Kontrrewolucja piórem i bronią 1956
János Berecz
Spis treści
Przedmowa do drugiego wydania węgierskiego
Węgry a sytuacja międzynarodowa przed 1956 rokiem
Doktryny „powstrzymywania“ i „wyzwalania”, prowadzanie wojny politycznej (1947-1954)
Pierwszy etap Operacji Focus (1954 -1955)
Początek ingerencji
Sytuacja na Węgrzech
Ofensywa wrogów zewnętrznych
Uaktywnienie się wrogów wewnętrznych
Drugi etap Operacji Focus (1956 r.)
Bankructwo dogmatycznego kierownictwa partyjnego
Zorganizowanie się grupy Imre Nagya jako opozycji wewnątrzpartyjnej
Przygotowywanie skoordynowanego ataku
Sytuacja w kraju
W przeddzień kontrrewolucji
Przygotowanie demonstracji
Pierwszy etap powstania zbrojnego
Sytuacja i walka sił wiernych socjalizmowi
Imre Nagy i Radio „Wolna Europa” domagają się wycofania wojsk radzieckich
Drugi etap kontrrewolucji.
Ku likwidacji władzy proletariatu
„Neutralne Węgry” a rzeczywistość
Rozgromienie kontrrewolucji przy pomocy wojsk radzieckich
Wewnętrzne warunki rozbicia kontrrewolucji
Międzynarodowe uwarunkowania rozbicia kontrrewolucji
Podstawy socjalistycznej konsolidacji
Internacjonalistyczna pomoc i rola sił wewnętrznych
O socjalistyczną konsolidację
Przedmowa do drugiego wydania węgierskiego
Wprawdzie od chwili ukazania się pierwszego wydania niniejszej książki minęło już
dwanaście lat, jednak nie straciła ona nic na aktualności. Pamięć o wydarzeniach węgierskich
z 1956 roku jest ciągle żywa, a wydawane oceny zależą od intencji tych, którzy je formułują.
Siły wrogie socjalizmowi wykorzystują wszystkie okazje, by kompromitować społeczeństwo
socjalistyczne i podważać wpływ idei rewolucyjnych. Według ich interpretacji węgierska
kontrrewolucja 1956 roku wykazała, że „naród węgierski nie popierał budowy socjalizmu
i uważał socjalizm za zjawisko obce”.
Węgierscy komuniści oraz ruchy rewolucyjne innych krajów traktują historię socjalizmu na
Węgrzech w latach 1953-1957 jako skarbnicę ważnych, o historycznym znaczeniu
doświadczeń. Uważają, że nauk płynących z tamtych lat nie należy nigdy lekceważyć, że na
tamtych wydarzeniach i przyczynach, które je wywołały, trzeba się stale uczyć. Nie mniej
istotne jest przekazywanie tych doświadczeń nowym pokoleniom, co pozwoli w przyszłości
uniknąć błędów i zapobiec tragediom. Jest to równie ważne jak dostrzeganie narzuconych
przez nową epokę nowych wymogów.
Od wydarzeń 1956 roku i stłumienia węgierskiej kontrrewolucji minęło ćwierć wieku. Fakt ten
stwarza „rocznicową”- okazję do odświeżenia historii. Nasi wrogowie klasowi gloryfikując
kontrrewolucyjne czyny nie mogą nie zauważać, że minione dwadzieścia pięć lat stanowiło
w historii Węgier niezwykle owocny okres nieprzerwanego rozwoju. Bardziej niż oni
zaślepiona jest nieprzejednana emigracyjna reakcja węgierska. Nie ma już nadziei na
możliwość restauracji kapitalizmu na Węgrzech i powrotu do władzy, ale w przypadku
niektórych, odgrywających wówczas istotną rolę ludzi, można zauważyć przypływy nostalgii
i pielęgnowanie ciągle powracających złudzeń. Jeszcze raz spotka ich jednak rozczarowanie,
bowiem zbyt daleko odeszli oni od węgierskiej rzeczywistości.
Powstające w krajach socjalistycznych napięcia i konflikty społeczne również raz po raz
wywołują z pamięci doświadczenia węgierskie. Wypadki czechosłowackie z 1968 roku oraz
zachodzące od lipca 1980 roku wydarzenia w Polsce rzuciły nowe światło na Węgry roku
1956. Spełniają one niemal rolę soczewki umieszczonej nad ówczesnymi wydarzeniami
węgierskimi, stale przypominają o tamtych doświadczeniach, uwypuklają znaczenie walki na
dwa fronty, a także możliwości i konieczność sprostania zadaniu, jakie stawia historia.
Mimo że od pierwszego wydania tej książki minęło wiele bogatych w wydarzenia
i doświadczenia lat, nie widzieliśmy potrzeby dokonania w niej istotniejszych zmian. Wraz
z upływem czasu pojawiła się możliwość wykorzystania coraz większej ilości niedostępnych
wcześniej dokumentów. Na ich podstawie, mając na celu lepsze zrozumienie książki
i uściślenie podanych w niej wiadomości, uzupełniliśmy w niektórych miejscach opis
wydarzeń. Za rzecz najważniejszą uważaliśmy jednak ujawnienie okoliczności powstania
Węgierskiego Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego, ukazanie procesu
organizowania rewolucyjnej kontrofensywy, pierwszych kroków ku socjalistycznej konsolidacji
oraz wypływających z tego, nie tracących na aktualności wniosków. Dlatego też niniejsze,
drugie wydanie książki rozszerzone zostało o rozdział zatytułowany: „Podstawy socjalistycznej
konsolidacji”.
Lipiec 1981 r.
Węgry a sytuacja międzynarodowa przed 1956 rokiem
W dobie współczesnej nastąpił znaczny wzrost możliwości i skuteczności wzajemnego
oddziaływania różnych krajów. Równoczesne istnienie dwóch przeciwstawnych systemów
światowych, socjalistycznego i kapitalistycznego, rozszerzyło i spotęgowało rolę
międzynarodowej walki klasowej. Na jej arenie rozstrzygają się obecnie istotne problemy
ludzkości. Żaden z narodów, a szczególnie narody małe, nie może uniezależnić się od
zachodzących w święcie zmagań. Rolę czynnika politycznego odgrywa również wzrastająca
ilość i siła uderzeniowa wytwarzanych środków militarnych. Nakłada to na ruchy
komunistyczne i inne siły miłujące pokój szczególną odpowiedzialność i zwiększa znaczenie
braterskich więzi i współpracy między krajami światowego systemu socjalistycznego.
Wzajemna odpowiedzialność i jedność w najważniejszych sprawach są podstawą i siłą
decydującą o efektywności ich działania na arenie międzynarodowej.
Sytuacja Węgierskiej Republiki Ludowej w omawianym okresie była w zasadniczej mierze
określona przez fakt, że kraj nasz kroczył pod przewodem klasy robotniczej drogą
budownictwa socjalistycznego i był członkiem wielkiej światowej wspólnoty socjalistycznej.
Największy wpływ zewnętrzny na rozwój naszego kraju i twórczą pracę narodu węgierskiego
wywarło powstanie i umocnienie się światowego systemu socjalistycznego.
Wspólnota krajów socjalistycznych wykuwała się w warunkach ostrej walki klasowej, która na
arenie światowej przebiegała między dwoma przeciwstawnymi systemami społecznymi,
a wewnątrz poszczególnych krajów między siłami postępu i reakcji. Imperialiści, wykorzystując
wszelkie środki, wspomagali wewnętrzne siły wsteczne i podsycali różnice poglądów między
krajami budującymi socjalizm.
Międzynarodowe znaczenie miało w tej walce zespolenie i jedność wspólnych wystąpień
Związku Radzieckiego i krajów demokracji ludowej. Między narodami tych państw narodziły
się więzi nowego typu, więzi wynikające z proletariackiego internacjonalizmu. Jedność
światowego systemu socjalistycznego stała się międzynarodową gwarancją postępu, sprawą
narodową każdego kraju socjalistycznego, rękojmią pokoju, niezawisłości i bezpieczeństwa.
Światowy system socjalistyczny stał się najbardziej decydującym czynnikiem naszej epoki. W
1956 roku wyraźne już były znamiona przesunięcia się stosunku sił na korzyść socjalizmu;
wspólnota krajów socjalistycznych dysponowała już znaczną siłą gospodarczą, polityczną
i militarną.
Jedność krajów socjalistycznych oparta była na dwu-i wielostronnych umowach o przyjaźni,
współpracy i wzajemnej pomocy. Tak ścisłe więzi udaremniały skuteczność stosowanego
przez mocarstwa imperialistyczne embarga gospodarczego jako środka do osiągnięcia ich
celów i sprawiały, że gospodarka krajów socjalistycznych rozwijała się bardzo szybko. Kraje
wspólnoty socjalistycznej utworzyły także w 1949 roku własny międzynarodowy organ
współpracy gospodarczej - Radę Wzajemnej Pomocy Gospodarczej.
Dopełnieniem ścisłej współpracy politycznej i gospodarczej był Układ Warszawski, obronny
sojusz europejskich krajów socjalistycznych, który stanowił przeciwwagę dla stale istniejącego
zagrożenia wojennego i prób ingerencji. Powstał w maju 1955 roku, a więc już po utworzeniu
różnych imperialistycznych agresywnych bloków wojskowych. Przyczynił się on do wzrostu siły
militarnej światowego systemu socjalistycznego, a krajom demokracji ludowej dał możliwość
oparcia się w obronie własnej ojczyzny również na siłach zbrojnych państw sojuszniczych.
Światowy system socjalistyczny mógł więc w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych zanotować
na swoim koncie znaczne sukcesy, które przeciwdziałały polityce zimnej wojny. Kamieniami
milowymi w tym procesie były: zakończenie wojny w Korei (1953 r.), konferencja w Genewie
(1954 r.), spotkanie szefów rządów wielkich mocarstw (1955 r.), zawarcie z Austrią traktatu
państwowego (1955 r.) itp. Pozycje imperialistów - zwłaszcza w obliczu sukcesów ruchów
narodowowyzwoleńczych - zachwiały się. Dowodziło to przede wszystkim siły i wzrastającej
roli światowego systemu socjalistycznego.
Przynależność Węgierskiej Republiki Ludowej do światowego systemu socjalistycznego
oznaczała znaczne zwiększenie jej sił. Węgry, znajdując się w bloku krajów walczących
o szczęście i pokój ludzkości i reprezentujących najbardziej postępowe idee, mogły po raz
pierwszy kroczyć niezmiennie naprzód. Dzięki osiągnięciom gospodarczym i pokojowej
polityce wyrwały się z izolacji i zdobyły międzynarodowy autorytet.
W ciągu pierwszych dwunastu lat po wojnie Węgierska Republika Ludowa nawiązała stosunki
dyplomatyczne z 41 krajami, a z 91 utrzymywała stosunki handlowe. Państwo węgierskie i jego
organa były w tamtych latach członkami około 250-300 światowych organizacji
międzyrządowych, społecznych, gospodarczych, kulturalnych, naukowych, ochrony zdrowia,
sportowych i innych. Jesienią 1955 roku Węgierska Republika Ludowa zajęła należne sobie
miejsce w Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Przynależność Węgier do światowego systemu socjalistycznego stała się jednym z istotnych
warunków rozwoju ich gospodarki. Mimo że Węgry są krajem ubogim w surowce, stworzyły -
opierając się głównie na bazie surowcowej Związku Radzieckiego - rozwinięty przemysł.
Wystarczy chociażby przytoczyć poniższe dane: w 1955 roku 28,2% naszego rocznego importu
pochodziło ze Związku Radzieckiego, a do ZSRR skierowane było 32,2% naszego eksportu.
Związek Radziecki dostarczał przede wszystkim surowce.
W 1955 roku otrzymaliśmy: 71% zużywanych na Węgrzech ilości rudy żelaza, 80% surówki
żelaza, 30% ołowiu hutniczego, 81% siarki, 81% fosfatów, 77% sody kaustycznej, 30%
kauczuku syntetycznego, 80% okrąglaków sosnowych i 55% ilości przetwarzanej wełny
surowej. Równocześnie ponad połowę eksportu węgierskiego do Związku Radzieckiego
stanowiły maszyny i produkty przemysłu maszynowego. Skala eksportu sięgała prawie 20%
produkcji całego naszego przemysłu maszynowego.
Czynnikiem decydującym o rozwoju narodu węgierskiego, wzroście jego międzynarodowego
autorytetu oraz zapewnieniu obrony narodowej niezawisłości był rozwój i siła światowego
systemu socjalistycznego oraz braterska przyjaźń i współpraca, która wykształciła się między
narodami krajów socjalistycznych.
Rozwój socjalizmu nie przebiegał jednak bez załamań i przeszkód ani u nas, ani w innych
krajach. Pokonać „własną” burżuazję, prowadzić nieprzerwaną walkę z dysponującym wielką
bazą materialną międzynarodowym imperializmem, znaleźć - w warunkach zacofania
gospodarczego - najlepsze i najbardziej efektywne metody zbudowania nowego świata - to
zadanie wielkie, nawet jeżeli spojrzymy na nie z perspektywy historii. Poszukiwanie drogi -
dzisiaj wiemy to już dobrze - prowadziło w pierwszym dziesięcioleciu budowy socjalizmu
również do ciężkich błędów oraz ponoszenia takich ofiar, których można było uniknąć.
Trudności obiektywne potęgowane były przez błędy tych członków kierownictwa, którzy swoją
politykę opierali na obcych marksizmowi-leninizmowi lub wypaczających go poglądach, dla
których głównym gruntem działania był kult jednostki. Zimna wojna, którą imperializm narzucił
krajom socjalistycznym, oraz konieczność rozwoju środków obronnych stanowiły dla narodów
ponoszących wielkie ofiary w budownictwie socjalizmu duży ciężar. Kraje socjalistyczne nie
mogły zapewnić społeczeństwu takiego wzrostu poziomu życia, jaki pragnęły osiągnąć.
Wszystko to spowodowało powstanie napięć także w łonie światowego systemu
socjalistycznego.
Zewnętrzni i wewnętrzni wrogowie starali się wykorzystywać te źródła napięcia. Powodowali
szkody wszędzie tam, gdzie tylko znaleźli sprzyjające temu możliwości. Wśród
organizowanych akcji szczególnie istotną rolę przeznaczyli ukrytej pod kryptonimem „Dzień X”
prowokacji zbrojnej w Berlinie 17 czerwca 1953 roku. I chociaż ich usiłowania zakończyły się
porażką, to podobne próby ponawiane były i w innych miejscach, a przy ich przygotowywaniu
stosowano inne metody. Wrogie organa propagandowe, wywierając stały nacisk
psychologiczny, chciały doprowadzić do rozbicia jedności krajów socjalistycznych,
przeszkodzić i spowodować trudności w budownictwie socjalistycznym.
XX Zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (luty 1956 r.) dokonał podsumowania
doświadczeń KPZR i Związku Radzieckiego oraz doświadczeń innych krajów
socjalistycznych. Ujawnił szkodliwe konsekwencje kultu jednostki, wskazał na naruszające
zasady budownictwa socjalizmu błędy sekciarsko-dogmatyczne oraz ich przyczyny. Dokonał
odpowiednich posunięć w celu przywrócenia w partii praworządności i leninowskich norm
życia. Zjazd omówił osiągnięte rezultaty i istniejące prawidłowe, zdrowe tendencje, obnażył
występujące w życiu i w kontaktach między krajami socjalistycznymi czynniki negatywne,
ukazując zarazem sposób ich naprawy. Ze słuszną krytyką i programem XX Zjazdu nie
pojawiły się jednak równocześnie odpowiednie posunięcia praktyczne. Wnioski wypracowane
przez zjazd spowodowały zamieszanie wśród części komunistów i trzeba było czasu, zanim
odnaleźli oni właściwe metody pracy i nowy styl kierowania.
Znaczny ferment powstał również w szeregach Węgierskiej Partii Pracujących. Toczyły się
krytyczne dyskusje partyjne. Ale już na tym etapie wystąpiły siły antypartyjne. Międzynarodowy
imperializm, wykorzystując fakt, że do wcielenia w życie idei XX Zjazdu KPZR potrzeba było
czasu, rozpoczął natychmiast skoncentrowany atak przeciwko porządkowi prawnemu
Węgierskiej Republiki Ludowej.
Doktryny „powstrzymywania“ i „wyzwalania”, prowadzanie wojny
politycznej (1947-1954)
Od momentu zwycięstwa Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej podstawowym
celem imperializmu stało się umocnienie światowego systemu kapitalistycznego oraz
zlikwidowanie socjalizmu. Dążąc do osiągnięcia tego celu imperialiści zawsze starają się brać
pod uwagę aktualny układ sił. „Taktyka zimnej wojny może być zmienna jak kwietniowa
pogoda, ale jej podstawa, strategia i cele pozostają niezmienione” - głosił Komitet „Wolna
Europa” wiosną 1956 roku w jednym ze swoich opracowań
. Zgodnie z tym stosowano różne
metody: otwartą interwencję wojskową, blokadę gospodarczą, naciski dyplomatyczne,
pogróżki, prowokacje polityczne itp.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej, a szczególnie w okresie kształtowania się
i umacniania światowego systemu socjalistycznego, imperialiści rozpoczęli zakrojoną na
szeroką skalę ofensywę przeciwko Związkowi Radzieckiemu i krajom demokracji ludowej.
Wiodącą rolę w wypracowywaniu i stosowaniu zasad zimnej wojny odgrywały kierownicze
koła polityczne Stanów Zjednoczonych.
Kierując się planami amerykańskiej oligarchii finansowej zdobycia panowania nad światem
organa rządowe Stanów Zjednoczonych uczyniły oficjalnym celem swojej polityki działalność
wywrotową przeciwko krajom socjalistycznym. Sprawa ta znalazła się również w centrum
uwagi systemu sojuszniczego krajów kapitalistycznych.
Rektor Uniwersytetu Columbia, Clayson Kirk, tak pisał o doktrynie „powstrzymywania”
w poświęconym polityce zagranicznej amerykańskim czasopiśmie „Foreign Affairs”
w październiku 1964 roku: „Przekonanie, że naszym głównym wrogiem jest Związek
Radziecki, a skupione wokół niego państwa są z militarnego punktu widzenia krajami słabymi,
zmuszało nas do rozciągnięcia polityki «powstrzymywania» na cały świat”.
Znany amerykański dyplomata George F. Kennan jako pierwszy sformułował istotę
i podstawowe zasady „powstrzymywania” w artykule w „Foreign Affairs” z lipca 1947 roku,
podpisanym „X”. Według Kennana Stany Zjednoczone „powinny traktować Związek Radziecki
jako przeciwnika na arenie międzynarodowej, a nie jako wspólnika w interesach”, i proponował
„przeciwstawianie Rosjanom twardej siły w różnych, stale zmieniających się punktach
geograficznych i politycznych”. Za taką siłę uważano na przykład embargo gospodarcze oraz
tworzenie sieci baz wojskowych.
Swoją strategię militarną opierali Amerykanie na monopolu broni atomowej.
W roku 1947 ogłoszona została doktryna Trumana, która stanowiła instrument polityczny
doktryny „powstrzymywania”. W sferze gospodarczej opracowano w latach 1947-1948 plan
Marshalla. W roku 1949 powstał agresywny blok militarystyczny - Pakt Północnoatlantycki
(NATO). Stanom Zjednoczonym udało się skupić w ramach NATO pod swoim kierownictwem
kraje kapitalistyczne.
Wszystkie decyzje tej organizacji przepojone były duchem wojennym. Jej plany militarne
sporządzano z założeniem, że wybuch nowego konfliktu światowego może nastąpić przed
rokiem 1954. W roku 1950 rozpoczęła się w Korei popierana przez Amerykanów wojna,
w którą następnie zaangażowali się oni na wielką skalę w sposób bezpośredni. W Europie
Stany Zjednoczone przystąpiły do zbrojenia Republiki Federalnej Niemiec, dążąc do
uczynienia z niej najsilniejszej, wysuniętej najbardziej na wschód linii „obronnej” NATO.
Skierowana przeciwko krajom socjalistycznym agresywna polityka kierowniczych kół Stanów
Zjednoczonych została szczególnie ostro sformułowana w dwóch dokumentach. W czerwcu
1950 roku na wniosek senatora Henry’ego Cabot Lodge’a amerykański Komitet Obrony przyjął
tzw. plan Lodge’a, zgodnie z którym miano przystąpić do formowania swego rodzaju „legii
cudzoziemskiej”. Planowano, by do 1953 roku zwerbować do jej szeregów 12 500 osób
spośród
reakcyjnych
uciekinierów
i
elementów
faszystowskich
z
krajów
wschodnioeuropejskich. Później zdecydowano, że do 1955 roku liczebność tych oddziałów ma
wzrosnąć do 25 tys. żołnierzy.
Drugim elementem była przyjęta przez Kongres Stanów Zjednoczonych 12 października 1951
roku ustawa o „wzajemnym bezpieczeństwie”. Na podstawie artykułu 101(a) tej ustawy można
było przeznaczać 100 milionów dolarów rocznie „na rzecz wybranych osób, zamieszkujących
lub zbiegłych ze Związku Radzieckiego, Polski, Czechosłowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii,
Albanii, Litwy, Łotwy, Estonii (...) bądź też na rzecz innych celów”. Z wypowiedzi senatorów
jasno wynikało, że pod pojęciem „innych celów” należy rozumieć działalność szpiegowską,
sabotażową i wywrotową
. Latem 1956 roku Kongres podniósł tę sumę ze 100 do 125
milionów dolarów!
Wszystko to bezpośrednio zagrażało bezpieczeństwa Węgier i pokojowemu życiu narodu
węgierskiego. Świadczyło o tym także wiele demonstracyjnych posunięć władz amerykańskich
wobec Węgierskiej Republiki Ludowej. I tak, na przykład, uznano za nieważny najistotniejszy
artykuł (art. 7) podpisanego 24 czerwca 1925 roku i odnowionego w marcu 1948 roku
porozumienia o przyjaźni, handlu i stosunkach konsularnych. Radio „Wolna Europa”
rozpoczęło nadawanie podburzających audycji, ożywiła się reakcyjna emigracja węgierska,
a jej organizacje otrzymały znaczną pomoc materialną. Gazeta węgierskiej faszystowskiej
emigracji wojskowej „Hadak Útján” z ufnością pisała w maju 1950 roku, że „drogę powrotu
bezdomnych Węgrów do ojczyzny może otworzyć tylko i wyłącznie przemoc zbrojna”, że
„istnieją podstawy, by mieć nadzieję, iż siła militarna Stanów Zjednoczonych umożliwi - przez
swój wpływ na kształtowanie wydarzeń światowych - powrót do ojczyzny”.
Na początku lat pięćdziesiątych na drodze wojennej polityki Stanów Zjednoczonych stała już
jednak zapora - potężny, obejmujący liczne kraje Europy i Azji światowy system socjalistyczny.
Nawet za cenę zakrojonych na wielką skalę wysiłków nie osiągnięto głównego celu doktryny
„powstrzymywania”. Jej zwolennicy stwierdzili z rozczarowaniem, że „polityka
«powstrzymywania» spotkała się z ripostą”, a powstanie światowego systemu socjalistycznego
oznaczało jej bankructwo
.
Na otrzeźwienie imperialistów wpłynęła utrata monopolu atomowego - Ameryka nie była już
„nie do zranienia”! Świadomość tego wywarła głęboki wpływ na amerykańską opinię
publiczną, albowiem „niemal z dnia na dzień przeszliśmy z ery bezpieczeństwa w okres
wielkiego zagrożenia” - pisał amerykański historyk stosunków międzynarodowych z
Uniwersytetu Vanderbilt w stanie Tennessee, profesor Fleming
.
Bardziej realistyczni politycy dostrzegali potrzebę utrzymania pokoju, lecz kierownicze kręgi
imperialistyczne poszukiwały jedynie nowych metod i nowej taktyki. Kolejnym krokiem na tej
drodze była ogłoszona w trakcie prezydenckiej kampanii wyborczej w 1952 roku przez duet
Eisenhower-Dulles nowa podstawowa zasada polityki amerykańskiej, tzw. doktryna
„wyzwalania”. Jej autorzy nazwali budujące socjalizm kraje „narodami ujarzmionymi”
i obiecywali: „Pomożemy wszystkim ujarzmionym narodom w ich oporze”
W przemówieniu wygłoszonym 21 września 1952 roku w Cincinnati Eisenhower stwierdził:
„Realizacja tych zasad wymaga od nas taktycznego wykorzystania wszelkich posunięć
politycznych, gospodarczych i psychologicznych”, a w wystąpieniu w Trenton 17 października
obiecał węgierskim emigracyjnym organizacjom faszystowskim uczynić wszystko dla
wyzwolenia „cierpiących i ujarzmionych” Węgrów.
20 lutego 1953 roku, wkrótce po objęciu urzędu, prezydent Eisenhower skierował do Kongresu
orędzie poświęcone „solidarności z ujarzmionymi narodami”; posłaniu temu nadano 26 lutego
rangę uchwały. Przyjęcie tego aktu poprzedziło wystąpienie sekretarza stanu Dullesa
w senackiej Komisji Spraw Zagranicznych. W sierpniu 1955 roku Kongres przyjął jeszcze
jedną uchwałę podobnej treści.
25 stycznia 1954 roku Eisenhower wystosował list z pozdrowieniami do uczestników
konferencji Międzynarodowego Sojuszu Chłopskiego, wyrażając reakcyjnym przywódcom
emigracyjnym uznanie dla ich działań, przyczyniających się do realizacji polityki „wyzwalania”.
W osławionym „posłaniu wigilijnym” z grudnia 1955 roku prezydent ponownie, w sposób
wykluczający wszelkie niejasności, przedstawił zasady swojej polityki: „Pokojowe wyzwalanie
krajów ujarzmionych było jednym z głównych celów Stanów Zjednoczonych, jest nim dzisiaj
i będzie dopóty, dopóki cel ten nie zostanie osiągnięty”
.
Dulles zaś na konferencjach prasowych 9 stycznia, 27 czerwca i 11 lipca 1956 roku mówił o
„wielkich nadziejach”. Stwierdził, że „napawające nadzieją i wielce obiecujące przemiany
w krajach socjalistycznych” warte są tego, aby Stany Zjednoczone zaryzykowały nawet
„niewielkie, lokalne konflikty zbrojne” i nie cofały się przed „balansowaniem na krawędzi
wojny”. „Zdolność do balansowania na krawędzi wojny bez rozpoczęcia wojny, jest
umiejętnością niezbędną. Jeżeli nie posiadacie jej, nieuchronnie uwikłacie się w wojnę. Jeżeli
zaś spróbujecie od niej uciec, jeżeli przestraszycie się zbliżenia do krawędzi, jesteście
zgubieni” - stwierdził sekretarz stanu Dulles na łamach pisma „Life” z 16 stycznia 1956 roku.
Wypowiedzi te obudziły wielkie nadzieje przywódców reakcyjnej emigracji.
Po ogłoszeniu doktryny „wyzwalania” wielu „ekspertów” pospieszyło z pomocą administracji
amerykańskiej. Jak grzyby po deszczu zaczęły ukazywać się książki analizujące strategię
i taktykę tej koncepcji.
Ich autorzy udowadniali, że słabość teorii „powstrzymywania” polegała na tym, że była ona
„polityką pasywną i ze strategicznego punktu widzenia (...) wyłącznie obronną”, nie
zakładającą radykalnej zmiany status quo. „Polityka «powstrzymywania» powinna zawsze
stanowić część szerszego planu ofensywnego, powinna wyczekiwać na odpowiedni moment
do przejęcia inicjatywy i przejścia do akcji ofensywnej, bez której nie ma zwycięstwa” - pisał
James Burnham w opublikowanej w 1953 roku książce pt. Powstrzymywanie czy wyzwalanie?
Zwolennicy koncepcji „wyzwalania” wychodzili z założenia, że „komunizm należy odepchnąć
poza granice z 1939 roku” i bądź to zbrojnie, bądź też na drodze „pokojowej” wyzwolić
„«ujarzmione narody» przy zastosowaniu wszelkich możliwych środków - militarnych,
gospodarczych, psychologicznych, dyplomatycznych i politycznych”
.
Według George’a F. Kennana pojęcie „wyzwalania” kryje w sobie z jednej strony dążenie do
obalenia przemocą władzy socjalistycznej zarówno w Związku Radzieckim, jak i w krajach
demokracji ludowej, a z drugiej strony doprowadzenie do sytuacji, aby ten cel stał się
przedmiotem aktywnej polityki zagranicznej Zachodu, w szczególności Ameryki. „Zasadnicze
inspiracje - pisał - powinny wychodzić od nas, a nie od wewnątrz, z samej strefy radzieckiej”.
Interpretacja ta ujawnia w pełni agresywny charakter doktryny „wyzwalania” oraz zagrożenie
z zewnątrz krajów socjalistycznych. Kennan, uważany na Zachodzie za polityka ostrożnego
i umiarkowanego i w pewnym sensie zaliczany do zwolenników pokojowego współistnienia,
przyznał w ten sposób, że do urzeczywistnienia „wyzwalania” nieodzowna jest aktywna
ingerencja w wewnętrzne sprawy innych państw. Stwierdził, że obalenie władzy radzieckiej nie
może się udać, jeżeli „nie uzyska się poparcia jakiegoś silnego lokalnego ruchu politycznego”.
Tę część planów oceniał w sposób optymistyczny, albowiem uważał, że „żyjący po drugiej
stronie żelaznej kurtyny przyjaciele oczekują na zachętę, na wskazanie drogi”
.
Przywódcy i ideolodzy międzynarodowego imperializmu skrupulatnie pielęgnowali
i rozpowszechniali owe nadzieje, że większość mieszkańców krajów demokracji ludowej jest
przeciwna władzy socjalistycznej, a „rząd i naród” dzieli głęboka przepaść. Zapewnia to -
według nich - korzystny grunt dla „ruchu oporu”, który wstrząśnie podstawami systemu
socjalistycznego. Podkreślali, że w tym celu należy wykorzystywać wszelkie pojawiające się
w trakcie budowy socjalizmu trudności, popełniane błędy oraz niekonsekwencje czy zmiany.
Za szczególnie ważne uważali osłabienie więzów przyjaźni i braterskiej współpracy krajów
wspólnoty socjalistycznej. Jak pisał „New York Times” 18, 21 i 23 kwietnia 1956 roku:
„Zadaniem naszym jest wyławianie różnic poglądów i interesów oraz, sprzecznych ze sobą
zamierzeń narodów wschodnioeuropejskich”. Koła imperialistyczne dążyły do atomizacji
światowego systemu socjalistycznego, a następnie do zlikwidowania w poszczególnych
krajach zdobyczy socjalizmu. Brano przy tym pod uwagę następujące czynniki:
1.
Istniejące w poszczególnych krajach uwarunkowania wewnętrzne, takie jak:
a)
ugrupowania reakcyjne,
b)
codzienne trudności,
c)
niezadowolenie ludności.
2.
Istniejące wewnątrz obozu socjalistycznego siły odśrodkowe, a więc:
a)
występujące między poszczególnymi krajami kwestie sporne, przede wszystkim
dotyczące stosunków ze Związkiem Radzieckim,
b)
nastroje antyradzieckie,
c)
nacjonalizm.
3.
Siły zewnętrzne:
a)
stanowczość świata kapitalistycznego, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych,
b)
aktywna działalność wywrotowa agend imperializmu.
Doktryna „wyzwalania” była w swej istocie polityką wojenną, wymagała więc nowej strategii
wojskowej. W roku 1953 wykształciła się koncepcja zwana „nowym spojrzeniem”, w myśl której
dążono do zwiększania ilości broni nuklearnej w celu zastosowania zmasowanego uderzenia,
a równocześnie do wzrostu strategicznych sił rezerwowych zdolnych do prowadzenia wojny
„ograniczonej”. Przywódcy Stanów Zjednoczonych grozili, że w przypadku wybuchu w świecie
jakiegokolwiek konfliktu od razu zastosują „zmasowany odwet”. To wszystko dowodziło, że za
pomocą ciągłych pogróżek militarnych USA starają się zwiększyć nacisk na kraje
socjalistyczne, przede wszystkim na Związek Radziecki.
Thomas K. Finletter w wydanej w 1954 roku książce dobitnie sformułował wspólny cel doktryn
„wyzwalania” i „nowego spojrzenia”: „Naszym celem politycznym w rejonie NATO jest nie tylko
odepchnięcie potęgi rosyjskiej od naszych państw, ale także wyparcie Sowietów raz na
zawsze z obszaru ujarzmionych satelitów i z samej Rosji (...). Wierzymy teraz niezłomnie, że
komunizm rosyjski w ten czy inny sposób zostanie zniszczony (...). Wierzymy, że poniesie
klęskę, i chcemy w tym pomóc”
.
Również George F. Kennan przyznał: „Mówimy o takiej polityce, która, jeżeli posuniemy się
odpowiednio daleko, prowadzi do wojny”. W jego książce znalazły się również akcenty
pokojowe, dlatego też uzupełnia swoje stanowisko stwierdzeniem: „Czas wojen totalnych już
minął i obecnie dany cel może być osiągnięty tylko na drodze ograniczonych
i umiejscowionych operacji wojskowych”
.
W ten sposób sformułowano politykę „wyzwalania”, której realizacja oparta była na strategii
„wojen lokalnych”. Wojna totalna miała wielu przeciwników z powodu zmiany
międzynarodowego układu sił; zamiast niej proponowano prowadzenie specyficznej wojny -
politycznej i psychologicznej, która zgodnie z cytowaną pracą Jamesa Burnhama „jest jedyną
alternatywą nieograniczonej wojny nuklearnej”.
W Stanach Zjednoczonych, a także w Republice Federalnej Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji
ukazało się wiele prac i artykułów poświęconych wojnie politycznej i psychologicznej. Znany
amerykański publicysta John Scott w wydanej w 1955 roku książce Prowadzenie wojny
politycznej przedstawił jej interpretację i wskazał te środki prowadzenia wojny, które później
zastosowano przygotowując kontrrewolucję na Węgrzech w 1956 roku. „Podstawowym celem
destrukcyjnej wojny politycznej jest osłabienie wroga bądź też, jeżeli to możliwe, jego
zniszczenie przy pomocy manewrów dyplomatycznych, nacisku gospodarczego, zdobywania
informacji i wprowadzania w błąd, prowokacji i zastraszania, sabotażu, terroryzmu oraz
izolowania przeciwnika od jego przyjaciół i protektorów (...). Jednocześnie trzeba szykanować
rządy komunistyczne i wbijać klin między nie a społeczeństwa”
.
Generał D. Sarnoff w swej pracy pt. Program ofensywy przeciwko światowemu komunizmowi
do zadań „walki politycznej” zalicza również: organizowanie akcji terrorystycznych, nasilanie
propagandy oraz udzielanie daleko idącego poparcia nielegalnym organizacjom w krajach
demokracji ludowej.
Tak więc w tym ujęciu walka polityczna jest niczym innym jak wykorzystywaniem przez
imperialistyczne rządy wszelkich „pokojowych” środków w celu obalenia socjalizmu, jest
prowadzoną przeciwko danemu krajowi socjalistycznemu kampanią, mającą na celu obalenie
władzy klasy robotniczej. Do realizacji tego celu kraje NATO zjednoczyły swoje siły pod
przywództwem. Stanów Zjednoczonych
Po ogłoszeniu doktryny „wyzwalania” kilkanaście agend rządowych i wiele organizacji
prywatnych w USA zaczęło wcielać w życie te plany. Wśród organizacji prywatnych wybitną,
koordynującą rolę odgrywała założona w 1949 roiku Krucjata Wolności. Materialnego poparcia
udzielała jej jedna z amerykańskich fundacji, nie licząc milionów dolarów napływających
z prywatnych datków. Do akcji tej przyłączył się również Komitet „Wolna Europa”, w którego
organach kierowniczych zasiadali znani politycy (m. in. Eisenhower, Dulles) oraz najbogatsi
kapitaliści.
Pomiędzy organizacjami prywatnymi i organami rządowymi ukształtował się swoisty podział
pracy.
I chociaż te pierwsze zakładane były również przez polityków i osoby pełniące funkcje
administracyjne, to jednak ich status umożliwiał organizowanie systematycznych zbiórek
pieniężnych „wśród entuzjazmujących się szlachetnymi celami Amerykanów” i nadanie swej
działalności „demokratycznego i ludowego charakteru”. Nie musiały one w zasadzie niczym
ograniczać się przy wyborze środków i metod walki. Organizacjom prywatnym wszystko było
wolno, natomiast agendy rządowe musiały zważać na pozory i przestrzegać dyplomatycznych
zasad gry.
Za prezydentury Eisenhowera działalność agend rządowych i organizacji prywatnych
koordynowała Krajowa Rada Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Według Johna Scotta ,
Krajowa Rada Bezpieczeństwa jest - biorąc logicznie - organem powołanym do planowania
i koordynowania działań wojny politycznej na wszystkich płaszczyznach”. W 1953 roku
organizowano podległe Radzie Biuro Koordynacji Operacji, które kierowało akcjami wojny
politycznej. Od 1953 roku „głównym projektantem i koordynatorem działań wojny politycznej -
jak pisze Scott - był przypuszczalnie specjalny doradca prezydenta Eisenhowera, wielki
kapitalista Nelson A. Rockefeller”
(w roku 1956 rolę tę spełniał już William E. Griffith).
Taki system organizacji zapewniał sprawne łączenie różnorodnych inicjatyw na rzecz jednego
centralnego celu. W ten sposób organizacje prywatne stały się „oficjalnie nieoficjalnymi
[officially nonofficial] instrumentami amerykańskiej polityki zagranicznej”
.
Pierwszy etap Operacji Focus (1954 -1955)
Początek ingerencji
W roku 1953 Komitet „Wolna Europa” posiadał już doświadczenia, miliony dolarów
i wyposażenie techniczne niezbędne do zaplanowania i przeprowadzenia konkretnego
programu akcji oraz ofensywy politycznej przeciwko europejskim krajom socjalistycznym.
Warto przypomnieć dwie wcześniejsze akcje, które - między innymi - posłużyły jako poligon
doświadczalny.
Amerykańska i angielska dyplomacja oraz ich tajne służby dążyły do zorganizowania
prawicowego przewrotu w Albanii. Opracowano plan akcji, której celem było stworzenie
wewnętrznego „ruchu oporu”.. Latem 1949 roku powstał we Włoszech Komitet „Wolnej Albanii”,
pod którego egidą przeszkolono około 300 „partyzantów”. Wiosną 1950 roku przerzucono ich
w góry albańskie. Ich zadaniem było wywoływać niepokoje, zdobywać zwolenników
i doprowadzić - w odpowiednim momencie - do wybuchu ogólnokrajowego powstania. Próba
ta zakończyła się fiaskiem, prawie połowę agentów schwytano, pozostali uciekli do Grecji.
Dzisiaj wiemy, że do udaremnienia akcji w znacznej mierze przyczyniła się działalność agenta
radzieckiego wywiadu Kima Philby’ego
.
Drugą akcją zorganizowano latem 1953 roku w Czechosłowacji. Była to już samodzielna
działalność Komitetu „Wolna Europa”. Opatrzoną kryptonimem Operacja Prospero kampanię
rozpoczęto 13 lipca 1953 roku. W ciągu czterech dni 6512 balonów zrzuciło w określonych
wcześniej punktach Czechosłowacji, głównie w okolicach Pragi, Pilzna i Ostrawy, łącznie
około 12 milionów ulotek. W czasie trwania akcji rozgłośnia „Głos Wolnej Czechosłowacji”
zwiększyła czas emisji do dwudziestu godzin na dobę. Treść tej kampanii zawierała się
w haśle: „Każdy Czech i Słowak walczy o wolność, cały wolny świat - walczy o Czechów i
Słowaków”. Aluminiowe plakietki z tym hasłem były również zrzucane z balonów.
Ówczesny zastępca dyrektora Radia „Wolna Europa” Allan A. Mickie z dumą pisał o tej akcji:
„Wnikliwa analiza jej rezultatów przekonała personel Radia «Wolna Europa» i Prasy «Wolna
Europa», że odkryliśmy nową metodę walki politycznej, opartą o audycje radiowe i słowo
pisane”
.
Komitet „Wolna Europa” realizował politykę „wyzwalania”, opierając się na trzech swoich
agendach.
Wydawnictwo Prasa „Wolna Europa” wydawało czasopisma poświęcone krajom
socjalistycznym, wrogie im książki i ulotki. Pod jego egidą opracowano broszury Svobodna
Evropa i Kedy to skonci?, ulotki oraz wydawaną co dwa tygodnie, mającą dziesięć stron
objętości, gazetkę „Szabad Magyarország” („Wolne Węgry”). Materiały te zrzucano za „żelazną
kurtyną” głównie za pomocą balonów.
Wywrotowe cele Radia „Wolna Europa” dobitnie sformułował jej ówczesny dyrektor Charles D.
Jackson w oświadczeniu przekazanym 24 listopada 1951 roku reporterowi „New York Times”
Jackowi Raymondowi: „Chcemy stworzyć warunki do powstania wewnętrznych niepokojów
w tych krajach, do których docierają nasze audycje (...). Udzielenie pomocy wojskowej nastąpi
wówczas, kiedy narodem krajów satelickich uda się zapoczątkować własny ruch wojskowy”.
Nad realizacją tego programu pracowało około dwóch tysięcy pracowników
i współpracowników Radia ”Wolna Europa” oraz 29 stacji nadawczych wielkiej mocy, z których
6-7 emitowało program w języku węgierskim. Systematycznie zbierano dane o sytuacji
i problemach poszczególnych krajów. Do roku 1954 sporządzono już 42 tysiące kartotek
o zakładach, urzędach, sytuacji wewnętrznej i prowadzonych na Węgrzech dyskusjach.
W specjalnej „czarnej księdze” umieszczano materiały „kompromitujące” poszczególnych
członków kierownictwa węgierskiego.
Dane te zbierały rzesze agentów „Wolnej Europy”. Informacji dostarczały osoby udające się z
krajów demokracji ludowej na Zachód: podróżujący służbowo, sportowcy, turyści i oczywiście
uciekinierzy. Przesłuchiwania trwały nieraz całymi dniami. „Wolną Europę” interesowało
wszystko, co dotyczyło życia i problemów danego kraju.
Agenda o nazwie Ziomkostwo Wygnańców „Wolna Europa” udzielała materialnej pomocy tym
organizacjom emigracyjnym, które brały udział w działalności wywrotowej skierowanej
przeciwko krajom demokracji ludowej. „Wolna Europa” finansowała tzw. komitety narodowe,
między innymi Węgierski Komitet Narodowy.
Przy poparciu „Wolnej Europy” działał również Międzynarodowy Sojusz Chłopski i inne
organizacje. W kwietniu 1951 roku Ferenc Nagy utworzył w Waszyngtonie Komitet Europy
Wschodniej i Środkowej, którego zadaniem było koordynowanie różnorodnych akcji
i wywrotowej propagandy skierowanych przeciwko krajom demokracji ludowej. We wrześniu
1954 roku reakcyjni działacze emigracyjni zorganizowali przy pomocy Fundacji Forda
zgromadzenie Europejskich Narodów Ujarzmionych, tzw. małe ONZ, którego celem było
doprowadzenie do większej presji Organizacji Narodów Zjednoczonych na europejskie kraje
socjalistyczne.
Do wspólnych zadań tych ugrupowań należało również urabianie opinii publicznej krajów
kapitalistycznych; prości ludzie mieli uwierzyć w potrzebę polityki „wyzwalania”. Działający
w tych komitetach, radach i organizacjach politycy opracowali program, który byłby realizowany
po „wyzwoleniu”, przygotowali także przystosowane do nowych warunków plany restauracji
kapitalizmu.
Drugi rodzaj zrzeszeń stanowiły organizacje wojskowe i militarne. W ich ramach szkolono
byłych żołnierzy z myślą o tym, by z bronią w ręku mogli wziąć udział w „wyzwalaniu swoich
znajdujących się w niewoli krajów”. Wojskowa organizacje emigracyjne powstały głównie w
Europie Zachodniej i rozwijały działalność na terenach położonych przy granicach krajów
socjalistycznych. One właśnie próbowały organizować w poszczególnych krajach podziemne
ruchy oporu i systematycznie wysyłać tam agentów. Oprócz tego udzielały aktywnej pomocy
rozmaitym akcjom wywiadowczym.
Węgierska sekcja Radia „Wolna Europa” miała również silne „wydziały” wojskowe. Ich
agendami były: Sąd Rewolucyjny, Służba Specjalna, Biuro Bojowników o Wolność, Wydział
Terroryzmu itd. Znaczną rolę odgrywała kierowana przez byłego strzałokrzyżowca
, generała
Zákó, Wspólnota Węgierskich Kombatantów (MHBK)
, zajmująca się uzbrajaniem
przebywających na emigracji byłych oficerów i organizowaniem dywersji.
MHBK powstała niemal zaraz po wojnie, skupiając w swoich szeregach grono zbiegłych z
Węgier oficerów faszystowskich i horthystowskich oraz większość szeregowych żołnierzy,
których losy wojny rzuciły na Zachód. Prowadziła ona również skuteczną działalność - a miała
na to dosyć pieniędzy - w obozach dla przesiedleńców oraz wśród żyjących w nędzy
zwyczajnych emigrantów. Najsilniejsze jej agendy działały w Republice Federalnej Niemiec
oraz w Austrii i Francji.
Działalność Komitetu „Wolna Europa” i jego agend skierowana była przeciwko pięciu
europejskim krajom demokracji ludowej: Bułgarii, Czechosłowacji, Polsce, Rumunii i Węgrom.
Przeciwko dwóm spośród nich zapoczątkowano w 1954 roku wzmożoną ofensywę polityczną:
przeciwko Czechosłowacji akcję opatrzoną kryptonimem Operacja Veto, a przeciwko Węgrom
- Operacja Focus.
Słuszne byłoby tu pytanie, dlaczego właśnie te dwa państwa stały się celem skoordynowanej
ofensywy politycznej, skoro na początku lat pięćdziesiątych we wszystkich europejskich
krajach demokracji ludowej popełniano błędy oraz naruszano zasady praworządności. Trust
mózgów Komitetu „Wolna Europa” uważał jednak, że Czechosłowacja i Węgry zasługują na
największą uwagę. Zwrócono uwagę również na Polskę, ale fakt, że nie graniczyła ona
z krajami kapitalistycznymi, uniemożliwiał ewentualną bezpośrednią ingerencję.
Opracowywanie Operacji Veto rozpoczęto w końcu 1953 roku i przygotowywano ją przez pięć
miesięcy. Kierujący akcją starali się przekształcić w działania polityczne ideę „wyzwalania
drogą liberalizacji”. Sformułowali „10 postulatów ludowej opozycji” i od 29 kwietnia 1954 roku
za pomocą balonów rozrzucili nad terytorium Czechosłowacji trzy miliony ulotek z krótkim
napisem: „10”.
Demagogiczna lista postulatów zawierała hasła:
1.
Związki zawodowe związkowcom!
2.
Większe płace - mniej przemówień!
3.
Nie przykuwać pracowników do miejsca pracy!
4.
Nie wtrącać się do czasu wolnego robotników!
5.
Zlikwidować poddaństwo!
6.
Mniej obowiązkowych dostaw - większe plony!
7.
Lokalna autonomia zamiast biurokracji!
8.
Towary dla narodu, a nie dla Związku Radzieckiego!
9.
Służmy interesom konsumentów!
10.
Mieszkania rodzinom, a nie państwu!
Od 1 maja Radio „Wolna Europa” zwielokrotniło liczbę programów nadawanych w języku
czeskim i słowackim. W audycjach popularyzowano owe 10 postulatów. Z balonów zrzucono
nad Czechosłowacją milion egzemplarzy ośmiostronicowej broszury zatytułowanej Wolna
Europa.
16 maja odbywały się w Czechosłowacji wybory do rad narodowych. Prasa „Wolna Europa”
zalała kraj około 20 milionami „kartek wyborczych ludowej opozycji”, zawierających powyższe
10 postulatów. Od lipca do września w ramach Operacji Veto agitowano przeciwko dostawom
obowiązkowym w rolnictwie. Jesienią 1954 roku w czasie wyborów do oddziałowych rad
związkowych zwrócono uwagę na robotników. W audycjach radiowych i ulotkach zachęcano
ich, by nie wybierali do rad komunistów.
W ramach Operacji Veto zrzucono nad Czechosłowacją około 41 milionów ulotek i ponad
50 ton innych materiałów propagandowych. I chociaż rezultaty tej prawie półrocznej akcji nie
zadowoliły organizatorów, to uzyskane doświadczenia starali się oni wykorzystywać
w następnych przedsięwzięciach.
8 września 1954 roku Komitet „Wolna Europa” wydał dokument: „Węgry. Dyrektywa nr 15.
Operacja Focus”, w którym określił istotę i zadania tej akcji. Miała się ona rozpocząć 1
października.
„Operacja Focus była programem perspektywicznym, mającym na celu wyzwolenie” - pisał
jeden z ekspertów wojny psychologicznej Robert T. Holt w książce Radio Free Europe.
Bezpośrednim zadaniem tej akcji było dodanie otuchy opozycji wewnętrznej, zachęcenie do
organizowania się i przyjęcia programu działania, jak też lansowanie przekonania, że „wolny
świat”, a przede wszystkim Stany Zjednoczone, udzielą wszelkiej pomocy. „Głównym celem
tych posunięć - pisało 8 października 1954 roku wychodzące w Monachium skrajnie
prawicowe pismo emigracji węgierskiej „Új Hungária” - jest udzielenie moralnego poparcia
i duchowej pomocy (...) oraz zespolenie w jeden punkt zapalny (...) tego ruchu oporu, który już
został na Węgrzech zapoczątkowany. Dlatego program nazwany został Operacja Focus”.
Komitet „Wolna Europa” tak oto wyobrażał sobie obalenie władzy w krajach demokracji
ludowej: „Może to nastąpić jedynie w rezultacie korzystnego zbiegu okoliczności zarówno
wewnątrz kraju, jak i na zewnątrz. «Wewnątrz» oznacza, że przed «wyzwoleniem» powinna
powstać i umocnić się jednolita masowa opozycja. «Zewnątrz» zaś, że rola inicjatywna będzie
w ręku «znajdującego się w wolnym świecie centrum ludowej opozycji», które zatroszczy się
zarówno o hasła, jak też wypracowanie podstawowych zasad ideologicznych do prowadzenia
długotrwałego oporu. Bez pomocy z zewnątrz ludowa opozycja obumarłaby w izolacji, bez
oparcia wewnątrz natomiast usiłowania wolnego świata przemieniłyby się w bezcelowe próby
«ingerencji».
Jeżeli jednak zaistnieją korzystne uwarunkowania wewnętrzne i zewnętrzne oraz nadejdzie
sprzyjający moment w sytuacji międzynarodowej, gdy Związek Radziecki dostrzeże, że
nieingerowanie byłoby dlań mniej nieprzyjemne niż ingerencja - wówczas ten jednolity
masowy opór przerodzi się w jednolite masowe wystąpienie, czynnie poparte przez
«zewnętrzne centrum opozycyjne»„
.
Międzynarodowy imperializm śledził za pomocą olbrzymiego aparatu sytuację i możliwości
zlikwidowania socjalistycznego porządku społecznego w znajdujących się „na celowniku”
krajach, z których coraz bardziej na pierwszy plan wysuwały się Węgry. Imperialiści nie
dostrzegali osiągniętych w trakcie budowy socjalizmu sukcesów, do ogromnych rozmiarów
urastały dla nich natomiast - notabene coraz liczniejsze - trudności i kłopoty. Mieli nadzieję, że
powstałe szczeliny umożliwią im przeniknięcie w głąb. A właśnie tym pozostawionym poza
sferą ich zainteresowania sukcesom można przede wszystkim zawdzięczać, że stosunkowo
szybko udało się potem zlikwidować ciężkie konsekwencje wstrząsu z końca 1956 roku.
Sytuacja na Węgrzech
Wraz z rozbiciem feudalno-kapitalistycznego porządku społecznego i jego aparatu
państwowego, rozdzieleniem między pracujące chłopstwo wielkiej obszarniczej i kościelnej
własności ziemskiej, wywłaszczeniem kapitału i przejęciem w społeczne władanie środków
produkcji powstały na Węgrzech trwałe podstawy władzy ludowej. Po zlikwidowaniu byłych
klas panujących źródłem władzy i gospodarzem kraju stał się lud pracujący, a ster spraw
krajowych przejęli przedstawiciele klasy robotniczej. W 1949 roku w Zgromadzeniu
Narodowym na 402 posłów było już 176 robotników, 115 chłopów i 71 kobiet. W latach 1949-
1953 blisko 50 tysięcy pracowników fizycznych objęło wyższe stanowiska: kierowników
zakładów produkcyjnych, pracowników aparatu państwowego, dowódców wojskowych itp.
Udział przemysłu w dochodzie narodowym osiągnął w 1956 roku 60%. Przemysłowa
produkcja fabryczna uległa - w stosunku do roku 1938 - potrojeniu. Nastąpiła zmiana struktury
produkcji rolnej i wzrost mechanizacji rolnictwa. 33% gruntów ornych kraju, prawie jedna
trzecia ogólnego pogłowia zwierząt oraz cały park ciężkich maszyn rolniczych należały do
sektora socjalistycznego.
Książka, teatr i kino stały się wspólnym dobrem Węgrów. Przed ludźmi pracy i ich dziećmi
otworzyły się bramy szkół. W latach 1955-1957 55% z 40 tysięcy studentów pochodziło
z rodzin robotniczych i chłopskich. Zmieniły się również warunki socjalne i warunki życia.
Państwo ludowe przeznaczało rocznie na obejmujące swoim zasięgiem 60% mieszkańców
kraju nieodpłatne ubezpieczenia sumy przekraczające 30% ogólnokrajowego funduszu płac.
Te właśnie osiągnięcia wskazywały kierunek rozwoju kraju, aczkolwiek wskutek działania
negatywnych czynników te tendencje mogły być naprawdę urzeczywistnione dopiero po
przezwyciężeniu krytycznego okresu.
Już na początku lat pięćdziesiątych wystąpiły pewne zakłócenia. W polityce kierującej krajem
partii robotniczej powstawały coraz poważniejsze błędy, wywierając wpływ na wszystkie
dziedziny życia społecznego. „Klika Rákosiego-Gerő, która zdobyła decydujący wpływ w
Komitecie Centralnym Węgierskiej Partii Pracujących i w rządzie Węgierskiej Republiki
Ludowej... począwszy od końca 1948 roku odeszła od zasad marksizmu-leninizmu” -
stwierdziła uchwała Tymczasowego Komitetu Centralnego Węgierskiej Socjalistycznej Partii
Robotniczej z 5 grudnia 1956 roku
.
Chodzące w aureoli własnej doskonałości sekciarsko-dogmatyczne kierownictwo hamowało
rozwój twórczej energii mas ludowych i wykorzystanie jej w pracy politycznej, kulturalnej
i gospodarczej. Nakazowy i biurokratyczny styl kierowania zniechęcał i odstraszał rzesze
uczciwych ludzi. Te szkodliwe metody doprowadziły do ponownego naruszenia
praworządności zarówno w partii, jak i w organach władzy państwowej.
„Kult jednostki idąc w parze ze szkodliwą teorią, według której w okresie budowy socjalizmu
walka klasowa stale i nieuchronnie zaostrza się, doprowadził, jak wiadomo, do powszechnego
braku zaufania i ciężkiego naruszania praworządności, a odczuły to przede wszystkim kadry
partyjne. Ciężkie szkody spowodowała uchwala Komitetu Centralnego WPP z 22 maja 1951
roku «O zadaniach pracy kadrowej», która przyjęła założenie, że wróg klasowy przeniknął
głęboko w szeregi partii, począwszy od jej organów kierowniczych aż do organizacji
podstawowych, a więc głównym zadaniem jest odnalezienie wroga wewnątrz partii”
.
Stosowanie tej „zasady” pociągnęło za sobą poważne konsekwencje. W pierwszej połowie
1949 roku wytoczono na podstawie fikcyjnych zarzutów proces przeciwko László Rajkowi
i współtowarzyszom. Mátyás Rákosi chwalił się wówczas na jednym z wieców: „Opracowanie
likwidacji wcale nie było łatwe i przyznaję, że kosztowało mnie to wiele bezsennych nocy,
zanim projekt nabrał kształtów”
.
Aresztowania i sfingowane procesy przybrały po sprawie Rajka charakter lawinowy.
W pierwszej kolejności oskarżono wielu komunistów, dowódców sił zbrojnych (György Pálffy,
László Sólyom), potem przyszła kolej na byłych lewicowych działaczy socjaldemokratycznych
(Árpád Szakasits, György Marosán i inni). Następnie kontynuowano aresztowania starych,
biorących udział w nielegalnym ruchu komunistycznym przywódców (János Kádár, Gyula
Kállai i inni).
Odpowiedzialność kliki Rákosiego była tym większa, że rozszerzyła ona swoje bezpodstawne
oskarżenia i oszczerstwa również na przywódców oraz członków niektórych bratnich partii, co
przyniosło wielkie szkody sprawia socjalizmu w świecie.
Natomiast przeciwko faktycznemu wrogowi klasowemu prowadzono tylko obliczoną na
pozorny efekt walkę administracyjną, w rzeczywistości nie zmniejszającą siły przeciwnika ani
też nie ograniczającą mu możliwości tworzenia nielegalnych organizacji. Znaczna część
posunięć, jak na przykład: wysiedlanie z miast, prześladowanie kułaków itp., była faktycznie
skierowana przeciwko tym, którzy chcieli się do nowej władzy przystosować, oraz przeciwko
ludziom niewinnym, co potęgowało rozgoryczenie poszczególnych warstw społeczeństwa.
Bezprawne poczynania obejmujące również uczciwych ludzi pracy powodowały, że wrogie
elementy nie zostały skompromitowane, ale niejednokrotnie uchodziły w oczach opinii
publicznej za męczenników.
O rozmiarach skrajnego nadużycia metod administracyjnych w „poszukiwaniu” wrogów
świadczy chociażby fakt, że od początku 1951 roku do 1 maja 1953 roku, a więc w ciągu
dwóch lat i czterech miesięcy, organa milicji, działając w charakterze kolegiów do spraw
wykroczeń, orzekły kary - w przeważającej większości kary grzywny - w 850 tysiącach
przypadków. Od roku 1950 do końca pierwszego kwartału 1953 roku, a więc w ciągu trzech lat
i trzech miesięcy, sądy rozpatrywały 650 tysięcy spraw i wydały wyroki skazujące w 387
tysiącach przypadków. Charakterystyczne jest również, że w ciągu czterech lat (1952-1955)
prowadzono śledztwo przeciwko 1 136 434 osobom. Przeciwko 516 708 osobom, co stanowi
45% ogółu, wniesiono oskarżenia i wydano wyroki skazujące. Znaczna część wyroków
dotyczyła chłopów ukaranych za nieodpowiednią realizację obowiązkowych dostaw. Wszystko
to ciężko dotknęło szanujących prawo i pragnących żyć w poczuciu bezpieczeństwa ludzi
pracy i doprowadziło do nawarstwiania się wewnętrznego kryzysu.
Na początku okresu budowy socjalizmu zadaniem pierwszoplanowym stało się - i słusznie -
zlikwidowanie zacofania przemysłu i przewagi rolnictwa w gospodarce. Mechanizm kierowania
gospodarką miał jednocześnie na względzie potrzebę przeobrażenia stosunków własności
oraz stworzenia możliwości szybkiego rozwoju. Jednak kierownictwo węgierskie, pod
przywództwem Rákosiego i Gerő, również i w polityce gospodarczej nie brało pod uwagę
warunków wewnętrznych i wytyczyło oderwane od rzeczywistości cele. W kraju niezdolnym do
autarkii - podobnie jak i w pozostałych państwach demokracji ludowej, gdzie pojawiły się
koncepcje pełnej samowystarczalności i zgodna z nimi praktyka - forsowano rozwój przemysłu
ciężkiego i maszynowego w przesadnie wielkich rozmiarach, nie biorąc pod uwagę ani braku
odpowiednich do tego własnych zasobów surowców naturalnych i kwalifikowanej siły
roboczej, ani nie uwzględniając istniejących możliwości współpracy gospodarczej krajów
socjalistycznych. Politykę gospodarczą w znacznej mierze określały również uzasadnione
wymogi obronności; bezpośredni wpływ wywierała także koncepcja zakładająca
niebezpieczeństwo i nieuchronność bliskiego wybuchu wojny. W pierwszym roku realizacji
planu pięcioletniego wydatki na cele cywilne i wojskowe były prawie jednakowe.
Przeszkodą w prawidłowej realizacji socjalistycznej polityki gospodarczej były, poza brakiem
doświadczenia i trudnościami obiektywnymi, woluntaryzm i niecierpliwość. Poważnym błędem
było również i to, że kierujący gospodarką działacze zakładali wprost proporcjonalną
zależność pomiędzy wzrostem akumulacji i inwestycji a rozwojem gospodarczym. Tempo
wzrostu było traktowane w całości jako funkcja inwestycji.
Nieproporcjonalny rozwój gospodarki najtrafniej określało ówczesne hasło: „Budujemy kraj
żelaza i stali”. Skoncentrowanie przeważającej części środków na hutnictwie i górnictwie nie
dawało możliwości równomiernego rozwoju nawet w ramach przemysłu ciężkiego.
Nadmiernie napiętą, nie uwzględniającą warunków politykę gospodarczą dobrze obrazuje fakt
ciągłego modyfikowania planu gospodarczego. Zadania rozpoczętego w roku 1950
pierwszego planu pięcioletniego podniesiono w lutym 1951 roku, na II Zjeździe WPP,
przeciętnie dwukrotnie. Nowy plan zakładał wzrost produkcji przemysłowej do roku 1954 o
200% zamiast pierwotnie planowanych 86,4%, a produkcji przemysłu ciężkiego o 280%
zamiast dotychczasowych 104%. Poziom inwestycji podniesiono o 70% w stosunku do
planowanego pierwotnie. Założono osiągnięcie w poszczególnych dziedzinach, w ciągu
okresu planowego, wzrostu „skokowego”. Do takich dziedzin zaliczono m. in.: górnictwo, gdzie
zamiast 55,2% zaplanowano wzrost o 142%, oraz hutnictwo, gdzie w miejsce dotychczas
planowanych 15% wzrostu założono 162%. Nie zwracano najmniejszej uwagi na jakość czy
opłacalność, liczyły się tylko wskaźniki.
Szczególnie ujemny wpływ miały: woluntaryzm w planowaniu rozwoju gospodarczego,
nieproporcjonalność oraz sprzeczności w polityce rolnej. W takiej sytuacji dwa wzajemnie
uwarunkowane cele socjalistycznej polityki agrarnej, a mianowicie: wzrost produkcji rolnej oraz
kolektywizacja - stały się niemożliwe do zrealizowania. Dopiero po roku 1957 produkcja rolna
przekroczyła na trwałe poziom wysokości plonów i wielkość globalną zbiorów sprzed drugiej
wojny światowej.
W rolnictwie stosowano nagminnie środki przymusu. Z roku na rok, a w wielu przypadkach
również i w ciągu roku, zwiększano obowiązki rolników. System obowiązkowych dostaw oraz
podatki doprowadziły do całkowitego zobojętnienia chłopów na konieczność zwiększenia
produkcji. Brak ich zainteresowania gospodarką przybrał takie rozmiary, że w 1953 roku ponad
10% gruntów ornych kraju, a więc prawie milion mórg, leżało odłogiem. Ściąganie przemocą
obowiązkowych dostaw doprowadziło do tego, że w roku 1952 dwie trzecie rodzin chłopskich
nie mogło zgromadzić odpowiedniej ilości ziarna zarówno na własne zaopatrzenie, jak i na
siew.
W trakcie uspołeczniania rolnictwa stale naruszano zasadę dobrowolności. Wynikało to przede
wszystkim z chęci przestawienia rolnictwa na tory socjalistyczne w ciągu trzech-czterech lat.
Władze lokalne starały się na wyścigi wykonywać, a nawet przekraczać wytyczone im zadania.
W ten sposób skompromitowano w oczach pracującego chłopstwa leninowskie zasady
tworzenia socjalistycznego rolnictwa.
Poziom życia robotników i chłopów na początku lat pięćdziesiątych nie tylko nie poprawił się,
ale nawet obniżył. W grupie robotników i pracowników umysłowych nastąpił spadek nie tylko
zarobków realnych w przeliczeniu na jednego zatrudnionego, ale - pomimo podjęcia pracy
przez nowe grupy ludności - zmniejszyły się również dochody realne per capita. Ceny w roku
1953 były prawie dwukrotnie wyższe niż w roku 1949, a rzeczywiste dochody w przeliczeniu
na jednego zatrudnionego - niższe o 20-22% w stosunku do poziomu z początku pięciolatki.
Destrukcyjny wpływ błędnej polityki potęgował jeszcze fakt, że dokonywano tego wszystkiego
powołując się na „przykład radziecki”. Kierownictwo z Rákosim i Gerő na czele przy
wprowadzaniu swoich posunięć akcentowało, że następują one na podstawie doświadczeń
radzieckich, i w ten sposób w istocie rzeczy czyniło Związek Radziecki odpowiedzialnym
w oczach mas za szkodliwe skutki niesłusznych posunięć.
Idące za tym powszechne pomniejszanie postępowych tradycji narodu, przesadne
akcentowanie niektórych demokratycznych tradycji oraz pomniejszanie ważnych wydarzeń
ruchu rewolucyjnego pod pretekstem, że odegrały w nich rolę elementy wprowadzone przez
wroga lub rodzime, które stały się wrogimi, wywoływało oburzenie i przygotowywało grunt do
odrodzenia nacjonalizmu. Kierownictwo partyjne konsekwentnie starało się wymazać ze
świadomości narodowej pamięć o Republice Rad z roku 1919, co było związane z próbą
usunięcia w cień, a nawet z nasilającymi się prześladowaniami nielegalnie działających na
Węgrzech przed wyzwoleniem komunistów i innych patriotów. Równocześnie pod pretekstem
walki z nacjonalizmem odrzucono osiadłe w narodowej tradycji stare zwyczaje i formy,
ugodzono w narodową wrażliwość.
Miał rację János Kádár, kiedy w dniach walki z kontrrewolucją w przemówieniu radiowym 11
listopada 1956 roku stwierdził: „Muszę powiedzieć także i to, że te lizusowskie działania,
którymi grupa Rákosiego głęboko uraziła nasze narodowe uczucia (...) były potrzebne nie
Związkowi Radzieckiemu ani radzieckiemu narodowi, lecz jedynie tym wszystkim pochlebcom,
którzy, oderwawszy się od własnego narodu, chcieli sługusowskim naśladownictwem uzyskać
samopotwierdzenie i zmonopolizować w naszym kraju przyjaźń radziecką dla siebie
samych”
.
Kierownictwo Węgierskiej Partii Pracujących usiłowało znaleźć drogę wyjścia przez
zaprzeczanie oczywistym faktom, ale taka postawa jeszcze bardziej komplikowała sytuację. W
przemówieniach mówiono jedynie o osiągnięciach i dobrych wynikach. Wytworzyło to
przepaść między słowami a czynami, między głoszoną polityką a rzeczywistością.
Partia miała jednak dość siły, by w połowie 1953 roku podjąć próbę obnażenia błędów
i wytyczyć kierunki naprawy. Zdrowym siłom w partii znacznie pomogła walka KPZR
o zdemaskowanie kultu jednostki, ukazanie i zlikwidowanie jego szkodliwych skutków.
W końcu 1953 roku odbyło się spotkanie konsultacyjne przywódców Związku Radzieckiego i
Węgier, ma którym przywódcy radzieccy, w sposób świadczący o dokonaniu gruntownej
analizy, poruszyli sprawę szerzenia się kultu jednostki w partii węgierskiej, ocenili szkodliwe
następstwa łamania praworządności, woluntarystyczną i mającą mało wspólnego
z rzeczywistością politykę gospodarczą oraz oderwanie się kierownictwa WPP od mas
pracujących. Pod wpływem dyskusji na tym spotkaniu partyjnym oraz rozeznania sytuacji
wewnętrznej Komitet Centralny Węgierskiej Partii Pracujących na posiedzeniu w dniach 27-28
czerwca 1953 roku zrewidował swoją politykę.
Komitet Centralny krytycznie przeanalizował popełnione błędy i aktualną sytuację. Oceniając
te działania, które przyczyniły się do podstawowych przemian i jako takie mają historyczne
znaczenie, KC jednocześnie bezlitośnie wskazał na znaczne nieprawidłowości. W podjętej
uchwale Komitet Centralny wymienił kolejno skutki „obrania przez kierownictwo partii kierunku
na nadmiernie szybkie uprzemysłowienie, szczególnie na zbyt szybki rozwój przemysłu
ciężkiego, i zaniedbanie produkcji rolnej”. „Nadmierne tempo rozwoju spółdzielni
produkcyjnych oraz stosowana niejednokrotnie przemoc i naciski administracyjne, jak również
skomplikowany i stale zmieniający się system obowiązkowych dostaw wywołały wśród
pracujących chłopów poczucie niepewności”. Konsekwencje tych błędów „niekorzystnie
wpłynęły na poziom życia ludności, w tym klasy robotniczej, doprowadziły do rozluźnienia
więzi partii z klasą robotniczą, naruszyły więzi między partią, państwem a masami pracującymi
oraz spowodowały duże trudności w gospodarce narodowej”.
Uchwała Komitetu Centralnego jasno i zdecydowanie określiła przyczyny błędów. „Niezwykle
ważną przyczyną błędów powstałych w linii politycznej, w gospodarce i pracy partii jest
sytuacja wewnętrzna w partii oraz w jej kierownictwie, nieprawidłowe metody kierowania,
błędna polityka kadrowa, nieodpowiednie relacje między kierownictwem partyjnym
i państwowym oraz ogromne zaniedbania w pracy ideologicznej”. Bez niedomówień wskazano
główne źródło błędów - „brak kolektywnego kierowania i zastąpienie go przez kierownictwo
jednoosobowe”, „kult jednostki”; w takim też świetle uchwała oceniła jako szkodliwy wpływ
stylu „wodzostwa”. Komitet Centralny dokonał krytyki Rákosiego, Gerő, Farkasa i Révaia za
stosowanie w praktyce „klikowości”.
Celem Komitetu Centralnego było zapewnienie postępu w budowie socjalizmu, który powinien
prowadzić do stałego podnoszenia poziomu życia mas pracujących. Uchwała wskazała na
konieczność wprowadzenia zasady kolektywnego kierownictwa, umocnienia demokracji
wewnątrzpartyjnej oraz rozdziału władz partyjnych i państwowych. Zgodnie z nią Komitet
Centralny wybrał na I sekretarza Mátyása Rákosiego, a na prezesa Rady Ministrów wysunął
kandydaturę Imre Nagya
.
Komitet Centralny na posiedzeniu w czerwcu 1953 raku nie był jeszcze w stanie obnażyć
wszystkich przyczyn i korzeni błędnej polityki gospodarczej, ale podjął decyzję, że zadania
tego powinny dokonać w okresie nie dłuższym niż jeden rok komisje robocze złożone
z fachowców. Prace takie zostały nawet zapoczątkowane, rezultatów jednak nie było. Miało to
swoje przyczyny politycznie, albowiem zamiast ujawnienia przyczyn i sformułowania podstaw
nowej polityki nastąpił okres działań w pośpiechu oraz wahań i niezdecydowania.
Wyhamowało to realizację uchwały z czerwca 1953 roku, a nawet jej przeszkodziło.
Już pierwszy krok na drodze realizacji tej prawidłowej polityki okazał się błędny. Z uchwałą
Komitetu Centralnego bowiem członkowie partii i cały naród zapoznali się dopiero wtedy, kiedy
Imre Nagy na posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego 4 lipca 1953 roku przedstawił ją jako
program rządu. Aktywnej politycznie opinii publicznej wydawało się, że to nie partia określiła
nowe zadania, ale że rząd Imre Nagya ma program wyprowadzenia kraju z ciężkiej sytuacji.
W odpowiedzi na to Komitet Centralny zorganizował 11 lipca ogólnokrajową konferencję
aktywu partyjnego, na której głównym mówcą był Mátyás Rákosi. Na konferencji nie było już
samokrytyki, a akcent położony został nie na błędach i ich naprawie, ale na „ujawnianiu
nowych wypaczeń”. W ten sposób Rákosi wprowadził zamieszanie w orientacji i postawach
aktywu partyjnego.
W następnych latach nie nastąpiła zasadnicza poprawa, bowiem w kierownictwie partyjnym
rozgorzała walka klik. Nastąpił rozłam jedności szeregów partii. Grupa Rákosiego nie potrafiła
zerwać z błędami i za wszelką cenę chciała utrzymać władzę. Równocześnie od połowy 1953
roku wyrosła i umocniła się skupiona wokół Imre Nagya grupa rewizjonistyczna. Ich prawicowy
oportunizm spowodował olbrzymie szkody w procesie socjalistycznego przekształcania
rolnictwa (znaczna część spółdzielni produkcyjnych rozpadła się), przyczynił się do zakłóceń
w produkcji przemysłowej oraz umocnił się w życiu ideologicznym i kulturalnym.
Charakterystyczną konsekwencją rywalizacji prawicowych i lewicowych oportunistów był na
przykład fakt, że w drugiej połowie 1953 roku roczny plan gospodarczy zmieniano 225 razy.
Sytuacja nie poprawiła się również w 1954 roku i w rezultacie produkcja przemysłowa spadła o
2,4% w stosunku do roku poprzedniego.
Zamiast naprawy starych pojawiły się więc nowe błędy i nowe kłopoty, potęgujące
rozgoryczenie ludności. Sytuacja w partii była tym trudniejsza, że prawica i lewica nie tylko
prowadziły ze sobą walkę, lecz w niektórych okresach dochodziło między nimi również do
taktycznych kompromisów i pojednań. Imre Nagy został na przykład w 1949 roku odwołany z
Biura Politycznego za przejawiany w polityce rolnej oportunizm; na początku 1951 raku wszedł
ponownie do Biura, ponieważ bez zastrzeżeń poparł dwukrotne zwiększenie zadań planu
pięcioletniego, i objął stanowisko ministra skupu. W latach 1951-1952, kiedy wysokość
obowiązkowych dostaw przekraczała możliwości chłopów, Imre Nagy w wielu artykułach
uzasadniał ich niezbędność. W 1953 roku, zostawszy premierem, wystąpił jako „obrońca”
praworządności, zgodził się jednak, by ministrem spraw wewnętrznych został odpowiedzialny
w dużej mierze za popełnione błędy Ernő Gerő. Jednocześnie jednym z głównych jego
„filarów” stał się odpowiedzialny za ciężkie naruszenia praworządności Mihály Farkas, który
następnie - na wniosek Nagya - został ponownie wybrany sekretarzem Komitetu Centralnego.
Od tego momentu Farkasa zaliczyć można do najbardziej aktywnych reprezentantów polityki
„nowego kursu”.
Członkowie grupy Rákosiego przez długi czas nie występowali przeciwko prawicowo-
oportunistycznym błędom Imre Nagya, godzili się na likwidację części spółdzielni
produkcyjnych. III Zjazd Węgierskiej Partii Pracujących (24-30 maja 1954 r.) zamiast
pryncypialnej walki ideologicznej zakończył się również kompromisem. Ten stan nie trwał
jednak długo. Grupa rewizjonistyczna jesienią 1954 roku przeszła do stopniowej ofensywy i na
październikowym posiedzeniu Komitetu Centralnego WPP przypuściła atak. Imre Nagy
w opublikowanym po posiedzeniu KC artykule domagał się „całkowitego” zrewidowania
polityki partii. Na I Ogólnokrajowym Kongresie Patriotycznego Frontu Ludowego (23-24
października) stał się już gorącym orędownikiem pozbawionej treści klasowej jedności
narodowej. Sławił „wspólne uderzenia serc dziewięciu i pół miliona Węgrów, wspólny
entuzjazm duchowy dziewięciu i pół miliona Węgrów oraz wspólne napinanie stalowych
ramion przez dziewięć i pół miliona Węgrów”.
W tym początkowym etapie budowy socjalizmu, kiedy nie został jeszcze zlikwidowany
polityczny i ideologiczny wpływ obalonych klas panujących, głoszenie pozbawionej treści
klasowej jedności narodowej było aktem nie na czasie, znamionującym niedojrzałość, a więc
zwodniczym i wprowadzającym w błąd.
Ofensywa wrogów zewnętrznych
Eksperci „Wolnej Europy” dostrzegli okazję. Na przełomie lata i jesieni 1954 roku doszli do
wniosku, że na Węgrzech mogą jeszcze więcej zyskać niż w Czechosłowacji. W Operacji
Focus zakładano, że przy ocenie sytuacji na Węgrzech i w Czechosłowacji należy brać pod
uwagę trzy istotne różnice, które powinny mieć wpływ na odmienność podejmowanych działań.
Po pierwsze: „nowy kurs” realizowano na Węgrzech dużo szerzej niż w Czechosłowacji,
rozpoczęto też decentralizację administracji i gospodarki. („Kiedy w lipcu 1953 roku ster
rządów przejął premier Imre Nagy, potwierdził kryzys systemu i dlatego został zmuszony do
ustępstw”). Po drugie: opór rozszerzał się na cały kraj i był silniejszy na prowincji niż
w centrach przemysłowych. I po trzecie: w węgierskim aparacie partyjnym istniały większe
napięcia niż w czechosłowackim
.
Na Zachodzie dostrzegano rozpad jedności kierownictwa, brak politycznej stanowczości oraz
ożywiającą się działalność wrogich elementów w kraju. Na tych właśnie czynnikach Zachód
koncentrował swoje akcje polityczne. Liczono się jednak z tym, że masy pracujące popierają
głębokie przemiany, jakie zaszły w społeczeństwie węgierskim, i dlatego nie sformułowano
otwarcie wrogiego programu, ale „opozycyjny”, ujęty w 12 punktach Narodowego Ruchu Oporu
(NEM)
. Były one w swej treści zbieżne z 10 punktami dotyczącymi Czechosłowacji, jednak
opracowano je z większą starannością. Nie postulowano obalenia systemu, nawoływano
jedynie do „pójścia dalej”, niż zakładała polityka „nowego kursu” Imre Nagya.
Nawoływano między innymi do „przywrócenia lokalnej samodzielności i samorządności,
zaprzestania prześladowań chłopów i przywrócenia prywatnych gospodarstw rolnych,
ustanowienia wolnych związków zawodowych, cofnięcia nacjonalizacji handlu detalicznego
i usług, nadania priorytetu przemysłowi lekkiemu, a nie ciężkiemu”
. W ten sposób rozpoczął
się pierwszy etap Operacji Focus, mający przygotować ideologicznie i organizacyjnie
właściwe „wyzwolenie”.
Prasa „Wolna Europa” od godziny siedemnastej w piątek, 1 października 1954 roku, zaczęła
wysyłać ze swojej główniej kwatery wojennej w okolicach Monachium setki balonów na
terytorium Węgier. Balony te były wysyłane falami, jedna po drugiej, a każdy z nich zawierał od
300 do 1000 ulotek. Dla spotęgowania efektu wystrzeliwano też rakiety zawierające ulotki.
Zgodnie z zasadami wojny psychologicznej ulotki zawierały początkowo tylko hasło „NEM” lub
cyfrę „12”, a dopiero późniejsze propagowały Narodowy Ruch Oporu i podawały składający się
z 12 punktów program. Następna seria balonów rozsiewała już niewielkie gazetki,
dziesięciostronicową „Szabad Magyarország” oraz aluminiowe plakietki.
15 października 1954 roku rząd Węgierskiej Republiki Ludowej przekazał Stanom
Zjednoczonym notę protestacyjną przeciwko tej szeroko zakrojonej kampanii wywrotowej,
demaskując ją jako ingerencję w wewnętrzne sprawy Węgier. Nota stwierdzała, że rząd
Stanów Zjednoczonych nie tylko umożliwia, ale również otwarcie popiera te wrogie
poczynania. „Jawnym celem tej akcji jest - poprzez judzące i oszczercze ulotki - wzniecenie
niezadowolenia narodu węgierskiego i wywołanie czynnego oporu przeciwko legalnym
władzom”.
17 grudnia Stany Zjednoczone przekazały odpowiedź. Utrzymana w pouczającym tonie nota
zawierała sformułowane w dziesięciu tezach propozycje programu dla rządu węgierskiego,
które w swoim duchu były całkowicie zbieżne z 12 punktami Narodowego Ruchu Oporu.
Stany Zjednoczone domagały się decentralizacji administracji, wolności słowa i zgromadzeń,
cofnięcia nacjonalizacji zakładów wytwarzających dobra konsumpcyjne i świadczących usługi,
wolności praktyk religijnych itp. Uwieńczeniem tej otwartej ingerencji w węgierskie sprawy
wewnętrzne było cyniczne stwierdzenie: „Ulotki zawierają jedynie propozycje zastosowania
takich środków, za pomocą których można naprawić różne potwierdzone już
nieprawidłowości”.
Nota amerykańska wywołała entuzjazm organizatorów Operacji Focus. W komentarzu z 31
grudnia opatrzonym tytułem „Wiadomość napawająca optymizmem”, pismo „Új Hungária”
głosiło: „Rząd amerykański nadaje publiczny charakter i udziela międzynarodowego poparcia
takiemu programowi, który wstrząsa w posadach węgierskim (...) porządkiem społecznym”.
Do akcji włączyło się również Radio „Wolna Europa”, mobilizując wszystkie swoje zasoby -
intelektualne i techniczne - do. służby Narodowemu Ruchowi Oporu. W oddzielnych audycjach
zwracało się do robotników, chłopów, kobiet i mężczyzn i objaśniało im znaczenie 12-
punktowego programu. Szczególna uwaga rozgłośni skupiona była na „zaostrzaniu ducha
oporu” wśród robotników; dlatego też rozpoczęto nadawanie specjalnego programu -
„Robotniczy opór”.
Radio „Wolna Europa” zdając sobie sprawę, że, najważniejszą siłą polityczną w państwie
socjalistycznym jest klasa robotnicza, zwracało się do znajdujących się w jej szeregach
zdeklasowanych elementów drobnomieszczańskich o „rozbijanie żelaznej kurtyny od
wewnątrz”. Nasilono kampanię pogróżek w stosunku do funkcjonariuszy partyjnych
i państwowych, aby wzniecić wokół nich zamieszanie i napięcia. Przestrzegano ich, że „nie
mają zbyt różowych perspektyw na piękną i spokojną starość”, ale jeżeli chcą uzyskać
przebaczenie, niech „wkroczą na prowadzący do ludu złoty most” i udzielają poparcia „oporowi
ludu”. Jednocześnie starano się pozyskać młodzież. Nazywano ją odważną i bohaterską,
mówiono jej, że trzeba uczyć się posługiwania bronią palną, dowodzenia mniejszymi
oddziałami wojskowymi, albowiem „może być to kiedyś potrzebne”. Nie tylko zachęcano
wrogie elementy do działania, ale również udzielano im praktycznych rad
.
Jesienią 1954 roku w ramach Operacji Focus „włączono się” do „przygotowania” wyborów do
rad narodowych na Węgrzech. (Odbyły się one 28 listopada). Zachęcano swoich zwolenników
do przenikania do rad i wykorzystywania do wrogich działań możliwości, jakie stwarzały
zasady lokalnej samorządności i decentralizacji. W okresie kampanii przedwyborczej ożywiła
się działalność wewnętrznej reakcji. Z wielu miejsc dochodziły sygnały, że w budynkach
publicznych i wagonach kolejowych odnajdywano napisy oraz pisane ręcznie ulotki
propagujące treści zbliżone do 12-punktowego programu. Na zebraniach przedwyborczych,
głównie na prowincji, poza uzasadnioną krytyką (np. systemu obowiązkowych dostaw rolnych)
coraz częściej atakowano system rad narodowych, „władzę biednych” i coraz głośniej
podżegano przeciwko spółdzielniom produkcyjnym
[27]
.
Po wyborach w ulotkach i programach radiowych uświadamiano niekomunistycznym radnym,
„czego oczekuje od nich naród węgierski”. Starano się wzniecić konflikty między radnymi
komunistycznymi a bezpartyjnymi. Latem 1955 roku główny atak skierowano na grupę
Rákosiego i na niego samego. Na Węgry zrzucono kilkaset tysięcy ulotek zatytułowanych:
„Czy nareszcie koniec z Rákosim?”
W Operacji Focus aktywny udział brały również reakcyjne organizacje emigracyjne. Ich
przywódcy wygłaszali płomienne przemówienia w różnych skupiskach swych zwolenników
mówiąc, że nadszedł moment rozpoczęcia przygotowań do obalenia władzy robotniczej na
Węgrzech. Wspólnota Węgierskich Kombatantów przeszła do czynów. Generał Zákó zwołał 1
marca 1955 roku naradę w Kolonii. Jej uczestnicy postanowili podjąć opatrzoną kryptonimem
„Ewakuacja” akcję, mającą na celu przyciągnięcie przebywających w Belgii, Holandii, Francji i
Hiszpanii emigrantów zdolnych do walki zbrojnej. W „Poleceniu organizacyjnym” pisano:
zadaniem „Ewakuacji” jest skupienie w jednej organizacji (na podstawie dobrowolnie przyjętej
dyscypliny wojskowej) wszystkich zdolnych walczyć z bronią w ręku i ochotniczo
zgłaszających się członków MHBK oraz innych patriotycznie nastawionych Węgrów, a celem
walki jest wyzwolenie kraju.
Drugim zadaniem było zaktywizowanie żyjących na Węgrzech i mających podobne poglądy
przyjaciół, pobudzenie ich do organizowania się oraz udzielenie im pomocy. Wysyłano do nich
kurierów wyszkolonych w amerykańskich szkołach szpiegowskich oraz nawiązywano kontakty
przy pomocy dyplomatów niektórych państw zachodnich.
W okresie późniejszym prowadzenie działalności wywrotowej ułatwił fakt zniesienia blokady
granicy węgiersko-austriackiej. I tak w pierwszym kwartale 1956 roku stwierdzono na
Węgrzech 191 przypadków naruszenia granicy od zewnątrz, w drugim kwartale - 320, a tylko
w sierpniu - 438.
Przekazana 3 lutego 1956 roku przez rząd amerykański rządowi węgierskiemu nota w sprawie
zatrzymanych szpiegów amerykańskich posiadających obywatelstwo węgierskie dowodzi, że
odpowiedzialność za to ponosiły Stany Zjednoczone. Pismo było utrzymane
w bezprzykładnym tonie pogróżek i oznaczało otwarte poparcie szpiegowskich metod
i działalności wywrotowej. Władze amerykańskie stwierdziły kategorycznie, że jeżeli rząd
węgierski nie uwolni skazanych agentów, to:
1.
rząd amerykański nie widzi możliwości rozpoczęcia rozmów mających na
celu normalizację spornych dotychczas kwestii gospodarczych i innych
problemów pomiędzy obydwoma krajami;
2.
utracą ważność przy podróżach na Węgry amerykańskie paszporty;
3.
wprowadzone zostaną nowe obostrzenia, jeśli chodzi o personel węgierskiej
delegatury handlowej w Waszyngtonie.
Węgierskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oczywiście odrzuciło tę notę.
Uaktywnienie się wrogów wewnętrznych
Powszechnym twierdzeniem przeciwników władzy ludowej było, że jesienią 1956 roku rozwój
wydarzeń na Węgrzech „doprowadził do rewolucji w sposób spontaniczny” i że
w przygotowaniu powstania nie brały udziału znaczniejsze zorganizowane siły. Niektórzy
określali rolę nielegalnych organizacji jako żadną lub nieznaczną. W rzeczywistości zaś o ich
ożywiającej się działalności świadczą następujące dane - w 1954 roku właściwe organa
władzy prowadziły postępowanie przeciwko 53 agentom obcych wywiadów, a w roku 1955
przeciwko 162; w latach 1955-1956 węgierskie organa bezpieczeństwa zdemaskowały 15
większych i 30 mniejszych nielegalnych organizacji i grup, a w pierwszej połowie 1956 roku
aresztowały 40 szpiegów.
Ponadto w ciągu trzech pierwszych lat po stłumieniu kontrrewolucji zdemaskowano 26
większych wrogich organizacji; wielu ich członków prowadziło nielegalną działalność już od 8-
10 lat, a wcześniej należało do innych ugrupowań. Godny uwagi jest również fakt, że spośród
zlikwidowanych w latach 1960-1961 20 organizacji podziemnych 10 prowadziło działalność
przed rokiem 1956. Dane dotyczące zbrojnych grup kontrrewolucyjnych i wykrytych
nielegalnych organizacji dowodzą, że w przygotowywaniu zbrojnego powstania brało udział
około 250 mniejszych i większych nielegalnych ugrupowań.
Bazę społeczną imperialistycznej ingerencji stanowiły na Węgrzech zlikwidowane klasy
wyzyskujące (kapitaliści, właściciele ziemscy, bogate chłopstwo), oficerowie armii Horthyego,
policjanci, żandarmi i inne grupy horthystowskiego aparatu ucisku oraz inne zdeklasowane
elementy faszystowskie. Ślepo nienawidzili oni władzy ludowej, a większość z nich nie tylko
czekała na okazję, aby wystąpić przeciwko władzy robotniczej, ale wykorzystując wszystkie
możliwości przygotowywali się organizacyjnie do zbrojnego powstania i odzyskania władzy.
Przeciwnicy Węgierskiej Republiki Ludowej rozpoczęli nielegalne organizowanie podziemia
natychmiast po odsunięciu ich od władzy, a więc w latach 1949- -1950. Wspólną cechą ich
działalności było również to, że wytyczne dla wypracowania strategii i taktyki przesyłały
międzynarodowe agendy imperialistyczne. W organizacjach nielegalnych ukształtował się
swoisty podział zadań: dla osiągnięcia w zasadzie jednakowych celów pracowały one
odmiennymi metodami, w innych środowiskach społecznych i przy zastosowaniu odmiennej
taktyki.
Najważniejszymi spośród działających na Węgrzech nielegalnych organizacji były zbrojno-
dywersyjne grupy wojskowe. Wśród nich znajdowali się dawni oficerowie horthystowscy,
żandarmi, policjanci i strzałokrzyżowcy oraz część urzędników państwowych z okresu
Horthyego, jak również bogatych chłopów. Wśród tych organizacji były: Miecz i Krzyż (Kard és
Kereszt), Biała Gwardia (Fehér Garda), Dywizja Botonda (Botond Hadosztály) i Organizacja
Kadetów (Hadapródok Szervezete), które powstały pod wpływem Wspólnoty Węgierskich
Kombatantów. „Samodzielnie” działali: Biali Partyzanci (Fehér Partizánok), Przymierze Krwi
(Vérszerzödés), Węgierski Ruch Oporu (Magyar Ellenállási Mozgalom). Organizacje te
pracowały w oparciu o polityczne i wojskowe wskazówki przekazywane za pośrednictwem
Radia „Wolna Europa”. Najważniejsze polecenia otrzymywały przez łączników. Zasady ich
działania możemy prześledzić na kilku przykładach.
Białych Partyzantów założył w 1950 roku były horthystowski agent József Fiala i jego
współtowarzysze. Siatka tej organizacji obejmowała znaczną część kraju. Dysponowała ona
grupami zbrojnymi, złożonymi z fachowców od administracji, wydziałem kobiecym itp. Jej plany
związane były ze spodziewanym wybuchem wojny i wkroczeniem Amerykanów. Dokładnie
opracowano plany „opanowania” różnych obiektów. Wyznaczono lotniska i inne miejsca, gdzie
mogłyby lądować amerykańskie i angielskie samoloty transportujące oddziały wojskowe oraz
spadochroniarze. Przygotowano - w języku angielskim - legitymacje oraz znaki rozpoznawcze -
opaski. Organizacja została rozbita w październiku 1954 roku, ale część jej członków
zreorganizowała się i od połowy 1955 roku włączyła się do realizacji planów polityki
„wyzwalania”
.
Organizacja Kadetów działała od 1949 roku do grudnia 1955 roku. „Jako były wychowanek
szkoły wojskowej uważałem, że w ówczesnej sytuacji międzynarodowej moim obowiązkiem
było zorganizowanie antypaństwowej organizacji” - zeznawał później jej twórca Jenő
Sulyánszky. Kadeci opracowali dwa plany: jeden na wypadek wybuchu wojny, drugi -
wycofania z Węgier wojsk radzieckich. Przygotowali plany zajęcia gmachu rozgłośni radiowej
i magazynów broni oraz wypuszczenia na wolność więźniów politycznych. Dysponowali
grupami: wywiadowczą, transportu samochodowego oraz gromadzenia dokumentacji. W 1955
roku organizacja ta przeprowadziła szkolenie bojowe swoich członków; ćwiczono sposoby
zajmowania budynków publicznych.
Organizacja zajmowała się również szpiegostwem. Informacje przekazywała za
pośrednictwem łącznika Radia „Wolna Europa” Györgya Désaknaya. Désaknay zachęcał
kadetów do przygotowania planu działań w przypadku wybuchu na Węgrzech zamieszek.
Jenő Sulyánszky i jego współtowarzysze opracowali „projekt szegedzki”. Zakładał on
zorganizowanie w Szegedzie buntu żołnierzy oraz zainicjowanie kontrrewolucyjnych
wystąpień w innych miejscowościach. W przypadku niepowodzenia zamierzano przedrzeć się
przez granicę do Jugosławii
.
Formacja o nazwie Dywizja Botonda z kolei po przejęciu władzy zamierzała zorganizować
„gwardię obywatelską” i zająć się „rozliczeniem” oraz ukaraniem osób o postępowych
poglądach. Swój program przekazała działającemu na Zachodzie Węgierskiemu Komitetowi
Narodowemu.
István Szelepcsényi, skazany w kwietniu 1950 roku wraz z 11 osobami za tworzenie
nielegalnych organizacji, założył w 1951 roku w zakładzie karnym Węgierski Ruch Oporu.
Członkowie tej organizacji mieli po wyjściu na wolność tworzyć w miejscach zamieszkania
nielegalne ugrupowania. Jeden z „wychowanków” Szelepcsényiego założył taką grupę w 1953
roku w Berettyóújfalu. Zarówno on, jak i jego współtowarzysze prawie przez dziesięć lat stale
prowadzili nielegalną działalność i od razu znaleźli się „na miejscu” w chwili wybuchu
zbrojnych walk
. Szelepcsényi walczył, na przykład, w grupie kontrrewolucyjnej z ulicy Maros,
a następnie, po 28 października, był jednym z dowódców zbrojnej „gwardii narodowej” w
Nagykovácsi.
O wpływie prowadzonej przez „Wolną Europę” Operacji Focus świadczy powstanie tzw.
Narodowego Ruchu Oporu w województwie budapeszteńskim i na terenach tzw. burzliwego
zakątka
. Grupa budapeszteńska opracowała plan zdobycia broni i sporządziła „czarną listę”
osób przeznaczonych do „zlikwidowania”. Członkowie organizacji NEM z Békéssámson byli
jednocześnie członkami miejscowego oddziału Ligi Obrony Kraju. Legalnie więc mogli
przechodzić szkolenie bojowe oraz urządzać ćwiczenia w strzelaniu.
Także István Doma i jego koledzy tworzyli od 1950 roku zrzeszenia, których celem było
obalenie ludowo-demokratycznego ustroju państwa. Ich „specjalnością” miało być opanowanie
gmachów radia i poczty. Działająca w centrali telefonicznej Józsefa podległa im grupa
o kryptonimie „Zugló I” zorganizowała przejęcie w swoje ręce międzynarodowych połączeń
telefonicznych. Mieli swoje agendy również na prowincji
.
Podobne przykłady można by długo wymieniać, ale nawet na podstawie tego, co powiedziano
powyżej, widać planowe i zdecydowane przygotowywanie się wrogich elementów do
zbrojnego obalenia władzy robotniczej.
Drugą platformę ruchu kontrrewolucyjnego stanowiły organizacje i ugrupowania o charakterze
partii politycznych. Byli burżuazyjni i „chrześcijańscy” politycy i członkowie
drobnomieszczańskich sił liberalnych skupiali się w luźnych grupach i przygotowywali do
przejęcia władzy. Niektórzy spośród nich działali w sposób zorganizowany, inni tylko
okazjonalnie dyskutowali nad aktualną sytuacją i opracowywali plany. Świadczyły one na ogół
o żywotności dążeń do utworzenia systemu wielopartyjnego i opowiadały się za neutralną
„trzecią drogą”. W większości zgadzały się z działalnością grupy Imre Nagya.
Prawicowi przywódcy byłej Partii Drobnych Rolników utrzymywali ze sobą stałe kontakty,
prowadzili dyskusje, wyznawali zasadę drobnomieszczańskiej neutralności. I oni szukali
kontaktów z Imre Nagyem. Jedna z takich grup, kierowana przez Györgya Lupkovicsa,
opracowała własny program zatytułowany: „Opinia bezpartyjnych”.
Ożywiła się działalność dawnych prawicowych przywódców socjaldemokratycznych. Pewna
ich grupa utworzyła „Sojusz Wolnych Socjaldemokratów Spartacus”, demonstracyjnie
przesłała swój 13-punktowy program redakcji pisma „Irodalmi Újság”.
Aktywni członkowie byłej Demokratycznej Partii Ludowej hołdowali idei „burżuazyjno-
demokratycznej” formy państwowości. Wiele mniejszych ugrupowań przygotowywało się -
w razie zwycięstwa zbrojnego powstania - do przekształcenia w partie polityczne. Do takich
należała grupa Gyuli Olasza, która od 1953 roku przygotowywała powstanie Chrześcijańskiej
Demokratycznej Partii Ludowej. Opracowano nawet program i statut partii.
Niektóre nielegalne organizacje zbrojne także posiadały sekcje zajmujące się organizowaniem
partii. Np. Biali Partyzanci utworzyli Partię Miłości.
„Ideolog” strzałokrzyżowców István Péntek po wyjściu z więzienia w 1954 roku rozpoczął
działalność wśród byłych więźniów politycznych. O tych planach mówił jeden z jego
współtowarzyszy, Áron Csóré: „Politycznym celem organizacji było wprowadzenie tzw.
narodowego komunizmu i stworzenie tzw. konfederacji ludów naddunajskich, co umożliwiłoby
oderwanie Węgier od Moskwy”. Organizacja ta również skupiła się wokół grupy Imre Nagya
.
Szczególnie niebezpieczną rolę wśród nielegalnych organizacji odgrywała utworzona w 1950
roku Partia Chrześcijańska. Proces jej przywódców toczył się w latach 1957 i 1961.
W wydanym wyroku stwierdzono: „W swoich celach organizacja ta niczym nie różniła się od
innych nielegalnych, antypaństwowych grup, różniła się tylko metodami propagowania swoich
zamierzeń. Pod pretekstem praktyk religijnych starano się wykorzystywać uczucia ludzi
wierzących i podburzać ich przeciwko ludowodemokratycznemu porządkowi państwowemu,
zachęcać do uczestniczenia w nielegalnej działalności organizacyjnej”
.
Za swoje główne zadanie Partia Chrześcijańska uważała organizowanie młodzieży. Jej sztab
kierował nielegalnym klerykalnym ruchem młodzieżowym, tworzonym w latach 1949-1951
przez kilku księży i byłych zakonników. Ruch ten działał w zasadzie aż do lat 1959-1960.
Spośród wielu organizacji młodzieżowych poczesne miejsce zajmowały: utworzona w roku
1949 przez nielegalne grupy cystersów Maria Congregatio, działająca od 1950 roku
młodzieżowa przybudówka Partii Chrześcijańskiej oraz reaktywowana rok później Regnum
Marianum.
Klerykalny ruch młodzieżowy przybierał różne nazwy, ale reprezentował jednolite poglądy i był
kierowany przez starszych, doświadczonych zakonników. Siatka organizacyjna objęła całe
Węgry.
W skupiającym organizacje klerykalne Froncie Chrześcijańskim pracowało około 800
aktywistów. Front składał się z 12 głównych ugrupowań, a te z kolei dzieliły się na mniejsze
podgrupy. Szef Frontu Géza Havas przyznał: „Celem naszej organizacji przed rokiem 1956
było zachowanie wśród młodzieży takiej elity, która (...) w przypadku zmiany systemu mogłaby
odgrywać w społeczeństwie chrześcijańskim rolę kierowniczą, dzięki czemu po obaleniu
dyktatury proletariatu mielibyśmy już przygotowane kadry”.
Działalnością Maria Congregatio kierowała 4-osobowa nielegalna rada zakonna. Jej
członkowie byli zarazem przywódcami czterech głównych obwodów: budapeszteńskiego,
Székesfehérvár, Győr i Eger.
Regnum Marianum składało się z 19 głównych jednostek, a sieć jego podgrup i komórek
obejmowała cały kraj. W celu tworzenia rezerwy kadrowej i zwiększenia jej liczebności
organizowano kursy szkoleniowe. I tak w 1949 roku Maria Congregatio przeszkoliła na
półrocznych kursach 50-60 czwartoklasistów gimnazjalnych; Regnum Marianum organizowało
takie kursy co roku.
Klerykalny ruch młodzieżowy organizował i „wychowywał” młodzież w wieku lat od 8-10 do 24-
25 lat. Szczególną uwagę zwrócono na młodzież w szkołach średnich i na wyższych
uczelniach. Zadaniem grup było rozpowszechnianie w trakcie dyskusji i rozmów z kolegami
poglądów klerykalnych. W orbicie ich wpływów znalazło się 6-8 tys. młodych ludzi, którzy
z kolei oddziaływali na dalsze tysiące swoich rówieśników.
„Do naszych grup wciągaliśmy na ogół tych, o których wiedzieliśmy, że są przeciwni systemowi
lub przejawiają postawę pasywną” - zeznawał przed sądem jeden z przywódców Regnum
Marianów László Emődy.
Inny oskarżony, Kölley, przyznał: „Naszym celem było zespolenie młodzieży pochodzącej
z warstw średnich i stworzenie elity, którą można byłoby wykorzystać w przypadku ewentualnej
zmiany ustroju”.
Regnum Marianum „obok wychowywania w wierze miało również ukształtować przekonanie,
że ludowo-demokratyczny porządek społeczny ma charakter przejściowy”. Odpowiednio do
tego w 1954 roku László Emődy sporządził regulamin organizacyjny pt. „Labor Communis”. Nie
dążono do tworzenia zbrojnych grup, to mieli zrobić inni. Nie zaprzeczano jednak, że „przed
1956 rokiem polityczne wychowanie grup młodzieży ukierunkowane było na przeciwstawienie
się panującemu ustrojowi (...) w duchu programu Frontu Chrześcijańskiego, w interesie
ustanowienia chrześcijańskiego porządku społecznego”.
Idee swoje propagowali w organizowanych odczytach i wydawanych broszurach. W jednej
z nich pt. „Wezwanie do mężczyzn”, przygotowywali młodzież do walki i niszczenia: „Nadejdzie
czas, kiedy i wy otrzymacie od Boga rozkaz: Trzeb! Burz! Niszcz! (...) Będzie to rewolucja
bezkrwawa, rewolucja jakości”.
Wydawane przez nich pismo „Mustármag” ogłosiło chrześcijańską krucjatę przeciwko
Związkowi Radzieckiemu. „Jesteśmy jedynym czczącym Matkę Bożą kulturalnym narodem
w obrębie Karpat. Jesteśmy bramą Wschodu i dlatego nawrócenie bolszewickiej Rosji również
powinno wyjść od nas”.
Część broszur redagowali sami, inne otrzymywali z zagranicy. Ideolog Frontu
Chrześcijańskiego Endre Földy „wyprodukował” w latach 1952-1960 około 60 broszur,
wydanych w ponad 600 egzemplarzach. Koszty tej akcji wyniosły 30 tys. forintów.
Organizacje klerykalne otrzymywały znaczną pomoc materialną. Front Chrześcijański otrzymał
130 tys. forintów, Maria Congregatio w 1951 roku 75 tys., w 1954 roku 75 tys., w 1955 - 30 tys.,
a w listopadzie 1956 roku 90 tys. forintów. W chwili wykrycia Regnum Marianum dysponowało
sumą 258 230 forintów, 45 złotymi napoleonami, 67 maszynami do pisania, 12 magnetofonami,
sprzętem drukarskim itp.
Nasuwa się pytanie: czy działało na Węgrzech centrum koordynujące tę rozgałęzioną,
nielegalną działalność? Wszystko wskazuje, że nie. Rolę ogólnokrajowego organu „oporu
ludowego” pełnił Komitet „Wolna Europa” i jego agendy. Zorganizowanym oporem
wewnętrznym kierowano przy pomocy szpiegów, dyplomatów, agentów i kurierów oraz audycji
„Wolnej Europy”. Dwie trzecie wykrytych organizacji miało bezpośrednie powiązania z
Zachodem.
Pomimo takich sił i rezerw wrogów wewnętrznych Operacja Focus straciła latem 1955 roku
swą siłę.
Pierwszy etap jej działalności został zakończony. Organizatorzy - również według R. T. Holta -
za swoją osobistą tragedią uważali konferencję genewską oraz zmniejszenie
międzynarodowego napięcia. Wprowadziło ich w błąd również to, że wiosną 1955 roku
Węgierska Partia Pracujących wystąpiła przeciwko odchyleniom prawicowego rewizjonizmu.
We wrześniu 1955 roku Krucjata Wolności, której niezależność od rządów była zawsze aż do
przesady akcentowana, otrzymała nowego dyrektora w osobie amerykańskiego ministra
handlu W. Williama. W ten sposób wysokiej rangi urzędnik administracji Stanów
Zjednoczonych stanął otwarcie na czele „krucjaty”. Prezydent Eisenhower przesłał nowemu
dyrektorowi pozdrowienia i potwierdził, że pragnieniem rządu jest nadal „wyzwalanie
ujarzmionych narodów” i że udzielać będzie tej organizacji wszelkiej niezbędnej pomocy,
bowiem „rozszerza ona ducha oporu w krajach za żelazną kurtyną”.
Drugi etap Operacji Focus (1956 r.)
Bankructwo dogmatycznego kierownictwa partyjnego
W roku 1956 nawarstwiły się sprzeczności w społeczno-gospodarczym życiu Węgier. Walka
wypowiedziana rewizjonizmowi w sferze ideologii przerodziła się tylko w posunięcia
administracyjne, proces rehabilitacji osób niesłusznie oskarżonych uległ zachwianiu,
zwiększono wysokość obowiązkowych dostaw, zdarzały się przypadki nawet dwukrotnego
ściągania podatków itp.
Opracowany przez grupę literatów na jesieni 1955 roku i rozpowszechniany w wąskim gronie
memoriał zarzucał, że w życiu społecznym, a szczególnie w życiu kulturalnym, ponownie
doszły do głosu „wcześniej skrytykowane szkodliwe metody stosowania przemocy,
nieuzasadnionych ingerencji administracyjnych oraz arbitralnych decyzji”. Na poparcie swoich
twierdzeń autorzy memoriału przytaczali kilka jaskrawych przykładów konfiskaty gazet,
odwołań ze stanowisk, zakazu wystawiania niektórych sztuk itp. Kierownictwo WPP zamiast
zbadać zasadność tej krytyki zastosowało w stosunku do twórców memoriału środki
administracyjnej przemocy, co z miejsca przydało tym „odważającym się przeciwstawić” -
a poprzednio w większości wiernym systemowi pisarzom - chwały bohaterstwa. W ten sposób
mało znane opracowanie zyskało rangę „buntu pisarzy” i stało się głośne.
Częste zmiany w polityce Węgierskiej Partii Pracujących, sprzeczności w łonie jej
kierownictwa, niekonsekwencje w realizacji wytyczanych kierunków podważyły zaufanie
uczciwych ludzi i wytworzyły stan niewiary w możliwość wyjścia z i tak już zagmatwanej
sytuacji. W takich warunkach XX Zjazd KPZR wywarł wielki wpływ również i na węgierską
opinię publiczną. Wzrosło zainteresowanie społeczeństwa sprawami politycznymi, a materiały
zjazdu były powszechnie czytane i dyskutowane. Pierwsze informacje o panujących nastrojach
stwierdzały, że „referat zasadniczy uważany jest za wspaniały przykład twórczego stosowania
marksizmu” oraz że „po XX Zjeździe ludzie swobodnie odetchnęli”
.
Węgierski świat pracy i wigierscy komuniści z zadowoleniem i nadzieją przyjęli otwartą krytykę
kultu jednostki i przywrócenie leninowskich norm życia wewnątrzpartyjnego. W fabrykach
podejmowano zobowiązania produkcyjne dla uczczenia zjazdu.
Nie wszędzie jednak obrady radzieckich komunistów spotkały się z tak jednoznaczną oceną.
Wśród części członków WPP, a szczególnie wśród jej aparatu funkcyjnego, wywołały one
strach, niepewność i niezrozumienie. Natychmiast pojawiły się opaczne interpretacje, jak
również próby samousprawiedliwienia oraz oskarżeń. Tylko ogólnopartyjna poważna dyskusja
mogła doprowadzić do zajęcia przez węgierskich komunistów szczerego i jednolitego
stanowiska.
Powszechne stało się oczekiwanie, że węgierskie kierownictwo zajmie „stanowisko
wynikające z XX Zjazdu KPZR w niektórych kwestiach dotyczących naszej sytuacji i dalszego
rozwoju”. Na licznych zebraniach żądano od przywódców, by „w większym stopniu opierali się
na bazie partyjnej i szczerze omawiali z nią kłopoty i trudności kraju”
.
Do instytucji centralnych przychodziły listy z żądaniami wprowadzenia w życie idei XX Zjazdu.
Powszechnie domagano się, aby przedyskutować na łamach prasy wynikające dla Węgier
wnioski ze zjazdu. Nadsyłano do gazet artykuły i wypowiedzi nawiązujące do jego obrad.
Także centralny organ prasowy WPP i jej organ teoretyczny podkreślały wielkie znaczenie
zjazdu, określając zastosowanie wypływających z niego wniosków jako zadanie o znaczeniu
ogólnokrajowym. Stało się to podstawą ożywienia życia wewnątrzpartyjnego oraz wzrostu
aktywności członków partii.
Odradzanie się zaangażowania społecznego ilustrował również fakt, że od maja do lipca
nadesłano ponad 35 tysięcy pisemnych uwag i propozycji dotyczących założeń drugiego planu
pięcioletniego. Zwiększyła się również ilość listów adresowanych do gazet stołecznych.
Centralna gazeta partyjna otrzymywała w 1955 roku przeciętnie 3533 listy miesięcznie, między
styczniem a majem 1956 roku - 4426, a czerwcem- -wrześniem - 6448 listów. W pierwszych
miesiącach 1956 roku 15-20% korespondentów krytykowało niezdecydowanie kierownictwa,
atakowało biurokrację i jej nieudolność, wskazywało na czynniki hamujące rozwój produkcji,
zgłaszało pożyteczne propozycje oraz wyrażało wolę, by „Komitet Centralny rozmawiał
z ludźmi pracy jak z dorosłymi”; w lipcu sprawy takie poruszane były już w 28-30%, a we
wrześniu-październiku w 38-40% napływającej korespondencji.
Tak więc na początku 1956 roku ponownie zaistniała na Węgrzech okazja do skorygowania
błędnej polityki oraz przystąpienia pod kierownictwem partii z nowym impetem do budowy
socjalizmu. Jednak wydarzenia potoczyły się tak, że w dniu 23 października 1956 toku
wybuchło zmierzające do obalenia władzy ludowej zbrojne powstanie. Podłoże tego
tragicznego zwrotu sytuacji było niezwykle złożone.
Komitet Centralny partii na posiedzeniu w dniach 12-13 marca 1956 roku zajął się
problematyką zastosowania na Węgrzech wskazań XX Zjazdu KPZR. Kierownictwo WPP z
Rákosim i Gerő na czele kontynuowało swoją dotychczasową grę polityczną, mającą na celu
ukrycie popełnianych błędów i zamaskowanie swej odpowiedzialności. Pomimo ostrej dyskusji
grupie Rákosiego udało się przeforsować stanowisko, że na Węgrzech błędy zostały
naprawione, a sytuacja polityczna kształtuje się dobrze. Sam Rákosi powiedział: „W toku XX
Zjazdu stwierdziliśmy, że główny kierunek polityki naszej partii jest ze wszech miar słuszny
(...), że partia nasza jest silna i jednolita. Węgierska gospodarka narodowa stoi na zdrowych
podstawach (...)”
.
Wszystko więc wskazywało, że kierownictwo WPP jest niezdolne do wszechstronnego
wykorzystania tak cennego dla międzynarodowego ruchu komunistycznego dorobku XX
Zjazdu KPZR. Sytuacja stawała się krytyczna.
Robotnicy stale uskarżali się na pośpiech panujący w fabrykach, na złą organizację i złe
zaopatrzenie surowcowe, które uniemożliwia planową produkcję, na zakłócenia w ciągłości
pracy, rozrost biurokracji, która topi produkcję w morzu papierów. Narzekano na niskie płace.
W miastach - głównie na prowincji - występowały zakłócenia w zaopatrzeniu ludności w chleb
i tłuszcze; w całym zresztą zaopatrzeniu występowały znaczne trudności. Widząc taką sytuację
w dziedzinie gospodarki ludzie przestawali wierzyć w inne zapewnienia partii.
Rozczarowanie ogarnęło cały kraj. Większość członków aparatu partyjnego - podobnie jak
i ludzie pracy - była oburzona powierzchownością ocen kierownictwa oraz jego wyniosłą
postawą, lekceważącą doświadczenia i żądania mas. W informacjach dla organów
kierowniczych w sposób jasny stwierdzano, że „zarówno referat sprawozdawczy, jak i uchwala
Komitetu Centralnego nie zaspokoiły w pełni (...) wielkich nadziei, które zrodziły się po XX
Zjeździe KPZR, ani oczekiwań związanych z posiedzeniem Komitetu Centralnego WPP.
Oczekiwano więcej (...)”.
Członkowie partii pomagali się zmiany kierownictwa. „Mamy już dość samokrytyki, musimy
mieć bardziej kompetentne kierownictwo”
. Aktywiści żądali powrotu do władz partyjnych
uprzednio odsuniętych, popularnych działaczy jak: János Kádár, Gyula Kállai, Árpád
Szakasits, György Marosán i inni. Domagali się też kontynuowania i zakończenia
postępowania rehabilitacyjnego.
W drugiej połowie marca Radio „Wolna Europa” rozpoczęło rozpowszechnianie referatu
wygłoszonego na zamkniętym posiedzeniu XX Zjazdu KPZR, a poświęconego ocenie
działalności Stalina. Tysiące ulotek zawierających tekst referatu rozrzucono za pomocą
balonów również na terytorium Węgier. Wszystko to wywołało ponownie niepokój
i konsternację - także wśród członków partii. Znaczna ich część zaczynała już zdawać sobie
sprawę, że Mátyás Rákosi nie jest w stanie zrozumieć nowej sytuacji i nie dostrzega potrzeby
radykalnych zmian. Potępiano jego i kilku innych członków kierownictwa partii za popełnione
błędy oraz opieszałą ich naprawę. Osoba Rákosiego stała się główną przeszkodą w wyjściu
z istniejącej sytuacji.
Zorganizowanie się grupy Imre Nagya jako opozycji wewnątrzpartyjnej
Bezsilność oraz niejasna i nieszczera postawa najwyższego kierownictwa partii wywoływały
w masach członkowskich burzliwe dyskusje, polaryzację postaw i poczucie niepewności.
W organach i organizacjach partyjnych ujawniały się zdecydowane różnice poglądów
w ocenie sytuacji kraju oraz wniosków wynikających z XX Zjazdu KPZR. Wiosną i latem 1956
roku wytworzyły się w partii - wokół osoby Imre Nagya - różnego rodzaju koterie, które
wykorzystując jego nazwisko jako symbol, przyoblekały się w szaty wewnątrzpartyjnej
opozycja.
Imre Nagy cieszył się autorytetem wśród części zwykłych ludzi, szczególnie chłopów, oraz
w wielu kręgach inteligenckich. Popularność jego wzrosła dzięki temu, że był pierwszym
politykiem, który przekazał do publicznej wiadomości - jako ówczesny szef rządu - ujawnione
w 1953 roku przez Komitet Centralny partii błędy oraz nowe, budzące nadzieje posunięcia. Od
tego momentu uważano Nagya za obrońcę praworządności.
Nie bez podstaw więc wokół Imre Nagya skupiły się świadome elementy opozycji
wewnątrzpartyjnej. Znaczną rolę odgrywał również fakt, że w przeszłości kierownictwo partii
wielokrotnie piętnowało go za drobnomieszczański oportunizm i prawicowe zapatrywania.
Jego interpretacja charakteru władzy ludowo-demokratycznej oraz polityki wobec chłopstwa
sprowokowała po raz pierwszy dyskusję już w latach 1948-1949. Wówczas Nagy określił
swoje stanowisko jako oportunistyczne. We wrześniu 1949 roku na posiedzeniu Komitetu
Centralnego WPP stwierdził: „W związku z moimi odchyleniami prawicowo-oportunistycznymi
chciałbym przede wszystkim oświadczyć, że przyjmuję propozycję Biura Politycznego,
przedstawioną na posiedzeniu Komitetu Centralnego”. Następnie obiecał: „Będę zwalczał (...)
błędy pojawiające się zarówno w mojej działalności teoretycznej, jak też w mojej postawie
(...)”
.
W marcu 1955 roku Nagy spotkał się ponownie z krytyką za prawicowe i rewizjonistyczne
poglądy oraz oportunistyczną postawę, co spowodowało usunięcie go ze stanowiska prezesa
Rady Ministrów oraz wykluczenie z Komitetu Centralnego. W liście wystosowanym 4 maja
1955 roku do Komitetu Centralnego po raz wtóry dokonał on samokrytyki i obiecał: „Ze
wszystkich sił będę popierał partię i wykazywał inicjatywę w likwidowaniu, niezależnie od tego,
skąd pochodzą, wszelkich zamiarów i dążeń ze strony sił, które chciałyby wykorzystać moje
prawicowe, antymarksistowskie i antyleninowskie błędy do rozbicia lub rozluźnienia
organizacyjnej jedności partii oraz jej dyscypliny, bądź też do działań na szkodę interesów
naszej ludowej ojczyzny i budownictwa socjalizmu (...)
.
W następnych miesiącach kształtował się i formował rdzeń grupy Imre Nagya, która po raz
pierwszy (w sposób zorganizowany) zamanifestowała swe stanowisko wystąpieniem
w dziedzinie kultury. Dlatego właśnie w listopadzie 1955 roku Komitet Centralny wykluczył
Imre Nagya z partii. Kierownictwo partyjne z Rákosim na czele nie potrafiło jednak równolegle
do tych posunięć podjąć walki ideologicznej z poglądami Imre Nagya i wykazać ich błędności.
Jednocześnie popełnianie przez kierownictwo partii ciągle tych samych błędów utwierdzało
rozpowszechniający się - zresztą przy udziale zwolenników Nagya - pogląd, że bez Imre
Nagya nie można wydostać się z kłopotów.
Grupa Nagya-Losonczyego
głosiła atrakcyjne hasła, mówiła o „lepszym socjalizmie” i
„oczyszczeniu demokracji”, a to wielu ich naśladowcom w zupełności wystarczało. Ponieważ
zaś wydobywali na światło dzienne istniejące i powodujące rozgoryczenie mas kłopoty
i problemy, zaciemniali tym samym motywy swej coraz bardziej intensywnej i wrogiej agitacji,
mającej na celu świadome rozniecanie niezadowolenia ludności. Widząc wielką popularność
idei XX Zjazdu KPZR i oczekiwanie ludzi pracy na konkretne działania, stale powoływali się
na zjazd i jego osiągnięcia i wykorzystywali je w rzeczywistości jako osłonę swych poglądów.
Twierdzili, że jedynie oni prawidłowo interpretują postanowienia zjazdu KPZR i są zdolni do
wprowadzenia ich w życie na Węgrzech.
Imre Nagy dał opozycji program działania. W końcu 1955 i w pierwszych miesiącach 1956 roku
opublikował wiele przedyskutowanych uprzednio ze swoimi zwolennikami opracowań, które
następnie były nielegalnie rozpowszechniane w kraju
. Rozprawy Nagya dawały teoretyczne
podstawy działalności opozycyjnej podkreślając wierność socjalizmowi - Imre Nagy poddawał
zarazem rewizji najważniejsze jego tezy.
Wypowiadając się na temat charakteru władzy państwowej zawsze w jakiś sposób negował
potrzebę istnienia na Węgrzech dyktatury proletariatu. W 1947 roku uważał demokrację ludową
za ustrój, który „w przeciwieństwie do demokracji zachodniej charakteryzuje się tym, że władza
znajduje się nie w rękach wielkiego kapitału, lecz w rękach ludzi pracy, a jej podstawą jest
sojusz robotniczo-chłopski”
. W 1949 roku uważał demokrację ludową za jedną z odmian
kapitalizmu (kapitalizmu państwowego); potwierdził to nawet w złożonej samokrytyce, mówiąc:
„Gospodarkę narodową w systemie demokracji ludowej uważałem za kapitalizm państwowy”
.
W 1954 roku w przygotowywanych na III Zjazd partii tezach pisał, że w naszym
ludowodemokratycznym ustroju „już w pierwszym okresie bardziej poczesne miejsce zajęły
pokojowe zadania budownictwa socjalistycznego oraz działalność organizacyjna i kulturalna
niż główne zadania państwa ludowo demokratycznego, których na trwałe nie da się pogodzić
z funkcją władzy państwowej opartej na rewolucyjnej przemocy”
. Sprzeciwiał się właśnie
temu, co w stosunku do przeciwników wewnętrznych i zewnętrznych jest nieodzowne dla
pokojowej budowy socjalizmu.
Rezygnując z klasowego stanowiska negował przewodnią rolę klasy robotniczej.
Przeciwstawiając interesy klasowe robotników interesom narodowym nie ukrywał, że sam stoi
na gruncie tzw. ogólnych interesów narodowych i uważa je za ważniejsze, ponieważ „klasa
robotnicza (...) nie może podporządkowywać interesów narodowych swoim interesom
klasowym”. Za podstawową klasę społeczną uważał chłopstwo, i to chłopstwo rozumiane
ogólnie, bez uwzględnienia jego rozwarstwienia. „Chłopstwo jest wieczne, tak jak sama praca,
która zapewnia byt człowieka” – mówił 8 września 1948 roku na ogólnokrajowej naradzie
przodujących rolników.
Dokonanie przez Nagya rewizji ogólnych prawidłowości budownictwa socjalistycznego
wynikało z przeceniania specyfiki narodowej i z jej drobnomieszczańskiej interpretacji. Tak np.
zamiast potrzeby socjalistycznego przeobrażania rolnictwa Nagy głosił, że „nieodzownym
warunkiem szybkiej likwidacji zacofania naszego rolnictwa (...) jest dobrobyt średniego
chłopstwa, jego rozwój gospodarczy i powiększenie produkcji”.
W toczącej się od stulecia historycznej dyskusji na temat demokracji burżuazyjnej i dyktatury
proletariatu Imre Nagy zajmował stanowisko niemarksistowskie. Często powoływał się na idee
Lenina, ale niczym drobnomieszczański filister brzydził się ich treści klasowych i dyktatury
proletariatu. Powtarzanie tez „o ogólnych interesach narodowych” i „podstawowych zasadach
bytu narodowego” oraz wielu innych drobnomieszczańsko-nacjonalistycznych poglądów
brzmiało szczególnie wojowniczo na tle częstego piętnowania dogmatów stalinizmu.
Rewizjonistyczny charakter tego programu widać wyraźnie w tej części pamiętników Imre
Nagya, która zajmuje się zagadnieniami polityki zagranicznej. W miejsce jedności i zespolenia
krajów socjalistycznych w duchu proletariackiego internacjonalizmu proponował on zawężenie
kontaktów tych państw do zasad pokojowego współistnienia. „Pięć podstawowych zasad
pokojowego współistnienia - pisał - nie może ograniczać się do systemu kapitalistycznego czy
też sfery walki między obu systemami, ale powinny one rozciągać się również na wzajemne
stosunki krajów obozu demokratycznego i socjalistycznego”.
Nagy w sposób jasny sformułował program oderwania Węgier od wspólnoty krajów
socjalistycznych, przede wszystkim od Związku Radzieckiego: „Dla niewielkich krajów, takich
jak Węgry, określenie ich pozycji na arenie międzynarodowej jest kwestią bytu (...). Muszą one
unikać sytuacji, w której mogłyby się stać aktywnym uczestnikiem zderzenia dwóch bloków”.
Dla Imre Nagya jakby nie istniały dwa przeciwstawne światowe systemy społeczno-polityczne.
Nie chciał widzieć roli socjalizmu w historii ludzkości. Myślał kategoriami bloków uważając, że
mają one taki sam charakter, oraz małych krajów i wielkich mocarstw. Stan, który uważał za
idealny, określił w sposób następujący: „Najbardziej celowe wydaje się skoordynowanie - na
zasadach neutralności lub aktywnego współistnienia - polityki zagranicznej oraz nawiązanie
współpracy między postępowymi krajami demokratycznymi i socjalistycznymi czy innymi
podobnymi krajami uznającymi te pięć podstawowych zasad
, przeciwko polityce wielkich
mocarstw. W przypadku Węgier drogę tę ułatwi ich położenie geograficzne (...), sąsiedztwo (...)
neutralnej Austrii i krajów budujących socjalizm (...). Również i Lajos Kossuth, myśląc
o zapewnieniu Węgrom niezawisłego, suwerennego, samodzielnego i wolnego bytu
narodowego, nie widział potrzeby stowarzyszenia się z jakimś wielkim mocarstwem czy też
będącą u władzy grupą mocarstw, lecz ścisłe zespolenie z narodami sąsiednimi w ramach
równoprawnego sojuszu (federacji) wolnych narodów. Musimy do tych idei powrócić”.
Program ten jednoznacznie wskazywał na zamiar rozbicia jedności krajów socjalistycznych
i przeciwstawienia Związkowi Radzieckiemu europejskich państw demokracji ludowej.
Zamiast bratniej przyjaźni i jedności Węgier z sąsiadującymi krajami opartej na
socjalistycznych zasadach uczciwej współpracy sojuszniczej Imre Nagy proponował
lawirowanie między Wschodem a Zachodem, polityczne kramarzenie, które ukrył za zasłoną
„idei Kossutha”, wspierając się jego autorytetem i popularnością. Był przekonany, że można
wyrwać Węgry ze światowego systemu socjalistycznego, ponieważ - jak pisał - „są one
obecnie słabym ogniwem obozu socjalizmu”.
Poglądy Imre Nagya wykazują w swojej istocie zbieżność z programem podsuwanym
i rozpowszechnianym przez agendy międzynarodowego imperializmu. Mimo upływu lat
program ten nie pozostaje bez wpływu na niektóre koła polityczne. Nie będziemy tu przytaczać
charakterystycznych współzależności; wystarczy stwierdzić, że nacjonalistyczno-
rewizjonistyczne siły w Czechosłowacji, lub też używając „nowocześniejszego” wyrażenia:
zwolennicy „demokratycznego socjalizmu”, powoływali się właśnie na Imre Nagya.
Dziennikarz i dyplomata Osvald Machatka w czasopiśmie literackim „Literárni Listy” 13
czerwca 1968 roku w artykule pt. „Także pewna rocznica” wspominał Imre Nagya w dziesiątą
rocznicę skazania go za działalność kontrrewolucyjną. Artykuł ten ukazał się po majowym
plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Czechosłowacji, które wypowiedziało
walkę przeciwko prawicowemu rewizjonizmowi, i dlatego właśnie akcentował aktualne aspekty
platformy politycznej Imre Nagya. Machatka pisał: „Przez krytykę dyktatury totalitarnej
i humanistyczną interpretację socjalizmu Nagy stał się znaczącym reprezentantem
demokratycznej i narodowej idei socjalizmu”. Jako program polityki zagranicznej przyjął on te
poglądy Imre Nagya, w myśl których „gwarantem niepodległości jest pozostawanie poza
blokami wojskowymi i neutralność”.
Imre Nagy „był przekonany o potrzebie działania w kraju wielu partii politycznych” i w tym celu
„utrzymywał kontakty z politykami demokratycznymi i socjaldemokratycznymi”
. 30 lipca 1957
roku Géza Losonczy przyznał w swoich zeznaniach, że prowadził wraz z Nagyem rozmowy
z prawicą byłej Partii Drobnych Rolników i socjaldemokratami. Latem 1956 roku rozmawiał
z działaczką prawicy socjaldemokratycznej Anną Kéthly. Spotkanie odbyło się w jednym
z domów przy ulicy Pozsonyi w Budapeszcie. Doszli oni do wspólnego wniosku, że
kierowniczą rolę partii komunistycznej należy zastąpić rządem koalicyjnym. Losonczy obiecał,
że w „ewentualnym przyszłym rządzie Imre Nagya wykorzystane zostaną najlepsze siły
koalicyjne”. Przyznał też, że „w walce ze stalinizmem opieraliśmy się także na prawicowych
socjaldemokratach (...), by wyprzeć z kierownictwa partii naszych znienawidzonych wrogów”
.
Imre Nagy systematycznie omawiał z członkami swojej grupy treść przygotowywanych
artykułów prasowych, przemówień i wystąpień. Jednym z demonstracyjnych przejawów
organizowania się antypartyjnej opozycji była w czerwcu 1956 roku kolacja z okazji urodzin
Imre Nagya. Wzięło w niej udział wiele osób, w tym również ludzie powszechnie znani ze
swego antypartyjnego nastawienia. Zgromadzenie to przerodziło się w manifestację poparcia
dla Imre Nagya przeciwko polityce partii.
Ważną rolę w działalności propagandowej grupy Nagya odgrywał Klub Petőfiego. Został on
powołany do życia przez Komitet Budapeszteński Związku Młodzieży Pracującej pod koniec
1955 roku jako forum dyskusyjne młodzieży inteligenckiej. W pierwszej połowie 1956 roku
działalność Klubu Petőfiego była już sterowana przez grupę Nagya za pośrednictwem
niektórych członków kierownictwa Klubu.
W czasie zorganizowanej 27 czerwca 1956 roku w Klubie Petőfiego i prowadzonej przez Gézę
Losonczyego dyskusji ogłoszono program akcji. Jego główne tezy można podsumować
następująco: Źródła problemów tkwią w istniejącym porządku i jego systemie ideowym.
„Jest oczywiste (...), że w przypadku naszego obecnego, często fatalnego i nędznego stanu,
mówi się o błędach strukturalnych” - wywodził Tibor Déry
. „Dopóki główny ciężar naszej
krytyki będzie skierowany przeciwko poszczególnym osobom i błędnej praktyce politycznej,
nie zbadamy za pomocą metod marksistowsko-leninowskich, czy nie ma również pewnych
pomyłek w naszym systemie ideowym, i nadal osiągać będziemy tylko tak skromne rezultaty,
że istniejące zło zostanie zastąpione mniejszym złem”.
Powołując się na przykłady rewolucji 1848 roku Déry wezwał młodzież do czynu: „Wierzę
w młodzież. Zwracam się do młodych, do węgierskiej młodzieży, aby nie zapomniała o swoich
poprzednikach, o młodzieży pamiętnego Marca. Zwykliśmy ją nazywać młodzieżą
czterdziestego ósmego roku; chciałbym, towarzysze, żebyśmy mieli również młodzież roku
pięćdziesiątego szóstego, która pospieszy narodowi z pomocą w walce o przyszłość”.
Grupa ta otwarcie głosiła potrzebę organizowania się wewnątrz partii i wzywała zwolenników
do jednoczenia szeregów: „Partia to my, nasza stale wzrastająca grupa, my, których
sztandarem jest idea i zasady humanizmu” - stwierdził Tibor Tardos
.
Przygotowywanie skoordynowanego ataku
Organizowanie się grup antypartyjnych oraz wzrost napięcia politycznego na Węgrzech
zwróciły uwagę międzynarodowego imperializmu. Oceniano wewnętrzną sytuację kraju jako
sprzyjającą rozpoczęciu nowych wywrotowych akcji propagandowych. Sygnał do ataku dały
ponownie amerykańskie kręgi rządowe.
Sekretarz stanu Dulles przyjął 9 stycznia 1956 roku Główny Komitet tzw. Zgromadzenia
Ogólnego Europejskich Narodów Ujarzmionych, w których Węgierski Komitet Narodowy
reprezentował György Bakach-Bessenyei. Po tym spotkaniu szef biura prasowego
Departamentu Stanu, Lincoln White, odczytał oświadczenie podkreślające, że jest to pierwszy
przypadek przyjęcia delegacji Głównego Komitetu przez sekretarza stanu, który w jej
obecności potwierdził, że jednym z głównych celów amerykańskiej polityki zagranicznej jest
niezmiennie „wyzwolenie narodów ujarzmionych”.
„Specjalna dyrektywa” nr 26 Komitetu „Wolna Europa” zapoczątkowała drugi etap Operacji
Focus. Pierwszą część dyrektywy opatrzono datą 27 marca 1956 roku, drugą - 7 kwietnia tegoż
roku. „Dokument” ten określił główną linię ataku w następujący sposób:
1.
Zdecydowanie występować przeciwko stalinizmowi i bez przerwy wysuwać nowe
sprawy, które „będą dolewały oliwy do ognia”.
2.
Wszelkimi sposobami rozpowszechniać pogląd, że „kult jednostki jest produktem
systemu i dlatego jego likwidacja wymaga rewizji całego systemu”.
3.
Uświadamiać wszystkim sympatykom „wolnego świata”, że postawa Ameryki nie
uległa zmianie i nadal jest ona skłonna udzielić pomocy w „wyzwalaniu”.
Głównym zadaniem drugiego etapu było bezpośrednie przygotowanie ingerencji. Licząc się
jednak ze światową opinią publiczną imperialiści musieli mówić o „wyzwalaniu pokojowym”.
Oznaczało to przygotowywanie powstania.
„W jaki sposób możemy wyzwolić się spod obecnego reżimu bez wojny?” - na to pytanie
poszukiwało odpowiedzi jedno z opracowań przygotowujących akcję. Zaproponowano trzy
metody zależne od sytuacji. „Teoretycznie, na przykład, jest możliwe, że jeden z członków
obecnego reżimu dokona udanego przewrotu państwowego o charakterze titoistowskim.
Takiego rodzaju niezależność od Moskwy może być pierwszym krokiem w kierunku demokracji
(...). Istnieje również i taka możliwość, że obecny reżim zostanie zmieciony od razu przez nagłe
powstanie ludowe. Myśl o takiej rewolucji jest niewątpliwie wśród nas popularna (...).
Są i inne możliwości, jak na przykład przeprowadzenie pod międzynarodowym nadzorem
wolnych wyborów, rozpad reżimu wskutek sporów wewnątrzpartyjnych, stopniowy rozpad
władzy radzieckiej bądź też inne ewentualności, których na razie nie można przewidzieć”.
Przede wszystkim jednak uważano za najważniejsze, aby sprzyjająca sytuacja
międzynarodowa umożliwiła „narodowi rozliczenie się z reżimem bez ingerencji ze strony
Moskwy”
.
Reakcyjna emigracja węgierska na początku 1953 roku również zaczęła zastanawiać się nad
nową taktyką działania. Jej przedstawiciele podkreślali, że „rozwiązanie przy pomocy wojny
jest niepewne, i choć można i należy się z nim liczyć, to jednak trzeba je wyłączyć z kręgu
planów realnych. Europa Wschodnia znalazła się w centrum wojny psychologicznej, tak więc
również nas oczekują nowe zadania” - pisał Imre Kovács w emigracyjnym piśmie „Látóhatár”
ze stycznia-lutego 1956 roku. Tymi nowymi zadaniami miało być: wykorzystanie panującego
niezadowolenia i braku pewności kierownictwa, pozyskanie wszystkich sił opozycyjnych oraz
przygotowywanie wewnętrznej reakcji do powstania.
Ponownie wystartowały balony w kierunku Węgier. W pierwszej połowie 1956 roku
stwierdzono 293 przypadki przelotu balonów. 19 lipca spowodowały one katastrofę samolotu
pasażerskiego. Angielski dziennikarz John Adams odwiedził leżącą niedaleko bawarskiego
miasteczka Freyung bazę startową balonów propagandowych Radia „Wolna Europa”. Z tej
dobrze wyposażonej placówki wysyłano przeciętnie 500 balonów na godzinę. Adams
zaobserwował, że w ciągu jednej nocy wypuszczono prawie trzy tysiące balonów.
Poinformowano go również, że co dwa tygodnie wysyła się 2 miliony egzemplarzy 32-
stronicowej gazety. Wspomniane już „posłanie wigilijne” Eisenhowera z 1955 roku przesłano
do krajów demokracji ludowej w 10 milionach egzemplarzy.
Adams tak opisywał ośrodek „Wolnej Europy”: „Przypomina on obóz koncentracyjny. Otoczony
jest okropnym ogrodzeniem z drutu kolczastego, wieżami strażniczymi i reflektorami, pełen
umundurowanych strażników, skrupulatnie sprawdzających dokumenty przyjeżdżających.
Przez cały czas słychać ujadanie psów policyjnych”
.
„Wall Street Journal” opublikował 30 września 1956 roku wiadomość, że „Wolna Europa”
wysłała od roku 1954 do Polski, Czechosłowacji i Węgier ponad 400 tysięcy balonów z około
300 milionami ulotek propagandowych. Jeden z kontrrewolucjonistów, który uciekł na Zachód,
podsumował oddziaływanie tej akcji: „Balony te były z psychologicznego punktu widzenia
niezwykle ważne. Pamiętam, że wówczas myślałem: no, nareszcie coś konkretnego. Coś
więcej niż same słowa. Jeżeli Ameryka mogła do nas dotrzeć z tymi aluminiowymi plakietkami,
to niby dlaczego nie miałaby dotrzeć ze spadochronowym zrzutem uzupełnień po rozpoczęciu
rewolucji. Było pewne, że Ameryka chce nam pomóc”
.
Zamieszanie polityczne wewnątrz kraju powodowało wzrost społecznego zainteresowania
wiarygodną informacją, a jej brak i niejasne stanowisko władz wypełniała plotka i wroga
agitacja. Ludzie otwarcie mówili: „Otrzymujemy tylko cząstkę odpowiedzi na nurtujące nas
wątpliwości i pytania, a o wielu sprawach dowiadujemy się z zagranicznych środków przekazu
wcześniej niż z krajowej prasy i radia”
.
Radio „Wolna Europa” konsekwentnie wykorzystywało wszystkie możliwe luki. W nadanej 4
marca audycji tak określano zasadniczy cel psychologicznej ofensywy: „Niech utwierdzi ona
naszych zwolenników w przekonaniu, że nie są sami, że solidaryzuje się z nimi cały wolny
świat, który uważa ich oswobodzenie za podstawowy warunek i gwarancję pokoju”. 15 marca
sugerowano z kolei, że „możliwe jest wyzwolenie pokojowe, bez wojny”, lecz wtedy konieczne
jest rozpoczęcie akcji w kraju. „Decydujący dzień, nadejdzie tym szybciej, im aktywniej Węgrzy
przyczynią się do osłabienia systemu komunistycznego”. Widząc rosnące napięcie, 5 czerwca
zwrócono się do potencjalnych „powstańców”: „Jeśli ustępstwa systemu tu i tam rozbiją jego
strukturę, to nasilające się niezadowolenie łatwo może nabrać rozpędu (...) i może nastąpić
wybuch”.
Propaganda Operacji Focus, coraz częściej walcząca ze „stalinizmem”, występowała jako
orędowniczka Imre Nagya. Za najodpowiedniejsze narzędzie nasilania rozdźwięków wewnątrz
partii i kierowania walką z partią nie uznano wypróbowanych, lecz już skompromitowanych
przedstawicieli reakcji, ale byłych członków partii lub członków o poglądach prawicowych.
Dlatego też głosząc, że „naród pamięta rządy Imre Nagya i okres «nowego kursu» jako 18
miesięcy nadziei” (audycja BBC z 6 marca 1956 r.) - w nim widziano ewentualnego sojusznika.
20 marca Radio „Wolna Europa” oświadczyło: „Problem Imre Nagya jeszcze się w
Budapeszcie nie skończył. Rákosi (...) na próżno napiętnował go publicznie, gdyż wydarzenia
raczej potwierdzają racje Imre Nagya” W programie z 9 maja stwierdziło: „Klika Rákosiego (...)
kontynuuje politykę stalinizmu. Węgry (...) to jedyne państwo demokracji ludowej, które
sabotuje realizację nowych moskiewskich wytycznych. Węgry pozostały najbardziej w tyle we
wprowadzaniu w życie postanowień XX Zjazdu”. Potem następował stały motyw: jedynie Imre
Nagy jest w stanie prowadzić odpowiednią w danej sytuacji politykę.
Zagranicznych popleczników kontrrewolucji szczególnym zadowoleniem napełniła
przeprowadzona 27 marca programowa „dyskusja prasowa” Klubu Petőfiego. Jeszcze większe
nadzieje wzbudziły w nich niepokoje, jakie miały miejsce następnego dnia, 28 czerwca, w
Poznaniu.
W Polsce, w Poznaniu, problemy płacowe i zaopatrzeniowe wywołały wielkie niezadowolenie
i rozgoryczenie robotników. Doszło do demonstracji i walk ulicznych. Zaatakowane zostały
gmachy publiczne. Organa bezpieczeństwa dopiero po ciężkich potyczkach zaprowadziły
w mieście spokój. Senat amerykański z entuzjazmem przystąpił do działania. W końcu
czerwca podjął decyzję, że „w ramach pomocy dla zagranicy przeznacza 25 milionów dolarów
na finansowanie tego typu działalności w krajach za «żelazną kurtyną», jaka doprowadziła do
rozruchów w Poznaniu”.
Imperialistyczna propaganda zapewniała, że Poznań to dopiero początek, że podobnych
wydarzeń można spodziewać się i gdzie indziej. „Wypadki poznańskie są zaledwie wstępem” -
pisał 1 lipca londyński „Sunday Times”, a „Reynolds News” spekulowały: „Jest możliwe, że pod
wpływem tych wydarzeń i na Węgrzech objawi się ogólne rozgoryczenie”.
Ekspert AFP, Węgier z pochodzenia, Ferenc Fejtő, 1 lipca tak komentował sytuację:
„Atmosfera wrzenia panuje w kręgach studenckich i wśród inteligencji stolicy Węgier. Wygląda
na to, że nastrój niepokoju krystalizuje się wokół odsuniętego od władzy w marcu 1955 roku
pod pretekstem «odchylenia prawicowego byłego premiera Imre Nagya”.
Reakcyjna emigracja uznała, że nadszedł czas ulokowania swojej „głównej kwatery” bliżej
Węgier. W połowie lipca jeden z przywódców Węgierskiego Komitetu Narodowego, Ferenc
Nagy, przebywał w Austria, podejmując starania o przeniesienie się do Wiednia lub Salzburga.
Otrzymał jednak - pod pretekstem neutralności Austrii - odpowiedź odmowną.
W tydzień później przybył do Wiednia socjaldemokrata Károly Peyer, który w trakcie rozmowy
z dziennikarzami zdradził w „zaufaniu”, że na polecenie rządu amerykańskiego Węgierski
Komitet Narodowy przenosi się do Europy. Płacę członków kierownictwa podniesiono z 400 do
700 dolarów miesięcznie. Ich nową siedzibą miał być - jak twierdził - Paryż lub jedno z miast
zachodnioniemieckich Przy tej okazji złożył wizytę również na obszarach położonych blisko
granicy Węgier.
Latem 1956 roku odwiedzili Europę także Béla Varga
i Zoltán Pfeiffer
. 17 lipca rzymska
rozgłośnia radiowa tak oceniła tę podróż: „Żyjący w wolnym świecie Węgrzy rozpoczęli
potężną akcję, mającą na celu uzyskanie takiej pomocy politycznej z zewnątrz, która byłaby
ostatecznym impulsem do obalenia reżimu
Emigracyjny „Hadak Útján” w czerwcu 1956 roku następująco formułował oczekujące zadania:
„Serdecznie, ostrożnie i po przyjacielsku należy pomagać w rozwijaniu się tych stłumionych
i błądzących po omacku sil, które po jednym lub drugim takim geście propagandowym bądź też
«buncie literatów» podniosą głowy”. Gyula Borbándi w marcowo-kwietniowym numerze
„Látóhatár” pisał, że należy doprowadzić do tego, aby Związek Radziecki „wycofał swoje
wojska z naszego kraju i wyraził zgodę na neutralność Węgier”.
W kraju ożywiła się także reakcja. Zdarzało się, że atakowano władzę ludową i agitowano
przeciwko „żydowskiemu kierownictwu”. W tym samym czasie pewne koła syjonistyczne na
Węgrzech i za granicą oskarżały władze krajów socjalistycznych, wymieniając w tym także
koła rządzące Węgier, o antysemityzm.
„W zagłębiu górniczym Ajka można usłyszeć, że komuniści przegrali grę” i że „nam też
wypadałoby coś zrobić”. „Padały również głosy, że u nas także nie zaszkodziłaby akcja
zbrojna”
. Jeden z przywódców klerykalnego ruchu młodzieżowego, László Sigmond,
listownie składał Watykanowi sprawozdania z działalności swojej organizacji. W liście
wysłanym latem 1956 roku opisywał panującą powszechnie atmosferę dążenia do reform
i wyciągał z tego wniosek, że można oczekiwać również zmiany systemu. Inny z przywódców
tego ruchu, Pál Rosdy, pisał do mieszkającego na Zachodzie brata, że „wkrótce skończy się
komunistyczne panowanie (...)”.
Sytuacja w kraju
Na skutek błędnej polityki oraz pod wpływem nasilającej się działalności przeciwnika
w kręgach robotniczych rosło niezadowolenie i oburzenie. Wielokrotnie miały miejsce krótkie
przerwy w pracy, często zdarzały się przypadki jej porzucania i protestów. W wielu fabrykach
dochodziło do strajków z powodu niskich zarobków i złej organizacji pracy. 2 czerwca 1956
roku w Kombinacie Metalurgicznym Csepel (wówczas Kombinat im. Mátyása Rákosiego) na
wydziale narzędziowni wybuchł strajk ostrzegawczy. Na niejednym forum przestrzegano
kierownictwo, że „przedłuża się wcielanie w życie ducha uchwał XX Zjazdu” i że „ludzie pracy
nie są już skłonni iść ślepo za Komitetem Centralnym”. W związku z wydarzeniami
poznańskimi uważano, że „i u nas jest odpowiedni grunt dla takiej prowokacji”, a w celu
uspokojenia nastrojów należy podnieść poziom życia robotników
.
30 czerwca Komitet Centralny WPP podjął uchwałę w sprawie ataków na politykę partii, a w
pierwszym rzędzie dyskusji w Klubie Petőfiego. Uchwała słusznie wskazywała, że
„wystąpienia przeciwko partii i demokracji ludowej organizuje głównie pewna grupa skupiona
wokół Imre Nagya”. „Dyskutanci, zdając sobie sprawę z niezwykłej popularności XX Zjazdu
i idei Lenina, wypowiadali się tak, jak gdyby stali na gruncie XX Zjazdu, na gruncie marksizmu-
leninizmu, i w ten sposób maskowali swoje antypartyjne i skierowane przeciwko demokracji
ludowej poglądy”. Uchwała wskazywała na narastanie „inspirowanego przez wrogów
zamieszania”. Ale również i ta uchwała była jednostronna. Popierała „rozwijającą się
w organizacjach partyjnych owocną dyskusję”, ale nie udzielała wskazówek i nie wytyczała
kierunku rozwiązań nabrzmiewających problemów. Demaskowała niebezpieczną działalność
opozycji wewnątrzpartyjnej, nie wskazywała jednak dróg realizacji na Węgrzech idei XX
Zjazdu oraz zlikwidowania dogmatyzmu, sekciarstwa i ich poważnych konsekwencji.
1 lipca Imre Nagy wystosował list do Komitetu Centralnego, w którym odrzucił postanowienia
uchwały dotyczące jego osoby i bronił swoich przyjaciół, wespół z którymi „walczył
o oczyszczenie marksizmu z ideologicznych i politycznych wypaczeń stalinizmu oraz metod
działalności w tym okresie”. „Prowadzę walkę ideową o swobodne, zarówno w mowie, jak i w
piśmie wyrażanie swoich poglądów, kieruję się przy tym wskazaniami Lenina i od nich nie
odstąpię ani z nich nie zrezygnuję, gdyż nie dopuszczę do odsunięcia mojej osoby od życia
politycznego i społecznego”. List ten był otwartym wypowiedzeniem wojny.
W tej trudnej sytuacji Rákosi ponownie chciał uciec się do środków administracyjnych. Wraz ze
swymi najbardziej zaufanymi zwolennikami przygotował listę osób podejrzanych i dążył do
wyeliminowania ich z życia publicznego. W pierwszych dniach lipca rozeszła się po
Budapeszcie wiadomość, że należy spodziewać się aresztowania około 400-500 osób.
Ale partia nie składała się wyłącznie z dogmatyków, sekciarzy i prawicowych rewizjonistów.
Leniniści robili wszystko, aby na Węgrzech wcielić w życie idee XX Zjazdu. Nie przyjęli
programu Imre Nagya i w rzeczywistości właśnie oni stanowili prawdziwą opozycję wobec
grupy Rákosiego. Ich poglądy, żądania i uwzględniająca faktyczną sytuację polityka wyrażały
potrzeby mas pracujących. Działali oni metodami partyjnymi.
W dniach 18-21 lipca 1956 roku odbyło się kolejne posiedzenie Komitetu Centralnego
Węgierskiej Partii Pracujących. Mátyása Rákosiego pozbawiono stanowiska I sekretarza partii
i wybrano na jego miejsce Ernő Gerő. Do Komitetu Centralnego i Biura Politycznego
dokooptowano popularnych i mających autorytet działaczy jaki: Imre Horváth, János Kádár,
Gyula Kállai, György Marosán, Imre Mező i inni. Następnego dnia wielu spośród członków
Komitetu Centralnego udało się do zakładów pracy w celu omówienia z załogami dokonanych
zmian. Robotnicy z uznaniem przyjęli fakt, że członkowie Komitetu Centralnego zwrócili się do
nich bezpośrednio.
Komitet Centralny przyjął słuszny w zasadzie program. Ujawnił i potępił opieszałą rehabilitację
ofiar braku praworządności oraz wytyczył zadania dla przemysłu i rolnictwa, zapewniające
podniesienie poziomu życia ludzi pracy. Równocześnie dokonał konkretnych posunięć na
rzecz poprawy warunków życia, polecił mianowicie: likwidację Pożyczki Pokojowej,
uporządkowanie systemu emerytur, obniżenie cen, poprawę zaopatrzenia rynku itp. Uchwała
zawierała program rozwoju demokracji w życiu wewnątrzpartyjnym i państwowym:
decentralizację, zapewnienie pracownikom prawa głosu, zwiększenie uprawnień
Zgromadzenia Narodowego i rad narodowych, wykorzystanie możliwości organizacji
masowych itp. Komitet Centralny opowiedział się za koniecznością umocnienia
praworządności oraz stworzenia obywatelom poczucia bezpieczeństwa i spokoju. Odrzucił
wszelkiego rodzaju odchylenia od linii partii i ogłosił walkę na dwa fronty: „Trzeba wystrzegać
się pustych formuł i werbalnych dysput nad tym, czy bardziej niebezpieczne jest odchylenie
prawicowe, czy też lewackie i które z nich stwarza szczególne zagrożenie. W obecnej sytuacji
obydwa te odchylenia stanowią dla nas bardzo poważne zagrożenie i często są tak ściśle
z sobą splecione, że trudno określić, co jest prawicowe, a co lewackie (...). Wszystkie te ataki
nasza partia musi odpierać wspólnym wysiłkiem, przepojona wspólną wolą” - stwierdzała
uchwała.
Przyjęta w duchu decyzji lipcowych uchwała Komitetu Centralnego o kilku aspektach polityki
względem inteligencji precyzowała więź partii z inteligencją na zasadach pryncypialnych.
Skrytykowała brak zaufania do inteligencji, prześladowanie niektórych jej przedstawicieli
i stwierdzała: „Przy ocenie inteligencji organa partyjne i państwowe (...) powinny przede
wszystkim brać pod uwagę pracę, jaką wykonała ona w ostatnich jedenastu latach, oraz
obecną działalność zawodową i polityczną”.
W wygłoszonym referacie Ernő Gerő zaapelował do członków partii, aby zamknęli okres
przeszłości i wykorzystując doświadczenia swym działaniem opowiedzieli się za lipcową
uchwałą. W tym duchu ogłosił „politykę czystej karty”. Miało to znaczyć, że członkowie partii
zamiast rozgrzebywać przeszłość powinni patrzeć w przyszłość. W wartkim potoku wydarzeń
okazało się jednak, że „polityka czystej karty” oznaczała godzenie się z przeszłością
i rezygnację z dogłębnej i szczerej analizy rzeczywistości.
Największe znaczenie uchwały lipcowej polegało na tym, że partia ponownie przejęła
inicjatywę. Komitet Centralny wskazał drogę wyjścia z trudnej sytuacji i chociaż jego
działalność nie była pozbawiona błędów, to jednak stworzyła możliwości konsolidacji.
Największą zasługą KC było wezwanie komunistów do zespolenia się w oparciu o zasadę
walki na dwa fronty, co wyrażało również hasło: „Jedność partii w walce o socjalistyczną
demokrację!” Podkreślił to János Kádár na wiecu w Salgótarján 12 sierpnia: „Zwyciężyli nie
ludzie, lecz idee (...). Obecnie w interesie partii i narodu nie leży kontynuowanie lub
odnawianie starych, już rozstrzygniętych dyskusji, ale jednolite działanie na rzecz realizacji
polityki partii”
.
Masy pracujące przyjęły uchwały lipcowe z nadzieją. Na organizowanych w sierpniu wiecach
gromadziły się setki tysięcy ludzi: 12 sierpnia w Győr - 8 tysięcy osób, w Salgótarján - 18
tysięcy oraz po 3-5 tysięcy na ośmiu innych wiecach; 16 sierpnia w Debreczynie - 30 tysięcy,
17 w Diósgyőr - 15 tysięcy, 26 w Nagykanizsa - 15 tysięcy, w Szegedzie - 20 tysięcy, w
Kaposvár - 17 tysięcy. Uczestnicy tych manifestacji po raz pierwszy od wielu miesięcy
z entuzjazmem słuchali wystąpień członków kierownictwa WPP.
Lipcowe uchwały zaskoczyły Imre Nagya. Ponownie dokonał on samokrytyki. 19 lipca 1956
roku Sándor Nógrádi i Gyula Egri z upoważnienia Komitetu Centralnego przeprowadzili z nim
rozmowę. „Przyznał, że wokół jego osoby wytworzyła się niewłaściwa i niebezpieczna
atmosfera. Początkowo zaprzeczał, jakoby świadomie grupował wokół siebie rozmaite osoby.
Później jednak przyznał, że wskutek rozgoryczenia i poczucia osobistej krzywdy nie
zastanawiał się, z kim i o czym rozmawiał. Przyznał również, że jeżeli sytuacja taka trwałaby
nadal, to skupione wokół niego wrogie elementy jeszcze bardziej wykorzystałyby jego
przeciwne partii nastawienie (...). Stwierdził, że chciałby zostać ponownie przyjęty do partii, ale
wie, że dopóki nie odetnie się z jednej strony od tych elementów, które teraz, wykorzystując
jego nazwisko, przypuszczają atak na partię, a z drugiej strony - od prezentowanych
poprzednio «błędnych poglądów», i nie dokona szczerej samokrytyki za niepartyjną postawę,
dopóty nie może to nastąpić. Obiecał, że: zmieni swoją postawę i wyjaśni wszystkim swoim
rozmówcom, iż zgadza się z linią partii oraz jej kierownictwem i że je popiera, oraz że zerwie
kontakty z elementami antypartyjnymi i niepartyjnymi”
- stwierdzała sporządzona notatka z tej
rozmowy.
Grupa Imre Nagya na kilka tygodni faktycznie przycichła i opracowywała nową taktykę. Sam
Nagy szybko zapomniał o swojej skrusze i zajął jeszcze bardziej stanowcze stanowisko.
Zażądał, aby Komitet Centralny przeprosił go i uznał jego linię polityczną.
14 sierpnia 1956 roku Gyula Egri i József Köböl z upoważnienia Komitetu Centralnego
ponownie przeprowadzili z Nagyem rozmowę. Ale Nagy nie chciał już słyszeć o żadnej
samokrytyce, był nieugięty i wyniosły. Domagał się pryncypialnego wyjaśnienia, dlaczego
„oskarżano go o prawicowość”, oraz stwierdził, że „nie chce grzebać się w starych błędach, że
raczej wycofa się jako bezpartyjny z życia politycznego”, niż pójdzie na ustępstwa. Poza tym
sugerował, że „można ponownie przyjąć go do partii bez żadnej dyskusji o zasadach, gdyż jest
to tylko problem organizacyjny, a zasady te można by przedyskutować później (...)”
.
Niestety, również i w tej sprawie kierownictwo partyjne nie było konsekwentne, co
doprowadziło do ponownego ataku na partię i system socjalistyczny. Autorzy biografii Imre
Nagya sformułowali to jasno: „Trzecia faza, między lipcem i październikiem, może być już
słusznie nazywana przygrywką do rewolucji”
.
W przeddzień kontrrewolucji
W gazetach znów pojawiły się ataki. Zapoczątkował je artykuł Gézy Losonczyego w „Művelt
Nép” z 2 września, w którym za najbardziej celowe w ówczesnej sytuacji uznał zrewidowanie
dotychczasowej polityki i ukaranie odpowiedzialnych.
Pożywką dla ponownego ataku grupy Nagya było niezdecydowanie zwolenników Rákosiego
i większości kierownictwa partii, ich strach i kurczowe trzymanie się starych pozycji, a niekiedy
świadome hamowanie wprowadzania w życie nowych zarządzeń. Znaczna część
kierownictwa partyjnego, a szczególnie Ernő Gerő, nie potrafiła zerwać z dawnym stylem pracy
i bała się nowych rozwiązań.
Ernő Gerő okazał się niezdolny do sprawowania funkcji I sekretarza. Paraliżował go strach
przed ujawnieniem wcześniej popełnionych błędów. Nie był w stanie energicznie wprowadzić
w życie decyzji lipcowych. Po lipcu zaś, pod wpływem pierwszych sukcesów, znowu popełnił
błąd: przecenił poprawę sytuacji. W przemówieniu końcowym na posiedzeniu Komitetu
Centralnego w lipcu apelował: „Potrzebna jest nam aktywna działalność prasy, radia, członków
Komitetu Centralnego, komitetów i organizacji partyjnych oraz wszystkich członków partii”. Ale
sam nie był zdolny pokierować tą działalnością.
Chwiejna postawa kierownictwa zaznaczyła się jeszcze wyraźniej, kiedy na początku września
Ernő Gerő wyjechał na urlop do Związku Radzieckiego, a János Kádár na VIII Zjazd
Komunistycznej Partii Chin. Obydwaj wrócili na Węgry 7 października.
Niezdecydowanie najwyższych gremiów partyjnych udzieliło się również aktywistom. 10
września Komitet Centralny skierował do wszystkich organizacji i członków partii list, nad
którym toczyła się dyskusja. Na zebraniach ostro krytykowano niektórych przedstawicieli
aparatu za „powolną zmianę ich stylu pracy”, za nieudolność i „zbytnią opieszałość
w rozwiązywaniu istniejących problemów zgodnie z uchwałą lipcową”
.
W tej niespokojnej atmosferze szczególnie stały się odczuwalne sprzeczności
i niekonsekwencje w polityce partii. Węgierska Partia Pracujących liczyła prawie 900 tysięcy
członków, ale znaczna ich część nie była silniej związana z ideami komunizmu i łatwo ulegała
różnym nastrojom. Drobnomieszczańskie poglądy i postawy przenikały do szeregów
partyjnych zwłaszcza poprzez wielu członków wywodzących się z warstw inteligenckich
i urzędniczych. Wśród tych grup znajdowały poprzednio odpowiedni grunt sekciarsko-
dogmatyczne metody Rákosiego. Później, w okresie, kiedy rewizjonizm przystępował do ataku
po ujawnieniu popełnionych błędów, ludzie ci szybko się zniechęcili i w rzeczywistości
występowali przeciwko partii. Tylko konsekwentnie i prężnie działające partyjne kierownictwo
zdołałoby zapanować nad sytuacją.
Niezdecydowanie udzieliło się również rzeszom robotników. Ich liczba wzrosła na Węgrzech
w latach 1949-1956 z 387 096 do 729 000. Szybki wzrost liczebny klasy robotniczej
powodował jednocześnie powstawanie zjawisk, które stworzyły podstawy dla niestabilności
i rewizjonizmu. W 1949 roku około 50% robotników wielkich zakładów przemysłowych
w pełnym tego słowa znaczeniu robotnikami nie było. W tym samym czasie dziesiątki tysięcy
ludzi - awangardę klasy robotniczej, skierowano do pełnienia funkcji społecznych
i gospodarczych. W fabrykach zmniejszyła się więc siła i znaczenie świadomego trzonu
robotniczego. Spośród ponad 300 tysięcy nowych robotników 35% pochodziło ze wsi, 25%
nigdy nie pracowało w przemyśle, 10% wywodziło się z warstw zdeklasowanych i tylko 30%
było naturalnymi spadkobiercami proletariackich tradycji. Zwracała też uwagę zwiększająca
się fluktuacja kadr robotniczych. Według badań z 1955 roku tylko 27% robotników pracowało
dłużej niż 5 lat w tym samym zakładzie. Np. w stoczni rzecznej Ganz Hajógyár w ciągu
jednego roku zmieniła się jedna trzecia załogi. Wszystko to powodowało, że nowi pracownicy
nie mieli czasu przejść przez „fabryczną szkołę”, okrzepnąć; ich świadomość klasowa była
nikła. Stwarzało to wprowadzanym z konieczności do fabryk wrogim elementom
(przedstawicielom obalonych klas, byłym drobnym producentom, kułakom itp.), przebranym
w robocze ubrania, możliwość działania przeciwko faktycznym interesom klasy robotniczej. Na
takim gruncie rewizjoniści i kryjące się za nimi wrogie socjalizmowi siły rozpoczęły „trzecią
falę” ataku.
17 września grupa rewizjonistów przygotowała na walnym zebraniu Związku Pisarzy początek
zdecydowanej ofensywy. Zwolennicy Imre Nagya panowali nad nastrojami i dyktowali ton
wystąpień. Z pasją piętnowali „opieszałość”, nie dostrzegali niczego poza błędami,
„potknięciami i dreptaniem w miejscu”, czego przyczyną był według nich „biurokratyczno-
sekciarsko-dogmatyzmy opór”. Mówili o niebezpieczeństwie nawrotu „stalinizmu i rakoszyzmu”
oraz występowali przeciwko „zatwardziałym restauratorom”, którzy chcieliby przywrócić w życiu
publicznym „stalinowskie zasady i metody”. Krytykowali powolność przywódców, a w
przypadku nowych posunięć nie pochwalali pośpiechu.
Genezy błędów szukali w „pewnych wpływowych osobach”, w aparacie partyjnym
i państwowym, „ukształtowanym w okresie kultu jednostki i jednoosobowego kierownictwa, gdy
znaczna część ludzi została wyniesiona na odpowiedzialne, kluczowe stanowiska na zasadzie
swoistej negatywnej selekcji”. Jedyna droga wyjścia to: Imre Nagy! Było to hasło przewodnie
całego zebrania.
Ogłoszono potrzebę „narodowej jedności” wszystkich pisarzy: „My, pisarze węgierscy, bez
względu na przynależność partyjną i różnice przekonań, zawieramy przymierze «krwi i broni»
w interesie prawdy” - głosił członek partii Gyula Háy
. „Jestem przekonany, że fundamentem
tej jedności jest fakt, iż w naszej walce jesteśmy zdani tylko na siebie”
.
Walne zebranie Związku Pisarzy wywarło ogromny wpływ na opinię publiczną, bowiem
pisarze wypowiadali się w płomiennym stylu i operowali chwytliwymi, zyskującymi
popularność pojęciami. Powołując się na XX Zjazd głosili „pełną swobodę”, „służbę w interesie
prawdy i postępu”, „wierność narodowi” itp.
Po zebraniu na łamach czasopism „Művelt Nép”, „Béke és Szabadság”, a później „Nők Lapja”,
„Szabad Ifjúság” oraz terenowej prasy literackiej i partyjnej prezentowano już tylko poglądy
grupy Imre Nagy a. Większość dziennikarzy zaczynała tracić poczucie realizmu; początkowo
nie chcieli „pozostać w tyle” za nowymi ideami, później krytykę niedawnej przeszłości uważali
już za miarę swoich zdolności.
Nagonka na funkcjonariuszy państwowych, piętnowanie ludzi popierających władze,
dyskredytowanie kierownictwa partii stały się zjawiskiem powszechnym. Kto śmiał się
sprzeciwiać, stawał się „stalinowcem” lub „zatwardziałym restauratorem”. Rozpowszechnił się
psychiczny terror, który nie był niczym innym jak przygrywką do terroru fizycznego.
Pisarze jeździli po kraju wypełniając uchwalone na walnym zebraniu zalecenie: „Niech każdy
z pisarzy lub ich grupy odbędą spotkania w wielu dużych zakładach pracy i zapoznają
robotników z postanowieniami zebrania(…)”. Trwały narady i dyskusje. Przygotowywano
psychologiczny i ideologiczny grunt do powstania.
Nie jest sprawą przypadku to, że - jak trafnie stwierdził Togliatti - „ich agitację natychmiast
podchwyciły zachodnie rozgłośnie radiowe i dzień po dniu, godzina po godzinie,
rozbrzmiewały nią fale eteru”. Radio „Wolna Europa” w audycji z 19 września przekonywało:
„Związek Pisarzy miał odwagę podjąć ryzyko obrania słusznej drogi wbrew kierownictwu
partyjnemu. Gd początku było jasne, że w przeciwieństwie do polityków partyjnych oni mają
rację”. „Już nie odosobnione ognisko, ale olbrzymi pożar jest źródłem dymu w Węgierskiej
Republice Ludowej” - mówił Miklós Lázár w komentarzu z 30 września.
Przeciwnicy władzy ludowej za granicą uznali, że nadeszła chwila wykorzystania rosnącej
popularności Imre Nagya i jego grupy. Twórcy Operacji Focus liczyli na to, że jeśli grupa
Nagya wbije się klinem w okopy władzy, to powstanie szczelina, przez którą będzie mógł
wtargnąć także wróg wewnętrzny. Zachodnie ośrodki propagandowe zachęcały zresztą Nagya,
a szczególnie jego otoczenie, do zdecydowanej akcji.
26 września radio londyńskie stwierdziło: „Nie ulega wątpliwości, iż naród węgierski darzy Imre
Nagya zaufaniem w nadziei, że wyciągnął on odpowiednie wnioski z niepowodzeń
połowicznych rozwiązań lat 1953-1954 (...). Imre Nagy utraciłby całkowicie kredyt zaufania,
gdyby podporządkował się partii i pokornie wziął na siebie winę”. 15 października ta sama
rozgłośnia ostrzega już, że „według pewnych nadchodzących z Budapesztu opinii nie byłoby
dobrze, gdyby Imre Nagy przyjął tekę ministerialną, gdyż obecny rząd walczy z trudnościami
gospodarczymi, a te kłopoty nieuchronnie muszą mieć wpływ na popularność każdego, kto ma
z nimi coś wspólnego”. I chociaż Imre Nagy nie budował swej polityki na zachodniej
propagandzie, to jednak jego działalność oraz poglądy były z nią zbieżne i fakt ten potęgował
jej oddziaływanie.
W pierwszej połowie października radio i prasa na Zachodzie starały się przygotować opinię
publiczną krajów kapitalistycznych na ewentualność otwartego ataku. „Sytuacja na Węgrzech
jest niepokojąca”; „Na Węgrzech przebiega właśnie proces odrywania się i rozpadu systemu
satelickiego” - pisały w pierwszych dniach października gazety francuskie. „Observer”
informował zaś, że „na Węgrzech zachodzą autentyczne wydarzenia”. 14 października BBC
podała, że według „Daily Mail” „to, co się teraz dzieje na Węgrzech..., może być punktem
zwrotnym”.
Emigranci węgierscy pod kierownictwem Wspólnoty Węgierskich Kombatantów organizowali
w RFN, Francji i Austrii uroczystości i akademie. W Austrii przeglądy wojskowe, porywające
przemówienia i zbiórki pieniężne miały miejsce 19 sierpnia w Mattsee, 26 sierpnia w Linzu i
Salzburgu, 16 września w Grazu, a 6 i 7 października w Wiedniu.
Krajowa Rada Bezpieczeństwa na tajnym posiedzeniu w końcu czerwca określiła „nowe
zasady amerykańskiej polityki w stosunku do Wschodu”. Ich istotę przedstawił na konferencji
prasowej sekretarz stanu Dulles:
1.
„Wolny świat” musi wywierać zgodny nacisk w celu przyspieszenia całkowitego rozpadu
międzynarodowego komunizmu i, być może, końca obecnego systemu w Związku
Radzieckim.
2.
Należy wywierać szczególnie silną presję na państwa satelickie, gdyż może doprowadzić
to do pełnego „wyzwolenia”.
We wrześniu 1956 roku Izba Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych powołała
Komisję ds. Krajów Europy Południowo-Wschodniej. Na posiedzeniu w dniach 10-11 września
Komisja omówiła szanse „wyzwolenia” Węgier i podjęła decyzję o skoordynowaniu akcji.
W dyskusji wzięli udział: przewodniczący Węgierskiego Komitetu Narodowego, ojciec Béla
Argha, były premier Ferenc Nagy oraz przedstawiciele działających w Niemczech Zachodnich
emigracyjnych kół wojskowych, a wśród nich i horthystowski generał Emil Juszty.
W realizacji Operacji Focus miały brać udział również europejskie państwa NATO, które nie
tylko zgadzały się z opracowanymi planami i wojskowymi posunięciami, ale także je
finansowały i udzielały wsparcia ugrupowaniom emigracyjnym. Najważniejszą po
Amerykanach rolę w organizowaniu różnych akcji „wyzwoleńczych” odgrywały reakcyjne koła
zachodnioniemieckie. Zapewniały one miejsce dla zgromadzeń, dbały o rozlokowanie sprzętu
i środków prowadzenia wojny psychologicznej. Komitet „Wolna Europa” wykorzystywał w swej
pracy byłych hitlerowskich specjalistów - ich doświadczenie i nienawiść do socjalizmu.
Gehlenowska organizacja szpiegowska zgodnie współpracowała z amerykańskim wywiadem.
Zatrudniała ona około 5 tysięcy agentów, a jej wydział węgierski odegrał istotną rolę
w wydarzeniach październikowych.
W drugim etapie Operacji Focus programy Radia „Wolna Europa” wypełnione były treściami
antyradzieckimi. Niezależnie od tematu audycji wniosek końcowy zawsze był ten sam: „Węgry
nie są państwem niepodległym”. Jeżeli, na przykład, mówiono o rolnictwie, to źródła
wszystkich popełnionych błędów widziano w naśladowaniu wzorów radzieckich.
W prelekcjach dla wierzących podkreślano bezbożność państwa radzieckiego. Głoszono, że
główną przeszkodą w podniesieniu stopy życiowej jest „bezpłatny wywóz wszelkich dóbr
Węgier do Związku Radzieckiego”.
Nie było takiego kłamstwa, którym by się nie posłużono. 5 marca mówiono na przykład, że
przynajmniej 40% produkcji zagłębia węglowego Komló wywozi się z kraju przez stację
graniczną w Záhony i dlatego „w najchłodniejsze dni zimy szpital im. Elżbiety w Győr nie był
opalany”. Nie przeszkadzał tu fakt, że ze względu na niedostatek energii na Węgrzech właśnie
Związek Radziecki pospieszył z pomocą. Niezorientowanym słuchaczom wmawiano, że do
Związku Radzieckiego wywozi się za marne grosze nowo odkryty węgierski „skarb” - rudę
uranu, a przecież „za jego cenę można by wyleczyć węgierską gospodarkę ze wszystkich
dolegliwości”.
Jedną z przeszkód w przeprowadzeniu kontrrewolucyjnych planów była obecność na
Węgrzech wojsk radzieckich. Dlatego też głoszono, że należy doprowadzić do takiej sytuacji,
by Związek Radziecki nie mógł udzielić pomocy węgierskim silom socjalistycznym w ich walce
ze wspieraną przez agendy imperializmu wewnętrzną reakcją. Na początku października na
pierwszym miejscu postawiono żądanie wycofania oddziałów radzieckich. Radio „Wolna
Europa” 3 października 1956 roku mówiło: „W stolicy Austrii rozeszła się wiadomość, że należy
się liczyć z możliwością wycofania wojsk radzieckich z Węgier i Rumunii”. Radio londyńskie 4
października posunęło się jeszcze dalej: „Jest oczywiste, że na pierwszym planie znalazła się
sprawa wycofania oddziałów radzieckich. Najwyższy czas, żeby Rosjanie wrócili do domu (...),
ale czy oznacza to, że Węgry cieszyć się będą wtedy większą swobodą i będą mogły iść
własną drogą? Nastąpi to tylko wówczas, gdy wraz z wycofaniem wojsk radzieckich zniszczą
oni cały komunistyczny aparat państwowy”. 13 października podano gotowy program:
„Domagajcie się wycofania armii radzieckiej, podania do publicznej wiadomości treści
węgiersko-radzieckich umów i rozliczeń, demokracji zamiast demokratyzmu, niezawisłości
zamiast obcej kurateli!”
Na skutek zewnętrznych nacisków nasiliło się panikarstwo i szeptana propaganda. Wrogowie
w kraju przesyłali do instancji partyjnych listy, które miały być „głosem ludu”, a zawierały
groźby pod adresem aparatu partyjnego. Spośród listów skierowanych do redakcji „Szabad
Nép” na uwagę zasługuje jeden mówiący o powstaniu ruchu skierowanego przeciwko
demokracji ludowej i jego programie. Inny list informował o utworzeniu Niezależnej
Socjalistycznej Partii Demokratycznej
.
Działające wśród studentów wrogie i opozycyjne elementy wykorzystały do otwartego
wystąpienia pogrzeb niesłusznie osądzonych i straconych działaczy partyjnych, który odbył się
6 października 1956 roku
. Kierownictwo partii, wychodząc naprzeciw żądaniom szerokich
rzesz społeczeństwa, miało nadzieję, że oddanie hołdu zmarłym przyniesie odprężenie. Ale
uroczystość ta zamieniła się - mówiąc słowami Togliattiego - „w przejmującą, absurdalną
i niepokojącą paradę żałobną”. Zwolennicy Imre Nagya liczyli, że ta ceremonia przyniesie
wzrost rozgoryczenia wśród członków partii. Działające na wyższych uczelniach opozycyjne
i wrogie ugrupowania również wykorzystały tą uroczystość do otwartego wystąpienia. Na
początku roku akademickiego powstała na Akademii Ekonomicznej nielegalna grupa o nazwie
„Komitet Operacyjny”, a na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Budapeszteńskiego „Klub
Kołchozowy”. Te dwie organizacje przeprowadziły po pogrzebie demonstrację. Prawie 100
studentów wzięło udział w złożeniu wieńców przy wiecznym zniczu Batthyányego
, skandując
hasło: „Nie staniemy w pół drogi! Precz ze stalinizmem!”
Partia nie była przygotowana na taką akcję. Uroczystość ta głęboko poruszyła opinię publiczną
całego kraju. List Komitetu Wojewódzkiego Hajdú do Biura Politycznego donosił, że
funkcjonariuszy partyjnych i szeregowych członków ,zaskoczył sposób, w jaki „zorganizowano
pogrzeb László Rajka i jego towarzyszy. Nie przygotowano do tego mas partyjnych.
Wygłoszone na pogrzebie przemówienia wywołały głęboki kryzys w świadomości
funkcjonariuszy i aktywistów”. Główne siły partii zaczęły się chwiać
.
Po 6 października nasiliła się wroga agitacja. Już i w terenie zawiązały się Małe Kluby
Petőfiego, odbywały się „spotkania inteligencji”. W mieście Szolnok atakowano kierownictwo
partii. W Hajduböszörmény mówiono o „rehabilitacji” wrogów klasowych, a w Kaposvárze
kompromitowano spółdzielnie produkcyjne i słano groźby pod adresem ich zarządów.
W szkole oficerskiej w Budapeszcie rzucono hasło: „Armia z narodem!”
Warto zauważyć, że coraz bardziej popularne stawały się hasła nacjonalistyczne
i antyradzieckie, którym ton nadawało Radio „Wolna Europa”, głoszące - m. in. w audycja z 13
października - „Jesteśmy Węgrami, czy to w partii, czy poza nią! Naród przekonał się, że musi
skoncentrować siły duchowe na wspólnym celu, na walce o niezawisłość kraju. Oddamy nasze
siły, a jak będzie trzeba to i życie, w walce o niezawisłość Węgier”.
Podobne stanowisko, aczkolwiek mające inny rodowód, zajęli rewizjoniści. W piśmie „Művelt
Nép” z 14 października Sándor Fekete
otwarcie głosił istnienie trzeciej drogi - „narodowego
komunizmu” Imre Nagya: „Chcemy iść własną drogą. Wiemy, że jesteśmy krajem małym
i potrzebujemy przyjaciół i sojuszników, chcemy uczyć się od wszystkich (...)”. „Iść własną
drogą” - oznaczać miało odcięcie się od wzorów radzieckich. A mówiąc „wszyscy” - Fekete
miał na myśli Zachód.
Nie było też przypadkiem, że żądanie wycofania wojsk radzieckich przedstawiono po raz
pierwszy otwarcie na spotkaniu inteligencji w obecności i za aprobatą przedstawiciela grupy
Imre Nagya - Gyuli Háya. 16 października w Győr na zebraniu miejscowego kółka
dyskusyjnego sformułowano żądanie opuszczenia przez wojska radzieckie terytorium Węgier
Kierownictwo partii i państwa nie zdobyło się na zdecydowane pociągnięcia. W ich decyzjach
wyczuwało się niepewność. Stanowisko kierownictwa partii we wszystkich ważniejszych
kwestiach cechowała ciągła defensywność i ciągły odwrót. Do pogorszenia ogólnej sytuacji
politycznej jeszcze bardziej przyczyniły się poważne trudności gospodarcze, powodujące
niezadowolenie ludności. Pod koniec września ogłoszono, że z powodu braku benzyny
tymczasowo zawiesza się wszystkie kursy autobusów dalekobieżnych, z powodu braku węgla
odwołuje się na trzy tygodnie 600 kursów pociągów osobowych i prawie tysiąc kursów
pociągów trakcji spalinowej oraz zmniejsza się dostawy paliw do ośrodków maszynowych.
Musiano przerwać pracę na licznych ważnych budowach. Sytuację gospodarczą
charakteryzuje list prezesa Urzędu Statystycznego do prezesa Urzędu Planowania z 14
września 1956 roku, w którym przyznawał on, że z powodu wprowadzenia do planu kilku
tysięcy zmian nawet Urząd Statystyczny nie wie, jakie są obecnie faktyczne zadania planu.
W tej ciężkiej sytuacji jedynie Związek Radziecki zadeklarował narodowi węgierskiemu
pomoc. Rząd radziecki oznajmił, że udzieli Węgrom kredytów o łącznej wysokości 100
milionów rubli, w tym: 60 milionów na zakup surowców (głównie paliw) i 40 milionów, na 2%
rocznie, w wolnych dewizach, ze spłatą w latach 1960-1965. Węgierskie kierownictwo
polityczne nie umiało jednak wykorzystać nawet tej pomocy dla zdemaskowania przeciwników.
Robotników oburzało wciąż zmieniające się stanowisko kierownictwa partii. Początkowo
przekonywano ich np., że aresztowanie odpowiedzialnego za ciężkie naruszanie prawa byłego
ministra obrony narodowej Mihálya Farkasa przyniosłoby partii znaczne szkody, a po dwóch
tygodniach go uwięziono. Skierowany do członków partii list Komitetu Centralnego z 10
września stwierdzał: „KC pragnie umożliwić Imre Nagyowi odzyskanie członkostwa partii pod
warunkiem złożenia przez niego samokrytyki, przyznania się do błędów, podporządkowania
się decyzjom partii oraz oświadczenia, że gotów jest walczyć o wcielanie w życie uchwał
z lipca 1956 roku”. Ale już 13 października Biuro Polityczne ponownie przyjęło Imre Nagya do
partii bez jakiejkolwiek samokrytyki z jego strony, a jedynie na podstawie listu Nagya do
Komitetu Centralnego z 4 października opublikowanego 14 października w „Szabad Nép”.
Nagy pisał: „Uważam za absolutnie niezbędne odpowiednie przedyskutowanie na
kierowniczym forum partyjnym wysuwanych przeciwko mnie w minionym okresie zarzutów
dotyczących mojej działalności politycznej i ideologicznej, a jeżeli w rezultacie ideowej
wymiany poglądów okaże się konieczne, to wraz ze sprostowaniem bezpodstawnych
zarzutów, sam także będę skłonny przyznać się do faktycznie popełnionych błędów”.
W połowie października nieprzerwanie odbywały się zebrania studentów, na których
formułowano coraz więcej postulatów i żądań. 16 października w Szegedzie tamtejsi studenci
powołali do życia nową, niezależną organizację młodzieżową Jej emisariusze rozpoczęli
wędrówkę po większych uczelniach kraju, zachęcając studentów do wstępowania do nowo
powstałej, niezależnej od partii organizacji. Między 20 i 23 października w większości
wyższych uczelni odbyły się zebrania, na których studenci podejmowali decyzje o przyłączeniu
się do zapoczątkowanego w Szegedzie ruchu lub o zorganizowaniu różnego rodzaju własnych
niezależnych „klubów”. W Budapeszcie powstały wówczas: „Klub Hajnóczyego” (prawnicy),
„Klub Széchenyiego” (ekonomiści), „Klub 15 Marca” (filolodzy) oraz „Klub Vasváriego”.
Członkowie partii widząc, że z dnia na dzień rośnie zorganizowana opozycja, wyrażali swoje
niezadowolenie i domagali się ochrony władzy robotniczej. Oczekiwali od kierownictwa partii
zdecydowanych i jasnych posunięć. Zamiast tego delegacja partyjno-rządowa z I sekretarzem
WPP i premierem wyjechała 14 października do Jugosławii wśród członków delegacji byli:
János Kádár, Antal Apró i István Kovács). Na odbywających się w kraju spotkaniach sekretarzy
komitetów partyjnych i organizacji podstawowych otwarcie wyrażano zastrzeżenia, że „ci
członkowie kierownictwa, do których należy podejmowanie decyzji, ciągle podróżują”, oraz
zadawano pytanie: „Kto dziś kieruje polityką - literaci czy Komitet Centralny?”
Na konferencjach partyjnych nie brakło również wystąpień demagogicznych
i rewizjonistycznych, jednak większość mówców wyrażała troskę i niepokój o władzę ludową,
szczególnie ostro potępiając te artykuły prasowe, które tchnęły - jak mówiono - „rozprężeniem
i anarchią”. Stwierdzano, że prasa przestała być bronią w rękach klasy robotniczej, i domagano
się, by Biuro Polityczne przywróciło porządek w prasie i radiu
.
Najbardziej dramatyczną okolicznością był fakt, że postawa kierownictwa partii w dniach
poprzedzających zbrojny wybuch świadczyła o niezrozumieniu powagi sytuacji i bezwładzie,
nadmiernej pewności siebie i nieprzemyślanym, pospiesznym działaniu. A przecież znaków
ostrzegawczych było wystarczająco dużo. Organa bezpieczeństwa dwukrotnie sygnalizowały
przygotowania podejmowane przez wrogie siły. W drugim meldunku podano nawet, że
początku akcji można spodziewać się około 22 października. I sekretarz partii uznał to jednak
za „brednie”.
W Kombinacie Metalurgicznym Csepel odbyło się 22 października po południu zebranie
aktywistów partyjnych. Dyskutanci zwrócili uwagę na ewentualność kontrrewolucyjnych
rozruchów. Obecny na spotkaniu członek Biura Politycznego i sekretarz Komitetu Centralnego
Károly Kis skwitował te obawy słowami: „Takie rozruchy potrafimy zlikwidować w ciągu 30
minut”
.
W efekcie tak nierealnej oceny sytuacji odwołano wieczorem 21 października wprowadzone
w wojsku dzień wcześniej nadzwyczajne środki bezpieczeństwa (wyjazd oficerów
łącznikowych do dywizji, wzmocnienie posterunków, sprawdzenie w jednostkach formacji
zbrojnych sił bezpieczeństwa sprawności systemu alarmowego, pełna gotowość bojowa).
Przeciwnicy polityczni i siły opozycyjne widzieli wyraźnie niezdecydowanie kierownictwa
i uznali, że nadeszła odpowiednia dla nich chwila
Walka sił socjalistycznych z kontrrewolucyjnym powstaniem
i zdradą (23 października - 4 listopada 1956 r.)
Przygotowanie demonstracji
„Znamienną cechą węgierskiego powstania była spontaniczność” - pisał zgodnie z szeroko
rozpowszechnionymi poglądami René Payot w artykule „Czy w kierunku nowego
Budapesztu?”, który ukazał się 1 maja 1957 roku w pierwszym numerze miesięcznika NATO
„Occident”. Tezę taką starali się udowodnić także autorzy rozmaitych wydawanych na
Zachodzie książek i publikacji.
W rzeczywistości zaś nie tylko całe powstanie poprzedzała rozległa praca organizacyjna, ale
także rozpoczynająca zbrojne walki manifestacja studencka z 23 października była świadomie
zorganizowaną i sterowaną akcją. Przeważająca większość uczestników manifestacji nie
znała, oczywiście, jej organizatorów i ich planów. Uczniowie i studenci, zachłysnąwszy się
faktem „tworzenia historii”, brali udział w wiecach i demonstracji przesiąknięci zaślepiającym
nacjonalizmem. Dla nich wszystko działo się „samo przez się” i tylko należało przyłączyć się
do „wydarzeń”.
Niektórzy autorzy starają się udowodnić, że cele i idee powstania były określone przez różne
postulaty studentów, które narodziły się w „rozpalonej atmosferze” wieców. Żądania studentów
nie były jednak spontaniczne. Nie zawierały nic nowego w stosunku do sformułowanych
i opublikowanych przez grupę Nagya poglądów ani też nie odbiegały od wysuwanych „w
imieniu narodu węgierskiego” żądań i treści audycji Radia „Wolna Europa”. Nic więc dziwnego,
że między treścią 16 punktów sformułowanych przez studentów Wydziału Budownictwa
Politechniki Budapeszteńskiej, programem Imię Nagya i 12 punktami Operacji Focus nie było
istotnych merytorycznych różnic.
Ludzie, podchwytując postulaty, wprowadzeni zostali w błąd przez fakt, że były one
formułowane na wiecach studenckich i rozpowszechniane w imieniu organizacji studenckich.
Za wystąpieniami studentów opinia publiczna nie dostrzegała złej woli graczy politycznych
oraz ich ukrytych i z góry ukartowanych zamiarów. Wiece studenckie przebiegały bowiem
w atmosferze romantycznego entuzjazmu. Młodzież była szczególnie podatna na hasła
nacjonalistyczne. Tym właśnie można wyjaśnić, że wiele spośród sformułowanych przez nich
postulatów domagało się szacunku dla pamiątek przeszłości narodowej oraz głosiło -
antyradzieckie w swej treści - żądania niezawisłości narodowej. Zaślepiło ich przekonanie, że
walczą „o oczyszczenie idei i lepszy socjalizm”. Chociaż ludzie narzucający ton nie wywodzili
się spośród nich, to - ponieważ większość studentów pochodziła z rodzin robotniczych
i pracujących chłopów - mogło się wydawać, że żądania swoje rozpowszechniają właśnie
„synowie ludu”, a nie mający za sobą krętą drogę politycy, zagraniczne rozgłośnie radiowe
i powszechnie znani, reakcyjni emigranci. Wszystko to zwiększało wiarygodność postulatów
i wystąpień i wprowadzało w błąd ludzi mało zorientowanych.
Grupa Imre Nagya i Klub Petőfiego prowadziły zakrojoną na niezwykle szeroką skalę agitację
w kręgach studenckich. Pomagała im „radykalna grupa budapeszteńskiej młodzieży z DISZ
,
która powstała potajemnie 6 października. „Propozycje” Radia „Wolna Europa”
popularyzowane były przez grupy młodzieżowego ruchu klerykalnego.
W dniach poprzedzających manifestację nastroje wieców studenckich były podobne -
odrzucano wszelkie bardziej rozsądne lub odmienne poglądy, przybierano apodyktyczny,
arogancki ton. W wielu przypadkach - jak wynika ze wspomnień uczestników - zgromadzenia
były sterowane przez zorganizowane grupy, które okrzykami i gwizdami demonstrowały swoje
poglądy. Na Politechnice w Miszkolcu odbyło się 23 października posiedzenie parlamentu
studenckiego. W czasie posiedzenia pochodzący z wyboru przewodniczący, Imre Dobi, złożył
rezygnację, motywując swój krok w liście opublikowanym w studenckiej gazetce „A Mi
Egyetemünk”: „W sposób niezwykle obraźliwy naruszano wolność wypowiedzi,
uniemożliwiając mówcom zaprezentowanie swojego stanowiska. Kilku uczestników - za
których wstydzę się i musi się wstydzić każdy student i każdy kulturalny, myślący człowiek -
okrzykami i gwizdami przeszkadzało w swobodnym wypowiadaniu się. Najbardziej jaskrawym
przykładem podeptania demokracji było to, że domagający się wolności prasy tłum odrzucił nie
tylko zasadę wolności wypowiedzi, lecz nawet wolności myśli (...). Niektórzy chcieli zmusić
naszych pedagogów i gości do wygłaszania opinii zgodnych z ich własnymi. Opisane
przypadki skłoniły mnie do złożenia rezygnacji z funkcji przewodniczącego. Przebieg zebrania
nie dawał się bowiem pogodzić z moimi zasadami i ukształtowanym w mojej świadomości
pojęciem demokracji. Nie miał on charakteru demokratycznego także i później. Zachowanie się
i opinie dwuosobowego prezydium wywierały wpływ na dyskusję
Na szczególną uwagę zasługuje ostatnie zdanie jego listu: „Była to dyktatura wykorzystujących
nastroje tłumu i szkodliwych dla interesów młodzieży elementów nad dojrzałymi już ludźmi”.
Taką atmosferę narzucały zorganizowane grupy, a pozostałych zaślepiał młodzieńczy
entuzjazm, pragnienie „naprawy” socjalizmu lub rozniecone nacjonalistycznymi hasłami
nastroje. Dlatego właśnie z entuzjastyczną owacją spotkało się pełne nacjonalistycznej
demagogii wystąpienie pisarza z Miszkolca Sándora Bihariego. Bihari chwalił „rewolucyjną”
atmosferę zebrania i popierał zgłoszone w imieniu studentów IV roku Wydziału
Mechanicznego żądania: wycofania wojsk radzieckich z Węgier i wystąpienia Węgierskiej
Republiki Ludowej z Układu Warszawskiego. Jawnie podburzał zebranych przeciwko
Związkowi Radzieckiemu i krajom sąsiadującym. Stwierdził, że na Węgrzech „cały naród żyje
w nędzy”, ponieważ „jesteśmy wyzyskiwani przez Związek Radziecki”. Drugą przyczyną
„niskiego poziomu życia” było - według niego - „odebranie nam tych terytoriów, które zawsze
należały do Węgier”, w związku z czym domagał się ich „ponownego przyłączenia”. Trwające
przez długi czas gorące oklaski były odpowiedzią na rzucenie znanego horhystowskiego hasła
„Wszystko z powrotem!” Ta nacjonalistyczna demagogia oślepiała i odurzała tysiące ludzi,
a setki młodzieży chwytały pod jej wpływem za broń. W ten sposób wykuwano poszczególne
elementy nacjonalistycznej i antyradzieckiej węgierskiej „jedności narodowej”.
Grupa Nagya doskonale orientowała się w nastrojach i przebiegu studenckich zebrań i dlatego
przystąpiła do akcji. „Poszczególni członkowie opozycji wewnątrzpartyjnej - pisali w cytowanej
już książce Miklós Molnár i László Nagy - już w sobotę, 20 października, proponowali swoim
przyjaciołom studentom zorganizowanie w najbliższych dniach pochodu inteligencji
i młodzieży pod pomnik Bema Na Politechnice w Budapeszcie właśnie tego dnia studenci
postanowili, że jeżeli ich żądania nie zostaną zrealizowane w ciągu dwóch tygodni, to
zorganizują manifestację dla wyrażenia swojego niezadowolenia.
Grupa Nagya oraz wrogowie wewnętrzni, jeśli nawet kierowały nimi odmienne cele, dążyli do
zainspirowania jak najszybciej demonstracji, nie chcieli czekać aż dwa tygodnie. Wiedzieli, że
nastrojów zebrań nie będzie można podsycać długo, że wcześniej lub później opadną.
Wiedzieli również, że delegacja partyjno-rządowa wraca z Jugosławii 23 października i że
w ciągu kilku dni może podjąć skuteczne przeciwdziałanie. Mogli dowiedzieć się też, że
właśnie wieczorem 21 października wstrzymano wykonanie planu wprowadzenia w armii
nadzwyczajnych środków. Sądzili również, że dla nakłonienia studentów do „manifestacji
solidarności” można wykorzystać głębokie uczucia przyjaźni narodu i młodzieży węgierskiej do
narodu polskiego.
W dniach 19-21 października 1956 roku odbyło się VIII Plenum Komitetu Centralnego Polskiej
Zjednoczonej Partii Robotniczej. Referat wygłosił Władysław Gomułka, który po siedmioletniej
przerwie powrócił do życia politycznego i został przez plenum wybrany I sekretarzem KC.
Komitet Centralny opowiedział się za odnową życia politycznego i społecznego oraz rozwojem
socjalistycznej demokracji, podkreślił potrzebę większego udziału mas ludowych w kierowaniu
państwem i gospodarką, zwiększenia zainteresowania materialnego pracowników produkcją,
uwzględniania w trakcie socjalistycznego budownictwa specyficznych polskich warunków itd.
Ludzie pracy w Polsce, a szczególnie studenci, wyrażali na wiecach swoje poparcie dla
decyzji plenum, a w całym kraju nastąpił wzrost aktywności politycznej. O wydarzeniach tych
nie informowano na Węgrzech oficjalnie, co spowodowało powstawanie wielu pogłosek
i świadomie rozpowszechnianych kłamstw o ostrych starciach, walce politycznej
i manifestacjach studenckich w Polsce. Dawało to podstawę do wysunięcia hasła „manifestacji
solidarności”.
Na zorganizowanym wieczorem 22 października, przebiegającym w prowokacyjnej atmosferze
zebraniu studentów Politechniki Budapeszteńskiej pojawiło się wiele osób obcych, nie
mających z uczelnią nic wspólnego. Dwukrotnie zabierał głos József Szilágyi, jeden
z zauszników i „zastępców” Imre Nagya. Początkowo domagał się powrotu Imre Nagya do
rządu. W drugim przemówieniu zachęcał już do natychmiastowego zorganizowania
demonstracji. W podobnej atmosferze przebiegało zebranie studentów uniwersytetu
i wyższych szkół artystycznych, na którym także nawoływano do przeprowadzenia
demonstracji.
W nocy z 22 na 23 października odbyło się posiedzenie kierownictwa Klubu Petőfiego, na
które - jak pisał jeden z członków kierownictwa Klubu, Balázs Nagy - „przybyły delegacje
studentów”. Po wiecu na Politechnice rozpoczęto również wśród studentów innych wyższych
uczelni agitację na rzecz zorganizowania demonstracji. Uczestnicy „postanowili nawiązać
niezwłocznie kontakt z Imre Nagyem i poinformować go, że mają zamiar zorganizować
manifestację oraz określić jej cele (...)
. Imre Nagy powrócił tego dnia z Badacsony do
Budapesztu.
23 października przed .południem kierownictwo Klubu Petőfiego kontynuowało przygotowania
do manifestacji. Grupy pełnomocników udawały się na uczelnie i do domów akademickich,
przekazywały polecenia i trasę pochodu, formułowały hasła itp. Również przed południem
zebrali się w mieszkaniu Gézy Losonczyego „ważniejsi” członkowie grupy Nagya, aby omówić
sprawy związane z programem nowego, mającego powstać w przyszłości pod kierownictwem
Imre Nagya rządu, oraz śledzić przygotowania do manifestacji.
Działalności tej sprzyjało również stanowisko organów władzy. Centralny dziennik partii
„Szabad Nép” w artykule wstępnym „Nowy wiosenny przegląd” poparł postawę młodzieży.
„Nasza partia i jej gazeta «Szabad Nép» stają po stronie młodzieży, popierają organizowane
zebrania i życzą tym mądrym i twórczym naradom młodzieży wielu sukcesów (...). Bierze
w nich udział olbrzymia większość studentów szkół wyższych, zwolenników socjalizmu (...)”.
Artykuł opublikowany w przededniu kontrrewolucji wysunął również tezę „antystalinowską”: „W
danych warunkach każda pozostawiona bez odpowiedzi kontrrewolucyjna wypowiedź, każda
burżuazyjna prowokacja są wodą na młyn sekciarstwa”. Ta „jednostronna wrażliwość”
rewizjonistów nie uwzględniała wcale poważnego niebezpieczeństwa restauracji burżuazji
i sama faktycznie odegrała rolę jednego z jej kwatermistrzów. Dla wiernych sprawie socjalizmu
studentów wynikało z tego artykułu, że należy we wszystkim zgadzać się z pozostałymi. W ten
sposób prawie cała 15-tysięczna młodzież akademicka Budapesztu wzięła udział
w manifestacji.
Zarządzenie ministra spraw wewnętrznych miało zapewnić porządek publiczny i zakazywało
organizowania zgromadzeń i manifestacji. Ogłoszone przez radio o godzinie trzynastej zostało
o czternastej trzydzieści odwołane. Udzielono zgody na przeprowadzenie manifestacji. Pochód
stał się dla wszelkich zorganizowanych i niezorganizowanych wrogich elementów pretekstem
do wyjścia na ulice i wysuwania żądań, które, w miarę wyzwalania się namiętności,
przechodziły od zgłaszanych w dobrej wierze postulatów do antysocjalistycznych,
antykomunistycznych i nacjonalistycznych haseł. W pobliżu gmachu budapeszteńskiej
rozgłośni radiowej rozległy się pierwsze, wymierzone w ludową władzę strzały. Tak rozpoczęła
się zbrojna kontrrewolucja.
Pierwszy etap powstania zbrojnego
Na ogół zgodne są opinie, że pierwszy etap zbrojnego powstania trwał do 28-29 października.
W tym okresie starano się zbrojnie pokonać siły kontrrewolucyjne. Zaślepienie i żywiołowość
tłumu były jednak tak wielkie, że siłom wiernym socjalizmowi nie udało się osiągnąć
zwycięstwa. Pierwszy etap zakończył się pozornie przejęciem władzy przez grupę Imre Nagya,
ale już na ulicy i w powstających różnego rodzaju komitetach i radach przewagę zyskiwały
kontrrewolucyjne ugrupowania i różnego rodzaju bandy.
Zbrojne powstanie rozpoczęło się mniej więcej w tym samym czasie w wielu ważnych
punktach i w oparciu o jednakową taktykę. Przed budynkami o większym znaczeniu pojawiali
się najpierw nieuzbrojeni manifestanci. Kiedy atmosfera stawała się coraz gorętsza,
demonstranci zaczynali strzelać do obrońców tych obiektów, żądając od nich jednocześnie, by
poddali się. Pierwsze strzały przy gmachu radia padły o godzinie ósmej wieczorem. O godzinie
dziesiątej trwało już zorganizowane oblężenie. Dopiero o północy obrońcy otrzymali rozkaz
otwarcia ognia. Po godzinie siódmej wieczorem zaatakowano bazy transportowe, dzięki czemu
można było samochodami i autobusami przewozić „pokojowych” manifestantów przed koszary
wojskowe, zakłady produkcyjne, magazyny amunicji itp. Zajęto fabrykę broni, międzynarodową
centralę telefoniczną, a następnie budynek redakcji „Szabad Nép”. Około siódmej liczący
prawie trzysta osób tłum zaatakował Oficerską Szkołę Artylerii. Ponieważ nie zdobyto broni, a
żołnierze zachowali zdecydowaną postawę, wycofano się. „O godzinie dwudziestej
przywiezieni samochodami napastnicy oddali strzały w kierunku wartowni szkoły. Dwie
godziny później zaatakowano szkołę od drugiej strony. Pojmani napastnicy - stwierdzał
meldunek wartowników - byli pijani”
. Wieczorem w stoczni rzecznej Óbuda grupa
przywieziona trzema ciężarówkami usiłowała namówić robotników do przerwania pracy
i przyłączenia się do nich. Zaatakowano fabryki broni, składy amunicji, posterunki milicji oraz
obwodowe komendy uzupełnień.
Na dobre przygotowanie napastników wskazuje fakt, że pojawiali się oni w miejscach
najbardziej znaczących. I tak, na przykład, w Kombinacie Metalurgicznym Csepel nie byliby
w stanie poradzić sobie z kilkutysięczną załogą, dlatego też pierwsze natarcie skierowali około
godziny dziewiątej na zakładową elektrownię. Elektrownia jest sercem kombinatu - przerwa
w dostawie prądu unieruchamia całą fabrykę. Robotnicy obronili jednak elektrownię. Następne
uderzenie, prowadzone już przez uzbrojonych wyrostków, miało na celu zdobycie garaży.
Właśnie tam posługujący się żelaznymi drągami obrońcy zdobyli na napastnikach pierwszą
broń palną. Jeszcze przed północą przypuszczono skoncentrowany atak na posterunek
obwodowej komendy uzupełnień na wyspie Csepel, gdyż zagrażał on powodzeniu
skierowanej przeciwko zakładom ofensywy. Posterunek bronił się aż do rana i tylko
wyczerpanie się amunicji zmusiło obrońców do wycofania się.
Po początkowych sukcesach siły kontrrewolucji już w ciągu pierwszej nocy zorganizowały
swoje centra dowodzenia. Największe grupy uzbrojonych kontrrewolucjonistów skupiły się
w dzielnicach VIII i IX oraz w Budzie w okolicach placu Széna. Dowodzą tego również
następujące fakty: podczas gdy w całym Budapeszcie uległo w czasie walk uszkodzeniu
4,12% mieszkań, to w VIII dzielnicy aż 18,27%, a w IX - 22,98%. Spośród wszystkich poległych
w trakcie działań 13% zginęło w VII dzielnicy, 14% w IX i 22% w VIII (co daje łącznie 49%).
Jedną z baz powstania stały się położone w centrum IX dzielnicy koszary im. Kiliána.
Znajdowała się tam 1500-osobowa wojskowa jednostka pomocnicza oraz magazyn broni. 25
października na stronę kontrrewolucjonistów przeszedł tam pułkownik Pál Maléter, którego
zadaniem miało być zlikwidowanie tego ogniska kontrrewolucji.
Późniejsze opracowania zachodnie podkreślają fakt poparcia mas dla zbrojnej walki. Od
sprawozdania pięciostronnej komisji ONZ
, poprzez pojawiające się na Zachodzie artykuły
prasowe wszyscy twierdzili, że w walkach zbrojnych na Węgrzech brali udział robotnicy,
robotnicza młodzież i studenci. Chciano w ten sposób udowodnić, że na Węgrzech miała
miejsce nie zbrojna kontrrewolucja, lecz autentyczna rewolucja.
Dowódcami zbrojnych grup byli ludzie mający doświadczenie w ulicznych walkach: głównie
dawni oficerowie horthystowscy, żandarmi, strzałokrzyżowcy, zażarci wrogowie władzy
ludowej oraz niektórzy zdrajcy spośród oficerów armii węgierskiej. Wielu z nich należało do
nielegalnych organizacji, sympatyzowało z obalonym po wojnie reżimem lub działało pod
wpływem osobistych krzywd i kłopotów.
Do zorganizowanych sił kontrrewolucji od razu przyłączyły się elementy lumpenproletariackie
i przestępcze. Wszystkie meldunki stwierdzały, że w zbrojnych bandach znaczną rolę
odgrywali ludzie karani, o przestępczej przeszłości. Oddziały pułku strzelców z Kiskunhalas
prowadziły 26 października na wzgórzach Juta (w okolicach Budapesztu) potyczki
z kontrrewolucjonistami. W wyniku walki wzięto do niewoli 23 osoby, w tym dwie kobiety.
„Wielu spośród zatrzymanych mężczyzn utrzymywało się przed 23 października z kradzieży.
Dwunastu z nich w ciągu dwóch lat osiem, dziesięć, a nawet piętnaście razy zmieniało miejsce
pracy. Dziewiętnastu w ciągu jednego roku sześcio-siedmiokrotnie zmieniło miejsce
zamieszkania, dwoje zaś przyznało, że należeli do partii strzałokrzyżowców. Jedna z kobiet
miała za sobą dwa lata więzienia za prostytucję. Sześć osób odsiadywało już wyroki sądowe
od sześciu miesięcy do czterech lat. Wśród aresztowanych nie spotkaliśmy nikogo, kto by żył
z uczciwej pracy” - stwierdziło dowództwo pułku w przesłanym meldunku. Inny meldunek
donosił, że kiedy w XIX dzielnicy rozpoczęto organizowanie 300-osobowej zbrojnej „gwardii
narodowej”, to „z dnia na dzień jej szeregi zapełniły się chuliganami oraz znanymi milicji
przestępcami (...)”
.
Spośród skazanych w okresie od 11 grudnia 1956 roku do 7 stycznia 1957 roku za działania
kontrrewolucyjne 89 oskarżonych 42% było już uprzednio karanych. Wielu z nich działało
z determinacją, często nie wynikającą wcale z przyczyn politycznych. Występując
niejednokrotnie z pobudek kryminalnych przeciwko porządkowi, spokojowi i bezpieczeństwu
publicznemu, stawali się naturalnymi sojusznikami kontrrewolucjonistów politycznych.
Ofiarami padali również ludzie po prostu zagubieni, do czego przyczyniło się przede wszystkim
propagandowe przygotowanie powstania. Przyłączyli się do walki w imię urzeczywistnienia
tzw. narodowego komunizmu. Wielu z nich poniosło śmierć, gdyż zawierzyło propagandzie
i poglądom rewizjonistycznej opozycji wewnątrzpartyjnej. Szczególnie aktywny udział
w walkach zbrojnych brała - nie będąca w rzeczywistości kontrrewolucyjną - młodzież.
Przywódcy powstania oraz agitatorzy Radia „Wolna Europa”, świadomi swego cynizmu,
wykorzystywali brak politycznego wyrobienia dzieci i młodzieży, ich patriotyczny entuzjazm
i marzenia o bohaterstwie. W wyniku walk ulicznych śmierć poniosło około 3000 osób, z czego
20% to ofiary poniżej dwudziestego roku życia. Prawie jedna czwarta ogółu rannych nie miała
ukończonych osiemnastu lat, a prawie połowa z nich znajdowała się w przedziale wieku
między dziewiętnastym a trzydziestym rokiem życia
. Struktura wieku młodzieży znajdującej
się pod wpływem nielegalnej klerykalnej organizacji młodzieżowej Regnum Marianum (1,5 tys.
- 2 tys. osób) przedstawiała się w roku 1955 następująco: 15% - 6-14 lat, 38% - 15-19 lat i 37%
- 20-26 lat. Nie należy wprawdzie wyciągać zbyt daleko idących wniosków z porównania tych
danych, ale niektóre nasuwają się same: część młodzieży chwyciła za broń wskutek
kilkuletniego wpływu specyficznego wychowania.
Stopniowo zmieniał się również skład szeregów powstańczych. Po pierwszych dniach walk
znaczna część młodzieży zorientowała się, kim są w istocie otaczający ją ludzie, i odrzuciła
broń. Zwłaszcza studenci szybko przekonali się, że ich nadzieje były zupełnie inne. Do 26-27
października prawie dwie trzecie ogółu studentów opuściło uczelnie i w zasadzie wycofało się
z działań. Potwierdza to również fakt, że w walkach zbrojnych straciło życie łącznie dwudziestu
studentów. Ale jednocześnie coraz większą aktywność wykazywali polityczni i kryminalni
wrogowie socjalizmu. Otwierali oni bramy więzień i uwalniali byłych faszystów, reakcyjnych
spiskowców, złodziei i morderców. Od 25 października do końca miesiąca wypuszczono
z zakładów karnych 9962 przestępców kryminalnych i 3324 więźniów politycznych (w tym
również szpiegów i zbrojnych spiskowców). Większość z nich otrzymała broń. Pozostali
prowadzili działalność w politycznych organach kontrrewolucji.
21 listopada na zebraniu przedstawicieli działających grup zbrojnych przywódca zgrupowania
z placu Baross chwalił się, że „uwolnieni więźniowie polityczni brali udział w walkach”
.
Wszyscy skazani byli uważani za więźniów politycznych, dzięki czemu opinia publiczna łatwiej
ich akceptowała.
Odnoszone początkowo sukcesy zbrojnego powstania kontrrewolucyjnego miały swe źródło
w napiętej atmosferze politycznej. Publiczne dyskusje i publikacje prasowe rozbudziły
zainteresowanie i nastroje ludności, a brak odpowiednich posunięć ze strony rządu i partii
potęgował niezadowolenie społeczeństwa. Operowanie hasłami osłaniającymi zbrojne
powstanie, sztandary narodowe i częste nadużywanie hymnu państwowego zaciemniały
ludziom pracy faktyczny stan rzeczy. Około 15-19% robotników wywodziło się spośród osób
zdeklasowanych. Prowadzili oni wśród klasy robotniczej agitację za „lepszym socjalizmem”,
„oczyszczeniem socjalizmu”, demokracją i socjalizmem „prawdziwym”, a w działalności tej
„pomagała” im przejawiana przez ośrodki władzy niepewność, małoduszność i nie
przemyślane decyzje. Po 26 października oni właśnie stawali na czele powstających komisji
oraz „rewolucyjnych” i „narodowych” rad. Wówczas jeszcze wciągali przedstawicieli ludzi pracy
do rozmaitych kontrrewolucyjnych działań. Początkowo mówili także o obronie „sprawy
narodu” i „przystosowaniu” socjalizmu do warunków węgierskich. Nie występowali przeciwko
socjalizmowi, lecz domagali się jego „naprawy”. Jednak później, w odpowiednim dla siebie
momencie, wyraźnie zamienili swe postulaty na antysocjalistyczne hasła. Komitety
„rewolucyjne” głosiły hasła wprowadzające uczciwych ludzi w błąd, tworzyły oparcie i
sprzyjającą kontrrewolucji atmosferę - w rzeczywistości bowiem tworzyły się już
kontrrewolucyjne organa władzy.
Po 25 października emisariusze budapeszteńskich kontrrewolucjonistów starali się
doprowadzić do wybuchu walk zbrojnych we wszystkich większych miastach na Węgrzech.
Ponieważ zamierzenia te nie powiodły się, rozpoczęto pogromy i podburzanie ludności
przeciwko służbom ochrony państwa i organom wiernym władzy ludowej.
W społeczeństwie rozpowszechniano przekonanie, że zbrojne bandy nie miały jednolitego
centrum dowodzenia. W rzeczywistości istniało wiele takich ośrodków. Istotny wpływ na
przebieg wydarzeń wywierała grupa Imre Nagya, będąca jedną z sił kierowniczych.
Poszczególne ośrodki dowodzenia przeważnie postępowały według jednakowych zasad
politycznych i wojskowych. Wynikało to z faktu, że już wcześniej działające nielegalnie grupy
pracowały według podobnych metod na rzecz osiągnięcia wspólnego celu. Od początku
powstania sztabem walki zbrojnej stało się „centrum oporu ludowego w wolnym świecie” -
Radio „Wolna Europa”.
Ale i Radio „Wolna Europa” było tylko organem wykonawczym. Jak stwierdził Robert T. Holt:
„Monachium otrzymywało z Nowego Jorku teleksem codzienne zadania taktyczne” i właśnie „w
połowie roku 1956, a szczególnie w decydujących momentach, dyrektywy dotyczące sposobu
postępowania przybierały coraz bardziej zdecydowany ton”
. Centrum RWE starało się
polecenia te realizować oraz kierować walką zbrojną i wywierać na nią wpływ. „Wielki
kompleks gmachów Radia «Wolna Europa» w Monachium roił się w tamtych dniach od
przyjeżdżających ze wszystkich stron świata kurierów, wysłanników partii i delegatur,
korespondentów prasowych zimnej wojny, pseudonaukowców i tzw. kremlologów. Z Ameryki
napływało morze teleksów i poleceń, bez przerwy trwały konferencje, panował ruch
w interesie!” - pisali współpracownicy Radia „Wolna Europa” Béla Horváth i Imre Vámos
w piśmie „Látóhatár” w lutym 1962 roku.
„Centrum oporu ludowego w wolnym świecie” oblało następującą linię postępowania: Radio
„Wolna Europa”, począwszy od pierwszego dnia, przekazywało kontrrewolucjonistom rady
dotyczące taktyki zarówno w sferze politycznej, jak i walki zbrojnej. Formułowało postulaty
polityczne, podpowiadało, kogo należy włączyć, a kogo wyłączyć z „rządu jedności
narodowej”, jakich stanowisk w rządzie powinni domagać się dla siebie powstańcy itp.
Głównym celem pierwszych dni powstania miało być osiągnięcie zwycięstwa lub przynajmniej
znacznych sukcesów w walce zbrojnej.
Kierownictwo Radia „Wolna Europa” wszystkimi możliwymi sposobami chciało pobudzić
swoich zwolenników na Węgrzech do walki oraz spowodować, by trwała ona jak najdłużej.
Umożliwiłoby to przyjazd z Zachodu coraz większej liczby przedstawicieli sił reakcyjnych,
którzy mogliby włączyć się do kontrrewolucji. „Główną ich troską było, żeby nic doszło do
przywrócenia porządku, żeby panowało jak największe zamieszanie. Stwarzali wrażenie, że
poruszony został cały świat zachodni. A więc naprzód, Węgrzy! Wysuwając z godziny na
godzinę nowe żądania, usiłowali wywołać permanentną rewolucję. Utrwalić rewolucję! -
brzmiało ich hasło. Nie wolno pozwolić nawet na chwilę spokoju, żeby sytuacja na Węgrzech
nie mogła się skonsolidować” - pisali Horváth i Vámos. W tym celu przesyłali krzepiące
wiadomości, przekazywali „uznanie i podziw wolnego świata”, w wielce obiecujący sposób
przytaczali słowa prezydenta Eisenhowera z 25 października: „Serce Ameryki bije w trosce
o naród węgierski”. Starali się umocnić wiarę, że pomoc „wolnego świata” pod auspicjami ONZ
możliwa jest tylko za cenę wytrwania w walce zbrojnej. Nawet osławiona pięciostronna
komisja ONZ przyznała w swym sprawozdaniu: „Wygląda na to, że kilka programów «Wolnej
Europy» wywołało wrażenie, jakoby miała nadejść jakaś pomoc dla Węgrów”.
28 października jeden ze współpracowników RWE zapewniał w komentarzu
międzynarodowym nr C-524, że interwencja na Węgrzech jest prawem i obowiązkiem ONZ.
Zachodni dziennikarze i inni przebywający „przypadkowo” na Węgrzech ludzie zgodnie
twierdzili, że powstańcy wierzyli w nadejście tej pomocy i oczekiwali jej. W sprawozdaniu
austriackich dziennikarzy Fritza Moldena i Eugena Gézy Pogányego możemy przeczytać:
„Zatrzymali nas uzbrojeni w pistolety maszynowe i karabiny osobnicy. Jesteście Amerykanami,
z pewnością przywieźliście nam transport broni (...). Jakiś człowiek nie mógł i nie chciał
zrozumieć, że jesteśmy tylko pokojowo nastawionymi dziennikarzami. Takie sceny powtarzały
się na każdym kroku”
. O podobnych doświadczeniach mówią także w Czterech dniach
wolności
trzej zachodnioniemieccy i austriaccy działacze związkowi, którzy 31 października
przybyli do Budapesztu.
Wielu dziennikarzy i świadków wspomina, że uzbrojone grupy zwracały się o pomoc
bezpośrednio do zachodnich dyplomatów. „Jedna z grup wystosowała do pewnej ambasady
zachodniej list z następującą prośbą: «Mamy jedynie broń ręczną i sprawą życia lub śmierci
jest dostarczenie nam dział przeciwczołgowych, miotaczy ognia i broni przeciwpancernej». Inni
prosili Stany Zjednoczone o zrzuty broni, amunicji i żywności (...)”. Wielu powstańców
telefonicznie zwracało się do zachodnich ambasad twierdząc, że „walczą w obronie idei
Zachodu i wspólnych interesów w pierwszej bitwie trzeciej wojny światowej” - pisała 17
listopada 1956 roku „New York Herald Tribune”. Kontrrewolucjonistów podnosił na duchu fakt,
że w tym czasie przybyli na Węgry pierwsi wyszkoleni emigracyjni organizatorzy i doradcy
wojskowi oraz pojawiły się - pod pozorem przesyłek sanitarnych! - pierwsze zachodnie
transporty amunicji.
Finansowana przez Komitet „Wolna Europa” Wspólnota Węgierskich Kombatantów, w celu
organizowania zagranicznej pomocy wojskowej, utworzyła swoje centrum bojowe. Pismo tej
organizacji „Hadak Útján” w nadzwyczajnym wydaniu listopadowym informowało, że
„kierownictwo Wspólnoty powołało nadzwyczajny organ dowodzenia pod dowództwem
Andrása Zákó”. Centrum bojowe prowadziło swoją działalność w Wiedniu, a jedną
z podkomisji zlokalizowało w pobliżu granicy z Węgrami. Operatywne dowództwo, tak jak i
„wszyscy Węgrzy na świecie, przepełnione jest jednym świętym pragnieniem: w miarę
możliwości wesprzeć bronią bohaterskich węgierskich bojowników o wolność”.
Radio „Wolna Europa” histerycznie zagrzewało do walki. Nie tylko podtrzymywało nadzieję na
pomoc, ale udzielało także konkretnych rad wojskowych co do wyboru stylu i form walki.
Wojskowy doradca RWE występujący pod pseudonimem „pułkownik Bell” - były horthystowski
podpułkownik Julián Borsányi, prowadził radiowe porady wojskowe. Jego wykłady dotyczyły
walki zbrojnej w warunkach miejskich, walki z czołgami, obrony baz powstańczych itp.
Z wielkim przekonaniem twierdził, że powstańcy są w stanie pokonać Armię Radziecką.
RWE utrzymywało bezpośredni kontakt z kilkoma większymi bandami zbrojnymi. Terroryści
z ulicy Corvina mieli na przykład połączenie radiowe z Monachium. RWE zgłaszało się
codziennie o godzinie dwudziestej trzeciej, a kontrrewolucjoniści odpowiadali o godzinie
pierwszej w nocy.
Głównym dążeniem imperialistów było popieranie nacjonalizmu, potęgowanie nastrojów
antyradzieckich oraz doprowadzenie do ewentualnego wycofania się oddziałów radzieckich,
początkowo z walki, a w przyszłości całkowicie z Węgier. VI ten sposób zamierzali oni
stworzyć warunki do odrodzenia kapitalizmu. W przesłanej z Nowego Jorku do Monachium
dyrektywie z 25 października podkreślono: „(...) powtarzać, że odpowiedzialność za przelaną
krew węgierską spada na Kreml, kierownictwo węgierskie i władze krajów satelickich”. Intencje
były jasne: „Obciążyć Związek Radziecki odpowiedzialnością za przelaną krew, skierować
całą węgierską opinię publiczną przeciwko oddziałom radzieckim”. 25 października RWE
nadawało: „Należy odwołać stan wyjątkowy i wydać rozkaz powrotu oddziałów radzieckich do
koszar. Dalszemu przelewowi krwi może zapobiec natychmiastowe odwołanie stanu
wyjątkowego (...)”. Postulat ten spotkał się od razu z odzewem ze strony kontrrewolucyjnych
band i agitatorów.
Radio „Wolna Europa” oceniało również Imre Nagya i jego grupę według kryterium, czy są
w stanie doprowadzić do wycofania oddziałów radzieckich.
Sytuacja i walka sił wiernych socjalizmowi
Kontrrewolucyjne powstanie zbrojne zaskoczyło węgierskie siły socjalistyczne. W
Budapeszcie praktycznie rzecz biorąc żaden posterunek milicji nie był zdolny do walki,
a władze bezpieczeństwa nie opracowały planu na wypadek rozruchów. Sytuację pogorszyła -
już w pierwszych godzinach - zdrada kilku oficerów wojska i milicji. Niezdecydowana postawa
i opieszałość, a niekiedy świadomy sabotaż i jawna zdrada niektórych oficerów sztabu
generalnego, kadry dowódczej poszczególnych rodzajów broni oraz akademii wojskowych
spowodowały wielkie szkody właśnie w centrum, w Budapeszcie. Najwyższe kierownictwo
partyjne i państwowe także nie okazało w pierwszych godzinach zdecydowania w ocenie
sytuacji. I sekretarz KC WPP Ernő Gerő zdemaskował w przemówieniu radiowym
kontrrewolucyjny charakter powstania, ale podciągnął pod wspólny mianownik wszystkich
wrogów i opozycję, jak również sympatyków opozycji oraz ludzi niezadowolonych
i niecierpliwych. Jednocześnie nie wskazał sposobu wyjścia z dramatycznej sytuacji, nie
wezwał komunistów i robotników do walki. Mimo to komuniści przeciwstawiali się
kontrrewolucjonistom wszędzie, gdzie mieli ku temu najmniejsze chociażby możliwości. Nie
jest prawdą twierdzenie burżuazyjnych publicystów, że partia rozpadła się już w pierwszej
chwili i że przeciwko „węgierskim powstańcom” walczyły tylko oddziały radzieckie.
W nocy z 23 na 24 października zebrał się Komitet Centralny Węgierskiej Partii Pracujących
i podjął pewne decyzje w sprawie walki z kontrrewolucją. Partia opracowała bojowy program
uzbrojenia robotników, rozbicia siłą napastników oraz realizacji podstawowych postulatów.
Komitet Centralny, biorąc pod uwagę stopień zorganizowania i silę ataku oraz zdradę kilku
zajmujących ważne stanowiska oficerów wojska i milicji, podjął decyzję o wezwaniu na pomoc
oddziałów radzieckich. Powołał Komitet Wojskowy KC, którego zadaniem miało być
zmobilizowanie jednostek wojskowych w celu zapewnienia bezpieczeństwa publicznego,
uzbrojenie komunistów i robotników oraz nawiązanie współpracy między oddziałami wojsk
węgierskich i radzieckich.
W posiedzeniu Komitetu Centralnego brał udział Imre Nagy. Przysłuchiwał się dyskusji
o wezwaniu na pomoc oddziałów radzieckich, był też obecny przy zatwierdzaniu tej propozycji,
jak również innych decyzji i zgadzał się z nimi. Dlatego też Komitet Centralny, wychodząc
z założenia, że w walce z wrogiem klasowym należy stworzyć w partii jak najszerszy front
jedności, dokooptował do KC osoby z otoczenia Imre Nagya, dokonał wyboru nowego Biura
Politycznego i zaproponował Imre Nagyowi objęcie stanowiska prezesa Rady Ministrów.
Komitet Centralny pozostawił Ernő Gerő na stanowisku I sekretarza partii, ale już 25
października pozbawił go tej funkcji i wybrał na jego miejsce Jánosa Kádára.
24 października premier Imre Nagy ogłosił stan wyjątkowy i wprowadził zakaz swobodnego
poruszania się. W wygłoszonym następnego dnia przemówieniu stwierdził, że „niewielka
liczba kontrrewolucyjnych podżegaczy dokonała zbrojnego naruszenia porządku panującego
w naszej ludowej republice (...)”. Partia ogłosiła bezwzględną walkę z kontrrewolucją oraz
zapowiedziała niekaranie tych, którzy nieświadomie do niej przystąpili, jeśli natychmiast
zaprzestaną walki.
Siły wierne socjalizmowi, dowiedziawszy się przez radio o wydarzeniach, na ogół
przeciwstawiały się uzbrojonym napastnikom. Komuniści organizowali w fabrykach straż
robotniczą i początkowo w większości zakładów panowali nad sytuacją i obronili swoje fabryki
przed atakami. Bohatersko, za pomocą narzędzi pracy i żelaznych drągów walczyli w tych
pierwszych dniach z posiadającymi broń kontrrewolucjonistami. W Fabryce Obuwia Duna
działała 40-osobowa straż, uzbrojona w żelazne pręty i pięć karabinków sportowych. W
Stoczni Gheorghiu-Dej w pierwszych dniach bronią robotników były narzędzia pracy
i kamienie. Przy ich użyciu zdobyto na napastnikach pistolety maszynowe. W Kombinacie
Metalurgicznym Csepel pierwszą broń palną zdobyto w czasie obrony garaży. W
Budapeszteńskich Zakładach Radiotechnicznych straż zorganizowała się nocą z 23 na 24
października, a jej jedyną bronią był zdobyczny pistolet maszynowy. Zaatakowaną już około
godziny siódmej, ósmej wieczorem 23 października Stocznię Rzeczną Óbuda tamtejsza straż
zakładowa obroniła przy pomocy narzędzi i kilku karabinów. Budapeszteńską Fabrykę
Wyrobów Pończoszniczych około godziny dwudziestej trzeciej zaatakowało kilku uzbrojonych
osobników, którzy domagali się natychmiastowego przerwania pracy. Robotnicy odpędzili ich
przy pomocy znajdujących się akurat pod ręką narzędzi. Cegielni Ujlaki broniła 30-osobowa
straż zakładowa. W Zakładach Chinoin obronę zorganizował dyrektor przy pomocy komitetu
zakładowego partii. Budapeszteńskiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Cementowego do końca
bronili uzbrojeni robotnicy.
W poszczególnych dzielnicach Budapesztu komitety partyjne starały się zorganizować obronę,
mimo że nie dostały odpowiednich poleceń. Ci, którzy zrozumieli sytuację, nie agitowali, lecz
walczyli. W III dzielnicy komuniści, uzbrojeni w otrzymaną z koszar Damjanicha broń palną
i granaty, do 30 października utrzymali porządek na swoim terenie. W X dzielnicy już pierwszej
nocy stanęło do walki z kontrrewolucją 110 osób. Do 30 października broniły one budynku
komitetu partii, a następnie wycofały się na teren browaru. W pierwszych dniach w dzielnicy tej
utrzymywało porządek łącznie około 600 osób, w tym 380 chroniło 40 zakładów
przemysłowych. Broń - 120 pistoletów maszynowych, cztery karabiny maszynowe, 360
pistoletów i 600 karabinów - otrzymali ze szkoły oficerskiej. Na wyspie Csepel kombinatu
broniło 250 komunistów. 26 października wieczorem przybyły posiłki w postaci 4 wozów
bojowych oraz dwóch ciężarówek z bronią i amunicją. Z pomocą pospieszyło także 15 byłych
partyzantów. Jeden z nich zginął przy obronie fabryki. 27 października przybyły nowe oddziały
wojska, które zaprowadziły na wyspie porządek. Żołnierzy tych wycofano 29 października na
osobisty rozkaz Malétera, a 30 października fabryka znalazła się w rękach
kontrrewolucjonistów. W ciągu kilku dni spowodowali oni straty w wysokości 3,7 mln forintów;
między innymi ci „posiadający czyste ręce powstańcy” ukradli 380 motocykli.
Kiedy komuniści nie mogli utrzymać dzielnicowych komitetów partii, wycofywali się na teren
większych fabryk. Członkowie partii dzielnicy Angyalföld kierowali z Zakładów Mechanicznych
Láng walczącymi z kontrrewolucjonistami 350 robotnikami i 380 żołnierzami. Przekazali
również broń robotnikom sąsiedniej dzielnicy Újpest, którzy skupili się w Fabryce Maszyn
Górniczych w celu odbicia kontrrewolucjonistom budynków Dzielnicowego Komitetu Partii,
Dzielnicowej Rady Narodowej i komendy milicji. Otrzymaną z Zakładów Láng bronią
uzbrojono 140-160-osobowy oddział.
Wśród tych, którzy pierwsi chwycili za broń, znajdowali się dawni partyzanci. Około trzystu
z nich wzięło udział w różnych akcjach, obronie najważniejszych budynków użyteczności
publicznej oraz podczas odbijania siedziby redakcji „Szabad Nép”.
Do obrony władzy ludowej zmobilizowano znaczne siły nie tylko w stolicy, ale w całym kraju.
Wszędzie organizowano straż zakładową i broniono siedzib komitetów partii. Na pierwszej linii
stali ci doświadczeni komuniści i starzy robotnicy, którzy już przed wyzwoleniem brali udział
w walce klasowej i szybko rozpoznali kontrrewolucyjny charakter wydarzeń.
W województwie Nógrád setki ludzi prosiły o broń. Niestety, małoduszność, niewiara i bezwład
przeszkodziły w utworzeniu górniczego pułku. Walczący o socjalizm górnicy zdobyli broń
dopiero po rozbrojeniu kontrrewolucjonistów. Mieszkańcy Nógrád szukali kontaktów
z towarzyszami z Czechosłowacji i od nich otrzymali pomoc: broń, amunicję, żywność oraz
materiały propagandowe. Komuniści tego województwa nigdy nie zapomną, że w chwili
zmasowanego ataku wrogów klasowych władze komunistyczne sąsiadujących z Węgrami
terenów czechosłowackich nie moralizowały, nie udzielały rad prawnych, nie bały się
„ingerować” w wewnętrzne sprawy Węgier, lecz kierując się swoimi przekonaniami pomogły
w duchu internacjonalizmu tak, jak potrafiły. Dzięki temu w Salgó, Baglyasaljá, Karancslapujtő
i w innych miejscowościach powstały jednostki zbrojne, które utrzymywały tam socjalistyczny
porządek i broniły władzy ludu
.
W województwie Békés, w mieście Szarvas i okolicy dawny proletariat wiejski szybko
zorientował się, że grozi mu powrót do niewolniczych warunków życia. Kontrrewolucji nawet
na godzinę nie udało się tam zdobyć przewagi, nadal działała partia oraz zbrojna straż
komunistów
.
Najbardziej świadomi członkowie spółdzielni produkcyjnych, uzbrojeni w siekiery, łopaty i kosy
bronili swego wspólnego majątku przed byłymi właścicielami ziemskimi i kułakami, przed
dążącą do restauracji przeszłości reakcją.
„Niektóre oddziały armii węgierskiej przeszły na stronę powstańców, lecz sama armia, jako
całość, w chwili wybuchu powstania rozpadła się” - twierdziła pięciostronna komisja ONZ
w sprawozdaniu dotyczącym tzw. sprawy węgierskiej. Następnie kłamliwie stwierdzono:
„Godny uwagi jest fakt, że podczas powstania ani jedna jednostka wojska węgierskiego nie
walczyła (...) po stronie oddziałów radzieckich”. Do dzisiaj nie zrobiliśmy zbyt wiele, aby
upowszechnić zadającą kłam tym twierdzeniom prawdę.
Ani jedna jednostka sił zbrojnych Węgierskiej Republiki Ludowej nie przeszła całkowicie na
stronę kontrrewolucji. Nierzadko zdarzały się zdrady, dezercje i bezwład, lecz przeważająca
część formacji wojskowych stała gotowa do walki i aż do 28-29 października wykonywała
rozkazy (jeżeli rozkazy były!). Ale z powodu zdrady jednych i bezsilności drugich w pierwszych
dniach praktycznie sparaliżowana została praca Ministerstwa Obrony Narodowej. Panujący
rozgardiasz dobrze obrazuje fakt, że znajdujących się 24 października w Budapeszcie 6700
żołnierzy i 50 wozów bojowych było rozlokowanych w 30 punktach, przez co siły te nie były
zdolne do zadania zdecydowanego ciosu. Ministerstwo Obrony Narodowej nie wydawało
rozkazów i nie informowało jednostek, w wyniku czego na ogół dowiadywały się one
o przebiegu wydarzeń z komunikatów radiowych. Oddziały wojska na prowincji dopiero 26
października (!) otrzymały rozkaz MON obrony budynków użyteczności publicznej. Niemniej
jednak - często samorzutnie - walczyły z kontrrewolucją. W pierwszych dniach broniły przed
atakami własnych obiektów, później, po 26 października, przystąpiły do likwidacji sił
kontrrewolucji. I tak na przykład:
Wojsko przybyłe z Nagyatád 26 października zaprowadziło porządek w Pécsu. W Kalocsa
żołnierze obronili miejscowe więzienie i rozproszyli napastników. W Ceglédzie powstały
wojskowe siły porządkowe. W Esztergomie odbito zajęty przez kontrrewolucjonistów gmach
rady narodowej. W Kecskemét wypuszczeni na wolność więźniowie oraz inni osobnicy
rozpoczęli walkę zbrojną, ale po ataku ogniowym lotników piechota zlikwidowała grupy
kontrrewolucjonistów. W Nyíregyháza powstała Rada Obrony Narodowej, która wspólnie
z dowództwem oddziałów radzieckich opracowała plan obrony miasta. Na podstawie
wspólnych uzgodnień oddziałów węgierskich i radzieckich zapewniono bezpieczeństwo
miastu Hatvan.
27 października wojsko rozpoczęło szeroko zakrojoną akcję dla obrony prawowitej władzy.
Zatrzymywanie i aresztowanie przybywających z Budapesztu organizatorów powstania
umożliwiła blokada miasta. W miejscowościach zagrożonych przez zbiegłych więźniów
zorganizowano ochronę ludzi pracy. W Kiskunhalas powstała złożona z przedstawicieli partii
i dowództwa jednostki wojskowej rada robotniczo-chłopsko-żołnierska, która zapewniła
bezpieczeństwo demokratycznej władzy ludowej. W Keszthely oraz Nagykanizsa
wprowadzono dyktaturę wojskową. W Zalaegerszeg aresztowano członków „rady
rewolucyjnej”.
W ciągu tych dwóch dni w wielu miejscowościach (Szeged, Miszkolc, Debreczyn,
Dunaújváros, Székesfehérvár, Kecskemét) żołnierze często musieli użyć broni. Wielokrotnie
interweniowali wobec uzbrojonych napastników broniąc siedzib komitetów partyjnych i rad
narodowych. Wykonywali wszystkie rozkazy otwarcia ognia, a bohaterska śmierć
współtowarzyszy dopingowała ich do walki z siłami kontrrewolucyjnymi.
Ważną rolę w obronie władzy klasy robotniczej odegrały podlegające Urzędowi
Bezpieczeństwa Państwa oddziały złożone z poborowych, niektóre jednostki milicji, wojsk
ochrony pogranicza itp. Szczególne znaczenie przypadło 3 Korpusowi, którego niektóre
oddziały wyróżniły się w walkach. One właśnie osłaniały oddziały radzieckie wkraczające do
Budapesztu. Do 28 października rozgromiły też siły kontrrewolucyjne w Kecskemét. Jednostki
5 Dywizji Zmotoryzowanej do 28 października całkowicie przywróciły porządek na terenach
między Dunajem a Cisą. 27 Dywizja Strzelców walczyła z kontrrewolucją w Budapeszcie, a jej
dowódcy niejednokrotnie starali się odbić koszary Kiliána. Jednak zamiar ten udaremniała
bądź bezwładność Ministerstwa Obrony Narodowej, bądź zdrada któregoś z oficerów -
kolegów Malétera. Oddziały Zmotoryzowanego Pułku Egerskiego broniły gmachu Ministerstwa
Obrony Narodowej i walcząc wspólnie z jednostkami wojsk radzieckich pokonały zbrojne
bandy działające w okolicy. Gmachu Komitetu Centralnego partii broniło 101 marynarzy floty
śródlądowej wraz z przybyłymi żołnierzami wojsk ochrony pogranicza. Oni także
współpracowali z oddziałami radzieckimi. Sukcesy w walce odnosiła w Budapeszcie jednostka
z koszar Petőfiego, gdzie trzymano 680 kontrrewolucjonistów i 150 więźniów. W wyniku tych
walk wiele osób poniosło śmierć.
Wezwane na pomoc oddziały radzieckie wkroczyły do akcji w obronie węgierskiej władzy
ludowej 24 października o świcie. O godzinie 3.30, ubezpieczany przez pancerny batalion
zwiadowczy, przybył do gmachu Ministerstwa Obrony Narodowej w celu nawiązania łączności
sztab radziecki. Wraz z właściwymi dowództwami wojsk węgierskich sztab przystąpił do
zlokalizowania zbrojnych grup kontrrewolucyjnych w Budapeszcie. Do rana sporządzona
została mapa głównych zbrojnych ognisk kontrrewolucji. Pierwsze jednostki bojowe przybyły
do Budapesztu około godziny 4.30 i od razu włączyły się do walki.
W pierwszych dniach działań taktykę oddziałów radzieckich określały względy raczej
polityczne niż wojskowe. Zaatakowane wojska radzieckie ostrzeliwały się, ale na ogół
prowadziły tylko walki obronne. Początkowo zamierzały, poprzez demonstrację siły, wpływać
na uzbrojoną i zdezorientowaną, ale niekontrrewolucyjną młodzież. Swoją obecnością
udzielały moralno-politycznego wsparcia węgierskim siłom socjalizmu, tak aby mogły ona
w bardziej dogodnych warunkach wałczyć z kontrrewolucją.
Do przyjęcia takiej taktyki przyczynił się także fakt, że ani węgierskie, ani radzieckie
dowództwo nie orientowały się w pierwszych dniach powstania, jaka jest siła zbrojna i taktyka
działania band kontrrewolucyjnych. Nie sądzono, że w dwanaście lat po wyzwoleniu bandy te
mogą dysponować jeszcze tak znacznymi siłami. Oddziały radzieckie niejednokrotnie
zaskakiwane były kierowanym przez fachowców gwałtownym i zmasowanym atakiem, co
spowodowało wiele ofiar w ich szeregach. Na przykład w wyniku nieoczekiwanego ataku
w okolicach koszar Kiliána straciło życie wielu młodych żołnierzy radzieckich.
Zgodnie z taktyką demonstracji siły niektóre jednostki wojskowe brały udział w obronie
ważniejszych gmachów publicznych, inne patrolowały ulice Budapesztu. Sztab radziecki
uważał wówczas, że żołnierze węgierscy sami rozprawią się z bandami, a jednostki radzieckie
udzielą im tylko pomocy. Według tego założenia decydujące uderzenie przeprowadziliby
żołnierze węgierscy. 25 października generał brygady Tichonow zaproponował, aby
dowodzone przez Węgrów dwie dywizje 3 Korpusu stłumiły kontrrewolucyjne powstania.
Jednostki radzieckie udzieliłyby im wsparcia ogniowego. Plan był całkowicie realny, ale
w kierownictwie politycznym nie było już jednomyślności i zwolennicy Imre Nagya
przeszkodzili w jego realizacji.
Dowódcy wojsk radzieckich wszędzie dążyli do skoordynowania swoich działań z działaniami
jednostek węgierskich. Przynosiło to dobre rezultaty szczególnie w miastach na prowincji i w
czasie obrony ważniejszych punktów w Budapeszcie. Jednakże w niektórych obwodach
Budapesztu niedostateczna koordynacja działań lub zdrada części węgierskich oficerów
spowodowały znaczne straty i przyniosły wiele ofiar.
Kontrrewolucjoniści i ich sprzymierzeńcy buntowali ludność przeciwko oddziałom radzieckim.
Antyradzieckie nastroje panowały również wśród sił rewizjonistycznych. Ale żołnierze
radzieccy ufali robotnikom i dostarczyli do wielu fabryk broń dla straży zakładowej. Węgierscy
ludzie pracy udowodnili, że traktowali żołnierzy radzieckich jako przychodzących im z pomocą
towarzyszy. Straże zakładowe nie raz wspierały zbrojnie żołnierzy radzieckich lub spieszyły
z pomocą mniejszym ich oddziałom, gdy znalazły się one w trudnej sytuacji. Robotnicy, lekarze
i pracownicy służby zdrowia, pomimo gróźb ze strony band, ryzykując życiem, dostarczali
oddziałom radzieckim pożywienie oraz ratowali rannych, a niekiedy nawet ukrywali ich
i przechowywali broń. Były to konkretne przykłady przyjaźni węgiersko-radzieckiej.
W nocy z 27 na 28 października siły zbrojne władzy ludowej zadały kontrrewolucjonistom
poważne ciosy. Na prowincji powstanie prawie stłumiono. W wielu punktach Budapesztu
zbrojne grupy poniosły porażkę. Radzieccy i węgierscy żołnierze zlikwidowali bazę
kontrrewolucji na placu Széna. Rozbili również siły kontrrewolucjonistów z Újpesztu oraz, przy
wsparciu wozów bojowych, żołnierzy i komunistów z dzielnic VI i XII, opanowali gmachy
użyteczności publicznej. Zakładom Láng radzieckie wozy bojowe dostarczyły broni,
a węgierscy oficerowie z jednostek zmotoryzowanych uczyli robotników posługiwania się nią.
Wierni socjalizmowi oficerowie Akademii Wojskowej im. Zrinyiego obronili siedzibę komitetu
partii VIII dzielnicy. Przybyły z miejscowości Lenti I batalion oraz 10 wozów bojowych
zmotoryzowanej jednostki wojskowej z Tapolca zlikwidowały, jedno po drugim, ogniska
kontrrewolucji na terenie miasta Várpalota. Do 27 października wieczorem drugi batalion 37
Pułku Strzegów, przy wsparciu radzieckich i węgierskich wozów bojowych, wyparł
kontrrewolucjonistów z terenu Csepel. „Odbili posterunek milicji i zlikwidowali wiele zbrojnych
grup - pisali komuniści z kombinatu. - Większość szeregowców to porządni, znający swoje
obowiązki chłopcy ze wsi, którzy - zgodnie z tym, co wiemy - po prostu wykonywali rozkazy.
Większość oficerów wahała się, tylko wyższe dowództwo było niewzruszone (...). Głównym
błędem dowódców wojskowych było to, że w każdej akcji oczekiwali na rozkazy
zwierzchników. Polecenia zmieniały się niemal z godziny na godzinę i przeczyły sobie
wzajemnie”
. Powyższa charakterystyka wiernie odzwierciedla istniejące wówczas
sprzeczności.
Punktem zwrotnym w walce mogłoby stać się zlikwidowanie najsilniejszego ogniska
kontrrewolucji znajdującego się w okolicach ulicy Corvina i w koszarach Kiliána. Nocą 28
października 280 żołnierzy 5 Pułku Zmotoryzowanego oraz pododdziały 6 Pułku
Zmotoryzowanego otoczyły te tereny i przy współudziale radzieckich wozów bojowych oraz
artylerii rozpoczęły przygotowanie do ich opanowania. Radzieccy i węgierscy dowódcy
omówili zadania i zajęto pozycje wyjściowe, a artyleria rozpoczęła przygotowanie ogniowe.
Ale o godzinie 5.30 rano nadszedł rozkaz odwołania akcji i wycofania się. Ponieważ żołnierze
rwali się do walki, wytłumaczono im, że kontrrewolucjoniści złożyli broń.
Z polecenia Komitetu Centralnego niektórzy członkowie Komitetu Wojskowego, przy
współudziale oficerów wojska, opracowali nocą z 27 na 28 października plan zbrojnej obrony
władzy ludowej. Zakładał on, że armia przejmie władzę tymczasowo, a w pułkach dowództwo
obejmą komisarze wojskowi; po zaprowadzeniu porządku i likwidacji zbrojnych grup utworzy
się nowy rząd. Ale i ten plan nie mógł być zrealizowany.
Co było zasadniczą przyczyną chwilowej przewagi kontrrewolucji mimo stopniowo rozwijającej
się walki sił socjalistycznych? Tkwiła ona w braku jedności kierownictwa partii i rządu
w przeciwstawieniu się kontrrewolucji. Dlatego też doszło do tej szczególnej sytuacji, że kiedy
w walce zbrojnej szala przechylała się na korzyść sił socjalistycznych, to poza nimi, za pomocą
środków politycznych, ogłoszono zwycięstwo kontrrewolucyjnego .powstania.
W miesiącach poprzedzających 23 października głównym celem rewizjonizmu było rozbicie
jedności partii. Z atakami tymi kierownictwo partyjne nie prowadziło konsekwentnej walki
ideologicznej, a wahania i brak oporu ułatwiały opozycji osiągnięcie sukcesu. Tak więc
w chwili zbrojnego ataku kontrrewolucji walkę podjęła partia rozchwiana ideologicznie
i obciążona sprzecznymi nurtami politycznymi. Podobna sytuacja panowała w Komitecie
Centralnym. W nocy z 23 na 24 października wyglądało jednak na to, że udało się stworzyć
jedność działania w walce z kontrrewolucją, że przyłączył się do niej także Imre Nagy i jego
zwolennicy. 25 października uczyniono dalszy krok na drodze pomyślnego rozwoju sytuacji,
odwołując ze stanowiska I sekretarza Ernő Gerő i wybierając na jego miejsce Jánosa Kádára.
Podjęto też inne decyzje mające na celu spełnienie słusznych postulatów ludzi pracy.
Jedność działania nie okazała się jednak trwała, nie wytrzymała próby ognia. Niektórzy
członkowie władz centralnych zawiedli, innych rewizjonizm doprowadził do zdrady. Postawę
poszczególnych członków Komitetu Centralnego nie zawsze cechowało dążenie do
zrealizowania programu działania, lecz ich własne poglądy polityczno-ideowe lub cele
osobiste. W pierwszym okresie kontrrewolucji w kierownictwie wyłoniły się ugrupowania
reprezentujące różne tendencje.
Pierwszą grupę tworzyli ci marksiści-leniniści, którzy zerwali z poprzednią błędną polityką,
odrzucili karygodne metody postępowania, rozumieli interesy mas pracujących, ale wiedzieli,
że najpierw trzeba rozprawić się ze zbrojnym przeciwnikiem. Obiektywnie oceniali postawę
mas i nie wszystkich uważali za kontrrewolucjonistów. „Cechą charakterystyczną sytuacji,
w jakiej się znaleźliśmy, jest to, że wmieszane są w nią różnego pokroju elementy. Część
naszej młodzieży ruszyła nastawiona pokojowo, ale uczciwa w swych celach demonstracja
w ciągu kilku godzin - zgodnie z zamiarami antyludowych elementów kontrrewolucyjnych -
przerodziła się w zbrojne powstanie przeciwko władzy państwowej, demokracji ludowej (...).
Zbrojny atak na władzę państwową naszej ludowej republiki musimy odeprzeć wszelkimi
możliwymi środkami” - powiedział János Kádár w przemówieniu radiowym 25 października
.
Wytyczony program był słuszny, lecz komuniści nie zorganizowali się jeszcze oddzielnie, gdyż
nie dostrzegali w pełni faktycznej działalności grupy Nagya. Nie mieli oni własnych, innych niż
partyjne i ogólnonarodowe interesów i dlatego dopóki nie wyszła na law granicząca ze zdradą
bezwładność jednego skrzydła kierownictwa i zdrada drugiego, pragnęli działać w jedności, by
rozwiązać trudną sytuację. Dla komunisty jedność partii ma ogromne znaczenie, a udział w jej
szeregach jest służbą interesom narodu. Czy można i kiedy trzeba ją zerwać? Wybór chwili
może mieć decydujące znaczenie. Na I Krajowej Konferencji WSPR János Kádár powiedział:
„Pod pewnym względem naszą sytuację pogarszała okoliczność, że dopóki nie było to
absolutnie niezbędne, nie podjęliśmy trudnej decyzji ujawnienia w tak ciężkim momencie
przed światem, że nie ma jedności między komunistami w ścisłym gronie kierownictwa partii
i rządu”
.
Działalność ich paraliżowały stopniowo grupy prawicy i lewicy, a później zdrada Imre Nagya.
Do drugiej grupy należeli ci przywódcy, członkowie kliki Rákosiego i Gerő, którzy szczególnie
byli winni popełnienia w przeszłości ciężkich błędów i którzy trwali na swoich pozycjach, ale
zawiedli w walce z kontrrewolucją. Nie byli zdrajcami, ale swoimi odbiegającymi od marksizmu
poglądami i nieudolnością przeszkadzali w realizacji bojowego programu Komitetu
Centralnego i w likwidacji baz kontrrewolucji.
Wygłoszone 23 października o godzinie 20 przemówienie Ernő Gerő, choć jasno i słusznie
ukazywało kontrrewolucyjny charakter wypadków, obrażało jednocześnie uczciwych ludzi.
Gerő i jego współpracownicy ciągle odkładali, zwołane w końcu na wieczór 23 października,
posiedzenie Komitetu Centralnego. Wystarczy przypomnieć podawane wówczas przez radio
wiadomości: godz. 19.30 - posiedzenie Komitetu Centralnego zwołano na 31 października;
20.30 - Komitet Centralny zbierze się za kilka dni; 22.22 - Biuro Polityczne natychmiast wzywa
członków Komitetu Centralnego w celu omówienia sytuacji i ustalenia zadań. Należący do tej
grupy minister obrony narodowej oświadczył w nocy 23 października Komitetowi
Wojskowemu, że nie ma broni dla uzbrojenia robotników. Po dwóch dniach broń była, ale n.ie
było możliwości jej dostarczenia. Duża część członków Biura Politycznego wzbraniała się
przed wydaniem rozkazu otwarcia ognia mówiąc, że nie można strzelać do narodu. Ich
niepewność, bezradność i niewiara udzielały się innym.
Komuniści z III dzielnicy donosili, że „już wczesnym rankiem 24 października towarzysze
przychodzili do komitetu partii, zgłaszając gotowość do walki”. Ale centralne władze partii
przekazywały sprzeczne polecenia. Początkowo mówiono, aby „towarzyszy odesłać do
domów”, później, po ponagleniach, kazano im „iść między ludzi i agitować”
.
Większość członków Komitetu Centralnego była absolutnie niezdecydowana, czy powstanie
należy stłumić przy użyciu broni, czy próbować „stanąć na czele mas”. Tak więc i oni nie mogli
realizować programu Komitetu Centralnego i stanowili przeszkodę dla sił rewolucyjnych.
Hamowali działalność wojska, a nieufność do robotników przeszkodziła w ich uzbrojeniu.
Pozostali członkowie kliki Rákosiego byli tchórzliwi, nieudolni w walce i bali się uzbrojenia
robotników. Poważna część tych, którzy poprzednio nadużywali władzy, teraz, w ciężkiej
godzinie, nie potrafiła jej wykorzystać w obronie faktycznych interesów narodu. Już po raz
drugi w tragicznej sytuacji nie zdali egzaminu z historii.
Prawdą jest też, że do 26-27 października czołowi przedstawiciele frakcji lewicowej odeszli
(poza nielicznymi wyjątkami) z kierownictwa i nie stanowili szczególnej przeszkody w walce.
Wówczas jednak główną rolę przejął już Imre Nagy i jego grupa.
Imre Nagy i Radio „Wolna Europa” domagają się wycofania wojsk radzieckich
Rewizjoniści najpierw sparaliżowali działania kierownictwa, a następnie zburzyli system
organów władzy proletariatu.
Imre Nagy zaaprobował uchwalany w nocy z 23 na 24 października program Komitetu
Centralnego i w związku z tym on i kilku jego współtowarzyszy zostało dokooptowanych do
składu kierownictwa. Imre Nagy ogłosił wprowadzenie stanu wyjątkowego, potępił
kontrrewolucyjne powstanie, grożąc ukaraniem burzycieli porządku z całą surowością prawa.
Zgodził się na pomoc wojsk radzieckich w stłumieniu rozruchów. W wygłoszonym 25
października przemówieniu radiowym stwierdził: „Wycofanie oddziałów radzieckich, których
udział w walkach stał się niezbędny w interesie naszego socjalistycznego systemu, nastąpi
niezwłocznie po przywróceniu „spokoju i porządku”. Nawet zachodni sympatycy Nagya
przyznali: „Mamy dowody tego, że przyłączył się do decyzji wezwania czołgów rosyjskich
(...)”
. Natomiast skupiona wokół Nagya grupa od razu podjęła konkretne posunięcia, mające
uniemożliwić realizację ofensywnego programu Komitetu Centralnego.
Nocą 23 października ukształtowały się dwa ośrodki zwolenników Nagya. W centralnej
siedzibie partii działali: zięć Imre Nagya Ferenc Jánossy, kierownictwo Klubu Petőfiego oraz
pisarze i dziennikarze. Ich celem było wywieranie nacisków na kierownictwo WPP
i sparaliżowanie pracy organów partyjnych. Prowokowali ciągle dyskusje w Komitecie
Centralnym i zamiast stosowania jednocześnie rozwiązań politycznych i zbrojnych domagali
się podejmowania jedynie kroków politycznych. Ich celem było niedopuszczenie do zbrojnej
walki w obronie socjalizmu i zmiana oceny charakteru powstania. „Imre Nagy nie mógł zrobić
nic innego jak to, co zrobił, a mianowicie, odsunął partię tak dalece, jak to było - w danych
warunkach - możliwe” - pisał jego stronnik Balázs Nagy w lipcowym numerze „Szemle”
(Bruksela) z 1960 roku.
Postawa Imre Nagya spotkała się wśród zbiegłych na Zachód jego stronników
z niejednoznacznymi ocenami. Na przykład grupa skupiona wokół Mérayego potępiła Nagya
za to, że w pierwszych dniach usiłował lawirować zamiast zerwać z partią i otwarcie przejść na
stronę powstania. Inna grupa - pracownicy Instytutu Imre Nagya w Brukseli - przyznała
słuszność taktyce swego patrona, który w danej sytuacji starał się „tylko” przybliżyć oficjalną
linię do stanowiska powstańców i zmienić oceny powstania, nie dokonując widowiskowego
zerwania. Właśnie tak postępował Imre Nagy w pierwszych dniach walki.
Zgodnie z tą taktyką do jego zwolenników przybywały „robotnicze delegacje” Związku Pisarzy,
studentów, powstańców itp. 26 października delegacja Związku Pisarzy przeprowadziła
rozmowy najpierw z Ferencem Donáthem
i Gézą Losonczym, a następnie z samym Nagyem.
„Nawet doszli z nim do porozumienia w najważniejszych kwestiach, a mianowicie, że
powstanie i towarzyszący mu ruch narodowy ma, ogólnie biorąc, charakter narodowo-
demokratyczny (...)”
. Tych wspólnych ustaleń nie podano od razu do publicznej wiadomości,
nastąpiło to dopiero dwa dni później.
Drugi ośrodek zwolenników Imre Nagya działał w budapeszteńskiej Komendzie Głównej
Milicji, starając się wszelkimi sposobami hamować walkę z kontrrewolucją. Tamás Aczel,
Miklós Gimes i György Fazekas i inni przekonywali dowództwo milicji, że rozpoczęło się
powstanie narodowe i należy je poprzeć. Pozyskali komendanta
, który wydał
kontrrewolucjonistom broń i wypuścił na wolność aresztowanych powstańców. W ten sposób
stało się możliwe to, że wojsko kilkakrotnie zatrzymywało tych samych ludzi, a milicja zawsze
wypuszczała ich na wolność. Te zdradzieckie działania znacznie obniżały morale broniących
władzy robotniczej żołnierzy, wprowadzały tez w dowództwie armii zamieszanie, tym bardziej
że opozycyjna grupa rzuciła chwytliwe hasło: Nie strzelajmy do narodu! Postawa ta dziwnie
zbiegła się ze stanowiskiem ogarniętych strachem i paniką członków dawnego kierownictwa.
Natomiast Imre Nagy, wykorzystując swoje stanowisko, przeszkadzał w zbrojnym rozprawieniu
się z kontrrewolucją. Ciągle przesuwał moment wejścia w życie stanu wyjątkowego. 25
października odwołał godzinę milicyjną i wezwał do podjęcia pracy - od tej chwili uzbrojeni
kontrrewolucjoniści mogli się swobodnie poruszać. 28 października o godzinie 5.30 rano
grożąc dymisją domagał się odwołania wojskowej akcji mającej na celu zlikwidowanie
kontrrewolucyjnej bazy z ulicy Corvina.
Imre Nagy i jego grupa naciskali na Komitet Centralny, by zmienił swą ocenę sytuacji. 27
października po południu odbyło się posiedzenie Komitetu Centralnego. Początkowo, podczas
nieobecności członków Komitetu Wojskowego, współtowarzysze Nagya domagali się
zaprzestania zbrojnej akcji przeciwko kontrrewolucjonistom i uznali za celowe stosowanie
wyłącznie metod politycznych. Członkowie Komitetu Centralnego zaczęli się wahać i skłaniać
do szukania drogi wyjścia poprzez negocjacje. Około godziny piątej do dyskusji przyłączyli się
członkowie Komitetu Wojskowego. Pod ich wpływem Komitet Centralny opowiedział się za
kontynuowaniem walki zbrojnej. Udzielono Komitetowi Wojskowemu wotum zaufania, mógł
więc on kontynuować swą działalność. Ale na posiedzeniu Komitetu Centralnego w dniu 28
października zapadła już inna decyzja. Dezorganizacja, korowody różnych „delegacji”, zdrady
ze strony niektórych wojskowych i brak rozeznania w sytuacji - wszystko to sprzyjało
rewizjonistycznej opozycji. Stronnicy Imre Nagya ostro krytykowali tych, którzy walczyli ze
zbrojnymi bandami; Zachłyśnięci perspektywą przejęcia pełni władzy, nazywali obrońców
socjalizmu mordercami. Stojąc na gruncie nacjonalistycznej jedności narodowej domagali się -
i doprowadzili do tego - zmiany oceny wydarzeń. Ważną rolę odegrał w tym artykuł wstępny
wydanego 28 października niedzielnego numeru „Szabad Nép” pt. „Wiernie prawdzie”, który
jeszcze przed podjęciem przez Komitet Centralny uchwały uznał powstanie za „demokratyczny
ruch narodowy”.
Tak więc w rzeczywistości w kraju miały miejsce dwa powstania: jedno, zbrojne, na ulicach,
a drugie wewnątrz partii, które za pomocą nie kończących się dyskusji, nacisków, żądań
i zdrady wywołali Imre Nagy i jego zwolennicy. Bez tego drugiego pierwsze nie mogłoby
zwyciężyć.
Szalę przeważył nie zbrojny bunt, ale zdrada, kiedy „komunistyczny” premier Imre Nagy ogłosił
28 października ogólne, wchodzące od razu w życie przerwanie ognia, zażądał
natychmiastowego opuszczenia Budapesztu przez wojska radzieckie oraz stwierdził
w przemówieniu radiowym: „Rząd potępia poglądy, w myśl których obecny potężny ruch
narodowy miałby być kontrrewolucją (…)”. Kontrrewolucję nazwał ruchem demokratycznym,
który postawił sobie za cel umocnienie naszej „niezależności, samodzielności i suwerenności
(…)”. „Demokratyczny rząd udziela poparcia wszelkim nowym, powstałym z inicjatywy narodu
formom samorządowym i dołoży starań, by włączyć je do systemu administracji państwowej”.
Następnie zadał cios siłom wiernym socjalizmowi, zapowiadając utworzenie nowych formacji
bezpieczeństwa publicznego, w skład których miały wejść „jednostki wojska i milicji oraz
uzbrojone oddziały robotników i młodzieży”
.
Tym samym Nagy sparaliżował walkę wiernych socjalizmowi ludzi. Za rewolucjonistów uznał
kontrrewolucjonistów, faszystów, rabusiów, reakcjonistów, morderców itp. Według
„komunistycznego” premiera kontrrewolucjonistą stał się każdy robotnik, chłop i żołnierz, który
bronił władzy ludu i walczył w obronie zgodnego z prawem porządku. Jego zdrada była jedną
z największych w historii Węgier: premier zadał cios tej władzy, której przysiągł bronić i która
wyniosła go do wysokiej funkcji publicznej. Zawiódł całkowicie pokładane w nim nadzieje
i zaufanie.
„Wycofanie oddziałów radzieckich było kluczem do sytuacji na Węgrzech” - mówili przyjaciele
Imre Nagya
. Rzeczywiście, wśród żądań kontrrewolucjonistów zawsze znajdowało się to na
pierwszym miejscu. Wrogowie w kraju i za granicą wiedzieli, że dopóki na Węgrzech
stacjonują wojska radzieckie, kontrrewolucja nie może zwyciężyć. Powstańcy nie dysponowali
odpowiednimi siłami, by zdobyć przewagę w walce ulicznej. Powszechna zaś była
świadomość, że obecność oddziałów radzieckich oznacza szanse dla sił socjalistycznych, że
mogą one dzięki temu uporządkować swoje szeregi i przejść do kontrataku. Obecność
oddziałów radzieckich oznaczała też ograniczenie możliwości i rozmiarów interwencji
z zewnątrz. Wprawdzie w kierunku Węgier podążali reakcyjni emigranci, dostarczano broń
i amunicję, ale Zachód nie mógł udzielić buntownikom poważnej pomocy wojskowej, ryzyko
było zbyt poważne.
Profesor uniwersytetu w Chicago, Herman Finer, w swojej książce Dulles over Suez pisał, że
w ostatnich dniach października „niektórzy doradcy Dullesa domagali się, by Ameryka
interweniowała na Węgrzech; inni przeciwstawiali się temu, kreśląc obraz okropności wojny
termonuklearnej”. Nie ulega wątpliwości, że właśnie obecność wojsk radzieckich na Węgrzech
powstrzymała ich przed jawną ingerencją.
Imperialiści i węgierscy kontrrewolucjoniści zdawali sobie sprawę, że niewielki, budujący
socjalizm naród nie jest w stanie sam, bez pomocy Związku Radzieckiego, obronić swoich
osiągnięć, niezależności i wolności przed zmasowanym atakiem międzynarodowego
imperializmu i wewnętrznej reakcji. Dlatego też główną linią ich propagandy było podżeganie
narodu węgierskiego przeciwko Związkowi Radzieckiemu w celu doprowadzenia do
wycofania oddziałów radzieckich.
„Centrum ludowej opozycji w wolnym świecie” w roku 1956 dobrze wiedziało, że wojska
radzieckie przebywają na Węgrzech zgodnie z prawem, na podstawie układu
międzynarodowego i mogą udzielać pomocy w stłumieniu powstania. Toteż 25 października
nowojorska centrala Komitetu „Wolna Europa” uważała, że wycofanie wojsk radzieckich z
Węgier może nastąpić „tylko wówczas, gdy domagać się tego będzie sprawujące władzę
kierownictwo węgierskie. Jedyną nadzieją był Nagy”. Mógł on doprowadzić do wycofania
wojsk radzieckich, albowiem jako premier miał do tego wystarczające uprawnienia, a w oczach
mas uchodził za komunistę.
Wiele osób zdezorientował fakt, że w pierwszym etapie kontrrewolucji Radio „Wolna Europa”
inaczej oceniało Imre Nagya i najczęściej atakowało go. W tym przypadku Monachium nie
wypełniało konsekwentnie poleceń Nowego Jorku. 24 października centrala nowojorska
stwierdziła: „Wezwanie przez Nagya obcego wojska w celu przywrócenia spokoju to fakt,
z którego będzie się on musiał później wycofać. A jedyną drogą wyjścia będzie dotrzymanie
słowa (…)”. Natomiast 25 października Nowy Jork przekazał do Monachium: „Nie jest ważne,
kto wezwał oddziały radzieckie. Ważniejsze jest dla nas, czy Nagy dotrzyma słowa i spróbuje
doprowadzić do ich wycofania”. Tak więc w dyrektywach na pierwszy plan stawiano nie
krytykę, lecz poparcie. W programach RWE wyszło na odwrót.
Nadany 25 października IV nadzwyczajny komentarz zakończono stwierdzeniem, że rząd
Nagya może się jeszcze okazać pożyteczny. W innym programie rzucono nawet Imre Nagyowi
koło ratunkowe, oświadczając w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego: „Ciągle nie
wiemy, w jakiej sytuacji zrodziło się to haniebne rozporządzenie. Nie wiemy, ile ma z tym
wspólnego Imre Nagy, w którego imieniu go wprowadzono. Jedno jest pewne: wymusiły to siły
stalinowskie”. Po kilku dniach całe stronnictwo Nagya kolportowało to kłamstwo tłumacząc
swego przywódcę. Jednocześnie w innych audycjach „Wolnej Europy” ostro atakowano
Nagya, co powodowało wzrost zaufania do niego wielu niezorientowanych ludzi. Nadany 25
października IX komentarz o aktualnej sytuacji potępił Imre Nagya za wyrażenie zgody na
wezwanie wojsk radzieckich. Co więcej, ówczesny redaktor naczelny węgierskiej sekcji RWE,
Andor Gellért, osobiście wystąpił przed mikrofonem i nazwał Imre Nagya „największym zdrajcą
w historii Węgier”
. Imre Nagy zwlekał z wytłumaczeniem się, ponieważ rewolucyjne
kierownictwo Węgier nic zostało jeszcze rozbite. Toteż RWE przyjmowało każde jego
zarządzenie, nawet o przerwaniu ognia, krytyką, a jednocześnie stawiało przed nim nowe
żądania. 29 października RWE wezwało powstańców do nieskładania broni: „Kto ma broń, ten
ma władzę!”; „Nie wieszajcie karabinów na kołku!” Domagało się utworzenia nowego rządu i
przekazywało kontrrewolucjonistom taktyczne wskazówki, jak opanować ministerstwa
kierujące siłami zbrojnymi.
Imre Nagy nie rozpoznał ich prawdziwego oblicza i nie zagrodził drogi reakcyjnemu nurtowi.
Spełniał oczekiwania Nowego Jorku; 28 października oświadczył w przemówieniu radiowym,
że na jego żądanie wojska radzieckie będą opuszczały Budapeszt.
Drugi etap kontrrewolucji.
Restauracja i „neutralność”
Drugi etap kontrrewolucji rozpoczął się 29-30 października. W tych dniach siły
kontrrewolucyjne wystąpiły już otwarcie. Pod osłoną zbrojnego terroru -jawnie organizowały
się i sięgały po władzę reakcyjne, półfaszystowskie koła polityczne. Mnogość postulatów i
program kontrrewolucji odzwierciedlają dwojaki, leci jednolity w swej istocie jej cel w drugim
etapie:
1.
Rozszerzyć kontrrewolucję, zorganizować wszystkie siły reakcji, opanować kierownicze
stanowiska i rozpocząć przywracanie systemu społecznego opartego na własności
prywatnej;
2.
Wyrwać Węgry ze wspólnoty krajów socjalistycznych, związać je ze światem
kapitalistycznym i stworzyć tu bazę wojny lub walki politycznej z krajami socjalistycznymi,
a przede wszystkim ze Związkiem Radzieckim.
Ramy niniejszej książki nie pozwalają na przedstawienie całokształtu wydarzeń w tym drugim
etapie. Możemy jedynie podsumować poczynania, mające urzeczywistnić te dwa cele, aby
pokazać, w jakim stopniu sukcesy kontrrewolucji służyły międzynarodowemu imperializmowi
.
Siły kontrrewolucji z radością przyjęły wiadomość o wycofaniu z Budapesztu oddziałów
radzieckich. Oceniły to jako częściowe, lecz cenne zwycięstwo. Czy rzeczywiście wojska
radzieckie musiały opuścić Budapeszt 29-30 października? Czy nie trzeba było wybrać innego
rozwiązania? Ten problem stał się tematem wielu dyskusji.
Działający w kierownictwie zdrajcy zdezorganizowali i doprowadzili do rozkładu siły
socjalistycznej rewolucji
. Przez pewien czas były one bezradne, ponieważ zdrada nie została
całkowicie zdemaskowana i nie można było jednoznacznie określić, kto do czego dąży i po
czyjej stoi stronie. Imre Nagy i jego grupa wciąż jeszcze mówili o socjalizmie i mienili się
komunistami. Nawet 28-29 października zachowywali się tak, jakby dążyli do obrony
socjalizmu, a tylko ciężka sytuacja zmuszała ich do szukania innej drogi wyjścia. Podkreślali,
że trzeba skończyć z przelewem krwi, ponieważ tylko wówczas nabiorą znaczenia i siły
czynniki działające w kierunku konsolidacji. Wszystko to paraliżowało działania oddziałów
radzieckich. Taktyka demonstracji siły wojskowej nie przynosiła efektu, lecz w danej sytuacji
nie można było natychmiast przystąpić do likwidacji zbrojnych ognisk kontrrewolucji, ponieważ
każda taka próba spotykała się ze zdradą, groźbami lub zmową ze zbrojnymi bandami.
Siły socjalistyczne zmuszone były do cofnięcia się. Musiały dokonać oceny sytuacji, zbadać
możliwości socjalistycznej konsolidacji oraz, jeśli będzie to potrzebne, określić moment i
sposób kontrataku. W takiej sytuacji doszło do tymczasowego wycofania oddziałów
radzieckich z Budapesztu. Dowodem na tymczasowość tej decyzji jest fakt, że jednostki te
rozlokowano wokół stolicy.
30 października rząd radziecki wystąpił z oświadczeniem, w którym wskazał możliwości
i kierunki rozwiązań politycznych. Dokonał również analizy rozwoju kontaktów między krajami
socjalistycznymi, wskazał na powstałe nieprawidłowości oraz przedstawił podstawowe zasady
współpracy i jedności. Rząd radziecki oświadczył, że gotów jest na podstawie wspólnych idei
budowy społeczeństwa socjalistycznego i zasady proletariackiego internacjonalizmu nadal
umacniać przyjaźń i współpracą między krajami socjalistycznymi. Zaproponował
przeprowadzenie wspólnych rozmów rządów krajów socjalistycznych, co nastąpiło w końcu
1956 i na początku 1957 roku.
Rząd radziecki jednoznacznie opowiedział się za atakowanym przez siły całej reakcji Układem
Warszawskim. Podkreślił znaczenie przyjętych na siebie przez państwa członkowskie Układu
politycznych i wojskowych zobowiązań oraz potrzebę podjęcia „niezbędnych
skoordynowanych kroków w celu umocnienia gotowości obronnej dla ochrony pokojowej pracy
swoich narodów, zagwarantowania nienaruszalności granic i terytoriów oraz zapewnienia
obrony w przypadku ewentualnej agresji”. Było to pośrednie ostrzeżenie rządu węgierskiego,
że skoro stacjonowanie na terenie danego kraju-członka Układu Warszawskiego wojsk innego
kraju członkowskiego odbywa się na podstawie wspólnego porozumienia wszystkich krajów
członkowskich i za zgodą owego kraju; to ich wycofanie także musi wynikać ze wspólnego
stanowiska. Tym samym było to ostrzeżenie przed nie przemyślanymi, jednostronnymi
posunięciami i nieodpowiedzialnym awanturnictwem, mogącym zagrażać nie tylko
socjalizmowi na Węgrzech, ale stanowiącym również poważne zagrożenie dla
bezpieczeństwa i pokoju całej wspólnoty socjalistycznej.
Oświadczenie popierało słuszne żądania węgierskiego ludu pracującego, ale jednocześnie
otwarcie ostrzegało: „Do tego słusznego i postępowego ruchu mas pracujących szybko
przyłączyły się jednak siły reakcji i kontrrewolucji, które chcą wykorzystać niezadowolenie
części ludzi pracy w celu podważenia podstaw ludowodemokratycznego systemu
i przywrócenia dawnego, ziemiańsko-kapitalistycznego porządku”. Rząd radziecki oświadczył,
że popiera na Węgrzech jedynie socjalistyczny rozwój wypadków. Zwrócił się z bezpośrednim
wezwaniem do węgierskich mas pracujących: „Obrona socjalistycznych zdobyczy
ludowodemokratycznych Węgier jest w danej chwili najważniejszym, świętym obowiązkiem
robotników, chłopów, inteligencji, całego węgierskiego ludu pracującego.
Rząd radziecki wyraża przekonanie, że narody krajów socjalistycznych nie dopuszczą do tego,
by wewnętrzne i zewnętrzne siły reakcji zachwiały podstawami demokratycznego porządku,
osiągniętego pełną poświęcenia walką i pracą robotników, chłopów i inteligencji
poszczególnych krajów”.
Rząd Imre Nagya nie zrozumiał wskazówek i ostrzeżeń zawartych w tym oświadczeniu. Skład
gabinetu zmieniał się z dnia na dzień - usuwano z niego ludzi, którym nie ufano i których
uważano za internacjonalistów. Rozwój wypadków świadczył, że kontrrewolucji nie da się już
zatrzymać ustępstwami i trzeba zdecydowanie zagrodzić drogę nacierającej reakcji i rozbić jej
siły.
Po ogłoszeniu przez rząd zawieszenia broni (28 października) również ośrodki zagraniczne
opracowały odpowiednią do sytuacji taktykę. Dyktowała ją „Wolna Europa”. W telegramie
wysłanym 28 października do Monachium nowojorska centrala Komitetu określiła te warunki
minimum, na które „bojownicy o wolność” mogą się zgodzić. Było to osiem żądań:
1.
Natychmiast wycofać z Węgier wszystkie oddziały radzieckie.
2.
Natychmiast rozwiązać ÁVH (Urząd Bezpieczeństwa Państwa), a kierowanie nową
milicją, siłami bezpieczeństwa oraz wojskiem przekazać w ręce takich ministrów, którzy
nie byli członkami poprzedniego gabinetu ani żadnego centralnego organu
komunistycznego.
3.
Ogłosić pełną amnestię dla wszystkich biorących udział w powstaniu bojowników
o wolność.
4.
Z nowego rządu tymczasowego wykluczyć wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób
byli związani z poprzednim rządem lub najwyższym kierownictwem partyjnym od czasu
poprzedniego gabinetu Imre Nagya.
5.
Powołać większość członków nowego rządu tymczasowego spośród różnych grup
patriotycznych na zasadach przedstawicielskich.
6.
Zwołać wybrane w tajnym i wolnym głosowaniu zgromadzenie konstytucyjne, które
opracowałoby nową konstytucję i program rządowy. Konstytucję i program rządowy należy
poddać - w określonym czasie, ewentualnie w ciągu sześciu miesięcy - pod ogólne, tajne
i wolne głosowanie w celu ich przyjęcia lub odrzucenia.
7.
Węgry powinny wypowiedzieć Układ Warszawski.
8.
W okresie przełomowym lokalne rady robotnicze i inne oraz komitety patriotyczne
powinny kontynuować działalność, utrzymywać ze sobą kontakt aż do momentu
spełnienia wszystkich powyższych żądań.
29 października rozgłośnia w Monachium w specjalnej audycji nadała w całości te postulaty
.
Charakterystyczne, że znalazły one od razu oddźwięk i stały się podstawą żądań wysuwanych
przez zbrojne i polityczne ugrupowania kontrrewolucji. Jedno z nich, Węgierski Komitet
Narodowy Józsefa Dudása, ogłosiło 30 października w swojej gazecie „Magyar Függetlenség”
25-punktową listę postulatów, które w istocie były zgodne z ośmioma punktami RWE. Żądania
te opublikowano pod tytułem: „Nie uznajemy obecnego rządu”. Oto kilka z nich:
„(...) 3. Prosimy Radę Bezpieczeństwa, aby w imię obrony niepodległości naszego kraju
skierowała na Węgry pomoc materialną, a w razie potrzeby i wojskową.
4. Lud węgierski i Komitet Narodowy wypowiadają Układ Warszawski (...). Niech Rosjanie
natychmiast opuszczą Węgry z wywieszonymi białymi flagami.
5. Węgry ogłaszają neutralność.
6. Przestrzegamy zawieszenia broni. Broni jednak nie złożymy (...).
7. Bojownicy o wolność mogą wystąpić zawsze, wszędzie i przeciwko każdemu w obronie
wolności (...).
11. Obecny rząd powinien przekształcić się w rząd tymczasowy (...).
16. Na Węgrzech mogą powstawać partie demokratyczne. Mogą one od razu rozpocząć
działalność, w której nikt nie może im przeszkodzić (...).
19. Natychmiast rozwiązać ÁVH (...)”.
30 października Imre Nagy przeprowadził z Dudásem i delegacją „bojowników o wolność”
rozmowy, które według Węgierskiej Agencji Prasowej „przebiegły w sprzyjającej atmosferze;
premier Imre Nagy zgodził się przedłożyć żądania powstańców do rozpatrzenia rządowi”.
Warto zapoznać się też z żądaniami powstałego 30 października „antyrządu” - Rady
Narodowej Kraju Zadunajskiego, opublikowanymi 31 października w „Új Fehérvár”. Tu, dla
odmiany, sformułowano 14 punktów. Oto ważniejsze z nich:
„1. Po wyjściu wojsk radzieckich rząd, najpóźniej do końca stycznia 1957 roku, musi rozpisać
powszechne, tajne wybory z udziałem kilku partii (...).
11. Należy zapewnić udział w rządzie bojownikom o wolność (...).
12. Rząd zakomunikuje ONZ o neutralności Węgier (...).
14. Jeżeli rząd nie spełni naszych postulatów, nie uznamy go nawet warunkowo (...)”.
Powyższe przykłady dowodzą, że w drugim etapie kontrrewolucji zachodnia ingerencja,
a przede wszystkim rola Radia „Wolna Europa” wzrosły. W takich nadzwyczajnych warunkach
propaganda ma niezmiernie istotne znaczenie. Ludzie wiedząc, że chodzi o ich los, o ich byt
i przyszłość kraju, chłoną dostępne wiadomości, oczekują wyjaśnień i analizy sytuacji.
Kontrrewolucja to wykorzystała. Programów RWE słuchali nie tylko kontrrewolucjoniści.
W wielu miejscowościach, szczególnie w Kraju Zadunajskim, tamtejsze komitety
kontrrewolucyjne przekazywały audycje RWE przez specjalnie zainstalowane megafony. W
Várpalotá zbiegli więźniowie wymusili nadawanie audycji RWE przez miejską rozgłośnię.
Znamienny był też przypadek z Vác. Kontrrewolucyjny „burmistrz” tego miasta polecił 30
października naczelnikowi urzędu pocztowego włączenie stacji RWE do systemu
przekazywania informacji drogą radiową. Powstałe podczas kontrrewolucji „wolne stacje
radiowe” (Győr, Miszkolc i inne) nadawały swe informacje i komentarze zgodnie z linią
prezentowaną przez „Wolną Europę”, a rozgłośnia w Miszkolcu oświadczyła 30 października,
że pozostaje w kontakcie z rozgłośnią monachijską. Nietrudno sobie wyobrazić zadowolenie
RWE z „wolnych radiowęzłów”, ponieważ antyradziecki charakter tych programów i ciągłe
podjudzania odpowiadały jego interesom. Na początku listopada ustawiono w pobliżu granicy
z ZSRR urządzenia podsłuchowe i wzmacniające dużej mocy.
Cała działalność Radia „Wolna Europa” służyła realizacji opisanych wcześniej żądań. 31
października, sądząc, że kontrrewolucjoniści są już bliscy zwycięstwa, RWE przesłało do
Nowego Jorku następującą ocenę sytuacji: „Zwiększa się prawdopodobieństwo przywrócenia
na Węgrzech systemu wielopartyjnej demokracji i Węgry mogą na wzór austriacki stać się
państwem wolnym i niezależnym”
. Burżuazyjna „demokracja” i „neutralność” - realizacja tych
dwóch haseł oznaczałaby dla nich osiągnięcie celu. Deklarowano „neutralność”, ale
kontrrewolucja nie mogła zatrzymać się w stadium „demokracji”, lecz szła dalej, aż do białego
terroru.
Ku likwidacji władzy proletariatu
Uzbrojone bandy kontrrewolucjonistów także ujawniły swój „program działania”. Po wyjściu
wojsk radzieckich, korzystając z zawieszenia broni, zaatakowały 30 października Komitet
Budapeszteński partii na placu Republiki.
W natarciu wzięły udział wszystkie większe zbrojne grupy kontrrewolucyjne. Szturm na gmach
Komitetu przebiegał zgodnie z zasadami sztuki wojskowej: otoczono budynek i na dany znak
otwarto ogień. Obrońcy Komitetu przez kilka godzin odpierali atak, jednocześnie wielokrotnie
prosząc o pomoc niektóre organa władzy, a nawet Imre Nagya. Chętnym do niesienia pomocy
obrońcom mówiono, że na miejscu jest już wojsko, żołnierzy z kolei uspokajano, że z odsieczą
śpieszą jednostki zbrojne sił wewnętrznych, a ci ostatni byli spokojni, ponieważ - według
doniesień - wyruszyła już na pomoc oblężonym grupa dawnych partyzantów. Po zajęciu
gmachu Komitetu kontrrewolucjoniści dokonali okrutnej masakry obrońców. Śmiertelnie ranny
został sekretarz Komitetu Budapeszteńskiego, stary bojownik o sprawiedliwość klasową
i doświadczony żołnierz Imre Mező.
Prasa kontrrewolucyjna próbując usprawiedliwić masakrę głosiła, że gmach Komitetu był
ostatnią bazą ÁVH i że stamtąd prowokowano „bojowników o wolność”. Efektem tej
propagandy było na przykład szukanie całymi dniami w obecności rozgorączkowanego tłumu
„tajnych podziemi, kazamatów i kryjówek ÁVH”, gdzie rzekomo mieli przebywać uwięzieni
patrioci. Przekopano plac Republiki wokół gmachu Komitetu, ale chociaż nie znaleziono
żadnego „podziemnego więzienia”, to potok fabrykowanych kłamstw płynął nadal.
W rzeczywistości w chwili ataku w gmachu Komitetu znajdował się pluton żołnierzy służby
bezpieczeństwa, którym dowodziło dwóch oficerów, oraz 30-40 aktywistów partyjnych.
Żołnierze, 21-23-letni chłopcy, synowie chłopów i robotników, bohatersko bronili budynku
nikogo uprzednio nie prowokując
.
Jednym z celów ataku było rozbicie organizującego opór robotników ośrodka
budapeszteńskiego- 29 października wieczorem János Kádár odwiedził przebywającego
w gmachu Komitetu przy placu Republiki Imre Mező. Jako dawni współtowarzysze walki
omówili sytuację, która wymagała stworzenia nowego ośrodka rewolucyjnego oraz powołania
zbrojnych oddziałów robotniczych. Bezpośrednio po spotkaniu siedmiu oficerów armii
rozpoczęło w budynku Komitetu, pod kierownictwem Imre Mező, uzbrajanie robotników
.
Drugim celem ataku było demonstracyjne zadanie ciosu partii i zastraszenie sił wiernych
socjalizmowi. Wróg pokazał, że nie obowiązuje go zawieszenie broni, dopóki nie zlikwiduje
baz ostoi partii. Z tych samych przyczyn zaatakowano też komisariat milicji i budynek komitetu
partii w X dzielnicy. Tak więc siły kontrrewolucji rozpoczęły szeroko zakrojoną akcję, która dała
sygnał do powszechnego prześladowania komunistów i innych ludzi o postępowych
przekonaniach.
W czasie gdy różne „komitety rewolucyjne” wydawały setki „manifestów wolnościowych”, na
ulicach panował biały terror. Usiłowano otumanić prostych ludzi pięknymi artykułami,
reportażami oraz programami mówiącymi o demokracji, rewolucji i wolności. Ze wzruszeniem
można było czytać program nowo powstałego zrzeszenia lotników, którzy pragną latać „w
wolnej ojczyźnie, na wolnych skrzydłach i w wolnej przestrzeni”. Inne „komitety” przyrzekały
„wolną prasę”, „wolny kościół” i „demokratyczną demokrację”. Te wzniosłe słowa były
parawanem do prześladowania ludzi oddanych socjalizmowi. Aresztowano setki członków
wybieralnych organów władzy w miastach i na wsi oraz komunistów i oficerów. W Kaposvárze
na przykład zatrzymano 31 października 64 osoby, a wśród nich 13 oficerów. W sumie w całym
kraju aresztowano około trzech tysięcy osób, a dziesięć tysięcy nazwisk umieszczono na
„listach śmierci”-
Na ulicach urządzano zasadzki na ludzi. Przybyli 31 października do Budapesztu
sympatyzujący z powstańcami austriaccy i zachodnioniemieccy działacze związkowi tak
opisywali jedno ze swych okropnych przeżyć: „Jakaś wzburzona wykrzykująca grupa żywo
gestykulujących ludzi szykuje się do powieszenia człowieka, który znajduje się w ich rękach.
Po kilku minutach ciało tego człowieka huśta się na pobliskim drzewie w podmuchach
zimnego, jesiennego wiatru (...)”
.
Nawet kontrrewolucyjna prasa na Węgrzech musiała przyznać istnienie białego terroru: „Mamy
przed sobą doniesienia - pisało 30 października pismo „Magyar Szabadság” - ale nie możemy
uwierzyć własnym oczom. Wiarygodne dane mówią o wandalizmie i masakrach”. A 1 listopada
stwierdzało: „W wielu miejscowościach w województwie Csongrád (...) nieodpowiedzialne
elementy próbowały podpaleń (...)”. Według gazety „Keszthelyi Újság” z 2 listopada miały
miejsce przypadki „napaści na ludzi na ulicach”- Prasa występowała nie przeciw białemu
terrorowi, lecz domagała się obłudnie pociągnięcia do odpowiedzialności sądowej za błędy
przeszłości, a dla uspokojenia donosiła: „Nasza milicja unieszkodliwia wrogów narodowej
rewolucji (...). Pod kierownictwem Rewolucyjnego Komitetu Sił Wewnętrznych rozpoczął się
proces oczyszczania” („”Új Magyarország” z 2 listopada).
„Proces oczyszczania” rozpoczął się także w fabrykach i różnych instytucjach. W imię
„wolności i demokracji” usuwano tych, którzy nie sympatyzowali ze skupionymi w „komitetach”
bumelantami, krzykaczami, dwulicowcami oraz wywodzącymi się z byłych klas wyzyskujących
„robotnikami”. Setki uczciwych ludzi wyrzucano z pracy. Czasami robiono to „wytwornie”,
„wzywając ich do odejścia z własnej woli”. Do terroru fizycznego i zbrojnego doszedł terror
moralny i groźba braku środków do życia.
Przywódcy kontrrewolucji starali się za wszelką cenę przejąć zwierzchnictwo nad siłami
zbrojnymi, a później zreorganizować je. W dniach 30-31 października powstały w armii „rady
żołnierskie”, w których kierownictwo w większości przejęli oficerowie o orientacjach
reakcyjnych lub karierowicze i oportuniści. Aresztowano broniących władzy robotniczej
dowódców, a innych natychmiast zwalniano.
Zasadniczym celem tych oficerów, którzy przeszli na stronę kontrrewolucji, było stworzenie
centrum kierującego reorganizacją sił zbrojnych- Organizator sił kontrrewolucyjnych, generał
Béla Király
wyraźnie później oświadczył - chociaż usiłował swojej wypowiedzi nadać inny
kontekst: „W drugim etapie rewolucji należało tak przekształcić siły zbrojne, by stały się one
lojalne w stosunku do Imre Nagya. Trzeba też było stworzyć nowe, specyficzne, rewolucyjne
instytucje obrony narodowej”. Miał temu służyć powołany w nocy z 29 na 30 października
„Rewolucyjny Komitet Sił Wewnętrznych”. Węgierska rozgłośnia radiowa nadała 30
października potwierdzającą i aprobującą ten fakt wypowiedź premiera Nagya. W armii
powstał 31 października „Rewolucyjny Komitet Wojskowy Republiki Węgierskiej” z Bélą
Királyem i Pálem Maléterem na czele. Tym samym biorący udział w powstaniu spiskowcy,
zwolennicy starego porządku oraz zdrajcy i kryminaliści stali się oficjalną zbrojną formacją
rządowych sił bezpieczeństwa. Na rozkaz Malétera i Királya przetransportowano z magazynów
wojskowych i koszar do baz powstańców dziesiątki tysięcy sztuk broni (głównie pistoletów
maszynowych, granatów ręcznych i moździerzy).
Zmiany zachodziły także w organach władzy państwowej. Do 30 października nieomal
wszędzie rozbito rady narodowe i wymordowano ich przewodniczących. Imre Nagy
usankcjonował udział rad kontrrewolucyjnych w sprawowaniu władzy, oświadczając 30
października w przemówieniu radiowym: „Rząd uznaje powołane przez rewolucję
demokratyczne organizacje samorządowe, opiera się na nich i prosi o ich poparcie”.
Ulegając stałym naciskom i żądaniom sił kontrrewolucyjnych Imre Nagy przystąpił 30
października do stopniowej reorganizacji rządu i likwidowania władzy robotniczej.
Zaprzyjaźnieni z nim biografowie tak charakteryzowali jego ówczesną postawę: „Walczył nie o
wolność socjalistyczną, lecz po prostu o wolność w tradycyjnym, a nawet horribile dictu,
mieszczańskim i demokratycznym znaczeniu tego słowa”
. 30 października ogłosił, że „wraz
z likwidacją systemu jednopartyjnego powołujemy władzę na odrodzonych w roku 1945
podstawach demokratycznej współpracy partii koalicyjnych”. W tym oświadczeniu Imre Nagy
mógł jeszcze opierać się na ostatniej decyzji Komitetu Centralnego Węgierskiej Partii
Pracujących, rozwiązującej partię i powołującej nową. Będący już wówczas w większości
sympatycy Imre Nagya przegłosowali te decyzje i oni też, poza nielicznymi wyjątkami, weszli
w skład 7-osobowego Tymczasowego Komitetu Zarządzającego
, mającego zorganizować
Węgierską Socjalistyczną Partię Robotniczą.
Imre Nagy powołał najpierw w łonie rządu wąski gabinet wykonawczy, a następnie odwołał
ministrów komunistycznych. 2-3 listopada nastąpiła ponowna reorganizacja. „Koalicyjny”
gabinet Nagya spełniał na ogół życzenia zbrojnych kontrrewolucjonistów. Ministrem obrony
narodowej został Pál Maléter. Wśród członków gabinetu figurowało nazwisko Jánosa Kádára,
ale Kádára nie było już wtedy w Budapeszcie. 1 listopada zerwał z grupą Nagya. Imre Nagy
wiedział o tym, ponieważ 2 i 3 listopada kazał szukać Kádára, a jego żonę i kilku bliskich
współpracowników przetrzymywał w gmachu Parlamentu. Nagy wykorzystywał nazwisko
Jánosa Kádára do wprowadzenia w błąd komunistów i rzesz robotniczych.
Potrzebę i warunki istnienia partii określają konkretne uwarunkowania historyczne i stosunek
sił klasowych. Budowa socjalizmu jest możliwa zarówno przy istnieniu jednej partii, jak i w
systemie wielopartyjnym przy zachowaniu kierowniczej roli partii marksistowsko-leninowskiej.
Właśnie dlatego, chcąc zrozumieć rolę partii, należy zawsze rozpatrywać konkretne warunki
historyczne.
Stopniowe doprowadzenie do upadku, a następnie, po 1949 roku, do likwidacji popierających
program budowy socjalizmu partii demokratycznych było błędem. Przy prawidłowej polityce
partii robotniczej i pod jej kierownictwem partie te mogły odegrać ważną rolę w wychowywaniu
i aktywizacji różnych warstw społecznych w okresie budowy socjalizmu. Powstałej po nich
próżni nie mógł wypełnić mający swoje wzloty i upadki Front Ludowy, a ówczesnego napięcia
nie rozładował nawet fakt, że ci przywódcy zlikwidowanych partii, którzy uznawali program
budowy socjalizmu, znaleźli swoje miejsce w różnych dziedzinach życia społecznego
i politycznego.
Restytucja tych partii stała się jednym ze sztandarowych haseł reakcji. Wielu dawnych ich
przywódców, „wrogo nastawionych do socjalizmu, organizowało się nielegalnie lub
półlegalnie, a ośrodki międzynarodowego imperializmu włączały do programu „wyzwalania”
żądania wprowadzenia systemu wielopartyjnego. „Dopuśćcie partie demokratyczne!” - wołała
„Wolna Europa” 15 maja 1956 roku. Później niejednokrotnie rzucała oszczerstwa na parlament
węgierski i władzę ludową głosząc, że dopóty nie będzie na Węgrzech demokracji, dopóki „nie
będzie tam opozycji i wielu partii”. W pierwszych dniach listopada powstało około 70 różnych
partii. Ale równocześnie z tym kontrrewolucja przypuściła atak na władzę robotniczą.
Stosowała biały terror wobec komunistów i innych ludzi postępowych. Byłe partie koalicyjne
potrzebne były burżuazyjnej dyktaturze jako „demokratyczna” zasłona.
Do ponownego organizowania byłych partii koalicyjnych (Partia Socjaldemokratyczna,
Niezależna Partia Drobnych Rolników, Narodowa Partia Chłopska) przystąpili ich
„nieskompromitowani” działacze, tzn. ci, którzy poprzednio nie zgodzili się z istnieniem władzy
robotniczej i nie popierali socjalizmu. W partiach tych już w chwili powstania nie było zgody.
Kłócono się o intratne stanowiska i o program. Wpływy w kierownictwach zdobywali
zwolennicy restauracji kapitalizmu.
Przywódca Partii Drobnych Rolników János Csorba tak mówił na temat programu stronnictwa
w czasopiśmie „Igazság” z 1 listopada: „Partia Drobnych Rolników pragnie rządu koalicyjnego
ze stosunkiem sił z roku 1945. Domagamy się nowej konstytucji i zlikwidowania Rady
Prezydialnej, a więc utworzenia zamiast republiki ludowej po prostu republiki”. Terenowi
działacze Partii Drobnych Rolników także otwarcie określali swoje cele. Opublikowany 31
października list otwarty kierownictwa Niezależnej Partii Drobnych Rolników w województwie
Györ-Sopron głosił, że partia ta „stoi na gruncie burżuazyjno-mieszczańskiego stylu życia
i zasady bezwzględnego poszanowania własności prywatnej” oraz jest „zwolennikiem
gospodarki indywidualnej”. Najwyraźniej to właśnie mieli na myśli, mówiąc o „stosunku sił
z roku 1945” i „po prostu republice”.
W piśmie „Szabolcs-Szatmár Népe” z 2 listopada socjaldemokratyczny działacz József Pásztor
oświadczył: „Partia Socjaldemokratyczna jest nie tylko partią zwyczajnych ludzi, lecz
wszystkich, którzy jej program uznają za własny. Program partii opiera na zasadzie własności
prywatnej”.
W nowo powstałych partiach znaleźli się również ludzie uczciwi, pragnący chronić zdobycze
socjalizmu, ale w morzu reakcji ich głos był słaby i nic nie znaczący.
Masowo powstawały otwarcie reakcyjne partie i organizacje, które zmierzały do przejęcia
władzy. 31 października utworzono Ogólnokrajowy Blok Bezpartyjnych, który między innymi
domagał się „objęcia nadzorem milicji byłych partyzantów (...), wyprowadzenia partii
komunistycznej i związków zawodowych z zakładów pracy”.
Według protokołu z odbytego 31 października zebrania założycielskiego Węgierskiej Partii
Niepodległości reprezentowała ona „zasady ideologii burżuazyjnej”: „nienaruszalność zasady
własności prywatnej (...). Realizację czystej, wiecznej demokracji burżuazyjnej”. Wśród
powstałych partii były także: Chrześcijańska Partia Demokratyczna, Węgierska Partia
Chrześcijańska, Katolicka Partia Ludowa, Partia Węgierskiej Młodzieży Rewolucyjnej itp.
Powstało wiele stronnictw katolickich, a 1 listopada zamieszczono w prasie godną uwagi
informację: „W intencji zjednoczenia wszystkich politycznych ugrupowań i partii
chrześcijańskich utworzony został Front Chrześcijański. Tymczasowe kierownictwo Frontu
Chrześcijańskiego, po dziesięciu latach nielegalnej pracy, odbędzie swoje pierwsze
posiedzenie w piątek po południu”. Jest to ta sama organizacja, o której wspominaliśmy przy
omawianiu nielegalnego młodzieżowego ruchu klerykalnego!
W drugim etapie kontrrewolucji najbardziej reakcyjne siły skupiły się wokół kardynała
Mindszentyego. Był on nadzieją i symbolem dążących do restauracji dawnego systemu sił
w kraju i za granicą. Kiedy 30 października wrócił z aresztu domowego do Budapesztu,
oświadczył: „Będę kontynuował swą pracę od punktu, w którym zostawiłem ją osiem lat temu”.
A już wówczas był duchowym przywódcą politycznym i chorążym skrajnej reakcji - wszystkich
zaprzysiężonych wrogów postępu społecznego i socjalizmu.
Nie było dnia, by w propagandzie imperialistycznej brakowało akcentów gloryfikujących
Mindszentyego. Wykorzystując jego nazwisko organizowano zebrania i procesje oraz zbierano
pieniądze na cele „wyzwoleńcze”. Od lata 1956 roku coraz natarczywiej głoszono, że
Mindszenty „jest duchowym przywódcą i ideałem całego narodu”. Po opublikowaniu lipcowego
programu KC WPP radio rzymskie głosiło: „Po upadku Rákosiego Gerő może oznaczać
jedynie stan przejściowy (...), przyszłość należy nie do tych ludzi, lecz do prymasa
Mindszentyego, który wykazał się konsekwentnie antykomunistyczną postawą”. 5 września
RWE domagało się „rehabilitacji najniewinniejszego z niewinnych więźniów politycznych,
kardynała Mindszentyego”. W tym okresie już dzień w dzień wymieniano jego nazwisko, by
wewnętrzna reakcja o nim nie zapomniała.
Jest więc całkowicie zrozumiałe, że na naradzie 1 listopada w gabinecie prezydenta
Eisenhowera zaaprobowano wnioski Allena Dullesa. Eisenhower pisał w swych pamiętnikach:
„Obecnie na Węgrzech problemem jest brak wśród powstańców wybitnej indywidualności. Imre
Nagy zawiódł i powstańcy domagają się jego ustąpienia. Kardynał Mindszenty mógłby być tym
przywódcą, gdyby w narodzie węgierskim przeważała masa katolicka. Dzisiejsze gazety
doniosły, że został on uwolniony z aresztu domowego i powrócił do Budapesztu”
[106]
. Fakty te
rzucają światło na rolę, jaką odgrywała administracja amerykańska - i to na wysokim szczeblu -
w drugim etapie kontrrewolucji-
Radio „Wolna Europa” od razu przystąpiło do realizacji drugiego etapu planu amerykańskiego.
Mindszenty zaraz po przybyciu do Budapesztu przyjął 4-osobową delegację węgierskiej sekcji
Komitetu „Wolna Europa” - barona Antala Radvánszkyego, Bálinta Czupi, Lajosa Hajdú-
Németa i Árpáda Baksányi. Omówiono sprawy związane z organizowaniem politycznego
ruchu katolickiego. „Odpowiadało to zresztą życzeniom Amerykanów. Przecież właśnie wtedy
Waszyngton rzucił słynne hasło: «Mindszenty na czoło!» Chciano go zrobić premierem Węgier,
co pozwoliłoby rozpocząć budowę takiego systemu państwowego, w którym wielcy posiadacze
ziemscy i Kościół mogliby odzyskać swe ziemie i przywileje. To właśnie było celem
«politycznego katolicyzmu» RWE”
.
Zwolennicy Mindszentyego na Węgrzech szybko pojęli, w czym rzecz. Jak podawało pismo
„Igazság”, 31 października przed południem „odbyło się na placu Rákoczyego zebranie
założycielskie Partii Węgierskich Rewolucjonistów. Główny mówca, István Illés, domagał się
utworzenia rządu pod kierownictwem Józsefa Mindszentyego”. Następnie uczestnicy wiecu
przeszli pod gmach Parlamentu, manifestując na rzecz powołania „rządu Mindszentyego”.
Budapeszteńska siedziba kardynała przekształciła się w kwaterę główną. Zbierali się tam
reakcyjni politycy, a on sam konferował z przedstawicielami rządu, kontaktował się
telefonicznie z zagranicą, dwukrotnie rozmawiał nawet z Waszyngtonem. Z Zachodu
przybywali
łącznicy
i
delegacje,
na
przykład
delegacja
szwajcarskiego
i zachodnioniemieckiego Czerwonego Krzyża z księciem Löwensteinem na czele. Nie
zabrakło również wysłanników Watykanu. Watykański dostojnik, monsignorę Rodhain, dotarł
do samej stolicy i odbywał narady z kardynałom Mindszentym, którego właśnie wtedy rząd
Nagya uwolnił z aresztu. Po zapoznaniu się z sytuacją i przekazaniu kardynałowi przysłanych
węgierskim katolikom przez papieża funduszy, wrócił do Watykanu, przewożąc tajne
dokumenty wielkiej wartości. Wkrótce potem taką samą podróż odbył rektor Papieskiego
Instytutu Węgierskiego, monsignorę Zágon”
.
Po szeroko zakrojonych konsultacjach Mindszenty przedstawił 3 listopada w przemówieniu
radiowym program restauracji kapitalizmu.
„Neutralne Węgry” a rzeczywistość
Po rozwiązaniu WPP przywódcy komunistyczni dążyli do zorganizowania nowego ośrodka
walki. Reakcja miała w swych rękach broń, którą terroryzowała siły socjalistyczne. Radio,
prasa, ulotki służyły celom powstania. Ze wszystkich stron rozlewały się potoki słów. Wiele
ludzi, szczególnie część młodzieży, porwał romantyzm ducha rewolucji. Nie dostrzegali
pozostających w ukryciu i sterujących przebiegiem wypadków sił. Zagubili się wśród strzałów
karabinów, żądnej krwi atmosfery „sądów ludowych”, powiewania flagami narodowymi,
przeżywania kolejnych demonstracji i ciągle rozlegającego się hymnu narodowego. Mnogość
manifestów i żądań, powstanie różnych partii stwarzały pozory wolności, bo przecież w imię
wolności występował i pisał każdy.
Winą publicystów, którzy uważali się za komunistów, było właśnie to, że w obliczu realnego
niebezpieczeństwa restauracji burżuazyjnego porządku stworzyli ideologiczne podstawy
destrukcyjnej propagandy („Jesteśmy małym narodem, ale walczymy o jeden świat”),
zaszczepiali dumę z fałszywego, nacjonalistycznego bohaterstwa, dawali pozory realności
polityce „drogi pośredniej”. W ostatnich dniach października grupa Nagya zaczęła wydawać
dwie gazety: „Igazság” i „Magyar Szabadság”. 30 października dały one sygnał do
rozrachunków, jakie nastąpiły w następnych dniach. Główny motyw artykułów stanowiła teza,
że wszystko było kłamstwem i że Węgry staną się demokratyczne dopiero wówczas, gdy
wojska radzieckie opuszczą ich terytorium oraz gdy wypalone zostaną z życia publicznego
wszystkie elementy przeszłości. Nie skąpiono przy tym samochwalczych określeń,
podchwytywanych przez pozostałe pisma. Takie tytuły i stwierdzenia jak: „Piszemy historię
świata”, „Jesteśmy krajem niewielkim, zaledwie kilka kropli w oceanie ludów świata, ale
narodem wielkim i bohaterskim, przed którym każdy wolny naród pochyli czoło w czci
i poszanowaniu”, wywoływały nacjonalistyczne namiętności. W pierwszych dniach listopada
coraz więcej było takich stwierdzeń, a gazety roiły się od cytatów z pochwałami z zachodniej
prasy. „Sławią nas na falach eteru wszystkie stacje radiowe wolnego świata” - pisało
z zachwytem 1 listopada pismo „Magyar Fűggetlenség”. Gazeta „Igazság” zaś donosiła tego
samego dnia, że jej współpracownicy byli w ambasadzie brytyjskiej i jeden z dyplomatów
stwierdził: „Nigdy w życiu nie słyszałem o takiej wspaniałej rewolucji! Uważajcie, byście
potrafili także skorzystać z owoców waszego cudownego bohaterstwa”.
Przyjaciele Imre Nagya otwarcie ogłosili opracowane przez niego wcześniej zasady polityki
zagranicznej. Gazeta „Magyar Szabadság” pisała 30 października: ,.Węgry to mały kraj, który
potrzebuje wielu przyjaciół (...), każdego wsparcia”. Tego samego dnia także i „Igazság”
apelowała do Zachodu: „Do was wołamy, wielkie i małe narody. My zrobiliśmy wszystko,
pomóżcie!” 31 października po południu Imre Nagy oświadczył zebranym przed gmachem
Parlamentu tłumom, że Węgry „wypowiadają wszystkie swoje zobowiązania wynikające z
Układu Warszawskiego”. Donosząca o tym zgromadzeniu „Magyar Szabadság” z 1 listopada
w artykule wstępnym zatytułowanym „Niech wolne Węgry będą neutralne!” domagała się, aby
Węgry stały się „pomostem między Wschodem a Zachodem”.
1 listopada Imre Nagy skierował przez radio apel do narodu węgierskiego i bez jakichkolwiek
konsultacji, bez zgody jakiegokolwiek organu konstytucyjnego ogłosił Węgry krajem
neutralnym. Zakończył swe przemówienie życzeniami, by Węgry były „wolne, niezależne,
demokratyczne i neutralne”. O socjalizmie nie „wspominał ani słowem.
Co faktycznie w ówczesnych międzynarodowych warunkach mogła oznaczać owa
neutralność? Przede wszystkim to, że pod hasłem „neutralnego rozkwitu gospodarczego”
rozpocząłby się proces stopniowego przyłączania Węgier do światowego systemu
kapitalistycznego. Oczywiście zrobiono w tym kierunku dopiero pierwsze kroki. Propaganda,
ubolewając nad ciężką sytuacją gospodarczą określiła wizję wspaniałej przyszłości:
„Neutralne Węgry mogą stać się jednym z najbogatszych państw Europy”. „Niezależne”
czasopismo „Magyar Világ” dawało nawet na to receptę: „Węgry muszą rozbić żelazną
kurtynę”, a wtedy „ściślejsze kontakty gospodarcze z Zachodem będą dla nich niezwykle
korzystne”. Uchwała podjęta na posiedzeniu Międzynarodówki Socjalistycznej wyznaczała
nawet organizację międzynarodową, która miała się zająć „uporządkowaniem” węgierskiej
gospodarki. „Trzeba jak najszybciej umożliwić Węgrom odbudowę ekonomiki - przytaczał 3
listopada tekst tej uchwały zachwycony dziennik Partii Socjaldemokratycznej „Népszava”. -
Celowe byłoby, gdyby OEEC (Organization for European Economic Cooperation), działająca
owocnie od lat, powołana do współpracy gospodarczej państw europejskich, niezwłocznie
poczyniła odpowiednie kroki, aby „pomóc odrodzeniu gospodarki węgierskiej”. Informowano,
by uwiarygodnić te poglądy, że prezydent Eisenhower zadeklarował pomoc w wysokości 20
milionów dolarów, RFN w wysokości miliona marek, że na Zachodzie apeluje się o pomoc dla
Węgier, że „cały świat sercem jest z nami”, a „węgierskie matki nie muszą się bać zimowych
kłopotów” itd. Ta demagogiczna wizja dobrobytu skutecznie oddziaływała na część
społeczeństwa.
„Neutralne” Węgry oznaczałyby również wyłonienie się w sąsiedztwie krajów socjalistycznych
agresywnego, zagrażającego ich pokojowej pracy zarzewia wojny. Poglądy na ten temat są
podzielone nawet wśród przebywających na emigracji zwolenników Imre Nagya. Stanowisko
jednej z tych grup sformułował Méray. Według niego „nie można zaprzeczyć, że na Węgrzech
istniały elementy faszyzmu” i na tym gruncie w przyszłości wystąpiłyby z pewnością w kraju
silne prądy nacjonalistyczne
. A przecież wiadomo, że ostrze węgierskiego nacjonalizmu
zawsze skierowane było przeciw sąsiednim narodom i że od 1917 roku miał on również
charakter zdecydowanie antyradziecki.
Druga grupa emigrantów zdecydowanie zaprzeczyła istnieniu reakcyjno-nacjonalistycznych
przejawów i tendencji. Według nich wydarzenia charakteryzowały „ten rodzaj
internacjonalizmu, który wyrażał się w dwóch silnie oddziałujących odczuciach i żądaniach.
Jednym było poczucie przynależności do Europy, drugim - dążenie do utworzenia środkowo-
i wschodnioeuropejskiej federacji”
. Temu problemowi warto poświęcić nieco miejsca.
Postawa i działania różnych sił podczas kontrrewolucji wskazują, że idea federacji z trudem
wypłynęła na powierzchnię i nie była niczym innym jak marzeniem nielicznych ludzi lub
zasłoną kryjącą istotę rzeczy. Publicznie wspomniało o niej tylko raz, jednym zdaniem, pismo
„Magyar Szabadság” w numerze z 1 listopada. Później współpracownicy brukselskiego
Instytutu Imre Nagya pisali o tym sporo, lecz w zasadzie tylko po to, by zaprzeczyć pojawieniu
się skrajnie nacjonalistycznych tendencji. A przecież w okresie kontrrewolucji w praktyce
podżegano przeciwko budującym socjalizm sąsiednim krajom. Szczególnie celowały w tym
„wolne” rozgłośnie radiowe. 31 października podano tendencyjne wiadomości że w Rumunii i
Czechosłowacji także „coś się ruszyło”, że w „Bukareszcie miały miejsce pewne incydenty”,
a w „Niemieckiej Republice Demokratycznej coś dojrzewa”. Z całą gwałtownością
zaatakowano fakt, że w krajach tych ujawnia się okrucieństwa i niebezpieczeństwa
kontrrewolucji, i wołano: „rumuńskie radio szkaluje”, „wschodnioberlińskie kłamie”. No bo jak
by to wyglądało - cały świat sławi Węgrów, a te rozgłośnie nie?
Na istnienie prawdziwego niebezpieczeństwa wskazywały dwa apele. Rewolucyjny Komitet
Studencki rozpowszechniał na początku listopada ulotki pod tytułem „Apel do młodzieży
czechosłowackiej”. Apel ów utrzymany był w nieprawdopodobnie podjudzającym, a w swej
istocie zjadliwie antyradzieckim tonie. „Komunistyczna prasa czechosłowacka kłamie, kłamią
siedzący w Pradze agenci Moskwy, kłamie czechosłowackie radio. Nie słuchajcie straszenia
węgierską kontrrewolucją” - pisano. Wzywano młodzież czechosłowacką, by wierzyła
Sylwynowi Lloydowi i papieżowi Piusowi XII, którzy stanęli po stronie sprawy węgierskiej.
Konkluzja apelu była jednoznaczna: „Stańcie po naszej stronie, wówczas i my będziemy
z wami w waszej przyszłej walce o wolną Czechosłowację”. „Wolna Czechosłowacja”
oznaczała oczywiście Czechosłowację oderwaną od wspólnoty państw socjalistycznych.
Drugi apel nadany został 30 października przez rozgłośnię radiową „Szabad Miskolc”:
„Słowacy, Rumuni, Serbowie! (...) Wiemy, że wy też znajdujecie się w takim jarzmie, jakie my
chcemy zrzucić!” Agresywność sił reakcji w stosunku do państw ościennych zasłaniałoby się
w przypadku zwycięstwa kontrrewolucji oficjalną polityką.
W tym kontekście warto przeanalizować stanowisko „umiarkowanej” Niezależnej Partii
Drobnych Rolników. Pismo tej partii w swym pierwszym numerze
[111]
pod pozorem przeglądu
prasy zagranicznej, przedstawiło własną koncepcję polityki zagranicznej i interpretację terminu
„neutralne Węgry”. Już sam tytuł artykułu wyrażał istotę rzeczy: „Węgierskie zmagania
stworzyły możliwość ogólnej zmiany porządku w Europie”. O jakiej zmianie myślano?
„Spowodowana wydarzeniami węgierskimi zmiana stosunku sił wielkich mocarstw” otwiera
nowe możliwości. A więc chodziło o wyparcie socjalizmu i powszechne zwycięstwo systemu
kapitalistycznego. Miało to być podstawą nowego porządku w Europie. Aby zaś nie było
żadnych wątpliwości, dodano: nowy porządek w Europie będzie możliwy tylko wówczas, kiedy
„Związek Radziecki wycofa się z Europy Wschodniej”. W słowniku zachodnim „wycofanie się
Rosjan” już od dawna oznaczało „wyzwolenie”, tzn. powrót kapitalizmu. Jakiej nagrody
spodziewano się za naruszenie, a w przyszłości rozbicie bloku wschodnioeuropejskiego? „A
ponieważ jest niezwykle ważne, aby państwa, które znajdą się w nowym systemie, nie
borykały się z trudnościami gospodarczymi - pisał „Kis Újság” - Zachód musi w przyszłości
w znacznie większym stopniu pomagać gospodarczo krajom wschodniej i środkowej Europy”.
Metody i ton były różne, ale zarówno skrajna, jak i „umiarkowana” kontrrewolucja zagrażały
bezpieczeństwu sąsiednich państw i pokojowemu rozwojowi ich społeczeństw.
Najważniejszą cechą polityki zagranicznej „neutralnych Węgier” miała być antyradzieckość
i walka z ZSRR.
Skierowany przeciwko sąsiednim narodom agresywny nacjonalizm odgrywał jednak
ograniczoną rolę Natomiast antyradzieckość była nie tylko zagrożeniem dla sąsiedniego
państwa, ZSRR, lecz również agresywnym wyrazem antykomunizmu, nienawiści do
socjalizmu i klasy robotniczej. Antyradzieckość to stała metoda wojny ideologicznej
międzynarodowego imperializmu, broń przeciwko postępowi społecznemu. Dlatego właśnie
„neutralna” kontrrewolucja węgierska postawiła ją na pierwszym miejscu w swoim arsenale
broni ideologicznej i od tego czasu jest tak wszędzie tam, gdzie wrogowie zewnętrzni
i wewnętrzni aktywnie występują przeciw siłom socjalizmu. Podczas kiedy gabinet Nagya
proklamował neutralność swego kraju i zabiegał o jej uznanie, wojskowi przywódcy
kontrrewolucji przygotowywali się gorączkowo do walki z oddziałami radzieckimi.
Towarzyszyła temu ożywiona kampania propagandowa. Rozrzucone 31 października tysiące
ulotek przekazywały oświadczenie „rewolucjonistów” z Dowództwa Krajowej Obrony
Przeciwlotniczej, że są oni gotowi do walki z wojskami radzieckimi. Gazeta Dudása „Magyar
Függetlenség” z 1 listopada przytoczyła fragment artykułu wstępnego „Daily Telegraph”:
„Wrogiem Węgier jest jedynie Związek Radziecki i Węgrów nie mogą wiązać z nim żadne
względy polityki zagranicznej”.
W ciągu następnych dni kontrrewolucyjna prasa donosiła o ruchach wojsk radzieckich, o
„niebezpieczeństwie” zagrażającym zdobyczom rewolucji. Nie ulegało już wątpliwości, przeciw
komu skierowane było oświadczenie nowo powołanego generała brygady Pála Malétera, jakie
złożył w swojej „kwaterze głównej” wobec zachodnich dziennikarzy: „Nasza armia ma jednak
broń i jeżeli będzie trzeba, potrafi bronić się przed intruzami”.
Przygotowaniami do walki z oddziałami radzieckimi kierował generał Béla Király. 30
października oświadczył on na konferencji założycielskiej Komitetu Obrony Wewnętrznej, że
Budapeszt musi być w stanie gotowości bojowej. W tym celu utworzono sztab Királya, który
przy pomocy „rady rewolucyjnej” Dowództwa Krajowej Obrony Przeciwlotniczej stale śledził
miejsca pobytu i ruchy wojsk radzieckich. Király zażądał mapy systemu obrony artyleryjskiej
Budapesztu i na jej podstawie zaczęto opracowywać plan obrony przeciw jednostkom
pancernym. Z Budapesztu wysłano w teren pełnomocników, by razem z miejscowymi „radami
rewolucyjnymi” przygotowywali się do walki z oddziałami radzieckimi. I tak, do 3 Korpusu w
Kecskemét przybyli 1 listopada trzej tacy pełnomocnicy, a ich pierwszym krokiem było
aresztowanie „niepewnych” oficerów.
Sztab Királya uzbrajał złożoną z cywilów „gwardię narodową” w pochodzącą z magazynów
wojskowych ciężką broń. Bardziej ufano antyradzieckiej postawie „gwardzistów” niż
regularnym oddziałom wojska. Zresztą zaufanie to było wzajemne. Nawet słynny raport ONZ
przyznaje, że powstańcy nie dowierzali oficerom i dlatego pozostawili kierownictwo w rękach
cywilów. Wszelkie polecenia przyjmowali tylko wówczas, „jeśli potwierdzali je osobiście
zaufani dowódcy, do których należeli Maléter i Király”.
Do rozbudowania i umocnienia reakcyjnego rdzenia sił zbrojnych starano się wciągnąć byłych
oficerów horthystowskich. Podczas tych kilku dni ponad 500 osób - w tym 300 osób na piśmie -
poprosiło o przywrócenie im stopnia wojskowego. Byli wśród nich zbrodniarze wojenni,
spiskowcy i ludzie karani za czyny antypaństwowe. Aby umożliwić im aktywne włączenie się
do działań, Béla Király powołał 1 listopada tzw. komisję rehabilitacyjną, w skład której
wchodzili poza nim dwaj oficerowie horthystowscy. Byli wojskowi nawet bez „rehabilitacji”
kręcili się w Parlamencie wokół członków rządu, w Ministerstwie Obrony Narodowej,
a szczególnie masowo proponowali swe usługi Dowództwu Obrony Przeciwlotniczej po jego
wspomnianym apelu. Ci właśnie ludzie stanowili ukrytą przed masami mocną bazę wojskowej
dyktatury i antyradzieckich poczynań.
Rozszerzył się zakres imperialistycznej interwencji, która przybierała również ukryte formy.
W ambasadzie USA w Budapeszcie działały dwie nielegalne radiostacje. Informowały one
„centrum oporu w wolnym świecie” o sytuacji w kraju i spodziewanym przebiegu wydarzeń,
odbierały nadchodzące z zagranicy dyrektywy i wskazówki taktyczne. Prasa amerykańska
donosiła, że generał William J. Donovan, który podczas drugiej wojny światowej stał na czele
amerykańskiego wywiadu, w czasie wydarzeń węgierskich przebywał w Austrii jako szef
„Komisji Wybawienia Narodowego”. Według „Washington Daily News” Donovan jeździł w tym
czasie wielokrotnie na Węgry, podobnie zresztą jak inni „eksperci”, występujący jako
członkowie delegacji różnych organizacji lub jako dziennikarze.
Rozmaite zagraniczne przedstawicielstwa nawiązywały kontakty z wojskowymi przywódcami
kontrrewolucji. Pracownik ambasady amerykańskiej, Quade, odwiedził 30 października
powstańców w koszarach Kiliána i przedstawiając się jako osoba oficjalna interesował się
bieżącą sytuacją polityczną. Ważniejsze osobistości spotykały się z Maléterem. 1 listopada
złożył wizytę w kwaterze głównej Malétera James N. Cowley, attaché wojskowy Wielkiej
Brytanii. Jak pisała gazeta „Magyar Honvéd” z 2 listopada, przedstawił on swoje zdanie na
temat wydarzeń oraz udzielał rad w zakresie „utrzymania osiągniętych rezultatów” i łączenia
się grup zbrojnych. Nie ma wątpliwości, że jego wojskowe i polityczne rady służyły
w pierwszym rzędzie przygotowaniu walki z oddziałami radzieckimi i że podkreślał on potrzebę
ustanowienia dyktatury wojskowej. W ramach „rewanżu” Maléter poinformował go o ruchach
i ewentualnych zamiarach wojsk radzieckich. Współpracą z Cowleyem Maléter nie omieszkał
pochwalić się na jednym z posiedzeń Rady Ministrów.
Nie znamy nawet w przybliżeniu liczby osób przerzuconych z Zachodu, które wzięły udział
w walkach na Węgrzech. Szczególnie dużo mogło ich być w Kraju Zadunajskim, ponieważ
obszary te są położone stosunkowo blisko granicy, co zapewniało możliwość ewentualnej
szybkiej ucieczki. Największa jednak groźba imperialistycznej ingerencji wiązała się
z działalnością „Rady Narodowej Kraju Zadunajskiego”.
Czy „Rada Narodowa Kraju Zadunajskiego” była kontrrządem? Odpowiedź na to pytanie nie
zależy od tego, czy mieszcząca się w Győr Rada miała ministrów, czy nie, albo za co się
uważała, lecz od tego, jaką faktycznie odgrywała rolę i jakie plany zaczynała realizować. Jak
już mówiliśmy, „Rada Narodowa” w swoim pierwszym wystąpieniu postawiła przed rządem
Nagya takie żądania, które zapewniły jej poparcie wszystkich sił kontrrewolucyjnych. 30
października wezwała do przyłączenia się do niej sił „rewolucyjnych” województw spoza Kraju
Zadunajskiego i z radością ogłosiła, że „przyłączyły się już do nas województwa Borsod, Bács-
Kiskun oraz Csepel. Określono nawet zasady podziału mandatów przedstawicielskich:
„Przyłączające się województwa będą miały w Radzie Narodowej Kraju Zadunajskiego po
czterech delegatów”.
Kierownictwo Komitetu „Wolna Europa” natychmiast doceniło użyteczność istnienia tej
organizacji. Nawet związana z Imre Nagyem emigracja musiała przyznać, że istniał
imperialistyczny plan podzielenia kraju na dwie części. „Kraj Zadunajski to granicząca z
Austrią część Węgier, którą Dunaj oddziela w sposób naturalny od reszty kraju. Dążeniem
pewnych, do dnia dzisiejszego jeszcze nie. ujawnionych sił zachodnich, było stworzenie w tej
części Węgier samodzielnego rządu, oderwanie jej od reszty kraju, ustanowienie stolicy w
Győr i w ten sposób uczynienie z Węgier drugich, podzielonych Niemiec” - czytamy
w styczniowym numerze brukselskiego pisma „Szemle” z 1960 roku. Autor myli się jednak
pisząc, że duchowi inicjatorzy planu są nieznani. Ojcem tej koncepcji był sztab monachijskiej
„Wolnej Europy”.
Dopilnowanie realizacji planu powierzono przybyłemu do Győr dyrektorowi wiedeńskiego
biura wywiadowczego Komitetu „Wolna Europa” Aurélowi Abranyi oraz jednemu ze
współpracowników RWE, Kálmánowi Konkoly. Ich zadaniem było pozyskanie dla tego planu
kierownictwa Rady Narodowej Kraju Zadunajskiego. Chodziło o to, aby oficjalnie zwróciło się
ono do ONZ z prośbą o pomoc. Polityków państw NATO agitowano, by poparli te plany. Na
przykład były minister spraw zagranicznych Belgii van Zeeland w kuluarach parlamentu
proponował podział Węgier na dwie części
. „Przedstawiciele mocarstw zachodnich w ONZ
zobowiązali się doprowadzić do przegłosowania wniosku o wysłaniu oddziałów
międzynarodowych na jakiekolwiek niezależne od rządu węgierskiego i wolne od oddziałów
radzieckich terytorium kraju, jeśli tylko jakieś państwo wniosek taki przedłoży na forum
międzynarodowym”. Zadanie to wziął na siebie ambasador włoski w Wiedniu
.
Sztab „Wolnej Europy” wysyłał na Węgry nie tylko łączników, ale również pomoc techniczną. Z
Monachium nadeszła do Győr stacja nadawcza. Po Kraju Zadunajskim krążyło 8-10
wyposażonych w nadajniki samochodów RWE, które szerzyły kontrrewolucyjną propagandę.
W celu oceny sytuacji politycznej i wojskowej przybył do Győr szef Wspólnoty Węgierskich
Kombatantów generał Zákó wraz z eskortą. Strzałokrzyżowcy chwalili się w listopadowym
numerze swojej gazety „Út és Cel”, że „przywódca węgierskiego ruchu narodowego
w towarzystwie jednego z członków naszej redakcji przekroczył granicę Węgier, by na miejscu
zapoznać się z sytuacją”. Te „rozeznania” miały na celu przygotowanie większej interwencji
zbrojnej.
Działalność Rady Narodowej Kraju Zadunajskiego służyła właśnie realizacji tych szczególnie
niebezpiecznych planów. Jej propaganda nieraz głosiła, że Kraj Zadunajski jest terytorium
jednolitym i dlatego musi podlegać jednemu kierownictwu. Czasem, głównie w programach
„wolnych” rozgłośni, można było też usłyszeć określenie: „Wolna Republika Kraju
Zadunajskiego”.
Szczególnie niebezpieczne konsekwencje niósł za sobą 7 punkt rezolucji Rady: „Rada
Narodowa Kraju Zadunajskiego uważa za pożądane utworzenie w Kraju Zadunajskim
jednolitego kierownictwa wojskowego”. Kilku oficerów przystąpiło do organizowania
„Zjednoczonych Sił Zbrojnych Kraju Zadunajskiego”. 1 listopada ogłosili, że przyłączyły się do
nich jednostki wojskowe z Györ, Pápa, Zalaegerszeg i Sárbogárd. Prowadzili również
rozmowy z „żołnierskimi radami rewolucyjnymi” pozostałych jednostek, aby nakłonić je do
przyłączenia się i poparcia idei samodzielności Kraju Zadunajskiego.
Przedstawiciele Rady Narodowej Kraju Zadunajskiego jeździli nad granicę z Austrią, inni zaś
do Wiednia w celu nawiązania bezpośrednich kontaktów z gotowymi do pomocy siłami
kapitalistycznymi. Do Wiednia jeździł, między innymi, Zoltán Berján, który na konferencji
prasowej wezwał do „przyjścia z pomocą narodowi węgierskiemu”. 1 listopada udała się do
Wiednia czteroosobowa delegacja, szukając poparcia i kontaktów z różnymi organizacjami
międzynarodowymi i przywódcami dysydenckimi. Według wspomnień zbiegłego za granicę
współpracownika Rady delegację przyjął także minister spraw wewnętrznych Austrii Helmer
.
7 listopada członkowie delegacji przeprowadzili rozmowy ze słynnym „pułkownikiem
Bellem”
z „Wolnej Europy”.
Rada zamknęła również granicę z Czechosłowacją, by wstrzymać napływającą stamtąd
pomoc. Czechosłowaccy komuniści, aktywiści partyjni, kolejarze i chłopi szukali kontaktu
z dawnymi znajomymi i towarzyszami, chcąc udzielić internacjonalistycznej pomocy
znajdującym się w trudnej sytuacji siłom broniącym socjalizmu. Przerzucali przez granicę duże
ilości węgierskojęzycznych gazet i ulotek, w których wzywali węgierskich robotników do
obrony dyktatury proletariatu i wyciągnięcia wniosków z doświadczeń roku 1919.
Odwrócenie uwagi opinii publicznej kraju od niebezpieczeństwa rozniecenia trzeciej wojny
światowej, do czego prowadziły plany związane z Krajem Zadunajskim, było zadaniem
„agitacji ONZ”. W stosunku do ONZ naród węgierski żywił wielkie złudzenia. Ludzie bali się, że
wypadki węgierskie mogą doprowadzić do wybuchu światowego konfliktu, toteż
kontrrewolucjoniści nie afiszowali się swoimi przygotowaniami do walki zbrojnej przeciwko
oddziałom radzieckim. Potrzebna im była też propagandowa teza, że „ONZ weźmie Węgry pod
swój protektorat”. Radio „Wolna Europa” przekazywało sprawozdania z Nowego Jorku, które
wzbudzały nadzieję na zachodnią interwencję. „Cały świat” zapewniał o solidarności z
„bojownikami o wolność”, byle tylko nie zaniechali walki zbrojnej. Kontrrewolucyjna prasa
powtarzała te wiadomości i plany, a pobożne życzenia przedstawiała jako rzeczywistość.
Organ Partii Drobnych Rolników „Kis Újság” pisał 1 listopada: „Wielu dziennikarzy odwiedza
nasz kraj głównie w celu przygotowania mającej wkrótce nastąpić na Węgrzech wizyty
sekretarza generalnego ONZ”.
2 listopada pismo Dudása „Magyar Függetlenség” informowało, że „jutro w południe
przybędzie do Budapesztu komisja ONZ”. Gazeta „rewolucyjnych sił zbrojnych” „Magyar
Honvéd” tego samego dnia donosiła, już bardziej optymistycznie, że „delegacja ONZ
przybędzie do Budapesztu w godzinach południowych”.
3 listopada „gazeta rady rewolucyjnej młodzieży robotniczej” podała, że „w ciągu minionych 48
godzin przybyła do naszego kraju przez Bratysławę komisja składająca się z obserwatorów
ONZ. Wysłannicy tej światowej organizacji bezzwłocznie przystąpili do szlachetnej, ale
niebezpiecznej pracy. Różnymi metodami, między innymi z powietrza, z uwagą śledzą
wydarzenia na Węgrzech, naturalnie związane z groźbą obcej interwencji wojskowej.
O swoich spostrzeżeniach systematycznie informują organa zwierzchnie, a radio ONZ często
nadaje sprawozdania na ten temat.
Palma pierwszeństwa należy się jednak „niezależnej gazecie” „Valóság”, która również 3
listopada podała „jedyną w całej prasie węgierskiej nieoficjalną wiadomość”: „Pewien młody
rewolucjonista z Budapesztu dojechał w nocy z czwartku na piątek (tj. z 1 na 2 listopada)
samochodem do granicy węgiersko-austriackiej. Udało mu się tam zamienić kilka słów
z rozmieszczonymi wzdłuż granicy oddziałami ONZ. Oddziały te, jednostki angielskie
i amerykańskie, znajdują się, jak stwierdziło wielu ich żołnierzy, w stanie pogotowia. Nie mają
jednak zamiaru wkraczać na ziemię węgierską dopóty, dopóki nie otrzymają zdecydowanego
wezwania od Imre Nagya. Jak wiadomo, premier oświadczył wstępnie, a następnie ogłosił
przez radio, że jeżeli pomimo ponownego wezwania i faktu wypowiedzenia Układu
Warszawskiego oddziały radzieckie nie opuszczą kraju, wówczas do ich usunięcia poprosimy
o pomoc ONZ”.
Wiadomości te wydawały się ludziom prawdziwe, ponieważ radio i prasa ciągle mówiły
o telegramach Imre Nagya do ONZ i informowały o jego antyradzieckich posunięciach.
Wszystko to spotykało się z aplauzem „Wolnej Europy”. Dyrektywna z 2 listopada już
zdecydowanie wzywała do popierania rządu Nagya i zaniechania osobistych napaści na
premiera.
Radio „Wolna Europa” po okresie wahań poparło „nowy system” i jego antyradziecką linię;
w jednej z nadanych 2 listopada audycji oświadczono: „Jeszcze nigdy jedność narodowa,
o którą apelował premier, nie była bardziej potrzebna niż dzisiaj”. Tego samego dnia Rada
Narodowa Kraju Zadunajskiego zapewniła o swoim poparciu dla spełniającego żądania
„rewolucji” Imre Nagya.
Za ukształtowaniem wokół Imre Nagya „jedności narodowej” opowiadały się także zajmujące
się głównie działalnością propagandową studenckie „komitety rewolucyjne„. Tak zwany
Budajski Uczelniany Podkomitet Rewolucyjny w „rozkazie nr 1” głosił: „Naszym najświętszym
obowiązkiem wobec narodu i narodowej rewolucji jest stworzenie jak najszerszej ludowej
jedności narodowej, gdyż tylko dzięki temu będzie możliwe zjednoczenie wszystkich sił dla
obrony interesów naszej ludowej, narodowej rewolucji”
.
Także „Uniwersytecki Rewolucyjny Komitet Studencki” w ulotkach i gazetce „Egyetemi Ifjúság”
domagał się w imię jedności narodowej przerwania walk międzypartyjnych, gdyż tylko wtedy
będzie można bronić zdobyczy „demokratycznej rewolucji i walki o wolność”
. „Jedność
narodowa” kontrrewolucjonistów nie miała nic wspólnego z faktycznymi interesami narodu
węgierskiego. Nie obejmowała ona prześladowanych komunistów i wielu aresztowanych
uczciwych ludzi. Nie należeli do niej robotnicy broniący fabryk, chłopi-spółdzielcy,
nienawidzący obszarników i pragnący postępu społecznego uczciwi obywatele.
Na próżno szafowano określeniami „ludowa” i „narodowa” - w rzeczywistości „jedność” miała
bardzo wąską bazę społeczną. Na płaszczyźnie nacjonalistycznej i antyradzieckiej „jedności
narodowej” spotkali się Imre Nagy i rycerze „wyzwalania”.
W stosunku do sił postępowych i komunistów rozpętano biały terror; reakcja szykowała się do
walki z wojskami radzieckimi, a Imre Nagy marzył o „narodowej jedności”, jednocześnie
otwierając wszystkie bramy dla prawicy i odcinając się od sił socjalistycznych. W napisanej po
4 listopada pracy Imre Nagy także używa jeszcze tego pojęcia: „Osiągnięta w walce
wyzwoleńczej jedność narodowa objęła wszystkie klasy i warstwy społeczne oraz wszystkie
kierunki polityczne”
. W rzeczywistości jedynie siły prawicy zjednoczyły się w celu obalenia
socjalizmu.
„Neutralne Węgry” zagrażały nie tylko rozwojowi kraju i jego społeczeństwa, ale również
bezpieczeństwu ościennych narodów i pokojowi w Europie. Antyradzieckie przygotowania
kontrrewolucjonistów nosiły w sobie zarodek trzeciej wojny światowej. Staje się to szczególnie
jasne, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w tych dniach doszło do otwartej agresji
imperialistycznej na Egipt.
Kardynał József Mindszenty, pewny zwycięstwa, w wygłoszonym 3 listopada wieczorem
przemówieniu radiowym pogrzebał już „zbankrutowany”, jak się wyraził, system socjalistyczny.
Ogólnikowo chwalił naród i walkę zbrojną, z niechęcią wspominając o „rosyjskim imperium”.
Stwierdzając, że „stary system został już zmieciony”, przedstawił własny program. Zagroził
„przedstawicielom i spadkobiercom zbankrutowanego systemu”, że „poniosą szczególną
odpowiedzialność za swą działalność”, a „pociągnięcie do odpowiedzialności musi nastąpić
na wszystkich szczeblach”. Swoje cele społeczne określił następująco: „Chcemy być narodem
i krajem w państwie prawa, (...) opartego na ograniczonej względami społecznymi własności
prywatnej, społeczeństwem przepojonym wyłącznie kulturą narodową”. Domagał się
rozpisania nowych wyborów pod „kontrolą międzynarodową”. W formie zawoalowanej
domagał się również zwrotu majątków kościelnych, oświadczając: „Oczekujemy prawnego
przywrócenia instytucji i stowarzyszeń Kościoła katolickiego (...)”.
Popierana przez międzynarodową reakcję kontrrewolucja zdawała się już być blisko
zwycięstwa. W tych dniach jednak patrioci węgierscy przygotowywali się do kontrnatarcia.
Rozgromienie kontrrewolucji przy pomocy wojsk radzieckich
W pierwszych dniach listopada 1956 roku socjalizm na Węgrzech był zagrożony. Siły
kontrrewolucji i restauracji dążyły do przejęcia władzy, przygotowując się pod kierownictwem
specjalnego sztabu generała Béli Királya do walki zbrojnej z oddziałami radzieckimi.
Siły postępu i socjalizmu w świecie, a szczególnie w Europie, były zaskoczone
i zdezorientowane. W szeregi partii komunistycznych i robotniczych wkradło się
niezdecydowanie i nieufność. Niektórych, zwłaszcza grupy inteligenckie, oszołomiły głoszone
przez kontrrewolucjonistów i rewizjonistów hasła - o „oczyszczeniu socjalizmu”, „socjalizmie
samodzielnym i niezależnym” oraz „narodowo-demokratycznych formach socjalizmu”. Od
bezkrytycznego aprobowania tych frazesów bliska już była droga do zajęcia wrogiej postawy
wobec Związku Radzieckiego i odejścia od pryncypiów i zasad proletariackiego
internacjonalizmu. Nie dostrzegli jednak, że „oczyszczenia” socjalizmu podjęła się cała
międzynarodowa reakcja. Aktywiści partyjni i wielu robotników wyraźniej uchwyciło istotę
i niebezpieczeństwo zachodzących wydarzeń.
Siły reakcji i zimnej wojny przystąpiły do ataku. Wydawało się, że światowa reakcja jest bliska
triumfu. Sławiła „bohaterskich węgierskich bojowników o wolność”, nasilała antykomunistyczną
i antyradziecką propagandę, grzebała już socjalizm. Napadano na siedziby partii
komunistycznych, urządzano demonstracje pod reakcyjnymi hasłami, wiwatowano na cześć
„węgierskiej rewolucji” i Imre Nagya.
Wyrażając interesy wielkiego kapitału, dwa filary międzynarodowego imperializmu. Wielka
Brytania i Francja wraz z Izraelem 29 października zbrojnie zaatakowały Egipt w celu
odzyskania znacjonalizowanego Kanału Sueskiego. Była to brutalna agresja dawnych
kolonizatorów przeciw dążącemu do niezależności krajowi, zagrażająca jednocześnie ruchom
narodowowyzwoleńczym w świecie. Tym samym w pobliżu Europy powstało nowe zarzewie
wojny. Niebezpieczeństwo konfliktu w skali międzynarodowej stawało się coraz bardziej
realne.
W ostatnich dwóch dniach października i pierwszym dniu listopada wspierani przez
rewizjonistycznych zdrajców, uważający się za zwycięzców kontrrewolucjoniści ujawnili swe
prawdziwe zamiary. 30 października miała miejsce masakra na placu Republiki. Tego samego
dnia premier Imre Nagy zakomunikował o wprowadzeniu opartych na systemie wielopartyjnym
rządów koalicyjnych. 31 października po południu, pod naciskiem kontrrewolucjonistów,
ogłosił wystąpienie Węgier z Układu Warszawskiego, a 1 listopada ich neutralność.
4 listopada 1956 roku rozpoczął się nowy etap walki z kontrrewolucją. Siły socjalistyczne na
Węgrzech, przy bezpośredniej pomocy Związku Radzieckiego, przystąpiły do likwidacji
kontrrewolucyjnego powstania i jego skutków.
Jakie warunki i okoliczności sprawiły, że pomimo trudnej sytuacji w stosunkowo krótkim czasie
udało się zlikwidować dwa ogniska imperialistycznej interwencji? By odpowiedzieć na to
pytanie, najpierw musimy zastanowić się, dlaczego udało się tak szybko rozbić na Węgrzech
bandy kontrrewolucyjne i dlaczego, pomimo zainteresowania i aktywnej pomocy
międzynarodowego imperializmu, nie doszło do militarnego konfliktu. Wynikało to
z odpowiedniej taktyki, która umożliwiła osiągnięcie zwycięstwa dzięki określonym
zewnętrznym i wewnętrznym uwarunkowaniom.
Wewnętrzne warunki rozbicia kontrrewolucji
Kontrrewolucyjne siły zbrojne zostały na Węgrzech rozgromione dzięki pomocy z zewnątrz,
mianowicie wprowadzeniu oddziałów radzieckich, co stworzyło siłom socjalizmu sprzyjające
warunki do walki politycznej i ideologicznej.
Decydującą rolę w rozbiciu kontrrewolucji odegrało utworzenie w dniach 2 i 3 listopada 1956
roku rewolucyjnego centrum sił socjalistycznych i Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-
Chłopskiego oraz odrodzenie się Komitetu Zarządzającego Węgierskiej Socjalistycznej Partii
Robotniczej, a później powołanie jej Komitetu Centralnego.
Rząd Imre Nagya zdradził cele socjalizmu, których obronę powierzyła mu Rada Prezydialna
i które zaprzysiągł bronić. Jego rząd statystował - i to nie biernie - przy likwidacji zdobyczy
osiągniętych w ciągu wielu lat pokojowej pracy narodu. Zamiast zapewnić porządek, spokój
i bezpieczeństwo publiczne, zgadzał się na terror uzbrojonych band, a nawet rozwiązał te
organa zbrojne, na których mógłby się oprzeć przy zaprowadzaniu porządku. Imre Nagy - nie
mając do tego prawa - zerwał międzynarodowe układy Węgier, a w stosunku do prawdziwych
przyjaciół przyjął wrogą postawę.
Zwolennicy Imre Nagya wielokrotnie uzasadniali, że kroki te były spełnieniem żądań narodu.
Takie żądania faktycznie miały miejsce, ale odzwierciedlały interesy mniejszości, którą
wyniosła fala kontrrewolucji. Reakcja, wykorzystując wszelkie dostępne środki propagandowe,
przedstawiała swoje własne cele jako „głos ludu”. Prawdziwe interesy węgierskich mas
pracujących związane były z socjalizmem. Ludzie pracy domagali się naprawienia błędów,
przestrzegania prawa i budowy socjalizmu w sposób zgodny z warunkami kraju. Stanowisko
Imre Nagya uniemożliwiło realizację tych żądań narodu, z czego społeczeństwo nie zdawało
sobie jeszcze wówczas w pełni sprawy, gdyż kontrrewolucyjna propaganda i zdrada utrudniały
obiektywną ocenę sytuacji.
W tych niezwykle trudnych warunkach János Kádár skupił grupę patriotów i utworzył
Rewolucyjny Rząd Robotniczo-Chłopski. W odezwie rządu do narodu tak uzasadniano
bezwzględną konieczność jego powstania: „Do tego odpowiedzialnego kroku skłoniła nas
świadomość, że w będącym pod wpływem reakcji i niezdolnym do działania rządzie Nagya nie
mieliśmy żadnych możliwości przeciwdziałania narastającemu kontrrewolucyjnemu
zagrożeniu naszej ludowej republiki, władzy robotniczo-chłopskiej i zdobyczy socjalizmu (...)”.
Powołanie Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego i reaktywowanie Węgierskiej
Socjalistycznej Partii Robotniczej było czynem rewolucyjnym. Rząd otwarcie zerwał ze
zdrajcami i jednoznacznie przeciwstawił się naporowi kontrrewolucji. Tym samym spełniony
został najważniejszy wewnętrzny warunek rozbicia sił reakcji i przywrócenia socjalistycznego
porządku: istniało centrum walki sił rewolucyjnych.
Nowy rząd rozpoczął działalność zgodnie z konstytucją Węgierskiej Republiki Ludowej i w jej
obronie. Utworzenie rządu zainicjowali ci ministrowie, którzy zerwali z kroczącym już drogą
zdrady Imre Nagyem i - wierni przysiędze - wystąpili w obronie władzy ludowej. Rząd ten
uzyskał poparcie przewodniczącego Rady Prezydialnej Węgierskiej Republiki Ludowej i
przewodniczącego Parlamentu. Odpowiedzialność, jaką wzięło na siebie rewolucyjne centrum,
chęć służenia rzeczywistym, opierającym się na trwałych podstawach interesom narodu dały
mu siły do tej trudnej walki i zagrodzenia drogi fali kontrrewolucji.
Cele, jakie przyświecały centrum rewolucyjnemu, to: rozbicie kontrrewolucji, zaprowadzenie
porządku w kraju, reaktywowanie sił rewolucji socjalistycznej, zapewnienie warunków do
kontynuowania budowy socjalizmu. W swoich pierwszych dokumentach partia i rząd
przedstawiły program, który wyrażał interesy najszerszych kręgów węgierskich mas
pracujących - niezależnie od ich chwilowej postawy i nastrojów
Słusznych celów nie można jednak było realizować bez wcześniejszej likwidacji zbrojnych
grup kontrrewolucyjnych. Rewolucyjny Rząd Robotniczo-Chłopski i Komitet Zarządzający
WSPR stanęły przed alternatywą, czy ryzykować wybuch wojny domowej, czy wybrać inną
drogę. Wojna domowa oznaczała długotrwałe, pochłaniające wiele ofiar walki. W kraju czekało
na wezwanie tysiące komunistów i patriotów-. W samym Budapeszcie można było liczyć na
robotnicze dzielnice: Angyalföld, Csepel i inne.
Jako pierwsi zaczęli organizować się robotnicy-komuniści. Na przykład w dzielnicy Kispest, w
Fabryce Traktorów „Czerwona Gwiazda”, iw ostatnich dniach października powstała
nielegalna grupa komunistyczna z 5-osobowym kierownictwem na czele. W X dzielnicy
zgrupowani na terenie browaru uzbrojeni robotnicy walczyli z kontrrewolucją, w wielu
fabrykach XIII dzielnicy kierownictwo partyjne nadal organizowało walkę, także po
spustoszeniu siedziby Komitetu Budapeszteńskiego partii. W VIII dzielnicy organizowali sit;
robotnicy i aktywiści partyjni Fabryki MAVAG oraz Fabryki Wagonów Ganz, a major Ernő
Jánosi, szef Dzielnicowej Komendy Uzupełnień, zaopatrzył ich w broń i odpowiednie
dokumenty. W Királyerdő 13 komunistów z Csepel utworzyło grupę zbrojną, do której
przystępowali wierni władzy ludowej robotnicy. Grupy komunistów z III dzielnicy także szukały -
wedle swych możliwości - dróg wyjścia z ciężkiej sytuacji. Górnicy z województwa Nógrád
nawet na chwilę nie zrezygnowali z walki z kontrrewolucją. W miejscowości Karancslapujtö
działacze komunistyczni (30-40 osób) odbyli 1 listopada naradę. Na ich wezwanie 2 listopada
ponad 500 osób złożyło przysięgę wierności sprawie socjalizmu. Górnicy z Baglyasaljá, Salgó,
Karancslapujtö. Nagybátony i innych miejscowości zbroili się, a utworzona przez nich 83-
osobowa brygada straży robotniczej odbiła 4 listopada z rąk kontrrewolucjonistów stolicę
województwa, miasto Salgótarjan. Podobnie działali górnicy z województwa Baranya
w miastach Pécs i Komló. W Kaposvárze komuniści z cukrowni z bronią w ręku bronili fabryk;
a na zebraniu w nocy 1 listopada powzięli uchwałę stwierdzającą: „Kontrrewolucja nie jest
sprawą wyłącznie węgierską, jest to prowokacja międzynarodowego imperializmu, a jej dalszy
przebieg nie jest obojętny dla krajów obozu socjalistycznego. Trzeba wytrwać do końca!”
Dawny proletariat wiejski Békésu także nie pozostał bezczynny. 2 listopada w mieście Szarvas
wystąpiło zbrojnie w obronie władzy robotniczej 35 osób, a 4 listopada dalszych 50.
Organizacja partyjna w podjętej nocą 4 listopada uchwale tak sformułowała swoje zadania:
„Kontrrewolucję zagrażającą naszemu krajowi i narodowi, naszym miastom, partii
i socjalistycznej władzy ludowej trzeba niezwłocznie rozgromić. Trzeba rozbroić straż
narodową, która przeszła na stronę kontrrewolucji, i przejąć ulice oraz obiekty miejskie w
Szarvas. Należy przywrócić władzę ludową”
. Do 5 listopada wieczorem rozprawiono się
z siłami zbrojnymi kontrrewolucji na terenie całego powiatu. 8 listopada Węgierska
Socjalistyczna Partia Robotnicza liczyła tam 550 członków. W Tótkomlós pod sztandarem
partii skupiło się już w pierwszych dniach 220 osób. W wielu spółdzielniach produkcyjnych
kraju uzbrojone w broń myśliwską lub ręczną 10-20-osobowe brygady broniły wspólnej
własności. W spółdzielni produkcyjnej im. Zalka Máté w Kunszentmárton powstała 1 listopada
licząca 60 członków organizacja partyjna. Podobnie działali członkowie spółdzielni
produkcyjnej „Budakalász” w Kisújszállás, „Lenin” w Karcag, „Rákóczi” w Mezőtúr i „Vörös
Csillag” w Bares. W miejscowości Rakamaz (województwo Szabolcs) powstała 20-osobowa
uzbrojona grupa, złożona z członków spółdzielni produkcyjnej „Szikra”, którą nazywano
„bojownikami oporu z Rakamaz”. W Szabadi bojowa postawa organizacji partyjnej
uniemożliwiła kontrrewolucjonistom osiągnięcie przewagi. Są to tylko nieliczne przykłady
przygotowywania się do kontrataku rozproszonych jeszcze, ale już przechodzących do
ofensywy sił socjalistycznych.
W wielu jednostkach wojskowych, oddziałach Wojsk Ochrony Pogranicza i jednostkach byłych
sił bezpieczeństwa także organizowali się ludzie wierni socjalizmowi. W kraju, choć
rozproszone, istniały jeszcze znaczne siły gotowe do obrony rewolucji socjalistycznej. Jednak
ich zorganizowanie i skierowanie do walki z kontrrewolucją wymagało czasu i pociągnęłoby za
sobą wielkie straty i przelew krwi. Nie chcąc do tego dopuścić Rewolucyjny Rząd Robotniczo-
Chłopski postanowił, że zwróci się o bratnią, zbrojną, internacjonalistyczną pomoc, a po
przywróceniu porządku, w twardej walce ideologicznej i politycznej, na nowo zorganizuje siły
rewolucji i zdobędzie zaufanie ludu pracującego. W odezwie do narodu stwierdzono: „W
interesie naszego narodu, klasy robotniczej i ojczyzny Węgierski Rewolucyjny Rząd
Robotniczo-Chłopski zwrócił się do naczelnego dowództwa armii radzieckiej o pomoc
w rozbiciu sił reakcji i w przywracaniu porządku i spokoju w naszym kraju”.
Związek Radziecki przychylił się do tej prośby, a jego wojska zlikwidowały zbrojne ogniska
kontrrewolucji. Walki trwały w zasadzie do 8 listopada, tylko w niektórych miejscowościach do
10. Pojedyncze, małe grupy i jednostki zakłócały spokój społeczeństwa jeszcze ponad
miesiąc. Likwidowały je oddziały węgierskich sił bezpieczeństwa wewnętrznego.
Propaganda imperialistyczna głosiła, że po 4 listopada walki były cięższe i pochłonęły więcej
ofiar niż w okresie poprzednim. W rzeczywistości było odwrotnie: „Dwie trzecie przypadków
zranień z października-listopada przypada na okres sprzed 3 listopada, a tylko jedna trzecia po
4 listopada”
. Dane ze szpitali są podobne: do dziesięciu budapeszteńskich szpitali (przy
ulicy Szövetség, Schöpf-Merei, Istvána, na placu Bakács, Jánosa, Balassy, z ulicy Tétényi,
Bajcsy-Zsilinszkyego, Szabolcs oraz kliniki Koltói) w dniu 24 października przywieziono 298
rannych, 25 października - 266. Później liczba rannych zmniejszyła się i 3 listopada wyniosła
30 osób. 4 listopada wymienione szpitale przyjęły 93 rannych, 5 listopada - 116, 6 listopada -
105, później, stopniowo, coraz mniej i do 10 listopada liczba przywożonych dziennie rannych
zmalała do 30. Podobne są dane z innych szpitali. Do kliniki przy ulicy Sándora Péterfyego
przywieziono 23 października 28 rannych, 24 października - 31, 25 października - 15, a 4
listopada ani jednego; w dniu 5 listopada ponownie - 10, 6 listopada - 15, a później nie
przywożono już wcale. Do szpitala Sport przywieziono 25 października 11 rannych, 26
października - 15, 27 października - 26, 4 listopada - 4, 5 listopada - 10, 6 listopada - 16,
a później po 1-2 osoby dziennie. Znamienne są również dane z przychodni przy ulicy Trefort,
która opatrzyła w tym okresie więcej rannych niż wszystkie szpitale łącznie. 23 i 24
października udzielono tam pomocy lekarskiej 1700 osobom, 25 i 26 października - 500
osobom, a podczas późniejszych walk opatrywano średnio po 70-80 rannych dziennie.
Decydującą rolę w rozbiciu grup kontrrewolucji odegrała odpowiednia taktyka oddziałów
radzieckich. Znaczenie miał również fakt, że przytłaczająca większość mieszkańców nie
chwyciła za broń po stronie band kontrrewolucyjnych i nie udzielała im istotnej pomocy. Poza
Budapesztem w zasadzie nie było większych walk. Kontrrewolucjoniści prowadzili tam raczej
wojnę podjazdową. Żadna z jednostek Węgierskiej Armii Ludowej nie wystąpiła w sposób
zorganizowany po stronie kontrrewolucji. Było to bardzo ważne, ponieważ ewentualne
włączenie się do walki wyszkolonych i dobrze uzbrojonych oddziałów utrudniłoby i znacznie
opóźniło rozgromienie kontrrewolucji.
Krajowi i zagraniczni przywódcy kontrrewolucji byli przekonani, że mogą liczyć na poparcie 80-
90% armii węgierskiej. Nawet Allen Dulles, doświadczony szef wywiadu, oświadczył 1
listopada na konferencji u prezydenta Eisenhowera, że „80% armii węgierskiej przeszło na
stronę powstańców”
. Faktycznie do powstańców przyłączyli się pojedynczy oficerowie
i nieliczne osobowo tzw. rady żołnierskie, głównie z jednostek stacjonujących w Kraju
Zadunajskim. W wielu kontrrewolucyjnych grupach zbrojnych walczyli pojedynczy żołnierze
i na tej podstawie oceniano całą armię. Działalność sztabu generała Királya dowodziła, że tu
także liczono na przyłączenie się znacznej liczby oddziałów wojskowych. Lecz w dniach 4 i 5
listopada, w godzinie prawdziwej próby, wydarzenia potoczyły się inaczej: żadna jednostka
wojskowa w sposób świadomy i przemyślany nie wystąpiła zbrojnie przeciwko oddziałom
radzieckim. W pobliżu niektórych koszar, na przykład w Kaposvárze, Békéscsaba, Záhony,
Szolnoku i Budapeszcie (przy koszarach Petőfiego i Mátyása), doszło do wymiany strzałów,
ale wynikało to najczęściej z nieporozumień i nie trwało dłużej niż półtorej-dwie godziny.
W mieście Dunapente (ówczesny Sztalinváros) na stronę kontrrewolucji przeszło kilka baterii
artylerii, które nie chciały poddać się nawet na wezwanie przybyłych tam 6 listopada
parlamentariuszy: oficerów radzieckich i węgierskich. Następnego dnia przed południem
radzieckie wozy bojowe rozpoczęły akcję. Około 16.30 opór artylerzystów został złamany.
Pomimo więc wezwania generała Királya do powszechnego oporu - a do wielu koszar w kraju
oddziały radzieckie dotarły dopiero 5-7 listopada - żołnierze węgierscy nie podjęli walki. Ich
postawa przypieczętowała klęskę kontrrewolucjonistów, nie stanęło po ich stronie wojsko, nie
poparła ich ludność. Musieli przegrać.
Dlaczego mimo gorączkowych zabiegów i starań grupy oficerów popierających kontrrewolucję
nie udało się im zmobilizować armii do walki z oddziałami radzieckimi? Po pierwsze, musimy
uznać bohaterstwo i dojrzałość tych oficerów, których początkowo sparaliżowała zdrada
i bezwład kierownictwa, ale którzy 4 listopada o świcie zajęli aktywną postawę i przeszkodzili
walce podjętej przeciwko ich towarzyszom broni. W Ministerstwie Obrony Narodowej,
w dowództwach poszczególnych rodzajów broni i sztabach oraz w mniejszych jednostkach
znaleźli się wierni narodowi oficerowie, dzięki którym udało się zapobiec tragedii. Być może,
część z nich postąpiła tak tylko dlatego, że liczyła się z realiami; w każdym razie zachowali się
uczciwie i nie poparli wezwania do oporu przeciwko wojskom radzieckim. Setki bezimiennych,
uczciwych oficerów i żołnierzy spełniło w tych dniach po prostu swój obowiązek: działali
zgodnie ze złożoną przysięgą.
Kiedy wyżsi oficerowie Ministerstwa Obrony Narodowej dowiedzieli się 4 listopada o świcie
o powstania Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego, wielu z nich nawiązało kontakt
z podległymi sobie jednostkami, zakazując walki. Na przykład pułkownik Ugray połączył się
telefonicznie z pułkiem artylerii przeciwpancernej w Tatabánya, ze sztabem dywizji artylerii w
Cegléd oraz innymi jednostkami i poinformował je, że utworzony został nowy rząd, któremu
z pomocą pospieszyły oddziały radzieckie, oraz że jednostki te mają uzgadniać swoje
działanie z dowództwem radzieckim. W sztabie 3 Korpusu w Kecskemét oficer dyżurny,
pułkownik Rudolf Havas, 4 listopada dał rozkaz zabraniający strzelania i nakazujący
współpracę z oddziałami radzieckimi. Podobnie postąpiło wielu oficerów i dowódców różnych
jednostek.
W koszarach im. Bajcsy-Zsilinszkyego w Bajá tzw. rewolucyjna rada żołnierska i dowództwo
jednostek wspólnie zdecydowały, że nie skierują broni przeciwko oddziałom radzieckim.
W mieście Kalocsá oficerowie komuniści już od 3 listopada organizowali się przeciw
kontrrewolucji. 5 listopada odbyli naradę w garnizonowym klubie oficerskim i utworzyli 44-
osobową jednostkę bezpieczeństwa publicznego, która postanowiła walczyć po stronie
Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego. W stacjonującej w Budapeszcie jednostce
zmotoryzowanego pułku z Aszód odbyło się 3 listopada zebranie oficerów, na którym
jednogłośnie zdecydowano, że w przypadku wkroczenia wojsk radzieckich do Budapesztu
oddział ten nie będzie przeciwko nim walczył.
Kilku oficerów pułku artylerii z Ceglédu dostarczyło po 5 listopada działa i 4 samochody
z amunicją dla walczących w Budapeszcie radzieckich artylerzystów. Dowódcy batalionu
pancernego z Hatvan porozumieli się 5 listopada rano z dowództwem oddziałów radzieckich
i uzgodnili, że żołnierze radzieccy i węgierscy będą wspólnie przywracać i utrzymywać
porządek na terenie miasta. Jednostki węgierskie podjęły się ochrony Elektrowni Mátravidéki
i miejscowego urzędu pocztowego. W Gyöngyös do podobnego porozumienia doszło już 3
listopada wieczorem, 5 listopada 3-osobowa delegacja oficerów jednostki wojskowej Pf. 4066
z Komló zwróciła się do radzieckiego dowództwa w Pécsu o pomoc dla miasta Komló,
ponieważ kontrrewolucjoniści wypuścili tam i częściowo uzbroili 700 więźniów. Jeden
radziecki oddział pancerny oraz 70-osobowa jednostka sił bezpieczeństwa wewnętrznego
zapewniły w mieście spokój i porządek. 5 listopada w miastach Kiskunhalas, Dombóvár i Pécs,
a 6 listopada w Jánoshalma, Keszthely, Mezőtúr i Debreczynie utworzyły się popierające
Rewolucyjny Rząd Robotniczo-Chłopski oficerskie jednostki sił bezpieczeństwa
wewnętrznego.
Tak więc głównie wiernym socjalizmowi oficerom należy zawdzięczać, że Węgierska Armia
Ludowa - jako całość - nie podniosła ręki na władzę ludową. Nie starczyło im jednak sił, by
zahamować rozkład armii. Od 5 listopada tysiące żołnierzy zaczęło opuszczać koszary
i wracać do swoich domów. Ale od 9 listopada na wezwanie dowódcy sił zbrojnych, dr Ferenca
Münnicha, rozpoczęto w całym kraju organizowanie sił bezpieczeństwa wewnętrznego, których
jednostki do połowy grudnia 1956 roku przejmowały stopniowo kontrolę nad utrzymaniem
porządku i zbrojną obroną socjalizmu oraz stanowiły podstawę do reaktywowania armii.
Wojskowi przywódcy kontrrewolucji starali się przygotować do walki zbrojne grupy. Próbowali
zorganizować je w regularne oddziały i uzbroić w nowoczesną broń pod sztandarem tzw.
gwardii narodowej. Działalnością tą kierował zdrajca, generał Béla Király, którego rząd Nagya
mianował dowódcą „gwardii narodowej” i głównodowodzącym w stolicy.
Zbrojne grupy kontrrewolucyjne w Budapeszcie liczyły 4 listopada od 9 do 10 tysięcy osób,
wśród których przynajmniej trzy czwarte stanowiły elementy przestępcze
. Najliczniejsze
i najlepiej uzbrojone grupy zajęły stanowiska wzdłuż Wielkiej Obwodnicy, na placach lub
w budynkach położonych przy większych skrzyżowaniach (hotele, szpitale, szkoły itp.).
Największa, licząca 3 tysiące osób grupa miała swoją bazę na ulicy Corvina. Uzbrojenie było
rozmaite: karabiny, pistolety maszynowe, ale i kilka dział przeciwpancernych oraz haubic.
Operująca w Budzie, w okolicach placu Széna, grupa również liczyła blisko 3 tysiące osób.
Poza bronią ciężką dysponowała 50 samochodami osobowymi i ciężarowymi, przy pomocy
których zdobywała i uzupełniała zaopatrzenie. Właśnie te dwie jednostki pozostawały
w centrum uwagi Zachodu, odwiedzali je pracownicy zachodnich ambasad i dziennikarze. Do
nich przyłączyło się najwięcej przybyłych z Zachodu węgierskich faszystów i wyszkolonych
agentów imperializmu. Do nich też dotarło najwięcej transportów Czerwonego Krzyża. Prócz
nich istniało wiele mniejszych lub większych ugrupowań. 3 listopada na rozkaz Béli Királya
przekazano z magazynów wojskowych w Fót bandom z IX dzielnicy nowoczesną broń:
pistolety i karabiny maszynowe, granaty ręczne i broń przeciwpancerną. Także i grupa z placu
Baross otrzymała 1 i 2 listopada dostawy broni.
4 listopada o świcie oddziały radzieckie rozpoczęły akcję jednocześnie z kilku stron.
Zagraniczne ośrodki propagandowe, szczególnie Radio „Wolna Europa”, składały
zapewnienia i obietnice, starając się, aby zamieszanie i walki przeciągały się jak najdłużej. Ale
nadzieje imperialistów nie spełniły się: walki w zasadzie zakończyły się po kilku dniach.
4 i 5 listopada zacięte boje toczyły się w pobliżu ognisk kontrrewolucji. Powstańcy, upojeni
kilkudniową władzą, z impetem rzucili się do walki w nadziei, że ludność ich poprze, a z
Zachodu otrzymają obiecaną pomoc. Imre Nagy po oświadczeniu: „Nasze oddziały walczą,
a rząd pozostaje na swoim miejscu”, zaapelował o pomoc do ONZ i mocarstw zachodnich,
a następnie opuścił gmach Parlamentu i udał się do ambasady jugosłowiańskiej. Grupy
kontrrewolucyjne czyniły wszelkie możliwe wysiłki w celu nakłonienia swoich zachodnich
mentorów i sojuszników do udzielenia pomocy. Przywódca grupy z placu Barossa, László
Nickelsburg, prosił 4 listopada po południu za pośrednictwem zachodnich dziennikarzy, by
rządy imperialistyczne przyszły z pomocą. Rozmaite stacje radiowe (Rákoczi, Csokonai, Róka
itp.) słały dramatyczne wezwania, by Zachód przysłał broń i pomoc wojskową, bo walka
przeciwko wojskom radzieckim jest wspólną sprawą. Flaga narodowa i nadużywane narodowe
hasła wyblakły już, toteż otwarcie zwrócono się o pomoc do imperialistów, napomykając
o niebezpieczeństwie wybuchu wojny światowej.
Radio „Wolna Europa” zapewniało kontrrewolucjonistów, że muszą wytrwać jeszcze kilka dni,
zanim Stany Zjednoczone zaryzykują dla nich nawet wojnę światową. W audycji 4 listopada
cytowało za brytyjskim „Observerem”: „Jeśli Węgry wytrwają 2-3 dni, wówczas nacisk
wywierany na rząd Stanów Zjednoczonych, by bojownikom o wolność udzielił wojskowej
pomocy, stanie się nie do odparcia”. Gazeta zaznaczyła, że Kongres amerykański nie może
przegłosować wojny, dopóki nie odbędą się wybory prezydenckie. Dzień wyborów
wyznaczony był na 6 listopada. Artykuł stwierdzał dalej: „Jeśli Węgrzy będą walczyli jeszcze
do środy, wówczas znajdziemy się tak blisko wojny światowej, jak jeszcze nigdy od roku
1939”.
Przez pierwsze dwa dni nadzieje te dodawały ducha dobrze wyposażonym grupom
kontrrewolucyjnym. Ich dowódcy starali się skoordynować działania i przedłużyć opór. 4
listopada o świcie generał Király odbył naradę z członkami dowództwa w Budapeszteńskiej
Komendzie Głównej Milicji. Postanowiono stawiać oddziałom radzieckim zbrojny opór.
Siedzibę swego sztabu przeniósł Király na Górę Jánosa. Po naradzie udał się do ambasady
amerykańskiej, a następnie do tej nowej „kwatery głównej”, skąd przy pomocy 4 nadajników
radiowych próbował dowodzić jednostkami wojskowymi i grupami kontrrewolucjonistów. 5
listopada chciano ostrzelać Budapeszt z umieszczonych w Csillebérc baterii
przeciwlotniczych, co miało dodać ducha kontrrewolucjonistom. Ale dowódca baterii nie był
skłonny wykonać tego rozkazu nawet pod groźbą rozstrzelania. W październikowym numerze
„Új Lálóhatár” z 1966 roku generał-zdrajca skarżył się: „Kontrrewolucyjna działalność sił
stalinowskich wewnątrz armii była tak efektywna, że uniemożliwiła jednolite dowodzenie”. Dla
niego każdy, kto miał odmienne zdanie, był stalinowcem.
6-7 listopada grupy zbrojne były w zasadzie rozbite. Gdzieniegdzie tylko trwała jeszcze
wymiana ognia. Wojaka radzieckie działały zdecydowanie i stało się jasne, że zbrojny opór
jest beznadziejny. Oczekiwana pomoc imperialistyczna nie nadeszła; „oddziały ONZ” nie
zbombardowały Budapesztu. Poza najbardziej zatwardziałymi elementami kontrrewolucyjnymi
pozostali walczący rzucali broń. Oszukiwana i wykorzystywana do tej pory młodzież
rozproszyła się. Z licznej grupy z ulicy Corvina pozostał tylko mały oddziałek.
Kontrrewolucjoniści zaczęli stosować inną taktykę. Nie okupowali już poszczególnych
budynków i często zmieniali swoje bazy wypadowe. Małe ich grupki podstępnie ostrzeliwały
żołnierzy radzieckich, po czym szybko wycofywały się na peryferie miasta i w góry. Rabowali
też domy towarowe, magazyny, sklepy i hotele, wiele z nich podpalili. Zdobywali samochody
i uciekali na zachód. Grupa okupująca Hotel Royal obrabowała budynek i po podpaleniu go
nocą z 8 na 9 listopada opuściła Budapeszt
. Po drodze rabowali i terroryzowali, dopóki nie
ujęły ich oddziały radzieckie. Na przykład z bandy Dudása około 60-70 osób chciało
przedostać się samochodami do Austrii, ale 9 listopada, w okolicy Tata, rozbiły ich wojska
radzieckie
.
Sztab Béli Királya też wycofywał się z Budapesztu. 7 i 8 listopada swoją „kwaterę główną”
zlokalizował już w Nagykovácsi, gdzie dysponował stosunkowo silnym oddziałem „gwardii
narodowej”. „Nawiązaliśmy kontakt z leżącym 4 km od Nagykovácsi obozem szkoleniowym
Wojsk Ochrony Pogranicza, lecz ci, zamiast współpracy, zdradzili radzieckiemu dowództwu, że
w Nagykovácsi zatrzymało się naczelne dowództwo „gwardii narodowej” - pisał Király
w cytowanym wyżej czasopiśmie. 9 listopada, widząc swoją klęskę, uciekł z kraju przed
zasłużoną karą. Pomimo to zachodnie radiostacje, głównie Radio „Wolna Europa”, jeszcze
przez długi czas informowały, jakoby Béla Király był na Węgrzech i w górach kontynuował
walkę.
Rozbite już niemal bandy otrzymywały z Zachodu rady, by prowadziły w górzystych okolicach
dalszą wojnę partyzancką. Szermierze „wyzwolenia” sądzili, że walki na Węgrzech będą trwać
miesiącami i że długo panować będzie zamieszanie i bałagan. Lecz rozbitych już
i zniechęconych powstańców wyparły z gór, jeszcze w listopadzie, wspomagane przez
oddziały radzieckie nowo powstałe węgierskie jednostki sił bezpieczeństwa wewnętrznego.
Międzynarodowe uwarunkowania rozbicia kontrrewolucji
Sytuacja międzynarodowa w czasie trwania kontrrewolucji na Węgrzech była dla sił socjalizmu
i pokoju bardzo niesprzyjająca. Imperializm znajdował się w natarciu, światu groził wybuch
konfliktu wojennego. Jednak już w pierwszych dniach listopada karta się odwróciła i siły
postępu mogły przejść do kontrnatarcia.
Najważniejszym czynnikiem, który zażegnał groźbę wojny i umożliwił rozbicie kontrrewolucji,
były popierane przez większość krajów socjalistycznych szybkie działania wojsk radzieckich.
W ostatnich dniach października kierownictwo radzieckie podejmowało wiele prób
zmierzających do normalizacji sytuacji na Węgrzech. Początkowo strona radziecka nawet
przez manifestację siły działała w kierunku rozwiązań politycznych. Wewnętrzne siły
kontrrewolucji i koła imperialistyczne nie zaniechały jednak swej działalności i nasilały ataki.
Dotychczasowe formy pomocy nie przyniosły rezultatu i wtedy zaistniała konieczność aktywnej
interwencji.
Rząd radziecki w złożonym 30 października oświadczeniu przedstawił swoje stanowisko
w sprawie podstawowych zasad stosunków między krajami socjalistycznymi, wymieniając
wśród nich poszanowanie niezależności i suwerenności państw. Po dwóch dniach jednak
pojawiła się wątpliwość: Jaką suwerenność i niezależność należy szanować? Czy Związek
Radziecki może tolerować na Węgrzech kontrrewolucyjne bandy niszczące 12-letnie
osiągnięcia narodu i niweczące zdobycze socjalizmu? Jak interpretować suwerenność?
W sposób burżuazyjny czy proletariacki, w oderwaniu od czasu i miejsca, czy w oparciu
o zasady walki klasowej, w zależności od warunków historycznych?
W sytuacji, gdy istnieje silny i agresywny system imperialistyczny, los socjalizmu w jednym czy
drugim kraju nie może być traktowany niezależnie od losu pozostałych krajów
socjalistycznych. Niezależność socjalistycznych Węgier znajdowała się w niebezpieczeństwie,
gdyż zagrażały jej skoordynowane ataki wewnętrznych i zewnętrznych wrogów. Hasło
„suwerenność” służyło jako osłona restauracji kapitalizmu i rewizjonistycznej zdrady. Trzeba
było przywrócić bezpieczeństwo władzy robotniczej - tym samym zapewniając jej niezależność
i suwerenność.
Związek Radziecki zgodnie z leninowskimi zasadami proletariackiego internacjonalizmu
postanowił - licząc się zresztą z niezrozumieniem swych intencji - udzielić wojskowej pomocy
w rozbiciu kontrrewolucji. W artykule wstępnym „Prawdy” z 4 listopada pod tytułem „Trzeba
zagrodzić drogę reakcji na Węgrzech!” czytamy: „Ludowe Węgry przeżywają dziś dni, które
zadecydują o dalszym losie kraju. Nasuwa się pytanie: czy Węgry będą kroczyły drogą
socjalistycznego rozwoju, czy też zwyciężą siły reakcji, pragnące przywrócenia systemu, który
na całe dziesięciolecia zahamowałby rozwój kraju. Zwycięstwo sił demokratycznych z klasą
robotniczą na czele gwarantuje Węgrom rzeczywistą niepodległość narodową, pełnię swobód
demokratycznych, współpracę z krajami socjalistycznymi, równość wobec prawa,
poszanowanie suwerenności kraju oraz wzajemną, bratnią, opartą na leninowskich zasadach
pomoc. Tylko w takich warunkach Ludowe Węgry mogą szybko rozwijać gospodarkę i kulturę,
podnosić poziom życia narodu, zdobyć szacunek międzynarodowy i umocnić pokój”.
Podobnie oceniły sytuację Czechosłowacja, Bułgaria, Rumunia i Niemiecka Republika
Demokratyczna. Dostrzegły niebezpieczeństwo i nie były obojętne wobec faktu, jaki obrót
przyjmą wydarzenia w bratnim kraju i jaki będzie los bratniego narodu. „Nie jest nam obojętne,
co się dzieje na terytorium naszego bezpośredniego sąsiada, Węgierskiej Republiki Ludowej,
ponieważ kraj ten, tak jak i nasza republika, należy do obozu socjalizmu” - pisało 31
października czechosłowackie „Nowe Słowo”. Koła oficjalne i ludzie pracy bratnich krajów
z głęboką troską obserwowali Węgry; dlatego ze zrozumieniem i ulgą poparli radziecką pomoc
wojskową. Poparcie to stanowiło też moralne wsparcie dla organizujących się na nowo
węgierskich sił rewolucyjnych.
Wewnętrzna i zewnętrzna reakcja miała nadzieję, że między krajami socjalistycznymi wystąpią
różnice poglądów w ocenie działania radzieckich jednostek wojskowych i sytuacji na
Węgrzech. Jeśli nawet imperialiści nie wierzyli w możliwość oderwania Węgier od wspólnoty
socjalistycznej, to spodziewali się, że dzięki rozbiciu tej jedności będą mogli w przyszłości
realizować swoje cele.
Amerykański imperializm budował swoje nadzieje przede wszystkim na antagonizmie między
Związkiem Radzieckim a Chinami. 25 października 1956 roku na posiedzeniu Krajowej Rady
Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych Allen Dulles przedstawił sprawozdanie na temat
wypadków węgierskich. Szef CIA uznał za godny uwagi fakt, że Chiny nie złożyły jeszcze
żadnego oświadczenia o sytuacji na Węgrzech, i konkludował: „Widocznie chińscy komuniści
nie są specjalnie nieszczęśliwi z powodu wypadków węgierskich. Jeżeli tak jest rzeczywiście,
to mogłoby to oznaczać pierwszą szczelinę między Chinami a Związkiem Radzieckim”
.
Nadzieje te nie spełniły się. W pierwszych dniach kontrrewolucji w poszczególnych krajach
socjalistycznych faktycznie występowały różnice w ocenie wydarzeń i ich przyczyn. I nic
dziwnego, ponieważ Imre Nagy i jego zwolennicy nie zostali jeszcze wtedy zdemaskowani,
a głoszone przez nich hasła wykorzystywały określenie „socjalistyczny”. Ale w pierwszych
dniach listopada istniała już całkowita jedność poglądów krajów socjalistycznych na
zasadnicze kwestie i zastosowane środki.
Organ Komunistycznej Partii Chin „Żenmin Żypao” w artykule wstępnym z 3 listopada
jednoznacznie opowiedział się po stronie Związku Radzieckiego: „Jedność zrzeszonych wokół
Związku Radzieckiego krajów socjalistycznych jest najpotężniejszym bastionem pokoju
i postępu ludzkości (…)”.
W trakcie wydarzeń węgierskich międzynarodowy imperializm wiązał pewne nadzieje także
i ze zmianami zachodzącymi w Polsce. I jeśli nawet w końcu października Zachód wiedział, że
nie uda mu się wyrwać Polski ze wspólnoty socjalistycznej, to liczył jeszcze na „odrębną
drogę”, na jakieś trwałe różnice poglądów, na wrogość. Przedstawiciele imperializmu byli
pewni, że Polska inaczej ocenia sytuację na Węgrzech niż Związek Radziecki i pozostałe
kraje socjalistyczne i że walki na Węgrzech wpłyną inspirująco na postawę polskiej reakcji.
2 listopada Polska Zjednoczona Partia Robotnicza zwróciła się do narodu polskiego i klasy
robotniczej z apelem, w którym dała wyraz swojej trosce o los bratniego narodu: „Wydarzenia
na Węgrzech wkroczyły w nowy niebezpieczny etap. Coraz wyraźniejsze staje się, że
elementy reakcyjne zdobywają przewagę. Podstawom systemu socjalistycznego grozi
niebezpieczeństwo. Cały kraj ogarnęło zamieszanie i anarchia. Reakcyjne bandy domagają
się linczów i w bestialski sposób mordują komunistów. Polska klasa robotnicza, cały nasz
naród z troską śledzi taki obrót wydarzeń. Polska zdecydowanie potępia siły reakcji, które
mogą doprowadzić Węgry do katastrofy”
Imperialiści wiele nadziei wiązali też ze stanowiskiem Jugosławii. Węgierskie kierownictwo
partyjne okresu Rákosiego i Gerő niejednokrotnie postępowało iw stosunku do Jugosławii
obraźliwie i niesprawiedliwie. Później poprawa stosunków była połowiczna i przebiegała
z oporami. W Jugosławii także odnoszono się do partii węgierskiej nieufnie. Zmiany zaczęły
następować dopiero od lata 1956 roku. Oznaką tego była wizyta w Jugosławii w dniach 14-23
października węgierskiej delegacji partyjno-rządowej z Ernö Gerö na czele. Imre Nagy i jego
grupa cieszyli się dużą sympatią w pewnych kręgach ideologicznych Jugosławii. Ponieważ
reprezentowali „antystalinizm”, uważano ich za „postępowych” i poprzez niektórych
dyplomatów utrzymywano z nimi kontakty. Biały terror zaskoczył jednak także kierownictwo
i naród jugosłowiański. 4 listopada rząd Jugosławii zapewnił o poparciu dla nowo utworzonego
centrum rewolucyjnego, uważał za konieczne obalenie kontrrewolucji i poparł radziecką
pomoc wojskową
.
Warto również przypomnieć stanowisko Palmiro Togliattiego na temat udzielenia przez
Związek Radziecki wojskowej pomocy komunistom węgierskim. W artykule pt. „Obrona
wolności i pokoju” opublikowanym 6 listopada w „Unita” Togliatti otwarcie, z poczuciem
internacjonalizmu poparł wystąpienie Związku Radzieckiego przeciw węgierskiej
kontrrewolucji: „Możliwe, że niektórzy pod wpływem niepohamowanej propagandy wroga
wahają się, obawiają, popełniają pomyłki. W przyszłości odzyskają jednak poczucie pewności.
To nic nadzwyczajnego ani nowego, że są w ruchu robotniczym i tacy, którzy dopiero po kilku
miesiącach, a nawet latach, są w stanie zrozumieć sedno sprawy. Ale istota wydarzeń jest
jasna (...). Obowiązkiem Związku Radzieckiego było nie dopuścić do powstania przy jego
granicach ośrodków wojskowej prowokacji. Obowiązkiem, szczególnie w tym momencie, była
obrona wszystkich pozycji wojskowych, które stanowią organiczną część frontu walki o pokój.
Jest to obowiązek nie tylko wobec własnego kraju czy państw i narodów
wschodnioeuropejskich, ale także wobec nas i narodów całego świata”.
Przywódcy Węgierskiego Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego rozpoczęli już
w dniach 2 i 3 listopada pośrednie i bezpośrednie rozmowy z tymi przywódcami bratnich
krajów, którzy popierali utworzenie nowego rządu i ze względu na ciężką sytuację zgodzili się
z potrzebą udzielenia rządowi węgierskiemu pomocy przez oddziały radzieckie,
w przyspieszeniu rozbicia kontrrewolucji. Stanowisko krajów socjalistycznych mogło wypływać
z różnych pobudek, ale ich istota była jedna: wszystkie one popierały Rewolucyjny Rząd
Robotniczo-Chłopski, a pomoc oddziałów radzieckich oceniały jako krok internacjonalistyczny.
Tym samym położono kres nadziejom międzynarodowego imperializmu.
W listopadzie 1956 roku na Związku Radzieckim spoczął wielki ciężar także i na innym froncie
walki o pokój i postęp. Równolegle z wydarzeniami na Węgrzech miała miejsce agresja Anglii,
Francji i Izraela na Egipt. Upaństwowienie Kanału Sueskiego zagrażało poważnie zyskom
kapitalistów i jednocześnie wpływało mobilizująco na walkę narodowowyzwoleńczą w krajach
kolonialnych. Wielkie mocarstwa imperialistyczne uważały Bliski Wschód za ważny teren
strategiczny. Zlokalizowane tam bazy wojskowe zagrażały bezpośrednio krajom
socjalistycznym oraz walczącym o niezawisłość narodom krajów arabskich. Toteż odzyskanie
panowania nad Kanałem Sueskim i podporządkowanie sobie Egiptu poprzez agresję militarną
było wspólnym interesem imperializmu. Dlatego Stany Zjednoczone z cichą aprobatą odnosiły
się do pogróżek i działań represyjnych ze strony Wielkiej Brytanii, Anglii i Francji.
Podczas gdy latem i jesienią 1956 roku pod auspicjami ONZ prowadzone były rozmowy na
temat pokojowego rozwiązania konfliktu sueskiego, rządy brytyjski i francuski czyniły
gorączkowe przygotowania do działań militarnych. Do akcji włączył się Izrael i we wrześniu
i październiku, dokonując prowokacji przeciwko Jordanii, doprowadził do zaostrzenia sytuacji
na Bliskim Wschodzie. Wprawdzie Anglia pozornie zagroziła Izraelowi represjami,
w rzeczywistości jednak Francja - na podstawie wspólnego porozumienia - dostarczała
Izraelowi broni. Kraje te wspólnie ustaliły scenariusz działań wojskowych.
23 października Christian Pineau, minister spraw zagranicznych Francji, udał się do Londynu,
gdzie ostatecznie zatwierdzono opracowane plany. 25 października Izrael ogłosił powszechną
mobilizację, a 29 października zaatakował Egipt. 30 października rządy Wielkiej Brytanii i
Francji, występując „w obronie ruchu na Kanale Sueskim”, wystosowały ultimatum do
walczących stron, domagając się wycofania wojsk na odległość 10 mil od brzegów Kanału.
Żądano więc od Egiptu, by wycofał swoje wojska daleko od własnych granic. Oczywiście to
ultimatum zostało odrzucone. 31 października rano angielsko-francuskie oddziały wojskowe
zaatakowały Egipt z morza i powietrza, wdzierając się w strefę Kanału.
Agresorzy liczyli na łatwe zwycięstwo. Wybierając taki moment sądzili, że wydarzenia
węgierskie
zaabsorbowały
zawsze
gotowy
do
udzielenia
pomocy
ruchowi
narodowowyzwoleńczemu światowy system socjalistyczny, przede wszystkim zaś Związek
Radziecki. Świadczyła o tym zbieżność dat; obie bowiem akcje rozpoczęły się 23
października. 28 października Anglicy postawili na porządku dziennym Rady Bezpieczeństwa
tzw. problem węgierski, dopingując jednocześnie Izrael do rozpoczęcia ataku. 31 października,
kiedy Anglia i Francja rozszerzyły agresję przeciwko Egiptowi, węgierska reakcja świętowała
już zwycięstwo.
Agresorzy sądzili, że w ciągu 2-3 dni (29-31 października), zanim światowe siły postępu
zjednoczą się, zdołają złamać opór Egiptu. Początkowo liczyły na taki rozwój wydarzeń i Stany
Zjednoczone, ale do 1 listopada sytuacja zmieniła się na tyle, że USA poczyniły poważne kroki
w celu zatrzymania ataku angielsko-francusko-izraelskiego i wykorzystania sytuacji dla
własnych interesów.
W pierwszych dniach listopada imperializm amerykański chciał przede wszystkim umocnić
zwycięstwo reakcji na Węgrzech. Było to dla niego najważniejsze. W jego interesie leżało
zadanie ciosu socjalizmowi i osłabienie zwartości krajów socjalistycznych. 1 listopada
o godzinie dziewiątej rano na naradzie w gabinecie Eisenhowera poniższa opinia sekretarza
stanu Johna Fostera Dullesa spotkała się z pełną aprobatą zebranych: „Jest niezwykle
tragiczną okolicznością, że właśnie teraz, kiedy stoimy przed wielkim, od dawna oczekiwanym
zwycięstwem nad wschodnioeuropejską kolonizacją radziecką, zostaliśmy zmuszeni do
podjęcia decyzji, czy mamy postępować śladami angielsko-francuskiej kolonizacji w Afryce i
Azji, czy też pójść inną drogą”
.
Administracja amerykańska była już wówczas poirytowana nieudaną, przeciągającą się akcją
brytyjsko-francuską. Naród egipski stawiał opór, co zmobilizowało cały świat arabski. Niektóre
kraje - Syria, Jordania, Liban - postawiły w stan gotowości swe siły zbrojne, solidaryzując się
z walczącym Egiptem. Ta okoliczność skłoniła przywódców Stanów Zjednoczonych do
uczynienia nowego kroku. W adresowanym do brytyjskiego premiera Anthony Edena, ale nie
wysłanym liście, Eisenhower ostrzegał: „Muszę stwierdzić, że trudno jest mi uwierzyć
w pomyślne zakończenie przedsięwzięcia, które pociąga za sobą niebezpieczeństwo
przysporzenia sobie wrogów w całym świecie muzułmańskim. Jeśli wszystkie kraje arabskie
zareagują tak jak północnoafrykańskie przeciwko Francuzom, to może to spowodować trudne
do przewidzenia konsekwencje”
.
Rząd amerykański obawiał się, że świat arabski otrzyma skuteczną pomoc od Związku
Radzieckiego, co znacznie osłabiłoby pozycje kapitalizmu na Bliskim Wschodzie. „Nie
możemy pozwolić, aby Związek Radziecki przejął inicjatywę na Bliskim Wschodzie i przez to
zdobył zaufanie narodów nowo wyzwolonych krajów. Z drugiej strony nie można dopuścić, by
Francuzów i Anglików uznano za agresorów”
. Toteż rząd amerykański zdecydował się
przejąć w Radzie Bezpieczeństwa inicjatywę w akcji przeciwko agresji sueskiej.
2 listopada rano Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło amerykańską propozycję uchwały
o przerwaniu ognia. Wezwano walczące strony do natychmiastowego przerwania działań
zbrojnych i nakazano agresorom wycofać się poza izraelsko-egipską linię rozejmową z roku
1948. Związek Radziecki, który ostro potępił agresję, poparł tę korzystną dla Egiptu uchwałę.
Tym samym zrodziła się szczególna sytuacja, że w ONZ - z różnych zresztą przyczyn -
Związek Radziecki i Stany Zjednoczone zgodnie głosowały w sprawie agresji sueskiej,
zarazem zdecydowanie różniąc się w ocenie sytuacji na Węgrzech.
Przywódcy Wielkiej Brytanii, Francji i Izraela nie wzięli pod uwagę decyzji ONZ i postawy
USA. Nadal bombardowano miasta egipskie, a w Port Saidzie wylądował desant
spadochroniarzy; można się było liczyć z ewentualnością rozszerzenia wojny.
Wówczas Związek Radziecki, popierany przez kraje socjalistyczne, zdecydował się na
ostateczny krok. Podczas gdy w obronie socjalizmu, na prośbę Węgierskiego Rewolucyjnego
Rządu Robotniczo-Chłopskiego, oddziały radzieckie rozpoczęły likwidację kontrrewolucyjnych
band, rząd radziecki wystosował 5 listopada zdecydowane ostrzeżenie pod adresem
atakujących Egipt agresorów. W przekazanym liście premier Związku Radzieckiego Nikołaj
Bułganin pisał: „Rząd radziecki jest zdecydowany użyć siły do rozbicia agresorów
i przywrócenia pokoju na Bliskim Wschodzie”
6 listopada Anglia i Francja oświadczyły, że zgadzają się na przerwanie ognia. Agresja nie
tylko została ujawniona, lecz zakończyła się ciężką porażką.
W obu przypadkach historia potwierdziła słuszność decyzji Związku Radzieckiego,
zwolenników socjalizmu i zjednoczonych w walce przeciwko imperializmowi sił postępu.
Podstawy socjalistycznej konsolidacji
4 listopada 1956 roku o godzinie piątej rano świat dowiedział się, że na Węgrzech powstał
Rewolucyjny Rząd Robotniczo-Chłopski. Nowy rząd, zwracając się do Związku Radzieckiego
o pomoc wojskową, rozpoczął likwidację kontrrewolucji na drodze walki zbrojnej. Jego celem
była obrona i umocnienie władzy ludowej oraz stworzenie warunków do dalszej budowy
socjalizmu. Ten mający dla narodu węgierskiego zasadnicze znaczenie krok poprzedziło wiele
trudnych, podejmowanych indywidualnie lub zespołowo decyzji. Najistotniejszą było zerwanie
z rządem Imre Nagya.
W pierwszych dniach po 23 października trudno było jednoznacznie określić kierunek
wydarzeń. Skumulowały się jednocześnie - słuszne oburzenie na naruszającą idee socjalizmu
i godzącą w ambicje narodowe linię polityczną grupy Rákosiego-Gerő, żądania przywrócenia
w życiu partyjnym i państwowym norm leninowskich oraz, początkowo zawoalowane i ukryte,
a z czasem coraz bardziej otwarte, dążenia do przywrócenia kapitalizmu, a nawet restauracji
wielkiej własności ziemskiej. Wydarzenia toczyły się coraz szybciej i coraz wyraźniejsze
stawały się istotne cechy kontrrewolucji.
Wśród mas panowało nieopisane zamieszanie. Setki tysięcy ludzi sądziło, że walka toczy się
o spełnienie ich słusznych żądań. Początkowo siły kontrrewolucji dobrze maskowały swoje
prawdziwe cele, mówiły o oczyszczeniu socjalizmu, o socjalistycznym rozkwicie,
o zwycięstwie narodowej suwerenności, wolności i demokracji. Towarzyszył temu potok
głośnych patriotycznych haseł i rozpalanie nacjonalistycznych namiętności. Biały terror
wywołał zaskoczenie, ale zmasowana propaganda pośpieszyła zaraz z usprawiedliwieniami:
okrucieństwa nie można unikać, jest ono przejawem niezbędnego „oczyszczenia”.
Ta trudna do wyobrażenia sytuacja unieruchomiła świadomych i gotowych do poświęceń
zwolenników socjalizmu, dziesiątki tysięcy komunistów. Ci, którzy walczyli i chcieli walczyć
w obronie władzy ludowej, nie otrzymali odpowiedniej pomocy, nie mieli kierowniczego
centrum. 28 października Imre Nagy ocenił wydarzenia jako rewolucyjne - tym samym
kontrrewolucjonistami stali się ci, którzy walczyli o socjalistyczne Węgry, a potem stawali w ich
obronie. Partię rozwiązano, a o jej reaktywowaniu wspominało jedno tylko oświadczenie.
Ocenę sytuacji utrudniał fakt, że początkowo stanowisko międzynarodowego ruchu
komunistycznego i krajów socjalistycznych nie było jednoznaczne, tak jak i same wydarzenia.
Jasną ocenę sprecyzowano dopiero w końcu października i w pierwszych dniach listopada,
lecz szerokie kręgi społeczeństwa węgierskiego nie znały jej.
30 października oddziały kontrrewolucyjne zaatakowały mieszczącą się przy placu Republiki
siedzibę Komitetu Budapeszteńskiego Węgierskiej Partii Pracujących. Wielogodzinna
wymiana ognia oraz wprowadzenie do walki przez atakujących ciężkiej broni świadczyło
o wysokim stopniu zorganizowania sił kontrrewolucyjnych. Po zajęciu gmachu Komitetu
bestialsko zamordowano 25 jego obrońców, wśród nich ogólnie szanowanego sekretarza
Komitetu Imre Mező. Od tego momentu kontrrewolucyjne bandy uważały zajmowanie
komitetów partii, prześladowanie komunistów i zastraszanie zwolenników socjalizmu za swoje
główne zadanie.
Istotę wydarzeń ciągle zaciemniał fakt, że w kraju istniał kierowany przez komunistów rząd.
O stojącym na czele tego często zmieniającego skład osobowy gabinetu premierze Imre
Nagyu wiedziano, że od czterdziestu lat był bojownikiem węgierskiego ruchu komunistycznego
oraz brał udział w pracach Kominternu. Jowialny sposób bycia, dar wymowy, -wystąpienia
przeciwko szkodliwym skutkom kultu jednostki zapewniły mu duże uznanie i autorytet. Ale ten
sam człowiek poparł kierującego natarciem na Komitet Budapeszteński kontrrewolucyjnego
przywódcę Józsefa Dudása. 31 października ogłosił wystąpienie Węgier z Układu
Warszawskiego, a następnie neutralność kraju. Zwrócił się o pomoc do wielkich mocarstw
kapitalistycznych. Wówczas już stało się jasne, że popieranie go oznacza zdradę idei
socjalizmu i wyrażenie gody na zniszczenie władzy ludowej.
Nawet otoczenie Imre Nagya zaczęło sobie uświadamiać niebezpieczeństwo i skutki
kontrrewolucji. Związany dotychczas z Nagyem poważany stary działacz Zoltán Szántó zwrócił
się 2 listopada do ówczesnego ambasadora Jugosławii w Budapeszcie D. Soldatića
z pytaniem, czy w razie niebezpieczeństwa otrzymają w budynku ambasady schronienie
„przed urządzającymi pogromy kontrrewolucjonistami”. 3 listopada otrzymał odpowiedź
pozytywną
. Również 3 listopada prześladowany w okresie kultu jednostki, współpracujący z
Imre Nagyem Géza Losonczy zorganizował w gmachu Parlamentu konferencję prasową, na
której oświadczył: „Zdaniem rządu w kraju ożywiły się siły kontrrewolucyjne. Rząd węgierski
uznaje za wskazane oświadczyć z całą stanowczością, że nie chce zrezygnować z takich
osiągnięć minionych dwunastu lat, jak reforma rolna, nacjonalizacja i zdobycze socjalne (...),
nie będzie tolerował też prób restauracji kapitalizmu na Węgrzech”
.
Takie oświadczenia nie miały żadnego praktycznego znaczenia, ponieważ faktyczne
posunięcia rządu służyły właśnie utrwaleniu efektów kontrrewolucji i jej obronie na forum
międzynarodowym. Trzeba więc było przeciwstawić się i zerwać z tą postawą, bo była to droga
zdrady. Jednocześnie nie można było się pogodzić z potępioną polityką okresu kultu jednostki,
a naród nie wyraziłby zgody, by przywódcy z tego okresu podjęli inicjatywę utworzenia nowego
centrum rewolucyjnego.
1 listopada 1956 roku János Kádár i Ferenc Münnich doszli do wniosku, że tylko utworzenie
nowego centrum rewolucyjnego może uratować socjalistyczne Węgry. Opuścili w godzinach
wieczornych Budapeszt i rozpoczęli przygotowania do kontrataku. 2 listopada w ich ślady
poszli generał dywizji Sándor Nógrádi, György Marosán, Antal Apró, Károly Kiss i inni.
Zerwanie z rządem Nagya i przeciwstawienie się kontrrewolucji dokonywało się w niezwykle
trudnych warunkach. Wydarzenia świadczyły o tym, że dwa czołowe skrzydła Węgierskiej
Partii Pracujących poniosły porażkę, ale krach ten nie dla wszystkich był widoczny. Skrzydło
„lewicowe”, klika Rákosiego, przez łamanie prawa, niewłaściwe decyzje, próżność, zawiść
i kurczowe trzymanie się władzy doprowadziło do wybuchu kryzysu. Swoją osobistą władzę
traktowali oni jako podstawowy warunek socjalizmu na Węgrzech, przez co właśnie naruszyli
jego podstawy. Dawne kierownictwo WPP nie mogło więc stanowić nowego centrum,
ponieważ utraciło zaufanie członków partii i mas pracujących, było odpowiedzialne za
zaistniałą sytuację i nie mogło przedstawić społeczeństwu programu wyjścia z kryzysu.
Skrzydło „prawicowe”, centrum Imre Nagya, zamroczył fakt dojścia do władzy. Podczas gdy na
ulicach szalał biały terror, organa władzy opanowały siły antysocjalistyczne, a patriotów
prześladowano, zwolennicy Nagya byli przekonani, że panują nad wydarzeniami. A w
rzeczywistości wypełniali polityczne żądania kontrrewolucji i zachowywali się tak, jak gdyby
w chwili obalania władzy ludowej najważniejszą sprawą była manifestowana, absolutyzowana
i oderwana od tła wydarzeń suwerenność. Rząd Nagya przez pewien czas był jeszcze
potrzebny kontrrewolucji, gdyż dla większości społeczeństwa uosabiał praworządną władzę,
ale nie potrafił, i nie bardzo chciał, dokonać istotnych zmian.
Tak więc ta grupa, która postanowiła odciąć się od rządu Nagya, znalazła się w dramatycznej
sytuacji. Do końca starali się oni podporządkować statutowi partii; wcześniej nie organizowali
się, nie tworzyli żadnych frakcji czy grup. Wiedzieli o sobie, lecz nie było między nimi powiązań
organizacyjnych. 11 maja 1957 roku János Kádár powiedział na posiedzeniu Parlamentu:
„Muszę szczerze powiedzieć, że ta część kierownictwa była w tych trudnych dniach
w poważnym kłopocie. We własnym imieniu mogę powiedzieć, że nie było łatwo zorientować
się w wydarzeniach, w tym, co właściwie się działo. A przyszłość była jeszcze trudniejsza.
Dlatego właśnie ta uczciwa część kierownictwa była niezdecydowana”
. Trudności
i komplikacje związane z zorganizowaniem i początkiem działania nowego centrum
rewolucyjnego zwiększał jeszcze ówczesny stan umysłów i polityczne rozbicie mas
pracujących. Społeczeństwo wierzyło w spełnienie swych słusznych żądań, lecz strach i brak
rozeznania paraliżował zdolność działania. Utworzone pod kierownictwem Jánosa Kádára
centrum rewolucyjne stanęło przed trudnym wyborem. Mianowicie: uznać słuszne żądania
klasy robotniczej i stopniowo podejmować walkę z kontrrewolucją, czy też najpierw
skoncentrować siły na obaleniu kontrrewolucji, nawet jeśli początkowo spotka się to
z niezrozumieniem ze strony zdezorientowanych ludzi, a później, w ustabilizowanych
warunkach, dążyć do spełnienia żądań robotników? Biorąc pod uwagę zagrożenie podstaw
socjalizmu na Węgrzech oraz doświadczenia międzynarodowego ruchu robotniczego
postanowiono najpierw obalić kontrrewolucję, by dopiero później realizować postulaty mas
pracujących.
Z ówczesnych wydarzeń i podjętych decyzji wypływa jednoznaczny wniosek: podstawą
działania marksistowsko-leninowskiej awangardy zawsze musi być interes robotników i mas
pracujących, ich gotowość do czynu, stopień zorganizowania i nastroje polityczne. Sytuacja
staje się naprawdę trudna wtedy, gdy występuje sprzeczność między interesami
perspektywicznymi a aktualnymi nastrojami mas. W październiku-listopadzie 1956 roku na
skutek nacjonalistycznej propagandy kontrrewolucji i demagogii rewizjonizmu wzburzone
nastroje działały przeciwko interesom kraju i mas pracujących. Historyczną zasługą
rewolucyjnego centrum było rozpoznanie rzeczywistej sytuacji i odważne przeciwstawienie się
wzburzonym nastrojom; swoim wystąpieniem służyło ono obiektywnym, fundamentalnym
interesom narodowym i klasowym węgierskich mas pracujących. Nowe centrum rewolucyjne
wierzyło, że znaczne osiągnięcia budownictwa socjalistycznego, dwanaście lat istnienia
ludowych Węgier pozostawiły głębokie ślady w świadomości społeczeństwa. Mówił o tym
János Kádár 26 stycznia 1957 roku na X posiedzeniu Krajowej Rady Związków Zawodowych:
„Kiedy 3 listopada zastanawialiśmy się nad utworzeniem tego rządu, czy myślicie, że nie
wiedziałem, iż nie kwiatami będą nas witać? Wiedziałem doskonale, ale byłem przekonany
o naszej racji i o tym, że naród -zrozumie nasze wystąpienie, zaaprobuje je i doceni; że
zagrodziliśmy drogę kontrrewolucji i uratowaliśmy władzę proletariatu”
. Natomiast na
wspomnianym już posiedzeniu Parlamentu tak ujął ten problem: „Byłem też pewien a wtedy
sytuacja na to nie wskazywała, że ogromne rzesze węgierskiego narodu zrozumieją, że
musieliśmy wkroczyć na drogę otwartej walki”
.
Kierowane przez Jánosa Kádára rewolucyjne centrum powołało 4 listopada Węgierski
Rewolucyjny Rząd Robotniczo-Chłopski. Nie wszyscy jego członkowie przebywali wówczas w
Szolnoku, lecz najważniejsza była ich jednomyślność. Odezwę nowego rewolucyjnego
centrum do ludu pracującego podpisały cztery osoby. Zaczynała się ona następująco: „My,
niżej podpisani, ministrowie: Antal Apró, János Kádár, István Kossa i Ferenc Münnich, byli
członkowie rządu Imre Nagya, oświadczamy, że 1 listopada 1956 r. zerwaliśmy z tym rządem
wszelkie stosunki, wystąpiliśmy z niego i podjęliśmy inicjatywą utworzenia Węgierskiego
Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego”
[135]
.
Skład i cele nowego rządu podawał inny dokument - odezwa Węgierskiego Rewolucyjnego
Rządu Robotniczo-Chłopskiego. Premierem został János Kádár, wicepremierem i ministrem sił
zbrojnych i bezpieczeństwa publicznego - Ferenc Münnich, ministrem bez teki - György
Marosán, ministrem spraw zagranicznych - Imre Horváth, ministrem finansów - István Kossa,
ministrem przemysłu - Antal Ąpró oraz ministrem handlu - Sándor Rónai
.
János Kádár i Ferenc Münnich przebywali w Szolnoku w koszarach przy ulicy Vörös
Hadsereg, gdzie wspólnie z dowództwem radzieckim opracowywali i kierowali walką
z kontrrewolucją. Ferenc Münnich miał za zadanie nakłonić istniejące jeszcze oddziały
Węgierskiej Armii Ludowej do zrozumienia nowej sytuacji i wsparcia działań wojsk
radzieckich.
Antal Apró i György Marosán, przebywający w budynku Wojewódzkiej Rady Narodowej w
Szolnoku (ul. Lajosa Kossutha nr 1), nawiązywali kontakty z ludźmi popierającymi rewolucyjny
rząd. Károly Kiss wraz z Sándorem Nógrádim i innymi przygotowywał reaktywowanie
działalności partii. Do ich współpracowników należał też organizujący nadawanie programów
Radia Szolnok Ferenc Simon oraz współpracujący z Jánosem Kádárem Károly Erdélyi.
Minister spraw zagranicznych Imre Horváth, nie mogąc dojechać z Wiednia do Budapesztu,
udał się do Pragi i tam rozpoczął formowanie węgierskiej służby zagranicznej, występując
jednocześnie w imieniu nowego rządu o uznanie go przez inne państwa. Nawiązał również
kontakty z ONZ. Pozostali ministrowie działali w Budapeszcie. Grupa oficerów z Ministerstwa.
Obrony Narodowej z generałem dywizji Gyulą Uszta na czele 4 listopada poparła nowe
centrum rewolucyjne.
Szolnok był dla nowego centrum rewolucyjnego siedzibą przejściową, co zresztą powiedział
János Kádár aktywowi partyjnemu tego miasta na spotkaniu 4 listopada. Spotkanie to odbyło
się po południu w budynku Komitetu Miejskiego partii (ul. Beloiannisz nr 22). Uczestniczyło
w nim około 30 osób. János Kádár poinformował zebranych o aktualnej sytuacji, o utworzeniu
nowego rządu i jego celach. Z niewiarygodnym jak na owe dni optymizmem mówił
o możliwości wyjścia z trudnej sytuacji. O nieskrępowanej atmosferze i koleżeńskim nastroju
tego spotkania świadczy fakt, że jego uczestnicy zadawali Jánosowi Kádárowi dużo pytań,
z których wiele dotyczyło prześladowania go w latach pięćdziesiątych oraz kilkuletniego
pobytu w więzieniu. Odpowiadał na nie szczerze, podkreślając, że lekarstwem na krzywdy
osobiste może być tylko przywrócenie socjalistycznej praworządności i porządku
.
Formalnoprawne uznanie Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego nie było trudne,
ponieważ jego członkiem był przewodniczący Zgromadzenia Narodowego, a przewodniczący
Rady Prezydialnej, István Dobi, popierał zerwanie z rządem Imre Nagya oraz zatwierdził ten
nowo utworzony rząd i jego skład osobowy. Zaprzysiężenie gabinetu nastąpiło 7 listopada
w gmachu Parlamentu w obecności Istvána Dobiego.
Internacjonalistyczna pomoc i rola sił wewnętrznych
Węgierski Rząd Robotniczo-Chłopski otrzymał szerokie poparcie międzynarodowe już w chwili
swego powstania. W pierwszej dekadzie listopada przebywała w Moskwie liczna delegacja
chińska pod przewodnictwem Liu Szao-tsi i wnikliwie omawiała z radzieckim kierownictwem
powstałą sytuację. 1 listopada ówcześni przywódcy KPZR: Nikita Chruszczów, Wiaczesław
Mołotow i Gieorgij Malenkow. przeprowadzili na granicy polsko-radzieckiej konsultacje
z przywódcami polskimi. Następnie Chruszczów i Malenkow 2 listopada odbyli rozmowy
z przywódcami rumuńskimi, czechosłowackimi i bułgarskimi. Tego samego dnia wieczorem
przybyli do Jugosławii, gdzie do rana następnego dnia prowadzili ożywione dyskusje z
Josipem Broz Tito, Edvardem Kardeljem i Aleksandrem Rankovićem.
Podczas tych konsultacji wyrażono wiele różnych poglądów, ale w zasadniczych
zagadnieniach stanowiska były takie same. Stwierdzono, że na Węgrzech doszła do głosu
kontrrewolucja, która niszczy socjalistyczne zdobycze mas pracujących, stwarza w środku
Europy zarzewie wojny, a tym samym poważnie, zagraża bezpieczeństwu krajów
socjalistycznych i pokojowi w Europie. Właśnie dlatego wszyscy byli zgodni, że rozbicie
kontrrewolucji jest sprawą nie tylko Węgier, lecz wspólnym, internacjonalistycznym problemem
o znaczeniu międzynarodowym. Przywódcy socjalistyczni jednoznacznie stwierdzili, że są
gotowi udzielić wszelkiej pomocy węgierskiemu centrum rewolucyjnemu w jego wysiłkach
zmierzających do przywrócenia socjalistycznego porządku i praworządności. Uzgodnili też, że
jeżeli nowy rewolucyjny rząd węgierski zwróci się z prośbą o pomoc wojskową, wówczas
Związek Radziecki jej udzieli. Rozważano też ewentualność udziału w takiej akcji wojsk
Czechosłowacji i Rumunii, lecz zrezygnowano z tych planów ze względu na złożoną
przeszłość krajów tego regionu.
Kierowane przez Jánosa Kádára centrum rewolucyjne uważało, że „pierwszym
i nieuniknionym krokiem w interesie umocnienia dyktatury proletariatu było rozbicie
kontrrewolucyjnych bojówek. Toteż wszystkie pozostałe zadania podporządkowaliśmy temu
najważniejszemu”
. Związek Radziecki przychyli; się do prośby nowego rządu i 4 listopada
o godzinie czwartej rano rozpoczęto kontratak. Zbrojna walka z kontrrewolucją zakończyła się
wprawdzie 9 listopada ale nie oznaczało to zniweczenia wpływów kontrrewolucji.
Rewolucyjne centrum wiedziało, że zbrojne rozbicie kontrrewolucji jest zaledwie punktem
wyjścia. Socjalistyczna konsolidacja zależała przede wszystkim od zaangażowanej
działalności wszystkich węgierskich sił rewolucyjnych. Każdy większy ruch społeczny ma
swoje głębokie wewnętrzne przyczyny. Czynniki zewnętrzne mogą wywierać wpływ na
natężenie i kierunek zmian, ale nie odgrywają decydującej roli. Dlatego zasadniczą sprawą dla
dalszego rozwoju wypadków stały się decyzje i postawa rewolucyjnego centrum.
Pomoc zewnętrzna może mieć tylko pewne, określone znaczenie. W 1956 roku na Węgrzech
rozbiła ona kontrrewolucyjne bandy, zlikwidowała biały terror, przeszkodziła dalszej
interwencji międzynarodowego imperializmu. Jednocześnie była też moralno-politycznym
wsparciem dla węgierskich zwolenników socjalizmu umożliwiającym im uporządkowanie
spraw wewnętrznych i przejście do politycznego kontrnatarcia.
Węgrzy musieli sami uporać się ze swoimi problemami. Rekonstrukcją politycznej nadbudowy
nie mogło kierować obce wojsko, albowiem siłę socjalistycznego społeczeństwa buduje
poparcie podstawowych klas narodu. Również rozwiązywanie trudności gospodarczych zależy
przede wszystkim od poziomu produkcji kraju i jej efektywności. Ziemię mogą uprawiać tylko
chłopi danego kraju. Ciągłość produkcji w fabrykach zapewnia jedynie praca robotników
i inteligencji technicznej. Problemów ideologicznych me da się rozwiązać przy użyciu siły,
a jedynie drogą często burzliwych, ale pokojowych dyskusji, drogą cierpliwej i wytrwałej pracy
ideowo-politycznej.
Fakt ten dostrzegało wyraźnie kierowane przez Jánosa Kádára centrum rewolucyjne i podjęło
odpowiednie kroki.
Obok rozbicia kontrrewolucyjnych band najważniejszym zadaniem była konsolidacja członków
partii i reaktywowanie jej działalności. Centrum rewolucyjne już 6 listopada, jako Tymczasowy
Komitet Centralny Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej, wydało odezwę
o reaktywowaniu partii. „Okryta chwałą nasza partia, która przeszła tak wiele cierpień,
przeżywa obecnie najtrudniejszy okres w swej historii. Sytuacja wymaga zespolenia
wszystkich sił partii, ponieważ tylko w ten sposób możemy skutecznie przeciwstawić się
kontrrewolucyjnym atakom zmierzającym do przywrócenia kapitalizmu i obronić władzę
ludową. Tylko w ten sposób możemy zapewnić węgierskiej klasie robotniczej, chłopom
i postępowej inteligencji szeroki rozwój demokracji, niezależność i suwerenność narodową,
zwycięstwo systemu socjalistycznego!” - głosiła odezwa. W dalszej części stwierdzono, że
organizująca się partia odcina się od „zgubnej polityki kliki Rákosiego” oraz od „opierającej się
na gruncie nacjonalistycznym i szowinistycznym grupy Nagya-Losonczyego, która „otworzyła
drogę siłom kontrrewolucyjnym”. I dalej: „Zrywając zdecydowanie z błędami przeszłości,
zdecydowaliśmy się na zmianę nazwy naszej partii i odtąd będziemy się nazywać Węgierską
Socjalistyczną Partią Robotniczą”. Odezwa realnie przedstawiała rzeczywistość, ale
jednocześnie zawierała wiarę w przyszłość. „Sytuacja jest trudna. Ale jeśli zespolimy
i oczyścimy nasze szeregi, starczy nam sił! Nasza partia będzie niepokonana, jeśli wytrwa przy
swoich ideach i jeśli będzie opierać się na klasie robotniczej i szerokich masach ludzi pracy.
Towarzysze! Do pracy! Do walki!”
Po tym wezwaniu dawni działacze partyjni, ludzie prześladowani i zastraszeni, ale wierni
ideom, przystąpili do odbudowywania organizacji partyjnych. Do końca listopada działało już
1980 podstawowych organizacji partyjnych, a ich liczba rosła z dnia na dzień. Tymczasem
rewolucyjne centrum powiększyło swe szeregi; powołano Tymczasowy Komitet Centralny
Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej, który 11 listopada zebrał się na swym
pierwszym posiedzeniu plenarnym. Tego samego dnia János Kádár przedstawił
w przemówieniu radiowym główne wnioski z posiedzenia KC.
Jasne stanowisko Komitetu Centralnego i jego aktywna praca wpłynęły na znaczny wzrost
szeregów partyjnych. Według danych z 30 grudnia 1956 roku partia liczyła już 102 tys.
członków
. Rosła też systematycznie liczba sympatyków programu konsolidacji.
Od chwili powstania centrum rewolucyjne dążyło do zorganizowania i przekształcenia sił
zbrojnych władzy robotniczo-chłopskiej. Pierwszym krokiem było zneutralizowanie wojska
w momencie kontrnatarcia 4 listopada. Właśnie tego dnia o świcie Ferenc Münnich wydał
siłom zbrojnym pierwszy rozkaz: Rozkazuję, aby jednostki Węgierskiej Armii Ludowej nie
otwierały ognia do oddziałów radzieckich. Naprzeciw przybywającym oddziałom należy
wysyłać parlamentariuszy”. Wierni władzy ludowej oficerowie zrozumieli wezwanie i nigdzie
nie doszło do tragicznych starć, W większości przypadków oddziały węgierskie pomagały
wojskom radzieckim w przywracaniu porządku.
O bezpieczeństwo nowego rządu dbały jednostki węgierskie. 4 listopada rano dowódca
jednostki ochrony Oficerskiej Szkoły Lotniczej im. Kiliána major László Hudák zwrócił się do
dowódcy szkoły podpułkownika Józsefa Szabó z prośbą o zapewnienie ochrony siedziby
Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego. Złożoną ze słuchaczy szkoły zbrojną straż
wystawiono jeszcze tego samego dnia, później uzupełniono ją słuchaczami Podoficerskiej
Szkoły Artylerii Przeciwlotniczej, którą kierował podpułkownik Béla Kaszás. Wystawiono też
posterunki przy mostach i głównych drogach oraz zajęto pocztę, bank, dworzec kolejowy
i rozgłośnię radiową. Dowództwo radzieckie zapewniło pomoc oddziałom węgierskim.
8 listopada rząd wydał oświadczenie o utworzeniu sił bezpieczeństwa publicznego. Minister sił
zbrojnych, generał dywizji Ferenc Münnich, 10 listopada zwrócił się do oficerów wojska, aby
albo przyłączyli się do przywracania porządku, albo wystąpili ze służby. Zdecydowane
posunięcia nowego rządu sprawiły, że organizowanie sił zbrojnych szybko posuwało się
naprzód.
Najszybciej zbrojne oddziały bezpieczeństwa publicznego powstały w Budapeszcie. Nocą z 9
na 10 listopada w Sportowej Szkole Oficerskiej przy ulicy Györgya Dózsa powstał 1
Rewolucyjny Pułk Oficerski. Pułk składał się z oficerów 5 Dywizji Zmechanizowanej z
Kecskemét, byłych partyzantów i pracowników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Do 20
listopada formacja ta liczyła już 1170 osób. 2 Rewolucyjny Pułk Wojskowy powstał między 13 i
16 listopada w Akademii Wojskowej im. Zrinyiego i grupował słuchaczy szkoły oraz
zgłaszających się tam oficerów. Pułk liczył 10 kompanii, w sumie 1200 osób. Organizowanie 3
Rewolucyjnego Pułku Sił Wewnętrznych rozpoczęto 10 listopada w Koszarach im. Petőfiego w
Budzie, początkowo liczył 400 osób, a wkrótce już 1050. W początkach grudnia utworzono też
pułk sił wewnętrznych milicji.
Na wezwanie rządu również w stolicach województw powstawały jednostki sił wewnętrznych.
Na przykład w Bácsu siły wewnętrzne zaczęto organizować w połowie listopada. Początkowo
liczyły one 80 osób, a w końcu listopada już 1000 osób. W Győr 10 listopada jednostka
składała się ze 126 osób, a w połowie grudnia niemal 1000. Województwo Heves już 3
listopada nawiązało kontakt z oddziałami radzieckimi i do połowy tego miesiąca
zorganizowano tam w sześciu powiatach sześć jednostek sił wewnętrznych. W Veszprém
zorganizowano 13 listopada 70-osobową kompanię, a wkrótce siły bezpieczeństwa liczyły tam
ponad 2000 osób
[141]
. To tylko zresztą nieliczne przykłady. Faktem jest, że na początku 1957
roku siły wewnętrzne liczyły już około 18 000 żołnierzy
.
Na posiedzeniu Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego w dniu 7 listopada zajęto się
sprawą przywrócenia działalności organów państwowych. Kontrrewolucjoniści dążyli do
zlikwidowania dotychczasowego modelu rad narodowych i usiłowali zastąpić je „radami
rewolucyjnymi” lub „komitetami narodowymi”. Na wieść o utworzeniu rządu wierni władzy
ludowej pracownicy administracji państwowej w wielu województwach natychmiast
powoływali rewolucyjne komitety lub rady robotniczo-chłopskie. Nowy rząd natomiast nie
chciał powoływać nowych lokalnych organów władzy i w uchwale z 7 listopada oświadczył:
„Legalnym organem wykonawczym władzy państwowej są wszędzie prezydia rad
narodowych”
. Było to podstawą do szybkiego organizowania na nowo pracy rad narodowych
w całym kraju.
Opierając się na wielu przykładach możemy stwierdzić, że przyjęcie pomocy z zewnątrz
zwiększyło znaczenie i rolę węgierskich sił rewolucyjnych. Pryncypialność i aktywność
centrum rewolucyjnego przyczyniła się do wykrystalizowania się prawdziwie socjalistycznych
sił i do ich wewnętrznej konsolidacji.
O socjalistyczną konsolidację
11 listopada premier rządu János Kádár oświadczył w przemówieniu radiowym: „Mogę ogłosić,
że skierowany przeciwko Węgierskiej Republice Ludowej zbrojny atak został na terenie całego
kraju, zarówno w stolicy jak i poza nią, złamany”
[144]
. Tak więc głównym zadaniem walki
politycznej stało się pozyskanie mas pracujących, zlikwidowanie skutków kontrrewolucji oraz
wznowienie produkcji.
Po rozbiciu zbrojnych bojówek najważniejszym, celem komunistów stało się uświadomienie
społeczeństwu taktyki kontrrewolucjonistów, a następnie spełnienie - poprzez odpowiednie
zarządzenia - słusznych i sprawiedliwych oczekiwań ludzi pracy oraz ostateczne
zlikwidowanie niszczących skutków próby obalenia ustroju. Zrealizowanie tego zamiaru
wymagało jasno sformułowanego pod względem ideologicznym i politycznym stanowiska
partii.
We wspomnianej już odezwie z 6 listopada Tymczasowy Komitet Centralny WSPR wyraźnie
stwierdził, że siły kontrrewolucji „wykorzystały uzasadnione niezadowolenie mas
spowodowane błędami przeszłości, lecz w żadnym razie nie skierowane przeciw władzy
ludowej”. Zdając sobie w pełni sprawę z tych nastrojów Węgierski Rewolucyjny Rząd
Robotniczo-Chłopski „obrał za swój cel obronę systemu ludowej demokracji, obalenie
kontrrewolucji, zapewnienie pokojowej pracy i dobrobytu mas pracujących”. Program jego
zdecydowanie opowiadał się za obroną osiągniętych w ciągu minionych 12 lat rewolucyjnych
przeobrażeń. Jednocześnie rząd przyznawał, że popełniono wielkie błędy i dopuszczono do
naruszenia porządku prawnego. Właśnie dlatego w odezwie WSPR stwierdzono: „Aby nasza
partia mogła stać się ponownie siłą przewodnią mas, musimy zdecydowanie zerwać ze
zgubną polityką i karygodnymi metodami kliki Rákosiego, które zachwiały zaufaniem szerokich
mas pracujących do naszej partii i podkopały korzenie jej siły”. Jednocześnie zaś w sposób
zdecydowany i otwarty potępiono zdradę, mimo że w danej chwili krok ten był dla części
narodu jeszcze niezrozumiały. „Podobnie zdecydowanie musimy zerwać z grupą Nagya-
Losonczyego, która oddając wrogowi pozycje klasy robotniczej i władzy ludowej i poprzez
wezwanie do otwartej walki antyradzieckiej stając na nacjonalistyczno-szowinistycznym
gruncie, otworzyła drogę siłom kontrrewolucji i tym samym zdradziła sprawę socjalizmu
[145]
. Ta
zasada polityczna, zwana walką na dwa fronty, stała się ideową podstawą działalności
Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej.
Stanowisko to powtarzane jest konsekwentnie we wszystkich ważniejszych dokumentach
partyjnych i państwowych.
Deklaracje podejmujących walkę z kontrrewolucją oficerów zawierały taką ocenę sytuacji,
z którą bez zastrzeżeń mogli zgodzić się pragnący służyć narodowi i bronić ojczyzny żołnierze.
W deklaracji oficerów czytamy m. in.: „W naszym kraju rozwinął się patriotyczny ruch
społeczny, mający na celu rozszerzanie socjalistycznej demokracji, naprawę -popełnionych
przez klikę Rákosiego-Gerő poważnych błędów oraz zapewnienie narodowej niezależności
i suwerenności. Uznaję słuszność tych żądań i popieram je. Jednocześnie potępiam wszelkie
formy sił kontrrewolucji, brutalny biały terror, kapitalistyczne dążenie do restauracji, intrygi kół
imperialistycznych przeciw naszej władzy ludowej. Jestem gotów walczyć z całych sił z takimi
dążeniami”
.
Wielokrotne powtarzanie tego pryncypialnego stanowiska było potrzebne i dlatego, że duża
część komunistów przejawiała „jednostronną wrażliwość”: kładła nacisk tylko na błędy
i przestępstwa lub też na działalność kontrrewolucyjną i rewizjonistyczną zdradę. Tymczasem
siły kontrrewolucyjne jeszcze działały i nadal starały się zastraszyć i dezorientować
społeczeństwo.
Jednocześnie z prowokacjami resztek zbrojnych sił kontrrewolucji grupy rewizjonistyczne
ponawiały próby kontynuowania zorganizowanej działalności, co opóźniało socjalistyczną
konsolidację. 14 listopada delegaci rad robotniczych z około 25 fabryk stolicy oraz
przedstawiciele rewizjonistyczno-nacjonalistycznych kół inteligencji powołali do życia
Centralną Budapeszteńską Radę Robotniczą. Jej głównym zadaniem było niedopuszczenie
do wznowienia produkcji przemysłowej. Organizowała ona strajki, jątrzyła przeciw rządowi
i wewnętrznym siłom zbrojnym, hamowała przywracanie porządku i spokoju społecznego.
Rząd rozpoczął pertraktacje z Radą, ale odrzucił żądanie spełnienia kontrrewolucyjnych
postulatów i zdemaskował je publicznie. Prawica polityczna nasilała działalność mającą
wprowadzić w błąd i zdezorientować masy, a elementy kontrrewolucyjne organizowały
zastraszające i prowokacyjne wystąpienia.
22 i 23 listopada udało się zorganizować 48-godzinny strajk. Akcja ta przyniosła im jeszcze
sukces, ale Rada zdawała sobie sprawę z ogólnego osłabienia swych wpływów.
Zorganizowano więc 4 grudnia demonstrację kobiet, a 8 grudnia sprowokowano zbrojne
wystąpienie w Salgótarján, Tatabánya, Békéscsaba, Miszkolcu, Battony i innych
miejscowościach. Ogłoszonego na 11-12 grudnia 48-godzinnego strajku nie udało im się już
zamienić w strajk powszechny.
Rząd Robotniczo-Chłopski konsekwentnie prowadził walkę na dwa fronty. Odpowiedź na
prowokacje była zdecydowana: zdelegalizowano Centralną Budapeszteńską Radę
Robotniczą, zlikwidowano ogniska zbrojnej prowokacji, zakazano działalności „komitetów
rewolucyjnych” i podobnych organów, a Rada Prezydialna wydała dekret z mocą ustawy
o wprowadzeniu trybu doraźnego przy rozpatrywaniu spraw „dotyczących zabójstw,
zamierzonych morderstw, podpaleń, rabunków, grabieży, celowego niszczenia zakładów
użyteczności publicznej lub zakładów produkujących towary dla ludności”
.
W przemówieniu radiowym 26 listopada János Kádár powiedział, że „w ostatnich latach często
żądano życia bez strachu. Pragniemy tego i w tym kierunku działamy, pragniemy, by porządek
i praworządność powróciły w całym kraju, we wszystkich dziedzinach, i to możliwie szybko”
.
Rząd wyszedł naprzeciw zdezorientowanym i oszukanym obywatelom, ogłaszając amnestię
dla zbiegłych podczas wydarzeń za granicę uczciwych obywateli węgierskich i zdecydowanie
karał organizatorów białego terroru i ich wspólników.
Burżuazyjna i emigracyjna propaganda alarmistycznie informowała o wprowadzeniu
doraźnego trybu w sądownictwie i rozpowszechniała fałszywe dane o wyrokach śmierci na
dziesiątkach tysięcy ludzi. Stan rzeczywisty różnił się znacznie od oszczerstw reakcji. Między 4
listopada 1956 roku a 31 lipca 1957 roku sądy cywilne i wojskowe skazały z oskarżenia
publicznego 28 601 osób, z czego 6321 za przestępstwa przeciwko państwu (a więc
polityczne). Spośród 6321 osób 70 skazano na karę śmierci, 2332 na kary powyżej jednego
roku więzienia, 3581 na kary poniżej jednego roku więzienia, a pozostałych na kary grzywny
połączone z odpowiednią reedukacją i okresem próby.
Zamiast wielkiego, masowego odwetu partia i rząd zwróciły się do ludzi pracy z otwartą
polityką oraz prowadziły ideologiczną i polityczną pracę uświadamiającą. „Wiemy, że w kraju
wiele spraw czeka na rozwiązanie i nie da się ich wszystkich załatwić z dnia na dzień. Toteż
postanowiliśmy, że jeśli rozwiązanie jakiegoś problemu przekracza na razie nasze siły
i możliwości, to powiemy o tym otwarcie. Nie jesteśmy po to, by mówić rzeczy piękne, ale po to,
by mówić prawdę i działać w interesie narodu” - stwierdził János Kádár w swym radiowym
przemówieniu 11 listopada. Prawdziwe przedstawianie rzeczywistości stało się zasadą polityki
Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej. Absolutna szczerość jest podstawowym
narzędziem budowy zaufania między partią i masami, podstawą pracy ideologicznej.
Rewolucyjny Rząd Robotniczo-Chłopski udowodnił także w praktyce, że - w miarę możliwości
- konsekwentnie dąży do zaspokajania uzasadnionych żądań robotników, że słowa i czyny
zawsze są tożsame. Zarządzeniem z 10 listopada zniesiono podatek od bezdzietności
i podniesiono o 8-12% płace zatrudnionych w przemyśle, zalecono naprawę powstałych
w budynkach uszkodzeń na koszt państwa, zrewidowano bezprawne decyzje o odebraniu rent
itp. 27 listopada ogłoszono nowe zasady polityki rolnej, w ramach których zniesiono dostawy
obowiązkowe, przymusową kolektywizację, potępiono praktykę zakładania spółdzielni
w sposób naruszający zasadę dobrowolności oraz zapewniono znaczną pomoc
gospodarstwom spółdzielczym i prywatnym.
Intensywna praca polityczna i działalność coraz silniejszych organizacji partyjnych, a także
rozważne posunięcia rządu wpływały na spadek napięcia politycznego. 6 grudnia w wielu
dzielnicach Budapesztu organizacje partyjne zorganizowały zebrania robotnicze, które
zamieniły się w popierające władzę ludową, budowę socjalizmu oraz kierowany przez Jánosa
Kádára rząd manifestacje uliczne z udziałem tysięcy osób. Kontrrewolucjoniści zorientowali
się, że „ulica” zaczyn a ulegać wpływom sił socjalistycznych, i próbowali temu zapobiec
prowokacjami. W okolicach Dworca Zachodniego strzelali do manifestantów, zabili robotnicę
i zranili żołnierza sił bezpieczeństwa. Odpowiedzią na to były demonstracje robotników
w wielu miastach. Siły bezpieczeństwa zdecydowanie przeciwstawiły się mącicielom spokoju.
Siłą, a jednocześnie miarą konsolidacji było zapewnienie rytmiczności produkcji. Po
częściowym niepowodzeniu ogłoszonego na 11 i 12 grudnia strajku powszechnego nastroje
robotników uległy zmianie: bardziej zdecydowanie i coraz odważniej występowali oni
przeciwko prowokatorom, domagając się zapewnienia możliwości kontynuowania pracy.
Zapewnienie płynności w dostawach energii stało się sprawą bytu. Znamienny jest fakt, że
o ile 12 grudnia górnictwo dało krajowi 8 tys. ton węgla, to 21 grudnia wydobyło już 29 tys. ton.
Wyniki w innych gałęziach przemysłu dawały dobre prognozy.
Sytuacja na wsi stabilizowała się szybciej. W przemówieniu radiowym z 28 listopada János
Kádár powiedział: „Ze szczególnym szacunkiem należy wspomnieć o mieszkańcach
węgierskiej wsi. Pracownicy gospodarstw państwowych, członkowie spółdzielni i rolnicy
indywidualni uczciwie wypełnili swoje zobowiązania wobec państwa. Nawet w czasie
największego zamętu pilnie pracowali. Wykonali 80-90% jesiennych prac polowych i teraz
nadal wytrwale pracują”
. Ciągłość produkcji rolnej warunkowała zaopatrzenie w żywność
w następnym roku, a więc była czynnikiem konsolidacji społecznej i postępu.
Znacznie wolniej postępował proces normalizacji w środowiskach twórczych, i w niektórych
kręgach inteligencji. Zwłaszcza Związek Pisarzy oraz częściowo Związek Dziennikarzy stały
się ośrodkami wrogiej działalności elementów prawicowych i rewizjonistycznych. Tam rodziły
się wrogie idee, tam redagowano materiały wrogach ugrupowań i wzywające do strajków
ulotki. Przyczyniło się to do zaostrzenia dyskusji i polemik o najżywotniejszych sprawach kraju
między członkami partii i powodowało wzrost napięcia w całym społeczeństwie.
Członkowie partii dociekali przyczyn wydarzeń i szukali winnych. Wyciągano wiele
jednostronnych wniosków. Byli tacy, którzy wszystkie winy zrzucali na politykę Rákosiego, byli
też tacy, którzy winili tylko Imre Nagya. Coraz częściej słyszało się, że za wybuch walk
odpowiedzialni są studenci, natomiast odpowiedzialność za, przyjęcie niewłaściwych postaw
ideologicznych i duchowych przypisywano inteligencji. Niektórzy obwiniali nawet całą
młodzież węgierską. Toczono burzliwe dyskusje, czy wszystkie wydarzenia należy oceniać
jako kontrrewolucję, ponieważ wiele tysięcy ludzi, którzy wystąpili przeciwko dotychczasowym
wynaturzeniom, nie utożsamiało się z kontrrewolucjonistami. Odpowiedź na tę narodową
ekspiację dał nowy dokument partii.
W dniach 2-5 grudnia odbyło się posiedzenie Tymczasowego Komitetu Centralnego
Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej. Toczyła się na mim otwarta, wielostronna
i szczera dyskusja na temat aktualnej sytuacji i bieżących zadań. Zabrało głos 21 spośród 23
członków Komitetu Centralnego, niektórzy kilkakrotnie.
Wnikliwa ocena sytuacji dokonana przez Komitet Centralny zakończyła, się przyjęciem
uchwały-programu, który do dziś zachował swoje znaczenie i umocnił otwarty i bezpośredni
styl polityki WSPR. Uchwała oceniła całość wydarzeń jako kontrrewolucję, gdyż walka zbrojna
i rewizjonistyczna zdrada skierowane były przeciw władzy ludowej. Nie zaliczyła jednakże do
kontrrewolucjonistów tej młodzieży, która kierując się chęcią odnowy socjalizmu jedynie wzięła
udział w demonstracji 23 października. Uchwała słusznie oceniła ruch społeczny i bunt mas.
„Sekciarska polityka dawnego kierownictwa spowodowała powstanie szerokiego,
demokratycznego ruchu opozycyjnego po roku 1953, przede wszystkim w partii, później zaś,
pod kierownictwem najlepszych komunistów, wśród ludzi pracy. Na skutek poważnych błędów
rozgoryczeni komuniści i demokratyczne masy bezpartyjne walczyły o naprawienie błędów,
lecz pozostały wierne idei komunizmu, socjalistycznemu systemowi społecznemu i
Węgierskiej Republice Ludowej”.
Historyczna rola tej uchwały polegała na tym, że bezpośrednio po wydarzeniach, opierając się
na naukowych podstawach, ukazywała przyczyny, które „pojawiwszy się w tym samym czasie,
łącząc się ze sobą i oddziaływając na siebie, doprowadziły do tragicznego rozwoju
wypadków”. Zatrzymajmy się na kilku ważniejszych tezach:
„1. Klika Rákosiego-Gerő, która zdobyła decydujący wpływ w Komitecie Centralnym
Węgierskiej Partii Pracujących i rządzie Węgierskiej Republiki Ludowej... począwszy od końca
roku 1948 odeszła od zasad marksizmu-leninizmu (...).
2. W genezie październikowych wydarzeń i ich tragicznym przełomie poważną rolę odegrało
skrzydło powstałej wcześniej i stale rosnącej opozycji wewnątrzpartyjnej, które za swoje
postacie sztandarowe obrało Imre Nagya i Gézę Losonczyego.
3. Ważnym czynnikiem przygotowania i sprowokowania wydarzeń październikowych była
horthystowsko-faszystowska i kapitalistyczno-feudaIna kontrrewolucja, której wysłannicy
i poplecznicy działali nielegalnie w kraju, a zasadniczy aktyw pracował w Niemczech
Zachodnich.
4. Decydującą rolę w wydarzeniach węgierskich odegrał międzynarodowy imperializm (…)”.
W uchwale tej Komitet Centralny wyznaczył także główne zadania na przyszłość. Przede
wszystkim wyeksponowano długotrwałą pracę ideowo-polityczną. „Komuniści muszą
przyciągnąć wszystkich uczciwych ludzi pracy w celu obrony związków zawodowych,
tradycyjnych organów ochrony interesów klasy robotniczej”. „Kompetentne organa państwowe
i najlepsi specjaliści w dziedzinie gospodarki muszą opracować odpowiednią do sytuacji
politykę ekonomiczną”. Sygnalizowano też potrzebę utworzenia gwardii robotniczej.
Tymczasowy Komitet Centralny podkreślił, że zgodnie z „proletariackim internacjonalizmem
podstawą naszej polityki zagranicznej jest współpraca i ścisła przyjaźń ze Związkiem
Radzieckim na zasadach pełnej niezależności, samodzielności i suwerenności”
.
Grudniowa uchwała Komitetu Centralnego przyspieszyła socjalistyczną konsolidację,
ponieważ dała jasną ocenę sytuacji, określiła najważniejsze zadania oraz zaktywizowała
komunistów i pragnących pracować dla socjalizmu patriotów. Potwierdziły to wydarzenia
krajowe z pierwszej połowy 1957 roku.
Z węgierskiego przełożył Marek Kłoczko
Książka i Wiedza 1982
Tytuł oryginału: Ellenforradalom tollal és fegyverrel 1956
© Berecz János, 1956 Editions originales: Kossuth Könyvkiadó, Budapest
Projekt okładki: Zdzisław Długosz
Redaktor: Maria Łabędzka
© Copyright for the Polish editton by Wydawnictwo „Książka i Wiedza” Robotnicza Spółdzielnia Wydawnicza „Prasa-Książka-Ruch”
Warszawa 1982
ISBN-83 05-11106-7
Redaktor techniczny: Jadwiga Pajewska
Korektorzy: A. Cebrzyńska-Sikora, Ewa Dlugosz-Jurkowska
Wydawnictwo „Książka i Wiedza”
Robotnicza Spółdzielnia Wydawnicza „Prasa-Książka-Ruch”
Warszawa, listopad 1982 r.
Wyd. I. Nakład 6.650+350 egz.
Obj. ark. wyd. 10,2 Obj. ark. druk. 17,5 (11,6)
Papier druk. sat. kl. IV, 70 g, 70 X 100 cm
Oddano do składu w lipcu 1982 r.
Podpisano do druku w październiku 1982 r.
Druk ukończono w listopadzie 1982 r.
Prasowe Zakłady Graficzne
Kraków, ul. Wielopole 1
Zam. nr 1152/82. Z-85. Cena zł 95,-
Jedenaście tysięcy trzysta dwudziesta pląta publikacja „KiW”
Pełny tekst w książce R. T. Holta: Radio Free Europe, Mimieapolis 1958, s. 217-231.
Documents on American Foreign Relations, 1951, Princeton University Press 1953, s. 128-129.
J. Scott: Political Warfare; A Guide to Competitive Coexistence, New York 1955, s. 22, 23.
D. F. Fleming: The Cold War and its Origins 1917-1960, New York 1961, s. 806-807.
R. T. Holt: op. cit., s. 19.
J. Bunnham: Containment or Liberation?, New York 1953, s. 138, 222.
G. F. Kennan: Realities of American Foreign Policy, London 1954, s. 77, 80, 94.
Th. K. Finletter: Power and Policy, New York 1954, s. 106-107.
G. F. Kennan: op cit., s. 77, 80.
J. Scott: op. cit., s. 19, 28.
J. Scott: op. cit., s. 219-220.
R. T. Holt: op. cit., s. 5.
„Der Spiegel”, 29 I 1968.
A. A. Mickie: Voices through the Iron Curtain: The Radio Free Europe Story, New York 1963, s. 140-141.
Partia Strzałokrzyżowców (Nyilkeresztes Párt) - partia faszystowska, która w 1944 r. objęła rządy na Węgrzech (przyp.
tłum.).
Skrót od nazwy węgierskiej Magyar Harcosok Bajtársi Közössége (przyp. tłum.).
R. T. Holt: op. cit., s. 157.
Uchwały i dokumenty WSPR, 1956-1962, Kossuth Könyvkiadó 1964, s. 13.
Tamże, s. 515.
Matyás Rákosi: Wybrane przemówienia i artykuły, Szikra 1950, s. 476.
„Népszabadság”, 12 XI 1956.
PI Archiwum, 1/6. f. 3. ö. e.
Por. R. T. Holt: op. cit., s 162; A. A. Mickie: op. cit., s. 155.
Skrót od nazwy węgierskiej Nemzeti Ellenállási Mozgalom; „nem” znaczy również: „nie” (przyp. tłum.).
A. A. Mickie: op. cit., s. 158.
R. T. Holt, R. W. van de Velde: Strategic Psychological Operations and American Foreign Policy, The University of
Chicago Press 1960, s. 210-211, 220-225
PI Archiwum, 216-384, 840, 842, 850.
Sąd dla miasta stołecznego Budapesztu, B. I. 005 021/1955
Tamże, B. I. 006 039/1956/11.
Tamże, B. II. Kt. 047/1959.
„Burzliwy zakątek” - tereny województwa Békés w północno-wschodnich Węgrzech znane z rewolucyjnych wystąpień
mas ludowych (przyp. tłum.).
Sąd dla miasta stołecznego Budapesztu, B. I. 005 002/1955.
Tamże, T. B. I. 9006/1959.
Tamże, T. B. XVI. 9220, 9228, 9264/1961.
Archiwum PI 276/9-56/1956. Notatka na temat głównych wniosków z przebiegu wojewódzkich konferencji aktywu
partyjnego, 30 III 1956.
Archiwum PI 276/9-32/1956. Notatka na temat doświadczeń instruktorów, MDP KV PTO, 8 III 1956, 1/7-8 nr 1956/2.
„Szabad Nép”, 15 III 1956.
Archiwum PI 276/9-42/1956. Informacje o reakcji na uchwałę KC z marca oraz referat sprawozdawczy tow. Rákosiego,
17 III 1956 (dane zbierane były w zakładach pracy VII, IX i XII dzielnicy Budapesztu oraz zakładach im. Klementa Gotwalda,
MAVAG i Radiu).
„Népszabadság”, 9 V 1957.
Tamże.
Géza Losonczy - członek KC WPP, redaktor naczelny „Magyar Nemzet”, później minister stanu w rządzie Imre Nagya i
członek Tymczasowego Komitetu Zarządzającego WSPR; w listopadzie 1956 r. aresztowany i skazany na karą śmierci za
zdradę stanu (przyp. red. pol.).
Po stłumieniu kontrrewolucji prace Imre Nagya zostały przemycone na Zachód i w 1957 r. wydane pod tytułem: W
obronie narodu węgierskiego.
Imre Nagy: Jedno dziesięciolecie, Szikra 1954, t. I, s. 380.
Od prawicowych poglądów do klasowej zdrady. (Przyczynek do teoretycznej i praktycznej działalności Imre Nagya i
jego grupy, 1947-1956). Na prawach rękopisu.
Tamże.
Według czasopisma wydawanego przez Instytut Imre Nagya w Brukseli ta część zdania brzmi: „(...) podzielające te piąć
podstawowych zasad kraje o innych systemach (...)”. („Przegląd”, Bruksela, styczeń 1960).
„Przegląd” (Bruksela), IV 1960.
BM V-150 004. Jkv. 30 VII 1957.
Tibor Déry - wybitny pisarz węgierski; w 1957 r. skazany za działalność antyrządową. Po amnestii w 1960 r. wrócił w
pełni do czołówki literackiej (przyp. red. pol.).
Tibor Tardos - pisarz węgierski; skazany w 1957 r. za działalność antypaństwową, w 1958 r. wypuszczony na wolność.
Od 1964 r. przebywa na emigracji w Paryżu (przyp. red. pol.).
R. T. Holt: op. cit., s. 225-226.
„Truth”, 4 V 1956, s. 11.
J. A. Michener: The Bridge at Andau, Random House, New York 1957, s. 251-252.
Archiwum PI. 276/9-68/1953. Wpływ XX Zjazdu i marcowego plenum KC na postawę pracowników oświaty. Notatka
MDP KV PTO; z IV 1956.
Béla Varga - czołowy działacz Niezależnej Partii Drobnych Rolników; w 1947 r. wyemigrował z Węgier na Zachód.
Zoltán Pfeiffer - działacz Niezależnej Partii Drobnych Rolników; w 1947 r. założył odrębną prawicową partię, tzw. partię
Pfeiffera; w tym samym roku wyemigrował na Zachód (przyp. red. pol.).
Archiwum PI. 276/9-128/1956 Notatka informująca o niektórych problemach występujących w terenie. MDP KV PTO, VI
1956,
Archiwum PI. 276/9-161/1956. Notatka dotycząca opinii ludzi pracy na temat wydarzeń poznańskich i dyskusji
prowadzonych w Klubie Petőfiego. MDP KV PTO i Agit. - Prop. Oszt., 12 VI 1956.
„Szabad Nép”, 13 VIII 1956.
Od prawicowych poglądów do klasowej zdrady (Przyczynek do teoretycznej i praktycznej działalności Imre Nagya i jego
grupy. 1947-1956), na prawach rękopisu, Budapeszt 1957.
Tamże.
M. Molnár, L. Nagy: Między dwoma światami. Droga Imre Nagya, Instytut Imre Nagya, Bruksela 1959, s. 81. 107.
Archiwum PI. 276/9-264/1956.
Gyula Hay - nieżyjący już pisarz, dramaturg; skazany w 1957 r. za przeciwstawianie się polityce państwa; w 1960 r
amnestionowany; w kilka lat później wyemigrował do Szwajcarii. (przyp. red. pol.).
Walne zebranie pisarzy węgierskich, „Irodalmi Újság” (pismo Związku), 22 IX 1956.
Archiwum PI. Dziennik podawczy Działu Korespondencji „Szabad Nép”. Listy nr 1956/35787 i 46013.
Zwłoki László Rajka, straconego w 1949 r., i jego towarzyszy przeniesiono tego dnia z więziennego cmentarza
wojskowego na cmentarz Kerepesi w Budapeszcie (przyp. red. pol.).
Lajos Batthyány - polityk węgierski, premier rządu w 1848 r., rozstrzelany przez Austriaków 6 października 1849 r.
(przyp. red. pol.).
Archiwum PI. 276/9-284/1956. List Komitetu Wojewódzkiego Hajdú, 9 X 1956.
Sándor Fekete - węgierski pisarz, eseista, dramaturg, historyk literatury; w 1958 r. skazany za pisma polityczne
wymierzone w system WRL; amnestionowany w 1963 r. Obecnie zastępca redaktora naczelnego tygodnika literackiego „tjj
Tukor”. (przyp. red. poi,).
Archiwum PI. 276/8-288/1956. Notatka informacyjna Komitetu Centralnego o konferencjach sekretarzy dzielnicowych,
wojewódzkich, powiatowych, miejskich i zakładowych organizacji partyjnych, 18 X 1956.
Archiwum PI. Budapeszt. Kombinat Metalurgiczny Csepel. Dokumenty dotyczące kontrrewolucji, s. 72.
DISZ - Dolgozó Ifjúság Szövetsége (Związek Młodzieży Pracującej) (przyp. red. pol.).
Prawda w sprawie Nagya, Bruksela 1959, s. 53.
Archiwum BKP, III, Dz. post. 13, s. 2.
Pod naciskiem reakcyjnych sił Zachodu Zgromadzanie Ogólne ONZ powołało 10 stycznia 1957 r. tzw. specjalną
komisję do spraw Węgier, w skład której weszli przedstawiciele pięciu państw: Australii, Cejlonu. Danii, Tunezji i Urugwaju
(przyp. red. pol.).
Archiwum BKP. XIX kr., s. 6.
Ważniejsze dane o okresie październik-grudzień 1956, Centralny Urząd Statystyczny, Budapeszt 1957, s. 46.
Archiwum PI. E. Gy. G/II/5. Protokół z zebrania odbytego 2 XI 1956 w Departamencie Budapeszteńskim MSW.
R. T. Holt: op. cit., s. 39.
F. Molden, E. Pogány: Ungarns Freiheitskampf, Neue Wiener Presse, Wiedeń 1956, s. 31.
Cztery dni wolności, Wydawnictwo Międzynarodowej Konfederacji Wolnych Związków Zawodowych, Bruksela 1958.
Valéria Bozsik: Walka komunistów województwa Nógrád z kontrrewolucją, Kossuth Könyvkiadó 1957, s. 142.
Dezső Varga: Burzliwy zakątek oddaje cios, Lapkiadó Vállalat, woj. Békés 1956, s. 96.
Archiwum PB Budapeszt. Kombinat Metalurgiczny Csepel. 6. ő. e., s. 70.
„Szabad Nép”, 26 X 1956.
János Kádár: Trwała władza ludowa: wolne Węgry, Kossuth Kónywkiadó 1962, s. 170..
Archiwum PR Budapeszt, III dz., 13. ő, e.
R. T. Holt: op. cit., s. 188.
Ferenc Donáth - członek partii komunistycznej od 1934 r. Aresztowany w 1951 r. i skazany na podstawie fałszywych
oskarżeń. Zrehabilitowany w 1955 r. Jeden z przywódców grupy Imre Nagya w 1956 r. Skazany w 1958 r., zwolniony na
podstawie amnestii w 1960 r. (przyp. red. pol.).
Archiwum PI. E. GY. C/V/2. Stenogram z zebrania Związku Pisarzy z 23 XII 1956.
Był nim Sándor Kopácsi (przyp. red. pol.).
„Szabad Nép”, 29 X 1956.
M. Molnár, L. Nagy: op. cit., s. 143.
R. T. Holt: op. cit., s. 188-189.
Gruntowną analizę kontrrewolucji daje János Molnár w pracy. Kontrrewolucja na Węgrzech (Krytyka burżuazyjnej
interpretacji), Akademia Kiadó, 1967.
János Kádár: op. cit., s. 169.
R. T. Holt: op. cit., s. 191.
R. T. Holt: op. cit., s. 192.
Archiwum B. P. B. 12. ő. e. Notatka o ataku na budynek Komitetu Budapeszteńskiego partii.
Udział Imre Mező w walce z kontrrewolucją opisała szczegółowo Irén Komját w książce: Imre Mező, Kossuth
Könyvikiadó 1968.
Cztery dni wolności, Wydawnictwo Międzynarodowej Konfederacji Wolnych Związków Zawodowych, Bruksela 1958, s.
86.
„Új Latóhatár”, IX 1966.
M. Molnár, L. Nagy: op. cit., s. 138.
W skład 7-osobowego Tymczasowego Komitetu Zarządzającego weszli Imre Nagy, Géza Losonczy, Ferenc Donáth,
Sándor Kopacsi, Zoltán Szánto, György Lukács, János Kádár (przyp. red. pol.).
D. D. Eisenhower: The White House Years, t. 2: Waging Peace, 1956-1961, New York 1965, s. 82.
Horváth-Vámos: „Tiltakozás!”, „Látóhatár”, II 1962.
„Journal de Genève”, 13 XII 1956.
T. Méray. Thirteen Days that Shook the Kremlin, Praeger s. 176-180.
„Szemle”, Bruksela 1960, nr 1.
„Kis Újság”, 1 XI 1956.
Ferenc Eröss: Węgierscy przywódcy robotniczy na Zachodzie, Pannónia, Budapeszt 1961, s. 78.
Miklós Szabó: „Zawód” emigrant, Kossuth Könyvkiadó, Budapeszt 1958, s. 79.
Studia o węgierskiej rewolucji, Auróra, Monachium 1966, s. 233-289.
Pseudonim byłego ppłka horthystowskiego Juliána Borsanyi, w tym czasie doradcy wojskowego RWE (przyp. red.
pol.).
„Magyar Jövő, 3 XI 1956.
Por. „Egyetemi Ifjúság”, 3-4 XI 1956.
Imre Nagy: Myśli - wspomnieniu, Snagov 1956-1957.
Dezsö Varga: op. cit., s. 68-69, 95.
Ważniejsze dane o okresie październik-grudzień 1956, KSH, Budapeszt 1957, s. 47.
D. D. Eisenhower: op. cit., s. 82.
János Molnár pisze w jednej ze swoich prac: „4 listopada liczba członków zbrojnych grup kontrrewolucyjnych mogła
wynosić około 8-10 tysięcy; nie ulega wątpliwości, że 70% spośród nich to elementy przestępcze”, „Századok”, 1966, nr 6.
Sąd dla miasta stołecznego Budapesztu I. B. XVI. 9264/1961.
Budapeszteński Sąd Wojskowy B. II. nr akt/1959.
D. D. Eisenhower: op. cit., s. 67.
„Magyar Szó” (Nowy Sad), 5 XI 1956. Oświadczenie Agencji TANJUNG z 4 XI 1956.
D. D. Eisenhower: op. cit., s. 83.
Tamże, s. 80.
Tamże, s. 83.
Por. wspomnienia D. Soldatića, „Vjesinik”, 28 IX 1977.
„Egyetemi Ifjúság”, 4 XI 1956.
János Kádár: op. cit., s. 134.
Tamże, s. 19.
Tamże, s. 135.
„Szabad Nép”, 6 XI 1956.
Tamże.
Autor niniejszej książki zbierał w latach 1971-1972 materiały dotyczące osób współdziałających przy tworzeniu
Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego. W związku z tym dysponuje oświadczeniami Katalin Demcsák, Istvána
Felekiego, Mihály Fodora, László Hudáka, Istvána Kálmána, Ferenca Simona, Józsefa Szabó, László Szekeresa, Károlya
Szeptsiego i jego żony, Viktórii Varga i innych o ich ówczesnej działalności i doświadczeniach.
János Kádár: O całkowite zwycięstwo socjalizmu, Kossuth Könyvkiadó, Budapeszt 1962, s. 44.
„Népszabadság”, 8 XI 1956.
Niepokonana siła. Pięćdziesięciolecie węgierskiego ruchu komunistycznego, Kossuth Könyvkiadó, Budapeszt 1968, s.
235- -236.
Archiwum Wojskowe, Materiały z roku 1956, pakiet 10, s. 540.
Arpád Szabó: Węgierskie rewolucyjne wewnętrzne siły zbrojne (listopad 1956- czerwiec 1957), Zrinyi Katonai Kiadó
1976, s. 51, 54.
Historia węgierskiego ruchu robotniczego, Kossuth Könyvkiadó, Budapeszt 1976, s. 586.
Zarządzenia i Oświadczenia Węgierskiego Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego, Budapeszt 1956, s. 4.
„Népszabadság”, 8 XI 1956.
Arpád Szabó: op. cit., s. 172.
Zarządzenie i oświadczenie Węgierskiego Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego dotyczące spraw
publicznych, Budapeszt 1956, t. II, s. 21-22 i 26-27.
Tamże, s. 52-53.
Tamże, s. 53-54.
Uchwały i dokumenty Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej 1956-1962, Kossuth Könyvkiadó, Budapeszt
1964, s. 13-24.
Table of Contents
Przedmowa do drugiego wydania węgierskiego. 3
Węgry a sytuacja międzynarodowa przed 1956 rokiem.. 4
Doktryny „powstrzymywania“ i „wyzwalania”, prowadzanie wojny politycznej (1947-1954). 6
Pierwszy etap Operacji Focus (1954 -1955). 12
Początek ingerencji 12
Sytuacja na Węgrzech. 16
Ofensywa wrogów zewnętrznych. 21
Uaktywnienie się wrogów wewnętrznych. 24
Drugi etap Operacji Focus (1956 r.). 29
Bankructwo dogmatycznego kierownictwa partyjnego. 29
Zorganizowanie się grupy Imre Nagya jako opozycji wewnątrzpartyjnej 31
Przygotowywanie skoordynowanego ataku. 35
Sytuacja w kraju. 39
W przeddzień kontrrewolucji 41
Walka sił socjalistycznych z kontrrewolucyjnym powstaniem i zdradą (23 października - 4
Przygotowanie demonstracji 48
Pierwszy etap powstania zbrojnego. 51
Sytuacja i walka sił wiernych socjalizmowi 56
Imre Nagy i Radio „Wolna Europa” domagają się wycofania wojsk radzieckich. 63
Drugi etap kontrrewolucji. 67
Ku likwidacji władzy proletariatu. 70
„Neutralne Węgry” a rzeczywistość. 75
Rozgromienie kontrrewolucji przy pomocy wojsk radzieckich. 83
Wewnętrzne warunki rozbicia kontrrewolucji 84
Międzynarodowe uwarunkowania rozbicia kontrrewolucji 90
Podstawy socjalistycznej konsolidacji 95
Internacjonalistyczna pomoc i rola sił wewnętrznych. 99
O socjalistyczną konsolidację. 102
[1]
[2]
[3]
[4]
[5]
[6]
[7]
[8]
[9]
[10]
[11]
[12]
[13]
[14]
[15]
[16]
[17]