B
B
O
O
Y
Y
[
[
1
1
9
9
8
8
0
0
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
I
I
W
W
i
i
l
l
l
l
F
F
o
o
l
l
l
l
o
o
w
w
2
2
.
.
T
T
w
w
i
i
l
l
i
i
g
g
h
h
t
t
3
3
.
.
A
A
n
n
C
C
a
a
t
t
D
D
u
u
b
b
h
h
4
4
.
.
I
I
n
n
t
t
o
o
T
T
h
h
e
e
H
H
e
e
a
a
r
r
t
t
5
5
.
.
O
O
u
u
t
t
O
O
f
f
C
C
o
o
n
n
t
t
r
r
o
o
l
l
6
6
.
.
S
S
t
t
o
o
r
r
i
i
e
e
s
s
F
F
o
o
r
r
B
B
o
o
y
y
s
s
7
7
.
.
T
T
h
h
e
e
O
O
c
c
e
e
a
a
n
n
8
8
.
.
A
A
D
D
a
a
y
y
W
W
i
i
t
t
h
h
o
o
u
u
t
t
M
M
e
e
9
9
.
.
A
A
n
n
o
o
t
t
h
h
e
e
r
r
T
T
i
i
m
m
e
e
,
,
A
A
n
n
o
o
t
t
h
h
e
e
r
r
P
P
l
l
a
a
c
c
e
e
1
1
0
0
.
.
T
T
h
h
e
e
E
E
l
l
e
e
c
c
t
t
r
r
i
i
c
c
C
C
o
o
.
.
1
1
1
1
.
.
S
S
h
h
a
a
d
d
o
o
w
w
s
s
A
A
n
n
d
d
T
T
a
a
l
l
l
l
T
T
e
e
r
r
e
e
s
s
1
1
.
.
I
I
W
W
i
i
l
l
l
l
F
F
o
o
l
l
l
l
o
o
w
w
/
/
P
P
ó
ó
j
j
d
d
ę
ę
z
z
a
a
T
T
o
o
b
b
ą
ą
Nie było mnie tam, kiedy powiedziałaś
Powiedziałaś, że mnie potrzebujesz
Patrzyłem na siebie, byłem ślepy
Nic nie widziałem
Chłopiec bardzo stara się być mężczyzną
Matka trzyma go za rękę
Gdy przestaje myśleć zaczyna płakać
Dlaczego?
Jeśli ty odejdziesz
To i ja odejdę - pójdę w ślad za tobą
Jeśli ty odejdziesz
To i ja odejdę - pójdę w ślad za tobą
Byłem tam
Kiedy zburzyli cztery ściany
Wyjrzałem przez okno, zgubiłem się
Ale zostałem odnaleziony
Jeśli ty odejdziesz
To i ja odejdę - pójdę w ślad za tobą
Twoje oczy tworzą krąg
Widzę Cię, gdy się w niego zanurzam
Twoje oczy, twoje oczy...
Jeśli ty odejdziesz
To i ja odejdę - pójdę w ślad za tobą
Pójdę za tobą
Pójdę za tobą
2
2
.
.
T
T
w
w
i
i
l
l
i
i
g
g
h
h
t
t
/
/
Z
Z
m
m
i
i
e
e
r
r
z
z
c
c
h
h
Spojrzałem w głąb jego oczu, były
zamknięte
Ale ja coś dostrzegłem
Jakiś nauczyciel wyjaśnił mi
Dlaczego śmieję się gdy starsi płaczą
Moje ciało wciąż rośnie i rośnie
Wiesz, to mnie przeraża
Starszy człowiek próbował odprowadzić
mnie do domu
Pomyślałem, że może on zna odpowiedź
Zmierzch
Zmierzch
Zmierzch
Zmierzch
Zgubiłem się
Nic i dzień
Nie mogę odnaleźć drogi
(W mroku chłopiec spotyka mężczyznę
W mroku chłopiec spotyka mężczyznę)
Biegnę w deszczu
Nie mogę uwolnić się z tej nocnej gry
To wszystko i nie ma nic więcej
Czuję, że jestem mokry
Zmierzch
Zmierzch
Zmierzch
Zmierzch
Ś
ciemnia się
Zgubiłem się
Noc i dzień
Nie mogę odnaleźć drogi
(W mroku chłopiec spotyka mężczyznę
W mroku chłopiec spotyka mężczyznę)
3
3
.
.
A
A
n
n
C
C
a
a
t
t
D
D
u
u
b
b
h
h
/
/
K
K
o
o
c
c
i
i
a
a
P
P
i
i
o
o
s
s
e
e
n
n
k
k
a
a
Powiedz dobranoc
Ona czeka na mnie
By zgasić światło
Tak cierpliwie
Czeka by
Złamać mą wolę
Uch – och – och
Tak, ja znam prawdę o Tobie
Kocico
W świetle dnia
Czarny ptak wypacza
Tak ohydny widok
A kiedy ona skończy
To zasypia za drutem
Uch – och – och
Tak, ja znam prawdę o Tobie
Kocico
4
4
.
.
I
I
n
n
t
t
o
o
T
T
h
h
e
e
H
H
e
e
a
a
r
r
t
t
/
/
P
P
r
r
o
o
s
s
t
t
o
o
d
d
o
o
s
s
e
e
r
r
c
c
a
a
Na wprost serca dziecka
Stoję przez krótką chwilę
Lecz mogę tam wejść
Prosto do serca dziecka
Uśmiecham się
Nie mogę tam iść
Prosto do serca
Prosto do serca
Nie ma powrotu
Nie mogę zostać ani przez chwilę
Prosto do serca
Prosto do serca
5
5
.
.
O
O
u
u
t
t
O
O
f
f
C
C
o
o
n
n
t
t
r
r
o
o
l
l
/
/
P
P
o
o
z
z
a
a
k
k
o
o
n
n
t
t
r
r
o
o
l
l
ą
ą
Poniedziałkowy poranek
To już osiemnaście lat wschodów słońca
Jak długo jeszcze
Jak długo
To był taki ponury poranek
Gdy obudziłem cały świat swym
wrzaskiem
Byłem bardzo smutny
A oni tacy radośni
Miałem wrażenie
ś
e to wymykało się spod kontroli
Doszedłem do wniosku
ś
e brak było kontroli
Och, och, och
Chłopcy i dziewczynki
Idą do szkoły, a dziewczynki
Robią dzieci
Nie jakie jak to
Miałem wrażenie
ś
e to wymykało się spod kontroli
Doszedłem do wniosku
ś
e brak było kontroli
Och, och, och
6
6
.
.
S
S
t
t
o
o
r
r
i
i
e
e
s
s
F
F
o
o
r
r
B
B
o
o
y
y
s
s
/
/
H
H
i
i
s
s
t
t
o
o
r
r
y
y
j
j
k
k
i
i
d
d
l
l
a
a
c
c
h
h
ł
ł
o
o
p
p
c
c
ó
ó
w
w
Jest miejsce gdzie chodzę gdy jestem
daleko stąd
Tam jest program w TV i mogę się
pobawić
Czasami jakiś bohater mnie porywa
A czasami na to nie pozwalam
Och, och, och
Jest taka książka, z kolorowymi zdjęciami
Jest komiks, który zawsze mnie rozśmiesza
Czasami zapominam
A czasami na to nie pozwalam
Historyjki dla chłopców, historyjki dla
chłopców
Historyjki dla chłopców, historyjki dla
chłopców
Historyjki dla chłopców
Jest takie miejsce gdzie chodzę, jest
częścią mnie
Jest tam radio i pewnie tam pójdę
Czasami jakiś bohater porywa mnie
A czasami na to nie pozwalam
Historyjki dla chłopców
7
7
.
.
T
T
h
h
e
e
O
O
c
c
e
e
a
a
n
n
/
/
O
O
c
c
e
e
a
a
n
n
Obraz w szarych barwach, Dorian Grey
To tylko ja nad morzem
Czułem się jak gwiazda
Ś
wiat mógłby zejść daleko
Gdyby oni słuchali mych słów
Ocean, ocean
Obmywa me stopy
Wpływa do środka mych butów
Kiedy rozejrzałem się dookoła
Nie mogłem znaleźć świata
Byłem tylko ja i morze
8
8
.
.
A
A
D
D
a
a
y
y
W
W
i
i
t
t
h
h
o
o
u
u
t
t
M
M
e
e
/
/
D
D
z
z
i
i
e
e
ń
ń
b
b
e
e
z
z
e
e
m
m
n
n
i
i
e
e
Ruszyła lawina
W środku mego „ja”
Patrzę z zewnątrz
Na świat, który zostawiłem
Marzę
ś
e jesteś tu zawsze
Jeśli spałem
Zostanę
Dzień beze mnie
Bez względu na uczucia
To jednak coś odczuwam
Obojętnie jakie uczucia
Zostawiłeś za sobą
Dzień beze mnie
Poruszyłem lawinę w mym „ja”
Spojrzałem z zewnątrz
Na świat, który zostawiłem
Do świata, który zostawiłem
Otrzyj oczy
Pozwól mi odejść
W świat, który zostawiłem
Uroń łzę
I pozwól miłości odejść
9
9
.
.
A
A
n
n
o
o
t
t
h
h
e
e
r
r
T
T
i
i
m
m
e
e
,
,
A
A
n
n
o
o
t
t
h
h
e
e
r
r
P
P
l
l
a
a
c
c
e
e
/
/
W
W
i
i
n
n
n
n
y
y
m
m
c
c
z
z
a
a
s
s
i
i
e
e
,
,
w
w
i
i
n
n
n
n
y
y
m
m
m
m
i
i
e
e
j
j
s
s
c
c
u
u
Jasne światła poranka
Strzepnij sen z oczu nowego dnia
Odwróć się od ściany i spójrz w nicość
Nagi i przerażony
W otwartej przestrzeni łóżka
Będę z tobą teraz
Będę z tobą teraz
Będę z tobą teraz
Leżymy na chmurze
Leżymy
Nie zmieniony
Obudziłem się ze łzą na języku
Obudziłem się z nieznanym uczuciem
We śnie odkryłem to jedyne
Otoczone porannym słońcem
Będę z tobą teraz
Będę z tobą teraz
Będę z tobą teraz
Leżymy na chmurze
Leżymy
W innym czasie, w innym miejscu
Leżymy
Następne dziecko przegrało życie
Leżymy
W innym czasie, w innym miejscu
Leżymy
W twoim czasie, w twoim miejscu
1
1
0
0
.
.
T
T
h
h
e
e
E
E
l
l
e
e
c
c
t
t
r
r
i
i
c
c
C
C
o
o
.
.
/
/
T
T
h
h
e
e
E
E
l
l
e
e
c
c
t
t
r
r
i
i
c
c
C
C
o
o
.
.
Chłopcze głupi chłopcze
Nie siadaj przy stole
Dopóki do tego nie dorośniesz
Zabawka zniszczona zabawka
Krzycz, krzycz, że leżysz odwrócony do
góry nogami
Jeśli nie znasz
Electric Co.
Jeśli nie znasz
Electric Co.
Czerwień, nieśmiertelna czerwień
Graj dla mnie, mów do mnie
To ty odpowiadasz za siebie
Nie krzycz, błagaj
Jeśli nie znasz
Electric Co.
Jeśli nie znasz
Electric Co.
Jutro będzie nowy dzień
Nie mogę odnaleźć swej drogi do domu
1
1
1
1
.
.
S
S
h
h
a
a
d
d
o
o
w
w
s
s
A
A
n
n
d
d
T
T
a
a
l
l
l
l
T
T
r
r
e
e
e
e
s
s
/
/
C
C
i
i
e
e
n
n
i
i
e
e
i
i
w
w
y
y
s
s
o
o
k
k
i
i
e
e
d
d
r
r
z
z
e
e
w
w
a
a
Z powrotem na zimnych niespokojnych
ulicach nocą
Rozmawiam z sobą o jutrzejszej nocy
Ś
ciany białego protestu, kamień nagrobny
Kto tym razem? Zawsze jest tak samo
Kto tym razem? Kto mnie wzywa?
Czy liście na drzewach
Są tylko żywym przebraniem?
Chodzę w słodkim tragikomicznym
deszczu
Idę do domu, w rytmie ulicznej melodii
Lecz wiem, och nie
Lecz wiem, och nie
Wiem
Cienie i wysokie drzewa
Cienie i wysokie drzewa
Cienie i wysokie drzewa
Cienie i wysokie drzewa
ś
ycie przez okno, bezbarwny ból
Pranie pani Brown, zawsze takie samo
Chodzę w słodkim tragikomicznym
deszczu
Ide do domu w rytmie ulicznej melodii
(Gdzieś na zewnątrz)
Czy czujesz we mnie jakieś odkupienie
Jakieś warte zachodu uczucia
Czy życie jest jak napięta linia?
Wisząca u mego sufitu
Lecz wiem, och nie
Lecz wiem, och nie
Wiem
Cienie i wysokie drzewa
Cienie i wysokie drzewa
Cienie i wysokie drzewa
Cienie i wysokie drzewa
O
O
C
C
T
T
O
O
B
B
E
E
R
R
[
[
1
1
9
9
8
8
1
1
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
G
G
l
l
o
o
r
r
i
i
a
a
2
2
.
.
I
I
F
F
a
a
l
l
l
l
D
D
o
o
w
w
n
n
3
3
.
.
I
I
T
T
h
h
r
r
e
e
w
w
A
A
B
B
r
r
i
i
c
c
k
k
T
T
h
h
r
r
o
o
u
u
g
g
h
h
A
A
W
W
i
i
n
n
d
d
o
o
w
w
4
4
.
.
R
R
e
e
j
j
o
o
i
i
c
c
e
e
5
5
.
.
F
F
i
i
r
r
e
e
6
6
.
.
T
T
o
o
m
m
o
o
r
r
r
r
o
o
w
w
7
7
.
.
O
O
c
c
t
t
o
o
b
b
e
e
r
r
8
8
.
.
W
W
i
i
t
t
h
h
A
A
S
S
h
h
o
o
u
u
t
t
(
(
J
J
e
e
r
r
u
u
s
s
a
a
l
l
e
e
m
m
)
)
9
9
.
.
S
S
t
t
r
r
a
a
n
n
g
g
e
e
r
r
I
I
n
n
A
A
S
S
t
t
r
r
a
a
n
n
g
g
e
e
L
L
a
a
n
n
d
d
1
1
0
0
.
.
S
S
c
c
a
a
r
r
l
l
e
e
t
t
1
1
1
1
.
.
I
I
s
s
T
T
h
h
a
a
t
t
A
A
l
l
l
l
?
?
1
1
.
.
G
G
l
l
o
o
r
r
i
i
a
a
/
/
G
G
l
l
o
o
r
r
i
i
a
a
Próbuję zaśpiewać tę pieśń
Próbuję, próbuję wstać, ale nie czuję
swych stóp
Próbuję, próbuję mówić głośniej
Ale tylko w Tobie odnajduję siebie
Gloria
In te domine (W Tobie Panie)
Gloria
Exultate
Gloria, Gloria
O Panie, pomóż mi mówić
Próbuję zaśpiewać tę pieśń teraz
Próbuję wstać, ale nie mogę odnaleźć
drzwi
One są otwarte
Stoisz w nich, pozwól mi wejść
Gloria
In te domine
Gloria
Exultate
O Panie, gdybym coś miał, cokolwiek
Dałbym Tobie
Gloria
In te domine
Gloria, Gloria
2
2
.
.
I
I
F
F
a
a
l
l
l
l
D
D
o
o
w
w
n
n
/
/
U
U
p
p
a
a
d
d
a
a
m
m
Julie mówi: „John zmierzam donikąd
Napisałam ten list, mam nadzieję
ś
e gdzieś wkrótce dotrę
Chcę wstać, kiedy się budzę
Ale kiedy wstaję upadam”
Julie obudź się, Julie opowiedz wszystko
Napisałaś ten list, powiedziałaś,
Ze dotrzesz tam pewnego dnia
Musiałaś wędrować w słońcu
Wietrze i deszczu
I nigdy tu nie wrócisz
Teraz upadasz, upadasz
Upadasz, upadasz
Julie, powiedz coś
Julie, powiedz, że żałujesz
Wszystko będzie dobrze
Ale lepiej mnie tu nie zostawiaj
Chcę wstać, kiedy się obudzisz
Chcę wstać, kiedy się obudzisz
Lecz, kiedy się budzisz, upadam
Kiedy upadasz, kiedy Ty upadasz
Upadam i ja
3
3
.
.
I
I
T
T
h
h
r
r
e
e
w
w
A
A
B
B
r
r
i
i
c
c
k
k
T
T
h
h
r
r
o
o
u
u
g
g
h
h
A
A
W
W
i
i
n
n
d
d
o
o
w
w
/
/
R
R
z
z
u
u
c
c
i
i
ł
ł
e
e
m
m
c
c
e
e
g
g
ł
ł
ę
ę
p
p
r
r
z
z
e
e
z
z
o
o
k
k
n
n
o
o
Mówiłem, mówiłem do siebie
Ktoś inny mówił, mówił, mówił
Nie słyszałem słowa, ani jednego słowa
Był moim bratem, powiedział, że stąd nie
ma
Innego wyjścia, bądź moim bratem
Musimy się wydostać, musimy się
wydostać
Wydostać stąd
Chodziłem, zamknięty w czterech ścianach
Chodziłem tam i z powrotem
Podszedłem do okna, by zobaczyć siebie
I moje odbicie, kiedy pomyślałem o tym
Dokąd podążam, zmierzam donikąd,
zmierzam donikąd
Nikt, nikt nie jest bardziej ślepy
Niż ten, kto nie chce widzieć
Nikt, nikt nie jest bardziej ślepy
Niż ja
Mówiłem, mówiłem we śnie
Nie mogę przestać mówić, mówić, mówić
Mówię do Ciebie, to zależy od Ciebie
Bądź moim bratem, bo stąd nie ma innego
wyjścia
Bądź moim bratem
Musimy się wydostać, musimy się
wydostać
Wydostać stąd
4
4
.
.
R
R
e
e
j
j
o
o
i
i
c
c
e
e
/
/
R
R
a
a
d
d
u
u
j
j
ę
ę
s
s
i
i
ę
ę
Wszystko się zmienia, a na zewnątrz
Jakiś budynek leży w gruzach
W środku na ziemi jest jakieś dziecko
Które mówi, że zrobi to znów
I cóż mogę zrobić
Cóż, na Boga, mogę powiedzieć
Tego już nie da się naprawić
On mówi, ze pewnego dnia zmieni świat
Raduję się
Dziś rano spadłem z łóżka
Gdy zrozumiałem, co on powiedział
Wszystko jest szalona
Lecz jestem zbyt leniwy, by kłamać
I cóż mogę zrobić
Powiedzcie mi, co powinienem powiedzieć
Nie mogę zmienić świata
Ale mogę zmienić siebie
Radujcie się
5
5
.
.
F
F
i
i
r
r
e
e
/
/
O
O
g
g
i
i
e
e
ń
ń
Wołam, wołam, słońce płonie na czarno
Wołam, wołam, uderza mnie w plecy
Ogniem, ogniem
Ogniem, ogniem
Wołam, wołam, księżyc czerwienieje
Wołam, wołam, ciągnie mnie za sobą
Ogniem, ogniem
Jest we mnie ogień, kiedy się przewracam
Jest we mnie ogień, kiedy wołam
Zbudowałem ogień, ogień, wracam do
domu
Wołam, wołam, spadają gwiazdy
Wołam, wołam, przewracają mnie na
ziemię
Ogniem, ogniem
Jest we mnie ogień, kiedy się przewracam
Jest we mnie ogień, kiedy wołam
Jest we mnie ogień, kiedy się przewracam
Zbudowałem ogień, ogień, wracam do
domu
Wołam, wołam, wołam, wołam
6
6
.
.
T
T
o
o
m
m
o
o
r
r
r
r
o
o
w
w
/
/
J
J
u
u
t
t
r
r
o
o
Czy wrócisz jutro?
Czy powrócisz jutro?
Czy będę mogła dziś zasnąć?
Ktoś tam jest na zewnątrz,
Ktoś puka do drzwi
Jakiś czarny samochód
Stoi po drugiej stronie drogi
Nie podchodź do drzwi,
Nie podchodź do drzwi
Wychodzę, wychodzę na zewnątrz
Mamo, idę tam
Czy wrócisz jutro?
Czy wrócisz jutro?
Czy będę mogła dziś zasnąć?
Kto rozbił okno;
Kto wyłamał drzwi?
Kto podarł zasłony,
Dla kogo?
Kto zaleczy rany?
Kto wyleczy blizny?
Otwórz drzwi, otwórz drzwi
Czy powrócisz jutro?
Czy powrócisz jutro?
Czy będę mogła dziś zasnąć?
Bo chcę, chcę
Chcę, żebyś jutro tu wrócił
Czy wrócisz jutro
Otwórz się, otwórz się na Słowa Baranka
Bożego
Na miłość Tego, co sprawił, że niewidomi
Ujrzeli. On wraca. On wraca.
Wraca. Uwierz mu. Jezus przybywa.
7
7
.
.
O
O
c
c
t
t
o
o
b
b
e
e
r
r
/
/
P
P
a
a
ź
ź
d
d
z
z
i
i
e
e
r
r
n
n
i
i
k
k
Październik
Drzewa są ogołocone
Ze swych szat
Co mnie do obchodzi?
Październik
Królestwa powstają i królestwa upadają
Lecz Ty idziesz dalej
Wciąż dalej
8
8
.
.
W
W
i
i
t
t
h
h
A
A
S
S
h
h
o
o
u
u
t
t
(
(
J
J
e
e
r
r
u
u
s
s
a
a
l
l
e
e
m
m
)
)
/
/
K
K
r
r
z
z
y
y
k
k
n
n
i
i
j
j
(
(
J
J
e
e
r
r
o
o
z
z
o
o
l
l
i
i
m
m
a
a
)
)
Och, dokąd pójdziemy, dokąd stąd
pójdziemy
Gdzie pójdziemy
Gdy na zboczu wzgórza, rozlano krew
My wciąż patrzyliśmy na siebie
Ale teraz, wracamy tam, do Jerozolimy
Krzycz, krzycz, wykrzycz to, krzyknij
Chcę dojść do stóp Góry Syjam
Do stóp tego, który sprawił, że przejrzałem
Do wzgórza, na którym rozlano krew
Kiedy nas wypełnia miłość.
Ale już niedługo będziemy tam, w
Jerozolimie
Krzycz, krzycz, wykrzycz to, krzyknij
9
9
.
.
S
S
t
t
r
r
a
a
n
n
g
g
e
e
r
r
I
I
n
n
A
A
S
S
t
t
r
r
a
a
n
n
g
g
e
e
L
L
a
a
n
n
d
d
/
/
O
O
b
b
c
c
y
y
w
w
o
o
b
b
c
c
y
y
m
m
k
k
r
r
a
a
j
j
u
u
Obcy, obcy w obcym kraju
Patrzył na mnie zdziwiony, że jeszcze tu
stoję
Poprosiliśmy go o uśmiech do zdjęcia
Czekaliśmy by zobaczyć
Czy można go rozśmieszyć
ś
ołnierz poprosił o papierosa
Wciąż widzę jego uśmiechniętą twarz
Patrzył na mnie przez ulicę
Byliśmy tak daleko od siebie
Obcy, obcy w obcym kraju
Patrzył na mnie zdziwiony, że jeszcze tu
stoję
Patrzyłem, jak obserwował nas
Wsiadających do autobusu,
Patrzyłem, jak to było
Jak to było kiedy on był z nami
Nie przeszkadza mi spanie na podłodze
Lecz nie mogłem spać, po tym, co
zobaczyłem
Napisałem ten list, by ci powiedzieć co
czuję
Och, chciałbym abyś był tu ze mną
1
1
0
0
.
.
S
S
c
c
a
a
r
r
l
l
e
e
t
t
/
/
S
S
z
z
k
k
a
a
r
r
ł
ł
a
a
t
t
/Utwór instrumentalny/
1
1
1
1
.
.
I
I
s
s
T
T
h
h
a
a
t
t
A
A
l
l
l
l
?
?
/
/
C
C
z
z
y
y
t
t
o
o
w
w
s
s
z
z
y
y
s
s
t
t
k
k
o
o
?
?
Ś
piewanie tej pieśni złości mnie
Nie jestem zły na Ciebie
Czy to wszystko?
Czy to wszystko?
Ś
piewanie tej piesni uszczęśliwia mnie
Nie jestem szczęśliwy z Tobą
Czy to wszystko?
Czy to wszystko?
Ś
piewanie tej pieśni sprawia, że tańczę
Czy to wszystko?
Czy to wszystko czego chcesz?
Czy to wszystko?
Czy to wszystko?
W
W
A
A
R
R
[
[
1
1
9
9
8
8
3
3
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
S
S
u
u
n
n
d
d
a
a
y
y
B
B
l
l
o
o
o
o
d
d
y
y
S
S
u
u
n
n
d
d
a
a
y
y
2
2
.
.
S
S
e
e
c
c
o
o
n
n
d
d
s
s
3
3
.
.
N
N
e
e
w
w
Y
Y
e
e
a
a
r
r
'
'
s
s
D
D
a
a
y
y
4
4
.
.
L
L
i
i
k
k
e
e
A
A
S
S
o
o
n
n
g
g
.
.
.
.
.
.
5
5
.
.
D
D
r
r
o
o
w
w
n
n
i
i
n
n
g
g
M
M
a
a
n
n
6
6
.
.
T
T
h
h
e
e
R
R
e
e
f
f
u
u
g
g
e
e
e
e
7
7
.
.
T
T
w
w
o
o
H
H
e
e
a
a
r
r
t
t
s
s
B
B
e
e
a
a
t
t
A
A
s
s
O
O
n
n
e
e
8
8
.
.
R
R
e
e
d
d
L
L
i
i
g
g
h
h
t
t
9
9
.
.
S
S
u
u
r
r
r
r
e
e
n
n
d
d
e
e
r
r
1
1
0
0
.
.
4
4
0
0
1
1
.
.
S
S
u
u
n
n
d
d
a
a
y
y
B
B
l
l
o
o
o
o
d
d
y
y
S
S
u
u
n
n
d
d
a
a
y
y
/
/
K
K
r
r
w
w
a
a
w
w
a
a
n
n
i
i
e
e
d
d
z
z
i
i
e
e
l
l
a
a
Nie mogę uwierzyć w dzisiejsze
wiadomości
Nie mogę zamknąć oczu i odpędzić ich od
siebie
Jak długo, jak długo jeszcze
Musimy śpiewać tę pieśń?
Jak długo? Tej nocy możemy być razem
Potłuczone szkło butelek pod dziecięcymi
stopami,
Ciała porozrzucane w poprzek ślepej ulicy
Ale ja nie poderwę się do walki
Bo to mnie niszczy, to przypiera mnie do
muru
Niedziela, krwawa niedziela
Niedziela, krwawa niedziela
Ta bitwa właśnie się zaczęła
Wielu przegrało, ale powiedz mi kto
wygrał?
Okopy biegną przez nasze serca
I dzieci matek, bracia, siostry
Wszyscy są rozdarci
Niedziela, krwawa niedziela
Niedziela, krwawa niedziela
Jak długo, jak długo musimy śpiewać tę
pieśń?
Jak długo? Tej nocy możemy być razem
Tej nocy, tej nocy
Niedziela, krwawa niedziela
Niedziela, krwawa niedziela
Otrzyj łzy ze swych oczu,
Otrzyj z oczu łzy
Otrzyj swe nabiegłe krwią oczy
Niedziela, krwawa niedziela
Niedziela, krwawa niedziela
To prawda, że jesteśmy odporni
Jeśli fakt jest dla nas fikcją,
A telewizja rzeczywistością
Dzisiaj płaczą miliony
Jemy, pijemy, wiedząc, że jutro zginą
Prawdziwa bitwa dopiero się zaczęła
Jezus ogłosił zwycięstwo
W niedzielę, krwawą niedzielę
Niedzielę, krwawą niedzielę
2
2
.
.
S
S
e
e
c
c
o
o
n
n
d
d
s
s
/
/
S
S
e
e
k
k
u
u
n
n
d
d
y
y
Sekundę trwa pożegnanie
Rozstanie
Sekundę trwa słowo „śegnaj”
Powiedz żegnaj, do widzenia,
Dokąd teraz idziesz?
Padnij, wstań i…padnij, wstań i…
Błyskawica rozświetla niebo
Na całym świecie ludzie się rodzą i
umierają
Jak nocny złodziej
Patrzysz na życie przez płomień świecy
Padnij, wstań i…padnij, wstań i…
W mieszkaniu na Times Square
Można ich zwabić gdziekolwiek
Zażądać okupu, narobić sobie kłopotów
Każdego dnia człowiek zabija człowieka
ZSRR, NRD, Nowy Jork, Pekin
To marionetki, to marionetki wprawiają
Wszystko w ruch
Powiedz do widzenia, powiedz żegnaj
Powiedz do widzenia, powiedz żegnaj
Tylko sekundę trwa słowo „śegnaj”
Naciśnij guzik i wyjmij wtyczkę
Powiedz do widzenia
Padnij, wstań i…padnij, wstań i…
Oni przygotowują bombę atomową
Czy wiedzą chociaż skąd pochodzi ten
taniec?
Tak, oni robią bombę atomową
I chcą, abyś im zaśpiewał
Powiedz do widzenia, powiedz żegnaj
3
3
.
.
N
N
e
e
w
w
Y
Y
e
e
a
a
r
r
’
’
s
s
D
D
a
a
y
y
/
/
D
D
z
z
i
i
e
e
ń
ń
N
N
o
o
w
w
e
e
g
g
o
o
R
R
o
o
k
k
u
u
Wszystko jest ciche w dniu Nowego roku
Ś
wiat chowa się pod białym puchem
Pragnę być z Tobą
Być z Tobą w nocy i w dzień
Nic się nie zmienia w dniu Nowego Roku
Znów będę z Tobą
Znów będę z Tobą
Pod niebem koloru krwi
Zebrał się biało-czarny tłum
Spletli dłonie, wszyscy równi
Tytuły w gazetach mówią: to prawda, to
prawda
Wygramy
Choć rozdarci, będziemy znów razem
Zacznę, zacznę
Och, może już nadszedł właściwy czas
Och, może dziś w nocy
Znów będę z Tobą
Znów będę z Tobą
Powiedziano nam, że to złoty wiek
A złoto jest przyczyną walk
A ja wciąż pragnę być z Tobą
Być z Tobą w nocy i w dzień
Nic nie zmienia się w Nowy Rok
4
4
.
.
L
L
i
i
k
k
e
e
A
A
S
S
o
o
n
n
g
g
…
…
/
/
P
P
i
i
o
o
s
s
e
e
n
n
k
k
ę
ę
…
…
Piosenkę, którą muszę śpiewać
Ś
piewam dla Ciebie
Słowa, które muszę zebrać,
Zbieram dla Ciebie
Czy to w skórze, w koronkach czy
łańcuchach
Naszych praw dochodzić chcemy
Rewolucja znów wybucha
Lecz ja nie będę
Nosił jej emblematu na swym rękawie
Już dawno zrozumiałem prawdziwe
znaczenie tego słowa
I wiesz, że w nie nie wierzę
Za stary jestem, by mnie przekonywać,
A właściwie to kim Ty jesteś
Dziś w nocy, jutro będzie już za późno
My tak lubimy nosić plakietki i mundur
Powiewać flagą
Ale ja nie pozwolę innym na to piekło,
które wybuchnie
Gdy znów się podzielimy
Gdy znów staniemy naprzeciw siebie
Zbyt uparci, aby starać się coś zmienić
Zbyt pewni siebie, aby móc się mylić
W tej buntowniczej pieśni
Niechże zadzwonią dzwony, czy już nic
nie zostało?
Czego Ty właściwie chcesz? Uczciwości?
Bezimienne pokolenie, rozszarpane,
rozdarte
Nie mające nic do stracenia
I nic do wygrania bez przyszłości
Jeśli nie możesz sam sobie pomóc
To rozejrzyj się wokół siebie
Kiedy inni potrzebują Twego czasu
Mówisz, że czas już iść, czas już iść
Gniewne słowa walki nie przerwą
Dwa błędy nie dadzą w sumie prawdy
Potrzebuję nowego serca
O Boże, niechże ono krwawi,
Czy nic już nie pozostało?
5
5
.
.
D
D
r
r
o
o
w
w
n
n
i
i
n
n
g
g
M
M
a
a
n
n
/
/
T
T
o
o
n
n
ą
ą
c
c
y
y
Weź mnie za rękę
Wiesz, że pójdę za Tobą
Jeśli zechcesz, to przejdę
Niebo, by dotrzeć do Twojej miłości
By dotrzymać swej obietnicy
I być dziś w nocy z Tobą
I już zawsze – na wieki
Weź mnie za rękę
Wiesz, że pójdę za Tobą
Jeśli zechcesz to przejdę
Niebo, by dotrzeć do Twojej miłości
I rozumiem, że
Wiatry i fale
I zmiany czasu
Nie odbiorą mi ciebie
Trzymaj, trzymaj mocno
Moją miłość
Nie wypuszczaj jej ze swych rak
Przejdą burzę
To nie potrwa długo
Miną burzę
Lecz moja miłość będzie wiecznie trwać
Weź mnie za rękę
Wiesz, że pójdę z Tobą
Jeśli zechcesz, to przejdę niebo
By dotrzeć do Twojej miłości
Podaruję Ci wszystko co mam
Trzymaj, trzymaj się mocno
Trzymaj, trzymaj się mocno
Rozpostrzyj skrzydła, rozpostrzyj
Odlecisz, odlecisz jak orzeł
Odlecisz wolna jak ptak
Weź mnie za rękę, weź mnie za rękę
Trzymaj, trzymaj się mocno
Trzymaj, trzymaj się mocno
Ta miłość będzie trwać wiecznie
Ta miłość będzie trwać wiecznie
Weź mnie za rękę
Weź mnie za rękę
6
6
.
.
T
T
h
h
e
e
R
R
e
e
f
f
u
u
g
g
e
e
e
e
/
/
U
U
c
c
i
i
e
e
k
k
i
i
n
n
i
i
e
e
r
r
k
k
a
a
Wojna, ona jest uciekinierką
Widzę jej twarz
Widzę jak się we mnie wpatruje
Wojna, ona jest uciekinierka
Jej mam mówi, że pewnego dnia
Zamieszka w Ameryce
Rankiem czeka
Czeka na swój statek
Który zabierze ją daleko
Wojna, tata idzie na wojnę
Idzie walczyć, lecz nie wie o co
Wojna, tata idzie na wojnę
Jej mam mówi, że pewnego dnia
On wróci z daleka
Wieczorem czeka
Czeka na powrót swego mężczyzny
Czeka, by ją wziął za rękę
I zabrał
Do ziemi obiecanej
Wojna, ona ma ładną buzię
Ale urodziła się w złym czasie i w złym
miejscu
Wojna, ona ma ładną buzię
Jej mam mówię, że pewnego dnia
Zamieszka w Ameryce (tak w Ameryce)
Wojna, ona jest uciekinierką
Przyjdzie i zatańczy
Dotrzyma Ci towarzystwa
Wojna, ona jest uciekinierka
Jej mama mówi, że pewnego dnia
Zamieszka w Ameryce
7
7
.
.
T
T
w
w
o
o
H
H
e
e
a
a
r
r
t
t
s
s
B
B
e
e
a
a
t
t
A
A
s
s
O
O
n
n
e
e
/
/
D
D
w
w
a
a
s
s
e
e
r
r
c
c
a
a
b
b
i
i
j
j
ą
ą
c
c
e
e
j
j
a
a
k
k
j
j
e
e
d
d
n
n
o
o
Nie wiem
Nie wiem, po której jestem stronie
Nie wiem, co prawe jest, co lewe
Co dobre a co złe
Mówią, że jestem głupcem
Mówią, że jestem niczym
Lecz jeśli i Ty tak uważasz
Och, to już coś znaczy
Dwa serca bijące jak jedno
Dwa serca bijące jak jedno
Dwa serca
Nie mogę przestać tańczyć
To moja ostatnia szansa
Powiedziałem, że nie mogę przestać
tańczyć
Kochanie, to moja ostatnia szansa
Oszukaj czarne, oszukaj białe
Oszukaj wszystko, niech nic nie będzie
prawdziwe
Oszukaj siebie, oszukaj mnie, oszukaj
miłość
Nie wiem
Jak wyrazić to, co muszę powiedzieć
Nie wiem czy to jest czarne, czy białe
Są tacy, co widzę to w czerwieni
Nie znam właściwych odpowiedzi
Zostawiam je Tobie
Czy ta miłość jest niemodna
Czy to, po prostu, zły czas
Czy te słowa są zaprzeczeniem
Tych, które chcesz usłyszeć?
Próbuję to z siebie wyrzucić
Próbuję wyjaśnić
To, co czuję
Dwa serca
Nie mogę przestać tańczyć
Kochanie, to moja ostatnia szansa
Powiedziałem, że nie mogę przestać
tańczyć
Kochanie, to moja ostatnia szansa
Powiedziałem, że nie mogę przestać
tańczyć
Kochanie, to moja ostatnia szansa
Nie mogę przestać tańczyć
8
8
.
.
R
R
e
e
d
d
L
L
i
i
g
g
h
h
t
t
/
/
C
C
z
z
e
e
r
r
w
w
o
o
n
n
e
e
ś
ś
w
w
i
i
a
a
t
t
ł
ł
o
o
Mówię do Ciebie, och, odejdź
Wciąż jesteś bezsilna
Mówisz, że nie ma sprawy
Ale boli Cię, jesteś przerażona
Gdy uciekasz od samej siebie
Daję Ci moją miłość
Daję Ci moją miłość
Daję Ci moją miłość
Lecz wciąż odchodzisz, no cóż
To Twoje spóźnione przedstawienie
Rozpoczyna się, gdy wychodzisz na ulicę
Lecz dokąd możesz iść
By zostawić samą siebie
Samotną w blasku światła
Swej własnej tragedii
Daję Ci moją miłość, miłość, miłość…
W sercu, w sercu
W sercu miasta ujrzysz mnie
Wołającego, wołającego, wołającego
Zobaczysz mnie wołającego
Całe życie tylko Cię wołam
I przyniosę Ci
I przyniosę Ci
Dam Ci moją miłość
Dam moją miłość
Dam Ci moją miłość
Dam moją miłość
Miłość, miłość, miłość, miłość…
9
9
.
.
S
S
u
u
r
r
r
r
e
e
n
n
d
d
e
e
r
r
/
/
P
P
o
o
d
d
d
d
a
a
j
j
ę
ę
s
s
i
i
ę
ę
Miasto aż jaśnieje
Od kochanków i kłamstw
Błyszczące niebieskie oczy
Miasto jest rozświetlone dziś w nocy
Jaśniejsze niż w dzień
Poddaj się poddaj
Poddaj się poddaj
Sadie powiedziała, że nie może
Zrozumieć o co tutaj chodzi
Więc, przestała się zastanawiać
Teraz Sadie jest na ulicy
I ludzi których spotyka Ty znasz
Próbowała być dobrą dziewczyną
I dobrą żoną
Założyć rodzinę
Prowadzić godne życie
Ale to jej nie wystarczało
Więc wybrała się na 48 piętro
Aby odnaleźć, odnaleźć
Sens swojego życia
Poddaj się poddaj
Poddaj się poddaj
Miasto jest ogniem
Płomieniem namiętności
Które zna moje imię
Miasto jest pragnieniem
Które wchłania mnie bardziej z każdym
dniem
To jest na ulicy pod mymi stopami
I w powietrzu, jest wszędzie, gdzie Cię
szukam
Jest to w rzeczach, które robię, o których
mówię
Jeżeli chcę przeżyć
To muszę umrzeć dla siebie pewnego dnia
Tato śpiewaj moją pieśń
Tato śpiewaj moją pieśń
Tato śpiewaj moją pieśń
1
1
0
0
.
.
4
4
0
0
/
/
P
P
s
s
a
a
l
l
m
m
4
4
0
0
Czekałem cierpliwie na Pana
Pochylił się i usłyszał mój płacz
Wyciągnął mnie z otchłani
Z bagnistej gliny
Będę śpiewał, śpiewał nową pieśń
Będę śpiewał, śpiewał nową pieśń
Jak długo mam śpiewać tę pieśń?
Jak długo mam śpiewać tę pieśń?
Jak długo, jak długo, jak długo, jak długo
Mam śpiewać tę pieśń?
Postawiłeś me stopy na skale
I mocno odcisnąłeś ślad
Wielu ujrzy
Wielu ujrzy i usłyszy
Będę śpiewał, śpiewał nową pieśń
Będę śpiewał, śpiewał nową pieśń
Jak długo mam śpiewać tę pieśń?
Jak długo, jak długo, jak długo
Jak długo mam śpiewać tę pieśń?
U
U
N
N
D
D
E
E
R
R
A
A
B
B
L
L
O
O
O
O
D
D
R
R
E
E
D
D
S
S
K
K
Y
Y
-
-
L
L
I
I
V
V
E
E
[
[
1
1
9
9
8
8
3
3
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
G
G
l
l
o
o
r
r
i
i
a
a
2
2
.
.
1
1
1
1
O
O
'
'
c
c
l
l
o
o
c
c
k
k
T
T
i
i
c
c
k
k
T
T
o
o
c
c
k
k
3
3
.
.
I
I
W
W
i
i
l
l
l
l
F
F
o
o
l
l
l
l
o
o
w
w
4
4
.
.
P
P
a
a
r
r
t
t
y
y
G
G
i
i
r
r
l
l
5
5
.
.
S
S
u
u
n
n
d
d
a
a
y
y
B
B
l
l
o
o
o
o
d
d
y
y
S
S
u
u
n
n
d
d
a
a
y
y
6
6
.
.
T
T
h
h
e
e
E
E
l
l
e
e
c
c
t
t
r
r
i
i
c
c
C
C
o
o
.
.
7
7
.
.
N
N
e
e
w
w
Y
Y
e
e
a
a
r
r
'
'
s
s
D
D
a
a
y
y
8
8
.
.
4
4
0
0
T
T
H
H
E
E
U
U
N
N
F
F
O
O
R
R
G
G
E
E
T
T
T
T
A
A
B
B
L
L
E
E
F
F
I
I
R
R
E
E
[
[
1
1
9
9
8
8
4
4
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
A
A
S
S
o
o
r
r
t
t
O
O
f
f
H
H
o
o
m
m
e
e
c
c
o
o
m
m
i
i
n
n
g
g
2
2
.
.
P
P
r
r
i
i
d
d
e
e
(
(
I
I
n
n
T
T
h
h
e
e
N
N
a
a
m
m
e
e
O
O
f
f
L
L
o
o
v
v
e
e
)
)
3
3
.
.
W
W
i
i
r
r
e
e
4
4
.
.
T
T
h
h
e
e
U
U
n
n
f
f
o
o
r
r
g
g
e
e
t
t
t
t
a
a
b
b
l
l
e
e
F
F
i
i
r
r
e
e
5
5
.
.
P
P
r
r
o
o
m
m
e
e
n
n
a
a
d
d
e
e
6
6
.
.
4
4
t
t
h
h
O
O
f
f
J
J
u
u
l
l
y
y
7
7
.
.
B
B
a
a
d
d
8
8
.
.
I
I
n
n
d
d
i
i
a
a
n
n
S
S
u
u
m
m
m
m
e
e
r
r
S
S
k
k
y
y
9
9
.
.
E
E
l
l
v
v
i
i
s
s
P
P
r
r
e
e
s
s
l
l
e
e
y
y
A
A
n
n
d
d
A
A
m
m
e
e
r
r
i
i
c
c
a
a
1
1
0
0
.
.
M
M
L
L
K
K
1
1
.
.
A
A
S
S
o
o
r
r
t
t
O
O
f
f
H
H
o
o
m
m
e
e
c
c
o
o
m
m
i
i
n
n
g
g
/
/
P
P
o
o
w
w
r
r
ó
ó
t
t
d
d
o
o
d
d
o
o
m
m
u
u
Już wiesz, ze czas odejść
Wyruszyć w drogę przez zamieć
Przez pola żałoby
Do odległego światła
Bardzo pragniesz czasu
Czasu by uzdrawiać, pożądać, czasu
A ziemia pod Twymi stopami porusza się
Pod pejzażem Twych własnych marzeń
Och, stąpamy po granicy
I wciąż biegniemy
Biegniemy nie oglądając się wstecz
Będę tam, będę tam
Dziś wieczór, na autostradzie wiodącej
gdzieś stąd
Wszystkie mury miasta wokół nas runą
Kurz utworzy zasłonę dymną
Twarze poorane jak pola, które niegdyś
Nie stawiały oporu
ś
yjemy przy drodze
Na zboczu wzgórza, gdy eksplodują doliny
Przemieszczona, zaduszona
Ziemia ma już siebie dość
(No chodź ruszaj w drogę
No chodź, mówię do Ciebie)
Och, stąpamy po granicy
I wciąż biegniemy
Biegniemy nie oglądając się wstecz
Dziś wieczór, dziś wieczór
(No chodź ruszaj w drogę
No chodź, mówię do Ciebie)
Wiatr uderzy zimą
Walcem błyskawic, jak wybuch bomby
I nie będzie żadnych słów, tylko krzyk…
Dziś w nocy przerzucimy most
Nad morzem i lądem
Popatrz na niebo i płonący deszcz
Ona umrze i ożyje znów
Dziś w nocy
Twe serce bije tak wolno
Wśród deszczu i śniegu
Przez pola żałoby
Do odległego światła
Och, nie martw się, nie płacz
Gdyż dziś wieczór, nareszcie
Wracam do domu
Wracam do domu
2
2
.
.
P
P
r
r
i
i
d
d
e
e
(
(
I
I
n
n
T
T
h
h
e
e
N
N
a
a
m
m
e
e
O
O
f
f
L
L
o
o
v
v
e
e
)
)
/
/
D
D
u
u
m
m
a
a
(
(
W
W
i
i
m
m
i
i
ę
ę
m
m
i
i
ł
ł
o
o
ś
ś
c
c
i
i
)
)
Jeden człowiek przychodzi w imię miłości
Inny przychodzi i odchodzi
Jeszcze inny przychodzi by osądzać
Drugi by wszystkiemu zaprzeczyć
W imię miłości
Cóż jeszcze w imię miłości
W imię miłości
Cóż jeszcze w imię miłości
Jeden człowiek złapany
Na płocie z drutu kolczastego
Inny stawia opór
Jeszcze inny, który przegrał, leży na pustej
plaży
Drugi zdradzony pocałunkiem
Cóż jeszcze w imię miłości
W imię miłości
Cóż jeszcze w imię miłości
Wczesny ranek czwartego kwietnia
Głośny dźwięk strzału rozlega się w
Memphis
Nareszcie jesteś wolny
Odebrali Ci życie
Ale nie zdołali zabrać Twej duszy
W imię miłości
Cóż jeszcze w imię miłości
W imię miłości
Cóż jeszcze w imię miłości
W imię miłości…
3
3
.
.
W
W
i
i
r
r
e
e
/
/
L
L
i
i
n
n
a
a
Jestem niewinny a zarazem winny
Zbrodni możliwej teraz do uchwycenia
Taki ładny dzień, odrzuć swe życie
Taki ładny dzień, pozwól mu odejść
Nie mogę uwierzyć w ten chłód w jego
oczach
Chłód w sercu i duszy
Sercu i duszy
Chłodny człowiek, takie chłodne serce,
taki
Chłodny sposób bycia, dlaczego masz
cierpieć
Sprzedany w ciemności, została mi dusza
Sprzedany w ciemności, najdłuższy sen
Najdłuższy sen
Ja wchodzę, a Ty wychodzisz, przybywasz
Tutaj, znów tu jesteśmy, teraz postaw na
co chcesz
Czy to już czas, czas by wygrać lub
stracić?
Czy to już czas, czas wyboru?
Nie mogę uwierzyć w ten chłód w jego
oczach
Więc gdzieś głęboko nie ma we mnie
ognia
Chłód w jego sercu i duszy
Kiedy tylko będziesz na ziemi, pocałuj go
Czy nie zabierzesz mnie,
W porządku każ mi tylko iść dalej
W porządku Jack, masz rację Jack, podejdź
Bliżej i przetnij, przetnij gardło, wykrwaw
się
Jestem po Twojej stronie, bądź po tej
stronie
W porządku Jack, zejdź z mych pleców
Nie jestem naiwniakiem, dam Ci nadzieję
On jest liną, on jest liną
Moim jedynym ratunkiem
4
4
.
.
T
T
h
h
e
e
U
U
n
n
f
f
o
o
r
r
g
g
e
e
t
t
t
t
a
a
b
b
l
l
e
e
F
F
i
i
r
r
e
e
/
/
N
N
i
i
e
e
z
z
a
a
p
p
o
o
m
m
n
n
i
i
a
a
n
n
y
y
o
o
g
g
i
i
e
e
ń
ń
Lód, twe jedyne rzeki zamarzają
Ś
wiatła miasta lśnią jak srebro i złoto
Wyłaniasz się z nocy
Twe oczy są czarne jak węgiel
Idź, przejdź
Idź, aż zaczniesz biec i nie oglądaj się
Bo tutaj jestem ja
Karnawał, koła wirują i wzlatują w górę
Wśród alkoholu,
Czerwone wino, które przenika przez skórę
Twarz w twarz, w suchym miejscu
pozbawionym wody
Idź, przejdź
Tak smutno jest napastować Twą miłość
więc zostań
Zostań tym razem
Zostań dziś wieczór w kłamstwie
Pytam tylko, lecz sądzę, że wiesz
Chodź zabierz mnie stąd
Chodź zabierz mnie stąd
Chodź zabierz mnie do domu
Do domu znów
A jeśli góry się rozpadną
Lub znikną w morzu
ś
adnej łzy, nie, ja
Nie zostanę dziś wieczór w kłamstwie
Nawet jeśli jest to czas miłości
Jeżeli zachowasz swą miłość
To ocal swe łzy
I nie każ mi tam iść
Nie zmuszaj mnie do tego
Dziś wieczór
Dziś wieczór
5
5
.
.
P
P
r
r
o
o
m
m
e
e
n
n
a
a
d
d
e
e
/
/
P
P
r
r
o
o
m
m
e
e
n
n
a
a
d
d
a
a
Ziemia, niebo, krajobraz, czy ona znów
wróci?
Ludzie ze słomy, sala bilardowa
Słowa, które budują lub niszczą, suchy
kurz
Kości, piasek i kamień
Płot z drutu kolczastego skaleczył mnie
Chciałbym iść krętymi schodami
Na wyższe piętro
I jak fajerwerk wybuchnąć
Rzymskie świece, błyskawica rozświetla
niebo
Pod stopami zniszczone ulice
Krawężnik, chodnik
Widzę jak wpatrujesz się w otwartą
przestrzeń
Czy podszedłem teraz bliżej, poza tę
twarz?
Och powiedz mi, Cherry zatańcz ze mną
Niech to będzie szalona noc
W górę krętymi schodami na wyższe piętro
Obrazki, nadmorskie miasto,
Coca cola, piłka nożna,
Radio, radio, radio, radio…
6
6
.
.
4
4
t
t
h
h
O
O
f
f
J
J
u
u
l
l
y
y
/
/
4
4
l
l
i
i
p
p
c
c
a
a
/ Utwór instrumentalny/
7
7
.
.
B
B
a
a
d
d
/
/
Z
Z
ł
ł
y
y
Jeśli odwrócisz się
Jeśli znów się zgubisz
To gdy tylko będę mógł,
Pozwolę Ci odejść, przeminąć
Poddać się
Gdybym mógł porzucić
To pozbawione życia życie na wiatr
Zostawić te gliniane serce
I zobaczyć jak odchodzisz
W noc, przez deszcz
W pół-światło, przez ogień
Gdybym mógł – przez siebie, uwolnić
Twego ducha
Wyprowadziłbym Twoje serce
Zobaczyłbym Twą ucieczkę
W światło i w dzień
ś
eby tak pozwolić odejść i znaleźć drogę
ś
eby tak pozwolić odejść i znaleźć drogę
Jestem rozbudzony
Jestem rozbudzony
Rozbudzony
Nie śpię
Gdybyś ich zapytała, to może
powiedzieliby Ci to
Co ja chciałem Ci przekazać
Prawdziwe barwy wzlatują w błękicie
Błękitne jedwabne niebo i płonąca flaga
Barwy zderzają się w przekrwionych
oczach
Gdybym mógł, wiesz, pozwoliłbym
Odejść tej rozpaczy
Nieład, rozłąka, potępienie, objawienie
W pokusie, izolacji, opuszczeniu
Idź i znajdź drogę
Jestem rozbudzony
Jestem rozbudzony
Rozbudzony
Nie śpię, o nie, nie
8
8
.
.
I
I
n
n
d
d
i
i
a
a
n
n
S
S
u
u
m
m
m
m
e
e
r
r
S
S
k
k
y
y
/
/
B
B
a
a
b
b
i
i
e
e
l
l
a
a
t
t
o
o
n
n
a
a
n
n
i
i
e
e
b
b
i
i
e
e
Głęboka wyrwa gdzieś w oceanie, niebo
jest
Takie jak tam, nie wiem skąd się wzięła
Ta polanka w sercu lasu
Biegnę tam, aby dotknąć światła, niebo
Niebo jest błękitne
Głęboko, głęboko, w ziemi jest otwór
Gdybym mógł, wzniósłbym się
W powietrze by popłynąć pod prąd
Hej, hej, hej, wysoko w niebo
Niebo jest błękitne
Zgubić gdzieś po drodze
Iskrę rodzącą ogień
Zabłysnąć i zgasnąć
Tego najdłuższego dnia
Wiatr przewiewa me serce
Wiatr przewiewa mą duszę
Wiatr przewiewa me serce
Wiatr przewiewa ma duszę
Wiatr przewiewa me serce
Wiatr wieje w mej duszy
Oddaj się temu najdłuższemu dniu
Oddaj się, rozdaj to wszystko
Dwie rzeki płyną zbyt głęboko
Pory roku tak jak i ja się zmieniają
Ś
wiatło, uderza najwyższe drzewa
Z dala od światła, z dala od światła
W górę w niebo
W błękitne niebo
9
9
.
.
E
E
l
l
v
v
i
i
s
s
P
P
r
r
e
e
s
s
l
l
e
e
y
y
A
A
n
n
d
d
A
A
m
m
e
e
r
r
i
i
c
c
a
a
/
/
E
E
l
l
v
v
i
i
s
s
P
P
r
r
e
e
s
s
l
l
e
e
y
y
i
i
A
A
m
m
e
e
r
r
y
y
k
k
a
a
Twe niebo jest zasmucone
A Twe serce – tak zimne, kiedy jestem z
Tobą
Nigdy jeszcze się tak nie czułeś
Czas jest po Twojej stronie
Twój czas – o, nie mów, nie mów do mnie
Jesteś trochę sentymentalny
Ale nic Cię to nie obchodzi
Jeśli wezmę kawałek twego serca
Beznadziejnie, tak beznadziejnie
Próbuję się przebić przez Ciebie i mnie
I odkryłeś drogę swego przeznaczenia,
Dokąd ona wiedzie?
Choć odszedłeś ode mnie
To i tak wiem, że jeszcze kiedyś tu wrócisz
Ty wiesz – a ja nie,
Nikt Ci nie powiedział jak
Ty wiesz – otrzyj pot z białych brwi,
I zależy Ci – a nikt nie powiedział,
Ty próbowałeś
A Twe serce – pozostało gdzieś na boku
Deszcz zacina
A wstyd nie chce odejść
I ten deszcz wciąż pada i pada
I ten wstyd
Wtedy mogę się czuć jak kiedyś
Teraz to trochę boli, widzę podłogę
Zbierasz mnie
Zbierasz te kawałki
Na tej podłodze
1
1
0
0
.
.
M
M
L
L
K
K
/
/
M
M
a
a
r
r
t
t
i
i
n
n
L
L
u
u
t
t
h
h
e
e
r
r
K
K
i
i
n
n
g
g
Ś
pij, śpij tej nocy
I niech się spełnią Twe sny
A jeśli przyjdzie burzowa chmura
To niech pada
Niech pada deszcz
Niech tak będzie, niech tak się stanie
Ś
pij, śpij tej nocy
I niech się spełnią Twe marzenia
A jeśli przyjdzie burzowa chmura
To niech pada
Niech pada deszcz, pada deszcz
T
T
H
H
E
E
J
J
O
O
S
S
H
H
U
U
A
A
T
T
R
R
E
E
E
E
[
[
1
1
9
9
8
8
7
7
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
W
W
h
h
e
e
r
r
e
e
T
T
h
h
e
e
S
S
t
t
r
r
e
e
e
e
t
t
s
s
H
H
a
a
v
v
e
e
N
N
o
o
N
N
a
a
m
m
e
e
2
2
.
.
I
I
S
S
t
t
i
i
l
l
l
l
H
H
a
a
v
v
e
e
n
n
'
'
t
t
F
F
o
o
u
u
n
n
d
d
W
W
h
h
a
a
t
t
I
I
'
'
m
m
L
L
o
o
o
o
k
k
i
i
n
n
g
g
F
F
o
o
r
r
3
3
.
.
W
W
i
i
t
t
h
h
O
O
r
r
W
W
i
i
t
t
h
h
o
o
u
u
t
t
Y
Y
o
o
u
u
4
4
.
.
B
B
u
u
l
l
l
l
e
e
t
t
T
T
h
h
e
e
B
B
l
l
u
u
e
e
S
S
k
k
y
y
5
5
.
.
R
R
u
u
n
n
n
n
i
i
n
n
g
g
T
T
o
o
S
S
t
t
a
a
n
n
d
d
S
S
t
t
i
i
l
l
l
l
6
6
.
.
R
R
e
e
d
d
H
H
i
i
l
l
l
l
M
M
i
i
n
n
i
i
n
n
g
g
T
T
o
o
w
w
n
n
7
7
.
.
I
I
n
n
G
G
o
o
d
d
'
'
s
s
C
C
o
o
u
u
n
n
t
t
r
r
y
y
8
8
.
.
T
T
r
r
i
i
p
p
T
T
h
h
r
r
o
o
u
u
g
g
h
h
Y
Y
o
o
u
u
r
r
W
W
i
i
r
r
e
e
s
s
9
9
.
.
O
O
n
n
e
e
T
T
r
r
e
e
e
e
H
H
i
i
l
l
l
l
1
1
0
0
.
.
E
E
x
x
i
i
t
t
1
1
1
1
.
.
M
M
o
o
t
t
h
h
e
e
r
r
s
s
O
O
f
f
T
T
h
h
e
e
D
D
i
i
s
s
a
a
p
p
p
p
e
e
a
a
r
r
e
e
d
d
1
1
.
.
W
W
h
h
e
e
r
r
e
e
T
T
h
h
e
e
S
S
t
t
r
r
e
e
e
e
t
t
s
s
H
H
a
a
v
v
e
e
N
N
o
o
N
N
a
a
m
m
e
e
/
/
G
G
d
d
z
z
i
i
e
e
u
u
l
l
i
i
c
c
e
e
n
n
i
i
e
e
m
m
a
a
j
j
ą
ą
n
n
a
a
z
z
w
w
Chcę uciec, chcę się ukryć
Chcę zburzyć ściany
Które mnie otaczają
Chcę wyciągnąć rękę
I dotknąć płomienia
Tam gdzie ulice nie mają nazw
Chcę czuć słońce na mojej twarzy
Zobaczyć jak obłok kurzu znika bez śladu
Chcę się ukryć przed trującym deszczem
Tam gdzie ulice nie mają nazw
Gdzie ulice nie mają nazw
Gdzie ulice nie mają nazw
Wciąż budujemy
A potem spalamy miłość
Kiedy tam pójdę,
Zabiorę Cię z sobą
(To wszystko na co mnie stać)
Miasta są jak powódź
A nasza miłość pokrywa się rdzą
Wiatr smaga nasze twarze
I wdeptuje nas w kurz
Pokażę Ci takie miejsce
Wysoko na pustynnej równinie
Gdzie ulice nie mają nazw
Gdzie ulice nie mają nazw…
2
2
.
.
I
I
S
S
t
t
i
i
l
l
l
l
H
H
a
a
v
v
e
e
n
n
’
’
t
t
F
F
o
o
u
u
n
n
d
d
W
W
h
h
a
a
t
t
I
I
’
’
m
m
L
L
o
o
o
o
k
k
i
i
n
n
g
g
F
F
o
o
r
r
/
/
J
J
e
e
s
s
z
z
c
c
z
z
e
e
n
n
i
i
e
e
z
z
n
n
a
a
l
l
a
a
z
z
ł
ł
e
e
m
m
t
t
e
e
g
g
o
o
c
c
z
z
e
e
g
g
o
o
s
s
z
z
u
u
k
k
a
a
m
m
Wspiąłem się na najwyższe szczyty
Biegłem przez pola
Aby tylko z Tobą być
Aby tylko z Tobą być
Biegłem, czołgałem się
Wspiąłem się na mury tego miasta
Aby tylko z Tobą być
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
Całowałem słodkie usta
Czułem kojący dotyk opuszków jej palców
Niczym ogień
Płonęło we mnie pożądanie
Mówiłem językiem aniołów
Ś
ciskałem dłoń diabła
Lecz choć było gorąco
Ja byłem zimny jak głaz
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
Wierzę w nadejście Królestwa Bożego
Wtedy wszystkie kolory zleją się w jeden
Ale teraz wciąż uciekam
Zerwałeś kajdany,
Poluzowałeś łańcuchy
Dźwigałeś krzyż,
I mój wstyd, mój wstyd
Wiesz, że wierzę w to wszystko
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
3
3
.
.
W
W
i
i
t
t
h
h
O
O
r
r
W
W
i
i
t
t
h
h
o
o
u
u
t
t
Y
Y
o
o
u
u
/
/
Z
Z
T
T
o
o
b
b
ą
ą
l
l
u
u
b
b
b
b
e
e
z
z
C
C
i
i
e
e
b
b
i
i
e
e
Widzę Twe kamienne spojrzenie
Widzę cierń w Twoim boku
Czekam na Ciebie
Zręczne dłonie i uśmiech losu
Ona każe mi czekać na łożu fakira
I ja czekam…bez Ciebie
Z Tobą lub bez Ciebie
Z Tobą lub bez Ciebie
Walcząc z burzą docieramy do brzegu
Dajesz mi wszystko lecz ja chcę więcej
I czekam na Ciebie
Z Tobą lub bez Ciebie
Z Tobą lub bez Ciebie
Nie umiem żyć
Z Tobą lub bez Ciebie
A Ty oddajesz siebie,
Dajesz mi siebie
A Ty oddajesz siebie
Dajesz mi siebie
Me ręce są skrępowane
Moje ciało pokrywają sińce
Oto co mi zostawiła
Nie mam nic do wygrania
I nic do stracenia
Z Tobą lub bez Ciebie
Z Tobą lub bez Ciebie
Nie umiem żyć
Z Tobą lub bez Ciebie
4
4
.
.
B
B
u
u
l
l
l
l
e
e
t
t
T
T
h
h
e
e
B
B
l
l
u
u
e
e
S
S
k
k
y
y
/
/
W
W
y
y
s
s
t
t
r
r
z
z
e
e
l
l
p
p
o
o
c
c
i
i
s
s
k
k
w
w
b
b
ł
ł
ę
ę
k
k
i
i
t
t
n
n
e
e
n
n
i
i
e
e
b
b
o
o
W zawodzącym wietrze pada tnący deszcz
Widzę jak wbija gwoździe
W dusze na drzewie bólu
Z małego świetlika buch czerwono złocisty
blask
Widzę przerażone twarze
Biegnące w panice w dolinie
Wystrzel pocisk w błękitne niebo
Pocisk w błękit
W wietrze niosącym szarańcze
Słychać grzechot i warkot
Jakub walczył z aniołem i pokonał go
Zasadź nasienie demona
A wyhodujesz ognisty kwiat
Widzę płonące krzyże
I płomienie sięgające coraz wyżej
Wystrzel pocisk w błękitne niebo
Pocisk w błękit
Podchodzi do mnie facet w garniturze i
krawacie
Jego twarz jest czerwona
Niczym róża na cierniowym krzewie
Niczym królewska purpura
Wyciąga kolejne banknoty
(I przyklepuje je dłonią)
Jedna setka, dwie setki
Widzę walczące samoloty
Widzę walczące samoloty
Nad ubogimi chatami w których śpią
dzieci
Pośród alejek drzemiącego miasta
Schodami na pierwsze piętro
Przekręcamy klucz i powoli otwieramy
drzwi
Facet dmucha silnie w saksofon
Zza ścian słyszymy pomruki miasta
Na zewnątrz jest Ameryka
Na zewnątrz jest Ameryka
5
5
.
.
R
R
u
u
n
n
n
n
i
i
n
n
g
g
T
T
o
o
S
S
t
t
a
a
n
n
d
d
S
S
t
t
i
i
l
l
l
l
/
/
B
B
i
i
e
e
g
g
n
n
ą
ą
c
c
d
d
o
o
m
m
a
a
r
r
t
t
w
w
e
e
g
g
o
o
p
p
u
u
n
n
k
k
t
t
u
u
Ona przebudziła się
Tam gdzie leżała nieruchomo
Powiedziała, że musimy zdecydować się
Dokąd zmierzamy
Wsiąść do pociągu
Uciec z zacinającego deszczu
Może wybiec z ciemności nocy
Ś
piewając „la la la tralala…”
Ś
piewając „la la la tralala…”
Grzech jest słodki
Lecz smak w mych ustach gorzki
Widzę siedem wież
Lecz tylko jedno wyjście
Musisz płakać nie szlochając
I mówić nie poruszając ustami
Krzyczeć nie podnosząc głosu, dobrze
wiesz
Łyknąłem truciznę z zatrutego strumyka
A potem odpłynąłem stąd
Ś
piewając „la la la tralala…”
Ś
piewając „la la la tralala…”
Ona biegnie ulicami
Z ogniem w oczach
Pod czarnym brzuchem deszczowej
chmury
Przez otwarte drzwi podaje mi
Białe złoto i perły skradzione morzu
Jest wściekła, jest wściekła
I burza szaleje w jej oczach
Dozna bolesnego ukłucia chłodnej igły
I znów dobiegnie do martwego punktu
6
6
.
.
R
R
e
e
d
d
H
H
i
i
l
l
l
l
M
M
i
i
n
n
i
i
n
n
g
g
T
T
o
o
w
w
n
n
/
/
G
G
ó
ó
r
r
n
n
i
i
c
c
z
z
e
e
m
m
i
i
a
a
s
s
t
t
o
o
R
R
e
e
d
d
H
H
i
i
l
l
l
l
Z ojca na syna energia gaśnie
Nasze zmarznięte twarze, skierowane są na
wiatr
Złoże jest wyeksploatowane
Ś
ciana węgla spękana
Korytarze długie, nie ma odwrotu
Stalowe ręce i kamienne serca
Dni pracy przychodziły i mijały
A Ty zostawisz nas
tkwiących w Red Hill
Ś
wiatła gasną a ja trzymam się Ciebie
Tylko Ty mi pozostałaś
Trzymam się Ciebie
Tylko Ty mi pozostałaś
Szlifowane szkło, wysuszona butelka
Nasza miłość jest tylko grą
W pieczarach nocy
Poraża nas strach
Kaleczą wątpliwości
Mogę stracić kontrolę nad sobą
Lecz bez Ciebie nie potrafię już żyć
Trzymasz mnie tu przy sobie w Red Hill
A gdy gasną światła, trzymam się Ciebie
Więc trzymam się Ciebie
Więc trzymam się Ciebie
Tylko Ty mi pozostałaś
Podpalamy ziemię tak,
ś
e ogień bucha aż do nieba
Pochylamy się by sięgnąć wysoko
Zginęło ogniwo, łańcuch został rozkuty
Teraz przez cały dzień czekamy na noc
Która nadchodzi, która nadchodzi
Niczym myśliwy (dziecko)
Trzymam się Ciebie
Tylko Ty mi pozostałaś
Widzimy miłość powoli zniszczoną
To nasza miłość, która widziała lepsze dni
Trzymam się Ciebie
Tylko Ty mi pozostałaś
Trzymam się Ciebie
Tylko Ty mi pozostałaś
Widzę jak gasną światła w Red Hill
Jak gasną światła w Red Hill
7
7
.
.
I
I
n
n
G
G
o
o
d
d
’
’
s
s
C
C
o
o
u
u
n
n
t
t
r
r
y
y
/
/
W
W
B
B
o
o
ż
ż
y
y
m
m
K
K
r
r
a
a
j
j
u
u
Pustynne niebo,
Ś
nię pod pustynnym niebem
Rzeki płyną lecz szybko wysychają
Dzisiejszej nocy potrzebujemy nowych
snów
Pustynna róża
Ś
niła mi się pustynna róża
Suknia podarta na wstążki
Ona niczym syrena woła do mnie
Sen przychodzi niczym narkotyk…
W Bożym Kraju
Smutne oczy w skrzyżowanych
spojrzeniach…
W Bożym Kraju
Poświeć mi
Przebijemy otwór poprzez noc
Każdego dnia marzyciele umierają
By zobaczyć co jest po drugiej stronie
Ona jest Wolnością
I przychodzi mi na ratunek
Nadzieja, wiara, próżność
Największym darem jest złoto
Sen przychodzi niczym narkotyk…
W Bożym Kraju
Smutne oczy w skrzyżowanych
spojrzeniach…
W Bożym Kraju
Nagi płomień,
Ona stoi trzymając nagi płomień
Ja stoję wśród synów Kaina
Spłonąłem w ogniu miłości
Spłonąłem w ogniu miłości
8
8
.
.
T
T
r
r
i
i
p
p
T
T
h
h
r
r
o
o
u
u
g
g
h
h
Y
Y
o
o
u
u
r
r
W
W
i
i
r
r
e
e
s
s
/
/
P
P
r
r
z
z
e
e
n
n
i
i
k
k
a
a
m
m
d
d
o
o
T
T
w
w
e
e
g
g
o
o
w
w
n
n
ę
ę
t
t
r
r
z
z
a
a
Z oddali ujrzała jak się zbliżałem
Wzywałem ją, wzywałem
Choć drżałem
Choć trwałem w bólu
Ukoiłaś mnie
Było zimno
A Ty ubrałaś mnie
Byłem załamany
A Ty podniosłaś mnie na duchu
Kim Ty jesteś, aniołem czy diabłem?
Byłem spragniony, a Ty zwilżyłaś me
wargi
To Ty – czekam na Ciebie,
Wzbudziłaś we mnie pożądanie
Przenikam do Twego wnętrza
Byłem załamany, przygnębiony
Nagi w ubraniu, które mi dałaś
Miałem spieczone wargi
I w gardle mi zaschło
A Ty dałaś mi schronienie
Przed upałem i kurzem
Nie ma już wody w studni,
Nie ma już wody w studni
Kim Ty jesteś, aniołem czy diabłem?
W górach rozlegają się grzmoty
Na pustynnym niebie deszczowa chmura
Z oddali ujrzałaś
Jak się zbliżyłem
Wzywałem ją, wzywałem
9
9
.
.
O
O
n
n
e
e
T
T
r
r
e
e
e
e
H
H
i
i
l
l
l
l
/
/
W
W
z
z
g
g
ó
ó
r
r
z
z
e
e
J
J
e
e
d
d
n
n
e
e
g
g
o
o
D
D
r
r
z
z
e
e
w
w
a
a
Odwracamy się na spotkanie
przejmującego chłodu
Podczas gdy dzień błaga noc o litość
Twoje słońce świeci tak jasno
ś
e nie zostawia cienia,
Tylko blizny wyryte w kamieniu
Na powierzchni ziemi
Księżyc świeci wysoko nad Wzgórzem
Jendego Drzewa
Widzimy zachód słońca w Twoich oczach
Byłeś niczym rzeka płynąca do morza,
Rzeka płynąca do morza
A w naszym świecie jądro ciemności,
Ognista strefa, gdzie poeci
Recytują prosto z serca swe słowa
A potem krwawią za to
Jara śpiewał, a jego pieśń
Była bronią w dłoniach miłości
Wiesz, że jego krew wciąż woła z ziemi
Płynie niczym rzeka do morza,
Rzeka do morza
Nie wierzę w malowane róże i krwawiące
serca
Podczas gdy pociski gwałcą noc
miłosiernych
Zobaczymy się znów
Kiedy gwiazdy spadną z nieba
A księżyc zapłonie czerwono
Nad Wzgórzem Jednego Drzewa
Płyniemy niczym rzeka do morza,
Niczym rzeka do morza
10.
Exit / Wyjście
Wiesz, on znał lekarstwo…
Lecz potem zbłądził
Nie zasypiał, aby móc
Przepędzić swoje sny
Pragnął wierzyć
W dłonie miłości
Głowa ciążyła mu
Gdy przemierzał kraj
Pies zaczął skomleć
Jak człowiek o złamanym sercu
A wiatr wył, wiatr wył…
Poznał lepiej co czarne, a co białe
Widział świecące gwiazdy
Niczym gwoździe wbite w noc
Poczuł kojące działanie
Kojące działanie, kojące działanie
Dłoni miłości
Niczym gwiazd świecących z góry
Włożył ręce do kieszeni,
Jego place poczuły stal
Pistolet był ciężki
Czuł jak jego serce biło,
Biło, biło, biło
Biło…och kochanie…
Och kochanie…och kochanie
Och kochanie…och kochanie
Zrozumiał, że dłonie które budują
Mogą także burzyć…
Dłonie miłości
1
1
1
1
.
.
M
M
o
o
t
t
h
h
e
e
r
r
s
s
O
O
f
f
T
T
h
h
e
e
D
D
i
i
s
s
a
a
p
p
p
p
e
e
a
a
r
r
e
e
d
d
/
/
M
M
a
a
t
t
k
k
i
i
z
z
a
a
g
g
i
i
n
n
i
i
o
o
n
n
y
y
c
c
h
h
Północ, nasi synowie i córki
Zostali zabici i odebrani nam
Słyszymy bicie ich serc,
Słyszymy bicie ich serc
Na wietrze wydaje nam się, że słyszymy
ich śmiech
W deszczu widzimy ich łzy
Posłuchaj bicia ich serc
Słyszymy bicie ich serc
Noc wisi niczym więzień
Jej ponury granat rozciąga się wokół
Posłuchaj bicia ich serc
Słyszymy bicie ich serc
Wśród drzew stoją nago nasi synowie
Za murami płaczą nasze córki
Widzimy ich łzy w padającym deszczu
R
R
A
A
T
T
T
T
L
L
E
E
A
A
N
N
D
D
H
H
U
U
M
M
[
[
1
1
9
9
8
8
8
8
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
H
H
e
e
l
l
t
t
e
e
r
r
S
S
k
k
e
e
l
l
t
t
e
e
r
r
2
2
.
.
V
V
a
a
n
n
D
D
i
i
e
e
m
m
e
e
n
n
'
'
s
s
L
L
a
a
n
n
d
d
3
3
.
.
D
D
e
e
s
s
i
i
r
r
e
e
4
4
.
.
H
H
a
a
w
w
k
k
m
m
o
o
o
o
n
n
2
2
6
6
9
9
5
5
.
.
A
A
l
l
l
l
A
A
l
l
o
o
n
n
g
g
T
T
h
h
e
e
W
W
a
a
t
t
c
c
h
h
t
t
o
o
w
w
e
e
r
r
6
6
.
.
I
I
S
S
t
t
i
i
l
l
l
l
H
H
a
a
v
v
e
e
n
n
'
'
t
t
F
F
o
o
u
u
n
n
d
d
W
W
h
h
a
a
t
t
I
I
'
'
m
m
L
L
o
o
o
o
k
k
i
i
n
n
g
g
F
F
o
o
r
r
7
7
.
.
F
F
r
r
e
e
e
e
d
d
o
o
m
m
F
F
o
o
r
r
M
M
y
y
P
P
e
e
o
o
p
p
l
l
e
e
8
8
.
.
S
S
i
i
l
l
v
v
e
e
r
r
A
A
n
n
d
d
G
G
o
o
l
l
d
d
9
9
.
.
P
P
r
r
i
i
d
d
e
e
(
(
I
I
n
n
T
T
h
h
e
e
N
N
a
a
m
m
e
e
O
O
f
f
L
L
o
o
v
v
e
e
)
)
1
1
0
0
.
.
A
A
n
n
g
g
e
e
l
l
O
O
f
f
H
H
a
a
r
r
l
l
e
e
m
m
1
1
1
1
.
.
L
L
o
o
v
v
e
e
R
R
e
e
s
s
c
c
u
u
e
e
M
M
e
e
1
1
2
2
.
.
W
W
h
h
e
e
n
n
L
L
o
o
v
v
e
e
C
C
o
o
m
m
e
e
s
s
T
T
o
o
T
T
o
o
w
w
n
n
1
1
3
3
.
.
H
H
e
e
a
a
r
r
t
t
l
l
a
a
n
n
d
d
1
1
4
4
.
.
G
G
o
o
d
d
P
P
a
a
r
r
t
t
I
I
I
I
1
1
5
5
.
.
T
T
h
h
e
e
S
S
t
t
a
a
r
r
S
S
p
p
a
a
n
n
g
g
l
l
e
e
d
d
B
B
a
a
n
n
n
n
e
e
r
r
[
[
0
0
:
:
4
4
3
3
]
]
1
1
6
6
.
.
B
B
u
u
l
l
l
l
e
e
t
t
T
T
h
h
e
e
B
B
l
l
u
u
e
e
S
S
k
k
y
y
1
1
7
7
.
.
A
A
l
l
l
l
I
I
W
W
a
a
n
n
t
t
I
I
s
s
Y
Y
o
o
u
u
1
1
.
.
H
H
e
e
l
l
t
t
e
e
r
r
S
S
k
k
e
e
l
l
t
t
e
e
r
r
/
/
Ł
Ł
a
a
p
p
u
u
c
c
a
a
p
p
u
u
Gdy dosięgam już dna
To obracam się i znów wspinam się na
szczyt tej góry
Tam staję
I zaczynam kolejny zjazd
Aż dosięgnę dna
By móc znów Cię ujrzeć
Czy chcesz, czy nie chcesz, abym Cię
kochał?
Zjeżdżam najszybciej jak mogę,
Ale ta odległość jest taka duża
Powiedz, powiedz, powiedz mi
Szybko daj odpowiedź
No cóż, możesz być kochanką, ale nie
tancerką
Na łeb, na szyję, na łeb, na szyję
Na łeb, na szyję
2
2
.
.
V
V
a
a
n
n
D
D
i
i
e
e
m
m
e
e
n
n
’
’
s
s
L
L
a
a
n
n
d
d
/
/
K
K
r
r
a
a
i
i
n
n
a
a
V
V
a
a
n
n
D
D
i
i
e
e
m
m
e
e
n
n
a
a
(
(
T
T
a
a
s
s
m
m
a
a
n
n
i
i
a
a
)
)
Trzymaj mnie, trzymaj teraz
Aż spełni się ta godzina
A ja uniosę się na fali
By ujrzeć krainę Van Diemena
Pigułka, którą muszę przełknąć jest gorzka
Ktoś dla mnie tak drogi chcę mi płacić
Walczyliśmy o sprawiedliwość, nie o
zwycięstwo
Ale sędzia wydał wyrok – przegrałem
Nadszedł czas królów, biada wam ubodzy
Wasze ręce zniszczy ciężka praca
Ale kiedyś, o świcie, nadejdzie taki dzień
Gdy uczciwy człowiek, uczciwie zarobi
Trzymaj mnie, trzymaj teraz
Aż spełni się ta godzina
A ja uniosę się na fali
By ujrzeć krainę Van Diemena
Wciąż wszędzie przemoc, a wdowy płaczą
Teraz szkarłatny płaszcz i czarny beret
Oni myślą, że krew i poświęcenie
Wyrwą ze śmierci nowe życie
3
3
.
.
D
D
e
e
s
s
i
i
r
r
e
e
/
/
P
P
r
r
a
a
g
g
n
n
i
i
e
e
n
n
i
i
e
e
Tak, kochana opuszczam te ulice
I jadę tam, gdzie jasne światła i wielkie
miasto
Spotykają się z czerwona gitarą
Na ognistym pragnieniu
Ona jest płomieniem świecy
Rozjaśniającym mój pokój
A ja, jak głupiec
Przy ladzie z dubeltówką
Każdy kogoś ma, więc może i ja?
Płonę od gorączki, gdy jestem obok niej
Pragnienie, pragnienie
(Płonę, płonę)
Ona to dolce
Jest moją ochroną
Jest obietnicą
W roku wyborów
Siostro, nie pozwolę Ci odejść
Jestem jak kaznodzieja
Kradnący serca na wędrownym pokazie
Dla miłości, lub pieniędzy, pieniędzy?
Pragnienie…
4
4
.
.
H
H
a
a
w
w
k
k
m
m
o
o
o
o
n
n
2
2
6
6
9
9
Jak pustynia deszczu
Jak miasto swej nazwy
Ja pragnę miłości Twej
Jak włóczęga schronienia
Hawkmoon
Pragnę miłości Twej
Jak ciągłego rytmu
Jak bębnów nocy
Jak słodkiej muzyki soul
Jak światła słonecznego
Pragnę miłości Twej
Jak powrotu do domu,
Gdy nie wie się, gdzie się było
Jak czarnej kawy
Jak nikotyny
Pragnę miłości Twej
Gdy noc jest bez końca
A dzień bez początku
Gdy świat wiruje i nie chce się zatrzymać
Pragnę miłości Twej
Jak odrodzony Feniks
Potrzebuje świętego drzewa
Jak słodkiej zemsty
Nad gorzkim wrogiem
Pragnę miłości twej
Jak ciepło potrzebuje słońca
Jak słodycz jej ust
Jak lufa pistoletu
Jak tlenu
Pragnę miłości Twej
Gdy noc jest bez końca
A dzień bez początku
Gdy świat wiruje i nie chce się zatrzymać
Pragnę miłości Twej
Jak burza pragnie deszczu
Jak kaznodzieja bólu
Jak płomień ognia
Jak ociemniały laski
Jak igła żyły
Jak kogoś, kto będzie winny
Jak wyzwolenia myśli
Jak uciekającego pociągu
Pragnę miłości Twej
Jak gniewu walczącego
Jak marzeń o wolności
Jak wiara wątpliwości
Jak drogi wyjścia
Pragnę miłości Twej
Jak proch potrzebuje iskry
Jak kłamstwo ciemności
Pragnę miłości Twej
5
5
.
.
A
A
l
l
l
l
A
A
l
l
o
o
n
n
g
g
T
T
h
h
e
e
W
W
a
a
t
t
c
c
h
h
t
t
o
o
w
w
e
e
r
r
/
/
W
W
z
z
d
d
ł
ł
u
u
ż
ż
w
w
i
i
e
e
ż
ż
y
y
s
s
t
t
r
r
a
a
ż
ż
n
n
i
i
c
c
z
z
e
e
j
j
„Musi być stąd jakieś wyjście” –
Rzekł żartowniś do złodzieja
„Zbyt wiele zamętu,
Nie mogę znaleźć ukojenia
Biznesmeni piją me wino,
Oracze kopią ma ziemię
ś
aden z nich nie wie
Co tak naprawdę jest cenne”
„Nie przejmuj się”
Rzekł złodziej mile
„Dla wielu z nas
ś
ycie jest kiepskim żartem”
Ale Ty i ja, tyle już żyjemy,
ś
e los nam nie zgotuję tego, o czym
wiemy
Więc nie okłamujmy się
Bo jest coraz później
Wzdłuż więzy strażniczej
Książęta trzymali straż
A kobiety i bosi słudzy
Przychodzili i odchodzili
Gdzieś z oddali
Zawył dziki kot
Przybyło dwóch jeźdźców
Wiatr zaczął dąć
6
6
.
.
I
I
S
S
t
t
a
a
l
l
l
l
H
H
a
a
v
v
e
e
n
n
’
’
t
t
F
F
o
o
u
u
n
n
d
d
W
W
h
h
a
a
t
t
I
I
’
’
m
m
L
L
o
o
o
o
k
k
i
i
n
n
g
g
F
F
o
o
r
r
/
/
J
J
e
e
s
s
z
z
c
c
z
z
e
e
n
n
i
i
e
e
z
z
n
n
a
a
l
l
a
a
z
z
ł
ł
e
e
m
m
t
t
e
e
g
g
o
o
c
c
z
z
e
e
g
g
o
o
s
s
z
z
u
u
k
k
a
a
m
m
Wspiąłem się na najwyższe szczyty
Biegłem przez pola
Aby tylko z Tobą być
Aby tylko z Tobą być
Biegłem, czołgałem się
Wspiąłem się na mury tego miasta
Aby tylko z Tobą być
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
Całowałem słodkie usta
Czułem kojący dotyk opuszków jej palców
Niczym ogień
Płonęło we mnie pożądanie
Mówiłem językiem aniołów
Ś
ciskałem dłoń diabła
Lecz choć było gorąco
Ja byłem zimny jak głaz
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
Wierzę w nadejście Królestwa Bożego
Wtedy wszystkie kolory zleją się w jeden
Ale teraz wciąż uciekam
Zerwałeś kajdany,
Poluzowałeś łańcuchy
Dźwigałeś krzyż,
I mój wstyd, mój wstyd
Wiesz, że wierzę w to wszystko
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
Lecz jeszcze nie znalazłem
Tego czego szukam
7
7
.
.
F
F
r
r
e
e
e
e
d
d
o
o
m
m
F
F
o
o
r
r
M
M
y
y
P
P
e
e
o
o
p
p
l
l
e
e
/
/
W
W
o
o
l
l
n
n
o
o
ś
ś
ć
ć
d
d
l
l
a
a
l
l
u
u
d
d
u
u
m
m
e
e
g
g
o
o
Trzeba mi trochę wolności
Wolności dla ludu mego
Chcę trochę wolności
Wolności
Wolności, wolności dla ludu mego
Chciałbym trochę wolności
Potrzeba mi wolności dla ludu mego
Wolności
Wolności dla ludu mego
8
8
.
.
S
S
i
i
l
l
v
v
e
e
r
r
A
A
n
n
d
d
G
G
o
o
l
l
d
d
/
/
S
S
r
r
e
e
b
b
r
r
o
o
i
i
z
z
ł
ł
o
o
t
t
o
o
W sraczu dubeltówka
Ręce w modlitwie ograniczają mą wolność
Gdyby tylko złapanego myśliwego
W tym zapuszkowanym mieście
Nie zapaliłyby się gwiazdy na niebie
Niebiosa by upadły
Nie zajaśniałoby słońce w dzień
Bo przykute by było do ziemi
Zrobiłem wszystko co w mojej mocy
Pracowałem ciężko
A teraz krzyczę na ciszę
Która pełza pod drzwiami (pod podłogą)
Stróż powiada
„Musisz kupić wolność”
Jeżeli chcesz wyjść – to daj srebro i złoto
Srebro i złoto
Jest sznur wokół mej szyi
Jest cyngiel w Twej strzelbie
Jezus przemawia!
Jestem kimś!
Widzę tych co przychodzą i odchodzą
Kapitanów i króli
Ich granatowe mundury
Ich jasne i błyszczące rzeczy
Tak, kapitanowie i królowie ze statku
niewolników
Przyszli zebrać
Srebro i złoto
Srebro i złoto
Temperatura rośnie
Panuje biała gorączka
Panie, ja nie mam nic
Ale to i tak więcej, niż Ty masz
Te łańcuchy już mnie nie krępują
Ani te dyby u mych stóp
Na zewnątrz jesteśmy więźniami
Ale wewnątrz jesteśmy wolni (uwolnij ich)
Ten, który chce wygrać wie
ś
e trzeba bić tam gdzie boli –
Aby zdobyć srebro i złoto
Srebro i złoto
Możesz zatrzymać ten kręcący się świat
Tylko zapłać, tylko zapłać
9
9
.
.
P
P
r
r
i
i
d
d
e
e
(
(
I
I
n
n
T
T
h
h
e
e
N
N
a
a
m
m
e
e
O
O
f
f
L
L
o
o
v
v
e
e
)
)
/
/
D
D
u
u
m
m
a
a
(
(
W
W
i
i
m
m
i
i
ę
ę
m
m
i
i
ł
ł
o
o
ś
ś
c
c
i
i
)
)
Jeden człowiek przychodzi w imię miłości
Inny przychodzi i odchodzi
Jeszcze inny przychodzi by osądzać
Drugi by wszystkiemu zaprzeczyć
W imię miłości
Cóż jeszcze w imię miłości
W imię miłości
Cóż jeszcze w imię miłości
Jeden człowiek złapany
Na płocie z drutu kolczastego
Inny stawia opór
Jeszcze inny, który przegrał, leży na pustej
plaży
Drugi zdradzony pocałunkiem
Cóż jeszcze w imię miłości
W imię miłości
Cóż jeszcze w imię miłości
Wczesny ranek czwartego kwietnia
Głośny dźwięk strzału rozlega się w
Memphis
Nareszcie jesteś wolny
Odebrali Ci życie
Ale nie zdołali zabrać Twej duszy
W imię miłości
Cóż jeszcze w imię miłości
W imię miłości
Cóż jeszcze w imię miłości
W imię miłości…
1
1
0
0
.
.
A
A
n
n
g
g
e
e
l
l
O
O
f
f
H
H
a
a
r
r
l
l
e
e
m
m
/
/
A
A
n
n
i
i
o
o
ł
ł
z
z
H
H
a
a
r
r
l
l
e
e
m
m
u
u
Był zimny i mokry grudniowy dzień
Gdy znaleźliśmy się na stadionie JFK
Na ziemi topił się śnieg
W BLS usłyszałem dźwięk (Anioła)
Nowy Jork wyglądał jak choinka
Rzekłem: tej nocy miasto należy do mnie
(Aniele)
Uduchowiona miłość, ona nie pozwoli mi
odejść
Cześć – Aniele z Harlemu
Birdland pod 53
Ta ulica ma brzmienie symfonii
Mamy Johna Coltrane’a i jego „Najwyższą
Miłość”
Milesa i ją, która musi być aniołem
Pani Dzień ma diamentowe oczy
Widzi prawdę spoza kłamstw (Aniele)
Uduchowiona miłość, ona nie pozwoli mi
odejść
Cześć – Aniele z Harlemu
Niebieskie światło w alei
Bóg wie, że oni Ci dali
Pusty kieliszek, a dama śpiewa
Oczy spuchnięte jak po użądleniu
Oślepiły Cię i zgubiłaś swą drogę
Wśród uliczek i alej
Niczym gwiazda wybuchająca w nocy
Rozświetlająca miasto swym błyskiem
Anioł w diabelskich butach
Zbawienie w bluesie
Nigdy nie wyglądałaś na anioła
Cześć…Aniele z Harlemu
(dla Billie Holiday)
1
1
1
1
.
.
L
L
o
o
v
v
e
e
R
R
e
e
s
s
c
c
u
u
e
e
M
M
e
e
/
/
M
M
i
i
ł
ł
o
o
ś
ś
c
c
i
i
o
o
c
c
a
a
l
l
m
m
n
n
i
i
e
e
Miłości ocal mnie
Przybądź i przemów do mnie
Podnieś mnie i nie pozwól mi upaść
Nikt nie jest moim wrogiem
Me własne ręce są mym więzieniem
Miłości ocal mnie
Spotkałem wielu obcych
Na swej drodze do żalu
Wielu zagubionych,
Próbujących odnaleźć się we mnie
Prosiło, abym ujawnił
Ich ukryte myśli
Miłości ocal mnie
A słońce na niebie rzuca na mnie i na
Ciebie cień
Wydłużający się, gdy słońce w morzu
opada
Jestem tu bezimienny w pałacu mego
sromu
Miłości ocal mnie
W zimnym zwierciadle szkła
Widzę me umykające odbicie
Widzę ciemne cienie tego czym kiedyś
byłem
Widzę purpurę jej oczu
Szkarłat mych kłamstw
Miłości ocal mnie
A słońce na niebie rzuca na mnie i na
Ciebie cień
Wydłużający się, gdy słońce w morzu
opada
Wiszę na końcach palców
Jestem gotów na wszystko
Miłości ratuj mnie
Tak, choć błądzę aleją cieni
To nie będę obawiać się szatana
Przekląłem Twa rózgę i berło
Już więcej nie pocieszą mnie
Miłości ratuj mnie
Sza la la sza la la
Sza la la sza la la
Otrząsnąłem się ze swej przeszłości
Przyszłość wreszcie przede mną
Stoję u wejścia
Do nowego świata, który widzę
Ruiny po mej prawicy
Wnet stracą mnie z widoku
Miłości ratuj mnie
1
1
2
2
.
.
W
W
h
h
e
e
n
n
L
L
o
o
v
v
e
e
C
C
o
o
m
m
e
e
s
s
T
T
o
o
T
T
o
o
w
w
n
n
/
/
G
G
d
d
y
y
m
m
i
i
ł
ł
o
o
ś
ś
ć
ć
w
w
k
k
r
r
a
a
c
c
z
z
a
a
d
d
o
o
m
m
i
i
a
a
s
s
t
t
a
a
Byłem marynarzem, zbłądziłem na morzu
Byłem pod falami, zanim miłości mnie
ocaliła
Byłem wojownikiem, me życie wisiało na
włosku
A teraz oskarżony jestem o to, co
powiedziałem
Gdy miłości wkracza do miasta
Chcę wskoczyć do pociągu
Gdy miłości wkracza do miasta
Chcę pochwycić ten płomień
Może nie powinienem był Cię zawieść
Ale tak się stało,
Zanim miłość wkroczyła do miasta
Uwielbiam się kochać
Przy czerwonym zachodzie słońca
Składałem obietnice o których szybko
zapomniałem
Była blada jak koronka jej ślubnej szaty
Ale zostawiłem ją,
Zanim miłość wkroczyła do miasta
Biegłem do szafy grającej
Gdy usłyszałem zawodzenie gitary
Nagle nuty stały się smutne
Zacząłem marzyć
Muzyka grała a ja zobaczyłem całe swe
ż
ycie
To było dzień przed tym,
Jak miłość wkroczyła do miasta
Gdy miłość wkracza do miasta
Chcę wskoczyć do pociągu
Gdy miłość wkracza do miasta
Chcę pochwycić ten płomień
Może nie powinienem był Cię zawieść
Ale tak się stało,
Zanim miłość wkroczyła do miasta
Gdy się obudziłem, spałem na ulicy
Czułem, ze świat tańczy
I byłem brudem pod ich stopami
Gdy spojrzałem w górę,
Ujrzałem spoglądającego w dół diabła
Ale Pan mój grał na gitarze w dniu,
Gdy miłość wkroczyła do miasta
Byłem tam, gdy ukrzyżowali mego Pana
Trzymałem pochwę,
Gdy żołnierz dobył zeń miecza
Rzuciłem kości, gdy przebili Mu bok
Ale widziałem, jak miłość pokonuje
wszystko
Gdy miłość wkracza do miasta
Chcę wskoczyć do pociągu
Gdy miłość wkracza do miasta
Chcę pochwycić ten płomień
Może nie powinienem był Cię zawieść
Ale tak się stało,
Zanim miłość wkroczyła do miasta
1
1
3
3
.
.
H
H
e
e
a
a
r
r
t
t
l
l
a
a
n
n
d
d
/
/
K
K
r
r
a
a
i
i
n
n
a
a
b
b
l
l
i
i
s
s
k
k
a
a
m
m
e
e
m
m
u
u
s
s
e
e
r
r
c
c
u
u
Zobacz słońce wschodzące na jej skórze
Nie próbuj go zmieniać
Patrz na wschód słońca na jej skórze
Brzask wszystko odmienia
A słońce delty płonie jasno i silnie
Missisipi i gorąc bawełny
Autostrada 66 mówi
O suchych pustyniach,
O zimnych, zielonych dolinach
Złotych i srebrnych żyłach –
Mieniących się miastach
W tej kranie bliskiej memu sercu
Ona czuję się, jak woda w mych rękach
Autostrada, jak rzeka przecina ten kraj
Aż do głębi miłości, jak paląca włócznia
A zatruty deszcz przynosi powódź strachu
Na wzgórza zawładnięte przez duchy,
Na wody Doliny Śmierci
W stalowych wieżach wiara nadal trwa
W tej kranie bliskiej memu sercu
W tej kranie bliskiej memu sercu
W tej kranie bliskiej memu sercu
Niebo wie, że to kraina bliska memu sercu
1
1
4
4
.
.
G
G
o
o
d
d
P
P
a
a
r
r
t
t
I
I
I
I
/
/
B
B
ó
ó
g
g
c
c
z
z
ę
ę
ś
ś
ć
ć
I
I
I
I
Nie wierzę szatanowi, nie wierzę księdze
Ale prawda nie jest taka sama
Bez kłamstw, które on wymyślił
Nie wierzę w sukces
Nie wierzę w bogactwo, ale powinieneś
zobaczyć,
Gdzie mieszkam
Ja…ja wierzę w miłość
Nie wierzę w wymuszone wejście,
Nie wierzę w porwanie
Ale ilekroć ona mnie mija,
Dzikie myśli uciekają z mej głowy
Nie wierzę w pasmo śmierci, poślizg, ani
gangi
Nie wierzę w Uzi, właśnie wypadło mi z
ręki
Ja…ja wierzę w miłość
Nie wierzę w kokainę
Mam piłkę tenisową w głowie
Mógłbym Cię pociąć i zmiażdżyć…
Czy słyszałaś co rzekłem?
Nie wierzę im, gdy mówią,
ś
e nie ma lekarstwa
Bogaci mają się zdrowo, biedni są zawsze
chorzy
Ja…ja wierzę w miłość
Nie wierzę w Goldmana
Jego typ to przekleństwo
Przeznaczenie dosięgnie go,
Jeśli ja wpierw go nie złapię
Nie wierzę, że rock and roll
Może naprawdę zmienić świat
Bo on zamienia się w rewolucję,
Która nagle wybuchła
Ja…ja wierzę w miłość
Nie wierzę w lata 60.,
W złoty wiek pop-music
Ty wielbisz przeszłość,
Gdy wysycha przyszłość
Słyszałem piosenkarza w radio
Wczoraj w nocy
Mówi, że chce porzucić ciemności,
Aż się wykrwawią i nastanie dzień
Ja…ja wierzę w miłość
Czuję się jakbym spadał,
Jakbym wirował na kole
Ono zawsze zatrzyma się obok imienia
człowieka,
Którego obecność czuję
Ja…ja wierzę w miłość
(dla Johna Lennona)
1
1
5
5
.
.
T
T
h
h
e
e
S
S
t
t
a
a
r
r
S
S
p
p
a
a
n
n
g
g
l
l
e
e
d
d
B
B
a
a
n
n
n
n
e
e
r
r
(
(
F
F
l
l
a
a
g
g
a
a
a
a
m
m
e
e
r
r
y
y
k
k
a
a
ń
ń
s
s
k
k
a
a
)
)
/Utwór instrumentalny/
(utwór odtworzony z taśmy w wykonaniu
Jimiego Hendrixa)
1
1
6
6
.
.
B
B
u
u
l
l
l
l
e
e
t
t
T
T
h
h
e
e
B
B
l
l
u
u
e
e
S
S
k
k
y
y
/
/
W
W
y
y
s
s
t
t
r
r
z
z
e
e
l
l
p
p
o
o
c
c
i
i
s
s
k
k
w
w
b
b
ł
ł
ę
ę
k
k
i
i
t
t
n
n
e
e
n
n
i
i
e
e
b
b
o
o
W zawodzącym wietrze pada tnący deszcz
Widzę jak wbija gwoździe
W dusze na drzewie bólu
Z małego świetlika buch czerwonozłocisty
blask
Widzę przerażone twarze
Biegnące w panice w dolinie
Wystrzel pocisk w błękitne niebo
Pocisk w błękit
W wietrze niosącym szarańcze
Słychać grzechot i warkot
Jakub walczył z aniołem i pokonał go
Zasadź nasienie demona
A wyhodujesz ognisty kwiat
Widzę płonące krzyże
I płomienie sięgające coraz wyżej
Wystrzel pocisk w błękitne niebo
Pocisk w błękit
Podchodzi do mnie facet w garniturze i
krawacie
Jego twarz jest czerwona
Niczym róża na cierniowym krzewie
Niczym królewska purpura
Wyciąga kolejne banknoty
(I przyklepuje je dłonią)
Jedna setka, dwie setki
Widzę walczące samoloty
Widzę walczące samoloty
Nad ubogimi chatami w których śpią
dzieci
Pośród alejek drzemiącego miasta
Schodami na pierwsze piętro
Przekręcamy klucz i powoli otwieramy
drzwi
Facet dmucha silnie w saksofon
Zza ścian słyszymy pomruki miasta
Ne zewnątrz jest Ameryka
Na zewnątrz jest Ameryka
1
1
7
7
.
.
A
A
l
l
l
l
I
I
W
W
a
a
n
n
t
t
I
I
s
s
Y
Y
o
o
u
u
/
/
W
W
s
s
z
z
y
y
s
s
t
t
k
k
o
o
c
c
z
z
e
e
g
g
o
o
p
p
r
r
a
a
g
g
n
n
ę
ę
t
t
o
o
T
T
y
y
Mówisz, ze chcesz diamentowy
pierścionek
Mówisz, że nie chcesz by opowiadać Twe
dzieje
Obietnice jakie złożyliśmy w naszym życiu
Są nieważne
Gdyż wszystko, czego pragnę, to Ty
Mówisz, ze dasz mi pustą autostradę
Skarb, na który będę mógł popatrzeć
Wszystkie bogactwa nocy
Mówisz, ze dasz mi oczy na księżycu
ś
lepoty
Rzekę w czasie suszy
Przystań w czasie sztormu
Obietnice jakie złożyliśmy w naszym życiu
Są nieważne
Gdyż wszystko, czego pragnę, to Ty
Mówisz, że chcesz aby twa miłość była
zawsze taka prawa
By trwać przy mnie całą noc
Mówisz, że chcesz diamentowy
pierścionek
A twa historia ma być tajemnicą
Chcesz, aby Twa miłość była zawsze
gorąca
Obietnice jakie złożyliśmy w naszym życiu
Są nieważne
Gdyż wszystko, czego pragnę, to Ty
Wszystko czego pragnę, to Ty
A
A
C
C
H
H
T
T
U
U
N
N
G
G
B
B
A
A
B
B
Y
Y
[
[
1
1
9
9
9
9
1
1
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
Z
Z
o
o
o
o
S
S
t
t
a
a
t
t
i
i
o
o
n
n
2
2
.
.
E
E
v
v
e
e
n
n
B
B
e
e
t
t
t
t
e
e
r
r
T
T
h
h
a
a
n
n
T
T
h
h
e
e
R
R
e
e
a
a
l
l
T
T
h
h
i
i
n
n
g
g
3
3
.
.
O
O
n
n
e
e
4
4
.
.
U
U
n
n
t
t
i
i
l
l
T
T
h
h
e
e
E
E
n
n
d
d
O
O
f
f
T
T
h
h
e
e
W
W
o
o
r
r
l
l
d
d
5
5
.
.
W
W
h
h
o
o
'
'
s
s
G
G
o
o
n
n
n
n
a
a
R
R
i
i
d
d
e
e
Y
Y
o
o
u
u
r
r
W
W
i
i
l
l
d
d
H
H
o
o
r
r
s
s
e
e
s
s
6
6
.
.
S
S
o
o
C
C
r
r
u
u
e
e
l
l
7
7
.
.
T
T
h
h
e
e
F
F
l
l
y
y
8
8
.
.
M
M
y
y
s
s
t
t
e
e
r
r
i
i
o
o
u
u
s
s
W
W
a
a
y
y
s
s
9
9
.
.
T
T
r
r
y
y
i
i
n
n
'
'
t
t
o
o
T
T
h
h
r
r
o
o
w
w
Y
Y
o
o
u
u
r
r
A
A
r
r
m
m
s
s
A
A
r
r
o
o
u
u
n
n
d
d
T
T
h
h
e
e
W
W
o
o
r
r
l
l
d
d
1
1
0
0
.
.
U
U
l
l
t
t
r
r
a
a
V
V
i
i
o
o
l
l
e
e
t
t
(
(
L
L
i
i
g
g
h
h
t
t
M
M
y
y
W
W
a
a
y
y
)
)
1
1
1
1
.
.
A
A
c
c
r
r
o
o
b
b
a
a
t
t
1
1
2
2
.
.
L
L
o
o
v
v
e
e
I
I
s
s
B
B
l
l
i
i
n
n
d
d
n
n
e
e
s
s
s
s
1
1
.
.
Z
Z
o
o
o
o
S
S
t
t
a
a
t
t
i
i
o
o
n
n
/
/
S
S
t
t
a
a
c
c
j
j
a
a
Z
Z
O
O
O
O
Jestem gotów
Gotów na dawkę pobudzającą
Jestem gotów
Gotów na to, co po tym nastąpi
Gotów na zapomnienie
Gotów na to, by całkowicie się pogrążyć
Gotów na to, by powiedzieć
ś
e bardzo cieszę się z tego, że żyję
Jestem gotów
Gotów by ruszyć do przodu
W chłodzie nocy
W cieple wiatru
Będę się w kółko czołgać
Na mych rękach i kolanach
Ona właśnie zmierza w kierunku swego
przeznaczenia…
Stacja ZOO
Bo musi to zrobić na czas…Stacja ZOO
Jestem gotów
Gotów na zamek i kraty
Jestem gotów
By szukać tego na ulicy
Gotów na włóczęgę
Gotów na zrobienie interesu
Gotów na wypuszczenie
Z rąk kierownicy
Jestem gotów
Gotów na cios
W porządku, w porządku, w porządku, w
porządku
Jest w porządku…jest w porządku…
Jest w porządku…jest w porządku…
Hej kochanie…hej kochanie…hej
kochanie…
Wszystko jest w porządku
Wszystko jest w porządku
Czas jest pociągiem
Który przyszłość zamienia w przeszłość
I pozostawia Cię stojącego na stacji
Z twarzą przyciśniętą do szyby
Zmierzam w stronę Twojej miłości…
Stacja ZOO
Pod znakiem Twej miłości…Stacja ZOO
Mam zamiar tam dotrzeć…Stacja ZOO
Podążając tym śladem…Stacja ZOO
Mam zamiar zrobić to na czas…zrobić na
czas…
Stacja ZOO Pozostały już tylko dwa
przystanki…Stacja ZOO
Już tylko jeden przystanek…Stacja ZOO
2
2
.
.
E
E
v
v
e
e
n
n
B
B
e
e
t
t
t
t
e
e
r
r
T
T
h
h
a
a
n
n
T
T
h
h
e
e
R
R
e
e
a
a
l
l
T
T
h
h
i
i
n
n
g
g
/
/
W
W
s
s
p
p
a
a
n
n
i
i
a
a
l
l
s
s
z
z
a
a
n
n
i
i
ż
ż
c
c
o
o
k
k
o
o
l
l
w
w
i
i
e
e
k
k
i
i
n
n
n
n
e
e
g
g
o
o
Daj mi jeszcze jedną szansę
A będziesz zadowolona
Daj mi jeszcze dwie szansę
Nie, więcej mi nie odmówisz
Cóż, me serce jest na swoim miejscu
A głowa jest gdzieś pośrodku
Daj mi jeszcze jedną szansę
Pozwól mi zostać ten nocy Twym
kochankiem
(Sprawdź, czy mówię prawdę)
Jesteś czymś prawdziwym
Tak, Ty naprawdę istniejesz
Jesteś wspaniała
Wspanialsza, niż cokolwiek innego
Daj mi jeszcze jedną ostatnią już szansę
A sprawię, że zaczniesz śpiewać z radości
Daj mi choć połowę szansy
Abym mógł unieść się na falach, które
przynosisz
Jesteś plastrem miodu dla roju pszczół
Jak delikatny wietrzyk będę Cię muskał
Swym dotknięciem
Daj mi jeszcze jedną, ostatnią już szansę
Popłyniemy razem w dół
Jesteś czymś prawdziwym
Tak, Ty naprawdę istniejesz
Jesteś wspaniała
Wspanialsza, niż cokolwiek innego
Jesteśmy wolni, możemy dosięgnąć
Karmazynowego nieba
Tej nocy słońce nie stopi naszych skrzydeł
Och, teraz
Ona tutaj przychodzi
Unieś mnie wyżej
Unieś mnie wyżej
Czy możesz unieść mnie wyżej?
Czy uniesiesz mnie wyżej?
Jesteś czymś prawdziwym
Tak, Ty naprawdę istniejesz
Jesteś wspaniała
Wspanialsza, niż cokolwiek innego
Wspanialsza, niż cokolwiek innego
Wspanialsza, niż cokolwiek innego
3
3
.
.
O
O
n
n
e
e
/
/
J
J
e
e
d
d
n
n
o
o
ś
ś
ć
ć
Czy dobrze się dzieje?
Czy czujesz to samo
Czy to w czymś Ci pomoże, że
Teraz jest ktoś, kogo możesz obarczyć
winą
Mówisz
Jedna miłość
Jedno życie
Jeśli w nocy
Łączy nas to samo pragnienie
To wtedy jest jedna miłość
Bierzemy ją i dzielimy się
Kochanie, ona przeminie
Jeśli nie będziesz o nią dbała
Czy Cię rozczarowałem?
Czy pozostawiłem niesmak w Twych
ustach?
Zachowujesz się tak, jakbyś się nigdy nie
kochała
I chcesz, bym żył bez miłości
Cóż, jest już za późno
Aby tej nocy
Przyjrzeć w pełnym świetle
Sprawom z przeszłości
Jesteśmy razem
Ale nie jesteśmy tacy sami
Musimy się prowadzić nawzajem
Prowadzić nawzajem
Stanowić jedność
Czy przybyłaś tu po przebaczenie?
Czy przybyłaś, by wskrzesić to, co
umarło?
Czy przybyłaś tu, by grać rolę Jezusa
Próbując wyleczyć to, co jest w Tobie złe?
Czy zadawałem za dużo pytań,
Więcej niż powinienem?
Dałaś mi jedynie pustkę
I teraz to jest wszystko, co posiadam
Jesteśmy razem
Ale nie jesteśmy tacy sami
Ranimy się nawzajem
A potem zaczynamy wszystko od początku
Twierdzisz, że
Miłość jest świątynią
Miłość jest najwyższym prawem
Miłość jest świątynią
Miłość jest najwyższym prawem
Prosisz mnie, żebym wszedł
A potem zmuszasz do czołgania
I nie mogę się wesprzeć
Na tym co mi dajesz
Bo wszystko, czym mnie obdarowujesz,
rani
Jedna miłość
Jedna krew
Jedno życie
Należy robić to, co się powinno
Jedno życie
Razem
Siostry
Bracia
Jedno życie
Ale nie jesteśmy tacy sami
Musimy się prowadzić
Prowadzić nawzajem
Stanowić jedność
Stanowić jedność
4
4
.
.
U
U
n
n
t
t
i
i
l
l
T
T
h
h
e
e
E
E
n
n
d
d
O
O
f
f
T
T
h
h
e
e
W
W
o
o
r
r
l
l
d
d
/
/
A
A
ż
ż
d
d
o
o
k
k
o
o
ń
ń
c
c
a
a
ś
ś
w
w
i
i
a
a
t
t
a
a
Nie widziałem Cię bardzo długo
Ukrywałem się przed światem, a czas
przemijał
Ostatnim razem spotkaliśmy się w pokoju
O przyciemnionym świetle
Byliśmy sobie tak bliscy jak panna i pan
młody
Jedliśmy razem, piliśmy wino
Wszyscy dobrze się bawili
Z wyjątkiem Ciebie
Ty mówiłaś o końcu świata
Wziąłem pieniądze, zrobiłem Ci drinka
Zbyt tęskni się za tymi dniami,
Kiedy przestaje się myśleć
Oszukałaś mnie swymi nie niewinnymi
oczami
A Ty wiesz jak kocham niespodzianki
W ogrodzie grałem rolę kochanka
Całowałem Twe usta i złamałem Twe
serce
Ty, Ty zachowywałaś się jakby to był
koniec świata
We śnie zatapiałem swe smutki
Ale one nie chciały utonąć
Otoczyły mnie i chwyciły w swe szpony
Zatopiły brzeg
W przypływach żalu, w przypływach
radości
Wyciągnąłem rękę po ten jeden,
Który chciałem całkowicie zniszczyć
A ty powiedziałaś, że mogłabyś czekać
Aż do końca świata
5
5
.
.
W
W
h
h
o
o
’
’
s
s
G
G
o
o
n
n
n
n
a
a
R
R
i
i
d
d
e
e
Y
Y
o
o
u
u
r
r
W
W
i
i
l
l
d
d
H
H
o
o
r
r
s
s
e
e
s
s
/
/
K
K
t
t
o
o
u
u
j
j
a
a
r
r
z
z
m
m
i
i
T
T
w
w
e
e
d
d
z
z
i
i
k
k
i
i
e
e
k
k
o
o
n
n
i
i
e
e
Jesteś niebezpieczna, bo jesteś uczciwa
Jesteś niebezpieczna, bo nie wiesz czego
chcesz
Cóż, bez Ciebie me serce jest
Puste jak upuszczone przez wszystkich
miejsce
Czyhające na jakąkolwiek duszę
Hej hej sza la la
Hej hej
Jesteś wypadkiem
Który wkrótce się wydarzy
Jesteś kawałkiem szkła
Porzuconym gdzieś na plaży
Cóż, mówisz mi o rzeczach
O których wiem, że nie powinnaś
A potem mnie zostawiasz
Na uboczu
Kto ujarzmi Twe dzikie konie?
Kto zatopi się w Twym niebieskim morzu?
Kto ujarzmi Twe dzikie konie?
Kto upadnie do Twych stóp?
Cóż, ukradłaś to
Bo potrzebowałem gotówki
I zabiłaś
Bo, chciałem się zemścić
Cóż, okłamywałaś mnie
Bo Cię o to prosiłem
Kochanie…czy możemy być jeszcze
przyjaciółmi?
Hej hej sza la la
Hej hej
Kto ujarzmi Twe dzikie konie?
Kto zatopi się w Twym niebieskim morzu?
Kto ujarzmi Twe dzikie konie?
Kto upadnie do Twych stóp?
Głębiej w to wchodzę
Łowca zgrzeszy…z powodu Twej skóry
Koloru kości słoniowej…
Przejechałem się w tym brudnym deszczu
Do miejsca, gdzie wiatr wzywa Twe imię
Do drzew i rzeki, które śmieją się
Z Ciebie i ze mnie…
Alleluja, niebiańsko biało różo
Drzwi, które otwierasz
Ja nie potrafię zamknąć
Nie odwracaj
Nie odwracaj
Nie odwracaj
Twego cygańskiego serca
Nie odwracaj się
Nie odwracaj się znów
Nie odwracaj się
I nie patrz za siebie
Chodź teraz, ma miłości
Nie chcę, byś patrzyła za siebie
Kto ujarzmi Twe dzikie konie?
Kto zatopi się w Twym niebieskim morzu?
Kto posmakuje Twych pocałunków o
smaku słonej wody?
Kto zajmie miejsce po mnie?
Kto ujarzmi Twe dzikie konie?
Kto okiełzna Twe serce?
6
6
.
.
S
S
o
o
C
C
r
r
u
u
e
e
l
l
/
/
J
J
e
e
s
s
t
t
e
e
ś
ś
t
t
a
a
k
k
a
a
o
o
k
k
r
r
u
u
t
t
n
n
a
a
Przekroczyliśmy granicę
Czyja to była wina?
To nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia
Ale dla mnie ma
Dryfujemy samotnie
Ale wciąż unosimy się na powierzchni
A ja nadal cierpliwie czekam
By zobaczyć, jak idziesz na dno…moja
miłości
Ja zatopiłem się w Tobie
A Ty uciekłaś ode mnie
Dałem Ci wszystko, czego kiedykolwiek
zapragnęłaś
Ale nie spełniłem Twych oczekiwań
Mężczyzn którzy Cię kochają,
Nienawidzisz najbardziej
Mijasz ich jak duch
Oni szukają Ciebie, ale Twoja dusza
Unosi się w powietrzu
Kochanie…nie ma Cię nigdzie
Mówisz, że w miłości nie obowiązują
ż
adne prawa
Kochana
Jesteś taka okrutna!
Desperacja to delikatna pułapka
W którą wpadasz za każdym razem
Gdy dotykasz ustami jej ust
By zatrzymać potok kłamstw
Jej skóra jest tak blada,
ś
e tylko Bóg mógł ją stworzyć
Jak anioł błaga Cię o miłość
A potem karze Ci patrzeć na siebie z góry
I odtąd potrzebujesz jej jak narkotyku
Mówisz, że w miłości nie obowiązują
ż
adne prawa
Kochana
Jesteś taka okrutna!
Ona nosi mą miłość
Jak jedwabną sukienkę
Jej usta mówią jedno
Jej ruchy temu zaprzeczają
Och, miłości
Ty jesteś jak płaczący kwiat
Miłość
Umierająca z każdą godziną
I nie wiesz czy to strach, czy pragnienie
Niebezpieczeństwo, że narkotyk uniesie
Cię
Jeszcze wyżej?
Aż na koniec nieba
A potem pogrąży w bagnie
Serce biegnie jak oszalałe…
Nie możesz dotrzymać kroku
Noc krwawi jak rana
A pomiędzy miłością a żądzą
Jesteśmy my, zadeptani czyimiś stopami
Mówisz, że w miłości nie obowiązują
ż
adne prawa
Kochana
Jesteś taka okrutna!
Gdybym został z Tobą, to byłbym głupcem
Kochana
Jesteś taka okrutna!
7
7
.
.
T
T
h
h
e
e
F
F
l
l
y
y
/
/
M
M
u
u
c
c
h
h
a
a
Nie jest tajemnicą, że gwiazdy
Spadają z nieba
Nie jest tajemnicą, że nasz świat
Pogrążył się dzisiaj w ciemnościach
Mówi się, że czasami zdarza się zaćmienie
słońca
Wiesz, nie widzę Cię, gdy ona wchodzi do
pokoju
Nie jest tajemnicą, że przyjaciel oczekuje
Twojej pomocy
Nie jest tajemnicą, że kłamca
Nie wierzy nikomu
Mówi się, że sekret to coś, co przekazuje
się
Innej osobie
Więc, mówię Ci…dziecko
Niski głos Głos gospel
Człowiek będzie żebrał Miłość, jaśniejemy
Człowiek oderwie się Jak płonąca gwiazda
Przed czystym obliczem miłości Spadamy
z nieba…
Jak mucha po ścianie Dziś wieczór
To nie jest żaden sekret
Nie jest tajemnica, że sumienie
Może być czasem ciężarem
Nie jest tajemnicą, że ambicja
Rozpala w nas żądzę sukcesu
Każdy artysta jest kanibalem,
Każdy poeta złodziejem
Wszyscy zabijają swą inspirację
I śpiewają o zgryzocie
Niski głos Głos gospel
Człowiek się podniesie Miłość, jaśniejemy
Człowiek oderwie się Jak płonąca gwiazda
Od czystego oblicza miłości Spadamy z
nieba
Jak mucha od ściany Dziś wieczór
To nie jest żaden sekret
Och, tak
Nie jest tajemnicą, że gwiazdy spadają z
nieba
ś
e wszechświat eksploduje z powodu
jednego
Kłamstwa człowieka
Słuchaj, muszę już iść
Tak, muszę stąd odejść
Jest wiele rzeczy
Które, gdybym tylko mógł, chciałbym
zmienić
8
8
.
.
M
M
y
y
s
s
t
t
r
r
i
i
o
o
u
u
s
s
W
W
a
a
y
y
s
s
/
/
T
T
a
a
j
j
e
e
m
m
n
n
i
i
c
c
z
z
e
e
s
s
p
p
o
o
s
s
o
o
b
b
y
y
Johny, idź na spacer
Ze swa siostrą księżycem
Wpuść nieco jej poświaty
Niech rozjaśni Twój pokój
ś
yłeś w podziemiu
Jadłeś z puszek
Uciekałeś
Od tego, czego nie rozumiesz
Ona jest niepewna
Ty ślizgasz się w dół
Ona tam będzie
Kiedy wyruszysz w drogę
Jest w porządku…w porządku…w
porządku
Porusza się w tajemniczy sposób
Jest w porządku…w porządku…w
porządku
Porusza się w tajemniczy sposób
Johny, zanurz się ze swą siostrą w deszcz
Pozwól jej mówić o rzeczach
Których sam nie potrafisz wyjaśnić
Dotykać znaczy leczyć
Ranić znaczy kraść
Jeśli chcesz ucałować niebo
To lepiej naucz się klękać
(Na kolana chłopcze!)
Ona jest falą
Odwraca przypływ
Ona widzi mężczyznę w dziecku
Jest w porządku…w porządku…w
porządku
Porusza się w tajemniczy sposób
Jest w porządku…w porządku…w
porządku
Porusza się w tajemniczy sposób
Jest w porządku…w porządku…w
porządku
Porusza się w tajemniczy sposób
Jest w porządku…w porządku…w
porządku
Odsłoń me dni…rozświetl moje noce
Któregoś dnia spojrzysz za siebie
I zobaczysz
Co ta miłość zrobiła z Tobą
Podczas, gdy
Mogłeś stać tam
I nie zmieniać tej chwili
Tylko iść za tym uczuciem
Jest w porządku…w porządku…w
porządku
Porusza się w tajemniczy sposób
Jest w porządku…w porządku…w
porządku
Przeżywamy cudowne dni
Dusza porusza się w tajemniczy sposób
A ona poruszą się z nią
A ona porusza się z nią
Odsłoń me dni i rozświetl me noce
9
9
.
.
T
T
r
r
y
y
i
i
n
n
’
’
T
T
o
o
T
T
h
h
r
r
o
o
w
w
Y
Y
o
o
u
u
r
r
A
A
r
r
m
m
s
s
A
A
r
r
o
o
u
u
n
n
d
d
T
T
h
h
e
e
W
W
o
o
r
r
l
l
d
d
/
/
P
P
r
r
ó
ó
b
b
u
u
j
j
ą
ą
c
c
o
o
b
b
j
j
ą
ą
ć
ć
ś
ś
w
w
i
i
a
a
t
t
r
r
a
a
m
m
i
i
o
o
n
n
a
a
m
m
i
i
Szósta rano
Jesteś ostatnią, która usłyszała ostrzeżenie
Próbowałaś objąć
Swymi ramionami świat
Schodziłaś z pobocza
Twe wargi poruszają się, ale nie możesz
mówić
Kiedy starasz się objąć świat swymi
ramionami
Przybiegnę do Ciebie…bądź cierpliwa
Przybiegnę do Ciebie…przybiegnę do
Ciebie…
Kobieto, przybiegnę na pewno
Wchód słońca jak krwotok z nosa
Boli Cię głowa i nie możesz oddychać
Próbowałaś objąć
Swymi ramionami świat
Jak daleko chcesz zajść
Zanim zgubisz drogę powrotną do domu?
Próbowałaś objąć
Swymi ramionami świat
Przybiegnę do Ciebie…przybiegnę do
Ciebie…
Bądź cierpliwa
Przybiegnę do Ciebie…przybiegnę do
Ciebie…
Kobieto, przybiegnę na pewno
Ś
niłem, że widziałem Dali
Z wózkiem z supermarketu
Próbował objąć swymi ramionami
dziewczynę
Przeciągnął rozdartego chrząszcza
Przez oczko igły
Próbował objąć swymi ramionami świat
Przybiegnę do Ciebie…przybiegnę do
Ciebie…
Bądź cierpliwa
Przybiegnę do Ciebie…przybiegnę do
Ciebie…
Kobieto, przybiegnę na pewno
Sądzę, ze wszystko zostało powiedziane
Wciąż jest tak samo
Próbowałem objąć swymi ramionami świat
Kobieta potrzebuje mężczyzny
Tak jak facet roweru
Kiedy starasz się objąć świat
Swymi ramionami
Przybiegnę do Ciebie…przybiegnę do
Ciebie…
Przybiegnę do Ciebie…przybiegnę do
Ciebie…
Przybiegnę do Ciebie…przybiegnę do
Ciebie…
Kobieto, bądź cierpliwa…
Bądź cierpliwa…kobieto, bądź cierpliwa…
Kobieto, przybiegnę na pewno
1
1
0
0
.
.
U
U
l
l
t
t
r
r
a
a
V
V
i
i
o
o
l
l
e
e
t
t
(
(
L
L
i
i
g
g
h
h
t
t
M
M
y
y
W
W
a
a
y
y
)
)
/
/
U
U
l
l
t
t
r
r
a
a
f
f
i
i
o
o
l
l
e
e
t
t
(
(
O
O
ś
ś
w
w
i
i
e
e
t
t
l
l
m
m
ą
ą
d
d
r
r
o
o
g
g
ę
ę
Czasami czuję się tak, jakbym niczego nie
widział
Czasami czuję się tak, jakbym coś
sprawdzał
Chcę, aby to było złe
Nie mogę zawsze być silny
A miłość nie potrwa długo…
Och, słodka
Nie płacz
Och, dziecinko
Zetrzyj z oczu łzy
Wiesz, ze potrzebuję Cię by być silny
A dzień jest tak ciemny jak długa jest noc
Czuję się jak śmieć
Ty sprawiasz, że czuję się czysty
Jestem w ciemnościach
Nie możesz mnie ujrzeć ani być widzianą
Kochanie, kochanie, kochanie, oświetl mą
drogę
Zakopałaś swój skarb
Tam, gdzie nikt go nie znajdzie
Ale Twa miłość jest jak tajemnica
Którą wszyscy znają
Ta cisza nawiedza dom
W którym nikt nie może zasnąć
Sądzę, że jest to cena miłości
Wiem, że nie jest ona tania
Kochanie, kochanie, kochanie, oświetl mą
drogę
Pamiętam
Jak potrafiliśmy spać na kamieniach
Teraz leżymy obok siebie
Wśród szeptów i jęków
Kiedy całkowicie się zagubiłem
I słyszałem dziwne głosy w mojej głowie
Twoja miłość była dla mnie jasną żarówka
Wiszącą nad moim łóżkiem
Kochanie, kochanie, kochanie
Kochanie, kochanie, kochanie
Kochanie, kochanie, kochanie, oświetl mą
drogę
1
1
1
1
.
.
A
A
c
c
r
r
o
o
b
b
a
a
t
t
/
/
A
A
k
k
r
r
o
o
b
b
a
a
t
t
a
a
Nie wierz w to, co słyszysz
Nie wierz w to, co widzisz
Po prostu zamknij oczy
A poczujesz wroga
Dziewczyno, kiedy pierwszy raz Cię
spotkałem
Ogień płonął w Twej duszy
Co stało się z Twoją twarzą
Kiedy wygląda teraz jak
Topiący się śnieg
Możesz to przełknąć
Możesz tym pluć
Możesz to zwymiotować
Lub udusić się tym
A możesz także marzyć
Więc wykrzycz swoje marzenia
Wiesz, ze nadchodzi Twój czas
…Nie pozwól, aby okrutni ludzie Cię
skrzywdzili
Nie, nic nie ma sensu
Nic nie ma znaczenia
Wiem, że mogłabyś uderzyć
Gdybyś tylko wiedziała kogo
Mógłbym przyłączyć się do jakiegoś ruchu
Gdyby istniał choć jeden, w który
uwierzyłbym
Tak, mógłbym dzielić się chlebem i winem
Gdyby istniał kościół,
Do którego zostałbym przyjęty
Potrzebuję tego teraz
Sięgnąć po czarę
Napełnić do końca
I wypić powoli jej zwartość
Nie pozwolę Ci odejść
Muszę być akrobatą
Aby mówić w ten sposób
I grać w ten sposób
A Ty możesz marzyć
Więc wykrzycz swoje marzenia
…Nie pozwól, aby okrutni ludzie Cię
skrzywdzili
Co będziemy teraz robić,
Kiedy wszystko zostało już powiedziane
Myśli są ciągle te same,
A każda książka została przeczytana
Solo
Muszę być akrobatą
Aby mówić w ten sposób
I grać w ten sposób
A Ty możesz marzyć
Więc wykrzycz swoje marzenia
I możesz odnaleźć swoją własną drogę
Możesz budować
A ja mogę pragnąć
Możesz zawołać
Nie mogę się już tego doczekać
Możesz ukryć to w tajemnicy
Możesz powiedzieć o tym wszystkim
W marzeniach zaczyna się
Odpowiedzialność
A ja mogę kochać
A ja mogę kochać
Wiem, że wszystko się zmienia
…Nie pozwól, aby okrutni ludzie
Cię krzywdzili
1
1
2
2
.
.
L
L
o
o
v
v
e
e
I
I
s
s
B
B
l
l
i
i
n
n
d
d
n
n
e
e
s
s
s
s
/
/
M
M
i
i
ł
ł
o
o
ś
ś
ć
ć
j
j
e
e
s
s
t
t
ś
ś
l
l
e
e
p
p
a
a
Miłość potrafi zaślepić tak
ś
e niczego nie widzisz poza nią
Czy nie otulisz mnie nocą
Weź me serce
Miłość jest ślepa
W zaparkowanym samochodzie
Na zatłoczonej ulicy
Widzisz swoją miłość
Dokonaną
Nić pękła
Węzeł jest rozwiązany
Miłość jest ślepa
Miłość jest jak mechanizm zegarka
I zimna jak stal
Palce zbyt mi zdrętwiały by czuć
By chwycić rękojeść
By zgasić świeczkę
Miłość jest ślepa
Miłość potrafi zaślepić tak
ś
e niczego nie widzisz poza nią
Czy nie otulisz mnie nocą
Och moja miłość
Jest ślepa
Cicha śmierć
Bez żałoby
Bez wołania
I bez ostrzeżenia
Kochanie…to niebezpieczny pomysł
Który prawie ma sens
Miłość tonie
W głębokiej studni
Pełnej tajemnic
I nie ma nikogo, kto by je opowiedział
Nawet za pieniądze
Kochanie
Miłość jest ślepa
Miłość potrafi zaślepić tak
ś
e niczego nie widzisz poza nią
Czy nie otulisz mnie nocą
Och moja miłość
Jest ślepa
Z
Z
O
O
O
O
R
R
O
O
P
P
A
A
[
[
1
1
9
9
9
9
3
3
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
Z
Z
o
o
o
o
r
r
o
o
p
p
a
a
2
2
.
.
B
B
a
a
b
b
y
y
f
f
a
a
c
c
e
e
3
3
.
.
N
N
u
u
m
m
b
b
4
4
.
.
L
L
e
e
m
m
o
o
n
n
5
5
.
.
S
S
t
t
a
a
y
y
(
(
F
F
a
a
r
r
a
a
w
w
a
a
y
y
,
,
S
S
o
o
C
C
l
l
o
o
s
s
e
e
!
!
)
)
6
6
.
.
D
D
a
a
d
d
d
d
y
y
'
'
s
s
G
G
o
o
n
n
n
n
a
a
P
P
a
a
y
y
F
F
o
o
r
r
Y
Y
o
o
u
u
r
r
C
C
r
r
a
a
s
s
h
h
e
e
d
d
C
C
a
a
r
r
7
7
.
.
S
S
o
o
m
m
e
e
D
D
a
a
y
y
s
s
A
A
r
r
e
e
B
B
e
e
t
t
t
t
e
e
r
r
T
T
h
h
a
a
n
n
O
O
t
t
h
h
e
e
r
r
s
s
8
8
.
.
T
T
h
h
e
e
F
F
i
i
r
r
s
s
t
t
T
T
i
i
m
m
e
e
9
9
.
.
D
D
i
i
r
r
t
t
y
y
D
D
a
a
y
y
10.
T
T
h
h
e
e
W
W
a
a
n
n
d
d
e
e
r
r
e
e
r
r
1
1
.
.
Z
Z
o
o
o
o
r
r
o
o
p
p
a
a
Zooropa... Vorsprung durch Technik
Zooropa... bądź wszystkim czym możesz
być
Bądź zwycięzcą
Jedz by zeszczupleć
Zooropa... błękitniejszy odcień bieli
Zooropa... może być twoja dziś wieczór
Jesteśmy łagodni i niedoświadczeni
Pachnący czystością
Zooropa... lepsza w planach
Zooropa... przemierzaj przyjazne nieba
Dzięki zastosowaniu nauki
Zdobyliśmy pewność siebie...
Nie wyznaję żadnej religii
Nie wiem co jest co
I nie znam granic
Granic tego co mamy
Zooropa... nie martw się kochanie.
Wszystko będzie dobrze
Zooropa... masz odpowiednie buty
Zooropa... by przebrnąć przez noc
Zooropa... na dworze jest zimno,
ale bardzo jasno
Zooropa... daj spokój z metrem
Zooropa... wyjdźmy na górę
Wyrwij głowę z błota. Kochanie
Posadź w błocie kwiaty
Na ziemi
Bez szczególnych nazw miejsc
Bez szczególnej piosenki
Ukrywam się
Przed czym?
Zooropa... nie martw się kochanie.
Wszystko będzie dobrze
Zooropa... niepewność...
może być przewodnim światłem
Zooropa... słyszę głosy, śmieszne głosy
Zooropa... w strumieniu powietrza
Zooropa... chodźmy, chodźmy... na górę
Zooropa... uwolnij głowę z błota, kochanie
(Ona wyśni świat
W którym chce żyć
Będzie śnić na głos)
2
2
.
.
B
B
a
a
b
b
y
y
f
f
a
a
c
c
e
e
/
/
l
l
a
a
l
l
e
e
c
c
z
z
k
k
a
a
Twoje jasne błękitne oczy
Złapane w stopklatce
Widziałem je tak wiele razy
Czuję się jakbym był twoim najlepszym
przyjacielem
Wyglądasz pięknie, och tak pięknie
Ubrana niczym promienny dzień
Laleczko, Laleczko
Zwolnij trochę mała, pozwól rozwiązać
swe koronki
Laleczko, Laleczko
Dziewczyno z okładki o naturalnym
wdzięku
Jak taka piękność może być tak miła
Dla zwyczajnego faceta?
Wracam do domu późno w nocy
By włączyć twój obraz
Sprawdzam każdą klatkę
Przesuwam ją w zwolnionym tempie
Wciąż i wciąż
Panuję doskonale
Nad dźwiękiem i kolorem
Stale patrzę na ciebie
Ubraną niczym promienny dzień
Laleczko, Laleczko
Miedziane włosy spowite w koronki
Laleczko, Laleczko
Słodko-gorzka dziewczyno czyż nie dasz
mi spróbować
Jak taka piękność może być taka miła
Dla zwyczajnego faceta?
Zrób to, zrób, zrób to ,zrób to, zrób to
,zrób to, zrób to
zrób to, zrób to, zrób to ,zrób to, zrób to
zrób to, zrób to, zrób to ,zrób to, zrób to
,zrób to
zrób to, zrób to, zrób to, zrób to, zrób to
Laleczko, Laleczko
Zwolnij trochę mała, pozwól rozwiązać
swe koronki
Laleczko, Laleczko
Otwórz te drzwi
Pozwól mi rozpakować walizkę
Laleczko, Laleczko
Jesteś wszędzie malutka
Wszędzie cię pełno
Laleczko, Laleczko
Przybywasz do mnie z obcej planety.
Jak taka piękność może być taka miła
Dla zwyczajnego faceta?
3
3
.
.
N
N
u
u
m
m
b
b
/
/
O
O
d
d
r
r
ę
ę
t
t
w
w
i
i
a
a
ł
ł
y
y
Nie ruszaj się
Nie gadaj bez sensu
Nie myśl
Nie przejmuj się wszystko jest w porządku
W zupełnym porządku
Nie chwytaj
Nie ściskaj kurczowo
Nie rób sobie zbyt wielkich nadziei
Nie oddychaj
Nie osiągaj
Nie smuć się bez pozwolenia
Nie sprawdzaj, balansuj tylko na linie
Nie odpowiadaj
Nie pytaj
Nie próbuj nic zrozumieć
Nie szepcz
Nie rozmawiaj
Nie biegnij, jeśli możesz iść
Nie oszukuj, konkuruj
Nie trać ani chwili
Nie podróżuj pociągiem
Nie jedz
Nie rozlewaj
Nie sikaj do rynsztoku
Nie pisz testamentu
Nie wypełniaj żadnych formularzy
Nie wynagradzaj
Nie czołgaj się
Nie płaszcz się
Nie wracaj późno
Nie wstawaj przy bramie
Nie przyjmuj zobowiązań
Nie upadaj na swój miecz
Zagraj tylko następny akord
Jeśli czujesz, że zaczynasz się nudzić
*
Jestem odrętwiały
Jestem odrętwiały
Nigdy za wiele
Dajcie mi więcej
Dajcie mi więcej
Tej miłości
Nigdy za wiele
*
Nie zmieniaj swej postawy
Nie słuchaj zespoły
Nie gap się
Nie małpuj
Nie zmieniaj się
Zjedz winogrono
Nie błagaj
Nie hamuj się
Nie zakuwaj w kajdany
Nie haruj
Nie naginaj się
Nie zbaczaj z drogi
Nie umieraj, służ
*
Nigdy za wiele
Jestem odrętwiały
Jestem odrętwiały
Dajcie mi co macie
Dajcie mi czego nie mam
Dajcie mi co macie
Nigdy za wiele
Jestem odrętwiały
*
Nie teoretyzuj, realizuj, polaryzuj
Ryzykuj, tańcz, zwalniaj, przepraszaj
Nie szpieguj
Nie kłam
Nie próbuj
Sugeruj
Zwlekaj
Wyjaśniaj
Zaczynaj od nowa
Nie triumfuj
Nie przymilaj się
Nie trzymaj się kurczowo
Nie nabieraj
Nie fantazjuj
Usychaj z tęsknoty
Nie puszczaj farby
Nie mów
Nie projektuj
Nie łącz
Ochraniaj
Nie oczekuj
Sugeruj
Nie łącz
Ochraniaj
Nie oczekuj
Sugeruj
Nie walcz
Nie szarp
Nie nakładaj jarzma
Nie pracuj
Nie pragnij
Nie łów ryb
Nie ucz
Nie sięgaj
Nie pożyczaj
Nie łam
Nie uprawiaj szermierki
Nie kradnij
Nie podawaj
Nie naciskaj
Nie smaż
Nie czuj
Nie dotykaj
Nie nurkuj
Nie cierp
Nie rymuj
Nie fantazjuj
Nie powstawaj
Nie powstawaj
Nie kłam
Jestem odrętwiała
Nie projektuj
Nie łącz
Ochraniaj
Nie oczekuj
Sugeruj
4
4
.
.
L
L
e
e
m
m
o
o
n
n
/
/
C
C
y
y
t
t
r
r
y
y
n
n
a
a
Cytryna
Spójrz przez promienie słońca
Ona nosiła cytrynę
Ale nigdy w świetle dziennym
Ona doprowadzi cię do płaczu
Sprawi, że będziesz szeptał i jęczał
A kiedy jesteś spragniony
Pociągnie wodę z kamienia
I czuję się
Jakbym wolno, wolno, wolno spadał
I czuję się
Jakbym nie miał żadnego oparcia
Ona nosiła cytrynę
By ubarwić zimną, szarą noc
Dostała niebo
I trzymała się go bardzo mocno
Człowiek tworzy obraz
Ruchomy obraz
Dzięki światłu projektora
Może zobaczyć siebie w powiększeniu
Człowiek wyłapuje kolory
Człowiek uwielbia się gapić
Przemienia pieniądze w światło, by jej
szukać
I czuję się
Jakby prąd znosił mnie daleko od brzegu
I czuję się
Jakbym od niej odpływał
Północ jest tam, gdzie zaczyna się dzień
Północ jest tam, gdzie zaczyna się dzień
Północ jest tam, gdzie zaczyna się dzień
Cytryna
Spójrz przez promienie słońca
Człowiek buduje miasta
Z bankami i katedrami
Człowiek przetapia piasek, więc może
Zobaczyć świat na zewnątrz (Spotkasz ją
tam)
Człowiek składa samochód (Ona twoim
przeznaczeniem)
I buduje drogi, żeby nimi pędzić
(Dosięgniesz jej)
Człowiek marzy o urlopie (Ona jest
wyobrażeniem)
Ale zawsze zostaje tam, gdzie jest
I są dni
Kiedy nasza praca obraca się w proch
I są dni
Kiedy szukamy czegoś innego
Północ jest tam, gdzie zaczyna się dzień
[4x]
Północ jest tam, gdzie zaczyna się dzień
[4x]
Człowiek tworzy obraz
Ruchomy obraz
Wyświetlany przez światło projektora
Może zobaczyć siebie w powiększeniu
(Spotkasz ją tam)
Człowiek wyłapuje kolory (Ona twoim
przeznaczeniem)
Człowiek uwielbia się gapić (Tam nie ma
snu)
Przemienia pieniądze w światło (Ona jest
wyobrażeniem)
By jej szukać (Cytryna)
Ona jest marzycielką
Wyobrażeniem (Dostała niebo)
Dzięki światłu projektora
Może zobaczyć siebie w powiększeniu
(Ona nosiła cytrynę)
5
5
.
.
S
S
t
t
a
a
y
y
(
(
f
f
a
a
r
r
a
a
w
w
a
a
y
y
s
s
o
o
c
c
l
l
o
o
s
s
e
e
!
!
)
)
/
/
Z
Z
o
o
s
s
t
t
a
a
ć
ć
(
(
t
t
a
a
k
k
d
d
a
a
l
l
e
e
k
k
o
o
,
,
a
a
t
t
a
a
k
k
b
b
l
l
i
i
s
s
k
k
o
o
)
)
Zielone światło, Seven Eleven
Wchodzisz po paczkę papierosów
Nie palisz ani nawet nie masz ochoty
Sprawdzasz resztę
Wyglądasz jak po wypadku:
Koła się kręcą, ale jesteś do góry nogami
Mówisz, że nie szkodzi, że on cię bije
Bo kiedy cię krzywdzi, przynajmniej
czujesz, że żyjesz
Czy naprawdę tak jest?
Czerwone światła, szary poranek
Gramolisz się z dziury w ziemi
Wampir czy ofiara?
To zależy przy kim.
Kiedyś siedziałaś w domu, żeby oglądać
reklamy
Mogłaś podkładać głos do każdego talk
show
A kiedy patrzysz, to mnie nie widzisz
A kiedy mówisz, to nie do mnie
A kiedy cię dotykam, to nie czujesz nic
Gdybym mógł zostać…, odbiłbym cię z
rąk nocy
Zostać…, wtedy dzień dochowałby swojej
obietnicy
Zostać…, a wystarczyłaby ta noc
Tak daleko, a tak blisko
Poprzez szum fal, radia i
Satelitarnej telewizji
Możesz dotrzeć, dokąd chcesz:
Miami, Nowego Orleanu, Londynu,
Belfastu i Berlina
A jeśli posłuchasz, to nie będę mógł
zawołać
A jeśli skoczysz, to możesz tylko spaść
A jeśli krzykniesz, to tylko cię usłyszę
Gdybym mógł zostać…, odbiłbym cię z
rąk nocy
Zostać…, wtedy dzień dochowałby swojej
obietnicy
Zostać… z demonami, które topiłaś
Zostać… z duchem, który odnalazłem
Zostać…, a wystarczyłaby ta noc
Trzecia nad ranem
Jest cicho i pusto dookoła
Słychać tylko huk i łoskot
Anioła zlatującego na ziemię
Tylko huk i łoskot
Kiedy anioł uderza o ziemię
6
6
.
.
D
D
a
a
d
d
d
d
y
y
'
'
s
s
g
g
o
o
n
n
n
n
a
a
p
p
a
a
y
y
f
f
o
o
r
r
Y
Y
o
o
u
u
r
r
c
c
r
r
a
a
s
s
h
h
e
e
d
d
c
c
a
a
r
r
/
/
T
T
a
a
t
t
u
u
ś
ś
z
z
a
a
p
p
ł
ł
a
a
c
c
i
i
z
z
a
a
t
t
w
w
ó
ó
j
j
r
r
o
o
z
z
b
b
i
i
t
t
y
y
s
s
a
a
m
m
o
o
c
c
h
h
o
o
d
d
z
z
i
i
k
k
Jesteś jak szlachetny kamień, nie znający
swojej wartości
nikt na świecie nie jest Ci obcy, mimo to
czujesz się samotny
Tatunio nie pozwala Ci płakać
Tatunio nie chce, żeby cię bolało
Tatuś daje Ci tak dużo, ile jesteś w stanie
udźwignąć
Tatuś zapłaci za twój rozbity samochodzik
Trochę spięty, zaciskasz swoje piąstki,
Delikatne jak pocałunki motyla, wieńczą
twoje nadgarstki
Gdy widzisz, ze tatuś nadchodzi
Nerwowo oblizujesz usta
Paznokcie uderzają nerwowo
Tatuś zapłaci za twój rozbity samochodzik
W twojej głowie kłębi się chaos
Płaczesz za mamą, a tatuś stoi tuż obok
Daje Ci kluczyki do ognistego autka
Tatunio jest z tobą, gdziekolwiek ty jesteś
tatunio jest Ci pociechą
Tatunio najlepszym przyjacielem
Tatunio doprowadzi Cię za rączkę do
końca
Tatuś zapłaci za twój rozbity samochodzik!
7
7
.
.
S
S
o
o
m
m
e
e
d
d
a
a
y
y
s
s
a
a
r
r
e
e
b
b
e
e
t
t
t
t
e
e
r
r
t
t
h
h
a
a
n
n
o
o
t
t
h
h
e
e
r
r
s
s
/
/
S
S
ą
ą
d
d
n
n
i
i
l
l
e
e
p
p
s
s
z
z
e
e
n
n
i
i
ż
ż
p
p
o
o
z
z
o
o
s
s
t
t
a
a
ł
ł
e
e
Są suche dni, są dni, które ciekną,
Są dni, co się przyznają, a inne coś kręcą,
Są dni, że trzeba mniej, ale więcej na ogół
Są dni, co wyślizgują się z rąk na podłogę.
Są dni, że jesteś bystry, lecz szybki
częściej,
Są dni, że za bardzo napinasz swe mięśnie,
Są dni, co zwalają się na nas całe,
Są dni lepsze niż pozostałe.
Są dni, że wszystko ma sens,
I umiesz cieszyć się tym, co jest.
Są dni lepsze niż pozostałe.
Są dni oślizgłe lub ślamazarne,
Są dni, że pies do ciebie merda ma marne.
Skórę masz białą, ale chcesz być
ziomalem,
Są dni lepsze niż pozostałe.
Są dni, że jej zrzędzenia cię budzą.
Są dni słoneczne, kiedy tęsknisz za burzą.
Są dni nadąsane, a inne się szczerzą,
Są dni, co mają bramkarzy, którzy ci nie
uwierzą.
Są dni, że słyszysz głos
Który daleko zabiera cię stąd
Są dni lepsze niż pozostałe.
Są dni uczciwe, a inne nie.
Są dni, że dziękujesz, że nie jest ci źle.
Są dni, kiedy budzisz w armii,
Są dni, kiedy to oni są wrogami.
Są dni pełne pracy, ale rzadko się
zmuszasz,
Są dni, że szukasz Matki oraz Jezusa
Są dni, że jak dziecko czujesz się małe.
Są dni lepsze niż pozostałe.
Są dni, gdy czujesz, że
To, co mówiła, ma jakiś sens.
Są dni lepsze niż pozostałe.
Są dni, że słyszysz głos
Który daleko zabiera cię stąd
Są dni lepsze niż pozostałe.
8
8
.
.
T
T
h
h
e
e
f
f
i
i
r
r
s
s
t
t
t
t
i
i
m
m
e
e
/
/
P
P
i
i
e
e
r
r
w
w
s
s
z
z
y
y
r
r
a
a
z
z
Mam kochankę,
kochankę jak żadna inna
Ona ma duszę, duszę, słodką duszę
I uczy mnie śpiewać
Pokazuje mi kolory, gdy ich nie widać
Daje mi nadzieję, gdy jej nie ma
Po raz pierwszy czuję miłość
Mam brata
Jestem bratem w potrzebie
Spędzam cały czas biegając
On biega razem ze mną
Kiedy myślę, że chcę odejść
Tylko dzwonię do niego,
a on jest przy mnie
Po raz pierwszy... czuję miłość
Mój ojciec jest bogaczem
Nosi strój bogacza
Dał mi klucze do swego królestwa
Dał mi garnek złota
Powiedział "Mam wiele pałaców
w nich jest wiele pokoi do zwiedzenia"
Ale wyszedłem tylnymi drzwiami
I wyrzuciłem klucz
Tak, wyrzuciłem klucz
Po raz pierwszy
Po raz pierwszy
Czuję miłość...
9
9
.
.
D
D
i
i
r
r
t
t
y
y
D
D
a
a
y
y
/
/
P
P
a
a
r
r
s
s
z
z
y
y
w
w
y
y
d
d
z
z
i
i
e
e
ń
ń
Nie znam cię
A ty nie znasz nawet połowy tego
Grałem główną rolę...
Byłem draniem, który wychodził
Mówią uważaj gdzie celujesz
Bo gdy celujesz możesz trafić
Możesz trzymać coś tak mocno
ś
e aż to stracisz
Ciągnie mnie w dół
Dawniej tak nie było
Nawet nie pamiętasz
Tego co próbuję zapomnieć
To był parszywy dzień
Parszywy dzień
śą
dasz wyjaśnień...
Nawet nie rozumiem
Czy potrzebujesz na kogoś zrzucić winę...
Rzuć kamień w powietrze
A na pewno trafisz winnego
Z ojca na syna
W jednym życiu zaczęła się
Praca nigdy nie ukończona
Z ojca na syna
(A miłość... trwa krócej niż pocałunek)
Zrób to dobrze
Krew nie jest gęstsza niż atrament
Słuchaj co mówię
Nic nie jest tak proste jak myślisz
Obudź się
Niektórych rzeczy nie możesz obejść
Jestem w tobie
Jeszcze bardziej niż wtedy,
gdy złożyli mnie w ziemi
To był parszywy dzień
Parszywy dzień
Hank mówi
DNI BIEGNĄ JAK RUMAKI PRZEZ
WZGÓRZA
1
1
0
0
.
.
T
T
h
h
e
e
W
W
a
a
n
n
d
d
e
e
r
r
e
e
r
r
/
/
W
W
ę
ę
d
d
r
r
o
o
w
w
i
i
e
e
c
c
Wyruszyłem, idąc ulicami
wybrukowanymi złotem
Ukradłem kilka kamieni, widziałem skórę i
kości
Miasta bez duszy
Wyruszyłem, idąc pod atomowym niebem
Gdzie ziemi nie da się zaorać, a deszcz pali
Jak łzy kiedy powiedziałem 'żegnaj'
Przyszedłem z niczym, niczym oprócz
myśli o tobie
Poszedłem błądząc
Szedłem dryfując przez blaszane stolice
Gdzie ludzie nie mogą chodzić i
swobodnie rozmawiać
A synowie zdradzają swych ojców.
Zatrzymałem się przed kościołem
Gdzie przesiadują miejscowi.
Powiedzieli, że chcą królestwa
Ale nie chcą w nim Boga
Pojechałem wzdłuż tej starej ósmej alei
Minąłem tysiąc znaków w poszukiwaniu
mojego imienia.
Poszedłem z niczym, oprócz myśli że też
tam będziesz,
Poszedłem cię szukać
Wyruszyłem tam w poszukiwaniu
doświadczenia.
By posmakować i dotknąć, i poczuć
najwięcej
Jak tylko może człowiek, zanim pożałuje.
Wyruszyłem w poszukiwaniu jednego
dobrego człowieka
Ducha, który nie ugiąłby się i nie złamał
Który siadłby po prawicy swego ojca
Wyruszyłem, idąc z biblią i pistoletem
A słowo Boga obciążyło moje serce
Byłem pewny, że jestem tym jedynym
Teraz, Jezu nie czekaj na mnie, Jezu
wkrótce będę w domu.
Poszedłem po gazetę, a jej powiedziałem ,
ż
e będę przed południem.
Odszedłem z niczym, oprócz myśli że też
tam będziesz,
Poszedłem cię szukać
Poszedłem z niczym, oprócz myśli o tobie.
Poszedłem błądząc.
P
P
O
O
P
P
[
[
1
1
9
9
9
9
7
7
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
D
D
i
i
s
s
c
c
o
o
t
t
h
h
é
é
q
q
u
u
e
e
2
2
.
.
D
D
o
o
Y
Y
o
o
u
u
F
F
e
e
e
e
l
l
L
L
o
o
v
v
e
e
d
d
?
?
3
3
.
.
M
M
o
o
f
f
o
o
4
4
.
.
I
I
f
f
G
G
o
o
d
d
W
W
i
i
l
l
l
l
S
S
e
e
n
n
d
d
H
H
i
i
s
s
A
A
n
n
g
g
e
e
l
l
s
s
5
5
.
.
S
S
t
t
a
a
r
r
i
i
n
n
g
g
A
A
t
t
T
T
h
h
e
e
S
S
u
u
n
n
6
6
.
.
L
L
a
a
s
s
t
t
N
N
i
i
g
g
h
h
t
t
O
O
n
n
E
E
a
a
r
r
t
t
h
h
7
7
.
.
G
G
o
o
n
n
e
e
8
8
.
.
M
M
i
i
a
a
m
m
i
i
9
9
.
.
T
T
h
h
e
e
P
P
l
l
a
a
y
y
b
b
o
o
y
y
M
M
a
a
n
n
s
s
i
i
o
o
n
n
1
1
0
0
.
.
I
I
f
f
Y
Y
o
o
u
u
W
W
e
e
a
a
r
r
T
T
h
h
a
a
t
t
V
V
e
e
l
l
v
v
e
e
t
t
D
D
r
r
e
e
s
s
s
s
1
1
1
1
.
.
P
P
l
l
e
e
a
a
s
s
e
e
1
1
2
2
.
.
W
W
a
a
k
k
e
e
U
U
p
p
D
D
e
e
a
a
d
d
M
M
a
a
n
n
1
1
.
.
D
D
i
i
s
s
c
c
o
o
t
t
h
h
e
e
q
q
u
u
e
e
/
/
D
D
y
y
s
s
k
k
o
o
t
t
e
e
k
k
a
a
Możesz tego dosięgnąć lecz nie możesz
złapać
Możesz to trzymać,
kontrolować lecz nie możesz tego ukraść
Możesz pchać lecz nie możesz tym
kierować
Cyrkulować, regulować,
och, nie możesz tego połączyć
Wiesz, że żujesz gumę do żucia
Wiesz, co to jest ale wciąż chcesz więcej
Nigdy nie masz dość tej gry buzi-buzi
Jesteś zagubiona ale dobrze to znasz
Tak, chcesz tego aż do bólu, kochasz to
Ale nie zawsze to okazujesz
Chodźmy... chodźmy... Dyskoteka
Chodźmy... chodźmy... Dyskoteka
Szukasz tego
Lecz wiesz, że jesteś gdzie indziej
Chcesz być piosenką
Piosenką, którą słyszysz w swojej głowie
Miłość
To nie jest żadna sztuczka...
nie możesz jej się nauczyć
Nie płacisz, w porządku,
bo nie możesz na to zarobić
Wiesz, że jesteś gumą do żucia
Wiesz, co to jest ale wciąż chcesz więcej
Nigdy nie masz dość tej gry buzi-buzi
Chodźmy... chodźmy... Dyskoteka
Chodźmy... chodźmy... Dyskoteka
Szukasz tego
Lecz wiesz, że jesteś gdzie indziej
Chcę być piosenką, którą słyszysz
w swojej głowie
Miłość
Ale bierzesz, to co możesz
Bo to wszystko co możesz znaleźć
Wiesz, że jest coś więcej
Ale dziś wieczór, dziś wieczór
Boom cha
Boom cha
Discotheque
2
2
.
.
D
D
o
o
Y
Y
o
o
u
u
F
F
e
e
e
e
l
l
L
L
o
o
v
v
e
e
d
d
/
/
C
C
z
z
y
y
c
c
z
z
u
u
j
j
e
e
s
s
z
z
s
s
i
i
ę
ę
k
k
o
o
c
c
h
h
a
a
n
n
a
a
?
?
Zabierz te ręce, są bezużyteczne
Wiesz, że nie przepracowały ani jednego
dnia
Zabierz te buty, idą donikąd
Wiesz, że za nic nie chcą zbłądzić
Wypełniłaś mi głowę piosenkami
Rozwiązałaś mi sznurówki
Zabierz moją koszulę,
no już zdejmij ją ze mnie
Możesz ją podrzeć
Jeśli potrafisz mnie związać
Czy czujesz się kochana?
Czy czujesz się kochana?
Weź sobie kolory mojej wyobraźni
Weź zapach unoszący się w powietrzu
Weź plątaninę rozmowy
I uczyń ją swoją modlitwą
Z moimi palcami,
których tak bardzo pragniesz
Moimi paznokciami pod twoim ciałem
Moimi zębami przy twoich plecach
I moim językiem szepczącym ci
najsłodsze kłamstwa
Czy czujesz się kochana?
Czy czujesz się kochana?
Zapowiada się słońce,
ale w powietrzu czuć deszcz
Miłość to zbir miotający się
W brzuchu kobiety
Ostry rytm przejmuje kontrolę
By utrzymać razem
Kobietę i mężczyznę
Utrzymać razem
Kobietę i mężczyznę
Utrzymać razem...
Czy czujesz się kochana?
Czy czujesz się kochana?
Zapowiada się słońce
Ale w powietrzu czuć deszcz
ś
ar słońca pomoże nam przetrwać ulewę
3
3
.
.
M
M
o
o
f
f
o
o
Szukam zbawienia dla swojej duszy
Szukam w miejscach,
w których nie rosną kwiaty
Szukam czegoś co wypełniłoby
tę stworzoną przez Boga dziurę
Ten pieprzony rock and roll
Ś
więte gówno, żelastwo spadające z nieba
Przesiąknięci białym proszkiem punkowie
wpatrują się w błysk fleszy
Szukając pod śmieciami dzieciątka Jezus
Ten pieprzony rock and roll
Cholerny rock and roll
Matko czy wciąż jestem twoim synem
Wiesz, że czekałem tak długo,
byś to powiedziała
Matko odeszłaś i zrobiłaś ze mnie
człowieka
Teraz nadal jestem dzieckiem,
lecz nikt mi tego nie mówi
Szukam dźwięku, który zaleje świat
Szukam ojca moich dwóch dziewczynek
Czuję bluesa, fajnie jest,
mniej więcej wiem co się wydarzy
Wciąż szukam twarzy,
którą miałem przed stworzeniem świata
Ten pieprzony rock and roll
Kipiący bąbelkami
ociekający lukrem rock and roll
Zalecaj się do mnie siostro
Porusz mnie bracie
Pociesz mnie matko
Władaj mną ojcze
Pokaż mi matko
4
4
.
.
I
I
f
f
G
G
o
o
d
d
W
W
i
i
l
l
l
l
S
S
e
e
n
n
d
d
H
H
i
i
s
s
A
A
n
n
g
g
e
e
l
l
s
s
Nikogo tu nie ma maleńka,
na nikogo nie można zrzucić winy
Nikogo wskazać palcem...
tylko ty i ja i deszcz
Nikt ci nie kazał tego robić,
nikt nie włożył w twoje usta słów
Nikt tutaj nie słucha rozkazów
Gdy miłość wyruszyła pociągiem na
południe
To ślepcy prowadzą blondynki
To temat piosenek country
Jeśli Bóg ześle swoje anioły
Jeśli Bóg da nam znak
Jeśli Bóg ześle swoje anioły
Czy wszystko będzie w porządku?
Bóg zdjął słuchawkę z widełek
Kochanie, czy podniósłby ją gdyby mógł?
Już od dawna nie widzieliśmy tutaj
tego dziecka
Kręcącego się w sąsiedztwie
Jego matka handluje w bramie
Ś
więty Mikołaj ma miseczkę żebraka
Oczy siostry Jezusa są całe spuchnięte...
Ta wspaniała ulica
nigdy nie wyglądała tak źle
To ślepcy prowadzą blondynki...
To gliny zbierają datki dal oszustów
Gdzie jest nadzieja gdzie wiara... i miłość?
Czy to właśnie mi powiedziałaś
Czy miłość... rozświetla twoją choinkę?
W następnej chwili przepalasz bezpiecznik
I dziennik zastępuje kreskówki na ekranie
Jeśli Bóg ześle swoje anioły
Jeśli Bóg da nam znak
Jeśli Bóg ześle swoje anioły
Dokąd pójdziemy?
Jezus nigdy mnie nie zawiódł
Jezus pokazywał mi wynik
A potem wstawili Jezusa do show biznesu
I teraz trudno dopchać się do drzwi
To temat piosenek country
Ale to chyba będzie trwać
Jeśli Bóg ześle swoje anioły
Jeśli Bóg da nam znak
Jeśli Bóg ześle swoje anioły
Dokąd pójdziemy...
5
5
.
.
S
S
t
t
a
a
r
r
i
i
n
n
g
g
A
A
t
t
T
T
h
h
e
e
S
S
u
u
n
n
/
/
W
W
p
p
a
a
t
t
r
r
u
u
j
j
ą
ą
c
c
s
s
i
i
ę
ę
w
w
s
s
ł
ł
o
o
ń
ń
c
c
e
e
Lato kładzie się blaskiem na trawie...
obok przechodzą letnie sukienki
W cieniu wierzby coś zaczyna po mnie
pełzać
Po mnie i po tobie połączonych Bożym
klejem
Który stanie się jeszcze bardziej lepki...
To było długie gorące lato
Ukryjmy się gdzieś
Nie próbuj pogrążać się w myślach...
przestań w ogóle myśleć
Nie jestem jedynym,
który wpatruje się w słońce
I który boi się co zobaczy
gdy zajrzy mocno w głąb
Nie jestem głuchy ani niemy,
wpatruję się w słońce
Nie jestem jedyny, który z radością
oślepnie
Masz w uchu owada,
nie zniknie nawet gdy się podrapiesz
Będzie cię swędziało, bolało i piekło
Czy chcesz zobaczyć efekt swojego
drapania?
Fale, które trzymają mnie z daleka
Rozbijając się o twe plecy niczym o piach
Czy kiedykolwiek będziemy żyli w
spokoju?
Bo ci którzy nie mogą często muszą
Ci którzy nie mogą często
muszą wygłaszać kazania
Do tych, którzy wpatrują się w słońce
Bojąc się co zobaczą gdy zajrzą mocno w
głąb
Nie jestem głuchy ani niemy...
wpatruję się w słońce
Nie jestem jedynym, który wolałby
oślepnąć
Nikt nie chce ustąpić...
wojsko wciąż jest w mieście
Zbrojone żelazem garnitury i krawaty...
tatuś nie powie ci do widzenia
Sędzia nie użyje gwizdka, Bóg jest dobry,
ale czy będzie słuchał
Ocieram się o wielkość
Ale czegoś mi brakuje
zostawiłem to w sklepie wolnocłowym
Choć tak naprawdę
nigdy do mnie nie należałaś
Nie jesteś jedyną,
która wpatruje się w słońce
Bojąc się co zobaczysz,
jeśli cofniesz się do środka
Nie ssę kciuka, wpatruję się w słońce
Nie jestem jedynym,
który z radością oślepnie
6
6
.
.
L
L
a
a
s
s
t
t
N
N
i
i
g
g
h
h
t
t
O
O
n
n
E
E
a
a
r
r
t
t
h
h
/
/
O
O
s
s
t
t
a
a
t
t
n
n
i
i
a
a
n
n
o
o
c
c
n
n
a
a
z
z
i
i
e
e
m
m
i
i
Ona czuje jak ziemia ustępuje jej spod nóg
Ale uważa, że tak będzie nam lepiej
"Im więcej bierzesz tym mniej czujesz
Im mniej wiesz, tym mocniej wierzysz
Im więcej masz tym więcej dzisiaj
stracisz"
Musisz to oddać
Musisz to oddać
Musisz to oddać
Ona nie dba ile to jest warte
ś
yje tak jakby to była ostatnia noc na
ziemi
Ona nie czeka na przyjście zbawiciela
Stoi na przystanku z gazetami pod pachą
To się powoli zbliża
Ona na nikogo nie czeka
Musisz to oddać
Musisz to oddać
Musisz to oddać
Ona nie dba ile to jest warte
ś
yje tak jakby to była ostatnia noc na
ziemi
Musisz to oddać
To się wymyka... usuwa
Ziemia wiruje
Nam kręci się w głowie
To się wymyka
Zegar mówi jej
ś
e czas mija
Wskazówki splątały się
Dzieje się coś
O czym ona nie wie
Ziemia wiruje a nam kręci się w głowie
Czy dla ciebie wiruje tak samo
Jak dla mnie?
Ona żyje już przyszłym tygodniem
Wiesz, że jakoś to spłaci
Przyszłość jest tak przewidywalna
Przeszłość jest zbyt wygodna
Musisz to oddać
Musisz to oddać
Musisz to oddać
Ona już wie, że to boli
ś
yje tak jakby to była
ostatnia noc na ziemi
Ostatnia noc na ziemi
Ostatnia noc na ziemi
7
7
.
.
G
G
o
o
n
n
e
e
/
/
O
O
d
d
s
s
z
z
e
e
d
d
ł
ł
e
e
m
m
Czujesz się tak winny,
ż
e masz tak dużo za tak niewiele
To uczucie za nic nie chce cię opuścić
Tak mocno trzymasz się
najmniejszej nawet rzeczy
Aż w końcu już nic ci nie zostanie
Do widzenia,
możesz zatrzymać ten garnitur świateł
Ja wzniosę się wysoko w słońce
I nie wrócę... Wcale nie wrócę
Nie zamierzam wrócić
Tak bardzo chciałeś gdzieś dojść
Lecz zgubiłeś się po drodze
Zmieniłeś nazwisko, w porządku...
to było konieczne
I tak nie będzie ci brakować tego
co zostawiłeś za sobą
Do widzenia,
możesz zatrzymać ten garnitur świateł
Ja wzniosę się wysoko w słońce
I nie wrócę... Wcale nie wrócę
Nie zamierzam wrócić
Już odszedłem
Czuję, że już mnie tu nie ma
Jestem bliżej ciebie co dnia
I tak nie bardzo tego pragnąłem
Robisz kroki,
od których kręci ci się w głowie
A potem uczysz się lubić to uczucie
Ranisz samego siebie ranisz swą ukochaną
A potem odkrywasz
ś
e to co uważałeś za wolność
jest tylko zwykłą żądzą
Do widzenia... pozbawione emocji
dobranoc
Wzniesiemy się wysoko na słońce
Czy trzymasz się mocno
Ja nie wrócę
Nie wrócę
8
8
.
.
M
M
i
i
a
a
m
m
i
i
Pogoda tutaj zmienia się i szaleje
Operacje plastyczne wiszą w powietrzu
Koszule w palmy i akcent z południa
Cygara i długie włosy
Mamy gablotę, benzyna jest tania
Przyjechaliśmy tutaj na tydzień
Mamy słońce mamy piasek
Mamy baterie w małej kamerze...
Jej oczy lśnią lazurem morza
Głupiutka ślicznotka na trampolinie
Malutką zawsze pociąga to czego się boi
Duża lalunia ze słodkim uśmiechem
Ogląda sesję zdjęciową chudej panienki
Studenci pachną czystością
Jaj skóra smakuje chlorem
Miami, my mammy
Uwielbiam filmy...
kocham odwiedzać plany zdjęciowe
Musze kogoś postrzelić
Muszę wypalić parę papierosów
Nie ma sprawy, wiemy o co biega
Wróciłem właśnie z wypożyczalni kaset
Mam samochód i lubię pościgi
Co on ma w tej walizce
Chcę zbliżenie tej twarzy
No i mamy piękny pościg
Miami, my mammy
Miami
Kupiłem dwa nowe garnitury... Miami
Różowy i niebieski... Miami
Zrobiłem ci zdjęcie... My mammy
W tej budce z automatem, było nam
nieźle...
Miami
Powiedziałem, że wyglądasz jak madonna
Odparłaś... może... powiedziałem,
ż
e chcę mieć twoje dziecko... dziecko
Moglibyśmy zrobić coś pięknego
Coś co nie byłoby problemem
Przynajmniej nie w... Miami
Wiesz niektóre miejsca są jak twoja ciocia
Ale nie ma takiego drugiego jak
Miami, my mammy
9
9
.
.
T
T
h
h
e
e
P
P
l
l
a
a
y
y
b
b
o
o
y
y
M
M
a
a
n
n
s
s
i
i
o
o
n
n
/
/
P
P
o
o
s
s
i
i
a
a
d
d
ł
ł
o
o
ś
ś
ć
ć
p
p
l
l
a
a
y
y
b
b
o
o
y
y
a
a
Jeśli Cola jest tajemnicą
A Michael Jackson... historią
Jeśli piękno jest prawdą
A operacje plastyczne krynicą młodości
Co mam zrobić
Czy mam dość darów, które pomogą mi
przejść
Przez bramy tej posiadłości
Jeśli sok pomarańczowy jest czymś więcej
niż tylko napojem
A Big Mac jest większy niż myślisz
Jeśli perfumy są obsesją
A talk show... spowiedzią
Co mamy do stracenia
Jeszcze jeden duży krok i przejdziemy
Przez bramy tej posiadłości
Nigdy nie kupiłem kuponu Lotto
Nigdy nie zaparkowałem na cudzym
miejscu
Banki przypominają widokiem katedry
Chyba kasyna zajęły ich miejsce
Kochanie chodź no tutaj
Nie budź jej, sama się ocknie
Przypadek jest rodzajem religii
W której twoim przekleństwem
jest łut szczęścia
Nigdy nie widziałem tego filmu
Nigdy nie czytałem tej książki
Kochanie, chodź no tutaj
Niech wypadną moje numery
Nie wiem, czy sobie poradzę
Nie wiem, czy jestem aż tak silny
Nie wiem, czy mogę czekać aż tak długo
Aż rozbłysną feerią blasku kolory
I zapali się światło
Nie będzie wtedy czasu na smutek
Nie będzie czasu na wstyd
I choć nie potrafię powiedzieć dlaczego
Wiem, że musze w to uwierzyć
Ponurkujemy w tym basenie
Ważne jest kogo naprawdę znasz
Bramy posiadłości playboya
Posiadłości playboya
Posiadłości playboya
Nie będzie czasu na smutek
Nie będzie czasu na ból
Nie będzie czasu na smutek
I nie będzie czasu na wstyd
1
1
0
0
.
.
I
I
f
f
Y
Y
o
o
u
u
W
W
e
e
a
a
r
r
T
T
h
h
a
a
t
t
V
V
e
e
l
l
v
v
e
e
t
t
D
D
r
r
e
e
s
s
s
s
/
/
J
J
e
e
ś
ś
l
l
i
i
z
z
a
a
ł
ł
o
o
ż
ż
y
y
s
s
z
z
t
t
ę
ę
a
a
k
k
s
s
a
a
m
m
i
i
t
t
n
n
ą
ą
s
s
u
u
k
k
n
n
i
i
ę
ę
Dziś wieczór księżyc znów robi swoje
sztuczki
Znów kręci mi się w głowie
Cały świat mógłby się rozpuścić...
w szklance wody
Byłem grzeczny, bo wiem,
ż
e tego nie chciałaś
Czy naprawdę pragniesz
bym był smutny jak ty...
Jeśli światło pomaga nam przetrwać
Byliśmy już kiedyś tutaj...
ostatni raz skrobałaś w moje drzwi
Księżyc był nagi i zimny
a ja czułem się jak dwulatek
Który chciał jeszcze więcej
Jeśli założysz tę aksamitną suknię
Jeśli założysz tę aksamitną suknię
Dziś wieczór księżyc zaciągnął zasłony
To prywatny pokaz
nikt więcej się o nim nie dowie
Pragnę...
Blask słońca rozświetla mój pokój
Jest ostry i bardzo przejrzysty
Lecz w niczym nie przypomina księżyca
Jest w porządku... walka o to,
by nie powiedzieć pewnych rzeczy
I tak nigdy cię nie słuchałem
I mogę złożyć własne ręce do modlitwy...
Lecz jeśli założysz tę aksamitną suknię
Lecz jeśli założysz tę aksamitną suknię
Dziś wieczór księżyc jest świetlistą kulą
Ś
wiatełka migoczą w przedpokoju
Kto złapie gwiazdkę, gdy zacznie spadać...
Jeśli założysz tę aksamitną suknię
1
1
1
1
.
.
P
P
l
l
e
e
a
a
s
s
e
e
/
/
P
P
r
r
o
o
s
s
z
z
ę
ę
Nigdy nie poczułeś miłości
dopóki nie przekroczyłeś linii łaski
Nigdy nie czułeś się potrzebny
dopóki ktoś nie uderzył cię w twarz
Nigdy nie czułeś, że żyjesz,
dopóki o mało co nie umarłeś
Musiałeś wygrać
Nie mogłeś sobie odpuścić
Najmądrzejszy dupek
W swojej klasie
Dumny z herbu
I drzewa genealogicznego
I wszystkich lekcji historii
Proszę...proszę... proszę...
wstań z kolan... proszę...
Nie wciągaj mnie w to
Proszę...
Nigdy nie wiedziałeś
jak bardzo możesz się ugiąć
By wykonać ten telefon
I nigdy nie wiedziałeś co jest na ziemi
dopóki nie kazali ci się czołgać
I nigdy nie wiedziałeś,
ż
e twoje niebo jest kradzione
Twój katolicki blues
Twoje zakonne sandały
Zamiłowanie do tatuaży
Zaraz trafiają do wiadomości
Twoja święta wojna
Twoja gwiazda północy
Twoje kazanie na górze
Z bagażnika samochodu
Proszę...proszę... proszę...
wstań z kolan... proszę...
Nie wciągaj mnie w to
Proszę...
Miłość jest twarda, miłość jest trudna
Lecz nie jest tym o czym myślisz
Wrzesień...
ulice wywracają się do góry dnem...
wszystko się przelewa
Okruchy szkła szaleją jak deszcz
lecz ty czujesz tylko
swój ból... październik...
gadasz zmierzasz donikąd...
listopad...
grudzień... pamiętaj...
czy zaczynamy na nowo...
Miłość jest więc większa od nas
Lecz miłość nie jest tym o czym myślisz
To umowa między kochankami
to kradzione chwile
Wiesz, że nie mogę tego przyjąć
Bo nigdy nie mogłem ci uwierzyć, kochana
1
1
2
2
.
.
W
W
a
a
k
k
e
e
U
U
p
p
D
D
e
e
a
a
d
d
M
M
a
a
n
n
/
/
W
W
s
s
t
t
a
a
w
w
a
a
j
j
m
m
a
a
r
r
t
t
w
w
y
y
c
c
z
z
ł
ł
o
o
w
w
i
i
e
e
k
k
u
u
Jezu, Jezu pomóż mi
Jestem sam na tym świecie
I to na całkiem popieprzonym
Opowiedz, opowiedz mi historię
Tę o wieczności
I o tym jak to będzie
Wstawaj, wstawaj martwy człowieku
Wstawaj, wstawaj martwy człowieku
Jezu, czekam tutaj szefie
Wiem, że troszczysz się o nas
Lecz może masz związane ręce
Twój ojciec stworzył świat w siedem dni
Teraz rządzi w niebie
Czy szepniesz za mną słówko
Wstawaj, wstawaj martwy człowieku
Wstawaj, wstawaj martwy człowieku
Posłuchaj swoich słów, powiedzą ci co
robić
Posłuchaj rytmu, który powoduje
zmieszanie
Posłuchaj brzmienia saksofonu
Posłuchaj brzęczenia radia
Posłuchaj brzmienia wirujących łopat
Wsłuchaj się w odgłosy ruchu ulicznego
Nasłuchuj jak nadzieja i pokój
próbują się zrymować
Posłuchaj maszerujących i grających
orkiestr
Wstawaj, wstawaj martwy człowieku
Wstawaj, wstawaj martwy człowieku
Jezu, czy byłeś tuż za rogiem
Czy próbowałeś ją ostrzec
Czy tez może pracowałeś nad czymś
nowym
Czy w tym chaosie jest choć cień porządku
Czy to jest jak magnetofon?
Czy można jeszcze raz
przewinąć taśmę do początku?
Wstawaj, wstawaj martwy człowieku
Wstawaj, wstawaj martwy człowieku
Wstawaj, wstawaj martwy człowieku
A
A
L
L
L
L
T
T
H
H
A
A
T
T
Y
Y
O
O
U
U
C
C
A
A
N
N
'
'
T
T
L
L
E
E
A
A
V
V
E
E
B
B
E
E
H
H
I
I
N
N
D
D
[
[
2
2
0
0
0
0
0
0
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
B
B
e
e
a
a
u
u
t
t
i
i
f
f
u
u
l
l
D
D
a
a
y
y
2
2
.
.
S
S
t
t
u
u
c
c
k
k
I
I
n
n
A
A
M
M
o
o
m
m
e
e
n
n
t
t
Y
Y
o
o
u
u
C
C
a
a
n
n
'
'
t
t
G
G
e
e
t
t
O
O
u
u
t
t
O
O
f
f
3
3
.
.
E
E
l
l
e
e
v
v
a
a
t
t
i
i
o
o
n
n
4
4
.
.
W
W
a
a
l
l
k
k
O
O
n
n
5
5
.
.
K
K
i
i
t
t
e
e
6
6
.
.
I
I
n
n
A
A
L
L
i
i
t
t
t
t
l
l
e
e
W
W
h
h
i
i
l
l
e
e
7
7
.
.
W
W
i
i
l
l
d
d
H
H
o
o
n
n
e
e
y
y
8
8
.
.
P
P
e
e
a
a
c
c
e
e
O
O
n
n
E
E
a
a
r
r
t
t
h
h
9
9
.
.
W
W
h
h
e
e
n
n
I
I
L
L
o
o
o
o
k
k
A
A
t
t
T
T
h
h
e
e
W
W
o
o
r
r
l
l
d
d
1
1
0
0
.
.
N
N
e
e
w
w
Y
Y
o
o
r
r
k
k
1
1
1
1
.
.
G
G
r
r
a
a
c
c
e
e
1
1
.
.
B
B
e
e
a
a
u
u
t
t
i
i
f
f
u
u
l
l
d
d
a
a
y
y
/
/
C
C
u
u
d
d
o
o
w
w
n
n
y
y
d
d
z
z
i
i
e
e
ń
ń
Serce rośnie jak kwiat, przebija się wśród
skał
Lecz w tym mieście już nie znajdziesz
miejsca, choćbyś chciał
Prześladuje cię pech i poczucie, że nie
warto już,
Utknąłeś w miejscu i na ulicach zamarł
cały ruch.
Myślałeś, że ten ktoś zabierze cię daleko
stąd
Ktoś, kto odwdzięczy się, gdy mu
pomocną podasz dłoń
To jest cudowny dzień, niebo się wali
A ty czujesz, że to
Cudowny dzień
Niech nie ominie cię
Wyruszasz stąd, ale nie znasz kierunku
jazdy
Przez błoto brnąc i labirynt jej wyobraźni
To miasto w sercu masz, chociaż brzmi to
dziwnie dość
Znasz je na wylot - ono przeszywa cię na
wskroś
To jest cudowny dzień
Niech nie ominie cię
To jest cudowny dzień
Niech nie ominie cię
Dotknij, w tamto miejsce zabierz mnie
Naucz mnie, nie jest ze mną całkiem źle
Zobacz świat niebiesko-zielony
Zobacz Chiny jak na dłoni
Zobacz kaniony przecięte chmurami
Zobacz ławice łowione kutrami
Zobacz w noc ognie na pustynnym piasku
Zobacz naftowe pola o brzasku
Zobacz, jak ptak przynosi listek
A po potopie kolory rozbłysły
To był cudowny dzień
Niech nie ominie cię
Dotknij, w tamto miejsce zabierz mnie
Natchnij mnie, nie jest ze mną całkiem źle
Czego nie masz, teraz nie musisz mieć
Czego nie wiesz, wyczuć możesz też
Czego nie masz, teraz nie musisz mieć
Nie musisz mieć, nie musisz mieć
To jest cudowny dzień
2
2
.
.
S
S
t
t
u
u
c
c
k
k
I
I
n
n
A
A
M
M
o
o
m
m
e
e
n
n
t
t
Y
Y
o
o
u
u
C
C
a
a
n
n
'
'
t
t
G
G
e
e
t
t
O
O
u
u
t
t
O
O
f
f
Utknąć w chwili
Nie boję się
Niczego na tym świecie.
Nie ma niczego czym możesz we mnie
rzucić,
Czego już wcześniej bym nie słyszał.
Po prostu próbuję znaleźć
Przyzwoitą melodię,
Piosenkę, którą będę mógł śpiewać
W moim własnym towarzystwie.
Nigdy nie myślałem, że byłaś głupia,
Ale, kochanie, spójrz na siebie,
Musisz stanąć prosto,
Dbać o swoją własną wagę,
Te łzy nigdzie nie zmierzają skarbie.
(Ref.)
Musisz się pozbierać,
Utknęłaś w chwili
I nie możesz się z niej wydostać.
Nie mów, że później będzie lepiej,
Teraz utknęłaś w chwili
I nie możesz się z niej wydostać.
Nie będę uwzględniał
Kolorów, które przynosisz,
Nocy, które wypełniasz fajerwerkami,
One zostawiają cię z niczym.
Ciągle jestem oczarowany
Ś
wiatłami, które do mnie przyniosłaś.
Słucham twoimi uszami,
Przez twoje oczy widzę
I jesteś taka głupia
Martwiąc się w ten sposób.
Wiem, że to trudne,
I że nigdy nie będziesz miała dosyć
Tego, czego tak naprawdę teraz nie
potrzebujesz
Moja, o moja.
(Ref.)
Musisz się pozbierać...
Byłem niesumienny, na pół śpiący,
Woda jest ciepła dopóki nie odkryjesz jak
głęboko
Skakałem, dla mnie to był upadek,
To długa droga w dół do nikąd.
(Ref.)
Musisz się pozbierać...
I jeśli noc się powtórzy,
I jeśli dzień nie będzie ostatnim
I jeśli nasza droga powinna się skończyć
Na kamiennym uskok,
I jeśli noc się powtórzy,
I jeśli dzień nie będzie ostatnim
I jeśli nasza droga powinna się skończyć
Na kamiennym uskoku,
To tylko chwila,
Ten czas minie.
3
3
.
.
E
E
l
l
e
e
v
v
a
a
t
t
i
i
o
o
n
n
Wzniesienie!
Woohoo *7
Wysoko, wyżej niż słońce
Zastrzeliłaś mnie z pistoletu
Potrzebuję wznieść się tu
Na kąciki Twoich ust
Nad orbitę Twoich bioder
Zaćmienie, Ty wzniosłaś moją duszę
Nie miałem żadnej samokontroli
ś
yłem jak kret
Teraz spadam w dół, wykopany
Ja i tylko ja na niebie
Sprawiasz, że mogę latać
Tak wysoko, wzniesienie
Woohoo *3
Wzniesienie!
Gwiazda zabłysła jak cygaro
Przywiązana do gitary
Może mogłabyś dokształcić mój umysł
Wytłumaczyć wszystkie te władze
Nie mogę śpiewać, ale mam duszę
Celem jest wzniesienie
Kret, żyjący w dziurze
Podkopuję moją duszę
Spadam w dół, wykopany
Ja i tylko ja na niebie
Sprawiasz, że mogę latać
Tak wysoko, wzniesienie
Woohoo *7
Wzniesienie!
To miłość uniosła mnie nad to wszystko
Nie powiesz mi niczego prawdziwego?
Wierzę w Ciebie
Kret, podkopujący dziurę
Podkopuje mi moją duszę
Spadam w dół, wykopany
Ja i tylko ja na niebie
Sprawiasz, że mogę latać
Tak wysoko, wzniesienie
Wzniesienie
Wzniesienie
Wzniesienie
Wzniesienie
Wzniesienie
Wzniesienie
4
4
.
.
W
W
a
a
l
l
k
k
o
o
n
n
/
/
I
I
d
d
ź
ź
d
d
a
a
l
l
e
e
j
j
Miłość - to nie jest prosta rzecz
To tylko bagaż, który musisz nieść...
Miłość - to nie jest prosta rzecz
To tylko bagaż, który musisz nieść
To wszystko, czego nie potrafisz
pozostawić za sobą
I jeśli ciemność złapie Cię samego
I jeśli świt wydaje się daleki
I jeśli Twe szklane serce pęknie
I na sekundę odwrócisz się
O nie, bądź silny
Idź dalej, idź dalej
Nie mogą Ci ukraść tego, co masz
Nie, oni nie mogę tego poczuć
Idź dalej, idź dalej
Uchroń się tej nocy
Pakujesz walizkę by wyruszyć w miejsce,
którego nikt z nas nie widział
Miejsce, które trzeba wierzyć, by je
zobaczyć
Mogłeś odlecieć daleko
Ś
piewający ptak w otwartej klatce,
Który będzie tylko leciał, tylko leciał... do
wolności
Idź dalej, idź dalej
Oni nie mogą wyprzeć się tego, co masz
Nie mogą sprzedać ani kupić
Idź dalej, idź dalej
Wytrzymaj tej nocy
I wiem, że to boli
I wiem, że Twoje serce łamie się
I możesz brać tylko za dużo
Idź dalej, idź dalej
Dom... ciężko powiedzieć, co to jest, jeśli
nigdy go nie miałeś
Dom... nie mogę powiedzieć, gdzie to jest,
ale wiem, że zmierzam do domu
Jest tam, gdzie i ból jest...
Wiem, że to boli
Jak bardzo Twe serce łamie się
I możesz tylko brać za dużo
Idź dalej, idź dalej
Zostaw to za sobą
Musisz zostawić to za sobą
Wszystko, co stworzysz
Wszystko, co zrobisz
Wszystko, co zbudujesz
Wszystko, co zburzysz
Wszystko, co ukradniesz
Wszystko, co możesz zostawić za sobą
Wszystko, co ma sens
Wszystko, co powiesz
Wszystko, co planujesz....
5
5
.
.
K
K
i
i
t
t
e
e
/
/
L
L
a
a
t
t
a
a
w
w
i
i
e
e
c
c
Coś wkrótce zmieni się
Czuję, że nadchodzi
I chyba wiem, co to jest
Ś
mierć nie przeraża mnie
ś
yć się nie boję też
Ale gdy padam na wznak,
Chcę znowu czuć, jak to jest
Bo twardość wgryza się
Im cieńszą masz skórę,
Tym grubiej kładź krem
Zapamiętaj więc,
ś
e już nie potrzebujesz mnie
Zapamiętaj więc
Nie potrzebujesz nic, nikt ci nie przyda się
Któż to wie, dokąd wiatr cię poniesie
Któż to wie, co cię złamie lub zmiecie
Nie wiem sam, jaki zawieje wiatr
Któż to wie, kiedy przyjdzie na nas czas
Rozstania czas i łez
Lecz wiem, że teraz jeszcze nie
Latem czuję morza słony smak
Latawiec leci w górę i porywa go wiatr
Ty myślisz, co dziś ze mną dzieje się
Co z tobą dziać się będzie myślę ja
Teraz wiem, mam więcej lat
Teraz wiem, czym jest cień, co gasi oczu
twych blask
Któż to wie, dokąd wiatr cię poniesie
Któż to wie, co cię złamie lub zmiecie
Nie wiem sam, jaki zawieje wiatr
Któż to wie, kiedy przyjdzie na nas czas
Rozstania czas i łez
Lecz wiem, że teraz jeszcze nie
Mogłem lepiej?
To co było, było nasze
ś
ycie ma być żywe
Od piwnicy po poddasze
Graliśmy rocka dalej
Kiedy wjechali ziomale
Gdy nowe media są wszędzie
Bez względu na czas i miejsce
To był nasz czas i miejsce
6
6
.
.
I
I
n
n
A
A
L
L
i
i
t
t
t
t
l
l
e
e
W
W
h
h
i
i
l
l
e
e
In a little while
Surely you'll be back
In a little while I'll be there
In a little while
This hurt will hurt no more
I'll be home, love
When the night takes a deep breath
And the daylight has no end
If I crawl, if I come crawling home
WiIl you be there
In a little while
I will blow by every breeze
Friday night running
To Sunday on my knees
That girl, that girl
She's mine
And I've know her since
Since you were a little girl
With Spanish eyes
Oh, when I saw her
In a pram they pushed her by
My, how you've grown
Well it's been
It's been a little while
Slow down my bleeding heart
Man dreams one day to fly
A man takes a rocketship into the skys
He lives on starlets dying in the night
And follows in the trail
The scatter of light
Turn it on
Turn it on
You turn me on
Slow down my bleeding heart
Slowly, slowly love
Slow down my bleeding heart
Slowly, slowly love
Slow down my beating heart
Slowly, slowly love
7
7
.
.
W
W
i
i
l
l
d
d
H
H
o
o
n
n
e
e
y
y
Za dni
Kiedy kołysaliśmy na drzewach
Byłem małpą
Kradnącą miód z roju pszczół
Mogłem spróbować
Mogłem poczuć Cię nawet wtedy
I bym ścigał Cię wzdłuż wiatru
Mogłaś tam pójść, gdyby Ci się to
podobało
Dziki miodzie
I jeśli tam pójdziesz, pójdź tam ze mną
Dziki miodzie
Czy ja Cię znałem?
Czy znałem Cię nawet wtedy?
Zanim zegary przetrzymywały czas
Zanim stworzył się świat
Z okrutnego słońca
Byłaś schronieniem
Byłaś moim schronieniem i moim cieniem
Jeśli pójdziesz tam ze mną
Dziki miodzie
Możesz robić wszystko co Ci się żywnie
podoba
Dziki miodzie
Tak, jedynie dmuchając w wiatr
Dziki miodzie
Dziki, dziki, dziki
Wciąż stoję, wciąż stoję
Tam, gdzie mnie zostawiłaś
Czy nadal rośniesz dziko?
Ze wszystkim oswojonym wokół Ciebie?
Wysłałem Ci kwiaty
Ucięte kwiaty na Twoją cześć
Wiem, że Twój ogród jest pełen
Ale czy jest tam choć trochę słodyczy?
Jeśli pójdziesz tam ze mną
Dziki miodzie
Nie zabierzesz mnie, zabierz mnie proszę
Dziki miodzie
Tak, huśtając się pomiędzy drzewami
Dziki miodzie
Dziki, dziki, dziki
8
8
.
.
P
P
e
e
a
a
c
c
e
e
O
O
n
n
E
E
a
a
r
r
t
t
h
h
Nieba na ziemi
Potrzebujemy teraz
Rzygać mi się chce z tego wszystkiego
Wałęsając się
Chory ze smutku
Chory z cierpienia
Chory ze słyszenia znowu i znowu
ś
e będzie kiedyś
Pokój na Ziemi
Tam gdzie dorastałem
Nie było wielu drzew
Gdzie to było, chciałoby się je wyrwać
I użyć przeciw naszym wrogom
Mówi się, że to, co wyśmiejesz
Z pewnością dopadnie cię
I stajesz się potworem
Więc żaden potwór cię nie zniszczy
To zaszło już za daleko
Kto powiedział, że jeśli znieczulasz się
Nie zostaniesz zraniony
Jezu, mógłbyś znaleźć chwilę
By rzucić tonącemu linę
Pokój na Ziemi
Powiedz tym, którzy nie słyszą nic
Których synowie żyją na ziemi
Pokój na Ziemi
Nie czyiś, nie "czemu"
Nikt nie płacze tak, jak matki
O pokój na Ziemi
Ona nie może nigdy pożegnać się
By zobaczyć kolor w jego oczach
Teraz on w błocie jest
Pokój na Ziemi
Oni wyczytują przez radio nazwyska osób
Których inni ludzie, reszta z nas nigdy nie
pozna
Sean i Julia, Ann i Brenda
Ich życie jest warte więcej od każdej
wielkiej idei
Jezu, mógłbyś znaleźć chwilę
By rzucić tonącemu linę
Pokój na Ziemi
ś
eby powiedzieć tym, którzy nie słyszą nic
Których synowie żyją na ziemi
Pokój na Ziemi
Jezu, ta pieśń, którą napisałeś
Jej słowa nie przechodzą mi przez gardło
Pokój na Ziemi
Słyszę o nim w każde Święta
Ale nadzieja i historia nie idą w parze
Więc jaka jest wartość
Tego pokoju na Ziemi?
Pokój na Ziemi
Pokój na Ziemi
Pokój na Ziemi
9
9
.
.
W
W
h
h
e
e
n
n
i
i
l
l
o
o
o
o
k
k
a
a
t
t
t
t
h
h
e
e
w
w
o
o
r
r
l
l
d
d
/
/
K
K
i
i
e
e
d
d
y
y
p
p
a
a
t
t
r
r
z
z
ę
ę
n
n
a
a
ś
ś
w
w
i
i
a
a
t
t
Kiedy patrzysz na świat
Co właściwie widzisz?
Ludzie znajdują najróżniejsze rzeczy
Które rzucają ich na kolana
Ja widzę wyraz twarzy
Tak szczery i tak prawdziwy
ś
e aż zmienia atmosferę
Kiedy wchodzisz do pokoju
Więc staram się być taki jak ty
Staram się poczuć to tak jak ty
Ale bez ciebie to nie ma sensu
Nie mogę zobaczyć tego, co ty widzisz
Kiedy patrzę na świat
Kiedy noc należy do kogoś innego
A ty starasz się choć trochę przespać
Kiedy twoje myśli są zbyt drogie
By w ogóle chcieć je zatrzymać
Kiedy jest tyle chaosu
A wszyscy ludzie kuleją
Teraz już nawet nie mrugniesz, prawda?
Ani nawet nie odwrócisz wzroku
Więc staram się być taki jak ty
Staram się poczuć to tak jak ty
Ale bez ciebie to nie ma sensu
Nie mogę zobaczyć tego, co ty widzisz
Kiedy patrzę na świat
Nie mogę dłużej czekać
Nie mogę czekać aż będę silniejszy
Nie mogę dłużej czekać
By zobaczyć to, co widzisz
Kiedy patrzę na świat
Jestem w poczekalni
Nie widzę przez dym
Myślę o tobie i twojej świętej książce
Podczas gdy reszta z nas się dławi
Powiedz mi, powiedz co widzisz?
Powiedz mi, powiedz co jest ze mną nie
tak?
1
1
0
0
.
.
N
N
e
e
w
w
Y
Y
o
o
r
r
k
k
In New York freedom looks like
Too many choices
In New York I found a friend
To drown out the other voices
Voices on a cell phone
Voices from home
Voices through the hard sell
Voices down a stairwell
In New York
Just got a place in New York
In New York summers get hot
Well into the hundreds
You can walk around the block
Without a change of clothing
Hot as a hair dryer in your face
Hot as handbag and a can of mace
New York
I just got a place in New York
New York New York
In New York you can forget
Forget how to sit still
Tell yourself you will stay in
But it's down to Alphaville
New York
New York, New York
New York, New York
New York
The Irish been coming here for years
Feel like they own the place
They got the airport, city hall
The asphalt dance floor
They even got the police
Irish, Italians, Jews and Hispanics
Religious nuts, political fanatics in the
stew
Happily not like me and you
That's where I lost you
New York
New York, New York
New York
New York, New York
New York
New York
In New York I lost it all
To you and your vices
Still I'm staying on to figure out
Midlife crisis
I hit an iceberg in my life
You know I'm still afloat
You lose your balance, lose your wife
In the queue for the lifeboat
You better put the women and children
first
But you've got an unquenchable thirst for
New York
New York
New York
New York, New York
In the stillness of the evening
When the sun has had its day
I heard your voice whispering
Come away now
New, New York
New...
New York
New York
1
1
1
1
.
.
G
G
r
r
a
a
c
c
e
e
Grace
She takes the blame
She covers the shame
Removes the stain
It could be her name
Grace
It's a name for a girl
It's also a thought that
Changed the world
And when she walks on the street
You can hear the strings
Grace finds goodness
In everything
Grace
She's got the walk
Not on a wrapper on chalk
She's got the time to talk
She travels outside
Of karma, karma
She travels outside
Of karma
When she goes to work
You can hear the strings
Grace finds beauty
In everything
Grace
She carries a world on her hips
No champagne flute for her lips
No twirls or skips
Between her fingertips
She carries a pearl
In perfect condition
What once was hers
What once was friction
What left a mark
No longer stains
Because grace makes beauty
Out of ugly things
Grace finds beauty
In everything
Grace finds goodness
In everything
H
H
O
O
W
W
T
T
O
O
D
D
I
I
S
S
M
M
A
A
N
N
T
T
L
L
E
E
A
A
N
N
A
A
T
T
O
O
M
M
I
I
C
C
B
B
O
O
M
M
B
B
[
[
2
2
0
0
0
0
4
4
]
]
L
L
i
i
s
s
t
t
a
a
u
u
t
t
w
w
o
o
r
r
ó
ó
w
w
:
:
1
1
.
.
V
V
e
e
r
r
t
t
i
i
g
g
o
o
2
2
.
.
M
M
i
i
r
r
a
a
c
c
l
l
e
e
D
D
r
r
u
u
g
g
3
3
.
.
S
S
o
o
m
m
e
e
t
t
i
i
m
m
e
e
s
s
Y
Y
o
o
u
u
C
C
a
a
n
n
'
'
t
t
M
M
a
a
k
k
e
e
I
I
t
t
O
O
n
n
Y
Y
o
o
u
u
r
r
O
O
w
w
n
n
4
4
.
.
L
L
o
o
v
v
e
e
A
A
n
n
d
d
P
P
e
e
a
a
c
c
e
e
O
O
r
r
E
E
l
l
s
s
e
e
5
5
.
.
C
C
i
i
t
t
y
y
O
O
f
f
B
B
l
l
i
i
n
n
d
d
i
i
n
n
g
g
L
L
i
i
g
g
h
h
t
t
s
s
6
6
.
.
A
A
l
l
l
l
B
B
e
e
c
c
a
a
u
u
s
s
e
e
O
O
f
f
Y
Y
o
o
u
u
7
7
.
.
A
A
M
M
a
a
n
n
A
A
n
n
d
d
A
A
W
W
o
o
m
m
a
a
n
n
8
8
.
.
C
C
r
r
u
u
m
m
b
b
s
s
F
F
r
r
o
o
m
m
Y
Y
o
o
u
u
r
r
T
T
a
a
b
b
l
l
e
e
9
9
.
.
O
O
n
n
e
e
S
S
t
t
e
e
p
p
C
C
l
l
o
o
s
s
e
e
r
r
1
1
0
0
.
.
O
O
r
r
i
i
g
g
i
i
n
n
a
a
l
l
O
O
f
f
T
T
h
h
e
e
S
S
p
p
e
e
c
c
i
i
e
e
s
s
1
1
1
1
.
.
Y
Y
a
a
h
h
w
w
e
e
h
h
1
1
.
.
V
V
e
e
r
r
t
t
i
i
g
g
o
o
/
/
Z
Z
a
a
w
w
r
r
o
o
t
t
y
y
g
g
ł
ł
o
o
w
w
y
y
1, 2, 3... 14
[Spoken vocal]
Zrób głośniej, Kapitanie!
Ś
wiatła gasną, jest ciemno
Twoja głowa to dżungla - nie może rządzić
sercem
Uczucie jest o wiele silniejsze
Twoje oczy są szeroko otwarte
I przez twoją duszę (to) nie może być
kupione
Twój umysł może zabłądzić [dosł. dziwić
się]
Hello, hello... (Hola - hiszp. witaj, cześć)
Jestem w miejscu zwanym Vertigo (gdzie
jesteś?)
To wszystko czego chciałbym nie wiedzieć
Chyba że dasz mi coś
Co będę czuł [dosł. mogę czuć]
Noc jest pełna dziur
Bo kule rozrywają niebo atramentu ze
złotem
Migoczą, gdy chłopcy grają rock & rolla
Wiedzą, że nie potrafią tańczyć - chociaż
to wiedzą
Nie mogę znieść tych uderzeń
Proszę o czek
Dziewczyna z purpurowymi paznokciami
Jezus okrążył jej szyję
Kołysząc się w rytm muzyki Whoooaaa
Kołysząc się w rytm muzyki Whoooaaa
Whoooaaa
Whoooaaa
Whoooaaa
Hello, hello... (Hola)
Jestem w miejscu zwanym Vertigo (gdzie
jesteś?)
To wszystko czego chciałbym nie wiedzieć
Chyba że dasz mi coś
Czuję [dosł. mogę czuć]
Potrząśnij tym
ś
eby
Wskoczyć
[Edge solo]
To wszystko... to wszystko może być twoje
To wszystko... to wszystko może być twoje
To wszystko... to wszystko może być twoje
Tylko daj mi to, czego pragnę i nikt nie
zostanie skrzywdzony
Hello, hello... (Hola)
Jestem w miejscu zwanym Vertigo (gdzie
jesteś?)
Ś
wiatła zachodzą i wszystko co wiem, to
to
ś
e dasz mi coś...
Czuję że twoja miłość uczy mnie
Aaahhhhh-aaahhh-aaahhh-aaahhh...
Twoja miłość uczy mnie
Aaahhhhh-aaahhh-aaahhh-aaahhh...
Jak się przewracać (klęczeć)
Yeah, yeah, yeah, yeah, yeah, yeah, yeah,
YEAH,
Yeah, yeah, yeah, yeah, yeah, yeah, yeah...
2
2
.
.
M
M
i
i
r
r
a
a
c
c
l
l
e
e
D
D
r
r
u
u
g
g
/
/
C
C
u
u
d
d
o
o
w
w
n
n
y
y
n
n
a
a
r
r
k
k
o
o
t
t
y
y
k
k
Pragnę podróży w głąb twojego umysłu
Chcę spędzić tam jeden dzień...
Aby usłyszeć rzeczy, których nie
wypowiedziałaś
I widzieć, co ty możesz widzieć
Chcę słyszeć, jak dzwonisz
Czy czujesz cokolwiek?
Chcę widzieć twoje myśli, przybrać kształt
I wyjść właśnie teraz
Wolność ma woń
Jak czubek głowy nowonarodzonego
dziecka
Piosenki są w twoich oczach
Widzę je, gdy się uśmiechasz
Widziałem wystarczająco dużo, nie
poddaję się
Cudownemu narkotykowi
Nauka i serce człowieka
Nie mają ograniczeń
Tu nie ma niepowodzenia, skarbie
Dokładnie wtedy gdy rzucasz
(opuszczasz)...
Jestem twój a ty jesteś moja
Miłość odbiera nonsens przestrzeni
I czas... zniknie
Miłość i logika trzymają nas jasno
Powód opowiada się po naszej stronie -
miłość...
Piosenki są w twoich oczach
Widzę je, gdy się uśmiechasz
Mam dość romantycznej miłości
Rzucam to, tak, rzucam to
Dla cudu, cudownego narkotyku
Boże, dziś wieczorem potrzebuję twojej
pomocy
Poniżej hałasu
Poniżej zgiełku [dosł. din też oznacza
hałas]
Słyszę głos
Szepcze
W nauce i medycynie
"Byłem nieznajomym
lecz przygarnęłaś mnie"
Piosenki są w twoich oczach
Widzę je, gdy się uśmiechasz
Mam dość romantycznej miłości
Rzucam to, tak, rzucam to
Dla cudu, cudownego narkotyku
Cudu, cudownego narkotyku...
3
3
.
.
S
S
o
o
m
m
e
e
t
t
i
i
m
m
e
e
s
s
Y
Y
o
o
u
u
C
C
a
a
n
n
'
'
t
t
M
M
a
a
k
k
e
e
I
I
t
t
O
O
n
n
Y
Y
o
o
u
u
r
r
O
O
w
w
n
n
/
/
N
N
i
i
e
e
w
w
s
s
z
z
y
y
s
s
t
t
k
k
o
o
m
m
o
o
ż
ż
n
n
a
a
z
z
r
r
o
o
b
b
i
i
ć
ć
s
s
a
a
m
m
e
e
m
m
u
u
Twardy, myślisz że masz to 'coś'
Mówisz mi i wszystkim
ś
e jesteś wystarczająco silny
Nie musisz zaczynać walki
Nie musisz zawsze mieć racji
Pozwól mi przejąć część ciosów
Za ciebie
Słuchaj mnie
Muszę ci to powiedzieć
Nie musisz zmagać się z tym samemu
To ty, gdy patrzę w lustro
To ty, gdy nie podnoszę słuchawki
Nie wszystko można zrobić samemu
Walczymy cały czas
Ty i ja... W porządku
Jesteśmy jedną duszą
Nie chcę... nie chcę słyszeć jak mówisz
[dosł. potrzebuję]
ś
e gdybyśmy nie byli tak podobni
Lubiłbyś mnie o wiele bardziej
Słuchaj mnie
Muszę ci to powiedzieć
Nie musisz przechodzić tego samotnie
Widzę cię, gdy patrzę w lustro
Słyszę cię, gdy nie podnoszę słuchawki
Nie wszystko można zrobić samemu
Wiem, że nie rozmawiamy
Mam już tego wszystkiego dość
Czy - słyszysz - mnie gdy -
Ś
piewam, dla ciebie śpiewam
To z twojego powodu opera jest we mnie
Gdzie teraz jesteśmy?
Muszę ci jeszcze powiedzieć
ś
e dom nie staje się domem1
Nie zostawiaj mnie tutaj samego...
Widzę cię, gdy patrzę w lustro
Słyszę cię, gdy nie podnoszę słuchawki
Nie wszystko można zrobić samemu
Nie wszystko można zrobić
Najlepsze co możesz zrobić to udawać
Nie wszystko można zrobić samemu
4
4
.
.
L
L
o
o
v
v
e
e
A
A
n
n
d
d
P
P
e
e
a
a
c
c
e
e
O
O
r
r
E
E
l
l
s
s
e
e
/
/
M
M
i
i
ł
ł
o
o
ś
ś
ć
ć
i
i
p
p
o
o
k
k
ó
ó
j
j
a
a
l
l
b
b
o
o
c
c
o
o
k
k
o
o
l
l
w
w
i
i
e
e
k
k
"
"
Odłóż
Odłóż
Odłóż swoją słodką rozkosz na ziemię
Połóż miłość na drodze (torach, szynach)
Zniszczymy tyły wroga
Tak, zrobimy to
Odłóż twój skarb
odłóż go teraz, bracie
Nie masz czasu
Dla zazdrosnego kochanka
Kiedy wchodzisz w to życie
Modlę się o żebyś odleciał (odstąpił)
Z twarzą pełną zmarszczek
I nowiuteńkim sercem
Nie wiem, czy podołam
Nie jest mi łatwo na kolanach
Tu jest moje serce, możesz je złamać
Potrzebuję uwolnienia, uwolnienia,
uwolnienia
Potrzebujemy
Miłości i pokoju
Miłości i pokoju
Połóż
Połóż swoje pistolety
Wszystkie twoje córki Syjonu
Wszyscy twoi synowie Abrahama
Nie wiem, czy podołam
Nie jest mi łatwo na kolanach
Tu jest moje serce, możesz je złamać
Potrzebuję uwolnienia, uwolnienia,
uwolnienia
Potrzebujemy
Miłości i pokoju
Miłości i pokoju
Nie walcz, kochanie
Możemy to omówić
To nie problem
To tylko ja i ty
Możesz zadzwonić lub ja zadzwonię
TV jest ciągle włączony
Ale głos jest przyciszony
I żołnierze na ziemi
Szykują się do podkopania
Zastanawiam się gdzie jest miłość?
Gdzie jest miłość?
Gdzie jest miłość?
Gdzie jest miłość?
Miłość i pokój
5
5
.
.
C
C
i
i
t
t
y
y
O
O
f
f
B
B
l
l
i
i
n
n
d
d
i
i
n
n
g
g
L
L
i
i
g
g
h
h
t
t
s
s
/
/
M
M
i
i
a
a
s
s
t
t
o
o
o
o
ś
ś
l
l
e
e
p
p
i
i
a
a
j
j
ą
ą
c
c
y
y
c
c
h
h
ś
ś
w
w
i
i
a
a
t
t
e
e
ł
ł
Im więcej widzisz tym mniej wiesz
Z wiekiem coraz mniej się dowiadujesz
Kiedyś wiedziałem znacznie więcej niż
wiem teraz
Neonowe serce, oczy świecące w dzień
Miasto oświetlone przez świetliki
Robiące reklamę w niebiosach
I ludzie nas lubią
Tęsknię za tobą, gdy nie ma cię w pobliżu
Szykuję się do opuszczenia ziemi
Wyglądasz dziś tak pięknie...
Nie patrz zanim nie zaczniesz się śmiać
Wyglądasz brzydko na fotografii
Błyskające żarówki, różowe tęczówki
aparatu nie widzą
Widziałem cię jak idziesz nieustraszona
Widziałem cię w ciuchach, które sama
zrobiłaś
Czy możesz dostrzec we mnie piękno?
Co się stało z pięknem, które było we
mnie?
Tęsknię za tobą, gdy nie ma cię w pobliżu
Szykuję się do opuszczenia ziemi
Wyglądasz dziś tak pięknie... dziś
W mieście oślepiających świateł
Czas... czas... czas... nie zostawi mnie
takiego jakim jestem
Ale też nie wydobędzie chłopca z tego
mężczyzny
Wyglądasz dziś tak pięknie
Wyglądasz dziś tak pięknie
Wyglądasz dziś tak pięknie
W mieście oślepiających świateł,
Im więcej wiesz
Tym mniej czujesz
Jedni się modlą, inni kradną
Błogosławieństwo nie tylko dla tych,
którzy potrzebują, na szczęście
6
6
.
.
A
A
l
l
l
l
B
B
e
e
c
c
a
a
u
u
s
s
e
e
O
O
f
f
Y
Y
o
o
u
u
/
/
W
W
s
s
z
z
y
y
s
s
t
t
k
k
o
o
p
p
r
r
z
z
e
e
z
z
c
c
i
i
e
e
b
b
i
i
e
e
Urodziłem się jako dziecko szczęścia
[dosł. wdzięku]
Ani słowa więcej o miejscu
Wszystko oprócz twojej pięknej twarzy
było brzydkie
I nie pozostawiło mi żadnych złudzeń
Widziałem cię w księżycowym łuku
W cieniu rzuconym na mój pokój
Słyszałaś mnie w mojej melodii
Kiedy ja słyszałem tylko zamieszanie
Wszystko przez ciebie
Wszystko przez ciebie
Wszystko przez ciebie
Jestem... jestem...
Lubię dźwięk mojego głosu
Nikomu nie dałem wyboru
Intelektualny żółw
Ś
cigający się z pociągiem ekspresowym
Niektórzy są miażdżeni na szynach
(torach, drodze)
Inni dostają w plecy wysokimi
podwyżkami
Nie jestem zepsuty, ale widzisz rysy
Możesz sprawić, bym był idealny
ponownie
Wszystko przez ciebie
Wszystko przez ciebie
Wszystko przez ciebie
Jestem... jestem...
ś
yję
Rodzę się [dosł. jestem rodzony]
Właśnie przyjechałem, stoję przed
drzwiami
Miejsca od którego zacząłem
I chcę dostać się z powrotem do środka
Wszystko przez ciebie
Wszystko przez ciebie
Wszystko przez ciebie
Jestem... jestem...
7
7
.
.
A
A
M
M
a
a
n
n
A
A
n
n
d
d
A
A
W
W
o
o
m
m
a
a
n
n
/
/
M
M
ę
ę
ż
ż
c
c
z
z
y
y
z
z
n
n
a
a
i
i
k
k
o
o
b
b
i
i
e
e
t
t
a
a
Maleńka zapomnij dziś o swoich
zmartwieniach
Bierz ciepło od słońca
Maleńka
Wiem, że nie wszystko jest w porządku
Ale ty jesteś jak miód dla mojego języka
Prawdziwa miłość nie może być
wypożyczana, lecz
Tylko prawdziwa miłość może zatrzymać
niewinne piękno
Nigdy nie miałem szansy
Stracić miłości aby znaleźć romans
W tym tajemniczym dystansie
Pomiędzy mężczyzną a kobietą
Nigdy nie miałem szansy
Bo nigdy nie mogłem zrozumieć
Tego tajemniczego dystansu
Pomiędzy mężczyzną a kobietą
Możesz uciekać przed miłością
Ale jeśli to miłość prawdziwa, to znajdzie
cię
Złapie za piętę
Ale nie możesz być ślepy na miłość
Jedynym bólem jest nie czuć nic
Jak mogę cię zranić przytulając cię?
Nigdy nie miałem szansy
Stracić miłości, aby znaleźć romans
W tym tajemniczym dystansie
Pomiędzy mężczyzną a kobietą
To ty jesteś jedyną, nie ma nikogo więcej
Powodujesz, że chcę oddać się
Temu tajemniczemu dystansowi
Pomiędzy mężczyzną a kobietą
Brązowooka dziewczyna po drugiej stronie
ulicy
Na ulicy Saint Divine
Myślałem, że to ta jedyna dla mnie
Ale była już moja
Byłaś już moja...
Maleńka
Kolejny raz spałem na ulicy
Jak zagubiony pies
Maleńka
Próbowałem ponownie się spełnić
Ale ty odeszłaś i odszedł Bóg
Dusza potrzebuje piękna dla bratniej duszy
Kiedy dusza pragnie... dusza czeka...
Nie, nigdy nie miałem szansy
Stracić miłości aby znaleźć romans
W tym tajemniczym dystansie
Pomiędzy mężczyzną a kobietą
Dla miłości i wiary i seksu i strachu
I tych wszystkich rzeczy, które trzymają
nas tutaj
W tym tajemniczym dystansie
Pomiędzy mężczyzną a kobietą
Jak mogę cię zranić kiedy cię trzymam?
8
8
.
.
C
C
r
r
u
u
m
m
b
b
s
s
F
F
r
r
o
o
m
m
Y
Y
o
o
u
u
r
r
T
T
a
a
b
b
l
l
e
e
/
/
O
O
k
k
r
r
u
u
c
c
h
h
y
y
z
z
t
t
w
w
o
o
j
j
e
e
g
g
o
o
s
s
t
t
o
o
ł
ł
u
u
Z najjaśniejszej gwiazdy
Pochodzi najciemniejsza dziura
Miałaś tak dużo do zaoferowania
Dlaczego zaproponowałaś duszę?
Byłem tam dla ciebie, kochanie
Kiedy potrzebowałaś mojej pomocy
Zaprzeczysz
Czego żądałaś od siebie?
Wyluzuj mamo, uspokój się
Wyluzuj mamo, uspokój się
Mówisz o znakach i cudach
Ja potrzebuję czegoś innego
Uwierzyłbym, gdybym był w stanie
Ale czekam na okruchy z twego stołu
Byłaś ładna jak obrazek
To wszystko było widoczne
Potem twoja twarz dogoniła twoją
psychologię
Z ustami pełnymi zębów
Zjadłaś wszystkich twoich przyjaciół
I łamałaś serca myśląc, że dojdą do siebie
Mówisz o znakach i cudach
Ja potrzebuję czegoś innego
Uwierzyłbym, gdybym był w stanie
Ale czekam na okruchy z twego stołu
Nie powinnaś decydować gdzie mieszkasz
ś
yć czy umrzeć
Trzecia do łóżka
Siostra Anna, powiedziała
Godność mija
A ty mówisz o znakach i cudach
Ja potrzebuję czegoś innego
Uwierzyłbym, gdybym był w stanie
Czekam na okruchy z twego stołu
9
9
.
.
O
O
n
n
e
e
S
S
t
t
e
e
p
p
C
C
l
l
o
o
s
s
e
e
r
r
/
/
(
(
J
J
e
e
d
d
e
e
n
n
)
)
k
k
r
r
o
o
k
k
b
b
l
l
i
i
ż
ż
e
e
j
j
Jestem za rogiem nierzeczywistości
Jestem po drugiej stronie drogi nadziei
Jestem pod mostem w prądzie rzeki
Który porwał wszystko, co nazywam
własnym
Krok bliżej do poznania
Krok bliżej do poznania
Jestem na wyspie, na ruchliwym
skrzyżowaniu
Nie mogę iść naprzód, nie mogę się cofnąć
Nie widzę przyszłości
(Ona) ucieka ode mnie
Oglądam błysk tylnych świateł
Krok bliżej do poznania
Krok bliżej do poznania
Krok bliżej do poznania
Poznania, poznania
Wiszę na zewnątrz żeby wyschnąć
Z moimi starymi ciuchami
Palce wciąż czerwone od ukłucia starej
róży
Cóż, serce, które cierpi
To serce, które bije
Czy słyszysz perkusistę zwalniającego
grę?
Krok bliżej do poznania
Krok bliżej do poznania
Krok bliżej do poznania
Poznania, poznania
1
1
0
0
.
.
O
O
r
r
i
i
g
g
i
i
n
n
a
a
l
l
O
O
f
f
T
T
h
h
e
e
S
S
p
p
e
e
c
c
i
i
e
e
s
s
/
/
J
J
e
e
d
d
y
y
n
n
a
a
w
w
s
s
w
w
o
o
i
i
m
m
r
r
o
o
d
d
z
z
a
a
j
j
u
u
Zwolnij, kochanie
Koniec nie jest tak przyjemny jak początek
Proszę, zostań dzieckiem gdzieś w głębi
serca
Dam ci wszystko, czego pragniesz
Oprócz tego, czego chcesz
Jesteś pierwsza w swoim rodzaju
I czujesz się jak nikt przedtem
Kradniesz dokładnie pod moimi drzwiami
A ja klęczę, ponieważ pragnę ciebie
bardziej
Chcę tego, co masz
I nie chcę niczego, czym nie jesteś
Gdziekolwiek pójdziesz wykrzycz to
Nie musisz się tego wstydzić [dosł. nie
musisz być nieśmiała]
W niektórych rzeczach nie powinnaś być
zbyt dobra
Jak śmiech, płacz i sława
Niektórzy ludzie mają za dużo pewności
siebie, skarbie
Dam ci wszystko, czego pragniesz
Oprócz tego, czego chcesz
Jesteś pierwsza w swoim rodzaju
I czujesz się jak nikt przedtem
Kradniesz dokładnie pod moimi drzwiami
A ja klęczę, ponieważ pragnę ciebie
bardziej
Chcę tego, co masz
I nie chcę niczego, czym nie jesteś
Gdziekolwiek pójdziesz wykrzycz to
Nie musisz się tego wstydzić
I nigdy nie będziesz sam
Chodź i pokaż swą duszę
Kontrolowałaś miłość
Gdziekolwiek idziesz wykrzycz to
Nie musisz się tego wstydzić
Gdziekolwiek idziesz wykrzycz to
Oh my my
I czujesz się jak nikt przedtem
Kradniesz dokładnie pod moimi drzwiami
A ja klęczę, ponieważ pragnę cię bardziej
Pragnę cię bardziej, pragnę cię bardziej
1
1
1
1
.
.
Y
Y
a
a
h
h
w
w
e
e
h
h
/
/
J
J
a
a
c
c
h
h
w
w
e
e
Weź te buty
Stukające obcasami wzdłuż jakiejś ślepej
uliczki
Weź te buty
I dopasuj je
Weź tę koszulę
Poliester - biały śmieć made in nigdzie
Weź tę koszulę
I wyczyść ją, wyczyść
Weź tę duszę
Uwięzioną w skórze i kościach [dosł.
uziemioną]
Weź tę duszę
I każ jej śpiewać
Jachwe, Jachwe
Zawsze ból przed narodzinami dziecka
Jachwe, Jachwe
Wciąż czekam na świt
Weź te dłonie
Naucz je co nosić
Weź te dłonie
Nie rób pięści
Weź te usta
Tak chętne do krytykowania [dosł.
szybkie]
Weź te usta
Pocałuj je
Jachwe, Jachwe
Zawsze ból przed narodzinami dziecka
Jachwe, Jachwe
Ciągle czekam na świt
Czekając na świt słońce pojawia się
Słońce wschodzi nad oceanem
Miłość jest jak kropla w oceanie
Miłość jest jak kropla w oceanie
Jachwe, Jachwe
Zawsze ból przed narodzinami dziecka
Jachwe, powiedz mi
Dlaczego zawsze przed świtem jest noc?
Weź to miasto
Miasto powinno połyskiwać na wzgórzu
Weź to miasto
Jeśli taka będzie twoja wola
Którego żaden człowiek nie posiądzie,
ż
aden człowiek nie zabierze; Weź to serce
Weź to serce
Weź to serce
I każ je złamać