Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
[
]
Włodzimierz H. Zylbertal
Kraków 2000
WYDAWNICTWO "ZIELONE BRYGADY"
FUNDACJA WSPIERANIA INICJATYW EKOLOGICZNYCH
ELDONEJO "VERDAJ BRIGADOJ" - "GREEN BRIGADES" PUBLISHING HOUSE
ul. Sławkowska 12/24 (IV p.), PL-31-014 Kraków
tel./fax 48/12/4222147, tel. 0/603/363-721, SMS:
Internet:
konto: BOS S.A. O/Kraków nr 15401115-105428-27005-00 FWIE swift: code ebos pl pw
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/index.htm (1 of 2) [07-May-11 6:02:39 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Włodzimierz H. Zylbertal
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii.
Copyright Włodzimierz H. Zylbertal
Wydanie I
Kraków 2000
Recenzenci wydawniczy:
- Politechnika Wrocławska
Korekta: Ryszard Skrzypiec, Viola Olender, Eliza Turczyńska
nr 35
Projekt okładki: Grzegorz Piasecki - copyright
Zdjęcia: Grzegorz Piasecki - copyright
Podziękowania dla:
Barbary Skupińskiej, Ignacego St. Fiuta, Andrzeja Delorme, Ryszarda Skrzypca, Joanny Kowalik
Wydanie publikacji dofinansowane przez
Ministerstwo Środowiska
ISBN 83-87331-25-2
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/index.htm (2 of 2) [07-May-11 6:02:39 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
SPIS TRE
ŚCI
WYKŁAD DRUGI
Ontologia ekologiczna, czyli w co chcemy wierzyć?
WYKŁAD TRZECI
Epistemologia ekologiczna, czyli co chcemy postrzegać?
WYKŁAD CZWARTY
Antropologia ekologiczna, czyli jak żyć w harmonii ze środowiskiem?
WYKŁAD PIĄTY
Mity, ekosystemy i kultura
WYKŁAD SZÓSTY
Miejscem człowieka jest Ziemia
WYKŁAD SIÓDMY
Ekologia jest wyborem
WYKŁAD ÓSMY
Nie czekamy na Apokalipsę
WYKŁAD DZIEWIĄTY
Świadomość ekologiczna, świadomość społeczna
WYKŁAD DZIESIĄTY
Społeczeństwo ekologiczne
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi....%20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/spis.htm (1 of 2) [07-May-11 6:02:39 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Spłacanie długów, czyli nowa misja Europy
WYKŁAD DWUNASTY
Sukces duchowy
WYKŁAD TRZYNASTY
Ekofilozofia, a sprawa polska
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi....%20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/spis.htm (2 of 2) [07-May-11 6:02:39 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
PODZI
ĘKOWANIA
K
si
ążka ta nie powstałaby, gdyby nie inspiracja, jakiej dostarczyli mi (i wciąż dostarczają) moi
wspaniali s
łuchacze z wrocławskiego Studium Edukacji Ekologicznej. Im więc należą się
najwi
ększe i najserdeczniejsze podziękowania. Dzięki ich entuzjazmowi, ich opiniom i
sugestiom, a tak
że temu, co w pracy nauczyciela najpiękniejsze, owemu nie do opisania
kontaktowi wyk
ładowcy i słuchaczy - mogę dziś zakończyć etap formowania podstaw wizji,
która, cho
ć z pewnością daleka od doskonałości, jednak potrafiła wzbudzić żywy oddźwięk
w
śród pierwszych słuchaczy i skłonić ich do namysłu nad kondycją świata i miejscem w nim
cz
łowieka.
Ogromn
ą wdzięczność odczuwam wobec profesora Henryka Skolimowskiego, którego dzieła
trafi
ły do mnie w ważnym momencie mego życia, pomagając mi znaleźć inspirację do
rozwi
ązania wielu nurtujących mnie problemów i dostarczając sił do kontynuowania mojej
drogi.
Wielkie podzi
ękowania należą się Wydawnictwu "Zielone Brygady" za zainteresowanie moją
twórczo
ścią i pozyskanie środków na jej wydanie. Niemały w tym udział mieli życzliwi
recenzenci: prof. Ignacy Fiut z krakowskiej AGH oraz prof. Andrzej Delorme z Politechniki
Wroc
ławskiej. Bez ich przychylnej opinii, bez docenienia przez nich mojej pracy, nie mogłaby
si
ę ona ukazać.
Tak
że moim wspaniałym przyjaciołom, którzy przez lata pracy nad książką podsuwali życzliwe
uwagi, zach
ęcali do pracy i strzegli przed błędami - chciałbym podziękować. Oni także są
wspó
łtwórcami tego dzieła. Dziękuję zwłaszcza Zdzisławowi Słowińskiemu z Wydawnictwa
"Toporze
ł" - za niepowtarzalne, twórczo przegadane noce i udostępnienie wspaniałej biblioteki
oraz Krzy
śkowi Smolnickiemu z Dolnośląskiej Fundacji Ekorozwoju - za propozycję
wspó
łpracy z magazynem "Kropla", w którym ukazywały się pierwsze fragmenty książki.
Dzi
ęki szczęściu, jakim stało się dla mnie napotkanie w życiu mądrych i życzliwych mi ludzi -
mog
ę dziś poddać swoje dzieło pod osąd publiczny.
W
łodzimierz H. Zylbertal
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/dzieki.htm (1 of 2) [07-May-11 6:02:40 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/dzieki.htm (2 of 2) [07-May-11 6:02:40 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
OD AUTORA
P
isz
ąc kolejną książkę poświęconą modnej i rozwijającej się dynamicznie "filozofii
ekologicznej", czy te
ż, jak chcą tego niektórzy radykalniejsi wyznawcy tego nurtu, "filozofii
Nowej Ery", nie sposób nie zada
ć sobie pytania: czy to już filozofia, z jej niezbędnymi
rekwizytami my
ślowymi - systemowością, logiką, przemyślanymi założeniami, porządnie w
my
śl tej logiki wywiedzionymi z założeń twierdzeniami - czy tylko kolejny "pomysł na lepszy
świat", ot choćby taki jak głośny swego czasu "Punkt zwrotny" F. Capry? Odpowiedzi na to
pytanie nie s
ą wcale oczywiste, a nawet komplikują się coraz bardziej, albowiem przedrostek
"eko" s
łuży obecnie w takim samym stopniu natchnionym wizjonerom w typie wspomnianego
przed chwil
ą Capry, jak i bezimiennym producentom - bo wszystko, co ma taki przedrostek,
mo
żna sprzedać o kilka dolarów drożej. My oczywiście nie będziemy używać go tylko po to, by
Czytelnik "Wyk
ładów" zapłacił za książkę nieco drożej - ale problem pozostaje. Dopóki
ekofilozofia nie stanie si
ę po prostu filozofią przełomu wieków XX i XXI, trzeba się do jej
nowinkarstwa i uroszcze
ń odnosić co najmniej krytycznie.
Czy zatem mo
żemy zrodzoną z buddyjskiego współczucia dla każdej nieświadomej, a przez to
cierpi
ącej istoty, naszkicowaną przez Arnie Naessa i doprowadzoną do pełni manifestacji przez
Henryka Skolimowskiego ekofilozofi
nazwa
ć po prostu filozofią i wykładać ex cathedra ku
zgrozie kolejnych studenckich roczników? - Chyba jednak nie. A to dlatego,
że w ekofilozofii -
jak w ka
żdej formującej się dopiero dziedzinie ludzkiej penetracji umysłowej - nie ma
ustalonych pomys
łów i dobrze znanych chwytów metodologicznych. Każdy obecnie piszący o
ekofilozofii autor podaje co
ś "od siebie", choć oczywiście główny zarys systemu jest już
zauwa
żalny.
Jest to bodaj najprzyjemniejszy i najbardziej twórczy etap rozwoju omawianej tu teorii.
Poszczególni autorzy, publikuj
ący wyniki swych przemyśleń podają co prawda ustalone sądy,
lecz ekofilozofia jako ca
łość jest wciąż płynna. Nie ma ona jeszcze sformalizowanej, sztywnej
logiki, nie ma zbyt wielu zda
ń apriorycznych, ani też nie jest zbyt ścisła; za to można poruszać
si
ę po niej owym cudownym wynalazkiem, który niezapomniany Kazimierz Wyka nazwał był
kiedy
ś "bezdowodowym prawem eseisty". Na tym etapie ekofilozofia, nie rezygnując
bynajmniej z rygoryzmu wnioskowania w
łaściwego filozofii jako takiej, ma ogromne
mo
żliwości oddziaływania na wyobraźnię, z którą z kolei "porządna" i obrosła szacowną
sk
ądinąd tradycją filozofia akademicka radzi sobie słabo. Nie dziwota więc, że do tego
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/od_autor.htm (1 of 3) [07-May-11 6:02:41 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
oddzia
ływania sięga ekofilozofia chętnie i często. I tym mniej dziwne będzie, jeśli już tak
zostanie, je
śli filozofia wieku XXI będzie posługiwać się właśnie odwołaniem do wyobraźni
jako zasadnicz
ą metodą oddziaływania na odbiorcę.
Kolejnym problemem ekofilozofii jest... zakres zastosowa
ń filozofii: czy to tylko rozważania o
Bycie, J
ęzyku i Metodach Życia, czy może, wzorem wolteriańskim, więcej - myśl zdolna
podporz
ądkować sobie cały proces materializowania się obecnych w aktualnej świadomości
mitów i przeczu
ć? A może i jeszcze więcej: może ekofilozofia jest już dojrzała do roli nie tylko
stworzenia lege artis jakiej
ś ekologicznej ontologii, antropologii i epistemologii, lecz i do
odegrania aktywnej, mito- i kulturotwórczej roli spo
łecznej?
Takie i podobne pytania wci
ąż są obecne i aktywne w umysłach twórców i wyznawców
ekofilozofii. I jak d
ługo obecne i aktywne tam będą, tak długo filozofia ta, nie będąca przecie
niczym wi
ęcej jak tylko jednym jeszcze "systemem oswajającym Nieskończoność" - będzie
żywa i płodna. Oby taką pozostała jak najdłużej, a ponieważ sam twórca pojęcia "ekofilozofia"
mawia,
że powinna ona być własnością wszystkich, przeto i autor niniejszych rozważań - nie
umniejszaj
ąc ani trochę ogromu zobowiązań intelektualnych wobec prof. Skolimowskiego i
innych twórców filozofii ekologicznej - poczu
ł się zobowiązany, by do tej wspólnej własności
co
ś dodać, nie ograniczając się tylko do zreferowania aktualnego stanu ekofilozofii.
Teksty zamieszczone w ksi
ążce to nieznacznie tylko obrobione stylistycznie zapisy wykładów
wyg
łaszanych przez autora we wrocławskim Studium Edukacji Ekologicznej od roku
akademickiego 1994/95 (skondensowane i odfiltrowane z naturalnych podczas wyk
ładu, a
niestrawnych w lekturze, dygresji i anegdot; wtr
ęty niezbędne dla zrozumienia całości wywodu
umieszczono w przypisach). Eseistyczna forma, jak
ą nadano rozważaniom, to wyraz
przekonania,
że filozofia, bardziej może nawet niż literatura, jeśli chce oddziaływać - musi
"uwie
ść" Czytelnika, nie zanudzając go zbytnio kwestiami warsztatowych i terminologicznych
sporów wewn
ątrzśrodowiskowych. Zaś swobodnie pojmowana systemowość, pozwalająca w
filozoficznych ramach wtr
ącić swoje trzy grosze i do rozważań o kondycji współczesnej nauki,
sztuki, a nawet ekonomii, to wyraz przekonania autora,
że filozofia jednak nie powinna zamykać
si
ę w wyniosłym hermetyzmie akademickich katedr, że źródłem jej siły i zasadniczym jej raison
d'etre jest profesjonalne i daj
ące ludzkości poczucie metafizycznego bezpieczeństwa przejęcie
kontroli nad procesami mito- i kulturotwórczymi.
Nie jest to jednak li tylko zapis w
łasnych przemyśleń, studiów, wizji i chciejstwa autora, tak jak
oczekiwaliby
śmy tego od kogoś, kto sam tytułuje się filozofem, to raczej spisanie owej swoistej
i niepowtarzalnej wymiany my
śli i energii, jaka towarzyszy kontaktowi wykładowcy z jego
s
łuchaczami. Wtedy notatki nie są potrzebne: zdania wygłaszane są "same z siebie", zda się,
wprost z po
łączenia wykładowcy i odbiorców. A ponieważ większość słuchaczy-współtwórców
"Wyk
ładów" to ludzie młodzi, należący bez wątpienia do pokolenia Ery Wodnika, przeto autor
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/od_autor.htm (2 of 3) [07-May-11 6:02:41 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
nazywa t
ę metodę dochodzenia do teoretycznych uogólnień - sondowaniem świadomości
pokoleniowej.
Je
śli pozyskane opisaną wyżej metodą treści podane w wykładach przestaną z roku na rok (a
raczej z rocznika na rocznik studencki) zmienia
ć się i ewoluować, oznaczać to będzie
uchwycenie i zamkni
ęcie w jednolitą formę owego coraz już wyraźniejszego przełomu
pokoleniowego, który wraz ze studentami urodzonymi na pocz
ątku lat siedemdziesiątych i
pó
źniej, wkracza na uczelnie - i domaga się od swych nauczycieli treści nowych, dopasowanych
do nowej wra
żliwości. Na razie jeszcze do takiego uchwycenia daleko, zatem i o jednolitości
ekofilozofii mówi
ć raczej trudno.
Ksi
ążka niniejsza nie ma zatem ambicji tworzenia jednolitej doktryny ekofilozoficznej, ani
nawet uporz
ądkowania pojęć z tej dziedziny; jest raczej jednym więcej kamyczkiem wrzuconym
do proekologicznego ogródka naszych czasów. Autor ma jednak nadziej
ę, że będzie to
kamyczek, który przyda si
ę do budowy solidnego gmachu, jaki niewątpliwie kiedyś z nich
powstanie.
Sam termin "ekofilozofia" oraz jego rozwinięcie w kompletny system pochodzi od Henryka Skolimowskiego.
Ale miał on swoich poprzedników, których trzeba tu wspomnieć.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/od_autor.htm (3 of 3) [07-May-11 6:02:41 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD PIERWSZY
Ekofilozof
E
kofilozofia jest wci
ąż w powijakach. Dopiero co Henryk Skolimowski sformułował jej
nieokrzep
łe jeszcze myśli fundamentalne, dopiero raczkują poważniejsze centra takiej myśli,
dopiero zaczyna si
ę wielka polemika ekofilozoficznego nowinkarstwa z myśleniem zastanym i
ugruntowanym. Nie ma jeszcze ekofilozofia sta
łych chwytów dyskursywnych ani
metodologicznych. Ma jednak co
ś może i ważniejszego niż dostojne katedry i rzesze oddanych
wyznawców:
świeżość spojrzenia na świat i przekonanie, że może temu światu coś istotnego
da
ć. Potrafi względnie poprawnie określić samą siebie, tj. wskazać pochodzące z tradycji źródła
swoich inspiracji. Potrafi te
ż, choć nie do końca precyzyjnie, wysłowić swoje mity i
naszkicowa
ć świat według tych mitów urządzony.
Centraln
ą postacią świata ekologicznego jest świadoma siebie i swoich uwarunkowań kulturowo-
cywilizacyjnych osoba, któr
ą nazwiemy ekofilozofem. On to właśnie - a nie, jak to się często-
g
ęsto w filozofii zdarza, jakaś bezosobowa, nieprzyjemnie pachnąca dogmatem doktryna -
b
ędzie głównym bohaterem naszego cyklu opowieści o powstającej na naszych oczach nowej
filozofii. Zastanawia
ć się będziemy nad jego wyposażeniem emocjonalnym i intelektualnym,
nad mo
żliwościami, jakie stwarza mu świat i jakie on w tym świecie ma.
W
świetle przedstawionego powyżej założenia, ekofilozofia jest głęboko humanistyczna, skoro
ju
ż u swych początków, na etapie definiowania pojęć, deklaruje zainteresowanie człowiekiem,
jako swoim punktem centralnym, nie chc
ąc jednocześnie tracić cennego przedrostka "eko",
wymagaj
ącego od ekofilozofa perspektywy spojrzenia i odczuwania szerszej, niż dotychczasowy
egoistycznie pojmowany indywidualizm - perspektywy globalnej. Ekofilozof musi by
ć swoistą
"soczewk
ą Wszechświata", zdolną skupić w sobie i zrozumieć jak najwięcej jego sił.
Oczywi
ście nie wszystko trzeba tu wymyślać od zera. Ekofilozofia ma za sobą całkiem sporą
tradycj
ę filozofii jako takiej. Z dziś już istniejących i działających na zbiorową wyobraźnię
dzie
, mo
żna, wyekstrahować cztery główne źródła inspiracji ekofilozoficznych:
●
buddyjska idea współodczuwania, z jej szacunkiem dla wszelkiego życia. Stała się podstawą
ekologii głębokiej. Najistotniejsze, co ekofilozofia z tego światopoglądu przejęła, to przekonanie o
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (1 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
równości i świętości wszelkich form życia oraz nakaz szacunku dla wszelkiego życia z tego
przekonania wynikający. Wiele nurtów ekofilozofii silnie akcentuje buddyjski nakaz nie
sprawiania cierpienia istotom żywym, stąd większość adherentów ekologii głębokiej to
zdeklarowani wegetarianie.
Z buddyzmu przejęto też rozumienie istoty cierpienia, jako wyniku nieświadomości.
Współodczuwanie nakazuje, by człowiek nie zamykał swej wrażliwości na cierpienie świata, nie
uciekał od tego doznania, lecz aby cierpienie było dla niego sygnałem do działania na rzecz
wzrostu świadomości i tym samym ulżenia cierpieniu świata jako całości. W popularnych dziełach
(zwłaszcza G. Sessionsa i A. Naessa) widoczne są nawiązania do mitologii Bodthisatvy - istoty
rezygnującej z własnego spełnienia, aby pomóc innym cierpiącym w nieświadomości bytom ową
nieświadomość i cierpienie z niej wynikłe pokonać.
●
światopogląd franciszkański, czyli chrześcijańska wersja współodczuwania. Św. Franciszek
silnie akcentuje jedność człowieka i natury (odwrotnie niż czyni to współczesna jemu samemu i do
dziś obowiązująca w kościołach chrześcijańskich doktryna personalistyczna), zwraca też uwagę
na odpowiedzialność człowieka za stan środowiska przyrodniczego, a czyni to w swoich
"Kwiatkach..." w sposób bliski buddyzmowi, choć nie akcentuje tak silnie jak buddyści elementu
wszechobecnego cierpienia i konieczności aktywnej pracy człowieka nad zrozumieniem i
przezwyciężeniem cierpienia. Dla św. Franciszka czynnikiem minimalizującym, lub wręcz
likwidującym cierpienie jest pełna cichego zachwytu nad dziełem Stwórcy kontemplacja świata.
W dzisiejszej ekofilozofii najpełniejszym chyba odpowiednikiem takiego zachwytu jest zdanie
Henryka Skolimowskiego: "często nie musimy rozumieć świata, wystarczy, jeśli umiemy go
podziwiać".
Św. Franciszek, wraz ze współczesnym mu Mistrzem Eckhartem, dali początek całej linii
kontemplatyków, którzy podkreślają jedność istoty człowieka i natury. Łańcuch ten, poprzez
Jakuba Boeme, Emanuela Swedenborga, Wiliama Blake'a prowadzi wprost do współczesnych
wizji Thomasa Mertona, Anthony'ego de Mello i pionierów ekofilozofii.
●
renesansowa filozofia przyrody z jej bezpieczeństwem egzystencjalnym i wolnością od grzechu
pierworodnego. Kosmologia i filozofia renesansowa stworzyły obraz świata, w którym nie ma
bytów zbędnych ani niepożądanych. Człowiek w takim świecie jest zawieszony między światem
natury a duchową rzeczywistością bogów i półbogów; nad tym wszystkim czuwa Bóg Stwórca.
Człowiek - dzięki dokonanej przed wiekami ofierze Chrystusa - jest wolny od grzechu, a poprzez
chrzest włącza się we wspólnotę realizująca plan boży. Wszechświat renesansowy jest
człowiekowi przyjazny i chętnie odsłania swoje tajemnice. Rządzi się nieodmiennymi prawami
"magii naturalnej" i jest w swojej naturze pełen wewnętrznego piękna. Mieszkańcy tego świata, od
roślin do bogów, są częścią wyższego porządku, znanego Stwórcy, lecz dostępnego i człowiekowi,
jeśli podejmie on trud nauczenia się języka, w jakim wyraża się porządek wszechrzeczy. Język ten
jest taki sam na wszystkich poziomach struktury, stąd gdziekolwiek go poznamy, mamy klucz do
wszelkiego poznania. Ludzie Odrodzenia za najlepiej nadający się do studiów nad tym
porządkiem uznali świat przyrodniczy
. Ze zjawisk w przyrodzie wyciągano wnioski dotyczące
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (2 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
zarówno społeczeństwa jak i światów wyższych, stąd np. znaczna i powszechnie doceniana w
renesansowej Europie rola astrologii i innych form dywinacji.
●
kulturalizm, który co prawda nie jest podany nigdzie explicite, lecz nawiązuje do niego wyraźnie
Henryk Skolimowski. Kulturalizm, tak jak się go pojmuje w XX stuleciu, głosi, że właściwym
terenem działania i twórczości człowieka jest kultura i jej wytwory. Nurt ten silnie podkreśla siłę
stwórczą człowieka
, ale i odpowiedzialność za skutki jej użycia. Współczesny kulturalizm
europejski bezpośrednie korzenie ma w myśli nietzscheańskiej, z jej "wolą mocy" i koniecznością
wewnętrznego wzrastania człowieka, ale na użytek ekofilozofii koncepcja ta jest modyfikowana:
"wola mocy", czy też "geniusz tworzycielski" nie są ani jedynym, ani nieodpartym motywem
działania człowieka. Podkreśla się jednocześnie wolność i odpowiedzialność, jako wartości
względem siebie komplementarne, więc niemożliwe do rozdzielenia. Istotnym novum, jakie
ekofilozofia do kulturalizmu dodała, jest postulat kształtowania kultury na podobieństwo
ekosystemu, tak, aby nie wytwarzała ona trwałych odpadów
której każdy uczestnik kultury miałby swoje miejsce i mógłby realizować swoje wzrastanie bez
konfliktów z innymi realizującymi wzrastanie jednostkami.
Filozofia ekologiczna jako g
łówne miejsce bytowania człowieka wskazuje szeroko pojmowane
środowisko. Jest ono wielowarstwowe: przyrodnicze, kulturowe, społeczne, techniczne. Jest też
nieustannie zmienne i musi by
ć monitorowane. Wiedzę o zmianach w środowiskach: naturalnym
i technicznym, przejmuje si
ę na potrzeby ekofilozofii niemal w całości ze światopoglądu
naukowego, konkretnie z metodologii nauk przyrodniczych; wiedzy o bie
żących zmianach w
środowisku społecznym dostarczają analizy socjologiczne. Środowisko kulturowe, jako czynnik
najsilniej kszta
łtujący ludzkie postawy i motywacje, jest tu nadrzędne wobec wszelkich innych
typów
środowiska. Za siłę sprawczą zmian w środowisku kulturowym uznaje się mit.
Środowisko kulturowe, sterowane mitami, generuje zmiany w środowisku naturalnym (wyrabia
stosunek do przyrody), technicznym (poprzez kultur
ę techniczną użytkowników i stopień
zhumanizowania maszyn), i spo
łecznym.
Mit w ekofolozofii nie jest definiowany
żna go więc fenomenologicznie opisać, można w
pewnym zakresie kszta
łtować, jednak jego istota pozostaje nieznana. O stanie mitu informuje
natomiast wra
żliwość pokoleniowa. Jeśli przekaz międzypokoleniowy jest sprawny, szkoły i
inne instytucje wychowawcze dobrze pe
łnią swą funkcję - mit jest kulturotwórczy i płodny.
Sytuacja kryzysu szkolnego, rozmijania si
ę wiedzy nauczyciela z potrzebami i podświadomymi
oczekiwaniami ucznia, jest sygna
łem zmian w sferze mitologicznej i zarazem informuje o
konieczno
ści modyfikacji kultury, a wraz z nią środowisk z nią związanych. Najsilniej
oczywi
ście na takie modyfikacje podatne jest środowisko kulturowe, najmniej przyrodnicze.
Kszta
łtujący najpierw wrażliwość pokoleniową, a potem postawy i motywacje ludzi dorosłych
mit - nie bardzo wiadomo sk
ąd się bierze
. Na pewno nie jest on produktem propaguj
ących go
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (3 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
ideologów, nie nale
ży do analizujących go filozofów, ani też nie jest własnością
wprowadzaj
ących go w życie decydentów. Ideolodzy, filozofowie i decydenci są raczej
przeka
źnikami, niż twórcami mitu. I powinni dobrze wyczuwać i rozumieć energię mitu,
bowiem od jako
ści tego rozumienia zależy społeczne oddziaływanie mitu i jakość ludzi przez
mit ukszta
łtowanych.
Szczególna rola przypada tu filozofowi. On w
łaśnie musi być najbardziej świadomy
mitologicznych mo
żliwości i ograniczeń. Jako ekofilozof, musi on dbać o takie podanie mitu
najpierw ideologowi, a potem decydentowi,
żeby nie naruszyć postulowanej wcześniej
równowagi. Ekofilozof musi by
ć blisko mitu, musi stale go obserwować jak najbliżej źródła.
Musi te
ż ocenić, jak podać treści mitologiczne, żeby nie zatracić kontaktu z wrażliwością
pokoleniow
ą swoją i swoich następców. Takie zadanie określimy jako profesjonalne oswojenie
mitu i uczynimy je pierwsz
ą powinnością ekofilozofa.
Mity ery ekologicznej oczywi
ście nie działają w próżni, lecz w warunkach społeczeństwa
masowego i amorficznego zarazem. Daje ono jednostce teoretycznie pe
łną wolność wyboru, w
praktyce czyni j
ą łatwą ofiarą bezpostaciowej masy. Stan taki nazwiemy, za socjologiem
Peterem Bergerem, psychoró
żnorodnością. Mit działający w warunkach psychoróżnorodności
mo
że niekontrolowanie mutować, może być łatwo zawłaszczony przez różne grupy społeczne.
Zatem drugim, po oswojeniu mitu, zadaniem ekofilozofa, czynimy konserwacj
ę mitu w
warunkach psychoró
żnorodności, czyli bieżące wprowadzanie w świadomość społeczną treści
podtrzymuj
ących mit i jednocześnie przygotowujących na ewentualne zmiany.
Zarysy dzi
ś już nieźle rozpoznanego, a nawet częściowo oswojonego mitu ekologicznego są
wyra
źnie widoczne i dają się czytelnie wyartykułować:
- Wszech
światem rządzą wprawdzie prawa natury, jednak nie są one w pełni dostępne naszemu
poznaniu (vide omawiana dalej koncepcja "porz
ądków ukrytych"); fakt ten nie powinien mieć
wp
ływu na bezpieczeństwo egzystencjalne ludzkości.
- Cz
łowiek nie jest wprawdzie panem stworzenia, ale władzę nad Naturą posiadł ogromną; ma
ju
ż moc zniszczenia wszystkiego, co przez miliardy lat ewolucji na Ziemi powstało i władzy tej
nie powinien nadu
żywać.
- Natura i cz
łowiek nie są bytami przeciwstawnymi sobie, ani też sobie obcymi; istnieją obszary
wspó
łdziałania człowieka i natury, ale są też takie, na których należy naturę i człowieka
rozdzieli
ć.
- Odrzuca si
ę wprawdzie jakąś globalną i zawsze działającą "wolę Bożą", lecz nie neguje faktu,
że siły Kosmosu wiele zrobiły, by nasz gatunek mógł się rozwinąć i by rozwijał się nadal. (Jest to
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (4 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
tzw. zasada antropiczna: Ca
ła znana nam historia ewolucji pracuje na człowieka i dla
cz
łowieka).
- Przyjmuje si
ę jawnie, lub co najmniej przeczuwa, że Wszechświat jako całość i poszczególne
jego sk
ładniki z osobna - są żywe
, gdy
ż stanowią cząstki uniwersalnego i powszechnego
procesu
życia. Proces ten miałby być nie tylko fenomenem naszej planety, lecz immanentną
cech
ą Kosmosu jako takiego.
- Ka
żda zmiana w subtelnym układzie, jaki stanowi ożywiony Kosmos, wpływa na całość tego
uk
ładu-Kosmosu i zmienia znaczenia jego elementów składowych. Człowiek - jako składnik
uk
ładu - jest więc tyleż obserwatorem, co kreatorem znaczeń.
- Od chwili, gdy cz
łowiek poznał i przechwycił tajemnice dotąd zastrzeżone dla bogów lub
Natury (np. wykorzystanie energii j
ądrowej, czy manipulacje genetyczne), stał się
odpowiedzialny za los planety, na której
żyje i której cząstkę stanowi. Najpilniejszym zadaniem
ludzko
ści jest zatem baczenie, by nie stać się rakowatą tkanką tej planety. W tym celu niezbędna
jest nowa, wolna od relatywizmu etyka i nowy, wolny od rywalizacji system warto
ści.
- Odrzuca si
ę chrześcijańską koncepcję Unicestwienia, jako dopełnienia Kreacji. Uznaje się
wprawdzie mo
żliwość skończoności czasowej świata, lecz owego końca nie traktuje jak
"wyzwolenie cz
łowieka z materialnej niewoli", ale jak nowe wyzwanie stojące przed ludzkością.
W micie ekologicznym w zasadzie nie ma miejsca na przeciwstawienie "gorszego"
świata
materialnego "lepszemu"
światu duchowemu; jest permanentne przenikanie się obu światów, lub
wr
ęcz przekonanie o ich naturalnej jedności.
Przedstawiony przed chwil
ą mit jest jeszcze wciąż płynny, jeszcze chłonny na nowe, dodane do
niego tre
ści. Od jakości ludzi, którzy te treści dodadzą, od jakości kultury, która ich wychowa -
zale
żeć będzie ostateczny kształt mitu i jakość życia ludzi przez ten mit ukształtowanych.
Chcia
łoby się, by była to jakość jak najlepsza.
Du
że to zadanie dla ekofilozofii!
Zasadnicze w języku polskim dzieła, które można by nazwać fundamentalnymi dla światopoglądu
ekofilozoficznego to: Arnie Naessa "Zasady ekologii głębokiej", następnie komplet dzieł Henryka Skolimowskiego,
książka George Sessionsa "Ekologia głęboka", zbiór pism "Myśląc jak góra" napisanych i zebranych przez J. Seeda i
J. Macy. Nie można też pominąć pokrewieństw ekofilozofii i ruchów New Age, których najpełniejszym wyrazem
stał się "Punkt zwrotny" F. Capry.
Taki obraz maluje np. Giambattista della Porta; nie jest on obcy Paracelsusowi, a u Kopernika stanowi jądro
jego nauki.
Wybitny polski filozof Jan Stachniuk, którego będziemy tu jeszcze cytować, mówi wręcz i otwarcie o "geniuszu
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (5 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
tworzycielskim" jako podstawie człowieczeństwa jako takiego.
Współczesnym przykładem takiego odpadu społeczno-kulturowego jest zjawisko bezradności wyuczonej i
ludzie nim dotknięci.
W przeciwieństwie do popularnych w XX stuleciu teorii mitu i archetypu, choćby takich jak przedstawione w
pracach M. Eliadego czy C. G. Junga mit jest w naszych rozważaniach pojęciem pierwotnym teorii, co zwalnia nas
zarówno z jego definiowania jak i przypisywania mu atrybutów.
Można tu dla zaspokojenia ciekawości poznawczej posłużyć się choćby platońską teorią "dni", które miałyby
trwać tysiące lat. "Godziny" takiego dnia miałyby być związane z symboliką znaków Zodiaku. W dzisiejszej
symbolice kultury popularnej takim mitologicznym przekazem z głębin Kosmosu może być choćby wiara w
nadejście Ery Wodnika.
Jest to popularna w środowiskach ekologicznych i ekologizujących hipoteza Gai, zakładająca, że Wszechświat
jako całość jest żyjącym, odczuwającym i rozwijającym się organizmem, którego Ziemia i jej mieszkańcy są tylko
fragmentem mającym słabe pojęcie o całości. Koncepcja rozwoju świadomości wynikająca z takiej kosmologii
głosi, iż w procesie wzrastania człowieka, poznaje on coraz to wyższe poziomy świata-Gai, aż wznosi się do
objęcia swym umysłem całości procesu życia i stawania się; wtedy dokonuje się połączenie umysłu
indywidualnego i kosmicznego, co w terminologii religijnej określa się jako zjednoczenie duszy z Absolutem.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad01.htm (6 of 6) [07-May-11 6:02:42 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD DRUGI
Ontologia ekologiczna, czyli w co chcemy wierzy
ć?
O
ntologia, czyli, wedle klasycznej, greckiej jeszcze definicji, "nauka o tym, co istnieje",
pytaj
ąca i objaśniająca "jak to się dzieje, że jest bardziej Coś niż Nic" jest nie tyle może nauką
zdoln
ą dać ostateczną i jednoznaczną odpowiedź na takie, fundamentalne bądź co bądź pytanie,
ile raczej nieustaj
ącym wyzwaniem, któremu każdy, kto uważa się za filozofa, usiłuje sprostać
najlepiej jak potrafi. Mniejsze znaczenie ma tu odpowied
ź na problem, większe zaś - elegancja
formalna Teorii Bytu, któr
ą oferujemy odbiorcom. Można by zatem przyrównać ontologię do
zapisu nutowego popularnej i lubianej arii operowej, której s
łuchając bardziej ciekawi jesteśmy
g
łosu nowego śpiewaka niż kunsztu starego kompozytora...
Ontologia ekofilozoficzna oczywi
ście nie jest wolna od tego obciążenia. Również i ona, jeśli ma
by
ć potraktowana poważnie, nie może sobie rościć pretensji do ostatecznego i "jedynie
s
łusznego" rozstrzygnięcia jakiejkolwiek kwestii metafizycznej. Natomiast może i powinna
sobie zda
ć sprawę, że od czasu, gdy zarzucono tworzenie wszechogarniających systemów
filozoficznych (od wieku XVIII), ludzko
ść niepomiernie się wzbogaciła. Stało się tak za sprawą
nauk przyrodniczych i wykreowanej przez nie technologii z jednej strony, a burzliwego rozwoju
psychologii z drugiej. Chcemy czy nie chcemy, odkrycia te zmieni
ły nasze życie diametralnie i
do fundamentów.
To w
łaśnie spostrzeżenie jest dla ontologii ekofilozoficznej największą bodaj szansą. Ekofilozof
nie mo
że więc na wieść o najnowszych, szokujących nierzadko odkryciach fizyki wykrzyknąć
wzorem Einsteina: "Bóg nie gra w ko
ści!"
; ekofilozof musi ten boski hazard w
łączyć w swą
wizj
ę świata. Nie bardzo może krzywić się na mistyczne ciągoty takiego np. Davida Bohma,
który utrzymuje istnienie "porz
ądku ukrytego" i "super-ukrytego"
ższy jest
gnostykom ni
ż nauce sensu stricto. Ekofilozof powinien sobie raczej zadać pytanie: dlaczego
takie odkrycia s
ą dla ludzkości szokujące? - I od tej odpowiedzi uzależnić dalszą konstrukcję
systemu.
Dlaczego zatem odkrycie
świata kwantów, zasada nieoznaczoności, albo koncepcja porządku
ukrytego jest dla wspó
łczesnego człowieka szokujące? Jedna z odpowiedzi brzmi: jest
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (1 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
szokuj
ące, bo zagraża naszemu bezpieczeństwu. Bo burzy te schematy myślowe, z którymi
ju
ż się zżyliśmy, i które już oswoiliśmy. W kulturze Zachodu, w której rodzi się na naszych
oczach ekofilozofia, cz
łowiek bowiem najpierw poszukuje bezpieczeństwa i przetrwania, a
dopiero potem wiedzy. Je
śli zatem wiedza nie oferuje obrazu świata bezpiecznego - jest
wypierana, t
łumiona i szykanowana, wskutek czego niewielkie ma możliwości przebicia się do
szerszej
świadomości społecznej. Najbardziej nawet ekstrawagancką i nielogiczną teorię można
poda
ć i obronić, jeśli doda się do niej magiczną formułkę: TO JEST BEZPIECZNE DLA
LUDZKO
ŚCI, a już co jak co, ale propagująca jedność Człowieka i Natury filozofia ekologiczna
na tak
ą właśnie formułkę jest skazana.
Nie pami
ęta o bezpieczeństwie współczesna nauka, zapatrzona w dokładność swoich
przyrz
ądów. Oferuje obraz Rzeczywistości wprawdzie logiczny, lecz zdecydowanie
zdehumanizowany, w którym, niczym w powie
ściach Frantza Kafki, człowiek jest tylko nic nie
wiedz
ącym trybikiem maszynerii świata. Nie pamięta o bezpieczeństwie i "oficjalna" medycyna,
która z uporem szuka kolejnych genów i hormonów, miast leczy
ć człowieka jako całość. Taka
medycyna wr
ęcz napędza klientelę znachorom i uzdrawiaczom - bo oni, choć nie dysponują
osi
ągnięciami techniki, lepiej rozumieją uzdrawiającą moc myśli i modlitwy.
Nauki przyrodnicze czasów najnowszych zaskakuj
ą nas twierdzeniami jeszcze bardziej
szokuj
ącymi. Coraz bardziej przychylają się do twierdzenia wygłoszonego przez Wittgensteina:
"
Świat nie ma, być może, struktury innej, niż ta, którą mu narzucimy". W przekładzie na język
nauki oznacza to,
że obserwator rzeczywistości... widzi w niej nie tyle obraz świata, ile swoje
mniej lub bardziej
świadome nastawienia. Nie było to widoczne w makroskali, gdy nauka badała
obiekty porównywalne z nami, lud
źmi. Ale gdy zeszła piętro niżej, do badania atomów i cząstek
elementarnych, okaza
ło się, że tam jednoznaczności nie ma. Odkryto zasadę nieoznaczoności,
która g
łosi, że nie możemy skupić umysłu jednocześnie na dwu parametrach cząstki. Umysł tym
samym si
ęgnął kresu swych możliwości rozróżnienia, co jest fizycznym, obiektywnym obrazem
świata, a co subiektywnym nastawieniem obserwatora. Od tego momentu poznanie i stwarzanie
sta
ły się nierozróżnialne.
W tym samym czasie austriacki logik, Kurt Goedel, udowodni
ł, że każdy system teoretyczny
powy
żej pewnego stopnia złożoności, musi okazać się nielogiczny i niespójny, mimo że jeszcze
przed chwil
ą, uboższy o kilka twierdzeń i definicji spójny i logiczny był jak najbardziej.
Udowodni
ł też, że im lepiej skonstruowane były fundamenty tego systemu - pojęcia pierwotne,
aksjomaty, zasady wnioskowania - tym pó
źniej nastąpi rozpad, tym bardziej można system
rozbudowa
ć. Zatem: założenia systemu tworzą wszystko, co w systemie możliwe. I jeśli
przyjmowanie tych za
łożeń jest intencjonalne (a takie na pewno jest), to tworzenie systemu jest
tak
ą samą twórczością, jak każda inna i takie same ma konsekwencje.
Swoje "trzy grosze" doda
ła też psychologia humanistyczna: uczy ona mianowicie, że czynników
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (2 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
sprawczych tak naszych wielko
ści, jak i porażek szukać trzeba... w nas samych. Dokładniej - w
jako
ści ludzkiego myślenia o ludzkim bytowaniu. Kluczem do szczęścia lub nieszczęścia
ka
żdego z nas z osobna i całej naszej społeczności razem jest więc umysł i jego zawartość - uczą
koryfeusze nowoczesnej psychologii.
Tak oto zacz
ęła się nowa, fascynująca przygoda ludzkości - odkrywanie sprawczej siły myśli.
Maj
ąc zatem pełną świadomość łatwości tworzenia i obalania systemów teoretycznych
ekofilozof nie ma ambicji powiedzenia: "to jest arche", "pocz
ątkiem jest apeiron", "świat jest
Liczb
ą" albo "Bóg stworzył świat w myśl teorii ewolucji"; ekofilozof będzie pytał raczej "jaki
obraz Wszech
świata da nam naszą, ludzką harmonię i bezpieczeństwo?" Jaka wizja, podana w
szkole, w popularnej ksi
ążce, czy na publicznym odczycie, sprawi, że będziemy mieli powód do
życia w harmonii z Naturą, ze sobą, z innymi ludźmi? - Odpowiedź ekofilozoficzna brzmieć by
mog
ła: jest to wizja świata sprzyjającego spełnieniom, szczęściu i pogodzie ducha jego
mieszka
ńców. Tak też ujął owo ekofilozoficzne credo Henryk Skolimowski. W takim
kontek
ście zaiste dokładnie obojętne będzie, jak tę wizję skonstruujemy i czy ma ona jakiś
zwi
ązek z tzw. prawdą obiektywną. Bo jeśli to nie co innego, jak tylko nasz Umysł tworzy
Rzeczywisto
ść przy pomocy Myśli, to tym samym tworzy i prawdę tej rzeczywistości, a jeśli
prawdy nie stworzy, je
śli istnieją nałożone przez naturę lub bogów ograniczenia, to i tak poza te
ograniczenia nie wyjdzie.
W taki oto sposób zyskali
śmy bezpieczeństwo postulowane przed chwilą. Jeśli istnieją
ograniczenia, to dzi
ęki ich istnieniu jesteśmy bezpieczni. Jeśli ich nie ma, to też jesteśmy
bezpieczni, bo nie ma komu s
ądzić nas i karać. W praktyce oba te biegunowe założenia
dope
łniają się, bo ograniczeniem jest np. nasza konstrukcja psychosomatyczna - jeślibyśmy
chcieli zaprotestowa
ć przeciw np. oddychaniu, to wielkiego pożytku z nas raczej nie będzie.
Zarazem nie wydaje si
ę, by istniały jakieś nie do przeskoczenia bariery tworzenia świata -
dowodzi tego cho
ćby potęga wyobraźni poetów, proroków i wizjonerów.
Ekofilozofia wyrzeka si
ę zatem ambicji tworzenia jakiejś "jedynie słusznej" ontologii. Postuluje
jedynie, by ontologia ta nie straszy
ła człowieka już na wstępie czymś, czego zrozumieć nie jest
on w stanie. Ta metoda pozostaje w opozycji do wcale znacznej cz
ęści tradycji filozoficznej,
proponuj
ącej tam, gdzie nie sięga umysł poznającego dogmat, który ten umysł przytłoczy i
Nie protestujemy zatem przeciw "porz
ądkom ukrytym", gdyż mamy świadomość, że zwidziały
si
ę człowiekowi być może takiemu samemu jak my - ale i nie uciekamy od problemu w
Tertulianowe credo quia absurdum. Ekofilozof powie raczej: taka a taka wizja tego-co-jest, to
nie wi
ęcej niż produkt skojarzenia odkrywczej intuicji ze sztafażem wychowania i przesądów
funkcjonuj
ących w epoce, w której odkrycia dokonano. (Łatwo przecie zauważyć, że barok,
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (3 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
szukaj
ący za wszelką cenę tego, co stanowi atrybut Wiecznego i Niezmiennego Boga, wydał
niezmienn
ą i wieczną przestrzeń fizyki newtonowskiej, zaś niespokojny i wymykający się
kontroli wiek XX da
ł fizykę relatywistyczną i kwantową, równie nieprzewidywalną jak i on
sam). Ekofilozof u
śmiechnie się raczej życzliwie do każdej próby jednoznacznej definicji
ontologicznej i powie: niew
ątpliwie istnieje "coś" wiecznego i niezmiennego. Ale
do
świadczamy tego "czegoś" tylko poprzez tu-i-teraz naszego czasu i kultury. Więcej nawet:
do
świadczamy przez tu-i-teraz konkretnego człowieka, który para się ontologią i stworzony
przez siebie system poddaje pod publiczny os
ąd. Ale dlaczegóżby owo tu-i-teraz, jeśli tworzy
teori
ę piękną, a do tego jeszcze harmonijnie łączącą Człowieka ze Światem, miałoby nam być
ci
ężarem? Zgódźmy się raczej, że ontologia jest wiedzą wciąż żywą, wciąż płodną i wciąż
maj
ącą zdolność samoodnawiania się. Jako taka - musi szukać nie tyle tego, co wieczne (bo
istnienie takowego ex definitione zak
łada), ile języka, którym Wieczność przemawia do
żyjącego w określonym chronotopie człowieka.
Co zatem proponuje ekofilozoficzna Wieczno
ść nam, ludziom dzisiejszym, żyjącym w świecie
dalekim od harmonii i zgody wszystkich jego elementów? Ró
żnie tę wieczność już w historii
filozofii i historii ludzko
ści przyprawiano. Pominiemy tu szkolarski wykład historyczny, który
musia
łby od jasnych greckich praźródeł poprzez metafizyczną trwogę średniowiecza, poprzez
sztuczki kartezja
ńskiego umysłu ery nowożytnej nieuchronnie doprowadzić Czytelnika do
niepoj
ętych zawiłości XX-wiecznej filozofii akademickiej. Zastanowimy się natomiast głębiej
nad sensem najwa
żniejszego dla nowożytnej, do dziś aktywnej mentalności doświadczenia,
jakim sta
ło się u początku ery nowożytnej - odkrycie kopernikańskie.
Dzisiejsi filozofowie i astronomowie zgodni s
ą co do tego, że odkrycie Mikołaja Kopernika było
rewolucj
ą nie tyle w astronomii (bo hipoteza heliocentryczna znana była i przed wystąpieniem
fromborskiego kanonika), ile w filozofii. I to w filozofii rozumianej tak, jak my j
ą tu
rozumiemy, jako sztuce konstruowania odpowiednich dla czasów i ludzi za
łożeń teoretycznych.
Swoim za
łożeniem Kopernik uczynił zdanie: Natura wszystko zrobiła najprościej.
Skomplikowany i nielogiczny system ptolemejski nijak si
ę do takiego założenia miał. Aliści,
oferowa
ł swym odbiorcom coś dla ówczesnego człowieka nierównie cenniejszego niż
matematyczna elegancja i prostota: stuprocentowe bezpiecze
ństwo istnienia, bo w systemie
Ptolemeusza cz
łowiek jest w centralnym miejscu Wszechświata, w centrum Bożej uwagi - a u
Kopernika jest zaledwie stworzeniem na male
ńkiej planecie. Potężna to degradacja!
Czy zatem Kopernik z rozmys
łem chciał - jak nakazywała jego chrześcijańska i duchowna
proweniencja - upokorzy
ć człowieka, przypomnieć mu o jego małości wobec Natury i Boga? -
Mo
żna przyjąć i taką hipotezę. Kopernik był na pierwszy rzut oka tworem bardziej katolicko-
średniowiecznym niż pogańsko-renesansowym: kronikarze ukazują go jako osobę ascetyczną,
wyzbyt
ą radości życia, kostyczną i rygorystyczną moralnie. Takie tu-i-teraz filozofa istotnie
mog
ło dać jako produkt końcowy próbę przypomnienia człowiekowi przebrzmiałej zda się w
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (4 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
czasach naszego znakomitego rodaka sentencji: memento mori. Ale jest i druga mo
żliwość
spojrzenia na Kopernika i jego dzie
ło: właśnie jak na właściwy jego epoce zachwyt świeżo
nawróconego poganina nad doskona
łością Natury! Właśnie tej, która "wszystko zrobiła
najpro
ściej", aby człowiek nie musiał się nadmiernie trudzić, by ją zrozumieć. Aby nie stanął
przed ni
ą bezradny, lecz zachwycony prostotą i porwany jej boskim pięknem
.
Który zatem z tych punktów widzenia wybra
ć? Oczywiście, zgodnie z ekofilozoficzną pogodą
patrzenia na
świat i ludzi - oba. Kopernik urodził się pod zodiakalnym znakiem Ryb, który to
znak ma tak
ą właśnie podwójną i niespójną naturę. Jedna z tych "połówek podwójności" to
zachwyt poganina nad urod
ą świata doczesnego, druga, to lęk człowieka ochrzczonego przed
pu
łapkami zaświatów. Sam Kopernik w głębi swej istoty zapewne bliższy był - jak wszyscy
uczestnicy cywilizacji humanistów - tej pierwszej, wolnej od l
ęku, a zdolnej do
bezinteresownego zachwytu nad dzie
łem Stwórcy, "połówce" swego znaku Zodiaku. Masowi
odbiorcy jego dzie
ła okazali się, jak widać z doświadczeń czasów nowych i najnowszych, bliźsi
drugiej po
łówce, niezdolnej do radości poznawania, a żądającej bezpieczeństwa i gwarancji
zbawienia. Oni to w
łaśnie niosące radość odkrywcy kopernikańskie przesłanie odczytali jako
prawd
ę o swym własnym cierpieniu. W tym kontekście zaciekły opór Kościoła przeciw nauce
Kopernika jest nie tylko prób
ą ratowania dogmatycznej nieomylności instytucji kościelnych,
lecz i instynktown
ą obroną zalęknionego i niesamodzielnego psychicznie człowieka przed
degradacj
ą z centralnego miejsca we Wszechświecie.
Zastanówmy si
ę więc może, komu takie stuprocentowe bezpieczeństwo istnienia, takie
"
śpiewanie u żłobu, gdzie jest Bóg" jest potrzebne? - Komuś, kto bezpieczeństwa nie ma na
trwale wbudowanego w swoje indywidualne psychiczne fundamenty. Taki kto
ś będzie tworzył i
podtrzymywa
ł religie i Kościoły, aby tylko nie dopuścić do swej świadomości tego braku
bezpiecze
ństwa. A to oczywiście zaprzeczenie idei bezpiecznego i przyjaznego Wszechświata.
To odczuwanie Rzeczywisto
ści jako czegoś przede wszystkim zagrażającego istnieniu Jednostki.
St
ąd właśnie konieczność tworzenia teorii i systemów, które dowartościują zalęknionego. Taki
by
ł na pewno system ptolemejski. Zaś Kopernik, bezpieczny zapewne w swym humanistycznym
podziwie dla dzie
ła Stwórcy, najpewniej zupełnie nie był świadomy niszczącej bezpieczeństwo
bycia reakcji, jak
ą jego odkrycie może wywołać u nie-humanisty. Bał się chyba nie tyle
zniszczenia tego bezpiecze
ństwa, ile raczej zniszczenia swego dzieła i osoby przez potęgę
ówczesnego Ko
ścioła...
Dobrze, powiemy, Kopernik Kopernikiem, ale co z tego wynika dla nas,
żyjących i pytających o
Tajemnic
ę Bytu pięć stuleci po nim? Odpowiedź, jakiej możemy w pełni już świadomie i w
pe
łni odpowiedzialnie udzielić, brzmi: oznacza to dla nas, ekofilozofujących u końca XX wieku,
konieczno
ść wyrobienia sobie bezpieczeństwa bycia co najmniej takiego, jakie miał Kopernik w
chwili dokonywania swego odkrycia. Wtedy Wszech
świat poczęty z dzieła fromborskiego
samotnika stanie si
ę nam przyjazny i nie będzie stawiał ograniczeń ontologicznej wyobraźni.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (5 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Wtedy za
łożenie "natura wszystko zrobiła najprościej" będzie miało i dla nas pełny sens. Stanie
si
ę BEZPIECZNE.
I tak oto formujemy pierwszy szkic ekofilozoficznej ontologii:
świat, w którym człowiek nie
jest centrum wszech
świata, a tylko jednym z wielu jego elementów, to świat człowiekowi
przyjazny. I natychmiast dodamy kolejne, z poprzedniego wynik
łe, ewidentnie już ekologiczne
zdanie: cz
łowiek nie musi wynosić się ponad inne stworzenia, aby czuć się bezpiecznie i
szcz
ęśliwie. Ontologia, uwolniona tym postulatem z obowiązku "matkowania" człowiekowi,
odzyskuje swoj
ą moc sprawczą i jest dla człowieka Ery Wodnika pełnowartościowym
natchnieniem twórczym.
Nastawiwszy si
ę bezpiecznie i przyjaźnie do świata, zatem dokonawszy intencjonalnej części
aktu stwarzania, mo
żemy już oddać się części drugiej, czysto filozoficznej i wolnej od pułapek
psychologii: konstrukcji podstaw systemu.
Jako stwierdzenie fundamentalne przyjmiemy zdanie: my
śl jest twórcza, a ponieważ nie boimy
si
ę już implikacji z tego zdania płynących, możemy zastanowić się, jaki system na tym
fundamencie postawi
ć. (Słowo "system" jest może nieco mylące, albowiem sugeruje jakiś
"jedynie s
łuszny", bądź "jedynie możliwy" obraz świata. Ale my nie tworzymy jednej więcej
doktryny, lecz raczej
śledzimy powstawanie Imago Mundi w każdym z nas. Toteż ów "system"
rozumie
ć będziemy nieco metaforycznie, nie tyle jako obraz świata jako takiego, lecz tylko i
wy
łącznie jako obraz świata w umyśle człowieka
ędzie to system dwuczęściowy: jedna
jego cz
ęść to wszystko "wieczne", "sakralne" i słabo dostępne poznaniu, druga to wspomniane
ju
ż tu-i-teraz poznającego, złożone z jego osobowości, wychowania we właściwej jego czasom
wiedzy i we w
łaściwych jego czasom przesądach. W część pierwszą wbudujemy jeszcze całą
sfer
ę sacrum i wszelkie siły kierujące w niewytłumaczalny sposób ludzkim losem. Będzie ona
stanowi
ć tworzywo, w którym Myśl będzie rzeźbić Kształt. Zatem owa Myśl - bliższa w naszym
rozumieniu greckiemu poj
ęciu Logos
ż definicjom psychologicznym - stanowić będzie
po
średnik między postulowaną sferą Wieczności, a doświadczaną sferą codzienności. Nowością
w stosunku do np. filozofii chrze
ścijańskiej stanie się spostrzeżenie, że ów Logos mniej już
nale
ży do Boga, a znacznie więcej do ludzi. Człowiek ery technologicznej ma bez wątpienia
wi
ększe możliwości kreacji światów, niż człowiek ślepo zależny od Natury. Przy dzisiejszym
poziomie technologii przej
ście od pomysłu do realizacji jest właściwie tylko kwestią czasu i
nak
ładów na realizację pomysłu poniesionych. Oczywiście nie uzurpujemy sobie pretensji do
stwarzania
świata od zera, do użycia myśli np. do obalania istniejących lub stwarzania nowych
praw przyrody, jako
że człowiek, pojawiając się w świecie stworzonym wcześniejszą od niego
my
ślą, trafił w świat nieźle już zagospodarowany i urządzony. Tego dzieła po Naturze
poprawia
ć chyba nie musimy. W wyjątkowych wypadkach, np. wrodzonych albo dziedzicznych
chorób i uszkodze
ń ciała i psychiki trzeba oczywiście interweniować; można i trzeba
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (6 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
modyfikowa
ć nasze środowisko naturalne, jednak bez chęci owładnięcia nim bez reszty i
przerobienia ca
łej Natury na wytwory służące li tylko naszej hybris i złudnemu bezpieczeństwu
panowania nad wszystkim i wszystkimi.
G
łównym terenem ontologii ekologicznej będzie zatem stwarzanie tego-co-człowiecze, czyli
kulturowego obrazu Rzeczywisto
ści. Co więcej: jak do tej pory tylko kultura oferuje
cz
łowiekowi pełne możliwości kreacji i unicestwiania światów. I ona to właśnie, a nie co
innego, potrafi z precyzj
ą chirurgicznego skalpela oddzielić w filozofii jej przeczuwaną, ledwie
u
świadamialną, niepoznawalną zmysłami i nieopisywalną językiem warstwę metafizyczną,
wspóln
ą wszystkim bez wyjątku rasom, czasom i kulturom - od warstwy podległej tworzeniu i
analizie, przynale
żnej w całości do ludzkiego Imago Mundi.
Wolna my
śl człowieka najszybciej i najefektywniej manifestować się będzie zatem w kulturze i
jej wytworach, a - jak wspomniano wcze
śniej - najważniejszy i najpotężniejszy działający
wytwór kultury to mit. On w
łaśnie steruje zachowaniami uczestników kultury - także
zachowaniami filozofów. Jest on dla nas Logosem - "po
średnikiem" pomiędzy sferą Wieczności,
a naszym codziennym bytowaniem. Przychodzi gdzie
ś z głębin Kosmosu, potem wyraźnieje i
zestala si
ę, najczęściej spontanicznie, pracą kilku pokoleń założycieli jakiejś formacji
kulturowej. Potem spisywany jest w literackiej formie i staje si
ę kanonem, powielanym w
szko
łach, a przez to zabezpieczanym i konserwowanym w społecznej świadomości. My
natomiast, ekofilozofuj
ący świadomie, zauważmy, że tworzenie formy już działającego mitu, to
nic innego jak... tworzenie za
łożeń systemu! I że od jakości tego tworzenia zależy cały
pó
źniejszy los kultury na tym micie opartej. Jako pierwsze i podstawowe zadanie ontologii
wymienimy wi
ęc przejęcie kontroli nad procesem tworzenia i materializowania się mitu.
Skonstruujemy go tak, by pasowa
ł do naszych czasów, by tworzył przyjazne nam środowisko i
wreszcie - last but not least - by okaza
ł się wystarczająco odporny na nieuchronną także w
świecie mitów erozję, żeby kultura na nim oparta przetrwała dłużej niż jej pierwsi fundatorzy.
Nie przes
ądzamy zatem jakie będą ontologie nadchodzących czasów; nie mamy pretensji do
dania jakiego
ś "jedynie słusznego" obrazu świata. Przyznajemy filozofom pełną swobodę
tworzenia i obalania systemów. Zadaniem ekofilozofii za
ś czynimy zadbanie, by za ich
po
średnictwem podany mit bezpiecznie i długo służył ludzkości nadchodzących czasów.
Anegdota podaje, że tak miał się zachować Einstein po usłyszeniu sformułowanych przez Maxa Borna zasad
mechaniki kwantowej, w której niepojęty dla racjonalnego rozumu czynnik losowy jest pierwszorzędny. Sam był
przekonany, że Wszechświat jest deterministyczny a więc przewidywalny.
Już od dość długiego czasu dokonania fizyki najnowszej więcej mają wspólnego z mistyką niż naukami
przyrodniczymi. Fizyka ta usiłuje opisać obiekty dostępne tylko wyobraźni, a w takim, na wpół wyprowadzonym
ze ścisłego rozumowania, a na pół z kapryśnego natchnienia, świecie, jego twórcy są skazani na wprowadzanie
do fizyki schematów kulturowych, które ich samych wychowały. Stąd pewnie ów "porządek ukryty" -
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (7 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
wprowadzona do fizyki końca XX w. koncepcja obecna i w filozofii (np. u Heraklita) i w astrologii i w wielu
mitologiach świata (choćby starotestamentowej, gdzie Bóg jest niewidzialny i nie można sporządzać jego
wyobrażeń).
Teorię uznajemy za dobrą, jeśli: a) umożliwia ona trafne przewidywanie i b) po jej usłyszeniu jesteśmy
zaspokojeni poznawczo. Ten ostatni warunek jednak jest mocno zależny od parametru, który nazwiemy tu
"mocą umysłu". Osoba o silniejszym, bardziej dociekliwym umyśle, żąda głębszych teorii dla zaspokojenia
ciekawości poznawczej. Gdy jednak zbliżamy się do Tajemnicy Bytu wystarczająco blisko, najsilniejszy nawet
umysł zostaje "porażony": rwie się logika, zawodzi osąd, a człowiek staje twarzą w twarz z sacrum. Jeśli jednak
owo sacrum jest sztucznie ustanawiane jako nieprzekraczalne tabu, w dodatku przez osobę o umyśle nie
najsilniejszym - rodzą się dogmaty ograniczające poznanie. Wcześniej czy później ktoś o umyśle potężniejszym
od dogmatyka zauważy możliwość przełamania bariery. Wtedy dogmat upada, lub wymaga obrony metodami
administracyjnymi; jaskrawym przykładem tego zjawiska jest walka doktrynalna - przekleństwo wszelkich
filozofii skojarzonych z dogmatami religijnymi.
Zapewne ten zachwyt miał na myśli Henryk Skolimowski mówiąc o rewerencji, jako centralnej kategorii
ontologicznej, a wyjaśniając to słowami: nie zawsze musimy świat rozumieć, czasem wystarczy uszanować.
Tę koncepcję, zakładającą, że nie poznamy innego świata, niż świat naszego umysłu, wysunęła w swej pracy
doktorskiej, powstałej w latach 1995-98, Katarzyna Kopias-Łokuciejewska, z którą przedyskutowałem owocnie
wiele godzin na tematy filozoficzne. Sama twórczyni koncepcji nazywa ją antropoontologią i jest dość bliska
poglądom wyznawanym przez ekofilozofów.
Nasuwają się tu podobieństwa znaczeniowe między rolą Logosu, a funkcją, jaką spełnia Hermes - są
"kurierami jaźni", przekazem między Czasem i Wiecznością.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad02.htm (8 of 8) [07-May-11 6:02:44 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD TRZECI
Epistemologia ekologiczna, czyli co chcemy postrzega
ć?
U
ko
ńca wieku XX, gdy w wyniku postępu fizyki już na pewno wiemy, że człowiek nie jest -
jak chce tego szko
ła kartezjańska - tylko biernym obserwatorem rzeczywistości, lecz mniej lub
bardziej aktywnym kreatorem tego, co obserwuje, musi zrodzi
ć się pytanie o proporcje
pomi
ędzy tym, co rzeczywiście i bez zakłóceń obserwujemy, a tym, co nasze zmysły otrzymują
jako rezultat (nieu
świadomionej przeważnie) obróbki sygnałów z otoczenia. Zwróćmy uwagę:
nie zarzucamy naszym zmys
łom, że zniekształcają wszystko, lecz przyznajemy im pewien
obszar poznania, na którym albo dzia
łają bezbłędnie, albo też wnoszone zakłócenia są
pomijalnie ma
łe. Tego właśnie nauczyła nas fizyka XX wieku: obserwacje w skali
porównywalnej z nasz
ą własną wielkością są obarczone niewielkim błędem poznawczym i tu
mo
żemy ufać szkiełku i oku. Gdy natomiast obserwujemy obiekty z mikro- lub megaświata,
zmys
ły zawodzą, gdyż przez naturę nigdy do takich obserwacji nie były konstruowane.
Dlaczego jednak z takim uporem pytamy o przydatno
ść zmysłów, skoro nauka dysponuje
nies
łychanej precyzji przyrządami pomiarowymi, a matematyka ma narzędzia pozwalające
modelowa
ć dosłownie wszystko? - Pytamy dlatego, że koniec końców każdy akt poznawczy jest
filtrowany przez oczy, uszy, smak, zapach i dotyk; wysi
łek konstruktorów przyrządów
pomiarowych zmierza przecie nie do czego innego, jak w
łaśnie do przełożenia ruchu elektronu,
albo wybuchu supernowej na wra
żenia dostępne zmysłom, np. ruch wskazówki po skali
przyrz
ądu albo na barwne plamy na ekranie sprzężonego z radioteleskopem komputera. Toteż
rozeznanie procesu, w wyniku którego po ilu
ś tam przetworzeniach przez nerwy i mózg
informacji atakuj
ącej nasze receptory wykrzykniemy "wiem!" - jest nadal pierwszorzędnym
problemem ka
żdej szanującej się epistemologii.
Podobnie jak przy ontologii, nie b
ędziemy poszukiwać jakiegoś "jedynie słusznego" i
w
łaściwego dla ekofilozofii modelu, lecz zaproponujemy pewne cechy, w jakie miałby on być
wyposa
żony. Cechy te wynikną z naszkicowanej poprzednio ontologii ekologicznej, głównie z
za
łożenia, że istnieją takie obszary rzeczywistości, na których człowiek i natura współdziałają,
ale s
ą i takie, na których każde zachowuje swą odrębność. Obszary współdziałania to te, na
których podstawowym celem cz
łowieka jest przeżyć i przekazać genotyp następnemu pokoleniu
- s
łowem w sferze przetrwania, obejmującej cały świat zjawisk średnioskalowych. Tu zmysły są
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (1 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
wiarygodnym
źródłem informacji. Wszelkie inne dziedziny ludzkiej działalności mogą stanowić
obszary, na których to, co naturalne zawodzi i trzeba ucieka
ć się do zachowań nieznanych
przyrodzie. W tych w
łaśnie obszarach nasze zmysły będą zniekształcały obraz świata stosownie
do
świadomych lub nieświadomych założeń, jakie towarzyszą aktowi poznawczemu.
Filtrowanie obrazu
świata przez ludzkie zmysły rozpoczyna się, jak uczy tego neurofizjologia, w
o
środkach obróbki sygnałów dochodzących z receptorów. Ośrodki takie zlokalizowane są w
mózgu i maj
ą swoje specjalizowane funkcje: jest ośrodek wzroku, słuchu, węchu, itp, a nawet
wysoce wyspecjalizowany obszar kory mózgowej odpowiedzialny za rozpoznawanie mowy. Ju
ż
w tych o
środkach informacja jest cenzurowana, i to najprawdopodobniej nie mechanicznie, lecz
zale
żnie od stanu psychicznego człowieka słuchającego lub patrzącego. Jest faktem powszechnie
znanym,
że wprawiwszy się w odpowiedni nastrój, można usłyszeć cichy szept wśród hałaśliwej
ulicy, a odpowiednio wy
ćwiczone oko jest w stanie reagować na pojedyncze kwanty światła.
Medycyna t
łumaczy to zjawisko zmianą proporcji obecnych w organizmie substancji zwanych
neuroprzeka
źnikami, odpowiedzialnych za przenoszenie sygnałów między wypustkami komórek
nerwowych (synapsami) i równie
ż nie neguje związku między ogólnym nastrojem człowieka, a
sk
ładem i działaniem owych neuroprzekaźników. W skomplikowanej informatycznie strukturze,
jak
ą jest mózg człowieka, włączanie jednych połączeń, a wyłączanie innych równoważne jest
w
łączaniu i wyłączaniu określonych procedur programowych, zapisanych w mózgu. Gdybyśmy
znali wszystkie mo
żliwości obróbki sygnału, do jakich zdolne są te procedury, problem
epistemologii na poziomie zmys
łów można by uznać za rozwiązany. Ale tak nie jest, bowiem
badacz analizuj
ący działanie wspomnianych już obszarów mózgu... przystępuje do pracy z
okre
ślonym nastawieniem badawczym. Można w pewnej mierze wyniki zobiektywizować,
powierzaj
ąc badania większej liczbie badaczy, ale nie będzie to tak do końca obiektywne,
bowiem badacze ci, bez wzgl
ędu na różnice charakteru i temperamentu, będą musieli mieć
nastawienie badawcze, inaczej niczego nie zbadaj
ą. Można skonstruować urządzenie techniczne
badaj
ące choćby skład i zachowanie się neuroprzekaźników w organizmie, lecz urządzenie takie
te
ż skażone będzie "w powiciu", bowiem konstruujący go technik przysposobi swą aparaturę do
wykrycia okre
ślonych zmian, ergo wykaże nastawienie badawcze.
Je
śli już na poziomie zmysłów tak przedstawiają się problemy analizy dopływających do nas
sygna
łów, cóż mówić o wyższych poziomach ich selekcji!
Poziomy wy
ższe wyróżnimy dwa: jeden z nich konstytuowany jest przez doświadczenia
osobnicze, drugi narzucony nam jest przez
życie w określonej kulturze i myślenie w określonym
j
ęzyku. Pierwotniejszy, a przez to trudniejszy do zbadania, jest poziom doświadczeń
osobniczych: nawyki i ewentualne urazy psychiczne wyniesione z wychowania, wzorce
rodzinne i
środowiskowe itp. nieuświadomione czynniki. Poziom wyższy, stosunkowo
naj
łatwiejszy do opisania i wyeliminowania z procesu poznawczego to: obowiązujące w danej
kulturze tabu, wzorce powszechnie akceptowane spo
łecznie, wierzenia i przesądy aktualnie
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (2 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
wyznawane oraz w
łaściwości języka, czyli jego słownictwo, strukturalność, lub jej brak,
literatura w danym j
ęzyku istniejąca, etc.
Poziom do
świadczeń osobniczych, niewątpliwie wpływających na intencjonalną część aktu
łagodzony obowiązującą w nauce dyscypliną formalną,
niedopuszczaj
ącą pomysłów zbyt indywidualnych, niezrozumiałych dla innych uczestników
kultury. Ponadto w zakres elementarnych kwalifikacji badacza, który chce uchodzi
ć za
cz
łowieka nauki, wchodzi zdolność zminimalizowania wpływu na wynik obserwacji
przynajmniej tych do
świadczeń jego osobistej historii życia, które zna i rozumie. Korzysta się tu
z zasady g
łoszącej, że błąd przyrządu pomiarowego (w tym przypadku człowieka) nie ma
znaczenia, je
śli jest stały i znany. Co jednak zrobić z błędami nieuświadomionymi, a przez to
niemo
żliwymi do wyeliminowania?
Wydawa
łoby się, że nic prostszego, jak zająć się człowiekiem od kolebki, nie dopuszczając do
ingerencji w jego procesy poznawcze i tak uformowanemu komu
ś powierzyć obserwacje
rzeczywisto
ści. Jednak zakres owej "nieingerencji" jest mocno dyskusyjny, skoro wiemy z
psychologii rozwojowej,
że dla małego dziecka sugestią jest nawet kolor jego łóżeczka. A gdyby
nawet i takie sugestie jakim
ś cudem wyeliminować, otwarta pozostaje kwestia podniesiona
swego czasu przez J. Locke'a, kwestia istnienia lub braku w nowo narodzonym cz
łowieku
jakich
ś wrodzonych idei, które miałyby potem prowadzić go przez życie; istnienie takich idei
czyni
łoby eksperyment z punktu widzenia nauki bezsensownym. Można próbować metod
"nienaukowych", np. postawi
ć nowo narodzonemu dziecku horoskop u profesjonalnego
astrologa i z tego horoskopu odczyta
ć, w jaki sposób przyszły badacz będzie postrzegał świat. W
ten sposób uchwyciliby
śmy błąd obserwacji, jeśli... no właśnie, "jeśli". Jeśli horoskopy
rzeczywi
ście są coś warte, jeśli potrafimy je bezbłędnie odczytać, jeśli... I owych "jeśli" narośnie
tyle,
że na obecnym etapie rozwoju tak nauki, jak i filozofii, nie wydaje się ani możliwe, ani tym
bardziej celowe, hodowanie od dziecka takiego "bioprzyrz
ądu".
Radykalniejsze rozwi
ązanie problemu "idei wrodzonych" polegałoby na sklonowaniu człowieka,
którego charakter oraz dzieje
życia są dobrze znane i następnie wychowaniu klona w kulturze
zupe
łnie innej niż ta, która wykołysała osobnika macierzystego. Wtedy mielibyśmy
jednoznaczn
ą odpowiedź na dwa ważne pytania: na ile człowiek jest uwarunkowany
genetycznie, a na ile kulturowo; na ile nosi w sobie jakie
ś wrodzone wzorce, procentujące w
pó
źniejszym życiu. Nie ma jednak obecnie - i najpewniej dłuższy czas jeszcze nie będzie -
przyzwolenia na takie do
świadczenie, a nawet gdyby zaistniało, to pozostaje kwestia warunków
eksperymentu (kto i jak mia
łby sklonowane dziecko wychowywać, żeby rozwój był
prawid
łowy?), kwestia procedur badawczych oraz interpretacji końcowej wyników
d
ługotrwałych przecież badań.
Rezygnuj
ąc zatem z marzeń o stworzeniu "poznawczego homunkulusa", musimy zwrócić się ku
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (3 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
innym metodom wyeliminowania zniekszta
łceń w procesach poznawczych. Pomocą stanie się
dla nas stwierdzenie poznawcze wzi
ęte nie z nauki ani z filozofii i logiki akademickiej XX
wieku (bo ich bezradno
ść epistemologiczną właśnie wykazaliśmy), lecz z wiedzy starszej od
niej: z tradycji okultystycznej. B
ędzie to zdanie ze "Szmaragdowej Tablicy" Hermesa
Trismegistosa, g
łoszące: jak na górze, tak na dole. Jego sensem jest stwierdzenie istnienia
wielu równoleg
łych i synchronicznych względem siebie światów, z których wszystkie są do
siebie w jaki
ś sposób podobne. Jung opisywał takie podobieństwa jako powiązania
znaczeniowe, ale nie przyczynowe. Oczywiste jest np. podobie
ństwo znaczeń, jakie mają dla
wyznawców chrze
ścijaństwa i buddyzmu rocznice narodzin Jezusa i Buddy. W obu przypadkach
oznacza to
święto całej społeczności religijnej, choć różne są korzenie obu wyznań i różne
koleje ich losu.
Łączy je znaczenie.
Podobnie równoleg
łe i synchroniczne zarazem są inne pary obiektów dostępnych poznaniu. Dla
epistemologii ekologicznej najwa
żniejsza taka para to człowiek i jego wytwory. W myśl zasady
Hermesa Trismegistosa wystarczy znajomo
ść jednego tylko elementu pary, by wnioskować coś
o drugim. Formujemy tedy zasadnicze za
łożenie epistemologii ekofilozoficznej: badając twory
cz
łowieka, poznajemy człowieka. Znając człowieka, znamy świat, w którym on żyje.
Metoda ta jest nie tylko postulatem, jakiemu mia
łby sprostać filozof, by otrzymać przedrostek
"eko", lecz pe
łnoprawnym spostrzeżeniem epistemologicznym. Albowiem wszelkie
postrzeganie, w
łącznie z chlubiącymi się "niezależnością" naukami przyrodniczymi, jest de facto
antropocentryczne. (Metodologia nauk przyrodniczych, z jej obsesyjnym wr
ęcz kultem
eksperymentu i powtarzalno
ści wyników, służy ostatecznie też nie poznaniu, ale bezpieczeństwu
podmiotu poznaj
ącego - to, co "obiektywne", jest w powszechnym mniemaniu przewidywalne, a
wi
ęc bezpieczne. Nauki przyrodnicze rozwinęły się w wieku XVIII na fali zawiedzenia religią i
w miejsce obalonych dogmatów wiary poda
ły inne dogmaty, żądające "obiektywizmu".
Tymczasem, jak to ju
ż wcześniej powiedzieliśmy, taki obiektywizm jest możliwy tylko na
poziomie zmys
łów i zjawisk średnioskalowych. Gdy wyczerpał się zakres możliwych do
poznania i skodyfikowania zjawisk tego zakresu, pojawi
ły się przyrządy pomiarowe, jako
"przed
łużenie zmysłów" człowieka. Od tego momentu nauka stała się niewolnicą metodologii i
konstruowanych wed
ług niej przyrządów. Upadłaby, gdyby nie to, że jako produkt niejako
uboczny da
ła technologię, umożliwiającą człowiekowi zapanowanie nad przyrodą.
Przyk
ładem poznania człowieka poprzez jego wytwory może być np. popularny komputer PC.
Jego struktura logiczna to cztery poziomy:
●
sprzęt,
●
specjalna grupa programów obsługujących proste czynności (wyprowadzenie znaku na ekran,
odczytanie sektora dysku, etc.) nazywana w żargonie informatyków BIOS,
●
system operacyjny, czuwający nad przebiegami wszystkich procesów w maszynie, mogący w
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (4 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
odpowiedzi na pojedynczą komendę wykonywać bardzo złożone nawet czynności; ta warstwa
"umie", choć w niewielkim stopniu, podejmować decyzje,
●
programy użytkowe, dostępne osobom korzystającym z komputera. Mogą one mieć różne
przeznaczenie, mogą być mniej lub bardziej "inteligentne", ale łączy je jedno - ich działanie jest
ściśle uzależnione od warstw niższych, zwłaszcza systemu operacyjnego.
Nietrudno zauwa
żyć, że twórcy komputera powtórzyli w jego konstrukcji strukturę informacyjną
ludzkiego organizmu. Tu równie
ż jest "sprzęt" (układy narządów), jest odpowiednik BIOS-u,
czyli rdze
ń przedłużony (ma on takie same funkcje w człowieku, jak BIOS w komputerze -
steruje stosunkowo prostymi czynno
ściami, jak regulacja temperatury ciała, reakcja na uczucie
g
łodu itp.), jest odpowiednik systemu operacyjnego, czyli międzymózgowie (właśnie ono
udost
ępnia ciało świadomości), oraz miejsce na "programy użytkowe", czyli kresomózgowie.
Innym, równie pouczaj
ącym przykładem podobieństwa znaczeniowego jest ludzka psychika i
taki jej wytwór jak "objawione" religie. Obiecywane przez takie religie szcz
ęście pozagrobowe,
wieczna m
łodość, niezmienność człowieka i jego błogostanu, to przecie nic innego, jak
wyprojektowane w postaci doktryny ideologicznej, wszystkie ludzkie t
ęsknoty i nadzieje, na
codzie
ń niemożliwe do spełnienia.
Pomi
ńmy istotne różnice w funkcjonowaniu komputera osobistego i mózgu
, w dzia
łaniu
indywidualnej psychiki i zbiorowej wyobra
źni; skupmy się na ich czysto strukturalnym
podobie
ństwie, a zobaczymy, jak technika i kultura umożliwiają zbadanie twórcy techniki i
kultury.
Zauwa
żmy, że badając przede wszystkim człowieka, poruszamy się w sferze zjawisk skrojonych
na ludzk
ą miarę, średnioskalowych. Czyli - skazani na świadectwo zmysłów - posługujemy się
nimi tam, gdzie s
ą one stosunkowo najmniej zawodne.
Aby jeszcze bardziej uprawomocni
ć tę metodę, zauważmy, że technika i kultura są, w stosunku
do swych biologicznych i kulturowych pierwowzorów, bardzo m
łode. Na tyle młode, że znamy
w miar
ę dokładnie historię tworów kulturowych i technicznych człowieka. To może stać się
solidn
ą inspiracją do odtworzenia historii tworów biologii.
Opisane post
ępowanie przypomina popularny i wielokrotnie opisywany eksperyment ze
szczurem w labiryncie. Pierwsze przej
ście labiryntu zajmuje zwierzęciu wiele czasu. Szczur
kluczy, gubi drog
ę, zwiedza ślepe zaułki. Ale już drugie przejście prowadzi najkrótszą drogą do
celu. Zatem pierwsze, z obijaniem nosa i
łapek, przejście labiryntu, to mozolna praca Ewolucji,
drugie, z gracj
ą i swobodnie, to działalność inżyniera. Właściwa droga (czyli zasada budowy i
dzia
łania) jest przez cały czas jedna. Ukazuje ją znaczeniowe i formalne podobieństwo
niektórych form biologicznych, kulturowych i technicznych. Natomiast ró
żnice w budowie np.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (5 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
komputera i mózgu uzmys
łowią nam jak człowiek zniekształca obraz świata, czyli pomogą,
cz
ęściowo przynajmniej, wyzwolić się od omawianych na wstępie tego rozdziału ograniczeń
poznawczych.
Postulujemy zatem,
że człowiek poznaje siebie i świat nie bezpośrednio, lecz poprzez swoje
twory i przypuszczamy,
że dzieje się tak nie tylko na poziomie człowieka. Jeśli wierzyć
Teilhardowi de Chardin
, Bóg równie
ż poznaje siebie przez swoje twory - materialny i
niematerialny Wszech
świat oraz losy wszystkich jego elementów (w tym oczywiście
cz
łowieka).
Zaproponowana metoda, jakkolwiek bezpieczna poznawczo i nie zbaczaj
ąca na grząski teren
"ogólnych teorii wszystkiego", mo
że jednak nie być konkurencyjna w stosunku do modnych
obecnie i usilnie propagowanych metod wgl
ądu bezpośredniego. Takie metody poznawcze,
przej
ęte przez ekologię głęboką, a następnie ekofilozofię z tradycji buddyjskiej, zalecają
najpierw samopoznanie podmiotu poznaj
ącego, a potem dopiero wydawanie sądów o świecie.
Zagadnienie jest wa
żne, bowiem nawet mając komplet dzieł człowieka, niczego sensownego nie
powiemy o cz
łowieku, jeśli nasze nastawienie badawcze będzie fałszywe, tzn. będziemy
dobierali fakty pod z góry za
łożony rezultat badań. Mechanizm ten jest tyleż subtelny, co
pot
ężny. Buddyści wręcz powiadają, że zanim człowiek nie będzie rozumiał samego siebie i
w
łasnych mechanizmów odbioru i cenzurowania rzeczywistości - wszelkie sądy, jakie wyda,
b
ędą fałszywe. Mechanizmy zniekształcania osądu poznajemy według tradycji wspólnej
mistykom wszelkiej proweniencji, poprzez szczególnej konstrukcji "zmys
ły wewnętrzne",
niewiele lub nic nie mówi
ące o świecie dookoła nas, lecz tym dokładniej prowadzące nas po
meandrach wn
ętrza ludzkiego umysłu. Dotychczasowe ich użycie w filozofii Europy polega na
uruchomieniu maksimum mocy poznawczej umys
łu dla odrzucenia prawd znanych i nazbyt już
zbanalizowanych. Wtedy nieuchronnie nast
ępuje moment, gdy bogowie bronią swoich tajemnic,
cz
łowiek doznaje "olśnienia" i wypowiada zdanie w rodzaju "początkiem Wszechrzeczy jest
Woda" (oczywi
ście może to być cokolwiek innego, co w chwili maksymalnego napięcia
umys
łowego, zostało przez bogów "podsunięte" - apeiron, prana, ogień, Logos, etc.). Z takiego
intuicyjnego do
świadczenia rozwija się potem reszta systemu, ani lepszego ani gorszego od
innych, ju
ż istniejących, a moment, gdy umysł przekracza bariery kultury, języka i osobistych
uwarunkowa
ń filozofa, zostaje zagubiony. Jest to łatwe do zrozumienia, jeśli przypomnimy
sobie,
że myśl europejska szuka bardziej prawdy bezpiecznej niż obiektywnej. W praktykach
duchowych Dalekiego Wschodu, g
łównie w radża-jodze i buddyzmie zen, celem doświadczenia
jest w
łaśnie ów moment wglądu, nie zaś - jak w myśli europejskiej - niewyraźne wspomnienie
po nim pozosta
łe. A to dlatego, że myśl Wschodu bezpieczeństwa egzystencjalnego nie szuka,
ale bez w
ątpliwości zakłada jego istnienie i działanie. Takie bezpieczeństwo tworzy
cz
łowiekowi choćby teoria reinkarnacji. Takie bezpieczeństwo mieli też prawdopodobnie
pierwotni filozofowie greccy, ci, których nazywa si
ę Mędrcami. Sensem ich pracy było mniej
tworzenie systemów, a bardziej studiowanie owego niepowtarzalnego stanu uwalniania si
ę
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (6 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
umys
łu od ograniczeń języka i myślenia.
Nie chc
ąc podważać zatem świeżo powołanej do bytu metody, musimy uzupełnić ją o elementy
wynikaj
ące z tradycji buddyjskiej, do której się ekofilozofia odwołuje. Obserwując twory
cz
łowieka i wyciągając z tej obserwacji wnioski o człowieku (a zgodnie z prawem analogii także
o ca
łej Rzeczywistości) stawiamy obserwatorowi jeszcze jeden warunek: nie może nim być
osoba nie rozumiej
ąca swoich własnych, kulturowych i osobniczych uwarunkowań
poznawczych. To nak
łada na badacza o ekofilozoficznym nastawieniu obowiązek
samopoznania. Mo
żna zatem wyobrazić sobie ekofilozofa jako osobę najpierw korzystającą z
technik medytacyjnych w celu osi
ągnięcia "oświecenia", zrozumienia ograniczeń myśli, języka i
kultury, a potem dopiero prowadz
ącą obserwację człowieka i jego wytworów.
Stany medytacyjne jako narz
ędzie poznawcze mają jeszcze jedną zaletę, niedostępną żadnym
znanym dzi
ś miernikom technicznym: człowiek w stanie medytacji może przezwyciężyć,
cz
ęściowo przynajmniej, zasadę nieoznaczoności znaną z fizyki XX stulecia
. Bo ta zasada
dotyczy
świata energii porównywalnych z mocą umysłu, gdzie nie ma mowy o "obiektywnym"
pomiarze, gdy
ż obserwator jest jednocześnie obserwowanym! W umyśle człowieka nie-
medytuj
ącego stale są jakieś nieuświadomione i niekontrolowane, przypadkowe myśli i słowa,
które powoduj
ą emisję energii - szum. W codziennym funkcjonowaniu nie przeszkadza to w
najmniejszym stopniu, bowiem tu jeste
śmy w świecie zjawisk średnioskalowych, wiele rzędów
wielko
ści powyżej poziomu kwantowego, na którym zaczyna obowiązywać zasada
nieoznaczono
ści. Ale gdy chcemy badać poziomy kwantowe i subtelniejsze od nich, szum
umys
łu jest poważną przeszkodą. Można go redukować budując ultraczułą aparaturę techniczną,
ale nie ma pewno
ści, czy na tak czułe przyrządy myśl ludzka nie oddziaływuje, zakłócając
pomiar. Nie mamy te
ż pewności, czy szum umysłu nie jest w takie przyrządy konstrukcyjnie
wbudowany, bo przecie
ż aparaturę techniczną projektują i budują ludzie, których umysły
wytwarzaj
ą szum. Tu właśnie z pomocą przychodzi medytacja: obniżając poziom emisji własnej
umys
łu, zwiększa czułość poznawczą człowieka i tym samym daje dostęp do świata energii
subtelnych, takich jak np. znaczenia symboli, jak energie badane przez radiestezj
ę i
psychotronik
ę, etc. (Nauka również wcześniej czy później zacznie korzystać z tego rodzaju
poznania, gdy
ż przyrząd pomiarowy skonstruowany w stanie medytacji jest z pewnością mniej
czu
ły na wszelkie szumy. Ponadto jego konstrukcja niejako "zamraża" stan medytacyjny,
udost
ępniając czułość i dokładność pomiaru medytacyjnego osobom w normalnym stanie
świadomości. W taki sposób nauka zachowałaby właściwą sobie egalitarność, nie rezygnując z
penetracji "nienaukowych" do tej pory obszarów ludzkiego poznania).
Ekofilozoficzne podej
ście do poznania zakłada - jak cały światopogląd ekologiczny - że natura
jest najwy
ższym dostępnym nam mistrzem i przewodnikiem. Postulując tedy użycie "zmysłów
wewn
ętrznych" i zewnętrznych zgodne z ich naturą, nie każąc im z pomocą wyrafinowanych
technologii wpl
ątać się w krąg niemożności spostrzeżeniowej, jesteśmy na pewno "ekologiczni"
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (7 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
poznawczo. Przy takim przyjaznym podej
ściu do natury, większa jest szansa, że odsłoni nam
ona te swoje tajemnice, których poznanie uczyni nas bezpieczniejszymi i dla niej, i dla naszego
zagro
żonego kompletną niemożnością epistemologiczną gatunku.
Np. nie wiemy, czy Einstein stworzyłby teorię względności, gdyby ktoś z osób ważnych dla jego dzieciństwa
zainteresował się jego talentami muzycznymi i uczynił z niego wirtuoza skrzypiec, oddalając talenty myśliciela.
Fizyk-noblista, Roger Penrose utrzymuje, że mózg ludzki działa nieobliczeniowo, podczas gdy współczesne
komputery umieją właściwie tylko obliczać konkretne wartości i są programowane wg ściśle wyznaczonego
schematu, zwanego algorytmem. Ale istnieje już nowa technika programowania zwana genetyczną, która jest
bliska działaniu ewolucji naturalnej, więc prawdopodobnie i mózgu.
Theilhard de Chardin, katolicki myśliciel, dokonał wcale udanej syntezy myślenia naukowego z teologicznym.
Według niego, Bóg-Alfa (stan początkowy Wszechświata) pragnąc poznać samego siebie zainicjował proces
Stworzenia, którego wynikiem miałby być nasz Wszechświat i cała jego zawartość. Człowiek - jako obraz i
podobieństwo Boga - miałby obowiązek poznawać samego siebie. Gdy poznanie będzie kompletne, Stwórca
przejdzie do stanu końcowego (Boga-Omegi), a niepotrzebny już Wszechświat zostanie unicestwiony. W
koncepcji tej widać wyraźnie wpływy metodologii humanistycznej, gdzie znana chrześcijaństwu od jego zarania
koncepcja życia poświeconego kontemplacji i samopoznaniu zostaje wyprojektowana na Boga.
Zasada ta głosi, że w mikroświecie nie można obserwować położenia i pędu cząstki, czyli jej parametrów
czasoprzestrzennych i energetycznych jednocześnie. Skupienie się obserwatora na jednym parametrze
powoduje zagubienie drugiego. W świetle naszych rozważań, zasada ta jest jednak bardziej własnością umysłu
niż materii.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad03.htm (8 of 8) [07-May-11 6:02:46 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD CZWARTY
Antropologia ekologiczna, czyli jak
żyć w harmonii ze środowiskiem?
Z
anim odpowiemy na tytu
łowe pytanie obecnego, czwartego już wykładu, musimy zadać sobie
kilka pyta
ń pomocniczych: co to znaczy harmonia człowieka ze środowiskiem? Dlaczego
obecnie harmonii tej nie ma? I wreszcie ostatnie, ale nie najmniej wa
żne pytanie: czy i dlaczego
w ogóle tak
ą potrzebę odczuwamy? - Chcąc dobrze zrozumieć potrzebę, która powołała do bytu
filozofi
ę ekologiczną, nie obejdziemy się bez sięgnięcia do historii ostatnich trzystu lat kultury
europejskiej. Nie od rzeczy b
ędzie też zainteresowanie się psychiką człowieka, który
doprowadzi
ł do zniszczeń dziś widocznych - i naszkicowanie wymogów, jakie miałby spełniać
kto
ś, kto od wszechobecnej dziś żądzy niszczenia będzie w przyszłości wolny.
Nie pope
łnimy wielkiego błędu, jeśli powiemy, że przed nadejściem ery technologicznej
cz
łowiek był w dużym stopniu więźniem sił przyrody, zdanym na ich łaskę i niełaskę. Byle
zaraza, rok nieurodzaju, kl
ęski żywiołowe - każde z tych zdarzeń uświadamiało znikomość
ludzkiej egzystencji i uczy
ło pokory. W zjawiskach przyrodniczych widziano objaw gniewu
bo
żego, a jedyne, co można było zrobić, to próbować podpatrywać przyszłość albo wierzyć, że
w zamian za tzw. dobre uczynki albo dobr
ą wiarę będzie się nagrodzonym pośmiertnym
spokojem. Natur
ę demonizowano, przypisywano jej cechy istoty inteligentnej, lecz
nietolerancyjnej. Mia
ła ona, w myśl wierzeń dawnych epok, swoje własne życie i tylko te
ludzkie dzia
łania, które były zgodne z celami ukrytego życia przyrody, miały szansę
powodzenia. Cz
łowiek był tu zaledwie tolerowany. Z lękami związanymi z takim stanem rzeczy
radzono sobie w ró
żny sposób: albo budując sztywne struktury społeczne, całkowicie
kontroluj
ące życie człowieka, w zamian za posłuszeństwo na Ziemi obiecujące szczęście
po
śmiertne (przykładem może być średniowieczny Kościół katolicki lub wyrosła wśród pustyń
cywilizacja islamu), albo poddaj
ąc się i widząc wszędzie jakiś wyższy porządek, przeciw
któremu protest jest daremny; z pos
łuszeństwa temu, okrutnemu z dzisiejszego punktu widzenia,
porz
ądkowi umiano nawet czerpać radość
Sytuacja zmieni
ła się diametralnie z chwilą, gdy wytworzono pierwsze, prymitywne wprawdzie,
ale ju
ż umożliwiające eksplorację natury, technologie. Od tego momentu rozpoczął się proces,
który mo
żna porównać z odreagowaniem, jakie dorastające dzieci nierzadko fundują swym
rodzicom. Tak
że dorastająca ludzkość, gdy tylko poczuła swą siłę, gdy tylko pierwsze maszyny
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (1 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
zwielokrotni
ły jej możliwości - udowadnia sobie samej, że nad przyrodą panuje. Dziś zbieramy
ostatnie "
żniwa" tego niemal trzystuletniego odreagowania. Są one na tyle przerażające, że z
tego przera
żenia powstał wcale silny i wpływowy nurt, zwany "ekologią strachu", a jest to strach
nie tylko przed wyczerpaniem si
ę nośników energii, czy zatruciem środowiska w stopniu
uniemo
żliwiającym człowiekowi egzystencję; to także lęk człowieka przed własnymi
mo
żliwościami zniszczenia najpierw przyrody, a potem samego siebie.
Gdyby zapyta
ć o źródła takiego stanu rzeczy, nieodmiennie nasunie się jedna odpowiedź: jest
ni
ą, pokutujący w świadomości europejskiej mit wrogości sił przyrody wobec człowieka. Dał się
on ju
ż we znaki przy konstruowaniu ontologii ekologicznej. Równie szkodliwy jest - jak się
w
łaśnie okazuje - przy antropologii. Można powiedzieć, że antropologia, którą umownie
nazwiemy tu "kartezja
ńską" (przyjmując, że to właśnie Rene Descartes jest ojcem duchowym
formacji utylitarystycznej, skupionej bardziej na metodzie ni
ż na celu, któremu miałaby ona
s
łużyć) wręcz wymaga od człowieka, by wynosił się ponad inne stworzenia i robił wszystko, co
jest aktualnie mo
żliwe... tylko dlatego, że jest to możliwe, bez przewidywania jakichkolwiek
konsekwencji. Uzbrojeni w taki nakaz, wsparci jeszcze biblijnym "czy
ńcie sobie Ziemię
poddan
ą", ruszyliśmy w erę technologiczną
. Reszty spustosze
ń najpierw w duszy człowieka, a
potem w
środowisku człowieka otaczającym, dokonały pospołu: protestantyzm, personalizm,
utylitaryzm i kapitalizm. Przyjrzyjmy si
ę bliżej ich relacjom ze środowiskiem naturalnym
cz
łowieka:
Protestantyzm by
ł od początku religią mieszczaństwa, czyli warstwy społecznej budującej
kapitalizm. Zasadnicze za
łożenia protestantyzmu - istnieją ludzie przeznaczeni do zbawienia (w
domy
śle: ci, których ciągnie do protestantyzmu, to owi "lepsi", których Bóg wybrał), a całą
reszt
ą się nie zajmujemy, bo i tak ich piekło pochłonie - sprzyjały wytworzeniu w umysłowości
protestanta poczucia wy
ższości w stosunku do np. katolików. Jeśli jeszcze uświadomimy sobie,
że pierwszym protestantom surowo zakazane były wszelkie rozrywki, a za ciężką pracę
oczekiwa
ło na nich błogosławieństwo, to trudno, by nie wytworzyła się w tej sytuacji szeroko
dzi
ś znana protestancka etyka pracy. W dodatku protestanccy teolodzy zdjęli klątwę z bogactwa,
informuj
ąc swych wiernych, że uzyskany w wyniku pracy majątek jest znakiem danym od Boga,
potwierdzeniem pewno
ści zbawienia. W skojarzeniu z faktem, że chrześcijaństwo jako takie, czy
katolickie, czy reformowane, przypisywa
ło człowiekowi rolę szczególną, pana i władcy
przyrody (to starotestamentowe wezwanie "czy
ńcie sobie Ziemię poddaną"), mamy obraz
typowego protestanta jako w miar
ę uczciwego kupca lub producenta, który stara się wydrzeć
życiu jak najwięcej bogactwa, chcąc zyskać jak największą pewność zbawienia... Brak
świadomości ekologicznej w czasach, gdy protestantyzm zdobywał swe dominia, spowodował
jeszcze i to,
że nasz natchniony mieszczanin zupełnie nie zważał na koszty pozyskania swego,
daj
ącego pewność zbawienia, majątku. Tak jest do dnia dzisiejszego. Dawno już umknął z
powszechnej
świadomości związek majątku i zbawienia..., a obłędny "wyścig szczurów", pęd
spo
łeczeństw protestanckich do bogacenia się za wszelką cenę trwa nadal - z fatalnymi skutkami
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (2 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
tak dla
środowiska, jak dla umysłów ścigających się ludzi. Nie zważają oni wcale na rzeczywiste
potrzeby otaczaj
ącej ich natury, ba!, nawet nie starają się ich należycie rozeznać.
Kolejnym sk
ładnikiem tej wysoce dla środowiska toksycznej mieszanki jest personalizm
chrze
ścijański, uznający osobę ludzką za najwyższy twór Boga i w związku z tym przyzwalający
tej
że osobie na dowolne wynoszenie się ponad inne dzieła Stwórcy
łała zależność
cz
łowieka od przyrody, poczucie wspólnego losu człowieka i jego otoczenia było bez wątpienia
silniejsze, ni
ż w czasach, gdy osiągnięcia nauki i pochodnej od niej technologii w znacznym
stopniu uniezale
żniły człowieka od kaprysów środowiska. Ktoś, kto miał przeświadczenie, że
jest tworem doskona
łym, stworzonym do panowania nad Naturą, po prostu musiał wytworzyć
technologie agresywne i dla Natury szkodliwe. Najsilniej ujawni
ło się to na gruncie
protestanckim, bo te
ż protestanci silniej eksponowali swoją wyższość nad przyrodą. (Katolicyzm
poszed
ł w drugą, równie szkodliwą dla ekologicznego funkcjonowania człowieka skrajność, o
której szerzej jeszcze opowiemy.) Tak czy owak, przyj
ąć trzeba, że światopogląd ekologiczny
nie jest mo
żliwy w ramach personalizmu chrześcijańskiego. Głębiej czujący chrześcijanie,
czerpi
ąc inspiracje do unowocześnienia swej religii, uczynienia jej narzędziem kształtowania
jakiego
ś "homo ecologicus", z powodzeniem sięgają do tradycji franciszkańskiej. Św.
Franciszek personalizm odrzuca
ł (miał z tego tytułu spore kłopoty z ówczesną hierarchią
duchown
ą), przyznawał zwierzętom i roślinom pełne prawa stworzeń bożych i jest dziś
natchnieniem i nadziej
ą nowoczesnego, ekologizującego nurtu chrześcijaństwa.
I wreszcie - utylitaryzm, czyli, upraszczaj
ąc nieco, przeświadczenie, że dla człowieka ważne jest
tylko to, co bezpo
średnio użyteczne. W czasach, gdy się on rodził (był to przełom wieków XVII
i XVIII) za bezpo
średnio użyteczne uznawano to, co daje człowiekowi panowanie nad jego
środowiskiem. Na metafizykę, czy choćby refleksję egzystencjalną w takiej filozofii,
towarzysz
ącej wzrostowi europejskiego kolonializmu, miejsca być nie mogło.
To w
łaśnie utylitaryzm wyparł filozofię uprawianą w wielkim, greckim stylu, szukającą raczej
zdolnej uszcz
ęśliwić człowieka prawdy o Wszechświecie, niż ideologicznych uzasadnień
poczyna
ń politycznych. Filozofia wieków XVIII i częściowo XIX, jak powszechnie wiadomo,
nie szuka
ła wszechogarniających systemów, nie pytała o arche ani Praprzyczynę; była w dość
widoczny sposób s
ługą polityki i technologii. Ta ostatnia szybko dostarczyła ludziom
niezdolnym poj
ąć najprostszej nawet filozofii, ale lubiącym władzę, narzędzi do realizacji ich
planów. Mo
żna powiedzieć, że sztandarowe zdanie utylitaryzmu "scientia est potentia", niczym
d
żin wypuszczony niebacznie z butelki, narobiło potężnych spustoszeń w umysłach wyżej
wspomnianych mi
łośników władzy. Po niemal stuleciu mógł więc ironicznie stwierdzić Ortega y
Gasset,
że "polityk nie będzie w najbliższej przyszłości potrzebował filozofa, uzasadniającego
jego poczynania - ma bowiem bomby o niewyobra
żalnej sile niszczenia, zdolne bez żadnej
filozofii skutecznie przekona
ć (czytaj: zastraszyć) wszelkich przeciwników". I że taka
pozbawiona filozofii polityka b
ędzie polityką bez żadnych zasad. Wielki Hiszpan nie pomylił się
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (3 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
- s
ądząc po jakości polityki uprawianej współcześnie.
Tak oto filozofia straci
ła kontakt z życiem i stała się w dwudziestym stuleciu dwutorowa: z
jednej strony mamy prób
ę ratowania jej prestiżu i godności w postaci filozofii akademickiej,
broni
ącej się przed profanami niezrozumiałością swej perfekcyjnej terminologii, z drugiej zaś
papk
ę ideologiczną, której do przesytu mają demokratyczne społeczeństwa przy każdych
kolejnych wyborach. Najbardziej zwyrodnia
łą odmianą tej drugiej "filozofii" stały się ideologie
re
żimów totalitarnych dwudziestego stulecia. Prawdziwie nowoczesnej, wyczulonej na czas i
jego mit filozofii nurtu
środkowego, zdolnej olśnić i porwać inteligentnego nie-filozofa,
filozofii, która nie schlebiaj
ąc nadmiernie masowym gustom, nie jest też produktem nadmiernie
akademickim - w XX stuleciu zdecydowanie nie ma. A
świat wymyka się spod kontroli
.
Aby ten fatalny proces odwróci
ć, potrzeba będzie nie tyle nowej filozofii jako takiej, ile nowego
spojrzenia na pozycj
ę człowieka w świecie. Wspomnieliśmy już, że elementem mitu
ekologicznego jest poczucie odpowiedzialno
ści za świat, w którym dziś można zrobić właściwie
wszystko, z unicestwieniem tego
świata włącznie - ale jutro być może unicestwienie będzie
jedyn
ą rzeczą możliwą do zrobienia.
Utylitarystyczne stwierdzenie "wiedza s
łuży człowiekowi do opanowania świata" zastąpić trzeba
postulatem, by wiedza s
łużyła człowiekowi do opanowania samego siebie, bez konieczności
kosztownego odreagowania na Naturze uzale
żnienia sprzed wieków. Świat nie może być dłużej
li tylko zbiorem bogactw do wydarcia Ziemi albo przestrzeni
ą do zagarnięcia; aby być
prawdziwie ludzkim domem - powinien sta
ć się także świątynią. Albowiem poczucie sacrum,
przeczucie Tajemnicy przerastaj
ącej logikę i wyobraźnię, ma moc powstrzymania człowieka od
dzia
łań niszczących. Oczywiście nie może to być sacrum prymitywne, rodem z wyobraźni
średniowiecznych i współczesnych inkwizytorów, zawierające element groźby piekielnej i
nagrody niebia
ńskiej; nie może owo sacrum być pozaświatowe czy też pozamaterialne, jak
proponuj
ą to współczesne religie; musi ono być względem świata nie transcendentne, ale
immanentne. Tote
ż człowiek ekologiczny realizowałby swą duchowość mniej w rytuałach
religijnych, a bardziej w codzienno
ści. Byłby praktycznym panteistą, a jego funkcjonowanie w
świecie bliskie byłoby medytacji, która jak wiadomo bywa celem i wartością samą w sobie. W
taki sposób b
ędziemy, jako ludzkość, rzeczywiście mieszkańcami Kosmosu, a nie tylko
rabusiami, bezlito
śnie eksploatującymi kolejne planety i pozostawiającymi za sobą kolejne
spustoszone globy, równie ja
łowe jak technokratyczna ideologia zdobywcy.
W
świetle tego, co powiedzieliśmy, centralnym problemem antropologii ekofilozoficznej staje
si
ę etyka. Ona to bowiem ma moc powstrzymania powszechnej destrukcji, dziś w świecie
podniesionej do rangi przeznaczenia ludzko
ści. I taka etyka musiałaby się w człowieku
kszta
łtować bardzo wcześnie, niemalże od kołyski. Tylko bowiem etyka, wpojona na poziomie
nieu
świadomionym, a przez to niemożliwa do ominięcia, gwarantuje, że nowi ludzie nie
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (4 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
zafunduj
ą Ziemi nowych zniszczeń.
Jaka mia
łaby być owa etyka ekologiczna? W pierwotnych opracowaniach Arnie Naessa i
Henryka Skolimowskiego silnie widoczne jest nawi
ązanie do etyki buddyjskiej, nakazującej
cze
ść dla każdego istnienia i współodczuwanie z każdym istnieniem
.
Postulowane wspó
łodczuwanie prowadzi nieuchronnie do otwarcia się człowieka na wszelkie
odczucia
świata nas otaczającego, w tym także na ogrom cierpienia, jaki się w świecie
nagromadzi
ł. Ekofilozof staje się tym samym znanym z tradycji buddyjskiej Bodthisatvą - kimś,
kto b
ędąc wolnym od cierpienia własnego, godzi się na odczuwanie cierpienia indukowanego,
pochodz
ącego ze świata zewnętrznego - aby na miarę swych możliwości cierpienie to
zredukowa
ć. Elementarną zatem kwalifikacją ekofilozofa jest bezpieczne bycie z cierpieniem,
bez potrzeby ucieczki w jak
ąkolwiek rzeczywistość od tego cierpienia wolną. (Technik takiej
ucieczki
świat współczesny zna sporo: pracoholizm, alkoholizm, narkomania, plaga sekciarstwa,
odgradzanie si
ę od świata niewyobrażalnym bogactwem, skutecznie głuszącym sumienie, zalew
przemocy, pornografii, etc.)
Wra
żliwość ekologiczna jest więc lekcją odwagi i odpowiedzialności. Niewiele ma wspólnego z
do
ść rozpowszechnioną obecnie "ekologią strachu", nakazującą spowolnienie rabunkowej
eksploatacji
środowiska tylko w obawie, że jutro nie będzie czego tak intensywnie
eksploatowa
ć. Jest to wrażliwość, w ramach której ulżenie cierpieniu indywidualnemu możliwe
jest poprzez ul
żenie cierpieniu świata jako całości. Wtedy działania naprawcze wynikają nie
tylko z kalkulacji ekonomicznych, sk
ądinąd i w ekologii niezbędnych; wynikają wprost z
intuicyjnej potrzeby redukcji cierpienia, jak
ą odczuwa każda żywa istota
.
Id
ąc dalej, powinniśmy zapytać o przyczyny cierpienia i towarzyszącego mu rujnowania
cz
łowieka i jego środowiska. Tu odpowiedzią mogłyby być słowa Buddy, powtarzane od
wieków w niezmienionej niemal formie: cierpienie bierze si
ę z niewiedzy. I nie jest to niewiedza
w znaczeniu naukowym, lecz raczej nie
świadomość człowiecza - nieświadomość siebie, swoich
potrzeb, swoich celów i mo
żliwości. Jak do tej pory, ludzkość rozwija głównie pożądania
w
ładzy nad światem materialnym i eksploatowania go bez miłosierdzia. Nie widać, żeby ten
kierunek rozwoju, wzbudzony niemal trzy stulecia temu, mia
ł dać człowiekowi jakiekolwiek
powa
żniejsze spełnienie. Przeciwnie, obok dewastacji przyrody dał istną eksplozję zjawisk
wynikaj
ących z niespełnionej pożądliwości: zaburzenia funkcjonowania rodziny, przestępczość,
wojny lokalne i globalne, narkomani
ę, zalew pornografii, gonienie za sensacją i wymagania
coraz silniejszych bod
źców dla poruszenia coraz bardziej stępiałej wrażliwości. Nie dla
wszystkich obecnie
żyjących ludzi związek między ich rozbuchaną pożądliwością, a nędzą
uczuciow
ą i duchową jest oczywisty, nie dla wszystkich nawet widoczny - ale na cudowne
samou
świadomienie ludzkości liczyć chyba nie ma co, bo czasu jest mało. Lepiej mocno wziąć
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (5 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
w r
ęce stery samych siebie i podać program naprawczy.
Zasadnicz
ą jego częścią, wspólną zresztą wszystkim liczącym się myślicielom ekologicznym,
jest w
łaściwe rozeznanie potrzeb. Czyli: nie ma mowy o rezygnacji z osiągnięć nauki i techniki,
nie ma mowy o cywilizacji jako b
łędnym wyborze (co sugerował np. E. Cioran
zgody na cywilizacj
ę niekontrolowanej konsumpcji, ani tym bardziej zgody na rozbudzanie
nowych potrzeb dla celów handlowych. Potrzeby cz
łowieka w gruncie rzeczy nie zmieniły się aż
tak bardzo od czasów "przednaukowych" i "przedtechnologicznych". Nadal potrzebujemy
bezpiecze
ństwa (biologicznego, społecznego i egzystencjalnego), potrzebujemy więzi
mi
ędzyludzkich, odczuwamy potrzebę przedłużenia gatunku, potrzebę poznania rzeczywistości,
potrzeb
ę piękna, miłości, wreszcie potrzebę transcendencji, czyli przekraczania samych siebie.
Ka
żda z tych potrzeb może być oczywiście rozłożona na mniejsze, bardziej konkretne potrzeby
(np. potrzeba bezpiecze
ństwa realizuje się w posiadaniu domu i przedmiotów w nim
zgromadzonych), ale nie wydaje si
ę, by ten katalog potrzeb uległ w ciągu ostatnich trzystu lat
nieprzerwanego rozwoju nauki i techniki jakiemu
ś znaczącemu uzupełnieniu. Natomiast można
z ca
łą odpowiedzialnością stwierdzić, że wśród tych potrzeb niektóre nadmiernie się rozrosły i
bez reszty zaw
łaszczyły umysły współczesnej ludzkości. Największa rola przypada tu potrzebie
bezpiecze
ństwa. Ona to bowiem nakazuje obłąkane nieraz rujnowanie środowiska
przyrodniczego i psychicznego, tylko po to, by wydarte
środowisku bogactwa przetwarzać na
przedmioty, dzi
ęki którym poczujemy się nie gorsi od sąsiada, nie słabiej uzbrojeni w walce o
codzienny byt. Na naszych, wypatruj
ących XXI wieku oczach, rozgrywa się walka pierwotnych
koczowników, których agresja ma do dyspozycji technologie daleko pot
ężniejsze od
kamiennego topora...
Wyj
ście z tego błędnego koła podała nam już wcześniej ontologia ekologiczna; utrzymuje ona
bowiem,
że świat jest nam przyjazny i bezpieczny, ergo walka ze światem jest niepotrzebna.
Potrzebna jest natomiast odpowiedzialno
ść. Ona to właśnie stanowi centralne - jak do tej pory -
zagadnienie ekofilozofii jako takiej. Nie jest to tylko odpowiedzialno
ść człowieka za jego
środowisko naturalne, jest to odpowiedzialność większa: odpowiedzialność twórcy za swoje
dzie
ło. Bo wiemy już, że nasze myśli, przetworzone przez umysły, ręce i maszyny, stanowią
g
łówne źródło mocy sprawczej na dzisiejszej Ziemi. Nie znamy tworzywa dla myśli; niewiele
wiemy o Absolucie i wyrzekli
śmy się już wcześniej prób jego dokładnej definicji. Natomiast
formy nasz
ą myślą z Absolutu wytworzone znamy jak najbardziej. Mamy możliwości
stworzenia w
łaściwie wszystkiego - ale czy wszystko, co można stworzyć, jest potrzebne dziś i
po
żyteczne w dłuższej perspektywie czasowej? Oto pytanie prawdziwie godne filozofa
Nowej Ery!
Proponowany model my
ślenia o życiu jest z pewnością prostszy, przyjemniejszy i bardziej
twórczy od obecnego, wolny bowiem od nieustannego l
ęku, wiernie towarzyszącego
cz
łowiekowi współczesnemu, a i odpowiedzialność za siebie i świat nie lękiem, ale mądrością
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (6 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
dyktowana, staje si
ę bardziej zaszczytem niż ciężarem.
Pami
ętając o tym, że nasz świat jest w istocie swej świątynią, że często nie musimy wszystkiego
w nim opanowa
ć, wystarczy, jeśli umiemy uszanować, że ten świat jest dla nas i że jesteśmy w
nim bezpieczni na ziemskim odcinku naszej kosmicznej drogi,
że jako ludzkość dostaliśmy
w
łaśnie do ręki potężną moc sprawczą i wraz z nią odpowiedzialność za skutki użycia tej mocy -
otrzymujemy klarown
ą i jasną odpowiedź na pytanie postawione na początku tego rozdziału:
żyjmy jak bogowie, posiadając, a nie pragnąc; poznając, a nie wykrzywiając; korzystając,
a nie niszcz
ąc - za najwyższą nagrodę mając szczęście egzystencji samej dla siebie, w całym
Kosmosie jednakiej. Z takiej to rado
ści natchnionego poganina zrodzi się, być może, szczęście
rzeczy najprostszych, o którym dawno ju
ż zdążyliśmy zapomnieć.
Na ten paradoksalny dla dzisiejszego człowieka rys uniwersalizmu religijnego - radość życia w systemie
ograniczającym wprawdzie wolność, ale zapewniajacym bezpieczeństwo - zrócił uwagę Clive Lewis we
wspaniałym eseju "Odrzucony obraz". Również w pracach innych wielkich miediewistów (Jacqes'a LeGoffa,
Georges'a Duby i in.) wyraźnie przewija się zarówno "porażenie wolnością", charakterystyczne dla naszego
stulecia, jak i tęsknota za światem bardziej uporządkowanym - nawet kosztem owej wolności ograniczenia.
Wbrew rozpowszechnionym poglądom, era technologiczna to nie wiek XIX. Zaczyna ona raczkować gdzieś w
czasach Kartezjusza, kiedy to współczesny mu Denis Papin zbudował pierwszy statek napędzany prymitywną,
ale już w pełni funkcjonalną maszyną parową.
Tak sformułował założenia personalizmu już św. Augustyn, powtórzył to sformułowanie Tomasz Akwinata, a
po nim nowsi personaliści. W tym światopoglądzie nie ma miejsca na duszę inną niż ludzka, np. personaliści
twierdzą, że zwierzęta duszy nie mają. Nie dziwota więc, że do ludzi wychowanych w duchu personalistycznym,
czyli w praktyce do ogromnej większości chrześcijan, nie docierają idee wegetarianizmu, czy choćby tylko
ograniczenia masowej rzezi zwierząt - cóż dopiero mówić o innych elementach światopoglądu ekologicznego!
Wyjątki potwierdzające regułę, jak choćby dzieło Carla Poppera nie stały się - niestety! - taką filozofią,
bowiem szybko zostały zawłaszczone i niemiłosiernie zwulgaryzowane przez kulturę masową. Natomiast
niezagospodarowany chwilowo teren ludzkiej świadomości - potrzeba dobrej jakości "filozofii powszechnego
użytku" - jest bodaj czy nie największą szansą ekofilozofii. Jeśli zdoła ona dać wizję jednocześnie porywającą,
zrozumiałą i możliwą do zaakceptowania - jej sukces jest pewny.
Do tej wrażliwości nawiązują ruchy w typie działającej i w Polsce Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Uprawiane w Pracowni rytuały - próby wchodzenia człowieka w dusze zwierząt i roślin, medytacje
uwrażliwiające na cierpienie ginących zwierząt i wymierających gatunków - wyraźnie czerpią z buddyjskiego
nakazu współodczuwania.
Zaprezentowany typ wrażliwości, aczkolwiek zaczerpnięty ze Wschodu, nieobcy jest i zachodniej myśli
chrześcijańskiej. Tu również nakazuje się współodczuwanie i nieunikanie cierpienia za wszelką cenę. Jednak
personalistyczne podejście do istnienia, rezerwujące zdolność odczuwania tylko dla człowieka, w zasadzie
wyklucza jakiekolwiek poważniejsze zainteresowanie środowiskiem innym niż ludzkie. Ponadto chrześcijanina
nie interesuje jego "tu i teraz" w ziemskiej powłoce, bowiem jego celem jest osiągnięcie wiecznego zbawienia
poza materialnym światem. Na Ziemi wystarczy chronić się przed Szatanem i jego zakusami. Ekofilozofia,
preferująca aktywny stosunek do życia ziemskiego, bez oglądania się na ewentualną nagrodę pośmiertną, może
i powinna nawiązać dialog z co światlejszą częścią chrześcijaństwa, oczywiście jeśli okazałaby się ona zdolna do
wyjścia ze swych ograniczeń i porzucenia misji głoszenia "jedynie słusznej wiary", która - jak to już wykazaliśmy -
dla światopoglądu ekologicznego jest rujnująca.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (7 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
że cała obrana w wieku XVII droga ludzkości - postęp naukowo-techniczny - jest drogą donikąd, gdyż nie
doprowadziła do udoskonalenia człowieka, a tylko dała jego prymitywnym instynktom niszczenia i panowania
potężne narzędzia, dzięki którym wciąż rośnie poczucie zagrożenia, a nie wzrasta jakość ludzkości jako takiej.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad04.htm (8 of 8) [07-May-11 6:02:48 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD PIĄTY
Mity, ekosystemy i kultura
O
mawiaj
ąc rolę mitu, któremu powierzyliśmy rolę nośnika treści społecznych rodzącej się
ekofilozofii, nie sposób nie postawi
ć pytania o funkcjonowanie mitu, już nie ekofilozoficznego,
ale mitu jako takiego - w powszechnej
świadomości. Czy mit działa "sam z siebie", niczym
precyzyjne mechanizmy naturalnych ekosystemów? Czy trzeba go regulowa
ć za pomocą
socjotechniki? I czy w ogóle na tak
ą regulację jest on podatny? Pytania to ważne, bowiem mit
ekofilozoficzny ju
ż jest i już zaczyna działać. Już powstało wiele dzieł ekofilozofujących, już są
czytane i dyskutowane, ba!, nawet jest ju
ż wcale spore grono wyznawców tego mitu. Jak
wszyscy wyznawcy wszystkich czasów, s
ą oni silnie zależni od treści podawanych im przez
proroków, albowiem s
ą w masie swej przeważnie bezrefleksyjni, a siłę sprawczą stanowią w
skali spo
łecznej potężną.
W pierwszym przybli
żeniu wydawać by się mogło, że mit i społeczeństwo to nic innego, jak
kolejne "pi
ętro" ewolucji. Że mechanizmy społeczeństwa (co jest nietrudne do zaobserwowania)
w gruncie rzeczy powtarzaj
ą mechanizmy ekosystemów, dobrze znane ekologom. Przyjrzyjmy
si
ę tym mechanizmom bliżej:
●
W ekosystemie obieg pierwiastków jest zamknięty. W społeczeństwie i jego kulturze pierwiastkom
odpowiadają wartości. One także krążą w obiegu zamkniętym, co znajduje wyraz w popularnych
powiedzeniach w rodzaju "nihil novi sub Sole". Nie zmienia tego fakt, że w ciągu półtora stulecia
nastąpiła całkowita wymiana technologii, którą się ludzkość posługuje. Wartości, w imię których
ta technologia jest używana, nie różnią się zasadniczo od wartości epoki przed-technologicznej.
Nie możemy więc mówić o znaczącej wymianie "pierwiastków kultury", a tylko o innych
związkach, co jakiś czas przez nie tworzonych, co w kulturze określa się jako wymiana
paradygmatów.
●
Ekosystem przyrodniczy swój obieg materii opiera na istnieniu łańcuchów troficznych. Łańcuch
wstępujący (łańcuch spasania) prowadzi od stosunkowo prymitywnych, ale licznie występujących
organizmów, do znacznie mniej licznych, lecz złożonych, wysoko specjalizowanych i bardzo
inteligentnych drapieżników. Łańcuch zstępujący (detrytus) tworzą padlinożercy i koprofagi.
Podobny mechanizm ma też kultura: jej producenci podstawowego szczebla to bezimienni, często
samorodni twórcy ludowi, szczebel wyżej będzie kultura popularna i masowa, zaś rolę
drapieżników spełnia nieliczna grupa twórców kultury "wysokiej", bez stałego czerpania z kultury
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (1 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
warstw niższych niemożliwa do pomyślenia. Rolę destruentów pełnią zaś w kulturze ironiści
rozmaitego autoramentu, skutecznie zrzucający przebrzmiałe już wartości kulturowe z
zajmowanych do niedawna piedestałów.
●
Społeczeństwo ma podobne do spotykanych w naturze mechanizmy regulacyjne. W przyrodzie,
gdy liczebność populacji wzrasta ponad miarę - rośnie też liczba drapieżników, które ograniczają
populację. W społeczeństwie, gdy jest ono nadmiernie ekspansywne, wzrasta liczba jednostek
agresywnych, które wybijają ludność w sposób mniej lub bardziej zorganizowany (przestępczość,
wojny, wypadki).
●
W ekosystemie przyrodniczym rolę czynnika sprawczego przemian odgrywają zmiany wymagań
środowiska wobec jego mieszkańców. W społeczeństwie rolę owego nieprzewidywalnego
czynnika, który sprawia, że zachowania i strategie wczoraj jeszcze perfekcyjne dziś już są
nieprzydatne - odgrywa mit. Pojawienie się nowego mitu powoduje, że wartości, rytuały i inne
elementy maszynerii kulturowej muszą się reformować. Proces też wygląda podobnie jak w
środowisku przyrodniczym: w naturze wzrasta szansa przeżycia i utrwalenia się mutacji do tej
pory bezwartościowych. W kulturze - idee dotąd odrzucane nagle wzbudzają zainteresowanie. I w
przyrodzie i w kulturze, po okresie gwałtownego wzrostu różnorodności, pewne formy stabilizują
się i ekspandują w środowisko, inne giną.
Analogii mi
ędzy kulturą i naturą wskazać by można jeszcze znacznie więcej. Czy zatem
zadowolimy si
ę twierdzeniem, że społeczeństwo i jego kultura powtarzają mechanizmy
ekosystemu?
Że szczytem doskonałości jest Natura, a jedyne, co człowiekowi pozostaje, to
podziw dla jej doskona
łości?
Nie jeste
śmy pierwszymi, którzy zadali takie pytanie. Jest ono obecne w filozofii od jej
pocz
ątków. Znane są zarówno koncepcje naturalistyczne, głoszące, że człowiek nie różni się
znacz
ąco od świata zwierząt i jego kultura też nie jest bardzo różna od ekosystemu (to łańcuch
ci
ągnący się w filozofii czasów nowożytnych od La Mettrie i jego "człowieka-maszyny",
poprzez teorie Malthusa i jemu podobnych, poprzez behawiorystów, a
ż do sformułowanej przez
Richarda Dawkinsa teorii "samolubnego genu"
ącej się
memetyki
), jak i humanistyczne, przyznaj
ące człowiekowi rolę w mniejszym lub większym
stopniu stwórcz
ą (od "filozofii pozytywnej" Augusta Comte'a, poprzez nietzscheanizm,
marksizm, a
ż do światopoglądów skrajnie kulturalistycznych, obecnych np. u Ralpha Waldo
Emersona, czy Jana Stachniuka). Ekofilozofia stoi tu na stanowisku zdecydowanie
kulturalistycznym: uwa
ża, że człowiek jest potężną siłą sprawczą, a jakość człowieka, w dużym
stopniu kszta
łtowana przez kulturę, jest bezpośrednio odpowiedzialna za stan świata jako
ca
łości. Paradoksalne, że przekonanie takie wspólne jest i ekofilozofii i utylitaryzmowi, który
jest do ekofilozofii w opozycji! Ale na tym i koniec podobie
ństw: z konstatacji mocy sprawczej
cz
łowieka, z jego zdolności kreowania światów nie-naturalnych, ekofilozofia całkiem odmienne
od utylitaryzmu wyci
ąga wnioski.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (2 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
W wyk
ładach poprzednich nieraz już wspominaliśmy o odpowiedzialności człowieka za siebie i
swój
świat, jako motywie przewodnim etyki ekologicznej. W świetle tego, co przed chwilą
zosta
ło dodane, oznacza to rozciągnięcie odpowiedzialności także na mit i jego skutki społeczno-
kulturowe. Tym sposobem b
ędziemy w zgodzie z postulatami ekofilozofii jako takiej,
nakazuj
ącej swym wyznawcom profesjonalne oswajanie mitu jako zadanie najważniejsze. Do
czego prowadzi zaniechanie tego oswajania i pozostawienie mitu samemu sobie, dobitnie
pokaza
ł polski filozof Jan Stachniuk w swym starannie do tej pory przemilczanym dziele
"Cz
łowieczeństwo i kultura", bez wątpienia jednej z najbardziej przenikliwych i ważkich
ksi
ążek napisanych w języku polskim w XX stuleciu
Ekofilozofia, ex definitione g
łosząca jedność człowieka i jego środowiska, musi zatem do tej
jedno
ści dołączyć jeszcze jedną jakość - jedność człowieka, mitu i czasu historycznego. Dzięki
wcze
śniej podjętym, pozytywnym względem świata nastawieniom intencjonalnym, dzięki
przyj
ęciu zawierającej się w zdaniu "myśl jest twórcza" odpowiedzialności za świat, wolno nam
mówi
ć, że nowy, formujący się mit społeczny na pewno jest zgodny i z wymogami czasu, w jaki
trafi
ł, i z jakością ludzi w tym czasie żyjących. Jednak nie możemy już bezmyślnie i z naiwną
wiar
ą na tym stwierdzeniu poprzestać. Działa bowiem, czy tego chcemy czy nie, dziedzictwo
poprzedniego okresu rozwoju cz
łowieka, gdy był on bardziej barbarzyńskim zdobywcą świata
ni
ż jego wrażliwym i odpowiedzialnym obywatelem. W wyniku tego barbarzyństwa mamy dziś
sieci komputerowe na
śladujące istoty inteligentne, mamy inżynierię genetyczną, mamy zdolność
zsyntetyzowania niemal wszystkiego, z
życiem włącznie - ale i mamy zwiększoną
odpowiedzialno
ść za konsekwencje tych wspaniałych dokonań. Bogowie, owszem, chętnie
podzielili si
ę z nami, śmiertelnymi, swymi tajemnicami, owszem, dali nam całkiem spory
kawa
łek swej mocy sprawczej, lecz wraz z nią kolejną puszkę Pandory. I właśnie
odpowiedzialno
ść za konsekwencje świeżo uzyskanej mocy sprawczej nakazuje, by
technologiczne raje przysz
łości traktować nieco podejrzliwie. Żeby umieć przewidzieć nie tylko
ich plusy, ale i zagro
żenia - a to właśnie oswajania mitu element podstawowy.
W
świadomości ludzi obecnie kształtujących nasz świat, świadomość tej odpowiedzialności jest
nik
ła. Przeważa indolencja, lęk przed jakimkolwiek wyrzeczeniem i niedopuszczanie do
świadomości związku między możliwościami, a odpowiedzialnością. Jeszcze na jakiś czas
starcz
ą protezy w rodzaju uchwał o ograniczaniu emisji spalin, albo o ochronie ginących
gatunków, w wi
ększości zresztą pozostające tylko na papierze. Potem - problemu stłumić już się
nie da. Trzeba b
ędzie drakońskimi metodami wymuszać zmianę świadomości, produkując
kolejne pokolenia b
ędące ofiarą swoich czasów. Czyż nie lepiej zmiany świadomości dokonać
teraz, gdy mamy do dyspozycji wiar
ę i entuzjazm coraz liczniejszych neofitów ekologii i
ekologiczno
ści? Gdy skala wyrzeczeń niezbędnych do dalszej ewolucji gatunku Homo
(podobno) Sapiens jest minimalna i jest gotowo
ść do ich poniesienia?
Żyjemy w osobliwym momencie dziejów. W przyrodzie dokonuje się właśnie kolejne wielkie
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (3 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
wymieranie gatunków (spowodowane po cz
ęści dewastacją środowiska, a po części czynnikami
natury czysto biologicznej), a jednocze
śnie w kulturze mamy więcej "gatunków" niż
kiedykolwiek. Wygl
ąda to tak, jakby Ewolucja przeniosła swą działalność ze sfery biologii do
sfery kulturowej. Tu - je
śli nie zadziała ludzka wola i ludzka moc sprawcza - łatwo może
powtórzy
ć się schemat znany z paleontologii: nagły rozwój wielkiej ilości gatunków (w
kulturze: warto
ści), a potem wielkie wymieranie, w wyniku którego ostaną się tylko te gatunki-
warto
ści, które okażą się z jakichś tam przyczyn przyszłościowe i wystarczająco ekspansywne.
Tak - ale tym razem wymiera
ć będą, i to przez kilka pokoleń, nieprzystosowane wartości wraz z
ich nosicielami. A na tych wymieraj
ących, nieprzystosowanych pracować będą musieli ci,
których Ewolucja uzna za bardziej przysz
łościowych...
Biegn
ący w nowożytnej kulturze ewolucyjny proces rozwojowy można by określić jako próbę
upowszechnienia duchowo
ści wśród jak najszerszych rzesz mieszkańców naszej planety.
Dawniej bowiem duchowo
ść była dostępna tylko nielicznej warstwie kapłanów, którzy zresztą
mocno nadu
żywali swojej wiedzy i pozycji społecznej dla własnych korzyści. Rewolucja
bur
żuazyjna była próbą wyemancypowania się duchowego, wielokrotnie od kapłanów
liczniejszego mieszcza
ństwa. Wobec faktu, że materialistyczna ze swej istoty kultura wieku
XVIII, wieku Rewolucji Francuskiej, nie oferowa
ła wielkich wartości duchowych, nastąpiło nie
tyle upowszechnienie duchowo
ści, ile rozwodnienie potencjału już istniejącego. Proces ten
pog
łębiła - z tragicznymi skutkami - rewolucja proletariacka wieku XX. Pęd do powszechnie
dost
ępnej duchowości został rozbudzony i uruchomiony - a kultura Europy nie umiała go ani
zaspokoi
ć ani tym bardziej zagospodarować. Bo siły duchowe zostały nam powierzone tak samo
jak energia atomowa: jako co
ś, co jest, mówiąc mitologicznym językiem Hermesa
Trismegistosa: "dobre z dobrymi, z
łe ze złymi". Stąd narastający od czasów Oświecenia kryzys
religii, st
ąd powszechny model selekcji na przywódców osób o potężnym potencjale duchowym,
lecz niskim poziomie cz
łowieczeństwa (Hitler, Stalin, Mao Zedong, Pol-Pot i inni mniej znani
totali
ści); takie osoby, niezdolne pojąć ani zagospodarować potężnych sił duchowych,
zaprz
ęgają je do niszczenia bez granic. Wielkim zadaniem filozofii i religii XXI stulecia będzie
zrozumienie opisanego procesu i stworzenie warunków do jego prawid
łowego przebiegu - żeby
ka
żdy mężczyzna i każda kobieta bezpiecznie mogli być nośnikami Ducha, który objawia się
poprzez Mit. I
żeby nie byli zależni od totalitarnej i mafijnej w swej istocie maszynerii
"reglamentacji Boga", jak
ą są dzisiejsze "objawione" religie i sekty.
Je
śli zatem nie mamy bez końca wykorzystywać swych sił twórczych tylko w kołowrocie
Natury, ale tak
że dla naszego własnego wzrastania - muszą one aktywnie kształtować kulturę.
Ona to bowiem stanowi najw
łaściwsze dla pełnego wykorzystania tych sił terytorium. Tu pole
tworzenia wydaje si
ę wręcz nieograniczone, a jeśli naturalną ludzką zdobywczość tu skierujemy
- nie b
ędzie ona musiała niszczyć środowiska naturalnego. Będzie czerpać z niego tylko tyle, ile
naprawd
ę niezbędne. Takie podejście do człowieczeństwa wymaga wielkiej odwagi - odwagi
powiedzenia sobie,
że na Ziemi to my jesteśmy stwórcami i bogami. I że obowiązuje nas taka
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (4 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
sama mi
łość do naszego stworzenia, jaką przypisujemy Stwórcy względem świata.
Świadomość tego wyzwania nie jest powszechna. Często próbuje się jakiegoś powrotu w błogą
nie
świadomość Natury, jaką propaguje sporo ruchów określających się mianem
"ekologicznych". Dla przyk
ładu zacytujemy tu fragment manifestu ruchu "Earth First!":
"Ludzkie istoty nale
żą do naczelnych, ssaków, kręgowców. Członkowie Earth First! uznają
swoj
ą zwierzęcość. Odrzucamy eko-brednie New Age stwierdzające, iż musimy wznieść się
ponad nasz
ą podstawową zwierzęcą naturę i przejąć ster własnej ewolucji po to, aby stać się
istotami wy
ższymi moralnie. Wierzymy, iż musimy powrócić do zwierzęcości, do szczycenia się
swoim potem, hormonami,
łzami i krwią. Walczymy ze współczesnym trendem zmieniania się
cz
łowieka w nudnego, beznamiętnego androida. Nie prowadzimy higienicznego, logicznego
trybu
życia. Wąchamy, smakujemy, widzimy, słyszymy i czujemy Ziemię. Żyjemy z werwą. My
jeste
śmy zwierzętami."
Tak oto manifestuj
ą się późne wnuki J. J. Rousseau, niepomne śmieszności i tragizmu swojego
duchowego antenata. Nie ma i nie mo
że być zgody czującego i myślącego człowieka na taką
dobrowoln
ą autokastrację. Bo prawda to, że jesteśmy cieleśni, że jesteśmy swoim potem,
hormonami i krwi
ą. Ale nie tylko. Na tym biologicznym fundamencie postawić można coś
wi
ęcej niż "nagą małpę". Można zbudować na nim Człowieka. Człowieka rozumiejącego swój
proces rozwojowy, pope
łniającego błędy, ale i umiejącego się z nich wycofać. Człowieka, który
przez szacunek dla
świata, w którym żyje i wzrasta, nie zniewala tego świata, lecz mądrze
korzysta z jego darów.
Aktywne oswojenie mitu, przej
ęcie na własność świata wartości, uwalnia człowieka od
konieczno
ści wyładowania "zastępczego" na Naturze, dla samego człowieka uciążliwego, a dla
Natury zabójczego. Umo
żliwia naprawdę partnerskie współżycie z Naturą, gdy stawiamy jej
wymagania, jakim mo
że ona bez szkody dla siebie sprostać i darzymy ją wolnością tam, gdzie
zapuszcza
ć się nie musimy.
Coraz wyra
źniej widać, że bez ustanowienia jasnej i nieprzekraczalnej granicy ingerencji
cz
łowieka w jego środowisko naturalne, bez skierowania naturalnej człowieczej inwencji ku
sferze kulturowej - cz
łowiekowi grozi smutny los. Oto, dlaczego warto oswajać mity. Oto,
dlaczego za takie oswojenie wdzi
ęczne nam będą nie tylko nasze dzieci i wnuki, ale i ta cząstka
ka
żdego z nas, która wie o swoim naturalnym prawie do tworzenia i wzrastania, której nowe
tereny twórczo
ści i wzrastania dzięki oswojeniu mitu stworzymy.
Richard Dawkins, biolog-ultramaterialista, sformułował tezę, że gen jest jedyną samodzielną jednostką w
świecie przyrody. Nie ma on innych celów poza samopowielaniem się w nieskończoność i w tym celu
wykorzystuje organizmy i złożone z nich populacje.
Memetyka to logiczne rozwinięcie wspomnianej koncepcji Dawkinsa. Zakłada ona istnienie jednostek
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (5 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
informacji (memów), które są bytami samoistnymi i walczą o ograniczone zasoby nośnika informacji, jakim jest
ludzki umysł.
Dzieło Jana Stachniuka o świadomości ekologicznej explicite nie wspomina, powstało bowiem w latach II
wojny światowej, gdy o ekologii nikt nie słyszał. Centrum zainteresowań Stachniuka jest zresztą nie ekologia,
lecz moc sprawcza człowieka, którą nazwał on Geniuszem Tworzycielskim. Precyzyjnie zanalizował mechanizmy
działania społeczeństwa biernego, kierowanego nadzieją pozaświatową (w Polsce formuje je Kościół katolicki) -
takie społeczeństwo nazwał wegetatywnym, trafnie zauważając, że nie jest ono zdolne ani do skutecznej obrony
swych wartości ani tym bardziej do wytwarzania nowych. Przeciwstawił mu społeczeństwa protestanckie, które,
choć mniej mówią o wolnej woli w teologii protestanckiej generalnie marginalizowanej, jednak są bardzo
ekspansywne i twórcze. Bez wątpienia lepiej też pasują do postulatu przejęcia kontroli nad społeczną recepcją
mitu, niż kwietystyczny w swej istocie katolicyzm.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad05.htm (6 of 6) [07-May-11 6:02:50 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD SZÓSTY
Miejscem cz
łowieka jest Ziemia
E
kofilozofia i proponowany przez ni
ą światopogląd, jeśli mają poważne zamiary przebudowy
świadomości, nie mogą pomijać kwestii w filozofii dzisiejszej słabo zaznaczanych -
egzystencjalnych i eschatologicznych, które filozofia czasów najnowszych walkowerem odda
ła
religii. Sprawa jest powa
żna, bowiem mając nawet zapewnione bezpieczeństwo egzystencjalne,
postulowane na wst
ępie naszych rozważań jako warunek sine qua non ekologiczności jako
takiej, je
śli nie utwierdzimy człowieka w głębokim sensie jego ziemskiego bytowania, jeśli
pozwolimy na traktowanie naszej planety jako "poczekalni" do lepszego podobno
życia
niematerialnego - ekologizm nie ma szans.
Świat pozadoczesny został bowiem dawno już
perfekcyjnie zagospodarowany przez wielkie religie, a w naszym materialnym
świecie, po
próbach jego ca
łkowitego opanowania i w tymże opanowaniu znalezieniu upragnionego sensu,
pozosta
ła pustka ideowa i duchowa.
Aby j
ą zapełnić, wypowiemy zdanie, które mogłoby posłużyć za motto całej właściwie idei
ekologicznej: MIEJSCEM CZ
ŁOWIEKA JEST ZIEMIA. Tym samym zasadniczy sens naszego
na Ziemi bytowania zostanie ostatecznie potwierdzony. Cz
łowiek - dodamy - to połączenie
elementu materialnego i duchowego, które nie s
ą jednością, ale nie są też parą dualizmów. Jak
d
ługo ciało i dusza współistnieją, tak długo powiadamy: ecce homo! Co się dzieje, gdy materia
naszego cia
ła, pozbawiona duchowej organizacji, rozpada się - wiemy szczątkowo, z
niepewnych objawie
ń i proroctw. Co ciekawe, owe przeczucia, proroctwa, wizje i natchnienia,
do
ść zgodnie nauczają, że "tamten" świat nie jest tak bardzo różny od "tego", a tylko wolny od
oporu materii. I - co równie charakterystyczne! - jako
ść bytowania pośmiertnego jest prostą
funkcj
ą jakości życia w ciele. Można oczywiście manipulować materialno-duchowym umysłem
i wt
łaczać tam treści o niższości życia ziemskiego wobec raju; od tysiącleci czynią tak wielkie
religie "objawione" (chrze
ścijaństwo, islam), wykorzystując mechanizm indoktrynacji szkolnej.
Ale mo
żna tenże umysł zaprogramować inaczej: ucząc go, że planeta Ziemia nie jest miejscem
ani troch
ę gorszym od niematerialnych miejsc Wszechświata. Że człowiek, właśnie dzięki takiej
świadomości, staje się na planecie Ziemi głównym łącznikiem między rzeczywistością
niematerialn
ą, a materialną. W takim rozumieniu właśnie istota ludzka, która od materialnej
Natury otrzymuje dar cia
ła, umożliwiającego sprawne nawigowanie w materialnym świecie, a
od niematerialnych si
ł dar Ducha, ożywiający tę materię i promieniujący na nią - właśnie istota
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (1 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
ludzka jest w takim rozumieniu najwa
żniejszym źródłem i celem świętości.
Znane z historii ludzkiej my
śli systemy religijne, mistyczne i okultystyczne, opisujące strukturę
świata, są zaskakująco zgodne: stwierdzają niemal jednogłośnie, że żyjemy w świecie, którego
warstw
ę najniższą stanowi świat materialny, ożywiony i nie; ta warstwa dostępna jest poznaniu
w
łaściwemu, tzw. wiedzy racjonalnej (najwyższy jak do tej pory wytwór takiej wiedzy to nauki
przyrodnicze). Cz
łowiek jest bytem poziomu środkowego, częściowo materialnym, a częściowo
nale
żącym do rzeczywistości zwanej "duchową", niedostępnej zmysłom ani przyrządom zmysły
przed
łużającym. Warstwę najwyższą stanowić by miały byty obdarzone świadomością podobną
do ludzkiej, lecz niematerialne. Tu lokuje si
ę świat bogów. Całość tego układu to Absolut,
wymykaj
ący się wszelkiej definicji, niemożliwy do wyobrażenia i odczucia przez którąkolwiek
jego cz
ąstkę. Świadomość każdego poziomu jest funkcją jego położenia w hierarchii: najwyższą
przypisuje si
ę Absolutowi, wysoką - bogom, średnią ludziom, a najniższą światu
przyrodniczemu. Ka
żdy poziom ma możliwości twórczego działania na poziomach niższych,
jednak realizowane one mog
ą być tylko za pośrednictwem tych poziomów i z uwzględnieniem
regu
ł ich funkcjonowania: ludzie, chcąc oddziaływać na świat materialny, muszą korzystać z
praw natury; bogowie, chc
ąc działać w świecie ludzi, muszą liczyć się z działaniem tak woli
jednostki, jak i praw zbiorowo
ści. Jeśli chcą oddziaływać na świat materialny, czynią to poprzez
ludzi, steruj
ąc ich pożądaniami. Istnieje i działanie odwrotne: minerał nabiera nowej wartości
przetworzony r
ęką ludzką, człowiek może poprosić boga o inspirację do działania.
Przewa
żnie przyjmuje się jawnie lub przeczuwa istnienie najwyższej woli sterującej całością; jej
źródłem miałby być Absolut. Podporządkowane tej woli miałyby być akty woli jednostkowej tak
bogów, jak i ludzi (
świata przyrodniczego się tu nie uwzględnia, bowiem wolna wola w tym
świecie nie istnieje, wszystko opiera się na bezwarunkowych prawach). Zakres ingerencji owej
woli w
życie mieszkańców Kosmosu nigdzie nie jest w źródłach tej przedziwnej wiedzy
jednoznacznie okre
ślony: w jednych naukach wszystko i wszyscy ślepo jej podlegają, w innych
istnieje mniejszy lub wi
ększy margines swobody. Obowiązuje tu zależność: im wyższa
świadomość, tym większa swoboda bytu jednostkowego decydowania o sobie i swoim
post
ępowaniu. Do odgadywania ścieżek owej "wyższej" woli dane są światu natury instynkty, a
cz
łowiekowi odpowiednie narzędzia, choćby takie jak sztuki wróżebne. Wolności postępowania
konsekwentnie towarzyszy odpowiedzialno
ść.
W system ten wbudowane s
ą wprawdzie możliwości interwencji bezpośredniej z poziomu
wy
ższego na najniższy, czyli to, co potocznie określa się mianem cudów, ale też cuda nie są
codzienno
ścią; są na tyle rzadkie, że nie podważają ani codziennej praktyki życia, ani wartości
do
świadczenia potocznego
. Ka
żdy poziom jest miniaturą całości, choć najsilniej dotyczy to
cz
łowieka, a to z racji jego centralnego położenia w omawianej hierarchii bytów.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (2 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Wed
ług wielkiej tradycji, wspólnej filozofii, religii i ezoteryce, człowiek jest bytem
szczególnym, gdy
ż zdolnym do permanentnego rozwoju od poziomu świadomości zwierzęcej do
absolutnej. Osi
ągnięcie przez człowieka najwyższego stanu rozwoju, to zanik poczucia
indywidualnego "ja" i tym samym stopienie si
ę z Absolutem. Rozwój ten dokonuje się w
procesie kolejnych wciele
ń (inkarnacji) w świecie materialnym. Tylko w tym świecie istota
ludzka ma mo
żliwości rozwoju i nauczenia się czegoś o istocie świadomości. Jednostki wysoko
rozwini
ęte mogą wprawdzie działać bezpośrednio ze świata niematerialnego na materialny, ale -
aby nie nadu
żywać "cudów" i z szacunku dla innych, słabiej rozwiniętych istot - częściej
wybieraj
ą ponowne pojawienie się w świecie materialnym w rodzinie i społeczeństwie, które
zapewni
ą im możliwości kontynuowania ich drogi. Takich podziwiamy jako geniuszy ludzkości.
Ca
łość działa sprawnie, o ile między poszczególnymi poziomami jest łączność. Przykładem
takiej
łączności między człowiekiem, a materialnym ze swej natury światem przyrodniczym jest
znajomo
ść i przestrzeganie praw natury. Na poziomie wyższym jest to np. powszechne w
wielkich religiach
świata równoważenie nieubłaganego prawa karmy - prawem łaski. Jeśli
łączność się zrywa: modlitwa człowieka o inspirację pozostaje nie wysłuchana, prawa natury są
nadu
żywane, a równowaga ekosystemów gwałcona - całość systemu świata rozprzęga się.
Konsekwencj
ą jest pojawienie się cierpienia. Istota cierpiąca, w tym oczywiście człowiek, nie
ma mo
żliwości prawidłowego rozeznania rzeczywistości; błądzi w ciemnościach, a odcięta od
inspiracji z wy
ższych poziomów, rozmawia sama ze sobą, tworząc we własnym wnętrzu
wyobra
żenia, które uznaje za swoich bogów. Nie rozumiejąc istoty woli wszechprzenikającej
Kosmos
łatwo bierze błądzącą wolę własną za jedyne źródło sprawcze rzeczywistości
Ca
łość tak naszkicowanego Kosmosu dzieli się jeszcze na mniejsze "podwarstwy". W każdej
potrzebne jest odpowiednie cia
ło. Człowiek miałby ich mieć cztery: fizyczne, eteryczne
(siedzib
ę emocji i pamięci), astralne (odpowiedzialne za pragnienia i pożądania, ale także
inspiracj
ę i łączność ze światem bogów) oraz mentalne (siedzibę idei kierujących życiem tak
bogów jak i ludzi). Po
śmierci ciała te ulegają rozpadowi. Najszybciej rozpada się ciało fizyczne,
potem eteryczne. Cia
ło astralne może przetrwać bardzo długo (właśnie ono jest odbierane jako
kontakt z osobami zmar
łymi; przechowuje też zapis wszelkich pożądań i pragnień nie
zrealizowanych podczas
życia w materii), choć w końcu i je trzeba porzucić. W ciele mentalnym
gromadzone s
ą doświadczenia życia w materii i one to właśnie budują nowe otoczki dla
inkarnuj
ącego się człowieka.
Szczególna rola przypada tu sferze astralnej, bowiem jest ona wspó
łdzielona między człowieka i
bogów. Przybli
żeniem do jej doznania bywają wizje mediów, mistyków i artystów. Jeśli jednak
cz
łowiek nie ma rzeczywistej łączności z mieszkańcami tej sfery, to jego własne projekcje i inne
nie
świadome treści stopniowo wypełniają astral i tworzą barierę odgradzającą człowieka od
warstw wy
ższych. Jeśli zaś jakiś obraz tak stworzonego, kalekiego bóstwa staje się powszechny
i obrasta kultem, to nabiera cech bytu cz
ęściowo samoistnego. Mówimy "częściowo", bowiem
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (3 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
bóstwo takie jest uzale
żnione od składanych mu ofiar, materialnych i niematerialnych. Nie ma
ono zdolno
ści przekazu wszechprzenikającej woli do ludzi, może być co najwyżej skarbnicą
archetypowych dozna
ń człowieka, lub personifikacją jakiegoś pojedynczego archetypu. Tej
rangi s
ą bogowie znanych z historii wielkich religii pogańskich: babilońskiej, greckiej,
rzymskiej i egipskiej. Tacy "bogowie" s
ą równie nietrwali jak ich twórcy - bez nieustannego
"do
żywania", czyli składania ofiar i nieustannych modłów po prostu giną. Ale - ponieważ niosą
wszystkie cechy powo
łującego ich do bytu człowieka, w tym także jego niewiedzę i cierpienie z
niej zrodzone - nieraz potrafi
ą kąsać swych wiernych nader boleśnie, zwłaszcza, jeśli owi wierni
sami s
Bogowie zrodzeni z ludzkiej niewiedzy do
ść szybko uczą się zabezpieczenia swego bytu przy
pomocy hierarchii paso
żytujących na społeczeństwie kapłanów. Za ich pośrednictwem sterują
kszta
łceniem wiernych w swoim kulcie, do naturalnej dla człowieka niepewności
egzystencjalnej dodaj
ąc własny dziki lęk o przetrwanie. Oto, dlaczego religie takich bóstw
bywaj
ą tak nietolerancyjne i takimi grożą karami za odstępstwo. Oto, dlaczego ukrywają wiedzę
i mami
ą pokusami jakichś magicznych i tajemniczych mocy, które dostępne są tylko wybranym
(czytaj: wystarczaj
ąco posłusznym, a raczej wystarczająco ogłupiałym i zniewolonym).
W rzeczywisto
ści nie istnieje nic takiego jak "moce tajemne"; są to naturalne zdolności
cz
łowieka, choć nie każdy jest w tym kierunku jednakowo uzdolniony. Nie mają jednak nic
wspólnego z "wtajemniczeniami" ani tym bardziej nie s
ą funkcją jakiegoś duchowego
uprzywilejowania jednostki.
W czasach nowszych, gdy w sferze astralnej przebywaj
ą nie tylko dławiące człowieka "bóstwa",
ale tak
że wszelkie istoty, które za żywota nie zdążyły ani poznać, ani tym bardziej zrozumieć
swoich po
żądań (żołnierze padli w wojnach, przestępcy skazani na śmierć, ofiary morderstw i
wypadków, masowo i barbarzy
ńsko zabijane zwierzęta rzeźne) - astral jest potężnie
zanieczyszczony, kto wie czy nie bardziej, ni
ż materialne środowisko naszego życia.
I bogowie i ludzie korzystaj
ą z tych samych praw Natury. Ludzie zamieszkują głównie sfery
fizyczn
ą i eteryczną, bogowie - astralną i mentalną oraz niedostępne już człowiekowi sfery
wy
ższe. "Bogowie" stworzeni z lęku i żądzy władzy usiłują te prawa ukryć i zawłaszczyć, z
czego rodzi si
ę magia. Jej rytuały (przyznajmy tak rygorystyczne, że najczęściej niemożliwie do
prawid
łowego odprawienia) i pełna umiejętnie podsycanej grozy tajemnica, jaką jest spowita,
tworz
ą z niej wiedzę, do której dostęp miałyby mieć tylko wysoko uduchowione jednostki
wybrane przez bogów. Ale obserwacja niczego takiego nie potwierdza: ludzie o ewidentnych
talentach magicznych (media, jasnowidze, ekstrasensory
ści, uzdrawiacze, etc.) nie są w swej
masie ani lepsi, ani gorsi od spo
łeczeństwa, w którym żyją. Obserwuje się nawet prawidłowość
odwrotn
ą: osoby rzeczywiście uduchowione (np. nauczyciele jogi, mistrzowie zen, mistycy
chrze
ścijańscy i islamscy) mocno odżegnują się od wszelkich tajemniczych mocy, twierdząc, że
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (4 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
s
ą one tylko zawadą na ścieżce uduchowienia, bowiem więzią energię człowieka w sferze
astralnej. Magia zreszt
ą nie korzysta z innych prawideł świata, niż np. stworzone przez ludzi
technologie, tylko czyni to na poziomie subtelno
ści dziś wszelkim ludzkim technologiom
niedost
ępnym. Im więcej wiemy o Naturze, tym mniej potrzeba magii, chciałoby się powiedzieć
amatorom "innych
światów".
Jak ju
ż sobie powiedzieliśmy to wcześniej, astral jest sferą wysoce niebezpieczną - miejscem tak
demonów, jak i Nauczycieli. Cz
łowiek zaś w sferze astralnej przebywa tylko częściowo i nie ona
jest naszym g
łównym mieszkaniem. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że pewne
przyblokowanie si
ę człowieka na doznania astralne jest niezbędne w obecnej dobie tak silnego
zanieczyszczenia tej sfery. Prawa Natury mo
żna studiować i wykorzystywać równie dobrze na
Ziemi jak w astralu. Ale te
ż materialne, ziemskie wydania praw Natury są w pełni
przewidywalne, wolne od kaprysów woli astralnych bakcyli, co udaj
ą bogów. Człowiek o
zdrowym sercu i umy
śle, człowiek obdarzony sensem swego bytowania i miłością do swego
świata - na pułapki "innych światów" jest odporny. Zwrócenie się człowieka w stronę żywiołu
Ziemi z jego przewidywalnymi i wszystkim s
łużącymi prawami chroni przed pułapkami astralu.
Jak d
ługo człowiek istnieje w całości, jego miejscem jest Ziemia i świat materii. Człowiek
o
żywia materię i uszlachetnia ją. Dla zdrowego człowieka świat astralny jest może i ciekawy,
mo
że i inspirujący, ale nie na tyle atrakcyjny, by przezwyciężyć miłość do Ziemi. Jeśli człowiek
rozumie swoje miejsce w hierarchii bytów Wszech
świata, nie ma on potrzeby szukania
"innych", czy te
ż "lepszych" światów; sam jest twórcą takich światów dla siebie. Cytowany już
przez nas Teilhard de Chardin mówi wprost,
że "człowiek to oczy i uszy Boga", a samopoznanie
i praca nad uszlachetnieniem i uduchowieniem
świata materii to najwyższy rodzaj służby bożej.
Cz
łowiek może w takiej służbie cieszyć się każdą chwilą, choćby nie miała ona nieść jakichś
metafizycznych rado
ści; taki stan duszy nazwiemy duchowością potoczną i zdefiniujemy jako
sta
łe i nie wymagające nieustannego potwierdzania połączenie człowieka z Absolutem, z
pomini
ęciem kapryśnej sfery astralnej.
Aby taki stan osi
ągnąć i uczynić go powszechnym, niezbędne jest przezwyciężenie powszechnej
dzi
ś chęci ucieczki od świata zanieczyszczonego naszymi własnymi rękami w światy podobno
lepsze (a
że wcale nie są one lepsze, właśnie wykazaliśmy). W świecie ekologicznym,
postuluj
ącym harmonię Człowieka, Natury i Boga nie może być miejsca na wmawianie
cz
łowiekowi grzechu od poczęcia, co czyni np. chrześcijaństwo. Nie może też być miejsca na
og
łupiającą indoktrynację szkolną, podtrzymującą bezsensowne poczucie winy u niczego
nie
świadomych dzieci. Takie haniebne praktyki przynależą raczej żarłocznym i bezwzględnym
"bóstwom" utworzonym z ludzkich l
ęków i niespełnień, niż przyjaznym człowiekowi istotom,
jakimi zaludnia
świat astralny wyobraźnia wolnego od poczucia winy człowieka ery
ekologicznej. Nie powinni
śmy szukać szczęścia "gdzie indziej", bo po to ofiarowano nam świat
materialny, aby
śmy w nim szczęścia doznawali. Miejscem człowieka jest Ziemia i tu
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (5 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
urz
ądzajmy nasze wymarzone krainy.
Mimo udziwnionego miejscami języka, mimo ewidentnego już anachronizmu historycznego, jest praca
Stachniuka i dziś jeszcze warta uważnej lektury. Dla ekofilozofii natomiast może stać się cenną pomocą w
oswajaniu mitu i czynienia go narzędziem wyrazu dla sił twórczych ludzkości.
Źródłami takiej wiedzy są najczęściej natchnienia mistyków i literatura wokół nich powstająca; o źródłach w
znaczeniu naukowym mówić by tu trudno.
Nieodparcie nasuwa się tu zdanie Spinozy: "Natura nigdy nie łamie swoich własnych praw".
Najjaśniej stan taki opisał Budda w swoich naukach, choć i platońska metafora jaskini z cieniami bliska jest
pełnego ujęcia stanu niewiedzy. Również stwierdzenie Heraklita "harmonia ukryta jest wyższa od widocznej"
dobrze oddaje opisywane zjawisko.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad06.htm (6 of 6) [07-May-11 6:02:52 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD SIÓDMY
Ekologia jest wyborem
D
zisiejszy mit ekologiczny jest nader niejednolity. Obok siebie funkcjonuj
ą w nim i prawdy
natchnione, b
ędące podłożem ekologii głębokiej i pochodnej od niej ekofilozofii, i działania
ca
łkiem prozaiczne, np. technologia bezpiecznej utylizacji odpadów. Wydawałoby się, że nic tu
si
ę ze sobą nie łączy, prócz magicznego przedrostka "eko". Gdyby jednak dokładniej podrążyć
owe z pozoru nie powi
ązane nurty i kierunki, wyłoni się jakaś nić łącząca je wszystkie: jest to
przekonanie,
że przyrodę chronić trzeba, bo stanie się coś strasznego. I tu zazwyczaj następują
mniej lub bardziej katastroficzne wizje spustosze
ń przyrodniczych i nie tylko przyrodniczych.
Charakterystyczne jest przekonanie wypowiadaj
ących się w ten sposób ludzi o tym, że już
zosta
ły, lub lada moment zostaną uruchomione jakieś ponure siły, które niezawodnie ludzi
ukarz
ą za ich złe odnoszenie się do natury.
Przedstawiony pogl
ąd jest typowym, szkolnym wręcz przykładem chciejstwa ekologów.
Najlepiej obrazuje to cho
ćby wielka powódź w Polsce w roku 1997. Jej ofiarami śmiertelnymi
sta
ło się 50 osób. W większości byli to ludzie lekceważący elementarne zasady bezpieczeństwa,
np. odmawiaj
ący ewakuacji z zalanych terenów. Gdyby takie bezpieczeństwo zachowano,
zapewne liczba ofiar
śmiertelnych byłaby minimalna, lub wręcz zerowa. I to wszystko w
sytuacji, gdy stan polskiej techniki przeciwpowodziowej jest z
ły, a w kraju trwała polityczna
gor
ączka wyborcza. Gdyby nie ta przestarzała i niesprawnie wykorzystana technika, zapewne
liczba ofiar powodzi sz
łaby w tysiące. Jeśli jeszcze zestawimy nasze, polskie doświadczenie z
faktem,
że w krajach bogatych też trafiają się klęski żywiołowe, i że mimo znacznych strat
materialnych nie nast
ępuje jakieś znaczące przetrzebienie populacji - dojdziemy do wniosku, że
technologia, jak
ą ludzkość dysponuje, potrafi już całkiem skutecznie opanować przyrodę, a jeśli
nie zawsze i nie wsz
ędzie tak się dzieje, to tylko dlatego, że nie wszystkich na taką technologię
sta
ć
. W tej sytuacji mówienie o jakiej
ś zemście sił natury, o konieczności pokuty i
zaprzestania dotychczasowego kierunku dzia
łania - jest po prostu niepoważne i nic dziwnego, że
tak w
łaśnie traktuje wszelkie katastroficzne prognozy "oficjalna" nauka, polityka i ekonomia.
Nawet je
śli postęp techniczno-ekonomiczny istotnie produkuje więcej ludzkich odpadów niż
"ludzi sukcesu" (a tak w
łaśnie jest), nie wynika to z istoty myślenia techniczno-ekonomicznego,
lecz z niew
łaściwego użycia tego myślenia. Ta sama technika potrafi wyprodukować i bomby i
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad07.htm (1 of 4) [07-May-11 6:02:53 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
lekarstwa. I cho
ćby nie wiadomo jak denerwowali się zieloni neofici, rację mają co wrażliwsi
technokraci, którzy twierdz
ą, że obecny model cywilizacji wcale nie przeżywa agonii, tylko
powa
żny, ale możliwy do przezwyciężenia kryzys. Tu, niestety, natchnieni technokraci górują
nad natchnionymi ekologami, gdy
ż bez skrępowania, w imię praktycyzmu i skuteczności,
pos
ługują się środkami działania, których ekologia wyrzeka się ze względów ideologicznych.
Np. gdy ekolog protestuje przeciw jedzeniu mi
ęsa, pomny cierpienia zwierząt rzeźnych -
technokrata mo
że położyć na swym talerzu kotlet z mięsa, które nigdy nie było częścią
zwierz
ęcego organizmu, zostało bowiem spreparowane genetycznie w czystej i wolnej od
rze
źnickiej makabry fabryce (to już nie taka odległa perspektywa!). Gdy ekolog bąknie coś o
wycinaniu lasów i tym samym niszczeniu "p
łuc Ziemi" - technokrata sięgnie po projekt wielkich
fabryk tlenu, wydzielaj
ących go ze spalin skuteczniej niż wycięte drzewa
.
Na polu skuteczno
ści ekologizm jest - jak dotąd - żałośnie słaby. Skrępowany swoim
ideologicznym credo, szukaj
ący dopiero swej tożsamości, często w manifestowaniu odrębności
wr
ęcz agresywny, nie jest żadną konkurencją dla wizji roztaczanych przez utylitarystycznych z
ducha swego przywódców dzisiejszego
świata. Wciąż jeszcze (i długo jeszcze zapewne)
najlepsze, najbardziej twórcze umys
ły będą służyć nie ekologii, lecz nielubianej przez ekologów
i ich sympatyków ekonomii wzrostu. Ci, którym si
ę w dzisiejszym "wyścigu szczurów" udało,
do ekologii nie ci
ągną, a ci, którzy pod wpływem klęski w tym wyścigu nagle się na
ekologiczno
ść nawrócili, to niestety, rzadko ci najlepsi, którzy mogliby ekologię uczynić
filozofi
ą równie atrakcyjną, jak dzisiejszy konsumpcjonizm.
Powiedzmy to sobie jasno i dobitnie: ekologizm na gruncie materialistycznym nie ma
żadnych
szans we wspó
łzawodnictwie z konsumpcjonizmem i w ogóle z ideologią opartą na konieczności
nieustannego "dozbrajania si
ę" (takie jest bowiem podłoże permanentnej pogoni za wciąż
nowymi dobrami konsumpcyjnymi), albowiem odwo
łuje się do potrzeb wyższego rzędu, nie
zwi
ązanych z walką o przetrwanie i przedłużenie gatunku. Światopogląd ekologiczny zakłada
ex definitione bezpiecze
ństwo egzystencjalne, więc i zbędność walki jako takiej, w odróżnieniu
od utylitaryzmu i pochodnego od niego konsumpcjonizmu, który bazuje na absolutnie
podstawowych i przez to biologicznych w swej istocie, potrzebach cz
łowieka.
Je
śli zatem jako konieczność życiową każdej jednostki ludzkiej przyjmiemy przetrwanie, to
ekologia jest niekonieczna, wr
ęcz zbędna. Na poziomie przetrwania technologia po prostu
zapewnia lepsz
ą szansę tego przetrwania. Ale na poziomie wyższym, gdy człowiek już jest
pewien,
że i sam będzie miał z czego żyć i jego dzieci mają jakieś perspektywy, a szuka się
celów subtelniejszych ni
ż biologiczne - podniesiony przez ekologię problem współodczuwania i
odpowiedzialno
ści człowieka za los świata jako całości, staje w całej swej ostrości. Tu nie ma
wprawdzie jakiej
ś "wyższej" konieczności ochrony czegokolwiek, ale jest problem wyboru
systemu warto
ści, w imię których albo się chroni środowisko naturalne, albo się je eliminuje.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad07.htm (2 of 4) [07-May-11 6:02:53 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Oto centralny problem ekologizmu! Nie jest on konieczno
ścią - jest WYBOREM. I dobrze, jeśli
wybór ten nie jest skaml
ący, jeśli nie wynika on z lęku ojców przed osądem synów, lecz jeśli
jest aktem ca
łkowicie wolnej woli. Tej, która może lekką ręką skazać na niebyt przyrodę i jej
zasoby, gdy
ż wie, że nic się człowiekowi złego nie stanie - ale i może chronić naszych "braci
mniejszych" tylko z szacunku dla
życia już istniejącego. I dopiero, gdy każdy adept
ekologiczno
ści takiego wyboru sam z siebie, bez właściwego bardziej sektom, niż duchowości,
"prania mózgu", dokona w swym sercu i sumieniu - wtedy dopiero ekologizm zal
śni pełnym
blaskiem i stanie si
ę magnesem ściągającym najwybitniejsze serca i umysły. Bo zaoferuje coś,
czego skuty l
ękiem o jutro technokrata nie ma: wolność wyboru.
Zapewne to mia
ł na myśli Henryk Skolimowski mówiąc o rewerencji i świecie jako sacrum.
Rewerencja jest tu w
łaśnie nie czym innym, jak wyborem sposobu funkcjonowania. Reszta jest
tylko logiczn
ą konsekwencją wyboru raz uczynionego. Szacunek dla każdego życia, zdolność
dostrzegania
świętości świata w każdej jego cząstce, poczucie siebie jako takiej właśnie cząstki
wi
ększej całości i z tego czerpanie szczęścia - wszystko to pojawia się nie samo z siebie, lecz
dopiero PO dokonanym wyborze. Po owym cudownym dla odwa
żnie patrzących w niebo, a
przekl
ętym dla zalęknionego ludzkiego robactwa momencie, gdy nie ma ani Boga, ani świata,
ani ego, ani cia
ła... jest tylko wszechpotęga Człowieka ogarniająca Wszechświat do ostatniej
jego cz
ąsteczki. Tylko taka wszechpotęga może dokonać naprawdę wolnego wyboru.
Filozofia ekologiczna, jaka si
ę na naszych oczach kształtuje, wyrasta z korzeni zdecydowanie
humanistycznych, przyznaj
ących człowiekowi niezwykle ważne, wręcz centralne miejsce w
ewolucji naszej planety. W ekofilozofii nowszej, wolnej od l
ęków pierwotnej "ekologii
g
łębokiej", idee pomniejszania człowieka, pokazywania, jak bardzo jest on podobny do świata
przyrodniczego, s
ą pożyteczne jako nawoływanie do poczucia jedności z tym światem, ale nie
stanowi
ą nurtu centralnego. Centralne jest przekonanie o potędze człowieka (dzielone zresztą z
utylitaryzmem) i wynikaj
ącej z tego odpowiedzialności za użycie potęgi (czego utylitaryzm
praktycznie nie zna).
Świat ekologiczny nie może być światem pokutników, ani światem słabeuszy. Przeciwnie,
w
łaśnie dobrowolne wyrzeczenie się przemocy i walki, jakie proponuje ekologizm, wymaga
wielkiej si
ły woli i ducha. Wtedy - nie szuka się ucieczki przed "brzydką" ekonomią w "ładną"
ekologi
ę, ani nie ma konieczności przykuwania się do drzew ku utrapieniu policji. Jeśli
ekofilozofia nie b
ędzie umiała oswoić głębszych niż wszelkie sezonowe mody i lęki, wartości
dla cz
łowieka podstawowych w każdym czasie i pod każdą szerokością geograficzną (a to
mi
ędzy innymi wolność wyboru właśnie), pozostanie ciekawostką historyczną, jedną z wielu
ideologii lepiej czy gorzej dopasowanych do swoich czasów, ale te
ż niczym więcej. Jeśli chce
si
ę stać czymś więcej, musi, nim sięgnie się po władzę nad sercami i umysłami, zrozumieć
cz
łowieczeństwo. A potem to już może sobie być "zielona" i "przyjazna środowisku" do woli.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad07.htm (3 of 4) [07-May-11 6:02:53 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Porównajmy choćby głęboko ludzkich bogów greckiego Olimpu, przepięknie uświadamiających ludziom ich
wewnętrzne archetypowe procesy, z krwiożerczymi bóstwami Azteków czy Majów, bóstwami równie
zalęknionymi jak ich twórcy i kapłani! A i współczesne bożki, jak choćby ideologie totalitarne, czy wszechobecny
i mocno drapieżny kult pieniądza, każą się poważnie zastanowić nad jakością wyobraźni zbiorowej
współczesnego świata...
Jak bardzo stan technologii warunkuje nasze bezpieczeństwo, niechże świadczy porównanie bilansu ofiar
serii trzęsień ziemi z roku 1999 w krajach bogatych, dysponujących wysoko zaawansowaną technologią, z
dziesiątkami tysięcy ofiar trzęsień ziemi w Turcji. Słabiej rozwinięte technologicznie kraje, przede wszystkim
Turcja, zapłaciły ogromną cenę za nieprzestrzeganie reżimów technologicznych budownictwa - właśnie tych,
których przestrzeganie w krajach bogatych chroni ich obywateli przed skutkami katastrof naturalnych.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad07.htm (4 of 4) [07-May-11 6:02:53 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD ÓSMY
Nie czekamy na Apokalips
ę
E
lementem, który chyba najsilniej odró
żnia filozofię ekologiczną od innych poszukujących
nurtów, ochoczo okre
ślanych zbiorczym mianem "Nowa Era", jest wielce charakterystyczna
postawa twórców i wyznawców tej filozofii wobec apokaliptycznego nurtu my
śli zachodniej.
Jest to postawa wymijaj
ąca, lub wręcz negatywna. Ekologizmem chętnie inspirują się wcale
silne nurty neopoga
ńskie, które nawiązują do tradycji starszych niż chrześcijaństwo, tradycji
wolnej od czekania na jak
ąś wielką katastrofę, po której dopiero miałby nastąpić szczęśliwy czas
ludzko
ści. W ekologiźmie nie czeka się na żadną taką katastrofę, choć dostrzega, nieraz nawet
przesadnie, z jednej strony zagro
żenia płynące z myślenia apokaliptycznego, z drugiej zaś strony
ostrzega si
ę, że jeśli w ogóle miałaby nastąpić jakaś apokaliptyczna katastrofa, to tylko taka,
któr
ą sobie ludzkość wyszykuje swoimi własnymi rękami. Za "straszak dyżurny" służy globalna
katastrofa ekologiczna, a sztandarowym dokumentem, który si
ę przy tej okazji przywołuje, jest
powsta
ły w latach 60-tych XX stulecia raport "Granice wzrostu". Ciekawe, że choć wiele
spostrze
żeń zawartych w "Raporcie" jest już dziś nieaktualnych, sam dokument nie jest
generalnie ani przez ekologów, ani przez co uczciwszych przedstawicieli utylitaryzmu
kwestionowany.
Globalna katastrofa - jak dot
ąd - nie nastąpiła. Mimo kilku wysoce niebezpiecznych momentów
w dziejach wspó
łczesnego świata, jest on, biorąc pod uwagę ilość nagromadzonej broni i
potencja
ł zdolnego ją uruchomić szaleństwa, zaskakująco stabilny. Co więcej: wbrew
apokaliptycznym przepowiedniom owa stabilno
ść raczej rośnie, niż się zmniejsza. Zadziałało
zjawisko zupe
łnie przez żądnych sensacji "apokaliptyków" zlekceważone: po II wojnie
światowej samoistnie wytworzył się mechanizm redukcji agresji - poprzez nieustające wojny
lokalne oraz permanentne w
łaściwie katastrofy przemysłowe i komunikacyjne. Warto pamiętać,
że owe lokalne wojny i katastrofy pochłonęły w ciągu pół wieku od 1945 r. więcej ofiar niż
sama wojna
światowa. Ponieważ w energosferze Ziemi każda katastrofa (wojna, wypadek
komunikacyjny, kl
ęska żywiołowa) jest wyładowaniem energii i obniżeniem napięcia, przeto
bezimiennym ofiarom wojen i katastrof zawdzi
ęczamy względną stabilność świata jako całości.
Nie nale
ży też zapominać o potężnie w skali świata oczyszczającej ofierze, jaką złożyły narody
żyjące pod uciskiem wielkich totalizmów XX stulecia
. Takie roz
ładowanie napięcia jest
oczywi
ście kalekie, wymaga wciąż nowych ofiar, ale lepsze to niż nic.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad08.htm (1 of 4) [07-May-11 6:02:54 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Niew
ątpliwie po fali czekania na jakąś katastrofę, po studiowaniu starych proroctw, które się
zwyczajnie nie spe
łnią - przyjdzie czas na próbę głębszej refleksji. I - oby! - zrozumienie,
dlaczego tak si
ę na tę apokaliptyczną katastrofę czekało. Wtedy ostatecznie można będzie
ja
łowego czekania zaprzestać i wziąć się do rzetelnej naprawy naszego życia.
W rzeczywisto
ści nie ma przyszłości innej, niż ta, którą ludzie sami sobie, swoim umysłem i
dzia
łaniem tworzą. Tyle, że między myślą o wykonaniu czegoś, a rzeczywistym wykonaniem
mo
że upłynąć sporo czasu - stulecia na przykład, jeśliby przyjąć działanie reinkarnacji (jakby nie
patrze
ć, jest to jak do tej pory najspójniejsza i najelegantsza teoria tłumacząca wiele zjawisk z
zakresu parapsychologii), a ju
ż na pewno stulecia i tysiąclecia upływają, nim zrealizują się treści
mitologiczne, obecne w trwaj
ącej i rozwijającej się ludzkiej społeczności.
Gdy wi
ęc coś się nam wydarza, można spokojnie przyjąć, że nie jest to jakieś "zrządzenie losu",
lecz manifestacja czego
ś, co już było w naszym umyśle i tylko czekało na sprzyjające warunki
zewn
żna jest analiza wzorców, jakie człowiek w umyśle nosi. Mogą to być
wzorce indywidualne, np. zwi
ązane z wychowaniem i doświadczeniem indywidualnym, ale
mog
ą być i ponadjednostkowe, pochodzące z wyznawanej religii, przynależne funkcji
spo
łecznej, albo będące elementem światopoglądu wpajanego w okresie edukacji. Działanie tej
drugiej grupy "idei przewodnich" jest wcale ciekawe, bowiem kieruj
ą one jednostkę nieomylnie
tam, gdzie rozgrywaj
ą się losy społeczności. To właśnie pod wpływem tych wzorców człowiek
idzie na jak
ąś manifestację albo zgłasza się do służby w armii dla mniej lub bardziej świętej
sprawy.
"Paliwem" dla wzorców s
ą emocje. Właśnie pod ich wpływem wzorce się manifestują i dają
konkretne wydarzenia
życiowe. Jeśli wzorzec jest nieuświadomiony, emocje muszą być tym
silniejsze,
żeby nie dały się tak łatwo opanować. Emocje zbiorowe są, rzecz jasna, o wiele
silniejsze ni
ż indywidualne, a sztuka ich rozbudzania to podstawowa umiejętność każdego
przywódcy. Ka
żda chwila wzmożonych w skali społecznej emocji - decyzja władz ważna dla
dalszych losów pa
ństwa, wojna, niecodzienne wydarzenia (np. masowe protesty) - to moment,
gdy spo
łeczność jest silniej niż zazwyczaj połączona poprzez emocje ze swą pamięcią zbiorową.
Do
świadczenia są składowane w pamięci i modyfikują się wzajemnie. Pierwsze doświadczenia
s
ą zazwyczaj niezmywalne, podobnie jak w rozwoju osobniczym. Im wcześniejsze
do
świadczenia zbiorowe uda się zapisać, tym poważniejsza podstawa do dalszego
przewidywania losów spo
łeczności, której wyrocznia dotyczy.
Psychika, ani indywidualna, ani zbiorowa, nie jest izolowana od reszty
świata. Wzorce bywają
modyfikowane, a cz
ęsto wręcz wypierane przez silniejsze energie. Penetrując zawartość pamięci
indywidualnej lub zbiorowej mo
żna określić, kiedy zawarte tam myśli zamanifestują się. Ale ta
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad08.htm (2 of 4) [07-May-11 6:02:54 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
pami
ęć nie jest jednolita. Ma wiele poziomów, z których tylko najgłębsze mają na tyle dobrą
łączność z emocjami, że mogą się rzeczywiście manifestować jako wydarzenia. Warstwy płytsze
bywaj
ą racjonalizowane i przykrawane do bieżących potrzeb psychiki i propagandy. Nie każdy
dysponuje wystarczaj
ącą mocą umysłu, żeby przebić się do najgłębszych warstw świadomości
cz
łowieka, tam, gdzie zmagazynowane są wzorce silnie naładowane emocjami. Taką moc
umys
łu wyrabia długotrwała praktyka medytacyjna, ucząca dystansu wobec obserwowanych
zjawisk.
Zatem takie formy energii psychicznej jak mity, oczekiwania i zwyk
łe chciejstwo - są kiedyś
tam powo
ływane do bytu i czekają na sprzyjającą chwilę. Ktoś, kto ma szczęście odczytać ową
chwil
ę, zyskuje sławę wieszczą. Dla kogoś takiego dobra znajomość mitologii grupy, której
przysz
łość odgaduje, to umiejętność absolutnie podstawowa.
Moment manifestacji nie
świadomego wzorca jest zawsze bardzo charakterystyczny i
przypomina budz
ący się nagle wulkan: człowiek lub zbiorowość z dnia na dzień wypada z
rutynowych kolein i podejmuje dzia
łania prowadzące prostą drogą do manifestacji wzorca,
spotkania z w
łasnym losem. Ale kiedy wzorzec się budzi, proroctwa nie są potrzebne - wszystko
ju
ż widać gołym okiem. Wtedy los musi się wykonać i niewiele można zmienić. Można jeszcze
próbowa
ć skorzystać z potęgi modlitwy (ma ona moc "rozpuszczania" wzorców, więc nie ma się
co zamanifestowa
ć), ale też modlitwa wymaga wyciszenia, skupienia, w warunkach
dramatycznych wydarze
ń na ogół niemożliwego do osiągnięcia. Jeśli chcemy zmieniać
przeznaczenia - trzeba ich wzorce rozpozna
ć na długo przed czasem ich manifestacji, kiedy
wszystko idzie dobrze. Ale kto wtedy my
śli o odległych dramatach i słucha kasandrycznego
wieszczenia?
Jakie wi
ęc wzorce powodują, że tak boimy się Apokalipsy, choć przecież naszymi własnymi
umys
łami ją sobie szykujemy? Bez wątpienia najsilniejszy jest wzorzec judeo-chrześcijański,
zapowiadaj
ący jakąś globalną katastrofę, zanim nadejdzie "Królestwo Boże". Wzorzec ten jest,
niestety, powszechny, gdy
ż wpajany był przez wiele stuleci w świadomość zbiorową Europy, a
potem reszty zaw
łaszczonego przez Europejczyków świata. Od około półtora stulecia, w wyniku
laicyzacji
życia, odszedł w głębszą nieświadomość - i tam stał się groźny! Pozbawiony kontroli,
zyska
ł bowiem łączność z emocjami zbiorowymi, czyli moc manifestacji! I na pewno
spo
łeczności tym mitem przesiąknięte będą miały swoją Apokalipsę...
Co zatem mo
żemy zrobić, żeby nie stać się ofiarami mitu? - Mity wymieniać. Rozumieją to
dobrze dzisiejsi "nowinkarze", przede wszystkim ekolodzy i neopoganie. Ich gorliwo
ść neofitów
stanie si
ę zrozumiała, gdy uświadomimy sobie, że wobec krótkiego już najprawdopodobniej
czasu pozosta
łego do manifestacji wzorca "apokaliptycznego", tym potężniej trzeba wypierać go
z umys
łu. Nie wiemy, czy już nie jest za późno, bowiem dewastacja ekologiczna i duchowa
naszej planety jest zatrwa
żająca i wciąż postępuje. Nie wiemy jak długo jeszcze sprawny będzie
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad08.htm (3 of 4) [07-May-11 6:02:54 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
mechanizm roz
ładowywania agresji na bieżąco, poprzez lokalne konflikty i lokalne katastrofy.
Pewnej nadziei dostarcza obserwacja najm
łodszego pokolenia, urodzonego w latach 70-tych i
pó
źniej: ludzie ci mają potrzeby wyraźnie różne od potrzeb swoich rodziców. Są w masie swej
bardziej wspó
łodczuwający, a przez to - niestety! - podatniejsi na sterowanie przez media.
Zapewne w zamy
śle Natury miało to być pokolenie, które silniej współodczuwając, bardziej
zadba o Matk
ę-Ziemię. W dotychczasowej praktyce ta nowa, ufna wrażliwość jest bez pardonu
zagospodarowywana na potrzeby konsumeryzmu. Produktem ubocznym s
ą brutalne zbrodnie
"zaprogramowane" przez seriale TV i gry komputerowe, a tak
że większa podatność na
negatywne energie p
łynące ze światów niematerialnych, przede wszystkim świata astralnego.
Jak do tej pory owej przemiany jako
ściowej nie zauważyła instytucja najbardziej do tego
powo
łana, czyli szkoła. W efekcie młodzi ludzie o sporej podatności duchowej nie bardzo mają
z kim o tym porozmawia
ć, więc łatwo padają ofiarą sekt i narkotyków. Ponieważ oficjalne
religie te
ż słabo są przygotowane na to zjawisko, a w dodatku wydają się zainteresowane mniej
szerzeniem duchowo
ści, a bardziej ratowaniem swoich stref wpływów - robi się groźnie i
pachnie nieprzyjemnymi przepowiedniami. Wygl
ąda na to, że światopogląd ekologiczny będzie
musia
ł uwzględnić opisane przed chwilą zjawisko i zapewnić najmłodszym obywatelom
eko
świata poprzez stworzenie warunków do swobodnego wzrastania ich człowieczeństwa,
swobodny dost
ęp do Ducha, inaczej wzrastająca z pokolenia na pokolenie potęga duchowa
wy
ładuje się iście apokaliptycznie.
Stara maksyma g
łosi: złe przepowiednie są po to, aby się nie sprawdzały. Są takie
przepowiednie ostrze
żeniami o tym, że człowiek niewłaściwie używa potęgi stwórczej swego
umys
łu. Skorzystajmy z tych ostrzeżeń i przestańmy czekać na Apokalipsę!
Oczywiście technokrata nie ma pojęcia o bogactwie genetycznym ani o bioróżnorodności; jego
personalistyczny horyzont nie sięga dalej niż jego ewentualne własne zbawienie, czyli koniec życia. Ale na krótką
metę jego argumenty będą po prostu skuteczniejsze, bo - w przeciwieństwie do ekologa - nie jest zdolny do
współodczuwania.
Liczbę ofiar komunizmu w samym tylko ZSRR szacuje się na 40 do 60 mln ludzi. A przecież swoje ofiary
pochłonęła osławiona "rewolucja kulturalna", pochłonął reżim Pol-Pota w Kampuczy, nie wspominając o sporej
ilości osób zamordowanych i zaginionych w latach stalinowskiego terroru w krajach Europy środkowej i
wschodniej. Pojawiała się nawet teoria, że narody prześladowane przez komunizm (przede wszystkim Rosjanie i
inne ludy żyjące na terytorium b. ZSRR) ocaliły świat przed katastrofą na skalę planety - właśnie dzięki temu, że
wzięły na siebie ciężar przeżycia w społeczności głęboko zbrodniczej.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad08.htm (4 of 4) [07-May-11 6:02:54 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD DZIEWIĄTY
Świadomość ekologiczna, świadomość społeczna
T
ermin "
świadomość ekologiczna" stał się ostatnio modny, a przez to mocno nadużywany,
nieraz w sposób kuriozalny: np.
świadomością ekologiczną miałoby być, wg producentów tzw.
zdrowej
żywności - kupowanie wyłącznie ich produktów! I takie właśnie "handlowe" użycie
świadomości ekologicznej mocno rozmywa ostrość i treść tego pojęcia. Nie lepsi są tu
"ekoterrory
ści", pod pojęcie "świadomość ekologiczna" podkładający swe rzeczywiste oraz
urojone l
ęki i grożący Bóg wie jakimi jeszcze plagami za jedzenie mięsa albo wycinanie drzew.
Tak czy owak, dzi
ęki wysiłkom takich to nadużywających słowa, trzeba ową "świadomość
ekologiczn
ą" definiować ponownie, zastanawiać się nad jej współczesnymi treściami, aby nie
zagubi
ć najcenniejszych znaczeń tego pojęcia. Podejmijmy taką próbę!
Oczywi
ście nie zamierzamy tu powtarzać ani teorii służących celom marketingowym
ekoproducentów, ani te
ż zastanawiać się, czy rację mają ci, co twierdzą, że człowiek nie jest w
ogóle przystosowany do jedzenia mi
ęsa; niemniej jednak samo podniesienie takich kwestii
świadczy już o tym, że czas dojrzał do dyskusji i krytycznego przyjrzenia się prawdom do tej
pory niepodwa
żalnym. Co to jest zatem owa tak roztrąbiona i tak nieokreślona "świadomość
ekologiczna"?
Samo s
łowo "świadomość" znaczy tyle, co 'przytomność, całkowita jasność zmysłów i rozumu'
oraz wynikaj
ące z takiej przytomności właściwe działanie człowieka. Z przymiotnikiem
"ekologiczna" dotyczy
łaby więc przytomności i działania w obliczu wymogów środowiska,
rozumienia mechanizmów dzia
łania takiego środowiska oraz świadomości jego możliwości i
ogranicze
ń. Najczęściej dodaje się, że owo "środowisko", to środowisko przyrodnicze i na nim
koncentruje wysi
łek rozumienia. Taki jest rodowód większości ruchów krzewiących
świadomość ekologiczną. Mniejsza grupa myślicieli i działaczy zauważa jeszcze, że człowiek
żyje nie tylko w środowisku naturalnym, lecz znacznie bardziej w społecznym i (coraz bardziej)
technicznym. Ta w
łaśnie grupa - wśród adherentów ekologizmu najmniej liczna, lecz mająca na
swe us
ługi doprawdy wybitne umysły - domaga się wykształcenia świadomości nie tylko
przyrodniczej, lecz i psychologicznej, spo
łecznej, a nawet większej. Dopiero taką spotężniałą
świadomość, ogarniającą wszelkie skomplikowanie współzależności świata, w którym żyjemy,
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad09.htm (1 of 5) [07-May-11 6:02:56 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
sk
łonni oni są nazwać "ekologiczną". (Wielce wymowny jest tu choćby tytuł modnej przed paru
laty w Niemczech ksi
ążki: "Ekologia serca"). Wydaje się, że ta droga jest najbardziej efektywna,
godzi bowiem ró
żne cząstkowe definicje świadomości ekologicznej, nie roszcząc sobie pretensji
do jakiego
ś antagonizującego ludzi "jedynie słusznego" zdania.
Świadomość człowieka jest wielowarstwowa: jej poziom najniższy to świadomość
przyrodnicza, funkcjonuj
ąca u małych dzieci właściwie automatycznie, jako zasada
przyjemno
ści, głosząca, że co jest dla organizmu przyjemne, jest dla niego automatycznie
po
żyteczne. (Dlatego np. jeśli małe dziecko "ma na coś smak", a nie jest jeszcze zepsute
ofensyw
ą słodyczy i fast-foodów - niemal nigdy nie chybia, a przeprowadzone potem badania
poka
żą, że w pożywieniu, które dziecku smakowało, są dokładnie takie składniki, jakie były mu
aktualnie potrzebne.) Niestety w warunkach funkcjonowania cz
łowieka bardziej w techno- niż w
ekosferze, zasada przyjemno
ści nie stworzy świadomości ekologicznej, bowiem nasze
organizmy dawno ju
ż nie umieją intuicyjnie wybierać potrzebnych składników pożywienia i
potrzebnych zachowa
ń.
Druga warstwa
świadomości to świadomość społeczna. Tu mamy takie elementy jak: wpływ
wychowania, do
świadczenia kulturowe, osobnicze, liczenie się z innymi ludźmi, działanie
prawa, norm obyczajowych, etc. Z t
ą świadomością najpewniej się nie rodzimy; jest ona
cz
łowiekowi wpajana w procesie wychowania i edukacji. Dla sprawnego funkcjonowania
spo
łeczeństwa świadomości społecznej trzeba nauczyć się wcześnie, w okresie nauki szkolnej.
Trzeci, najwy
ższy jak do tej pory opisany i jako tako zbadany poziom świadomości, to
świadomość duchowa, lub, jak kto woli, kosmiczna. Tu człowiek czuje się cząstką Uniwersum
i podlega prawom jednakim w ca
łym Kosmosie: wymienia się choćby popularne prawo karmy,
prawo zmiany, prawo sympatii i inne znane naukom duchowym i ezoterycznym zale
żności. Do
tej
świadomości silnie odwołują się też wyznawcy ekologii głębokiej, podkreślający, że bez
świadomości uniwersalnej nie ma mowy o poprawnym rozeznaniu świata wokół nas
.
Świadomość duchowa wydaje się być częściowo wrodzona jednostce, a częściowo budowana
jest z dost
ępnych wokoło wzorców, takich jak np. wyobrażenia Boga w rozmaitych religiach.
O ile
świadomość przyrodnicza jest już, między innymi za sprawą propagandy ekologicznej,
sprawnie prowadzonej przez rz
ądowe i pozarządowe organizacje do tego celu powołane, jako
tako ugruntowana, a
świadomość kosmiczna podkreślana wręcz przesadnie (celują w tym
wyznawcy New Age), o tyle
świadomość świata społecznego - świata, w którym spędzamy
najaktywniejsze lata
życia! - jest w wielu środowiskach ekologizujących zaniedbywana, wręcz
lekcewa
żona. Walkowerem oddają ją tacy ekolodzy cywilizacji naukowo-technicznej, która, nie
przejmuj
ąc się nadmiernie świadomością ani indywidualną, ani duchową, świadomość społeczną
rozumie doskonale i doskonale umie j
ą zagospodarować i wykorzystać do swoich celów.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad09.htm (2 of 5) [07-May-11 6:02:56 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Tymczasem jest tak,
że bez zmian w świadomości społecznej wszelkie natchnione wizje
ekologów (i nie tylko ekologów) pozostan
ą mrzonką. Albowiem ekologiczność to nie tylko
wspó
łodczuwanie z każdym żywym istnieniem, o co nawołują koryfeusze ekologizmu w typie
Henryka Skolimowskiego; to tak
że codzienne zachowania, bez świadomości społecznej
niemo
żliwe. To np. segregowanie śmieci, które musi być wpojone wychowaniem; to inicjatywy
ustawodawcze likwiduj
ące potworną rzeź zwierząt, i wiele innych działań, które ani nie są
wrodzone cz
łowiekowi, ani też nie stanowią elementu duchowości. Trzeba się ich nauczyć,
trzeba je - za po
średnictwem szkół i popularyzacji - uczynić trwałym elementem świadomości
spo
łecznej. Wtedy dopiero można będzie mówić o świadomości ekologicznej na skalę masową.
Wtedy tylko zdo
ła owa świadomość odpowiednio posterować ludźmi, by nie niszczyli przyrody
ani siebie.
Omawiana tu
świadomość musi stać się potoczną świadomością prawną i obyczajową, która dziś
sprawia np. to,
że jeśli administrator terenu ustawi znak drogowy, kierowcy zastosują się do
niego, i to w wi
ększości odruchowo, bezrefleksyjnie. Natomiast, jeśli ten sam administrator
ustawi kilka pojemników na odpadki i napisze gdzie co wrzuca
ć - ludzie będą albo wrzucali na
chybi
ł-trafił, albo będą mocno kręcić głowami. O ile bowiem kultura drogowa jest już
ugruntowana, o tyle kultura ekologiczna dopiero raczkuje. Dlatego nie ma przeszkód w
mentalno
ści ludzkiej, by chronić las, jeśli przemawiają za tym względy gospodarcze (silna jest
jako cz
ąstka świadomości społecznej świadomość ekonomiczna), ale z trudem przebija się
prawodawstwo tworz
ące np. nie służące zyskowi rezerwaty przyrody. Las chroniony
gospodarczo bez trudu znajdzie stra
żników, las chroniony w imię samego tylko szacunku dla
przyrody, b
ędzie nieustannie zagrożony.
Du
żą pomocą w zrozumieniu postulowanej tu nowej świadomości ekologicznej może stać się
inna
świadomość: świadomość obfitości. Dzisiejsza, barbarzyńska zaiste gospodarka zasobami
naturalnymi wynika z poczucia niedowarto
ściowania i zagrożenia. Zasoby przyrody
nieprzetworzone, niczyje - to zagro
żenie, że zagarnie je ktoś szybszy i bardziej drapieżny.
Zasoby zaw
łaszczone - to kapitał, który pozwala zmniejszyć poczucie zagrożenia. Świadomość
obfito
ści, rozpowszechniana przez modną obecnie "psychologię sukcesu", świadomość, że w
gruncie rzeczy sukces
życiowy (finansowy, duchowy, towarzyski, erotyczny) jest bardziej
produktem
świadomości niż pracy
ści wymarzony wręcz podarunek.
Pi
ęknie zgrywa się z postulowaną na wstępie naszych rozważań tezą, że bezpieczeństwo
egzystencjalne cz
łowieka jest dane a priori i bezsensowne jest jakiekolwiek jego wywalczanie.
Świadomość ekologiczna powinna mieć jako swój integralny składnik właśnie świadomość
obfito
ści
. Wtedy
łatwiej przebije się do zalęknionej dziś świadomości społecznej idea
koegzystencji cz
łowieka i jego przyrodniczego otoczenia. Wtedy kompulsywna dziś potrzeba
zaw
łaszczania i przetwarzania zasobów naturalnych przestanie być istotnym składnikiem tej
świadomości, a nasza Matka-Ziemia wreszcie trochę odetchnie.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad09.htm (3 of 5) [07-May-11 6:02:56 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Stawiamy zatem tez
ę, że świadomość ekologiczna jest głównie, jeśli nie przede wszystkim -
funkcj
ą ogólniejszej świadomości społecznej. Taka ekologiczna świadomość społeczna (jeśli
powstanie) potrafi stworzy
ć wzorce zachowań na tyle atrakcyjne, na tyle silne, że niewielu
b
ędzie chętnych do ich łamania, więc można będzie mówić o społeczeństwie ekologicznym jako
ca
łości.
Na razie mówienie o
świadomości społecznej w takim rozumieniu, jakie tu przedstawiliśmy, jest
po trosze opowiastk
ą o żelaznym wilku - zwłaszcza w Polsce. Nie ma u nas ani świadomości
prawa, ani szacunku dla niego. Nie ma silnego instynktu zbiorowego, nie ma p
ędu do wielkich
dzia
łań ponadjednostkowych. Wygląda na to, że zapóźnieni o sto lat, przechodzimy fazę
kapitalizmu "dzikiego", sprzyjaj
ącego ludziom o mentalności koczowniczych grabieżców, od
świadomości tak społecznej, jak ekologicznej jak najdalszych.
Ca
łkiem sporą pracą, którą zapewne będą musieli wykonać entuzjaści ekologii, jest edukacja
spo
łeczna - nauka szacunku dla prawa i norm społecznych, wpojona na poziomie na wpół
świadomym, a przez to niemożliwym do ominięcia. Wtedy, być może słowa Owidiusza o
"wieku z
łotym, gdy bez obrońcy i oskarżyciela świat szczęśliwie toczył się swoim biegiem",
nabior
ą nowych treści. Gdy fundamenty społeczeństwa - prawo, ponadjednostkowa świadomość
cz
łowieka, wysoka etyka, kooperatywność, rozumienie celów większych niż tylko
bezpiecze
ństwo osobiste i przetrwanie - staną się silne i pewne, światopogląd ekologiczny
b
ędzie miał szanse się rozpowszechnić. Bo jego podstawowym wymogiem jest właśnie
wyczulenie na zbiorowo
ść i cele przez nią realizowane. Społeczeństwa bogatych i bezpiecznych
krajów lekcj
ę tę już chyba przerobiły. Dla nas - dopiero się ona zaczyna.
Na właściwym rozeznaniu owych warunków opiera się od niepamiętnych czasów wszelkie wieszczenie i
prorokowanie. Najtrafniej ujmuje to stara astrologiczna maksyma "gwiazdy zachęcają, ale nie zmuszają". Dopiero
jeśli istnieją nieświadome emocje i zaistnieją sprzyjające warunki zewnętrzne do ich uwolnienia (są do
odczytania np. w horoskopie wydarzenia) coś się może stać. Większość przepowiadaczy przyszłości nie ma ani
wyczucia owych emocji, ani profesjonalnych kwalifikacji do oceny warunków zewnętrznych, ma natomiast
nieprzepartą potrzebę wieszczej sławy, a nierzadko zwykłą żądzę władzy. Stąd tyle straszenia przepowiedniami,
które się potem zwyczajnie nie sprawdzają i stąd - niestety! - gubienie cennych, a rzadkich perełek wieszczego
natchnienia, choćby takich jak Centurie Nostradamusa i zachłanne szukanie tam sensacji "z innych światów".
Jednoznacznie i dobitnie jest to wypowiedziane w sformułowanych przez A. Naessa zasadach ekologii
głębokiej.
Sztandarowi prorocy "psychologii sukcesu", tacy jak D. Chopra, czy L. Orr, silnie podkreślają, że bogactwo
rozpoczyna się w umyśle człowieka. Zalecają ćwiczenia wyobrażania sobie stanu odprężenia i sytości, zanim
jeszcze podejmie się jakiekolwiek próby w świecie realnym. Takie nastawienie powoduje, że człowiek pracuje nie
po to, by osiągnąć jakiś tam stan ducha i kiesy, lecz że praca jest przedłużeniem wyobrażonej wcześniej
przyjemności. Co ciekawe, w pracach takich widoczne jest odwołanie do duchowości jako siły sprawczej
sukcesu. L. Orr wręcz zaleca medytację stwierdzeń dających się streścić w zdaniu "źródłem bogactwa jest Duch".
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad09.htm (4 of 5) [07-May-11 6:02:56 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad09.htm (5 of 5) [07-May-11 6:02:56 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD DZIESIĄTY
Spo
łeczeństwo ekologiczne
W
y
łożywszy zasadnicze tezy nowoczesnego i wolnego od nadmiernej naiwności
światopoglądu ekologicznego, wypadałoby zastanowić się nad sposobem, w jaki owa filozofia
mia
łaby wykonać swoje zadanie podstawowe, tj. wprowadzić mit do świadomości społecznej.
Wiemy ju
ż, jaki to mit; wiemy, jak go rozeznać; przekonani jesteśmy, że wymaga on aktywnej
piel
ęgnacji i że sam się nie wykona. Co jednak sprawi, że mit ekologiczny stanie się treścią
życia nie tylko ekofilozofów, ale i reszty zjadaczy chleba, o zawiłościach metodologicznych i
terminologicznych poj
ęcia nie mających i wcale nie zdradzających chęci, by zawiłości te
zg
łębiać?
Odpowiedzi
ą na takie pytanie jest postulat stworzenia społeczeństwa ekologicznego. Takiego,
które dzi
ęki sprawnemu działaniu mechanizmów dziedziczenia wartości, dzięki odpowiedniej
organizacji, dzi
ęki światłej edukacji - będzie miało elementy światopoglądu ekologicznego
przyswojone na poziomie bardzo g
łębokim, na wpół świadomym. Takie społeczeństwo powinno
by
ć odporne na rujnujące dla środowiska pokusy, jakie stwarza żywy w każdym z nas
barbarzy
ński zdobywca.
Na samym wst
ępie rysowania wizji społeczeństwa ekologicznego powiedzmy sobie wyraźnie i
niedwuznacznie: spo
łeczeństwo ekologiczne jest ex definitione społeczeństwem rządzonym
przez wynikaj
ącą z mitu ekologicznego ideologię i nie ma w nim mowy o "wolności od
wszelkich ideologii", czym mami np. dzisiejszy kapitalizm. Bo taka wolno
ść jest możliwa tylko
na poziomie najbardziej elementarnych potrzeb cz
łowieka: przetrwania własnego i zapewnienia
przetrwania swojemu potomstwu. Tu rzeczywi
ście nie trzeba wielkich ideologii, tu wystarczą
znane z biologii strategie przetrwania. Taki te
ż jest kapitalizm: jest to de facto ustrój sprzyjający
drapie
żnikom, jeśli w miarę rozsądnie eksploatują one niższe poziomy troficzne i sensownie
dziel
ą terytoria łowieckie (mówiąc jaśniej: obszary rynku), aby nie wyniszczyć ani zasobów
środowiska, ani siebie wzajemnie. Ten system nie sprzyja rozwojowi żadnych innych cech poza
zdolno
ścią przetrwania. Jest zatem "ekologiczny" w sensie przyrodniczym (wszak przyroda też
jest terytorium kruchej dynamicznej równowagi mi
ędzy produkcją i konsumpcją!), ale niewiele
ma wspólnego z ekologiczno
ścią taką, jaką tu postulujemy, z "ekologicznością ducha". Gdy
potrzeby podstawowe spo
łeczeństwa (bezpieczeństwo biologiczne i w pewnym zakresie
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (1 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
socjalne) zostaj
ą zaspokojone i nie są problemem, wtedy potrzeby wyższe, takie jak potrzeba
tworzenia warto
ści, potrzeba ekspresji duchowości, potrzeba nadania sensu egzystencji - muszą
by
ć ujęte w ramy spójnej i dobrze do swoich czasów dopasowanej ideologii. Gdy się przed tym
bronimy, powstaje albo pustka duchowa (przyk
ładem może być kultura masowa), albo też
ideologi
ę biorą w swe ręce niebezpieczni amatorzy, czego jaskrawym dowodem jest kariera
rozmaitej ma
ści totalizmów, fundamentalizmów, nacjonalizmów i sekciarstwa.
Sytuacja jest trudna, bowiem dopiero co upad
ła ponura i na pewno nie służąca rozwojowi
cz
łowieka ideologia komunizmu (a raczej tego, co pod tym słowem rozumiało się w wieku XX)
i uprzedzenia wobec ideologii jako takiej s
ą wciąż w świecie silne. Miejmy jednak nadzieję, że
wraz z odej
ściem pokolenia "wieku ofiar" i naturalnym zatarciu się po tym wieku pamięci,
ludzko
ść uruchomi swe naturalne potrzeby ponadbiologiczne i w oparciu o nie wytworzy
ideologi
ę sprzyjającą postulowanemu przez ekofilozofię duchowemu wzrastaniu.
Do przekszta
łcenia obecnego społeczeństwa konsumpcyjnego w społeczeństwo ekologiczne
potrzebna b
ędzie metoda. Oczywiście nie ma mowy o okrutnej socjotechnice znanej nam z
wieku XX, która, cho
ć bez wątpienia skuteczna, jest nie do pogodzenia z humanistycznymi
ideami ekofilozofii; trzeba szuka
ć innej skuteczności, nieraz i wymagającej przeminięcia kilku
pokole
ń dla pełnej swej manifestacji. Albowiem społeczeństwo ekologiczne nie powstanie z
dnia na dzie
ń ani nawet z pokolenia na pokolenie. Kultura nie zna skokowych przejść jednej
formacji w drug
ą, a jeśli przejście takie, fundując jakąś obłąkaną rewolucję, wymusimy,
powstanie co najwy
żej osławiony "homo sovieticus", nigdy zaś zdolny do głębokiego
wspó
łodczuwania człowiek ery ekologicznej.
Jak zatem pocz
ąć by się miała społeczność ekologiczna w łonie społeczności dzisiejszej, nie
ekologicznej bynajmniej, przesi
ąkniętej drapieżną żądzą zysku do szpiku kości? - Takie początki
ju
ż są! Już żyje i działa sporo entuzjastów ekologiczności, już mają wcale potężne organizacje i
wcale wp
ływowe lobbies w rządach i parlamentach.
Tym, co najsilniej dzi
ś widać, już bez uruchamiania potężnych narzędzi analizy społecznej, jest
koniec mo
żliwości nieskrępowanej ekspansji człowieka w świat zewnętrzny. Nie ma już nowych
l
ądów do podboju militarnego, a wojna współczesnego świata - zdobycze gospodarcze i
opanowanie rynków - wy
łoniła już tych kilka najsilniejszych korporacji, które ze zmiennym
szcz
ęściem będą walczyć o względy i portfele klientów. Agresywność kampanii reklamowych
tych firm ociera si
ę co i rusz o granice wielkich socjotechnicznych manipulacji, w jakich celują
populistyczni politycy, a koszty tych kampanii porównywalne s
ą z budżetem obronnym
niejednego pa
ństwa. Proces biegnie paradoksalnie, albowiem, choć możliwości zaspokojenia
po
żądliwości zdobywców są coraz mniejsze, ich apetyty wciąż rosną. Efektem jest znana już i
wielokrotnie opisywana góra
śmieci, które wczoraj jeszcze były całkiem przyzwoitymi i
u
żytecznymi przedmiotami, lecz dziś, na skutek wmówienia ich użytkownikom, że są to
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (2 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
przedmioty przestarza
łe i koniecznie trzeba kupić nowe (koniecznie produkcji firmy, która się
aktualnie reklamuje) - zalegaj
ą śmietniki. Polityka producentów jest taka, że nieopłacalne jest
np. unowocze
śnienie starego samochodu; i ceny takiego unowocześnienia i system podatkowy
zach
ęcają do złomowania i zakupu nowego. I choć prawdą jest, że nowe generacje wyrobów są
bezpieczniejsze dla cz
łowieka i bardziej przyjazne dla środowiska, jednak ilość odpadów, jaka
powstaje z nieustannej wymiany sprz
ętów, z nawiązką likwiduje zyski, jakie taka przyjazność
środowisku może przynieść. No, ale śmietników i polucji wokół nich powstających na
kolorowych reklamach nie zobaczymy.
Co jaki
ś czas pojawia się jakaś nowa dziedzina, w której walczyć można na terytorium, zda się,
nieograniczonym; przyk
ładem tego jest morderczy wyścig technologiczny i marketingowy w
przemy
śle komputerowym. Aliści, już widać na horyzoncie, i to wcale nie odległym,
kilkunastoletnim (s
łowa te piszę w roku 2000), kres fizycznych możliwości elektroniki
tworz
ącej coraz bardziej wyrafinowane maszyny; już dziś, po zaledwie kilku latach
dynamicznego rozwoju, sie
ć Internet jest niedrożna, coraz bardziej zawalana pornografią,
agresywn
ą reklamą, a nierzadko i otwartymi wezwaniami do nienawiści.
Pozostaje jeszcze jedna iluzja technokratycznego raju, perspektywa podboju innych planet. Na
razie na celowniku jest Mars. Ju
ż są projekty podniesienia na nim temperatury, stworzenia
atmosfery podobnej do ziemskiej itp., wcale realne wizje. Jednak autorzy owych wizji nie
przewiduj
ą żadnego innego postępu prócz technologicznego. Według nich Mars miałby być, po
wype
łnieniu go śmieciami, porzucony na rzecz kolejnej przeznaczonej do kolonizacji planety.
Czy
ż nie jest to piękny przykład nowoczesnego, godnego Ery Informacji, prymitywu
jaskiniowca z komputerow
ą klawiaturą w miejsce maczugi?
Tak tedy mo
żliwości ekspansji człowieka w świecie zewnętrznym coraz wyraźniej i coraz
bardziej nieub
łaganie ulegają ograniczeniu. Nie ulega natomiast ograniczeniu nieustający pęd
ludzko
ści do zdobywania wciąż nowych obszarów. I dobrze, bowiem ów pęd, owo nieustanne
"plus ultra", owa niesko
ńczona pogoń za uciekającą transcendencją, jest siłą napędową rozwoju
ludzko
ści jako takiej. Nie może jednak być to rozwój, który niszczy swojego nosiciela. Trzeba
wskaza
ć człowiekowi takie obszary rozwoju, na których naturalna i przyrodzona naszemu
gatunkowi zdobywczo
ść da postęp przyjazny środowisku.
Mit ekologiczny przewiduje taki obszar do zagospodarowania: jest nim niezbadany i s
łabo
wykorzystywany obszar ludzkiego wn
ętrza. Tam właśnie trzeba skierować pożądliwość i
energi
ę zdobywców Przyszłości.
Mo
żna to wykonać wielorako: albo technikami medytacyjnymi przeniesionymi ze Wschodu,
albo na sposób technokratyczny, przy pomocy coraz doskonalszej rzeczywisto
ści wirtualnej. Ta
ostatnia droga ma jeszcze jedn
ą zaletę: pozwala odesłać w cyberprzestrzeń agresję niemożliwą
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (3 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
do roz
ładowania w świecie realnym. Można np. wyobrazić sobie eliminację osobników
najbardziej agresywnych, wobec których bezradna jest wszelka resocjalizacja - w
łaśnie za
pomoc
ą komputerów, w których przepastnych pamięciach wola czynienia zła znika bez śladu.
Fizycznie realizowa
łby to dużej mocy komputer osobisty, zaopatrzony w zestaw wystarczająco
wci
ągających gier, w których agresja grającego może znaleźć dowolne (ale wirtualne) ujście..
Warunkiem by
łoby oczywiście niedopuszczanie agresywnego osobnika do realnego świata,
dopóki agresja nie spadnie do poziomu bezpiecznego dla
środowiska. Metoda równie kaleka jak
zast
ępowanie rzeczywistości realnej wirtualną, proces może potrwać nawet i wiele lat - ale czyż
psychoterapie dzi
ś stosowane nie są kosztowne i czasochłonne?
Droga medytacyjna - np. wprawianie cz
łonków społeczności od dziecka w praktyki przeniesione
cho
ćby z hinduskiej jogi klasycznej - otwiera niezbadane zaiste przestrzenie. Mistrzowie jogi
twierdz
ą, że jest tam i dość kontynentów do podboju, i dość potworów do pokonania. Jednak
praktyczna realizacja postulatu "spo
łeczeństwa medytacyjnego" wymagałaby dyscypliny, jaka
dzi
ś nie istnieje. Przede wszystkim dyscyplina ta nakazywać by musiała mniejsze
zaanga
żowanie w świat zewnętrzny (warunki do tego już powstają, bowiem coraz więcej funkcji
utrzymywania spo
łeczeństwa w ruchu przejmują maszyny) i uznanie świata wewnętrznego za
równie oczywisty i równie naturalny, jak otaczaj
ący nas świat materii. Trzeba by też
wychowywa
ć dzieci nie w duchu rywalizacji, szykującej do osławionego "wyścigu szczurów",
ale bardziej w duchu w
łaściwego ekologiczności współodczuwania i rozumienia sygnałów ze
wspó
łodczuwania pochodzących. Należałoby, miast obłąkańczo rozbudzać kolejne potrzeby i
natychmiast je zaspokaja
ć równie obłąkańczo produkując góry przedmiotów, szybko stających
si
ę śmieciami - poszukać idei wyrażanych przez takie przedmioty i namiętności z nimi
zwi
ązanych
.
Ogromne to zadanie dla ideologów i wychowawców!
Natura, uwolniona od ludzkiej pazerno
ści i niszczycielstwa, zapewne sama wytworzy nowy stan
równowagi. Zadaniem za
ś człowieka Nowej Ery będzie medytowanie tego stanu i słuchanie
sygna
łów, jakie środowisko naturalne przesyła swoim mieszkańcom.
Środowisko dziś nazywane "naturalnym", czyli wszystko to, co utrzymuje naszą biologiczną
cz
ąstkę, będzie dla człowieka ekologicznego tylko cząstką środowiska jako całości. Bo mimo
nawo
ływania do ochrony naszego środowiska naturalnego, dawno już nie żyjemy w naturze;
cz
łowiek współczesny niemal połowę swego czasu czuwania spędza przy sztucznym świetle;
coraz pot
ężniejszy jest wpływ multimedialnych przekaźników informacji, coraz silniejsze
uzale
żnienie od produktów wyrafinowanych technologii przemysłowych. Większość z dziś
żyjących ludzi (także tych z krajów biedniejszych) nie dałaby sobie rady wśród dzikiej,
nieska
żonej piętnem cywilizacji przyrody. Trzeba zatem przyjąć, że technosfera to integralny
czynnik
środowiska człowieka, na tyle już oczywisty, że odwrotu od niego nie ma. Co
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (4 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
oczywi
ście nie uwalnia twórców i konserwatorów technologii od dbałości o jej integrację tak z
cz
łowiekiem, jak i przyrodą.
Trzeci
ą, kto wie czy nie najistotniejszą częścią środowiska stanie się domena dziś w
powszechnej
świadomości niemal nieobecna: kultura. To właśnie ona, z jej konwencjami, z jej
łatwością kreacji i obalania światów, z jej mitologicznymi i archetypowymi korzeniami - jest
w
łaściwym terenem nieskrępowanej twórczości człowieka. Oczywiście nie mamy tu na myśli
takiej kultury, jaka funkcjonuje obecnie, nastawionej na ekspansj
ę i zepchnięcie słabszych na
śli kulturę, której wartością nadrzędną nie jest sukces
materialny, lecz duchowy, odczuwalny, jako g
łęboki sens wiązany z życiem i dziejącymi się w
nim wydarzeniami. Brak takiego sensu, niezrozumienie powagi i dostoje
ństwa ludzkiego na
Ziemi bytowania, produkuje rezultaty o jakich dzi
ś donoszą wszystkie dzienniki: bylejakość
przywódców spo
łecznych i duchowych, odradzanie się fanatyzmów narodowych i religijnych,
plag
ę sekciarstwa, permanentny kryzys tożsamości wielkich kościołów, wzrost agresywności w
skali spo
łecznej, rozerwanie więzi międzypokoleniowych, wynoszenie ekonomii do rangi religii,
mia
łkość postaci stawianych na piedestały i lichotę wyznawców takich kanonizowanych
mia
łkości.
Nowa, ekologiczna ju
ż kultura, musiałaby mieć oczywiście odpowiednie materialne podłoże:
system ekonomiczny i spo
łeczny sprzyjający niesztampowemu rozwojowi jednostek,
technosfer
ę przyjazną środowisku przyrodniczemu oraz międzypokoleniowy system przekazu
warto
ści na tyle sprawny, by kolejne młode pokolenia nie musiały zaczynać od negacji
wszystkiego, co istnieje.
Wed
ług wielu myślicieli Nowej Ery, podstawową jednostką społeczną będzie gmina. Może ona
mie
ć postać miasta lub zespołu osiedli bardziej oddalonych, jednak musi spełniać jeden
warunek: nie powinna liczy
ć więcej niż 100000 ludzi. Jest to, wg szacunków wielu socjologów
(m. in. silnie zaanga
żowanego w świadomość Nowej Ery Theodore'a. Roszaka) górna granica
liczebno
ści dla społeczności samorządowej, kierowanej regułami demokratycznie
ustanowionego prawa. Powy
żej tej granicy demokracja zmienia się w farsę, pojawia się korupcja
na wielk
ą skalę, a społeczność jest możliwa do sterowania tylko metodami populistycznymi,
które, jako niewiele maj
ące wspólnego z humanistycznym przesłaniem ekofilozofii, z mety
wykluczamy z dalszych rozwa
żań. Społeczność nie może też być zbyt mała, bowiem wtedy robi
si
ę konserwatywna i często wręcz ksenofobiczna. Upragniona średnia leży gdzieś między
dziesi
ęć, a sto tysięcy ludzi
Taka wspólnota musia
łaby być zarządzana przez sprawnie funkcjonujący samorząd,
wspomagany w ograniczonym stopniu przez lokalne organy administracji pa
ństwa. Nie może
by
ć mowy o prymacie tej administracji nad organami samorządowymi. Równie ważny jest
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (5 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
zakres kompetencji samorz
ądu: musi on mieć realną władzę nad dochodami wytworzonymi w
gminie. Zapobiega to kosztownej i nieefektywnej redystrybucji dochodów przez bud
żet
centralny.
Gminy powinny by
ć samowystarczalne ekologicznie i - na tyle, na ile to potrzebne -
ekonomicznie. Mówimy "na tyle, na ile to mo
żliwe", bowiem trudno wyobrazić sobie w każdej
gminie np. fabryk
ę samochodów. Przedsiębiorstwa zaspokajające podstawowe potrzeby bytowe
(produkcja
żywności, środków czystości, prostszych leków, przedsiębiorstwa utylizacji
odpadów) i kulturalne (kina, domy kultury, teatr, filharmonia) powinny by
ć łatwo dostępne w
granicach gminy.
Spo
łeczeństwo dzisiejsze, a zapewne i jutrzejsze, jest społeczeństwem "postindustrialnym",
którego centrum zainteresowa
ń nie jest już - jak w wieku XIX i częściowo XX - przemysł i jego
mo
żliwości wytwórcze, ale coraz silniej problem zagospodarowania czasu. Mamy go w skali
spo
łecznej coraz więcej. Nie zmienia tego fakt istnienia sporej rzeszy pracoholików. O wiele
wi
ęcej jest bezrobotnych całkowicie lub częściowo i nie wydaje się, żeby w obecnym modelu
gospodarki ich liczba mia
ła spaść do jakiegoś marginalnego poziomu w dającej się przewidzieć
przysz
łości. Z punktu widzenia ekologicznego problemem nie jest zresztą fakt bycia
bezrobotnym, lecz pozycja spo
łeczna bezrobotnego, która jest niska, żeby nie rzec - odpadowa, a
światopogląd ekologiczny nakazuje, by produkcję odpadów, także psychicznych, ograniczyć do
naprawd
ę niezbędnego minimum. Nakazuje i więcej: żeby odpady te utylizować i w miarę
mo
żliwości przywracać do obiegu, materialnego i kulturowego.
Mo
że się to wykonać dzięki innemu podejściu do pracy, gdzie mniej jest ona reglamentowanym
narz
ędziem w walce o byt (lepsza praca = lepszy byt), a bardziej elementem realizacji
cz
łowieczeństwa poprzez dobrowolnie podjęty obowiązek. Takie podejście do pracy wymaga
jednak w warunkach europejskich spo
łeczeństwa o wysokim poczuciu bezpieczeństwa
socjalnego. Wymaga te
ż innego typu edukacji: nastawionej na tolerancję wobec osób
nieproduktywnych i wpajaj
ącej świadomość, że takim nieproduktywnym może bezpiecznie stać
si
ę każdy z nas. Taka edukacja, jeśli uzupełniona będzie lekcją odwagi życiowej i zaradności,
ju
ż dziś nauczanej w krajach protestanckich - powinna w ciągu dwu pokoleń wytworzyć
w
łaściwy klimat społeczny, w którym praca zarobkowa jest nie przymusem w walce o
przetrwanie, nie jest sk
ładnikiem statusu socjalnego, a tylko jednym z wielu elementów
samorealizacji jednostki na jej
życiowej drodze.
Niezwykle wa
żną dla nowego społeczeństwa próbą będzie bez wątpienia kwestia własności
ziemi. Model dotychczasowy oparty jest na zaw
łaszczaniu: kto pierwszy jakiś kawał dziewiczej
ziemi ogrodzi i powie "to moje", niejako automatycznie zyskuje prawo w
łasności. Owo
zaw
łaszczanie przybiera niepokojące formy zwłaszcza wtedy, gdy okazuje się, że ziemia kryje
bogactwa naturalne, niezb
ędne do funkcjonowania cywilizacji. Szermowanie przez polityków
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (6 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
has
łami o "istotnych strefach wpływów" ich państw ma w większości podłoże ekonomiczne
i
jest przed
łużeniem procesu zawłaszczania metodami politycznymi, ekonomicznymi i
militarnymi, je
śli nie jest z jakichś względów możliwe zawłaszczenie bezpośrednie. Ale
mo
żliwe jest i inne podejście: ziemia nie musi być "własnością" i nie powinno się pobierać opłat
za jej u
żytkowanie; można ją natomiast powierzać w gospodarowanie i z niego czerpać zyski, no
i nale
ży zagwarantować bezpieczeństwo człowieka na zajmowanej przez niego ziemi.
Najklarowniejszym kryterium tak poj
ętej "własności" wydaje się być zdolność społeczności
zamieszkuj
ącej jakiś teren do stworzenia na nim płodnej duchowo kultury, umożliwiającej jej
uczestnikom mo
żliwe pełny rozwój ich potencjału
. Problem w
łasności ziemi nie ma obecnie
nowego, sensownego rozwi
ązania
, cho
ć już wiadomo, że trwająca od wielu stuleci praktyka
zaw
łaszczania jest rozwiązaniem najgorszym.
Omawiaj
ąc problem własności, nie sposób uciec od sprawy stosunkowo nowej, ale coraz
wyra
źniej widocznej - od problemu własności intelektualnej. Okazuje się, że ma ona chyba inną
natur
ę, niż własność materialna, zwłaszcza wobec istnienia technik umożliwiających masowe
kopiowanie informacji. Permanentny w
łaściwie kryzys ochrony praw autorskich w szołbiznesie i
informatyce, ka
że zastanowić się, czy może kryzys ten nie jest strukturalny? Jest rzeczą
powszechnie znan
ą, że wielkie idee pojawiają się w wielu umysłach jednocześnie, jest nawet
ca
łkiem sensowna teoria tego zjawiska
, ale w praktyce za twórc
ę idei uchodzi ten, kto szybciej
j
ą opublikował, albo szybciej pobiegł do urzędu patentowego... Jeśli więc przyjąć jednoczesność
pojawiania si
ę nowych idei w wielu umysłach, to pojęcie "własności intelektualnej" mocno się
rozmywa i nakazuje inne podej
ście do spraw z nią związanych: bezwzględnie wycenić i opłacić
trzeba np. prac
ę programistów tworzących jakiś program komputerowy - ale już wątpliwości
budzi powszechne w dzisiejszym przemy
śle software'owym "odcinanie kuponów", czyli
wysokie op
łaty za oprogramowanie raz stworzone i uruchomione, a potem tylko de facto
kopiowane. Rozwi
ązaniem zgodnym z postulowaną tu etyką byłoby takie skalkulowanie ceny
oprogramowania,
żeby przewidywana ilość sprzedanych kopii sfinansowała pracę włożoną w
jego stworzenie i da
ła nadwyżkę, niezbędną dla dalszego rozwoju produktu. Ceny dzisiejszego
oprogramowania produkcji potentatów software'owych tego warunku nie spe
łniają - są
zdecydowanie za wysokie, co rodzi plag
ę piractwa, niemożliwego nawet do oszacowania, a cóż
dopiero do zwalczenia. Podsumowuj
ąc sprawę: opłacana powinna być nie własność, lecz
praca. Rodzi to konieczno
ść zdeprecjonowania pieniądza jako jedynego miernika posiadanej
energii. Nie jest to nierealne. Coraz popularniejsze i dobrze w praktyce dzia
łające koncepcje
"pieni
ądza lokalnego" i zredukowanie zbędnego obiegu pieniądza ogólnego są tu jaskrawym
potwierdzeniem,
że taka "ekologiczna ekonomia" nie jest mrzonką, ale pełnoprawną
konkurentk
ą ekonomii dzisiejszej, zglobalizowanej i skomercjalizowanej w stopniu
zdecydowanie za wysokim.
Spo
łeczeństwo ekologiczne to społeczeństwo starające się na każdym kroku redukować
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (7 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
uci
ążliwości, jakie dla środowiska powoduje działalność człowieka. A to nakazuje szukanie
rozwi
ązań często niekonwencjonalnych, sprzecznych z dzisiejszym rozumieniem
"efektywno
ści", czy "opłacalności". Zilustrujmy to przykładem: Niewątpliwie nieekologiczne
jest zatruwanie
środowiska wyziewami z samochodowych silników. Samochody (zwłaszcza w
mie
ście) najczęściej dowożą ludzi do ich biur i fabryk. Aby tego dokonać potrzebna jest
wybitnie antyekologiczna struktura z
łożona z sieci dróg, z samochodów, z zasilającego je
przemys
łu naftowego oraz wszelkich urządzeń technicznych i prawnych organizujących ruch
ko
łowy. Zauważmy jednak, że obecnie większość prac biurowych można zautomatyzować przy
pomocy komputera i
że biuro złożone z kilkudziesięciu pracowników obsługujących komputery
mo
że być rozproszone - komputery ustawione w domach pracowników łączy się w sieć.
Funkcjonalnie biuro takie nie jest mniej sprawne od tradycyjnego. Koszt ekonomiczny takiego
rozwi
ązania jest zdecydowanie niższy od budowy drogi, produkcji samochodów i kierowania ich
ruchem. Zatem sie
ć komputerowa jest tu rozwiązaniem proekologicznym, zaś scentralizowane
biuro, wymagaj
ące dowozu pracowników jest antyekologiczne. Korzyścią dodatkową jest tu
fakt,
że pracownicy wykonują pracę w miejscu swego zamieszkania i nie tracą długich godzin na
dojazdy. To, co proekologiczne jest tu zarazem z dzisiejszego punktu widzenia
antyekonomiczne, bowiem spada popyt na samochody i paliwo do nich, czyli jedne z bardziej
zyskownych dziedzin wspó
łczesnej gospodarki. Na szczęście w ostatnich kilkunastu latach daje
si
ę zaobserwować bardzo pozytywną z punktu widzenia ekologii tendencję: technologie
ekologiczne to jednocze
śnie technologie opłacalne i na odwrót: często właśnie względy
ekonomiczne wymuszaj
ą stosowanie technologii przyjaznych środowisku.
Pami
ętajmy też, że społeczeństwo ekologiczne, to jednocześnie społeczeństwo masowe, choćby
dlatego,
że liczba ludności Ziemi szybko wzrasta i nic nie zapowiada spowolnienia tego procesu
w najbli
ższych kilkudziesięciu latach. Zagęszczenie populacji ludzkiej też będzie rosło, a to
powoduje nieuchronny wzrost ska
żeń pochodzenia bioenergetycznego, takich jak agresja, czy
doskonale znana i wielokrotnie opisywana atmosfera psychiczna slumsów, b
łyskawicznie
rozrastaj
ących się wokół bogatych centrów wielkich miast. Takie skażenia też należy
monitorowa
ć i ograniczać. Kto wie, czy elementem wykształcenia policjanta przyszłości nie
b
ędzie umiejętność wczesnego wykrywania narastającego zagrożenia agresją, przestępczością,
alkoholizmem, narkomania itp. plagami - i interwencja, zanim wspomniane plagi zmaterializuj
ą
si
ę. Do tego doskonale nadają się technologie znane z dzisiejszej psychotroniki: wszelkie
odpromienniki, amulety, praca z g
łęboką podświadomością przy pomocy afirmacji, wizualizacji,
metody Silvy itp. Wahad
ło radiestezyjne w rękach odpowiednio wyszkolonej osoby potrafiłoby
z du
żą dozą pewności wskazać obszary wielkiej aglomeracji, w których już gromadzą się
negatywne energie. By
łoby to podstawą do interwencji na poziomie subtelnym, na długo
przedtem nim nast
ąpi rzeczywiste nieszczęście
łatwiej jest wyszkolonym
fachowcom manipulowa
ć energiami subtelnymi niż później armii pracowników socjalnych
likwidowa
ć szkody powstałe w psychice konkretnych osób wskutek zaniedbania takich
manipulacji.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (8 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Inn
ą odmianą działań w "bioenergosferze" jest wykorzystanie faktu, że człowiek pogrążony w
g
łębokiej medytacji oczyszcza środowisko z polucji biopsychicznych. Jednak nie każdy ma
potencja
ły wielkiego jogina i większość osób samotnie uprawiających medytację, zwłaszcza w
pe
łnych agresji i stresu miastach, bierze na siebie zbyt wiele. Niejedna taka osoba zwyczajnie
przeci
ąża się i trafia do szpitala psychiatrycznego, co rozmaitej maści ograniczonym
dogmatykom daje asumpt do mówienia o szkodliwo
ści, czy wręcz "satanistyczności" jogi.
Jednak gdyby za oczyszczanie bioenergetyczne
środowiska wzięli się nie nawiedzeni amatorzy,
ale dobrze przygotowani profesjonali
ści, zgrupowani w zawodowe wspólnoty medytacyjne,
maj
ące na celu obniżanie poziomu skażeń biopsychicznych na jakimś obszarze; gdyby robili to
przez d
ługi czas regularnie i bez łączenia swej pracy z częstymi u początkujących joginów
"odlotowymi wizjami" - zaobserwujemy widoczny spadek agresywno
ści i patologii społecznych
tam, gdzie lokalna spo
łeczność ma swoich etatowych medytujących
Jakie b
ędzie ostatecznie "społeczeństwo ekologiczne" przyszłości - dziś nie wiadomo, a
naszkicowane przez nas problemy to zaledwie wierzcho
łek góry lodowej z tą problematyką
zwi
ązanej. Ale jest to już jakiś drogowskaz, jakiś punkt zaczepienia, jakieś wyjście w
przysz
łość. Miejmy nadzieję, że będzie to przyszłość jaśniejsza od rzeczywistości znanej z
dzisiejszych doniesie
ń medialnych.
Trzeba jednak nieco tę swiadomość przedefiniować, bowiem trudno wyobrazić sobie spustoszenia, jakie
powstałyby, gdyby chcieć bezmyślnie zaspokajać wszelkie materialne zachcianki; szerzej o tym opowiadamy w
rodziale "Sukces duchowy".
W ezoteryce mówi się o misji ludzkości na Ziemi jako o okresie zamkniętym, po którym miałaby ona
przenieść się do innej (według ezoteryki - duchowej) rzeczywistości i tam dalej rozwijać. Ta sama zapewne
intuicja podyktowała wizję zdobycia i zapaskudzenia Marsa. Ale jakże kaleka to realizacja, jakże przesiąknieta
strachem przed innymi niż znany nam światami!
Wielokrotnie już zwracano uwagę na przykład na fakt, że jedno z bardziej pożądanych w naszej cywilizacji
dóbr - samochód - częściej jest symbolem statusu społecznego lub narzędziem ekspresji agresywności, niż po
prostu środkiem transportu. Gdyby więc udało się zapewnić poczucie komfortu wynikającego ze statusu
społecznego innymi metodami niż posiadanie i eksploatacja uciążliwego dla środowiska pojazdu - środowisko
mogłoby bez wątpienia nieco odetchnąć.
Do tego, co obecnie niebacznie nazywamy kulturą, bardziej pasuje termin "wspakultura", użyty przez Jana
Stachniuka w cytowanej wcześniej fundamentalnej jego pracy "Człowieczeństwo i kultura".
Szacunki Roszaka liczone są na miarę amerykańską. Jest oczywiste, że w krajach mniejszych i gmina będzie
musiała być mniejsza.
Jaskrawym przykładem jest tu choćby stosunek państw rozwiniętego świata kapitalistycznego do krajów
arabskich, będących, z uwagi na złoża ropy naftowej, "żywotną strefą interesów" Zachodu, czy mocno
niejednoznaczne odnoszenie się Zachodu do Rosji, też z powodu bogactwa surowcowego tej ostatniej.
Bliskie tego kierunku myślenia słowa wypowiedział swego czasu wrocławianin, prof. Jacek Kolbuszewski:
prawa do własności ziemi nabywa się przez groby przodków w tej ziemi spoczywających. Są to słowa tym
ważniejsze, że wypowiedziane krótko po upadku ładu pojałtańskiego, gdy odżywała sprawa praw Polaków do
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (9 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Ziem Odzyskanych: niemieccy rewizjoniści radzi by odmówić nam prawa do nich pod pretekstem, że komunizm
nie stworzył tu kultury tak znaczącej, jak podczas niemal trzystu lat panowania niemieckiego. Stwierdzenie prof.
Kolbuszewskiego odbiera takim twierdzeniom moc, a jednocześnie jest wskazaniem kulturalistycznej, a nie tylko
ekonomicznej drogi myślenia o prawie do ziemi.
Aż chciałoby się tu przypomnieć jeden z kultowych tekstów ekologizmu, piękną mowę Seattle'a - wodza
Indian, poświęconą właśnie własności ziemi.
Mamy tu na myśli pojęcie pola morfogenetycznego i opis jego działania, teorię sformułowaną przez Ruperta
Shelldrake'a w latach 70-tych.
To nie science-fiction: energiami subtelnymi już dziś można manipulować, wymuszając określone
zachowania ludzkie. Próbuje się korzystać z tego w celach militarnych; jest to tzw. broń psychotroniczna, w której
rozwoju niemałe osiągnięcia mają Rosja i USA. Ale można tych samych technologii użyć nie do napędzania
karuzeli strachu, lecz całkowicie pokojowo, do ochrony obywateli przed opisanymi wcześniej astralnymi atakami.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlod...20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad10.htm (10 of 10) [07-May-11 6:02:58 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD JEDENASTY
Sp
łacanie długów, czyli nowa misja Europy
N
owa, niezb
ędna światu filozofia, zdolna zastąpić wyraźnie już niewydolną i produkującą
niepokoj
ąco dużo ofiar filozofię utylitarystyczną, nie może uciekać od żywotnych problemów
ludzi, którym chcia
łaby zaproponować przemianę. Ekofilozofia również musi - jako, że ma
ambicje stania si
ę ową Nową Filozofią - ustosunkować się do najistotniejszych dziś społeczno-
gospodarczych zagadnie
ń współczesnego świata. Takie zagadnienia to przede wszystkim
globalizacja gospodarki i informacji, oraz wielce nierówny podzia
ł bogactwa na planecie. Oba te
zjawiska s
ą końcowym produktem myślenia kategoriami typowymi dla utylitarystycznego
drapie
żnictwa, wspartego jeszcze ideologicznym poczuciem misji Zachodu wobec kultur
s
łabszych politycznie, militarnie i gospodarczo. Efekt jest taki, że dziś 1/10 ludności globu
dzier
ży 9/10 jego bogactwa. W dodatku te 9/10 biedoty nie jest w żaden sposób przygotowane
do korzystania z dobrodziejstw wysoko rozwini
ętej cywilizacji, nawet gdyby im je ktoś
ofiarowa
ł. Jaskrawym przykładem jest los demokracji w krajach postkolonialnych, gdzie taką
demokracj
ę zainstalowali odchodzący okupanci. Kraje te, nie mające żadnych tradycji
demokratycznych w europejskim tego s
łowa rozumieniu, ze społeczeństwami wysoce
zdemoralizowanymi, os
łabionymi biologicznie i duchowo - albo z demokracji zrobiły farsę, w
dodatku kompletnie korumpuj
ąc swój aparat urzędniczy, albo demokracja ustąpiła tam miejsca
krwawej dyktaturze. Gdy do takich krajów nap
łynie nowoczesna technologia, jest ona
wykorzystywana wy
łącznie przez warstwy uprzywilejowane i tak odtwarza się lokalnie struktura
globalna: 1/10 obywateli krajów postkolonialnych dzier
ży 9/10 ich bogactwa...
Wi
ększość bogactwa dzisiejszego świata to tzw. kapitał spekulacyjny
- pieni
ądz nie mający
pokrycia w rzeczywistej warto
ści towarów i usług, a powstający wskutek nadziei inwestorów na
wi
ększe zyski. Taki kapitał jest wysoce niestabilny, grozi w każdej chwili niewyobrażalnymi
stratami - i jest praktycznie nieprzewidywalny
. Za pozyskane z niego pieni
ądze kraje bogate
funduj
ą sobie dziś m. in. inwestycje ekologiczne, pozbywając się uciążliwych przemysłów ze
swych terytoriów. Jednak, jako
że nic za darmo nie ma, przemysły te są "eksportowane" do
krajów biednych, które w zamian za zyski z dzier
żawy ziemi pod zakładami oraz zapewnienie
pracy miejscowej ludno
ści, przymykają oko na skażenia. Tego procesu nie da się ciągnąć w
niesko
ńczoność: wokół "brudnego" zakładu dość szybko wyrasta sfera względnego dobrobytu,
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad11.htm (1 of 5) [07-May-11 6:03:00 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
gdzie po krótkim czasie bezmy
ślnego wydawania zarobionych pieniędzy na dobra
konsumpcyjne, pojawia si
ę inwestowanie w edukację, w jej wyniku wzrasta świadomość i...
tania si
ła robocza przestaje być tania, poznaje swą wartość. W dodatku chce żyć tak, jak
chlebodawcy i nie chce ju
ż zakładu-truciciela. Więc albo trzeba inwestować w oczyszczenie
zak
ładu (a są to inwestycje kosztowne i z czysto ekonomicznego punktu widzenia nie
zwracaj
ące się), albo... poszukać kolejnych biedaków, którym się tanio postawi trującą fabrykę.
U ko
ńca dwudziestego stulecia obszary nadającej się do eksploatacji nędzy szybko się kończą.
Globalizacja sprawia jeszcze,
że kurczenie się tego, co jeszcze zostało, przyspiesza się i za
najdalej pó
ł wieku nastąpi wyrównanie kosztów pracy w całym świecie. Niekoniecznie musi to
jednak oznacza
ć równomierniejszy podział bogactwa na planecie. Raczej prawdopodobne jest
utworzenie si
ę kilku silnych ośrodków wysysających w sposób niekontrolowany kapitał z reszty
świata. Owa reszta może nie będzie głodować, ale pozostanie z czymś, kto wie czy nie
gro
źniejszym, niż bieda - z poczuciem frustracji, które ktoś nieodpowiedzialny, a za to żądny
w
ładzy, może łatwo zagospodarować...
Zal
ążki tego niebezpieczeństwa już są, gdyż dzisiejsi "wysysacze pieniędzy" ulokowani są w
tzw. krajach rozwini
ętych. Linia podziału współczesnego świata przebiega między bogatymi
krajami Pó
łnocy, a biedniejszymi południowymi. Mieszkańcy tych ostatnich ani myślą godzić
si
ę z rolą pariasów - i mają świadomość, że dzisiejsze bogactwo Północy jest produktem
wczorajszej bezlitosnej eksploatacji Po
łudnia. Domagają się, tak jak umieją, zadośćuczynienia.
Rozkwit nietolerancji, nacjonalizmów, wykorzystywanie religii jako instrumentu politycznego w
walce o oddalaj
ący się dobrobyt - to sygnały aż nadto czytelne, choć przez przywódców Północy
lekcewa
żone, albo ukrywane przed ich społeczeństwami. Aspiracji Południa nie da się jednak
łatwo zdusić. Wyjściem apokaliptycznym byłaby wielka wojna, w której kraje Południa nie
mia
łyby wielkich szans, ale i Północ potężnie by ucierpiała, bo wiele krajów biednych
dysponuje broni
ą masowej zagłady, której użyłoby bez wahania.
Lepszym jednak i bez w
ątpienia bliższym ekologicznej idei rozwoju zrównoważonego
rozwi
ązaniem byłaby próba zrozumienia historii, która doprowadziła do niebezpiecznej
wspó
łczesności, a prawda jest taka, że eksploatacji ekonomicznej krajów przez Północ
podbitych towarzyszy
ło bezmyślne, a czasem i celowe niszczenie ich oryginalnego dorobku
intelektualnego i duchowego. Ofiarami butnych "cywilizatorów" byli przede wszystkim lokalni
przywódcy duchowi i religijni, za
ś przedmiotem szczególnych prześladowań - rodzime symbole,
obyczaje i obrz
ędy. To właśnie te duchowe spustoszenia fundują dziś niepokojącą agresywność
Po
łudnia. Zniszczono to, co już funkcjonowało, a nowa, przyniesiona na mieczach i lufach
religia i obyczajowo
ść, wszelkie przywileje dawała tylko najeźdźcom. Jaskrawym przykładem
jest tu los
świetnej niegdyś kultury i cywilizacji islamu. Europa w czasie wypraw krzyżowych i
d
ługie wieki po nich niszczyła islam, wyjaławiając go materialnie i duchowo - a przecież to,
czym si
ę dziś szczycimy, czyli osiągnięcia nauki, pośrednio zawdzięczamy islamskim Arabom
w
łaśnie! Oni to przechowali znaczną część dziedzictwa starożytności, kryjąc je przed
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad11.htm (2 of 5) [07-May-11 6:03:00 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
chrze
ścijańskimi fanatykami. I to Arabowie właśnie przypomnieli Europie świetność antycznego
świata śródziemnomorskiego, co zapoczątkowało Renesans i całą cywilizację nowożytną. A dziś
- zdegenerowany islam sta
ł się głównie religią i ideologią odwetu. Nie ma on obecnie wielu
uduchowionych proroków, ani
światłych przywódców; skarlał duchowo i dostał się w ręce
fanatyków. Czy
ż w imię tak podkreślanego w ekologizmie rozwoju zrównoważonego, nie
nale
żałoby zwrócić pożyczki sprzed siedmiu stuleci? Przypomnieć krajom islamu ich dawno
minion
ą tolerancję, wielkość ich nauki i kultury? Pomóc odtworzyć tę wielkość, co fanatycznym
mu
łłom i terrorystom zabrałoby grunt spod nóg?
Taka pomoc przyda
łaby się nie tylko islamowi. Bo np. znaczący dziś przedstawiciele wielkiej
niegdy
ś tradycyjnej kultury Indii przebywają na bogatym Zachodzie i tu nauczają za grube
nieraz pieni
ądze, podczas gdy ich ojczyzna pogrąża się w chaosie i nędzy. Oryginalna i ożywcza
dla wyja
łowionej kultury euroamerykańskiej filozofia chińska też funkcjonuje przede wszystkim
poza swoj
ą ojczyzną.
Chorob
ą bogatych jest pustka duchowa i agresywność z niej wynikająca. Aby tę pustkę zapełnić
- trzeba szuka
ć sensów. Czyż sensem takim nie może być na przykład misja pomocy w
duchowej odbudowie
świata? Dzisiejsi bogacze co prawda nie rozumieją duchowości, próbują
jej jak egzotycznej potrawy, ale mogliby stworzy
ć stosunkowo małym kosztem solidne
materialne podstawy do odbudowy duchowo
ści tam, gdzie jeszcze się ona tli. Bo ktoś głodny i
zagro
żony nie będzie zajmował się duchowością - będzie chciał się wreszcie najeść do syta i
wreszcie mie
ć jakąś pewność jutra. Do tego potrzebne jest przede wszystkim stabilne materialne
pod
łoże, czyli możliwość nieskrępowanego zaspokajania elementarnych potrzeb życiowych. Po
osi
ągnięciu takiego poziomu - dalsza pomoc bezpośrednia jest demoralizująca, gdyż uzależnia
(tak
że duchowo) tych, którym się pomaga. Wtedy trzeba pozwolić wzrastać lokalnym tradycjom
i wierzeniom, cho
ćby miały być dla nas obce i niezrozumiałe - i uczyć się szacunku dla tej
odr
ębności. Korzyścią dodatkową byłaby możliwość sterowania wzrastającymi mitami tak, aby
nie wytworzy
ły one rytuałów groźnych dla człowieczeństwa
.
Koszty pierwszej, materialnej cz
ęści takiej "spłaty długu" byłyby w skali społecznej dla
bogatych krajów wysoko rozwini
ętych niemal nieodczuwalne
, a nawet korzystne, bowiem
łatwo wyobrazić sobie nowe miejsca pracy właśnie przy odtworzeniu tej infrastruktury
materialnej, któr
ą zniszczył kolonializm. Musiałby to być w dodatku "eksport" szczególny,
bowiem dotycz
ący najbardziej wyrafinowanych i najdroższych technologii (takie są najbardziej
proekologiczne i takie daj
ą gwarancje, że rozwój krajów biednych nie będzie się odbywał
kosztem rujnacji
środowiska przyrodniczego). Krajów dziś biednych wskutek ich wyniszczenia
w przesz
łości na taką technologię zwyczajnie nie stać. No i wiedzieć trzeba, kiedy pomocnik ma
si
ę usunąć w cień, aby swemu podopiecznemu umożliwić rozwój jego własną ścieżką.
Niebagateln
ą rolę do odegrania mają kraje sprawne i bogate w jeszcze jednej dziedzinie -
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad11.htm (3 of 5) [07-May-11 6:03:00 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
odbudowie i konserwacji
środowiska przyrodniczego w skali globu. Jest to zadanie ponad siły
jednego pa
ństwa, nawet jeśli jest ono mocarstwem militarnym i politycznym. Tylko dobrze
wyposa
żone i dobrze zorganizowane połączone służby wielonarodowe są w stanie
zagwarantowa
ć przestrzeganie reżimów związanych z utrzymaniem dobrego stanu przyrody na
naszej planecie. Takie s
łużby mogłyby być opłacane z budżetów państw lub dochodów
specjalnie na ten cel powo
łanych fundacji. Oczywiście warunkiem powodzenia całej akcji jest
w
łaściwa jakość ludzi nią zarządzających. Organizacje takie jeszcze nie istnieją
ż są
mo
żliwe do wyobrażenia.
Druga faza - pomoc w odbudowie duchowo
ści - mogłaby dodatkowo nadać jałowemu dziś
duchowo
światu bogaczy jakiś sens inny niż tylko gromadzenie bez końca i właściwie już bez
kontroli. Nauczy
łoby i więcej: szacunku dla rodzimych tradycji i dla lokalności w ogóle.
Paradoks sytuacji polega na tym,
że tylko kraje bogate dysponują dziś wystarczającą
dokumentacj
ą starych kultur i tylko one mogą sobie pozwolić na luksus ich badania i
zrozumienia. Tote
ż bez pomocy uczonych z krajów rozwiniętych, stare kultury odtworzą się
wprawdzie, jednak w formie na tyle zdegenerowanej,
że wielkiego pożytku nie przyniosą.
Jednocze
śnie pewne jest, że stłumione przed wiekami, a odtworzone w przyszłości formy
tradycyjnej duchowo
ści innej niż euro-amerykańska, wspaniale wzbogaciłyby także tych,
których przodkowie byli bezwzgl
ędnymi misjonarzami i cywilizatorami.
Wymaga
ć by to musiało ze strony sytych wysiłku dziś niemal niewyobrażalnego -
u
świadomienia sobie, że i oni stanowią element jedności świata. Ale bez podjęcia tego wysiłku
przez nauczycieli, publicystów, przywódców politycznych i duchowych - mo
że już nie być
komu podejmowa
ć jakichkolwiek wysiłków, bo nędza, ciemnota i fanatyzm zrozpaczonych,
sfrustrowanych i niedo
żywionych mas ludzkich to broń groźniejsza niż wszelkie wymyślne
bomby i rakiety, jakie dzi
ś strzegą jałowości duchowej najbogatszych.
To także nie nowość: tak funkcjonowały przez stulecia wspólnoty buddyjskie, gdzie mnisi medytujący w
klasztorze utrzymywani byli przez okoliczną ludność. Takie wspólnoty miały bardzo niski poziom przestępczości,
a przestały funkcjonować wraz z degeneracją religii buddyjskiej w czasach kolonialnych.
W ekonomii rozróżnia się kapitał inwestycyjny, oparty na realnej wartości tego, co mamy do dyspozycji:
wartości maszyn, ziemi, budynków, pracy i informacji oraz kapitał spekulacyjny, którego przykładem jest
podnoszona i opuszczana emocjami graczy wartość giełdowa firm, nieraz drastycznie różna od wartości
rzeczywistej.
Przykładem takiego zawalenia się wartości spekulacyjnej jest Wielki Kryzys z 1929 r. Co prawda, dzisiejsza
makroekonomia umie sobie już w sporym zakresie radzić z takimi problemami, co wykazała podczas kryzysu na
giełdach dalekowschodnich w 1999 r., ale też ogranicza się to tylko do grupy kilku krajów najbogatszych.
Wiele starożytnych religii miało w swoich rytuałach praktyki, które nie budziły sprzeciwu kiedyś, ale dziś są
nie do przyjęcia - np. ofiary z ludzi, regularna rzeź zwierząt ofiarnych, niewolnictwo i poniżenie kobiet, sztywność
systemów kastowych, rytualne okaleczenia ciała, religijny nierząd itp. zwyczaje. Wszystkiego tego da się uniknąć,
jeśli pamiętamy o wymogu profesjonalnego oswojenia mitu, która to umiejętność jest dla ekofilozofa absolutne
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad11.htm (4 of 5) [07-May-11 6:03:00 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
podstawowa.
Szacuje się, że byłyby niższe od sum wydawanych dziś na zbrojenia. Wielokrotnie zresztą zwracano już
uwagę na fakt, że inna alokacja wydatków budżetowych krajów bogatych - np. na pomoc krajom biedniejszym,
lub choćby inwestycje w nich ulokowane, napędzające tam koniunkturę wzrostu - dawno już pozwoliłaby
rozwiązać na zawsze problem głodu, ubóstwa i beznadziei.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad11.htm (5 of 5) [07-May-11 6:03:00 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD DWUNASTY
Sukces duchowy
W
spó
łczesny świat jest - jak łatwo zauważyć - ogarnięty pasją osiągnięcia sukcesu. Słowo to
jest odmieniane na wszystkie sposoby. Powsta
ła nawet całkiem porządnie pomyślana "filozofia
sukcesu" i "psychologia sukcesu". Wygl
ąda na to, że przeznaczeniem człowieka jest sukces -
przynajmniej wed
ług wyznawców tej filozofii. Jako sukces rozumie się jednak niemal wyłącznie
sukces materialny: wysokie zarobki umo
żliwiające dużą konsumpcję, możliwości awansu, stan
posiadania, mo
żliwość zabezpieczenia życiowego dzieci. Jeśli gdziekolwiek pojawia się czynnik
niematerialny, jest on pochodn
ą możliwości bogacenia się. Modelowy "człowiek sukcesu", to
kto
ś, kto własną pracą i zdolnościami dorobił się pieniędzy i prestiżu z posiadania pieniędzy
wynikaj
ącego. Jako mitologiczne rekwizyty kogoś takiego służą wszelkie przedmioty
ekskluzywne, produkowane w ma
łych seriach, a przez to kosztowne.
Filozofia taka, jak powy
żej naszkicowana, zrodziła się w czasach kapitalizmu
wolnokonkurencyjnego, kiedy rzeczywi
ście istniało proste przełożenie między zdolnościami i
pracowito
ścią człowieka, a jego dochodami i zadowoleniem z życia, jakie te dochody
zapewnia
ły. Pamiętać też trzeba, że wtedy nie było potrzeb, których zaspokojenie powodować
by mia
ło ruinę środowiska - nie było tak rozbudowanego przemysłu, a i ludzi osiągających
kosztowny sukces by
ło zdecydowanie mniej. Na fali umasowienia konsumpcjonizmu, jaka
przysz
ła po I wojnie światowej, także moda na sukces stała się powszechna i wciąż potężnieje.
W latach 60-tych i 70-tych XX stulecia wydawa
ło się, że powszechność sukcesu materialnego
jest w zasi
ęgu ręki, nawet w relatywnie biednych krajach bloku sowieckiego. Jednak już u
pocz
ątku lat 80-tych wizja "sukcesu dla każdego" zaczęła się oddalać. Stało się tak za sprawą
gwa
łtownego wyścigu między rozbudzonymi aspiracjami, a koncentracją kapitału w rękach
pot
ężnych ponadnarodowych konsorcjów. Globalizacja gospodarki w latach 90-tych rozziew
mi
ędzy oczekiwaniami, a możliwościami tylko pogłębiła. Wprawdzie w krajach bogatych nie
ma na masow
ą skalę skrajnej nędzy, ale też i aspiracje społeczeństw tych krajów sięgają wysoko
ponad zaspokojenie potrzeb podstawowych. Jednocze
śnie od czasu sformułowania założeń
"filozofii sukcesu" liczba ludno
ści Ziemi wzrosła dwukrotnie i nic nie zapowiada spadku tempa
wzrostu. Ju
ż widać na horyzoncie drastyczne kurczenie się zasobów naszej niewielkiej w końcu
planety - a sukces
życiowy wszedł w świadomość i zaczyna być traktowany coraz bardziej jak
dobro nale
żne człowiekowi z urodzenia. Jednocześnie dookoła kultu sukcesu wyrosły zjawiska
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad12.htm (1 of 5) [07-May-11 6:03:01 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
niepokoj
ące - przede wszystkim mierzenie wartości człowieka niemal wyłącznie osiągniętym
sukcesem materialnym. Powoduje to szybk
ą (i rozpędzającą się dopiero, zwłaszcza w krajach
"na dorobku") brutalizacj
ę walki o sukces, bo zrozumiałe jest, że nikt nie chce czuć się gorszy.
Ta walka, wymagaj
ąca zdobywania, a raczej wydzierania, coraz to nowych, coraz to
kosztowniejszych dóbr z sukcesem kojarzonych nie jest oboj
ętna i dla naszego szeroko
pojmowanego
środowiska. Niszczy ona środowisko społeczne, rujnując więzi międzyludzkie;
ofiar
ą jej pada i środowisko przyrodnicze, eksploatowane bez miłosierdzia; także
najpowszechniejsze nasze
środowisko - technosfera - jest w wyniku pośpiesznego wprowadzania
nie do ko
ńca przetestowanych technologii
żby należało.
Tymczasem na brutaln
ą i coraz brutalniejszą walkę o sukces materialny jest coraz mniej miejsca,
wi
ęc i krąg "ludzi sukcesu" jest siłą rzeczy coraz mniejszy, coraz lepiej strzeżony. Coraz więcej
wymaga
ń trzeba spełniać, by ta elita wpuściła kogoś nowego do swego grona. Można wręcz
zaryzykowa
ć twierdzenie, że sukces lub jego brak stał się dziedziczny.
Jednocze
śnie jednak każdy człowiek czuje niezbywalne prawo do jakiejś dającej satysfakcję
realizacji swych pragnie
ń i potrzeb. Taką możliwość oferuje właśnie ekofilozofia, oferując
poj
ęcie "sukcesu duchowego", który może bez wielkiego stresu i skazanej w większości na
przegran
ą wyniszczającej walki przynieść satysfakcję właściwie każdej jednostce ludzkiej, a nie
wymaga brutalizacji
życia.
Żyjemy w czasie przez wielu myślicieli uważanym za przejściowy. Stara kultura i jej mity
przesta
ły działać, a nowe się jeszcze nie skrystalizowały, jeszcze nie wzięły świadomości
spo
łecznej w swe karby. W takich okresach (znanych zresztą dobrze z historii) stabilne struktury
spo
łeczne, takie, jak rodzina, autorytet starszych, szacunek dla nauczycieli, ulegają erozji,
ods
łaniając pierwotniejszą, biologiczną warstwę człowieczeństwa. Nie jest ona zdolna tworzyć
powa
żniejszych wartości w sensie aksjologicznym, ale umożliwia przetrwanie w bardzo nawet
niesprzyjaj
ących warunkach środowiskowych. Z czasem do tej pierwotnej i na pewno nie
najwy
ższej potrzeby dobudowuje się filozofię i etykę, oczywiście opartą na przekonaniu o
konieczno
ści bezwzględnej walki o byt i jego jakość. Taka filozofia i taka etyka są wnioskami
wyci
ągniętymi z obserwacji przyrody, w której rzeczywiście osobniki i gatunki gorzej
przystosowane gin
ą, lub mają mniejsze szanse na powielenie swego genotypu. I - podobnie jak
w
śród ludzi - ilość osobników odnoszących sukces (przekazujących geny) jest znikoma w
stosunku do ogólnej ilo
ści osobników próbujących swych sił. To samo dotyczy gatunków.
Ogromna ró
żnorodność życia dzisiejszego i znanego z badań paleontologicznych jest niewielką
cz
ąstką jeszcze większego bogactwa gatunków, które jakiś czas istniały, ale sukcesu
ewolucyjnego nie odnios
ły.
W ramach nieznanych przyrodzie stabilnych struktur spo
łecznych, filozoficznych i etycznych,
jakie jeszcze do niedawna istnia
ły, ludzie słabsi społecznie, obdarzeni mniejszą siłą przebicia -
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad12.htm (2 of 5) [07-May-11 6:03:01 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
mieli jakie
ś miejsce, które, choć bywało nader poślednie, nie skazywało na zupełny społeczny
niebyt i zagro
żenia z tego tytułu płynące. Takie było np. społeczeństwo stanowe.
W sytuacji obecnej, gdy osoby o mentalno
ści i możliwościach drapieżników narzuciły swój
punkt widzenia reszcie pobratymców - owa reszta w swojej masie raczej nie dostosuje si
ę do
nich, przez co ich sukces b
ędzie iluzoryczny.
Jest nas coraz wi
ęcej, a Ziemia i jej zasoby nie powiększają się. Żyjemy przeważnie w
sprzyjaj
ących agresji skupiskach miejskich. I każdy mieszkaniec takiego skupiska jest
atakowany bod
źcami uświadamiającymi mu rozziew między jego rozbudzonymi aspiracjami, a
posiadanymi mo
żliwościami. W takiej to sytuacji "filozofia sukcesu" jest czynnikiem poważnie
przyczyniaj
ącym się do wzrostu zjawisk i nastrojów społecznie niepożądanych.
Samego p
ędu do sukcesu najpewniej nie da się zatrzymać, a wizje w rodzaju popularnej
koncepcji "spo
łeczeństwa 20:80"
ą po prostu nieludzkie i wskazują tylko, jak naiwni i
nieodpowiedzialni s
ą ich wyznawcy. Ciekawe, że wszyscy piewcy "wizji 20:80" sami są święcie
przekonani,
że już należą do owej wąskiej elity, więc radzi by resztę odepchnąć od tortu, którego
i tak dla wszystkich nie wystarczy.
Obraz jest pesymistyczny, a co na to ekofilozofia?
Proponowane rozwi
ązanie jest - jak zwykle w ekologizmie - niestandardowe. Nie proponujemy
nowej wizji spo
łeczeństwa sprawiedliwości powszechnej, bo po doświadczeniach z prometejską
w za
łożeniach, a zbrodniczą w praktyce ideą komunizmu wiadomo już, że albo ludzkość do
takich idei nie doros
ła, albo sama idea jest z gruntu swego poroniona; proponujemy natomiast -
cz
ęściową przynajmniej rezygnację z poszukiwania sukcesu w świecie zewnętrznym, a
poszukanie go w sobie przez ka
żdego człowieka z osobna. Oznacza to znaczącą redefinicję
poj
ęcia "sukces". Dla ekofilozofa ów "sukces" zdefiniujemy jako "osiągnięcie stanu zgody
cz
łowieka z samym sobą i z własnym losem". Oczywiście nie może być komukolwiek
przeznaczonym losem bezustanne cierpienie zagro
żenia i beznadziei; wspomnieliśmy już, że
dzisiejsze bogactwo
świata umożliwia, przy odpowiedniej alokacji, rozprawienie się raz na
zawsze z problemem skrajnej biedy. Mamy na my
śli raczej fakt, iż w micie Ziemi-Gai każda
jednostka jest cz
ęścią większego, holistycznego porządku świata, w który nic i nikt nie może jej
zast
ąpić. I że nie rodzimy się ze świadomością tego miejsca, że życie na Ziemi w materialnym
ciele to czas mi
ędzy innymi na jej zdobycie. W tym rozumieniu sukces zatem osiąga ktoś, kto
w
łasną pracą, doświadczeniami lub dzięki darom losu wspomnianą świadomość zdobył.
Na sukces duchowy sk
łada się kilka elementów, z których pierwszy jest w najwyższym stopniu
materialny: jest to stabilna i w miar
ę bezpieczna sytuacja ekonomiczna, uwalniająca od ciągłego
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad12.htm (3 of 5) [07-May-11 6:03:01 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
l
ęku o byt. Taką sytuację przy dzisiejszym poziomie technologii i globalnego dobrobytu można
stworzy
ć zwalniając środki dziś przeznaczane między innymi na obłędną "walkę o sukces".
Nast
ępnym piętrem jest rozeznanie siebie samego - poziomu swoich potrzeb, swoich możliwości
i w
łasnej przydatności społecznej. To ostatnie jest ważne, bowiem choć w każdym
spo
łeczeństwie jest pewna ilość osób w żaden sposób nieproduktywnych, jednak nie może ona
by
ć zbyt wielka. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że głównym składnikiem sukcesu
życiowego jest poziom samooceny, wypływający z akceptacji społecznej codziennych zachowań
i przekona
ń człowieka.
Do tak rozumianego sukcesu trzeba cz
łowieka przygotować odpowiednio wcześnie: uczyć
rewerencji, poczucia w
łasnej wartości i przede wszystkim - tolerancji i akceptacji sposobu
egzystencji innego ni
ż własny. Dotyczy to nie tylko zrozumienia osób słabszych ekonomicznie
czy psychicznie, ale tak
że zdolności do równoprawnego bycia z osobami o wiele
pot
ężniejszymi, bez natychmiastowej chęci dorównania im. Tolerancja musiałaby wyrażać się w
bezpiecznym i wolnym od ideologicznej agresji wspó
łżyciu z osobami realizującymi inny,
nieraz dla nas niepoj
ęty model życia - jeśli nie stanowi on bezpośredniego zagrożenia dla
otoczenia. Potrzebny jest zatem kanon nienaruszalnych, a przez to wspólnych wszystkim razem
żyjącym ludziom wartości i norm. Rewerencja, kontemplatywność, samorozwój, doskonalenie
siebie poszanowanie natury i studiowanie praw duchowo
ści jako cel i sens egzystencji - to na
pewno solidne podstawy do stworzenia takiego systemu.
Sukces duchowy móg
łby się stać dość łatwo dostępny. Co prawda nie każdy człowiek dysponuje
moc
ą umysłu wystarczającą do pełnego zrozumienia duchowości, ale można wzorować się np.
na klasycznym hinduizmie, gdzie realizacj
ą duchowości dla człowieka prostego jest np. obsługa
świątyni, a dla bramina - wymagające niemałych kwalifikacji interpretowanie świętych pism. Na
u
żytek europejski można by dodać możliwość nieskrępowanej realizacji wielu wzorców
duchowo
ści (w tym obowiązkowo świeckiego, stworzonego w czasach Oświecenia), a usunąć
skojarzon
ą z hinduizmem ciasnotę systemu kast, dla Europejczyka nie do przyjęcia. Do takiej
przeróbki nadawa
łyby się dzisiejsze wielkie religie popularne w euroamerykańskim kręgu
kulturowym (katolicyzm, protestantyzm, prawos
ławie, coraz silniej obecne u nas islam i
buddyzm, przetworzony etos mieszcza
ński i proletariacki), a wskaźnik osiągania sukcesu
duchowego, czyli stanu, gdy cz
łowiek jest zadowolony z życia i zadowolenie to powstaje bez
rujnowania jakiegokolwiek
środowiska (przyrodniczego, kulturowego, technicznego) mógłby z
powodzeniem s
łużyć jako jeden z mierników rozwoju społecznego jako takiego.
Rozwój oparty o sukces duchowy jest bez w
ątpienia bliższy wizji rozwoju zrównoważonego,
b
ędącego strategicznym celem ekonomii ekologicznej, niż model dzisiejszy wymagający coraz
pot
ężniejszych wysiłków ludzkich i coraz większego marnotrawstwa dla podsycania coraz mniej
realnych nadziei na sukces dla coraz mniejszej grupki wybra
ńców losu.
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad12.htm (4 of 5) [07-May-11 6:03:01 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Raczej wątpliwe, czy będą to jakieś agendy ONZ, która dziś jest bardziej workiem bez dna, marnotrawiącym
ogromne ilości pieniędzy, niż nadzieją ludzkości.
Przykładem mogą tu być choćby manipulacje genetyczne i klonowanie - bez wątpienia mogą być
pożyteczne, lecz nie oceniono jeszcze wszystkich konsekwencji ich stosowania, a pęd do "bycia lepszym"
powoduje ekspansję tych technologii, ze skutkami trudnymi dziś do przewidzenia. Takie społeczeństwo miałoby
się składać z 20% ludzi kreatywnych, mających pracę i perspektywy oraz reszty "ludzi zbędnych", którzy
dorywczo żyliby z obsługi dwudziestoprocentowej elity, a przeważnie byliby na jej garnuszku. Wizję naszkicował
po raz pierwszy H. G. Wells i jest ona mniej lub bardziej jawnie obecna w niemal całej zachodniej myśli
społecznej drugiej połowy XX stulecia. Mało kto zauważa, że odtrącone 80% może zwyczajnie pozazdrościć
elicie, zapragnąć przejąć jej beneficja, a wtedy zacznie siać spustoszenie bez granic.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad12.htm (5 of 5) [07-May-11 6:03:01 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
WYK
ŁAD TRZYNASTY
Ekofilozofia, a sprawa polska
T
wórca ekofilozofii Henryk Skolimowski jest wychowankiem szko
ły filozofii analitycznej, do
naszego kraju importowanej z Zachodu. Sama za
ś ekofilozofia jest od analityczności jak
najdalsza; jest po prostu filozofi
ą duchową korzystającą z modnych u końca XX stulecia nurtów
intelektualnych. Ten w
łaśnie jej rys - potężnie nieścisłe pojęcia "rewerencji", "świata jako
świątyni", "umysłu uczestniczącego" i innych, ochoczo używanych terminów - nakazuje
zainteresowa
ć się słowiańską i polską, czy też szerzej - agrarną - proweniencją twórcy filozofii
ekologicznej. Bo nie jest przypadkiem,
że właśnie takie korzenie ma filozofia nauczająca miłości
do Ziemi i wszelkiego na niej bytuj
ącego stworzenia.
Pomocne stanie si
ę tu dobrze już zakorzenione w nauce rozróżnienie kultur koczowniczych-
my
śliwskich i agrarnych-osiadłych. Oba te sposoby funkcjonowania człowieka i społeczności
przez niego stworzonej s
ą komplementarne.
Znane z historii spo
łeczności koczownicze żywiły się mięsem upolowanych zwierząt, a
pomocnicz
ą rolę w ich egzystencji odgrywała hodowla i handel. Centralną postacią takiej
spo
łeczności - jej żywicielem! - był myśliwy, na którego czyhało sporo niebezpieczeństw.
Dlatego nie dzia
łał on w pojedynkę; potrzebował zorganizowania grupy polującej i niezbędnego
w niej podzia
łu ról. Grupa taka musiała mieć dowódcę, którego woli się w jakimś stopniu
poddawa
ła. Musiał to być ktoś o rzeczywiście nieprzeciętnych na tle grupy cechach, zdolny
zapanowa
ć tak nad podległymi mu ludźmi, jak i nad samym procesem polowania. Wymagał
bezwzgl
ędnego posłuszeństwa, pod rygorem nieudanego polowania, które oznaczało klęskę
ca
łej wspólnoty. Z czasem wytworzyła się w takich społecznościach swoista kasta zawodowych
dowódców, którzy nie byli uczeni codziennych prac typowych dla danej spo
łeczności, natomiast
wychowywano ich w
świadomości przywódcy, postawionego wysoko ponad tłumem.
Najciekawszy za
ś proces przebiegł w społecznościach koczowniczych, gdy już stały się one
osiad
łe, a dawne nawyki działały dalej. Wtedy to pierwotny przywódca społeczności uległ
stopniowo zmitologizowaniu i sta
ł się bogiem. Żyjący przywódca mógł być co najwyżej
namiestnikiem tak uczynionego bóstwa. Bóstwa spo
łeczności koczowniczych są zawsze
"poza
światowe", co wynika jasno z logiki mitologizowania i deifikacji osób kiedyś kierujących
spo
łecznością, a dziś pamiętanych. Są też surowe i nieprzyjazne, jak i same warunki życia
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (1 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
pierwotnego koczownika, niepewnego jutra i przewa
żnie bezradnego wobec niepojętych sił
przyrody.
Dzi
ęki centralizacji władzy i ujednoliceniu wierzeń; dzięki stworzeniu w miarę jednolitego
systemu mitologicznego, generuj
ącego porządek społeczny - kultury koczownicze wytworzyły
scentralizowane struktury w
ładzy, najpierw plemiennej, potem państwowej, a wreszcie
imperialnej. Aby zachowa
ć ciągłość tradycji, potrzebna była najpierw instytucja "ludzi-kronik",
potem pismo i na koniec historia. Jej uporz
ądkowany przebieg wydarzeń wyznaczył też
"obiektywny", linearny wzorzec odczuwania czasu, w
łaściwy koczownikom po dziś dzień.
Przenika on z historii do mitologii: teogonie koczownicze pe
łne są uporządkowanych
chronologicznie opowie
ści o walkach bogów, zakończonej ostatecznym rozdzieleniem ról, jakie
bóstwa pe
łnią już w czasach historycznych.
Drugi wzorzec
życia - agrarny - właściwy jest osiadłym społecznościom rolniczym, żyjącym z
uprawy ziemi. My
ślistwo, aczkolwiek społecznościom takim znane, odgrywało rolę marginalną,
a handlu nauczy
ły się one dopiero pod wpływem kontaktów z szerszym światem. W dawnych
czasach spo
łeczności agrarne żyły właściwie niemal bez łączności ze światem spoza rolniczej
wioski. Ca
ła organizacja społeczna była ściśle lokalna, co bezcelowym czyniło budowę
wy
ższych szczebli organizacji społecznej, takich jak choćby federacja gmin, czy państwo.
Poczucie czasu jest tu cykliczne, zwi
ązane nierozerwalnie z rocznym cyklem przyrodniczym.
Nie ma te
ż zapisu dziejów w dzisiejszym tego słowa rozumieniu, choć istnieje pamięć zbiorowa,
przechowuj
ąca kiedyś nadane prawa. W związku z tym mniejszą rolę odgrywa historia i w ogóle
przekaz. Tradycja brana jest wprost z si
ł natury: z wielkiego kręgu życia i przemijania. Nie ma w
spo
łecznościach typowo agrarnych wyspecjalizowanych kapłanów; rolę taką, jako zajęcie
dodatkowe, przejmuje najcz
ęściej przedstawiciel specyficznego "rzemiosła", jakim jest
praktyczna magia, np. uzdrowiciel, szaman lub wró
żbita. Podczas corocznych obrzędów
kap
łańska w swej istocie rola mistrza ceremonii nie jest, sądząc z zachowanych przekazów
historycznych, przypisana na sta
łe do osoby, lecz powierzana, jako szczególny zaszczyt, komuś
zas
łużonemu dla społeczności - przeważnie któremuś z seniorów. Bóstwa agrarne to
personifikacje si
ł przyrody; znane z historii społeczności agrarne nie wytworzyły pojęcia Boga-
Stwórcy, który by
łby rodzajem dowódcy świata; Absolut jest tu bliższy pojęciom bezosobowym,
takim jak "brahman", czy "sangha". Przyroda pojmowana jest jako wieczna, za
ś zarządzające nią
si
ły niematerialne przechodzą w nieskończoność cykl przemian podobny do obserwowanego w
naturze materialnej. Wydaje si
ę, że wyobraźnia agrarna niespecjalnie rozdziela świat materialny
i niematerialny; byty takie jak cho
ćby słowiańskie kłobuki i płanetniki
żyją blisko ludzi i
podzielaj
ą ich codzienność. Można powiedzieć, że ze zdolności stwarzania bogów społeczności
agrarne korzystaj
ą oszczędnie. Ciekawym rysem jest tu niemal całkowite zatarcie hierarchii
bytów: cz
łowiek jest wobec sił niematerialnych niemal równorzędnym partnerem, gdyż i on, i
bogowie s
ą jednako cząstką bezosobowego Absolutu i jednako korzystają z tych samych sił
natury. Si
ły te są przez społeczności agrarne rozpoznane i wykorzystywane dużo lepiej niż w
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (2 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
spo
łeczeństwach koczowniczych, przez co nie stwarzają większego zagrożenia
. Silne te
ż jest
przywi
ązanie do ziemi w sensie bioenergetycznym, czego jaskrawym przykładem są choćby
obrz
ędy o charakterze magicznym odprawiane na miejscach mocy, powszechne w kulturach
agrarnych
.
Nietrudno zauwa
żyć, że dzisiejsza cywilizacja zachodnia jest koczownicza do trzewi. Wszystkie
jej
żywotne korzenie - religia żydowska, kultura rzymska, filozofia grecka i pochodne od nich
chrze
ścijaństwo - są tworem społeczności koczowniczych. Wraz z wynalezieniem środków
szybkiej
łączności i masowego komunikowania się zanikły te elementy lokalności, które jeszcze
do po
łowy XVI stulecia były w kulturze Zachodu obecne. Ruszyła niepowstrzymanie machina
zdobywczo
ści, co z historii znane jest jako imperialistyczna faza rozwoju kultury
zachodnioeuropejskiej. Gdy za
ś po przeszło trzech stuleciach niepowstrzymanego pędu
koczowników do gospodarczego i militarnego podboju reszty
świata zorientowano się w
rozmiarach zniszcze
ń, jakie pozostawiła po sobie ta zdobywczość - Ziemia była już potężnie
zdewastowana. Z l
ęku przed zupełną utratą środowiska życia zrodził się ruch ekologiczny.
Dopracowa
ł się on niezłych i rzeczywiście przyjaznych środowisku technologii, ale już filozofię
musia
ł wziąć od kultur rolniczych. Dzisiejsi eko-nowinkarze chętnie sięgają do symboliki i
mitologii agrarnych ze swej istoty kultur: celtyckiej, s
łowiańskiej, chińskiej, etruskiej czy kultur
india
ńskich. Ale już środki propagacji tych symbolik i mitów są stricte technologiczne: płyta
CD, ta
śma video, coraz częściej także Internet.
Taka te
ż osobliwa mieszanka obyczajów dociera i do nas. Co ciekawe, traktowana jest jak
zupe
łna nowość. Tymczasem właśnie zagubiona cząstka Słowiańszczyzny, jaką jest agraryzm i
kontemplatywno
ść leżą u podłoża ekofilozofii. Wielką ironią historii jest zatem fakt, że prace
Henryka Skolimowskiego ukaza
ły się najpierw po angielsku, najpierw zyskały uznanie na
koczowniczym Zachodzie, a dopiero za jego po
średnictwem docierają do miejsca, z którego de
facto wysz
ły...
Agraryzm, a dok
ładniej jego ziemiańska odmiana, legł u podłoża największego sukcesu w
naszych dziejach, jakim by
ł bez wątpienia "złoty wiek" czasów jagiellońskich. Wszelkie do dziś
z sentymentem wspominane cechy tamtych czasów: pot
ęga polityczna, siła gospodarcza,
sprawnie funkcjonuj
ąca demokracja szlachecka, wysoki poziom wykształcenia, duża
świadomość obywatelska - u podłoża mają właśnie agrarną z ducha swego wizję świata.
Najwybitniejsze ówczesne dzie
ła, czyli poezja Jana Kochanowskiego, publicystyka polityczna
Andrzeja Frycza Modrzewskiego, historiografia Marcina Kromera i Marcina Bielskiego,
wreszcie dzie
ło Macieja Miechowity
- wszystkie one rolnicze
życie blisko natury, czerpanie
wiedzy z
życiowej praktyki a nie z mętnawych "objawień", uznają za wartość najwyższą. I - cóż
za ironia Historii! - wszystkie ukazuj
ą się w chwili, gdy świat koczowniczy otaczający agrarną
Polsk
ę zbroi się na potęgę i szykuje do swej zwycięskiej ekspansji. Temu wyzwaniu, jak
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (3 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
wiadomo, nie sprostali
śmy, a idee agrarne, przejęte i zniekształcone przez koczowniczych z
ducha swego jezuitów szybko zdegenerowa
ły się do imentu, fundując równie kompletną
degeneracj
ż jezuiccy okupanci nie byli w najmniejszym stopniu
zainteresowani jakimkolwiek rozwojem
świadomości agrarnej ani w ogóle rodzimej; byli
sprawnymi i bezwzgl
ędnymi wykonawcami uchwał niesławnej pamięci soboru trydenckiego. I
tak to agrarna rado
ść życia, umiłowanie prostoty i natury, ciekawość świata (polska młodzież
szlachecka czasów Renesansu podró
żowała sporo po Europie) zamieniły się w degenerację,
której skutki widoczne s
ą do dziś
. Polska, zdobywcza i misjonarska, z narzuconym,
koczowniczym wzorcem
życia zdecydowanie się historycznie nie sprawdziła.
Wzorzec
życia najpierw pogańskich Słowian, a potem niemal do połowy XVI w.
chrze
ścijańskiej już Polski mocno rymuje się z tym, co stanowiło istotę przesłania Renesansu: z
bezpiecze
ństwem egzystencjalnym, w kulturach agrarnych istniejącym jako coś oczywistego.
Nic dziwnego,
że właśnie w okresie Odrodzenia duchowość polska rozkwita najpiękniej na skalę
nigdy potem w naszej historii nie notowanej - i nic dziwnego,
że wmawiająca grzech od
pocz
ęcia i odbierająca to bezpieczeństwo nauka katolicka tak fatalnych narobiła tu spustoszeń.
Zdj
ęcie z polskiej psychiki zbiorowej naleciałości koczowniczych (to różne przeświadczenia o
"misjach" i "przedmurzach") pozwoli
łoby odzyskać głębię duchowości utraconą przed wiekami,
bez rozmywania jej w bezsensownych sporach ideologicznych i gorsz
ących praktykach
politycznych.
Podstawa organizacji spo
łeczeństwa agrarnej, przedchrześcijańskiej Słowiańszczyzny -
samorz
ądna i samodzielna społeczność lokalna zwana opolem - z powodzeniem mogłaby być
wzorcem i dla dzisiejszych wyznawców lokalno
ści jako podstawy zdrowia gospodarczego i
spo
łecznego. Można zatem, upraszczając nieco problem, powiedzieć, że ekologiczność noszą
S
łowianie "w genach", więc nie ma potrzeby specjalnego importowania wzorców z Zachodu
Koczowniczo-militarnej z ducha swego kulturze Zachodu ekologizm jest zasadniczo obcy i nic
dziwnego,
że ekofilozofię stworzył i propaguje Polak. Ekofilozofia i propagowany przez nią
rozwój zrównowa
żony to szansa mniej dla Zachodu, lecz przede wszystkim dla krajów
upo
śledzonych w przeszłości przez komunizm. Bo żywe w tych krajach marzenia o "dogonieniu
Zachodu" s
ą - powiedzmy to sobie szczerze i otwarcie - mrzonką. Inny jest u nas stosunek do
pracy, inny model konsumpcji, no i przede wszystkim zupe
łnie różny model duchowości -
agrarny w
łaśnie. Mniej zwracający uwagę na konkurencyjność i wydajność, a bardziej na
wspó
łdziałanie człowieka i przyrody. Eksperyment z liberalizmem gospodarczym ostatnich lat
dziesi
ęciu, gdy ilość ludzi o mentalności koczowniczego zdobywcy okazała się za mała, by
poci
ągnąć resztę ku wymarzonemu dobrobytowi, a za to szybko rośnie obszar beznadziejnej
n
ędzy, powinien dać mocno do myślenia dogmatykom zapatrzonym w Zachód. Równie twórcza
mo
że być refleksja nad szybką degeneracją społeczeństwa w okresie komunizmu. Takie
zdegenerowanie, wyra
żające się dziś w postawach roszczeniowych i potężnym braku
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (4 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
odpowiedzialno
ści społecznej też wyrosło na gruncie agrarnym - z szybkiego wtopienia się w
bezpiecze
ństwo socjalne, jakie dawał komunizm i pomylenie go z naturalnym w agrarności
bezpiecze
ństwem egzystencjalnym.
Mo
żna zaryzykować stwierdzenie, że duchowość agrarna - bliska, niewymagająca, dostępna bez
ogranicze
ń każdemu członkowi żyjącej w rytmie przyrody społeczności - jest wymarzonym
wr
ęcz podarunkiem dla światopoglądu ekologicznego. Agrarność z jej refleksyjnością, z
eksponowaniem bezpo
średniego doznania Natury, z brakiem agresywności, a za to
przekonaniem,
że Matka-Ziemia jest ojczyzną wszystkich ludzi, z organicznie wbudowaną w
światopogląd i praktykę życiową lokalnością, z rewerencją i światem jako świątynią u podłoża
refleksji globalnej, to bez w
ątpienia najpiękniejszy podarunek, jaki możemy dać dzisiejszemu
napi
ętemu do granic możliwości światu. Nie oznacza to oczywiście, jak chcieliby tego
otumanieni wojuj
ącym religianctwem, katolickim i niekatolickim, narodowcy, odrzucenia
dorobku my
śli i cywilizacji zachodniej; oznacza jednak nieco krytyczne podejście do
agresywnie propagowanego przez Zachód skrajnie utylitarystycznego i wyja
ławiającego stylu
życia. Chodzi o to, by nie rezygnując z dobrodziejstw demokracji i technologii, nie stać się ich
kap
łanami i więźniami jednocześnie.
Je
śli tylko odkryjemy w sobie tę nutę; jeśli uwolnimy się od zniewolenia religijnego, obcego
naszej naturze; je
śli zrozumiemy przesłanie, jakie zniszczona, lecz wciąż żyjąca Ziemia nam
przekazuje - okaza
ć się może, iż nie jest to mały wkład w kulturę świata jako całości. Że jest to
co
ś, co lecząc narosłe kompleksy i resentymenty, przywraca nam godność i dostojeństwo
utracone przed stuleciami.
Kłobuk (kłobog) był złośliwym, choć tępym szkodnikiem, co np. myszy na spichlerze napuszczał. Płanetnik
umiał rządzić pogodą, więc pozyskanie sobie jego przychylności było dla rolnika sprawą pierwszorzędną.
Sprzyjał temu fakt, że społeczności agrarne rozwinęły się na terenach przyjaznych życiu, wolnych od
zagrożeń wielkimi klęskami żywiołowymi. Lokalność i brak podatnej na zniszczenie infrastruktury cywilizacyjnej
pozwalała minimalizować skutki i tych klęsk żywiołowych, które się nieuchronnie trafiały.
Miejsce mocy, to obszar, na którym promieniowania subtelne, wynikające z nietypowego i rzadko
spotykanego ułożenia warstw geofizycznych są szczególnie silne i mają np. właściwości lecznicze. Fachowo
nazywane czakramami, miejsca takie odgrywają ważną rolę w wierzeniach i praktykach duchowych kultur
agrarnych. Uważa się, że poprzez czakramy nasza planeta potrafi komunikować się z żyjącymi na niej istotami
żywymi - także ludźmi.
Cytowany już w tej pracy Jan Stachniuk jest autorem na wpół tylko udanej pracy "Słowiański mit", będącej
raczej szkicowym uwspółcześnieniem agraryzmu, niż pełnym dziełem filozoficznym. Jednak nawet ów szkic
może być pożyteczny, gdyż zawiera sporo idei wykorzystywanych dziś explicite w filozofii ekologicznej.
Mamy tu na myśli "Traktat o dwóch Sarmacjach", dzieło, które potężnie zaciążyło nad świadomością zbiorową
Polaków ówczesnych czasów i które - wypaczone, spłycane, a często wręcz zafałszowywane - wytyczyło kierunek
biegu dziejów naszego kraju na trzy stulecia.
Sarmatyzm był jedynym w naszych dziejach oryginalnie polskim produktem filozoficzno-społecznym. Bo nie
było nim na pewno ani importowane z Rzymu chrześcijaństwo, ani też: francuskie z pochodzenia Oświecenie,
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (5 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
niemiecko-angielski Romantyzm, francuski pozytywizm, skandynwsko-francusko-niemiecka moderna, ani tym
bardziej idee komunistyczne. Niewiele też wspólnego z pierwotnym duchem Słowiańszczyzny ma liberalna
ekonomia i demokracja w wydaniu zachodnim. Znane z historii demokracje słowiańskie: polska szlachecka i
podobna do niej, z tego samego ducha zrodzona kupiecka republika Wielkiego Nowogrodu, istniejąca na Rusi
Kijowskiej do końca XVI stulecia, odwołują się raczej do tradycji zadrugi, czyli - mocno upraszczając sprawę -
potężnej wspólnoty "ludzi równych i wolnych", jednocześnie duchowej, politycznej i gospodarczej,
funkcjonującej w ramach lokalnych, blisko z siłami Natury współżyjących społeczności. Odarcie takiej wspólnoty
z właściwej jej duchowości, upadek lokalnych kultów, rozbicie misternych nieraz powiązań gospodarczych i
wpojenie przekonania, że ktoś inny (w tym przypadku rzymski papież) zna właściwe cele ewolucji człowieka i
jego świata - dały szybką degenerację idei sarmackich, którego to procesu ukoronowaniem stały się rozbiory.
Patrząc na wykuwanie się demokracji w III RP ma się nieodparte wrażenie, że odrodziła się nie Polska końca
XX stulecia, ale ta z końca wieku XVIII - ze zanarchizowanym społeczeństwem, niesprawną władzą,
warcholstwem, prywatą, praktycznie wszechwładzą Kościoła i politykami, o których napisano, że "zachowują się
jak najeźdźcy w podbitym kraju".
Nie jest to oczywiście propozycja jakiegoś "eko-rasizmu", lecz stwierdzenie faktu - ludy agarane, w tym
oczywiście Słowianie, wzmocniły inne potencjały aniżeli ludy koczownicze. Nie jest i nie będzie to żadną
przeszkodą dla kogoś o koczowniczym wyposażeniu kulturowym, kto chciałby spróbować agaranego z ducha
swego ekologizmu - ktoś taki będzie tylko musiał nieco więcej poeksperymentować ze sobą i swoim stylem
życia, niż osoba o wyposażeniu agarnym. Zatem owa "genetyczność" powinna być traktowana przenośnie, może
jako "memetyczość"? W każdym razie obecnie, gdy nowe wzorce życia dopiero się kształtują i nie są powielaną
przez system edukacyjny normą, osoby "genetycznie agrarne", intuicyjnie czujące ekologiczny sposób życia, są
na pozycji nieco uprzywilejowanej.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodz...%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/wyklad13.htm (6 of 6) [07-May-11 6:03:03 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
ZAKO
ŃCZENIE
N
ie wiemy na pewno, jak potocz
ą się losy świata. Nie mamy pewności, czy pójdzie on drogą
ekologiczn
ą ani czy w ogóle ekologizm jest tą ideą, której przeznaczone jest okiełznać i
profesjonalnie oswoi
ć mit nadchodzących czasów. Wiemy natomiast, że kultura buduje się przez
pokolenia. I
że tym bardziej ci, którzy wierzą, że są fundatorami nowej fazy kultury, awangardą
nadchodz
ącego mitu - muszą trudzić się nad rozpowszechnieniem treści, którym zaufali i
którymi
żyją. Treści te rozpowszechniają się wolno i niewiele można uczynić dla przyspieszenia
tego procesu.
Mit na naszych oczach upadaj
ący - mit zdobywcy - zanim ostatecznie upadnie, może
spowodowa
ć ogromne spustoszenia nie tylko ekologiczne, ale przede wszystkim duchowe. W
imi
ę więc powstrzymania takiej degradacji trzeba odkrywać i rozpowszechniać idee nowe,
wierz
ąc, że trafnie odczytaliśmy znaki zapowiadające przyszłość. Taki też sens nadajemy
wysi
łkowi ekofilozofowania.
Świat w szaleńczym tempie zmierza ku swojemu przeznaczeniu. Nam - pozostaje nadzieja.
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzimi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/zakoncze.htm [07-May-11 6:03:04 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
"Miejscem cz
łowieka jest Ziemia"
to wyk
ład kompletnego systemu
filozoficznego nadchodz
ącej przyszłości. Jest to twórcze rozwinięcie idei
Henryka Skolimowskiego, twórcy ekofilozofii. Wychodz
ąc od
klasycznych problemów filozoficznych - ontologii, epistemologii,
antropologii - autor prowadzi swoich czytelników poprzez kwesti
ę
funkcjonowania mitu w spo
łeczności, poprzez rozważania o eschatologii
i dekadentyzmie ko
ńca wieku wprost do wizji przyszłej cywilizacji. Autor
g
łęboko wierzy, że ekologizm pomoże ludziom.
Praca wroc
ławskiego autora (...) poszukuje dla rozwoju i urzeczywistnienia idei człowieka
przyjaznego
środowisku i sobie samemu metod nieagresywnych i spolegliwych, opartych jednak
na zaanga
żowaniu i twórczej postawie człowieka (...) Proponowana propozycja wydawnicza
mog
łaby także stanowić kompetentny zbiór idei do przemyślenia (...) które obecnie stanowią
wa
żne wyzwania dla człowieka w związku z rozpoczynającym się niebawem nowym milenium.
prof. dr hab. Ignacy Fiut
AGH Kraków
Praca odbiega od szablonów tradycyjnych akademickich kanonów (...).
Nie odbiera jej to w
żadnym razie dużych walorów poznawczych i dydaktycznych. Napisana
zosta
ła w sposób jasny i ogromnie zajmujący, wykazuje niewątpliwe kompetencje autora oraz
jego ogromna erudycj
ę.
prof. dr hab. Andrzej Delorme
Politechnika Wroc
ławska
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzimi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/recenzje.htm [07-May-11 6:03:04 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
INDEKS
A
agrarny, 138, 144
antropologia, 51
Augustyn (Augustyn Aureliusz), 53
B
Berger, Peter, 17
Bielski, Marcin, 141
Blake, Wiliam, 13
Boheme, Jakub, 13
Bohm, David, 21
brahman, 139
Budda, 76
buddyzm, 135
byt, 15, 60, 72, 80, 111, 113, 131, 133
C
Capra, Fritjof, 5, 11
Chardin, Teilhard de, 44, 80
Chopra, Deepak, 101
chrze
ścijaństwo, 52, 73, 81, 88, 140, 142
cierpienie, 12, 57, 58, 78, 133
Cioran, Emilio, 59
Comte, August, 65
D
Dawkins, Richard, 65
Descartes, Rene, 51
E
Eckhart, Mistrz, 13
Einstein, Albert, 21, 38
ekofilozofia, 5, 6, 7, 10, 11, 14, 21, 46, 65, 87, 130, 132, 136
ekologia, 66, 83, 85
ekologizm, 72, 84, 85, 86, 87, 144, 146
Eliade, Micrea, 15
Emerson, Ralph Waldo, 65
eteryczne, cia
ło, 77
etyka, 57, 102
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/indeks.htm (1 of 4) [07-May-11 6:03:05 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
F
filozofia, 5, 6, 7, 13, 22, 55, 72, 103, 120, 124, 128, 131, 132, 136, 140
fizyka, 34
Franciszek,
św, 12, 13, 53
G
Gasset, Ortega y, 54
Goedel, Kurt, 23
gospodarka, 101
H
historia, 18, 137, 138
Hitler, Adolf, 69
I
idea, 11, 101, 132
islam, 73, 123, 135
J
Jung, Carol Gustav, 15
K
Kafka, Frantz, 22
kapitalizm, 51, 104
klonowanie, 130
Kochanowski, Jan, 141
koczowniczy, 141, 142, 143
Kolbuszewski, Jacek, 114
komunizm, 89, 114, 144
Kopernik, Miko
łaj, 27, 28, 29
Kopias-
Łokuciejewska, Katarzyna, 30
Kromer, Marcin, 141
kultura, 14, 32, 33, 42, 43, 62, 63, 64, 65, 66, 69, 100, 104, 110, 111, 130, 140,
146
kulturalizm, 14
L
La Matrie, Julien, 65
Lewis, Clive, 50
logika, 25
M
Malthus, Thomas, 65
materia, 72
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/indeks.htm (2 of 4) [07-May-11 6:03:05 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
medytacja, 47
mentalne, cia
ło, 77
Merton, Thomas, 13
Miechowita, Maciej, 141
mit, 15, 16, 17, 19, 32, 33, 51, 55, 62, 64, 66, 67, 82, 103, 141, 146
Modrzewski, Frycz Andrzej, 141
N
natura, 15, 29, 35, 47
O
odpowiedzialno
ść, 12, 14, 60, 61, 67, 75
ontologia, 25, 26, 60
Orr, Leonard, 101
Owidiusz, Publiusz Naso, 102
P
Papin, Denis, 51
Paracelsus (Thefrastus Bombastus), 13
Penrose, Robert, 42
polityka, 54
Pol-Pot, 69
Popper, Carl Raimund, 55
Porta Della, Giambattista, 13
przyroda, 104
przyrodnicze, nauki, 15, 16, 22, 40, 73, 97, 129
R
Roszak, Theodore, 111, 112
Rousseau, Jean Jacob, 71
S
sacrum, 25, 31, 56, 86
sangha, 139
Shelldrake, Rupert, 115
Skolimowski, Henryk, 10, 14, 24, 28, 86, 136, 147
S
łowianie, 143
Spinoza, Baruch, 76
spo
łeczeństwo, 62, 64, 66, 103, 105, 116, 117, 119, 131, 132
Stachniuk, Jan, 14, 66, 141
Swedenborg, Emanuel, 13
system, 5, 18, 23, 26, 27, 29, 30, 41, 75, 104, 106, 111, 143, 147
Ś
świadomość, 17, 24, 25, 67, 75, 93, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 111, 113, 121,
122, 129,
133, 141
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/indeks.htm (3 of 4) [07-May-11 6:03:05 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
T
Tomasz z Akwinu,
św, 53
Trismegistos, Hermes, 39, 40, 69
twierdzenie, 80, 130, 133
U
umys
ł, 23, 25, 45, 65, 73
W
warto
ści, 14, 18, 42, 62, 63, 64, 66, 68, 69, 71, 74, 75, 85, 87, 103, 104, 111,
121, 129,
130, 134
Wells, George Herbert, 132
Wittgeinstein, Ludwig, 22
wola, 14, 68, 74, 108
wolno
ść, 14, 17, 50, 86, 87, 104
wró
żebne, sztuki, 75
wspó
łodczuwanie, 57, 58, 99
Wyka, Kazimierz, 6
Z
za
łożenia, 11, 23, 24, 27, 35, 51, 53
Zedong, Mao, 69
zen, 45, 79
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...20-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/indeks.htm (4 of 4) [07-May-11 6:03:05 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
BIBLIOGRAFIA
Bibliografia zamieszczona poni
żej jest raczej wskazówką dla Czytelników, którzy chcieliby
pog
łębić swoje wiadomości z dziedziny filozofii ekologicznej, niż bibliografią w naukowych
tego s
łowa znaczeniu. W wymienionych tu książkach zawarte są jednak wszystkie istotne dla
dzisiejszej ekofilozofii inspiracje.
Ekologia g
łęboka i ekofilozofia
1. H. Skolimowski, "Filozofia żyjąca. Ekofilozofia jako Drzewo Życia", wyd. Pusty Obłok, Warszawa
1994
2. H. Skolimowski, "Medytacje o nędzach cywilizacji technicznej i o blaskach życia ludzkiego",
Londyn, Odnowa, 1979
3. H. Skolimowski, "Medytacje o prawdziwych wartościach człowieka, który poszukuje sensu
życia", Wrocław, Astrum, 1991
4. H. Skolimowski, "Technika a przeznaczenie człowieka", Warszawa, Ethos, 1995
5. H. Skolimowski, "Wizje nowego millenium", wyd. EBJ, Kraków 1999
6. H. Skolimowski, "Nadzieja matką mądrych", wyd. Akapit Press, 1993
7. B. Devall, G. Sessions, "Ekologia głęboka", Warszawa, Pusty Obłok, cop.
8. "Myśląc jak góra", praca zbiorowa, red J. Macy i J. Seed, wyd.Pusty Obłok, Warszawa 1992
9. K. Waloszczyk, "Planeta nie tylko ludzi", PIW, 1997
10. J. Aleksandrowicz, "Sumienie ekologiczne", Wiedza Powszechna, 1988, wyd. 2
11. S. Fiut, "Ecoetyki. Kierunki rozwoju aksjologii współczesnej przyjaznej środowisku", Oficyna
Wydawnicza ABRYS, Kraków 1999
12. Materiały Pracowni na rzecz Wszystkich Istot z lat 1993-1999
13. "
Zielone Brygady. Pismo ekologów
" roczniki 1995-1999
14. Materiały Klubu "Gaja" z Bielska-Białej z lat 1995-1998
Filozofia
1. W. Tatarkiewicz, "Historia Filozofii", PWN, 1993
2. G. Coli, "Narodziny filozofii", PIW, 1998
3. J. Ortega y Gasset, "Dehumanizacja sztuki i inne eseje", PIW, 1987
4. J. Stachniuk, "Człowieczeństwo i kultura", wyd. Toporzeł, Wrocław 1995
5. Augustyn Aureliusz, "Wyznania", wyd. Ossolineum, 1980
6. św. Tomasz z Akwinu, "Summa Teologiae", wyd. PAX, 1995
7. B. T. Spalding, "Życie i nauka mistrzów Dalekiego Wschodu", wyd. AKIA, Gdańsk 1999
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/bibliogr.htm (1 of 2) [07-May-11 6:03:06 PM]
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
8. E. Kozubska, J. Tomkowski, "Mistyczny świat Wiliama Blake'a", wyd. Warsztat Specjalny,
Milanówek 1993
New Age
1. M. Gardner, "New Age", wyd. Pandora, 1994
2. F. Capra, "Punkt Zwrotny", PIW, 1987
3. P. Gliński, "Polscy Zieloni", wyd. IFiS PAN, Warszawa 1996
4. "New Age", teksty różne, wybór i tłumaczenie P. Macura, Zakład Wydawniczy NOMOS, Kraków
1993
5. T. Paleczny, "Bunt nadnormalnych", Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych
UNIVERSITAS, Kraków 1998
6. R. Brodie, "Wirus umysłu", wyd. Ravi, Łódź 1997
Logika i metodologia nauk
1. T. Kotarbiński, "Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk", PWN, 1986
2. A. Chalmers, "Czym jest to, co zwiemy nauką?", wyd Siedmioróg, Wrocław 1997
3. Rene Descartes, "Rozprawa o metodzie", PWN, 1975
4. C. R. Popper, "Logika odkrycia naukowego", PWN, 1977
5. T. S. Kuhn, "Struktura rewolucji naukowych", PWN, 1968
6. P. K. Feyerabend, "Przeciw metodzie", wyd. Siedmioróg, Wrocław 1996
7. J. Horgan, "Koniec nauki", wyd. Prószyński i s-ka, Warszawa 1999
Miejscem człowieka jest ziemia. Wykłady z ekofilozofii
|
|
file:///D|/eBooks/Ebooks/Filozofia/Zylbertal%20Wlodzi...-%20Miejscem%20Czlowieka%20jest%20Ziemia/bibliogr.htm (2 of 2) [07-May-11 6:03:06 PM]