14 czerwca 1956 r. Powrót
Włodzimierz Kalicki 2011-06-19, ostatnia aktualizacja 2011-06-16 14:01:40.0
Wiceprezes Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich Jerzy Putrament zamiast wypłynąć rankiem łódką na
szczupaka, nagle musi pakować się i jechać z leśniczówki Pranie do Warszawy. Właśnie przyjechał po niego
samochód ZLP z wiadomością, że Stanisław Cat-Mackiewicz nieoczekiwanie przyspieszył powrót z Londynu do
Polski
Putrament ma swój sekretny udział w tym powrocie. Jego zwierzchnicy z KC PZPR chcą, by osobiście powitał
Mackiewicza na lotnisku.
Dla niewtajemniczonych przylot Cata do komunistycznej Polski to wielkie zaskoczenie. Stanisław Mackiewicz nigdy nie
skrywał swej wrogości do komunizmu. Podczas wojny polsko-bolszewickiej 1919 i 1920 roku wstąpił ochotniczo do
partyzanckiego oddziału kawalerii Samoobrony Ziemi Wileńskiej mjr. Dąbrowskiego, który śmiałymi, dalekimi rajdami
budził popłoch w bolszewickich szeregach. W 1922 roku 26-letni Mackiewicz brał udział w zakładaniu w Wilnie dziennika
"Słowo", gazety konserwatywnej, finansowanej przez kresowe ziemiaństwo, i został jej naczelnym. Wybitny, niezależny,
analityczny umysł, błyskotliwy erudyta, świetny stylista - dzięki tym cechom uczynił z prowincjonalnego pisemka
wileńskich "żubrów" dziennik czytany przez elity całej Polski. Każdy szanujący się przedwojenny intelektualista czytywał
jego komentarze w "Słowie" podpisywane pseudonimem Cat.
W 1931 roku odbył podróż po ZSRR. Po powrocie napisał książkę publicystyczną "Myśl w obcęgach", bezlitośnie
obnażającą sowieckie mity i krytykującą realia bolszewickiego państwa.
Na emigracji w Londynie zwalczał Władysława Sikorskiego i Stanisława Mikołajczyka. W latach 1954-55 został
premierem emigracyjnego rządu.
Zaraz po wojnie, skłócony niemal ze wszystkimi, cierpiący niedostatek, wręcz biedę, skłonny był wracać do
komunistycznej Polski. Już w 1947 roku rozmawiał o powrocie z Jerzym Borejszą, który sondował w tej sprawie
wybitnych twórców emigracji. Wieści o tych spotkaniach skompromitowały Cata w polskim Londynie, ale nie zniechęciły
go do rozmów z komunistycznymi dygnitarzami o powrocie. Jeszcze w 1947 roku spotkał się w Paryżu z ambasadorem
Warszawy Jerzym Putramentem. Potem kontaktował się z Bernardem Singerem, londyńskim dziennikarzem i zarazem
agentem MBP, konsulem Warszawy w Londynie - i rezydentem komunistycznego wywiadu - Marcelem Reichem-
Ranickim, a od roku, z własnej inicjatywy, znów negocjował z Putramentem i agentem wywiadu Jerzym Klingerem
"Oskarem".
Mackiewicz opowiadał im o kulisach życia emigracji, brał gotówkę jako pożyczki i na wydanie broszury potępiającej
agenturalne związki uchodźczych radykałów z amerykańskim wywiadem, ale odmówił pisania raportów. Stracił wiarę w
Zachód, w sens emigracji, ale wracać zawsze chciał na swoich warunkach. Upierał się, że zjawi się bez deklaracji
lojalności dla komunistycznej władzy, a w kraju pozostanie niezależnym pisarzem.
Gdy przed paru dniami Cat ogłosił w londyńskim "Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza", że wraca do kraju,
emigracyjny publicysta Tadeusz Żenczykowski wszczął wobec niego postępowanie upadłościowe - Cat dotąd nie
zapłacił ogromnej sumy 4 tys. funtów odszkodowania za zniesławienie przed laty Żenczykowskiego. Gdyby został
uznany za bankruta, nie mógłby opuścić Wielkiej Brytanii. Cat gwałtownie przyspieszył wyjazd.
Samolot LOT-u z Mackiewiczem na pokładzie ma lądować w Warszawie wczesnym popołudniem. Samochód z
Putramentem zajeżdża na Okęcie przed lądowaniem. Władze starannie wyreżyserowały przybycie byłego premiera
emigracyjnego rządu. Zamiast w hali przylotów powitanie odbędzie się na płycie lotniska, jak w przypadku głów państw
albo bardzo znanych artystów. Na płytę wpuszczona ma być bliska rodzina Cata, polscy i zagraniczni dziennikarze.
Putrament przyjechał o czasie, ale samolot wystartował z Londynu ze sporym opóźnieniem. Mija godzina, druga, trzecia.
Jest bardzo ciepło. Rodzina, dziennikarze, oficjele i spory tłumek dawnych przyjaciół, znajomych oraz wielbicieli
Mackiewicza są coraz bardziej zmęczeni czekaniem.
Wreszcie wczesnym wieczorem douglas DC-3 z Londynu ląduje. Obsługa lotniskowa podtacza pod drzwi wąskie
ośmiostopniowe metalowe schodki. Szybkim krokiem podchodzą do nich żona Cata Wanda i ich dwie córki. 35-letnia
Barbara Rzepecka, były żołnierz AK na Wileńszczyźnie, do 1948 roku więziona w sowieckich łagrach w republice Komi,
przyszła z nastoletnim synem Ryszardem. Młodszej córce Cata Aleksandrze Niemczykowej towarzyszy siedmioletnia
córka Teresa. Jest też siostra Mackiewicza i jej 21-letni syn Kazimierz Orłoś. Za nimi tłoczą się dziennikarze i znajomi
sławnego reemigranta.
Stewardesy otwierają drzwi i jako pierwszy ukazuje się w nich Cat. Ubrany jest zaskakująco jak na niemal upalny polski
czerwiec: ma na sobie ciemny garnitur z kamizelką, gruby, ciemny, mocno podniszczony płaszcz i nieco jaśniejszy,
solidny zimowy kapelusz. Okrągłą twarz ma mocno zaczerwienioną, lekko posapuje. Nawet z odległości paru metrów
widać, ze jest zarazem wzruszony i mocno podenerwowany.
W prawej ręce trzyma walizeczkę z maszyną do pisania. Jest w tym zarazem troska o swoje narzędzie pracy, ale i
polityczna ostentacja - oto przybywa z emigracji nie przegrany polityk, premier, ale pisarz, który bynajmniej nie ma
zamiaru zamilknąć. Cat z uśmiechem, powoli schodzi na płytę lotniska. Pozostali pasażerowie taktownie pozostają w
samolocie; ta chwila jest tylko dla niego. Cat ściska się z najbliższymi.
- Dlaczego wróciłeś? - pyta go ot tak, po prostu, córka Aleksandra, nieprzejednanie, podobnie jak jej starsza siostra,
wroga komunistom.
- Dla zademonstrowania, że emigranci na żadne dotrzymanie umów ze strony aliantów albo pomoc w innej formie z ich
strony nie mogą liczyć - odpowiada Cat.
Michał Sumiński, reporter rozgłośni radiowej Kraj, powołanej przed rokiem i kierowanej przez zaufanego politruka
Wiktora Grosza, której celem jest zachęcanie wojennej emigracji na Zachodzie do powrotu nad Wisłę, podsuwa
mikrofon pod nos Cata. Mackiewicz składa oświadczenie: "Jestem niesłychanie wzruszony, stojąc na ziemi polskiej.
Reprezentowałem zawsze kierunek polityczny, który był odwrotny temu, który reprezentuje dziś rząd obecnej Polski. W
tym, że jestem tu tak uprzejmie witany, widzę, że Polska nie dzieli się na zwyciężonych i zwycięzców, a tylko na
Polaków".
Jeszcze kilka pytań dziennikarzy, dość zdawkowych, bo nazajutrz rano ma się odbyć konferencja prasowa Mackiewicza,
Strona 1 z 2
14 czerwca 1956 r. Powrót
2012-06-14
http://wyborcza.pl/2029020,86176,9796437.html?sms_code=
jeszcze tylko uściski dłoni z przyjaciółmi z dawnych lat i do akcji wkracza Putrament. Proponuje odwiezienie
Mackiewicza tam, gdzie sobie życzy. Cat nie zważa na ledwie skrywane niezadowolenie żony i córek, które
komunistycznego dygnitarza szczerze nie cierpią i wolałyby zabrać Mackiewicza zamówioną taksówką. Cała rodzina
spotyka się w malutkim, jednopokojowym, ocienionym starymi drzewami mieszkaniu Aleksandry przy ul. Raszyńskiej.
Na stole czekają zrobione przez panią Wandę i córkę kołduny, rozkosz dla podniebienia Mackiewicza, smakosza i
maniakalnego miłośnika litewskiej kuchni.
Rozmowa przy stole jest chaotyczna. Mackiewicz tłumaczy powody powrotu. Trzy panie relacjonują sytuację polityczną
w kraju, wspominają wspólnych znajomych.
Późnym wieczorem goście rozchodzą się. Cat, którego małżeństwo nie wytrzymało próby tylu lat rozłąki, zostaje na
pierwszą po powrocie noc u córki na Raszyńskiej.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl -
http://wyborcza.pl/0,0.html
© Agora SA
Strona 2 z 2
14 czerwca 1956 r. Powrót
2012-06-14
http://wyborcza.pl/2029020,86176,9796437.html?sms_code=