background image

Ks. Marek Dziewiecki

Ciało, miłość i siła

Człowiek potrafi za pomocą ciała okazać moc,

której jego ciało nie posiada.

Dojrzały człowiek to ktoś, kto jest panem własnej cielesności.. To ktoś, kto swoją cielesnością 
wyraża   miłość   i   odpowiedzialność.   To   ktoś,   kto   za   pomocą   własnej   cielesności   potrafi 
wyrażać   wartości   oraz   budować   więzi,   które   nie   mieszczą   się   ani   w   logice,   ani   w 
możliwościach   ciała.     Chrześcijanin   to   ktoś,   kto   odkrył,   że   ludzkie   ciało   czerpie   sens   z 
tajemnicy człowieka, a nie z instynktów czy z własnej struktury chemicznej i anatomicznej. 
Dla przykładu, dłoń  człowieka jest słabsza i mniej sprawna od dłoni niektórych zwierząt. Ale 
tylko   ludzka   dłoń   potrafi   pisać   poezję,   grać   na   fortepianie,   wyrażać   znaki   miłości, 
rozgrzeszać. To samo dotyczy całego ludzkiego ciała. Posiada ono sens i możliwości, które 
wynikają z włączenia ciała w powołanie i godność człowieka.
Antoine de Saint Exupery, w książce pt. „Ziemia, planeta ludzi”,  opisuje historię pewnego 
lotnika, swego przyjaciela. W czerwcu 1931 r. Guillaumet leciał samotnie małym samolotem 
pocztowym   z   Argentyny   do   Chile.   Wysoko   nad   Andami   wpadł   w   burzę   śnieżną,   która 
zmusiła go do lądowania. Zdołał wylądować na zamarzniętym jeziorze Laguna Diamante, na 
wysokości 3500 metrów. Jezioro to jest otoczone szczytami, które sięgają wysokości 6900 m. 
Przez dwa dni  w czasie  szalejącej  wichury śnieżnej  Guillaumet  pozostawał  uwięziony w 
kabinie samolotu. Gdy trzeciego dnia wichura ustała, postanowił ruszyć w drogę i walczyć o 
przetrwanie,   które   wydawało   się   nierealne.   Aby  liczyć   na   ocalenie,   Guillaumet   musiałby 
wspiąć się na jeden z okalających  jezioro szczytów  i szukać jakiejś indiańskiej osady po 
drugiej stronie góry. Musiałby kilka dni i nocy iść w śniegu, który sięgał mu po szyję i nie 
zamarznąć. Guillaumet podjął się tego zadania. 
Exupery napisze później: „Słuchając twojej opowieści nocnej, widziałem cię idącego bez 
czekana, sznurów, żywności, pokonującego przełęcze na wysokości czterech tysięcy pięciuset 
metrów,   albo   posuwającego   się   wzdłuż   pionowo   spiętrzonych   ścian   skalnych,   przy 
czterdziestostopniowym mrozie, z zakrwawionymi stopami i rękami. Wypompowany powoli 
z   krwi,   sił,   myśli,   szedłeś   z   uporem   mrówki,   wracałeś,   by   okrążyć   przeszkodę,   padałeś, 
wstawałeś   z   wysiłkiem,   wspinałeś   się   na   zbocza   po   to,   by   stanąć   nad   przepaścią,   nie 
pozwalając sobie na najmniejszy odpoczynek, gdyż wiedziałeś, że nie zdołałbyś się podnieść 
z tego łoża ze śniegu”. Guillaumet szedł w ten sposób pięć dni i cztery noce. 
Kiedy   Exupery   odnalazł   go   w   indiańskiej   wiosce   i   odwoził   samolotem   do   szpitala   w 
Mendozie, Guillaumet powiedział: „Niektóre znaki zapowiadały mi już bliski koniec. Oto 
jeden z nich. Musiałem zatrzymywać się mniej więcej co dwie godziny, żeby rozciąć jeszcze 
bardziej buty, natrzeć śniegiem nabrzmiałe stopy albo po prostu dać odpoczynek sercu. W 
ostatnich dniach zacząłem tracić pamięć. Już dawno byłem w drodze, kiedy nagle zdawałem 
sobie   sprawę,   że   czegoś   zapomniałem.   Po   każdym   odpoczynku   stawałem   się   uboższy”. 
Następnie lotnik wypowiedział niezwykłe zdanie: „Tego, co zrobiłem, możesz mi wierzyć, 
nie   zrobiłoby   nigdy   żadne   zwierzę”.   I   Guillaumet   zdradził   tajemnicę   swego   heroicznego 
wysiłku: „Mówiłem sobie: Moja żona, jeśli myśli, że żyję, myśli, że idę. Koledzy myślą, że 
idę. Wierzą we mnie”. Guillaumet nie szedł więc niesiony siłą ciała, lecz siłą miłości. Nie 
chciał   rozczarować   tych,   którzy   go   kochali   i   którzy   mieli   nadzieję,   że   walczy.     Tego 
rzeczywiście nie zrobiłoby żadne zwierzę, bo ono dysponuje jedynie siłą mięśni i instynktu. A 
to niewielka siła. Tylko ludzkie ciało dysponuje największą siłą w kosmosie: siłą miłości i 
nadziei. Bo jest ciałem człowieka.  
Zacytujmy raz jeszcze Exupery’ego: „Tego, co zrobiłem, możesz mi wierzyć, nie zrobiłoby 
nigdy żadne zwierzę. Myślę ciągle o tym zdaniu, najpiękniejszym, jakie znam, zdaniu, które 

background image

wyznacza miarę człowieka, podnosi go i przywraca prawdziwą hierarchię wartości. Zasnąłeś 
wreszcie, świadomość twoja została unicestwiona, ale wraz z obudzeniem miała odrodzić się 
w tym ciele znużonym, zniszczonym, udręczonym, spalonym i panować nad nim na nowo. 
Ciało jest więc tylko dobrym narzędziem, ciało jest tylko sługą.”
Doświadczenie   Guillaumet’a   pokazuje   w   jak   niezwykły,   w   jak   heroiczny   sposób   potrafi 
posługiwać się ciałem ktoś, kto kocha i kto wie, że jest kochany. Tak potrafił posłużyć się 
własnym ciałem nie tylko ten niezwykły lotnik. Tak posługuje się własną cielesnością każda 
mama, która ofiaruje swój wysiłek, a także kawałek ciała i część krwi, by narodził się nowy 
człowiek. Tak potrafią  posługiwać  się ciałem  wszystkie  kobiety i wszyscy mężczyźni  tej 
ziemi: żony, matki, siostry, zakonnice, mężowie, ojcowie, kapłani,  misjonarze, przyjaciele, 
wychowawcy.   Ci wszyscy,  którzy naśladują Chrystusa. On po to właśnie przyjął ludzkie 
ciało, aby je uświęcić, aby je uczynić  nośnikiem miłości,  aby wszystkim ludziom czynić 
dobrze. Aby odsłonić nam ostateczny sens ludzkiej cielesności. Aby nauczyć nas dojrzałej 
postawy wobec ciała.