r4 kształtowanie się bloku wschodniego


IV. KSZTAŁTOWANIE SIĘ BLOKU WSCHODNIEGO

Przejęcie władzy przez komunistów w krajach Europy Środkowej i Wschodniej

Zgoda zachodnich aliantów na ustanowienie radzieckich wpływów w Europie Środkowej i
Wschodniej nie oznaczała bynajmniej ich prostego przyzwolenia na zaprowadzenie tam
komunizmu. Wyraziło się to w dążeniu Zachodu do ustanowienia demokratycznych struktur
rządowych, co udało się urzeczywistnić w roku 1945. Pomimo obecności armii radzieckiej, a
także niemałych wpływów partii komunistycznych, w krajach tych znacząca była rola sił
demokratycznych, w nowej sytuacji współrządzących lub opozycyjnych. Teoretycznie,
również już w Jałcie, Zachód zapewnił sobie częściowy (choć w istocie niewielki) udział we
wpływach na terenie Europy Środkowej i Wschodniej.
Poza krajami, które później znalazły się pod rządami komunistów, ZSRR zadeklarował
włączenie do swojej "strefy bezpieczeństwa" Finlandii, Szwecji i Turcji. W pierwszym
przypadku zaprowadzenie komunizmu okazało się zbędne, dwa pozostałe kraje znalazły się
poza strefą. Zarówno Jugosławię, jak i Albanię tamtejsi komuniści wyzwolili własnymi
siłami, choć nie bez walnego wsparcia ze strony ZSRR. Węgry, Rumunia i Bułgaria były
dawnymi aliantami Niemiec, toteż ustanowiony tam reżim okupacyjny oraz postanowienia
traktatów pokojowych stawiały tamtejszy układ polityczny w silnej zależności od Moskwy.
W Czechosłowacji tradycyjnie silna była partia komunistyczna. W Polsce komunistyczny
Rząd Tymczasowy zdołał bez zakłóceń utworzyć swoją administrację, a dzięki posiadanej
armii oraz rozbudowanemu aparatowi bezpieczeństwa
ustanowić faktyczną kontrolę nad
całym terytorium.
Obie wojny światowe przyniosły wzrost nastrojów rewolucyjnych. Z zakończeniem II wojny
światowej dotknięte cierpieniami narody Europy wiązały wiele nadziei. Powszechnie
uważano, iż nowy świat powinien być lepszy od starego, a niesprawiedliwe systemy
zreformowane. Społecznym oczekiwaniom starały się wychodzić naprzeciw nawet
ugrupowania związane z poprzednim układem władzy. W znacznym stopniu zmodyfikowały
one swoje programy lub też dokonały transformacji organizacyjnej.
W ocenie znacznej części społeczeństw zabiegi te były jednak niewystarczające. Powszechnie
oczekiwano radykalnych przemian, ku którym skłaniał nie tylko koszmar wojny, ale i trudna
sytuacja powojenna. Przekonujący był przykład radziecki. O terrorze, jaki towarzyszył
budowie potęgi ZSRR, wiedziano niewiele, a jego zwycięstwo na frontach II wojny
światowej wywołało wielkie wrażenie. Podziw dla ZSRR był powszechny do tego stopnia, że
nawet w zachowawczych w swojej tradycji politycznej Stanach Zjednoczonych zaowocował
w wielu środowiskach nastrojami prokomunistycznymi.
Komuniści stanowili trzon ruchu oporu w wielu krajach Europy Zachodniej, toteż po
zakończeniu wojny niektóre z ich partii uzyskały status współrządzących, m.in. we Francji,
Włoszech, Belgii. We Francji i Włoszech ich ugrupowania uzyskały masowy charakter,
osiągając liczebność 900 tys. i 1,5 mln członków. Okresowo mogły one tam liczyć na niemal
połowę elektoratu.
W 1947 r. w świecie istniało aż 76 partii komunistycznych skupiających około 20 mln
członków. Platformę lewicowych poglądów z pewnością rozszerzały nie mniej znaczące
ugrupowania socjalistyczne i socjaldemokratyczne. Choć wywodziły się one ze wspólnego
marksistowskiego pnia, odrzucały leninizm oraz wzorce radzieckie uważając, iż ZSRR nie
jest bynajmniej państwem socjalistycznym, lecz rodzajem biurokratycznej dyktatury.
Socjaliści i socjaldemokraci zazwyczaj zwalczali ruch komunistyczny (i vice versa), lecz
mimo to propagowane przez nich idee były w znaczącej mierze komplementarne. Oba odłamy
ruchu lewicowego dążyły do mniej więcej zbliżonego celu, lecz różnymi drogami i metodami.
Przez dłuższy czas wspólnota działań występowała na płaszczyźnie związkowej, czego
wynikiem było porozumienie w październiku 1945 r. na kongresie w Paryżu Światowej
Federacji Związków Zawodowych. W jej skład weszło kilkadziesiąt central, co choć daleko
nie wyczerpywało spektrum, dało ŚFZZ znaczącą pozycję. W grudniu 1947 r. ruch
socjalistyczny zorganizował się w postać Komitetu Międzynarodowych Konferencji
Socjalistycznych (COMISCO). W czerwcu 1950 r. na konferencji we Frankfurcie nad Menem
delegaci z 33 krajów świata utworzyli Międzynarodówkę Socjalistyczna (SI).
Na tle ewolucyjnego programu socjalistów i socjaldemokratów komunistyczny program
rewolucyjnej przebudowy jawił się nieporównanie atrakcyjniej, zwłaszcza w krajach o słabiej
ugruntowanym parlamentaryzmie, tendencjach autorytarnych w przeszłości oraz daleko
głębszych aniżeli na Zachodzie sprzecznościach społecznych. Do takich należały kraje
Europy Środkowej i Wschodniej. Komuniści obiecywali bowiem szybką likwidację
dysproporcji, wyrównanie krzywd wynikających z nierówności, a także pospieszną budowę
dobrobytu. Zapewnieniom towarzyszyły przykłady radzieckich sukcesów, a także rozmaite
reformy, dokonane już wkrótce po wyzwoleniu. Ze względu na strukturę gospodarczą części
krajów tego regionu, ogromnego poparcia przysporzyła komunistom reforma rolna,
przeprowadzona niemal bezzwłocznie. Z pewnością przeprowadziłyby ją również
ugrupowania demokratyczno-burżuazyjne, w wydaniu komunistów miała ona jednakże
specyficznie klasowy charakter. Niezależnie bowiem od rozdrobnienia, do którego
prowadziła, obdzielała ziemią niemal wszystkich bezrolnych. Jednało to ogromną rzeszę
zwolenników, zwłaszcza w krajach, gdzie ludność wiejska przeważała nad miejską. Z tych też
przyczyn w partiach komunistycznych Europy Środkowej i Wschodniej, szczególnie w
pierwszym okresie, dominowali ubodzy chłopi i robotnicy rolni. Tym samym komunistyczne
przemiany, zwane później eufemistycznie "rewolucjami ludowymi", zyskały sobie znaczącą
bazę. Prawdopodobnie, poza wyjątkami, nie zdołałyby one jednak zdominować
demokratycznych układów, gdyby nie katalizująca rola Związku Radzieckiego, tj. nacisk,
pełna asysta w transformacji i obecność Armii Czerwonej. Ów ostatni czynnik nie oznaczał
oczywiście, że przejmowanie władzy przez komunistów dokonywało się pod naciskiem
radzieckich bagnetów. Oznaczał natomiast, iż wszelkie manipulacje zyskiwały realną
protekcję, czyniąc bezskutecznymi ewentualne próby przeciwstawienia się siłą.
Utworzone w sierpniu 1945 r. Polskie Stronnictwo Ludowe szybko rozrastało się nie tylko w
czołową siłę opozycyjną, ale znaczącą partię sceny politycznej. Jego bazę oparcia stanowili
zamożniejsi chłopi, drobnomieszczaństwo, a także inteligencja. Pod wieloma względami
partia ta bardziej przypominała antykomunistyczny alians aniżeli ugrupowanie skupione
wokół konkretnego programu. Już w styczniu 1946 r. PSL liczyło 540 tys. członków, to jest
więcej niż PPR i PPS razem wzięte. W stanowiącej namiastkę parlamentu Krajowej Radzie
Narodowej posiadało jednakże tylko jedną piątą mandatów. W listopadzie 1945 r. władze
zalegalizowały działalność chrześcijańsko zorientowanego Stronnictwa Pracy, partii
kierowanej przez Karola Popiela, w przeszłości o znaczącej roli w podziemiu i na emigracji.
SP zyskało w KRN kilkanaście miejsc, z czego jednak przeszło połowę (pod naciskiem
władz) przekazano frakcji "Zryw" deklarującej gotowość współpracy z komunistami.
Rola Kościoła w powojennej Polsce była znacząca, z wyraźnymi aspiracjami kleru do
politycznego zaangażowania. Kościół szybko odbudowywał zarówno środki swojego
propagandowego oddziaływania, głównie w sferze wydawniczej, jak i bazę organizacyjną
reprezentowaną przez rozmaite stowarzyszenia: sodalicje, kółka różańcowe, związki religijne.
W marcu 1945 r. krakowska Kuria Metropolitalna rozpoczęła wydawanie "Tygodnika
Powszechnego", na czele którego stał Jerzy Turowicz. Pismo czerpało wiele z nauk
społecznych Kościoła, jego popularność szybko wzrastała, a wkrótce dorobiło się ono
własnego środowiska politycznego. Oficjalne stosunki Kościoła z władzami państwowymi
były poprawne lub nawet dobre. Sam prezydent Bolesław Bierut w 1946 r. uczestniczył w
procesji Bożego Ciała, a podczas wielu uroczystości rocznicowych hierarchowie Kościoła
stali na trybunach obok pepeerowców i radzieckich doradców. Po raz pierwszy od czasów
Reformacji Kościół katolicki poszerzył strefę swoich wpływów tak daleko na zachód. Jego
pozycja na utraconych ziemiach wschodnich była w istocie niewielka. Na zachodzie, wskutek
przesunięcia granic oraz zasiedlania Ziem Odzyskanych przez Polaków, tworzył się natomiast
obszar wyznaniowo jednorodny. Przejęto tam również ogromny majątek poewangelicki w
postaci budynków kościelnych i gruntów. Już w sierpniu 1945 r. prymas August Hlond
mianował polskich administratorów nowych diecezji. Nominacji tych nie uznał Tymczasowy
Rząd Jedności Narodowej (TRJN), co zainicjowało spór wokół kontroli administracji
świeckiej nad duchowną. Pogłębiło go wypowiedzenie konkordatu przez TRJN we wrześniu
1945 r., do czego podstawą było ustanowienie przez Watykan dwóch niemieckich
administratorów apostolskich dla polskich diecezji po klęsce 1939 r. Sprawa ta traktowana
była przez władze jako przejaw watykańskiej samowoli, co stało w sprzeczności z
postanowieniami dotychczas obowiązującego konkordatu.
Pod zarzutem wrogiej działalności władze nie dopuściły zalegalizowania wielu partii
opozycyjnych, w tym Stronnictwa Narodowego (m. in. z uwagi na antysemityzm) czy też
wpływowej w okresie wojny PPS
WRN (Wolność
Równość
Niepodległość). Polityczną
schedę po tej ostatniej starała się przejąć PPS. Nie chciała ona jednak przejmować całych
struktur WRN, co mogłoby grozić dotychczasowemu układowi. Stosowano zatem
indywidualny akces i kooptację, czego przejawem było przejście do PPS Zygmunta
Żuławskiego i jego zwolenników. WRN była zresztą w rozbiciu, a trzon jej kierownictwa
przebywał albo na emigracji, albo w radzieckich więzieniach w ZSRR (Kazimierz Pużak,
Antoni Pajdak).
Dość rozległa pozostawała sfera opozycji konspiracyjnej, w tym zbrojnej. Utworzenie
Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej oraz ogłoszenie amnestii w sierpniu 1945 r.
bynajmniej nie ograniczyło jej skali. Nowa władza miała wielu przeciwników, którzy nie
zamierzali godzić się z nowym układem. Bardzo liczne było tzw. podziemie poakowskie, do
którego należały takie ugrupowania, jak: Konspiracyjne Wojsko Polskie (KPW), Ruch Oporu
AK (ROAK) czy Samodzielna Grupa Ochotnicza
Warta (SGO
Warta) z Wielkopolski. Ich
działalności nie zakończyła likwidacja Delegatury Sił Zbrojnych (DSZ) w sierpniu 1945 r.,
która do tego czasu formalnie kierowała walką w kraju. Swoje okręgowe komendy posiadały
również inne opcje polityczne, w tym Stronnictwo Narodowe i Organizacja Polska.
Kierowały one działalnością zbrojnych ugrupowań Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ),
Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW) i Narodowego Związku Wojskowego (NZW).
Poza tym istniała rozległa plejada leśnych ugrupowań nie znanej bliżej proweniencji i
afiliacji, mieniących się "Wojskiem Polskim", a także grup rabunkowych. Często pomiędzy
działalnością polityczną a zwykłym bandytyzmem przebiegała bardzo cienka granica.

Walki o władzę w Polsce z lat 1944
1948 nie przerodziły się co prawda w wojnę domową,
chociaż na wielu obszarach doprowadziły do przedłużonego stanu zagrożenia życia i
bezpieczeństwa Polaków. Krwawy konflikt sprzyjał głębokiej polaryzacji stanowisk, często w
oparciu o kryteria sąsiedzkie, a nie polityczne. Atmosfera oddająca ostrość sporów tamtego
czasu przetrwała w utworach zarówno ludowych, jak i literackich. Walce z podziemiem i
"reakcją", jak wówczas nazywano przeciwników politycznych, poświęcili bowiem swoje
dzieła znani poeci. Do takich należał z pewnością ceniony wtedy i później Wiktor
Woroszylski (1927
1996), związany w latach siedemdziesiątych z opozycją demokratyczną:

PAMIĘCI KOLEGÓW
Zetwuemowców

Hajduka Andrzeja,
Mrozowa Władysława,
Płaszewskiego Antoniego,
zamordowanych przez bandytów NSZ
w Zakopanem.
Krew
i śnieg
i morderczy metal:
znowu
trzej wypadli z szeregu.
Może czekać
daleka meta

ci
nie dobiegną.
Cóż, nie pierwszych naszych
zagarnia śmierć

tracić głowy nie warto.
Mocniej
wpiąć do serc
legitymacji karton.
Nasza walka trwa
nie od dziś,
nie od wczoraj

który
tej walki się zaprze?
W jednym kierunku
toczy się historia

naprzód!
Zajrzyj
w przepastne
paszcze
maszyn

ile czeka roboty!
Ani plotką złowieszczą,
ani kulą zza płotu
nie wystraszą.
Październik 1946 r.

A taka była treść żołnierskiej piosenki walczącego z podziemiem Korpusu Bezpieczeństwa
Wewnętrznego:
Noc ciemna i głucha i zimny wicher dmie
A nasza kompania do boju aż się rwie
Hej wiwat, niech żyje dziewczyna i jej śpiew
I młodzi kabewiacy, co przelewają krew.
Oczy miał niebieskie i włosy jasno blond
Gdzieś go zapoznała, dziewczyno powiedz skąd ?
Tam na zabawie zapoznaliśmy się
A moje młode serce do niego aż się rwie.
Widziałam jak faszyści walili jego w twarz
A powiedz kabewiaku gdzie swój pistolet masz?
I krew zalewała zielony jego szal
Tak zginął kabewiak, ten róży polski kwiat.
Cyt. wiersz Woroszylskiego za: Wypisy z literatury polskiej XIX
XX w., Moskwa 1954.
W ramach integrowania struktur podziemnych po rozwiązaniu DSZ, we wrześniu 1945 r.
powołano do życia Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość" (WIN, tzw. I Komendę). WIN
łączyło cechy organizacji politycznej i wojskowej, posiadało program zbliżony do PSL-u,
choć samo PSL formalnie wszelkich kontaktów z podziemiem odmawiało (na szczeblu
terenowym bywało z tym różnie). Oficjalnie WIN deklarowało wierność londyńskiemu
rządowi Tomasza Arciszewskiego, a nie TRJN, w którym wicepremierem był
Stanisław Mikołajczyk.
Działalność zbrojnego podziemia mocno rzutowała na stabilizację wewnętrzną Polski.
Stosunkowo szybko władze uporały się z niemieckim Wehrwolfem ("Wilkołakiem"). Wbrew
zamierzeniom jego twórców, niemiecki opór nie miał wielkiego zasięgu, choć na Śląsku i
Pomorzu Zachodnim przysporzył wielu strat w gospodarce. Działalność Wehrwolfu osłabła
jednakże wraz z akcją wysiedleńczą, a potem zanikła zupełnie. Adresowane do zbrojnego
podziemia amnestie nie obejmowały zarówno Niemców, jak i nacjonalistów ukraińskich.
Działalność nacjonalistycznej partyzantki ukraińskiej UPA ogarniała południowo-wschodnie
regiony Polski, a głównie Bieszczady, gdzie do połowy 1947 r. utrzymał się stan bliski
ograniczonej wojnie domowej. Zdarzały się co prawda przypadki współpracy pomiędzy
polskim podziemiem a UPA, częściej jednak dochodziło do wzajemnych walk, których ofiarą
padała ludność wiejska. Była to oczywista kontynuacja tego, co działo się na Kresach już w
okresie wojny. UPA nie była liczna, ale posiadała dobre oparcie w górzystym terenie
zamieszkanym podówczas przez ludność ukraińską i rusińską, m.in. Bojków i Łemków.
Polacy nie wdawali się w ustalenia natury etnicznej, oskarżając wszystkich żyjących w
tamtych regionach nie-Polaków o sprzyjanie ukraińskim nacjonalistom. Partyzantka, choć
niezbyt liczna, okazała się trudna do złamania nawet przez skierowane tam siły wojskowe.
W końcu marca 1947 r. w zasadzce UPA zginął wiceminister obrony narodowej gen. Karol
Świerczewski. Posłużyło to później za rodzaj propagandowego uzasadnienia dla
bezwzględnego postępowania wobec ludności rejonu Bieszczad.
W połowie 1947 r. w ramach akcji "Wisła" wojsko dokonało jej całkowitego wysiedlenia na
północne i zachodnie tereny Polski, by maksymalnie pozbawić ją zwartości etnicznej.
Niezależnie od potwornych zbrodni dokonanych na ludności polskiej przez UPA i inne
ugrupowania ukraińskiego podziemia, niekiedy również postępowanie Polaków nosiło cechy
zorganizowanych i usankcjonowanych czystek etnicznych. Wielu mordów dopuściły się już
opuszczające Wołyń jednostki AK. Po wojnie władze polskie najpierw nie dały ukraińskim
nacjonalistom żadnej szansy na wycofanie się z walki, wykluczając ich z amnestii, później zaś
przykładnie ukarały wszystkich Ukraińców zamieszkujących w granicach Polski.
Polskie podziemie zbrojne przetrwało nieporównywalnie dłużej, w odosobnionych
przypadkach
aż po połowę lat pięćdziesiątych. Jego aktywność osłabła jednak w połowie
1946 r., choć wcześniej powodowała zdestabilizowanie życia na wielu peryferyjnych
obszarach państwa. Trzeba zaznaczyć, że poza nielicznymi przypadkami podziemie zbrojne
nie stanowiło dla komunistów problemu militarnego, lecz polityczny. Leśne oddziały były w
istocie słabe, a ich zwalczaniem zajmowała się głównie milicja i Urząd Bezpieczeństwa, w
poważniejszych przypadkach oddziały specjalnie w tym celu powołanego Korpusu
Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW). Poza Bieszczadami, ze zwartych jednostek Wojska
Polskiegonie korzystano zbyt często. Nie było ku temu zresztą szczególnych powodów, gdyż
terror podziemia zwracał się przeciwko posterunkom milicji, wsiom, spół- dzielniom
rolniczym, a przede wszystkim osobom indywidualnym. Ataków na mniejsze ośrodki
miejskie odnotowano niewiele. Stałe ściganie zmuszało zresztą podziemie do rozpraszania się
i ukrywania. Szacunki strat w okresie zbrojnego konfliktu o władzę szacowane są dosyć
rozbieżnie, oscylując wokół 30 tys. zabitych, w tym 18 tys. po stronie rządowej. Znaczną
część ofiar stanowiły osoby przypadkowe, zgładzone przez podziemie z powodów
narodowościowych, sąsiedzkich i rabunkowych. Do bardziej znanych wyczynów z tamtego
czasu należy wymordowanie dwustu mieszkańców ukraińskiej wsi Wierzchowiny przez grupę
NSZ w maju 1945 r. czy pacyfikacja białoruskich wsi na Białostocczyźnie w styczniu 1946 r.,
przeprowadzona przez bojówkę NZW. W przypadku ludności polskiej terror dotykał
zazwyczaj indywidualnie działaczy politycznych, funkcjonariuszy, urzędników, a często
również chłopów biorących ziemię z reformy lub deklarujących poparcie dla nowej władzy.
Szczególnie odrażającą kartę działalności nacjonalistycznej części podziemia stanowiły
zbrodnie na ocalałej z holocaustu ludności żydowskiej. Antysemickie podłoże tego rodzaju
działań nie ulegało kwestii, gdyż wielu spośród zamordowanych nie miało niczego wspólnego
z komunistycznym aparatem represji. Do znanych form antysemickiego terroru należały tzw.
kolejówki, polegające na zatrzymywaniu pociągów i zabijaniu ich żydowskich pasażerów.
Nowa Polska znacznie zmieniła swój kształt terytorialny. Zmniejszenie się obszaru o
76 tys. km2 w stosunku do okresu przedwojennego (388,6 tys. km2
312,6 tys. km2)
zrekompensowała niewątpliwa wartość gospodarcza ziem zachodnich i północnych

zwłaszcza Śląska. W początkach 1946 r. ludność RP sięgała 24 mln osób. Wskutek repatriacji
z ZSRR i reemigracji do kraju powróciło dalszych kilka milionów osób, z czego ponad dwa
miliony ze Związku Radzieckiego. Ze względu na ogrom zniszczeń gospodarczych, sytuacja
gospodarcza była bardzo trudna zarówno w rolnictwie, jak i w przemyśle. Pomimo
niewątpliwie znaczących i wartościowych amerykańskich dostaw pomocy UNRRA,
wydajność w rolnictwie znacznie ustępowała stanowi przedwojennemu, przy czym na
"ziemiach odzyskanych" blisko o połowę. Zagospodarowywaniem ziem zachodnich i
północnych zajmowało się utworzone w listopadzie 1945 r. Ministerstwo Ziem Odzyskanych,
na czele którego stał sekretarz generalny PPR, Władysław Gomuł- ka. W początkach 1946 r.
osiedliło się tam już 2,7 mln Polaków, w tym wielu repatriantów ze wschodu. Tamtejsze
grunty, na mocy dekretu z września 1946 r., dzielono na średnie gospodarstwa, przekazywano
w zarząd Państwowych Nieruchomości Ziemskich lub tworzono z nich osadnicze
spółdzielnie.
Rozstrzygnięcie kwestii agrarnej, nigdy nie rozwiązanej przez II Rzeczpospolitą, przyniosła
reforma rolna z września 1944 r. Na jej mocy dokonano przymusowej parcelacji majątków
powyżej 50 ha użytków lub 100 ha powierzchni ogólnej (na terenie województw zachodnich
granicę podwyższono do 100 ha w ogóle). Wywłaszczeni właściciele nie otrzymywali żadnej
rekompensaty, a chłopi spłacić mieli nadziały państwu w postaci wartości jednorocznego
zbioru, rozłożone na raty. Dodatkowe przepisy wykonawcze przewidywały również
wysiedlenie byłych właścicieli poza powiat, z pozbawieniem dworu. Przyniosło to całkowitą
likwidację warstwy ziemiańskiej.
Na terenie "Polski Lubelskiej" ziemi okazało się zbyt mało w stosunku do istniejącego jej
"głodu", toteż w wyniku reformy powstały gospodarstwa karłowate. Nieco lepiej wyglądało
to na innych obszarach. Szacuje się, że do 1950 r. pomiędzy 600 tys. rodzin chłopskich
rozdzielono około 2,4 mln ha ziemi obszarniczej oraz tzw. martwej ręki (np. kościelnej).
Wielkość przeciętnego gospodarstwa na ziemiach dawnych wynosiła nieco ponad 5 ha, co
stanowiło znikomy wzrost wobec powierzchni w okresie międzywojennym i stwarzało
poważną barierę dla rozwoju rolnictwa. Większe gospodarstwa, 7
15 ha, tworzono na
"ziemiach odzyskanych", gdzie z nadziałów skorzystało blisko pół miliona osadników. W
dużej mierze reforma miała charakter społeczny, gdyż nadzielano bezrolnych albo uzupeł-
niano areał poniżej 2 ha.
Koncepcje ugrupowań londyńskich, a później PSL-u zmierzały do tworzenia lub wzmacniania
gospodarstw większych i średnich, typu farmerskiego. Co do nieuchronności reformy rolnej
istniało bowiem przyzwolenie praktycznie wszystkich ugrupowań politycznych, przedmiot
dywagacji stanowiły natomiast warunki. Trzeba również powiedzieć, iż już przed wojną
większość folwarków była fatalnie zadłużona u państwa. Już tylko twarde wyegzekwowanie
powinności spowodowałoby rzeczywisty upadek ziemiaństwa. Jego polityczne wpływy były
jednakże znaczące, gdyż przedwojenna Polska "ziemiaństwem stała", toteż trzeba było
prawdziwej rewolucji, aby układ ten przewrócić.
O skali trudności w walce ze schematycznym myśleniem świadczyć może fakt upartego
trwania londyńskiej większości rządowej w sprawie przesądzonej przez mocarstwa granicy
wschodniej. Aż po granicę samounicestwienia politycznego włącznie. Istniejący od listopada
1944 r. rząd Tomasza Arciszewskiego (PPS) konsekwentnie odrzucał bowiem możliwość
porozumienia z ZSRR bez wcześniejszego potwierdzenia integralności terytorialnej Polski
przez Moskwę, co było oczywiście wykluczone. W grudniu 1945 r. premier Arciszewski
wyrzekł się nawet Wrocławia i Szczecina, co było już w ogóle absurdem. Po utworzeniu
TRJN rząd emigracyjny utracił uznanie aliantów, swoje funkcjonowanie utrzymywał jednak
nadal. Teoretycznie zwierzchność nad Polskimi Siłami Zbrojnymi (PSZ) na Zachodzie
przejąć miał gen. Karol Świerczewski. Anglicy chętnie zresztą pozbyliby się PSZ, gdyż sami
zajęci byli demobilizacją własnej armii. Rząd Arciszewskiego nie miał oczywiście zamiaru
przekazać PSZ zwierzchności TRJN, toteż po ewakuacji II Korpusu z Italii oraz ogłoszeniu
rozwiązania PSZ żołnierzy przekazano adaptującemu do życia cywilnego
Polskiemu
Korpusowi Przysposobienia i Rozmieszczenia. Do Polski powróciło kilkadziesiąt tysięcy
żołnierzy, około 100 tys. wybrało osiedlenie się na Zachodzie. Rząd londyński ulegał
stopniowo coraz większej izolacji, sprowadzając własne funkcjonowanie do działań
ceremonialnych i pustych dywagacji. Nie miał nawet sprawnego kontaktu z opozycją w kraju,
nie dysponował poważniejszymi funduszami, a dla Zachodu jego wartość była iluzoryczna,
nawet w okresie "zimnej wojny". Znaczącą rolę natomiast odgrywały emigracyjne ośrodki
życia kulturalnego. Propagowana przez nie niezależna myśl i idee odegrały później doniosłą
rolę w kształtowaniu się demokratycznej opozycji oraz budzeniu kontestacji wśród szerokich
warstw polskiej inteligencji.
Ustawa KRN ze stycznia 1946 r. o nacjonalizacji przemysłu w znaczącej mierze
sankcjonowała stan dokonany. Wiele zakładów przejęło państwo już na mocy manifestu
PKWN, dekretu z marca 1945 r. i ustawy z maja 1945 r. "o majątkach porzuconych i
opuszczonych". Kompetencje rad zakładowych i komitetów fabrycznych były już wówczas
znaczące, o co zadbała PPR. Przemysł odbudowywany był najczęściej samorzutnie, przez
samych robotników, którzy domagali się później wpływu na kierowanie swoimi zakładami
pracy. Warunki były zresztą ciężkie, co prowadziło do licznych strajków, beznadziejna była
również wydajność pracy, sięgająca jednej trzeciej z okresu międzywojennego. Stan
przemysłu wynikał nie tylko ze zniszczeń wojennych, ale i późniejszych rekwizycji Armii
Czerwonej. PPR twierdziła, iż tylko ogólny wysiłek całego narodu jest w stanie zapewnić
powrót należytych zdolności produkcyjnych, a do tego potrzebna jest nacjonalizacja.
Nieuchronność nacjonalizacji dostrzegały zresztą i inne partie. Już w okresie wojny
zapowiadała ją PPS
WRN, za ustawą było również PSL. Problem polegał natomiast na skali,
warunkach tego przedsięwzięcia oraz jego charakterze. Poza PPR-em, zarówno PPS jak i PSL
optowały za uspołecznieniem przemysłu, a nie jego upaństwowieniem. PSL dopuszczało
zresztą współistnienie różnych sektorów: państwowego, spółdzielczego i prywatnego.
Opowiadało się również za wywłaszczeniem bez odszkodowania kapitału zachodniego,
zrekompensowaniem natomiast strat przedsiębiorcom polskim. Stanowisko PPR było
dokładnie odwrotne. Dla podniesienia własnej wiarygodności zamierzano wypłacić
odszkodowania Zachodowi (co zresztą stało się), nieodpłatnie zaś wywłaszczyć rodzimą
burżuazję, co przyniosłoby całkowitą jej likwidację jako klasy i politycznego rywala.
Stanowisko PPS, choć w końcu zbieżne ze stanowiskiem PPR, co przesądziło o charakterze
reformy (zakłady zatrudniające od 50 osób na jedną zmianę), uwzględniało jej dawne
doświadczenia, tj. rozbudowę sektora spółdzielczego.
Na płaszczyźnie finansowej TRJN zaprowadził już w kwietniu 1945 r. centralną kontrolę
wszelkich poczynań. Część banków uległa faktycznemu przejęciu przez państwo poprzez
nacjonalizację ich udziałowców, a w 1946 r. powołano centralną instytucję emisyjną oraz
bezpośrednio kredytującą przedsiębiorstwa
Narodowy Bank Polski. Inflacja była jednak
znacząca, a złoty polski nie miał realnego pokrycia. Na mocy nadal obowiązującego dekretu
wojennego z września 1939 r. państwo posiadało absolutną kontrolę nad obrotem dewizami i
kruszcem, a nawet nad ich posiadaniem. Dzięki zaprowadzonym zezwoleniom w pełni
kontrolowano handel zagraniczny. W pierwszych latach dominowały obroty z ZSRR, w
imporcie zaś
pomoc z UNRRA.
Dominacja PPR w powojennym układzie politycznym ugruntowała się już w okresie tzw.
Polski Lubelskiej. Poza PPR, wszystkie ugrupowania sojusznicze: PPS, SL i SD miały
związki z układem politycznym okresu międzywojennego, przy czym ich kierownictwo
tworzyli działacze rozłamowi. PPS uformowano na zjeździe w Lublinie we wrześniu 1944 r.
spośród działaczy niechętnych podziemnej WRN i skorych do współpracy z komunistami. W
tym samym czasie na bazie działaczy konspiracyjnej "Woli Ludu" utworzono Stronnictwo
Ludowe. Jego główna część nadal pozostawała w podziemiu. Dwa miesiące później PPR
zainicjowała platformę wspólnego działania, w której uzyskała dominującą pozycję. Była nią
Centralna Komisja Porozumiewawcza Stronnictw Demokratycznych.
W związku z umacnianiem się PSL-u, PPR wydźwignęła koncepcję "jednolitego frontu"
obliczoną na zacieśnienie współdziałania z nader liczną i popularną wśród robotników PPS.
We wrześniu 1945 r. komuniści zaproponowali PSL wspólny blok wyborczy ze
"stronnictwami demokratycznymi" oraz Stronnictwem Pracy (SP). Zgodnie z propozycjami z
lutego 1946 r. PSL miała otrzymać około jednej piątej mandatów w przyszłym Sejmie, tak jak
PPR, PPS i SL. Oznaczało to w praktyce poddanie się dyktatowi trzech do jednego, co w
warunkach szerokiego poparcia dla PSL-u było nie do przyjęcia. W odpowiedzi
równie
mało realnie
zażądano 3/4 mandatów dla partii chłopskich, w tym niemal całości dla PSL-u
(było jeszcze SL). Spowodowało to zerwanie rozmów. Szybkie przeprowadzenie wyborów
było komunistom nie na rękę. Kryzys, bieda i zamęt wywoływany przez zbrojne podziemie
sprzyjały opozycji. Nie ulegało wątpliwości, że rządzi PPR i jej sojusznicyi ona też jest
odpowiedzialna za taki stan rzeczy. W ramach dążności do odsunięcia wyborów
wydźwignięta została zatem koncepcja referendum ludowego, zwłaszcza że w 1946 r.
upływał 25-letni okres, po którym zakładano rewizję konstytucji marcowej 1921 r.
Zła sytuacja w kraju wyraźnie sprzyjała PSL. PPR podjęła co prawda szereg działań
osłabiających jego pozycję: o współpracę z podziemiem oskarżono niektórych działaczy,
rozwiązywano zarządy terenowe, utrudniano kolportaż prasy, rozwinięto antypeeselowską
kampanię propagandową. Nie było to trudne, gdyż komuniści bezpośrednio kontrolowali
aparat bezpieczeństwa. Jego struktury często stosowały nacisk i prowokację wobec legalnej
opozycji. Uciekano się nawet do aktów terroru
sfingowanych zamachów "reakcyjnego
podziemia". Najpoważniejszą przesłanką przemawiającą przeciw "stronnictwom
demokratycznym" była fatalna sytuacja gospodarcza. Dlatego też na krótko przed referendum
znacznie przyspieszono dystrybucję darów z UNRRA. Ogromny wydźwięk propagandowy
miało ogłoszenie zniesienia dostaw przymusowych na wsi. Był to akt polityczny obliczony na
wzrost poparcia dla lewicy, gdyż w istocie sytuacja nie uprawniała do takiej koncesji.
Termin referendum określono na 30 czerwca 1946 r., zaś jego pytania dotyczyły: zniesienia
Senatu, utrwalenia ustroju zaprowadzonego przez reformę rolną i nacjonalizację przemysłu
oraz poparcia dla kształtu terytorialnego Polski z granicami na Bałtyku, Odrze i Nysie.
Zgodnie z wezwaniem "stronnictw demokratycznych" na wszystkie te kwestie wyborcy winni
odpowiedzieć "tak" (3 x tak). Podziemie wzywało do negacji, drogą trzykrotnego "nie"
(3 x nie). Bardziej złożone było stanowisko PSL. W sprawie dwóch ostatnich pytań
stanowisko Stronnictwa było jednoznacznie popierające
tak! Trudno byłoby zresztą
zanegować nabytki terytorialne, bądź też (ugrupowaniu chłopskiemu) reformę rolną. W
istocie rzeczy ludowcy, zgodnie ze swoją tradycją, byli również za zniesieniem Senatu,
trzykrotne tak "rozmyłoby ich" jako opozycję wśród bloku komunistycznego. Zdaniem
Stanisława Mikołajczyka należało zatem odpowiedzieć "nie", co po podliczeniu wyników
określiłoby siłę całej opozycji, w tym oczywiście PSL. W świetle oficjalnych danych
referendum przyniosło porażkę PSL z wynikiem 65% "tak" na pierwsze pytanie (sprawa
Senatu), 77% "tak" na drugie (potwierdzenie ustroju) i 91% "tak" na trzecie (akceptacja
granicy).
Powątpiewać należy w uczciwy sukces komunistów, choć skalę manipulacji trudno
kompetentnie ocenić. PPR jako siła faktycznie rządząca kontrolowała całość referendum, a w
komisjach wyborczych zasiadali głównie jej członkowie. Wyniki fałszowano zatem zarówno
na najniższym, jak i na najwyższym szczeblu. PSL wyniki oprotestowała zarówno wobec
władz polskich, jak i wobec aliantów, niczego to jednak nie zmieniło.
Oficjalnie ogłoszone rezultaty referendum zdemobilizowały antykomunistyczną opozycję. W
połowie 1946 r. znacząco zmalała aktywność zbrojnego podziemia. W lipcu działająca
wewnątrz Stronnictwa Pracy grupa "Zryw" zorientowana na współpracę z komunistami
ustanowiła kontrolę nad stronnictwem. Popiel i jego zwolennicy usiłowali co prawda powołać
zupełnie nowe
Chrześcijańskie Stronnictwo Pracy, na co posiadali wsparcie Kościoła,
władze jednak nie zezwoliły na jego legalizację. W tej sytuacji dawne władze SP opuściły
KRN, a kierowanie reszt-kami stronnictwa przejęli całkowicie "zrywowcy". Stopniowo
zmniejszała się zarówno baza oparcia, jak i liczebność PSL. Umacniała się natomiast pozycja
PPR, która u schyłku 1946 r. liczyła 550 tys. członków. Wspierał ją liczący 160 tys. członków
Związek Walki Młodych, pełniący rolę młodzieżowej przybudówki partii komunistycznej.
Wyraźne stawały się rozdźwięki wewnątrz PSL, gdzie zaktywizowała się grupa działaczy
wywodzących się z SL "Roch", m.in. Czesław Wycech, Józef Niećko, Władysław Kiernik.
Uważali oni, iż należy podjąć negocjacje z komunistami dla zapewnienia sobie przynajmniej
czterdziestu procent mandatów w przyszłym Sejmie, PPR skłonna była jednakże do
kompromisu oscylującego wokół jednej czwartej. Mikołajczyk był jednakże nieprzejednany,
toteż sprawa upadła, a po przegranych wyborach do Sejmu w styczniu 1947 r. grupa Wycecha
i Kiernika wszczęła w PSL walkę wewnętrzną, która poważnie osłabiła partię.
W niektórych ocenach Mikołajczyk, choć polityk znaczącego formatu, był typem autokraty,
co nie sprzyjało porozumieniu z nim. Już wcześniej z PSL wystąpiła niewielka grupa

"Nowe Wyzwolenie", która w wyborach sejmowych startowała osobno. Daleko poważniejszy
był jednakże spór wszczęty przez frakcję Wycecha i innych, gdyż działacze ci od dawna
cieszyli się w PSL wielkim autorytetem. PSL nie sprzyjała również narastająca atmosfera
"zimnej wojny". W natarczywej propagandzie Stanisław Mikołajczyk utożsamiany był ze
zbrojnym podziemiem i ... z "burzycielami światowego pokoju". Mało kto chciał przecież III
wojny światowej, a konfrontacja sił politycznych, nawet w imię demokracji i suwerenności,
też nie tak wielu odpowiadała. Z upływem czasu komuniści mieli za sobą coraz więcej
sukcesów ekonomicznych. Potrafili umiejętnie odwoływać się do społeczeństwa i
mobilizować je. W swojej propagandzie walkę polityczną stawiali daleko za odbudową kraju.
Wyglądało na to, iż władzę w rzeczywistości już posiadają, a kwestią pozostaje jedynie
wydobycie kraju ze zniszczeń wojennych. Wielkie akcje na rzecz powszechnej odbudowy
inicjowane przez "blok demokratyczny" z PPR na czele spotykały się z poparciem. Sytuacja
w kraju była na tyle dobra, że wzbudzało to uznanie dla dokonań lewicy, i na tyle krucha, by
oddalić myśl o konfrontacji zdolnej do unicestwienia tego, co już osiągnięto.
Wbrew zapewnieniom, w ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego 1947 r.
poczyniono szereg zmian mających wspomóc lewicę. Liście "bloku demokratycznego"
przyznano wszędzie nr 3, PSL-owi zaś różną numerację w różnych okręgach, co znacznie
utrudniało działania propagandowe. Dla pozostającego pod kontrolą komunistów wojska
stworzono odrębne okręgi wyborcze, czego przed wojną nie praktykowano. Stanowiący
również elektorat lewicy mieszkańcy "ziem odzyskanych" otrzymali o jedną trzecią
mandatów więcej aniżeli w innych częściach kraju. Decyzją administracyjną około pół
miliona osób oskarżonych o współpracę z podziemiem pozbawiono praw wyborczych. Pod
tym samym pretekstem w dziesięciu okręgach unieważniono karty wyborcze PSL. Podobnie
jak podczas referendum, wielką rolę w wyborach do Sejmu Ustawodawczego oraz w sukcesie
lewicy odegrała obecność wojskowych grup zabezpieczenia i propagandy. Wzmożono
również wymierzone w opozycję represje aparatu bezpieczeństwa. Nic zatem dziwnego, że w
wyniku wyborów z 19 stycznia 1947 r. na 444 mandaty do Sejmu Ustawodawczego "blok
demokratyczny" z PPR uzyskał aż 380 (116 - PPS, 114 - PPR, SL - 109, SD - 41). PSL
otrzymało zaledwie 28 mandatów. Resztę miejsc obsadziło SP, PSL "Nowe Wyzwolenie",
grupa katolicko-społeczna i bezpartyjni. Wiele wskazuje, iż podobnie jak podczas referendum
komuniści wyniki częściowo sfałszowali. Trudno jednakże przyjąć stanowisko Mikołajczyka,
iż jego partia zdobyła de facto trzy czwarte mandatów. Podobnie jak po referendum prezes
PSL złożył protest w ambasadach Wielkiej Trójki, co jednakże nie przyniosło żadnych
konsekwencji. Amerykański sekretarz stanu George Marshall stwierdził co prawda, że
wybory nie odpowiadały wcześniejszym ustaleniom mocarstw, nie pociągnęło to jednakże za
sobą jakichkolwiek sankcji, a Polska i tak otrzymała zaproszenie na konferencję paryską w
sprawie amerykańskiej pomocy dla Europy w ramach planu Marshalla). Tym samym wybory
usankcjonowały prawo silniejszego, umożliwiając komunistom ustanowienie pełnej
dominacji w rysującym się układzie politycznym w Polsce.
Tak oto charakteryzował wybory 1947 r. p.o. Delegata Rządu w ostatniej Radzie Jedności
Narodowej, a później poseł na Sejm z ramienia PSL
Stefan Korboński:
"W roku 1947 skończyła się katastrofą na skalę narodową próba odzyskania niepodległości
przy pomocy wolnych wyborów, na które tak liczyła RJN, pobierając swe uchwały z 22
lutego 1945 i rozwiązując się 1 lipca 1945 roku. Odbyły się one 19 stycznia 1947 roku i
poprzedził je niebywały terror, który wyraził się przede wszystkim w zamordowaniu przez
bezpiekę 118 działaczy terenowych PSL, których nazwiska zostały podane do wiadomości
ambasadorów brytyjskiego, amerykańskiego i sowieckiego w Warszawie w memorandach
PSL z 18 grudnia 1946 i 18 stycznia 1947 roku. W czasie kampanii wyborczej około 100 000
członków PSL przeszło przez areszty i przesłuchania trwające od paru dni do paru tygodni. W
więzieniu znalazło się 147 kandydatów PSL na posłów, w tym 15 z listy państwowej, 1962
działaczy terenowych, a także wszyscy delegowani przez PSL na mężów zaufania w
komisjach wyborczych w ogólnej liczbie 5227 osób. Bezpieka przeprowadziła w lokalach
PSL 327 rewizji, przy czym w 48 wypadkach podrzuciła broń. Zakazano działalności PSL w
29 powiatach, zaś w 10 okręgach wyborczych, wybierających łącznie 76 posłów, listy
kandydatów na posłów PSL zostały unieważnione. W czasie samych wyborów popeł- niono
50 różnego rodzaj fałszerstw wyborczych, przedstawionych w 52 protestach wyborczych
obejmujących wszystkie okręgi i w jednym generalnym proteście obejmującym cały kraj,
wniesionych przez PSL do Sądu Najwyższego, który żadnego z nich w ogóle nie rozpatrzył."
Cyt. za: S. Korboński, Polskie państwo podziemne, Bydgoszcz, b. r. wyd.
Już u schyłku wojny komunistyczna przyszłość Jugosławii i Albanii była sprawą przesądzoną.
Układ sił był tam jednoznaczny, a komuniści nie musieli wchodzić w jakiekolwiek koalicje
czy też przejmować się fasadami demokracji. Aż do lutego 1948 r. demokratyczny system
zachowała Czechosłowacja. Nieco wcześniej komunistyczne przewroty dokonały się w
Bułgarii, Rumunii i na Węgrzech.
Aż do połowy 1945 r. komuniści bułgarscy z BPR nie posiadali wszechwładnej pozycji.
Wewnątrz rządzącego od czasu przewrotu z września 1944 r. Frontu Ojczyźnianego poważne
wpływy posiadali ludowcy z Bułgarskiego Ludowego Związku Chłopskiego (BZNS),
socjaldemokraci z BRSDP i inteligencja z organizacji "Zweno". BZNS był co prawda rozbity
na dwa skrzydła i krótko przed powstaniem wrześniowym wsparł utworzenie koalicyjnego,
antykomunistycznego rządu (tzw. gabinetu Konstantyna Murawiewa). Po powrocie z
emigracji przywódcy BZNS Georgi Dymitrowa
Gemeto, partia ta stała się wyraźnie
opozycyjną wobec rosnących wpływów komunistów. Wskutek ich manipulacji i oskarżeń
Gemetodość szybko usunięto z przewodnictwa i zmuszono do ponownej ucieczki za granicę.
Na czele BZNS stanął Nikoła Petkow, który starał się kontynuować linię poprzednika. Było to
jednakże niewykonalne, gdyż komuniści poprzez swoje wpływy w BZNS rozsadzali partię od
wewnątrz. Stopniowo traciła ona swoje znaczenie, zwłaszcza gdy kierownictwo nad nią
przejęła prokomunistyczna grupa Aleksandra Obbowa. W podobny sposób komuniści rozbili
socjaldemokratyczną BRSDP, która również podzieliła się na dwa skrzydła. Przywódcą
socjaldemokratów został skłonny do porozumienia z BPR Kosta Lulczew, a lidera partyjnej
prawicy, Krystiu Pastuchowa, po prostu aresztowano.
Komunistycznym poczynaniom w Bułgarii sprzyjała atmosfera rewanżu i terroru wobec
przedstawicieli obalonego reżimu monarchistycznego. Był on bardzo niepopularny i zapisał
się represjami, zwłaszcza na wsi. W monarchii upatrywano źródła wszelkich niepowodzeń,
zarówno gospodarczych jak i politycznych. Represje wymierzone w związanych z obalonym
systemem zyskały sobie poparcie wielu kręgów społeczeństwa. Komuniści kierowali zresztą
resortem spraw wewnętrznych i to oni wskazywali osoby godne ukarania. W sumie zgładzono
kilka tysięcy osób oskarżonych o "wspieranie faszyzmu", w tym trzech regentów: Bogdana
Fiłowa, Nikołę Michowa i księcia Kiryła, dwóch premierów, 24 ministrów i 68
deputowanych. W niewielkiej Bułgarii oznaczało to likwidację części elity politycznej i
zastraszenie pozostałych. Nominalnie kraj ten nadal pozostawał monarchią, z małoletnim
królem Symeonem II. Jego poprzedni regenci zostali jednak rozstrzelani, a na ich miejsce
wyznaczono nowych.
Dążąc do przejęcia pełni władzy, komuniści rozpisali wybory na sierpień 1945 r. Ich
ordynacja przewidywała jedną listę
Frontu Ojczyźnianego, na co oczywiście nie chciała
zgodzić się opozycja. Rozbicie wewnątrz ugrupowań mogących konkurować z BPR
powodowało jednak, iż żądanie to odrzucono. Na nic zdały się interwencje przedstawicieli
mocarstw zachodnich zasiadających w Sojuszniczej Radzie Kontroli. Wybory co prawda
przesunięto na listopad 1945 r., ale wystąpił w nich jedynie Front Ojczyźniany. Ogłoszony
przez opozycję bojkot nie zdał się na nic. Jedyne ugrupowanie odniosło ewidentne
zwycięstwo. Na czele nowego rządu stanął słynny przywódca komunistów bułgarskich oraz
ostatni przewodniczący III Międzynarodówki
Georgi Dymitrow.
Otwarcie licząca na zachodnią interwencję opozycja bułgarska zrezygnowała nieco później z
wymuszonych na komunistach dwóch miejsc dla siebie w nowym rządzie. Była to zresztą
ostatnia rzecz, którą Zachód mógł dla Bułgarów uczynić. We wrześniu 1946 r. referendum
zniosło monarchię, a na jej miejsce proklamowano Bułgarską Republikę Ludową. Miesiąc
później przeprowadzono nowe wybory, w których tym razem startowała opozycja; przyniosły
one ponowne zwycięstwo Frontu Ojczyźnianego. Przedstawiciele opozycji zdobyli co prawda
ponad jedną czwartą część mandatów (głównie ludowy BZNS), ale wobec rozwijanego przez
komunistów terroru dni ich obecności w parlamencie były policzone.
Proces transformacji systemowej i ustrojowej był już wówczas w Bułgarii mocno
zaawansowany, a rozbita opozycja nie miała wiele do powiedzenia. W marcu 1946 r.
uchwalono ustawę o reformie rolnej, a niedługo potem przystąpiono do kolektywizacji wsi. W
końcu grudnia 1947 r. znacjonalizowano przemysł i banki. Jednocześnie likwidowano
opozycję. Już w 1946 r. "wyczyszczono" armię, gdzie dopatrzono się oficerskiego spisku. W
połowie 1947 r. pozbyto się głośnych oponentów z BZNS z Petkowem na czele, którego
rozstrzelano, a samą partię zdelegalizowano. Rok później przyszła kolej na
socjaldemokratów, których przywódcę, Lulczewa, aresztowano, a resztki partii połączono z
BPR (sierpień 1948 r.).
W zbliżony sposób przejęto władzę w Rumunii, gdzie podyktowany przez komunistów skład
rządu po pewnych korektach na rzecz opozycji zyskał uznanie mocarstw. Nastroje społeczne
wybitnie sprzyjały komunistom, do czego przyczyniło się przeprowadzenie reformy rolnej, a
także odzyskanie Siedmiogrodu, utraconego w 1940 r. na mocy arbitrażu wiedeńskiego
(marzec 1945 r.). Rumunia nie odzyskała natomiast Besarabii i Bukowiny, utraconych na
rzecz ZSRR oraz Południowej Dobrudży, oddanej w 1940 r. Bułgarom. Oznaczało to
zmniejszenie jej obszaru w stosunku do 1919 r. o jedną piątą. Chociaż nadal obowiązywała
demokratyczna konstytucja z 1923 r., przywrócona jeszcze przez rząd gen. Constantine
Sanatescu (Karol II zawiesił ją w 1938 r.), komuniści z Gheorghe Gheorghiu-Dejem na czele
poczynali sobie według uznania. Ich partia była już wówczas ogromną siłą, a jej liczebność w
ciągu roku, od września 1944 r., wzrosła z 2 tys. do 800 tys. członków.
Przygotowując grunt dla sukcesu wyborczego, partia komunistyczna rozwinęła na wielką
skalę rozliczenia z przestępcami wojennymi. Było ich w istocie wielu, a obciążały ich
rozliczne zbrodnie, w tym na ludności żydowskiej. Problemem tym manipulowano jednak dla
własnych celów politycznych. Stąd też wiele oskarżeń objęło działaczy opozycyjnych. W
maju 1946 r. z inspiracji komunistów utworzony został Blok Demokratyczny, do którego
pozyskano znaczną część socjalistów, tzw. Front Rolników, liberałów z Gheorghe Tatarascu
na czele i in.
Wybory z listopada 1946 r. przebiegały w atmosferze zastraszania, a ich wyniki były
niewiarygodne. Wobec katastrofalnej sytuacji gospodarczej Rumunii
galopującej inflacji,
suszy i katastrofalnego zubożenia wsi
druzgocący sukces komunistów i ich sojuszników był
mało prawdopodobny, niezależnie od poczynionych przygotowań. Na czele nowego rządu
stanął ponownie Petru Groza, a jego zastępcą został liberał Tatarascu. Oznaczało to dalszą
monopolizację władzy w rękach komunistów, którzy, po podpisaniu w lutym 1947 r. układu
pokojowego z aliantami, nie musieli przejmować się naciskami Zachodu. W szybkim tempie
państwo ustanawiało kontrolę nad życiem gospodarczym, eliminując wpływy kapitału
prywatnego. Równolegle rozprawiano się z opozycją. W połowie 1947 r. rozwiązano partię
narodowo-chłopską (caranistów), a jej przywódców, w tym Juliu Maniu, aresztowano.
Niedługo potem rozpędzono liberałów Gheorghe Bratianu, a z rządu pozbyto się liberalnej
grupy Tatarascu. Nie inaczej komuniści potraktowali współpracujących z nimi "niezależnych
socjalistów". W końcu grudnia 1947 r. do abdykacji skłoniono króla Michała, a Rumunię
ogłoszono republiką ludową.
W końcu 1946 r. sytuacja gospodarcza Węgier ustabilizowała się. Po tragicznym kryzysie z
lat 1945
1946 produkcja stopniowo poprawiała się, osiągając z początkiem 1947 r. poziom
przedwojenny. Sprzyjała temu drastyczna reforma walutowa z sierpnia 1946 r. Kończyła ona
największą zapewne hiperinflację w dziejach świata. Zaprowadzonego wówczas forinta
wymieniano na 400 kwadrylionów dawnych pengipcu ceny podwyższano co
tydzień trzy tysiące razy! Wielki sukces Niezależnej Partii Drobnych Rolników na Węgrzech
w wyborach z listopada 1945 r. stanowił ewenement na tle krajów Europy Środkowej i
Wschodniej. Siły demokratyczne nie potrafiły go jednakże wykorzystać, gdyż kluczowe
resorty, w tym spraw wewnętrznych, pozostawiono w rękach komunistów. Węgry znajdowały
się w radzieckiej strefie wpływów i alianci zachodni nie mieli tam wiele do powiedzenia. O
większości spraw decydowali Rosjanie, wyraźnie wspierający komunistów kierowanych
przez Matyasa Rakosiego. Ich pozycję wzmacniał fakt, iż Węgry były nadal okupowane, a
układ pokojowy zawarto dopiero w lutym 1947 r. W innych warunkach przeszło połowa
głosów, które uzyskali Drobni Rolnicy, z pewnością wystarczyłaby do ustanowienia kontroli
nad państwem; na Węgrzech było to za mało. Mimo że partia komunistyczna była
zróżnicowana wewnętrznie (z podziałem na przybyłych z ZSRR
Rakosi i Erni


"krajowców"
Lszló Rajk), na zewnątrz działała jednolicie i coraz sprawniej. Poprzez
kontrolowane MSW stale wysuwano oskarżenia, w tym nawet o próby zamachu stanu
przygotowywanego przez samych rządzących. Doprowadziło to do osłabienia wewnętrznego
Partii Drobnych Rolników oraz likwidacji jej prawego skrzydła. Poddaniu się naciskom
sprzyjał fakt, iż komuniści wstrzymali forowanie swojego programu reform. Taktykę, którą
prowadzili w walce o władzę Matyas Rakosi nazwał "taktyką salami", co określało sposób
postępowania raczej typowy dla pozostałych krajów bloku wschodniego. Ogólnie
sprowadzało się to do akceptacji zasad ustrojowych dla zamaskowania celów, rozbijania i
przejmowania struktur administracyjnych, infiltracji policji i wojska, ofensywy
propagandowej, czystek pod sfingowanymi zarzutami, skłócania grup społecznych i partii
politycznych lub ich podporządkowywania. Skutkiem tych zabiegów komuniści uzyskiwali
dogodną pozycję, a siły demokratyczne były rozbite na wiele ugrupowań, często
powaśnionych ze sobą. Nic zatem dziwnego, że w wyborach z sierpnia 1947 r. komuniści
uzyskali największą liczbę mandatów, co w porozumieniu ze sprzyjającymi im po
"zreformowaniu" Drobnymi Rolnikami (ich premier, Ferenc Nagy, został obalony, a sekretarz
generalny Bela Kovacs
aresztowany), socjaldemokratami i ludowcami pozwoliło stworzyć
nowy rząd koalicyjny. Koalicja ta miała jednak niewielką przewagę. Widać było jednakże
wyraźnie, że prawica nie zamierza się jednoczyć, nawet wobec oczywistego zagrożenia.
Wyraźnie antykomunistyczne stanowisko zachował Kościół, kierowany podówczas przez
prymasa Jozsefa Mindszentyłego. Nawet jemu nie udało się jednak zespolić skłóconej
opozycji. Utworzenie nowego rządu koalicyjnego miało ogromne znaczenie, gdyż komuniści
przeszli wkrótce do ofensywy i z początkiem 1948 r. przystąpili do pozbywania się
oponentów pod różnymi pretekstami. Wielu posłów aresztowano, innych "tylko" pozbawiono
mandatów. Działania te ułatwiała zresztą narastająca "zimna wojna". Jak się okazało, próby
jakiegokolwiek współdziałania z komunistami były ciężkim błędem politycznym, jedynie
słuszna była koncepcja Mindszentyłego, zakładająca blok konsekwentnie antykomunistyczny.
Sojusz polityczny z komunistami doprowadził bowiem do wewnętrznego rozbicia, a później
anihilacji sił demokratycznych.

Kraje "demokracji ludowej"
ich rozwój i funkcjonowanie

Zgodnie z oficjalną wykładnią aż do 1949 r., cechą właściwą rządzonych przez komunistów
krajów Europy Środkowej i Wschodniej była "demokracja ludowa". Pod pojęciem tym
rozumiano model państwa różniącego się zarówno od formy demokratycznej, w typie
istniejącej na Zachodzie, jak i od wzorca radzieckiego. Jednym z pomysłodawców
"demokracji ludowej" jako formy panowania "zastępczej dyktatury proletariatu w danej
sytuacji historycznej" i poprzedzającej państwo socjalistyczne był przewodniczący III
Międzynarodówki, Georgi Dymitrow. Demokracja ludowa nie była dyktaturą proletariatu,
toteż na krótko przed śmiercią Dymitrow zmuszony był porzucić swoje pomysły na rzecz
pełnej akceptacji modelu radzieckiego. Oficjalne odchodzenie od demokracji ludowej oraz
budowa socjalistycznego państwa oznaczały zarzucenie form właściwych "okresowi
przejściowemu", a tym samym likwidację resztek politycznej odrębności wewnątrz bloku.
Stąd też z budową socjalizmu wiązała się fala represji, które dotknęły nie tylko przeciwników
komunistycznej władzy, ale i oponentów wewnątrzpartyjnych. Wszelką inicjatywę oraz
wpływ na dokonujące się przeobrażenia utraciły wówczas nie tylko społeczeństwa Europy
Środkowej i Wschodniej, ale i tamtejsze elity władzy. Implantowany model był bowiem
czymś w rodzaju gotowej receptury, niemożliwy do skorygowania bez narażania się na
oskarżenie o próby jego storpedowania. Zamysłem Moskwy było bowiem stworzenie państw
identycznych lub bardzo podobnych do radzieckiego. Pomimo to miano "demokracji
ludowej", przydane krajom tej części Europy, w znacznej mierze przetrwało i potocznie
odnoszono je do państw bloku wschodniego (poza ZSRR) jeszcze w latach sześćdziesiątych.
Realizacja tego rodzaju zamierzeń dokonywała się zarówno poprzez polityczne naciski,
którym sprzyjała "zimna wojna", jak i utworzenie bloku wschodniego. Wielką rolę odegrały
dyspozycyjne kierownictwa partyjno-państwowe, wspomagane przez całą sieć radzieckich
doradców usadowionych w administracji, wojsku czy aparacie represji, nie tylko na szczeblu
centralnym, ale i prowincjonalnym. Decydującą rolę odegrała jednakże szeroka akceptacja
lub przynajmniej brak zdecydowanego sprzeciwu ze strony społeczeństw krajów bloku
wschodniego. Niewątpliwe sukcesy Związku Radzieckiego przyniosły mu bowiem szerokie
uznanie tak na Wschodzie, jak i na Zachodzie, sięgające niekiedy granic idealizacji.
Społecznymi kosztami budowy jego imperialnej potęgi nikt się specjalnie nie przejmował.
Niedawna wojna pokazała zresztą, jak monstrualne mogą być choćby koszta ustanowienia
pokoju. Związek Radziecki był niekwestionowanym wyzwolicielem, a sam Józef Stalin
"natchnieniem milionów", które o jego potwornych zbrodniach nic nie wiedziały lub nie
dawały im wiary.
Ogromną rolę w akceptacji stalinowskiego modelu państwa oraz "jedynie słusznej drogi"
odegrała inteligencja twórcza. Już w krajach Europy Zachodniej Związek Radziecki miał
dostatecznie wielu admiratorów, i to spośród czołowych twórców kultury. Wszelka utopia,
zwłaszcza pięknie zarysowana, zawsze zyskiwała licznych zwolenników. W krajach Europy
Środkowej i Wschodniej socjalistyczne państwo zyskało niemal absolutny wpływ na
twórców, nie bez ich dobrowolnej akceptacji. Entuzjazm i poparcie budziła nie tylko idea
budowy bezkonfliktowego społeczeństwa dobrobytu, ale przede wszystkim powszechnie
widoczne zainteresowanie władz twórczością artystyczną oraz nie znany wcześniej, szeroki
mecenat. Ci bowiem, którzy zaakceptowali tendencje i wzorce promowane przez
państwowych kreatorów socjalistycznej kultury, nie musieli, jak przed wojną, lękać się o
dzień jutrzejszy. Zyskiwali uznanie, oprawę propagandową, byli dobrze wynagradzani i
lokowani w panteonie; stawali się kastą społecznie uprzywilejowaną. Ci, którzy forowanych
wzorców akceptować nie zamierzali, skazani byli na zapomnienie i swoistą "śmierć za życia".
Dla większości inteligencji twórczej akceptacja nowego ustroju nie wiązała się bynajmniej z
"zaprzedaniem samego siebie", entuzjazm dla odbudowy i przemian był bowiem dość
powszechny. W makiawelicznej interpretacji można było zresztą skonstatować, iż w końcu
najwięksi artyści Renesansu tworzyli w warunkach nie bezinteresownego mecenatu, a papieże
ingerowali w ich dzieła, narzucając zmiany. Z punktu widzenia kultury problem polegał
jednakże na hermetycznych normach, które ogromnie ograniczały wszelki rozwój. Nawet
bowiem sławienie Stalina (chociaż w Polsce było to raczej rzadkie) wymagało zastosowania
odgórnie narzuconej formy wyrazu i nie mogło być czynione w sposób dowolny. Dlatego też
realny socjalizm niepomiernie ustępował radzieckiej awangardzie z lat dwudziestych, w
istocie przyczyniając się do regresu w kulturze.
Ustanowienie "demokracji ludowej" sankcjonowały nowe konstytucje w ogólnym zarysie
wzorowane na ustawie zasadniczej ZSRR z 1936 r. Konstytucję Albańskiej Republiki
Ludowej uchwalono w marcu 1946 r., Bułgarskiej Republiki Ludowej w grudniu 1947 r.,
Rumuńskiej Republiki Ludowej w kwietniu 1948 r., Republiki Czechosłowacji w maju
1948 r., Węgierskiej Republiki Ludowej w marcu 1949 r., Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej
w marcu 1952 r. Już nowe nazwy państw oddawały wewnętrzną formę sprawowania władzy,
tj. demokracji ludowej przyznającej "ludowi" teoretyczną władzę oraz kontrolę. W
odróżnieniu od późniejszych poprawek czy zmian, wczesne konstytucje nie gwarantowały
jeszcze pełni władzy partiom komunistycznym, chociaż w istocie stwarzały ku temu wszelkie
przesłanki. W większości przypadków konstytucje te sankcjonowały zmiany ustrojowe oraz
reformy, jakie dokonały się w trakcie tzw. rewolucji ludowych w latach 1944
1948. Pod
naciskiem Moskwy priorytetowym zadaniem politycznym stała się integracja różnych struktur
politycznych, a przede wszystkim ruchu robotniczego.
Tylko w Albanii i Jugosławii komuniści posiadali absolutny monopol na lewej stronie sceny
politycznej. W pozostałych krajach, obok partii komunistycznych, funkcjonowały liczące się
ugrupowania socjalistyczne i socjaldemokratyczne. Ich zjednoczenie przebiegało bardzo
różną drogą, zależnie od istniejących warunków. W lutym 1948 r. Komunistyczna Partia
Rumunii połączyła się z Rumuńską Partią Socjaldemokratyczną. Komuniści mieli
sześciokrotną przewagę liczebną nad socjaldemokratami, których wcześniej skłócili
wewnętrznie, toteż oni dyktowali warunki. Nowa organizacja przyjęła nazwę Rumuńskiej
Partii Robotniczej; na jej czele stanął komunistyczny przywódca, Gheorghiu
Dej. Jeszcze
słabsza była pozycja socjaldemokratów bułgarskich. Po rozbiciu ich ugrupowania oraz
aresztowaniu przywódców, część z nich w sierpniu 1948 r. zadeklarowała połączenie z
dominującą Bułgarską Partią Robotniczą (komuniści). W grudniu 1948 r. BPR (k)
przekształcona została w Bułgarską Partię Komunistyczną, na czele której aż do śmierci w
1949 r. stał Georgi Dymitrow, a później Wyłko Czerwenkow.
W oficjalnie proklamowany przez władze nurt realizmu socjalistycznego włączyli się niemal
wszyscy polscy twórcy, nie tylko młodzi, ale i takie sławy, jak Leopold Staff czy Julian
Tuwim. Większość z nich rzeczywiście identyfikowała się z systemem, który przyniósł im
mecenat państwa w nie znanych wcześniej rozmiarach. Nowe tendencje w kulturze
zainicjowało przemówienie Bolesława Bieruta z listopada 1947 r. na otwarciu wrocławskiej
rozgłośni radiowej, chociaż już wcześniej organa kierownicze PPR przygotowały koncepcję
włączenia twórców w program budowy "nowego człowieka". Stosunkowo szybko narzucono
nowy kurs filmowi i już w grudniu 1947 r. wszedł na ekrany pierwszy polski film
socrealistyczny Jasne łany (reż. E. Cękalski).
W 1949 r. przemiany w kulturze weszły w fazę decydującą. Życie kulturalne uległo
centralizacji, z rozmaitymi centralnymi komisjami, od których zależało finansowanie
przedsięwzięć. Upaństwowiono wydawnictwa oraz teatry. Nośnikiem odgórnych idei do
środowisk twórczych stały się rozmaite zjazdy, m. in. literatów w Szczecinie (styczeń 1949),
czy filmowców w Wiśle (listopad 1949). Oczywiście bez zgody twórców dekretowanie
takiego kursu nie miało wielkiego sensu, ale na fali szerokiego entuzjazmu, związanego z
odbudową państwa i zapowiedziami lepszej przyszłości, władze taki kredyt zaufania
otrzymały. Niezależnie od tego, że wielu twórców wycofało się później z udzielonego
systemowi wsparcia, ich ówczesne szczere zaangażowanie jest niezaprzeczalnym faktem.
Takie oto uwagi o kryteriach rządzących nową poezją publikował wtedy wybitny poeta,
późniejszy autor słynnego Poematu dla dorosłych,a w końcu przeciwnik systemu, Adam
Ważyk (1905
1982):
"Mówiąc o dominacji współczesnej tematyki, właściwie trzeba to trochę inaczej
sformułować; zwłaszcza w poezji, która ma charakter liryczny. W istocie dominują idee
socjalizmu, proletariackiego internacjonalizmu, walki o pokój przeciwko zamysłom
imperialistów amerykańskich.
Opanowanie naszej poezji przez te idee nie odbyło się trybem żywiołowym. Decydującym
momentem była burzliwa dyskusja o poezji przed dwoma laty, która oczyściła teren. Cenne
ideologicznie utwory pojawiały się i przedtem, ale atmosfera życia literackiego hamowała
rozwój poezji socjalistycznej. W atmosferze tej panował silny nacisk gomółkowszczyzny,
której głównym, choć nie jedynym wykładnikiem był burżuazyjny estetyzm. Burżuazyjny
estetyzm z formalistycznymi odmianami osłaniał dwuznaczne idee burżuazyjnego
humanitaryzmu i podstawiał je na miejsce właściwych idei. Zwalczanie gomółkowszczyzny i
rozbicie burżuazyjnego estetyzmu w poezji dało ten wynik, że zapanowały w niej właściwe
idee, że zmieniły się zainteresowania, ambicje poetyckie, że powiało w niej socjalizmem.
Głównie szło o to, aby budowa podstaw socjalizmu w naszym kraju znalazła w poezji
szerokie, wielostronne odbicie.
(...) W tym samym czasie, dwa lata temu, w nauce marksistowskiej nastąpiło historyczne
wydarzenie, nauka została wzbogacona pracami Stalina na temat językoznawstwa.
(...) Kiedy będziemy mówili o liryce tzw. sfery osobistej, burżuazyjny estetyzm po cichu
zacznie przemycać teorię jednolitego potoku. Kiedy będziemy mówili o przyrodzie, zechce
nam podrzucić Leśmiana.
(...) Dla realizmu socjalistycznego w naszej poezji wielkie znaczenie ma dziedzictwo
realizmu renesansowego, oświeceniowego i romantycznego; wydaje mi się, żekrytyczne
ujęcie tego dziedzictwa stanowić powinno podstawę naszej narodowej tradycji w poezji. Nie
możemy czekać, aż badacze literatury zanalizują nam cechy tych realizmów, bo właściwie
zanalizować można je dopiero w świetle naszej, socjalistycznej praktyki".
? Oba przytoczone teksty skłaniają do głębokiego zastanowienia nad motywami, jakimi
kierowali się często najwybitniejsi twórcy z krajów komunistycznych w okresie stalinizmu.
Sprowadzanie ich ówczesnej aktywności do rangi wstydliwego schorzenia z dzieciństwa czy
też "puszczanie w niepamięć" w związku z jakąś późniejszą autorehabilitacją z pewnością nie
jest właściwe i nie służy poznaniu.
Cyt. za: A. Roman, Paranoja
zapis choroby, Warszawa 1990; tekst wiersza z: Wypisy z
literatury polskiej XIX
XX w., Moskwa 1954.
Daleko silniejsza była pozycja Węgierskiej Partii Socjaldemokratycznej, która aż do
1944 r. zachowała zdolność legalnego działania. W chwili jednoczenia z KP Węgier w
czerwcu 1948 r. w postać Węgierskiej Partii Pracujących liczebność socjaldemokratów była
już jednak mniejsza aniżeli komunistów. Na czele WPP stanął dotychczasowy przywódca
komunistów, Matyas Rakosi.
Najsilniejszą pozycję posiadali komuniści na terenie Czechosłowacji. Ich liczebność
znacznie wzrosła po "zwycięskim lutym" 1948 r. i trzykrotnie przekraczała liczbę
socjaldemokratów. W czerwcu 1948 r. oba nurty zjednoczyły się, a nowa partia zachowała
zarówno swoją nazwę
KP Czech, jak i przywódcę
Klementa Gottwalda. We wrześniu
tegoż roku doszło do połączenia z KP Słowacji, w postać KP Czechosłowacji.
W Polsce zarówno Polska Partia Robotnicza, jak i Polska Partia Socjalistyczna stały się
partiami masowymi, przy czym w połowie 1948 r. PPR liczbą członków górowała nad PPS
(1 mln : 600 tys.). Ta ostatnia traciła popularność na rzecz PPR wskutek swojej
prokomunistycznej orientacji i coraz mniej wyrazistej pozycji na polskiej scenie politycznej.
Wskutek czystek z szeregów PPS usunięto członków, którzy mogliby oponować wobec
projektowanego połączenia z komunistami. Obie partie miały już wówczas zbliżony procent
poparcia ze strony robotników; PPR posiadała więcej zwolenników na wsi, PPS natomiast
wśród inteligencji i drobnomieszczaństwa. Wobec ścierania się różnych tendencji i stanowisk
zjednoczenie obu partii nie było sprawą prostą. Ostatecznie sukces odnieśli komuniści, choć
nie można powiedzieć, że był on równie łatwy jak w innych krajach i pozbawiony
kompromisów. PPS, chociaż zmuszona do wyrzeczenia się ogromnej części swojego dorobku,
nadal dysponowała znaczącym potencjałem intelektualnym, z którym należało się liczyć. To,
że proces późniejszej stalinizacji nie przebiegał w Polsce tak ostro, jak w pozostałych krajach,
zawdzięczać można nie tylko polskiej specyfice oraz tradycji, ale i umiarkowaniu,
wyrastającemu ze znaczącej grupy PPS-owców, wewnątrz utworzonej w grudniu 1948 r.
Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Tendencje zjednoczeniowe przejawiały się również na innych płaszczyznach życia
politycznego. Wszędzie unifikowano ruch związkowy, organizacje młodzieżowe, a nawet
ugrupowania sojusznicze. W Polsce, w listopadzie 1949 r., ze strukturami Stronnictwa
Ludowego połączono resztki niegdyś mikołajczykowskiego PSL w postać Zjednoczonego
Stronnictwa Ludowego. Rok później pozostałości Stronnictwa Pracy weszły w skład
Stronnictwa Demokratycznego.
We wszystkich krajach bloku wschodniego formalną platformę współdziałania różnych
struktur politycznych stanowiły tzw. fronty narodowe (w Polsce
od 1952 r. Front
Narodowy, a po 1956 r.
Front Jedności Narodu). W praktyce fronty były jedynie fasadą,
wątpliwie kryjącą monopartyjną dyktaturę. Również ugrupowania sojusznicze nie miały wiele
do powiedzenia, a często nie posiadały nawet własnych programów, zadowalając się
uzupełnianiem tego, co oferowali komuniści.
Ogromną rolę w życiu politycznym odgrywał aparat represji, głównie policji politycznej. Jego
struktury istniały również w armii, ze względu na obecność kadry związanej z poprzednim
ustrojem. Ideałem nie było bowiem "wojsko", lecz "komuniści w mundurach", a takie zmiany
nie były możliwe w krótkim czasie. Istniał wyraźny rozdział organizacyjny pomiędzy pionem
"bezpieczeństwa publicznego", tj. policją polityczną, a zwykłymi siłami policyjnymi.
Wzorem radzieckim bezpieczeństwo dysponowało własnymi siłami wojskowymi, tak jak
NKWD. W Polsce był to Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego wykorzystywany do
zwalczania ugrupowań zbrojnego podziemia. Struktury tajnej policji penetrowały wszystkie
dziedziny życia, a półoficjalnie działały nawet w zakładach pracy. Bezpieczeństwo
inwigilowało również samą partię komunistyczną, likwidując wszelkie próby odstępstw od
oficjalnie zakreślonej linii. Przede wszystkim jednak ofiarą represji padały setki tysięcy
zwykłych ludzi, najczęściej pod wyolbrzymionymi lub wręcz wymyślonymi zarzutami.
Oficjalnie funkcjonowała bowiem stalinowska doktryna o zaostrzaniu się walki klasowej w
miarę budowania podstaw socjalizmu. Wbrew faktom uważano, że przeciwnicy imają się
coraz bardziej perfidnych metod w szkodzeniu socjalistycznemu państwu. Wymiarów obsesji
sięgało szukanie wrogów klasowych i szpiegów Zachodu. Przesłanki ku takiemu
rozumowaniu wyrastały co prawda z realiów krwawej walki o władzę w latach 1944

1948, a
także rzeczywistej infiltracji rozmaitych służb wywiadowczych. Rozmiary przeciwdziałania
sięgały jednakże pogranicza absurdu i obsesji. Utrzymywanie napięcia i szpiegomania
pozwalały komunistom na stałe dyscyplinowanie społeczeństwa i jego mobilizację wokół
programu partii. Stopień represyjności systemów był różny, zależnie od kraju bloku
wschodniego. Polska jednak nie należała do tych, gdzie ferowano w wielkiej skali szczególnie
drakońskie wyroki, co nie znaczy oczywiście, że były one łagodne. Zresztą dane z zakresu
represyjności są nadal weryfikowane i nie ma jasności nawet w kwestii wyroków śmierci. Z
pewnością liczba orzeczonych sankcji była ogromna, a zarzuty tylko w niewielkim stopniu
można by dziś uznać za typowo polityczne.
Szczególne nasilenie represji nastąpiło w okresie wzrostu napięcia międzynarodowego oraz
zintensyfikowanych przemian gospodarczych, tj. uprzemysłowienia i kolektywizacji. Objęły
one nie tylko bardzo wielu rządzonych, pośród których doszukiwano się wrogów, ale i
znaczną grupę rządzących, pomówionych o rozmaite odchylenia od oficjalnej linii. Dyskusja
wewnątrzpartyjna nie należała wówczas do bezpiecznych, a odwoływanie się do
jakiejkolwiek specyfiki narodowej pociągało za sobą zakwalifikowanie do tzw. prawicowych
nacjonalistów. Było już nieźle, jeżeli udawało się z tego ujść z życiem.
Już u schyłku 1948 r. w Albanii potępiono za "titoizm" rywala Hoxhy
Koci Xoxe, którego
później zgładzono. W czerwcu 1949 r. represje dotknęły część osób z kierownictwa
węgierskiego, z ministrem spraw zagranicznych Laszlo Rajkiem na czele. On i jego
towarzysze pod wpływem tortur przyznali się do szpiegostwa i zostali straceni. Pół roku
później odbył się w Sofii zakończony podobnym rezultatem proces Trajczo Kostowa,
uznawanego dotąd za następcę Dymitrowa. Miał on być rzekomym agentem wywiadu
brytyjskiego. W tym samym czasie w Czechosłowacji jeden z członków tamtejszego
kierownictwa, Rudolf Slansky, zainicjował poszukiwanie wrogów pośród współdziałających
do niedawna z komunistami działaczy partii lewicowych. Wielu z nich skazano na śmierć.
Zajęto się również "słowackimi nacjonalistami", w tym późniejszym przywódcą KP Czecho-
słowacji, Gustavem Husakiem. Większość represji stanowiła pokłosie konfliktu z Jugosławią,
choć "realne winy" dotyczyły bardziej podobieństwa linii aniżeli rzeczywistych kontaktów z
Tito. W końcu 1952 r. na ławę oskarżonych trafił sam Slansky, co zresztą w systemie
radzieckim bynajmniej nie dziwiło. On i jego współ- pracownicy mieli ponoć współdziałać z
syjonistami. Slansky`ego i jedenastu innych oskarżonych skazano na śmierć i stracono.
Już wówczas, obok zarzutów współpracy z Zachodem, pojawiły się pomówienia o udział w
"syjonistycznym spisku". Sygnał do antyżydowskich represji dał zresztą sam Stalin. Jak wielu
Gruzinów, wyraźnie nie lubił Żydów i nie omieszkał nawet swojej synowej, Żydówki,
wsadzić do obozu koncentracyjnego. Do wnuka mawiał pieszczotliwie "Ty mały Żydziaku..."
Swoje represje antyżydowskie zainicjował u schyłku lat czterdziestych, a w ramach czystek
wyekspediował do łagrów żony Michaiła Kalinina i Wiaczesława Mołotowa (też Żydówki).
Sygnałem do generalnej rozprawy była tzw. sprawa kremlowskich lekarzy-trucicieli. Akcję
przerwała choroba i śmierć Stalina, a swoiste curiosum stanowił fakt, że odpowiedzialni za
opiekę nad wodzem przesiadywali w więzieniach...
W ramach antysemickich czystek w Rumunii w 1952 r. pozbyto się z kierownictwa
założycielki KP Rumunii
Anny Pauker. Innych, w tym znanego działacza i intelektualistę
Lucretiu Patrascanu, oskarżono o titoizm lub odchylenia prawicowe (1954 r.). Przeszło 40 tys.
Żydów i 150 tys. Turków zmuszono do wyemigrowania z Bułgarii.
W Polsce doszukiwano się głównie "nacjonalistów". W połowie 1948 r. Władysław Gomułka
zmuszony był zrezygnować z funkcji sekretarza generalnego PPR, do czego przyczyniła się
prezentowana przez niego linia przemian, uwzględniająca narodową tradycję. Zastąpił go
Bolesław Bierut, zdeklarowany rzecznik kopiowania radzieckich wzorców. Pozbawiony
wpływu na to, co działo się w partii, Gomułka był uważnie obserwowany. Jego aresztowanie
w sierpniu 1951 r. wiązało się z zamiarami generalnej rozprawy z resztkami
wewnątrzpartyjnej opozycji. Specjalnością komunistów było bowiem doszukiwanie się
rozległych spisków, najlepiej o międzynarodowym znaczeniu. Już w sierpniu 1951 r.
przeprowadzono wielki proces wysokich oficerów WP, w którym zapadły liczne wyroki
śmierci. Ze "sprawą Gomułki" wiązano generałów WP, a także jego partyjnych
współpracowników: Mariana Spychalskiego, Zenona Kliszkę, Grzegorza Korczyńskiego,
Aleksandra Kowalskiego i innych. Usiłowano ustalić ewentualne związki Gomuł- ki z Tito,
Rajkiem i Slanskym. Do samego procesu pokazowego jednakże nie doszło, gdyż dowodów
nie udało się spreparować, a większość oskarżonych nie przyznawała się do winy. Czystki
okresu stalinowskiego znacznie zmniejszyły liczebność partii komunistycznych w stosunku
do czasu zjednoczenia. Liczba członków PZPR zmniejszyła się z 1,36 mln do 1,2 mln
(1953 r.), WPP z 1,2 mln do 860 tys. (1954 r.), RPR z 930 tys. do 580 tys. (1956 r.), BPK z
500 tys. w 1946 r. do 360 tys. w 1950 r., KPCz z 2,5 mln do 1,54 mln (1954 r.). Zasięg ich
politycznego działania zwielokrotniała jednakże instytucjonalizacja.
W imponującym tempie zmieniał się obraz gospodarczy krajów "bloku wschodniego".
Praktycznie wszędzie do 1949 r. zakończony został okres powojennej odbudowy. W
największym stopniu wzrosła produkcja przemysłowa: w roku 1950 jej poziom w stosunku do
okresu międzywojennego w Polsce zwiększył się dwukrotnie, w Bułgarii
trzykrotnie, w
Albanii
aż czterokrotnie. Mniej wydajna pozostała natomiast produkcja rolna. Przyjęty
model industrializacji zakładał priorytet inwestowania w wytwarzanie środków produkcji,
kosztem środków spożycia. Oznaczało to, iż o wiele więcej inwestowano w przemysł ciężki
aniżeli w rolnictwo. W rzeczywistości właśnie z rolnictwa ciągnięto zyski służące
industrializacji. W drugiej fazie przemian środki z rozwiniętego już przemysłu winny
przepłynąć na modernizację rolnictwa. Tak się jednak nigdy nie stało, gdyż z uwagi na
pogarszającą się sytuację międzynarodową zadania stawiane przed przemysłem ciężkim były
stale podwyższane, pozbawiając rolnictwo przewidzianych środków.
Ważnym elementem przemian była kolektywizacja rolnictwa. Wskutek zainicjowanych przez
komunistów przemian własnościowych w rolnictwie, w jego strukturze zaczęły dominować
gospodarstwa obszarowo niewielkie, o nieznacznych zdolnościach produkcyjnych.
Zaspokoiło to co prawda głód ziemi na wsi oraz przysporzyło inicjatorom przemian wielu
zwolenników w walce o władzę.
Z gospodarczego punktu widzenia było jednak niezbyt fortunne, gdyż tak rozdrobnione
rolnictwo wymagało krociowych nakładów. Jego kolektywizacja była zatem nie tylko
elementem komunistycznej doktryny, wymierzonej we własność indywidualną w ogóle, ale i
ekonomiczną potrzebą państwa, którego wobec ogromnych kosztów uprzemysłowienia nie
było już stać na dodatkowe wydatki. Skolektywizowane rolnictwo było z pewnością formą
tańszą, podobną do wysokoprodukcyjnych gospodarstw typu farmerskiego na Zachodzie.
Poza tym kolektywizacja powodowała zmniejszenie zapotrzebowania na siłę roboczą na wsi i
jej transfer do pracy w przemyśle. Pomimo wysiłków władz, do 1955 r. spółdzielnie
produkcyjne w Polsce objęły tylko 9% gruntów, gospodarstwa państwowe zaś
14 %. Była
to połowa tego, czego dokonano na Węgrzech i w Czechosłowacji, nie mówiąc o niemal
zupełnej kontroli państwowej nad produkcją rolną w Związku Radzieckim czy Bułgarii.
Wzrost produkcji przemysłowej dla Polski, Rumunii i Węgier był w latach 1951

1953
bardzo szybki i rocznie sięgał 20%. W wolniejszym tempie rozwijała się Czechosłowacja i
ZSRR (około 13%). O połowę lub nawet o dwie trzecie zwiększył się w latach 1949
1953
poziom produkcji stali surowej w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Pomimo to i tak
ustępował często o połowę poziomowi osiąganemu przez wysoko uprzemysłowione kraje
Zachodu. Nie mówiąc już o tym, iż ze względu na słabe technologie gospodarka krajów bloku
wschodniego pochłaniała w przeliczeniu na produkt więcej stali aniżeli na Zachodzie.
Konserwy, o grubościblachy z ironią porównywanej do pancerza czołgu, były tego znakomitą
ilustracją. Rozwojowi przemysłu ciężkiego towarzyszył oczywiście ogromny wzrost
pozyskiwania nośników energii, głównie wydobycia węgla kamiennego. Kopalnie
eksploatowano w sposób rabunkowy, z użyciem karnych jednostek wojskowych i więźniów.
Polska w trzech czwartych decydowała o wydobyciu węgla kamiennego w bloku wschodnim
(bez ZSRR).
We wszystkich krajach bloku wschodniego rozwój gospodarczy realizowany był w ramach
socjalistycznej gospodarki planowej, tj. dyrektywnego kierowania przez państwo; z
wyznaczonymi wskaźnikami i kierunkami działania, obowiązującymi wszystkie sektory życia
publicznego. W przypadku Polski był to "plan sześcioletni", przyjęty przez Sejm w lipcu
1950 r. Jego założenia obejmowały zarówno działania o charakterze gospodarczym (m. in.
podniesienie poziomu sił wytwórczych), jak i politycznym (m. in. ograniczenie elementów
kapitalistycznych, dobrowolne tworzenie gospodarstw zespołowych). Planowano
równoczesną budowę blisko półtora tysiąca obiektów oraz dwóch stutysięcznych miast:
Nowej Huty i Nowych Tych, związanych z gigantycznymi kombinatami hutniczymi. W
chwili zakończenia planu w 1955 r. produkcja przemysłowa miała wzrosnąć aż
dwuipółkrotnie w stosunku do 1949 r., z czego najwięcej w przemyśle maszynowym. Tylko
produkcja Nowej Huty miała przewyższać wszystkie zdolności hutnictwa z okresu
międzywojennego. Zakładano również znaczący wzrost produkcji rolnej (w tym zwierzęcej aż
trzykrotny!) oraz poziomu stopy życiowej.
Do chwili zakończenia realizacji "planu sześcioletniego" w 1955 r. jego założenia były
wielokrotnie korygowane. Produkcja przemysłowa wzrosła co prawda bardziej aniżeli
zaplanowano, inne wskaźniki wzrostu nastrajały jednakże mniej optymistycznie. Najgorzej
przedstawiała się sytuacja w rolnictwie. Było ono niedoinwestowane, a prowadzona pod
presją kolektywizacja zdestabilizowała produkcję rolną oraz obniżyła zainteresowanie
podnoszeniem wydajności. Do 1955 r. nie tylko nie wykonano wskaźników dla "planu
sześcioletniego", ale produkcja rolna nie osiągnęła nawet przedwojennego poziomu.
Źle przedstawiała się również stopa życiowa społeczeństwa. Płace nominalne wzrastały, ale
ze względu na inflację towarzyszącą rozwojowi gospodarczemu oraz podwyżki cen żywności
ich realna wartość niewiele przekroczyła poziom z 1950 r. Powszechne były zresztą braki
towarowe, toteż reforma pieniężna z 1950 r. tylko na krótko ustabilizowała sytuację na rynku.
Istotną rolę w realizacji programu industrializacji odegrała radziecka pomoc gospodarcza, a
zwłaszcza dostawy surowców oraz projektów technicznych. Udział radzieckich kredytów w
inwestowaniu nie był aż tak znaczący i sięgał kilku procent ogółu wydatków. Podobnie było i
w innych krajach bloku wschodniego, przy czym wyraźne udziały radzieckie były w krajach o
bardziej zacofanej strukturze gospodarki: w Rumunii, na Węgrzech i w Bułgarii. Rozwijając
równolegle własną gospodarkę, ZSRR mógł liczyć wyłącznie na własne zasoby finansowe,
toteż jego zdolności kredytowania krajów bloku wschodniego były dosyć ograniczone.
Znaczącą pomoc stanowiła jednakże radziecka myśl techniczna. Choć na wielu płaszczyznach
ustępowała ona technologiom Zachodu, odpowiadała warunkom państw o niższym poziomie
rozwoju gospodarczego. Poza tym wielu radzieckich osiągnięć technicznych doprawdy trudno
było nie doceniać.
Okres przebudowy i rozbudowy z początku lat pięćdziesiątych ogromnie zmienił oblicze
krajów bloku wschodniego. Mimo że (poza Czechosłowacją i NRD) ponad połowa ludności
mieszkała nadal na wsi, zmiany były powszechnie widoczne i oczywiste. Wsie
zelektryfikowano, zorganizowano oświatę, opiekę zdrowotną, a nawet warunki dla rozwoju
kulturalnego. Obok tradycyjnych pojawiły się nowoczesne urządzenia mechaniczne oraz
maszyny rolnicze. Rozbudowano sieć połączeń drogowych i kolejowych. W odbudowanych
miastach powstały wielkie dzielnice mieszkaniowe, które wchłonęły masowo migrujących w
poszukiwaniu pracy w przemyśle. Co prawda wiele osób nadal gnieździło się w
skandalicznych warunkach, jednakże główny ciężar powojennej spuścizny uległ
zmniejszeniu. Powszechna stała się również dostępność zdobyczy socjalnych: możliwość
kształcenia się i opieki zdrowotnej. Rezultaty industrializacji były raczej podobne we
wszystkich krajach bloku wschodniego. Stosunkowo najlepsze wyniki przyniosło
uprzemysłowienie Bułgarii, która z kraju wybitnie rolniczego stała się przemysłowo-
rolniczym. Warunki bułgarskie jednakże bardzo przypominały radzieckie z okresu
industrializacji w latach trzydziestych, toteż i zastosowanie tamtejszego modelu pociągało za
sobą mniejsze skutki negatywne aniżeli gdzie indziej.
Równolegle z przemianami politycznymi i gospodarczymi dokonywała się prawdziwa
rewolucja kulturalna. Przed wojną w większości krajów bloku wschodniego inteligencja
stanowiła niewielki procent ogółu społeczeństwa, a wykształcenie wyższe należało do
rzadkości. Wielu nauczycieli z trudem legitymowało się edukacją gimnazjalną, a liczba
zupełnych lub wtórnych analfabetów była ogromna. Bez rozwiniętego systemu oświaty
industrializacja takich krajów stała pod znakiem zapytania, gdyż chłopi-półanalfabeci
stanowili wątpliwy materiał na robotników w nowoczesnych zakładach przemysłowych.
Ośrodków wielkoprzemysłowej klasy robotniczej było w istocie niewiele, podobnie jak i
samych regionów wysoko uprzemysłowionych. Pospieszna edukacja stała się kluczowym
warunkiem rozwoju, toteż różnymi formami kształcenia objęto całą młodzież. Obowiązek
szkolny był ściśle egzekwowany, rozwinięto całą sieć kursów doskonalenia zawodowego.
Ogromnie zwiększyła się dostępność edukacji wyższego szczebla. Dzięki temu w ciągu
niewielu lat kraje bloku wschodniego dorobiły się "socjalistycznej inteligencji",
wykształconej w warunkach nowego ustroju. Spowodowało to silne w przyszłości związki tej
warstwy z instytucją państwa.
Ogólnie dostępne stały się książki i czasopisma drukowane w tanich, masowych nakładach.
Wobec oczywistych trudności życia codziennego, podnoszono możliwość samorealizacji w
sferze umysłowej. Powszechnie prowadzono indoktrynację społeczeństwa. Realizowano ją za
pośrednictwem środków masowego przekazu, poprzez rozmaite formy kulturalne, dzieła
artystyczne, nie kończące się zebrania i masówki. Odbiór nachalnych często form był różny,
choć przyzwyczajenie świadczyło o swoistej akceptacji i podporządkowaniu. Wiedza o tym,
co działo się poza "żelazną kurtyną" i jak żyje się w świecie, była praktycznie żadna. Pewną
alternatywę stanowiły co prawda zagraniczne rozgłośnie radiowe, ale kreślony przez nie
obraz był jedynie szczątkowy, gdyż ich zasadniczym celem była polemika z propagandą
komunistyczną. Ustanowienie monopolu w sferze idei (o którego zakresie można by
dyskutować...), w warunkach, w których za słuchanie zagranicznego radia lub czytanie
nielegalnych druków trafiało się do więzienia, niebyło trudne. Sferą, która starała się nie
poddawać tego rodzaju ograniczeniom, pozostał jedynie Kościół.
Niezależnie od stwarzanych przez władzę trudności, kościoły chrześcijańskie, a głównie
katolicki, pozostały niechętne komunistycznej dominacji. Nic dziwnego, gdyż była to
wyraźna walka o "rząd dusz". Musiały upłynąć lata, by Kościół katolicki w Polsce
wypracował formę koegzystencji z komunistycznym państwem, wspomagając je nawet
okazjonalnie przy różnych zawirowaniach dziejowych.
W początkach lat pięćdziesiątych jednakże ani Kościół, ani komuniści nie byli jeszcze skorzy
do ustępstw. Niewiele wcześniej Kościół stanowił wielką potęgę polityczną, a pewni swojej
hegemonii komuniści sądzili, że odpowiednią perswazją oraz przemocą poradzą sobie z
religią oraz jej instytucjonalnymi nośnikami.
O przebudowie i rozwoju gospodarczym Polski nie sposób było myśleć bez wykształconego
społeczeństwa. Przemieszczaniu się ludności ze wsi do miast w okresie planu sześcioletniego
towarzyszyła nie tylko rozbudowa miejskiej infrastruktury, ale i nowoczesnego, ogólnie
dostępnego szkolnictwa wszystkich szczebli. Szacowano, iż bezpośrednio po wojnie około
18% ogółu (tj. co szósty Polak powyżej 9 roku życia) nie umiało czytać i pisać. Wielu było
też analfabetów wtórnych, to jest takich, którzy umiejętność czytania i pisania zatracili. W
latach 1949
1951, w rezultacie podjętej przez władze walki z analfabetyzmem, zjawisko to
zaginęło, o czym w grudniu 1951 r. rząd poinformował Sejm R.P. W 1949 r. przystąpiono do
wdrażania 11-letniej szkoły ogólnokształcącej, złożonej z 7-letniej szkoły podstawowej oraz
4-letniego gimnazjum. Szkolnictwo wszystkich szczebli stopniowo poddawane było coraz
silniejszej ingerencji państwa, co szczególnie dotkliwie odczuwano na uniwersytetach. W
latach 1949--1951 zlikwidowano autonomię uniwersytecką, a szkoły wyższe od grudnia 1951
r. znalazły się w gestii odrębnego Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego. Z udziałem
organizacji partyjnych i młodzieżowych tępiono niezależność uniwersyteckiej wypowiedzi.
Niezależnie jednak od wielu aspektów negatywnych, osiągnięcia tamtych czasów w
podniesieniu poziomu wiedzy i wykształcenia społeczeństwa polskiego są niezaprzeczalne.
Poza formami podstawowymi edukacji różnego szczebla, rozległym zjawiskiem stały się
rozmaite kursy uzupełniające oraz oświata dla dorosłych, co pozwoliło uzupełnić przerwany
wojną proces kształcenia.
Stosunkowo najcięższe represje dotknęły Kościół katolicki w Czechosłowacji, gdzie już w
okresie międzywojennym nie istniały zbyt dobre stosunki z Watykanem. U schyłku lat
czterdziestych nastąpiły jednakże nie notowane poza ZSRRprześladowania: prymasa
internowano, a wielu biskupów i księży ukarano długoletnim więzieniem. Seminaria
duchowne zostały zamknięte, a zgromadzenia zakonne rozwiązano. Zakonników kierowano
do przymusowej pracy w zakładach państwowych. Stowarzyszenia katolickie oraz
wydawnictwa przejął tam Ruch Księży dla Pokoju, skupiający duchownych lojalnych wobec
władz. Liczba otwartych i czynnych świątyń zmalała o blisko trzy czwarte, a księży o niemal
połowę.
Konflikt władzy z Kościołem katolickim w Czechosłowacji rozwinął się wkrótce po lutym
1948 r. Szybko następowały konfiskaty kościelnej własności, rozwiązywano organizacje
religijne, likwidowano prasę i szkoły kościelne, a w kuriach rozpoczęli urzędowanie specjalni
komisarze. W 1949 r. internowano prymasa, Josefa Berana, który jeszcze rok wcześniej
nakazał uroczyste odśpiewanie Te Deum z okazji wyboru Klementa Gottwalda na prezydenta,
a poniewczasie
wzywał do opozycji wobec komunistycznego państwa (zwolniony w 1969
r.). Pretekstem do generalnych prześladowań stały się wydarzenia z grudnia 1949 r. w
Czihoszcie. Według opinii różnych świadków, podczas odprawianej tam mszy miejscowy
proboszcz miał wskazać na stojący na tabernakulum krzyż, który po jego słowach "Tu jest
nasz Zbawiciel" wyraźnie poruszył się. Podjęte śledztwo, w trakcie którego ksiądz został
zmasakrowany, niczego nie dowiodło; wiele wskazuje, iż była to prowokacja tajnej policji.
Całej sprawie nadano zresztą nieprawdopodobną oprawę propagandową. Animozji na linii
państwo
Kościół nie wygasiła bynajmniej "aksamitna rewolucja", z lat 1989
1990, choć
oczywiście utraciły one swój skrajny charakter. Sprawa zwrotu kościelnego mienia pozostała
jednakże trudna do zaakceptowania dla większości ugrupowań czeskiej sceny politycznej. W
końcu nawet burżuazyjna Czechosłowacja powstawała w 1918 r. m. in. pod hasłem "Precz z
Wiedniem i Rzymem".
W Rumunii szczególnie ostro atakowano Kościół unicki, doprowadzając do likwidacji
związków z Watykanem. Represjonowano również Kościół prawosławny. Na Węgrzech, w
początkach 1949 r., wytoczono proces prymasowi Mindszentyłemu, którego skazano na
dożywocie. Dwa lata później osadzono w więzieniu jego zastępcę, arcybiskupa Gr


Kościół katolicki przeciwstawiał się tam szczególnie ostro państwowemu monopolowi w
oświacie. Po stronie rządu opowiadał się natomiast rozłamowy ruch tzw. księży-demokratów.
Ścisłą kontrolą objęto działalność Kościoła prawosławnego w Bułgarii, gdzie wymuszono
nawet zmianę egzarchy. Tak Kościół ewangelicki, jak i katolicki były bezwzględnie
prześladowane, a kilku duchownych katolickich, oskarżonych o szpiegostwo, rozstrzelano.
Nieco lepiej przedstawiało się położenie Kościoła katolickiego w Polsce. Nie stał się
obiektem zbiorowych represji, choć wielu księży pod rozmaitymi zarzutami osadzono w
więzieniach. W kwietniu 1950 r. pomiędzy Kościołem a rządem zawarte zostało
porozumienie, zgodnie z którym strona kościelna zobowiązała się do wsparcia państwa
poprzez przypomnienie wiernym obowiązku poszanowania władzy oraz kierowania się polską
racją stanu. Dzięki temu kompromisowi Kościół w Polsce zachował dość rozległą strefę
wpływów, a prorządowy ruch tzw. księży
patriotów nie osiągnął rozmiarów groźnych dla
jego struktury.
Elementem penetracji środowiska katolickiego było również Stowarzyszenie "Pax",
kierowane przez Bolesława Piaseckiego. Jego polityczny życiorys zahaczał o organizacje
faszyzujące i nigdy nie krył on podziwu dla wszelkich form autorytarnych. W roku 1952
władze nasiliły działania wymierzone w Kościół. Zlikwidowano niższe seminaria duchowne,
zorganizowano szereg procesów księży, a prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu odmówiono
paszportu na kolejny wyjazd do Rzymu. W lutym 1953 r. wydany został dekret
zaprowadzający ingerencję państwa w obsadę stanowisk kościelnych. Reakcją prymasa było
słynne "Non possumus" ("Nie możemy"), co oznaczało odrzucenie przez Kościół
państwowego dekretu. Konsekwencją tego był "ostrzegawczy" proces biskupa kieleckiego
Czesława Kaczmarka, a później uwięzienie samego prymasa (wrzesień 1953 r.). Komuniści
wymusili co prawda deklarację lojalności ze strony episkopatu, na czele którego postawiono
biskupa Michała Klepacza, Kościół uzyskał jednakże wielkiego męczennika, co umocniło
jego autorytet w społeczeństwie.

Obszary szczególnego zainteresowania: Niemcy Wschodnie i Jugosławia

Europa Środkowa i Wschodnia przekształcała się w polityczno-militarny blok z centrum
kierowniczym w Moskwie. "Żelazna kurtyna" wyraźnie dzieliła kontynent i żadna ze stron
zimnowojennego konfliktu nie dysponowała rzeczywistymi możliwościami ingerowania w
sprawy wewnętrzne na terytorium przeciwnika. Tym większe zainteresowanie wzbudzały
obszary, których przynależność do konkurencyjnej strefy wpływów podlegać mogła dyskusji
bądź też stać się przedmiotem politycznych przetargów. Dynamiczny rozwój gospodarczy
związany z planem Marshalla skutecznie zablokował szanse ZSRR na rozszerzenie swoich
wpływów w Europie, kierując zainteresowanie Moskwy poza "stary kontynent". Kraje
Europy Zachodniej rozwijały się stabilnie i doprawdy trudno było liczyć na zmianę tego stanu
rzeczy bez naruszenia światowego pokoju. Daleko większe spekulacje wywoływały zjawiska
wewnątrz bloku wschodniego, a zwłaszcza radzieckie manipulacje wokół państwowości
wschodnioniemieckiej, jak i obłożenie stalinowską anatemą Jugosławii.
Prowadząc polityczną grę, która miała doprowadzić do ustanowienia radzieckiej kontroli nad
całymi Niemcami, Rosjanie stosunkowo wcześnie zadbali o rozwój struktur zdolnych
zagwarantować im wpływy na płaszczyźnie wewnętrznej. Odpowiednie kadry
przygotowywano już w okresie wojny, zarówno spośród komunistów, jak i wziętych do
niewoli przeciwników faszyzmu, organizowanych w ZSRR w Komitet "Wolne Niemcy" w
1943 r. (Freies Deutschland). Pierwsza grupa proradzieckich aktywistów pojawiła się zaraz po
zdobyciu Berlina, a odbudowywana KPD stała się istotnym poplecznikiem władz
okupacyjnych (tj. SMAD). Znacznie wcześniej aniżeli alianci w strefach zachodnich, bo już w
czerwcu 1945 r. Rosjanie przystąpili do odbudowy form życia politycznego w swojej strefie
okupacyjnej. Ów pośpiech zagwarantował jednakże kluczową pozycję KPD, która narzuciła
innym ugrupowaniom formę współpracy w ramach Bloku Antyfaszystowskiego. Działalność
polityczną w strefie wschodniej rozpoczęły następujące partie: Komunistyczna Partia Niemiec
(KPD), Socjaldemokratyczna Partia Niemiec(SPD), Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna
(CDU) i Liberalno-Demokratyczna Partia Niemiec (LDPD). W 1948 r. powstały również:
Narodowo-Demokratyczna Partia Niemiec (NDPD) oraz Demokratyczna Partia Chłopska
Niemiec (DBD), z zadaniem rozszerzenia wpływów SED. Największym zaufaniem Rosjan
cieszyła się od początku KPD, której działacze byli nie tylko najlepiej widziani (Walter
Ulbricht, Wilhelm Pieck, Anton Ackerman), ale i dobrze przygotowani. Już w kwietniu
1946 r. KPD liczyła aż pół miliona członków. Komuniści szybko zajęli większość stanowisk
w tworzącej się administracji, chociaż dla zachowania pozorów demokracji zwykle lokowali
się na drugiej pozycji za rzekomymi "bezpartyjnymi". Organizując administrację strefy
Rosjanie przywrócili dawne kraje (landy): Meklemburgię, Saksonię i Turyngię, a po decyzji
Sojuszniczej Rady Kontroli o likwidacji państwa pruskiego z 1947 r. utworzyli dwa nowe:
Brandenburgię i Saksonię
Anhalt. Długo przed scaleniem administracji w strefach
zachodnich, bo już w lipcu 1945 r. powołano Niemiecki Zarząd Centralny (DZ).
Inspirowana przez Rosjan KPD jeszcze we wrześniu 1945 r. przystąpiła do realizacji
przemian ustrojowych. Najpierw zrealizowano reformę rolną, dzieląc wśród chłopów
skonfiskowaną ziemię nazistów i obszarników lub tworząc na niej gospodarstwa państwowe.
Na obszarze dawnych Prus koncentrowały się zresztą wielkie majątki, toteż po ustaleniu
górnego limitu posiadania na 100 ha obszar wielkiego władania zmniejszył się do jednej
trzeciej ogółu. Bardziej rozłożony w czasie był proces nacjonalizacji, któremu towarzyszyły
krajowe referenda. Do wiosny 1947 r. własnością państwową stało się około 40% zakładów
produkcyjnych. Znaczącym udziałem w sferze produkcji dysponowała również SMAD. Tym
samym sfera własności kapitalistycznej została bardzo mocno zredukowana.
W kwietniu 1946 r. Komunistyczna Partia Niemiec połączyła się z działającą w strefie
radzieckiej SPD, kierowaną przez Otto Grotewohla. Obie partie miały zbliżoną liczbę
członków, a SPD w ogólnym zarysie popierała program powojennych przemian. Berlińskie
kierownictwo SPD działało de facto niezależnie od SPD w strefach zachodnich, kierowanej
przez Kurta Schumachera. Znaczącą rolę w zjednoczeniu obu partii odegrały zarówno
radzieckie naciski, jak i aspiracje części kierownictwa SPD, trafnie rozumującego, iż w
przypadku braku zgody przyszłość partii stanie pod znakiem zapytania. Nową organizacją
wschodnioniemieckiej lewicy stała się Socjalistyczna Partia Jedności (SED), a jej
współprzewodniczącymi zostali Wilhelm Pieck i Otto Grotewohl.
W ciągu kilku lat SED przekształciła się w dominującą partię na wschodnioniemieckiej
scenie politycznej o programie marksistowsko-leninowskim. W tym czasie pozostałe partie
funkcjonujące w ramach Bloku Antyfaszystowskiego sprowadzone zostały do pozycji
ugrupowań satelitarnych (CDU, LDPD, NDPD, DBD). Dzięki poparciu SMAD oraz
utrwalonej już pozycji w strefie, SED zdołała narzucić im nie tylko pełne współdziałanie, ale i
swój program. Wiele wskazywało, iż przyszłemu państwu narzucony będzie radziecki model
organizacyjny i rozwojowy, do czego SED była najlepiej przygotowana. Jej ścisłe
współdziałanie z radziecką administracją okupacyjną przynosiło zresztą znaczące korzyści w
postaci utrwalenia wpływów. Dla rzeczywistej opozycyjności w warunkach strefy wschodniej
praktycznie nie było miejsca, co potwierdziły wybory z września
października 1946 r.
Powszechnie uznaje się je za uczciwe, a SED uzyskała w nich ponad połowę (w
komunalnych) i blisko połowę (w krajowych) ogółu głosów. Umożliwiło jej to dzięki różnym
sojuszom przejęcie władzy na całym obszarze strefy wschodniej.
Rachuby Stalina, że zdoła zapobiec trwałemu podziałowi Niemiec, nie sprzyjały szybkiemu
wykreowaniu samodzielnej państwowości wschodnioniemieckiej. Przez długi czas Rosjanie
postrzegali ją jako niegodną rekompensatę tego, co w istocie zamierzali uzyskać. Opinia o
politycznej nietrwałości towarzyszyła później NRD przez całe dziesięciolecia, często wbrew
faktycznemu stanowi rzeczy. Powszechnie uważano bowiem, że komunistyczne państwo,
które zorganizowano w strefie wschodniej, było jedynie wytworem "zimnej wojny" i
postawienia Związku Radzieckiego w sytuacji przymusowej. Obawy te potwierdziły się w
1990 r.
Możliwości przeciwdziałania ze strony ZSRR rysującej się perspektywie podziału Niemiec
były bardzo ograniczone. Poza nieskutecznymi próbami negocjacji z Amerykanami czy
blokadą Berlina, pozostawało jedynie temperowanie państwowych aspiracji
wschodnioniemieckich komunistów oraz przydanie tworzonym przez nich strukturom rangi
"ogólnoniemieckiej". W istocie wszystkie decyzje w sprawie przyszłej NRD zapadały w
Moskwie, a wysoki stopień politycznego zorganizowania oraz przygotowań w strefie
wschodniej nie miał wielkiego znaczenia.
Wyraźną artykulację ogólnoniemieckich roszczeń przyniosły tzw. kongresy ludowe, spośród
których tzw. II Kongres Ludowy przeprowadzony w marcu 1948 r. uznał się za jedyną
reprezentację całych Niemiec. Powołał on organ wykonawczy, z przywódcami politycznymi
strefy radzieckiej na czele. Niedługo potem przeprowadzono akcję zbierania podpisów, a
także szereg wieców wzywających do referendum w sprawie powołania Niemieckiej
Republiki Demokratycznej. Jej terytorialny zasięg był bardzo niejasny. W maju 1949 r., w
związku ze zwołaniem III Kongresu Ludowego, zorganizowano referendum nader pokrętnie
wiążące jedność Niemiec z wyborami delegatów. Tym razem sukces komunistów był
dyskusyjny, gdyż znaczna część Niemców zorientowała się, że głosując za jednością i
delegatami, w istocie opowiadają się za podziałem i odrębną państwowością, co najwyżej
uzurpującą sobie prawo reprezentowania "jednych Niemiec". Bieg wydarzeń przyspieszyło
dopiero przyjęcie ustawy zasadniczej przyszłej Republiki Federalnej Niemiec, w maju 1949 r.
Stalin wstrzymywał się jeszcze przez okres lata i dopiero we wrześniu 1949 r., gdy RFN stała
się faktem, ustalono ze stroną wschodnioniemiecką warunki utworzenia i funkcjonowania
nowego państwa. "Ojciec narodów" zdawał sobie sprawę, że figurancki rząd mógł
wykreować już dawno i nie zajęłoby to mu wiele czasu. Teraz jednak przychodziło mu
pożegnać się z nadziejami na podporządkowanie sobie zjednoczonych Niemiec, co byłoby
najdonioślejszym sukcesem krwawej wojny. W październiku 1949 r., wyłoniona przez
wspomniany już kongres
II Niemiecka Rada Ludowa przekształciła się we
wschodnioniemiecki parlament, tj. Tymczasową Izbę Ludową, z Wilhelmem Pieckiem na
czele. Utworzyła ona tzw. Izbę Krajów, z określoną liczbą miejsc dla poszczególnych landów.
Premierem nowego rządu został Otto Grotewohl. Konstytucja NRD była już od dawna
przygotowana, a wprowadzenie jej w życie poprzedziło nawet utworzenie Tymczasowej Izby
Ludowej.
Swoim położeniem politycznym Niemiecka Republika Demokratyczna wyraźnie różniła się
od pozostałych krajów bloku wschodniego. Przede wszystkim przezdługi czas nie miała
statusu państwa pełnoprawnego, a jej suwerenność ograniczała Radziecka Komisja Kontroli
(następczyni SMAD). Oficjalnie ustrój był demokratyczno-antyfaszystowski, a budowę
podstaw socjalizmu zadeklarowano dopiero w 1952 r. Gospodarka NRD była zresztą
potwornie obciążona kosztami "spółek akcyjnych" pracujących na rzecz reparacji, tj. dla
ZSRR. Na inwestycje w przemyśle ciężkim, w skali podobnej do innych krajów bloku,
państwa tego absolutnie nie było stać. Dlatego też radziecki model rozwoju gospodarczego
nie był tam implantowany w tym samym czasie co gdzie indziej.
Oficjalnie budowa "podstaw socjalizmu" w NRD trwała stosunkowo długo, bo aż do 1961 r.,
tj. przez blisko połowę "ery Ulbrichta". Walter Ulbricht był od 1950 r. sekretarzem
generalnym SED, a później aż do 1971 r. I sekretarzem jej Komitetu Centralnego. Był
postacią niezmiernie wpływową w dziejach NRD, zwłaszcza że w swoim ręku skupiał wiele
innych znaczących funkcji, w tym (po śmierci Wilhelma Piecka w 1960 r.)

przewodniczącego Rady Państwa (wcześniej był to urząd prezydenta). Pierwsze lata rządów
upłynęły wschodnioniemieckim komunistom na konsolidacji władzy. Już wybory
parlamentarne w 1950 r. były jaskrawym przejawem komunistycznych manipulacji i
nacisków na potencjalnych przeciwników. Znaczną część wyników jawnie sfałszowano.
Radziecki model politycznego funkcjonowania był ściśle realizowany, z różnymi formami
eliminowania opozycji politycznej włącznie. W samej SED czystki objęły setki tysięcy
członków. Podobnie jak w innych krajach, wielu prominentów partyjnych, w tym członka
Biura Politycznego SED, Paula Merkera, oskarżono o prawicowy nacjonalizm i
represjonowano. Dopiero w lipcu 1952 r. Stalin wyraził zgodę na przyspieszenie budowy
podstaw socjalizmu w NRD, o co wnioskowało kierownictwo SED. Nadal jednak liczył na
porozumienie z Zachodem w kwestii jedności Niemiec, toteż decyzję odwlekał do czasu, gdy
w maju 1952 r. mocarstwa zawarły traktaty z RFN. Przebudowa NRD według modelu
radzieckiego była jego kolejnym atutem, przedkładanym w odpowiednim momencie.
Obszar, który zajmowała NRD, był tradycyjnie rolniczy, stąd przyspieszona industrializacja
wymagała szczególnego wysiłku oraz wyrzeczeń ze strony społeczeństwa. Średnie tempo
wzrostu produkcji przemysłowej z lat 1950
1953 było nawet wyższe aniżeli w RFN.
Gospodarkę bardzo osłabiały jednakże wielkie obciążenia z tytułu spłaty odszkodowań
wojennych, konsekwentnie inkasowane z bieżącej produkcji przez Związek Radziecki.
Przejawem ogromnych trudności w życiu codziennym w NRD była zmniejszona liczba
ludności z 18,3 mln w 1950 r. do 17 mln w 1953 r. wskutek masowej emigracji do RFN via
Berlin Zachodni oraz niskiego przyrostu naturalnego. Stopa życiowa wyraźnie kontrastowała
z RFN oraz zachodnimi sektorami Berlina. Wielu chłopów zbiegło za granicę w związku z
kolektywizacją, co utrudniało sytuację żywnościową. Drakońskie normy oraz paragrafy
kodeksu pracy wywoływały szerokie niezadowolenie społeczne. To wszystko jednak nie było
brane pod uwagę, a o "przyspieszenie" zabiegał w Moskwie nadgorliwy Ulbricht. Nawet po
śmierci Stalina, gdy entuzjazm Rosjan dla ich oczywistego współuczestnictwa w tak
kosztownym przedsięwzięciu wyraźnie osłabł.
W czerwcu 1953 r., pod naciskiem Moskwy, SED zadeklarowała "nowy kurs" w polityce
wewnętrznej, co wiązało się nie tylko z przemianami po śmierci Stalina, ale i
zainteresowaniem Rosjan nowym dialogiem w kwestii niemieckiej. Przyznano się do
pewnych błędów politycznych, ogłoszono amnestię oraz zadeklarowano poprawę
zaopatrzenia. Nie zmniejszyło to jednak napięcia. W połowie czerwca 1953 r. wybuchły w
kraju liczne strajki. Części z nich towarzyszyły demonstracje i zajścia uliczne w większych
miastach. Wielu zabitych pociągnęły za sobą zajścia w Berlinie, gdzie interweniowały
radzieckie jednostki pancerne. Demonstranci zyskali wsparcie z sektorów zachodnich, co
potem wykorzystano w propagandzie jako próbę "kontrrewolucyjnego puczu". Dążący do
liberalizacji systemu oponenci wewnątrz SED nie uzyskali jednakże żadnego wpływu na
partię, a za "niedostateczne rozpoznanie prawicowego niebezpieczeństwa" wielu z nich
pozbawiono stanowisk. SED dokonała jednak znaczących rewizji
zarówno na płaszczyźnie
politycznej, jak i gospodarczej. Represyjność systemu została złagodzona, a wygórowane
wskaźniki gospodarcze obniżono. Choć kolektywizacji nie zaniechano, jej nowe warunki
spowodowały, że udział sektora socjalistycznego w rolnictwie w latach 1953
1954 wzrósł
przeszło trzykrotnie. Ze znaczącą pomocą finansową i żywnościową pospieszył Związek
Radziecki, a także inne kraje bloku wschodniego. Było jasne, że stabilizacja wewnętrzna
NRD ma kluczowe znaczenie dla radzieckiej obecności w Niemczech. Moskwa nie tylko
rezygnowała z długów powojennych, ale i spłaty odszkodowań (tak jak i Polska
od sierpnia
1954 r.). Obniżono do minimum niemieckie koszta z tytułu stacjonowania wojsk radzieckich.
Znacznie dłużej aniżeli w RFN, życie w NRD było biedne i spartańskie. Obciążone wysokimi
reparacjami Niemcy Wschodnie intensywnie szukały atutów dla swojej przyszłości.
Podnoszono całkowite zerwanie z faszystowską przeszłością oraz budowę państwa
socjalnego. Przesiedleńców starano się nadzielać ziemią z rozparcelowanych majątków, a
intelektualistom i młodzieży stworzyć względnie dogodne warunki do samorealizacji. Wbrew
powszechnemu mniemaniu, aż do początku 1950 r. NRD i jej kultura nie podlegały
modelowaniu na wzór radziecki. Wielu ludzi kultury, którzy powracali do Niemiec z
wieloletniej emigracji, właśnie tam upatrywało możliwości dla twórczego rozwoju.
Stosunkowo najwcześniej powrócili przebywający w ZSRR m. in.: Willi Bredel, Johannes
Becher, Erich Weinert, później zaś z Zachodu: Bertolt Brecht, Arnold Zweig, Ludwig Renn,
Anna Seghers, Hans Mayer, Wieland Herzfelde. Szybko też nadali oni ton całości życia
kulturalnego. Na czele związku kultury stanął Johannes Becher
znany poeta, a później
twórca hymnu NRD.
Przez kilka powojennych lat w Niemczech Wschodnich nie prześladowano osób twórczo
zaangażowanych w okresie hitlerowskim. W ogólnym nurcie starano się złączyć to, co
powstawało w kraju i na emigracji, jak gdyby dążyć do wytworzenia ciągłości z czasami
przedhitlerowskimi. Ów rodzaj "otwarcia" miał oczywiście wymiar ograniczony, gdyż
niezbyt wielu twórców spoza emigracji pozostawało w "strefie wschodniej". Formalnie aż do
1951 r. niemiecki PEN
Club, utworzony trzy lata wcześniej w Getyndze, reprezentował
ogólnoniemiecką jedność. Dopiero wówczas zachodnia większość odcięła się od NRD,
tworząc własną organizację. Rysujący się układ sprzyjał postępującej dezintegracji kultury
niemieckiej na wschodnioniemiecką, związaną mocno z nurtami emigracyjnymi, i
zachodnioniemiecką, powiązaną z ośrodkami krajowymi. Zasadnicze zmiany przyniosły lata
pięćdziesiąte, czego przejawem stał się dyktat rygorów socrealizmu, ingerencja cenzury oraz
zaprowadzenie kryteriów politycznych w ocenie twórczości. Odwilż po wydarzeniach 1953 r.
trwała tylko dwa lata. Wówczas też twórcy, tacy jak Bertold Brecht, Anna Seghers czy
Arnold Zweig, otwarcie wypowiadali się za likwidacją narzuconych przez władze ograniczeń
oraz powrotem do wyłącznie artystycznych ocen dorobku. Mówiło się również o jedności
kultury niemieckiej.
Osiedlenie się w Berlinie Wschodnim słynnego pisarza niemieckiego Bertolta Brechta (1898

1956) stanowiło wielki kapitał propagandowy dla powstającej Niemieckiej Republiki
Demokratycznej. Swoją pierwszą sztukę pt. Baal napisał w 1919 r., później powstały kolejne,
a ich autor pracował w Deutsches Theater w Berlinie. W swoich poglądach był marksistą, a
jego dzieła przeciwstawiały moralności chrześcijańsko
mieszczańskiej indywidualną
potrzebę wolności. Międzynarodową sławę przyniosła Brechtowi Opera za trzy grosze z 1928
r. Dwa lata później przedstawił zasady teatru epickiego w służbie społeczeństwa,
zmuszającego publiczność do samodzielnego myślenia, z tzw. songami, stanowiącymi rodzaj
komentarza do sztuki. Jego kolejnymi, znaczącymi dziełami były: Święta Joanna ze
szlachtuzów (1930 r.), Życie Galileusza (1939 r.), Dobry człowiek z Seczuanu (1939 r.),
Matka Courage i jej dzieci (1939 r.), Kaukaskie kredowe koło (1944 r.) oraz Kariera Artura
Ui. Sztuki te przyniosły Brechtowi światowe uznanie oraz opinię myśliciela i moralizatora. W
1933 r. Brecht wyemigrował z Niemiec do Danii, Finlandii, a w końcu
USA. Tam, ze
względu na swoją lewicowość, był prześladowany przez komisję MacCarthy`ego. Wyjechał
do Szwajcarii, a potem do NRD, gdzie został przywitany z entuzjazmem i szacunkiem. W
1953 r., wkrótce po zajściach ulicznych w Berlinie oraz krytycznym apelu kierownictwa NRD
do społeczeństwa, które ... "zawiodło zaufanie", Brecht napisał utwór, w którym radził
kierownictwu, że jeśli obraziło się na naród, to powinno sobie ... znaleźć nowy. Ogólnie
jednak Brecht zachował wówczas pozycję artysty
obserwatora, co wypominał mu później
inny światowej sławy niemiecki pisarz, G), w dramacie Plebejusze
próbują zrobić powstanie z 1966 r. Grass, podobnie jak Brecht, był wrogiem mieszczańskiej
moralności, którą to w swojej słynnej powieści Blaszany bębenek z 1959 r. obwinia o dojście
Hitlera do władzy. Grass mieszkał przed wojną w Gdańsku, toteż jego utwory pełne są
elementów polskich, zwłaszcza kaszubskich. Blaszany bębenek wraz z Kotem i myszą (1961
r.) oraz Psimi latami (1963 r.) składa się na tzw. trylogię gdańską. Grass był lewicowcem
związanym z SPD. Otwarcie wypowiadał się przeciwko wojnie i przemocy, angażując się m.
in. w protesty przeciwko instalowaniu rakiet na terenie RFN, w ramach NATO. Interesował
się również Trzecim Światem. Światowe zainteresowanie jego dziełami przyniosła jednak
dopiero ekranizacja Blaszanego bębenka w 1979 r. (reż. Vrff), który uzyskał
"Oskara". Sam Gany został za swoje osiągnięcia literackie Nagrodą
Nobla w roku 1999.
Zob. A. Czock, J. Kalldewey, U. Klee
Bender, Księga 100 pisarzy stulecia, Warszawa 1996.
Nawrót do kursu zaostrzonej kontroli państwa nad wszelką działalnością intelektualną
odbywał się w atmosferze partyjnego ataku na wiele osób do niedawna uznawanych za
prominentne. Partia nie potrzebowała już tak bardzo zasłużonych antyfaszystów, przez długie
lata pozostających rodzajem demokratycznej legitymacji, w razie ewentualnego zjednoczenia
Niemiec. W ramach szeroko propagowanego tzw. ruchu bitterfeldzkiego, uznawanego za
rodzaj rewolucji kulturalnej, twórcom o znanych nazwiskach proponowano "uczenie się od
mas", a dla przeciwwagi
tysiącom pseudotwórców oferowano możliwość wejścia do
krajowego obiegu. Uznawani dotąd intelektualiści nie tylko tracili swoją "wyjątkowość", ale i
zyskiwali szansę na konstatację, że państwo, które do niedawna wspierali, w sferze ideologii
niewiele różniło się od tego, z którego przed laty emigrowali.
Nastąpiły niewielkie zmiany w relacjach NRD z ZSRR. W marcu 1954 r. Moskwa ogłosiła
suwerenność NRD, z prawem do decydowania "o swoich wewnętrznych i zagranicznych
sprawach". W styczniu 1955 r. przedstawiciele Berlina znaleźli się co prawda wśród
sygnatariuszy Układu Warszawskiego, ale pozycję ich kraju określić miały dopiero rokowania
w Moskwie. Niezależnie jednak od rokowań czy układów, NRD pozostała w szczególnym
uzależnieniu od ZSRR, jako element przetargowy w imperialnej polityce.

Sukces w wojnie wyzwoleńczej oraz przejęcie władzy w całym kraju stanowiły przedmiot nie
skrywanej dumy komunistów jugosłowiańskich. Ich przywódca, Josip "Broz" Tito, posiadał
wielką charyzmę i cieszył się ogromną popularnością. Stosunki powojennej Jugosławii z
ZSRR były doskonałe, chociaż wątpić należy, czy szczere. Zarówno Tito jak i Stalin byli
indywidualnościami wielkiego formatu; pierwszy z nich już w czasie wojny przejawiał
niesubordynację wobec zaleceń drugiego. Na tle innych przywódców bloku pozycja Tito była
szczególna i z tej przyczyny, że dysponował on niekwestionowanym poparciem społecznym.
Jugosłowiańska rewolucja nie wymagała radzieckiego parasola ochronnego, toteż i
zobowiązania z tego tytułu były daleko mniejsze.
Komunizmu Tito nie sposób było zakwestionować. Już konstytucja ze stycznia 1946 r.
wzorowana była na radzieckiej z 1936 r. Absolutny monopol władzy posiadała partia
komunistyczna, która politycznie centralizowała raczej teoretycznie federacyjne państwo.
Oficjalną ideologią szeroko propagowaną był marksizm-leninizm. W 1946 r. władze
jugosłowiańskie podjęły ofensywę przeciwko Kościołowi katolickiemu, co wiązało się z jego
profaszystowskim stanowiskiem w okresie wojny. Kościół podówczas wydatnie poparł
chorwackie państwo Ante Pavelićia i jego ustaszów. Wielu księży czynnie wspierało
ludobójczy reżim, odpowiedzialny za wymordowanie setek tysięcy Żydów i Serbów. Sam
Tito był co prawda Chorwatem (po ojcu, matka była Słowenką), ale jego ideą było wspólne
państwo wszystkich południowych Słowian. Z dominującym w Jugosławii Kościołem
prawosławnym oraz islamem poważniejszych konfliktów nie było, gdyż zaakceptowały one
narzucony porządek konstytucyjny. Od 1953 r. rząd oficjalnie subwencjonował kościoły, w
tym katolicki, pewnymi kwotami z budżetu centralnego.
Już w okresie wojny lub krótko po jej zakończeniu komuniści jugosłowiańscy przeprowadzili
szereg reform, w tym rolną, z ograniczeniem posiadania ziemi do 35 ha (później nawet do
10 ha). Znacjonalizowany został przemysł, wydobycie surowców, banki, handel hurtowy,
ubezpieczenia. Stan posiadania klas średnich skutecznie zniszczyła reforma pieniężna. Aż do
końca 1947 r. zarówno Tito, jak i jego współpracownicy, Edvard Kardelj i Milovan Dżilas,
jawili się w świecie jako gorący zwolennicy Stalina i jego modelu przemian. O ile jednak
"Maszyniście Parowozu Dziejów" zdarzało się liberalniej traktować odstępców w drobnych
sprawach wewnętrznych, o tyle indywidualizmu w polityce zagranicznej, i to w warunkach
"zimnej wojny", w żadnym razie nie tolerował. Wyjątkowo nagannie przedstawiała się
również sprawa "specyfiki narodowej", co wyraźnie nie służyło budowie zwartego bloku.
Na forum zagranicznym Belgrad wykazywał aktywność zupełnie nietypową dla krajów bloku
wschodniego. Już w listopadzie 1944 r. Tito podjął rozmowy z Bułgarami w sprawie
ewentualnej federacji bałkańskiej. W latach 1946
1947 zarysowała się wizja połączenia z
Albanią. Układ polityczny z Bułgarią z 1947 r. zapowiedział utworzenie unii celnej. Nie
wszystkie z tych projektów zyskały uznanie Stalina, a jego stanowisko bywało bardzo
zmienne. W początkach 1948 r. sytuacja międzynarodowa uległa zaostrzeniu, toteż zamiarem
Stalina stał się blok zorientowany na Moskwę, a nie regionalne związki mogące taką
centralizację osłabić.
Przejawów źle widzianej przez Rosjan jugosłowiańskiej samodzielności było oczywiście
więcej. W 1946 r. Jugosłowianie wdali się w serię incydentów z aliantami zachodnimi, m. in.
na Korfu. Ponadto Moskwa zmuszona była zaangażować się po stronie Belgradu w konflikt
wokół Triestu, co komplikowało rozmowy z Zachodem w znacznie ważniejszych dla niej
kwestiach. Nawet w głosowaniu nad podziałem Palestyny Jugosławia głosowała inaczej
aniżeli ZSRR. Tito również nie miał powodów do zadowolenia. Stalin nie był zbyt lojalnym
sojusznikiem i podczas wojny rozważał kwestię powrotu z emigracji króla Piotra II. Po
wojnie radziecka pomoc materialna okazała się zupełnie niewystarczająca, a przyznany kredyt
nie gwarantował nawet importu maszyn niezbędnych do realizacji planu pięcioletniego.
Krytyka koncepcji federacyjnych Tito zapoczątkowała wymianę listów pomiędzy
kierownictwem WKP(b) a KPJ. Jugosłowianom zarzucano odchylenia lewicowe, w tym
nazbyt forsowną kolektywizację (!), nacjonalizm, antyradzieckość i in. Trafność zarzutów nie
miała zresztą wielkiego znaczenia, gdyż Stalin wyraźnie dążył do podporządkowania sobie
Tito lub usunięcia go. Z tych też powodów odrzucił wniosek KP Jugosławii, aby do Belgradu
przybyła delegacja WKP(b) i zbadała sprawy na miejscu. Nie po to przecież zainicjował spór,
aby zadowolić się wyjaśnieniami, lecz po to, aby osiągnąć zamierzony cel, tj. "pokajanie się"
lub odejście od władzy.
Wobec braku oczekiwanych reakcji, w czerwcu 1948 r. na bukareszteńskim posiedzeniu
Kominformu przyjęta została rezolucja potępiająca kierownictwo jugosłowiańskie. Jugosławii
zarzucano m. in. błędną politykę na wsi, nieuznawanie tezy o zaostrzaniu się walki klasowej,
roztapianie partii komunistycznej we froncie narodowym, przemoc wobec opozycji
wewnątrzpartyjnej, antyradzieckość oraz propagowanie wersji o "rzekomo"... nierównych
prawach poszczególnych partii w bloku wschodnim. Rezolucja wzywała Jugosłowian do
naprawy błędów lub powołania... nowego kierownictwa.
W odróżnieniu od krajów bloku wschodniego, gdzie nastąpiło to ze znacznym opóźnieniem,
KPJ informowała naród o narastających rozdźwiękach, a nawet opublikowała czerwcową
rezolucję Kominformu. W lipcu 1948 r. V Zjazd KPJ ocenił krytykę jako nieprawdziwą i
zadeklarował wierność wobec marksizmu-leninizmu. Pomimo że KPJ nie była wolna od
zwolenników Moskwy, pozycja Tito pozwalała mu nie obawiać się o swoją przyszłość. W
partii przeprowadzono czystkę, pozbawiając szybko stanowisk co bardziej prominentnych
zwolenników Związku Radzieckiego. Pozbyto się m. in. przywódcy chorwackich
komunistów, Andrija Hebranga, któremu wyraźnie marzyła się secesja. Tito twardą ręką
kontrolował partię i państwo, a podejrzanych o wspieranie rezolucji bukareszteńskiej,
zwanych kominformowcami, pozamykał w obozach koncentracyjnych, m. in na okrytej
ponurą sławą wyspie Goli Otok.
Pamięć o Golim Otoku przetrwała w Jugosławii epokę Tito i dała podstawę wielu utworom
literackim, tworzonym w oparciu o relacje więzionych tam "kominformowców" i
"nacjonalistów".
"Wyobraźcie sobie gołą skałę długości kilku kilometrów oblaną wodami Zatoki
Kwarneńskiej, otoczoną lądem i wyspami Raba i Sveti Gragur, smaganą ostrym pół- nocnym
wiatrem. Tak wygląda z dala. Z bliska zaś widać wioskę obozu. W czasie pierwszej wojny
służyła Austriakom jako miejsce internowania. W czterdziestym ósmym nasze władze
zorganizowały tu dom poprawczo-wychowawczy. Były to na początku drewniane baraki,
podobno koło piętnastu, potem pobudowano pawilony, z których każdy przyjąć mógł nawet
po dwustu więźniów. Pawilonów było dwadzieścia. Wzniesiono je w kotlinie.
[...] Wstawaliśmy rano, myliśmy się i jedli śniadanie. Potem do pracy. Tak zwane "szare
brygady" nosiły bez celu kamienie, wielu mdlało z wysiłku, a byli i tacy, co zmarli przy
robocie. Między piętnastą a szesnastą obiad, potem szkolenie polityczne, kolacja, pranie,
łatanie odzieży, łapanie wszy. O dziesiątej szliśmy spać. Nazajutrz od początku.
[...] A więc nasi na początku trzymali się nieźle. Po raz pierwszy poczuli strach w Forcie
Kobila, twierdzy na wzgórzu, wilgotnym kazamacie, gdzie na ścianach straszyły napisy:
"Wchodzący, wyrzeczcie się wszelkich nadziei", "Tu zarżnąłem siedmiu popów" i inne
podobne.
[...] Przywiązanego do prętów łóżka mężczyznę śledczy bije rzemieniem. Katowany jęczy i
błaga: "Nie, kumie złoty, w imię naszej przyjaźni!". "Nie ja ci jestem kumem, a Stalin!". "Ty,
kumie, ty. Ratuj! Weź moją żonę, na miesiąc. Przecież podobała ci się!". "Ją to ja już mam"
śledczy na to i dalej bije. "Masz morgę ziemi, tylko przestań". "Dwie albo nie mamy o czym
gadać!". "Jak mogę dwie, kumie złoty, pozdychają moje niebożęta, cała czwórka... Masz
morgę i pół". "W porządku" odpowiada śledczy i przestaje uderzać. "Ale uważaj! Mnie nie
oszukasz. Zedrę z ciebie skórę, jeśli... No, zobaczymy teraz, jak się z tego ciemięgo
wyliżesz!". [...]
Nikt nie jest nam potrzebny. Tacyśmy samowystarczalni. Niech no tylko spuścimy ze smyczy
nienawiść, powyciągamy noże. Aż po samo niebo podniesie się lament! Popłyną przez kraj
krwawe rzeki... Z dwudziestu dwóch milionów nie zostanie nawet połowa. Samozagłada to
nasza specjalność ! Goli Otok, Bielica, Gradika i to przedtem..."
Cyt. za: M. Ćupić, Czarci trójkąt, Warszawa 1993.
Już w lipcu 1948 r. Jugosławia zawarła umowę gospodarczą ze Stanami Zjednoczonymi, a w
grudniu 1948 r. z Wielką Brytanią. Dla Jugosławii kontakty z Zachodem były warunkiem jej
trwania, gdyż na blok wschodni nie można było już liczyć. Oczywiście taki gest jeszcze
bardziej pogorszył wzajemne stosunki. Jugosławię usunięto z Kominformu, a potem i z
innych organizacji międzynarodowych, którym patronowali komuniści. We wszystkich
krajach "jugosłowiańska zaraza", tj. narodowa droga do socjalizmu, była uznawana za
szczególnie groźną. Pod pretekstem sprzyjania Tito, w krajach bloku wschodniego
zainicjowano całą serię procesów politycznych. W grudniu 1948 r. Tito zadeklarował, że
będzie dążył do socjalizmu własną drogą. Rok później ZSRR i wszystkie kraje socjalistyczne
zerwały z Jugosławią układy "o przyjaźni i współpracy". Ofensywa propagandowa
wymierzona w kierownictwo jugosłowiańskie zeszła już wówczas do poziomu rynsztoka. Tito
powszechnie nazywano "krwawym katem" lub "łańcuchowym psem imperializmu". Nawet w
oficjalnej rezolucji Kominformu z listopada 1949 r. jugosłowiańskie kierownictwo
tytułowano "bandą szpiegów i zdrajców".
Tymczasem dzięki pomocy gospodarczej Zachodu, wyraźnie zainteresowanego w
podtrzymywaniu konfliktu wewnątrz bloku wschodniego, Jugosłowianie mogli pomyślnie
zakończyć wczesną fazę industrializacji. Nie uzyskała ona co prawda planowanego rozmiaru,
ale po okresie zastoju od 1950 r. produkcja przemysłowa ponownie zaczęła wzrastać. Z uwagi
na trudności finansowe trzeba było jednak ograniczyć się do planów rocznych. Niedobory
żywności łagodził import zboża z USA. Dopiero w 1953 r. zezwolono na występowanie ze
spółdzielni oraz wyeliminowano obowiązkowe dostawy. Ruch spółdzielczy odżył ponownie
dopiero w latach sześćdziesiątych, ale już wówczas na zupełnie innych warunkach.
Krytykując biurokratyczny system radziecki, komuniści jugosłowiańscy starali się realizować
zasadę samorządności, którą usankcjonowano w 1950 r. W rezultacie powstały rady
pracownicze określające politykę przedsiębiorstwa czy instytucji. W praktyce pomysł ten nie
był najlepszy, gdyż prowadził do stałych sporów z dyrekcją oraz pionami technicznymi.
Stopniowo zdecentralizowano również administrację oraz organy polityczne. Scentralizowane
pozostały jedynie kluczowe resorty federacji, tj. spraw zagranicznych, wewnętrznych i
obrony. Ograniczono również centralną kontrolę cen i handlu zagranicznego, rozwijano
lokalną samorządność. W styczniu 1953 r. przyjęto nową konstytucję, na mocy której Tito,
oprócz funkcji szefa rządu i Związku Komunistów Jugosławii (nowa nazwa KPJ od 1952 r.),
objął urząd prezydenta Federacji. Do parlamentu dołączono również "radę producentów",
która miała gwarantować interesy robotników.
W podzielonej Europie "wyklęta" przez Stalina Jugosławia stanowiła swoiste curiosum:
komunistycznego państwa zależnego od amerykańskiej pomocy gospodarczej oraz sojusznika
Grecji i Turcji w ramach paktu bałkańskiego zawartego w 1953 r. Stalin wyraźnie nie docenił
nie tylko zdolności do politycznego przetrwania Tito, ale i osamotnionej Jugosławii. Schizma
wyraźnie przyczyniła się do upadku komunistycznych wpływów w Grecji. Zajmując pozycję
neutralną, Belgrad zyskał natomiast w 1954 r. większość Istrii (tzw. Triest
strefa B), chociaż
bez miasta i portu. W innej sytuacji Zachód z pewnością poparłby roszczenia Italii do całego
obszaru Triestu, co zresztą obiecał w 1948 r. Dla Moskwy zaś sprawa ta nie miała wielkiego
znaczenia. Zimnowojenna neutralność przysporzyła Jugosławii wielkiego autorytetu w
świecie. Tylko niewielu bowiem zerwanie z Moskwą wydawało się wówczas realne.
Przyniosło to Belgradowi nie tylko dobre kontakty z krajami Zachodu, ale i uznaną pozycję
wśród krajów Trzeciego Świata.
Wywołując konflikt z Tito, Stalin niczego nie osiągnął. Przeceniając siły naraził jedynie swój
prestiż. Być może zresztą istotnie, jak to sugerują niektórzy badacze, u źródeł sprawy legła
wyłącznie osobista niechęć. Wskazywać na to może fakt, iż zaledwie dwa miesiące po śmierci
Stalina, w maju 1953 r., nowe kierownictworadzieckie krytycznie oceniło decyzje Biura
Informacyjnego, a stosunki z Jugosławią zostały odnowione.

Próby zintegrowania bloku

Pogłębiające się sprzeczności między mocarstwami w ocenie Stalina wymuszały
zintegrowane strefy bezpośrednich wpływów. Nie po to zresztą konstruowano imperium wraz
z jego przyległościami, by nie skorzystać ze sposobności wzmocnienia własnego potencjału
oraz podniesienia politycznego znaczenia. Wzorzec, do którego należało sięgnąć, wskazał już
Stalin w swoim wystąpieniu wyborczym w lutym 1946 r. Były to oczywiście doświadczenia
radzieckie z socjalistyczną industrializacją i kolektywizacją rolnictwa. Zarówno model
radzieckiego państwa, jak i wzorzec gospodarczy były niepowtarzalne, ukształtowane w
specyficznym czasie i warunkach. To jednak, co wynikało ze specyfiki, "Chorąży Pokoju"
podniósł do rangi przykładu, godnego kopiowania, bo sprawdzonego.
"Zwycięski luty" 1948 r. w Czechosłowacji był ostatnim komunistycznym przewrotem w
Europie Środkowej i Wschodniej. Odtąd radziecka strefa wpływów w tej części kontynentu
była właściwie jednorodna pod względem politycznym. Wszędzie rządzili komuniści, choć
jeszcze przez pewien czas przy współudziale ugrupowań sojuszniczych, niekiedy tolerując
resztki partii demokratycznych. Na całym obszarze dokonały się lub miały dokonać te same
przemiany ustrojowe, tj. komunistyczne reformy społeczno-gospodarcze i systemowe.
Procesy organizacji państwa, jego sfery administracyjnej i politycznej były bowiem bardzo
zbliżone, tylko przy niewielkim uwzględnieniu lokalnej tradycji. Niemal wszędzie
przygotowywany był grunt dla dyktatury monopartii, w postaci stymulowanych przez
komunistów tendencji zjednoczeniowych partii politycznych, związków zawodowych,
organizacji społecznych i in. Oczywiście w latach 1947
1948 proces systemowego
wyrównywania się krajów "demokracji ludowej" znajdował się dopiero w stadium
początkowym i daleko mu było do stalinowskiej "urawniłowki" z wczesnych lat
pięćdziesiątych, niemniej pewne wspólne cechy były już wyraźnie zarysowane.
Tworzone podobieństwa jako wytwór doktrynalnego kopiowania pewnego wzorca miały
służyć umocnieniu struktur współpracy wzajemnej. Wraz z narastaniem "zimnej wojny"
ZSRR i kraje "demokracji ludowej" coraz bardziej nabierały cech zwartego bloku, zwanego
na Zachodzie "blokiem wschodnim", w propagandzie komunistycznej zaś "obozem
demokratycznym" lub później "obozem socjalistycznym". Podstawę przyszłego bloku
stworzyły układy "o przyjaźni, pomocy wzajemnej i współpracy powojennej", zawarte przez
Związek Radziecki już w schyłkowym okresie wojny: z Czechosłowacją w grudniu 1943 r., z
Jugosławią w kwietniu 1945 r., z Polską w kwietniu 1945 r. ZSRR pierwszy z wielkich
mocarstw oficjalnie uznał animowane przy swoim udziale rządy Polski (tzw. Tymczasowy,
styczeń 1945 r.), Rumunii (sierpień 1945 r.), Węgier (wrzesień 1945 r.) i Albanii (wrzesień
1945 r.). Moskwa akceptowała również ciągłość państwową Czechosłowacji, a od 1943 r.
uznawała Tito.
Szybko postępowała integracja wewnętrzna strefy. Za modelowy przykład wzajemnych więzi
służyły traktaty o przyjaźni, pomocy wzajemnej i współpracy z ZSRR. Do połowy 1949 r.
zawarły je ze sobą wszystkie kraje "demokracji ludowej": Polska z Jugosławią (marzec
1946 r.), z Czechosłowacją (marzec 1947 r.), z Rumunią (styczeń 1948 r.), z Bułgarią (maj
1948 r.) i z Węgrami (czerwiec 1948 r.); Jugosławia z Albanią (lipiec 1946 r.), z Bułgarią
(listopad 1947 r.), z Węgrami (grudzień 1947 r.), z Rumunią (grudzień 1947 r.); Albania z
Bułgarią (grudzień 1947 r.); Bułgaria z Rumunią (grudzień 1948 r.); Węgry z Rumunią
(styczeń 1948 r.). Zawarcie tych układów nie tylko wytworzyło silne więzi wzajemne, ale i
zlikwidowało szereg pretensji terytorialnych. Były one znaczące, zwłaszcza w południowej
części bloku. Chociaż z tego powodu wiele wzajemnych relacji nie było do końca szczerych,
zlikwidowano przesłanki najpoważniejszych waśni. W styczniu
lutym 1948 r. Związek
Radziecki zawarł również stosowne układy z dawnymi satelitami Niemiec, a podówczas już
krajami "demokracji ludowej", tj. Węgrami, Rumunią i Bułgarią.
Zarówno doktrynę Trumana, jak i plan Marshalla Rosjanie odczytali prawidłowo, tj. jako
amerykańskie wyzwanie rzucone ich pozycji w Europie. Już w początkach lipca 1947 r., w
związku z przygotowywaną konferencją w Paryżu w sprawie planu Marshalla, rządy krajów
"demokracji ludowej" otrzymały z Moskwy dyrektywę wstrzymania się od uczestnictwa w jej
obradach. Polskę i Czechosłowację skłoniono do wycofania zapowiedzianego udziału.
Od czasu rozwiązania Kominternu w maju 1943 r. nie istniała zinstytucjonalizowana
platforma współpracy partii komunistycznych, ułatwiająca Związkowi Radzieckiemu jego
oddziaływanie w świecie. Ówczesna decyzja o rozwiązaniu III Międzynarodówki
powodowana była sytuacją wojenną i pierwszoplanowym traktowaniem przez Stalina walki z
hitlerowskim zagrożeniem. Idee rewolucyjne nie sprzyjały wówczas szerszemu porozumieniu
oraz potrzebie tworzenia "szerokich frontów narodowych". W 1947 r. sytuacja była jednakże
inna. Świat dzielił się na dwa bloki, choć jego podział nie był jeszcze zakończony. W swoich
projektach dla komunistycznej części powojennego świata Stalin zakładał przyszłe
funkcjonowanie związków regionalnych. Inne też były jego założenia w stosunku do Azji, a
inne wobec Europy.
Zamiary tworzenia platformy współdziałania zyskały akceptację wśród przywódców
komunistycznych krajów Europy. Liczyli oni na pewne korzyści: zacieśnianie kontaktów,
wymianę doświadczeń, a w niektórych przypadkach, jak Polska czy Jugosławia, na
umocnienie pozycji w kontaktach z Rosjanami. Z inicjatywą w tej sprawie pierwszy wystąpił
zresztą Tito, jeszcze w kwietniu 1945 r. Jego kraj aż do 1948 r. był głównym animatorem
zacieśniania sojuszniczej współpracy w Europie Środkowej i Wschodniej. Ostateczną decyzję
podjął jednakże sam Stalin, w połowie 1947 r. Konfrontacja pomiędzy Wschodem a
Zachodem była już wówczas mocno zarysowana, a nadzieje na zapobieżenie podziałowi
Europy ulatniały się. Początkowo założeniem Moskwy było przeprowadzenie narady
konsultacyjnej, której organizację zlecono Władysławowi Gomułce. Nie można jednakże
wykluczyć, iż decyzję o powołaniu centrum koordynacyjnego podjął Stalin dopiero w
sierpniu 1947 r.
U schyłku września 1947 r. do Szklarskiej Poręby przybyli przedstawiciele partii
komunistycznych, głównie z Europy Środkowej i Wschodniej (poza Albanią i wschodnią
strefą okupacyjną Niemiec). Europę Zachodnią reprezentowali komuniści francuscy i włoscy.
Związek Radziecki reprezentowali Andriej Żdanow i Georgij Malenkow. Pod naciskiem
Rosjan, referat o konieczności koordynacji przedstawił w istocie niechętny jej formalizowaniu
Władysław Gomułka. Po serii uzgodnień w ostatnich dniach września 1947 r. przyjęta została
rezolucja "O wymianie doświadczeń i koordynacji działań partii uczestniczących w
konferencji". Oznaczało to powołanie Biura Informacyjnego partii komunistycznych z
siedzibą w Belgradzie, tzw. Kominformu.
Powołanie Kominformu oznaczało przejście Stalina do egzekwowania pełnej
dyspozycyjności od komunistów Europy Środkowej i Wschodniej. Tego wymagała, jego
zdaniem, sytuacja w świecie, wynikająca z nowego kursu w polityce Stanów Zjednoczonych.
Wyolbrzymianie amerykańskiej ofensywności pozwalało Moskwie na konsolidowanie strefy
pod swoim zwierzchnictwem, rzekomo w ramach "wyższych racji", tj. obrony "obozu
demokratycznego" przed światowym imperializmem. Przesadne wyobrażenie o
ekspansywnych zamiarach przeciwnika nie było wyłączną domeną Związku Radzieckiego, w
Stanach Zjednoczonych myślano bowiem zupełnie podobnie. Trudno zatem uznać, by
konferencja w Szklarskiej Porębie stanowiła rodzaj proklamowania "zimnej wojny". Już
wkrótce zresztą Kominform, spełniwszy swoje zadanie, przestał być Moskwie potrzebny, a
jego rola po 1948 r. była praktycznie żadna (formalnie rozwiązano go jednak dopiero w
kwietniu 1956 r.). Stalin dopracował się bowiem daleko bardziej skutecznych form kontroli i
nacisku na kraje bloku wschodniego. Wraz z rozwojem "zimnej wojny" państwa pozostające
poza "żelazną kurtyną" i wojskowo zdominowane przez ZSRR były na niego skazane nie
tylko w sferze politycznej, ale i gospodarczej. Nic nie wskazywało zresztą, by Zachód
zamierzał podjąć się realnego wyzwolenia krajów w radzieckiej strefie wpływów, nawet po
ogłoszeniu w 1952 r. stosownej doktryny (tzw. wyzwalania, autorstwa Jamesa Burnhama i
Johna F. Dullesa).
Umocnienie więzi z Moskwą, czemu posłużył Kominform, pozbawiło rządy państw
"demokracji ludowej" resztek samodzielności. Przejawem tego była komunistyczna anatema,
jaką niedługo Kominform obłożył kierownictwo jugosłowiańskie. Droga do zaprowadzenia
modelu radzieckiego była w zasadzie otwarta, choć zakres jego akceptacji nadal pozostał
uzależniony od układu sił wewnątrz samych partii komunistycznych oraz specyfiki warunków
działania.
Podniesiona w Szklarskiej Porębie koncepcja "obozu demokratycznego" miała swoje
implikacje nie tylko na płaszczyźnie politycznej, ale i gospodarczej. Jak wspomniano,
uniwersalność radzieckich wzorów w tej dziedzinie Stalin ogłosił już w lutym 1946 r.
Wyraźne przeorientowanie w relacjach gospodarczych krajów "demokracji ludowej"
nastąpiło jednakże dopiero po 1947 r. W sytuacji zmniejszających się obrotów gospodarczych
z Zachodem oraz rysującego się podziału świata na dwa odrębne rynki strefowe:
kapitalistyczny i socjalistyczny Moskwa oferowała swoim niezamożnym partnerom dość
atrakcyjne perspektywy: zaopatrzenie w surowce oraz nieograniczone możliwości zbytu.
Moskwę interesowała oczywiście integracja radzieckocentryczna, przy wyraźniej niechęci do
związków regionalnych. W początkach 1948 r. Stalin skrytykował plany federacji oraz
integracji gospodarczej na Bałkanach, które proponowali Dymitrow i Tito. Wkrótce potem
ZSRR zawarł serię układów z Węgrami, Bułgarią i Rumunią, co dopełniło centralizacji bloku
wschodniego. Formy alternatywne, zmierzające ku wykreowaniu Europy Środkowej i
Wschodniej w postać zintegrowaną odrębnie od Związku Radzieckiego, były nie do przyjęcia.
Jej rzecznikami byli zresztą działacze oskarżeni później o "odchylenie prawicowo-
nacjonalistyczne". Wszelkie zresztą odruchy samodzielności stały w zrozumiałej sprzeczności
z "internacjonalistyczną" wizją Moskwy dotyczącą bloku wschodniego, z centralną pozycją
dla siebie.
Podstawę relacji ze Związkiem Radzieckim stwarzały umowy gospodarcze, spośród których
najwcześniejszą zawarto z Czechosłowacją w grudniu 1947 r. (z Polską
w styczniu 1948 r.).
W przypadku Polski obejmowała ona kredyt w wysokości 450 mln $, a także dostawy
urządzeń. Podstawą rozliczeń były ceny światowe, a różnice regulowano na zasadzie
clearingu. Niezależnie od pewnych korzyści płynących dla Polski z takiego układu, wielkie
straty finansowe pociągały za sobą dostawy węgla po "specjalnej cenie umownej".
Realizowano je od 1946 r. na mocy umowy z sierpnia 1945 r. i stanowiły one koszta
radzieckiej rezygnacji z mienia poniemieckiego na terytorium Polski. Wielkość węglowego
kontyngentu oscylowała wokół 12
13 mln ton rocznie, a ciężar z tego tytułu dla państwa
polskiego był ogromny.
Warunki wzajemnych umów gospodarczych stanowiły swoistą próbę planowania w skali
bloku. Głównym kredytodawcą stał się Związek Radziecki, a kredytobiorcy zmuszeni byli do
takiego kształtowania produkcji, aby zamówionymi towarami zaciągnięte zobowiązania
spłacić. Konsekwencją tego było wzrastające uzależnienie gospodarcze od ZSRR jako
kredytodawcy i odbiorcy towarów. Wraz z równolegle prowadzoną przebudową systemów
politycznych i administracyjnych krajów "demokracji ludowej" skutkowało to silniejszym
zespoleniem wewnętrznym bloku.
Akceptacja radzieckiego modelu rozwojowego pociągała za sobą przyjęcie kursu na
industrializację. Dokonując swojej przebudowy gospodarczej w okresie międzywojennym,
ZSRR w znacznej mierze opierał się na XIX-wiecznej koncepcji uprzemysłowienia, która w
tamtym czasie przyniosła sukces państwom Zachodu. Poza szczegółami "socjalistyczności",
industrializacja polegała jedynie na przejęciu przez państwo roli kapitalisty-inwestora. W
modelu radzieckim gospodarka nie była bowiem uspołeczniona, lecz upaństwowiona. Przez
całe dziesięciolecia w ZSRR realizowano model gospodarczy w znacznej mierze oderwany od
gospodarki światowej, co wymuszała izolacja. Teraz te same wzorce o cechach autarkii
zamierzano implantować w krajach bloku wschodniego.
Wzmocnieniu jedności gospodarczej oraz koordynacji planów industrializacji służyć miała
utworzona w styczniu 1949 r. Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG). Stanowiła
ona rodzaj radzieckiej odpowiedzi na Organizację Europejskiej Współpracy Gospodarczej
(OEEC) koordynującej plan Marshalla. Członkami-założycielami RWPG były: ZSRR,
Polska, Czechosłowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria. Nieco później przyjęto Albanię, a w
1950 r.
NRD. RWPG nigdy jednak nie stała się wspólnotą ekonomiczną, a stosunki między
krajami zachowały charakter dwustronny.
Stalinowski model integracji gospodarczej krył w sobie jednakże wiele sprzeczności. Z jednej
strony radzieckie zamówienia sprzyjały rozwojowi określonych gałęzi wytwórczości, z
drugiej
tendencje autarkiczne sprzyjały utrzymaniu całej gamy produkcji niezbędnej do
samodzielnego funkcjonowania państwa. Poszczególne kraje przekształcały się w tzw. fortece
socjalizmu. Bardzo często rozwijano produkcję dóbr, do której nie posiadano minimum
surowców. Ich sprowadzanie z ZSRR znacznie podnosiło koszta, których wcale nie zwracał
gwarantowany zbyt. Szczególnie jaskrawym przykładem kosztów realizacji stalinowskiej linii
była industrializacja Węgier, kraju bardzo ubogiego, typowo rolniczego, pozbawionego
poważniejszych zasobów surowcowych oraz tradycji przemysłowych. Wielkie sumy
pochłaniały rozmaite eksperymenty, m. in. w rolnictwie. Zgodnie z łysenkowskimi
koncepcjami genetycznymi, prowadzono bezsensowne doświadczenia nad uprawami w strefie
środkowoeuropejskiej roślin cytrusowych, ryżu, a nawet kawy!
Waluty krajów bloku wschodniego sztucznie powiązano z rublem. Okres powojennej inflacji
zamknęły wymiany pieniężne, który przyniosły krótkofalową stabilizację. W rzeczywistości
kurs poszczególnych walut ustalono sztucznie, na zasadzie mało realnej relacji do złota.
Teoretycznie, 1 $ równał się 4 rublom i tak też kalkulowano "dolarowe" ceny. Różniły się one
zresztą w obrotach pomiędzy państwami a obowiązującymi na rynku wewnętrznym. Dla
ochrony rynków wewnętrznych posługiwano się rozliczeniami w tzw. rublach clearingowych
(lub dla Polski
złotych dewizowych), o wartości równej ćwierci dolara. Nie miało to wiele
wspólnego z realiami, gdyż istniało również szereg innych kursów, i to poza wielokrotnie
wyższym
czarnorynkowym.
Koszty wytwarzania wielu dóbr były wyższe aniżeli światowe. Blok wschodni nie miał
bowiem dostępu do wielu technologii warunkujących obfitą i tanią produkcję. Konieczność
opierania się wyłącznie na własnych siłach powodowała, iż niejednokrotnie trzeba było
rozwijać badania nad rozwiązywaniem problemów, które na Zachodzie były już dawno
rozwiązane. Cena izolacji była zatem wymierna i bardzo wysoka.
Stalinowska próba gospodarczego zintegrowania bloku nie powiodła się. Układ, jaki
wytworzył się wokół ZSRR, bynajmniej nie funkcjonował na zasadzie komplementarnej.
Autarkiczność radzieckiego modelu skutkowała bowiem przekształceniem państw bloku
wschodniego w organizmy samodzielne i zdolne do funkcjonowania w różnym układzie. W
znaczącej mierze stwarzało to przesłanki do w miarę bezkolizyjnego, przyszłego demontażu
gospodarczego bloku wschodniego.
Tak na Wschodzie, jak i na Zachodzie promowano wizję cywilizacyjnego rozdzielenia obu
stref. Zachodnia Europa bez większego żalu wyzbyła się części swojego kulturowego
dziedzictwa, które znalazło się poza "żelazną kurtyną". Strefę radzieckich wpływów otwarcie
łączono ze Wschodem, jego tradycjami, koncepcjami i rozwiązaniami. W opiniach wielu
badaczy na miano Europy zasługiwał jedynie Zachód. Bardzo zbliżone poglądy umacniały się
na obszarze bloku wschodniego. Wielu uczonych z uporem maniaka udowadniało niezależny
od Zachodu rozwój, oparty o wydumane korzenie. Źródłem sukcesów była oczywiście nauka
radziecka. W wielu dziedzinach jej osiągnięcia były niewątpliwe i zadziwiające, wobec
szczupłości posiadanych środków. Ogromne problemy gospodarcze i finansowe, z jakimi
borykał się ZSRR, wymagały bowiem tanich rozwiązań. Miało to swój wpływ już np. przy
produkcji bomby atomowej, gdzie sugerowane przez wywiad rozwiązania amerykańskie
okazały się niemożliwe do zastosowania z uwagi na koszta. Związek Radziecki bynajmniej
nie był, jak w popularnych wizjach, kopalnią złota o niewyczerpanych zasobach. Przeciwnie,
był on państwem o nie tak wielkich środkach, zdeterminowanym jednakże co do rozbudowy
swojej imperialnej pozycji.
Na gruncie myśli wspólną płaszczyzną był oczywiście zwulgaryzowany marksizm. W istocie
z oryginału nie pozostało już wiele. W powszechnym obiegu dominował bowiem "stalinizm",
stanowiący wątpliwą mieszankę często sprzecznych ze sobą elementów. Świat postrzegany
był w barwach czarno-białych, przy czym jego socjalistyczna część, w kolorze jednoznacznie
białym. Nie dostrzegano potrzeby badań nad społeczeństwem, które uznawano za bliskie
ideałowi. Konfliktów społecznych rzekomo nie było. Badania socjologiczne zeszły na
margines nauki, a historia zyskała demaskatorski charakter. Jej zadaniem nie było bowiem
wyjaśnianie procesu dziejowego ani odpowiedź na pytanie "dlaczego ?", lecz odkrywanie i
ujawnianie zła z okresu minionego, co miało rzekomo ujawnić całą ohydę kapitalizmu.
Szczególnie wdzięcznym polem dla doktrynerskich manipulacji stała się kultura. Nie istniała
marksistowska teoria kultury, toteż całość zabiegów sprowadzała się do arbitralnego
narzucenia wzorca, którego zarys z trudem zająłby stronę papieru. Upowszechniony model
"socjalistycznej kultury" był niewątpliwie wspólny dla całego bloku i stanowił znaczący
element jego intelektualnej integracji. Konsekwencją było oczywiście czasowe zerwanie ze
światem oraz nowymi prądami na Zachodzie. Twórczość kulturalna miała być narodowa w
formie i socjalistyczna w treści. Podobnie jak amerykańską popkulturę, adresowano ją do
masowego i niezbyt wyrobionego odbiorcy. Przeciętny poziom wykształcenia społeczeństwa
był zresztą w krajach Europy Środkowej i Wschodniej bardzo niski. Praktycznie dopiero
komuniści całkowicie zlikwidowali analfabetyzm i stworzyli warunki dla kulturalnego
odbioru. Twórczość tzw. realnego socjalizmu nawiązywała do XIX-wiecznych wzorców i
form, w znaczącej mierze do romantyzmu i pozytywizmu. Przenoszone treści aplikowano
nachalnie i raczej prymitywnie. Sytuując realizm socjalistyczny w procesie dziejowego
rozwoju kultury, lokowano go w swoistym zespoleniu z nurtami XIX w., przy wyraźnym
eliminowaniu "dekadenckiego" modernizmu. Animatorom "socjalistycznej kultury" wyraźnie
nie podobała się modernistyczna swoboda myśli i wypowiedzi. Warunkom komunistycznego
państwa zdecydowanie bardziej odpowiadały sztywne normy rządzące twórczością w
okresach wcześniejszych. Tym samym również kultura stała się elementem wewnętrznego
zespolenia bloku. Europa powoli traciła nie tylko jedność gospodarczą, ale i kulturalną.
Stosunkowo późno ujawniły się formy integracji wojskowej bloku. U jej podstaw legły
względy natury politycznej, tylko częściowo związane z przyjęciem RFN do NATO. Dzięki
dwustronnym układom wojskowym, ZSRR w zasadzie nie musiał powoływać odrębnej
organizacji o charakterze międzynarodowym. Poza tym jego potencjał wojskowy (ok. 5,7 mln
żołnierzy w 1955 r.) i nuklearny umożliwiał samodzielne przeciwstawienie się NATO, bez
uciekania się do ograniczonejw sumie pomocy krajów bloku wschodniego. Utworzony w
maju 1955 r. Układ Warszawski miał jednakże ogromne znaczenie polityczne, zwłaszcza w
warunkach zmniejszania się napięcia na linii Wschód
Zachód. Istnienie układu pozwalało
bowiem manipulować wielkością radzieckiego potencjału militarnego w Europie, drogą
rzekomego redukowania własnych sił w części europejskiej, wyrównywanych kontyngentami
państw członkowskich: Polski, Czechosłowacji, NRD, Węgier, Rumunii, Bułgarii i Albanii.
Odrębne traktaty związane z istnieniem paktu umożliwiały stacjonowanie wojsk radzieckich
w krajach bloku wschodniego, m. in. na Węgrzech, skąd na mocy układu z 1947 r. powinny
były wycofać się.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rola i znaczenie chrześcijaństwa w procesie kształtowania sie i umacniania
kształtowanie się demokracji szlacheckiej
KSZTAŁTOWANIE SIĘ KLASTRÓW NA MAZOWSZU (1)
KRÓTKA I WYBIÓRCZA HISTORIA MUZEÓW ORAZ KSZTAŁTOWANIA SIĘ NOWEGO STOSUNKU DO SZTUKI PRZESZŁOŚCI
Jachimowski Wpływ konwergencji mediów na kształtowanie się przestrzeni medialnej
r9 Kres Bloku Wschodniego
MODEL KSZTAŁTOWANIA SIĘ TOŻSAMOŚCI KULTUROWEJ
ksztaltowanie sie demokracji sz Nieznany (2)
Wpływ konfucjanizmu na kształtowanie się systemu prawa w Chinach
Rola publicystyki w kształtowaniu się idei pozytywistycznych
Proces kształtowania sie demokracji atenskiej
cw 2 Ksztaltowanie sie normy
Kształtowanie się polskiej i żydowskiej wizji martyrologicznej po II wojnie światowej
Kształtowanie się granic odrodzonej Polski 1918 1922 tabela
Rola bajek i baśni w kształtowaniu się twojej osobowości~7DB

więcej podobnych podstron