04 10 Styczeń 2000 To nie koniec




Archiwum Gazety Wyborczej; To nie koniec












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 7, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 2000/01/10, dział
ŚWIAT, str. 8
ANALIZA WOJCIECH JAGIELSKI
CZECZENIA
To nie koniec
Raczej nie nagłe pragnienie pokoju ani kłopoty finansowe, ale
dotkliwe straty poniesione w walkach z czeczeńskimi partyzantami skłoniły Rosjan
do niespodziewanego piątkowego przerwania ofensywy na Grozny
Zawieszenie szturmu nie oznacza końca wojny. Według oficjalnych raportów
Kremla od września, gdy rozpoczęła się nowa kaukaska wojna, zginęło ponad pół
tysiąca rosyjskich żołnierzy. Prywatnie anonimowi żołnierze przyznają, że straty
są dużo wyższe. - Moja kompania praktycznie przestała istnieć - opowiadał AP
jeden z rekrutów walczących o dzielnicę Czarnorieczje. - Ze 115 zostało nas 58.
Większość zginęła. Według niego w innej kompanii w Groznym ze 115 żołnierzy na
początku stycznia zdolnych do walki było zaledwie 17. - Musimy walczyć z ludźmi
lepiej od nas przygotowanymi do wojny w mieście. Nie sposób utrzymać nawet tych
pozycji, które zdobywamy - przyznał AFP oficer oddziału zwiadowczego. - Czeczeni okazali się wspaniałymi wojownikami - przyznał
nawet dowódca rosyjskich wojsk specjalnych Dmitrij Lewin.
Fiasko tego szturmu było najpewniej przyczyną piątkowych dymisji rosyjskich
dowódców frontu wschodniego - gen. Giennadija Troszewa - i zachodniego - gen.
Władimira Szamanowa. O zwolnieniu tego ostatniego mówiło się zresztą już od
tygodni, odkąd podlegli mu żołnierze dokonali masakry czeczeńskich cywili w
miasteczku Ałchan-jurt. Obaj generałowie, wychwalani dotąd za sukcesy w
kaukaskiej kampanii, poczuli się tak silni, że pozwalali sobie na wypowiedzi na
temat polityki wobec Czeczenii, a nawet na
pogróżki wobec polityków.
Według Reutersa Troszew i Szamanow stracili posady dlatego, że nie wygrali
wojny na czas, a nie po to, by zastąpić ich ludźmi opowiadającymi się za pokojem
z Czeczenami. Choć kremlowscy przywódcy od
początku wojny zapewniali, że nie wyznaczali, ani nie będą wyznaczać, generałom
konkretnych terminów, rosyjski namiestnik w Czeczenii gen. Nikołaj Koszman przyznał, że "Grozny miał
zostać zdobyty znacznie wcześniej".
Zdziesiątkowanie pierwszoliniowych oddziałów było przyczyną rozejmów także
podczas poprzedniej wojny rosyjsko-czeczeńskiej z lat 1994-96.
Według Reutersa Rosjanie ogłosili zawieszenie szturmu na Grozny właśnie po
to, by dać odetchnąć żołnierzom, przygotować nową, potężną ofensywę na stolicę
oraz strategię wojskowo-polityczną, która nie tylko przyniesie triumf w
kaukaskiej kampanii, ale utrzyma przynajmniej do marcowych wyborów prezydenckich
rekordowo wysokie notowania Władimira Putina. "Putin nie może sobie pozwolić na
wojskową klęskę przed wyborami. Ponieważ naszym wojskom groziła klęska w
ulicznych walkach w Groznym, postanowiono po prostu nie podejmować wojny w
mieście" - powiedział AFP moskiewski ekspert wojskowy Dmitrij Trenin.
Szturm czeczeńskiej stolicy zlecono wojskom MSW, które nie uporały się z tym
zadaniem. Teraz - uważa Trenin - do ataku może zostać skierowana regularna
armia. Jego zdaniem Rosjanie mogą też próbować wykorzystać rozejm, by przekupić
niektórych komendantów broniących Groznego i przekonać ich do opuszczenia
miasta. Wśród czeczeńskich dowódców od dawna nie ma zgodności co do celowości
obrony ruin stolicy za wszelką cenę.
Inny ekspert wojskowy Paweł Felgenhauer uważa, że wojna znalazła się w
punkcie zwrotnym. Dotąd Rosjanie bombardowali kolejne wioski i wkraczali do
nich, gdy partyzanci wycofywali się w góry. Teraz Czeczeni nie mają się już dokąd wycofać. Pozostał im
Grozny i wąwozy na południu. Aby kontynuować zwycięski marsz, Rosjanie musieli w
końcu zdecydować się na bezpośrednie bitwy. Rezultat jest taki, że od tygodni
nie posunęli się o kilometr - ani w Groznym, ani na południu kraju.
Zdaniem Felgenhauera najlepszym wyjściem byłoby wycofać wojska z Czeczenii i zacząć pokojowe rozmowy. "Ale dla Putina
byłoby to polityczne harakiri" - twierdzi Felgenhauer.
Putin znalazł dogodny z propagandowego punktu widzenia pretekst do ogłoszenia
rozejmu - prawosławne święta Bożego Narodzenia i koniec muzułmańskiego ramadanu.
"Szanujemy uczucia wiernych" - oznajmił w sobotę po nabożeństwie w moskiewskiej
katedrze Chrystusa Zbawiciela. Dodał też: "Nasze cele w Czeczenii nie zmieniły się i zostaną osiągnięte".
Rosyjscy oficerowie twierdzą, że obroną Groznego dowodzi najsłynniejszy z
komendantów Szamil Basajew, który co dwa-trzy dni regularnie pojawia się w
mieście na inspekcji, po czym wraca do baz na południu. "Tak właśnie wygląda ten
nasz słynny, nieprzenikalny pierścień oblężenia. Nawet Basajew jeździ w tę i z
powrotem" - przyznał rosyjski oficer.

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
84 27 Grudzień 2000 To nie jest zdrada
Bankructwo państwa to nie koniec świata (wersja do druku)
rozdział 10 Dlaczego ludzie to nie ludzie
04 29 Styczeń 1997 Maschadow to najlepszy wybór
To jeszcze nie koniec
07 12 Styczeń 2000 Koniec z wojenką
Brown Fredric To jeszcze nie koniec (opowiadanie)
2003 To jeszcze nie koniec chodnika
10 19 Styczeń 2000 Szturm o flagę nad Groznym
To nie projekt, ale doraźne łatanie budżetu Nasz Dziennik, 2011 03 10
105 04 (10)
Lekcja 7 Trening pamieci to nie wszystko Zadbaj o swoja koncentracje
Lecz To Nie To Ich Troje
143 04 (10)

więcej podobnych podstron