Zima była już w pełni. Śnieg zasypał już wszystkie ścieżki, trawy... Rzeka także była całkowicie ścięta lodem... Oto właśnie grudzień...
Armeti lubił się teraz przechadzać z Zoją po śniegu (tak romantycznie), urządzać z Erikiem i Elaną skoki w dal ze śniegowej zaspy, a Rita, Trisza i Narik zakopywali się w śniegu po szyję. Jedynie Togo siedział skulony w pudle, patrząc z nienawiścią na białą krainę.
-Co ci, Togo?-zainteresowała się nim w końcu Rita. -Dobrze się czujesz? Powiedz mi, bo tak cię kocham, że się boję o ciebie...
-Źle? Okropnie! -Odparł Togo niechętnie.
-Z jakiego powodu?
-NIENAWIDZĘ TEGO BIAŁEGO ŚWIŃSTWA!!!!
-Co? -Zszokowała się Rita. Togo wytłumaczył:
-Śniegu! Zimy! W ogóle tego wszystkiego!
-Spokojnie, Togo....
Kociak skrył się jeszcze głębiej i patrzył na Ritę z niezadowoleniem.
-Rób, co chcesz, nie przeszkadzam ci... -Westchnęła koteczka.
Gdy Rita odeszła, Togo zanucił sobie:
Togo: Wszyscy się cieszą że zima nadchodzi
Bielą okrywa, śniegiem chłodzi
Ja się nie cieszę, możem ja dziwny?
Że ja nienawidzę zimy
Tak to jest, nie ukrywam tego
Nie ukrywam niczego
Mówię wprost, że nie będę się w śniegu tarzał
Futerka zamrażał
Niech ta zima się skończy wreszcie
Lecz niech to smutku nie przypędza reszcie
Niech nadejdze znów ciepłe lato
Modlę sie za to...
-Nie no, Togo? Tak już zimę znienawidzileś?
-Och....Słyszałeś? -Jeknął togo spłoszony na widok Armetiego. Ten przysiadł na skutej lodem ziemi i oznajmił:
-Miałem taką okazję...
-Cóż, taka prawda -przyznał Togo .-Czekam na lato...
-To dopiero początek zimy! -Przypomniał Armeti.
-Ale ile ta zima ma wad! Pomyśl, jest zimno...
-Nie aż tak, by zamarznąć...
-Mniej jedzenia... -Wyliczał wciąż Togo.
-Ale za to łatwiej wytropić...
-Rzeka zamrożona...
-W lecie z niej nie korzystaliśmy. Teraz jest ślizgawka!
-Krótki dzień, długa noc...
-Odpoczynek dłuższy... Mnie to pasuje...
Togo zdenerwował się.
-Do cholery! To jakie zima ma wady?!
-Patrząc na to z dwóch róznych perspektyw... Lato też ma wady.
-Jakie? -Prychnął Togo z niedowierzaniem.
-Jest zbyt gorąco...
-Przyjemnie, można się opalać i leniuchować... -Odpowiedział Togo z rozmarzeniem. Armeti kontynuował jednak:
-Noc trwa krótko a dzień długo.
-Super, bo zabawa trwa bardzo długo!
-Rzeka to kawał nudy...
-Ale i źródło bieżącej wody!
Armeti uśmiechnął się dumnie.
-Widzisz? Ty inaczej widzisz lato, niż ja. A ja inaczej widzę zimę. Spójrz na nią z lepszej strony...
-Spróbuję... -Obiecał Togo.
Wybiegł z pudła. Nagle poczuł, że coś go trafiło w głowę. Śnieżka.
-Haha! Trafiony! -Usłyszał gromki śmiech Elany.
Togo już chciał odejść spowrotem, ale Armeti przytrzymał go.
-Oddaj jej. Od czego ci łapy? -Polecił mu rudasek.
Pach. Śnieżka Toga trafiła prosto w nos Elany.
-Ja i Togo z Zoją i Ritą na Erika, Narika, Triszę i Elanę! Start! -Wykrzyknął Armeti.
Zabawa toczyła się do szybko nadeszłego wieczoru. A pod koniec dnia Togo ułożył się wygodnie na posłaniu i stwierdził:
-Chyba się dziś nieźle wyśpię!