Selena Illyria Wilkołaki w kiltach 3 Szkoccy bliźniacy (rozdział 1)


Selena Illyria Wilkołaki w kiltach 3: Szkoccy blizniacy -2-
Rozdział 1
Rozdział 1
Rozdział 1
Rozdział 1
Przygłupie, skretyniałe głupki, myślała Robin jadąc przez las. Poświata księ\yca
przebijała się przez gałęzie drzew, wskazując drogę do Dworu Montgomerów. Przygarbiwszy
się, próbowała zignorować Lochlana i Roricka rozprawiających o swoich ostatnich podbojach
z czasu wesela Conalla. Trzy razy! Trzy cholerne razy przyłapała ich na gorącym uczynku. A
teraz była tutaj, o drugiej nad ranem, wracając z wesela. Była zmęczona. Jej nogi były obolałe
od noszenia butów na obcasach przez większość tego dnia, a głowa uginała się pod cię\arem
wymyślnej fryzury, na której zrobienie tak bardzo nalegała Agatha.
Bobby spięła jej włosy za pomocą wsuwek wbijających się w skórę i przyprawiających
je o ból głowy. Opierała się pokusie, aby wyciągnąć kilka z nich z misternej fryzury i
rzuceniu nimi w chłopców. Zamiast tego próbowała myśleć o wszystkim z wyjątkiem seksu,
ale było to trudne.
- Mon Dieu, była taka ciasna. Bogowie, jej tyłeczek był idealny - rozpływał się
Lochlan.
- A jej cipka była prawie tak dobra jak on - wtórował mu Rorick.
Przestańcie. Przestańcie. Nie mówcie mi takich rzeczy. Nie u\ywajcie francuskiego. Na
miłość Boską, \yjecie w Szkocji przez większość swojego \ycia. Po prostu przestańcie, proszę,
błagała cicho Robin. Ka\de słowo nakłuwało jej serce. Mę\czyzni kontynuowali rozmowę,
opisując wszytko w detalach. Robin skręcała się, chcąc zamknąć oczy i zatkać dłońmi uszy,
ale niestety to ona była kierowcą.
W końcu! Podjechała przed pałacyk. Oparła się chęci otwarcia szeroko drzwi,
krzyknięciu Alleluja, wyciągnięciu blizniaków z auta i odjechaniu. Zamiast tego otworzyła
drzwi i wyskoczyła pokryty \wirem podjazd. Jej obcasy wydawały na zmianę zespół cichych
szumów i skrzypień, gdy szła w stronę frontowych drzwi.
Usłyszała jak mę\czyzni wysiadają z wozu, dwie pary stóp uderzyły o podło\e. Nie
obejrzała się za siebie. Dokładnie wiedziała, co mieli na sobie. Identyczne białe koszule,
zielono-niebieskie kilty, sporrany, białe skarpetki i wyjściowe buty. Ich koszule były
porozpinane, trzy guziki u kołnierzyka, ukazując fragment opalonej skóry. Kobieta wiedziała,
\e ich długie, jasne włosy w popielatym blondzie zwisały luzno do połowy ich pleców,
nieznacznie potargane, na skutek seksu, który uprawiali.
Oparła się pokusie zaciśnięcia ud i ruszeniu kaczkowatym chodem w kierunku drzwi.
Jej płeć pulsowała, błagając o wypełnienie. Zamierzała udać się do własnego mieszkania, aby
u\yć wibratora. Kiepski substytut jej fantazji, ale potrzebowała wyzwolenia. Praca dla nich
oraz wysłuchiwanie o ich seksualnych eskapadach doprowadzało ją do szaleństwa. Mogłaby
jakoś poradzić sobie z zmysłowym pociągiem do nich obu, gdyby tylko zatrzymali
wiadomości z ich \ycia seksualnego dla samych siebie. Za ka\dym razem, gdy słyszała o ich
wyczynach, czuła się jakby umarła jakaś część jej samej. Jakaś inna część \yczyłaby sobie
być tą kobietą, która doświadczyła tej nieziemskiej przyjemności.
Tłumaczenie: sshakes
Selena Illyria Wilkołaki w kiltach 3: Szkoccy blizniacy -3-
Nie byli nieśmiali w \yciu erotycznym. Byli bardziej ni\ chętni w opowiadaniu o ich
zdolnościach mogących uszczęśliwić ka\dą kobietę. To doprowadzało Robin do granic
wytrzymałości. Bywało, \e \ałowała, i\ odpowiedziała na wydane przez nich ogłoszenie o
pracy na stanowisku asystentki. Nie była tylko ich asystentką. Była osobą, która miała robić
wszystkie te rzeczy, których oni uczynić nie chcieli. Jeśli mieli ochotę z kimś zerwać, to ona
dzwoniła do danej ofiary. Wysyłanie kwiatów? Robin pouczała kwiaciarkę, co napisać na
karcie. Kupowała kawę i odbierała pranie z pralni chemicznej, jednak to ich osobiste sprawy
doprowadziły do całkowitego przegięcia.
Była zmęczona przytłaczającą osobowością facetów, zmęczona wysłuchiwaniem o ich
tygodniowych zabawach i załamana bólami serca, które te opowieści powodowały. Była
zmęczona telefonami od zakochanych kobiet, które złościły się i zakłócały pracę \ądając
widzenia z Lochlanem lub Rorickiem, lub nawet obojgiem. Nie chciała całe \ycie stawiać
temu czoła. A teraz, zgodnie z ich słowami, po dzisiejszej nocy nie będzie musiała uporać się
z jedną, czy nawet dwoma paniusiami, będą ich dziesiątki.
Dotarłszy drzwi, weszła do przedpokoju i wystukała kod alarmowy, potem dopiero
rozejrzała się za blizniakami, chcąc sprawdzić czy oby przypadkiem nie potrzebują pomocy w
dostaniu się do domu. Wróciła do samochodu, jej but zsunął się ze stopy, a ona stanęła na
ostrej krawędzi kamienia, raniąc sobie nogę. Załkała cicho, a łzy wypełniły jej oczy.
- Robin? Jesteś cała? - zawołał Lochlan z drugiej strony samochodu.
Kobieta wzięła głęboki wdech. - Tia, wszystko w porządku. - Przeklęła cicho. Jej głos
stał się nienaturalnie wysoki. Z pewnością jej towarzysze odczuli, \e coś jest nie tak.
Małe odłamki \wiru prysły w jej kierunku oznajmiając przybycie Roricka. - Robi? Co
się dzieje? Dlaczego jesteś przygarbiona?
Robin ledwie nie zdzieliła go czymś. Nienawidziła, gdy wołali na nią Robi. W ten
sposób przypominali jej o swojej obecności. Oczywiście był to tak\e jawny znak, i\ nie
postrzegają jej jako kobiety, tylko młodszą siostrę - asystentkę potrzebującą opieki.
Zazgrzytała zębami i wyprostowała się, ignorując ból stopy. Wziąwszy głęboki wdech,
przykleiła na twarzy uśmiech, udając spokój. Przywykła ju\ do tego.
Rorick stanął przed nią. Zlustrował ją od stóp do głów, wywołując lekkie gorąco w jej
ciele. Coraz cię\ej przychodziło jej oddychanie. Jej puls przyspieszył. Brodawki zamieniły się
w twarde szczyty. Jej cipka była pobudzona. Przeniosła cię\ar z jednej nogi na drugą i
uśmiechnęła się. Jej stopniowo narastające pobudzenie zmniejszyło bolesne pulsowanie stopy.
Odwracać wzrok od towarzysza, Robin zaczęła szukać buta. Znalazłszy go utykając ruszyła
na przód.
- Co się stało? Dlaczego kulejesz? - zapytał Rorick, głęboko zaciągając się
powietrzem. Wiedziała, \e wyczuje krew. - Czemu wyczuwam twoją krew?
Robin zignorowała pytanie i powoli wsunęła stopę w sandał.
- To nic. - Odwróciwszy się, stanęła z nim twarzą w twarz. Błagała, aby nie było
widać w jej oczach świe\ych łez.
Tłumaczenie: sshakes
Selena Illyria Wilkołaki w kiltach 3: Szkoccy blizniacy -4-
- Nie kłam - głos Roricka zamienił się w niski warkot, który rozbrzmiał w jej ciele,
wywołując dreszcze. Pobudzenie narastało. Jęknęła i odwróciła wzrok. Nie mogę,
dlaczego teraz. Nie chcę się teraz z nimi spierać.
- Mówiłam, \e to nic takiego - wydyszała. - Odpuść.
Minęła go, ignorując ból stopy. Czuła śliską krew pokrywającą wnętrze jej buta. Ju\
chciała sie zatrzymać, gdy Rorick wysunął sie na przód i pochwycił jej ramię. Odwróciła się,
by na niego spojrzeć. Ciepło spłynęło z ramienia do piersi. Przyglądała się jego twarzy,
ignorując własną reakcję na dotyk mę\czyzny. - Co?
- Mówiłem, nie okłamuj mnie. Krzywdzisz siebie samą. - Obni\ył głowę, ich twarze
znajdowały sie kilka cali od siebie. Jego ciepły, wilgotny oddech łaskotał ją.
Wyczuwała w nim nutkę whisky, które dziś pił. Jej sutki stwardniały, napierając na
bluzkę. Zakryła oczy rzęsami. Wiedziała, \e nie wolno jej było spojrzeć jej w oczy.
Wiedziała, \e wpatrywanie się w niebieskie tęczówki było rzuceniem wyzwania
jego wilkowi, wyzwania, któremu nie mógłby się on oprzeć. Nie dała rady nic na to
poradzić. Patrzyła na niego, pozwalając mu dostrzec własny głód. Złość była
dobrem. Oburzenie chroniło ją przed innymi uczuciami, emocjami, których on nie
powinien dostrzec. Były one zbyt prywatne.
Zauwa\yła, \e kolor jego oczu się zmienia, z niebieskiego w bursztynowy ze złotymi
refleksami, po czym ponownie powrócił do błękitu. Robin zadr\ała. Jego bestia była na
powierzchni. Jeszcze kilka dni i się uwolni. Odwróciła wzrok, nienawidząc się za swoją
słabość.
- Zraniłam się w stopę, nie ma, o czym gadać - wymamrotała Robin.
- A właśnie, \e jest - odrzekł Lochlan, wychodząc zza niej. Przeklęła. Teraz była
uwięziona pomiędzy ich ciałami. Oczami wyobrazni widziała ich troje razem.
Dwóch wspaniałych bogów seksu w kiltach i ją wyglądającą nieatrakcyjnie i prosto.
Rujnowała perfekcyjny krajobraz. Wstrzymując szloch, spuściła wzrok. Musiała
stąd odejść. Byle jak najdalej.
- Pozwólcie mi odejść - poprosiła cicho Robin. Wiedziała, \e ją słyszeli, mimo i\
Rorick wzmocnił uchwyt. To nie bolało, jednak jego dotyk palił. Przypominał jej o
tym, co wyczyniali na weselu. Ich dłonie pieściły inną kobietę, ich ciała wzniosły ją
na wy\yny przyjemności.
- Sprawiasz mi ból - jęknęła. Nie kłamała. Rorick skrzywdził ją, choć nie fizycznie.
- Przecie\ nie trzymam cię a\ tak mocno. Nie okłamuj mnie - warknął Rorick.
Spojrzała na niego, zaszokowana jego gniewem. Przyglądał się jej. Wycofała się, co
sprawiło, ze uderzyła w twardą ścianę mięśni okrytą jedwabiem. Lochlan pochwycił
ja za ramiona.
- Zostań tu. Jest dobrze. Rorick, puść ją. - Głos Lochlana był miękki, uspokajający.
Zadr\ała. To był rozkaz. Nikt nie sądził, \e ktoś tak beztroski jak Lochlan mógłby
zabrzmieć tak władczo.
Rorick nie posłuchał brata. Zamiast tego mocno ją ścisnął i spojrzał ponad jej głową.
- Jest ranna. Potrzebuje naszej uwagi.
- Dostanie ją, jeśli po prostu ją puścisz. - Ręce Lochlana zaczęły się poruszać,
rozcierając jej ramiona i schodząc na bicepsy. Jej brodawki pulsowały z potrzeby, a
łono było ju\ wilgotne.
Tłumaczenie: sshakes
Selena Illyria Wilkołaki w kiltach 3: Szkoccy blizniacy -5-
- Zostaw ją - zawarczał Rorick na blizniaka. Coś zaczęło sie dziać. Robin spróbowała
wyrwać się Rorickowi, jednak jedynie wymusiła na nim u\ycie większej siły. Rysy
jego twarzy zaostrzyły się. - Zostań - nakazał.
Robin spojrzała na niego i zrobiła krok na przód, naruszając jego osobistą przestrzeń.
Jej piersi były o oddech od jego ciała. - Nie jestem psem, lepiej zmień ton rozmawiając ze
mną.
Mę\czyzna przyjrzał jej się uwa\nie. - Zrobisz to, co będziemy ci kazali. Jesteś ranna.
Potrzebujesz naszej uwagi.
- Nie waszej. Mogę sama o siebie zadbać - oświadczyła Robin.
- Oczywiście. Nie wyjdziesz stąd ze zranioną nogą. Zostaniesz i pozwolisz nam sobie
pomóc - rozkazał Rorick gburowato.
- Bzdura. Potrafię o siebie zadbać, ale dziękuję za troskę, wsadz sobie w tyłek swój
instynkt samca alfa. Zrobię, co uznam za słuszne, i jak będę chciała, z pewnością nie
będziesz mi mówił, czy wrócę do domu czy nie. A teraz mnie puść - powiedziała
przez zęby. Jej ciało emanowało gorącem. Pobudzenie i wściekłość zmieszały się w
jej wnętrzu. Nie była pewna czy zamierza go pocałować, czy uderzyć. Dłonie
Lochlana zaczęły poruszać się szybciej. Próbował ją uspokoić, jednak jedynie
wzniecał ogień wewnątrz jej samej.
- Przestań mnie dotykać. Nie pomagasz mi. - Po chwili Robin po\ałowała tych słów.
Ręce Lochlana opadły. śałowała utraty tej bliskości. Rorick, z drugiej strony, nie
chciał puścić jej ramienia. Pociągnął ją ku sobie, tak, \e uderzyła w jego pierś.
- Nie warcz na niego tylko dlatego, \e jesteś na mnie zła - zamruczał. Zadr\ała na ten
dzwięk. Wiedziała, \e u\ywa uroku. Rorick chciał przymusić ją, aby wypełniła jego
wolę. Widziała to ju\ wiele razy, dla Robin ten trik ju\ był przestarzały. Właśnie
tak, dopóki nie u\ywano go na niej.
Przez chwilę, czuła się jakby miała się rozpłynąć. Wilgoć spływała po jej udach,
przypominając kobiecie o wzajemnym przyciąganiu. Jednak nie poddała się, nie pozwoliła
wzniecić płomienie, pokonała go irytacją. - Nawet nie próbuj stopić mnie tym miękkim
tonem. To na mnie nie działa. Teraz zdejmij ze mnie łapska i pozwól mi odejść.
- Nie, potrzebujesz nas. - Jego głos był niskim, ochrypłym dzwiękiem. Potrząsnęła
głową, opierając się jego przyciąganiu.
- Nie potrzebuję was. Jedynie muszę dostać się do domu. - Ponownie spróbowała
wyszarpnąć ramię. Ni drgnęło.
- Cholera. Chodz. - Kobieta umieściła dłonie na jego piersi. U\ywając ich jako
dzwigni spróbowała ponownie się wyzwolić. Rorick jedynie pochwycił jej przegub
drugą ręką. Wtedy przeło\ył jej dłonie za kobiece plecy. Była uwięziona w jego
ramionach. Spojrzała na niego i spanikowała. Serce dziko kołatało w jej piersi.
- Rorick, proszę puść mnie - błagała miękko.
- Nie, nie pozwolimy cię odejść. Wyleczymy cię, tylko zostań - zadeklarował Rorick.
Potrząsnęła głową. Robin nie chciała zostać. Pragnęła być ju\ w domu, sama. Jej piersi
były pełne i cię\kie, błagające o jego dotyk. Jej łechtaczka dr\ała, domagając się uwagi.
- Lochlan, pomó\ mi przy naszym nowym gościu.
Tłumaczenie: sshakes
Selena Illyria Wilkołaki w kiltach 3: Szkoccy blizniacy -6-
Krzyknęła, gdy poczuła jak Lochlan chwyta jej nadgarstki, gdy tylko Rorick ją puścił.
Ta wymiana nastąpiła tak szybko, \e ledwie mogła w nią uwierzyć.
- Wyjdę naprzód i przygotuje jej kąpiel oraz poszukam opatrunku. Zanieś ją do
sypialni, tej znajdującej się między naszymi pokojami.
Lochlan puścił ją. Po chwili znajdowała się na jego rękach. - Nie martw się, kochana,
zaopiekujemy się tobą - zapewnił ją Lochlan.
Kobieta przełknęła ślinę. Właśnie tego się obawiała. Mę\czyzna wniósł ją do domu, a
ona opierała się chęci wtulenia w jego ciało. Wystarczająco złym było to, \e nie mogła się
ruszać. Robin za bardzo bała się tego, co mogło się stać, gdyby uległa pokusie. Lochlan
przeszedł przez foyer i zaczął wspinać się po schodach. Kobieta nie śmiała się nawet
rozejrzeć. Robin znała tę rezydencję na wylot. Zamierzała wyleczyć stopę i uciec, gdy
mę\czyzni zasną.
- Nawet nie myśl o ucieczce. Jeśli to zrobisz, wytropimy cię i przytargamy z
powrotem - ostrzegł Lochlan.
Nie zdziwiło ją to, \e mę\czyzna wiedział, o czym myślała. Spośród blizniaków to
Lochlan był tym spostrzegawczym. Rorick był facetem, o którego zwykło się martwić.
- śadnych wymówek. To dupek - zaczęła po prostu Robin.
- To dupek, który się troszczy - odrzekł Lochlan.
Kobieta prychnęła. - Jeśli troszczy się o to tak bardzo, to dlaczego nie zamknął jeszcze
jadaczki? - warknęła.
- Co masz na myśli mówiąc  zamknął jadaczkę ? - zapytał Lochlan.
Robin chciała podejść do najbli\szej ściany i uderzyć w nią głową. Nie zamierzała
wypowiedzieć tego na głos. Teraz stąpała po kruchym lodzie. - Jedynie to, \e czasami
powinien najpierw pomyśleć, a potem mówić. - Modliła się, aby blizniak niczego nie dodał.
Jej nadzieje zostały rozwiane, gdy mę\czyzna otworzył usta.
- Wiesz, czasem postępuje trochę irracjonalnie. Jednak troszczy się o ciebie i nie
chce, abyś wyjechała stąd ranna. Co jeśli coś ci sie stanie? Nie wybaczymy sobie
tego.
Zamknęła oczy na skutek miękkiego tonu jej towarzysza. Robin chciałaby, aby o to nie
dbali. Kurwa, ona nie chciała o to dbać. Chciała widzieć w nich swoich szefów, nie
postrzegać w nich mę\czyzn, w których się zakochała. Gdy blizniacy się zamartwiali, ona
\yczyła sobie, aby byli mniej giętcy. Myślami powróciła do ostatnich miesięcy ich
współpracy. Ostatnio przynajmniej dwa razy w tygodniu się kłócili. Męczy mnie przebywanie
w pobli\u nich i załatwianie spraw z ich kobietami. Jej ramiona opadły. Zamknęła oczy,
próbując odsunąć od siebie zmęczenie. Niezale\nie od tego jak bardzo uwielbiała pracę z
nimi oraz spędzanie razem czasu, było to wyczerpujące. Innym razem po prostu bolesne.
Tłumaczenie: sshakes
Selena Illyria Wilkołaki w kiltach 3: Szkoccy blizniacy -7-
Przez ostatnie kilka miesięcy Robin poszukiwała nowej pracy, jednak opuszczenie
blizniaków oznaczało tak\e zmianę miejsca zamieszkania. To blizniacy byli właścicielami jej
domu, a pracując dla nich, nie płaciła wynajmu i rachunków. Opłacali wszystko, z wyjątkiem
jej osobistych wydatków. Jeśli odejdzie z pracy, będzie musiała się szybko wyprowadzić.
Mogłaby nawet nie mieć czasu na wolne przenosiny. Robin nie pozwoliłaby na kolejną
dyskusję, znalezienie powodów do zostania, czy \ale. Przekrzywiając głowę na bok wydała
westchnienie. Nadchodził dzień, w którym powinna odejść. Kroczył dość szybko, wiedziała o
tym.
- Co się dzieje, ptaszyno? - zapytał Lochlan. Spojrzała na niego i potrzasnęła głową.
- Nic się nie dzieje - odpowiedziała Robin, pozbywając się cię\aru z serca.
- A teraz westchnęłaś jakby coś cię\kiego okupywało twoje myśli.
- Po prostu nie lubię po\egnań, to wszystko - rzekła z taką nonszalancją, na jaką ją
tylko było stać.
- Ale przecie\ się nie \egnamy, prawda?
Robin uśmiechnęła się lekko słysząc troskę w głosie Lochlana. Zatrzymał się i spojrzał
na nią. Zmru\ył oczy. Zmartwienie odmalowało się na jego twarzy. Chciała dać mu trochę
spokoju. Jednak nie nale\ało go okłamywać. - Rozwa\am taką mo\liwość. - Robin odwróciła
wzrok, nie chcąc zobaczyć jego reakcji.
- Dlaczego? Zrobiliśmy coś zle? - Panika pojawiła się w jego głosie.
- To nie tyczy się was - skłamała, patrząc na balustradę wykutą z \elaza. Robin
przyglądała się skomplikowanemu wzorkowi. Uczyła sie na pamięć kwiatowych
kształtów, byle tylko uniknąć chęci wyra\enia własnych uczuć. Myślami powróciła
do domu, swoich ulubionych pokoi, których ju\ więcej miała nie oglądać.
Jej zaduma została przerwana przez głos Lochlana. - Robin, dlaczego chcesz nas
opuścić?
- Nadszedł najwy\szy czas.
- Dlaczego? - nalegał.
Kobieta podniosła wzrok, oddech uwiązł w jej piersi. Ból tlił się w jego oczach,
sprawiając jej sercu ból. Robin nigdy nie sądziła, \e jej rezygnacja zmartwi blizniaków.
Traktowali ją jako asystentkę. Czasem była ich ekspertem od kobiet, innym razem
przyjacielem. Zaczęła sie zastanawiać czy nie znaczyła dla nich więcej ni\ dawali po sobie
poznać. Odsuwając od siebie te myśli, wyprostowała się i zrobiła to, co zawsze chciała zrobić.
Robin pogłaskała go po policzku. Zaskoczył ją zamknięciem oczu i odpowiedzią dotykiem na
jej pieszczotę.
- Czasem nadchodzi taka chwila, gdy trzeba pójść na przód. - Jej głos załamywał się.
Robin spodziewała się odczuwać smutek, jednak jedyne czuła to dziwny cię\ar na
sercu. Była zmęczona.
- Nie wiem co powiedzieć. - Lochlan otarł się policzkiem o jej dłoń, po czym uniósł
ją do ust. Ten prosty odruch sprawił, \e dreszcze wstrząsnęły jej dłonią, wywołując
sapnięcie. Wiedziała, \e powinna się uspokoić& albo uczyni więcej ni\ zwykłe
głaskanie jego policzka. Jednak tę chwilę przerwało pojawienie się Roricka na
szczycie schodów.
Tłumaczenie: sshakes
Selena Illyria Wilkołaki w kiltach 3: Szkoccy blizniacy -8-
- Woda zrobi się zimna jeśli nadal będziecie tam sterczeć. Chodzcie - krzyknął. Dłoń
Robin opadła, odwróciła głowę i spojrzała na poręcz, przemiła chwila przeminęła.
Tłumaczenie: sshakes


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Selena Illyria Wilkołaki w kiltach 1 Szkocka niespodzianka (rozdział 2)
Selena Illyria Wilkołaki w kiltach 01 Szkocka niespodzianka
Selena Illyria Wilkołaki w kiltach 02 Szkockie interludium
Illyria Selena Wilkołaki w kiltach 3 1 Szkockie Halloween
Alchemia II Rozdział 8
Drzwi do przeznaczenia, rozdział 2
czesc rozdzial
Rozdział 51
rozdzial
rozdzial (140)
rozdzial
rozdział 25 Prześwięty Asziata Szyjemasz, z Góry posłany na Ziemię
czesc rozdzial
rozdzial1

więcej podobnych podstron