Pastusiak: Polacy nie dorośli do posiadania broni
Money.pl: Posłowie z sejmowej komisji Przyjazne Państwo chcą by prawo wydawania
pozwoleń na broń, oprócz komend wojewódzkich policji miały też komendy powiatowe.
Proponują stworzenie pozwoleń na broń łowiecką, kolekcjonerską, sportową,
czy wreszcie do samoobrony, co ma ułatwić dostęp do broni palnej. Idąc w kierunku
liberalnych rozwiązań amerykańskich, robimy właściwy krok?
Prof. Longin Pastusiak, amerykanista: Zdecydowanie nie. Powinniśmy pójść
w przeciwnym kierunku i zamiast liberalizować przepisy, zaostrzyć je. Amerykańskie
doświadczenia pokazują, że szeroki i swobodny dostęp do broni jest głównym źródłem
wysokiej przestępczości. Wszystko z powodu obowiązującego prawa. Stany Zjednoczone
Ameryki są jedynym krajem na świecie w którym konstytucja gwarantuje obywatelowi prawo
do posiadania broni.
Skąd wziął się ten zapis?
Artykuł drugi konstytucji pochodzi z 1789 roku. Powstał w sytuacji, kiedy w Stanach
Zjednoczonych nie było jeszcze regularnej armii. Głównym źródłem obrony były tworzone
lokalnie milicje: obywatele płacący podatki, którzy posiadali broń w domu i na każdy sygnał
o zagrożeniu, niczym nasze pospolite ruszenie, byli gotowi do obrony.
Czasy się zmieniły, ale Sąd Najwyższy USA interpretuje pojęcie milicji jako wszystkich
obywateli i jako takim daje im prawo do posiadania broni.
Wszyscy mogą mieć broń, nie ma żadnych ograniczeń?
Są stany w których by kupić broń trzeba przedstawić świadectwo o niekaralności, w innych
to sprzedawca w ciągu kilku dni sprawdza czy klient nie był notowany przez policję.
Są też takie stany jak Tennessee, gdzie wystarczy być pełnoletnim i być jego mieszkańcem.
Są też tak dziwne rozwiązania jak w stanie Nowy Jork, gdzie nie ma ograniczeń w dostępie
do broni, ale jest przepis który mówi, że pod groźbą kary nie można jej ukrywać. Jak ktoś
ma przy sobie broń, nie może nosić jej za pazuchą, ale musi być widoczna.
Czy opinia o USA, jako kraju o szczególnie wysokiej przestępczości nie jest mitem?
Może karmieni filmami sensacyjnymi mamy skrzywiony obraz?
Niestety nie. Wprawdzie dokładnych danych nie ma, ale według szacunków Amerykanie,
których jest 310 milionów posiadają około 250 milionów sztuk broni. Odliczając nieletnich
mamy więc ponad jedna sztukę broni na osobę. Niestety to się przekłada na liczbę
przestępstw z użyciem broni.
Nigdzie na świecie, poza krajami w których trwają wojny, nie dochodzi to tylu strzelanin
i masakr w miejscach publicznych. To między innymi dlatego jednym z haseł Baracka
Obamy w kampanii wyborczej było ograniczenie dostępu do broni półautomatycznej.
Wróćmy jednak na nasze podwórko, Przyjazne Państwo nie proponuje przecież
wprowadzenia tak swobodnego dostępu do broni jak w USA, ale tylko pewne ułatwienia
i uproszczenia procedury.
Zgadza się, ale nawet do poluzowania obowiązujących przepisów nie jesteśmy mentalnie
i kulturowo przygotowani. W USA ta swoboda oprócz konstytucji wynika też z tradycji.
Amerykę podbijali przecież osadnicy, którzy musieli walczyć z Indianami i dzika przyrodą.
Musieli mieć broń i to jest zakorzenione w ich tradycji. U nas tego nie ma. Poza tym Polacy
są bardzo emocjonalni i łatwo wpadają w konflikt jeden z drugim. Strach pomyśleć
co by było gdyby taki wzburzony Polak miał przy sobie broń.
Chyba nie jesteśmy bardziej gorącokrwiści niż Amerykanie?
Może i nie, ale tam bardzo często dochodzi do użycia broni właśnie w trakcie drobnych
sprzeczek rodzinnych. Na przykład modele małego pistoletu, który można schować
w kieszeni spodni czy w damskiej torebce nazywane są Saturday Night Special. Nazwa
pochodzi od sobotnich sprzeczek, najczęściej między małżonkami. Para jedzie na imprezę
tam on flirtuje z koleżanką żony, albo na odwrót i po imprezie, już od słowa do słowa, padają
strzały. Saturday Night Special jest mały, ale bardzo skuteczny.
Jednak dziesiątki tysięcy myśliwych mają u nas broń, trzymają ją w domach
i nie dochodzi do tragedii.
Myślistwo to jednak co innego niż posiadanie broni przez każdego. Ten przykład pokazuje
jednak, że prawo wcale u nas nie jest restrykcyjne. W wielu krajach myśliwi nie mają prawa
trzymać bron w domach, a muszą przechowywać ją w siedzibach związku czy organizacji
łowieckiej. Zaznaczę też, że broń jest groźna nie tylko jako narzędzie w rękach przestępców,
ale też jest przyczyną wielu wypadków. W USA co roku dochodzi do tysięcy tragedii, kiedy
to broń zabija właściciela w trakcie czyszczenia, albo kiedy znajdują ją dzieci i zaczynają
się nią bawić z fatalnym skutkiem.
A co z naszym prawem do obrony, czyli jak to określa Przyjazne Państwo prawem
do obrony miru domowego?
Nic tego nie uzasadnia. Mamy bardzo niski poziom przestępczości, więc nie ma powodów
by każdy z nas się zbroił. Doświadczenia innych krajów na świecie, na przykład Japonii,
gdzie te przepisy są jedne z najostrzejszych, pokazują, że im mniej broni w rękach ludzi tym
mniej ofiar. Komisja Przyjazne Państwo zasługuje więc na zmianę nazwy Przyjazne Państwo
Przestępcom....
Jeżeli więc swobodny dostęp do broni jest tak niebezpieczny, dlaczego Amerykanie nie
rezygnują z niej?
O tradycji mówiłem, a na straży obowiązującego prawa stoi lobby karabinowe. Największa
organizacja w USA - National Rifle Association, czyli związek posiadaczy broni to bardzo
wpływowa organizacja. Pomijając to, ze należą do niej miliony Amerykanów, to sponsoruje
wielu polityków w lokalnych, stanowych i federalnych wyborach. Ta organizacja skutecznie
stoi na straży tego by swoboda w dostępie do broni nie została ograniczona.
Nie mam i nigdy nie miałem. Nigdy mi to nie było potrzebne.