Kramarz ze Swaffham
Setki lat temu we wsi Swaffham w hrabstwie Norfolk w
Anglii żył kramarz, którego prześladował szczególny sen.
Sen ten był zawsze taki sam. Kramarz słyszał głos, który
mówił mu, że jeśli stanie na londyńskim moście, to usłyszy
wspaniałe wieści.
Początkowo kramarz nie zwracał uwagi na ten sen. Podróż
do Londynu była kłopotliwa. Musiałby iść tam pieszo i
spędzać noce w stajniach lub pod żywopłotami.
Sen powtarzał się co noc. Głos był tak natarczywy, że
kramarz stał się nerwowy i niespokojny. Obawiał się iść do
sypialni i położyć się do łóżka. Wreszcie powiedział do żony:
- To nie ma sensu. Powinienem wyruszyć do Londynu i
stanąć na moście, inaczej nie zaznam spokoju przez resztę
ż
ycia.
Spakował nieco swoich rzeczy i jedzenia, wziął troszkę
pieniędzy i wyruszył pieszo w daleką podróż do Londynu.
W tamtych czasach most ten był miejscem pełnym życia z
domami i sklepami ciągnącymi się po obu jego stronach.
Przez kilkanaście dni kramarz stawał na moście, najpierw
na jednym końcu potem na drugim, ale nikt nie obwieścił mu
radosnej nowiny.
Wreszcie, gdy zostały mu w kieszeni jedynie okruszyny
chleba, postanowił, że w ciągu godziny musi wracać do
Norfolk. I wtedy podszedł do niego sklepikarz, aby
porozmawiać.
- Zaspokój moją ciekawość – powiedział. – Widziałem cię tutaj
przez ostatnie kilka dni. Nie żebrzesz, nie jesteś złodziejem i
nic nie sprzedajesz. Dlaczego więc tu stoisz?
Kramarz opowiedział, że śnił wiele razy, iż stojąc na tym
moście usłyszy wspaniałe wieści.
Na to sklepikarz wybuchnął śmiechem.
- Nie powinieneś wierzyć głupim snom – powiedział. – Ja
wciąż śnię o tym, że gdybym pojechał do Swaffham w
Norfolk – miejsca o którym nie wiem nic – i poszedł do sadu
leżącego na tyłach domu kramarza i kopał pod wielkim
dębem, to znalazłbym wielki skarb. Co za nonsens! No cóż,
jestem pewien, że gdybym choć trochę wierzył snom, to
podjąłbym się dalekiej podróży do Swaffham, a gdybym tam
dotarł to nic bym nie znalazł. Ruszaj do domu mój
przyjacielu i nie wierz snom.
Kramarz natychmiast pospieszył do Swaffham. Poszedł do
sadu na tyłach domu i zaczął kopać pod wielkim dębem.
Znalazł tam kufer ze skarbem i był bogaty przez resztę
ż
ycia.
Będąc człowiekiem pobożnym przekazał część pieniędzy na
odnowienie miejscowego kościoła, a wewnątrz postawił
statuetkę przedstawiającą jego samego z workiem na plecach
i psem przy nodze idącego w kierunku Londynu, gdzie
rzeczywiście dotarła do niego wspaniała wiadomość.