143
Doping jako zagrożenie współczesnego sportu
Zbigniew Jastrzębski
1,3
, Krzysztof Kalka
2
1
Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku
2
Elbląska Uczelnia Humanistyczno-Ekonomiczna
3
Wyższa Szkoła Sportowa w Łodzi
Doping a respektowanie zasady fair play
Sport wciąż się rozwija, czego wyrazem jest postęp rekordowych wyników i coraz
wyższy poziom rywalizacji sportowej. Nie słabnie też jego popularność mierzona zarówno
ilością osób oglądających widowiska sportowe, jak i chętnych do jego uprawiania. Jednak
współczesny sport daleki jest od wizji P. de Coubertina - występują w nim również zjawiska
negatywne, jak komercjalizacja, korupcja i doping. Afery, związane z wykryciem u znanych
sportowców środków dopingujących lub z nagłym zakończeniem kariery, spowodowanym
śmiercią któregoś z nich, wywołują burzliwe dyskusje na temat stosowania dopingu
w sporcie.
Doping znano już w starożytności – zarówno w Grecji, jak i w Rzymie, jednak dopiero
w drugiej połowie XX wieku stał się zjawiskiem powszechnym w sporcie. Po niedozwolone
środki sięgają zawodnicy na wszystkich szczeblach kariery. „Fakt, że branie środków
dopingujących jest oszustwem niszczącym wartości moralne walki sportowej jest dla uczniów
argumentem relatywnie najsłabszym, lecz jego waga zwiększa się z wiekiem. Starsi
uczniowie szkół sportowych coraz bardziej potępiają doping przede wszystkim ze względów
ideowych i ze względu na zagrożenia zdrowotne, lecz jednocześnie zaczynają go aprobować
ze względów instrumentalnych”
53
.
W Polsce statystykę badań kontroli dopingu prowadzi Zakład Badań Antydopingowych
Instytutu Sportu w Warszawie. Wynika z niej, że ok. 2% z 8500 przebadanych w latach 1988-
1994 zawodników przekroczyło przepisy antydopingowe. Wśród najbardziej zagrożonych
tym zjawiskiem dyscyplin sportu znalazły się: kulturystyka, podnoszenie ciężarów
i lekkoatletyka
54
.
W piśmiennictwie naukowym sportowymi środkami wspomagającymi nazywa
53
Mikołajczyk M., Postawy wobec dopingu w sporcie i uznawane wartości wśród młodzieży uprawiającej sport
i nie uprawiającej sportu, w: Zjawiska patologii społecznej w sporcie. Materiały z konferencji zorganizowanej
w AWF Gdańsk, Gdańsk 1994, s. 67.
54
Dzierżanowski R., Wysoczański R., Historia dopingu farmakologicznego, w: Doping, (pod red.
W. Rewerskiego i K. Nazar), Warszawa 1995, s. 36.
144
się substancje, stosowane przez sportowców w celu podniesienia poziomu sprawności.
Komisja Medyczna MKOl definiuje doping jako stosowanie niedozwolonych środków
farmakologicznych. Lista zakazanych środków jest długa i obejmuje m. in. środki
pobudzające (stymulanty), środki anaboliczne, hormony peptydowe, metody dopingu krwią
oraz erytropoetyną (EPO). Do środków, których stosowanie podlega pewnym ograniczeniom
należą kortykosteroidy i beta-blokery
55
.
Międzynarodowe federacje i organizacje sportowe przyjmują różne ilości
niedozwolonych substancji w organizmie. Może się zdarzyć, że sportowiec na jednych
zawodach będzie „czysty”, na innych zaś „pozytywny”. Niektóre środki nie są zabronione,
a ich stosowanie może być uznane za nieetyczne zależnie od motywów, którymi kierował
się zażywający je sportowiec (dotyczy to np. węglanu sodu czy marihuany). Znajduje
tu zastosowanie często analizowana w bioetyce zasada podwójnego skutku, zaproponowana
przez św. Tomasza z Akwinu. Odwołuje się ona do intencji sprawcy czynu: co chciał swoim
postępowaniem osiągnąć w sytuacji, kiedy jego działanie mogło mieć dwa skutki o zupełnie
różnej kwalifikacji moralnej. „Zgodnie z wykładnią św. Tomasza – wyjaśnia B. Chyrowicz –
uzależnienie wyboru środków od zamierzonego celu polega na tym, że to cel, a nie środki,
określa intencję czynu”
56
. Jeśli zatem celem sportowca jest troska o zachowanie zdrowia,
to przyjmowanie środka wspomagającego byłoby etycznie neutralne i uzasadnione. Gdyby
jednak przyjmował ten środek w celu osiągnięcia przewagi nad rywalami (nawet kosztem
swojego zdrowia), to działanie jego nie byłoby etyczne.
Podawanie niedozwolonych substancji osobom zdrowym jest także sprzeczne z etyką
lekarską. „Lekarz nie może stosować środków i metod dopingujących w celach
nieleczniczych. Stosowanie środków i metod uznanych za dopingowe u osób uprawiających
sport jest nieetyczne”
57
.
Sportowcy coraz częściej traktują uprawianie swojej dyscypliny jak zawód, a doping
jako środek ergogeniczny (gr. ergon – praca, genn – produkować) – zwiększający
jej efektywność. Nie obawiają się ryzyka (w tym przypadku związanego z dopingiem),
ponieważ jest ono niejako wpisane w sport.
Stały wymóg prezentowania dobrej formy, silny stres, konieczność odgrywania
bohatera i towarzyszący temu kult oraz nacisk opinii publicznej na wynik, strach
i niepewność wywołane kontuzją, prestiżowe imprezy sportowe – to tylko niektóre czynniki
55
Rychta T., Psychologiczne aspekty edukacyjnych programów walki z dopingiem, w: Zjawiska patologii
społecznej w sporcie. Materiały z konferencji zorganizowanej w AWF Gdańsk, Gdańsk 1994, s. 84.
56
Chyrowicz B., Zamiar i skutki. Filozoficzna analiza zasady podwójnego skutku, Lublin 1997, s. 52.
57
Olejnik S., Etyka lekarska, Katowice 1999, s. 141.
145
stwarzające potencjalne ryzyko sięgnięcia po środki dopingowe
58
. Bezwzględnie
wykorzystują to instytuty i koncerny farmaceutyczne, których zyski są porównywalne
z uzyskiwanymi z dystrybucji narkotyków na czarnym rynku. Stosowanie tzw. „środków
wspomagających” jest w wielu krajach zabronione lub przynajmniej reglamentowane,
co z kolei sprzyja pokątnemu handlowi np. przez Internet. „Agresywna reklama, zwłaszcza
w Internecie, zawierająca pseudonaukowe i niepełne informacje stanowi dla naiwnych
sportowców poważne zagrożenie, którego skutki trudno przewidzieć”
59
.
Ekipa ZSRR podczas Igrzysk Olimpijskich w Seulu miała do swojej dyspozycji
pływające laboratorium na statku „Michaił Szołochow”, zacumowanym w odległości 60 km
od Seulu. Wykonywano tam badania przedkontrolne – jeśli u któregoś zawodnika wyniki
okazywały się pozytywne, można było go wycofać tuż przed rozpoczęciem konkurencji
pod byle pretekstem
60
. Mistrzami kamuflażu i zapobiegliwości w ukrywaniu dopingu
stosowanego na szeroką skalę w ramach scentralizowanego szkolenia byli Niemcy z byłej
NRD (DDR), nie bez powodu nazywaną Deutsche Doping Republik. Jeszcze kilkanaście
lat temu funkcjonował w sporcie hormon wzrostu z przysadek mózgowych i gonadotropina
łożyskowa (HCG) – hormon występujący u kobiet w ciąży, pobudzający produkcję
testosteronu
61
.
Argumenty zwolenników i przeciwników legalizacji dopingu
Pojawiają się również głosy poparcia dla legalizacji dopingu. Zdaniem zwolenników
legalizacji działania mające na celu wyeliminowanie tego zjawiska przypominają walkę
Don Kichota z wiatrakami. „W tej sytuacji – argumentuje T. Olszański - coraz racjonalniejsze
staną się głosy przemawiające za stosowaniem ograniczonego dopingu pod kontrolą lekarską
i w końcu przedstawiciele tego poglądu zwyciężą (…). Kilka drastycznych, nagłych zgonów
wielkich gwiazd podczas zawodów, w tym również w trakcie igrzysk olimpijskich skuteczniej
wpłynie na otrzeźwienie, niż wszelkie poprzednie kontrole i bicie na alarm”
62
. Zwolennicy
legalizacji dopingu przytaczają cały szereg argumentów.
Niektórzy z nich twierdzą, że zakaz stosowania środków „wspomagających”
58
Rychta T., Psychologiczne aspekty dopingu, w: Doping, dz. cyt., s. 113.
59
Chrostowski K., Nowe zagrożenia dopingowe – odżywki zawierające prekursory testosteronu, w: „Sport
Wyczynowy” 2000, nr 3-4, s. 69.
60
Dzierżanowski R., Wysoczański R., Historia dopingu..., dz. cyt., s. 35-36.
61
Zob. Sahaj T., Etyczne, genetyczne i społeczne aspekty dopingu w sporcie, w: „Sport Wyczynowy” 2009,
nr 4, s. 168.
62
Olszański T., Rekordy przyszłości, w: „Kultura Fizyczna” 2001, nr 1-2, s. 2.
146
to ingerencja w wolność osób, których działania mogą przynieść szkodę jedynie im samym -
kontrole antydopingowe naruszają prawo do prywatności, a ewentualne sankcje mogą
zniszczyć karierę sportowca, pozbawiając go tym samym możliwości zdobywania środków
na utrzymanie. Sportowcy sami powinni decydować, czy opłaca im się podejmować ryzyko
stosowania dopingu. Trudno jednak zgodzić się ze stwierdzeniem, że stosowanie przez
sportowca środków dopingujących szkodzi jedynie jemu samemu. Stan po zażyciu steroidów
anaboliczno-androgennych w już połowie lat 80-tych sugestywnie określono mianem „szału
steroidowego” (roid rage). Również niektóre narkotyki zaliczane do klasy stymulantów
(np. kokaina) wywołują skutki uboczne zagrażające osobom postronnym. Zdaniem D. Niehoff
„(…) kokainiści przyznają, że wrogość, paranoja i agresja występują bardzo często po zażyciu
tego środka”
63
. Doping może wyrządzać szkodę innym osobom – zwłaszcza młodym - także
w pośredni sposób. Znani sportowcy są dla wielu z nich idolami, osobami znaczącymi,
ich zachowania i postawy podlegają naśladownictwu. Przyłapanie znanego sportowca
na stosowaniu dopingu może – paradoksalnie – przyczynić się do wzrostu popularności wśród
młodych niedozwolonego środka. Stało się tak m. in. w przypadku Bena Johnsona
(stanozolol) i Marka McGwire (androstenedion).
Kontrole antydopingowe polegające na oddawaniu moczu w obecności kontrolera
z pewnością są krępujące. Z kolei sankcje w postaci dyskwalifikacji zawodnika prowadzą
często do osobistych tragedii, a nawet prób samobójczych (jak w przypadku Diane Modahl).
Zdyskwalifikowany narciarz Jari Isometsae powiedział: „Moim zawodem jest sport,
konkretnie biegi narciarskie i niczego więcej nie umiem robić. Dyskwalifikacja na dwa lata
oznacza pozbawienie prawa do wykonywania zawodu, a że mam już 32 lata, praktycznie
pozbawia się mnie prawa wykonywania tego zawodu na resztę życia” , jednak – jak słusznie
zauważa K. Sas-Nowosielski – „sport nie jest niczyim obowiązkiem, nikt nie musi czynić
z niego swej drogi życia, jeśli nie będzie potrafił podporządkować się rządzącym nim
regułom”
64
.
Zdaniem innych „adwokatów dopingu” nie jest on wcale bardziej szkodliwy
dla zdrowia od wyczerpujących treningów, a legalizacja umożliwiłaby stosowanie
go w kontrolowanych przez lekarzy warunkach. Wprawdzie wiele spośród przeprowadzonych
eksperymentów wykazało niską szkodliwość środków dopingujących, ale dawki w nich użyte
niewiele odbiegały od uznawanych za terapeutyczne. Sportowcy stosują jednak dawki
63
Niehoff D., Biologia przemocy, Poznań 2001, s. 334.
64
Sas-Nowosielski K., Czy zło usankcjonowane przestanie być złem? Refleksje na temat legalizacji dopingu,
w: „Sport Wyczynowy” 2002, nr 5-6, s. 38.
147
wielokrotnie większe. Dzieje się tak zwłaszcza w przypadku wspomnianych steroidów
anaboliczno-androgennych, które przyjmowane są w dawkach kilka, a nawet kilkadziesiąt
razy przekraczających terapeutyczne, często w cyklach trwających kilka lub kilkanaście
tygodni, powtarzanych po parę razy w ciągu roku. Gdyby doping rzeczywiście nie stwarzał
zagrożenia dla zdrowia - jak na posiedzeniu Bundestagu zapewniał specjalista od dopingu,
lekarz Armin Kluemper, „nie byłoby zgonów takich sportowców, jak: Brigit Dressel,
Mohammad Benaziza, Dick Howard, Len Bias, Lyle Alzado, Steve Courson, John Ziegler,
Knut Jensen, Tommy Simpson, Alexandro Fantoni, Bjoern Stenersen i wielu innych, którzy
umierali wskutek powikłań, wywołanych steroidami, erytropoetyną, diuretykami,
stymulantami, czy narkotycznymi środkami przeciwbólowymi, przyjmowanymi w celach
dopingowych”
65
. Nawiasem mówiąc John Ziegler był lekarzem i inicjatorem zsyntetyzowania
pierwszego doustnego steroidu Dianabolu, a Brigit Dressel - jedną z podopiecznych
Kluempera.
Jeszcze inni uważają doping farmakologiczny za dowód postępu nauki. Argument
ten dobrze ilustruje wypowiedź jednego ze szwedzkich trenerów, który stwierdził wprost:
„ja postrzegam substancje hormonalne jako progresywny rozwój porównywalny
do zastosowania tyczek z włókna szklanego przez tyczkarzy”
66
. Trudno w tej sytuacji uniknąć
relatywizmu moralnego i przeprowadzić wyraźną granicę między „nieetycznym”
wspomaganiem farmakologicznym a „etycznym” wprowadzaniem nowoczesnego sprzętu,
metod treningu, czy manipulacji dietetycznych. Wartości fair play nie mogą jednak podlegać
negocjacjom, ponieważ oznaczają one „dużo więcej niż tylko przestrzeganie przepisów.
Obejmują także pojęcie przyjaźni, szacunku dla innych i współzawodnictwa utrzymanego
zawsze w duchu sportowym. Zasada fair play jest traktowana tu nie tylko jako sposób
zachowania się, ale również jako sposób myślenia. Zmierza więc do wyeliminowania
oszustw, cwaniactwa, dopingu…”
67
.
Zdarzają się również argumenty, że walka z dopingiem to fikcja, a zalegalizowanie
dopingu niczego by w praktyce nie zmieniło (ewentualnie oznaczałoby koniec obłudy
środowisk związanych ze sportem wyczynowym). Tymczasem nie jest prawdą, że wszyscy
sportowcy „biorą”. Australijska łyżwiarka Danielle McGrath powiedziała w jednym
z wywiadów, że dla niej i dla jej partnera (a zarazem brata) Stephena wejście do pierwszej
dziesiątki światowego rankingu było poprzedzone dziewiętnastoma latami treningu, ale nigdy
65
Sas-Nowosielski K., Czy zło..., dz. cyt., s. 36.
66
Tamże, s. 37.
67
Zob. Europejska Karta Sportu, w: „Sport Wyczynowy” 1993, nr 5-6, s. 13-19.
148
nie rozważali próby wejścia do pierwszej piątki z pomocą dopingu. Presja wywierana
przez środowisko na zawodnikach jest ogromna, o czym świadczą zeznania sportowców
złapanych na stosowaniu niedozwolonych środków. Francuski kolarz Luc Leblanc – zeznając
przed sądem w związku z aferami w Tour de France – twierdził, że musiał skorzystać
z dopingu aby móc wyrównać szanse. Jego rodak, Richard Virenque porównał siebie
do „barana w stadzie” – chcąc pozostać „w stadzie” musisz brać doping. „Nie możemy
wygrać wojny z dopingiem – jak przyznał w 2001 roku przewodniczący MKOl Jacques
Rogge – możemy jednak wygrać wiele bitew i trzymać na wodzy mentalność dopingową.
Zawsze będą tacy, którzy zastosują doping. Sport stanowi bowiem odzwierciedlenie
społeczeństwa i (…) dlatego nigdy nie będziemy mieć całkowicie czystego sportu.
Ale możemy go uczynić znacznie czyściejszym niż jest obecnie”
68
. Podobnie
jak w przypadku przestępczości, której nie da się całkowicie wyeliminować, a w instytucjach
wymiaru sprawiedliwości często zdarzają się nadużycia, ale nie bierze się pod uwagę
zaniechania walki z nią - nie można zrezygnować z kampanii na rzecz walki z dopingiem
w sporcie.
Jak zauważa T. Sahaj, sytuacja, w której doping w każdej postaci zostałby
zalegalizowany jest wprawdzie możliwa do wyobrażenia, ale paradoksalna. Wywołałaby
szereg trudności związanych choćby z klasyfikacją zawodników (podobnie jak w przypadku
zawodów dla osób niepełnosprawnych) – chyba, że wszyscy zawodnicy startujący w danej
konkurencji stosowaliby identyczną metodę wspomagania
69
. Przykładem jest klasyczny
doping krwią, erytropoetyną (EPO) bądź rekombinowana ludzką erytropoetyną (rhEPO,
rHuEPO) stosowany masowo przez kolarzy. Erytropoetyna stanowi efekt badań nad ludzkim
genotypem, w których po długim okresie poszukiwań opracowano „metodę izolowania
i klonowania genu ludzkiego EPO, a następnie wbudowywania go do genomu hodowli
komórek jajnika chomika chińskiego, co pozwoliło na produkowanie erytropoetyny
w nieograniczonych ilościach”
70
.
Popularność tej metody wynika z faktu, że wymienionych substancji nie da się wykryć
w testach antydopingowych opartych na analizie moczu. Należy jednak wziąć pod uwagę
możliwość śmiertelnych powikłań związanych ze stosowaniem dopingu krwią i podawaniem
EPO. Już w 1991 roku „Der Spiegel” w artykule zatytułowanym „Szlam w żyłach”
alarmował, że „zawodnicy zwariowali na punkcie EPO, która stała się nowym środkiem
68
Wypowiedź z grudnia 2001 dla Suddeutsche Zeitung.
69
Sahaj T., Doping – koń trojański współczesnego sportu, w: „Sport Wyczynowy” 2002, nr 1-2, s. 87-88.
70
Szyguła Z., Doping krwią (II). Erytropoetyna, w: „Sport Wyczynowy” 1999, nr 7-8, s. 58.
149
dopingowym sportowej ekstraklasy (…). Przypuszczalny bilans tego szaleństwa
to 18 belgijskich i holenderskich kolarzy zmarłych w ostatnich czterech latach (…). Wśród
jej ofiar wymienia się także polskiego mistrza kolarskiego”
71
.
Erytropoetyna jest popularna także wśród narciarzy, piłkarzy, wioślarzy, pływaków,
lekkoatletów i tenisistów, a przecież to tylko jeden z wielu niebezpiecznych środków
farmakologicznych stosowanych w sporcie
72
.
Walka z dopingiem i prewencyjna działalność antydopingowa
Kolarstwo stanowi swoisty „poligon doświadczalny” i uchodzi za jedną z najbardziej
skażonych dopingiem dyscyplin sportowych
73
. Jeden z największych skandali związanych
ze stosowaniem syntetycznej erytropoetyny miał miejsce podczas wyścigu Tour de France
w 1998 r. Policja nie tylko dokonywała systematycznych kontroli poszczególnych
zawodników, ale zatrzymała cały peleton, aby pobrać próbki od wszystkich kolarzy.
W samochodach technicznych grupy Festina odkryto wówczas mini-laboratoria medyczne.
Cały zespół został w związku z tym zdyskwalifikowany, a trenerowi Willy’emu Voetowi
udowodniono zaopatrywanie zawodników w niedozwolone środki (jego kariera
się zakończyła – trafił do więzienia).
W przypadku Lance’a Armstronga – siedmiokrotnego zwycięzcy Tour de France –
zgodność stosowania substancji niedozwolonej z regułami antydopingowymi związana była
z uzyskaniem przez tego zawodnika tzw. TUE (Therapeutic Use Exemption) – wyłączenia
dla celów terapeutycznych, co jest zgodne z międzynarodowymi standardami. Wyjątek
taki stosuje się w przypadku choroby, której leczenie wymaga stosowania środków
niedozwolonych w innych okolicznościach. Armstrong przyjmował pochodną EPO,
kiedy zmagał się z nowotworem jąder. Powracając do kolarstwa w 2009 roku Armstrong
zatroszczył się o nadzwyczajne środki odsuwające od niego podejrzenia o doping –
w tym celu zaprosił do współpracy eksperta w dziedzinie zwalczania dopingu,
Dona Catline’a. Catlin zyskał popularność opracowując testy na wykrycie anabolików
i sterydu anabolicznego THG (tetrahydrogestrinone), które pogrążyły wielu czołowych
lekkoatletów świata. Armstrong postanowił regularnie zamieszczać na swojej stronie
internetowej wyniki badań antydopingowych przeprowadzanych a laboratorium doktora
71
Zob. Tamże, s. 62.
72
Sahaj T., Doping – koń trojański..., dz. cyt., s. 88.
73
Sahaj T., Etyczne..., dz. cyt., s. 162-163.
150
Catline’a równolegle do oficjalnych badań Światowej Agencji Antydopingowej (WADA)
i Międzynarodowej Federacji Kolarskiej (UCI). Powrót Armstronga do sportu podyktowany
był bowiem chęcią reklamowania i pozyskiwania środków dla założonej przez niego fundacji
„LiveStrong”. Jednak, działania te były tylko zaciemnieniem faktycznych i niechlubnych
działań Armstronga któremu w 2012 roku udowodniono stosowanie dopingu z premedytacją.
Mit wielkiego mistrza został zdemaskowany.
Zwycięzca Tour de France 2006 – Floyd Landis – został zdyskwalifikowany
za nadmierną ilość hormonów w organizmie, faworyt Tour de France 2007 Aleksander
Winokurow – za doping krwią, a Michael Rasmussen – za unikanie kontroli antydopingowej.
Z kolei nazwisko zwycięzcy Tour de France 2007 – Alberto Contadora – znalazło
się rok wcześniej na tzw. „liście Puerto” (w ramach akcji antydopingowej, podczas której
zarekwirowano laboratorium zawierające ok. 100 zamrożonych pojemników z krwią kolarzy
– ich nazwiska były zaszyfrowane, ale udało się zidentyfikować połowę z nich)
74
.
W 2007 roku UCI i WADA postanowiły, że w prestiżowych zawodach będą mogli
uczestniczyć jedynie ci zawodnicy, którzy oddadzą próbki krwi do porównywania
ich z próbkami w przyszłości podczas badań na obecność dopingu. Miało to stanowić część
tzw. „paszportu biologicznego”. „Paszport biologiczny jest indywidualnym dokumentem
kolarza, zawierającym wszystkie wyniki wykonanych u niego analiz (obecnie są to parametry
hematologiczne i tzw. profil steroidowy określany w moczu), pozwalających na precyzyjne
monitorowanie zmian w jego organizmie poprzez porównywanie bieżących wartości
parametrów z zapisanymi w dokumencie”
75
. W „paszporcie” ustalane są podstawowe
parametry fizjologiczne organizmu kolarza i dopuszczalne wartości graniczne. Prace
nad tym projektem UCI prowadziła we współpracy z WADA i Instytutem Prawa Medycznego
Uniwersytetu w Lozannie od 2006 roku. Zapisuje się w nim wyniki uzyskane podczas
zawodów. „Wykrycie nieprawidłowych wartości monitorowanych parametrów będzie
podstawą orzeczenia, że dany kolarz jest niezdolny do uczestnictwa w zawodach”
76
, zakazem
udziału we współzawodnictwie sportowym, wszczęciem postępowania wyjaśniającego
związanego z naruszeniem zasad antydopingowych. Przewiduje się stopniowe rozszerzanie
paszportu o moduł biochemiczny, endokrynologiczny i genetyczny.
To właśnie doping genetyczny stanowi najdalej idącą ingerencję w organizm
zawodnika. Po fenomenalnym sukcesie Jamajczyka Usaina Bolta i pobiciu przez niego
74
Sahaj T., Etyczne..., dz. cyt., s. 163.
75
Chrostowski K., Paszport biologiczny zawodnika, w: „Sport Wyczynowy” 2007, nr 10-12, s. 186.
76
Tamże, s. 188.
151
w zaskakującym stylu rekordu świata w biegu na 100 m na igrzyskach w Pekinie (znacznie
wyprzedzając pozostałych zawodników zwolnił przed metą i opuścił ręce) powróciła dyskusja
na temat supergenu ACTN3. Już blisko 30 lat temu w badaniach przeprowadzonych
w Quebec University wyodrębniono gen ACTN3, odpowiadający za produkcję białka
w tzw. superszybkich mięśniach. Przyspiesza on przemiany energetyczne, dzięki czemu noga
może szybciej się zginać, a odbicie jest bardziej dynamiczne. Gdyby się okazało,
że za sukcesy afrykańskich lekkoatletów odpowiadają ich specyficzne geny, to celem
naukowców mogłaby się stać „produkcja” zawodników o odpowiednio zaprogramowanych
dyspozycjach fizycznych.
WADA już w 2005 roku zajęła stanowisko etyczne w tej sprawie. „Użycie informacji
genetycznych – stwierdza się w nim – w celu selekcji lub dyskryminacji sportowców powinno
być stanowczo zaniechane”
77
. Trudno wyobrazić sobie sytuacje, w której zawodnik
dobrowolnie zgodziłby się na włączenie do swojego genotypu wypreparowanych
laboratoryjnie genów pochodzących od innego człowieka. Poza tym, tego rodzaju ingerencja
byłaby nie tylko ryzykowna, ale pozostawiałaby trwały ślad możliwy do wykrycia podczas
kontroli (chyba, że byłby aktywny tylko czasowo).
Biorąc pod uwagę fakt, że niektórzy sportowcy oraz ich trenerzy nie mają skrupułów
wobec przyjmowania niedozwolonych środków pomagających im w uzyskiwaniu lepszych
wyników (często kosztem zdrowia, a nawet życia), to zastosowanie dopingu genetycznego
wydaje się – przynajmniej hipotetycznie – możliwe.
Postęp nauki może okazać się dla sportu wyczynowego ślepą uliczką, a przynajmniej
przyczyni się do powiększenia przepaści pomiędzy zasadami etycznymi obowiązującymi
w sporcie a jego stanem faktycznym. Doping jest koniem trojańskim, naruszającym
i tak już kruche fundamenty współczesnego sportu, a zalegalizowanie dopingu oznaczałoby
jego kres. Konieczność zwalczania dopingu w sporcie wydaje się zatem oczywista.
Ch. Brossonneau w raporcie przygotowanym na zlecenie Komisji Kultury i Edukacji
Parlamentu Europejskiego zwraca uwagę na niejednoznaczność przepisów antydopingowych,
niedoceniany współudział policji oraz ogromne koszty gigantycznego przedsięwzięcia, jakim
jest zwalczanie dopingu. „Na przykład paszport krwi odnoszący się do 800 kolarzy kosztuje
6 mln euro. Tylko jeden kompletny test antydopingowy kosztuje 1000 euro. W ten sposób
walka z dopingiem stanowi znaczącą część budżetów krajowych i międzynarodowych
federacji”
78
.
77
Chrostowski K., Badania genetyczne i i ch znaczenie dla sportu, w: „Sport Wyczynowy” 2009, nr 1, s. 76-77.
78
Brossonneau Ch., Doping w sporcie zawodowym, Bruksela 2008, Parlament Europejski, s. 6.
152
Działanie antydopingowe zakłada nie tylko obronę przed nieuczciwymi sportowcami,
ale także ochronę samych sportowców nawet wtedy, kiedy nie są z tego zadowoleni.
W przypadku zawodników najwyższej klasy kontrole antydopingowe ograniczają
bowiem w radykalny sposób ich swobodę osobistą. Problem stał na tyle poważny, że debatują
nad nim takie organizacje, jak MKOl, WADA, UCI, UEFA, FIFA i Unia Europejska. W walce
z dopingiem WADA ma taki sam zakres uprawnień, jak międzynarodowe federacje sportowe
i narodowe agencje antydopingowe (w tym polska Komisja do Zwalczania Dopingu
w Sporcie). Sportowcy, tuż przed i w trakcie najważniejszych zawodów muszą
pozostawać do dyspozycji agentów WADA przez całą dobę. Pobrane próbki kontrolne
przechowywane są przez 5 lat (MKOl zaleca nawet 8 lat – dla testów nowszymi technikami).
Jeśli wyniki badań okażą się pozytywne, medal może zostać odebrany. Działalność WADA
ma poparcie MKOl i federacji narodowych, natomiast przedstawiciele FIFA i UEFA określają
metody WADA jako „inkwizycyjne”.
Obowiązek
tworzenia
systemów
prewencji
dopingowej
spoczywa
na międzynarodowych federacjach sportowych i narodowych agencjach antydopingowych.
Program „Whereabouts” obejmuje ścisłą czołówkę sportową. Grupa 700 zawodników
objętych koniecznością informowania o miejscu pobytu to tzw. „Registered Testing Pool”
(RTP). Wśród polskich sportowców objętych programem rejestracyjnym są m. in. Monika
Pyrek i – po raz kolejny - Tomasz Majewski
79
. Zawodnik musi przebywać przez godzinę
dziennie w wyznaczonym miejscu – przez 365 dni w roku. Trzecia nieusprawiedliwiona
nieobecność (lub inne zachowanie, określane w Kodeksie jako unikanie kontroli dopingowej)
w ciągu 18 miesięcy stanowi naruszenie reguł antydopingowych i wiąże się z dyskwalifikacją.
„Wcześniej – skarży się Majewski – sprawdzano nawet trzydziestu, teraz sześciu,
za to do granic absurdu. Tych sześciu najlepszych jest czystych jak łza, bo przechodzą
najbardziej zmasowane testy na zawodach, po zawodach, kontrole WADA, kontrole polskie.
Ja już miałem ich osiemnaście. (...) To poza tą szóstką jest dużo większe zagrożenie
dopingiem”
80
.
Międzynarodowy Standard Ochrony Prywatności i Danych Osobowych (International
Standard for the Protection of Privacy and Personal Information, ISPP) WADA znalazł
się na celowniku Unii Europejskiej (a konkretnie Grupy Roboczej ds. Ochrony Osób
Fizycznych w Zakresie Przetwarzania Danych Osobowych). Nowe, kompromisowe
rozwiązania zaakceptowane przez WADA weszły w życie z dniem 1 czerwca 2009 roku,
79
Sahaj T., Etyczne..., dz. cyt., s. 171.
80
Leniarski R., Doping niekontrolowany, w: „Gazeta Wyborcza” 2 stycznia 2009, s. 82.
153
jednak „(...) niewykluczone, że w przyszłości o losie Standardu rozstrzygać będzie jeszcze
Europejski Trybunał Sprawiedliwości”
81
.
Póki co system lokalizacji sportowców od początku 2009 roku zatacza coraz szersze
kręgi. Od II ligi po ekstraklasę kluby piłki nożnej zostały zobowiązane do zapewnienia
pomieszczeń dla kontroli antydopingowej.
W zwalczaniu dopingu WADA przekracza granice elementarnych swobód
obywatelskich,
tak
bardzo
respektowanych
w
państwach
demokratycznych.
Nie jest wykluczone, że wkrótce tym problemem będą musieli zająć się bioetycy.
Cel nadrzędny tej batalii stanowi przecież ochrona jednej z podstawowych reguł
obowiązujących w sporcie: równość szans i zapewnienie bezpieczeństwa zawodnikom.
„Gdyby jednak rozwój sportu zmienił istotnie swój kierunek – stwierdza Z. Ważny – i zaczął
sięgać po niewykrywalne wzmacniacze genowe, mielibyśmy do czynienia z sytuacją, jaka
zdarzyła się już w IV wieku, a więc z upadkiem ruchu sportowego. Zgasłby znicz olimpijski
i nastąpił koniec obecnego kształtu naszej cywilizacji”
82
.
Podsumowanie
Nietrudno stwierdzić, że interpretacja zasady fair play w odbiorze społecznym
nie jest jednoznaczna. Jedni uważają ją za zbiór etycznych zasad postępowania, dla innych
stanowi zbiór reguł, które są kwestionowane - szczególnie w sporcie wyczynowym, gdzie
gra toczy się o duże pieniądze. Zasada fair play bywa też odbierana jako podstawowe pytanie
dotyczące przyszłości sportu.
Sportowiec rywalizujący z innymi zawodnikami według zasad fair play polega
wyłącznie na swoich umiejętnościach. Niestety, częstotliwość afer związanych z dopingiem
jest coraz większa. Wychodzą na jaw fakty, które miały być zatuszowane. Coraz częściej
dochodzi do zgonów w trakcie imprez sportowych.
W dzisiejszych czasach trudno traktować sport tylko i wyłącznie jako przyjemność.
Dzisiaj sport to komercja, pieniądze, reklama. Trudno również doszukiwać się w rywalizacji
sportowej idei nowożytnego olimpizmu wskrzeszonej przez Coubertina - współczesny sport
przypomina raczej rzymskie igrzyska, negując w coraz większym stopniu zasady fair play.
81
Piechota R., Międzynarodowe standardy WADA 2009 – analiza stanu prawnego, w: „Sport Wyczynowy”
2009, nr 10-12, s. 197.
82
Zob. Sahaj T., Doping – koń trojański..., dz. cyt., s. 89.