Archiwum Gazety Wyborczej; Jelcyn nie jedzie do Groznego?
WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?
informacja o czasie
dostępu
Gazeta Wyborcza
nr 3, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1998/01/05, dział
ŚWIAT, str. 8
Wacław Radziwinowicz, Moskwa
ROSJA - CZECZENIA
Jelcyn nie jedzie do Groznego?
Zapowiadana na styczeń podróż prezydenta Rosji do Czeczenii będzie najpewniej odłożona w związku z
"zaostrzeniem się sytuacji na północnym Kaukazie".
Władze w Groznym liczyły, że podczas spotkania na szczycie Borys Jelcyn uzna
suwerenność ich republiki. "Otoczenie prezydenta Rosji uważa tę podróż za
niecelową" - doniósł wczoraj Interfax, powołując się na anonimowego informatora.
- O tym, że wizyta Jelcyna ma być odwołana, dowiaduję się od pana. My
podtrzymujemy zaproszenie - powiedział "Gazecie" przewodniczący czeczeńskiego
parlamentu Rusłan Alichadżijew. Przyznaje on, że i w Moskwie, i w Groznym są
siły, którym ta wizyta jest nie na rekę. - Niektórzy mogą się bać, że jak
prezydent Rosji przyjedzie do Groznego i na własne oczy zobaczy, co tu
nawyrabiali rosyjscy dowódcy, to może zacząć pytać, kto jest temu winien.
Władzom w Groznym naprawdę zależy, by doszło do rozmów i nastał prawdziwy pokój
- dodał Alichadżijew.
Przygotowania do szczytu Borysa Jelcyna i Asłana Maschadowa zaczęły się kilka
tygodni temu. Maschadow 20 grudnia wyraził nadzieję, że Jelcyn podpisze w
Groznym dokumenty potwierdzające suwerenność republiki i ustanawiające stosunki
dyplomatyczne Czeczenii z Rosją. Już następnego
dnia Salman Radujew, sławny czeczeński komendant polowy, ogłosił wyrok śmierci
na Jelcyna za "masowe morderstwa muzułmanów i cywilnej ludności".
Zaraz potem doszło do tajemniczego napadu na rosyjskie koszary w dagestańskim
Bujnaksku. Do dziś nie wiadomo, kto ostrzelał jednostkę, zniszczył kilka
czołgów. Rosyjscy dowódcy najpierw upierali się, że to Czeczeńcy, później, że
bojownicy dagestańscy przeszkoleni w Czeczenii.
Koronnym dowodem winy Czeczeńców miało być zatrzymanie w pobliżu miejsca walk z
bronią w ręku generała brygady Mohameda Chambijewa. Potem okazało się, że
czeczeński generał w dniu napadu był w Dagestanie, ale podróżował w celach
prywatnych, bez broni, daleko od Bujnakska.
Wrzawa wokół napadu na Bujnaksk dziwnie szybko ucichła. W Moskwie stało się
za to głośno o porwaniu piątki Polaków. Z widoczną Schadenfreude rosyjskie media
podkreślały, że porwano przedstawicieli narodu sympatyzującego z Czeczeńcami.
Słowo "Czeczeniec" traktowano jako synonim słowa "bandyta". Po kilku dniach
nagonki szef MSW Anatolij Kulikow ogłosił blokadę dróg do Czeczenii.
Specjalnej, dowodzonej przez Mahmeda Magomadowa czeczeńskiej brygadzie
poszukującej ludzi uprowadzonych, udało się odnaleźć i zwrócić rodzicom porwane
roczne dziecko. Uprowadziło je czeczeńskie małżeństwo, wywiozło do stolicy
sąsiedniej Inguszetii Nazrania i tam sprzedało miejscowej rodzinie za 500
dolarów. Małżeństwo porywaczy zostało aresztowane.
[Hasła: Rosja; Czeczenia; Rosja - Czeczenia; Jelcyn Borys; wizyty]
(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
07 17 Styczeń 1998 Kaukaz nie ma dokąd odejść09 19 Styczeń 1998 Możecie liczyć na BasajewaIle zyskalibyście nie należąc do ZUS uNIE PUKAJ DO MYCH DRZWIZPI dr J Zarnowski mat uzupełniający nie obowiazuje do egzam Markowitz04 10 Styczeń 2000 To nie koniec10 27 Styczeń 1998 Zabawa w chowanego10 27 Styczeń 1998 Zabawa w chowanego08 17 Styczeń 1998 Konflikty rosyjsko czeczeńskiekariera a moralność rozważania w odniesieniu nie tylko do (3)więcej podobnych podstron