REFORMACJA DEFORMACJA - ROZMOWA Z S. HAHNEM
Wpisany przez RAFAŁ SMOCZYŃSKI
środa, 03 listopada 2004 00:40
ISTNIEJĄ TYSIĄCE PROTESTANCKICH DENOMINACJI UTWORZONYCH PRZEZ
MĘŻCZYZN I KOBIETY, KTÓRZY SZCZERZE WIERZĄ, ŻE PODĄŻAJĄ ZA BIBLIĄ
PROWADZENI PRZEZ DUCHA ŚWIĘTEGO. JEDNAK PRAKTYCZNIE RZECZ BIORĄC,
KAŻDY CZŁOWIEK JEST SWOIM PAPIEŻEM. WEDŁUG MNIE JEST TO GOTOWY PLAN, BY
DOJŚĆ DO ANARCHII.
Jak to się stało, że Pan, pastor prezbiteriański, został katolikiem?
Po ukończeniu seminarium w 1982 r. zostałem pastorem małej wspólnoty Kościoła
prezbiteriańskiego w Virginii. Studiowałem Pismo Święte i dzieliłem się ze swoimi wiernymi
ekscytującymi mnie odkryciami na temat Biblii. Wiele z tych odkryć było zakorzenionych w tym,
jak Chrystus ustanawia Nowe Przymierze jako wypełnienie Starego. Skupiałem się przede
wszystkim na Eucharystii widzianej jako wypełnienie Paschy. Widziałem też, że Kościół Nowego
Przymierza jest wypełnieniem wszystkiego, co Bóg robił z ludem Izraela, przez wieki historii
zbawienia. Nauczałem moich wiernych oraz moich studentów o przymierzach Boga z Adamem,
z Noem, z Abrahamem, z Mojżeszem i z Dawidem aż do Nowego Przymierza, które ustanowił
Nasz Pan.
Dostrzegłem, że w tych przymierzach jest pewna prawidłowość dotycząca rodziny: przymierze
z Adamem było małżeństwem, przymierze z Noem było domostwem, przymierze z Abrahamem
było plemienne, przymierze z Mojżeszem składało się z dwunastu plemion, ukształtowanych
jako jedna narodowa rodzina. Bóg jednak nieustannie wykorzystywał te przymierza, by być
Ojcem dla Swojej rodziny. W końcu zaś mamy międzynarodową rodzinę, założoną przez
Jezusa w Nowym Przymierzu.
Zacząłem się rozglądać dookoła w poszukiwaniu tej międzynarodowej rodziny. Uświadomiłem
sobie, że denominacja prezbiteriańska, której byłem pastorem, tak naprawdę nie była dokładnie
tym, czego szukałem. Zacząłem zatem bliżej przyglądać się Kościołowi katolickiemu. Zacząłem
wyczuwać, że w świetle tego, do czego doszedłem dzięki poważnym studiom, moja opozycja
wobec Kościoła katolickiego odzwierciedlała w przeważającej mierze nieporozumienia
1 / 9
REFORMACJA DEFORMACJA - ROZMOWA Z S. HAHNEM
Wpisany przez RAFAŁ SMOCZYŃSKI
środa, 03 listopada 2004 00:40
i zniekształcenia. Zauważyłem, że charakter moich studiów, moich kazań, mojego nauczania,
stawał się coraz bardziej i bardziej katolicki. Musiałem więc złożyć rezygnację. Stało się to po
dwóch latach mojego pastorostwa.
Powiedział Pan, że wcześniej patrzył na katolicyzm w sposób zniekształcony...
Moje rozumienie katolicyzmu nie było zakorzenione w uprzedzeniu etnicznym czyli postawie
antyirlandzkiej, antypolskiej czy antywłoskiej. Po prostu patrzyłem z jednej strony na Biblię, tak
jak ją rozumiałem, a następnie na papieża, Eucharystię, na wierzenia dotyczące Najświętszej
Maryi Panny, i musiałem stwierdzić, że katolicy przyznają papieżowi czy Maryi atrybuty
przysługujące jedynie Bogu. Kiedy stwierdziłem, że nauczanie katolickie nie jest zgodne
z Biblią, zrobiło mi się żal moich katolickich przyjaciół i postanowiłem im pomóc wyjść z błędu.
W protestantyzmie jest kilkadziesiąt tysięcy denominacji, ale nie ma ani jednej, której głowa
twierdziłaby, że jest nieomylnym Wikariuszem Chrystusa w nieprzerwanej linii sukcesji
sięgającej wstecz aż do Piotra. Jeśli zatem Kościół katolicki się myli, to zbłądził wcale nie
trochę, ale bardzo poważnie, w sposób, w który metodyści, luteranie czy prezbiterianie nie
mogliby zbłądzić. Starałem się przekonać moich katolickich znajomych, że w chrześcijaństwie
wystarcza sama wiara i tylko czytanie Biblii, że nie potrzebujesz dobrych uczynków, a już na
pewno nie potrzebujesz Maryi, świętych, sakramentów, papieża i wszystkich innych rzeczy...
Tak rozumowałem, dopóki w moim myśleniu pewna rzecz nie zaczęła wyłaniać się coraz
wyraźniej a mianowicie to, że Bóg jest Trójcą: Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Oto kim jest
Bóg przez całą wieczność.
To wyjaśnia czy też oświeca to, co Bóg czyni. Wszystko to, co Bóg robi, odzwierciedla to, kim
On jest. A to, kim On jest, to ostatecznie Ojciec, Syn i Duch Święty. Natknąłem się na
wypowiedź Jana Pawła II, który powiedział: ZBóg w swej najgłębszej tajemnicy nie jest
samotnością, ale Rodziną, ponieważ jest Ojcostwem, Synostwem i istotą rodziny, którą jest
Miłość. Wiem, że papież nie mówi: ZBóg jest jak rodzina". On powiedział: ZBóg jest Rodziną",
ponieważ w Bogu odnajdujemy owe podstawowe właściwości rodziny i tylko w Bogu
odnajdujemy je w ich wiecznej doskonałości. Tak więc bardziej prawdziwie można by
powiedzieć o nas: ZPaństwo Hahnowie są jak rodzina; mamy ojca, mamy synostwo i mamy
miłość, ale tylko w sposób niedoskonały".
Jeśli więc Bóg przez całą wieczność jest w osobowej komunii rodzinnego życia i miłości,
to całkowicie zmienia to sposób twojego rozumienia tego, co Bóg robi. Zbawienie to nie tylko:
2 / 9
REFORMACJA DEFORMACJA - ROZMOWA Z S. HAHNEM
Wpisany przez RAFAŁ SMOCZYŃSKI
środa, 03 listopada 2004 00:40
ZJezus mówi do mnie", ZJezus mówi do ciebie", to Bóg będący Ojcem dla Swojej rodziny, przez
Chrystusa, Swego Syna, w Duchu. Tak więc nagłe zaczynasz szukać Kościoła, który jest tak
międzynarodowy, jak panowanie Chrystusa, zaczynasz szukać Kościoła, który jest tak
uniwersalny, jak władza Boga jako Ojca. Naprawdę odkryłem, że istnieje tylko jeden Kościół,
który w ogóle podejmuje się tego zadania. Był to Kościół katolicki. Był to jedyny Kościół, który
wydawał się przekraczać narodowe, etniczne, kulturowe zwyczaje. Była to naprawdę
transkulturalna rodzina, była to naprawdę Rodzina Boga, istniejąca od wieków, na całym
świecie.
A czy łatwo przyszło zaakceptować Panu prymat Piotrowy? Urząd papieża wzbudza
wśród protestantów raczej nieufność i podejrzliwość...
Dostrzegłem w historii zbawienia prawidłowość, tak jak zaświadcza to Pismo. Od Adama, przez
Noego, Abrahama, Mojżesza i Dawida, widać nieprzerwaną linię ojcowskiej sukcesji. Z zasady
Bóg wykorzystuje Przymierze by być Ojcem dla Swojej rodziny, zawsze jednak wyznacza On
postacie ojców i namaszcza ich Duchem Świętym. Zawsze jest więc ludzki symbol, żywa ikona,
wizerunek tego, w jaki sposób Bóg utrzymuje swoją rodzinę zjednoczoną, czy jest
to małżeństwo, domostwo, plemię, naród czy królestwo.
Kiedy przychodzi Jezus, ustanawiając ponadnarodową rodzinę, nie ma On zamiaru znosić
ludzkiej władzy. Co więcej, udziela swoim Apostołom władzy nawet większej od tej, którą
posiadał Mojżesz czy Dawid. Właśnie to odnalazłem w Ewangelii Mateusza. Dokładnie
przestudiowałem ją i odkryłem, że Mateusz przedstawia Jezusa jako Syna Dawida, który
ustanawia Królestwo tak, jak tego oczekiwano od Syna Dawida. Jednak król Izraela nigdy nie
rządziłby zupełnie samodzielnie, mianowałby królewskich ministrów, zaś między królem a jego
ministrami zawsze był pierwszy minister. Odnalazłem to w 22. rozdziale Księgi Izajasza, gdzie
król dał pierwszemu ministrowi i tylko jemu! klucze do królestwa. Jest to dokładnie to, co Jezus
dał Piotrowi i tylko Piotrowi! Klucze te symbolizują nie tylko urząd pierwszego ministra, pod
czym kryje się prymat Piotra, ale także urząd, który pozostanie wakujący, gdy pierwszy minister
umrze. Tak więc mamy tu prymat Piotra, ale także sukcesję jego urzędu, co sugeruje Stary
Testament.
Im głębiej w to wchodziłem, tym bardziej rozumiałem, dlaczego wczesny Kościół mógł uznać nie
tylko to, w jaki sposób Apostołowie zostali obdarzeni władzą Chrystusa, ale też szczególnie to,
że Piotr jest Księciem Apostołów. W początkowych rozdziałach Dziejów Apostolskich widać
Piotra powstającego, aby znaleźć kogoś na miejsce Judasza, Piotra powstającego, aby głosić
Ewangelię po Zesłaniu Ducha Świętego. Piotr jest tym, który uzdrawia chromego, Piotr jest tym,
który przemawia przed Sanhedrynem, Piotr realizuje swoją linię. Piotr dostrzega śmierć
3 / 9
REFORMACJA DEFORMACJA - ROZMOWA Z S. HAHNEM
Wpisany przez RAFAŁ SMOCZYŃSKI
środa, 03 listopada 2004 00:40
Judasza, widzi, że urząd apostolski się opróżnił i zastępuje Judasza Maciejem mamy tu więc
sukcesję apostolską. Doszedłem do wniosku, że skoro jest to prawdziwe w przypadku Judasza,
to tym bardziej (nie mniej, ale jeszcze bardziej!) jest to prawdziwe w stosunku do Piotra. Kiedy
on umiera, spodziewasz się, że owe klucze zostaną przekazane następcy.
Przyjęcie katolicyzmu było zerwaniem z protestancką zasadą sola fide...
Uczono mnie, abym wierzył, że zbawia nas sama wiara. Sama wiara jest wszystkim, czego
potrzeba do usprawiedliwienia. W istocie rzeczy uczono mnie, abym wierzył, że Luter miał rację
argumentując, iż sola fide było naprawdę kluczową zasadą reformacji, artykułem wiary. Uczono,
mnie, że było to powodem, dla którego Kościół katolicki upadł, a protestantyzm powstał.
Wierzyłem w to i nauczałem tego przez lata, dopóki nie odkryłem, że zasada ta nie pasuje
do Przymierza rozumianego jako święta więź rodzinna. Żaden ojciec nie powie do swoich
dzieci: ZOto prawo tak naprawdę nie ma znaczenia, czy je przestrzegacie, czy nie". Ostatecznie
usprawiedliwienie jest odpowiedzią, którą synowie i córki dają Ojcu. Zawiera to w sobie wiarę,
a nawet więcej posłuszeństwo. To jest Zposłuszeństwo w wierze".
Najważniejsze odkrycie, którego dokonałem na tej drodze, było związane z Listem do Rzymian
(3,28). Luter znalazł tam swój zasadniczy tekst na potwierdzenie zasady sola fide Zsama
wiara". Jednak św. Paweł nigdy nie mówi: Zsama wiara". Nie ma tego w tekście greckim. Kiedy
Luter przetłumaczył List do Rzymian na niemiecki, musiał dodać do tego wersu niemieckie
słowo
alein
Zsama", tak aby wyprowadzić z tego swój okrzyk bitewny, swój slogan: ZSama wiara!".
Odkryłem też, że jedynym przypadkiem, w którym Duch Święty natchnął autora
nowotestamentalnego, by użył zwrotu Zsama wiara w języku greckim, był List św. Jakuba
(2,24), gdzie Apostoł mówi: ZWidzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie
uczynków, a nie samej tylko wiary". Pomogło mi to zrozumieć, dlaczego Luter nazywał Księgę
Jakuba Zgarścią słomy i próbował usunąć ją z Nowego Testamentu. Doszedłem więc
do wniosku, że Luter strasznie się pomylił, że naprawdę źle zrozumiał znaczenie słów
Apostołów Pawła i Jakuba.
Czy Pańska konwersja wiązała się z problemami natury zawodowej, osobistej,
rodzinnej?
Mówiąc szczerze nie znałem nikogo, kto by się kiedykolwiek nawrócił. Zacząłem myśleć
o czymś, co przedtem było nie do pomyślenia. Zrobiłem Zkrok w ciemność i odczuwałem tę
4 / 9
REFORMACJA DEFORMACJA - ROZMOWA Z S. HAHNEM
Wpisany przez RAFAŁ SMOCZYŃSKI
środa, 03 listopada 2004 00:40
ciemność dotkliwie przez wiele miesięcy, nawet przez kilka lat. Moja konwersja była jak
popełnienie zawodowego samobójstwa. Byłem dogłębnie uformowany w kierunku
protestanckiego pastorstwa i nauczania protestanckiej teologii. Byłem dobrze znany nie tylko
jako chrześcijanin biblijny czy protestant, ale jako arcykalwinista.
Teraz mogę świadczyć o miłosierdziu i łasce Bożej, ponieważ widziałem wielu moich przyjaciół,
którzy najpierw mówili: ZNie mogę w to uwierzyć, jak mogłeś zrobić coś takiego...?",
a następnie w dwa, trzy albo cztery lata później odnawiali kontakty ze mną, szczerze
rozmawiali, co kończyło się czytaniem i dyskutowaniem o sprawach wiary. Widziałem wielu
moich przyjaciół doświadczających radości wstępowania do Kościoła katolickiego, tak jak
doświadczałem jej ja.
Ale do często, przez trzy czy cztery lata, było to dla mojej duszy jak przedłużająca się ciemna
noc. Nie tylko moja rodzina, moi przyjaciele, nie tylko ludzie, dla których pracowałem, ale nawet
moja żona po prostu tego nie pojmowała. Przez trzy czy cztery lata nie chciała nawet
spróbować tego zrozumieć, ponieważ dla nas Kościół katolicki był kompletnie obcy. Myślę,
że w znacznej mierze postrzegaliśmy go w taki sposób, w jaki Amerykanie postrzegali Związek
Sowiecki. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych te dwie kultury były nie tylko wrogie,
ale i odległe od siebie. Tak naprawdę nie tylko nie rozumieliśmy się nawzajem, ale też tego nie
chcieliśmy. Mogę jednak powiedzieć, że żadne cierpienia, żadne trudności, przez jakie
przeszedłem, tak naprawdę nie mogą zaćmić radości, której doświadcza się nie tyle w sferze
emocjonalnej, co w duszy, w sercu i w umyśle, z powodu odkrycia Realnej Obecności
Chrystusa w Świętej Eucharystii. Móc uczestniczyć w Eucharystii było dla mnie cudem. Było
źródłem wielkiej radości. Trudno znaleźć słowa, aby to opisać... Być włączonym do Kościoła,
przyjmować Chrystusa w sposób, w jaki nigdy przedtem Go nie przyjmowałem Ciało, Krew,
Duszę i Bóstwo. Było to tak niewypowiedzianym przywilejem, że cokolwiek z tego, przez co
przeszedłem, nie miało znaczenia w porównaniu z tym, co otrzymałem...
Mówi Pan o odkryciu eucharystycznej pełni. Ale przecież w protestantyzmie jest
odprawiana pamiątka Ostatniej Wieczerzy...
Kiedy byłem ewangelickim protestantem, miałem typowe reformacyjne przekonanie,
że Chrystus jest obecny podczas Wieczerzy Pańskiej, tyle że jest to obecność duchowa. Tak
naprawdę nie było jasne, co to oznaczało, czy to, że akurat tutaj było więcej Ducha Świętego na
cal kwadratowy, czy też coś innego. Jednak rozumowo byłem pewien, że Kościół katolicki myli
się nauczając, że Chrystus jest w rzeczywistości obecny z Ciałem, Krwią, Duszą i Bóstwem.
5 / 9
REFORMACJA DEFORMACJA - ROZMOWA Z S. HAHNEM
Wpisany przez RAFAŁ SMOCZYŃSKI
środa, 03 listopada 2004 00:40
Po kilku latach intensywnych studiów biblistycznych doszedłem do wniosku, że to jest
rzeczywiście to, co Jezus chciał dać Swoim uczniom i Kościołowi, oraz że jest to dokładnie ten
sposób, w jaki uczniowie przyjęli ów dar i rozumieli go. I nie tylko uczniowie, ale również
wcześni Ojcowie Kościoła. Natrafiłem na nieprzerwaną linię świadectwa jednomyślnie
potwierdzającego Realną Obecność Chrystusa w czasie Mszy.
Wszystko to jednak ciągle było dla mnie przerażające. Tak naprawdę nigdy przedtem nie byłem
na Mszy. I kiedy zdecydowałem się pójść, postanowiłem, że pójdę na Mszę w tygodniu,
w południe, do kaplicy w podziemiach, gdzie, jak myślałem, będę sam. Poszedłem więc
pewnego dnia na tę Mszę w południe, usiadłem z tyłu, nie wstawałem, nie klękałem, byłem tylko
obserwatorem. Patrzyłem jak schodzi się sporo osób, biznesmenów, gospodyń domowych,
wszystkie typy ludzi. Klękali, siadali, skłonili się, kiedy wszedł kapłan, a ja tylko przyszedłem,
żeby przyjrzeć się i posłuchać z bliska. Podczas Liturgii Słowa natychmiast uderzyło mnie, jak
bardzo antyfony i modlitwy nasycone były Pismem. Nie mieli jednego czy dwóch, ale trzy
czytania Pisma. W trakcie liturgii zauważałem, jak wiele było tam Biblii. Miałem poczucie,
że to naprawdę jest dom Pisma, właściwe dla niego miejsce.
Potem zaczęła się Liturgia Eucharystii. Znowu nie wstałem jak inni, nie klękałem siedziałem,
patrzyłem i słuchałem. Ale kiedy usłyszałem, że kapłan doszedł do słów konsekracji, kiedy
usłyszałem jak mówi: ZTo jest Ciało moje", kiedy podniósł Hostię, poczułem jak wysycha gdzieś
we mnie ostatnia kropla wątpliwości. Usłyszałem swój szept: ZPanie mój i Boże mój,
to naprawdę Ty!"
Nagle stwierdziłem, że dotarłem do domu. Patrzyłem na tych obcych ludzi jak na braci i siostry
będących częścią Rodziny Boga! Patrzyłem na nich przystępujących do Komunii św. i miałem
poczucie, że to naprawdę Chrystus, dający samego siebie Swojemu Kościołowi. Kiedy się już
skończyło, kiedy zostało udzielone błogosławieństwo i wszyscy się rozeszli wciąż tam
siedziałem. Nie mogłem uwierzyć w to, czego właśnie byłem świadkiem. Jednak wiedziałem,
że było to prawdziwe. Nie miałem komu o tym powiedzieć. Zatrzymałem to więc dla siebie,
ale następnego dnia, w południe, powróciłem na to samo miejsce. Drugiego dnia już stałem
i klęczałem. I wiedziałem, że jest to rzeczywiście Ciało i Krew, Dusza i Bóstwo Jezusa
Chrystusa. To było Nowe Przymierze. To była Rodzina Boga, którą Jezus założył na całym
świecie. Na przestrzeni wieków On karmił nas samym sobą, obdarowywał swoim życiem...
W ciągu następnego tygodnia codzienny udział we Mszy nawet jeśli nie mogłem przyjąć
Komunii św.! stał się dla mnie światłem wskazującym drogę i źródłem siły.
Słowem, odkrył Pan, że Kościół katolicki jest prawdziwym Kościołem Chrystusowym.
6 / 9
REFORMACJA DEFORMACJA - ROZMOWA Z S. HAHNEM
Wpisany przez RAFAŁ SMOCZYŃSKI
środa, 03 listopada 2004 00:40
Dla mnie decyzja zostania katolikiem była naprawdę i całkowicie odkryciem prawdy Chrystusa
w jej pełni i czystości. W myśli protestanckiej odkryłem siłę indywidualistyczną; zasadniczo
ludzie przyłączają się do tej denominacji, do której im najbliżej, jak do dobrowolnego
stowarzyszenia. Jednak im więcej studiowałem Pismo, tym bardziej odkrywałem, że Bóg jest
Ojcem. Zastanówmy się: co ja, jako ojciec, odpowiedziałbym, gdyby pięcioro moich dzieci
powiedziało: ZCóż, Tato, tak naprawdę nie ma znaczenia czy mieszkamy w tym samym domu,
czy siedzimy przy tym samym stole jedząc te same posiłki, ponieważ każda osoba musi znaleźć
swoją drogę do rodziny". Gdybym zaakceptował taką sytuację, zrujnowałbym swoją rodzinę.
W żaden sposób nie jestem ojcem doskonałym. Bóg jest. Zatem odnajdzie On sposoby, aby
zgromadzić synów i córki razem przez papieża, przez Najświętszą Maryję Pannę, przez
sakramenty, przez świętych. Dla mnie jest to geniusz wiary katolickiej. Traktuje ona Trójcę
Świętą z całkowitą powagą i wypracowuje teologiczne implikacje naszego wyznania, że Bóg na
całą wieczność jest Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Rzecz nie w tym, co Bóg robi. Rzecz
w tym, kim On jest. Samo to naprawdę wyjaśnia głębokie znaczenie wszystkiego, co On robi.
Tak więc w Kościele katolickim odnajduję prawdę Nowego Przymierza, jako tej
międzynarodowej, rodzinnej komunii, którą Bóg, Trójca Święta, ustanowił przez podzielenie się
życiem Ojca, Syna i Ducha Świętego z nami wszystkimi.
Nie wiem jak to powiedzieć, ale wiem, że kiedy byłem protestantem, szukałem szansy
zbawienia, chciałem wiedzieć, że jestem zbawiony. Borykałem się z tym. Ale kiedy zostałem
katolikiem odnalazłem pewnego rodzaju upewnienie się, zakorzenione i owo coś wyrastające
z cnoty nadziei, co Nowy Testament nazywa Zpewnością nadziei".
Piętnaście lat temu Bóg nadał mi godność ojcostwa, kiedy dał mi syna o imieniu Michael.
Uczynił to dotąd pięć razy pobłogosławił mi pięciorgiem dzieci. Ale dał mi także inny dar. Dał mi
dar pewności, ponieważ jednej rzeczy jestem pewien: nie mogę kochać swoich dzieci bardziej
niż Bóg kocha swoje. Czasem jednak zastanawiam się i mówię: ZBoże, skąd mogę wiedzieć,
że jestem Twoim dzieckiem? Wiem, że kochasz Swoje dzieci bardziej niż ja kocham swoje,
ale czy mogę mieć pewność, że ja jestem Twoim dzieckiem?". W moich myślach Duch Święty
odwraca pytanie: ZSkąd twoje dzieci wiedzą, że są twoimi dziećmi, Scott?".
Myślisz przez chwilę i wiesz, że to bardzo proste. Po pierwsze one mieszkają w moim domu,
7 / 9
REFORMACJA DEFORMACJA - ROZMOWA Z S. HAHNEM
Wpisany przez RAFAŁ SMOCZYŃSKI
środa, 03 listopada 2004 00:40
wszystkie mają ten sam adres. Po drugie wszystkie noszą moje nazwisko. Po trzecie siedzą
przy moim stole. Każdą kolację jemy razem siedząc wokół tego stołu. Po czwarte dzielą moje
ciało i krew. Po piąte wiedzą, że są moimi dziećmi, ponieważ moja żona, Kimberly, jest ich
matką. Po szóste wiedzą, że są moimi dziećmi, ponieważ dyscyplinuję je, a nie dzieci sąsiadów
na ulicy. Po siódme wiedzą, że są moimi dziećmi, bo zawsze razem świętujemy: urodziny,
rocznice, święta, chrzciny itd. Tak więc Duch Święty zbiera to wszystko i mówi: ZCzy Bóg
Ojciec dał swoim dzieciom cokolwiek mniej?"
Jeśli ujmie się to w taki sposób a właśnie w ten sposób ujął to Bóg! i nazwie się to Kościołem
katolickim, to proszę pomyśleć: mieszkamy w Jego domu. W Nowym Testamencie
najczęstszym obrazem Kościoła jest Boże Domostwo. Jesteśmy nazwani Jego imieniem,
ochrzczeni w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. To jest Znazwisko", które nosi Wiekuisty
Bóg. Nie tylko mieszkamy w Jego domu i jesteśmy nazwani Jego imieniem. Siedzimy przy Jego
stole. W Ewangelii jest napisane, że siedząc ze swoimi uczniami przy stole Jezus ustanowił
Eucharystię. To stamtąd, ze Stołu Pańskiego, otrzymujemy Jego Ciało i Krew. Zatem dzielimy
Jego Ciało i Krew. Jego Oblubienica, Kościół, jest naszą Matką Mater Ecclesia. Poza tym On
nas zawsze dyscyplinuje, przez okoliczności i trudności życia, przez Sakrament Pojednania
oraz na wiele innych sposobów. Poucza nas, czasami musi nas ukarać, ale dyscyplinuje nas
tak, abyśmy mogli zostać świętymi. Wreszcie w Kościele katolickim obchodzimy święta
i wspominamy wszystko to, co Bóg uczynił dla Swojego Kościoła w ciągu wieków.
Tak więc kiedy patrzysz na tych siedem różnych zasad, to widzisz, jak Bóg jest Ojcem dla
Swojej rodziny i daje swoim dzieciom solidne jak skała podstawy do pewności, daje Zpewność
nadziei". Nie nadziei na to, że mogę wygrać na loterii, ale nadziei, że trafię do domu, do Nieba,
bo Bóg się mną opiekuje i zapewnia mi wszystko, czego potrzebuję, aby stać się świętym
w Rodzinie Boga, przez Kościół i sakramenty, Maryję i świętych...
To chwalebne dziedzictwo. Dla mnie jest to najwspanialsza wersja Dobrej Nowiny, jaka istnieje.
Niestety, wielu katolików lekceważy to sobie. Nie doceniają splendoru Prawdy, którą otrzymali
w całej jej pełni i czystości. Dlatego jedną z rzeczy, które chcę robić, to podróżowanie i dzielenie
się z katolikami chwałą i wspaniałością Prawdy takiej, jaką odkryłem w Kościele katolickim.
Kardynał Newman w swym dziele ZO rozwoju doktryny chrześcijańskiej", które napisał
będąc anglikaninem, stwierdził, że protestantyzm prowadzi nieuchronnie w kierunku
ateizmu. Czy zgadza się Pan z tą opinią?
8 / 9
REFORMACJA DEFORMACJA - ROZMOWA Z S. HAHNEM
Wpisany przez RAFAŁ SMOCZYŃSKI
środa, 03 listopada 2004 00:40
Jeśli protestantyzm nie prowadzi do ateizmu, to z pewnością prowadzi do eklezjalnej anarchii.
Marcin Luter nie miał zamiaru dzielić Kościoła. Ani Kalwin. Myśleli, że zreformują Kościół.
I próbowali to zrobić. Nie możesz jednak odejść od Tradycji czy od autorytatywnego nauczania
Wikariusza Chrystusa, by zreformować Kościół. Kończy się to nie reformacją, lecz deformacją
tej części Kościoła, w której jesteś. W ciągu pięciuset lat powstało kilkadziesiąt tysięcy
denominacji. Musimy zadać sobie pytanie: ZCzy zamierzone rozwiązanie było gorsze od
wszystkich problemów razem wziętych? Powiedziałbym: ZTak, w tym przypadku było gorsze".
Istnieją tysiące denominacji utworzonych przez mężczyzn i kobiety, którzy szczerze wierzą,
że podążają za Biblią prowadzeni przez Ducha Świętego. Jednak praktycznie rzecz biorąc,
każdy człowiek jest swoim papieżem. Według mnie jest to gotowy plan, by dojść do anarchii.
To nie jest sposób, w jaki dobry ojciec wychowuje swoją rodzinę i utrzymuje ją zjednoczoną.
Bóg jest Ojcem dla Swojej rodziny i utrzymuje jedność doktryny, moralności i kultu. Kościół
katolicki ma wielu grzeszników takich jak ja ale jednocześnie ma mnóstwo Boskiej mocy, aby
grzesznicy tacy jak ja mieli pewność, że on doprowadzi nas do domu.
Dziękuję za rozmowę.
ROZMAWIAŁ RAFAŁ SMOCZYŃSKI
STUBENVILLE, OHIO, LISTOPAD 1998
Artykuł pochodzi z:
FRONDA, numer 15/16, s. 222-233
Pismo Poświęcone FRONDA
Wydawnictwo
FRONDA Sp. z o.o.
skr. poczt. 65, 00-968 Warszawa 45
tel./fax. (0-22) 48-91-31 wew. 265
e-mail:
9 / 9