background image

GLORIA VICTIS          E. ORZESZKOWA

Tytułowy utwór jest opowieścią o walce powstańczego oddziału z rosyjskim wojskiem, co jednak 
zaskakuje historie tę snuje wiatr, który powraca po długiej nieobecności na Polesie litewskie. 
Leśne kwiaty i drzewa opowiadają mu historię zbiorowej mogiły powstańczej sprzed półwiecza. 
Głównym bohaterem opowiadania jest Marian Tarłowski, który przybył na Polesie wraz ze swoją 
siostrą Anielą. Mieli oni uczyć w szkole i wspólnie prowadzić badania przyrodnicze. Oboje 
zaprzyjaźnili się z Jagminem, a pomiędzy Anielką i nowym przyjacielem zrodziła się nawet 
miłość. Młodzi bohaterowie wstąpili do oddziału powstańczego. Pewnego majowego dnia 
przyszła wiadomość o nieuchronnie zbliżającym się odejściu. Anielka pożegnała brata bez 
popadania w rozpacz, by ten mógł poświęcić się walce bez dodatkowych utrudnień. Jagmin 
odszedł nie wyznając miłości ukochanej „usta pragnęły powiedzieć więcej, lecz w tej godzinie 
wyrocznej…nie mogły”.

Dzięki dowódcy Trauguttowi oddział Mariana i Jagmina staczał zazwyczaj potyczki zakończone 
sukcesem. Podczas jednej z nich młody przyrodnik uratował życie swemu dowódcy. Pasmo 
sukcesów zostało zakłócone wiadomością przyniesioną przez pana Kaliksta, że nadciągają liczne 
wojska nieprzyjaciela. Chociaż oddział miał czas na to by się wycofać, Traugutt podjął decyzję o 
stawieniu czoła najeźdźcy, gdyż ”Ci, co zginą, będą siewcami, którzy sami siebie rzucą w ziemię, 
jako ziarno przyszłych plonów. Bo nic nie ginie”. Bitwa trwała wiele godzin, po obu stronach ginęli 
żołnierze. Ranny został także Marian, którego przyjaciele zanieśli do namiotu. Rosjanie napadali 
na polowy namiot wiedząc, że znajdują się tam tylko lekarze i ranni. W ten sposób dokonali 
mordu na bezbronnych. Jagmin przybył z odsieczą , ale sam także poległ. 

Po latach Aniela przyszła na zbiorową mogiłę, w której spoczął jej brat i ukochany i „u stóp 
pagórka twarzą padła”. Opowiadanie kończy wiatr, który „leciał i leciał, niosąc i niosąc w 
przestrzeń, w czas, w pamięci, w serca, w przyszłość świata triumfem dalekiej przyszłości 
rozbrzmiewający okrzyk:
„Gloria victis!”, który oznacza po łacinie „Chwała zwyciężonym”

FRAGMENTY UTWORU + moje streszczenie

1. Leciał wiatr światem, ciekawy, niespokojny, słuchał gwarzeń, opowiadań wód, zbóż, kwiatów 
polnych, drzew przydrożnych i - szumiał. Szumiał o wszystkim, co widział, co słyszał na szerokim, 
wielkim, na przedziwnym świecie, i leciał, aż przyleciał do krainy w wody, trawy i drzewa bogatej, 
która nazywa się Polesie litewskie.
Hej, przestworza wolne, przestworza rozłożyste wiatrowi prędkiemu, na równinach, co skraje 
niebios dokoła podpierają, bez przeszkód, bez zasłon. Nie uderzy się tu wiatr prędki o żadną 
górę ani o żaden pagórek, nie powstrzyma lotu jego żadne wysokie miasto i chyba tylko las przed 
nim stanie z obliczem ciemnym i nad łąkami bezkresnymi, nad rozlanymi po nich wodami 
zaszepcze słowo: tajemnica!
Ale dla wiatru las tajemnic nie ma. Są to dwaj przyjaciele. Przenika wiatr leśne gęstwiny od skraju 
do skraju i one mu wszystko, co widziały, słyszały, opowiadają. Przenikają się wzajemnie i w 
noce gwiaździste, w dnie od śniegu białe, w wieczory jesienne od chmur posępne, od deszczu 
szemrzące wiodą ze sobą długie przyjaciół rozmowy.
Leciał tedy wiatr nad Polesiem, gdy letnie słońce miało się ku zachodowi i w blasku jego smółki 
na łąkach stały zarumienione jak zorze, a wody oblekały się w barwy tęczowe. Na wodach w 
szyby wieloramienne, w strugi leniwe rozlanych, jaśniały fiolet, purpura i złoto, a nad nimi w 
powietrzu rozpościerała się cisza błękitna, głęboka.
Wiatr ciszy nie mącił, albowiem nie był z wiatrów takich, co grzmią i huczą, wstrząsają i obalają, 
ale z takich, co kochają świat. Latał po świecie, ażeby zbierać jego prawdy i baśnie, minione 
dzieje, wyronione jęki, echa staczanych walk, ażeby zbierać pyłki jego nadziei, żużle jego żalów, 
tony jego pieśni i nieść je w przestrzeń, w dal, w czas, w pamięci, w serca...
Przeleciał wiatr prędki nad łąkami rozległymi, łagodną pieszczotą muskając w locie rumiane 
smółki i czerwone szczawie, łagodną swawolą w drobne fale marszcząc tęczowe wód 
powierzchnie, aż rozwinęła się przed nim wstęga wody wcale niż tamte innej, cicho stojącej w 
korycie rękoma ludzkimi wyżłobionym.

background image

Wiedział wiatr, co to za woda i jak się nazywa. Przed połową stulecia tu był i wiedział, że jest to 
Kanał Królewski. Hej, hej, ten pasek wody bladobłękitnej, sennej, jakaż mu to przeszkoda!
Zanim motyl zdołał wzbić się z przybrzeżnej trawy na szczyt situ, u którego zwinął do snu 
pozłacane skrzydła, wiatr przeleciał nad Królewskim Kanałem i oko w oko spotkał się z 
roztoczonym jak wzrokiem sięgnąć, wysokopiennym, cienistym, przezroczystym lasem. Odkąd tu 
był, pół stulecia upłynęło, jednak poznał przyjaciela.

(początek, opis wiatru, przyrody)

2. Wiatr pyta las o pochodzenie krzyzyka, który znajduje się na pagórku usypanym przez ludzkie 
ręce.
3. - To jest mogiła!
- Taka wielka, taka wielka, taka wielka mogiła! - zadziwił się wiatr.
Brzoza westchnęła:
- A krzyżyk tak mały! A dąb zagadał:
- Śpi w niej wiele serc mężnych, spalonych na ołtarzu...
- Wiele serc, a krzyżyk jeden - zadziwił się znowu wiatr.
A brzoza znowu westchnęła:
- I taki mały, biedny!
Wyprostowany świerk potrząsnął hełmem zdobnym w strzelistą iglicę i przemówił:
- Jam najwyższy w tym lesie, najdalej widzę, wiem: są na ziemi bohaterzy wieńczeni i 
niewieńczeni, mający pomniki i ich nie mający.
Nabożnie wiatr wyszeptał pytanie:
- Jestże to mogiła bohaterów?
- Bezimiennych - odpowiedział świerk.
A dzwonki liliowe, gęsto dokoła krzyżyka rosnące, cicho zadzwoniły:
- Pomarłych młodo, młodo...
- I w mękach - szepnęła róża z szczytu pagórka rosnąca, przy czym od rubinowego serca swego 
oderwała płatek jeden i na pagórek go rzuciła.
Upadł płatek, do motyla podobny, na trawy wysokie, a róża westchnęła:
- Ja jedna kwiaty na tę mogiłę rzucam. Co lato, od pół-stulecia prawie, rzucam na nią wonne 
płatki moje, ja jedna!

4. Przyszli tu w kilkuset ludzi i rozłożyli się obozem gwarnym, tłumnym, pstrym od odzieży 
rozmaitej, pobłyskującym orężem rozmaitym.
Jedną tylko część odzieży mieli jednostajną: czapki czworokątne barwy amarantusów albo 
polnych chabrów i jedną cechę wspólną wszystkim: młodość. Samo lato życia, lato gorące, 
(...)Wodzem ich był człowiek świętego imienia, które brzmiało: Romuald Traugutt. Pytasz, 
dlaczego świętym jest to imię? Albowiem według przykazania Pana opuścił on żonę i dzieci, 
dostatki i spokój, wszystko, co pieści, wszystko, co raduje i jest życia ponętą, czarem, skarbem, 
szczęściem, a wziąwszy na ramiona krzyż narodu swego poszedł za idącym ziemią tą słupem 
ognistym i w nim zgorzał. Nie tutaj zgorzał. Nie w tej mogile śpi. Kędyś daleko. Ale wówczas na 
czele hufcu tego na tę polanę przyszedł i patrzałyśmy na niego my, drzewa. ( porównanie do 
Termopil)

5. Byli silni, śmieli, gwarni i czy uwierzysz, wietrze prędki - byli szczęśliwi. Zapewne uwierzysz, bo 
wiedzieć o tym musisz, że na Gwieździe, która nazywa się Ziemią, dusze ludzkie i szczęścia 
ludzkie istnieją w mnóstwie odmian i że jak motyl na kwiat wybrany dusza ludzka zlatuje 
zazwyczaj na tę odmianę szczęścia, która najwięcej do niej samej jest podobną. Ich duszę 
przyciągnęło ku sobie to szczęście, co rozkwita na wysokich górach i na kielich purpurowy, a 
koronę uplecioną z cierni.

6. Na czele jazdy wybór wodza postawił młodzieńca o postawie wyniosłej i czarnym, iskrzącym 
się oku. Młody Herkules z kształtów, Scypio rzymski z rysów. Rodzinny dom jego stał niezbyt 
stąd daleko od podstaw do szczytu opleciony bluszczem, otoczony gęstwiną drzew odwiecznych, 
rozłogiem pól żyznych. Spod zielonych bluszczów wyszedł, tutaj przybył i z posłuszeństwem 
dziecka, z pośpiechem kochanka biegł na swym strojnym, ognistym arabie, ilekroć rozległ się 

background image

głos wodza wołający:
- Jagmin!
(...)Przyjechał był do pobliskiego stąd miasteczka i uwił tam sobie gniazdo nieduże, codziennie 
napełniające się szczebiotaniem piskląt ludzkich. Nie przyjechał sam jeden. Przywiózł ze sobą 
dziewczynę, siostrę młodszą, (...)Ona go nazywała Marysiem, a on ją Anielką.

Potem dołączył do nich Jagmin. ( kochał się w Anielce.) Walki. Tarłowski ratuje życie wodza. 
(...)Przyszedł do brata Anielki i długo obaj leżeli u stóp moich, twarzami ku sobie obróceni, w 
milczeniu nocy rozmawiając tak cicho, jak cicho płaczą moje warkocze, gdy z lekkim szemraniem 
spływają z nich na trawę majowe deszcze nocne.( opowiada brzoza)(...) rozmawiaja o tym, że 
dobrze by było aby panował już pokój.  Traugutt ogłasza nowiny w obozie. (..)Oczekiwanie trwało 
długo, aż Romuald Traugutt przed namiot swój wyszedł i otrzymane wieści ogłosił.
Biły z nich pioruny bliskiego boju i wicher śmierć wiał.

Rozkaz ruszania do walki. List od Anieli – nie zdązyli go odczytać. Walka : (...)Ilekroć rozdzierało 
się na chwilę napowietrzne morze dymu, widać było bliżej i dalej, z jednej strony i z drugiej, 
postacie ludzkie rozciągnięte na mchach i wiklinach, jak czarne, leżące cienie(...)Upadł stąd 
niedaleko i rozciągnął się na paprociach mały Tarłowski. Ale żył...

O, Jezu! Nie było już w namiocie rannych ani lekarzy. Były tylko trupy w krwi broczące i jeszcze 
otrzymujące nowe rany, umilkłe albo w strasznym konaniu charczące. A w pośrodku tego pola 
mordów dokonanych dokonywał się już ostatni. Na ostrzach kilku pik osadzony i wysoko 
wzniesiony w powietrze mały Tarłowski twarz białą jak chusta wystawiał na rdzawoczerwony 
blask słońca. Męczeńska twarz ta, o umierających oczach, z czerwonym sznurkiem krwi od 
złotych włosów do ust, konwulsją wstrząsanych, poznała jednak przyjaciela, ręka szybkim 
ruchem rzuciła ku niemu jakiś przedmiot czerwony i głos mdlejący zawołał: 
-Jagmin! Siostrze!
Ostatni dar, ostatnia myśl, ostatnie słowo! Jak ptak

Krzyżyk postawiła po latach siostra....
(...)ciągle płynął tędy nieśmiertelny strumień czasu, niestrudzenie szemrząc: Vae victis! vae victis! 
vae victis!„.
wiatr zakrzyczał:
A wiatr prędki od nieznanej, bezimiennej, wielkiej mogiły leśnej leciał i leciał, niosąc i niosąc w 
przestrzeń, w czas, w pamięci, w serca, w przyszłość świata triumfem dalekiej przyszłości 
rozbrzmiewający okrzyk:
- Gloria victis!

KONIEC.

OPRACOWANIE

Kompozycja noweli

Gloria victis jest zmodyfikowaną wersją klasycznej noweli. O jej specyfice decyduje swoista 
kompozycja. Pisarka posłużyła się konstrukcją „podwójnej treści”. Pierwszy plan stanowi 
rozmowa lasu z wiatrem. Czytelnik podlega baśniowej sytuacji bowiem elementy przyrody 
opowiadają o epizodzie powstańczym, którego były świadkami. Drugi plan noweli stanowi 
opowieść lasu. Drzewa mówią o trójce głównych bohaterów, oddziale powstańczym i wodzu 
powstania –Traugutcie. Drzewa widziały także bitwę, jej klęskę i śmierć obu młodzieńców, o tych 
wydarzeniach powiadamiają czytelnika. 

Narracja 

Płaszczyzna narracji zyskuje wymiar baśni, gdyż Orzeszkowa dokonała jej personifikacji i 
antropomorfizacji. Elementy leśnej przyrody (kwiaty i drzewa) przestały być niemymi świadkami 

background image

tragedii. Opowiadają o tym, co widziały a nawet więcej – doznają przy tym ludzkich uczuć. „Są 
ludzie i losy, o których bez spoczynku długo mówić nie mogą takie nawet jak ja dęby silne. 
Dreszcze po konarach mi biegną i na liście występują krople chłodne”. Różnią się, na wzór 
rozumnych istot, charakterami, ponadto obdarzone są poczuciem prawości i stoją po stronie 
powstańców. Ich losy wywołują rozpacz wiatru.

MOWA EZOPOWA
Mowa ezopowa według S. Skwarczyńskiej jest specjalnym typem przemilczenia postulującego tj. 
domagającego się wypełnienia, apelującego do pamięci odbiorcy i jego zdolności kojarzenia. Po 
powstaniu styczniowym miał miejsce zakaz mówienia i pisania o określonych sprawach. 
Działająca cenzura posiadała szczegółowy wykaz spraw, które nie mogły być poruszane w druku. 
Zaistniała więc sytuacja wymuszonego milczenia. Pisarze polscy, aby zmylić cenzorów 
posługiwali się tzw. „ językiem szyfrowanym” mającym charakter swoistego mówienia wbrew 
zakazom. W ten sposób powstały dzieła literackie o dwóch szeregach znaczeniowych. Jeden 
przeznaczony dla cenzora a drugi skierowany do polskiego patrioty, ten mógł być zrozumiały 
tylko wówczas, gdy odbiorca posiadał świadomość historyczną epoki. Szereg ten opierał się na 
wykorzystaniu bogactwa środków wyrazu artystycznego m.in.:
• antonomazji (burza→ powstanie, matka→Polska)
• przemilczeń (Nad Niemnem)
• nieokreśloności czasoprzestrzennej itd.

Cykl Gloria victis pisany był w czasie rozluźnienia cenzury, dlatego też szyfrowanie informacji o 
powstaniu nie było już koniecznością. Technikę niedomówień kontynuuje ze względu na patos 
utworów tworzących cykl. 

Dla Orzeszkowej powstanie styczniowe było wydarzeniem niezwykle ważnym dla każdego 
ówcześnie żyjącego Polaka. Pisarka daje do zrozumienia, że sam fakt udziału w postaniu jest 
czymś nobilitującym, bez względu na jego efekt. Poprzez walkę bowiem następuje oddanie czci 
ojczyźnie. Gloria victis jest cyklem opowiadań, które w różny sposób przedstawiają tragedię 
powstania. Szczególna rola przypada pierwszemu z nich, zatytułowanemu dokładnie tak samo 
jak cały cykl. Ewa Ihnatowicz przyrównuje go nawet do rapsodu, 
utworu wysoce patetycznego, będącego zarazem hołdem złożonym powstańcom. Jest on opisem 
historii bohaterów i ich tragicznej walki z wojskiem rosyjskim. Patos wydarzeń, które miały 
miejsce w poleskim lesie podkreślony zostaje przez końcowe słowa noweli, które zarazem 
stanowią tytuł analizowanej noweli jak i całego cyklu z 1910 roku. Słowa te odnoszą się do 
powstańców, którzy zginęli na polu walki. Kontrastują one z innym określeniem a mianowicie z 
„vae victis” oznaczającymi „biadę zwyciężonym”. Pisarka chce zwrócić uwagę, że zwyciężeni w 
powstaniu są godni podziwu ponieważ podjęli w nim walkę, ich śmierć zaś nie jest daremna. 
Nawet jeżeli pojedynczy ludzie zapomną, to zbiorowa pamięć na zawsze przechowa historię 
bohaterskiej śmierci powstańców, ona to będzie wzorem dla następnych pokoleń.

Elementy basniowe utworu
Oprócz baśniowej narracji w utworze znajdują się liczne bezpośrednie odwołania do tego 
gatunku „Sto strzelb na jedną strzelbę. Sto pik na jedna szablę. Jak w baśniach. Lecz bywa to 
prawdą”. Zadania stojące przed powstańcami dąb – narrator przyrównuje do zadań, jakie mieli do 
wykonania bajkowi mocarze obdarzeni nadludzką siłą. W tej perspektywie walka z liczebnie 
przeważającym wojskiem rosyjskim nabiera cech heroicznego czynu. Również kurier działający 
po stronie powstańców jawi się „jak królewicz bajeczny”, który „dążył do zamku zaczarowanej 
królewny, przez zarośla cierniste, wrzawą upiorów napełnione…Czasem strażnik ginął ucisku 
upiora lub w paszczęce smoka, czasem docierał do celu”. 

Kolejna baśniową cechą jest niewątpliwie nidosłowność znaczeń. W opowiadaniu pojawiają się 
przenośnie, porównania, niedomówienia. I tak wojsko, z którym walczą powstańcy nie jest 
dokładnie sprecyzowane, nie jest bezpośrednio wypowiedziane, że jest ono rosyjskie. Dzięki 
temu sens walki nabiera bardziej ogólnego charakteru. Czytelnik dowiaduje się, że jest ono 
„szarą masą ogromną”. Nabiera ono cech bezwzględnego oprawcy, który bestialsko morduje 
nawet bezbronnych i rannych Polaków

background image

BOHATEROWIE
Głównym bohaterem jest niewątpliwie Marian Tarłowski, nieśmiały, wątły fizycznie młody 
mężczyzna, który psychicznie nie był stworzony do walki. Największą przeszkodą była dla niego 
świadomość, że w obronie ojczyzny zmuszony jest zabijać. Z jego fizyczną słabością 
kontrastowała siła charakteru – dzielność i odwaga na polu walki. Od dzieciństwa przejawiał 
zainteresowanie przyrodą. I choć miał predyspozycje do zrobienia kariery naukowej jako 
prepozytywista przybył na Polesie by uczyć w szkole i kształcić młodych Polaków. Przez cały 
okres walk w powstaniu towarzyszyło mu przeświadczenie, że jego właściwym miejscem jest pole 
nauki a nie walki. Stanął więc wobec konfliktu obowiązków, chociaż oba związane były z miłością 
do ojczyzny to jednak wybrał szeregi powstańcze. Właściwie nie był to wolny wybór, powstanie 
wybuchło, a to pociągała za sobą obowiązek brania w nim udziału. 

Kolejna postacią jest Jagmin, dowódca jazdy. Mężczyzna u którego tężyzna fizyczna idealnie 
koresponduje z siłą charakteru. Jest on przedstawiony jako idealny żołnierz i towarzysz broni. 
Ponieważ z wykształcenia był wrażliwym humanistą przeżywał podobne rozterki jak jego 
przyjaciel Marian, nie mógł pogodzić się z koniecznością zabijania. W chwili rozstania z Anielą, 
nie był w stanie wyznać jej miłości, gdyż rozpacz pożegnania stałaby się nie możliwą do 
zniesienia.

Aniela - młodsza siostra Mariana, podobnie jak on wątła fizycznie, i podobnie odważna i 
kochająca ojczyznę. W chwili pożegnania najważniejszych w jej życiu mężczyzn nie popadła w 
rozpacz, wiedziała bowiem, że musi im dodać otuchy w tak dramatycznej chwili. W finalnej scenie 
widzimy Aniele pozbawioną nadziei, śmierć bliskich zabrała jej wszystko, co w życiu było ważne. 
Aniela symbolizuje kobietę odważną, cierpiącą i zdolną zarazem do poświęceń na rzecz 
ojczyzny. 

Ostatnią postacią jest Traugutt, którego Orzeszkowa kreuje na idealnego dowódcę – odważnego, 
świetnego taktyka, ale zarazem człowieka pełnego uczuć dla współtowarzyszy walki.


Document Outline