-Missy, ty masz gorączkę!
-To źle?
Łatka przeraziła się nie na żarty. Wszystkie córki oprócz Mister były trawione ostrą gorączką. Nie wiedziała, co się dzieje...
Puszek patrzył w dal.
-Nie chcesz z nami zamieszkać? Tyle dni śpisz pod tym drzewem... Nie chcesz dziewczyny?
Dwie uparte kotki stały przy nim. Miał ich już dosyć.
-Nie! Wiecie... Ja chyba wrócę... Tęsknię za dziećmi... Ciekawe co u Mruczka, Belli, Burii i reszty... No i moja żona...
-Ale mówiłeś że...
-Kocham ją! I nie przestanę!!
Kotka zwana Lolą westchnęła.
-A więc nara!
Puszek zniknął.
Szedł długo, aż zapadła noc. Zaczął padać deszcz. Leluchów... To już chyba niedaleko.
Przyjrzał się ludzkim zabudowaniom. Jakaś kotka miauczała żałośnie. Mimo to było cicho, tylko światła w oknach zdradzały, że ktoś tu mieszkał.
Ułożył się pod jakąś budką i zasnął. Nie może chyba iść całą noc!
Łatka była już poważnie zaniepokojona... Gorączka nie ustępowała, a jedynie Mister czuła się znakomicie. Cos w tym musi być.
-Czemu tylko ty nie cierpisz? Wyczuwasz z tym jakiś związek?
-Chyba wiem... Pamiętasz jak byliśmy na wczasach?
Łatce coś ścisnęło serce, ale słuchała dalej.
-Wtedy Czarka znalazła zdechłą mysz. I wszystkie trzy ją zjadły. Ja nie chciałam, bo nie było to zbyt świeże...
-Och nie!
Łatka wiedziała, czym to się może skończyć. Jedyne co jej teraz pozostało, to mieć nadzieję...
Rankiem Puszek wyruszył dalej. Świeciło słońce. Biegł co tchu ale do domu wciąż daleko...
Gdy szedł lasem, cos usłyszał. Jakby...
DZIK!
Szybko wskoczył na drzewo i zaczął czekać, aż bestia odejdzie.
Tymczasem nad ranem zgasła Missy. Dla Łatki był to cios prosto w serce. Nie mówiła o tym pozostałym chorym, może nie będzie niszczyć ich nadziei...
Wkrótce potem dzik odszedł.. Puszek wskoczył na samochód napotkany na szosie i czuł, że dom blisko...
A odeszła także Czarka.
Łatka zaciskała zęby w bezsilnej złości. Tymczasem okazało się, że Burasek czuje się znacznie lepiej... Wstała i zaczęła biegać. Łatka uśmiechnęła się.
-Burasek nie zjadła dużo...-Oznajmiła Mister. -Może to ją uratowało.
Puszek zobaczył Muszynę. I to już prawie dom.
Gdy przechodził koło śmietnika, dwa kocury przyglądały mu się morderczym wzrokiem. chyba o nim rozmawiały, ale Puszek usłyszał tylko : Tak, Nie, Własnej rodziny, zły, śmierć..
Nie chciał nad tym myśleć...
Łatka zrobiła dzieciom pogrzeb. Dwie córki stały przy grobach. Burasek nagle zaczęła się trząść i w mgnieniu oka znalazła się na ziemi.
Mister przypadła do niej i oznajmiła zrozpaczona:
-Mamo!! Ona nie żyje!
-Co?!
-Nie oddycha.. Nie.... Och, mamo!!!
Łatka nie mogła wytrzymać. Pobiegła na stryszek i zaczęła płakać. Płakała za wszystkich.
Wkrótce zasnęła.
Puszek przeskoczył bramkę po cichu. Ale co to? Taka pustka? Czy nie powinna Bella z Burią obmawiać planów na jutrzejszy dzień? Tam, przy płocie? A Santa z Łoskotem nie powinni tu biegać wesoło i witać go radośnie?
Dziwne myśli zaczęły biegać po głowie kocura.
-Tato?
Głosik swej ukochanej małej córki wyrwał go z zamyślenia. Mister podeszła do niego. Zauważył zmianę -wyglądała jakby nic nie jadła, a oczy miała opuchnięte od płaczu...
-Najpierw umarł Mruczek...-Mówiła jak w transie. -Zabity przez pociąg. Potem pies zaatakował dziadka... Kolejnie Kate i Buria umarły-Kate leży w zbiorniku, w którym to się stało a Burię zabiło auto.. Tak jak i Santę po tym , gdy Łoskota zamordował brutalnie człowiek... Bella odeszła, już nigdy nie wróci... A dziś umarły moje trzy najcenniejsze siostry...
Puszkowi zabrakło powietrza. Otworzył szeroko oczy.
-Co ty mówisz, dziecko?! Przecież to nie może być prawda...
Nie!!
Zaczął szlochać, nie mógł się powstrzymać. Mister także zaczęła płakać.
-A mama?! Gdzie twoja mama?? -Przeraził się Puszek. -Chyba nic jej się nie stało?
-Tutaj jestem.
Odwrócił się. Łatka stała przy stryszku. Uśmiechała się lekko. Wyglądała mizernie, ale jak zawsze biło od niej ciepło i piękno...
-A jednak wróciłeś...
Więcej nic nie powiedziała, gdyż jej mąż, którego prawie straciła rzucił się jej w objęcia.
-I już nigdy was nie zostawię... -Szepnął cicho.
A Mister stała z boku i słyszała to. I wiedziała, że tym razem tatuś dotrzyma słowa..