Armeti wstał rano, było bardzo zimno. To luty. Przypatrzył się ośnieżonym drzewom, przypomniał sobie dawną wigilię... To było super przeżycie. Wszystko przygotowane do perfekcji... Zoja naprawdę świetnie się spisała!
Narik wybiegł z legowiska, odetchnął głęboko świeżym powietrzem i uśmiechnął się.
- Trisza!!! Chodźmy na łąkę!!!
Armeti podbiegł do niego i ofuknął podniesionym szeptem:
-Cicho!!! Narik! Reszta jeszcze śpi!
-Ups... Hehe, przepraszam... -Wymamrotał kocurek.
Wtedy usłyszeli głos Triszy:
- Ja już nie śpię, przez Narika...
Kocurek znów się ożywił.
- To super, chodźmy na łąkę! Poskaczemy z zaspy na dół, będą skoki ekstremalne, co ty na to?
- Może być... -Odparła Trisza bez namysłu.
Pobiegli razem na zaspę. Wtedy Narik wyprężył się dumnie i polecił:
-Patrz na mistrza!
Skoczył i stanął na miejscu, w którym wylądował.
-Będziesz lepsza? -Spytał wyzywająco.
-Zobaczymy! -Odparła koteczka.
Okazało się, że Trisza wylądowała w tym samym miejscu, gdzie Narik.
-Dobra jesteś... -Pochwalił kocurek, a Trisza uśmiechnęła się przymilnie.
- Dzięki!
Nagle poczuli, że coś jest nie tak. Śnieg się obsuwał.
-Narik... -Mruknęła koteczka niepewnie.
-Och... -Zdołał tylko wydusić Narik.
Zaczęli zjeżdżać ze zbocza.
-Trzymaj się! -Zawołała kociczka.
Poślizgnęła się i wywijając kozły, leciała w dół. Narik pobiegł za nią, i również spotkało go to samo.
W końcu wylądowali. Trisza otrząsnęła się ze śniegu i zaczęła dygotać. Narik podszedł do niej.
-Wracajmy na górę!
Trisza przytaknęła i powiedziała:
- Sprawdź, czy się da...
Narik sprawdził łapą. Ześlizgiwała się po zboczu.
-Tędy już nie wejdziemy. Będziemy cały czas zjeżdżać...
- Szukajmy miejsca, które nie będzie tak śliskie... -Zaproponowała koteczka.
Narik wypatrzył mały lasek na zboczu. Wyglądało to obiecująco.
- Tam są drzewa, będziemy się ich chwytać i nie spadniemy! -Oznajmił, a Trisza rozpromieniła się.
-To chodźmy, warto spróbować!
Zaczęli iść na górę.
-A dokąd to?
Kocięta odwróciły się przerażone słysząc czyjś głos.. Nie mogły uwierzyć własnym oczom... Robinho, Szarka i Nessa stali wokół nich i uśmiechali się mściwie.
-My tu przez pomyłkę... Już spadamy... Trisza, chodu! -Zawołał Narik.
Szybkim biegiem ruszyli ku górze. Wpadli na spacerującego Togo.
-Co wy tu robicie, gdzie byliście!? -Zdziwił się poczciwy kocurek. Narik krzyknął:
-Nieważne, oni tu idą! To wojna!
Togo pobiegł zawiadomić resztę. Gdy tamci dotarli, już rozpoczęła się bitwa.
- Robinho, przytłucz Elanie, niech straci przytomność, lub nawet i życie! Szarka, zajmij się Erikiem! Tak, haha!
Nessa uwielbiała wydawać polecenia.
Szarka ruszyła ku Zoi.
-Teraz... Mruknęła złowieszczo. -Już się nie wywiniesz...
Zoja próbowała odnaleźć jakikolwiek sposób, by ocalić zarówno siebie, jak i ją-zniszczoną przez Nessę.
-Szarka, proszę cię... Nie rób tego, jestem twoją siostrą...
-Już nie...! -Syknęła bura kotka, ale już mniej groźnie. Zoja zebrała w sobie odwagę i rzekła:
-Bo co? Bo cię Nessa nagadała? Chcesz zabić MNIE? Być przez nią tylko wstrętną morderczynią?
Szarka spochmurniała. Ale to tylko na chwilę. Zoja wciąż jednak nie traciła nadziei.
-Szarka, proszę cię. Nie pamiętasz, kiedy ja, ty i Erik byliśmy razem na kretowisku? Miałaś nosek cały w ziemi... Albo, gdy opalaliśmy się w słońcu... Erik piekl raka i jęczał całą noc... Nie mogłyśmy spać...
Szarka stanęła i łzy jej napłynęły do oczu. Zoja mówiła dalej:
-Pomyśl trochę, i zrozum. Czy dla Nessy zabijesz własną rodzinę? A co będzie, jak już to zrobisz? Razem z nią będziesz się błąkać po lesie niczym wyrzutek? A może Nessa cię zostawi samą? Może cię potrzebuje tylko do zabicia nas, a potem będziesz dla niej zbędna? Zastanów się, nim zrobisz coś najgłupszego w twoim życiu! Słyszysz mnie?
Nessa zauważyła chwilę zwątpienia kotki. Zawołała Robinho, który skoczył ku Zoi.
-Ciebie już nie chcę w gronie! - Nessa rzuciła Szarce wściekłe spojrzenie. -Jak cię taka głupia koteczka potrafi przekonać, to znaczy że nie jesteś niczego warta... A ty, Zoju nie myśl, że to koniec. Zginiesz z łap Robinha!
Zamachnął się. Zoja skuliła się i zamknęła oczy.
Nie poczuła jednak ciosu, choć przekonana była że taki zaraz na nią spadnie. Usłyszała odgłos bitwy. Potem zobaczyła tylko martwego Robinho i zdruzgotaną Szarkę.
-Zoja, Armeti... Przepraszam was... -Wydusiła Szarka głosem nabrzmiałym od łez.
-Wszystko w porządku, dziękuję ci za to... -Powiedział Armeti uspokajającym tonem.
Szarka zaczęła się niebezpiecznie zbliżać ku przepaści.
-Jestem morderczynią, zabiłam kota... To przerosło mnie... Nie mogłabym z tym żyć
-Zrobiłaś to tylko dla naszego dobra, to nie twoja wina, uratowałaś mnie!
-Nie... Żegnajcie... Nie chcę już...
Szarka skoczyła. Zoja podbiegła do przepaści przelękniona. Zobaczyła na dole szare ciało, leżące bez ruchu. Popłakała się.
-Szarka... ona była dobra... -Popłakał się Erik.
Nessa przyglądała się sytuacji. Zobaczyła Zoję blisko krawędzi. Skoczyła ku niej. Drogę zagrodził jej jednak Armeti.
-Ech... -Westchnęła kocica zrezygnowana.
-Idź stąd. To twoja ostatnia szansa! Idź, uciekaj stąd! I nie waż się tu więcej wrócić! -Zdenerwował się Armeti.
Nessa skrzywiła się i odbiegła. Armeti uśmiechnął się.
-To już koniec problemu. -Oznajmił spokojnie. -Jesteśmy bezpieczni, wolni...
W niedługim czasie
-Trisza i Narik zostali parą.
-Nessa już nie wróciła.
-Szarce urządzono uroczysty pogrzeb.
-W lecie 1997 wszystkie koty prócz Armetiego i Zoi odeszły, szukając nowych domów dla siebie...