BP STANIS AW G DECKI
TRADYCJA A PISMO WI TE
U KAZA A S l :
KS. M. WOLNIEWICZ WCZORAJ l DZISIAJ BIBLII
W PRZYGOTOWANIU:
ABP H. MUSZY SKI
BIBLIA - KSI GA NATCHNIONA
KS. ST. JANKOWSKI
BIBLIA W YCIU KO CIO A KS.
ST. JANKOWSKI
BIBLIA W YCIU CZ OWIEKA
GNIEZNO 1995
Copyright by Prymasowskie Wydawnictwo "Gaudentinum"
1995
Katechezy wyg oszone w RADIO MARYJA w
dniach 03.09.94 - 26.11.94
Projekt ok adki
Krzysztof Kwiatkowski
Fotografia na ok adce
Piotr Chojnacki
NIHIL OBSTAT
Gniezno, 2 marca 1995 r.
Ks. dr Teofil Wilski
Cenzor
IMPRIMATUR
Kuria Metropolitalna Gnie nie ska
Gniezno, 6 marca 1995 r.
Bp Bogdan Wojtu
Wikariusz Generalny
ISBN 83 - 85654 - 28 - 3
Prymasowskie Wydawnictwo
GAUDENTINUM
PL 62-200 Gniezno, ul. Kolegiaty 2 »
(0-66) 26 36 51
Sk ad: GAUDENTINUM - Tomasz Bro czyk.
Druk: SCRIPTOR w Gnie nie,
ul. 22 lipca 85, zam. 4/95.
owo Bo e jest drzewem ycia, które z ka dej
strony podaje ci b ogos awiony owoc. (...) Je li zatem
ktokolwiek potrafi poj cz stk owych bogactw,
niechaj nie s dzi, i w Bo ym s owie znajduje si
tylko to, co znalaz , ale niech wie, i spo ród wielu
skarbów, to jedynie uda o si zobaczy . (...) Raduj
si przeto nasyceniem, a nie smu si , i obfito
owa przerasta twe pragnienie.
w. Efrem
I. TRADYCJA W UJ CIU STAREGO
TESTAMENTU
Tradycja jest rodzajem pomostu mi dzy epok , w
której pojawi si cz owiek my
cy a narodzinami
pisma (4 ty . lat przed Chr.), mi dzy epok mowy a
epok pisma (W.JJonge, Oralno i pi mienno . S owo
poddane technologii, Lublin 1992). Ona poprzedza
pismo a jednocze nie oznacza mi dzyludzki przekaz
jakich warto ci. Do wiadczenie ludzkie i wiedza nie
istniej bowiem w zupe nym oderwaniu od drugiego
cz owieka, one s z nim powi zane i mo na nawet
powiedzie , e umys w znacznym stopniu powstaje i
rozwija si tylko dzi ki spotkaniu mi dzy lud mi,
mi dzy ca ymi pokoleniami ludzkimi, u atwionemu
dzi ki tradycji, która umo liwia porozumiewanie si
ludzi mi dzy sob .
1. TRADYCJA W SENSIE POTOCZNYM
W potocznym tego s owa znaczeniu tradycja to
przekazywanie drugiej osobie rzeczy (np. kluczy, listu),
wspomnie , relacji o czym (Tacyt,
Anna y
XVI,16,2), wiedzy (Kwintylian, Inst. 111,1,2), obyczajów
nie potwierdzonych przez ksi gi wi te, przekona ,
wierze (pistis, logos, dogmatu, wiara, s owa, regu y),
zasad, sposobów my lenia, post powania,
umiej tno ci, wydarze z przesz
ci traktowanych
jako historia, przekazywanie z pokolenia na pokolenie,
z jednej generacji na drug poprzez przyk ad,
informacj , wiadectwa ustne lub pisemne wiadomo ci
(ton grammatikon martyria).
aci skie s owo tra-ditor
ywane jest zarówno na okre lenie nauczyciela, który
powtarza ustnie lub na pi mie swoj nauk , jak i
zdrajcy, który wydaje miasto w r ce wroga. Traditio to
tak e wydawanie czego w r ce wroga. W sensie
prawnym b dzie to przekazanie jakiego przedmiotu
przez osob b
jej w
cicielem drugiemu
cz owiekowi, który od tego momentu wchodzi w jej
posiadanie. Oddawanie komu czego na w asno .
Przekazywanie mu spadku. Oddawanie komu córki za
on . Powierzanie kogo lub czego w czyj opiek .
Zawierzanie czego lub kogo drugiej osobie. W
odniesieniu do dawnych manuskryptów b dzie to
forma w jakiej dotar y one do nas, albo zespó r ko-
pi miennych kopii pochodz cych od jednego autora.
Tak rozumiana tradycja mo e oznacza co po-
zytywnego, co co jest nam bliskie i zarazem od daw-
na wspólne. Tak np. mówimy o tradycji narodowej,
rodzinnej i o jej sile. O piel gnowaniu i podtrzymy-
waniu tradycji, o post powaniu zgodnym z tradycj i
odwo ywaniu si do niej. W kontek cie Bo ego Na-
rodzenia zgodna z tradycj wigilijna wieczerza z
dziadkami, rodzicami i dzie mi, to op atek i lektura
Ewangelii o narodzeniu Pana naszego, potrawy wi-
gilijne i wolne miejsce przy stole, to atmosfera ycze
tchn ca serdeczno ci i rodzinno ci , przyozdobiona
choinka, wiate ka i prezenty. To Pasterka i kol dy.
Post powa zgodnie z tak tradycj to piel gnowa
tego rodzaju obyczaje we w asnym domu.
Czasami tradycja mo e przyj
form wynatu-
rzon i w dwóch skrajnych wypadkach (tradycjona-
lizm albo progresywizm) mo e oznacza co nega-
tywnego. W wypadku tradycjonalizmu przy przejmo-
waniu tradycji lekcewa ona jest tera niejszo . Cza-
sami np. my limy w sposób schematyczny, szablonowy,
nie wnosz cy nic nowego. Ubieramy si tradycyjnie,
po staremu.Tradycyjna powie
, sztuka, tradycyjny
sposób budowania, to co wstecznego, opieraj cego si
na starych i nieaktualnych wzorcach, które z wielu
wzgl dów ju nie dostaj do nowych potrzeb. W
dziedzinie polityki b dzie to ideologia g osz ca
nieuzasadniony kult do przesz
ci rozumianej jako
uosobienie wszystkich warto ci, z których nale y
czerpa wzorce we wszystkich dziedzinach my li po-
litycznej. Zdaniem arcybiskupa wo ogdzkiego Mi-
chai a (Siegodnia, 19.10.1994) tradycjonalizm w dzie-
dzinie religijnej - reprezentuje np. obecnie prawos a-
8
wie. Bolej c nad tym faktem mówi: Ten tradycjonalizm
nie ma adnego logicznego uzasadnienia, fest to raczej
"martwa tradycja". Jest to przede wszystkim osch
na-
uczania, poniewa wi kszo pedagogów pozbawiona jest
prawdziwego ducha religijnego... W swojej wi kszo ci oni
kochaj Ko ció , ale rozumiej go, podobnie jak wi kszo
duchownych, na swój sposób - cerkiewny wystrój, obrz -
dowo , atmosfera pompatyczno ci. W tym si k pi . Poza
"Akademi Duchown " duchowie stwo ch tniej czyta "Le-
gendy Starców" ani eli Ewangelie... Jest to typowy przy-
ad gloryfikowania tego, co powinno raczej pozostawa
na obrze ach cerkiewnych. Tymczasem to wysuwa si na
pierwszy plan jako jakie zasadnicze prawdy. Ogromne
powodzenie maj apokryfy. Te dokumenty nie uznane przez
Ko ció wype niaj tre ci wi kszo prawos awnych aka-
tystów (KAI). My
c o niektórych jego cz onkach,
równie Ko ció katolicki w Polsce okre la si czasami
Ko cio em tradycyjnym w .negatywnym tego s owa
znaczeniu. W kraju, w którym 90 % okre la siebie jako
wierz cych tylko 38 % regularnie ucz szcza o na
niedzielne Msze w. (1991). Co pi ty deklaruje, e nie
wierzy, ale chodzi do ko cio a z powodu presji
rodowiska lub z szacunku dla tradycji. Przy dekla-
rowaniu katolicko ci wielu przyjmuje to, co odpowiada
laickiej wizji wiata i zamiast wiary wyznaje raczej
wiatopogl d. Niektórzy nie zrywaj c otwarcie z
Ko cio em, zachowuj i deklaruj dystans wobec niego
i ci
zdecydowanie ku rodowiskom pozare-ligijnym.
Z kolei z negatywn tradycj przez lekcewa enie
przesz
ci mamy do czynienia w modernizmie czy
w lepym progresywizmie, lekcewa
cym warto
tradycji i zrywaj cym z ni dla zasady, aby wprowa-
dzi co bezwarto ciowego, ale nowego. Jako przy-
ad dwóch takich przeciwstawnych mentalno ci po-
dawano dawniej Wielk Brytani i Stany Zjednoczone
Ameryki Pó nocnej. W wypadkach w tpliwych Bry-
tyjczyk mia by raczej wybiera rozwi zanie dawne
ani eli nowo , ufaj c bardziej sprawdzonym wzor-
com ni nowinkom. W tych samych w tpliwo ciach
mentalno "typowego" Amerykanina mia aby raczej
wybiera to, co nowe, dopatruj c si w tym czego z
natury lepszego ni stare.
Tradycja jest faktem nieuniknionym. Mia a ona i
ma w jakim stopniu wp yw na ycie ka dego po-
jedynczego cz owieka i trudno sobie wyobrazi kogo ,
kto móg by powiedzie , e wszystkie zasady swojego
post powania, wszystkie swoje pogl dy zawdzi cza
wy cznie sobie. e nic od nikogo nie zaczerpn . e
nic nie zawdzi cza innym ludziom. Nikt nie mo e
pomin
tradycji kulturowej, w której si urodzi ,
cho z pewno ci mo e wybiera , przyj
j , lub jej
cz ci sk adowe, albo - z zasadniczych racji - odrzuci .
Ludzie te mog
czy si razem z wielu powodów
(ekonomicznych, spo ecznych, politycznych), nie
mniej jednak nie stworz nigdy prawdziwej wspól-
noty ludzkiej, je li nie b
posiadali wspólnej tra-
dycji.
11
10
W rzeczywisto ci tradycja to zawsze pewien moment
wolno ci i samych dziejów. Nawet najbardziej rzetelna,
solidna tradycja nie rozwija si w jaki naturalny sposób
dzi ki zdolno ci przetrwania czego raz zaistnia ego, lecz
potrzebuje potwierdzenia, uchwycenia i kultywacji. Zgodnie
ze sw istot jest ona przechowywaniem, czynnym we
wszelkiej historycznej zmienno ci. ...Nawet tam, gdzie jak w
czasach rewolucji, ycie doznaje burzliwych przemian,
ród rzekomej zmienno ci wszelkich rzeczy potrafi prze-
trwa o wiele wi cej z minionej epoki, ni ktokolwiek sobie to
wiadamia, i cz c si z tym, co nowe, tworzy nowe
znaczenie. W ka dym razie podstawa przechowywania p ynie
z wolno ci w nie mniejszym stopniu ni przewrót i
odnowa. Dlatego zarówno o wieceniowa krytyka tradycji, jak
i romantyczna rehabilitacja tej tradycji pozostaj w tyle
za jej prawdziwym dziejowym bytem
(Hans-Georg
Gadamer, Prawda i metoda, Kraków 1993, 269).
Odnosz c si nieustannie do przesz
ci, nie d ymy
w ka dym razie do nabrania dystansu i uwolnienia si od
dziedzictwa tradycji. Tkwimy raczej stale wewn trz niej, a
nie jest to zachowanie uprzedmiotowuj ce, tak i by tre
przekazu tradycji by a pojmowana jako co odmiennego,
obcego - jest to raczej co w asnego, wzór i przyk ad
samorozpoznania, w którym nasz pó niejszy historyczny
os d dostrze e ju nie tyle poznanie, ile najbardziej swo-
bodn modyfikacje tradycji (Hans-Georg, Gadamer, Pra-
wda i metoda, Kraków 1993, 270).
Chocia w ka dej dziedzinie ycia ludzkiego tra-
dycja stanowi fakt nieunikniony, to jednak istnieje taka
dziedzina, w której jest ona czym wi cej ni
faktem. T dziedzin jest religia. W dziedzinie religii i
wiary tradycja jest nie tylko faktem, ale wr cz ko-
nieczno ci . W zwi zku z tym e Bóg objawi si
bezpo rednio tylko niektórym ludziom, którzy ju
pomarli, oraz e wszyscy inni mog wej w do-
wiadczenie tych pierwszych tylko poprzez przekaz,
konieczna jest ni tradycji, aby wprowadza wci
nowe pokolenia w zwi zek z Bogiem. Kiedy przeka-
zywanie warto ci objawionych nie odbywa si bez-
po rednio, ale po rednio, jak to ma miejsce w przy-
padku wi kszo ci ludzi, nie ma innego wyj cia jak
poleganie na tym, co przekazuj nam inni i to za-
zwyczaj bardzo d ugi szereg ludzi. W sferze religijnej
przeto tradycja jest czynnikiem zasadniczym i nie-
zb dnym, poniewa wiara jest odpowiedzi na to, co
zosta o nam przekazane.
Objawienie jest tak bogatym i z
onym wyda-
rzeniem, e chocia w pewnym momencie si ko czy, to
jednak ci gle anga uje nasz umys i serce, jest dla nas
sta ym wyzwaniem zmuszaj cym do coraz g bszego
wnikania w jego znaczenie i do odkrywania jego
ró nych aspektów. Jeste my zmuszeni do pojmowania
Objawienia i jego konsekwencji w yciu, które podlega
nieustannym zmianom. Natura wiata i cz owieka
wydaje si wzgl dnie sta a, ale ju nasze rozumienie
natury ci gle si rozwija.Tradycja religijna wciela si w
ycie, kultur spo ecze stw i narodów i je zabarwia.
Nie chodzi tylko o jaki wp yw na kodeks
post powania moralnego. Idzie o kszta towanie postaw
we wszystkich dziedzinach ludzkiej eg-
13
12
zystencji. Odpoczynek np. ma ca kiem inne znaczenie w
spo ecze stwie o tradycji materialistycznej a inne w
spo ecze stwie chrze cija skim.
Czy w yciu spo ecze stw i narodów tradycja
religijna nie jest raczej przeszkod ni pomoc do ich
zjednoczenia? Czy na poziomie grup, spo eczno ci
narodowej i mi dzynarodowej tradycja religijna spaja,
czy raczej dzieli ludzi? Czy dzi ki niej porozumienie
mi dzy lud mi staje si
atwiejsze czy raczej trud-
niejsze ani eli na p aszczy nie naturalnej? By mo e
czasami powstaje wra enie negatywne, ale przecie w
gruncie rzeczy zarówno ydowska jak i chrze cija ska
tradycja d
y do przezwyci enia z a, ani eli do jego
powi kszenia. Do z agodzenia nieporozumie , ani eli
do wrogo ci. Nikt, komu zale y na dobru cz owieka, nie
mo e ywi podejrze , e religia jest ród em dyskryminacji
sprzyjaj cej nietolerancji. Przynale no religijna nie tylko
pozwala cz owiekowi odnale sens ycia, ale daje mu
dost p do warto ci etycznych, które s bod cem do
najszlachetniejszych idea ów. Prawdziwe warto ci religijne
nie wynaturzaj inteligencji cz owieka ani jego woli czy
wra liwo ci, przeciwnie - nadaj im warto i rozwijaj
autentyczny wymiar cz owieka. Dlatego nie mo na mówi , e
religia jest nietolerancyjna. Nietolerancja jest owocem
perwersji religii na tyle, na ile jest ona u ywana na szkod
cz owieka, lub gdy jest pretekstem do pope nienia niespra-
wiedliwo ci i do stosowania przemocy. Najcz ciej jednak
dopuszczaj si jej ci sami ludzie, którzy ograniczaj wol-
no religii, odmawiaj c w ten sposób ludziom najbardziej
elementarnych praw (abp Fouad). Chrze cijanin wspó -
dzia a ze wszystkimi w czynieniu dobra, tak e z tymi,
którzy znajduj si poza jego wiar . ydowska i
chrze cija ska tradycja religijna ma nie tylko moc
jednoczenia narodów, ale ca ej spo eczno ci ludzkiej.
Przecie Bóg, który si przy ich pomocy objawi jest
Stworzycielem ca ego wszech wiata.
2. TRADYCJA WED UG STAREGO
TESTAMENTU
Pierwszym i podstawowym spostrze eniem w
odniesieniu do Starego Testamentu, odpowiadaj cym
ogólnoludzkiemu do wiadczeniu i potocznemu
rozumieniu tego s owa jest odkrycie p r y m a t u
T r a d y c j i w s t o s u n k u do P i s m a
w.
Zanim pojawi o si Pismo w. przynajmniej od
czasów patriarchalnych (ok. XVIII w. przed Chr.) trwa
ci gle proces ustnego przekazywania Objawienia,
dzi ki któremu w ogóle wiemy o istnieniu patriarchów.
Przekazywano zarówno wspomnienia wydarze
historycznych, wierzenia wyrastaj ce z tych
wspomnie , formu y modlitewne, czynno ci kultowe,
dro
reguluj
codziennym post powaniem,
obyczaje i prawa. Przekaz tego wszystkiego zapewnia
Izraelowi ci
duchow i kontynuacj , której jest
wiadom po dzi dzie . Zanim to wszystko zosta o
spisane, najpierw rodzi o si i dojrzewa o w formie
ustnej. Tradycja ustna poprzedza a tradycj spisan .
15
14
Co podobnego mo na zaobserwowa tak e w
dziedzinie bada literackich nad Pi cioksi giem
(ksi gi: Rodzaju, Wyj cia, Kap
ska, Liczb, Powtó-
rzonego Prawa). Dzisiaj mówi si cz sto nie tylko o
jednej wielkiej, bogatej tradycji historyczno-pra-wnej,
ale o kilku mniejszych tradycjach literackich
(Elohistycznej, Jahwistycznej, Kap
skiej i Deute-
ronomistycznej), które z czasem z
y si razem na
wielkie dzie o nazywane przez ydów Tor , albo Pi -
cioksi giem Moj esza. Te pomniejsze tradycje mia y
by najpierw przekazywane ustnie a dopiero potem
spisane. Wprawdzie ci gle si jeszcze dyskutuje nad
rodowiskiem powstania, autorami, rozmiarami i tre-
ci teologiczn pomniejszych tradycji, to jednak w
zasadzie niewielu neguje samo ich istnienie.
W Starym Testamencie po grecku (tj. w Septu-
agincie) istnieje nawet termin techniczny (parddosis)
na okre lenie tradycji rozumianej jako proces prze-
kazywania (od czasownika paradidomi, tzn. oddawa ,
przekazywa , wr cza ). Cz sto (ok. 80 razy) u ywany w
Pi mie w., najcz
ciej pojawia si on w formie
czasownikowej (przekazywa - 72 razy, przekazany
- 8 razy), rzadziej w formie rzeczownikowej (tradycja
- 13 razy, przekazywanie - l raz). W formie czasow-
nikowej wskazuje na do zró nicowane czynno ci.
Najpierw na proces wydawania (np. z oczy cy w r ce
sprawiedliwo ci), ofiarowania, gwarantowania, ryzy-
kowania. Mo e te wskazywa na czynno oddawania
(np. poddania miasta w r ce wroga, zdrady). Czasem
dzie to czynno przekazywania kogo (np.
listu drugiej osobie, zakupu kupuj cemu, rozkazów,
opinii, legendy), albo uczenia kogo czego (np. przekaz
wiedzy). W Starym Testamencie greckim rzeczownik
parddosis jest w
ciwie odpowiednikiem tylko dwóch
hebrajskich terminów: esur (2 Ezd 7,26; od tego masom
hazzekanim) oraz natan
(Jer 39(32),4;
41(34),2).
Pierwszy termin znaczy skazywa kogo na co . Drugi
jest odpowiednikiem wydania kogo w czyj moc.
W tym samym Starym Testamencie greckim
czasownik paradidonai jest synonimem wielu, bo a
dwudziestu sze ciu terminów hebrajskich. Wszystko
nam da (natan) Bóg nasz Jahwe (Pwt 2,36).
W Nowym Testamencie parddosis
dzie odnosi o
si zarówno do dawnych tradycji ydowskich (Mt
15,2.3.6; Mk 7,3.5.8.9.13; Ga 1,14), jak i do Tradycji
apostolskiej (l Kor 11,2). Pochwalam was, bracia, za to, e
we wszystkim pomni na mnie jeste cie i e tak, jak .wam
przekaza em, zachowujecie tradycje (l Kor 11,2). 'Nam
zosta a przekazana nauka o tym zbawieniu... (Dz 13,26).
Nakazujemy wam, bracia, w imi Pana naszego Jezusa
Chrystusa, aby cie stronili od ka dego brata, który post puje
wbrew porz dkowi, a nie wed ug tradycji, któr , przyj li cie
od nas (2 Tes 3,6). Chrze cija stwo przejmuje od
judaizmu poj cie tradycji i to zarówno w sensie przekazu
doktryny jak i nauczania tej doktryny
(didache,
katechesis), które mo e dokonywa si zarówno w formie
ustnej jak i na pi mie.
17
16
a. tradycje historyczne i prawne Starego
Testamentu
O Panie, na swoje w asne uszy my s uchali,
Ojcowie jeszcze nasi nam opowiadali
sprawy twej dziwnej mocy,
sprawy bóstwa twego,
co ty poczyna za ich wieku dawniejszego
(Ps 43,1 - J. Kochanowski)
Powa
cz
Starego Testamentu stanowi tra-
dycje historyczne i prawne reguluj ce zwi zek mi dzy
Bogiem a wierz cym Izraelit . Nie tworzy y one
zwyk ej historii, ale wspó tworzy y histori religijn ,
nie tyle zainteresowan upami tnianiem przesz
ci, ile
raczej uobecnianiem wielkich dzie Bo ych, których
znaczenie Izraelici starali si zrozumie , których mieli
sta si wspó uczestnikami i je osobi cie prze ywa ,
wed ug których mieli
.
Te wielkie dzie a Bo e szybko posz yby w nie-
pami
tak jak wiele innych spraw z ludzkiej historii,
gdyby nie przyj ty i dok adnie wprowadzony w ycie
charakterystyczny dla Objawienia i cz sto powtarza-
cy si w Pi mie w. nakaz "wspominania", zak a-
daj cy pytania i odpowiedzi, zak adaj cy "pami ta-
nie"
Na dawne dni sobie wspomnij. Rozwa ajcie
lata poprzednich pokole .
Zapytaj ojca, by ci oznajmi
i twoich starców, niech ci powiedz
(Pwt 32,7).
To co jeszcze dzisiaj dokonuje si w ród religij-
nych ydów z okazji wi ta Paschy w atmosferze
rodzinnej jest odbiciem tego dawnego procesu pa-
mi tania, który towarzyszy w systematycznej formie
yciu religijnemu wi tyni jerozolimskiej a pó niej
yciu synagogi. Gdy za wejdziecie do ziemi, któr da
wam Jahwe jak obieca , przestrzegajcie tego obyczaju. Gdy
was zapytaj dzieci: Co to za wi ty zwyczaj? - tak im
odpowiecie:... (Wj 12,25-27). Pami tanie oznacza w
pierwszym rz dzie zachowanie i przekazanie jakiego
depozytu w niezmienionej postaci. Ten aspekt sprawy
najlepiej oddaje nakaz Bo y dotycz cy ka dego
mieszka ca Ziemi obiecanej: Tych wszystkich rzeczy,
przeze mnie nakazanych, pilnie, b dziesz przestrzega , by je
wykona : niczego nie dodasz i niczego nie ujmiesz (Pwt
13,1). Jednym zaspektów tego zachowawczego aspektu
tradycji b dzie troska skrybów ydowskich prze-
pisuj cych tekst sakralny z ogromnym pietyzmem, nie
dopuszczaj cych zmiany adnej litery. wiadectwem
wspania ych wyników ich dok adno ci w prze-
pisywaniu tekstu hebrajskiego s teksty Pisma wi -
tego (II w. przed -1 w. po Chr.) znalezione w Qumran
nad Morzem Martwym, nie ró ni ce si od pó -
niejszych kopii wykonanych w IX w. po Chr. Na
podobn dok adno i dba
autorów starotesta-
mentalnych o szczegó wskazuje te np. wprost kom-
18
19
puterowa drobiazgowo
z jak Pi cioksi g opisuje
kap
skie przepisy odnosz ce si do Namiotu Spot-
kania (na co zwróci uwag jeden ze s uchaczy ra-
diowych pierwszej katechezy).
Na tej oficjalnej p aszczy nie religijnej, która w
du ej mierze by a odpowiedzialna za proces po-
wstawania Starego Testamentu, dokonywa o si nie
tylko mechaniczne powtarzanie, ale i zmiana w efekcie
dalszego przemy lenie tradycji historycznych. Mo na
to atwo zauwa
na wielu przyk adach, z których
najbardziej znanym jest opis wyj cia Izraelitów z
Egiptu. Pierwszy opis (Wj 7,8-10,29) ma charakter
starannie wywa onego i harmonijnego literackiego
uj cia historii. Opis ten zostanie pó niej przemy lany i
przepracowany w formie liturgicznej przez autora
psalmu (Ps 105,27-36). Pod koniec czasów Starego
Testamentu pojawi si on w trzeciej wersji, .w formie
patetycznego opisu m dro ciowego nie pozbawionego
tków psychologicznych (Mdr 16,3-18,25).
Nie mo na nie dostrzec tego, e ka da z tych
wersji reprezentuje ca kiem ró ne spojrzenie na jedn i
sam rzeczywisto
. Ka de z tych spojrze ma swój
asny charakter, w asn specyfik . Mo emy zapyta :
dlaczego taka odmiennno
w opowiadaniu o jednym i
tym samym temacie? Odpowied jest prosta.
Natchnionym autorom tych wersji nie chodzi o wcale o
zwyk e nagromadzenie wiedzy o przesz
ci, o
pomno enie wiedzy historycznej i przekazanie su-
chych faktów, ich raczej interesowa o to, aby dawne
wydarzenia zosta y zaktualizowane i przedstawione w
nowym, ywym i aktualnym kontek cie nadziei i
wiary dla wspó czesnego pokolenia, sk din d ca kiem
odleg ego od dawnych faktów a jednocze nie
potrzebuj cego prawdziwego poczucia wi zi z tamtymi
wydarzeniami zbawczymi.
Analogiczny proces aktualizowania i ubogacania
tradycji religijnej dokonywa si nie tylko w momencie
powstawania ksi g Pisma wi tego, ale tak e w czasie
rodzenia si t umacze tekstu sakralnego. Ka dy
umacz, tak e t umacz ksi g wi tych, instynktownie
zabiega o to, aby przek ada tekst w kategoriach
zrozumia ych dla w asnej mentalno ci, dla mentalno ci
asnego pokolenia.. Stara si zrozumie
niezrozumia e fragmenty, a w przypadku tekstów
bardzo odleg ych czasowo stara si tekst aktualizowa
i w pewnej mierze adaptowa do wspó czesnych mu
kryteriów literackich (przyk adem tego t umaczenie
Pisma wi tego z j zyka hebrajskiego na j zyk grecki
zwane popularnie Septuagint , oraz teksty odnalezione
w miejscowo ci Qumran).
Ten sam proces aktualizowania dokonywa si
tak e na p aszczy nie starotestamentalnych tradycji o
charakterze prawnym. Powszechnie wiadomo e
prawo ogólne ka dego czasu domaga si szczegó owej
interpretacji, z kolei szczegó owa interpretacja szybko
si dezaktualizuje. To samo dzia o si z tradycjami
prawnymi Pisma w. Z up ywem czasu do listy norm
ogólnych spisanych w Pi cioksi gu do czano dalsze
przepisy wykraczaj ce poza dos owne
20
21
brzmienie norm zawartych w Pi cioksi gu, powo uj c
si ci gle na ten sam podstawowy kodeks Praw Moj-
esza. W ten sposób zrodzi o si rozró nienie mi dzy
Prawem spisanym (Pi cioksi g) a prawem niespisa-
nym (tradycje nieobecne w Pi cioksi gu, ale przeka-
zane przez przodków). Podzia ten zapowiada
pó niejsze rozró nienie rabinackie mi dzy Prawem
spisanym (Torah sze - biktab) oraz prawem ustnym
(Torah sze - be'al peh). Obydwa te Prawa mia y by -
wed ug rabinizmu - otrzymane przez Moj esza na
górze Synaj, obydwa by y ze sob nierozerwalnie
zwi zane. Prawo ustne nie mia o wcale mniejszego
znaczenia ni Prawo spisane. Mo na nawet powie-
dzie , e religia ydowska preferuje formy nauczania
ustnego ponad formy nauczania na pi mie. By mo e
wynika to z wi kszej ufno ci staro ytnych do ustnego
nauczania ni w stosunku do nauczania spisanego
(Papiasz, wg. Euzebiusza .z Cezarei, Hist. eccle.
111,39,4). By mo e wynika to po prostu z trudno ci
technicznych, jakie wi za y si z przepisywaniem
ksi g.
Za czasów Jezusowych jedne ydowskie ugru-
powania religijne respektowa y tylko i wy cznie Prawo
spisane (sadyceusze), inne domaga y si tak e
pos usze stwa prawu niespisanemu, ustnemu (fary-
zeusze). Teraz pragn tylko wyja ni , e faryzeusze prze-
kazali ludowi pewne przepisy zaczerpni te z tradycji przod-
ków, które nie zosta y zapisane w Prawach Moj esza i z
tego powodu odrzucaj je sadyceusze; ci bowiem uwa aj ,
e prawomocne s tylko te ustawy, które zosta y
zapisane, natomiast nie trzeba przestrzega ustaw pocho-
dz cych z tradycji poprzednich pokole . Na tym tle dosz o
miedzy dwoma stronnictwami do dysput i powa nych spo-
rów, w których sadyceusze, pozbawieni jakichkolwiek wp y-
wów w ród ludu, mieli za sob tylko ludzi zamo nych,
podczas gdy faryzeusze cieszyli si poparciem mas (Józef
Flawiusz, Staro ytno ci XIII,10,6/297/). W tym tek cie
autor nazywa Pi cioksi g "prawami spisanymi"
(nómima ta gegrammena). Inne za nazywa prawami
pochodz cymi z przekazu ojców (nómima ek pateron
diadoches). Sama tradycja raz b dzie przez niego na-
zywamy "nauczaniem" (didache,
owo greckie nie-
znane w Nowym Testamencie), innym razem "prze-
kazem" (paradosis).
b. tradycje prorockie
W ksi gach prorockich rzadko wzmiankuje si
sam czynno spisywania mów poszczególnych pro-
roków (Iz 8,1; Jer 36,2.28). Cz ciej natomiast wspo-
mina si stopniow redakcj s ów prorockich (Jer 36).
Nigdy nie mówi si o zredagowaniu ca ej ksi gi pro-
rockiej od razu. Raczej powstaj one dopiero jako dzie o
uczniów prorockich (Samuela, Eliasz, Elizeusza - l Sm
7,3; l Krl 17,1; 2 Krl 13,21). Zamykam wiadectwo i
piecz tuj pouczenie w ród moich uczniów (Iz 8,16). Ci
nie uczniowie byli pierwszymi spadkobiercami
ów i poucze pochodz cych od ich mistrzów i na-
uczycieli. Dzia alno
uczniów nie ogranicza a si w
adnym wypadku do mechanicznego spisania
22
23
i przekazu tego, co zosta o im dane przez proroków (Ba
1,1). W duchu nauczania swoich mistrzów pog biali
oni i rozwijali nauk prorock , staraj c si znale
w
niej odpowied na nowe, aktualne problemy, niczego
nie wprowadzaj c od siebie, co k óci oby si z duchem
i tre ci przekazan im przez mistrza.
c. tradycje m dro ciowe
Poj cie tradycji jest bardzo mocno zakorzenione w
centrum rozumowania ksi g m dro ciowych. M dro
zak ada nauczanie starszych przekazywane m odym.
Przyk ady m
ów z przesz
ci winny s
tera niejszo ci. Z jednej strony b dzie to znowu
oznacza o pewien proces zachowawczy w stosunku do
tego, co zosta o przekazane. Strze synu nakazów ojca,
nie gard nauk matki (Prz 6,20). Z drugiej natomiast,
proces rozwojowy, przemy lenie i ubogacenie tego
wszystkiego, co przekazane.
Inaczej ma si rzecz z tym, który przy
dusze
swoja do poznania Prawa Najwy szego. Szuka b dzie
dro ci w ród starszych pokole ... zachowa
opowiadania ludzi znakomitych i wnika b dzie w
tajniki przypowie ci - wyszukiwa b dzie ukryte
znaczenie przys ów i zajmowa si b dzie zagadkami
przypowie ci
(Syr 39,1-3).
W tym procesie rozwoju nie brak nawet zaska-
kuj cych i gwa townych'zmian w stosunku do tego, co
dawne. Autor ksi gi Hioba nie waha si podwa
najbardziej tradycyjnego nauczania o staro ci jako
synonimie m dro ci:
Co do lat jestem m ody,
wy za jeste cie starzy,
stad si przel
em, strwo
em,
nie ujawni em swej wiedzy. Niech
mówi lata - my la em, podesz y
wiek jest rozumny.
Ale to duch w cz owieku, to Wszechmocnego
tchnienie go poucza. M dro nie z wiekiem
przychodzi, a prawo nie tylko starcom jest
znana
(Hiob 32,6-9).
Starsi, od których oczekiwano praktycznego
wskazania jak rozwi za rozliczne problemy ycia
codziennego, w jaki sposób wype ni Bo e przykazania,
czasami musz ust pi miejsca m odszym, którzy
poznali m dro
i to co sprawiedliwe oraz potrafi
przekaza to innym. Si a m dro ci przewa a nad
utart opini przekazan przez przesz
. Istota tra-
dycji (tzn. m dro , sprawiedliwo i Prawo) zostaje
zachowana, ale jej przekazicielem zamiast starego staje
si nowe.
24
25
3. KONSEKWENCJE PRAKTYCZNE
Do czego jest nam potrzebna ta gar my li o tra-
dycji w uj ciu starotestamentalnym? Wydaje si , e
mo e ona pomóc w zrozumieniu pewnych podsta-
wowych prawide obowi zuj cych w wiecie tradycji.
Niektórzy zarzucaj
e chrze cija stwo jest tradycyjne i
przestarza e, e nauczanie chrze cija skie nie nad
a za
post pem my li wspó czesnej. W odpowiedzi na to
mo na powiedzie , e chocia istota chrze cija stwa,
tzn. osobisty zwi zek z Bogiem nie jest uwarunkowana
czasem i jest równie aktualna we wszystkich epokach,
to jednak istnieje sta a potrzeba czuwania nad tym, aby
tradycja religijna nie zosta a zredukowana do
mechanicznego procesu przekazu S owa Bo ego. Musi
ona by raczej jego stopniowym ods anianiem,
rozwijaniem i wyja nianiem. S owo Bo e jest przecie
prawd Boga objawiaj cego si na przestrzeni ca ej
historii, który nie przestaje mówi z cz owiekiem. Nie
poprzestaje na objawieniu si w poj ciach i w j zyku
ciwym dla dawnych epok, ale pozwala ka demu z
nast pnych pokole wchodzi w zrozumienie
Objawienia we w asnym j zyku wraz ze wszystkimi
wynikaj cymi z tego konsekwencjami dla w asnego
ycia. Tradycji nie dziedziczy si ot tak po prostu po
przesz
ci. Pragn c j posiada , trzeba nad ni
pracowa i to nieraz z wielkim trudem (T.S. Eliot,
Tradition and the individual talent, 61). Je li si
chce
uczyni j swoj w asno ci , nale y nad ni samemu
pracowa . To ci
y proces zg bianie, ci
e
przemy lenie Objawienia na nowo. S owem Bo ym
mo na
na tyle, na ile si je przemy li, wed ug
swojej w asnej mentalno ci zwi zanej z aktualn kul-
tur , z konkretn szeroko ci geograficzn . Nie mo na
przy tym upada na duchu, e umys ludzki obejmuje
tradycj tylko w sposób stopniowy. Nie zawsze praca
nad tradycj przyniesie w rezultacie szybkie i pe ne
zrozumienie prawdy Bo ej. Czasami idzie si naprzód,
aby za chwil cofn
si w ró nych punktach do ty u.
Nieraz potrzeba sporo czasu, aby dostrzec ostateczny
post p w rozumieniu prawd Bo ych. W ko cu jednak
post p ten jest nieunikniony nie tylko w sposób
po redni, ale i w bezpo redni. Je li jest on prawdziwy,
wówczas po czy on w sobie to, co najlepsze z
przesz
ci z tym, co najlepsze we wspó czesno ci oraz
zachowa ci
, która jest spraw zasadnicz dla
ka dego, rzeczywistego rozwoju. Z drugiej strony
Biblia - mawia Brandstaetter -jest ywio em bez dna i
bez granic. Wci pozostaje niewyczerpana i ci gle
otwarta na nowe interpretacje, na nowe zg bienie. Jest
podobna do Boga. Nie pozwala, by j poznano i zg biono
do samego dna. Ka dy tekst Biblii wychodzi poza
bezpo redni kontekst historyczny i domaga si
interpretacji w dynamicznym procesie spotkania Boga
z cz owiekiem. Domaga si zrozumienia w kontek cie
wiary, poniewa w takim w
nie rodowisku
powstawa a Biblia. Poza tym kontekstem jest ona
zredukowana do zwyk ego dokumentu z przesz
ci.
Nie mo na zrozumie tekstu Biblii nie
27
26
wyszed szy niejako poza ten tekst. W tym za wychodzeniu
pomaga nie co innego jak w
nie tradycja.
II. JEZUS WOBEC "TRADYCJI STARSZYCH" (cz.
I)
Przypomnijmy sobie najpierw najwa niejsze
stwierdzenia poprzedniej katechezy, która stara a si
uzmys owi nam e:
- tradycja oznacza pewien nieuchronny proces, nie-
dny dla rozwoju ka dej cywilizacji, proces
przekazywania pewnych warto ci, oddawania
komu w opiek , ofiarowania komu czego , po-
wtarzania, nauczania ustnego lub na pi mie.
-
ustna tradycja w znaczeniu ogólnoludzkim jako
czynno "przekazywania" jakich umiej tno ci,
pami ci o wydarzeniach z przesz
ci,obyczajów,
zasad, sposobów my lenia i post powania, wie-
rze jest czym co znacznie poprzedza pismo. Zanim
cz owiek nauczy si sztuki pisania przekazywa
ustnie z pokolenia na pokolenie okre lone tre ci.
- zarówno ca kowite zerwanie z tradycj (modern-
izm, progresywizm), jak i zwyrodnia a tradycja
29
28
w postaci tradycjonalizmu, czyli nieuzasadnionego
kultu dla tego co dawne nie s procesami
pozytywnymi, ale raczej destrukcyjnymi, ponie-
wa zamkni tymi na rozwój.
-
w dziedzinie religijnej tradycja jest faktem niezb d-
nym, bez którego nie ma dzisiaj mo liwo ci do-
tarcia do wiary. W rzeczy samej tradycja wspiera
rozwój rozumienia Objawienia. Broni cz owieka
przed czepianiem si wyrwanych z kontekstu s ów
tekstu biblijnego, umo liwia harmonizacj Pisma
w. z nauk , filozofi , u atwia jej zrozumienie w
zmiennych warunkach ekonomicznych,
spo ecznych i politycznych. W
ciwie rozumiana
tradycja jest no nikiem religijnego post pu.
- tradycja towarzyszy nieustannie narodzinom Pisma
w., gwarantuj c ci
duchow Ludu Bo ego.
- w .judaizmie zbli onym czasowo do okresu po-
wstawania Nowego Testamentu istnieje rozró -
nienie mi dzy tradycj spisan (Tora Moj esza) a
tradycj ustna (ustawami ojców), które to roz-
ró nienie staje si jedn z przyczyn podzia ów
mi dzy ówczesnymi ydowskimi stronnictwami
religijnymi. Sadyceusze akceptuj tylko tradycj
spisan jako norm swojego post powania. Fa-
ryzeusze natomiast respektuj dodatkowo tradycj
ustn , czyli ustawy nie zawarte formalnie w
Prawie Moj esza (czyli w Pi cioksi gu).
1. JEZUS S OWEM BO YM
Skoro wiec wielokrotnie i wielu sposobami Bóg mówil
przez proroków, "na koniec w tych czasach przemówi do
nas przez Syna" (Hbr 1,1-2). Zes
bowiem Syna swego,
czyli S owo odwieczne, o wiecaj ce wszystkich ludzi, by
zamieszka w ród ludzi i opowiedzia im tajemnice Bo e
(por. ] 1,1-18). Jezus Chrystus wiec, S owo Wcielone,
"cz owiek do ludzi" pos any, "g osi s owa Bo e" (J 3,34) i
dope nia dzie a zbawienia, które Ojciec powierzy mu do
wykonania (por. J 5,36). Dlatego Ten - kto Jego widzi,
widzi te i Ojca (por. 14,9) - przez ca swoj obecno i
ukazanie si przez s owa i czyny, przez znaki i cuda,
zw aszcza za przez swoja mier i pe ne chwa y zmar-
twychwstanie, a wreszcie przez zes anie Ducha prawdy
doprowadzi Objawienie do ko ca i do doskona
ci oraz
potwierdza wiadectwem Bo ym, e Bóg jest z nami, by
nas wybawi z mroków grzechu i mierci i wskrzesi do
ycia wiecznego (DV 1,4).
Gdy mówimy o tradycji z punktu widzenia prze-
kazywanej tre ci, wówczas na pocz tku trzeba pod-
kre li , e tre ci tradycji nowotestamentalnej nie jest
jaka ideologia, filozofia, czy wiatopogl d, ale osoba.
W centrum przekazywanej tradycji stoi o s o b a
J e z u s a C h r y s t u s a . On sam wype ni to, co
zosta o przygotowane przez histori Izraela, poprzez
owa i czyny proroków, poprzez spisane S owo Bo e,
poprzez ustn tradycj , która rozwin a si dooko a
spisanego S owa Bo ego. One to przygotowa y
31
30
ówne zarysy, tego, co w Nim mia o zosta objawio-
ne.
On sam jest E w a n g e l i
(Mk 1,1)- On sam jest
wcielonym S owem Bo ym (Na poczgtku by o S owo a
owo by o u Boga i Bogiem by o S owo... Na wiecie by o
[S owo], a wiat sta si przez Nie... (J 1,10). On przy
pomocy s ów i czynów ukaza ludziom pe ni
Objawienia, przez to wszystko, co Jezus czyni i czego
naucza od pocz tku a do dnia, w którym udzieli przez
Ducha wi tego polece aposto om... (Dz 1,1-2). On sam
uto samia siebie z Ewangeli (a kto straci swoje ycie z
powodu mnie i Ewangelii, zachowa je - Mk 8,35; Nikt nie
opuszcza domu.., z powodu Mnie i z powodu Ewangelii -
Mk 10,29). Kto mnie zobaczy , zobaczy tak e i Ojca - J
14,9).
Wcze niej ani eli w nauczaniu, Ewangelia znajduje
swoje wype nienie w samej osobie Jezusa. Zanim by a
przepowiadana ustnie, ju g oszona poprzez s -. m
obecno S owa Wcielonego. St d bardziej ni nauk ,
Objawienie oznacza wcielenie Jezusa, od którego
wszystko zale y, od którego zale y ka da prawda
dotycz ca naszego zbawienia. W c i e l e n i e nie
jest niczym innym jak Objawieniem (epifania) Boga.
Przej ciem od stanu niewidzialnego do widzialnego, od
tego kogo mo na pozna tylko przy pomocy rozumu, do
tego, kogo poznajemy poprzez do wiadczenie. Od
poznawania do bezpo redniego spotkania z
cz owiekiem. Z tego tytu u narodzenie Jezusa jest
zapowiedziana równie jako Ewangelia ( k 2,10-11).
Zwa ywszy e Wcielenie Jezusa zbiera w sobie i
realizuje ca y plan zbawienia, w Chrystusie jest obecna
ca a i definitywna rzeczywisto zbawcza. Niczego
wi cej nie oczekujemy. Odt d warunkiem zbawienia
dzie poznanie Boga w jego Synu, którego do nas
pos
. Nowo , któr przyniós Jezus Chrystus nie
dopuszcza dodatków, ani uzupe nie . W Nim wiat sta
si nieodwo anie chrze cija ski. On te pozostaje na
zawsze centrum i si nap dow historii wiata. Z
Niego si wywodzimy. Na Niego jeste my
ukierunkowani. Dla niego yjemy.
2. JEZUS NAUCZYCIELEM
Jezus by nie tylko samym Wcielonym S owem
Boga, on by równie nauczycielem s ów, tj. przykaza
Boga. Ca e jego ycie by o po wi cone przepo-
wiadaniu Ewangelii, której by pierwszym heroldem
(Mk 1,14). Jego dzia alno nauczycielsk okre lona
jest w Nowym Testamencie nast puj cymi terminami:
mówi (Mt 5,22.28.32.39.44; Mk 2,11; 6,24.46), naucza
(diddskein - Mt 4,23; 5,2; 7,29), nakazywa (entellesthai -
Mt 11,1; 17,9; epitiman - J 13,34; 14,15,12; ), przepo-
wiada (kerissein - Mt 4,17-23; Mk 1,14.38), g osi Dobr
Nowin (ewangelizein -
k 4,18.21.43; 20,1), objawia
(faneroun - J 7,4; 17,6; 21,1.14). O ile jego aposto owie
nie b
nigdy przez Nowy Testament nazwani na-
uczycielami, tylko wiadkami, których zadaniem jest
dawanie wiadectwa (marty a), o tyle Jezus zosta
wyra nie i jednoznacznie okre lony greckim termi-
32
33
nem diddskalos, nauczyciel (Mt 8,19; 22,16.36), oraz
hebrajskim s owem rabbi (Mt 26,25.49; Mk 9,5; 10,51;
11,21; 14,45; J 1,38.49; 3,2; 4,31; 6,25; 9,2; 11,8; 20,16).
Jest jednocze nie dla ka dego spraw oczywist , e
mimo swej dzia alno ci nauczycielskiej Jezus nie
pozostawi po sobie jakiego podr cznika prawnego,
czy teologicznego. Jeden jedyny raz kiedy zanotowano,
e Jezus pisa , uczyni to akurat na piasku (J 8,6.8), jakby
chcia da do zrozumienia, e bardziej zale y mu na
zapisaniu jego s ów w sercach swoich uczniów (l Kor
9,2; 2 Kor 3,2-4) ni na papierze. Bardziej ni
pisaniem, Chrystus objawi Boga i siebie samego y-
wym s owem i czynem (DV 17). Swoim przepowia-
daniem i dzia alno ci da pocz tek nowej tradycji.
3. NAUCZANIE JEZUSA O TRADYCJI
Cz sto zwraca si uwag na to, e metoda na-
uczania Jezusowego przypomina metod nauczania
rabinackiego. Zak ada to e i on - podobnie jak po-
zostali nauczyciele ydowscy - musia zaj
stanowisko
wobec Prawa spisanego i Prawa niepisanego. W
najbardziej bezpo redni sposób problem ten zosta
podj ty przez Pana Jezusa i zrelacjonowany przez
ewangelist Marka 7,1-13 (Mt 15,1-9) w mowie o tra-
dycjach faryzejskich. Przytoczmy tutaj ten tekst, od
którego interpretacji wiele zale y:
Faryzeusze bowiem i w ogóle ydzi, trzymaj c si
tradycji starszych (paradosis ton presbiteron), nie jedz ,
je li sobie r k nie obmyj , rozlu niaj c pie , l [gdy
wróc ] z rynku, nie jedz , dopóki si nie obmyj . Jest
jeszcze wiele innych [zwyczajów], które przej li i których
przestrzegaj , jak obmywanie kubków, dzbanków, naczy
miedzianych.
Zapytali Go wiec faryzeusze i uczeni w Pi mie: "Dla-
czego Twoi uczniowie nie post puj wed ug tradycji star-
szych (kata ten parddosin ton presbiteron), lecz jedz nie-
czystymi r kami?"
Odpowiedzia im: "S usznie prorok Izajasz powiedzia o
was, ob udnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie
wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci
Mnie na pró no, ucz c zasad podanych przez ludzi."
Uchylili cie przykazania Bo e (ten entolen tou Theou), a
trzymacie si ludzkiej tradycji (ten paradosin ton an-
thropon)... "Umiecie dobrze uchyla przykazania Bo e (ten
entolen toQ Theou), aby swoja tradycj (ten parddosin
hymon) zachowa "...! znosicie s owo Bo e (ton lógon tou
Theou) przez wasz tradycje (te paradósei hymón), któr -
cie sobie przekazali (Mk 7,3-13).
We wst pnej uwadze do tego tekstu wypada
przypomnie - co zreszt zosta o ju powiedziane w
poprzedniej katechezie - e dla sporej cz ci ów-
czesnego judaizmu tradycja to zarówno Prawo spisane
(Tora), jak i Prawo przekazywane ustnie. To zarówno
ród o, jak i wyp ywaj cy z niego strumie . Tak jak
ca e Prawo (Tora) Moj esza pochodzi z Synaju, tak te
najmniejsze pouczenie pochodzi od Moj esza i zosta o mu
dane na Synaju (Rabbi Akiba, Talmud bab., Nidda 45 a).
jednak uwag trzeba mi koniecznie umie ci zaraz na
wst pie, e Bóg uzna za w
ciwe, by jedne
35
34
prawa oznajmi sam osobi cie, a drugie za po rednictwem
proroka Moj esza... W tych warunkach prawa, które oz-
najmi Bóg sam bezpo rednio, s nie tylko prawami, lecz
tak e g ównymi zasadami poszczególnych przykaza , gdy
tymczasem prawa wyg oszone za po rednictwem proroka
(Moj esza) sprowadzaj si wszystkie do tamtych praw
pierwszych (Filon, O dekalogu 19). W tym wietle "tra-
dycje starszych" oznaczaj niespisane ustawy, które
by y przekazywane osobi cie od Boga przez starszych
drog ustnego nauczania.
Po Moj eszu i po Jozuem, S dziach, prorokach,
tzw. Ludziach Wielkiej Synagogi a do rabinów czasów
Jezusowych i nast puj cych po Jezusie, "starsi", czyli
presbiteroi byli trzecim narz dziem przekazu religijnej
tradycji (Aboth 1,1). Dla faryzejskiego rabini-zmu a
tak e dla sporej cz ci dzisiejszego religijnego
judaizmu niepisane ustawy mia y t sam wag i t
sam moc obowi zuj
co Prawo spisane (Tora) Moj-
esza (Filon Aleks., Spec.leg., 111,7; Saadija Gaon, Sep-
her ha-Emunot weha-De'ot, Wst p i rozd. 3). Co do
autorytetu nie istnieje adna ró nica, poniewa jedno i
drugie dotar o do nas przez r ce naszych przodków (Ab-
raham Ibn Ezra, Wst p do Komentarza do Piecioksie-
gu, 2).
Nie mo na jednak nie zauwa
, e jednocze nie
ten sam judaizm by przekonany, i im bli ej kto
znajduje si Synaju, tym ja niejsze jest jego rozumienie
praw. Im dalej jest od ród a, tym trudniejsze mo e sta
si zrozumienie Objawienia, mimo tego, e wszelkie
nowo ci wprowadzone przez tradycj nie
spisan nie mog y sta w sprzeczno ci z Prawem
spisanym. Ich zadaniem by o sta na stra y Prawa
spisanego. Paradosis, halacha by a uwa ana w
nie za
ot okalaj cy i strzeg cy Prawa Moj esza (Aboth
3,13). P ot ten rozrasta si wraz z up ywem czasu i z
oddaleniem od Synaju, tak e w ko cu okaza o si , e
wi ksza cze Prawa zosta a przekazana ustnie, a tylko
ma a cze na pi mie (Talmud bab., Gittin 60b).
eby si
o tym przekona wystarczy porówna wydanie
Pi cioksi gu z jakimkolwiek z wielotomowych wyda
Talmudu.
Uzmys owienie sobie zasady równo ci i równej
godno ci Prawa spisanego z niepisanymi ustawami
nie oznacza, e ta zasada nie zosta a nigdy zakwe-
stionowana przez sam judaizm. Poddawali j w w t-
pliwo sadyceusze, podwa ali redniowieczni Karai-
ci, a we wspó czesnych czasach czyni o to ydowskie
wiecenie, jednak.nie tyle w sensie reakcji przeciwko
samej niepisanej tradycji, ile raczej jako sprzeciw
przeciwko narastaj cemu tradycjonalizmowi judai-
zmu ortodoksyjnego, który poprzez swoje zasklepienie
(na kszta cenie, na ruchy spo eczne) zamyka si
ca kowicie na wiat zewn trzny.
Wed ug dawniejszych komentarzy do tekstu
ewangelisty Marka (7,1-13) "tradycje starszych" ro-
zumiano z gruntu negatywnie, jako przeszkody na
drodze do prawdziwej pobo no ci, poniewa nak a-
da y one na ludzi ci ar nie do uniesienia ( k 11,46.52;
Mt 23,4.13; Dz 15,10), oraz wynalaz y metody na omi-
janie przykaza boskich. Tylko specjali ci ("uczeni w
36
37
Pi mie") byli w stanie porusza si w g szczu ustaw
(micwot) wydedukowanych przez "starszych", podczas
gdy prosty lud z braku dostatecznej wiedzy uwa
si i
by traktowany jako przekl ty przez Boga (A ten t um,
który nie zna Prawa jest przekl ty - J 7,49), niezdolny do
osi gni cia usprawiedliwienia w oczach Bo ych.
Wskutek niepisanych tradycji ludzie czcili Boga tylko
zewn trznie (wargami), podczas gdy ich wn trze (serce)
dalekie by o od Boga (Pwt 6,5). W tym fragmencie Pan
Jezus - podobnie jak wcze niejsi prorocy - mocno
przeciwstawi "serca" "ustom" (podobnie l J 4,19-21).
Podczas gdy On przyszed , a eby "wype ni " Prawo
(Mt 5,17), faryzeusze "znosz " Prawo Moj esza (Mt
15,6). W tym samym duchu interpretowano równie
inne wypowiedzi Jezusowe na temat postawy
faryzeuszów ( k 11,37-43) i ci
kie "biada"
skierowane przeciwko ich praktykom w Mt 25,13-27.
.W podobnym duchu - o zniesieniu Prawa Bo ego
przez ludzkie ustawy - b dzie wypowiada si pó niej
tradycja apokryficzna mówi c o czasach ostatecznych
(TestAs 7,5; Test Lew 10,3; 14,4; 16,2; Teslss 6,1; CD 4
n; Jub 23,19-21. ród em dla tego rodzaju wypowiedzi
móg by tekst Izajasza proroka (Poniewa lud ten
zbli a si do Mnie tylko w s owach, i s awi Mnie tylko
wargami, podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie;
poniewa cze jego jest dla Mnie tylko zwyczajem
(micwot) wyuczonym przez ludzi, dlatego ... zginie
dro jego my licieli - Iz 29,13).
Takie by o stanowisko dawnej egzegezy. A jakie
jest stanowisko wspó czesne? Dzisiaj opiera si ono
na przekonaniu, e u Marka tekst o "tradycji starszych"
nie wyra a pot pienia dla samej ywej tradycji jako
takiej, która jest doceniana i szanowana przez Pana
Jezusa, który w czasie Przemienienia Chrystus ukazuje
si razem z Moj eszem i Eliaszem, symbolizuj cymi
Prawo i Proroków. Nie s
cie, e przyszed em znie
Prawo albo Proroków. Nie przyszed em znie , ale
wype ni . Do wielu praw i przepisów Jezus da swój
asny komentarz, nieobecny w Prawie ani w Pro-
rokach. Swoim uczniom b dzie nakazywa s uchanie
nauczania faryzeuszów, którzy przecie pos ugiwali si
tradycjami niespisanymi, nie ka e im jedynie na-
ladowa ich z ego post powania (Mt 23,2-3). Pos u-
guj c si metod rabinack wyprowadzi z cytatów
starotestamentalnych ca kiem nowe zastosowania. On
raczej nawi zuje tylko do dawnych napomnie pro-
rockich, domagaj cych si pierwsze stwa wn trza nad
stron zewn trzn w religijno ci. Mi
ci pragn , nie
krwawej ofiary, poznania Boga bardziej ni ca opale (Oz
6,6). Wed ug tych napomnie w autentycznej re-
ligijno ci nale y zwraca uwag najpierw i przede
wszystkim na to co nale y do istoty sprawy, a dopiero
potem na sprawy drugorz dne. Odwo uj c si do cz sto
powtarzaj cego si w Pi mie w. sposobu wyrazu Pan
Jezusa nie tyle pragnie wyeliminowa jeden z dwóch
elementów porównywanych, nie chce przekre li
tradycji starszych i zachowa wy cznie Prawo
Moj esza (jak sadyceusze). On raczej zwraca uwag
na stopniowanie, na prymat. Na wn trze, które winno
inspirowa zewn trzn postaw cz owieka bo ego.
39
38
Nie chce przez to wcale eliminowa zewn trznego
wyrazu wiary. Zwraca jedynie uwag na to, e stronie
zewn trznej musi odpowiada duch. Gdzie nie ma
ducha prawego, wszelkie zewn trzne gesty religijne
stanowi jedynie pozory i nie prowadz do
wewn trznego pokoju i do zbawienia.
III. JEZUS WOBEC „NOWEGO" (cz. II)
W poprzedniej katechezie starali my si przed-
stawi stanowisko Jezusa Chrystusa wobec tzw. "tra-
dycji starszych" (paradosis ton presbiteron). Nawi zuj c
do rozdz. 7 z Ewangelii w. Marka o obyczajach fa-
ryzeuszów, w którym Pan Jezus wiadomie przeciw-
stawia przykazania Bo e ludzkim tradycjom podkre-
lili my najpierw, e to przeciwstawienie nie oznacza o
przekre lenia potrzeby tradycji samej w sobie, ale
raczej przekre lenie formalizmu religijnego. Pan Jezus
nie by sadyceuszem, z gruntu eliminuj cym warto
obowi zuj
tradycji. On nie przekre la w niczym
warto ci tradycji, w której zreszt sam zosta
wychowany, lecz wyst powa przeciwko jej wy-
naturzonym kszta tom. Wyst powa przeciwko hipo-
kryzji, która spraw istoty religii (ducha) traktuje w
sposób drugorz dny a sprawy drugorz dne (obyczaje)
traktuje jako pierwszoplanowe. Przeciwko tradycji,
która zamiast s
, stara si zapanowa nad Prawem
Bo ym. Przeciwko tradycji, która bardziej dba
i
41
40
o form , ani eli o ducha, który powinien j o ywia .
Obstawanie przy tego rodzaju zdeformowanej tradycji
prowadzi do ob udy, do lekcewa enia samego Prawa
Bo ego. Uczniowie Jezusa b
zwraca przede
wszystkim uwag na Ducha wi tego, który o ywia i
nadaje sens prawdziwej tradycji.
1. NOWO
EWANGELII
Jest oczywiste, e problematyki relacji Jezusa do
tradycji nie da si zamkn
w jednej katechezie. Dla-
tego teraz pragniemy kontynuowa ten sam temat,
rozwa aj c go dalej od nieco innej strony. Chcemy
mówi o r e l a c j i J e z u s a do n o w o - c i.
Mówili my o tym, e bardziej ni pisaniem, Jezus
objawi Boga i siebie samego s owem i czynem (DV
17). Zarówno jego s owa jak i jego czyny da y z pew-
no ci pocz tek nowej tradycji, która w nowy sposób
zinterpretowa a hebrajskie Pisma wi te (Mt 7,14-23).
Jezus wprowadzi innowacje do dawnego nauczania
starszych. Jego nauka jest okre lana jako "nowa", w
przeciwie stwie do nauczania starszych. Nowa tak e
dlatego, e uczy on z moc , potwierdzaj c swoj
nauk cudownymi znakami. Jak ten, który ma •w adz
(Mk 1,22.27). A wszyscy si zdumiewali, tak e jeden
drugiego pyta : Co to jest? Nowa jaka nauka (didache
kaine) z moc (kat'exousian). Nawet duchom nieczystym
rozkazuje i s mu pos uszne(Mk 1,27; por. 2,1-12; 3,1-6; 7,1-
13; Dz 17,19). Za wyj tkiem mieszka ców
rodzinnego Nazaretu (Mt 13,53-58), ca a dzia alno
Jezusowa by a odczytywana przez ówczesnych ludzi
jako co zupe nie n o w e g o (Mt 7,28-29). Podczas
gdy Prawo zosta o nadane przez Moj esza, aska i prawda
przysz y przez Jezusa Chrystusa (J 1,17).
Nowym jest nauczanie Jezusa (Mt 9,17), nowym
dzie jego przymierze ( k 22,20; l Kor 11,25). Dzi ki
jego nauczaniu ten, kto wierzy w niego, staje si nowym
stworzeniem (2 Kor 5,17; Ef 4,24). yd i poganin staj
si nowym cz owiekiem (Ef 2,15), aby z dwóch
[rodzajów ludzi] stworzy w sobie jednego cz owieka,
wprowadzaj c pokój, i [w ten sposób] jednych, jak i drugich
znów pojedna z Bogiem, w jednym ciele, przez krzy (Ef
2,15-16). Odt d wszystko ma by czytane, rozumiane i
prze ywane w wietle tej nowo ci, która osi gnie swoje
doskona e wype nienie w niebie (Ap 21,5). Odt d im
bardziej zanurzamy si w
niezg bione bogactwo
Chrystusa (Ef 3,8), tym atwiej wierzymy, e Jezus jest
jednocze nie kontynuacj , wype nieniem i nowo ci
historii zbawienia. Kontynuacj , poniewa jest
objawieniem jednego i tego samego Boga, który
ukazuje si ka demu kto pragnie zosta zbawiony.
Poniewa
dary aski i wezwanie Bo e s nieodwo alne
dla ydów, którzy ze wzgl du na wybranie w dalszym
ci gu s przedmiotem Bo ej mi
ci (Rz 11,29).
Dope nieniem, poniewa dla dokonania pe ni czasów
wszystko ma si na nowo zjednoczy w Chrystusie, jako
owie (Ef 1,10). Chrystus poszerzy Lud Bo y. Chrystus
jest naszym pokojem, który zburzy mur podzia u
mi dzy ydami i narodami (Ef). On tak poszerzy
42
43
duchowe granice Ludu Bo ego, e dzisiaj wszyscy
mog uwa
histori Abrahama, za w asn histori . e
wszyscy mog uwa
si za cz onków jednej wielkiej
rodziny ludzkiej, za dzieci jednego Boga.
Pan Jezus nie tylko powtarza dawne teksty Pism
wi tych, On je stopniowo ods ania, wyja nia ich zna-
czenie. Bardzo pouczaj cy w tym wzgl dzie jest tekst
Ewangelii Mateuszowej: Nikt nie przyszyiua aty z su-
rowego sukna do starego ubrania, gdy ata obrywa ubranie i
gorsze robi si przedarcie. Nie wlewa si te m odego
wina do starych buk aków. W przeciwnym razie buk aki
kaj , wino wycieka, a buk aki si psuj . Raczej m ode
wino wlewa si do nowych buk aków, a tak jedno i drugie
si zachowuje (Mt 9,16-17). W tamtych czasach wina
nie trzymano w butelkach, ale w dzbanach, albo w
workach ze skóry (buk akach). Nowe wino wlane do
skórzanych worków wci
jeszcze fermentowa o a
wydobywaj ce, si z niego gazy napr
y skór . Je li
worek by nowy, wówczas skóra posiadaj c pewn
elastyczno napr
a si , ale nie p ka a. Skórzany
worek wytrzymywa ci nienie i nie ulega uszko-
dzeniu. Je li jednak worek by stary a jego skóra od
dawna ju utraci a swoj elastyczno
, wówczas nie
wytrzymywa ci nienia fermentuj cego wina i p ka .
2. KONSEKWENCJE NOWO CI
Co wynika z tekstu? Z pewno ci zak ada on
przynajmniej dwie sprawy; najpierw zwraca uwag na
ca kiem naturaln dynamik nowego, potem na
n i e m o
n o
p o g o d z e n i a s t a r e go z
n o w y m.
Nowo niesie ze sob w sposób naturalny d y-n a
m i k , podobnie jak m ode, fermentuj ce wino, które
burzy si i szumi, wprowadzaj c chwilowe zachwianie
równowagi, dotychczasowej stabilizacji, porz dku i
adu. Z czasem jednak i ono si wyklaruje. Osady
opadn na dno a dojrza y napój stanie si bardziej
klarowny, wino dojrzeje a w ko cu i ono stanie si
kiedy starym i - je li przechowywane w odpowiednich
warunkach - w miar up ywu lat coraz warto ciowszym
winem. Wewn trzna si a prawdziwej a nie pozornej
nowo ci doprowadzi w ko cu do wytworzenia
dojrza ej i wypróbowanej warto ci.
Wewn trznej mocy nowo ci przeciwstawia si
s t a r e . Tego rodzaju proste ogólnoludzkie do-
wiadczenie jest potwierdzone tak e w naszych cza-
sach. Równie dzisiaj wielu ludzi dzia a w gruncie
rzeczy wed ug tych samych prawide . Ka
now
nauk uwa aj za niedopuszczaln , poniewa jest nowa.
Na wiele rzeczy patrz z podejrzliwo ci , poniewa s
to sprawy nowe. Je li pojawia si jaka nowa idea,
jakakolwiek zmiana, od razu reaguj sprzeciwem.
Dajmy sobie z tym spokój, tego nigdy nie by o. Niech
do nowego zdaje si przenika wszystkie dziedziny
ycia, czasami tak e ycie Ko cio a. Nikt nie chce
dobrowolnie, bez alu pozostawi tego, co dla pokole
stanowi o ród o pociechy i ufno ci. Woli pos ugiwa
si j zykiem sprzed dwustu lat, chocia zdaje sobie
spraw z tego, e nie jest on adekwatny
45
44
i nie wychodzi naprzeciw potrzebom wspó czesnego
cz owieka.
Tego rodzaju zachowanie nazywamy tradycjona-
lizmem. Tradycjonali ci nie s stworzeni na misjo-
narzy. Pod pozorem gorliwej troski o stare, zachowuj
si tak, jakby w istocie nie zale
o im na szerzeniu
Ewangelii. Wol chroni skarby swojej wiary przed
skalaniem w cieniu ko cio ów ni ukazywa je w pe -
nym wietle, wychodz c z nimi ku wiatu. Mo na by
rzec, e brak im ufno ci we wszechmoc Bo
.
Tradycjonalista zdecydowanie nie lubi w tpliwo ci,
dlatego dra ni go "twórczy niepokój" w Ko ciele.
Tymczasem jednak wiat si rozwija a jego ro-
zumienie poszerza si . Sama za historia ludzko ci to
dzieje czasami powolnego, innym razem raptownych
przemian i wch aniania n o w y c h idei, nowego
sposobu wyra ania ich w czynie. W pewnych
momentach, gdy czas ku temu dojrzeje, nadchodzi nie
tylko potrzeba, ale i nieuchronno wprowadzenia
"nowego". Nachodz chwile, kiedy stare nie wytrzy-
muje ju próby czasu, kiedy nieodwo alnie potrzeba
odnowy. Kiedy formy nabo
stw, dokumenty, formy
pobo no ci, dzia alno spo eczn Ko cio a i sposób
ycia ka dego chrze cijanina trzeba koniecznie
odmieni tak, aby by on w stanie na nowo przemienia
wspó czesno , w przeciwnym razie Ko ció stanie si
anachroniczny i niezrozumia y.
Je li ludzie pragn zachowa
ywotno swojej
wiary musz koniecznie przemy le j na swój sposób
w swoim w asnym czasie. Wed ug mentalno ci zwi -
zanej z aktualn kultur , z konkretn szeroko ci geo-
graficzn . Na tym bowiem polega historyczne uwa-
runkowanie umys u ludzkiego, e obejmuje on pra-
wd w sposób cz
ciowy i stopniowy. Kto nie chce
przemy le swojej wiary i nieustannie jej odnawia a
zadowala si jedynie dawnymi stereotypami, ten nie
ma swojej w asnej historii, a tylko seri migawek
nast puj cych po sobie bez adnego zwi zku. Nie
mo e doj
do tego, aby Ko ció sta si instytucj
yj
tylko przesz
ci i tylko dla zachowania prze-
sz
ci. Wi kszo z przemian musi wywalczy sobie
swoje miejsce mimo opozycji starego. Inaczej nie by-
oby ywego Ko cio a, sk adaj cego si z ywych ludzi.
3. CHWILOWE ZAWIESZENIE TRADYCJI
W tym momencie mo e si zrodzi spontaniczne
pytanie: Skoro rzeczywi cie Pan Jezus uznawa warto
i powag tradycji, to dlaczego sam jej nie zachowywa i
dlaczego zezwala , aby tak e jego uczniowie od niej
odchodzili. Dlaczego uczniowie Jezusowi, podobnie jak
On sam, nie przestrzegali tradycji starszych, nie po cili,
nie spo ywali posi ków obmytymi wed ug faryzejskich
przepisów r kami, skoro przecie np. post razem z
ja mu
i modlitw nale
do trzech g ównych
pobo nych uczynków religijnego yda? Odpowied
jest bardzo prosta a znajdujemy j w s owach
Jezusowego porównania:
47
46
podeszli do niego uczniowie Jana i zapytali:
Dlaczego my i faryzeusze du o po cimy, Twoi za ucz-
niowie nie poszcz ? Jezus im rzek : Czy go cie weselni
mog si smuci , dopóki pan m ody jest z nimi? Lecz
przyjdzie czas, kiedy zabior im pana m odego, a wtedy
po ci (Mt 9,14-15; por. Mk 2,19-20).
Zamiast przekre lenia tradycji, w tek cie tym
mowa raczej o czasowym i jedynym w swoim rodzaju
z a w i e s z e n i u t r a d y c j i ze wzgl du na
obecno Chrystusa. Czas obecno ci Pana Jezusa na
ziemi by okresem zawieszenia tradycji. Jest on
porównywany do czasu wyj tkowej rado ci panuj cej
podczas uroczysto ci weselnej, kiedy to nie ma miejsca
dla smutku. ydowskie wesele by o dla jego
uczestników okresem wyj tkowo uroczystym i
radosnym. M odzi nie udawali si w adn podró
po lubn , ale przez ca y tydzie po weselu ich dom by
otwarty dla go ci a ludzie pro ci i biedni mieli w nim
pod dostatkiem jedzenia i picia. Jezus jest
porównywany do ziemskiego nowo
ca a jego ucz-
niowie do przyjació oblubie ca. Kiedy si oddali,
kiedy zostanie zabity i wróci do Ojca, a jego uczniowie
stan w obliczu jego fizycznej nieobecno ci, wówczas -
do czasu jego ostatecznego powrotu - ponownie
przyjdzie czas na posty. Ca y czas wspólnoty po mierci
Jezusa Chrystusa jest czasem postu (Schweizer). Ponownie
wróci czas przestrzegania tradycji. Lecz przyjdzie czas,
kiedy zabior im pana m odego, a wtedy b
po ci . Po
odej ciu Chrystusa, uczniowie znowu b
podobni do
tych, którzy ze swego skarbca wydobywaj rzeczy
nowe i stare (Mt 13,52). W judaizmie "stare" oznacza o
Prawo Moj esza (Tor ), "nowe" natomiast nic innego
jak nauczanie rabinów. W zupe nie podobnym duchu
wypowiada si Pan Jezus, kiedy okre la rol chrze-
cija skich uczonych w Pi mie (by mo e Mateusz
okre la w tym tek cie swoje w asne zadanie): ka dy
uczony w Pi mie, który sta si uczniem Królestwa Nie-
bieskiego, podobny jest do Ojca rodziny, który ze swego
skarbca wydobywa rzeczy stare i nowe (Mt 13,52).
Znowu nadejdzie czas, kiedy zostanie podj ta
droga któr kroczy m drzec Pa ski: Tym wszystkim jest
ksi ga przymierza Najwy szego, Prawo, które da nam
Moj esz...Pierwszy nie sko czy go poznawa , podobnie
ostatni do dna go nie zg bi ., gdy my l jego pe niejsza
jest ni morze, a rada g bsza ni Wielka Otch
... Po-
wiedzia em: "Nawodni mój ogród i nasyc moj rol "
Oto moja odnoga sta a si rzek , a rzeka moja - morzem.
Nadto sprawi , e nauka wieci b dzie jak zaranie i uka e
si jak najdalej. Owszem, wylej nauk jako proroctwo i
przeka j pokoleniom na wieki. Patrzcie, e nie tylko
dla samego siebie si natrudzi em, lecz tak e i dla tych
wszystkich, którzy jej szukaj
(Syr 24,23-34). Jezus nie
zuba a ycia, on je wype nia i ubogaca.
Dla Mateusza nowo Chrystusowa to przede
wszystkim wielkie dzie o o d n o w y wszystkich
stworze . Chrystus, przynosz c siebie samego, przyniós
wiatu wszelk nowo
w. Ireneusz). Z tego powodu
Ko ció zach ca nas, aby my jako oczyszczeni ze wszy-
stkiego, co stare, mogli sta si nowymi stworzeniami.
Je eli wi c kto pozostaje w Chrystusie, jest nowym stwo-
49
48
eniem. To, co dawne, min o, a oto wszystko sta o si
nowe (2 Kor 5,17). Teraz wi c, gdy cie Boga poznali i, co
wi cej, Bóg was pozna , jak e mo ecie powraca do tych
bezsilnych i n dznych ywio ów, pod których niewol znowu
chcecie si podda ? (Ga 4,9).
IV. JEZUS WYPE NIENIEM PRAWA (cz. III)
W poprzedniej katechezie przedstawili my w za-
rysie stosunek Jezusa do „nowego" i przy tej okazji
zwrócili my uwag na to e:
- nauka Jezusowa,podobnie jak ka de m ode wino,
nios a ze sob zdecydowan nowo (Mt 9,16-17),
- Pan Jezus, jak ka dy dobry uczony w Pi mie,
wydobywa ze skarbca swego nauczania nie tylko
"rzeczy nowe", ale i "rzeczy stare", tzn. odwo uje
si zarówno do Prawa niespisanego jak i do Prawa
spisanego, czyli do Tory,
- okres ycia Jezusa na ziemi, od urodzenia w Bet-
lejem a do jego mierci na krzy u, ze wzgl du
na rado z obecno ci Mesjasza, oznacza dla jego
uczniów czasowe zawieszenia niektórych prze-
pisów prawa niepisanego.
Dla dope nienia tego obrazu pragniemy teraz po-
ruszy z czony z poprzednim temat "Jezus wype -
nieniem Prawa". Przy tej okazji dotykamy nie-
uchronnie niezwykle dra liwej kwestii w dialogu
51
50
chrze cija sko- ydowskim. Przecie prawo, a w
szczególno ci jego wype nienie, stanowi o i stanowi
nie tylko cz
rozwa
o tradycji w chrze cija -
stwie, ale i czasami przedmiot najgor tszych sporów
mi dzy religijnymi ydami a chrze cijanami.
1. NAUCZANIE JEZUSA
W fundamentalnej dla tego tematu wypowiedzi
Pan Jezus wyja nia: Nie s
cie, e przyszed em
z n i e
Prawo albo Proroków. Nie przyszed em
znie , ale w y p e
n i
(plerdsai). (Mat 5,17)
Z pewno ci wielu zauwa y, e w tym zdaniu, w
którym Jezus wyrazi swoj wierno wobec Prawa
Moj esza kluczowym terminem jest s owo "wype ni ".
Co dok adnie oznacza ono w Pi mie w? Grecki
czasownik pleroun, a obok niego telein, lub teleioun,
oznacza najpierw nape ni co jak tre ci (np. sie
rybami, serce smutkiem), co urzeczywistni
(S owo,
które wychodzi z ust moich, nie wraca do mnie bezowocnie
- Iz 55,11), spe ni czynem (pro
, prawo). Poza tymi
równie doprowadzi co do ko ca (Mk 1,15), nape ni
co nowym sensem, nowym duchem, co niedoskona ego
doprowadzi do doskona
ci, da czemu pe en wyraz
(Ga 5,14), osi gn szczyt, wielo stre ci w jednym (Bo
ca e Prawo wype nia si w tym jednym nakazie: "B dziesz
mi owa ..." Ga 5,14).
Najbli szy kontekst Mateuszowego tekstu po-
twierdza obecno s owa "wype ni " w przynajmniej
pi ciu znaczeniach:
Najpierw b dzie to prawdziwe i nieodwo alne
u r z e c z y w i s t n i e n i e si tego, co
zosta o zapowiedziane w Prawie. Zaprawd , za-
prawd powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie
przemin , ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni
si w Prawie, a si wszystko spe ni (Mt 5,18). Wy-
pe nienie b dzie oznacza
w tym wypadku co
wi cej, ani eli proste urzeczywistnienie si tego,
co by o przewidziane. Wype nienie S owa Bo ego
wykracza daleko poza to, co mo na by o sobie
wyobrazi . W procesie tym, oprócz ci
ci, mamy
równie do czynienia z przej ciem na zupe nie
inn p aszczyzn . Tak np. Chrystus jest
wprawdzie nast pc ziemskiego króla Dawida,
ale jego królestwo nie jest z tego wiata (J 18,36-
37). Jest now
wi tyni , ale nie zbudowan lu-
dzkimi r kami (Mk 14,58).
Nast pnie chodzi o czynne w y k o n a n i e
nakazów Prawa: Ktokolwiek wiec zniós by jedno z
tych przykaza , cho by najmniejszych, i uczy by tak
ludzi, ten b dzie najmniejszy w królestwie nie-
bieskim. A kto je wype nia i uczy wype nia , ten
dzie wielki w królestwie niebieskim (Mt 5,19). Dalej
idzie o jeszcze d o s k o n a l s z e
w y k o n a n i e Prawa: Bo powiadam wam: Je li
wasza sprawiedliwo nie b dzie wi ksza ni uczonych w
Pi mie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa
niebieskiego (Mt 5,17-20). W oczach wspó czesnych
mu ydów Jezus zdawa si wyst powa jako
rabin, który doskonale zna Prawo Moj esza
52
53
i wype nia je z pobo no ci . Argumentowa na
sposób rabinacki. Wydawa o si wi c, e pragnie
pój podobn drog , jaka zosta a wybrana przez
wielu pobo nych ydów, to jest drog doskona-
ego wype nienia Prawa, nie tylko wed ug litery,
ale wed ug ducha.
- Chrystus w ko cu nie tylko pomaga nam w le-
pszym zrozumieniu Prawa Bo ego, On sam jest
doskona ym i pe nym S
o w e m Bo ym, czyli
tak e doskona ym Prawem. On jest
owem, które
sta o si cia em i zamieszka o miedzy nami" (J 1,14).
On jest "pierwszy i ostatni, i yj cy (Ap 1,18).
- W dalszej kolejno ci b dzie to k l u c z , mi
,
dzi ki której staje si mo liwe zrozumienie i wy-
pe nienie ca ego Prawa: 'Nauczycielu, które przy-
kazanie w Prawie jest najwi ksze? .. B dziesz mi owa
Pana Boga swego... To jest najwi ksze i pierwsze.
Drugie podobne jest do niego: B dziesz mi owa swego
bli niego jak siebie samego. Na tych dwóch przyka-
zaniach opiera si ca e Prawo i Prorocy (Mt 22,40).
Pan Jezus potwierdza przykazanie, które le y u
podstaw tradycji Izraela (Kp 19,18; Dekalog). Kto
bowiem mi uje bli niego, wype ni Prawo (Rz 13,8;
Rz 13,10; Ga 5,14). Mi
jest wype nieniem Prawa
(Rz 13,10). W tym sensie najpe niejszym wyrazem
tej mi
ci a jednocze nie najdoskonalszym
wype nieniem Prawa b dzie mier Jezusowa na
krzy u, przypiecz towana s owami: Wykona o si
(tetelestai) (J 19,30).
Jezusowej interpretacji Prawa nie da si zrozumie
wy cznie w kategoriach jednej z proponowanych i
mo liwych do przyj cia lub odrzucenia interpretacji
rabinackich. Istnieje zdecydowana odmienno mi dzy
Jezusowym a rabinackim podej ciem do Prawa. On nie
odwo uje si do tradycyjnych autorytetów, jak to
czynili rabini, ale powo uje si na swój w asny
autorytet. Nie zadowala si rol komentatora Prawa. On
ze wszech miar chce by prawodawc . Uczy ich
bowiem jak ten, który ma w adze, a nie jak ich uczeni w
Pi mie (Mt 7,29; Mk 1,22).
Mimo tego wszystkiego sam Pan Jezus uwa
siebie w dalszym ci gu za kogo , kto nie podlega
Prawu. W sprawie podatku wi tynnego powie a zatem
synowie s wolni. eby my jednak nie dali im powodu do
zgorszenia., we i daj im za mnie i za siebie (Mt 17,24-
27). Do tego stopnia uwa
si za wolnego od
Prawa,. e powo uj c si na Bo y autorytet czu si
uprawnionym do proponowania jego nowej wyk adni,
(np. w odniesieniu do szabatu, zakazanych potraw,
oczyszcze , postów). Nie mog po ci jak d ugo pana
odego maj u siebie (Mk 2,19). Nzc nie wchodzi z
zewn trz w cz owieka, co mog oby uczyni go nieczystym;
lecz co wychodzi z cz owieka, to czyni cz owieka
nieczystym... Tak uzna wszystkie potrawy za czyste
(Mk 7,15.19). Owa wolno , objawiaj ca si w d
-
no ci do nowej wyk adni ukaza a si je sz c ze
wyra niej w Kazaniu na Górze:
yszeli cie, e powiedziano przodkom: "Nie zabijaj", a
kto by si dopu ci zabójstwa podlega sadowi.
55
54
i wype nia je z pobo no ci . Argumentowa na
sposób rabinacki. Wydawa o si wi c, e pragnie
pój podobn drog , jaka zosta a wybrana przez
wielu pobo nych ydów, to jest drog doskona-
ego wype nienia Prawa, nie tylko wed ug litery,
ale wed ug ducha.
- Chrystus w ko cu nie tylko pomaga nam w le-
pszym zrozumieniu Prawa Bo ego, On sam jest
doskona ym i pe nym S o w e m Bo ym, czyli
tak e doskona ym Prawem. On jest
owem, które
sta o si cia em i zamieszka o miedzy nami" (] 1,14).
On jest "pierwszy i ostatni, i yj cy (Ap 1,18).
- W dalszej kolejno ci b dzie to k l u c z , mi
,
dzi ki której staje si mo liwe zrozumienie i wy-
pe nienie ca ego Prawa: Nauczycielu, które przy-
kazanie w Prawie jest najwi ksze? .. B dziesz mi owa
Pana Boga swego... To jest najwi ksze i pierwsze.
Drugie podobne jest do niego: B dziesz mi owa swego
bli niego jak siebie samego. Na tych dwóch przyka-
zaniach opiera si ca e Prawo i Prorocy (Mt 22,40).
Pan Jezus potwierdza przykazanie, które le y u
podstaw tradycji Izraela (Kp 19,18; Dekalog). Kto
bowiem mi uje bli niego, wype ni Prawo (Rz 13,8;
Rz 13,10; Ga 5,14). Mi
jest wype nieniem Prawa
(Rz 13,10). W tym sensie najpe niejszym wyrazem
tej mi
ci a jednocze nie najdoskonalszym
wype nieniem Prawa b dzie mier Jezusowa na
krzy u, przypiecz towana s owami: Wykona o si
(tetelestai) (J 19,30).
Jezusowej interpretacji Prawa nie da si zrozumie
wy cznie w kategoriach jednej z proponowanych i
mo liwych do przyj cia lub odrzucenia interpretacji
rabinackich. Istnieje zdecydowana odmienno mi dzy
Jezusowym a rabinackim podej ciem do Prawa. On nie
odwo uje si do tradycyjnych autorytetów, jak to czynili
rabini, ale powo uje si na swój w asny autorytet. Nie
zadowala si rol komentatora Prawa. On ze wszech
miar chce by prawodawc . Uczy ich bowiem jak ten,
który ma w adze, a nie jak ich uczeni w Pi mie (Mt 7,29;
Mk 1,22).
Mimo tego wszystkiego sam Pan Jezus uwa
siebie w dalszym ci gu za kogo , kto nie podlega
Prawu. W sprawie podatku wi tynnego powie a zatem
synowie s wolni. eby my jednak nie dali im powodu do
zgorszenia., we i daj im za mnie i za siebie (Mt 17,24-
27). Do tego stopnia uwa
si za wolnego od
Prawa,. e powo uj c si na Bo y autorytet czu si
uprawnionym do proponowania jego nowej wyk adni,
(np. w odniesieniu do szabatu, zakazanych potraw,
oczyszcze , postów). Nie mog po ci jak d ugo pana
odego maj . u siebie (Mk 2,19). Nic nie wchodzi z
zewn trz w cz owieka, co mog oby uczyni go nieczystym;
lecz co wychodzi z cz owieka, to czyni cz owieka
nieczystym... Tak uzna wszystkie potrawy za czyste
(Mk 7,15.19). Owa wolno , objawiaj ca si w d
-
n o ci do nowej wyk adni ukaza a si j e s zc ze
wyra niej w Kazaniu na Górze:
yszeli cie, e powiedziano przodkom: "Nie zabijaj", a
kto by si dopu ci zabójstwa podlega s dowi.
55
54
A ja wam powiadam: Ka dy, kto si gniewa na swego
brata, podlega s dowi...A kto by mu rzek "Bezbo niku",
podlega karze piek a ognistego (Mt 5,21-22).
yszeli cie, e powiedziano: "Nie cudzo
"...
A ja wam powiadam: Ka dy kto po dliwie patrzy
na kobiet , ju si w swoim sercu dopu ci z ni cudzo-
óstwa" (Mt 5,28).
Powiedziano te : "Je li kto chce oddali swoj
on ,
niech jej da list rozwodowy."
A ja wam powiadam: Ka dy, kto oddala swoj
on -
poza wypadkiem nierz du - nara a j na cudzo óstwo, a
kto by oddalon wzi za on , dopuszcza si cudzo óstwa (Mt
5,31-32).
yszeli cie równie , e powiedziano przodkom: "Nie
dziesz fa szywie przysi ga , lecz dotrzymasz Panu swej
przysi gi."
A ja wam powiadam: Wcale ni e przysi gajcie...(Mt
5,33-34).
yszeli cie, e powiedziano: "Oko za oko i z b za
b".
A ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu z emu...
(Mt 5,38-39).
yszeli cie, e powiedziano: "B dziesz mi owa swego
bli niego, a nieprzyjaciela b dziesz nienawidzi ."
A ja wam powiadam: Mi ujcie waszych nieprzyjació i
módlcie si za tych, którzy was prze laduj (Mt 5,43-44).
Z pewno ci Jezusowe Kazanie na Górze nie
przekre la wcale Prawa Moj esza, nie ustanawia
chrze cija stwa bez Tory, ono raczej odkrywa pra-
wdziwego ducha Prawa Moj esza. Nie obalaj c i nie
podwa aj c warto ci przepisów dawnego Prawa (a Ja
wam powiadam...a ponadto mówi jeszcze; radykalizm
id cy w kierunku utrudnienia), wskazuje na jego
ukryty potencja i na trudniejsze jeszcze zawarte w
nim wymagania. Objawia ca ich bosk i ludzk
prawd . Kazuistycznemu ograniczeniu Prawa prakty-
kowanemu przez okre lone szko y faryzeuszy Pan
Jezus przeciwstawia to, co wewn trzne i wa niejsze:
sprawiedliwo
, mi osierdzie i wiar . Zaszczepia u
swoich s uchaczy now g bi wra liwo ci moralnej.
Nie dodaj c nowych przepisów zewn trznych, d
y
do odnowy serca - miejsca, gdzie znajduj si
bokie korzenie ludzkich czynów, gdzie cz owiek
wybiera mi dzy tym co czyste i co nieczyste, gdzie
ma swoj siedzib wiara, nadzieja i mi
. W ten
sposób poprzez na ladowanie doskona
ci Ojca nie-
bieskiego prowadzi Prawo ku jego pe ni (KKK 1968).
Grzech nie powinien nad wami panowa , skoro nie jeste cie
poddani Prawu, lecz asce (Rz 6,14).
Podobne rozumowanie jak w odniesieniu do Prawa
znajdziemy równie w odniesieniu Jezusa do dawnych
proroków. Z jednej strony Jezus potwierdza, e jest
kontynuacj nauczania dawnych p r o r o k ó w
izraelskich (Mt 11,20-24). Twierdzi, e w Nim
wype ni y si przepowiednie prorockie: Dzi spe ni y
si te s owa Pisma, które cie s yszeli
k 4,21) - mówi
w synagodze w Nazarecie kiedy rozpoczyna swoj
publiczn dzia alno . Z drugiej strony uwa a si za
wi kszego od wszystkich proroków razem wzi tych.
On jest wi kszy ni Jonasz (Mt 12,41-43; k 11,31-32).
56
57
Wi kszy, ni Moj esz (Mt 19,8-9), ni prorok Jan
Chrzciciel (J 1,15). Przy czym jego pierwsze stwo
dotyczy nie tylko porz dku czasowego, ale i egzy-
stencjalnego (J 8,58). On jest nie tylko pierwszym i
najwi kszym, ale i ród em inspiracji prorockiej.
Jezus przedstawia siebie nie tylko jako pe ni
proroctwa, ale i wype nienie pism m
d r c ó w
Starego Testamentu. Psalmy, przypowie ci, opowia-
dania m dro ciowe staraj si? nada powszechny cha-
rakter temu, co zosta o przekazane przez Prawo i Pro-
roków, ale i temu, co pochodzi z m dro ci narodów, za
Chrystus jest sam moc Bo i m dro ci Bo (l Kor
1,214). Przez s owa, czyny, a w szczególno ci przez
asn
mier Pan Jezus przekracza wszelkie
ograniczenia ludzkiej m dro ci.
2. NIEPOROZUMIENIA DOOKO A TERMINU
"WYPE NIENIE"
Ko ció mówi c o wype nieniu Prawa przez Je-
zusa Chrystusa zazwyczaj pos ugiwa si tzw. t y-p o l
o g i , która oznacza ostateczne ukierunkowanie ca ej
historii zbawienia czasów Starego i Nowego
Testamentu ku wype nieniu si ca ego planu Bo ego.
Stare przygotowuje nowe. Nowe jest wype nieniem
starego. Z jednej strony obietnica, z drugiej spe nienie.
Z jednej ci
, z drugiej nowo , szczególno
i
powszechno . Skoro za nowe jest wype nieniem
starego, to znaczy mniej wi cej tyle, e stare min o i
nie ma ju
adnego znaczenia. Istnienie
Izraela, istnienie religii ydowskiej po Chrystusie by-
oby pozbawione wszelkiego sensu zbawczego. Skoro
Ko ció stanowi powszechn pomoc do zbawienia i
skoro znajdujemy w nim pe ni
rodków zbaw-
czych, skoro tylko przez Chrystusa mo emy zmierza
ku Ojcu i tylko Chrystus jest jedyn drog zbawienia, i
On ma by jednym Pasterzem jednej owczarni, to
znaczy, e Ko ció i judaizm nie mog by przedsta-
wiane jako dwie równoleg e drogi zbawienia. Nad-
szed Ko ció a wraz z nim judaizm straci wszelk
racj bytu. Im szybciej
ydzi znajd si w Ko ciele
tym lepiej, poniewa Ko ció jest jedynym, prawowi-
tym spadkobierc wszelkich przywilejów dawnego
Izraela.
A zatem wype nienie oznacza po pierwsze
r o z w ó j tego, co ju istnieje. Kiedy mówimy, e
Chrystus jest wype nieniem Starego Testamentu, pa-
trzymy na t spraw niejako od strony Boga. Bóg
zgodnie ze swoim planem pragn objawia si ro-
dzajowi ludzkiemu stopniowo. To stopniowe obja-
wienie si Boga i jego woli w historii narodu ydo-
wskiego osi gn o swój szczyt we Wcieleniu Syna
Bo ego. By o to ostateczne rozwini cie, uwie czenie
ca ego procesu i definitywne zbli enie si Boga do
cz owieka i nic nie mog o by bardziej konkretne i
bardziej doskona e. Z tego w
nie powodu Pismo
wi te, patrz c z boskiej perspektywy, pojmuje czas
Chrystusa jako "koniec dni" albo jako "dni ostatnie". A
przecie kresem Prawa jest Chrystus dla usprawiedli-
wienia ka dego, kto wierzy (Rz 10,1-4). Ze strony Boga
59
58
nie by o i nie b dzie doskonalszego zbli enia si do
wiata. Takie rozumienie wype nienia wed ug którego
stare przygotowuje nowe i nowe jest wype nieniem
starego, nie b dzie z pewno ci akceptowane przez
samych ydów.
Jest oczywiste, e tego rodzaju wydziedziczenie
jest nie do przyj cia dla ydów, nawet wtedy je li
powiemy, e Ko ció musi wiadczy o Chrystusie
przy naj ci lejszym poszanowaniu wolno ci religijnej.
Wielu ydów b dzie przekonanych, e nie mo e by
prawdziwego religijnego dialogu mi dzy judaizmem a
chrze cija stwem, dopóki chrze cija stwo nie uzna
judaizmu jako autentycznej i prawowitej drogi zba-
wienia.
3. NOWA WYK ADNIA PRAWA
Ofiaruj c w asn wyk adni dawnego Prawa Jezus
nie wyst powa jako rewolucjonista g osz cy i za-
lecaj cy inn , now interpretacj Prawa. Jego dysputa z
ydowskimi w adzami religijnymi nie by a
konfrontacj liberalnego reformatora z zastyg ymi
tradycjonalistami z hierarchii. Taka wizja, cho roz-
powszechniona wiadczy o g bokim niezrozumieniu
nowotestamentalnego konfliktu i nie oddaje spra-
wiedliwo ci ani Jezusowi, ani Izraelowi.
W rzeczywisto ci Jezus odkrywa sens dawnego
Prawa, dzia aj c jako Syn, w najg bszym zjednoczeniu
z Ojcem, moc w adzy samego Boga. Tylko tak móg
dokona reinterpretacji Prawa, ukazuj c e
otwarcie na narody by o w istocie jego sensem. To
te sta o si przyczyn prawdziwego konfliktu mi dzy
Jezusem a ydowskimi w adzami religijnymi.
Ostatecznie bowiem spór nie dotyczy takiego czy
innego przypadku naruszenia Prawa, ale raczej
stwierdzenia, e Jezus dzia a moc Bo
(Ja i Ojciec
jedno jeste my - J 10,30). Izrael nie móg nie widzie w
tym, co czyni Jezus czego powa niejszego ni tylko
naruszenie tego czy innego przykazania. Dostrzeg w
tym pogwa cenie samej istoty objawienia i wiary:
uchaj Izraelu, Jahwe jest naszym Bogiem -Jahwe jedyny
(Pwt 6,4).
Miast interpretowa Jego dzia alno jako rzekomy
profetyczny atak na zesztywnia y legalizm, po-prawniej
jest dostrzec w Nim S ug Bo ego, który zachowuje nie
tylko liter , ale i ducha Prawa, prawdziwie przynosi
Prawo i dlatego staje si przymierzem dla ludzi.
Doskona e wype nienie Prawa polega równie na tym,
e Jezus bierze na siebie przekle stwo Prawa, czyli
mier , jak
ci ga na siebie ka dy, kto nie wype nia
wytrwale wszystkiego, co nakazuje wykona ksi ga Prawa
(Ga 3,10). On nie ograniczy si do przypomnienia tego,
ale sam, poprzez swoj ofiar , wype ni Prawo w
sposób doskona y (Mt 3,15). mier jedynego
Sprawiedliwego w zast pstwie wielu grzeszników
(KKK 579), to wielki akt zado uczynienia. By a ona
wyrazem najg bszej solidarno ci Chrystusa z Izraelem
i z jego Prawem. A Izrael, który zabiega o Prawo
usprawiedliwiaj ce, do celu Prawa nie doszed . Dlaczego,
poniewa zabiega o usprawiedliwienie nie
61
60
z wiary, lecz ... z uczynków (Rz 9,31-32). Bracia, z ca ego
serca pragn ich zbawienia i modle si za nimi do Boga.
Bo musze im wyda
wiadectwo, e pa aj
arliwo ci ku
Bogu, nie oparta jednak na pe nym zrozumieniu. Albo-
wiem nie chc uzna , e usprawiedliwienie pochodzi od
Boga... A przecie kresem Prawa jest Chrystus dla uspra-
wiedliwienia ka dego, kto wierzy (Rz 10,1-4).
Niemniej jednak, co trzeba te mocno podkre li ,
pos annictwo Jezusa Chrystusa, wskazuje rzeczywi cie
równie na zmian w stosunku do starego. Je eli za
usprawiedliwienie dokonuje si przez Prawo, to Chrystus
umar na darmo (Ga 2,21b). Wskazuje na pe ni
Nowego, w którym Bóg objawia si jako Ojciec, Syn i
Duch wi ty (por. Mt 28,19). Wczesny Ko ció przyj
drog
w. Paw a i trwa na niej po dzie dzisiejszy.
Decyzja ta przynios a w konsekwencji co , co rady-
kalnie dzieli Ko ció i judaizm.
Z drugiej strony pos annictwo Jezusowe tkwi o
boko w nurcie czystej tradycji, która je poprzedza a i
na nie wskazywa a. Zmiana, nawet gdy by a ona
ostatecznym wype nieniem nie oznacza, e to, co mi-
o, by o bezwarto ciowe. Pie nie traci na warto ci
wówczas, kiedy wyrasta z niego ga
. Przyj cie Chry-
stusa nie oznacza, e istniej ca przed nim religia nie
mia a warto ci. Poniek d zdrowy i
ywy pie jest z
natury ukierunkowany na wypuszczanie nowych
ga zi. Przed przyj ciem Jezusa Chrystusa tradycja
by a ukierunkowana przez Boga na przyj cie Jezusa
Chrystusa, na Jego Wcielenie. Trwa a warto tego, co
w niej by o istotne nie mo e nigdy zosta odrzu-
cona. Obietnica i spe nienie nawzajem si wyja niaj .
Prawo Ewangelii wype ni o przykazania Prawa Moj-
esza (Tory). Do czasu przyj cia wiary byli my poddani
pod stra Prawa i trzymani w zamkni ciu a do objawienia
si wiary. Tym sposobem Prawo sta o si dla nas wycho-
wawca, [który mia prowadzi ] ku Chrystusowi (Ga 3,23).
Istnieje g boka jedno mi dzy Dobr Nowin a Pra-
wem Synaju. To wype nienie zak ada potwierdzenie
Starego Testamentu, poniewa S owo Bo e jest jedno,
jak jeden jest Bóg. Odpoioiedzialno
ydów i chrze cijan
wobec wspó czesnego wiata polega w
nie ukazywaniu
wiatu prawdy o jedynej woli Bo ej i stawianiu w ten
sposób cz owieka wobec jego wewn trznej prawdy, która
jest zarazem jego droga (kard. J. Ratzinger, Droga do
Jerozolimy, Na Watykanie 5(1994)44).
Czy to co w tej chwili zosta o powiedziane nie
jest przypadkiem jak niedopuszczaln prób go-
dzenia czego , co istotowo k óci si ze sob i jest ze
sob kra cowo sprzeczne? Je li Ewangelia rzeczywi cie
jest kontynuacj Tory, to sk d si wzi konflikt, który
doprowadzi do mierci Pana Jezusa? Czy post puj c
w ten sposób nie negujemy ca ej Pawiowej doktryny o
asce, przekre laj c przez to istotn nowo
chrze cija stwa, od której zale y istnienie Ko cio a?
W odpowiedzi na te w tpliwo ci zechciejmy
zwróci uwag na to, e w ywej tradycji Ko cio a
(Augustyn, Tomasz z Akwinu) Tora i Ewangelia nie
by y wcale postrzegane na sposób wykluczaj cy siebie
nawzajem. Bóg b
c autorem jednego i drugiego nie
62
63
mo e by sprzeczny sam z sob , nie mo e by w opo-
zycji do samego siebie. Wed ug tradycji Ko cio a nie
by a to wi c kwestia opozycji, lecz raczej sprawa ana-
logii, tzn. wewn trznego rozwoju i wewn trznego
powi zania ("Nowy Testament jest ukryty w Starym,
Stary jest wyja niony przez Nowy"). Równie za pa-
nowania Starego Przymierza — mówi w. Tomasz z Ak-
winu - istnieli ludzie obdarzeni mi
ci i aski} Ducha
wi tego, którzy oczekiwali nade wszystko spe nienia si
odwiecznych obietnic duchowych, przez co zostali w czeni w
Nowe Prawo. I odwrotnie, tak e pod Nowym Przymierzem
istniej ludzie ciele ni (Summa Theol., 1-11,107,1, ad 2).
V. TRADYCJA APOSTOLSKA
W ostatniej katechezie podj li my temat "Jezus
wype nieniem Prawa". Zwrócili my w niej uwag na
to, e nauczanie Jezusowe nie zosta o pomy lane jako
zniesienie, ale jako wype nienie Prawa Moj esza (Mt).
Oznacza to najpierw urzeczywistnienie tego, co zosta o
zapowiedziane w Prawie. Nast pnie - wykonanie
przepisów Prawa. Dalej - doskonalsze wype nienie
Prawa (Mt 5,17-20). W ko cu tak e - klucz do
wype nienia ca ego Prawa (Rz 13,10). Wype nienia to
zosta o przypiecz towane w wypadku Pana Jezusa jego
i mierci , dzi ki której wszystko "wykona o si "
(J 19,30).
1. WIADECTWO APOSTOLSKIE
W obecnej katechezie pragniemy mówi o Tra-
dycji apostolskiej. Chrystus bowiem by nie tylko wy-
pe nieniem Prawa, ale i ród em oraz przyczyn
sprawcz dalszego przekazywania i przepowiadania
65
64
Dobrej Nowiny a po kra ce wiata. Chocia sam nic
nie napisa , to jednak powierzy swoj Ewangeli grupie
najbli szych wiadków wyposa onych we w adz i
odpowiedzialno stosown do ich pos ugi. Ludziom,
którzy w odró nieniu od wszystkich innych mieli z
nim bezpo redni kontakt. Byli wiadkami ca kiem
niepowtarzalnego wydarzenia w dziejach wiata.
Do tej grupy wiadków pos anych przez Chrystusa
nale
o 12 A p o s t o
ó w (Dz 1,13.21-26) oraz w.
Pawe , który poprzez swoje powo anie sta si s ug
Chrystusa na równi z aposto ami (Pawe , aposto nie z
ludzkiego ustanowienia czy zlecenia, lecz z ustanowienia
Jezusa Chrystusa i Boga Ojca - Ga 1,1-2.12; Rz 1,4-5; l
Kor 11,23; 15,3). Podczas wizji pod Damaszkiem
otrzyma bezpo rednio od Chrystusa w adz
porównywaln do apostolskiej (Dz 9,15). Ja bowiem
otrzyma em od Pana to, co wam przekaza em (l Kor
11,23). By zupe nie wyj tkowym przypadkiem.
Niezale ny od aposto ów, a jednocze nie bardzo z
nimi zwi zany. Grono Dwunastu czuwaj cych nad
przekazem (paratheke) prawdy, bez oszustwa i fa szu
(l Tm 6,20; 2 Tm 1,14) by o potrzebne, aby nie dosz o
do zafa szowania prawdy Ewangelii przez nauczanie
oszustów (Ef 4,14).
Listy aposto a P a w
a s tak e "dzie mi"
Tradycji apostolskiej. On sam otrzyma zrozumienie
niektórych tajemnic drog Objawienia, zgodnego z
Ewangeli g oszon przez Chrystusa. Czasami Aposto
ywa nawet zamiennie s owa Ewangelia w miej-
scu, gdzie móg by z powodzeniem u
s owa Tradycja
(Przypominam, bracia, Ewangelie, która wam g osi em,
któr cie przyj li i w której te trwacie. Przez ni równie
dziecie zbawieni, je li ja zachowacie tak, jak wam
rozkaza em... - l Kor 15,1). Czasami to samo nazwie
Pawe "tajemnic Chrystusa" (Nie by a ona oznajmiona
synom ludzkim w poprzednich pokoleniach , tak jak teraz
zosta a objawiona przez Ducha wi tego Jego aposto om
i prorokom - Ef 3,5).
Samo chrze cija stwo wyros o w rodowisku ludzi
obdarzonych zadaniem w i a d c z e n i a o Jezusie
Chrystusie, i to wiadczenia wiernego nauczaniu
mistrza. Aposto owie, odk d Jezus wst pi do nieba i
zes
na nich Ducha wi tego, zebrali si i wiadczyli
wiernie o swoich spotkaniach z Chrystusem. Co by o
od pocz tku, co my us yszeli o S owie ycia, co
ujrzeli my w asnymi oczami, na co patrzyli my i czego
dotyka y nasze r ce - bo ycie objawi o si . My my je
widzieli, o nim wiadczymy i g osimy wam ycie wieczne,
które by o w Ojcu, a nam zosta o objawione (l J 1,1-3).
Ja bowiem otrzyma em od Pana, co te i wam
przekaza em, e Pan Jezus tej nocy, kiedy zosta wydany... (l
Kor 11,23).
Odno nie dzia alno ci misyjnej i dydaktycznej
aposto ów Nowy Testament u ywa tych samych ter-
minów, co w odniesieniu do Jezusa Chrystusa. Oni s
przede wszystkim w i a d k a m i a ich zadanie
polega na "z
eniu wiadectwa" (J 15,26; 21,24; Dz
23,11; l Kor 15,15). A eby mogli dobrze wype ni
swoj misj stan si s ugami S owa ( k 1,2; Dz 26,16).
66
67
wiadczy o w asnej wierze w Jezusa Chrystusa,
która wyp ywa z do wiadczenia m ki, mierci, zmar-
twychwstania i zes ania Ducha wi tego (l J 1,1-2). Nie
ma najmniejszego sensu doszukiwanie si u Aposto ów
jakie rozwini tej filozofii Tradycji. Byli oni lud mi
zbyt g boko zanurzonymi i zaanga owanymi w
procesie przekazu, aby móc spojrze na niego z
dystansu i podj
jakie teoretyczne rozwa ania na jego
temat. Postanowi em bowiem b
c w ród was nie zna
niczego wi cej, jak tylko Jezusa Chrystusa (l Kor 2,2).
Wydaje si , e aposto owie nie czynili ró nicy co
do sposobu przekazywania Tradycji. Po ród tych form
przekazu pierwsze miejsce zajmuje pos uga s owa (Dz
4,29; 6,2-4). Wszystko co maj do przekazania jest
przedmiotem "nauczania" (didaskalia - l Tm 1,10; 4,6;
6,1.3; didache - Dz 3,8; 13,12). Nie ma jednak adnego
powodu, aby Tradycj apostolsk sprowadza wy cznie
do tzw. tradycji "ustnej". Oprócz i poza ywyan s owem
Aposto owie pos
si równie
p i s m e m . Przeto
bracia stójcie niewzruszenie i trzymajcie si Tradycji, o
których zostali cie pouczeni ywym s owem, b
za
po rednictwem listu (2 Tes 2,15).
Prawd powiedziawszy samo ustne przepowia-
danie, bez sformu owania go na pi mie, mog oby wy-
starczy dla przekazania Tradycji apostolskiej. Kiedy
jednak ustne przepowiadanie przybra o form spisan ,
ksi gi które j zawar y nie mia y na celu stworzenie
czego nowego, ale wierne przekazanie tego, co
Aposto owie przekazali osobi cie przez siebie
utworzonym i kierowanym wspólnotom. Gwarancj
wierno ci spisanego przepowiadania apostolskiego
by y dwa czynniki. Pierwszym by o kolegium apo-
stolskie, z którym pozostawali w jedno ci. Drugim
czynnikiem by Duch wi ty, dzi ki któremu nie po-
pe nili b du w zapisywaniu tego wszystkiego, co by o
przeznaczone dla ca ego Ko cio a. To przede wszystkim
miejcie na uwadze, e adne proroctwo nie jest do
prywatnego wyja nienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zo-
sta o kiedy przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem
wi tym mówili (od Boga) wieci ludzie (2 P 1,21).
Dzi ki temu, e poszczególne tradycje zosta y
spisane, mog y by przekazywane bez zmian (A skoro
ten list zostanie u was odczytany, postarajcie si , by od-
czytano go te w Ko ciele w Laodycei, a wy, eby cie te
przeczytali list z Laodycei - Koi 4,16). Raz spisane mog y
stanowi sta y punkt odniesienia dla nauczania i ycia
Ko cio a. Trzeba te przyzna , e z powodu trudno ci
ciwych ka demu tekstowi, z ej woli czy niekom-
petencji czytaj cych, pismo nios o ze sob niebezpie-
cze stwo interpretacji niekompletnych, subiektyw-
nych, albo wr cz stronniczych. Sami Aposto owie
zdawali sobie spraw z trudno ci zawartych w pismach
(S w nich (listach Pawiowych) pewne sprawy trudne do
zrozumienia, które ludzie niedouczeni i ma o utwierdzeni
opacznie t umacza, tak samo jak inne Pisma, na w asn
swoj zgub - 2 P 3,16) i ostrzegali wiernych, aby nie dali
si zwie przez fa szywe pisma (prosimy was bracia,
aby cie si nie dali zbyt atwo zachwia w waszym
rozumieniu ani zastraszy b
to przez ducha, b
69
68
przez mow , b
p
rzez
n
st rze
k
omo
od nas pochodz cy
- 2 Tes 2,2).
To co zosta o spisane z pewno ci nie stanowi
wszystkiego, co powiedzia i uczyni Pan Jezus. atwo
te zauwa
, e Aposto owie ywi pewien dystans w
stosunku do pos ugiwania si pismami. Wida to np. po
rezerwie w. Piotra wobec propozycji spisania jego
przepowiadania przez w. Marka (Euzebiusz z Cezarei,
Hist. ec
c
l
e
., VI,14,6). Wida to te po ograniczonej
obj to ci spisanych s ów i czynów Jezusowych, w
stosunku do tego, co Pan Jezus rzeczywi cie
powiedzia i uczyni (J 21,25). Ostatecznie wiele pism
Pawiowych powsta o przede wszystkim dlatego, e
niejako zosta y wy
muszone
p
rz
ez okre lone sytuacje
yciowe za
onych przez niego wspólnot.
Pismo zatem
n
a równi z ustnym przepowiadaniem
Aposto ów stanowi o w asno i istotny element
K o
c i o
a . Przygotowani do tego ludzie spo-
rz dzili je w Ko ciele i dla Ko cio a. Zamiast mówi o
"Ko ciele Pisma
Wf
»
t
lepie
j j
est
m
6
w
i,f
o
"Pi mie w.
Ko cio a". Ko ció czerpi c z Pisma w. czerpie
równie z siebie Samego.
Je li mówimy,
e
Objawienie zako czy o si ze
mierci ostatniego z Aposto ów, to - mi dzy innymi
- mamy na my li to, e w
nie wówczas znikn li
naoczni wiadkowie Bo ego Objawienia.
2. AUTORYTET APOSTOLSKI
Aposto owie posiadali a u t o r y t e t w sprawie
Objawienia si Jezusa Chrystusa z tej w
nie racji, e
mieli szczególne kompetencje, widzieli go i s yszeli,
prowadzili z nim wspólne ycie. Za wiadczy to ten, który
widzia , a wiadectwo jego jest prawdziwe. On wie, e
mówi prawd , aby cie i wy uwierzyli (J 19,35). Nawet
pó niejsi ewangeli ci ci gle jeszcze b
podkre lali,
e przekazuj wydazrenia tak jak je przekazali ci,
którzy od pocz tku byli naocznymi wiadkami i s ugami
owa
k 1,2). Gdy po mierci Judasza zostaje
uzupe nione grono Dwunastu, nie wybiera si
przypadkowych ludzi, ale jednego z tych, którzy to-
warzyszyli nam przez ca y czas, kiedy Pan Jezus przebywa z
nami, pocz wszy od chrztu Janowego a do dnia, w którym
zosta wzi ty do nieba, i sta si . razem z nami wiadkiem
Jego zmartwychwstania (Dz 1,21-22). Podstaw autorytetu
Aposto ów w stosunku do Tradycji by o to, e stali si
oni uprzywilejowanymi wiadkami nauki i
dzia alno ci, mierci i zmartwychwstania Jezusa
Chrystusa.
Z powodu uprzywilejowanej roli naocznych
wiadków (Dz 3,15; 13,31) przekaz apostolski nazywa
si czasami Tradycj konstytutywn , tzn. tak , która
jest najpe niejsz , która jest regu lub kanonem wiary
Ko cio a. Nikt inny poza aposto ami nie móg dys-
ponowa w tamtym czasie pe niejszymi relacjami o
yciu Pana Jezusa.
70
71
Drug racj dla której Tradycja Apostolska po-
siada a wyj tkowy autorytet, poza wybraniem Apo-
sto ów na sta ych towarzyszy ycia, na tych, którym
by y udzielane specjalne wyja nienia dotycz ce nauki i
znaków, którym ukazywa si Pan po zmartwy-
chwstaniu, by a przede wszystkim pomoc D u c h a
wi tego, który pozwala im osi gn
pe ni prawdy.
Jakiekowlwiek ró nice istnia y w darach duchowych w
Ko ciele, zawsze kierowa nimi jeden i ten sam Duch.
Udzielanie Ducha wi tego Aposto om wynika o z
faktu, e mieli by i byli Aposto ami. Wobec zakazu
arcykap ana w. Piotr powie: Dajemy temu wiadectwo
my w
nie oraz Duch wi ty (Dz 5,32; l Kor 7,40). Na tej
drodze autorytetu apostolskiego towarzyszy a ich
nast pcom zarówno wolno jak i odpowiedzialno .
Chocia byli wolni w poszukiwaniu prawdy, byli te
odpowiedzialni za sumienne prowadzenie tych
poszukiwa oraz musieli si liczy z sankcjami jakie
poci ga za sob niedbalstwo w jej przekazie.
Przepowiadanie apostolskie ma zatem w pewnym
sensie dwa ród a. Jednym jest Jezus Chrystus i jego
przepowiadanie a do momentu, w którym zosta
wzi ty do nieba. Drugim jest Duch wi ty, który
doprowadza Aposto ów do prawdy (J 16,13), tj. do
ca ego tajemnicy chrze cija stwa.
3. TRE
TRADYCJI APOSTOLSKIEJ
T r e
c i
przekazywanej przez Aposto ów
Tradycji nie by a zatem adna teza filozoficzna, ale
znajomo
okre lonej osoby i wi
z ni . By y s owa
Chrystusa rozumiane w wietle zmartwychwstania i
Zes ania Ducha wi tego, oraz jego czyny, które
objawi y jego pos annictwo. One to s przedmiotem
Tradycji Apostolskiej. Zak ada to dwa skutki dla prze-
powiadania apostolskiego, które ukazuj jednocze nie
ograniczenia i rozleg
tego zadania.
Po pierwsze, Ewangelia przepowiadana przez
Aposto ów niczego nie dodaje do Objawienia si
Chrystusa, poniewa do Objawienia si pe ni aski i
prawdy niczego doda nie mo na (J 1,14.16). Nie
wy czaj c mo liwo ci otrzymania przez nich nowych
objawie , trzeba powiedzie , e nowe objawienia nie
mog y by niczym innym jak tylko potwierdzeniem,
albo g bszym zrozumieniem ostatecznego Objawienia
udzielonego przez Jezusa Chrystusa. Oznacza to tyle,
e Aposto owie byli g osicielami ca ego Objawienia,
poniewa zostali pos ani do wszystkich i o wszystkim
zostali pouczeni przez Boskiego Mistrza (Tertulian,
Scorpiace, XII; PL 2,169 B: omnia uti ue edocendos; et
nobis magistros adornavit, omnia uticjue docturos).
Po wtóre, przepowiadanie apostolskie jest kom-
pletne w takiej mierze, w jakiej powtarza i aktualizuje
przepowiadanie i czyny Chrystusa (o tym wszystkim, co
Jezus czyni i czego naucza od pocz tku a do dnia,
72
73
w którym udzieli przez Ducha wi tego polece aposto om,
których sobie wybra a potem zosta wzi ty do nieba - Dz
1,1). Sk ada si ono przede wszystkim z prze-
powiadania zbawczych s
ó w wypowiedzianych
przez Chrystusa, które zapowiada y i przygotowywa y
zbawienie. Sk ada si te z przekazywania jego c z y- n
ó w, które aktualizowa y s owa. Tylko w ten sposób
Ewangelia jest przekazana w ca
ci. Sam Chrystus
przecie po czy przepowiadanie s owa z chrztem.
Objawi Ojca nie tylko poprzez s owa, ale i przez
swoj
mier dla zbawienia wiata. Przepowiadanie
Ewangelii przez aposto ów oznacza wi c zarówno
przekaz ustny, jak i przekaz czynów, dzi ki którym
Chrystus staje si ponownie obecny i dalej zbawia.
To przepowiadanie znajdowa o swój wyraz nie
tylko w s owach pouczenia, ale i w instytucjach, ce-
lebracjach liturgicznych, rytach które charakteryzo-
wa y wspólnoty apostolskie. Trwali oni w nauce Apo-
sto ów i we wspólnocie, w amaniu chleba i w modlitwie
(Dz 2,42). Wprawdzie Aposto owie b
przede wszy-
stkim s ugami s owa ( k 1,2), ale ich przepowiadanie
obejmie nie tylko s owa, lecz równie
ycie, mier i
zmartwychwstanie Chrystusa w yciu, wierze i liturgii
Ko cio a. Przepowiadanie apostolskie polega przecie
na konkretnym aktualizowaniu zbawienia. Tradycja
Apostolska nie ma za przedmiot samego Pisma w.
(sol Scriptura), ani samej Tradycji (sol Traditio), ale
ca Ewangeli , która ukazuje Jezusa Chrystusa
objawiaj cego si zarówno w s owach, jak
i w czynach. Obejmuje zarówno tradycj ustn (Nowy
Testament), jak i tzw. tradycj realn (ryty, obyczaje,
sakramenty; quod ecclesia credit, est et facit, "w co
Ko ció wierzy, czy jest i co czyni").
4. ROZWÓJ TRADYCJI APOSTOLSKIEJ
W tym momencie pojawia si potrzeba dwóch
dopowiedze . Po pierwsze, w miar jak or dzie ewan-
gelijne spotyka o si z coraz to nowymi s uchaczami i
nowymi problemami (przej cie ze rodowiska y-
dowskiego do poga skiego, walka z gnoz , prze la-
dowania) Tradycja Apostolska r o z w i j a
a si w
dalszym ci gu. Ju okresowi apostolskiemu towarzysz
dwie tendencje, z jednej strony zachowawcza, z drugiej
rozwojowa.
Odno nie tendencji zachowawczej wystarczy za-
cytowa : O, Tymoteuszu, strze depozytu [wiary] unikaj c
wiatowej gadaniny i przeciwstawnych twierdze rzekomej
wiedzy, jak obiecuj c, niektórzy odpadli od wiary (l Tm
6,20). Podobny nurt reprezentuje 2 Tm 1,14: Dobrego
depozytu strze z pomoc Ducha wi tego, który w nas
mieszka.
Odno nie nurtu rozwojowego wystarczy
zwróci uwag na tekst l Kor 3,10: Wed ug danej mi
aski Bo ej, jako roztropny budowniczy, po
em fun-
dament, kto inny za wznosi budynek. Niech ka dy jednak
baczy na to, jak buduje, fundamentu bowiem nikt nie
mo e po
innego, jak ten, który jest po
ony, a którym
jest Jezus Chrystus. Przekazanie niezmiennego depo-
zytu wiary nie zwalnia od obowi zku asymilowania
75
74
objawionej prawdy. Aposto owie byli niew tpliwie
wiadkami i spadkobiercami najbardziej radykalnej
zmiany, jaka kiedykolwiek zaistnia a w religijnej tra-
dycji ludzko ci. W ich Tradycji równie dosz o do
osu starcie elementu zachowawczego i rozwojowego.
Przyk adem tego postawa Piotra odno nie pokarmów
czystych i nieczystych (Dz 10,11-13; Ga 2,11) oraz w
sprawie obrzezania.
Po wtóre, wewn trzna jedno
wiadectwa apo-
stolskiego nie przeszkadza a jego r ó
n o r o d -
n o
c i wynikaj cej cho by z odmienno ci ludzkich
osobowo ci (Piotr, Pawe , Jan, inni). Pe nia Tradycji
apostolskiej sk ada a si z symfonii ró nych wia-
dectw, które czasami by y okazj do konfrontacji (Dz
15,1-29; Ga 2,1-10), w ko cu jednak prowadzi y do
zgody.
Tradycja Apostolska obejmuje dwie grupy tema-
tów.. Z jednej strony b dzie to dzie o zbawcze Jezusa
Chrystusa, absolutne, niezmienne i fundamentalne. Z
drugiej strony - normy praktyczne, dotycz ce dys-
cypliny, których waga jest oceniania wed ug ich we-
wn trznej istoty oraz wed ug ich pochodzenia (od
Chrystusa - l Tes 4,1.7, czy od Aposto ów - l Kor 3,16;
2 Tes 3,6.12). Nie mo na na tym samym poziomie stawia
przekazu o wieczerzy Pa skiej z nakazem noszeniem
welonów przez kobiety podczas zebra liturgicznych.
O ile doktryna o Chrystusie nie podlega adnym
zmianom, to normy praktyczne mog okaza si
podatne na zmiany, rozwój, stosownie do potrzeb
historycznych Ko cio a.
Wprawdzie Aposto Pawe mówi o przekazaniu w
swoim przepowiadaniu tylko tego, co otrzyma od Pana
(Ja bowiem otrzyma em od Pana to, co wam przekaza em,
e... - l Kor 11,23), to jednak i on podaje nowe
postanowienia, do których przestrzegania zach ca
Ko cio y
(Tym za , którzy trwaj w zwi zkach
ma
skich, nakazuje nie ja, lecz Pan...Pozosta ym za
mówi ja, nie Pan - l Kor 7,10.12). Szcz liwsz jednak
dzie, je li pozostanie tak jak jest, zgodnie z moj rad
(kata ten emen gnómen). A wydaje mi si , e ja te mam
Ducha Bo ego (l Kor 7,40). Podczas swojej wyprawy
misyjnej nakazuje wiernym przestrzeganie postanowie
powzi tych (ta dógmata ta kekrimena hypo ton apo-stólon
kai presbyteron) w Jerozolimie przez aposto ów i
starszych (Dz 16,4). Dzi ki temu w odró nieniu od
tradycji ydowskiej (tradycji moich przodków (ton
pat kdn mou paradóseon) i od tradycji judaizuj cych
(Baczcie, aby kto was nie zagarn w niewol przez t
filozofi b
czczym oszustwem, opart na ludzkiej tylko
tradycji (ten paradosin ton anthrópon), na ywio ach wiata, a
nie na Chrystusie (Koi 2,8) pojawi si w Ko ciele
pierwsze tradycje i obyczaje typowo chrze cija skie. W
l Kor 11,2, mówi si o zachowaniu na zebraniach
liturgicznych. W l Tes 4,1, 2 Tes 3,6 o doskona ym
zachowaniu chrze cijanina, w l Kor 11,16 o noszeniu
przez kobiety welonu w na zebraniach modlitewnych
(My jednak nie jeste my takiego zdania, ani my, ani Ko-
cio y Bo e).
Nie nale y pojmowa Tradycji Apostolskiej w
sposób uproszczony jako prostego przekazu te-
76
77
kstów. Ona obejmuje wszystkie aspekty ycia chrze-
cija skiego (pouczenia dla kandydatów do chrztu,
liturgi , apologi , pos ugi, pierwotn struktur prawne
Ko cio a) i zak ada interpretacj Pism w wietle
nowo ci ewangelijnej. Aposto owie nie ograniczyli si
do tego, co Jezus osobi cie okre li , ale wed ug po-
trzeb rodz cego si Ko cio a ustanawiali formy orga-
nizacyjne, ryty, zasady stosowne do intencji Chrystusa.
Kiedy przechodzili przez miasta, nakazywali im prze-
strzega postanowie (paredidosan autois fildssein ta d ó
g m a t a) powzi tych w Jerozolimie przez Aposto ów i
Starszych (Dz 16,4).
5. ADRESACI TRADYCJI APOSTOLSKIEJ
Aposto owie uwa ali przekazywanie innym tego,
czego byli wiadkami i g oszenie innym Chrystusa za
swoje najw
ciwsze osobiste zadanie. Czynili to nie w
tym celu, aby powi kszy wiedz s uchaczy, ale aby
uchacze mieli duchow
czno z Jezusem
Chrystusem a przez niego z Bogiem Ojcem. Aby two-
rzyli z nim jedno. My za mamy duchow
czno z Ojcem
i Jego Synem Jezusem Chrystusem. Tradycja niesie wi c
ze sob element tworz cy w s p ó l n o t
. Nie
sposób preceni roli, jak poj cie wspólnoty mia o w
Ko ciele apostolskim. Nie wyrasta o ono z presji
wrogich si otaczaj cych Ko ció , ale z wewn trznej
natury samego zaanga owania si wiernych. Ludzie
byli przekonani, e tworz i e powinni tworzy
wspólnot , e musz j wyrazi sposobem ycia, e
musz dzia
jako wspólnota. Je liby chrze cija stwo
by o spraw prywatn i osobist - jak to si dzisiaj
dnie sugeruje - wówczas nie zachodzi aby wcale
konieczno , aby wyznawcy Chrystusa spotykali si
razem.
Pisma apostolskie cho powsta y cz ciowo jako
odpowied na konkretne uwarunkowania historyczne i
religijne nie maj ani charakteru przej ciowego ani
okazyjnego. Chocia ich powstanie by o spowodo-
wane konkretnymi okoliczno ciami, a czasami ich ad-
resatami by o bardzo w skie grono, to jednak ze
wzgl du na boskie pochodzenie ich prawdziwe prze-
znaczenie by o i pozostaje p o w s z e c h n e .
Chrze cijanin winien t r w a
w raz przyj tej
Tradycji Apostolskiej i nie odst powa od niej. Do
stara , by sam stan przed Bogiem jako godny uznania
pracownik, który ... trzyma si prostej linii prawdy - 2 Tm
2,15; 3,6; Czy cie to, czego si nauczyli cie, co przej li cie,
co us yszeli cie i co zobaczyli cie u mnie (Flp 4,9). Prosimy i
zaklinamy was w Panu Jezusie: wed ug tego, co cie od nas
przej li w sprawie sposobu post powania i podobania si
Bogu - lak ju post pujecie - ... (l Tes 4,1). Przypominam
wam, bracia, Ewangelie, któr wam g osi em, któ-ra cie
przyj li i w której te trwacie (l Kor 15,1-11). Pochwalam
was, bracia, za to, e we wszystkim pomni na mnie jeste cie
i e tak, jak wam przekaza em, zachowujecie Tradycj (l Kor
11,2). Nadziwi si nie mog , e tak szybko chcecie od
Tego, który was ask Chrystusa powo
, przej do innej
Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: s tylko jacy
ludzie, którzy siej w ród was zam t
79
78
i którzy chcieliby przekr ci Ewangeli Chrystusow . Ale
gdyby my nawet my lub anio z nieba g osi wam Ewan-
geli ró na od tej, któr wam g osili my - niech b dzie
przekl ty! (Ga 1,6-8). Nakazujemy wam, bracia, w imi
Pana naszego Jezusa Chrystusa, aby cie stronili od ka dego
brata, który post puje wbrew porz dkowi, a nie wed ug
Tradycji (paradosis), któr przej li cie od nas (2 Tes 3,6).
VI. EWANGELI CI WOBEC TRADYCJI
Pan J e z u s poleci Aposto om, by Ewangeli g osili
wszystkim jako ród o wszelkiej prawdy zbawienia i
normy moralnej. Polecenie to zosta o wiernie wykonane
przez A p o s t o
ó w , którzy nauczaniem ustnym,
przyk adami i dokonanymi dzie ami przekazali to, co
otrzymali z ust Chrystusa, z Jego zachowania si i czynów,
albo czego nauczyli si od Ducha wi tego, dzi ki Jego
sugestii, oraz przez tych Aposto ów i m ów apostolskich,
którzy wspierani natchnieniem Ducha wi tego, na pi mie
utrwalili wie o zbawieniu (Dei Yerbum 11,7). Tre
jednej Ewangelii, któr Chrystus g osi Aposto owie
przepowiadali w formie ustnej tak jak j zrozumieli w
wietle tego, co Chrystus uczy i jak
a w
szczególno ci w wietle Jego mierci i zmartwy-
chwstania. Wspierani natchnieniem Ducha wi tego
szukali oni odpowiedzi na nowe problemy i pytania,
odwo uj c si do ró nych form przepowiadania, aby
tym skuteczniej trafi do uszu swoich s uchaczy,
81
80
a przy tym by w niczym nie uszczupli ca
ci obja-
wienia.
Co dzia o si potem? Mi dzy Wniebowst pieniem
a spisaniem pierwszej Ewangelii, któr wi kszo
komentatorów uwa a za najstarsz , up yn o w
przybli eniu ok. 30 lat. w. ukasz wspomina, e w
tym czasie Tradycja Apostolska by a przekazywana
przez wiadków i s ugi s owa ( k 1,1). By to w prze-
wa aj cej mierze p r z e k a z s
o w n y , co
potwierdza zachowany w pó niejszych Ewangeliach
styl j zyka mówionego. Ogólnie rzecz bior c brakuje w
nich szeroko rozbudowanych i wywa onych zda
podrz dnych, które charakteryzuj styl j zyka pisa-
nego. Dialogi Chrystusa - szczególnie w rytmie zda i
w porównaniach - nieustannie wiadcz o stylu
zyka mówionego. Na to samo wskazuje zastosowanie
w nich technik mnemotechnicznych, tzn. takich, które
atwiaj uczenie si przekazywanych tre ci na pami
.
Przez ten pierwszy okres czyny i s owa Jezusowe
by y wi c w dalszym ci gu, podobnie jak w
wypadku Aposto ów, przekazywane ustnie.
Oprócz przewa aj cego przekazu s ownego w
pierwszym okresie mamy te do czynienia z prze-
kazem nauczania apostolskiego na pi mie, czego
przyk adem listy Aposto a Paw a, powsta e wcze niej
od najwcze niejszej Ewangelii. Kiedy nadszed drugi
etap zwi zany z topnieniem liczby Aposto ów, bez-
po rednich wiadków dzia alno ci Jezusowej a chrze-
cija stwo zacz o obejmowa coraz rozleglejsze ob-
szary, wy oni a si potrzeba intensywniejszego utrwa-
lania us yszanych s ów i opowiada o wydarzeniach z
ycia Jezusowego na p i
m i e . Tendencji tej
przy wieca a ci gle troska o to, by coraz szerszy kr g
ludzi uwierzy i przylgn do prawd Ewangelii. Po-
jawi y si pierwsze fragmentaryczne szkice, w których
nie chodzi o wcale o wyczerpuj ce przedstawienie
ca ego obrazu dzia alno ci, ale o zarys wszystkich s ów
i czynów Jezusa.
Sk d bierze si to przekonanie, e przed Ewan-
geliami istnia y ju i kr
y wcze niej spisane frag-
menty? Po redni odpowied na to pytanie mo na
znale
cho by u Ewangelisty ukasza (1,1), który w
swoim dziele wyra nie korzysta z takich frag-
mentarycznych róde (szczególnie w nieznanej in-
nym Ewangelistom sekcji o podró y Pana Jezusa z
Galilei do Jerozolimy: k 9,51-18,14). Wskazuje na to
np. jego przechodzenie od greki p ynnej i eleganckiej
do prostej i szorstkiej, zdradzaj cej miejsca przek adane
bezpo rednio z j zyka aramejskiego na grecki.
Prawdopodobnie te fragmentaryczne pisma sk a-
da y si z odizolowanych, najcz ciej w formie przy-
powie ci, poucze Jezusowych oraz niepowi zanych
relacji o jego cudach. W tym miejscu u ywamy s owa
"prawdopodobnie", poniewa rzecz nie jest do ko ca
udowodniona chocia - czego dowodzi pocz tek
Ewangelii wed ug w. ukasza - nie jest te ca kowicie
wyssana z palca: Wielu ju stara o si u
opowia-
danie o zdarzeniach, które si dokona y po ród nas, tak
82
83
jak je przekazali ci, którzy od pocz tku byli naocznymi
wiadkami i s ugami s owa
k 1,1).
1. WIADECTWA ZEWN TRZNE
Pomoc w pog bieniu tego problemu mog by
wiadectwa Ojców Ko cio a, powsta e po czasach spi-
sywania Nowego Testamentu. O M a r k u np. mówi
Papiasz, biskup Hierapolis (ok. 130 po Chr.) w
nast puj cy sposób: Marek, zostawszy t umaczem Piotra,
spisywa dok adnie wszystko, co sobie przypomnia -tak
owa jak i dzie a Pana - chocia nie w ich kolejno ci. Nie
widzia bowiem Pana, ani te nie poszed za nim jako ucze -
dopiero pó niej, jak ju powiedzia em - za Piotrem. Jen
uk ada swoje nauki stosownie do potrzeb, ale nie tak, by da
powi zane i kompletne zestawienie s ów Pa skich. Dlatego
te Marek nie pope ni b du, spisuj c niejako tak, jak
zachowa je w pami ci. On bowiem troszczy si o to, by nic
z tego, co us ysza , nie opu ci ani te nie sfa szowa (Papiasz,
Wyja nienie s ów Pa skich, za Euzebiuszem z Cezarei,
Hist. eccle., 111,39,15). Podczas gdy Piotr przepowiada
publicznie w Rzymie s owo Bo e i wspomagany przez Ducha
wi tego g osi Ewangelie, wielu obecnych wzywa o
Marka, który od dawna by uczniem Aposto a i zna na
pami rzeczy mówione przez niego, a eby spisa wypowiedzi
ustne. Marek uczyni tak i da Ewangeli tym, którzy go o to
prosili. Dowiedziawszy si o tym Piotr ze swej strony nie
interweniowa ani po to by przeszkodzi , ani by poprze t
inicjatyw (Euzebiusz, Hist. eccle., VI,14,6). Nieco dalej
pójdzie w. Hieronim dorzuca-
jacy my l o faktycznym poparciu inicjatywy spisania
ustnego nauczania: Dowiedziawszy si o tym Piotr za-
aprobowa j i popar szy swoim autorytetem rozpowszechni ,
aby czytano j w Ko cio ach (De viris illustr., ill,8). Ten
sam Papiasz w odniesieniu do M a t e u s z a powie:
Mateusz za uporz dkowa s owa (logia) w j zyku
hebrajskim, t umaczy (hermeneusen) je za ka dy, jak móg
(Euzebiusz z Cezarei, Hist. eccle., 111,39,16). Czynno
umaczenia otrzymanej Tradycji okre lona jest s owem
hermeneusen, co mo e oznacza po prostu t umaczenie z
zyka aramejskiego na grecki, ale mo e te wskazywa
na komentarz, obja nienie, interpretacj , czyli na
dodanie czego do tego, co pochodzi o bezpo rednio
od Pana i aposto a Piotra, a nawet od Ewangelisty. Co
do podwójnego sposobu g oszenia Ewangelii przez
Mateusza w.Hieronim wyja nia:
Otó Mateusz
najpierw ustnie g osi Ewangeli
ydom i dopiero, gdy si
wybiera do innych narodów, napisa swoj Ewangeli w
zyku ojczystym, by dla tych, których opuszcza , zast pi
pismem to, co tracili przez jego nieobecno (Hist. eccle.,
111,24,6). Z kolei na naczeln ide przy wiecaj
w.
Mateuszowi w redagowaniu wskazuje Iszodad: Mateusz
nie zredagowa swojego wiadectwa wed ug porz dku, w
jakim Jezus dzia
i mówi , lecz wed ug innego planu, który
uwa
za zgodny z nauk . Nie opisywa na pocz tku rzeczy,
które wydarzy y si jako pierwsze, a potem te, które
dokona y si po nich, lecz sporz dzi inny plan, tak, eby
tworzy pi kn , doktrynaln ca
(Comm. in Math., 6).
84
85
Gdy idzie o Ewangelist
u k a s z a Fragment
Muratoriego powie: ukasz, lekarz - po wniebowst pieniu
Chrystusa, gdy Pawe przyj go jako pomocnika -spisa
pod w asnym imieniem, wed ug porz dku; ale i on Pana w
ciele nie widzia , dlatego tak jak móg , tak zacz
opowiada , (pocz wszy) od narodzenia Jana (Fragm. Mu-
ratoriego). Prolog Rzymski rozwija dalsze szczegó y
mówi c:
ukasz by Syryjczykiem, pochodz cym z An-
tiochii, z zawodu lekarzem, uczniem Aposto ów. Towa-
rzyszy pó niej Paw owi a do jego mierci m cze skiej...
pod natchnieniem Ducha wi tego napisa Ewangeli w
Achai, zaznaczaj c na pocz tku, e przed jego Ewangeli
zosta y napisane inne Ewangelie. (Prolog Rzymski).
Co do Ewangelii w. J a n a Klemens Aleksandryjski
(+ 215 r. po Chr.) wyja nia, e Jan, zach cony przez
swoich przyjació napisa pod wp ywem Ducha w.
Ewangeli maj
na celu przedstawienie duchowego
portretu Jezusa (Hist. eccle. VI,14,7). Wszystkie te
obserwacje Ojców Ko cio a, jakkolwiek fragmen-
taryczne i wyrywkowe, daj pewne wyobra enie o tym,
jak wygl da o traktowanie Tradycji przez Ewangelistów.
Wed ug tych wiadectw na pocz tku obowi zywa a
pami ciowa znajomo nauczania apostolskiego. Potem
jednak przewa
o prze wiadczenie, e Pismo musi
zast pi i wspomóc ywe s owo.
2. WK AD REDAKCYJNY EWANGELISTÓW
Ewangeli ci nie wyst powali w roli ta my mag-
netofonowej. Z wielo ci zbawczych s ów i czynów
Jezusowych, które by y znane z nauczania apostol-
skiego utrwalili na pi mie tylko niektóre i przekazali je
w czterech wersjach jednej i tej samej Ewangelii
Chrystusa (Mateusz, Marek, ukasz, Jan). Wykorzy-
stywali przy tym zarówno to, co us yszeli bezpo rednio
od Aposto ów, jak i to, co kr
o ju w formie
spisanych notatek, czy szerszych opracowa , zwracaj c
uwag na konkretne potrzeby misyjne, polemi-czno-
apologetyczne, katechetyczne, liturgiczne i kulturowe
danego rodowiska do którego adresowali swoje pisma.
Postanowi em wiec i ja zbada dok adnie wszystko od
pierwszych chwil i opisa ci po kolei, dostojny Teofilu, aby
si móg przekona o ca kowitej pewno ci nauk, których
ci udzielono
k 1,1-4). Ka dy jednak, kto czyta cztery
Ewangelie Nowego Testamentu rych o zauwa y, e
jedna z nich ( w. Jana) ró ni si zdecydowanie od
pozosta ych trzech. Te za (Mt, Mk, k), cho pod
wieloma wzgl dami bardzo podobne, cz sto tak e
ró ni si w szczegó ach mi dzy sob . Z tego
wszystkiego wynika, e poszczególne Ewangelie, ka da
na swój sposób przedstawia dzieje ziemskiej
dzia alno ci Jezusa Chrystusa, ka da pod szczególnym
tem. Ró ni si mi dzy sob tak jak mog si ró ni
portrety jednej i tej samej osoby wykonane przez
ró nych artystów. Przy pomocy jakich rodków
literackich Ewangeli ci tworzyli w asne portrety Jezusa?
87
86
a. selekcja tradycji
Ka dy z Ewangelistów, czyli redaktorów Ewan-
gelii stan najpierw wobec powa nego problemu.
Musia zadecydowa , co z nauczania apostolskiego
zarówno ustnego jak i spisanego nale
o wybra .
Niew tpliwie Ewangelia Chrystusa by a jedna, jed-
nak e zarówno Aposto owie jak i Ewangeli ci, b
c
wiadkami, zwracali si do ró nych ludzi, w ró nym
czasie i ró nych miejscach staraj c si do nich trafi ,
aby wzbudzi w nich wiar . Dzi ki temu jedna i ta
sama Ewangelia Chrystusowa g oszona by a ró nymi
zykami i asymilowana w ró nych j zykach. Na jej
bogactwo i ró norodno wp yn y ponadto tak silne i
odmienne osobowo ci jak Aposto ów Piotra, Paw a i
Jana. W obliczu wielu ró norodnych przekazów do-
tycz cych czynów i s ów Jezusowych, z których pewne -
jak wspominali my - zosta y ju w mi dzyczasie
spisane ( k 1,1; J 20,30), ka dy kto zamierza zreda-
gowa Ewangeli musia najpierw zdecydowa , które z
dost pnych mu róde powinien wybra i w jakim
wymiarze. Które czyny i które mowy Jezusowe pragnie
umie ci w swoim dziele. Nie móg przecie powtórzy
wszystkiego, co na ten temat mówiono, skoro w
pewnym momencie róde by o tak wiele, e
niepodobna by o je wszystkie ogarn
(J 21,25).
Ewangelista musia nieuchronnie dokona selekcji
otrzymanej Tradycji. O istnienie tego rodzaju selekcji
mo na si
atwo przekona porównuj c opisy jednych i
tych samych wydarze w wersjach trzech synopty-
ków, dostrzegaj c obecno jednych a nieobecno
drugich opowiada w ich tekstach.
b. zmiana kolejno ci
Porównuj c dzie a trzech Ewangelistów (Marka,
Mateusza i
ukasza) mo emy dostrzec, e niekiedy
zmienia si w nich kolejno elementów sk adowych
ca
ci opisu tych samych wydarze . Wed ug w.
Mateusza np. kuszenie Pana Jezusa przebiega w na-
st puj cych miejscach: pustynia - Jerozolima - góra
wysoka. Wed ug w. ukasza kolejno b dzie zmie-
niona: pustynia - góra wysoka - Jerozolima. Która z
tych kolejno ci odpowiada prawdzie a która jest
nieprawdziwa? Na to pytanie istnieje tylko taka
odpowied : dla Ewangelistów nie by istotny aspekt
historyczny, ile bardziej aspekt teologiczny sprawy.
Dla ka dego z nich w porz dku teologicznym np. te
same miejsca historyczne mog mie inn warto
teologiczn . Dla Mateusza najwa niejsza jest "góra",
dlatego powoli stopniuje on napi cie i w kulminacyj-
nym momencie umieszcza gór wysok . Dla ukasza z
punktu widzenia zbawczego najwa niejsza jest "Je-
rozolima", miejsce pocz tku i centrum zbawienia, dla-
tego u niego w punkcie kulminacyjnym znajdzie si
nie to miasto. Przyk adów takiej zmiany kolej-
no ci dostrze emy u synoptyków sporo i to zarówno w
odniesieniu do wi kszych (nast pstwa ca ych wy-
darze ), jak i w stosunku do mniejszych jednostek
(np. nast pstwo cz ci jednej i tej samej mowy).
89
88
c. powtórzenia
Do ladów w asnego wk adu ewangelistów w
Tradycj Apostolsk nale
te powtórzenia. Niektóre
identyczne wyra enia pojawiaj si kilkakrotnie w
zupe nie odmiennych okoliczno ciach. Nawró cie si ,
bo bliskie jest Królestwo Niebieskie po raz pierwszy
wypowiada Jan Chrzciciel (Mt 3,2). Po raz drugi powie
Pan Jezus na pocz tku swojej dzia alno ci w Galilei
(Mt 4,17). Po raz trzeci Pan Jezus przeka e te same
owa Aposto om wysy aj c ich na pierwsz misj
(Mt 10,7). Podobna sytuacja ma miejsce w odniesieniu
do trzech zapowiedzi m ki i zmartwychwstania (Mk
8,31; 9,33; 10,33). Wprawdzie mo na za
, e
wypowiedzi te pojawia y si cz sto na ustach Pana
Jezusa i e tak w
nie zosta y zachowane i przekazane
przez Aposto ów, trudno jednak przypuszcza , eby
podczas swojego nauczania Pan Jezus powtórzy je
akurat trzy razy. Jest bardziej prawdopodobne, e
powtórzenia - we w
ciwy dla tamtejszego j zyka
sposób - s
raczej pewnemu stopniowemu
udramatyzowaniu sytuacji.
d. polepszanie stylu
W trosce o wi ksz estetyk Ewangelii do pracy
Ewangelistów nale
o równie ulepszanie stylu prze-
tej Tradycji Apostolskiej. Chodzi o przy tym zarówno
o lepszy styl, s ownictwo, jak i o sk adni , dzi ki
którym unika si w opisie wyra
niejasnych, lub
wr cz niezrozumia ych. Ten proces literacki mo na
atwo prze ledzi porównuj c tekst Mateusza i u-
kasza z tekstem Markowym.
e. uzupe nienie Tradycji
Czasami u Ewangelistów mamy do czynienia z
pó niejszym uzupe nianiem znanej i przyj tej od
Aposto ów Tradycji. Zdaniem niektórych egzegetów
ma to miejsce np. w przypadku opowiadania o nie
ony Pi ata w czonego do opisu przes uchania Pana
Jezusa (Mt 27,19).
f. czenie
adna z czterech Ewangelii nie jest przypadko-
wym owocem spisania ró nych mów i czynów Jezu-
sowych bez adu i sk adu. Ka da z nich jest dobrze
przemy lanym i wewn trznie uporz dkowanym
zbiorem tekstów podporz dkowanych idei przewodniej
ca ego dzie a. Mo e to budzi zdziwienie, ale prawie
ka dy z Ewangelistów gromadzi wypowiedzi
Jezusowe nie tyle w porz dku chronologicznym, ile
w porz dku teologicznym. Mateusz np. zbiera je w
pi
wielkich ci gów, w pi
"Przemówie ", które
swoim uk adem przypominaj Pi cioksi g Moj esza,
zapewne w zamiarze podkre lenia ci
ci nauki Je-
zusowej w stosunku do nauki Moj esza, dla potwier-
dzenia tego, e Jezusowa dzia alno
wype ni a to,
co zapowiada o Prawo.
90
91
g. wyja nianie i adaptacja
W pewnych wypadkach gdzie istnia a taka ko-
nieczno Tradycja zosta a dodatkowo wyja niona. Po
wyra eniach aramejskich, dla tych którzy nie rozumieli
tego j zyka Ewangelista Marek dodaje natychmiast ich
umaczenie na j zyk grecki (np. Eloi, eloi, lema
sabachthani, to znaczy: Bo e mój, Bo e mój, czemu mnie
opu ci ? (Mk 15,34). Podczas gdy ukasz zadowala si
wyra eniem
ogos awieni ubodzy
k 6,20), Mateusz
powie
ogos awieni ubodzy w duchu (Mt 5,3). Przez
tego rodzaju dodatki, tekst ewange-lijny staje si
bardziej zrozumia y a jego sens mniej wieloznaczny.
W niektórych przypadkach g osz cy Ewangeli nie
wahali si adaptowa s ów Jezusa i dostosowywa ich
do duchowo ci i obyczajów swoich s uchaczy. Nie
ograniczyli si do tego, co te s owa znaczy y dla
uchaczy kiedy , ale co znacz w chwili obecnej i w
konkretnym, nowym miejscu, w którym obecnie jest
oszona Ewangelia (Montague). Ci którzy g osili
Ewangeli czuli, e s usznym sposobem dochowania
wierno ci Tradycji b dzie skorzystanie z takiej w
nie
swobody interpretacyjnej.
h. spe nienie proroctw
Dla Ewangelistów kieruj cych si ze swoimi pis-
mami do Ko cio a wywodz cego si z ydów nie-
zwykle wa nym by o zwracanie uwagi na to, e w
osobie Jezusa Chrystusa spe ni y si starotestamen-
talne proroctwa. By to bardzo wa ki argument dla
tych, którzy znali warto starotestamentalnej tradycji.
Dobrym przyk adem Ewangelisty pos uguj cego si
tak argumentacj by Mateusz. Tak mia o si spe ni
owo proroka - Mt 13,35; Tak mia o si spe ni s owo
proroka Izajasza - Mt 12,17; Sta o si to, eby si spe ni o
owo proroka - Mt 21,4).
i. alegoryzacja
Czasami, g ównie w przypowie ciach, Ewange-
li ci ponownie interpretuj raz otrzyman od Apo-
sto ów Tradycj i nie zadowalaj si sensem dos ow-
nym s ów Jezusowych, ale dodaj do nich sens prze-
no ny, alegoryzuj wypowiedzi Jezusowe. Na czym ta
alegoryzacja polega? Otó np. tam, gdzie Pan Jezus
mówi o oblubie cu, panu domu, królu, tam
Ewangeli ci wprowadz sens przeno ny i w przed-
stawionym oblubie cu ka
nam widzie Chrystusa.
3. KONSEKWENCJE INTERPRETACJI TRADYCJI
PRZEZ EWANGELISTÓW
Przy wszystkich zmianach ca emu wk adowi re-
dakcyjnemu Ewangelistów towarzyszy a zrozumia a
troska o w i e r n o
. Starali si oni nic z tego, co
us yszeli nie uroni , ani tym bardziej nie zafa szowa .
Nie wyklucza to wcale r o z w o j u , dostosowania
nauczania do aktualnych potrzeb Ko cio ów. Ta
tendencja do akomodacji sprawi a, e pisma Ewan-
93
92
gelistów sta y si swoistym komentarzem do s ów
Pa skich i e czasami nie by y one ani kompletne, ani
powi zane ze sob , ani uporz dkowane pod
wzgl dem chronologicznym. Mia y po prostu tworzy
pi kn doktrynaln ca
(wg. Jana, powinny
stworzy duchowy portret Jezusa). Mia y by raczej
portretem, ani eli fotografi Jezusa. W dobrym por-
trecie za , jak wiadomo, nie chodzi wcale o wierne
oddanie somatycznego podobie stwa, ale raczej o od-
danie charakteru i my li cz owieka, o oddanie jego
wn trza (Plutarch, Cymon i Lucullus, 2). Do powie-
dzie , e ka dy autor tradycji ewangelijnej wniós
swój osobisty wk ad, indywidualny rys do procesu
przekazu Tradycji Apostolskiej. W nauczaniu tych
autorów stwierdzamy obecno obydwu tendencji.
Jedn jest skrupulatna wierno pos annnictwu Jezusa,
szacunek dla Jego s ów, drug jest swoboda w ad-
aptowaniu tych s ów do ywej sytuacji Ko cio a. Ta
dwoista tendencja t umaczy dlaczego czasami s owa
przekazywane przez Tradycj ewangelijn s s owami
samego Jezusa, a czasami interpretacj jakiej cz ci
jego nauki.
Je li nawet zgadzamy si co do tego, e w trakcie
spisywania Ewangeli ci wprowadzili pewne drobne
zmiany do Tradycji przekazanej przez Jezusa Chry-
stusa, to jednocze nie nie mo emy przesadza gdy
idzie o r o z m i a r tych zmian. Mia y one raczej bardzo
ograniczony wymiar. Ewangelie nie powsta y bowiem
jako wynik lu nych opowiada o Jezusie, ale raczej
jako zbiór uformowanych opowiada zna-
nych przedtem na pami
, w podobny sposób jak
dzia
a tradycja rabinacka. W tym kontek cie prze-
kazywanie niekoniecznie oznacza o wy cznie mó-
wienie, ale raczej "przekazanie czego drugiemu tak,
by on móg wej w posiadanie tego, co osi gano
drog powtarzania". W analogiczny sposób "przyj cie"
(paralambaneiri) Tradycji nie oznacza o tylko "s uchania",
ale równie prawdziwe wej cie w jej posiadanie. yd
znaj cy Pisma nie zagl da do zwojów za ka dym
razem kiedy potrzebowa zacytowa jaki fragment,
ale czyni to z pami ci. W
ciwie - poza liturgi -
Pismo wi te
o jako ustny przekaz, korzystano z
niego odwo uj c si do pami ci.
Jest te oczywiste, e dzie Ewangelistów nie
mo na pojmowa jedynie jako dokumentów h i s -
t o r y c z n y c h , ani te jedynie jako dokumentów
w i a r y . S one nieroz cznie jednym i drugim. Z
jednej strony przekazuj niezmienne fakty (A je li
Chrystus nie zmartwychwsta , daremne jest nasze nauczanie,
pró na jest wasza wiara... - l Kor 15,14). Z drugiej strony
wiadkami wiary w Jezusa, to ludzie wierz cy pisz
dla wierz cych. Ten nieroz czny zwi zek historii z
wiar w wypadku Ewangelistów u wiadomimy sobie
jedynie wtedy, kiedy zrozumiemy, e s owo Bo e nie
jest g oszone jako martwa litera, ale jako ywa
rzeczywisto .
W nieuchronny sposób w momencie pojawienia
si pierwszych pism Ewangelistów mo na ju
mia o
mówi mówi o problemie stosunku T r a d y c j i
do P i s m a wi tego. Jest to bardzo szeroki prob-
95
94
lem, w tym momencie wystarczy tylko przytoczy s owa
Soboru Watyka skiego II: Tradycja i Pismo wi te ci le
si z sob
cza i wi
. Obydwoje bowiem, wyp ywaj c z
tego samego ród a Bo ego, zespalaj si niejako w jedno
i zd aj do tego samego celu. Albowiem Pismo wi te jest
mow Bo , utrwalon pod natchnieniem Ducha wi tego na
pi mie; natomiast wi ta Tradycja to s owo Bo e, które
przez Chrystusa Pana i Ducha wi tego zosta o powierzone
Aposto om... St d te Ko ció czerpie swoj pewno co do
wszystkich prawd objawionych nie z samego tylko Pisma
wi tego. Tote Pismo w. i Tradycje nale y z równym
uczuciem czci i powa ania przyjmowa i mie w
poszanowaniu (Dei Yerbum 11,9). Do tych niezmiernie
wa kich w konsekwencje s ów wrócimy we w
ciwym
czasie, w katechezie o Tradycji w uj ciu Soboru
Watyka skiego II.
Ogólniejszy wniosek nasuwaj cy si na kanwie
rozwa
o sposobie traktowania Tradycji przez
Ewangelistów mo na zilustrowa nast puj cym te-
kstem w. Wincentego z Lerynu: Czy mo e si dokona
jaki rozwój religii w Ko ciele Chrystusowym? Oczywi cie, e
mo e, i to bardzo wielki... Byleby tylko by to rzeczywisty
rozwój wiary, a nie zmiana. Rozwój odbywa si wówczas,
gdy si co powi ksza, nie przestaj c by sob ; zmiana
natomiast, gdy jedna rzecz przeobra a si w drug .
Jest przeto rzecz konieczn , aby z biegiem czasu w
ka dym i we wszystkich, w pojedynczym wiernym, jak i w
ca ej wspólnocie Ko cio a obficie ros o i rozwija o si ro-
zumienie, wiedza, m dro , jednak e z zachowaniem w a-
ciwego sobie rodzaju,... z zachowaniem tego samego zna-
czenia i tej samej tre ci. Jakkolwiek cz onki niemowl cia
ma e, ludzi doros ych za du e, to jednak s to zawsze te
same cz onki. Ile ich jest u dzieci, tyle samo u ludzi
doros ych, a je li niektóre pojawiaj si dopiero w wieku
bardziej dojrza ym, to jednak i one znajduj si ju wcze niej
w zal ku. I tak nic nie pojawia si u starca, czego
wcze niej nie by o u dziecka. Tote niew tpliwie jest w a-
ciw i s uszn zasad post pu, nale yt i przedziwn
regu roziooju, aby pó niejszy wiek w bogatych kszta tach
ujawni to wszystko, co M dro Stwórcy umie ci a ju
na samym pocz tku.
Gdyby za cz owiek z biegiem czasu przyj kszta t
odmienny od ludzkiego, gdyby zmniejszy a si lub powi -
kszy a liczba cz onków, wówczas musia oby ca e cia o zgin ,
sta si u omnym, a w ka dym razie ulec os abieniu
w.
Wincenty z Lerynu, Pismo napomninajace). Wniosek z
tego oczywisty; tak e w przekazywanie objawienia
Ewangeli ci odrzucaj c zmiany, mieli .pe ne prawo
kierowa si prawem rozwoju, tak aby w miar up ywu
lat S owo Bo e doznawa o umocnienia, rozszerza o si i
pog bia o.
96
97
VII. TRADYCJA WED UG OJCÓW
APOSTOLSKICH
O k r e s O j c ó w A p o s t o l s k i c h
obejmuje czasy i osoby pisarzy nast puj cych bezpo-
rednio po okresie Aposto ów i Ewangelistów. Przy-
miotnik "apostolski" wskazuje tutaj na osobisty zwi zek
z Aposto ami, na uczniów i s uchaczy Aposto ów. Do
tego grona nale eli: Klemens Rzymski, Polikarp, Ignacy
Antioche ski, a tak e Papiasz, ucze
w. Jana. Z punktu
widzenia literackiego do Ojców Apostolskich nale y te
Didache, czyli Nauka Dwunastu Aposto ów, Pasterz
Hermasa, i List Barnaby a tak e Drugi List Klemensa.
W tym okresie powsta y najstarsze utwory
chrze cija skie, stanowi ce ród o poznania nauki
Ko cio a na prze omie I i II wieku po Chr. W czasie, w
którym we wspólnotach chrze cija skich pog bia o si
poczucie odr bno ci i nowo ci, wy-kszta towa a si
struktura wewn trzna Ko cio a a jednocze nie okrzep a
przez konfrontacj ze wiatem zewn trznym w postaci
cze stwa i walki z gnoz .
Ten okres poapostolski jest wa ny dlatego, e wów-
czas (70-150) Ewangelia by a jeszcze znana przede
wszystkim w formie ustnego przekazu. ywa
wypowied i nauka ci gle jeszcze przewa
y nad
sformu owanym tekstem. Wida to dobrze na przy-
adzie kr
cych cz sto logiów, "S ów", albo agrafa,
t), niespisanych S ów Pa skich. Od strony róde
okres ten nie jest zbyt dobrze udokumentowany. Wiele
utworów z owego czasu bezpowrotnie zagin o.
Centrum ycia chrze cija skiego przesun o si na
nowe tereny, z punktu widzenia politycznego prze-
om I i II wieku oznacza bowiem szczyt mocy i sta-
bilno ci cesarstwa rzymskiego a Pokój Rzymski - mo-
liwo swobodnej komunikacji mi dzy ró nymi cz -
ciami cesarstwa, co - mimo prze ladowa - sprzyja o
rozwojowi chrze cija stwa.
Pi miennictwo Ojców Apostolskich nie preten-
duje do roli pism Aposto ów czy Ewangelistów. Jest
ono ubo sze od tamtych zarówno pod wzgl dem for-
my, jak i pod wzgl dem tre ci. Ojcowie Apostolscy
byli epigonami Aposto ów. Sami uwa ali siebie za
niegodnych nast pców Aposto ów, i w Aposto ach
dostrzegali niedo cig y wzór dla swojej dzia alno ci.
Dlaczego w takim razie po wi camy im tyle uwagi?
Dzieje si tak dlatego, e w
ciwie po tych pisarzach
pierwszych wieków chrze cija stwa do ko ca okresu
patrystycznego (VIII w.; Indiculum Coelestini, legem
credendi lex statuat supplicandi, tzn. regu a wiary jest
ustanowiona przez zasad modlitwy, lub przez praktyk
liturgiczn ), a nawet do czasu Reformacji (Ock-
99
98
ham, Biel, Luter; XVI w.) nie dokona si
aden istotny
rozwój w zakresie pojmowania Tradycji.
Albowiem Zamkn si ju czas, w którym "Pouczeni
przez Jezusa Chrystusa, w pe ni przekonani przez jego
zmartwychwstanie, umocnieni w wierze w S owo Bo e,
wyruszyli Aposto owie w wiat i z t pewno ci , jak daje
Duch wi ty, g osili Dobra Nowin o Królestwie Bo ym
w. Klemens, List do Ko cio a w Koryncie 42,1-4). Ko-
ció rozsiany na ca ym wiecie a po kra ce ziemi przyj
od Aposto ów i od ich uczniów te wiar w jedynego Boga,
Ojca wszechmog cego... A przyj wszy ich nauk i wiar , ..
skrz tnie ja zachowuje,.., bo chocia ró ne s j zyki na
ziemi, to jednak moc Tradycji jest jedna (Ireneusz, Przeciw
herezjom, 1,10,1-2). }a jestem dziedzicem Aposto ów. Tego
si trzymam, co oni zawarowa i w swoim testamencie, co
przekazali, co przysi
poparli. Was za z ca pewno ci
wydziedziczyli na zawsze, wyrzekli si jako obcych, jako
nieprzyjació . Z jakiego powodu s obcymi i nieprzyjació mi
Aposto ów, je li nie dla ró nicy nauki, któr ka dy z nich
wed ug w asnego mniemania przeciw Aposto om albo
sam wymy li , albo od innych przej
(Tertulian, Odprawa
dana heretykom, XXVII,3-7).
Od Tradycji Apostolskiej nale y w tym miejscu
odró ni tradycj p a t r y s t y c z n
, tj. pogl dy i
dzia ania Ojców Ko cio a, najcz ciej biskupów,
yj cych w pierwszych wiekach istnienia Ko cio a.
Niektórzy z nich byli bezpo rednimi uczniami Apo-
sto ów. Blisko czasów apostolskich, staro ytno ich
wiadectwa sprawia, e s oni najbardziej auten-
tycznymi instrumentami rozumienia Tradycji Apo-
stolskiej.
1. OD TRADYCJI APOSTOLSKIEJ
DO TRADYCJI KO CIELNEJ
W okresie Ojców Apostolskich dokona o si co
bardzo wa nego dla historii Ko cio a. Nast pi o przej cie
od Tradycji Apostolskiej do tradycji ko cielnej. Mia o
to miejsce wówczas, kiedy Aposto owie przekazali
depozyt wiary zwierzchnikom Ko cio ów, którzy nie
byli ju bezpo rednimi wiadkami ycia i dzia alno ci
Jezusa Chrystusa (biskupom, prezbiterom, diakonom - l
Tes 5,12). Aposto owie Nauczaj c po ró nych krajach i
miastach spo ród pierwocin [swojej pracy] wybierali ludzi
wypróbowanych duchem i ustanawiali
ich
b i s k u p a m i i diakonami dla przysz ych wierz cych
w.Klemens, List do Ko cio a w Koryncie 42,1-4). Aby za
Ewangelia by a zawsze w swej ca
ci i ywotno ci w
Ko ciele zachowywana, zostawili Aposto owie
biskupów jako swoich nast pców, "przekazuj c im
swoje stanowisko nauczycielskie". Ich zadaniem by o
wierne zachowanie tradycji za
yciela Ko cio a
lokalnego (2 Tes 2,15; 3,6; l Kor 11,2), zachowanie
przekazanego im "depozytu apostolskiego" (l Tym
6,20; 2 Tym 1,12-14; Tyt 2,1).
W pierwszych dwóch wiekach rzadko u ywa si
terminów technicznych na okre lenie tradycji ustnej
( p a r a d o s i s , paradidonai). Mo na je znale
yte do rzadko u pierwszych Ojców Apostolskich
(Justyn, Dial, 38; Tacjan, Adv. Greaecos, 39; Klemens
Aleksandryjski, Stromata, VI,2). B dzie to nauczanie
(proroków, Chrystusa, aposto ów; chrze cijan) tak
ustne, jak i pisemne.
Sam podtytu dzie ka zwanego Didache wskazuje
na to, e przez Tradycj rozumiano w nim nauk Pana,
któr dwunastu Aposto ów przekaza o narodom, któr
otrzymujemy razem z chrztem wi tym (VII,1). Kto-
kolwiek od niej odchodzi, oddala si od Boga. Tutaj
Didache odwo uje si do fundamentalnego tekstu z Pwt
12,32: Tych wszystkich rzeczy, przeze mnie nakazanych,
pilnie b dziesz przestrzega , by je wykona : niczego nie
dodasz i niczego nie ujmiesz.
Je liby kto przyszed i naucza was wszystkiego tego,
co zosta o wy ej powiedziane, przyjmijcie go. Je li jednak
ów nauczaj cy zmieni co i zacznie wyk ada inn nauk
po to, eby burzy , nie s uchajcie go. Je li natomiast
czyni to b dzie po to, eby pomna
sprawiedliwo i
poznanie Pana, przyjmijcie go jak Pana naszego (Didache,
11,1-2)
Od Tradycji Apostolskiej - zawsze obowi zuj cej -
nale y odró ni tradycje poszczególnych Ko cio ów
lokalnych. Te ostatnie (liturgia, teologia, organizacja
ycia ko cielnego, itd.), cho by inspirowane Ewangeli ,
cho by wielowiekowe i wa ne dla chrze cija skiego
ycia mog ró ni si mi dzy sob i podlega zmianom.
Partykularne tradycje Ko cio ów lokalnych nie
reprezentuj ca ej Tradycji Apostolskiej w wszystkich
jej wymiarach. S one w ca kiem odmiennej relacji do
owa Bo ego ani eli Tradycja Apostolska,
chocia przechowuj dalej jej ci
i podkre laj
konieczno zachowania w Ko cio ach lokalnych do-
ktryny ugruntowanej na fundamencie autorytetu apo-
stolskiego. Do tradycji ko cielnej Ko ció b dzie si
odwo ywa tylko wówczas, gdy dostrze e w niej ele-
ment apostolsko ci. Gdyby tradycja ko cielna nie mia a
oparcia apostolskiego, ale by a jedynie czysto ludzkim
wymys em, z pewno ci zosta aby zniszczona przez
rw
rzek zmiennych idei, jaka ci gle towarzyszy
wiatu w jego rozwoju. Tradycja ko cielna nie ulega
bie
cej fali tylko dlatego, e towarzyszy jej Duch
wi ty we wspólnocie Ko cio a. Mimo tego, a eby nie
oddali a si ona od pierwotnego depozytu potrzeba jej
ci
ego weryfikowania ró nych zmian doktrynalnych
i praktycznych.
Tradycje za Ko cio ów lokalnych, albo tradycja
ko cielna zak ada przynajmniej trzy sprawy: nauczanie,
interpretacj Pisma, ycie. W czasie gdy walczono z
herezjami i za miar prawdy g oszonej nauki przyj-
mowano jej apostolsko , nie czyniono jeszcze ad-
nego rozró nienia mi dzy danymi z Pisma a danymi z
kultu i praktyki sakramentalnej.
2. TRADYCJA A PISMO W.
W tym momencie pojawi si niezwykle wa ki
problem r e l a c j i t r a d y c j i ko cielnych d o
P i s m a wi tego. Dla niektórych jest spraw oczy-
wist , e zanim pojawi si Nowy Testament w formie
spisanej, pierwotna wspólnota chrze cija ska
a bez
103
102
tekstu Pisma w. e chocia tre ci Nowego Testamentu
by y znane i cytowane to jednak - dopóki nie zosta y
rozstrzygni te sprawy kanonu - nie korzystano z Pisma
w. jako ze ród a natchnionego S owa Bo ego.
ciwie nie jest to do ko ca prawdziwe, poniewa
równie w tym czasie Aposto owie odwo ywali si do
Starego Testamentu i interpretowali go w sposób
typologiczny.
Wiadomo te
e dla Ko cio a Pismo w. stanowi o
wespó z pos ugami i sakramentami element
podstawowy, poniewa w
nie za po rednictwem
Pisma w. mo na dotrze wprost do Tradycji Apo-
stolskiej. Nie oznacza to jednak, e Pismo w. zawiera
wszystkie elementy tej e Tradycji. Nale y zda sobie z
tego spraw w obliczu b dnych pogl dów, które
pojawiaj si w ró nej postaci. Gdy nie traktuje si jako
apostolskie tego, co nie da si wyprowadzi bez-
po rednio z Pisma w. Gdy wszystko to (tak e tradycj
patrystyczn ) traktuje si jedynie jako ludzki wymys ,
który mo e i jest po yteczny, ale nie jest apostolski.
Gdy z braku dowodów z Pisma w. odwo ujemy si
tylko do doktryny albo praktyki Ko cio a, aby
zaakceptowa jakie nauczanie. W tym wypadku w
sposób nies uszny tradycje ko cielne traktowa oby si na
równi z Pismem w., jako drugie ród o Bo ego
objawienia.
W tamtych czasach P i s m o w. s
o z
pewno ci jako punkt odniesienia do wiary, poniewa
cokolwiek k óci o si z jego wypowiedziami, k óci o si
tak e z kryterium apostolsko ci. Jednocze nie
jednak tradycje Ko cio a by y odczytywane w wietle
ywej Tradycji Apostolskiej. Z niej czerpano punkt
wyj cia dla ca ego przepowiadania, dla ca ej teologii.
Nie odwo ywano si przy tym do jakiego drugiego
ród a, egzystuj cego w sposób niezale ny od Pisma
w., ale do jednego i tego samego S owa Bo ego. Je li
pó niej sformu owano zasad tzw. wystarczalno ci
dowodowej Pisma w. to nie w tym sensie, e tylko z
Pisma wi tego mo na wyprowadza wszystkie do-
gmaty teologiczne, ale w takim, e nic nie mo e zosta
og oszone jako dogmat, co jest przeciwne formalnemu
wiadectwu Pisma w. W pewnym sensie tradycje
dodaj co do Pisma, je li si je pojmuje jedynie jako
tekst, lecz z drugiej strony ywe s owo Ko cio a musi
bez przerwy wraca do Pisma, jako do swego ród a.
3. KRYTERIA PRAWDZIWO CI TRADYCJI
OJCÓW APOSTOLSKICH
Tak e Ojcowie Apostolscy zastanawiali si nad
tym, jakimi metodami i jakim sposobem mo na dotrze
do ród a w jego prawdziwej, ca ej i nieska onej formie?
a. sukcesja
Jednym z takich sposobów by o kryterium fizycznej
blisko ci,
c u c h s u k c e s j i , który staje si
argumentem w dyskusjach o prawowierno ci (Klemens
Rzymski, Kor 42,2; Polikarp, 7,2). Z tego
105
104
m.in. powodu rozwini to w Ko ciele ca metod
ustalania sukcesji apostolskiej. yd palesty ski, He-
gezyp, przeszed szy na wiar chrze cija sk , spraw-
dza np. w Koryncie i Rzymie "genealogi "apostolsk
tamtejszych biskupów (Euzebiusz z Cezarei, Hist. ec-
cle, IV,22,2-8; wed ug Ireneusza wystarczy zweryfi-
kowa swoj wiar z Ko cio em rzymskim - wa niej-
szym, bo za
onym przez dwóch Aposto ów - ewen-
tualnie smyrne skim i efeskim).
Równie pó niejsi Ojcowie Ko cio a nie zapomn
wymienia tego samego
cucha sukcesji w chara-
kterze koronnego argumentu, przemawiaj cego za
prawdziwo ci ich doktryny. Ale i Ko ció w Efezie,
który za
Pawe , i w którym pozostawa Jan a do
czasów Trajanowych, jest wiadkiem wiarygodnej Tradycji
Apostolskiej (Euzebiusz z Cezarei, Hist. eccle., 111,23,4).
Tego zawsze uczy (Polikarp), co przej od Aposto ów,
co równie Ko ció podaje, co wreszcie jest jedynie pra-
wdziwe... G osi , e jedna jedyna tylko istnieje prawda,
która przej od Aposto ów, a któr podaje Ko ció (Eu-
zebiusz z Cezarei, Hist. eccle., IV,14, 4.5). Jak przypo-
mina (Polikarp) ich (tzn. tych, którzy widzieli Pana)
owa, i co od nich us ysza o Panu, o cudach Jego, o nauce,
jak to Polikarp, zgodnie z Pismem, opowiada , co przej
od wiadków naocznych S owa ywota (Euzebiusz z Ce-
zarei, Hist. eccle., V,20, 6). Sam Papiasz w przedmowie
do swego dzie a ("S ów Pa skich obja nienia") nigdzie nie
mówi, e wi tych Aposto ów widzia i s ysza , twierdzi
natomiast, e nauk wiary otrzyma od tych, którzy Apo-
sto ów znali, i tak si wyra a dos ownie: "Wszystko, czego
106
si tak dok adnie dowiedzia em od prezbiterów, i co mi
doskonale utkwi o w pami ci, jak najch tniej zestawi dla
Ciebie razem z obja nieniami, by stwierdzi ich wiarygod-
no . Nie lgn em bowiem do ludzi wielomównych, ale do
tych, co ucz prawdy. Nie s ucha em takich, którzy
przytaczali obce jakie przykazania, ale takich, którzy po-
dawali przykazania dane wierze naszej przez Pana i z samej
wywodz ce si prawdy (Euzebiusz z Cezarei, Hist. eccle.,
111,39,3). Po nim, na trzecim miejscu po Aposto ach, zosta
biskupem (Rzymu) Klemens, który równie widzia
ogos awionych Aposto ów i z nimi obcowa , a s owa ich
wiecza y jeszcze w jego uszach, i tradycje ich mia przed
oczyma, i to nie tylko on sam, albowiem jeszcze wielu
o z tych, co brali nauk od Aposto ów. Otó za czasów
Klemensa niema y zatarg powsta w ród braci w Koryncie.
Tedy Ko ció rzymski napisa do Koryntian List bardzo
znamienny, by ich nak oni do zgody i odnowi ich wiar i
tradycje, jak co dopiero przej li od Aposto ów (Euzebiusz
z Cezarei, Hist. eccle., V,6,3).
Powie pó niej w. Ireneusz: Poniewa jednak wy-
mienianie wszystkich sukcesji ko cielnych by oby za d ugie
na ten tom, wska emy na Apostolska Tradycj i g oszenie
wiary przez biskupów nast puj cych po sobie a do nas -w
tym najwi kszym, najstarszym i najbardziej znanym
Ko ciele, za
onym i zbudowanym przez obu przes aw-
nych Aposto ów Piotra i Paw a - w Rzymie... Z tym
Ko cio em, z powodu jego szczególnego pierwsze stwa,
zgadza si powinien ka dy Ko ció , a wiec ci wierni,
którzy s ze wszystkich stron; w Nim ci co zewsz d s ,
107
przechowuj Apostolsk Tradycje (Przeciw herezjom,
111,3,2).
Je li tak si rzeczy maj , to jest jasnym, e te nauk
nale y uzna za prawdziw , która zgadza si
z nauk
owych Ko cio ów apostolskich, macierzystych, róde wiary,
bo ona zawiera bez w tpienia to, co Ko cio y od Aposto ów,
Aposto owie od Chrystusa, Chrystus od Boga otrzyma .
Natomiast z góry trzeba za fa szyw uwa
nauk , która
si sprzeciwia prawdzie Ko cio ów, Aposto ów, Chrystusa i
Boga. Pozostaje wi c dowie , e nasza nauka, której
regu podali my wy ej, pochodzi z Tradycji Apostolskiej, a
co z tego wynika, e inni wywodz si z k amstwa. My
jeste my w cis ym kontakcie z Ko cio ami apostolskimi, co
nie ma miejsca w adnej z przeciwnych nam nauk, - to jest
wiadectwem prawdy
(Tertulian,
Odprawa dana
heretykom, XXI, 4-7).
Niezwykle wa
rol w przekazywaniu Tradycji
odgrywa
U r z
d
N a u c z y c i e l s k i
Ko cio a (l Kor 12,28; Ef 4,11-13; Dz 20,28-29; l Kor
3,5-15). Jego zadaniem by o i b dzie przekazywanie
zasad przyj tych "od pocz tku". Nie by on nigdy -
przynajmniej teoretycznie - oparty tylko na jednym
biskupie. Chocia w gruncie rzeczy: Najm drzejsi spo-
ród przywódców Ko cio a nie mog niczego doda pra-
wdzie objawionej, ani najmniej zdolni nie mog nic jej
odj
(Ireneusz, Adv. haer., 1,10,2), to jednak w zasa-
dzie najcz ciej szukano zgodno ci szerszego grona
biskupów, które "przepowiada" (kerygma, keryttein) to,
co zosta o otrzymane od Aposto ów. Ten kto pragnie
czyta przekazane mu or dzie musi podda oce-
nie biskupa i prezbiterów przepowiadan przez siebie
nauk (Hermas, Pasterz, II,IV,2-3).
W ramach ca ej wspólnoty Ko cio a, dla zacho-
wania i przekazywania depozytu wiary, z racji sta-
nowiska nauczycieli powierzonego im przez kompe-
tentn w adz , niektórzy wykonuj rol teologów. Ta
rola przypad a w udziale przede wszystkim Ojcom
Apostolskim i Ojcom Ko cio a, wybitnym umys om i
wi tym m
om, powo anym do kszta towania oblicza
Ko cio a pierwszych wieków.
W pi ciu ksi gach (Hegezyp, Pami tniki) bardzo pro-
stego uk adu podaje nieomyln Tradycj nauki apostolskiej
(Euzebiusz z Cezarei, Hist. eccle., IV,8,2). W równej
liczbie istniej ksi gi jego pod tytu em "Zarysy", w których
(Klemens Aleksandryjski) wymienia imi Pantajnosa,
jako swego nauczyciela, przytaczaj c jego obja nienia Pism
tudzie tradycj jego (Euzebiusz z Cezarei, Hist, eccle.,
VI,13,2). Ozdob Ko cio a by naonczas Hegesippos,.., tu-
dzie Dionizy, biskup koryncki, Pinytos, biskup krete ski,
prócz tego Filip, Apolinary, Meliton, Musanos, Modestus, a
przede wszystkim Ireneusz. Dzi ki ich pismom prze-
chowa a si do dni naszych nieska ona Tradycja Apostolska
wiary prawdziwej (Euzebiusz z Cezarei, Hist. eccle.,
IV,21).
Praktycznym przyk adem ich pracy by a decyzja
Ko cio a w kontrowersyjnej sprawie daty i sposobu
celebrowania Wielkanocy. W swej rozprawie "O Wiel-
kanocy" wyznaje (Klemens Aleksandryjski), e skutkiem
nalegania swych przyjació potomno ci pi miennie prze-
kaza tradycje, jakie ustnie od starych przej prezbiterów
109
108
(Euzebiusz z Cezarei, Hist. eccle., VI,13,9). Tymczasem
biskupi palesty scy,.., podj li wyczerpuj ce rozprawy nad
przekazan sobie przez sukcesje Apostolska Tradycj w
sprawie Wielkanocy...(Euzebiusz z Cezarei, Hist. eccle.,
V,25). Tymczasem tego sposobu ( e wi to Paschy
Zbawicielowej nale y obchodzi czternastego dnia ksi yca)
wszystkie inne Ko cio y wiata ca ego si nie trzyma y, ale
na mocy Tradycji Apostolskiej, która po dzi dzie swej
mocy nie straci a, zachowywa y zwyczaj, e si nie godzi
ko czy postów adnego innego dnia, jak tylko w dniu
zmartwychwstania Zbawiciela naszego. W sprawie tej
odbywa y si synody i zgromadzenia biskupów, którzy
wszyscy jednomy lnie og osili listami do wiernych wiata
ca ego zasad ko cieln , e nigdy adnego innego dnia nie
nale y obchodzi tajemnicy zmartwychwstania Pa skiego,
jak tylko w niedziele, i e tylko tego dnia wolno ko czy
posty paschalne (Euzebiusz z Cezarei, Hist. eccle.,
V,23,l-2).
Dzi ki pos annictwu i sukcesji Urz d Nauczycielski
Ko cio a przej depozyt wiary jako spadek, który
przekazuje wspólnotowe.
adne s owo Pisma nie jest dla
prywatnego wyja nienia (2 P 1,20). Ca a wspólnota
zachowuje te Tradycj , przede wszystkim przez to, e j
wiernie prze ywa. Jest ono w asno ci ca ej wspólnoty i
jest zrozumia e dopiero w wietle ca
ci nauczania
Ko cio a (Tertulian, De praescriptione hae-reticorum). To
namaszczenie, które otrzymali cie od Niego ( wi tego) trwa w
was i nie potrzebujecie pouczenia od nikogo, poniewa jego
namaszczenie poucza was o wszystkim (l J 2,27). Wiara
rozsiana w sercach wiernych
ma swoje w asne korzenie, a to, e wierni podlegaj
Urz dowi Nauczycielskiemu nie odbiera im wcale
ciwego miejsca w Ko ciele, ani nie oddaje ich w
umys ow niewol Ko cio owi Nauczaj cemu. To co
niektórzy teologowie nazwali "zmys em wiary" u
wiernych nie ogranicza si do biernej postawy wobec
zas yszanej nauki, ale oznacza moc czynnego
wiadczenia i rozwoju.
b. symbol wiary
Drugim argumentem b dzie s y m b o l w i a-r y
(credo, wyznanie wiary), który w jasnej i wyra nej formie
zawiera zasadnicze prawdy religii chrze cija skiej. W
przededniu walki z gnostycyzmem lokalne Ko cio y
mia y ju mniej lub bardziej ukszta towane takie wyra ne,
formy wyznania wiary.
Mia y one by odpowiedzi na prawdziw kon-
fuzj , jak musia a powodowa w ród wiernych w
czasach Ojców Apostolskich i poapostolskich obecno
wielu pism, rzekomo apostolskich, z których ka de
pretendowa o do tego, e pochodzi z tradycji ustnie
przekazanej od Aposto ów . Ponadto ten sam Papiasz
przytacza jeszce inne szczegó y, które go doj mia y
drog ustnego podania, a mianowicie jakie nieznane
przypowie ci Zbawiciela i nauki Jego oraz jeszcze inne ,
zgo a legendarne opowiadania (Euzebiusz z Cezarei,
Hist. eccle., 111,39,11). W rzeczywisto ci doprowadzi y
one nie tylko do zamieszania, ale do faktycznego
rozprzestrzeniania si nauk nie maj cych nic wspól-
111
110
nego z doktryn apostolsk , do rozwoju herezji. Demon
go (Montanusa) op ta tak, e popad nagle w rodzaj
zachwycenia i ekstazy, pocz szale , gada , dziwne wy-
dawa d wi ki, i prorokowa zgo a przeciwko zwyczajowi
ko cielnemu, opartemu na tradycji i od dawna ustalonej
kolejno ci (V,16,7). Wierni w Azji i w wielu miejscowo-
ciach z tego powodu zbierali si cz sto i nowe nauki
poddawali sumiennemu badaniu, uznali je za zdro ne i he-
rezje pot pili. Tak si sta o, e zostali z Ko cio a wyrzuceni i
od czeni (Euzebiusz z Cezarei, Hist. eccle., V,16,10). I
ja równie wczytywa em si w pisma i tradycje heretyków,
plami c przez pewien krótki czas dusz
(Euzebiusz z
Cezarei, Hist. eccle., VII,7,1). Nie by o lepszej od-
powiedzi na herezje, ja k trzymanie si
cis e Tradycji
Apostolskiej. Przede wszystkim wzywa (Polikarp, biskup
Smyrny) wiernych, by si strzegli podnosz cych si
wówczas herezji i zach ca ich, by si silnie trzymali Tra-
dycji Apostolskiej, która ju w asnym przypiecz towa
wiadectwem, a któr dla potomno ci uwa
za konieczne
wy
pi miennie (Euzebiusz z Cezarei, Hist. eccle.,
111,36,4).
Regu a za wiary jest jedna, niewzruszalna i nie-
zmienna. - trzeba wierzy w jedynego, wszechmocnego
Boga, Stworzyciela wiata, i Syna Jego Jezusa Chrystusa,
zrodzonego z Maryi Dziewicy, ukrzy oiuanego pod Ponc-
kim Pi atem, wskrzeszonego dnia trzeciego z martwych,
przyj tego w niebie, siedz cego po prawicy Ojca teraz, a
maj cego przyj na s d ywych i przez zmartwychwstanie
cia a równie umar ych. Kiedy to prawo pozostaje, inne
sprawy, o dyscyplinie i post powaniu, przyjmuj inne
ulepszenia, i to przez dzia aj
i doskonal
a do ko ca
ask Bo
(Tertulian, O zas anianiu dziewic, 1,4-5).
W tym okresie - zdaniem niektórych komenta-
torów (Hanson) - "regu a wiary" by a synonimem
Tradycji. Poj cie "regu a wiary" nie odnosi o si ani do
ca
ci ówczesnej doktryny ani nawet do ca ej tre ci
Pisma wi tego, ale raczej do zasadniczej prawdy,
pochodz cej od Chrystusa, która przez Aposto ów i
Ewangelistów znalaz a si w Pi mie w. Nie by a ona
uwa ana za niezale
od Pisma wi tego. Znajdowa a
swój wyraz zewn trzny i swoje zabezpieczenie w
sformu owaniach wiary (credo), które by y spisywane i
powtarzane w czasie liturgii. Tradycja i Pismo w. w
poj ciu wczesnego Ko cio a istnia y w organicznej,
wzajemnej zale no ci. Ka de mia o swoj w asn ,
wzgl dn autonomi , i swój w asny autorytet; Tradycja
z powodu ci
ci i powagi Ko cio a, Pismo w. - z
powodu niezmienno ci s owa pisanego i natchnienia.
Je li tak si rzeczy maj , e prawda musi by nam
przypisana, bo my post pujemy wed ug r e g u y , któr
Ko cio y od Aposto ów, Aposto owie od Chrystusa,
Chrystus od Boga przekaza , to za udowodnion nale y
uwa
tez nasz , e nie nale y dopuszcza heretyków
do powo ywania si w dowodach na Pismo w., bo my bez
Pisma wykazali, e oni do niego nic nie maj (Tertulian,
Odprawa dana heretykom, XXVII,l-2).
Mi dzy Ireneuszem a Tertulianem zachodzi jednak
ró nica w sprawie oceny mocy wi
cej tradycji
liturgicznych. Ireneusz uzna je za normy drugorz d-
112
113
ne, zwyczajowe i lokalne (V,24,12-18). Tertulian na-
tomiast za wi
ce nawet wtedy, gdy nie posiadaj
swojego potwierdzenia w Pi mie w. (O wie cu, 3-4).
c. kanon
Trzecim argumentem by k a n o n . W II wieku
literatura gnostyczna by a obfitsza od ortodoksyjnej.
Powo ywa a si na w asne ewangelie, na rzekomy
tajemny przekaz nauki Chrystusowej dla wtajemni-
czonych. W konsekwencji pojawi si bardzo zawi y
problem kanonu, który mia okre li co jest pismem
pochodz cym od Chrystusa i Aposto ów, a co nim nie
jest. W efekcie poszukiwa w rodowisku rzymskim
powsta np. tzw. Kanon Muratoriego.
Usilnie i z wielkim przej ciem wywiadywa em si u
wielu m ów, którzy ja niej wiedz i wi to ci , jakim
sposobem, pos uguj c si jak pewn , a przy tym ogóln i
prawid ow metod , móg bym odró ni prawd wiary
katolickiej od b dów pierwotnej herezji. Na to zawsze, od
wszystkich prawie tak otrzyma em odpowied , e czy to
ja, czy kto inny zechce wy owi oszustwa pojawiaj cych
si na widowni heretyków, nie wpa w ich sid a i zdrowo,
niewzruszenie trwa w zdrowej wierze, ten musi dwojakim
sposobem wiar swoj z pomoc Bo ubezpieczy : po pier-
wsze powag Prawa Bo ego, po drugie podaniem Ko cio a
katolickiego.
Tu móg by zapyta kto : jak to, je eli kanon Pisma
wi tego jest doskona y i pod ka dym wzgl dem a nadto
sobie wystarcza, to po có jeszcze do cza do niego powag
ko cielnego rozumienia? Otó dlatego, e Pismo wi te,
wskutek w
ciwej mu g bi, nie wszyscy w jednym i tym
samym znaczeniu przyjmuj , lecz ten tak, a ów inaczej
jego zwroty wyk ada, tak e na pozór niemal ilu ludzi, tyle
pojmowa z niego wysnu mo na...
w. Wincenty z
Lerynu, Napomnienie, 2).
Prawdziwa i autentyczna interpretacja Pisma w.
nie znajduje si w takiej czy innej szkole egzegety-
cznej, ale w Ko ciele, który zachowa nienaruszon
tradycj pochodz
od Aposto ów.
Podobnie wiec jak Pan, który ani sam, ani przez
swoich Aposto ów nic nie czyni bez Ojca, z którym sta-
nowi jedno, ta i wy nie róbcie niczego bez biskupa i bez
kap anów, l nie próbujcie przedstawia jako rozs dne to, co
czynicie na w asn r
, lecz wszystko róbcie wspólnie... (Do
Ko cio a w Magnezji, 7,1).
Podobnie niechaj wszyscy szanuj diakonów jak [sa-
mego] Jezusa Chrystusa, a tak e biskupa, który jest obrazem
Ojca, i kap anów jak Rad Boga i Zgromadzenie Aposto ów,
bez których nie mo na mówi o Ko ciele (Do Ko cio a w
Tralles, 3,1).
Kto jest wewn trz sanktuarium, ten jest czysty, kto
za jest zewn trz sanktuarium, ten czysty nie jest. Znaczy
to, e kto czyni co bez biskupa, kap anów i diakonów,
ten nie ma czystego sumienia (Do Ko cio a w Tralles,
7,1).
Wypowiedzi pó niejszych Ojców Ko cio a nie
odbiega y w tym wzgl dzie od tekstów Ojców
Apostolskich: W pierwszej z tych ksi g (Staro ytno ci)
Józef podaje liczb pism tak zwanego "Starego Testamentu"
115
i w nast puj cych s owach poucza, które z nich ydzi
wed ug starej tradycji uwa ali za niew tpliwe (Euzebiusz z
Cezarei, Hist. eccle., 111,9,5). Trzeba wiedzie , e ksi g
"Starego Testamentu" wed ug tradycji ydowskiej istnieje
22, tyle w
nie, ile wynosi liczba liter hebrajskich (Eu-
zebiusz z Cezarei, Hist. eccle., VI,25,1). Wszystkie te
pisma powinny by umieszczone po ród w tpliwych, a spis
ich nale
o koniecznie ustali , by odró ni ksi gi, które
tradycja ko cielna uwa a za prawdziwe, niesfa szowane i
uznane, od innych, odr bnych, które do Testamentu nie
nale i s w tpliwe, chocia im pisarze ko cielni po wi -
kszej cz ci uznania swego nie odmawiaj
(Euzebiusz z
Cezarei, Hist. eccle., 111,25,6). Poniewa na pocz tku
niniejszego dzie a przyrzekli my przytacza przy sposob-
no ci te miejsca starodawnych prezbiterów i pisarzy ko-
cielnych, w których pi miennie przekazali do swych czasów
przechowan tradycje ksi g kanonicznych... (Euzebiusz z
Cezarei, Hist. eccle., V,8,l). Na podstawie tradycji
dowiedzia em si w sprawie czterech Ewangelii...
(Euzebiusz z Cezarei, Hist. eccle., VI,25,4).
d. powszechno
Za Tradycj Ko cio a mo na uzna to wszystko,
co wierni wyznaj s owem i czynem, jednog
nie i
na ca ym wiecie. "Zachowa s owo" oznacza w tym
wypadku wprowadzi go w ycie, dba o to, "aby On
rós ". Nie wystarcza w asne ycie wzbogaca S owem
Bo ym, trzeba S owo Bo e niejako wzbogaca w asnym
yciem.
W samym za Ko ciele trzeba si trzyma silnie
powszechno ci tzn. tego, "w co wsz dzie, w co zawsze,
w co wszyscy wierzyli". To tylko jest prawdziwe i
ciwie katolickie, ja k na to ju wskazuje samo
znaczenie tego wyrazu. A stanie si to dopiero wtedy, gdy
pod ymy za powszechno ci , staro ytno ci i jed-
nomy lno ci ... Pod ymy za powszechno ci , je li za -pra-
wdziw uznamy tylko te wiar , któr ca y Ko ció na ziemi
luyznaje; za staro ytno ci , je li ani na krok nie odst pimy
od pojmowania, które wyra nie podzielali wieci przodkowie
i ojcowie nasi; za jednomy lno ci wtedy, je eli w obr bie
tej staro ytno ci za swoje uznamy okre lenia i pogl dy
wszystkich lub prawie wszystkich kap anów i nauczycieli.
A je liby pojawi a si jaka sprawa, co do której nic
podobnego si nie znajdzie? Wtedy b dzie si stara zebra
pogl dy przodków i radzi si ich w tej mierze; rozumie
si pogl dy tych tylko przodków, którzy cho
yli w ró -
nych miejscach i czasach, wytrwali jednak w spo eczno ci i
wierze jednego Ko cio a powszechnego i okazali si przez to
miarodajnymi nauczycielami; a to, co wszyscy jak jeden m
- nie tylko ten lub ów - w jednym i tym samym duchu,
otwarcie, cz sto, wytrwale przyjmowali, pisali i uczyli - to
niech uwa a za niew tpliwy drogowskaz wiary
w.
Wincenty z Lerynu, Napomnienia, 2-3.23).
116
117
VIII. SOBÓR TRYDENCKI
Zanim przejdziemy do istoty rzeczy podzielmy si
pewn uwag ogólniejszej natury. Ko ció ka dego czasu
- podobnie zreszt jak poszczególny chrze cijanin -
potrzebuje odnowy. Bywaj jednak okresy kiedy ta
odnowa jest nie tylko potrzebna, ale jest wprost
konieczna. Wiek XVI by takim okresem i w
nie
dlatego pojawili si wówczas ludzie, którym le
a na
sercu odnowa Ko cio a. Niektórzy z nich nie byli wolni
od pokusy reformatora chrze cija skiego. Jest ni
za
enie, e stan pierwotnej czysto ci istnia naprawd
a nast pnie, przyj cie mo liwo ci powrotu do tego
stanu. Umieszczenie go w przesz
ci pozwala
reformatorom marzy o osi gni ciu go ponownie. To
nie wierzenie, niezale nie od tego czy dotyczy
religii chrze cija skiej, czy te innej tradycji ludzko ci z
pewno ci przekre la fakt rozwoju.
1. REFORMACJA WOBEC TRADYCJI
Wprawdzie spo eczne i ekonomiczne pr dy XV i
XVI nie by y bezpo redni przyczyn Reformacji, to
jednak z pewno ci stworzy y dla niej odpowiednie
warunki, które t umacz niespodziewanie szybkie
rozprzestrzenienie si reformy (g boki kryzys Ko-
cio a, stagnacja Kurii Rzymskiej, s abe wykszta cenie
kleru, brak reformy klasztorów, niedomagania w yciu
duchowie stwa, z e uposa enie parafii, praktyka
odpustów, wiara w magiczn skuteczno sakramen-
tów, t sknota za nadzwyczajnymi zjawiskami po ród
ludu, rozwój miast i mieszcza stwa, rozwój lichwy,
upadek wsi, rycerstwa i brak wolno ci stanu ch op-
skiego, kryzys polityczny w Rzeszy, wreszcie sam
rozkwit humanizmu i powstanie nowej elity umy-
owej, u której w miejsce cz owieka pobo nego wcho-
dzi cz owiek wykszta cony, religijna prawie cze dla
filozofów poga skich, rozrost indywidualizmu,
wynalazek druku).
1. Po cz ci taki stan rzeczy zasta Luter. Nie
trudno zrozumie , e sta si on najbardziej zagorza-
ym przeciwnikiem Tradycji, który w odrzuceniu pa-
piestwa, soborów i w adzy nauczycielskiej, ca ej zew-
trznej strony Ko cio a, jego widzialno ci, upatrywa
rodek jego uzdrowienia. Odrzuca on liturgi ,
obrz dy i wi ta, instytucj zakonn , pos gi i obrazy
wi tych, podobnie jak i sam rozwój doktrynalny Ko-
cio a a wszystko to w imi powrotu do Ko cio a
apostolskiego, do stanu pierwotnej czysto ci, do pier-
119
118
wotnego chrze cija stwa. Niewola babilo ska - ta próbka
sk onno ci Lutra do skrajnych i ostrych uogólnie -
by a od pocz tku do ko ca obron duchowej religii i
wolno ci chrze cijanina i przypomina nieco spory w.
Paw a w zwi zku z prób uwolnienia chrze cijan od
zobowi za judaizmu. Luter walczy ze splotem
praktyk i tradycji naros ych w redniowieczu, które
jego zdaniem ujarzmi y religi i uwik
y j w sie
nawyków i idea ów niegodnych chrze cija stwa. Stara
si zast pi Ko ció
redniowieczny Ko cio em
czasów Nowego Testamentu, Ko cio em pierwszych
dwóch stuleci (McKinnon), z t jednak ró nic , e w.
Pawe nie zaprzeczy i
ydzi s dalej narodem
wybranym, czego nie by w stanie uczyni Luter.
By a to silna reakcja przeciwko temu, co okre-
lano jako przerost zewn trzno ci i formalizmu w Ko-
ciele, jako przewag autorytetu i organizacji ko cielnej
nad jej stron duchow . Lekarstwem na uzdrowienie
tego stanu rzeczy mia o by w asne rozumienie Pisma
w. i pism wczesnych Ojców Ko cio a, w asne duchowe
do wiadczenie, ogólna wiedza o yciu i rady
przyjació . Takie podej cie do sprawy doprowadzi o
Lutra do podj cia pewnych konkretnych dzia
i
postanowie , które nieuchronnie przynios y
zapocz tkowanie nowych tradycji. Sama reforma za-
pl ta a si przy tym w nieuniknione niekonsekwencje,
poniewa by a poniek d zmuszona do wprowadzania
nowych ustaw, które nie zawsze by y zgodne z Pis-
mem w.
Taki stosunek do Tradycji jest ju zarysowany w
najwcze niejszych pismach przekazuj cych
credo
luteranizmu, w Confessio Augustana (1530), w Apologia
Confessionis (1537) i w Artyku ach Szmalklandzkich
(1537). Z tre ci tych pism wynika, e luteranizm na-
dawa s owu "tradycja" obiegowe znaczenie, panuj ce
w ówczesnej teologii chrze cija skiej i rozumia przez
nie zespó prawno-liturgicznych instytucji i
zwyczajów nie wynikaj cych bezpo rednio z Pisma
w., a przestrzeganych przez Ko ció . Reformacja tra-
ktowa a te tradycje jako ludzkie postanowienia i ob-
ni
a ich rol . Gwoli prawdy trzeba powiedzie , e
nie negowa a ich zupe nie, mog y by nadal prze-
strzegane o ile s
y pokojowi i porz dkowi w Ko-
ciele. Wierni jednak mieli sobie zdawa spraw z
tego, e ich przestrzeganie nie jest nakazane w su-
mieniu ani nie jest konieczne do zbawienia. Ich nie-
przestrzeganie nie poci ga za sob grzechu, je li dzieje
si to bez zgorszenia innych (Confessio Augustana,
XV.XXVI - MK 42,57-58). Natomiast u ywanie ich np.
w celu zado uczynienia za grzechy mija oby si z
celem i by oby bezu yteczne.
Stanowisko zaostrza si i staje si jeszcze bardziej
agresywne w Apologia Confessionis, wed ug której
tradycje ludzkie czyli ryty, ceremonie, ustawy przez
ludzi ustanowione nie s dzie em Ducha wi tego i nie
zbawieniu wiernych. Dla jedno ci Ko cio a nie
one konieczne, tak jak np. dla kultu Bo ego nie jest
konieczne u ywanie takich czy innych szat. Jedno
Ko cio a zachowa si w dostateczny
120
121
sposób przez pos usze stwo czystej nauce ewangelij-
nej. Pogl dy przeciwne nazywa Luter "g upimi opi-
niami" (Apologia Confessiones VII.VIII - MK 158-161) a
poddanie si ludzkiemu autorytetowi - czym nie-
wolniczym i ha bi cym. W sumie wytworzy a si
sytuacja bardzo podobna do czasów rozwoju ariani-
zmu, znanych z listów Bazylego Wielkiego. Ponownie
nasta y czasy, w których wierno tradycji poczyty-
wano za zbrodni . Z jednej strony znalaz si Ko ció
owa, z drugiej - Ko ció Sakramentów.
2. Ró ne wyznania protestanckie by y zasadniczo
zgodne w generalnym przeciwstawieniu si tradycjom,
ale ró ni y si w wielu drugorz dnych sprawach.
Melanchton np. a pó niej Chemnitz propagowali o
wiele mniej stanowcze rozwi zania. Melanchton
odwo ywa si do pism pierwszych Ojców Ko cio a,
jako do przewodników wiary chrze cija skiej,
przekonany e ich blisko czasom apostolskim by a
tak wielka, i w praktyce ich nauczanie nie ró ni si od
nauczania samego Pisma w. Warunki jakie panowa y
w okresie Ojców Apostolskich - wed ug niego - ju si
pó niej nigdy nie powtórzy y i wszystkie inne
sformu owania nauki chrze cija skiej musz podlega
os dowi Pisma w.
W ko cu XVI w. Chemnitz twierdzi
e prote-
stanci nie s przeciwni Tradycji w ogóle. Oni sprze-
ciwiaj si jedynie domniemanym tradycjom, których
nie mo na oprze na a d n y m
w i a d e c t w i e
P i s m a w. W celu potwierdzenia takich do-
mniemanych tradycji na nic si zda si ganie do Ojców
Apostolskich, czy do innych pisarzy patrystycznych.
Sam Chemnitz nie kwestionowa tradycji, które - czy to
w formie wierze czy to w formie praktyk - znajdowa y
swoje potwierdzenie, albo przynajmniej by y zgodne z
nauk wyra nie zawart w Pi mie w. Nie powiedzia
wprawdzie jak daleko ma i ta zgodno , ani kto ma
decydowa o tym co jest a co nie jest zgodne z Pismem
w., ale - w ograniczonych wymiarach - z pewno ci nie
kwestionowa samej zasady rozwoju Tradycji.
Nietrudno dostrzec pozytywne osi gni cia Re-
formy - tj. oparte bezpo rednio na Pi mie w,. nowe
spojrzenie na ycie chrze cija skie, religi wyra on w
zyku ludu. Nie zmienia to wcale faktu, e w rezultacie
rozpowszechnienia tych pogl dów u schy ku ycia
Lutra wy oni a si nowa tradycja, inny typ parafii, inne
tradycje kaznodziejów i sakramentów, inny typ ycia
rodzinnego.
2. IV SESJA SOBORU TRYDENCKIEGO
(8.IV.1546)
Jak odpowiedzia na te problemy Sobór Trydencki?
Z pewno ci podj wyzwanie i sformu owa w asn
odpowied na nauczanie reformatorów. Po d ugiej
debacie podczas IV sesji (8.IV.1546) zosta a podana
definicja Tradycji, która sta a si pocz tkiem dyskusji
trwaj cych do dnia dzisiejszego. Sobór ten nie
rozwin
adnej kompletnej nauki o Tradycji, ale
sformu owa jej zwi
definicj , wed ug której orze-
123
122
ka , e: ta prawda i zasady post powania chrze cija skiego
znajduj si w k s i
g a c h s p i s a n y c h o r a z w
n i e s p i s a n y c h t r a d y c j a c h , które
Aposto owie otrzymali z ust samego Chrystusa lub sami
pod natchnieniem Ducha wi tego przyj li i tak je prze-
kazali niejako z r k do rak a do naszych czasów" wobec
czego powinni my z r ó w n a p o iv a g a i s z a -
c u n k i e m (pa pietatis affectu ac reverentia) przyj-
mowa ksi gi Starego i Nowego Testamentu oraz tradycje
odnosz ce si do wiary i moralno ci, które Aposto owie
otrzymali drog Boskiego Objawienia i które zosta y za-
chowane przez ci
e nast pstwo w Ko ciele katolickim
(Denzinger, 783).
Co zak ada tego rodzaju definicja? U ywaj c
terminu "tradycje" w liczbie mnogiej (traditiones) a nie
w liczbie pojedynczej Sobór w dekrecie Sacro-sancta
wskaza raczej na prawdy objawione ni na sposób ich
przekazywania. Najpierw mówi o tym, e s to prawdy
objawione ustnie przez Chrystusa albo objawione przez
Ducha wi tego (vel oretenus a Christo vel a Spiritu
Sancto dictatas).
e prawdy te s natury dogmatycznej i
etycznej (tum ad fidem tum ad mores pertinentes).
e
dotar y do nas drog przekazu, który rozpoczyna si od
Aposto ów
(ab Apostolis ac-ceptae ad nos usque
pewenerunt quasi per manus traditae).
e gwarantem tego
przekazu jest sukcesja apostolska. Hierarchia ma za
zadanie przechowa nauk Aposto ów i przekazywa
nast pcom (continua succesione in Ecclesia catholica
conservatas). Wreszcie e prawdy te maj powag równ
Pismu wi temu.
Definicja ta by a owocem d ugiej dyskusji po-
przedzaj cej, koncentruj cej si dooko a dwóch
spraw. Jedni domagali si wyliczenia tradycji, o któ-
rych by a mowa. Drudzy sprzeciwiali si u yciu s ów
"z równ powag i szacunkiem", poniewa uwa ali,
e wiele tradycji w Ko ciele nie zas ugiwa o na taki
sam szacunek jak prawdy zawarte w Pi mie w. Osta-
tecznie zrezygnowano z wyliczania tradycji, ale
wiadczono, e tylko te tradycje, które pochodz z
Objawienia Bo ego mog by traktowane na równi z
Pismem w. Ujmuj c spraw w ten a nie inny sposób
Sobór Trydencki usun przyczyn zamieszania
panuj cego w ówczesnej nauce o Tradycji, gdzie z
jednej strony twierdzono, e pewne prawdy nie s
zawarte w Pi mie w., a z drugiej, e wszystko, co
jest konieczne do wiary znajduje si w Pi mie w.
Gdyby po Soborze Trydenckim kto chcia dyskutowa
o materialnej wystarczalno ci Pisma w. musia by
ograniczy si ju tylko i wy cznie do tych tradycji,
które nale
y do istoty Objawienia Bo ego.
Gdy w dekrecie soborowym znajdujemy obok
siebie "Pismo w. i tradycje", nie oznacza to jeszcze,
e Trydent pod poj ciem Tradycji rozumia tylko te
prawdy objawione, które nie zosta y zawarte w Pi-
mie w. Tak rzeczywi cie by o, wszak e nie w sa-
mym dekrecie, ale w jego projekcie, w którym zna-
laz o si sformu owanie o tym, e Tradycj mo na
znale
"po cz ci w ksi gach spisanych - po cz ci w
niespisanych tradycjach" (Perspiciensque hanc veri-
tatem p a r t i m contineri in libris scriptis, p a r t i m
125
sine scriptio traditionibus). Sformu owanie to nie wesz o
jednak do samego tekstu dekretu soborowego, cho
by o ono niejako ju przygotowane w okresie przed-
soborowym przez ksi
Holendra, Alberta Pighiu-sa,
Hierarchiae Ecclesiasticae assertio libri VI comprehen-sa,
wydan w Kolonii w 1538 r. On to pierwszy
nauczanie Ko cio a (definitiones Ecclesiae) i obyczaje
(consuetudines) nazwa Tradycj i postawi je obok
Pisma w. jako drugie, zupe nie odr bne i równie
wa ne ród o poznania prawd wiary. Dzi ki wpro-
wadzonemu przez siebie podzia owi na dwa ród a
poznania Objawienia znalaz drog wyj cia z doty-
chczasowych trudno ci. Odt d zamiast wchodzi z
przeciwnikami na drog niebezpiecznych sporów
biblijnych, mo na by o pos
si pewniejszym ni
Biblia autorytetem Tradycji ko cielnej.
Sam Sobór nie przes dzi sprawy wystarczalno ci
albo niewystarczalno ci Pisma w., ani adnego
innego aspektu nauki o Tradycji. Ograniczy si tylko
do potwierdzenia tego, czemu do tej pory przeczyli
reformatorzy, a mianowicie e prawda i praktyka
chrze cija ska by y przekazywane w Ko ciele kato-
lickim w tradycjach, od samego pocz tku tak jak
Pismo w. Trydent potwierdzi ci
istnienia Tra-
dycji, nie okre laj c jej tre ci ani zasi gu,nie ustosun-
kowuj c si do kwestii jej rozwoju, ani do sprawy
przekazicieli tradycji i metod zwi zanych z procesem
przekazu.
W rzeczywisto ci Sobór nie przyj nauki o
dwóch ród ach Objawienia Bo ego, mówi raczej
o jednym depozycie wiary; zachowa jedynie czyst
Ewangelie, dawno obiecan , przez proroków w Pi mie w..,
któr Pan nasz Jezus Chrystus, Syn Bo y w asnymi ustami
najpierw g osi i nast pnie kaza swoim Aposto om prze-
powiada wszelkiemu stworzeniu..." Depozyt ten prze-
kazany zosta zarówno w spisanych ksi gach, jak i w
niespisanych tradycjach.
Stwierdzenie e Tradycja jest jednym z dwóch
róde objawienia nie by o w zasadzie b dem skoro w
obu mo na znale
wiadectwa prawdziwo ci do-
gmatów i odnowy ycia religijnego w Ko ciele. W
sensie cis ym nie s to jednak ród a niezale ne od
siebie, t tni ce swoim w asnym yciem, poniewa - jak
ju mówili my poprzednio - oba wyp ywaj ze
wspólnego ród a jakim jest Ewangelia Jezusa Chry-
stusa. Zwa ywszy jednak, e Trydent nie u ci li swoich
wypowiedzi w tej materii i nie wykluczy dwu-
znaczno ci, w Ko ciele katolickim przyj si sposób
my lenia o Pi mie w. i o tradycjach, w
nie jako o
dwóch odr bnych ród ach Objawienia. Przeszed on
wkrótce do katechizmów. Jak pot
na i d ugotrwa a
by a jego ywotno
niech wiadczy o tym fakt, e po
czterech wiekach, w czasie prac przygotowawczych
nad konstytucj Dei Yerbum (13.VII. 1962) pierwszemu
rozdzia owi pierwszego schematu nadano tytu : O
podwójnym ródle Objawienia (De duplici fonte
revelationis).
126
127
3. POLEMIKA POSOBOROWA
Za
enia trydenckie wyrasta y z ducha polemi-
cznego. Upraszczaj c spraw powiemy, e u katolików
chodzi o w zamiarze o obron doktryny prawdziwej
przeciwko doktrynie fa szywej. O obron kontrreformy
przeciwko reformie. Po Soborze Trydenckim pojawili
si zatem teologowie, którzy jakby automatycznie, stali
si obro cami Tradycji z jednej, i obro cami Pisma w
z drugiej strony. Z powodu polemicznego klimatu
pisarze katoliccy bardziej byli sk onni do zwalczania
pogl dów protestanckich ni do rozwijania w asnej
nauki o Tradycji. Uwypuklali
niewystarczalno
Pisma w., jego ograniczenia i trudno ci w
interpretacji, przekonani e s
dobrej sprawie. Lecz
jednocze nie im bardziej radykali-zowa y si oba
obozy, tym wyra niej by o wida , e u protestantów
razem z uwypukleniem roli Pisma w. nast pi o
zerwanie z zasad Tradycji. U katolików za razem z
uwypukleniem Tradycji w coraz mniejszy sposób
zacz to interesowa si Pismem w. Trzeba przy tym
powiedzie , e w pocz tkowym okresie walki z
protestantyzmem pisarze katoliccy odwo ywali si do
Tradycji tylko w ostateczno ci i dopiero wtedy, gdy nie
wystarcza a szczegó owa egzegeza Pisma w., si gano
po argumenty z postanowie soborów, po dekrety
papieskie domagaj c si dla nich uznania.
Punktem zwrotnym w katolickim my leniu o
Tradycji sta o si pisane w epoce soboru dzie o De
locis theologicis libri XII Melchiora Cano (1509-1560;
w szczególno ci ksi ga trzecia, De traditionibus apo-
stolicis). Podkre laj c histori my li teologicznej autor
ten zarysowa wyra nie teori rozwoju doktryny, ale z
powodu ogólnego polemicznego klimatu jego dzie o nie
przynios o spodziewanych owoców.
Po ród wczesnych katolickich pisarzy posoboro-
wych Robert Bellarmin zbli
si do stanowiska, e
pewne prawdy i praktyki wiary nie s zawarte w Pi mie
w. Lecz dopiero w XVIII w. znajdziemy potrójny
podzia Tradycji na tradycje w
ciwe, deklaratywne i
ustne. Tradycje w
ciwe to te, które s wyra nie
zawarte w Pi mie w. Tradycje deklaratywne s zawarte
w Pi mie w. niezbyt jasno. Tradycje ustne, lub jedynie
ustne, to te, o których nie ma w Pi mie w.
najmniejszej wzmianki (np. trzykrotne zanurzenie
podczas obrz du chrztu wi tego, adorowanie krzy a,
cze dla Grobu Pa skiego; praktycznie to samo, czego
w dobie scholastyki uczy
w. Tomasz: Licet non sint
omnia tradita in Scripturis, habet tamen ea Ecclesia ex
familiari Apostolorum traditione).
Mentalno
polemiczna nada a b dny kierunek
nie tylko nauce o Tradycji w odniesieniu do jej tre ci,
ale i w odniesieniu do sprawy U r z
d u
N a u c z y c i e l s k i e g o . Reformatorzy za-
przeczali powadze i nieomylno ci hierarchii katolic-
kiej. Taka odmowa uznania autorytetu Ko cio a i za-
st pienie go Pismem w. bez wskazania na konkretny
autorytet, obstawanie przy samej wierze w to, e Duch
wi ty sprawuje przewodnictwo nad wspólnot ,
chroni c j od rozk adu wydawa o si Kajetanowi
128
129
i innym teologom katolickim rzecz
niebezpieczn .
Dlatego dla przeciwwagi, po
yli tak wielki nacisk na
Urz d, e w efekcie rozwin o si bardziej prawnicze
ni teologiczne jego poj cie. Dosz o do tego, e prawd
objawion zacz to traktowa jako odleg regu wiary,
natomiast nauczanie hierarchii jako najbli sz regu
wiary. Przejaskrawion form Tradycji sta o si
ywe,
autorytatywne g oszenie s owa Bo ego przez hierarchie
(Franzelin, Sobór Watyka ski I). Po
ywszy nacisk na
powag posiadanego przez hierarchi urz du,
traktowano pomoc obiecan przez Chrystusa jako
towarzysz
automatycznie oficjalnym wypowiedziom
Ko cio a. Hierarchia sta a si nieomylna na mocy prawa
Bo ego. Wszystko to oczywi cie zak ada o, e
hierarchia nie orzeka niczego bez uprzedniego poznania
zdania Pisma w. w danej sprawie, bez przyjrzenia si
wierze Ojców Ko cio a i wielkich teologów wszystkich
wieków. By mo e gdyby w tym momencie
dostrze ono wyra niej pomoc Bo
towarzysz
w
przekazywaniu Tradycji, wystarczalno Pisma w.
przynajmniej dla istoty samej wiary, wówczas
nieomylno Ko cio a sta aby si czym oczekiwanym a
nie nieuzasadnionym roszczeniem. By o powa nym
dem ze strony reformatorów odrzucanie Urz du
Nauczycielskiego, poniewa istnieje on z ustanowienia
Chrystusa. By o te b dem ze strony katolików
przecenianie roli Urz du Nauczycielskiego.
KONKLUZJA
Na zako czenie pytamy: Skoro Duch wi ty
dzia a w Ko ciele, dlaczego dopu ci do tak powa -
nego podzia u Ko cio a? Na tego rodzaju pytanie mo-
emy us ysze dwojakiego rodzaju odpowied . Ne-
gatywna dostrze e w tym owoc grzechu chrze cijan.
Pozytywna postara si zauwa
, e Bóg mo e wy-
prowadzi dobro tak e ze z a. By mo e - mówi Ojciec
wi ty w ostatnio wydanej ksi
ce Przekroczy próg
nadziei - te podzia y by y drog prowadz ca Ko ció do
wielorakich bogactw zawartych w Chrystusowej Ewangelii?
Mo e te bogactwa nie potrafi yby rozwin
si w inny
sposób? Mo e potrzeba, a eby rodzaj ludzki dochodzi do
jedno ci przez wielo , a eby uczy si by jednym Ko-
cio em w pluralizmie form my lenia i dzia ania, kultur i
cywilizacji (s.121).
Czas zerwa z prostymi schematami wed ug któ-
rych po jednej stronie znajduje si Luter heretyk, po
drugiej Luter wielki bohater. Z pewno ci by on
cz owiekiem obdarzonym wielkim intelektem, prze-
ywaj cym g boki niepokój religijny i staraj cym si
rozwi zywa swoje osobiste problemy w ramach nowej
teologii biblijnej, która zaprowadzi a go do gwa -
townego wyst pienia przeciwko ówczesnym legali-
stycznym praktykom religijnym. Dzisiaj, po tylu wie-
kach, zamiast gwa townie powi kszaj cej si rysy
mi dzy katolikami a protestantami - m.in. dzi ki wy-
si kom ekumenicznym - z wolna wraca wzajemny
szacunek i zainteresownie. Katolicy o mielaj si od-
131
130
wa niej przyjrze wizji Lutra. Protestanci s w stanie
dostrzec, e jedno chrze cija ska opiera si na
czym wi cej ni na samej stronie niewidzialnej.
132
IX. OD SOBORU TRYDENCKIEGO DO
WATYKA SKIEGO II
W poprzedniej katechezie po wi conej pojmowaniu
Tradycji w okresie Reformacji i Soboru Trydenckiego
zwrócili my uwag na rozdzielenie dróg, jakie si
wówczas dokona o. Z jednej strony reformatorzy
podkre lili zasad
Scriptura sol , wyra aj c przez to
swoje przekonanie, i s owo Bo e znajduje si tylko i
wy cznie w Pi mie wi tym. Z drugiej strony Sobór
Trydencki wypowiedzia si
e S owo Bo e jest zawarte
w Pi mie w. "i tradycjach" (zamiast proponowanej
definicji "cz ciowo w Pi mie w. - cz ciowo w
Tradycji"), nie mówi c wcale o dwóch odseparo-
wanych ród ach Objawienia. Trydent by przekonany,
e nie ma adnego pó niejszego Objawienia w
Ko ciele poapostolskim, oraz, e rozwój dogmatów
mo e mie miejsce tylko w oparciu o przepowiadanie
apostolskie (Denz. 1836).
133
1. NURT POSOBOROWY
W okresie posoborowym jeste my wiadkami
bardzo dziwnego zjawiska. Oto zamiast przyj tego,
rozpowszechni o si orzeczenie odrzucone przez sobór,
a sta o si to g ównie za przyczyn
wi tego Piotra
K a n i z j u s z a , który w swoim Katechizmie umie ci
formu "cz ciowo w Pi mie w. - cz ciowo w
Tradycji". Za nim posz o wielu pisarzy ko cielnych i w
ten sposób nie zaakceptowana przez sobór teoria
dwóch róde zacz a kr
w Ko ciele i zatacza
coraz szersze kr gi.
To potrydenckie sformu owanie, które przes dzi o
spojrzenie na spraw Tradycji na kilka wieków, zosta o
jeszcze bardziej utrwalone dzi ki pismom cytowanego
ju Melchiora C a n o. Wed ug niego wiele prawd
wiary i moralno ci chrze cija skiej nie jest wcale
zawartych w Pi mie w., s one natomiast obecne w
tradycji ustnej. atwo zauwa
, e to rozumowanie
opiera o si na teorii dwóch odseparowanych róde .
Kontynuartorem my li Melchiora Cano by
wi ty
Robert B e l l a r m i n, który równie stara si
przedstawi Tradycj jako tre ciowe uzupe nienie Pisma
w. W jego przekonaniu ca
Objawienia podzielona
jest mi dzy Pismo w. i Tradycj , ale Pismo w. jest w
pewnym sensie wystarczaj ce, poniewa zawiera
wszystko, co Aposto owie chcieli przekaza ludziom.
Koniecznym warunkiem zupe nej wystarczalno ci jest
czno Pisma w. z Tradycj . My lenie
tych dwóch pisarzy ko cielnych zaci
o nad nast -
pnymi wiekami rozumienia Tradycji w Ko ciele.
2. PRZED SOBOREM WATYKA SKIM I
Sytuacja zacz a si nieco odmienia dopiero w
XIX w. Gdy dotychczasowe opracowania o Ko ciele,
tworzone cz ciej przez kanonistów ani eli teologów,
mia y na celu przeciwstawienie si okre lonym b dom
(protestantyzmowi i gallikanizmowi) i k ad y nacisk na
aspekt widzialny i administracyjny Ko cio a, teraz
zacz to si ga ponownie do róde a dokona o si to
mi dzy innymi dzi ki rozwojowi studiów
patrystycznych. Korzystaj c z nich J.A. M o e h l e r,
profesor z Tybingi (+1838), dzi ki znajmo ci pism
staro ytnych Ojców Ko cio a wyszed poza ciasne ramy
polemiki antyprotestanckiej. Autor ten zwróci
uwag na istotn wi mi dzy Pismem w. a Tradycj ,
tzn. na wspólne ich pochodzenie od Ducha wi tego.
Pismo w. i Tradycja zosta y Ko cio owi powierzone
jako ca
i dlatego nie nale y ich traktowa jako
dwóch odseparowanych od siebie róde objawienia.
Zgodnie z tym Tradycja jest rzecz niezb dn dla
zrozumienia Pisma w., natomiast Pismo w. jest sta-
ym punktem odniesienia, dzi ki któremu Ko ció w
ka dej chwili mo e sprawdzi swoj wierno Tradycji.
Jednym z najbardziej wp ywowych pisarzy
XIX w., interesuj cym si tematem Tradycji, okaza
si wychowany w anglikanizmie, pó niejszy konwer-
135
ty ta i kardyna John Henry N e w m a n (+1890). Ten
autor dzie a O rozwoju doktryny chrze cija skiej (1849)
i Logiki wiary (1870) by prekursorem my lenia, które
utorowa o drog teologii XX wieku, cho z powodu
eseistycznej formy jego pism ówcze ni teologowie nie
zwracali na niego wi kszej uwagi.
Jeszcze w okresie przynale no ci do Ko cio a an-
glika skiego argumentowa on w nast puj cy sposób.
Wystarczy pobie ny rzut oka, aby dostrzec, e Pismo
w. nie sk ada si z jednej ksi gi, ,ale e powsta o jako
zbiór ró nych ksi g, spisanych przez ró nych autorów
w ró nym czasie. Mimo tak wielkiej ró norodno ci
niektóre z ksi g wesz y w sk ad (kanonu) Pisma w. a
inne nie. Dokona o si to nie z innej przyczyny, jak
nie dzi ki decyzji Urz du Nauczycielskiego
Ko cio a (IV-V w.). Ka dy zatem, kto powo uje si na
ksi gi Pisma w., ten automatycznie odwo uje si do
osu Tradycji, do decyzji Urz du Nauczycielskiego
Ko cio a (Proph. Off., 34-36). Protestantyzm podzieli
si na tak wiele od amów, w
nie dlatego e ka dy z
nich - przekonany o nieu y-teczno ci Tradycji - czu si
uprawniony do w asnej, subiektywnej interpretacji
Pisma w. Tam za gdzie jest wielu interpretatorów, tam
jest wiele wyk adni, tam zamiast jedno ci wiary
powstaje wielo sekt. Ten kto trzyma si zasady
Scriptura sol - mówi New-man - zmierza nieuchronnie
w kierunku wiary pojmowanej jako prywatnej sprawy
ka dego wierz cego (Lectures on prophetical Office of
the Church, 35: truth is but matter of opinion). W jaki
sposób ksi ga, któr
ka dy mo e interpretowa jak mu si
ywnie podoba
mo e sta si regu wiary? Kiedy w. Pawe w Ef
4,13 mówi o tym, e Chrystus jednych ustanowi
Aposto ami, innych Prorokami, innych Ewangelistami,
innych pasterzami i nauczycielami celem budowania
Cia a Chrystusowego,
dojdziemy wszyscy do jedno ci
wiary, to - zdaniem Newmana - zwraca nam on uwag
na to, e S owo Bo e domaga si pos usze stwa ze
strony ka dego cz owieka. Podporz dkowanie si
wy cznie subiektywnemu rozeznaniu jest bardzo
zawodne i nie mo e doprowadzi do adnej jedno ci
wiary. Zamiast prywatnego os du w sprawach
wiary i obyczaju trzeba raczej s ucha Urz du
Nauczycielskiego: by wiedzia jak nale y post powa w
domu Bo ym, który jest Ko cio em Boga ywego, filarem i
podpor prawdy (l Tm 3,15).
c jeszcze anglikaninem - w oparciu o Ata-
nazego i Wincentego z Lerynu - Newman rozró nia
dwa rodzaje tradycji: biskupi (episkopaln ) i pro-
rock . Pierwsza, biskupia, dotyczy a tzw. "wi kszych
prawd", które biskupi otrzymali od Aposto ów. By-
aby ona uchwytna w postaci Credo zawieraj cego
podstawowe prawdy wiary. Pismo w. by oby
ród em i uzasadnieniem prawd znajduj cych si w
Credo. Pismo w. jest podstaw Credo, ale wiara w
Pismo w. nie jest fundamentem wiary w Credo
(Proph. Off., 297.311). Jest to wi c ci gle jeszcze tra-
dycja interpretacyjna Pisma w. (traditio interpretatwa
Sacrae Scripturae). Natomiast w tzw. "mniejsze pra-
wdy", czyli w tradycj prorock , która znajduje si
137
136
np. w dekretach soborowych, w liturgii, w polemi-
cznych ksi kach, w kazaniach i obyczajach nie trzeba
koniecznie wierzy , ale pokora sugeruje ich przyj cie.
Cz ciowo spisane, cz ciowo nie, mog one stanowi
uzupe nienie Pisma w. chocia przez ich obszerno i
brak jednolitego zdefiniowania s wystawione na
du e niebezpiecze stwo wynaturzenia si . Tradycje
prorockie s równie pochodzenia apostolskiego
(Proph. Off., 305-6).
Po przej ciu na katolicyzm Newman podtrzymuje
swoj wiar w apostolskie pochodzenie biskupiej
tradycji. Nieco zmienia natomiast swoje zapatrywania
na tradycj prorock w tym sensie, e teraz za nie-
zniszczon uwa a nie tylko tradycj prorock pier-
wszych wieków, ale równie ca
tradycji, jak jest
ona przekazywana w Ko ciele katolickim. W ksi
ce O
rozwoju chrze cija skiego nauczania stwierdza, e in-
terpretacja i rozwój s
koniecznymi zjawiskami towa-
rzysz cymi ka dej filozofii czy idei spo ecznej, która jest
przyjmowana przez serce i rozum... ze wzgl du na natur?
ludzkiego ducha s konieczne dla pe nego zrozumienia i
dope nienia wielkich idei (Dev., 29-30).
na ziemi, tzn.
zmienia si , a by doskona ym to zmienia si cz sto.
Wsz dzie tam gdzie spotykamy si z zaprzeczeniem
zasady rozwoju Tradycji, tam te powstaje podatny
grunt do herezji.
Nieuniknione konsekwencje tego wewn trznego
du do rozwoju, który nie omin równie religii da y
si zaobserwowa w drugiej po owie XIX w. i
pierwszej XX w. w konflikcie mi dzy nauk a wiar .
W konflikcie mi dzy tymi, którzy ufali post powi a
tymi, którzy patrzyli na podejrzliwie z powodu
niszczenia przez post p wielu tradycyjnych warto ci. U
progu czasów nowo ytnych wielu lepo ufa o po-
st powi, poniewa wydawa si jedyn warto ci o
któr warto zabiega . Mia on wyeliminowa wszelk
bied , uwolni cz owieka od ogranicze , doprowadzi
do powszechnej m dro ci. Dzisiaj spojrzenie na obie te
sprawy zmieni o si i charakteryzuje si równie
krytycyzmem w stosunku do idei post pu. Samo
napi cie jednak i kryzys dalej trwa. Jedni s
przekonani e jest ono spowodowane przez to, i
ludzie w swoim d
eniu do post pu stracili z oczu
pewne fundamentalne prawdy, podstawowe normy
moralne, stosunek cz owieka do Boga. Drudzy widz z
kolei przyczyny kryzysu w tym, e ludzie w niewy-
starczaj cy sposób uwolnili si od dawnych tradycyj-
nych przekona i struktur, które nawet je li mia y jak
warto dla prowadzenia ludzko ci w przesz
ci, to nie
nadaj si ju do tego, by prowadzi ich w przysz
ci.
Obserwuj c nasz rodzimy polski grunt powtarzamy za
ks. J. Pasierbem: Jest truizmem powiedzenie, e kultura
masoioa, jaka dzisiaj w zachodniej wersji coraz bardziej
sprawuje u nas rz d dusz, dzia a w swej funkcji
ujednolicaj cej homogenizacji infantylizujqco. Dzi ki niej
nasz starzej cy si
wiat dziecinnieje. Jego rozrywki i
chichoty s przyk adem starczej weso kowato ci (scurillitas
senilis). Bardziej ni kiedykolwiek potrzebni s teraz
ludzie dorastaj cy do swoich zada .
138
139
Po tej dygresji wró my do Newmana. My
c o
zasadzie rozwoju i stosuj c j do Objawienia pyta on,
czy rzeczywi cie idee obecne w tek cie natchnionym
by y od razu i w ca ej swojej g bi zrozumiane przez
autorów ksi g wi tych i przez ich czytelnika. W
odpowiedzi zwraca uwag na to, e podobnie jak w
przypowie ci o ziarnie gorczycy zawarta jest nauka o
wewn trznej sile rozwoju obecnej w ziarnie, tak te jest
z nauk chrze cija sk , która zawiera w sobie ukryt ,
wewn trzn , Bo
si rozwoju i rozrostu. Co
podobnego mo na wnioskowa w oparciu o Pa-w owy
hymn o uni eniu i wywy szeniu Chrystusa z Flp 2. Aby
w tym procesie rozwoju Tradycji mo na by o
uporz dkowa szwankuj ce sposoby wyra ania si i
potwierdzi z moc dane chrze cija skiego nauczania
potrzebny jest ywy Urz d Nauczycielski, potrzebny
jest s dzia, który pozwoli odró ni fa szywe
interpretacje od prawdziwych ( w. Augustyn: securus
iudicat orbis terrarum). Poprzez oficjalne nauczanie
papie y razem ze wszystkimi biskupami oraz zgod
Ojców wyra a si na zewn trz ywa Tradycja Ko cio a.
Poprzez consensus wiernych, przez instynkt, przez
ducha pobo no ci wyra a si pasywna tradycja, która
przekracza minimalizm tradycji aktywnej, zajmuj cej
si tylko tym, co jest do zdefiniowania. Definicje s
nieodzowne, podobnie jak drogowskazy, aby ustrzec
wiar od przes dów, nami tno ci, prywatnych
interesów, którymi cechuje si cz sto wierzenie
jednostek. To jednak czym chrze cijanie yj , to nie
zbiór wypowiedzi i decyzji Urz du Nauczy-
cielskiego Ko cio a, ale sam Chrystus taki, jak jest
przedstawiony w Ewangelii (DA 387). Zna Chrystusa,
to zna Pismo w. (Sermon notes 1849/78, Londyn
1914, 230), nie tylko Pismo w., poniewa - tutaj New-
man powtarza Kanizja skie pogl dy - istniej dwa
ród a boskiego Objawienia , obydwa konieczne i do-
st pne, dla zbawczej wiary, Pismo w. i Tradycja
(Proph. Off., 351). Tradycj nie pojmuje jako dodatek
ilustruj cy Pismo w. (jak za czasów anglikanizmu), ale
jako równorz dne ród o wiary obok Pisma w.
Newman nie traktuje jednak relacji obydwu w potry-
dencki sposób (po cz ci - po cz ci: partim - partim),
lecz ci le wg. wyk adni trydenckiej jako traditio et
scriptura. Pismo w. mo na nazwa medium, z którego
duch Ko cio a otrzymuje swoj si i si rozwija (Dev.
339). W Pi mie w. zawarta jest ca a chrze cija ska
wiara (Diff., 11,11). Pismo w. zdane jest na Tradycj dla
rozja nienia jego g bokiego sensu wiary (traditio
interpretatiua scripturae).
3. SOBÓR WATYKA SKI I
Razem z rozwojem krytyki historycznej wiek XIX
przynosi ze sob atak na tradycyjne stwierdzenia nauk
biblijnych. W tym kontek cie Sobór W a t y k a
s k i I
(Dei Filius - 24.IV.1870) zajmuje pozycje obronne i nie
rozwija nauki o Tradycji, raczej tylko powtarza
dos ownie sformu owania trydenckie.
A dalej to
nadprzyrodzone Objawienie wed ug wiary potoszech-nego
Ko cio a og oszonej na wi tym Soborze Trydenckim
141
140
znajduje si w ksi gach spisanych i tradycjach niepisanych,
które Aposto owie z ust samego Chrystusa otrzymali lub
sami pod natchnieniem Ducha wi tego przyj li i tak prze-
kazali je niejako z rak do r k a do naszych czasów.
Ponownie wi c - tak jak na Soborze Trydenckim -mówi
si tu o "niespisanych tradycjach" (w liczbie mnogiej),
rozumiej c przez nie prawdy objawione dotycz ce wiary
i obyczajów, przekazane pod natchnieniem Ducha
wi tego tak e w nauczaniu. Chodzi o wi c o tre
Tradycji a nie o sposób jej przekazywania (Sobór
Watyka ski II ujmie spraw z dok adnie odwrotnego
punktu widzenia). Zwraca si uwag na to, e w
interpretowaniu sensu Pisma w. nale y si trzyma
tych e tradycji. Nikomu nie wolno te interpretowa
Pisma w. wbrew jednomy lnemu sensowi
wy
onemu przez Ojców Ko cio a (contra unanimem
sensum Patrum).
Pierwszym nast pstwem jest to, e ksi gi Pisma
w. nie dlatego znalaz y si w kanonie, poniewa
bezb dnie wiadcz o Bo ym Objawieniu, ale z tego
powodu, e spisane pod tchnieniem Ducha iuietego Boga
maja za autora (Spiritu Sancto conscripti Deum habent
auctorem). Razem z przyj ciem danej ksi gi do kanonu
ksi g wi tych, Ko ció nie nadaje jej jakie nowej
warto ci, a tylko odkrywa to, czym ta ksi ga jest, tzn.
owem Bo ym pochodz cym od boskiego Stwórcy.
Drugim jest my l o podporz dkowaniu Ko cio a Pismu
wi temu i Tradycji. Urz d Nauczycielski Ko cio a nie
ma za zadanie wyk ada jakiej nowej nauki, której nie
ma w Pi mie w. Przy pomocy Ducha
wi tego (assistente, a nie inspirante albo revelante) ma
on tylko wi cie zachowa i wiernie wyk ada Obja-
wienie przekazane przez Aposto ów. Tak jak ten, kto
pragnie interpretowa jaki tekst nie mo e i za
asnymi zachciankami, ale powinien odkry intencj
tekstu i jego autora, tak równie Ko ció nie stoi ponad
owem Bo ym, ale jest podporz dkowany S owu, które
zosta o mu powierzone jako S owo Bo e spisane i
owo Bo e przekazane (Yerbum Dei scrip-tum i
Yerbum Dei traditum).
Je li si porówna wypowiedzi obu soborów (Try-
denckiego i Watyka skiego I), stanie si jasne, e pod
has em Pismo w. rozumie si tam kanoniczne ksi gi
Pisma wi tego. Pod s owem Tradycja, - bosk Tra-
dycj przekazan Aposto om (a nie czysto ko cielne
tradycje). Pismo w. i Tradycja s objawionymi wia-
dectwami przeznaczonymi do budzenia wiary i dla
zbawienia cz owieka w Ko ciele.
4. MY L POSOBOROWA
sam drog w XIX w . poszed kard. J.B.
F r a n z e l i n (+1886), wówczas jeden z najbardziej
znanych uczonych, zaufany teolog papieski z czasów
soboru Watyka skiego I, czynny w procesie
przygotowywania dokumentów soborowych i autor
interesuj cego dzie a: De Divina Traditione et Scriptura
(1870), które ukaza o si tu po zako czeniu soboru. W
jego opinii Aposto owie nie tylko przekazali Ob-
jawienie Chrystusa, ale ponadto, dzi ki dzia aniu Du-
143
142
cha wi tego doprowadzili je do ko ca (revelatio cat-
holica per lesoum Christum et Spiritum Sanctum in Apo-
stolis completa est). W tym wypadku Duch wi ty,
poprzez wizje i powiedzenia doda inne prawdy nie
zawarte wcze niej w Objawieniu przekazanym Apo-
sto om przez Chrystusa. Nie tylko wi c, towarzyszy
(asistente) i czuwa nad tym, aby nie popadli w b dy,
ale tak e objawia nowe prawdy (J 16,12-13: Gdy za
przyjdzie On, Duch prawdy, doprowadzi was do ca ej
prawdy}. Pismo w. jest wystarczaj ce, gdy idzie o jego
tre , ale Tradycja posiada szerszy zakres ni Pismo
w., poniewa w niej mog zosta rozpoznane pewne
prawdy, które w Pi mie w. zawarte s tylko w sposób
ukryty. Zamiast o dwóch ró nych tre ciach nale y -
jego zdaniem - mówi raczej o dwóch ró nych
sposobach przekazywania Bo ego Objawienia. Dzi ki
tej opinii klasyczna teza o dwóch ród ach zosta a
powa nie zmodyfikowana.
5. MODERNIZM I NOWA TEOLOGIA
W pierwszej po owie XX w. zainteresowanie roz-
wa aniami o Tradycji znacznie zmala o. By to okres
tzw. modernizmu, tj. radykalnego ataku na warto
historyczn Ewangelii i czas subiektywnego interpre-
towania dogmatów Ko cio a, zapocz tkowanego we
Francji w 1897 r. przez Loisy. Teologowie podkre lali
nieodzowno
tezy Franzelina, przedstawiaj c histori
Objawienia w dwóch etapach. Pierwszy etap trwaj cy
do Aposto ów, dojrzewa przez kolejne objawie-
ni , bez udzia u ludzkiej refleksji. Razem ze mierci
ostatniego z Aposto ów zosta on i sam depozyt wiary
ostatecznie zamkni ty i przypiecz towany (L.Billot, De
virtutibus infusis, Rzym 1901, 225.228). Drugi etap, od
Aposto ów do wspó czesno ci, dojrzewa by bez adnej
specjalnej roli Ducha wi tego, tylko przy pomocy
wyja nie logicznych i hermeneutycznych. Loisy
sprzeciwia si tym stwierdzeniom przekonany, e
Objawienie nie sko czy o si razem z Aposto ami (non
fuit cum Apostolis completa).
Prawdziwe zainteresowanie Tradycj o
o do-
piero w po owie XX w. przygotowuj c dyskusje wpro-
wadzaj ce w Sobór Watyka ski II. W roku 1948 H. de
Lubac zwróci uwag na to, e iv Jezusie Chrystusie
wszystko zosta o dane i objawione. By o to znaczne
odej cie od dyskusji z czasów modernizmu (Le pro-
bleme du developpement du dogme, RSR 35/1948/157).
To uj cie zacz o szybko torowa sobie drog . Zamiast
o Aposto ach, jako dope niaj cych Objawienie, zacz to
mówi o Aposto ach jako wiadkach Objawienia. W
miejscu zarezerwowanym dla traktatu o Pi mie w. i
Tradycji, zacz to wstawia rozwa ania o "S owie
Bo ym", którego Aposto owie byli tylko wiadkami (P.-
A.Liege, Aux sources de la Foi chretienne, Pary 1951, 18-
44). Co drgn o w teologii Tradycji, cho niewielu
zdawa o sobie z tego spraw , czego pó niej dowiod y
wst pne dyskusje nad pierwszymi schematami
soborowymi.
W mi dzyczasie zosta a wydana encyklika Piusa
XII H urn a n i g e n er i s (12.VIII.1950). Okre laj c
145
144
Tradycj nie pos uguje si ona dawn , fachow ter-
minologi , ale ze wzgl du na potrzeby wiernych ogra-
nicza si do przedstawienia tre ci zawartej w tym
poj ciu. Mówi o tym, e Chrystus Pan powierzy ca y
depozyt Objawienia, - Pismo w. i Tradycj - pieczy,
obronie i wyja nianiu Urz du Nauczycielskiego Ko-
cio a. Daj c bowiem Ko cio owi swojemu wi te ród a
wiary, da mu Bóg zarazem ywy Urz d Nauczycielski ,
który to, co w depozycie zawiera si mniej jasno i jakby w
zawi zku, ma dok adniej wyja nia i rozwija . Prawa wiec
do autentycznej i miarodajnej interpretacji depozytu wiary
nie udzieli Boski Zbawiciel ani poszczególnym wiernym, ani
samym nawet teologom, tylko Urz dowi Nauczycielskiemu
Ko cio a.
Encyklika podkre la wy szo depozytu
Objawienia (tradycji obiektywnej) nad Urz dem
Nauczycielskim. Nie mo na uto samia Urz du
Nauczycielskiego z Pismem w., nie mo na te uto -
samia go z Tradycj . Urz d jest tylko stró em i t u-
maczem depozytu wiary a w stosunku do wiernych jest
norm (blisk i powszechn ) w sprawach wiary i
obyczajów. Jednocze nie pot pione zosta y nauki tych
teologów, którzy uwa aj , e nie Pismo w. powinno
by wyk adane w my l Ko cio a, ustanowionego przez
Chrystusa stró em i t umaczem ca ego depozytu
objawionej przez Boga prawdy, ale e odwrotnie, tak nauk
Ojców, jak Urz du Nauczycielskiego, nale y roztrz sa i
ocenia wedle tego znaczenia Pisma, jakie egzegeci samym
wiat em przyrodzonego rozumu w nim odkryj (HG 612).
... w obu tych ród ach nauki objawionej kryj si tak
przebogate skarby prawdy, e wyczerpa ich do dna
nikt nie zdo a (HG, 611).Bogactwo jednego i drugiego
ród a zapewniaj
ywotno teologii, podczas gdy ich
zaniedbanie czynie j bezp odn . Dzi ki temu zwrot do
róde nauki wi tej zawsze odm adza, podczas gdy
przeciwnie, czysta spekulacja, je li przestaje wg bia si w
depozyt wiary, popada, jak do wiadczenie poucza, w
starcz bezp odno
(HG).
Nowe przemy lenia zosta y poczynione nie tylko
na gruncie katolickim, ale i protestanckim, gdzie nie
zrezygnowano z tezy Scriptura sol . Zgodzono si jednak
z pogl dem, e Pismo w. powsta o z niepisanej
Tradycji Apostolskiej. Szczególnie znacz ce w tej ma-
terii by y stwierdzenia Konferencji wiatowej Rady
Ko cio ów w Montrealu (1963), wed ug której chrze-
cijanie otrzymali Objawienie za po rednictwem Tra-
dycji. Pismo w. tkwi w Tradycji, chrze cija stwo
yje w Tradycji, której tre ci jest sam Jezus Chrystus.
Ze strony katolickiej poszukiwania teologów
(Y.M.J.Congara, J.R.Geiselmanna, H.Holsteina,
H.Lengsfelda, H.Lennertza) sz y zasadniczo w trzech
kierunkach:
- obrony teorii dwóch róde (H.Lennertz), zak a-
daj cej, e Tradycja jest obok Pisma w. zupe nie
odr bnym ród em Objawienia.
- teorii wzgl dnej wystarczalno ci Pisma w.
(J.R.Geiselmann), twierdz cej e w Pi mie w. za-
warta jest istota depozytu wiary. Tradycja nato-
miast, która wyprzedza Pismo w. i mu towarzy-
szy, zapewnia Pismu w. w
ciw interpretacj i
pozwala odnale
autentyczny sens.
147
146
- teorii organicznej jedno ci Pisma w. i Tradycji
(J.Beumer) b
cej syntez dwóch poprzednich
teorii. Wed ug niej Pismo w. i Tradycja zawieraj
to samo S owo Bo e i s jednym, zespolonym
ród em wiary, wzajemnie si przenikaj i tworz
organiczn ca
. W Pi mie w. zawarte s -
przynajmniej w sposób podstawowy (fundamen-
taliter) - wszystkie prawdy wiary. Tradycja za
wyja nia zawarto Pisma w. i niekiedy je uzu-
pe nia.
Nie mo na w tym miejscu nie wspomnie , e
jednym z g ównych celów redaktorów pierwszego
schematu przygotowanego i przedstawionego na auli
Soboru Watyka skiego II (14.XI.1962) by o przeciw-
stawienie si wszelkiej tzw. nowej teologii. Co z tego
wynik o, o tym dowiemy si w nast pnej katechezie.
X. SOBÓR WATYKA SKI II (cz. I: O
Tradycji i jej relacji do Pisma w.)
1. WST PNE DYSKUSJE
Rozpoczynaj cy si w 1962 r. Sobór Watyka ski II
by wielk nadziej
wiata chrze cija skiego. Ocze-
kiwano od niego na wietlenia zasadniczych punktów
dialogu ze wiatem wspó czesnym. W ród tematów,
które interesowa y w sposób szczególny ze wzgl du na
kontakty z innymi wyznaniami chrze cija skimi by a
sprawa Tradycji.
14 listopada 1962 na pierwszej sesji Soboru
przedstawiono pierwszy schemat. Czwarty z pi ciu
rozdzia ów tego schematu nosi bardzo wymowny
tytu : O podwójnym ródle Objawienia, (De duplici fonte
revelationis) i odzwierciedla zgodn z Katechizmem
trydenckim (i Ko cio em prawos awnym), dawn nauk
o Tradycji. Zamiast o Bogu mówi on o Pi mie w. i
Tradycji, jako o dwóch ród ach Objawienia. W tym
schemacie Tradycja by a traktowana jako zu-
148
149
pe nie odr bne ród o zarówno pod wzgl dem tre ci,
jak i pod wzgl dem sposobu przekazu, ród o zawie-
raj ce prawdy nieobecne w Pi mie w.:
...Ko ció ...zawsze wierzy i wierzy, e pe nia Obja-
wienia zawarta jest nie w samym Pi mie w., lecz w Pi mie
wi tym i Tradycji, jak gdyby w dwóch ród ach, ale w ka -
dym z nich w inny sposób. Bo ksi gi Starego i Nowego
Testamentu, oprócz tego, e zawieraj prawdy objawione,
zosta y ponadto napisane pod natchnieniem Ducha wi -
tego, tak e Bóg jest ich autorem. Natomiast prawdziwie
boska Tradycja, zachowana przez Ducha wi tego w
nieprzerwanej ci
ci w Ko ciele, zawiera w sprawach
wiary i moralno ci, to wszystko, czego Aposto owie do-
wiedzieli si z ust Chrystusa, czy te z natchnienia Ducha
wi tego i Ko cio owi niejako z r ki do r ki (quasi per
manus) przekazali, aby w nim droga g oszenia nauki ko-
cielnej by o dalej podawane. Dlatego te to, co zawiera na
swój sposób Tradycja Bo a, pochodzi nie z ksi g, lecz z
ywej w Ko ciele nauki, z wiary wyznawców i z dzia-
alno ci Ko cio a. Niechaj tedy nikt nie wa y si lekcewa
Tradycji i odmawia jej wiarygodno ci. Chocia bowiem
Pismo wi te jako natchnione stanowi narz dzie Bo e do
oszenia i wyja niania prawd wiary, jednak e jego sens
mo na w sposób pewny i pe ny (certe et plene) poj
, a
tak e wyja ni jedynie w oparciu o Tradycje Apostolska. Co
wi cej, Tradycja i tylko Tradycja jest drogi} wiod
do
poznania i zrozumienia niektórych prawd objawionych, a
przede wszystkim tych, które dotycz natchnienia, kano-
niczno ci i nieska ono ci wszystkich i poszczególnych
ksi g wi tych.
Dyskusja jaka wywi za a si na temat tego sche-
matu nale
a do kluczowych na Soborze Watyka -
skim II. Spokojny dot d tok obrad zmieni si w bardzo
napi ty i burzliwy. W istocie bowiem nie chodzi o wcale
o problem drugorz dny, ale o zasadnicze starcie
mi dzy dawn a now teologi . Po burzliwej debacie i
osowaniu Ojciec w. Jan XXIII odda pierwszy
schemat do ponownego przepracowania.
21 kwietnia 1963 - jeszcze przed rozpocz ciem II
sesji - przes ano Ojcom soborowym drugi schemat, tym
razem zatytu owany De divina Revelatione, O Bo ym
Objawieniu. Wed ug niego Pismo w. jest tak ci le
zwi zane z Tradycj , e jedno nie mo e istnie bez
drugiego. Wyp ywaj z tego samego ród a i
zmierzaj do tego samego celu. Równie ten schemat
nie zyska aprobaty Ojców soborowych, doma-
gaj cych si u ci lenia relacji Pisma w. do Tradycji.
Dla zado uczynienia tym
daniom ustanowiono
specjaln podkomisj .
30 wrze nia 1964 wp yn na obrady trzeci sche-
mat, proponuj cy szersze rozumienie Objawienia Bo-
ego i Tradycji. Zamiast o dwóch ród ach mówi o
dwóch sposobach przekazu za przyczyn Aposto ów
(przez ustne g oszenie, przez spisanie ksi g wi tych).
Wed ug niego Tradycja przekazuje ca tajemnic
zbawienia. Przez ni Ko ció z pewno ci poznaje
najg bszy sens Pisma w. ale Pismo w. ma pewn
wy szo nad Tradycj . Wszystko to w dalszym ci gu
nie rozwi zywa o zasadniczego problemu tzw.
materialnej wystarczalno ci Pisma w.
150
151
20 listopada 1964 przedstawiono czwarty schemat.
Jeszcze wyra niej odchodzi on od poj cia czysto
ko cielnej tradycji i szed w kierunku Tradycji rozu-
mianej w sensie S owa Bo ego przekazanego nam przez
Chrystusa. Przypominaj si w tym momencie s owa
Harnacka, wed ug którego, tego rodzaju rozwi zanie
mog o doprowadzi ca y spór mi dzy protestantyzmem
a katolicyzmem o Tradycj do ko ca. Ca y spór straci
nie tylko swoj , ostro , ale i swój sens, odk d uznano
Pismo w. jako Tradycje... (A. Harnack, Protestantismus
und Katholizismus in Deutschland, Berlin, 1907,19). Z
uwagi na bliskie zako czenie sesji soborowej tego
schematu wcale nie rozpatrywano. G osowano nad nim
dopiero 20 wrze nia 1965 i wtedy do trzech punktów
wniesiono spor ilo poprawek.
8 listopada 1965 - po wcze niejszym g osowaniu
za poprawk : St d to Ko ció czerpie swoj pewno co
do wszystkich spraw objawionych nie z samego tylko Pisma
wi tego - osi gni to du
jednomy lno (na 2350
osuj cych tylko 6 by o przeciwnych) co do pi tego
schematu. Konstytucja O Objawieniu Bo ym zosta a
uroczy cie promulgowana 18 listopada 1965, cho
przyj te przez ni sformu owania nie daj ostatecznych
rozwi za , raczej wskazuj tylko drog dla dalszych
poszukiwa teologicznych. Po czteroletniej dyskusji
soborowej nie zaproponowano radykalnie nowej
definicji Tradycji, ofiarowano jedynie now argumen-
tacj .
2. FORMA OSTATECZNA
Zasadniczym elementem ostatecznie przyj tej
18.XI.1965 r. soborowej konstytucji dogmatycznej Dei
Yerbum jest rozdzia drugi zatytu owany: "Przekazy-
wanie Objawienia Bo ego".
a. Zamiast trydenckiego uj cia, wed ug którego
Ewangelia jest " ród em wszelkich i zbawczych
prawd oraz obyczajów" (fons omnis et salutaris veritatis et
morum disciplinae), Pismo w. jest teraz okre lone
jako jedno z dwóch sposobów przekazu tego samego
zbawczego dzie a, wyrazem tej samej rzeczywisto ci
objawionej, natomiast j e d y n y m
r ó d
e m
Objawienia jest sam Pan Bóg.
Dlaczego w tym sformu owaniu na okre lenie
Tradycji zosta o pomini te s owo " ród o" {fons),
y-
wane kiedy przez Sobór Trydencki? G ównie z tego
powodu, e dawa o ono okazj do bardzo ró norod-
nych interpretacji. ród a mog wyp ywa z najró -
niejszych miejsc i biec dalej niezale nie od siebie.
Wynika z tego, e dotychczasowy sposób nauczania o
Tradycji obecny w katechizmach nie by z y, ale te nie
by wystarczaj co cis y, poniewa dawa okazj do
zbyt szerokich interpretacji.
Z tekstów soborowej konstytucji Dei Yerbum wy-
nika, e punktem wyj cia do pog bienia uj cia relacji
Tradycji do Pisma w. sta o si nowe przemy lenie i
opracowanie poj cia samego Objawienia Bo ego oraz
dynamiczne okre lenie Tradycji.
152
153
Zamiast dawnego pojmowania Objawienia jako
pouczenia o pewnych prawdach (locutio Dei ad homi-
nes) pojawi o si nowe, wedle którego w zakres Ob-
jawienia wchodz nie tylko prawdy, ale ca a historia
zbawienia: osoby, zdarzenia, ycie religijne, jednym
owem wszystko, co stanowi tre Pisma w. i znajduje
swoj pe
realizacj w osobie Jezusa Chrystusa.
ównym zatem i pierwszorz dnym p r z e d m i o -
t e m Objawienia jest zatem osoba Jezusa Chrystusa,
natomiast wtórnym s prawdy podane za po rednic-
twem Boga. W miejsce tak abstrakcyjnych poj
jak
"m dro i dobro" wchodzi osoba, która poprzez czyny
i s owa wzajemnie ze sob powi zane dokonuje dzie a
zbawienia. Zbawcze czyny cz si i s wyja nione
poprzez zbawiaj ce i interpretuj ce czyn s owa. O ile
wi c Sobór Trydencki my
c o Tradycji po
nacisk na przekazywane prawdy, to Sobór Watyka ski
II wskaza na samo ród o prawdy.
b. Co za dotyczy dynamicznego uj cia, to za-
miast dawnego rozumienia Tradycji jako procesu za-
mkni tego razem ze mierci ostatniego z Aposto ów,
wesz o nowe zak adaj ce w z r o s t - dzi ki asystencji
Ducha wi tego - mo liwo ci pog bionej percepcji
Objawienia. Tradycja ta, wywodz ca si od Aposto ów,
czyni w Ko ciele post py (proficit) pod opieka (sub assi-
stentia) Ducha wi tego. Zrozumienie przekazanych rzeczy i
ów wzrasta (crescit) bowiem dzi ki kontemplacji oraz
dociekaniu wiernych, którzy je rozwa aj w swoim sercu
(por. k 2,19.51), dzi ki g bokiemu, do wiadczalnemu poj-
mowaniu spraw duchowych oraz dzi ki nauczaniu tych,
którzy wraz z sukcesj biskupi otrzymali pewny chary-
zmat prawdy. Albowiem Ko ció z biegiem wieków d y
stale do osi gni cia pe ni prawdy Bo ej, dopóki nie wy-
pe ni si w nim s owa Bo e (DV 11,8). Jako co
ywego,
Tradycja czyni post py, cho z pewno ci nie w sensie
przybywania istotnych prawd objawionych, Objawienie
bowiem publiczne sko czy o si ze mierci ostatniego z
Aposto ów, i nie nale y si ju spodziewa
adnego
nowego objawienia publicznego przed tryumfalnym
ukazaniem si Pana naszego Jezusa Chrystusa (por. l
Tym 6,14; Tt 2,13; DV 11,4). Wzrasta natomiast ro-
zumienie czynów i s ów Jezusowych (DV 11,8). Wzrasta
nie tylko zrozumienie Tradycji, ale i sama Tradycja.
Rozwój zatem polega na tym - wyja nia 22.X.1965 r.
kard. E.Florit - e co si w niej zawiera w sposób niejasny,
lub domy lny, bywa doprowadzane do wyra enia tego
dobitnie, w sposób jasny i wyra ny. Chodzi mianowicie o
progresywny rozwój wewn trzny, który jest w
ciwy
ka dej rzeczywisto ci ywej, a który nie zmienia istoty
rzeczy rozwijaj cej si , a mimo to rzeczywi cie czyni j
doskonalsz
Jakie czynniki wp ywaj na r o z w ó j Tradycji?
Najpierw pomoc i opieka Ducha wi tego. Potem, ze
strony ludzkiej, kontemplacja i dociekanie wiernych.
Nast pnie do wiadczalne pojmowanie spraw ducho-
wych. W ko cu nauczanie biskupów na mocy otrzy-
manego wraz z sukcesj charyzmatu prawdy. Nie ma
jakiego dzie a spisanego, które zawiera oby wszystkie
prawdy przekazane przez Tradycj , poniewa po
pierwsze nie mo na za jednym razem ogarn
154
155
ycia ca ego Ko cio a, po drugie Tradycja znajduje
swoje odbicie nie tylko w pismach, ale i w rzeczach
(nauka, ycie, kult).
c. Dla ca
ci obrazu nie mo na wreszcie pomin
bardzo istotnego faktu, i w przekazywaniu ustnym
Tradycji nie chodzi tylko o s owa ale o pe
zbawcz
rzeczywisto . Tradycja przekazuje wszystkim i
uobecnia zbawcze dzie o Chrystusa, jest przed
eniem
zbawczej dzia alno ci Chrystusa, dlatego nie ogranicza
si do przekazu pewnych prawd doktrynalnych, ale
oprócz nauki obejmuje ona ycie i kult Ko cio a. To
natomiast, co zosta o przekazane przez Aposto ów, obejmuje
wszystko, co przyczynia si do prowadzenia wi tego ycia
przez Lud Bo y i pomno enia w nim wiary, l tak Ko ció
w swej nauce, w swoim yciu i kulcie uwiecznia i
przekazuje wszystkim pokoleniom to wszystko, czym sam
jest, i to wszystko, w co wierzy (DV 11,8).
Nie mo na nie zauwa
, e tego rodzaju wizja
napotka na zasadnicz trudno w odniesieniu do
powa nej cz ci wspó czesnych nam ludzi, poniewa
zak ada cz owieka, który czuje si z czony w istotny
sposób z histori . Z czasem w którym Bóg przyszed
do cz owieka w przesz
ci, dzia a w tera niejszo ci,
przyjdzie dla ostatecznego ocalenia nas w przysz
ci.
Tymczasem wiadomo
historyczna u wielu ludzi ju
dzisiaj nie istnieje i brak im poczucia ci
ci. Nie
maj poczucia wi zi mi dzy yciodajnymi symbolami
ich tradycji, rodziny, religii. Liczy si tylko chwila
obecna. Nie istnieje równie jeden zwarty
system warto ci. Jednym z bardziej narzucaj cych si
zjawisk jest gwa towne d
enie cz owieka do rozbie -
nych, cz sto przeciwstawnych ideii, tradycji, religii,
przekona , stylów ycia. yje ma ymi fragmentami,
które w obecnej chwili zdaj si stanowi najlepsze
rozwi zanie i nie wierzy w co , co by oby zawsze i
wsz dzie prawdziwe i wa ne. yje chwil bie
i
buduje swoje ycie na piasku. Jego muzyk s im-
prowizacje, które cz kilka tematów ró nych kom-
pozytorów w co co nowe i chwilowe, co do niczego
nie zobowi zuje (H.J.M.Nouwen). Czasami jest on
tak e niezdolny odnie si do chrze cija stwa, po-
niewa ono równie oznacza dla niego ideologi , a nie
udzia w zbawczym dziele Chrystusa i w chrze ci-
ja skiej Tradycji.
2. STOSUNEK TRADYCJI DO PISMA W.
Tradycja wi ta i Pismo wi te ci le si ze sob
cza i
wi
. Obydwoje bowiem, wyp ywaj c z tego samego
ród a Bo ego, zespalaj si niejako w jedno i zd aj do
tego samego celu. Albowiem Pismo w. jest mow Bo
utrwalon pod natchnieniem Ducha wi tego na pi mie;
natomiast wi ta Tradycja to s owo Bo e, które przez Chry-
stusa Pana i Ducha wi tego zosta o powierzone Aposto-
om, przekazuje w ca
ci ich nast pcom, by o wieceni
Duchem prawdy, wiecznie je w swoim nauczaniu zacho-
wywali, wyja niali i rozpowszechniali. St d to i Ko ció
czerpie swoj pewno co do wszystkich spraw objawionych
nie z samego tylko Pisma wi tego. Tote Pismo w. i Tra-
157
156
dycje nale y z równym uczuciem czci i powa ania przyj-
mowa i mie w poszanowaniu (pari pietatis affectu ac
reuerentia suscipienda et veneranda est).
W tych sformu owaniach punktu 9 konstytucji Dei
verbum, nie wypowiadaj c si na temat ilo ciowej
zawarto ci Objawienia w Pi mie i Tradycji, Sobór
podkre la, e S owo Bo e dociera do nas zarówno w
Pi mie w. jak i w Tradycji bez adnego podzia u pod
wzgl dem ilo ciowym. Tradycja jest pierwszym i
pierwotnym sposobem przekazywania Ewangelii lu-
dziom. Obok ksi g natchnionych i razem z nimi sz a i
idzie z Ko cio em a do ko ca wieków. Pismo w. jest
mow Bo
utrwalon pod natchnieniem Ducha
wi tego na pi mie (locutio Dei cjuatenus divino afflante
Spiritu scripto consignatur); natomiast wi ta Tradycja to
owo Bo e, które przez Chrystusa Pana i Ducha
wi tego zosta o powierzone Aposto om (verbum Dei, a
Christo Domino et a Spiritu Sancto Apostolis concre-
ditum; 11,9). Jedno od drugiego w pewien sposób
zale y. Tradycji nie mo na bra niezale nie od Pisma
w., ani Pisma w. nie mo na bra niezale nie od
Tradycji.
Mo e to oznacza zarówno tyle, e w Tradycji nie
ma takiej prawdy, która w jaki , cho by zacz tkowy
sposób, nie znajdowa aby si ju w Pi mie w. Mo e te
oznacza brak sprzeczno ci, tzn. e w Tradycji mog yby
znale si równie takie prawdy, których nie ma w
Pi mie w., aczkolwiek nie s z nim sprzeczne. Sobór
nie wypowiedzia si w sposób ostateczny, czy Pismo
w. zawiera ca
prawd objawio-
nych, oraz czy Tradycja jest ilo ciowym uzupe nie-
niem prawd objawionych w Pi mie w. Chocia Tra-
dycja przedstawia prawdy objawione w Pi mie w. w
sposób pe niejszy i wyra niejszy, to jednak nie jest ona
przedstawiona jako ilo ciowe dope nienie Pisma w.,
ani Pismo w. nie jest przedstawione jako kodyfikacja
ca ego Objawienia. Czy Sobór nie zabieraj c
stanowiska w sprawie materialnego zakresu Tradycji
wykluczy dotychczasow opini przyj
w nauczaniu
katolickim o przekazywaniu przez Tradycj takich
prawd, których nie ma w Pi mie w? Raczej dzi ki
swemu wstrzemi
liwemu rozwi zaniu pobudzi
jedynie teologów do dalszych przemy le sprawy,
która w szczegó ach nie wydawa a si jasna.
A zatem Tradycja ma z Pismem w. co zasad-
niczo wspólnego: wspólny pocz tek i pochodzenie
od Boga, wspóln tre , wspóln celowo , któr jest
zbawienie cz owieka. Tradycja i Pismo w. ró ni si
jednak tym, e Pismo w. nie tylko zawiera S owo
Bo e spisane pod natchnieniem, ale z racji natchnienia
jest S owem Bo ym. Tradycja natomiast zawiera S owo
Bo e nie spisane, lecz przekazywane w nauczaniu.
Konstytucja nie pos uguje si ju terminem "t r
a- d y c j e" (w 1.mnogiej), ale s owem "T r a d y c j
a" w liczbie pojedynczej dla uwypuklenia harmonii i
równowagi miedzy jednym (Pismo w.) i drugim
(Tradycja) sposobem przekazu (Sacra Traditio - Sacra
Scriptura).
Sformu owanie Stad to i Ko ció czerpie swoj pew-
no co do wszystkich spraw objawionych nie z samego
158
159
tylko Pisma wi tego. Tote Pismo w. i Tradycje nale y z
równym uczuciem czci i powa ania przyjmowa i mie w
poszanowaniu dodane w ostatniej chwili na wniosek bp
Splitu, F.Frani a by o powrotem w kierunku dawnych
uj o niewystarczalno ci Pisma w. i rozmija o si z
nie pog bionym przez Sobór rozumieniem
Objawienia. Ono te sta o si powodem tego, e w ko-
ach ekumenicznych konstytucj przyj to z odrobin
zawodu.
3. CEL TRADYCJI
Tradycj i Pismo w. czy jeden i ten sam c e l ,
jaki maj do spe nienia w zbawczym planie Bo ym.
Dzi ki nim cz owiek poznaje zbawiaj cego Boga.
Przez nie otrzymuje wszystko, co jest konieczne do
wspó pracy w zbawczym dziele Bo ym. To natomiast,
co zosta o przekazane przez Aposto ów, obejmuje wszystko,
co przyczynia si do prowadzenia wi tego ycia przez
Lud Bo y i pomno enia w nim wiary. I tak Ko ció w swej
nauce, w swoim yciu i kulcie uwiecznia i przekazuje
wszystkim pokoleniom to wszystko, czym sam jest, i to
wszystko, w co wierzy (DV 11,8).
Wypowiedzi Ojców wi tych za wiadczaj istnienie
yciodajnej Tradycji, której bogactwa przelewane s w
dzia alno i tycie wierz cego i modl cego si Ko cio a.
Dzi ki tej samej Tradycji Ko ció rozpoznaje ca y kanon
ksi g wi tych, w jej wietle samo Pismo w. g biej jest
rozumiane i nieustannie wprowadzane w czyn. Tak wiec
Bóg, który niegdy przemówi , rozmawia bez przerwy
z Oblubienica swego umi owanego Syna, a Duch wi ty,
przez którego ywy g os Ewangelii rozbrzmiewa w Ko-
ciele, a przez Ko ció w wiecie, wprowadza wiernych we
wszelk prawd oraz sprawia, e s owo Chrystusowe w
nich mieszka w nadmiarze (por. Koi 3,16). (DV 11,8)
Wzajemna zale no
Pisma w. i Tradycji nie
polega na uzupe nieniu tre ciowym jednego przez
drugie, ale na wzajemnym oddzia ywaniu obu prze-
kazów. Pismo w. nigdy nie istnia o bez Tradycji
yj cej w Ko ciele, Tradycja za nie wykracza poza
ramy Pisma w. Z ich wzajemnego zwi zku wynikaj
okre lone po ytki (rozpoznanie kanonu ksi g wi -
tych, Pismo w. jest lepiej rozumiane, Pismo w. jest
zawsze aktualne).
a. Zamiast powiedzie , e tylko i wy cznie przez
Tradycj Ko ció mo e rozpozna kanon ksi g w.,
Sobór stwierdza, e dzi ki Tradycji czerpiemy
decyduj cy argument dla okre lenia kanoniczno ci
ksi g wi tych. Dzi ki tej samej Tradycji Ko ció rozpo-
znaje ca y kanon ksi g wi tych (11,8). Sobór nie mówi
natomiast czy na podstawie samego Pisma w. mo na
stwierdzi jego kanoniczno .
b. W tej e Tradycji, w jej iuietle samo Pismo w.
biej jest rozumiane (11,8). Tradycja i Pismo w. nie
uzupe niaj si poprzez nowe tre ci objawione, ale
przez wzajemne wyja nianie si . Wprowadzony w
ostatniej chwili dodatek do p.9 Stad to i Ko ció
czerpie swoj pewno co do wszystkich spraw objawionych
nie z samego tylko Pisma wi tego stanowi odej cie od
konsekwentnie przyj tej i przeprowadzonej wizji Ob-
161
160
jawienia i wprowadza dawny temat ilo ciowego sto-
sunku Pisma w. do Tradycji. Sugeruje on szerszy
zakres Tradycji ni Pisma w. Je eli dla uzyskania
pewno ci nie wystarczy samo Pismo w., wówczas
decyduj cy argument mo e dostarczy Tradycja. Sam
Sobór unikn dwóch skrajno ci. Nie uzna Tradycji
jako ilo ciowego dope nienia prawd objawionych za-
wartych w Pi mie w. Nie uzna te Pisma w. jako
zamkni tej ca
ci prawd objawionych.
c. Dzi ki Tradycji Pismo w. jest nieustannie
wprowadzane w czyn, uaktywniane (indesinenter ac-
tuosae redduntur) dzi ki Duchowi wi temu. Albowiem w
Ksi gach wi tych Ojciec, który jest w niebie, spotyka si
mi
ciwie ze swoimi dzie mi i prowadzi z nimi rozmow .
Tak wielka za tkwi w s owie Bo ym moc i pot ga, e jest
ono dla Ko cio a podpor i si
ywotn , a dla synów
Ko cio a utwierdzeniem wiary, pokarmem duszy oraz
ród em czystym i sta ym ycia duchowego (DV
11,21).
W wietle tego wszystkiego co zosta o powiedziane
staje si jasne, e Objawienie ma charakter
egzystencjalny, tzn. anga uje nie tylko umys cz owieka
przyjmuj cego lub odrzucaj cego pewne prawdy, ale
ca ego cz owieka ze wszystkimi jego w adzami. Jest to
nie tylko zgoda intelektu umocnionego ask , ale
czenie si ca ej osoby we wspó dzia anie z Bogiem
w dziele zbawienia.
XI. SOBÓR WATYKA SKI II (cz. II:
Stosunek Tradycji do Ko cio a)
W punkcie 10 soborowej konstytucji dogmatycznej
o Objawieniu Bo ym znajdujemy podstawy inte-
resuj cej nas relacji Pisma w. i Tradycji do Ko cio a.
Brzmi on nast puj co:
wi ta Tradycja i Pismo w. stanowi jeden wi ty
depozyt s owa Bo ego (unum verbi Dei sacrum depositum)
powierzony K o
c i o o w i . Na nim polegaj c, ca y lud
wi ty, zjednoczony ze swymi pasterzami, trwa stale w
nauce Aposto ów, we wspólnocie braterskiej, w amaniu
chleba i w modlitwach (por. Dz 2,42 gr.). tak, i zaznacza
si szczególna jednomy lno pasterzy i wiernych w za-
chowywaniu przekazanej wiary, w praktykowaniu jej i
w wyznawaniu.
Zadanie za autentycznej i n t e r p r e t a c j i
owa Bo ego, spisanego czy przekazanego przez Tradycj
(verbum Dei scriptum et traditum) powierzone zosta o
samemu tylko ywemu U r z
d o w i N a u c z y -
c i e l s k i e m u Ko cio a, który autorytatywnie dzia a
162
163
w imieniu Jezusa Chrystusa. Urz d ten Nauczycielski nie
jest ponad s owem Bo ym, lecz jemu luzy, nauczaj c tylko
tego, co zosta o przekazane. Z rozkazu Bo ego i przy
pomocy Ducha wi tego s ucha on pobo nie Bo ego s owa,
wiecie je strze e i wiernie wyja nia, l wszystko, co podaje
do wierzenia jako objawione przez Boga, czerpie z tego
jedynego depozytu wiary.
Jest wiec oczywiste, e wi ta Tradycja, Pismo w. i
Urz d Nauczycielski Ko cio a, wed ug najm drzejszego
postanowienia Bo ego, tak ci le ze sob s i
c z
i
zespalaj , e jedno bez innych nie mo e istnie (ita inter
se connecti et consociari, ut unum sine aliis non
consistat), a wszystkie razem, ka de na swój sposób, pod
natchnieniem jednego Ducha wi tego przyczyniaj si
skutecznie do zbawienia dusz (DV 11,10).
1. JEDEN DEPOZYT POWIERZONY
KO CIO OWI
Nauczanie Tradycji i Pisma w. przybieraj - jak
wiemy - równie posta nauki (Rz 6,17; 2 Tm 4,2; Tt
1,9). Zaklinam ci wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który
dzie s dzi ywych i umar ych, i na Jego pojawienie si , i
na Jego królestwo: g
nauk , nastawaj w por , nie w
por , wyka b d, poucz, podnie na duchu z ca cier-
pliwo ci , ilekro nauczasz (2 Tm 4,1-2).
Zadanie przekazu tej nauki zosta o powierzone w
szczególny sposób A p o s t o
o m i tym, którzy z
nimi i po nich przejmuj zadanie nauczania (Mt 28,19-
20; Mk 16,15; l Kor 12,28; Ef 4,11-13; Dz 20,28-
29;1 Kor 3,5-15). Jak e mogliby g osi , je liby nie zostali
pos ani? (Rz 10,15). Z tego powodu w. Pawe twier-
dzi, e w imieniu Chrystusa spe nia pos annictwo jakby
Boga samego, który przez nas udziela napomnie (2 Kor
5,20).
a. Dla kontynuowania powierzonej im misji
Aposto owie przekazali swoim bezpo rednim wspó pra-
cownikom, niejako w testamencie, zadanie prowadzenia
dalej i umacniania rozpocz tego przez siebie dzie a, zale-
caj c im czuwanie nad Bo trzod w której Duch wi ty
ich umie ci , aby byli pasterzami Ko cio a Bo ego (Dz
20,28). Ustanowili wiec takich m ów, a nast pnie za-
rz dzili, by gdy tamci umr pos ugiwanie ich przej li inni
do wiadczeni m owie (LG 20). I odt d przekaz Ewan-
gelii b
cy ask i w
ciwym powo aniem Ko cio a,
stanowi pierwsze i najwa niejsze zadanie biskupów,
kap anów i diakonów.
Pierwsze miejsce w ród ró nych pos ug w Ko-
ciele zajmuje urz d tych, którzy ustanowieni b i s -
k u p a m i , dzi ki sukcesji si gaj cej pocz tków,
wyro li z nasienia apostolskiego. Przez tych, którzy
przez Aposto ów zostali ustanowieni biskupami, i
przez ich nast pców w ca ym wiecie widoczna jest i
zachowana autentyczna i prawdziwa Tradycja Apo-
stolska.
Trzeba jednak zaznaczy , e mimo podobie stw
miedzy Aposto ami a ich nast pcami, którzy dziedzicz
sam w adz nauczania, u wi cania i kierowania
Ludem Bo ym, istnieje tak e r ó
n i c a w odniesieniu
do Tradycji. Aposto owie g osz c wszystko
164
165
co widzieli i nauczaj c wszystkiego co us yszeli od
Jezusa Chrystusa i co poznali pod wp ywem dzia ania
Ducha wi tego kszta towali Tradycj . Biskupi nie
formuj ju Tradycji, ale maj j wiernie zachowywa ,
dalej j przepowiadaj c i nauczaj c, wyja nia i roz-
szerza na ca y wiat. Przyj te pos annictwo, z którego
maj zda spraw przed Bogiem jest zobowi zuj ce,
poniewa razem z pos annictwem otrzymali rodki do
jego wykonywania, ask i w adz . W sukcesji
apostolskiej biskupów, ustanowionych przez Ducha
w. dla przewodzenia Ko cio owi w pielgrzymce
wiary, kryje si gwarancja integralno ci
przekazywanego depozytu objawionego.
Oprócz obowi zku wiadectwa, wspólnego
wszystkim cz onkom Ko cio a, biskupi maj obowi zek
strze enia i przekazywania autentycznej nauki. Czy
to pojedynczy biskup, czy kolegium biskupów, czy
sam Ojciec wi ty, wszyscy oni maj ten sam
obowi zek przepowiadania i nauczania wiernego Tra-
dycji i Pismu wi temu. Nikt z nich nie mo e naucza
czego , czego sam nie nauczy si od Ko cio a. Ze
wzgl du na spe nianie tego obowi zku nazywamy
ich Ko cio em nauczaj cym, który na nowy i dosto-
sowany do nowych czasów sposób ma uprzytamnia
obecno czasu zbawienia.
Ci którzy otrzymali z urz du zadanie nauczy-
cielskie pozostaj zatem w podwójnej s
bie. Naj-
pierw w stosunku do Chrystusa, którego nauczanie
maj ci gle aktualizowa . Potem w stosunku do braci,
którym maj s
przywo uj c ich s owem i przy-
adem do zbawienia. Pos uga Tradycji i Pismu w.
musi by wykonywana przez nich w duchu braterskiej
by i oddania si Ko cio owi w imi Pa skie (Rz
12,8.11).
Kto was s ucha, mnie s ucha
k 10,16) jest to wez-
wanie do pos usze stwa wskazaniom, które w ró nej
formie docieraj do nas od pasterzy Ko cio a. Pos u-
sznym trzeba by starszym Ko cio a, tzn. tym, którzy maja
sukcesj apostolska [...] którzy z sukcesja urz du bisku-
piego otrzymali niew tpliwy charyzmat prawdy wed ug
upodobania Ojca
w. Ireneusz, Adversus haer., IV,26,2;
PG 7,1053).
b. Tak jak pojedynczy wierni tak i biskupi mog
spe nia swoje zadanie jedynie we wspólnocie z Ko-
cio em, poniewa ca y Lud Bo y uczestniczy w pro-
rockim urz dzie Chrystusa, dlatego e ogó wiernych
otrzymuje od Ducha wi tego nadprzyrodzony zmys
wiary (KK 12). To pos annictwo przekazu S owa Bo-
ego przypada w zasadzie Ko cio owi jako ca
ci.
wi ty depozyt wiary (depositumfidei), zawarty w wi tej
Tradycji i Pi mie w. zosta powierzony przez Aposto ów
wspólnocie K o
c i o a (Katechizm Ko cio a Katolickiego,
84). Dawanie wiadectwa s owu Bo emu nale y do
pos annictwa ka dego chrze cijanina. Jako ten który jest
cz ci wspólnoty wierz cych musi on ws uchiwa si
w motywy swojej nadziei. Ma przy tym g osi nie
asne idee, ale Ewangeli , której s
y. Przekaz taki
nie jest odosobnion akcj jednostki, lecz dzia alno ci
ko cieln , dlatego ten, kto przekazuje Ewangeli w
imieniu Ko cio a nie jest absolutnym
167
166
panem swego nauczania mog cym kierowa si pry-
watnymi pogl dami i os dem. W swojej dzia alno ci
nauczycielskiej musi zachowa zgodno z Tradycj
Ko cio a i Pismem w. (Evangelii nuntiandi, 60).
Tradycja jest yw
wiadomo ci ca ego Ko cio a
ywionego dzia aniem Ducha wi tego. Nie dotyczy
ona tylko Aposto ów, ale w s z y s t k i c h wiernych,
którzy wspólnie pami taj (J 14,26) o s owach i dziele
Chrystusa. Tre depozytu Objawienia jest przecie
wspólnym dobrem ca ej wspólnoty ko cielnej. St d
ka dy cz onek Ko cio a jest odpowiedzialny za ycie
wiary w Ko ciele. Jest odpowiedzialny za nie z tytu u
otrzymanego ycia, z tytu u wspólnoty, uczestnictwa,
wiadectwa i s
by (J.Szymusiak). Ca a te wspólnota
zachowuje Tradycj przede wszystkim przez to, e
wiernie ni
yje. Wszyscy wierni otrzymali po-
annictwo wiadczenia o swojej wierze. Zamkni cie
si wiernych wieckich w czysto biernej postawie, lub
przemilczanie swojej czynnej roli w kszta towaniu
Tradycji sprawia, e ci gle jeszcze w sposób niepra-
wid owy ogranicza si poj cie Ko cio a do grona du-
chowie stwa. To e wierni podlegaj Urz dowi Na-
uczycielskiemu nie oznacza, e s oddani w umys ow
niewol Ko cio owi nauczaj cemu. Wy macie na-
maszczenie od wi tego i wszyscy jeste cie nape nieni wiedz
[...] To namaszczenie, które otrzymali cie od Niego trwa
w was i nie potrzebujecie pouczenia od nikogo, poniewa
Jego namaszczenie poucza was o wszystkim (l J 2,19.27).
To co czasami nazywa si zmys em wiary u wiernych
(sensus fidelium) nie ogranicza si do bier-
nej postawy wobec zas yszanej nauki, ale dodaje tej
nauce now warto , warto czynnego wiadectwa.
Nieraz zdarza o si , e Urz d Nauczycielski jedynie
stwierdza aktualny stan wiary. Sk din d te wierni s
zazwyczaj pierwszymi przekazicielami wiary np. w
stosunku do swych w asnych dzieci, a w niektórych
cz ciach naszego globu wiara przetrwa a przez stu-
lecia, mimo braku kap anów i biskupów.
W ka dym razie stosunek do Tradycji i Ducha
wi tego w Ko ciele zale y od zdolno ci i funkcji
spe nianych przez wiernych we wspólnocie wierz -
cych. Jedni, przez porz dek wi ce , poprzez s owo i
ask Bo
s wezwani do pos ugi pasterskiej (LG
11,11). Inni s podmiotem troski pasterskiej. Z tego
tytu u istnieje te ró nica w odniesieniu do S owa
Bo ego tych dwu grup. W ko cu jednak ca y Lud
Bo y, tak hierarchia jak i pozostali wierni, cznie z
Urz dem Nauczycielskim maj wspólne zadanie
wzgl dem Objawienia, stosowa je w yciu, strzec i
wyznawa .
Z tego tytu u w dziele nauczania Ko ció potrze-
buje po wi cenia pasterzy, nauki teologów, wk adu
wiary wszystkich chrze cijan i ludzi dobrej woli, do-
wiadczenia ycia "w Chrystusie", które o wieca i
czyni zdolnymi do oceny rzeczywisto ci Bo ych i
ludzkich wed ug Ducha wi tego. Moc tego Ducha
owo Bo e p o z o s t a j e sta le obecne w Ko ciele (J
14,17.26). Ten sam D u c h
w i
t y , który poucza
Aposto ów i natchn autorów ksi g wi tych w
dalszym ci gu o ywia wspólnot ko cieln i po-
168
169
zwala us ysze S owo Bo e, otworzy si na nie i je
wype ni . On te jest zasad jedno ci wiary wspól-
noty.
2. INTERPRETACJA URZ DU
NAUCZYCIELSKIEGO
W przekonaniu Ko cio a katolickiego dla wielu
ludzi wiara pozosta aby do mglista, gdyby nie mo na
by o jej skonkretyzowa we wi
cych wypowie-
dziach. Wierni maj prawo do jasnego pouczenia o
owie Bo ym i Bo ych nakazach i jednocze nie
obowi zek zachowywania postanowie przedk ada-
nych przez Urz d Nauczycielski Ko cio a z ca ule-
ci w mi
ci (KKK 2037). Szczególnie w sytu-
acjach wymagaj cych podj cia decyzji potrzeba, aby
mieli pewno
, e opieraj si na prawdzie, w prze-
ciwnym razie Ko ció zamiast wspólnoty wyznawców,
oznacza by klub, lub forum dyskusyjne.
Po uprzednim pe nym ws uchiwaniu si w S owo
Bo e i zrozumieniu odd wi ku jaki ma ono w yciu,
U r z
d N a u c z y c i e l s k i ma wypowiada si w
sprawach depozytu objawionego. Nie ma on nic wi cej
do powiedzenia, poza tym, co pochodzi od Boga, który
rozmawia ci gle z wiernym ludem, pocz wszy od jego
nauczycieli. Biskupi i sam Ojciec wi ty nauczaj tylko
tego, co sami s zobowi zani przestrzega . Ich
zadanie nauczycielskie, które w pewnym sensie
stawia ich ponad wiernymi, ale nie poza wspólnot
której przewodnicz , nie wynosi
170
ich ponad pozycj prostych wiernych w relacji do
depozytu objawionego.
Zadaniem Urz du Nauczycielskiego jest zobo-
wi zuj ca wiernych interpretacja S owa Bo ego. Do-
konuje si ona na drodze wyja niania sensu Tradycji,
oraz definiowania zasad wiary o obowi zuj cej mocy
prawnej. Urz d ten przys uguje jedynie biskupom w
czno ci z Ojcem wi tym i mo e by sprawowany w
dwojaki sposób. Na s p o s ó b z w y c z a j n y , tj. kiedy
biskupi w czno ci z Biskupem Rzymu, cho
rozproszeni po wiecie, lecz zjednoczeni w swoim
pos annictwie jednomy lnie nauczaj i przekazuj
owo Bo e. W s p o s ó b n a d z w y c z a j - n y,
gdy biskupi zebrani na soborze powszechnym
wyst puj jako nauczyciele w sprawach wiary i oby-
czajów, albo kiedy Biskup Rzymu jako g owa kole-
gium biskupów i jako najwy szy pasterz og asza de-
finitywn nauk dotycz
wiary i obyczajów (KK
25). W wietle tego nie pojedynczy biskup jest nie-
omylny. Nieomylne jest tylko ca e kolegium biskupów
- które przecie wyra a ró norodno i powszechno
Ludu Bo ego - w czno ci z Ojcem wi tym oraz
nieomylny jest Biskup Rzymu jako g owa kolegium
biskupiego. Tego rodzaju wypowiedzi padaj w
niezwykle rzadkich i wyj tkowych wypadkach, przy
czym papie , czy sobór musi jasno zaznaczy , e w
tym momencie chodzi w
nie o tego rodzaju
wypowied . Na co dzie natomiast nieomylno
Urz du Nauczycielskiego "ukryta" jest w yciu
171
i nauczaniu Ko cio a, w jego modlitwie, w liturgii, w
sprawowaniu sakramentów.
owo n i e o m y l n o
kojarzy si niemal
automatycznie z doskona
ci pod ka dym wzgl dem.
Tymczasem wszyscy wiedz , e nieomylnym jest tylko
Pan Bóg i Jego S owo oraz, e "myli si jest rzecz
ludzk " nie wy czaj c z tej regu y biskupów i papie a.
Dla unikni cia trudno ci próbuje si zatem czasami
zast pi nieomylno innymi okre leniami takimi jak
wolno od b du, niemo liwo
pob dzenia,
niezawodna pewno
. Ko ció i Urz d Nauczycielski
maj zapewnion nieomylno
tylko wtedy, kiedy
prowadzeni przez Ducha wi tego wyja niaj S owo
Bo e oraz prawdy, które z niego wynikaj .
Nieomylno Ko cio a si ga wi c tak daleko, jak
daleko wymaga tego Objawienie Bo e. Nie dotyczy
ona np. spraw gospodarczych, politycznych, ani nauk
przyrodniczych (Katechizm Ko cio a Katolickiego, 25).
Podstawow funkcj Tradycji jest dzi Magiste-
rium c i
e , czyli powszechne nauczanie papie a i
biskupów poprzez dekrety i orzeczenia doktrynalne,
stanowi ce pomoc dla przepowiadania Ewangelii w
Ko ciele, dla uchronienia jedno ci wiary. Taka in-
terwencja papie a i biskupów jest szczególnie konie-
czna w okresach sporów zagra aj cych jedno ci na-
uczania chrze cija skiego. W czasach szybkich prze-
mian i narastania ci gle nowych problemów, trzeba
pami ta o tym, e Urz d Nauczycielski nie posiada
gotowych rozwi za wszystkich problemów i nie mo-
e od razu poda gotowych definicji. W takich wy-
padkach raczej ogranicza si do ukazania kierunków
poszukiwa i nakre lenia nieprzekraczalnych granic
prawdy i fa szu. Zadaniem Urz du Nauczycielskiego
jest uchronienie Ko cio a od jednostronno ci i powie-
rzchowno ci. Niektóre odpowiedzi zostan te lepiej
uchwycone nie od razu, ale dopiero wówczas, gdy pod
tchnieniem Ducha wi tego b
sformu owane po
bszym przemy leniu a czasami nawet po prze-
zwyci
enie powa nych kontrowersji.
W czasach kryzysu i krytyki ka dego autorytetu,
nie wy czaj c z tego Urz du Nauczycielskiego Ko-
cio a wypada pami ta o tym, e pewno co do tego,
e autentycznie przepowiada on prawdy ewan-gelijne
nie jest pewno ci czysto spekulatywn , redukuj
wiar do systemu prawdziwych i nieomylnych zda ,
ulegaj
zachwianiu przy ka dej w tpliwo ci i
trudno ci natury intelektualnej dotycz cej jednej z
przekazywanych prawd, ale p e w n o
c i
e g z y s t e n c j a l n
i osobist , któr potwierdza
ka de g oszenie Ewangelii. Urz d Nauczycielski na-
ucza nie tylko przez doktrynalne definicje, czy przez
akcentowanie swego autorytetu, ale przez sam fakt
uobecniania ludziom S owa Bo ego (W.Hryniewicz).
Tak rozumiany daje pewno nawet w najtrudniej-
szych sytuacjach, chroni od w tpliwo ci i zam tu,
pomimo wielu nierozwi zanych problemów i zmian
dokonuj cych si w interpretacji doktryny i norm ycia
chrze cija skiego.
173
172
W wietle wypowiedzi Soboru Watyka skiego II
pierwszym i najbardziej istotnym zadaniem Urz du
Nauczycielskiego jest s
ba sprawowana przez Ojca
wi tego oraz biskupów, wspieranych przez kap a-
nów, która urzeczywistnia si w katechezie, we wszel-
kim nauczaniu, a przede wszystkim w liturgii. Z woli
Chrystusa Ko ció ma og oszone raz S owo Bo e, ten
"s yszalny sakrament" ( w. Augustyn) przechowy-
wa , g biej w nie wnika i wiernie t umaczy lu-
dziom wszystkich czasów. Odbywa si to na wiele
sposobów i na w i e l u d r o g a c h : poprzez liturgi ,
homilie, katechez , ksi ki, rodki masowego przekazu,
dzie a sztuki. Przez proste, codzienne, spontaniczne
wiadectwo s owa i czynu.
W naszej epoce [...] rola Magisterium oka e si coraz
bardziej donios a. Nie po to, aby dawa odpowied na
zagadnienia le postawione, albo na które nie jest w stanie
odpowiedzie [...], lecz po to, aby dopomóc wspólnocie
"dojrza ej" poprawnie my le w sprawach doktrynalnych,
odnosi si w tym celu do najbardziej warto ciowych
wiadków, krytycznie rozwa
osi gni cia oraz to, co
uwa ane jest za osi gniecie [...]. W tym sensie nadchodz ce
czasy b
z otym wiekiem dla Magisterium (G.Thiels,
Recherche theologi ue et enseignement religieux,
Humanites chretiennes 11/1968/495).
174
3. WI
TRADYCJI, PISMA W. I
URZ DU NAUCZYCIELSKIEGO
a. powi zanie
Chocia Tradycja, Pismo w. i Magisterium ró ni
si mi dzy sob , to jednak s ze sob
ci le
p o w i
z a n e tak, e aden z tych elementów nie
mo e si oby bez dwóch pozosta ych, a wszystkie
razem przyczyniaj si do zbawienia wiernych. Nie
dotyczy to mo liwo ci, ale faktu. Mówi c absolutnie,
Tradycja, Pismo w. i Magisterium Ko cio a same przez
si mog istnie jedno bez drugich. W rzeczywisto ci Tra-
dycja i Magisterium istnia y, zanim Pismo w. istnia o w
ca
ci (Relacja nad Animadversiones do schematu trze-
ciego z 1964, n. 25).
Ta wewn trzna jedno mi dzy trzema elemen-
tami przyczynia si do zbawienia wierz cych i jest
podtrzymywana przez Ducha wi tego. On nie prze-
staje faktycznie dzia
przez swoj sta obecno w
Pi mie w., które jest natchnione, w Tradycji, której
towarzyszy, w Urz dzie Nauczycielskim, który
wspiera, aby wiernie strzeg i przybli
Objawienie
przekazane przez Aposto ów.
W porz dku my lowym jeden z tych trzech ele-
mentów mo na odizolowa od pozosta ych i uczyni z
niego warto
prawie absolutn . W taki sposób np.
protestanci post pili z Pismem w. Co analogicznego
uczynili katolicy z Urz dem Nauczycielskim. Tak
sam postaw reprezentuj niektóre sekty w od-
175
niesieniu do Ducha wi tego, jakoby dzia aj cego w
poszczególnych wiernych niezale nie od Ko cio a, a
nawet od Pisma wi tego. W staro ytno ci chrze-
cija skiej podobnie traktowano "tajne" tradycje, nie
zawarte w Pi mie w. Faktycznie jednak sta a nauka
Ojców Ko cio a powtarza nauk o jedno ci i wi zi
mi dzy Pismem w., Tradycj i Ko cio em. Samo Pismo
w. nabiera sensu dopiero we wspólnocie Ko cio a,
którego rozwijaj
si w historii wiadomo ci jest
Tradycja. Tradycja, Pismo w i Ko ció nie tylko nie s
samowystarczalne z osobna, ale wprost zanikaj . S
one ustanowionym przez Boga rodowiskiem, w którym
ka de pokolenie w czone zostaje w Objawienie.
b. Pismo wi te
Z jednej strony trzeba pami ta o tym, e Pismo
w. stanowi ci gle nieodzown norm dla oceny
wszelkiego rozwoju w Ko ciele. Ca e Pismo w. a
zw aszcza Nowy Testament odgrywa rol normy
(norma normans non normata) dla nauczania, kultu i
rozwoju doktryny. Ani Ko ció , ani Urz d Nauczy-
cielski nie stoj ponad Pismem w.
Z drugiej strony - zgodnie z przekonaniem Ojców
Ko cio a - Pismo w. mo e by autentycznie odczyty-
wane tylko w Ko ciele i zgodnie z Tradycj . Nawet we-
ug opinii niektórych protestanckich teologów Pismo
w. nie mo e by w pe ni i autentycznie rozumiane je li
nie jest czytane w Ko ciele. Wielo ksi g, wie-
lo autorów, róde i rodzajów literackich, prawd
wyra onych j zykiem metaforycznym z trudno ci
daj cych si razem zharmonizowa sprawia, e nie jest
wcale atwo stworzy sobie syntez prawd obja-
wionych. Pod tym wzgl dem Ko ció , kiedy d
y do
syntezy tych prawd odgrywa jednocze nie rol jed-
nocz
i syntetyzuj
.
c. Tradycja
je eli Pismo w. mówi nam to, w co Ko ció wierzy,
to Tradycja mówi nam tak e czym Ko ció jest. Je li pier-
wsze informuje nas o prawdach objawionych, to drugie
mówi te o rzeczywisto ciach boskich, którymi yje Ko ció
(kard. E.Florit,
L'Osservat ore del i a Domenica,
1/1966/93).
Tradycja jest faktycznie rzeczywisto ci wpisan
w dzieje Ko cio a, obecn w jego nauce, g oszon
wsz dzie, tak w jego yciu, jak i w jego kulcie. Ona
sprawia, e w Ko ciele samo Pismo w. jest lepiej
rozumiane i nieustannie wprowadzane w czyn (DV
11,8). Dzi ki niej Pismo w. jest aktualne dla ka dego
pokolenia.
Tradycja strze e czysto ci depozytu Objawienia i
zarazem poszukuje jego pe niejszego wyrazu. Na
skutek tego podwójnego zadania powstaje w Ko ciele
szczególne i nieustanne napi cie mi dzy idea em czy-
sto ci a idea em pe ni. Napi cie to jest konieczne i nie-
uniknione, cho nie powinno ono prowadzi do po-
mniejszenia jednej tendencji na korzy drugiej. Idea
177
176
zachowania depozytu objawionego w czysto ci spra-
wia, e w obliczu znaków zapytania czy wprost ata-
ków na prawd objawion Ko ció przyjmuje cz sto
pozycj zachowawcz i samoobronn . Jest ona szcze-
gólnie widoczna w czasach prze omowych, kiedy nie-
zb dna jest szczególna ostro no . Z kolei idea pe ni
prowadzi Ko ció do postawy otwartej, do rozwoju,
do poszukiwania syntezy, lecz automatycznie poci ga
za sob niebezpiecze stwa dla czysto ci przekazywanej
Tradycji Apostolskiej.
d. Urz d Nauczycielski
Urz d ten stara si oczyszcza
ycie Ko cio a z
elementów obcych Tradycji Apostolskiej. Pracuje nad
tym, aby sens Ko cio a zbiega si z sensem wiary,
która przez Chrystusa zosta a ukazana jako niezb dny
warunek zbawienia (Mk 16,16). Jego d
enie do
powszechnej zgody w nauczaniu oraz ustawiczny wy-
si ek w jej osi ganiu nale y do najbardziej typowych
zjawisk dla Ko cio a katolickiego. W osi ganiu na
gruncie Tradycji zgody i jednomy lno ci, która jest
przyjmowana przez wszystkich wiernych.
W pewnym momencie wskutek okoliczno ci
dziejowych - po soborze Watyka skim I, który przy-
pisywa ten charyzmat wy cznie papieskiemu na-
uczaniu ex cathedra - dosz o w niektórych rodowi-
skach ko cielnych i pozako cielnych do swoistego
u t o
s a m i e n i a T r a d y c j i z U r z
d e m
N a u c z y c i e l s k i m . Urz d Nauczycielski zosta
przez niektórych postrze ony jako wszechwiedz cy. W
tym miejscu trzeba wyja ni , e wprawdzie Mit
wszechwiedz cego Ko cio a stworzony przez teologów nigdy
nie znalaz si w dokumentach ko cielnych, niemniej
dokumenty te ani nie ostrzega y ludy chrze cija skie przed
zbytni
atwowierno ci , ani te nie zach ca y go do za-
chowania zmys u krytycznego (G.Baum, Urz d Nauczy-
cielski a przemiany w Ko ciele, Concilium 1-10/1966-
67/31).
Nieporozumienia w odniesieniu do tego problemu
zaci
y niezmiernie na dialogu z bra mi od -
czonymi. Wielokrotnie wysuwali oni pod adresem
katolików zarzut, e g osz wy szo Urz du Na-
uczycielskiego nad Objawieniem. Urz d ten Nauczy-
cielski nie jest ponad S owem Bo ym, lecz jemu s
y,
nauczaj c tylko tego, co zosta o przekazane (DV 11,10).
Objawienie wciela si zawsze w tradycj kultu-
row w jaki yje konkretny Ko ció . Pod wp ywem
nowych potrzeb, nowego j zyka, innego spojrzenia na
wiat, w ko cu pod wp ywem towarzysz cej wszy-
stkiemu refleksji dokonuje si proces ci
ego prze-
adania j zyka Objawienia na je yk danej epoki. Nie
zmieniaj c tre ci Objawienia, Tradycja przekazuje to
co otrzyma a od Aposto ów w taki sposób, aby by o
zrozumia e dla odbiorcy. Tradycja nie zachowuje to -
samo ci doktryny przez mechaniczne powtarzanie
przez wieki tych samych formu , które powsta y w
okre lonej kulturze, lecz poprzez twórcz ich in-
terpretacj . Czym innym bowiem jest depozyt obja-
wionej prawdy, a czym innym sposób jej wyra ania.
179
Bywaj sytuacje w których w nowym klimacie kul-
turowym dawne sformu owania nabieraj innego zna-
czenia (np. poza Ko cio em nie ma zbawienia). Jedn z
funkcji Magisterium jest w
nie interpretacja Ob-
jawienia w ywych j zykach ró nych kultur. Musi ono
m.in. ocenia ró ne partykularne tradycje teologiczne,
liturgiczne, dyscyplinarne, wyros e w ci gu wieków w
ró nych Ko cio ach lokalnych,które s przecie
konkretnymi formami przystosowania wielkiej Tradycji
Apostolskiej do ró nych miejsc i ró nych epok. W
wietle nauki Magisterium czasami powinny si one
rozwija , czasami - by modyfikowane, innym razem
winny by porzucone (Katechizm Ko cio a Katolickiego,
93).
Uniformizm nie jest wcale idea em Tradycji
chrze cija skiej, katolicko Ko cio a nie wyklucza ale
wprost zak ada p l u r a l i z m . Ko ció katolicki
sk ada si z ró nych grup kulturowych i dlatego -ze
wzgl du na problemy i trudno ci wspó czesnych ludzi -
jest konieczne, aby Ewangelia by a wyja niana na
ró ne, zrozumia e dla ka dej z tych grup sposoby.
Pluralizm nie dotyczy tylko ró nic kulturowych, ale i
samych rodków przekazu Tradycji, który winien
odbywa si wszelkimi godziwymi rodkami, stoj -
cymi do dyspozycji w okre lonym czasie (szko y, uni-
wersytety, rodki masowego przekazu,itd.). Cz owiek
nie jest miar g oszonej mu nauki, jest jednak jej
adresatem, st d te Urz d Nauczycielski nie potrzebuje
forsowa jednej szko y teologicznej, czy jednego
sposobu my lenia. Konfrontacja ró nych sposobów
wyra ania Objawienia mo e si przyczyni do pe -
niejszego jego zrozumienia. Nie oznacza to, e wszy-
stkie sformu owania prawd wiary s jednakowo s u-
szne.
Systematyczna opozycja - w imi Tradycji -
wzgl dem wszystkich nowych tendencji, równa aby
si przekre leniu wszelkiego rozwoju teologii. Z kolei
bezkrytyczna akceptacja wszystkich nowych tendencji
atwo mog aby skompromitowa sam teologi . Aby
unikn
niebezpiecze stwa jednostronno ci, Urz d
Nauczycielski nie mo e nie zachowa pewnego
dystansu w stosunku do problematyki swojej epoki.
180
181
XII. POZABIBLIJNE RÓD A
POZNANIA TRADYCJI
usznie zwraca si dzisiaj uwag na to, e do-
tarcie do Tradycji odzwierciedlonej w Pi mie w. jest
stosunkowo proste. Ka dy ma atwy dost p do Pisma
w. i je li nawet nie posiada go w domu, bez trudno ci
odnajdzie je w najbli szej katolickiej ksi garni. W jaki
jednak sposób mo emy dotrze do niespisanej Tradycji
egzystuj cej poza Pismem w.? Gdzie jej szuka i w jaki
sposób z niej mo emy korzysta ? ( W prezentowaniu
tego tematu opieramy si na opracowaniu o. St.C.
Napiórkowskiego, Jak uprawia teologi , Wroc aw 1994,
103-118).
Pytanie to dotyka kwestii tzw. róde teologicz-
nych, tj. tych wszystkich wyrazów my li i ycia wiary,
w których - poza Pismem w. - odzwierciedla si ci gle
ywa Tradycja. Jest ich bardzo wiele.
Jedne z tych róde maj charakter obiektywny,
jak np. teksty soborów, Ojców Ko cio a. Inne posiadaj
wyra nie charakter subiektywny, np. wiara Ludu
Bo ego, czy te
ycie Ko cio a. Jedne maj charakter
instytucjonalny (synody, nauczanie biskupów, sobory,
nauczanie papie a), inne - pozainstytucjonalny (np.
sztuka sakralna). Jedne maj za swoje g ówne zadanie
uwielbienie Boga (symbole wiary, liturgia), inne
posiadaj raczej przede wszystkim charakter do-
ktrynalny (pisma Ojców Ko cio a, pó niejsza teolo-
gia). Jedne posiadaj g os decyduj cy w dziedzinie
wiary i obyczajów (rozstrzygni cia soborów, orzeczenia
ex cathedra), inne tylko pomagaj w ustaleniu tre ci
wiary (np. prawo ko cielne, historia Ko cio a, sztuka
sakralna, tzw. znaki czasu).
1. SYMBOLE WIARY
Chodzi tu o zwi
e wyznania najistotniejszych
prawd wiary przyj te w Ko ciele i u ywane w liturgii.
Wyznania te powstawa y nierzadko w odpowiedzi na
zagro enia dotycz ce czysto ci nauki wiary i mia y za
zadanie w najbardziej zwi
ej formie przekaza
autentyczn nauk Ko cio a. W Symbolach Ko ció
wypowiada swoj
wiadomo S owa Bo ego. Do naj-
bardziej znanych symboli nale
trzy: Symbol Apo-
stolski, Symbol Nicejsko-Konstantynopolski, Symbol
Atanazja ski.
a. Symbol Apostolski
Najstarsza forma Symbolu Apostolskiego zwa-
nego przez nas Sk adem Apostolskim pochodzi z II w.
183
182
i jes t odpowiedzi na trzy pytania kierowane do
przyjmuj cych chrzest a zarazem wyznaniem wiary w
Trójc Przenaj wi tsz . Brzmi ono tak: Wierz w Boga
Ojca Wszechmog cego i w Jego Syna jedynego, Pana
naszego Jezusa Chrystusa, i w Ducha wi tego, i w cia a
zmartwychwstanie w wi tym Ko ciele katolickim (patrz
Hipolit, Tradycja Apostolska, 21). Ju w tym samym
II w. do symbolu do czono wyznanie wiary w
Chrystusa narodzonego z Maryi Dziewicy, um -
czonego pod Ponckim Pi atem, ukrzy owanego i
zmartwychwsta ego (l Kor 15,3-5).
W formie mniej rozwini tej znany by on w Rzy-
mie w pierwszej po owie IV w. W formie rozbudo-
wanej i dzisiaj powtarzanej us yszano go nieco
pó niej, w mowie w. Cezarego z Arles (IV w.). Symbol
ten przyj si i szybko rozpowszechni na Za-
chodzie.
Wierz w Boga,
Ojca Wszechmog cego,
Stworzyciela nieba i ziemi,
I w Jezusa Chrystusa,
Syna Jego Jedynego,
Pana naszego,
który si pocz z Ducha wi tego,
narodzi si z Maryi Panny;
umeczon pod Ponckim Pi atem,
ukrzy owan, umar i pogrzebion;
zst pi do piekie ,
trzeciego dnia zmartwychwsta ;
wst pi na niebiosa,
siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmog cego;
stamt d przyjdzie s dzi
ywych i umar ych.
Wierze w Ducha wi tego;
wi ty Ko ció powszechny,
wi tych obcowanie;
grzechów odpuszczenie;
cia a zmartwychwstanie;
ywot wieczny.
Amen.
b. Symbol Nicejsko-Konstantynopolski
Na Wschodzie Sobór Nicejski (325) przeciwsta-
wiaj c nie b dnym naukom Ariusza u
trzycz -
ciowi' wyznanie wiary, rozbudowuj c w nim cz
ilrugfl, odnosz
si do Chrystusa. To wyznanie wiary
nazywamy Symbolem Nicejskim.
Sobór Nicejsko-Konstantynopolski (381) z kolei
wypracowa swój w asny Symbol, w którym posze-
rzono nauk o Duchu wi tym. Streszcza on g ówne
prawdy w i a r y i od V wieku jest oficjalnym chrzciel-
n y m wy/naniem wiary Ko cio a greckiego. Na Za-
chodzie wszed do liturgii w XI w. i znamy go dzisiaj
jako tzw. pierwsze Credo mszalne.
Wierz iv jednego Boga,
Ojca wszechmog cego,
Stworzyciela nieba i ziemi,
wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych.
185
184
J w jednego Pana Jezusa Chrystusa,
Syna Bo ego Jednorodzonego,
który z Ojca jest zrodzony
przed wszystkimi wiekami.
Bóg z Boga, wiat
ze wiat
ci,
Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego.
Zrodzony a nie stioorzony,
wspó istotny Ojcu,
a przez Niego wszystko si sta o.
On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia
zst pi z nieba.
l za spraw Ducha wi tego
przyj cia o z Maryi Dziewicy i sta si
cz owiekiem,
Ukrzy owany równie za nas,
pod Poncjuszem Pi atem
zosta um czony i pogrzebany.
I zmartwychwsta dnia trzeciego,
jak oznajmia Pismo.
I wst pi do nieba; siedzi po prawicy Ojca.
I powtórnie przyjdzie w chwale
dzi
ywych i umar ych,
a Królestwu Jego nie b dzie ko ca.
Wierz w Ducha wi tego, Pana i O ywiciela,
który od Ojca i Syna pochodzi.
Który z Ojcem i Synem wspólnie
odbiera uwielbienie i chwa ;
który mówi przez Proroków.
Wierz w jeden wi ty,
powszechny i apostolski Ko ció .
Wyznaje jeden chrzest na odpuszczenie grzechów.
I oczekuj wskrzeszenia umar ych,
I ycia wiecznego w przysz ym wiecie,
Amen.
c. Symbol Atanazja ski
Powsta prawdopodobnie w po udniowej Galii na
pocz tku VI w. Od VII w. i by przypisywany
wi temu Atanazemu. Od IX w. jest odmawiany w
brewiarzu aci skim. Sk ada si z dwóch cz ci. Z
wyznania wiary w Trójc Przenaj wi tsz oraz we
wcielenie Jezusa Chrystusa.
Ktokolwiek chce by zbawioy, musi przede wszystkim
wyznawa katolick wiar , której je liby kto nie zachoiua
ca ej i nienaruszonej, bez w tpienia zginie na wieczno .
Wiara za katolicka polega na tym, aby my czcili
jednego Boga w Trójcy, a Trójc w jedno ci, nie mieszaj c
Osób ani nie rozdzielaj c istoty; inna jest bowiem Osoba
Ojca, inna Syna, inna Ducha wi tego, lecz Ojca i Syna, i
Ducha wi tego jedno jest Bóstwo, równa chwa a, wspó -
wieczny majestat.
Jaki Ojciec, taki Syn, taki Duch wi ty; nie stworzony
Ojciec, nie stworzony Syn, nie stworzony Duch ioiety;
niezmierzony Ojciec, niezmierzony Syn, niezmierzony
Duch wi ty; wiekuisty Ojciec, loiekuisty Syn, wiekuisty
Duch wi ty; a jednak nie trzej wiekui ci, lecz jeden wie-
kuisty, jak i nie trzej nie stworzeni ani trzej niezmierzeni,
lecz jeden nie stworzony i jeden niezmierzony.
187
186
Podobnie wszechmocny jest Ojciec, wszechmocny
Syn, wszechmocny i Duch wi ty: a jednak nie trzej
wszechmocni, lecz jeden wszechmocny. Podobnie Bogiem
jest Ojciec, Bogiem Syn i Bogiem Duch wi ty: a jednak
nie trzej bogowie, lecz jeden jest Bóg. Tak te Panem jest
Ojciec, Panem Syn, Panem i Duch wi ty: a jednak nie
trzej panowie, lecz jeden jest Pan. Poniewa jak ka
z
osób osobno Bogiem i Panem prawda chrze cija ska wy-
znawa nam ka e, tak katolicka religia zabrana nam mówi o
trzech bogach lub trzech panach.
Ojciec przez nikogo nie zosta uczyniony ani stiuo-
rzony, ani zrodzony. Syn pochodzi od samego Ojca, nie
jest uczyniony ani stworzony, lecz zrodzony. Duch wi ty
pochodzi od Ojca i Syna, nie jest ani uczyniony, ani
stworzony, ani zrodzony, lecz pochodz cy. Jeden wiec jest
Ojciec a nie trzej ojcowie; jeden Syn, a nie trzej synowie;
jeden Duch wi ty, a nie trzej duchowie wieci. I nic w tej
Trójcy nie jest wcze niejsze lub pó niejsze, nic wi ksze lub
mniejsze, lecz trzy osoby w ca
ci s sobie wspó wie-czne i
zupe nie równe, tak i we wszystkim - jak ju wy ej
wypowiedziano - trzeba czci i jedno w Trójcy, i Trójce w
jedno ci. Kto zatem chce by zbawiony, niech takie o
Trójcy ma przekonanie.
Lecz konieczne jest dla wiecznego zbawienia, by tak e
wierzy nale ycie we Wcielenie Pana naszego Jezusa Chry-
stusa. Wiara katolicka polega na tym, aby wierzy i wy-
znawa , e Pan nasz Jezus Chrystus, Syn Bo y, jest Bo-
giem i cz owiekiem. Jest Bogiem jako zrodzony z istoty
Ojca przed wiekami i jest cz owiekiem jako zrodzony z istoty
matki w czasie. Prawdziwy Bóg i prawdziwy cz owiek,
ony z rozumnej duszy i ludzkiego cia a, równy Ojcu
wed ug Bóstwa, mniejszy od Ojca wed ug cz owiecze stwa. A
cho jest i Bogiem, i cz owiekiem, to jednak Chrystus nie
jest dwiema osobami, lecz jedn - jedn za osob jest nie
przez przemian Bóstwa w natur cielesn , ale przez
przyj cie cz owiecze stwa w Boga; jeden najzupe niej nie
przez zmieszanie si natur, ale przez jedno osoby. Al-
bowiem jak rozumna dusza i cia o jednym s cz owiekiem,
tak Bóg i cz owiek jednym s Chrystusem. Poniós On
dla naszego zbawienia, zst pi do otch ani, trzeciego
dnia zmartwychwsta , wst pi na niebiosa, siedzi po pra-
wicy Boga Ojca wszechmog cego, stamt d przyjdzie s dzi
ywych i umar ych. Na Jego przyj cie wszyscy ludzie maj
powsta w swoich cia ach i zdadz spraw z w asnych
uczynków: ci, którzy dobro czynili, przejd do ycia wie-
cznego, ci za , którzy z o czynili, do ognia wiecznego.
Tak jest wiara katolicka. Je li kto nie b dzie jej
nale ycie i stanowczo wyznawa , nie mo e by zbawiony.
Bli szy naszym czasom, cho zapewne mniej znany,
jest Symbol, albo Credo papie a Paw a VI wyg oszone
30 czerwca 1968 r. na zako czenie Roku Wiary.
Streszcza ono nauczanie Ko cio a w Trójc Przenaj-
wi tsz , Jezusa Chrystusa, Ducha wi tego, Maryj
zawsze Dziewic , grzech pierworodny, Ko ció , Eu-
charysti , anio ów i ycie wieczne.
2. LITURGIA
Jako "uprzywilejowane miejsce Ducha wi tego"
liturgia jest wyrazem szczególnej obecno ci najbar-
189
188
dziej dojrza ej my li teologicznej, otoczonej troskliw
opiek Urz du Nauczycielskiego. adne ród o - poza
Firnem w. - nie mo e konkurowa z liturgi . Nie
znaczy to wcale, e wszystkie tre ciowe elementy
liturgii s doskona e. Czasami zwraca si uwag na to,
e niektóre wspó czesne teksty liturgiczne nie do-
równuj swoj g bi dawnym.
Troska o poprawno sprawowanej w Ko ciele
liturgii doprowadzi a do powstania bogatej literatury
liturgicznej.
Na Wschodzie powsta y rozliczne ksi gi liturgi-
czne przeznaczone do ró nego rodzaju u ytkowników:
Euchologie, czyli sakramentarze, zawieraj ce teksty
modlitw do u ytku celebruj cego liturgi kap ana,
Ewangeliarze, do u ytku diakona, Epistolarze, dla
subdiakonów, Lekcjonarze, dla lektorów, Antyfo-narze,
Ksi gi Kolekt, Ksi gi B ogos awie stw, Ksi gi
Hymnów, Ksi gi Procesji. Ró ne obrz dki pos uguj
si przy tym bardzo ró norodnymi rodzajami tekstów
liturgicznych:
Na Zachodzie ksi gi te podlegaj podobnemu
zró nicowaniu, w zale no ci od ich przeznaczenia.
Pontyfikat jest przeznaczony dla przewodnicz cego
liturgii biskupa. Rytua jest odpowiednikiem Ponty-
fika u dla reszty duchowie stwa. Msza jest ksi
przeznaczon dla liturgii sprawowanej przez kap ana i
biskupa. Brewiarz jest zbiorem modlitw na ca y rok
liturgiczny przeznaczonych dla duchowie stwa, dzisiaj
w u yciu tak e w ród licznych grup i pojedynczych
osób wieckich. Martyrologium, to zbiór krót-
kich ywotów wi tych na ka dy dzie roku litur-
gicznego.
3. ZGODNA WIARA LUDU BO EGO
Wed ug nauczania w. Paw a ka dy wierny yj cy
modlitw i wiar jest wyposa ony przez Chrystusa w
wystarczaj ce dary duchowe do tego, aby doszed do
pe nego poznania Jego woli, dzi ki wszelkiej m dro ci i
duchowemu zrozumieniu, rosn c przez wszelkie poznanie
Boga (Koi 1,10). Aposto mówi o jakim wyczuciu
(sensus - Flp 1,9), jakim zmy le Chrystusowym (l Kor
2,16), o
wiat ych oczach serca (Et
1,17-18),
o
Chrystusowym namaszczeniu (l J 2,27), które poucza o
wszystkim. Wspominany ju przez nas kard. H.
Newman, przygl daj c si historii walk z ariani-zmem,
zdziwi si , e w tamtym okresie wi ksza cz
biskupów popad a w b dy teologiczne podczas gdy
po ród prostego, wierz cego ludu zachowa a si au-
tentyczna wiara. Wiara Ludu Bo ego nie jest atwa do
zdefiniowania. Jest jak raczej zbiorow , ani eli
indywidualn intuicj spo eczno ci wierz cej, która
pozwala jej odró ni prawd od b du.
Sobór Watyka ski II uj t zdolno w nast pu-
cych s owach: Ogó wiernych maj c namaszczenie od
wi tego (por. l } 2,20.27), nie mo e zb dzi w wierze, tf
szczególna w
ciwo ujawnia przez nadprzyrodzony
zmys wiary (sensus fidei) ca ego ludu, gdy "poczynaj c
od biskupów a do ostatniego z wiernych wieckich" ( w.
Augustyn), ujawnia on swoj powszechn zgodno
191
w sprawach wiary i obyczajów. Albowiem dzi ki owemu
zmys owi wiary, wzbudzonemu i podtrzymywanemu przez
Ducha prawdy, Lud Bo y pod przewodem wi tego Urz du
Nauczycielskiego - za którym id c ju nie ludzkie, lecz
prawdziwie Bo e przyjmuje s owo (l Tes 2,13) - nieza-
chwianie trwa w wierze raz podanej wi tym (por. Jd 3),
wnika w ni g biej z pomoc s usznego osadu i w sposób
pe niejszy stosuje j w yciu (KK 12).
W jaki sposób mo na pozna wiar Ludu Bo ego?
Jest to z pewno ci rzecz znacznie trudniejsza ani eli
poznanie oficjalnego nauczania Ko cio a. Z powodu
zaw
onej perspektywy nie jest tego w stanie uczyni
socjologia religii. Jakim sposobem b dzie przyjrzenie
si nabo
stwom pozaliturgicz-nym, tre ciom pie ni
ko cielnych, religijno ci ludowej, obyczajom
religijnym, yciu organizacji, zrzesze i stowarzysze
ko cielnych, wreszcie reakcjom wiernych na okre lone
wydarzenia w Ko ciele i w wiecie.
4. ZGODNE PRZEKONANIE OJCÓW I
PISARZY KO CIO A
Ojcami nazywano na pocz tku biskupów, którzy w
szczególny sposób zas
yli si dla pog bienia nauki
chrze cija skiej. Potem tak e, niezale nie od
biskupstwa, innych prawowiernych teologów i na-
uczycieli wiary. Nie chodzi przy tym o nauczanie tylko
jednego z wybranych Ojców czy pisarzy chrze-
cija skich, ale o nauczanie zgodne wielu. Pojedynczy
bowiem Ojcowie nieraz b dzili w sprawach szcze-
gotowych, czasami nawet w sprawach bardzo wa nej
natury. Mimo tego, tam gdzie chodzi o zgodne na-
uczanie wielu, Urz d Nauczycielski powo ywa si na
nich, jako na wi tych, wybitnych i prawowiernych
wiadków Tradycji. W nawi zaniu do nich mówi:
Jeste my kar ami, którzy wspi li si na ramiona ol-
brzymów. W ten sposób widzimy wi cej i dalej ni oni.
Ale nie dlatego, jakoby nasz wzrok by bystrzejszy lub
wzrost s uszniejszy, ale dlatego, i oni d wigaj nas w gór i
podnosz o ca gigantyczn wielko
(Bernard z
Chartres - um. mi dzy 1124-1130).
Po ród Ojców Ko cio a (od XVII w.) wyró nia
si wspomnianych ju Ojców Apostolskich, tj. naj-
•tarszych pisarzy, yj cych na prze omie czasów apo-
itolskich i poapostolskich (takich np. jak Klemens
Rzymski, w. Ignacy Antioche ski, Polikarp ze Smyr-
ny, Paplasz).
Niektórzy z pó niejszych Ojców, ze wzgl du na
wybitn rol w wyja nianiu Tradycji, otrzymali od
Unt«du Nauczycielskiego tytu "Doktora Ko cio a".
Nale
do nich najpierw: Ambro y, Augustyn, Hie-
ronim, Grzegorz Wielki, Atanazy, Bazyli, Grzegorz z
Nazjanzu, Jan Chryzostom, Cyryl Aleksandryjski,
Cyryl Jerozolimski, Efrem, Jan z Damaszku, Leon
Wielki, Hilary z Poitiers, Izydor z Sewilli, B
Czci-
godny.
Do tej listy do czyli pó niej wybitni teologowie:
An/elm z Canterbury, Piotr Damian, Bernard z
Clairvaux, Tomasz z Akwinu, Albert Wielki, Antoni
Padewski, Bonawentura, Piotr Kanizjusz, Robert Bel-
193
192
larmin, Franciszek Salezy, Jan od Krzy a, Alfons z
Liguori, Wawrzyniec z Brindisi, Teresa Wielka, Ka-
tarzyna ze Sieny.
5. ZGODNE NAUCZANIE TEOLOGÓW
Ojcowie Ko cio a nie wyczerpali wszystkiego, co
ywa Tradycja Apostolska ma do powiedzenia Ko-
cio owi. W ich lady poszli teologowi z ró nych stron
wiata i ró nych czasów, którzy pragn li chwali Boga
nie tylko sercem i wargami, ale i rozumem. Ich
zadaniem jest ci gle o wiecanie wiat em S owa
Bo ego ludzkiego istnienia i przetwarzanie go. Ich
nauczanie teologii jest wprawdzie tylko pomocniczym,
ale za to nieodzownym ród em poznania Tradycji.
Chocia teologowie nie posiadaj mandatu nauczania
autentycznego (magisterium to jest w
ciwe nast pcy
Aposto ów), odgrywaj w Ko ciele olbrzymia role i oddaj
mu niezast pione us ugi. Oni to w nie ko cz cym si
trudzie poszukuj doskonalszego zrozumienia i wyra enia
objawionej tajemnicy, a w ten sposób - stosownie do swych
mo liwo ci - przynosz odpowied na nowe problemy, które
wci na nowo si rodz , a które posiadaj cz sto najwy sze
znaczenie dla samej ludzkiej egzystencji (Synodu Bisku-
pów Relatio Commissionis synodalis constitutae ad exa-
men ulterius peragendus circa "opiniones periculosas ho-
diernas necnon atheismum, Pars 2 nr 4: De theologorum
opera et responsabilitate).
redniowiecze wyda o wybitnych teologów w
osobach Alkuina (+ 804), R bana Maura (+ 856), Jana
Szkota Eriugeny (+ po 877).
Wieki XI i XII - ojca scholastyki Anzelma z Can-
terbury (+ 1109), Piotra Abelarda (+ 1142), dwóch
Augustianów, Hugona (+1141) i Ryszarda (+ 1173)
oraz Piotra Lombarda (+ 1160).
Wieki XIII-XIV - w. Tomasza z Akwinu (+ 1274),
w. Bonawentur (+ 1274), Wilhelma Ockhama (ok.
1350).
Okres Reformacji i Kontrreformacji - Piotra Kani-
zjusza (+ 1597), Roberta Bellarmina (+ 1621), a w Polsce
Stanis awa Hozjusza (+ 1579).
Wiek XVII szczyci si wielkimi autorami dzie
pobo no ciowych, Franciszkiem Salezym (+ 1622), Ja-
nem Eudesem (+ 1680), Ludwikiem Grignon de Mon-
fort (+ 1716).
W XVIII w. do grona teologów do czy Matthias
Scheeben (+ 1888) i kard. Henry Newman (+ 1890).
Wiek XX da wielkie nazwiska w specjalistycz-
nych dziedzinach teologii: Jean M. Garrigou-Lagran-
ge, Domini ue Marie D. Chenu, Yves M. Congar, Jean
Danlelou, Henri de Lubac, Karl Rahner, Eduard
SchllU'beeckx, Urs von Balthasar.
W odniesieniu do nauczania teologów nale y pa-
mi ta o tym, e najwa niejszym nie jest ich osobiste i
indywidualne do wiadczenie, ale powszechne do-
wiadczenie Ko cio a. Teolog nie mo e pozna Tra-
dycji nie uczestnicz c w yciu ko cielnym, w wia-
domo ci Ko cio a, w powszechnym rozumieniu, jakie
195
194
yje w Ko ciele. O tym te przypomina kard. prymas
Stefan Wyszy ski: je li u podstaw ró nych ga zi wiedzy
teologicznej stanie mocno zaakcentowana jedno z Trójc
wi
, jedno z Ko cio em, jedno z biskupem i jedno z
Ludem Bo ym, to stworzy si nale yt podbudow teo-
logiczn , moraln i socjologiczn do wi zi nadprzyrodzonej i
odpowiedzialno ci za Ko ció Bo y (KUL, Teologia w Polsce,
13.09.1966).
6. HISTORIA KO CIO A
Szeroko rozumiana historia Ko cio a (razem z
ikonografi , ywotami wi tych, soborami, synodami,
nauczaniem papie y, praktyk
ycia chrze cija skiego)
towarzyszy Tradycji. Ostrzega ona przed tym, co
okaza o si wzgl dne, albo wprost b dne. Poza tym -
w szczególno ci historia dogmatów - ukazuje jak
bardzo pog bienie wiary i nauki chrze cija skiej
zale y od etapu rozwoju historii, od konkretnych wy-
darze , od wra liwo ci epoki. Je li np. oderwiemy
stosunek Ko cio a do modernizmu od uwarunkowa
epoki nie zrozumiemy go w wystarczaj co g boki
sposób. Z tego powodu przyst puj c do powa nej
analizy wypowiedzi Urz du Nauczycielskiego Ko-
cio a nale y najpierw zapyta o to, z jakiej okazji i w
jakim celu wypowied ta powsta a, jakim j zykiem si
pos uguje, z kim polemizuje, jakie wówczas
obowi zywa o prawo. Nieprzygotowany komentator
wypowiedzi Urz du Nauczycielskiego stanie wobec
wielkiego niebezpiecze stwa ahistorycznej i przez to
fa szywej interpretacji poszczególnych wypowiedzi
Ko cio a i atwo przyjmie za absolutne to, co w istocie
jest tylko wzgl dne i odwrotnie.
Znajomo historii u atwia odró nienie Tradycji
Apostolskiej od partykularnych tradycji poszczególnych
Ko cio ów. Przyk adem tego rehabilitacja Focju-sza
dokonana przez F. Dvornika. Pozwala te unikn
wielu niepokojów tam, gdzie pojawiaj si ci gle nowe
idee i nowe formy ycia Ko cio a. W adnym wypadku
i pod adnym pozorem nie oznacza to oczywi cie zgody
na konformizm czy relatywizm.
7. SZTUKA SAKRALNA
Wiara chrze cija ska znajduje swoje odzwier-
ciedlenie równie w sztuce, która ilustruj c wzajemne
przenikanie Boga, wiata i cz owieka staje si tak e
wiadkiem tradycji. W dialogu mi dzy Ewangeli a
kultur sztuka odzwierciedla ró norodno sposobów
prze ywania i wyra ania wiary. Sztuka wczesno-
chrze cija ska np. czerpa a swoj zasadnicz tre
/,
Pisma w., nauki Aposto ów a tak e z apokryfów. W
Nlaro ytno ci chrze cija skiej przyk adem tego b -dt)
fn-ski z katakumb, w których powraca temat modlit w y ,
chrztu, Eucharystii, wspólnoty ywych i umar y c h . W
redniowieczu uczono Ewangelii j zykiem
symbolicznym poprzez obrazy. Mozaiki i freski (Biblia
pinifH-nim) pomog y ludziom nie umiej cym czyta
w /.rozumieniu Pisma w., pozostaj c jednocze nie
wiadectwem ówczesnego stanu tradycji.
197
196
W sztuce odzwierciedla si pobo no ró nych
wieków i kultur, ba nawet ró nych cywilizacji. W niej
zrozumialsza staje si specyfika partykularnych tra-
dycji ko cielnych.
8. LITERATURA PI KNA
Równie ona mo e sta si czasami wiadectwem
sk adanym Ewangelii, wyrazem wiary Ludu Bo ego,
Czy wielu Ojców Ko cio a nie by o poetami? Czy
hymny Liturgii Godzin nie s przyk adem wyra enia w
sposób poetycki czego wprost nieuchwytnego? O ile
bowiem katechizmy ucz w co nale y wierzy i czego
nale y naucza , to niektóre g bokie i warto ciowe
dzie a literackie wiadcz o tym, w co si faktycznie
wierzy i jak hierarchi warto ci si przyjmuje.
Na poparcie tej tezy odwo ajmy si na ko cu
naszych katechez do przyk adu zaczerpni tego z poezji
maryjnej, ilustruj cej zarówno przekaz trwa ego
elementu tradycji jak i wyra enie go ka dorazowo w
coraz to nowej formie.
Niech b dzie to jednocze nie ho dem z
onym
Patronce "Radio Maryja" w dowód wdzi czno ci za
Jej towarzyszenie cierpliwe i troskliwe dzie u nowej
ewangelizacji.
a. Bogurodzica, (koniec XII w.),
wg. r kopisu z XV w.
Bogurodzica Dziewica, Bogiem s awiena Maryja, U
twego syna Gospodzina, matko zwolena, Maryja!
Zyszczy nam, spu ci nam.
Kyrie eleison.
Twego dziel Krzciciela, Bo yce, us ysz
osy, nape my li cz owiecze. S ysz
modlitw , j nosimy, a da raczy,
Jego prosimy: a na wiecie zbo ny
pobyt, po ywocie rajski przebyt.
Kyrie eleison.
b. Anonimowy poeta angielski (XIV w.),
piewam cn Dziewic
piewam cn Dziewice,
Ona bo jedyna Króla
ponad króle Wybra a na
Syna.
Przyszed ci bez s owa
Matce swej na s aw , jak
rosa kwietniowa, wil ca
muraw .
Przyszed ci bez s owa w
matczyne komnaty,
199
198
jak rosa kwietniowa,
opad a na kwiaty.
Przyszed ci bez s owa
do Swej matki we nie,
jak rosa kwietniowa,
padaj ca wcze nie.
Nikt jak ona nie by Matka,
cho Dziewic : mog
taka
Pani by Bogurodzic .
c. Dante, Boska komedia, Raj, Pie
33,1-25;
(1265-1321), prze . Edward Por bowicz
Dziewico Matko, Córo swego Syna,
Korna, a w takiej u anio ów cenie,
Ostojo, w której pokój si poczyna; Ty uzacni
ludzkie przyrodzenie, Tak e Stworzyciel,
zszed szy z majestatu, Nie wzgardzi wmiesza
si mi dzy stworzenie.
W twym onie mi
zap on a wiatu, A
ni rozgrzany i wiecznym pokojem
Obronny wyrós pak cudnego kwiatu.
Ty nam jest wiat a po udniowym zdrojem.
Ty miertelnikom na porze spiekoty
Jeste nadziei ywi cym napojem.
Pani, tej jeste mocy i szczodroty, e kto
chc c aski do ci nie ucieka, Taki bez
skrzyde wa y si na loty.
A taka jest wielka twoja dla cz owieka,
Który ci wzywa uczynno i dba
, e
go ratuje, ani pro by czeka.
W tobie jest zbo no i w tobie wspania
,
W tobie dobroci poryw mi osierny, W tobie
wszelaka stworze doskona
. Ten co od
wiata najg bszej cysterny Dot d, gdy oczom
widne rzeczy wieczne, ywota duchów
zwiedzi kraj niezmierny,
O si y oto b aga dostateczne,
aby móg zrzuci kryj ca zas on
Tu, gdzie zbawienie znajdzie ostateczne.
d. Seweryn Goszczy ski (1801-1876),
Bogurodzica, fragmenty
O nigdy nie pokalana
l tam, przed wieczno ci licem,
W Tiooim yciu wiekuistym,
l tu, na ziemi zes ana W
uciele nieniu kobiecym, Ni
tchnieniem ducha szatana, Ni
dotkni ciem cia nieczystym,
201
200
I st d wol
wiatów Pana
Przed wiekami naznaczona,
eby z Twojego ona Wyszed
zbawiciel cz owieka,
By od Ciebie si pocz o
Zbawienia ludzko ci dzie o -Ty,
co , jak paczka opieka, Strzeg a
kwiat S owa Bo ego,
Co potem, jak listek kwiatka,
Otula a ziarno jego I wytrwa
jako Matka Boga Syna
wcielonego -
Ty wiesz, jakich trudów trzeba,
Aby by rolnikiem nieba, W
jakiej potrzeba by korze, By
wychowa S owo Bo e.
SPIS SKRÓTÓW NAZW KSI G
PISMA WI TEGO:
Rdz
Ksi ga Rodzaju
Wj
Ksi ga Wyj cia
Kp
Ksi ga Kap
ska
Lb
Ksi ga Liczb
Pwt
Ksi ga Powtórzonego Prawa
Joz
Ksi ga Jozuego
Sdz
Ksi ga S dziów
Rt
Ksi ga Rut
1 Sm
l Ksi ga Samuela
2 Sm
2 Ksi ga Samuela
1 Krl
l Ksi ga Królewska
2 Krl
2 Ksi ga Królewska
1 Krn
l Ksi ga Kronik
2 Krn
2 Ksi ga Kronik
Ezd
Ksi ga Ezdrasza
Ne
Ksi ga Nehemiasza
Tb
Ksi ga Tobiasza
Jdt
Ksi ga Judyty
1 Mch
l Ksi ga Machabejska
2 Mch
2 Ksi ga Machabejska
Est
Ksi ga Estery
Job
Ksi ga Joba
Ps
Ksi ga Psalmów
Prz
Ksi ga Przys ów
Koh
Ksi ga Koheleta
Pnp
Pie nad pie niami
Mdr
Ksi ga M dro ci
202
203
Syr
Ksi ga Syracha
Iz
Ksi ga Izajasza
Jr
Ksi ga Jeremiasza
Lm
Lamentacje Jeremiasza
Ba
Ksi ga Barucha
Ez
Ksi ga Ezechiela
Dn
Ksi ga Daniela
Oz
Ksi ga Ozeasza
Jl
Ksi ga Joela
Am
Ksi ga Amosa
Ab
Ksi ga Abdiasza
Jon
Ksi ga Jonasza
Mi
Ksi ga Micheasza
Na
Ksi ga Nahuma
Ha
Ksi ga Habakuka
So
Ksi ga Sofoniasza
Ag
Ksi ga Aggeusza
Za
Ksi ga Zachariasza
Ml
Ksi ga Malachiasza
Mt
Ewangelia wg w. Mateusza
Mk
Ewangelia wg w. Marka
k
Ewangelia wg w. ukasza
J
Ewangelia wg w. Jana
Dz
Dzieje Apostolskie
Rz
List do Rzymian
1 Kor
l List do Koryntian
2 Kor
2 List do Koryntian
Ga
List do Galatów
Ef
List do Efezjan
Flp
Koi
1 Tes
2 Tes
1 Tm
2 Tm
Tt
Flm
Hbr
Jk
1 P
2 P
l J
2J
3J
Jud
Ap
List do Filipian List
do Kolosan
1 List do Tesaloniczan
2 List do Tesaloniczan
1 List do Tymoteusza
2 List do Tymoteusza
List do Tytusa List do
Filemona List do
Hebrajczyków List do
Jakuba
1 List w. Piotra
2 List w. Piotra
1 List w. Jana
2 List w. Jana
3 List w. Jana List w.
Judy Apokalipsa w.
Jana
204
205
BIBLIOGRAFIA:
BOGACKI H., Tradycja jako ród o teologii do-
gmatycznej, Collectanea theologica 1-4,33
(1963)29-79
CAMBIER J., w. Pawe a Tradycja, Concilium
(1966)612-620
CHMIEL J., Biblia, Tradycja i hermeneutyka, Ruch
Biblijny i Liturgiczny 3-4,46(1993)128-134
CHMIEL J., Paradosis: interpretacja tradycji i her-
meneutyka biblijna, Ruch Biblijny i Liturgiczny
1,45(1992)1-5
CONGAR Y., Historia Ko cio a "miejscem teolo-
gicznym", Concilium 6-10(1970)95
CONGAR Y., Wiara i teologia, w: Tajemnica Boga,
t.I, Pozna 1967,119-120
CYWI SKI B., O tradycji - na ch odno, Znak
124,10(1964)1186-1193
CZESZ B., Ireneusz z Lyonu wyrazicielem Tradycji
chrze cija skiej Wschodu i Zachodu, Ate-
neum Kap
skie 92(1979)355-360
DEWIS H., Ewangelia i dogmaty, Warszawa 1979
DUNAJSKI A., Literatura pi kna jako locus theo-
logicus, SP (1981)105-124
GRELOT P., Tradycja ród em i kolebk Pisma
w., Concilium (1966/67)577-590
HOJNOWSKI J., Nauka o zmy le wiary, Lublin
1970
HOLSTEIN H., La tradition dans 1'Eglise, Paris
1960 (rec. E.Wilemski, Collectanea Theologica
35,1-4(1964)211-220
HRYNIEWICZ W., Rola Tradycji w interpretacji
teologicznej. Analiza wspó czesnych pogl -
dów dogmatyczno-ekumenicznych, Lublin
1976
HRYNIEWICZ W., Tradycja jako principium jed-
no ci nauczania teologicznego, Roczniki Teo-
logiczno-Kanoniczne 2,19(1972)223-244
JAKUBIEC Cz., Pari pietatis ac reyerentia, Wiado-
mo ci Archidiecezji Warszawskiej 33(1949)
147-176
JOSSUA J.P., Regu a wiary a prawowierno , Con-
cilium 1-5(1970)46-54
KANIA W., wiadkowie tradycji. Rys historyczny,
Tarnów 1982
KOPE E., Stosunek Tradycji do Pisma w. w nauce
Soboru Watyka skiego II, Roczniki Teo-
logiczno-Kanoniczne 2(1969)5-19
MACKEY J.P., Tradycja i zmiana w Ko ciele, War-
szawa 1974
MAJDER J., Wzajemne relacje Tradycji i Pisma
wi tego w nauce Soboru Watyka skiego II,
Studia Gda skie 1(1973)175-211
MALTMANN J., Dialog mi dzy tradycjami Wschodu
i Zachodu, ycie i My l 1,28(1978)106-113
MICHBLIS Z., Pismo w. a tradycja. (Artyku in-
formacyjno-dyskusyjny), Znak 87,9(1961)
1254-1261 (res. 1318-1319)
207
206
NAGY S., Tradycja w teologii katolickiej, w: W.
Granat, Dogmatyka katolicka. Tom wst pny,
Lublin 1965, 131-146
NAPIÓRKOWSKI S.C., Jak uprawia teologi ,
Wroc aw 1994, 93-118
NIEMCZYK J.B., Autorytet Pisma wi tego we-
ug doktora Marcina Lutra, w: H. Muszy -
ski, A. Skowronek (wyd.), Misterium Yerbi,
Warszawa 1985, 16-28
PIESZCZOCH Sz., Stan bada nad problematyk
katolickiej nauki o Tradycji, w: Pod tchnie-
niem Ducha wi tego, Pozna 1964, 229-240
PIESZCZOCH Sz., Tradycja w Staro ytnym Ko-
ciele, w: S ownik wczesnochrze cija skiego
pi miennictwa, red. J.M. Szymusiak, M. Sta-
rowieyski, Pozna 1971, 637-646
PIESZCZOCH Sz., Z problematyki tradycji, Col-
lectanea Theologica 1-4(1958)152-169
POPPER K., Krytycyzm i tradycja, Znak 109-110,7-
8(1963)856-872
SOCHA P., Geneza soborowej koncepcji Tradycji,
Roczniki Teologiczno-Kanoniczne 2(1970)31-51
SOCHA P., Rozwój tradycji w wietle konstytucji
dogmatycznej, STV 2(1977)3-23
STACHOWIAK L., O ile prawdy i normy Starego
Testamentu zachowa y warto dla kszta to-
wania dzisiejszej doktryny moralnej, Atene-um
Kap
skie 373(1971)208-218
SZYMIK J., Literatura pi kna jako locus theologi-
cus, Teologia wPolsce 8(1990)3-15
SZYMUSIAK J., Tradycja, Pismo w., Magisterium
Ko cio a, Ateneum Kap
skie 72,362(1969)
371-387
TATARCZAK J., Stanis awa Hozjusza nauka o
Tradycji, Roczniki Teologiczno-Kanoniczne
4(1958) 5-35
WILEMSKI E., Kryteria pogl dów teologicznych
na stosunek tradycji do magisterium Ko cio a
w wietle encykliki "Humani generis",
Collectanea Theologica 1-4(1958)129-151
WILKANOWICZ S., Rozwa ania o cnocie tradycji,
Znak 124,10(1964)1179-1185
WINIARSKI K., Stosunek Tradycji do Pisma w.
wed ug Konstytucji o Objawieniu Bo ym,
Ruch Biblijny i Liturgiczny 4-5(1968)197-208
VAN MELSEN A.G.M., Warto tradycji, Znak
300,6(1979)547-557
YERBRAKEN P.P., Narodziny i wzrost Ko cio a,
Katowice 1988, 43-52
209
208
Spis Tre ci
I. Tradycja w uj ciu Starego Testamentu . . . . . . 7
II. Jezus wobec "tradycji starszych"
(cz. I) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
III. Jezus wobec "nowego"
(cz. II) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41
IV. Jezus wype nieniem Prawa
(cz. III) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51
V. Tradycja Apostolska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65
VI. Ewangeli ci wobec Tradycji . . . . . . . . . . . . . . . 81
VII. Tradycja wed ug Ojców Apostolskich . . . . . . 98
VIII. Sobór Trydencki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 118
IX. Od Soboru Trydenckiego do
Watyka skiego II. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 133
X. Sobór Watyka ski II
(cz. I: O Tradycji i jej relacji do
Pisma w.) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 149
XI. Sobór Watyka ski II
(cz. II: Stosunek Tradycji do Ko cio a) . . . . 163
XII. Pozabiblijne ród a poznania Tradycji . . . . 182
Spis skrótów nazw ksi g Pisma wi tego 203
Bibliografia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 206