenem naszej planety, lecz immanentną

cech

ą Kosmosu jako takiego.

- Ka

żda zmiana w subtelnym układzie, jaki stanowi ożywiony Kosmos, wpływa na całość tego

uk

ładu-Kosmosu i zmienia znaczenia jego elementów składowych. Człowiek - jako składnik

uk

ładu - jest więc tyleż obserwatorem, co kreatorem znaczeń.

- Od chwili, gdy cz

łowiek poznał i przechwycił tajemnice dotąd zastrzeżone dla bogów lub

Natury (np. wykorzystanie energii j

ądrowej, czy manipulacje genetyczne), stał się

odpowiedzialny za los planety, na której

żyje i której cząstkę stanowi. Najpilniejszym zadaniem

ludzko

ści jest zatem baczenie, by nie stać się rakowatą tkanką tej planety. W tym celu niezbędna

jest nowa, wolna od relatywizmu etyka i nowy, wolny od rywalizacji system warto

ści.

- Odrzuca si

ę chrześcijańską koncepcję Unicestwienia, jako dopełnienia Kreacji. Uznaje się

wprawdzie mo

żliwość skończoności czasowej świata, lecz owego końca nie traktuje jak

"wyzwolenie cz

łowieka z materialnej niewoli", ale jak nowe wyzwanie stojące przed ludzkością.

W micie ekologicznym w zasadzie nie ma miejsca na przeciwstawienie "gorszego"

świata

materialnego "lepszemu"

światu duchowemu; jest permanentne przenikanie się obu światów, lub

wr

ęcz przekonanie o ich naturalnej jedności.

Przedstawiony przed chwil

ą mit jest jeszcze wciąż płynny, jeszcze chłonny na nowe, dodane do

niego tre

ści. Od jakości ludzi, którzy te treści dodadzą, od jakości kultury, która ich wychowa -

zale

żeć będzie ostateczny kształt mitu i jakość życia ludzi przez ten mit ukształtowanych.

Chcia

łoby się, by była to jakość jak najlepsza.

Du

że to zadanie dla ekofilozofii!

2.

Zasadnicze w języku polskim dzieła, które można by nazwać fundamentalnymi dla światopoglądu

ekofilozoficznego to: Arnie Naessa "Zasady ekologii głębokiej", następnie komplet dzieł Henryka Skolimowskiego,

książka George Sessionsa "Ekologia głęboka", zbiór pism "Myśląc jak góra" napisanych i zebranych przez J. Seeda i

J. Macy. Nie można też pominąć pokrewieństw ekofilozofii i ruchów New Age, których najpełniejszym wyrazem

stał się "Punkt zwrotny" F. Capry.

3.

Taki obraz maluje np. Giambattista della Porta; nie jest on obcy Paracelsusowi, a u Kopernika stanowi jądro

jego nauki.

4.

Wybitny polski filozof Jan Stachniuk, którego będziemy tu jeszcze cytować, mówi wręcz i otwarcie o "geniuszu

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (5 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

tworzycielskim" jako podstawie człowieczeństwa jako takiego.

5.

Współczesnym przykładem takiego odpadu społeczno-kulturowego jest zjawisko bezradności wyuczonej i

ludzie nim dotknięci.

6.

W przeciwieństwie do popularnych w XX stuleciu teorii mitu i archetypu, choćby takich jak przedstawione w

pracach M. Eliadego czy C. G. Junga mit jest w naszych rozważaniach pojęciem pierwotnym teorii, co zwalnia nas

zarówno z jego definiowania jak i przypisywania mu atrybutów.

7.

Można tu dla zaspokojenia ciekawości poznawczej posłużyć się choćby platońską teorią "dni", które miałyby

trwać tysiące lat. "Godziny" takiego dnia miałyby być związane z symboliką znaków Zodiaku. W dzisiejszej

symbolice kultury popularnej takim mitologicznym przekazem z głębin Kosmosu może być choćby wiara w

nadejście Ery Wodnika.

8.

Jest to popularna w środowiskach ekologicznych i ekologizujących hipoteza Gai, zakładająca, że Wszechświat

jako całość jest żyjącym, odczuwającym i rozwijającym się organizmem, którego Ziemia i jej mieszkańcy są tylko

fragmentem mającym słabe pojęcie o całości. Koncepcja rozwoju świadomości wynikająca z takiej kosmologii

głosi, iż w procesie wzrastania człowieka, poznaje on coraz to wyższe poziomy świata-Gai, aż wznosi się do

objęcia swym umysłem całości procesu życia i stawania się; wtedy dokonuje się połączenie umysłu

indywidualnego i kosmicznego, co w terminologii religijnej określa się jako zjednoczenie duszy z Absolutem.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (6 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD DRUGI


Ontologia ekologiczna, czyli w co chcemy wierzy

ć?

O

ntologia, czyli, wedle klasycznej, greckiej jeszcze definicji, "nauka o tym, co istnieje",

pytaj

ąca i objaśniająca "jak to się dzieje, że jest bardziej Coś niż Nic" jest nie tyle może nauką

zdoln

ą dać ostateczną i jednoznaczną odpowiedź na takie, fundamentalne bądź co bądź pytanie,

ile raczej nieustaj

ącym wyzwaniem, któremu każdy, kto uważa się za filozofa, usiłuje sprostać

najlepiej jak potrafi. Mniejsze znaczenie ma tu odpowied

ź na problem, większe zaś - elegancja

formalna Teorii Bytu, któr

ą oferujemy odbiorcom. Można by zatem przyrównać ontologię do

zapisu nutowego popularnej i lubianej arii operowej, której s

łuchając bardziej ciekawi jesteśmy

g

łosu nowego śpiewaka niż kunsztu starego kompozytora...

Ontologia ekofilozoficzna oczywi

ście nie jest wolna od tego obciążenia. Również i ona, jeśli ma

by

ć potraktowana poważnie, nie może sobie rościć pretensji do ostatecznego i "jedynie

s

łusznego" rozstrzygnięcia jakiejkolwiek kwestii metafizycznej. Natomiast może i powinna

sobie zda

ć sprawę, że od czasu, gdy zarzucono tworzenie wszechogarniających systemów

filozoficznych (od wieku XVIII), ludzko

ść niepomiernie się wzbogaciła. Stało się tak za sprawą

nauk przyrodniczych i wykreowanej przez nie technologii z jednej strony, a burzliwego rozwoju
psychologii z drugiej. Chcemy czy nie chcemy, odkrycia te zmieni

ły nasze życie diametralnie i

do fundamentów.

To w

łaśnie spostrzeżenie jest dla ontologii ekofilozoficznej największą bodaj szansą. Ekofilozof

nie mo

że więc na wieść o najnowszych, szokujących nierzadko odkryciach fizyki wykrzyknąć

wzorem Einsteina: "Bóg nie gra w ko

ści!"

9

; ekofilozof musi ten boski hazard w

łączyć w swą

wizj

ę świata. Nie bardzo może krzywić się na mistyczne ciągoty takiego np. Davida Bohma,

który utrzymuje istnienie "porz

ądku ukrytego" i "super-ukrytego"

10

i tym samym bli

ższy jest

gnostykom ni

ż nauce sensu stricto. Ekofilozof powinien sobie raczej zadać pytanie: dlaczego

takie odkrycia s

ą dla ludzkości szokujące? - I od tej odpowiedzi uzależnić dalszą konstrukcję

systemu.

Dlaczego zatem odkrycie

świata kwantów, zasada nieoznaczoności, albo koncepcja porządku

ukrytego jest dla wspó

łczesnego człowieka szokujące? Jedna z odpowiedzi brzmi: jest

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (1 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

szokuj

ące, bo zagraża naszemu bezpieczeństwu. Bo burzy te schematy myślowe, z którymi

ju

ż się zżyliśmy, i które już oswoiliśmy. W kulturze Zachodu, w której rodzi się na naszych

oczach ekofilozofia, cz

łowiek bowiem najpierw poszukuje bezpieczeństwa i przetrwania, a

dopiero potem wiedzy. Je

śli zatem wiedza nie oferuje obrazu świata bezpiecznego - jest

wypierana, t

łumiona i szykanowana, wskutek czego niewielkie ma możliwości przebicia się do

szerszej

świadomości społecznej. Najbardziej nawet ekstrawagancką i nielogiczną teorię można

poda

ć i obronić, jeśli doda się do niej magiczną formułkę: TO JEST BEZPIECZNE DLA

LUDZKO

ŚCI, a już co jak co, ale propagująca jedność Człowieka i Natury filozofia ekologiczna

na tak

ą właśnie formułkę jest skazana.

Nie pami

ęta o bezpieczeństwie współczesna nauka, zapatrzona w dokładność swoich

przyrz

ądów. Oferuje obraz Rzeczywistości wprawdzie logiczny, lecz zdecydowanie

zdehumanizowany, w którym, niczym w powie

ściach Frantza Kafki, człowiek jest tylko nic nie

wiedz

ącym trybikiem maszynerii świata. Nie pamięta o bezpieczeństwie i "oficjalna" medycyna,

która z uporem szuka kolejnych genów i hormonów, miast leczy

ć człowieka jako całość. Taka

medycyna wr

ęcz napędza klientelę znachorom i uzdrawiaczom - bo oni, choć nie dysponują

osi

ągnięciami techniki, lepiej rozumieją uzdrawiającą moc myśli i modlitwy.

Nauki przyrodnicze czasów najnowszych zaskakuj

ą nas twierdzeniami jeszcze bardziej

szokuj

ącymi. Coraz bardziej przychylają się do twierdzenia wygłoszonego przez Wittgensteina:

"

Świat nie ma, być może, struktury innej, niż ta, którą mu narzucimy". W przekładzie na język

nauki oznacza to,

że obserwator rzeczywistości... widzi w niej nie tyle obraz świata, ile swoje

mniej lub bardziej

świadome nastawienia. Nie było to widoczne w makroskali, gdy nauka badała

obiekty porównywalne z nami, lud

źmi. Ale gdy zeszła piętro niżej, do badania atomów i cząstek

elementarnych, okaza

ło się, że tam jednoznaczności nie ma. Odkryto zasadę nieoznaczoności,

która g

łosi, że nie możemy skupić umysłu jednocześnie na dwu parametrach cząstki. Umysł tym

samym si

ęgnął kresu swych możliwości rozróżnienia, co jest fizycznym, obiektywnym obrazem

świata, a co subiektywnym nastawieniem obserwatora. Od tego momentu poznanie i stwarzanie
sta

ły się nierozróżnialne.

W tym samym czasie austriacki logik, Kurt Goedel, udowodni

ł, że każdy system teoretyczny

powy

żej pewnego stopnia złożoności, musi okazać się nielogiczny i niespójny, mimo że jeszcze

przed chwil

ą, uboższy o kilka twierdzeń i definicji spójny i logiczny był jak najbardziej.

Udowodni

ł też, że im lepiej skonstruowane były fundamenty tego systemu - pojęcia pierwotne,

aksjomaty, zasady wnioskowania - tym pó

źniej nastąpi rozpad, tym bardziej można system

rozbudowa

ć. Zatem: założenia systemu tworzą wszystko, co w systemie możliwe. I jeśli

przyjmowanie tych za

łożeń jest intencjonalne (a takie na pewno jest), to tworzenie systemu jest

tak

ą samą twórczością, jak każda inna i takie same ma konsekwencje.

Swoje "trzy grosze" doda

ła też psychologia humanistyczna: uczy ona mianowicie, że czynników

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (2 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

sprawczych tak naszych wielko

ści, jak i porażek szukać trzeba... w nas samych. Dokładniej - w

jako

ści ludzkiego myślenia o ludzkim bytowaniu. Kluczem do szczęścia lub nieszczęścia

ka

żdego z nas z osobna i całej naszej społeczności razem jest więc umysł i jego zawartość - uczą

koryfeusze nowoczesnej psychologii.

Tak oto zacz

ęła się nowa, fascynująca przygoda ludzkości - odkrywanie sprawczej siły myśli.

Maj

ąc zatem pełną świadomość łatwości tworzenia i obalania systemów teoretycznych

ekofilozof nie ma ambicji powiedzenia: "to jest arche", "pocz

ątkiem jest apeiron", "świat jest

Liczb

ą" albo "Bóg stworzył świat w myśl teorii ewolucji"; ekofilozof będzie pytał raczej "jaki

obraz Wszech

świata da nam naszą, ludzką harmonię i bezpieczeństwo?" Jaka wizja, podana w

szkole, w popularnej ksi

ążce, czy na publicznym odczycie, sprawi, że będziemy mieli powód do

życia w harmonii z Naturą, ze sobą, z innymi ludźmi? - Odpowiedź ekofilozoficzna brzmieć by
mog

ła: jest to wizja świata sprzyjającego spełnieniom, szczęściu i pogodzie ducha jego

mieszka

ńców. Tak też ujął owo ekofilozoficzne credo Henryk Skolimowski. W takim

kontek

ście zaiste dokładnie obojętne będzie, jak tę wizję skonstruujemy i czy ma ona jakiś

zwi

ązek z tzw. prawdą obiektywną. Bo jeśli to nie co innego, jak tylko nasz Umysł tworzy

Rzeczywisto

ść przy pomocy Myśli, to tym samym tworzy i prawdę tej rzeczywistości, a jeśli

prawdy nie stworzy, je

śli istnieją nałożone przez naturę lub bogów ograniczenia, to i tak poza te

ograniczenia nie wyjdzie.

W taki oto sposób zyskali

śmy bezpieczeństwo postulowane przed chwilą. Jeśli istnieją

ograniczenia, to dzi

ęki ich istnieniu jesteśmy bezpieczni. Jeśli ich nie ma, to też jesteśmy

bezpieczni, bo nie ma komu s

ądzić nas i karać. W praktyce oba te biegunowe założenia

dope

łniają się, bo ograniczeniem jest np. nasza konstrukcja psychosomatyczna - jeślibyśmy

chcieli zaprotestowa

ć przeciw np. oddychaniu, to wielkiego pożytku z nas raczej nie będzie.

Zarazem nie wydaje si

ę, by istniały jakieś nie do przeskoczenia bariery tworzenia świata -

dowodzi tego cho

ćby potęga wyobraźni poetów, proroków i wizjonerów.

Ekofilozofia wyrzeka si

ę zatem ambicji tworzenia jakiejś "jedynie słusznej" ontologii. Postuluje

jedynie, by ontologia ta nie straszy

ła człowieka już na wstępie czymś, czego zrozumieć nie jest

on w stanie. Ta metoda pozostaje w opozycji do wcale znacznej cz

ęści tradycji filozoficznej,

proponuj

ącej tam, gdzie nie sięga umysł poznającego dogmat, który ten umysł przytłoczy i

zastraszy

11

.

Nie protestujemy zatem przeciw "porz

ądkom ukrytym", gdyż mamy świadomość, że zwidziały

si

ę człowiekowi być może takiemu samemu jak my - ale i nie uciekamy od problemu w

Tertulianowe credo quia absurdum. Ekofilozof powie raczej: taka a taka wizja tego-co-jest, to
nie wi

ęcej niż produkt skojarzenia odkrywczej intuicji ze sztafażem wychowania i przesądów

funkcjonuj

ących w epoce, w której odkrycia dokonano. (Łatwo przecie zauważyć, że barok,

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (3 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

szukaj

ący za wszelką cenę tego, co stanowi atrybut Wiecznego i Niezmiennego Boga, wydał

niezmienn

ą i wieczną przestrzeń fizyki newtonowskiej, zaś niespokojny i wymykający się

kontroli wiek XX da

ł fizykę relatywistyczną i kwantową, równie nieprzewidywalną jak i on

sam). Ekofilozof u

śmiechnie się raczej życzliwie do każdej próby jednoznacznej definicji

ontologicznej i powie: niew

ątpliwie istnieje "coś" wiecznego i niezmiennego. Ale

do

świadczamy tego "czegoś" tylko poprzez tu-i-teraz naszego czasu i kultury. Więcej nawet:

do

świadczamy przez tu-i-teraz konkretnego człowieka, który para się ontologią i stworzony

przez siebie system poddaje pod publiczny os

ąd. Ale dlaczegóżby owo tu-i-teraz, jeśli tworzy

teori

ę piękną, a do tego jeszcze harmonijnie łączącą Człowieka ze Światem, miałoby nam być

ci

ężarem? Zgódźmy się raczej, że ontologia jest wiedzą wciąż żywą, wciąż płodną i wciąż

maj

ącą zdolność samoodnawiania się. Jako taka - musi szukać nie tyle tego, co wieczne (bo

istnienie takowego ex definitione zak

łada), ile języka, którym Wieczność przemawia do

żyjącego w określonym chronotopie człowieka.

Co zatem proponuje ekofilozoficzna Wieczno

ść nam, ludziom dzisiejszym, żyjącym w świecie

dalekim od harmonii i zgody wszystkich jego elementów? Ró

żnie tę wieczność już w historii

filozofii i historii ludzko

ści przyprawiano. Pominiemy tu szkolarski wykład historyczny, który

musia

łby od jasnych greckich praźródeł poprzez metafizyczną trwogę średniowiecza, poprzez

sztuczki kartezja

ńskiego umysłu ery nowożytnej nieuchronnie doprowadzić Czytelnika do

niepoj

ętych zawiłości XX-wiecznej filozofii akademickiej. Zastanowimy się natomiast głębiej

nad sensem najwa

żniejszego dla nowożytnej, do dziś aktywnej mentalności doświadczenia,

jakim sta

ło się u początku ery nowożytnej - odkrycie kopernikańskie.

Dzisiejsi filozofowie i astronomowie zgodni s

ą co do tego, że odkrycie Mikołaja Kopernika było

rewolucj

ą nie tyle w astronomii (bo hipoteza heliocentryczna znana była i przed wystąpieniem

fromborskiego kanonika), ile w filozofii. I to w filozofii rozumianej tak, jak my j

ą tu

rozumiemy, jako sztuce konstruowania odpowiednich dla czasów i ludzi za

łożeń teoretycznych.

Swoim za

łożeniem Kopernik uczynił zdanie: Natura wszystko zrobiła najprościej.

Skomplikowany i nielogiczny system ptolemejski nijak si

ę do takiego założenia miał. Aliści,

oferowa

ł swym odbiorcom coś dla ówczesnego człowieka nierównie cenniejszego niż

matematyczna elegancja i prostota: stuprocentowe bezpiecze

ństwo istnienia, bo w systemie

Ptolemeusza cz

łowiek jest w centralnym miejscu Wszechświata, w centrum Bożej uwagi - a u

Kopernika jest zaledwie stworzeniem na male

ńkiej planecie. Potężna to degradacja!

Czy zatem Kopernik z rozmys

łem chciał - jak nakazywała jego chrześcijańska i duchowna

proweniencja - upokorzy

ć człowieka, przypomnieć mu o jego małości wobec Natury i Boga? -

Mo

żna przyjąć i taką hipotezę. Kopernik był na pierwszy rzut oka tworem bardziej katolicko-

średniowiecznym niż pogańsko-renesansowym: kronikarze ukazują go jako osobę ascetyczną,
wyzbyt

ą radości życia, kostyczną i rygorystyczną moralnie. Takie tu-i-teraz filozofa istotnie

mog

ło dać jako produkt końcowy próbę przypomnienia człowiekowi przebrzmiałej zda się w

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (4 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

czasach naszego znakomitego rodaka sentencji: memento mori. Ale jest i druga mo

żliwość

spojrzenia na Kopernika i jego dzie

ło: właśnie jak na właściwy jego epoce zachwyt świeżo

nawróconego poganina nad doskona

łością Natury! Właśnie tej, która "wszystko zrobiła

najpro

ściej", aby człowiek nie musiał się nadmiernie trudzić, by ją zrozumieć. Aby nie stanął

przed ni

ą bezradny, lecz zachwycony prostotą i porwany jej boskim pięknem

12

.

Który zatem z tych punktów widzenia wybra

ć? Oczywiście, zgodnie z ekofilozoficzną pogodą

patrzenia na

świat i ludzi - oba. Kopernik urodził się pod zodiakalnym znakiem Ryb, który to

znak ma tak

ą właśnie podwójną i niespójną naturę. Jedna z tych "połówek podwójności" to

zachwyt poganina nad urod

ą świata doczesnego, druga, to lęk człowieka ochrzczonego przed

pu

łapkami zaświatów. Sam Kopernik w głębi swej istoty zapewne bliższy był - jak wszyscy

uczestnicy cywilizacji humanistów - tej pierwszej, wolnej od l

ęku, a zdolnej do

bezinteresownego zachwytu nad dzie

łem Stwórcy, "połówce" swego znaku Zodiaku. Masowi

odbiorcy jego dzie

ła okazali się, jak widać z doświadczeń czasów nowych i najnowszych, bliźsi

drugiej po

łówce, niezdolnej do radości poznawania, a żądającej bezpieczeństwa i gwarancji

zbawienia. Oni to w

łaśnie niosące radość odkrywcy kopernikańskie przesłanie odczytali jako

prawd

ę o swym własnym cierpieniu. W tym kontekście zaciekły opór Kościoła przeciw nauce

Kopernika jest nie tylko prób

ą ratowania dogmatycznej nieomylności instytucji kościelnych,

lecz i instynktown

ą obroną zalęknionego i niesamodzielnego psychicznie człowieka przed

degradacj

ą z centralnego miejsca we Wszechświecie.

Zastanówmy si

ę więc może, komu takie stuprocentowe bezpieczeństwo istnienia, takie

"

śpiewanie u żłobu, gdzie jest Bóg" jest potrzebne? - Komuś, kto bezpieczeństwa nie ma na

trwale wbudowanego w swoje indywidualne psychiczne fundamenty. Taki kto

ś będzie tworzył i

podtrzymywa

ł religie i Kościoły, aby tylko nie dopuścić do swej świadomości tego braku

bezpiecze

ństwa. A to oczywiście zaprzeczenie idei bezpiecznego i przyjaznego Wszechświata.

To odczuwanie Rzeczywisto

ści jako czegoś przede wszystkim zagrażającego istnieniu Jednostki.

St

ąd właśnie konieczność tworzenia teorii i systemów, które dowartościują zalęknionego. Taki

by

ł na pewno system ptolemejski. Zaś Kopernik, bezpieczny zapewne w swym humanistycznym

podziwie dla dzie

ła Stwórcy, najpewniej zupełnie nie był świadomy niszczącej bezpieczeństwo

bycia reakcji, jak

ą jego odkrycie może wywołać u nie-humanisty. Bał się chyba nie tyle

zniszczenia tego bezpiecze

ństwa, ile raczej zniszczenia swego dzieła i osoby przez potęgę

ówczesnego Ko

ścioła...

Dobrze, powiemy, Kopernik Kopernikiem, ale co z tego wynika dla nas,

żyjących i pytających o

Tajemnic

ę Bytu pięć stuleci po nim? Odpowiedź, jakiej możemy w pełni już świadomie i w

pe

łni odpowiedzialnie udzielić, brzmi: oznacza to dla nas, ekofilozofujących u końca XX wieku,

konieczno

ść wyrobienia sobie bezpieczeństwa bycia co najmniej takiego, jakie miał Kopernik w

chwili dokonywania swego odkrycia. Wtedy Wszech

świat poczęty z dzieła fromborskiego

samotnika stanie si

ę nam przyjazny i nie będzie stawiał ograniczeń ontologicznej wyobraźni.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (5 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Wtedy za

łożenie "natura wszystko zrobiła najprościej" będzie miało i dla nas pełny sens. Stanie

si

ę BEZPIECZNE.

I tak oto formujemy pierwszy szkic ekofilozoficznej ontologii:

świat, w którym człowiek nie

jest centrum wszech

świata, a tylko jednym z wielu jego elementów, to świat człowiekowi

przyjazny. I natychmiast dodamy kolejne, z poprzedniego wynik

łe, ewidentnie już ekologiczne

zdanie: cz

łowiek nie musi wynosić się ponad inne stworzenia, aby czuć się bezpiecznie i

szcz

ęśliwie. Ontologia, uwolniona tym postulatem z obowiązku "matkowania" człowiekowi,

odzyskuje swoj

ą moc sprawczą i jest dla człowieka Ery Wodnika pełnowartościowym

natchnieniem twórczym.

Nastawiwszy si

ę bezpiecznie i przyjaźnie do świata, zatem dokonawszy intencjonalnej części

aktu stwarzania, mo

żemy już oddać się części drugiej, czysto filozoficznej i wolnej od pułapek

psychologii: konstrukcji podstaw systemu.

Jako stwierdzenie fundamentalne przyjmiemy zdanie: my

śl jest twórcza, a ponieważ nie boimy

si

ę już implikacji z tego zdania płynących, możemy zastanowić się, jaki system na tym

fundamencie postawi

ć. (Słowo "system" jest może nieco mylące, albowiem sugeruje jakiś

"jedynie s

łuszny", bądź "jedynie możliwy" obraz świata. Ale my nie tworzymy jednej więcej

doktryny, lecz raczej

śledzimy powstawanie Imago Mundi w każdym z nas. Toteż ów "system"

rozumie

ć będziemy nieco metaforycznie, nie tyle jako obraz świata jako takiego, lecz tylko i

wy

łącznie jako obraz świata w umyśle człowieka

13

). B

ędzie to system dwuczęściowy: jedna

jego cz

ęść to wszystko "wieczne", "sakralne" i słabo dostępne poznaniu, druga to wspomniane

ju

ż tu-i-teraz poznającego, złożone z jego osobowości, wychowania we właściwej jego czasom

wiedzy i we w

łaściwych jego czasom przesądach. W część pierwszą wbudujemy jeszcze całą

sfer

ę sacrum i wszelkie siły kierujące w niewytłumaczalny sposób ludzkim losem. Będzie ona

stanowi

ć tworzywo, w którym Myśl będzie rzeźbić Kształt. Zatem owa Myśl - bliższa w naszym

rozumieniu greckiemu poj

ęciu Logos

14

ni

ż definicjom psychologicznym - stanowić będzie

po

średnik między postulowaną sferą Wieczności, a doświadczaną sferą codzienności. Nowością

w stosunku do np. filozofii chrze

ścijańskiej stanie się spostrzeżenie, że ów Logos mniej już

nale

ży do Boga, a znacznie więcej do ludzi. Człowiek ery technologicznej ma bez wątpienia

wi

ększe możliwości kreacji światów, niż człowiek ślepo zależny od Natury. Przy dzisiejszym

poziomie technologii przej

ście od pomysłu do realizacji jest właściwie tylko kwestią czasu i

nak

ładów na realizację pomysłu poniesionych. Oczywiście nie uzurpujemy sobie pretensji do

stwarzania

świata od zera, do użycia myśli np. do obalania istniejących lub stwarzania nowych

praw przyrody, jako

że człowiek, pojawiając się w świecie stworzonym wcześniejszą od niego

my

ślą, trafił w świat nieźle już zagospodarowany i urządzony. Tego dzieła po Naturze

poprawia

ć chyba nie musimy. W wyjątkowych wypadkach, np. wrodzonych albo dziedzicznych

chorób i uszkodze

ń ciała i psychiki trzeba oczywiście interweniować; można i trzeba

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (6 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

modyfikowa

ć nasze środowisko naturalne, jednak bez chęci owładnięcia nim bez reszty i

przerobienia ca

łej Natury na wytwory służące li tylko naszej hybris i złudnemu bezpieczeństwu

panowania nad wszystkim i wszystkimi.

G

łównym terenem ontologii ekologicznej będzie zatem stwarzanie tego-co-człowiecze, czyli

kulturowego obrazu Rzeczywisto

ści. Co więcej: jak do tej pory tylko kultura oferuje

cz

łowiekowi pełne możliwości kreacji i unicestwiania światów. I ona to właśnie, a nie co

innego, potrafi z precyzj

ą chirurgicznego skalpela oddzielić w filozofii jej przeczuwaną, ledwie

u

świadamialną, niepoznawalną zmysłami i nieopisywalną językiem warstwę metafizyczną,

wspóln

ą wszystkim bez wyjątku rasom, czasom i kulturom - od warstwy podległej tworzeniu i

analizie, przynale

żnej w całości do ludzkiego Imago Mundi.

Wolna my

śl człowieka najszybciej i najefektywniej manifestować się będzie zatem w kulturze i

jej wytworach, a - jak wspomniano wcze

śniej - najważniejszy i najpotężniejszy działający

wytwór kultury to mit. On w

łaśnie steruje zachowaniami uczestników kultury - także

zachowaniami filozofów. Jest on dla nas Logosem - "po

średnikiem" pomiędzy sferą Wieczności,

a naszym codziennym bytowaniem. Przychodzi gdzie

ś z głębin Kosmosu, potem wyraźnieje i

zestala si

ę, najczęściej spontanicznie, pracą kilku pokoleń założycieli jakiejś formacji

kulturowej. Potem spisywany jest w literackiej formie i staje si

ę kanonem, powielanym w

szko

łach, a przez to zabezpieczanym i konserwowanym w społecznej świadomości. My

natomiast, ekofilozofuj

ący świadomie, zauważmy, że tworzenie formy już działającego mitu, to

nic innego jak... tworzenie za

łożeń systemu! I że od jakości tego tworzenia zależy cały

źniejszy los kultury na tym micie opartej. Jako pierwsze i podstawowe zadanie ontologii

wymienimy wi

ęc przejęcie kontroli nad procesem tworzenia i materializowania się mitu.

Skonstruujemy go tak, by pasowa

ł do naszych czasów, by tworzył przyjazne nam środowisko i

wreszcie - last but not least - by okaza

ł się wystarczająco odporny na nieuchronną także w

świecie mitów erozję, żeby kultura na nim oparta przetrwała dłużej niż jej pierwsi fundatorzy.

Nie przes

ądzamy zatem jakie będą ontologie nadchodzących czasów; nie mamy pretensji do

dania jakiego

ś "jedynie słusznego" obrazu świata. Przyznajemy filozofom pełną swobodę

tworzenia i obalania systemów. Zadaniem ekofilozofii za

ś czynimy zadbanie, by za ich

po

średnictwem podany mit bezpiecznie i długo służył ludzkości nadchodzących czasów.

9.

Anegdota podaje, że tak miał się zachować Einstein po usłyszeniu sformułowanych przez Maxa Borna zasad

mechaniki kwantowej, w której niepojęty dla racjonalnego rozumu czynnik losowy jest pierwszorzędny. Sam był

przekonany, że Wszechświat jest deterministyczny a więc przewidywalny.

10.

Już od dość długiego czasu dokonania fizyki najnowszej więcej mają wspólnego z mistyką niż naukami

przyrodniczymi. Fizyka ta usiłuje opisać obiekty dostępne tylko wyobraźni, a w takim, na wpół wyprowadzonym

ze ścisłego rozumowania, a na pół z kapryśnego natchnienia, świecie, jego twórcy są skazani na wprowadzanie

do fizyki schematów kulturowych, które ich samych wychowały. Stąd pewnie ów "porządek ukryty" -

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (7 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

wprowadzona do fizyki końca XX w. koncepcja obecna i w filozofii (np. u Heraklita) i w astrologii i w wielu

mitologiach świata (choćby starotestamentowej, gdzie Bóg jest niewidzialny i nie można sporządzać jego

wyobrażeń).

11.

Teorię uznajemy za dobrą, jeśli: a) umożliwia ona trafne przewidywanie i b) po jej usłyszeniu jesteśmy

zaspokojeni poznawczo. Ten ostatni warunek jednak jest mocno zależny od parametru, który nazwiemy tu

"mocą umysłu". Osoba o silniejszym, bardziej dociekliwym umyśle, żąda głębszych teorii dla zaspokojenia

ciekawości poznawczej. Gdy jednak zbliżamy się do Tajemnicy Bytu wystarczająco blisko, najsilniejszy nawet

umysł zostaje "porażony": rwie się logika, zawodzi osąd, a człowiek staje twarzą w twarz z sacrum. Jeśli jednak

owo sacrum jest sztucznie ustanawiane jako nieprzekraczalne tabu, w dodatku przez osobę o umyśle nie

najsilniejszym - rodzą się dogmaty ograniczające poznanie. Wcześniej czy później ktoś o umyśle potężniejszym

od dogmatyka zauważy możliwość przełamania bariery. Wtedy dogmat upada, lub wymaga obrony metodami

administracyjnymi; jaskrawym przykładem tego zjawiska jest walka doktrynalna - przekleństwo wszelkich

filozofii skojarzonych z dogmatami religijnymi.

12.

Zapewne ten zachwyt miał na myśli Henryk Skolimowski mówiąc o rewerencji, jako centralnej kategorii

ontologicznej, a wyjaśniając to słowami: nie zawsze musimy świat rozumieć, czasem wystarczy uszanować.

13.

Tę koncepcję, zakładającą, że nie poznamy innego świata, niż świat naszego umysłu, wysunęła w swej pracy

doktorskiej, powstałej w latach 1995-98, Katarzyna Kopias-Łokuciejewska, z którą przedyskutowałem owocnie

wiele godzin na tematy filozoficzne. Sama twórczyni koncepcji nazywa ją antropoontologią i jest dość bliska

poglądom wyznawanym przez ekofilozofów.

14.

Nasuwają się tu podobieństwa znaczeniowe między rolą Logosu, a funkcją, jaką spełnia Hermes - są

"kurierami jaźni", przekazem między Czasem i Wiecznością.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (8 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD TRZECI


Epistemologia ekologiczna, czyli co chcemy postrzega

ć?

U

ko

ńca wieku XX, gdy w wyniku postępu fizyki już na pewno wiemy, że człowiek nie jest -

jak chce tego szko

ła kartezjańska - tylko biernym obserwatorem rzeczywistości, lecz mniej lub

bardziej aktywnym kreatorem tego, co obserwuje, musi zrodzi

ć się pytanie o proporcje

pomi

ędzy tym, co rzeczywiście i bez zakłóceń obserwujemy, a tym, co nasze zmysły otrzymują

jako rezultat (nieu

świadomionej przeważnie) obróbki sygnałów z otoczenia. Zwróćmy uwagę:

nie zarzucamy naszym zmys

łom, że zniekształcają wszystko, lecz przyznajemy im pewien

obszar poznania, na którym albo dzia

łają bezbłędnie, albo też wnoszone zakłócenia są

pomijalnie ma

łe. Tego właśnie nauczyła nas fizyka XX wieku: obserwacje w skali

porównywalnej z nasz

ą własną wielkością są obarczone niewielkim błędem poznawczym i tu

mo

żemy ufać szkiełku i oku. Gdy natomiast obserwujemy obiekty z mikro- lub megaświata,

zmys

ły zawodzą, gdyż przez naturę nigdy do takich obserwacji nie były konstruowane.

Dlaczego jednak z takim uporem pytamy o przydatno

ść zmysłów, skoro nauka dysponuje

nies

łychanej precyzji przyrządami pomiarowymi, a matematyka ma narzędzia pozwalające

modelowa

ć dosłownie wszystko? - Pytamy dlatego, że koniec końców każdy akt poznawczy jest

filtrowany przez oczy, uszy, smak, zapach i dotyk; wysi

łek konstruktorów przyrządów

pomiarowych zmierza przecie nie do czego innego, jak w

łaśnie do przełożenia ruchu elektronu,

albo wybuchu supernowej na wra

żenia dostępne zmysłom, np. ruch wskazówki po skali

przyrz

ądu albo na barwne plamy na ekranie sprzężonego z radioteleskopem komputera. Toteż

rozeznanie procesu, w wyniku którego po ilu

ś tam przetworzeniach przez nerwy i mózg

informacji atakuj

ącej nasze receptory wykrzykniemy "wiem!" - jest nadal pierwszorzędnym

problemem ka

żdej szanującej się epistemologii.

Podobnie jak przy ontologii, nie b

ędziemy poszukiwać jakiegoś "jedynie słusznego" i

w

łaściwego dla ekofilozofii modelu, lecz zaproponujemy pewne cechy, w jakie miałby on być

wyposa

żony. Cechy te wynikną z naszkicowanej poprzednio ontologii ekologicznej, głównie z

za

łożenia, że istnieją takie obszary rzeczywistości, na których człowiek i natura współdziałają,

ale s

ą i takie, na których każde zachowuje swą odrębność. Obszary współdziałania to te, na

których podstawowym celem cz

łowieka jest przeżyć i przekazać genotyp następnemu pokoleniu

- s

łowem w sferze przetrwania, obejmującej cały świat zjawisk średnioskalowych. Tu zmysły są

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (1 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

wiarygodnym

źródłem informacji. Wszelkie inne dziedziny ludzkiej działalności mogą stanowić

obszary, na których to, co naturalne zawodzi i trzeba ucieka

ć się do zachowań nieznanych

przyrodzie. W tych w

łaśnie obszarach nasze zmysły będą zniekształcały obraz świata stosownie

do

świadomych lub nieświadomych założeń, jakie towarzyszą aktowi poznawczemu.

Filtrowanie obrazu

świata przez ludzkie zmysły rozpoczyna się, jak uczy tego neurofizjologia, w

o

środkach obróbki sygnałów dochodzących z receptorów. Ośrodki takie zlokalizowane są w

mózgu i maj

ą swoje specjalizowane funkcje: jest ośrodek wzroku, słuchu, węchu, itp, a nawet

wysoce wyspecjalizowany obszar kory mózgowej odpowiedzialny za rozpoznawanie mowy. Ju

ż

w tych o

środkach informacja jest cenzurowana, i to najprawdopodobniej nie mechanicznie, lecz

zale

żnie od stanu psychicznego człowieka słuchającego lub patrzącego. Jest faktem powszechnie

znanym,

że wprawiwszy się w odpowiedni nastrój, można usłyszeć cichy szept wśród hałaśliwej

ulicy, a odpowiednio wy

ćwiczone oko jest w stanie reagować na pojedyncze kwanty światła.

Medycyna t

łumaczy to zjawisko zmianą proporcji obecnych w organizmie substancji zwanych

neuroprzeka

źnikami, odpowiedzialnych za przenoszenie sygnałów między wypustkami komórek

nerwowych (synapsami) i równie

ż nie neguje związku między ogólnym nastrojem człowieka, a

sk

ładem i działaniem owych neuroprzekaźników. W skomplikowanej informatycznie strukturze,

jak

ą jest mózg człowieka, włączanie jednych połączeń, a wyłączanie innych równoważne jest

w

łączaniu i wyłączaniu określonych procedur programowych, zapisanych w mózgu. Gdybyśmy

znali wszystkie mo

żliwości obróbki sygnału, do jakich zdolne są te procedury, problem

epistemologii na poziomie zmys

łów można by uznać za rozwiązany. Ale tak nie jest, bowiem

badacz analizuj

ący działanie wspomnianych już obszarów mózgu... przystępuje do pracy z

okre

ślonym nastawieniem badawczym. Można w pewnej mierze wyniki zobiektywizować,

powierzaj

ąc badania większej liczbie badaczy, ale nie będzie to tak do końca obiektywne,

bowiem badacze ci, bez wzgl

ędu na różnice charakteru i temperamentu, będą musieli mieć

nastawienie badawcze, inaczej niczego nie zbadaj

ą. Można skonstruować urządzenie techniczne

badaj

ące choćby skład i zachowanie się neuroprzekaźników w organizmie, lecz urządzenie takie

te

ż skażone będzie "w powiciu", bowiem konstruujący go technik przysposobi swą aparaturę do

wykrycia okre

ślonych zmian, ergo wykaże nastawienie badawcze.

Je

śli już na poziomie zmysłów tak przedstawiają się problemy analizy dopływających do nas

sygna

łów, cóż mówić o wyższych poziomach ich selekcji!

Poziomy wy

ższe wyróżnimy dwa: jeden z nich konstytuowany jest przez doświadczenia

osobnicze, drugi narzucony nam jest przez

życie w określonej kulturze i myślenie w określonym

j

ęzyku. Pierwotniejszy, a przez to trudniejszy do zbadania, jest poziom doświadczeń

osobniczych: nawyki i ewentualne urazy psychiczne wyniesione z wychowania, wzorce
rodzinne i

środowiskowe itp. nieuświadomione czynniki. Poziom wyższy, stosunkowo

naj

łatwiejszy do opisania i wyeliminowania z procesu poznawczego to: obowiązujące w danej

kulturze tabu, wzorce powszechnie akceptowane spo

łecznie, wierzenia i przesądy aktualnie

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (2 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

wyznawane oraz w

łaściwości języka, czyli jego słownictwo, strukturalność, lub jej brak,

literatura w danym j

ęzyku istniejąca, etc.

Poziom do

świadczeń osobniczych, niewątpliwie wpływających na intencjonalną część aktu

poznawczego

15

, jest w pewnym stopniu

łagodzony obowiązującą w nauce dyscypliną formalną,

niedopuszczaj

ącą pomysłów zbyt indywidualnych, niezrozumiałych dla innych uczestników

kultury. Ponadto w zakres elementarnych kwalifikacji badacza, który chce uchodzi

ć za

cz

łowieka nauki, wchodzi zdolność zminimalizowania wpływu na wynik obserwacji

przynajmniej tych do

świadczeń jego osobistej historii życia, które zna i rozumie. Korzysta się tu

z zasady g

łoszącej, że błąd przyrządu pomiarowego (w tym przypadku człowieka) nie ma

znaczenia, je

śli jest stały i znany. Co jednak zrobić z błędami nieuświadomionymi, a przez to

niemo

żliwymi do wyeliminowania?

Wydawa

łoby się, że nic prostszego, jak zająć się człowiekiem od kolebki, nie dopuszczając do

ingerencji w jego procesy poznawcze i tak uformowanemu komu

ś powierzyć obserwacje

rzeczywisto

ści. Jednak zakres owej "nieingerencji" jest mocno dyskusyjny, skoro wiemy z

psychologii rozwojowej,

że dla małego dziecka sugestią jest nawet kolor jego łóżeczka. A gdyby

nawet i takie sugestie jakim

ś cudem wyeliminować, otwarta pozostaje kwestia podniesiona

swego czasu przez J. Locke'a, kwestia istnienia lub braku w nowo narodzonym cz

łowieku

jakich

ś wrodzonych idei, które miałyby potem prowadzić go przez życie; istnienie takich idei

czyni

łoby eksperyment z punktu widzenia nauki bezsensownym. Można próbować metod

"nienaukowych", np. postawi

ć nowo narodzonemu dziecku horoskop u profesjonalnego

astrologa i z tego horoskopu odczyta

ć, w jaki sposób przyszły badacz będzie postrzegał świat. W

ten sposób uchwyciliby

śmy błąd obserwacji, jeśli... no właśnie, "jeśli". Jeśli horoskopy

rzeczywi

ście są coś warte, jeśli potrafimy je bezbłędnie odczytać, jeśli... I owych "jeśli" narośnie

tyle,

że na obecnym etapie rozwoju tak nauki, jak i filozofii, nie wydaje się ani możliwe, ani tym

bardziej celowe, hodowanie od dziecka takiego "bioprzyrz

ądu".

Radykalniejsze rozwi

ązanie problemu "idei wrodzonych" polegałoby na sklonowaniu człowieka,

którego charakter oraz dzieje

życia są dobrze znane i następnie wychowaniu klona w kulturze

zupe

łnie innej niż ta, która wykołysała osobnika macierzystego. Wtedy mielibyśmy

jednoznaczn

ą odpowiedź na dwa ważne pytania: na ile człowiek jest uwarunkowany

genetycznie, a na ile kulturowo; na ile nosi w sobie jakie

ś wrodzone wzorce, procentujące w

źniejszym życiu. Nie ma jednak obecnie - i najpewniej dłuższy czas jeszcze nie będzie -

przyzwolenia na takie do

świadczenie, a nawet gdyby zaistniało, to pozostaje kwestia warunków

eksperymentu (kto i jak mia

łby sklonowane dziecko wychowywać, żeby rozwój był

prawid

łowy?), kwestia procedur badawczych oraz interpretacji końcowej wyników

d

ługotrwałych przecież badań.

Rezygnuj

ąc zatem z marzeń o stworzeniu "poznawczego homunkulusa", musimy zwrócić się ku

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (3 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

innym metodom wyeliminowania zniekszta

łceń w procesach poznawczych. Pomocą stanie się

dla nas stwierdzenie poznawcze wzi

ęte nie z nauki ani z filozofii i logiki akademickiej XX

wieku (bo ich bezradno

ść epistemologiczną właśnie wykazaliśmy), lecz z wiedzy starszej od

niej: z tradycji okultystycznej. B

ędzie to zdanie ze "Szmaragdowej Tablicy" Hermesa

Trismegistosa, g

łoszące: jak na górze, tak na dole. Jego sensem jest stwierdzenie istnienia

wielu równoleg

łych i synchronicznych względem siebie światów, z których wszystkie są do

siebie w jaki

ś sposób podobne. Jung opisywał takie podobieństwa jako powiązania

znaczeniowe, ale nie przyczynowe. Oczywiste jest np. podobie

ństwo znaczeń, jakie mają dla

wyznawców chrze

ścijaństwa i buddyzmu rocznice narodzin Jezusa i Buddy. W obu przypadkach

oznacza to

święto całej społeczności religijnej, choć różne są korzenie obu wyznań i różne

koleje ich losu.

Łączy je znaczenie.

Podobnie równoleg

łe i synchroniczne zarazem są inne pary obiektów dostępnych poznaniu. Dla

epistemologii ekologicznej najwa

żniejsza taka para to człowiek i jego wytwory. W myśl zasady

Hermesa Trismegistosa wystarczy znajomo

ść jednego tylko elementu pary, by wnioskować coś

o drugim. Formujemy tedy zasadnicze za

łożenie epistemologii ekofilozoficznej: badając twory

cz

łowieka, poznajemy człowieka. Znając człowieka, znamy świat, w którym on żyje.

Metoda ta jest nie tylko postulatem, jakiemu mia

łby sprostać filozof, by otrzymać przedrostek

"eko", lecz pe

łnoprawnym spostrzeżeniem epistemologicznym. Albowiem wszelkie

postrzeganie, w

łącznie z chlubiącymi się "niezależnością" naukami przyrodniczymi, jest de facto

antropocentryczne. (Metodologia nauk przyrodniczych, z jej obsesyjnym wr

ęcz kultem

eksperymentu i powtarzalno

ści wyników, służy ostatecznie też nie poznaniu, ale bezpieczeństwu

podmiotu poznaj

ącego - to, co "obiektywne", jest w powszechnym mniemaniu przewidywalne, a

wi

ęc bezpieczne. Nauki przyrodnicze rozwinęły się w wieku XVIII na fali zawiedzenia religią i

w miejsce obalonych dogmatów wiary poda

ły inne dogmaty, żądające "obiektywizmu".

Tymczasem, jak to ju

ż wcześniej powiedzieliśmy, taki obiektywizm jest możliwy tylko na

poziomie zmys

łów i zjawisk średnioskalowych. Gdy wyczerpał się zakres możliwych do

poznania i skodyfikowania zjawisk tego zakresu, pojawi

ły się przyrządy pomiarowe, jako

"przed

łużenie zmysłów" człowieka. Od tego momentu nauka stała się niewolnicą metodologii i

konstruowanych wed

ług niej przyrządów. Upadłaby, gdyby nie to, że jako produkt niejako

uboczny da

ła technologię, umożliwiającą człowiekowi zapanowanie nad przyrodą.

Przyk

ładem poznania człowieka poprzez jego wytwory może być np. popularny komputer PC.

Jego struktura logiczna to cztery poziomy:

sprzęt,

specjalna grupa programów obsługujących proste czynności (wyprowadzenie znaku na ekran,

odczytanie sektora dysku, etc.) nazywana w żargonie informatyków BIOS,

system operacyjny, czuwający nad przebiegami wszystkich procesów w maszynie, mogący w

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (4 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

odpowiedzi na pojedynczą komendę wykonywać bardzo złożone nawet czynności; ta warstwa

"umie", choć w niewielkim stopniu, podejmować decyzje,

programy użytkowe, dostępne osobom korzystającym z komputera. Mogą one mieć różne

przeznaczenie, mogą być mniej lub bardziej "inteligentne", ale łączy je jedno - ich działanie jest

ściśle uzależnione od warstw niższych, zwłaszcza systemu operacyjnego.

Nietrudno zauwa

żyć, że twórcy komputera powtórzyli w jego konstrukcji strukturę informacyjną

ludzkiego organizmu. Tu równie

ż jest "sprzęt" (układy narządów), jest odpowiednik BIOS-u,

czyli rdze

ń przedłużony (ma on takie same funkcje w człowieku, jak BIOS w komputerze -

steruje stosunkowo prostymi czynno

ściami, jak regulacja temperatury ciała, reakcja na uczucie

g

łodu itp.), jest odpowiednik systemu operacyjnego, czyli międzymózgowie (właśnie ono

udost

ępnia ciało świadomości), oraz miejsce na "programy użytkowe", czyli kresomózgowie.

Innym, równie pouczaj

ącym przykładem podobieństwa znaczeniowego jest ludzka psychika i

taki jej wytwór jak "objawione" religie. Obiecywane przez takie religie szcz

ęście pozagrobowe,

wieczna m

łodość, niezmienność człowieka i jego błogostanu, to przecie nic innego, jak

wyprojektowane w postaci doktryny ideologicznej, wszystkie ludzkie t

ęsknoty i nadzieje, na

codzie

ń niemożliwe do spełnienia.

Pomi

ńmy istotne różnice w funkcjonowaniu komputera osobistego i mózgu

16

, w dzia

łaniu

indywidualnej psychiki i zbiorowej wyobra

źni; skupmy się na ich czysto strukturalnym

podobie

ństwie, a zobaczymy, jak technika i kultura umożliwiają zbadanie twórcy techniki i

kultury.

Zauwa

żmy, że badając przede wszystkim człowieka, poruszamy się w sferze zjawisk skrojonych

na ludzk

ą miarę, średnioskalowych. Czyli - skazani na świadectwo zmysłów - posługujemy się

nimi tam, gdzie s

ą one stosunkowo najmniej zawodne.

Aby jeszcze bardziej uprawomocni

ć tę metodę, zauważmy, że technika i kultura są, w stosunku

do swych biologicznych i kulturowych pierwowzorów, bardzo m

łode. Na tyle młode, że znamy

w miar

ę dokładnie historię tworów kulturowych i technicznych człowieka. To może stać się

solidn

ą inspiracją do odtworzenia historii tworów biologii.

Opisane post

ępowanie przypomina popularny i wielokrotnie opisywany eksperyment ze

szczurem w labiryncie. Pierwsze przej

ście labiryntu zajmuje zwierzęciu wiele czasu. Szczur

kluczy, gubi drog

ę, zwiedza ślepe zaułki. Ale już drugie przejście prowadzi najkrótszą drogą do

celu. Zatem pierwsze, z obijaniem nosa i

łapek, przejście labiryntu, to mozolna praca Ewolucji,

drugie, z gracj

ą i swobodnie, to działalność inżyniera. Właściwa droga (czyli zasada budowy i

dzia

łania) jest przez cały czas jedna. Ukazuje ją znaczeniowe i formalne podobieństwo

niektórych form biologicznych, kulturowych i technicznych. Natomiast ró

żnice w budowie np.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (5 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

komputera i mózgu uzmys

łowią nam jak człowiek zniekształca obraz świata, czyli pomogą,

cz

ęściowo przynajmniej, wyzwolić się od omawianych na wstępie tego rozdziału ograniczeń

poznawczych.

Postulujemy zatem,

że człowiek poznaje siebie i świat nie bezpośrednio, lecz poprzez swoje

twory i przypuszczamy,

że dzieje się tak nie tylko na poziomie człowieka. Jeśli wierzyć

Teilhardowi de Chardin

17

, Bóg równie

ż poznaje siebie przez swoje twory - materialny i

niematerialny Wszech

świat oraz losy wszystkich jego elementów (w tym oczywiście

cz

łowieka).

Zaproponowana metoda, jakkolwiek bezpieczna poznawczo i nie zbaczaj

ąca na grząski teren

"ogólnych teorii wszystkiego", mo

że jednak nie być konkurencyjna w stosunku do modnych

obecnie i usilnie propagowanych metod wgl

ądu bezpośredniego. Takie metody poznawcze,

przej

ęte przez ekologię głęboką, a następnie ekofilozofię z tradycji buddyjskiej, zalecają

najpierw samopoznanie podmiotu poznaj

ącego, a potem dopiero wydawanie sądów o świecie.

Zagadnienie jest wa

żne, bowiem nawet mając komplet dzieł człowieka, niczego sensownego nie

powiemy o cz

łowieku, jeśli nasze nastawienie badawcze będzie fałszywe, tzn. będziemy

dobierali fakty pod z góry za

łożony rezultat badań. Mechanizm ten jest tyleż subtelny, co

pot

ężny. Buddyści wręcz powiadają, że zanim człowiek nie będzie rozumiał samego siebie i

w

łasnych mechanizmów odbioru i cenzurowania rzeczywistości - wszelkie sądy, jakie wyda,

b

ędą fałszywe. Mechanizmy zniekształcania osądu poznajemy według tradycji wspólnej

mistykom wszelkiej proweniencji, poprzez szczególnej konstrukcji "zmys

ły wewnętrzne",

niewiele lub nic nie mówi

ące o świecie dookoła nas, lecz tym dokładniej prowadzące nas po

meandrach wn

ętrza ludzkiego umysłu. Dotychczasowe ich użycie w filozofii Europy polega na

uruchomieniu maksimum mocy poznawczej umys

łu dla odrzucenia prawd znanych i nazbyt już

zbanalizowanych. Wtedy nieuchronnie nast

ępuje moment, gdy bogowie bronią swoich tajemnic,

cz

łowiek doznaje "olśnienia" i wypowiada zdanie w rodzaju "początkiem Wszechrzeczy jest

Woda" (oczywi

ście może to być cokolwiek innego, co w chwili maksymalnego napięcia

umys

łowego, zostało przez bogów "podsunięte" - apeiron, prana, ogień, Logos, etc.). Z takiego

intuicyjnego do

świadczenia rozwija się potem reszta systemu, ani lepszego ani gorszego od

innych, ju

ż istniejących, a moment, gdy umysł przekracza bariery kultury, języka i osobistych

uwarunkowa

ń filozofa, zostaje zagubiony. Jest to łatwe do zrozumienia, jeśli przypomnimy

sobie,

że myśl europejska szuka bardziej prawdy bezpiecznej niż obiektywnej. W praktykach

duchowych Dalekiego Wschodu, g

łównie w radża-jodze i buddyzmie zen, celem doświadczenia

jest w

łaśnie ów moment wglądu, nie zaś - jak w myśli europejskiej - niewyraźne wspomnienie

po nim pozosta

łe. A to dlatego, że myśl Wschodu bezpieczeństwa egzystencjalnego nie szuka,

ale bez w

ątpliwości zakłada jego istnienie i działanie. Takie bezpieczeństwo tworzy

cz

łowiekowi choćby teoria reinkarnacji. Takie bezpieczeństwo mieli też prawdopodobnie

pierwotni filozofowie greccy, ci, których nazywa si

ę Mędrcami. Sensem ich pracy było mniej

tworzenie systemów, a bardziej studiowanie owego niepowtarzalnego stanu uwalniania si

ę

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (6 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

umys

łu od ograniczeń języka i myślenia.

Nie chc

ąc podważać zatem świeżo powołanej do bytu metody, musimy uzupełnić ją o elementy

wynikaj

ące z tradycji buddyjskiej, do której się ekofilozofia odwołuje. Obserwując twory

cz

łowieka i wyciągając z tej obserwacji wnioski o człowieku (a zgodnie z prawem analogii także

o ca

łej Rzeczywistości) stawiamy obserwatorowi jeszcze jeden warunek: nie może nim być

osoba nie rozumiej

ąca swoich własnych, kulturowych i osobniczych uwarunkowań

poznawczych. To nak

łada na badacza o ekofilozoficznym nastawieniu obowiązek

samopoznania. Mo

żna zatem wyobrazić sobie ekofilozofa jako osobę najpierw korzystającą z

technik medytacyjnych w celu osi

ągnięcia "oświecenia", zrozumienia ograniczeń myśli, języka i

kultury, a potem dopiero prowadz

ącą obserwację człowieka i jego wytworów.

Stany medytacyjne jako narz

ędzie poznawcze mają jeszcze jedną zaletę, niedostępną żadnym

znanym dzi

ś miernikom technicznym: człowiek w stanie medytacji może przezwyciężyć,

cz

ęściowo przynajmniej, zasadę nieoznaczoności znaną z fizyki XX stulecia

18

. Bo ta zasada

dotyczy

świata energii porównywalnych z mocą umysłu, gdzie nie ma mowy o "obiektywnym"

pomiarze, gdy

ż obserwator jest jednocześnie obserwowanym! W umyśle człowieka nie-

medytuj

ącego stale są jakieś nieuświadomione i niekontrolowane, przypadkowe myśli i słowa,

które powoduj

ą emisję energii - szum. W codziennym funkcjonowaniu nie przeszkadza to w

najmniejszym stopniu, bowiem tu jeste

śmy w świecie zjawisk średnioskalowych, wiele rzędów

wielko

ści powyżej poziomu kwantowego, na którym zaczyna obowiązywać zasada

nieoznaczono

ści. Ale gdy chcemy badać poziomy kwantowe i subtelniejsze od nich, szum

umys

łu jest poważną przeszkodą. Można go redukować budując ultraczułą aparaturę techniczną,

ale nie ma pewno

ści, czy na tak czułe przyrządy myśl ludzka nie oddziaływuje, zakłócając

pomiar. Nie mamy te

ż pewności, czy szum umysłu nie jest w takie przyrządy konstrukcyjnie

wbudowany, bo przecie

ż aparaturę techniczną projektują i budują ludzie, których umysły

wytwarzaj

ą szum. Tu właśnie z pomocą przychodzi medytacja: obniżając poziom emisji własnej

umys

łu, zwiększa czułość poznawczą człowieka i tym samym daje dostęp do świata energii

subtelnych, takich jak np. znaczenia symboli, jak energie badane przez radiestezj

ę i

psychotronik

ę, etc. (Nauka również wcześniej czy później zacznie korzystać z tego rodzaju

poznania, gdy

ż przyrząd pomiarowy skonstruowany w stanie medytacji jest z pewnością mniej

czu

ły na wszelkie szumy. Ponadto jego konstrukcja niejako "zamraża" stan medytacyjny,

udost

ępniając czułość i dokładność pomiaru medytacyjnego osobom w normalnym stanie

świadomości. W taki sposób nauka zachowałaby właściwą sobie egalitarność, nie rezygnując z
penetracji "nienaukowych" do tej pory obszarów ludzkiego poznania).

Ekofilozoficzne podej

ście do poznania zakłada - jak cały światopogląd ekologiczny - że natura

jest najwy

ższym dostępnym nam mistrzem i przewodnikiem. Postulując tedy użycie "zmysłów

wewn

ętrznych" i zewnętrznych zgodne z ich naturą, nie każąc im z pomocą wyrafinowanych

technologii wpl

ątać się w krąg niemożności spostrzeżeniowej, jesteśmy na pewno "ekologiczni"

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (7 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

poznawczo. Przy takim przyjaznym podej

ściu do natury, większa jest szansa, że odsłoni nam

ona te swoje tajemnice, których poznanie uczyni nas bezpieczniejszymi i dla niej, i dla naszego
zagro

żonego kompletną niemożnością epistemologiczną gatunku.

15.

Np. nie wiemy, czy Einstein stworzyłby teorię względności, gdyby ktoś z osób ważnych dla jego dzieciństwa

zainteresował się jego talentami muzycznymi i uczynił z niego wirtuoza skrzypiec, oddalając talenty myśliciela.

16.

Fizyk-noblista, Roger Penrose utrzymuje, że mózg ludzki działa nieobliczeniowo, podczas gdy współczesne

komputery umieją właściwie tylko obliczać konkretne wartości i są programowane wg ściśle wyznaczonego

schematu, zwanego algorytmem. Ale istnieje już nowa technika programowania zwana genetyczną, która jest

bliska działaniu ewolucji naturalnej, więc prawdopodobnie i mózgu.

17.

Theilhard de Chardin, katolicki myśliciel, dokonał wcale udanej syntezy myślenia naukowego z teologicznym.

Według niego, Bóg-Alfa (stan początkowy Wszechświata) pragnąc poznać samego siebie zainicjował proces

Stworzenia, którego wynikiem miałby być nasz Wszechświat i cała jego zawartość. Człowiek - jako obraz i

podobieństwo Boga - miałby obowiązek poznawać samego siebie. Gdy poznanie będzie kompletne, Stwórca

przejdzie do stanu końcowego (Boga-Omegi), a niepotrzebny już Wszechświat zostanie unicestwiony. W

koncepcji tej widać wyraźnie wpływy metodologii humanistycznej, gdzie znana chrześcijaństwu od jego zarania

koncepcja życia poświeconego kontemplacji i samopoznaniu zostaje wyprojektowana na Boga.

18.

Zasada ta głosi, że w mikroświecie nie można obserwować położenia i pędu cząstki, czyli jej parametrów

czasoprzestrzennych i energetycznych jednocześnie. Skupienie się obserwatora na jednym parametrze

powoduje zagubienie drugiego. W świetle naszych rozważań, zasada ta jest jednak bardziej własnością umysłu

niż materii.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (8 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD CZWARTY


Antropologia ekologiczna, czyli jak

żyć w harmonii ze środowiskiem?

Z

anim odpowiemy na tytu

łowe pytanie obecnego, czwartego już wykładu, musimy zadać sobie

kilka pyta

ń pomocniczych: co to znaczy harmonia człowieka ze środowiskiem? Dlaczego

obecnie harmonii tej nie ma? I wreszcie ostatnie, ale nie najmniej wa

żne pytanie: czy i dlaczego

w ogóle tak

ą potrzebę odczuwamy? - Chcąc dobrze zrozumieć potrzebę, która powołała do bytu

filozofi

ę ekologiczną, nie obejdziemy się bez sięgnięcia do historii ostatnich trzystu lat kultury

europejskiej. Nie od rzeczy b

ędzie też zainteresowanie się psychiką człowieka, który

doprowadzi

ł do zniszczeń dziś widocznych - i naszkicowanie wymogów, jakie miałby spełniać

kto

ś, kto od wszechobecnej dziś żądzy niszczenia będzie w przyszłości wolny.

Nie pope

łnimy wielkiego błędu, jeśli powiemy, że przed nadejściem ery technologicznej

cz

łowiek był w dużym stopniu więźniem sił przyrody, zdanym na ich łaskę i niełaskę. Byle

zaraza, rok nieurodzaju, kl

ęski żywiołowe - każde z tych zdarzeń uświadamiało znikomość

ludzkiej egzystencji i uczy

ło pokory. W zjawiskach przyrodniczych widziano objaw gniewu

bo

żego, a jedyne, co można było zrobić, to próbować podpatrywać przyszłość albo wierzyć, że

w zamian za tzw. dobre uczynki albo dobr

ą wiarę będzie się nagrodzonym pośmiertnym

spokojem. Natur

ę demonizowano, przypisywano jej cechy istoty inteligentnej, lecz

nietolerancyjnej. Mia

ła ona, w myśl wierzeń dawnych epok, swoje własne życie i tylko te

ludzkie dzia

łania, które były zgodne z celami ukrytego życia przyrody, miały szansę

powodzenia. Cz

łowiek był tu zaledwie tolerowany. Z lękami związanymi z takim stanem rzeczy

radzono sobie w ró

żny sposób: albo budując sztywne struktury społeczne, całkowicie

kontroluj

ące życie człowieka, w zamian za posłuszeństwo na Ziemi obiecujące szczęście

po

śmiertne (przykładem może być średniowieczny Kościół katolicki lub wyrosła wśród pustyń

cywilizacja islamu), albo poddaj

ąc się i widząc wszędzie jakiś wyższy porządek, przeciw

któremu protest jest daremny; z pos

łuszeństwa temu, okrutnemu z dzisiejszego punktu widzenia,

porz

ądkowi umiano nawet czerpać radość

19

.

Sytuacja zmieni

ła się diametralnie z chwilą, gdy wytworzono pierwsze, prymitywne wprawdzie,

ale ju

ż umożliwiające eksplorację natury, technologie. Od tego momentu rozpoczął się proces,

który mo

żna porównać z odreagowaniem, jakie dorastające dzieci nierzadko fundują swym

rodzicom. Tak

że dorastająca ludzkość, gdy tylko poczuła swą siłę, gdy tylko pierwsze maszyny

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (1 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

zwielokrotni

ły jej możliwości - udowadnia sobie samej, że nad przyrodą panuje. Dziś zbieramy

ostatnie "

żniwa" tego niemal trzystuletniego odreagowania. Są one na tyle przerażające, że z

tego przera

żenia powstał wcale silny i wpływowy nurt, zwany "ekologią strachu", a jest to strach

nie tylko przed wyczerpaniem si

ę nośników energii, czy zatruciem środowiska w stopniu

uniemo

żliwiającym człowiekowi egzystencję; to także lęk człowieka przed własnymi

mo

żliwościami zniszczenia najpierw przyrody, a potem samego siebie.

Gdyby zapyta

ć o źródła takiego stanu rzeczy, nieodmiennie nasunie się jedna odpowiedź: jest

ni

ą, pokutujący w świadomości europejskiej mit wrogości sił przyrody wobec człowieka. Dał się

on ju

ż we znaki przy konstruowaniu ontologii ekologicznej. Równie szkodliwy jest - jak się

w

łaśnie okazuje - przy antropologii. Można powiedzieć, że antropologia, którą umownie

nazwiemy tu "kartezja

ńską" (przyjmując, że to właśnie Rene Descartes jest ojcem duchowym

formacji utylitarystycznej, skupionej bardziej na metodzie ni

ż na celu, któremu miałaby ona

s

łużyć) wręcz wymaga od człowieka, by wynosił się ponad inne stworzenia i robił wszystko, co

jest aktualnie mo

żliwe... tylko dlatego, że jest to możliwe, bez przewidywania jakichkolwiek

konsekwencji. Uzbrojeni w taki nakaz, wsparci jeszcze biblijnym "czy

ńcie sobie Ziemię

poddan

ą", ruszyliśmy w erę technologiczną

20

. Reszty spustosze

ń najpierw w duszy człowieka, a

potem w

środowisku człowieka otaczającym, dokonały pospołu: protestantyzm, personalizm,

utylitaryzm i kapitalizm. Przyjrzyjmy si

ę bliżej ich relacjom ze środowiskiem naturalnym

cz

łowieka:

Protestantyzm by

ł od początku religią mieszczaństwa, czyli warstwy społecznej budującej

kapitalizm. Zasadnicze za

łożenia protestantyzmu - istnieją ludzie przeznaczeni do zbawienia (w

domy

śle: ci, których ciągnie do protestantyzmu, to owi "lepsi", których Bóg wybrał), a całą

reszt

ą się nie zajmujemy, bo i tak ich piekło pochłonie - sprzyjały wytworzeniu w umysłowości

protestanta poczucia wy

ższości w stosunku do np. katolików. Jeśli jeszcze uświadomimy sobie,

że pierwszym protestantom surowo zakazane były wszelkie rozrywki, a za ciężką pracę
oczekiwa

ło na nich błogosławieństwo, to trudno, by nie wytworzyła się w tej sytuacji szeroko

dzi

ś znana protestancka etyka pracy. W dodatku protestanccy teolodzy zdjęli klątwę z bogactwa,

informuj

ąc swych wiernych, że uzyskany w wyniku pracy majątek jest znakiem danym od Boga,

potwierdzeniem pewno

ści zbawienia. W skojarzeniu z faktem, że chrześcijaństwo jako takie, czy

katolickie, czy reformowane, przypisywa

ło człowiekowi rolę szczególną, pana i władcy

przyrody (to starotestamentowe wezwanie "czy

ńcie sobie Ziemię poddaną"), mamy obraz

typowego protestanta jako w miar

ę uczciwego kupca lub producenta, który stara się wydrzeć

życiu jak najwięcej bogactwa, chcąc zyskać jak największą pewność zbawienia... Brak

świadomości ekologicznej w czasach, gdy protestantyzm zdobywał swe dominia, spowodował
jeszcze i to,

że nasz natchniony mieszczanin zupełnie nie zważał na koszty pozyskania swego,

daj

ącego pewność zbawienia, majątku. Tak jest do dnia dzisiejszego. Dawno już umknął z

powszechnej

świadomości związek majątku i zbawienia..., a obłędny "wyścig szczurów", pęd

spo

łeczeństw protestanckich do bogacenia się za wszelką cenę trwa nadal - z fatalnymi skutkami

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (2 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

tak dla

środowiska, jak dla umysłów ścigających się ludzi. Nie zważają oni wcale na rzeczywiste

potrzeby otaczaj

ącej ich natury, ba!, nawet nie starają się ich należycie rozeznać.

Kolejnym sk

ładnikiem tej wysoce dla środowiska toksycznej mieszanki jest personalizm

chrze

ścijański, uznający osobę ludzką za najwyższy twór Boga i w związku z tym przyzwalający

tej

że osobie na dowolne wynoszenie się ponad inne dzieła Stwórcy

21

. Dopóki dzia

łała zależność

cz

łowieka od przyrody, poczucie wspólnego losu człowieka i jego otoczenia było bez wątpienia

silniejsze, ni

ż w czasach, gdy osiągnięcia nauki i pochodnej od niej technologii w znacznym

stopniu uniezale

żniły człowieka od kaprysów środowiska. Ktoś, kto miał przeświadczenie, że

jest tworem doskona

łym, stworzonym do panowania nad Naturą, po prostu musiał wytworzyć

technologie agresywne i dla Natury szkodliwe. Najsilniej ujawni

ło się to na gruncie

protestanckim, bo te

ż protestanci silniej eksponowali swoją wyższość nad przyrodą. (Katolicyzm

poszed

ł w drugą, równie szkodliwą dla ekologicznego funkcjonowania człowieka skrajność, o

której szerzej jeszcze opowiemy.) Tak czy owak, przyj

ąć trzeba, że światopogląd ekologiczny

nie jest mo

żliwy w ramach personalizmu chrześcijańskiego. Głębiej czujący chrześcijanie,

czerpi

ąc inspiracje do unowocześnienia swej religii, uczynienia jej narzędziem kształtowania

jakiego

ś "homo ecologicus", z powodzeniem sięgają do tradycji franciszkańskiej. Św.

Franciszek personalizm odrzuca

ł (miał z tego tytułu spore kłopoty z ówczesną hierarchią

duchown

ą), przyznawał zwierzętom i roślinom pełne prawa stworzeń bożych i jest dziś

natchnieniem i nadziej

ą nowoczesnego, ekologizującego nurtu chrześcijaństwa.

I wreszcie - utylitaryzm, czyli, upraszczaj

ąc nieco, przeświadczenie, że dla człowieka ważne jest

tylko to, co bezpo

średnio użyteczne. W czasach, gdy się on rodził (był to przełom wieków XVII

i XVIII) za bezpo

średnio użyteczne uznawano to, co daje człowiekowi panowanie nad jego

środowiskiem. Na metafizykę, czy choćby refleksję egzystencjalną w takiej filozofii,
towarzysz

ącej wzrostowi europejskiego kolonializmu, miejsca być nie mogło.

To w

łaśnie utylitaryzm wyparł filozofię uprawianą w wielkim, greckim stylu, szukającą raczej

zdolnej uszcz

ęśliwić człowieka prawdy o Wszechświecie, niż ideologicznych uzasadnień

poczyna

ń politycznych. Filozofia wieków XVIII i częściowo XIX, jak powszechnie wiadomo,

nie szuka

ła wszechogarniających systemów, nie pytała o arche ani Praprzyczynę; była w dość

widoczny sposób s

ługą polityki i technologii. Ta ostatnia szybko dostarczyła ludziom

niezdolnym poj

ąć najprostszej nawet filozofii, ale lubiącym władzę, narzędzi do realizacji ich

planów. Mo

żna powiedzieć, że sztandarowe zdanie utylitaryzmu "scientia est potentia", niczym

d

żin wypuszczony niebacznie z butelki, narobiło potężnych spustoszeń w umysłach wyżej

wspomnianych mi

łośników władzy. Po niemal stuleciu mógł więc ironicznie stwierdzić Ortega y

Gasset,

że "polityk nie będzie w najbliższej przyszłości potrzebował filozofa, uzasadniającego

jego poczynania - ma bowiem bomby o niewyobra

żalnej sile niszczenia, zdolne bez żadnej

filozofii skutecznie przekona

ć (czytaj: zastraszyć) wszelkich przeciwników". I że taka

pozbawiona filozofii polityka b

ędzie polityką bez żadnych zasad. Wielki Hiszpan nie pomylił się

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (3 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

- s

ądząc po jakości polityki uprawianej współcześnie.

Tak oto filozofia straci

ła kontakt z życiem i stała się w dwudziestym stuleciu dwutorowa: z

jednej strony mamy prób

ę ratowania jej prestiżu i godności w postaci filozofii akademickiej,

broni

ącej się przed profanami niezrozumiałością swej perfekcyjnej terminologii, z drugiej zaś

papk

ę ideologiczną, której do przesytu mają demokratyczne społeczeństwa przy każdych

kolejnych wyborach. Najbardziej zwyrodnia

łą odmianą tej drugiej "filozofii" stały się ideologie

re

żimów totalitarnych dwudziestego stulecia. Prawdziwie nowoczesnej, wyczulonej na czas i

jego mit filozofii nurtu

środkowego, zdolnej olśnić i porwać inteligentnego nie-filozofa,

filozofii, która nie schlebiaj

ąc nadmiernie masowym gustom, nie jest też produktem nadmiernie

akademickim - w XX stuleciu zdecydowanie nie ma. A

świat wymyka się spod kontroli

22

.

Aby ten fatalny proces odwróci

ć, potrzeba będzie nie tyle nowej filozofii jako takiej, ile nowego

spojrzenia na pozycj

ę człowieka w świecie. Wspomnieliśmy już, że elementem mitu

ekologicznego jest poczucie odpowiedzialno

ści za świat, w którym dziś można zrobić właściwie

wszystko, z unicestwieniem tego

świata włącznie - ale jutro być może unicestwienie będzie

jedyn

ą rzeczą możliwą do zrobienia.

Utylitarystyczne stwierdzenie "wiedza s

łuży człowiekowi do opanowania świata" zastąpić trzeba

postulatem, by wiedza s

łużyła człowiekowi do opanowania samego siebie, bez konieczności

kosztownego odreagowania na Naturze uzale

żnienia sprzed wieków. Świat nie może być dłużej

li tylko zbiorem bogactw do wydarcia Ziemi albo przestrzeni

ą do zagarnięcia; aby być

prawdziwie ludzkim domem - powinien sta

ć się także świątynią. Albowiem poczucie sacrum,

przeczucie Tajemnicy przerastaj

ącej logikę i wyobraźnię, ma moc powstrzymania człowieka od

dzia

łań niszczących. Oczywiście nie może to być sacrum prymitywne, rodem z wyobraźni

średniowiecznych i współczesnych inkwizytorów, zawierające element groźby piekielnej i
nagrody niebia

ńskiej; nie może owo sacrum być pozaświatowe czy też pozamaterialne, jak

proponuj

ą to współczesne religie; musi ono być względem świata nie transcendentne, ale

immanentne. Tote

ż człowiek ekologiczny realizowałby swą duchowość mniej w rytuałach

religijnych, a bardziej w codzienno

ści. Byłby praktycznym panteistą, a jego funkcjonowanie w

świecie bliskie byłoby medytacji, która jak wiadomo bywa celem i wartością samą w sobie. W
taki sposób b

ędziemy, jako ludzkość, rzeczywiście mieszkańcami Kosmosu, a nie tylko

rabusiami, bezlito

śnie eksploatującymi kolejne planety i pozostawiającymi za sobą kolejne

spustoszone globy, równie ja

łowe jak technokratyczna ideologia zdobywcy.

W

świetle tego, co powiedzieliśmy, centralnym problemem antropologii ekofilozoficznej staje

si

ę etyka. Ona to bowiem ma moc powstrzymania powszechnej destrukcji, dziś w świecie

podniesionej do rangi przeznaczenia ludzko

ści. I taka etyka musiałaby się w człowieku

kszta

łtować bardzo wcześnie, niemalże od kołyski. Tylko bowiem etyka, wpojona na poziomie

nieu

świadomionym, a przez to niemożliwa do ominięcia, gwarantuje, że nowi ludzie nie

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (4 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

zafunduj

ą Ziemi nowych zniszczeń.

Jaka mia

łaby być owa etyka ekologiczna? W pierwotnych opracowaniach Arnie Naessa i

Henryka Skolimowskiego silnie widoczne jest nawi

ązanie do etyki buddyjskiej, nakazującej

cze

ść dla każdego istnienia i współodczuwanie z każdym istnieniem

23

.

Postulowane wspó

łodczuwanie prowadzi nieuchronnie do otwarcia się człowieka na wszelkie

odczucia

świata nas otaczającego, w tym także na ogrom cierpienia, jaki się w świecie

nagromadzi

ł. Ekofilozof staje się tym samym znanym z tradycji buddyjskiej Bodthisatvą - kimś,

kto b

ędąc wolnym od cierpienia własnego, godzi się na odczuwanie cierpienia indukowanego,

pochodz

ącego ze świata zewnętrznego - aby na miarę swych możliwości cierpienie to

zredukowa

ć. Elementarną zatem kwalifikacją ekofilozofa jest bezpieczne bycie z cierpieniem,

bez potrzeby ucieczki w jak

ąkolwiek rzeczywistość od tego cierpienia wolną. (Technik takiej

ucieczki

świat współczesny zna sporo: pracoholizm, alkoholizm, narkomania, plaga sekciarstwa,

odgradzanie si

ę od świata niewyobrażalnym bogactwem, skutecznie głuszącym sumienie, zalew

przemocy, pornografii, etc.)

Wra

żliwość ekologiczna jest więc lekcją odwagi i odpowiedzialności. Niewiele ma wspólnego z

do

ść rozpowszechnioną obecnie "ekologią strachu", nakazującą spowolnienie rabunkowej

eksploatacji

środowiska tylko w obawie, że jutro nie będzie czego tak intensywnie

eksploatowa

ć. Jest to wrażliwość, w ramach której ulżenie cierpieniu indywidualnemu możliwe

jest poprzez ul

żenie cierpieniu świata jako całości. Wtedy działania naprawcze wynikają nie

tylko z kalkulacji ekonomicznych, sk

ądinąd i w ekologii niezbędnych; wynikają wprost z

intuicyjnej potrzeby redukcji cierpienia, jak

ą odczuwa każda żywa istota

24

.

Id

ąc dalej, powinniśmy zapytać o przyczyny cierpienia i towarzyszącego mu rujnowania

cz

łowieka i jego środowiska. Tu odpowiedzią mogłyby być słowa Buddy, powtarzane od

wieków w niezmienionej niemal formie: cierpienie bierze si

ę z niewiedzy. I nie jest to niewiedza

w znaczeniu naukowym, lecz raczej nie

świadomość człowiecza - nieświadomość siebie, swoich

potrzeb, swoich celów i mo

żliwości. Jak do tej pory, ludzkość rozwija głównie pożądania

w

ładzy nad światem materialnym i eksploatowania go bez miłosierdzia. Nie widać, żeby ten

kierunek rozwoju, wzbudzony niemal trzy stulecia temu, mia

ł dać człowiekowi jakiekolwiek

powa

żniejsze spełnienie. Przeciwnie, obok dewastacji przyrody dał istną eksplozję zjawisk

wynikaj

ących z niespełnionej pożądliwości: zaburzenia funkcjonowania rodziny, przestępczość,

wojny lokalne i globalne, narkomani

ę, zalew pornografii, gonienie za sensacją i wymagania

coraz silniejszych bod

źców dla poruszenia coraz bardziej stępiałej wrażliwości. Nie dla

wszystkich obecnie

żyjących ludzi związek między ich rozbuchaną pożądliwością, a nędzą

uczuciow

ą i duchową jest oczywisty, nie dla wszystkich nawet widoczny - ale na cudowne

samou

świadomienie ludzkości liczyć chyba nie ma co, bo czasu jest mało. Lepiej mocno wziąć

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (5 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

w r

ęce stery samych siebie i podać program naprawczy.

Zasadnicz

ą jego częścią, wspólną zresztą wszystkim liczącym się myślicielom ekologicznym,

jest w

łaściwe rozeznanie potrzeb. Czyli: nie ma mowy o rezygnacji z osiągnięć nauki i techniki,

nie ma mowy o cywilizacji jako b

łędnym wyborze (co sugerował np. E. Cioran

25

) - ale i nie ma

zgody na cywilizacj

ę niekontrolowanej konsumpcji, ani tym bardziej zgody na rozbudzanie

nowych potrzeb dla celów handlowych. Potrzeby cz

łowieka w gruncie rzeczy nie zmieniły się aż

tak bardzo od czasów "przednaukowych" i "przedtechnologicznych". Nadal potrzebujemy
bezpiecze

ństwa (biologicznego, społecznego i egzystencjalnego), potrzebujemy więzi

mi

ędzyludzkich, odczuwamy potrzebę przedłużenia gatunku, potrzebę poznania rzeczywistości,

potrzeb

ę piękna, miłości, wreszcie potrzebę transcendencji, czyli przekraczania samych siebie.

Ka

żda z tych potrzeb może być oczywiście rozłożona na mniejsze, bardziej konkretne potrzeby

(np. potrzeba bezpiecze

ństwa realizuje się w posiadaniu domu i przedmiotów w nim

zgromadzonych), ale nie wydaje si

ę, by ten katalog potrzeb uległ w ciągu ostatnich trzystu lat

nieprzerwanego rozwoju nauki i techniki jakiemu

ś znaczącemu uzupełnieniu. Natomiast można

z ca

łą odpowiedzialnością stwierdzić, że wśród tych potrzeb niektóre nadmiernie się rozrosły i

bez reszty zaw

łaszczyły umysły współczesnej ludzkości. Największa rola przypada tu potrzebie

bezpiecze

ństwa. Ona to bowiem nakazuje obłąkane nieraz rujnowanie środowiska

przyrodniczego i psychicznego, tylko po to, by wydarte

środowisku bogactwa przetwarzać na

przedmioty, dzi

ęki którym poczujemy się nie gorsi od sąsiada, nie słabiej uzbrojeni w walce o

codzienny byt. Na naszych, wypatruj

ących XXI wieku oczach, rozgrywa się walka pierwotnych

koczowników, których agresja ma do dyspozycji technologie daleko pot

ężniejsze od

kamiennego topora...

Wyj

ście z tego błędnego koła podała nam już wcześniej ontologia ekologiczna; utrzymuje ona

bowiem,

że świat jest nam przyjazny i bezpieczny, ergo walka ze światem jest niepotrzebna.

Potrzebna jest natomiast odpowiedzialno

ść. Ona to właśnie stanowi centralne - jak do tej pory -

zagadnienie ekofilozofii jako takiej. Nie jest to tylko odpowiedzialno

ść człowieka za jego

środowisko naturalne, jest to odpowiedzialność większa: odpowiedzialność twórcy za swoje
dzie

ło. Bo wiemy już, że nasze myśli, przetworzone przez umysły, ręce i maszyny, stanowią

g

łówne źródło mocy sprawczej na dzisiejszej Ziemi. Nie znamy tworzywa dla myśli; niewiele

wiemy o Absolucie i wyrzekli

śmy się już wcześniej prób jego dokładnej definicji. Natomiast

formy nasz

ą myślą z Absolutu wytworzone znamy jak najbardziej. Mamy możliwości

stworzenia w

łaściwie wszystkiego - ale czy wszystko, co można stworzyć, jest potrzebne dziś i

po

żyteczne w dłuższej perspektywie czasowej? Oto pytanie prawdziwie godne filozofa

Nowej Ery!

Proponowany model my

ślenia o życiu jest z pewnością prostszy, przyjemniejszy i bardziej

twórczy od obecnego, wolny bowiem od nieustannego l

ęku, wiernie towarzyszącego

cz

łowiekowi współczesnemu, a i odpowiedzialność za siebie i świat nie lękiem, ale mądrością

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (6 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

dyktowana, staje si

ę bardziej zaszczytem niż ciężarem.

Pami

ętając o tym, że nasz świat jest w istocie swej świątynią, że często nie musimy wszystkiego

w nim opanowa

ć, wystarczy, jeśli umiemy uszanować, że ten świat jest dla nas i że jesteśmy w

nim bezpieczni na ziemskim odcinku naszej kosmicznej drogi,

że jako ludzkość dostaliśmy

w

łaśnie do ręki potężną moc sprawczą i wraz z nią odpowiedzialność za skutki użycia tej mocy -

otrzymujemy klarown

ą i jasną odpowiedź na pytanie postawione na początku tego rozdziału:

żyjmy jak bogowie, posiadając, a nie pragnąc; poznając, a nie wykrzywiając; korzystając,
a nie niszcz

ąc - za najwyższą nagrodę mając szczęście egzystencji samej dla siebie, w całym

Kosmosie jednakiej. Z takiej to rado

ści natchnionego poganina zrodzi się, być może, szczęście

rzeczy najprostszych, o którym dawno ju

ż zdążyliśmy zapomnieć.

19.

Na ten paradoksalny dla dzisiejszego człowieka rys uniwersalizmu religijnego - radość życia w systemie

ograniczającym wprawdzie wolność, ale zapewniajacym bezpieczeństwo - zrócił uwagę Clive Lewis we

wspaniałym eseju "Odrzucony obraz". Również w pracach innych wielkich miediewistów (Jacqes'a LeGoffa,

Georges'a Duby i in.) wyraźnie przewija się zarówno "porażenie wolnością", charakterystyczne dla naszego

stulecia, jak i tęsknota za światem bardziej uporządkowanym - nawet kosztem owej wolności ograniczenia.

20.

Wbrew rozpowszechnionym poglądom, era technologiczna to nie wiek XIX. Zaczyna ona raczkować gdzieś w

czasach Kartezjusza, kiedy to współczesny mu Denis Papin zbudował pierwszy statek napędzany prymitywną,

ale już w pełni funkcjonalną maszyną parową.

21.

Tak sformułował założenia personalizmu już św. Augustyn, powtórzył to sformułowanie Tomasz Akwinata, a

po nim nowsi personaliści. W tym światopoglądzie nie ma miejsca na duszę inną niż ludzka, np. personaliści

twierdzą, że zwierzęta duszy nie mają. Nie dziwota więc, że do ludzi wychowanych w duchu personalistycznym,

czyli w praktyce do ogromnej większości chrześcijan, nie docierają idee wegetarianizmu, czy choćby tylko

ograniczenia masowej rzezi zwierząt - cóż dopiero mówić o innych elementach światopoglądu ekologicznego!

22.

Wyjątki potwierdzające regułę, jak choćby dzieło Carla Poppera nie stały się - niestety! - taką filozofią,

bowiem szybko zostały zawłaszczone i niemiłosiernie zwulgaryzowane przez kulturę masową. Natomiast

niezagospodarowany chwilowo teren ludzkiej świadomości - potrzeba dobrej jakości "filozofii powszechnego

użytku" - jest bodaj czy nie największą szansą ekofilozofii. Jeśli zdoła ona dać wizję jednocześnie porywającą,

zrozumiałą i możliwą do zaakceptowania - jej sukces jest pewny.

23.

Do tej wrażliwości nawiązują ruchy w typie działającej i w Polsce Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Uprawiane w Pracowni rytuały - próby wchodzenia człowieka w dusze zwierząt i roślin, medytacje

uwrażliwiające na cierpienie ginących zwierząt i wymierających gatunków - wyraźnie czerpią z buddyjskiego

nakazu współodczuwania.

24.

Zaprezentowany typ wrażliwości, aczkolwiek zaczerpnięty ze Wschodu, nieobcy jest i zachodniej myśli

chrześcijańskiej. Tu również nakazuje się współodczuwanie i nieunikanie cierpienia za wszelką cenę. Jednak

personalistyczne podejście do istnienia, rezerwujące zdolność odczuwania tylko dla człowieka, w zasadzie

wyklucza jakiekolwiek poważniejsze zainteresowanie środowiskiem innym niż ludzkie. Ponadto chrześcijanina

nie interesuje jego "tu i teraz" w ziemskiej powłoce, bowiem jego celem jest osiągnięcie wiecznego zbawienia

poza materialnym światem. Na Ziemi wystarczy chronić się przed Szatanem i jego zakusami. Ekofilozofia,

preferująca aktywny stosunek do życia ziemskiego, bez oglądania się na ewentualną nagrodę pośmiertną, może

i powinna nawiązać dialog z co światlejszą częścią chrześcijaństwa, oczywiście jeśli okazałaby się ona zdolna do

wyjścia ze swych ograniczeń i porzucenia misji głoszenia "jedynie słusznej wiary", która - jak to już wykazaliśmy -

dla światopoglądu ekologicznego jest rujnująca.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (7 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

25.

Emilio Cioran, najwybitniejszy przedstawiciel tzw. pesymistów, nurtu bliskiego egzystencjalizmowi, twierdził,

że cała obrana w wieku XVII droga ludzkości - postęp naukowo-techniczny - jest drogą donikąd, gdyż nie

doprowadziła do udoskonalenia człowieka, a tylko dała jego prymitywnym instynktom niszczenia i panowania

potężne narzędzia, dzięki którym wciąż rośnie poczucie zagrożenia, a nie wzrasta jakość ludzkości jako takiej.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (8 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD PIĄTY


Mity, ekosystemy i kultura

O

mawiaj

ąc rolę mitu, któremu powierzyliśmy rolę nośnika treści społecznych rodzącej się

ekofilozofii, nie sposób nie postawi

ć pytania o funkcjonowanie mitu, już nie ekofilozoficznego,

ale mitu jako takiego - w powszechnej

świadomości. Czy mit działa "sam z siebie", niczym

precyzyjne mechanizmy naturalnych ekosystemów? Czy trzeba go regulowa

ć za pomocą

socjotechniki? I czy w ogóle na tak

ą regulację jest on podatny? Pytania to ważne, bowiem mit

ekofilozoficzny ju

ż jest i już zaczyna działać. Już powstało wiele dzieł ekofilozofujących, już są

czytane i dyskutowane, ba!, nawet jest ju

ż wcale spore grono wyznawców tego mitu. Jak

wszyscy wyznawcy wszystkich czasów, s

ą oni silnie zależni od treści podawanych im przez

proroków, albowiem s

ą w masie swej przeważnie bezrefleksyjni, a siłę sprawczą stanowią w

skali spo

łecznej potężną.

W pierwszym przybli

żeniu wydawać by się mogło, że mit i społeczeństwo to nic innego, jak

kolejne "pi

ętro" ewolucji. Że mechanizmy społeczeństwa (co jest nietrudne do zaobserwowania)

w gruncie rzeczy powtarzaj

ą mechanizmy ekosystemów, dobrze znane ekologom. Przyjrzyjmy

si

ę tym mechanizmom bliżej:

W ekosystemie obieg pierwiastków jest zamknięty. W społeczeństwie i jego kulturze pierwiastkom

odpowiadają wartości. One także krążą w obiegu zamkniętym, co znajduje wyraz w popularnych

powiedzeniach w rodzaju "nihil novi sub Sole". Nie zmienia tego fakt, że w ciągu półtora stulecia

nastąpiła całkowita wymiana technologii, którą się ludzkość posługuje. Wartości, w imię których

ta technologia jest używana, nie różnią się zasadniczo od wartości epoki przed-technologicznej.

Nie możemy więc mówić o znaczącej wymianie "pierwiastków kultury", a tylko o innych

związkach, co jakiś czas przez nie tworzonych, co w kulturze określa się jako wymiana

paradygmatów.

Ekosystem przyrodniczy swój obieg materii opiera na istnieniu łańcuchów troficznych. Łańcuch

wstępujący (łańcuch spasania) prowadzi od stosunkowo prymitywnych, ale licznie występujących

organizmów, do znacznie mniej licznych, lecz złożonych, wysoko specjalizowanych i bardzo

inteligentnych drapieżników. Łańcuch zstępujący (detrytus) tworzą padlinożercy i koprofagi.

Podobny mechanizm ma też kultura: jej producenci podstawowego szczebla to bezimienni, często

samorodni twórcy ludowi, szczebel wyżej będzie kultura popularna i masowa, zaś rolę

drapieżników spełnia nieliczna grupa twórców kultury "wysokiej", bez stałego czerpania z kultury

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (1 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

warstw niższych niemożliwa do pomyślenia. Rolę destruentów pełnią zaś w kulturze ironiści

rozmaitego autoramentu, skutecznie zrzucający przebrzmiałe już wartości kulturowe z

zajmowanych do niedawna piedestałów.

Społeczeństwo ma podobne do spotykanych w naturze mechanizmy regulacyjne. W przyrodzie,

gdy liczebność populacji wzrasta ponad miarę - rośnie też liczba drapieżników, które ograniczają

populację. W społeczeństwie, gdy jest ono nadmiernie ekspansywne, wzrasta liczba jednostek

agresywnych, które wybijają ludność w sposób mniej lub bardziej zorganizowany (przestępczość,

wojny, wypadki).

W ekosystemie przyrodniczym rolę czynnika sprawczego przemian odgrywają zmiany wymagań

środowiska wobec jego mieszkańców. W społeczeństwie rolę owego nieprzewidywalnego

czynnika, który sprawia, że zachowania i strategie wczoraj jeszcze perfekcyjne dziś już są

nieprzydatne - odgrywa mit. Pojawienie się nowego mitu powoduje, że wartości, rytuały i inne

elementy maszynerii kulturowej muszą się reformować. Proces też wygląda podobnie jak w

środowisku przyrodniczym: w naturze wzrasta szansa przeżycia i utrwalenia się mutacji do tej

pory bezwartościowych. W kulturze - idee dotąd odrzucane nagle wzbudzają zainteresowanie. I w

przyrodzie i w kulturze, po okresie gwałtownego wzrostu różnorodności, pewne formy stabilizują

się i ekspandują w środowisko, inne giną.

Analogii mi

ędzy kulturą i naturą wskazać by można jeszcze znacznie więcej. Czy zatem

zadowolimy si

ę twierdzeniem, że społeczeństwo i jego kultura powtarzają mechanizmy

ekosystemu?

Że szczytem doskonałości jest Natura, a jedyne, co człowiekowi pozostaje, to

podziw dla jej doskona

łości?

Nie jeste

śmy pierwszymi, którzy zadali takie pytanie. Jest ono obecne w filozofii od jej

pocz

ątków. Znane są zarówno koncepcje naturalistyczne, głoszące, że człowiek nie różni się

znacz

ąco od świata zwierząt i jego kultura też nie jest bardzo różna od ekosystemu (to łańcuch

ci

ągnący się w filozofii czasów nowożytnych od La Mettrie i jego "człowieka-maszyny",

poprzez teorie Malthusa i jemu podobnych, poprzez behawiorystów, a

ż do sformułowanej przez

Richarda Dawkinsa teorii "samolubnego genu"

26

i coraz dynamiczniej rozwijaj

ącej się

memetyki

27

), jak i humanistyczne, przyznaj

ące człowiekowi rolę w mniejszym lub większym

stopniu stwórcz

ą (od "filozofii pozytywnej" Augusta Comte'a, poprzez nietzscheanizm,

marksizm, a

ż do światopoglądów skrajnie kulturalistycznych, obecnych np. u Ralpha Waldo

Emersona, czy Jana Stachniuka). Ekofilozofia stoi tu na stanowisku zdecydowanie
kulturalistycznym: uwa

ża, że człowiek jest potężną siłą sprawczą, a jakość człowieka, w dużym

stopniu kszta

łtowana przez kulturę, jest bezpośrednio odpowiedzialna za stan świata jako

ca

łości. Paradoksalne, że przekonanie takie wspólne jest i ekofilozofii i utylitaryzmowi, który

jest do ekofilozofii w opozycji! Ale na tym i koniec podobie

ństw: z konstatacji mocy sprawczej

cz

łowieka, z jego zdolności kreowania światów nie-naturalnych, ekofilozofia całkiem odmienne

od utylitaryzmu wyci

ąga wnioski.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (2 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

W wyk

ładach poprzednich nieraz już wspominaliśmy o odpowiedzialności człowieka za siebie i

swój

świat, jako motywie przewodnim etyki ekologicznej. W świetle tego, co przed chwilą

zosta

ło dodane, oznacza to rozciągnięcie odpowiedzialności także na mit i jego skutki społeczno-

kulturowe. Tym sposobem b

ędziemy w zgodzie z postulatami ekofilozofii jako takiej,

nakazuj

ącej swym wyznawcom profesjonalne oswajanie mitu jako zadanie najważniejsze. Do

czego prowadzi zaniechanie tego oswajania i pozostawienie mitu samemu sobie, dobitnie
pokaza

ł polski filozof Jan Stachniuk w swym starannie do tej pory przemilczanym dziele

"Cz

łowieczeństwo i kultura", bez wątpienia jednej z najbardziej przenikliwych i ważkich

ksi

ążek napisanych w języku polskim w XX stuleciu

28

.

Ekofilozofia, ex definitione g

łosząca jedność człowieka i jego środowiska, musi zatem do tej

jedno

ści dołączyć jeszcze jedną jakość - jedność człowieka, mitu i czasu historycznego. Dzięki

wcze

śniej podjętym, pozytywnym względem świata nastawieniom intencjonalnym, dzięki

przyj

ęciu zawierającej się w zdaniu "myśl jest twórcza" odpowiedzialności za świat, wolno nam

mówi

ć, że nowy, formujący się mit społeczny na pewno jest zgodny i z wymogami czasu, w jaki

trafi

ł, i z jakością ludzi w tym czasie żyjących. Jednak nie możemy już bezmyślnie i z naiwną

wiar

ą na tym stwierdzeniu poprzestać. Działa bowiem, czy tego chcemy czy nie, dziedzictwo

poprzedniego okresu rozwoju cz

łowieka, gdy był on bardziej barbarzyńskim zdobywcą świata

ni

ż jego wrażliwym i odpowiedzialnym obywatelem. W wyniku tego barbarzyństwa mamy dziś

sieci komputerowe na

śladujące istoty inteligentne, mamy inżynierię genetyczną, mamy zdolność

zsyntetyzowania niemal wszystkiego, z

życiem włącznie - ale i mamy zwiększoną

odpowiedzialno

ść za konsekwencje tych wspaniałych dokonań. Bogowie, owszem, chętnie

podzielili si

ę z nami, śmiertelnymi, swymi tajemnicami, owszem, dali nam całkiem spory

kawa

łek swej mocy sprawczej, lecz wraz z nią kolejną puszkę Pandory. I właśnie

odpowiedzialno

ść za konsekwencje świeżo uzyskanej mocy sprawczej nakazuje, by

technologiczne raje przysz

łości traktować nieco podejrzliwie. Żeby umieć przewidzieć nie tylko

ich plusy, ale i zagro

żenia - a to właśnie oswajania mitu element podstawowy.

W

świadomości ludzi obecnie kształtujących nasz świat, świadomość tej odpowiedzialności jest

nik

ła. Przeważa indolencja, lęk przed jakimkolwiek wyrzeczeniem i niedopuszczanie do

świadomości związku między możliwościami, a odpowiedzialnością. Jeszcze na jakiś czas
starcz

ą protezy w rodzaju uchwał o ograniczaniu emisji spalin, albo o ochronie ginących

gatunków, w wi

ększości zresztą pozostające tylko na papierze. Potem - problemu stłumić już się

nie da. Trzeba b

ędzie drakońskimi metodami wymuszać zmianę świadomości, produkując

kolejne pokolenia b

ędące ofiarą swoich czasów. Czyż nie lepiej zmiany świadomości dokonać

teraz, gdy mamy do dyspozycji wiar

ę i entuzjazm coraz liczniejszych neofitów ekologii i

ekologiczno

ści? Gdy skala wyrzeczeń niezbędnych do dalszej ewolucji gatunku Homo

(podobno) Sapiens jest minimalna i jest gotowo

ść do ich poniesienia?

Żyjemy w osobliwym momencie dziejów. W przyrodzie dokonuje się właśnie kolejne wielkie

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (3 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

wymieranie gatunków (spowodowane po cz

ęści dewastacją środowiska, a po części czynnikami

natury czysto biologicznej), a jednocze

śnie w kulturze mamy więcej "gatunków" niż

kiedykolwiek. Wygl

ąda to tak, jakby Ewolucja przeniosła swą działalność ze sfery biologii do

sfery kulturowej. Tu - je

śli nie zadziała ludzka wola i ludzka moc sprawcza - łatwo może

powtórzy

ć się schemat znany z paleontologii: nagły rozwój wielkiej ilości gatunków (w

kulturze: warto

ści), a potem wielkie wymieranie, w wyniku którego ostaną się tylko te gatunki-

warto

ści, które okażą się z jakichś tam przyczyn przyszłościowe i wystarczająco ekspansywne.

Tak - ale tym razem wymiera

ć będą, i to przez kilka pokoleń, nieprzystosowane wartości wraz z

ich nosicielami. A na tych wymieraj

ących, nieprzystosowanych pracować będą musieli ci,

których Ewolucja uzna za bardziej przysz

łościowych...

Biegn

ący w nowożytnej kulturze ewolucyjny proces rozwojowy można by określić jako próbę

upowszechnienia duchowo

ści wśród jak najszerszych rzesz mieszkańców naszej planety.

Dawniej bowiem duchowo

ść była dostępna tylko nielicznej warstwie kapłanów, którzy zresztą

mocno nadu

żywali swojej wiedzy i pozycji społecznej dla własnych korzyści. Rewolucja

bur

żuazyjna była próbą wyemancypowania się duchowego, wielokrotnie od kapłanów

liczniejszego mieszcza

ństwa. Wobec faktu, że materialistyczna ze swej istoty kultura wieku

XVIII, wieku Rewolucji Francuskiej, nie oferowa

ła wielkich wartości duchowych, nastąpiło nie

tyle upowszechnienie duchowo

ści, ile rozwodnienie potencjału już istniejącego. Proces ten

pog

łębiła - z tragicznymi skutkami - rewolucja proletariacka wieku XX. Pęd do powszechnie

dost

ępnej duchowości został rozbudzony i uruchomiony - a kultura Europy nie umiała go ani

zaspokoi

ć ani tym bardziej zagospodarować. Bo siły duchowe zostały nam powierzone tak samo

jak energia atomowa: jako co

ś, co jest, mówiąc mitologicznym językiem Hermesa

Trismegistosa: "dobre z dobrymi, z

łe ze złymi". Stąd narastający od czasów Oświecenia kryzys

religii, st

ąd powszechny model selekcji na przywódców osób o potężnym potencjale duchowym,

lecz niskim poziomie cz

łowieczeństwa (Hitler, Stalin, Mao Zedong, Pol-Pot i inni mniej znani

totali

ści); takie osoby, niezdolne pojąć ani zagospodarować potężnych sił duchowych,

zaprz

ęgają je do niszczenia bez granic. Wielkim zadaniem filozofii i religii XXI stulecia będzie

zrozumienie opisanego procesu i stworzenie warunków do jego prawid

łowego przebiegu - żeby

ka

żdy mężczyzna i każda kobieta bezpiecznie mogli być nośnikami Ducha, który objawia się

poprzez Mit. I

żeby nie byli zależni od totalitarnej i mafijnej w swej istocie maszynerii

"reglamentacji Boga", jak

ą są dzisiejsze "objawione" religie i sekty.

Je

śli zatem nie mamy bez końca wykorzystywać swych sił twórczych tylko w kołowrocie

Natury, ale tak

że dla naszego własnego wzrastania - muszą one aktywnie kształtować kulturę.

Ona to bowiem stanowi najw

łaściwsze dla pełnego wykorzystania tych sił terytorium. Tu pole

tworzenia wydaje si

ę wręcz nieograniczone, a jeśli naturalną ludzką zdobywczość tu skierujemy

- nie b

ędzie ona musiała niszczyć środowiska naturalnego. Będzie czerpać z niego tylko tyle, ile

naprawd

ę niezbędne. Takie podejście do człowieczeństwa wymaga wielkiej odwagi - odwagi

powiedzenia sobie,

że na Ziemi to my jesteśmy stwórcami i bogami. I że obowiązuje nas taka

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (4 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

sama mi

łość do naszego stworzenia, jaką przypisujemy Stwórcy względem świata.

Świadomość tego wyzwania nie jest powszechna. Często próbuje się jakiegoś powrotu w błogą
nie

świadomość Natury, jaką propaguje sporo ruchów określających się mianem

"ekologicznych". Dla przyk

ładu zacytujemy tu fragment manifestu ruchu "Earth First!":

"Ludzkie istoty nale

żą do naczelnych, ssaków, kręgowców. Członkowie Earth First! uznają

swoj

ą zwierzęcość. Odrzucamy eko-brednie New Age stwierdzające, iż musimy wznieść się

ponad nasz

ą podstawową zwierzęcą naturę i przejąć ster własnej ewolucji po to, aby stać się

istotami wy

ższymi moralnie. Wierzymy, iż musimy powrócić do zwierzęcości, do szczycenia się

swoim potem, hormonami,

łzami i krwią. Walczymy ze współczesnym trendem zmieniania się

cz

łowieka w nudnego, beznamiętnego androida. Nie prowadzimy higienicznego, logicznego

trybu

życia. Wąchamy, smakujemy, widzimy, słyszymy i czujemy Ziemię. Żyjemy z werwą. My

jeste

śmy zwierzętami."

Tak oto manifestuj

ą się późne wnuki J. J. Rousseau, niepomne śmieszności i tragizmu swojego

duchowego antenata. Nie ma i nie mo

że być zgody czującego i myślącego człowieka na taką

dobrowoln

ą autokastrację. Bo prawda to, że jesteśmy cieleśni, że jesteśmy swoim potem,

hormonami i krwi

ą. Ale nie tylko. Na tym biologicznym fundamencie postawić można coś

wi

ęcej niż "nagą małpę". Można zbudować na nim Człowieka. Człowieka rozumiejącego swój

proces rozwojowy, pope

łniającego błędy, ale i umiejącego się z nich wycofać. Człowieka, który

przez szacunek dla

świata, w którym żyje i wzrasta, nie zniewala tego świata, lecz mądrze

korzysta z jego darów.

Aktywne oswojenie mitu, przej

ęcie na własność świata wartości, uwalnia człowieka od

konieczno

ści wyładowania "zastępczego" na Naturze, dla samego człowieka uciążliwego, a dla

Natury zabójczego. Umo

żliwia naprawdę partnerskie współżycie z Naturą, gdy stawiamy jej

wymagania, jakim mo

że ona bez szkody dla siebie sprostać i darzymy ją wolnością tam, gdzie

zapuszcza

ć się nie musimy.

Coraz wyra

źniej widać, że bez ustanowienia jasnej i nieprzekraczalnej granicy ingerencji

cz

łowieka w jego środowisko naturalne, bez skierowania naturalnej człowieczej inwencji ku

sferze kulturowej - cz

łowiekowi grozi smutny los. Oto, dlaczego warto oswajać mity. Oto,

dlaczego za takie oswojenie wdzi

ęczne nam będą nie tylko nasze dzieci i wnuki, ale i ta cząstka

ka

żdego z nas, która wie o swoim naturalnym prawie do tworzenia i wzrastania, której nowe

tereny twórczo

ści i wzrastania dzięki oswojeniu mitu stworzymy.

26.

Richard Dawkins, biolog-ultramaterialista, sformułował tezę, że gen jest jedyną samodzielną jednostką w

świecie przyrody. Nie ma on innych celów poza samopowielaniem się w nieskończoność i w tym celu

wykorzystuje organizmy i złożone z nich populacje.

27.

Memetyka to logiczne rozwinięcie wspomnianej koncepcji Dawkinsa. Zakłada ona istnienie jednostek

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (5 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

informacji (memów), które są bytami samoistnymi i walczą o ograniczone zasoby nośnika informacji, jakim jest

ludzki umysł.

28.

Dzieło Jana Stachniuka o świadomości ekologicznej explicite nie wspomina, powstało bowiem w latach II

wojny światowej, gdy o ekologii nikt nie słyszał. Centrum zainteresowań Stachniuka jest zresztą nie ekologia,

lecz moc sprawcza człowieka, którą nazwał on Geniuszem Tworzycielskim. Precyzyjnie zanalizował mechanizmy

działania społeczeństwa biernego, kierowanego nadzieją pozaświatową (w Polsce formuje je Kościół katolicki) -

takie społeczeństwo nazwał wegetatywnym, trafnie zauważając, że nie jest ono zdolne ani do skutecznej obrony

swych wartości ani tym bardziej do wytwarzania nowych. Przeciwstawił mu społeczeństwa protestanckie, które,

choć mniej mówią o wolnej woli w teologii protestanckiej generalnie marginalizowanej, jednak są bardzo

ekspansywne i twórcze. Bez wątpienia lepiej też pasują do postulatu przejęcia kontroli nad społeczną recepcją

mitu, niż kwietystyczny w swej istocie katolicyzm.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (6 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD SZÓSTY


Miejscem cz

łowieka jest Ziemia

E

kofilozofia i proponowany przez ni

ą światopogląd, jeśli mają poważne zamiary przebudowy

świadomości, nie mogą pomijać kwestii w filozofii dzisiejszej słabo zaznaczanych -
egzystencjalnych i eschatologicznych, które filozofia czasów najnowszych walkowerem odda

ła

religii. Sprawa jest powa

żna, bowiem mając nawet zapewnione bezpieczeństwo egzystencjalne,

postulowane na wst

ępie naszych rozważań jako warunek sine qua non ekologiczności jako

takiej, je

śli nie utwierdzimy człowieka w głębokim sensie jego ziemskiego bytowania, jeśli

pozwolimy na traktowanie naszej planety jako "poczekalni" do lepszego podobno

życia

niematerialnego - ekologizm nie ma szans.

Świat pozadoczesny został bowiem dawno już

perfekcyjnie zagospodarowany przez wielkie religie, a w naszym materialnym

świecie, po

próbach jego ca

łkowitego opanowania i w tymże opanowaniu znalezieniu upragnionego sensu,

pozosta

ła pustka ideowa i duchowa.

Aby j

ą zapełnić, wypowiemy zdanie, które mogłoby posłużyć za motto całej właściwie idei

ekologicznej: MIEJSCEM CZ

ŁOWIEKA JEST ZIEMIA. Tym samym zasadniczy sens naszego

na Ziemi bytowania zostanie ostatecznie potwierdzony. Cz

łowiek - dodamy - to połączenie

elementu materialnego i duchowego, które nie s

ą jednością, ale nie są też parą dualizmów. Jak

d

ługo ciało i dusza współistnieją, tak długo powiadamy: ecce homo! Co się dzieje, gdy materia

naszego cia

ła, pozbawiona duchowej organizacji, rozpada się - wiemy szczątkowo, z

niepewnych objawie

ń i proroctw. Co ciekawe, owe przeczucia, proroctwa, wizje i natchnienia,

do

ść zgodnie nauczają, że "tamten" świat nie jest tak bardzo różny od "tego", a tylko wolny od

oporu materii. I - co równie charakterystyczne! - jako

ść bytowania pośmiertnego jest prostą

funkcj

ą jakości życia w ciele. Można oczywiście manipulować materialno-duchowym umysłem

i wt

łaczać tam treści o niższości życia ziemskiego wobec raju; od tysiącleci czynią tak wielkie

religie "objawione" (chrze

ścijaństwo, islam), wykorzystując mechanizm indoktrynacji szkolnej.

Ale mo

żna tenże umysł zaprogramować inaczej: ucząc go, że planeta Ziemia nie jest miejscem

ani troch

ę gorszym od niematerialnych miejsc Wszechświata. Że człowiek, właśnie dzięki takiej

świadomości, staje się na planecie Ziemi głównym łącznikiem między rzeczywistością
niematerialn

ą, a materialną. W takim rozumieniu właśnie istota ludzka, która od materialnej

Natury otrzymuje dar cia

ła, umożliwiającego sprawne nawigowanie w materialnym świecie, a

od niematerialnych si

ł dar Ducha, ożywiający tę materię i promieniujący na nią - właśnie istota

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (1 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

ludzka jest w takim rozumieniu najwa

żniejszym źródłem i celem świętości.

Znane z historii ludzkiej my

śli systemy religijne, mistyczne i okultystyczne, opisujące strukturę

świata, są zaskakująco zgodne: stwierdzają niemal jednogłośnie, że żyjemy w świecie, którego
warstw

ę najniższą stanowi świat materialny, ożywiony i nie; ta warstwa dostępna jest poznaniu

w

łaściwemu, tzw. wiedzy racjonalnej (najwyższy jak do tej pory wytwór takiej wiedzy to nauki

przyrodnicze). Cz

łowiek jest bytem poziomu środkowego, częściowo materialnym, a częściowo

nale

żącym do rzeczywistości zwanej "duchową", niedostępnej zmysłom ani przyrządom zmysły

przed

łużającym. Warstwę najwyższą stanowić by miały byty obdarzone świadomością podobną

do ludzkiej, lecz niematerialne. Tu lokuje si

ę świat bogów. Całość tego układu to Absolut,

wymykaj

ący się wszelkiej definicji, niemożliwy do wyobrażenia i odczucia przez którąkolwiek

jego cz

ąstkę. Świadomość każdego poziomu jest funkcją jego położenia w hierarchii: najwyższą

przypisuje si

ę Absolutowi, wysoką - bogom, średnią ludziom, a najniższą światu

przyrodniczemu. Ka

żdy poziom ma możliwości twórczego działania na poziomach niższych,

jednak realizowane one mog

ą być tylko za pośrednictwem tych poziomów i z uwzględnieniem

regu

ł ich funkcjonowania: ludzie, chcąc oddziaływać na świat materialny, muszą korzystać z

praw natury; bogowie, chc

ąc działać w świecie ludzi, muszą liczyć się z działaniem tak woli

jednostki, jak i praw zbiorowo

ści. Jeśli chcą oddziaływać na świat materialny, czynią to poprzez

ludzi, steruj

ąc ich pożądaniami. Istnieje i działanie odwrotne: minerał nabiera nowej wartości

przetworzony r

ęką ludzką, człowiek może poprosić boga o inspirację do działania.

Przewa

żnie przyjmuje się jawnie lub przeczuwa istnienie najwyższej woli sterującej całością; jej

źródłem miałby być Absolut. Podporządkowane tej woli miałyby być akty woli jednostkowej tak
bogów, jak i ludzi (

świata przyrodniczego się tu nie uwzględnia, bowiem wolna wola w tym

świecie nie istnieje, wszystko opiera się na bezwarunkowych prawach). Zakres ingerencji owej

woli w

życie mieszkańców Kosmosu nigdzie nie jest w źródłach tej przedziwnej wiedzy

29

jednoznacznie okre

ślony: w jednych naukach wszystko i wszyscy ślepo jej podlegają, w innych

istnieje mniejszy lub wi

ększy margines swobody. Obowiązuje tu zależność: im wyższa

świadomość, tym większa swoboda bytu jednostkowego decydowania o sobie i swoim
post

ępowaniu. Do odgadywania ścieżek owej "wyższej" woli dane są światu natury instynkty, a

cz

łowiekowi odpowiednie narzędzia, choćby takie jak sztuki wróżebne. Wolności postępowania

konsekwentnie towarzyszy odpowiedzialno

ść.

W system ten wbudowane s

ą wprawdzie możliwości interwencji bezpośredniej z poziomu

wy

ższego na najniższy, czyli to, co potocznie określa się mianem cudów, ale też cuda nie są

codzienno

ścią; są na tyle rzadkie, że nie podważają ani codziennej praktyki życia, ani wartości

do

świadczenia potocznego

30

. Ka

żdy poziom jest miniaturą całości, choć najsilniej dotyczy to

cz

łowieka, a to z racji jego centralnego położenia w omawianej hierarchii bytów.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (2 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Wed

ług wielkiej tradycji, wspólnej filozofii, religii i ezoteryce, człowiek jest bytem

szczególnym, gdy

ż zdolnym do permanentnego rozwoju od poziomu świadomości zwierzęcej do

absolutnej. Osi

ągnięcie przez człowieka najwyższego stanu rozwoju, to zanik poczucia

indywidualnego "ja" i tym samym stopienie si

ę z Absolutem. Rozwój ten dokonuje się w

procesie kolejnych wciele

ń (inkarnacji) w świecie materialnym. Tylko w tym świecie istota

ludzka ma mo

żliwości rozwoju i nauczenia się czegoś o istocie świadomości. Jednostki wysoko

rozwini

ęte mogą wprawdzie działać bezpośrednio ze świata niematerialnego na materialny, ale -

aby nie nadu

żywać "cudów" i z szacunku dla innych, słabiej rozwiniętych istot - częściej

wybieraj

ą ponowne pojawienie się w świecie materialnym w rodzinie i społeczeństwie, które

zapewni

ą im możliwości kontynuowania ich drogi. Takich podziwiamy jako geniuszy ludzkości.

Ca

łość działa sprawnie, o ile między poszczególnymi poziomami jest łączność. Przykładem

takiej

łączności między człowiekiem, a materialnym ze swej natury światem przyrodniczym jest

znajomo

ść i przestrzeganie praw natury. Na poziomie wyższym jest to np. powszechne w

wielkich religiach

świata równoważenie nieubłaganego prawa karmy - prawem łaski. Jeśli

łączność się zrywa: modlitwa człowieka o inspirację pozostaje nie wysłuchana, prawa natury są
nadu

żywane, a równowaga ekosystemów gwałcona - całość systemu świata rozprzęga się.

Konsekwencj

ą jest pojawienie się cierpienia. Istota cierpiąca, w tym oczywiście człowiek, nie

ma mo

żliwości prawidłowego rozeznania rzeczywistości; błądzi w ciemnościach, a odcięta od

inspiracji z wy

ższych poziomów, rozmawia sama ze sobą, tworząc we własnym wnętrzu

wyobra

żenia, które uznaje za swoich bogów. Nie rozumiejąc istoty woli wszechprzenikającej

Kosmos

łatwo bierze błądzącą wolę własną za jedyne źródło sprawcze rzeczywistości

31

.

Ca

łość tak naszkicowanego Kosmosu dzieli się jeszcze na mniejsze "podwarstwy". W każdej

potrzebne jest odpowiednie cia

ło. Człowiek miałby ich mieć cztery: fizyczne, eteryczne

(siedzib

ę emocji i pamięci), astralne (odpowiedzialne za pragnienia i pożądania, ale także

inspiracj

ę i łączność ze światem bogów) oraz mentalne (siedzibę idei kierujących życiem tak

bogów jak i ludzi). Po

śmierci ciała te ulegają rozpadowi. Najszybciej rozpada się ciało fizyczne,

potem eteryczne. Cia

ło astralne może przetrwać bardzo długo (właśnie ono jest odbierane jako

kontakt z osobami zmar

łymi; przechowuje też zapis wszelkich pożądań i pragnień nie

zrealizowanych podczas

życia w materii), choć w końcu i je trzeba porzucić. W ciele mentalnym

gromadzone s

ą doświadczenia życia w materii i one to właśnie budują nowe otoczki dla

inkarnuj

ącego się człowieka.

Szczególna rola przypada tu sferze astralnej, bowiem jest ona wspó

łdzielona między człowieka i

bogów. Przybli

żeniem do jej doznania bywają wizje mediów, mistyków i artystów. Jeśli jednak

cz

łowiek nie ma rzeczywistej łączności z mieszkańcami tej sfery, to jego własne projekcje i inne

nie

świadome treści stopniowo wypełniają astral i tworzą barierę odgradzającą człowieka od

warstw wy

ższych. Jeśli zaś jakiś obraz tak stworzonego, kalekiego bóstwa staje się powszechny

i obrasta kultem, to nabiera cech bytu cz

ęściowo samoistnego. Mówimy "częściowo", bowiem

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (3 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

bóstwo takie jest uzale

żnione od składanych mu ofiar, materialnych i niematerialnych. Nie ma

ono zdolno

ści przekazu wszechprzenikającej woli do ludzi, może być co najwyżej skarbnicą

archetypowych dozna

ń człowieka, lub personifikacją jakiegoś pojedynczego archetypu. Tej

rangi s

ą bogowie znanych z historii wielkich religii pogańskich: babilońskiej, greckiej,

rzymskiej i egipskiej. Tacy "bogowie" s

ą równie nietrwali jak ich twórcy - bez nieustannego

"do

żywania", czyli składania ofiar i nieustannych modłów po prostu giną. Ale - ponieważ niosą

wszystkie cechy powo

łującego ich do bytu człowieka, w tym także jego niewiedzę i cierpienie z

niej zrodzone - nieraz potrafi

ą kąsać swych wiernych nader boleśnie, zwłaszcza, jeśli owi wierni

sami s

ą agresywni i okrutni

32

.

Bogowie zrodzeni z ludzkiej niewiedzy do

ść szybko uczą się zabezpieczenia swego bytu przy

pomocy hierarchii paso

żytujących na społeczeństwie kapłanów. Za ich pośrednictwem sterują

kszta

łceniem wiernych w swoim kulcie, do naturalnej dla człowieka niepewności

egzystencjalnej dodaj

ąc własny dziki lęk o przetrwanie. Oto, dlaczego religie takich bóstw

bywaj

ą tak nietolerancyjne i takimi grożą karami za odstępstwo. Oto, dlaczego ukrywają wiedzę

i mami

ą pokusami jakichś magicznych i tajemniczych mocy, które dostępne są tylko wybranym

(czytaj: wystarczaj

ąco posłusznym, a raczej wystarczająco ogłupiałym i zniewolonym).

W rzeczywisto

ści nie istnieje nic takiego jak "moce tajemne"; są to naturalne zdolności

cz

łowieka, choć nie każdy jest w tym kierunku jednakowo uzdolniony. Nie mają jednak nic

wspólnego z "wtajemniczeniami" ani tym bardziej nie s

ą funkcją jakiegoś duchowego

uprzywilejowania jednostki.

W czasach nowszych, gdy w sferze astralnej przebywaj

ą nie tylko dławiące człowieka "bóstwa",

ale tak

że wszelkie istoty, które za żywota nie zdążyły ani poznać, ani tym bardziej zrozumieć

swoich po

żądań (żołnierze padli w wojnach, przestępcy skazani na śmierć, ofiary morderstw i

wypadków, masowo i barbarzy

ńsko zabijane zwierzęta rzeźne) - astral jest potężnie

zanieczyszczony, kto wie czy nie bardziej, ni

ż materialne środowisko naszego życia.

I bogowie i ludzie korzystaj

ą z tych samych praw Natury. Ludzie zamieszkują głównie sfery

fizyczn

ą i eteryczną, bogowie - astralną i mentalną oraz niedostępne już człowiekowi sfery

wy

ższe. "Bogowie" stworzeni z lęku i żądzy władzy usiłują te prawa ukryć i zawłaszczyć, z

czego rodzi si

ę magia. Jej rytuały (przyznajmy tak rygorystyczne, że najczęściej niemożliwie do

prawid

łowego odprawienia) i pełna umiejętnie podsycanej grozy tajemnica, jaką jest spowita,

tworz

ą z niej wiedzę, do której dostęp miałyby mieć tylko wysoko uduchowione jednostki

wybrane przez bogów. Ale obserwacja niczego takiego nie potwierdza: ludzie o ewidentnych
talentach magicznych (media, jasnowidze, ekstrasensory

ści, uzdrawiacze, etc.) nie są w swej

masie ani lepsi, ani gorsi od spo

łeczeństwa, w którym żyją. Obserwuje się nawet prawidłowość

odwrotn

ą: osoby rzeczywiście uduchowione (np. nauczyciele jogi, mistrzowie zen, mistycy

chrze

ścijańscy i islamscy) mocno odżegnują się od wszelkich tajemniczych mocy, twierdząc, że

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (4 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

s

ą one tylko zawadą na ścieżce uduchowienia, bowiem więzią energię człowieka w sferze

astralnej. Magia zreszt

ą nie korzysta z innych prawideł świata, niż np. stworzone przez ludzi

technologie, tylko czyni to na poziomie subtelno

ści dziś wszelkim ludzkim technologiom

niedost

ępnym. Im więcej wiemy o Naturze, tym mniej potrzeba magii, chciałoby się powiedzieć

amatorom "innych

światów".

Jak ju

ż sobie powiedzieliśmy to wcześniej, astral jest sferą wysoce niebezpieczną - miejscem tak

demonów, jak i Nauczycieli. Cz

łowiek zaś w sferze astralnej przebywa tylko częściowo i nie ona

jest naszym g

łównym mieszkaniem. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że pewne

przyblokowanie si

ę człowieka na doznania astralne jest niezbędne w obecnej dobie tak silnego

zanieczyszczenia tej sfery. Prawa Natury mo

żna studiować i wykorzystywać równie dobrze na

Ziemi jak w astralu. Ale te

ż materialne, ziemskie wydania praw Natury są w pełni

przewidywalne, wolne od kaprysów woli astralnych bakcyli, co udaj

ą bogów. Człowiek o

zdrowym sercu i umy

śle, człowiek obdarzony sensem swego bytowania i miłością do swego

świata - na pułapki "innych światów" jest odporny. Zwrócenie się człowieka w stronę żywiołu
Ziemi z jego przewidywalnymi i wszystkim s

łużącymi prawami chroni przed pułapkami astralu.

Jak d

ługo człowiek istnieje w całości, jego miejscem jest Ziemia i świat materii. Człowiek

o

żywia materię i uszlachetnia ją. Dla zdrowego człowieka świat astralny jest może i ciekawy,

mo

że i inspirujący, ale nie na tyle atrakcyjny, by przezwyciężyć miłość do Ziemi. Jeśli człowiek

rozumie swoje miejsce w hierarchii bytów Wszech

świata, nie ma on potrzeby szukania

"innych", czy te

ż "lepszych" światów; sam jest twórcą takich światów dla siebie. Cytowany już

przez nas Teilhard de Chardin mówi wprost,

że "człowiek to oczy i uszy Boga", a samopoznanie

i praca nad uszlachetnieniem i uduchowieniem

świata materii to najwyższy rodzaj służby bożej.

Cz

łowiek może w takiej służbie cieszyć się każdą chwilą, choćby nie miała ona nieść jakichś

metafizycznych rado

ści; taki stan duszy nazwiemy duchowością potoczną i zdefiniujemy jako

sta

łe i nie wymagające nieustannego potwierdzania połączenie człowieka z Absolutem, z

pomini

ęciem kapryśnej sfery astralnej.

Aby taki stan osi

ągnąć i uczynić go powszechnym, niezbędne jest przezwyciężenie powszechnej

dzi

ś chęci ucieczki od świata zanieczyszczonego naszymi własnymi rękami w światy podobno

lepsze (a

że wcale nie są one lepsze, właśnie wykazaliśmy). W świecie ekologicznym,

postuluj

ącym harmonię Człowieka, Natury i Boga nie może być miejsca na wmawianie

cz

łowiekowi grzechu od poczęcia, co czyni np. chrześcijaństwo. Nie może też być miejsca na

og

łupiającą indoktrynację szkolną, podtrzymującą bezsensowne poczucie winy u niczego

nie

świadomych dzieci. Takie haniebne praktyki przynależą raczej żarłocznym i bezwzględnym

"bóstwom" utworzonym z ludzkich l

ęków i niespełnień, niż przyjaznym człowiekowi istotom,

jakimi zaludnia

świat astralny wyobraźnia wolnego od poczucia winy człowieka ery

ekologicznej. Nie powinni

śmy szukać szczęścia "gdzie indziej", bo po to ofiarowano nam świat

materialny, aby

śmy w nim szczęścia doznawali. Miejscem człowieka jest Ziemia i tu

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (5 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

urz

ądzajmy nasze wymarzone krainy.

29.

Mimo udziwnionego miejscami języka, mimo ewidentnego już anachronizmu historycznego, jest praca

Stachniuka i dziś jeszcze warta uważnej lektury. Dla ekofilozofii natomiast może stać się cenną pomocą w

oswajaniu mitu i czynienia go narzędziem wyrazu dla sił twórczych ludzkości.

30.

Źródłami takiej wiedzy są najczęściej natchnienia mistyków i literatura wokół nich powstająca; o źródłach w

znaczeniu naukowym mówić by tu trudno.

31.

Nieodparcie nasuwa się tu zdanie Spinozy: "Natura nigdy nie łamie swoich własnych praw".

32.

Najjaśniej stan taki opisał Budda w swoich naukach, choć i platońska metafora jaskini z cieniami bliska jest

pełnego ujęcia stanu niewiedzy. Również stwierdzenie Heraklita "harmonia ukryta jest wyższa od widocznej"

dobrze oddaje opisywane zjawisko.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (6 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD SIÓDMY


Ekologia jest wyborem

D

zisiejszy mit ekologiczny jest nader niejednolity. Obok siebie funkcjonuj

ą w nim i prawdy

natchnione, b

ędące podłożem ekologii głębokiej i pochodnej od niej ekofilozofii, i działania

ca

łkiem prozaiczne, np. technologia bezpiecznej utylizacji odpadów. Wydawałoby się, że nic tu

si

ę ze sobą nie łączy, prócz magicznego przedrostka "eko". Gdyby jednak dokładniej podrążyć

owe z pozoru nie powi

ązane nurty i kierunki, wyłoni się jakaś nić łącząca je wszystkie: jest to

przekonanie,

że przyrodę chronić trzeba, bo stanie się coś strasznego. I tu zazwyczaj następują

mniej lub bardziej katastroficzne wizje spustosze

ń przyrodniczych i nie tylko przyrodniczych.

Charakterystyczne jest przekonanie wypowiadaj

ących się w ten sposób ludzi o tym, że już

zosta

ły, lub lada moment zostaną uruchomione jakieś ponure siły, które niezawodnie ludzi

ukarz

ą za ich złe odnoszenie się do natury.

Przedstawiony pogl

ąd jest typowym, szkolnym wręcz przykładem chciejstwa ekologów.

Najlepiej obrazuje to cho

ćby wielka powódź w Polsce w roku 1997. Jej ofiarami śmiertelnymi

sta

ło się 50 osób. W większości byli to ludzie lekceważący elementarne zasady bezpieczeństwa,

np. odmawiaj

ący ewakuacji z zalanych terenów. Gdyby takie bezpieczeństwo zachowano,

zapewne liczba ofiar

śmiertelnych byłaby minimalna, lub wręcz zerowa. I to wszystko w

sytuacji, gdy stan polskiej techniki przeciwpowodziowej jest z

ły, a w kraju trwała polityczna

gor

ączka wyborcza. Gdyby nie ta przestarzała i niesprawnie wykorzystana technika, zapewne

liczba ofiar powodzi sz

łaby w tysiące. Jeśli jeszcze zestawimy nasze, polskie doświadczenie z

faktem,

że w krajach bogatych też trafiają się klęski żywiołowe, i że mimo znacznych strat

materialnych nie nast

ępuje jakieś znaczące przetrzebienie populacji - dojdziemy do wniosku, że

technologia, jak

ą ludzkość dysponuje, potrafi już całkiem skutecznie opanować przyrodę, a jeśli

nie zawsze i nie wsz

ędzie tak się dzieje, to tylko dlatego, że nie wszystkich na taką technologię

sta

ć

33

. W tej sytuacji mówienie o jakiej

ś zemście sił natury, o konieczności pokuty i

zaprzestania dotychczasowego kierunku dzia

łania - jest po prostu niepoważne i nic dziwnego, że

tak w

łaśnie traktuje wszelkie katastroficzne prognozy "oficjalna" nauka, polityka i ekonomia.

Nawet je

śli postęp techniczno-ekonomiczny istotnie produkuje więcej ludzkich odpadów niż

"ludzi sukcesu" (a tak w

łaśnie jest), nie wynika to z istoty myślenia techniczno-ekonomicznego,

lecz z niew

łaściwego użycia tego myślenia. Ta sama technika potrafi wyprodukować i bomby i

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad07.htm (1 of 4) [07-May-11 6:02:53 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

lekarstwa. I cho

ćby nie wiadomo jak denerwowali się zieloni neofici, rację mają co wrażliwsi

technokraci, którzy twierdz

ą, że obecny model cywilizacji wcale nie przeżywa agonii, tylko

powa

żny, ale możliwy do przezwyciężenia kryzys. Tu, niestety, natchnieni technokraci górują

nad natchnionymi ekologami, gdy

ż bez skrępowania, w imię praktycyzmu i skuteczności,

pos

ługują się środkami działania, których ekologia wyrzeka się ze względów ideologicznych.

Np. gdy ekolog protestuje przeciw jedzeniu mi

ęsa, pomny cierpienia zwierząt rzeźnych -

technokrata mo

że położyć na swym talerzu kotlet z mięsa, które nigdy nie było częścią

zwierz

ęcego organizmu, zostało bowiem spreparowane genetycznie w czystej i wolnej od

rze

źnickiej makabry fabryce (to już nie taka odległa perspektywa!). Gdy ekolog bąknie coś o

wycinaniu lasów i tym samym niszczeniu "p

łuc Ziemi" - technokrata sięgnie po projekt wielkich

fabryk tlenu, wydzielaj

ących go ze spalin skuteczniej niż wycięte drzewa

34

.

Na polu skuteczno

ści ekologizm jest - jak dotąd - żałośnie słaby. Skrępowany swoim

ideologicznym credo, szukaj

ący dopiero swej tożsamości, często w manifestowaniu odrębności

wr

ęcz agresywny, nie jest żadną konkurencją dla wizji roztaczanych przez utylitarystycznych z

ducha swego przywódców dzisiejszego

świata. Wciąż jeszcze (i długo jeszcze zapewne)

najlepsze, najbardziej twórcze umys

ły będą służyć nie ekologii, lecz nielubianej przez ekologów

i ich sympatyków ekonomii wzrostu. Ci, którym si

ę w dzisiejszym "wyścigu szczurów" udało,

do ekologii nie ci

ągną, a ci, którzy pod wpływem klęski w tym wyścigu nagle się na

ekologiczno

ść nawrócili, to niestety, rzadko ci najlepsi, którzy mogliby ekologię uczynić

filozofi

ą równie atrakcyjną, jak dzisiejszy konsumpcjonizm.

Powiedzmy to sobie jasno i dobitnie: ekologizm na gruncie materialistycznym nie ma

żadnych

szans we wspó

łzawodnictwie z konsumpcjonizmem i w ogóle z ideologią opartą na konieczności

nieustannego "dozbrajania si

ę" (takie jest bowiem podłoże permanentnej pogoni za wciąż

nowymi dobrami konsumpcyjnymi), albowiem odwo

łuje się do potrzeb wyższego rzędu, nie

zwi

ązanych z walką o przetrwanie i przedłużenie gatunku. Światopogląd ekologiczny zakłada

ex definitione bezpiecze

ństwo egzystencjalne, więc i zbędność walki jako takiej, w odróżnieniu

od utylitaryzmu i pochodnego od niego konsumpcjonizmu, który bazuje na absolutnie
podstawowych i przez to biologicznych w swej istocie, potrzebach cz

łowieka.

Je

śli zatem jako konieczność życiową każdej jednostki ludzkiej przyjmiemy przetrwanie, to

ekologia jest niekonieczna, wr

ęcz zbędna. Na poziomie przetrwania technologia po prostu

zapewnia lepsz

ą szansę tego przetrwania. Ale na poziomie wyższym, gdy człowiek już jest

pewien,

że i sam będzie miał z czego żyć i jego dzieci mają jakieś perspektywy, a szuka się

celów subtelniejszych ni

ż biologiczne - podniesiony przez ekologię problem współodczuwania i

odpowiedzialno

ści człowieka za los świata jako całości, staje w całej swej ostrości. Tu nie ma

wprawdzie jakiej

ś "wyższej" konieczności ochrony czegokolwiek, ale jest problem wyboru

systemu warto

ści, w imię których albo się chroni środowisko naturalne, albo się je eliminuje.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad07.htm (2 of 4) [07-May-11 6:02:53 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Oto centralny problem ekologizmu! Nie jest on konieczno

ścią - jest WYBOREM. I dobrze, jeśli

wybór ten nie jest skaml

ący, jeśli nie wynika on z lęku ojców przed osądem synów, lecz jeśli

jest aktem ca

łkowicie wolnej woli. Tej, która może lekką ręką skazać na niebyt przyrodę i jej

zasoby, gdy

ż wie, że nic się człowiekowi złego nie stanie - ale i może chronić naszych "braci

mniejszych" tylko z szacunku dla

życia już istniejącego. I dopiero, gdy każdy adept

ekologiczno

ści takiego wyboru sam z siebie, bez właściwego bardziej sektom, niż duchowości,

"prania mózgu", dokona w swym sercu i sumieniu - wtedy dopiero ekologizm zal

śni pełnym

blaskiem i stanie si

ę magnesem ściągającym najwybitniejsze serca i umysły. Bo zaoferuje coś,

czego skuty l

ękiem o jutro technokrata nie ma: wolność wyboru.

Zapewne to mia

ł na myśli Henryk Skolimowski mówiąc o rewerencji i świecie jako sacrum.

Rewerencja jest tu w

łaśnie nie czym innym, jak wyborem sposobu funkcjonowania. Reszta jest

tylko logiczn

ą konsekwencją wyboru raz uczynionego. Szacunek dla każdego życia, zdolność

dostrzegania

świętości świata w każdej jego cząstce, poczucie siebie jako takiej właśnie cząstki

wi

ększej całości i z tego czerpanie szczęścia - wszystko to pojawia się nie samo z siebie, lecz

dopiero PO dokonanym wyborze. Po owym cudownym dla odwa

żnie patrzących w niebo, a

przekl

ętym dla zalęknionego ludzkiego robactwa momencie, gdy nie ma ani Boga, ani świata,

ani ego, ani cia

ła... jest tylko wszechpotęga Człowieka ogarniająca Wszechświat do ostatniej

jego cz

ąsteczki. Tylko taka wszechpotęga może dokonać naprawdę wolnego wyboru.

Filozofia ekologiczna, jaka si

ę na naszych oczach kształtuje, wyrasta z korzeni zdecydowanie

humanistycznych, przyznaj

ących człowiekowi niezwykle ważne, wręcz centralne miejsce w

ewolucji naszej planety. W ekofilozofii nowszej, wolnej od l

ęków pierwotnej "ekologii

g

łębokiej", idee pomniejszania człowieka, pokazywania, jak bardzo jest on podobny do świata

przyrodniczego, s

ą pożyteczne jako nawoływanie do poczucia jedności z tym światem, ale nie

stanowi

ą nurtu centralnego. Centralne jest przekonanie o potędze człowieka (dzielone zresztą z

utylitaryzmem) i wynikaj

ącej z tego odpowiedzialności za użycie potęgi (czego utylitaryzm

praktycznie nie zna).

Świat ekologiczny nie może być światem pokutników, ani światem słabeuszy. Przeciwnie,
w

łaśnie dobrowolne wyrzeczenie się przemocy i walki, jakie proponuje ekologizm, wymaga

wielkiej si

ły woli i ducha. Wtedy - nie szuka się ucieczki przed "brzydką" ekonomią w "ładną"

ekologi

ę, ani nie ma konieczności przykuwania się do drzew ku utrapieniu policji. Jeśli

ekofilozofia nie b

ędzie umiała oswoić głębszych niż wszelkie sezonowe mody i lęki, wartości

dla cz

łowieka podstawowych w każdym czasie i pod każdą szerokością geograficzną (a to

mi

ędzy innymi wolność wyboru właśnie), pozostanie ciekawostką historyczną, jedną z wielu

ideologii lepiej czy gorzej dopasowanych do swoich czasów, ale te

ż niczym więcej. Jeśli chce

si

ę stać czymś więcej, musi, nim sięgnie się po władzę nad sercami i umysłami, zrozumieć

cz

łowieczeństwo. A potem to już może sobie być "zielona" i "przyjazna środowisku" do woli.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad07.htm (3 of 4) [07-May-11 6:02:53 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

33.

Porównajmy choćby głęboko ludzkich bogów greckiego Olimpu, przepięknie uświadamiających ludziom ich

wewnętrzne archetypowe procesy, z krwiożerczymi bóstwami Azteków czy Majów, bóstwami równie

zalęknionymi jak ich twórcy i kapłani! A i współczesne bożki, jak choćby ideologie totalitarne, czy wszechobecny

i mocno drapieżny kult pieniądza, każą się poważnie zastanowić nad jakością wyobraźni zbiorowej

współczesnego świata...

34.

Jak bardzo stan technologii warunkuje nasze bezpieczeństwo, niechże świadczy porównanie bilansu ofiar

serii trzęsień ziemi z roku 1999 w krajach bogatych, dysponujących wysoko zaawansowaną technologią, z

dziesiątkami tysięcy ofiar trzęsień ziemi w Turcji. Słabiej rozwinięte technologicznie kraje, przede wszystkim

Turcja, zapłaciły ogromną cenę za nieprzestrzeganie reżimów technologicznych budownictwa - właśnie tych,

których przestrzeganie w krajach bogatych chroni ich obywateli przed skutkami katastrof naturalnych.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad07.htm (4 of 4) [07-May-11 6:02:53 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD ÓSMY


Nie czekamy na Apokalips

ę

E

lementem, który chyba najsilniej odró

żnia filozofię ekologiczną od innych poszukujących

nurtów, ochoczo okre

ślanych zbiorczym mianem "Nowa Era", jest wielce charakterystyczna

postawa twórców i wyznawców tej filozofii wobec apokaliptycznego nurtu my

śli zachodniej.

Jest to postawa wymijaj

ąca, lub wręcz negatywna. Ekologizmem chętnie inspirują się wcale

silne nurty neopoga

ńskie, które nawiązują do tradycji starszych niż chrześcijaństwo, tradycji

wolnej od czekania na jak

ąś wielką katastrofę, po której dopiero miałby nastąpić szczęśliwy czas

ludzko

ści. W ekologiźmie nie czeka się na żadną taką katastrofę, choć dostrzega, nieraz nawet

przesadnie, z jednej strony zagro

żenia płynące z myślenia apokaliptycznego, z drugiej zaś strony

ostrzega si

ę, że jeśli w ogóle miałaby nastąpić jakaś apokaliptyczna katastrofa, to tylko taka,

któr

ą sobie ludzkość wyszykuje swoimi własnymi rękami. Za "straszak dyżurny" służy globalna

katastrofa ekologiczna, a sztandarowym dokumentem, który si

ę przy tej okazji przywołuje, jest

powsta

ły w latach 60-tych XX stulecia raport "Granice wzrostu". Ciekawe, że choć wiele

spostrze

żeń zawartych w "Raporcie" jest już dziś nieaktualnych, sam dokument nie jest

generalnie ani przez ekologów, ani przez co uczciwszych przedstawicieli utylitaryzmu
kwestionowany.

Globalna katastrofa - jak dot

ąd - nie nastąpiła. Mimo kilku wysoce niebezpiecznych momentów

w dziejach wspó

łczesnego świata, jest on, biorąc pod uwagę ilość nagromadzonej broni i

potencja

ł zdolnego ją uruchomić szaleństwa, zaskakująco stabilny. Co więcej: wbrew

apokaliptycznym przepowiedniom owa stabilno

ść raczej rośnie, niż się zmniejsza. Zadziałało

zjawisko zupe

łnie przez żądnych sensacji "apokaliptyków" zlekceważone: po II wojnie

światowej samoistnie wytworzył się mechanizm redukcji agresji - poprzez nieustające wojny
lokalne oraz permanentne w

łaściwie katastrofy przemysłowe i komunikacyjne. Warto pamiętać,

że owe lokalne wojny i katastrofy pochłonęły w ciągu pół wieku od 1945 r. więcej ofiar niż
sama wojna

światowa. Ponieważ w energosferze Ziemi każda katastrofa (wojna, wypadek

komunikacyjny, kl

ęska żywiołowa) jest wyładowaniem energii i obniżeniem napięcia, przeto

bezimiennym ofiarom wojen i katastrof zawdzi

ęczamy względną stabilność świata jako całości.

Nie nale

ży też zapominać o potężnie w skali świata oczyszczającej ofierze, jaką złożyły narody

żyjące pod uciskiem wielkich totalizmów XX stulecia

35

. Takie roz

ładowanie napięcia jest

oczywi

ście kalekie, wymaga wciąż nowych ofiar, ale lepsze to niż nic.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad08.htm (1 of 4) [07-May-11 6:02:54 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Niew

ątpliwie po fali czekania na jakąś katastrofę, po studiowaniu starych proroctw, które się

zwyczajnie nie spe

łnią - przyjdzie czas na próbę głębszej refleksji. I - oby! - zrozumienie,

dlaczego tak si

ę na tę apokaliptyczną katastrofę czekało. Wtedy ostatecznie można będzie

ja

łowego czekania zaprzestać i wziąć się do rzetelnej naprawy naszego życia.

W rzeczywisto

ści nie ma przyszłości innej, niż ta, którą ludzie sami sobie, swoim umysłem i

dzia

łaniem tworzą. Tyle, że między myślą o wykonaniu czegoś, a rzeczywistym wykonaniem

mo

że upłynąć sporo czasu - stulecia na przykład, jeśliby przyjąć działanie reinkarnacji (jakby nie

patrze

ć, jest to jak do tej pory najspójniejsza i najelegantsza teoria tłumacząca wiele zjawisk z

zakresu parapsychologii), a ju

ż na pewno stulecia i tysiąclecia upływają, nim zrealizują się treści

mitologiczne, obecne w trwaj

ącej i rozwijającej się ludzkiej społeczności.

Gdy wi

ęc coś się nam wydarza, można spokojnie przyjąć, że nie jest to jakieś "zrządzenie losu",

lecz manifestacja czego

ś, co już było w naszym umyśle i tylko czekało na sprzyjające warunki

zewn

ętrzne

36

. Dlatego wa

żna jest analiza wzorców, jakie człowiek w umyśle nosi. Mogą to być

wzorce indywidualne, np. zwi

ązane z wychowaniem i doświadczeniem indywidualnym, ale

mog

ą być i ponadjednostkowe, pochodzące z wyznawanej religii, przynależne funkcji

spo

łecznej, albo będące elementem światopoglądu wpajanego w okresie edukacji. Działanie tej

drugiej grupy "idei przewodnich" jest wcale ciekawe, bowiem kieruj

ą one jednostkę nieomylnie

tam, gdzie rozgrywaj

ą się losy społeczności. To właśnie pod wpływem tych wzorców człowiek

idzie na jak

ąś manifestację albo zgłasza się do służby w armii dla mniej lub bardziej świętej

sprawy.

"Paliwem" dla wzorców s

ą emocje. Właśnie pod ich wpływem wzorce się manifestują i dają

konkretne wydarzenia

życiowe. Jeśli wzorzec jest nieuświadomiony, emocje muszą być tym

silniejsze,

żeby nie dały się tak łatwo opanować. Emocje zbiorowe są, rzecz jasna, o wiele

silniejsze ni

ż indywidualne, a sztuka ich rozbudzania to podstawowa umiejętność każdego

przywódcy. Ka

żda chwila wzmożonych w skali społecznej emocji - decyzja władz ważna dla

dalszych losów pa

ństwa, wojna, niecodzienne wydarzenia (np. masowe protesty) - to moment,

gdy spo

łeczność jest silniej niż zazwyczaj połączona poprzez emocje ze swą pamięcią zbiorową.

Do

świadczenia są składowane w pamięci i modyfikują się wzajemnie. Pierwsze doświadczenia

s

ą zazwyczaj niezmywalne, podobnie jak w rozwoju osobniczym. Im wcześniejsze

do

świadczenia zbiorowe uda się zapisać, tym poważniejsza podstawa do dalszego

przewidywania losów spo

łeczności, której wyrocznia dotyczy.

Psychika, ani indywidualna, ani zbiorowa, nie jest izolowana od reszty

świata. Wzorce bywają

modyfikowane, a cz

ęsto wręcz wypierane przez silniejsze energie. Penetrując zawartość pamięci

indywidualnej lub zbiorowej mo

żna określić, kiedy zawarte tam myśli zamanifestują się. Ale ta

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad08.htm (2 of 4) [07-May-11 6:02:54 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

pami

ęć nie jest jednolita. Ma wiele poziomów, z których tylko najgłębsze mają na tyle dobrą

łączność z emocjami, że mogą się rzeczywiście manifestować jako wydarzenia. Warstwy płytsze
bywaj

ą racjonalizowane i przykrawane do bieżących potrzeb psychiki i propagandy. Nie każdy

dysponuje wystarczaj

ącą mocą umysłu, żeby przebić się do najgłębszych warstw świadomości

cz

łowieka, tam, gdzie zmagazynowane są wzorce silnie naładowane emocjami. Taką moc

umys

łu wyrabia długotrwała praktyka medytacyjna, ucząca dystansu wobec obserwowanych

zjawisk.

Zatem takie formy energii psychicznej jak mity, oczekiwania i zwyk

łe chciejstwo - są kiedyś

tam powo

ływane do bytu i czekają na sprzyjającą chwilę. Ktoś, kto ma szczęście odczytać ową

chwil

ę, zyskuje sławę wieszczą. Dla kogoś takiego dobra znajomość mitologii grupy, której

przysz

łość odgaduje, to umiejętność absolutnie podstawowa.

Moment manifestacji nie

świadomego wzorca jest zawsze bardzo charakterystyczny i

przypomina budz

ący się nagle wulkan: człowiek lub zbiorowość z dnia na dzień wypada z

rutynowych kolein i podejmuje dzia

łania prowadzące prostą drogą do manifestacji wzorca,

spotkania z w

łasnym losem. Ale kiedy wzorzec się budzi, proroctwa nie są potrzebne - wszystko

ju

ż widać gołym okiem. Wtedy los musi się wykonać i niewiele można zmienić. Można jeszcze

próbowa

ć skorzystać z potęgi modlitwy (ma ona moc "rozpuszczania" wzorców, więc nie ma się

co zamanifestowa

ć), ale też modlitwa wymaga wyciszenia, skupienia, w warunkach

dramatycznych wydarze

ń na ogół niemożliwego do osiągnięcia. Jeśli chcemy zmieniać

przeznaczenia - trzeba ich wzorce rozpozna

ć na długo przed czasem ich manifestacji, kiedy

wszystko idzie dobrze. Ale kto wtedy my

śli o odległych dramatach i słucha kasandrycznego

wieszczenia?

Jakie wi

ęc wzorce powodują, że tak boimy się Apokalipsy, choć przecież naszymi własnymi

umys

łami ją sobie szykujemy? Bez wątpienia najsilniejszy jest wzorzec judeo-chrześcijański,

zapowiadaj

ący jakąś globalną katastrofę, zanim nadejdzie "Królestwo Boże". Wzorzec ten jest,

niestety, powszechny, gdy

ż wpajany był przez wiele stuleci w świadomość zbiorową Europy, a

potem reszty zaw

łaszczonego przez Europejczyków świata. Od około półtora stulecia, w wyniku

laicyzacji

życia, odszedł w głębszą nieświadomość - i tam stał się groźny! Pozbawiony kontroli,

zyska

ł bowiem łączność z emocjami zbiorowymi, czyli moc manifestacji! I na pewno

spo

łeczności tym mitem przesiąknięte będą miały swoją Apokalipsę...

Co zatem mo

żemy zrobić, żeby nie stać się ofiarami mitu? - Mity wymieniać. Rozumieją to

dobrze dzisiejsi "nowinkarze", przede wszystkim ekolodzy i neopoganie. Ich gorliwo

ść neofitów

stanie si

ę zrozumiała, gdy uświadomimy sobie, że wobec krótkiego już najprawdopodobniej

czasu pozosta

łego do manifestacji wzorca "apokaliptycznego", tym potężniej trzeba wypierać go

z umys

łu. Nie wiemy, czy już nie jest za późno, bowiem dewastacja ekologiczna i duchowa

naszej planety jest zatrwa

żająca i wciąż postępuje. Nie wiemy jak długo jeszcze sprawny będzie

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad08.htm (3 of 4) [07-May-11 6:02:54 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

mechanizm roz

ładowywania agresji na bieżąco, poprzez lokalne konflikty i lokalne katastrofy.

Pewnej nadziei dostarcza obserwacja najm

łodszego pokolenia, urodzonego w latach 70-tych i

źniej: ludzie ci mają potrzeby wyraźnie różne od potrzeb swoich rodziców. Są w masie swej

bardziej wspó

łodczuwający, a przez to - niestety! - podatniejsi na sterowanie przez media.

Zapewne w zamy

śle Natury miało to być pokolenie, które silniej współodczuwając, bardziej

zadba o Matk

ę-Ziemię. W dotychczasowej praktyce ta nowa, ufna wrażliwość jest bez pardonu

zagospodarowywana na potrzeby konsumeryzmu. Produktem ubocznym s

ą brutalne zbrodnie

"zaprogramowane" przez seriale TV i gry komputerowe, a tak

że większa podatność na

negatywne energie p

łynące ze światów niematerialnych, przede wszystkim świata astralnego.

Jak do tej pory owej przemiany jako

ściowej nie zauważyła instytucja najbardziej do tego

powo

łana, czyli szkoła. W efekcie młodzi ludzie o sporej podatności duchowej nie bardzo mają

z kim o tym porozmawia

ć, więc łatwo padają ofiarą sekt i narkotyków. Ponieważ oficjalne

religie te

ż słabo są przygotowane na to zjawisko, a w dodatku wydają się zainteresowane mniej

szerzeniem duchowo

ści, a bardziej ratowaniem swoich stref wpływów - robi się groźnie i

pachnie nieprzyjemnymi przepowiedniami. Wygl

ąda na to, że światopogląd ekologiczny będzie

musia

ł uwzględnić opisane przed chwilą zjawisko i zapewnić najmłodszym obywatelom

eko

świata poprzez stworzenie warunków do swobodnego wzrastania ich człowieczeństwa,

swobodny dost

ęp do Ducha, inaczej wzrastająca z pokolenia na pokolenie potęga duchowa

wy

ładuje się iście apokaliptycznie.

Stara maksyma g

łosi: złe przepowiednie są po to, aby się nie sprawdzały. Są takie

przepowiednie ostrze

żeniami o tym, że człowiek niewłaściwie używa potęgi stwórczej swego

umys

łu. Skorzystajmy z tych ostrzeżeń i przestańmy czekać na Apokalipsę!

35.

Oczywiście technokrata nie ma pojęcia o bogactwie genetycznym ani o bioróżnorodności; jego

personalistyczny horyzont nie sięga dalej niż jego ewentualne własne zbawienie, czyli koniec życia. Ale na krótką

metę jego argumenty będą po prostu skuteczniejsze, bo - w przeciwieństwie do ekologa - nie jest zdolny do

współodczuwania.

36.

Liczbę ofiar komunizmu w samym tylko ZSRR szacuje się na 40 do 60 mln ludzi. A przecież swoje ofiary

pochłonęła osławiona "rewolucja kulturalna", pochłonął reżim Pol-Pota w Kampuczy, nie wspominając o sporej

ilości osób zamordowanych i zaginionych w latach stalinowskiego terroru w krajach Europy środkowej i

wschodniej. Pojawiała się nawet teoria, że narody prześladowane przez komunizm (przede wszystkim Rosjanie i

inne ludy żyjące na terytorium b. ZSRR) ocaliły świat przed katastrofą na skalę planety - właśnie dzięki temu, że

wzięły na siebie ciężar przeżycia w społeczności głęboko zbrodniczej.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad08.htm (4 of 4) [07-May-11 6:02:54 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD DZIEWIĄTY

Świadomość ekologiczna, świadomość społeczna

T

ermin "

świadomość ekologiczna" stał się ostatnio modny, a przez to mocno nadużywany,

nieraz w sposób kuriozalny: np.

świadomością ekologiczną miałoby być, wg producentów tzw.

zdrowej

żywności - kupowanie wyłącznie ich produktów! I takie właśnie "handlowe" użycie

świadomości ekologicznej mocno rozmywa ostrość i treść tego pojęcia. Nie lepsi są tu
"ekoterrory

ści", pod pojęcie "świadomość ekologiczna" podkładający swe rzeczywiste oraz

urojone l

ęki i grożący Bóg wie jakimi jeszcze plagami za jedzenie mięsa albo wycinanie drzew.

Tak czy owak, dzi

ęki wysiłkom takich to nadużywających słowa, trzeba ową "świadomość

ekologiczn

ą" definiować ponownie, zastanawiać się nad jej współczesnymi treściami, aby nie

zagubi

ć najcenniejszych znaczeń tego pojęcia. Podejmijmy taką próbę!

Oczywi

ście nie zamierzamy tu powtarzać ani teorii służących celom marketingowym

ekoproducentów, ani te

ż zastanawiać się, czy rację mają ci, co twierdzą, że człowiek nie jest w

ogóle przystosowany do jedzenia mi

ęsa; niemniej jednak samo podniesienie takich kwestii

świadczy już o tym, że czas dojrzał do dyskusji i krytycznego przyjrzenia się prawdom do tej
pory niepodwa

żalnym. Co to jest zatem owa tak roztrąbiona i tak nieokreślona "świadomość

ekologiczna"?

Samo s

łowo "świadomość" znaczy tyle, co 'przytomność, całkowita jasność zmysłów i rozumu'

oraz wynikaj

ące z takiej przytomności właściwe działanie człowieka. Z przymiotnikiem

"ekologiczna" dotyczy

łaby więc przytomności i działania w obliczu wymogów środowiska,

rozumienia mechanizmów dzia

łania takiego środowiska oraz świadomości jego możliwości i

ogranicze

ń. Najczęściej dodaje się, że owo "środowisko", to środowisko przyrodnicze i na nim

koncentruje wysi

łek rozumienia. Taki jest rodowód większości ruchów krzewiących

świadomość ekologiczną. Mniejsza grupa myślicieli i działaczy zauważa jeszcze, że człowiek

żyje nie tylko w środowisku naturalnym, lecz znacznie bardziej w społecznym i (coraz bardziej)
technicznym. Ta w

łaśnie grupa - wśród adherentów ekologizmu najmniej liczna, lecz mająca na

swe us

ługi doprawdy wybitne umysły - domaga się wykształcenia świadomości nie tylko

przyrodniczej, lecz i psychologicznej, spo

łecznej, a nawet większej. Dopiero taką spotężniałą

świadomość, ogarniającą wszelkie skomplikowanie współzależności świata, w którym żyjemy,

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad09.htm (1 of 5) [07-May-11 6:02:56 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

sk

łonni oni są nazwać "ekologiczną". (Wielce wymowny jest tu choćby tytuł modnej przed paru

laty w Niemczech ksi

ążki: "Ekologia serca"). Wydaje się, że ta droga jest najbardziej efektywna,

godzi bowiem ró

żne cząstkowe definicje świadomości ekologicznej, nie roszcząc sobie pretensji

do jakiego

ś antagonizującego ludzi "jedynie słusznego" zdania.

Świadomość człowieka jest wielowarstwowa: jej poziom najniższy to świadomość
przyrodnicza
, funkcjonuj

ąca u małych dzieci właściwie automatycznie, jako zasada

przyjemno

ści, głosząca, że co jest dla organizmu przyjemne, jest dla niego automatycznie

po

żyteczne. (Dlatego np. jeśli małe dziecko "ma na coś smak", a nie jest jeszcze zepsute

ofensyw

ą słodyczy i fast-foodów - niemal nigdy nie chybia, a przeprowadzone potem badania

poka

żą, że w pożywieniu, które dziecku smakowało, są dokładnie takie składniki, jakie były mu

aktualnie potrzebne.) Niestety w warunkach funkcjonowania cz

łowieka bardziej w techno- niż w

ekosferze, zasada przyjemno

ści nie stworzy świadomości ekologicznej, bowiem nasze

organizmy dawno ju

ż nie umieją intuicyjnie wybierać potrzebnych składników pożywienia i

potrzebnych zachowa

ń.

Druga warstwa

świadomości to świadomość społeczna. Tu mamy takie elementy jak: wpływ

wychowania, do

świadczenia kulturowe, osobnicze, liczenie się z innymi ludźmi, działanie

prawa, norm obyczajowych, etc. Z t

ą świadomością najpewniej się nie rodzimy; jest ona

cz

łowiekowi wpajana w procesie wychowania i edukacji. Dla sprawnego funkcjonowania

spo

łeczeństwa świadomości społecznej trzeba nauczyć się wcześnie, w okresie nauki szkolnej.

Trzeci, najwy

ższy jak do tej pory opisany i jako tako zbadany poziom świadomości, to

świadomość duchowa, lub, jak kto woli, kosmiczna. Tu człowiek czuje się cząstką Uniwersum
i podlega prawom jednakim w ca

łym Kosmosie: wymienia się choćby popularne prawo karmy,

prawo zmiany, prawo sympatii i inne znane naukom duchowym i ezoterycznym zale

żności. Do

tej

świadomości silnie odwołują się też wyznawcy ekologii głębokiej, podkreślający, że bez

świadomości uniwersalnej nie ma mowy o poprawnym rozeznaniu świata wokół nas

37

.

Świadomość duchowa wydaje się być częściowo wrodzona jednostce, a częściowo budowana
jest z dost

ępnych wokoło wzorców, takich jak np. wyobrażenia Boga w rozmaitych religiach.

O ile

świadomość przyrodnicza jest już, między innymi za sprawą propagandy ekologicznej,

sprawnie prowadzonej przez rz

ądowe i pozarządowe organizacje do tego celu powołane, jako

tako ugruntowana, a

świadomość kosmiczna podkreślana wręcz przesadnie (celują w tym

wyznawcy New Age), o tyle

świadomość świata społecznego - świata, w którym spędzamy

najaktywniejsze lata

życia! - jest w wielu środowiskach ekologizujących zaniedbywana, wręcz

lekcewa

żona. Walkowerem oddają ją tacy ekolodzy cywilizacji naukowo-technicznej, która, nie

przejmuj

ąc się nadmiernie świadomością ani indywidualną, ani duchową, świadomość społeczną

rozumie doskonale i doskonale umie j

ą zagospodarować i wykorzystać do swoich celów.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad09.htm (2 of 5) [07-May-11 6:02:56 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Tymczasem jest tak,

że bez zmian w świadomości społecznej wszelkie natchnione wizje

ekologów (i nie tylko ekologów) pozostan

ą mrzonką. Albowiem ekologiczność to nie tylko

wspó

łodczuwanie z każdym żywym istnieniem, o co nawołują koryfeusze ekologizmu w typie

Henryka Skolimowskiego; to tak

że codzienne zachowania, bez świadomości społecznej

niemo

żliwe. To np. segregowanie śmieci, które musi być wpojone wychowaniem; to inicjatywy

ustawodawcze likwiduj

ące potworną rzeź zwierząt, i wiele innych działań, które ani nie są

wrodzone cz

łowiekowi, ani też nie stanowią elementu duchowości. Trzeba się ich nauczyć,

trzeba je - za po

średnictwem szkół i popularyzacji - uczynić trwałym elementem świadomości

spo

łecznej. Wtedy dopiero można będzie mówić o świadomości ekologicznej na skalę masową.

Wtedy tylko zdo

ła owa świadomość odpowiednio posterować ludźmi, by nie niszczyli przyrody

ani siebie.

Omawiana tu

świadomość musi stać się potoczną świadomością prawną i obyczajową, która dziś

sprawia np. to,

że jeśli administrator terenu ustawi znak drogowy, kierowcy zastosują się do

niego, i to w wi

ększości odruchowo, bezrefleksyjnie. Natomiast, jeśli ten sam administrator

ustawi kilka pojemników na odpadki i napisze gdzie co wrzuca

ć - ludzie będą albo wrzucali na

chybi

ł-trafił, albo będą mocno kręcić głowami. O ile bowiem kultura drogowa jest już

ugruntowana, o tyle kultura ekologiczna dopiero raczkuje. Dlatego nie ma przeszkód w
mentalno

ści ludzkiej, by chronić las, jeśli przemawiają za tym względy gospodarcze (silna jest

jako cz

ąstka świadomości społecznej świadomość ekonomiczna), ale z trudem przebija się

prawodawstwo tworz

ące np. nie służące zyskowi rezerwaty przyrody. Las chroniony

gospodarczo bez trudu znajdzie stra

żników, las chroniony w imię samego tylko szacunku dla

przyrody, b

ędzie nieustannie zagrożony.

Du

żą pomocą w zrozumieniu postulowanej tu nowej świadomości ekologicznej może stać się

inna

świadomość: świadomość obfitości. Dzisiejsza, barbarzyńska zaiste gospodarka zasobami

naturalnymi wynika z poczucia niedowarto

ściowania i zagrożenia. Zasoby przyrody

nieprzetworzone, niczyje - to zagro

żenie, że zagarnie je ktoś szybszy i bardziej drapieżny.

Zasoby zaw

łaszczone - to kapitał, który pozwala zmniejszyć poczucie zagrożenia. Świadomość

obfito

ści, rozpowszechniana przez modną obecnie "psychologię sukcesu", świadomość, że w

gruncie rzeczy sukces

życiowy (finansowy, duchowy, towarzyski, erotyczny) jest bardziej

produktem

świadomości niż pracy

38

- to dla ekologiczno

ści wymarzony wręcz podarunek.

Pi

ęknie zgrywa się z postulowaną na wstępie naszych rozważań tezą, że bezpieczeństwo

egzystencjalne cz

łowieka jest dane a priori i bezsensowne jest jakiekolwiek jego wywalczanie.

Świadomość ekologiczna powinna mieć jako swój integralny składnik właśnie świadomość

obfito

ści

39

. Wtedy

łatwiej przebije się do zalęknionej dziś świadomości społecznej idea

koegzystencji cz

łowieka i jego przyrodniczego otoczenia. Wtedy kompulsywna dziś potrzeba

zaw

łaszczania i przetwarzania zasobów naturalnych przestanie być istotnym składnikiem tej

świadomości, a nasza Matka-Ziemia wreszcie trochę odetchnie.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad09.htm (3 of 5) [07-May-11 6:02:56 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Stawiamy zatem tez

ę, że świadomość ekologiczna jest głównie, jeśli nie przede wszystkim -

funkcj

ą ogólniejszej świadomości społecznej. Taka ekologiczna świadomość społeczna (jeśli

powstanie) potrafi stworzy

ć wzorce zachowań na tyle atrakcyjne, na tyle silne, że niewielu

b

ędzie chętnych do ich łamania, więc można będzie mówić o społeczeństwie ekologicznym jako

ca

łości.

Na razie mówienie o

świadomości społecznej w takim rozumieniu, jakie tu przedstawiliśmy, jest

po trosze opowiastk

ą o żelaznym wilku - zwłaszcza w Polsce. Nie ma u nas ani świadomości

prawa, ani szacunku dla niego. Nie ma silnego instynktu zbiorowego, nie ma p

ędu do wielkich

dzia

łań ponadjednostkowych. Wygląda na to, że zapóźnieni o sto lat, przechodzimy fazę

kapitalizmu "dzikiego", sprzyjaj

ącego ludziom o mentalności koczowniczych grabieżców, od

świadomości tak społecznej, jak ekologicznej jak najdalszych.

Ca

łkiem sporą pracą, którą zapewne będą musieli wykonać entuzjaści ekologii, jest edukacja

spo

łeczna - nauka szacunku dla prawa i norm społecznych, wpojona na poziomie na wpół

świadomym, a przez to niemożliwym do ominięcia. Wtedy, być może słowa Owidiusza o
"wieku z

łotym, gdy bez obrońcy i oskarżyciela świat szczęśliwie toczył się swoim biegiem",

nabior

ą nowych treści. Gdy fundamenty społeczeństwa - prawo, ponadjednostkowa świadomość

cz

łowieka, wysoka etyka, kooperatywność, rozumienie celów większych niż tylko

bezpiecze

ństwo osobiste i przetrwanie - staną się silne i pewne, światopogląd ekologiczny

b

ędzie miał szanse się rozpowszechnić. Bo jego podstawowym wymogiem jest właśnie

wyczulenie na zbiorowo

ść i cele przez nią realizowane. Społeczeństwa bogatych i bezpiecznych

krajów lekcj

ę tę już chyba przerobiły. Dla nas - dopiero się ona zaczyna.

37.

Na właściwym rozeznaniu owych warunków opiera się od niepamiętnych czasów wszelkie wieszczenie i

prorokowanie. Najtrafniej ujmuje to stara astrologiczna maksyma "gwiazdy zachęcają, ale nie zmuszają". Dopiero

jeśli istnieją nieświadome emocje i zaistnieją sprzyjające warunki zewnętrzne do ich uwolnienia (są do

odczytania np. w horoskopie wydarzenia) coś się może stać. Większość przepowiadaczy przyszłości nie ma ani

wyczucia owych emocji, ani profesjonalnych kwalifikacji do oceny warunków zewnętrznych, ma natomiast

nieprzepartą potrzebę wieszczej sławy, a nierzadko zwykłą żądzę władzy. Stąd tyle straszenia przepowiedniami,

które się potem zwyczajnie nie sprawdzają i stąd - niestety! - gubienie cennych, a rzadkich perełek wieszczego

natchnienia, choćby takich jak Centurie Nostradamusa i zachłanne szukanie tam sensacji "z innych światów".

38.

Jednoznacznie i dobitnie jest to wypowiedziane w sformułowanych przez A. Naessa zasadach ekologii

głębokiej.

39.

Sztandarowi prorocy "psychologii sukcesu", tacy jak D. Chopra, czy L. Orr, silnie podkreślają, że bogactwo

rozpoczyna się w umyśle człowieka. Zalecają ćwiczenia wyobrażania sobie stanu odprężenia i sytości, zanim

jeszcze podejmie się jakiekolwiek próby w świecie realnym. Takie nastawienie powoduje, że człowiek pracuje nie

po to, by osiągnąć jakiś tam stan ducha i kiesy, lecz że praca jest przedłużeniem wyobrażonej wcześniej

przyjemności. Co ciekawe, w pracach takich widoczne jest odwołanie do duchowości jako siły sprawczej

sukcesu. L. Orr wręcz zaleca medytację stwierdzeń dających się streścić w zdaniu "źródłem bogactwa jest Duch".

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad09.htm (4 of 5) [07-May-11 6:02:56 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad09.htm (5 of 5) [07-May-11 6:02:56 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD DZIESIĄTY


Spo

łeczeństwo ekologiczne

W

y

łożywszy zasadnicze tezy nowoczesnego i wolnego od nadmiernej naiwności

światopoglądu ekologicznego, wypadałoby zastanowić się nad sposobem, w jaki owa filozofia
mia

łaby wykonać swoje zadanie podstawowe, tj. wprowadzić mit do świadomości społecznej.

Wiemy ju

ż, jaki to mit; wiemy, jak go rozeznać; przekonani jesteśmy, że wymaga on aktywnej

piel

ęgnacji i że sam się nie wykona. Co jednak sprawi, że mit ekologiczny stanie się treścią

życia nie tylko ekofilozofów, ale i reszty zjadaczy chleba, o zawiłościach metodologicznych i
terminologicznych poj

ęcia nie mających i wcale nie zdradzających chęci, by zawiłości te

zg

łębiać?

Odpowiedzi

ą na takie pytanie jest postulat stworzenia społeczeństwa ekologicznego. Takiego,

które dzi

ęki sprawnemu działaniu mechanizmów dziedziczenia wartości, dzięki odpowiedniej

organizacji, dzi

ęki światłej edukacji - będzie miało elementy światopoglądu ekologicznego

przyswojone na poziomie bardzo g

łębokim, na wpół świadomym. Takie społeczeństwo powinno

by

ć odporne na rujnujące dla środowiska pokusy, jakie stwarza żywy w każdym z nas

barbarzy

ński zdobywca.

Na samym wst

ępie rysowania wizji społeczeństwa ekologicznego powiedzmy sobie wyraźnie i

niedwuznacznie: spo

łeczeństwo ekologiczne jest ex definitione społeczeństwem rządzonym

przez wynikaj

ącą z mitu ekologicznego ideologię i nie ma w nim mowy o "wolności od

wszelkich ideologii", czym mami np. dzisiejszy kapitalizm. Bo taka wolno

ść jest możliwa tylko

na poziomie najbardziej elementarnych potrzeb cz

łowieka: przetrwania własnego i zapewnienia

przetrwania swojemu potomstwu. Tu rzeczywi

ście nie trzeba wielkich ideologii, tu wystarczą

znane z biologii strategie przetrwania. Taki te

ż jest kapitalizm: jest to de facto ustrój sprzyjający

drapie

żnikom, jeśli w miarę rozsądnie eksploatują one niższe poziomy troficzne i sensownie

dziel

ą terytoria łowieckie (mówiąc jaśniej: obszary rynku), aby nie wyniszczyć ani zasobów

środowiska, ani siebie wzajemnie. Ten system nie sprzyja rozwojowi żadnych innych cech poza
zdolno

ścią przetrwania. Jest zatem "ekologiczny" w sensie przyrodniczym (wszak przyroda też

jest terytorium kruchej dynamicznej równowagi mi

ędzy produkcją i konsumpcją!), ale niewiele

ma wspólnego z ekologiczno

ścią taką, jaką tu postulujemy, z "ekologicznością ducha". Gdy

potrzeby podstawowe spo

łeczeństwa (bezpieczeństwo biologiczne i w pewnym zakresie

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (1 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

socjalne) zostaj

ą zaspokojone i nie są problemem, wtedy potrzeby wyższe, takie jak potrzeba

tworzenia warto

ści, potrzeba ekspresji duchowości, potrzeba nadania sensu egzystencji - muszą

by

ć ujęte w ramy spójnej i dobrze do swoich czasów dopasowanej ideologii. Gdy się przed tym

bronimy, powstaje albo pustka duchowa (przyk

ładem może być kultura masowa), albo też

ideologi

ę biorą w swe ręce niebezpieczni amatorzy, czego jaskrawym dowodem jest kariera

rozmaitej ma

ści totalizmów, fundamentalizmów, nacjonalizmów i sekciarstwa.

Sytuacja jest trudna, bowiem dopiero co upad

ła ponura i na pewno nie służąca rozwojowi

cz

łowieka ideologia komunizmu (a raczej tego, co pod tym słowem rozumiało się w wieku XX)

i uprzedzenia wobec ideologii jako takiej s

ą wciąż w świecie silne. Miejmy jednak nadzieję, że

wraz z odej

ściem pokolenia "wieku ofiar" i naturalnym zatarciu się po tym wieku pamięci,

ludzko

ść uruchomi swe naturalne potrzeby ponadbiologiczne i w oparciu o nie wytworzy

ideologi

ę sprzyjającą postulowanemu przez ekofilozofię duchowemu wzrastaniu.

Do przekszta

łcenia obecnego społeczeństwa konsumpcyjnego w społeczeństwo ekologiczne

potrzebna b

ędzie metoda. Oczywiście nie ma mowy o okrutnej socjotechnice znanej nam z

wieku XX, która, cho

ć bez wątpienia skuteczna, jest nie do pogodzenia z humanistycznymi

ideami ekofilozofii; trzeba szuka

ć innej skuteczności, nieraz i wymagającej przeminięcia kilku

pokole

ń dla pełnej swej manifestacji. Albowiem społeczeństwo ekologiczne nie powstanie z

dnia na dzie

ń ani nawet z pokolenia na pokolenie. Kultura nie zna skokowych przejść jednej

formacji w drug

ą, a jeśli przejście takie, fundując jakąś obłąkaną rewolucję, wymusimy,

powstanie co najwy

żej osławiony "homo sovieticus", nigdy zaś zdolny do głębokiego

wspó

łodczuwania człowiek ery ekologicznej.

Jak zatem pocz

ąć by się miała społeczność ekologiczna w łonie społeczności dzisiejszej, nie

ekologicznej bynajmniej, przesi

ąkniętej drapieżną żądzą zysku do szpiku kości? - Takie początki

ju

ż są! Już żyje i działa sporo entuzjastów ekologiczności, już mają wcale potężne organizacje i

wcale wp

ływowe lobbies w rządach i parlamentach.

Tym, co najsilniej dzi

ś widać, już bez uruchamiania potężnych narzędzi analizy społecznej, jest

koniec mo

żliwości nieskrępowanej ekspansji człowieka w świat zewnętrzny. Nie ma już nowych

l

ądów do podboju militarnego, a wojna współczesnego świata - zdobycze gospodarcze i

opanowanie rynków - wy

łoniła już tych kilka najsilniejszych korporacji, które ze zmiennym

szcz

ęściem będą walczyć o względy i portfele klientów. Agresywność kampanii reklamowych

tych firm ociera si

ę co i rusz o granice wielkich socjotechnicznych manipulacji, w jakich celują

populistyczni politycy, a koszty tych kampanii porównywalne s

ą z budżetem obronnym

niejednego pa

ństwa. Proces biegnie paradoksalnie, albowiem, choć możliwości zaspokojenia

po

żądliwości zdobywców są coraz mniejsze, ich apetyty wciąż rosną. Efektem jest znana już i

wielokrotnie opisywana góra

śmieci, które wczoraj jeszcze były całkiem przyzwoitymi i

u

żytecznymi przedmiotami, lecz dziś, na skutek wmówienia ich użytkownikom, że są to

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (2 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

przedmioty przestarza

łe i koniecznie trzeba kupić nowe (koniecznie produkcji firmy, która się

aktualnie reklamuje) - zalegaj

ą śmietniki. Polityka producentów jest taka, że nieopłacalne jest

np. unowocze

śnienie starego samochodu; i ceny takiego unowocześnienia i system podatkowy

zach

ęcają do złomowania i zakupu nowego. I choć prawdą jest, że nowe generacje wyrobów są

bezpieczniejsze dla cz

łowieka i bardziej przyjazne dla środowiska, jednak ilość odpadów, jaka

powstaje z nieustannej wymiany sprz

ętów, z nawiązką likwiduje zyski, jakie taka przyjazność

środowisku może przynieść. No, ale śmietników i polucji wokół nich powstających na
kolorowych reklamach nie zobaczymy.

Co jaki

ś czas pojawia się jakaś nowa dziedzina, w której walczyć można na terytorium, zda się,

nieograniczonym; przyk

ładem tego jest morderczy wyścig technologiczny i marketingowy w

przemy

śle komputerowym. Aliści, już widać na horyzoncie, i to wcale nie odległym,

kilkunastoletnim (s

łowa te piszę w roku 2000), kres fizycznych możliwości elektroniki

tworz

ącej coraz bardziej wyrafinowane maszyny; już dziś, po zaledwie kilku latach

dynamicznego rozwoju, sie

ć Internet jest niedrożna, coraz bardziej zawalana pornografią,

agresywn

ą reklamą, a nierzadko i otwartymi wezwaniami do nienawiści.

Pozostaje jeszcze jedna iluzja technokratycznego raju, perspektywa podboju innych planet. Na
razie na celowniku jest Mars. Ju

ż są projekty podniesienia na nim temperatury, stworzenia

atmosfery podobnej do ziemskiej itp., wcale realne wizje. Jednak autorzy owych wizji nie
przewiduj

ą żadnego innego postępu prócz technologicznego. Według nich Mars miałby być, po

wype

łnieniu go śmieciami, porzucony na rzecz kolejnej przeznaczonej do kolonizacji planety.

Czy

ż nie jest to piękny przykład nowoczesnego, godnego Ery Informacji, prymitywu

jaskiniowca z komputerow

ą klawiaturą w miejsce maczugi?

40

Tak tedy mo

żliwości ekspansji człowieka w świecie zewnętrznym coraz wyraźniej i coraz

bardziej nieub

łaganie ulegają ograniczeniu. Nie ulega natomiast ograniczeniu nieustający pęd

ludzko

ści do zdobywania wciąż nowych obszarów. I dobrze, bowiem ów pęd, owo nieustanne

"plus ultra", owa niesko

ńczona pogoń za uciekającą transcendencją, jest siłą napędową rozwoju

ludzko

ści jako takiej. Nie może jednak być to rozwój, który niszczy swojego nosiciela. Trzeba

wskaza

ć człowiekowi takie obszary rozwoju, na których naturalna i przyrodzona naszemu

gatunkowi zdobywczo

ść da postęp przyjazny środowisku.

Mit ekologiczny przewiduje taki obszar do zagospodarowania: jest nim niezbadany i s

łabo

wykorzystywany obszar ludzkiego wn

ętrza. Tam właśnie trzeba skierować pożądliwość i

energi

ę zdobywców Przyszłości.

Mo

żna to wykonać wielorako: albo technikami medytacyjnymi przeniesionymi ze Wschodu,

albo na sposób technokratyczny, przy pomocy coraz doskonalszej rzeczywisto

ści wirtualnej. Ta

ostatnia droga ma jeszcze jedn

ą zaletę: pozwala odesłać w cyberprzestrzeń agresję niemożliwą

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (3 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

do roz

ładowania w świecie realnym. Można np. wyobrazić sobie eliminację osobników

najbardziej agresywnych, wobec których bezradna jest wszelka resocjalizacja - w

łaśnie za

pomoc

ą komputerów, w których przepastnych pamięciach wola czynienia zła znika bez śladu.

Fizycznie realizowa

łby to dużej mocy komputer osobisty, zaopatrzony w zestaw wystarczająco

wci

ągających gier, w których agresja grającego może znaleźć dowolne (ale wirtualne) ujście..

Warunkiem by

łoby oczywiście niedopuszczanie agresywnego osobnika do realnego świata,

dopóki agresja nie spadnie do poziomu bezpiecznego dla

środowiska. Metoda równie kaleka jak

zast

ępowanie rzeczywistości realnej wirtualną, proces może potrwać nawet i wiele lat - ale czyż

psychoterapie dzi

ś stosowane nie są kosztowne i czasochłonne?

Droga medytacyjna - np. wprawianie cz

łonków społeczności od dziecka w praktyki przeniesione

cho

ćby z hinduskiej jogi klasycznej - otwiera niezbadane zaiste przestrzenie. Mistrzowie jogi

twierdz

ą, że jest tam i dość kontynentów do podboju, i dość potworów do pokonania. Jednak

praktyczna realizacja postulatu "spo

łeczeństwa medytacyjnego" wymagałaby dyscypliny, jaka

dzi

ś nie istnieje. Przede wszystkim dyscyplina ta nakazywać by musiała mniejsze

zaanga

żowanie w świat zewnętrzny (warunki do tego już powstają, bowiem coraz więcej funkcji

utrzymywania spo

łeczeństwa w ruchu przejmują maszyny) i uznanie świata wewnętrznego za

równie oczywisty i równie naturalny, jak otaczaj

ący nas świat materii. Trzeba by też

wychowywa

ć dzieci nie w duchu rywalizacji, szykującej do osławionego "wyścigu szczurów",

ale bardziej w duchu w

łaściwego ekologiczności współodczuwania i rozumienia sygnałów ze

wspó

łodczuwania pochodzących. Należałoby, miast obłąkańczo rozbudzać kolejne potrzeby i

natychmiast je zaspokaja

ć równie obłąkańczo produkując góry przedmiotów, szybko stających

si

ę śmieciami - poszukać idei wyrażanych przez takie przedmioty i namiętności z nimi

zwi

ązanych

41

.

Ogromne to zadanie dla ideologów i wychowawców!

Natura, uwolniona od ludzkiej pazerno

ści i niszczycielstwa, zapewne sama wytworzy nowy stan

równowagi. Zadaniem za

ś człowieka Nowej Ery będzie medytowanie tego stanu i słuchanie

sygna

łów, jakie środowisko naturalne przesyła swoim mieszkańcom.

Środowisko dziś nazywane "naturalnym", czyli wszystko to, co utrzymuje naszą biologiczną
cz

ąstkę, będzie dla człowieka ekologicznego tylko cząstką środowiska jako całości. Bo mimo

nawo

ływania do ochrony naszego środowiska naturalnego, dawno już nie żyjemy w naturze;

cz

łowiek współczesny niemal połowę swego czasu czuwania spędza przy sztucznym świetle;

coraz pot

ężniejszy jest wpływ multimedialnych przekaźników informacji, coraz silniejsze

uzale

żnienie od produktów wyrafinowanych technologii przemysłowych. Większość z dziś

żyjących ludzi (także tych z krajów biedniejszych) nie dałaby sobie rady wśród dzikiej,
nieska

żonej piętnem cywilizacji przyrody. Trzeba zatem przyjąć, że technosfera to integralny

czynnik

środowiska człowieka, na tyle już oczywisty, że odwrotu od niego nie ma. Co

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (4 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

oczywi

ście nie uwalnia twórców i konserwatorów technologii od dbałości o jej integrację tak z

cz

łowiekiem, jak i przyrodą.

Trzeci

ą, kto wie czy nie najistotniejszą częścią środowiska stanie się domena dziś w

powszechnej

świadomości niemal nieobecna: kultura. To właśnie ona, z jej konwencjami, z jej

łatwością kreacji i obalania światów, z jej mitologicznymi i archetypowymi korzeniami - jest
w

łaściwym terenem nieskrępowanej twórczości człowieka. Oczywiście nie mamy tu na myśli

takiej kultury, jaka funkcjonuje obecnie, nastawionej na ekspansj

ę i zepchnięcie słabszych na

stracone pozycje

42

; mamy na my

śli kulturę, której wartością nadrzędną nie jest sukces

materialny, lecz duchowy, odczuwalny, jako g

łęboki sens wiązany z życiem i dziejącymi się w

nim wydarzeniami. Brak takiego sensu, niezrozumienie powagi i dostoje

ństwa ludzkiego na

Ziemi bytowania, produkuje rezultaty o jakich dzi

ś donoszą wszystkie dzienniki: bylejakość

przywódców spo

łecznych i duchowych, odradzanie się fanatyzmów narodowych i religijnych,

plag

ę sekciarstwa, permanentny kryzys tożsamości wielkich kościołów, wzrost agresywności w

skali spo

łecznej, rozerwanie więzi międzypokoleniowych, wynoszenie ekonomii do rangi religii,

mia

łkość postaci stawianych na piedestały i lichotę wyznawców takich kanonizowanych

mia

łkości.

Nowa, ekologiczna ju

ż kultura, musiałaby mieć oczywiście odpowiednie materialne podłoże:

system ekonomiczny i spo

łeczny sprzyjający niesztampowemu rozwojowi jednostek,

technosfer

ę przyjazną środowisku przyrodniczemu oraz międzypokoleniowy system przekazu

warto

ści na tyle sprawny, by kolejne młode pokolenia nie musiały zaczynać od negacji

wszystkiego, co istnieje.

Wed

ług wielu myślicieli Nowej Ery, podstawową jednostką społeczną będzie gmina. Może ona

mie

ć postać miasta lub zespołu osiedli bardziej oddalonych, jednak musi spełniać jeden

warunek: nie powinna liczy

ć więcej niż 100000 ludzi. Jest to, wg szacunków wielu socjologów

(m. in. silnie zaanga

żowanego w świadomość Nowej Ery Theodore'a. Roszaka) górna granica

liczebno

ści dla społeczności samorządowej, kierowanej regułami demokratycznie

ustanowionego prawa. Powy

żej tej granicy demokracja zmienia się w farsę, pojawia się korupcja

na wielk

ą skalę, a społeczność jest możliwa do sterowania tylko metodami populistycznymi,

które, jako niewiele maj

ące wspólnego z humanistycznym przesłaniem ekofilozofii, z mety

wykluczamy z dalszych rozwa

żań. Społeczność nie może też być zbyt mała, bowiem wtedy robi

si

ę konserwatywna i często wręcz ksenofobiczna. Upragniona średnia leży gdzieś między

dziesi

ęć, a sto tysięcy ludzi

43

.

Taka wspólnota musia

łaby być zarządzana przez sprawnie funkcjonujący samorząd,

wspomagany w ograniczonym stopniu przez lokalne organy administracji pa

ństwa. Nie może

by

ć mowy o prymacie tej administracji nad organami samorządowymi. Równie ważny jest

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (5 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

zakres kompetencji samorz

ądu: musi on mieć realną władzę nad dochodami wytworzonymi w

gminie. Zapobiega to kosztownej i nieefektywnej redystrybucji dochodów przez bud

żet

centralny.

Gminy powinny by

ć samowystarczalne ekologicznie i - na tyle, na ile to potrzebne -

ekonomicznie. Mówimy "na tyle, na ile to mo

żliwe", bowiem trudno wyobrazić sobie w każdej

gminie np. fabryk

ę samochodów. Przedsiębiorstwa zaspokajające podstawowe potrzeby bytowe

(produkcja

żywności, środków czystości, prostszych leków, przedsiębiorstwa utylizacji

odpadów) i kulturalne (kina, domy kultury, teatr, filharmonia) powinny by

ć łatwo dostępne w

granicach gminy.

Spo

łeczeństwo dzisiejsze, a zapewne i jutrzejsze, jest społeczeństwem "postindustrialnym",

którego centrum zainteresowa

ń nie jest już - jak w wieku XIX i częściowo XX - przemysł i jego

mo

żliwości wytwórcze, ale coraz silniej problem zagospodarowania czasu. Mamy go w skali

spo

łecznej coraz więcej. Nie zmienia tego fakt istnienia sporej rzeszy pracoholików. O wiele

wi

ęcej jest bezrobotnych całkowicie lub częściowo i nie wydaje się, żeby w obecnym modelu

gospodarki ich liczba mia

ła spaść do jakiegoś marginalnego poziomu w dającej się przewidzieć

przysz

łości. Z punktu widzenia ekologicznego problemem nie jest zresztą fakt bycia

bezrobotnym, lecz pozycja spo

łeczna bezrobotnego, która jest niska, żeby nie rzec - odpadowa, a

światopogląd ekologiczny nakazuje, by produkcję odpadów, także psychicznych, ograniczyć do
naprawd

ę niezbędnego minimum. Nakazuje i więcej: żeby odpady te utylizować i w miarę

mo

żliwości przywracać do obiegu, materialnego i kulturowego.

Mo

że się to wykonać dzięki innemu podejściu do pracy, gdzie mniej jest ona reglamentowanym

narz

ędziem w walce o byt (lepsza praca = lepszy byt), a bardziej elementem realizacji

cz

łowieczeństwa poprzez dobrowolnie podjęty obowiązek. Takie podejście do pracy wymaga

jednak w warunkach europejskich spo

łeczeństwa o wysokim poczuciu bezpieczeństwa

socjalnego. Wymaga te

ż innego typu edukacji: nastawionej na tolerancję wobec osób

nieproduktywnych i wpajaj

ącej świadomość, że takim nieproduktywnym może bezpiecznie stać

si

ę każdy z nas. Taka edukacja, jeśli uzupełniona będzie lekcją odwagi życiowej i zaradności,

ju

ż dziś nauczanej w krajach protestanckich - powinna w ciągu dwu pokoleń wytworzyć

w

łaściwy klimat społeczny, w którym praca zarobkowa jest nie przymusem w walce o

przetrwanie, nie jest sk

ładnikiem statusu socjalnego, a tylko jednym z wielu elementów

samorealizacji jednostki na jej

życiowej drodze.

Niezwykle wa

żną dla nowego społeczeństwa próbą będzie bez wątpienia kwestia własności

ziemi. Model dotychczasowy oparty jest na zaw

łaszczaniu: kto pierwszy jakiś kawał dziewiczej

ziemi ogrodzi i powie "to moje", niejako automatycznie zyskuje prawo w

łasności. Owo

zaw

łaszczanie przybiera niepokojące formy zwłaszcza wtedy, gdy okazuje się, że ziemia kryje

bogactwa naturalne, niezb

ędne do funkcjonowania cywilizacji. Szermowanie przez polityków

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (6 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

has

łami o "istotnych strefach wpływów" ich państw ma w większości podłoże ekonomiczne

44

i

jest przed

łużeniem procesu zawłaszczania metodami politycznymi, ekonomicznymi i

militarnymi, je

śli nie jest z jakichś względów możliwe zawłaszczenie bezpośrednie. Ale

mo

żliwe jest i inne podejście: ziemia nie musi być "własnością" i nie powinno się pobierać opłat

za jej u

żytkowanie; można ją natomiast powierzać w gospodarowanie i z niego czerpać zyski, no

i nale

ży zagwarantować bezpieczeństwo człowieka na zajmowanej przez niego ziemi.

Najklarowniejszym kryterium tak poj

ętej "własności" wydaje się być zdolność społeczności

zamieszkuj

ącej jakiś teren do stworzenia na nim płodnej duchowo kultury, umożliwiającej jej

uczestnikom mo

żliwe pełny rozwój ich potencjału

45

. Problem w

łasności ziemi nie ma obecnie

nowego, sensownego rozwi

ązania

46

, cho

ć już wiadomo, że trwająca od wielu stuleci praktyka

zaw

łaszczania jest rozwiązaniem najgorszym.

Omawiaj

ąc problem własności, nie sposób uciec od sprawy stosunkowo nowej, ale coraz

wyra

źniej widocznej - od problemu własności intelektualnej. Okazuje się, że ma ona chyba inną

natur

ę, niż własność materialna, zwłaszcza wobec istnienia technik umożliwiających masowe

kopiowanie informacji. Permanentny w

łaściwie kryzys ochrony praw autorskich w szołbiznesie i

informatyce, ka

że zastanowić się, czy może kryzys ten nie jest strukturalny? Jest rzeczą

powszechnie znan

ą, że wielkie idee pojawiają się w wielu umysłach jednocześnie, jest nawet

ca

łkiem sensowna teoria tego zjawiska

47

, ale w praktyce za twórc

ę idei uchodzi ten, kto szybciej

j

ą opublikował, albo szybciej pobiegł do urzędu patentowego... Jeśli więc przyjąć jednoczesność

pojawiania si

ę nowych idei w wielu umysłach, to pojęcie "własności intelektualnej" mocno się

rozmywa i nakazuje inne podej

ście do spraw z nią związanych: bezwzględnie wycenić i opłacić

trzeba np. prac

ę programistów tworzących jakiś program komputerowy - ale już wątpliwości

budzi powszechne w dzisiejszym przemy

śle software'owym "odcinanie kuponów", czyli

wysokie op

łaty za oprogramowanie raz stworzone i uruchomione, a potem tylko de facto

kopiowane. Rozwi

ązaniem zgodnym z postulowaną tu etyką byłoby takie skalkulowanie ceny

oprogramowania,

żeby przewidywana ilość sprzedanych kopii sfinansowała pracę włożoną w

jego stworzenie i da

ła nadwyżkę, niezbędną dla dalszego rozwoju produktu. Ceny dzisiejszego

oprogramowania produkcji potentatów software'owych tego warunku nie spe

łniają - są

zdecydowanie za wysokie, co rodzi plag

ę piractwa, niemożliwego nawet do oszacowania, a cóż

dopiero do zwalczenia. Podsumowuj

ąc sprawę: opłacana powinna być nie własność, lecz

praca. Rodzi to konieczno

ść zdeprecjonowania pieniądza jako jedynego miernika posiadanej

energii. Nie jest to nierealne. Coraz popularniejsze i dobrze w praktyce dzia

łające koncepcje

"pieni

ądza lokalnego" i zredukowanie zbędnego obiegu pieniądza ogólnego są tu jaskrawym

potwierdzeniem,

że taka "ekologiczna ekonomia" nie jest mrzonką, ale pełnoprawną

konkurentk

ą ekonomii dzisiejszej, zglobalizowanej i skomercjalizowanej w stopniu

zdecydowanie za wysokim.

Spo

łeczeństwo ekologiczne to społeczeństwo starające się na każdym kroku redukować

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (7 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

uci

ążliwości, jakie dla środowiska powoduje działalność człowieka. A to nakazuje szukanie

rozwi

ązań często niekonwencjonalnych, sprzecznych z dzisiejszym rozumieniem

"efektywno

ści", czy "opłacalności". Zilustrujmy to przykładem: Niewątpliwie nieekologiczne

jest zatruwanie

środowiska wyziewami z samochodowych silników. Samochody (zwłaszcza w

mie

ście) najczęściej dowożą ludzi do ich biur i fabryk. Aby tego dokonać potrzebna jest

wybitnie antyekologiczna struktura z

łożona z sieci dróg, z samochodów, z zasilającego je

przemys

łu naftowego oraz wszelkich urządzeń technicznych i prawnych organizujących ruch

ko

łowy. Zauważmy jednak, że obecnie większość prac biurowych można zautomatyzować przy

pomocy komputera i

że biuro złożone z kilkudziesięciu pracowników obsługujących komputery

mo

że być rozproszone - komputery ustawione w domach pracowników łączy się w sieć.

Funkcjonalnie biuro takie nie jest mniej sprawne od tradycyjnego. Koszt ekonomiczny takiego
rozwi

ązania jest zdecydowanie niższy od budowy drogi, produkcji samochodów i kierowania ich

ruchem. Zatem sie

ć komputerowa jest tu rozwiązaniem proekologicznym, zaś scentralizowane

biuro, wymagaj

ące dowozu pracowników jest antyekologiczne. Korzyścią dodatkową jest tu

fakt,

że pracownicy wykonują pracę w miejscu swego zamieszkania i nie tracą długich godzin na

dojazdy. To, co proekologiczne jest tu zarazem z dzisiejszego punktu widzenia
antyekonomiczne, bowiem spada popyt na samochody i paliwo do nich, czyli jedne z bardziej
zyskownych dziedzin wspó

łczesnej gospodarki. Na szczęście w ostatnich kilkunastu latach daje

si

ę zaobserwować bardzo pozytywną z punktu widzenia ekologii tendencję: technologie

ekologiczne to jednocze

śnie technologie opłacalne i na odwrót: często właśnie względy

ekonomiczne wymuszaj

ą stosowanie technologii przyjaznych środowisku.

Pami

ętajmy też, że społeczeństwo ekologiczne, to jednocześnie społeczeństwo masowe, choćby

dlatego,

że liczba ludności Ziemi szybko wzrasta i nic nie zapowiada spowolnienia tego procesu

w najbli

ższych kilkudziesięciu latach. Zagęszczenie populacji ludzkiej też będzie rosło, a to

powoduje nieuchronny wzrost ska

żeń pochodzenia bioenergetycznego, takich jak agresja, czy

doskonale znana i wielokrotnie opisywana atmosfera psychiczna slumsów, b

łyskawicznie

rozrastaj

ących się wokół bogatych centrów wielkich miast. Takie skażenia też należy

monitorowa

ć i ograniczać. Kto wie, czy elementem wykształcenia policjanta przyszłości nie

b

ędzie umiejętność wczesnego wykrywania narastającego zagrożenia agresją, przestępczością,

alkoholizmem, narkomania itp. plagami - i interwencja, zanim wspomniane plagi zmaterializuj

ą

si

ę. Do tego doskonale nadają się technologie znane z dzisiejszej psychotroniki: wszelkie

odpromienniki, amulety, praca z g

łęboką podświadomością przy pomocy afirmacji, wizualizacji,

metody Silvy itp. Wahad

ło radiestezyjne w rękach odpowiednio wyszkolonej osoby potrafiłoby

z du

żą dozą pewności wskazać obszary wielkiej aglomeracji, w których już gromadzą się

negatywne energie. By

łoby to podstawą do interwencji na poziomie subtelnym, na długo

przedtem nim nast

ąpi rzeczywiste nieszczęście

48

. Bo o wiele

łatwiej jest wyszkolonym

fachowcom manipulowa

ć energiami subtelnymi niż później armii pracowników socjalnych

likwidowa

ć szkody powstałe w psychice konkretnych osób wskutek zaniedbania takich

manipulacji.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (8 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Inn

ą odmianą działań w "bioenergosferze" jest wykorzystanie faktu, że człowiek pogrążony w

g

łębokiej medytacji oczyszcza środowisko z polucji biopsychicznych. Jednak nie każdy ma

potencja

ły wielkiego jogina i większość osób samotnie uprawiających medytację, zwłaszcza w

pe

łnych agresji i stresu miastach, bierze na siebie zbyt wiele. Niejedna taka osoba zwyczajnie

przeci

ąża się i trafia do szpitala psychiatrycznego, co rozmaitej maści ograniczonym

dogmatykom daje asumpt do mówienia o szkodliwo

ści, czy wręcz "satanistyczności" jogi.

Jednak gdyby za oczyszczanie bioenergetyczne

środowiska wzięli się nie nawiedzeni amatorzy,

ale dobrze przygotowani profesjonali

ści, zgrupowani w zawodowe wspólnoty medytacyjne,

maj

ące na celu obniżanie poziomu skażeń biopsychicznych na jakimś obszarze; gdyby robili to

przez d

ługi czas regularnie i bez łączenia swej pracy z częstymi u początkujących joginów

"odlotowymi wizjami" - zaobserwujemy widoczny spadek agresywno

ści i patologii społecznych

tam, gdzie lokalna spo

łeczność ma swoich etatowych medytujących

49

.

Jakie b

ędzie ostatecznie "społeczeństwo ekologiczne" przyszłości - dziś nie wiadomo, a

naszkicowane przez nas problemy to zaledwie wierzcho

łek góry lodowej z tą problematyką

zwi

ązanej. Ale jest to już jakiś drogowskaz, jakiś punkt zaczepienia, jakieś wyjście w

przysz

łość. Miejmy nadzieję, że będzie to przyszłość jaśniejsza od rzeczywistości znanej z

dzisiejszych doniesie

ń medialnych.

40.

Trzeba jednak nieco tę swiadomość przedefiniować, bowiem trudno wyobrazić sobie spustoszenia, jakie

powstałyby, gdyby chcieć bezmyślnie zaspokajać wszelkie materialne zachcianki; szerzej o tym opowiadamy w

rodziale "Sukces duchowy".

41.

W ezoteryce mówi się o misji ludzkości na Ziemi jako o okresie zamkniętym, po którym miałaby ona

przenieść się do innej (według ezoteryki - duchowej) rzeczywistości i tam dalej rozwijać. Ta sama zapewne

intuicja podyktowała wizję zdobycia i zapaskudzenia Marsa. Ale jakże kaleka to realizacja, jakże przesiąknieta

strachem przed innymi niż znany nam światami!

42.

Wielokrotnie już zwracano uwagę na przykład na fakt, że jedno z bardziej pożądanych w naszej cywilizacji

dóbr - samochód - częściej jest symbolem statusu społecznego lub narzędziem ekspresji agresywności, niż po

prostu środkiem transportu. Gdyby więc udało się zapewnić poczucie komfortu wynikającego ze statusu

społecznego innymi metodami niż posiadanie i eksploatacja uciążliwego dla środowiska pojazdu - środowisko

mogłoby bez wątpienia nieco odetchnąć.

43.

Do tego, co obecnie niebacznie nazywamy kulturą, bardziej pasuje termin "wspakultura", użyty przez Jana

Stachniuka w cytowanej wcześniej fundamentalnej jego pracy "Człowieczeństwo i kultura".

44.

Szacunki Roszaka liczone są na miarę amerykańską. Jest oczywiste, że w krajach mniejszych i gmina będzie

musiała być mniejsza.

45.

Jaskrawym przykładem jest tu choćby stosunek państw rozwiniętego świata kapitalistycznego do krajów

arabskich, będących, z uwagi na złoża ropy naftowej, "żywotną strefą interesów" Zachodu, czy mocno

niejednoznaczne odnoszenie się Zachodu do Rosji, też z powodu bogactwa surowcowego tej ostatniej.

46.

Bliskie tego kierunku myślenia słowa wypowiedział swego czasu wrocławianin, prof. Jacek Kolbuszewski:

prawa do własności ziemi nabywa się przez groby przodków w tej ziemi spoczywających. Są to słowa tym

ważniejsze, że wypowiedziane krótko po upadku ładu pojałtańskiego, gdy odżywała sprawa praw Polaków do

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (9 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

Ziem Odzyskanych: niemieccy rewizjoniści radzi by odmówić nam prawa do nich pod pretekstem, że komunizm

nie stworzył tu kultury tak znaczącej, jak podczas niemal trzystu lat panowania niemieckiego. Stwierdzenie prof.

Kolbuszewskiego odbiera takim twierdzeniom moc, a jednocześnie jest wskazaniem kulturalistycznej, a nie tylko

ekonomicznej drogi myślenia o prawie do ziemi.

47.

Aż chciałoby się tu przypomnieć jeden z kultowych tekstów ekologizmu, piękną mowę Seattle'a - wodza

Indian, poświęconą właśnie własności ziemi.

48.

Mamy tu na myśli pojęcie pola morfogenetycznego i opis jego działania, teorię sformułowaną przez Ruperta

Shelldrake'a w latach 70-tych.

49.

To nie science-fiction: energiami subtelnymi już dziś można manipulować, wymuszając określone

zachowania ludzkie. Próbuje się korzystać z tego w celach militarnych; jest to tzw. broń psychotroniczna, w której

rozwoju niemałe osiągnięcia mają Rosja i USA. Ale można tych samych technologii użyć nie do napędzania

karuzeli strachu, lecz całkowicie pokojowo, do ochrony obywateli przed opisanymi wcześniej astralnymi atakami.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (10 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD JEDENASTY


Sp

łacanie długów, czyli nowa misja Europy

N

owa, niezb

ędna światu filozofia, zdolna zastąpić wyraźnie już niewydolną i produkującą

niepokoj

ąco dużo ofiar filozofię utylitarystyczną, nie może uciekać od żywotnych problemów

ludzi, którym chcia

łaby zaproponować przemianę. Ekofilozofia również musi - jako, że ma

ambicje stania si

ę ową Nową Filozofią - ustosunkować się do najistotniejszych dziś społeczno-

gospodarczych zagadnie

ń współczesnego świata. Takie zagadnienia to przede wszystkim

globalizacja gospodarki i informacji, oraz wielce nierówny podzia

ł bogactwa na planecie. Oba te

zjawiska s

ą końcowym produktem myślenia kategoriami typowymi dla utylitarystycznego

drapie

żnictwa, wspartego jeszcze ideologicznym poczuciem misji Zachodu wobec kultur

s

łabszych politycznie, militarnie i gospodarczo. Efekt jest taki, że dziś 1/10 ludności globu

dzier

ży 9/10 jego bogactwa. W dodatku te 9/10 biedoty nie jest w żaden sposób przygotowane

do korzystania z dobrodziejstw wysoko rozwini

ętej cywilizacji, nawet gdyby im je ktoś

ofiarowa

ł. Jaskrawym przykładem jest los demokracji w krajach postkolonialnych, gdzie taką

demokracj

ę zainstalowali odchodzący okupanci. Kraje te, nie mające żadnych tradycji

demokratycznych w europejskim tego s

łowa rozumieniu, ze społeczeństwami wysoce

zdemoralizowanymi, os

łabionymi biologicznie i duchowo - albo z demokracji zrobiły farsę, w

dodatku kompletnie korumpuj

ąc swój aparat urzędniczy, albo demokracja ustąpiła tam miejsca

krwawej dyktaturze. Gdy do takich krajów nap

łynie nowoczesna technologia, jest ona

wykorzystywana wy

łącznie przez warstwy uprzywilejowane i tak odtwarza się lokalnie struktura

globalna: 1/10 obywateli krajów postkolonialnych dzier

ży 9/10 ich bogactwa...

Wi

ększość bogactwa dzisiejszego świata to tzw. kapitał spekulacyjny

50

- pieni

ądz nie mający

pokrycia w rzeczywistej warto

ści towarów i usług, a powstający wskutek nadziei inwestorów na

wi

ększe zyski. Taki kapitał jest wysoce niestabilny, grozi w każdej chwili niewyobrażalnymi

stratami - i jest praktycznie nieprzewidywalny

51

. Za pozyskane z niego pieni

ądze kraje bogate

funduj

ą sobie dziś m. in. inwestycje ekologiczne, pozbywając się uciążliwych przemysłów ze

swych terytoriów. Jednak, jako

że nic za darmo nie ma, przemysły te są "eksportowane" do

krajów biednych, które w zamian za zyski z dzier

żawy ziemi pod zakładami oraz zapewnienie

pracy miejscowej ludno

ści, przymykają oko na skażenia. Tego procesu nie da się ciągnąć w

niesko

ńczoność: wokół "brudnego" zakładu dość szybko wyrasta sfera względnego dobrobytu,

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad11.htm (1 of 5) [07-May-11 6:03:00 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

gdzie po krótkim czasie bezmy

ślnego wydawania zarobionych pieniędzy na dobra

konsumpcyjne, pojawia si

ę inwestowanie w edukację, w jej wyniku wzrasta świadomość i...

tania si

ła robocza przestaje być tania, poznaje swą wartość. W dodatku chce żyć tak, jak

chlebodawcy i nie chce ju

ż zakładu-truciciela. Więc albo trzeba inwestować w oczyszczenie

zak

ładu (a są to inwestycje kosztowne i z czysto ekonomicznego punktu widzenia nie

zwracaj

ące się), albo... poszukać kolejnych biedaków, którym się tanio postawi trującą fabrykę.

U ko

ńca dwudziestego stulecia obszary nadającej się do eksploatacji nędzy szybko się kończą.

Globalizacja sprawia jeszcze,

że kurczenie się tego, co jeszcze zostało, przyspiesza się i za

najdalej pó

ł wieku nastąpi wyrównanie kosztów pracy w całym świecie. Niekoniecznie musi to

jednak oznacza

ć równomierniejszy podział bogactwa na planecie. Raczej prawdopodobne jest

utworzenie si

ę kilku silnych ośrodków wysysających w sposób niekontrolowany kapitał z reszty

świata. Owa reszta może nie będzie głodować, ale pozostanie z czymś, kto wie czy nie
gro

źniejszym, niż bieda - z poczuciem frustracji, które ktoś nieodpowiedzialny, a za to żądny

w

ładzy, może łatwo zagospodarować...

Zal

ążki tego niebezpieczeństwa już są, gdyż dzisiejsi "wysysacze pieniędzy" ulokowani są w

tzw. krajach rozwini

ętych. Linia podziału współczesnego świata przebiega między bogatymi

krajami Pó

łnocy, a biedniejszymi południowymi. Mieszkańcy tych ostatnich ani myślą godzić

si

ę z rolą pariasów - i mają świadomość, że dzisiejsze bogactwo Północy jest produktem

wczorajszej bezlitosnej eksploatacji Po

łudnia. Domagają się, tak jak umieją, zadośćuczynienia.

Rozkwit nietolerancji, nacjonalizmów, wykorzystywanie religii jako instrumentu politycznego w
walce o oddalaj

ący się dobrobyt - to sygnały aż nadto czytelne, choć przez przywódców Północy

lekcewa

żone, albo ukrywane przed ich społeczeństwami. Aspiracji Południa nie da się jednak

łatwo zdusić. Wyjściem apokaliptycznym byłaby wielka wojna, w której kraje Południa nie
mia

łyby wielkich szans, ale i Północ potężnie by ucierpiała, bo wiele krajów biednych

dysponuje broni

ą masowej zagłady, której użyłoby bez wahania.

Lepszym jednak i bez w

ątpienia bliższym ekologicznej idei rozwoju zrównoważonego

rozwi

ązaniem byłaby próba zrozumienia historii, która doprowadziła do niebezpiecznej

wspó

łczesności, a prawda jest taka, że eksploatacji ekonomicznej krajów przez Północ

podbitych towarzyszy

ło bezmyślne, a czasem i celowe niszczenie ich oryginalnego dorobku

intelektualnego i duchowego. Ofiarami butnych "cywilizatorów" byli przede wszystkim lokalni
przywódcy duchowi i religijni, za

ś przedmiotem szczególnych prześladowań - rodzime symbole,

obyczaje i obrz

ędy. To właśnie te duchowe spustoszenia fundują dziś niepokojącą agresywność

Po

łudnia. Zniszczono to, co już funkcjonowało, a nowa, przyniesiona na mieczach i lufach

religia i obyczajowo

ść, wszelkie przywileje dawała tylko najeźdźcom. Jaskrawym przykładem

jest tu los

świetnej niegdyś kultury i cywilizacji islamu. Europa w czasie wypraw krzyżowych i

d

ługie wieki po nich niszczyła islam, wyjaławiając go materialnie i duchowo - a przecież to,

czym si

ę dziś szczycimy, czyli osiągnięcia nauki, pośrednio zawdzięczamy islamskim Arabom

w

łaśnie! Oni to przechowali znaczną część dziedzictwa starożytności, kryjąc je przed

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad11.htm (2 of 5) [07-May-11 6:03:00 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

chrze

ścijańskimi fanatykami. I to Arabowie właśnie przypomnieli Europie świetność antycznego

świata śródziemnomorskiego, co zapoczątkowało Renesans i całą cywilizację nowożytną. A dziś
- zdegenerowany islam sta

ł się głównie religią i ideologią odwetu. Nie ma on obecnie wielu

uduchowionych proroków, ani

światłych przywódców; skarlał duchowo i dostał się w ręce

fanatyków. Czy

ż w imię tak podkreślanego w ekologizmie rozwoju zrównoważonego, nie

nale

żałoby zwrócić pożyczki sprzed siedmiu stuleci? Przypomnieć krajom islamu ich dawno

minion

ą tolerancję, wielkość ich nauki i kultury? Pomóc odtworzyć tę wielkość, co fanatycznym

mu

łłom i terrorystom zabrałoby grunt spod nóg?

Taka pomoc przyda

łaby się nie tylko islamowi. Bo np. znaczący dziś przedstawiciele wielkiej

niegdy

ś tradycyjnej kultury Indii przebywają na bogatym Zachodzie i tu nauczają za grube

nieraz pieni

ądze, podczas gdy ich ojczyzna pogrąża się w chaosie i nędzy. Oryginalna i ożywcza

dla wyja

łowionej kultury euroamerykańskiej filozofia chińska też funkcjonuje przede wszystkim

poza swoj

ą ojczyzną.

Chorob

ą bogatych jest pustka duchowa i agresywność z niej wynikająca. Aby tę pustkę zapełnić

- trzeba szuka

ć sensów. Czyż sensem takim nie może być na przykład misja pomocy w

duchowej odbudowie

świata? Dzisiejsi bogacze co prawda nie rozumieją duchowości, próbują

jej jak egzotycznej potrawy, ale mogliby stworzy

ć stosunkowo małym kosztem solidne

materialne podstawy do odbudowy duchowo

ści tam, gdzie jeszcze się ona tli. Bo ktoś głodny i

zagro

żony nie będzie zajmował się duchowością - będzie chciał się wreszcie najeść do syta i

wreszcie mie

ć jakąś pewność jutra. Do tego potrzebne jest przede wszystkim stabilne materialne

pod

łoże, czyli możliwość nieskrępowanego zaspokajania elementarnych potrzeb życiowych. Po

osi

ągnięciu takiego poziomu - dalsza pomoc bezpośrednia jest demoralizująca, gdyż uzależnia

(tak

że duchowo) tych, którym się pomaga. Wtedy trzeba pozwolić wzrastać lokalnym tradycjom

i wierzeniom, cho

ćby miały być dla nas obce i niezrozumiałe - i uczyć się szacunku dla tej

odr

ębności. Korzyścią dodatkową byłaby możliwość sterowania wzrastającymi mitami tak, aby

nie wytworzy

ły one rytuałów groźnych dla człowieczeństwa

52

.

Koszty pierwszej, materialnej cz

ęści takiej "spłaty długu" byłyby w skali społecznej dla

bogatych krajów wysoko rozwini

ętych niemal nieodczuwalne

53

, a nawet korzystne, bowiem

łatwo wyobrazić sobie nowe miejsca pracy właśnie przy odtworzeniu tej infrastruktury
materialnej, któr

ą zniszczył kolonializm. Musiałby to być w dodatku "eksport" szczególny,

bowiem dotycz

ący najbardziej wyrafinowanych i najdroższych technologii (takie są najbardziej

proekologiczne i takie daj

ą gwarancje, że rozwój krajów biednych nie będzie się odbywał

kosztem rujnacji

środowiska przyrodniczego). Krajów dziś biednych wskutek ich wyniszczenia

w przesz

łości na taką technologię zwyczajnie nie stać. No i wiedzieć trzeba, kiedy pomocnik ma

si

ę usunąć w cień, aby swemu podopiecznemu umożliwić rozwój jego własną ścieżką.

Niebagateln

ą rolę do odegrania mają kraje sprawne i bogate w jeszcze jednej dziedzinie -

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad11.htm (3 of 5) [07-May-11 6:03:00 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

odbudowie i konserwacji

środowiska przyrodniczego w skali globu. Jest to zadanie ponad siły

jednego pa

ństwa, nawet jeśli jest ono mocarstwem militarnym i politycznym. Tylko dobrze

wyposa

żone i dobrze zorganizowane połączone służby wielonarodowe są w stanie

zagwarantowa

ć przestrzeganie reżimów związanych z utrzymaniem dobrego stanu przyrody na

naszej planecie. Takie s

łużby mogłyby być opłacane z budżetów państw lub dochodów

specjalnie na ten cel powo

łanych fundacji. Oczywiście warunkiem powodzenia całej akcji jest

w

łaściwa jakość ludzi nią zarządzających. Organizacje takie jeszcze nie istnieją

54

, ale ju

ż są

mo

żliwe do wyobrażenia.

Druga faza - pomoc w odbudowie duchowo

ści - mogłaby dodatkowo nadać jałowemu dziś

duchowo

światu bogaczy jakiś sens inny niż tylko gromadzenie bez końca i właściwie już bez

kontroli. Nauczy

łoby i więcej: szacunku dla rodzimych tradycji i dla lokalności w ogóle.

Paradoks sytuacji polega na tym,

że tylko kraje bogate dysponują dziś wystarczającą

dokumentacj

ą starych kultur i tylko one mogą sobie pozwolić na luksus ich badania i

zrozumienia. Tote

ż bez pomocy uczonych z krajów rozwiniętych, stare kultury odtworzą się

wprawdzie, jednak w formie na tyle zdegenerowanej,

że wielkiego pożytku nie przyniosą.

Jednocze

śnie pewne jest, że stłumione przed wiekami, a odtworzone w przyszłości formy

tradycyjnej duchowo

ści innej niż euro-amerykańska, wspaniale wzbogaciłyby także tych,

których przodkowie byli bezwzgl

ędnymi misjonarzami i cywilizatorami.

Wymaga

ć by to musiało ze strony sytych wysiłku dziś niemal niewyobrażalnego -

u

świadomienia sobie, że i oni stanowią element jedności świata. Ale bez podjęcia tego wysiłku

przez nauczycieli, publicystów, przywódców politycznych i duchowych - mo

że już nie być

komu podejmowa

ć jakichkolwiek wysiłków, bo nędza, ciemnota i fanatyzm zrozpaczonych,

sfrustrowanych i niedo

żywionych mas ludzkich to broń groźniejsza niż wszelkie wymyślne

bomby i rakiety, jakie dzi

ś strzegą jałowości duchowej najbogatszych.

50.

To także nie nowość: tak funkcjonowały przez stulecia wspólnoty buddyjskie, gdzie mnisi medytujący w

klasztorze utrzymywani byli przez okoliczną ludność. Takie wspólnoty miały bardzo niski poziom przestępczości,

a przestały funkcjonować wraz z degeneracją religii buddyjskiej w czasach kolonialnych.

51.

W ekonomii rozróżnia się kapitał inwestycyjny, oparty na realnej wartości tego, co mamy do dyspozycji:

wartości maszyn, ziemi, budynków, pracy i informacji oraz kapitał spekulacyjny, którego przykładem jest

podnoszona i opuszczana emocjami graczy wartość giełdowa firm, nieraz drastycznie różna od wartości

rzeczywistej.

52.

Przykładem takiego zawalenia się wartości spekulacyjnej jest Wielki Kryzys z 1929 r. Co prawda, dzisiejsza

makroekonomia umie sobie już w sporym zakresie radzić z takimi problemami, co wykazała podczas kryzysu na

giełdach dalekowschodnich w 1999 r., ale też ogranicza się to tylko do grupy kilku krajów najbogatszych.

53.

Wiele starożytnych religii miało w swoich rytuałach praktyki, które nie budziły sprzeciwu kiedyś, ale dziś są

nie do przyjęcia - np. ofiary z ludzi, regularna rzeź zwierząt ofiarnych, niewolnictwo i poniżenie kobiet, sztywność

systemów kastowych, rytualne okaleczenia ciała, religijny nierząd itp. zwyczaje. Wszystkiego tego da się uniknąć,

jeśli pamiętamy o wymogu profesjonalnego oswojenia mitu, która to umiejętność jest dla ekofilozofa absolutne

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad11.htm (4 of 5) [07-May-11 6:03:00 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

podstawowa.

54.

Szacuje się, że byłyby niższe od sum wydawanych dziś na zbrojenia. Wielokrotnie zresztą zwracano już

uwagę na fakt, że inna alokacja wydatków budżetowych krajów bogatych - np. na pomoc krajom biedniejszym,

lub choćby inwestycje w nich ulokowane, napędzające tam koniunkturę wzrostu - dawno już pozwoliłaby

rozwiązać na zawsze problem głodu, ubóstwa i beznadziei.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad11.htm (5 of 5) [07-May-11 6:03:00 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD DWUNASTY


Sukces duchowy

W

spó

łczesny świat jest - jak łatwo zauważyć - ogarnięty pasją osiągnięcia sukcesu. Słowo to

jest odmieniane na wszystkie sposoby. Powsta

ła nawet całkiem porządnie pomyślana "filozofia

sukcesu" i "psychologia sukcesu". Wygl

ąda na to, że przeznaczeniem człowieka jest sukces -

przynajmniej wed

ług wyznawców tej filozofii. Jako sukces rozumie się jednak niemal wyłącznie

sukces materialny: wysokie zarobki umo

żliwiające dużą konsumpcję, możliwości awansu, stan

posiadania, mo

żliwość zabezpieczenia życiowego dzieci. Jeśli gdziekolwiek pojawia się czynnik

niematerialny, jest on pochodn

ą możliwości bogacenia się. Modelowy "człowiek sukcesu", to

kto

ś, kto własną pracą i zdolnościami dorobił się pieniędzy i prestiżu z posiadania pieniędzy

wynikaj

ącego. Jako mitologiczne rekwizyty kogoś takiego służą wszelkie przedmioty

ekskluzywne, produkowane w ma

łych seriach, a przez to kosztowne.

Filozofia taka, jak powy

żej naszkicowana, zrodziła się w czasach kapitalizmu

wolnokonkurencyjnego, kiedy rzeczywi

ście istniało proste przełożenie między zdolnościami i

pracowito

ścią człowieka, a jego dochodami i zadowoleniem z życia, jakie te dochody

zapewnia

ły. Pamiętać też trzeba, że wtedy nie było potrzeb, których zaspokojenie powodować

by mia

ło ruinę środowiska - nie było tak rozbudowanego przemysłu, a i ludzi osiągających

kosztowny sukces by

ło zdecydowanie mniej. Na fali umasowienia konsumpcjonizmu, jaka

przysz

ła po I wojnie światowej, także moda na sukces stała się powszechna i wciąż potężnieje.

W latach 60-tych i 70-tych XX stulecia wydawa

ło się, że powszechność sukcesu materialnego

jest w zasi

ęgu ręki, nawet w relatywnie biednych krajach bloku sowieckiego. Jednak już u

pocz

ątku lat 80-tych wizja "sukcesu dla każdego" zaczęła się oddalać. Stało się tak za sprawą

gwa

łtownego wyścigu między rozbudzonymi aspiracjami, a koncentracją kapitału w rękach

pot

ężnych ponadnarodowych konsorcjów. Globalizacja gospodarki w latach 90-tych rozziew

mi

ędzy oczekiwaniami, a możliwościami tylko pogłębiła. Wprawdzie w krajach bogatych nie

ma na masow

ą skalę skrajnej nędzy, ale też i aspiracje społeczeństw tych krajów sięgają wysoko

ponad zaspokojenie potrzeb podstawowych. Jednocze

śnie od czasu sformułowania założeń

"filozofii sukcesu" liczba ludno

ści Ziemi wzrosła dwukrotnie i nic nie zapowiada spadku tempa

wzrostu. Ju

ż widać na horyzoncie drastyczne kurczenie się zasobów naszej niewielkiej w końcu

planety - a sukces

życiowy wszedł w świadomość i zaczyna być traktowany coraz bardziej jak

dobro nale

żne człowiekowi z urodzenia. Jednocześnie dookoła kultu sukcesu wyrosły zjawiska

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad12.htm (1 of 5) [07-May-11 6:03:01 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

niepokoj

ące - przede wszystkim mierzenie wartości człowieka niemal wyłącznie osiągniętym

sukcesem materialnym. Powoduje to szybk

ą (i rozpędzającą się dopiero, zwłaszcza w krajach

"na dorobku") brutalizacj

ę walki o sukces, bo zrozumiałe jest, że nikt nie chce czuć się gorszy.

Ta walka, wymagaj

ąca zdobywania, a raczej wydzierania, coraz to nowych, coraz to

kosztowniejszych dóbr z sukcesem kojarzonych nie jest oboj

ętna i dla naszego szeroko

pojmowanego

środowiska. Niszczy ona środowisko społeczne, rujnując więzi międzyludzkie;

ofiar

ą jej pada i środowisko przyrodnicze, eksploatowane bez miłosierdzia; także

najpowszechniejsze nasze

środowisko - technosfera - jest w wyniku pośpiesznego wprowadzania

nie do ko

ńca przetestowanych technologii

55

, mniej zhumanizowane, ni

żby należało.

Tymczasem na brutaln

ą i coraz brutalniejszą walkę o sukces materialny jest coraz mniej miejsca,

wi

ęc i krąg "ludzi sukcesu" jest siłą rzeczy coraz mniejszy, coraz lepiej strzeżony. Coraz więcej

wymaga

ń trzeba spełniać, by ta elita wpuściła kogoś nowego do swego grona. Można wręcz

zaryzykowa

ć twierdzenie, że sukces lub jego brak stał się dziedziczny.

Jednocze

śnie jednak każdy człowiek czuje niezbywalne prawo do jakiejś dającej satysfakcję

realizacji swych pragnie

ń i potrzeb. Taką możliwość oferuje właśnie ekofilozofia, oferując

poj

ęcie "sukcesu duchowego", który może bez wielkiego stresu i skazanej w większości na

przegran

ą wyniszczającej walki przynieść satysfakcję właściwie każdej jednostce ludzkiej, a nie

wymaga brutalizacji

życia.

Żyjemy w czasie przez wielu myślicieli uważanym za przejściowy. Stara kultura i jej mity
przesta

ły działać, a nowe się jeszcze nie skrystalizowały, jeszcze nie wzięły świadomości

spo

łecznej w swe karby. W takich okresach (znanych zresztą dobrze z historii) stabilne struktury

spo

łeczne, takie, jak rodzina, autorytet starszych, szacunek dla nauczycieli, ulegają erozji,

ods

łaniając pierwotniejszą, biologiczną warstwę człowieczeństwa. Nie jest ona zdolna tworzyć

powa

żniejszych wartości w sensie aksjologicznym, ale umożliwia przetrwanie w bardzo nawet

niesprzyjaj

ących warunkach środowiskowych. Z czasem do tej pierwotnej i na pewno nie

najwy

ższej potrzeby dobudowuje się filozofię i etykę, oczywiście opartą na przekonaniu o

konieczno

ści bezwzględnej walki o byt i jego jakość. Taka filozofia i taka etyka są wnioskami

wyci

ągniętymi z obserwacji przyrody, w której rzeczywiście osobniki i gatunki gorzej

przystosowane gin

ą, lub mają mniejsze szanse na powielenie swego genotypu. I - podobnie jak

w

śród ludzi - ilość osobników odnoszących sukces (przekazujących geny) jest znikoma w

stosunku do ogólnej ilo

ści osobników próbujących swych sił. To samo dotyczy gatunków.

Ogromna ró

żnorodność życia dzisiejszego i znanego z badań paleontologicznych jest niewielką

cz

ąstką jeszcze większego bogactwa gatunków, które jakiś czas istniały, ale sukcesu

ewolucyjnego nie odnios

ły.

W ramach nieznanych przyrodzie stabilnych struktur spo

łecznych, filozoficznych i etycznych,

jakie jeszcze do niedawna istnia

ły, ludzie słabsi społecznie, obdarzeni mniejszą siłą przebicia -

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad12.htm (2 of 5) [07-May-11 6:03:01 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

mieli jakie

ś miejsce, które, choć bywało nader poślednie, nie skazywało na zupełny społeczny

niebyt i zagro

żenia z tego tytułu płynące. Takie było np. społeczeństwo stanowe.

W sytuacji obecnej, gdy osoby o mentalno

ści i możliwościach drapieżników narzuciły swój

punkt widzenia reszcie pobratymców - owa reszta w swojej masie raczej nie dostosuje si

ę do

nich, przez co ich sukces b

ędzie iluzoryczny.

Jest nas coraz wi

ęcej, a Ziemia i jej zasoby nie powiększają się. Żyjemy przeważnie w

sprzyjaj

ących agresji skupiskach miejskich. I każdy mieszkaniec takiego skupiska jest

atakowany bod

źcami uświadamiającymi mu rozziew między jego rozbudzonymi aspiracjami, a

posiadanymi mo

żliwościami. W takiej to sytuacji "filozofia sukcesu" jest czynnikiem poważnie

przyczyniaj

ącym się do wzrostu zjawisk i nastrojów społecznie niepożądanych.

Samego p

ędu do sukcesu najpewniej nie da się zatrzymać, a wizje w rodzaju popularnej

koncepcji "spo

łeczeństwa 20:80"

56

s

ą po prostu nieludzkie i wskazują tylko, jak naiwni i

nieodpowiedzialni s

ą ich wyznawcy. Ciekawe, że wszyscy piewcy "wizji 20:80" sami są święcie

przekonani,

że już należą do owej wąskiej elity, więc radzi by resztę odepchnąć od tortu, którego

i tak dla wszystkich nie wystarczy.

Obraz jest pesymistyczny, a co na to ekofilozofia?

Proponowane rozwi

ązanie jest - jak zwykle w ekologizmie - niestandardowe. Nie proponujemy

nowej wizji spo

łeczeństwa sprawiedliwości powszechnej, bo po doświadczeniach z prometejską

w za

łożeniach, a zbrodniczą w praktyce ideą komunizmu wiadomo już, że albo ludzkość do

takich idei nie doros

ła, albo sama idea jest z gruntu swego poroniona; proponujemy natomiast -

cz

ęściową przynajmniej rezygnację z poszukiwania sukcesu w świecie zewnętrznym, a

poszukanie go w sobie przez ka

żdego człowieka z osobna. Oznacza to znaczącą redefinicję

poj

ęcia "sukces". Dla ekofilozofa ów "sukces" zdefiniujemy jako "osiągnięcie stanu zgody

cz

łowieka z samym sobą i z własnym losem". Oczywiście nie może być komukolwiek

przeznaczonym losem bezustanne cierpienie zagro

żenia i beznadziei; wspomnieliśmy już, że

dzisiejsze bogactwo

świata umożliwia, przy odpowiedniej alokacji, rozprawienie się raz na

zawsze z problemem skrajnej biedy. Mamy na my

śli raczej fakt, iż w micie Ziemi-Gai każda

jednostka jest cz

ęścią większego, holistycznego porządku świata, w który nic i nikt nie może jej

zast

ąpić. I że nie rodzimy się ze świadomością tego miejsca, że życie na Ziemi w materialnym

ciele to czas mi

ędzy innymi na jej zdobycie. W tym rozumieniu sukces zatem osiąga ktoś, kto

w

łasną pracą, doświadczeniami lub dzięki darom losu wspomnianą świadomość zdobył.

Na sukces duchowy sk

łada się kilka elementów, z których pierwszy jest w najwyższym stopniu

materialny: jest to stabilna i w miar

ę bezpieczna sytuacja ekonomiczna, uwalniająca od ciągłego

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad12.htm (3 of 5) [07-May-11 6:03:01 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

l

ęku o byt. Taką sytuację przy dzisiejszym poziomie technologii i globalnego dobrobytu można

stworzy

ć zwalniając środki dziś przeznaczane między innymi na obłędną "walkę o sukces".

Nast

ępnym piętrem jest rozeznanie siebie samego - poziomu swoich potrzeb, swoich możliwości

i w

łasnej przydatności społecznej. To ostatnie jest ważne, bowiem choć w każdym

spo

łeczeństwie jest pewna ilość osób w żaden sposób nieproduktywnych, jednak nie może ona

by

ć zbyt wielka. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że głównym składnikiem sukcesu

życiowego jest poziom samooceny, wypływający z akceptacji społecznej codziennych zachowań
i przekona

ń człowieka.

Do tak rozumianego sukcesu trzeba cz

łowieka przygotować odpowiednio wcześnie: uczyć

rewerencji, poczucia w

łasnej wartości i przede wszystkim - tolerancji i akceptacji sposobu

egzystencji innego ni

ż własny. Dotyczy to nie tylko zrozumienia osób słabszych ekonomicznie

czy psychicznie, ale tak

że zdolności do równoprawnego bycia z osobami o wiele

pot

ężniejszymi, bez natychmiastowej chęci dorównania im. Tolerancja musiałaby wyrażać się w

bezpiecznym i wolnym od ideologicznej agresji wspó

łżyciu z osobami realizującymi inny,

nieraz dla nas niepoj

ęty model życia - jeśli nie stanowi on bezpośredniego zagrożenia dla

otoczenia. Potrzebny jest zatem kanon nienaruszalnych, a przez to wspólnych wszystkim razem

żyjącym ludziom wartości i norm. Rewerencja, kontemplatywność, samorozwój, doskonalenie
siebie poszanowanie natury i studiowanie praw duchowo

ści jako cel i sens egzystencji - to na

pewno solidne podstawy do stworzenia takiego systemu.

Sukces duchowy móg

łby się stać dość łatwo dostępny. Co prawda nie każdy człowiek dysponuje

moc

ą umysłu wystarczającą do pełnego zrozumienia duchowości, ale można wzorować się np.

na klasycznym hinduizmie, gdzie realizacj

ą duchowości dla człowieka prostego jest np. obsługa

świątyni, a dla bramina - wymagające niemałych kwalifikacji interpretowanie świętych pism. Na
u

żytek europejski można by dodać możliwość nieskrępowanej realizacji wielu wzorców

duchowo

ści (w tym obowiązkowo świeckiego, stworzonego w czasach Oświecenia), a usunąć

skojarzon

ą z hinduizmem ciasnotę systemu kast, dla Europejczyka nie do przyjęcia. Do takiej

przeróbki nadawa

łyby się dzisiejsze wielkie religie popularne w euroamerykańskim kręgu

kulturowym (katolicyzm, protestantyzm, prawos

ławie, coraz silniej obecne u nas islam i

buddyzm, przetworzony etos mieszcza

ński i proletariacki), a wskaźnik osiągania sukcesu

duchowego, czyli stanu, gdy cz

łowiek jest zadowolony z życia i zadowolenie to powstaje bez

rujnowania jakiegokolwiek

środowiska (przyrodniczego, kulturowego, technicznego) mógłby z

powodzeniem s

łużyć jako jeden z mierników rozwoju społecznego jako takiego.

Rozwój oparty o sukces duchowy jest bez w

ątpienia bliższy wizji rozwoju zrównoważonego,

b

ędącego strategicznym celem ekonomii ekologicznej, niż model dzisiejszy wymagający coraz

pot

ężniejszych wysiłków ludzkich i coraz większego marnotrawstwa dla podsycania coraz mniej

realnych nadziei na sukces dla coraz mniejszej grupki wybra

ńców losu.

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad12.htm (4 of 5) [07-May-11 6:03:01 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

55.

Raczej wątpliwe, czy będą to jakieś agendy ONZ, która dziś jest bardziej workiem bez dna, marnotrawiącym

ogromne ilości pieniędzy, niż nadzieją ludzkości.

56.

Przykładem mogą tu być choćby manipulacje genetyczne i klonowanie - bez wątpienia mogą być

pożyteczne, lecz nie oceniono jeszcze wszystkich konsekwencji ich stosowania, a pęd do "bycia lepszym"

powoduje ekspansję tych technologii, ze skutkami trudnymi dziś do przewidzenia. Takie społeczeństwo miałoby

się składać z 20% ludzi kreatywnych, mających pracę i perspektywy oraz reszty "ludzi zbędnych", którzy

dorywczo żyliby z obsługi dwudziestoprocentowej elity, a przeważnie byliby na jej garnuszku. Wizję naszkicował

po raz pierwszy H. G. Wells i jest ona mniej lub bardziej jawnie obecna w niemal całej zachodniej myśli

społecznej drugiej połowy XX stulecia. Mało kto zauważa, że odtrącone 80% może zwyczajnie pozazdrościć

elicie, zapragnąć przejąć jej beneficja, a wtedy zacznie siać spustoszenie bez granic.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad12.htm (5 of 5) [07-May-11 6:03:01 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

WYK

ŁAD TRZYNASTY


Ekofilozofia, a sprawa polska

T

wórca ekofilozofii Henryk Skolimowski jest wychowankiem szko

ły filozofii analitycznej, do

naszego kraju importowanej z Zachodu. Sama za

ś ekofilozofia jest od analityczności jak

najdalsza; jest po prostu filozofi

ą duchową korzystającą z modnych u końca XX stulecia nurtów

intelektualnych. Ten w

łaśnie jej rys - potężnie nieścisłe pojęcia "rewerencji", "świata jako

świątyni", "umysłu uczestniczącego" i innych, ochoczo używanych terminów - nakazuje
zainteresowa

ć się słowiańską i polską, czy też szerzej - agrarną - proweniencją twórcy filozofii

ekologicznej. Bo nie jest przypadkiem,

że właśnie takie korzenie ma filozofia nauczająca miłości

do Ziemi i wszelkiego na niej bytuj

ącego stworzenia.

Pomocne stanie si

ę tu dobrze już zakorzenione w nauce rozróżnienie kultur koczowniczych-

my

śliwskich i agrarnych-osiadłych. Oba te sposoby funkcjonowania człowieka i społeczności

przez niego stworzonej s

ą komplementarne.

Znane z historii spo

łeczności koczownicze żywiły się mięsem upolowanych zwierząt, a

pomocnicz

ą rolę w ich egzystencji odgrywała hodowla i handel. Centralną postacią takiej

spo

łeczności - jej żywicielem! - był myśliwy, na którego czyhało sporo niebezpieczeństw.

Dlatego nie dzia

łał on w pojedynkę; potrzebował zorganizowania grupy polującej i niezbędnego

w niej podzia

łu ról. Grupa taka musiała mieć dowódcę, którego woli się w jakimś stopniu

poddawa

ła. Musiał to być ktoś o rzeczywiście nieprzeciętnych na tle grupy cechach, zdolny

zapanowa

ć tak nad podległymi mu ludźmi, jak i nad samym procesem polowania. Wymagał

bezwzgl

ędnego posłuszeństwa, pod rygorem nieudanego polowania, które oznaczało klęskę

ca

łej wspólnoty. Z czasem wytworzyła się w takich społecznościach swoista kasta zawodowych

dowódców, którzy nie byli uczeni codziennych prac typowych dla danej spo

łeczności, natomiast

wychowywano ich w

świadomości przywódcy, postawionego wysoko ponad tłumem.

Najciekawszy za

ś proces przebiegł w społecznościach koczowniczych, gdy już stały się one

osiad

łe, a dawne nawyki działały dalej. Wtedy to pierwotny przywódca społeczności uległ

stopniowo zmitologizowaniu i sta

ł się bogiem. Żyjący przywódca mógł być co najwyżej

namiestnikiem tak uczynionego bóstwa. Bóstwa spo

łeczności koczowniczych są zawsze

"poza

światowe", co wynika jasno z logiki mitologizowania i deifikacji osób kiedyś kierujących

spo

łecznością, a dziś pamiętanych. Są też surowe i nieprzyjazne, jak i same warunki życia

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (1 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

pierwotnego koczownika, niepewnego jutra i przewa

żnie bezradnego wobec niepojętych sił

przyrody.

Dzi

ęki centralizacji władzy i ujednoliceniu wierzeń; dzięki stworzeniu w miarę jednolitego

systemu mitologicznego, generuj

ącego porządek społeczny - kultury koczownicze wytworzyły

scentralizowane struktury w

ładzy, najpierw plemiennej, potem państwowej, a wreszcie

imperialnej. Aby zachowa

ć ciągłość tradycji, potrzebna była najpierw instytucja "ludzi-kronik",

potem pismo i na koniec historia. Jej uporz

ądkowany przebieg wydarzeń wyznaczył też

"obiektywny", linearny wzorzec odczuwania czasu, w

łaściwy koczownikom po dziś dzień.

Przenika on z historii do mitologii: teogonie koczownicze pe

łne są uporządkowanych

chronologicznie opowie

ści o walkach bogów, zakończonej ostatecznym rozdzieleniem ról, jakie

bóstwa pe

łnią już w czasach historycznych.

Drugi wzorzec

życia - agrarny - właściwy jest osiadłym społecznościom rolniczym, żyjącym z

uprawy ziemi. My

ślistwo, aczkolwiek społecznościom takim znane, odgrywało rolę marginalną,

a handlu nauczy

ły się one dopiero pod wpływem kontaktów z szerszym światem. W dawnych

czasach spo

łeczności agrarne żyły właściwie niemal bez łączności ze światem spoza rolniczej

wioski. Ca

ła organizacja społeczna była ściśle lokalna, co bezcelowym czyniło budowę

wy

ższych szczebli organizacji społecznej, takich jak choćby federacja gmin, czy państwo.

Poczucie czasu jest tu cykliczne, zwi

ązane nierozerwalnie z rocznym cyklem przyrodniczym.

Nie ma te

ż zapisu dziejów w dzisiejszym tego słowa rozumieniu, choć istnieje pamięć zbiorowa,

przechowuj

ąca kiedyś nadane prawa. W związku z tym mniejszą rolę odgrywa historia i w ogóle

przekaz. Tradycja brana jest wprost z si

ł natury: z wielkiego kręgu życia i przemijania. Nie ma w

spo

łecznościach typowo agrarnych wyspecjalizowanych kapłanów; rolę taką, jako zajęcie

dodatkowe, przejmuje najcz

ęściej przedstawiciel specyficznego "rzemiosła", jakim jest

praktyczna magia, np. uzdrowiciel, szaman lub wró

żbita. Podczas corocznych obrzędów

kap

łańska w swej istocie rola mistrza ceremonii nie jest, sądząc z zachowanych przekazów

historycznych, przypisana na sta

łe do osoby, lecz powierzana, jako szczególny zaszczyt, komuś

zas

łużonemu dla społeczności - przeważnie któremuś z seniorów. Bóstwa agrarne to

personifikacje si

ł przyrody; znane z historii społeczności agrarne nie wytworzyły pojęcia Boga-

Stwórcy, który by

łby rodzajem dowódcy świata; Absolut jest tu bliższy pojęciom bezosobowym,

takim jak "brahman", czy "sangha". Przyroda pojmowana jest jako wieczna, za

ś zarządzające nią

si

ły niematerialne przechodzą w nieskończoność cykl przemian podobny do obserwowanego w

naturze materialnej. Wydaje si

ę, że wyobraźnia agrarna niespecjalnie rozdziela świat materialny

i niematerialny; byty takie jak cho

ćby słowiańskie kłobuki i płanetniki

57

żyją blisko ludzi i

podzielaj

ą ich codzienność. Można powiedzieć, że ze zdolności stwarzania bogów społeczności

agrarne korzystaj

ą oszczędnie. Ciekawym rysem jest tu niemal całkowite zatarcie hierarchii

bytów: cz

łowiek jest wobec sił niematerialnych niemal równorzędnym partnerem, gdyż i on, i

bogowie s

ą jednako cząstką bezosobowego Absolutu i jednako korzystają z tych samych sił

natury. Si

ły te są przez społeczności agrarne rozpoznane i wykorzystywane dużo lepiej niż w

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (2 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

spo

łeczeństwach koczowniczych, przez co nie stwarzają większego zagrożenia

58

. Silne te

ż jest

przywi

ązanie do ziemi w sensie bioenergetycznym, czego jaskrawym przykładem są choćby

obrz

ędy o charakterze magicznym odprawiane na miejscach mocy, powszechne w kulturach

agrarnych

59

.

Nietrudno zauwa

żyć, że dzisiejsza cywilizacja zachodnia jest koczownicza do trzewi. Wszystkie

jej

żywotne korzenie - religia żydowska, kultura rzymska, filozofia grecka i pochodne od nich

chrze

ścijaństwo - są tworem społeczności koczowniczych. Wraz z wynalezieniem środków

szybkiej

łączności i masowego komunikowania się zanikły te elementy lokalności, które jeszcze

do po

łowy XVI stulecia były w kulturze Zachodu obecne. Ruszyła niepowstrzymanie machina

zdobywczo

ści, co z historii znane jest jako imperialistyczna faza rozwoju kultury

zachodnioeuropejskiej. Gdy za

ś po przeszło trzech stuleciach niepowstrzymanego pędu

koczowników do gospodarczego i militarnego podboju reszty

świata zorientowano się w

rozmiarach zniszcze

ń, jakie pozostawiła po sobie ta zdobywczość - Ziemia była już potężnie

zdewastowana. Z l

ęku przed zupełną utratą środowiska życia zrodził się ruch ekologiczny.

Dopracowa

ł się on niezłych i rzeczywiście przyjaznych środowisku technologii, ale już filozofię

musia

ł wziąć od kultur rolniczych. Dzisiejsi eko-nowinkarze chętnie sięgają do symboliki i

mitologii agrarnych ze swej istoty kultur: celtyckiej, s

łowiańskiej, chińskiej, etruskiej czy kultur

india

ńskich. Ale już środki propagacji tych symbolik i mitów są stricte technologiczne: płyta

CD, ta

śma video, coraz częściej także Internet.

Taka te

ż osobliwa mieszanka obyczajów dociera i do nas. Co ciekawe, traktowana jest jak

zupe

łna nowość. Tymczasem właśnie zagubiona cząstka Słowiańszczyzny, jaką jest agraryzm i

kontemplatywno

ść leżą u podłoża ekofilozofii. Wielką ironią historii jest zatem fakt, że prace

Henryka Skolimowskiego ukaza

ły się najpierw po angielsku, najpierw zyskały uznanie na

koczowniczym Zachodzie, a dopiero za jego po

średnictwem docierają do miejsca, z którego de

facto wysz

ły...

60

Agraryzm, a dok

ładniej jego ziemiańska odmiana, legł u podłoża największego sukcesu w

naszych dziejach, jakim by

ł bez wątpienia "złoty wiek" czasów jagiellońskich. Wszelkie do dziś

z sentymentem wspominane cechy tamtych czasów: pot

ęga polityczna, siła gospodarcza,

sprawnie funkcjonuj

ąca demokracja szlachecka, wysoki poziom wykształcenia, duża

świadomość obywatelska - u podłoża mają właśnie agrarną z ducha swego wizję świata.
Najwybitniejsze ówczesne dzie

ła, czyli poezja Jana Kochanowskiego, publicystyka polityczna

Andrzeja Frycza Modrzewskiego, historiografia Marcina Kromera i Marcina Bielskiego,

wreszcie dzie

ło Macieja Miechowity

61

- wszystkie one rolnicze

życie blisko natury, czerpanie

wiedzy z

życiowej praktyki a nie z mętnawych "objawień", uznają za wartość najwyższą. I - cóż

za ironia Historii! - wszystkie ukazuj

ą się w chwili, gdy świat koczowniczy otaczający agrarną

Polsk

ę zbroi się na potęgę i szykuje do swej zwycięskiej ekspansji. Temu wyzwaniu, jak

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (3 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

wiadomo, nie sprostali

śmy, a idee agrarne, przejęte i zniekształcone przez koczowniczych z

ducha swego jezuitów szybko zdegenerowa

ły się do imentu, fundując równie kompletną

degeneracj

ę mitu sarmackiego

62

. Ale te

ż jezuiccy okupanci nie byli w najmniejszym stopniu

zainteresowani jakimkolwiek rozwojem

świadomości agrarnej ani w ogóle rodzimej; byli

sprawnymi i bezwzgl

ędnymi wykonawcami uchwał niesławnej pamięci soboru trydenckiego. I

tak to agrarna rado

ść życia, umiłowanie prostoty i natury, ciekawość świata (polska młodzież

szlachecka czasów Renesansu podró

żowała sporo po Europie) zamieniły się w degenerację,

której skutki widoczne s

ą do dziś

63

. Polska, zdobywcza i misjonarska, z narzuconym,

koczowniczym wzorcem

życia zdecydowanie się historycznie nie sprawdziła.

Wzorzec

życia najpierw pogańskich Słowian, a potem niemal do połowy XVI w.

chrze

ścijańskiej już Polski mocno rymuje się z tym, co stanowiło istotę przesłania Renesansu: z

bezpiecze

ństwem egzystencjalnym, w kulturach agrarnych istniejącym jako coś oczywistego.

Nic dziwnego,

że właśnie w okresie Odrodzenia duchowość polska rozkwita najpiękniej na skalę

nigdy potem w naszej historii nie notowanej - i nic dziwnego,

że wmawiająca grzech od

pocz

ęcia i odbierająca to bezpieczeństwo nauka katolicka tak fatalnych narobiła tu spustoszeń.

Zdj

ęcie z polskiej psychiki zbiorowej naleciałości koczowniczych (to różne przeświadczenia o

"misjach" i "przedmurzach") pozwoli

łoby odzyskać głębię duchowości utraconą przed wiekami,

bez rozmywania jej w bezsensownych sporach ideologicznych i gorsz

ących praktykach

politycznych.

Podstawa organizacji spo

łeczeństwa agrarnej, przedchrześcijańskiej Słowiańszczyzny -

samorz

ądna i samodzielna społeczność lokalna zwana opolem - z powodzeniem mogłaby być

wzorcem i dla dzisiejszych wyznawców lokalno

ści jako podstawy zdrowia gospodarczego i

spo

łecznego. Można zatem, upraszczając nieco problem, powiedzieć, że ekologiczność noszą

S

łowianie "w genach", więc nie ma potrzeby specjalnego importowania wzorców z Zachodu

64

.

Koczowniczo-militarnej z ducha swego kulturze Zachodu ekologizm jest zasadniczo obcy i nic
dziwnego,

że ekofilozofię stworzył i propaguje Polak. Ekofilozofia i propagowany przez nią

rozwój zrównowa

żony to szansa mniej dla Zachodu, lecz przede wszystkim dla krajów

upo

śledzonych w przeszłości przez komunizm. Bo żywe w tych krajach marzenia o "dogonieniu

Zachodu" s

ą - powiedzmy to sobie szczerze i otwarcie - mrzonką. Inny jest u nas stosunek do

pracy, inny model konsumpcji, no i przede wszystkim zupe

łnie różny model duchowości -

agrarny w

łaśnie. Mniej zwracający uwagę na konkurencyjność i wydajność, a bardziej na

wspó

łdziałanie człowieka i przyrody. Eksperyment z liberalizmem gospodarczym ostatnich lat

dziesi

ęciu, gdy ilość ludzi o mentalności koczowniczego zdobywcy okazała się za mała, by

poci

ągnąć resztę ku wymarzonemu dobrobytowi, a za to szybko rośnie obszar beznadziejnej

n

ędzy, powinien dać mocno do myślenia dogmatykom zapatrzonym w Zachód. Równie twórcza

mo

że być refleksja nad szybką degeneracją społeczeństwa w okresie komunizmu. Takie

zdegenerowanie, wyra

żające się dziś w postawach roszczeniowych i potężnym braku

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (4 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

odpowiedzialno

ści społecznej też wyrosło na gruncie agrarnym - z szybkiego wtopienia się w

bezpiecze

ństwo socjalne, jakie dawał komunizm i pomylenie go z naturalnym w agrarności

bezpiecze

ństwem egzystencjalnym.

Mo

żna zaryzykować stwierdzenie, że duchowość agrarna - bliska, niewymagająca, dostępna bez

ogranicze

ń każdemu członkowi żyjącej w rytmie przyrody społeczności - jest wymarzonym

wr

ęcz podarunkiem dla światopoglądu ekologicznego. Agrarność z jej refleksyjnością, z

eksponowaniem bezpo

średniego doznania Natury, z brakiem agresywności, a za to

przekonaniem,

że Matka-Ziemia jest ojczyzną wszystkich ludzi, z organicznie wbudowaną w

światopogląd i praktykę życiową lokalnością, z rewerencją i światem jako świątynią u podłoża
refleksji globalnej, to bez w

ątpienia najpiękniejszy podarunek, jaki możemy dać dzisiejszemu

napi

ętemu do granic możliwości światu. Nie oznacza to oczywiście, jak chcieliby tego

otumanieni wojuj

ącym religianctwem, katolickim i niekatolickim, narodowcy, odrzucenia

dorobku my

śli i cywilizacji zachodniej; oznacza jednak nieco krytyczne podejście do

agresywnie propagowanego przez Zachód skrajnie utylitarystycznego i wyja

ławiającego stylu

życia. Chodzi o to, by nie rezygnując z dobrodziejstw demokracji i technologii, nie stać się ich
kap

łanami i więźniami jednocześnie.

Je

śli tylko odkryjemy w sobie tę nutę; jeśli uwolnimy się od zniewolenia religijnego, obcego

naszej naturze; je

śli zrozumiemy przesłanie, jakie zniszczona, lecz wciąż żyjąca Ziemia nam

przekazuje - okaza

ć się może, iż nie jest to mały wkład w kulturę świata jako całości. Że jest to

co

ś, co lecząc narosłe kompleksy i resentymenty, przywraca nam godność i dostojeństwo

utracone przed stuleciami.

57.

Kłobuk (kłobog) był złośliwym, choć tępym szkodnikiem, co np. myszy na spichlerze napuszczał. Płanetnik

umiał rządzić pogodą, więc pozyskanie sobie jego przychylności było dla rolnika sprawą pierwszorzędną.

58.

Sprzyjał temu fakt, że społeczności agrarne rozwinęły się na terenach przyjaznych życiu, wolnych od

zagrożeń wielkimi klęskami żywiołowymi. Lokalność i brak podatnej na zniszczenie infrastruktury cywilizacyjnej

pozwalała minimalizować skutki i tych klęsk żywiołowych, które się nieuchronnie trafiały.

59.

Miejsce mocy, to obszar, na którym promieniowania subtelne, wynikające z nietypowego i rzadko

spotykanego ułożenia warstw geofizycznych są szczególnie silne i mają np. właściwości lecznicze. Fachowo

nazywane czakramami, miejsca takie odgrywają ważną rolę w wierzeniach i praktykach duchowych kultur

agrarnych. Uważa się, że poprzez czakramy nasza planeta potrafi komunikować się z żyjącymi na niej istotami

żywymi - także ludźmi.

60.

Cytowany już w tej pracy Jan Stachniuk jest autorem na wpół tylko udanej pracy "Słowiański mit", będącej

raczej szkicowym uwspółcześnieniem agraryzmu, niż pełnym dziełem filozoficznym. Jednak nawet ów szkic

może być pożyteczny, gdyż zawiera sporo idei wykorzystywanych dziś explicite w filozofii ekologicznej.

61.

Mamy tu na myśli "Traktat o dwóch Sarmacjach", dzieło, które potężnie zaciążyło nad świadomością zbiorową

Polaków ówczesnych czasów i które - wypaczone, spłycane, a często wręcz zafałszowywane - wytyczyło kierunek

biegu dziejów naszego kraju na trzy stulecia.

62.

Sarmatyzm był jedynym w naszych dziejach oryginalnie polskim produktem filozoficzno-społecznym. Bo nie

było nim na pewno ani importowane z Rzymu chrześcijaństwo, ani też: francuskie z pochodzenia Oświecenie,

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (5 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

niemiecko-angielski Romantyzm, francuski pozytywizm, skandynwsko-francusko-niemiecka moderna, ani tym

bardziej idee komunistyczne. Niewiele też wspólnego z pierwotnym duchem Słowiańszczyzny ma liberalna

ekonomia i demokracja w wydaniu zachodnim. Znane z historii demokracje słowiańskie: polska szlachecka i

podobna do niej, z tego samego ducha zrodzona kupiecka republika Wielkiego Nowogrodu, istniejąca na Rusi

Kijowskiej do końca XVI stulecia, odwołują się raczej do tradycji zadrugi, czyli - mocno upraszczając sprawę -

potężnej wspólnoty "ludzi równych i wolnych", jednocześnie duchowej, politycznej i gospodarczej,

funkcjonującej w ramach lokalnych, blisko z siłami Natury współżyjących społeczności. Odarcie takiej wspólnoty

z właściwej jej duchowości, upadek lokalnych kultów, rozbicie misternych nieraz powiązań gospodarczych i

wpojenie przekonania, że ktoś inny (w tym przypadku rzymski papież) zna właściwe cele ewolucji człowieka i

jego świata - dały szybką degenerację idei sarmackich, którego to procesu ukoronowaniem stały się rozbiory.

63.

Patrząc na wykuwanie się demokracji w III RP ma się nieodparte wrażenie, że odrodziła się nie Polska końca

XX stulecia, ale ta z końca wieku XVIII - ze zanarchizowanym społeczeństwem, niesprawną władzą,

warcholstwem, prywatą, praktycznie wszechwładzą Kościoła i politykami, o których napisano, że "zachowują się

jak najeźdźcy w podbitym kraju".

64.

Nie jest to oczywiście propozycja jakiegoś "eko-rasizmu", lecz stwierdzenie faktu - ludy agarane, w tym

oczywiście Słowianie, wzmocniły inne potencjały aniżeli ludy koczownicze. Nie jest i nie będzie to żadną

przeszkodą dla kogoś o koczowniczym wyposażeniu kulturowym, kto chciałby spróbować agaranego z ducha

swego ekologizmu - ktoś taki będzie tylko musiał nieco więcej poeksperymentować ze sobą i swoim stylem

życia, niż osoba o wyposażeniu agarnym. Zatem owa "genetyczność" powinna być traktowana przenośnie, może

jako "memetyczość"? W każdym razie obecnie, gdy nowe wzorce życia dopiero się kształtują i nie są powielaną

przez system edukacyjny normą, osoby "genetycznie agrarne", intuicyjnie czujące ekologiczny sposób życia, są

na pozycji nieco uprzywilejowanej.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (6 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

ZAKO

ŃCZENIE

N

ie wiemy na pewno, jak potocz

ą się losy świata. Nie mamy pewności, czy pójdzie on drogą

ekologiczn

ą ani czy w ogóle ekologizm jest tą ideą, której przeznaczone jest okiełznać i

profesjonalnie oswoi

ć mit nadchodzących czasów. Wiemy natomiast, że kultura buduje się przez

pokolenia. I

że tym bardziej ci, którzy wierzą, że są fundatorami nowej fazy kultury, awangardą

nadchodz

ącego mitu - muszą trudzić się nad rozpowszechnieniem treści, którym zaufali i

którymi

żyją. Treści te rozpowszechniają się wolno i niewiele można uczynić dla przyspieszenia

tego procesu.

Mit na naszych oczach upadaj

ący - mit zdobywcy - zanim ostatecznie upadnie, może

spowodowa

ć ogromne spustoszenia nie tylko ekologiczne, ale przede wszystkim duchowe. W

imi

ę więc powstrzymania takiej degradacji trzeba odkrywać i rozpowszechniać idee nowe,

wierz

ąc, że trafnie odczytaliśmy znaki zapowiadające przyszłość. Taki też sens nadajemy

wysi

łkowi ekofilozofowania.

Świat w szaleńczym tempie zmierza ku swojemu przeznaczeniu. Nam - pozostaje nadzieja.

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzimi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/zakoncze.htm [07-May-11 6:03:04 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

"Miejscem cz

łowieka jest Ziemia"

to wyk

ład kompletnego systemu

filozoficznego nadchodz

ącej przyszłości. Jest to twórcze rozwinięcie idei

Henryka Skolimowskiego, twórcy ekofilozofii. Wychodz

ąc od

klasycznych problemów filozoficznych - ontologii, epistemologii,
antropologii - autor prowadzi swoich czytelników poprzez kwesti

ę

funkcjonowania mitu w spo

łeczności, poprzez rozważania o eschatologii

i dekadentyzmie ko

ńca wieku wprost do wizji przyszłej cywilizacji. Autor

g

łęboko wierzy, że ekologizm pomoże ludziom.

Praca wroc

ławskiego autora (...) poszukuje dla rozwoju i urzeczywistnienia idei człowieka

przyjaznego

środowisku i sobie samemu metod nieagresywnych i spolegliwych, opartych jednak

na zaanga

żowaniu i twórczej postawie człowieka (...) Proponowana propozycja wydawnicza

mog

łaby także stanowić kompetentny zbiór idei do przemyślenia (...) które obecnie stanowią

wa

żne wyzwania dla człowieka w związku z rozpoczynającym się niebawem nowym milenium.

prof. dr hab. Ignacy Fiut

AGH Kraków

Praca odbiega od szablonów tradycyjnych akademickich kanonów (...).
Nie odbiera jej to w

żadnym razie dużych walorów poznawczych i dydaktycznych. Napisana

zosta

ła w sposób jasny i ogromnie zajmujący, wykazuje niewątpliwe kompetencje autora oraz

jego ogromna erudycj

ę.

prof. dr hab. Andrzej Delorme

Politechnika Wroc

ławska

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

POCZ

ĄTEK STRONY

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzimi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/recenzje.htm [07-May-11 6:03:04 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

|

> >

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

INDEKS

A

agrarny, 138, 144

antropologia, 51

Augustyn (Augustyn Aureliusz), 53

B

Berger, Peter, 17

Bielski, Marcin, 141

Blake, Wiliam, 13

Boheme, Jakub, 13

Bohm, David, 21

brahman, 139

Budda, 76

buddyzm, 135

byt, 15, 60, 72, 80, 111, 113, 131, 133

C

Capra, Fritjof, 5, 11

Chardin, Teilhard de, 44, 80

Chopra, Deepak, 101

chrze

ścijaństwo, 52, 73, 81, 88, 140, 142

cierpienie, 12, 57, 58, 78, 133

Cioran, Emilio, 59

Comte, August, 65

D

Dawkins, Richard, 65

Descartes, Rene, 51

E

Eckhart, Mistrz, 13

Einstein, Albert, 21, 38

ekofilozofia, 5, 6, 7, 10, 11, 14, 21, 46, 65, 87, 130, 132, 136

ekologia, 66, 83, 85

ekologizm, 72, 84, 85, 86, 87, 144, 146

Eliade, Micrea, 15

Emerson, Ralph Waldo, 65

eteryczne, cia

ło, 77

etyka, 57, 102

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/indeks.htm (1 of 4) [07-May-11 6:03:05 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

F

filozofia, 5, 6, 7, 13, 22, 55, 72, 103, 120, 124, 128, 131, 132, 136, 140

fizyka, 34

Franciszek,

św, 12, 13, 53

G

Gasset, Ortega y, 54

Goedel, Kurt, 23

gospodarka, 101

H

historia, 18, 137, 138

Hitler, Adolf, 69

I

idea, 11, 101, 132

islam, 73, 123, 135

J

Jung, Carol Gustav, 15

K

Kafka, Frantz, 22

kapitalizm, 51, 104

klonowanie, 130

Kochanowski, Jan, 141

koczowniczy, 141, 142, 143

Kolbuszewski, Jacek, 114

komunizm, 89, 114, 144

Kopernik, Miko

łaj, 27, 28, 29

Kopias-

Łokuciejewska, Katarzyna, 30

Kromer, Marcin, 141

kultura, 14, 32, 33, 42, 43, 62, 63, 64, 65, 66, 69, 100, 104, 110, 111, 130, 140,

146

kulturalizm, 14

L

La Matrie, Julien, 65

Lewis, Clive, 50

logika, 25

M

Malthus, Thomas, 65

materia, 72

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/indeks.htm (2 of 4) [07-May-11 6:03:05 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

medytacja, 47

mentalne, cia

ło, 77

Merton, Thomas, 13

Miechowita, Maciej, 141

mit, 15, 16, 17, 19, 32, 33, 51, 55, 62, 64, 66, 67, 82, 103, 141, 146

Modrzewski, Frycz Andrzej, 141

N

natura, 15, 29, 35, 47

O

odpowiedzialno

ść, 12, 14, 60, 61, 67, 75

ontologia, 25, 26, 60

Orr, Leonard, 101

Owidiusz, Publiusz Naso, 102

P

Papin, Denis, 51

Paracelsus (Thefrastus Bombastus), 13

Penrose, Robert, 42

polityka, 54

Pol-Pot, 69

Popper, Carl Raimund, 55

Porta Della, Giambattista, 13

przyroda, 104

przyrodnicze, nauki, 15, 16, 22, 40, 73, 97, 129

R

Roszak, Theodore, 111, 112

Rousseau, Jean Jacob, 71

S

sacrum, 25, 31, 56, 86

sangha, 139

Shelldrake, Rupert, 115

Skolimowski, Henryk, 10, 14, 24, 28, 86, 136, 147

S

łowianie, 143

Spinoza, Baruch, 76

spo

łeczeństwo, 62, 64, 66, 103, 105, 116, 117, 119, 131, 132

Stachniuk, Jan, 14, 66, 141

Swedenborg, Emanuel, 13

system, 5, 18, 23, 26, 27, 29, 30, 41, 75, 104, 106, 111, 143, 147

Ś

świadomość, 17, 24, 25, 67, 75, 93, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 111, 113, 121,
122, 129,

133, 141

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/indeks.htm (3 of 4) [07-May-11 6:03:05 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

T

Tomasz z Akwinu,

św, 53

Trismegistos, Hermes, 39, 40, 69

twierdzenie, 80, 130, 133

U

umys

ł, 23, 25, 45, 65, 73

W

warto

ści, 14, 18, 42, 62, 63, 64, 66, 68, 69, 71, 74, 75, 85, 87, 103, 104, 111,

121, 129,

130, 134

Wells, George Herbert, 132

Wittgeinstein, Ludwig, 22

wola, 14, 68, 74, 108

wolno

ść, 14, 17, 50, 86, 87, 104

wró

żebne, sztuki, 75

wspó

łodczuwanie, 57, 58, 99

Wyka, Kazimierz, 6

Z

za

łożenia, 11, 23, 24, 27, 35, 51, 53

Zedong, Mao, 69

zen, 45, 79

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/indeks.htm (4 of 4) [07-May-11 6:03:05 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

STRONA G

ŁÓWNA

|

SPIS TRE

ŚCI

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

BIBLIOGRAFIA

Bibliografia zamieszczona poni

żej jest raczej wskazówką dla Czytelników, którzy chcieliby

pog

łębić swoje wiadomości z dziedziny filozofii ekologicznej, niż bibliografią w naukowych

tego s

łowa znaczeniu. W wymienionych tu książkach zawarte są jednak wszystkie istotne dla

dzisiejszej ekofilozofii inspiracje.

Ekologia g

łęboka i ekofilozofia

1. H. Skolimowski, "Filozofia żyjąca. Ekofilozofia jako Drzewo Życia", wyd. Pusty Obłok, Warszawa

1994

2. H. Skolimowski, "Medytacje o nędzach cywilizacji technicznej i o blaskach życia ludzkiego",

Londyn, Odnowa, 1979

3. H. Skolimowski, "Medytacje o prawdziwych wartościach człowieka, który poszukuje sensu

życia", Wrocław, Astrum, 1991

4. H. Skolimowski, "Technika a przeznaczenie człowieka", Warszawa, Ethos, 1995

5. H. Skolimowski, "Wizje nowego millenium", wyd. EBJ, Kraków 1999

6. H. Skolimowski, "Nadzieja matką mądrych", wyd. Akapit Press, 1993

7. B. Devall, G. Sessions, "Ekologia głęboka", Warszawa, Pusty Obłok, cop.

8. "Myśląc jak góra", praca zbiorowa, red J. Macy i J. Seed, wyd.Pusty Obłok, Warszawa 1992

9. K. Waloszczyk, "Planeta nie tylko ludzi", PIW, 1997

10. J. Aleksandrowicz, "Sumienie ekologiczne", Wiedza Powszechna, 1988, wyd. 2

11. S. Fiut, "Ecoetyki. Kierunki rozwoju aksjologii współczesnej przyjaznej środowisku", Oficyna

Wydawnicza ABRYS, Kraków 1999

12. Materiały Pracowni na rzecz Wszystkich Istot z lat 1993-1999

13. "

Zielone Brygady. Pismo ekologów

" roczniki 1995-1999

14. Materiały Klubu "Gaja" z Bielska-Białej z lat 1995-1998

Filozofia

1. W. Tatarkiewicz, "Historia Filozofii", PWN, 1993

2. G. Coli, "Narodziny filozofii", PIW, 1998

3. J. Ortega y Gasset, "Dehumanizacja sztuki i inne eseje", PIW, 1987

4. J. Stachniuk, "Człowieczeństwo i kultura", wyd. Toporzeł, Wrocław 1995

5. Augustyn Aureliusz, "Wyznania", wyd. Ossolineum, 1980

6. św. Tomasz z Akwinu, "Summa Teologiae", wyd. PAX, 1995

7. B. T. Spalding, "Życie i nauka mistrzów Dalekiego Wschodu", wyd. AKIA, Gdańsk 1999

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/bibliogr.htm (1 of 2) [07-May-11 6:03:06 PM]

background image

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

8. E. Kozubska, J. Tomkowski, "Mistyczny świat Wiliama Blake'a", wyd. Warsztat Specjalny,

Milanówek 1993

New Age

1. M. Gardner, "New Age", wyd. Pandora, 1994

2. F. Capra, "Punkt Zwrotny", PIW, 1987

3. P. Gliński, "Polscy Zieloni", wyd. IFiS PAN, Warszawa 1996

4. "New Age", teksty różne, wybór i tłumaczenie P. Macura, Zakład Wydawniczy NOMOS, Kraków

1993

5. T. Paleczny, "Bunt nadnormalnych", Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych

UNIVERSITAS, Kraków 1998

6. R. Brodie, "Wirus umysłu", wyd. Ravi, Łódź 1997

Logika i metodologia nauk

1. T. Kotarbiński, "Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk", PWN, 1986

2. A. Chalmers, "Czym jest to, co zwiemy nauką?", wyd Siedmioróg, Wrocław 1997

3. Rene Descartes, "Rozprawa o metodzie", PWN, 1975

4. C. R. Popper, "Logika odkrycia naukowego", PWN, 1977

5. T. S. Kuhn, "Struktura rewolucji naukowych", PWN, 1968

6. P. K. Feyerabend, "Przeciw metodzie", wyd. Siedmioróg, Wrocław 1996

7. J. Horgan, "Koniec nauki", wyd. Prószyński i s-ka, Warszawa 1999

Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii

< <

|

POCZ

ĄTEK STRONY

|

> >

file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/bibliogr.htm (2 of 2) [07-May-11 6:03:06 PM]


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zylbertal Wlodzimierz Miejsce dywinacji w nauce o czlowieku(1)
Człowiek jest zdumiewający, wypracowania
Rodzaje zmysłów u konia i u człowieka jest tyle samo czyli 5
człowiek jest zdumiew MZI3WOQIF3KLXZZPPRKUQZ4ZI563PAQLI26WIRI
wos-czlowiek i panstwo (2) , CZŁOWIEK - jest istotą społeczną w tym sensie iż nie może egzystować be
MIEJSCE CZŁOWIEKA W SYSTEMATYCE, Antropologia
Bez Boga człowiek jest nikim
Ewolucjonizm a psychologia poznawcza czy człowiek jest maszyną
Ludzka natura, “CZŁOWIEK JEST ZDUMIEWAJĄCY, ALE ARCYDZIEŁEM NIE JEST” (JOSEPH CONRAD)
Emocje i motywacja, Emocje, silne wzruszenie, podniecenie, przeżycie - związane z tym, że człowiek j
Człowiek jest zdumiewający, The Simpsons, eeee, Pomoce naukowe, JĘZYK POLSKI - GOTOWY DO WYDRUKU, J.
jakim człowiekiem jest polityk RLWDKKVL6XLQTN76QUUYTT7N3SOE2SAQ4MLEYNA
Renesansowa wizja natury i miejsca człowieka w niej
Człowiek jest istota społeczną
Rozwiń myśl Błażeja Pascala Człowiek jest dla samego siebie
człowiek jest zdumiewający ale arcydziełem nie jest(1), Szkoła, Język polski, Wypracowania
CZŁOWIEK JEST ZDUMIEWAJĄCY, matura, matura ustna
która z poznanych koncepcji psychologicznych człowieka jest, PSYCHOLOGIA

więcej podobnych podstron