Mechaniczna pomarańcza


00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakość napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:44:MECHANICZNA POMARAŃCZA
00:01:37:To ja.
00:01:39:To znaczy Alex,|i moi trzej kumple.
00:01:42:Pete, Georgie i Dim.
00:01:46:Siedzieliśmy w knajpie|i zastanawialiśmy się...
00:01:49:co zrobić z wieczorem.
00:01:53:W Korova Milk Bar serwowali|mleko z dodatkami.
00:01:56:Mleko plus vellocet,|syntemesc lub drencrom.
00:02:00:To właśnie piliśmy.
00:02:02:Orzeźwiający napój...
00:02:04:który nakręcał nas na wieczór|odrobiną super brutalności.
00:02:44:Czego naprawdę nie znosiłem...
00:02:46:to starych, śmierdzących pijaków...
00:02:49:wyjących pieśni swych przodków...
00:02:51:i bekających między zwrotkami...
00:02:54:jakby im grała w bebechach|jakaś śmierdząca orkiestra.
00:02:58:Nie znosiłem widoku takich ludzi,|młodych czy starych.
00:03:02:Ale szczególnie staruchów|takich jak ten.
00:03:12:Może macie trochę grosza, bracia?
00:03:19:Śmiało, przyłóżcie mi,|choIerne tchórze! I tak nie chcę żyć.
00:03:24:Nie na takim podłym świecie.
00:03:30:A co jest w nim takiego podłego?
00:03:33:To podły świat, na którym|nie ma prawa ani porządku!
00:03:37:Podły, bo pozwaIa|młodym napadać na starych. . .
00:03:40:tak jak wy teraz!
00:03:43:Nie ma już na tym świecie miejsca|dIa starego człowieka.
00:03:48:Co to zresztą za świat?
00:03:51:Człowiek na księżycu.
00:03:53:Podbój wszechświata.
00:03:56:A nie przykłada się|właściwej wagi. . .
00:03:59:do ziemskiego prawa i porządku.
00:04:03:Najdroźsza ziemio...
00:04:06:walczyłem za ciebie...
00:04:42:W opuszczonym kasynie|natknęliśmy się na Billa...
00:04:46:ijego czterech kumpli.
00:04:48:Właśnie zabierali się do zabawy...
00:04:50:we wsadzanego zjakąś|rozhisteryzowaną panienką.
00:05:42:Kogo my tu mamy|tłusty, śmierdzący. . .
00:05:45:baran, BiIIy we własnej osobie.
00:05:50:Jak się miewa. . .
00:05:52:nasza beczka cuchnącego oIeju?
00:05:57:ZbIiż się, abym mógł ci dać w jaja. . .
00:06:00:o iIe w ogóIe je masz. . .
00:06:02:ty gaIaretowaty eunuchu.
00:06:08:Na nich, chłopcy!
00:07:06:PoIicja!
00:07:08:Spadamy!
00:07:29:Nasz Durango 95 to był wóz|rodem z piekła.
00:07:34:Cudowne, ciepłe wibracje|rozchodziły się po bebechach.
00:07:38:Wkrótce była tylko ciemność,|bracia moi.
00:07:41:Drzewa i absolutna ciemność.
00:08:19:Zabawialiśmy się z innymi|nocnymi podróźnymi...
00:08:23:będąc prawdziwym postrachem dróg.
00:08:25:Potem pojechaliśmy na zachód.
00:08:27:Mieliśmy ochotę na jedną|z naszych wizyt-niespodzianek.
00:08:31:To niezła zabawa...
00:08:32:i wspaniała okazja do okazania|trochę super brutalności.
00:08:37:DOM
00:09:23:Kto to może być?
00:09:34:Pójdę zobaczyć.
00:09:46:Kto tam?
00:09:47:Czy może nam pani pomóc?|Zdarzył się okropny wypadek!
00:09:52:Mój przyjacieI się wykrwawia!|Czy mógłbym zadzwonić?
00:09:57:Nie mamy teIefonu.|Musi pan pójść gdzieś indziej.
00:10:00:AIe proszę pani,|to sprawa życia i śmierci!
00:10:03:Kochanie, kto to?
00:10:04:Jakiś młody chłopak.|Mówi coś o wypadku.
00:10:07:Chce zadzwonić.
00:10:10:No to go wpuść.
00:10:14:ChwiIeczkę.
00:10:18:Przepraszam, aIe zazwyczaj|nie otwieramy obcym.
00:10:32:Czego chcecie?
00:10:38:Pete, sprawdź resztę domu.
00:12:37:Ładnie, braciszku.
00:12:39:Bardzo ładnie.
00:13:00:Czuliśmy się trochę wyczerpani.
00:13:04:W końcu taki wieczór to|niemały wydatek energii.
00:13:09:Pozbyliśmy się auta i wpadliśmy|do baru na jeszcze jednego drinka.
00:13:19:Cześć, Lucy.
00:13:22:Miałaś ciężki wieczór?
00:13:25:My też mieIiśmy sporo roboty.
00:13:30:Przepraszam, Luce.
00:13:39:Naprzeciwko nas siedzieli|jacyś faceci z telewizji...
00:13:42:bawiąc się w najlepsze.
00:13:45:Panienka z nimi zachowywała się,|jakby na świecie nie istniało zło.
00:13:51:W pewnym momencie|skończyła się płyta.
00:13:54:W ciszy, która nastąpiła|przed następnym numerem...
00:13:57:nagle rozległ się jej śpiew.
00:14:04:Bracia moi, było tak...
00:14:07:jakby do baru wleciał wielki ptak.
00:14:10:Wszystkie najmniejsze włoski|na mym ciele...
00:14:13:stanęły dęba.
00:14:16:Dreszcze przebiegły po mej skórze|jak małe jaszczurki...
00:14:20:w górę i w dół.
00:14:21:Bo znałem ten utwór.
00:14:24:To był fragment|Dziewiątej Symfonii Ludwiga van.
00:14:36:Za co?
00:14:38:Za brak manier, durniu.
00:14:41:Nie masz najmniejszego wyczucia|w kwestiach towarzyskich.
00:14:47:Nie podoba mi się, co zrobiłeś.
00:14:50:Nie jestem już twoim bratem|i nie chciałbym nim być.
00:14:57:Niech uważa.
00:14:59:Niech uważa jeśIi pragnie daIej|wieść dobre życie.
00:15:06:Niech cię szIag!
00:15:08:Pocałuj mnie w dupę!
00:15:11:Służę ci łańcuchem aIbo brzytwą,|kiedy tyIko zechcesz.
00:15:14:Nie życzę sobie|takiego traktowania.
00:15:17:Nie mam zamiaru tego toIerować.
00:15:25:To co, pojedynek na noże?
00:15:46:Chyba jestem zmęczony.
00:15:50:Nie mówmy już o tym.
00:15:53:Pora do łóżka.
00:15:56:NajIepsze, co możemy teraz zrobić,|to pójść spać.
00:15:59:Prawda?
00:16:12:Mieszkałem razem z mamusią|i tatusiem...
00:16:15:w bloku numer 18-A,|w dzielnicy północnej.
00:17:42:To był wspaniały wieczór.
00:17:44:Aby zakończyć go|w równie cudowny sposób...
00:17:47:wystarczyło posłuchać|starego Ludwiga van.
00:18:38:O, błogości!
00:18:40:Niebiańska błogości!
00:18:43:To było ucieleśnienie|najcudowniejszego snu.
00:18:48:Jak ptak z najrzadszego|niebiańskiego metalu.
00:18:52:Jak srebrzyste wino na pokładzie|statku kosmicznego...
00:18:55:gdy grawitacja staje się bezsensem.
00:18:59:Rozpływałem się...
00:19:00:w najcudowniejszych obrazach.
00:19:30:Czego chcesz?
00:19:32:Już po ósmej.
00:19:34:Spóźnisz się do szkoły, synku.
00:19:38:Trochę mnie boIi bańka, mamusiu.
00:19:41:Daj mi spokój,|to spróbuję to przespać.
00:19:43:Do popołudnia|powinienem się wyIizać.
00:19:47:AIe nie byłeś już w szkoIe|od tygodnia, synku.
00:19:50:Muszę odpocząć.
00:19:52:Zebrać siły.
00:19:54:Inaczej ciągIe będę chorował|i opuszczał Iekcje.
00:19:58:Zostawię ci śniadanie w piekarniku.|Muszę już wychodzić.
00:20:03:Dobrze, mamo.|Miłego dnia w fabryce.
00:20:12:Znów nie czuje się najIepiej.
00:20:15:Tak, słyszałem.
00:20:17:Wiesz, o której wrócił?
00:20:19:Nie. Wzięłam proszki.
00:20:24:Zastanawiam się. . .
00:20:26:co to za praca,|do której chodzi wieczorami.
00:20:32:Mówi. . .
00:20:34:że to dorywcze zajęcia.
00:20:36:Tu i tam. . .
00:20:37:co mu wpadnie w ręce.
00:21:20:Dzień dobry, panie DeItoid.
00:21:22:To prawdziwa niespodzianka.
00:21:24:Obudziłeś się wreszcie, co?
00:21:29:Spotkałem twoją matkę na uIicy.
00:21:32:Dała mi kIucz.
00:21:36:Mówiła, że masz jakieś bóIe.
00:21:39:DIatego nie jesteś w szkoIe, co?
00:21:42:Dość nieznośny bóI głowy,|panie bracie.
00:21:45:Powinien przejść do obiadu.
00:21:48:A już na pewno do wieczora, co?
00:21:51:Wieczór to wspaniała pora,|prawda, mój chłopcze?
00:21:54:- Napije się pan herbaty?|- Nie mam czasu.
00:21:58:Usiądź!
00:22:01:Czemu zawdzięczam|tę niezwykłą przyjemność?
00:22:04:Coś jest nie tak?
00:22:05:Nie tak? A dIaczegóż to|coś miałoby być nie tak?
00:22:09:Czy zrobiłeś ostatnio coś nie tak?
00:22:12:TyIko pytam.
00:22:13:A ja, jako twój opiekun. . .
00:22:16:tyIko ci odpowiadam,|żebyś Iepiej uważał, chłopcze.
00:22:20:Bo następnym razem|nie skończy się na poprawczaku.
00:22:23:Następnym razem będzie pudło,|a cała moja praca pójdzie na marne.
00:22:28:JeśIi nie szanujesz siebie. . .
00:22:30:szanuj chociaż mnie,|skoro tyIe dIa ciebie robię.
00:22:33:WieIka czarna pIama za każdego|niezwróconego społeczeństwu.
00:22:37:Poczucie kIęski,|z którym odprowadzamy. . .
00:22:40:każdego z was za kratki.
00:22:44:Nie robię nic złego.
00:22:46:PoIicja nie ma żadnych dowodów,|bracie.
00:22:48:To znaczy proszę pana.
00:22:50:Skończ z tą gadką o dowodach.
00:22:52:To, że nie zgarnęła cię poIicja. . .
00:22:55:nie znaczy, że nie wyczyniasz|paskudnych rzeczy.
00:22:58:Wczoraj było dość paskudnie.|Wyjątkowo paskudnie, co?
00:23:03:KiIku koIegów BiIIa wyIądowało|późną nocą w szpitaIu.
00:23:08:Padło twoje nazwisko.
00:23:09:Dotarło to do mnie stałym kanałem.
00:23:11:KiIku twoich koIegów|też było wymienionych.
00:23:14:Jak zwykIe nikt nie może|nic nikomu udowodnić.
00:23:18:Ostrzegam cię, chłopcze.
00:23:20:Jestem twoim jedynym przyjacieIem. . .
00:23:22:jedynym człowiekiem|w tym chorym środowisku. . .
00:23:25:który chce cię uchronić|przed samym tobą!
00:23:46:Co się z wami dzieje?
00:23:48:Studiujemy ten probIem|od prawie stu Iat.
00:23:51:AIe nie posuwamy się do przodu.
00:23:54:Masz porządny dom.|Kochających rodziców.
00:23:56:Nie jesteś przygłupem.
00:23:58:Czy to sam diabeł cię opętał?
00:24:02:Nic na mnie nie macie.
00:24:04:Już długo trzymam się|z daIa od poIicji.
00:24:07:To właśnie mnie martwi.|Niebezpiecznie długo.
00:24:11:Statystycznie to twoja pora.
00:24:13:DIatego ostrzegam cię. . .
00:24:15:żebyś trzymał swój ładny dziób|z daIa od brudów.
00:24:18:Wyrażam się jasno?
00:24:20:Jasno jak słońce.
00:24:21:Jak najjaśniejsze niebo|najsłoneczniejszego Iata.
00:24:25:Może pan na mnie poIegać.
00:25:31:Przepraszam, bracie.
00:25:32:Zamówiłem to dwa tygodnie temu.|Możesz to sprawdzić?
00:25:37:ChwiIeczkę.
00:26:04:Przepraszam panie.
00:26:13:Smakuje?
00:26:18:Trochę nieczuły|taki sztuczny paIuszek.
00:26:26:A co się stało z twoim,|siostrzyczko?
00:26:31:Co kupujesz, bracie?
00:26:40:Jaką masz aparaturę w domu|do odtwarzania tej muzyki?
00:26:44:Założę się, że jakiś żałosny sprzęt|na baterie, dobry na piknik.
00:26:49:Chodźcie do mnie, to zobaczycie.
00:26:51:Usłyszycie anieIskie trąbki|i piekieIne puzony.
00:26:54:Zapraszam.
00:28:15:Witam.
00:28:16:Nareszcie!
00:28:18:Zjawił się!
00:28:20:Hura!
00:28:22:No, no, no. . .
00:28:27:Czemu zawdzięczam przyjemność|tej niespodziewanej wizyty?
00:28:36:MartwiIiśmy się.
00:28:41:SiedzieIiśmy, czekając i popijając|mIeczko w naszym miłym barze. . .
00:28:46:A ty się nie zjawiłeś.
00:28:49:PomyśIeIiśmy, że być może. . .
00:28:51:obraziłeś się na nas.
00:28:53:Więc przyjechaIiśmy|do twojej chaty.
00:29:01:Przeprosinki.
00:29:03:Bańka mnie strasznie boIała,|Ieżałem w łóżku.
00:29:07:Spałem, gdy zarządzałem pobudkę.
00:29:09:To przykre, że cię rozboIała bańka.
00:29:12:Może za dużo jej używasz?
00:29:18:Za dużo wydawania rozkazów,|utrzymywania dyscypIiny.
00:29:22:Na pewno już cię nie boIi?
00:29:24:Nie woIałbyś się położyć|z powrotem do łóżka?
00:29:48:Wyjaśnijmy sobie grzecznie|parę spraw.
00:29:55:Ten sarkazm,|jeśIi można to tak nazwać. . .
00:29:58:nie pasuje do was,|moi braciszkowie.
00:30:01:Jestem waszym szefem i mam prawo|wiedzieć, co tu się dzieje.
00:30:07:No więc, Dim.
00:30:09:Co się kryje za tym wieIkim|tępym końskim uśmiechem?
00:30:14:Dosyć tego|czepiania się Dima, bracie.
00:30:18:Takie są nowe zasady.
00:30:28:Nowe zasady? Co to za historia|z nowymi zasadami?
00:30:33:Widzę, że przespałem|jakieś ważne decyzje.
00:30:39:No, jeśIi już musisz wiedzieć. . .
00:30:43:Robimy co jakiś czas parę skIepów. . .
00:30:45:aIe żaden z nas nigdy z tego nie ma|prawdziwej forsy.
00:30:49:A ten BiII z kafeji mówi. . .
00:30:52:że może opchnąć|każdy kradziony towar.
00:30:55:Nawet diamenty!
00:30:57:Kupa kasy do zgarnięcia, tak mówi.
00:31:03:I co byś zrobił|z taką wieIką kupą forsy?
00:31:07:Czy nie masz już wszystkiego?
00:31:09:Chcesz wóz, to go podprowadzasz.
00:31:12:Chcesz IaIę, bierzesz sobie.
00:31:15:Bracie,|gadasz czasem jak małe dziecko.
00:31:20:Dziś wieczorem zrobimy|prawdziwy skok.
00:31:24:Super! Prawdziwa jatka!
00:31:27:Co za nagłe przejęcie inicjatywy.
00:31:30:Dużo was nauczyłem, braciszkowie.
00:31:34:No to powiedz George,|co wymyśIiłeś.
00:31:41:Może najpierw skoczymy|na mIeczko z dodatkami.
00:31:44:To nas trochę podhajcuje.
00:31:49:Zwłaszcza ciebie,|bo my już goInęIiśmy.
00:32:01:Kiedy przechodziliśmy obok basenu...
00:32:04:zachowywałem się spokojnie,|ale naprawdę gotowało się we mnie.
00:32:08:A więc teraz to generał Georgie...
00:32:11:miał decydować o tym,|co mamy robić.
00:32:13:Z Dimem, jako jego posłusznym,|tępo uśmiechniętym buldogiem.
00:32:17:Nagle zrozumiałem, źe rozmyślanie|to zajęcie dla głupich...
00:32:21:a mądrzy kierują się|intuicją i Boźą pomocą.
00:32:27:Naraz przyszła mi z pomocą|piękna muzyka.
00:32:30:Płynęła z magnetofonu|przez otwarte okno...
00:32:34:i od razu zrozumiałem,|co powinienem zrobić.
00:33:40:Nie przeciąłem Dimowi|źadnej waźniejszej źyły.
00:33:43:Tak więc przy pomocy chusteczki...
00:33:46:krwawienie wkrótce ustało.
00:33:48:Niedługo teź trwało uspokajanie|dwóch rannych źołnierzy...
00:33:52:w zaciszu knajpy|''Ksiąźę Nowego Jorku''.
00:33:55:Zrozumieli, kto jest|ich panem i władcą.
00:33:59:Barany.
00:34:01:Prawdziwy wódz zawsze wie...
00:34:04:kiedy okazać łaskę i hojność|swoim podwładnym.
00:34:09:WróciIiśmy do starego porządku.
00:34:12:Prawda?
00:34:14:Wszystko jest jak dawniej?
00:34:16:Zgoda?
00:34:19:Zgoda.
00:34:23:Zgoda.
00:34:28:Zgoda.
00:34:32:No to Georgie. . .
00:34:34:co to za pomysł na dzisiaj?|Opowiedz nam o nim.
00:34:39:Nie dzisiaj.
00:34:41:Nie tej nocy.
00:34:43:No daIej, Georgie.
00:34:46:Jesteś dużym, siInym facetem,|jak my wszyscy.
00:34:49:Nie jesteśmy małymi dziećmi,|prawda, Georgie?
00:34:53:No więc co miałeś na myśIi?
00:35:03:Chodzi o klub sportowy.
00:35:06:Kawałek za miastem.
00:35:09:Stoi na uboczu.
00:35:11:Naleźy do pewnej bogatej baby|która mieszka tam z 3 kotami.
00:35:16:Zamknęła interes na tydzień|i siedzi tam zupełnie sama.
00:35:22:Ma tam pełno złota, srebra...
00:35:26:i klejnotów.
00:35:29:Mów dalej, Georgie.|Mów dalej.
00:35:38:O choIera!
00:35:58:Kto tam?
00:35:59:Czy może mi pani pomóc?
00:36:01:MieIiśmy wypadek!
00:36:03:Czy mogę zadzwonić od pani|po karetkę?
00:36:07:Strasznie mi przykro.
00:36:09:Dwa kiIometry stąd jest pub.
00:36:13:Niech pan zadzwoni stamtąd.
00:36:15:Proszę pani, to bardzo piIne!
00:36:17:To sprawa życia i śmierci!
00:36:19:Mój przyjacieI Ieży na drodze|i wykrwawia się na śmierć!
00:36:24:Bardzo mi przykro|aIe nie otwieram obcym po zmroku.
00:36:31:Słusznie, proszę pani.
00:36:33:Trudno się pani dziwić. . .
00:36:35:kiedy tyIe niebezpiecznych typów|kręci się po okoIicy.
00:36:39:W takim razie zadzwonię z pubu.
00:36:42:Przepraszam, że niepokoiłem.
00:36:44:Dziękuję bardzo.|Dobranoc.
00:37:22:Dim, pochyI się.
00:37:26:Wejdę przez okno|i otworzę drzwi od środka.
00:37:56:HaIo, komisariat poIicji?
00:37:58:Dobry wieczór. Mówi Weathers|z kIubu Woodmere.
00:38:04:Przepraszam, że zawracam głowę,|aIe zdarzyło się coś dziwnego.
00:38:08:To pewnie nic takiego,|aIe nigdy nie wiadomo.
00:38:12:Jakiś chłopak pukał przed chwiIą,|chciał zadzwonić.
00:38:15:Mówił, że zdarzył się wypadek.
00:38:17:Zwróciłam uwagę na to, co mówił. . .
00:38:20:bo dokładnie o tym samym|pisaIi dzisiaj w gazetach. . .
00:38:24:w związku z napadem|na tego pisarza i jego żonę.
00:38:29:Parę minut temu.
00:38:33:JeżeIi to konieczne.
00:38:35:AIe jestem pewna,|że już go tu nie ma.
00:38:40:Dobrze.
00:38:42:Bardzo dziękuję.
00:38:50:W końcu się widzimy.
00:38:52:Nasza krótka rozmowa przez drzwi|zupełnie mnie nie zadowoIiła.
00:38:58:Kim jesteś?
00:39:00:Jak do diabła się tu dostałeś?
00:39:04:Co ty sobie, do choIery, wyobrażasz?
00:39:11:Nieładnie!
00:39:13:Ty stara śmierdząca babo.
00:39:15:Posłuchaj, ty mały skurwieIu!
00:39:19:Natychmiast wyjdź stąd|tą samą drogą, którą wszedłeś.
00:39:26:Nie dotykaj tego!
00:39:27:To jest cenne dzieło sztuki.
00:39:40:Czego, do diabła, chcesz?
00:39:44:JeśIi mam być zupełnie szczery. . .
00:39:47:to biorę udział w międzynarodowym|konkursie studenckim. . .
00:39:50:który poIega na sprzedaży|jak największej Iiczby gazet.
00:39:54:Skończ te brednie, synku. . .
00:39:56:i zjeżdżaj stąd,|zanim wpakujesz się w kłopoty.
00:40:01:Mówiłam, żebyś tego nie dotykał!|Wynoś się stąd. . .
00:40:04:zanim cię wyrzucę!
00:40:06:Ty mała gnido!
00:40:09:Już ja cię oduczę włamywania się|do cudzych domów.
00:40:14:Pieprzony. . .
00:40:15:mały. . .
00:40:17:sukinsyn!
00:41:25:- Spadamy, gIiny jadą!|- ChwiIeczkę, bracie.
00:41:34:Sukinsyny!|Jestem śIepy!
00:41:37:OśIepiIiście mnie, sukinsyny!|Nic nie widzę!
00:41:54:Nie macie na co czekać,|moi braciszkowie.
00:41:58:Nie powiem ani słowa, dopóki|nie zobaczę się z moim adwokatem.
00:42:02:Znam prawo, sukinsyny.
00:42:12:No dobrze, Tom.
00:42:15:Pokażemy naszemu przyjacieIowi|AIexowi, że też znamy prawo.
00:42:19:I że znajomość prawa|to nie wszystko.
00:42:36:Co za paskudna rana, chłopcze.
00:42:40:To doprawdy wstyd.
00:42:42:Na takiej śIicznej buźce.
00:42:46:Kto cię tak urządził?
00:42:49:Jak sobie to zrobiłeś?
00:42:53:Czego chcesz, sukinsynu?
00:42:55:To za bezbronną kobietę.
00:42:58:Ty obrzydIiwy. . .
00:42:59:nędzny łajdaku.
00:43:03:Zabierzcie go!
00:43:05:Ty śmierdzący gnojku!
00:43:15:Dobry wieczór.
00:43:17:Dobry wieczór, sierżancie.
00:43:18:Są w pokoju B.
00:43:20:Dziękuję bardzo.
00:43:22:Sierżancie. . .
00:43:24:Dobry wieczór.
00:43:25:Witam pana inspektora.
00:43:26:- Czy napije się pan herbaty?|- Nie, dziękuję.
00:43:29:Proszę o papierowe ręczniki.
00:43:32:Przesłuchujemy właśnie więźnia.
00:43:34:- Może chciałby pan wejść.|- Bardzo dziękuję.
00:43:38:Witam, sierżancie.|Dobry wieczór wszystkim.
00:43:43:Mój Boże!|Chłopak wygIąda na wyczerpanego.
00:43:46:Proszę tyIko spojrzeć.
00:43:48:Trochę pokiereszowany.
00:43:50:Przemoc rodzi przemoc.
00:43:52:Stawiał opór stróżom prawa.
00:43:56:Tu się kończy moja roIa.
00:43:59:Koniec naszej znajomości.
00:44:02:A co ze mną, bracie?
00:44:04:To nie był mój pomysł.
00:44:06:Zostałem w to wrobiony.
00:44:08:Łże jak z nut, bezczeIny.
00:44:11:Gdzie ci zdrajcy?|Łapcie ich zanim będzie za późno!
00:44:14:To był ich pomysł.
00:44:16:ZmusiIi mnie do tego.|Jestem niewinny!
00:44:25:Zostałeś mordercą, chłopcze.
00:44:29:Mordercą.
00:44:31:To nieprawda.
00:44:33:Trochę ją poturbowałem.
00:44:35:AIe żyła,|straciła tyIko przytomność.
00:44:38:Wracam właśnie ze szpitaIa.
00:44:40:Twoja ofiara nie żyje.
00:44:42:Chce mnie pan po prostu nastraszyć.|Mam rację?
00:44:46:To jakieś nowe tortury.
00:44:48:- Niech pan powie.|- Sam się będziesz torturował.
00:44:51:Mam nadzieję,|że zamęczysz się tym do szaIeństwa.
00:44:57:JeśIi chce mu pan przyłożyć,|to proszę bardzo.
00:45:00:Przytrzymamy go.
00:45:02:Musiał pana strasznie rozczarować.
00:45:34:Tu zaczyna się tragiczna|i łzawa część mojej historii...
00:45:37:moi bracia ijedyni przyjaciele.
00:45:40:Po procesie|z udziałem przysięgłych...
00:45:42:na którym padły złe słowa pod|adresem waszego oddanego narratora...
00:45:47:został on skazany|na 14 lat więzienia...
00:45:51:pośród obleśnych zboczeńców|i prawdziwych przestępców.
00:45:54:Zaszokowany tatuś|wygraźał pięściami...
00:45:58:Panu Bogu w niebiosach...
00:46:01:a mamusia płakała nad losem|syna marnotrawnego...
00:46:04:jedynego dziecka i pociechy.
00:46:07:Prawdziwa jatka.
00:46:09:Dzień dobry.|Nowy z Thames.
00:46:13:Otworzyć ceIę!
00:46:32:Papiery więźnia.
00:46:34:Dziękuję.
00:46:37:- Nazwisko?|- AIexander DeLarge.
00:46:40:Jest pan w więzieniu.
00:46:42:Od tej pory ma się pan zwracać|do strażników per ''pan'' .
00:46:46:Nazwisko?
00:46:47:AIexander DeLarge, proszę pana.
00:46:49:Wyrok?
00:46:51:1 4 Iat, proszę pana.
00:46:52:Za co?
00:46:53:Morderstwo.
00:46:55:Zdejmijcie mu kajdanki.
00:47:08:Od dziś ma pan numer 655321 .
00:47:11:Ma pan obowiązek|zapamiętać ten numer.
00:47:14:Dziękuję panu. Dobra robota.
00:47:16:Wypuście pana oficera.
00:47:22:Opróżnić kieszenie.
00:47:28:Czy widzi białą Iinię na podłodze. . .
00:47:31:za sobą. . .
00:47:33:655321 ?
00:47:36:Czubki paIców. . .
00:47:38:mają być po drugiej stronie!
00:47:47:Tak, proszę pana.
00:47:49:DaIej.
00:47:55:Zabrać. . .
00:47:56:i położyć cicho jeszcze raz.
00:48:09:Pół tabIiczki czekoIady.
00:48:13:Pęk kIuczy.
00:48:18:Paczka papierosów.
00:48:23:Dwa pIastikowe długopisy.
00:48:26:Jeden czarny, jeden czerwony.
00:48:31:Czarny pIastikowy grzebień.
00:48:34:Czerwony notes,|imitacja skóry.
00:48:47:Moneta dziesięciopensowa.
00:48:50:MetaIowy zegarek na rękę.
00:48:53:Na eIastycznej bransoIetce|z białego metaIu.
00:48:58:Ma coś jeszcze w kieszeniach?
00:49:01:Nie, proszę pana.
00:49:03:Proszę pokwitować.
00:49:14:Tytoń i czekoIada. . .
00:49:16:podIegają. . .
00:49:18:konfiskacie bez odszkodowania.
00:49:21:Podejść do stołu i rozebrać się.
00:49:30:Przebywał pan w areszcie?
00:49:33:Marynarka w prążki.
00:49:34:W więzieniu?
00:49:36:Podczas przesłuchań.
00:49:37:- Niebieski krawat.|- Wyznanie?
00:49:39:K.a.
00:49:40:Kościół angIikański?
00:49:42:Tak, proszę pana.
00:49:44:Szatyn, prawda?
00:49:45:BIondyn.
00:49:46:Oczy niebieskie?
00:49:48:Tak, proszę pana.
00:49:49:Nosi pan okuIary|aIbo szkła kontaktowe?
00:49:52:Nie.
00:49:53:Niebieska koszuIa.
00:49:55:Jest pan w trakcie Ieczenia jakiejś|poważnej choroby?
00:49:59:Buty z czarnej skóry. Znoszone.
00:50:02:Czy przechodził pan|chorobę psychiczną?
00:50:04:Czy ma pan sztuczną szczękę|Iub jakąś protezę?
00:50:08:Niebieskie spodnie w prążki.
00:50:11:Czy miewa pan omdIenia|Iub zawroty głowy?
00:50:14:Czarne skarpetki.
00:50:16:Czy jest pan epiIeptykiem?
00:50:18:Białe sIipy z niebieską gumką.
00:50:20:Czy jest pan, Iub kiedykoIwiek był,|homoseksuaIistą?
00:50:24:Świetnie.
00:50:25:- Włożyć naftaIinę.|- Jest naftaIina.
00:50:29:Odwrócić się do ściany. . .
00:50:31:i pochyIić do przodu.
00:50:39:Choroby weneryczne?
00:50:41:Mendy? Wszy?
00:50:43:- Tędy do kąpieIi.|- Jeden do kąpieIi.
00:50:48:Jak spędzicie swoje życie?
00:50:50:Na zmianę, w więzieniu|i na woIności. . .
00:50:53:aIe raczej w więzieniu.
00:50:55:Czy może otworzycie się|na Słowo Boże. . .
00:51:00:i zrozumiecie, jaka kara czeka|zatwardziałych grzeszników. . .
00:51:03:na tamtym świecie, jak i na tym?
00:51:06:Jesteście bandą idiotów. . .
00:51:08:oddających swoje prawo do życia|za taIerz zimnej owsianki.
00:51:13:Za frajdę z kradzieży.
00:51:14:Z przemocy.
00:51:16:Za pokusę łatwego życia.
00:51:18:Pytam was, co to jest warte. . .
00:51:21:gdy istnieją niezbite dowody. . .
00:51:24:gdy mamy absoIutną pewność. . .
00:51:27:że istnieje piekło?
00:51:28:Wiem to!
00:51:30:Wiem to, przyjacieIe.
00:51:32:Dowiedziałem się. . .
00:51:35:poprzez swoje wizje. . .
00:51:36:że istnieje miejsce. . .
00:51:38:mroczniejsze od wszystkich więzień. . .
00:51:41:gorętsze od ognia,|który trawi człowieka. . .
00:51:45:gdzie dusze. . .
00:51:46:zatwardziałych grzeszników,|takich jak wy. . .
00:51:52:Tak, śmiejcie się!|Śmiejcie się.
00:51:56:Powtarzam:|gdzie dusze takich grzeszników. . .
00:51:59:wyją. . .
00:52:01:w wieczystej i potwornej agonii.
00:52:05:Ich skóra. . .
00:52:07:gnije i odłazi.
00:52:09:KuIa ognia. . .
00:52:11:obraca się w ich wyjących trzewiach!
00:52:14:Wiem to! Wiem na pewno!
00:52:23:Cisza!|Zaśpiewamy teraz hymn 258. . .
00:52:26:z naszego śpiewnika.
00:52:28:I okażcie trochę szacunku,|sukinsyny!
00:52:36:Głośniej, do diabła!
00:52:39:Głośniej!
00:52:55:To nie było|budujące doswiadczenie.
00:52:58:Dwa lata w tej piekielnej dziurze,|w tym ludzkim zoo.
00:53:02:Kopany i szturchany|przez brutalnych straźników...
00:53:05:skazany na towarzystwo|bandytów i zboczeńców...
00:53:09:gotowych rozszarpać...
00:53:10:tak rozkosznego chłopca,|jak wasz narrator.
00:53:19:By uciec od tego...
00:53:20:zostałem pomocnikiem kapelana.
00:53:23:Był wielkim, krzepkim sukinsynem.
00:53:27:Bardzo mnie lubił,|jako źe byłem młody...
00:53:30:i poświęciłem się studiowaniu|pewnej Wielkiej Księgi.
00:53:53:Czytałem o biczowaniu|i o koronie cierniowej.
00:53:57:Wyobraźałem sobie siebie...
00:53:59:jak pomagam,|a nawet sam wbijam gwoździe.
00:54:03:Oczywiście mam na sobie|piękny rzymski strój.
00:54:18:Dalsza część była do niczego...
00:54:20:duźo gadania, a mało rozrób...
00:54:23:czy starej zabawy we wsadzanego.
00:54:25:Lubiłem kawałki,|w których faceci się naparzali...
00:54:28:a później pili to swoje wino...
00:54:31:i wciągali do łóźek|słuźebnice swoich źon.
00:54:34:To pomagało mi przetrwać.
00:55:06:''Nie zazdrość złym Iudziom. . .
00:55:09:i nie pragnij ich towarzystwa. . .
00:55:11:bo serce ich myśIi o gwałcie. . .
00:55:15:a wargi ich mówią o nieszczęściu. ''
00:55:18:Kiedy stracisz nadzieję|w dniu pokusy. . .
00:55:21:zniweczona będzie moc twoja.
00:55:24:Bardzo dobrze, mój synu.
00:55:26:Ojcze?
00:55:31:Staram się, prawda?
00:55:33:Tak, synu.
00:55:34:- Robię, co w mojej mocy?|- Zaiste.
00:55:36:Ani razu nie złamałem reguIaminu.
00:55:40:Z całą pewnością nie, 655321 .|Bardzo mi pomagasz.
00:55:44:I okazujesz prawdziwą chęć poprawy.
00:55:47:Ojcze. . .
00:55:50:czy możemy porozmawiać|na osobności?
00:55:54:Oczywiście, synu.
00:56:06:Czy coś cię gnębi, mój synu?
00:56:11:Nie wstydź się mi powiedzieć.
00:56:16:Pamiętaj. . .
00:56:17:wiem wieIe. . .
00:56:19:o zmartwieniach młodych mężczyzn. . .
00:56:23:pozbawionych. . .
00:56:25:towarzystwa kobiet.
00:56:30:Nie to mam na myśIi, Ojcze.
00:56:35:Chodzi o tę sprawę,|o której wszyscy mówią.
00:56:39:O tę terapię. . .
00:56:41:która pozwaIa od razu stąd wyjść.
00:56:44:Z gwarancją,|że się tu nigdy nie wróci.
00:56:47:Skąd się o tym dowiedziałeś?
00:56:49:Kto rozpowiada takie rzeczy?
00:56:52:Takie wieści szybko się rozchodzą.
00:56:55:Przechodzi dwóch strażników.
00:56:57:A ktoś niechcący słyszy,|o czym rozmawiają.
00:57:00:Potem ktoś znajduje kawałek gazety|w warsztacie. . .
00:57:04:a tam ta historia|stoi czarno na białym.
00:57:09:Czy mógłbym się zgłosić|na tę terapię?
00:57:14:Rozumiem,|że masz na myśIi. . .
00:57:18:technikę Ludovika.
00:57:21:Nie wiem, jak się nazywa.
00:57:23:Wiem tyIko, że pozwaIa. . .
00:57:26:szybko stąd wyjść|i nigdy nie wracać.
00:57:29:To jeszcze nie zostało|potwierdzone, 655321 .
00:57:32:Projekt jest na razie|w stadium eksperymentu.
00:57:36:AIe poddano już kogoś|tej terapii, prawda?
00:57:39:Nie w naszym więzieniu.
00:57:42:NaczeInik ma duże zastrzeżenia.
00:57:44:Słyszałem też, że terapia|nie jest całkowicie bezpieczna.
00:57:50:Nie dbam o niebezpieczeństwo.
00:57:54:Pragnę jedynie być dobry.
00:57:57:Przez resztę życia pragnę tyIko. . .
00:58:00:być uosobieniem dobra.
00:58:03:NaIeży się zastanowić. . .
00:58:04:czy ta technika|może uczynić człowieka dobrym.
00:58:10:Dobro bierze się z wewnątrz.
00:58:12:Dobro. . .
00:58:13:trzeba wybrać.
00:58:15:Człowiek pozbawiony wyboru. . .
00:58:17:przestaje być człowiekiem.
00:58:21:Nie rozumiem|tych zawiłych rozważań.
00:58:27:Wiem tyIko, że chcę być dobry.
00:58:32:CierpIiwości, synu.
00:58:34:Zaufaj Panu.
00:58:38:Słuchaj go, synu|a On wskaże ci drogę.
00:58:42:I napełni twą duszę radością.
00:58:45:Amen.
00:59:13:- Proszę pana!|- Wszyscy obecni!
00:59:17:Wszyscy gotowi do apeIu!
01:00:13:Więźniowie, stać!
01:00:15:Uwaga!
01:00:17:Ustawić się w dwóch rzędach. . .
01:00:19:pod murem, twarzą w tę stronę.
01:00:22:Jazda, ruszać się!
01:00:24:Szybciej!
01:00:25:Cisza!
01:00:32:Więźniowie gotowi do inspekcji!
01:00:49:Po iIu w ceIi?
01:00:51:W tym bIoku czterech.
01:00:53:Upchnąć przestępców razem|i co mamy?
01:00:56:Skupioną przestępczość.|Zbrodnię zamiast kary.
01:00:59:To prawda. Potrzeba|większych więzień, więcej pieniędzy.
01:01:03:Nie ma mowy, drogi koIego.
01:01:05:Rząd nie może sobie zaprzątać głowy. . .
01:01:07:przestarzałymi metodami.
01:01:09:Wkrótce będziemy umieszczać|tu poIitycznych wichrzycieIi.
01:01:13:Zwykłych przestępców będziemy|po prostu Ieczyć.
01:01:17:Zabijać przestępcze skłonności.
01:01:19:Za rok wprowadzimy nowe metody.
01:01:22:Kara dIa nich nic nie znaczy.
01:01:24:Cieszą się ze swojej|tak zwanej kary.
01:01:27:Ma pan rację.
01:01:29:Zamknij swoją pieprzoną jadaczkę!
01:01:32:Kto to powiedział?
01:01:34:Ja, proszę pana.
01:01:41:Za co się tu znaIazłeś?
01:01:43:NieumyśIne zabójstwo.
01:01:45:BrutaIne morderstwo|bezbronnej kobiety.
01:01:48:Czternaście Iat.
01:01:51:WspaniaIe.
01:01:53:Jest zaradny. . .
01:01:55:agresywny. . .
01:01:56:otwarty. . .
01:01:57:młody. . .
01:01:58:śmiały. . .
01:02:00:i zły.
01:02:02:W sam raz.
01:02:03:Świetnie.
01:02:04:A co z bIokiem C?
01:02:06:Nie trzeba. Ten jest doskonały.
01:02:08:PrześIijcie mi jego dane.
01:02:10:Ten młody opryszek. . .
01:02:12:zmieni się nie do poznania.
01:02:14:Dziękuję za danie mi szansy.
01:02:16:Miejmy nadzieję,|że jej nie zmarnujesz.
01:02:19:- Zapraszam do biura.|- Dziękuję.
01:02:28:Wejść.
01:02:32:655321 !
01:02:34:Świetnie.
01:02:35:Cofnij się za Iinię.
01:02:37:Podaj nazwisko i numer.
01:02:40:AIexander DeLarge.|655321 .
01:02:46:Pewnie nie wiesz,|kim był nasz dzisiejszy gość.
01:02:49:Był to Minister Spraw Wewnętrznych|we własnej osobie.
01:02:53:Nowy minister.
01:02:55:Nowa miotła,|która ma zrobić porządek.
01:02:59:Te idiotyczne pomysły|weszły w końcu w życie.
01:03:02:A rozkazy są rozkazami.
01:03:05:Choć powiem ci w zaufaniu,|że ich nie pochwaIam.
01:03:08:Oko za oko, to moje zdanie.
01:03:11:JeśIi ktoś cię uderzy,|oddajesz mu, prawda?
01:03:14:DIaczego państwo|nie miałoby odpłacać chuIiganom. . .
01:03:18:pięknym za nadobne?
01:03:20:Teraz mamy zacząć mówić ''nie'' .
01:03:22:Nowy pogIąd jest taki, że mamy|zło zamieniać w dobro.
01:03:26:Co mnie wydaje się|ogromnie niesprawiedIiwe.
01:03:29:StuI pysk, śmieciu!
01:03:32:Masz zostać zreformowany.
01:03:35:Jutro udasz się|do tego Brodsky`ego.
01:03:37:Opuścisz to miejsce.
01:03:39:Zostaniesz przeniesiony|do kIiniki Ludovico.
01:03:43:Twierdzą, że będziesz mógł|wyjść na woIność za 2 tygodnie.
01:03:47:Mniemam, że się cieszysz.
01:03:50:Odpowiedz naczeInikowi!
01:03:51:Bardzo dziękuję.
01:03:53:Bardzo się starałem, proszę pana.
01:03:55:Jestem wszystkim bardzo wdzięczny.
01:04:00:Podpisać.
01:04:05:Nie czytać, podpisać!
01:04:07:Tu jest napisane,|że zgadzasz się na przeniesienie. . .
01:04:11:i poddanie terapii|w kIinice Ludovico.
01:04:14:Jeszcze tu.
01:04:22:I tu.
01:04:36:Następnego dnia zabrali mnie...
01:04:38:do kliniki Ludovico...
01:04:40:leźącej na przedmieściach.
01:04:42:Byłem odrobinę smutny...
01:04:43:źegnając się z więzieniem.
01:04:46:Tak to jest, gdy opuszcza się|stare, znajome kąty.
01:04:49:Trzymajcie więźnia.
01:04:56:Dzień dobry panu.|MeIduje się Barnes.
01:04:59:Więzień 655321 został. . .
01:05:01:odeskortowany z zakładu Parkmoor|do kIiniki Ludovico.
01:05:04:Dzień dobry.|CzekaIiśmy na panów.
01:05:07:Jestem doktor AIcot.
01:05:11:Doktor AIcot.
01:05:17:- Czy może pan przejąć więźnia?|- Oczywiście.
01:05:20:Proszę podpisać te dokumenty.
01:05:25:Tutaj.
01:06:03:Gotowe.
01:06:07:Eskorta, naprzód!
01:06:12:Stać!
01:06:15:Proszę wybaczyć. . .
01:06:23:czy to jest oficer, który|będzie nadzorował więźnia?
01:06:35:Mała rada, doktorze.|Proszę na niego uważać.
01:06:39:Był brutaInym sukinsynem,|i będzie nim nadaI. . .
01:06:42:mimo całego tego Iizusostwa|i czytania BibIii.
01:06:45:Poradzimy sobie.|Odprowadź pana do jego pokoju.
01:06:49:Proszę iść za mną.
01:07:00:- Dzień dobry, CharIie.|- Dzień dobry.
01:07:04:Dzień dobry, AIex.
01:07:05:Jestem dr Branom,|asystuję dr Brodsky`emu.
01:07:08:Piękny mamy ranek.
01:07:10:To prawda.
01:07:11:Przepraszam.
01:07:16:- Jak się pan czuje?|- Świetnie.
01:07:19:Za chwiIę pozna pan|doktora Brodsky`ego. . .
01:07:22:i rozpocznie Ieczenie.
01:07:24:Ma pan szczęście, że pana wybrano.
01:07:28:Jestem naprawdę wdzięczny.
01:07:31:Na pewno się zaprzyjaźnimy.
01:07:33:Mam nadzieję.
01:07:37:Po co ten zastrzyk?|Chcecie mnie uśpić?
01:07:40:Nic z tych rzeczy.
01:07:42:- CzyIi witaminki?|- Coś w tym rodzaju.
01:07:45:Jest pan niedożywiony.|Zastrzyki są niezbędne.
01:07:49:Proszę się odwrócić. . .
01:07:50:i opuścić spodnie.
01:08:03:Na czym dokładnie|ma poIegać Ieczenie?
01:08:07:To bardzo proste.
01:08:09:Pokażemy panu kiIka fiImów.
01:08:11:Będzie jak w kinie?
01:08:13:Coś w tym rodzaju.
01:08:15:Fajnie.
01:08:16:Lubię obejrzeć fiIm|od czasu do czasu.
01:08:21:No i obejrzałem parę filmów.
01:08:24:Zabrali mnie do kina, jakiego...
01:08:26:nigdy nie widziałem, bracia moi.
01:08:28:Wsadzili mnie w kaftan...
01:08:31:unieruchomili bańkę...
01:08:33:i podłączyli mnóstwo drutów.
01:08:35:Załoźyli mi taki sprzęt na oczy...
01:08:38:źebym nie mógł ich zamknąć,|choćbym bardzo chciał.
01:08:41:To było dosyć głupie...
01:08:43:ale postanowiłem się nie opierać.
01:08:46:Skoro za 2 tygodnie|miałem być wolny...
01:08:50:byłem gotów wiele wytrzymać|do tego czasu.
01:09:18:Pierwszy film|był bardzo fajny i profesjonalny...
01:09:21:niczym z Hollywoodu.
01:09:23:Miałem autentyczne dreszcze.
01:09:25:Wrzaski ijęki były|bardzo przekonujące.
01:09:29:Było nawet słychać sapanie...
01:09:31:bijących się koleźków.
01:09:34:I wyobraźcie sobie...
01:09:36:wkrótce stara znajoma krew...
01:09:39:czerwona jak wino...
01:09:41:zaczęła płynąć...
01:09:42:ze wszystkich stron...
01:09:44:niczym z kurka.
01:09:46:To było piękne.
01:09:48:To zabawne, jak prawdziwe kolory...
01:09:51:wyglądają prawdziwie...
01:09:53:tylko na ekranie.
01:09:58:Podczas gdy oglądałem ten film...
01:10:00:zacząłem zdawać sobie sprawę...
01:10:03:źe nie czuję się najlepiej.
01:10:05:Pomyślałem, źe to z przejedzenia|i nadmiaru witamin.
01:10:09:Starałem się o tym zapomnieć|i skupiłem się na następnym filmie.
01:10:13:Był to film o panience, z którą...
01:10:16:paru kolesi zabawiało się|we wsadzanego.
01:10:20:Najpierwjeden...
01:10:23:potem drugi.
01:10:25:I tak dalej.
01:10:29:Kiedy przyszła kolej na siódmego...
01:10:32:któryją nieźle obmacał,|a potem przeszedł do rzeczy...
01:10:35:zrobiło mi się naprawdę niedobrze.
01:10:39:Ale nie mogłem zamknąć oczu.
01:10:41:Próbowałem patrzeć na boki...
01:10:45:ale obraz pozostawał...
01:10:47:w moim polu widzenia.
01:10:52:Zostawcie mnie.
01:10:54:Zaraz będę rzygał.
01:10:57:Dajcie mi coś do rzygania!
01:11:03:Wkrótce Iek wywoła u pacjenta. . .
01:11:06:niemaI śmierteIny paraIiż. . .
01:11:08:w połączeniu z uczuciami|przerażenia i bezsiIności.
01:11:13:Jeden z pacjentów|porównał to do śmierci.
01:11:17:Wrażenie sztywnienia Iub tonięcia.
01:11:20:OdkryIiśmy, że w tej właśnie fazie. . .
01:11:23:zdrowiejący pacjent|zaczyna kojarzyć. . .
01:11:27:swoją przeszłość|i popełnione czyny. . .
01:11:31:z ogIądaną na ekranie przemocą.
01:11:35:Dr Brodsky jest bardzo zadowoIony.
01:11:38:Zareagował pan|nadzwyczaj pozytywnie.
01:11:41:Jutro będą dwie sesje,|rano i wieczorem.
01:11:45:Mam ogIądać fiImy|dwa razy w ciągu dnia?
01:11:48:Będzie pan trochę osłabiony|przez resztę dnia.
01:11:51:AIe nie mamy wyboru.|Musimy pana wyIeczyć.
01:11:55:To było straszne.
01:11:56:To oczywiste.
01:11:58:Przemoc to straszna rzecz.
01:12:00:Tego się pan teraz uczy.
01:12:02:Pan i pana organizm.
01:12:04:Nie rozumiem,|dIaczego było mi niedobrze.
01:12:07:Nigdy wcześniej tak nie reagowałem.|Wręcz przeciwnie.
01:12:10:Byłem w euforii|robiąc i widząc takie rzeczy.
01:12:14:Te mdłości oznaczają,|że zaczyna pan zdrowieć.
01:12:17:Zdrowi Iudzie reagują na przemoc. . .
01:12:21:ze strachem i obrzydzeniem.
01:12:23:Po prostu jest pan już zdrowszy.
01:12:25:Jutro o tej porze|będzie jeszcze Iepiej.
01:13:19:Następnego dnia, drodzy bracia...
01:13:21:duźo mnie kosztowało...
01:13:23:bycie posłusznym chłopcem...
01:13:25:i współpraca z nimi...
01:13:28:w tej sali tortur...
01:13:30:w której pokazywali mi|super brutalne kawałki.
01:13:34:Tym razem filmy były nieme,|z podłoźoną muzyką.
01:13:40:Nagle,|pogrąźony w bólu i mdłościach...
01:13:42:jak raźony gromem zrozumiałem,|co to była za muzyka.
01:13:47:To był Ludwig van.
01:13:50:Dziewiąta symfonia.|Część czwarta.
01:14:07:Wyłączcie to natychmiast!|Błagam was!
01:14:11:To grzech!
01:14:12:To grzech!
01:14:19:Grzech?
01:14:20:Jaki grzech?
01:14:22:To!
01:14:23:Wykorzystywanie Ludwiga van|w ten sposób. On jest niewinny.
01:14:27:Beethoven tyIko komponował muzykę.
01:14:30:Czy mówisz o ścieżce dźwiękowej?
01:14:35:Znasz Beethovena?
01:14:39:Jesteś więc meIomanem?
01:14:46:Nic nie da się zrobić.
01:14:48:Potraktujmy to jako karę.
01:14:52:NaczeInik byłby zadowoIony.
01:14:57:Przykro mi, AIex.
01:14:59:To dIa twojego dobra.
01:15:01:Musisz jeszcze trochę wytrzymać.
01:15:04:AIe to potwornie niesprawiedIiwe,|żeby robiło mi się niedobrze. . .
01:15:08:gdy słucham takiej cudownej muzyki.
01:15:11:Musisz to wytrzymać, chłopcze.
01:15:14:To był twój własny wybór.
01:15:17:Nie musicie tego przedłużać.
01:15:20:UdowodniIiście mi,|że przemoc i zabijanie. . .
01:15:23:to są bardzo, bardzo złe rzeczy!
01:15:27:DaIiście mi Iekcję.
01:15:29:Widzę wszystko|w zupełnie nowy sposób.
01:15:32:Jestem zdrowy.|ChwaImy Pana!
01:15:35:Nie jesteś jeszcze zdrowy, chłopcze.
01:15:38:AIe, proszę panów. . .
01:15:40:Proszę pani!
01:15:41:Wiem, że to jest złe!
01:15:44:Wiem, że to jest złe,|bo godzi w porządek społeczny.
01:15:48:Bo każdy ma prawo|do szczęścia i życia. . .
01:15:51:bez strachu, że zostanie zadźgany!
01:15:54:Nie, chłopcze. Zostaw to nam.
01:15:57:AIe bądź dobrej myśIi.
01:15:59:Za niecałe dwa tygodnie|będziesz woInym człowiekiem.
01:16:39:Panie i panowie. . .
01:16:40:pokażemy teraz pacjenta|we własnej osobie.
01:16:43:Jak państwo zobaczą,|jest w świetnej formie.
01:16:46:Wyspał się|i zjadł obfite śniadanie.
01:16:49:Nie znajduje się. . .
01:16:50:pod wpływem Ieków ani hipnozy.
01:16:52:Jutro, bez wahania|wypuścimy na świat. . .
01:16:56:miłego chłopaka, z jakim|mogIibyście pogawędzić na uIicy.
01:17:00:Co za zmiana, proszę państwa.
01:17:03:Opryszek skazany przez sąd. . .
01:17:06:na nieskuteczną karę|jakieś dwa Iata temu.
01:17:08:Niezmieniony po tych dwóch Iatach.
01:17:12:Co ja mówię, niezmieniony?
01:17:14:Niezupełnie.
01:17:16:Więzienie nauczyło go fałszywego|uśmiechu i korzyści z hipokryzji.
01:17:21:A także pochIebstwa,|służaIczości, chytrości. . .
01:17:24:oraz innych podłości.
01:17:26:Utwierdziło go również|w starych błędach.
01:17:31:Nasza partia obiecała|przywrócić porządek. . .
01:17:34:i uczynić uIice bezpiecznymi|dIa porządnych obywateIi.
01:17:38:Ta obietnica za chwiIę|stanie się rzeczywistością.
01:17:43:Panie i panowie,|to historyczny moment.
01:17:46:ProbIem przestępczości i przemocy|wkrótce będzie tyIko wspomnieniem.
01:17:52:AIe dość już słów.
01:17:54:Niech przemówią czyny.
01:17:56:Do dzieła.
01:17:58:Patrzcie uważnie.
01:18:09:Jesteśmy tym bardzo zainteresowani.
01:18:12:Mam pełne zaufanie do Brodsky`ego.
01:18:14:JeśIi sondaże się nie myIą,|nic nie ryzykujemy.
01:18:26:Cześć, kupo brudu.
01:18:31:Rzadko się myjesz, co?|Sądząc po tym smrodzie.
01:18:36:Czemu tak mówisz?|Kąpałem się dzisiaj.
01:18:38:Kąpał się dzisiaj.
01:18:41:Chcesz powiedzieć, że kłamię?
01:18:44:Nie, bracie.
01:18:45:Masz mnie za zupełnego durnia.
01:18:53:Za co to zrobiłeś, bracie?
01:18:55:Nie zrobiłem ci nic złego.
01:18:57:Chcesz wiedzieć, za co?
01:19:00:Widzisz. . .
01:19:01:robię to. . .
01:19:02:i to. . .
01:19:04:i to, bo nie podobają mi się|takie typki jak ty.
01:19:07:JeśIi chcesz się bić. . .
01:19:09:to proszę bardzo. DaIej!
01:19:12:No daIej!
01:19:15:Niedobrze mi.
01:19:17:Niedobrze ci, co?
01:19:19:Naprawdę. Proszę, pozwóI mi wstać.
01:19:22:Chcesz wstać?
01:19:24:No to posłuchaj.
01:19:26:JeśIi chcesz wstać. . .
01:19:28:to musisz coś dIa mnie zrobić.
01:19:31:Proszę.
01:19:34:Widzisz to?
01:19:37:Widzisz ten but?
01:19:40:Masz go obIizać.
01:19:41:No daIej!
01:19:43:ObIiż go.
01:19:48:Bracia moi, czy uwierzycie...
01:19:50:źe wasz wierny przyjaciel|i cierpiący narrator...
01:19:54:wystawił na milę|swój czerwonyjęzyk...
01:19:56:i oblizał ten wstrętny,|cuchnący but.
01:20:00:Jeszcze raz!
01:20:01:Ogarnęły mnie potworne mdłości...
01:20:04:które chęć do walki...
01:20:06:zamieniły w uczucie,|źe zaraz wykorkuję.
01:20:09:Jeszcze raz.
01:20:10:Do czysta.
01:20:15:Bardzo dziękujemy.
01:20:16:Wystarczy.
01:20:22:Panie i panowie, dziękuję za uwagę.
01:21:32:Szła w moją stronę...
01:21:34:promieniując|jakąś niebiańską jasnością.
01:21:37:Pomyślałem natychmiast...
01:21:40:źe chciałbym przewrócić ją|na podłogę...
01:21:43:i zabawić się we wsadzanego,|tak super brutalnie.
01:22:01:W pół sekundy|dopadły mnie mdłości.
01:22:04:Jak detektyw obserwujący zza rogu...
01:22:07:który nagle zjawia się,|by cię aresztować.
01:22:22:Wystarczy.
01:22:23:Bardzo dziękujemy.
01:22:25:Dziękujemy, kochanie.
01:22:48:Chyba nie czujesz się niedobrze?
01:22:51:AIeż nie. Czuję się świetnie.
01:22:53:- To dobrze.|- W porządku?
01:22:55:Spisałem się?
01:22:56:Świetnie, mój chłopcze.|Naprawdę wspaniaIe.
01:23:00:Widzą państwo. . .
01:23:01:że nasz pacjent jest paradoksaInie. . .
01:23:04:skazany na dobro,|mając skłonności do czynienia zła.
01:23:07:Chęci brutaInego zachowania. . .
01:23:09:towarzyszy siIne|fizyczne cierpienie.
01:23:13:Aby je zniweIować,|pacjent musi uciec się. . .
01:23:16:do skrajnie przeciwnego zachowania.
01:23:19:Czy są pytania?
01:23:21:Wybór.
01:23:25:Chłopak nie ma żadnego wyboru.
01:23:29:Interes własny. . .
01:23:31:strach przed bóIem fizycznym. . .
01:23:33:zmusił go do tego groteskowego|aktu samoponiżenia.
01:23:38:Jego nieszczerość była widoczna.
01:23:40:Nie jest już przestępcą.
01:23:42:Nie jest już także istotą Iudzką,|zdoIną do moraInego wyboru.
01:23:47:Padre, to są subteIności.
01:23:49:Nie interesują nas motywy|ani wzniosłe idee.
01:23:52:Interesuje nas wyłącznie|Iikwidacja przestępczości.
01:23:58:Oraz odciążenie|zatłoczonych więzień.
01:24:03:Jest prawdziwym chrześcijaninem. . .
01:24:06:gotowym nadstawić drugi poIiczek.
01:24:08:Raczej da się ukrzyżować,|niż ukrzyżuje.
01:24:11:Chory na samą myśI|o zabiciu choćby muchy.
01:24:15:Odzyskany.
01:24:17:Radość wśród aniołów Pana.
01:24:19:Grunt, że to działa!
01:24:26:Następnego ranka,|wasz przyjaciel i uniźony narrator...
01:24:30:był wolnym człowiekiem.
01:24:53:ZABÓJCA ALEX|NA WOLNOŚCI
01:24:57:''LEKARSTWO NA PRZESTĘPCZOŚĆ''|WZMACNIA RZĄDY PRAWA
01:25:01:Morderca na woIności:|''Nauka wynaIazła Iek''
01:25:09:Synu!
01:25:11:Cześć wam, mamo i tato.
01:25:15:Mamo.
01:25:18:Co słychać, kochana?|Miło cię widzieć.
01:25:22:- Tato.|- Co za niespodzianka.
01:25:24:- Dobrze cię widzieć.|- Zdrowi?
01:25:27:Co u was?
01:25:28:Wszystko w porządku.
01:25:31:Unikamy kłopotów.
01:25:35:Wróciłem!
01:25:39:Dobrze was zobaczyć.
01:25:41:DIaczego nas nie uprzedziłeś|o swoim powrocie?
01:25:44:Chciałem wam zrobić|niespodziankę.
01:25:47:To ci się udało.|Jesteśmy trochę oszołomieni.
01:25:50:PrzeczytaIiśmy o tym|dopiero dziś w gazecie.
01:25:53:Powinieneś nas był uprzedzić.
01:25:56:Oczywiście bardzo się cieszymy,|że wróciłeś. . .
01:26:00:i to wyIeczony, co?
01:26:01:Ta terapia czyni cuda.
01:26:04:Jestem kompIetnie zreformowany.
01:26:10:CiągIe ta sama chata, co?
01:26:23:Na kanapie siedzi|jakiś dziwny koIeś. . .
01:26:26:i cały czas żuje.
01:26:32:To Joe.
01:26:36:Mieszka tutaj.
01:26:38:To nasz subIokator.
01:26:41:Wynajmuje twój pokój.
01:26:53:Jak się masz, Joe?
01:26:55:Podoba ci się pokoik, co?
01:26:57:Nie masz zastrzeżeń?
01:27:02:Słyszałem o tobie.
01:27:05:Wiem, co zrobiłeś.
01:27:11:Złamałeś serca|swoim biednym rodzicom.
01:27:15:Wróciłeś, co?
01:27:17:Żeby znów zamienić|ich życie w koszmar?
01:27:22:Po moim trupie.
01:27:23:Widzisz, traktują mnie|bardziej jak własnego syna. . .
01:27:27:niż subIokatora.
01:27:30:Chłopcy, nie bijcie się.
01:27:38:Zasłaniaj usta, dobrze?
01:27:40:To obrzydIiwe.
01:27:47:Nic ci nie jest?
01:27:50:To ta terapia.
01:27:51:Ohyda. Jeść się odechciewa.
01:27:54:Daj mu spokój, Joe.|To ta terapia.
01:28:00:MyśIisz, że powinniśmy coś zrobić?
01:28:04:Synu, zrobić ci herbaty?
01:28:17:Co zrobiIiście z moimi rzeczami?
01:28:24:Wszystko. . .
01:28:27:zostało zabrane, synu.
01:28:29:Przez poIicję.
01:28:31:Według nowych zasad. . .
01:28:33:poszło na odszkodowanie dIa ofiar.
01:28:39:A co z BazyIem?
01:28:43:Gdzie jest mój wąż?
01:28:55:Zdarzył mu się. . .
01:28:56:wypadek.
01:29:02:Umarł.
01:29:08:Co ze mną będzie?
01:29:12:Mam na myśIi to. . .
01:29:15:że on zajmuje mój pokój.
01:29:16:Nie da się zaprzeczyć.
01:29:19:To także mój dom.
01:29:23:Mamo i tato,|jakie macie propozycje?
01:29:32:Trzeba to wszystko przemyśIeć.
01:29:36:Nie możemy tak po prostu|wyrzucić Joe.
01:29:39:Nie tak z miejsca, prawda?
01:29:41:Tak się składa. . .
01:29:42:że Joe ma tu pracę.
01:29:44:Kontrakt na dwa Iata.
01:29:47:Mamy pewną umowę,|prawda, Joe?
01:29:52:Poza tym, synu. . .
01:29:55:Joe już zapłacił|za następny miesiąc.
01:30:00:JakiekoIwiek zrobimy pIany|na przyszłość. . .
01:30:03:nie możemy go|tak po prostu wyrzucić.
01:30:06:Jest ważniejszy powód.
01:30:09:Nie mogę was tak zostawić. . .
01:30:12:was, którzy jesteście dIa mnie|jak rodzina.
01:30:15:Byłoby nie w porządku|zniknąć i zostawić was. . .
01:30:18:na łasce i niełasce tego potwora. . .
01:30:21:który nigdy nie był|prawdziwym synem.
01:30:24:Proszę, jak łka.
01:30:27:AIe to wszystko|dobrze przećwiczona scenka.
01:30:30:Niech szuka sobie pokoju|gdzie indziej.
01:30:33:Niech odpowie za swoje błędy|i dowie się. . .
01:30:37:że taki łotr nie zasługuje|na cudownych rodziców.
01:30:46:Dobrze.
01:30:48:Już wszystko rozumiem.
01:30:52:Cierpiałem i cierpiałem. . .
01:30:54:i cierpiałem.
01:30:57:I wszyscy chcą,|żebym cierpiał daIej.
01:31:02:Zadawałeś cierpienie innym.
01:31:04:SprawiedIiwie będzie,|jeśIi też będziesz cierpiał.
01:31:08:Usłyszałem o wszystkim. . .
01:31:10:siedząc nocami przy tym stoIe.
01:31:12:Byłem zaszokowany|tymi opowieściami.
01:31:16:Robiło mi się od tego|naprawdę niedobrze.
01:31:21:Zobacz, co uczyniłeś swojej matce.
01:31:25:Już dobrze.
01:31:39:Dobra.
01:31:41:Odchodzę.
01:31:42:Już nigdy mnie nie zobaczycie.
01:31:45:Poradzę sobie.
01:31:47:Dziękuję bardzo. Oby sumienie|nie dało wam spokoju.
01:31:52:Nie zrozum nas źIe, synu.
01:32:54:Może masz trochę grosza, bracie?
01:32:59:Może masz trochę grosza, bracie?
01:33:05:Może masz trochę grosza, bracie?
01:33:29:Dziękuję, bracie.
01:33:47:Do kroćset!
01:33:49:Niech mnie kuIe biją!
01:33:51:Jasna Panienko i wszyscy święci|miejcie mnie w opiece!
01:33:56:Nigdy nie zapominam twarzy!
01:33:58:Pamiętam każdą.
01:34:00:Zostaw mnie bracie. Nie znam cię!
01:34:03:To ten młody łajdak,|który prawie mnie wykończył.
01:34:06:On i jego kumpIe.
01:34:08:KopaIi mnie i okładaIi kijami.
01:34:11:Zatrzymajcie go!
01:34:13:ŚmiaIi się ze mnie i moich jęków,|mordercy!
01:34:17:Zgraja brudnych, cuchnących|staruchów rzuciła się...
01:34:20:na waszego oddanego narratora...
01:34:22:próbując rozszarpać go|swoimi pazurami.
01:34:26:Starość mściła się na młodości.
01:34:29:A ja, bracia moi,|nie odwaźyłem się nic zrobić.
01:34:33:Wolałem znosić razy...
01:34:35:niź cierpieć|ten potworny ból i mdłości.
01:34:38:Dosyć tego!
01:34:39:Przestańcie.
01:34:40:Przestańcie zakłócać|porządek pubIiczny, chłopcy!
01:34:44:Odsuńcie się!
01:34:47:Co się stało, proszę pana?
01:34:56:No.
01:34:58:No, no, no.
01:35:04:Czy mnie oczy nie myIą?|Nasz AIeksik.
01:35:07:Co za spotkanie.
01:35:09:Jak to?
01:35:10:To niemożIiwe.
01:35:12:Nie wierzę.
01:35:13:Własnym oczom nie wierzę.
01:35:15:To nie żarty.
01:35:17:Żadne czary, przyjacieIu.
01:35:19:Był najwyższy czas znaIeźć sobie|wspóIną robotę.
01:35:23:W poIicji.
01:35:39:Chodź, AIeksiu.
01:35:41:Idziemy na spacer.
01:35:53:Dajcie spokój,|moi drodzy przyjacieIe.
01:35:56:Nic z tego nie rozumiem.
01:35:58:Przeszłość to przeszłość.
01:36:00:Za swoje czyny|zostałem surowo ukarany.
01:36:03:Jestem wyIeczony.
01:36:05:SłyszeIiśmy o tym.
01:36:06:Inspektor nam o tym czytał.
01:36:08:Mówił, że to świetna metoda.
01:36:11:A tu co się działo?
01:36:13:To oni mnie napadIi, bracia moi.
01:36:15:Nie jesteście chyba po ich stronie.
01:36:18:Nie możecie być, Dim.
01:36:21:To ktoś,|kogo poturbowaIiśmy kiedyś razem.
01:36:23:Próbował się mścić po tyIu Iatach.|Pamiętacie?
01:36:27:Dawne czasy.
01:36:29:Nie pamiętam tych okropieństw.
01:36:31:I nie mów do mnie Dim. . .
01:36:33:tyIko ''panie władzo'' .
01:36:36:Coś jednak pamiętamy,|nasz mały AIeksiu.
01:36:39:A to, żebyś znowu nie zachorował.
01:37:36:Wystarczy.
01:37:37:Jeszcze. CiągIe kopie.
01:37:58:WyIeczony, co?
01:38:01:Jeszcze się pewnie zobaczymy,|przyjacieIu.
01:38:15:DOM
01:38:20:Dokąd miałem iść,|pozbawiony domu i pieniędzy?
01:38:24:Płakałem nad sobą.
01:38:26:Dom, dom, dom.
01:38:29:Potrzebowałem domu.
01:38:31:I, bracia moi, trafiłem do domu...
01:38:34:w moim opłakanym stanie,|nie zdając sobie sprawy...
01:38:37:źe juź w nim kiedyś byłem.
01:39:26:Kto to może być?
01:39:43:Pójdę zobaczyć.
01:39:56:O co chodzi?
01:40:05:Proszę. . .
01:40:23:Frank, ten chłopak|chyba potrzebuje pomocy.
01:40:31:Mój Boże!
01:40:33:Co ci się stało, mój chłopcze?
01:40:37:Czy uwierzycie,|bracia moi ijedyni przyjaciele...
01:40:41:oto wasz lojalny narrator...
01:40:43:bezbronnyjak niemowlę...
01:40:46:zrozumiał nagle,|gdzie się znajduje...
01:40:49:i dlaczego neon ''dom''|wydał mu się tak znajomy.
01:40:52:Byłem jednak bezpieczny.
01:40:54:Wiedziałem, źe mnie nie pozna.
01:40:56:W tamtych radosnych czasach...
01:40:58:ja i moi tak zwani kumple...
01:41:00:nosiliśmy fantastyczne maski.
01:41:05:PoIicja.
01:41:09:BestiaIska, podła poIicja.
01:41:13:PobiIi mnie, proszę pana.
01:41:19:PoIicjanci mnie pobiIi.
01:41:23:Znam cię!
01:41:29:Widziałem cię dziś w gazecie.
01:41:31:W teIewizji chyba też.
01:41:34:Czy to ty jesteś ofiarą|tej potwornej terapii?
01:41:37:Tak, proszę pana.
01:41:39:Oto kim dokładnie jestem: ofiarą.
01:41:42:W takim razie|opatrzność cię tu zesłała!
01:41:45:Torturowany w więzieniu,|później przez poIicję.
01:41:49:Ogromnie ci współczuję. Nie jesteś|pierwszym, który tu trafia.
01:41:53:PoIicja Iubi przywozić|tutaj swoje ofiary.
01:41:56:AIe to opatrzność. . .
01:41:58:że ty, który jesteś|podwójną ofiarą, tutaj trafiłeś.
01:42:03:Trzęsiesz się z zimna.
01:42:06:JuIianie. . .
01:42:08:przygotuj temu młodzieńcowi kąpieI.
01:42:10:Oczywiście, Frank.
01:42:12:Bardzo panu dziękuję.
01:42:14:Niech pana Bóg błogosławi.
01:43:08:Byłby naszym najsiIniejszym atutem. . .
01:43:10:w waIce o niedopuszczenie|do re-eIekcji rządu.
01:43:14:WieIką dumą rządu jest. . .
01:43:16:sposób, w jaki zwaIczają|przestępczość. . .
01:43:19:rekrutując zbirów do poIicji. . .
01:43:21:i stosując terapie|pozbawiające woInej woIi.
01:43:24:WidzieIiśmy to już gdzie indziej.
01:43:26:Pierwsza faza kontroIi.
01:43:28:Zanim się obejrzymy, będziemy tu|mieIi system totaIitarny.
01:43:36:Chłopak jest żywym dowodem|tej diabeIskiej manipuIacji.
01:43:40:Ludzie, prości Iudzie,|muszą się o tym dowiedzieć.
01:43:44:Musimy bronić naszych woInościowych|tradycji. To wszystko, co mamy.
01:43:48:Prości Iudzie o to nie dbają.
01:43:50:Sprzedadzą woIność za spokój.
01:43:53:Trzeba ich poprowadzić.
01:43:54:Być może na siłę.
01:44:01:Dobrze.
01:44:03:Bardzo panu dziękuję.
01:44:07:Tak, będzie tutaj.
01:45:30:Dobry wieczór panu.
01:45:35:Dobry wieczór.
01:45:37:Dziękuję za posiłek.
01:45:40:Nie było nikogo, więc zacząłem sam.
01:45:42:To chyba nie szkodzi.
01:45:48:Oczywiście, że nie.
01:46:19:Smakuje spaghetti?
01:46:27:Wspaniałe.
01:46:31:Proszę spróbować wina.
01:46:39:Dziękuję.
01:46:43:Zdrówko.
01:46:46:Za pomyśIność.
01:46:58:Nie napije się pan ze mną?
01:47:00:KaIectwo mi nie pozwaIa.
01:47:03:Nie, dziękuję.
01:47:10:'' 1 960, Chateau. . .
01:47:13:Saint-Estephe.
01:47:15:Medoc. ''
01:47:16:Świetna marka.
01:47:26:Wspaniały. . .
01:47:27:koIor.
01:47:32:A jaki bukiet.
01:47:48:Musi być wyśmienite.
01:47:51:Zdrowie.
01:48:01:Bardzo orzeźwiające, proszę pana.
01:48:03:Cieszy mnie,|że umiesz docenić dobre wino.
01:48:07:Napij się jeszcze.
01:48:22:Moja żona. . .
01:48:24:zajmowała się wszystkim po to,|żebym ja mógł tyIko pisać.
01:48:31:Wyjechała?
01:48:33:Moja żona nie żyje!
01:48:39:Strasznie mi przykro.
01:48:41:Została bestiaIsko zgwałcona.
01:48:43:Napadła nas przerażająca banda. . .
01:48:46:w pokoju,|w którym pan teraz siedzi.
01:48:48:Wyszedłem z tego kaIeką,|aIe ona tego nie przeżyła.
01:48:53:Lekarze powiedzieIi,|że to zapaIenie płuc. . .
01:48:55:bo zdarzyło się to później,|w czasie epidemii grypy.
01:48:58:MówiIi, że to zapaIenie płuc,|aIe ja wiem Iepiej.
01:49:03:Ofiara nowoczesnej epoki.|Biedna, biedna dziewczyna.
01:49:11:A teraz ty.
01:49:13:KoIejna ofiara tych czasów.
01:49:16:AIe tobie można pomóc.
01:49:19:Zadzwoniłem do kiIku przyjaciół,|gdy brałeś kąpieI.
01:49:22:KiIku. . .
01:49:23:przyjaciół?
01:49:25:Chcą ci pomóc.
01:49:26:- Pomóc mi?|- Tak.
01:49:29:- Kto to jest?|- Bardzo ważni Iudzie.
01:49:32:Są tobą zainteresowani.
01:49:40:To pewnie oni.
01:49:42:Nie chcę sprawiać kłopotu.|Powinienem się zbierać.
01:49:46:Nie ma mowy o kłopocie.
01:49:50:DoIeję ci wina.
01:50:17:To jest ten młody człowiek?
01:50:20:Jak się pan ma?
01:50:22:Bardzo miło panią poznać.
01:50:24:Proszę wybaczyć wizytę o tej porze. . .
01:50:27:aIe wiemy o pana kłopotach. . .
01:50:29:i przyjechaIiśmy panu pomóc.
01:50:32:To bardzo miłe z państwa strony.
01:50:34:Rozumiem, że miał pan dzisiaj. . .
01:50:36:dość niefortunne. . .
01:50:38:spotkanie. . .
01:50:39:z poIicją.
01:50:41:Tak, można to tak nazwać.
01:50:44:Jak się pan czuje?
01:50:45:Znacznie Iepiej.
01:50:47:Może pan odpowiedzieć|na parę pytań?
01:50:49:Oczywiście.
01:50:51:Jak już mówiłem,|słyszeIiśmy o panu.
01:50:54:Interesuje nas pańska sprawa.
01:50:57:- Chcemy panu pomóc.|- Bardzo dziękuję.
01:51:00:Czy możemy|przejść do pytań?
01:51:03:Tak, proszę pana.
01:51:10:Gazety wspomniały. . .
01:51:13:że oprócz uwarunkowania|przeciwko seksowi i przemocy. . .
01:51:17:został pan nieodwracaInie|uwarunkowany przeciw muzyce.
01:51:21:Sadzę, że wyszło im to|raczej nieumyśInie.
01:51:25:Widzi pani. . .
01:51:27:jestem wieIbicieIem muzyki,|zwłaszcza Beethovena.
01:51:31:Ludwiga van Beethovena.
01:51:33:- B-E. . .|- Tak, wiem.
01:51:36:Tak się złożyło,|że podczas gdy pokazywaIi mi. . .
01:51:40:wyjątkowo okropny fiIm|o obozie koncentracyjnym. . .
01:51:44:w tIe grała muzyka Beethovena.
01:51:48:Więc teraz reaguje pan|tak samo na muzykę. . .
01:51:51:jak na seks i przemoc?
01:51:53:Nie, proszę pani. Nie na każdą|muzykę. TyIko na 9-tą.
01:51:57:9-tą symfonię Beethovena?
01:51:59:Tak. Już w ogóIe|nie mogę jej słuchać.
01:52:02:Kiedy jej słucham. . .
01:52:06:czuję się strasznie.
01:52:08:Jedyne, co przychodzi mi wtedy|do głowy, to się przekręcić.
01:52:13:- Co proszę?|- Przekręcić się, umrzeć.
01:52:17:Pragnę jedynie spokojnie umrzeć. . .
01:52:20:bez strasznych cierpień.
01:52:23:Teraz też się pan tak czuje?
01:52:26:Nie, niezupełnie.
01:52:28:Wciąż czuję się. . .
01:52:29:przybity.
01:52:31:Bardzo podupadły na duchu.
01:52:34:Czy nadaI ma pan. . .
01:52:35:myśIi samobójcze?
01:52:40:Powiem to tak. . .
01:52:42:mam niskie mniemanie o sobie.
01:52:45:Nie widzę dIa siebie przyszłości.
01:52:48:Mam wrażenie, że Iada moment|przytrafi mi się coś strasznego.
01:53:05:Dobra robota, Frank.
01:53:12:Pójdź po samochód, dobrze?
01:53:34:Gdy się ocknąłem...
01:53:40:ból i mdłości szarpały mną|jak dzikie bestie.
01:53:52:Nagle zrozumiałem, dlaczego.
01:53:56:Muzyka dobiegająca z dołu...
01:53:59:to był mój stary przyjaciel,|Ludwig van...
01:54:02:ijego przeklęta 9-ta symfonia.
01:54:12:Wypuście mnie!
01:54:14:Otwórzcie drzwi!
01:54:20:Wyłączcie to!
01:54:22:Wyłączcie to!
01:54:30:Przestańcie!
01:55:17:Wyłączcie to!
01:55:20:Błagam!
01:55:21:Wyłączcie to!
01:55:37:Nagle zrozumiałem,|co powinienem zrobić...
01:55:40:i co juź chciałem zrobić od dawna.
01:55:42:Skończyć ze sobą.
01:55:45:Przekręcić się.
01:55:47:Wynieść się raz na zawsze|z tego okrutnego świata.
01:55:52:Sekunda bólu...
01:55:54:a potem sen.
01:55:56:Wieczny.
01:55:59:Na wieki wieków.
01:56:24:Skoczyłem, bracia moi...
01:56:25:i cięźko upadłem.
01:56:27:Ale się nie przekręciłem.
01:56:30:Gdybym się przekręcił...
01:56:32:nie opowiadałbym tego,|co opowiadam.
01:56:37:Wróciłem do źycia po bardzo|długiej i bardzo czarnej przerwie...
01:56:41:która mogła trwać tysiąc lat.
01:57:12:Odzyskał przytomność.
01:57:25:Rząd oskarżony o nieIudzkie|metody waIki z przestępczością
01:57:29:MINISTER OSKARŻONY
01:57:31:Samobójca z winy|naukowców
01:57:33:RZĄD JEST MORDERCĄ|Lekarze atakują
01:57:37:BURZA W SPRAWIE ALEKSA|Rząd winny ''zmiany natury AIeksa''
01:57:41:Psychiatrzy winni próby samobójczej|Minister pod ostrzałem
01:57:53:Cześć, chłopcze.
01:57:55:Cześć, synu.
01:57:57:Jak się czujesz?
01:58:00:Lepiej?
01:58:06:Czemu. . .
01:58:07:zawdzięczam. . .
01:58:09:tę wizytę?
01:58:12:Skąd przyszło wam. . .
01:58:15:do głowy. . .
01:58:16:że jesteście miIe widziani?
01:58:21:Już dobrze, matko.
01:58:23:Nie mówi poważnie.
01:58:27:Znów było o tobie w gazetach, synu.
01:58:30:PisaIi. . .
01:58:32:że stała ci się wieIka krzywda.
01:58:35:PisaIi. . .
01:58:37:że rząd. . .
01:58:38:jest winien tego, że chciałeś. . .
01:58:40:skończyć ze sobą.
01:58:44:Jak się nad tym zastanowić. . .
01:58:47:to może my też jesteśmy winni.
01:58:50:W pewnym sensie.
01:58:52:Dom to dom, jak mówią.
01:58:54:Zapomnijmy o tym, synu.
01:59:06:- Dzień dobry.|- Dzień dobry, pani doktór.
01:59:17:- Jak się dziś czujemy?|- Świetnie.
01:59:20:To dobrze. Można?
01:59:21:- Jestem doktor TayIor.|- Nie znam.
01:59:23:Jestem psychiatrą.
01:59:25:Po co mi psychiatra?
01:59:27:To rutynowe badanie.
01:59:28:Czy będziemy rozmawiać o seksie?
01:59:32:Pokażę ci kiIka przeźroczy. . .
01:59:34:a ty mi opowiesz,|co na nich widzisz.
01:59:38:Fajnie.
01:59:41:Znasz się na snach?
01:59:43:Trochę.
01:59:44:- Wiesz, co znaczą?|- Może.
01:59:46:Coś cię gnębi?
01:59:48:Nie, niezupełnie. . .
01:59:51:aIe miałem dość paskudny sen.
01:59:53:Bardzo paskudny.
01:59:55:Kiedy. . .
01:59:58:byłem cały połamany. . .
02:00:01:i na wpół nieprzytomny. . .
02:00:03:miałem w kółko jeden sen.
02:00:05:Śniło mi się, że Iekarze|otworzyIi mi głowę.
02:00:08:No wiesz, grzebaIi mi w mózgu.
02:00:10:Wydaje mi się,|że śniło mi się to sto razy.
02:00:13:MyśIisz, że to coś znaczy?
02:00:16:Pacjenci z takimi obrażeniami|często miewają podobne sny.
02:00:21:To część procesu zdrowienia.
02:00:24:Przeźrocza przedstawiają scenki,|w których. . .
02:00:27:trzeba uzupełnić diaIog.
02:00:29:Powiesz mi,|co mówi jedna z postaci.
02:00:32:Zgoda?
02:00:33:Zgoda.
02:00:37:''Jakie ma piękne pióra! ''
02:00:40:Mam powiedzieć,|co mówi druga osoba?
02:00:47:Nie zastanawiaj się.
02:00:48:Mów, co ci pierwsze|przychodzi do głowy.
02:00:53:Kapusta. Majtki.
02:00:57:Nie ma dzioba.
02:00:59:Dobrze.
02:01:04:''Chłopak, z którym się ciągIe|kłócisz, jest bardzo chory. ''
02:01:08:Mam pustkę w głowie.
02:01:11:Przyłożę ci w mordę, jeśIi chcesz.
02:01:15:Świetnie.
02:01:19:''Czego chcesz?''
02:01:22:Nie mam czasu na wsadzanego.|Przyszedłem się odIać.
02:01:25:Dobrze.
02:01:30:''Sprzedał mi pan zły zegarek.|Proszę o zwrot pieniędzy. ''
02:01:34:Wsadź sobie w dupę ten zegarek!
02:01:41:''Możesz z nimi zrobić, co chcesz. ''
02:01:45:Jajeczka.
02:01:47:Chciałbym je. . .
02:01:49:porozgniatać.
02:01:52:AIbo rozwaIić je. . .
02:01:53:komuś. . .
02:01:55:Do choIery!
02:01:57:To by było na tyIe.
02:02:00:Dobrze się czujesz?
02:02:02:Chyba tak.
02:02:04:Czy to już koniec?|Bardzo fajna zabawa.
02:02:07:Cieszę się.
02:02:08:IIe trafiłem?
02:02:10:To nie był taki test.
02:02:12:AIe wygIąda na to,|że wkrótce całkiem wyzdrowiejesz.
02:02:16:Kiedy mnie wypuścicie?
02:02:17:Na pewno już niedługo.
02:02:21:Czekałem więc.
02:02:23:I, bracia moi...
02:02:25:czułem się coraz lepiej.
02:02:26:Wsuwałem ogromne ilości|jajecznicy, tostów...
02:02:29:i pyszniutkich steków.
02:02:32:Któregoś dnia...
02:02:34:zapowiedzieli mijakiegoś|nadzwyczajnego gościa.
02:02:43:Proszę poczekać na zewnątrz.
02:02:48:Przyszedłem w złym momencie.
02:02:51:Pacjent je właśnie koIację.
02:02:53:Nic nie szkodzi, panie ministrze.
02:02:57:- Witaj, mój chłopcze.|- Witaj, przyjacieIu.
02:03:00:Jak się ma nasz młodzieniec?
02:03:02:Świetnie, proszę pana.
02:03:05:Czy będę potrzebny?
02:03:07:Raczej nie, doktorze.
02:03:09:Zatem zostawię panów samych.|Siostro!
02:03:14:Zdaje się, że masz dIa siebie|cały oddział.
02:03:18:Chyba tak.
02:03:19:AIe czuję się tu bardzo samotny. . .
02:03:22:zwłaszcza,|gdy bóI budzi mnie w nocy.
02:03:26:Dobrze widzieć, że zdrowiejesz.
02:03:28:Byłem cały czas w kontakcie|ze szpitaIem.
02:03:31:A dziś przyszedłem osobiście. . .
02:03:33:sprawdzić, jak się masz.
02:03:35:Przeżyłem piekieIne tortury.
02:03:37:Prawdziwe piekło.
02:03:39:Tak, zdaję sobie sprawę,|że miałeś. . .
02:03:42:Daj, pomogę ci z tym.
02:03:47:Zarówno mnie, jak i rządowi,|którego jestem członkiem. . .
02:03:51:bardzo jest przykro z powodu tego,|co cię spotkało, chłopcze.
02:03:55:ChcieIiśmy dobrze.
02:03:56:UsłuchaIiśmy rad,|które okazały się niewłaściwe.
02:04:01:WszczęIiśmy dochodzenie,|które wskaże winnego.
02:04:05:Chcemy być twoimi przyjaciółmi.
02:04:08:Wynagrodzimy ci to.
02:04:10:Masz tu najIepszą opiekę.
02:04:12:Nigdy ci źIe nie życzyIiśmy.
02:04:14:AIe są tacy,|którzy chcą twojej krzywdy.
02:04:17:Wiesz chyba, o kim mówię.
02:04:21:ChcieIiby wykorzystać cię|do swych ceIów poIitycznych.
02:04:24:Najchętniej widzieIiby cię martwym. . .
02:04:27:żeby móc obarczyć rząd winą|za twoją śmierć.
02:04:31:Jest też pewien człowiek. . .
02:04:33:wywrotowy pisarz. . .
02:04:36:który pragnie twojej krwi.
02:04:38:Jest opętany myśIą|o zamordowaniu cię.
02:04:42:AIe już ci nie zagraża.
02:04:43:UsunęIiśmy go.
02:04:47:Rozpoznał w tobie kogoś,|kto go skrzywdził.
02:04:51:A raczej tak mu się wydaje.
02:04:53:Ubzdurał sobie,|że jesteś odpowiedziaIny. . .
02:04:57:za śmierć bIiskiej mu osoby.
02:05:02:Był groźny.
02:05:03:UsunęIiśmy go dIa jego dobra.
02:05:05:I dIa twojego.
02:05:07:Gdzie on teraz jest?
02:05:09:W miejscu, z którego nie może|wyrządzić ci krzywdy.
02:05:12:Jak widzisz,|dbamy o twoje interesy.
02:05:15:Jesteśmy tobą zainteresowani.
02:05:18:Nie martw się,|wszystkim się zajmiemy.
02:05:21:Dostaniesz dobrze płatną posadę.
02:05:24:Jaką i za iIe?
02:05:26:Ciekawa praca z pensją,|jaką uznasz za stosowną.
02:05:30:Zapłacimy ci nie tyIko za pracę. . .
02:05:32:aIe również za szkody,|które poniosłeś. . .
02:05:36:oraz za okazaną nam pomoc.
02:05:41:Pomoc?
02:05:43:Przyjaciołom się pomaga, prawda?
02:05:52:Nie jest tajemnicą, że rząd. . .
02:05:54:bardzo stracił na popuIarności|z twojego powodu.
02:05:58:Niektórzy pragną naszej kIęski|w następnych wyborach.
02:06:01:Prasa przedstawiła|w niekorzystnym świetIe. . .
02:06:04:nasze działania.
02:06:06:AIe opinia pubIiczna|to zmienna sprawa.
02:06:10:A ty, AIeksie. . .
02:06:11:chyba mogę ci tak mówić?
02:06:13:Jasne.|A ty jak masz na imię?
02:06:18:Fryderyk.
02:06:20:Jak mówię. . .
02:06:22:możesz mieć decydujący wpływ|na zmianę opinii pubIicznej.
02:06:30:Rozumiesz mnie?
02:06:33:Czy wyrażam się jasno?
02:06:38:Jasno jak słońce, Fredziu.
02:06:40:Jak najjaśniejsze niebo|najsłoneczniejszego Iata.
02:06:44:Możesz na mnie poIegać.
02:06:45:Świetnie.
02:06:47:Dobry chłopiec.
02:06:49:Podobno jesteś meIomanem.
02:06:51:Mam dIa ciebie małą niespodziankę.
02:06:54:Niespodziankę?
02:06:55:Chcę, żebyś ją potraktował. . .
02:06:57:jako. . .
02:06:59:Jak by to powiedzieć?
02:07:01:Jako symboI|naszego nowego przymierza.
02:07:05:Przymierza dwojga przyjaciół.
02:08:25:Zostałem wyleczony.
02:08:29:PoIish TransIation by|Tłumaczenie: GeIuIa/SDI
02:08:32:PoIish TransIation by|Tłumaczenie: GeIuIa/SDI
02:08:35:Przeróbka i synchronizacja dla wersji DvDrip[Eng]-FXG: Mi-hash



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mechaniczna pomarańcza A Clockwork Orange part2 eng
Paktofonika Mechaniczna Pomarańcza
Mechaniczna pomarańcza A Clockwork Orange part1 eng
Mechanika Statyka 5 L Murawski
Mechanika Techniczna I Opracowanie 06
DEMONTAŻ MONTAŻ MECHANIZM OPUSZCZANIA SZYBY (PRZÓD)
(odc 31) krewetki z grilla z sałatką z pomarańczy
Deser morelowo pomaranczowy
instrukcja bhp przy poslugiwaniu sie recznymi narzedziami o napedzie mechanicznym przy obrobce metal
4semestr gleboznastwo praktyki z mechaniki gruntow
Skorka pomaranczowa kandyzowana
ocena ryzyka dla mechanika
Mechanizmy procesy i oddziaływania w fitoremediacji
Mechanika Kwantowa II 05 Bugajski p39
Teoria Drgań Mechanicznych Opracowanie 04

więcej podobnych podstron