K
RZYSZTOF
S
KUPIEŃSKI
Na opieczętowanym pergaminie, w pamięci, przez posłańca.
Dokument jako forma komunikowania
w Polsce średniowiecznej
Jednym z głównych powodów, dla których poszukujemy dziś nowych form
współpracy polskich badaczy średniowiecza, jest konieczność powszechnego zdania
sobie sprawy z faktu, że we współczesnej mediewistyce, obok kontynuacji trady-
cyjnego kanonu studiów, trwa przewartościowywanie priorytetów badawczych.
Rozwijają się nowe obszary dociekań i przeformułowaniu ulega kwestionariusz
poznawczy
. Jednym z najistotniejszych rysów tego procesu wydaje się efektyw-
ność w dążeniu do interdyscyplinarności, co nie jest postulatem nowym zarówno w
odniesieniu do całej historiografii
Wśród przedmiotów badań, których poznawaniu wyraźnie sprzyjają realne postę-
py w interdyscyplinarności, należy wymienić średniowieczne dzieje kultury pisma
czy też może — dzieje uprawy pisma. Niedawno Anna Adamska dokonała miaro-
dajnego przeglądu badań w tym zakresie dla Europy Zachodniej, a na tym tle także
dla Polski. Zwróciła uwagę właśnie na ich interdyscyplinarność, co widać np. w
czerpaniu ważkich inspiracji z socjologii i antropologii kulturowej
, jak i zresztą także do humanistyki i nauk spo-
łecznych, tyle że do niedawna zazwyczaj pozostawał on w sferze raczej deklaracji
niż faktycznej realizacji.
. Autorka ta za-
uważyła również, że problematyka współczesnych badań nad historią kultury pisma
w sposób szczególny wkracza w dotychczasową domenę nauk pomocniczych histo-
rii, zwłaszcza paleografii, kodykologii i dyplomatyki
, w czym upatruje ona szansy
na zacieranie granic pomiędzy tymi dyscyplinami, a chyba także na stawianie na
nowo pytań o miejsce wszystkich nauk pomocniczych i ich aktualną rolę w histo-
riografii. Mimo to w jej wnioskach pojawia się niepewność, czy dzieje piśmienności
istotnie tworzą wyodręnioną dziedzinę badawczą
1
Por. m. in. H.-D. H
EIMANN
, Wprowadzenie do historii średniowiecznej, przeł. S. K
WIAT-
KOWSKI
, Toruń 1999, s. 14.
2
Zob. np. P. B
URKE
, Historia i teoria społeczna, Warszawa-Kraków 2000, s. 7.
3
A. A
DAMSKA
, Średniowiecze na nowo odczytane. O badaniach nad kulturą pisma, „Rocz-
niki Historyczne”, R. LXV 1999, s. 133.
4
Ibidem, s. 136. Chodzi więc o te nauki, które wedle klasyfikacji Brygidy Kürbis z 1972 r.
zajmują się źródłami objaśniającymi wytwory pisma, przy czym dyplomatyka powinna być
wiązana z archiwistyką. Por. J. S
ZYMAŃSKI
, Nauki pomocnicze historii, Warszawa 2001.
5
A. A
DAMSKA
, Średniowiecze..., s. 153.
. Z pewnością jednak nowoczesne
badania w tym zakresie przyczyniają się do integracji wysiłków specjalistów z za-
kresu trzech wspomnianych nauk pomocniczych.
Podkreśliła to ostatnio również Maria Koczerska, uznając, że mamy do czynienia
z jednym z głównych znamion w rozwoju polskich dyscyplin objaśniających źródła
historyczne. Inną ważną cechą ma być ich zbliżanie do różnych dziedzin nauk histo-
rycznych. W przypadku paleografii, dyplomatyki i kodykologii chodziłoby o histo-
rię kultury, ponadto zaś w przypadku dyplomatyki — także o historię polityczną
Obie wspomniane autorki odniosły się także do wykorzystywania przez mediewi-
stów innej kategorii badawczej, znanej w humanistyce i naukach społecznych od stu
lat, jednak prawdziwą karierę robiącej na naszych oczach. Idzie oczywiście o ko-
munikację. Maria Koczerska dostrzegła, że w zestawieniu dorobku nowoczesnej
mediewistyki niemieckiej (pióra Hansa-Wernera Goetza), ilość stron poświęconych
naukom pomocniczym historii jest wyraźnie mniejsza niż tych przeznaczonych na
przedstawienie historii uprawy pisma, połączonej z zagadnieniami średniowiecznej
komunikacji społecznej
.
. Dla Anny Adamskiej studia nad kulturą pisma są częścią
składową dociekań w dziedzinie komunikacji międzyludzkiej. Podkreśla, że medie-
wista nie zrozumie dziejów piśmienności w oderwaniu od przeszłości innych środ-
ków komunikacji, także tych niewerbalnych. Zauważa, że szczególnie zaawanso-
wane są poczynania w tej ostatniej dziedzinie i jest to zasługa historyków sztuki
.
Natomiast, jeśli chodzi o badaczy średniowiecznych zastosowań pisma, to „postulat
ten musi być”
Nie jest to, rzecz jasna, pytanie oryginalne. Polska dyplomatyka nie zadaje go so-
bie jako pierwsza, choć przypomnieć trzeba, że już ćwierć wieku temu sympozja
nauk pomocniczych historii odbywały się u nas pod hasłami wyraźnie zainspirowa-
nymi przez teorię komunikacji. Wiązać to zapewne należy z tym, że organizator
W świetle powyższego warto chyba zadać pytanie, w jaki sposób kategoria ko-
munikacji może okazać się pomocna dla badań nad średniowiecznymi dziejami pol-
skiego dokumentu i kancelarii. Jakie zmiany w badaniach dyplomatycznych może
za sobą pociągnąć jej zastosowanie? Jak wiadomo, cele poznawcze tych studiów,
ich kwestionariusz badawczy i aparatura pojęciowa w prostej linii wyrastają z sa-
mych korzeni historycznej metody naukowej, jest to zatem obszar, który wyjątkowo
nadaje się do prób dokonania konfrontacji mediewistycznej tradycji z wyzwaniami
nowoczesności. Jak kategorie — w znacznej części wypracowane przed ponad
trzema wiekami przez Jeana Mabillon, ojca dyplomatyki i nauk pomocniczych hi-
storii — przystają do wyobrażeń, którymi operuje humanistyka i nauki społeczne
świata zapatrzonego w komunikację, jakoby osiągającego nowy etap swego rozwo-
ju, jakim ma być epoka społeczeństwa informacyjnego, następująca po społeczeń-
stwie agrarnym i przemysłowym?
6
M. K
OCZERSKA
, Nauki pomocnicze historii średniowiecznej w Polsce — stan i perspektywy
badawcze, w: Pytania o średniowiecze. Potrzeby i perspektywy badawcze polskiej mediewi-
styki, red. W. F
AŁKOWSKI
, Warszawa 2001, s. 173 i 184.
7
Ibidem, s. 173. Mowa o pracy: H.-W. G
OETZ
, Die moderne Mediävistik. Stand und Pers-
pektiven der Mittelalterforschung, Darmstadt 1999.
8
A. A
DAMSKA
, Średniowiecze..., s. 135-136.
9
Ibidem, s. 153. Należy zapewne rozumieć: dopiero realizowany.
sympozjów, a zarazem autor polskiego uniwersyteckiego podręcznika tych dyscy-
plin już w 1972 r. pokazał źródło historyczne jako komunikat, „który ma swojego
nadawcę i odbiorcę, autora i czytelnika, pomiędzy którymi został nawiązany kon-
takt psychiczny, fizyczny itp. Porozumienie między nadawcą i odbiorcą ułatwia
wspólny im kod sygnałów...”
Mediewistyka światowa już od dłuższego czasu rozpatruje dokument i związane z
nim zjawiska w szerokim kontekście badań nad problematyką pełnego repertuaru
środków komunikacji, funkcjonujących w społeczeństwach średniowiecznych. Wią-
że się to z sukcesami, jakie pojęcie komunikacji osiąga w historiografii w ogóle
Jeśli zaś chodzi o mediewistykę, to doczekało się ono już przed kilku laty znaczące-
go miejsca w prolegomenie dla studentów
Swego rodzaju zbilansowaniem dotychczasowego dorobku, a zarazem punktem
wyjścia dla dalszych prób jest utrechcki tom, mówiący w tytule o nowych podej-
ściach do średniowiecznej komunikacji. Otwiera go podsumowujące studium pod
takim samym tytułem co całość, tyle że opatrzonym znakiem zapytania. Zdaniem
jego autora, słowo „komunikacja” w pracy mediewistycznej pojawiło się po raz
pierwszy w 1979 r.
.
Trzeba oczywiście wziąć przy tym pod uwagę, że wiele wcze-
śniejszych prac, nie używając tego pojęcia, jednak dotyczyło zagadnień dziś wcho-
dzących w obręb zjawiska komunikacji międzyludzkiej. Tak było np. z klasycznymi
dziełami paleografii i dyplomatyki
, które zajmowały się zagadnieniami dziś nale-
żącymi do dziejów komunikacji na długo przedtem, nim w 1909 r. Charles Horton
Cooley sformułował to pojęcie na gruncie socjologii czy też psychologii społecz-
nej
10
J. S
ZYMAŃSKI
, Nauki pomocnicze historii od schyłku IV do końca XVIII w., Warszawa
1972, s. 20. Por. Powstawanie — przepływ — gromadzenie informacji. Materiały I Sympo-
zjum nauk dających poznawać źródło historyczne. Problemy warsztatu historyka. Kazimierz
Dolny-Lublin, 23-25 IX 1976, Toruń 1978; Werbalne i pozawerbalne środki wyrazu w źródle
historycznym. Materiały II Sympozjum nauk dających poznawać źródła historyczne. Proble-
my warsztatu historyka, Lublin 1981.
11
Zob. np. P. B
URKE
, op. cit., s. 121-127, gdzie te zagadnienia omawiane są wśród 18 —
zdaniem autora — głównych koncepcji, jakie historia zaczerpnęła z prac teoretyków spo-
łecznych. Pot też m. in. K. M
ALISZEWSKI
, Komunikacja społeczna w kulturze staropolskiej.
Studia z dziejów kształtowania się form i treści społecznego przekazu w Rzeczypospolitej
szlacheckiej, Toruń 2001, zwłaszcza s. 8-24 (Komunikacja społeczna epoki nowożytnej —
stan i perspektywy badawcze).
12
H.-D. H
EIMANN
, op. cit., s. 199-216.
13
M. M
OSTERT
, New Approaches to Medieval Communication?, w: New Approaches to Me-
dieval Communication, red. M. M
OSTERT
, wstęp M. C
LANCHY
, Turnhout 1999, s. 16. Chod-
zi o książkę M. R
ICHTERA
, Sprache und Gesellschaft im Mittelalter: Untersuchungen zur
mündlichen Kommunikation in England von der Mitte des elften bis zum Beginn des vierzehn-
ten Jahrhunderts, Stuttgart 1979. Warto może też zauważyć
IDEM
, Kommunikationsproble-
mem lateinischen Mittelalter, „Historische Zeitschrift”, t. 222, 1976 (cyt. za: H.-D. H
EI-
MANN
, op. cit., s. 207 przyp. 46).
14
M. M
OSTERT
, op. cit., s. 29.
.
15
Komunikowanie się to „mechanizm, przez który istnieją i rozwijają się ludzkie stosunki
— ogół symboli ludzkiego umysłu wraz ze środkami ich przekazywania w przestrzeni
Literatura światowa dotycząca komunikacji w średniowieczu zaczęła narastać od
1960 r. W 1984 r. po raz pierwszy opublikowano więcej niż 20 pozycji nt. komuni-
kacji w średniowieczu, a od 1991 r. liczba ta stale przekracza 50 pozycji rocznie
.
Mimo to mediewiści, sięgając po pojęcie „komunikacji”, nie poświęcali zwykle zbyt
wiele uwagi jego teoretycznym podstawom i implikacjom. Podejmując próbę pew-
nego uporządkowania teoretycznego, Marco Mostert stwierdza, że tuziny dyscyplin
studiują problematykę szeroko pojmowanej komunikacji. Wyróżnia się także ok. 50
sposobów komunikowania międzyludzkiego. Próby rozbudowywania klasycznej
definicji Claude’a Shannona z 1948 r. nie wydają się w pełni zadowalające. Na niej
więc Mostert opiera zaproponowaną przez siebie klasyfikację elementów średnio-
wiecznych zachowań komunikacyjnych. Uwzględnia w niej rozmaitego rodzaju
nadawców i odbiorców komunikatu, a także dające się rozróżnić formy komunikacji
(postawy, gesty, kontakt fizyczny, znaki wizualne, znaki zapachowe, smaki, znaki
słuchowe, znaki niewerbalne, akty mowy, pismo spod ręki autora, pismo spod ręki
kopisty, czytanie na głos, czytanie po cichu, słuchanie, komentowanie) oraz treści
przesłania (dotyczące społecznych funkcji nadawcy, dotyczące szkolenia i edukacji
dla odgrywania ról społecznych, dotyczące obrazu grupy społecznej nadawcy w
jego oczach i w oczach innych, dotyczące organizacji społecznej — normatywne
i sankcjonujące, dotyczące rządzenia i kierowania, dotycząca relacji ze sferą nad-
przyrodzoną, magiczną, dotycząca organizacji komunikowania)
. Klasyfikacja ta
jest ważna i inspirująca jako ujęcie generalne, gdyż stara się objąć całość zjawiska
średniowiecznej komunikacji i akcentuje jego różnorodność. Nie pretenduje przy
tym do wyczerpania problematyki, a stanowi jednie pewną propozycję wstępnie ją
porządkującą. Badaczom zajmującym się poszczególnymi obszarami tego zjawiska
ułatwia niezapominanie o potrzebie szerszej perspektywy. Warto by jednak ową
klasyfikację rozbudować, chociażby z wykorzystaniem inspiracji, tkwiących także
w innych modelach teoretycznych komunikacji, jak np. w starym ujęciu Cooleya
czy w znanej propozycji Harolda Dwighta Laswella
Omówiony tu szerzej tom poświęcony nowym podejściom do średniowiecznej
komunikacji mieści też pięć niezwykle interesujących osobnych studiów nad wy-
branymi zagadnieniami i wreszcie bibliografię, która liczy 1580 pozycji. Zawiera
ona 15 działów, wśród których — obok takich kwestii, jak np. rytuały, komunikacja
ustna czy tego rodzaju formy komunikacji niewerbalnej, jak m.in. zapachy, kolory,
.
i przechowywania w czasie. Komunikowanie się obejmuje wyrazy twarzy, postawę i gest,
tonację głosu, słowa, pismo, druk, koleje, telegrafy, telefony i wszystko, cokolwiek zostanie
jeszcze wynalezione w toku podboju przestrzeni i czasu” (cyt za: J. S
ZACKI
, Historia myśli
socjologicznej, cz. 2, Warszawa 1983, s. 596). Por. K. M
ALISZEWSKI
, Komunikacja społecz-
na epoki nowożytnej — stan i perspektywy badań, w:
IDEM
, op. cit., gdzie zarówno przyto-
czenie definicji Cooleya, jak i omówienie innych wraz z klasyfikacjami. Wprowadzający
przegląd rozmaitych koncepcji w odniesieniu do komunikacji zob. też: Encyklopedia kato-
licka, t. IX. Lublin 2002, s. 510-515.
16
M. M
OSTERT
, op. cit., s. 16.
17
Ibidem, s. 20-21.
18
Por. o nim K. M
ALISZEWSKI
, op. cit., s. 9-10.
gesty, ubiory czy muzyka — dominują jednak prace związane z szeroko pojmowaną
problematyką kultury pisma.
Dla badacza dokumentu i kancelarii najwygodniejszym punktem wyjścia we
wspomnianej klasyfikacji wydaje się wyróżnienie wśród tematów wiadomości tych,
które dotyczą rządzenia i zarządzania (concerning government or management), a
także związanych z organizacją społeczną tak w sensie normatywnym, jak i sank-
cjonującym (concerning social organization — normative and sanctioning). Odpo-
wiada temu we wspomnianej bibliografii dział The use of writing in government,
management and trade zawierający 14 pozycji. Dodajmy jednak, że niejasny wydaje
się problem miejsca, jakie w tej klasyfikacji mógłby znaleźć dokument
Marco Mostert dokonuje też przeglądu najważniejszych osiągnięć w poszczegól-
nych dziedzinach badan nad średniowieczną komunikacją, jeśli chodzi o zastosowa-
nia pisma w rządzeniu, zarządzaniu i handlu, mocno podkreśla znaczenie pracy
Michela Clanchy’ego z 1979 r.
. Z jednej
strony, o ile dobrze pojmujemy intencje autora, bez wątpienia mamy tu informację
dotyczącą rządzenia i zarządzania. Jednak tak samo da się chyba zaklasyfikować
fragment kroniki czy mowy uniwersyteckiej, poświęconej zagadnieniom władzy. Z
drugiej strony, cechą konstytutywną dokumentu jest jego prawomocność, co wy-
różnia go spośród innych tekstów, a łączy z prawodawstwem. Czyżby więc raczej
powinien on być umieszczony w drugiej z przytoczonych grup, gdzie mowa o ele-
mencie normatywnym i sankcjonującym? Jednak czy przedmiot przesłania doku-
mentu naprawdę znajduje się bliżej sfery organizacji społecznej niż zarządzania?
Pisze o tym również Anna Adamska, wprowadza-
jąc dla tej dziedziny badan określenie „Kultura pisma a władza”
. Dzieło Clan-
chy’ego stanowiło jedną z inspiracji dla bardziej chyba u nas znanych niemieckich
badań nad pragmatische Schrifilichkeit
. Jako przykład produktywnego przeformu-
łowywania przez dyplomatyków, pod wpływem nowoczesnych studiów nad komu-
nikacją średniowieczną, tradycyjnego kwestionariusza badawczego, Mostert wy-
mienia prace Oliviera Guyotjeannin i in.
19
Może zresztą winien jest tu błahy błąd korektorski — brak zamknięcia nawiasu: „(...)
concerning social organization (normative and sanctioning; concerning government or ma-
nagement (...)”.
20
M. M
OSTERT
, op. cit., s. 34-35. Chodzi oczywiście o M. T. C
LANCHY
, From Memory to
Written Record. England 1066-1307, wyd. 2, Cambridge 1993.
21
A. A
DAMSKA
, Średniowiecze..., s. 144-147.
22
Omawia je m.in. A. A
DAMSKA
, ibidem, s. 132.
23
Przywołuje tu Pratiques de l’écrit documentaire au XI siècle, red. O. G
UYOTJEANNIN
, L.
M
ORELLE
, M. P
ARISSE
, Paris 1997 („Bibliothèque de l’École des Chartes”, t. 155, 1997).
Anna Adamska kładzie zaś nacisk na
pogląd francuskiego badacza, że dyplomatycy muszą prowadzić swe badania z
uwzględnieniem m. in. sposobów funkcjonowania pamięci zbiorowej, a także try-
bów społecznej recepcji dokumentu. Za ważne osiągnięcie studiów w dziedzinie
piśmienności praktyczną lub użytkowej uznaje ona stwierdzenie, że XIII w. w całej
Europie stanowił okres burzliwego rozwoju dokumentu. Od 1300 r. stał się on pod-
stawowym środkiem poświadczania własności, a także jednym z zasadniczych na-
rzędzi sprawowania władzy. Rozwój ten wiązał się z przemianami stosunków po-
między władzą i społeczeństwem
Badacze utrechccy proponują rozpatrywanie każdego ze środków średniowieczną
komunikacji społecznej w kontekście, można rzec, wszechobejmującym. Trzeba
docenić ich odwagę w opowiadaniu się za tak maksymalistycznym programem. Nie
chodzi tu jedynie o inspiracje teoretyczne. W omawianym tomie o komunikacji
wśród przykładów — jak można domniemywać — realizacji tego programu, mamy
artykuł Anny Adamskiej o wprowadzeniu pisma w Europie Środkowej, czyli w
Polsce, na Węgrzech i w Czechach
. Trzeba też wspomnieć o innym wydawnictwie
tego ośrodka, które dotyczy dokumentów i zastosowań słowa pisanego w społe-
czeństwie średniowiecznym, gdzie napotykamy na kolejny artykuł tejże autorki.
Parafrazuje ona tytuł wspomnianego dzieła Clanchy’ego i omawia przejście od pa-
mięci do zapisu na peryferiach średniowiecznej kultury łacińskiej, wykorzystując
do tego przypadek Polski w XI i XII w.
Na ukończeniu znajduje się druk materia-
łów z czwartego sympozjum utrechckiego, które skupiło uwagę uczestników na
problematyce rozwoju mentalności piśmiennej w Europie Środkowowschodniej
.
Jego program zawiera następujące problemy, wokół których pogrupowano referaty:
recepcja pisma w życiu społecznym, litterati i illiterati, języki mówione i pisane,
ślady tradycji ustnej w społeczeństwach, wreszcie — z wykroczeniem poza kulturę
pisma — rytuały polityczne i społeczne, ich brzmienie nieźle unaocznia, jak można
realizować teoretyczne założenia badań nad kulturą pisma w szerokiej perspektywie
komunikacji średniowiecznej. W tym zestawie ważne studium Tomasza Jurka,
uprzystępnione także czytelnikowi polskiemu
Powróćmy do pytania, co z tego wszystkiego wynika dla badania dziejów doku-
mentu i kancelarii w średniowiecznej Polsce? Czy stoimy wobec perspektywy prze-
kształcania się dyplomatyki w jedną z dziedzin badań nad rozwojem kultury pisma,
rozpatrującą zastosowania pisma w kręgu władzy, administracji, handlu, rachunko-
wości itp.? Czy stanowiłoby to spełnienie rozmaitych wcześniejszych postulatów,
jak np. zgłaszanego przez Brygidę Kürbis w 1979 r.? Pisała ona wówczas: „(...)
przyszłość «nauk» o źródłach historycznych, tzn. uczynienie z nich twórczego na-
rzędzia poznawczego, tkwi paradoksalnie w ich unicestwieniu. Tylko śmiałe prze-
kroczenie dawnych granic krytyczno-erudycyjnych ku wszechstronnej historii kul-
, dotyczy mocy dowodowej doku-
mentu w średniowiecznej Polsce. Pokazuje ono, że mieszcząc się najzupełniej w
kanonie tradycyjnych pytań dyplomatyki, można zarazem sprostać postulatom sta-
wianym przez historyków dziejów komunikacji.
24
A. A
DAMSKA
, Średniowiecze…, s. 145-146.
25
E
ADEM
, The Introduction of Writing in Central Europe (Poland, Hungary and Bohemia) w:
New Approaches..., s. 165-189.
26
A. A
DAMSKA
, „From Memory to Written Record” in the Periphery of Medieval Latinitas.
The Case of Poland in the Eleventh and Twelfth Centuries, w: Charters and the Use of the
Written Word in meddieval Society, red. K. H
EIDECKER
, [Turnhout 2000], s. 83-100.
27
Omówienie dał P. R
ABIEJ
, Fourth Utrecht Symposium on Medieval Literacy „The devel-
opment of literate mentalities in East Central Europe”: (Utrecht 28-30 VI 2001), „Studia
Źródłoznowcze”, t. 39, 2001, s. 230-232.
28
T. J
UREK
, Stanowisko dokumentu w średniowiecznej Polsce, „Studia Źródłoznawcze”, t.
40, 2002, s. 1-18.
tury (np. wprowadzenie dyplomatyki do historii piśmiennictwa a sfragistyki do iko-
nologii i historii idei) uratuje tzw. nauki pomocnicze dla historii jako żywą cząstkę
wiedzy”
. Chodziło o ocalenie przed konsekwencjami przypisywania tym dyscy-
plinom samodzielnych celów poznawczych. Uczona poznańska dodawała, że wyni-
kająca z tego „formalistycznie traktowana specjalizacja najbardziej zaciążyła dy-
plomatyce”
. Z jej poglądem współbrzmią uwagi Karla Heideckera, który po 20
latach dalej napomina dyplomatyków, by nie traktowali swego przedmiotu badań
jako celu samego w sobie, gdyż prowadzi to do sytuacji, w której inni historycy,
zainteresowani dziejami piśmienności, niewiele znajdują dla siebie w pracach dy-
plomatycznych
. Zauważmy przy okazji, że ten sam badacz nawołuje w ogóle do
rewizji pojęcia „nauk pomocniczych historii”
Z drugiej strony, trzeba się zastanowić nad konsekwencjami takiego stanowiska
dla przyszłości tychże nauk. Co stanie się z ich tożsamością, określaną wszak przez
stawianie im celów właśnie w zakresie krytyki źródeł historycznych? Trzeba przy
tym uwzględnić, że w ślad za poglądami rozwijanymi w ramach nowszych prądów
filozoficznych odzywają się w polskiej historiografii głosy, sugerujące potrzebę
nietradycyjnego spojrzenia na podstawy metodologiczne nauk historycznych. Jak
się wydaje, rewizja w znacznej mierze obejmować ma zagadnienia epistemologicz-
ne — łańcuch relacji pomiędzy przedmiotem badania, czyli przeszłością, a osta-
tecznym wynikiem tego badania, czyli narracją historyczną. Dotyka więc miejsca,
jakie przypada źródłom historycznym w procesie dochodzenia do prawdy histo-
ryczną Mówi się np. o „micie źródeł historycznych”, które należy „odczarowy-
wać”
. Nie wchodząc głębiej w tego rodzaju rozważania metodologów, przypo-
mnijmy jedynie, iż prowadzą one ku wnioskowi, że „źródło historyczne nie jest jako
takie źródłem prawdy”
Konsekwencje takich dywagacji nie mogą być obojętne dla dyscyplin dających
poznawać owe, właśnie demitologizowane i odczarowywane, źródła historyczne
29
B. K
ÜRBIS
, Metody źródłoznawcze wczoraj i dziś, „Studia Źródłoznawcze”, t. 24, 1979, s.
87.
30
Ibidem, przyp. 9.
31
K. H
EIDECKER
, Introduction, w: Charters and the use of the written Word..., s. 1-2.
32
Ibidem, s. 3.
33
J. T
OPOLSKI
, Jak się pisze i rozumie historię. Tajemnice narracji historycznej. Warszawa
1996, s. 335-338.
34
I
DEM
, Wprowadzenie do historii, Poznań 1998, s. 55.
35
Symptomatyczne wydaje się, że na szykującym się na 2004 r. Powszechnym Zjeździe
Historyków w Krakowie, w pierwotnym (na szczęście porzuconym) zamyśle organizatorów
miało po raz pierwszy zabraknąć osobnej sekcji nauk pomocniczych historii. Problematyka
źródeł historycznych jest natomiast obecna w metodologicznym sympozjum „Historia i jej
przekaz dawniej i dziś: od tradycji ustnej do zapisu cyfrowego” wskutek przyjęcia założenia,
że nowe wyzwania metodologiczne „pojawiają się na każdym poziomie poznania historycz-
nego, na poziomie źródła, na poziomie analizy źródła, na poziomie narracji” („Biuletyn
Polskiego Towarzystwa Historycznego”, Warszawa, grudzień 2002, s. 20).
.
Również dla dyplomatyki, którą zachęca się, by zacierała granice od wieków ją
określające i roztapiała się w szerokich nurtach badań nad kulturą piśmienną. Co z
niej pozostanie, jeśli uznamy, że jej głównym celem przestaje być discernere vera
ac falsa w odniesieniu do dokumentów? Jakie będą konsekwencje dla nauk histo-
rycznych? Czy spełnią się dalekowzroczne, jak dzisiaj to wyraźnie widać, obawy
Brygidy Kürbis, „(...) że odwartościowywanie źródła historycznego jako dokumentu
i nośnika pamięci pokoleń, jako tworzywa kultury, ściąganie do poziomu «neutral-
nego» ludzkich wypowiedzi (...) zdaje się sprowadzać w krąg medytacji historycz-
no-filozoficznej nowe «niejasne formy i moce» (...), na powrót «wpędzać w mrok»
ludzką twórczość i o niej refleksję”
Nie są to oczywiście problemy do pogłębionego podejmowania w tym miejscu.
Warto chyba jednak, przy okazji cząstkowych rozważań, stawiać także szersze py-
tania. Chodzi wszak o same podstawy naukowej metody historycznej, którą polska
mediewistyka posługiwała się zawsze w sposób wyrafinowany i budzący podziw.
Trudno więc powstrzymywać się przed wyrażeniem obaw, byśmy przez nie prze-
myślane działania nie zabrnęli za daleko i nie doprowadzili do sytuacji, gdy trady-
cyjne humanistyczne dyscypliny zostaną zepchnięte na margines — także w na-
uczaniu uniwersyteckim
?
Póki co, odwracając spojrzenie od dyskusji teoretycznych, a spoglądając na pole
praktycznie uprawianych badań, można by chyba uznać, że dyplomatyka europejska
nie zdradza oznak kryzysu. Widać to chociażby w działalności Commission Interna-
tionale de Diplomatic, która zajmuje się koordynacją międzynarodowej współpracy
w zakresie badania dokumentów. Jest jedną z 12 komisji działających w ramach
Międzynarodowego Komitetu Nauk Historycznych (Comité International des
Sciences Historiques). Należy do najbardziej aktywnych w jego łonie. Istnieje od
1965 r. Do dziś zorganizowała nie tylko 11 kongresów (ostatni w 2003 r. w Troyes,
poświęcony językowi dokumentów), ale też 16 kolokwiów. Wydała 17 publikacji
— m.in. materiały z kolejnych kongresów czy pomnikowy międzynarodowy słow-
nik dyplomatyki
, o ile — rzecz jasna — będzie nam na to dany wpływ.
36
B. K
ÜRBIS
, op. cit., s. 95; autorka cytuje tu określenia Michela Focaulta, do którego w tej
partii swego tekstu się odwołuje.
37
Może nie całkiem od rzeczy będzie tu przytoczyć cytat z powieści autora, który w 2003 r.
otrzymał literacką Nagrodę Nobla. Główny bohater „żyje z tego, że uczy na Politechnice
Kapsztadzkiej, dawniej — uniwersytecie. Swego czasu wykładał języki nowożytne, ale od-
kąd w ramach wielkiej reorganizacji zamknięto katedry języków klasycznych i nowożyt-
nych, jest adiunktem w dziedzinie komunikacji społecznej. Podobnie jak całej kadrze objętej
reorganizacją, wolno mu co roku prowadzić jeden specjalistyczny kurs niezależnie od liczby
studentów, gdyż podnosi to morale studentów. W tym roku tematem jego kursu jest poezja
romantyczna. Oprócz tego prowadzi ćwiczenia z komunikacji społecznej dla grupy 101 i z
zaawansowanej komunikacji społecznej dla grupy 201” (J. M. C
OETZTE
, Hańba, przekł. M.
K
ŁOBUKOWSKI
, Kraków 2003, s. 8).
38
Zob. K. S
KUPIEŃSKI
, Dyplomatyka dokumentów sądowych (od placita do acta — XII-XV
w.). Dziesiąty Kongres Międzynarodowej Komisji Dyplomatyki — Bolonia, 12-15 września
2001 r., „Studia Źrółoznawcze”, t. 39, 2001, s. 232-233; por. W. P
REVENIER
, La Commission
internationale de diplomatique 1965-2000, présenté à l’occasion du XIX
e
Congrès
international des Sciences historiques (Oslo, 6-13 août 2000), Turnhuot 2000.
. Przeglądając te publikacje znajdziemy tam po części teksty
mieszczące się ściśle w tradycyjnym kanonie dyplomatyki, zgodnie z definicją, któ-
ra mówi, że jest to „nauka, która bada przekaz, formę i przebieg opracowania do-
kumentów. Jej przedmiotem jest: przeprowadzanie krytyki dokumentów, orzekanie
o autentyczności, ocenianie jakości tekstów, uwydatnienie w formułach wszystkich
składników treści nadających się do wykorzystania przez historyka, datowanie do-
kumentów, wreszcie — ich edycja”
. Nie brak jednak także prac, które przekracza-
ją granice ortodoksji, by sięgać do kwestionariusza badań nad dokumentem rozsze-
rzonego pod wpływem studiów nad komunikacją średniowieczną
Czy to oznacza, że w nowych szatach powraca stare pytanie o zakres dyplomaty-
ki? Kiedyś szło o jej rozgraniczenie od archiwistyki i aktoznawstwa, a w związku z
tym także o zasięg chronologiczny
. Nie zawsze
zyskuje to uznanie badaczy nastawionych tradycyjnie, którzy pozostają przy zdaniu,
że tradycyjny zakres dyplomatyki wyznacza nieprzekraczalne granice, poza którymi
dyscyplina ta przestaje być sobą.
. Dziś o to, czy badania nad dokumentem, poj-
mowanym bardzo szeroko, np. jako pismo przekazujące zapis bądź to dopełnienia
jakiejś czynności prawnej, bądź zaistnienia faktu prawnego lub też jeszcze ewentu-
alnie jakiegokolwiek innego faktu, w konsekwencji czego zostało ono zredagowane
w pewnej formie zdolnej do nadania mu prawomocności
Nie sądzę, by trzeba tu było cokolwiek dekretować. Wszystko zależy od kwestio-
nariusza badawczego przyjmowanego przez konkretnych badaczy. Jeśli jednak ktoś
decyduje się nie wychylać nosa poza własne podwórko (np. w obawie przed tym, że
uprawiana przez niego dyscyplina utraci swą ponadtrzystuletnią tożsamość, lub też
z lęku przed wyjściem poza zasięg swych kompetencji), niech pamięta o sąsiadach
bliższych i dalszych. Prace dyplomatyków powinny przynosić pożytek nie tylko im
samym czy historykom, którzy badają kulturę pisma lub też komunikacji, ale też
studiującym dzieje kultury, prawa, ustroju, administracji, gospodarki itd., jak rów-
nież syntetyzujących całokształt procesu dziejowego. To sprawa nie tylko kwestio-
, należy dzielić między
dyplomatykę a badania nad kulturą pisma, nad komunikacją społeczną, czy też po
prostu — nad historią kultury. A może to dyplomatyka winna poszerzyć swe teryto-
rium, tak by można było w jej ramach rozpatrywać dokument jako zjawisko pełno-
wymiarowe, we wszystkich jego aspektach?
39
„La Diplomatique est la science qui étudie la tradition, la forme et l’élaboration des actes
écrits. Son objets est d’en faire la critique, de juger de leur sincérité, d’apprécier la qualité
de leur texte, de dégager des formules tous les éléments du contenu susceptible d’être
utilisés par l’historien, de les dater, enfin de les éditer” (Vocabulaire international de la
diplomatique, red. M. M
ILAGROS
C
ÁRCEL
O
RTÍ
, [Valencia 1994], s. 21).
40
Zob. A. A
DAMSKA
, Dyplomatyka europejska u progu XXI w.: między herezją i ortodoksją,
w: Stan i perspektywy polskiej dyplomatyki średniowiecznej i wczesnonowożytnej — forum
dyskusyjne „Belliculum Diplomaticum Lublinense I”, Lublin, 8-9 grudnia 2003 r. (materiały
z sesji naukowej, w przygotowaniu do druku). Zob. też wyżej o pracach O. G
UYOTJEANNIN
,
zresztą sekretarza CID.
41
A. T
OMCZAK
, W sprawie zakresu dyplomatyki, w: Pamiętnik X Powszechnego Zjazdu Hi-
storyków Polskich w Lublinie, 17-21 września 1968 r., t. II, Warszawa 1968, s. 330-343.
42
„Un acte écrit est un écrit où se trouve consigné, soit l’accomplissement d’un acte
juridique, soit l’existence d’un fait juridique, soit encore éventuellement un fait quelconque
dès lors que l’écrit est rédigé dans une certaine forme propre à lui doner validité”
(Vocabulaire international de la diplomatique..., s. 21). Por. uwagi K. H
EIDECKERA
o epi-
stemologicznych następstwach terminologii dyplomatycznej, op. cit., s. 2-3.
nariusza badawczego, ale też języka prac dyplomatycznych, który musi być zrozu-
miały szeroko. Jeśli o tym nie będziemy zapominać, to nawet pozostając w wąskich
opłotkach, nie wyrządzimy szczególnej szkody postulatom integrowania czy to nauk
pomocniczych historii pomiędzy sobą i z innymi dyscyplinami historycznymi, czy
nauk humanistycznych i społecznych wokół pojęć takich, jak właśnie komunikacja
społeczna.
W jakich kierunkach mogą więc podążać badania nad dziejami polskiego doku-
mentu, tak aby mieścić się we wspomnianych wyżej tendencjach? Trudno tu oczy-
wiście o systematyczny i pełny przegląd. Poprzestańmy na przykładowym wskaza-
niu kilku perspektyw bez obstawania przy tym, że akurat one są najważniejsze.
Zwrócimy najpierw uwagę na pewien wzorzec postępowania, który już zaistniał w
polskich badaniach nad dziejami dokumentu, a jednocześnie nienajgorzej jest w
stanie zmieścić się w kręgu badań nad średniowieczną komunikacją.
Za taki przykład można uznać badania nad funkcjami dokumentu, rozwijające się
u nas od ćwierćwiecza
. Chodziło m. in. o badanie „(...) roli, jaką odgrywało pismo
jako środek komunikacji społecznej, zwłaszcza jako środek zapisu treści praw-
nych”
Jak wiadomo, wyobrażenie sobie roli odgrywanej przez dokument w społeczeń-
stwie dopiero zapoznającym się z piśmiennością praktyczną wymaga rezygnacji z
operowania bezwzględną opozycją pomiędzy kulturą oralną i piśmienną. Najważ-
niejszym dorobkiem badań nad średniowieczną kulturą pisma, widzianą przez pry-
zmat dziejów komunikacji, jest niuansowanie w tej mierze kategorii pojęciowych
. Łatwo to połączyć z kategorią zastosowaną przez Michaela Clanchy’ego —
problemem funkcji pisma w działalności różnych grup społecznych. Od niego zosta-
ło to też zapożyczone i umieszczone przez Annę Adamską w kwestionariuszu badań
nad dziejami przechodzenia od pamięci do zapisu w Polsce XI i XII w. Przy okazji
warto podzielić się kilkoma refleksjami.
43
M. T
ROJANOWSKA
, Dokument miejski lubelski od XIV do XVIII w. Studium źródłoznawcze,
Warszawa 1977, zwłaszcza s. 7-20; I. S
UŁKOWSKA
-K
URASIOWA
, Dokumenty królewskie i ich
funkcje w państwie polskim za Andegawenów i pierwszych Jagiellonów 1370-1444, zwłasz-
cza s. 156-177; B. T
RELIŃSKA
, Kancelaria i dokument książąt cieszyńskich 1290-1573, War-
szawa 1983 — tam na s. 8-11 szersze omówienie na tle innych metod dyplomatyki, s. 175-
227; K. S
KUPIEŃSKI
, Funkcje małopolskich dokumentów w sprawach prywatnoprawnych do
roku 1306, Lublin 1990; por. o tej metodzie także K. B
OBOWSKI
, Kancelaria i dokument
średniowieczny jako przedmiot badań, w: Kultura piśmienna średniowiecza i czasów nowo-
żytnych. Problemy i konteksty badawcze, red. P. D
YMMEL
, B. T
RELIŃSKA
, „Res Historica”, 3,
Lublin 1998, s. 143.
44
K. S
KUPIEŃSKI
, Funkcje..., s. 72.
45
Dokładniej przedstawiła to A. A
DAMSKA
, Średniowiecze..., s. 130-133.
.
Pokazuje się, że nie należy traktować kultury pisma jako po prostu wyższego etapu
rozwojowego i wszelkie zapóźnienia w jej rozwoju nie powinny od razu być uwa-
żane za przejaw nienadążania cywilizacyjnego, wyrażanego w kategoriach teorii
modernizacji bądź też centrów i peryferii. Trzeba uwzględnić koegzystencję wielu
sfer komunikacji: werbalnej i niewerbalnej, piśmiennej i oralnej etc. Z tego podłoża
wynika np. obserwacja, że w Polsce XI i XII w. nie występowała potrzeba stosowa-
nia dokumentu w użytku wewnątrzkrajowym. Na takim stanowisku stoi Anna
Adamska, uważając, że nie wymagał tego ani system prawa książęcego, ani też wy-
nikający zeń charakter władzy księcia
. Nawiązuje to do poglądu Józefa Szymań-
skiego, który w 1972 r. stwierdził, że „charakter władzy książęcej w monarchii pia-
stowskiej zdaje się wyłączać możliwość recepcji dokumentu na użytek wewnętrz-
ny”
Refleksji nad funkcjami dokumentu musi więc towarzyszyć próba wyobrażenia,
w jakie istniejące systemy komunikacyjne przychodziło wkraczać opieczętowanym
pergaminom, chodzi głownie o te obsługujące struktury prawa zwyczajowego oraz
aparat władzy centralnej i terytorialnej. Państwo piastowskie, jego prawo i społe-
czeństwo wyrosły w systemach komunikacji, które oczywiście nie były oparte o
pismo, a mimo to musiały być bardzo efektywne. Tak np. można zgodzić się z suge-
stią, że stosunkowo późne pojawienie się sądowego dokumentu książęcego w Polsce
da się odczytywać jako symptom sprawności sądownictwa opartego na procedurach
ustnych, symbolicznych, rytuałach itp.
Dokument, wkraczając w te systemy komunikacyjne, niósł ze sobą potencjał
zdolny do przekształcania struktur państwowych i prawnych, a zarazem w miarę
dokonywania tego rodzaj u przeistoczeń, zyskiwał nowe pole do działania. Tak np.
należy postrzegać związek pomiędzy dokumentem a rejestrowaniem stanu własno-
ści ziemskiej. Dla spełniania przez dokument funkcji tytułu własności ziemskiej
trzeba było najpierw wykształcenia się prawa własności ziemskiej. A to wiązało się
z przemianami w obrębie prawa funkcjonującego w Polsce XII i XIII w. Stara for-
macja, którą możemy nazywać prawem monarchii patrymonialnej, ius ducale czy
też jeszcze inaczej, ustępowała, rozsadzana m. in. przez immunitety. W procesach
tych coraz większą rolę do odegrania zyskiwał dokument
Jeśli zastanawiamy się nad skalą upowszechnienia dokumentu w XII i XIII w.,
muszą być brane pod uwagę spory o istnienie i charakter prawa książęcego. Jeśli
bowiem przyjmiemy np. istnienie mocno scentralizowanych i zracjonalizowanych
struktur władzy państwowej, zakładamy tym samym potrzebę intensywnej komuni-
kacji — zapewne również dokumentowej natury — której nie musimy dostrzegać,
jeśli np. skłaniać się będziemy ku koncepcji oddolnej budowy władztw terytorial-
nych. Organizacja państwa piastowskiego w XI i XII w., ze skomplikowanym prze-
cież systemem władania nad rozmaitymi kategoriami ludności i egzekwowaniem od
nich powinności, wymagała zapewne intensywnego obiegu informacji dotyczących
rejestrowania ludzi, inwentaryzacji ich stanu posiadania, ewidencji zapasów i bilan-
sowania obowiązków i należności (już spełnionych i pozostających do wykorzysta-
46
A. A
DAMSKA
, From Memory...
47
J. S
ZYMAŃSKI
, Nauki pomocnicze historii..., s. 148. A. G
ĄSIOROWSKI
, Staropolski doku-
ment i kancelaria jako przedmiot badań historycznych, w: Nauki Pomocnicze na XI Zjeź-
dzie..., s. 59, uznaje, że zamieszczony w tym podręczniku zarys to „najlepsze, acz z koniecz-
ności bardzo skrótowe ujęcie dziejów rozwoju dokumentu i kancelarii na ziemiach polskich
w średniowieczu”. Dodaje też, że „zaprezentowana tam metoda badania dziejów dokumentu,
metoda par excellence historyczna, winna być wzorem dla dalszych studiów w tym zakre-
sie”.
48
A. A
DAMSKA
, From Memory..., s. 91.
49
Zob. o tym szerzej K. S
KUPIEŃSKI
, Funkcje..., s. 72-102.
nia). Trudno powstrzymać się przed zdziwieniem, jak to wszystko mogło sprawnie
odbywać się w systemach komunikacji pozapiśmiennej.
Zastanawiając się nad stosowaniem pisma przez sprawujących rządy, dochodzi-
my do pojęcia biurokracji, rozumianej jako zracjonalizowany system sprawowania
władzy
. Jak wiadomo, Michael Clanchy nie wahał się wprost sięgnąć do teorii
Maxa Webera, by mówić o biurokracji w Anglii przed 1307 r.
lejna refleksja. Badacze kultury piśmiennej i dziejów średniowiecznej komunikacji
odchodzą od teorii J. Goody’ego i I. Watta z 1963 r., którzy uznali „pismo alfabe-
tyczne za motor rozwoju cywilizacji, postępu i idei demokracji w kulturze europej-
skiej”
Wiąże się to np. ze znanym stwierdzeniem, że duża ilość dokumentów wystawio-
nych przez administrację może być raczej dowodem sprawności zarządzania niż
przyczyną tej sprawności
. Wśród powodów wymienia się głównie swego rodzaju „poprawność antro-
pologiczną”, która nie pozwala na wartościowanie kultur — pisemnej jako wyższej
od oralnej. Jednak czy istotnie powinno się przechodzić do porządku nad stwierdze-
niem Webera, że stosowanie dokumentacji pisanej daje organizacji ogromną prze-
wagę nad opartymi na procedurach ustnych? Jest oczywiste, że nie każde pojawie-
nie się pisma jako środka komunikacji w systemie prawa, aparacie władzy czy też
skarbowym czyni te struktury sprawnymi. Konieczne są więc próby uchwycenia, od
kiedy dokument jako forma komunikowania rzeczywiście zaczyna racjonalizować
struktury władzy i zarządzania. Złudne jest bowiem przeświadczenie, że czyni to od
samego swego pojawienia się na danym gruncie.
Rozważając tego rodzaju problemy, nie uciekniemy od pytania o rozmiary pro-
dukcji dokumentowej w Polsce średniowiecznej. W pewien sposób wiąże się to ze
starą dyskusją nad recepcją dokumentu i dwoma podtrzymywanymi w niej poglą-
dami. Jak wiadomo, jeden przyjmował wczesną recepcję, już w czasach pierwszych
Piastów, a drugi zakładał pełniejszy rozwój dokumentu dopiero w pierwszej poło-
wie XIII w. Spadkobiercy pierwszego poglądu wyrażają opinię, że dysponujemy
dziś jedynie znikomym odsetkiem dokumentów wytworzonych przed wiekami. W
związku z tym są skłonni optymistycznie szacować rozmiary rzeczywiście wytwo-
rzonej spuścizny dokumentowej. Opierają się przy tym na realnych podstawach,
jakie dają porównania np. między liczbą dokumentów zarejestrowanych w księdze
kancelaryjnej a ilością przetrwałych do dzisiaj oryginałów. Dane wysnute z landbu-
chu świdnickiego z końca XIV w. pokazują, że zachowało się ledwo 2% orygina-
łów
. Jednak spoglądając na tę kwestię w szerszej perspekty-
wie, trudno się nie zgodzić np. z poglądem, że dokumenty i księgi kancelaryjne
dawały władzy państwowej Polski jagiellońskiej nieporównanie większe możliwo-
ści efektywnego rządzenia niż było to możliwe w czasach piastowskich.
50
Zob. K. S
KUPIEŃSKI
, Biurokracja w średniowiecznej kancelarii, w: Drogą historii. Studia
ofiarowane profesorowi Józefowi Szymańskiemu w siedemdziesiątą rocznice urodzin, red.
P. D
YMMEL
, K. S
KUPIEŃSKI
, B. T
RELIŃSKA
, Lublin 2001, s. 205-212.
51
M. T. C
LANCHY
, From Memory..., s. 62-68.
52
A. A
DAMSKA
, Średniowiecze..., s. 133.
53
Ibidem, s. 146.
. Inne oszacowanie opiera się na liczbie spraw sądowych zarejestrowanych w
54
Landbuch księstw świdnickiego i jaworskiego, t. II, 1385-1395, wyd. T. J
UREK
, Poznań
szlacheckich księgach sądowych. Każdą, jak wiadomo, musiał rozpoczynać pozew
pisemny, których oryginałów prawie dzisiaj nie znamy. Trudno tu oczywiście refe-
rować wszystkie argumenty przytaczane przez zwolenników wielkiej powszechno-
ści dokumentu w Polsce już w drugiej połowie XIII w. Podobnie z przesłankami
leżącymi u podstaw poglądu, że rozwój dokumentacji w Polsce średniowiecznej
napotykał na wyraźne ograniczenia. Chodzi tu głównie o wnioski wynikające z po-
równania liczby dokumentów zachowanych z czasów Polski średniowiecznej z ana-
logicznymi danymi europejskimi.
Można oczywiście wzdragać się przed wyciąganiem jakichkolwiek wniosków z
danych liczbowych, skoro nie znamy liczb wyjściowych, czyli rozmiarów produkcji
faktycznie powstałej przed wiekami. Jednak często tu wspominany Michael Clan-
chy nie miał oporów przed stwierdzeniem, że rozmiary przetrwałej produkcji do-
kumentowej to jedyny mierzalny ślad, świadczący nie tylko o postępach procesów
biurokratyzacji, ale wręcz rozwoju kultury pisma. Inni badacze nie wahają się mó-
wić o dyplomatyce kwantytatywnej
Przypomnijmy, że znamy ok. 150 dokumentów Bolesława Wstydliwego, 304 do-
kumenty Władysława Łokietka, ok. 1000 dokumentów Kazimierza Wielkiego czy
2000 Władysława Jagiełły. Kancelaria tego ostatniego wystawiała rocznie maksy-
malnie 102 dokumenty (średnio zaś ok. 42). Dane zachodnie, uwzględniające za-
chowaną spuściznę, mówią o 180 dokumentach wystawianych rocznie przez kance-
larię papieską w czasach Aleksandra III (1159-1181) i 600 rocznie za Honoriusza
III (1216-1227). W oparciu natomiast o dane dotyczące zakupu ołowiu na bulle
i jedwabiu na sznury pieczętne szacuje się, że kancelaria Bonifacego VIII w samym
tylko 1299 r. sporządziła 63 tys. dokumentów, ale wtedy trwały przygotowania do
roku jubileuszowego. W 1302 r. było to już „tylko” 11 tys. dokumentów
. Król
Francji Filip August (1180-1223) pozostawił ok. 1900 dokumentów (44 rocznie).
Szacunkowe dane, zmierzające do uchwycenia rzeczywistej produkcji dokumento-
wej, mówią o 30-50 tys. dokumentów rocznie, wystawianych przez każdego z kró-
lów Anglii i Francji w pierwszych dekadach XIV w.
2000, s. XXII. W trakcie licznych dyskusji (także na I Kongresie Mediewistów) wydawca
landbuchu dał się poznać jako rzecznik optymistycznego poglądu na rozmiary produkcji
dokumentowej w Polsce. Jednak w swym artykule o mocy prawnej wskazuje też na czynniki
osłabiające pozycję dokumentu.
55
H.-D. H
EIMANN
, op. cit., s. 206.
56
O. G
UYOTJEANNIN
, J. P
YCKE
, B.-M. T
OCK
, Diplomatique médiévale, Brepols 1993, s. 113.
57
Ibidem, s. 107-108. Por. M. C
LANCHY
, From Memory..., s. 60-61.
Czyżby opóźnienie Polski w
stosunku do Francji istotnie wyrażało się liczbą dwustu lat, jakie dzielą panowanie
Filipa Augusta i Jagiełły? Czy też w średniowiecznej Polsce rozwój dokumentu
napotykał na przeszkody, które powodowały, że jego stosowanie pozostawało moc-
no ograniczone? Oczywiście pytanie to wymaga dalszych dociekań. Można jednak
zapytać jeszcze, czy nie chodziło o te same przyczyny, które spowodowały, że — o
ile nam wiadomo pierwsze dokumenty pisane w całości w języku polskim pojawiły
się dopiero w pierwszej połowie XVI w., a więc w czasach, gdy gdzie indziej w
powszechnym użyciu były już języki narodowe. Nie szło chyba o zapóźnienie w
rozwoju polszczyzny, skoro już w średniowieczu przekładano na nią teksty prawne,
a pod piórem Jana Kochanowskiego osiągnęła ona status w pełni sprawnego instru-
mentu poetyckiego. Raczej był to skutek konserwatyzmu polskiej kultury prawnej
Bez stawiania tego rodzaju pytań nie zrozumiemy rozwoju polskiej biurokracji
czy też może protobiurokracji. Myśląc o racjonalizacji działań władzy i o przewa-
dze, jaką pismo dawało stosującym je instytucjom, trzeba również podnieść znacze-
nie kancelarii jako miejsc pamięci, gdzie gromadzono dokumentację. Dawało to
ośrodkom władzy dostęp do zarchiwizowanej informacji, co dawało im przewagę
nad środowiskami pozbawionych takich magazynów czy też baz danych. Na ten
aspekt mocny nacisk kładzie Michael Clanchy czy Olivier Guyotjeannin. Mamy tu
też znakomite studium Waltera Preveniera o regestrach we Flandrii
.
Dotychczasowe wywody miały charakter wyrywkowy i żadną miarą nie tworzą
podstaw do poważniejszych uogólnień. Mimo to wolno chyba zastanowić się nad
tym, kiedy w Polsce został przekroczony próg niezbędności pisma jako narzędzia
Wiadomo tymczasem, że w Polsce zasadniczo przynajmniej do połowy XIV w.
trwało tzw. archiwum odbiorcy. Opieczętowany pergamin trafiał tam, nie pozosta-
wiając śladu u wystawcy. W efekcie w kancelarii władcy, owszem, przechowywano
dokumenty, ale tylko te, których monarcha był odbiorcą. Gdzie tu więc miejsce na
jakąś dalej posuniętą racjonalność działań? Jaką korzyść dawały aparatowi władzy
dokumenty, leżące w skrzyniach po kościołach, klasztorach, ratuszach miejskich i
rezydencjach możnowładczych i rycerskich? To odbiorca decydował, czy pokaże
swój dokument np. przed sądem. Trudno chyba wątpić, że demonstrował go tylko
wtedy, gdy opieczętowany pergamin przemawiał na jego korzyść. Korzyść władzy
wydaje się mocno ograniczona aż do czasu rozwinięcia się tzw. regestrów kancela-
ryjnych, zwanych u nas księgami wpisów. Ich wyraźniejszy rozwój i upowszech-
nienie następowały w Polsce z końcem XIV i w początkach XV w. — na gruncie
kancelarii ziemskich, grodzkich i biskupich. Wyprzedziły je miasta, ale na niezbyt
szeroką skalę. Nie wchodzę tu w dyskusję nad początkami regestracji w kancelarii
królewskiej.
W związku z powyższym należy również zwrócić uwagę na kwestię wystawiania
dokumentów w więcej niż jednym egzemplarzu. Jest ona słabo u nas rozpoznana, a
przecież zasługuje na osobne rozpatrzenie. Pozostawianie sobie przez wystawcę
drugiego egzemplarza stanowiło bowiem zarówno dodatkowy środek uwierzytel-
nienia dokumentu, jak sposób budowania archiwum. Zastanawia przy tym, że mało
u nas pewniejszych śladów stosowania chirografu, a więc tej formy dokumentu,
która nie tylko powodowała powstanie dwóch egzemplarzy tekstu, ale też tworzyła
gwarancję ich autentyczności.
58
Zob. K. S
KUPIEŃSKI
, L’usage des langues dans la Pologne médiévale, w przygotowaniu do
druku w materiałach XI Kongresu Commission Internationale de Diplomatique, zorganizo-
wanego w Troyes 11-13 września 2003 r. przez l’École Nationale des Chartes. O badania
nad przełomem w używaniu języka polskiego w piśmie upomniała się M. K
OCZERSKA
, op.
cit., s. 173.
59
W. P
REVENIER
, La conservation de la memoire par l’enregistrement dans les chancelleries
princieres et dans les villes des anciens Pays-Bas du moyen age, w: Forschungen zur Reichs-
, Papst- und Landesgeschichte. Peter Herde zum Geburtstag von Freunden, Schülern und
Kollegen dargebracht, hrsg. K. B
ORCHARDT
, E. B
ÜNZ
, cz. 1, Stuttgart 1998.
sprawowania władzy i zarządzania. Chodzi tu z grubsza o sytuację, w której mecha-
nizmy władzy i prawa nie mogły się już obejść bez pisemnej, a konkretnie doku-
mentowej formy komunikacji. Była ona potrzebna, aby pokonywać ograniczenia
wynikające z istnienia przestrzeni i czasu. Wiadomo, że są to dwie podstawowe
zalety pisma jako formy komunikacji. W przypadku dokumentu dochodzi do tego
walor łatwiejszego zabezpieczenia autentyczności świadectwa o akcji prawnej.
Trzeba przecież pamiętać, że spośród wszystkich form komunikacji pisemnej tylko
szeroko pojmowany dokument cechował się tym szczególnym rodzajem oddziały-
wania na ludzi, jaki daje moc prawna. Opieczętowany pergamin czy też karta papie-
ru, podobnie jak potem księga wpisu, miały władzę nad ludźmi. W okresie później-
szym można już mówić o władzy wykonywanej zza biurka, którego to mebla śre-
dniowiecze zresztą nie znało, podobnie jak pojęcia „biuro”.
Moim zdaniem, o przekroczeniu wspomnianego progu i nastaniu ery protobiuro-
kracji możemy z pełnym przekonaniem mówić dopiero w pierwszej połowie XV w.
Jak sądzę, decydujące znaczenie miały tu przekształcenia w systemie sprawowania
władzy i w charakterze praw, jakie następowały od XIV w. Trzeba jednak pamiętać,
że w interesującej nas sferze nie tak łatwo wyrokować, co jest przyczyną, a co skut-
kiem. Początki protobiurokracji przypadają wiec u nas dość późno, nawet jeśli nie
będziemy szukali porównań na Zachodzie, ale raczej u naszych sąsiadów, zwłaszcza
południowych. Jakie były przyczyny takiego stanu rzeczy? Nie ma potrzeby spoglą-
dać na to przez pryzmat kategorii takich, jak postęp czy modernizacja. Może ma to
raczej związek ze swoistością polskiej kultury prawnej, tak wyraźnie widoczną w
epoce nowożytnej?
Ważne też wydaje się postawienie pytania o ślady pozadokumentowych form
komunikowania się w wykonywaniu władzy, zarządzaniu, sądownictwie, dowodze-
niu praw własności etc. etc. Myślę, że należy ich poszukiwać nie, jak do tej pory,
głównie do XIII stulecia, ale też w XIV i XV w. Wydaje się bowiem, że nawet wte-
dy trudno mówić o tym, że dokument zdominował niepodzielnie inne formy komu-
nikacji w tej dziedzinie. Do myślenia daje np. intensywność i regularność bardzo
długo utrzymujących się u nas królewskich objazdów terytorium państwa. Podobnie
jak dokument, był to przecież środek komunikacji, pozwalający na wymianę infor-
macji między władcą, poddanymi i terenowym aparatem zarządu. Rex ambulans
widać nie mógł w tej mierze poprzestać na opieczętowanym pergaminie lub arkuszu
papieru ani też na posłańcach, musiał sam ruszać w drogę.
Wywody te miały zasygnalizować potrzebę rozpatrywania dokumentu jako środ-
ka komunikacji społecznej. Niezbędne jest do tego również spojrzenie przez pry-
zmat innych środków, które podobnie jak pismo, potrafiły przechowywać informa-
cję w czasie — jak pamięć — czy też przesyłać ją na odległość — jak posłaniec.
Nadawcę komunikatu od jego odbiorcy oddzielały czas lub przestrzeń. W syste-
mach komunikacji średniowiecznej informacja najczęściej jednak była przekazywa-
na w sytuacji bezpośredniego kontaktu nadawcy z odbiorcą — poprzez wzrok,
słuch, dotyk, a nawet zapach. Wiele też była w stanie zdziałać komunikacja symbo-
liczna. Swoją rolę do odegrania na tym polu miał dokument, który przestawał być
wtedy tylko zapisem tekstu, a zaczynał przemawiać jako przedmiot, swymi symbo-
lami graficznymi, pieczęcią, kształtem inicjałów czy też imieniem władcy, powtó-
rzonym trzykrotnie: w intytulacji, subskrypcji i w legendzie pieczętnej, gdzie towa-
rzyszył mu także wizerunek panującego, niekiedy widoczny również w dokumen-
towym inicjale
60
W tego rodzaju kategoriach rozpatruje m .in. dokumenty średniowieczne Béatrice F
RAEN-
KEL
, La signature. Genèse d’un signe, [Paris 1992].
. Próba zrozumienia złożoności i bogactwa systemów komunikacji
średniowiecznej, z których jedynie nieznaczna cześć opierała się na piśmie, to wiel-
kie wyzwanie dla wyobraźni i umysłu współczesnego mediewisty. Oczywiście stoi
ono nie tylko przed badaczami dokumentu i kancelarii.