Następnego dnia:
-Chodźcie dzieci!
-Co?
-Dokąd?
-Po co?
-Wybieramy się na wczasy! -Łatka wyszczerzyła zęby w ciepłym uśmiechu. -Zobaczycie, będzie super!
-A kto idzie? -Zapytała Santa.
-Burasek, Czarka, Missy i Mister.
-A reszta?? -Zmartwiła się Missy.
-Reszta to nie są moje dzieci... -Odrzekła Łatka. -Ale na pewno oni też będą się świetnie bawić!
Mina trójki pozostałych nie wskazywała na to, ale Łatka tego nie spostrzegła.
-No, idziemy! Tatuś już czeka!
Tatuś istotnie czekał, z ogłupiałą miną, ale mimo wszystko pogodnym nastrojem. Kto wiedziałby, że ta cała wycieczka jednak nie będzie taka, jak Łatka miała w planach...
Dotarli na skraj uroczej polanki, daleko od domu. Wyprawa zajęła im blisko trzy dni ale kociaki były bardzo zadowolone.
-Kiedy śniadanie? -Zaczęła narzekać Missy. -Mamo, chcę jeść!
Łatka znalazła dla niej trochę jedzenia. Gdy córka zaczęła jeść, podeszła do męża.
-Podoba ci się tu? -Zapytała wesoło.
-Może być. Najważniejsze, by dzieci zapomniały o niemiłych przeżyciach.
Łatka spojrzała gdzieś w bok i spostrzegła jakiegoś malca, patrzącego się z zaskoczeniem na kocięta.
-Chyba będą mieć towarzystwo. -Szepnęła i poszła z Puszkiem dalej. Tymczasem mały kocurek podbiegł do kociczek.
-Hejka!
Wszystkie koteczki prócz zajętej jedzeniem Missy odwróciły się.
-Kto ty?
Kotek spojrzał na krzywogłową kotkę, ale był wyrozumiały i o tym nie wspominał.
-Mam na imię Lewin. Woooow, ja to mam farta! Jestem otoczony przez trzy piękne dziewczyny!
Kotki zaśmiały się wesoło.
-A my mamy przy sobie miłego przystojniaka! -Oznajmiła Czarka, uśmiechając się ciepło.
Podeszła Missy. Kocurek zauważył, że jest najładniejsza, mimo tego że jej ulubionym zajęciem było jedzenie wszystkiego, co się zjeść dało.
-Och, a ty pewnie też jesteś ich siostrą?
-Taaaa. -Mruknęła Missy bez entuzjazmu i zaczęła kopać łapką dołek w ziemi.
Zaczynało się wspaniale. Mister zapominała już o swym kalectwie, kociaki wspaniale wypoczywały i bawiły się, podziwiając uroki nowego terenu. Tak trwało przez kilka dni. Do czasu, gdy nadszedł dzień szósty...